Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Sięgaj tam gdzie wzrok nie sięga !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:26, 02 Mar 2018    Temat postu:

Droga krzyżowa i droga na Górę Karmel. Czy coś je łączy?
Adam Poleski | 01/03/2018

Pexels | CC0
Udostępnij Komentuj 0
Tomasz Mackiewicz był skłonny kolejny raz zaryzykować własne życie, aby zdobyć ukochaną Nagą Górę. Wyprawę na inną, choć niezwykle wymagającą górę świata – Górę Karmel, podjął także Jan od Krzyża, a swoim uczniom pozostawił szkice i mapę, w jaki sposób dostać się na jej szczyt.

Co ma jednak wspólnego wyprawa Tomasza Mackiewicza z drogą na Górę Karmel?

Elisabeth Revol mówiła, że nie byli w stanie oprzeć się zdobyciu szczytu, wbiegli na niego, a Tomasz Mackiewicz zdobył górę, za którą tak tęsknił. Wówczas jednak wydarzyło się coś bardzo bolesnego. „Nic nie widzę” – powiedział Tomasz do swojej partnerki. Była to „ślepota śnieżna” – z powodu rozrzedzonego powietrza i cieńszej warstwy atmosfery następuje oparzenie rogówki i spojówki oka spowodowane promieniowaniem UV.

Platon w micie jaskini wskazywał na podobne doświadczenie w drodze do Absolutu. W jego opowieści człowiek wyzwolony z iluzji podczas drogi w górę ku światłu Dobra tracił wzrok – światło najwyższej zasady rzeczywistości raniło jego oczy.

Czy zatem droga na Górę Karmel jest zawsze tak niebezpieczna? Jan od Krzyża z pewnością odpowiedziałby, że tak. Nie wynika z tego, że Bóg jest groźny, choć pewnie będzie to pierwsza myśl, która przyjdzie nam do głowy. Karmelitański mistyk mówi jednak, że Bóg jest tak inny od nas – nie tylko kocha, ale sam jest Miłością – że światło Jego miłości staje się dla nas ciemnością. Czy zatem jesteśmy skazani na śmierć w jamie śnieżnej? Jan od Krzyża podsuwa nam dwóch przewodników, którzy mogą nas bezpiecznie poprowadzić do celu.



Przewodnicy w drodze na Górę Karmel
Pierwszy z nich (wewnętrzny) to wiara, która przypomina wewnętrzny kompas. Droga Tomasza Mackiewicza, która doprowadziła go w Himalaje, była dość długa. Po terapii w Monarze, która była związana z uzależnieniem od narkotyków, pojechał do Indii – do dr Heleny Pyz opiekującej się trędowatymi. Wydaje się, że tam dokonała się przemiana życia Tomasza Mackiewicza.

W drodze na Górę Karmel też potrzebna jest taka przemiana. Punktem zaczepienia jest na tej drodze wiara, która pomimo ciemności stopniowo prowadzi do postawienia Boga na pierwszym miejscu i na szaleństwie z miłości do Niego. Droga na górę jest tutaj podobna dla każdego – od wyzwolenia do miłości i służby innym, a więc… od Monaru do Indii.

Drugi przewodnik (zewnętrzny) to osoba blisko nam towarzysząca, najlepiej kierownik duchowy. Wojciech Kurtyka mówił o niezwykłych więziach, jakie wytwarzają się między partnerami w górach: „coś więcej niż przyjaźń”. Jan od Krzyża jest świadomy tego, że niewłaściwe duchowe towarzyszenie w drodze na Górę Karmel może zrobić duszy wiele szkód. W drodze na Górę Karmel również mogą pojawić się „niewysłane helikoptery”, podobnie jak te, które nie poleciały w porę na pomoc do Tomasza Mackiewicza.

Czytaj także: Były heroinista uzależniony od gór. Poznajcie niezwykłą historię Tomasza Mackiewicza
Czytaj także: Dr Pyz o Tomku Mackiewiczu: Pokazał, jak powstać z upadku i żyć pełnią życia


Cisza w drodze na Nanga Parbat i na Górę Karmel
Nanga Parbat i Góra Karmel mają jedną główną cechę wspólną – jest nią cisza, choć na obu mocno wieje wiatr. Jan od Krzyża pisze w pierwszej strofie o duszy: „wyszłam niepostrzeżona, gdy chata moja była uciszona”. Droga na Górę Karmel zaczyna się, gdy ciągle na nowo uczymy się modlitwy w ciszy. Niezależnie od tego, czy nic nie mówimy, czy powtarzamy z miłością jedno słowo, werset czy krótki fragment z Pisma Świętego, cisza jest wówczas drogą na górę, „tajemniczymi schodami”, o których pisał karmelitański mistyk. Tomasz Mackiewicz także mówił o medytacji, której doświadcza w górach, opowiadał, że jest wówczas bliżej Boga.

Czytaj także: Mackiewicz: Jestem tu bliżej Boga. I śpiewa Abba Ojcze [wideo]
W Himalajach każdego roku giną ludzie, a droga na Górę Karmel wydaje się być równie stroma. Podobnie jak uczniowie można zapytać Jezusa „Któż więc może się zbawić?” (Mt 19, 25). W opowieściach himalaistów, m.in. Elisabeth Revol i Wojciecha Kurtyki, pojawia się „trzeci towarzysz”.

Elisabeth mówiła o tym, że ktoś w zamian za oddanie buta zaproponował ciepłą herbatę, a Wojciech Kurtyka wraz ze swoim partnerem słyszał kroki i czyjś oddech, jednak rano po wyjściu z namiotu nie znaleźli żadnych śladów. Czy ów trzeci fantomowy towarzysz to ktoś dobry czy zły? Wydaje się, że nie ma tutaj zero-jedynkowej odpowiedzi. Jednak ów „trzeci towarzysz” odsłania przed nami relacyjny charakter tej trudnej wyprawy. Człowiek, będąc w ciszy podczas wędrówki na Górę Karmel, otwiera się na relację, choć wokół jest tylko dojmująca samotność.

Ojciec Thomas Keating, amerykański trapista, wskazywał na serce i relacyjny charakter modlitwy w ciszy. Wskazywał na „heartfulness” jako postawę, która jest bardziej pomocna od popularnej dziś „mindfulness”. Papież Franciszek również wskazuje na „szerokość serca”, która otwiera przed nami drogę na szczyt naszej ukochanej góry. Miłość jest na tej drodze czymś równie podstawowym jak oddech. Bez otwarcia na bliskość i czułość Boga droga na Górę Karmel bardziej przypomina mordercze zmaganie z sobą niż drogę do absolutnego spełnienia w miłości Ojca.

Czytaj także: Są takie rany, na które receptą jest tylko cisza


Mapa od św. Jana od Krzyża
Tomasz Mackiewicz zdobył ukochaną Nanga Parbat, choć nie mógł już podzielić się tą radością ze swoimi bliskimi. Jeśli chcemy wejść na Górę Karmel, warto skorzystać z mapy, którą Jan od Krzyża dawał swoim uczniom, a która przetrwała do nas w odpisach.

Na górze znajdują się trzy drogi: dwie szerokie i jedna środkowa – wąska, wiodąca na szczyt. Dwie szerokie „drogi niedoskonałego ducha” wiodą przez dobra ziemskie (posiadanie, radość, wiedza, pociecha, odpoczynek) lub dobra niebieskie (chwała, radość, wiedza, pociecha, spoczynek). Każda z tych dróg urywa się przed szczytem. Być może dlatego, że ci niedoskonali wędrowcy „już odebrali swoją nagrodę”? A może ze szczytem utożsamili wzmocnienie swojego ego?

Obie te drogi „posiadania i chwały” są bliskie komercjalizacji, która coraz częściej dotyka himalaizm. Tomasz Mackiewicz szedł własną drogą, kupował tanie liny w sklepach rolniczych, przez co środowisko wspinaczy patrzyło na jego wyczyny z przymrużeniem oka. Jednak po jego śmierci Wojciech Kurtyka, jeden z najbardziej cenionych na świecie himalaistów, powiedział:

Jego śmierć jest dla mnie niesłychanie osobistą stratą. To utrata jednego z najbardziej wolnych, niezależnych, wyzwolonych ze sztampowego myślenia ludzi. (…) Był obiektem szyderstwa i kpiny, ale ja dostrzegam w tym niebywały artyzm.
Ścieżkę środkową Jan od Krzyża określił jako „ścieżkę ducha doskonałego na Górę Karmel” i napisał, że na niej: „nic, nic, nic, nic, nic, nic, a także na Górze nic”. Droga wiedzie przez oczyszczenie z przywiązania do jakiejkolwiek rzeczy, obojętnie, czy będzie to duchowe pocieszenie, czy dobra materialne. Jak pisze w Drodze na Górę Karmel: „Bo wszystko jedno, czy ptak będzie uwiązany tylko cienką nitką czy grubą, gdyż i jedna, i druga go krępuje. Dopóki nie zerwie jednej czy drugiej, nie będzie mógł wzlecieć swobodny”. Oczyszczenie z pożądania jest drogą wiodącą na sam szczyt, na którym nie ma niczego ani nikogo prócz Boga. Idziemy?

..

To jest to samo. Ale oczywiscie niewielu wspinaczy to pojmuje. Po prostu,, cos" ich popycha do wspinanania tak jak podroznika do podrozowania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:45, 02 Mar 2018    Temat postu:

POL: SZCZYT ROZCZAROWANIA WYPRAWY NA K2
MICHAŁ POL dzisiaj 08:22
FACEBOOK | 8
TWITTER | 0
E-MAIL
KOPIUJ LINK 2SKOMENTUJ
Nie jestem ekspertem od himalaizmu. Owszem, śledzę doniesienia z wypraw, zdarzyło mi się przeczytać kilka świetnych książek o wspinaniu, obejrzeć kilka wspaniałych reportaży. Broń Boże nie uzurpuję sobie tytułu znawcy. Nigdy nie byłem w wysokich górach, nie wiem, co dzieje się z człowiekiem w tak ekstremalnych sytuacjach jak te, które stały się udziałem ekipy szturmującej zimą K2. Nie siedziałem nigdy w namiocie z innymi samcami alfa, owładniętymi tą samą obsesją wygrania z górą, sfrustrowanymi oddalającym się celem, mającymi dość wrednej pogody i siebie nawzajem.
K2Foto: PAP
K2
2
‹ WRÓĆ
Uważam, że znam się za to trochę na mediach, zwłaszcza tych społecznościowych, i na komunikacji. Od tej strony ze grozą patrzę na szkody, jakie zimowa wyprawa na K2 wyrządziła postrzeganiu himalaizmu przez „zwykłych ludzi”, czyli większość Polaków. To PR-owa katastrofa. Prawdopodobnie zapłacą za nią wszyscy, którym zamarzą się przyszłe wyprawy. Runął wizerunek szlachetnej, bo niedostępnej dla zwykłych śmiertelników przygody. Ekstremalnego wyzwania rzuconego Naturze (przez duże N). Przyćmiony został heroiczny wyczyn Adama Bieleckiego i Denisa Urubki na Nanga Parbat, którzy uratowali tam Elisabeth Revol.

Co gorsza, całe zamieszanie pod K2 i doniesienia, kto samotnie ruszył zdobywać szczyt, kto został w bazie i jak zareagował na to szef wyprawy, wydobyło to, co najgorsze z komentujących w Polsce. Wielu znów dostało okazję do bezkarnego hejtu i skrzętnie z niej skorzystało. Komentarze na portalach, ba, nawet tytuły artykułów, zalały obelgi wobec Urubki.

Dopiero co zwany wraz z Bieleckim „bohaterskim Polakiem” i „Urubkowskim”, zostaje zdegradowany do roli „Kacapa”, „bezczelnego Ruska”, który „pojechał sobie biwakować pod K2 na koszt polskiego podatnika”, „zatknie na szczycie radziecką flagę i tyle będzie z polskiej wyprawy” i „dostanie medal od Putina”. I tylko niewzruszone zagraniczne serwisy nadal informowały o nim per „polish alpinist” i „polish climber”. Jak świetnie to ujął na Twitterze Patryk Słowik z „Dziennika Gazeta Prawna”: „Fajnie, że Polak Urubko ruszył z akcją ratowniczą na Nanga Parbat. Szkoda, że ten Rusek Urubko zostawił wszystkich i sam atakuje K2”.

***

Niestety, stało się tak w wyniku sposobu relacjonowania wyprawy przez samych jej uczestników i zbyt wielkiej otwartości oraz aktywności w mediach. W jej efekcie konflikt niczym z tragedii antycznej – starcie wielkiego ego i wielkich ambicji, bez których żaden z tamtych facetów nie znalazłby się w tamtym miejscu, ważenie na szali wierności własnym przekonaniom i wierności drużynie, bunt wobec lidera, którego Urubko traktował wcześniej jako wzór i guru oraz deklarował podporządkowanie – został sprowadzony w mediach do popołudniowej telenoweli.

I faktu, że po nieudanej, samotnej próbie zdobycia szczytu przez Urubkę, podjętej bez zgody kierownictwa wyprawy, owo kierownictwo odebrało mu dostęp do Internetu – co potwierdził na Facebooku kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki. Na relację z tego wątku ekspedycji zdecydował się nawet serwis party.pl.

Nie żebym miał coś szczególnie przeciwko akurat temu serwisowi. Dawno minęły czasy, że o szczęśliwej lub nie wyprawie w Himalaje dowiadywaliśmy się dopiero po powrocie jej uczestników. Dziś potencjalni sponsorzy ekspedycji kuszeni są właśnie jej dostępnością, obietnicą codziennych relacji, wpisów na bloga, Facebooka, ciągłych tweetów – koniecznie z fotkami.

Ba, możliwością dodzwonienia się do uczestnika wyprawy w dowolnym momencie, jak owa dziennikarka, zrugana na żywo przez Rafała Fronię, gdy dopytywała go o złamaną rękę. Fronia napisał później, że nie będzie za nic przepraszał, bo właśnie był bandażowany w oczekiwaniu na helikopter, który zabierze go „z imprezy, o której marzył całe życie”. Po co więc odbierał w takiej chwili i w takim nastroju telefon i czego spodziewał się po rozmowie?


***

Niezmiernie przykro było śledzić jak po Urubce hejterzy obrali sobie za cel Wielickiego, sprowadzając legendę himalaizmu od „dziadka, który skasował wi-fi”. Wiadomo, że w sieci nie ma większej „zbrodni” jak odebranie komuś dostępu do niej. Toteż jazda zrobiła się naprawdę ostra, bez żadnych prób odkrycia drugiego dna. Bo, jak wiadomo, idealny świat to świat czarno-biały.

Zupełnie niezauważone przeszły mocne słowa Janusza Majera, szefa programu PZA Polskie Himalaje, który tłumaczył w „Gazecie Wyborczej”, że „są granice chrześcijańskiego podejścia” i nadstawiania drugiego policzka w sytuacji, gdy Urubko publikował na portalach tyle krytycznych opinii o wyprawie i polskiej ekspedycji.

I wyjaśnienia, że podczas polskiej wyprawy najważniejszym przykazaniem jest: „bezpieczeństwo na pierwszym miejscu”. Żeby realizować swoje pomysły szybkich wejść, bez odpowiedniego przygotowania i aklimatyzacji, Urubko powinien zorganizować własną wyprawę, na której „drastyczne zwiększenie ryzyka wypadku wziąłby na własną klatę”.

„W Polsce odbiór społeczny wyprawy jest potężny, zwłaszcza po dramacie Tomka Mackiewicza. Wszyscy nas śledzą i choćby z tego powodu – choć nie tylko – nie możemy odejść od przykazania o bezpieczeństwie. Góra stoi, nie ucieknie” powiedział Majer w rozmowie z Radosławem Leniarskim.

Szkoda, żeby te dylematy zniknęły w cieniu przekazu o himalaistach pokłóconych niczym dzieciaki podczas zabawy na podwórku. „Góra stoi” ale po takiej katastrofie komunikacyjnej może być trudno o organizację kolejnych poważnych wypraw z udziałem poważnych partnerów.

...

Popsuto piekny wizerunek akcji ratunkowej. Mysle ze z glupiej zawisci o slawe Urubki. Teraz wygladacie jak stado goryli. Zadowoleni?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:24, 04 Mar 2018    Temat postu:

W Tatrach zginął 26-latek z Sosnowca. Jego ciało znaleźli w okolicy Świnicy ratownicy TOPR
Autor: Sauer
2018-03-04, Aktualizacja: dzisiaj 17:09 źródło: Dziennik Zachodni

Ratownicy TOPR znaleźli ciało młodego mężczyzny, który w czwartek wyruszył z Kasprowego Wierchu przez Świnicę, w stronę Doliny Pięciu Stawów. Wtedy też ostatni raz znajomi mężczyzny mieli z nim kontakt. To właśnie oni powiadomili ratowników.


Ratownicy TOPR ze śmigłowca wypatrzyli leżącego w okolicach Gąsienicowej Turni mężczyznę, poniżej szlaku między Świnicą a Zawrtem. Niestety okazało się, że mężczyzna nie żyje. Ciało zostało przetransportowane do zakopiańskiego szpitala.

Mężczyzna miał 26 lat i pochodził z Sosnowca.

W Tatrach obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego. Szlaki są pokryte grubą warstwą śniegu, ale także oblodzone.

W części reglowej szlaki są dobrze przetarte, ale na podejściach miejscami mogą być oblodzone. Bardzo śliskie są skróty na drodze do Morskiego Oka i zejście nad Morskie Oko. W wyższych partiach Tatr większość szlaków jest przetarta, na części założone są pojedyncze ślady, ale w wielu miejscach są zaspy i szlaki są zawiane. Chodzenie po głębokim śniegu znacznie wydłuża i utrudnia wędrówkę, a także zabiera sporo energii, co należy uwzględnić przy planowaniu wycieczek. W części graniowej Tatr wieje wiatr, który zwiększa odczucie chłodu. Na czarnym szlaku do Doliny Pięciu Stawów Polskich wyznaczone jest zimowe obejście za Kopą.

...

Nie trzeba Himalajow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:33, 04 Mar 2018    Temat postu:

Adam Bielecki: w końcu ruszamy w górę

dzisiaj 14:06
FACEBOOK | 14
TWITTER | 0
E-MAIL
KOPIUJ LINK 12SKOMENTUJ
W końcu mamy dobre informacje od Polaków, którzy biorą udział w zimowej wyprawie na K2 (8611 m n.p.m.). Adam Bielecki poinformował na Twitterze, że razem z Januszem Gołąbem wyruszli w stronę obozu C1.
Adam BieleckiFoto: Bartłomiej Zborowski / PAP
Adam Bielecki
12
‹ wróć
"Po kilku dniach załamania pogody w końcu ruszamy w górę. Razem z Januszem Gołąbem idziemy w stronę C1. Bardzo jestem ciekawy jak nasza droga (i liny) wygląda po takim opadzie. Jedno jest pewne - czeka nas trochę torowania Smile" - napisał na Twitterze Adam Bielecki (pisownia oryginalna, przyp. red.).


W ostatnich dniach polscy himalaiści musieli czekać w bazie, ponieważ załamanie pogodowe spowodowało, że niemożliwe było prowadzenie jakichkolwiek działań w górach. Polacy liczą na okno pogodowe, które miało pojawić się właśnie około 4 marca. Ciągle istnieje szansa zimowego wejścia na K2, ale czas ucieka, bowiem Polacy muszą zdążyć przed 20 marca. Do tej pory nikt na świecie nie zdołał zdobyć tego szczytu zimą.

...

Tylko bez wariactwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:21, 05 Mar 2018    Temat postu:

K2: Krzysztof Wielicki ogłasza koniec wyprawy

Wynik dzisiejszego rekonesansu Adama Bieleckiego i Janusza Gołąba okazał się niekorzystny. W związku z tym Krzysztof Wielicki ogłosił koniec wyprawy na K2.



Baza pod zimowym K2, luty 2018 (fot. Janusz Gołąb)
Komunikat o zakończeniu akcji górskiej na K2:

W oparciu o głęboką analizę sytuacji w porozumieniu z zespołem zdecydowałem dziś o zakończeniu akcji górskiej na K2. Wpływ na decyzję o zakończeniu akcji miały następujące czynniki:
1. Wynik rekonesansu zespołu Adam Bielecki i Janusz Gołąb w dniu dzisiejszym. Okazało się, że na drodze do C1 wszystkie liny są zasypane, namiot w bazie wysuniętej jest uszkodzony, istnieje również duże prawdopodobieństwo zniszczenia obozów C1, C2 oraz C3.
2. Prognoza pogody, która potwierdza tylko 1 krótkie okno pogodowe ok 11.03.2018
3. Brak możliwości zaaklimatyzowania min. 1-go zespołu na wys. 7200m, który by zdążył po powrocie do bazy na podjęcie próby ataku szczytowego w dniu 11.03.
4. Zagrożenie lawinowe w górnych partiach drogi. W ostatnich 8 dniach zanotowaliśmy łącznie ponad 80cm opadów śniegu.
5. Ostrzeżenie z Portalu Ventusky o dużych opadach na wys. 7600 m.
6. Złe prognozy na okres po 11.03.2018.
Priorytetem wyprawy jest bezpieczeństwo uczestników.
Krzysztof Wielicki

...

Lepiej odwolac niz sie pozabijac. Ryzzyko musi byc skalkulowane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:29, 06 Mar 2018    Temat postu:

7 godzinną akcją ratunkową!
Przez Agnieszka Redakcja - 06/03/2018 17 views 0
PODZIEL SIĘ Facebook Twitter
Sobotnie wejście Polonii na Snowdon zorganizowane ku pamięci Tomasza Mackiewicza, który zginął na Nanga Parbat odbyło się pomimo kiepskich warunków pogodowych. Według organizatora „przykre wydarzenie”, które miało miejsce nie przyćmiło „wielkiego sukcesu”… nieroztropność Polaków sprawiła, iż do akcji ratunkowej trwającej 7 godzin musiały włączyć się służby ratunkowe.

Pomimo tego, że Snowdon ma niewiele ponad 1000 metrów wysokości to jednak zimowe warunki z jakimi mieli do czynienia w ubiegłą sobotę wspinający się tam Polacy, powinny budzić respekt i sprawić, że zdrowy rozsądek weźmie górę. Zorganizowanie eventu na Facebooku i zapraszanie wszystkich do udziału w wyprawie, jak się okazało w wyjątkowo trudnych warunkach, powinno nałożyć na organizatora odpowiedzialność wobec osób, które z zimowym wydaniem gór nie mają zupełnie doświadczenia. Praktyka pokazała, że każdy był odpowiedzialny za własne bezpieczeństwo . Nie wiemy czy uczestnicy zostali poinformowani o potrzebie odpowiedniego przygotowania do wyprawy i wyposażenia się np. w kaski oraz czekany.

..

To nie byla wslinaczka. Ot towarzystwo poczulo moc i sie skrzyknelo. Nie mylcie tego z regularna wspinaczka!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:07, 11 Mar 2018    Temat postu:

Polak zginął w słowackich Tatrach. Zgubił czekan i spadł z dużej wysokości

Tragiczny wypadek w słowackich Tatrach. Nie żyje 35-letni Polak, który próbował wejść letnią trasą na Kieżmarski Szczyt.

...

Kazde gory sa grozne. Nie lekcewazcie jesli nie maja 8000 m.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:26, 23 Mar 2018    Temat postu:

Poruszające pożegnanie ojca z Tomkiem Mackiewiczem. „Śpij synku na Nanga Parbat wtulony w puszysty śnieg”
Redakcja | 22/03/2018
POŻEGNANIE TOMASZA MACKIEWICZA
Uwaga! TVN/YouTube
Udostępnij Komentuj
„Uczucia mówią nie. Rozum mówi tak. Ja go kochałem i kocham. Dla mnie on żyje” – w pierwszym wywiadzie, udzielonym programowi Uwaga! TVN, mówił Witold Mackiewicz, ojciec Tomka.

To już niemal dwa miesiące, odkąd Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol utknęli pod szczytem Nanga Parbat. Dzięki niezwykłej akcji ratunkowej, przeprowadzonej przez Denisa Urubkę i Adama Bieleckiego, Francuzka wróciła do ojczyzny. Tomasz został pod „Nagą Górą” na zawsze.

Dlaczego Witold Mackiewicz zdecydował się opowiedzieć Polakom o stracie, tęsknocie za synem i bólu, który przeżywa? Jak mówi, to dla niego forma pożegnania z Tomkiem.



Witold Mackiewicz: Śpij synku na Nanga Parbat
„Nie tak dawno dotarło do mnie, że straciłem syna. Przyszło to, co mnie uwolniło od nadziei, która się jeszcze gdzieś tliła. Napisałem o tym wiersz” – opowiada.

Śpij synku na Nanga Parbat wtulony w puszysty śnieg, biały.

Nie straszne ci już srogie burze, broniące wejścia do chwały.

Śnij synku o naszych dysputach, które niejedną noc trwały.

Teraz już znasz odpowiedź jak wielki jest Bóg, jak wspaniały.
W rozmowie z reporterką programu „Uwaga! TVN” Witold Mackiewicz wspomina dramatyczne chwile z 24 stycznia i kolejnych dni. „Wiedziałem, że zdobył szczyt. Wiedziałem też, że on tam na górze nie mógł tego zobaczyć. Była już późna godzina. Powiedział Elizabeth: nie widzę twojej czołówki. Ona się wtedy wystraszyła, zaczęła go ściągać w dół. Przeszło tysiąc metrów ona go ciągnęła, wspomagała, on się o nią opierał. Zeszli do szczeliny, bo nie trafili na namiot, który zostawili. Tam go otuliła i powiedziała: Słuchaj, mam informację, że muszę zjeść jeszcze tysiąc metrów niżej, a po ciebie przylecą helikoptery”.

Cała rodzina oczekiwała na kolejne wiadomości o akcji ratunkowej i stanie Tomka – często sprzeczne. „Moja żona cały czas była w bardzo złej kondycji psychicznej. Medialna informacja była taka, że Elizabeth zostawiła Tomka w stanie agonalnym. A informacja do Ani (partnerki Tomka), która płynęła przez Francję była taka, że Tomek jest do uratowania. Że owszem, dopadła go ślepota śnieżna, ale jest w stanie zejść przy jakiejś pomocy”.

Czytaj także: Były heroinista uzależniony od gór. Poznajcie niezwykłą historię Tomasza Mackiewicza


To był dla mnie nóż w serce. Ale nie mnie oceniać
Słowa pana Krzysztofa Wielickiego [kierował wyprawą na K2], że on nie pozwoli, by po Tomka szli, były dla mnie nożem w serce.
Zapytany o to, czy ma żal, że akcja ratunkowa została odwołana, ojciec Tomasza Mackiewicza odpowiada: „Nie mnie to oceniać, dlatego, że ja nigdy nie byłem powyżej Kasprowego, a na Kasprowym była piękna pogoda. Nie wiem, jak w górach jest, gdy jest śnieżyca i minus 40 stopni. Decyzja mogła być słuszna, ale decyzja o odwołaniu chłopaków, którzy siedzieli jeszcze cztery dni pod Nangą, którzy jeszcze mogli podjąć próbę… Tkwił we mnie potężny niedosyt. To był ten nóż w serce. Zabolało strasznie”.

Witold Mackiewicz wspomina też, co Tomek opowiadał o górach. „Mówił, że kiedy człowiek jest sam, tyle rzeczy może przemyśleć. I że osiągnięcie celu nie jest najważniejsze. Najważniejsza jest droga do tego celu. Góry dawały mu wolność”.

To dobry obraz człowieka, który z uzależniania wyszedł w coś, co jest wspaniałą rzeczą. Nawet, gdyby była to ucieczka od codzienności. Kłopotów. To była ucieczka w rozwój. Z gór wracał innym człowiekiem. Miał inne relacje z ludźmi. Był wyciszony, pokorny do życia.
Czytaj także: Dlaczego „oni pchają się w te góry”? Co himalaiści odpowiadają na to kłopotliwe pytanie?


Niech on zostanie tam, gdzie jest
Witold Mackiewicz otrzymał z Pakistanu akt zgonu syna. W rubryce „data śmierci” widnieje 30 stycznia. „Uczucia mówią nie. Rozum mówi tak. Ja go kochałem i kocham. Dla mnie on żyje” – zapewnia. I prosi, by nie organizować wyprawy po ciało syna. „Pogrzeb byłby jakimś teatrem. Jeżeli są jacyś ludzie, którzy oferują się, że pójdą po Tomka, to ja mówię nie. Niech on tam zostanie, tam gdzie jest”.

...

W tragedii jest wznioslosc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:41, 02 Kwi 2018    Temat postu:

Zmarł lekarz Elisabeth Revol
Dawid Borek Dawid Borek 02 Kwietnia 2018, 17:20
Udostępnij63 Tweetnij Skomentuj11
W poniedziałek zmarł Emmanuel Cauchy, lekarz Elisabeth Revol. W wieku 58 lat zginął podczas lawiny w masywie Aiguillesa.

Emmanuel Cauchy był specjalistą od odmrożeń. Właśnie do niego trafiła Elisabeth Revol, którą pod Nanga Parbat uratowali polscy himalaiści.

Francuski lekarz zginął w poniedziałek w Chamonix przysypany lawiną w masywie Aiguillesa. Co najmniej trzy inne osoby odniosły natomiast obrażenia. W akcji ratunkowej uczestniczyło siedmiu ratowników górskich, grupa psów oraz śmigłowiec. Cauchy wybrał się w góry, mimo znacznego ryzyka lawiny w Alpach.



- Ogromny smutek. To kolejny wspaniały człowiek, którego zabrała góra - powiedział Ludovic Giambiasi, wieloletni partner wspinaczkowy Elisabeth Revol.

- Jestem głęboko zasmucona i zdenerwowana tą wiadomością. Świat alpinizmu traci najwybitniejszego doktora, wspaniałego człowieka, który uratował wielu ludzi. Przez ostatnie dwa miesiące był dla mnie bardzo pomocny - skomentowała Revol.

Cauchy uczestniczył w wielu wyprawach. Napisał także kilka książek, w tym "Doktor Vertical: Tysiąc i jedna ulga w górach", która została opublikowana w 2005 roku.

...

Kazde gory to groza jak widac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:14, 22 Kwi 2018    Temat postu:

Ma 7 lat i zdobyła Kilimandżaro. „Chciałam być bliżej taty”
Athénaïs Clicquot | 22/04/2018
MONTHANNAH KENNEDY
© Huffington Post
Udostępnij 36 Komentuj 0
Montannah Kenney właśnie pobiła rekord: jest najmłodszą osobą, która wspięła się na afrykańskie Kilimandżaro (5 895m)!

Chciała zbliżyć się do nieba
Towarzyszyła jej mama. Montannah chciała dzięki tej wspinaczce zbliżyć się do nieba i w ten sposób oddać hołd tacie, który zmarł, gdy miała 3 lata. „Chciałam być bliżej taty” – wyznała telewizji CBS News.

Wyprawę planowała mama z przyjaciółmi, ale Montannah poprosiła, by zabrali ją ze sobą. Wyjazd, zaplanowany początkowo na 2019 rok, odbył się niedawno. Już wcześniej pewna 8-letnia dziewczynka dotarła na szczyt, więc tę wyprawę przyspieszono, by móc pobić nowy rekord.

Montannah, córka triatlonistki, została przez swoją mamę dobrze przygotowana do tego wyczynu, trenowały przez półtora miesiąca przed wyjazdem. Mimo że to niewiarygodny wysiłek fizyczny, jakiemu musiała sprostać, Montannah wróciła zachwycona przygodą. Już myśli o kolejnej wspinaczce, ale tym razem jednak nie na tak wielką górę – jak sama mówi.

Tłumaczenie z języka francuskiego

...

To nie K2. Dzieci nie ryzykuja zyciem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:11, 24 Kwi 2018    Temat postu:

Polacy powrócą na K2 zimą 2019/2020! Oficjalny komunikat.

Po analizie sytuacji oraz ustaleniach Komitetu Organizacyjnego i członków wyprawy podjęto decyzję, iż kolejna, zimowa wyprawa na K2 w ramach Programu Polski Himalaizm Zimowy im. Artura Hajzera, planowana będzie na zimę 2019/2020.

...

Oczywiscie cel majaczy w oddali i nie daje spokoju...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:08, 14 Maj 2018    Temat postu:

Himalaista bez nóg zdobył Mount Everest

69-letni Chińczyk Xia Boyu jest drugim wspinaczem z amputowanymi obydwiema nogami, który zdobył najwyższy szczyt świata. Boyu dokonał tego w piątej próbie.

..

Pieknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:35, 22 Maj 2018    Temat postu:

Wzruszający słowa Elisabeth Revol o Tomaszu Mackiewiczu: "nie wiem kiedy zaczęłam cię tracić" wczoraj 20:42
Wzruszające słowa Elisabeth Revol o Mackiewiczu: nie wiem kiedy zaczęłam cię tracić

Cztery miesiące po tragicznej śmierci Tomasza Mackiewicza na Nanga Parbat, jego partnerka wspinaczkowa Elisabeth Revol opublikowała wpis, w którym wspomina himalaistę i dziękuje za uratowanie życia. Revol twierdzi, że gdyby z 25 na 26 stycznia nie znalazł w sobie siły na zejście ze szczytu, to także jej nie byłoby wśród żywych.

Wzruszający słowa Elisabeth Revol o Mackiewiczu: "nie wiem kiedy zaczęłam cię tracić"
Na wstępie swojego wpisu Elisabeth Revol wyjaśniła, że wcześniej nie była w stanie go napisać. Jednak teraz - "stopniowo jej pamięć ożywa, wypełnia się, a emocje przekładają na słowa". Zaznaczyła jednak, że nie jest to list pożegnalny, ponieważ pożegnanie się z Tomkiem nadal jest dla niej niemożliwe.

Odnosząc się do decyzji Mackiewicza o kolejnej próbie zdobycia Nanga Parbat, a także pasji, przez którą zginął, stwierdziła: - Tomek odpowiedział sobie na pytanie: Dlaczego pozostajemy więźniami naszego życia (chociaż jesteśmy świadomi)? Tomek zdecydował się na wolność" - napisała Elisabeth, wyjaśniając, że przeżyła z Mackiewiczem wyjątkowe chwile, doświadczyła niezwykłych oraz autentycznych rzeczy.

- Pozostaniesz we mnie na wiele sposobów. Ponieważ, kiedy poznaje się kogoś takiego jak ty i pozwala mu się na wkroczenie do jego życia alpinisty, to nie da się wymazać śladów, które w nim pozostawił - wyznała Revol. - Twój uśmiech pozostanie na zawsze w moim sercu, a iskra w Twoich oczach będzie rozjaśniać moje dni. Gdy zaczynałeś mówić, zawsze widziałam błysk w oczach osób, które cię słuchały. Byłeś wspaniałym człowiekiem, pomnikiem, mitem, geniuszem Nangi w zimie (...) - czytamy w liście.

Elisabeth odniosła się także do chwili, gdy dotarło do niej, że z Tomkiem jest źle. - Przeoczyłam moment, w którym przekroczyłeś granicę ekstremum: gdybym tylko mogła dostrzec ten znak. Nie wiem, kiedy zaczęłam cię tracić, kiedy przekroczyłeś punkt bez powrotu (...). 90 metrów poniżej szczytu nadal czułeś się dobrze. Potem niewiele rozmawialiśmy, ale nie mniej lub nie więcej niż wcześniej. Byliśmy bardzo skupieni na wspinaniu się... Wciąż nie wiem, jak to się stało, że dziś się żegnamy. Jedynym co odczuwam, jest twoja nieobecność i cała fala uczuć - relacjonowała Elisabeth.

Alpinistka pisze, że być może żyje dzięki Mackiewiczowi. - Byłeś człowiekiem o wielkim sercu i do końca walczyłeś, by zejść tak nisko, jak to tylko możliwe, aby uratować moje życie. Po raz pierwszy zawdzięczam ci życie Tomku, bo jeśli nie znalazłbyś w sobie siły i odwagi do walki by zejść na poziom 7280 m podczas tej mroźnej nocy, w nieludzkim surwiwalowym trybie (...), nie byłoby mnie tutaj teraz, ale byłbym z tobą" - wyznała na końcu Revol.

Tomasz Mackiewicz zginął podczas siódmej próby zdobycia szczytu Nanga Parbat. Wyprawa ta zakończyła się sukcesem - himalaiści dotarli na szczyt 25 stycznia. Po zdobyciu ośmiotysięcznika, Elisabeth zauważyła u Polaka objawy choroby wysokościowej. Według późniejszych relacji himalaistki, Tomek nabawił się m.in. ślepoty śnieżnej, dlatego musiała pomóc mu w schodzeniu ze szczytu. Na wysokości 7200 metrów, rozbili obóz, gdzie planowali poczekać na pomoc. Okazało się jednak, że helikopter nie jest w stanie dolecieć na taką wysokość. Elisabeth polecono, by zeszła niżej i jednocześnie - jak twierdziła - zapewniono ją, że ratownicy dotrą do Tomka i go zabiorą.

Revol uratowali członkowie polskiej ekspedycji na K2 (Adam Bielecki, Denis Urubko, Piotr Tomala i Jarosław Botor), którzy jako ochotnicy zgłosili się do ratowania wspinaczy. Udało się im ocalić jedynie Francuzkę, którą spotkali na wysokości 4800 m n.p.m. Z powodu drastycznego pogorszenia pogody, nie byli w stanie dotrzeć do Tomka.

...

To byl wyrok Boga. Nie ma sie co obwiniac. Himalaisci sa dorosli i wiedza czym ryzykuja. Skoro wybrali takie zycie to Bóg to akceptuje i dziala poprzez gory. Gdyby mial zyc zaden problem. Dobra pogoda zadnych chorob i sam by zszedl. Ale wiemy ze kiedys i tak trzeba odejsc chyba ze nastapi paruzja. Jednak az do niej ludzie beda umierac. Bóg wybiera najlepszy moment.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:04, 25 Maj 2018    Temat postu:

Revol żegna się z Tomkiem Mackiewiczem. „Aż do tej pory nie byłam w stanie napisać tego listu…”
Redakcja | 24/05/2018
ELISABETH REVOL
AFP/EAST NEWS
Udostępnij 104 Komentuj
Elisabeth Revol była partnerką wspinaczkową polskiego alpinisty Tomasza Mackiewicza. Na swoim Facebooku opublikowała pełen emocji i osobistych przemyśleń list, który nazywa „pożegnalnym”.

W styczniu 2018 roku razem próbowali zdobyć Nanga Parbat. Marzenie udało im się spełnić. Stanęli na szczycie pakistańskiego ośmiotysięcznika, jednak tylko Elisabeth udało się wrócić z tej wyprawy cało.

Swoje życie alpinistka zawdzięcza głównie ekipie ratunkowej w składzie: Adam Bielecki, Denis Urubko, Piotr Tomala oraz Jarosław Botor. Przeprowadzenie akcji nie byłoby możliwe, gdyby nie internauci (wśród nich ogrom z Polski), którzy wzięli udział w zbiórce pieniędzy.

Choć po ocaleniu Francuzka udzieliła wielu wywiadów, osobisty list do swojego przyjaciela z wyprawy zdołała napisać dopiero teraz – cztery miesiące po jego tragicznej śmierci. Publikujemy jego treść.


Powoli coraz więcej sobie przypominam i mogę wyrazić, co czuję. Strony się zapełniają słowami, a ja posuwam się we mgle, która powoli się przejaśnia. Jestem myślami przy Tomku, na Nanga i emocjach, które przeżyłam tam wysoko z nim, a potem bez niego. Kiedy jestem sama, tysiące słów, szczegółów stają mi przed oczami… Może siła słów ukoi ten ból… Ciągle tylko o tym myślę, o jego życiu, filozofii, sztuce życia, jego miłości do Nangi…

Aż do tej pory nie byłam w stanie napisać tego listu…

Tomek był jednym z najbardziej wolnych i niezależnych osób, jakie znałam. Był ponad wszystko. Himalaizm, jaki uprawiał na Nanga zimą to był jego styl, sztuka życia…

10 lat temu chciał wreszcie przeżyć swoje przygody, bez odkładania ich na później, chciał zrealizować marzenia, poczuć pełnię życia i wreszcie być SOBĄ.

Postanowił przełamać bariery i zmierzyć się z nieznanym wraz z Markiem. Wyjeżdżał przekonany, że NIC nie jest niemożliwe dla kogoś, kto daje sobie możliwości, by tego dokonać…

W przeddzień 35 urodzin, po wielu latach pracy nad sobą, refleksji Tomek odpowiedział sobie na pytanie: Dlaczego jesteśmy więźniami naszego życia (będąc tego w pełni świadomi?). Zdecydował, że chce być WOLNY…

Dziś piszę do Ciebie list pożegnalny, ale wolę nie kończyć go słowami „do widzenia”, bo to wciąż dla mnie niemożliwe. Przeżyłam z Tobą wyjątkowe chwile, wielkie emocje, razem dokonaliśmy rzeczy pięknych i prawdziwych.

Pozostaniesz we mnie na wiele sposobów, bo gdy odkrywa się kogoś takiego jak ty i pozwala mu się wejść w swoje życie alpinisty, niemożliwe jest wymazanie tego z pamięci.

W moim sercu na zawsze pozostanie wyryte wspomnienie twojego uśmiechu, iskra w twoich oczach będzie rozjaśniać mi dni. Za każdym razem, kiedy mówiłeś, widziałam, jak inni słuchali cię oczarowani.

Byłeś wielkim człowiekiem, pomnikiem, mitem, geniuszem na Nanga zimą, dawałeś energię i pasję, marzenia i życie…

Tomek był jednym z tych, którzy zarazili mnie chęcią spędzenia czasu na tej górze, zanurzenia się w jej spokoju, zrobienia kroku w nieznane, odkrycia siebie, własnych możliwości…

To z Tobą, tam wysoko zrozumiałam, co mogłeś czuć, co popchnęło cię, by iść coraz dalej i tyle czasu być tam, na tej górze. To wrażenie potęgi, która cię nie miażdży, ale przeciwnie – budzi ochotę, by latać, coraz wyżej, szczyty, niebo, przestrzeń… zawrót głowy. Potęga wszechświata, jak mówiłeś…

Nie wiem, w którym momencie przekroczyłeś tę ekstremalną linię: gdybym mogła dostrzec sygnał… Nie wiem, w którym momencie zaczęłam cię tracić, w którym momencie przekroczyłeś punkt, z którego nie było powrotu, czy ty sam go poczułeś?

90 metrów pod szczytem wciąż dobrze się czułeś. Potem mało rozmawialiśmy, ale wcale nie mniej ani więcej niż wcześniej. Skoncentrowani byliśmy na wspinaczce… Wciąż nie wiem, jak to się stało, że dziś muszę powiedzieć żegnaj. Czuję jedynie twoją nieobecność i całą falę wspomnień.

Podjęliśmy tę trudną zimową wspinaczkę, bo budowaliśmy naszą historię na prawdziwych emocjach, żywym doświadczeniu życia, podstawowym…

Byłeś człowiekiem o wielkim sercu i walczyłeś do końca, by zejść jak najniżej, by ratować moje życie. Zawdzięczam je przede wszystkim tobie, Tomek, bo gdybyś nie miał siły i odwagi, by tej lodowatej, nieludzkiej nocy z 25 na 26 stycznia walczyć o zejście na wysokość 7280 m, mnie już by tu nie było, byłabym z tobą… Oboje wiedzieliśmy, że nie mamy prawa do błędu, pogodziliśmy się z tym. Jeśli jedno przekroczyło swoje granice, drugie było zagrożone…

Spotkanie takiej osoby jak ty, to coś wyjątkowego, rzadkiego. Byłeś Panem Nangi i byłeś na tej górze znowu, by nie żałować, by zakończyć swój projekt… I po prostu, by żyć…

Tomek, miałeś nieskończoną pasję dla tej góry. Miałeś energię i siłę, by realizować swoje marzenie i wszystko dla tego marzenia zrobić.

Nanga była inspiracją i księgą twojego życia.

Na niej narodziła się nasza więź, szczęśliwa, wyjątkowa, ten sam stan ducha.

Tomek, byłeś w moim życiu jak powiew powietrza, który tchnął we mnie energię „twojej” góry.

Dałeś mi twoją wielką i piękną energię, którą ze sobą dziś zabieram.

Tomek, poza Nangą, pozostaniesz dla mnie wyjątkowym i niezapomnianym spotkaniem.

Spotkaniem z marzeniem i przygodą, spotkaniem, które ma jednocześnie gorzki i słodki smak wolności.

Dziękuję Tomku, że byłeś tym, kim byłeś.


Tłumaczenie listu Elisabeth Revol z języka francuskiego: Ewa Maciąg

...

Nie moglo tego tekstu zabraknac... Mowi on o glebi duszy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:56, 05 Cze 2018    Temat postu:

Tragiczny finał wyprawy gdyńskich płetwonurków na wrak "statku śmierci".

Z eksploracji niemieckiego wraku z okresu II wojny światowej, statku "Bremerhaven", nie wrócił 45-letni płetwonurek z bazy nurkowej "Litoral" w Gdyni. Mężczyzna w sobotę nie wypłynął na powierzchnię po planowanych trzech godzinach zanurzenia. Jak doszło do tragedii?

...

Podobnie jak góry tez pasja z ryzykiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:33, 27 Cze 2018    Temat postu:

Dramat na Mont Blanc. Nie żyje polska aplinistka

W masywie Mount Blanc zmarła 40-letnia Polka. Poślizgnęła się podczas wspinaczki w Alpach. Pomimo szybkiej akcji ratunkowej, nie udało się uratować kobiety.

...

Niestety. W kazdych gorach mozna zginac...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:41, 01 Lip 2018    Temat postu:

Śmierć Polki na Mont Blanc. Była ofiarą przewodnika-przebierańca
W sprawie tragicznej śmierci polskiej turystki na Mont Blanc francuska żandarmeria rozpocznie dochodzenie. Grupa kilkunastu Polaków nie tylko nie założyła raków, ale prowadził ją polski "przewodnik-przebieraniec", czyli osoba bez uprawnień do takiej działalności.

WP
Francuskie służby już ustaliły, że ofiara wypadku miała brać udział w amatorskiej wyprawie, którą organizował tzw. piracki przewodnik z Polski. Francuzi są szczególnie wrażliwi na wypadki amatorów wspinaczek z Polski, ponieważ na stokach Mont Blanc rokrocznie dochodzi do kilku groźnych wypadków z ich udziałem. Tak zwani "piraccy przewodnicy" to osoby, które bez wymaganej we Francji licencji, prowadzą zorganizowane grupy na górę.

Indywidualne wejście z przewodnikiem na Mont Blanc kosztuje nawet 800 euro. Stąd pojawienie się ofert "przebierańców", oferujący niższe stawki za zdobycie szczytu. Jak komentuje jeden z przewodników działający w Chamonix, organizator fatalnego wejścia jest od lat znany służbom ratowniczym. Chwalił się, że wprowadził już na górę ponad 100 osób. - Uczestnicy wypraw z krajów Europy Wschodniej często decydują się na współpracę z przewodnikiem bez kwalifikacji. Niestety dopiero podczas wypadku przychodzi refleksja na temat poziomu profesjonalizmu takich osób. - komentuje przewodnik.

Polka zginęła w masywie Mont Blanc. Spadła z wysokości 200 metrów

WP
Polak zginął w masywie Mont Blanc. Porwała go lawina kamieni

Do wypadku doszło 26 czerwca na pozornie łatwym odcinku podejścia w stronę schroniska na lodowcu Tete Rousse. 40-letnia uczestniczka wyprawy, nie mając nałożonych raków, ześlizgnęła się po zlodowaciałym śniegu. Spadła 200 metrów w dół zbocza, ponosząc śmierć na miejscu.

Polacy giną na własne życzenie

Samorząd położonego u stóp Mont Blanc miasteczka Chamonix chce, aby na tej górze działały dwie kategorie alpinistów. Pierwsza to samodzielni wspinacze, którzy przeszli szkolenia u profesjonalnych instruktorów w narodowych organizacjach. Ci mogą działać bez żadnych ograniczeń. Druga grupa, czyli amatorzy, mają być prowadzeni na linie w asyście licencjonowanych przewodników. Francuzi twierdzą, że m.in. Polacy przodują w statystykach "zabicia się na własne życzenie", bo wyłamują się z przyjętych zasad.

WP
Kilka lat temu jeden z polskich pirackich przewodników został skazany na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu i 5000 euro grzywny. To po tym jak porzucił trójkę uczestników swojej "wyprawy". Gdy na Mont Blanc rozszalała się śnieżyca, wspinacze ci utknęli w schronie Tete Rousse i chcieli wezwać na pomoc ratowników. "Przewodnik" zabronił im tego, strasząc wysokimi kosztami akcji ratunkowej. Uciekł, gdy wspinacze mimo wszystko zaczęli wzywać pomoc. Na szczęście Polaków udało się uratować. Opis zdarzenia i wyrok, jako przestrogę wywieszono na tablicy ogłoszeń biura turystycznego w Chamonix.

....

Jeszcze pseudoprzewodnik...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:46, 16 Lip 2018    Temat postu:

Adam Bielecki chce wejść na Gaszerbrum II. Atak szczytowy 16 lipca
Sport.pl 16.07.2018 08:50
1158





Zobacz zdjęcia (4)
Adam Bielecki atakuje szczyt Gaszerbrum II. Razem z Jackiem Czechem rozpoczęli akcję w poniedziałek o 3 w nocy.
Adam Bielecki i Jacek Czech przeprowadzają atak szybciej niż planowali. Jak mówił Bielecki w rozmowie z portalem wspinanie.pl 17 lipca prawdopodobnie zamknie się okno pogodowe, co doprowadziło do zmiany planów.

 
Drugi zespół tworzą zaprzyjaźnieni z Bieleckim i Czechem Kazach Boryd Dedeszko i Niemiec Felix Berg.

Piłka nożna. Rostkowski: Jedno z najsłynniejszych oszustw w historii w finale MŚ 2018


O godzinie 10:22 Bielecki dotarł na wysokość 7798 metrów.

 
- Czujemy się pewnie. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, jak to rozegraliśmy. Wiedzieliśmy bowiem, że nie ma sensu atakować szczytu podczas tej ostatniej próby, a trzeba po prostu spędzić tam 24 godziny, żeby złapać „klimę”, do tego podejść jeszcze trochę wyżej i zejść na dół do bazy, gdzie właśnie odpoczywamy. Dopiero teraz możemy ruszyć do ataku. Nasza strategia okazała się słuszna - powiedział Bielecki.

To jego "siódma, ósma wyprawa" z Czechem. - Bardzo bym chciał, aby wszedł na GII, bo uczyniłoby go to kompletnym wspinaczem. Ma w swoim dorobku świetne osiągnięcia – jako skitourowiec, wspinacz sportowy, alpejski, wielkościanowy. Zdobycie ośmiotysięcznika byłoby dla niego taką wisienką na torcie.

Gaszerbrum II to najniższy ośmiotysięcznik Karakorum. Leży na granicy Chin z Pakistanem. Pierwsze zimowe wejście dokonało się 2 lutego 2011 roku, dokonali tego Simone Moro, Denis Urubko i Cory Richards.

...

Znamomicie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:04, 17 Lip 2018    Temat postu:

Oficjalnie: Adam Bielecki stanął na szczycie Gaszerbrum II! [Artykuł aktualizowany]
Piotr Majchrzak 16.07.2018 13:53
747





Zobacz zdjęcia (Cool
Dwójka Polaków Adam Bielecki i Jacek Czech w poniedziałek przeprowadzała atak szczytowy na Gaszerbrum II. Ostatni punkt lokalizacyjny Bieleckiego z 14:58 pokazuje, że Polak stanął na szczycie! Dla Bieleckiego to już piąty ośmiotysięcznik.
Gaszerbrum II to najniższy ośmiotysięcznik Himalajów i Karakorum. Pierwszy raz góra została zdobyta w 1956 roku, a pierwsze zimowe wejście zaliczone zostało w 2011 roku, a wśród grupy, która go zdobyła byli Simone Moro, Denis Urubko i Cory Richards. 

Adam Bielecki i Jacek Czech przeprowadzili atak szybciej niż planowali, bo na wtorek 17 lipca planowane jest znaczne pogorszenie pogody.

W niedzielę zespół dotarł do bazy numer trzy, gdzie wcześniej zostawiony był namiot. Atak szczytowy zaplanowano na wczesne godziny poranne, bo w Karakorum jest teraz lato i himalaiści muszą mierzyć się z bardzo mocnym słońcem odbijającym się od śniegu. Oprócz  Bieleckiego i Czecha, na szczyt wyruszyli także: Kazach Borys Dedyszko oraz Niemiec Felix Berg.

Portal wspinanie.pl pisze, że Bieleckiemu w decydującym ataku na szczyt towarzyszył Berg. Nie wiadomo, czy udało się to również Jackowi Czechowi. Himalaiści rozpoczęli schodzenie, warto zauważyć, że w Pakistanie ciemno zrobi się o godzinie 20:49 czasu polskiego.


Piąty ośmiotysięcznik Bieleckiego

Przed południem na lokalizatorze Bieleckiego widać było, że grupa idzie w kierunku grani, a o godzinie 12:08 lokalizator pokazał, że himalaiści na pewno zaatakują szczyt. Później wydawało się, że himalaiści wracają, ale oni po prostu zeszli niżej w celu obrania innej drogi na szczyt. Jak pokazuje lokalizator Bieleckiego - Polak stanął na szczycie. 

- Dzisiaj około 14.30 (17.30 czasu pakistańskiego) na wierzchołek Gasherbruma II (8035 m) wspiął się Adam Bielecki – podaje dziennikarz TVN 24 Robert Jałocha.


Popularność po brawurowej akcji ratunkowej

Adam Bielecki zasłynął z brawurowej akcji ratunkowej, gdy w styczniu 2018 roku wraz z Denisem Urubką uratował Elizabeth Revol z Nanga Parbat rezygnując chwilowo ze swojego projektu zdobycia K2 zimą. Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol zdobyli Nanga Parbat (8125 m n.p.m.), ośmiotysięcznik w Himalajach Zachodnich.

Niestety, podczas zejścia Mackiewicz źle się poczuł. Revol sprowadziła go na wysokość 7300 m. Stan Polaka się pogorszył, nie był w stanie chodzić. Francuzka ratowała życie i zaczęła schodzić. Spod K2 śmigłowcami przylecieli Adam Bielecki, Denis Urubko, Jarosław Botor i Piotr Tomala. Uratowali Revol, do Mackiewicza nie udało się dotrzeć.

Bargiel planuje zjazd z K2

W tym samym czasie na K2 trwa kolejna akcja Andrzeja Bargiela, który planuje wejść na szczyt K2 i zjechać z niego na nartach. Polak planuje dojście do obozu czwartego na 7800 metrów, a w ataku pomaga dron jego brata - Barłomieja Bargiela 

...

WspanialeWspaniale!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:02, 18 Lip 2018    Temat postu:

K2. Andrzej Bargiel dotarł na 7800 metrów. Dron pokazuje jak wygląda wspinaczka [wideo]
Piotr Majchrzak 17.07.2018 10:21
1
Andrzej Bargiel podejmuje próbę zjechania na nartach ze szczytu K2. Polak dotarł już do obozu na 7800 metrów, gdzie przechodził aklimatyzację. Jego wejście rejestrowane jest przez kamerę drona, która rejestruje niesamowite ujęcia.
Polak teraz planuje dokonać kolejnej niesamowitej rzeczy, bo jeszcze nikt w historii nie zjechał na nartach z K2. - Przez ostatnich parę dni pogoda naprawdę nam sprzyjała. Aklimatyzacja przebiega pomyślnie, wczoraj (15.07) udało mi się wspiąć Żebrem Abruzzi do "ramienia" (7800m) i wrócić do bazy - napisał Bargiel na swoim Facebooku. 


Bargiel jest trzykrotnym mistrzem Polski w narciarstwie wysokogórskim. W 2013 roku został pierwszym Polakiem, który zjechał ze szczytu Sziszapangma Central, a w 2015 roku jako pierwszy na świecie zjechał na nartach z Broad Peaku (8051 metrów). W 2016 roku udało mu się zdobyć także Śnieżną Panterę, bo w niespełna 30 dni wspiął się na pięć siedmiotysięczników byłego ZSSR i zjechał z nich na nartach. 

Wejście Polaka możemy podziwiać na filmach wysokiej rozdzielczości, bo na miejscu jest również brat wspinacza Barłomiej Bargiel, który jest operatorem drona. Na oficjalnym profilu himalaisty możemy zobaczyć, jak wygląda jego akcja. 

...

Kolrjne wyzwanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:39, 19 Lip 2018    Temat postu:

Dron uratował życie Himalaiście uznanego za zmarłego dzieki Bartkowi Bargielowi.

Rick Allen który został uznany za zaginionego na scianie Broad Peak (8051m) został odnaleziony i uratowany dzieki brawurowej akcji zorganizowanej dzieki B. Bargielowi. Polak zdecydował się podjąć bezprecedensową próbę odnalezienia Brytyjczyka na wysokości ponad 7tys metrów swoim dronem.

...

Wspaniale!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:27, 22 Lip 2018    Temat postu:

ANDRZEJ BARGIEL NA SZCZYCIE K2!

Atak szczytowy zakończony sukcesem – Andrzej Bargiel stanął na wierzchołku K2 (8611 m n.p.m.).



Bargiel wyruszył z obozu IV około północy czasu polskiego (godz. 3 czasu pakistańskiego). Do pokonania miał ok. 600 metrów w pionie – najpierw łagodniejszym terenem po tzw. Ramieniu, następnie słynną „szyjką butelki” (Bottleneck) – stromym kuluarem o nachyleniu nawet 60°, trawersem pod wielkim serakiem i wreszcie w samej kopule szczytowej. O 8:25, po ponad ośmiu godzinach wspinaczki stanął na wierzchołku „góry gór”.

Teraz przed Andrzejem właściwy cel wyprawy, a zarazem najtrudniejsza cześć wyzwania – zjazd ze szczytu K2 na nartach do bazy. Nie dokonał tego jeszcze żaden człowiek na świecie. Bargiel po raz kolejny zapisać się więc może w historii światowego himalaizmu.

Bartek Bargiel startuje z bazy dronem, aby nagrać zjazd brata. Wierzchołek K2 w tej chwili zasnuty jest chmurami, miejmy nadzieję, że przejaśnienia pozwolą na bezpieczny zjazd.

...

Brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:43, 26 Lip 2018    Temat postu:

Andrzej Bargiel zjechał z K2 na nartach! Nikt przed nim tego nie dokonał!
Redakcja | 22/07/2018
Udostępnij
K2 to nie pierwszy ośmiotysięcznik, który musiał poddać się sile i determinacji polskiego narciarza. Jedno jest pewne - o tym wyczynie będą się uczyć koleje pokolenia himalaistów!
Pierwszy w historii!
2 Ski Challenge zakończone sukcesem. Andrzej zjechał do podstawy góry i jest już w drodze do bazy” – na ten komunikat, przekazany na twitterze himalaisty, czekali wszyscy fani tej ekspedycji! Udało się! Polak jako pierwszy w historii zjechał na nartach ze szczytu K2!
Andrzej Bargiel dotarł do bazy kilka minut przed 16 polskiego czasu.
O tym wyczynie będą mówić kolejne pokolenia, a wyczyn Bargiela zostanie zapisany w alpinistycznych kronikach!
Bargiel w góry Karakorum w Pakistanie wyruszył 15 czerwca, by dokończyć rozpoczęty przed rokiem projekt „Sunt Leones K2 Ski Challenge”, którego celem było właśnie zjechanie na nartach z drugiego pod względem wysokości szczytu Ziemi. Wysokość góry to 8611 m n.p.m.
Andrzej Bargiel
@JedrekBargiel
K2 Ski Challenge zakończone sukcesem. Andrzej zjechał do podstawy góry i jest w drodze do bazy. #K2SKiChallenge #HicSuntLeones #SiłaŻubra #dodaCiskrzydel
@BankPekaoSA @SobieslawZasada @redbull @SalomonSports @Storytel_PL
#enelsport @pajaksport @IMMonitoring @suunto
16:12 - 22 lip 2018
1 943 Ludzie o tym mówią: 397
Atak na szczyt
K2 uchodzi za jedną z najniebezpieczniejszych gór, tym bardziej polskiemu himalaiście należy się uznanie!
19 czerwca dotarł samotnie do drugiego obozu. Stamtąd, drugiego dnia wyruszył z Andrzejem Gołębiem w dalszą wędrówkę. Himalaiści dotarli razem do trzeciego obozu. Atak na szczyt Bargiel podjął już sam, 22 lipca nad ranem – dotarł tam o 8.30 polskiego czasu. Po czym zjechał z góry, ustanawiając tym samym pierwszy w historii tego typu wyczyn! Do bazy dotarł ok. 16.00 naszego czasu.
Rok temu musiał zrezygnować ze zdobycia szczytu ze względu na niebezpieczne warunki pogodowe.
Tym razem też nie obyło się bez komplikacji. Bargiel, także ze względu na pogodę, musiał zatrzymać się na ok. godzinę w czwartym obozie.
Polski narciarz mógł liczyć na wsparcie swojej ekipy – brata Bartłomieja (który nagrał ten historyczny wyczyn za pomocą drona!), Janusza Gołębia, Piotra Pawlusa i Marka Ogienia.
Zobacz profil andrzejbargiel
57 tys. obserwujących
Zobacz więcej na Instagramie
8,412 polubień
andrzejbargiel Wreszcie nadszedł ten moment. Kierunek: szczyt K2. Wyruszam do obozu II gdzie czeka na mnie
@januszgolab8ateam i jutro rano razem ruszamy wyżej, natomiast wejście na szczyt planuje na 21 lipca. Trzymajcie kciuki! @bankpekaosa @sobieslaw_zasada_automotive @redbull @salomon @storytelpl @enelsport
@pajaksport @immonitoring #k2skichallenge #hicsuntleones #andrzejbargiel #siłażubra #dodaciskrzydel
#timetoplay #karakorum Fot. @marekogien
zobacz wszystkie komentarze (308)
6 DNI TEMU
Bargiel jako 13. Polak zdobywa K2
Przed nim ze szczytu próbował zjechać na nartach Słoweniec Davo Karnical (jako pierwszy zjechał z Mount Everest), jednak jego wyprawa nie zakończyła się sukcesem.
K2 to nie pierwszy ośmiotysięcznik, który musiał poddać się sile i determinacji polskiego himalaisty. Andrzej Bargiel zjechał już wcześniej ze środkowego wierzchołka Sziszapangmy oraz z Broad Peak – także jako pierwszy w historii. Zdobył też szczyt Manaslu.
30 letni Andrzej Bargiel to utytułowany sportowiec. W 2015 roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi za wkład w rozwój polskiego skialpinizmu i promowanie Polski na świecie, rok później został ogłoszony „Człowiekiem Roku 2015”, w konkursie organizowanym przez polską edycję „National Geographic Traveler”. Pobił też rekord w zdobyciu „Śnieżnej Pantery”, za co otrzymał w 2016 r. Kolosa.
A dziś do listy swoich zasług może dopisać pierwszy w historii zjazd na nartach z K2!
Gratulacje i słowa uznania płyną z całego świata. M.in. od Justyny Kowalczyk:
Justyna Kowalczyk
@JuiceKowalczyk
Mnie to na przykład zatkało! @JedrekBargiel JESTES WIELKI!
15:47 - 22 lip 2018 · Poronin, Polska

...

Moze z ta wielkoscia nie przesadzajmy bo rodzi zawisci. Pamietamy co sie dzialo gdy Urubko byl okreslony nr1. Koszmar. Pasjonaci niestety moga latwo stac sie maniakami swojej dziedziny i innym podkladac nogi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:31, 26 Lip 2018    Temat postu:

Jak informuje portal 'mountain.ru', Adam Bielecki i Andrzej Bargiel wezmą udział akcji ratunkowej na Latoku I. Na jednym ze szczytów Karakorum przebywa Aleksander Gukow. Jego partner, Siergiej Glazunow nie żyje. Polacy wraz z Davidem Gottliebem wylecieli już ze Skardu.

Adam Bielecki i Andrzej Bargiel Adam Bielecki i Andrzej Bargiel wezmą udział w akcji ratunkowej w Karakorum

...

Tragedia! Znowu akcja ratunkowa. To jest zawsze dramat!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:34, 28 Lip 2018    Temat postu:

Rosjanin Aleksander Gukow, który utknął na wysokości 6200 m n.p.m. na północnym filarze szczytu Latok I (7145 m) w Karakorum rozbił namiot. Ma on także kuchenkę gazową, pozwalającą na topienie śniegu - wynika z informacji przekazanej przez Annę Piunową, która koordynuje akcję ratunkową.

Dramatyczna sytuacja wspinacza Dramatyczna sytuacja wspinacza na Latok I. Zostało mu już tylko „pół Snickersa”

....

Znow dramat. Groza rosnie. Gdzie Polacy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:23, 31 Lip 2018    Temat postu:

Aleksander Gukow, który utknął na wysokości 6200 metrów podczas próby zdobycia szczytu Latok I nową drogą, został uratowany.

Rosyjski alpinista uratowany Rosyjski alpinista uratowany

..

Znakomicie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:19, 05 Sie 2018    Temat postu:

Turysta z Polski zginął w sobotę po słowackiej stronie Tatr w rejonie Hińczowej Turni - poinformowało słowackie Górskie Pogotowie Ratunkowe. Mężczyzna spadł z dużej wysokości.

Polski turysta zginął po Polski turysta zginął po słowackiej stronie Tatr

Francuscy alpiniści zginęli na Mont Blanc. Na wysokości ok. 3600 metrów wpadli w szczelinę. Mężczyźni szli bez przewodnika

Trzech alpinistów zginęło na Trzech alpinistów zginęło na Mont Blamc, spadli w...

...

Niestety ludzie nie pojmuja ze nie tylko w Himalajach mozna zginac...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:15, 20 Sie 2018    Temat postu:

rozmachu. Pobojowisko po wyprawie zimowej na K2 zostało już uprzątnięte - dowiaduje się Wirtualna Polska. Pojawiło się jednak nowe znalezisko. Puszka sardynek i inne śmieci w sąsiedniej bazie pod Broad Peakiem.

Polskie śmieci nie tylko pod K2. Polskie śmieci nie tylko pod K2. Pod Broad Peakiem sardynki

...

To super. A psie kupy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:15, 21 Sie 2018    Temat postu:

W kosztach wyprawy zawarte było zniesienie śmieci przez agencję w kwocie $68 na osobę. To, że agencja dała ciała i nie zniosła na czas absolutnie nie jest winą Polaków. Organizatorzy z Pakistanu sami to przyznają w oświadczeniu zawartym w znalezisku.

Śmieci pod K2, rozwiązanie Śmieci pod K2, rozwiązanie zagadki i problemu

...

Czyli zaplacili firmie. Niestety cien padl na Polakow a i media nie wyjasnily sprawy. Zatem prostuje bo mnie tez wprowadzono w blad.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 54 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:11, 21 Sie 2018    Temat postu:

Do podwójnie śmiertelnego wypadku doszło pod Smoczym Szczytem w Tatrach Słowackich.

Tragiczny wypadek w Tatrach. Tragiczny wypadek w Tatrach. Zginęło dwóch taterników

..

W Tatrach gina ludzie KTORZY SA SPECJALISTAMI OD TYCH GOR! Gory to zywiol.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 7 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy