Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Jaśminy na Placu Tiananmen !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:01, 22 Gru 2015    Temat postu:

"Zawiasy" dla obrońcy praw człowieka z Chin
akt. 22 grudnia 2015, 05:41
• Sąd w Pekinie skazał na trzy lata więzienia w zawieszeniu adwokata Pu Zhiqianga
• Skazano go m.in. za "podżeganie do nienawiści na tle etnicznym"

Po trwającym tydzień procesie Pu Zhiqianga skazano m.in. za "podżeganie do nienawiści na tle etnicznym", "wszczynanie kłótni" i "stwarzanie problemów". Adwokat nie zamierza odwoływać się od wyroku.

Kara w zawieszeniu oznacza, że 50-letniemu Pu Zhiqiangowi nie będzie wolno prowadzić praktyki adwokackiej i będzie on musiał regularnie meldować się na policji.

Według jego obrońców, oskarżenie koncentrowało się na siedmiu postach, które Pu Zhiqiang umieścił na swoich blogach, w których krytykował prowadzoną przez władze politykę wobec mniejszości etnicznych Tybetańczyków i Ujgurów w położonym na zachodzie Chin regionie Xinjiang. W swych postach umieszczonych na chińskim odpowiedniku Twittera, serwisie Sina Weibo, Pu Zhiqiang ostro skrytykował też wymienionych z nazwiska kilku przedstawicieli władz.

Pu Zhiqiang spędził przed procesem 19 miesięcy w areszcie; groziło mu do 8 lat więzienia.

Jest on znanym w Chinach obrońcą swobody wypowiedzi. Reprezentował m. in. znanego dysydenta Ai Wieweia oskarżonego o oszustwa podatkowe.

Proces, który toczył się w warunkach zaostrzonych środków bezpieczeństwa, ostro krytykowały międzynarodowe organizacje broniące praw człowieka jako mający charakter prześladowania politycznego.

Policja uniemożliwiała dziennikarzom i zagranicznym dyplomatom wejście na salę sądową.

Reuter podkreśla, że prześladowania osób aktywnych w obronie praw człowieka i swobody wypowiedzi nasiliły się od po objęciu władzy w 2013 r. przez prezydenta Xi Jinpinga.

Amnesty International opublikowała oświadczenie oskarżające władze chińskie o wiele "proceduralnych uchybień" w sprawie Pu Zhiqianga, m.in. zbyt długi okres aresztu tymczasowego, brak wystarczającej opieki medycznej oraz odmowę prokuratury zaznajomienia adwokatów oskarżonego z materiałem dowodowym.

...

Bestie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:15, 27 Gru 2015    Temat postu:

Parlament Chin uchwalił kontrowersyjną ustawę antyterrorystyczną


Parlament Chin uchwalił ustawę antyterrorystyczną, która wymaga od firm technologicznych przekazywania rządowi wrażliwych informacji oraz pozwala wojsku na misje antyterrorystyczne za granicą. Krytycy wskazują na możliwe naruszenia praw człowieka. Ustawa wejdzie w życie 1 stycznia 2016 roku.

Przedstawiciel parlamentarnej komisji ds. prawnych Li Shouwei powiedział dziennikarzom, że prosząc firmy technologiczne o pomoc w walce z terroryzmem, władze Chin robią tylko to, co wcześniej państwa zachodnie.
REKLAMA


Zapewnił, że nowe prawo nie odbije się na normalnym funkcjonowaniu tych przedsiębiorstw oraz że nie powinny one obawiać się utraty swych praw autorskich ani tzw. tylnych furtek w ich oprogramowaniu, pozwalających na obchodzenie zabezpieczeń.

Chińskie władze twierdzą, że krajowi zagrażają bojownicy i separatyści, zwłaszcza w niespokojnym regionie Xinjiang (Sinkiang), a terroryzm przenosi się coraz częściej do internetu. Przywoływani przez agencję Reutera obrońcy praw człowieka twierdzą jednak, że w Xinjiangu nie działa żadna spójna organizacja terrorystyczna, a zdarzające się tam niepokoje wynikają z frustracji zamieszkujących ten region Ujgurów i ograniczeń nałożonych przez rząd w Pekinie na ich kulturę i religię.

Na Zachodzie chińska ustawa antyterrorystyczna budzi obawy o naruszenia praw człowieka, np. wolności słowa, ale także o dyskryminujące traktowanie zagranicznych firm w Chinach. USA wskazują, że ustawa antyterrorystyczna w połączeniu z projektami ustaw o bankowości i ubezpieczeniach oraz szeregiem dochodzeń antykorupcyjnych przyczyni się do wywierania na zagraniczne firmy nieuczciwego nacisku.

Przyjęta w niedzielę ustawa zezwala też chińskim siłom zbrojnym na angażowanie się w antyterrorystyczne misje za granicą, choć zdaniem ekspertów wysłanie ich na taką misję w rzeczywistości wiązałoby się z poważnymi problemami natury praktycznej i dyplomatycznej.

Nowe prawo zakazuje mediom i mediom społecznościowym informowania o szczegółach ataków terrorystycznych, które mogłyby inspirować naśladowców, a także pokazywania sytuacji świadczących o "okrucieństwie i braku człowieczeństwa".

...

Przeciw wolnosci. Stary numer ze niby terroryzm to ci co chca wolnosci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:00, 28 Gru 2015    Temat postu:

Chiny: oficjalny koniec polityki jednego dziecka

- Shutterstock

Historyczny dzień w Chinach. Tamtejszy parlament przyjął zapowiadaną wcześniej ustawę, kończącą krytykowaną powszechnie politykę jednego dziecka. Od 1 stycznia Chińczycy już oficjalnie będą mogli mieć dwójkę dzieci.

Politykę jednego dziecka wprowadzono w Chinach w 1979 roku. Szacuje się, że wskutek tego prawa liczbę urodzeń ograniczono od tego czasu aż o 400 milionów. Zakaz posiadania więcej niż jednego dziecka był powszechnie krytykowany na Zachodzie. Łamiące przepisy kobiety jeszcze kilka lat temu zmuszano do aborcji, nawet jeśli były w zaawansowanej ciąży.

Ze względu na proces starzenia się społeczeństwa, chińskie władze promują teraz model rodziny 2+2. Jak poinformowano, trwają nawet prace dotyczące zniesienia zakazu usług matek zastępczych. Usługi surogatek do tej pory były w Chinach zakazane, bo traktowano je jako sposób na ominięcie polityki jednego dziecka.

...

CUD! W DZIEN ŚWIĘTEJ RODZINY! A TO SA KOMUNISCI I TO Z CHIN NIE MAJA POJECIA CHRZESCIJANSTWIE NAWET TAKIEGO JAK CI W ROSJI!
BÒG DZIAŁA! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:40, 02 Sty 2016    Temat postu:

Na wyspie Lesbos stanie pomnik uchodźców? Ai Weiwei przedstawił swoje plany

Na pierwszym planie: Ai Weiwei, w głębi: grecki minister ds. migracji Ioannis Mouzalas - ORESTIS PANAGIOTOU / PAP

Na greckiej wyspie Lesbos może stanąć pomnik upamiętniający uchodźców, którzy utonęli, próbując przedostać się do Europy. Takie plany przedstawił jeden z najbardziej znanych chińskich artystów i zarazem dysydentów Ai Weiwei, który na konferencji prasowej ogłosił, że może się podjąć tego projektu.

- To historyczny moment. Jako artysta chcę się w to zaangażować. Chcę kształtować świadomość ludzi, by zrozumieli powagę sytuacji - oświadczył 58-letni Ai Weiwei, który otworzył studio projektowe na wyspie Lesbos. W ubiegłym tygodniu odwiedził obóz dla uchodźców i imigrantów, którzy przybyli do Grecji.
REKLAMA


W zeszłym roku do Europy przybyło ponad milion uciekinierów z Bliskiego Wschodu i Afryki północnej. Większość z nich próbuje dostać się na Stary Kontynent, przeprawiając się przez Morze Egejskie leżące między Turcją a Grecją.

Ai Weiwei jest rzeźbiarzem, architektem i fotografikiem, tworzy też instalacje. Zasłynął jako współtwórca stadionu narodowego w Pekinie. Naraził się władzom Chin, prowadząc kampanię społeczną, która miała je zmusić do opublikowania pełnej liczby ofiar trzęsienia ziemi w Syczuanie w 2008 roku. Jesienią zeszłego roku Ai Weiwei objął gościnną profesurę na Uniwersytecie Sztuk w Berlinie. Kilka miesięcy wcześniej skończył się czteroletni zakaz podróżowania, które wydały wobec niego chińskie władze.

...

Trzeba spytac mieszkancow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:33, 04 Sty 2016    Temat postu:

Szef władz Hongkongu: nic wskazuje na zaangażowanie Chin w zniknięcie księgarzy


Nic nie wskazuje na zaangażowanie chińskich funkcjonariuszy w zniknięcie pięciu hongkońskich księgarzy specjalizujących się w publikacjach krytycznych wobec władz w Pekinie - powiedział w poniedziałek szef administracji Hongkongu Leung Chun-ying.

Podkreślił jednocześnie, że takie działania byłyby niedopuszczalne, gdyż operacje zagranicznych organów ścigania w Hongkongu są nielegalne.
REKLAMA


Doniesienia o zniknięciu księgarzy wywołały obawy o to, czy Pekin zamierza utrzymać półautonomiczny status Hongkongu oraz że chińskie władze stosują nową taktykę, by naruszyć zasadę "jeden kraj, dwa systemy", zgodnie z którą ta była brytyjska kolonia jest rządzona od kiedy została przyłączona do ChRL w 1997 roku.

65-letni Lee Bo, który zniknął w ubiegłym tygodniu, jest udziałowcem księgarni Causeway Bay Books, gdzie sprzedawane są m.in. książki zabronione w Chinach kontynentalnych. Chodzi o krytyczne wobec komunistycznych władz publikacje, dotyczące skandali i zawierające nieoficjalne wypowiedzi przedstawicieli Komunistycznej Partii Chin. BBC spekuluje, że zniknięcie mogło być związane z przygotowywaną przez współpracownika Lee książką na temat prywatnego życia prezydenta Chin Xi Jinpinga. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy zaginęło też czterech współpracowników Lee Bo, znanego również jako Paul Lee.

Leung wyraził głębokie zaniepokojenie sprawą i zapowiedział, że władze Hongkongu będą ją dokładnie badać. Jednak zapewnił, że na razie nic nie wskazuje na to, by Lee został porwany przez chińskich funkcjonariuszy i potajemnie przewieziony do Chin.

- Organy spoza Hongkongu nie mają uprawnień do egzekwowania tu prawa - powiedział Leung dziennikarzom. - Byłoby nie do przyjęcia, jeśli funkcjonariusze kontynentalnych organów ścigania działaliby w Hongkongu, gdyż łamaliby w ten sposób Prawo Podstawowe - dodał.

Prawo Podstawowe, czyli mała konstytucja Hongkongu, która obowiązuje od 1997 roku, głosi, że chińscy przedstawiciele władz nie mogą mieszać się w lokalne sprawy, chyba że mają zgodę zarówno regionalnego rządu jak i władz centralnych. Prawo Podstawowe gwarantuje m.in. wolność słowa w Hongkongu i niezależne egzekwowanie prawa pod nadzorem niezależnych sądów.

Lee był widziany po raz ostatni w środę w magazynie, z którego miał zabrać książki. Jego żona powiedziała, że zadzwonił do niej kilka godzin później, a numer telefonu wskazywał na to, że znajduje się w chińskim mieście Shenzhen, które graniczy z Hongkongiem. Nie ma oficjalnych dowodów na to, by Lee przekraczał granicę.

Księgarz powiedział żonie, że pomaga władzom chińskim w śledztwie w sprawie jego zaginionych wspólników.

Właściciel wydawnictwa Mighty Current, do którego należy księgarnia Causeway Bay Bookstore, Gui Minhai, zaginął w październiku, podczas wakacji w Tajlandii. Według byłego hongkońskiego deputowanego Alberta Ho mógł on być autorem książki o byłej kochance prezydenta Xi.

Dwaj inni współpracownicy Lee byli widziani po raz ostatni w Shenzhen, gdzie mieszkają ich żony, a czwarty w Hongkongu. Po tych wydarzeniach Lee Bo informował media o sprawie.

- Policja w Hongkongu i rząd powinny zapewnić obywateli, że ich prawa będą w pełni gwarantowane - powiedział prodemokratyczny deputowany Lee Cheuk-yan. Wyraził rozczarowanie brakiem odpowiednich działań hongkońskiej policji.

Wczoraj przed siedzibą hongkońskich władz odbył się niewielki protest przeciwko zniknięciu Lee.

Krytycy władz w Pekinie często znikają bez wieści w Chinach kontynentalnych. Później okazuje się, że trafili do aresztu. Jednak według BBC do takich wydarzeń wcześniej nie dochodziło w Hongkongu.

Hongkong od 1997 roku jest specjalnym regionem administracyjnym ChRL. W myśl ukutej przez ówczesnego przywódcę Chin Deng Xiaopinga zasady "jeden kraj, dwa systemy", Hongkong cieszy się szerokim zakresem autonomii, a jego mieszkańcy korzystają ze swobód niedostępnych dla ich rodaków z innych części ChRL, w tym wolności słowa i prasy.

...

Wszystko wskazuje na morderstwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:22, 04 Sty 2016    Temat postu:

Tajemnicze porwanie pracowników chińskiego wydawnictwa


Tajemnicze zniknięcie pracowników wydawnictwa zbiegło się w czasie z wydaniem książki o miłosnych podbojach prezydenta Chin– Xi Jinpinga. Za zatrzymaniem pięciu wydawców z Hong Kongu może stać chiński rząd.

Mieszkańcy Hong Kongu są przerażeni i zbulwersowani tajemniczym zaginięciem pana Lee Bo. Podejrzewamy, że pan Lee Bo został porwany i przewieziony do Chin, gdzie w jego sprawie prowadzone jest polityczne śledztwo.

...

To jest ciagle komuna. Pekin zlamal umowe ze w Hongkongu nie bedzie swojego ustroju wprowadzal. Zatem Pekin traci prawo do Hongkongu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:29, 05 Sty 2016    Temat postu:

Protest rodziców w Chinach: chcą anulowania opłat za drugie dziecko


Chińscy rodzice, którzy mają więcej potomstwa niż dopuszczała obowiązująca do niedawna polityka jednego dziecka, protestowali we wtorek przed komisją planowania rodziny w Pekinie, domagając się anulowania nałożonych na nich kar finansowych.

Obowiązująca w Chinach polityka ograniczała większość par w miastach do jednego dziecka i zezwalała parom mieszkającym na wsiach na posiadanie drugiego dziecka, jeśli pierwsze było dziewczynką. Decyzję o zniesieniu obowiązującej od ponad 30 lat polityki jednego dziecka i zezwoleniu wszystkim parom na posiadanie dwojga dzieci ogłoszono oficjalnie dopiero w październiku 2015 roku. Zmiany weszły w życie od 1 stycznia.
REKLAMA


W proteście uczestniczyło we wtorek ok. 20 osób, m.in. rodziców i dziadków dzieci niezarejestrowanych przez władze. Demonstranci domagali się anulowania ciążących na nich opłat za naruszenie polityki jednego dziecka.

Dotychczas pary, które złamały te ograniczenia, musiały wnosić tzw. opłaty kompensacyjne. Zdarzało się, że władze lokalne, aby zmusić rodziców do płacenia, odmawiały zarejestrowania kolejnych dzieci, co ograniczało ich dostęp do edukacji, opieki zdrowotnej czy innych świadczeń.

"Teraz gdy wszystkie pary mogą mieć dwójkę dzieci, wszystkie powinny być traktowane jednakowo, niezależnie od tego, czy urodziły się przed zmianą polityki rodzinnej, czy po" - przekonywała uczestniczka demonstracji Wan Changru. Dodała, że pozywa do sądu urzędników ds. planowania rodziny, domagając się zarejestrowania 6-letniej córki.

...

Komuna to komuna...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:49, 05 Sty 2016    Temat postu:

Żona zaginionego księgarza z Hongkongu: do Chin udał się z własnej woli

Lee sprzedawał publikacje zakazane przez Pekin - AFP

Uważany za zaginionego księgarz z Hongkongu Lee Bo, sprzedający publikacje zakazane przez Pekin, z własnej woli udał się do Chin kontynentalnych - twierdzi jego żona, która dziś wycofała zgłoszenie zaginięcia. Sprawą zaniepokojony jest Londyn.

Nie wiadomo też, co się dzieje z czterema współpracownikami Lee Bo, znanego również jako Paul Lee. Doniesienia o zniknięciu mężczyzn wywołały obawy o to, czy Pekin zamierza utrzymać półautonomiczny status Hongkongu oraz że chińskie władze stosują nową taktykę, by naruszyć zasadę "jeden kraj, dwa systemy", zgodnie z którą ta była brytyjska kolonia jest rządzona, od kiedy została przyłączona do ChRL w 1997 roku.
REKLAMA


Gdy w ubiegłym tygodniu 65-letni Lee Bo zaginął, pojawiły się spekulacje, że mógł zostać wywieziony z Hongkongu przez chińskich funkcjonariuszy. Jednak wczoraj jego żona Sophie Choi wycofała zgłoszenie zaginięcia.

- Wyjechał z własnej woli i dlatego anulowałam zgłoszenie - powiedziała Choi. Hongkońska policja potwierdziła wycofanie raportu, ale podkreśliła, że wciąż będzie prowadzić śledztwo w tej sprawie.

Lee jest udziałowcem księgarni Causeway Bay Books, gdzie sprzedawane są m.in. książki zabronione w Chinach kontynentalnych. Chodzi o krytyczne wobec komunistycznych władz publikacje, dotyczące skandali i zawierające nieoficjalne wypowiedzi przedstawicieli Komunistycznej Partii Chin. BBC spekuluje, że zniknięcie mogło być związane z przygotowywaną przez współpracownika Lee książką na temat prywatnego życia prezydenta Chin Xi Jinpinga.

Gdy Lee zadzwonił w ub. środę do żony, numer telefonu wskazywał na to, że znajduje się w chińskim mieście Shenzhen, które graniczy z Hongkongiem. Nie ma oficjalnych dowodów na to, by Lee przekraczał granicę. Według mediów Lee nie miał przy sobie pozwolenia na wjazd do Chin kontynentalnych.

Wczoraj wieczorem media opublikowały odręcznie napisany list z datą 3 stycznia, którego autorem ma być Lee. Tłumaczył, że pojechał do Chin, by współpracować w śledztwie. Nie wyjaśnił, o jakie śledztwo chodzi. - To może zająć trochę czasu. Moja sytuacja jest bardzo dobra - zapewnił. Według przedstawiciela Amnesty International, Williama Nee, nawet jeśli Lee napisał ten list, to zrobił to pod przymusem.

Londyn potwierdził dziś, że Lee ma brytyjski paszport. Rzecznik brytyjskiej ambasady w Pekinie napisał w oświadczeniu, że Wielka Brytania jest "głęboko zaniepokojona" doniesieniami o zaginięciach. W komunikacie zachęcono władze Hongkongu, by "wypełniały swój obowiązek ochrony wolności prasy".

Szef brytyjskiego MSZ Philip Hammond, który przebywa z wizytą w Pekinie, poruszył sprawę Lee w rozmowie ze swym odpowiednikiem Wangiem Yi. - Naszym zdaniem Prawo Podstawowe i zasada "jeden kraj, dwa systemy" oznaczają, że w przypadku złamania hongkońskich przepisów sprawa musi być wyjaśniona w Hongkongu przez hongkoński wymiar sprawiedliwości - powiedział Hammond.

Prawo Podstawowe, czyli mała konstytucja Hongkongu, która obowiązuje od 1997 roku, głosi, że chińscy przedstawiciele władz nie mogą mieszać się w lokalne sprawy, chyba że mają zgodę zarówno regionalnego rządu, jak i władz centralnych. Prawo Podstawowe gwarantuje m.in. wolność słowa w Hongkongu i niezależne egzekwowanie prawa pod nadzorem niezależnych sądów.

Pytany o to, czy Chiny uznają brytyjski paszport księgarza, Wang odparł, że Lee "przede wszystkim jest obywatelem chińskim". Powoływał się na Prawo Podstawowe i chińskie przepisy. Szef chińskiej dyplomacji nie odpowiedział na pytanie, czy księgarze zostali zatrzymani przez chińskie władze.

Pracownik biura bezpieczeństwa publicznego w Shenzhen powiedział agencji Reutera, że otrzymał instrukcje od szefostwa, by mówić, że nic nie wie o sprawie.

Wczoraj szef administracji Hongkongu Leung Chun-ying podkreślał, że zaangażowanie chińskich funkcjonariuszy w zniknięcie księgarzy byłoby niedopuszczalne i nielegalne.

Dziennik "Global Times", wydawany przez KPCh, napisał, że wiele książek publikowanych przez wydawnictwo, z którym związany jest Lee, było pełnych "zjadliwie fałszywej treści", będącej źródłem plotek politycznych w Chinach kontynentalnych i mających zły wpływ na społeczeństwo.

Właściciel wydawnictwa Mighty Current, do którego należy księgarnia Causeway Bay Bookstore, Gui Minhai, zaginął w październiku, podczas wakacji w Tajlandii. Według b. hongkońskiego deputowanego Alberta Ho mógł on być autorem książki o byłej kochance prezydenta Xi.

Według hongkońskich mediów i obrońców praw człowieka Gui ma szwedzkie obywatelstwo. Rzecznik szwedzkiego MSZ oświadczył w poniedziałek, że władze są "bardzo zaniepokojone" z powodu zniknięcia obywatela Szwecji.

Krytycy władz w Pekinie często znikają bez wieści w Chinach kontynentalnych. Później okazuje się, że trafili do aresztu. Jednak według BBC do takich wydarzeń wcześniej nie dochodziło w Hongkongu.

Hongkong od 1997 roku jest specjalnym regionem administracyjnym ChRL. W myśl ukutej przez ówczesnego przywódcę Chin Deng Xiaopinga zasady "jeden kraj, dwa systemy", Hongkong cieszy się szerokim zakresem autonomii, a jego mieszkańcy korzystają ze swobód niedostępnych dla ich rodaków z innych części ChRL, w tym wolności słowa i prasy.

...

To moze byc mord jak na ksiedzu Jerzym...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:35, 08 Sty 2016    Temat postu:

UE zaniepokojona zniknięciami księgarzy w Hongkongu

UE zaniepokojona zniknięciami księgarzy w Hongkongu - Thinkstock

Unia Europejska zaniepokojona tajemniczymi zniknięciami hongkońskich księgarzy. Bruksela apeluje do władz kontynentalnych Chin, Hongkongu i Tajlandii o jak najszybsze wyjaśnienie sprawy.

Pierwszy z księgarzy zaginął w połowie listopada podczas urlopu w Tajlandii. Dwóch kolejnych - miesiąc później podczas wizyty w kontynentalnych Chinach. Słuch po ostatnim zaginął 30 grudnia. Lee Bo widziany był tego dnia w księgarni należącej do wydawnictwa. Unia Europejska wyraziła poważne zaniepokojenie sytuacją. Także ze względu na fakt, że dwóch księgarzy miało również obywatelstwo państw Unii Europejskiej.
REKLAMA


Zaginięcia wiązane są z profilem wydawnictwa, które publikowało książki krytyczne wobec władz w Pekinie. Żadnych nowych informacji w tej sprawie nie mają władze ani Chin, ani Hongkongu. MSZ w Pekinie stwierdziło jednak, że zaginięcie księgarzy to wewnętrzna sprawa Chin, bo są oni etnicznymi Chińczykami.

...

A moze byscie sankcje nalozyli co?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:07, 13 Sty 2016    Temat postu:

Chiny: zatrzymano Szweda pracującego na rzecz praw człowieka


W Chinach zatrzymano obywatela Szwecji, który współpracował z chińskimi obrońcami praw człowieka i jest podejrzewany o zagrażanie bezpieczeństwu państwa - poinformowała dziś chińska organizacja praw człowieka, określając te zarzuty jako bezpodstawne.

"Peter Dahlin został zatrzymany 4 stycznia" - napisała w komunikacie organizacja Chinese Urgent Action Working Group (CUAWG), której 35-letni Szwed jest współzałożycielem. Organizacja ta promuje działania na rzecz praw człowieka i rządów prawa w Chinach, m.in. wspierając naukowców i prawników świadczących tanio lub bezpłatnie swoje usługi.
REKLAMA


Doniesienia o zatrzymaniu Szweda potwierdził rzecznik chińskiego resortu dyplomacji Hong Lei. - Wobec obywatela Szwecji Petera Dahlina zostały zastosowane zgodne z prawem środki przymusu w związku z podejrzeniami, że angażował się w działania zagrażające bezpieczeństwu narodowemu Chin - oświadczył.

- Sprawa jest obecnie badana - powiedział rzecznik. Jak dodał, chińskie władze pozwolą szwedzkiej ambasadzie na wypełnianie jej obowiązków wobec zatrzymanego.

Wcześniej szwedzkie MSZ potwierdziło, że zatrzymany został obywatel Szwecji, a rzecznik szwedzkiej ambasady w Pekinie przekazał, że rozmawia z chińskimi władzami w sprawie spotkania z nim. Według CUAWG przedstawicielom ambasady ani nikomu innemu na razie nie zezwolono na widzenie z Dahlinem. Jak dodano, cierpi on na chorobę Addisona i potrzebuje leków.

W ostatnich latach Chiny zatrzymały lub aresztowały kilku obywateli obcych państw za rzekome zbytnie zainteresowanie tajemnicami państwowymi, a także kilku chińskich prawników działających na rzecz praw człowieka, którzy zostali oskarżeni o działalność wywrotową - przypomina agencja Reutera.

W 2015 roku dwaj Japończycy zostali aresztowani w związku z podejrzeniami o działalność szpiegowską, a w 2014 roku aresztowano parę z Kanady w ramach akcji wymierzonej w chrześcijańskie organizacje działające przy granicy Chin z Koreą Północną.

...

Akt agresji!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:44, 18 Sty 2016    Temat postu:

Zaginiony hongkoński księgarz: udałem się do Chin z własnej woli


Gui Minhai, jeden z pięciu hongkońskich księgarzy specjalizujących się w publikacjach krytycznych wobec władz w Pekinie - który zaginął w październiku - ukazał się dzisiaj w chińskiej telewizji. Zadeklarował, że do Chin udał się z własnej woli.

Gui, który - według b. hongkońskiego deputowanego Alberta Ho - mógł być autorem książki o byłej kochance prezydenta Chin Xi Jinpinga, mówił w telewizji, płacząc, że udał się do Chin, by zgłosić się na policję. Twierdził, że 11 lat temu uciekł przed karą wymierzoną mu w Chinach za popełnione przestępstwo.
REKLAMA


W wywiadzie dla państwowej telewizji CCTV, który przeprowadzaono w areszcie, mężczyzna opowiadał, że uciekł z Chin, gdy został skazany za śmierć studenta. Potrącił go, jadąc samochodem pod wpływem alkoholu. Uważa, że dostał wówczas karę jedynie dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu - pisze AFP. - Biorę na siebie całą odpowiedzialność prawną i jestem gotów zaakceptować każdą karę - powiedział, płacząc i prosząc o wybaczenie rodzinę zmarłego.

Gui, współwłaściciel wydawnictwa Mighty Current, w październiku udał się na wakacje do Tajlandii, z których już nie wrócił - informowały hongkońskie media. Jednak ani on sam, ani dziennikarze CCTV nie wyjaśnili, jak mężczyzna dostał się w ręce chińskiej policji, skoro ostatni raz widziany był w Tajlandii. Od tego czasu zaginęło jeszcze czterech pracowników wydawnictwa, które sprzedaje m.in. książki zabronione w Chinach kontynentalnych.

Jako że Gui ma szwedzkie obywatelstwo, Sztokholm wyrażał wcześniej zaniepokojenie zaginięciem i wzywał ambasadorów Chin i Tajlandii. Mężczyzna w wywiadzie jednak zaapelował do władz Szwecji o nieinterweniowanie w jego sprawie. - Mam nadzieję, że szwedzkie władze uszanują moje wybory, moje prawa oraz moje życie prywatne i pozwolą mi zająć się własnymi sprawami - powiedział w wywiadzie.

Jednak wyjaśnienia zatrzymanego nie przekonały jego córki - pisze AFP. Jak informuje popularny tabloid "Apple Daily", oceniła ona, że niemożliwym jest, by jej ojciec samowolnie oddał się w ręce chińskich władz.

Z kolei dyrektor regionalny broniącej praw człowieka organizacji Amnesty International Nicholas Bequelin skomentował sprawę na Twitterze: "bardzo wyszukany scenariusz oraz zręczna mieszanka prawd, półprawd i kompletnych kłamstw".

Na początku stycznia żona innego zaginionego księgarza z Hongkongu Lee Bo, współpracującego z Mighty Current, wycofała zgłoszenie zaginięcia. Poinformowała, że jej mąż do Chin kontynentalnych udał się z własnej woli. Jednak po zaginięciu Lee pojawiły się spekulacje, że mógł zostać wywieziony z Hongkongu przez chińskich funkcjonariuszy.

Trzech pozostałych księgarzy, których dotychczas nie odnaleziono, zaginęło w październiku - donosi AFP.

Doniesienia o zniknięciu księgarzy wywołały obawy o to, czy Pekin zamierza utrzymać półautonomiczny status Hongkongu oraz że chińskie władze stosują nową taktykę, by naruszyć zasadę "jeden kraj, dwa systemy", zgodnie z którą ta była brytyjska kolonia jest rządzona, od kiedy została przyłączona do ChRL w 1997 roku.

Krytycy władz w Pekinie często znikają bez wieści w Chinach kontynentalnych. Później okazuje się, że trafili do aresztu. Jednak według BBC do takich wydarzeń wcześniej nie dochodziło w Hongkongu.

Hongkong od 1997 roku jest specjalnym regionem administracyjnym ChRL. W myśl ukutej przez ówczesnego przywódcę Chin Deng Xiaopinga zasady "jeden kraj, dwa systemy", Hongkong cieszy się szerokim zakresem autonomii, a jego mieszkańcy korzystają ze swobód niedostępnych dla ich rodaków z innych części ChRL, w tym wolności słowa i prasy.

...

Cos go maltretowali bo belkocze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:17, 19 Sty 2016    Temat postu:

Zaginiony hongkoński księgarz zlokalizowany w Chinach kontynentalnych

Zniknięcie Lee Bo wywołało protesty w Hongkongu - ANTHONY WALLACE / AFP

Księgarz z Hongkongu Lee Bo, który zaginął trzy tygodnie temu, został zlokalizowany w Chinach kontynentalnych. Takie informacje wczoraj wieczorem przekazali hongkońskiej policji chińscy urzędnicy. Lee sprzedawał publikacje zakazane przez Pekin.

Lee Bo, który ma także brytyjskie obywatelstwo, to jeden z pięciu mężczyzn powiązanych z hongkońskim wydawnictwem Mighty Current i księgarnią w dzielnicy Causeway Bay, którzy w ostatnich miesiącach zniknęli. Sprawy te wstrząsnęły Hongkongiem i wywołały obawy, że Pekin zaczyna ograniczać wolność wypowiedzi w tym półautonomicznym regionie.
REKLAMA


Policja w Hongkongu otrzymała notę z biura bezpieczeństwa publicznego w prowincji Guangdong, sąsiadującej z byłą brytyjską kolonią, w której napisano, że funkcjonariusze "wiedzą, iż Lee jest w kraju".

Do informacji dołączony był odręcznie napisany przez Lee list, w którym mężczyzna potwierdza, że znajduje się w Chinach kontynentalnych. Podobny list w niedzielę otrzymała żona Lee.

Hongkońska policja w komunikacie opublikowanym w nocy z poniedziałku na wtorek zwróciła się do chińskich funkcjonariuszy z prośbą o zaaranżowanie spotkania z Lee, by wyjaśnić okoliczności jego zniknięcia.

Informacje te pojawiły się mniej więcej 24 godziny po wyemitowaniu przez chińską telewizję państwową CCTV materiału, w którym inny uważany za zaginionego księgarz Gui Minhai tłumaczył, płacząc, że udał się do Chin kontynentalnych, by zgłosić się na policję. Twierdził, że kilkanaście lat temu uciekł stamtąd przed karą wymierzoną mu za popełnione przestępstwo. Giu ma szwedzki paszport.

Rodzina i przyjaciele Giu a także organizacje broniące praw człowieka sceptycznie podeszły do tego nagrania. Jego żona i córka przekonywały, że nic nie wiedziały o domniemanym przestępstwie.

Trzech pozostałych księgarzy, których dotychczas nie odnaleziono, zaginęło w październiku - donosi AFP.

Doniesienia o zniknięciu mężczyzn wywołały obawy o to, czy Pekin zamierza utrzymać półautonomiczny status Hongkongu oraz że chińskie władze stosują nową taktykę, by naruszyć zasadę "jeden kraj, dwa systemy", zgodnie z którą ta była brytyjska kolonia jest rządzona, od kiedy została przyłączona do ChRL w 1997 roku.

Krytycy władz w Pekinie często znikają bez wieści w Chinach kontynentalnych. Później okazuje się, że trafili do aresztu. Jednak według mediów do takich wydarzeń wcześniej nie dochodziło w Hongkongu.

Hongkong od 1997 roku jest specjalnym regionem administracyjnym ChRL. W myśl ukutej przez ówczesnego przywódcę Chin Deng Xiaopinga zasady "jeden kraj, dwa systemy", Hongkong cieszy się szerokim zakresem autonomii, a jego mieszkańcy korzystają ze swobód niedostępnych dla ich rodaków z innych części ChRL, w tym wolności słowa i prasy.

...

Biedak! CO ONI Z NIM ROBIA! KOSZMAR!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:27, 21 Sty 2016    Temat postu:

PAP

"FT": UE nie może pozwolić Chinom na bezkarność


UE nie może pozwolić Chinom na bezkarność w związku z dokonanymi uprowadzeniami spoza terytorium ChRL, a Wielka Brytania powinna wykazać się przywództwem w potępianiu sprawy zaginionych księgarzy z Hongkongu - apeluje dziennik "Financial Times".

"W subtelny i niezbyt subtelny sposób autorytarne macki Komunistycznej Partii Chin sięgają coraz dalej" - pisze "FT". Wzywa liberalne demokracje do obrony uniwersalnych wartości i rządów prawa oraz do pociągnięcia władz Chin do odpowiedzialności za "niedopuszczalne zachowanie poza granicami kraju". Gazeta uważa jednocześnie, że Zachód nie powinien zrywać kontaktów z chińskim rządem i musi unikać ksenofobii.
REKLAMA

Audi A6
od 35 000 z? | roczniki od 2009

BMW Seria 7
od 96 000 z? | bezwypadkowy | 2010 rok

OTOMOTO
Tutaj znajdziesz wszystkie modele!

Najnowszym przykładem tego "niedopuszczalnego zachowania" Chin są - według "FT" - wydarzenia w Hongkongu. Dziennik nawiązuje do rzekomego porwania w ubiegłym miesiącu w tym półautonomicznym regionie mającego brytyjskie obywatelstwo Lee Bo, który publikuje książki dotyczące chińskiej polityki i który trafił "pod opiekę" aparatu bezpieczeństwa w Chinach kontynentalnych.

"Byłoby to złamaniem porozumienia gwarantującego byłej brytyjskiej kolonii wysoki stopień autonomii i powinno to być powodem do obaw dla brytyjskiego rządu i obywateli" - pisze "FT".

Czterej współpracownicy Lee także "zaginęli" - trzej podczas wizyty w Chinach kontynentalnych, a jeden, mający szwedzkie obywatelstwo Gui Minhai, w Tajlandii. Nie ma dowodów na to, by Lee czy Gui oficjalnie przekroczyli hongkońską lub tajlandzką granicę, "co sugeruje, że Chiny prowadzą teraz poza swymi granicami program »nadzwyczajnego wydawania« osób" - dodaje.

"Najbardziej skandalicznym elementem sprawy zaginionych hongkońskich księgarzy jest to, że prawdziwy powód ich porwania nigdzie na świecie, w tym w Hongkongu, nie byłby uznawany za przestępstwo. Jeśli wierzyć zwolennikom księgarzy, ich grzechem było opublikowanie książki o byłych kochankach prezydenta Xi Jinpinga. Nie jest to przestępstwo nawet w Chinach kontynentalnych, chyba że definicja »bezpieczeństwa narodowego« może być rozszerzona do ochraniania uczuć partyjnych przywódców" - podkreśla "FT".

Jak dodaje, publiczne protesty zachodnich rządów, w tym brytyjskiego, dotychczas były łagodne. "Jedną sprawą jest mówienie, że sytuacja z przestrzeganiem praw człowieka w Chinach jest sprawą wewnętrzną, a inną jest bagatelizowanie porwań, do których dochodzi poza Chinami kontynentalnymi" - zaznacza gazeta.

...

Zachod nadal bedzie przymykal oko?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:35, 29 Sty 2016    Temat postu:

Chiny: trzech prodemokratycznych działaczy skazano na więzienie

Chiny: trzech prodemokratycznych działaczy skazano na więzienie - Shutterstock

Sąd w Kantonie skazał dzisiaj trzech prodemokratycznych działaczy na kary do pięciu lat więzienia za, jak to ujęto, wzywanie do obalenia komunistycznych władz Chin - poinformowały organizacje praw człowieka: Amnesty International i Human Rights Watch.

Najwyższy wyrok pięciu lat pozbawienia wolności dostał 44-letni prawnik Tang Jingling. 31-letni Wang Qingying został skazany na dwa i pół roku więzienia, a 44-letni Yuan Xinting - na trzy i pół roku.
REKLAMA


Rozprawa odbywała się za zamkniętymi drzwiami. Sam sąd o niczym na razie nie informował.

Cała trójka została zatrzymana w maju 2014 roku w ramach polityki zwalczania dysydentów, co zbiegło się z 25. rocznicą krwawego stłumienia prodemokratycznych protestów z 4 czerwca 1989 roku na Placu Bramy Niebiańskiego Spokoju. Na początku postawiono aktywistom zarzut "wzniecania niepokojów", a następnie bardziej poważny zarzut "podżegania do działalności wywrotowej".

Jak podają organizacje praw człowieka, główny zarzut był związany z drukowaniem i rozpowszechnianiem tekstów na temat potrzeby demokratycznych przemian w ChRL oraz organizowaniem inicjatyw oddolnych. Z aktu oskarżenia wynikało, że aktywistom postawiono zarzut "promowania idei obywatelskiego nieposłuszeństwa w celu obalenia ustroju socjalistycznego".

- Dzisiejszy wyrok (...) to wielka niesprawiedliwość. Ich pokojowe i legalne działania nigdy nie zagrażały bezpieczeństwu państwa. Wyłącznie chodzi tu o to, że władze w arbitralny sposób uciszają krytyków rządu - ocenił w komunikacie Patrick Poon z AI. Według AI wszyscy trzej mężczyźni byli bici przez policję, kiedy przebywali w areszcie, a ich procesy były pełne nieprawidłowości.

Zdaniem organizacji międzynarodowych prześladowania osób działających na rzecz praw człowieka nasiliły się po objęciu władzy w Chinach w 2013 roku przez prezydenta Xi Jinpinga.

...

Komuna to komuna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:34, 30 Sty 2016    Temat postu:

Federacja dziennikarzy o regresie wolności prasy w Hongkongu

Federacja dziennikarzy o regresie wolności prasy w Hongkongu - Shutterstock

W 2015 roku nastąpił regres wolności prasy w Hongkongu - alarmuje w dzisiejszym raporcie Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy (FIJ). Krytykuje autocenzurę i rosnące wpływy w Pekinu na media w tym półautonomicznym regionie i prognozuje, że sytuacja się pogorszy.

"Wolność prasy w Chinach, Hongkongu i Makau uległa dalszemu pogorszeniu w 2015 roku, gdy Komunistyczna Partia Chin wykorzystywała wszystkie dostępne jej środki, by kontrolować media" - czytamy w raporcie FIJ na temat wolności prasy w Chinach. Zaprezentowano go w klubie korespondentów zagranicznych w Hongkongu.

Dokument opublikowano w czasie, gdy w Hongkongu rosną obawy w związku ze zniknięciem pod koniec ub.r. pięciu księgarzy i wydawców, którzy najpewniej obecnie są przetrzymywani w Chinach kontynentalnych. Słychać coraz więcej głosów, że Pekin łamie zasadę "jeden kraj, dwa systemy", zgodnie z którą ta była brytyjska kolonia jest rządzona, od kiedy została przyłączona do ChRL w 1997 roku. Zasada ta miała obowiązywać przez 50 lat.

Zaginieni pracowali dla hongkońskiego wydawnictwa Mighty Current, znanego z krytycznych dla rządu w Pekinie publikacji.

Sprawa ta "wywołała oburzenie wśród mieszkańców Hongkongu, którzy obawiają się o swoje osobiste bezpieczeństwo i wolność wypowiedzi" - komentuje FIJ w raporcie.

Według Federacji KPCh będzie wykorzystywała znaczne środki finansowe, by wzmocnić swe wpływy w regionie przed wyborami szefa hongkońskiego rządu w 2017 roku.

W Chinach kontynentalnych sytuacja w 2016 roku będzie jeszcze gorsza - głosi raport.

FIJ oskarża chińskie władze o zatrzymywanie i nękanie dziennikarzy, a także o wywieranie na nich presji, by ograniczać prezentowane przez nich wiadomości lub wpływać na ich treść.

...

KOMUNA BEZCZELNIE LAMIE ZOBOWIAZANIA! HONGKONG POWINIEN BYC DOLACZONY DO TAJWANU!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:02, 01 Mar 2016    Temat postu:

Księgarz z Hongkongu: zrezygnuję z brytyjskiego paszportu, nie porwano mnie
Księgarz z Hongkongu: zrezygnuję z brytyjskiego paszportu, nie porwano mnie - Shutterstock

Posiadający brytyjskie i hongkońskie obywatelstwo księgarz Lee Bo, który zaginął w 2015 roku, zamierza zrezygnować z brytyjskiego paszportu. Wbrew spekulacjom zapewnił, że nie został porwany, lecz nielegalnie przedostał się do kontynentalnych Chin.

Lee i czterej jego współpracownicy z wydawnictwa Mighty Current zniknęli w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, co wywołało obawy, że chińskie służby specjalne porwały niektórych z nich. Podczas śledztwa co najmniej jeden z księgarzy został oskarżony o sprzedaż i rozprowadzanie książek krytycznych wobec przywódców Komunistycznej Partii Chin, które są zabronione w Chinach kontynentalnych.

W trwającym 20 minut wywiadzie dla stacji Phoenix Television, który wyemitowano wczoraj późnym wieczorem, Lee po raz pierwszy zdał szczegółową relację ze swojego zniknięcia w Hongkongu pod koniec grudnia. Poinformował, że przyjechał do Chin kontynentalnych z własnej woli.

- Zawsze czułem, że jestem obywatelem Hongkongu, obywatelem Chin. Ponieważ ludzie wykorzystywali moje brytyjskie obywatelstwo, by robić sensację z całej sprawy i jeszcze bardziej ją skomplikować, postanowiłem zrezygnować z brytyjskiego paszportu - powiedział Lee w telewizji nadającej z Hongkongu. - Dlaczego zachowywałem się w tak tajemniczy sposób? Ponieważ musiałem pomóc w dochodzeniu w Chinach kontynentalnych, co wymagało składania zeznań przeciwko pewnym osobom - dodał.

Lee tłumaczył, że bał się odwetu ze strony tych, przeciwko którym zeznawał. - Wykorzystałem nielegalne sposoby, by się tu przedostać i nie używałem mojego chińskiego pozwolenia na przekroczenie granicy - powiedział. - W Chinach jestem całkowicie bezpieczny. Moje stosunki z funkcjonariuszami organów ścigania są bardzo dobre. Bardzo dobrze mnie traktują - zapewniał.

Brytyjski rząd poinformował, że udzieli Lee pomocy - podało BBC po najnowszych wypowiedziach księgarza. Wcześniej szef brytyjskiego MSZ Philip Hammond podkreślał, że Lee został "wbrew własnej woli wywieziony" z Hongkongu. Mimo licznych próśb przedstawicielom brytyjskiego konsulatu w Hongkongu nie umożliwiono na razie kontaktu z Lee.

Wydawana przez KPCh gazeta "Global Times" napisała w poniedziałek, że zatrzymanie księgarzy, w tym mającego szwedzkie obywatelstwo Gui Minhaia, było związane ze śledztwem w sprawie dystrybucji zakazanych wydawnictw.

Zniknięcie mężczyzn wywołało obawy, czy Pekin zamierza utrzymać półautonomiczny status Hongkongu oraz że chińskie władze stosują nową taktykę, by naruszyć zasadę "jeden kraj, dwa systemy", zgodnie z którą ta była brytyjska kolonia jest rządzona, od kiedy została przyłączona do ChRL w 1997 roku. Mieszkańcy Hongkongu korzystają ze swobód niedostępnych dla ich rodaków z innych części ChRL, w tym wolności słowa i prasy.

Krytycy władz w Pekinie często znikają bez wieści w Chinach kontynentalnych. Później okazuje się, że trafili do aresztu. Jednak według mediów do takich wydarzeń wcześniej nie dochodziło w Hongkongu.

...

Ale go zniszczyli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:53, 04 Cze 2016    Temat postu:

Chiny: 27 lat po masakrze na placu Tiananmen wzmocniono środki bezpieczeństwa
ptw/
2016-06-04, 12:09
Skomentuj
0
Chińska policja wzmocniła środki bezpieczeństwa wokół placu Bramy Niebiańskiego Spokoju (Tiananmen) w Pekinie w sobotę, kiedy przypada 27. rocznica krwawej pacyfikacji prodemokratycznych protestów. Od czwartku zatrzymano kilku obrońców praw człowieka.
YouTube.com

Świat
Dziennikarka zmuszona do opuszczenia Chin za...

Jak napisała agencja Associated Press, policja sprawdzała dokumenty i przeszukiwała bagaże każdej osobie chcącej wejść na centralny plac w Pekinie, gdzie dokładnie 4 czerwca 1989 roku doszło do krwawego stłumienia prodemokratycznego ruchu na czele ze studentami. Dziennikarzom AP nie pozwolono wejść na teren placu i filmować z powodu - jak tłumaczono - braku odpowiedniego pozwolenia.



Według światowych agencji w ciągu ostatnich kilku dni zatrzymano co najmniej 6 obrońców praw człowieka za próbę upamiętnienia rocznicy masakry na Tiananmen. Aczkolwiek - jak podaje AP - niewielkiej grupce aktywistów ubranych w podkoszulki z napisami potępiającymi wydarzenia sprzed 27 lat udało się zebrać na centralnym placu w Pekinie w ubiegłą niedzielę. Wśród nich był m.in. Qi Zhiyong, któremu amputowano nogi wskutek postrzelenia w 1989 roku przez chińskie wojsko.



Wśród zatrzymanych sześciu działaczy praw człowieka, podejrzanych o "wywoływanie niepokojów", jest poeta Liang Taiping - sprecyzowała chińska organizacja pozarządowa Wei Quan Wang. Jeden z aktywistów zaginął w ostatnich dniach w stolicy.



Represje wobec rodzin ofiar



Na kilka dni przed rocznicą członkowie rodzin osób, które zginęły podczas masakry w 1989 roky, zostali objęci dodatkowymi restrykcjami, jak tymczasowy zakaz wychodzenia z domu, czy nakaz wyjazdu ze stolicy.



Rodziny ofiar należące do organizacji "Matki Tiananmenu" co roku bezskutecznie apelują do władz o śledztwo w sprawie masakry, odszkodowań dla rodzin ofiar, ukaranie odpowiedzialnych za zdławienie protestów i "przełamywanie tabu", jakim wciąż jest w Chinach publiczne mówienie na temat tamtych wydarzeń.



Organizacja jest pod silnym nadzorem chińskiej policji. Zhang Xialing, której 19-letni syn został zabity w 1989 roku, powiedziała AFP, że kiedy wraz z innymi rodzicami ofiar odwiedzała w sobotę jego grób na cmentarzu w Pekinie, towarzyszyła im policja. - Śledzą nas od zeszłego tygodnia. Na cmentarzu było około trzydziestu policjantów po cywilnemu - stwietdziała Zhang.



Według mediów w Hongkongu 79-letniej założycielce "Matek Tiananmenu" Ding Zilin zaostrzono warunki aresztu domowego, policja odcięła jej także telefon.



Nawet 2 tys. zabitych



Departament Stanu USA wezwał chińskie władze, aby "w pełni upubliczniły liczbę zabitych, zatrzymanych lub zaginionych" w czasie zajść na Tiananmen, "zerwały z cenzurą na temat tamtych wydarzeń" oraz "zaprzestały nękania i zatrzymań tych, którzy w sposób pokojowy chcą upamiętniać rocznicę". Waszyngton zaapelował do Pekinu o poszanowanie praw i wolności swych obywateli.



Władze w Pekinie zakazują publicznych obchodów masakry na placu Tiananmen i nie zezwalają na otwartą debatę o tamtych wydarzeniach. Od lat ignorują też apele o pociągnięcie do odpowiedzialności autorów brutalnej pacyfikacji. Pekin od dawna odrzuca krytykę dotyczącą sytuacji w dziedzinie praw człowieka w ChRL, podkreślając, że miliony Chińczyków zostały wyciągnięte z nędzy.



W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku na Tiananmen chińskie władze krwawo stłumiły trwające od połowy kwietnia prodemokratyczne protesty. Trwający siedem godzin atak z użyciem czołgów i wozów pancernych zakończył się o świcie. Liczba ofiar dotychczas pozostaje nieznana.



W końcu czerwca 1989 roku ówczesny mer Pekinu przyznał, że zginęło 200 demonstrantów, w tym 36 studentów. Nieoficjalne szacunki mówią o dwóch tysiącach zabitych; aresztowano do trzech tysięcy ludzi.



Mężczyzna w białej koszuli przed kolumną czołgów



Symbolem tamtego protestu i odważnej walki o wolność stał się do dziś anonimowy mężczyzna w białej koszuli określany jako "Nieznany Buntownik" albo "Tank Man", który samotnie stanął naprzeciw kolumny czołgów.


Zdarzenie to miało miejsce na Cháng’ān Jiē, około kilometra od Placu Niebiańskiego Spokoju. Trzymający w rękach siatki z zakupami mężczyzna samotnie zastąpił drogę wycofującej się kolumnie czołgów. Kiedy czołgista próbował go ominąć, zastępował mu drogę, nie cofnął się także, gdy czołg jechał wprost na niego. Gdy pojazd się zatrzymał, mężczyzna wszedł na niego i krzyczał coś do znajdujących się w środku żołnierzy.



Ostatecznie do mężczyzny podbiegło pięć innych osób, które odciągnęły go na bok. Do tej pory nie wiadomo, czy byli to życzliwi przechodnie pragnący ocalić Nieznanego Buntownika czy też aresztujący go funkcjonariusze chińskiej służby bezpieczeństwa.



Jego tożsamość wciąż jest tajemnicą. Krążą historie o tym, że z powodu okazanej odwagi mężczyznę w białej koszuli postawiono przed plutonem egzekucyjnym. Inni sądzą, że udało mu się uciec z miejsca zdarzeń i wtopić się w tłum.

W 1990 roku podczas wywiadu udzielonego amerykańskiej telewizji ABC przywódca Jiang Zemin zapytany przez dziennikarkę Barbarę Walters o los przechodnia zapewnił, że "nie został zabity".

W kwietniu 1998 roku magazyn "Time" umieścił Nieznanego Buntownika na liście "100 najważniejszych osób XX wieku", które wpłynęły na ludzką świadomość.

PAP, polsatnews.pl

...

Tych dni nigdy nie zapomnimy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:19, 04 Cze 2016    Temat postu:

Rocznica masakry na Tiananmen. Władze zabraniają pamiętać
wyślij
drukuj
bz,d | publikacja: 04.06.2016 | aktualizacja: 11:04 wyślij
drukuj
Plac Tiananmen jest teraz pod specjalnym nadzorem (fot. PAP/EPA/WU HONG)
Chińska policja wzmocniła środki bezpieczeństwa wokół placu Bramy Niebiańskiego Spokoju (Tiananmen) w Pekinie. W sobotę przypada 27. rocznica krwawej pacyfikacji prodemokratycznych protestów. Od czwartku zatrzymano kilku obrońców praw człowieka.

Reinkarnacja i polityka. Wielka chińska „gra o Dalajlamę”
W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 r. na Tiananmen chińskie władze krwawo stłumiły trwające od połowy kwietnia prodemokratyczne protesty. Trwający siedem godzin atak z użyciem czołgów i wozów pancernych zakończył się o świcie. Liczba ofiar dotąd pozostaje nieznana.

W końcu czerwca 1989 r. ówczesny mer Pekinu przyznał, że zginęło 200 demonstrantów, w tym 36 studentów. Nieoficjalne szacunki mówią o dwóch tysiącach zabitych; aresztowano do trzech tysięcy ludzi.

Zamknięty plac

Jak pisze agencja Associated Press, policja sprawdzała dokumenty i przeszukiwała bagaże każdej osobie chcącej wejść na centralny plac w Pekinie, gdzie dokładnie 4 czerwca 1989 roku doszło do krwawego stłumienia prodemokratycznego ruchu na czele ze studentami.

Dziennikarzom AP nie pozwolono wejść na teren placu i filmować z powodu – jak tłumaczono – braku odpowiedniego pozwolenia.
#wieszwiecej | Polub nas

Rocznica masakry na Tiananmen. Chińskie służby blokują informacje
Obrońcy praw człowieka zatrzymywani

Według światowych agencji w ciągu ostatnich kilku dni zatrzymano co najmniej sześciu obrońców praw człowieka za próbę upamiętnienia rocznicy masakry na Tiananmen. Aczkolwiek – jak podaje AP – niewielkiej grupce aktywistów ubranych w podkoszulki z napisami potępiającymi wydarzenia sprzed 27 lat udało się zebrać na centralnym placu w Pekinie w ubiegłą niedzielę. Wśród nich był m.in. Qi Zhiyong, któremu amputowano nogi wskutek postrzelenia w 1989 r. przez chińskie wojsko.

Wśród zatrzymanych sześciu działaczy praw człowieka, podejrzanych o „wywoływanie niepokojów”|, jest poeta Liang Taiping – sprecyzowała chińska organizacja pozarządowa Wei Quan Wang. Jeden z aktywistów zaginął w ostatnich dniach w stolicy.

Restrykcje wobec rodzin

Na kilka dni przed rocznicą członkowie rodzin osób, które zginęły podczas zajść w 1989 r., zostali objęci dodatkowymi restrykcjami, jak tymczasowy zakaz wychodzenia z domu, czy nakaz wyjazdu ze stolicy.

Rodziny ofiar należące do organizacji „Matki Tiananmenu” co roku bezskutecznie apelują do władz o śledztwo w sprawie masakry, odszkodowań dla rodzin ofiar, ukaranie odpowiedzialnych za zdławienie protestów i „przełamywanie tabu”, jakim wciąż jest w Chinach publiczne mówienie na temat tamtych wydarzeń.


Auto wjechało w ludzi na placu Tiananmen
Organizacja jest pod silnym nadzorem chińskiej policji. Zhang Xialing, której 19-letni syn został zabity w 1989 r., powiedziała AFP, że kiedy wraz z innymi rodzicami ofiar odwiedzała w sobotę jego grób na cmentarzu w Pekinie, towarzyszyła im policja. – Śledzą nas od zeszłego tygodnia (...). Na cmentarzu było około trzydziestu policjantów po cywilnemu – powiedziała Zhang.

Według mediów w Hongkongu 79-letniej założycielce „Matek Tiananmenu” Ding Zilin zaostrzono warunki aresztu domowego, policja odcięła jej także telefon.

Chiny ignorują międzynarodowe apele

Departament Stanu USA wezwał chińskie władze, aby „w pełni upubliczniły liczbę zabitych, zatrzymanych lub zaginionych” w czasie zajść na Tiananmen, „zerwały z cenzurą na temat tamtych wydarzeń” oraz „zaprzestały nękania i zatrzymań tych, którzy w sposób pokojowy chcą upamiętniać rocznicę”. Waszyngton zaapelował do Pekinu o poszanowanie praw i wolności swych obywateli.

Władze w Pekinie zakazują publicznych obchodów masakry na placu Tiananmen i nie zezwalają na otwartą debatę o tamtych wydarzeniach. Od lat ignorują też apele o pociągnięcie do odpowiedzialności autorów brutalnej pacyfikacji. Pekin od dawna odrzuca krytykę dotyczącą sytuacji w dziedzinie praw człowieka w ChRL, podkreślając, że miliony Chińczyków zostały wyciągnięte z nędzy.

PAP

...

Tych wielkich dni nie da sie zapomniec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:44, 06 Cze 2016    Temat postu:

Apel do Dudy i Szydło przed wizytą przywódcy Chin w Polsce
wyślij
drukuj
adom, dmilo | publikacja: 06.06.2016 | aktualizacja: 10:15 wyślij
drukuj
Xi Jinping stoi na czele Chińskiej Republiki Ludowej od marca 2013 roku (fot. Feng Li/Getty Images)
„W związku z czerwcową wizytą Przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpinga w Polsce, zwracamy się do Państwa o poruszenie kwestii łamania praw obywatelskich w Chinach” – piszą do prezydenta i premier w liście otwartym przedstawiciele opozycji z czasów PRL i dziennikarze.

PKP Cargo na Jedwabnym Szlaku. Polska kluczowym partnerem Chin w transporcie towarów koleją
List do prezydenta i premier podpisali m.in. Andrzej Gwiazda, Joanna Duda-Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski oraz inni przedstawiciele opozycji antykomunistycznej i dziennikarze.

W liście czytamy, że „w ciągu ostatnich 25 lat reformy gospodarcze i modernizacja w Chinach przyniosły ogromne zmiany w społeczeństwie chińskim i stworzyły lepsze warunki dla obywateli do dochodzenia i ochrony swoich praw. Głos społeczeństwa obywatelskie staje się w Chinach coraz donośniejszy”.

Sygnatariusze listu zwracają jednak uwagę, że w ostatnim okresie, czyli „w czasie urzędowania prezydenta Xi Jinpinga dochodzi do znaczących naruszeń praw obywateli, niespotykanych w ciągu ostatnich dwóch dekad”.
„ Znów burzone są kościoły, usuwane krzyże z kościołów (w niektórych przypadkach nawet palone), a chrześcijanie są aresztowani i poddawani represjom ”

Prezydent Duda w Pekinie. Spotkał się z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem
Ponowne prześladowania chrześcijan

Autorzy listu podkreślają, że chrześcijanie są zwalczani nie tylko przez islamistów. „Na Bliskim Wschodzie i w Afryce dżihadyści z organizacji Państwo Islamskie niszczą kościoły i mordują chrześcijan w barbarzyński sposobów. W tym samym czasie w Chinach chrześcijanie obawiają się, że ich wiara jest zagrożona niemal w takim stopniu jak to było w okresie rewolucji kulturalnej” – czytamy w liście.

„Znów burzone są kościoły, usuwane krzyże z kościołów (w niektórych przypadkach nawet palone), a chrześcijanie są aresztowani i poddawani represjom” – dodają autorzy.

Aresztowani są także prawnicy zajmujący się prawami człowieka. Na przełomie lipca i sierpnia ub. r. zatrzymano około 250 prawników i asystentów prawnych w Chinach. Represje dotykają także dziennikarzy i działaczy organizacji pozarządowych, w tym cudzoziemców.

tvp.info

...

Tym razem brawo! TO NIE JEST KRAJ NA PRZYJACIELA POLSKI! TO WCIAZ OBOZ KONCENTRACYJNY NAWET JESLI O WYSOKIM STANDARDZIE CEL!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:28, 01 Lip 2016    Temat postu:

Antyrządowa demonstracja w Hongkongu. W rocznicę przyłączenia do Chin
mr/
2016-07-01, 13:26
Tysiące mieszkańców Hongkongu protestowały w piątek przeciwko polityce władz chińskich, domagając się uwolnienia kilku lokalnych wydawców i księgarzy zatrzymanych pod koniec 2015 roku. Do demonstracji doszło w 19. rocznicę przyłączenia Hongkongu do ChRL.
PAP/EPA/ALEX HOFFORD

Świat
Hongkong: zamieszki po zamknięciu...

Świat
Zaginiony krytyk chińskiego rządu: udałem się...

Według relacji agencji Reutera część demonstrantów niosła transparenty z napisami określającymi zatrzymania wydawców i księgarzy jako działania totalitarne.



- To śmiertelne zagrożenie dla bezpieczeństwa mieszkańców Hongkongu, którzy są szpiegowani przez nieznane siły - mówił w trakcie protestu prodemokratyczny polityk Cyd Ho. - Władze Hongkongu muszą sprawdzić z rządem centralnym (w Pekinie) co się naprawdę dzieje - dodał.



Zatrzymani w zeszłym roku wydawcy i księgarze pracowali dla hongkońskiego wydawnictwa Mighty Current, znanego z krytycznych publikacji dla rządu ChRL. Jeden z nich, Lam Wing-kee, który był przetrzymywany przez osiem miesięcy przez chińskie służby, skrytykował Pekin za "naruszanie praw Hongkongu". Chodziło mu o nielegalne działania chińskich służb specjalnych na terytorium byłej brytyjskiej kolonii.



Reuters podkreśla, że w związku z tymi działania pojawiają się coraz liczniejsze głosy, że Pekin łamie zasadę "jeden kraj, dwa systemy", zgodnie z którą Hongkong jest rządzony, od kiedy został przyłączony do ChRL w 1997 roku. Zasada ta miała obowiązywać przez 50 lat.



Chiny nie przyznają się do żadnych nieprawidłowości.

PAP
...

Komunistyczny rezim podeptal wszelkie umowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:22, 28 Lip 2016    Temat postu:

Chiny: policjanci będą musieli być uprzejmi. Zmiany w prawie o policji po śmierci aktywisty
prz/
2016-07-28, 11:53
Chińskie władze zmieniły prawo o policji po śmierci w areszcie w niejasnych okolicznościach jednego z aktywistów zajmujących się ochroną środowiska. Możliwe będzie np. nagrywanie działań funkcjonariuszy - podaje w czwartek dziennik "South China Morning Post". Zmiany w prawie zostały upublicznione w Chinach w tym tygodniu.
Zdj. ilustracyjne, Fot. Flickr/Gavin Anderson/CC BY-SA 2.0

Świat
Antyrządowa demonstracja w Hongkongu. W...

"Policja musi zaakceptować publiczny monitoring i przyzwyczaić się do stosowania prawa przed kamerami, jeżeli tylko nie będzie to przeszkadzało w wykonywaniu obowiązków" - podaje dziennik z Hongkongu, omawiając nowe regulacje.


Nowe prawo nakłada na policjantów obowiązek noszenia przez cały czas przy sobie odznak i okazywania ich na żądanie cywilów. Podczas podejmowania działań policjant będzie musiał również się przedstawić. Zmiany zakładają też, że funkcjonariusze będą musieli być uprzejmi wobec osób, którym nie udowodniono popełnienia przestępstwa. Nadal będą mogli zatrzymać cywilów, którzy odmówią współpracy.


Przyczyną śmierci było uduszenie


Zmiany zostały wprowadzone, gdy na policję spadła fala krytyki za śmierć w jednym z aresztów działacza na rzecz ochrony środowiska naturalnego Lei Yanga, do czego doszło w maju. Funkcjonariusze zatrzymali go niedługo po wylegitymowaniu niedaleko jego mieszkania w Pekinie. Policja tłumaczyła, że 29-latek zmarł na zawał serca, ale sekcja zwłok wykazała, iż przyczyną śmierci było uduszenie.


Chińska policja była w przeszłości wielokrotnie oskarżana o stosowanie tortur wobec zatrzymanych na komisariatach i w aresztach.



PAP

...

Trzeba skonczyc z bestialstwem milicji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:23, 19 Sie 2016    Temat postu:

Mieszkańcy Hongkongu oburzeni plakatem do "Arrival"
Dodano dzisiaj 16:30 1

Arrival / Źródło: paramount pictures
Mieszkańcy Hongkongu są oburzeni błędem twórców plakatów do „Arrival”. Internet zalał hasztag: #HongKongIsNotChina.

Opublikowano właśnie 12 plakatów promujących „Arrival” – nowy film o kosmitach w reżyserii Denisa Villeneuve'a z Amy Adams i Jeremym Rennerem. Każdy z nich przedstawia statek obcych nad innym miastem. Wersja z Hongkongiem wzbudziła niemałe kontrowersje.

Plakat ukazuje półkolisty pojazd kosmitów nad Hongkongiem. Zawiera jednak błąd, gdyż w Hongkongu nie ma budynku Oriental Pearl Radio & TV Tower. Stoi on w Szanghaju. Plakat miał niefortunnie zilustrować zatem rosnący wpływ Chin na Hongkongu.

Na wielu portalach społecznościowych zaczął krążyć hasztag #HongKongIsNotChina, Facebook zaś został zalany tysiącami komentarzy.
/ Źródło: Filmweb

...

Cimnioki tam nie odrozniajo... Wsio rawno.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:38, 06 Wrz 2016    Temat postu:

Pekin ostrzega nowych posłów Hongkongu przed walką o niepodległość
prz/
2016-09-06, 17:16
Po niedzielnych wyborach do Rady Ustawodawczej Hongkongu władze w Pekinie przestrzegły nowych deputowanych przed popieraniem niepodległości tego kontrolowanego przez Chiny terytorium, zapowiadając, że mogą im za to grozić kary.
Pixabay.com
Hongkong.

Świat
Zaginiony krytyk chińskiego rządu: udałem się...

Świat
Hongkong: zamieszki po zamknięciu...

W wyborach mandaty zdobyło co najmniej pięcioro zwolenników niepodległości. Prodemokratyczna opozycja utrzymała też niezbędną dla weta blokującego w sprawach najważniejszej legislacji i funduszy publicznych jedną trzecią miejsc w 70-osobowej Radzie, co dotychczas pomagało w ograniczaniu wpływów Chin.


Były to najważniejsze wybory w Hongkongu od końca wielkich prodemokratycznych protestów z jesieni 2014 roku, gdy centrum metropolii przez wiele tygodni było sparaliżowane. Demonstracje nie doprowadziły jednak do żadnych koncesji ze strony Pekinu w sprawie politycznych reform tego terytorium.


"Stanowczy sprzeciw"


W komunikacie opublikowanym w poniedziałek wieczorem Pekin ostrzegł, że nie będzie tolerował tego, by w Radzie lub poza nią ktokolwiek działał na rzecz niepodległości tego terytorium.


"Stanowczo sprzeciwiamy się wszelkiej aktywności związanej z niezależnością Hongkongu we wszystkich formach, wewnątrz lub poza Radą Ustawodawczą, i udzielamy zdecydowanego poparcia rządowi Hongkongu, aby zgodnie z prawem wprowadzał sankcje" - podała państwowa agencja prasowa Xinhua. Cytuje ona rzecznika rządowego biura ds. Hongkongu i Makau.


Oskarżył on niektórych kandydatów o to, że wykorzystali wybory jako pretekst do "otwartego promowania" niepodległości, co - jak dodał - jest niezgodne z konstytucjami Chin i Hongkongu. "Jest to też niezgodne z fundamentalnymi interesami wszystkich mieszkańców Hongkongu" - dodano.


Władze Hongkongu zabroniły udziału w wyborach


W niedzielnych wyborach odnotowano rekordową frekwencję od zwrócenia Hongkongu Chinom w 1997 roku. Głosowanie zorganizowano w czasie, gdy wielu mieszkańców odnosi wrażenie, że Pekin próbuje umacniać swe wpływy w tej byłej brytyjskiej kolonii.


Nowi członkowie Rady Ustawodawczej obejmą stanowiska 1 października. Będą musieli ślubować przestrzeganie konstytucji, w której Hongkong określono jako część Chin.


Władze Hongkongu w lipcu zabroniły sześciu prodemokratycznym kandydatom udziału w wyborach pod pretekstem popierania niepodległości. Mimo to mandaty uzyskało co najmniej pięciu młodych ludzi o podobnych poglądach, w tym jeden z liderów masowych demokratycznych protestów z 2014 roku 23-letni Nathan Law. Określa się ich jako lokalistów, czyli stawiających na pierwszym miejscu interesy Hongkongu, a nie Pekinu.


"Jeden kraj, dwa systemy"


Szef administracji Hongkongu Leung Chun-ying, uznawany przez przeciwników za marionetkę Pekinu, przypomniał, że parlamentarzyści będą musieli przestrzegać ustawy zasadniczej. Zapewnił jednocześnie, że będzie chciał współpracować ze wszystkimi deputowanymi.


Hongkong został w 1997 roku jako była brytyjska kolonia zwrócony Chinom na mocy porozumienia honorującego zasadę "jeden kraj, dwa systemy", które miało utrzymać jego pozycję globalnego centrum finansowego z odrębnym systemem prawnym na okres co najmniej 50 lat, ale z zagwarantowaniem pełnej zwierzchności Pekinu.



PAP

...

Tylko sprobujcie cos im zrobic! Polska nie moze byc we wspolpracy z bandytami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:32, 01 Lut 2017    Temat postu:

Tajemnicze zaginięcie chińskiego miliardera. Został porwany przez agentów?

Dzisiaj, 1 lutego (19:2Cool

Tajemnicze zaginięcie chińskiego miliardera w Hong Kongu. Jeden z najbogatszych ludzi w Państwie Środka Xiao Jianhua był po raz ostatni widziany w zeszłym tygodniu w luksusowym hotelu. Według "Financial Times" mężczyzna prawdopodobnie został uprowadzony przez chińskie służby.
Hotel Four Seasons, w którym ostatni raz widziany był miliarder
/ALEX HOFFORD /PAP/EPA


Media zauważają, że sprawa podobna jest do zeszłorocznych porwań pięciu pracowników księgarni w Hong Kongu, gdzie dystrybuowano plotki o chińskich liderach. Wówczas krytykowano Chiny, że łamią konstytucję Hong Kongu, według której służby podlegające Pekinowi nie mają prawa działać na terenie dawnej brytyjskiej kolonii.

Rząd w Hong Kongu bada sprawę, jednak sytuacja jest niepokojąca. Wszystko co możemy zrobić, to prowadzić śledztwo. Stawia to rząd w dziwnej pozycji - powiedziało anonimowe źródło w rozmowie z mediami.

Sprawa jest o tyle dziwna, że Jinhua nie odpowiada na telefony, jednak kilka dni temu na mediach społecznościowych jego firm opublikowano oświadczenia, w których zaprzeczano, że doszło do porwania. Ja, Xiao Jinhua, leczę się z choroby poza granicami naszego kraju - miał napisać w jednym z nich. Miliarder zaznaczał też, że nie został porwany. W innym wpisie zaprzeczał, jakoby zrobił cokolwiek, by narazić się Komunistycznej Partii Chin i nie pracuje z "żadną siłą opozycyjną ani organizacją". Oba wpisy wkrótce jednak zniknęły.

Policja w Hong Kongu pod koniec stycznia została poproszona o pomoc w sprawie, jednak dzień później krewni Jinhua wycofali się.

Xiao Jinhua miał zostać uprowadzony z hotelu Four Seasons w Hong Kongu i zawieziony z powrotem do Chin. Miliarder jest blisko związany z wysoko postawionymi chińskimi urzędnikami, w tym z prezydentem Xi Jinpingiem. W 2016 roku uznano go za 32. najbogatszego Chińczyka. Jego majątek wycenia się na prawie 5,97 miliardów dolarów.

...

TO PIEKINCZYKI BEZ WATPIENIA! KARA NA WAS JEST ROWNIE BLISKO JAK NA RUSKICH! NA RAZIE SAMOLOT Z CHOREM TO TYLKO OSTRZEZENIE ALE ZA CHWILE BEDZIE MOCNIEJ!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:22, 02 Maj 2017    Temat postu:

wa samochody przejechały nad małą dziewczynką, a jej prawie nic się nie stało
Cała sytuacja została zarejestrowana przez monitoring. 2-letnie dziecko wbiega na ruchliwą ulicę i próbuje przedostać się na drugą stronę. Kierujący samochodem nie zauważył dziecka i przejechał nad nim. Tuż za białym pojazdem jechał kolejny, który zrobił dokładnie to samo.

+1
Głosuj

+1
Głosuj

Podziel się
Opinie


(Youtube.com)

Następnie na nagraniu widać jak do skulonej dziewczynki podbiega kobieta, która jak się później okazało była jej babcią. Dziecko trafiło do szpitala, a lekarze stwierdzili jedynie drobne zadrapania na głowie.

Nietypowa sytuacja wydarzyła się w prowincji Sichuan w Chinach.

źródło: Youtube, RMF

...

Bóg decyduje. Jak ma sie cos nie stac to sie nie stanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:48, 03 Maj 2017    Temat postu:

Aktualności
Kupiła nową torebkę, a w niej list. „Pracują 14 godzin dziennie”
Aleksandra Gałka | Maj 03, 2017



Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Amerykanka kupiła nową torebkę w jednym z supermarketów sieci Walmart. Gdy ją otworzyła, znalazła nietypowy list.


W
szystko wskazywało na to, że wiadomość na skrawku papieru napisana była przez zdesperowanego chińskiego więźnia.
Karteczka po chińsku

Laura Wallace karteczkę znalazła wetkniętą w przegródce z suwakiem. Wiadomość była napisana w języku chińskim. Jej treść brzmiała:

Osadzeni w więzieniu Yinghsan w Guangxi, w Chinach pracują 14 godzin dziennie bez przerwy/odpoczynku w południe. Kontynuują pracę nadliczbowo do północy. Jeśli ktokolwiek nie ukończy swojej pracy, jest bity. Ich posiłki nie zawierają oleju i soli. Co miesiąc, szef płaci osadzonemu 2000 juanów (ok. 1114 złotych – red.). Jakiekolwiek dodatkowe posiłki są przejmowane przez policję. Jeśli osadzony jest chory i potrzebuje lekarstw, ich koszt jest odliczany od wynagrodzenia. Więzienie w Chinach różni się od więzienia w Ameryce, koń, krowa, koza, świnia, pies (to dosłowny zapis, który tłumacza się jako nieludzkie traktowanie – red.).

Jak podkreśliła znalazczyni karteczki, dwóch różnych tłumaczy potwierdziło, że notatka jest autentyczna.

Wallace wyjaśniała, że chciała podzielić się tą historią, by uświadomić ludziom problem więźniów w Chinach.

– Nie chcę, by zostało to odebrane jako atak na jakikolwiek sklep – powiedziała Wallace. – To nie jest odpowiedź. To dzieje się prawdopodobnie w wielu miejscach, a ludzie prawdopodobnie o tym nie wiedzą.
Czytaj także: Corrie ten Boom. Więźniarka, która chciała nauczyć swoich oprawców miłości
Wymogi i standardy

Sieć Walmart zabrała głos w tej sprawie, choć ostatecznie wstrzymała się od komentarza:

Nie możemy skomentować tego konkretnego listu, ponieważ nie mamy żadnego sposobu, by zweryfikować jego pochodzenie. Jednym z wymogów jest to, by nasi dostawcy dostarczający produkty do sprzedaży w Walmarcie, pracowali dobrowolnie, jak wskazano to w Standardach dla Dostawców.

Źródło: FOX News

...

To niestety prawda. Komuna to bestialstwo. Siec sklepow raczej srednio jest winna z jakims dostawca zalatwiaja dostawy a dostawca tez pewnie produkuje sam tylko szuka. W molochach to jest wszystko masowo. Nie ma Chin jest Chinska Republika Ludowa kraj sowiecki z calym bestialstwem tego systemu. ZADNYCH STOSUNKOW Z NIMI!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:11, 16 Maj 2017    Temat postu:

ypadek
+1
Kamil Zajęcki
,1h temu
Samotny 4-latek biegł tunelem szybkiego ruchu. Cudem przeżył
Kamera monitoringu zamontowana w tunelu drogowym w położonym w środkowych Chinach mieście Chongqing zarejestrowała mrożącą krew w żyłach sytuację. Samotne dziecko biegło pod prąd drogą szybkiego ruchu.

+1
Głosuj

+1
Głosuj

Podziel się
Opinie


(Twitter)

Od tragedii dzielił tylko krok. Na widok biegnącego malucha dwie ciężarówki zatrzymały się, a pięć kolejnych samochodów zdecydowanie zwolniło. Zadziwiać może fakt, że żaden z kierowców nie wysiadł z auta, żeby pomóc 4-latkowi. Chłopca uratowała dopiero policja, która zaalarmowana niebezpieczeństwem dziecka natychmiast pojawiła się na miejscu - podaje chińska agencja informacyjna Xinhua.


Ojciec malucha powiedział, że zostawił syna samego tylko na chwilę, kiedy sam wyszedł po zakupy. Dziecko cierpi na problemy mowy i słuchu. Teraz całe i zdrowe przebywa pod opieką rodziców.

...

Brawo ludzie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:59, 12 Lip 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Pogarsza się stan chińskiego noblisty Liu Xiaobo. Bliscy mają wątpliwości
Pogarsza się stan chińskiego noblisty Liu Xiaobo. Bliscy mają wątpliwości

Dzisiaj, 12 lipca (11:53)

Pogarsza się stan chorego na nowotwór wątroby chińskiego dysydenta i pokojowego noblisty Liu Xiaobo - poinformował szpital, w którym jest on leczony. Przyjaciele kwestionują prawdziwość oficjalnych oświadczeń na temat stanu zdrowia Liu.
Liu Xiaobo z żoną
/Aktywista z Guangzhou /PAP/EPA


Szpital uniwersytecki w Shenyang (Szenjang), na północnym wschodzie Chin, napisał w oświadczeniu, że Liu ma problemy z oddychaniem, a wątroba i inne narządy 61-latka są coraz mniej wydolne. Dysydent przebywa na oddziale intensywnej terapii, gdzie jest leczony po wstrząsie septycznym i poddawany dializie.

Liu, skazany w 2009 roku na 11 lat więzienia za "działalność wywrotową", w czerwcu został warunkowo zwolniony z więzienia i przewieziony do szpitala w związku z wykrytym u niego pod koniec maja rakiem wątroby w zaawansowanym stadium. W sobotę zbadali go dwaj zachodni specjaliści, zaproszeni przez klinikę.

Organizacje broniące praw człowieka i zachodnie rządy apelują do chińskich władz, aby pozwoliły nobliście i jego żonie Liu Xia wyjechać za granicę na leczenie. Domaga się tego też sam dysydent. We wtorek USA ponownie zaproponowały, że przyjmą Liu na leczenie; wcześniej taką ofertę złożyły Niemcy.

Mimo międzynarodowej presji władze w Pekinie nie zgadzają się na wyjazd Liu z kraju. Twierdzą, że dysydent jest pod opieką najlepszych specjalistów i ostrzegają inne kraje, by nie mieszały się w sprawy wewnętrzne Chin.

Przyjaciele Liu powątpiewają w prawdziwość komunikatów szpitala, mówiących o pogarszającym się stanie zdrowia noblisty. Przypominają, że w weekend dwaj lekarze z USA i Niemiec stwierdzili, iż nie ma przeciwskazań do przewiezienia go za granicę, o ile stanie się to najszybciej jak to możliwe.

Nie wiemy, jak wiarygodne są te komunikaty ani czy oznaczają one, że Liu Xiaobo nie może podróżować - powiedziała agencji Reutera osoba blisko związana z rodziną dysydenta.

Przedstawiciel organizacji Amnesty International na Chiny Patrick Poon podkreślił, że chińskie władze kontrolują wszelkie informacje dotyczące stanu zdrowia noblisty. Dlatego trudno jest zweryfikować komunikaty publikowane na stronie internetowej szpitala. Za zasadne można uznać pytanie, czy władze nie publikują tych informacji, aby usprawiedliwić odmowę opuszczenia kraju przez Liu - dodał.

W środę chiński tabloid "Global Times", który uważany jest za tubę propagandową rządzącej Komunistycznej Partii Chin (KPCh), napisał, że "konfrontacyjny ton" przedstawicieli Zachodu w sprawie Liu powoduje, iż na dalszy plan schodzi kwestia jego zdrowia. Dziennik oskarżył Zachód o upolitycznianie tej sprawy.

Chiny wzięły już pod uwagę odczucia ważnych sił na Zachodzie, ale nie mają obowiązku spełniać ich nierozsądnych wymagań - podkreślił "Global Times".

Po niedzielnym oświadczeniu zachodnich lekarzy Chiny opublikowały krótkie nagrania z ich wizyty. Lekarze najwyraźniej nie wiedzieli, że ich wizyta jest rejestrowana. Na nagraniu niemiecki lekarz wydaje się chwalić opiekę, jaką został otoczony Liu.

W poniedziałek ambasada Niemiec w Pekinie napisała w oświadczeniu, że strona niemiecka nie życzyła sobie, aby filmik został udostępniony. Tym procesem kierują organy bezpieczeństwa, a nie eksperci medyczni - zasugerowała ambasada.

Liczne organizacje pozarządowe i bliscy Liu zarzucają władzom w Pekinie, że czekały z wydaniem zgody na opuszczenie przez noblistę więzienia do czasu znacznego pogorszenia się jego stanu zdrowia.

Liu Xiaobo to jeden z dawnych przywódców prodemokratycznych protestów na placu Tiananmen w Pekinie w 1989 roku, obrońca praw obywatelskich i literat. "Działalnością wywrotową", za którą go skazano, władze w Pekinie nazywają przygotowanie przez niego petycji "Karta 08", wzywającej do zniesienia jednopartyjnego systemu politycznego w Chinach.

W 2010 roku Liu otrzymał pokojowego Nobla "za długą walkę bez przemocy na rzecz podstawowych praw w Chinach", ale nie mógł być obecny na ceremonii wręczenia nagrody. Pokojowy Nobel został wręczony przy pustym krześle.

Chiński rząd nazywa Liu "przestępcą", a wyróżnienie go Nagrodą Nobla uznał za ingerencję w sprawy wewnętrzne Chin.

...

CZY ONI GO MORDUJA?!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:28, 13 Lip 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Chiny: Zmarł laureat Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo
Chiny: Zmarł laureat Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo

Dzisiaj, 13 lipca (15:4Cool
Aktualizacja: Dzisiaj, 13 lipca (17:25)

​Laureat Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo nie żyje - poinformowały w czwartek władze sądowe w mieście Shenyang na północnym wschodzie Chin. Liu, obrońca praw człowieka i dysydent skazany na 11 lat więzienia za działalność opozycyjną, chorował na raka wątroby.
Laureat Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo /LIU XIA HANDOUT /PAP/EPA

Bezpośrednią przyczyną śmierci Liu była niewydolność wielonarządowa. Wysiłki podejmowane w celu utrzymania pacjenta przy życiu nie powiodły się - poinformowano.

61-letni noblista był leczony w szpitalu w Shenyang w związku ze stwierdzoną u niego w maju chorobą nowotworową w terminalnym stadium. Do szpitala został przewieziony w czerwcu z więzienia, gdzie od 2009 roku odbywał karę pozbawienia wolności.

Według lekarzy, stan Liu znacząco pogorszył się w ostatnim tygodniu i od poniedziałku pacjent walczył o życie. W środę informowano, że ma problemy z oddychaniem, a wątroba i inne narządy tracą wydolność. Liu przebywał już wówczas na oddziale intensywnej terapii, gdzie był leczony po wstrząsie septycznym i poddawany dializie.

Odkąd w maju świat obiegła wiadomość o chorobie noblisty, zachodnie rządy i światowe organizacje praw człowieka apelowały do chińskich władz, by pozwoliły Liu wyjechać wraz z żoną za granicę na leczenie; domagał się tego sam dysydent i jego bliscy.

Jednak mimo międzynarodowej presji rząd w Pekinie nie zgodził się na wyjazd, twierdząc, że Liu jest pod opieką najlepszych specjalistów. Bliscy noblisty powątpiewali w prawdziwość szpitalnych komunikatów o pogarszającym się stanie zdrowia noblisty. Sugerowali, że władze nie zgadzają się na wyjazd Liu z obawy, że za granicą mógłby krytykować komunistyczne władze Chin.
Jeden z najważniejszych niezależnych intelektualistów w Chinach

Liu Xiaobo był jednym z najważniejszych niezależnych intelektualistów w Chinach i głośnym krytykiem Komunistycznej Partii Chin, który za swoje działania na rzecz praw człowieka i demokracji w tym kraju był wielokrotnie zatrzymywany i więziony - przypomina agencja Kyodo.

Ten obrońca praw obywatelskich i literat był także jednym z dawnych przywódców prodemokratycznych protestów na placu Tiananmen w Pekinie w 1989 roku. "Działalnością wywrotową", za którą został skazany w 2009 roku, władze w Pekinie nazywają przygotowanie przez niego petycji "Karta 08", wzywającej do zniesienia w Chinach jednopartyjnego systemu politycznego.

W 2010 roku Liu otrzymał pokojowego Nobla "za długą walkę bez przemocy na rzecz podstawowych praw w Chinach". Wyróżnienie zostało wręczone przy pustym krześle, ponieważ władze nie zezwoliły mu na wyjazd z kraju i przybycie na ceremonię. Krótko po ogłoszeniu decyzji o przyznaniu mu tego wyróżnienia jego żona, poetka Liu Xia, została bez procesu skazana na areszt domowy.

Chiński rząd nazywał Liu "przestępcą", a wyróżnienie go Nagrodą Nobla uznał za ingerencję w sprawy wewnętrzne Chin.

...

TO FAKTYCZNY MORD! Chorego trzymali w zamknieciu! MECZENNIK ZA CHINY!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:21, 24 Gru 2017    Temat postu:

RMF 24
Ofiar na Tiananmen było o wiele więcej, niż dotąd podawano. "Błagali o darowanie życia"
Ofiar na Tiananmen było o wiele więcej, niż dotąd podawano. "Błagali o darowanie życia"

Wczoraj, 23 grudnia (22:24)

Z odtajnionego niedawno dokumentu brytyjskiej dyplomacji wynika, że co najmniej 10 tys. osób straciło życie w masakrze na pekińskim placu Tiananmen w czerwcu 1989 roku; dotąd jako liczbę śmiertelnych ofiar podawano od 200 do 2,7 tys. - informuje agencja EFE.

Obchody rocznicy masakry na placu Tiananmen
/ALEX HOFFORD /PAP/EPA
REKLAMA


Opublikowany w sobotę na hongkońskiej stronie internetowej HK01 dokument zawiera nieznane dotychczas szczegóły dotyczące tego dramatycznego wydarzenia systematycznie wyciszanego przez władze Chin.

Jest to odtajniony w październiku tego roku przez Archiwum Narodowe w Londynie tekst depeszy wysłanej 5 czerwca 1989 roku (nazajutrz po masakrze) przez ówczesnego ambasadora Wielkiej Brytanii w Pekinie, Alana Donalda, do brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych.

"Minimalna liczba cywilów, którzy stracili życie, to 10 tys." - raportował Donald w depeszy dyplomatycznej, w której opisał nieznane dotąd miejsca starć między wojskiem a cywilami, jak dzielnica Shilipu na wschodnich przedmieściach chińskiej stolicy.

Według tego dokumentu, źródłem wszystkich tych danych jest "członek Rady Państwa", którego określa jako "przyjaciela" i "zaufane źródło zdolne do oddzielania faktów od spekulacji i pogłosek".

Licząca trzy strony depesza podaje, że to 27. armia chińskich sił zbrojnych, stacjonująca zazwyczaj w centralnej chińskiej prowincji Shaanxi, jest odpowiedzialna za "okrucieństwa", jakich dopuszczono się w Pekinie i dodaje, że 60 proc. rekrutów w tej formacji, to "analfabeci" i "prostacy". 27. armią dowodził Yang Żenhua, który - według cytowanej depeszy - był kuzynem ówczesnego prezydenta Chin Yang Shangkuna.

"Do najwcześniejszych ataków doszło w Mucidi i Shilipu (miejscowościach na przedpolu stolicy) i po pierwszych wystąpieniach tłumu zostały one opanowane przez oddziały 27. armii, która otrzymała rozkaz strzelania do tłumu (tj. cywilów i żołnierzy z innych jednostek) zanim wjechała w nich swymi pojazdami pancernymi" - czytamy w dokumencie.

Jego autor dodaje, że jeden z kierowców pojazdów uczestniczących w tej masakrze - który ucierpiał wskutek wypadku, do jakiego doszło podczas tych krwawych wydarzeń - "przeżył wstrząs i domaga się teraz, aby go rozstrzelano za okrucieństwa, jakich się dopuścił".

Jeśli chodzi o sam Plac Tiananmen, główną scenę trwających półtora miesiąca protestów, stłumionych przez wojsko 3 i 4 czerwca 1989 roku, to dokument przekazuje, że obecnym tam demonstrantom teoretycznie dano godzinę na opuszczenie tego miejsca, jednak "pojazdy pancerne zaatakowały już po pięciu minutach".

Informacje o tym poprowadzonym na oślep ataku, podczas którego, jak twierdzą świadkowie, pojazdy pancerne rozjeżdżały również żołnierzy, wydają się przeczyć wcześniejszym świadectwom, że na placu Tiananmen nie było zbyt wielu incydentów z użyciem przemocy i że dochodziło do nich głównie na przedpolach miasta.

Depesza obfituje w dramatyczne szczegóły, jak na przykład, że żołnierze dobijali rannych towarzyszy; że czterej ranni studenci błagali o darowanie im życia, ale zostali zaatakowani bagnetami i że jedna z kobiet została zamordowana na oczach swej trzyletniej córeczki.

W relacji, opisującej nieznane dotąd fakty dotyczące starć między różnymi oddziałami armii chińskiej, wysłanymi do tłumienia protestów, mowa jest także o atakach na ambulanse sanitarne, w tym wojskowe, których załogi próbowały pomagać rannym.

"Niektórzy uważają - pisze autor zrelacjonowanej depeszy - że inne formacje atakowały 27. Armię, ale nie miały amunicji".

Autor pisze również, że jak utrzymywały niektóre źródła, istniało niebezpieczeństwo wojny domowej między różnymi, występującymi przeciwko sobie siłami reżimowymi i wojskowymi.

...

Komunistyczni zbrodniarze wystraszyli sie utraty koryta i namordowali ludzi. Pokojowych demonstrantow. Komunizm to system szatanski.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16  Następny
Strona 12 z 16

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy