Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Katastrofa cywilizacyjna w Polsce!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 70, 71, 72  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:17, 29 Paź 2014    Temat postu:

Zrównają z ziemią 100-letni budynek. Powstanie tam osiedle

Pochodzący z XIX w. schron piechoty we Wrocławiu zostanie wyburzony. Na jego miejscu deweloper chce postawić osiedle mieszkaniowe.

Przy ul. Grabiszyńskiej we Wrocławiu, na wysokości pętli tramwajowej na Oporowie, znajduje się pochodzący z przełomu XIX i XX w. schron piechoty. W czasie II wojny światowej służył jako schron przeciwlotniczy, a po roku 1945 zainstalowała się w nim jednostka radiolokacyjna. Z użytku wyszedł dopiero pod koniec lat 80.

Choć obiekt mógł stać się turystyczną atrakcją, wraz z wieloma podobnymi budowlami fortyfikacyjnymi na terenie Wrocławia, to jego przyszłość nie rysuje się w jasnych barwach. Działka, na której znajduje się schron jest własnością prywatną i właśnie tam deweloper planuje budowę osiedla mieszkaniowego.

W tym celu rozpoczęto już rozbiórkę ponad stuletniego schronu i wycinkę okalających go drzew. Czy nie chroni go jednak wpis do rejestru lub ewidencji zabytków? Niestety, nie. Obiekt fortyfikacyjny przy ul. Grabiszyńskiej nie znalazł się w wykazie wrocławskich zabytków. Miejski konserwator zabytków we Wrocławiu nie planuje interweniować w tej sprawie. Tłumaczy się brakiem obiektu w rejestrze i faktem, że nie każdy wiekowy budynek musi się tam znaleźć.

Tablica informacyjna znajdująca się na terenie robót rozbiórkowych wyraźnie wskazuje, że decyzja o zburzeniu schronu zapadła już w 2010 r. Wrocławskie Stowarzyszenie Fortyfikacyjne zapowiada interwencję u wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Na antenie "Radia Wrocław" Stanisław Kolouszek z WSF wspomniał, że ustawa o ochronie zabytków mówi o ochronie zabytków, a nie rejestrze zabytków i zadaniem służb konserwatorskich jest niedopuszczanie do takich, jak nazwał wyburzanie schronu przy Grabiszyńskiej, aktów barbarzyństwa.

- Niedługo Wrocław pozbędzie się wszystkich ciekawszych zabytków, pozostanie tylko Rynek i Ostrów Tumski i do widzenia - powiedział Kolouszek.

...

Tylko glupek niszczy atrakcje . Nowe bloki moga byc gdziekolwiek .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:02, 31 Paź 2014    Temat postu:

By uniknąć kary, ukryła się w lesie. Z 5-letnią córką!

Poszukiwana przez kilkanaście prokuratur 34-latka z Wielunia od kilku dni ukrywała się w lesie wraz z 5-letnią córką. Podejrzana o kilkaset oszustw została zatrzymana przez policjantów z Wisły.

Policjanci z Wisły otrzymali od mieszkańców Istebnej zgłoszenie, że w zagajniku leśnym - w przysiółku Mikszówka, przebywa kobieta z dzieckiem. Obawy mieszkańców się potwierdziły. Pochodząca z Wielunia 34-latka wraz z kilkuletnią córeczką od co najmniej kilku dni mieszkała w lesie - pod gołym niebem. - W nocy temperatura powietrza spadała nawet poniżej zera. Policjanci wezwali pogotowie - relacjonuje Rafał Domagała, oficer prasowy cieszyńskiej policji.

Życiu i zdrowiu kobiety oraz jej dziecka nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Lekarze określili ich stan jako dobry. Funkcjonariusze ustalili, że 34-latka ukrywała się w lesie, bo była poszukiwana przez 13 prokuratur w całym kraju. - Wystawiono za nią dwa listy gończe. Podejrzana o ponad 300 oszustw w tym m.in. oszustw aukcyjnych. Kobieta wystawiała w internecie przedmioty, pobierała należność i nie wysyłała zamówionych przedmiotów - tłumaczy rzecznik. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że poszukiwana miała przy sobie 6 tys. złotych. Oszustka trafiła do aresztu, a dziecko, na podstawie decyzji kuratora sądowego - do pogotowia opiekuńczego. Kobiecie, oprócz odpowiedzialności za oszustwa, grozi dodatkowo 5 lat więzienia za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo.

>>>

To dziecku pomogla .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:12, 13 Lis 2014    Temat postu:

Smartfony celem cyberprzestępców

Postępująca cyfryzacja naraża nas na ataki. Łakomym kąskiem są dane w banku, ale i w naszym telefonie. Eksperci ostrzegają, że celem może być każdy z nas - pisze "Rzeczpospolita".

Ale zwykli mobilni użytkownicy internetu mogą się też bronić przed cyberprzestępcami.

W ogóle nie przechowujmy najważniejszych danych na mobilnych urządzeniach - doradza specjalista ds. ochrony danych Nikolay Elenkov.

To ryzykowne, bo większość smartfonów i tabletów robi automatyczny backup przynajmniej części twoich danych w chmurze - zauważa autor książki "Android Security Internals". I radzi zabezpieczyć urządzenia kodem, ale nie 4-cyfrowym PIN ani popularnym schematem odblokowania, oraz zaszyfrować dane.

Trzeba również pamiętać o instalowaniu aplikacji pochodzących tylko z wiarygodnych źródeł i unikaniu korzystania z darmowych, niezabezpieczonych sieci WiFi.

>>>

Tak uwazajmy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:34, 27 Lis 2014    Temat postu:

14-latka w ciąży. Była gwałcona przez ojca zastępczego, eks-policjanta?

Dariusz H. emerytowany policjant, który od 10 lat tworzył rodzinę zastępczą dla dwójki dzieci, jest podejrzewany o utrzymywanie kontaktów seksualnych z dziewczynką, którą miał się opiekować. 14-latka jest dziś w 4 miesiącu ciąży. Rodzina zastępcza została rozwiązana, a gdy dzieci wróciły do biologicznych rodziców i opowiedziały, co działo się w domu byłego policjanta. Dariusz H. został aresztowany.

- To jeszcze dziecko, jak wziął dziecko i podjął się wychowania, to się wychowuje, a nie molestuje - mówi załamany ojciec biologiczny 14-latki. Nieraz w nocy budzi się: "zostaw, nie ruszaj" - tylko te słowa słyszę. Prosiłem córkę żeby mi powiedziała, co się tam działo, a ona tylko wzrusza ramionami. Jesteśmy załamani - dodaje ojciec nastolatki.

Dziewczynka razem ze swoim starszym bratem trafiła do rodziny zastępczej, kiedy miała 4 lata, a jej brat - 6. Pochodzą z rodziny wielodzietnej, ich biologiczni rodzice byli wychowawczo niewydolni. Dariusz H. pracował wówczas w policji, jego żona Małgorzata zajmowała się domem. Mieli dwoje własnego potomstwa. Opinie ośrodka adopcyjnego na temat rodziców były pozytywne, dzieci bardzo szybko zaakceptowały nową rodzinę.

W 2008 roku żona Dariusza H. zniknęła bez śladu. Prokuratura Okręgowa w Opolu podejrzewała zabójstwo, a nie zaginięcie. Nie udało się jednak odnaleźć ciała kobiety i w kwietniu 2010 sprawa została umorzona.

W tym samym czasie do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Opolu dotarły niepokojące sygnały o dziwnych metodach wychowawczych stosowanych przez Dariusza H. To szkoła nas zawiadomiła – przyznaje dyrektor Elżbieta Ciupek. W rozmowie z pedagogiem chłopiec przyznał, że boi się taty, jeśli jest niegrzeczny to tata może przylać mu pasem lub drewnianą łyżką, kary wymierza również jeden ze starszych braci - opowiada dyrektorka PCPR. Dziewczynka także przyznała się pedagogowi szkolnemu, że boi się ojca, że za karę jest zmuszana do klęczenia na podłodze. To był poważny sygnał pokazujący, że w tej rodzinie nie jest do końca tak dobrze jak powinno być i od razu poinformowaliśmy o tym sąd, aby zajął się tą rodziną - podkreśla dyrektorka PCPR-u.

Sąd rodzinny postanowił jedynie ograniczyć prawa rodzicielskie Dariuszowi H., nie rozwiązał rodziny zastępczej i wprowadził dodatkowy nadzór kuratora. Dziennikarka Uwagi! poprosiła sąd o uzasadnienie tej decyzji. - Nie każde zaniedbanie, i nie każda nieprawidłowość powinna od razu skutkować odebraniem dzieci - twierdzi Prezes Sądu Rejonowego w Opolu sędzia Monika Ciemięga.

Do sądu trafiło także stanowisko Prokuratury Okręgowej, która prowadziła śledztwo w sprawie zabójstwa Małgorzaty H. Podczas postępowania pojawiły się poważne wątpliwości i zastrzeżenia do osoby Dariusza H. jego kwalifikacji i kompetencji do prowadzenia rodziny zastępczej. Prokurator sugerował rozwiązanie tej rodziny. Sąd rodzinny miał jednak inne zdanie i dzieci pozostawił pod opieką Dariusza H.

Kolejny niepokojący sygnał przyszedł we wrześniu, kiedy okazało się, że dzieci mieszkają ze swoimi biologicznymi rodzicami i tam też rozpoczęły rok szkolny. Dariusz H. nie potrafił logicznie wyjaśnić dyrektorce PCPR-u skąd taki pomysł. W związku z tą sytuacją 25 września Sąd Rodzinny w Opolu podjął wreszcie decyzję o rozwiązaniu rodziny zastępczej Dariusza H. Miesiąc później okazało się, że dziewczynka spodziewa się dziecka. Nie przyznała się do tego rodzicom. Potem okazało się, że podejrzewała ciążę, ale bała się mówić.

- Jestem totalnie załamania. Pytałam czyje to dziecko, córka rozpłakała się i powiedziała "Mamo to jest pana Darka dziecko". "Mamo wieczorem kąpałam się, przychodził pan Darek wchodził do łóżka, czułam to" - mówi matka dziewczynki. 14-latka zeznała, że wszystko zaczęło się, kiedy skończyła 9 lat.

Dariusz H. został aresztowany na 3 miesiące pod zarzutem obcowania płciowego z osobą, która nie skończyła piętnastu lat. Grozi mu 10 lat więzienia.

...

Kompletny horror .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:09, 04 Gru 2014    Temat postu:

W Kielcach masowo wyrywają torebki. Panie się boją!

Okradziona ocenia swoje łączne straty na 500 złotych - Echo Dnia

Złodziej wyrwał torebkę kobiecie na ulicy Grochowej w Kielcach. Mieszkanka pobliskiego osiedla alarmuje, że ona i jej sąsiedzi nie czują się bezpiecznie.

- Mieszkam przy ulicy Grunwaldzkiej w Kielcach, zaraz za wiaduktem. To zawsze była bardzo spokojna okolica, a ostatnio zaczęło się źle dziać. Ludzie boją się wychodzić z domu i to nie tylko po zmierzchu. Sama miałam sytuację, że gdy szłam z zakupami przy pawilonach na Karczówkowskiej, ruszyli za mną trzej zakapturzeni młodzi ludzie. Weszłam do sklepu, a gdy po jakimś czasie wyszłam, jeden z nich wciąż stał na zewnątrz. Weszłam do kolejnego sklepu i poczekałam dłużej - opowiada stała Czytelniczka "Echa Dnia".

Przewrócił i wyrwał

Przypomnijmy, pod koniec października przy ulicy Grunwaldzkiej torebki straciły dwie panie. Najpierw złodziej wyrwał własność 32-latce. Kilka dni później, w sobotnie przedpołudnie na ofiarę upatrzył sobie 84-latkę. Gdy kielczanka broniła swej torebki, mężczyzna przewrócił ją i dopiero wtedy wyrwał łup. Kryminalni zatrzymali 19-latka podejrzewanego o kradzież i rozbój. Mężczyzna został objęty dozorem.

Dzielnica starszych ludzi

- Napadnięta to moja sąsiadka. Widziałam ją całą zakrwawioną. Słyszałam, że podobno już po tych wydarzeniach i po zatrzymaniu 19-latka, w okolicach poczty przy ulicy Karczówkowskiej okradzione zostały dwie panie z ulicy Zimnej, które szły do kościoła. Wiem, że zbierane były podpisy mieszkańców pod apelem do policjantów o nasilenie patroli. Ksiądz w ogłoszeniach apelował, by w związku z licznym kradzieżami osoby, które znajdą gdzieś porzucone dokumenty przynosiły je na plebanię. To dzielnica starszych ludzi. Wygląda na to, że ktoś upatrzył sobie naszą okolicę i szuka tu ofiar - mówi mieszkanka ulicy Grunwaldzkiej.

Próba na Piekoszowskiej

- Nie mamy zgłoszenia, by w listopadzie przy ulicy Karczówkowskiej miało miejsce takie zajście - odpowiada Grzegorz Dudek, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach i dodaje: - 7 listopada przy ulicy Piekoszowskiej doszło do usiłowania kradzieży metodą na wyrwę. Podejrzany nastolatek został zatrzymany i objęty dozorem. 18 listopada do II Komisariatu Policji wpłynęła prośba od spółdzielni mieszkaniowej Armatury. Z jej przedstawicielami spotkał się już kierownik rewiru dzielnicowych. Uwagi mieszkańców, są przekazywane policjantom patrolującym ten teren.

Jeszcze jedna wyrwa

Tymczasem w tym tygodniu przy pobliskiej ulicy Grochowej doszło do kolejnej kradzieży. W nocy z niedzieli na poniedziałek krótko przed godziną 3 przechodziła tędy 41-latka, Z relacji policjantów wynika, że rabuś wyrwał kobiecie torebkę, w której miała 50 złotych, dokumenty i komórkę. Okradziona ocenia swoje łączne straty na 500 złotych.

...

Scyzoryki szaleja ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:10, 04 Gru 2014    Temat postu:

Butelki, resztki jedzenia: na bydgoskim Błoniu wygląda jak po festynie

Śmieci na pętli na Błoniu - MM Bydgoszcz

Na trawnikach i chodnikach leżą puste plastikowe butelki, papiery, resztki jedzenia - jednym słowem śmieci. Kto to posprząta?

W ciągu paru dni kilka osób zgłosiło się do naszej redakcji z tą samą sprawą. Chodzi o bałagan, jaki panuje na trawnikach na pętli autobusowej na Błoniu. - Gdybym zobaczył tych, co tak śmiecą, to nie wiem, co bym im zrobił - mówi jeden z naszych Czytelników, mieszkaniec Błonia.

Ludzie śmiecą, nikt nie sprząta

- Ciekawe, czy w domu też się tak zachowują i robią chlew. Ale jest jeszcze druga strona medalu - przecież to wszystko ktoś powinien posprzątać. Ze śmietników się wysypuje, a wiatr niesie wszystko na trawniki - mówi dalej.

- Jak można tak zaniedbać teren, po którym codziennie kręcą się setki bydgoszczan? - pyta z kolei pani Barbara, która na Błoniu pracuje i codziennie spędza kilka chwil na pętli, czekając na autobus. - Wiadomo, że to głównie wynika z braku kultury ludzi, którzy tu śmiecą. Ale może, gdyby widzieli, że teren jest czysty i wypielęgnowany, to by to uszanowali.

Nie tylko tam jest problem

- Ta sprawa nie dotyczy tylko Błonia. W całym mieście znajdzie się mnóstwo miejsc, w których wygląda, jak tuż po festynie. To ma być czysta Bydgoszcz? - pyta kobieta.

Ze sprawą odezwaliśmy się do urzędu miasta. - Sprawa już została przekazana wydziałowi gospodarki komunalnej - mówi Agnieszka Pawlak z wydziału obsługi mediów w ratuszu. - Sprawdzimy co tam się dzieje i podejmiemy interwencję.

...

Takich mamy ludzi ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:05, 12 Gru 2014    Temat postu:

Niepełnosprawny dąbrowianin oskarżył policjantów o pobicie. Finał sprawy
Katarzyna Nylec

Mężczyzna oskarżył funkcjonariuszy o pobicie i bezpodstawne zatrzymanie.

Prokuratura umorzyła postępowanie dotyczące policjantów z Dąbrowy Górniczej, którzy zatrzymali niepełnosprawnego pana Pawła. Mężczyzna oskarżył funkcjonariuszy o pobicie i bezpodstawne zatrzymanie.

Do zatrzymania doszło we wrześniu zeszłego roku na terenie Dąbrowy Górniczej. Pan Paweł wraz ze swoją narzeczoną Katarzyną kilka minut po północy opuścili imprezę urodzinową rodziny. Wezwali taksówkę, która przewiozła parę pod blok, gdzie mieszkają. Z relacji poszkodowanego mężczyzny wynikało, że gdy przypinał nogi do wózka, na ulicy pojawił się radiowóz.

Dąbrowianin krzyknął: "poczekajcie, chyba nie przejedziecie kulawego". Chwilę później para weszła do jednego z okolicznych sklepów. - Wtedy ktoś poświecił mi w oczy latarką i uderzył pięścią w twarz - tłumaczył pan Paweł. Mężczyzna zdecydował się na złożenie zawiadomienia do prokuratury, bo jak twierdził, policjanci byli wyjątkowo brutalni i bezwzględni - klęczeli na jego klatce piersiowej, wyszarpali go z wózka, a po przewiezieniu na komendę kazali mu leżeć na ziemi i straszyli go.

Zupełnie odmienną wersję przedstawiła dąbrowska policja. Mundurowi tłumaczyli, że gdy przejeżdżali obok bloku pary w ich kierunku padły wulgarne wyzwiska. Jednak udający się na interwencję policjanci nie zwrócili na to uwagi. Po powrocie do radiowozu zauważyli uszkodzone lusterko.

Jeden ze świadków widział, jak ktoś rzuca cegłą w samochód. Podczas próby wylegitymowania dąbrowianina mężczyzna przewrócił się, obrzucił policjantów stekiem wyzwisk i ich opluł. Ponadto zarówno zatrzymany, jak i jego partnerka byli pijani - on wydmuchał 2 promile alkoholu, kobieta - promil.

Pan Paweł oskarżył policjantów o pobicie i bezprawne zatrzymanie. Prokuratura Okręgowa w Katowicach do prowadzenia sprawy wyznaczyła Prokuraturę Rejonową Katowice-Wschód. Śledczy nie potwierdzili wersji przedstawionej przez poszkodowanego. - Poza panem Pawłem G. i jego partnerką Katarzyną K. przesłuchaliśmy jeszcze 7 świadków zdarzenia - tłumaczy prok. Jacek Pandel, szef katowickiej prokuratury.

W opinii prokuratora policjanci nie przekroczyli swoich uprawnień. - Przeprowadzono kontrolę instancyjną, która nie potwierdziła zarzutu kierowanego przez poszkodowanego. Panu Pawłowi przysługiwało zażalenie na decyzję prokuratury. Sąd go jednak nie uwzględnił, a materiał dowodowy uznał za kompletny - dodaje prokurator.

>>>

Absolutnie nie powiem kto winien . Nie mam pojecia ale jakies zlo bylo .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:43, 12 Gru 2014    Temat postu:

79-letni mieszkaniec Gdańska wiódł spokojne życie emeryta, do czasu gdy poszedł zapłacić czynsz za mieszkanie. Wtedy, pracownica spółdzielni poinformowała go, że nie może przyjąć pieniędzy, którymi chce zapłacić, gdyż banknoty te są fałszywe. Staruszek postanowił wyjaśnić sprawę na poczcie, ponieważ jego jedynym źródłem dochodu była emerytura przynoszona co miesiąc przez listonosza. Urzędniczka w oddziale pocztowym potwierdziła to, co powiedziała pracownica spółdzielni: pieniądze są fałszywe. Dlatego sfrustrowany 79-latek udał się na komisariat, gdzie złożył wyjaśnienie.

W rozmowie z policjantami twierdził, że pieniądze otrzymał od listonosza, a w domu może mieć ich więcej. W celu wyjaśnienia sprawy funkcjonariusze pojechali wraz z emerytem do jego mieszkania. Podczas przeszukania natrafiono na drukarkę, skaner oraz arkusze papieru - wszystkie sprzęty potrzebne do produkcji banknotów. Okazało się, że rzeczy należą do dwóch synów, którzy mieszkali z ojcem.

79-latek nie zdawał sobie sprawy z tego, czym zajmują się jego 40-letnie dzieci. Dowody wskazują, że to synowie podłożyli ojcu fałszywe pieniądze, a staruszek nieświadomie wprowadzał je do obrotu.

- Postępowanie rozpoczęto w czwartek. Wówczas przystąpiono do czynności. Zabezpieczono materiały niezbędne do produkcji fałszywych banknotów. Teraz zostaną one poddane analizie - powiedział Wirtualnej Polsce Cezary Szostak z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa.

Przestępstwo fałszowania pieniędzy jest ścigane już na etapie przygotowania. Prawo przewiduje za to karę od 5 do 25 lat pozbawienia wolności.

>>>

Ale synowie !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:06, 16 Gru 2014    Temat postu:

Piotr Halicki

"Nie daj się złowić". Ruszyła akcja ZTM

W przedświątecznym okresie wzrasta aktywność złodziei kieszonkowych. Uwagę pasażerów chce zwrócić na to Zarząd Transportu Miejskiego, który wraz z Komendą Stołeczną Policji, rozpoczął właśnie kampanię społeczną pod hasłem "Nie daj się złowić". Akcja potrwa do 24 grudnia.

Grudniowe popołudnie w Warszawie. Grupa studentek wraca z zajęć autobusem linii 128. Kieszonkowcy wykorzystują nieuwagę kobiet i kradną jednej z nich portfel. Studentka dowiaduje się o stracie od… nieumundurowanego funkcjonariusza policji, który podróżował tym samym autobusem. Ta sytuacja miała miejsce kilka dni temu. Tym razem kobieta miała szczęście. Zdarza się jednak, że złodzieje uciekają z łupem, a ofiara dowiaduje się, że została okradziona, kiedy nie ma ich już w pobliżu.

ZTM, we współpracy z Wydziałem Wywiadowczo-Patrolowym KSP, opracował zasady, których przestrzeganie utrudni kieszonkowcom działanie. Oto kilka ich rad, do których warto się stosować:

- zamkniętą torebkę trzymaj zawsze przed sobą,

- noś przy sobie tylko niezbędną gotówkę,

- nie pokazuj zawartości portfela,

- nie noś portfela w tylnych kieszeniach spodni,

- nie noś portfela w zewnętrznych kieszeniach ubrania.

Do 24 grudnia plakaty z poradami będą eksponowane w autobusach, tramwajach, pociągach metra i Szybkiej Kolei Miejskiej oraz w Punktach Obsługi Pasażerów ZTM. Spoty będą wyświetlane na monitorach w pojazdach komunikacji miejskiej oraz na ekranach na stacjach metra.

W przedświątecznym okresie wzmożone działania podejmą także policjanci. Pojazdy komunikacji miejskiej i popularne węzły przesiadkowe będą patrolowane przez większą liczbę umundurowanych funkcjonariuszy, jak i tych w cywilnych ubraniach. Głównym zadaniem tych ostatnich będzie zatrzymywanie sprawców przestępstw na gorącym uczynku. W ramach działań edukacyjnych, wykorzystując nieuwagę osób podróżujących komunikacją miejską, będą też inscenizować kradzieże kieszonkowe. Działania tego typu najskuteczniej uświadamiają okradzionym osobom, że chwilowe roztargnienie lub pozostawienie bagażu bez opieki może zakończyć się utratą pieniędzy lub wartościowych przedmiotów.

Jak przekonuje ZTM, dzięki pracy policjantów i organizowanym kampaniom społecznym, liczba kradzieży kieszonkowych spadła w ciągu ostatnich trzech lat o prawie 25 procent, z 1760 w 2011 roku do 1327 w roku ubiegłym. Od stycznia do listopada 2014 r. odnotowano 1154 kradzieże.

...

Zatem uwazajmy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:27, 16 Gru 2014    Temat postu:

Policjanci śmiertelnie pobili zatrzymanego. Nie przyznają się do winy

Prawie półtora roku toczyło się śledztwo w sprawie policjantów, którzy śmiertelnie pobili na komisariacie mieszkańca Wałbrzycha. Prokurator dopiero wczoraj przedstawił zarzuty funkcjonariuszom.

Dwóch funkcjonariuszy Komisariatu V przy ul. Andersa w Wałbrzychu po długim śledztwie usłyszało zarzuty przekroczenia uprawnień i pobicia ze skutkiem śmiertelnym 35-letniego mieszkańca wałbrzyskiej dzielnicy Biały Kamień, Piotra G.

Do zdarzenia doszło 9 sierpnia 2013 r. - 35-latek trafił na komisariat przy Andersa jako sprawca wykroczenia zakłócenia porządku publicznego. Bezpośrednim powodem przewiezienia mężczyzny na komisariat była odmowa podania funkcjonariuszom danych osobowych na miejscu interwencji - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Ewa Ścierzyńska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

Kilka godzin później, ok. godz. 21:00, ciało Piotra G. zostało zauważone przez przechodniów przy ul. Andersa, w odległości niecałego kilometra od komisariatu. Wezwano natychmiast pogotowie ratunkowe, któremu mimo reanimacji, nie udało się przywrócić funkcji życiowych 35-latka.

12 sierpnia 2013 r. matka 35-letniego mężczyzny zawiadomiła Prokuraturę Rejonową w Wałbrzychu, że przyczyną śmierci jej syna mogą być obrażenia, których doznał podczas pobytu w Komisariacie V. - Przeprowadzona nazajutrz sekcja zwłok Piotra G. wykazała liczne obrażenia głowy i klatki piersiowej, złamanie dwóch żeber i pęknięcie śledziony, co było bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny - tłumaczy Ścierzyńska.

Dlaczego śledztwo trwało aż półtora roku? Kompletowano materiał dowodowy, który ostatecznie uzasadnił podejrzenie, że obrażenia pokrzywdzonego mieszkańca Wałbrzycha powstały w wyniku stosowania przemocy przez policjantów z komisariatu, na który 35-latek trafił jako sprawca wykroczenia.

Paweł H. i Grzegorz K. zostali zawieszeni w czynnościach służbowych. Nie przyznają się do postawionych im zarzutów i odmawiają składania wyjaśnień. Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.

...

Znowu horror .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:40, 16 Gru 2014    Temat postu:

Zmuszała 16-letnią córkę do prostytucji. Ciężarna nastolatka miała zarobić na dziecka

Wstrząsająca historia w Wodzisławiu Śląskim. 55-letnia kobieta oddała swoją 16-letnią córkę w ręce sutenera i dzieliła się z nim pieniędzmi z nierządu. Dziewczyna była w ciąży. Matka zmuszała ją do prostytucji twierdząc, że ma w ten sposób zarobić na dziecko.

O tej bulwersującej sprawie poinformował prokuraturę znajomy 16-latki. Aleksandra Ł. potwierdziła te zarzuty podczas śledztwa. Dziewczyna wyznała też, że boi się, iż podobny los może spotkać jej młodszą siostrę.

- 31 października skierowaliśmy do sądu w Wodzisławiu Śląskim akt oskarżenia przeciwko Izabeli D. oraz Januszowi K. Izabela D. jest podejrzana o nakłanianie do prostytucji i czerpanie korzyści majątkowych płynących z uprawianie prostytucji przez Aleksandrę Ł., własną córkę - powiedzial TVP.Info Witold Janiec, szef prokuratury w Wodzisławiu Śląskim.

Janusz K. także oskarżony jest o czerpanie korzyści majątkowych z uprawiania prostytucji przez Aleksandrę Ł.

...

Koszmar . Nie mozna tego czytac . Szatan swoja droga a tu mamy ludzi demonow ... ,,matka" ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:59, 23 Gru 2014    Temat postu:

House o koszulkach "Piii ... Your Xmas": Przykro nam, jeśli kogoś uraziliśmy

Na krótko przed Bożym Narodzeniem sieć House należąca do polskiej firmy odzieżowej LPP wprowadziła do swoich sklepów koszulki z napisem „ "Piii ... Your Xmas" (czyli po polsku „Piiii ... Wasze Święta”). Wywołało to oburzenie niektórych klientów, oraz protesty środowisk katolickich. Teraz firma wyjaśnia, że nie chciała nikogo urazić.


Koszulka z napisem pojawiła się zarówno w salonach sprzedaży, jak w i sklepie internetowym House. W połowie zeszłego tygodnia na t-shirt zwrócił uwagę katolicki serwis Fronda.pl.

- Firma odzieżowa House sprzedaje niebywale obraźliwe wobec Boga i chrześcijan koszulki. Widnieje na nich napis: "Piii ... Your Xmas" , co oznacza po prostu: "pieprzyć twoje święta". Mówiąc krótko: koszulki sprzedawane przez House wzywają do "pieprzenia" świąt, które upamiętniają wcielenie Boga - stwierdzili redaktorzy serwisu.

W internecie powstała petycja z żądaniem wycofania koszulek. Podpisało ją niemal 20 tys. osób. Pojawiły się głosy nawołujące do bojkotu firmy LPP. A na profilu Facebookowym marki House rozpoczęła się zażarta dyskusja między przeciwnikami i zwolennikami koszulek.

Na nasze pytania o tę sprawę odpowiedziała rzeczniczka LPP Marta Chlewicka, zaznaczając, że firma nie zamierzała nikogo obrażać:

- Przykro nam, jeśli ktokolwiek poczuł się urażony.

Ponadto rzeczniczka firmy LPP podkreśla:

- Naszą intencją nie było obrażanie czyichkolwiek uczuć religijnych, ani tym bardziej umniejszanie wartości, jakie niosą ze sobą święta Bożego Narodzenia. Celem zamieszczonego na koszulce nadruku nie było także wykorzystanie przekazów o złych konotacjach.

Środowiska katolickie coraz ostrzej reagują, w przypadku, gdy uznają działania jakichś firm za kontrowersyjne. Od pewnego czasu trwają z ich strony nawoływania do bojkotu Empiku. A już kilka miesięcy temu celem ataków był także House – marce zarzucano seksualizację nastolatków. Można się więc było spodziewać, że i koszulka z wulgarnym napisem może wywołać protesty. LPP nie odpowiedziało nam jednak wprost, czy brano pod uwagę ewentualną ostrą reakcję. Rzeczniczka firmy stwierdziła tylko:

- Założeniem kolekcji, która w ostatnich dniach wywołuje dyskusję, było żartobliwe spojrzenie na wszechobecną gonitwę, w której niemal wszyscy uczestniczymy w okresie poprzedzającym Święta. Z komentarzy które otrzymujemy wynika, że wiele osób podobnie zinterpretowało nasze intencje.

Pojawia się jednak pytanie, czy koszulki "Piii ... Your Xmas" nie podobają się tylko katolickim działaczom? Jak komentuje na Facebooku pan Damian:

- Nie interesują mnie kwestie religijne. Ale nie chcę, aby moje dziecko, z którym mijam czasem wystawy sklepowe, widziało na nich wulgarne napisy.

W tej chwili nikt już raczej koszulek nie zobaczy. Jak poinformowała firma, zapasy tego produktu zostały wyczerpane i nie jest on już dostępny w sklepach.

...

Do niewidzenia na pewno u tych zwyrodnialcow nic nie kupie ! I to nie Zachodniacy to niby ,,rodacy" to robia . Tfu najgorsza holota .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:03, 23 Gru 2014    Temat postu:

59-latka zostawiła ojca zamkniętego w mieszkaniu na 16 dni. Sąd wypuścił ją na wolność

Elżbieta J. z Bochni, która porzuciła wymagającego opieki ojca, przez co mężczyzna zmarł, jest oskarżona o zabójstwo. Mimo to, sąd wypuścił kobietę na wolność.

Podczas rozprawy otwierającej proces 59- letnia kobieta odmówiła składania wyjaśnień. Potwierdziła jednak te złożone w czasie wcześniejszych przesłuchań. Oskarżona nie przyznała się do winy. Sąd postanowił wypuścić kobietę na wolność, o co prosił jej obrońca.W areszcie przesiedziała dotychczas dziewięć miesięcy.

Jak powiedział Radiu Kraków rzecznik tarnowskiego sądu, Tomasz Kozioł, sąd uznał, że nie ma już realnej groźby matactwa. Wziął pod uwagę sytuację życiową, wiek oraz problemy zdrowotne Elżbiety J. i ocenił, że nie ma obawy, że mogłaby się ukrywać lub zbiec.

Kozioł dodał, że kluczowe dla sprawy dowody - zeznania i dokumentacja medyczna - są w rękach sądu, a więc oskarżona nie ma możliwości wpływu na ich treść.

Dlatego też sąd nie widział nawet potrzeby odbierania kobiecie paszportu. Musi się jedynie stawiać na policję.

Elżbieta J., która zostawiła chorego 83-letniego ojca w domu bez opieki na ponad dwa tygodnie, jest oskarżona o zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Zdaniem prokuratury, kobieta zdawała sobie sprawę, do czego może doprowadzić jej zachowanie. 59-latka przekonywała sąd, że wyjechała na 16 dni, bo nie dawała sobie już rady z ojcem. Podkreślała jednak, że zostawiła mu jedzenie.

...

W ogole koszmar .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:10, 23 Gru 2014    Temat postu:

Jak zabezpieczyć mieszkanie przed świątecznym wyjazdem?

Święta to dla wielu z nas niepowtarzalna okazja, by spotkać się z dawno niewidzianymi bliskimi. Wyjeżdżając w odwiedziny pamiętajmy jednak, że nasze mieszkanie może stać się celem dla włamywaczy.

Coraz więcej osób w okresie świątecznym decyduje się wyjechać, czy to w odwiedziny do krewnych, czy też na urlop. Jednak pozostawiając mieszkania i domy bez opieki, wystawiamy je na cel złodziei. Policja przestrzega i zaleca odpowiednie zabezpieczenie miejsc zamieszkania.

- Niestety nie mamy danych z okresu świątecznego w ubiegłym roku, ale w grudniu 2012 r. odnotowaliśmy 963 kradzieże z włamaniem, a rok wcześniej – 840. Wyjeżdżając, nie możemy zapominać o zabezpieczeniu mieszkań i domów – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Elżbieta Znachowska z małopolskiej policji. - Pamiętajmy o zamknięciu drzwi i okien, garażu oraz innych pomieszczeń gospodarczych, przez które złodziej może łatwo dostać się do naszego domu – dodaje.

Poza zabezpieczeniami technicznymi ważną rolą w zabezpieczaniu swojego mieszkania odgrywają tzw. "bezpieczne postawy". To one przede wszystkim utrudniają przyszłym włamywaczom typowania mieszkania do włamania. Zamykajmy za sobą drzwi do klatki schodowej (pierwszą przeszkodą dla włamywacza staje się już domofon). Nie warto też, nawet w osiedlowym sklepie, opowiadać o swoich planach wyjazdowych. Nie zostawiajmy w mieszkaniu znacznej ilości gotówki ani bardzo cennych przedmiotów – lepiej zabrać je ze sobą lub przechować u znajomych na kilka dni.

- Najlepszym zabezpieczeniem mieszkania jest życzliwy sąsiad lub zaufana osoba, która od czasu do czasu zajrzy tam pod naszą nieobecność – mówi policjantka. - Zazwyczaj złodzieje przed przystąpieniem do włamania obserwują swój cel. Wystarczy, by wieczorem na jakiś czas zaświecić światło i otwierać na chwilę okna. Jeśli nie mamy osoby, która mogłaby to robić, można zainstalować urządzenie zapalające światło z nadejściem zmroku – dodaje.

Jeśli mimo zabezpieczeń, ktoś obcy był w Twoim domu – natychmiast zawiadom policję. Nic nie ruszaj, nie zamykaj okien, nie sprzątaj. Zawiadom funkcjonariuszy także, gdy zaniepokoją Cię np. odgłosy dochodzące z mieszkania sąsiadów. Nagła przeprowadzka, wizyta kilku panów u samotnej pani lub wyjący pies powinny wzbudzić podejrzenie.

...

To sa ogolne zasady .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:06, 26 Gru 2014    Temat postu:

Empik przeprasza za dobór bohaterów do reklam świątecznych

"Osoby, które poczuły się urażone doborem bohaterów ostatniej kampanii reklamowej Empiku, przepraszam, zapewniając, że nie było to celowe działanie czy też prowokacja" – napisał na Facebooku Olaf Szymanowski, prezes Empiku.

Adam "Nergal" Darski i Maria Czubaszek byli twarzami akcji reklamowej sieci Empik pod hasłem "Empik każdego inspiruje inaczej". Dobór osób zachęcających do zakupów świątecznych prezentów w salonach Empik wywołał oburzenie wśród internautów oraz odbił się szerokim echem w mediach. Na Facebooku powstało kilkanaście grup "Świątecznych zakupów nie robię w Empiku", a wiele z nich zapowiadało pikiety pod salonami Empik w Polsce. Ludzi oburzył fakt, że Empik wybrał do świątecznej reklamy Marię Czubaszek, która otwarcie przyznaje się do poddania się aborcji oraz Nergala – lidera metalowego zespołu Behemoth kpiącego z podstaw wiary chrześcijańskiej. Internauci, by udowodnić swoją rację, przytaczali wiele cytatów Adama Darskiego, m.in. wypowiedź artysty w "Kuba Wojewódzki Show". Nergal w programie przyznał, że nie cierpi okresu Świąt Bożego Narodzenia i unika uczestniczenia w Wigilii.

- Jesteśmy zaskoczeni eskalacją krytyki, zwłaszcza że naszym celem w żadnym razie nie było prowokowanie jakichkolwiek środowisk - mówiła Onetowi Monika Marianowicz, rzeczniczka Empiku. Teraz za kampanię reklamową przeprosił prezes empiku, Olaf Szymanowski. Na stronie Empiku na portalu społecznościowym Facebook przeprosiny pojawiły się w towarzystwie życzeń.

...

Jeszcze klamia ohydnie bo dokladnie chodzilo o skandal . Ja tam do EMPIKU w Lodzi nie bede nawet wchodzil . Ale ,,rodacy" ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:55, 27 Gru 2014    Temat postu:

Uważajmy na sylwestrowe "okazje"!

Oferty opublikowane kilka dni przed Sylwestrem są ryzykowne

Uważajmy na sylwestrowo-noworoczne "okazje". Pensjonat, hotel, czy góralski domek na zdjęciu w internecie w rzeczywistości mogą nie istnieć.

- Czasami po przyjechaniu na miejsce okazuje się, że reklamowanego domu czy pensjonatu nie ma, albo że standard jest dużo gorszy niż zapowiadany - przestrzega Wojciech Stanisławski z biura podróży w Koszalinie. Jak podkreśla, sylwester za niewielkie pieniądze to bajka. Zwykle tego typu wyjazdy są droższe niż standardowe.

Dlatego lepiej rezerwować sprawdzone obiekty i korzystać z informacji biur podróży czy punktów informacji turystycznej. Warto też sprawdzić lokalizację na mapie - jeśli dany adres nie istnieje, to lepiej nie korzystać z tej oferty. Dobrze jest też zapytać znajomych informatyków kiedy dane ogłoszenie zostało wrzucone do internetu. Oferty opublikowane kilka dni przed Sylwestrem są ryzykowne.

Lepiej też od razu nie płacić za pobyt, tylko dopiero po przyjeździe na miejsce.

...

!!Rodacy!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:13, 27 Gru 2014    Temat postu:

Komendant straży miejskiej w Międzyrzecu Podlaskim zatrzymany za jazdę po pijanemu

56-letni Andrzej K., który pełni obowiązki komendanta straży miejskiej w Międzyrzecu Podlaskim został zatrzymany przez policję za jazdę na "podwójnym gazie". Strażnik miejski nie miał przy sobie, ani prawa jazdy, ani dowodu rejestracyjnego. Początkowo nie reagował również na wezwanie policjantów, by zatrzymał auto. Po badaniu okazało się, że ma we krwi 1,2 promila alkoholu.

56-latek zastąpił na stanowisku komendanta straży miejskiej Mirosława M., któremu w maju ubiegłego 2013 r. postawiono zarzut spożywania alkoholu w miejscu publicznym.

...

Wykroczenia w tym wzgledzie strozow prawa sa wyjatkowo naganne .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:57, 30 Gru 2014    Temat postu:

Burmistrz Zakopanego ponownie broni krzyża na Giewoncie
Łukasz Razowski

Po raz kolejny opublikowano wizerunek szczytu Giewontu bez krzyża. Tym razem wyretuszowane zdjęcie Śpiącego Rycerza pojawiło się na okładce magazynu "Welcome to Cracow & Małopolska".

To już kolejny przypadek, kiedy oczom mieszkańców Zakopanego oraz licznej rzeszy turystów, prezentowany jest nieprawdziwy obraz symbolu stolicy Tatr – szczytu Giewont. Kilka tygodni krzyża zabrakło na klipie reklamującym Polskę. Teraz "zniknął" po raz kolejny, tym razem ze zdjęcia na okładce magazynu poświęconemu atrakcją turystycznym regionu.

- Pragnę z przykrością stwierdzić, iż wizja grafików, związana z usunięciem krzyża na szczycie Giewontu, jest zabiegiem nietrafionym i budzącym liczne kontrowersje, w szczególności wśród nas, mieszkańców Podhala. Usunięcie symbolu krzyża jest manipulacją, która nie ma nic wspólnego z promowaniem Podhala, a nawet ze zdrowym rozsądkiem – napisał w specjalnym oświadczeniu Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego.

Jak zaznaczył, krzyż na szczycie Giewontu zamontowany został przez zakopiańskich parafian 19 sierpnia 1901 roku. Jest on ważnym symbolem dla wszystkich mieszkańców naszego kraju, znakiem przywiązania do kultury chrześcijańskiej, wyrazem poszanowania dla naszej tradycji i tożsamości. Od przeszło dziesięciu stuleci jest on symbolem powszechnie obecnym w codziennym życiu Polaków.

- Ubolewam nad tym, że na okładce magazynu nie został uwzględniony rzeczywisty widok Giewontu wraz z krzyżem, będącym również wyjątkowym znakiem rozpoznawczym i identyfikacyjnym naszego miasta. Krzyż na Giewoncie i Klucze Piotrowe to symbole Zakopanego, które znalazły się w herbie miasta, upamiętniając wizytę Ojca Świętego Jana Pawła II w Zakopanem w roku 1997 – wyjaśnia włodarz miasta. - Żądam stanowczo zaprzestania prezentowania wizerunku Giewontu bez krzyża, co nie jest żadną promocją, ale zakłamywaniem naszej historii.

>>>

Tak to sie dzieje w Polsce ! Polska jest krajem KATOLICKIM ! Ale nie to cos co mamy po 1944 ... W ogole przywrocenie korony orlowi bylo kpina bo trzeba bylo ABY POLSKA WROCILA ! A tak mogla zostac i PRL .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:15, 01 Sty 2015    Temat postu:

Rekordowa liczba interwencji krakowskiego pogotowia

Ponad 350 razy musiały wyjeżdżać karetki pogotowia w Małopolsce

Ponad 350 razy musiały wyjeżdżać karetki pogotowia w Małopolsce. Ratownicy musieli pomagać głównie osobom, które nadużyły alkoholu, ofiarom pobić i awantur, oraz rannym w wyniku nieumiejętnego odpalenia fajerwerków.

Do najpoważniejszego zdarzenia doszło w Bukownie Tatrzańskiej, gdzie po bójce i ataku nożem zginął mężczyzna, a drugi w ciężkim stanie trafił do szpitala. Z kolei w Wolbromiu pociąg potracił kobietę, której amputowano obie nogi.

Również w Krakowie mężczyzna został odwieziony do szpitala z raną kłutą. Jest w dobrym stanie - mówi Grzegorz Rębacz - zastępca kierownika Centrum Dyspozytorskiego Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego.

To była rekordowo pracowita noc dla ratowników medycznych. W ubiegłym roku wyjeżdżali 180 razy. W tym roku mieli dwa razy więcej interwencji.

...

Czyli glupota .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:05, 02 Sty 2015    Temat postu:

Jelenia Góra: rąbał drzwi siekierą i groził, że zabije partnerkę, jej byłego męża i sąsiadów

Sceny niczym z horroru rozegrały się w jednym z jeleniogórskich bloków mieszkalnych. Mężczyzna, niewpuszczony do mieszkania konkubiny, zaczął rąbać wejściowe drzwi siekierą.

Do zdarzenia doszło w jednym z bloków mieszkalnych na jeleniogórskim osiedlu Zabobrze. 51-letni mężczyzna chciał w godzinach porannych wejść do mieszkania swojej konkubiny. Kobieta jednak odmówiła mu wejścia do domu.

- Wówczas mężczyzna zagroził partnerce, że zabije ją i zaczął rąbać przypominającą toporek strażacki siekierą drzwi wejściowe do mieszkania. Lokatorka wezwała na pomoc swojego byłego męża - mówi podinsp. Małgorzata Gorzelak z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.

Przybyły na miejsce były mąż kobiety starał się bezskutecznie uspokoić 51-latka, na pomoc przyszli również sąsiedzi. Mężczyzna jednak nie ustawał w szale i groził śmiercią zarówno konkubinie, jak i jej byłemu małżonkowi oraz sąsiadom. Na miejsce wezwano policję.

Przybyli na miejsce funkcjonariusze obezwładnili napastnika. Badanie alkomatem wykazało w jego organizmie ponad promil alkoholu. Decyzją sądu 51-latek zostanie tymczasowo aresztowany na dwa miesiące.

Mężczyźnie za popełnione czyny grozi do 5 lat pozbawienia wolności.

...

Partnerski zwiazek ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:14, 05 Sty 2015    Temat postu:

Płacz i płać: windykacja kontra dłużnik

„Wzywamy do niezwłocznej spłaty zaległości w kwocie 8047,58 PLN. Prosimy o PILNY kontakt. EOS KSI Polska” – wiadomości o takiej treści otrzymuje od firmy windykacyjnej Tadeusz. Tyle że, jak mówi, nie ma pojęcia, czego dotyczy to zadłużenie.

W Polce ponad 2,3 mln osób ma problemy ze spłatą zaciągniętych długów. Biuro Informacji Gospodarczej InfoMonitor i Biuro Informacji Kredytowej podają, że suma zaległych płatności na koniec września 2014 roku wynosiła 41,55 mld zł. Chcąc odzyskać pieniądze, przedsiębiorcy często zwracają się do firm windykacyjnych. A te nie zawsze działają zgodnie z przepisami.

Wiadomości SMS

Na początku otrzymywał same SMS-y. - Odkąd założyłem działalność gospodarczą, kontaktują się ze mną telemarketerzy. A to proponują ubezpieczenia, a to sprzedaż czegoś. Dostaję mnóstwo wiadomości w stylu: wygrałeś BMW albo masz nagrodę w konkursie. Jestem więc na to odporny. Nie odbieram już telefonów od nieznanych numerów, wrzucam je do spamu. Dlatego też nie zwróciłem uwagi na pierwsze SMS-y od EOS KSI. Wróciłem do nich dopiero, jak dostałem kolejny z rzędu – opowiada mężczyzna.

„Pana umowa została wypowiedziana. Kwota do spłaty 7997,95. Prosimy o PILNY kontakt. EOS KSI” – brzmi jeden z pierwszych SMS-ów do Tadeusza. Potem są kolejne: „Do dnia 8.10.2014 możliwość polubownego rozwiązania sprawy” i „Wzywamy do niezwłocznej spłaty zaległości w kwocie 8047,58 PLN”. Dług rośnie. Tyle że Tadeusz nie wie, skąd się ten dług wziął. - Nie zaciągałem żadnych długów – mówi.

W międzyczasie dostaje telefony od pracowników windykacji. Nie odbiera, bo jest w pracy. Odsłuchuje nagrania na poczcie głosowej. Chcąc się dowiedzieć, o co chodzi z tym zadłużeniem, prosi o pomoc kolegę prawnika. - Nie znam się na tym, więc nie chciałem w rozmowie z konsultantem powiedzieć czegoś, co jeszcze bardziej pogorszy sytuację. W moim imieniu zadzwonił do firmy specjalista. Ale z nim nikt nie chciał rozmawiać. Konsultantka wykrzyczała: za kogo się pan uważa! I dodała, że będzie rozmawiała tylko ze mną – opowiada Tadeusz.

Savoir-vivre

- Jeżeli dłużnik wskazuje pełnomocnika, a wierzyciel nie chce z nim rozmawiać, mamy do czynienia z naruszeniem procedur – mówi Dominik Ciecierski, prawnik i właściciel Kancelarii Antywindykacyjnej. Jego zdaniem w przypadku Tadeusza może chodzić o to, że firma skupuje dług od niezweryfikowanych wcześniej wierzycieli. - Często zawierają one tzw. śmieciowe sprawy: gdy zadłużenie zostało spłacone, a wcześniejszy wierzyciel nie zamknął egzekucji – wyjaśnia prawnik.

Zaznacza, że firmy windykacyjne mają kompetencje jedynie do prowadzenia rozmów między dłużnikiem a przedsiębiorstwem, któremu ten pierwszy zalega ze spłatą. Sposób prowadzenia tych rozmów precyzują Zasady Dobrych Praktyk, czyli savoir-vivre konwersacji windykacyjnej. - Pracownik windykacji ma godziny, w których może się kontaktować z dłużnikiem. Nie może posuwać się do nadużyć, które mogą być kwalifikowane jako nękanie. Dotyczy to również częstotliwości kontaktowania się. Sposób prowadzenia rozmów nie może być emocjonalny. Windykator nie ma prawa wchodzić na posesję prywatną dłużnika, do jego zakładu pracy, nie powinien zostawiać obwieszczeń o toczącej się egzekucji – wyjaśnia Ciecierski.

Z przestrzeganiem zasad bywa jednak różnie.

Marek w rozmowie z konsultantami firmy windykacyjnej wielokrotnie tłumaczył, że dług nie jest jego. - Dzwonią do mnie i każą poprosić do telefonu nijaką Iwonę. Nie znam żadnej Iwony! – opowiada mężczyzna. „Przygodę” z EOS KSI zaczął, gdy kupił nową kartę SIM. - Myślę, że dłużniczka była poprzednią właścicielką numeru. Ale nie da się tego wytłumaczyć windykatorom. Dzwonią kilka, czasem kilkanaście razy dziennie. Domagają się Iwony. Ja odpowiadam, że to pomyłka, a po godzinie mam kolejny telefon – mówi Marek.

Są też inne historie. Anna ma 2 tys. zł długu. Zależy jej na spłacie zobowiązania, więc próbowała się porozumieć z firmą windykacyjną i rozłożyć kwotę na raty. - Usłyszałam, że jeśli nie zapłacę całości w ciągu dwóch tygodni, o zadłużeniu zostanie poinformowany mój szef, współpracownicy i sąsiedzi. Jakim prawem? – pyta kobieta.

- Scenariusze rozmów windykacyjnych tworzą psychologowie – wyjaśnia Dominik Ciecierski. – Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ukarał już tę firmę m.in. za sformułowanie użyte przez jej przedstawiciela – dodaje.
Kara finansowa

W 2009 roku wątpliwość UOKiK wzbudziły niektóre praktyki przedsiębiorstwa. Wśród nich: wysyłanie listów z informacją o konsekwencjach, jakie mogą spotkać konsumenta, jeśli nie spłaci zadłużenia. Listy były zatytułowane „Egzekucja komornicza”. - Dołączano do nich wniosek o wszczęcie egzekucji oraz ustalenie majątku, co mogło sugerować, że jest prowadzone wobec konsumentów postępowanie i że będą musieli pokryć wszystkie koszty postępowania sądowego i egzekucyjnego – informuje UOKiK. Listy zapowiadały również wizytę pracownika, który miałby wycenić majątek dłużnika i zrobić dokumentację fotograficzną, choć zgodnie z prawem takich uprawnień nie posiada żaden przedsiębiorca, a o ujawnieniu majątku dłużnika może zdecydować jedynie sąd.

W wielu wypadkach EOS KSI informował dłużników, że ich dane automatycznie zostaną przekazane do BIG. Tym samym sugerując problemy z zaciąganiem kredytu i kupowaniem na raty w przyszłości.

- W wielu przypadkach listy były napisane odręcznie i zawierały prośbę o kontakt telefoniczny bez podawania przyczyny i informacji, że adresatem jest firma windykacyjna – informuje UOKiK. - Brak zachowania podstawowych zasad oficjalnej korespondencji, jaką prowadzi firma windykacyjna z dłużnikiem, mógł spowodować, że konsument myślał, że zgłasza się do niego osoba w prywatnej sprawie.

Na tej podstawie urząd nałożył na EOS KSI Polska karę w wysokości 194 804 zł.

Skargi

- Spółka wdrożyła wszelkie decyzje oraz zalecenia urzędu zawarte w Decyzji Prezesa UOKiK z dnia 1 października 2009 roku – komentuje Michał Kozdrowicz, dyrektor operacyjny w EOS KSI Polska. Firma broni się przed zarzutami. - Prowadzimy ścisłą kontrolę wszelkich negocjacji podejmowanych przez naszych pracowników z obsługiwanymi dłużnikami – mówi Kozdrowicz. Dodaje, że namiary na dłużników firma bierze z ogólnodostępnych baz danych albo otrzymuje od wierzycieli. Negocjacje natomiast mają się odbywać w miejscu wskazanym przez konsumenta. - Jeżeli jako właściwy adres do kontaktu wskazał adres miejsca pracy, próby nawiązania kontaktu podejmowane są w tym właśnie miejscu, z zastrzeżeniem niezbędnej ochrony danych i ich poufności – dodaje. Zaznacza też, że od 2010 roku firma nie była przedmiotem żadnego postępowania za strony UOKiK.

Biuro prasowe urzędu potwierdza. - W ciągu ostatnich kilku miesięcy nie było zgłoszeń od konsumentów. Jeżeli jednak czują się oni poszkodowani albo nękani, mogą zawiadomić urząd – informuje Maciej Chmielowski.

Jeśli jednak konsumenci się skarżą, to w internecie. Na forach nie brakuje osób narzekających na praktyki firmy windykacyjnej. Ich wpisy są datowane również na okres ostatnich lat, czyli już po tym, jak EOS KSI otrzymał karę.

2014 rok: „W zawiadomieniu wzywają mnie do zapłaty 200 zł powiększonych o odsetki ustawowe, wynikających z nieuregulowanych płatności z tytułu przejazdu bez ważnego biletu komunikacją miejską. I tu zaczyna się robić ciekawie, bo żadnego mandatu sobie nie przypominam”.

2013 rok: „Wszystkie telefony w mieszkaniu, a nawet sąsiadów dzwonią dziennie po kilkanaście, kilkadziesiąt razy”.

- Jeśli dłużnik czuje się szykanowany, najlepiej, by zgłosił się do specjalisty – radzi Dominik Ciecierski. - Jeszcze parę lat temu ukaranie wierzyciela przez dłużnika było nie do pomyślenia. W tym momencie do mojej kancelarii trafia sporo takich spraw – mówi i dodaje, że sądy coraz częściej rozpatrują podobne skargi na korzyść konsumentów. - Wystarczyłaby jedna skarga na tę firmę, by UOKiK podjął działania sprawdzające – mówi Maciej Chmielowski. Czy jedna firma może być ukarana kilkukrotnie? - Jeśli nie zaprzestała praktyk niedozwolonych, to jak najbardziej.

...

Znowu przestepcy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:03, 07 Sty 2015    Temat postu:

Wielki przekręt na kredytach, których nie ma

Pan Stanisław zamierzał wziąć pożyczkę w wysokości 150 tys. zł w spółce „Pożyczka Gotówkowa”. Wpłacił blisko 9 tys. zł opłaty manipulacyjnej, ale z kredytu się wycofał. Jego pisemna rezygnacja dziwnym trafem „przepadła”, tak samo jak pieniądze, które wpłacił. Okazuje się, że podobnych przypadków jest dużo więcej, a wspomniana „Pożyczka Gotówkowa”, to dawny PKF Skarbiec, wielokrotnie karany przez UOKiK.

Pan Stanisław z Rybnika we wrześniu ubiegłego roku chciał wziąć pożyczkę w wysokości 150 tys. zł w spółce „Pożyczka Gotówkowa”, na 10 lat z oprocentowaniem 6 proc. Żeby ją otrzymać, musiał wnieść opłatę manipulacyjną w wysokości 5,9 proc. kwoty wnioskowanej tj. 8850 zł. Kwota ta, jak twierdzi czytelnik, miała być zwrócona w 100 proc. w razie odstąpienia od umowy. Zabezpieczeniem kredytu miał być weksel in blanco oraz jeden z dodatkowych warunków: hipoteka, blokada środków na rachunku bankowym, cesja polisy ubezpieczeniowej z funduszem inwestycyjnym, cesja należności, poręczyciele (3 osoby), cesja praw do funduszy inwestycyjnych.

- W tych warunkach chciałem skorzystać z cesji polisy, lecz żaden ubezpieczyciel nie ubezpiecza pożyczkobiorcy w wieku 65 lat na okres 10 lat i na taką kwotę pożyczki, dlatego musiałem odstąpić od ubiegania o nią – opowiada pan Stanisław.

22 września, czyli w siódmym dniu od podpisania umowy przedwstępnej złożył u agentki biura w Rybniku rezygnację na dołączonym do umowy formularzu. Nie otrzymał jednak żadnego potwierdzenia złożenia takiego pisma. Według zapewnień agentki, miało ono zostać wysłane własnym kurierem do centrali.

Po dwóch tygodniach pan Stanisław zadzwonił do agencji w Rybniku z zapytaniem o jego sprawę. Pani prowadząca biuro stwierdziła, że rezygnacja gdzieś się zgubiła, a ona nie może jej zlokalizować. Poprosiła klienta o ponowne odręczne napisanie ponownej rezygnacji i wysłanie listem poleconym za potwierdzeniem.

- W odpowiedzi otrzymałem informację, że rezygnację przyjęto, ale ponieważ była ona złożona po terminie 14-dniowym, należy mi się zwrot wpłaconej kwoty tylko w wysokości 1 proc., tj. 88,50 zł, które przelano na moje konto – opowiada. - Jak to możliwe, żeby pismo przesłane kurierem mogło się zgubić? Chyba że celowo? – pyta zdenerwowany pan Stanisław, mając nadzieję na odzyskanie choć części wpłaconej kwoty.

Jeden przedsiębiorca, różne nazwy

Przypadek pana Stanisława nie jest odosobniony. Wystarczy przejrzeć fora społecznościowe, by się dowiedzieć o innych przypadkach. W Toruniu doszło nawet do samobójstwa. Rencista, który powiesił się na klamce od szafy zostawił list: „Odszedłem ze względu na Skarbiec, zostałem oszukany".

Na stronie internetowej zbiorowepozywy.org tworzy się grupa, która zamierza wnieść pozew zbiorowy wobec tego przedsiębiorcy. Obecnie liczy 305 osób, a roszczenia niedoszłych klientów wynoszą 2 mln 320 tys. zł. Osób, które czują się poszkodowane jest jednak dużo więcej.

Według raportu prokuratora Zdzisława Brodzisza, spółka Skarbiec (potem funkcjonująca jako Pomocna Pożyczka, a obecnie jako Pożyczka Gotówkowa sp. z o.o.) jest, zaraz po Amber Gold i Finroyal, trzecią najbardziej aferalną sprawą. Wnioski te to efekt kontroli 146 śledztw dotyczących parabanków, na które skarżyli się klienci. Przeprowadziła je Prokuratura Generalna zaraz po ujawnieniu afery Amber Gold. Co ciekawe, 60 z nich zostało umorzonych bezzasadnie.

Duże śledztwo w sprawie Skarbca ruszyło jesienią 2012 r. i dotyczyło „doprowadzenia szeregu osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem przy zawieraniu przedwstępnych umów pożyczki". Prowadzi je Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Według szacunków, opłaty przygotowawcze wpłaciło ok. 60 tys. osób, które na dodatek nie otrzymały pożyczek. Suma tych wpłat sięga 150 mln zł.

Informacje na temat wspomnianego parabanku oraz opisy różnych przypadków związanych z udzieleniem pożyczki można także znaleźć na blogu – skarbiec oszustwa, którego autor przestrzega przed pochopnymi decyzjami o wzięciu kredytu w tym właśnie parabanku.

Początki już w 2002 r.

Przypomnijmy, PKF Skarbiec swoją działalność zaczynał w 2002 roku. Kilka lat później przychody spółki wyniosły 12 mln zł, a zysk 3,5 mln zł. Dwa lata później prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów stwierdził, że spółka nie ma pieniędzy na udzielania pożyczek, a pobiera opłaty za ich przyznanie. Powiadamiała prokuraturę, ale ta umarzyła sprawę. UOKiK nałożył jednak na spółkę karę w wysokości 54 tys. zł. Spółka nie zapłaciła, a karę wyegzekwował dopiero urząd skarbowy.
Pięć kar i prokurator na tropie

Do 2013 r. UOKiK nałożył w sumie pięć takich kar. W 2011 r. było to 1,2 mln zł za podawanie nieprawdziwych informacji o koszcie pożyczki. W 2013 – kolejna kara - pół miliona złotych za całą listę „nieuczciwych praktyk rynkowych”.

W 2013 roku Skarbiec zmienił nazwę na „Pomocna Pożyczka” i nadal pobierał opłaty za przyznanie pożyczki. W czerwcu 2014 r. ponownie zmienił nazwę – tym razem na „Pożyczka Gotówkowa”, kontynuując podobną do poprzedniej działalność.

Instytucje kontra firmy pożyczkowe

Jak już wspomnieliśmy, historia pana Stanisława nie jest odosobniona. Wiele osób zgłasza swoje przypadki bezpośrednio do prokuratur, inni szukają podobnych pokrzywdzonych i zamierzają złożyć pozwy zbiorowe. Wielu niedoszłych kredytobiorców wygrało sprawy w sądzie. Działalność Skarbca i jego kolejnych nazw jest na tyle znana, że na rynku pojawiły firmy, które specjalizują w odzyskiwaniu „opłaty manipulacyjnej”.

Ze spółką „Pożyczka Gotówkowa” nie udało nam się skontaktować, a pytania, które przesłaliśmy zignorowano. Komisja Nadzoru Finansowego przyznała, że także jest bezradna w stosunku do tego typu firm pożyczkowych, które udzielają kredytów ze środków własnych.

Odnośnie przypadku pana Stanisława, przedstawiciele KNF stwierdzili, że sprawa ta będzie bardzo trudna do ewentualnego wygrania w sądzie, gdyż cała sytuacja skomplikowała się przez niedopatrzenie klienta – nie pobrał bowiem żadnego potwierdzenia złożenia rezygnacji. Niewykluczone, że było to celowe działanie agencji, ale jest to dziś trudne do udowodnienia. Jest też nikła szansa na odzyskanie wpłaconej przez niego kwoty.

Co na to UOKiK? Dwa lata temu ustalił, że pożyczkę w tej spółce otrzymywało 7 na 100 klientów, choć wszyscy wnieśli opłatę manipulacyjną. Urząd nakładając w 2013 r. karę na spółkę stwierdził, że pobiera opłaty, które nie odpowiadają faktycznie poniesionym kosztom związanym ze sporządzeniem umowy. Ponadto, gdy do zawarcia umowy nie dochodzi, spółki nie zwracają pobranych pieniędzy, obarczając tym samym pożyczkobiorców nadmiernymi kosztami. W konsekwencji opłata przygotowawcza jest więc dodatkowym, nieuzasadnionym dochodem spółki.

Zdaniem Urzędu, przedsiębiorca ma prawo zatrzymać jedynie taką część kwoty, która odpowiada faktycznie poniesionym kosztom. Według UOKiK, gdyby konsumenci mieli pełną informację o tym, że w rzeczywistości pożyczek udziela PKF Skarbiec, mogliby podjąć świadomą decyzję co do wyboru kontrahenta.

Pracownicy u prokuratora, szefowie nie

- Dziś kłopoty mają klienci, którzy zostali bez pożyczki i bez zwrotu opłaty przygotowawczej, w wysokości nawet do 25 tys. zł. Kłopoty mają także agenci, którzy wprowadzali klientów w błąd, pobierając te opłaty i nie informując, że mogą oni utracić pieniądze, a pożyczki i tak nie otrzymać – mówi prawnik Damian Górski. Dotychczas zarzuty prokuratorskie postawiono ośmiu pracownikom tej firmy, którym grozi kara od pół roku do ośmiu lat pozbawienia wolności. A co z szefami? Póki co, nie podzielają losu prezesa Amber Gold.

UOKiK apeluje więc do wszystkich konsumentów, żeby ze szczególną ostrożnością podchodzili do ofert „szybkich i tanich” pożyczek proponowanych głównie przez instytucje niebędące bankami. Decydując się na zawarcie umowy zawsze należy ją dokładnie przeanalizować, bądź poprosić o pomoc rzecznika konsumentów, który oceni zawarte w niej postanowienia.

- W przypadku indywidualnego sporu z przedsiębiorcą, każdy konsument może skorzystać z bezpłatnej pomocy prawnej rzecznika konsumentów. Są oni zatrudnieni w starostwach powiatowych, a w miastach na prawach powiatu także w urzędach miejskich. Udzielają oni porad prawnych, podejmują mediacje, a w razie potrzeby mogą reprezentować konsumentów przed sądem – mówi Ernest Makowski z biura prasowego UOKiK.

...

Znowu nikczemnicy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:18, 07 Sty 2015    Temat postu:

Naczelnik wydziału estetyki o reklamie: to ośmieszanie instytucji publicznych

Wojciech Wagner, naczelnik wydziału estetyki stołecznego ratusza, umieścił na swoim profilu wpis, w który nie tylko ostro skrytykował reklamę wielkoformatową na pl. Konstytucji, ale opisał także mechanizm lekceważenia instytucji publicznych przez wieszających takie wielkoformatowe reklamy.

Chodzi o potężną płachtę reklamową zawieszoną na hotelu MDM. Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego doprowadził pod koniec zeszłego roku (po długotrwałej procedurze), do usunięcia jej z hotelu znajdującego się przy pl. Konstytucji. - Reklama była sprzeczna z planem miejscowym, nakazującym utrzymywanie w stanie pierwotnym zabytkowej elewacji budynku. 22 grudnia 2014 stwierdzono usunięcie instalacji mocującej i umorzono procedurę - wyjaśnił. Jednak na tym się nie skończyło.

- Już po 10 dniach na hotelu znowu pojawiła się reklama, na której zechciała zaprezentować się marka Samsung. 2 stycznia Wydział Estetyki zgłosił sprawę do nadzoru budowlanego - opisuje Wojciech Wagner.

- Ponieważ jest to nowa samowola budowlana, która wymaga wszczęcia nowej procedury, to należy się liczyć z tym, że po wysiłku wielu ludzi z powiatowego, wojewódzkiego i ogólnopaństwowego szczebla nadzoru budowlanego, do których będzie się kolejno odwoływać inwestor, a także zaangażowaniu w sprawę Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, fasadę Hotelu MDM ujrzymy znowu - na tydzień, może dwa - już za ok. dwa lata - ocenia.

Naczelnik wydziału wyjaśnia, dlaczego dochodzi do takich, absurdalnych sytuacji. Plan miejscowy, (w którym ustala się np. czy wielkoformatowa płachta nadaje się do powieszenia na budynku czy nie) jest w tej chwili najsilniejszym narzędziem porządkowania przestrzeni, jakim dysponuje samorząd i jest to narzędzie - jak sami widzimy - bardzo słabe. Tymczasem ustawa krajobrazowa rozważana jest przez sejm już 1,5 roku.

Sytuację z reklamą wielkoformatową na pl. Konstytucji naczelnik wydziału estetyki nazwał "ośmieszaniem instytucji publicznych", która "nikomu nie przeszkadza".

Do biura prasowego firmy, która zawiesiła reklamę, nie udało się nam dodzwonić. Przy okazji warto zacytować jeden z komentarzy, jaki ukazał się pod wpisem naczelnika wydziału estetyki: "Firmy, które mają na sercu dobro krajobrazu przestały wieszać takie reklamy, tak zrobiła kiedyś np. Toyota. Inne dalej świetnie się bawią".

...

W kraju mamy smietnisko koncernow .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:13, 09 Sty 2015    Temat postu:

Biciem i pogróżkami zmuszali do kradzieży piwa i kiełbasy

Grupa mężczyzn zaczepiła osobę idącą przejściem podziemnym w centrum Warszawy. Jeden z nich miał uderzyć go "z główki" w twarz. Chwilę później posypały się ciosy pięścią. Napastnicy powiedzieli pobitemu, że ma iść do pobliskiego sklepu i ukraść dla nich piwo i kiełbasę. Zagrozili, że jak tego nie zrobi, to go "dojadą".

Pobity wszedł do sklepu i od razu powiedział pracownikom ochrony, w jakiej jest sytuacji. Powiadomiono policję. Po przybyciu mundurowi znaleźli bandytów w okolicy sklepu. Wszyscy zostali zatrzymani.

Okazało się, że Paweł K., Patryk P. i Roman H. byli pijani. Mieli od 1 do 2 promili alkoholu we krwi. Wszyscy byli już notowani. Wszyscy usłyszeli zarzut zmuszania groźbą i przemocą innej osoby do określonego zachowania, za co kodeks karny przewiduje do tzrech lat pozbawienia wolności.

Przy okazji zatrzymano także 28-letniego Pawła K., który był na miejscu zdarzenia, ale nie brał w nim czynnego udziału. Po sprawdzeniu okazało się, że mężczyzna jest poszukiwany do odbycia kary pozbawienia wolności orzeczonej przez sąd.

...

Co za zwyrodnialcy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:31, 13 Sty 2015    Temat postu:

Piątka dzieci odebrana z powody biedy?

Ośrodek pomocy społecznej w Wałbrzychu odebrał piątkę dzieci młodej, biednej rodzinie, żyjącej w nielegalnie zajętym pustostanie. Według pracowników socjalnych, zdrowie dzieci było tam zagrożone. Rodzice nie zgadzają się z decyzją i zapowiadają walkę w sądzie.

Dajemy sobie radę, staramy się jak najlepiej - zapewnia ojciec dzieci Andrzej Smykowski. Według pracowników socjalnych to zdecydowanie za mało. - Obserwując i znając tą rodzinę uważam, że oni nie są zdolni do pełnienia funkcji rodziców, nie współpracują z nami - mówi Beata Skrocka z wałbrzyskiego MOPSu.

Larysa Pacek ze Stowarzyszenia "Przystań", które pomaga rodzinie, podkreśla że cała szóstka ma tylko jedno źródło utrzymania, ale rodzice wykazują wszelkie inicjatywy, które mogą pomóc w odzyskaniu dzieci. - Dzieci są bardzo mocno związane z rodzicami, zresztą rodzice z nimi również - dodaje.

Na razie dzieci są w placówce, o ich losie zdecyduje sąd rodzinny. Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.

???

A matka zostala ? Jej nie zagraza ? Super logika .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:12, 13 Sty 2015    Temat postu:

Walki prostytutek w Częstochowie. Bronią się przed konkurencją

Rabunek i pobicie - tak wygląda walka pomiędzy konkurującymi ze sobą kobietami uprawiającymi "najstarszy zawód świata". W ten sposób prostytutki "bronią" swojego terenu przed nowymi w zawodzie.

Do nietypowego zdarzenia doszło w jednym z mieszkań w Częstochowie. Jak opisują sprawę śledczy, 31-letni mężczyzna umówił się za pośrednictwem strony internetowej z kobietą oferującą usługi towarzyskie.

- Wspólnie ustalili warunki spotkania, cenę, lokalizację. Po chwili para spotkała się w umówionym miejscu. Wtedy kobieta została pobita przez niedoszłego klienta - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską podinsp. mgr Joanna Lazar, rzecznik prasowa częstochowskiej policji. - Chwilę później mężczyzną zażądał oddania pieniędzy, a następnie ukradł 500 zł swojej ofierze. Sprawca uciekł, ale jak się okazało tylko do czekającej na dole wspólniczki, która jednocześnie zleciła dokonanie tego napadu i pobicia - dodaje.

Zaledwie kilka godzin zajęło częstochowskim policjantom ustalenie sprawców. Funkcjonariusze już następnego dnia zatrzymali mężczyznę i jego 30-letnią koleżankę, mieszkankę powiatu kłobuckiego. Okazało się, że kobieta znała pokrzywdzoną i wiedziała, gdzie trzyma pieniądze. Kradzież zleciła swojemu znajomemu.

- To nie pierwsze tego rodzaju pobicia i napaści na prostytutki. "Stare wygi" tego biznesu od dawna bronią się przed konkurencją napływającą z innych miast - tłumaczy świadek zdarzenia.

Zarówno mężczyzna, jak i kobieta usłyszeli zarzut rozboju, za który grozi im do 12 lat więzienia. Para została także objęta dozorem policyjnym.

>>>

To jest koszmar . Ta profesja obniza czlowieka duzo pozniej zwierzecia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:47, 14 Sty 2015    Temat postu:

Nowa Wieś: psy zaatakowały kobietę z dzieckiem
Zaatakowana kobieta w ciężkim stanie przebywa w szpitalu

Stado psów w podwłocławskiej Nowej Wsi zaatakowało kobietę z dzieckiem. Niemowlakowi nic się nie stało, ale kobieta jest ciężko ranna. Lekarze walczą o uratowanie jej nogi.

Oficer prasowy włocławskiej policji informuje, że psy najprawdopodobniej wybiegły z sąsiedniej posesji. Dlaczego zaatakowały - nie wiadomo. Służby ratunkowe miał wezwać właściciel psów po tym, jak dostrzegł kobietę, leżącą w kałuży krwi. Gdy jednak zorientował się, co zaszło, rzekomo stwierdził, że psy nie są jego własnością (miejsce wypadku).
REKLAMA

Zwierzęta schwytano i zamknięto. Na miejsce przyjechali inspektorzy weterynaryjni. Pobrali z pysków psów próbki do badań, dzięki którym być może da się stwierdzić, czy to one były sprawcami ataku.

Kobieta w stanie ciężkim leży w Szpitalu Specjalistycznym we Włocławku. Lekarze nie informują o szczegółach. Dziecku podobno nic się nie stało. Dochodzenie w tej sprawie wszczęła już Komenda Miejska Policji we Włocławku.

>>>

Z glupimi wlascicielami psow jest koszmar . Nie tylko nie sprzataja po nich a jeszcze szwendaja sie samopas bez kaganca ... Tacy ludzie . I tacy nimi rzadza .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:44, 16 Sty 2015    Temat postu:

Radio Opole

Zaatakował konkubinę i jej matkę. Grozi mu osiem lat więzienia

Oskarżonemu grozi taka sama kara jak za zabójstwo, czyli od 8 lat więzienia do dożywocia

Oskarżonemu grozi taka sama kara jak za zabójstwo, czyli od 8 lat więzienia do dożywocia. Zdaniem prokuratury, mężczyzna wszedł do domu swojej konkubiny w Suchym Borze po ich wspólne dziecko. Wtedy miał zagrozić kobiecie i jej matce nożem.

- Kobiety się nie przestraszyły, a oskarżony wpadł w szał – mówi prokurator Lidia Frątczak.

- To, że kobiety się nie przestraszyły, zdenerwowało oskarżonego, który wpadł w szał. Wtedy złapał pokrzywdzoną i zadał jej pierwszy cios w okolice lewego barku. W tym momencie kobieta usłyszała okrzyki swojej matki. Wbiegła z powrotem do mieszkania i zauważyła, że oskarżony zadaje jej ciosy nożem – dodała prokurator Frątczak. Po tym zdarzeniu mężczyzna wyszedł z domu ze swoim synem.

Oskarżony przyznał się do części zarzutów.

- Do pierwszego zarzutu przyznaje się częściowo. - Owszem, to ja spowodowałem te obrażenia u pokrzywdzonych, ale nie miałem zamiaru zabójstwa – mówił na rozprawie oskarżony.

Marek C. przyznał się również do tego, że groził śmiercią innym mężczyznom, którzy jego zdaniem chcieli mu zabrać dziecko.

..

Kolejny partnerski zwiazek .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:00, 17 Sty 2015    Temat postu:

Własnym ciałem obroniła niemowlę przed psami. Ma zmasakrowane ciało

Właściciel psów, które dotkliwie pogryzły mieszkankę podwłocławskiej Nowej Wsi, nie wyciągnął wniosków z tragedii i po okolicy nadal błąkają się jego zwierzęta. Stan pogryzionej 41-latki jest stabilny, ale kobieta ma zmasakrowane ciało. Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, opiekują się nią chirurdzy plastyczni z Uniwersyteckiego Szpitala im. Jurasza w Bydgoszczy.

- Psy wyżerały ją, bo były mocno wygłodzone. Nie gryzły tak, jak to pies gryzie, tylko mięso jej wyżerały. Ma porozrywane łydki, pośladki, plecy - powiedziała w rozmowie z "Faktami" TVN matka kobiety.

Dramat 41-letniej mieszkanki Nowej Wsi trwał kilkanaście minut. Na spacerze z 9-miesięcznym dzieckiem drogę zagrodziła jej niespodziewanie sfora psów. Zwierzęta rzuciły się na wózek i chciały porwać niemowlę. Kobieta zasłoniła je własnym ciałem, dlatego wygłodniałe zwierzęta rzuciły się na nią.

- Zaczęły wózek atakować, to ona od wózka uciekła, żeby chronić córkę - powiedział w rozmowie z "Faktami" Zygmunt Sienkiewicz, ojciec zaatakowanej kobiety. Jak dodał, kobieta się potknęła i wtedy rzuciły się na nią psy. - Ona mówi, że one ją jadły - dodał.

Matka kobiety wspominała, że w karetce powiedziano jej, że córka "prawie nie żyje". Życie 41-latce uratowali lekarze ze szpitala wojewódzkiego we Włocławku. - Były to rozległe rany, bezpośrednio zagrażające życiu - wyjaśniła Wirtualnej Polsce Marta Karpińska, rzecznik prasowy szpitala. Karpińska dodała, że kobieta została przewieziona do Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy, gdzie znajduje się pod opieką chirurgów.

39-letni właściciel psów usłyszał zarzut narażenia kobiety na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia. Mężczyźnie grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. Został przesłuchany i wypuszczony. W okolicy nadal błąkają się psy.

...

Znowu ,,rodacy" .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:20, 19 Sty 2015    Temat postu:

Matka wyrzekła się swoich dzieci. "Zabierzcie te bachory"

- Gdy wróciłem z pracy, żony już nie było - mówi w rozmowie z "Gazetą Współczesną" Tomasz Krawczyk. Matka trójki dzieci jest poszukiwana przez policję. Ich ciotka dodaje: w internecie zamieściła wpis o treści "zabierzcie te bachory".

- Dzieci były przerażone i głodne. Na dodatek, nie miałem za co kupić jedzenia. Żona zabrała wszystkie pieniądze, jakie mieliśmy - opowiada ojciec dzieci. Policja podjęła poszukiwania kobiety, która wraz z rodziną mieszkała dotychczas w Przerośli.

W opiece nad porzuconymi dziećmi pomaga ich rodzina. Odnaleziono oświadczenie matki, która zrzeka się w nim praw rodzicielskich. W dodatku okazało się, że również "na Facebooku napisała, żebyśmy zabrali sobie te bachory" - opowiada ciocia 9-miesięcznego Igora, dwuletniej Natalii i 14-letniej Patrycji. - Nie wiem, co w nią wstąpiło. Chyba diabeł opętał - dodaje ciotka.

...

Wzorowa matka aborcjuszka .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 70, 71, 72  Następny
Strona 20 z 72

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy