Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Gospodarka schłodzona ! Sukces !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:37, 19 Sie 2014    Temat postu:

Nielegalni handlarze brutalnie pobili strażników miejskich

Gdańscy strażnicy miejscy chcieli wręczyć nielegalnym handlarzom mandat oraz zabezpieczyć sprzedawany towar. Podczas załadunku do służbowego auta zostali zaatakowani zaostrzonymi, metalowymi żerdziami. O dalszym losie agresywnych sprzedawców rozstrzygnie sąd.

Patrol gdańskiej straży miejskiej wraz z pracownikami Zarządu Dróg i Zieleni kontrolował obszar Śródmieścia. Powodem wspólnej kontroli było zwiększenie się liczby osób sprzedających na ulicach miasta bez wymaganego zezwolenia oraz opłaty za wynajem przestrzeni handlowej. Zjawisko nielegalnego obnośnego handlu jest widoczne szczególnie w czasie sezonu wakacyjnego.

W efekcie działań strażników doszło do zatrzymania trzech osób, które próbowały nielegalnie sprzedawać przy Zielonym Moście oscypki. Właściciele stoiska próbowali krzykiem oraz ubliżaniem utrudnić urzędnikom zajęcie towaru. Handlarze zniszczyli również grilla na którym podgrzewano sery. W czasie ładowania zajętego towaru do ciężarówek ZDiZ doszło do czynnej napaści na dwóch strażników miejskich.

Strażnicy podczas ładowania oscypków do ciężarówki zostali zaatakowani przez dwóch mężczyzn, których wezwała na pomoc handlująca kobieta. Napastnicy użyli ostrych, metalowych części pochodzących ze zniszczonego uprzednio grilla i zadali strażnikom kilka ciosów. Próbowali również zaatakować urzędników miejskich.

Na miejsce wezwano dodatkowe siły policyjne oraz kilka patroli straży miejskiej, aby nie doszło do poważniejszych obrażeń. Na pomoc pobitym wezwano karetkę pogotowia. Butni handlarze, którzy zostali tymczasowo aresztowani, grozili również, że wykradną towar z magazynów ZDiZ mieszczących się w Gdańsku Wrzeszczu.

Podjęcie nielegalnego handlu nadal jest opłacalne. Sama walka z nieuczciwymi kupcami przypomina często historię Don Kichota. Stoiska kupieckie mieszczą się zazwyczaj w torbie podróżnej, więc na widok strażników miejskich łatwo je schować i rozłożyć w innym miejscu. Handlarzy nie odstrasza również widmo pięciuset złotowego mandatu, który strażnik może nałożyć na nieuczciwych sprzedawców.

Najczęstszym tłumaczeniem sprzedawców jest argument, że ich utarg jest znacznie niższy niż opłata za miejsce do prowadzenia stoiska. Wynajęcie metra kwadratowego na starym mieście w Gdańsku kosztuje pięć złotych za dzień. Oznacza to, że wynajęcie pięciu metrów kwadratowych przez okres trzydziestu dni kosztuje siedemset pięćdziesiąt złotych. W Sopocie zapłacimy za taką samą powierzchnię dwieście dwadzieścia pięć złotych. W Gdyni punkty handlowe obsadza się w drodze licytacji. Wygrywa ten kto da więcej.

....

Tak tylko że nie z chęci zysku handlują pokatnie . Tylko aby przetrwać a tu ich ścigają . W końcu to nie żebracy . LUDZIE DIET NIE MAJĄ JAK BYDLAKI Z WARSZAWKI KTÓRA ZROBIŁA DEFLACJE SWOIM BESTIALSTWEM ! A LUDZIE PRZEŻYĆ MUSZĄ !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:35, 25 Sie 2014    Temat postu:

Taksówkarze mają konkurencję, która budzi kontrowersje

Taksówkarze z największych polskich miast od lat borykają się z nielegalnymi przewoźnikami. Teraz ich obawy wzrosły jeszcze bardziej . Wszystko przez wkroczenie na rynek mobilnej aplika­cji Uber. Oferuje ona bardzo tanie i szybkie kursy. Pojazdy zrze­szone wokół niej, nie spełniają jednak podstawowych wymogów.

Uber, przy współpracy z różnymi firmami jedynie pośredniczy w przewozach. Kontrowersje budzi już sama organizacja personelu - zaznacza dziennikarz portalu natemat.​pl, Michał Wąsowski. Uber wymaga co prawda od kierowców uprawnień, ale w razie problemów, oferuje im pomoc prawną. De facto pojazdy nie mają też niezbędnych do komercyjnych przejazdów kas fiskalnych.

Działalność bez odpowiednich zezwoleń to próba ominięcia prawa - alarmuje Jarosław Iglikowski ze Związku Zawodowego Taksówkarzy "Warszawski Taksówkarz". Obawia się, że część jego kolegów może stracić pracę. Aplikacja wykorzystała bowiem lukę w prawie, która nie przewiduje określonych sankcji dla pod­miotów pośredniczących w nielegalnych przewozach osób.

Kontrowersyjny produkt może rzucić złe światło na rynek mobil­nych aplikacji współpracujących z taksówkami. Te starają się wspierać tylko licencjonowanych przewoźników - wyjaśnia re­prezentujący iTaxi, Stefan Batory. Konkurencja powoduje zazwy­czaj wzrost jakości usług, ale nie będzie przyzwolenia środowi­ska na działanie firmy nieodprowadzającej podatków ze swojej działalności - wyjaśnia.

Przedstawiciele Ubera nie chcą odnieść się do stawianych zarzu­tów.

...

Pewnie to nie milionerzy jeżdżą a ludzie nie mający innej pracy . Bezrobocie niszczy standardy . Schładzania i Balcerowicz zniszczyli wolny rynek i nastał bandycki .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:00, 31 Sie 2014    Temat postu:

Karolina Jamróg | Nowiny 24

Lombardy to prawdziwa żyła złota. Mieszkańcy Podkarpacia zastawiają się z biedy

Ludzie zostawiają w lombardach to, co mają najcenniejsze: biżu­terie, telefony a nawet samochody - informuje serwis nowiny24.​pl.

Wtorkowe południe. Wchodzimy do jednego z lombardów w cen­trum Rzeszowa. Liczymy - co minutę pojawia się tu kolejny klient.

- Nie możecie narzekać na brak ruchu - podpytuję sprzedawcę. Ten potakująco kiwa głową.

Auto nie starsze niż 10 lat

Do lombardów przychodzą teraz głownie nie ci, którzy potrzebu­ją pieniędzy na wódkę, ale mieszkańcy, którym brakuje na chleb.

- Ludzie nie zwierzają się, na co potrzebują gotówki. Myślę, że w tym okresie część klientów zostawia wartościowe przedmioty pod zastaw, żeby móc wyprawić dzieci do szkoły - przyznaje pra­cownik lombardu.

Zastawiają wszystko, co jest mają cennego. Półki w lombardach uginają się pod ciężarem aparatów cyfrowych, sprzętu nagłaśnia­jącego, telefonów komórkowych, słuchawek, komputerów, lapto­pów, żelazek i gitar elektrycznych. Zdarza się, że ktoś chce zosta­wić samochód.

- Nie każdy samochód możemy wziąć w zastaw. Pojazd musi speł­niać kryteria, na przykład nie może być starszy niż 10 lat - słyszy­my w innym lombardzie.

Prowadzący nie mówią, ilu klientów w tym roku zostawiło samo­chody w tym roku. Każdy z nich chce pozostać anonimowy.

Pierścionek zaręczynowy za 90 zł

Chcąc przekonać się, jak w lombardach wycenia się różne przed­mioty, idę do jednego z nich. Próbuję zastawić pierścionek z białe­go złota wart kilkaset złotych. Sprzedawczyni chwilę go ogląda i podaje cenę: Może pani dostać 90 zł. Zbulwersowana jej wysoko­ścią, odmawiam. Lombard, w którym chciałam zastawić biżute­rię, odwiedza codziennie od kilkunastu do kilkudziesięciu osób. Większość z nich nie ma dylematów, takich jak ja.

- Klientela jest przeróżna. Czasem przychodzi ktoś, kto nigdy nie przekroczyłby progu lombardu, ale zmusiła go do tego życiowa sytuacja - przyznaje kobieta.

Sprzedawca z innego lombardu mówi wprost: - Po rzeczach, które ludzie u mnie zostawiają, mogę się domyślić, czym się zaj­mują. Jeśli pojawia się mężczyzna ze sprzętem budowlanym, elektronarzędziami, to wiem, że miał firmę, która splajtowała. Jeśli przychodzi młody człowiek, zastawia zegarek i cieszy się z kilkudziesięciu złotych, mogę się domyślić, że wyda pieniądze na imprezę - twierdzi chłopak.

Przerywamy rozmowę, bo do jego lokalu wchodzi klient.

- Chciałam odebrać telefon komórkowy - mówi. - 45 zł – mówi pracownik lombardu.

Akt rozpaczy

Ludzie przychodzą do lombardów nie tylko, żeby zastawić jakiś przedmiot. - Bardzo dużo ludzi robi u nas zakupy - mówi pracow­nica lombardu. Nic dziwnego. Można tu kupić np. tablet za 200-300 zł.

Eksperci przyznają, że dziś lombardy to prawdziwa żyła złota.

- Zastawianie swoich przedmiotów to pewnego rodzaju akt rozpa­czy, bo przecież ludzie zdają sobie sprawę, że może im się nie udać ich wykupić - twierdzi Krzysztof Kaszuba, ekonomista z Rze­szowa. – Mimo to ,gdybym miał wybór: lombard albo pożyczka - tzw. chwilówka, w 90 proc. wybrałbym lombard. Zaciągając kre­dyt, pogrążamy się jeszcze bardziej. W lombardzie możemy zosta­wić komputer, bo dostaniemy za niego pieniądze. Marne, bo marne, ale jednak. Kredyt trzeba spłacać - wyjaśnia ekspert.

Nie tylko lombard, ale i giełda

- Skutki kryzysu odczuwają już nie tylko najbiedniejsi, ale też przedstawiciele klasy średniej – uważa Leszek Gajos, socjolog z Rzeszowa. I dodaje: - Klientami lombardów są ludzie, którzy kilka lat temu zaciągnęli kredyty i teraz mają problemy ze spłatą. To też ci, którym nagle potrzebny jest zastrzyk gotówki: przed ślu­bem, komunią, świętami i 1 września - wyjaśnia.

Gajos zauważa też, że lombardy to niejedyne miejsca, w których mieszkańcy pojawiają się, by dorobić.

- Na giełdzie staroci ludzie oferują przedmioty w coraz niższych cenach. Jeszcze kilka lat temu to było nie do pomyślenia. Teraz pojawiają się ludzie, którzy za niewielką kwotą oferują pamiątkę rodzinną. Chcą tylko wiedzieć, że przedmiot trafi w dobre ręce – dodaje.

...

Tak . Dla wielu to rozpacz ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:54, 19 Wrz 2014    Temat postu:

Podczas poszukiwania pracy - najpierw znajomi

Choć "praca po znajomości" nie budzi pozytywnych skojarzeń, to w ten sposób zajęcia zamierza szukać aż 73 proc. Polaków - pisze "Gazeta Wyborcza".

Jak wynika z najnowszego badania Millward Brown na zlecenie Work Service, dopiero drugim wyborem jest przeglądanie ogłoszeń w internecie i prasie - 62 proc. respondentów wskazało na tę metodę.

Na trzecim miejscu znalazła się zaś samodzielna wysyłka aplikacji bezpośrednio do firm.

Okazuje się też, że Polacy nie wierzą w skuteczność pośredniaków - zarówno urzędów pracy, jak i firm prywatnych. Z tych pierwszych chce skorzystać tylko 25 proc. poszukujących zajęcia, z tych drugich - 24 proc.

...

Tak - w wyniku schładzania i deflacji zanika wolny rynek . Oczywiście całkowicie nie zniknie ale ponieważ jest bezrobocie a ludzie boją się stracić pracę bo to jest zagrożenie biologiczne tworzą się koterie które blokują dostęp do miejsc pracy i można ją dostać tylko po znajomości wchodząc w układy . I po 89 Polakom wmawiano wolny rynek którego właśnie brakowało . Ludzie nabrali złych nawyków . Gdyby była praca to te układy byłyby śmieszne bo każdy by poszedł gdzieś indziej i znajomości przestały by mieć sens . Ten system wspierała Wyborcza poprzez kult Balcerowicza który właśnie schladzal . Stąd wspólnie niszczyli rynek . Widzicie tu ile zbrodni na sumieniu mają media zwłaszcza takie jak Wyborcza ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:52, 27 Wrz 2014    Temat postu:

Przepracowany jak polski pracownik?

W Polsce odsetek pracowników, którzy pracowali powyżej 50 godzin tygodniowo, wyniósł wg danych OECD niemal 8 proc. Warto zauważyć, że w porównaniu z krajami członkowskimi Unii Europejskiej odsetek polskich pracowników, którzy pracowali więcej niż 50 godzin tygodniowo, był niemal najwyższy.

OECD zbadało, w których krajach pracownicy pracują dłużej niż 50 godzin tygodniowo. Okazuje się, że w niektórych krajach odsetek pracowników, którzy w ciągu tygodnia pracują w tak dużym wymiarze czasu pracy, jest całkiem spory. Co prawda średnia OECD w 2012 roku wynosiła niecałe 9 proc., ale już np. w Turcji było to aż 43 proc.

Duży odsetek pracowników pracujących powyżej 50 godzin tygodniowo stanowili również Meksykanie i Koreańczycy.

Na uwadze warto mieć również fakt, że przeciętny roczny czas pracy w Polsce jest wyższy niż w innych krajach OECD. Polacy spędzają w pracy średnio 1 929 godzin w roku, przy średniej dla OECD wynoszącej 1 765 godzin.

Marta Kowalówka

...

Mega patologia . Polska ma NAJNIZSZY WSKAZNIK PRACUJACYCH I NAJDLUZSZY CZAS PRACY ! Jak do tego doszlo ? BALCEROWICZ ! Schladzanie . Jak zwykle . Z uwagi na bestoalskie bezrobocie ci ktorzy maja prace godza sie na wszystko w tym i niewolnicza dlugosc dnia pracy . Mamy patologiczna ekonomie . Brak normalnosci ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:53, 29 Wrz 2014    Temat postu:

CBOS: połowa pracujących ma umowy o pracę na czas nieokreślony

Dla po­ło­wy pra­cu­ją­cych pod­sta­wo­wym źró­dłem do­cho­dów jest umowa o pracę na czas nie­okre­ślo­ny, zmniej­szy­ła się mo­bil­ność za­wo­do­wa Po­la­ków, pra­cu­ją­cy Po­la­cy są na ogół za­do­wo­le­ni ze swej pracy i nie pla­nu­ją zmia­ny - wy­ni­ka z opu­bli­ko­wa­ne­go w po­nie­dzia­łek son­da­żu CBOS.

W sierp­niu, kiedy prze­pro­wa­dzo­no ba­da­nie, co drugi an­kie­to­wa­ny (51 proc.) de­kla­ro­wał, że pra­cu­je za­rob­ko­wo. "Osoby ak­tyw­ne za­wo­do­wo prze­wa­ża­ją wśród męż­czyzn (59 proc.), re­spon­den­tów w wieku od 25 do 54 lat, miesz­kań­ców du­żych aglo­me­ra­cji, wsi (52 proc.) oraz ba­da­nych le­gi­ty­mu­ją­cych się wy­kształ­ce­niem wyż­szym (78 proc.) bądź za­sad­ni­czym za­wo­do­wym (57 proc.)" - zwró­co­no uwagę w ko­mu­ni­ka­cie z ba­da­nia.

Dla naj­więk­szej czę­ści pra­cu­ją­cych pod­sta­wo­wym źró­dłem do­cho­dów była umowa o pracę na czas nie­okre­ślo­ny - wska­za­ło ją 50 proc. re­spon­den­tów pra­cu­ją­cych za­rob­ko­wo. Rza­dziej wy­mie­nia­no umowę o pracę na czas okre­ślo­ny (17 proc.), pracę na wła­sny ra­chu­nek poza rol­nic­twem (12 proc.) i pracę we wła­snym go­spo­dar­stwie rol­nym (11 proc.). Nie­licz­ni uczest­ni­cy son­da­żu wska­zy­wa­li umowy zle­ce­nia (5 proc.), pracę do­ryw­czą bez umowy (2 proc.) oraz umowę o dzie­ło, pracę stałą bez umowy lub inny ro­dzaj za­trud­nie­nia (po 1 proc.).

"Za­trud­nie­nie na umo­wie o pracę na czas okre­ślo­ny oraz na umo­wach o dzie­ło lub zle­ce­niach do­mi­nu­je je­dy­nie wśród naj­młod­szych an­kie­to­wa­nych. Za­rob­ko­wa­nie na pod­sta­wie kon­trak­tów cy­wil­no­praw­nych jest też re­la­tyw­nie częst­sze wśród miesz­kań­ców miast li­czą­cych co naj­mniej 500 tys. lud­no­ści i re­spon­den­tów naj­sła­biej wy­kształ­co­nych" - za­uwa­ża CBOS. Z kolei ko­bie­ty, osoby w wieku od 35 do 54 lat oraz ba­da­ni ma­ją­cy wyż­sze wy­kształ­ce­nie po­nad­prze­cięt­nie czę­sto utrzy­mu­ją się z pracy na pod­sta­wie umowy o pracę na czas nie­okre­ślo­ny. Po­nad­to, im star­sza osoba, tym czę­ściej pro­wa­dzi wła­sne go­spo­dar­stwo rolne lub dzia­łal­ność go­spo­dar­czą poza rol­nic­twem.

W ciągu de­ka­dy z 36 proc. do 4 proc. stop­niał od­se­tek osób ak­tyw­nych za­wo­do­wo twier­dzą­cych, że for­mu­ła obo­wią­zu­ją­cej ich umowy nie zmie­ni­ła się od ponad 15 lat. Grupa osób za­rob­ku­ją­cych w ten sam spo­sób od 6 do 15 lat wzro­sła z 28 proc. w 2004 r. do 43 proc. obec­nie. Re­spon­den­ci ak­tyw­ni za­wo­do­wo, któ­rzy pra­cu­ją w ten sam spo­sób od roku do 5 lat sta­no­wią obec­nie 43 proc. wobec 24 proc. przed de­ka­dą. Z 12 do 10 proc. spa­dła na­to­miast grupa za­trud­nio­nych w tej samej for­mie kró­cej niż rok.

Prze­cięt­ny Polak pra­cu­je nieco wię­cej niż 10 lat temu, każ­de­go ty­go­dnia prze­kra­cza­jąc o ok. 6 go­dzin usta­wo­wy czas pracy. Obec­nie śred­nia wy­no­si 46,3 go­dzin w ty­go­dniu, pod­czas gdy w 2004 r. było to 44,6 go­dzin.

Obec­nie pracę po­wy­żej 40 go­dzin w ty­go­dniu za­de­kla­ro­wa­ło 43 proc. an­kie­to­wa­nych (o 4 pkt. proc. mniej niż w 2004 r.). Do­kład­nie 40 go­dzin w ty­go­dniu pra­cu­je także 43 proc. ba­da­nych (o 5 pkt. proc wię­cej). Po­ni­żej 40 go­dzin pra­cu­je do­kład­nie co dzie­sią­ty re­spon­dent (spa­dek o 4 pkt proc.).

Jak za­uwa­ża CBOS, od ubie­głe­go roku zmniej­szy­ła się mo­bil­ność za­wo­do­wa Po­la­ków, bo­wiem ak­tu­al­nie 77 proc. pra­cu­ją­cych de­kla­ru­je, że w ciągu ostat­nich pię­ciu lat nie zmie­ni­li pracy. To o 8 pkt. proc. wię­cej niż w stycz­niu 2013 r. Na­to­miast osoby, które przez ostat­nie pięć lat zmie­ni­ły miej­sce za­trud­nie­nia, czy­ni­ły to prze­cięt­nie dwa razy.

86 proc. an­kie­to­wa­nych ak­tu­al­nie nie pla­nu­je zmie­niać miej­sca pracy, w tym aż 70 proc. wy­ra­ża takie prze­ko­na­nie w spo­sób zde­cy­do­wa­ny. Jesz­cze rok temu przy do­tych­cza­so­wym za­trud­nie­niu chcia­ło po­zo­stać 82 proc. py­ta­nych, z czego 60 proc. było zde­cy­do­wa­nych. Obec­nie 13 proc. py­ta­nych za­mie­rza zmie­nić swoją pracę, w tym 4 proc. jest zde­cy­do­wa­ne, by zro­bić to jak naj­szyb­ciej. Rok temu było to od­po­wied­nio 16 i 6 proc. uczest­ni­ków ba­da­nia.

Nie­mal trzy czwar­te (73 proc.) pra­cu­ją­cych za­rob­ko­wo jest za­do­wo­lo­nych ze swej pracy. Nie­za­do­wo­le­nie wy­ra­zi­ło 7 proc. py­ta­nych, co piąty (20 proc.) nie miał zda­nia.

CBOS za­uwa­ża, że choć od 1992 r. wśród ak­tyw­nych za­wo­do­wo wy­raź­nie umoc­ni­ło się prze­ko­na­nie, że zna­le­zie­nie innej pracy da­ją­cej do­cho­dy zbli­żo­ne do obec­nych nie spra­wi­ło­by im więk­sze­go pro­ble­mu, to ba­da­ni ma­ją­cy takie po­czu­cie stale na­le­żą do mniej­szo­ści. Obec­nie takie zda­nie wy­ra­ża 25 proc. ba­da­nych, przed 22 laty było to 11 proc.

Son­daż CBOS zo­stał prze­pro­wa­dzo­ny w dniach 19-25 sierp­nia tego roku me­to­dą wy­wia­dów bez­po­śred­nich na li­czą­cej 980 osób re­pre­zen­ta­tyw­nej pró­bie lo­so­wej do­ro­słych miesz­kań­ców Pol­ski.

>>>>

I tak schladazanie plus bezmyslne podnoszenie palcy minimalnej ZLIKWIDOWALO PLACE ! Juz malo kto je ma . NA TAKICH BARANOW GLOSUJECIE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:00, 04 Paź 2014    Temat postu:

Seks z szefem jako obowiązek służbowy? W internecie przybywa nieformalnych ofert

2,5 tysiąca na rękę i umowa o pracę, a w ramach obowiązków – seks z szefem. Desperacja kobiet, które decydują się na zamiesz­czanie w internecie ogłoszeń z gatunku "szukam sponsora", jest szokująca. Z jedną z takich kobiet rozmawiał reporter Telewizji Polskiej.

W internecie od lat seks oferowany jest za wynajem mieszkania czy pracę. Na jedno z takich ogłoszeń o posadę dla asystentki od­powiedziała "Panorama".

Kobieta twierdzi, że to jej pierwsze takie ogłoszenie, a do zamiesz­czenia go zmusiła ją sytuacja życiowa i bezrobocie. – Chciałam połączyć, że tak powiem, pracę z małym układem towarzyskim. Czyli zostać zwykłym pracownikiem na terenie firmy, bez taryfy ulgowej – opowiedziała reporterowi.

"To ci szefowie powinni się wstydzić"

Sponsoring, bartering – wszystko sprowadza się do jednego: wy­miernych korzyści za seks z jednym, góra dwoma partnerami. I to, według samych "sponsorówek", ma je różnić od prostytutek.

– Mówimy tu, przynajmniej w części, o zdesperowanych kobie­tach, które gotowe są na wiele, żeby zdobyć pracę. Seks świadczo­ny szefom jest czymś dodatkowym. Wydaje mi się, że to ci szefo­wie powinni się wstydzić – mówi Przemysław Rotengruber, etyk, kulturoznawca z UAM.

Koszty mogą okazać się bardzo wysokie

"Handlowe" układy pomiędzy dorosłymi osobami nie są zabro­nione przez prawo. Interesują się za to nimi psychoterapeuci i seksuolodzy. Bo jak mówią, bardzo często potem pojawiają się za­burzenia osobowości, depresja i nienawiść do samej siebie.

– Coraz mniej osób się tego wstydzi, dziewczyny mówią sobie o tym, wymieniają się informacjami, wymieniają się pewną techni­ką działania. Zresztą wystarczy spojrzeć na ogłoszenia w interne­cie – mówi prof. Elżbieta Michałowska, socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego. Nikt jednak nie wspomina, że cena takiej transakcji może być w przyszłości nazbyt wysoka.

...

Glowna wine ponosza ci od schladzania czyli rozne profesory ... i ci co ich wspieraja . Na sadzie Boga moze sie okazac ze te kobiety beda usprawiedliwione a wina spadnie na redaktorow Wyborczej . Od raxu teraz imnmowie co ich czeka . A sady ziemskie to nic przy Bogu ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:22, 16 Paź 2014    Temat postu:

PCK: ponad pół miliona dzieci w Polsce jest głodnych lub niedożywionych

Ponad pół miliona dzieci w Polsce jest głodnych lub niedożywio­nych - przypomina w Światowym Dniu Walki z Głodem PCK. Pol­ska Akcja Humanitarna, która prowadzi program "Pajacyk" przy­pomina, że dzieci, by prawidłowo się rozwijać, muszą jeść co­dziennie.

Według badań GUS, na które powołuje się Polski Czerwony Krzyż, w gospodarstwach domowych mających problemy z zaspo­kojeniem elementarnych potrzeb, a więc wymagających pomocy, żyje ponad 700 tys. dzieci. Dzieci i młodzież stanowią ok. 30 proc. ogólnej liczby osób skrajnie ubogich.

PCK przypomina, że prawidłowy sposób żywienia, rozpoczęty do­piero w późniejszym okresie życia, nie jest w stanie zniwelować utraconych w dzieciństwie możliwości rozwoju psychicznego i fi­zycznego.

Polska Akcja Humanitarna, która od 1998 r. prowadzi program dożywiania dzieci "Pajacyk" podkreśla, że dzieci muszą jeść co­dziennie, dlatego tego rodzaju programy muszą być prowadzone regularnie, a do tego potrzebne jest stałe wsparcie finansowe. PAH alarmuje, że obecnie środki, jakimi dysponuje, nie są wystar­czające - nie pozwalają zapewnić pomocy wszystkim potrzebują­cym.

W ramach programu "Pajacyk" finansowane są posiłki dla dzieci w szkołach i świetlicach. - Do tej pory dzięki wsparciu polskiego społeczeństwa w ramach programu rozdysponowaliśmy 10 mln posiłków w Polsce oraz dożywiliśmy 35 tys. dzieci i ich matek w Somalii i Sudanie Południowym, a obecnie dożywiamy syryjskie dzieci w 4 tys. rodzin - poinformowała Celina Kretkowska z PAH.

Dodała, że PAH dożywia dzieci, które z różnych przyczyn nie są objęte wsparciem ośrodków pomocy społecznej, a takiego wspar­cia potrzebują. Program realizowany jest za pośrednictwem szkół i świetlic środowiskowych. W ostatnich trzech latach o taką pomoc wnioskowało 691 szkół, jednak środków wystarczyło dla mniej niż połowy z nich.

Program można wspierać m.​in. przez darowizny na konto BZ WBK 69 1090 1043 0000 0000 0503 4588, zakup gadżetów z Paja­cykiem w Sklepie Przyjaciół PAH, przekazanie punktów Payback na program Pajacyk, wejście na stronę [link widoczny dla zalogowanych]

Z okazji Światowego Dnia Walki z Głodem (Światowego Dnia Żywności) organizacje zajmujące się pomocą osobom niedożywio­nym apelują o wsparcie i zachęcają do wspólnych działań.

Toruńskie biuro PAH przygotowało na tę okazję warsztaty skiero­wane do szkół gimnazjalnych oraz ponadgimnazjalnych (odby­wają się one już od kilku dni), w Toruniu powstaje również mural "Czy głód to ludzka spraw(k)a?", który ma trwale przypominać o problemach związanych z żywnością i głodem.

Z myślą o pomocy najbardziej potrzebującym rodzinom, a zwłasz­cza dzieciom i młodzieży, PCK prowadzi kampanię "Walka z gło­dem". W najbliższy weekend (17-19 października) w łódzkich su­permarketach odbędzie się zbiórka pieniędzy do puszek. Zbiera­ne w tym czasie przez wolontariuszy PCK środki przeznaczone zostaną na dofinansowanie obiadów w szkołach oraz organiza­cję spotkania świątecznego z paczkami w Łódzkim Domu Kultu­ry.

PCK wspólnie z Zespołem Szkół Gastronomicznych PCK w Łodzi będzie wydawać ciepłe posiłki dla wszystkich osób, które tego dnia przyjdą przed budynek szkoły przy ul. Sienkiewicza.

Od 1 października w niektórych łódzkich restauracjach klienci mogą do specjalnych kopert wkładać dowolną sumę, która zosta­nie później przeznaczona przez łódzki PCK na dofinansowanie obiadów dla dzieci. Lista miejsc, w których prowadzona jest akcja, znajduje się na [link widoczny dla zalogowanych]

...

Cala ta trans deformacja ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:06, 18 Paź 2014    Temat postu:

GUS: na koniec 2013 r. firmy prowadziło ponad 1,6 mln Polaków

Na koniec 2013 r. działalność gospodarczą prowadziło 1 mln 643,2 tys. Polaków - poinformował w piątek Główny Urząd Staty­styczny. Z danych GUS wynika, że ich firmy stanowiły 93,7 proc. przedsiębiorstw zatrudniających do 9 osób.

Zgodnie z danymi GUS w 2013 r. działalność gospodarczą w Pol­sce prowadziło 1 mln 754,4 tys. przedsiębiorstw zatrudniających do 9 osób, co oznacza spadek o 1,6 proc. w skali roku. W grupie tej dominowały firmy należące do osób fizycznych, a osoby praw­ne i jednostki organizacyjne niemające osobowości prawnej sta­nowiły 6,3 proc. (111,2 tys. podmiotów).

"Ze względu na rodzaj prowadzonej działalności największy odse­tek w analizowanej zbiorowości stanowiły jednostki z sekcji han­del i naprawa pojazdów samochodowych (27,1 proc.) oraz budow­nictwo (12,2 proc.), przy czym udziały te zmniejszyły się w ostat­nich dwóch latach. Wzrósł natomiast udziałów firm prowadzą­cych działalność profesjonalną, naukową i techniczną (do 12,1 proc. w 2013 r.)" - podał GUS w komunikacie.

Zgodnie z informacjami GUS, w 2013 r. w podmiotach zatrudnia­jących do 9 osób pracowało 3 mln 441,7 tys. osób, tj. o 101,9 tys. (2,9 proc.) mniej niż rok wcześniej. Dla 82,9 proc. osób było to główne miejsce pracy. Najwięcej osób pracowało w firmach zwią­zanych z handlem i naprawą samochodów (30,6 proc.), w budow­nictwie (12,4 proc.), w przemyśle (11 proc.) oraz firmach prowa­dzących działalność profesjonalną, naukową i techniczną (10,5 proc.).

W firmach należących do osób fizycznych pracowało 2 mln 994,5 tys. osób (tj. 87 proc. z ogólnej liczby pracujących w badanej gru­pie podmiotów), a w przedsiębiorstwach osób prawnych i jednost­kach organizacyjnych niemających osobowości prawnej - 447,2 tys. osób (tj. 13 proc.)

"Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w 2013 r. ukształto­wało się na poziomie 2 tys. 144,6 zł (wobec 2 tys., 113,5 zł rok wcześniej). W podmiotach osób fizycznych wyniosło 1 tys. 855,9 zł, a w przedsiębiorstwach osób prawnych i jednostek organiza­cyjnych niemających osobowości prawnej 3 tys. 188,7 zł" - poin­formował GUS.

Najwyższe wynagrodzenia były w jednostkach prowadzących działalność z zakresu "informacja i komunikacja" (3 tys. 300,1 zł) oraz związane z obsługą rynku nieruchomości (2 tys. 934,7 zł), na­tomiast najniższe - w jednostkach zajmujących się tzw. pozostałą działalnością usługową (1 tys. 712,9 zł) oraz w zakwaterowaniu i gastronomii (1 tys. 747,7 zł).

W 2013 r. przedsiębiorstwa zatrudniające do 9 osób uzyskały 840,2 mld zł przychodów z działalności (co oznacza 2,5 proc. wzrostu w skali roku). Koszty tych firm wyniosły 741,7 mld zł, co oznacza wzrost o 1,3 proc. skali roku.

Najwyższe przychody na jeden podmiot osiągnęły przedsiębior­stwa z siedzibą na terenie województw: mazowieckiego (590,3 tys. zł),wielkopolskiego (510,8 tys. zł) oraz śląskiego (490,7 tys. zł), a najniższe w województwach: kujawsko-pomorskim (377,6 tys. zł), opolskim (403,5 tys. zł) i warmińsko-mazurskim (423,9 tys. zł).

"Zaobserwowano również zróżnicowanie w poziomie uzyskiwa­nych przychodów w przeliczeniu na jednego pracującego - od 198,5 tys. zł w województwie kujawsko-pomorskim do 301,7 tys. zł w województwie mazowieckim" - wyjaśnił GUS.

Najwyższy udział w przychodach wypracowały firmy prowadzą­ce działalność handlową i naprawę samochodów (44,8 proc.) oraz budowlaną (11,1 proc.). "Przeciętne przychody na jednego pracującego wyniosły 244,1 tys. zł (wobec 231,3 tys. zł rok wcze­śniej) i były najwyższe w jednostkach prowadzących działalność finansową i ubezpieczeniową (976,2 tys. zł) oraz handlową i na­prawę pojazdów samochodowych (357,2 tys. zł), a najniższe - w podmiotach prowadzących pozostałą działalność usługową (56,9 tys. zł)" - podał GUS.

Natomiast przeciętne koszty w przeliczeniu na jednego pracujące­go wyniosły 215,5 tys. zł, a w przeliczeniu na jeden podmiot - 422,8 tys. zł.

GUS podał, że w przeliczeniu na jeden podmiot przychody kształ­towały się od 95,3 tys. zł (w przedsiębiorstwach prowadzących po­zostałą działalność usługową) do 1 mln 481,0 tys. zł (działalność finansowa i ubezpieczeniowa).

...

Mniej firm czyli macie schladzanie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:17, 27 Paź 2014    Temat postu:

Utrwalają się tendencje stagnacyjne w naszej gospodarce

Utrwalają się tendencje stagnacyjne w naszej gospodarce - wynika z danych Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. Wskaźnik wyprzedzający koniunktury spadł o 1,5 punktu w stosunku do poprzedniego miesiąca.

Jednak mimo pogarszającej się sytuacji finansowej firm, menedżerowie obecne spowolnienie traktują jako zjawisko krótkotrwałe.

Analitycy BIEC podkreślają, że ograniczenie zamówień, jakie obserwujemy w ostatnich miesiącach w równym stopniu dotyczy zamówień krajowych, jak i eksportowych. Od wiosny tego roku niemal każdego miesiąca przybywało przedsiębiorstw, które odczuwały ich spadek. W ostatnim czasie w największym stopniu dotyczył on odzieży i produktów tekstylnych oraz farmaceutyków. Drugi miesiąc z rzędu zmniejszają się również zamówienia na dobra inwestycyjne, głównie maszyny i urządzenia, co pogarsza perspektywy na przyspieszenie wzrostu w dłuższej perspektywie.

W odpowiedzi na to przedsiębiorstwa zmniejszają zapasy wyrobów gotowych w magazynach. Chodzi o obniżenie kosztów przechowywania tych towarów i zredukowanie wahań sprzedaży.

...

,,Schlodzili" ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:37, 29 Paź 2014    Temat postu:

Ponad połowa Polaków lekceważy ryzyko zagrożenia życia i zdrowia w pracy

Trzy czwarte Polaków jest narażonych na niebezpieczeństwo w pracy, ale ponad połowa z nich nie zdaje sobie z tego sprawy. Najbardziej niebezpiecznymi branżami są budownictwo i przemysł wydobywczy. Standardy bezpieczeństwa chcą podnosić przedsiębiorcy zrzeszeni w Koalicji Bezpieczni w Pracy. Jak podkreślają, bardzo dużą rolę odgrywa odpowiedzialność menadżerów - przekonuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Magdalena Kicińska, dyrektor komunikacji i relacji zewnętrznych w Grupie Lafarge.

...

Najpierw trzeba przezyc . Gdzie tam bezpieczenstwo . Takie bestialstwo nam zrobili ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:57, 05 Lis 2014    Temat postu:

Oprocentowanie polskich "hipotek" najwyższe w Europie?

Większość europejskich banków centralnych regularnie publikuje statystyki dotyczące średniego oprocentowania kredytów hipotecznych. Na podstawie dostępnych informacji można sprawdzić, czy odsetki płacone przez polskich nabywców mieszkań są wyższe niż w innych krajach. Wyniki takiego porównania okazują się bardzo ciekawe.

W sierpniu tylko Węgrzy zaciągali "droższe” kredyty

- Dane Eurostatu, EBC i krajowych banków centralnych pozwalają na porównanie oprocentowania nowych "hipotek". Do analizy można zakwalifikować wszystkie państwa, które spełniają dwa warunki - podaje Andrzej Prajsnar z portalu RynekPierwotny.pl.

Pierwsze kryterium to dobrze rozwinięty rynek kredytów hipotecznych. Istotna jest też dostępność danych na temat średniego oprocentowania kredytów. Niestety, większość banków centralnych nie udostępniła jeszcze wyników z września bieżącego roku.

Krajowe banki oferują tylko kredyty hipoteczne ze zmiennym oprocentowaniem. Dlatego informacje pochodzące z innych państw muszą dotyczyć właśnie takich produktów. Po porównaniu odpowiednich danych można stwierdzić, że Polska cechuje się relatywnie wysokim oprocentowaniem nowych "hipotek" (5,29 proc. w sierpniu 2014 r.). Wyższy wynik (5,64 proc.) odnotowano tylko na Węgrzech.

W pozostałych dwudziestu krajach średnie stawki oprocentowania nowych kredytów były znacznie niższe. Wśród dwudziestu dwóch porównanych państw pozytywnie wyróżnia się Finlandia (wynik: 1,76 proc.), Luksemburg (1,89 proc.), Austria (2,25 proc.) Estonia (2,37 proc.) oraz Litwa (2,39 proc.).

Wysokość oprocentowania nowych kredytów hipotecznych jest uzależniona od poziomu stóp procentowych. Przed wyciągnięciem dalszych wniosków trzeba wziąć pod uwagę ten bardzo istotny czynnik.

Krajowe marże (wbrew pozorom) nie są wygórowane

- Można stwierdzić, że w sierpniu 2014 r. Polska cechowała się zdecydowanie najwyższym poziomem głównej stopy procentowej (2,50 proc.) - tłumaczy Andrzej Prajsnar. Dość zbliżony wynik (2,10 proc.) odnotowano tylko na Węgrzech. We wszystkich pozostałych krajach główne stopy procentowe nie przekraczały 0,50 proc. (dane z sierpnia b.r.).

Relatywnie wysoki poziom stóp procentowych tłumaczy, dlaczego polskie i węgierskie "hipoteki” były znacznie droższe od innych kredytów. Po wykonaniu dodatkowych obliczeń okazuje się, że w sierpniu b.r. krajowe banki stosowały marżę na poziomie 2,64 proc. Ta średnia i szacunkowa wartość została wyznaczona na podstawie kwartalnej stopy rynku międzybankowego (WIBOR - 3M). Przybliżoną marżę krajowych banków można porównać z wynikami obliczonymi dla innych krajów. Na tym tle polska stawka nie prezentuje się najgorzej.

Trzeba zwrócić uwagę, że wyniki z jedenastu państw (m.in. Czech, Słowacji, Słowenii, Łotwy i Węgier) są znacznie wyższe. Rodzimi nabywcy mieszkań z zazdrością mogą spoglądać na średnie marże, które są naliczane w Finlandii (1,57 proc.), Luksemburgu (1,70 proc.), Austrii (2,06 proc.), Estonii (2,18 proc.) i na Litwie (2,06 proc.). Powodów do zadowolenia nie mają kredytobiorcy z Węgier (wynik: 3,49 proc.), Wielkiej Brytanii (3,89 proc.) oraz Danii (4,15 proc.). Wszystkie podane wartości dotyczą kredytów udzielanych w krajowych walutach.

Pamiętajmy, że oprocentowanie jest głównym, ale nie jedynym kosztem kredytów hipotecznych. Informacji na temat wszystkich kosztów kredytowania (odsetek, opłat i prowizji) dostarcza unijny wskaźnik APRC (ang. Annual Percentage Rate of Charge). Jego polskim odpowiednikiem jest Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania (RRSO). Niestety, europejskie banki centralne wciąż nie prezentują takich informacji o APRC, które pozwoliłyby na porównanie łącznego kosztu "hipotek” ze zmiennym oprocentowaniem.

...

Skutki dzialan RPP i schladzania .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:24, 12 Lis 2014    Temat postu:

Młodzi chcą emigrować za pracą

Młodzi chcą emigrować za pracą - wynika z raportu firmy Work Service. 1/5 badanych - chodzi między innymi o pracujących, bezrobotnych, uczących się, przebywających na urlopach macierzyńskich i wychowawczych - rozważa emigrację zarobkową w ciągu najbliższego roku.

75 proc. osób mających takie plany to ludzie poniżej 35 roku życia, częściej mężczyźni niż kobiety. Z raportu wynika, że praca za granicą to kusząca perspektywa dla mieszkańców większych miast.

Preferowane kierunki to nadal kraje Unii Europejskiej, a w szczególności Niemcy, Wielka Brytania i Holandia.

Zdecydowanym i najczęstszym powodem emigracji zarobkowej, wskazanym przez 84 procent badanych, są wyższe wynagrodzenia. Potem wymieniano także wyższy standard życia, możliwość podróżowania i lepszą służbę zdrowia oraz lepsze warunki socjalne.

Z badania wynika, że najważniejszym powodem pozostania w Polsce jest przywiązanie do rodziny i przyjaciół.

Przeprowadził je Instytut Millward Brown w 26-30 września na próbie 1001 dorosłych Polaków.

>>>

Schladzanie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:17, 18 Lis 2014    Temat postu:

"Rzeczpospolita": więcej głodnych przedszkolaków

Od 2008 r. o blisko 20 proc. wzrosła liczba dzieci z najmłodszej grupy wiekowej - do 7. roku życia -, które korzystają z rządowego programu dożywiania – pisze "Rzeczpospolita".

Jeszcze w 2008 r. korzystało z niego ok. 273 tys. maluchów, a w 2013 r. już o 50 tys. więcej - blisko 323 tys. Takie dane przynosi sprawozdanie Ministerstwa Edukacji Narodowej z realizacji Programu Rozwoju Edukacji na Obszarach Wiejskich na lata 2008–2013.

Statystyki są tym bardziej niepokojące, że w tym samym czasie liczba uczniów na wszystkich etapach kształcenia korzystających z programu dożywania w wyniku niżu demograficznego spadła o blisko 24 proc. – zauważa "Rz".

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej wskazuje, że dzieci korzystających z programu przybywa w związku ze zmianami z 2009 r., które rozszerzyły grono wspieranych. Nowe rozwiązanie umożliwia udzielenie pomocy w formie posiłku bez konieczności rodzinnego wywiadu środowiskowego oraz decyzji ośrodka pomocy społ. – podkreśla MPiPS.

Z kolei MEN zauważa, że przybywa przedszkolaków w ogóle, co też ułatwia zdiagnozowanie problemów socjalnych dzieci i objęcie ich programem dożywania.

...

Schladzanie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:15, 18 Lis 2014    Temat postu:

Polscy pracownicy kosztują coraz mniej

Firm nie stać na podwyżki? To już nieaktualne, pracownicy są coraz tańsi - stanowią coraz mniejszy udział w kosztach - pisze "Puls Biznesu".

Według danych NBP, z perspektywy pracodawcy, koszty pracy od początku transformacji nie były tak niskie jak teraz. Jeszcze w 2001 r. pensje pracowników stanowiły ok. 65 proc. wszystkich kosztów ponoszonych przez firmy, a obecnie - już mniej niż 54 proc.

To pokazuje, że główną barierą, która powstrzymuje wzrost płac w Polsce jest w ostatnim czasie niechęć firm do dawania podwyżek, a nie ich słabe możliwości finansowe - zauważa główny ekonomista Polityki Insight Adam Czerniak.

Jak dodaje, przedsiębiorstwa mogłyby w bezpieczny dla siebie sposób podnosić pensje, ale w obliczu wysokiego bezrobocia nie są do tego zmuszone.

Coraz mniejsze wydatki firm na pracę to efekt przede wszystkim wysokiego wzrostu wydajności. Od 2000 r. skoczyła ona o 108 proc., a pensje (nominalnie) tylko o 80 proc. - zauważa "PB".

...

SCHLADZANIE ! Od 89 wydajnosc wzrosla pewnie o 200 % czy cos tak . A o ile pensje ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:31, 22 Lis 2014    Temat postu:

Tego kelnerki nie lubią? "Wolę, kiedy klient..."

Wśród Polaków coraz powszechniejszy jest zwyczaj płacenia kartą. Z gotówki rezygnujemy nawet w restauracjach. Nie podoba się to kelnerkom i kelnerom, dla których elektroniczny napiwek jest czymś znacznie mniej atrakcyjnym, niż ten w starym stylu.

- Kiedy klienci pytają mnie, czy mogą dać napiwek kartą oczywiście im tego nie zabraniam, ale proszę, żeby jednak zostawili gotówkę – mówi nam Monika, kelnerka w jednej z modnych restauracji na warszawskim Żoliborzu.

Jak wyjaśnia kelnerka, napiwek wypłacany poprzez kartę jest pomniejszany o szereg opłat i podatków. W efekcie obsługa lokalu otrzymuje znacznie mniej pieniędzy – jeśli w ogóle otrzymuje.

- Zdarzyło mi się pracować w restauracji, gdzie szefostwo po prostu zgarniało pieniądze z napiwków kartą. Tłumaczyli, że i tak przecież to oni płacą od tych kwot podatki. Kiedy więc klienci pytali o to, czy mogą dać mi napiwek kartą, tylko się uśmiechałem – opowiada Piotr, pracujący obecnie jako kelner w jednej z sieciowych restauracji.

A o jakich opłatach i podatkach mówimy? Przede wszystkim podatku PIT. A jeśli napiwek trafia najpierw na konto firmy, a nie pracownika (a to zdarza się praktycznie zawsze), to także VAT. Ponadto dochodzi do tego także prowizja banku. W efekcie napiwek jest pomniejszany o sporą sumę.

Tymczasem napiwki trafiające w gotówce do ręki pracownik rozlicza sam. Także powinien zapłacić PIT (a nawet VAT, jeśli jest samozatrudniony) – ale jeśli tego nie zrobi (co się zdarza, a czego kelnerki i kelnerzy nie ukrywają), to cała nieopodatkowana kwota trafia do jego kieszeni.

Co ciekawe jednak, Izba Skarbowa w Poznaniu uznała pewien czas temu, że napiwek jest czymś całkowicie oddzielnym od dochodu właściciela restauracji. Jeśli więc zapłaciliśmy napiwek kartą, to nie powinien być on wliczany do całości rachunku i opodatkowywany razem z nim. Problem tym, że ta wykładnia nie jest stosowana przez wszystkie Izby Skarbowe.

Inną ciekawostką jest fakt, że skarbówka zezwala na wliczanie napiwków do kosztów uzyskania przychodu. Dlatego może się zdarzyć, że klient dający napiwek odliczy go sobie od podatku, w takiej sytuacji kelner, chcąc nie chcąc, będzie musiał zapłacić podatek od napiwku.

...

Widzicie jakie zbydlecenie ! KRADNA NAPIWKI KELNEROM BO I TAK PLACA IM PENSJE ! To dlaczego nie rzuca tego gnoja ? BO SIE BO BEZROBOCIA ! NA TYM POLEGA BESTIALSTWA SYSTEMU PO 89 ! SCHLADZANIA !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:05, 09 Gru 2014    Temat postu:

Pracodawcy znaleźli sposób na poprawę efektywności pracowników

Z najnowszych badań, przeprowadzonych na zlecenie Centrum Dietetycznego SetPoint wynika, że 60% pracodawców uważa, iż zarówno rodzaj posiłku, jak i pora jego spożywania przez pracowników w trakcie pracy ma wpływ na ich efektywność.

W ostatnich latach wzrosła świadomość pracodawców odnośnie zależności pomiędzy prawidłowym odżywianiem się pracowników a ich efektywnością. 60% pracodawców przyjęło ze zrozumieniem fakt, że pracownik, aby mógł osiągać dobre wyniki w pracy, musi regularnie spożywać odpowiednio dobrane posiłki. Jednak aż 44% pracodawców wskazało w badaniach, że jest im obojętne, jaki rodzaj posiłku i kiedy spożywa ich pracownik.

Tylko 38% menedżerów uznało, że pracownik powinien mieć przerwę na posiłek co 2-3 godziny, a tylko 5% uznało, że co 3-4 godziny. Natomiast według ekspertów z rynku żywieniowego zalecane są 3 główne posiłki (śniadanie, obiad, kolacja) oraz 2-3 przekąski. Przy 8-godzinnym trybie pracy pracownik potrzebuje zatem jednej przerwy na lunch oraz 1-2 krótkie przerwy na przekąski. Z badania wynika, że aż 40% pracodawców wciąż nie widzi związku między sposobem odżywiania pracownika a jego wydajnością w pracy.

Wszelkie działania związane z edukacją żywieniową pracowników są nie tylko wskazane, ale również przynoszą duże korzyści dla firmy. Istnieje bowiem ogromna zależność pomiędzy prawidłowym odżywianiem się pracownika a jego efektywnością. – Pracodawca, promując zdrowy tryb życia oraz umożliwiając przekazanie stosownej wiedzy na temat właściwego odżywiania, ma wpływ na poprawę wydajności pracownika. Dzięki wprowadzeniu zmian w sposobie odżywiania i poprawie samopoczucia, pracownik lepiej poradzi sobie ze stresem, przemęczeniem lub brakiem koncentracji, mówi Artur Kopacz z firmy SetPoint.

Mimo coraz bardziej pozytywnego podejścia pracodawców w tym zakresie, wciąż wiele kwestii pozostaje do usprawnienia. Edukacja żywieniowa powinna stać się długofalową inwestycją w rozwój pracownika, stanowiąc profilaktykę przed chorobami nie tylko zawodowym, ale również cywilizacyjnymi.

Badanie zostało przeprowadzone przez firmę doradczą UnitedCast Entertainment Oddział w Polsce w 16 województwach, na próbie 500 menedżerów zatrudniających powyżej 10 osób. 84% z nich posiada wykształcenie wyższe, przy czym większość z nich to mężczyźni (67%). Ponad 90% badanych firm działa w miastach powyżej 50 tys. mieszkańców. Największy udział w badaniu miały firmy zatrudniające od 50 do 200 osób (łącznie 74%).

Wśród badanych największą grupę stanowili respondenci w wieku powyżej 40 roku życia (49%), natomiast w drugiej kolejności były ankietowane osoby w przedziale wiekowym pomiędzy 36-40 rokiem życia (31%). Najmniejszą grupą wśród ankietowanych stanowiły osoby pomiędzy 25-30 rokiem życia (4%).

...

Nie ma lepszej ,,metody" uswiadomienia w tym wzgledzie pracodawcow niz spadek bezrobocia . Bestialstwo w tym wzgledzie to efekt schladzania .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:10, 10 Gru 2014    Temat postu:

Polska – kraj biznesu z przymusu

Nie ma innego kraju w UE, w którym tyle firm powstaje z konieczności. Dodatkowo w Polsce nawet ci, których nikt nie zmusza coraz mniej palą się do pójścia na swoje – pisze "Puls Biznesu".

Tak wynika z corocznego raportu Global Entrepreneurship Monitor przygotowanego przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości.

Według badania o założeniu firmy w ciągu najbliższych 3 lat myśli co piąty dorosły Polak, a to znacznie mniej niż 3 lata temu, gdy ten wskaźnik wynosił 27 proc. 56 proc. nie zakłada biznesu w obawie przed porażką – i to tendencja wzrostowa, a bardziej tego boją się tylko Włosi i Grecy.

Polska jest zaś liderem w Europie pod względem odsetka firm, które powstają z konieczności. Mamy ich aż 47,4 proc., przy unijnej średniej 22,7 proc. W innych krajach firmy powstają najczęściej z powodu dostrzeżenia szansy rozwojowej, ale tu plasujemy się w europejskiej stawce na 4. miejscu od końca.

Do tego nad Wisłą coraz mniej zwolenników ma opinia, że własna działalność to dobra ścieżka kariery – jeszcze 3 lata temu uważało tak prawie 73 proc. Polaków, a dziś ten wskaźnik spadł do 67 proc.

>>>

Wynik schladzania . FIRMA TO NIE MA BYC OBOZ PRACY TYLKO NORMALNA FORMA AKTYWNOSCI EKONOMICZNEJ ! Utrzymanie firmy ma byc norma a nie ,,cudem" !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:17, 17 Gru 2014    Temat postu:

Turów: ciężarną nauczycielkę zwolniono, bo do pracy wrócił były wójt
Nauczycielka będzie dochodzić swoich praw w sądzie
W Gimnazjum Publicznym w Turowie zwolniono z pracy nauczycielkę wychowania fizycznego, bo do pracy wrócił były wójt, który po trzech kadencjach przegrał wybory. Zwolniona nauczycielka była w ciąży, ale dyrekcja szkoły zapewnia, że sytuacja jest zgodna z prawem, bo kobieta była zatrudniona na podstawie umowy na zastępstwo - podaje TVP Info.

Wójt został przywrócony do pracy, bo przegrał wybory, a wcześniej z racji pełnionej funkcji był na urlopie bezpłatnym. Zwolniona nauczycielka twierdzi, że o tym, że zastępuje w szkole wójta dowiedziała się dopiero 18 listopada, po wyborach, gdy poinformowano ją, że po sześciu latach musi odejść z pracy.
REKLAMA

Małgorzata Mężyńska-Bisku, dyrektorka Publicznego Gimnazjum w Turowie informuje, że cały sytuacja jest zgodna z prawem. – W wyniku zmian na stanowisku wójta gminy Szczecinek musiałam przywrócić nauczyciela, który był na urlopie bezpłatnym do pracy. A pani Antonina, która miała umowę na zastępstwo do czasu powrotu tego nauczyciela, musiała odejść z pracy – powiedziała dyrektorka.

Uczniowie i ich rodzice uważają, że nauczycielkę potraktowano niesprawiedliwie. Nie chcą zmiany na stanowisku nauczyciela wychowania fizycznego. - Pani Tosia była najlepszą nauczycielką - mówi jedna z uczennic.

Na dodatek okazało się, że nauczycielka jest w trzecim miesiącu ciąży. Antonina Rychter postanowiła dochodzić swoich praw w sądzie.

>>>

Na ,,rynku" pracy jest bestialstwo . Taki nam k raj zrobili po 89 . BEZROBOTNYCH ! ZA WSZYSTKO TE BYDLAKI ODPOWIEDZA LACZNIE Z KACZYNSKIM I O RYDZYKIEM ! To schladzanie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:07, 04 Sty 2015    Temat postu:

Na północ od Szkocji zatonął statek z polską załogą

Na północ od Szkocji zatonął niewielki statek przystosowany do transportu cementu. Według armatora ośmioosobową załogę, którą uznaje się za zaginioną, stanowiło siedmiu Polaków i Filipińczyk. Akcję poszukiwania rozbitków przerwano wczoraj wieczorem z powodu ciemności i złej pogody. Obok wraku pozostał holownik "Hercules". Wskazuje on innym jednostkom niebezpieczne miejsce oraz monitoruje miejsce katastrofy. Wrak najprawdopodobniej dzisiaj zostanie odholowany do portu Wick.

Statek "Cemfjord" płynął z ładunkiem cementu z Aalborg w Danii do portu Runcorn w hrabstwie Cheshire, w Wielkiej Brytanii. Ostatni raz jednostkę pływającą pod banderą cypryjską widziano w piątek ok. godz. 13.30 czasu lokalnego. Na morzu panowały wówczas bardzo złe warunki pogodowe.

Według brytyjskich mediów, dopiero wczoraj ok. godz. 14.30 czasu lokalnego załoga promu "Hossey" zauważyła w cieśninie Pentland Firth, między północno wschodnią Szkocją i Orkadami, w odległości ok. 15 mil morskich na północny wschód od niewielkiego portu Wick, przewrócony wrak, którego dziób utrzymywał się nad powierzchnią wody. W pobliżu nie dostrzeżono tratw, ani szalup ratunkowych. Załoga promu zaalarmowała służby ratunkowe.

Armator statku Brise Shiffahrts Gmbh z Hamburga poinformował, że załogę statku stanowiło 7 Polaków i Filipińczyk. Informację tę potwierdził konsulat RP w Edynburgu. Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski poinformował, że polskie placówki dyplomatyczne "weryfikują czy na pokładzie cementowca, który zatonął u wybrzeży Szkocji byli obywatele polscy i jaki jest ich los".

Według armatora, który zatrudnia wielu polskich marynarzy, od załogi statku nie odebrano sygnałów ratunkowych. W rejonie panowała wówczas bardzo zła, sztormowa pogoda, która nadal się utrzymuje.

- To jedna z najtrudniejszych, jeśli nie najtrudniejsza cieśnina w Europie - mówi IAR kapitan żeglugi wielkiej Ryszard Ereciński o miejscu, gdzie doszło do katastrofy. - Brzegi Pentland Firth to są wysokie, klifowe ściany, przejście jest z dużą liczbą podwodnych skał, wynurzających się w trakcie odpływu - opowiada. Kapitan Ereciński dodaje, że niebezpieczne dla statków w cieśninie mogą być wysokie fale. - Dochodzi tam do dużego spiętrzenia wody, jej ściana ma czasem kilka metrów i może zaskoczyć marynarzy - wyjaśnia.

W zakrojonej na szeroką skalę akcji poszukiwawczej brały udział wczoraj śmigłowce RAF-u, statki ratownicze z portów w Thurso, Wick, Longhope i Stromness jak również jednostki ochrony wybrzeża. Według brytyjskiej Agencji Ratownictwa Morskiego i Ochrony Wybrzeża nie zauważono dotychczas żadnych rozbitków.

Z powodu zapadających ciemności akcję przerwano późnym wieczorem; ma być wznowiona dzisiaj. W rejonie katastrofy pozostał holownik "Hercules", który oświetla miejsce tragedii i ostrzega przepływające statki.

Akcja koordynowana jest z Szetlandów. Wrak najprawdopodobniej dzisiaj zostanie odholowany do portu Wick.

- Musimy obawiać się najgorszego, jednak będziemy kontynuować poszukiwania tak długo, jak się da, z użyciem wszystkich środków, które mamy do dyspozycji – powiedziała telewizji ITV Susan Todd z Agencji Ratownictwa Morskiego i Ochrony Wybrzeża.

- Przez pewien czas będziemy szukać ludzi w wodzie oraz szalup ratunkowych znajdujących się na pokładzie w nadziei, że komuś udało się w nich schronić – dodała.

Zdaniem ekspertów, przewrócenie statku, w połączeniu z faktem, że nie odnotowano wezwań o pomoc może świadczyć o tym, że statek przewrócił się i zaczął tonąć tak nagle i szybko, że nie zdążono z jego pokładu wysłać sygnału Mayday. Z uwagi na fakt, że akcję poszukiwawczo-ratowniczą rozpoczęto dopiero po natknięciu się na wrak, prawdopodobnie zawiodły także automatyczne systemy uruchamiające nadawanie takiego sygnału.

Liczący 83 metry długości "Cemfjord", o wyporności 2301 t, zbudowano 30 lat temu jako uniwersalny statek do przewozu towarów. W 1998 r. przebudowano go i przystosowano do transportu cementu.

Jak poinformował brytyjski dziennik "The Independent" w swym wydaniu internetowym, "Cemfjord" ma już za sobą groźny wypadek. W lipcu ub. r. osiadł na mieliźnie koło wyspy Laeso, u północnych wybrzeży Danii. Stwierdzono wówczas, że 57-letni rosyjski kapitan statku był w momencie wypadku kompletnie pijany.

...

Stary statek , kapitan z Rosji ! Jakis horror ! Polska flota zniszczona po 89 a Polacy tulaja sie aby przezyc ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:51, 15 Sty 2015    Temat postu:

Są dane o inflacji. Nadal mamy deflację

Deflacja konsumencka wyniosła 1,0 proc. w ujęciu rocznym w grudniu 2014 r. wobec 0,6 proc. rok do roku w poprzednim miesiącu - podał Główny Urząd Statystyczny (GUS).

W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług konsumpcyjnych spadły o 0,3 proc. - podał GUS w komunikacie.

"Największy wpływ na wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem miały w tym okresie niższe ceny w zakresie transportu (o 2,4 proc.), a także odzieży i obuwia (o 1,1 proc.), które obniżyły wskaźnik odpowiednio o 0,21 pkt proc. i 0,05 pkt proc." - czytamy w komunikacie.

Wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych w 2014 r. pozostał na poziomie obserwowanym przed rokiem (wobec wzrostu o 0,9 proc. odpowiednio w 2013 r.) i był niższy od założonego w ustawie budżetowej o 2,4 p. proc. Ostatnio tak niski poziom wskaźnika notowany był w 1972 r.

Podwyżki opłat związanych z mieszkaniem (o 1,1 proc.) oraz wyższe ceny napojów alkoholowych i wyrobów tytoniowych (o 3,7 proc.) wpłynęły podwyższająco na wskaźnik odpowiednio o 0,30 p. proc. i 0,24 p. proc. Niższe ceny odzieży i obuwia (o 4,7 proc.), żywności i napojów bezalkoholowych (o 0,9 proc.), a także w zakresie transportu (o 2,3 proc.) obniżyły wskaźnik w tym okresie odpowiednio o 0,24 p. proc., 0,22 p. proc. i 0,21 p. proc.

W 2014 r. ceny żywności obniżyły się w porównaniu z 2013 r. o 0,9 proc. (wobec wzrostu o 2,2 proc. obserwowanego w 2013 r.). Najbardziej potaniał cukier (o 28,8 proc.). Niższe były ceny warzyw (o 3,6 proc.), ryżu (o 3,5 proc.), owoców (o 2,8 proc.) i mąki (o 2,6 proc.). Mniej niż w 2013 r. konsumenci płacili za tłuszcze roślinne (o 1,7 proc.) oraz mięso (przeciętnie o 1,1 proc., w tym mięso wieprzowe – o 3,0proc., drobiowe – o 2,8 proc., wołowe – o 1,1 proc., przy wzroście cen mięsa cielęcego – o 0,7 proc. i wędlin – o 0,3 proc.). Tańsze niż w 2013 r. były także kasze i ziarna zbóż (o 0,6 proc.) oraz pieczywo (o 0,2 proc.). Ceny ryb i owoców morza pozostały na poziomie notowanym w 2013 r. Odnotowano natomiast wzrost cen masła (o 2,5 proc.), a także artykułów w grupie „mleko, sery i jaja” (przeciętnie o 2,3 proc., w tym mleka – o 5,0 proc., serów i twarogów – o 3,5 proc., jogurtów, śmietany, napojów i deserów mlecznych – o 3,4 proc., przy spadku cen jaj – o 6,3 proc.).

Więcej niż w 2013 r. płacono również za makarony i produkty makaronowe (o 0,8 proc.). W 2014 r. konsumenci mniej niż w 2013 r. płacili za napoje bezalkoholowe (o 0,3 proc., wobec wzrostu o 0,3 proc. w 2013 r.), w tym za kawę – o 1,7 proc., wody mineralne lub źródlane – o 0,7 proc., soki owocowe – o 0,1 proc., przy wzroście cen kakao i czekolady w proszku – o 4,3 proc., herbaty – o 0,9 proc. oraz soków warzywnych i owocowo-warzywnych – o 0,5 proc. Więcej niż w 2013 r. płacono za wyroby tytoniowe – o 7,0 proc. oraz napoje alkoholowe – o 1,9 proc., na co w istotny sposób wpłynęła podwyżka na początku 2014 r. stawek podatku akcyzowego (w 2013 r. odnotowano wzrost odpowiednio o 7,5 proc. i 1,1 proc.).

W 2014 r. odnotowano niższe ceny odzieży (o 5,4 proc.) i obuwia (o 3,8 proc.), po obniżkach odpowiednio o 5,0 proc. i 4,6 proc. obserwowanych w 2013 r.

Średnioroczny wzrost cen towarów i usług związanych z mieszkaniem w 2014 r. wyniósł 1,1 proc. (wobec wzrostu o 1,7 proc. w 2013 r.). Użytkowanie mieszkania podrożało o 1,4 proc. W związku ze zmianami wynikającymi z tzw. „ustawy śmieciowej” wprowadzonej w lipcu 2013 r., w 2014 r. zanotowano znaczny wzrost opłat za wywóz śmieci – o 16,3 proc. Podrożały opłaty za usługi kanalizacyjne (o 3,3proc.) oraz zaopatrywanie w wodę (o 2,7 proc.). Podniesiono również opłaty za najem mieszkania (o 1,1 proc.). Ceny nośników energii były wyższe niż w 2013 r. (przeciętnie o 0,1 proc., w tym gazu – o 4,3 proc., energii cieplnej – o 2,6 proc., przy spadku cen energii elektrycznej – o 3,4 proc. oraz opału – o 0,5 proc.).

Ceny towarów i usług związanych z wyposażeniem mieszkania i prowadzeniem gospodarstwa domowego potaniały o 0,1 proc. Mniej niż w 2013 r. płacono za urządzenia gospodarstwa domowego (o 1,5 proc.), środki czyszczące i konserwujące (o 0,4 proc.) oraz meble, artykuły dekoracyjne, sprzęt oświetleniowy (o 0,2 proc.). Więcej niż w 2013 r. płacono natomiast za usługi związane z prowadzeniem gospodarstwa domowego (o 2,2 proc.). Opłaty związane ze zdrowiem wzrosły w 2014 r. przeciętnie o 0,2 proc. (po wzroście o 1,8 proc. w 2013 r.). Najbardziej podrożały usługi lekarskie (o 3,4 proc.), szpitalne i sanatoryjne (o 2,5 proc.) oraz stomatologiczne (o 2,3 proc.). Obniżono natomiast ceny wyrobów farmaceutycznych (o 1,1proc.), a także urządzeń i sprzętu terapeutycznego (o 0,2 proc.).

W 2014 r. ceny w zakresie transportu były niższe w stosunku do roku poprzedniego o 2,3 proc. (po spadku o 1,8 proc. w 2013 r.), głównie w wyniku obniżek cen paliw do prywatnych środków transportu (przeciętnie o 3,4 proc., w tym oleju napędowego – o 4,8 proc., a benzyny – o 3,7 proc.). Samochody osobowe sprzedawano po cenach o 2,4 proc. niższych niż w 2013 r. Znaczny spadek opłat w zakresie transportu pasażerskiego powietrznego wpłynął na obniżenie cen usług transportowych o 0,7 proc.

Opłaty związane z łącznością wzrosły w 2014 r. o 0,2 proc. (wobec spadku o 8,3 proc. w 2013 r.). Podrożały usługi pocztowe (o 2,0 proc.). Ceny usług telekomunikacyjnych podwyższono przeciętnie o 0,4 proc., w tym w wyniku wprowadzanych w 2014 r. nowych ofert odnotowano wzrost cen usług telefonii komórkowej (o 3,0 proc.) i usług internetowych (o 2,4 proc.), przy obserwowanym spadku cen usług telekomunikacyjnych oferowanych w pakiecie (o 7,3 proc.) oraz usług telefonii stacjonarnej (o 2,3 proc.). Niższe niż w 2013 r. były natomiast ceny sprzętu telekomunikacyjnego (o 11,4 proc.).

Średnioroczny wzrost cen towarów i usług związanych z rekreacją i kulturą w 2014 r. wyniósł 1,0proc. (wobec wzrostu o 2,8 proc. w 2013 r.). Droższe niż w 2013 r. były gazety i czasopisma (o 6,9 proc.). Nowe oferty wprowadzane w 2014 r. przez operatorów telewizji kablowych i cyfrowych wpłynęły na wzrost cen usług związanych z kulturą (o 3,9 proc.). Podrożały książki (o 2,3 proc.), usługi związane z rekreacją i sportem (o 1,6 proc.) oraz artykuły piśmienne, malarskie, kreślarskie (o 1,4 proc.). Więcej niż w 2013 r. konsumenci płacili także za turystykę zorganizowaną (przeciętnie o 0,4 proc., w tym w kraju – o 0,8 proc., a za granicą – o 0,1 proc.). Potaniał natomiast sprzęt audiowizualny, fotograficzny i informatyczny (o 6,8 proc.).

Opłaty dotyczące edukacji w porównaniu z 2013 r. obniżono o 3,8 proc. (po spadku o 0,3 proc. w 2013 r.), głównie w związku ze zmianą we wrześniu 2013 r. ustawy o systemie oświaty, która przełożyła się na spadek opłat za pobyt dziecka w przedszkolu w 2014 r. – o 12,0 proc Ceny w zakresie restauracji i hoteli były wyższe w 2014 r. w stosunku do roku poprzedniego o 1,4proc. (po wzroście o 2,2 proc. w 2013 r.).

Spośród innych towarów i usług, mniej niż w 2013 r. płacono za usługi finansowe świadczone przez banki i inne instytucje (o 5,2 proc.), artykuły do higieny osobistej i kosmetyki (o 0,4 proc.) oraz ubezpieczenia (o 0,3 proc.). Wzrosły natomiast ceny w zakresie opieki społecznej (o 1,9 proc.), a także usług fryzjerskich, kosmetycznych i pielęgnacyjnych (o 1,6 proc.).

Spadek cen towarów i usług konsumpcyjnych w grudniu 2014 r., w porównaniu z analogicznym miesiącem 2013 r., wyniósł 1,0 proc. (wobec spadku o 0,6 proc. w listopadzie 2014 r.). Największy wpływ na ukształtowanie się wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych na tym poziomie miały niższe ceny żywności (o 3,5 proc.), w zakresie transportu (o 6,5 proc.) oraz odzieży i obuwia (o 5,0 proc.), które obniżyły wskaźnik o 0,78 p. proc., 0,60 p. proc. i 0,25 p. proc.

Wzrosty cen napojów alkoholowych i wyrobów tytoniowych (o 3,5 proc.), a także związanych z łącznością (o 3,0 proc.) i mieszkaniem (o 0,4 proc.), podniosły ten wskaźnik odpowiednio o 0,23 p. proc., 0,16 p. proc. i 0,11 p. proc. W 2014 r. odnotowano średni miesięczny spadek cen o 0,08 proc. (wobec wzrostu o 0,06 proc. w 2013 r.).

...

Zbrodnia na ludziach i zadnego trybunalu karnego . Nic ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:40, 16 Sty 2015    Temat postu:

Ukrywał prawdę o tym, że nie widzi. Poruszał się „na pamięć”, a uczniów rozpoznawał po głosach
Magdalena Zagała
dziennikarka, autorka reportaży TV

Przez cztery lata ukrywał przed swoimi uczniami i przełożonymi, że nie widzi. Bał się, że straci pracę w szkole. Maciej Białek nauczyciel historii z VIII Liceum w Lublinie zgodził się, by historia z jego życia stała się inspiracją dla fabuły filmu „Carte Blanche”, który za tydzień trafi do kin.

Swoich uczniów rozpoznawał po głosach, poruszał się „na pamięć”. O tym, że traci wzrok i już prawie nie widzi wiedziało kilka najbliższych osób. Nie wyobrażał sobie życia bez pracy. Dlatego w szkole nie przyznał się nikomu. Na początku utrata wzroku była dla niego „końcem świata”. Nie mógł pogodzić się z tym, że nie może czytać, oglądać filmów, grać w brydża. Starał się udawać, że nic się nie dzieje, z czasem jednak coraz bardziej zwracał na siebie uwagę. Chodził wolniej, czasem wpadał na jakieś przedmioty, potykał się na chodniku. Kiedy jedna z nauczycielek podczas szkolnej wycieczki powiedziała, że chodzi jakby nie widział, przyznał się. Nie został zwolniony z pracy. Uczniowie wciąż bardzo lubią jego lekcje. Z książek nigdy nie zrezygnował. Ma głośnomówiący komputer, w którym skanuje wszystkie, które przez lata kupował w księgarniach. Nie ma dla niego barier nie do pokonania. Pomagają mu przyjaciele i rodzina. To oni czytają mu na przykład klasówki uczniów. Kiedy o życiu Macieja Białka zaczęły pisać gazety, a on udzielał coraz więcej wywiadów w telewizjach, pojawiały się propozycje reportaży i filmów dokumentalnych. Ale on coraz mniej miał ochotę opowiadać o sobie. Pragnął spokoju, chciał normalnie żyć. Dlatego nie łatwo było reżyserowi Jackowi Lusińskiemu przekonać Białka, by powstał scenariusz inspirowany jego życiem. Po kilku rozmowach, kiedy poczuł, że reżyser nie chce gonić za sensacją, stara się zrozumieć jego świat, ma podobne zainteresowania, zgodził się. „Nie jest łatwo się otworzyć i mówić o pewnych rzeczach. Nie jest łatwo być szczerym w opowiadaniu o sobie i ludziach wokół, a nie chciałbym nikogo skrzywdzić. Moja historia jest dla filmu tylko tematem wywoławczym. Postaci są skonstruowane z ludzi, którzy przewinęli się wokół mnie i byli dla mnie ważni” - tłumaczył podczas konferencji prasowych. Reżyser podkreśla, że nie jest to film biograficzny, oparty na faktach, a jedynie inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. „To historia optymistyczna, i to mi się bardzo podoba. Bohater, który miał ponieść klęskę wychodzi na swoje”- mówił Andrzej Chyra, odtwórca głównej roli. Jego bohater, czterdziestoletni Kacper, bardzo lubiany przez uczniów nauczyciel, widzi coraz gorzej, jednak bagatelizuje całą sprawę. Oddany jest pracy, obowiązkom. Kiedy w końcu po badaniach okazuje się, że nie ma dla niego szansy, że medycyna jest bezsilna a zmiany są nieodwracalne, decyduje się ukryć prawdę, przyjąć zaproponowany awans i zostać wychowawcą klasy. Maciej Białek podkreślał, że był konsultantem przy pisaniu ostatecznej wersji scenariusza, chciał jak najwierniej oddać przeżycia i emocje człowieka, któremu stopniowo świat wywraca się do góry nogami. Ta historia ma przede wszystkim inspirować ludzi, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji, by mimo przeciwności zawalczyli o swoje życie, pracę, pasje, by film w jakiś sposób dał im siłę do przetrwania trudnych sytuacji. Bo czasem widząc mniej, można dostrzec dużo więcej niż inni.

W obsadzie filmu także; Arkadiusz Jakubik, Dorota Kolak, Wojciech Pszoniak, Urszula Grabowska, Adam Ferency, Eliza Rycembel, Maria Chwalibóg.

...

,,Rynek pracy" po 89 ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:49, 24 Sty 2015    Temat postu:

#Wygaszone - nowy hashtag zdobywa popularność. Internauci drwią z nowomowy polskiego rządu

Po eufemistycznych określeniach Premier Ewy Kopacz, nazywając zlikwidowane kopanie "wygaszonymi", internauci zorganizowali nową akcję na Twitterze, w której pokazują na zdjęciach zamknięte zakłady, określając je nowym hasłem #Wygaszone. Akcja nabiera tempa i zyskuje także przeciwników.

Dzięki specyfice serwisu, akcja #wygaszone bardzo szybko się rozprzestrzeniła i zyskała spore poparcie wśród internautów. Użytkownicy Twittera zamieszczają zdjęcia zamkniętych kopalni, po czym idąc za słowami Pani Premier, podpisują je jako "wygaszone". Na zdjęciach zobaczyć możemy nie tylko stare, zamknięte kopalnie, ale także różnego rodzaju fabryki, huty oraz inne zakłady pracy.

Na internetowych fotografiach ujrzeć możemy m.in. nieczynną Kopalnię Katowice, zamkniętą Cukrownię Sokołów Podlaski, Cukrownię w Klemensowie czy zrujnowany budynek dawnych Zakładów Mięsnych "Polski Hak" w Gdańsku. Na zdjęciach dać także upadające zakłady, zdewastowane budynki, które dziś już tylko szpecą krajobraz, a niegdyś były sprawnie funkcjonującymi zakładami pracy.

...

Tak znakomite zaklady . Padaly najlepsze bo byly konkurencja Zachodu i byly male w porownaniu do zachodnich . Nie mialy sily przebicia . A duze przestarzale huty czy inne dziwolagi z duza zaloga protestowaly zonty musialy je dotowac . Stad padla elektronika np . STARZYZNA ZOSTALA A NOWOCZESNOSC PADLA ! TAK POLSKE ZMODERNIZOWALI PO 89 !
Oczywiscie to nie Kopacz . Niestety w takim towarzystwie sie znalazla ze odpowiada za kolegow .

Popieram akcje przypominania zniszczonego polskiego przemyslu !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:31, 26 Lut 2015    Temat postu:

Niewolnicza praca na Śląsku. Powołano specjalny zespół
Katarzyna Nylec
Dziennikarka Onetu

Nasilenie się zjawiska handlu ludźmi zaobserwowano w Polsce na początku lat 90.

Roztaczali świetlaną wizję przyszłości zapewniając świetne zarobki. Jedna z warszawskich firm zaoferowała Filipińczykom pracę na Śląsku. Teoria nie przystawała jednak do rzeczywistości. Obcokrajowcy pracowali po 12 godzin na dobę - głównie w szklarniach. Ten proceder miał miejsce jesienią 2013 roku. Po kilku miesiącach Filipińczycy zbuntowali się i poprosili o pomoc ambasadę w Warszawie.

By nie dopuścić do kolejnych przypadków wykorzystywania ludzi do pracy przymusowej w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim powołano zespół do spraw przeciwdziałania handlowi ludźmi. Postawiono sobie za cel usprawnienie działalności prewencyjnej oraz wsparcie ofiar handlu ludźmi na terenie województwa śląskiego. - Handel ludźmi to zjawisko nowe, a narzędzia przeciwdziałania mu nie są do końca wypracowane – mówi Piotr Spyra, wicewojewoda śląski.

Skąd decyzja o powołaniu takiego zespołu? - Wynika to z Krajowego Planu Działań przeciwko Handlowi Ludźmi na lata 2013-2015 - wyjaśnia Ksymena Zawada z biura prasowego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. W jego skład wchodzą przedstawiciele m.in.: Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, kuratorium oświaty, straży granicznej, policji, prokuratury, urzędu pracy czy inspektoratu pracy.

Nasilenie się zjawiska handlu ludźmi zaobserwowano w Polsce na początku lat 90. Obecnie Polska nie jest już tylko krajem pochodzenia ofiar, ale także krajem tranzytowym, przez który odbywa się transfer ofiar z Europy Wschodniej do Europy Zachodniej oraz krajem docelowym dla ofiar wykorzystywanych głównie w prostytucji i pracy przymusowej. Zjawisko handlu ludźmi obejmuje również zmuszanie do żebractwa i przestępstw, nielegalną adopcję, niewolnictwo domowe czy handel dziećmi.

- Jednym z pierwszych zadań zespołu będzie upowszechnianie informacji z zakresu profilaktyki i zagrożeń przestępstwem handlu ludźmi np. poprzez kampanie informacyjne, prelekcje. 26 lutego w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim odbędzie się spotkanie dla młodzieży ponadgimnazjalnej województwa śląskiego w ramach klubu dyskusyjnego "Eurocafe" poświęcone tematyce handlu ludźmi ze szczególnym uwzględnieniem pracy przymusowej. Natomiast 6 marca w kinie "Światowid" w Katowicach odbędzie się pokaz filmu pt. "Nikczemny Handlarz Dusz" - wylicza Zawada.

...

W ogole szukac pracy w Polsce przy takiej destrukcji gospodarki tomabsurd .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:19, 27 Lut 2015    Temat postu:

Nie ten, to inny
Justyna Sobolak

Wielu polskich pracodawców nie docenia pracowników. Bez mrugnięcia okiem żegna się nawet z najbardziej oddanymi i zaangażowanymi członkami zespołu. Skąd ta łatwość? Bo, jak twierdzą, za drzwiami czeka kolejka chętnych.

Katarzyna twierdzi, że czuła się jak śmieć, jak zużyta rzecz, która nie jest już potrzebna. Zaraz po studiach znalazła pracę marzeń w firmie organizującej imprezy. – Myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi. Praca świetna, organizacja różnych wydarzeń: konferencji, spotkań branżowych. Ze smykałką organizacyjną czułam się jak ryba w wodzie – opowiada. – Dawałam z siebie wszystko, można powiedzieć, że byłam dostępna 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Bywało, że szef dzwonił w sobotę czy niedzielę, często nawet późnym wieczorem, by zapytać o jakąś kwestię czy prosić o sprawdzenie e-maila. Wchodziłam, sprawdzałam – opowiada.

– Jak było trzeba, przejeżdżałam przez pół miasta, by dostarczyć mu dokumenty, o których zapomniał. Świeciłam oczami zawsze, gdy coś zaniedbał. Zaciskałam zęby i tłumaczyłam sobie, że warto. O pracę przecież ciężko, a taką, gdzie robi się to, co się lubi, to już w ogóle. Tłumaczyłam sobie: jak zobaczy, że się starasz, zależy ci, to doceni. Jednak byłam naiwna! – mówi. Problem pojawił się tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Katarzyna upomniała się wtedy o wynagrodzenie. – Bywały trudności z wypłatą pieniędzy na czas. Przymykałam na to oko, ale przed świętami, wiadomo, wydatki. Podpytałam o termin wypłaty wynagrodzenia i usłyszałam, że nie ma pieniędzy. Jak będą, przeleje. Powiedziałam, że nie mogę sobie pozwolić na pracę za darmo. Wskazał mi drzwi, tłumacząc, że nie muszę. Zaraz znajdzie tabuny chętnych. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam. Poczułam się wtedy, jak śmieć, jak zużyta rzecz, która nie jest już potrzebna – mówi. – Nie oczekiwałam nie wiadomo czego, tylko odrobinę szacunku dla mojej pracy. A tu nic. Nie docenił mojego zaangażowania, tego, że zbudowałam dobre relacje z klientami, że mieli do mnie zaufanie, lubili pracę ze mną. Ot, znajdzie sobie kogoś innego. Taka to Polska – mówi ze zrezygnowaniem.

Choćby dziękuję

Dariusz, mimo poświęceń i pełnego zaangażowania, też był tylko jednym „z”. Miesiąc temu zrezygnował z pracy. – Przejąłem obowiązki kolegi, który się zwolnił. Myślałem, że wraz ze zwiększoną ilością pracy, otrzymam choćby niewielki dodatek do pensji. Pracodawca tego nie przewidział. Powiedział, że do czasu znalezienia nowego pracownika, mam pracować za dwóch, za półdarmo. Problem tylko w tym, że nawet nie szukał zastępstwa. Spychologia. Po miesiącu pracy ponad siły, powiedziałem dość. Pracodawca nie zareagował. Jak tak, to tak. Czuję zniechęcenie i też żal, bo poświęcałem się swojej pracy, lubiłem ją, nigdy nie zawaliłem żadnego terminu. A po trzech latach bez żadnych skrupułów, zastanowienia, bez żadnego sentymentu podpisuje się wypowiedzenie. Coś tu jest nie tak. I widzę po znajomych, że to nie tylko mój problem, że wielu ludzi na swojej drodze napotyka takich pracodawców, co nawet dziękuję powiedzieć nie potrafią – mówi.

Lekcja do odrobienia

O tym, że wielu pracodawców powinno odrobić lekcje szacunku do pracowników i zmienić do nich podejście, świadczy ilość powstałych na Facebooku stron, poświęconych nieuczciwym firmom. – Rzeczywiście, najczęstszym problemem, który omawiają ludzie, pisząc do nas, to właśnie brak szacunku. Zarówno ze strony samego pracodawcy, jak i kierowników czy też menadżerów. To oni najczęściej mają bezpośredni kontakt z pracownikami niższego szczebla i niestety nadużywają swojej „władzy” – mówi Łukasz, administrator fan page’a „Czarna lista pracodawców z Warszawy i okolic”. – Problem z systematycznością i rzetelnością wypłat też często jest poruszany. Zdarza się, że wynagrodzenie otrzymywane jest z nawet kilkutygodniowym opóźnieniem, często wypłacane w kilku ratach. Wielu pracodawców omija szerokim łukiem kwestię umów: obiecują umowy, nie dotrzymują jednak słowa lub wręczają tzw. śmieciówkę, mimo iż zatrudnienie wyczerpuje znamiona umowy o pracę. Rotacja w niektórych miejscach jest wręcz ogromna. Pracodawcy żyją niestety w przekonaniu, że skoro nie ten pracownik, to inny. A prawda jest niestety taka, że zawsze znajdzie się ktoś, kto wypełni lukę w kadrze pracowniczej – twierdzi Łukasz.
Problem ogólnopolski

Danuta Rutkowska z Państwowej Inspekcji Pracy informuje, że PIP otrzymuje 44 tys. skarg na pracodawców rocznie. – Ponad połowę zgłaszanych problemów stanowią kwestie związane z wynagrodzeniem za pracę i innymi świadczeniami pieniężnymi oraz nawiązywaniem i rozwiązywaniem stosunku pracy. Na wysokim poziomie utrzymuje się liczba skarg dotyczących warunków pracy, np. pomieszczeń, wentylacji, urządzeń higieniczno-sanitarnych. Stosunkowo dużo jest skarg dotyczących czasu pracy – wymienia. Podejście wielu pracodawców jest zatrważające. Jedna z mieszkanek Rzeszowa na fan page’u poświęconym nieuczciwym pracodawcom z tego miasta skarży się na pracę w hotelu. „Praca tam do najmilszych nie na leży. Co chwilę ktoś się wydziera na ciebie, co chwilę coś nie pasuje np. kierowniczki mogą zabrać premie, bo tak im się widzi. Praca nieraz po 12 godzin dziennie z czego i tak dość często nie płacą nadgodzin. Rekordziści mają miesięcznie ponad 100 nadgodzin. Grafik jest tak ustawiany, aby wszystko zgadzało się z prawem pracy itp. a ogólnie robi się całkiem inaczej. Dziewczyna, która nie chciała podpisać grafiku z tego powodu następnego dnia była zwolniona... Ogólne straszenie pracowników, mówienie, że na twoje miejsce jest pełno następnych ludzi” – informuje. A o innej firmie na tym samym fan page’u można przeczytać: „Nie warto nawet wysyłać tam cv. Pracownik po trzech miesiącach okresu próbnego zwalniany jest od razu i tak w kółko zatrudniani są kolejni. Przewinęło się tam chyba już ze 100 osób – ostrzega użytkowniczka.

Role się odwrócą

Takie podejście nabrało na sile po kryzysie na rynku pracy. Ogromna rzesza bezrobotnych sprawiła, że pracodawcy nie mają problemu z obsadzeniem stanowisk, więc ani nie przywiązują się do pracowników, ani nie próbują ich doceniać. Wkrótce jednak role mogą się odwrócić. Według raportu amerykańskiej agencji badawczej BCG od 2020 roku Polska będzie mieć problem z obsadzeniem co czwartego stanowiska. A jeśli o pracodawcy w świat pójdzie nieprzychylna opinia, ta trudność może być jeszcze większa. – Niestety u wielu pracodawców, w szczególności reprezentujących małe i średnie firmy, a często nawet te duże, światowe korporacje, można zaobserwować postawę: „jak Ci się nie podoba to za drzwiami stoi kolejka wielu chętnych”. Zależy to oczywiście nie tylko od wielkości organizacji, ale również branży np. w IT jest odwrotnie. Takie podejście nie przynosi pozytywnych efektów, a właściwie szkodzi firmie. Managerowie często nie zdają sobie sprawy z tzw. ukrytych kosztów adaptacji pracownika, którymi są np. czas poświęcony na poznanie firmy i jej kultury, na rozpoznanie relacji czy zbudowanie zaufania u klientów. Zaangażowanie pracownika to długotrwały proces, który trzeba podtrzymywać, to właściwie inwestycja, która zwraca się poprzez wydajność, a w końcu, która wpływa na rozwój biznesu – twierdzi Justyna Piesiewicz, prezes zarząd IABC Poland, Międzynarodowego Stowarzyszenia Ekspertów ds. Komunikacji w Biznesie.

Pytana o przyczyny takiego zachowania wśród pracodawców mówi: – Trudno jest znaleźć właściwą odpowiedź na to pytanie. Według mnie może to być brak zaangażowania, wiedzy, a w końcu brak poczucia odpowiedzialności. Czasami może to być po prostu arogancja i chęć pokazania kto jest mocniejszy. Takie działania są na szkodę firmy, bo tanio nie znaczy lepiej. Warto pamiętać, że podejście do pracowników wpływa nie tylko na markę i wizerunek organizacji jako pracodawcy, ale również na markę osobistą managera. Świat jest mały, szczególnie w czasach mediów społecznościowych, a odbudowanie marki zajmuje więcej czasu i kosztuje bardzo dużo. Czy warto tak marnować pieniądze? Nie sądzę.

...

To efekt schladzania po 89 . Czlowiek jest mniej warty niz pieniadz ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:25, 27 Lut 2015    Temat postu:

Blisko połowa pracujących Polaków uważa, że zajmuje stanowisko niedopasowane do swoich umiejętności. To może obniżać efektywność pracy

Wiele osób wykonuje pracę niedostosowaną do swoich umiejętności i kwalifikacji. Tak swoje stanowisko pracy postrzega 42 proc. pracowników – wynika z badania Work Monitor. Jak przekonuje Ignacy Miedziński, prezes BPSC, firmy zajmującej się tworzeniem oprogramowania wspierającego zarządzanie przedsiębiorstwem i zasobami ludzkimi, lepsze wykorzystanie zasobów ludzkich może wpłynąć na poprawę wyników w firmie. To jednak wymaga od przedsiębiorców inwestycji nie tylko w poszukiwanie nowej kadry, lecz także w rozwój już zatrudnionych .

...

Jak ktos po studiach zostal portierem to trudno uznac ze ,,pracuje" . Ale pracy nie ma zadnej a zyc trzeba . Strasznie Polske cofneli cywilizacyjnie po 89 . PO COFNIECIU KOMUNISTYCZNYM ! To jest wina gosci z uczelni . Takich mamy ekonomow .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 7:21, 05 Mar 2015    Temat postu:

Albo miliard, albo na bruk

W obawie przed pogorszeniem wyników banki rozpoczynają masowe zwolnienia pracowników. Po to, aby tegoroczne zyski nie były niższe od rekordowych wyników z 2014 r., wyjaśnia „Gazeta Wyborcza”.

Według niej banki masowo odchudzają kadry. PKO BP już zgłosił do urzędu pracy zamiar pożegnania się w tym roku z blisko 1,1 tys. pracowników w całej Polsce. Zwolnienia szykują BNP Paribas i BGŻ. To wynik fuzji obu banków; pracę może stracić nawet 1,9 tys. osób. 1,5 tys. musi się liczyć z utratą pracy w Pekao SA.

Według danych Komisji Nadzoru Finansowego banki zarobiły w sumie w ub. roku rekordowe w historii branży ponad 16,2 mld zł netto. Teraz tną koszty, bo przygotowują się na trudne czasy. Tegoroczne zyski ucierpią, bo coraz trudniej zarobić przy rekordowo niskich stopach procentowych

...

I widzicie kto parl do wysokich stop . BANKSTERZY ! WYSOKIE PROCENTY WYSOKI ZYSK ! A KRAJ UMIERA ! Po prostu RPP niekontrolowana demokratycznie to instytucja zbrodnicza .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:18, 20 Mar 2015    Temat postu:

Zakłady pracy chronionej zagrożone

W Polsce jest coraz mniej zakładów pracy chronionej. Wprowadzone 1 stycznia 2015 r. zmiany w przepisach sprawiły, że pracodawcom takie rozwiązanie przestaje się opłacać - mówi Jan Zając, prezes zarządu krajowego Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych. Firmy, które specjalizowały się w zatrudnianiu inwalidów, utraciły przywileje, a to spowodowało, że przestawiają się teraz na normalną działalność rynkową.

Zakłady pracy chronionej powstały na podstawie przepisów uchwalonych na początku lat 90. Dzięki ulgom podatkowym i dotacjom w szczytowym momencie, czyli ok. 2000 r., było ich 3,4 tys. W 2010 roku ich liczba spadła do mniej niż 2 tys., a dziś mamy ich niewiele ponad tysiąc.

Przyczyną są zmiany w przepisach, które odbierają tego typu firmom przywileje. Zgodnie z obowiązującą od stycznia znowelizowaną ustawą o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych dotację z PFRON może dostać każdy przedsiębiorca zatrudniający inwalidów bez względu na formę prowadzonej działalności.

Pod koniec zeszłego roku w zakładach pracy chronionej pracowało ponad 147 tys. osób, aż o 30 tys. mniej niż rok wcześniej. Jak policzył Główny Urząd Statystyczny, w tym czasie ogółem pracowało 397 tys. niepełnosprawnych. Było to 23,7 proc. inwalidów w wieku produkcyjnym, czyli o 1,8 proc. więcej niż 2013 roku.
...

Pelnosprawni nie maja pracy . Tak schlodzili .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:24, 30 Mar 2015    Temat postu:

Gazeta Współczesna

Łomża: marnuje się ogromny potencjał młodych ludzi

Młodzi ludzie zaczynają start zawodowy od zarejestrowania się w Powiatowym Urzędzie Pracy - mówi z-ca dyrektora PUP Elżbieta Olejniczak-Bazydło. Właśnie młodym osobom bez doświadczenia, a już szczególnie kobietom ciężko znaleźć pracę w Łomży i w powiecie łomżyńskim. Trudną sytuację ludzi przed trzydziestką przedstawiła radnym podczas ostatniej sesji Rady Miasta z-ca dyrektora PUP w Łomży.

- Co piąty bezrobotny nie ukończył 25 roku życia, co czwarta kobieta bezrobocie "zawdzięcza" wychowaniu dzieci - wylicza Elżbieta Olejniczak - Bazydło.

Bezrobotnych do 30 r. ż. w samej Łomży jest 31 proc., w powiecie jeszcze więcej - 36 proc. Wiele tych osób posiada wykształcenie, ale nie potrafi odnaleźć się na rynku pracy.

Dotyczy to zwłaszcza młodych kobiet, które stanowią największy odsetek wśród kobiet bezrobotnych ogółem. Jak twierdzi z-ca dyrektora PUP, system kształcenia sprzyja zatrudnianiu mężczyzn. Ale i panowie z wyższym wykształceniem uczą się jeszcze np. obsługi maszyn budowlanych, by znaleźć pracę.

- Kryzys bije w młodzież - alarmuje Olejniczak Bazydło. - Młodzi ludzie są ostatni w kolejce do zatrudnienia, a pierwsi do zwolnienia. Marnuje się ogromny potencjał, bo młodzi uciekają do większych miast, czy za granicę. Szansą dla nich jest samozatrudnienie - dodaje.

Niewielu dysponuje jednak odpowiednim kapitałem, by założyć własną działalność. Programy realizowane przez PUP (jak dotacje na rozpoczęcie działalności) rozwiązują ten problem w niewielkim stopniu.

W łomżyńskim PUP zarejestrowanych jest ponad 6,6 tys. osób bezrobotnych.

...

Kraj zmarnowany po 89 ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:16, 02 Kwi 2015    Temat postu:

Wzrost liczby upadłości polskich przedsiębiorstw w marcu o prawie 20% r/r

Euler Hermes, spółka z Grupy Allianz, na podstawie oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego przeanalizowała sytuację polskich firm w kontekście bankructw – w marcu 2015 roku oficjalnie opublikowano informację o upadłości 79 przedsiębiorstw, wobec 64 w marcu roku ubiegłego (+19%). Zsumowany obrót firm, o których upadłości doniosły w marcu oficjalne źródła wyniósł nieco ponad 800 mln złotych, a zatrudnienie – ok. 2500 osób.

Pierwszy kwartał: Koniec korekty w budownictwie nie oznacza jeszcze poprawy w całej gospodarce

Jak ocenia sytuację Rafał Hiszpański, Prezes Zarządu Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes: - Budownictwo nie jest już balastem całej gospodarki, chociaż za wcześnie jest jeszcze, aby określać je jako jej koło zamachowe. Także dlatego, iż firmy produkcyjne, w tym te zaopatrujące budownictwo, ale także o innym profilu produkcji przeżywały trudne chwile. Przyczyna nie leży po stronie popytu: eksport żywności, mebli czy np. części motoryzacyjnych osiąga dobre wyniki, popyt wewnętrzny również nie spada, a mimo tego to właśnie producenci upadali częściej niż przed rokiem. Sama sprzedaż nie przesądza bowiem jeszcze o wyniku finansowym – decyduje o tym jej rentowność, a spadające ceny w eksporcie i deflacja w kraju obniżają ją i redukują zyski przedsiębiorstw. Na ponoszone koszty wpływają też nie malejące opóźnienia w regulowaniu należności przez odbiorców (hurt i detal) oraz wzrost wynagrodzeń pracowników o ok. 4% w skali roku.

Kondycja polskich firm w I kwartale br. mierzona liczbą opublikowanych upadłości nie uległa poprawie w stosunku do I kw. 2014r (200 opublikowanych upadłości w okresie I-III 2015 wobec 198 w analogicznym okresie ub. roku)

- Firmy produkcyjne niepokoi obecnie mniejsze tempo napływu nowych zamówień, zarówno z rynku krajowego, jak i zagranicznego – ocenia Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka. – Może to być jednak krótkotrwałe zjawisko, wielkość zapasów nie wskazuje jeszcze na stagnację, a zwłaszcza w budownictwie żywe są nadzieje na lepszy sezon, więc stany magazynowe nie są niepokojące dla dostawców. Uwagę zwrócić powinna za to rentowność sprzedaży: zarówno wyniki za ubiegły rok (jak donosi GUS w 2014 firmy niefinansowe osiągnęły mniejszą rentowność na działalności o 0,2%, niższa była też ta liczoną od obrotu netto i brutto) jak i bieżące, na które wpływ będzie mieć spadek cen w lutym o 2,7% r/r.

Najwyższy jest on w przetwórstwie przemysłowym, ale także w transporcie i w handlu detalicznym. Spadek cen nie wynika z wzrostu wydajności, jednocześnie rosną koszty płacowe – firmy są więc poddane presji cenowej i spadających zysków przy niezmieniających się, a nawet rosnących kosztach. Wyjściem z tej sytuacji nie jest proste zwiększenie volumenu sprzedaży – ta przecież (w cenach stałych) już rośnie…

Wciąż wiele upadłości firm produkujących na potrzeby lub obsługujących proces inwestycji

Pięć przypadków firm produkujących urządzenia na rzecz przemysłu lub je serwisujących w skali jednego miesiąca nie świadczy jeszcze o widocznym odrodzeniu rynku na ich produkty i usługi – tym bardziej, iż kolejne pięć firm zaliczyć można do grona poddostawców tej grupy firm (producenci i instalatorzy wyspecjalizowanych konstrukcji stalowych, odlewów stalowych i żeliwnych, pieców i palenisk).

Wciąż wśród firm produkcyjnych stosunkowo rzadkie są przypadki upadłości producentów i przetwórców żywności (w marcu jeden hurtownik żywca wieprzowego i jeden hodowca drobiu), podczas gdy nie mniej liczną grupą, a na pewno większa pod względem obrotów stanowią przypadki upadłości dostawców paszy, zbóż i sadzonek (również dwa przypadki w marcu, z czego jedna z tych firm co roku zwiększała swój obrót, aż do poziomu przekraczającego 200 mln złotych). To – załamanie popytu i cen na ich wyroby w sposób pośredni potwierdzać może trudna sytuację na rynku hodowców zwierząt.

Mniej upadłości firm budowlanych – nie przekłada się to jednak jeszcze na poprawę w regulowaniu należności za materiały budowlane, o czym świadczy spora liczba upadłości ich producentów (w I kwartale – 16)

Wzrost wartości produkcji budowlano-montażowej w lutym nieznacznie przyspieszył w porównaniu do stycznia, jak i do ubiegłego roku (za GUS - po wyeliminowaniu czynników sezonowych była ona o 1,6% wyższa niż w lutym 2014r.), jednocześnie jednak w porównaniu z sytuacją sprzed 5 lat produkcja budowlano-montażowa w lutym tego roku była niższa o 36,5%.

- Nie obserwujemy jeszcze wzrostu cen prac budowlanych, trudno tez prognozować czy w ogóle będzie miał on jeszcze miejsce. Nie wskazuje na to ilość pozwoleń na budowę, która nie rośnie znacząco poza budownictwem mieszkaniowym, a wartość nowych inwestycji zwiększa się w umiarkowanym tempie – mówi Michał Modrzejewski, dyrektor analiz Branżowych w Euler Hermes.

Odbija się to na kondycji firm produkcyjnych – w ciągu I kwartału opublikowano informacje o upadłości 16 firm kierujących swoją produkcję na potrzeby tej branży, co odpowiada sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia dwa lata temu, gdy budownictwo jako sektor ponosiło straty a rynek wciąż się kurczył (w całym 2013r. upadło 59 producentów art. budowlanych).

W ubiegłym roku, gdy budownictwo „złapało oddech” liczba upadłości producentów art. budowlanych również zmniejszała się o blisko ¼ (w całym ubiegłym roku upadło 45 producentów art. budowlanych, a w I kwartale 2014 – tylko 7).

Na podstawie: Monitor Sądowy i Gospodarczy, dane przeanalizowane przez Euler Hermes z grupy Allianz

Nieznaczna zmiana w stosunku do ubiegłego roku liczby opublikowanych upadłości dystrybutorów hurtowych (najwięcej w segmencie dóbr trwałego użytku – wyposażenia mieszkań, odzieży i obuwia oraz art. motoryzacyjnych)

W stosunku sytuacji sprzed roku obserwujemy zmianę – wtedy największą liczbę upadłości w hurcie stanowiły przypadki dystrybutorów art. budowlanych (5), obecnie więcej (Cool jest upadłości dystrybutorów art. konsumenckich: wyposażenia mieszkań, elektroniki użytkowej oraz odzieży i obuwia. Nadal utrzymuje się spora jak na tak wąską kategorię liczba upadłości dystrybutorów art. motoryzacyjnych – w marcu cztery opublikowane upadłości dotyczyły właśnie tych firm.

Wciąż duża liczba upadłości firm usługowych oraz transportowych (podwyższona liczba ich upadłości już od 2-3 kwartału ubiegłego roku, dwukrotnie wyższa niż w latach minionych)

W grupie firm usługowych, których upadłość ogłoszono w marcu (15) dominowały firmy świadczące usługi na rzecz biznesu, związane m.in. z rynkiem nieruchomości, różnego rodzaju działalnością doradczą (inwestycyjną, księgową, reklamową). Rzadziej obecnie mamy do czynienia z upadłościami firm związanych z rynkiem gastronomiczno-noclegowym (np. jeden taki przypadek opublikowany w marcu).

W pierwszym kwartale ubiegłego roku opublikowano informację o upadłości 2 firm transportowych a dwa lata temu – 4, natomiast w tym roku w ciągu trzech miesięcy takich przypadków było 13. Nie jest to liczba sama w sobie porażająca, gdy uwzględnimy liczbę firm transportowych w kraju – około 30 tysięcy, dysponujących flotą 160 tys. ciężarówek, które zdobyły ponad 20% rynku w Europie (przed przewoźnikami z Niemiec i innych krajów unijnych).

Z prostej kalkulacji widać, iż duża część firm dysponuje jedną-dwoma ciężarówkami, zazwyczaj jedynie użytkowanych, a nie będących jej własnością – z tego powodu takie firmy w razie kłopotów znikają z rynku bez postępowania sądowego, ciężarówkę odzyskuje leasingodawca, a sama firma nawet nie zawsze wykreślana jest ze statystyk działalności gospodarczej. W tej sytuacji jako wskaźnik kondycji całej branży wymowny jest ten kilkukrotny wzrost liczby upadłości firm większych, które były już na tyle duże, miały odpowiedni majątek, ale też i zobowiązania, aby sensowne stało się przeprowadzenie postępowania upadłościowego w ich przypadku. Świadczy to o tym, iż wspomnianych mniejszych firm rodzinnych trudniących się doraźnym transportem zniknęło w tym samym czasie wielokrotnie więcej – mówi się o kilkuset takich przypadkach (200-300).

Jak komentuje Michał Modrzejewski: „Są oczywiście wśród nich firmy transportowe, które utraciły zlecenia w wyniku embarga na eksport na wschód (także świadcząc usługi na tym kierunku na rzecz eksporterów z E. Zachodniej) – trudniło się tym nawet 20 do 30% firm transportowych, ale to nie jest jedyna przyczyna wszystkich przypadków upadłości w branży. Polscy producenci żywności skierowali przecież w tym czasie swoje wyroby na inne rynki i nawet zwiększyli w skali 2014 roku sprzedaż, a nie odczuli jej spadek – a przecież towary te także trzeba było przewieźć do odbiorców. Dlatego przy ocenie kłopotów branży transportowej trzeba brać pod uwagę kwestie strukturalne, a nie tylko doraźne problemy. Są to między innymi: duże rozdrobnienie, a w ślad za tym niska rentowność (doraźne zlecenia, mniejsza optymalizacja kosztów np. użytkowania taboru), brak szans na dostęp do intratnych zleceń stałych czy obsługi zleceniodawców on-line (co wymaga m.in. systemu zarządzania flotą), mały jeszcze ich udział w najbardziej dochodowych w transporcie niszach (transport wyspecjalizowany np. materiałów niebezpiecznych czy na rzecz np. motoryzacji).

Problemem jest także kwestia przestępczości – rabunku ładunków we współczesnej wersji, w białych rękawiczkach (przez zmianę miejsca obioru przez podstawione osoby etc.), czego efekty najboleśniej odczuwają firmy małe. To sprawia, iż pomimo nieznacznych wahań koniunktury w transporcie (poprawy widocznej w latach 2010-2011) branża od lat ma za sobą czasy żywiołowego wzrostu i czeka ją jednak reorganizacja wymuszona przez rynek, większa koncentracja (małe firmy jedynie podwykonawcami większych przewoźników opanowujących rynek zleceń stałych), co ma miejsce nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach unijnych. Przyspieszyć to mogą administracyjne próby regulacji rynku: kwestia wynagrodzeń minimalnych na poszczególnych rynkach, a także m.in. ekwiwalentu noclegowego.

Na podstawie: Monitor Sądowy i Gospodarczy, dane przeanalizowane przez Euler Hermes z Grupy Allianz

Wzrost liczby upadłości w woj. mazowieckim za sprawą handlu, największe upadłości na Pomorzu

W województwie mazowieckim tak duża liczba upadłości ostatni raz miała miejsce półtora roku temu, we wrześniu 2013 roku. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat był to region o najszybszym spadku liczby bankructw. Obecnie największą część postępowań upadłościowych w tym województwie wiązać można z problemami firm handlowych, hurtowników (głównie art. konsumenckich) – 7 takich przypadków w marcu, nieznacznie mniej było przypadków upadłości firm usługowych (6), a najmniej – firm produkcyjnych i budowlanych. Największe pod względem ostatniego znanego obrotu wśród opublikowanych upadłości były firmy z woj. pomorskiego (budownictwo) i zachodniopomorskiego (pasze) – w obydwu przypadkach przekraczał on 200 mln złotych. Informacje o upadłościach firm opublikowane w ciągu dwóch miesięcy br. w odniesieniu do ich miejsca rejestracji
województwo: I-III 2014 I-III 2015
Dolnośląskie 16 18
kujawsko pomorskie 10 18
Lubelskie 3 4
Lubuskie 5 6
Łódzkie 7 3
Małopolskie 20 24
Mazowieckie 39 35
Opolskie 4 2
Podkarpackie 8 8
Podlaskie 2 1
Pomorskie 7 14
Śląskie 26 26
Świętokrzyskie 9 1
warmińsko mazurskie 7 5
Wielkopolskie 21 22
Zachodniopomorskie 14 13
RAZEM 198 121

Na podstawie: Monitor Sądowy i Gospodarczy, dane przeanalizowane przez Euler Hermes z Grupy Allianz

Źródło: materiały prasowe Euler Hermes

...

Znow super dane . Schlodzili deflacyjnie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 6 z 9

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy