Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Sięgaj tam gdzie wzrok nie sięga !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:52, 30 Sty 2018    Temat postu:

Szczegóły akcji na Nanga Parbat. Opublikowano raport polskiej ekipy


Dzisiaj, 30 stycznia (10:44)
Polski Himalaizm Zimowy opublikował na swoim profilu na Facebooku raport z akcji ratunkowej po Elizabeth Revol i Tomasza Mackiewicza na Nanga Parbat. Kierownik Zespołu Ratunkowego Ratownik Medyczny Jarosław Botor opisuje krok po kroku działania polskich himalaistów. Pojawiają się także dramatyczne informacje na temat stanu Tomasza Mackiewicza. Oraz podziękowania dla wszystkich zaangażowanych w pomoc. Cała akcja trwała w sumie 28 godzin.

Akcja na Nanga Parbat /Narodowa Zimowa Wyprawa na K2 /PAP
Akcja na Nanga Parbat/Narodowa Zimowa Wyprawa na K2 /PAP
Denis Urubko i Adam Bielecki po pokonaniu 1100 m. przewyższenia, około 2 w nocy z soboty na niedzielę nawiązali kontakt głosowy z Elizabeth Revol opisuje Jarosław Botor. Poszukiwana znajduje się nieco powyżej obozu drugiego na około 6100 m n.p.m.
Ratownicy natychmiast przystąpili do udzielania Revol pomocy, która polegała na zabezpieczeniu w płachcie biwakowej lifesystem, podaniu leków zgodnie z wytycznymi PHZ, podaniu ciepłych płynów - opisuje. Jak dodał, Elizabeth Revol miała odmrożone ręce i lewą stopę.
Francuzka opisuje także - w odpowiedzi na pytania Adama Bieleckiego - w jakim stanie zostawiła na wysokości ok 7280 m n.p.m "zabezpieczonego w śpiwór w szczelinie (namiocie?)" Tomasza Mackiewicza. Revol przyznała, że był w bardzo ciężkim stanie "odmrożone ręce, nogi, twarz, niezorientowany w czasie i przestrzeni, nie było z nim już żadnego kontaktu, ślepota śnieżna, brak możliwości samodzielnego przemieszczania się."
Po tych informacjach zespół podjął decyzję, by odstąpić od próby dotarcia do Tomasza Mackiewicza i skoncentrować się na ratowaniu zdrowia i życia Elizabeth Revol.
Po czterogodzinnym biwaku w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych /silny wiatr, temp. -35C/, rozpoczęto etap opuszczania Revol drogą Kinshofera przy ciągłej i bezpośredniej asekuracji, do podstawy ściany ok. 5000 m n.p.m. Resztę drogi do obozu I pokonała o własnych siłach - opisuje.
W raporcie pojawiają się także podziękowania nie tylko dla biorących udział w akcji himalaistom "za sprawną akcję ratunkową", ale także dla Attache Ambasady Polskiej w Pakistanie Zbigniewowa Wyszomirskiego - za koordynację wszystkich akcji helikopterowych oraz pełną dyspozycyjność w czasie trwania akcji.
Dziękujemy też pilotom armii pakistańskiej, którzy w trudnych warunkach świetnie wykonali swoje zadania - podkreślają.
Akcja na Nanga Parbat /Narodowa Zimowa Wyprawa na K2 /PAP
Akcja na Nanga Parbat/Narodowa Zimowa Wyprawa na K2 /PAP
****
PONIŻEJ CAŁY OPUBLIKOWANY RAPORT:
RAPORT Z AKCJI RATUNKOWEJ PO ELIZABETH REVOL I TOMASZA MACKIEWICZA NA NANGA PARBAT PRZEPROWADZONEJ W DNIACH 27-28.01.2018
W dniu 27.01.2018 roku około godziny 13:30 z bazy pod K2 w Pakistanie, dwoma śmigłowcami EC350, został podebrany Zespół Ratunkowy w składzie Jarosław Botor (kierownik zespołu) Denis Urubko, Adam Bielecki, Piotr Tomala. Zabrano również niezbędny ekwipunek, odpowiednio dobrany z uwzględnieniem różnych wariantów rozwoju akcji ratunkowej na Nanga Parbat /sprzęt biwakowy, 8 butli tlenowych, rozbudowany sprzęt medyczny, worek Gamova, wyżywienie i gaz na cztery dni dla sześciu osób, sprzęt wspinaczkowy/.
Ratownicy zostali przetransportowani do Skardu z międzylądowaniem w bazie wojskowej w Payu na tankowanie.
W Payu podjęto rozmowy z pilotami o możliwości wykonania lotu poszukiwawczego Elizabeth Revol i Tomasza Mackiewicza w okolicy obozu trzeciego na Nandze Parbat /ok. 6500 m.n.p.m./ w celu podebrania poszukiwanych za pomocą technik linowych.
Wstępnie piloci wyrażają chęć i zgodę a w Skardu technicy do jednego ze śmigłowców montują atestowany zaczep linowy. Około 15:40 Zespół w pełnym wyposażeniu wspinaczkowym /kaski, kombinezony puchowe, osobisty sprzęt wspinaczkowy/ startuje ze Skardu w stronę bazy pod Nanga Parbat z międzylądowaniem w bazie wojskowej na tankowanie.
Po dotarciu ok godziny 17:00 w okolice masywu Nangi Parbat i odnalezieniu z powietrza bazy, podjęto próbę wylądowania w obozie pierwszym na wysokości około 4900 m.n.p.m. i zdesantowaniu Zespołu oraz sprzętu ratunkowego. Po kilku nieudanych próbach wysadzono z każdego ze śmigłowców po jednej osobie z częścią sprzętu w bazie głównej i na cztery podejścia, po około 20 minutach, niezbędny sprzęt i czterech ratowników zdesantowano w obozie pierwszym pod Nangą Parbat.
Elisabeth Revol wraca do kraju. W sieci pojawiło się jej najnowsze zdjęcie
Elisabeth Revol wraca do kraju. W sieci pojawiło się jej najnowsze zdjęcie
Śmigłowce odlatują, i nie wracają co jest jednoznaczne z tym, że nie ma możliwości wykonania technik linowych ze względu na późną porę dnia.
Dwóch najlepiej zaaklimatyzowanych alpinistów czyli Denis Urubko i Adam Bielecki wyruszają w ścianę drogą Kinshofera ok 17:30. Startują na lekko z jedną butlą tlenową, dwoma apteczkami, płachtą biwakową, liną połówkową, 50 metrami liny 5mm., kartuszem z gazem, 6-cioma śrubami i wspinaczkowym sprzętem osobistym.
Tymczasem Piotr Tomala i Jarek Botor rozbijają obóz I. Zespoły utrzymują ze sobą stały kontakt radiowy oraz satelitarny z bazą pod K2 oraz Zespołem koordynującym w Polsce /Janusz Majer, Robert Szymczak/.
W godzinach nocnych Zespół w obozie I otrzymuje informacje, że Elizabeth Revol schodzi w stronę obozu drugiego na drodze Kinshofera.
Około godziny 2:00 z 27/28.01, Denis Urubko i Adam Bielecki po pokonaniu 1100 m przewyższenia nawiązuje kontakt głosowy z Poszukiwaną nieco powyżej obozu drugiego na około 6100 m.n.p.m. Ratownicy natychmiast przystąpili do udzielania Revol pomocy, która polegała na zabezpieczeniu w płachcie biwakowej lifesystem, podaniu leków zgodnie z wytycznymi PHZ, podaniu ciepłych płynów. Elizabeth Revol ma odmrożone ręce i lewą stopę.
Następnie opisuje, w odpowiedzi na pytania Adama Bieleckiego stan Tomasza Mackiewicza, którego po zejściu ze szczytu, pozostawiła zabezpieczonego w śpiwór w szczelinie (namiocie?) na wysokości ok 7280 m.n.p.m. jako bardzo ciężki: odmrożone ręce, nogi, twarz, niezorientowany w czasie i przestrzeni, nie było z nim już żadnego kontaktu, ślepota śnieżna, brak możliwości samodzielnego przemieszczania się.
Po tych informacjach i kontakcie radiowym oraz telefonicznym Zespół podejmuje decyzje o odstąpieniu od próby dotarcia do Tomasza Mackiewicza i skoncentrowaniu się na ratowaniu zdrowia i życia Elizabeth Revol. W związku z powyższym Zespół postanowił zabiwakować w obozie II /Orle Gniazdo/ do rana.
Po czterogodzinnym biwaku w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych /silny wiatr, temp. -35C/, rozpoczęto etap opuszczania Revol drogą Kinshofera przy ciągłej i bezpośredniej asekuracji, do podstawy ściany ok. 5000 m.n.p.m. Resztę drogi do obozu I pokonała o własnych siłach.
W międzyczasie Zespół wspomagający, w obozie I na bieżąco zdając relacje z sytuacji w ścianie, ustalił z Krzysztofem Wielickim godzinę przybycia śmigłowców ratunkowych na 12:00, zabezpieczył sprzęt i przygotował do szybkiej ewakuacji ratowników i poszkodowanej z obozu I.
Śmigłowce przyleciały ok. 13:00 i podjęły z jedynki Piotra Tomalę i Jarka Botora ze sprzętem i wysadziły w bazie głównej pod Nanga Parbat na wys.4000 m celem odciążenia helikopterów.
Następnie po trzydziestu minutach oczekiwania, ok 13:30 z obozu I zostali podjęci Elizabeth Revol, Denis Urubko i Adam Bielecki. Po ponownym lądowaniu śmigłowców w bazie głównej pod Nanga Parbat, podebraniu Piotra Tomali, Jarka Botora oraz całego sprzętu, śmigłowce Askari Aviation przetransportowały poszkodowaną i ratowników do oddalonej o 20 minut lotu bazy wojskowej gdzie Elizabeth Revol została przekazana zespołowi śmigłowca wojskowego i przetransportowana do szpitala w Islamabadzie.
Zespól ratowników został przetransportowany do Skardu ok godziny 16:00 i blisko po 28 godzinach działania zakończył akcję.
Kierownik Zespołu Ratunkowego Ratownik Medyczny Jarosław Botor
Postscriptum
Dziękując Kolegom za sprawną akcję ratunkową chciałbym również podziękować Panu Attache Ambasady Polskiej w Pakistanie Zbigniewowi Wyszomirskiemu za koordynację wszystkich akcji helikopterowych oraz pełną dyspozycyjność w czasie trwania akcji.Dziękujemy też pilotom armii pakistańskiej, którzy w trudnych warunkach świetnie wykonali swoje zadania.
Kierownik Narodowej Zimowej Wyprawy na K2 Krzysztof Wielicki

...

I raport jest potrzebny...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:37, 30 Sty 2018    Temat postu:

Elisabeth Revol – kim jest lodowa wojowniczka, która zdobyła Nanga Parbat?
Marta Brzezińska-Waleszczyk | 29/01/2018

@elisabeth_revol/Instagram
Udostępnij 148 Komentuj 0
„Najlepszy partner, jakiego można wymarzyć do wspinaczki” – mówił o Elisabeth Revol Tomasz Mackiewicz. Ich wieloletnią wspólną przygodę przerwał dramat na Nanga Parbat.

Elisabet Revol jest bezpieczna. Znajduje się w Islamabadzie, pod opieką lekarzy. Ma jednak bardzo poważne odmrożenia rąk i stóp, a to oznacza, że istnieje duże ryzyko amputacji. Emmanuel Cauchy, francuski lekarz, który obejrzał obrażenia himalaistki i skonsultował się z pakistańskimi lekarzami, powiedział mediom, że sytuacja jest poważna.

Obecnie trwają przygotowania do tego, by przetransportować kobietę do domu, do Francji, ale ze względu na stan jej zdrowia będzie to wymagające przedsięwzięcie. Niemniej, jak zapewnił Cauchy, Revol jest w dobrym stanie psychicznym. To, że Francuzka żyje, to wielka zasługa ekipy ratunkowej polskich wspinaczy, którzy w składzie: Bielecki, Urubko, Botor i Tomala ruszyli jej na pomoc z bazy pod K2. Revol udało się bezpiecznie sprowadzić na dół. Kim jest kobieta, z którą wspinał się „Czapkins”, czyli Tomasz Mackiewicz?



Revol – twarda babka, świetna himalaistka
Elisabeth pochodzi z Drôme, z zawodu jest nauczycielką wychowania fizycznego. Przez wiele lat uprawiała gimnastykę, ale w końcu – zachęcona namowami rodziców – zaczęła się wspinać. I to hardkorowo – bez butli z tlenem, na ekstremalnych trasach, nierzadko samotnie.

W Polsce o 38-latce zrobiło się głośno kilka dni temu, kiedy media poinformowały o dramatycznych wydarzeniach na Nanga Parbat i kłopotach jej oraz wspinającego się z nią partnera, Tomasza Mackiewicza. Ale na świecie Revol jest dobrze znaną, doświadczoną himalaistką z niekwestionowanymi osiągnięciami na koncie.

Revol wspinała się na przykład w Boliwii, gdzie zdobyła 9 szczytów. Ale jej życiowym wyczynem wydaje się być akcja z 2007 roku, kiedy zdobyła Broad Peak, Gaszerbrum I i Gaszerbrum II. Zrobiła to samotnie, w dodatku bez butli tlenowej. I co więcej – w ciągu 16 dni (zaś na Gaszerbrumy weszła w rekordowym odstępie 52 godzin!). Jest pierwszą, i jak do tej pory jedyną kobietą w historii, której to się udało.



Mackiewicz & Revol – duet idealny
Ale wspinanie Revol to nie tylko pasmo spektakularnych sukcesów. Podczas wspinaczki na Annapurnę w 2009 roku Francuzka straciła partnera – Martina Minarika. Sama też otarła się o śmierć – z licznymi odmrożeniami trafiła do szpitala. Te traumatyczne wydarzenia najwyraźniej były dla niej ciężką próbą, bo na cztery lata zrobiła sobie przerwę od wspinania.

W wysokie góry trafiła ponownie, kiedy poznała Tomasza Mackiewicza. Z Polakiem wspinali się od 2014 roku. Na Nanga Parbat próbowali wejść dwukrotnie – w 2015 i w 2016 roku. W międzyczasie Elisabeth sama zdobyła Manaslu, a krótko potem Lhotse. Próbowała także wejść na Mount Everest, ale z powodu złych warunków pogodowych musiała zawracać niemal spod szczytu. Próba zdobycia Nanga Parbat w 2018 roku była trzecią wspólną próbą duetu Mackiewicz & Revol. Jak potwierdza kilka źródeł (m.in. Adam Bielecki), obojgu udało się zdobyć Nagą Górę. Niestety, Mackiewicz nie zszedł z góry…





Jeśli nie widzisz wideo kliknij TUTAJ



Mackiewicz o Revol: Jest silna, nie płacze
Razem z Mackiewiczem tworzyli świetny duet. Doskonale się rozumieli. Czapkins mówił o niej w jednym z nagrań:

Jest przede wszystkim odporna, nie płacze, jest silna, ale delikatna jednocześnie, (…) rozumna też, więc się świetnie dogadywaliśmy. Po prostu bajka.
Kobiet w górach, zwłaszcza wysokich, nie ma zbyt wiele. Oczywiście, my Polacy mamy swoją legendę, Wandę Rutkiewicz, ale poza kilkoma innymi nazwiskami (Anna Czerwińska, Krystyna Palmowska, obecnie Kinga Baranowska), prym w Himalajach i Karakorum wiodą faceci. To w końcu oni, polscy himalaiści, zostali przez międzynarodowe środowisko wspinaczy okrzyknięci zaszczytnym mianem „lodowych wojowników”, którzy rzucili wyzwanie światu próbując dokonać – jak się wtedy wydawało – całkiem niemożliwego: zdobywać najwyższe góry świata zimą.

Patrząc na dokonania Revol, a zwłaszcza to, w jakim sama będąc stanie, próbowała pomóc i sprowadzać w dół Mackiewicza, nie mam wątpliwości, że jej także należy się ten zaszczytny tytuł „lodowej wojowniczki”.

Bielecki, będąc pod ogromnym wrażeniem jej profesjonalizmu i umiejętności, powiedział o Revol:

Byliśmy zaskoczeni, że tak dużo udało jej się zejść. To dzielna i silna kobieta. W znacznym stopniu pomogła sobie w tej akcji (…). Zaskoczyła nas. Mimo stanu swoich rąk ona tak naprawdę na czworaka metr po metrze schodziła, dzięki temu dotarliśmy do niej jeszcze w nocy.

...

Czy!i dobrze im sie wspinalo razem! Zatem wzor przxyjazni kobiety i mezczyzny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:55, 30 Sty 2018    Temat postu:

Bogusław Kowalski: Wszystko wskazuje na to, że Revol i Mackiewicz zdobyli Nanga Parbat


Dzisiaj, 30 stycznia (15:01)
Wszystko wskazuje na to, że Elisabeth Revol i Tomasz Mackiewicz byli na szczycie Nanga Parbat (8126 m) - uważa instruktor Polskiego Związku Alpinizmu, biegły sądowy Bogusław Kowalski, który dokładnie przeanalizował przebieg wyprawy francusko-polskiej pary.

Nie ma oficjalnych przepisów, na podstawie których należałoby zatwierdzać zdobywanie wierzchołków gór. Generalnie jest to zaufanie, wiara w prawdziwość oświadczenia danej osoby, chociaż znane są przypadki oszustwa. Mimo postępu w zakresie urządzeń pomiarowych to powyżej 6000 metrów GPS przekłamuje. Najbardziej wiarygodnym dowodem są jednak zdjęcia, jeśli oczywiście sprzyja temu pogoda, albo pozostawienie czegoś na szczycie. I jeśli ten przedmiot znajdzie kolejna osoba czy wyprawa, tworzy się sztafeta - opowiada Bogusław Kowalski.
Elisabeth Revol wraca do kraju. W sieci pojawiło się jej najnowsze zdjęcie
Elisabeth Revol wraca do kraju. W sieci pojawiło się jej najnowsze zdjęcie
Jak przypomina, nie wszyscy wierzyli, że w lutym 1980 roku Mount Everest zdobyli Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki. Jak się jednak okazało, na szczycie znaleźli kartkę z napisem po angielsku: Jeśli chcesz się dobrze zabawić, zadzwoń do Pat Rucker 274-2602 Anchorage, Alaska, USA. Był to numer do... prostytutki.
Zostawił tę kartkę Ray Genet, amerykański himalaista rodem z Alaski, który wszedł na Everest w październiku 1979 roku, ale stracił życie podczas zejścia. To był jego ostatni dowcip - wspominał Leszek Cichy. Natomiast my zostawiliśmy termometr i różaniec, który dostała od Jana Pawła II matka Stanisława Latałły. Jej syn w 1974 roku zginął na Lhotse, a ona prosiła, żeby wynieść ten różaniec jak najwyżej. W maju następnego roku te pamiątki zabrali ze szczytu Bask i Szerpa - opowiadał.
Zdaniem Bogusława Kowalskiego, który jest publicystą kwartalnika "Taternik", Revol być może nie ma żadnego dowodu na to, że ona i Tomasz Mackiewicz zdobyli wierzchołek Nanga Parbat.
Należy zatem zaufać francuskiej alpinistce, przy czym dokładna analiza przebiegu wspinaczki potwierdza słowa Elisabeth. Po zejściu ze szczytu nie doszli do namiotu na 7200 m ze względu na pogarszający się stan zdrowia Mackiewicza, który już wtedy się czołgał. Zanocowali w szczelinie na 7400 m i wówczas Revol prosiła o pomoc - opisuje Kowalski.
Jego analizę potwierdził oficjalny raport z akcji ratunkowej na Nanga Parbat, opublikowany przez Polski Himalaizm Zimowy. Ratownik medyczny Jarosław Botor szczegółowo opisuje w nim działania ekipy ratunkowej, którą - obok niego - tworzyli Adam Bielecki, Piotr Tomala i Denis Urubko. Cała akcja trwała w sumie 28 godzin.
TUTAJ ZNAJDZIESZ PEŁNĄ TREŚĆ RAPORTU z akcji ratunkowej na Nanga Parbat, a także jego omówienie! >>>>

























Na pomoc Elisabeth Revol i Tomaszowi Mackiewiczowi pospieszyło czterech uczestników polskiej zimowej ekspedycji na K2. Po brawurowej akcji ratunkowej zdołali bezpiecznie sprowadzić na dół Francuzkę. Pogoda i wyczerpanie uniemożliwiły im kontynuowanie akcji i podjęcie próby dotarcia do Tomasza Mackiewicza.

(e)
RMF FM/PAP

...

Gdyby sie cofneli to by nie zginal. Chyba to wystraczajace.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:21, 30 Sty 2018    Temat postu:

New York Times" nie podaje, kto uratował Elisabeth Revol


Dzisiaj, 30 stycznia (14:44)
Z niedzielnego artykułu "New York Times" na temat wydarzeń na Nanga Parbat nie dowiemy się, kto uratował francuską wspinaczkę.

Z niedzielnego artykułu "New York Times" na temat wydarzeń na Nanga Parbat nie dowiemy się, kto uratował francuską wspinaczkę.Tak wygląda tekst w "New York Times" o akcji ratunkowej na Nanga Parbat/New York Times /Internet
28 stycznia Meher Ahmad na łamach "New York Times" poinformował, że na "zabójczej górze" uratowano Francuzkę Elisabeth Revol, natomiast nie udało się dotrzeć do Polaka - Tomasza Mackiewicza.
Słowo "Polak" czy "Polacy" pada tylko w dwóch przypadkach. Kiedy jest wspomniany Tomasz Mackiewicz, oraz kiedy autor pisze o polskiej ambasadzie w Islamabadzie, która zorganizowała transport Revol spod Nanga Parbat do stolicy Pakistanu.
W publikacji ani słowem nie wspomniano o Adamie Bieleckim, Denisie Urubko, Piotrze Tomali i Jarosławie Botorze.
Z tekstu dowiadujemy się, że do Francuzki dotarła "elitarna grupa wspinaczy". Podkreślono, że warunki nie pozwoliły na uratowanie Mackiewicza.
Choć wiele zagranicznych mediów opisywało akcję ratunkową jako heroiczny wyczyn, w amerykańskiej gazecie o wspinaczce Bieleckiego i Urubki przeczytamy jedynie, że schodząca "Revol w końcu spotkała dwóch z czterech członków ekipy ratunkowej".
Tymczasem w depeszy Reutersa, powielanej przez inne media, wielokrotnie wskazywano, że Revol uratował "polski zespół wspinaczy", zacytowano też francuskiego ambasadora dziękującego "polskim bohaterom".
Artykuł "New York Times" można przeczytać tutaj


....

Niezbyt sie orientuja o co chodzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:18, 30 Sty 2018    Temat postu:

Rażąca pomyłka we francuskich mediach: Revol dziękuje za ratunek tylko Pakistańczykom


Dzisiaj, 30 stycznia (17:44)
Duża pomyłka w wielu francuskich mediach, które cytują podziękowania Elisabeth Revol za akcję ratunkową na Nanga Parbat. Mimo, że francuska alpinistka podziękowała w pierwszej kolejności polskim himalaistom, którzy ja uratowali, nadsekwańskie media cytują tylko podziękowania dla pakistańskiej armii oraz lokalnych władz.

Duża pomyłka w wielu francuskich mediach, które cytują podziękowania Elisabeth Revol za akcję ratunkową na Nanga Parbat. Mimo, że francuska alpinistka podziękowała w pierwszej kolejności polskim himalaistom, którzy ja uratowali, nadsekwańskie media cytują tylko podziękowania dla pakistańskiej armii oraz lokalnych władz.Denis Urubko, Elisabeth Revol i Adam Bielecki/Foto. Adam Bielecki/Facebook /Facebook
Niezliczone francuskie i szwajcarskie media przedrukowały po prostu depeszę największej nadsekwańskiej agencji prasowej. Autor tej depeszy cytuje, powołując się na rzecznika Pakistańskiego Klubu Alpejskiego, Elisabeth Revol dziękująca za akcję ratunkową tylko Pakistańczykom.
Autor tej depeszy, który znajduje się w Islamabadzie wyjaśnił, że taką właśnie wersję komunikatu, w której pominięto podziękowania dla Polaków, dostał od rzecznika Pakistańskiego Klubu Alpejskiego. Korespondentowi RMF FM nie udało się z nim skontaktować . Na jego stronie na jednym ze znanych portali społecznościowych umieszczona została już poprawna wersja wypowiedzi Elisabeth Revol, która przed opuszczeniem szpitalu w Islamabadzie, podziękowała za akcję ratunkową przede wszystkim polskim himalaistom.
Polska akcja ratunkowa na Nanga Parbat

Elisabeth Revol została uratowana przez Adama Bieleckiego i Denisa Urubko (asekurowali ich Jarosław Botor i Piotr Tomala) w nocy z soboty na niedzielę. Kobieta została odnaleziona na wysokości ok. 6000 metrów. Całemu zespołowi ratowniczemu udało się sprowadzić Revol w bezpieczne miejsce.
Razem z Revol wspinał się Tomasz Mackiewicz, który po raz siódmy podjął próbę wejścia zimą na Nanga Parbat, a. W grudniu wyruszyli we dwójkę, działali w stylu alpejskim, sportowym, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach.

20 stycznia rozpoczęli wspinaczkę na wierzchołek, ale ostatecznie zeszli do obozu drugiego. 22 stycznia z nadesłanego przez Francuzkę smsa wynikało, że są w obozie trzecim, planują wyjście wyżej i atak szczytowy 25 stycznia. Tego dnia byli na wysokości około 8000 m i według Revol stanęli na wierzchołku. W południe chmury przesłoniły kopułę szczytową, a polsko-francuska para w odwrocie utknęła na wysokości ok. 7400 m.

Na pomoc ruszyła ekipa polskich himalaistów - oprócz Bieleckiego i Urubki, Botor i Tomala - uczestnicząca w wyprawie na K2, szczycie odległym od Nanga Parbat w linii prostej o prawie 200 km. Dotarli dwoma helikopterami blisko obozu pierwszego na Nanga Parbat. Mimo zapadających ciemności, wspinaczkę rozpoczęli Bielecki i Urubko. Około drugiej czasu miejscowego spotkali schodzącą z góry Revol.
(ag)
Marek Gładysz


...

We Francji to juz hanba! W ogole ich to nie interesowalo bo widac kompletna niewiedze!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 8:42, 31 Sty 2018    Temat postu:

Revol jest już w Genewie. "Wrócę do wspinania, ale nie na Nanga Parbat"


Dzisiaj, 30 stycznia (16:01)
“Wrócę na górskie wspinaczki w Pakistanie, ale już nie na Nanga Parbat!” - stwierdziła, opuszczając szpital w Islamabadzie, Elisabeth Revol, francuska alpinistka uratowana przez polskich himalaistów po ataku szczytowym. Francuzka podziękowała za akcję ratunkową m.in. Polakom i pakistańskiej armii. Revol wylądowała w Genewie, a wieczorem ma dotrzeć do szpitala w Sallanches.


Ogólny stan zdrowia oceniono u niej jako dobry. Będzie teraz leczona w miejscowości Sallanches, gdzie znajduje się specjalistyczna klinika. Tamtejsi lekarze mają ocenić, czy konieczna będzie amputacja odmrożonych kończyn.

Jak podkreślają francuskie media, w szpitalu w Islamabadzie brakowało odpowiednich leków i z tego powodu leczenie rozpoczęto z 24-godzinnym opóźnieniem.
We Francji himalaistką zajmie się doktor Frederic Champly. Na konferencji prasowej w Sallanches podkreślił, że celem jest uniknięcie amputacji, a pacjentka pozostanie w szpitalu około ośmiu dni.

Revol - według relacji członków Pakistańskiego Klubu Alpejskiego - opuszczając szpital wyraziła wdzięczność za akcję ratunkową polskim himalaistom, pakistańskiej armii oraz właśnie pakistańskiej organizacji alpinistów i lokalnym władzom.
Polska akcja ratunkowa na Nanga Parbat

Elisabeth Revol została uratowana przez Adama Bieleckiego i Denisa Urubko (asekurowali ich Jarosław Botor i Piotr Tomala) w nocy z soboty na niedzielę. Kobieta została odnaleziona na wysokości ok. 6000 metrów. Całemu zespołowi ratowniczemu udało się sprowadzić Revol w bezpieczne miejsce.
Tomasz Mackiewicz po raz siódmy podjął próbę wejścia zimą na Nanga Parbat, a Elisabeth Revol po raz czwarty. W grudniu wyruszyli we dwójkę, działali w stylu alpejskim, sportowym, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach.

20 stycznia rozpoczęli wspinaczkę na wierzchołek, ale ostatecznie zeszli do obozu drugiego. 22 stycznia z nadesłanego przez Francuzkę smsa wynikało, że są w obozie trzecim, planują wyjście wyżej i atak szczytowy 25 stycznia. Tego dnia byli na wysokości około 8000 m i według Revol stanęli na wierzchołku. W południe chmury przesłoniły kopułę szczytową, a polsko-francuska para w odwrocie utknęła na wysokości ok. 7400 m.

Na pomoc ruszyła ekipa polskich himalaistów - oprócz Bieleckiego i Urubki, Botor i Tomala - uczestnicząca w wyprawie na K2, szczycie odległym od Nanga Parbat w linii prostej o prawie 200 km. Dotarli dwoma helikopterami blisko obozu pierwszego na Nanga Parbat. Mimo zapadających ciemności, wspinaczkę rozpoczęli Bielecki i Urubko. Około drugiej czasu miejscowego spotkali schodzącą z góry Revol.
(ag)
Marek Gładysz
RMF FM/PAP

....

To jej zycie i oczywiscie bedzie chodzila w gory.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:04, 31 Sty 2018    Temat postu:

Dlaczego „oni pchają się w te góry”? Co himalaiści odpowiadają na to kłopotliwe pytanie?
Dominika Cicha i Kamil Szumotalski | 29/01/2018

Shutterstock
Udostępnij 334 Komentuj 0
W ostatnich dniach nie brakuje komentarzy: „po co to robią? Po co pchają się na pewną śmierć? Ryzykują życie swoje i innych. Zostawiają w domu małe dzieci…”. Piotr Pustelnik odpowiada: ludzi można podzielić na dwa rodzaje: na tych, którym tej pasji nie trzeba tłumaczyć i na tych, którym się jej nie wytłumaczy.

Jak poinformował Adam Bielecki, Elisabeth Revol i Tomasz Mackiewicz stanęli razem na zaśnieżonym szczycie Nanga Parbat. Spełnili swoje wielkie marzenie. Wiemy, jak potoczyła się dalej ta historia… Oprócz słów wsparcia dla Eli i bliskich Tomka, a także wyrazów szacunku dla polskich ratowników, pojawiają się krytyczne komentarze, zarzuty oraz trudne, ale w tej sytuacji uzasadnione pytania.

Wielu ludzi gór nie podejmuje nawet walki ze stereotypami dotyczącymi himalaizmu, bo w ich odczuciu przypomina to trochę potyczkę, którą Don Kichot toczył z wiatrakami. Są jednak tacy, którzy uparcie podkreślają, że z perspektywy kanapy tej miłości do gór po prostu nie da się zrozumieć. Polski alpinista Krzysztof Łoziński pisze tak:

Na pewno nasz sport jest niebezpieczny. Niebezpieczny jest także sport samochodowy, skoki narciarskie, wyczynowe żeglarstwo, sport spadochronowy, szybownictwo i wiele innych. Nie kreujmy takiego obrazu, że każdy alpinista musi zginąć. Ja wspinałem się 50 lat, także w najwyższych górach, także w zimie, także solo i jak widać żyję. W górach doznałem tylko jednego zwichnięcia nogi i to na dnie doliny, w potoku. Żyje również wielu moich kolegów, moich rówieśników, którzy też uprawiali ten sport na ekstremalnym poziomie.

A dlaczego to robię, dlaczego „się pcham”? Dla tego samego, dla czego Kolumb odkrywał Amerykę, Amundsen zdobywał biegun, Thor Heyerdahl płynął tratwą przez Pacyfik, Gagarin leciał na orbitę, a Amstrong lądował na księżycu. A dlaczego Kopernik ogłaszał swoją teorię i narażał się kościołowi? Mógł cicho siedzieć. Dlatego, że człowiek ma potrzebę eksploracji, zdobywania i to dzięki tej potrzebie, jako gatunek nie chodzimy już po drzewach i nie żywimy się robakami.

A dlaczego ratujemy tych, „którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie z własnej winy”? Dlatego, że jesteśmy ludźmi. Dlatego, że mamy takie uczucie jak empatia.





Inny pasjonat wspinaczki, zdobywca ośmiu ośmiotysięczników, tak tłumaczy swoją pasję:

To miłość. To jest moja odpowiedź na pytanie, dlaczego wspinam się w górach, ryzykuję moje życie, stabilność finansową i przyszłość rodziny. Dlatego, że kocham góry i wspinanie, a kiedy kochasz, cały czas jesteś szczęśliwy. Poczucie szczęścia i miłości to dwa najważniejsze aspekty w życiu. Znalazłem je właśnie w górach. Nie wspinam się dlatego, że chcę zrobić coś heroicznego, stać się sławnym czy najlepszym. Po prostu, kiedy się wspinam, jestem szczęśliwy. To uczucie promienieje na resztę życia: jesteś szczęśliwym mężem, ojcem i przyjacielem (S. Moro).
Zebraliśmy dla Was słowa ludzi gór – nie tylko zdobywców najwyższych szczytów, ale także tych, którzy wędrując wzdłuż tatrzańskich potoków, spotykali Boga. Może one pomogą nam trochę bardziej rozumieć, „po co oni pchają się w góry”.

...

Zamiast obalac browarka przed telewizorkiem chodzo w te gory i gino...
To jest wybor zycia! Czy miec dziadoskie bezsensowne Taki szarak co to niczym nie ryzykuje chodzi do pracy je spi i nic wiecej czy zycie w pelni! Bóg lubi odwaznych! Od razu mowie! To nie sa psychiczni ktorzy ida na pewna smierc! Na ogol sie nie umiera! Smierc jest ryzykiem minimalnym. Jednak oczywiscie jest zawsze blisko gdy jest sie ponad 6000 m. Ale to musi tak byc! Gdyby nie mozna bylo zginac bylby tylko spacerek! Czlowiek ma wolnosc i moze wybrac sobie rodzaj zycia! Oni wybrali bardzo dobrze! Naprawde! Moze niewielu rozumie ze daza do Boga ale faktycznie tak jest! Swięci tez poszcza zyja w odosobnieniu itd. To tez wyglada dziwnie. A jednak jest wazne. Swieci oczywiscie dobrze wiedza ze to dazenie do Boga. Ale i wspinacze tez ida ta droga nawet jesli nieswiadomie!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:23, 31 Sty 2018    Temat postu:

Żona Mackiewicza dziękuje za pomoc. „Proszę nie mówić o Nim źle… był, jest Pięknym i Dobrym Człowiekiem”
Aleksandra Gałka | 28/01/2018

[link widoczny dla zalogowanych]
Udostępnij 3k Komentuj 0
„Nie przypuszczałabym nigdy, że przyjdzie Mu poświęcić swoje życie... Energia, jaką wyzwala w ludziach jest Wielkim Pięknem i Miłością... Dziękuję Wam za wszystko, za Wszystko, za Wszystko...!” – napisała żona Tomasza Mackiewicza na jego oficjalnym fanpage’u na Facebooku. Wiadomo już, że oficjalnie zakończono poszukiwania Polaka.

Anu Antonina Solska, żona polskiego himalaisty, zabrała głos i wykorzystała jego oficjalnego fanpage’a, by podziękować wszystkim zaangażowanym w poszukiwania jej męża. Przekazała także prośbę Mashy Gordon – przyjaciółki Elisabeth Revol o udostępnienie informacji o zbiórce, którą zorganizowała. Będzie dalej prowadzona, a zebrana kwota zostanie przeznaczona na rzecz dzieci Antoniny i Tomasza: Maxa, Toni i Zoi.

Solska podzieliła się również swoimi osobistymi przeżyciami i myślami:

Tak bardzo i z całych sił chciał, żeby Jego historia i wielki wysiłek były dla nich, żeby im coś dać, zabezpieczyć ich życie na przyszłość. Nie przypuszczałabym nigdy, że przyjdzie Mu poświęcić swoje życie… Energia jaka wyzwala w ludziach jest Wielkim Pięknem i Miłością…Dziękuję Wam za wszystko, za Wszystko, za Wszystko…!

(…)

Proszę nie mówić o Nim źle… był, jest Pięknym i Dobrym Człowiekiem. Jest tu z nami…

(…)

Dziękuję z całego serca…Moja Miłość do Niego jest wieczna… Dzieci kochał i kocha ponad wszystko na świecie i one Jego… ANu
Żona dodała także, że dotarły do niej informacje o fałszywych zbiórkach, przed którymi przestrzega. Potwierdziła, że jedyne oficjalne zrzutki, to te zorganizowane przez samego Mackiewicza (https://zrzutka.pl/ae8hc5) oraz Mashę Gordon (https://www.gofundme.com/rescue-on-nanga-parbat).




Cień nadziei
Około godziny 11.00 polskiego czasu pojawił się jeszcze cień nadziei. Francuski himalaista Ludovic Giambiasi poinformował na swoim koncie na Facebooku, że wciąż trwają próby zorganizowania helikopterów, które pomogą wzbić się na wysokość, na której znajduje się Tomasz Mackiewicz.






Godzinę później podał jednak aktualizację, która rozwiała wszelkie wątpliwości:

Niestety, nie będzie jednak akcji ratunkowej. Maksymalna wysokość dla helikoptera to 6000 m, nadciąga burza śnieżna. To koniec działalności w tym rejonie.

Takie są smutne fakty.

#Tomek kochamy Cię
Podobne informacje przekazywał kierownik komitetu organizacyjnego narodowej wyprawy na K2 – Janusz Majer.



Revol i Mackiewicz zdobyli szczyt?
Pojawiają się informacje, że polsko-francuski duet zdobył liczący 8126 metrów szczyt Nanga Parbat. Oznaczałoby to, że Tomasz Mackiewicz zrealizował swoje wielkie marzenie.

Informację tę podał w sobotę na swoim koncie na Facebooku Ludvico Giambiasi.


Została także potwierdzone przez siostrę Tomasza Mackiewicza – Monikę Sulikowską oraz na jego fanpage’u.

...

Trudno tu oczywiscie o jakies latwe slowa pocieszenia. Jednakze spelnil to co mial spelnic w zyciu gdyz przebieg wydarzen wskazuje na stopniowe powolywanie go na tamten swiat. Nie bylo tu niczyjej winy ani glupoty. Zatem wszystko przebieglo zgodnie z wolą Boga. On wie kiedy czas najlepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:34, 31 Sty 2018    Temat postu:

Wyprawa na K2. Rafał Fronia: W bazie zadymka, nic nie widać


Dzisiaj, 31 stycznia (09:25)
"Nic się nie zmieniło od wtorku, nadal są bardzo złe warunki pogodowe. Zadymka, nic nie widać. Silny wiatr nadal uniemożliwia przelot śmigłowca i powrót kolegów do naszej bazy" - przekazał uczestnik narodowej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m) Rafał Fronia. W niedzielę dwa helikoptery zabrały z obozu pierwszego (4850 m) na Nanga Parbat (8126 m) Elisabeth Revol oraz Adama Bieleckiego, Denisa Urubkę, Jarosława Botora i Piotra Tomalę, którzy udali się na akcję ratunkową, by sprowadzić z góry francuską alpinistkę. Revol jest już w szpitalu we francuskim Sallanches, a polscy himalaiści przebywają w pakistańskiej miejscowości Skardu.

"Nic się nie zmieniło od wtorku, nadal są bardzo złe warunki pogodowe. Zadymka, nic nie widać. Silny wiatr nadal uniemożliwia przelot śmigłowca i powrót kolegów do naszej bazy" - przekazał uczestnik narodowej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m) Rafał Fronia. W niedzielę dwa helikoptery zabrały z obozu pierwszego (4850 m) na Nanga Parbat (8126 m) Elisabeth Revol oraz Adama Bieleckiego, Denisa Urubkę, Jarosława Botora i Piotra Tomalę, którzy udali się na akcję ratunkową, by sprowadzić z góry francuską alpinistkę. Revol jest już w szpitalu we francuskim Sallanches, a polscy himalaiści przebywają w pakistańskiej miejscowości Skardu./foto. Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera/Facebook /
Koledzy potwierdzili, że dobrze się czują i są gotowi, aby do nas dołączyć. Na pewno dziś, czyli w środę, nie wrócą. Warunki pogodowe nie poprawiły się, a nawet pogorszyły. W bazie zadymka, namioty furgocą, nic nie widać. Kipisz. Mamy dzień świstaka - powiedział urodzony i mieszkający w Jeleniej Górze 47-letni Fronia.
W komunikacie z bazy podano, że jutro będzie szansa na powrót do bazy Denisa Urubki, Adama Bieleckiego, Jarosława Botora i Piotra Tomali. "Kolejny dzień niepogody. W bazie wiatr wieje z prędkością ok. 50 km/h, a na poziomie obozu drugiego ok. 80 km/h. W takich warunkach jakakolwiek akcja górska jest niemożliwa. Wciąż oczekujemy na powrót kolegów ze Skardu. Według najnowszej prognozy pogody jest szansa na jutrzejszy lot śmigłowca do bazy. Liczymy na jak najrychlejszy powrót w ścianę K2" - przekazano w komunikacie.

Zdobywca dwóch ośmiotysięczników bez wspomagania tlenem z butli - Lhotse (8516 m) w ubiegłym roku i Gaszerbrum II (8035 m) w 2006 podkreślił, że głównie słaba widoczność uniemożliwia przylot śmigłowca, który ma przetransportować uczestników akcji ratunkowej na Nanga Parbat ze Skardu do bazy pod K2.
Odległość w linii prostej to 100 km, natomiast faktyczne droga przelotu to 160-170 km. Jesteśmy w kontakcie z firmą, która wypożycza śmigłowce i na bieżąco informujemy o warunkach atmosferycznych. Na razie nie ma szans na przylot - dodał Fronia.
Według prognoz, w czwartek pogoda ma się poprawić. Gdyby się sprawdziła, to jeden zespół wyjdzie w górę. Przypuszczalnie będą to Marek Chmielarski, Artur Małek i Janusz Gołąb, ale to jeszcze nic pewnego. Mamy założone dwa obozy - jeden na 5950 m i drugi na 6300 m. Trzeci planujemy postawić na wysokości około 6800 m - poinformował Fronia.
W zimowej wyprawie na K2, która jest jednym z największych wyzwań wspinaczkowych w historii, udział biorą także: Maciej Bedrejczuk, Marcin Kaczkan, Piotr Snopczyński i Dariusz Załuski.
(j.)


...


Sytuascja bez zmian...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:36, 31 Sty 2018    Temat postu:

Revol walczy o uniknięcie amputacji. Korzysta też z pomocy psychologa

Dzisiaj, 31 stycznia (16:16)
Esliabeth Revol rozpoczęła intensywne leczenie w szpitalu w Sallanches. Razem z lekarzami walczy o to, żeby uniknąć amputacji. Obserwatorzy sugerują, że trzeba będzie poczekać na zapowiadany przez męża Elisabeth Revol komunikat prasowy, dotyczący tego, co stało się na Nanga Parbat.



W nim Francuzka ma dokładnie opisać, co według niej stało się z Tomaszem Mackiewiczem.

Na razie lekarze robią wszystko, aby francuska alpinistka uniknęła amputacji. Francuzka przebywa obecnie w szpitalu w Sallanches. Znajduje się też pod opieką psychologa. Dzisiaj francuska himalaistka miała przejść szczegółowe badania. Przez tydzień będzie też leczona za pomocą komory hiperbarycznej.
Hołd polskim himalaistom, którzy uratowali Francuzkę, składa renomowany tygodnik "Le Point", podkreślając, że polscy alpiniści których specjalnością stało się niezwykle trudne zdobywanie najwyższych szczytów świata zimą, są często lepsi, niż ich koledzy z innych krajów europejskich, choć czasami przypłacają swoja pasję życiem.
Polska akcja ratunkowa na Nanga Parbat

Elisabeth Revol została uratowana przez Adama Bieleckiego i Denisa Urubko (asekurowali ich Jarosław Botor i Piotr Tomala) w nocy z soboty na niedzielę. Kobieta została odnaleziona na wysokości ok. 6000 metrów. Całemu zespołowi ratowniczemu udało się sprowadzić Revol w bezpieczne miejsce.
Tomasz Mackiewicz po raz siódmy podjął próbę wejścia zimą na Nanga Parbat, a Elisabeth Revol po raz czwarty. W grudniu wyruszyli we dwójkę, działali w stylu alpejskim, sportowym, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach.

20 stycznia rozpoczęli wspinaczkę na wierzchołek, ale ostatecznie zeszli do obozu drugiego. 22 stycznia z nadesłanego przez Francuzkę smsa wynikało, że są w obozie trzecim, planują wyjście wyżej i atak szczytowy 25 stycznia. Tego dnia byli na wysokości około 8000 m i według Revol stanęli na wierzchołku. W południe chmury przesłoniły kopułę szczytową, a polsko-francuska para w odwrocie utknęła na wysokości ok. 7400 m.

Na pomoc ruszyła ekipa polskich himalaistów - oprócz Bieleckiego i Urubki, Botor i Tomala - uczestnicząca w wyprawie na K2, szczycie odległym od Nanga Parbat w linii prostej o prawie 200 km. Dotarli dwoma helikopterami blisko obozu pierwszego na Nanga Parbat. Mimo zapadających ciemności, wspinaczkę rozpoczęli Bielecki i Urubko. Około drugiej czasu miejscowego spotkali schodzącą z góry Revol.
(ag)
Marek Gładysz

...

Walka sie jeszcze nie skonczyla!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:23, 31 Sty 2018    Temat postu:

Mackiewicz: Jestem tu bliżej Boga. I śpiewa Abba Ojcze [wideo]
Redakcja | 28/01/2018

Profil Facebook Tomasza Mackiewicza
Udostępnij 5k Komentuj 0
Tomek został na górze, którą tak bardzo kochał – te słowa Janusza Majera, szefa Polskiego Himalaizmu Zimowego, zmroziły. Bo przecież wciąż mieliśmy nadzieję. Zwłaszcza po brawurowej akcji Adama Bieleckiego i Denisa Urubko.

Wiedział, że po niego nie pójdą? To pytanie nie może mi wyjść z głowy. Co czuje człowiek sam na sam z taką potęgą… Gdy wie, że dotarł do kresu swoich możliwości. Bo przecież wiedział…

Człowiek jest tylko mocny w stosunku do drugiego człowieka. W pyskówkach, w przekomarzankach. Często opiera swoją wartość na materii, która przecież, jak wiadomo – a to w górach najlepiej widać – jest po prostu tymczasowa, zreszta jak i sam człowiek.
Ta wypowiedź Tomka Mackiewicza wrzucona na Twittera chwyta za serce. Zwłaszcza gdy wiemy, że został tam gdzieś.

Czytaj także: Dr Pyz o Tomku Mackiewiczu: Pokazał, jak powstać z upadku i żyć pełnią życia


#NangaParbat #Mackiewicz #czapkins Niech to co powiedział Tomek pozostanie komentarzem na to co można przeczytać często na Twitterze. pic.twitter.com/e86LZA1z4N

— ArturL (@niemasensu) January 27, 2018


Nanga Parbat, dziewiąty spośród 14 ośmiotysięczników, zdobyty zimą dopiero raz, dwa lata temu. Nie chciał, żeby ta góra stała się jego obsesją – jak mówił w wywiadzie dla „Gazety Krakowskiej” w kwietniu 2014 roku, ale wciąż wracał, bo mu się opierała.

Do siedmiu razy sztuka, chciałoby się powiedzieć. Wyprawa z Elisabeth Revol była siódmą próbą zdobycia szczytu. Prawdopodobnie udaną.






Z informacji, które przekazała Elisabeth Revol, a które opublikował w mediach społecznościowych himalaista Ludovic Giambiasi, przyjaciel Francuzki, wynika, że tym razem postawił na swoim. Dogonił swoje wieloletnie marzenie. Czy wiedział, jaka będzie cena?

– Zdarzyło się też, że parę dni na sporej wysokości siedziałeś sam w śnieżnej jamie.
– To był dla mnie najlepszy moment całej wyprawy.

– Dla większości ludzi byłoby to nie do wytrzymania.
– A ja lubię ten stan.

– Może jesteś stworzony do himalaizmu?
– Popatrz na moje dłonie. Paznokcie duże jakby ktoś młotkiem walił, paliczkowate paluchy. Jeden lekarz powiedział mi, że ma to związek z krążeniem, coś jak choroba górska. Kiedy siedzę wysoko, nie odczuwam żadnego fizycznego dyskomfortu. Dobrze mi tam. I mogę siedzieć długo. Wchodzę wtedy w pewien rodzaj medytacji. Mogę zastanowić się nad wieloma sprawami. Nie chodzi o świadome rozwiązywanie problemów i myślenie, że jak wrócę, to muszę zrobić to i to. To raczej taka obserwacja przewijających się w głowie tematów i historii. Patrzenie na wszystko z boku. Bardzo ciekawy stan, trudny do opisania.

„Wariat i jego Nanga Parbat. Kiedyś uciekł heroinie, teraz goni wielkie marzenie”, Przemysław Franczak, 17 kwietnia 2014, Gazeta Krakowska
„Jestem bliżej Boga tutaj, zdecydowanie bliżej Boga” – mówił 8 miesięcy temu siedząc sam w bazie pod Nangą. To pieszczotliwe określenie dla góry, która zabrała życie ponad 60 himalaistom.

...

Wyglada na to ze byl bardzo swiadom bliskosci Boga i Bóg go wziął jeszcze bliżej! To nie jest tragedia, wrecz przeciwnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:08, 01 Lut 2018    Temat postu:

Revol opowiada, jak pozostawiła Mackiewicza na Nanga Parbat. "Przylecą helikoptery, zabiorą cię!"


Dzisiaj, 1 lutego (05:51)
"Pod koniec popołudnia przylecą helikoptery, zabiorą cię – ja muszę schodzić". Tak francuska alpinistka Elisabeth Revol pożegnała się z Tomaszem Mackiewiczem, którego pozostawiła w ciężkim stanie na wysokości ponad siedmiu tysięcy metrów na stoku Nanga Parbat. Himalaistka twierdzi, że nie podjęła sama decyzji o pozostawieniu Polaka. Mówi, że narzucone jej to zostało przez organizatorów akcji ratunkowej – choć nie precyzuje, o jakich organizatorów konkretnie chodzi. Revol chce teraz odzyskać siły i spotkać się z trojgiem dzieci Mackiewicza.

Krew nie przestawała wyciekać mu z ust. Symptomy ogólnej opuchlizny - będącej ostatnią fazą choroby wysokościowej - wskazywały, że szanse Tomka na przeżycie były niewielkie - tak Revol opisuje stan Tomasza Mackiewicza, pozostawionego na wysokości ponad siedmiu tysięcy metrów na stoku Nanga Parbat w Himalajach.
Francuska alpinistka twierdzi, że przed zdobyciem szczytu oboje czuli się dobrze. Ale radość z wyczynu była krótka. Tomek powiedział mi: "nic nie widzę!". Kiedy zapadał zmrok, zaczął cierpieć na śnieżną ślepotę. Nie pozostaliśmy na szczycie ani sekundy. To była ucieczka w dół - twierdzi Revol w wywiadzie dla francuskiej agencji prasowej Agence France Presse (AFP). Opowiada, że Tomasz Mackiewicz trzymał się jej ramienia i tak razem rozpoczęli długie i bardzo trudne schodzenie.
W pewnym momencie nie mógł już oddychać, zdjął osłonę, którą miał na ustach i zaczął zamarzać. Jego nos stał się niemal natychmiast biały, podobnie ręce i stopy - mówiła - jak podkreśla AFP - "z rozpaczą w głosie" Revol. Zatrzymali się na dnie zagłębienia, w którym próbowali znaleźć osłonę od morderczego wiatru. Mackiewicz nie miał już sił, by wydostać się z tej szczeliny i zejść do obozu. O świcie sytuacja stała się tragiczna.
"Schodziłam z myślą, że wszystko się dobrze skończy"

Elisabeth Revol podkreśla, że kiedy zdała sobie sprawę, że Tomasz Mackiewicz nie jest już w stanie schodzić, podniosła alarm, wysyłając współrzędne GPS. Zawiadomiłam kogo tylko mogłam. Powiedziano mi: jeżeli zejdziesz na wysokość 6000 metrów, to cię stamtąd zabierzemy, a Tomka zabierzemy z wysokości 7200 metrów. To nie ja podjęłam taką decyzję - narzucono mi ją - zapewnia francuska alpinistka. Z jej słów wynika, że wysłała dokładną lokalizację Mackiewicza z użyciem GPS, a następnie postarała się go "opatulić, jak tylko mogła".
Schodziłam z myślą, że wszystko się dobrze skończy. Niczego nie zabrałam - ani śpiwora, ani namiotu. Niczego. Śmigłowce miały dotrzeć po południu - wyznała. Ale śmigłowce nie przybyły - napisała w komentarzu AFP. Revol zaczęła mieć w nocy halucynacje.

Kolejną noc spędziła w skalnej szczelinie, podobnie jak Mackiewicz, na dodatek bez żadnego wyposażenia. Kryłam się w tej jamie i cała się trzęsłam z zimna, ale moja sytuacja nie była beznadziejna. Bardziej obawiałam się o Tomka, który był o wiele bardziej osłabiony niż ja - powiedziała.
Revol podkreśliła, że po raz pierwszy w życiu miała halucynacje, których do tej pory udawało się jej w górach uniknąć. Ratownicy nie przybywali, a więc musiałem spędzić noc na śniegu - bez śpiwora, namiotu ani żywności. Zaczęłam majaczyć. Wydawało mi się, że jacyś ludzie przynoszą mi gorącą herbatę. Nieznana mi kobieta poprosiła, bym w zamian za herbatę dała jej jeden z moich butów, co zrobiłam. Kiedy rano się obudziłam - zobaczyłam, że mój but leży w śnieżnej szczelinie. Nie wiedziałam, co się dzieje - opowiada Elisabeth Revol. Teraz z powodu odmrożenia grozi jej amputacja palców lewej stopy.
Revol postanowiła pozostać na wysokości 6800 m, by nie tracić sił i chronić resztki ciepła. Słyszałam z daleka lot śmigłowca poniżej lodowca, ale był zbyt daleko, a poza tym zaczął wiać silny wiatr - nadmieniła.
"To stało się kwestią przeżycia"

Gdy dotarła do niej wiadomość, że helikopter nie przybędzie wcześniej niż nazajutrz i że będzie musiała spędzić trzecią noc pod gołym niebem, postanowiła rozpocząć schodzenie. To stało się kwestią przeżycia - powiedziała. Revol podkreśliła, że wiadomość o tym, iż Denis Urubko i Adam Bielecki wyruszyli z akcją ratunkową, nigdy do niej nie dotarła.
Swoje zejście opisała jako "ostrożne, spokojne" i to "mimo kompletnie przemoczonych rękawic i przenikliwego zimna". Około godz. 3 nad ranem zobaczyła światło w ciemnościach i zaczęła krzyczeć. To było niesamowite uczucie - przyznała Revol.

Zapytana, czy powróci w góry odpowiedziała, że tak. Bo jest to mi potrzebne do życia - podsumowała z kliniki w Sallanches w Alpach francuskich, gdzie przechodzi leczenie w związku z poważnymi odmrożeniami obu rąk i lewej stopy.
Do Francuzki, znajdującej się na wysokości 6000-6100 m, w nocy z soboty na niedzielę czasu miejscowego dotarli Bielecki i Urubko. W akcji ratunkowej brali też udział dwaj inni uczestnicy wyprawy na K2 - Jarosław Botor i Piotr Tomala. Na wysokości około 7200 m pozostał Mackiewicz. Ze względu na pogarszające się warunki atmosferyczne nie było możliwości, by kontynuować akcję.
Niezwykła przygoda, która zamieniła się w dramat - tak określiła wydarzenia na Nanga Parbat Elisabeth Revol. Jak przypomniała, była to już jej czwarta, Mackiewicza - siódma, a ich wspólna trzecia próba zimowego wejścia na "zabójczą górę". O Polaku mówiła wciąż w czasie teraźniejszym, określiła go jako himalaistę-pasjonata, doskonale zaznajomionego z tą górą.
Spotkali się 20 stycznia, a kilka dni później dotarli na wysokość ponad 7000 m. Byliśmy wtedy w dobrej kondycji - zaznaczyła. Twierdzi, że mimo wahań nie potrafili opanować ogromnej chęci, by zdobyć szczyt jeszcze tego samego dnia i zdecydowali się kontynuować podejście. Po 45 minutach byli już na nim.
(mpw)
Marek Gładysz
RMF FM/PAP

...

Raczej nie powinno sie dawac zludnej nadzei tylko mowic szczerze. Rozumiem jednak dobre intencje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:01, 01 Lut 2018    Temat postu:

Wyprawa na K2. Jarosław Botor wraca do Polski


Dzisiaj, 1 lutego (09:37)
"Nadal nie ma szans, aby helikopter przetransportował naszych himalaistów ze Skardu do bazy pod K2. Pogoda nie poprawiła się. Natomiast ratownik medyczny Jarosław Botor musi z ważnych powodów osobistych wrócić do Polski" - poinformował szef komitetu organizacyjnego wyprawy na K2 Janusz Majer.


Według wczorajszych prognoz, dziś pogoda w bazie pod K2 miała się poprawić. Niestety, nie poprawiła się. W bazie nadal wiatr wieje z prędkością ok. 50 km/h, a na poziomie obozu drugiego ok. 80 km/h. W takich warunkach jakakolwiek akcja górska jest też niemożliwa - mówi Majer.

Jak poinformował na Facebooku Polski Himalaizm Zimowy, pomimo niesprzyjających warunków z bazy pod K2 do C1 wyrusza zespół: Marek Chmielarski Artur Małek. Celem jest sprawdzenie stanu lin poręczowych i uzyskanie informacji o kondycji Obozu 1.

W niedzielę dwa helikoptery zabrały z obozu pierwszego (4850 m) na Nanga Parbat (8126 m) Elisabeth Revol oraz Adama Bieleckiego, Denisa Urubkę, Jarosława Botora i Piotra Tomalę, którzy udali się na akcję ratunkową, by sprowadzić z góry francuską alpinistkę. Revol jest w szpitalu we francuskim Sallanches. Ma odmrożone stopy i ręce. Według lekarzy poważniejszy problem jest z dolnymi kończynami.
Do schodzącej z Nanga Parbat z wysokości powyżej 6000 m dotarli w nocy z soboty na niedzielę czasu miejscowego Adam Bielecki i Denis Urubko. W akcji ratunkowej brali też udział Botor i Piotr Tomala. Na wysokości około 7200 m pozostał Tomasz Mackiewicz, który jako pierwszy Polak zdobył 25 stycznia w sezonie zimowym szczyt "Nagiej Góry".
W zimowej narodowej wyprawie na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m) pod kierunkiem Krzysztofa Wielickiego udział biorą: Janusz Gołąb - kierownik sportowy, Dariusz Załuski - filmowiec oraz Adam Bielecki, Marcin Kaczkan, Artur Małek, Marek Chmielarski, Rafał Fronia, Piotr Tomala, Denis Urubko, Maciej Bedrejczuk i Piotr Snopczyński, kierownik bazy.
(mpw)
RMF/PAP

....

Oni juz plan wykonali ale tamci pewnie potrzebuja ich pomocy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:25, 01 Lut 2018    Temat postu:

Revol zabiera głos i mówi o wyprawie na Nanga Parbat. „To nie była moja decyzja”
Aleksandra Gałka | 01/02/2018

AFP/EAST NEWS
Elisabeth Revol pokazuje swoje odmrożone dłonie podczas udzielanego wywiadu w szpitalu.
Udostępnij 89 Komentuj 1
Himalaistka Elisabeth Revol po powrocie do swojej ojczyzny zgodziła się porozmawiać z agencją AFP, cofnąć do styczniowych wydarzeń i opisać szczegóły wyprawy na Nanga Parbat oraz morderczej walki o życie.

Revol po tym, jak została uratowana przez grupę polskich himalaistów, wróciła do kraju i przebywa w klinice we francuskim mieście Sallanches.

Jak czytamy w PAP, himalaistka relacjonowała wyprawę w sposób bardzo oszczędny, bogaty w techniczne szczegóły.

Zaznaczyła, że była to jej już czwarta z kolei wyprawa na Nagą Górę, Tomasz próbował siódmy raz, z kolei wspólnie wybrali się tam po raz trzeci.



O Mackiewiczu w czasie teraźniejszym
Co istotne, cały czas o Mackiewiczu mówiła w czasie teraźniejszym, jakby wciąż żył. Nazwała go himalaistą-pasjonatem, który świetnie znał szlaki Nanga Parbat.

Ich wyprawa rozpoczęła się 20 stycznia. Kilka dni później byli już na wysokości ponad 7000 metrów.

Byliśmy wtedy w dobrej kondycji – zaznaczyła.
U stóp Nanga Parbat Revol i Mackiewicz znaleźli się o godzinie 17.15. Wahali się, ale nie mogli opanować wielkiej chęci, by zdobyć szczyt jeszcze tego samego dnia. 45 minut później znaleźli się już na górze.

Okazało się jednak, że nie przyszło im tam spędzić nawet sekundy. Na szczycie zaczęły się problemy.

Tomek powiedział mi: „Nic nie widzę”. (…) To była ucieczka w dół – powiedziała Revol w rozmowie z dziennikarzem AFP.
Mackiewicz nie widząc niczego, trzymał się jej ramienia i rozpoczęli wspólne, bardzo długie schodzenie. Jak określiła to w rozmowie himalaistka, teren był „więcej niż trudny”, do tego musieli przemierzyć go w nocy.

Jak zaznaczono w depeszy AFP, z rozpaczą w głosie relacjonowała, w jakim stanie był Mackiewicz:

W pewnym momencie nie mógł już oddychać, zdjął osłonę, którą miał na ustach i prawie natychmiast zaczął zamarzać. Jego nos stał się niemal natychmiast biały, podobnie ręce i stopy – czytamy w PAP.


Revol: wiele wiadomości nie dotarło
Wspólnie zatrzymali się w szczelinie, by osłonić się od szalenie porywistego wiatru. Jak zaznacza himalaistka, nazajutrz, o świcie sytuacja stała się już tragiczna, jeśli chodzi o zdrowie Polaka:

Krew nie przestawała wyciekać z jego ust. Symptomy ogólnej opuchlizny, będącej ostatnią fazę choroby wysokościowej, hipoksji hipobarycznej, która jest konsekwencją przebywania na dużej wysokości i niedotlenienia, wskazywały, że szanse na przeżycie Tomasza są niewielkie – mówiła Revol w rozmowie z AFP, cytowanej przez Polską Agencję Prasową.
Francuzka mówiła, że zawiadamiała każdego, kogo tylko zdołała o stanie Mackiewicza oraz o tym, że nie ma on sił schodzić niżej. Wymieniała wiadomości, z których – jak się okazało – wiele nigdy nie dotarło.

Jak relacjonuje himalaistka, przekazano jej, że jeśli zejdzie do 6000 metrów, będzie można ją zgarnąć, a Tomka przejąć przy użyciu śmigłowca, jako że nie był w stanie poruszać się samodzielnie.

Tak to było. To nie była moja decyzja – skwitowała.
Revol miała powiedzieć Mackiewiczowi przed rozstaniem:

Słuchaj, helikoptery przybędą tu późnym popołudniem, a ja muszę zejść; one tu dotrą, by Ciebie zebrać.
Przed zejściem wysłała jeszcze dokładną lokalizację Tomka za pomocą GPS i „opatuliła go, jak tylko mogła”.



Halucynacje, człowiek z ciepłą herbatą
Revol przyznała, że schodziła z gór z wielką nadzieją:

Schodziłam z myślą, że wszystko się dobrze skończy. Niczego nie zabrałam – ani śpiwora, ani namiotu. Niczego. Śmigłowce miały dotrzeć po południu.
Jak się okazało, śmigłowce nie dotarły. Revol musiała spędzić kolejną noc w szczelinie podobnej do tej, w której został Mackiewicz. Ona jednak nie miała żadnego wyposażenia.

Kryłam się w tej jamie i cała trzęsłam z zimna. Ale moja sytuacja nie była beznadziejna. Bardziej obawiałam się o Tomka, który był o wiele bardziej osłabiony niż ja.
Wyznała w rozmowie z AFP, że miała halucynacje, choć nigdy wcześniej jej się one w górach nie zdarzały. Podobno wydawało jej się, że ktoś przyniósł jej ciepłą herbatę, za którą miała się odwdzięczyć swoimi butami.

By nie tracić sił oraz resztek ciepła, postanowiła pozostać na wysokości 6800 metrów. Przyznaje, że słyszała z oddali śmigłowiec, ale był zbyt daleko. Oprócz tego zaczął wiać silny wiatr.



Revol wróci jeszcze do wspinaczki
Otrzymała wiadomość, że helikopter przybędzie do niej najwcześniej następnego dnia, co oznaczało, że musiałaby spędzić trzecią noc pod gołym niebem. Postanowiła rozpocząć schodzenie.

To stało się kwestią przeżycia – mówi.
Zaczęła schodzić „ostrożnie” i „spokojnie”. Miała przemoczone rękawice, było jej przenikliwie zimno.

W depeszy AFP pojawiła się informacja, że Revol nie miała pojęcia o tym, że himalaiści Denis Urubko i Adam Bielecki wyruszyli jej na ratunek.

O 3.00 nad ranem zobaczyła światło w ciemnościach i zaczęła krzyczeć.

To było niesamowite uczucie – przyznała „Eli”.
Dziennikarz AFP zapytał francuską himalaistkę, czy uda się jeszcze w góry. Odpowiedziała twierdząco:

Bo jest to mi potrzebne do życia.
Akcję ratunkową relacjonowaliśmy szczegółowo na portalu Aleteia TUTAJ.

Źródło: PAP

...

Takie przezycia mocno wbijaja sie w pamiec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 0:00, 02 Lut 2018    Temat postu:

Wyprawa na K2. Kolejni himalaiści aklimatyzują się w pierwszym obozie


Dzisiaj, 1 lutego (19:4Cool
Marek Chmielarski i Artur Małek doszli szczęśliwie do wysokości 5850 metrów i nocują w obozie pierwszym - przekazał PAP Piotr Snopczyński, kierownik bazy pod K2. .Jak poinformowali, wiatr nie uszkodził namiotów" - dodał.

Marek Chmielarski i Artur Małek doszli szczęśliwie do wysokości 5850 metrów i nocują w obozie pierwszym - przekazał PAP Piotr Snopczyński, kierownik bazy pod K2. .Jak poinformowali, wiatr nie uszkodził namiotów" - dodał./foto. Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera/Facebook /Internet

Chmielarski i Małek wyszli o godzinie 14 miejscowego czasu. Wspinaczka do "jedynki" zajęła im osiem godzin.
Dosłownie pięć minut temu zameldowali, że obóz stoi, nie ma uszkodzeń, sprzęt jest, coś sobie gotują z liofilizatów i kładą się spać. Mieli to szczęście, że wspinali się przy słabym wietrze, a jak doszli do namiotu, wiatr się wzmagał i teraz wieje 100 km na godzinę - mówi Snopczyński.

Plan na piątek? Mamy różne wersje, uzależnione od pogody, a ta zmienia się bardzo szybko. Nie mamy jeszcze prognozy, ale jeżeli warunki będą dobre, to Chmielarski i Małek pójdą do obozu drugiego na 6300 m, natomiast do pierwszego wyruszą po śniadaniu o 5.30 Maciej Bedrejczuk i Janusz Gołąb - poinformował kierownik bazy.

Dodał, iż wszyscy koledzy mają nadzieję, że w piątek pogoda pozwoli na lot helikoptera ze Skardu do bazy. Mają nim powrócić Adam Bielecki, Denis Urubko i Piotr Tomala, którzy uczestniczyli w akcji ratunkowej, by sprowadzić z odległego o blisko 200 km ośmiotysięcznika Nanga Parbat francuską alpinistkę Elisabeth Revol. Ich kolega Jarosław Botor, ratownik medyczny, z ważnych powodów osobistych musi wrócić do Polski.
W czwartek wieczorem miejscowego czasu wiatr nagle "odszedł" i ... "na dwie godziny zapadła cisza. Wypogodziło się i chłopcy ruszyli z aparatami robić zdjęcia gwiazd oraz świetnie prezentującego się księżyca" - powiedział Marcin Kaczkan,
(ag)


...


To juz ida!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:57, 02 Lut 2018    Temat postu:

Revol: To pakistański rząd narzucił mi decyzję o pozostawieniu Mackiewicza na Nanga Parbat


Wczoraj, 1 lutego (19:35)
To pakistański rząd polecił Elisabeth Revol pozostawienie Tomasza Mackiewicza w ciężkim stanie na wysokości ponad siedmiu tysięcy metrów na stoku góry Nanga Parbat w Himalajach. Paryski korespondent RMF FM Marek Gładysz dotarł do pełnego zapisu wywiadu francuskiej alpinistki dla francuskiej agencji prasowej Agence Freance Presse (AFP) - rozwiewając tym samym kontrowersje, jakie wywołała skrócona wersja tego wywiadu, opublikowane przez AFP w specjalnej depeszy. W skróconej wersji sugeruje ona tylko ogólnikowo, że decyzję o pozostawieniu Mackiewicza narzucili organizatorzy akcji ratunkowej.

To pakistański rząd polecił Elisabeth Revol pozostawienie Tomasza Mackiewicza w ciężkim stanie na wysokości ponad siedmiu tysięcy metrów na stoku góry Nanga Parbat w Himalajach. Paryski korespondent RMF FM Marek Gładysz dotarł do pełnego zapisu wywiadu francuskiej alpinistki dla francuskiej agencji prasowej Agence Freance Presse (AFP) - rozwiewając tym samym kontrowersje, jakie wywołała skrócona wersja tego wywiadu, opublikowane przez AFP w specjalnej depeszy. W skróconej wersji sugeruje ona tylko ogólnikowo, że decyzję o pozostawieniu Mackiewicza narzucili organizatorzy akcji ratunkowej.Revol: To pakistański rząd narzucił mi decyzje o pozostawieniu Mackiewicza na Nanga Parbat/foto. Elisabeth Revol/Facebook /Facebook
Francuzka stwierdziła, że kiedy kontaktowała się z ludźmi organizującymi akcją ratunkową, powiedziano jej: "Jeżeli zejdziesz na wysokość 6000 tysięcy metrów, to możemy cię stamtąd zabrać, a Tomka możemy zabrać z wysokości 7200 metrów". Podkreśliła, że to nie ona podjęła tę decyzję, tylko że “została ona jej narzucona".
W skróconej wersji wywiadu zabrakło jednak dalszej części jej wypowiedzi, a ściślej mówiąc słów: “To zostało narzucone przez pakistański rząd. Powiedziano: możemy zabrać Tomka z wysokości 7200, ale ty musisz zejść w dół". Revol nie mówi, jak było to argumentowane. Dodaje tylko, w nie do końca jasny sposób, że decyzja ta podjęta została “z powodu helikopterów". Przypomnijmy, że przed opuszczeniem szpitala w Islamabadzie, Elisabeth Revol podziękowała za akcję ratunkowa polskim himalaistom, pakistańskiej armii oraz lokalnym władzom i organizacjom alpinistów.
Przylecą helikoptery, zabiorą cię!

"Pod koniec popołudnia przylecą helikoptery, zabiorą cię - ja muszę schodzić". Tak Elisabeth Revol pożegnała się z Tomaszem Mackiewiczem. Himalaistka podkreśla, że chce teraz odzyskać siły i spotkać się z trojgiem dzieci Mackiewicza.
Krew nie przestawała wyciekać mu z ust. Symptomy ogólnej opuchlizny - będącej ostatnią fazą choroby wysokościowej - wskazywały, że szanse Tomka na przeżycie były niewielkie - tak Revol opisuje stan Tomasza Mackiewicza, pozostawionego na wysokości ponad siedmiu tysięcy metrów na stoku Nanga Parbat w Himalajach.
Francuska alpinistka twierdzi, że przed zdobyciem szczytu oboje czuli się dobrze. Ale radość z wyczynu była krótka. Tomek powiedział mi: "nic nie widzę!". Kiedy zapadał zmrok, zaczął cierpieć na śnieżną ślepotę. Nie pozostaliśmy na szczycie ani sekundy. To była ucieczka w dół - twierdzi Revol w wywiadzie dla francuskiej agencji prasowej Agence France Presse (AFP). Opowiada, że Tomasz Mackiewicz trzymał się jej ramienia i tak razem rozpoczęli długie i bardzo trudne schodzenie.
W pewnym momencie nie mógł już oddychać, zdjął osłonę, którą miał na ustach i zaczął zamarzać. Jego nos stał się niemal natychmiast biały, podobnie ręce i stopy - mówiła Revol - jak podkreśla AFP - "z rozpaczą w głosie". Zatrzymali się na dnie zagłębienia, w którym próbowali znaleźć osłonę od morderczego wiatru. Mackiewicz nie miał już sił, by wydostać się z tej szczeliny i zejść do obozu. O świcie sytuacja stała się tragiczna.
"Schodziłam z myślą, że wszystko się dobrze skończy"

Elisabeth Revol podkreśla, że kiedy zdała sobie sprawę, że Tomasz Mackiewicz nie jest już w stanie schodzić, podniosła alarm, wysyłając współrzędne GPS. Zawiadomiłam kogo tylko mogłam, w tym Ludo (zaprzyjaźnionego z nią francuskiego wspinacza Ludovica Giambiasi’ego) i mojego męża - mówiła Revol. Z jej słów wynika, że wysłała dokładną lokalizację Mackiewicza z użyciem GPS, a następnie postarała się go "opatulić, jak tylko mogła".
Schodziłam z myślą, że wszystko się dobrze skończy. Niczego nie zabrałam - ani śpiwora, ani namiotu. Niczego. Śmigłowce miały dotrzeć po południu - wyznała. Ale śmigłowce nie przybyły - napisała w komentarzu AFP. Revol zaczęła mieć w nocy halucynacje.
Noc w skalnej szczelinie

Kolejną noc spędziła w skalnej szczelinie, podobnie jak Mackiewicz, na dodatek bez żadnego wyposażenia. Kryłam się w tej jamie i cała się trzęsłam z zimna, ale moja sytuacja nie była beznadziejna. Bardziej obawiałam się o Tomka, który był o wiele bardziej osłabiony niż ja - powiedziała.
Revol podkreśliła, że po raz pierwszy w życiu miała halucynacje, których do tej pory udawało się jej w górach uniknąć. Ratownicy nie przybywali, a więc musiałem spędzić noc na śniegu - bez śpiwora, namiotu ani żywności. Zaczęłam majaczyć. Wydawało mi się, że jacyś ludzie przynoszą mi gorącą herbatę. Nieznana mi kobieta poprosiła, bym w zamian za herbatę dała jej jeden z moich butów, co zrobiłam. Kiedy rano się obudziłam - zobaczyłam, że mój but leży w śnieżnej szczelinie. Nie wiedziałam, co się dzieje - opowiada Elisabeth Revol. Teraz z powodu odmrożenia grozi jej amputacja palców lewej stopy.
Revol postanowiła pozostać na wysokości 6800 m, by nie tracić sił i chronić resztki ciepła. Słyszałam z daleka lot śmigłowca poniżej lodowca, ale był zbyt daleko, a poza tym zaczął wiać silny wiatr - nadmieniła.
"To stało się kwestią przeżycia"

Gdy dotarła do niej wiadomość, że helikopter nie przybędzie wcześniej niż nazajutrz i że będzie musiała spędzić trzecią noc pod gołym niebem, postanowiła rozpocząć schodzenie. To stało się kwestią przeżycia- powiedziała. Revol podkreśliła, że wiadomość o tym, iż Denis Urubko i Adam Bielecki wyruszyli z akcją ratunkową, nigdy do niej nie dotarła.
Swoje zejście opisała jako "ostrożne, spokojne" i to "mimo kompletnie przemoczonych rękawic i przenikliwego zimna". Około godz. 3 nad ranem zobaczyła światło w ciemnościach i zaczęła krzyczeć. To było niesamowite uczucie- przyznała Revol.

Zapytana, czy powróci w góry odpowiedziała, że tak. Bo jest to mi potrzebne do życia - podsumowała z kliniki w Sallanches w Alpach francuskich, gdzie przechodzi leczenie w związku z poważnymi odmrożeniami obu rąk i lewej stopy.
Do Francuzki, znajdującej się na wysokości 6000-6100 m, w nocy z soboty na niedzielę czasu miejscowego dotarli Bielecki i Urubko. W akcji ratunkowej brali też udział dwaj inni uczestnicy wyprawy na K2 - Jarosław Botor i Piotr Tomala. Na wysokości około 7200 m pozostał Mackiewicz. Ze względu na pogarszające się warunki atmosferyczne nie było możliwości, by kontynuować akcję.
Niezwykła przygoda, która zamieniła się w dramat - tak określiła wydarzenia na Nanga Parbat Elisabeth Revol. Jak przypomniała, była to już jej czwarta, Mackiewicza - siódma, a ich wspólna trzecia próba zimowego wejścia na "zabójczą górę". O Polaku mówiła wciąż w czasie teraźniejszym, określiła go jako himalaistę-pasjonata, doskonale zaznajomionego z tą górą.
Spotkali się 20 stycznia, a kilka dni później dotarli na wysokość ponad 7000 m. Byliśmy wtedy w dobrej kondycji - zaznaczyła. Twierdzi, że mimo wahań nie potrafili opanować ogromnej chęci, by zdobyć szczyt jeszcze tego samego dnia i zdecydowali się kontynuować podejście. Po 45 minutach byli już na nim.
(ł)
Marek Gładysz

...

Pakistanski rzad to powinien sobie zafundowac ze dwa smiglowce o pulapie 7500! Co to za wojsko! Maja wiekie gory sa smiglowce ktore potrafia tam latac a ich to nie interesuje! Tacy ,,skromni". O wiele biedniejszy Nepal a ma!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:21, 02 Lut 2018    Temat postu:

Zobacz niesamowity film z akcji ratunkowej na Nanga Parbat!


Dzisiaj, 2 lutego (09:52)
Wciąż nie milkną echa brawurowej akcji ratunkowej na Nanga Parbat, gdzie uczestnicy polskiej wyprawy na K2 uratowali Elisabeth Revol. Na stronie Polskiego Himalizmu Zimowego pojawiło się nowe nagranie z akcji ratunkowej.


Film pokazuje moment tuż po odnalezieniu Elisabeth Revol przez Adama Bieleckiego i Denisa Urubko. Na ujęciach widać też drogę, którą musieli pokonać polscy himalaiści.
To już drugi film z akcji ratunkowej. Wcześniej Denis Urubko pokazał nagranie na którym widać moment odnalezienia Elisabeth Revol.

W piątek rano do bazy pod K2 powrócili uczestnicy akcji ratunkowej na Nanga Parbat.

Polska akcja ratunkowa na Nanga Parbat

Elisabeth Revol została uratowana przez Adama Bieleckiego i Denisa Urubko (asekurowali ich Jarosław Botor i Piotr Tomala) w nocy z soboty na niedzielę. Kobieta została odnaleziona na wysokości ok. 6000 metrów. Całemu zespołowi ratowniczemu udało się sprowadzić Revol w bezpieczne miejsce.
Nie udało się uratować Tomasza Mackiewicza, który nie był w stanie zejść niżej. Został w szczelinie śnieżnej powyżej 7 000 metrów. Tomasz Mackiewicz po raz siódmy podjął próbę wejścia zimą na Nanga Parbat, a Elisabeth Revol po raz czwarty. W grudniu wyruszyli we dwójkę, działali w stylu alpejskim, sportowym, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach.

20 stycznia rozpoczęli wspinaczkę na wierzchołek, ale ostatecznie zeszli do obozu drugiego. 22 stycznia z nadesłanego przez Francuzkę smsa wynikało, że są w obozie trzecim, planują wyjście wyżej i atak szczytowy 25 stycznia. Tego dnia byli na wysokości około 8000 m i według Revol stanęli na wierzchołku. W południe chmury przesłoniły kopułę szczytową, a polsko-francuska para w odwrocie utknęła na wysokości ok. 7400 m.

Na pomoc ruszyła ekipa polskich himalaistów - oprócz Bieleckiego i Urubki, Botor i Tomala - uczestnicząca w wyprawie na K2, szczycie odległym od Nanga Parbat w linii prostej o prawie 200 km. Dotarli dwoma helikopterami blisko obozu pierwszego na Nanga Parbat. Mimo zapadających ciemności, wspinaczkę rozpoczęli Bielecki i Urubko. Około drugiej czasu miejscowego spotkali schodzącą z góry Revol.
(ag)


...

Filmikow w sieci pewnie troche jest!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:00, 02 Lut 2018    Temat postu:

Ratownicy z Nanga Parbat wrócili do bazy pod K2. "Pełni radości patrzymy w przyszłość"


Dzisiaj, 2 lutego (07:21)
W piątek rano do bazy pod K2 powrócili uczestnicy akcji ratunkowej na Nanga Parbat – przekazał kierownik narodowej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m) Krzysztof Wielicki. O świcie do obozu pierwszego wspinaczkę rozpoczęli Janusz Gołąb i Maciej Bedrejczuk.


W niedzielę dwa helikoptery zabrały do Skardu z obozu pierwszego (4850 m) na Nanga Parbat Elisabeth Revol oraz Adama Bieleckiego, Denisa Urubkę, Jarosława Botora i Piotra Tomalę, którzy udali się na akcję ratunkową, by sprowadzić z góry Francuzkę. Polacy musieli z konieczności przebywać w tej pakistańskiej miejscowości, bowiem ze względu na złą pogodę, a głównie silny wiatr w bazie, nie mogli być przetransportowani do bazy pod K2.

O godzinie 9.45 naszego czasu do bazy wróciła trójka naszych kolegów, ratowników spod Nangi. Adam, Piotr i Denis czują się dobrze - poinformował Wielicki. Dodał, że z ważnych powodów osobistych do kraju musiał wrócić Jarosław Botor.
W czwartek Marek Chmielarski i Artur Małek po ośmiogodzinnej wspinaczce na K2 doszli szczęśliwie do wysokości 5850 metrów i nocowali w obozie pierwszym. W piątek ruszyli wyżej, do obozu drugiego na 6300 m.
Nareszcie, po bardzo zimnej nocy wyszło słońce. Wiatr 25 km, w górze ok. 40 km. Małek i Chmielarski po nocy w c1 ruszyli do góry, do c2. O świcie z bazy do c1 wyszli Gołąb i Bedrejczuk. Warunki w ścianie trudne - przekazał kierownik narodowej wyprawy na K2.
(ag)

...

Dotarli juz!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:54, 02 Lut 2018    Temat postu:

Dlaczego przerwano akcję na Nanga Parbat i nie ratowano Tomasza Mackiewicza? Jest raport


Dzisiaj, 2 lutego (12:31)
Wiemy coraz więcej o przebiegu zeszłotygodniowej akcji ratunkowej na Nanga Parbat. Himalaiści opublikowali raport medyczny autorstwa dr Roberta Szymczaka, lekarza konsultującego wyprawę na K2. Wyjaśnia w nim, dlaczego zrezygnowano z ratowania Tomasza Mackiewicza.


Szymczak pisze, że decyzja o rezygnacji z ratowania Tomasza Mackiewicza została podjęta 27 stycznia 2018 roku o godzinie 23:30 polskiego czasu, czyli około godziny 2 w nocy czasu lokalnego, tuż po dotarciu Denisa Urubko i Adama Bieleckiego do Elisabeth Revol. "Decyzja została podjęta przez koordynatora polskiej akcji ratunkowej lekarza Roberta Szymczaka (lekarz przygotowujący zabezpieczenie medyczne wyprawy na K2 oraz lekarz konsultujący wyprawę zimową na K2), kierownika programu Polski Himalaizm Zimowy Janusza Majera oraz członków zespołu ratunkowego na miejscu (chodzi o Jarosława Botora, Piotra Tomalę i Adama Bieleckiego - przyp.red.)" - pisze Szymczak.
>>>ZOBACZ FILM Z AKCJI RATUNKOWEJ<<<
W raporcie podaje się także powody takiego decyzji. Pierwszy z nich to brak możliwości zrealizowania pierwotnego planu akcji ratunkowej, który dawał szansę na ratunek obu himalaistów. Pierwotny plan zakładał, że śmigłowce wylądują na wysokości 6500 metrów, ewakuują Revol, a ratownicy w ciągu jednego lub dwóch dni dotrą do Mackiewicza. Jednak warunki pogodowe, stan Tomasza Mackiewicza i brak realnych szans na przeżycie polskiego himalaisty spowodowały, że tego planu nie dało się zrealizować.
Jak ocenia Szymczak, akcja ratunkowa dla Mackiewicza była niemożliwa, bo to zagrażałoby bezpieczeństwu himalaistów, którzy nie mieli specjalistycznego doświadczenia ratowniczego"warto zauważyć, że członkowie ekipy ratunkowej to przede wszystkim himalaiści, a nie wykwalifikowani ratownicy górscy. Znoszenie / zwożenie na noszach osoby poszkodowanej w warunkach zimowych na ekstremalnych wysokościach to zadanie, któremu mogliby nie podołać z racji swoich kwalifikacji" - stwierdza Szymczak.
"Kontynuowanie akcji byłoby błędem"

Drugim powodem, był brak możliwości zrealizowania jakiegokolwiek alternatywnego planu, który dawałby szansę na ratunek dwójki himalaistów.
Dr Szymczak pisze też, że przeczekanie nocy na wysokości 600 metrów przez Revol, Bieleckiego i Mackiewicza, zmniejszyłoby znacznie szansę na bezpieczne sprowadzenie Francuzki w dół. "Zdecydowanie by Adam Bilecki i Denis Urubko po dotarciu do Elisabeth Revol przeczekali noc w obozie II (około 6000m) w nadziei na transport śmigłowcem Elisabeth Revol w dniu następnym 2018.01.28 zmniejszało by szanse na bezpieczne sprowadzenie jej następnego dnia (...) Planowanie, że wyczerpani himalaiści razem z drugą dwójką potencjalnie przetransportowaną śmigłowcem będą w stanie kontynuować akcję ratunkową z wysokości 6000m przy prognozowanych warunkach pogodowych nie miało racjonalnych przesłanek na szansę realizacji" - twierdzi specjalista od medycyny wysokościowej.

Jak pisze Szymczak, ratowanie Tomasza Mackiewicza byłoby złym rozwiązaniem: "Kontynuowanie akcji po Tomasza Mackiewicza byłoby błędem, ponieważ wymagałoby od Elisabeth Revol samodzielnego zejścia z góry, narażałoby ekipę ratunkową na bezpośrednie zagrożenie życia podczas akcji w załamaniu pogody oraz z punktu widzenia medycznego dawałoby i tak znikome szanse na dotarcie do żywego Tomasza Mackiewicza. Podjęta decyzja była trudna i charakterystyczna dla działań w sytuacjach kryzysowych, wypadkach masowych czy katastrofach gdzie liczba poszkodowanych przerasta możliwości służb ratowniczych. W takich sytuacjach wysiłki koncentrowane są na udzielaniu pomocy osobom, które są do uratowania, rezygnuje się natomiast z działań ratunkowych wobec poszkodowanych, którzy w danej sytuacji nie rokują przeżycia. Wtedy, 27.01.2018 tylko Elisabeth Revol była do uratowania, Tomasz Mackiewicz niestety nie rokował przeżycia" - uważa Szymczak.
Lekarz dodaje, że zorganizowanie akcji poszukiwawczej w tym momencie też nie jest dobrym pomysłem.
"Wobec powyższego organizowanie ponownej akcji ratunkowej nie ma racji bytu i byłoby niepotrzebnym i nieuzasadnionym narażaniem członków ekipy ratunkowej na zagrożenia zdrowia i życia związane z pobytem na wysokościach ekstremalnych w sezonie zimowym. Prowadzenie akcji poszukiwawczej przy wykorzystaniu zasobów ludzkich na górze również nie jest w tym momencie uzasadnione" - kończy Szymczak.
>>>CAŁY RAPORT JEST DOSTĘPNY TUTAJ<<<
Arkadiusz Grochot


...

Taki ratunek ze oni we dwojke co? Dalej by poszxli!?1200? Byl nirmozliwy. Trzeba by ich ratowac. Natomiast smiglowiec o zasiegu 7500 to co innego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:13, 03 Lut 2018    Temat postu:

Wyprawa na K2. Dwa zespoły nocują na górze


Dzisiaj, 2 lutego (18:31)
Marek Chmielarski i Artur Małek doszli szczęśliwie do wysokości 6300 m i nocują w obozie drugim, natomiast Maciej Bedrejczuk i Janusz Gołąb - w pierwszym na 5950 m. wynika z informacji uzyskanej przez PAP z bazy narodowej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m).

Polska baza na K2 / PAP/Dariusz Załuski /
Polska baza na K2/ PAP/Dariusz Załuski /
Chmielarski i Małek wyszli z bazy w czwartek o godzinie 14 miejscowego czasu. Wspinaczka do "jedynki" zajęła im osiem godzin. W piątek rano ruszyli do "dwójki", a do pierwszego obozu wspinali się Chmielarski i Małek.
Plan na te dwa dni został zrealizowany. Chłopcy śpią już w górze - potwierdził kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki.

W niedzielę dwa helikoptery zabrały do Skardu z obozu pierwszego (4850 m) na Nanga Parbat (8126 m) Elisabeth Revol oraz Adama Bieleckiego, Denisa Urubkę, Jarosława Botora i Piotra Tomalę, którzy udali się na akcję ratunkową, by sprowadzić z góry Francuzkę. Polacy musieli z konieczności przebywać w tej pakistańskiej miejscowości, bowiem ze względu na złą pogodę, a głównie silny wiatr w bazie, nie mogli być przetransportowani.

W piątek o godzinie 9.45 naszego czasu do bazy wróciła trójka naszych kolegów, ratowników spod Nangi. Adam, Piotr i Denis czują się dobrze - poinformował Wielicki. Dodał, że z ważnych powodów osobistych musiał wrócić do kraju Jarosław Botor.
(m)


...

To sie zaczyna na ostro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:59, 03 Lut 2018    Temat postu:

Żona Tomasza Mackiewicza o pokryciu kosztów akcji ratunkowej na Nanga Parbat


Wczoraj, 2 lutego (22:53)
Rządy Polski i Francji podjęły decyzję o pokryciu kosztów akcji ratunkowej na Nanga Parbat - poinformowała w piątek na Facebooku Anna Solska, żona Tomasza Mackiewicza, który pozostał na tej górze w szczelinie na wysokości ok. 7280 m.

Widok na Nanga Parbat /Michał Dzikowski /PAP
Widok na Nanga Parbat/Michał Dzikowski /PAP
Właśnie otrzymałam wiadomość, że Rząd Polski podjął decyzję o pokryciu kosztów akcji ratunkowej na Nanga Parbat (wraz z Rządem Francuskim) - napisała na Facebooku Anna Solska.
Z całego serca pragnę wyrazić głęboką wdzięczność Rządowi Rzeczypospolitej Polskiej, Panu Konsulowi Rzeczypospolitej Polskiej w Pakistanie oraz Panu Zbigniewowi Wyszomirskiemu, Radcy Ambasady RP w Islamabadzie - dodała.
Wszystkie zgromadzone w zbiórkach środki zostaną przekazane dzieciom. Dziękuję w imieniu Tomasza Mackiewicza oraz Dzieci: Maxymiliana Wita Mackiewicza, Zoi Antoniny Mackiewicz, Antoniny Marii Mackiewicz - napisała Solska.
Zobacz niesamowity film z akcji ratunkowej na Nanga Parbat!
Zobacz niesamowity film z akcji ratunkowej na Nanga Parbat!
W piątek rano do bazy pod K2 powrócili uczestnicy akcji ratunkowej na Nanga Parbat: Denis Urubko, Adam Bielecki i Piotr Tomala. Czwarty uczestnik akcji Jarosław Botor z ważnych powodów osobistych musiał wrócić do kraju.
20 stycznia Elisabeth Revol i Tomasz Mackiewicz rozpoczęli wspinaczkę na wierzchołek Nanga Parbat, ale ostatecznie zeszli do obozu drugiego. 22 stycznia z nadesłanego przez Francuzkę sms-a wynikało, że są w obozie trzecim, planują wyjście wyżej i atak szczytowy 25 stycznia. Tego dnia byli na wysokości około 8000 m i według Revol stanęli na wierzchołku. W południe chmury przesłoniły kopułę szczytową, a polsko-francuska para w odwrocie utknęła na wysokości ok. 7400 m.
Na pomoc ruszyła ekipa polskich himalaistów - oprócz Bieleckiego i Urubki, Botor i Tomala - uczestnicząca w wyprawie na K2, szczycie odległym od Nanga Parbat w linii prostej o prawie 200 km. Dotarli dwoma helikopterami blisko obozu pierwszego na Nanga Parbat. Mimo zapadających ciemności, wspinaczkę rozpoczęli Bielecki i Urubko. Około drugiej czasu miejscowego spotkali schodzącą z góry Revol.
(ł)
RMF FM/PAP

...

Tylko zeby to bylo pokrycie kosztow a nie wspieranie korupcji w Pakistanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:09, 03 Lut 2018    Temat postu:

Francuskie władze dziękują polskim himalaistom za uratowanie Elisabeth Revol


Dzisiaj, 3 lutego (14:14)
Ambasador Francji w Islamabadzie Marc Barety, w imieniu swojego kraju - jak zaznaczył w liście - podziękował uczestnikom polskiej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m) za uratowanie Elisabeth Revol na pakistańskim ośmiotysięczniku Nanga Parbat (8126 m).

Jak poinformował w sobotę oficjalny portal Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera, za pośrednictwem ambasadora RP w Islamskiej Republice Pakistanu Piotra Opalińskiego uczestnicy wyprawy na K2 otrzymali list dziękczynny od ambasadora Francji w Islamabadzie.
Barety napisał m.in., że poświęcenie polskich himalaistów "było dowodem solidarności, która jednoczy alpinistów na całym świecie", a ich przykład "jest inspiracją dla nas wszystkich".
List kończy dyplomata słowami: "Pozwólcie mi, że wyrażę wam wszystkim, w imieniu Francji, naszą wdzięczność za uratowanie pani Revol i nasz głęboki smutek z powodu śmierci waszego rodaka, pana Tomasza Mackiewicza".

Dlaczego przerwano akcję na Nanga Parbat i nie ratowano Tomasza Mackiewicza? Jest raport
Dlaczego przerwano akcję na Nanga Parbat i nie ratowano Tomasza Mackiewicza? Jest raport
Wcześniej kierownik wyprawy na K2 Krzysztof Wielicki wyraził opinię, że akcja ratunkowa była wprawdzie bardzo skomplikowana i trudna, ale nie uważa, aby ich uczestników nazywać "bohaterami".
"Akcja nie była łatwa, ponieważ mieliśmy kłopoty z łącznością, ale chłopaki poradzili sobie bardzo dobrze. Byli odpowiednio zaaklimatyzowani. Zrobili swoją robotę i tyle. Każdy inny zespół wykonałby to samo, tylko być może wolniej. Niestety, dla Tomka nie było szans".
W akcji ratunkowej udział brali: Denis Urubko, Adam Bielecki, Jarosław Botor i Piotr Tomala. Wszyscy od niedzieli (28 stycznia) przebywali w pakistańskiej miejscowości Skardu i nie mogli być przetransportowani do bazy pod K2 ze względu na pogodę uniemożliwiającą przelot śmigłowa. Do kolegów dołączyli dopiero w piątek. Jedynie ratownik medyczny Botor z ważnych powodów osobistych musiał wrócić do kraju.
Żona Tomasza Mackiewicza o pokryciu kosztów akcji ratunkowej na Nanga Parbat
Żona Tomasza Mackiewicza o pokryciu kosztów akcji ratunkowej na Nanga Parbat
W piątek żona Tomasza Mackiewicza Anna Antonina Solska poinformowała na Facebooku, że rządy Polski i Francji podjęły decyzję o pokryciu kosztów akcji ratunkowej na Nanga Parbat. W tej sytuacji, jak oświadczyła, wszystkie zgromadzone w zbiórkach środki zostaną przekazane dzieciom.
"Dziękuję w imieniu Tomasza Mackiewicza oraz Dzieci: Maxymiliana Wita Mackiewicza, Zoi Antoniny Mackiewicz, Antoniny Marii Mackiewicz" - napisała.
Zimowe wejście Elisabeth Revol i Mackiewicza 25 stycznia na szczyt Nanga Parbat jest drugim w historii. Francuzka, która przebywa obecnie w szpitalu w Sallanches, jest drugą na świecie kobietą, która zdobyła ośmiotysięcznik o tej porze roku, a Mackiewicz pierwszym Polakiem na wierzchołku tej góry zimą.


....

Nalezy podziekowac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:08, 04 Lut 2018    Temat postu:

Francuski lekarz: Wysokościowy obrzęk płuc przyczyną zgonu Mackiewicza


Wczoraj, 3 lutego (22:5Cool
Wysokościowy obrzęk płuc w ostatecznym stadium był przyczyną zgonu Tomasza Mackiewicza na ośmiotysięczniku Nanga Parbat - uważa kierownik oddziału ratunkowego i medycyny wysokogórskiej szpitala w Sallanches dr Frederic Champly, po rozmowie z Francuzką Elisabeth Revol.

Wysokościowy obrzęk płuc w ostatecznym stadium był przyczyną zgonu Tomasza Mackiewicza na ośmiotysięczniku Nanga Parbat - uważa kierownik oddziału ratunkowego i medycyny wysokogórskiej szpitala w Sallanches dr Frederic Champly, po rozmowie z Francuzką Elisabeth Revol.Widok na Nanga Parbat/Michał Dzikowski /PAP
Champly, który jest też dyrektorem Centrum Kształcenia Symulacyjnego Ratowników Górskich zaznaczył, że swą opinię opiera na analizie wersji wydarzeń i informacji przedstawionych mu przez Revol. Francuska himalaistka została uratowana przez uczestników polskiej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m), oddalony od Nanga Parbat (8126 m) o blisko 200 km w linii prostej.
Mackiewicz sygnalizował problemy z układem pokarmowym już kilka dni przed atakiem szczytowym. Te, jak i wszelkie inne dolegliwości, nawet najbardziej błahe, mogą ujemnie wpłynąć na zdolności aklimatyzacyjne organizmu - zwrócił uwagę francuski lekarz.
Revol mówiła o wielkim zmęczeniu Polaka, które uwidoczniło się podczas podejścia pod kopułę szczytową ("miał ogromne trudności z posuwaniem się naprzód"). Te problemy wykraczały poza normalne na tej wysokości trudności z oddychaniem i były jednym z pierwszych objawów wysokościowego obrzęku płuc (HAPE). Z chwilą schodzenia ze szczytu, oprócz duszności pojawił się także kaszel będący objawem podrażnienia oskrzeli i płuc spowodowanego obecnością płynu w pęcherzykach płucnych (wysięk z naczyń krwionośnych).
Na tym etapie, w związku z całkowitą niewydolnością aklimatyzacyjną organizmu na danej wysokości, choroba postępuje w sposób nieuchronnie kończący się zgonem, jeżeli ta osoba nie zostanie sprowadzona na dużo niżej położony teren - podkreślił Champly.
Co było przyczyną nagłej utraty widzenia?

Francuskie władze dziękują polskim himalaistom za uratowanie Elisabeth Revol
Francuskie władze dziękują polskim himalaistom za uratowanie Elisabeth Revol
Odnosząc się do stwierdzenia Revol o nagłej utracie widzenia przez jej partnera wspinaczkowego, francuski lekarz uważa, że mogła być skutkiem kilku czynników - silnej ślepoty śnieżnej, wylewu krwi do oka lub niedokrwienia siatkówki. Stąd też stan zdrowia Mackiewicza, mimo iż udało mu się przy pomocy Revol zejść na wysokość ok. 7300 m, uległ dalszemu pogorszeniu. Przyczynił się do tego również stan zapalny wywołany problemami żołądkowymi.
Revol po przybyciu do szpitala w Sallanches, relacjonując "niezwykłą przygodę, która zamieniła się w dramat", mówiła dziennikarzom, że "krew nie przestawała wyciekać z ust Tomka". Dr Champly wyjaśnił w swej opinii, że jest to objaw najbardziej zaawansowanego stadium wysokościowego obrzęku płuc, a "pienista różowa wydzielina" jest pochodzącą z oskrzeli wydzieliną zmieszaną z krwią pojawiającą się w wyniku uszkodzeń oskrzeli i płuc.
Wysokościowy obrzęk płuc był u Tomka w ostatecznym stadium, co oznacza, że poziom niedotlenienia musiał być szczególnie wysoki, a jego zdolność do poruszania się bliska zeru ze względu na brak paliwa (tlenu). Nie wydaje się natomiast, aby u Tomka rozwinął się wysokościowy obrzęk mózgu, ponieważ - według relacji Elisabeth - nie wykazywał on żadnych charakterystycznych objawów neurologicznych - uważa Champly, pracujący w zakładzie medycyny wysokogórskiej przy zespole szpitali regionu Pays du Mont-Blanc.
Wypowiedzi Mackiewicza nie wskazywały na jakieś zaburzenia

Z relacji Revol wynika, że wypowiedzi Mackiewicza nie wskazywały na jakieś zaburzenia, "były spójne, nie majaczył i był przytomny przez bardzo długi czas". Problemy z utratą przytomności uwidoczniły się w szczelinie śnieżnej. Zdaniem francuskiego lekarza były prawdopodobnie wywołane poważnym niedotlenieniem organizmu (hipoksją), a zgon Mackiewicza nastąpił w ciągu kilku kolejnych godzin. Tomek zasnął i nie odczuwał żadnego bólu - stwierdził francuski lekarz.
Zobacz niesamowity film z akcji ratunkowej na Nanga Parbat!
Zobacz niesamowity film z akcji ratunkowej na Nanga Parbat!
W rozmowie z agencją AFP Revol wyjawiła, że po raz pierwszy w życiu miała halucynacje, których do tej pory udawało się jej w górach uniknąć. Wydawało się jej, że ktoś przyniósł jej ciepłą herbatę, a "w ramach podziękowania będzie musiała zdjąć i oddać swoje buty".
Do tych słów odniósł się dr Champly. Te omamy nie były, w mojej opinii, wynikiem obrzęku mózgu, ponieważ miały charakter krótkotrwały i samoistnie ustąpiły. Elisabeth odnalazła i założyła z powrotem but, wykazała się przytomnością umysłu, podejmując decyzję o dalszym schodzeniu - mowił.
W opinii francuskiego lekarza, w przypadku obrzęku mózgu czy płuc, następowałoby nasilenie objawów i brak jakiejkolwiek poprawy, co doprowadziłoby do śpiączki, a następnie do pewnej śmierci, gdyby nie udało się szybko zejść do bazy.
Zimowe wejście Revol i Mackiewicza 25 stycznia na szczyt Nanga Parbat jest drugim w historii. Francuzka, która przebywa obecnie w szpitalu w Sallanches, jest drugą na świecie kobietą, która zdobyła ośmiotysięcznik o tej porze roku, a Mackiewicz pierwszym Polakiem na wierzchołku tej góry zimą.

...

Wyglada na to ze po prostu to byl jego czas.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:40, 04 Lut 2018    Temat postu:

Żona Mackiewicza ma dość. "Jeśli nie przestaniecie go opluwać…"
GŁOSUJ
GŁOSUJ
PODZIEL SIĘ
OPINIE
Anna Solska, żona Tomasza Mackiewicza, nie wytrzymała fali hejtu, jaka spływa na alpinistę, jego dzieci i nią samą. Za pośrednictwem Facebooka dała wyraźnie znać, że nie będzie tego dłużej tolerować. Emocjonalny wpis poruszył internautów.

"Proszę o powstrzymanie się od złych i nieludzkich komentarzy na tej stronie. Tomek zawsze pomagał innym, dawał z siebie wszystko każdemu, niewiele albo nic nie zostawiając sobie. Brał na siebie cierpienia innych i każdemu w cierpieniu starał się ulżyć. Nie miał nic w znaczeniu materialnym. Całe życie bardzo ciężko pracował. Podobnie jak ja" – apeluje na Facebooku Anna Solska. To jej odpowiedź na hejt po uruchomieniu zbiórki pieniężnej, najpierw na ratowanie Mackiewicza, dziś na trójkę jego dzieci.


Nie wszystkim podoba się fakt, że pieniądze trafią do bliskich alpinisty, podając m.in. takie argumenty jak "Mógł ich zabezpieczyć" czy "Po co właściwie się tam pchał?", a nawet, że "za taką śmierć nic się nie należy". Te słowa docierają do Solskiej i głęboko ją ranią, o czym pisze bez owijania w bawełnę. "O pieniądze nigdy nie dbał. Wręcz przeciwnie. Uważał, że są przyczyną największego zła na tym świecie" – wspomina męża i zaraz ostrzega hejterów. "Jeżeli nadal będziecie Państwo opluwać Jego i naszą rodzinę na tej stronie, wyłączę komentarze. Mimo wolności słowa. Dla Jego pamięci i z szacunku do Niego" – stwierdza.


Dalej żona Mackiewicza dodaje, że wolałaby nie poznawać ocen internautów w czasie żałoby. "Zostawcie je Państwo na później albo zachowajcie je dla siebie" – czytamy. Mimo że każdy ma prawo mówić i pisać, co tylko zechce, to Solska stwierdza: "Ale nie na tej stronie i nie w tej chwili.".

...

Niestety hejt...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:41, 05 Lut 2018    Temat postu:

dla polskich himalaistów po akcji na Nanga Parbat
Marta Brzezińska-Waleszczyk | 30/01/2018

McSobieski/Facebook
Udostępnij 71 Komentuj 0
MC Sobieski to niewidomy raper z Kalisza, który ukojenie znalazł w muzyce. Teraz przygotował niezwykły muzyczny hołd dla polskich wspinaczy po ich brawurowym wyczynie na Nanga Parbat.

Utwór „Śnieżne Anioły” to muzyczny hołd, jaki raper z Kalisza MC Sobieski składa polskim wspinaczom po ich niezwykłym wyczynie na Nanga Parbat. Utwór jest zadedykowany wprost Adamowi Bieleckiemu i Denisowi Urubko (oraz wspierającym ich Piotrowi Tomali i Jarosławowi Botorowi), którzy z bazy pod K2 ruszyli na Nanga Parbat na pomoc Elisabeth Revol oraz Tomaszowi Mackiewiczowi.



Bielecki, Urubko – himalajskie maszyny
Heroiczna akcja polskich wspinaczy odbiła się szerokim echem – ludzie z wielu krajów z zapartych tchem śledzili doniesienia z Himalajów. „Polscy bohaterowie”, „niezwykła próba”, „elita wspinaczy” – to tylko niektóre nagłówki z zagranicznych mediów komentujących dokonania ekipy ratunkowej. Bielecki oraz Urubko zostali wręcz nazwani „himalajskimi maszynami” po tym, jak trasę do Elisabeth Revol szacowaną na 16 godzin pokonali w zaledwie połowę tego czasu.

Ale jest jeszcze jedno zaszczytne miano, którym zostali obdarowani. „Śnieżnymi Aniołami” nazwał ich raper z Kalisza, MC Sobieski, który utwór o tym samym tytule zadedykował dzielnym wspinaczom.



„Śnieżne Anioły” na Nanga Parbat
Pod klipem na YouTube, który w jeden dzień został wyświetlony ponad 31 tys. razy muzyk napisał: „Utwór ten jest hołdem dla Polskich Alpinistów, którzy narażając własne życie, wyruszyli z akcją ratunkową, by ocalić ludzi. Piosenkę dedykuję również Panu Tomkowi, który swoje życie poświęcił pasji i miłości do gór. Niech ta krótka, muzyczna forma będzie poparciem dla bohaterstwa dzielnych Polaków”.

MC Sobieski pochodzi z Kalisza i muzyką zajmuje się amatorsko od wielu lat. Wraz z Sychem i Sutem tworzy zespół DTU, z którym ma na koncie trzy albumy: „W krainie luster” , „Iluzjonista”, „Czasoprzester”.



Niewidomy raper znajduje ukojenie w muzyce
„Gdy pewnego dnia dowiedziałem się od lekarzy, że choruję na nieuleczalną chorobę oczu i z dnia na dzień tracę wzrok ukojenie znalazłem w świecie muzyki, w której coraz bardziej się odnajdywałem” – pisze raper na swoim fanpage’u.

„Aby nie poddać się szarości dnia codziennego postanowiłem pobawić się z Wami muzyką – tak powstały Wyzwania Mc Sobieskiego. Show biznes pcha nam plastik do ucha, a ja chcę pokazać, że muzyka wcale nie musi być banalna i może nieść ze sobą przekaz moralny i duchowy, a przy tym bawić i wzruszać” – uzupełnia swoje motywacje MC Sobieski.

A jak Wam podoba się jego muzyczny hołd dla polskich himalaistów?

...

Bardzo poruszajace!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:43, 05 Lut 2018    Temat postu:

Zespół Marcin Kaczkan i Denis Urubko po spędzonej nocy w C1 zmierzają teraz w kierunku C2. Wszyscy pozostali uczestnicy są w bazie" – to najnowsze wieści od polskiej ekipy zdobywającej K2.

Na zdjęciu z drona, baza polskiej wyprawy narodowej na K2 w Karakorum; fot. Dariusz Załuski /PAP
Na zdjęciu z drona, baza polskiej wyprawy narodowej na K2 w Karakorum; fot. Dariusz Załuski /PAP
"Według prognozy pogody od popołudnia ma zacząć mocniej wiać" - czytamy na stronie Polskiego Himalaizmu Zimowego.

REKLAMA

Na pokonanie odcinka z bazy do obozu I potrzeba około 6 godzin. Obóz I znajduje się na wysokości 5950 metrów, a obóz II - na wysokości 6350 metrów. Dojście z C1 do C2 zajmuje około 5 godzin - informował Interię Rafał Fronia.

W Narodowej Zimowej Wyprawie na K2 uczestniczą Krzysztof Wielicki (kierownik wyprawy), Janusz Gołąb (kierownik sportowy), Piotr Snopczyński (kierownik bazy), Dariusz Załuski (filmowiec), Maciek Bedrejczuk, Adam Bielecki, Marek Chmielarski, Rafał Fronia, Marcin Kaczkan, Artur Małek, Denis Urubko i Piotr Tomala.

Ostatni ośmiotysięcznik

"Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020" to program Polskiego Związku Alpinizmu. Celem projektu jest dokonanie pierwszych zimowych wejść na ośmiotysięczniki.

W 2011 roku udałosię zdobyć Gasherbrum II(8035) w międzynarodowym składzie. Rok później Polacy - Adam Bielecki i Janusz Gołąb - weszli na Gasherbrum I(8068). W 2013 roku Maciej Berbeka, Adam Bielecki, Artur Małek i Tomasz Kowalski stanęli na szczycie Broad Peak (8047).

Ostatnim szczytem do zdobycia zimą pozostaje K2 (8611).

Rafał Fronia: C1 założone archiwum prywatne
...

Posuwaja sie naprzód!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:21, 05 Lut 2018    Temat postu:

Najnowsze wieści spod K2. „Nie chcemy tracić sił”
Polacy i K2 zimą
fot. Facebook.com/Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera/M. Chmielarski
SHARE
OCEŃ
Polacy walczą o zdobycie góry.

Himalaiści czekają pod K2 na kilkudniowe okno pogodowe. Będą wówczas mogli zakładać kolejne obozy i zbliżać się do szczytu.

Jak na razie wiadomo, że Marcin Kaczkan i Denis Urubko spędzili noc w obozie pierwszym (C1) i zamierzają wyruszyć w kierunku kolejnego. Nie będzie to łatwe. Jak poinformował kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki w rozmowie z TVN24.pl, na górze prędkość wiatru może wynosić nawet 150 kilometrów na godzinę.

Za półtora dnia ma wiać bardzo silny wiatr, więc nie chcemy tracić sił - powiedział Wielicki (TVN24.pl).

Pozostali wspinacze pozostają w bazie (5150 metrów). Zdaniem Wielickiego ich wspinaczka byłaby bezcelowa i powinni zachować energią na okno pogodowe.

Atak szczytowy

Pogoda w kolejnych dniach może umożliwić działania na wysokości 6800 metrów. Jak zapowiedział Wielicki w rozmowie z RMF24.pl, himalaiści podejmą wówczas próbę założenia obozu trzeciego nawet ponad 7 tys. metrów. Byłby to kluczowy punkt przygotowań przed zaatakowaniem wierzchołka.

Na razie nie wytypowano osób, które mogłyby podjąć się ataku szczytowego. Jeśli by tego dokonały, przeszyłyby do historii jako pierwsi zdobywcy K2 zimą.

Wszelkie medialne czy internetowe dywagacje odnośnie składu zespołu, który ma atakować szczyt, są wróżeniem z fusów – poinformował szef komitetu organizacyjnego wyprawy Janusz Majer (RMF24.pl).

Polacy spod K2 stali się sławni na całym świecie, gdy ewakuowali Elisabeth Revol ze ściany Nanga Parbat. Światowe media były pod wrażeniem prędkości z jaką dotarli do Francuzki. Nie udało się jednak uratować Tomasza Mackiewicza.

...

Tak bo ktos moze zaslabnac. Lepiej miec sily.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:28, 06 Lut 2018    Temat postu:

Giganci! Już mają Elisabeth Revol. Będą szli po Tomasza Mackiewicza? [MODLITWA]
Redakcja | 27/01/2018

Udostępnij 873 Komentuj 2
„Lodowi Wojownicy” – jak okrzyknięto himalaistów Denisa Urubko i Adama Bieleckiego – czy pójdą dalej ratować kolegę, który utknął pod szczytem Nanga Parbat? Publikujemy pasującą tu „Modlitwę wspinacza”. Niech nasza modlitwa im wszystkim towarzyszy!

Pamiętajmy też, że w akcji uczestniczy kolejnych dwóch polskich himalaistów: Jarosław Botor (kierownik wyprawy) i Piotr Tomala.

Czytaj także: Były heroinista uzależniony od gór. Poznajcie niezwykłą historię Tomasza Mackiewicza
„Modlitwa wspinacza”
Napisana go w 1979 roku pod Lhotse (8511 m.n.p.m.). Autorem jest Ignacy Walenty Nendza, śląski himalaista, grotołaz, działacz harcerski i instruktor alpinizmu.

Wyznanie

Wspinaczka, modlitwa ludzi wybranych
Intymnych marzeń warowny gród
Modlitwa słów niewypowiedzianych
Błogosław Panie nasz górski trud.

W kurniawie, w deszczu, w huku lawiny
wszędzie widzimy Twoją moc
Licząc bezcenne biwaku godziny
Pozwól nam przeżyć i tę noc.

W skalistych świątyń zawieszony cień
Za chwilę słońca uderzy nas blask
Pozwól nam przeżyć szczęśliwie dzień
Niech dosięgniemy ze szczytu gwiazd…



Czytaj także: Nanga Parbat: Elisabeth Revol bezpieczna
Czytaj także: Adam Bielecki, himalaista. Co w nim zmieniło spotkanie ze śmiercią?
Źródło: Strona internetowa Klubu Wysokogórskiego w Katowicach

...

Góry zbliżają do Boga zatem modlitwa jak najbardziej potrzebna!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 14:29, 06 Lut 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:44, 07 Lut 2018    Temat postu:

ISLAMIŚCI URZĄDZILI RZEŹ NA NANGA PARBAT. POLACY PRZEŻYLI TYLKO DZIĘKI CUDOWI
BY : GOMES LUT 6- 2018 0 COMMENT

Muzułmańscy terroryści dokonali krwawej masakry na Nanga Parbat. Polakom udało się przeżyć tylko dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności.


Islamski terroryzm dotarł nawet na górę Nanga Parbat. Zamachowcy dokonali krwawej jatki. Zginęło wielu wspinaczy.

RZEŹ NA NANGA PARBAT
Terroryści najpierw okradli himalaistów ze wszystkich cennych rzeczy. Następnie związali sportowców i rozstrzelali ich z zimną krwią.

Wojujący islamiści zupełnie bez powodu, bestialsko zamordowali 11 osób. Uroili sobie w głowach, że w ten sposób pomszczą śmierć Osamy Bin Ladena.





Ta historia mrozi krew w żyłach. Dramat rozegrał się w sobotnią noc 22 czerwca 2013 roku. Tylko cud sprawił, że wśród ofiar nie znaleźli się Polacy.

POLACY CUDEM UNIKNĘLI ŚMIERCI
Polskim sportowcom, których w owym czasie na Nanga Parbat była siódemka, szczęśliwie udało się uniknąć rzezi. Tuż przed makabrycznymi wydarzeniami zmienili bowiem obóz. Przebywali na większej wysokości, do której nie dotarli Talibowie.

Uzbrojeni po zęby terroryści byli umundurowani, przez co sprawiali wrażenie pakistańskich żołnierzy. Szybko jednak okazało się, że to Talibowie, którzy postanowili urządzić krwawą masakrę. Dopadli tych himalaistów, którzy znajdowali się akurat w obozie na niższej wysokości, gdzie odpoczywali i nabierali sił w związku z trudami wspinaczki. Zamachowcy zaatakowali himalaistów. Najpierw ich okradli, a potem rozstrzelali.







Codzienne busy do Holandii, Niemiec Belgii i Polski, bez przesiadek, pod dom nowymi autami
Lista ofiar jest międzynarodowa: Igor Swerhun, Badawi Kaszajew i Dimitrij Koniajew z Ukrainy, Anton Dobesz oraz Peter Szperka ze Słowacji, Chunfeng Yang i Jianfeng Rao z Chin, Honglu Chen ze Stanów Zjednoczonych, Ernestas Marksaitis z Litwy, Sona Sherpa z Nepalu oraz Pakistańczyk Ali Hussain.

– To był czysty przypadek i szczęście, że byliśmy akurat wysoko. Gdyby ktoś z pozostałych uczestników miał problemy żołądkowe lub po prostu gorzej się czuł i odpoczywał w bazie, mógłby go spotkać ten sam los. To smutne i tragiczne, że osoby, z którymi jeszcze dzień wcześniej rozmawialiśmy, żartowaliśmy, jedliśmy wspólne posiłki w mesie i wspinaliśmy się, w tej chwili już nie żyją – relacjonowali polscy himalaiści, którzy w owym czasie znajdowali się na Nanga Parbat

...

Nie tylko natura grozna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:49, 07 Lut 2018    Temat postu:

Adam Bielecki miał wypadek na K2!
07.02.2018 14:25

Adam Bielecki, jeden z uczestników wyprawy na K2, miał wypadek — poinformował kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki. Dodał, że obrażenia są znaczne i że himalaistę czeka kilkudniowa rekonwalescencja w bazie.

Wyprawa na K2: Marek Chmielarski robi wycieczkę po bazie [WIDEO]
— Adam Bielecki miał wypadek. Spadł na niego kamień, ma obrażenia nosa i czoła. Konieczne było szycie — mówił w rozmowie z TVN24 Krzysztof Wielicki.



Jak dodał, himalaista nie stracił przytomności wskutek wypadku, ale jak na razie wolą poczekać na wyniki konsultacji lekarskich. Wspinacza na pewno czeka rekonwalescencja. — Kilka dni spędzi w bazie, ale akcja będzie kontynuowana — przekazał Wielicki.

Wyprawa na K2. Zobacz, w jakich warunkach radzą sobie himalaiści. Zdjęcia zapierają dech!

W środę wiatr wygonił z góry do bazy Marcina Kaczkana, Denisa Urubkę i Dariusza Załuskiego. W obozie pierwszym (5950 m) pozostał jedynie Maciej Bedrejczuk, który spędził tam noc i ruszył do „dwójki” na 6300 m. Rano miejscowego czasu z bazy wyszedł zespół Adam Bielecki i Janusz Gołąb.

..

Sa trudnosci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 5 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy