Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Lichwy nie ma, są tylko kosmiczne odsetki
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:04, 06 Lis 2015    Temat postu:

Trend

Filtr kontrariański

- Shutterstock

Konstrukcja oraz schemat funkcjonowania rynków finansowych powoduje, że większość inwestorów, która podejmie się działań w określonej gałęzi rynku, traci. Szczególnie jest to widoczne na rynku derywatów.

Dźwignia finansowa, która jest nieodzowną częścią instrumentów pochodnych, powoduje, że inwestorzy swoje środki tracą zdecydowanie szybciej niż w przypadku rynku akcyjnego. Nie chodzi tutaj o nieuczciwy proceder, po prostu większy potencjał niesie ze sobą większe ryzyko. Psychika niedoświadczonego inwestora w zarabianiu nie pomaga.
REKLAMA


Czynniki te powodują, że w przypadku rynku walutowego odsetek osób tracących sięga nawet 90 proc. ogółu osób indywidualnie inwestujących swoje środki na forexie. Zatrważające statystyki.

Inwestorze, czy jesteś w stanie wykorzystać te fakty na swoją korzyść?

Foolish money

W ostatnich latach rynki finansowe swoją uwagę skupiają na graczach największych, czyli tzw. smart money. Niejednokrotnie, również na polskim rynku, można natknąć się na oferty szkoleń/aplikacji, które pomogą w śledzeniu giełdowych "rekinów". Najczęściej jednak, koszty, które będziesz musiał ponieść, są zbyt duże. Często oscylują w granicach kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Mowa o zakupie oprogramowania bądź udziale w szkoleniu. Osobiście uważam, że jest to zdecydowanie za dużo, tym bardziej, że to ty dodatkowo poniesiesz ryzyko korzystania z tych metod na realnym rynku.

Nie musisz śledzić smart money, żeby zarabiać. Wystarczy, że będziesz inwestował przeciwnie w stosunku do tych najmniejszych.

Śledź foolish money (w wolnym tłumaczeniu nie najmądrzej inwestowane pieniądze).

Gdzie szukać informacji o foolish money

Najczęściej informacje na temat kierunku, w którym inwestują gracze najmniejsi, ci, którzy w większości tracą, podają sami brokerzy. Czyli na stronie domu maklerskiego bądź brokera poszukaj zakładki traktującej o statystykach klientów.

Tutaj jest pewien paradoks. Im gorszy broker (gorszy pod kątem szybkości i jakości przetwarzania zleceń), tym lepszej jakości statystyki. Wynika to z faktu, że tego typu instytucja w dużej mierze przyciąga inwestorów z małym doświadczeniem. Co za tym idzie, większość, jak nie wszyscy z nich, traci. To właśnie informacji, w którą stronę inwestują ci "nie najmądrzej inwestujący", poszukujemy.

Rys. 1. W taki sposób najczęściej brokerzy przedstawią pozycje swoich klientów.
63f96948-cc4b-44ad-8ebf-77a5a9f45310


Przykład takich najprostszych, ogólnodostępnych statystyk przedstawia rysunek 1. To z niego będziesz w stanie wywnioskować, w którym kierunku większość osób, które tracą, inwestuje.

Według tego konkretnego przypadku ciekawie wygląda sytuacja na parze AUDUSD. Aż 66,2 proc. inwestorów indywidualnych danego brokera posiada pozycje długie, a zaledwie 33,8 proc. handluje na osłabienie się australijskiej waluty w stosunku do dolara amerykańskiego.

Żebyś zdał sobie sprawę, jak kiepsko inwestują inwestorzy indywidualni, przytoczę 3 przykłady, na podstawie których na końcu artykułu odpowiesz sobie sam na pytanie, w którą stronę powinieneś zagrać w przypadku instrumentu AUDUSD.

Przykłady rynkowe

Spójrzmy na aktualną sytuację na kilku instrumentach z zakresu rynku walutowego.

Wykres 1. Tendencja wzrostowa na instrumencie USDCAD, z perspektywy interwału dziennego.
63f96948-cc4b-44ad-8ebf-77a5a9f45310


Wykres 1 prezentuje przejrzysty trend wzrostowy na instrumencie USDCAD. Jak inwestują w tym czasie foolish money? Według statystyk prowadzonych na portalu myfxbook, aż 84 proc. rynku inwestorów indywidualnych posiada pozycje krótkie. Oznacza to, zgodnie z prawidłowością, że trend jest kontynuowany, większość z nich straci swoje środki.

Przyznasz, że nie jest to najmądrzejsza lokata kapitału.

Czy wiesz, że aktualnie prawie 75 proc. najmniejszych graczy zajmuje pozycje długie na parze GBPUSD?

Wykres 2. Tendencja spadkowa na parze GBPUSD, z perspektywy interwału 15- minutowego.
63f96948-cc4b-44ad-8ebf-77a5a9f45310


Mam nadzieję, że już przy tym przykładzie dojdziesz do wniosku, że nie potrzebujesz śledzić smart money.

W zasadzie do wyznaczania trendu, nie potrzebujesz już nawet linii trendu, średnich kroczących. Na podstawie foolish money określisz kierunek z dużo większą skutecznością niż w przypadku pozostałych narzędzi analizy technicznej.

Rys. 2 Aktualne pozycje inwestorów indywidualnych publikowane na portalu myfxbook.com. 63 proc. utrzymuje pozycje długie, a niespełna 60 lotów to wolumen inwestorów, którzy przewidują spadki kursu GBPCHF.
63f96948-cc4b-44ad-8ebf-77a5a9f45310


Rysunek 2 prezentuje pozycje inwestorów indywidualnych na parze GBPCHF. Większość z nich zarobi, gdy kurs zacznie rosnąć. Delikatnie mówiąc, nie handlują zgodnie z trendem, co widać na wykresie 3.

Wykres 3. Tendencja spadkowa na parze GBPCHF, z perspektywy interwału M5.
63f96948-cc4b-44ad-8ebf-77a5a9f45310


W którą stronę zmierza AUDUSD?

Na podstawie tych trzech przypadków z pewnością stwierdzisz, że AUDUSD spada, ponieważ większość małych inwestorów kupuje. Jest to jak najbardziej prawidłowe stwierdzenie.

Sprawdź na wykresie tego instrumentu, jak wyglądały notowania pomiędzy 18 a 23 września.

Ostrożność

Najprawdopodobniej opisane podejście jest dla Ciebie nowe (sam jestem twórcą idei foolish money), dlatego zanim podejmiesz jakiekolwiek decyzje, sprawdź tę metodę przy wykorzystaniu rachunków demonstracyjnych.

Pamiętaj! Bez względu na to, jak dobre jest dane narzędzie, kluczowe w inwestowaniu jest zarządzanie kapitałem i psychologia.

Udanego handlu!

Dawid Augustyn, CEO Consilium Invest

P.S. Artykuł powstał na podstawie danych statystycznych i notowań z dnia 23 września.

...

Banki tak ustawiaja ,,instrumenty finansowe" zeby zyskiwac nie tracic... NA KIM? Optymalizacja!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:38, 09 Lis 2015    Temat postu:

Grupa Emmerson S.A.

Jak banki „pomagają” frankowiczom
Jarosław Skoczeń
Analityk rynku nieruchomości

frank franki chf - Shutterstock

Dużo się mówi o kredytach we frankach szwajcarskich; teraz wszystkie oczy są zwrócone na prezydenta i nowy rząd. Miliony ludzi w Polsce czekają na przełomową decyzję co do zmian, jakie mają być zaproponowane tym, którzy brali kredyt we frankach i innych walutach. Rodziny, które zadłużyły się w złotówkach, też oczekują pomocy od Państwa; i bardzo słusznie.

Zdobycie mieszkania w naszym kraju (specjalnie piszę “zdobycie”, bo równa się to ciężkiej pracy przez kilkadziesiąt lat) wiąże się ze stałym stresem, czy nie stracimy pracy i popadniemy w długi lub stracimy mieszkanie, na które pracowaliśmy przez wiele lat, czy starczy nam zdrowia i siły aby doczekać do ostatniej raty. Młodzi ludzie też bardzo się boją rozpadu swoich małżeństw i pytają, co dalej.
REKLAMA


Kto ma dalej spłacać kredyt, kto weźmie na siebie tak dużą odpowiedzialność?

Młodzi ludzie w naszym kraju coraz później się pobierają i mają dzieci, więc jeżeli małżonkowie są po 30-tym roku życia, to kredyt na 30 lat będą spłacali prawie do emerytury albo do emerytury, a ich dzieci już dawno będą dorosłe i będą same myślały o małżeństwie.

Mijają najpiękniejsze lata, kiedy rodzice powinni skupić się na wychowaniu dzieci, na ich kształtowaniu, aby wyrosły na dobrych ludzi i obywateli, kiedy są w sile wieku i powinni oprócz pracy też wypoczywać, zwiedzać świat tak, jak inni młodzi w tak zwanych normalnych krajach.

Kredyty mieszkaniowe obciążają nie – jak się mówi – kilkaset tysięcy rodzin, lecz kilka milionów. Teraz, aby młodzi mogli przetrwać, całe rodziny z jednej i drugiej strony muszą zbierać kasę i co miesiąc zanosić do banku daninę życia.

Banki też bardzo narzekają, że dały takie dobre kredyty, a teraz za swoją dobroć będą ukarane. Twierdzą, że robią wszystko, aby ulżyć swoim kredytobiorcom, dwoją się i troją, aby ich klienci mieli lżej.

Obietnice najlepiej ocenia się po czynach, więc dzisiaj opiszemy jedną prawdziwą historię, która od dobrych paru miesięcy rozgrywa się między rodziną z kredytem frankowym a jednym z dużych banków.

Ale może zacznę od początku ...

Nie za górami, ani nawet za lasami i morzami, tylko w naszym kraju, młoda rodzina z dwójką dzieci, osiem lat temu wzięła kredyt na zakup mieszkania. Przez te osiem lat zawsze wszystkie raty były spłacane terminowo, a mimo to kredyt dzięki frankowi nie topnieje, lecz jest dwa razy większy niż na początku. Tak się złożyło, że jeden z rodziców młodego małżeństwa zachorował, a następnie po kilkudziesięciu latach został wypluty z korporacji i utrzymanie własnego mieszkania stało się niemożliwe. Młodzi z rodzicem postanowili połączyć siły, sprzedać oba mieszkania i kupić większy lokal, aby mogli się razem pomieścić i stworzyć wielopokoleniową rodzinę, tak jak to funkcjonowało przed wiekami.

Pomysł wydawał się bardzo realny, bo przecież bank powinien być zadowolony, że dzięki takiemu manewrowi zyska lepsze zabezpieczenie pod kredyt, który urósł dwukrotnie i mieszkanie nie zabezpiecza kwoty, która została do spłacenia przez kredytobiorców. Pamiętając też szumne zapowiedzi prezesów banków, jak to po nocach nie śpią, tylko myślą, jakby tu pomóc swoim drogim kredytobiorcom, sprawa się wydawała dziecięco prosta i zadawalająca obie strony. Młodzi zamieszkają w większym lokum ze swoim rodzicem, bank dostanie lepsze zabezpieczenie w postaci mieszkania dwa razy droższego niż obecne, które jest zabezpieczeniem kredytu.

Wydawałoby się, że wszystko będzie załatwione pomyślnie, ale tak mogło się wydawać tylko nam, naiwnym ludziom. Otóż bank postanowił przy tej transakcji jeszcze zarobić: zaproponował rodzinie, że łaskawie zgodzi się na przeniesienie hipoteki na inny lokal, ale pod warunkiem, że rodzina zgodzi się na podniesienie oprocentowania o 250 % lub o 25 %, ale w przypadku tej opcji młodzi będą musieli spłacić dużą część kredytu.

Propozycja, którą złożył bank, świadczy tylko o jednym: nadal nikt na poważnie nie chce pomóc rodzinom, które mają kredyty we frankach, euro czy złotówkach, nadal liczy się jak największy zarobek i wykorzystanie każdej nadarzającej się okazji.

Ciekawy jestem, co sądzi KNF i Rzecznik Praw Obywatelskich o takim “pomaganiu” banków milionom ludzi, którzy są zakleszczeni w olbrzymich kredytach. Ktoś powie: nie trzeba było brać kredytu. Odpowiedź jest prosta: mieszkanie to nie samochód czy nowy duży telewizor, to nie wczasy na Kubie, mieszkanie to podstawa normalnego życia, wychowania dzieci. Rodzina w swoim mieszkaniu jest jak mała ojczyzna, która musi być wolna i bezpieczna. W naszych czasach młodzi ludzie ani nie są wyzwoleni od strachu o swoją rodzinę, ani nie są wolni od zakusów możnych tego świata.

...

Wsrod zlodziei ci co siedza za kradzieze to sa niemal uczciwi przy roznych gosciach od ,,optymalizacji finansowej". Dlatego sie nie zdziwcie jak zlodziei zobaczycie w niebie a gosci od ,,optymalizacji"... Bóg wie kto najwiecej kradnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:44, 29 Lis 2015    Temat postu:

Radio Olsztyn

Olsztyński NBP ostrzega przed chwilówkami

Olsztyński NBP ostrzega przed chwilówkami

Oddział Narodowego Banku Polskiego w Olsztynie apeluje: bierzmy "chwilówki" z głową.

Okres przedświąteczny to czas, gdy zainteresowanie szybkimi kredytami gotówkowymi wzrasta, a wraz z nim aktywność firm kuszących ofertami łatwych pożyczek, udzielanych bez zbędnych formalności na dowód osobisty.
REKLAMA


Nowa odsłona ogólnopolskiej kampanii NIE DAJ SIĘ NABRAĆ. SPRAWDŹ, ZANIM PODPISZESZ adresowana jest do osób potrzebujących „szybkiej gotówki”, a często nieświadomych ryzyka i konsekwencji wynikających z zawarcia umowy pożyczkowej.

Spoty o takiej tematyce pojawiły się już w mediach publicznych i komercyjnych. Ruszyła także strona internetowa, na której można przeczytać historie osób, które skusiły się na wzięcie tak zwanej "chwilówki". Można ją znaleźć pod adresem [link widoczny dla zalogowanych]

...

Sa fora gdzie ludzie doradzaja. Jak juz bierzecie to ruszcie glowa a nie pozniej kwik ze nie tak mialo byc...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:35, 04 Gru 2015    Temat postu:

Kradną dowody osobiste i wyłudzają kredyty. Uważaj!
Piątek, 4 grudnia 2015, źródło:PAP
fot.WP.PL / MSW
Skradzioną tożsamość wykorzystują coraz częściej grupy przestępcze, m.in, do wyłudzenia kredytu na dane z dowodu - alarmuje "Rzeczpospolita".


Statystyki policji pokazują, że złodzieje tożsamości, czyli danych osobowych, działają na coraz większą skalę. Tylko w 2014 roku stwierdzono 13,3 tys. przypadków posługiwania się dokumentem innej osoby, 30 tys. przestępstw związanych z podrabianiem dokumentów oraz prawie 43 tys. cyberprzestępstw.



Oszustwa związane z wykorzystaniem skradzionej tożsamości przybierają różne formy. Kilka miesięcy po fakcie możemy np. się dowiedzieć, że ktoś wynajął mieszkanie na nasze dane czy wziął kredyt lub sprzedaje fikcyjne przedmioty na portalach aukcyjnych. Dlatego policja oraz Biuro Informacji Kredytowej przestrzegają przed pochopnym udostępnianiem naszych danych i dokumentów.

W razie utraty dowodu, oprócz zgłoszenia tego faktu na policji, trzeba też zgłosić do systemu DZ (Dokumenty Zastrzeżone) prowadzonego wspólnie przez banki. Wówczas w kilka minut dokument zostanie wyłączony z obiegu, a informacja dotrze do wszystkich banków w Polsce, Poczty oraz operatorów telefonii komórkowej.

...

Banki takie glupie ze nie patrza na zdjecie w dowodzie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:40, 09 Gru 2015    Temat postu:

Czy można stracić życiową szansę za dług w wysokości 25 groszy?
Magdalena Gałczyńska
Dziennikarz Onetu

Czy można stracić życiową szansę za dług w wysokości 25 groszy? - Shutterstock

Gdy zdarzy nam się, że raty kredytu nie zapłacimy w terminie, bank nalicza nam karne odsetki. To norma, a gdy opóźnienie nie jest duże, odsetki są w zasadzie symboliczne. Ale - jak się okazuje - mogą bardzo utrudnić życie. Z powodu niezapłaconych... 25 groszy pewna łodzianka nie dostała drugiego kredytu. I jej marzenie o kupnie gospodarstwa agroturystycznego – pozostało marzeniem.

Wszystkiemu winni są nie – konkretni ludzie, a – restrykcyjne regulacje prawne w świecie finansów.
REKLAMA


Marzenie: gospodarstwo agroturystyczne

Pani Aleksandra, łodzianka, miała marzenie – otworzyć gospodarstwo agroturystyczne. I oto trafiła się szansa, wypatrzyła idealne miejsce na Pomorzu i to na dodatek w dość atrakcyjnej cenie. Na zakup i przebudowę postanowiła wziąć kredyt. Sprawa pozornie prosta, sęk w tym, że miała kredyt w innym banku, Eurobanku.

Jak zawsze w przypadku wniosków kredytowych bank, do którego zwróciła się Pani Aleksandra, sprawdził jej historię i zdolność kredytową. I co się okazało? Bank stwierdził, że pożyczki nie udzieli, ponieważ klientka jest zadłużona. Z informacji przekazanych przez Biuro Informacji Kredytowej wynikało, że na jej koncie widnieje niezapłacona rata kredytu, a opóźnienie w spłacie wynosi 18 dni. BIK jako instytucja oceniająca kredytobiorców, sprawdzająca wszelkie opóźnienia w spłatach, uznał Panią Aleksandrę za nierzetelną dłużniczkę Eurobanku, przez co straciła szansę na kolejny kredyt. Teraz chce pozwać Eurobank. Okazało się, że nie ma niespłaconej raty pożyczki a jedynie – uwaga – 25 groszy odsetek od czerwcowej raty, którą zapłaciła dwa dni po terminie.

Co na to Eurobank?

W przesłanym Onetowi stanowisku bank informuje: "Niskie zaległości najczęściej nie wpływają na odmowę kredytu. Banki badając zdolność kredytową, mają dostęp do pełnej informacji zawartej w raportach BIK. Ponieważ zaległości do 30 dni są często związane z częściową niedopłatą raty, BIK klasyfikuje je do tej samej kategorii co kredyty bez zaległości, tzw. status 00. Jest mało prawdopodobne, by taka zaległość wpływała na ocenę zdolności kredytowej. Analiza kredytowa zawiera wiele niezależnych elementów związanych z całą historią kredytową, jak również sytuacją majątkową i zarobkową.

Wszystkie banki w Polsce, które raportują do BIK, mają obowiązek przesyłać pełną informację o każdej zaległości, niezależnie od kwoty zadłużenia. Zakres danych oraz zasady raportowania do BIK są określone w umowie z BIK.

Informacja wysyłana przez bank do BIK każdorazowo zawiera dokładną kwotę oraz liczbę dni zadłużenia. W przypadku zadłużenia wynoszącego od 1 gr. do 99 gr. bank zaokrągla kwotę do 1 zł. Zaokrąglenie wynika z regulacji BIK".

25 groszy = 1 złoty

Właśnie za to zaokrąglenie przez Eurobank jej należności z 25 groszy do złotówki- tym samym, w ocenie pani Aleksandry, poświadczenie nieprawdy – kobieta składa doniesienie do prokuratury. Będzie także pozew do sądu cywilnego, bo jak mówi łodzianka, przez Eurobank straciła szansę na interes życia, czyli wymarzone gospodarstwo agroturystyczne. Chce odszkodowania za straty moralne i materialne w wysokości pół miliona złotych.

Szanse w sądzie - niewielkie

- Moim zdaniem, jeśli sprawa trafi do sądu, szanse na jej wygranie przez pozywającą są minimalne. Bank zachował się całkowicie zgodnie z prawem. Musi raportować do BIK o każdym zadłużeniu, bez względu na kwotę – mówi ekonomista Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. Jego zdaniem, przyczyny odmówienia pani Aleksandrze kredytu mogły być rozmaite. – Banki nie zawsze informują potencjalnego klienta o przyczynach odmowy udzielenia kredytu – mówi ekonomista. – Nie wydaje mi się, by jedynym powodem było tak niewielkie zadłużenie. A jeśli jeden bank kredytu odmówił, zawsze można spróbować w innym – wyjaśnia.

Pojawia się jednak pytanie, czy regulacje BIK powinny być tak restrykcyjne, by zmuszały banki do zgłaszania zadłużeń nawet poniżej złotówki.

"To konieczne"

- Sądzę, że to konieczne – mówi Sadowski – Bo gdybyśmy tę dolną granicę podnieśli do, powiedzmy, 10 złotych, mogliby znaleźć się ludzie, którzy z tej luki by korzystali. Choćby taki przykład - biorą kredyty w kilku bankach i tu nie dopłacą 5 złotych, gdzie indziej 3 czy 4… W efekcie zyskiwaliby konkretną kwotę. A traciły, by nie tylko banki, ale, przede wszystkim, niezbędny dla finansowej przejrzystości system informacji o potencjalnym kredytobiorcy – tłumaczy ekonomista.

...

Zbig : To sie nazywa banksterska tresura. Oczywiscie z punktu widzenia logoki to jest absolutna bzdura, ale normalnych ludzi banksterzy przesladuja. Natomiast Ci wybrani , tzn oszusci z plecami, wyciagaja z bankow miliony I krzywda im sie nie dzieje, nie traca nawet wiarygodnosci kredytowej.

...

Super banki. A my tu mamy taki raj ze szukamy problemow typu TK bo nie ma innych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:21, 15 Gru 2015    Temat postu:

GIODO sprzeciwia się praktykom banków i telekomów. Nasze dane mogą być zagrożone
Wtorek, 15 grudnia 2015, źródło:Krzysztof Janoś
fot.WP.PL / MSW
Główny Inspektorat Ochrony Danych Osobowych chce ograniczenia możliwości kserowania dowodów osobistych przy podpisywaniu umów. Takie postępowanie ma być, w jego ocenie, niezgodne z prawem, bo bank nie może od nas żądać wydania dokumentu w celu skopiowania z niego informacji. Inspektorat zwraca uwagę, że takie nieograniczone powielanie danych ułatwia ich kradzież.


W opublikowanej na stronach Inspektoratu opinii dr Edyty Bielak-Jomaa, Generalnej Inspektor Ochrony danych Osobowych, możemy przeczytać, że "nadszedł czas na podjęcie dyskusji na temat celowości kserowania czy skanowania dowodów osobistych oraz innych dokumentów poświadczających naszą tożsamość. Mimo iż Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że jest to wyłącznie czynność techniczna, nieprzesądzająca o legalności bądź nielegalności tego typu praktyk, to jednak należy zauważyć, że wyrok ten był wydany w 2001 r."



Jak przekonuje GIODO od tego czasu wiele się zmieniło, a postęp w możliwościach kupowania na kredyt przez internet spowodował nowe zagrożenia dla bezpieczeństwa naszych danych osobowych.

Rzeczywiście kserowanie może ułatwiać kradzież tożsamości, która z kolei może spowodować bardzo poważne konsekwencje finansowe i prawne. Łatwo wyobrazić sobie taką sytuację, w której takie ksero trafia w ręce osób, które nie powinny mieć do nich wglądu. Okradziony z danych nie wie też, że kopia jest w czyimś posiadaniu i nie zgłasza tego, jak w przypadku kradzieży.

Przed dwoma laty głośny był przypadek z Opola. Poszkodowani dowiedzieli się o niespłaconych kredytach dopiero, kiedy komornik zapukał do drzwi. Oszuści znając wszystkie dane do zawarcia umowy kredytowej na zakup w sklepie internetowym zmieniali tylko adres dostawy. Odbierali zakupiony sprzęt, a płacić miały ofiary kradzieży informacji zapisanych w dowodzie. Oszustwo było możliwe również i dlatego, że dowody osobiste nie trafiły do międzybankowej bazy dokumentów zastrzeżonych. Zgodnie z procedurą bank udzielający pożyczki na etapie weryfikacji danych sprawdza tylko tę bazę.

Dlatego w ocenie Edyty Bielak-Jomaa niezwykle ważne jest to szczególnie teraz, gdy coraz bardziej upowszechniają się praktyki sektora bankowego, który wykorzystuje prawo bankowe dające mu uprawnienia do przetwarzania informacji zapisanych w dokumentach. GIODO przekonuje jednak, że prawo zbierania i wykorzystywania danych nie jest równoznaczne z uprawnieniami do kserowania dokumentów, w których są zawarte.

Opinię swojej szefowej potwierdził też Andrzej Lewiński, z-ca GIODO, który w wywiadzie dla TVN 24 rozszerzył te zastrzeżenia do operatorów komórkowych.




Jego zdaniem kopiowanie dowodów osobistych przez wszystkie podmioty powinno ponownie zostać poddane analizie prawnej. Wprawdzie NSA stwierdził już w 2001 roku, że ta czynność jako czysto techniczna i nie może podlegać ocenom GIODO, ale Lewiński widzi jednak potrzebę powrotu do rozpatrzenia tej kwestii ze względu na bezpieczeństwo i nowe możliwości proceduralne w bankach. Przykładem może tu być procedura, która dopuszcza ksero dowodu do zaciągnięcia pożyczki przez internet.

Co to oznacza dla klientów? Wszystko wskazuje na to, że na razie nic. Takie wnioski można wysunąć z odpowiedzi firm, które dokumenty kserują. - Na razie działamy zgodnie z prawem i wszystkie stosowane przez nas procedury w tym zakresie zgodne są też z wyrokiem NSA z 2001 roku. Jeżeli jednak coś się tu zmieni, to oczywiście wtedy będziemy się dostosowywać do nowej wykładni - mówi Emilia Kasperczak, specjalista ds. relacji z mediami z mBanku.

Z kolei Wojciech Strzałkowski, rzecznik T-mobile przekonuje, że i w jego firmie wszystko przebiega bez zarzutu. Co więcej, podpisujący umowę nie jest do niczego zmuszany. - Od dawna w sklepach T-Mobile Polska klienci mają możliwość zawarcia umowy bez konieczności wykonania kopii dowodu osobistego. Jeżeli jednak zdecydują się na umożliwienie T-Mobile Polska wykonania kopii dokumentu potwierdzającego tożsamość jest ona oznaczana w sposób uniemożliwiający jej powtórne wykorzystanie - dodaje Strzałkowski.

...

W ogole nie powinno nikomu nic dawac to ze pozna dane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:51, 16 Gru 2015    Temat postu:

Kilkaset tysięcy błędów w bazach danych

- Thinkstock

Nieprawdziwe dane osobowe w samorządowych bazach danych mogą być groźne dla Polaków. Komornicy, policja czy urzędnicy mogą nas pomylić z kimś innych. Błędy wyszły na jaw przy okazji uruchomienia centralnego Systemu Rejestrów Państwowych - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Samorządowe bazy danych zawierają kilkaset tysięcy nieprawdziwych danych o Polakach, okazało się po porównaniu ich z rejestrem PESEL - informuje dziennik. Błędy dotyczą miejsca zamieszkania, zameldowania, danych osobowych rodziców, nazwisk rodowych, kodów pocztowych itp.
REKLAMA


Wypłynęły na światło dzienne dopiero teraz w związku z uruchomieniem centralnego Systemu Rejestrów Państwowych w marcu tego roku.

Nieścisłości i pomyłki mogą pociągnąć za sobą przykre konsekwencje dla obywateli, mogą być bowiem pomyleni z kimś innym przez komorników, policję czy urzędników administracji.

Większość pomyłek w bazach samorządowych to "zaszłości historyczne", czyli błędy popełniane przez urzędników przy wpisywaniu danych. Ich czyszczenie zajmie sporo czasu. Tym bardziej że nie wypracowano jak dotąd żadnej metody weryfikacji.

Gdańsk odnotował niezgodności z PESEL w liczbie 130 tys., Kielce – 100 tys. Urzędnicy z Katowic i Szczecina przyznają, że stracili już rachubę, "ale skala zjawiska jest bardzo duża".

W samym rejestrze PESEL też są luki, gdy chodzi np. o odnotowanie rozwodów, związków małżeńskich czy meldunek noworodka.

...

~Adaś : Co to za bandycki kraj, że na podstawie pesel i imienia i nazwiska można zaciągnąć na kogoś kredyt bez jego wiedzy? Kto ten bandytyzm ustanowił? Oczywiście, że prawnicy. To świadczy o ich moralności.

...

Obawiam sie ze banksterzy rzna glupa. Jak nie ma korzysci to potrafia postawic wymagania...

pracownik samorządowy : Jak można pisać takie bzdury? "Większość pomyłek w bazach samorządowych to "zaszłości historyczne", czyli błędy popełniane przez urzędników przy wpisywaniu danych. Ich czyszczenie zajmie sporo czasu. " Czyszczenie danych to my robiliśmy już kilka lat wstecz dla MSW. Przecież to właśnie pracownicy urzędów miast czy gmin do końca 2010r. uzupełniali wszystkie dane osobowe i aktualizowali rejestr Pesel. Tysiące rekordów zostało uzupełnionych o brakujące dane aktualne czy archiwalne. Uzupełnialiśmy wszystkie adresy stałe i czasowe, dane wszystkich wydanych dowodów osobistych, dane dotyczące wszystkich stanów cywilnych itd. Szukaliśmy brakujących danych w aktach stanu cywilnego u siebie i w innych USC dzwoniąc po całej Polsce, wyszukiwaliśmy dokumenty z kopert dowodowych. To gdzie podziały się te wysyłane dane??? Przecież mamy na to wszystko raporty z pracy w lokalnych bazach danych. Zmiany zostały zarejestrowane w wojewódzkich bazach danych, tylko "dziwnym zbiegiem okoliczności" nie w rejestrach Pesel w Warszawie. To nie wina samorządów, że teraz jest bałagan w danych osobowych. Zmarli "ożywają" , jedne adresy znikają, inne się pojawiają itp. To wina Źródła, a raczej BAGNA, z którego przez subskrybcję zaciągane są błędne nieaktualne dane do rejestrów mieszkańców. Lata mozolnej pracy tysięcy pracowników samorządowych poszło na marne? I dziś zamiast szukać winnych za cały ten bałagan, najlepiej zwalić winę na samorządy. To takie podziękowanie za lata ciężkiej, mozolnej pracy niedocenianych pracowników ewidencji ludności, d.o i usc.... ręce opadają.

...

Cenne uwagi znawcy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:42, 22 Gru 2015    Temat postu:

Wielka Brytania: sąd apelacyjny zmniejszył karę dla winnego manipulowania stopą Libor

Tom Hayes - AFP

Sąd apelacyjny w Londynie zmniejszył dzisiaj do 11 lat więzienia karę dla byłego tradera Citibanku i banku UBS Toma Hayesa, skazanego w pierwszej instancji na 14 lat pozbawienia wolności za współudział w manipulowaniu londyńską stopą kredytową Libor.

Sąd apelacyjny uwzględnił w swym orzeczeniu okoliczności łagodzące, w tym obciążenie skazanego zespołem Aspergera, czyli występującą od dzieciństwa psychopatią autystyczną. Jak zaznaczył w uzasadnieniu wyroku, choć Hayes wyrządził poważne szkody i "element odstraszania był oczywiście wymagany", to wymiar sankcji wykroczył poza to, co było niezbędne do ukarania sprawcy i ostrzeżenia innych.
REKLAMA


"Jednak sąd ten musi unaocznić wszystkim na rynku finansowym i innych rynkach londyńskiego City, że wynikiem tego rodzaju postępowania, polegającego na przestępczym manipulowaniu rynkami, będą surowe kary o znacznym wymiarze, który zależnie od okoliczności może być wyraźnie większy niż w obecnym łącznym wyroku" - dodaje uzasadnienie.

Zespół Aspergera stwierdzono u 36-letniego obecnie Hayesa krótko przed rozpoczęciem w maju jego 10-tygodniowego procesu w pierwszej instancji. W postępowaniu tym ława przysięgłych uznała, że oskarżony jest winien wszystkich ośmiu stawianych mu zarzutów. Dotyczyły one udziału w manipulowaniu stopą Libor w latach 2006-2010.

Orzeczona w pierwszej instancji kara wynosiła 9 i pół roku więzienia za czyny popełnione w UBS oraz 4 i pół roku za to, czego dopuścił się, pracując w Citibank. Obie sankcje miały być zastosowane jedna po drugiej.

Hayes jest pierwszą osobą skazaną w Wielkiej Brytanii w związku z aferą Libor. Jego rozpoczęty 26 maja proces oznaczał nową fazę działań wymiaru sprawiedliwości w mającej globalny wymiar sprawie, w której oskarżono 21 ludzi i nałożono na banki kary w łącznej kwocie około 9 mld dolarów.

...

Wspaniali bankofcy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:42, 23 Gru 2015    Temat postu:

Brytyjskie banki nie płacą podatków – mimo miliardowych zysków
Mateusz Madejski
dziennikarz

Czołowe banki inwestycyjne z brytyjskiej stolicy w ogóle nie płacą podaktów, fot. Peter Pearson Follow/Flickr

Pięć brytyjskich oddziałów banków inwestycyjnych nie zapłaciło w zeszłym roku ani pensa podatku. - Gdy banki mają kłopoty, polegają na podatnikach. Ale same migają się od fiskusa – grzmią brytyjscy politycy.

Spośród siedmiu oddziałów największych banków inwestycyjnych na Wyspach, aż pięć nie zapłaciło w 2014 roku żadnego podatku korporacyjnego – wynika z informacji agencji Reuters. Do tych, które podatków nie zapłaciły w ogóle, należą takie firmy, jak JP Morgan, Bank of America Merrill Lynch, Deutsche Bank AG, Nomura Holding i Morgan Stanley. Łącznie wszystkie siedem największych banków inwestycyjnych oddało fiskusowi w zeszłym roku zaledwie 21 milionów funtów. Szacuje się, że łączne przychody siedmiu banków przekraczają 20 miliardów funtów.
REKLAMA


Jak to możliwe, że przynoszące tak ogromne zyski instytucje unikają urzędów skarbowych? Firmy raportują straty w Wielkiej Brytanii i jednocześnie informują, że mają zyski w mniejszych krajach, które mają korzystniejsze prawo podatkowe. Na przykład w Luksemburgu. Tak było w przypadku Deutsche Banku. Europejski oddział inwestycyjny firmy mieści się w Londynie i tam zatrudnia osiem tysięcy bankierów. Mimo tego, londyński oddział zanotował stratę ponad 2 miliardów dolarów w 2014 roku. Co ciekawe, półmiliardowy zysk przyniósł luksemburski oddział, mimo tego, że zatrudnia zaledwie 600 osób.

- Zapewnienia banków, że będą grały fair, okazały się farsą – podsumował w wypowiedzi dla Reutersa laburzystowski poseł John Mann.

Informacje wyszły na jaw z powodu nowych przepisów unijnych, które weszły w życie w 2013 roku i nakazują bankom publikowanie dochodów z poszczególnych krajów.

Banki jednak nie są jedynymi firmami, które są oskarżane na Wyspach o unikanie płacenia podatków. W ostatnich latach krytykowano za to takie firmy, jak Google, Starbucks czy Amazon. Niedawno wyszło też na jaw, że Netflix – firma pozwalająca na oglądanie filmów i seriali w internecie – również nie zapłaciła w zeszłym roku ani grosza podatku w Wielkiej Brytanii – mimo przychodów przekraczających 200 milionów funtów.

...

BANKSTERZY PODATKOW NIE PLACA TYLKO PANSTWO IM PLACI PODATKI!
Jako procenty od obligacji a takze przez wulgarna ,,pomoc dla bankow". I TAKA JEST PRAWDA! PETRU I WYBORCZA KLAMIA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:07, 29 Gru 2015    Temat postu:

Kradli dane, a później wyłudzali kredyty
Tomasz Pajączek
Dziennikarz Onetu

Kradli dane, a później wyłudzali kredyty - Shutterstock

Pochodzą z Dolnego Śląska, ale działali na terenie całego kraju. Zaczynało się od tego, że kradli dane osób, którym proponowali fikcyjne zatrudnienie. Następnie zaciągali na ich konto kredyty. Trzy osoby zamieszane w oszustwo trafiły już do aresztu. Jedna ma dozór policji. Natomiast 15-letnią członkini grupy umieszczono w ośrodku dla nieletnich.

Rozbicie grupy przestępczej, która zajmowała się wyłudzaniem kredytów gotówkowych, to efekt pracy policjantów z Głogowa i Góry. W sprawie zatrzymano w sumie pięć osób, w tym jedną nieletnią.
REKLAMA


Mechanizm działania oszustów był prosty. Wiadomo, że sprawcy zdobywali dane osobowe, proponując poszkodowanym zatrudnienie. W ten sposób grupa uzyskiwała dostęp do dokumentów i do danych bankowych potencjalnych pracowników.

Wykorzystując podstępem zdobyte dane, oszuści wyłudzali kredyty i pożyczki, głównie "chwilówki". – Osoby poszkodowane nie wiedziały, że padają ofiarą wyrafinowanego działania przestępców. O tym, że zostały tzw. "słupami" dowiadywały się po otrzymaniu wezwania do spłaty pożyczek – tłumaczy Bogdan Kaleta z głogowskiej policji.

W końcu jednak oszustów udało się rozpracować. Pierwszym zatrzymanym, tuż przed świętami, został 17-latek, który zajmował się werbowaniem potencjalnych "słupów". Reszta przestępczej szajki wpadła w ręce funkcjonariuszy w Wigilię.

Zatrzymani to dwaj mężczyźni w wieku 27 i 39 lat, a także 19-latka i 15-latka. Wszyscy usłyszeli już zarzuty dokonania oszustw lub usiłowania ich dokonania oraz kradzieży dokumentów i posługiwania się nimi w celu wyłudzenia pożyczek. Straty, jakie spowodowali sięgają kilku tysięcy złotych. Choć, jak podkreśla policja, to może być dopiero początek, bo oszuści działali na terenie całego kraju. Grozi im do ośmiu lat więzienia, z kolei o losie nieletniej zdecyduje sąd rodzinny.

...

Jak mozna pozyczac ,,na dane" nie widzac dowodu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:26, 31 Gru 2015    Temat postu:

Riposta klientów we Francji na wprowadzanie opłat za konta bankowe
Środa, 30 grudnia 2015, źródło:IAR
fot.Fotolia / Fotolia
W niektórych bankach we Francji od 1 stycznia wzrosną opłaty za posiadanie konta. W innych zostaną dopiero wprowadzone. Klienci nie czekają do Nowego Roku i już teraz próbują się przeciwstawiać tym planom.

W związku z tą sprawą Francuskie Stowarzyszenie Użytkowników Banków zaalarmowało biuro odpowiedzialne za ściganie łamania przepisów o uczciwej konkurencji i żandarmerię, nadzorującą sektor bankowości.

W przypadku dwóch wielkich banków BNP Paribas i Societe Generale, które do tej pory oferowały prowadzenia konta za darmo, klient będzie płacił rocznie odpowiednio 30 i 24 euro.

Stowarzyszenie Użytkowników Banków wezwało klientów do buntu i odmowy ponoszenia tych dodatkowych kosztów, gdyż - jego zdaniem - nowe przepisy naruszają francuskie prawo. Bank ma obowiązek na dwa miesiące wcześniej poinformować klienta listownie o podejmowanych przez siebie krokach. W tym przypadku tak się nie stało. Ludzie o wszystkim dowiedzieli się z mediów.

Stowarzyszenie oskarża władze o bierność, a postępowanie banków określa mianem rozboju w biały dzień.

...

Takie rzeczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:33, 15 Sty 2016    Temat postu:

KNF: Nie korzystamy bezpiecznie z bankowości elektronicznej
Czwartek, 14 stycznia 2016, źródło:PAP
Poczucie bezpieczeństwa w bankowości elektronicznej usypia czujność jej użytkowników - wynika z badania świadomości użytkowników bankowości elektronicznej, przeprowadzonego na zlecenie KNF. Z badania wynika m.in, że większość właścicieli kont nie zmienia cyklicznie hasła dostępu do konta.


Z badania, przeprowadzonego na zlecenie KNF przez TNS Polska wynika, że blisko połowa użytkowników bankowości elektronicznej korzysta z niej co najmniej raz w tygodniu, a 13 proc. codziennie.



W przekazanej w czwartek informacji KNF relacjonuje, że bankowość elektroniczna w ocenie ankietowanych wydaje się być rozwiązaniem bezpiecznym.

"Ponad 90 proc. respondentów zadeklarowało, że nie zostało ofiarą cyberataków. Z taką formą próby przestępstwa świadomie spotkało się - w zależności od rodzaju ataku - od 1 do 5 proc. Użytkownicy bankowości elektronicznej najczęściej wskazywali na przypadki otrzymywania fałszywej wiadomości z odnośnikiem do strony udającej bankową, na której wpisuje się dane do logowania oraz próby zainfekowania komputera wirusem, który może przejąć kontrolę nad dostępem do rachunku bankowego. Jednocześnie 7 proc. badanych nie ma pewności, czy nie próbowano przeprowadzić cyberataku na ich rachunek bankowy. Ankietowani rzadziej wskazywali na przypadki udostępnienia danych z karty kredytowej przez telefon lub na niezaufanej stronie" - informuje KNF.

Wyniki badania pokazują jednak, zaznacza komisja, że brak negatywnych doświadczeń lub świadomości ich wystąpienia, usypiają czujność użytkowników bankowości elektronicznej.

"Z badania wynika, że 68 proc. korzystających z tego kanału nie zmienia cyklicznie hasła dostępu do panelu bankowego, 55 proc. nie wpisuje ręcznie numeru rachunku wykonując przelew internetowy, a połowa badanych nie przegląda na bieżąco historii rachunku pod kątem podejrzanych transakcji. Natomiast nieco ponad połowa zainstalowała i aktualizuje na bieżąco programy antywirusowe, które może uchronić komputer przed złośliwym oprogramowaniem" - czytamy w informacji.

Z badania KNF wynika także, że logując się do panelu bankowego klienci najczęściej korzystają z komputera przenośnego (laptopa) - na to urządzenie wskazało 79 proc. użytkowników. Do operacji w internecie używane są też komputery stacjonarne (28 proc.). Rzadziej wykorzystywane do logowania są urządzenia mobilne, takie jak telefony komórkowe (21 proc.) i tablety (5 proc.).

"Jako KNF zobowiązujemy banki do podwyższania standardów bezpieczeństwa i utrzymywania infrastruktury teleinformatycznej na odpowiednio wysokim poziomie. Zwykle jednak celem ataku nie jest bank, ale jego klient. Dlatego istotne jest budowanie właściwych postaw, które mogą zwiększyć bezpieczeństwo środków finansowych" - komentuje badanie szef KNF Andrzej Jakubiak.

...

Nowa technika stary czlowiek upadly i grzeszny. Dlatego wszystko sie zmienia OPROCZ NAUKI KOSCIOLA KTORY ZAJMUJE SIE CALY CZAS TA NATURA! A ona sie nie zmienila.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:31, 21 Sty 2016    Temat postu:

Plastikowe wojny
Sobota, 16 maja 2015, źródło:Gazeta Bankowa
Właściciele bankomatów, którzy stracili możliwość łupienia klientów, próbują sobie odbić straty wracając do opłat za korzystanie z kart i bankomatów.


W połowie ubiegłego roku stawki opłaty od transakcji bezgotówkowych (tzw. interchange) zostały obniżone do 0,5 proc. wartości transakcji. Pod koniec stycznia br. w życie weszła kolejna nowelizacja – w przypadku kart kredytowych opłata została zmniejszona do 0,3 proc. wartości transakcji, a dla kart debetowych do 0,2 proc.



Jest to pokłosie ubiegłorocznych uzgodnień komisji gospodarczo-monetarnej Parlamentu Europejskiego i negocjatorów krajów członkowskich Unii. Ich efektem było zapowiedzenie rozliczania opłaty interchange na identycznych zasadach w całej UE. Opłaty krajowe kartami debetowymi obłożone miały zostać opłatą na maksymalnym poziomie 0,2 proc. Dla transakcji międzynarodowych maksymalna wartość również wynieść ma 0,2 proc. Dla kart kredytowych wysokość opłaty od transakcji bezgotówkowych ustalona została na poziomie 0,3 proc. wartości transakcji. Nowe zasady miały nie obowiązywać kart firmowych.

Przepisy te miały wejść w życie w ciągu pół roku, jednak polski parlament pospieszany przez senacką komisję finansów stosowną nowelizację ustawy podjął już w na początku 2015 r.

Szczytne cele i efekty uboczne

Dla Polaków decyzja ta miała być swoistym równaniem do Zachodu, ponieważ stawki 0,2 proc. i 0,3 proc. obowiązywały już w większości krajów Unii. Jak przekonywali w mediach przedstawiciele rządzącej koalicji, nowelizacja miała też pomóc polskiemu rynkowi agentów rozliczeniowych, dla których maksymalny poziom opłaty interchange wynosił 0,5 proc. Rozwój polskich organizacji kartowych ma zapewnić zapis o nowym, dłuższym o dwa lata (z 3 do 5) okresie, w którym maksymalne stawki opłat interchange nie obowiązują (w przypadku uruchomienia działalności przez nową organizację).

Głównym celem zmian było obniżenie kosztów ponoszonych przez punkty korzystające z transakcji bezgotówkowych – przede wszystkim właścicieli sklepów czy restauracji. Pozwoliłoby to na obniżenie cen towarów i świadczonych usług (a tym samym opłaciło się także klientom) oraz na upowszechnienie transakcji bezgotówkowych. Ponadto mniej gotówki w obrocie zmniejszyłoby szarą strefę.

Nowe, niższe opłaty uderzyły rykoszetem we właścicieli sieci bankomatów. Polski rynek kart płatniczych od lat przesuwa się w kierunku kart debetowych (czyli o niższej opłacie interchange). W 2008 r. Polacy posiadali 10 mln kart kredytowych (w przeliczeniu na liczbę mieszkańców stawiało to Polaków przed Francją czy Niemcami), ale według ostatniego raportu NBP o kartach płatniczych, obecnie jest ich w portfelach Polaków 6 mln.

Przybywa za to kart debetowych. Pod koniec ubiegłego roku na polskim rynku ich liczba sięgnęła ponad 29 mln i jest w trendzie wzrostowym. Wraz ze wzrostem liczby posiadaczy kart debetowych rośnie liczba transakcji bezgotówkowych i gotówkowych. Pod koniec III kwartału 2014 r. w Polsce było 19 695 bankomatów. Ich liczba w ciągu roku rosła. W wrześniu średnio dziennie dokonywano w jednym bankomacie 115 transakcji.

I w tym właściciele bankomatów upatrzyli sposób na rekompensatę utraconych zysków z racji obniżek stawek interchange. Właściciele największych sieci skupieni w ramach Rady Wydawców Kart Bankowych zdecydowali o wprowadzeniu nowych wyższych opłat za korzystanie z ich urządzeń. Opłat na tyle wysokich, że banki nie zgodzą się ich pokrywać, lecz przerzucą w jakiejś formie na swoich klientów.

Bankomatowy plan B

Dotychczas istniejące opłaty typu interchange przy korzystaniu z bankomatów były zazwyczaj płacone przez banki. W niektórych wypadkach banki decydowały się na pokrycie opłat nawet za transakcje dokonywane w bankomatach konkurencji. W przypadku zapowiadanego drastycznego podniesienia tych opłat, kosztami zostaną obciążeni użytkownicy kart. Jak ustalił „Dziennik Gazeta Prawna”, istnieje również alternatywny plan wprowadzenia opłat typu „surcharge”. Te z kolei płaciliby klienci za każdym razem dokonując transakcji w bankomacie. Prowizja trafiałaby bezpośrednio do właściciela maszyny, co oznaczałoby, że zyskałyby wielkie sieci.

Na efekty nie było trzeba długo czekać. Pierwszym, który zaczął wprowadzać spore zmiany okazał się Bank Pekao SA, który już w zeszłym roku zlikwidował możliwość bezpłatnego korzystania z bankomatów konkurencyjnego WBK. Teraz zapowiedział, że zlikwidowana zostanie też możliwość bezpłatnego korzystania z sieci bankomatów Euronet. Przez rok „przejściowy” wynosić będzie 1,49 zł, ale od kwietnia 2016 znacznie wzrośnie. Wspomniany WBK planuje natomiast wprowadzenie kart bankomatowych, służących do wypłacania gotówki wyłącznie z własnych bankomatów

Jeżeli właściciele bankomatów będą dyktować coraz wyższe stawki, niewykluczone jest, że banki zakupią własne maszyny i karty, co znacznie utrudni możliwość wypłacania gotówki.

Powrót do przeszłości

W kontekście zmian dotyczących płatności kartami płatniczymi warto przypomnieć o postulowanym przez Koalicję na Rzecz Obrotu Bezgotówkowego w ubiegłym roku limicie płatności gotówkowej. Instytucje finansowe proponowały obniżenie limitu regulowania należności gotówkowej do tysiąca euro (lub równowartości) z 15 tys. euro. Powyżej tej kwoty przedsiębiorcy musieliby korzystać z kart płatniczych lub przelewów.

Drastyczne obniżenie limitu płatności gotówkowej miało w założeniu dotyczyć jedynie przedsiębiorstw i pomóc w zwalczaniu szarej strefy. W Polsce szacowana jest ona na ok. 25 proc. i jest jedną z najwyższych w krajach wspólnoty. Limit w połączeniu z wprowadzanymi opłatami za korzystanie z bankomatów są dwoma narzędziami, które mogą prowadzić do ograniczenia fizycznego pieniądza na rynku.

Konflikt między właścicielami bankomatów i bankami doprowadzić może nie tylko do niedogodności w postaci poszukiwania przez klientów banków punktów, gdzie mogliby wypłacać gotówkę, ale również od wygenerowania olbrzymich kosztów związanych z wymianą kart i bankomatów. Jeszcze większe będą koszty ewentualnej produkcji i kolportowania oraz konserwacji nowych, własnych sieci bankomatów, które byłyby alternatywą dla opodatkowanych sieciówek. Oczywiście banki, które zdecydują się na tę operację, będą szukać środków w kieszeniach swoich klientów.

A więc, dla klienta dobrze już było, teraz będzie lepiej: drożej i mniej wygodnie.

...

Jak zwykle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:58, 01 Lut 2016    Temat postu:

Wirus podmieniający numery kont. Banki ostrzegają

- istock

Banki ostrzegają przed nowym wirusem, który podmienia numery kont podczas robienia przelewów przez internet. Zupełnie nieświadomie można przelać swoje pieniądze na konto oszusta.

Klienci Deutsche Banku otrzymali w ostatnich dniach informację dotyczącą bezpieczeństwa ich rachunków bankowych.
REKLAMA

"Informujemy, że został zidentyfikowany nowy rodzaj złośliwego oprogramowania atakujący użytkowników korzystających z nieaktualnych wersji przeglądarki internetowej FireFox" - czytamy w komunikacie.

W grudniu podobne ostrzeżenie do swoich klientów wysłał mBank. "Informujemy, że w sieci nadal aktywny jest trojan mogący podmieniać numery rachunków klientów podczas wykonywania przelewów w serwisie internetowym" - czytamy na stronie banku.

Problem jednak nie dotyczy jedynie DB i mBanku. Zagrożenie dotyczy użytkowników serwisów bankowości elektronicznej wszystkich polskich banków.

Jak działa wirus?

Działanie wirusa polega na automatycznej podmianie numeru rachunku przed autoryzacją przelewu, przy czym na ekranie zainfekowanej przeglądarki użytkownikowi prezentowany jest wprowadzony przez niego numer rachunku odbiorcy. Na tym etapie użytkownicy nie są świadomi działania wirusa.

Osoba, która nie zauważy tej zmiany może przelać środki na inny rachunek bankowy, zazwyczaj założony na sfałszowane dane lub tzw. "słupa".

Podmieniony numer rachunku bankowego pojawia się jednak w SMS-ie wysłanym przez bank, który potrzebny jest do autoryzacji transakcji. Warto więc sprawdzić, czy podany tam numer rachunku bankowego zgadza się z numerem, który wpisaliśmy w przelewie.

Oszustwo można wykryć także po fakcie, sprawdzając transakcje w historii przelewów.

Bank przypomina o zasadach bezpieczeństwa

Przy okazji komunikatu o zagrożeniu ze strony złośliwego wirusa, Deutsche Bank postanowił przypomnieć kilka podstawowych zasad bezpiecznego korzystania z bankowości internetowej.
Korzystanie z bankowości internetowej tylko na zaufanych komputerach oraz z wykorzystaniem zaufanych sieci. Nie zalecamy logowania się do systemu z komputerów ogólnodostępnych (np. w kawiarenkach internetowych), podobnie jak logowania się za pośrednictwem nieznanych bądź niezaufanych sieci bezprzewodowych.
Nieotwieranie wiadomości mailowych od nieznanych nadawców. Wiadomości e-mail to jedna z najpopularniejszych dróg dystrybucji złośliwego oprogramowania.
Instalację oraz bieżącą aktualizację wyłącznie legalnego oprogramowania z zaufanych źródeł i stosowanie się do zaleceń producentów (pakiety instalacyjne oprogramowania pobieranego z niepewnych źródeł mogą być zainfekowane oprogramowaniem złośliwym)

...

Znow nowe ,,sposoby".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:13, 29 Lut 2016    Temat postu:

IAR

Janusz Szewczak promuje książkę "Banksterzy"
Janusz Szewczak (z prawej) - Marcin Obara / PAP

Janusz Szewczak promuje książkę "Banksterzy". Poseł i publicysta ekonomiczny opisał mechanizmy, które rządzą światem finansów w przeszłości i dziś.

Autor podkreślił, że banki udają instytucje zaufania publicznego, a tak naprawę są to prywatne firmy nastawione na jak najwyższy zysk.
REKLAMA


Janusz Szewczak zwrócił uwagę, że kryzys z 2008 roku nie wyhamował chciwości bankowców, przez co , jego zdaniem, jesteśmy u progu kolejnego kryzysu. Zwrócił on uwagę, że w roku 2016 zadłużenie świata wynosi około 200 bilionów dolarów, a świat zalany jest przez tak zwane toksyczne produkty, które nie mają faktycznej wartości.

Słowo wstępne do książki napisał Maciej Pawlicki, reżyser telewizyjny oraz lider ruchu Stop Bankowemu Bezprawiu. Jego zdaniem książka odsłania nieznane dotychczas kulisy działalności banków. Zaznaczył, że po roku działalności w stowarzyszeniu dowiedział się o wielu nieprawidłowościach w systemie bankowym. Natomiast lektura książki wywołała u niego przerażenie skalą nieuczciwości bankowców. Pawlicki podkreślił, że treść książki składa się z faktów, a nie domysłów i teorii spiskowych.

Głos w sprawie książki "Banksterzy" zabrał także ekonomista Witold Modzelewski. Uważa on, że w dzisiejszych czasach rządy wielu krajów ulegają presji bankowców, co ma wpływ na stanowienie prawa. Ekonomista podkreślił, że najwyższy czas na zmiany. Zaznaczył on, że rządy powinny zacząć myśleć o stabilności finansowej obywateli, a nie instytucji bankowych.

Książka "Banksterzy" ukazała się nakładem wydawnictwa Biały Kruk.

...

Ciekawe nawet jesli przerysowane. Chetnie sie zapoznam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:02, 18 Mar 2016    Temat postu:

Chcesz zarobić na lokacie? Uważaj na pułapki!
- Shutterstock

Masz trochę wolnej gotówki, chcesz ją bezpiecznie przechować i trochę na tym zyskać, więc zakładasz lokatę. Kilka klików na stronie twojego banku i jest. Ale co? Lokata na jeden procent?! Z wpłaconych 10 tys. zł po roku otrzymasz 100 zł… Z tego jeszcze fiskus zabierze ci 19 zł. Wiadomo, że lokaty nie są od szybkiego pomnażania oszczędności, ale jeden procent brzmi rzeczywiście mało atrakcyjnie. Co prawda nie ma inflacji, więc ten zysk jest „na czysto”, jednak w pamięci masz reklamy lokat na 3, 3,2 lub nawet 3,6 procent. Dlaczego twój bank daje ci tylko jeden?

Prościej jest, gdy nie jesteś klientem banku, w którym chcesz założyć lokatę. Jednak tu również mogą – choć nie muszą – na ciebie czyhać pułapki. Są oferty proste – wpłacasz pieniądze na lokatę i już. Bywa jednak, że aby uzyskać atrakcyjne oprocentowanie, musisz założyć konto w tym banku. Samo założenie nic nie kosztuje, ale prowadzenie już owszem. Trzeba się dowiedzieć, ile zapłacimy lub jaką aktywnością na koncie trzeba się wykazać, aby opłat nie było.
REKLAMA
REKLAMA


Sprawdź dokładnie warunki oferty

Jeśli masz płacić za nowe konto (lub za kartę wydaną do niego), a nie zamierzasz z niego korzystać, skalkuluj, czy opłaca ci się taka oferta. Wyższe oprocentowanie może nie zrekompensować ci opłat za konto. Jednak nie odrzucaj takiej oferty bez sprawdzenia. Możesz zyskać dwukrotnie. Sprawdź, czy proponowane ci konto nie jest lepsze od tego, z którego obecnie korzystasz. Jeśli bank poważnie podchodzi do zdobywania nowych klientów, to powinien przygotować dobrą ofertę. Często nowi klienci są lepiej traktowani niż „zasiedziali”.

Obecnie na rynku konto za zero złotych niewiele znaczy. „Zero” jest tylko wtedy, jeśli spełnisz wiele warunków. Będziesz aktywnie korzystał z karty, miał na koncie odpowiednio wysokie obroty itp. Za każdą dodatkową usługę – kredyt odnawialny w koncie, wypłaty z bankomatów nienależących do banków – płacisz. Warto więc przeanalizować swoje potrzeby, sposób, w jaki korzystamy z rachunku i sprawdzić, czy w innym banku nie będzie nam lepiej.

Samo przeniesienie konta nie powinno być nadmiernie kłopotliwe. Banki – stary i nowy – rozliczą się między sobą. Tobie pozostanie dopilnowanie, aby pracodawca czy urząd skarbowy mieli właściwy numer rachunku. Pamiętaj jednak, że jak już zmienisz bank, założysz w nim lokatę, to kolejnej już nie dostaniesz na tak atrakcyjnych warunkach.

Kolejnym – często stosowanym – warunkiem lokat na trzy procent, jest ograniczenie wysokości wpłacanej kwoty lub liczby lokat. Jeśli dysponujesz sporą gotówką, to może się okazać, że nie całą kwotę korzystnie ulokujesz.

Banki oferują preferencyjne oprocentowanie lokat z dwóch powodów. Pierwszy, to chęć pozyskania pieniędzy z rynku. Mogą je pożyczać od innych banków, emitować obligacje lub właśnie pozyskiwać od klientów. Drugi, to chęć powiększenia liczby klientów. Oczywiście po to, aby na nich zarabiać. Zakładając lokatę dajesz bankowi swoje dane osobowe, które będzie wykorzystywał do oferowania ci różnych produktów, nie tylko swoich, ale często również instytucji, z którymi współpracuje, np. firm ubezpieczeniowych (zgodę na wykorzystywanie danych do celów marketingowych możesz cofnąć).

Uważaj na oferty pozabankowe!

Bez szczególnego entuzjazmu należy również traktować produkty inwestycyjne ubrane w szatę lokaty. Nawet takie, które mają gwarancję zachowania kapitału – te z reguły nawet przy korzystnych warunkach na rynku oferują niewielki zarobek, a przy niekorzystnych odzyskujemy kwotę, którą wpłaciliśmy. W porównaniu nawet do najgorszej lokaty jesteśmy stratni. Jeśli już interesujemy się takimi rozwiązaniami, warto wziąć pod uwagę zainwestowanie w bezpieczne fundusze inwestycyjne. Tu co prawda nikt nam nie zagwarantuje nienaruszalności kapitału, ale zarobek w okolicach trzech procent jest realny. Są banki, które pośredniczą w kupowaniu przez swoich klientów jednostek funduszy bez prowizji, dają możliwość ich porównywania itp.

Tu też dochodzimy do odpowiedzi na pytanie, dlaczego w ofertach banków są lokaty na jeden procent lub nawet gorsze. Dla klienta założenie takiej lokaty jest najprostsze, nie wiąże się z żadnym wysiłkiem. Każde inne rozwiązanie wymaga pewnego zaangażowania, sprawdzenia gwiazdek, analizowania. Nie każdy ma na to czas oraz chęć i banki skwapliwie z tego korzystają.

...

Wiadomo ze ,,oferty" na 1% to podstep...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:03, 21 Mar 2016    Temat postu:

IAR

KNF ostrzega: duże ryzyko utraty swoich pieniędzy
- Iza Procyk-Lewandowska / Onet

Uwaga na oszustów. Komisja Nadzoru Finansowego ostrzega przed firmami finansowymi. Na specjalnej liście KNF znalazło się 130 podmiotów - powierzenie im swoich pieniędzy grozi ich utratą. Ponad 60 z nich znajduje się w kategorii prowadzenia działalności bankowej bez zezwolenia.

KNF ostrzega: uwaga na ryzyko utraty kapitału

Przedstawiciel biura prasowego KNF, Maciej Krzysztoszek podkreśla, że nawet najlepsze przepisy nie są w stanie ochronić pieniędzy Polaków. Konsumenci, powierzając komuś swoje oszczędności, zdaniem rozmówcy IAR, powinni wykazać się rozsądkiem i uwagą.
REKLAMA
REKLAMA


Warto pamiętać, że każdy zysk, który jest wyższy od przeciętnego wiąże się też z wyższym ryzykiem utraty kapitału.

KNF: warto sprawdzać listę ostrzeżeń publicznych

Maciej Krzysztoszek wyjaśnia, że powierzając pieniądze instytucji warto sprawdzić, czy nie występuje ona na tak zwanej liście ostrzeżeń publicznych KNF. Taki spis można znaleźć na stronie internetowej Komisji. Warto także sprawdzić, czy wpłacane pieniądze będą objęte ochroną Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Pomóc, zdaniem rozmówcy IAR, może też zasięgnięcie opinii o firmie za pośrednictwem forów internetowych.

KNF ma nowe uprawnienia

Zmiany w ustawie o nadzorze nad rynkiem finansowym dały Komisji dodatkowe uprawnienia. Od końca ubiegłego roku, KNF może przeprowadzić postępowanie wyjaśniające nawet wobec podmiotów, których nie nadzoruje.

Założyciele Amber Gold, Marcin i Katarzyna P. oskarżeni są o pranie brudnych pieniędzy i fałszowanie dokumentów. Grozi im 15 lat więzienia. Komisja Nadzoru Finansowego jest oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie.

...

Jest internet, ludzie dziela sie wiedza. MOZECIE NAWET ZNALEZC LISTE OSZUKANCZYCH NUMEROW TELEFONICZNYCH Z ,,PROPOZYCJAMI FINANSOWYMI". To jak mozna jeszcze dac sie nabierac?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:55, 31 Mar 2016    Temat postu:

Ile kosztuje twoje konto za zero złotych? Możesz się zdziwić
shutterstock_258556331 - Shutterstock

Sześć złotych za prowadzenie karty, 50 groszy za przelew, jeśli wykonasz więcej niż trzy, 30 zł za odnowienie kredytu w koncie no i oczywiście pięć złotych za wypłacenie pieniędzy z bankomatu – to niektóre opłaty związane z darmowym rachunkiem. Marnym pocieszeniem jest, że samo utrzymywanie konta rzeczywiście jest gratis.

Realnie bezpłatne rachunki niektóre banki prowadziły jeszcze parę lat temu. Taka oferta nie była rzadkością. Co prawda w taryfach opłat widniały kwoty za poszczególne usługi, jednak wystarczyła nawet minimalna aktywność, aby ich uniknąć – np. w ciągu miesiąca zapłacić kartą za w sumie sto złotych.
REKLAMA
REKLAMA


Banki stać było na taki gest – dużo zarabiały na kredytach hipotecznych, konsumpcyjnych, klienci chętnie wpłacali im pieniądze na dobrze oprocentowane lokaty. Obecnie w erze rekordowo niskich stóp procentowych, czyli taniego pieniądza na rynku, bankom trudniej jest zarabiać.

Mają nowe sposoby na zarabianie

Banki wprowadzają nowe opłaty, podnoszą dotychczasowe, a do tego często jeszcze zwiększają limity operacji, dzięki którym możliwe jest uniknięcie kosztów. Klienci pewnego banku tylko od początku tego roku otrzymali kilkanaście i informacji o zmianie tabeli opłat i prowizji oraz regulaminów. Wszystkie wiązały się z podwyżkami.

Nie oznacza to jednak, że klienci są bezbronni. Banki szukają możliwości zwiększania przychodów, ale też szukają nowych klientów. Rynek detaliczny jest dla nich trudny i jeśli chcą zwiększać w nim swoje udziały, to muszą się postarać. O ile „starych” klientów traktują różnie, to do nowych się wdzięczą.

Dlatego dobrym sposobem na obniżenie kosztów może być przeniesienie rachunku do innego banku, który rzeczywiście da nam dużo za darmo. Musimy się tylko upewnić, jak długo z tej darmowej opcji będziemy mogli korzystać – aby się nie okazało, że po promocyjnym kwartale zaczniemy być traktowani jak „starzy” klienci.

Zmiana bez formalności

A wcale nie jest prawdą, że niechętnie zmieniamy banki. Decyduje się na taki krok nawet kilkadziesiąt tysięcy osób rocznie. Pośredniczy w tym Krajowa Izba Rozliczeniowa S.A., która udostępnia bankom specjalistyczną usługę – „Moduł do obsługi przenoszenia rachunków i usług płatniczych”, działający w ramach systemu Ognivo. Dzięki tej usłudze możliwe jest sprawne przenoszenie rachunków bankowych, w tym wymiana informacji pomiędzy dotychczasowym a nowym bankiem".

Nie musimy się również przejmować formalnościami. Podpisując z bankiem umowę możemy podpisać pełnomocnictwo, dzięki któremu zajmie się on sprawami formalnymi – poinformowaniem o zmianie urzędu skarbowego (to szczególnie ważne, jeśli spodziewamy się zwrotu podatku), pracodawcy czy ZUS-u. Przejmie również polecenia zapłaty, jeśli mamy takie ustanowione.

Banki chętnie przenoszą do siebie wszystkie dotychczasowe usługi (na których – w przeciwieństwie do prowadzenia samego rachunku – zarabiają), czyli nowy bank spłaci w dotychczasowym twój debet bądź kredyt odnawialny w koncie i takie samo zadłużenie ustanowi w nowym rachunku. Z reguły proste jest również przeniesienie karty kredytowej (wraz z zadłużeniem). Posiadanie karty kredytowej w tym samym banku, co rachunku, jest o tyle wygodne, że nie musimy pamiętać o spłacie – dokonuje się ona automatycznie.

Przenosząc – poza rachunkiem – różne usługi pamiętajmy o porównaniu ich „ceny”. Jeśli są wyższe niż dotychczasowe, mogą skonsumować korzyści wynikające z zamiany miejsca prowadzenia podstawowego rachunku.

Uwaga na promocje, które wiążą

Wiele osób powstrzymuje przed zmianą właśnie fakt, że ma w swoim banku kartę kredytową czy kredyt hipoteczny. Przeniesienie karty, jak pisaliśmy, z reguły jest bardzo proste, o tyle z kredytem sprawa jest bardziej kłopotliwa. Po pierwsze, wygodniej jest, gdy bank nam ściąga ratę kredytu z konta – nie musimy pamiętać o przelewie. Po drugie, może się okazać, że podpisując umowę kredytową zobowiązaliśmy się do prowadzenia konta – transakcja wiązana. Wtedy jego likwidacja zależy od zapisów promocyjnych.

Jeśli musimy mieć rachunek w banku, w którym jesteśmy zadłużeni, to możemy zrezygnować z karty i wszystkich innych usług, za które ponosimy opłaty. Wtedy znacznie ograniczymy jego koszt. Do bieżącej działalności będziemy mieć nowe, tańsze lub wygodniejsze konto, a dotychczasowe tylko do spłaty rat.

Tu uwaga dla łowców promocji. O ile warto korzystać z promocyjnych ofert, to raczej na zasadzie, gdzie będzie nam docelowo korzystniej. Unikajmy promocji dla samych promocji, bo dostaniemy smartfona, brelok czy weźmiemy udział w losowaniu cenniejszych nagród, a może się okazać, że w zamian za promocyjny bonus będziemy musieli prowadzić drogie konto przez np. minimum dwa lata. Zmiany są dobre, pod warunkiem, że przemyślane.

...

Sami widzicie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:26, 08 Kwi 2016    Temat postu:

Kredyt aż po grób. W Polsce wzrasta liczba osób z depresją z powodów finansowych
Tomasz Gdaniec
8 kwietnia 2016, 08:37
• Naczk: wzrasta liczba popadających w depresję przez trudności finansowe
• Grupa ryzyka to kredytobiorcy w wieku 36-45 lat
• Budzianowski: proces z bankiem przypomina ciągnięcie tygrysa za wąsy

Problemy Ani zaczęły się od 20 tys. zł. Tyle bowiem dostała z urzędu pracy na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej. 30-latka chciała prowadzić niewielki sklep ze zdrową żywnością. Po początkowym zainteresowaniu, liczba klientów zaczęła jednak spadać. Większość osób przychodziło porozmawiać, nic nie kupowali. Sklep zaczął przynosić straty, a kobieta wzięła kolejną pożyczkę. Okazało się jednak, że na zupełnie innych warunkach niż początkowo sądziła - oprocentowanie było wielokrotnie wyższe. Zadłużenie, mimo kolejnych wpłat nie malało, wręcz przeciwnie. W efekcie Ania nie wytrzymała presji i podjęła próbę samobójczą.


- Dziewczyna trafiła na terapię w ostatnim momencie. Przeszła już pierwszy etap i jest na najlepszej drodze do ponownego ułożenia sobie życia. Losem 30-latki przejęła się pomorska prawniczka, która pomogła jej wyjść z długów. Ta historia pokazuje, że bardzo dużo zależy od ludzi, na których trafiamy w życiu - podsumowuje dr Krzysztof Naczk, psycholog i psychoterapeuta.

Historia Piotra i Agaty zaczęła się od wzięcia kredytu na mieszkanie. Oboje pracowali, ale w pewnym momencie w ich rodzinie pojawiło się dziecko. Wtedy Agata zrezygnowała z pracy. W krótkim czasie okazało się, że zarobki Piotra nie pozwalają na utrzymanie domu i spłatę wierzytelności, wziął więc drugi etat. Zaczęły pojawiać się problemy ze zdrowiem. W pewnym momencie para trafiła do terapeuty małżeńskiego - chcieli się rozstać. Dopiero podczas kolejnych sesji wyszło na jaw, że wyładowywali na sobie wzajemnie emocje, kompensując brak poczucia bezpieczeństwa.

- Coraz większa liczba moich pacjentów jako początek swoich problemów podaje trudności finansowe, a ''wpadłem w długi'', ''firma zbankrutowała'', czy też ''nie mam jak spłacić raty'' to jedne z najczęstszych - pośrednich i bezpośrednich - przyczyn - wylicza Naczk.

Jak podkreśla psycholog, obecnie pieniądze są substytutem bezpieczeństwa, szczególnie tam, gdzie dysocjacji ulegają relacje z najbliższymi. Poczucie porażki wyzwala tzw. toksyczny wstyd. - Dlatego trzeba odróżnić dwa skorelowane ze sobą zjawiska: nieumiejętne zarządzanie finansami oraz depresję - pointuje psycholog.


Kto najczęściej popada w długi? Przez cały ubiegły rok upadłość konsumencką ogłosiło ponad 2,1 tys. osób. Przeciętne zadłużenie osób, które mają jeden kredyt lub więcej, wyniosło na koniec 2015 r. 221,3 tys. zł i w porównaniu z pierwszą połową roku wzrosło o 60 tys. zł. Średnio na osobę więcej bankom są winni mężczyźni niż kobiety - odpowiednio ponad 222 tys. zł i 220 tys. zł, co także jest pewną odmianą wobec wcześniejszych danych. Najczęściej z upadłości korzystają 36-45 latkowie.

- Największą grupę, bo dwie na pięć osób stanowią posiadający od dwóch do czterech kredytów, uwzględniając poza kredytami gotówkowymi, ratalnymi i mieszkaniowymi również karty kredytowe czy limity kredytowe w koncie. Odsetek 18 proc. osób ma pięć lub więcej kredytów. Sytuacja się zmienia, bo w pierwszej fali upadłości, na początku 2015 roku, niemal co trzecia bankrutująca osoba miała tak dużą liczbę zobowiązań - zwraca uwagę Mariusz Hildebrand, wiceprezes BIG InfoMonitor.

Nie zawsze pomoc psychologiczna przybywa na czas. W marcu ubiegłego roku przekonała się o tym rodzina Leszka Cadera. 35-letni mężczyzna zaciągnął kredyt we frankach, wart 400 tys. zł. Żeby go spłacić, pracował na dwóch etatach. Gdy w krótkim czasie cena waluty poszybowała z dwóch do pięciu złotych - nie wytrzymał. Wyciągnął służbową broń i popełnił samobójstwo. Mężczyzna zostawił dwa listy pożegnalne. W pierwszym napisał: ''Przepraszam Renata, byłem chorym, słabym człowiekiem. Milenka dostanie rentę, kredyty ubezpieczone, ale nie wiem czy na życie. Nie umiem już zrobić nic innego''. Drugi zaadresował do sześcioletniej córki. Jej też chciał wytłumaczyć, dlaczego postanowił umrzeć. Kiedy o sprawie zrobiło się głośno, zainteresował się nią bank, a jeden ze śląskich adwokatów prowadzi sprawę ''pro bono''.

- Zawarliśmy porozumienie z bankiem, że wdowa wraz z córką nie będą usunięte z mieszkania, aż dziewczynka ukończy edukację. Wolałbym uniknąć procesu, który przypominałby pociąganie tygrysa za wąsy. Więcej udało się nam uzyskać poprzez rozmowy niż ewentualny proces. W efekcie batalii sądowej mógłbym odzyskać co najwyżej spready (różnica pomiędzy ceną sprzedaży a ceną kupna aktywów - przyp. red.) oraz ubezpieczenie kredytu - mówi Wirtualnej Polsce Janusz Budzianowski, adwokat prowadzący sprawę.


Sprawą kredytów frankowych w ubiegłym roku zajął się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W sierpniu zostało wszczęte postępowanie przeciw dwóm bankom, które stosowały niekorzystne dla klientów praktyki. W efekcie obie placówki dobrowolnie zobowiązały się zaniechać stosowania zakwestionowanych praktyk i zrekompensować klientom ich skutki.

...

Ciekawe ilu bezdomnych jest przez kredyty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:30, 16 Kwi 2016    Temat postu:

Frankowicze znów wyszli na ulice. Demonstracja w Warszawie
wyślij
drukuj
amat, rs | publikacja: 16.04.2016 | aktualizacja: 15:39 wyślij
drukuj
Manifestacja rozpoczęła się o godz. 13:00 na Placu Powstańców Warszawy, pod siedzibami NBP i KNF (fot. tvp.info/amat)
W sobotę w Warszawie pod siedzibą KNF i NBP odbył się kolejny protest frankowiczów, którzy domagają się zmiany prawa. Chcą przewalutowania kredytów we frankach po kursie z dnia zaciągnięcia pożyczki.

Frankowicze pikietowali przed siedzibą KNF. Wyliczenia skutków projektu prezydenckiej ustawy – w marcu
Kilka dni temu szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Sadurska powołała zespół do opracowania nowej wersji projektu ustawy, dotyczącej posiadaczy kredytów frankowych. Poprawiony projekt ma być gotowy na przełomie maja i czerwca.

Uczestnicy manifestacji pod hasłem: „Zakończcie bankowe oszustwa” apelują do prezydenta o wprowadzenie prawa zapobiegającego nadużyciom banków.

Stowarzyszenie „Stop Bankowemu Bezprawiu” – jak mówią jego przedstawiciele – chce pokazać rządzącym, że państwo toleruje łamanie przez banki i firmy finansowe polskiego prawa i prawomocnych wyroków sądowych.

„Bankowe oszustwa i przekręty”

– Mówimy rządzącym, by zakończyli bankowe oszustwa i przekręty. By nie traktowali banków jak świętych krów i zakończyli to, co na świecie jest już dawno powiedziane – powiedział Mariusz Zając ze Stowarzyszenia.

Uczestnicy protestu przy pomocy garnków, patelni i innych hałaśliwych przedmiotów nawołują do pociągnięcia do odpowiedzialności banki i parabanki, które stosują nieuczciwe praktyki wobec klientów. Demonstranci będą apelować do prezydenta Andrzeja Dudy, by przekazał do Sejmu obiecaną ustawę, która uniemożliwiałaby stosowanie złych praktyk przez banki.

Manifestacja rozpoczęła się o godz. 13:00 na Placu Powstańców Warszawy, pod siedzibami NBP i KNF. Następnie przeszła obok ministerstwa finansów, Krakowskim Przedmieściem pod Pałac Prezydencki.
TVP Info, IAR

...

Kolejna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:25, 19 Maj 2016    Temat postu:

Walczą o pieniądze z 95-letniej lokaty. Chcą prawie 15 mln zł, bank daje złotówkę
ml/dro/
2016-05-19, 17:42
Pradziadek państwa Kaletów w 1921 r. wpłacił do Banku Handlowego 50 tysięcy marek polskich na 5-procentową lokatę. Pieniądze leżą na niej do dziś. Kiedy małżeństwo postanowiło je wypłacić, okazało się że bank wycenia wartość lokaty na niespełna złotówkę. Pełnomocnicy Kaletów obliczyli, uwzględniając waloryzacje i dewaluacje, że rodzinie należy się niemal 15 mln zł.
Wycisz
Głośność
Kraj
Ofiara wymiaru sprawiedliwości. Pięć miesięcy...
Kraj
"Interwencja": zoperowali nos, poparzyli nogę

- Cały czas pieniążki w banku leżały i pracowały. Raz lepiej, raz gorzej, ale one są - mówi reporterce "Interwencji" walcząca o pieniędzę po swoim pradziadku Mariola Kaleta.



Jest rok 1921. Leon Czerwiński zakłada w Banku Handlowym (dziś Citi Handlowy) lokatę. Mężczyzna tylko raz wypłacił z niej roczne odsetki. Nigdy więcej pieniędzy z banku nie podjął.



Zbierał na budowę domu



- Był kolejarzem. W tym czasie to była bardzo dobra praca i na pewno dobrze płatna. Pradziadek chciał sobie postawić dom. Pan Czerwiński odebrał 2250 marek i zostawił lokatę dalej w banku. W lokacie jest napisane, że jeżeli pan Czerwiński nie wybierze pieniędzy z banku, to bank zobowiązuje się nadal płacić odsetki za te pieniądze na tym bilecie - mówi Marek Kaleta.



Leon Czerwiński zmarł w 1932 roku. Wcześniej bilet lokacyjny przekazał żonie, później dokument trafił w spadku do rodziny. W 2000 roku rodzice Marioli Kalety, obecnej posiadaczki dokumentu, postanowili sprawdzić, ile bank mógłby wypłacić im pieniędzy.



- Pracownik banku powiedział, że mogą dać jej za ten bilet 200 zł i żeby ten bilet ona odesłała, oni go włożą do archiwum - opowiada Marek Kaleta, mąż Marioli Kalety.



- Po śmierci mojej mamy, która zmarła w 2008 roku, wszystko wróciło. Uzgodniliśmy, że czemu nie spróbować wyegzekwować czegoś, co w zasadzie należało do pradziadka - tłumaczy Mariola Kaleta.



Kaletowie stwierdzili, że pieniądze złożone 95 lat temu przez ich przodka w Banku Handlowym, a obecnie w Citi Handlowym, powinny zostać wypłacone wraz z odsetkami.



Według ich pełnomocników chodzi o prawie 15 mln zł.



Spór rozstrzygnie sąd



- To jest bardzo ciekawa sytuacja, na pewno przedstawiciele obu stron i ich pełnomocnicy będą upierać się przy swoim. Z pozwu wynika, że podstawą roszczenia jest fakt posiadania dokumentu (biletu lokacyjnego - red.) – wyjaśnia Paweł Urbaniak z Sądu Okręgowego w Łodzi.



- Bank twierdzi, że roszczenie jest zasadne, aczkolwiek jego wysokość wynosi około złotówki - dodaje Karolina Kutysz-Adryanowska, pełnomocnik rodziny.



Bank twierdzi, że lokata się przedawniła, a rodzina nie ma prawa do biletu, ponieważ bilet jest imienny. Wydał oświadczenie, w którym informuje, iż "ze względu na ochronę tajemnicy bankowej" nie może odnieść się do jakiejkolwiek sprawy, która "mogłaby dotyczyć relacji Banku z konkretnym klientem".



Według prawników Kaletów, bilet lokacyjny jest dokumentem na okaziciela. - Uważamy tak, gdyż bank w treści tego papieru zobowiązał się wypłacić pieniądze posiadaczowi tego dokumentu za okazaniem. Jest to wprost sformułowane w treści tej lokacji, co moim zdaniem przesądza o charakterze tego papieru - twierdzi Karolina Kutysz-Adryanowska, pełnomocnik rodziny.



W jej opinii "ustawodawca właśnie dlatego stworzył takie papiery wartościowe na okaziciela, żeby w podobnych sprawach nie trzeba było przeprowadzać dodatkowych postępowań".

>>>

Ciekawe!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:35, 28 Maj 2016    Temat postu:

Czy państwo radzi sobie z lichwą? "Państwo w Państwie" w niedzielę o 19:30
ml/luq/
2016-05-28, 06:04



Skomentuj
0
Jolanta Misztal pożyczyła 25 tys. zł, straciła dom warty 12 razy tyle, a jej mąż załamał się i popełnił samobójstwo. Lichwiarze nadal udzielają pożyczek, a notariusz wciąż sporządza akty notarialne. Sprawa toczy się już ponad 8 lat.
Państwo w Państwie

Jolanta Misztal z Żor znalazła się w bardzo trudnej życiowej sytuacji. Właśnie wtedy trafiła do firmy udzielającej lichwiarskich pożyczek. Miała spłacić długi oraz dostać pomoc przy załatwieniu większego kredytu. Wśród stosu papierów jakie dano jej do podpisania u notariusza, było też nieodwołalne pełnomocnictwo do sprzedaży nieruchomości, które potem lichwiarze bez skrupułów wykorzystali. Pani Joanna mówi, że notariusz żadnych dokumentów nie odczytał i nie upewniał się czy ona rozumie, co podpisuje.



Pani Misztal pożyczyła 25 tys. zł. Po roku jeden z lichwiarzy powiedział jej, że dług wynosi już 180 tys. zł. Kiedy mąż kobiety dowiedział się, że lichwiarze chcą zabrać dom wart 300 tys. zł, popełnił samobójstwo. Po paru miesiącach pani Jolanta została zmuszona do wymeldowania się i wyprowadzki z rodzinnego domu, który chwilę potem lichwiarze sprzedali na wolnym rynku.



"Wystarczy się spóźnić jeden dzień"



- Co noc mi się śni ten dom, cały czas słyszę słowa "musi się pani wynieść". Im nie zależało na odzyskaniu pożyczki, tylko żeby za ułamek wartości przejąć nieruchomość - mówi kobieta.



Zgłosiła sprawę do prokuratury. Okazało się, że jest jedną z blisko setki poszkodowanych. Wszyscy byli w trudnej sytuacji i pożyczali kwoty od lichwiarzy. Następnie tracili nieruchomości warte kilka razy więcej.



- Wystarczy się spóźnić jeden dzień i lichwiarze już sięgają po pełnomocnictwo – mówi Wojciech Perliński ze stowarzyszenia "304 KK".



93 zarzuty notariusza



Na ławie oskarżonych siedzi dziesięć osób, łącznie z notariuszem, który ma... 93 zarzuty, ale wciąż działa. Podobnie lichwiarze. Prokuratura dowiedziała się o tym od reporterów "Państwa w Państwie". Reporterka programu bez problemu umówiła się z jednym z nich, mówiąc, że chce pożyczyć większą kwotę pod zastaw nieruchomości.



W programie również historia mężczyzny, który po tym jak został oszukany przez lichwiarza, zgłosił sprawę w innej prokuraturze. Ta odmówiła wszczęcia śledztwa, pomimo że właściwie za to samo w innym mieście lichwiarz siedzi już na ławie oskarżonych.



- Oni działają w sposób bardzo przemyślany i inteligentny - mówi poszkodowany mężczyzna, który nie chce pokazać twarzy z obawy przed lichwiarzami - Pożyczają ludziom pieniądze, biorąc niewspółmierne zabezpieczenie, czyli np. biorą pełnomocnictwo do sprzedaży - opisuje mechanizm działania.



W drugiej części autorzy programu wrócą do sprawy Krystiana Brolla, a właściwie działania szpitala psychiatrycznego w Rybniku. Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.


polsatnews.pl

...

Wlasnie. To nie moze byc tak ze ktos placi 45000% odsetek. Owszem kara byc musi za niedopowiedzialne pozyczki ale nie np. 10 razy. O ILE BYL POCZYTALNY! Za naciagniecie staruszki czy niepelnosprawnego TO ONI MAJA DOSTAC NIE TA STARUSZKA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:36, 31 Maj 2016    Temat postu:

Samobójstwo byłego prezesa koncernu ubezpieczeniowego
az/
2016-05-30, 22:22



Skomentuj
0
59-letni Martin Senn, do grudnia ubiegłego roku prezes największego szwajcarskiego koncernu ubezpieczeniowego Zurich Insurance, popełnił w piątek samobójstwo - potwierdzono oficjalnie w poniedziałek.
Flickr/Global X

Świat
USA: najwyższy wskaźnik samobójstw od prawie...

"Rodzina Martina Senna poinformowała nas, że Martin w ubiegły piątek dobrowolnie rozstał się z życiem. W osobie Martina straciliśmy nie tylko zasłużonego byłego prezesa i wartościowego dawnego pracownika, ale także dobrego przyjaciela" - głosi komunikat Zurich Insurance.



Szwajcarski bulwarowy dziennik "Blick" podał wcześniej w poniedziałek, że Senn zastrzelił się w swym letniskowym domu w alpejskiej miejscowości wypoczynkowej Klosters w kantonie Gryzonia.



Senn przez sześć lat kierował Zurich Insurance, zanim pod koniec 2015 roku po finansowych niepowodzeniach tej spółki zgłosił swe ustąpienie.





Zysk koncernu spadł w ubiegłym roku w porównaniu z rokiem 2014 o ponad połowę, do 1,8 mld dolarów, a ponadto fiaskiem zakończyła się próba przejęcia przez Zurich brytyjskiej grupy ubezpieczeniowej RSA (dawniej Royal and Sun Alliance).



Według sprawozdania finansowego koncernu w 2015 roku wypłacił on Sennowi 2,5 mln franków szwajcarskich, ale bez dodatkowej premii którą otrzymałby w razie zrealizowania zaplanowanych celów finansowych.



Nie mógł znieść krytyki



W sierpniu 2013 roku samobójstwo popełnił członek zarządu Zurich Insurance do spraw finansowych, 53-letni Pierre Wauthier. W kopercie z napisem "Do wiadomości wszystkich zainteresowanych" pozostawił list sugerujący, że nie mógł znieść związanej ze słabymi wynikami koncernu krytyki, którą inspirować miałówczesny prezes rady nadzorczej, były szef Deutsche Bank Josef Ackermann. Jednak prowadzone przez szwajcarski nadzór finansowy dochodzenie wykluczyło, by na Wauthiera wywierano "niestosowne lub nadmierne naciski".



PAP

...

Ano wlasnie... Takie to szczescie w swiecie ,,finansow"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:11, 09 Cze 2016    Temat postu:

„Pożyczki za darmo”, które rujnują ludziom życie. „To sprawa dla prokuratury”
wyślij
drukuj
rt, kaien | publikacja: 09.06.2016 | aktualizacja: 19:00 wyślij
drukuj
Uwaga na „pożyczki za darmo”
Nieuczciwy pożyczkodawca, żerując na ciężkiej sytuacji życiowej swoich ofiar, dokonuje wyłudzenia – wszystko zgodnie z literą prawa. Mechanizmy działania tzw. „pożyczek za darmo” i dramat osób, które zostały pozbawione mieszkań, w reportażu „Pulsu Polski”.

Korzystna pożyczka, czyli pułapka. Jak się bronić?
Pani Monika z Sopotu i pan Jerzy z Rumi są ofiarami coraz bardziej popularnego procederu. Pod pozorem podpisania umowy pożyczki, w obecności notariusza podpisali de facto umowy sprzedaży mieszkania. Nieuczciwy pożyczkodawca, żerując na ciężkiej sytuacji życiowej swoich ofiar, dokonał wyłudzenia. A wszystko zgodnie z obowiązującą literą prawa.

– Po miesiącu wyciągnęłam te papiery i się okazało, że to była umowa kupna-sprzedaży mieszkania. Po prostu się załamałam, nie wiedziałam, że podpisuje akt notarialny umowy sprzedaży mieszkania – relacjonowała oszukana kobieta. Jak dodała, sprawę chciała wyjaśnić natychmiast, ale kontakt z nieuczciwym pożyczkodawcą był niemożliwy. – Chciałam od razu skontaktować się z tym panem, żeby wyjaśnić tę cała sytuację, żeby oddał mi mieszkanie, żeby wszystko wróciło do normy. Ten pan już ode mnie nie odbierał telefonów, nie chciał żadnej raty. Po paru dniach zmienił numer telefonu – mówiła pani Monika.

Sprawa dla prokuratury

– Tego typu przypadki w dużych ilościach oglądałam w biurze interwencji PiS, potem w „Duda Pomocy” i w tej chwili w naszym biurze w kancelarii prezydenta. To jest sytuacja, w której ci ludzie przed sądem oczywiście przegrają, dlatego że oni mają sprawy cywilne. Wszystko jest podpisane, wszystko jest de lege artis – komentowała w TVP Info społeczna doradczyni prezydenta Zofia Romaszewska. Jak dodała, tego typu przypadki są niestety popularne.
#wieszwiecej | Polub nas
Według niej, sprawami tego typu powinna się zająć prokuratura. – Prokuratura musi po prostu się ruszyć. Musi przy tych wszystkich ogłoszeniach, te słynne „z zatrutego drzewa owoce” spróbować sama. To jest już wystarczająco dużo przypadków, żeby prokuratura się sama ruszyła i się zainteresowała tą sprawą – podsumowała.

Obejrzyj cały program „Puls Polski”
„To są wszystko sprawy karne, to się wszystko nadaje do prokuratury”
„Puls Polski” TVP Info

...

Bynajmniej wszystkiego nie wolno.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:35, 05 Sie 2016    Temat postu:

Stowarzyszenie "Stop Bankowemu Bezprawiu" apeluje do prezydenta o wycofanie projektu dot. frankowiczów
wjk/
2016-08-05, 15:07
Z apelem do prezydenta Andrzeja Dudy o wycofanie projektu przewidującego zwrot nadmiernie wysokich spreadów stosowanych przez banki w kredytach walutowych wystąpiło stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu.
Polsat News

Kraj
Petru: rządy PiS-u osłabiają kurs franka....

Kraj
"Pomaga frankowiczom, nie rujnuje systemu...

Kraj
"Wycofanie się z obietnic" - opozycja o...

"Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu wyraża stanowczy sprzeciw wobec przedstawionego przez Kancelarię Prezydenta RP (...) projektu ustawy o zasadach zwrotu niektórych należności wynikających z umów kredytu i pożyczki, i apeluje o zaprzestanie jego procedowania jako projektu szkodliwego dla kredytobiorców oraz dla systemu prawnego i ekonomicznego Rzeczypospolitej" - napisano w oświadczeniu.



"Wielostronne zagrożenie dla polskiej gospodarki"



Zdaniem stowarzyszenia projekt ustawy nie jest zgodny z prawem i sprawiedliwością, stanowi wielostronne zagrożenie dla polskiej gospodarki, a w konsekwencji wszystkich obywateli. Projekt ma też być - w ocenie SBB - sprzeczny z Konstytucją - legalizuje bowiem umowy łamiące prawo i wypacza zasady sprawiedliwości społecznej za przyzwoleniem.



"Jest całkowicie sprzeczny z zapowiedziami wyborczymi Pana Andrzeja Dudy wyrażanymi wielokrotnie, a także jego zapowiedziami już jako Prezydenta RP" - podkreślono. "Projekt nie przywraca równości stronom umowy, nie zrównuje też kredytów odnoszonych do walut obcych z kredytami złotówkowymi, co Prezydent Andrzej Duda obiecywał i zapowiadał publicznie dziesiątki razy" - dodano.



Według SBB zaproponowane rozwiązanie szczątkowego zwrotu spreadów ogranicza również prawa nabyte przez klientów, co - jak wskazano - również stoi w sprzeczności z ustawą zasadniczą. "Liczne wady prawne tego projektu nie powinny pozwolić na jego dalsze procedowanie przez Parlament Rzeczpospolitej. Projekt w dużej mierze bazuje na wiedzy w zakresie konstrukcji prawnych, zawartych w dokumencie UOKiK z 2009 roku i niestety bezrefleksyjnie powiela zawarte tam błędy" - argumentuje stowarzyszenie.



"Strona społeczna została faktycznie odsunięta od prac"



Stowarzyszenie zarzuca ponadto autorom projektu, że strona społeczna została faktycznie odsunięta od prac nad zmianami w ostatnich miesiącach.



"Odsunięci zostali także eksperci mający zdanie inne niż bankowi lobbyści. W efekcie projekt ustawy służy wyłącznie interesom łamiących polskie prawo banków i tworzonego przez nie systemu (...). Nie jest dla nas zrozumiałe, dlaczego banki nie są przez ustawę zmuszone do zwrotu wszystkich nienależnie pobranych świadczeń. Tego typu działanie ustawodawcy będzie jasnym sygnałem dla kolejnych fal masowych oszustw, które niewątpliwie pojawią się w następnych latach, pozbawiając nadziei następne pokolenie Polaków" - napisano.



Akcja "Zero haraczu"



Stowarzyszenie SBB ogłosiło w piśmie akcję ZERO HARACZU. "Koniec z działaniem przepisów niezgodnych z prawem. Zaprzestaniemy płacić nielegalne, niezgodne z prawem raty. W obronie prawa i sprawiedliwości, w obronie Rzeczpospolitej. Każdy poszkodowany będzie mógł od nas uzyskać niezbędną pomoc, która ukróci przejmowanie majątku za ułamek jego wartości" - poinformowano.



"Apelujemy, by zły projekt ustawy złożony przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej nie był procedowany przez żadną instytucję państwa polskiego, by został przez Prezydenta wycofany. Wierzymy, że w Parlamencie Rzeczpospolitej powstanie w tej sprawie ustawa zgodna z prawem, rozsądkiem, sprawiedliwością i etyką" - podsumowano.



We wtorek w Belwederze sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Maciej Łopiński oraz prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński przedstawili projekt nowej tzw. ustawy frankowej.



Projekt ustawy przewiduje m.in., że banki będą musiały zwrócić swoim klientom różnicę między dopuszczalnym spreadem, a tym, który w rzeczywistości pobrały.



Spread to różnica między kursem sprzedaży i kupna waluty, pobierany przez banki m.in. przy walutowych kredytach mieszkaniowych. Zwrot ten miałby - w świetle projektu - formę pomniejszenia kapitału pozostałego do spłaty, a w przypadku kredytów z umów wygasłych nastąpiłaby jego wypłata.



Pod nową ustawę "frankową" podpada 953 tys. umów



Według danych Biura Informacji Kredytowych, pod nową ustawę o kredytach walutowych podpadłoby 953,1 tys. umów, zawartych między 1 lipca 2000 r. a 26 sierpnia 2011 r.


W tym okresie banki udzieliły właśnie taką liczbę kredytów mieszkaniowych w walucie obcej na łączną kwotę 184 mld zł.



Jak podano, przyjmując wysokość kwoty zaciągniętego kredyty na poziomie 350 tys. zł na jednego kredytobiorcę 902 tys. kredytów (95 proc.) spełnia ten warunek. Kredyty te należą do 1,59 mln kredytobiorców, a pierwotna ich wartość to 147 mld zł.



Z puli 902 tys. kredytów obecnie w spłącie jest 573 tys. kredytów z saldem na dzień 31 maja 2016 r. na kwotę 124,7 mld zł.



Projekt ustawy frankowej



Zgodnie z projektem klient będzie mógł w terminie 6 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy wnioskować o zwrot spreadów. Miałyby być one zwracane do kwoty 350 tys. zł kapitału kredytu na jedną osobę.



W projekcie ustawy ocenia się, że koszty zwroty spreadów wyniosą 3,6-4 mld zł. Zdaniem prezesa NBP Adama Glapińskiego skala obciążeń banków z tego tytułu "aczkolwiek bardzo znacząca, nie powinna doprowadzić do ich zdestabilizowania".



Nie będzie natomiast, poinformowano na wtorkowej konferencji w Belwederze, jednorazowego przewalutowania walutowych kredytów mieszkaniowych, czego domagali się frankowicze i co zakładały kolejne wersje prezydenckiego projektu ustawy frankowej. Według Glapińskiego "przewalutowanie kredytów walutowych powinno jednak nastąpić w rozsądnym czasie i będzie miało miejsce".



"Posłużą temu odpowiednie i zdecydowane działania, podjęte w konsultacji z Komitetem Stabilności Finansowej, którego funkcji makroostrożnościowej jestem przewodniczącym. Działania te dostarczą bankom silnych bodźców do samodzielnej restrukturyzacji kredytów na drodze negocjacji z klientami" - mówił prezes NBP.



Zapowiedział, że na najbliższym posiedzeniu Komitetu Stabilności Finansowej, 10 sierpnia, wystąpi z wnioskiem o powołanie specjalnej grupy roboczej ds. restrukturyzacji walutowych kredytów mieszkaniowych, której zadaniem będzie przedstawienie ostatecznej koncepcji.



PAP

...

Czy to prawda ze bank...erzy sobie ustawili ustawke?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:13, 10 Wrz 2016    Temat postu:

Zero Haraczu!" - protest kredytobiorców
grz/
2016-09-10, 16:38
Osoby, które wzięły kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich przeszyły przez Warszawę z hasłami "Stop bankowemu bezprawiu", "Prezydencie-obiecałeś" i "Zero Haraczu!". Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu złożyło petycję do marszałka Sejmu z żądaniem rozpoczęcia prac nad projektem ustawy autorstwa Kukuiz'15 dot. frankowiczów. Domaga się, by Sejm zajął się projektem jeszcze w tym miesiącu.


Biznes
UOKiK wsparł "frankowiczów" w walce z...

Biznes
Pietraszkiewicz o akcji "Zero Haraczu":...

Członkowie Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu zarzucają rządzącym, że tworzą prawo, które sprzyja bankom, a nie obywatelom. A bankom, że stosują nielegalne zapisy w umowach zawieranych z klientami, stosują zbyt wysokie opłaty, które stale rosną.



W demonstracji Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu udział wzięło kilkaset osób. Protestujący zarzucają rządzącym, że tworzą prawo, które sprzyja bankom, a nie obywatelom. A bankom, że stosują nielegalne zapisy w umowach zawieranych z klientami, stosują zbyt wysokie opłaty, które stale rosną. Domagali się uregulowania sprawy zadłużenia wobec banków osób, które zaciągnęły kredyty głównie we frankach.



Apel o wycofanie prezydenckiego projektu ustawy


Demonstracja rozpoczęła się przed Belwederem. W Kancelarii Prezydenta złożono pismo z apelem o wycofanie prezydenckiego projektu ws. frankowiczów. Przewiduje on zwrot nadmiernie wysokich spreadów stosowanych przez banki w kredytach walutowych. Zgodnie z projektem klient będzie mógł w terminie 6 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy wnioskować o zwrot spreadów. Miałyby być one zwracane do kwoty 350 tys. zł kapitału kredytu na jedną osobę.


Spread to różnica między kursem sprzedaży i kupna waluty, pobierany przez banki m.in. przy walutowych kredytach mieszkaniowych. Zwrot ten miałby - w świetle projektu - formę pomniejszenia kapitału pozostałego do spłaty, a w przypadku kredytów z umów wygasłych nastąpiłaby jego wypłata.



Projekt prezydencki sprzeczny z konstytucją


Zdaniem Stowarzyszenia projekt ustawy nie jest zgodny z prawem i sprawiedliwością, stanowi wielostronne zagrożenie dla polskiej gospodarki, a w konsekwencji wszystkich obywateli. Projekt ma też być - w ocenie SBB - sprzeczny z Konstytucją - legalizuje bowiem umowy łamiące prawo i wypacza zasady sprawiedliwości społecznej za przyzwoleniem.


W opinii Stowarzyszenia, "projekt nie przywraca równości stronom umowy, nie zrównuje też kredytów odnoszonych do walut obcych z kredytami złotówkowymi, co prezydent Andrzej Duda obiecywał i zapowiadał publicznie dziesiątki razy".



Petycja o szybkie procedowanie w Sejmie


Uczestnicy demonstracji przeszli przed Sejm, gdzie odbyła się pikieta. Przedstawiciele SBB złożyli na ręce wicemarszałka Sejmu Stanisława Tyszki (Kukiz'15) apel o szybkie procedowanie projektu autorstwa Kukiz'15, który od kwietnia znajduje się w lasce marszałkowskiej.


Projekt ustawy o "restrukturyzacji kredytów denominowanych lub indeksowanych do waluty innej niż waluta polska oraz o wprowadzeniu zakazu udzielania takich kredytów" autorstwa Kukiz'15 został przygotowany we współpracy ze SBB. Projekt zakłada, że kredyty w złotówkach i kredyty denominowane w obcych walutach zostaną zrównane, co ma oznaczać potraktowanie kredytów frankowych tak, jakby były kredytami w złotówkach.


Według posła Andrzeja Maciejewskiego (Kukiz'15) uczestniczącego w sobotniej demonstracji, najskuteczniejszą metoda zainteresowania posłów z określonych okręgów problemem frankowiczów jest pisanie listów do ich biur poselskich i osobista rozmowa z nimi. Zaznaczył, że do uchwalenia ustawy potrzebna jest większość, a bez PiS nie uda się załatwić tej sprawy.



Wezwanie do obywatelskiego nieposłuszeństwa


Stowarzyszenie namawiało frankowiczów do wzięcia udziału w akcji obywatelskiego nieposłuszeństwa. Ma polegać na niespłacaniu przez trzy miesiące rat zaciągniętych kredytów. Raty mieliby spłacić dopiero po Nowym Roku, co sprawiłoby, że bankowcy nie dostaną premii rocznej.


Przedstawiciele Stowarzyszenia twierdzą, że zadłużonym nic z tego tytułu nie grozi. Tymczasem przed takim zachowaniem przestrzega Związek Banków Polskich.


Polsat News, PAP

...

Niewatpliwie bankierzy kombinowali.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:14, 29 Wrz 2016    Temat postu:

Są pierwsze areszty ws. wyłudzeń kredytów z banku w Nadarzynie

28 minut temu

B. wiceprezes Banku Spółdzielczego w Nadarzynie Barbara K., prezes jednej ze spółek Włodzimierz S. i Dariusz U., który ma być organizatorem procederu, zostali aresztowani w sprawie wyłudzenia kredytów z tego banku - dowiedziała się nieoficjalnie Polska Agencja Prasowa ze źródeł zbliżonych do sprawy. W środę CBA i prokuratura poinformowały, że zatrzymano 13 osób w sprawie wyłudzeń kredytów z Banku Spółdzielczego w Nadarzynie. Wśród tych osób znaleźli się b. prezes i b. wiceprezes Banku Spółdzielczego w Nadarzynie. Zatrzymani usłyszeli zarzuty dotyczące niegospodarności, oszustw i wyłudzeń kredytów.
Budynek Banku Spółdzielczego w Nadarzynie k. Warszawy
/Marcin Obara /PAP


Z nieoficjalnych informacji wynika, że sąd zdecydował o aresztowaniu b. wiceprezes Banku Spółdzielczego w Nadarzynie Barbary K., prezesa jednej ze spółek Włodzimierza S. i Dariusza U., który miał być organizatorem procederu. Zatrzymanym grożą kary do 10 lat więzienia.

Ani CBA ani prokuratura nie ujawniają szczegółów sprawy. Poinformowano jedynie, że oprócz byłych członków zarządu BS w Nadarzynie wśród zatrzymanych są rzeczoznawcy majątkowi, którzy wyceniali nieruchomości, które były zabezpieczeniem udzielanych kredytów oraz sami beneficjenci tych kredytów.

Mechanizm polegał na tym, że rzeczoznawcy zawyżali znacznie wartości nieruchomości, które miały stanowić zabezpieczenie kredytów. Jak ujawniła prokuratura w jednym z przypadków wartość nieruchomości została zawyżona o 375 mln zł.

Śledczy nie chcą też ujawniać informacji na temat powiązań osobowych, czy kapitałowych pomiędzy Bankiem Spółdzielczym w Nadarzynie i SK Bankiem w Wołominie - przyznają jedynie, że takie powiązania zostały wykazane.

Zatrzymanym grożą kary od roku do 10 lat pozbawienia wolności oraz grzywny - zaznaczyła prokuratura.

W maju br. Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadziło działania w siedzibie upadłego SK Banku w Wołominie, mieszkaniach jego kierownictwa oraz kilkudziesięciu firmach z branży deweloperskiej. Jak wówczas informowano chodziło o ponad 100 kredytów udzielonych przez SK Bank, które zostały uznane jako stracone - straty wyniosły ok. 1,6 mld zł.

pap

Ten proceder musi sie skonczyc. W SKOKach tez.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:22, 18 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Problemy klientów BGŻ BNP Paribas. Nie mogą korzystać z serwisu bankowości elektronicznej
Problemy klientów BGŻ BNP Paribas. Nie mogą korzystać z serwisu bankowości elektronicznej

Dzisiaj, 18 listopada (14:47)

Kolejne problemy klientów połączonych banków BGŻ BNP Paribas. Część osób nie może skorzystać z nowego serwisu bankowości elektronicznej. Nasz reporter Grzegorz Kwolek interweniował w tej sprawie po sygnałach, które dostaliśmy od Was na Gorącą Linię RMF FM.
BGŻ BNP Paribas Arena
/Bartłomiej Zborowski /PAP

Klienci będą mieć problemy jeszcze do końca tygodnia - tyle bowiem mają potrwać prace przy ustabilizowaniu pracy nowego serwisu.

Osoby, które muszą pilnie wykonać przelew albo przeprowadzić inną operację, powinny udać się do najbliższego oddziału albo zadzwonić na infolinię - radzi biuro prasowe banku.

To już kolejna w tym tygodniu taka sytuacja w BGŻ BNP Paribas. Od poniedziałku do środy klienci banku mieli problemy z logowaniem, płatnościami kartą i saldem rachunku. Z kont niektórych klientów potrafiło zniknąć nawet kilka tysięcy złotych!

Z kolei w okolicach Święta Niepodległości bank zrobił czterodniową przerwę przeznaczoną na integrację systemów po niedawnej fuzji i wprowadzenie nowego systemu Pl@net. Zamknięte były wszystkie oddziały banku, a bankowość elektroniczna i telefoniczna zostały wyłączone.
Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.

Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy [link widoczny dla zalogowanych] albo skorzystać z formularza [link widoczny dla zalogowanych]

(mal)
Grzegorz Kwolek

...

Drugi raz to juz powazne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:05, 26 Sty 2017    Temat postu:

info.wiara.pl |UOKiK: ponad 3,5 mln zł kary dla Raiffeisen Bank Polska
rss
newsletter
facebook
twitter
UOKiK: ponad 3,5 mln zł kary dla Raiffeisen Bank Polska


Raiffeisen Bank Polska naruszył zbiorowe interesy konsumentów - uznał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i nałożył na bank ponad 3,5 mln zł kary.
Reklama

Bank nie uwzględniał ujemnego LIBOR-u, a po wycofaniu się z tej praktyki nie naliczał ujemnego oprocentowania kredytów we frankach szwajcarskich.

"Prezes UOKiK nałożył na bank karę w wysokości ponad 3,5 mln zł, nakazał przeliczenie oprocentowania i zrekompensowania strat konsumentom za wszystkie okresy, kiedy wystąpiło ujemne oprocentowanie" - podał UOKiK w czwartkowym komunikacie.

Postępowanie przeciwko Raiffeisen Bank Polska Urząd wszczął pod koniec października 2015 roku. Obejmowało ono także umowy zawierane przez konsumentów z Polbankiem. Bank bez akceptacji klientów próbował jednostronnie wprowadzić do umów postanowienie, zgodnie z którym ujemna stawka LIBOR wynosiła zero. Zgodnie z przepisami, jest to istotny element umowy i na każdą zmianę musi się zgodzić konsument - podkreślił Urząd.

UOKiK odkreślił, że Raiffeisen Bank Polska wycofał się z tej praktyki, lecz pomimo tego nie uwzględnia ujemnego oprocentowania kredytów we frankach szwajcarskich (CHF), jeśli wystąpi ujemny LIBOR. Bank w umowach kredytowych sposób ustalania oprocentowania określił jako sumę stawki bazowej LIBOR i marży kredytu, jednak gdy LIBOR spada poniżej zera, a suma stawki LIBOR i marży kredytu wynosi mniej niż zero, nie obniża odpowiednio rat kredytów.

W związku z tym Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał, że Raiffeisen Bank Polska naruszył zbiorowe interesy konsumentów. "Bank określił w umowie sposób ustalania oprocentowania. Jednak nie przestrzega tej reguły. Gdy LIBOR jest ujemny i jednocześnie jego wartość bezwzględna przewyższa wysokość marży przyjmuje, że wartość oprocentowania wynosi zero. W efekcie klienci banku płacą wyższe raty" - mówi cytowany w komunikacie prezes UOKiK Marek Niechciał.

Raiffeisen Bank Polska już w trakcie trwania postępowania oddał klientom w części różnicę między pobranym oprocentowaniem, a tym, które powinien pobrać, uwzględniając ujemne oprocentowanie. Na mocy decyzji bank został zobowiązany do zrekompensowania strat konsumentom za wszystkie okresy, kiedy wystąpiło ujemne oprocentowanie. Bank opublikuje decyzję urzędu na swojej stronie internetowej.

Decyzja nie jest ostateczna - przysługuje od niej odwołanie do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Urząd przypomniał, że to już ósma - ostatnia - decyzja prezesa UOKiK dotycząca nieuwzględniania przez banki ujemnego oprocentowania. Wydane do tej pory rozstrzygnięcia dotyczą: ING Banku Śląskiego, mBanku, Getin Noble Banku, Credit Agricole Bank Polska, Banku BPH, BNP Paribas Bank Polska oraz Pekao SA.

...

Niestety wiemy jaka tam chciwosc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:55, 26 Lut 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → Watykan: Kary więzienia dla byłych szefów Banku Watykańskiego
Watykan: Kary więzienia dla byłych szefów Banku Watykańskiego
KAI
dodane 26.02.2017 08:34

Roman Koszowski / Foto gość


Dwóch byłych wysokich urzędników Instytutu Dzieł Religijnych (IOR), potocznie zwanego Bankiem Watykańskim, zostało skazanych przez sąd w Rzymie za złamanie przepisów dotyczących walki z „praniem brudnych pieniędzy”. Kary 4 miesięcy i 10 dni więzienia otrzymali dyrektor banku Paolo Cipriani i jego zastępca Massimo Tulli – podały 24 lutego media włoskie. Obrońcy skazanych zapowiedzieli odwołanie od wyroku.

Powodem ukarania obu byłych szefów IOR były transfery w wysokości 48 000, 100 000 i
120 000 euro, których dokonano z pominięciem obowiązujących przepisów.

Obrońcy podkreślili w swoich mowach, że obu oskarżonych uniewinniono z zarzutu nieprawidłowego przekazania w 2010 roku dwóch znacznie wyższych sum – ogółem 23 milionów euro. Nie znaleziono bowiem dowodów, które obciążałyby te transakcje. Suma ta, według prokuratury, została w dwuznacznych okolicznościach przekazana z jednej z filii włoskiego Credito Artigiano do Banca del Fucino i frankfurckiej filii JP Morgan. Od czerwca 2011 pieniądze były „zamrożone” na wniosek prokuratury.

Cipriani i jego zastępca odeszli z zajmowanych stanowisk w lipcu 2013 r. Jak informowało wówczas Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej, decyzja ta miała być z pożytkiem dla Banku Watykańskiego.

Instytut Dzieł Religijnych powstał w 1942 r. na życzenie Piusa XII, aby „zarządzać dobrami przekazywanymi lub powierzanymi Instytutowi przez osoby fizyczne lub prawne”. Przy tym dobra te „mają służyć dziełom religijnym lub miłosierdzia” – głosił statut Banku. Obecnie IOR zarządza funduszami łącznej wartości ok. 7 mld euro, ma prawie 19 tys. klientów. Jest wśród nich 5,2 tys. instytucji katolickich, do których należy ponad 85 proc. funduszy, oraz 13,7 tys. osób, w tym pracowników watykańskich, duchowieństwo oraz dyplomaci akredytowani przy Stolicy Apostolskiej

...

Jedyny bank gdzie skazuja. A przeciez to nie jest tak ze reszta bankierow w zyciu nie widziala brudnych pieniedzy..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy