Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Będziemy bronić Euro aż do śmierci Europy!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:44, 20 Wrz 2012    Temat postu:

Rekordowe bezrobocie młodych

Aż 5,5 mln mło­dych miesz­kań­ców UE nie ma za­trud­nie­nia. Stopa bez­ro­bo­cia osób po­ni­żej 25. roku życia jest naj­wyż­sza w hi­sto­rii. Co gor­sza, nic nie wska­zu­je na to, aby w naj­bliż­szym cza­sie sy­tu­acja miała się po­pra­wić.

Nie­ko­rzyst­ną sy­tu­ację na ryn­kach pracy w Eu­ro­pie wciąż po­tę­gu­je kry­zys go­spo­dar­czy. Wskaź­nik stopy bez­ro­bo­cia osób po­ni­żej 25. roku życia utrzy­mu­je się na ponad dwu­krot­nie wyż­szym po­zio­mie w po­rów­na­niu do war­to­ści stopy bez­ro­bo­cia wszyst­kich ak­tyw­nych za­wo­do­wo. Zgod­nie z da­ny­mi opu­bli­ko­wa­ny­mi przez Eu­ro­stat, w maju 2012 roku w Unii Eu­ro­pej­skiej bez pracy po­zo­sta­wa­ło 5 517 mln osób, które nie ukoń­czy­ły 25. roku życia. Stopa bez­ro­bo­cia w tej gru­pie wie­ko­wej wy­nio­sła 22,7%.

Naj­go­rzej sy­tu­acja wy­glą­da na po­łu­dniu Eu­ro­py. Bez pracy po­zo­sta­je ponad po­ło­wa mło­dych Hisz­pa­nów (52,1%) i Gre­ków (52,8%). Nie­wie­le le­piej jest na Sło­wa­cji (38,8%) oraz w Por­tu­ga­lii i we Wło­szech (w obu ponad 36%). Dalej zna­la­zły się Buł­ga­ria (29,2%), Ir­lan­dia (28,5%), Litwa (27,7%) i Węgry (26%).

W Pol­sce skala zja­wi­ska nie jest aż tak dra­ma­tycz­na. Mimo wszyst­ko bez­ro­bo­cie wśród mło­dych Po­la­ków wciąż utrzy­mu­je się na wy­so­kim po­zio­mie 24,9% (spa­dek z 26,4% za­no­to­wa­nych w stycz­niu 2012 roku). – Jedną z wielu przy­czyn tak wy­so­kie­go bez­ro­bo­cia wśród mło­dych może być pro­blem nie­do­pa­so­wa­nia kom­pe­ten­cyj­ne­go mło­dych do ocze­ki­wań pra­co­daw­ców. Do­ty­czy to za­rów­no nie­do­pa­so­wa­nia w za­kre­sie wie­dzy uzy­ska­nej np. w toku stu­diów, jak i kom­pe­ten­cji i umie­jęt­no­ści ukształ­to­wa­nych na ko­lej­nych eta­pach edu­ka­cji. Pra­co­daw­cy skar­żą się na brak ta­kich kom­pe­ten­cji u mło­dych jak umie­jęt­ność pracy w ze­spo­le, czy też umie­jęt­no­ści ko­mu­ni­ka­cji – ko­men­tu­je Diana Turek z Sedak & Se­dalk.

W po­dob­nej sy­tu­acji są Szwe­dzi (24,6%) i Fran­cu­zi (22,7%). W po­zo­sta­łych kra­jach war­tość stopy bez­ro­bo­cia osób, które nie ukoń­czy­ły 25. roku życia jest niż­sza od śred­niej dla całej UE.

Naj­niż­sze bez­ro­bo­cie wśród mło­dych od­no­to­wa­no w Niem­czech. Mimo kry­zy­su, stopa bez­ro­bo­cia osób po­ni­żej 25. roku życia spa­dła tam z ponad 11% w 2007 r. do 7,9% w maju 2012 r. Oprócz na­szych za­chod­nich są­sia­dów, do­brze wy­glą­da sy­tu­acja na rynku pracy w Au­strii, gdzie stopa bez­ro­bo­cia w tej gru­pie wie­ko­wej wy­no­si 8,3%. Grono kra­jów mo­gą­cych się po­szczy­cić bez­ro­bo­ciem wśród mło­dych po­ni­żej 10% uzu­peł­nia Ho­lan­dia z wy­ni­kiem 9,2%. – Warto za­zna­czyć, że w 2011 roku stopa bez­ro­bo­cia w Au­strii, Ho­lan­dii czy Niem­czech była naj­niż­sza wśród wszyst­kich kra­jów Eu­ro­lan­du. Tym samym, bez­ro­bo­cie wśród mło­dych kształ­to­wa­ło się w tych pań­stwach na niż­szym po­zio­mie w po­rów­na­niu do in­nych kra­jów UE – do­da­je spe­cja­li­sta z Se­dlak & Se­dlak.

>>>>

Coraz lepsze wiesci...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:26, 22 Wrz 2012    Temat postu:

Guido Westerwelle: euro ma się świetnie

Szef dyplomacji Niemiec Guido Westerwelle wyraził w opublikowanym w piątek wywiadzie optymizm co do szans na wyjście z kryzysu zadłużenia i pozytywnie ocenił działania Europejskiego Banku Centralnego (EBC). Jego zdaniem wspólna waluta euro ma się świetnie.

>>>>

Tak wprost WSPANIALE ! Cos mu sie pogorszylo ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:06, 26 Wrz 2012    Temat postu:

KE chce utworzenia europejskiej prokuratury, by chronić budżet UE

Ko­mi­sja Eu­ro­pej­ska za­pro­po­nu­je w przy­szłym roku utwo­rze­nie biura eu­ro­pej­skiej pro­ku­ra­tu­ry, by chro­nić in­te­re­sy fi­nan­so­we Unii, a więc środ­ki z bu­dże­tu UE. Jeśli nie bę­dzie zgody wszyst­kich 27 państw, to moż­li­wa jest wzmoc­nio­na współ­pra­ca grupy państw UE.

Po­mysł nie jest nowy, a moż­li­wość utwo­rze­nia eu­ro­pej­skiej pro­ku­ra­tu­ry prze­wi­du­je Trak­tat z Li­zbo­ny - wy­ja­śni­ła PAP w środę rzecz­nicz­ka KE Mina An­dre­eva. Ko­mi­sarz ds. spra­wie­dli­wo­ści Vi­via­ne Re­ding już kilka razy wspo­mi­na­ła, że chcia­ła­by, by pro­jekt uj­rzał świa­tło dzien­ne do końca man­da­tu obec­nej Ko­mi­sji Eu­ro­pej­skiej w 2014 roku.

"Lo­gi­ka jest pro­sta: jeśli mamy +fe­de­ral­ny bu­dżet+ z pie­niędz­mi po­cho­dzą­cy­mi z 27 państw UE, to po­win­ni­śmy mieć też fe­de­ral­ny in­stru­ment, by ten bu­dżet chro­nić. Jeśli my jako UE nie bę­dzie­my chro­nić na­sze­go fe­de­ral­ne­go bu­dże­tu, nikt tego za nas nie zrobi" - po­wie­dzia­ła nie­daw­no Re­ding.

Pro­po­zy­cja w spra­wie eu­ro­pej­skiej pro­ku­ra­tu­ry, w skró­cie EPPO (z ang. Eu­ro­pe­an Pu­blic Pro­se­cu­tor's Of­fi­ce) zo­sta­nie opu­bli­ko­wa­na naj­pew­niej w dru­giej po­ło­wie przy­szłe­go roku. Celem jest za­pew­nie­nie, że do­cho­dze­nia w spra­wach, gdzie za­gro­żo­ne są in­te­re­sy UE, a więc środ­ki z bu­dże­tu UE, są sku­tecz­ne i zsyn­chro­ni­zo­wa­ne we wszyst­kich pań­stwach człon­kow­skich.

"Tym­cza­sem dziś wielu spraw nie ściga się w ogóle, a prze­stęp­cy wy­ko­rzy­stu­ją luki w pra­wie. Mu­si­my to zmie­nić i sku­pić się na ochro­nie in­te­re­sów fi­nan­so­wych Unii. EPPO bę­dzie od­po­wie­dzial­ne za do­cho­dze­nia, ści­ga­nia i po­cią­ga­nia do od­po­wie­dzial­no­ści współ­spraw­ców prze­stępstw prze­ciw­ko in­te­re­som fi­nan­so­wym Unii" - po­wie­dzia­ła PAP An­dre­eva.

Rzecz­nicz­ka KE wska­za­ła na pre­ce­dens w USA. "Pierw­szym przy­pad­kiem prze­stęp­czo­ści trans­gra­nicz­nej, jaki po­li­cja mogła ści­gać poza gra­ni­ca­mi sta­nów, było uchy­la­nie się od po­dat­ków fe­de­ral­nych. Prze­cież Al Ca­po­ne nie zo­stał aresz­to­wa­ny, bo był sze­fem mafii, ale zo­stał osa­dzo­ny w wię­zie­niu za zbrod­nie prze­ciw bu­dże­to­wi fe­de­ral­ne­mu USA" - po­wie­dzia­ła An­dre­eva.

Trak­tat UE prze­wi­du­je, że jeśli bę­dzie jed­no­myśl­na zgoda wszyst­kich państw UE, to za­da­nia eu­ro­pej­skiej pro­ku­ra­tu­ry bę­dzie można w przy­szło­ści po­sze­rzyć o walkę z po­waż­ny­mi prze­stęp­stwa­mi o cha­rak­te­rze trans­gra­nicz­nym, jak np. prze­my­tem pa­pie­ro­sów.

EPPO ma po­wstać na bazie już ist­nie­ją­cej współ­pra­cy kra­jo­wych pro­ku­ra­to­rów z państw UE, którą ko­or­dy­nu­je Eu­ro­just w Hadze.

Zwo­len­ni­kiem eu­ro­pej­skiej pro­ku­ra­tu­ry jest prze­wod­ni­czą­cy KE Jose Bar­ro­so, o czym mówił w swym wy­stą­pie­niu o sta­nie UE w Stras­bur­gu w po­ło­wie wrze­śnia, a także szef unij­ne­go biura ds. walki z nad­uży­cia­mi fi­nan­so­wy­mi OLAF Gio­van­ni Kes­sler. W roz­mo­wie w AFP w środę w Wil­nie wy­ra­ził prze­ko­na­nie, że więk­szo­ści państw ten po­mysł się po­do­ba. Prze­ciw jest Wiel­ka Bry­ta­nia, czyli kraj, który za­wsze pod­cho­dzi scep­tycz­nie do ini­cja­tyw ujed­no­li­ce­nia w UE kom­pe­ten­cji praw­nych.

Źró­dła w KE po­wie­dzia­ły PAP, że nawet przy opo­rze Wiel­kiej Bry­ta­nii jest moż­li­wość pój­ścia do przo­du z tą pro­po­zy­cją w ra­mach tzw. wzmoc­nio­nej współ­pra­cy grupy państw.

>>>>

Tak towarzysze WINCY URZEDNOW . EUROINTEGRACJA MUSI KOSZTOWAC !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:29, 28 Wrz 2012    Temat postu:

The New York Times
Niemcy dają pracę

W Hisz­pa­nii czy Gre­cji ponad 25 proc. osób w wieku pro­duk­cyj­nym nie ma obec­nie za­trud­nie­nia – tym­cza­sem In­gol­stadt, nie­miec­kie mia­sto na pół­noc od Mo­na­chium, zmaga się z od­wrot­nym pro­ble­mem: bra­ku­je tam rąk do pracy.


Dwu­dzie­sto­jed­no­let­ni Pa­trick Schul­ter roz­wa­żał trzy różne pro­po­zy­cje – w końcu wy­brał pro­gram szko­leń w za­kre­sie er­go­no­mii pracy w za­kła­dach Schab­mu­el­ler Au­to­mo­bil­tech­nik, pro­du­ku­ją­cych czę­ści do Audi i in­nych po­jaz­dów.

Jego hi­sto­ria nie jest od­osob­nio­na. – Nikt z moich zna­jo­mych nie miał pro­ble­mu ze zna­le­zie­niem pracy – mówi jego ko­le­żan­ka z pracy, osiem­na­sto­let­nia Re­bec­ca Hartl.

In­gol­stadt, mia­sto li­czą­ce 128 ty­się­cy miesz­kań­ców, to chyba naj­lep­szy przy­kład zmian za­cho­dzą­cych na nie­miec­kim rynku pracy po zmia­nie prawa pracy w 2005 roku. Bez­ro­bo­cie w re­gio­nie In­gol­stadt wy­no­si za­le­d­wie 2,2 proc. – naj­mniej w całym kraju. A naj­niż­sze bez­ro­bo­cie w tym re­gio­nie jest obec­nie w są­sied­nim Eichstätt – 1,3 proc.

Zmia­ny, które do­pro­wa­dzi­ły do ta­kiej sy­tu­acji, w nie­któ­rych czę­ściach Nie­miec czę­sto przed­sta­wia­ne są jako wzór do na­śla­do­wa­nia przez inne kraje Eu­ro­py. Nie­ste­ty, jak za­świad­cza wielu nisko opła­ca­nych pra­cow­ni­ków w Niem­czech, “za­trud­nie­nie” i “do­sta­tek” nie są sy­no­ni­ma­mi. Wy­raź­nie po­twier­dza­ją to stale ro­sną­ce róż­ni­ce do­cho­dów po­mię­dzy naj­bo­gat­szy­mi a naj­bied­niej­szy­mi. Co wię­cej, wy­star­czy od­wie­dzić In­gol­stadt, aby zo­rien­to­wać się, że wy­jąt­ko­wo niski po­ziom bez­ro­bo­cia jest tu także efek­tem kilku czyn­ni­ków bar­dzo trud­nych do po­wtó­rze­nia gdzie in­dziej.

Nawet za­moż­ne Niem­cy nie są cał­ko­wi­cie od­por­ne na eu­ro­pej­skie pro­ble­my eko­no­micz­ne. Ifo bu­si­ness cli­ma­te index – in­deks eko­no­micz­ny ob­ra­zu­ją­cy kli­mat biz­ne­so­wy w nie­miec­kiej go­spo­dar­ce – od pię­ciu mie­się­cy spada (we­dług da­nych mo­na­chij­skie­go Ifo In­sti­tu­te). Sze­fo­wie firm zdają sobie spra­wę, że kry­zys w stre­fie euro jest po­wo­dem spad­ku sprze­da­ży ich pro­duk­tów w in­nych kra­jach Eu­ro­py.

Firmy w In­gol­stadt – po­dob­nie jak wiele in­nych w Niem­czech – czer­pią jed­nak zyski także z eks­por­tu poza Eu­ro­pę, na wscho­dzą­ce rynki ca­łe­go świa­ta. Fa­bry­ka Volks­wa­ge­na i Audi – naj­więk­szy pra­co­daw­ca w mie­ście – sprze­da­je dziś wię­cej dro­gich sa­mo­cho­dów w Chi­nach niż w Niem­czech czy Sta­nach Zjed­no­czo­nych. Warto także za­uwa­żyć, że re­form rynku pracy nie da się ana­li­zo­wać w ode­rwa­niu od zdro­we­go spo­so­bu za­rzą­dza­nia fir­ma­mi.

– Te spra­wy są ści­śle po­łą­czo­ne – prze­ko­nu­je Tho­mas Sigi, czło­nek za­rzą­du Audi od­po­wie­dzial­ny za re­kru­ta­cję pra­cow­ni­ków. – Nie­miec­ki prze­mysł w od­po­wied­nim cza­sie przy­go­to­wał się do wej­ścia na nowe, pręż­ne rynki.

Od 2005 roku, kiedy we­szły w życie zmia­ny prawa pracy, po­ziom bez­ro­bo­cia w Niem­czech spadł z 13 do 7 proc. Jed­nym z naj­waż­niej­szych kro­ków tej re­for­my było zde­cy­do­wa­ne cię­cie za­sił­ków i wspar­cia dla osób bez­ro­bot­nych, co skło­ni­ło wielu ludzi do przyj­mo­wa­nia nawet mniej do­cho­do­wych posad. Istot­ną zmia­ną było także uła­twie­nie fir­mom za­trud­nia­nia pra­cow­ni­ków na umowy cza­so­we i roz­luź­nie­nie ochro­ny przed zwol­nie­nia­mi.

Dla­te­go też wielu Niem­ców ma am­bi­wa­lent­ne uczu­cia na temat “cudu spad­ku bez­ro­bo­cia” – bo wszy­scy zdają sobie spra­wę, że był on moż­li­wy kosz­tem li­kwi­da­cji wielu wy­god­nych, ale bar­dzo kosz­tow­nych przy­wi­le­jów spo­łecz­nych, które prze­cież Niem­cy bar­dzo sobie ce­ni­li. Zdo­by­cie pracy od­by­wa się więc po­nie­kąd kosz­tem po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa i gwa­ran­cji dłu­go­ter­mi­no­wych, sta­bil­nych do­cho­dów. Bez­ro­bot­ni są pod więk­szą pre­sją i czę­sto przyj­mu­ją pro­po­zy­cje pracy, która nie do końca im od­po­wia­da. Nawet do­brze opła­ca­ni pra­cow­ni­cy muszą się li­czyć z tym, że przez dłuż­szy czas nie otrzy­ma­ją pod­wy­żek – albo że będą one bar­dzo nie­wiel­kie. W re­zul­ta­cie kosz­ty pracy w Niem­czech nie­mal nie zmie­ni­ły się w ciągu ostat­nich dzie­się­ciu lat. Ogra­ni­cze­nie płac po­mo­gło nie­miec­kim fir­mom zwięk­szyć swoją kon­ku­ren­cyj­ność na świa­to­wych ryn­kach i za­po­bie­gło spad­ko­wi miejsc pracy w pro­duk­cji na rzecz Eu­ro­py Wschod­niej czy Chin – ale siłą rze­czy zwięk­szy­ło także prze­paść pła­co­wą po­mię­dzy bo­ga­ty­mi a bied­ny­mi.

Ger­hard Schro­eder – po­przed­ni kanc­lerz Nie­miec, który prze­for­so­wał zmia­ny w pra­wie pracy wbrew ostrej opo­zy­cji także w łonie wła­snej par­tii – prze­grał potem wy­bo­ry na rzecz An­ge­li Mer­kel. Po odej­ściu z po­li­ty­ki na­ra­ził się na kry­ty­kę i śmiesz­ność po­dej­mu­jąc pracę dla ro­syj­skie­go Gaz­pro­mu.

Jego los nie uszedł uwagi rzą­dzą­cych w kra­jach ta­kich jak Hisz­pa­nia czy Wło­chy, które z dużym ocią­ga­niem biorą się za wpro­wa­dza­nie zmian w skost­nia­łych za­sa­dach do­ty­czą­cych pracy. Wia­do­mo, że tego typu zmia­ny są nie­po­pu­lar­ne. Co gor­sza, aby przy­nio­sły one owoce, musi minąć kilka lat – a w tym cza­sie rzą­dzą­cy, któ­rzy je wpro­wa­dzi­li, tracą zwy­kle po­par­cie i urzę­dy.

Jed­nak nie­za­leż­nie od wszyst­kich za­strze­żeń, w In­gol­stadt za­szły na­praw­dę istot­ne zmia­ny. Nie­gdyś był to re­gion po­strze­ga­ny jako jeden z uboż­szych w Ba­wa­rii, naj­bar­dziej znany z tego, że tu wła­śnie po­wie­ścio­wy dok­tor Fran­ken­ste­in po­zszy­wał ka­wał­ki ciał wy­do­by­tych z gro­bów i stwo­rzył swo­je­go słyn­ne­go po­two­ra.

W 2005 roku po­ziom bez­ro­bo­cia w In­gol­stadt wy­no­sił ponad 7 proc. – trzy­krot­nie wię­cej niż obec­nie. Mia­sto nie jest tak za­moż­ne jak po­ło­żo­ne na po­łu­dniu Ba­wa­rii Mo­na­chium. Można tu zna­leźć pięk­ną sta­rów­kę oto­czo­ną mu­ra­mi obron­ny­mi – ale część skle­pów na jej te­re­nie stoi pu­stych. Wiele dziel­nic skła­da się z sza­rych be­to­no­wych blo­ków miesz­kal­nych, gdzie czę­ściej od ję­zy­ka nie­miec­kie­go sły­szy się tu­rec­ki albo ro­syj­ski.

Dziś Audi nadal pręż­nie się roz­wi­ja, w sierp­niu bie­żą­ce­go roku sprze­daż była o 13 proc. wyż­sza niż rok wcze­śniej – ale część miesz­kań­ców mia­sta mar­twi się, że prę­dzej czy póź­niej firma może za­cząć od­czu­wać takie same pro­ble­my, jakie prze­cho­dzą obec­nie inni eu­ro­pej­scy pro­du­cen­ci sa­mo­cho­dów. A prze­cież fa­bry­ka Audi w In­gol­stadt nie tylko za­trud­nia 35 ty­się­cy ludzi, ale po­śred­nio daje pracę ogrom­nej sieci do­staw­ców.

– Tak, bar­dzo się mar­twi­my, co może się stać, jeśli Audi za­cznie mieć kło­po­ty ze sprze­da­żą – przy­zna­je Bern­hard Stiedl, za­stęp­ca szefa związ­ku za­wo­do­we­go IG Me­tall, re­pre­zen­tu­ją­ce­go pra­cow­ni­ków Audi. – To mo­gło­by być dla nas fa­tal­ne w skut­kach.

Gdyby tak się stało, pierw­si ucier­pie­li­by pra­cow­ni­cy za­trud­nie­ni na umo­wach cza­so­wych. Po zmia­nach w pra­wie pracy w 2005 roku fir­mom ła­twej jest za­trud­niać ta­kich „se­zo­no­wych” pra­cow­ni­ków – i zwal­niać ich, jeśli wy­ma­ga tego sy­tu­acja na rynku.

– Ela­stycz­ność pro­duk­cji to spra­wa pod­sta­wo­wa, a moż­li­wość cza­so­we­go za­trud­nia­nia gra w tej dzie­dzi­nie nie­zwy­kle ważną rolę – mówi Ja­ni­na Kugel, star­sza wi­ce­pre­zes do spraw za­so­bów ludz­kich w dzia­ła­ją­cych w Eich­statt za­kła­dach Osram, bę­dą­cych czę­ścią kon­cer­nu Sie­men­sa.

Jed­nak nawet po zmia­nach z 2005 roku więk­szość za­trud­nio­nych Niem­ców cie­szy się więk­szym po­zio­mem ochro­ny pracy niż pra­cow­ni­cy firm w USA. Pra­cow­nik za­trud­nio­ny na umowę stałą może być zwol­nio­ny do­pie­ro po ne­go­cja­cjach z pra­co­daw­cą, co zwy­kle ozna­cza dla niego otrzy­ma­nie so­wi­tej od­pra­wy. Nie­miec­cy po­li­ty­cy nie­chęt­nie roz­ma­wia­ją o moż­li­wo­ściach zmia­ny tego sys­te­mu.

Gor­sza jest sy­tu­acja pra­cow­ni­ków tym­cza­so­wych, któ­rych ofi­cjal­nym pra­co­daw­cą są firmy świad­czą­ce usłu­gi re­kru­ta­cyj­ne – oni mogą zo­stać zwol­nie­ni z dnia na dzień. – Coraz wię­cej ludzi pra­cu­je na umowy cza­so­we – mówi Rolf Zo­el­l­ner, szef fe­de­ral­ne­go biura po­śred­nic­twa pracy w In­gol­stadt. – Około 40 proc. na­szych ofert to wła­śnie pro­po­zy­cje pracy po­cho­dzą­ce z firm re­kru­ta­cyj­nych. Taka praca wiąże się z bra­kiem po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa.

Na razie jed­nak mało kto na­rze­ka. In­gol­stadt ma pro­ble­my, któ­rych wiele in­nych miast mo­gło­by mu za­zdro­ścić. Po­pu­la­cja wielu miej­sco­wo­ści spada, bo spada przy­rost na­tu­ral­ny – tym­cza­sem w In­gol­stadt co roku przy­by­wa ty­siąc miesz­kań­ców, a firmy bu­dow­la­ne nie­mal nie na­dą­ża­ją z bu­do­wą no­wych domów. W Niem­czech za­my­ka się szko­ły i pu­blicz­ne ba­se­ny – a w In­gol­stadt bu­du­je się nowe. Audi spon­so­ru­je nowe sta­dio­ny i lo­kal­ne za­wo­do­we dru­ży­ny – ho­ke­jo­wą i pił­kar­ską. Pa­ra­dok­sal­nie w naj­gor­szej sy­tu­acji w In­gol­stadt są pra­co­daw­cy, de­spe­rac­ko sta­ra­ją­cy się o no­wych pra­cow­ni­ków – zwłasz­cza małe firmy, które nie są w sta­nie pła­cić tyle, co Audi.

Przed ka­wia­ren­ką Espres­so Cafe Bo­ule­vard na miej­skim dep­ta­ku wła­ści­ciel­ka, Kri­stin Zin­ser, wy­sta­wi­ła dwie duże ta­bli­ce. Jedna z nich za­pra­sza na lunch dnia (mięso w sosie i mała sa­łat­ka), druga – in­for­mu­je, że lokal szuka osoby do pracy za ladą. Pani Zin­ser mówi, że trud­no dziś zna­leźć pra­cow­ni­ka, a jesz­cze trud­niej do za­trzy­mać. – Przy­cho­dzą głów­nie stu­den­ci – tłu­ma­czy. – Pra­cu­ją jakiś czas i od­cho­dzą.

Nic dziw­ne­go, że płace także po­wo­li rosną. Firma Schab­mu­el­ler, pro­du­cent czę­ści sa­mo­cho­do­wych, pod­nio­sła ostat­nio sumę, jaką płaci uczniom od­by­wa­ją­cym prak­ty­ki: z daw­nych 400 do 510 euro. Co wię­cej, uczeń może do­stać jesz­cze o 150 euro wię­cej, jeśli w szko­le ma śred­nią ocen co naj­mniej B (od­po­wied­nik pol­skiej czwór­ki – przyp. Onet).

Mimo nie­do­stat­ków siły ro­bo­czej w In­gol­stadt nie od­no­to­wa­no na razie na­pły­wu pra­cow­ni­ków z kra­jów o wy­so­kim bez­ro­bo­ciu, ta­kich jak Hisz­pa­nia, Gre­cja czy Wło­chy. Wy­jąt­kiem są za­kła­dy Osram, które do czę­ści swo­ich ba­war­skich fa­bryk spro­wa­dza­ją pra­cow­ni­ków z Pol­ski i Czech. Ale, jak mówi Rolf Zo­el­l­ner, dla przy­by­szy z Eu­ro­py Wschod­niej pro­ble­mem oka­zu­je się cza­sa­mi ba­rie­ra ję­zy­ko­wa. Z cza­sem może się jed­nak oka­zać, że na­pływ siły ro­bo­czej z za­gra­ni­cy może być nie­zbęd­ny – ina­czej nie­miec­ki rynek pracy może stać się ha­mul­cem wzro­stu go­spo­dar­cze­go. – Nie mogę kupić nowej ma­szy­ny, jeśli nie mam kogoś, kto bę­dzie ją ob­słu­gi­wał – tłu­ma­czy Chri­stian Sto­ehr, dy­rek­tor w fir­mie Schab­mu­el­ler od­po­wie­dzial­ny za re­kru­ta­cję i szko­le­nie pra­cow­ni­ków.

Rynek pracy wchła­nia dziś nawet ludzi uzna­wa­nych kie­dyś za „nie­za­trud­nial­nych”. Po upad­ku Związ­ku Ra­dziec­kie­go do In­gol­stadt przy­je­cha­ło wielu et­nicz­nych Niem­ców z by­łych re­pu­blik ra­dziec­kich – na przy­kład z Ka­zach­sta­nu – któ­rzy zgod­nie z nie­miec­kim pra­wem mogli sta­rać się o oby­wa­tel­stwo.

Wielu z nich nie mó­wi­ło po nie­miec­ku i nie miało żad­nych umie­jęt­no­ści przy­dat­nych na tu­tej­szym rynku pracy. Czę­sto obar­cza­no ich od­po­wie­dzial­no­ścią za wzrost prze­stęp­czo­ści. Dziś, jak mówi Her­bert Lo­renz, szef biura roz­wo­ju eko­no­micz­ne­go urzę­du mia­sta, pro­blem w za­sa­dzie znik­nął. – Pełne za­trud­nie­nie to naj­sku­tecz­niej­sza po­li­ty­ka spo­łecz­na! – ko­men­tu­je urzęd­nik.

Jack Ewing

>>>>

Nic dziwnego . Winne jest euro i UE . Przeciez to samo jest w USA ! Na poludniu NIE MA PRACY ! Osiedlaja sie tam emeryci po zakonczeniu zycia zawodowego . Praca jest na POLNOCY . Nadrenia jest tym czym rejon Chicago-NJork . Wielka fabryka . A Poludnie USA i Europy to wielki osrodek wypoczynkowy ...
Aby to zmienic trzeba zlikwidowac UE a w USA trzeba przywrocic CSA . Wtedy trendy beda inne ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:04, 03 Paź 2012    Temat postu:

PE: Konserwatyści i chadecy o dyskryminacji chrześcijan w Europie

Chrze­ści­ja­nie są dys­kry­mi­no­wa­ni w Eu­ro­pie, a ich wol­ność wy­po­wie­dzi jest ogra­ni­cza­na - uzna­li w Bruk­se­li uczest­ni­cy se­mi­na­rium zor­ga­ni­zo­wa­ne­go przez kon­ser­wa­ty­stów i cha­de­ków z Par­la­men­tu Eu­ro­pej­skie­go. We­zwa­no do pod­ję­cia dys­ku­sji o re­la­cji de­mo­kra­cji i re­li­gii.

To, co spo­ty­ka obec­nie chrze­ści­jan w Eu­ro­pie, to dys­kry­mi­na­cja; nie na­zy­wa­my tego zja­wi­ska prze­śla­do­wa­nia­mi, by roz­róż­nić mię­dzy po­ło­że­niem, w jakim zna­leź­li się wy­znaw­cy chrze­ści­jań­stwa w UE, a tymi, któ­rzy pa­da­ją ofia­rą ta­kich aktów w in­nych miej­scach, np. na Bli­skim Wscho­dzie - po­wie­dział otwie­ra­jąc se­mi­na­rium jeden z mo­de­ra­to­rów, Jan Ol­brycht (PO/EPL).

Or­ga­ni­za­to­rzy kon­fe­ren­cji przy­ta­cza­li dane na po­par­cie tezy, że chrze­ści­ja­nie są przed­mio­tem ata­ków.

Przy­po­mnia­no bry­tyj­ski son­daż z 2011 roku, w któ­rym 74 proc. re­spon­den­tów oce­ni­ło, że "chrze­ści­ja­nie za­zna­ją wię­cej ne­ga­tyw­nej dys­kry­mi­na­cji niż wy­znaw­cy innej wiary", a ponad 60 proc. uzna­ło, że chrze­ści­ja­nie są mar­gi­na­li­zo­wa­ni w krę­gach rzą­do­wych, miej­scach pracy i sfe­rze pu­blicz­nej. Przy­to­czo­no też wy­po­wiedź fran­cu­skie­go mi­ni­stra spraw we­wnętrz­nych Brice'a Hor­te­feux z 2010 r., że w roku tym "84 proc. aktów wan­da­li­zmu we Fran­cji było wy­mie­rzo­nych w chrze­ści­jań­skie miej­sca (kultu)".

Uczest­ni­cy se­mi­na­rium jako przy­kła­dy dys­kry­mi­na­cji chrze­ści­jan w sfe­rze pu­blicz­nej wy­mie­ni­li sy­tu­acje, w ja­kich znaj­du­ją się przed­sta­wi­cie­le służb cy­wil­nych, któ­rzy wbrew swemu su­mie­niu muszą udzie­lać ślubu parom ho­mo­sek­su­al­nym, ap­te­ka­rze sprze­da­ją­cy leki wy­wo­łu­ją­ce ich sprze­ciw na­tu­ry etycz­nej czy stu­den­ci me­dy­cy­ny asy­stu­ją­cy przy za­bie­gach prze­rwa­nia ciąży.

We­dług Mar­ti­na Ku­gle­ra z Ob­ser­wa­to­rium ds. Nie­to­le­ran­cji i Dys­kry­mi­na­cji prze­ciw Chrze­ści­ja­nom ak­ty­wi­ści praw mniej­szo­ści sek­su­al­nych czy fe­mi­nist­ki "robią hałas", który tłumi głos chrze­ści­jan, nawet w ta­kich kwe­stiach jak edu­ka­cja sek­su­al­na. Ku­gler za­re­ko­men­do­wał pod­ję­cie w Eu­ro­pie dzia­łań ma­ją­cych na­kło­nić rządy państw UE do tego, by umoż­li­wi­ły chrze­ści­ja­nom uczest­ni­cze­nie w de­ba­cie pu­blicz­nej i życiu po­li­tycz­nym. Na­le­ży też za­chę­cić media do "walki z prze­są­da­mi wy­mie­rzo­ny­mi w chrze­ści­jan".

W moc­nych sło­wach okre­ślił sy­tu­ację chrze­ści­jan w Eu­ro­pie sło­wac­ki de­pu­to­wa­ny i były mi­ni­ster spra­wie­dli­wo­ści Da­niel Lip­szic, który po­wie­dział, że chrze­ści­ja­nie na­ra­ża­ją się na różne formy prze­śla­do­wa­nia, a wręcz nie­na­wiść, jeśli tylko kry­ty­ku­ją ho­mo­sek­su­ali­stów, islam czy pro­wa­dzą kam­pa­nie an­ty­abor­cyj­ne.

"W nie­któ­rych kra­jach ochro­na praw mniej­szo­ści sek­su­al­nych koń­czy się ogra­ni­cza­niem kry­ty­ki i wol­no­ści wy­po­wie­dzi" - po­wie­dział poseł PiS do PE Kon­rad Szy­mań­ski.

W opi­niach po­wta­rza­nych przez więk­szość uczest­ni­ków se­mi­na­rium chrze­ści­ja­nie stają się przed­mio­tem dys­kry­mi­na­cji przy­bie­ra­ją­cej rów­nież inne formy, do­ty­czą­ce ob­rząd­ków czy sym­bo­li re­li­gij­nych. Czę­stym przy­kła­dem było usu­wa­nie krzy­ży z bu­dyn­ków pu­blicz­nych czy okre­śla­nie w ka­len­da­rzach prze­zna­czo­nych dla szkół świąt Bo­że­go Na­ro­dze­nia jako "prze­rwy mię­dzy­se­me­stral­nej".

Były sę­dzia Eu­ro­pej­skie­go Try­bu­na­łu Praw Czło­wie­ka Fran­ci­sco Ja­vier Bor­re­go Bor­re­go upo­mniał się o pu­blicz­ne gesty po­boż­no­ści. "Tor­re­ador w Hisz­pa­nii żegna się przed walką z by­ka­mi, bo chce wy­ko­nać dobrą ro­bo­tę" - po­wie­dział.

Za­ape­lo­wał też o to, by sę­dzio­wie, fe­ru­jąc wy­ro­ki do­ty­czą­ce praw czło­wie­ka, nie na­rzu­ca­li swych ide­owych prze­ko­nań. We­dług Bor­re­go źle się dzie­je, że coraz wię­cej sę­dziów to pro­fe­so­ro­wie uni­wer­sy­tec­cy, któ­rzy w swych de­cy­zjach po­wo­du­ją się wła­sny­mi opi­nia­mi i po­li­tycz­ną po­praw­no­ścią.

Szy­mań­ski, który był jed­nym z mo­de­ra­to­rów dys­ku­sji, po­wie­dział - od­no­sząc się do re­la­cji mię­dzy re­li­gią a eu­ro­pej­ską de­mo­kra­cją - że li­be­ral­na de­mo­kra­cja może się zmie­nić "w sys­tem dys­kry­mi­na­cyj­ny". Pod­kre­ślił, że "w Eu­ro­pie chęt­nie pod­no­si­my spra­wę praw czło­wie­ka, rów­no­ści praw, za­sa­dy nie­dy­skry­mi­na­cji wobec ca­łe­go świa­ta", ale nie może to pro­wa­dzić do dys­kry­mi­na­cji chrze­ści­jan.

Uczest­ni­cy se­mi­na­rium na­zwa­li wtor­ko­wą de­ba­tę po­cząt­kiem walki o od­zy­ska­nie rów­no­wa­gi w spo­so­bie trak­to­wa­nia chrze­ści­jan i mu­zuł­ma­nów w Eu­ro­pie i o to, by prawo do za­cho­wa­nia pry­wat­no­ści - do­ty­czą­ce rów­nież swo­bód sek­su­al­nych i wol­no­ści słowa - nie było zbyt sze­ro­ko in­ter­pre­to­wa­ne. Wzy­wa­no rów­nież do wsz­czy­na­nia po­stę­po­wań są­do­wych, gdy chrze­ści­ja­nie są eli­mi­no­wa­ni z życia pu­blicz­ne­go i po­li­tycz­ne­go oraz za­głu­sza­ni przez inne grupy, po­nie­waż sta­no­wi to formę agre­sji.

>>>>

Dlatego czekamy na upadek tego potworka ... Przy czym zasady Biblii nie sa jakas tam propozycja... jedna z wielu . TO JEDYNA PROPOZYCJA . To jak prawa fizyki . Walczac z parwami fizyki powodujesz katastrofe i NIC WIECEJ !!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:37, 10 Paź 2012    Temat postu:

Synod biskupów: Europa traci swą chrześcijańską pamięć

Bi­sku­pi uczest­ni­czą­cy w sy­no­dzie w Wa­ty­ka­nie na temat nowej ewan­ge­li­za­cji alar­mo­wa­li, że Eu­ro­pa stra­ci­ła swoją chrze­ści­jań­ską pa­mięć. Mowa była też o dys­kry­mi­no­wa­niu ka­to­li­ków, fał­szy­wym ob­ra­zie wiary w me­diach i nie­sku­tecz­nym prze­ka­zie wiary.

Prze­wod­ni­czą­cy Rady Kon­fe­ren­cji Bi­sku­pich Eu­ro­py kar­dy­nał Peter Erdo z Wę­gier oświad­czył na forum zgro­ma­dze­nia: "Eu­ro­pa musi być ewan­ge­li­zo­wa­na. Po­trze­bu­je tego". Hie­rar­cha przy­to­czył ad­hor­ta­cję apo­stol­ską "Ec­c­le­sia in Eu­ro­pa", w któ­rej Jan Paweł II wy­ra­ził za­nie­po­ko­je­nie z po­wo­du "za­tra­ce­nia pa­mię­ci o chrze­ści­jań­skim dzie­dzic­twie".

- Pro­ces ten stał się jesz­cze bar­dziej wy­raź­ny w ostat­nich la­tach. Mimo licz­nych ra­do­snych do­świad­czeń, w więk­szej czę­ści kon­ty­nen­tu sze­rzy się nie­zna­jo­mość wiary chrze­ści­jań­skiej - po­wie­dział kar­dy­nał Erdo. Na­stęp­nie oce­nił: "Wiele mass me­diów roz­po­wszech­nia obraz wiary chrze­ści­jań­skiej i hi­sto­rii, który nie­kie­dy ob­fi­tu­je w ka­lum­nie, dez­in­for­mu­jąc od­bior­ców za­rów­no w kwe­stii tre­ści na­szej wiary, jak i rze­czy­wi­sto­ści Ko­ścio­ła".

- De­chry­sta­ni­za­cji to­wa­rzy­szą stałe ataki praw­ne, a nawet fi­zycz­ne prze­ciw­ko wi­docz­ne­mu oka­zy­wa­niu wiary - stwier­dził Prze­wod­ni­czą­cy Rady Kon­fe­ren­cji Bi­sku­pich Eu­ro­py. Po­wo­łał się na dane Eu­ro­pej­skie­go Ob­ser­wa­to­rium Chry­stia­no­fo­bii, mó­wią­ce o przy­pad­kach "dys­kry­mi­na­cji i prze­mo­cy wobec chrze­ści­jan w pra­wie wszyst­kich kra­jach" kon­ty­nen­tu.

- Nie­rzad­ko zda­rza się, że także sądy od­ma­wia­ją po­mo­cy chrze­ści­jań­skim ofia­rom ta­kich ata­ków - mówił kar­dy­nał Erdo. Tym­cza­sem jego zda­niem Eu­ro­pej­czy­cy "od­czu­wa­ją głód i pra­gnie­nie wiary" z po­wo­du niżu de­mo­gra­ficz­ne­go i sta­rze­nia się po­pu­la­cji, a także w re­zul­ta­cie kry­zy­su eko­no­micz­ne­go oraz "osła­bie­nia toż­sa­mo­ści kul­tu­ro­wej i re­li­gij­nej".

Radio Wa­ty­kań­skie po­in­for­mo­wa­ło o wy­stą­pie­niu pre­fek­ta Kon­gre­ga­cji Wy­cho­wa­nia Ka­to­lic­kie­go kar­dy­na­ła Ze­no­na Gro­cho­lew­skie­go na sy­no­dzie. Jego zda­niem ewan­ge­li­za­cyj­ny kry­zys Ko­ścio­ła wy­ni­ka z ni­kłej sku­tecz­no­ści prze­ka­zu wiary w ka­te­chi­za­cji i na ka­to­lic­kich uczel­niach.

- Trze­ba po­sta­wić sobie py­ta­nie, dla­cze­go wzrost licz­by ko­ściel­nych in­sty­tu­cji oświa­to­wych, w tym szkół wyż­szych, łączy się z kry­zy­sem wiary. Dla­cze­go te ośrod­ki są tak mało sku­tecz­ne w prze­ka­zy­wa­niu wiary, w ewan­ge­li­za­cji? - mówił kar­dy­nał Gro­cho­lew­ski. Wska­zu­jąc przy­czy­ny, po­wie­dział mię­dzy in­ny­mi: "Czę­sto bu­du­je­my naszą teo­lo­gię tylko na stu­diach i wie­dzy, a nie na kon­tak­cie z Panem Bo­giem".

- Żeby rze­czy­wi­ście znać Pana Boga, nie wy­star­czą stu­dia, nie wy­star­czą zdol­no­ści aka­de­mic­kie, ale po­trze­ba kon­tak­tu z Panem Bo­giem. Jest to nie­zbęd­ne, aby stać się praw­dzi­wym ewan­ge­li­za­to­rem w dzi­siej­szym świe­cie. Myślę, że gdyby wszyst­kie ko­ściel­ne in­sty­tu­cje zda­wa­ły sobie spra­wę z waż­no­ści kon­tak­tu z Bo­giem, to by­ły­by one bar­dziej sku­tecz­ne w dzie­le ewan­ge­li­za­cji - dodał pol­ski kar­dy­nał, cy­to­wa­ny przez pa­pie­ską roz­gło­śnię.

>>>>

I dlatego umiera ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:57, 19 Paź 2012    Temat postu:

Szczyt UE o Noblu: Europa pozostanie
kontynentem dobrobytu i postępu

Przywódcy państw UE wyrażając zadowolenie z
przyznania Unii Europejskiej Pokojowej Nagrody
Nobla, podkreślili w deklaracji ze szczytu, że
"osobiście poczuwają się do zadbania, by Europa
pozostała kontynentem, na którym królują postęp
i dobrobyt".

......

Tak towarzysze . Widzimy kontynent glodobytu i ustepu ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:09, 21 Paź 2012    Temat postu:

Gigantyczny "pomnik komunizmu" pełen tajemnic

700 architektów i 20 tys. robotników postawiło swoisty pomnik komunistycznemu dyktatorowi Rumunii Nicolae Ceausescu. 23 lata po jego śmierci Pałac Parlamentu wciąż góruje nad Bukaresztem. Dla jednych to symbol komunizmu, dla innych oznaka potęgi narodu.


To właśnie tam Europejska Partia Ludowa (EPL) zorganizowała w środę i czwartek swój kongres, na który zjechało ponad tysiąc delegatów, w tym polscy europosłowie z PO i PSL.

- Podobno ten budynek jest drugim budynkiem na świecie pod względem powierzchni, po Pentagonie – mówi eurodeputowany Andrzej Grzyb (PSL), który po raz pierwszy odwiedził pałac wiosną 1994 r. z polskim posłami i senatorami. Gmach był wciąż w budowie - Zewnętrznie cała konstrukcja już stała. Ale pałac nie był jeszcze wykończony; w jednym skrzydle widziałem jeszcze dźwigi – wspomina Grzyb.

Monumentalny, wysoki na ponad 80 metrów neoklasycystyczny pałac z białego marmuru ma powierzchnię 340 tys. metrów kwadratowych. Jego budowa trwała 13 lat, od 1984 r. Kosztowała ponad 3 mld euro. Gmach, wciąż nazywany "Domem Ludu", i wzniesiony w stylu nazwanym żartobliwie "neobabilońskim", stanowił uwieńczenie planów przebudowy centrum stolicy, dla których wysiedlono dziesiątki tysięcy ludzi. Jedną piątą starego Bukaresztu zrównano z ziemią, burząc m.in. sześć synagog i 19 cerkwi. - Bukareszt w pewnym momencie był nazywany "małym Paryżem", teraz już tego nie ma – ubolewa Carosela, dziennikarka rumuńskiej telewizji Antena 1.

W zamyśle Ceausescu budowla miała być siedzibą głównych organów państwa i jego własną. Po rewolucji pojawiły się jednak pomysły, by kojarzący się z dyktaturą pałac wyburzyć, a jeden z burmistrzów nawet zamierzał przekształcić olbrzymi gmach w kompleks kasyn, hoteli i sal widowiskowych.

Ostatecznie znalazły tam swoje miejsce m.in. obie izby parlamentu, trybunał konstytucyjny, międzynarodowe centrum konferencyjne, siedziba biura ochrony rządu, wydawnictwa urzędowe, a nawet muzeum sztuki współczesnej – wymienia Julia Garbacea z lokalnej telewizji. Świetnie zna historię budynku, w którym bywa codziennie od co najmniej sześciu lat.

Pałac ma 12 pięter oraz osiem podziemnych kondygnacji. - Arabski emir kiedyś powiedział mi, że choć w swoim kraju ma wiele budynków, to jego pałac nie jest tak wielki jak "Dom Ludu" i że nawet dla niego taka budowa byłaby zbyt kosztowna – opowiada Garbacea.

Ceausescu chciał zbudować coś wielkiego, by pokazać światu potęgę swojego reżimu – tłumaczy inna dziennikarka Elena.

Jak zauważa europoseł Grzyb, pałac miał być świadectwem talentów i umiejętności Rumunów. Podczas pierwszej wizyty wrażenie na polskim eurodeputowanym zrobiło to, że budynek został zaprojektowany przez architektów rumuńskich oraz wykonany z surowców pochodzących z kraju, m.in. z transylwańskich marmurów. - Kamienie i marmury są wszechobecne. Każda z sal jest indywidualnie zaprojektowana, łącznie z wystrojem, lampami, dywanami, meblami - wyjaśnia Grzyb. Bogato zdobione monumentalnymi rzeźbami sale z pozłacanymi sufitami kontrastują z przestrzennymi korytarzami. Zagranicznych gości dziwi, że na większości z nich można palić.

Według eurodeputowanego Jerzego Buzka (P0) ten "wielki i reprezentacyjny gmach" to przykład gigantyzmu, "który się zdarza w niektórych krajach".

- Bardzo dobrze się tu obraduje, jest dużo przestrzeni i miejsca do działania. Użyteczne jest to, że można jednocześnie prowadzić tu kilka kongresów – komentuje Buzek. - Na pewno gmach będzie stał setki lat - dodaje.

Europoseł Krzysztof Lisek (PO), który w budynku był już pięciokrotnie, wspomina, że za pierwszym razem zrobił on na nim wielkie wrażenie. - Ale jednocześnie wszyscy zastanawiali się, ile to mogło kosztować i komu to tak naprawdę służyło – wspomina.

Dziennikarka Elena twierdzi, że majestatyczny gmach nie jest lubiany przez Rumunów, którzy kojarzą go z okresem rządów dyktatora. - Ale skoro jest, to próbujemy utrzymać go w dobrym stanie – dodaje. Europoseł Grzyb wspomina, że w latach 90. słyszał sporo słów krytyki na temat pałacu. - Ale myślę, że teraz to się zmieniło, a budynek wpisał się w tożsamość Bukaresztu i całej Rumunii – dodaje Grzyb.

Pracującemu od lat w pałacu strażnikowi budynek nie kojarzy się z komunizmem. - To symbol państwa rumuńskiego. Tyle osób go budowało – tłumaczy.

Podczas pierwszych pięciu lat przy budowie dzień i noc pracowało tam 20 tys. robotników. Niektórzy stracili życie, gdy silny wiatr strącał ich z wielopiętrowych rusztowań - mówi Garbacea. Dodaje, że nie ma oficjalnych danych na ten temat. - Ceausescu nigdy nie przyznał, że ludzie giną podczas budowy jego pałacu - opowiada.

Wiele osób narzeka na warunki pracy w gmachu, m.in. ze względu na duże odległości i niefunkcjonalność. Choć oświetlany jest ok. 500 żyrandolami, to w środku brakuje naturalnego światła. - Ludzie nie lubią tu pracować. Tutejsi dziennikarze czasami dziennie pokonują po kilka kilometrów, przemieszczając się z głównych sal parlamentu do komisji znajdujących się po drugiej stronie budynku – mówi Garbacea. - Potrzeba trochę czasu, by wszystko znaleźć i zrozumieć, jak to funkcjonuje - zauważa Carosela. - Ja się tu źle czuję. Gmach jest zbyt wielki, zbyt przytłaczający – mówi europoseł Lisek.

Według Garbacei wiele pomieszczeń nie zostało wybudowanych do obecnych celów. - Sale nie są odpowiednio ogrzewane. Czasami jest duszno, boli od tego głowa – tłumaczy. - Śmiejemy się, że po całym dniu tutaj jesteśmy tacy bladzi, że wyglądamy jak ten marmur na ścianach – mówi.

Krytykowane są także wysokie koszty utrzymania gigantycznego pałacu. Garbacea przywołuje dane, z których wynika, że miesięcznie są one równe kosztom utrzymania jednego rumuńskiego miasta średniej wielkości.

Zdaniem polskich eurodeputowanych gmach wymaga odświeżenia i remontu. - Ale cofając się w czasie o 20 lat na pewno można sobie wyobrazić, że wtedy to był absolutny przepych i luksus - podkreśla Lisek. Europoseł Grzyb broni budynku. Choć widoczne są pewne "niedoróbki" to trzeba pamiętać, że "w polskim parlamencie też to się zdarzyło" - mówi.

Pałac, w którym w 2008 roku odbył się szczyt NATO, jest najbezpieczniejszym miejscem w całej Rumunii – twierdzi Garbacea. Dziennikarka w "Domu Ludu" przeżyła nawet trzęsienie ziemi. - Prawie go nie zauważyłam, choć w centrum miasta było ono bardzo odczuwalne - opowiada.

Plotka mówi, że w podziemiach znajduje się pomieszczenie, w którym Ceausescu chciał się schronić w przypadku ataku chemicznego. - Znamy też te plotki, że wewnątrz mógł nawet lądować helikopter. Nie wiem, czy to prawda, chyba Rumuni też tego nie wiedzą. Jednak znając fantazję pana Ceausescu można przypuszczać, że miał taki zamiar, nawet jeśli go nie zrealizował – żartuje europoseł Lisek.

......

Moloch zbudowany przez potwornych towarzyszy przydaje sie jak znalazl euro-towarzyszom . Tez ludowym. UE powinna sie nazywac Europejska Republika Ludowo-Demokratyczna . Taka jest ludowa jak i demokratyczna .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:08, 05 Lis 2012    Temat postu:

Raport: media mało uwagi poświęcają wprowadzeniu euro w Polsce

Pol­skie media mało po­świę­ca­ją uwagi wpro­wa­dze­niu euro w Pol­sce oraz funk­cjo­no­wa­nia stre­fy euro w kon­tek­ście pol­skiej go­spo­dar­ki - wy­ni­ka opu­bli­ko­wa­ne­go w po­nie­dzia­łek ra­por­tu "Wi­ze­ru­nek wa­lu­ty EURO w pol­skich me­diach elek­tro­nicz­nych".

Ra­port do­ty­czy ba­da­nia me­diów elek­tro­nicz­nych w okre­sie od 1 stycz­nia 2008 r. do 20 lipca 2012 r., zo­stał przy­go­to­wa­ny dla Fun­da­cji Schu­ma­na i Fun­da­cji Kon­ra­da Ade­nau­era.

"Ana­li­za euro w me­diach elek­tro­nicz­nych wska­za­ła na pewne ten­den­cje oraz braki w spo­so­bie ko­mu­ni­ko­wa­nia pol­skie­go spo­łe­czeń­stwa o wa­lu­cie, stre­fie euro oraz per­spek­ty­wach przy­ję­cia w Pol­sce wspól­nej wa­lu­ty (...) Ja­ko­ścio­wa ana­li­za wy­bra­nych ar­ty­ku­łów, blo­gów i ko­men­ta­rzy z ba­da­ne­go okre­su po­ka­zu­je sto­sun­ko­wo małe zróż­ni­co­wa­nie prze­ka­zu w za­kre­sie euro i stre­fy euro i zbyt mocne +ba­zo­wa­nie+ na do­raź­nej sy­tu­acji, zwłasz­cza ze­wnętrz­nej" - na­pi­sa­no w ra­por­cie.

Re­na­ta Mień­kow­ska-Nor­kie­ne z Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go po­wie­dzia­ła pod­czas pre­zen­ta­cji ra­por­tu, że o wspól­nej wa­lu­cie mówi się głów­nie w kon­tek­ście kry­zy­su w Gre­cji i pro­ble­mów stre­fy euro, co - jej zda­niem - ozna­cza, że prze­kaz na ten temat jest jed­no­stron­ny.

Zda­niem pre­zes Pol­skiej Fun­da­cji im. Ro­ber­ta Schu­ma­na Anny Ra­dwan nie­pew­ność na ryn­kach prze­kła­da się na to, jak Po­la­cy po­strze­ga­ją euro. "Czę­sto sły­szy­my, że dzię­ki temu, że Pol­ska po­zo­sta­ła +zie­lo­ną wyspą+, nie je­ste­śmy w stre­fie auro. To utrud­nia de­ba­tę" - po­wie­dzia­ła.

Ra­dwan wska­za­ła, że przed przy­stą­pie­niem Pol­ski do UE i tuż po tym ponad 50 proc. Po­la­ków po­pie­ra­ło przy­ję­cie euro, na­to­miast teraz po­par­cie to wy­no­si ok. 25 proc. Jej zda­niem de­ba­ta na temat euro może mieć też istot­ny wpływ na pod­nie­sie­nie edu­ka­cji eko­no­micz­nej Po­la­ków, która jest na ni­skim po­zio­mie.

Krzysz­tof Bień, re­dak­tor na­czel­ny por­ta­lu NBP obserwatorfinansowy.​pl zwró­cił uwagę, że Po­la­cy są pod wpły­wem ne­ga­tyw­nych in­for­ma­cji na temat euro, które są me­diach. "Ne­ga­tyw­ne in­for­ma­cje le­piej się sprze­da­ją, a w me­diach elek­tro­nicz­nych przede wszyst­kim" - za­zna­czył.

Obec­ny na kon­fe­ren­cji Ro­bert Gwiaz­dow­ski z Cen­trum im. Adama Smi­tha zwró­cił uwagę, że jak się robi ana­li­zę do­ty­czą­cą spo­so­bu in­for­mo­wa­nia o euro, "to na­le­ży zadać sobie py­ta­nie, co na­le­ży ro­zu­mieć przez in­for­mo­wa­nie obiek­tyw­ne i rze­tel­ne".

Zgod­nie z in­for­ma­cją po­da­ną w ra­por­cie ba­da­nie tzw. re­tro­spek­tyw­ne ob­ję­ło 81 tys. 342 pu­bli­ka­cje, które uka­za­ły się od 1 stycz­nia 2008 r. do 31 marca br. Naj­więk­szą ich część sta­no­wi­ły in­for­ma­cje o cha­rak­te­rze new­sów, a w dal­szej ko­lej­no­ści blogi. Ba­da­nie tzw. pro­spek­tyw­ne ob­ję­ło 4 tys. 286 pu­bli­ka­cji, które uka­za­ły się od 20 kwiet­nia br. do 20 lipca br. 93 proc. pu­bli­ka­cji sta­no­wi­ły in­for­ma­cje.

>>>>

Towarzysze zaniepokojeni ,,informowaniem'' . Za Mao usmiechnietych ludzi chwalcych euro w mediach ... Ze zycie ich stalo sie lekkie i przyjemne . Zwlaszcza trzeba takich z Grecji Hiszpanii Portugalii pokazywac .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:58, 06 Lis 2012    Temat postu:

Trybunał Obrachunkowy: prawie
4 proc. budżetu UE błędnie
wydane

Prawie 4 proc. środków z unijnego
budżetu w 2011 r. zostało błędnie
wydane - oszacował Europejski
Trybunał Obrachunkowy.
Wtorkowy raport w tej sprawie
zaprezentowany w Brukseli
odczytywany jest jako kolejny
argument za cięciami w unijnej
kasie.
Europejski Trybunał
Obrachunkowy, który jest
odpowiedzialny za kontrolę
finansów instytucji UE, obliczył, że
3,9 proc. środków z kasy unijnej
w 2011 r. było wydanych
niewłaściwie. Oznacza to, że
błędnie wydano około 5 mld ze
129,4 miliardów euro z
zeszłorocznego budżetu UE.
Do błędów w płatnościach
dochodzi, gdy beneficjenci, na
przykład rolnicy, nie przestrzegają
podjętych zobowiązań
środowiskowych, inwestorzy nie
stosują się do zasad udzielania
zamówień publicznych, a ośrodki
badawcze wnioskują o zwrot
kosztów niezwiązanych z
projektami finansowanymi ze
środków UE.
W najbardziej narażonej na błędy
polityce "Rozwój obszarów
wiejskich, rybołówstwo i zdrowie"
nieprawidłowości wskazano w 7,7
proc. wydatków; w mniejszym
stopniu błędy wystąpiły w
dopłatach bezpośrednich (wyniosły
2,9 proc. płatności). W raporcie
podano przykładowy błąd w
funduszach rolnych: hodowcy
przyznano premię specjalną za 150
owiec, jednak podczas kontroli na
miejscu okazało się, że w ogóle nie
miał on owiec. Rolnicy zawyżają
również powierzchnie gruntów
przy ubieganiu się o dopłaty.
W przypadku "Polityki regionalnej,
energii i transportu", poziom
błędu szacowany jest na 6 proc.
Trybunał stwierdził m.in. przypadki
poważnych naruszeń przepisów
dotyczących zamówień
publicznych. Występowały one w
jednej czwartej skontrolowanych
transakcji.
"To właśnie w tych obszarach
zdaniem Trybunału państwa
członkowskie nie wywiązują się w
pełni ze swoich obowiązków. Jeśli
chodzi o zarządzanie środkami UE
i kontrolę nad nimi, organy
krajowe powinny wykazać się
większym zaangażowaniem,
ponieważ to one w pierwszej
kolejności i w głównej mierze są
odpowiedzialne za ochronę
interesów finansowych obywateli
UE" - oświadczył prezes
Europejskiego Trybunału
Obrachunkowego Vitor Caldeiry.
Zwracając uwagę na fakt, że z
powodu kryzysu finanse publiczne
w Europie są pod ogromną presją,
prezes podkreślił, że jest
możliwość bardziej wydajnego i
lepiej ukierunkowanego
wydatkowania środków UE.
Szacowany poziom błędu dla
budżetu UE zwiększa się od trzech
lat. W 2009 r. wynosił 3,3 proc.,
w 2010 3,7 proc., by w 2011 r.
osiągnąć 3,9 proc.
Rzeczniczka Komisji Europejskiej
ds. podatków i audytów Emer
Traynor mówiła na wtorkowej
konferencji prasowej, że KE ma
mechanizmy, które pozwalają jej
odzyskać nieprawidłowo
wydatkowane pieniądze. "Te środki
nie powinny być postrzegane jako
stracone" - zapewniała.
Ogólną odpowiedzialność za
wykonanie budżetu UE ponosi
Komisja Europejska, jednak to
państwa członkowskie odgrywają
kluczową rolę w zarządzaniu 80
proc. funduszy unijnych oraz ich
kontroli. W sprawozdaniu za 2011
r. nie wskazywano, które z krajów
mają najsłabsze wyniki.
Jak podkreśla Reuters wykazane
nieprawidłowości w wydatkowaniu
unijnych funduszy to "amunicja"
dla tych, którzy chcą zastopować
wzrost nowego wieloletniego
budżetu UE na lata 2014-2020. Za
cięciami opowiadają się płatnicy
netto, np. Wielka Brytania i
Niemcy. Przeciwko ograniczaniu
wydatków jest m.in. Polska, która
jest największym beneficjentem
polityki spójności UE. Kluczowy
szczyt w sprawie nowego budżetu
odbędzie się w Brukseli 22-23
listopada.

......

Taa 4 % Chyba tylko brak przecinkow liczyli ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:53, 14 Lis 2012    Temat postu:

Przez Europę przetacza się fala protestów przeciwko oszczędnościom

W wielu krajach Europy, w tym w Polsce, zorganizowano demonstracje, strajki i pikiety w proteście przeciw wymuszonej kryzysem polityce cięć w polityce socjalnej. W niektórych państwach, np. Danii, odzew na apel o strajki okazał się raczej umiarkowany.

W odpowiedzi na obniżający się standard życia wielu Europejczyków, a także wysokie bezrobocie, Europejska Konfederacja Związków Zawodowych (ETUC) wezwała związkowców do protestów przeciw drakońskim oszczędnościom.

W Portugalii i Hiszpanii trwają strajki generalne.

W Portugalii do 24-godzinnego protestu przyłączyli się w pierwszej kolejności strażacy oraz pracownicy metra, kolei i promów na rzece Tag w aglomeracji stołecznej. Ograniczono ruch pociągów podmiejskich oraz dalekobieżnych. Do strajku przystąpili pracownicy lotnisk oraz załoga największego portugalskiego przewoźnika, spółki TAP. Według rzecznika z zaplanowanych 360 lotów dojdzie do skutku zaledwie połowa.

Stopa bezrobocia w Portugalii wyniosła rekordowe 15,8 proc. w III kwartale 2012 r. - podał w środę Krajowy Instytut Statystyczny w Lizbonie. W poprzednim kwartale bezrobocie wyniosło 15 proc., a w III kwartale 2011 roku - 12,4 proc.

W Hiszpanii główna centrala związkowa UGT podała, że w akcji uczestniczy niemal 100 proc. zatrudnionych w przemyśle motoryzacyjnym, energetycznym, stoczniowym i budowlanym.

- To strajk (...) wymierzony w politykę samobójczego i antyspołecznego rządu - powiedział przywódca związku zawodowego CCOO Ignacio Fernandez Toxo.

W Barcelonie grupy związkowców podpalały opony przed wejściem na rynek handlu hurtowego Mercabarna. W Madrycie setki młodych ludzi już od północy przy dźwiękach syren i gwizdków blokowały główne arterie; w ciągu dnia doszło tam do starć z policją. Według MSW zatrzymano 42 osoby, a 15 odniosło lekkie obrażenia w starciach.

Pod koniec dnia w Madrycie planowane są dwie wielkie manifestacje - jedna zwołana przez związkowców, a druga z inicjatywy ruchu oburzonych. W kraju utrzymany jest minimalny poziom usług w transporcie.

Protesty nie ominęły także Włoch, gdzie zorganizowano około 100 demonstracji. Obok młodzieży szkolnej i uniwersyteckiej uczestniczyli w nich również pracownicy budżetówki, między innymi transportu i służby zdrowia.

W Rzymie i Mediolanie doszło w środę do starć manifestujących uczniów i studentów z policją. Kamieniami i farbami obrzucono witryny banków, interweniowały siły policji. W Turynie wraz z młodzieżą szli w pochodzie nauczyciele. Niektórzy jego uczestnicy rzucali jajkami i świecami dymnymi.

W Grecji związkowcy o godz. 11 czasu polskiego na trzy godziny odeszli od stanowisk pracy. Na czas strajku zamknięte są szkoły i ministerstwa, a dziennikarze nadają tylko wiadomości dotyczące protestów odbywających się tego dnia w Europie.

Według organizatorów strajk nie odbije się na transporcie lotniczym i promowym w Grecji; także pociągi i autobusy mają kursować normalnie. W centrum Aten planowana jest demonstracja przeciw rządowej polityce drakońskich oszczędności.

Z kolei w Belgii trwa 24-godzinny strajk pracowników kolei, który doprowadził do wstrzymania wielu połączeń krajowych i zagranicznych. Nie kursuje m.in. pociąg dużych prędkości między Belgią a Niemcami, a na trasach łączących Belgię z Francją i Holandią spodziewane są opóźnienia.

W środę rano w Walonii na południu kraju nastąpił całkowity paraliż transportu kolejowego, a we Flandrii kursują tylko nieliczne pociągi. W stolicy kraju, Brukseli, tramwaje i autobusy nie wyjechały z zajezdni.

Choć związkowcy w Holandii nie strajkują, kraj ten odczuwa skutki protestów w innych krajach. Amsterdamskie lotnisko Schiphol odwołała 10 lotów z i do Hiszpanii. Krajowy przewoźnik kolejowy ostrzega przed odwołanymi kursami pociągów i opóźnieniami. Anulowano m.in. kursy pociągów dużych prędkości do Paryża i do Paryża.

W krajach, które nie odczuwają skutków kryzysu równie boleśnie co Hiszpania czy Grecja, apel ETUC spotkał się z umiarkowanym odzewem.

- Dotychczas w Niemczech odbyły się raczej symboliczne pikiety, ponieważ udało nam się uniknąć kryzysu - ocenił Michael Sommer, szef głównej centrali związkowej w Niemczech.

W Danii do skutku nie doszły żadne protesty ze względu na dobre relacje między pracodawcami a związkami zawodowymi. - Pracodawcy mówią tym samym językiem co my (związkowcy), rozumiemy wzajemne potrzeby i postulaty - podkreślił emerytowany pracownik Joergen Frederiksen.

W środę w wielu krajach, w tym w Polsce, trwa europejski dzień akcji związków zawodowych i solidarności na rzecz kontraktu socjalnego dla Europy.

>>>>

Tak tonie UE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:23, 17 Lis 2012    Temat postu:

W Europie wrze. Tysiące ludzi na ulicach

W wielu krajach Europy doszło w sobotę do protestów i antyrządo­wych wieców. Tysiące ludzi wyszły na ulice m.​in. w Hiszpanii, w Cze­chach i na Słowacji.

Demonstracje w Czechach, fot. AFP

Protest policjantów w Hiszpanii

Ponad pięć tysięcy policjantów przy­byłych z całej Hiszpanii manifesto­wało w sobotę w centrum Madrytu, by wyrazić sprzeciw wobec kroków oszczędnościowych, które przynio­sły zamrożenia i cięcia płac i świad­czeń socjalnych w policji.

"Obywatele, przepraszamy was za to, że nie aresztowaliśmy tych, któ­rzy naprawdę są odpowiedzialni za kryzys: bankierów i polityków" - głosiło hasło w pochodzie policjan­tów, którzy przemaszerowali pod ministerstwo spraw wewnętrz­nych. Protest zwołały policyjne związki zawodowe SUP.

Przedstawiciel związku Jose Maria Benito ogłosił, że celem protestu jest przekazanie władzom, iż "bez­pieczeństwo powinno być ich prio­rytetem". - Żyjemy w burzliwych dla społeczeństwa czasach i potrze­bujemy adekwatnej odpowiedzi po­licji - wskazał.

- Co roku na emeryturę odchodzi 1200-1500 policjantów, a przyjmo­wanych jest na służbę 125. To zna­czy, że Hiszpania będzie w przyszło­ści mniej bezpieczna, a przestępstw będzie więcej - mówił cytowany przez agencję AFP Jose Maria San­chez Fornet.

36-letnia policjantka z miasta El Fer­rol w północno-zachodniej Hiszpa­nii przekonywała, że funkcjonariu­sze na skutek cięć w ich płacach i świadczeniach stracili miesięcznie około 300 euro. Ona sama zarabia dziś 1450 euro, a zaczynała od 1500 euro, gdy przyszła przed dzie­sięciu laty na służbę.

- To my, funkcjonariusze, ponosimy wszystkie konsekwencje kryzysu - powiedział Antonio Perez, policjant z Madrytu z 33-letnim stażem. - Pro­blem polega na tym, że zabierają nam pieniądze po to, by dać je innym - regionom autonomicznym albo bankom - przekonywał.

- Jeśli kraj funkcjonuje źle, to jest to wyłącznie z powodu polityków - po­wiedział Juan Manuel Aguado Tor­res, 60-letni policjant z Granady, cy­towany przez AFP.

Naciskany przez partnerów w Unii Europejskiej rząd pogrążonej w kry­zysie Hiszpanii musi do 2014 roku znaleźć oszczędności wynoszące 150 miliardów euro. Bezrobocie w kraju wzrosło do ponad 25 procent.

W środę odbył się w Hiszpanii drugi od początku roku strajk gene­ralny, zwołany w proteście przeciw cięciom budżetowym.

Antyrządowe wiece w rocznicę aksamitnej rewolucji

Dziesiątki tysięcy Czechów i Słowa­ków wzięły udział w sobotnich, an­tyrządowych wiecach w 23. roczni­cę aksamitnej rewolucji, która obali­ła komunizm w ówczesnej Czecho­słowacji. Żądano przywrócenia de­mokratycznych wartości i odejścia skompromitowanych polityków.

Manifestacja pod hasłem "Demokra­cja wygląda inaczej" zgromadziła w centrum Pragi, na Placu Wacła­wa, około 20 tysięcy Czechów. Po­chód, zorganizowany przez związ­kowców oraz inicjatywę obywatel­ską "Stop rządowi", do których przy­łączyły się organizacje obywatel­skie, liderzy lewicowej opozycji i uczestnicy aksamitnej rewolucji przeszedł trasą marszu studentów sprzed 23 lat, z Placu Wacława do Narodni Trzidy (Alei Narodowej). Niesiono transparenty z hasłami przeciwko "oszczędnościowemu programowi rządu". Na czele po­chodu powiewały czerwone flagi.

- Rząd Petra Neczasa jest najgorszy od czasów aksamitnej rewolucji. Zrujnował Czechy. Zachowuje się arogancko, nie konsultuje reform ze społeczeństwem, ignoruje związ­kowców, jest skorumpowany, roz­krada majątek narodu. On nie powi­nien ustąpić! Powinien uciekać, gdzie pieprz rośnie ! - grzmiał z try­buny przewodniczący czeskich związkowców Jaroslav Zavadil.

Protesty pod hasłami: "Stop dla rządu!", "Dokończymy rewolucję" i "Demokracja wygląda inaczej" od­były się także w Ostrawie, Brnie i in­nych miastach.

Jubileusz aksamitnej rewolucji usi­łowali wykorzystać prawicowi eks­tremiści z Partii Robotniczej. Ponad 300 aktywistów zgromadziło się w pobliżu Teatru Narodowego i prze­maszerowało przez Most Karola. Policja otoczyła demonstrantów kordonem.

Podobne manifestacje związkowcy zorganizowali na Słowacji: w Braty­sławie, Żylinie, Koszycach, Novych Zamkach, Popradzie i Bańskiej By­strzycy - Obiecywano nam lepsze życie. A po 23 latach harówki docze­kaliśmy się głodowych emerytur i rozkradania państwowego mająt­ku - twierdzili z goryczą uczestnicy wieców.

Tymczasem w sąsiedniej Słowacji lewicowy rząd premiera Roberta Fico nie zorganizował oficjalnych uroczystości. Akcję wspomnienio­wą przeprowadzili jedynie w Te­atrze Narodowym w Bratysławie li­derzy prawicowej opozycji. Pre­mier, który przed rokiem powie­dział, że "w 1989 roku aksamitnej rewolucji nawet nie zauważył", wy­jaśnił, że "ma wiele pilnych zajęć biurowych".

Natomiast przewodniczący parla­mentu Pavol Paszka, który przed ro­kiem ujawnił, że "podczas aksamit­nej rewolucji wykładał kafelkami łazienkę", w tym roku "poświęcił wolny czas rodzinie".

W przeddzień aksamitnej rewolucji aktywiści organizacji obywatelskiej "Nieznani bohaterowie" otworzyli w jednej z sal bratysławskiej Wyż­szej Szkoły Zdrowia św. Elżbiety "Muzeum Zbrodni i Ofiar Reżimu Komunistycznego". Przewodniczą­cy organizacji Frantiszek Neupauer powiedział, że celem ekspozycji jest "pokazanie losów 70 tysięcy słowac­kich więźniów politycznych, którzy zostali zrehabilitowani po roku 1989".

Słowacki dziennik "SME" ostrzegł, że Słowacy zapominają o aksamit­nej rewolucji. W podręcznikach dla gimnazjalistów wydarzeniom 1989 roku poświęcona jest zaledwie jedna strona. - Co czwarty maturzy­sta nie wie, czym była praska wio­sna – twierdzi Branislav Poliaczik ze szkoły w Zvoleniu.

Tysiące zwolenników lewicy żąda­ły na wiecu odejścia rządu

Tysiące zwolenników lewicy wy­szły w sobotę na ulice stolicy Bułga­rii w proteście przeciw redukcji wy­datków na cele socjalne w budżecie na 2013 rok i z żądaniami odejścia centroprawicowego rządu premie­ra Bojko Borysowa.

Na placu przed katedrą Aleksandra Newskiego niedaleko parlamentu zebrały się tysiące ludzi - 20 tysięcy według organizatorów, około 10 ty­sięcy według mediów. Opozycyjna Bułgarska Partia Socjalistyczna zwołała wiec pod hasłem "Połóżmy kres katastrofie zwanej GERB". Par­tia GERB - Obywatele na rzecz Euro­pejskiego Rozwoju Bułgarii - rządzi Bułgarią od lipca 2009 roku.

Na wiecu kierowano pod adresem rządu dwa hasła: "Dymisja" i "Mafia".

- Coraz więcej ludzi protestuje prze­ciw rosnącemu bezrobociu, cięciom socjalnym, autorytarnym rządom GERB i oligarchicznej władzy – oznajmił poseł lewicy Janaki Sto­iłow. - Powinniśmy zwalczać neoli­beralną politykę i wyprowadzić kraj na drogę rozwoju - zaapelo­wał.

Według lidera lewicy Sergieja Stani­szewa rządy Borysowa doprowa­dziły kraj i ogromną większość oby­wateli do głębokiego kryzysu i skompromitowały się w wyniku niekończących się skandali i afer. - Krajowi potrzebny jest rząd odpo­wiedzialności narodowej – oznaj­mił Staniszew.

Ostatnie sondaże odzwierciedlają poważny spadek poparcia dla gabi­netu Borysowa i jego partii. W paź­dzierniku prawie połowa Bułgarów (45 proc.) oświadczyła, że odnosi się negatywnie do centroprawico­wego rządu. Jego działalność apro­bowało 18 proc. ankietowanych, a 70 proc. nie aprobowało polityki go­spodarczej, socjalnej, dotyczącej ochrony zdrowia oraz dochodów.

Główne przyczyny tych nastrojów to zamrożone od trzech lat emery­tury, świadczenia socjalne i część dochodów, co sprawia, że Bułgaria jest na ostatnim miejscu w UE pod względem dochodów, a także znacz­ny wzrost cen w ostatnich miesią­cach - zarówno paliw, jak i prądu czy żywności.

Lewica, która cieszy się poparciem rzędu 20-23 proc., ogłosiła, że od so­botniego wiecu zaczyna mobiliza­cję przed wyborami parlamentarny­mi, które mają się one odbyć w lipcu przyszłego roku.

Wielotysięczny protest przeciw­ko cięciom budżetowym

Tysiące Słoweńców - według organi­zatorów nawet 30 tys. - wzięło udział w sobotę w proteście prze­ciwko rządowej polityce oszczędno­ści. Związki zawodowe nazwały tę politykę "neoliberalnym wirusem szerzącym się w Europie".

Dwumilionowa Słowenia w 2007 roku przyjęła euro. Ze względu na jej uzależnienie od eksportu mocno uderzył ją globalny kryzys finanso­wy i gospodarczy. Zadłużenie kraju wzrosło z 21,9 proc. PKB w 2008 r. do ponad 47 proc. PKB w roku ubie­głym. Powodem były niskie podatki dochodowe oraz wysokie wydatki z budżetu.

Według organizatorów na głów­nym placu Lublany zebrało się w sobotę 30 tys. ludzi. "Domagamy się, by rząd odrzucił tego neoliberal­nego wirusa, który szerzy się po Eu­ropie. Reformy muszą być w zgo­dzie z potrzebami obywateli, a nie po linii oczekiwań tych w Brukseli" - zwrócił się do tłumu Duszan Semo­lić, przewodniczący największego związku zawodowego ZSSS.

W demonstracji licznie uczestniczy­li studenci i emeryci, protestując przeciwko cięciom wydatków na szkolnictwo, podwyżkom podat­ków i obniżkom emerytur.

W tym roku centroprawicowy rząd Janeza Janszy obniżył mniej więcej o 3 proc. pensje w sektorze publicz­nym. W przyszłym roku planuje ko­lejną 5-procentową obniżkę, tak aby zredukować deficyt budżetowy do 3 proc. PKB w 2013 roku, z 4,2 proc. oczekiwanych w roku bieżą­cym.

Rząd planuje także podniesienie od stycznia wieku emerytalnego, wpro­wadzenie zmian umożliwiających bardziej elastyczne zatrudnianie i zwalnianie pracowników oraz zre­dukowanie zasiłków dla bezrobot­nych.

Oczekuje się, że w tym roku słoweń­ska gospodarka skurczy się o 2 proc., a w przyszłym - o kolejne 1,4 proc. PKB.

....

Tym razem to nie noliberalizm a starokomunizm . Czyli euro .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:37, 18 Lis 2012    Temat postu:

Ameryka Łacińska krytykuje UE za politykę zaciskania pasa

Przywódcy krajów Ameryki Łaciń­skiej skrytykowali w sobotę na szczycie państw iberoamerykań­skich w hiszpańskim Kadyksie lan­sowaną przez UE politykę drastycz­nych oszczędności jako instrument w walce z zadłużeniem.

Zaufania nie da się zbudować na­wołując wyłącznie do wyrzeczeń - powiedziała prezydent Brazylii, Dilma Rouseff, na zakończenie dwu­dniowego spotkania. Wiceprezy­dent Argentyny Amado Boudou wy­raził obawę, że twardy kurs oszczędnościowy koliduje z wyzna­czonym celem - wzrostem gospodar­czym.

....

Co tam ludzie grunt to urzedasi ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:47, 02 Sty 2013    Temat postu:

Stiglitz: Europa głównym zagrożeniem dla światowej gospodarki w 2013 r.

Eu­ro­pa bę­dzie sta­no­wić głów­ne za­gro­że­nie dla świa­to­wej go­spo­dar­ki w 2013 roku - oce­nił w ko­men­ta­rzu dla nie­miec­kie­go dzien­ni­ka "Han­dels­blatt" ame­ry­kań­ski eko­no­mi­sta Jo­seph Sti­glitz i lau­re­at na­gro­dy Nobla w dzie­dzi­nie eko­no­mii z 2001 roku.

Wska­zał na trud­no­ści eko­no­micz­ne Hisz­pa­nii i Gre­cji, które, we­dług niego, znaj­du­ją się "w de­pre­sji i nie widać żad­nych oznak wyj­ścia".

Ame­ry­kań­ski eko­no­mi­sta wy­ra­ził opi­nię, że pakt fi­skal­ny "nie jest roz­wią­za­niem" trwa­ją­ce­go od wielu mie­się­cy kry­zy­su w stre­fie euro. Oce­nił też, że sku­po­wa­nie ob­li­ga­cji pań­stwo­wych przez Eu­ro­pej­ski Bank Cen­tral­ny (EBC) może być je­dy­nie "tym­cza­so­wym środ­kiem za­rad­czym".

"Jeśli EBC nadal bę­dzie uza­leż­niał fi­nan­so­wa­nie od po­li­ty­ki oszczęd­no­ści, to tylko po­głę­bi to stan cho­ro­bo­wy" - na­pi­sał Sti­glitz. We­dług niego eu­ro­pej­scy po­li­ty­cy nie do­szli do po­ro­zu­mie­nia w spra­wie planu wzro­stu dla kra­jów stre­fy euro, po­grą­żo­nych w kry­zy­sie eko­no­micz­nym.

Nie wy­klu­czył, że w 2013 roku doj­dzie do ko­lej­nych tur­bu­len­cji w stre­fie euro.

>>>>

Slusznie . Zombiaka o nazwie UE trzeba zlikwidowac JAK NAJSZYBCIEJ . Czas dziala NA NIEKORZYSC !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:33, 12 Lut 2013    Temat postu:

Komisarz Tajani prosi ArcelorMittal o wstrzymanie zwolnień w UE


Zwracam się do ArcelorMittal, by wstrzymał się z decyzjami o zamykaniu hut i zakładów do czasu zapoznania się z planem KE, którego celem jest ochrona sektora stalowego - zaapelował we wtorek komisarz UE ds. przemysłu Antonio Tajani. Plan ma być gotowy do lata.

Dotknięte zwolnieniami w zakładach stalowego giganta są m.in. we Francji, Belgii i Luksemburgu.

"Zwracam się do ArcelorMittal, by przełożył swoje decyzje o zamykaniu hut i zakładów przynajmniej do czasu zaakceptowania przez Komisję (Europejską) planu działań, ponieważ jestem przekonany, że możemy znaleźć rozwiązanie, by obronić przemysł stalowy w Europie" - powiedział Tajani w Brukseli otwierając spotkanie grupy wysokiego szczebla poświęcone przyszłości sektora stalowego w Europie i przygotowaniu planu KE w tym zakresie. Tajani wyraził nadzieję, że propozycja KE będzie gotowa do lata.

Tajani przyznał, że europejski przemysł stalowy otrzymał "ciężki cios" w związku z kryzysem i wyraził obawę, że będzie on przenosił się poza UE, gdzie nie obowiązują m.in. obostrzenia środowiskowe. Dlatego - uzasadniał - KE chce wyjść z planem na rzecz ochrony sektora. "Stal była w sercu integrującej się Europy, odgrywa kluczową rolę w jej historii i jest ważna dla jej przyszłości" - przekonywał Tajani. Podkreślił, że w sektorze zatrudnienie znajduje 360 tys. osób.

Rzecznik KE Olivier Bailly zapowiedział we wtorek, że Komisja chce przedstawić plan działań dla sektora stalowego w Europie w czerwcu. "Przemysł stalowy to specyficzny sektor, który stoi w obliczu bardzo specyficznych wyzwań i musimy się do nich odnieść" - powiedział.

Pracom nad tym planem poświęcona była kolejna runda rozmów "okrągłego stołu" w sprawie sektora stalowego, które odbyły się we wtorek w Brukseli. W rozmowach uczestniczyli przedstawiciele 11 krajów UE, w tym Polski, reprezentanci przemysłu stalowego oraz partnerów społecznych. Europejski przemysł stalowy to około 500 fabryk, w których pracuje 360 tysięcy ludzi.

Apel Tajaniego jest odpowiedzią na prośbę francuskiego rządu. Obecny w Brukseli minister ds. reindustrializacji Arnaud Montebourg dziękował komisarzowi za wysłany wcześniej list z apelem do ArcelorMittal, infrmując jednocześnie, że koncern zareagował nań krytycznie.

"Zaprotestowali, wskazując, że to nie do Komisji Europejskiej ani do krajów członkowskich należy mieszanie się w sprawy niezależnego przedsiębiorstwa" - powiedział minister. Wyraził przy tym przekonanie, że ArcelorMiottal jest w błędzie, bowiem skoro korzysta z publicznych subsydiów, to władze mają prawo wglądu w jego działalność.

W Polsce działa spółka ArcelorMittal Poland, do której należy ok. 70 proc. potencjału produkcyjnego polskiego przemysłu hutniczego. W skład firmy wchodzi pięć hut: w Krakowie, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Świętochłowicach i Chorzowie. Do koncernu należą też Zakłady Koksownicze Zdzieszowice, czyli największy producent koksu w Europie. ArcelorMittal Poland zatrudnia ponad 12 tys. osób, a wraz ze spółkami zależnymi - ponad 15 tys. Od 2004 r. ArcelorMittal zainwestował w Polsce blisko 5 mld zł.

Lakshmi Mittal, właściciel i prezes koncernu, ocenia, że sytuacja w tym sektorze w 2013 r. nadal będzie trudna, szczególnie w Europie. W skali globalnej spodziewa się wzrostu zużycia stali na poziomie 2-3 proc.

...

Zachod pada . A bydlaki Warszawki zdazyly im oddac nasz stal .Tfu !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:59, 21 Lut 2013    Temat postu:

ESA: Europa musi mieć zdolność wykrywania małych asteroid

- Europa, aby chronić swych miesz­kańców, musi wyposażyć się w spe­cjalną sieć obserwacyjną, zdolną do wykrywania małych asteroid za­grażających Ziemi - oceniła Europej­ska Agencja Kosmiczna (ESA), która rozpoczęła prace nad takim projektem.

- Na razie wykryto głównie najwięk­sze obiekty. Zidentyfikowanych zo­stało już około 99 proc. dużych aste­roid, o średnicy ponad 1 km - przy­pomina Nicolas Bobrinsky z ESA.

Jego zdaniem "niebezpieczeństwo nadchodzi jednak ze strony małych asteroid, zdecydowanie bardziej licznych".

- W przypadku zderzenia (z Ziemią) mogą one powodować duże szkody - podkreśla, zwracając uwagę na to, jakie spustoszenie wywołał niedaw­no meteoroid o średnicy 17 m w Czelabińsku. Wskutek deszczu me­teorytów, który spadł w ubiegły pią­tek nad Uralem, ponad 1100 osób zostało rannych.

- Jeśli mamy do czynienia z obiek­tem o średnicy 50 m i masie pomno­żonej przez 20 lub 30, otrzymuje­my olbrzymią energię - wskazał Bo­brinsky.

Asteroida oznaczona symbolem 2012 DA14, która w zeszłym tygo­dniu przeleciała w odległości 27 600 km od Ziemi, miała średnicę ok. 45 m i masę 135 tys. ton.

Według Bobrinsky'ego około milio­na asteroidów o średnicy 50 m lub większej znajduje się w naszym układzie słonecznym, a mniej niż 10 tys. to asteroidy mogące prze­ciąć orbitę Ziemi. - Oznacza to, że większość obiektów (...) nie została wykryta i jest w tej mierze do zro­bienia kolosalna praca - podkreślił Bobrinsky, który jest odpowiedzial­ny w ESA za rozpoczęty pod koniec 2008 r. program monitorowania sy­tuacji w przestrzeni kosmicznej (SSA).

Żeby lepiej obserwować i śledzić te mające przeciąć orbitę Ziemi obiek­ty, rozpoznać ich naturę, trajekto­rię lotu i ewentualne zagrożenie dla Ziemi, ESA uruchomi 22 maja w Rzymie specjalne centrum koordy­nacji.

Program SSA przede wszystkim roz­pocznie prace nad rozwijaniem pro­totypu nowatorskiego teleskopu. ESA chce również umieścić zauto­matyzowaną sieć swoich telesko­pów zdolnych obserwować niebo w celu wykrycia zagrażających aste­roid.

Jak kwituje Bobrinsky, głównym celem projektu jest "możliwość wy­krycia ponad 50-metrowych obiek­tów na trzy miesiące wcześniej", co "da czas na odpowiednie reagowa­nie", jak np. ewakuację zagrożo­nych terenów.

....

Chcialo by sie uniknac kary z grzechy ! To trzeba zyc porzadnie a nie czynic zlo i wymyslac ,,systemy ochronne" .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:13, 01 Kwi 2013    Temat postu:

Europejczycy zmieniają plany wakacyjne w związku z kryzysem

Trzy czwarte Europejczyków wybierają się w tym roku na wakacje, ale 34 procent musiało zmienić plany urlopowe w związku z trudną sytuacją gospodarczą. Takie są wyniki Eubarometru, badania opinii publicznej.

Najwięcej osób ze zmienionymi planami wakacyjnymi jest w Grecji i Irlandii - ponad połowa. Problemy finansowe zmusiły też do zmiany decyzji Rumunów, Włochów, Węgrów, Cypryjczyków, Hiszpanów i Portugalczyków. Takich kłopotów nie mieli natomiast w większości mieszkańcy Niemiec i Austrii - tylko 14 procent przyznało, że zdecydowało się wybrać tańszy wariant wakacyjny, czyli krótsze wakacyjne w kraju. Podobnie jak mieszkańcy Danii, Szwecji, Finlandii i Holandii.

Sondaż potwierdził więc podział Europy na bogatszą północ i biedniejsze południe. Jeśli chodzi o Polskę, to 35 procent rodaków deklarowało, że zmieniło plany wakacyjne w związku z kryzysem. Nie musiało tego robić czterech na dziesięciu Polaków, natomiast w ogóle na wakacje nie wybiera się 15 procent, reszta jeszcze nie podjęła decyzji.

....

To juz koniec . UE zamordowala Europę .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:23, 18 Kwi 2013    Temat postu:

Mandeng: MFW stracił swoją niezależność

Dając się wciągnąć w ratowanie strefy euro wraz z pozostałymi członkami trojki (EBC, KE) Międzynarodowy Fundusz Walutowy stracił niezależność. By się ratować, musi opuścić trojkę - pisze na łamach "Financial Times" były pracownik MFW, Ousmene Mandeng.

- Jest wiele ofiar kryzysu strefy euro, ale o jednej z nich wspomina się rzadko: MFW. Został on (...) wykorzystany jako przykrywka dla europejskich polityków i stracił niezależność - pisze Mandeng w komentarzu dla czwartkowego "FT".

MFW powstał jako instytucja technokratów i jako taki został zaangażowany w ratowanie Europy; - Uznano, że potrzebny był neutralny mediator, by rozwiązać problemy strefy euro. Zakładano, że oceniając sytuację peryferyjnych krajów eurolandu, jako instytucja z zewnątrz, MFW będzie mniej uprzedzony niż np. kanclerz Niemiec czy Komisja Europejska - wyjaśnia były ekspert MFW, który uważa, że Fundusz, który z założenia powinien pozostać apolityczny znalazł się pod presją polityków.

Niezależność Funduszu od jakiegokolwiek regionu świata czy mocarstwa była podstawą efektywnego działania tej instytucji i ma dla niej zasadnicze znaczenie. Zatem fakt, że decyzje w sprawie programów ratunkowych wspieranych finansowo przez MFW podejmowane są we Frankfurcie, Berlinie czy Brukseli powinny głęboko niepokoić członków MFW. - Tymczasem KE i Europejski Bank Centralny, które nawet nie należą do Funduszu tworzą wraz z MFW trojkę, która organizuje pakiety ratunkowe dla krajów strefy euro - pisze Mandeng.

- Fundusz nie może być postrzegany jako neutralny i zarazem służyć bezpośrednio interesom strefy euro. Ponadto istnieje ryzyko, że zaangażowanie MFW w ratowanie unii walutowej zniszczy wiarygodność Funduszu - ostrzega Mandeng i sugeruje rozwiązanie: "By się uratować, MFW musi opuścić trojkę".

Również w czwartek "New York Times" napisał, że kryzys umocnił międzynarodową pozycję MFW i jego dyrektor wykonawczej, Christine Lagarde.

...

O juz tak . Biedny wykorzystany MFW .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:34, 18 Kwi 2013    Temat postu:

Szef Bundesbanku ostrzega, że kryzys potrwa jeszcze 10 lat

Szef banku centralnego Niemiec Jens Weidmann ostrzegł w wywiadzie udzielonym "Wall Street Journal", że kryzys zadłużenia Europy może potrwać jeszcze dekadę, dodając, że jedynym rozwiązaniem problemów UE jest przeprowadzenie głębokich reform strukturalnych.

Trwałym rozwiązaniem problemu zadłużenia w Europie nie jest poleganie na interwencjach Europejskiego Banku Centralnego, lecz głębokie reformy strukturalne - uważa szef Bundesbanku.

- Wychodzenie z kryzysu i radzenie sobie z jego skutkami pozostanie poważnym wyzwaniem jeszcze przez dekadę - powiedział Weidmann w rozmowie z nowojorskim dziennikiem finansowym.

...

Znaczy sie UE pociagnie jeszcze 10 lat ?! Pesymista ! Nie sadze abysmy doswiadczyli tak dlugiego koszmaru !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:23, 02 Maj 2013    Temat postu:

Niemieccy związkowcy: nie można prowadzić w Europie polityki oszczędnościowej do upadłego


Niemieckie związki zawodowe (DGB) domagają się odejścia od kursu oszczędnościowego w Europie. Przewodniczący DGB ostro zaatakował kanclerz Merkel.

Nie można prowadzić w Europie polityki oszczędnościowej do upadłego, powiedział szef DGP Michael Sommer na pierwszomajowej manifestacji związkowców w Monachium. - Istnieje alternatywa do dyktatu oszczędnościowego a la Merkel - wyraził się dosłownie Sommer. Jednocześnie wezwał do nałożenia większych obowiązków na bogatych i zamożnych. Konstytucja wyraźnie mówi, że własność zobowiązuje. Kto więcej posiada, musi też więcej oddawać. - Bogaci i będący u władzy przestali traktować to poważnie - podkreślił szef DGB.

Sport bogaczy - machlojki podatkowe

Michael Sommer domaga się w tym kontekście wyższego opodatkowania zamożnych obywateli Niemiec. Jest niedopuszczalne, by "nasza społeczność była finansowana niemal wyłącznie z podatków od wynagrodzeń i podatków konsumenckich, podczas gdy piękni i bogaci robią, co im się podoba". Dla wielu osób ucieczka od płacenia podatków nie jest przestępstwem, tylko "sportem bogaczy" - dodał.

Frank Bsirske, szef związku zawodowego sektora usług Verdi, zarzucił kanclerz Merkel, że odmawiając wprowadzenia podatku od majątku ma zamiar "w dalszym ciągu nadawać przywileje bogatym spadkobiercom i właścicielom dużych majątków". Bsirske domaga się zdecydowanej walki z przestępcami podatkowymi. Trzeba położyć nareszcie kres zwolnieniu z kary przestępców podatkowych, którzy sami składają na siebie doniesienie, powiedział szef Verdi na majowej manifestacji w Ludwigshafen.

W całych Niemczech odbyło się kilkaset pierwszomajowych demonstracji. Wezwały do nich związki zawodowe a tegoroczne motto brzmiało: "Dobra praca. Pewne emerytury. Socjalna Europa". Według organizatorów w manifestacjach i demonstracjach uczestniczyło ponad 420 tys. osób. W centrum uwagi znalazły się żądania wprowadzenia ustawowej stawki minimalnej w wysokości 8,50 euro, tych samych płac dla pracowników tymczasowych, jak dla pracowników etatowych i opodatkowania majątków.

SPD i Zieloni zgodni ze związkowcami

Niespełna pięć miesięcy przed wyborami powszechnymi w Niemczech (22 września) partie SPD i Sojusz 90/Zieloni skorzystały z pierwszomajowej okazji, by podkreślić w jak wielu punktach ich program pokrywa się z żądaniami związkowców. Zarząd SPD, który w pierwszomajowym apelu domagał się zmiany u politycznych sterów, stwierdził, że "może się to powieść tylko przy wsparciu silnych związków zawodowych". Czołowa kandydatka partii Zielonych, Katrin Göring-Eckardt, opowiedziała się za minimalną płacą 8,50 euro na godzinę. Zasada "tej samej płacy za tę samą pracę" musi odnosić się według niej także do pracowników tymczasowych i do kobiet.

(dpa, rtr, afp) / Elżbieta Stasik

red. odp.: Bartosz Dudek

....

Mozna mozna . Wy nie wiecie co oni jeszcze zrobia ! 27 % bezrobocia to pryszcz . Liczy sie tylko euro .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:14, 10 Maj 2013    Temat postu:

Coraz mniej nieba dla Europejczyków

Jesz­cze jeden sku­tek kry­zy­su w Eu­ro­pie. Emi­ra­tes, Qatar Air­ways i inne linie z kra­jów Bli­skie­go Wscho­du przej­mu­ją eu­ro­pej­skich klien­tów na do­cho­do­wych tra­sach w takim tem­pie, że szy­ku­je się za­sad­ni­cza zmia­na ukła­du sił na rynku lot­ni­czych prze­wo­zów pa­sa­żer­skich.

W mie­siąc po lu­to­wej in­au­gu­ra­cji co­dzien­nych po­łą­czeń War­sza­wy z Du­ba­jem linie Emi­ra­tes po raz ko­lej­ny za­ofe­ro­wa­ły pa­sa­że­rom spe­cjal­ne ceny bi­le­tów. Tym razem na rejsy ob­słu­gi­wa­ne przez Bo­ein­ga 777-300ER. Jak po­wie­dział Ma­ciej Pyrka, szef Emi­ra­tes w Pol­sce, popyt na usłu­gi prze­woź­ni­ka był tak duży, że ko­niecz­ne było wpro­wa­dze­nie na tej tra­sie więk­sze­go sa­mo­lo­tu. B777 za­bie­ra 364 osoby, zaś dotąd la­ta­ją­cy Air­bus 330-200 o 121 mniej. Na brak pa­sa­że­rów nie na­rze­ka­ją też Qatar Air­ways, które po­ja­wi­ły się w War­sza­wie przed Emi­ra­tes i rów­nież pro­po­no­wa­ły atrak­cyj­ne ceny bi­le­tów.

Obaj prze­woź­ni­cy z miej­sca roz­po­czę­li ry­wa­li­za­cję o pa­sa­że­rów pol­skich i po­dró­żu­ją­cych przez War­sza­wę tran­zy­tem. Rzecz w tym, że ze swych nie­mal są­sia­du­ją­cych ze sobą hubów (w Ad-Dau­sze i Du­ba­ju) ofe­ru­ją rejsy na tych sa­mych tra­sach azja­tyc­kich, afry­kań­skich i au­stra­lij­skich. I to po ce­nach mocno kon­ku­ren­cyj­nych wobec ta­kich potęg jak Lu­fthan­sa, Bri­tish Air­ways czy Air Fran­ce, z bo­gat­szym ca­te­rin­giem i ser­wi­sem (roz­ryw­ką) pod­czas lotu.

Tylko pa­trzeć, jak w Pol­sce po­ja­wi się trze­ci gracz - Eti­had z Abu Zabi. Jest już bli­sko. Od końca 2011 r. ma 29-pro­cen­to­wy udział w nie­za­leż­nej od Lu­fthan­sy ta­niej linii air­ber­lin. Dzię­ki niej zy­skał do­stęp do ryn­ków Nie­miec, Au­strii, Szwaj­ca­rii i Hisz­pa­nii. Dla Emi­ra­tes i Qatar War­sza­wa była jedną z nie­wie­lu sto­lic eu­ro­pej­skich, do któ­rych nie do­cie­ra­ły.

Wy­glą­da na to, że arab­skie linie chcą prze­jąć, a w każ­dym razie zdo­mi­no­wać, eu­ro­pej­ski ruch pa­sa­żer­ski na coraz bar­dziej do­cho­do­wych tra­sach do państw Za­to­ki Per­skiej, Indii, po­łu­dnio­wo-wschod­nich Chin z Hong­kon­giem na czele, Taj­lan­dii, Ma­le­zji In­do­ne­zji, Au­stra­lii, wschod­niej i po­łu­dnio­wej Afry­ki. To tam pro­wa­dzi więk­szość 130 po­łą­czeń, jakie Emi­ra­tes uru­cho­mi­ły z Du­ba­ju, tak jak więk­szość 120 tras Qa­ta­ru z Ad-Dau­hy i Eti­ha­du z Abu Zabi. W Emi­ra­tes sądzą, że tylko co trze­ci pa­sa­żer wy­la­tu­ją­cy tą linią z War­sza­wy za­trzy­ma się w Du­ba­ju, zaś gros sko­rzy­sta z bo­ga­tej ofer­ty prze­siad­ko­wej. Bez na­kła­da­nia drogi przez Frank­furt.

Więk­sze pro­ble­my arab­scy prze­woź­ni­cy mogą jed­nak mieć z przej­mo­wa­niem klien­tów po­dró­żu­ją­cych z Eu­ro­py do Pe­ki­nu i Szan­gha­ju, Korei czy Ja­po­nii, bo trasy z za­chod­nio­eu­ro­pej­skich hubów mają po­rów­ny­wal­ną dłu­gość, a z Hel­si­nek, z któ­rych ope­ru­je Fin­na­ir, są wręcz naj­krót­sze. Ale arab­skie linie stały się groź­ną kon­ku­ren­cją dla eu­ro­pej­skich potęg, dając ich klien­tom al­ter­na­tyw­ne, czę­sto ko­rzyst­niej­sze ofer­ty.

Są coraz sku­tecz­niej­sze w zdo­by­wa­niu rynku, choć sto­su­ją różne tak­ty­ki. Eti­had in­we­stu­je w mniej­sze linie, by do­star­cza­ły pa­sa­że­rów do jego hubu w Abu Zabi, stąd jego obec­ność w air­ber­lin. Emi­ra­tes wy­bie­ra­ją bli­ską współ­pra­cę. Jej przy­kład to 10-let­nie part­ner­stwo z Qan­ta­sem. Linia z Syd­ney zy­sku­je szan­sę przy­wró­ce­nia ren­tow­no­ści swych mię­dzy­na­ro­do­wych lotów, Emi­ra­tes - dla któ­rych kie­ru­nek au­stra­lij­ski jest waż­nym źró­dłem przy­cho­dów - do­dat­ko­wych pa­sa­że­rów. Hubem Qan­ta­su w dro­dze do i z Eu­ro­py jest od kwiet­nia 2013 r. Dubaj, a nie, jak do­tych­czas, Sin­ga­pur. Ofia­rą ukła­du jest Bri­tish Air­ways, z któ­rym Au­stra­lij­czy­cy koń­czą 17-let­ni so­jusz.

Qatar dla zdo­by­cia pa­sa­że­rów po­sta­no­wił wstą­pić do so­ju­szu lot­ni­cze­go. Od je­sie­ni 2012 r. jest w one­world, w któ­rym jest obec­nie je­dy­ną linią z Azji. Temu ma­new­ro­wi ma sprzy­jać rynek, bo jak sądzą eks­per­ci UBS In­ve­st­ment Bank, ruch pa­sa­żer­ski z Eu­ro­py do Chin i Indii bę­dzie rósł, a do USA malał. Choć li­de­rem one­world jest In­ter­na­tio­nal Air­li­nes Group, czyli Bri­tish Air­ways i Ibe­ria, to uczest­ni­cy so­ju­szu cią­żyć będą z cza­sem ku Qa­ta­ro­wi, bo to on za­pew­ni im znacz­ną część przy­cho­dów. W ten spo­sób bę­dzie się zmie­niał cha­rak­ter so­ju­szy lot­ni­czych. Ich uczest­ni­ków po­łą­czy już nie wspól­na stra­te­gia mar­ke­tin­go­wa, ale prze­woź­nik ma­ją­cy klu­czo­wy hub i sieć klu­czo­wych po­łą­czeń.

- Można było są­dzić, że rynek lot­ni­czy jest po­dzie­lo­ny mię­dzy trzy po­tęż­ne so­ju­sze i trzy, czte­ry naj­więk­sze tanie linie. Wej­ście bli­skow­schod­nich prze­woź­ni­ków zmie­ni­ło ten układ. Oka­za­ło się, że alian­se nie są już wa­run­kiem prze­trwa­nia, a re­al­ną al­ter­na­ty­wą może być in­dy­wi­du­al­na współ­pra­ca z firmą znad Za­to­ki Per­skiej - mówi Da­riusz Pie­trzak, eks­pert lot­ni­czy (już po udzie­le­niu wy­po­wie­dzi zo­stał dy­rek­to­rem ds. han­dlo­wych PLL LOT).

To może ozna­czać wy­cho­dze­nie linii z alian­sów. Ich li­de­rzy będą mu­sie­li za­re­ago­wać. I to już nie po­przez prze­ję­cia mniej­szych firm, ale ści­ślej­sze part­ner­stwo z więk­szy­mi prze­woź­ni­ka­mi. Kto wie, czy w przy­pad­ku Lu­fthan­sy, li­de­ra Star Al­lian­ce i eu­ro­pej­skiej linii numer jeden, naj­lep­szą od­po­wie­dzią na eks­pan­sję bli­skow­schod­nich firm nie bę­dzie jej zwią­zek z Tur­kish Air­li­nes (TA), naj­szyb­ciej roz­wi­ja­ją­cą się linią lot­ni­czą na świe­cie.

O takim związ­ku mówi się od li­sto­pa­da ze­szłe­go roku, kiedy to kanc­lerz An­ge­la Mer­kel roz­ma­wia­ła o nim z pre­mie­rem Tur­cji Re­ce­pem Tay­y­ipem Er­do­ga­nem. Jak po­wie­dział agen­cji Reu­ters Peter Op­pit­zhau­ser, ana­li­tyk bro­ker­skiej firmy CA Cheu­vreux (z grupy Crédit Agri­co­le), tu­rec­ki prze­woź­nik to naj­lep­sza, a może i ostat­nia dla Lu­fthan­sy szan­sa na utrzy­ma­nie się w wy­ści­gu po zna­czą­cy udział w po­łą­cze­niach z Azją i tym samym na przy­ha­mo­wa­nie eks­pan­sji firm z Za­to­ki Per­skiej. Przy­naj­mniej w Eu­ro­pie Środ­ko­wej, gdzie Niem­cy są do­mi­nu­ją­cym gra­czem.

O atrak­cyj­no­ści tu­rec­kie­go prze­woź­ni­ka sta­no­wi bo­ga­ta siat­ka po­łą­czeń ze wszyst­ki­mi kon­ty­nen­ta­mi. Hubem TA jest Stam­buł, le­żą­cy na gra­ni­cy Eu­ro­py i Azji, osią­gal­ny przez mniej­sze, a więc i bar­dziej eko­no­micz­ne sa­mo­lo­ty. TA mają wię­cej miejsc pa­sa­żer­skich niż Qatar czy Eti­had, z Lu­fthan­są stwo­rzy­ły­by grupę dys­po­nu­ją­cą pra­wie 600 ma­szy­na­mi, zaś bli­skow­schod­nie trio ma ich około 500.

Chcąc wzmoc­nić po­zy­cję prze­woź­ni­ka, Tur­cja bu­du­je nowe lot­ni­sko w Stam­bu­le. Ma być naj­więk­sze w Eu­ro­pie i ob­słu­gi­wać 150 mln pa­sa­że­rów rocz­nie. Ruszy na prze­ło­mie lat 2016 i 2017. Roz­mo­wy obu firm trwa­ją. Ich zwią­zek może po­le­gać na wspól­nym ob­słu­gi­wa­niu tras (co­de-sha­rin­gu), zwłasz­cza azja­tyc­kich, a także na dzie­le­niu się wpły­wa­mi czy zy­ska­mi. Razem mogą in­we­sto­wać w nowe sa­mo­lo­ty i ofe­ro­wać tań­sze od ry­wa­li bi­le­ty. Być może po­wsta­ło­by joint ven­tu­re po­dob­ne do tego, jaki Lu­fthan­sa ma z ame­ry­kań­ską kor­po­ra­cją Uni­ted Con­ti­nen­tal i z ja­poń­ską ANA.

Tym­cza­sem pewne jest, że nie­miec­ka firma nie wej­dzie we współ­pra­cę z żadną arab­ską linią. Choć Eti­had pro­po­no­wał jej part­ner­stwo w 2010 r., Lu­fthan­sa je od­rzu­ci­ła, li­cząc na moż­li­wo­ści so­ju­szu, któ­rym do­wo­dzi. Po trzech la­tach obec­ny jej pre­zes Chri­stoph Franz stwier­dził, że współ­pra­ca z prze­woź­ni­ka­mi znad Za­to­ki Per­skiej Lu­fthan­sie się nie opła­ca, gdy ma ona naj­moc­niej­szą siat­kę po­łą­czeń Eu­ro­pa-Azja wśród eu­ro­pej­skich linii.

We­dług firmy ba­daw­czej CAPA Cen­tre for Avia­tion z Syd­ney, ty­go­dnio­wo Lu­fthan­sa (z na­le­żą­cy­mi do niej Swis­sem i Au­strian) ofe­ru­je na nich 127 tys. miejsc, na­to­miast Air Fran­ce-KLM 104 ty­sią­ce. Ale Emi­ra­tes mają ich 350 tys., Qatar 160 tys., Eti­had 100 ty­się­cy. Jeśli Lu­fthan­sa do­ga­da się z Tur­kish Air­li­nes (67,6 tys.), to będą mieć zna­czą­cy po­ten­cjał 195 tys. miejsc, choć wciąż mniej­szy od part­nerstw Emi­ra­tes-Qan­tas (370 tys.), Bri­tish Air­ways (IAG)-Qa­tar (220 tys.) i Air Fran­ce-KLM-air­ber­lin-Eti­had (209,5 tys.).

Sta­ty­sty­ka po­ka­zu­je, że naj­więk­szej linii Eu­ro­py po­trzeb­ny jest silny part­ner w kon­fron­ta­cji z li­nia­mi arab­ski­mi i że ich eks­pan­sja jest nie­unik­nio­na. Muszą prze­cież za­peł­nić swoje sa­mo­lo­ty, choć­by po­przez wy­cią­ga­nie prze­woź­ni­ków z so­ju­szy. Tak jak Emi­ra­tes w prak­ty­ce zro­bi­ły z Qan­ta­sem (choć for­mal­nie po­zo­sta­je w one­world), a wcze­śniej pró­bo­wa­ły z Ame­ri­can Air­li­nes (też w tym so­ju­szu). Nie­wy­klu­czo­ne, że z one­world wy­stą­pi air­ber­lin, choć jest w nim do­pie­ro od marca 2012 r., bo­wiem układ, w któ­rym Eti­had, współ­wła­ści­ciel nie­miec­kiej linii, ma po­ro­zu­mie­nie co­de-sha­re z grupą Air Fran­ce-KLM, li­de­rem kon­ku­ren­cyj­ne­go so­ju­szu Sky­Te­am, jest nie­na­tu­ral­ny. W do­dat­ku air­ber­lin oddał Eti­ha­do­wi kon­tro­lę nad Top­bo­nu­sem, swoim lo­jal­no­ścio­wym pro­gra­mem fre­qu­ent-fly­er.

Eti­had usi­łu­je też zo­stać stra­te­gicz­nym in­we­sto­rem w Aer Lin­gus. W na­ro­do­wej linii Ir­lan­dii ma dziś 3-proc. udział, ale chce prze­jąć pa­kie­ty na­le­żą­ce do Ry­ana­ira (29,4 proc.) oraz do rządu ir­landz­kie­go (25,4 proc.). Mimo że Aer Lin­gus nie jest w żad­nym so­ju­szu, to z każ­dym ma po­ro­zu­mie­nia co­de-sha­rin­go­we i mocną po­zy­cję na lon­dyń­skim por­cie He­ath­row, gdzie jest wśród naj­więk­szych po­sia­da­czy slo­tów. Na waż­nych lot­ni­skach Eu­ro­py linie arab­skie nie mają wy­star­cza­ją­cej licz­by slo­tów, dla­te­go ob­sta­wi­ły porty poza me­tro­po­lia­mi.

Z ana­liz Ko­mi­sji Eu­ro­pej­skiej wy­ni­ka, że eu­ro­pej­skie linie tracą udział w rynku mię­dzy­na­ro­do­wych po­dró­ży lot­ni­czych. 10 lat temu na­le­ża­ła do nich trze­cia jego część, w 2025 r. bę­dzie to już jedna piąta. Przy­czy­ni się do tego nie tylko kry­zys fi­nan­so­wy w Eu­ro­lan­dzie, ale też ro­sną­cy ruch pa­sa­żer­ski poza Eu­ro­pą i po­li­ty­ka rzą­dów znad Za­to­ki Per­skiej, które wspie­ra­ją trans­port lot­ni­czy jako bran­żę stra­te­gicz­ną dla swo­ich go­spo­da­rek.

Dla­te­go bli­skow­schod­nie linie po­zo­sta­ją wła­sno­ścią pań­stwa, a ich eks­pan­sji sprzy­ja m.​in. niż­szy VAT na usłu­gi prze­wo­zo­we i brak prawa do straj­ku w tam­tej­szych usta­wo­daw­stwach. W la­tach 2000-2011 Emi­ra­tes zwięk­szy­ły licz­bę miejsc w sa­mo­lo­tach sied­mio­krot­nie, a Qatar Air­ways nawet 21 razy. Trwa też roz­bu­do­wa arab­skich lot­nisk. Port w Du­ba­ju ma w 2018 r. ob­słu­gi­wać nie 60 mln pa­sa­że­rów, jak dziś, ale 90 mi­lio­nów.

Mię­dzy­na­ro­do­we Sto­wa­rzy­sze­nie Prze­woź­ni­ków Po­wietrz­nych (IATA) sza­cu­je, że w 2012 r. zysk linii eu­ro­pej­skich wy­niósł 300 mln dol., zaś bli­skow­schod­nich 900 mln do­la­rów. W tym roku Eu­ro­pej­czy­cy za­ro­bią wię­cej (800 mln dol.), ale to i tak znacz­nie mniej niż firmy znad Za­to­ki Per­skiej (1,4 mld dol.).

Zni­we­lo­wa­nie prze­wa­gi Emi­ra­tes, Qa­ta­ru i Eti­ha­du może być dla eu­ro­pej­skich linii nie­wy­ko­nal­ne. We­dług eks­per­tów CAPA so­ju­sze lot­ni­cze po fa­zach współ­pra­cy mar­ke­tin­go­wej i an­ty­mo­no­po­lo­wej zna­la­zły się na eta­pie, w któ­rym muszą za­de­cy­do­wać, czy wcho­dzą w part­ner­stwo z fir­ma­mi z Bli­skie­go Wscho­du, czy wy­bie­ra­ją z nimi kon­fron­ta­cję. Ta ozna­cza­ła­by upa­dek linii o nie­sta­bil­nych przy­cho­dach i po­zy­cji na rynku. Mówi się, że wielu prze­woź­ni­ków roz­wa­ża po­rzu­ce­nie alian­su na rzecz umów part­ner­skich.

Chęć współ­pra­cy z al­ter­na­tyw­nym part­ne­rem mają linie dzia­ła­ją­ce na obrze­żach so­ju­szy i nie­od­no­szą­ce w nich ko­rzy­ści, na jakie li­czy­ły, np. na do­stęp do klien­tów kor­po­ra­cyj­nych li­de­ra. Po­za­so­ju­szo­wy układ z bli­skow­schod­nim prze­woź­ni­kiem może być wyj­ściem. Tak jak schro­nie­nie się pod skrzy­dła stra­te­gicz­ne­go in­we­sto­ra. Zro­bi­ły to przy­no­szą­ce stra­ty cze­skie linie CSA, a wła­ści­wie cze­ski rząd, który sprze­dał w nich mniej­szo­ścio­wy udział (44 proc.) Ko­re­an Air (za 3,4 mln dol.).

Na in­we­sto­ra czeka TAP Por­tu­gal, który ma dobre po­łą­cze­nia z Ame­ry­ką Po­łu­dnio­wą, zwłasz­cza z Bra­zy­lią, i z Afry­ką. Gdyby linię prze­ję­ła Lu­fthan­sa czy IAG, o czym mó­wi­ło się w 2012 roku, by­ła­by to naj­więk­sza kon­so­li­da­cja nie tylko w Eu­ro­pie. Może też jedna z ostat­nich. Jak po­wie­dział w CNN Vau­ghn Cor­dle, szef wa­szyng­toń­skiej firmy kon­sul­tin­go­wej Air­li­ne­Fo­re­ca­sts, w bran­ży lot­ni­czych prze­wo­zów pa­sa­żer­skich na­stę­pu­je zmia­na mo­de­lu biz­ne­so­we­go. Linie nie kon­cen­tru­ją się już na udzia­le w rynku, ale na swo­jej ren­tow­no­ści.

Nę­ka­ne kło­po­ta­mi mniej­sze firmy nie są już ła­ko­mym ką­skiem dla li­de­rów. Mogą ra­czej paść łupem prze­woź­ni­ków spoza Eu­ro­py, któ­rzy chcą się za­ko­twi­czyć na tym rynku, np. arab­skich czy ko­re­ań­skich. Je­dy­ne ogra­ni­cze­nie, jakie na­po­ty­ka­ją, to unij­ny zakaz po­sia­da­nia więk­szo­ścio­we­go udzia­łu w eu­ro­pej­skiej linii lot­ni­czej.

Tak czy owak to bli­skow­schod­ni prze­woź­ni­cy kre­ślą dziś nowy po­rzą­dek na świa­to­wym nie­bie.

Bog­dan Moż­dżyń­ski, For­bes

>>>>

EU ropka zanika .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:18, 15 Maj 2013    Temat postu:

Sondaż: poparcie dla UE i unijnej integracji gospodarczej spada

Po­par­cie dla Unii Eu­ro­pej­skiej i unij­nej in­te­gra­cji go­spo­dar­czej ma­le­je w wielu kra­jach człon­kow­skich z po­wo­du kry­zy­su; spa­dek jest szcze­gól­nie duży we Fran­cji - wy­ni­ka z opu­bli­ko­wa­ne­go son­da­żu ame­ry­kań­skie­go ośrod­ka ba­da­nia opi­nii Pew Re­se­arch Cen­ter.

Mię­dzy ro­kiem 2012 a 2013 po­par­cie dla pro­jek­tu eu­ro­pej­skie­go spa­dło ze - śred­nio - 60 proc. do 45 proc., czyli o 15 punk­tów pro­cen­to­wych. Naj­więk­szy spa­dek na­stą­pił we Fran­cji - o 19 punk­tów proc. do 41 proc. opi­nii po­zy­tyw­nych.

W szcze­gól­nie do­tknię­tej kry­zy­sem Hisz­pa­nii spa­dek po­par­cia dla UE wy­no­si 14 punk­tów (46 proc. po­zy­tyw­nych opi­nii), osiem punk­tów w Niem­czech (60 proc. opi­nii po­zy­tyw­nych), we Wło­szech - tylko 1 punkt pro­cen­to­wy (58 proc. na tak). O tyle - 1 pkt pro­cen­to­wy do 68 proc. - spa­dło po­par­cie dla UE w Pol­sce - wy­ni­ka z ba­da­nia, któ­re­mu nada­no tytuł: "Chory czło­wiek Eu­ro­py: Unia Eu­ro­pej­ska". Okre­śle­nie "chory czło­wiek Eu­ro­py", któ­re­go, jak przy­po­mi­na stro­na in­ter­ne­to­wa Pew, pier­wot­nie użył w po­ło­wie XIX wieku car Mi­ko­łaj I w od­nie­sie­niu do Im­pe­rium Osmań­skie­go, sto­so­wa­no w ostat­nich 15 la­tach także w od­nie­sie­niu do Nie­miec, Włoch, Por­tu­ga­lii, Gre­cji i Fran­cji.

Spa­dek po­par­cia dla UE po­głę­bił się także w tych kra­jach, gdzie już był znacz­ny: w Gre­cji do 33 proc. (o 4 pkt proc.) i w Wiel­kiej Bry­ta­nii do 43 proc. (o 2 pkt).

Je­dy­nym kra­jem, gdzie no­to­wa­nia UE wzro­sły, jest Re­pu­bli­ka Cze­ska; wzro­sły o 4 pkt pro­cen­to­we do 38 proc.

O sześć punk­tów pro­cen­to­wych (do 28 proc.) spa­dło także po­par­cie dla in­te­gra­cji go­spo­dar­czej, która - jak przy­po­mi­na Pew - le­ża­ła u źró­deł pro­jek­tu eu­ro­pej­skie­go.

We Fran­cji po­par­cie to zma­la­ło z 36 proc. do 22 proc., czyli aż o 14 punk­tów pro­cen­to­wych. Spa­dek od­no­to­wa­no też we Wło­szech (11 proc. opi­nii po­zy­tyw­nych), w Hisz­pa­nii (37 proc. na tak) i w Gre­cji (11 proc. opi­nii po­zy­tyw­nych). Jak pisze Pew, bę­dą­ce naj­więk­szą go­spo­dar­ką UE Niem­cy są je­dy­nym kra­jem, w któ­rym po­par­cie dla in­te­gra­cji go­spo­dar­czej prze­kra­cza 50 proc. Jed­nak także tam od­no­to­wa­no spa­dek z 59 do 54 proc.

Pew pod­kre­śla, że prze­dłu­ża­ją­cy się kry­zys go­spo­dar­czy wy­wo­łał siły od­środ­ko­we, które pro­wa­dzą do po­dzia­łów eu­ro­pej­skiej opi­nii pu­blicz­nej, od­dzie­la­ją Fran­cu­zów od Niem­ców, a Niem­ców od wszyst­kich po­zo­sta­łych.

91 proc. Fran­cu­zów uważa, że go­spo­dar­ka ma się źle, pod­czas gdy zda­niem 75 proc. Niem­ców ma się ona do­brze. 77 proc. Fran­cu­zów oce­nia, że in­te­gra­cja eu­ro­pej­ska osła­bi­ła go­spo­dar­kę, a we­dług 54 proc. Niem­ców ją wzmoc­ni­ła. 67 proc. Fran­cu­zów po­tę­pia spo­sób, w jaki pre­zy­dent Fran­co­is Hol­lan­de za­rzą­dza kry­zy­sem, pod­czas gdy 74 proc. Niem­ców po­zy­tyw­nie oce­nia pracę kanc­lerz An­ge­li Mer­kel.

Ba­da­nie prze­pro­wa­dzo­no w marcu 2013 roku na 7646 oso­bach z ośmiu kra­jów UE (Re­pu­bli­ka Cze­ska, Gre­cja, Hisz­pa­nia, Niem­cy, Wiel­ka Bry­ta­nia, Pol­ska, Fran­cja, Wło­chy).

>>>>

Brawo ! Wreszcie ludy sie budza ! ZAchwycja zwlaszcza Francuzi ! PRECZ Z EUROPOTWORAMI !



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Śro 18:20, 15 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:04, 30 Maj 2013    Temat postu:

Z powodu kryzysu (czytaj euro) wielu Europejczyków rezygnuje z wakacji

Nieco ponad połowa (54 proc.) Europejczyków planuje w tym roku letnie wakacje. To najsłabszy wynik od 2000 roku - wynika z opublikowanego w czwartek badania Ipsos. Przyczyną zmiany zachowania Europejczyków jeśli chodzi o letni wypoczynek jest kryzys.

W tym roku zamiar wyjazdu między czerwcem a wrześniem deklaruje o 4 punkty procentowe mniej badanych niż rok temu. Natomiast w porównaniu z rokiem 2011 jest to spadek aż o 12 punktów proc.

Tendencja jest najbardziej widoczna w krajach południa kontynentu, które zmagają się z najwyższym bezrobociem. O wakacyjnym wyjeździe myśli w tym roku 42 proc. Hiszpanów; jeszcze rok temu było to 51 proc., a w 2011 roku - 65 proc.
Letnie wojaże planuje 53 proc. Włochów. To o 10 punktów proc. mniej niż rok temu i 25 punktów proc. mniej niż w roku 2011.

Wyraźny 10-punktowy spadek odnotowano też w Belgii (59 proc.), choć ją kryzys oszczędził. W przypadku Brytyjczyków wystąpił natomiast wzrost w porównaniu z rokiem ubiegłym - 56 proc. mieszkańców Wysp planuje w wakacje wyjazd.

W badaniu, przeprowadzonym na zlecenie grupy Europ Assistance, wzięli udział mieszkańcy siedmiu krajów: Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii, Belgii i Austrii.

....

Bez swiat bez wakacji bez pracy bez zycie . UE trzeba uratowac za wszelka cene .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:32, 08 Lip 2013    Temat postu:

Paweł Strawiński | Onet
Afera excelowa

Polityka oszczędności w Europie i USA spowodowała dotychczas 10 tys. samobójstw. Tymczasem właśnie wykryto poważny błąd w słynnej analizie, którą wymachiwali politycy po obu stronach Atlantyku, kiedy uzasadniali konieczność ostrych cięć. Okazuje się, że nie są one wcale takie skuteczne. Ekonomiści przyznają: pomyliliśmy się.

13 lutego. Rześki środowy poranek. Komornik puka do drzwi jednego z mieszkań w hiszpańskim Alicante. Ma do przeprowadzenia eksmisję 46-letniego mężczyzny, z zawodu tragarza, który od 5 lat nie płaci czynszu. Dzwoni wiele razy, ale wciąż brak odzewu. Wzywa więc ślusarza, żeby otworzył drzwi. Mieszkanie tonie w śmieciach. Po chwili wszystko staje się jasne. Mężczyzna się powiesił. Czas zgonu: 12.30. - Ostrzegał, że to zrobi, kiedy tylko po niego przyjdą - ujawniają znajomi denata.

>>>>

Coo ??? Juz 10 tys. zginelo od dzialna MFW UE I BŚ glownie w strefie euro . To strefa smierci . UE zabija ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:21, 12 Lip 2013    Temat postu:

Komisja Europejska chce mieć własny serwis newsowy

Komisja Europejska planuje utworzenie serwisu newsowego, oferującego "jakościowe dziennikarstwo" o tematyce unijnej.

W ogłoszeniu o przetargu na stworzenie serwisu napisano, że "strona powinna zarówno stanowić nowy głos w sprawach Unii Europejskiej przez produkowanie własnych materiałów".

Podkreślono, że celem projektu jest też "filtrowanie, selekcja oraz wyjaśnianie informacji obywatelom Unii". Na projekt, nadzorowany przez wiceprzewodniczącą Komisji Europejskiej Viviane Reding, Bruksela zamierza wydać 3,2 mln euro rocznie.

>>>>

Kolejna utopiona kasa .

To dopiero bedzie ,,dziennikarstwo" jak z Gebelsa .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:01, 18 Paź 2013    Temat postu:

Jose Barroso usłyszał gorzkie słowa; potem poleciało jajo

Dwoje Francuzów rzuciło jajem w szefa Komisji Europejskiej Jose Barroso. Do zdarzenia doszło w belgijskim mieście Liege podczas debaty o przyszłości Wspólnoty, organizowanej w ramach Europejskiego Roku Obywateli.

Debata o przyszłości Unii w Liege była trzecią, w której uczestniczył przewodniczący Komisji. Wcześniej Jose Barroso był w Dublinie i Warszawie. Zwykle podczas takich spotkań zaproszeni przedstawiciele Komisji i europejscy politycy odpowiadają na pytania z sali. W Liege o głos poprosiło dwoje Francuzów i obarczyło szefa Komisji odpowiedzialnością za politykę zaciskania pasa w Europie i za śmierć ponad 350 imigrantów u wybrzeży włoskiej wyspy Lampedusa.

Jose Barroso usłyszał gorzkie słowa o narzucanych w Unii oszczędności i o Europie, która zamienia się w fortecę. W końcu w stronę szefa Komisji poleciało jajko, które upadło między nim a belgijskim ministrem spraw zagranicznych.

Jose Barroso nie ma ostatnio dobrej passy. W ubiegłym tygodniu podczas wizyty na Lampedusie mieszkańcy włoskiej wyspy przywitali go gwizdami. Na Unię Europejską spadła krytyka, że nie ma pomysłu jak rozwiązać problem masowego napływu uchodźców z Afryki i wciąż nie udało jej się stworzyć wspólnej polityki imigracyjnej.

>>>>

Z bestiami Brukseli jak widzicie nie ma juz dyskusji . To sa terrorysci jak Osama . Morduja Europe .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:45, 20 Lis 2013    Temat postu:

PE za 40-procentową kwotą dla kobiet w radach nadzorczych

Shutterstock

PE opowiedział się za poprawą równowagi płci wśród dyrektorów niewykonawczych dużych spółek giełdowych w zUE. Europosłowie przyjęli w środę projekt dyrektywy zakładający wprowadzenie 40-procentowej kwoty dla kobiet w radach nadzorczych tych firm do 2020 r.

Parlament Europejski przyjął projekt zdecydowaną większością głosów. Propozycję poparło 459 eurodeputowanych, 148 było przeciw, a 81 wstrzymało się od głosu.

Zadowolenie z wyniku głosowania wyraziła unijna komisarz sprawiedliwości Viviane Reding, która nazwała decyzję PE "historyczną". Europosłowie potwierdzili, że Europa potrzebuje "silnych zasad w celu ograniczenie nierównowagi płci w zarządach spółek" - oświadczyła Reding, autorka proponowanej dyrektywy. Wezwała rządy krajów UE do dalszych prac nad projektem.

Zakłada on ustanowienie prawnie wiążącego celu, jakim jest osiągnięcie 40-procentowego udziału przedstawicieli płci niedostatecznie reprezentowanej w radach nadzorczych spółek notowanych na giełdzie.

Spółki będą zobowiązane do powoływania kandydatów na te stanowiska na podstawie ich kwalifikacji oraz neutralnych pod względem płci kryteriów. Jeśli kandydaci będą mieli takie same kwalifikacje, pierwszeństwo ma mieć kandydat tej płci, która jest niedoreprezentowana.

Kwoty mają obowiązywać od 2020 roku, ale w firmach publicznych już w 2018 roku, aby dały one dobry przykład. Z tych przepisów wyłączone będą przedsiębiorstwa, zatrudniające poniżej 250 osób i z dochodem mniejszym niż 50 mln euro rocznie.

Wiele emocji w trakcie prac komisji nad projektem dyrektywy wzbudziła propozycja sankcji za niespełnienie wymogów dyrektywy. Kraje UE będą same decydować o rodzaju kar, mając do wyboru grzywny administracyjne, wykluczenie z przetargów publicznych czy zakaz dotacji.

Zgodnie z decyzją eurodeputowanych kary będą wymierzane, gdy firmy nie będą stosować przejrzystej procedury rekrutacyjnej, a nie gdy nie osiągną wymaganego celu.

Dzięki nowym przepisom spółki staną się bardziej konkurencyjne i jednocześnie będą respektować wartości Unii związane z równością - powiedziała grecka chadecka eurodeputowana Rodi Kraca-Cagaropulou, która była współodpowiedzialna za sprawozdanie PE w tej sprawie.

Austriacka socjaldemokratka Evelyn Regner wyraziła nadzieję, że prace nad dyrektywą zakończą się przed majowymi wyborami europejskimi.

Zdaniem polskiej eurodeputowanej Joanny Senyszyn (SLD) "dyrektywa ta stanowi wyraźny sygnał zobowiązujący państwa członkowskie do wszczęcia odpowiednich procedur w celu promowania równowagi płci w organach spółek giełdowych".

Według danych KE z października br. udział kobiet w radach nadzorczych dużych spółek wzrósł z 15,8 proc. w październiku 2012 do 16,6 proc. w kwietniu 2013 r. Jednak w kilku krajach: w Polsce, Rumunii, na Litwie, Malcie, w Grecji, Portugalii i Wielkiej Brytanii udział ten się zmniejszył. W Polsce kobiety stanowią 10,3 proc. członków rad nadzorczych; to o 1,4 punktu procentowego mniej niż w październiku 2012 r.

...

Za malo rozpieprzyli gospodarke UE trzeba bardziej . To doprowadzi tylko do tego ze spolki wepchna iles marionetek do rad ktore beda tylko zasiadac i brac kase . Tak jest gdy rzadza barany . Rzadzenie nie jest rola kobiet i nie maja one do tego zdolnosci stad nie ma ich na stanowiskach kierowniczych . Wpychanie ich na sile popsuje gospodarke tak jak obsadzanie gospodarki komuchami . Ale zachodnie barany musza przwrobic komunizm na wlasnej skorze . Zreszta to juz dlugo nie potrwa .
Nawiasem mowiac zmuszanie aby o zarzadzie decydowaly takie kryteria jak plec nie kompetencje to ... seksizm . Dlaczego niby nie mialo by byc 40 % minimum dla rasy aryjskiej ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:30, 20 Gru 2013    Temat postu:

Van Rompuy: unia bankowa to największy krok naprzód od powstania euro

Reuters

Unia bankowa to dla strefy euro największy krok naprzód od czasu jej utworzenia - ocenił na konferencji po pierwszym dniu szczytu UE szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Przywódcy udzielili politycznego poparcia uzgodnieniom ministrów ws. II filaru unii bankowej.

Ministrowie finansów krajów UE uzgodnili w nocy ze środy na czwartek drugi filar unii bankowej, czyli wspólny system restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków (SRM). Unia bankowa ma uchronić euroland przed kolejnym kryzysem finansowym i oszczędzić kieszenie podatników, gdy upadają banki. Unia ma być też otwarta dla krajów spoza eurolandu.

"Jeśli uzgodniony ubiegłej nocy przez ministrów wspólny mechanizm upadłościowy zostanie zaakceptowany przez Parlament Europejski, co mam nadzieję stanie się szybko, będziemy mieli wszystkie potrzebne elementy unii bankowej przed końcem obecnej kadencji PE" - powiedział Van Rompuy.

Podkreślił, że to niezwykłe osiągnięcie. "Dla strefy euro to największy krok naprzód od czasu jej utworzenia" - podkreślił. Dodał, że znaczy też on wiele dla rynków i świata finansów.

...

Ta jest towarzysze ! Euro doprowadzilo Europe na skraj przepasci ! A teraz bedzie decydujacy krok naprzod ...znaczy sie w te przepasc ! I niech to wreszcie sie skonczy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:48, 12 Kwi 2014    Temat postu:

Gazeta Finansowa

Unia pustych domów

AFP

Prawie w każdym kraju członkowskim Unii Europejskiej z roku na roku rośnie zarówno liczba ludzi bezdomnych, jak również liczba pustostanów, tak nowo wybudowanych, jak i tych starszych, od dawna nieremontowanych.

Szacuje się, że we wszystkich krajach UE jest ponad 11 mln pustych domów, z czego najwięcej, bo ponad 3,4 mln w Hiszpanii, ponad 2 mln we Francji i tyle samo we Włoszech, 1,8 mln w Niemczech i 700 tysięcy w Wielkiej Brytanii. Kilkaset tysięcy pustych domów i mieszkań jest także w Grecji, Portugalii i Irlandii oraz w innych krajach Unii. Natomiast liczba bezdomnych we wszystkich krajach UE wyniosła w 2013 r. 4,1 mln.

Pękła bańka cenowa

Spora część pustych domów i mieszkań w Hiszpanii, Portugalii, Grecji i Włoszech znajduje się na osiedlach wybudowanych w ostatnich latach nad morzem. Powstały one jeszcze przed kryzysem finansowym (w latach 2007-2008) i znaczna część z nich jest dotąd niezamieszkała. Wiele z tych apartamentów wybudowali dosyć majętni ludzie, którzy w ogóle nie zamierzali w nich mieszkać ani nawet spędzać letnich wakacji. Zbudowano je, aby na fali rosnących cen nieruchomości sprzedać je z zyskiem lub ewentualnie wynająć. Jednak pęknięcie bańki cenowej na rynku nieruchomości pokrzyżowało plany wielu inwestorom, z których znaczna część poniosła spore straty. Niektórzy prywatni deweloperzy zdecydowali się nawet na wyburzenie części postawionych w stanie surowym domów i apartamentowców, licząc na utrzymanie wyższych cen domów wybudowanych "pod klucz". Tak się jednak nie stało. Ceny domów i mieszkań w ogromnej większości krajów Unii Europejskiej spadały aż do drugiej połowy 2013 r.

Londyn na dużym plusie

Zagregowany indeks cen nieruchomości mieszkalnych we wszystkich krajach UE był, według danych Eurostatu, w połowie 2013 r. niższy o prawie 2 proc. w porównaniu z tym samym okresem z roku 2012. Ceny były niższe jednak w takich krajach jak Hiszpania, Włochy, Chorwacja i Portugalia, niż w krajach północy - czyli w Niemczech, Luksemburgu, Holandii i Wielkiej Brytanii. W tym ostatnim kraju przeciętna cena domu wynosiła w grudniu 2013 r. 250 tys. funtów. Ceny domów były nie niższe, lecz wyższe o 7,4 proc. niż w grudniu 2012 r. Wynikało to przede wszystkim ze znacznego wzrostu popytu w Londynie, generowanego przez cudzoziemców (głównie bogatych Rosjan i zamożniejszych obywateli państw znad Zatoki Perskiej). W stosunku do 2012 r. ceny domów w Londynie wzrosły w 2013 r. o ponad 12,3 proc., w porównaniu ze średnim wzrostem cen nieruchomości w Anglii o 5,7 proc., w Walii o 4,8 proc. i tyle samo w Północnej Irlandii oraz o 0,5 proc. w Szkocji. Dla porównania, w tym samym okresie ceny domów i innych nieruchomości mieszkalnych w Hiszpanii spadły o 11 proc.

Przybywa bezdomnych i… apartamentów

Hiszpański rynek nieruchomości nadal znajduje się w zapaści i brak jest ogólnokrajowej strategii na rozwiązanie wielu problemów, z jakimi nie potrafią się uporać ani prywatni inwestorzy, banki kredytujące większość nowo wybudowanych domów i mieszkań, ani też lokalne zarządy gmin i miast, które z braku funduszy nie mogą wynająć nawet niewielkiej części niezamieszkałych domów i apartamentów w celu udostępnienia ich bezdomnym.

To dosyć kuriozalna sytuacja w krajach, gdzie w ostatnich latach zbudowano bardzo dużo domów i mieszkań, na które nie ma efektywnego popytu ze strony ludzi posiadających środki finansowe na ich zakup lub wynajem, a jednocześnie rośnie liczba ludzi ubogich, którzy nie mogą zamieszkać na warunkach nierynkowych, czyli "ulgowych", przy wykorzystaniu subsydiów władz lokalnych lub centralnych, w części tych nowych i starych pustostanów. Niektórzy przedstawiciele organizacji charytatywnych określają niewykorzystywanie istniejącej infrastruktury mieszkaniowej "szokującym marnotrawstwem", które trudno zrozumieć nie tylko ludziom bezdomnym.

Nietrafione inwestycje?

Coś musi być nie tak z rynkiem nieruchomości w wielu krajach Unii Europejskiej, skoro od lat nie udaje się zrównoważyć podaży domów i mieszkań z efektywnym popytem. Prywatni inwestorzy budują domy zdawałoby się w takich miejscach, w których można je sprzedać bogatym nabywcom, traktującym je jako nie tyle miejsce do zamieszkania, ile wyłącznie jako dobrą lokatę kapitału, która po odsprzedaży ma przynieść odpowiednio wysoki zysk. Coraz częściej są to jednak nietrafione inwestycje, na których niezbyt orientujący się w realiach rynku nieruchomości w danym kraju nabywcy (często zagraniczni) ponoszą spore straty, jeśli możliwie szybko zdecydują się na sprzedaż zakupionego przed kilkoma laty domu. A jeśli nadal upierają się przy "starej" cenie zakupu danej nieruchomości, to mają niewielkie szanse na jej sprzedaż. Czekanie na wzrost cen też nie jest dobrą strategią w sytuacji zastoju na rynku nieruchomości. Wybudowane kilka lat temu i nieogrzewane domy niszczeją z roku na rok. Tracą na wartości. Dotyczy to szczególnie starych kamienic i domów przyjętych za długi przez banki, które nie mogą ich ani sprzedać (nawet po zdawałoby się atrakcyjnej, bo mocno obniżonej cenie), ani też wynająć, bez dokonania często bardzo kosztownego remontu.

Hiszpańska plaga pustostanów

Swoista plaga pustych domów i apartamentów występuje od dobrych kilku lat w Hiszpanii, gdzie na początku bieżącego stulecia nasilił się boom budowlany, wynikający głównie z popytu na "wakacyjne domy" ze strony Niemców, Brytyjczyków i Skandynawów. Według najnowszych danych hiszpańskiego urzędu statystycznego, pod koniec 2013 r. było w Hiszpanii 3,4 mln pustych domów - co stanowiło 14 proc. wszystkich domów w tym kraju. W okresie minionej dekady liczba pustych domów w tym kraju zwiększyła się o 10 proc. Według niektórych szacunków, w ostatnich paru latach około 500 tysięcy domów w stanie surowym i rozpoczętych budów domów i apartamentowców została porzucona przez firmy deweloperskie, które mocno ograniczyły swoją działalność inwestycyjną. Natomiast w okresie boomu budowlanego, tj. w latach 2004-2008, oddawano w Hiszpanii do użytku 800 tysięcy domów i apartamentów rocznie. Ich ceny rosły wtedy średnio o 4,4 proc. w skali roku. Obecnie jednak w wielu miejscowościach nadmorskich ponad jedna trzecia wybudowanych domów i apartamentowców jest nadal pusta. Nie ma na nie chętnych, pomimo faktu, że od szczytu kryzysu finansowego z 2008 r. minęło już ponad pięć lat!

Ludzie bez domów, domy bez ludzi

Oczywiście wiele tych pustych domów, które zbudowano na kredyt, zostało przejętych przez hiszpańskie banki, gdyż ich właściciele nie byli w stanie spłacać rat od zaciągniętych pożyczek. Zdaniem przedstawiciela hiszpańskiego stowarzyszenia ludzi bezdomnych Provivienda, Mario Jose Aldanasa, Hiszpania jest obecnie "krajem o rosnącej z roku na roku liczbie przewłaszczeń domów przez banki i wzrastającej liczbie eksmisji, przez co coraz więcej jest ludzi bez domu i coraz więcej jest domów bez ludzi". Władze niektórych autonomicznych prowincji starają się na rożne sposoby zmusić banki do szybkiej (czyli po bardzo niskiej cenie) sprzedaży lub do wynajęcia przejętych od dłużników nieruchomości. Przykładem mogą być władze Katalonii, które na początku tego roku zagroziły bankom, że ukarzą je grzywną w wysokości od 100 000 do 137 000 euro, jeśli przejęte przez nie od dłużników domy będą stały puste dłużej niż dwa lata. Jednak banki, ze zrozumiałych względów, nie chcą sprzedawać ani wynajmować przejętych przez siebie nieruchomości po cenach niegwarantujących im przynajmniej zwrotu udzielonych na ich wybudowanie kredytów. Tylko nieliczne decydują się na sprzedaż poniżej kosztów własnych, dlatego trudno oczekiwać, że groźba kar ze strony władz lokalnych cokolwiek zmieni na lepsze.

Usamodzielnienie odłożone na przyszłość

W sytuacji stagnacji gospodarczej i wysokiej stopy bezrobocia trudno znaleźć potencjalnych klientów, którzy mogą sobie pozwolić na kupno domu czy wynajęcie mieszkania na warunkach rynkowych. Wysokie ceny najmu i zakupu nieruchomości są poważną barierą, szczególnie dla ludzi młodych, nie tylko dla bezrobotnych, lecz także dla tych, którzy wprawdzie pracują, ale zarabiają stosunkowo niewiele i tym samym nie posiadają tzw. zdolności kredytowej. Brak dostępu lub ograniczenia w dostępie do finansowania bankowego powodują między innymi, że ludzie młodzi w przedziale wiekowym od 24 do 35 lat odkładają na przyszłość usamodzielnienie się i nadal mieszkają ze swoimi rodzicami. W Hiszpanii odsetek młodych ludzi mieszkających z rodzicami wynosi 37,8 proc., a w Polsce 44,4 proc., (czyli to 2,8 mln osób), natomiast w Chorwacji jest najwyższy i wynosi aż 68 proc., w Bułgarii 55,7 proc., na Słowacji 56,7 proc. i we Włoszech 44,7 proc. Z kolei w Szwecji i Finlandii tylko 4,1 proc. młodych ludzi do 35. roku życia mieszka z rodzicami. Średnia dla wszystkich starych krajów Unii Europejskiej wynosi 23,6 proc.

Nadzieja w młodych

Badania Eurostatu, a także innych instytucji, potwierdzają fakt, że wbrew pozorom, w usamodzielnieniu się, tożsamym z zakupem lub wynajmem własnego mieszkania, nie przeszkadza przede wszystkim brak pracy, lecz niskie dochody młodych ludzi, którzy pracują w pełnym lub niepełnym wymiarze godzin. Okazuje się bowiem, że ponad 67 proc. młodych ludzi mieszkających nadal z rodzicami pracuje (w Polsce odsetek ten wynosi 68,9 proc.), jednak ich zarobki nie wystarczają ani na wynajęcie, ani tym bardziej na kupno własnego domu czy nawet niewielkiego mieszkania.

Od wzrostu siły nabywczej ludzi młodych, bo starsi w większości zdołali zaspokoić w taki czy inny sposób swoje potrzeby mieszkaniowe, zależeć więc będzie w dużym stopniu sposób, w jaki rozwiązany zostanie, lub nie, problem nadpodaży domów i mieszkań w poszczególnych krajach UE. Trudno bowiem oczekiwać, że dojdzie w tych krajach do rekwizycji prywatnej własności i bezpłatnego przekazania pustych domów i mieszkań bezdomnym.

Czekanie na lepsze

Nakładanie kar i grzywien na banki i inne instytucje utrzymujące pustostany, tak jak to planują lokalne władze Katalonii, nie jest dobrym rozwiązaniem i z pewnością nie doprowadziłoby do rozwiązania problemu mieszkaniowego ani w tej prowincji, ani też w całej Hiszpanii, czy innych krajach Unii Europejskiej. Pozostaje więc ograniczyć budowę nowych domów i zaprzestać wielu nietrafionych inwestycji ukierunkowanych nie tyle na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych najbardziej potrzebujących, ile na szybki zysk oraz poczekać na poprawę koniunktury gospodarczej i tym samym znaczącą poprawę na rynku pracy. Wtedy bowiem można liczyć na odczuwalny wzrost płac i siły nabywczej młodych pracowników, których w większym niż obecnie stopniu stać będzie na wynajęcie lub zakup czekających już na nich domów i mieszkań. Obecni posiadacze wielu pustych domów, tj. w dużej części banki, będą się starać je sprzedać ludziom zamożnym, którzy być może zechcą poczekać na lepsze czasy, kiedy będzie można je odsprzedać lub wynająć z godziwym zyskiem. Nikt jednak nie jest w stanie precyzyjnie przewidzieć, kiedy nadejdą te lepsze czasy, chociaż większość z nas chce wierzyć, że kiedyś nadejdą…

Prof. Adam Gwiazda

Autor jest ekonomistą, politologiem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy

...

Grunt ze jest euro ! Oto rezultat UE . Puste domy i pelne ulice ... bezdomnych .CIEKAWE ILE JESZCZE WYTRZYMACIE BARANY TYCH KORZYSCI Z UE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:32, 18 Kwi 2014    Temat postu:

Maciej Jędrzejak | Saxo Bank

Bezrobocie w USA najmniejsze od 2007 roku

Podobnie jak w poprzednich dniach, podczas wczorajszej sesji uwagę inwestorów po obu stronach Oceanu przyciągały wiadomości napływające ze Stanów Zjednoczonych, gdzie w ostatnim miesiącu indeks Fed z Filadelfii wzrósł do poziomu 16.6 pkt.

Nie bez znaczenia dla dalszej aprecjacji amerykańskiej waluty pozostały także znacznie lepsze od prognozowanych dane docierające z tamtejszego rynku pracy. Jak wynika z informacji opublikowanych przez Departament Pracy, liczba złożonych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych wyniosła w ostatnim tygodniu 304K, podczas gdy analitycy spodziewali się wyniku na poziomie 311K. Warto zauważyć, że w perspektywie ostatniego miesiąca, średnia wysokość tego wskaźnika (312K) spadła do najniższego poziomu od października 2007 roku. Wiele wskazuje więc na to, że optymistyczne słowa Janet Yellen, mówiącej o stabilizacji sytuacji ekonomicznej w USA, nie są bezpodstawne.

Ze względu na zbliżające się Święta Wielkanocne oraz niewielką ilość zaplanowanych na dzisiaj publikacji makroekonomicznych, koniec tygodnia na rynku finansowym powinien upłynąć dosyć spokojnie. Zamknięte są już giełdy m.in w Polsce, Niemczech czy USA. Popołudniu uwagę inwestorów mogą przyciągnąć jedynie informacje na temat wysokości indeksu wskaźników wyprzedzających Conference Board.

...

USA z kryzysu wyszly . A UE ? Coraz gorzej ! Bo to nie kryzys to skutek eurointegracji .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 7 z 10

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy