Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Bestialska napaść ZOMONu na kandydata Uładzimira Niaklajeu !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 60, 61, 62  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:07, 19 Kwi 2011    Temat postu:

No i oczywiscie doszlo do tego do czego musialo dojsc:

Białoruś: obrońca praw człowieka podejrzewany o związek z zamachem
Białoruska milicja zatrzymała w Mińsku obrońcę praw człowieka z Witebska Pawła Lewinaua z powodu podejrzenia o związek z ubiegłotygodniowym zamachem w mińskim metrze - informują media opozycyjne.

Lewinau był wśród 18 osób, które milicja zatrzymała w mieszkaniu w Mińsku, gdzie obrońcy praw człowieka z różnych miast Białorusi zebrali się, by uczcić urodziny jednego z nich - Walerego Szczukina. Z komisariatu zwolniono wszystkich prócz Lewinaua, po sporządzeniu wobec trzech osób protokołów dotyczących drobnego chuligaństwa.

Działacz z Witebska, który jest członkiem Białoruskiego Komitetu Helsińskiego (BHK), może spędzić w areszcie do 10 dni.

Obrońcy praw człowieka zwracają uwagę, że zatrzymanie Lewinaua z powodu podejrzeń o związek z zamachem nastąpiło już po ogłoszeniu przez władze, że sprawcy zostali zatrzymani, a prowadzący śledztwo są przekonani o ich winie.

>>>>>

Trudno oczekiwac sensu ! Wladza im sie wali nie ma co jesc a wy byscie chcieli logiki w tak nerwowej atmosferze ??
Wszak zreszta obroncy praw czlowieka jak sama nazwa wskazuje tylko wesza i czyhaja co by tu wysadzic w powietrze !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:36, 20 Kwi 2011    Temat postu:

Białoruś: prasa analizuje drastyczny wzrost cen

Białoruska prasa analizuje wzrost cen zauważając, że drożeją nawet te produkty spożywcze, których cenę reguluje państwo. W Mińsku ceny konsumpcyjne wzrosły w ciągu kwartału o 16 procent - podaje główny dziennik oficjalny "SB.Biełaruś Siegodnia".

- Regulowanie powinno być przede wszystkim wymierzone przeciwko nieuzasadnionemu wzrostowi cen. Z najnowszej statystyki wynika jednak, że najbardziej drożeją właśnie towary kontrolowane - zauważa gazeta.

"SB.Biełaruś Siegodnia" wskazuje, że w ostatnich miesiącach w Mińsku najbardziej wzrosły ceny kasz - o prawie 49 proc., i oleju - o 45 proc.

Gazeta informuje, że ministerstwo gospodarki nie wyklucza dalszego wzrostu cen na towary o znaczeniu socjalnym, czyli te, których ceny są ustalane przez państwo, i pyta: "Czy tego oczekujemy od regulowania cen?"

"Komsomolskaja Prawda" w reportażu z jednego ze stołecznych centrów handlowych pisze, że handlowcy masowo zmieniają ceny na sprzedawanych towarach. - Stare partie sprzedajemy po starych cenach, nowe - po nowych - tłumaczy jeden z nich.

Pod względem wzrostu cen "poraża najbardziej sklep z chemią gospodarczą" - podkreśla dziennik, odnotowując, że cena papieru toaletowego i proszku do prania podskoczyła niemal dwukrotnie. - Wszystko drożeje, wszystkie nowe partie są już w nowej cenie, minimalny wzrost ceny to 10 proc., maksymalny - 100 proc. - mówi jeden ze sprzedawców.

Prasa odnotowuje, że rząd ogłosił niedawno nowy, skrócony spis towarów i usług, których ceny nadal będą kontrolowane przez państwo. Ministerstwo gospodarki regulować będzie m.in. ceny na chleb, mięso, mleko, cukier, kasze i olej. Za ceny na podstawowe warzywa, niektóre rodzaje towarów dla dzieci i część usług socjalnych odpowiadają władze lokalne. Ministerstwo zdrowia nadal będzie kontrolować ceny usług stomatologicznych i diagnostycznych.

>>>>>>

Tak dziala radziecka gospodarka OBŁED I SZALEŃSTWO !!! Urzedasi ustalaja ceny !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 4:22, 22 Kwi 2011    Temat postu:

Łukaszenka: zniszczymy piątą kolumnę

Alaksandr Łukaszenka zapowiedział w czwartek "zniszczenie wszelkiej piątej kolumny" na Białorusi. W ten sposób zazwyczaj określa on opozycję polityczną. - Nie uda się złamać kraju. Zniszczymy wszelką piątą kolumnę i mamy do tego wystarczające środki" - zapowiedział. Dodał przy tym, że będzie działać w zgodzie z konstytucją.

Łukaszenka powiedział również, że jego kraj jest poddawany zmasowanemu naciskowi. Jego zdaniem, świadczą o tym wydarzenia pod koniec minionego roku, kiedy odbyły się wybory prezydenckie oraz na początku roku obecnego.

Prezydent Białorusi wyraził przekonanie, że ktoś chce zdestabilizować sytuację na Białorusi i wywołać chaos po to, by mieć wolną drogę do bezpośredniej ingerencji.

Szef białoruskiego państwa mówił o tym w dorocznym orędziu do narodu wygłoszonym przed połączonymi izbami parlamentu.

"Na razie nie wiążemy polityków z zamachem" ( Ale juz niedlugo zwiazemy ! Jak zdobedziemy liny)

Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka powiedział, że z ubiegłotygodniowym zamachem bombowym w mińskim metrze władze nie wiążą na razie ani struktur kryminalnych, ani politycznych.

- Nie znaleźliśmy dróg prowadzących ani do kryminału, ani do bandytów, ani do polityków. Nie mamy na razie faktów, aby ich oskarżać - powiedział.

Podkreślił jednocześnie: "Musimy wiedzieć, kto stał za tymi ludźmi (sprawcami zamachu), jeśli ktoś stał".

Łukaszenka: Elektrownia atomowa jest nam niezbędna

Alaksandr Łukaszenka powiedział również, że elektrownia atomowa w jego kraju zostanie zbudowana, ponieważ jest niezbędna jako jeden ze sposobów dywersyfikacji energii.

Łukaszenka zapewnił, że projekt elektrowni, którą na Białorusi ma zbudować rosyjska firma, odpowiada najwyższym wymogom bezpieczeństwa.

Wyraził opinię, że protesty krajów sąsiednich, w tym Litwy czy Polski, przeciwko białoruskiej siłowni to obawa przed konkurencją, ponieważ oba kraje zamierzają budować u siebie elektrownie atomowe.

>>>>>

Na odchodnym zrobic Czarnobyl... Na szczescie nie zadazy bo wszystko sie wali !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:41, 23 Kwi 2011    Temat postu:

Białoruś: wstrzymana wymiana walut

Zaledwie jeden dzień firmy mogły swobodnie handlować walutą na giełdzie w Mińsku. Gdy cena przekroczyła oficjalny kurs o ponad 60 proc, przerażony bank centralny wstrzymał wszelkie transakcje.

Białoruska gospodarka toczy się już po równi pochyłej. Po tym jak we wtorek bank centralny dopuścił handel walutą między firmami na giełdzie po kursie wolnorynkowym; na sesji cena dolara przekroczyła 5000 białoruskich rubli (kurs oficjalny to 3048).

Bank zareagował „ostrą rekomendacją", że cena nie może być wyższa niż 4,5 tys.. Banki całkowicie zaprzestały więc sprzedaży firmom importerom walut kupionych u eksporterów. Na Białorusi eksporterzy mają obowiązek sprzedaży minimum 30 proc. zarobionych walut poprzez giełdę. Eksporterzy nie sprzedają już posiadanych zielonych i euro poza wymagane minimum.

- Szedłem do Belzneszekonombank, by wymienić dolary na ruble. Już na schodach zaczepiło mnie kilka osób pytając czy chcę sprzedać walutę. Zapytałem, po ile kupią, ale nie chcieli. Tam ludzie boją się handlować na ulicy. Za to przy bankowym punkcie wymiany siedziało na ławkach kilkanadziesiąt osób. Gdy wymieniłem pieniądze, to pierwszy z kolejki podszedł do okienka, żeby je od banku odkupić — opowiada „Rz" dziennikarz. Jego zdaniem brak walut sparaliżował Białoruś.

- Ruch na granicy niewielki, bo w Polsce nikt Białorusinom rubli nie wymieni. Swoi ich na granicy tak trzepią, że niewiele na handel wywiozą. A chcieliby u nas kupować, bo tam się zrobiło drożej niż w Polsce. Np. cukier kosztuje ponad 7 zł. Do tego wszystko reguluje rząd. Znajomi Białorusini mający firmę handlującą żywnością, chcą ją zamknąć, bo rząd ustalił tak niską marżę i tak wiele różnych opłat i regulacji, że biznes jest deficytowy — dodaje Jarosław Nikitiuk.

Na 1 kwietnia zasoby walutowe banku centralnego wynosiły 3,7 mld dol.. W ciągu kwartały spadły o 1,3 mld dol. A dług zagraniczny kraju wynosi ponad 30 mld dol.., z tego ponad jedna trzecia to długu państwowe.

Rosyjscy analitycy przewidują, że teraz Mińsk musi zacząć wyprzedaż własności państwowej, bo to już jedyna możliwość uzyskania waluty.

Musi to jednak być prawdziwa prywatyzacja, dająca inwestorom kontrolne pakiety, bez żadnych warunków dodatkowych ze strony państwa. I na to czekają rosyjskie firmy.

>>>>>

No tam juz katastrofa jest taka ze chodza na rzęsach !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:40, 25 Kwi 2011    Temat postu:

Fatalne nastroje na Białorusi

Na Białorusi w kwietniu przed świętami Paschy inflacja osiągnęła 8,75 procent. Przekroczyła zatem roczne prognozy szacowane wcześniej na 7,5- 8,5 procent.

Według białoruskiego urzędu statystycznego, w kwietniu najszybciej drożał olej jadalny - o ponad 15 procent. Tuż za nim uplasowały się samochody osobowe, owoce i warzywa. Ich ceny wzrosły o około 10 procent.

>>>> To nie jest inflacja bo ceny sa kontrolowane przez wladze . TO SA PODWYZKI ! PRLowscy ,,ekonomisci'' nie moga tego pojac do dzis patrz Balcerowicz... W komunie byl zakza mowienia podwyzki tylko mowili INFLACJA !!! A kolesie z uczelini BRALI PROPAGANDE ZA FAT I DO DZIS MYSLA ZE W PRL BYLA INFLACJA :O))))) Tym bardziej ze czytali zachodnie ksiazki a tam byla inflacja - To ze to jest inny rodzaj ekonomii to juz za trudne do pojecia !

>>>>>

Miejscowe media zwracają uwagę, że w związku z brakiem waluty na Białorusi mocno drożeją importowane produkty. Z tego samego powodu w marcu o jedną trzecią wzrosła liczba zagrożonych kredytów bankowych, których suma przekroczyła 200 milionów dolarów. Ludzie nie mając możliwości kupna zagranicznych pieniędzy w kantorach nie mogą spłacać kredytów zaciągniętych w zagranicznej walucie.

Białoruski Bank Narodowy oczekuje, że waluta w kantorach pojawi się w maju. Mińsk oczekuje też uzyskania w Rosji kredytu w wysokości miliarda dolarów. Ubiega się też o kredyt w wysokości 2 miliardów dolarów z funduszu antykryzysowego poradzieckiej Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej.

>>>>>

A wiec widzicie - gospodarka sie zawalila brak towarow to ,,uzupelniaja'' braki podwyzkami cen ! Typowo radziecka ekonomika... Teraz Kreml ma ratowac Lukaszenke ,,pozyczkami''...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:26, 26 Kwi 2011    Temat postu:

Białoruś: Trwa proces współpracownika Sannikaua

W Mińsku rozpoczął się proces Źmiciera Bandarenki, koordynatora kampanii "Europejska Białoruś" i współpracownika Andreja Sannikaua, jednego z opozycyjnych kandydatów aresztowanych po wyborach prezydenckich na Białorusi 19 grudnia zeszłego roku.

Działacz sztabu wyborczego Sannikaua został zatrzymany w Mińsku nad ranem 20 grudnia, po demonstracji opozycji, która w wieczór po wyborach kwestionowała oficjalne wyniki dające prawie 80 proc. prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Bandarenka jest oskarżony z artykułu mówiącego o organizacji i przygotowaniu działań poważnie naruszających porządek publiczny lub aktywnym udziale w nich. Możliwa kara waha się od grzywny do ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności na okres do trzech lat.

Według oskarżenia Bandarenka swoimi działaniami przyczynił się do przeszkód w pracy firm i instytucji znajdujących się w centrum Mińska, gdzie odbywała się demonstracja: m.in. restauracji McDonalds oraz stacji metra Oktiabrskaja.

Podczas wtorkowego procesu w sali sądu nie działają telefony komórkowe, co znacznie utrudnia pracę dziennikarzy - odnotowują media opozycyjne. Radio Swaboda podaje, że proces toczy się w małej sali, na 25 osób, a kilka rzędów zajmują członkowie oficjalnej organizacji młodzieżowej - Białoruskiego Republikańskiego Związku Młodzieży (BRSM). Na sali są też dyplomaci z krajów Unii Europejskiej.

Bandarenka jest w grupie tych aresztowanych po wyborach opozycjonistów, którym w ostatnich miesiącach złagodzono zarzuty. Najpierw przedstawiono mu zarzuty dotyczące masowych zamieszek, grożące potencjalnie karą do 15 lat więzienia.

W środę rozpoczyna się proces samego Andreja Sannikaua, któremu zarzutów nie złagodzono; jest on oskarżony o organizację masowych zamieszek.

>>>>>

No juz niedlugo beda sadzeni ci co teraz ,,sadza'' ... Rezim pada ekonomicznie... A tacy byli pewni ze oni gora :O))))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:06, 26 Kwi 2011    Temat postu:

Polka zatrzymana w Mińsku; pikietowała przeciw elektrowni

W Mińsku zatrzymano siedmioro obcokrajowców i pięciu obywateli Białorusi protestujących przeciwko budowie w tym kraju elektrowni atomowej. Wśród nich jest Polka.

Jak podaje Polskie Radio zatrzymana to 25 letnia obywatelka Polski, której mężem jest Białorusin.

Polka za naruszenie porządku publicznego została ukarana grzywną i otrzymała nakaz opuszczenia terytorium Białorusi. W czasie pobytu w areszcie miała zapewnioną pomoc konsularną ze strony Ambasady Polski w Mińsku.

Razem z Polką zatrzymanych było pięciu obywateli Niemiec i jeden Ukrainiec. Radio Swaboda poinformowało, że zorganizowali oni pikietę przeciwko planom budowy elektrowni atomowej na Białorusi. Protest odbywał się w pobliżu stacji metra Frunzienskaja.

>>>>>

Juz coraz blizej konca... Niedlugo poszaleja !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:06, 27 Kwi 2011    Temat postu:

Białoruś: Rozpoczął się proces Andreja Sannikaua

Mińsku rozpoczął się proces uczestników protestów po wyborach prezydenckich w grudniu zeszłego roku, wśród nich - Andreja Sannikaua, jednego z kandydatów opozycji w wyborach, w latach 90. wiceszefa białoruskiego MSZ.

Sannikau, lider kampanii "Europejska Białoruś", jest oskarżony o organizację masowych zamieszek, za co grozi kara do 15 lat więzienia.

Prócz niego na ławie oskarżonych zasiadają dwaj studenci: najmłodszy wśród sądzonych opozycjonistów 19-letni Ilja Wasiljewicz oraz Fiodar Mirzajanau, a także działacz kampanii "Mów Prawdę!" Aleh Hniedczyk i aktywista opozycyjnego Młodego Frontu Uładzimir Jaromienak.

W pierwszej części procesu zeznania złożyli dwaj oskarżeni: Wasiljewicz i Jaromienak. Zdaniem Raisy Michajłowskiej ze stowarzyszenia Centrum Praw Człowieka w Mińsku, "jest oczywiste, że pracownicy KGB i inni funkcjonariusze na wszystkich nich wywierali silny nacisk psychologiczny".

- Z tego powodu w sądzie wychodzą teraz na jaw sprzeczności między tymi zeznaniami, które oskarżeni składali wcześniej oraz obecnie. Teraz twierdzą oni, że wywierano na nich rzeczywiście silną presję - wskazała Michajłowska.

Wyraziła zdziwienie, dlaczego były kandydat na prezydenta jest sądzony z szeregowymi uczestnikami protestów. Oceniła, że być może celem jest powiązanie Sannikaua z domniemanymi masowymi zamieszkami, bowiem wśród pozostałych oskarżonych "ktoś uderzył milicjanta, ktoś rozbił szkło" podczas demonstracji.

- W tej klatce siedzi kandydat na prezydenta, w przeszłości dyplomata i całkiem młodzi chłopcy, którzy nie należą do jego sztabu wyborczego ani żadnej partii. Powstaje wrażenie, że po prostu dobrano ich, ponieważ w pewnym momencie pojawili się na nagraniach i byli blisko niszczonych szyb w budynku rządu - oceniła.

Michajłowska potwierdziła, że wśród oskarżeń na środowym procesie nie ma mowy o związku demonstracji 19 grudnia z siłami z zagranicy, które miały - jak podawały media oficjalne oraz władze Białorusi - przygotować te wydarzenia. - Najwidoczniej, w toku śledztwa nic się nie potwierdziło i dziś w oskarżeniu, które przedstawił oskarżyciel, nic takiego nie słyszeliśmy - wskazała.

W środę inny sąd skazał na 2 lata więzienia współpracownika Sannikaua, Źmiciera Bandarenkę, oskarżonego z artykułu mówiącego o organizacji i przygotowaniu działań poważnie naruszających porządek publiczny lub aktywnym udziale w nich. Prokurator zażądał we wtorek maksymalnej kary - trzech lat więzienia.

Rozpoczęły się też, w dwóch różnych sądach, procesy dwóch grup uczestników demonstracji 19 grudnia, w których sądzeni są: Uładzimir Chamiczenka, Dźmitry Drazd, Aleś Kirkiewicz, Andrej Pratasenia i Pawał Winahradau oraz: Dźmitry Daronin, Siarhiej Kazakou, Uładzimir Łoban, Wital Macukiewicz, Jauhen Sakret i Aleh Fiedarkiewicz.

>>>>>

Jeszcze troche poszaleja ale juzniedlugo... Potem zaczna ich sadzic a na koncu SAD OSTECZNY !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:16, 27 Kwi 2011    Temat postu:

Białoruś: 2 lata więzienia dla Bandarenki

Na dwa lata więzienia sąd w Mińsku skazał Źmiciera Bandarenkę, koordynatora kampanii "Europejska Białoruś" i współpracownika Andreja Sannikaua, jednego z opozycyjnych kandydatów aresztowanych po wyborach prezydenckich na Białorusi 19 grudnia 2010 r.

Źmiciera Bandarenkę oskarżono z artykułu mówiącego o organizacji i przygotowaniu działań poważnie naruszających porządek publiczny lub o aktywnym w nich udziale. Możliwa kara waha się od grzywny do ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności na okres do trzech lat.

Oskarżyciel publiczny oświadczył, że Bandarenka uczestniczył w organizowaniu bezprawnych działań i to doprowadziło do zakłóceń w pracy transportu publicznego, a także niektórych firm i organizacji. Prokurator domagał się dla Bandarenki 3 lat więzienia.


Działacz sztabu wyborczego Sannikaua został zatrzymany w Mińsku nad ranem 20 grudnia, po demonstracji opozycji, która w wieczór po wyborach kwestionowała oficjalne wyniki dające prawie 80 proc. prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence.

W środę rozpoczął się proces samego Andreja Sannikaua, który jest on oskarżony o organizację masowych zamieszek.

>>>>>

Psychopaci sa podobni ! Jak Kadafi do konca bedzie mordowal az upadnie tak Lukaszenkowcy beda represjonowac... W ten sposob osobnicy ci przygotowuja sobie pieklo jak Judasz... Smutne ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 1:03, 28 Kwi 2011    Temat postu:

Białoruś: ministerstwo chce zamknięcia opozycyjnych gazet

Białoruskie Ministerstwo DezInformacji zwróciło się z wnioskiem do Najwyższego Sądu Gospodarczego o wstrzymanie wydawania dwóch opozycyjnych gazet: "Naszej Niwy" i "Narodnej Woli" - podała w środę oficjalna agencja BiełTA.

Ministerstwo powołuje się na ustawę o mediach i jej punkt mówiący o skutkach udzielenia redakcji w ciągu roku co najmniej dwóch ostrzeżeń.

W ostatnich tygodniach informowano o ostrzeżeniach z ministerstwa wobec obu gazet. "Nasza Niwa" otrzymała upomnienie za materiał o zamachu w metrze z 11 kwietnia, w którym opisała historię studentki, jakoby znajdującej się pod gruzami na stacji metra w chwili, gdy kwiaty tam składał prezydent Alaksandr Łukaszenka.

Telewizja państwowa zdementowała informację, powołując się m.in. na rejestr przyjęć, według którego dziewczynę przywieziono do szpitala około 18.30. Informację o studentce przedstawiono w telewizji jako przykład fałszywych doniesień mediów opozycyjnych o zamachu. "Nasza Niwa" wskazała jednak potem, że niejasności wokół studentki pozostają, bo mimo zapisów ze szpitala dwa niezależne źródła twierdzą, że dziewczyna trafiła do niego późno.

Redaktor naczelny "Naszej Niwy" Andrej Skurko powiedział w środę, że ministerstwo powołuje się też na ostrzeżenia udzielone za publikacje o filmie "Ojciec Chrzestny" (ros. Krestnyj Bat'ka) rosyjskiej telewizji NTV, w negatywnym świetle przedstawiającym prezydenta Łukaszenkę. - Wszystko zależy od dobrej woli Ministerstwa Informacji. Bywały sytuacje, kiedy gazety miały dwa czy trzy ostrzeżenia w ciągu roku, a jednak ich nie zamykano - powiedział Skurko, cytowany przez Radio Swaboda. Przypomniał, że po wyborach prezydenckich w grudniu zeszłego roku w gazecie przeprowadzono rewizję i skonfiskowano jej sprzęt techniczny.

"Narodnaja Wola" została ostrzeżona w ostatnich tygodniach z powodu rozpowszechnienia informacji, które według ministerstwa nie odpowiadają rzeczywistości i "szkodzą reputacji biznesowej Biełteleradiokompanii", czyli państwowego nadawcy. - Fakt rozpowszechnienia takich doniesień został ustalony 13 kwietnia 2011 roku przez Najwyższy Sąd Gospodarczy - oznajmiło ministerstwo. Chodzi o publikację ze stycznia 2011 roku, zatytułowaną "Mówi i pokazuje »TV-Goebbels«", krytykującą pokazany w telewizji państwowej film publicystyczny o demonstracji opozycji w wieczór po wyborach prezydenckich 19 grudnia 2011 roku.

Redaktor naczelny "Narodnej Woli" Josif Siaredzicz wyraził nadzieję, że mimo ostrzeżeń sprawa nie zakończy się zamknięciem gazety.

Białoruskojęzyczna "Nasza Niwa" ukazuje się raz w tygodniu. Prócz artykułów na tematy polityczne i społeczne publikuje materiały z historii Białorusi. "Narodnaja Wola" większość materiałów publikuje po rosyjsku, ma wyższy nakład i skierowana jest do szerszej publiczności.

>>>>>

Nic nowego... Gospodarak upada to mysla ze jak zamkna gazety to ludzie zapomna ze im jest coraz gorzej ! SWIRY !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:59, 28 Kwi 2011    Temat postu:

,,Proces'' białoruskiego opozycjonisty

Na proces Andreja Sannikaua, byłego kandydata opozycji na prezydenta Białorusi, przyszło w czwartek ośmiu spośród 29 milicjantów, którzy mieli zeznawać jako poszkodowani podczas protestów powyborczych. Reszta usprawiedliwiła się urlopem, jeden - leczeniem.

Mimo wniosku obrony sędzia nie zgodziła się, z wyjątkiem dwóch przypadków, by ustalić, kiedy skończą urlop i wezwać ich ponownie, i poprzestała na pisemnych wstępnych zeznaniach.

Wszyscy milicjanci z oddziałów specjalnych (speznacu) zeznali, że na demonstracji w Mińsku po wyborach prezydenckich 19 grudnia zeszłego roku protestujący obrzucali ich obelgami, kopali i uderzali w tarcze milicyjne, używając drewnianych pałek. Milicjanci zeznali, że otrzymali ciosy od demonstrantów, żaden z nich nie wskazał, od kogo konkretnie. Nie pamiętali z demonstracji oskarżonych: Sannikaua i sądzonych wraz z nim czterech młodych uczestników protestów.

Matka Sannikaua powiedziała PAP, że uważa zeznania za "absurdalne". "Tego nie pamięta, tamtego nie wie, nie jest jasne, od czego otrzymał obrażenia, nie wiadomo, kto czym bił" - skomentowała słowa milicjantów. Przywołała słowa byłego kandydata, który nazwał postawione mu zarzuty o organizację masowych zamieszek "absurdalnym wypracowaniem na zadany temat".

Działacz opozycyjny Jury Chadyka powiedział, że niepokoi go, że Sannikau wygląda na zmęczonego. - Młodzi chłopcy jakoś się trzymają - mówił o sądzonych razem z politykiem uczestnikach demonstracji. - Sannikau jest po prostu szary, widać po nim sto dni, jakie spędził w więzieniu - wskazał. Chadyka zaważył też, że poszkodowani milicjanci po tym, jak w lutym złożyli zeznania wstępne, już w kwietniu otrzymali awans.

Proces Sannikaua i współoskarżonych będzie kontynuowany w piątek, podobnie jak drugi toczący się w Mińsku proces innej pięcioosobowej grupy demonstrantów.

19 grudnia, w wieczór po wyborach prezydenckich tysiące ludzi protestowały w centrum Mińska przeciw oficjalnym wynikom, dającym prawie 80 proc. urzędującemu prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Podczas demonstracji grupa ludzi zaczęła niszczyć drzwi wejściowe do budynku rządu; według opozycji była to prowokacja. Milicja i wojska wewnętrzne rozbiły demonstrację, do aresztów trafiło ponad 600 osób.

>>>>

Milicjanci nie maja ochoty sie umoczyc to ,,chorujo''...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:49, 29 Kwi 2011    Temat postu:

Białoruś: trwa proces Andreja Sannikaua

Na procesie b. kandydata na prezydenta Białorusi Andreja Sannikaua świadek obrony przedstawił zdjęcia, świadczące, że wbrew tezom oskarżenia i państwowej TV na miejscu opozycyjnej demonstracji 19 grudnia nie było porzuconych niebezpiecznych przedmiotów.

Kadry z leżącymi na ziemi butelkami z koktajlem Mołotowa i innymi niebezpiecznymi przedmiotami pojawiły się w filmie telewizji państwowej pt. "Plac - żelazem po szkle" na temat demonstracji, która odbyła się w dniu wyborów prezydenckich na Placu Niepodległości w Mińsku. Na poprzednich procesach uczestników demonstracji wśród materiałów sprawy cytowany jest dokument z oglądu miejsca zdarzenia i w nim również mowa jest o odnalezionych po demonstracji niebezpiecznych przedmiotach.

Świadek obrony Piotar Kuczko przyniósł w piątek na rozprawę przed sądem w Mińsku swój telefon komórkowy ze zdjęciami pokazującymi pustą, czystą, ośnieżoną powierzchnię placu po zmroku; w dali widać kolumnę sił specjalnych milicji (specnazu). Jak tłumaczył Kuczko, zarejestrował moment po oczyszczeniu placu z demonstrantów przez specnaz. Jemu udało się uniknąć zatrzymania i zrobił pięć fotografii, by upamiętnić zdarzenie.

Telefon nie zapisał daty zrobienia zdjęć. Obrona wniosła o sprawdzenie zawartości aparatu w celu ustalenia daty i o wniesienie zdjęć do materiałów sprawy. Sędzia odrzuciła wniosek, argumentując, że sąd nie przystąpił jeszcze do rozpatrywania dowodów rzeczowych. Zaznaczyła, że wniosek jest odrzucony na obecnym etapie procesu.

Zapytany przez PAP, dlaczego zdecydował się być świadkiem obrony, Kuczka powiedział: "Zobaczyłem niezgodność tego, co widziałem w telewizji i co zapewne zostało zarejestrowane podczas wstępnego śledztwa, czyli informacji, że akcja nie miała pokojowego charakteru i że wielu ludzi przyniosło na plac specjalne przedmioty w celu zastosowania siły fizycznej, z tym, co mogłem sam zobaczyć dookoła i co w miarę możliwości udało mi się sfotografować".

Sannikau jest oskarżony o udział w masowych zamieszkach - tak oskarżenie kwalifikuje wydarzenia 10 grudnia. Wówczas, w wieczór po wyborach prezydenckich tysiące ludzi protestowały przeciwko oficjalnym wynikom, dającym prawie 80 proc. urzędującemu prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Podczas demonstracji grupa ludzi zaczęła niszczyć drzwi wejściowe do budynku rządu; według opozycji była to prowokacja. Milicja i wojska wewnętrzne stłumiły demonstrację, do aresztów trafiło ponad 600 osób.

Uczestników wzywano w dniach po demonstracji na przesłuchania. Z relacji podawanych przez media wynika, że milicja wykorzystała dane łączności komórkowej, by dotrzeć do osób, które znajdowały się wieczorem 19 grudnia rejonie Placu Niepodległości.

>>>>>>

To jest czas proby dla Bialorusi ! Kto okaze sie bohaterem a kto lajdakiem... Pozniej rezim i tak padnie !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:46, 02 Maj 2011    Temat postu:

Chowają głowę w piasek i proszą o pomoc Rosję
Na Białorusi drastycznie brakuje pieniędzy, a koszty rosną

Według oficjalnej statystyki, w czasie dwóch miesięcy bezterminowe zwolnienia w całym kraju dostało

ponad 600 000 osób !!!!

Ogółem sąsiednią Białoruś zamieszkuje 9,5 mln., z czego 4,5 mln. pracuje !!!

Bojąc się reform i niepopularnych posunięć, władze w Mińsku wybrały pozycję strusia, który chowa głowę w piasek. Wstrzymały wszelką interwencję na rynku walutowym i... proszą Moskwę o kolejny kredyt – 3 miliardy dolarów. Zdaniem ekspertów nie będzie to miało znaczącego wpływu na sytuację - pisze w felietonie Aleh Barcewicz o klęsce gospodarczej na Białorusi.

Białoruś stoi w obliczu klęski gospodarczej. Według oficjalnych danych już ponad pół miliona ludzi na Białorusi zostało tymczasowo odsuniętych od pracy. Powodem jest najpoważniejszy od lat kryzys gospodarczy. Drastycznie brakuje pieniędzy, rosną koszty, a rynek jest martwy. Władze zabroniły mediom mówić o kryzysie. Białorusini już od ponad miesiąca nocują przy kantorach. Próbują zabezpieczyć swoje nikłe oszczędności, w oczekiwaniu na rychły upadek rodzimego rubla. Do kantoru stoją w kolejce wiele dni, dyżurują w nocy. Ludzie są zrozpaczeni.

Wyobraźmy sobie sytuację, że w Polsce nagle zniknęły niemal wszystkie obce waluty. Nie możemy spłacić kredytu walutowego, nie możemy wyjechać za granicę na wczasy, mając własną firmę, nie możemy kupić importowanych towarów lub surowców. Tak właśnie wygląda teraz sytuacja w sąsiedniej Białorusi.

Polowanie na dolary

Punkt wymiany walut na jednym z osiedli Mińska. W kolejce około 380 osób. Okoliczni mieszkańcy odhaczają się na liście dwa razy dziennie i dyżurują w nocy, żeby ktoś nie utworzył alternatywnej kolejki.

- Jestem 190 – mówi starsza pani. – Stoję już od dziesięciu dni, kolejka idzie bardzo wolno! Kiedy zapisałam się na listę, obsługiwano koło 10 osób dziennie – a teraz tylko 4. A wczoraj sprzedano dolary tylko jednej osobie – rozpacza kobieta.

W wielu miastach przy kantorach sporadycznie dochodzi do bójek, co oficjalnie przyznało białoruskie MSW. Powstał czarny rynek walutowy i cinkciarze, od których dolary i euro można kupić bez problemu, tylko że prawie dwa razy drożej. Większość woli odstać w kolejce, mając do tego motywację.

– Muszę zapłacić za mieszkanie – mówi jeden student. – Właścicielka nie chce słyszeć o rublach, lub oblicza je po takim szalonym kursie, że nie mam innego wyboru – skarży się chłopak. – Pożyczyłam pieniądze w białoruskich rublach – opowiada inna kobieta – a teraz muszę oddać w dolarach. Bo komu te nasze ruble dziś potrzebne? – rzuca retorycznie.

Pieluchy po 130 tysięcy

Kryzys finansowy ma wpływ na wszystkie dziedziny gospodarki. Najbardziej cierpią białoruscy importerzy, którzy po prostu nie mają pieniędzy na to, żeby sprowadzać do kraju surowce i towary zza granicy. Biorąc pod uwagę to, że Białoruś jest krajem, w którym import przewyższa eksport o 1,5 miliarda, sytuacja jest dramatyczna.

Paraliż na rynku walut już odbił się brakiem towarów lub szybowaniem w górę cen – przede wszystkim towarów i produktów, pochodzących z importu, takich jak: kaszy, oleju, owoców, kawy, chemii gospodarczej czy artykułów higienicznych. Ceny niektórych z nich w ciągu ostatnich tygodni zmieniały się kilkakrotnie.

- W zeszłym tygodniu w całym mieście zniknęły Pampersy – opowiada mi Lawinia, która wychowuje półtoraroczne dziecko. – Nie było ich koło tygodnia. Potem znowu się pojawiły, ale kosztują już w sklepie 130 tysięcy za paczkę! – mówi sfrustrowana dziewczyna. W przeliczeniu na złotówki, nowa cena wynosi koło 130 zł. Poprzednio za opakowanie płaciła koło 73.

Ukryte bezrobocie

Nie widząc innego wyjścia, wielu właścicieli po prostu zamknęło swoje sklepy. Z powodu braku waluty na surowce wstrzymują pracę również przedsiębiorstwa. Według oficjalnej statystyki, w czasie dwóch miesięcy bezterminowe zwolnienia w całym kraju dostało

ponad 600 000 osób !!!!

Ogółem sąsiednią Białoruś zamieszkuje 9,5 mln., z czego 4,5 mln. pracuje.

Główną przyczyną obecnego kryzysu jest ogromne zewnętrzne zadłużenie Białorusi – ponad 8 miliardów dolarów długu na państwowym rachunku bieżących operacji finansowych. W końcu stałe życie na kredyt dało się we znaki. – Jak zazwyczaj żyje przeciętna rodzina, kiedy brakuje pieniędzy? Idzie i pożycza od sąsiadów – obrazuje sytuację ekonomista Leanid Złotnikau. – Za jakiś czas znowu idą do sąsiada, potem znowu... Przy tym nie mają pieniędzy nawet żeby oddać pożyczone poprzednio – dodaje ekspert. W końcu sąsiad mówi „nie!”.

Strusia polityka

Bojąc się reform i niepopularnych posunięć, władze w Mińsku wybrały pozycję strusia, który chowa głowę w piasek. Wstrzymały wszelką interwencję na rynku walutowym i... proszą Moskwę o kolejny kredyt – 3 miliardy dolarów. Zdaniem ekspertów nie będzie to miało znaczącego wpływu na sytuację.

- Sądzę, że importerom starczy zapasów gdzieś do końca maja. Kiedy się skończą, gospodarka zatrzyma się całkowicie – uważa analityk finansowy Siarhiej Czały. – Nie ma już żadnej różnicy, czy da nam Rosja kredyt, czy nie da. Może to tylko nieznacznie opóźnić proces stagnacji – reasumuje ekspert.

"Gdyby nie Polska...”

W obawie przed poruszeniem społecznym rząd na specjalnej naradzie w zeszłym tygodniu zabronił mediom państwowym mówić o kryzysie walutowym oraz braku towarów i wzroście kosztów. Jednak trudno schować to, z czym każdy ma styczność na co dzień.

Mieszkająca w Grodnie, tuż przy granicy z Polską, Iryna wyrobiła sobie wizę i jeździ na zakupy do Białegostoku. Kupuje deficytowe artykuły również dla rodziny i znajomych. – Kto jest winny tej sytuacji, jak sądzisz? Łukaszenka mówi, że ludzie, którzy wykupili wszystkie dolary i euro, pustosząc zasoby walutowe państwa – pytam podchwytliwie Irynę. – Gdyby ludzie nie wyczuwali ku czemu to zmierza, nie wpadali by w panikę – odpowiada. – Wróciły lata 90. Boję się zaglądać do naszych sklepów – ciągnie Iryna. – Gdyby nie Polska, to chyba wraz z całą rodziną umarłabym z głodu! – nieoczekiwanie kończy naszą rozmowę młoda kobieta.

>>>>>

To koszmar !


bezrobocie oficjalne ponad 50 000
bezrobocie ukryte ponad 300 000
ostatnio zwolnieni ponad 600 000 osób !!!!
razem 1 000 000 bezrobotnych !
na 4 500 000 aktywnych
22,2 %%%%


Oczywiscie na wychowanych w bestialstwie Baal-cerowicza to nie robi wrazenia ale po piersze to sie stalo w pare dni I ROSNIE ! PARE DNI ! Po DRUGIE ONI NIE SA PRZYZWYCZJENI DO Baala ! Bo to co bylo w Polsce to byl psychopatyczny ewenement w skali swiata !!!
Widzimy ze kara nadeszla szybko... Tylko zdusil wybory I JUZ UPADEK !!! Wszystko idzie BLYSKAWICZNIE ! Mubarak Kadafi Ali Lukaszenka Putin... WIELKIE GLOBALNE OCZYSZCZENIE !!!! :O))))



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 23:49, 02 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:25, 04 Maj 2011    Temat postu:

On zdołał uciec do Polski, dzieci nie - KOSZMAR NA BIAŁORUSI !

Według informacji Biełsatu, we wtorek po południu białoruski opozycjonista Aleksandr Łukin wraz żoną i dwójką nieletnich dzieci usiłował przekroczyć polsko-białoruską granicę. Białoruscy pogranicznicy usiłowali go aresztować. Łukin wyrwał się z ich rąk i uciekł z powrotem do Polski. Uciec udało się także jego żonie, ale po białoruskiej stronie pozostało w samochodzie dwoje dzieci. Białoruskie służby graniczne nie zgodziły się wydać ich rodzicom.

Łukin to bliski współpracownik więzionego kandydata na prezydenta Andreja Sannikowa. Po demonstracji 19 grudnia ub.r został skazany na karę 15 dni aresztu. Po wyjściu z więzienia wyjechał do Francji, skąd przez Polskę wracał na Białoruś.

Rzecznik prasowy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej Dariusz Siennicki potwierdził, że incydent na przejściu granicznym miał miejsce, nie chciał jednak podać szczegółów przed wydaniem oficjalnego oświadczenia.

>>>>>

Koszmar ale juz niedlugo ! Ostatnio rozni tyrani i bestie padaj jak chwasty pod kosa... Nastaje wielki porzadek... Ale ktos powie a moze do Bialorusi nie dotrze ? Patrz gospodarka ... JUZ JEST BURZA NA BIAŁORUSI !
Nie ma wyjatkow!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:18, 05 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: zatrzymani obrońcy praw człowieka z Rosji i Ukrainy
dzisiaj, 01:41
POg / PAP
Białoruska milicja zatrzymała w środę kilkoro działaczy ruchu obrony praw człowieka z Rosji i Ukrainy. Mieli oni przeprowadzić konferencję prasową na temat demonstracji opozycji w Mińsku po wyborach prezydenckich 19 grudnia zeszłego roku.

Powiadomiła o tym grupa pod nazwą Międzynarodowa Misja Obserwacyjna Komitetu Kontroli Międzynarodowej nad Sytuacją Praw Człowieka na Białorusi.

Na pół godziny przed spotkaniem, które miało się odbyć wieczorem w biurze Centrum Praw Człowieka "Wiasna", na miejscu pojawili się funkcjonariusze milicji. Rozpoczęli sprawdzanie, czy w biurze nie ma materiałów wybuchowych. Jednego działacza z Ukrainy i pięcioro Rosjan na kilka godzin zawieźli na komisariat. Po kilku godzinach zwolnili troje Rosjan, nie wyjaśniając im przyczyn zatrzymania.

Było to kolejne zatrzymanie działaczy z Rosji. W marcu szefowi misji obserwacyjnej Andriejowi Jurowowi nakazano opuszczenie Białorusi w ciągu 24 godzin. W tym samym miesiącu zatrzymano i skazano na trzy dni aresztu Alaksandra Łaszmankina, dziennikarza zajmującego się problemami obrony praw człowieka.

Międzynarodową Misję Obserwacyjną utworzyło kilkanaście organizacji, m.in. z Rosji, Ukrainy i Litwy...

>>>>>

Łukaszenkizacja zreszt to sa jej ostatnie podrygi !
Globalni bandyci padaja ostatnio jak muchy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:29, 05 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: rozpoczął się proces opozycjonisty Niaklajeua
Uładzimir Niaklajeu w mińskim sądzie.

W Mińsku rozpoczął się dzisiaj proces Uładzimira Niaklajeua, poety i byłego kandydata opozycji w wyborach prezydenckich w grudniu 2010 roku. Jest on oskarżony o organizację i przygotowywanie działań poważnie naruszających porządek publiczny.

Opozycjoniście grozi do trzech lat więzienia.

Prócz Niaklajeua, na ławie oskarżonych zasiadają trzej działacze kierowanego przez niego ruchu "Mów Prawdę!": Alaksandr Fiaduta, Andrej Dźmitryjeu i Siarhiej Wazniak, a także: wiceszefowa opozycyjnej organizacji młodzieżowej Młody Front Nasta Pałażanka i inny były kandydat opozycji w wyborach Wital Rymaszeuski.

Niaklajeu na sali zwrócił się do zgromadzonych, odpowiadał też na pytania dziennikarzy. Mówił, że opozycja nie była gotowa do wydarzeń w wieczór wyborczy 19 grudnia, czyli stłumienia demonstracji opozycji i aresztowania jej liderów. Według niego nie było to też korzystne dla prezydenta Alaksandra Łukaszenki.

Jak mówił, kiedy po wyborach trafił do aresztu śledczego KGB, zastanawiał się przede wszystkim nad tym "co się stało, dlaczego tak się stało, (...) kto postawił Białoruś w takiej sytuacji?".

- To znaczy, że jest jakaś trzecia siła - wskazał Niaklajeu. Ocenił, że dziś Białoruś jest najbardziej zagrożona od czasu, kiedy uzyskała niepodległość. - Kto to zrobił? To powinniśmy wyjaśniać w sądzie! - oznajmił były kandydat.

O pobycie w areszcie mówił, że był najtrudniejszy pod względem psychicznym. Potwierdził, że zatrzymanych traktowano tak, jak opisywał inny były kandydat na prezydenta Aleś Michalewicz, któremu udało się uciec z Białorusi. Niaklajeu wskazał, że Michalewicz należy do innego, młodszego pokolenia, a dla niego samego to traktowanie nie było nieoczekiwane.

Andrej Dźmitryjeu powiedział, że nie można mieć żadnych oczekiwań co do procesu. "Sądy pełnią na Białorusi rolę polityczną i z tego powodu nie mogę przewidzieć, jaka będzie decyzja polityczna wobec mnie osobiście i wobec innych uczestników procesu" - powiedział.

Dodał, że niejednokrotnie w ciągu ostatnich miesięcy swoją opinię na temat wydarzeń na Białorusi wyraziły kraje Unii Europejskiej. - Jestem wdzięczny za poparcie z ich strony, to jest bez wątpienia ważne, ale nie przeceniam znaczenia tego poparcia dla tej konkretnej sprawy i konkretnych decyzji - mówił koordynator kampanii "Mów Prawdę!".

Niaklajeu został pobity przez nieznanych - i dotąd nie wykrytych - napastników w wieczór wyborczy, jeszcze przez demonstracją opozycji. Trafił do szpitala, skąd zabrali go również niezidentyfikowani ludzie. 20 grudnia Łukaszenka ogłosił na konferencji prasowej, że były kandydat jest w areszcie. Później na Niaklajeua nałożono areszt domowy, w jego mieszkaniu stale przebywa dwóch pracowników KGB.

>>>>>

Bandyci napdali skatowali go a teraz go ,, sądzą''.. Fajne co !
Satanizm na calego ! Ofiara poniesie ,,karę'' z ręki bandytów.... Zreszta wspieranych przez Kreml ! A jakze ! No ale to sa ich OSTATKI ...
Jeszcze diabel poszaleje zanim padnie... On sie nie podda do konca - na tym polega diabelskosc ... Porusza swoimi marionetkami i poniesie kleske - juz niedlugo... Chyba juz kazdy widzi jak padaj rezimy bestie tyarni -- jak swiat sie oczyszcza!!! Jak nigdy...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:44, 05 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: znów kilkuletnie wyroki za protesty powyborcze

Na kary od 3-4 lat więzienia skazał w czwartek sąd w Mińsku pięciu uczestników demonstracji opozycyjnej po wyborach prezydenckich na Białorusi w grudniu 2010 r. Trzej skazani: Dźmitry Drozd, Aleś Kirkiewicz i Pawał Winahradau to działacze ruchów opozycyjnych.

Cała piątka była oskarżona o udział w masowych zamieszkach. Wyroki zapadły zgodnie z żądaniami prokuratora, który domagał się najwyższej możliwej kary dla dwóch oskarżonych związanych z opozycją.

Cztery lata kolonii karnej o zaostrzonym reżimie otrzymali: Kirkiewicz, działacz opozycyjnej organizacji Młody Front oraz Winahradau z opozycyjnej kampanii "Mów Prawdę!". Obaj nie przyznali się do udziału w masowych zamieszkach.

Drozd, działacz opozycyjnego ruchu "Europejska Białoruś", który również nie przyznał się do winy, został skazany na trzy lata kolonii karnej o zaostrzonym reżimie. Takie same wyroki otrzymali bezpartyjny Andrej Pratasenia, który całkowicie przyznał się do winy, oraz bezrobotny Uładzimir Chamiczenka. Tego ostatniego skierowano ponadto na przymusowe leczenie dla alkoholików.

Chamiczenka, który przyznał się częściowo do winy w czasie procesu, był przedmiotem swoistego dochodzenia na opozycyjnych stronach internetowych. Zdjęcia z demonstracji uchwyciły bowiem gest, gdy przykładał rękę do głowy, jakby mówił do słuchawki, dlatego zastanawiano się, czy nie był prowokatorem. Sugerowano też, że mógł być wykorzystany, bo osoby, które spotkały go w areszcie, oceniały go jako nie całkiem zrównoważonego. Sam Chamiczenka na procesie mówił, że podczas demonstracji był pijany i znalazł się na niej przypadkiem.

W związku z powyborczymi protestami oskarżono na Białorusi łącznie 45 osób. Do tej pory zapadło dziewięć wyroków, w większości - po 3-4 lata więzienia. Nikogo nie uniewinniono. Toczą się procesy trzech byłych kandydatów opozycji w wyborach.

Jako masowe zamieszki władze białoruskie kwalifikują wydarzenia z wieczora 19 grudnia w Mińsku, gdy podczas demonstracji na centralnym placu grupa mężczyzn zaatakowała drzwi do gmachu rządu. Według opozycji była to prowokacja. Zwolennicy opozycji kwestionowali na mityngu oficjalne wyniki wyborów, dające niemal 80 proc. głosów urzędującemu szefowi państwa Alaksandrowi Łukaszence.

>>>>>

To sa opetani - juz uapdaja a do konca niszcza ludzi ... Jak Kadafi to jest to samo ... Upodobnienie do demona...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:18, 06 Maj 2011    Temat postu:

Incydent na polskiej granicy. "Nie oddali dzieci"

Alona Łukin, żona białoruskiego opozycjonisty Alaksandra Łukina, który uciekł do Polski przy próbie zatrzymania go na granicy, została ukarana mandatem i wróciła do miejsca zamieszkania - Kobrynia. Poinformowały o tym w czwartek białoruskie media opozycyjne.

Do incydentu doszło we wtorek na przejściu granicznym w Sławatyczach (Lubelskie), gdy Łukin wraz z rodziną próbował przekroczyć granicę. Budynek na przejściu granicznym jest podzielony na dwie części - polską i białoruską. Według Alony Łukin gdy białoruscy pogranicznicy długo sprawdzali dokumenty, jej mąż, obawiając się problemów, zbliżył się do polskiej części. Po pewnym czasie funkcjonariusze ruszyli za nim na polską stronę.

- Łapali go jak prawdziwego złoczyńcę: biegli za nim, wykręcili mu ręce, porwali odzież, zadali obrażenia. Wyglądało to okropnie. Po pewnym czasie zjawił się szef polskiej zmiany i zaczęto wyjaśniać sytuację. Gdy dowiedzieli się, że może chodzić o prześladowanie z przyczyn politycznych, powiedzieli, że Alaksandr zostaje u nich - powiedziała Alona Łukin.

Ona sama również była po polskiej stronie, ale - jak wyjaśniła - białoruscy pogranicznicy odmówili przekazania im dzieci, które zostały po ich stronie granicy. "Pogranicznicy powiedzieli, że zostawiłam dzieci, a ponieważ one znajdują się na terytorium Białorusi (...), to nikt nam nie odda dzieci. Wyglądało na to, że wzięli je jako zakładników" - powiedziała żona opozycjonisty.

Po tym, kiedy wróciła do dzieci, białoruscy funkcjonariusze ukarali ją mandatem za wykroczenie administracyjne. Alona Łukin z córką i synem wróciła do Kobrynia.

Jak podaje Radio Swaboda, Łukin, przedsiębiorca z Kobrynia, podczas ubiegłorocznej kampanii prezydenckiej na Białorusi przyłączył się do grupy poparcia na rzecz kandydatury opozycyjnego polityka Andreja Sannikaua. Spotykał się z tym kandydatem i wyrażał poparcie dla jego programu. Został zatrzymany na demonstracji opozycji 19 grudnia, w wieczór powyborczy w Mińsku i skazany za udział w niej na 15 dni aresztu. Potem wyjechał do Francji, skąd próbował razem z rodziną przez Polskę wrócić na Białoruś.

>>>>>

Obledny bandycki sadyzm... Typowe sowieckie chamstwo i ponizanie czlowieka... Dlatego sa to tak potworne kreje bo tacy sa i oni ! TO TAK MAJA!!! No ale to juz sie konczy ! :O))))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:12, 07 Maj 2011    Temat postu:

Łukaszenka probuje ,,reformoac'' upadajaca ruine...

Białoruś: rozszerzenie korytarza kursu rubla

Białoruski Bank Narodowy zdecydował o rozszerzeniu od 12 maja korytarza wahań kursu rubla białoruskiego w stosunku do koszyka walut z 8 do 12 proc. - podał niezależny portal "Biełorusskije Nowosti".

Jak ocenił, tym samym bank stworzył podstawy dla dewaluacji rubla w granicach szerszych, niż wcześniej planował na bieżący rok. Już obecnie maksymalnie ośmioprocentowy korytarz, jaki władze zakładały na obecny rok, sięgnął 7,96 procent.

Dzieje się to w warunkach gwałtownego popytu na waluty zagraniczne, który doprowadził do ich deficytu w punktach wymiany. Dolar w oficjalnej cenie - po 3 tys. rubli jest praktycznie niedostępny, na czarnym rynku kurs wynosi 3,5-4,5 tys. rubli białoruskich za dolara.

Jak zauważają "Biełorusskije Nowosti", niezależni ekonomiści oceniają decyzję banku centralnego za połowiczne rozwiązanie problemów na rynku walutowym. Portal przewiduje, że w rezultacie w kantorach kursy euro czy dolara wzrosną zaledwie o kilkadziesiąt rubli, co nie skłoni ludzi do sprzedawania wykupionych wcześniej i brakujących na rynku dewiz.

Tymczasem, jak podawały media, białoruskie firmy wysłały na przymusowe urlopy ponad 600 tys. pracowników. Sytuacja na rynku walutowym uderza bowiem w producentów, którzy nie mogą się rozliczyć w dewizach za wyposażenie, materiały i części, a także w importerów.

Władze obiecywały, że sytuacja unormuje się w maju, kiedy Białoruś otrzyma kredyt, o który ubiega się od Rosji oraz Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (EaWG), w łącznej wysokości ok. 3 mld dolarów.

>>>>>>

Reformy w stylu radzieckim pomoga jak umarlemu kadzidlo... Skoncza sie tez w stylu radzieckim wielka katastrofa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:24, 07 Maj 2011    Temat postu:

Dalsze pociagniecia ,,ratunkowe'' w stylu radzieckim:

Białoruś: Łukaszenka żąda surowej dyscypliny w miejscach pracy

Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka zażądał, by w miejscach pracy wprowadzono porządek, tak by czas roboczy był przeznaczony wyłącznie na pracę. Za przykład postawił środki dyscyplinarne z czasów radzieckiego przywódcy Jurija Andropowa.

Na spotkaniu dotyczącym śledztwa w sprawie zamachu bombowego w mińskim metrze Łukaszenka wyraził zdumienie, że główny podejrzany o dokonanie zamachu mógł niezauważony po prostu odejść od pracy, zebrać metalowe części i zajmować się swoimi sprawami, w tym wypróbowywaniem po lasach ładunków wybuchowych.

Należy skończyć z brakiem dyscypliny i rozprzężeniem w przedsiębiorstwach i organizacjach - zażądał szef państwa, cytowany przez oficjalną agencję BiełTA. Dodał, nawiązując do realiów ZSRR z początku lat 80.: Mamy doświadczenie czasów Andropowa. Czy to się komuś podoba, czy nie, to mniej więcej w ten sposób powinniśmy każdego zmuszać do pracy.

Łukaszenka poruszył również temat wolności słowa. Doszły mnie informacje, że niektórzy z naszych urzędasów próbują zamknąć ludziom usta. Do tego w żadnym wypadku nie można dopuścić. Człowiek, który odrobił swój czas pracy, ma prawo w określonych miejscach, w domu, jak w prawdziwym państwie demokratycznym, wyrazić swój punkt widzenia i nikt nie ma prawa w tym przeszkadzać - oznajmił.

Za rządów Jurija Andropowa, który był sekretarzem generalnym KC KPZR w latach 1982-84, próbowano zwiększać dyscyplinę pracy radykalnymi metodami. Stosowano obławy w sklepach i kinach, wyłapując ludzi, którzy w tych godzinach powinni być w pracy. Nakładano też wysokie kary za spóźnienia.

>>>>>

No tak idol Łukaszenki... Zmusic roboli do roboty oto genialny radziecki plan na ekonomie ... I wiemy jak sie skonczylo ... Pociagnal 2 lata i wykorkowal... A komunizm tuz po nim :O)))
Dobry wzor dla Lukaszenki :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:16, 11 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: Eksmisja opozycyjnej partii z jej siedziby

,,Sąd'' gospodarczy w Mińsku wydał we wtorek decyzję o wysiedleniu opozycyjnej partii Białoruski Front Narodowy z dotychczasowej siedziby w stolicy. Jak ocenia szef BNF Ryhor Kastusiou, jest bardzo prawdopodobne, że partia straci lokal wynajmowany od 1992 roku.

Z pozwem o wysiedlenie partii wystąpiła administracja dzielnicy Mińska, gdzie znajduje się lokal - rejonu Sowieckiego. Jak wyjaśniła w sądzie jego przedstawicielka, administracja nie chce dłużej wynajmować partii pomieszczeń, bo chce je wykorzystać na potrzeby własne.

Wraz z BNF lokal straci również stowarzyszenie społeczne BNF "Odrodzenie"; partia jednocześnie nie będzie miała siedziby swoich struktur obwodowych i miejskich w Mińsku. BNF będzie jeszcze apelował od wtorkowego wyroku.

O tym, że nie odnowi z nim umowy o wynajem lokalu, administracja dzielnicy powiadomiła BNF na początku roku. Zdaniem partii, decyzja władz to reakcja na działalność BNF, który organizował w lokalu pomoc dla osób zatrzymanych po demonstracji opozycji 19 grudnia w Mińsku.

3 maja stu działaczy kultury, nauki i sztuki, dziennikarzy i obrońców praw człowieka wystosowało apel w obronie siedziby opozycyjnej partii. Oceniają oni, że sprawa biura wychodzi poza ramy sporu dwóch podmiotów gospodarczych. Zwracają uwagę, że pozbawienie BNF siedziby oznaczać będzie zniszczenie wyspy białoruskości, gdzie prowadzona była aktywna działalność społeczna i kulturalna i gdzie kształtuje się społeczeństwo obywatelskie Białorusi.

W biurze BNF, jednej z najstarszych partii politycznych współczesnej Białorusi, dotąd odbywały się spotkania i konferencje prasowe działaczy opozycji, sprzedawana była prasa niezależna i opozycyjna, odbywały się imprezy kulturalne.

>>>>>

I widzimy jakimi metodami dziala lukaszenkizm ,,sadowymi'' znaczitsia towarzysze czekisci sedziowie wykonuja rozkazy Lukaszenki ..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:11, 11 Maj 2011    Temat postu:

Rodzina mińskiego opozycjonisty żyje w nędzy

Rodzina aresztowanego w czasie ubiegłorocznej demonstracji w Mińsku Aleksandra Klaskouskiego została bez środków do życia. Żona i trójka dzieci zatrzymanego, otrzymuje obecnie jedynie zasiłek państwowy w wysokości ok. 60 dolarów miesięcznie.

Siostra aresztowanego poinformowała, że rodzinie brakuje środków nawet na paczki, które przekazują do aresztu KGB. Cała jego rodzina została pozbawiona także dachu nad głową. Najstarsze dziecko Kłaskowskich ma 11 lat, średnie – 7, a najmłodsze – 3. Żona opozycjonisty nie pracuje i przebywa na urlopie wychowawczym.

Aleksander Klaskouski to były milicjant. W ubiegłym roku pojawił się na proteście przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich przez Łukaszenkę. Był ubrany w mundur milicjanta. W czasie ataku milicji na demonstrantów, usiłował przy pomocy perswazji zatrzymać oddziały OMON-u. Klaskouskiemu, za rzekomą organizację niepokojów społecznych, grozi nawet do 15 lat pozbawienia wolności. Będzie sądzony 11 maja br. razem z kandydatami na prezydenta Mikałajem Statkiewiczem oraz Zmicierem Usem.

Obrońcy praw człowieka w Mińsku uważają, że władze białoruskie chcą ukarać byłego funkcjonariusza milicji by dać do myślenia innym mundurowym niezadowolonym z tego, co obecnie dzieje się w kraju.

>>>>>

Stare radzieckie metody - zgnoić ... Zreszta u wladzy sa gnoje a co gnoje najlpiej potrafia robic ? Gnoic... Gnojownia ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:09, 11 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: byli kandydaci na prezydenta stanęli przed sądem

Kolejni byli kandydaci opozycji w grudniowych wyborach prezydenckich na Białorusi stanęli w środę przed sądem. Są to: lider niezarejestrowanej partii socjaldemokratycznej Mikoła Statkiewicz oraz przedsiębiorca Dźmitry Wus. Grozi im do 15 lat więzienia.

Obaj są oskarżeni o organizację masowych zamieszek. W ten sposób władze kwalifikują demonstrację opozycji w wieczór wyborczy, podczas której doszło do ataku grupy ludzi na drzwi do budynku rządu. Według opozycji była to prowokacja.

Razem ze Statkiewiczem i Wusem sądzeni są uczestnicy demonstracji: Andrej Paźniak, Alaksandr Kwiatkiewicz, Arciom Hrybkou i Dźmitry Bułanau oraz były milicjant Alaksandr Kłaskouski. Według śledztwa są to "najaktywniejsi uczestnicy masowych zamieszek" z 19 grudnia.

W innym sądzie Mińska rozpoczął się w środę proces opozycyjnej dziennikarki Iryny Chalip, żony kandydata opozycji w wyborach Andreja Sannikaua. Wraz z nią sądzeni są: działacz niezarejestrowanej partii chrześcijańsko-demokratycznej Pawał Siewiaryniec oraz szef sztabu wyborczego Statkiewicza, w przeszłości student politologii w Poznaniu Siarhiej Marceleu. Grozi im do trzech lat więzienia.

Nadal toczą się odrębne procesy trzech grup uczestników demonstracji, w których oskarżeni są trzej byli kandydaci opozycji w wyborach: Uładzimir Niaklajeu, Wital Rymaszeuski i Andrej Sannikau.

W związku z opozycyjną demonstracją zarzuty postawiono łącznie ponad 40 osobom. Dotychczas zapadły wyroki od dwóch do czterech lat więzienia. Najwyższe otrzymali młodzi uczestnicy demonstracji związani z ruchami opozycyjnymi.

>>>>>

Matolkowaty rezim kreci sie jak katarynka i nasila represje !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:46, 12 Maj 2011    Temat postu:

Łukaszenka uwalnia kurs walut sprzedawanych w kantorach

Bank centralny Białorusi anulował dzisiaj ograniczenia w ustalaniu kursu walut przez banki komercyjne, a więc te, które w punktach wymiany sprzedają i kupują waluty za gotówkę. W reakcji na decyzję kurs dolara w punktach wymiany wzrósł do 4 tys. rubli (4 zł).

Tym samym wartość białoruskiej waluty jest w nich o około 30 proc. niższa niż oficjalny kurs, według którego dolar kosztuje nieco ponad 3 tys. rubli (ok. 3 zł). Do tej pory kurs sprzedaży walut mógł się w kantorach wahać o maksymalnie dwa procent w stosunku do oficjalnego kursu.

Niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti" cytuje przedstawiciela jednego z banków, który powiedział, że nowy kurs jest adekwatny do stanu rzeczywistego. Zauważył też, że odzwierciedla on kurs, który ukształtował na czarnym rynku walutowym.

W komunikacie Bank Narodowy zauważa, że deficyt dewiz, widoczny w kraju od marca, to efekt wykupywania walut przez obywateli chcących kupić auto za granicą, a także "rozpowszechniania rozmaitych pogłosek".

"Biełorusskije Nowosti" oceniają zaś w komentarzu, że przyczyną problemów na rynku walutowym jest decyzja władz, które "wszelkim siłami odwlekały dewaluację rubla". Zdaniem gazety, sytuacja uspokoi się, jeśli w kraju zapanuje stabilność makroekonomiczna - "przestaną zmniejszać się rezerwy walutowe, zmniejszy się rozmiar ujemnego salda w bilansie handlowym i rozpoczną się reformy strukturalne".

Jak podawały niedawno media, z powodu problemów na rynku walutowym białoruskie firmy zmuszone były wysłać na przymusowe urlopy 600 tys. pracowników. W najtrudniejszej sytuacji znaleźli się producenci, którzy nie mogą rozliczyć się za wyposażenie, materiały i części oraz importerzy.

>>>>>

A wiec jak sa pod sciana to nie ma wyjscia trzeba wprowadzac normalna ekonomie... Tylko jeszcze alosc musi byc normalna a nie tylko kurs...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:00, 13 Maj 2011    Temat postu:

Białoruski opozycjonista mówi o torturach

Były kandydat opozycji na prezydenta Białorusi Andrej Sannikau powiedział w sądzie, że w areszcie znęcano się nad nimi, by zmusić do składania odpowiednich zeznań, a szef KGB Białorusi Wadzim Zajcau groził mu pozbawieniem życia lub zdrowia jego żony i dziecka.

Sannikau mówił o tym w dziewiątym dniu swojego procesu przed sądem w Mińsku. Polityk jest oskarżony o organizację masowych zamieszek, za co grozi do 15 lat więzienia.

- W celi było bardzo zimno. Nawet kiedy dano mi miejsce do leżenia, to leżałem twarzą do światła, zmuszano mnie, bym nie zmieniał pozycji - opisywał Sannikau. Przy przenoszeniu do innej celi był przeganiany po stromych schodach. Robili to "ludzie w maskach, dobrze przygotowani, agresywni. Łomoczą pałkami po schodach, krzyczą nieludzkim głosem. Prowadzą do piwnicy, gdzie rozbierają do naga. Stawiają w rozkroku do ściany. Zmuszają do przysiadów, nie bacząc na to, że mam chorą nogę" - opowiadał Sannikau.

Polityk wyjaśnił, że po zatrzymaniu został dotkliwie pobity i miał zranioną nogę. Powiedział, że w areszcie poradzono mu napisanie do prezydenta Alaksandra Łukaszenki. - Dowiedziałem się, że mojego syna chciały wykraść służby opiekuńcze. KGB-iści powiedzieli mi, że jeśli chcę pomóc żonie, to powinienem składać zeznania - relacjonował Sannikau.

- 31 stycznia miałem przymusową rozmowę z szefem KGB Wadzimem Zajcauem, który groził pozbawieniem życia i zdrowia mojej żony i dziecka. Kiedy odmówiłem, Zajcau powiedział, że wobec nich zostaną zastosowane surowsze metody. Zrobiło to na mnie wrażenie. Zrozumiałem, że ode mnie zależy życie żony i dziecka - mówił w sądzie były kandydat.

- Potem zaczął pracę funkcjonariusz operacyjny Fiacisau, który zgodnie z zadanymi przez Zajcaua tematami przygotowywał mnie do przesłuchań. Mówił, jakie tematy go interesują: kwestie finansowania, kontakty z zagranicą. Przed pierwszym przesłuchaniem omówiono ze mną, jak powinienem opisać te czy inne tematy. Przyszedł Fiacisau, by przekonać się, czy będę składać potrzebne zeznania. Ułożono szczegółowy plan mojego przesłuchania, uprzedzono mnie, że odwołanie się do konstytucji i odmówienie zeznań nie zostanie uznane - relacjonował polityk opozycji.

- Odmówiono mi obrony. Pierwszy raz sam na sam z adwokatem mogłem spotkać się 22 marca - mówił były kandydat, zatrzymany 19 grudnia, po demonstracji opozycji w wieczór po wyborach prezydenckich.

Dodał, że podczas wszystkich przesłuchań wywierano na niego nacisk psychologiczny i fizyczny, a "adwokat pełnił na nich rolę statysty". - Teraz wyjaśniam, czemu moje zeznania w toku śledztwa nie zgadzają się z tymi, jakie składam teraz - powiedział w sądzie Sannikau.

Opozycyjna gazeta "Nasza Niwa" zauważa, że polityk opisał te same metody znęcania się nad więźniami w areszcie śledczym KGB, jakie ujawnił inny były kandydat na prezydenta Aleś Michalewicz, który uciekł z Białorusi i uzyskał azyl polityczny w Czechach.

19 grudnia zeszłego roku na manifestacji w centrum Mińska tysiące ludzi protestowały przeciw oficjalnym wynikom głosowania, przyznającym prawie 80 proc. ubiegającemu się o czwartą kadencję prezydencką Łukaszence. Doszło wówczas do ataku na drzwi do gmachu rządu; według opozycji była to prowokacja. Obecnie toczą się w Mińsku procesy uczestników demonstracji, w tym pięciu byłych kandydatów opozycji w wyborach. Jedną z oskarżonych jest żona Sannikaua, opozycyjna dziennikarka Iryna Chalip.

Na procesie Sannikaua sąd zadecydował, że nie będzie przesłuchiwał już świadków i polecił obronie i oskarżeniu przygotowywać się do mów końcowych. Sędzia odrzuciła szereg wniosków obrony, w tym o dołączenie do sprawy przyniesionych przez jednego ze świadków zdjęć. Według świadka zdjęcia wykonane zostały na miejscu demonstracji po jej rozbiciu przez milicję i pokazują, wbrew twierdzeniom śledztwa, że nie było tam niebezpiecznych przedmiotów, rzekomo porzuconych przez demonstrantów.

>>>>>

Tak jest ! Trzeab o tym mowic ! Niech wszyscy wiedza ! Dzien wolnosci nadchodzi na calym swiecie ! U Arabow w Tybecie takze na Bialorusi ! WSZEDZIE ! :O))))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:09, 14 Maj 2011    Temat postu:

Mińsk: kolejne wyroki dla opozycjonistów

Na procesie w Mińsku prokurator zażądał trzech lat ograniczenia wolności (tzw. "chemii") dla opozycjonisty Pawła Siewiarynca oraz dwóch lat więzienia w zawieszeniu dla opozycyjnej dziennikarki Iryny Chalip i działacza Siarhieja Marceleua.

Są oni sądzeni za udział w demonstracji opozycji w Mińsku 19 grudnia zeszłego roku, w wieczór po wyborach prezydenckich. Tysiące ludzi protestowały wówczas przeciw oficjalnym wynikom wyborów, dających prawie 80 proc. ubiegającemu się o czwartą kadencję Alaksandrowi Łukaszence.

Zdaniem prokuratora, Siewiaryniec podczas demonstracji nie podporządkowywał się poleceniom milicji, przez co utrudniał pracę okolicznych instytucji i firm i zakłócał transport miejski. Chalip wzywała ludzi do udziału w manifestacji, która odbywała się bez zezwolenia. Jej wezwania skłoniły demonstrantów do wyjścia na jezdnię - twierdzi prokurator. Takie same działania zarzucił również Marceleuowi.

Prokurator argumentował w końcowym wystąpieniu, że wyjście na jezdnię nie jest wykroczeniem administracyjnym, a przestępstwem, ponieważ doprowadziło do zmian w ruchu transportu. Pasażerowie nie dojechali na miejsce, a firmy poniosły straty.

Kara, której zażądał prokurator, nazywana "chemią", polega na ograniczeniu wolności i pracach poprawczych. Skazany nie może opuszczać miejscowości, gdzie zostaje wysłany i musi w niej pracować. Musi też nocować w wyznaczonym miejscu.

Wyrok w procesie zostanie ogłoszony w sobotę.

Siewiaryniec od ponad 10 lat działa w ruchach opozycyjnych. W 2005 roku został skazany na trzy lata ograniczenia wolności za udział w protestach przeciw kolejnej kadencji Łukaszenki. Organizacja Amnesty International uznała go za więźnia sumienia. Wyszedł na wolność w 2007 roku. Opozycjonista, który jest wyznania prawosławnego, podkreśla swoje chrześcijańskie poglądy. Jest jednym z liderów niezarejestrowanej partii chrześcijańsko-demokratycznej.

Chalip jest korespondentką rosyjskiej "Nowej Gaziety", w lutym otrzymała nagrodę dziennikarską "Złote póro Rosji". Jest żoną jednego z kandydatów opozycji w wyborach Andreja Sannikaua. Od końca grudnia jest w areszcie domowym. Gdy po demonstracji zarówno ona, jak i Sannikau trafili do aresztu śledczego, służby opiekuńcze zainteresowały się losem ich trzyletniego syna. Skłoniło to matkę Chalip do starań o prawo do opieki nad wnukiem.

Marceleu, w przeszłości student politologii w Poznaniu, był podczas grudniowych wyborów szefem sztabu wyborczego jednego z kandydatów opozycji w wyborach Mikoły Statkiewicza.

W związku z demonstracją 19 grudnia toczą się w Mińsku cztery procesy, w tym proces Sannnikaua. Prokurator dzisiaj zażądał dla niego kary siedmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie. Wszystkie procesy będą kontynuowane jutro, również Sannikau tego dnia otrzyma wyrok.

>>>>>

Rezim szaleje na zgube samego siebie i lasnych dusz ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:47, 14 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: więzienie dla kandydata na prezydenta

Na pięć lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie skazał sąd w Mińsku w sobotę Andreja Sannikaua, polityka opozycji, byłego kandydata w wyborach prezydenckich 19 grudnia zeszłego roku.

Sąd uznał, że Sannikau organizował masowe zamieszki w wieczór po wyborach, kiedy w centrum Mińska odbyła się wielotysięczna manifestacja opozycji.

Sąd wydał też wyroki kolonii karnej o zaostrzonym reżimie na młodych uczestników demonstracji sądzonych razem z Sannikauem. Działacz kampanii "Mów Prawdę!" Aleh Hniedczyk został skazany na 3,5 roku. Pozostali trzej otrzymali wyroki po trzy lata. Są to: student Fiodar Mirzajanau, aktywista opozycyjnego Młodego Frontu Uładzimir Jaromienak i najmłodszy ze skazanych, 19-letni Ilja Wasiljewicz.

>>>>>

Widzimy kretynskie klatki dla uwiezionych - to import ,,cywilizacyjny'' z Putinogrodu... Widzimy jaka depresja cywilizacyjna jest na BiaŁorusi ! W 1569 obowizywalo tam prawo ,, Nikogo nie mozna wiezic bez wyroku sadu'' ... Nieznane nigdzie indziej na swiecie poza Rzecząpospolitą ... Teraz sa klatki...
Widzimy mechanizm jak zwyrodnialcy coraz bardziej zapedzaja sie w zlo az w koncu nie maja ,,wyjscia'' tylko takie jak Judasz czy Hitler... Taki jest ,,mechanizm'' tego zjawiska wesjcia na droge zla...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:39, 16 Maj 2011    Temat postu:

Łukaszenka zabroni wyjazdu opozycji?

Są podstawy, by zakazać wyjazdu z Białorusi osobom, których działania za granicą szkodzą interesom narodowym kraju - pisze w niedzielę oficjalna agencja KGBiełTA, cytując prołukaszenkowskich ,,ekspertów''. ,,Politolog' Wadzim Hihin wskazał w tym kontekście na część opozycji.

- Niektórzy przedstawiciele tak zwanej opozycji po 40 razy, a może i więcej, wyjeżdżają za granicę, dostają tam diety, pieniądze na utrzymanie i prowadzą takie beztroskie życie - bełkotał w stylu radzieckim Hihin, redaktor naczelny wydawanego przez administrację prezydenta Alaksandra Łukaszenki miesięcznika "KGBiełaruskaja Dumka".

- Ci ludzie na Białorusi niczego nie reprezentują, choć uważają się za liderów jakiejś niezarejestrowanej partii czy działaczy praw człowieka - bredził. - U nas na nic nie mają wpływu i stosunek do nich jest adekwatny. A za granicą ich przyjmują jak jakichś bojowników, przedstawicieli nie wiadomo jakich interesów. Dlatego ograniczenie im wyjazdu z Białorusi będzie równoznaczne ich politycznemu samobójstwu i, faktycznie, pełnej izolacji.


,,Politolog'', który znajduje się na liście przedstawicieli Białorusi objętych zakazem wjazdu do Unii Europejskiej, wypowiedział się na ten temat w niedzielę wieczorem w telewizji państwowej.

Również Siarhiej Musijenka, szef ,,ośrodka socjologicznego ECOOM'', opowiedział się za zakazem wyjazdu dla osób, które "tworzą negatywny wizerunek" Białorusi za granicą.

- Podczas gdy wiele białoruskich ministerstw, resortów, przedsiębiorstw, stara się uregulować stosunki z Unią Europejską, sprawić, by wizerunek kraju był pozytywny, to ci ludzie mają inne zadania, za które im dają pieniądze. Im rzadziej będą oni bywać na Zachodzie, tym lepiej dla wizerunku kraju - paplał Musijenka

Informację o tym, że w razie wprowadzenia sankcji gospodarczych UE wobec Mińska władze gotowe są zakazać wyjazdu ponad 200 opozycjonistom, podały kilka dni temu media, powołując się na źródło w administracji prezydenta. Źródło to nie wykluczyło też, że Mińsk zaproponuje wyjazd niektórym unijnym dyplomatom. Białoruski MSZ oznajmił później, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o odpowiedzi na sankcje UE.

W sobotniej gazecie "Komsomolskaja Prawda w Biełorusi" Alaksiej Biahun z departamentu MSZ ds. obywatelstwa i migracji zapewnił, że "jeśli wobec opozycjonistów nie toczy się postępowanie sądowe czy śledztwo, i nie mają jakichś nieuregulowanych zobowiązań w kraju, to nie ma podstaw, by ograniczyć im wyjazd". Dodał, że po to, aby to zrobić, trzeba byłoby przyjąć przepisy, które wprowadzałyby dodatkowe podstawy do ograniczania praw obywateli do opuszczania kraju.

>>>>>

Matolki kombinuja jak by tu jeszcze przywalic A GOSPODARKA SIE SYPIE !~To ich ostatnie chwile...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:50, 16 Maj 2011    Temat postu:

Fotoreporter ZPB poszukiwany przez milicję

Milicja w Grodnie poszukuje Aleksego Saleja, fotoreportera nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi, za rzekome przygotowywanie i rozpowszechnianie pornografii z udziałem nieletnich. Według rzecznika ZPB Igora Bancera, chodzi o pogrążenie związku.

- Dowiedziałem się, że jest wszczęta sprawa karna - powiedział Bancer. Wyjaśnił, że informacja o poszukiwaniu fotoreportera wydawanego przez ZPB pisma "Magazyn Polski na Uchodźstwie" pojawiła się na stronie internetowej milicji.

- To się pojawia w takim momencie, kiedy w więzieniu jest szef Rady Naczelnej ZPB Andrzej Poczobut i wywierana jest ciągła presja na związek. To bardzo podejrzany zbieg okoliczności - powiedział Bancer. Dodał, że w jego ocenie "w tej sprawie chodzi o to, by pogrążyć ostatecznie związek".

Wyjaśnił, że fotoreporter jest w Polsce na szkoleniu.

Przypomniał, że KGB przeprowadziło rewizję w domu fotografa w styczniu i skonfiskowało twarde dyski jego komputera. Wcześniej KGB przesłuchało Saleja w związku z jego obecnością na demonstracji opozycji w Mińsku w wieczór po wyborach prezydenckich 19 grudnia. Tego dnia rewizję zrobiło również u Poczobuta.

- Po pięciu miesiącach dowiadujemy się, że jest wszczęta jakaś sprawa przeciwko niemu. Co się działo z komputerem przez te miesiące? - zauważył Bancer.

Jak przypomina Radio Swaboda, Salej w przeszłości pracował w grodzieńskiej gazecie "Pahonia", która została zamknięta po wyborach prezydenckich w 2001 roku.

>>>>>>

Psychole nadal dzialaja na wlasna zgube...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133168
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:56, 16 Maj 2011    Temat postu:

Białoruś: dwa lata w zawieszeniu dla żony opozycjonisty

Sąd w Mińsku skazał dzisiaj dziennikarkę Irynę Chalip, żonę b. kandydata opozycji na prezydenta Andreja Sannikaua, na dwa lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata za udział w opozycyjnej demonstracji 19 grudnia w Mińsku, w wieczór wyborów prezydenckich.

Sąd wydał też wyroki na współoskarżonych Chalip. Siarhieja Marceleua, szefa sztabu wyborczego innego z kandydatów opozycji w grudniowych wyborach, Mikoły Statkiewicza, skazał na dwa lata z warunkowym zawieszeniem. Pawłowi Siewiaryńcowi, działaczowi niezarejestrowanej partii chrześcijańsko-demokratycznej, wymierzył karę trzech lat ograniczenia wolności.

Wszyscy byli oskarżeni z artykułu mówiącego o organizacji działań poważnie naruszających porządek publiczny lub udziale w nich.

Opozycjoniści zostali wypuszczeni z aresztu w zamian za zobowiązanie, że nie wyjadą z kraju, i po rozprawie rozmawiali z dziennikarzami. Wszyscy uznali wyroki za niesłuszne.

- Za dwa lata będą mnie sądzić znowu. Sąd będzie zastanawiał się, czy weszłam na drogę poprawy, czy można nazwać mnie człowiekiem przestrzegającym prawa. A kto w naszym kraju powie o opozycyjnym dziennikarzu, że przestrzega prawa? Nikt! - powiedziała Chalip.

Wyraziła przekonanie, że wyrok w jej sprawie wydano specjalnie po ogłoszeniu wyroku na jej męża - po to, by nie zdążyła się z nim zobaczyć. Przedwczoraj Sannikau został skazany na pięć lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie. Chalip przebywała wówczas w areszcie domowym.

- Świetnie rozumiem, że jego skazano tylko po to, by potem wymienić go na żarcie i kredyty - skomentowała Chalip proces męża. Dodała, że nie mogła zrozumieć, czemu zamknięto ją w areszcie domowym do momentu, kiedy Sannikau nie ogłosił w sądzie, że w areszcie grożono mu śmiercią żony i małego syna.

- Mnie po prostu trzymali jako zakładnika i mężowi mówili: twoja żona i dziecko są w naszych rękach, w zabarykadowanym mieszkaniu, pod nadzorem, bez kontaktu ze światem i niczego nikomu nie mogą powiedzieć. Cały ten czas byłam zakładnikiem i nadal jesteśmy zakładnikami - mówiła dziennikarka.

Siewiaryniec określił swój wyrok jako "delegację twórczą", przypominając, że podczas poprzedniej kary ograniczenia wolności napisał książkę. Dodał, że "teraz trudniej jest innym", wskazując na tych opozycjonistów, którzy zostali już skazani na pobyt w kolonii karnej. - Zadaniem i obowiązkiem tych, którzy wyszli, jest pomoc tym, którzy jeszcze są w aresztach. Trzeba podnosić tę kwestię na szczeblu międzynarodowym, pomagać, jak tylko można i modlić się za tych ludzi - mówił Siewiaryniec.

Marceleu powiedział, że nie uważa, by kogokolwiek trzeba było sądzić za udział w demonstracji 19 grudnia. Wyjaśnił, że decyzję o ewentualnej apelacji podejmie później.

Chalip jest korespondentką rosyjskiej "Nowej Gaziety", w lutym otrzymała nagrodę dziennikarską "Złote pióro Rosji". Od końca grudnia znajdowała się w areszcie domowym. Kiedy po demonstracji zarówno ona, jak i Sannikau trafili do aresztu śledczego, służby opiekuńcze zainteresowały się losem ich syna, który w maju skończył cztery lata. Skłoniło to matkę Chalip do starań o opiekę prawną nad wnukiem.

Siewiaryniec od ponad 10 lat działa w ruchach opozycyjnych. W 2005 roku został skazany na trzy lata ograniczenia wolności za udział w protestach przeciw kolejnej kadencji Łukaszenki. Organizacja Amnesty International uznała go za więźnia sumienia. Wyszedł na wolność w 2007 roku. Siewiaryniec, który jest wyznania prawosławnego, podkreśla swoje chrześcijańskie poglądy.

Marceleu, w przeszłości student politologii w Poznaniu, był podczas grudniowych wyborów szefem sztabu i przygotowywał program wyborczy Mikoły Statkiewicza.

Kara ograniczenia wolności, nazywana "chemią", polega na zesłaniu i pracach poprawczych; skazany nie może opuszczać miejscowości, do której został skierowany, musi w niej pracować i nocować w wyznaczonym miejscu.

>>>>>

Sowiecka swołocz mści się na ŻONACH !!!

Iryna Chalip, żona byłego opozycyjnego kandydata na prezydenta Andreja Sannikaua wraz z jego matką, fot. PAP/EPA/Tatyana Zenkovich



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 60, 61, 62  Następny
Strona 3 z 62

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy