Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Ekologia !
Idź do strony 1, 2, 3 ... 17, 18, 19  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:47, 03 Cze 2013    Temat postu: Ekologia !

Ewa Wesołowska
Zarobić na śmieciach

Produkują prąd z odpadów, "wydobywają" złoto i platynę ze starych komputerów, robią paliwo z oleju po frytkach. I zarabiają miliony!

W Polsce przybywa firm, które potrafią przerobić zwykłe śmieci na użyteczne produkty i sprzedać je zyskiem. Co więcej, wiele z nich dostaje jeszcze pieniądze za to, że opróżni nasze śmietniki z niepotrzebnych nikomu odpadów. I to one właśnie liczą na największe żniwa po wejściu w życie ustawy śmieciowej, a także ustawy o opakowaniach, którą niedawno przyjął Sejm.

Prąd ze śmieci

W Polsce największym hitem są dziś specjalne instalacje pozwalające zwykłe śmieci przerobić na paliwo, z którego potem wytwarza się energię potrzebną do oświetlenia ulic, domów, mieszkań, ogrzania wody itp. Tylko na Dolnym Śląsku w tym roku powstały cztery takie "fabryki śmieci", a w czerwcu ma ruszyć kolejna. Podobne działają już m.in. w Trzebini Kleszczewie, Dąbrowie Górniczej, Białymstoku, a w kwietniu tego roku ruszyła budowa zakładu w Stalowej Woli. Będzie to największa tego typu przetwórnia w Polsce. Powstanie na terenie po Hucie Stalowa Wola i będzie przyjmowała minimum 60 tysięcy ton śmieci na rok. Spółka, której udziałowcem jest gmina Stalowa Wola, już podpisuje umowy na odbiór odpadów. Gotowa jest ściągać je nawet z odległych miast takich jak np. Tarnobrzeg, bo im więcej odpadów, tym więcej darmowej energii dla miasta.

Jak ona powstaje? Posegregowane na miejscu śmieci poddawane będą beztlenowej fermentacji w specjalnej cylindrycznej kolumnie fermentacyjnej o pojemności 1900 metrów sześciennych. Są tam specjalne bakterie przekształcające śmieci w biomasę. W efekcie beztlenowej fermentacji powstaje biogaz. Będzie on spalany na terenie zakładu w silnikach napędzających generatory produkujące prąd. Koszt takiej fabryki śmieci to 111,5 mln zł, ale zarząd spółki zakłada, że jeśli od 1 lipca zacznie obowiązywać ustawa śmieciowa, to inwestycja zwróci się w ciągu kilku lat. Potem zyski czerpać będzie zarówno miasto, jak i prywatna spółka Control Process.

W Polsce energia ze śmieci to nowość, ale np. w Skandynawii aż 50 proc. ciepła używanego w sieciach ciepłowniczych produkowane jest z odpadów przemysłowych, biomasy, odpadów leśnych oraz komunalnych. Z 500 kg odpadów rocznie, które produkuje statystyczny Szwed tylko 3 proc. jest składowane, a 97 proc. jest odzyskiwane. Zapotrzebowanie na energię z odzysku jest tak duże, że Szwedzi muszą importować śmieci z zagranicy. W Polsce recyklingiem objętych jest niespełna 28 proc. odpadów, z czego ok. 2-3 proc. przerabianych jest na energię.

Wielki biznes idzie na śmietnik

Nasz rynek odzysku surowców wtórnych dopiero raczkuje. Największy udział mają w nim duże zagraniczne koncerny, zajmujące się odbiorem śmieci od mieszkańców i zakładów przemysłowych, takie jak Remondis, Stena, Sita czy Alba. To one do tej pory inwestowały w profesjonalne sortownie czy instalacje do przerobu zużytego oleju jadalnego. Ale rośnie też znaczenie krajowych firm takich jak BYŚ, AG-Complex, MPO, Krynicki Recykling. Obecnie w rejestrach Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska zarejestrowanych jest ok. 1500 podmiotów zarabiających na śmieciach. Obroty największych sięgają kilkuset milionów złotych rocznie, natomiast krajowych od kilkuset tysięcy do kilkunastu tysięcy. I będą rosły, choćby dlatego, że zgodnie z unijnymi dyrektywami coraz mniej śmieci ma lądować na wysypiskach, a coraz więcej powinno być przerabianych i wracać na rynek w postaci innych produktów. Do końca 2014 roku Polska musi poddawać recyklingowi 55 proc. odpadów.

Nic dziwnego, że coraz więcej firm widzi śmieciach złotą żyłę. W kwietniu tego roku w odpady zainwestował nawet Enterprise Investors, przejmując za 28 mln zł 10,2 proc. udziałów w firmie Elemental Holding, lidera rynku recyklingu metali nieżelaznych i elektroodpadów w Polsce.

Mało kto zdaje sobie sprawę, że w urządzeniach elektrycznych i elektronicznych kryje się prawie cała tablica Mendelejewa. Jest tam m.in. złoto, platyna, żelazo, ołów, rtęć, cynk, srebro czy kobalt. Na przykład płytka z obwodem drukowanym zawiera 16 proc. miedzi, 4 proc. cyny, około 3 proc. żelaza i ferrytu oraz 2 proc. niklu i odrobinę srebra. To wystarczająca motywacja, aby oddzielić ją od elementów, które nie są tyle warte. Cenne są też stare telefony komórkowe: ze złota pozyskanego z 2 tys. takich urządzeń jubiler może zrobić ok. 10 ślubnych obrączek.

W elektrośmieci inwestują też tacy potentaci jak KGHM, który w 2012 roku uruchomił zakład odzysku w Rynarcicach koło Lubina. Firma nie chce zdradzić, ile zarabia rocznie na produktach wydobywanych ze starych lodówek. Z wyliczeń ekspertów wynika, że wartość całego polskiego rynku elektrośmieci wynosi obecnie ok. 150-200 mln zł.

Miliony na starych gumach

Cennym materiałem są też zużyte opony samochodowe. Najprostszym sposobem recyklingu jest ich bieżnikowanie albo spalanie. Ich wartość energetyczna jest bowiem większa niż np. węgla. Przy zastosowaniu specjalnych urządzeń i filtrów można z gumowego złomu zarabiać na produkcji energii. Robi tak m.in Cementowania Górażdże. Opony od lat służą jako paliwo w cementowniach w USA, Kanadzie, Japonii, Niemczech i Belgii. A w Niemczech i Wielkiej Brytanii powstały nawet elektrownie, w których paliwem są opony. To m.in. innymi dlatego w Polsce pojawia się coraz więcej firm, które zajmują się skupem i eksportem zużytych samochodowych gum.

Bardziej wyrafinowanym sposobem ich recyklingu jest przerabianie na komponent do produkcji asfaltu. Pierwszy taki zakład powstał dwa lata temu w pobliżu Środy Ślaskiej. Inwestorem jest polski przedsiębiorca Adam Bisek oraz amerykański astronauta Jon McBrid. Firma zdobyła atest Politechniki Wrocławskiej, a swój produkt sprzedaje m.in. do budowy dróg w Wielkopolsce.

- Recykling i utylizacja śmieci to dziś jedna z najbardziej innowacyjnych gałęzi gospodarki - mówi prof. Tadeusz Baczko z INE PAN. - Coraz więcej firm inwestuje w technologie, które pozwolą im odzyskać z odpadów cenne surowce a także zaoszczędzić np. na emisji spalin.

Np. naukowcy z Singapuru i Szwajcarii pracują nad biopaliwem ze śmieci, które pozwoli zmniejszyć emisję CO2 od 30 do 86 proc. A Chińczycy opracowują technologię paliwa lotniczego z odpadów. W Polsce supertechnologię z odpadów pokopalnianych opracowuje m.in. Bogdanka czy Jastrzębska Spółka Węglowa.

Papier i plastik dają zarobić

Według specjalistów, największym "segmentem" recyklingu jest rynek odpadów opakowaniowych. Zakładając, że rocznie zbiera się w Polsce 1 mln ton papieru, oraz, że papiernie skupują go po około 200-300 zł za tonę, to można oszacować jego wartość na 200 do 300 mln zł.

Zużycie makulatury przez przemysł papierniczy w Polsce w ostatnich latach, z uwagi na brak nowych linii produkcyjnych, niewiele się zmieniało. Rośnie natomiast odzysk, przy czym nadwyżki kierowane są na eksport, głównie do papierni niemieckich .

Popularną gałęzią recyklingu tworzyw sztucznych jest tzw. PET. Obecnie wartość tego rynku można szacować na około 60 -100 mln zł. Przerobem plastikowych butelek zajmują się takie firmy jak Polowat, która docelowo w zakładach w Bielsku-Białej i Łęczycy może przerabiać rocznie 32 tys. ton butelek, oraz Elana PET (z przerobem rocznym 8 tys. ton), należąca do Elany, w której udziały ma znany inwestor giełdowy, Roman Karkosik.

O tym, jak może urosnąć prestiż zwykłych śmieci, świadczy ostatni model Bentleya, który w 85 proc. nadaje się do recyklingu. Producent otrzymał nawet nagrodę rządu niemieckiego za wkład w tworzenie auta, które nie trafi na wysypiska śmieci.

>>>>

Brawo ! Madry i rozsadny ekologizm .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:33, 21 Cze 2013    Temat postu:

Zniszczono 5 ton skonfiskowanych kłów słonia

5 ton skonfiskowanych kłów słoniowych, wartych ok. 10 mln dolarów, zniszczono w piątek na Filipinach, które są położone na trasie światowych szlaków przemytniczych. Filipiny jako pierwsze państwo spoza Afryki i pierwsze w Azji zdecydowało się na ten krok.

Kły słoniowe pochodzące z nielegalnego przemytu z Zambii, Tanzanii i Ugandy i skonfiskowane w latach 1996-2009, zostały zmiażdżone, a następnie spalone. Zniszczenie tego surowca nadzorowali przedstawiciele międzynarodowych grup obrońców przyrody.

Według Bonavature Ebayi, przedstawiciela jednej z tych organizacji z siedzibą w Kenii, nielegalne polowania na słonie i inne dzikie zwierzęta są obecnie na bezprecedensowo wysokim poziomie. Przez ostatnie 10 lat liczba kłusowników podwoiła się, a wartość nielegalnego handlu kością słoniową wzrosła trzykrotnie - podkreślił. Jak dodał, w latach 1989-2000 na całym świecie przechwycono ponad 700 ładunków z kością słoniową, czyli ok. 200 ton.

Kość słoniowa w formie sproszkowanej jest spożywana w celach religijnych na Filipinach, w Chinach i Tajlandii. W dwóch ostatnich krajach jest również używana do wyrobu przedmiotów ozdobnych.

....

Coz za glupcy . Trzeba ja bylo rzucic na rynek to by obnizylo ceny i podcielo ten biznes . W ten sposob ceny sa wysokie i klusuja na potege . Wszelkie towary pochadzace z przyrody od klusownikow nalezy sprzedawac (oczywiscie licytacja jawna i ogolnie dostepna) a pieniadze wydac na ochrone przyrody . Zeby mi to bylo ostatni raz takie marnotrawstwo .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:19, 25 Sie 2013    Temat postu:

Walczyli o ocalenie jeziora Strzeszyńskiego

"Stop ściekom!" - taki napis można było przeczytać na jednym z transparentów, które przynieśli poznaniacy na symboliczną blokadę ścieków płynących do jeziora Strzeszyńskiego.

To one są powodem, że jezioro umiera. Zdesperowani mieszkańcy postanowili zamontować blokadę, bo nikt z władz nic nie robi w sprawie jeziora.

Demonstracja odbywała się przy Rowie Złotnickim, bo to właśnie tym rowem spływa do jeziora większość ścieków z okolicznych, nieskanalizowanych osiedli rozrastającego się Suchego Lasu. To nie są tylko przypuszczenia - sprawa, skąd do Strzeszynka płyną ścieki, została dokładnie zbadana przez naukowców, a urzędnicy z urzędu miasta w Poznaniu i z urzędu gminy Suchy las mają te wyniki. I co? I nic!

Oczyszczalnia ścieków gminy Suchy Las, do której powinny one trafiać, jest jednostką kompletnie niewydolną i zdecydowanie za małą jak na tyle osiedli, więc oczyszczanie przez nią ścieków jest symboliczne. Efektem są sinice, które pojawiły się w jeziorze już dwa lata temu i glony, z powodu których przezroczystość wody katastrofalnie spada. Jerzy Juszczyński jest przekonany, że Strzeszynkowi grozi katastrofa ekologiczna - z jego własnych badań wynika, że zanieczyszczenia spływające do jeziora przekraczają wszelkie dopuszczalne normy nawet 15 razy!

A mimo to ani jeden, ani drugi urząd nic w tej sprawie nie robią.

W dzisiejszej demonstracji wzięło udział kilkadziesiąt osób, którym bliski jest los jeziora Strzeszyńskiego. Byli tam przedstawiciele stowarzyszeń My-Poznaniacy, Prawo do Miasta i Zielony Strzeszyn, był Jerzy Juszczyński z Polskiego Klubu Ekologicznego, który od lat walczy o jezioro i jak dotąd bezskutecznie, byli członkowie rady osiedla Strzeszyn oraz zarządu Osiedla Grzybowego w Suchym Lesie.

Wszyscy chcą zaprzestania zrzucania ścieków do Strzeszynka i budowy kanalizacji sanitarnej dla gminy Suchy Las, a także znacznie dokładniejszej i rygorystycznej kontroli dzikich odprowadzeń ścieków i nieszczelnych szamb - bo to jest, zdaniem uczestników demonstracji - głównym źródłem ścieków.

Wokół rozciągają się kompleksy ogródków działkowych, gdzie na wielu działkach są szamba wybudowane domowym sposobem, których szczelności nikt nigdy nie badał, nikt też nie sprawdzał, czy odprowadzanie ścieków z okolicznych domów jednorodzinnych też jest zgodne z przepisami. Badano tylko osiedle Grzybowe w Suchym Lesie, co zakrawa na ironię, bo akurat to osiedle jest skanalizowane.

Mieszkańcy zapowiadają, że będą walczyć o czystość jeziora i całej doliny rzeki Bogdanki. Mają nadzieję, że w końcu urzędnicy się do tej walki przyłączą - zwłaszcza teraz, gdy Rusałka, do której przecież Bogdanką spływa woda z jeziora Strzeszyńskiego, została zamknięta dla kapiących z powodu wykrycia bakterii E. coli.

Jednak na tej demonstracji radnych i przedstawicieli urzędu miasta z Poznania oraz urzędu gminy z Suchego Lasu zabrakło.

...

Jak widac sa zadania dla ekologow . Nie trzeba swirowac i wymyslac .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:15, 09 Gru 2013    Temat postu:

Rozpoczęła się budowa spalarni odpadów w Białymstoku

333 mln zł ma kosztować rozpoczęta w poniedziałek Białymstoku budowa spalarni odpadów - poinformował inwestor, spółka "Lech" gminy Białystok. Spółka zajmuje się m.in. gospodarką odpadami.

Rzecznik spółki, Karol Świetlicki poinformował w przekazanym komunikacie, że wykonawca Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych - bo tak oficjalnie nazywa się spalarnia - wszedł dzisiaj na plac budowy. Na początku grudnia wojewoda podlaski wydał pozwolenie na budowę.

Spalarnię buduje konsorcjum firm: Budimex S.A., Keppel Seghers Belgium N.V. oraz Cespa Compania Espanola de Servicios Publicos Auxiliares S.A.

Inwestycja jest dofinansowana z UE sumą 210 mln zł z programu Infrastruktura i Środowisko. Spalarnia ma być gotowa na przełomie 2015 i 2016 r.

Najpierw nastąpi niwelacja terenu i budowa dróg tymczasowych. Równolegle będą też prowadzone wykopy pod obiekty spalarni.

Spalarnia powstanie w Białymstoku przy ulicy Andersa, gdzie zajmie 3,3 ha. Będzie się składała m.in. z hali wyładowczej, bunkra na odpady, hali kotła. Powstanie też osobna hala na żużel ze spalania odpadów. Żużel będzie wywożony i składowany na przygotowywanym do tego celu wysypisku komunalnym w Hryniewiczach o powierzchni 5,5 ha. Ze spalanych w ciągu godziny 15,5 ton odpadów zostanie 3,9 t żużlu.

W spalarni, do której śmieci będą trafiać z 9 gmin, ma być utylizowanych 120 tys. ton odpadów rocznie. Wydajność energetyczna instalacji wyniesie 7,5 tys. kJ/kg. Będzie ona dostarczać 5-7,5 MW energii; z tego 1,5 MW będzie przeznaczone na potrzeby własne zakładu.

Świetlicki poinformował, że spalarnia będzie mogła wyprodukować ok. 360 tys. GJ energii cieplnej w sezonie grzewczym oraz 38 tys. MWh energii elektrycznej w ciągu roku.

Energia ze spalenia 120 tys. ton odpadów rocznie pozwoli na zasilenie w energię elektryczną około 16 tys. gospodarstw domowych, a zimą na ogrzanie ok. 875 domów jednorodzinnych. Energia elektryczna będzie sprzedawana do PGE Dystrybucja, natomiast energia cieplna trafi do Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej - informowały wcześniej władze miasta.

Odpady będą dowożone do spalarni ciężarówkami. Mają być cztery stanowiska do wyładunku. - Całą halę i instalację zaprojektowano w taki sposób, aby uniemożliwić rozprzestrzenianie się na zewnątrz odorów ze zgromadzonych odpadów – zaznacza cytowana w komunikacie wiceprezes spółki "Lech", Alina Pisiecka, która jest pełnomocnikiem ds. realizacji projektu.

....

Bedziemy obserwowac te spalarnie . Czy nie beda syfić ludzi . W Lodzi tez koncerny zachodnie sie szykuja a ludzie niepokoja !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:21, 14 Gru 2013    Temat postu:

Radio Olsztyn

"Ołowiany" problem w Korszach – mieszkańcy badają krew

Mieszkańcy Korsz i okolic boją się o swoje życie i zdrowie. Powodem są podwyższone wyniki zawartości ołowiu we krwi.

Ludzie są przekonani, że opary metalu przedostają się do powietrza z zakładu, w którym utylizowane są akumulatory, a potem mieszkańcy je wdychają. Kilkanaście osób zrobiło badania krwi i okazało się, że mają zawyżony poziom ołowiu w organizmie.

Wiceprezes firmy Konrad Sznajder, jest przekonany, że nie jest to wina zakładu. Mówi, że wszystkie kontrole, od samego początku pokazują, że działają zgodnie ze światowymi i europejskimi normami.

Co innego mówią pracownicy zakładu, którzy w obawie przed utratą pracy wolą pozostać anonimowi. Ich zdaniem kontrole są zapowiadane i wtedy zaczyna się generalne sprzątanie. Twierdza też, że wyniki badań, które robili na własny koszt i te zlecane przez pracodawcę – znacznie się różnią.

Żeby wyjaśnić sytuację, burmistrz Korsz Ryszard Ostrowski podjął decyzję o wykonaniu badań krwi mieszkańcom na koszt gminy. Z takiej możliwości może skorzystać jednak tylko połowa z nich. Wyniki mają być znane za 2 tygodnie. Jeśli będą alarmujące burmistrz ma podjąć bardziej radykalne kroki.

Tymczasem mieszkańcy Korsz założyli komitet społeczny i zbierają podpisy w sprawie walki z ołowicą. Dotychczas pod protestem podpisało się 700 osób.

....

Bez zartow ! Co to ma byc ?! Maja stosowac czyste technologie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:03, 16 Sty 2014    Temat postu:

Sanepid zamknął zakład recyklingu akumulatorów

Powiatowa stacja sanitarno-epidemiologiczna w Kętrzynie zamknęła zakład recyklingu akumulatorów w Korszach. U kilkunastu mieszkańców, w tym dzieci, stwierdzono przekroczenie norm ołowiu w organizmie.

Jak powiedziała rzeczniczka warmińsko-mazurskiego sanepidu Elżbieta Łabaj, zakład zamknięto 9 stycznia, po niezapowiedzianej kontroli, gdy wyniki badań u pracowników wykazały 3 i 6-krotne przekroczenie norm ołowiu. Przekroczenie norm stwierdzono także u kilkorga dzieci mieszkających w pobliżu zakładu.

Właściciel firmy ma 14 dni na odwołanie się od decyzji kętrzyńskiego sanepidu - podkreśliła Łabaj.

Zakład recyklingu akumulatorów w Korszach zaczął działać w grudniu 2011 roku, zatrudniając 40 osób. Od 2012 roku mieszkańcy domów w pobliżu zakładu zaczęli skarżyć się na wyczuwalny w powietrzu metaliczny zapach i woń palonego plastiku. "Takich skarg do sanepidu wpłynęło 7" - podała rzeczniczka sanepidu.

Zakład był następnie wielokrotnie kontrolowany przez kętrzyński sanepid, państwową inspekcję pracy czy inspektorat ochrony środowiska. W październiku 2012 roku sanepid stwierdził przekroczenie norm ołowiu w firmie - od 1,5 do 9 razy - poinformowała Łabaj. Dodała, że sama firma przedstawiła wyniki badań wykonanych kilka dni później, które nie wykazywały już nieprawidłowości.

Ponieważ mieszkańcy wciąż skarżyli się na złe samopoczucie, sanepid 17 grudnia przeprowadził niezapowiedzianą kontrolę, która ponownie wykazała przekroczenie norm. Dlatego zdecydował o zamknięciu trzech stanowisk pracy w zakładzie, co faktycznie oznacza zamknięcie firmy - wyjaśniła Łabaj.

O sprawie sanepid powiadomił także miejscową prokuraturę.

Jak powiedział burmistrz Korsz Ryszard Ostrowski, samorząd po licznych skargach mieszkańców zdecydował się na przeprowadzenie badań na zawartość ołowiu. - Przeprowadziliśmy badania 500 mieszkańców z sąsiedztwa zakładu. Pierwsze wyniki już do nas przyszły, u 4 osób wykazały przekroczone dopuszczalne normy ołowiu. Całościowe wyniki mają być znane do końca stycznia - podkreślił.

...

Z tymi spalarniami utylizacja itd. to jest horror .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:07, 16 Sty 2014    Temat postu:

Podwyższone stężenie ołowiu we krwi dzieci z Korsz. Truje je pobliski zakład?

U dzieci z miejscowości Korsze (woj. warmińsko-mazurskim) stwierdzono podwyższone stężenie ołowiu we krwi. Dwójka maluchów leczona jest w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie. Do placówki ma zostać przyjęta kolejna trójka - donosi RMF FM.

Skąd ołów we krwi dzieci? Mieszkańcy Korsz twierdzą, że truje ich zakład recyklingu akumulatorów. Sanepid podjął decyzję, że zakład powinien wstrzymać prace na trzech największych działach. Decyzja będzie obowiązywała od momentu otrzymania potwierdzenia jej doręczenia. Zakład jeszcze nie odebrał pisma, bo wciąż pracuje. Dodatkowo firma ma ponadto dwa tygodnie na odwołanie się od tej decyzji.

Elżbieta Łabaj z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Olsztynie powiedziała, że podczas kontroli wykryto kilkukrotne przekroczenie norm jeżeli chodzi o poziom ołowiu. Łabaj opisuje, że zakład wysyłał pracowników z wysokim poziomem ołowiu na trzy miesiące do firmy w Pruszkowie.

Mieszkańcy Korsz są zaniepokojeni całą sytuacją. Blisko pół tysiąca osób skorzystało z bezpłatnych badań krwi. Znanych jest dopiero kilkadziesiąt wyników. Jeden z mieszkańców powiedział reporterowi RMF FM, że zna wiele osób, które bardzo źle się czują. Dodaje, że ludzie się boją i robią badania.

Zatrucie ołowiem może doprowadzić do śmierci

Zatrucie ołowiem to inaczej ołowica. Metal do organizmu dostaje się przez układ oddechowy lub pokarmowy. Toksycznie działa szczególnie na krew, ale także narusza m.in. układ nerwowy, wydalniczy, płciowy. Ołów jest szczególnie niebezpieczny dla dzieci. Może wywołać nieodwracalne zaburzenia uczenia się i zachowania.

W przypadku braku leczenia zatrucie ołowiem może doprowadzić do śmierci.

...

Horror trwa .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:27, 27 Sty 2014    Temat postu:

Postępowanie ws. zamknięcia zakładu recyklingu akumulatorów w Korszach

Warmińsko-mazurski urząd marszałkowski rozpoczął postępowanie ws. cofnięcia spółce ZAP Sznajder Baterrien w Korszach pozwolenia na działalność. Apelowali o to radni z Korsz po tym, jak wyniki badań u kilkunastu mieszkańców wykazały przekroczone normy ołowiu.

Jak podało w poniedziałek biuro prasowe urzędu marszałkowskiego w Olsztynie, urzędnicy wszczęli postępowania w sprawie cofnięcia pozwolenia zintegrowanego na prowadzenie działalności ZAP Sznajder Batterien S.A. Urzędnicy mają także zobowiązać spółkę do sporządzenia i przedłożenia przeglądu ekologicznego instalacji.

Jednocześnie marszałek zwrócił się do warmińsko-mazurskiej inspektor ochrony środowiska o rozważenie możliwości wstrzymania działalności zakładu. Jak wyjaśniło biuro prasowe urzędu marszałkowskiego, "zgodnie z prawem ochrony środowiska, wojewódzki inspektor ochrony środowiska może wstrzymać pracę w zakładzie, jeżeli jego działalność zagraża życiu lub zdrowiu ludzi".

O cofnięcie pozwolenia zintegrowanego do marszałka warmińsko-mazurskiego zwrócili się w ubiegłym tygodniu radni Korsz uchwalając na nadzwyczajnej sesji stanowisko w tej sprawie.

Pozwolenie zintegrowane to decyzja administracyjna, która jest formą licencji na prowadzenie działalności przemysłowej, określającą poziom oddziaływania np. instalacji przemysłowej zakładu na środowisko.

Burmistrz Korsz Ryszard Ostrowski mówił wcześniej PAP, że nie jest przeciwny prowadzeniu działalności przez ten zakład, ale - jak zaznaczył - musi to być taki rodzaj produkcji, który jest bezpieczny dla mieszkańców i środowiska.

9 stycznia powiatowa stacja sanitarno-epidemiologiczna w Kętrzynie podjęła decyzję o zamknięciu zakładu. Stało się to po niezapowiedzianej kontroli, gdy wyniki badań u pracowników wykazały 3-krotne i 6-krotne przekroczenie norm ołowiu. Przekroczenie norm stwierdzono także u kilkorga dzieci mieszkających w pobliżu zakładu. Decyzja o wstrzymaniu produkcji nie jest prawomocna, przysługuje od niej odwołanie do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Olsztynie.

PAP nie udało się skontaktować w zarządem firmy prowadzącej zakład w Korszach. Na początku grudnia ubiegłego roku przedstawiciele firmy przekazali samorządowi w Korszach stanowisko wobec pojawiających się informacji o szkodliwej działalności.

Jak podał wówczas zarząd, firma posiada "wszelkie certyfikaty świadczące o spełnieniu najsurowszych norm środowiskowych". Przedstawiciele poinformowali, że zakład w Korszach wielokrotnie w latach 2012-13 był poddawany kontrolom przez Sanepid i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Zarząd firmy ocenił, że "zarzuty wobec ich przedsiębiorstwa kierują osoby, które były wcześniej zwolnione z pracy z uwagi na rażące nieprzestrzeganie przepisów BHP".

Podkreślili, że uruchomienie zakładu w Korszach kosztowało 20 mln zł, co oznacza, że utworzenie jednego stanowiska pracy kosztowało ponad 400 tys. zł.

Gmina Korsze liczy 11 tys. mieszkańców. Stopa bezrobocia wynosi około 30 proc. Miejscowy zakład recyklingu akumulatorów zatrudnia 40 osób, a współpracowało z nim kolejnych 20 osób.

Po sygnałach mieszkańców burmistrz Korsz zdecydował o przebadaniu na koszt samorządu 1300 mieszkańców na zawartość ołowiu w organizmie. Badania prowadzone są wśród osób mieszkających najbliżej zakładu recyklingu akumulatorów oraz wśród mieszkańców Glitajn - wioski oddalonej mniej więcej o kilometr od firmy. Całościowe wyniki będą znane pod koniec stycznia.

...

Dopiero jak ludzie w szpitalu to reakcja . Trzeba pilnowac tych spalarni utylizatorni ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:29, 27 Sty 2014    Temat postu:

Mazowsze: gminy nie kontrolują firm odbierających śmieci

Żadna ze skontrolowanych na Mazowszu gmin nie sprawdzała jak firmy odbierających odpady komunalne wywiązują się z zawartych umów - powiedział wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. W efekcie część śmieci mogła trafiać poza region.

Kozłowski na poniedziałkowej konferencji prasowej dodał, że ustawa śmieciowa nie przewiduje sankcji za to, że samorządy nie prowadzą takich kontroli. "Fakt, że takich sankcji nie ma, a samorządy mają ustawowy obowiązek kontroli firm, budzi nasz niepokój" - podkreślił.

Wojewoda mazowiecki poinformował, że nałożenie sankcji na gminy za brak kontroli podmiotów odbierających odpady komunalne jest jedną z rekomendacji, jaką wraz z Wojewódzkim Mazowieckim Inspektorem Ochrony Środowiska Adamem Ludwikowskim skierował do ministra środowiska.

"Drugim pomysłem jest obowiązek sporządzania przez gminy harmonogramu rocznych kontroli i uzgadniania go z wojewódzkim inspektorem ochrony środowiska" - dodał wojewoda.

W resorcie środowiska pod przewodnictwem Andrzeja Kraszewskiego pracuje grupa ekspertów, która ma do czerwca przygotować propozycję zmian tzw. ustawie śmieciowej. Zdaniem Ludwikowskiego, który również wziął udział w konferencji, nowelizacja mogłaby zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2015 r.

Wojewódzki Mazowiecki Inspektor Ochrony Środowiska poinformował, że kontrola jaką od lipca do października zeszłego roku przeprowadziła inspekcja na Mazowszu dotyczyła 32 samorządów (10 proc. gmin z województwa).

Ludwikowski dodał, że w trzecim kwartale ubiegłego roku odnotowano, w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej, wzrost masy odpadów zebranych w gminach (o 13 proc.) i dwukrotny wzrost masy odpadów segregowanych. Część regionalnych instalacji przetwarzania odpadów komunalnych jest rozbudowywana i modernizowana; zmniejsza się liczba dzikich wysypisk śmieci.

Inspektor wskazał jednak, że problemem na Mazowszu jest terminowość i rzetelność składanych przez gminy sprawozdań z prowadzonej gospodarki śmieciowej. Nie wszystkie gminy otworzyły tzw. punkty selektywnej zbiórki odpadów komunalnych.

Jedyną gminą na Mazowszu, która nie zorganizowała przetargu na odbiór i zagospodarowywanie śmieci, jest gmina Jednorożec. Samorząd został ukarany przez inspekcję środowiska. Gmina odwołała się od tego postanowienia, twierdząc, że obowiązujący na jej terenie system śmieciowy jest zgodny z wymogami ustawy.

Od 1 lipca zeszłego roku, zgodnie z tzw. ustawą śmieciową, obowiązek gospodarki odpadami komunalnymi przejęły gminy.

...

Gdzie to poszlo ? Moze w las ? Lepiej podejrzewac najgorsze bo jak najlepsze to po co kontrola ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:18, 28 Sty 2014    Temat postu:

Łukasz Razowski | Onet
"Złe" powietrze nad Podhalem. Lepiej zostać w domu

Powietrze nad regionem jest zanieczyszczone, należy ograniczyć wychodzenie na zewnątrz

Niedobra informacja dla turystów i mieszkańców. Aż do czwartku lepiej nie przebywać zbyt długo na zewnątrz, powietrze jest bardzo zanieczyszczone.

W najbliższych dniach należy ograniczyć wychodzenie na zewnątrz. Dotyczy to zwłaszcza kobiet w ciąży, dzieci i osób starszych oraz chorych na astmę, choroby alergiczne skóry, oczu i choroby krążenia. Według danych opublikowanych przez Departament Środowiska urzędu marszałkowskiego, na Podhalu stan powietrza określany jest jako zły. A będzie gorzej. We wtorek, środę i czwartek na obszarze Zakopanego zanieczyszczenie powietrza pyłem PM10 może przekroczyć poziom dopuszczalny.

Taki poziom zanieczyszczenia przewidywany jest również na obszarze Suchej Beskidzkiej we czwartek.

W Nowym Targu od środy stan powietrza ma się poprawić.

...

A co tam sie stalo ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:12, 12 Lut 2014    Temat postu:

Ruszyła akcja edukacyjna na temat szkodliwości palenia śmieci
śmieci

"Ośmiokąt edukacyjny" to ogólnopolska akcja ekologiczna, która we wtorek rozpoczęła się we Wrocławiu. Ma charakter lekcji dla uczniów nt. szkodliwości spalania śmieci i wpływu na zdrowie ludzi oraz środowisko.

"Ośmiokąt edukacyjny" to przestrzenna instalacja o powierzchni 20 m kwadratowych, na których zamontowano 8 posterów.

- Każdą lekcję poprzedza happening "Chcemy błękitnego nieba". Podczas lekcji podpowiadamy uczniom działania, które każdy z nas może zrobić, aby powietrze wokół było czystsze - powiedział Wojciech Owczarz z fundacji ekologicznej Arka, organizującej akcję.

W ciągu dwóch miesięcy oprócz Wrocławia "Ośmiokąt edukacyjny" odwiedzi jeszcze 10 miast w Polsce m.in. Cieszyn, Opole, Katowice, Nowy Sącz, Prudnik. Zdaniem organizatorów w każdym z miast w akcji weźmie udział po kilkadziesiąt uczniów.

Akcja „Ośmiokąt edukacyjny” jest częścią prowadzonej przez fundację Arka kampanii Listy do Ziemi.

Kampanię dofinansował Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Odbywa się pod patronatem ministra środowiska.

>>>

O i to jest ekologia . Stop z tym debilizmem .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:58, 27 Lut 2014    Temat postu:

Tomasz Pajączek | Onet
Mieszkańcy są oburzeni masową wycinką drzew we Wrocławiu

Stop wycince drzew

Grupa wrocławian oburzona masową wycinką drzew przekazała urzędnikom list skierowany do prezydenta, w którym domaga się zaprzestania dewastacji zieleni i wycinania w mieście kolejnych stuletnich drzew.

"Nie jesteśmy ekologami, jesteśmy mieszkańcami" oraz "Pozbawianie mieszkańców drzew to też przemoc" - to tylko kilka z transparentów z jakimi w Sukiennicach stawiła się grupa ok. 20 wrocławian.

Mieli ze sobą tablice, ale przyszli przede wszystkim po to, by przekazać list skierowany do Rafała Dutkiewicza. Mieszkańcy domagają się w nim zaprzestania masowej wycinki drzew. Jak wyliczają – tylko w ostatnich trzech latach z Wrocławia zniknęło 30 tysięcy drzew.

Arkadiusz Filipowski, rzecznik prezydenta odpowiada, że tylko w 2013 roku w mieście nasadzono prawie 45 tysięcy nowych drzew i krzewów. Jednak zdaniem protestujących były wśród nich jedynie 143 drzewa, reszta to rośliny ozdobne, których nie sposób porównywać do stuletnich dębów. - Wycina się topole, lipy, kasztanowce, klony, ale najwięcej dębów – podkreśla Dorota Danowska, koordynatorka akcji ze Stowarzyszenia "Miasto Drzew". W sumie pod petycją do prezydenta Wrocławia podpisało się ponad 1200 osób.

- Spodziewamy się natychmiastowej reakcji ze strony pana prezydenta – mówi Jolanta Grzenda, która także podpisała się pod wnioskiem.

Oprócz petycji mieszkańcy przekazali też prezydentowi książki, mówiące o tym jak dbać o drzewa. Sami także otrzymali od urzędników "Leksykon Zieleni Wrocławia". - Cieszymy się z tego prezentu, bo jeden ze współautorów leksykonu również podpisał się pod naszą petycją – mówili.

Jak przekonywali protestujący – w 2013 roku na wycince drzew gmina Wrocław mogła zarobić około 8 milionów złotych.

...

W Lodzi tez powycinali . To jakas plaga ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:56, 05 Mar 2014    Temat postu:

Kronospan Szczecinek ma zaniechać emisji pyłów i brzydkich zapachów

Spółka Kronospan Szczecinek ma zaniechać emisji pyłów i brzydkich zapachów - uznał Sąd Okręgowy w Koszalinie (Zachodniopomorskie), oddalając apelację firmy od orzeczenia sądu I instancji.

Spółkę w 2010 r. pozwało siedmiu mieszkańców Szczecinka, którzy domagali się zaniechania immisji na należące do nich nieruchomości. Dowodzili, że osadzanie się pyłów drewna na szybach, ramach okiennych i podłogach balkonów ogranicza ich prawa w korzystaniu z nieruchomości, bo nie mogą otwierać okien, wywieszać prania. Muszą też częściej prać firany i myć samochody.

Zwracali też uwagę, że immisja doprowadziła do utraty wartości ich mieszkań i domów. Wartość sporu z Kronospanem Szczecinek określili na 12 tys. zł.

Pozew oparli na dwóch artykułach kodeksu cywilnego - 144 i 222 par. 2. Pierwszy mówi, że „właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych”.

Drugi stanowi, iż „przeciwko osobie, która narusza własność w inny sposób niż aniżeli przez pozbawienie właściciela faktycznego władztwa nad rzeczą, przysługuje właścicielowi roszczenie o przywrócenie stanu zgodnego z prawem i o zaniechanie naruszeń”.

16 lipca 2013 r. Sąd Rejonowy w Szczecinku, po zgromadzeniu dokumentów, przesłuchaniu świadków i zapoznaniu się z opinią biegłej z Gdańska, orzekł, że żądania mieszkańców są słuszne i nakazał spółce zaniechanie immisji.

Kronospan Szczecinek odwołał się od wyroku. W apelacji spółka sformułowała kilka zarzutów, które sąd uznał za chybione i poza istotą sporu. Sędzia Urszula Fijałkowska powiedziała, że, nie ma podstaw, by nie wierzyć powodom, że nadal odczuwają odór i pyły drewna. Uznała, że spółka nie udowodniła, że zastosowała urządzenia minimalizujące te skutki.

Sędzia podkreśliła, że choć pozwana spółka jest największym pracodawcą w powiecie szczecineckim, to fakt ten nie stawia jej w uprzywilejowanej sytuacji, nie kreuje na jej rzecz specjalnych uprawnień. Jak dodała, pozwana spółka nie ma racji twierdząc, że - zakaz immisji odorów i pyłów drzewnych oznacza całkowity zakaz immisji, co w praktyce miałoby oznaczać zamknięcie zakładów produkcyjnych.

- Mogą występować immisje dopuszczalne prawem, a więc takie, które są odczuwalne, ale nie są dokuczliwe dla powodów, nie powtarzają się często i nie przekraczają określonego stopnia natężenia - powiedziała sędzia.

Obecny na ogłoszeniu wyroku jeden z pełnomocników Kronospanu Szczecinek mec. Janusz Psiuch powiedział tylko: - Uzyskamy uzasadnienie na piśmie i będziemy stosownie dalej postępować.

Reprezentujący mieszkańców mec. Filip Sztukiel powiedział, że wyrok pozwala na skierowanie wobec Kronospanu Szczecinek bardzo konkretnych roszczeń w postaci zainstalowania urządzeń oczyszczających gazy odlotowe i urządzeń odpylających.

Jak dodał, jeśli immisja nie zostanie ograniczona, wszczęte będzie postępowanie egzekucyjne, którego skutkiem może być nałożenie grzywny na członków zarządu spółki.

Grupa kapitałowa Kronospan to największy na świecie producent płyt drewnopochodnych. Grupa ma 34 fabryki w 27 krajach, zatrudnia ponad 11 tys. pracowników. Do Szczecinka firma weszła w 1989 r., kupując od Skarbu Państwa Zakłady Płyt Wiórowych.

...

Oczywiscie Zachod smrodzi Polakom . Akurat przed chwila otworzylem okno aby przewietrzyc i koszmar jakas siara wali ... Pewnie elektrownie tez sprzedane Zachodowi ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:41, 15 Mar 2014    Temat postu:

Gigantyczne wysypisko śmieci straszy mieszkańców Piekar Śląskich

Dziesiątki przejeżdżających ciężarówek, hałas i brzydki zapach. Z tym od kilku miesięcy borykają się mieszkańcy Piekar Śląskich. - To będzie taki mały śląski Czarnobyl - mówią zgodnie.

Twierdzą też, że firma, która kupiła teren, zamiast przywracać grunty do stanu naturalnego, zakopuje w ziemi groźne dla zdrowia odpady. Samorządowcy i mieszkańcy miasta interweniowali już u marszałka i w inspektoracie ochrony środowiska. Teraz zaprosili na miejsce wojewodę.

...

Niech zgadne ? Firma zagraniczna ? Z tymi odpadami jest horror .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:55, 15 Mar 2014    Temat postu:

Radio Kraków

Spalarnia śmieci w Krakowie nie tak ładna jak zamierzano

Spalarnia śmieci w Krakowie nie tak ładna jak zamierzano - Radio Kraków

Łagodna zima ułatwiła budowę spalarni śmieci na obrzeżach Nowej Huty w Krakowie, jednak - jak dowiedziało się Radio Kraków - spalarnia nie będzie tak ładna, jak zapowiadano. Zabraknie estetycznych walorów, którymi wyróżniał się zwycięski projekt. Spalarnia to kluczowa dla Krakowa inwestycja w gospodarce odpadami i największy taki obiekt w Polsce.

Według projektu spalarnia miała być przykryta "zielonym", czyli żywym dachem, pokrytym mchem i innymi roślinami, oddającym kształt i kolor tradycyjnej w Małopolsce rolniczej trójpolówki. Jak ustalili dziennikarze Radia Kraków - ta technologia okazała się zbyt droga w budowie i trudna w utrzymaniu. Zamiast "zielonego" żywego dachu spalarnia zostanie pokryta blachą, pomalowaną w kolory trójpolówki.

Mało kto wie, co dzieje się na budowie krakowskiej spalarni śmieci. Obiekt powstaje nie przy głównej drodze, tak jak na przykład Centrum Kongresowe czy hala w Czyżynach, ale na obrzeżach Nowej Huty, przy ulicy Giedroycia, kilkaset metrów od ulicy Igołomskiej.

- Prace rozpoczęły się pod koniec listopada i w ciągu niespełna czterech miesięcy teren budowy zmienił się nie do poznania - mówi Piotr Ziętara z Krakowskiego Holdingu Komunalnego, który w imieniu gminy Kraków nadzoruje tę inwestycję. - To między innymi zasługa łagodnej zimy - dodaje.

Udało się wykonać wykopy, palowanie i zalewanie dziur betonem. Ściany budynku mają już jakieś pięć metrów. Tym samym jest szansa, że wykonawca zdąży do końca 2015 roku. To bardzo ważne, bo właśnie ten termin wyznaczyła Unia Europejska. Jeśli robotnicy go nie dotrzymają, Kraków straci ponad 370 milionów dofinansowania (cała inwestycja jest warta prawie 800 milionów).

Krakowska spalarnia ma zastąpić wysypisko śmieci w Baryczy, które w 2016 roku musi zostać zamknięte. - Będziemy tam spalać resztki odpadów, które nie da się w żaden sposób wysegregować i przetworzyć - wyjaśnia Piotr Ziętara. - W wyniku spalania zakład będzie produkował także energię elektryczną i ciepło, więc tak naprawdę będzie to nie tyle spalarnia, co elektrownia. Prąd będzie sprzedawany, a pieniądze pójdą częściowo na jej utrzymanie. Ciepło pójdzie zaś do MPEC-u.

Spalarnię buduje koreańska firma, która specjalizuje się w tego typu obiektach. Na całym świecie buduje między innymi elektrownie atomowe i właśnie spalarnie. Wczesnym latem powinien już pojawić się zarys charakterystycznych pochyłych ścian, widocznych na wizualizacjach. Obiekt ma być nie tylko funkcjonalny, ale też efektowny.

Ta inwestycja od kilku lat budziła ogromne kontrowersje. Przeciwko budowie protestowali okoliczni mieszkańcy, którzy powołali nawet stowarzyszenie Zielona Mogiła. Cały czas obawiają się, że spalarnia będzie szkodliwa i uciążliwa dla tej okolicy. Urzędnicy i eksperci zapewniają zaś, że nowoczesna technologia nie pozwoli emitować do atmosfery szkodliwych substancji. A jako przykład podają inne tego typu obiekty w Europie, przede wszystkim słynną spalarnię w Wiedniu, która od lat działa w centrum miasta i jest również turystyczną atrakcją.

...

W Łodzi to samo mowia . Tylko ze spalanie musi emitowac toksyny . A poza tym co z żużlem ? Po spaleniu zostaje masa toksycznego swinstwa .I CO ? To juz stare technologie i nie nalezy w Polsce ich instalowac . Przyszloscia jest sortowanie i ODZYSK !!! 97% ODPADOW MOZNA UZYC PONOWNIE DO TYCH SAMYCH CELOW BADZ ROZLOZYC JESLI TO SA ODPADY BIOLOGICZNE ! PO CO PALIC !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:03, 15 Mar 2014    Temat postu:

Siedmiu przeciwko Kronospanowi. Będą egzekwować wyrok

Grzywny, a nawet unieruchomienie części instalacji, zapowiadają zwycięzcy procesu, jaki wytoczyli szczecineckiemu Kronospanowi, jeżeli fabryka nie wykona wyroku zakazującego jej pylić - informuje "Głos Koszaliński".

Jak już informowaliśmy, koszaliński Sąd Okręgowy w ubiegłym tygodniu utrzymał w mocy wyrok sądu w Szczecinku, który nakazał fabryce płyt drewnopochodnych zaprzestać immisji pyłków drewna i odorów na posesje kilku osób, które 4 lata temu pozwały Kronospan. Co to może oznaczać w praktyce? – Wyrok jest prawomocny i wykonalny, w każdej chwili możemy go egzekwować – mówi mecenas Filip Sztukiel, prawnik powodów.

Jak oni sami to widzą? Jeżeli fabryka nie przestanie być uciążliwa, to wystąpią do sądu o ukaranie zakładu grzywnami. Trudno powiedzieć, czy takie kary podziałają, choć w sumie grzywny mogą sięgnąć łącznie aż miliona złotych. Powodowie – po wyroku stali się formalnie wierzycielami, a Kronospan dłużnikiem - mają przy tym nadzieję, że postępowanie potwierdzające, że z terenu firm nadal wydostają się drobiny drewna i przykre zapachy, nie będzie trwało tak długo, jak ciągnący się latami proces. Ma się bowiem obejść bez powoływania biegłych. Powodowie nie wykluczają, że do tego czasu – w trakcie postępowania egzekucyjnego - wystąpią o tzw. zabezpieczenie: w tym wypadku wstrzymanie przez sąd niektórych instalacji.

Oczywiście wszystko pod warunkiem, że pylenie i odory się nie skończą. Działacze Stowarzyszenia Terra, którego członkowie są wśród powodów, twierdzą, że po latach sporów z Kronospanem rozeznanie, jakie ciągi produkcyjne i urządzenia mają być źródłem uciążliwości. – Nie chcemy stosować tych środków – Filip Sztukiel mówi, że to ostateczność, bo zdaje sobie sprawę, że mogłoby doprowadzić do wstrzymania działalności fabryki. – Chcemy, aby firma zmieniła swoją filozofię i kurs oraz zrozumiała, że obok strefy przemysłowej żyje kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Szczecinka.

Powodowie dają Kronospanowi miesiąc na zaproponowanie drogi dojścia do stanu, jaki jest np. w fabrykach koncernu w Austrii. Ich zdaniem stosowane są tam technologie, które praktycznie w całości eliminują pylenie i odory. Miałyby być oczyszczane gazy odlotowe z urządzeń energetycznych (jako paliwo powinny być także wyeliminowane płyt ze szlifowania płyt zawierające m.in. klej) oraz urządzenia neutralizujące na liniach technologicznych. – Piłeczka jest po stronie Kronospanu, na razie nie było jeszcze prób kontaktu z nami – mówi Krzysztof Sobczyk, jeden z powodów i członek zarządu Terry. Zapewnia, że cały czas są otwarci na rozmowy i negocjacje z firmą, bo nie chcą doprowadzić do jej zamknięcia.

Sylwia Pawlina, rzeczniczka Kronospanu, poproszona przez nas po raz kolejny o skomentowanie wyroku i dalszych planów firmy, odpowiedziała, że będzie tego robić do czasu otrzymania pisemnego uzasadnienia orzeczenia.

Wyrok komentuje Jerzy Hardie-Douglas, burmistrz Szczecinka: - Wyrok nie powinien wpłynąć na bieżącą działalność firmy. Czy może popsuć atmosferę wokół inwestowania w Szczecinku i zagrozić miejscom pracy? Nie sądzę, choć przedsiębiorcy mając świadomość, że jest grupa osób, która może im blokować różne przedsięwzięcia pod płaszczykiem ekologii, na pewno nie jest dla miasta korzystna.

Niepotrzebnie po wyroku pojawiają się komentarze twierdzące, iż mówiłem, że w działalności Kronospanu wszystko jest w porządku. Nie jest, stąd m.in. nasze porozumienia z tą firmą mające doprowadzić do poprawy sytuacji. Trzeba spokojnie poczekać na uzasadnienie do wyroku, w którym powinny się znaleźć konkrety, jak sąd wyobraża sobie wykonanie orzeczenia. Sądzę, że powinny się w fabryce pojawić m.in. elektrofiltry, ale to żadna rewelacja, bo to już i tak wymusza dyrektywa unijna. Ale chyba nikt nie sądzi, że firma to zrobi z dnia na dzień, na to potrzeba nieco czasu.

Przypomnijmy całą historię: proces – okrzyknięty od początku "jako proces siedmiu przeciwko Krono" - ruszył na początku 2010 roku przed szczecineckim Sądem Rejonowym. Powodowie skorzystali z przepisu kodeksu cywilnego, który mówi, że "właściciel nieruchomości powinien się powstrzymać od działań, które zakłócałyby korzystanie z sąsiednich nieruchomości ponad przeciętną miarę wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych".

W lipcu zeszłego rok zapadł wyrok zakazujący immisji. – Granica między dopuszczalną a niedopuszczalną granicą jest trudna do ustalenia, ale zdaniem sądu doszło w tym wypadku do jej przekroczenia, jeżeli powodowie nie mogą w normalny sposób korzystać ze swoich nieruchomości – uzasadniała wtedy wyrok sędzia Anna Lewita-Horyd i wyjaśniała, że dokuczliwy zapach i pył odczuwane przynajmniej kilka razy w miesiącu utrudnia wyjście na balkon, otworzenie okna, zmusza do sprzątania parapetów i mieszkań, a także powoduje łzawienie i drapanie w gardle. W marcu tego roku sędzia Urszula Fijałkowska potrzymała wyrok w całości.

Nowy generator gorącego powietrza w Kronospanie ma dostarczać ciepła do produkcji ze spalania biomasy – Terra chce, aby i tu były oczyszczane gazy odlotowe, a w piecach nie powinien być spalany pył ze szlifowania płyt.

...

I znowu cos spalaja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:44, 01 Kwi 2014    Temat postu:

Awantura o wycięcie wiekowych dębów w Gorzycach

Radni gminy Go­rzy­ce nie po­sia­da­ją się z obu­rze­nia, ze wójt wydał zgodę na wy­cię­cie 24 dębów, które li­czy­ły sobie od 100 do 200 lat! Wła­ści­ciel po­se­sji na któ­rej rosły drze­wa przy­zna­je, że chciał je usu­nąć, by zdą­żyć zro­bić to przed zło­dzie­ja­mi. Wcze­śniej pod jego nie­obec­ność ktoś wy­ciął mu 29 dębów.

Z kolei wójt Go­rzyc Ma­rian Grze­go­rzek prze­ko­nu­je, że drze­wa były po pro­stu chore. Za­prze­cza temu zde­cy­do­wa­nie prze­wod­ni­czą­cy Rady Gminy, który na­ocz­nie spraw­dził po­zo­sta­łe po wy­cin­ce pnie i twier­dzi, że na pewno są one po­zo­sta­ło­ścią po zdro­wych drze­wach.

Tem­pe­ra­tu­ra po­sie­dze­nia gmin­nej rady się­ga­ła ze­ni­tu, kiedy wy­krzy­ki­wa­ne przez za­in­te­re­so­wa­nych racje sły­chać było na ulicy. "Bar­ba­rzyń­stwo", "gwałt na przy­ro­dzie" i "nie­wy­obra­żal­ny skan­dal" - to jedne z naj­ła­god­niej­szych prze­ja­wów to­wa­rzy­szą­cych im emo­cji.

Szcze­gól­nej pi­kan­te­rii całej spra­wie do­da­je fakt, że dys­ku­sja o wy­cin­ce dębów z po­przed­nich stu­le­ci roz­go­rza­ła przy oka­zji po­dej­mo­wa­nia uchwa­ły o... nada­niu miana Po­mni­ków Przy­ro­dy czte­rem mniej­szym dębom ro­sną­cym w innej czę­ści gminy.

>>>>

Prymitywne chamy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:21, 14 Kwi 2014    Temat postu:

Walka Dawida z Goliatem

Rolnicy z małej wsi w województwie lubelskim przeciwstawili się jednemu z największych koncernów na świecie. Ich protest przeciwko badaniom, które mają potwierdzić ogromne złoża gazu łupkowego trwa od blisko roku. Do dziś nikt z rządu nie pofatygował się by wysłuchać argumentów strajkujących. Temat gazu łupkowego wywołuje w Polsce coraz większe emocje.

Ponad 300 dni trwa protest rolników z Żurawlowa w powiecie zamojskim, którzy sprzeciwiają się pracom badawczym, a w przyszłości wydobyciu gazu łupkowego. Ich obawy dotyczą ochrony gleb rolniczych, środowiska i utraty walorów krajobrazowych. Okolice, na których miało by dojść do odwiertów słyną z najżyźniejszych 1 i 2 klasowych gruntów rolnych.

- Nie chcemy by na naszym terenie odbywały się poszukiwania gazu łupkowego. Boimy się o nasz byt boimy się o nasze ziemie i rodziny - mówi Małgorzata Jabłońska mieszkanka Żurawlowa.

Jednym z głównych argumentów podnoszonych przez protestujących jest fakt, że teren prac wiertniczych leży w całości na największych udokumentowanych zbiornikach wód podziemnych w Polsce. Rolnicy obawiają się, że może dojść do ich skażenia: - Nie może być tak, żeby jedna firma wykluczała pozostałe firmy z tego terenu. Jeżeli by doszło do jakiegoś skażenia, to kto od nas kupi płody rolne? Czy pan chciałby stąd produkty? Jestem przekonany, że nie - pyta retorycznie Emil Jabłoński, sołtys Żurawlowa.

Póki co, amerykański koncern Chevron przeprowadził zaledwie cztery odwierty. I choć jego koncesja została przedłużona do końca 2015 roku to działanie ma bardzo ograniczone. Dla przykładu, jego prace w pobliskiej Ministrówce zostały zahamowane. Starosta zamojski odmówił wydania zgody na odwierty, ze względu na to, że prace miały być przeprowadzone na terenie ogromnego zbiornika wód podziemnych. Dlaczego odmówiliśmy? Ponieważ musimy literalnie stosować się do przepisów prawa. W ostatnich miesiącach otrzymaliśmy kolejną zmianę koncesji ministra. Zgodnie z nią nie możemy wyrazić zgody na pracę koncernu w strefie ochronnej - tłumaczy się Henryk Matej - starosta powiatu zamojskiego. Od decyzji Chevron może się jednak odwołać. O komentarz w sprawie poprosiliśmy Grażynę Bukowską, rzeczniczkę koncernu: Zdajemy sobie sprawę, że może budzić pewne obawy. Jesteśmy transparentni i chcemy rozmawiać z każdym mieszkańcem. Chciałabym także zaznaczyć, że Chevron w ubiegłym roku uzyskał pozytywną ocenę podczas kontroli NIK-u, to również o czymś świadczy - kończy rzeczniczka.

Póki co, rolnicy blokują wjazd na teren, gdzie ma powstać wiertnia poszukiwania i wydobycia gazu. Działają jednak zgodnie z prawem. Jak twierdzą, ich strach przed badaniami, jest uzasadniony.

Autor: Tomasz Parzybut

...

Wydobycie gazu nie moze zniszczyc ekosystemu . Z tym ze pamietajmy . Krajobraz Polski nie jest naturalny jest mocno przeksztalcony przez czlowieka w koncu tysiace lat rolnictwa ostatnio chemicznego . Tak wiec tu trzeba rozsadku .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:01, 09 Maj 2014    Temat postu:

Zakład recyklingu akumulatorów w Korszach wznowił produkcję

Zakład recyklingu akumulatorów w Korszach koło Kętrzyna nale­żący do spółki ZAP Sznajder Batterien wznowił działalność. W hucie wstrzymano produkcję w styczniu, po tym jak kętrzyński sa­nepid stwierdził przekroczone normy na zawartość ołowiu we krwi pracowników.

O wznowieniu produkcji poinformował PAP wiceprezes spółki Konrad Sznajder.

Chodzi o zakład recyklingu akumulatorów w Korszach, który od końca ubiegłego roku przez mieszkańców jest oskarżany o to, że emituje niebezpieczne związki ołowiu. Według mieszkańców huta zatruwa lokalną rzekę - Korszyniankę. Jak podają, zakład za­graża także ujęciu wody dla Korsz, ponieważ został ulokowany w bezpośrednim jego sąsiedztwie. Odpowiadając na skargi miesz­kańców miejscowy samorząd postanowił sfinansować badania krwi na zawartość ołowiu. Na koniec lutego badania wykazały przekroczone normy zawartości ciężkiego metalu u 36 mieszkań­ców, w tym 18 dzieci.

Obecnie wznowienie produkcji stało się możliwe po tym, gdy de­cyzję kętrzyńskiego sanepidu uchyliła wojewódzka stacja sanitar­no-epidemiologiczna w Olsztynie, gdyż spółka dostarczyła wyni­ki badań świadczących o tym, że nie ma już przekroczeń norm ciężkiego metalu.

Jak powiedział PAP wiceprezes Sznajder, przed wznowieniem produkcji zakład w Korszach zorganizował 3 maja dzień otwar­ty.

"Chcieliśmy pokazać mieszkańcom i wszystkim zainteresowa­nym jak wygląda huta od środka. Nie jest to dół w ziemi, w któ­rym przetapiamy ołów, a odpadki gromadzimy w ziemi, ale no­woczesny zakład spełniający wszelkie normy" - podkreślił Sznaj­der.

Od lutego śledztwo w sprawie zakładu w Korszach prowadzi pro­kuratura okręgowa w Olsztynie. Śledczy badają, czy zakład nie naraził pracowników na pracę w szkodliwych warunkach spowo­dowanych wysokim stężeniem ołowiu.
Jak powiedział w piątek PAP rzecznik prokuratury Zbigniew Czer­wiński, śledztwo toczy się nadal w sprawie. Podkreślił, że do tej pory przesłuchano kilkadziesiąt osób: mieszkańców, byłych i obecnych pracowników zakładu. Prokuratura zwróciła się do Mi­nisterstwa Infrastruktury i Rozwoju z zapytaniem, czy dotacja unijna udzielona spółce z funduszy dotyczących ochrony środowi­ska była zgodna z przepisami.

Jak dodał prokurator w połowie maja śledczy rozstrzygną, czy po­stawią komukolwiek zarzuty w tej sprawie.

Postępowanie dotyczące cofnięcia pozwolenia zintegrowanego na prowadzenie działalności ZAP Sznajder Batterien prowadzi urząd marszałkowski w Olsztynie. Pozwolenie zintegrowane to decyzja administracyjna, która jest formą licencji na prowadze­nie działalności przemysłowej, określająca poziom oddziaływa­nia np. instalacji przemysłowej zakładu na środowisko.

Spółka ZAP Sznajder Batterien została już ukarana kwotą 100 tys. zł za to, że nie stosuje się do zapisów zintegrowanego pozwole­nia, dotyczących warunków składowania granulatu ołowiu. Gra­nulat powstały w wyniku wytopu ołowiu z akumulatorów był przechowywany w grubych workach plastikowych na terenie hal, zamiast w metalowych pojemnikach. Karę nałożyła Woje­wódzka Inspekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie. Spółka od­wołała się od decyzji WIOŚ do Generalnego Inspektora.

Sznajder mówił wcześniej PAP, że "zarzuty wobec firmy kierują osoby, które wcześniej zostały zwolnione z pracy z uwagi na rażą­ce nieprzestrzeganie przepisów BHP". Jak wyjaśnił, osoby te nie stosowały m.​in. maseczek zapobiegających wdychaniu cząste­czek metalu i po pracy nie brały prysznica, by zmyć cząsteczki ołowiu.

Twierdzi także, że źródłem podwyższonego stężenia ołowiu w po­wietrzu, który mógł się dostać do organizmów mieszkańców, było spalanie w przydomowych kotłowniach i piecach paliw zawiera­jących ten ciężki metal.

Gmina Korsze liczy 11 tys. mieszkańców. Stopa bezrobocia wyno­si ok. 30 proc. Miejscowy zakład recyklingu akumulatorów za­trudnia 40 osób, a współpracuje z nim kolejnych 20 osób.

...

Czyli te dzieci dobic?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:56, 28 Maj 2014    Temat postu:

Spalarnię odpadów w Koszalinie zbuduje prywatny inwestor

Pry­wat­ny in­we­stor ma zbu­do­wać w Ko­sza­li­nie (Za­chod­nio­po­mor­skie) Za­kład Ter­micz­ne­go Prze­kształ­ca­nia Od­pa­dów, na­zy­wa­ny po­pu­lar­nie spa­lar­nią śmie­ci – po­in­for­mo­wał dzi­siaj wi­ce­pre­zy­dent mia­sta An­drzej Kie­rzek.

Na prze­ło­mie czerw­ca i lipca ra­tusz ogło­si prze­targ na sprze­daż 1,5-hek­ta­ro­wej dział­ki, na któ­rej ma sta­nąć za­kład prze­ra­bia­ją­cy od­pa­dy na ener­gię ciepl­ną.

Przy­go­to­wa­nia do in­we­sty­cji roz­po­czę­to w 2009 r. Po­cząt­ko­wo za­kła­da­no, że bę­dzie ona re­ali­zo­wa­na przez mia­sto w opar­ciu o fun­du­sze eu­ro­pej­skie.

W 2011 r. ra­tusz pod­pi­sał w tej spra­wie preu­mo­wę z Na­ro­do­wym Fun­du­szem Ochro­ny Śro­do­wi­ska i Go­spo­dar­ki Wod­nej w War­sza­wie. Koszt bu­do­wy za­kła­du sza­co­wa­no wów­czas na 342 mln zł. Unij­na do­ta­cja miała po­cho­dzić z bu­dże­tu na lata 2014 – 2020.

W bie­żą­cym roku wła­dze Ko­sza­li­na zmie­ni­ły kon­cep­cję i zde­cy­do­wa­ły się po­wie­rzyć re­ali­za­cję przed­się­wzię­cia pry­wat­ne­mu in­we­sto­ro­wi. Ma on to zro­bić za wła­sne pie­nią­dze na wy­dzier­ża­wio­nej na 40 lat 1,5-hek­ta­ro­wej dział­ce, znaj­du­ją­cej w prze­my­sło­wej dziel­ni­cy mia­sta.

Za­kła­da się, że na roz­po­czę­cie bu­do­wy za­kła­du in­we­stor bę­dzie miał dwa lata od mo­men­tu pod­pi­sa­nia aktu no­ta­rial­ne­go. Za­koń­cze­nie prac po­win­no na­stą­pić w ciągu czte­rech lat.

We­dług przy­ję­tych wcze­śniej za­ło­żeń, za­kład miał mieć moż­li­wość prze­twa­rza­nia na ener­gię ciepl­ną 92 tys. ton od­pa­dów w ciągu roku. Jed­nak in­sta­la­cja praw­do­po­dob­nie bę­dzie mniej­sza.

Jak po­wie­dział wi­ce­pre­zy­dent Kie­rzek, z roz­mów z po­ten­cjal­ny­mi in­we­sto­ra­mi wy­ni­ka, że za­kła­da­ją oni bu­do­wę za­kła­du o moż­li­wo­ści prze­twa­rza­nia 60 tys. ton od­pa­dów rocz­nie. Spa­lar­nia ma też kosz­to­wać mniej niż za­kła­da­ne 342 mln zł.

Mia­sto już kwiet­niu br. pró­bo­wa­ło po­zy­skać firmę, która wy­bu­du­je Za­kład Ter­micz­ne­go Prze­twa­rza­nia Od­pa­dów. Jed­nak prze­targ na dzier­ża­wę dział­ki unie­waż­nio­no z po­wo­du ni­skiej wia­ry­god­no­ści fi­nan­so­wej ofe­ren­ta, który zło­żył naj­ko­rzyst­niej­szą ofer­tę.

???

Co z toksycznymi odpadami spalania ??? Sa czystsze metody .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:20, 16 Cze 2014    Temat postu:

Katarzna Nylec | Onet
"Smród nie pozwala nam żyć. Nie otwieramy okien"

Ohyd­ny fetor od do­brych kilku mie­się­cy do­skwie­ra miesz­kań­com dziel­ni­cy Brze­zi­ny Ślą­skie w Pie­ka­rach Ślą­skich. Smród uno­szą­cy się nad oko­li­cą jest nie do znie­sie­nia. - Cza­sem nie mogę otwo­rzyć okna. Nie wspo­mi­na­jąc już o ilo­ści much. Śmier­dzi jak z kubła na śmie­ci, nawet obia­du nie można ugo­to­wać, bo ode­chcie­wa się jeść - de­ner­wu­je się pani Ewa, miesz­kan­ka Brze­zin.

Miesz­kań­cy skar­żą się na fetor uno­szą­cy się nad te­re­nem przy ulicy Roź­dzień­skie­go - tam skła­do­wa­ne są m.​in. od­pa­dy ko­mu­nal­ne, choć wła­ści­ciel te­re­nu po­sia­da zgodę je­dy­nie na przyj­mo­wa­nie gruzu oraz ziemi.

Spraw­dzi­li­śmy. Na dział­kę przy ul. Roź­dzień­skie­go wjeż­dża nawet kil­ka­dzie­siąt tirów dzien­nie! Nasz in­for­ma­tor do­no­si, że ochro­nia­rze nie są w sta­nie zwe­ry­fi­ko­wać, co prze­wo­żą cię­ża­rów­ki. - Nikt tego prze­cież nie spraw­dzi ki­lo­gram po ki­lo­gra­mie. Pod 20-cen­ty­me­tro­wą war­stwą gruzu mogą się zna­leźć śmie­ci - twier­dzi.

Kilka dni temu miesz­kań­cy Brze­zin po­pro­si­li o pomoc po­li­cjan­tów. - Kie­row­cy dwóch cię­ża­ró­wek wjeż­dża­ją­cych na teren przy ul. Roź­dzień­skie­go nie po­sia­da­li wy­ma­ga­nych do­ku­men­tów prze­wo­zo­wych. Jedna z cię­ża­ró­wek już zo­sta­ła roz­ła­do­wa­na, druga była w trak­cie roz­ła­dun­ku. Kie­row­ców po­pro­szo­no o wy­wie­zie­nie od­pa­dów - tłu­ma­czy w roz­mo­wie z One­tem Dag­ma­ra Waw­rzy­niak, ofi­cer pra­so­wy pie­kar­skiej po­li­cji. Po­li­cja wy­ko­na­ła do­ku­men­ta­cję fo­to­gra­ficz­ną i po­wia­do­mi­ła o spra­wie Urząd Mia­sta w Pie­ka­rach Ślą­skich.

Po po­li­cyj­nej in­ter­wen­cji przy wjeź­dzie na teren przy ul. Roź­dzień­skie­go po­ja­wi­ła się ta­blicz­ka in­for­mu­ją­ca, że obiekt jest w li­kwi­da­cji, a wstęp na teren grozi śmier­cią.

Na skła­do­wa­nie gruzu i ziemi po­zwo­le­nie wydał mar­sza­łek wo­je­wódz­twa ślą­skie­go, jed­nak w związ­ku z nie­pra­wi­dło­wo­ścia­mi wsz­czął po­stę­po­wa­nie ad­mi­ni­stra­cyj­ne w spra­wie cof­nię­cia tej de­cy­zji.

- Dla tego sa­me­go te­re­nu pre­zy­dent Pie­kar pro­wa­dzi po­stę­po­wa­nie ad­mi­ni­stra­cyj­ne w spra­wie usu­nię­cia od­pa­dów z miejsc nie­prze­zna­czo­nych do ich skła­do­wa­nia i ma­ga­zy­no­wa­nia. W wy­ni­ku badań prze­pro­wa­dzo­nych przez akre­dy­to­wa­ne la­bo­ra­to­rium stwier­dzo­no nie­le­gal­ne zde­po­no­wa­nie w la­tach 2009 – 2012 ok. 148 ty­się­cy ton od­pa­dów na przed­mio­to­wym te­re­nie - in­for­mu­je ze­spół pra­so­wy Urzę­du Mia­sta w Pie­ka­rach Ślą­skich.

De­cy­zją pre­zy­den­ta mia­sta na­ka­za­no spół­ce usu­nię­cie od­pa­dów z miejsc nie­prze­zna­czo­nych do ich skła­do­wa­nia i ma­ga­zy­no­wa­nia zde­po­no­wa­nych na tych dział­kach. Wła­ści­ciel te­re­nu od­wo­łał się i spra­wę prze­ka­za­no do Sa­mo­rzą­do­we­go Ko­le­gium Od­wo­ław­cze­go w Ka­to­wi­cach.

W maju wła­dze Pie­kar zwró­ci­ły się do Wo­je­wódz­kie­go In­spek­to­ra­tu Ochro­ny Śro­do­wi­ska w Ka­to­wi­cach, Ko­men­dy Miej­skiej Po­li­cji w Pie­ka­rach Ślą­skich o usta­le­nie spraw­ców nie­le­gal­nych dzia­łań.

- W zgło­sze­niu do WIOŚ z 6 czerw­ca zwró­co­no się z wnio­skiem o prze­pro­wa­dze­nie kon­tro­li w fir­mie, dzia­ła­ją­cej po pół­noc­nej stro­nie ul. Roź­dzień­skie­go, w try­bie na­tych­mia­sto­wym de­kla­ru­jąc jed­no­cze­śnie wszel­ką moż­li­wą pomoc w przed­mio­to­wej spra­wie, w szcze­gól­no­ści w za­kre­sie przy­go­to­wań do ewen­tu­al­nej kon­tro­li – udo­stęp­nie­nia wszel­kich przy­dat­nych do­ku­men­tów oraz w trak­cie jej trwa­nia - do­da­ją pie­kar­scy urzęd­ni­cy.

O spra­wie wła­dze Pie­kar po­in­for­mo­wa­ły rów­nież: Urząd Mar­szał­kow­ski w Ka­to­wi­cach, Po­wia­to­wą Sta­cje Sa­ni­tar­no-Epi­de­mio­lo­gicz­ną w By­to­miu, Pro­ku­ra­tu­rę Re­jo­no­wą w Pie­ka­rach Ślą­skich, Po­wia­to­wą In­spek­cję Pracy w Ka­to­wi­cach oraz Urząd Skar­bo­wy w Pie­ka­rach Ślą­skich.

>>>

Niestety znow te odpady .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:06, 20 Cze 2014    Temat postu:

Łukasz Razowski | Onet
Protest czy polityczna rozgrywka? Mieszkańcy Mszany Dolnej zablokowali kontrowersyjną inwestycję

Mogło dojść od ska­że­nia śro­do­wi­ska – twier­dzą miesz­kań­cy re­jo­nu ulicy Or­ka­na w Msza­nie Dol­nej. Obok ich domów miała po­wstać in­sta­la­cja do wy­twa­rza­nia mas bi­tu­micz­nych. Zor­ga­ni­zo­wa­li więc pro­test, po któ­rym in­we­stor wy­co­fał się ze swo­ich pla­nów. Nie omiesz­kał jed­nak przy oka­zji wspo­mnieć o lo­kal­nej po­li­ty­ce.

Gdy są­sie­dzi in­we­sto­ra do­wie­dzie­li się, co ma po­wstać tuż pod okna­mi ich domów, onie­mie­li ze zdu­mie­nia. Pla­no­wa­na wy­twór­nia miała pro­du­ko­wać 120 ty­się­cy ton mas bi­tu­micz­nych. Jak wy­ja­śnia­ją prze­ciw­ni­cy in­we­sty­cji, do jej ob­słu­gi w se­zo­nie po­trze­ba by­ło­by trans­por­tu 10 ty­się­cy 40-to­no­wych cię­ża­ró­wek. Dla zo­bra­zo­wa­nia skali pro­ble­mu, gdyby te cię­ża­rów­ki usta­wić zde­rzak w zde­rzak, to za­blo­ko­wa­ły­by całą drogę z Msza­ny Dol­nej do Kielc.

- Na­szym zda­niem taka lo­ka­li­za­cja in­sta­la­cji jest nie­do­pusz­czal­na ze wzglę­du na emi­to­wa­nie pyłów, nie­od­po­wied­nich za­pa­chów, które będą uno­si­ły się w nie­kon­tro­lo­wa­ny spo­sób oraz uciąż­li­we­go ha­ła­su, na jaki będą na­ra­że­ni lu­dzie w są­siedz­twie wy­twór­ni – za­zna­czy­li miesz­kań­cy Msza­ny Dol­nej w li­ście pro­te­sta­cyj­nym skie­ro­wa­nym do bur­mi­strza mia­sta.

Co wię­cej, in­we­sty­cja zlo­ka­li­zo­wa­na miała być w naj­bliż­szym są­siedz­twie rzeki Po­rę­bian­ki. We­dług pro­te­stu­ją­cych, skła­do­wa­nie dużej ilo­ści paliw zwią­za­nych z wy­twa­rza­niem mas, gro­zi­ło­by do­sta­niem się ich do rzeki i ska­że­niem śro­do­wi­ska.

Pod pro­te­stem pod­pi­sa­ło się około 700 osób. Ich głos – jak się oka­za­ło - zo­stał wy­słu­cha­ny. In­we­stor po­sta­no­wił od­stą­pić od swo­ich pla­nów. Ini­cja­ty­wa spo­łecz­na przy­nio­sła więc sku­tek – oca­lo­na zo­sta­nie przy­ro­da i zdro­wie ludzi. Nie obyło się jed­nak bez po­ru­sze­nia dru­gie­go dna spra­wy i w roku wy­bor­czym nie­ste­ty nie udało się unik­nąć po­li­tycz­ne­go wątku.

- Mając na uwa­dze, że je­ste­śmy czę­ścią lo­kal­nej spo­łecz­no­ści, wi­dząc próby wy­ko­rzy­sta­nia na­sze­go przed­się­wzię­cia w walce po­li­tycz­nej przed zbli­ża­ją­cy­mi się wy­bo­ra­mi sa­mo­rzą­do­wy­mi oraz bra­kiem moż­li­wo­ści me­ry­to­rycz­nej dys­ku­sji z oso­ba­mi bez­po­śred­nio za­in­te­re­so­wa­ny­mi te­ma­tem, pod­ję­li­śmy de­cy­zję o re­zy­gna­cji z pla­no­wa­nej in­we­sty­cji w Msza­nie Dol­nej przy ulicy Or­ka­na – oświad­czy­li przed­sta­wi­cie­le in­we­sto­ra, P.P.H.U. Uchacz.

Na odpowiedź protestujących nie trzeba było długo czekać

- Pro­test prze­ciw­ko bu­do­wie in­sta­la­cji nigdy nie miał być na­rzę­dziem w po­li­tycz­nej walce przed zbli­ża­ją­cy­mi się wy­bo­ra­mi sa­mo­rzą­do­wy­mi – twier­dzą przed­sta­wi­cie­le miesz­kań­ców. - Za­pew­nia­my, że osoby bio­rą­ce udział w pro­te­ście nie były i nie są w żaden spo­sób po­wią­za­ne z ja­ką­kol­wiek frak­cją po­li­tycz­ną. Dzia­ła­li­śmy, dzia­ła­my i, o ile zo­sta­nie­my do tego zmu­sze­ni, bę­dzie­my dzia­łać dalej, w imie­niu miesz­kań­ców Mia­sta i Gminy Msza­na Dolna.

>>>

Podejrzane takie inwestycje .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:00, 27 Cze 2014    Temat postu:

Podróżnik Dominik Dobrowolski wyruszył w rejs z Warszawy do Berlina

Podróżnik Dominik Dobrowolski wyruszył w piątek na dwutygodniowy spływ kajakiem z Warszawy do Berlina. wyprawa ma ekologiczne przesłanie - Dobrowolski chce zwrócić uwagę na konieczność segregowania śmieci.

Podróżnik przepłynie Wisłą w kierunku Brdy, dalej Notecią, Wartą, Odrą i Hawelą, aż do niemieckiej stolicy. W 2011 roku przepłynął Odrę, w 2012 Wisłę, a w 2013 przepłynął Polskę z zachodu na Wschód.

Dobrowolski podkreślał w rozmowie z reporterem RDC, że tegoroczna podróż jest dla niego szczególna, bo wypada w 25 rocznicę polskiej wolności. - Tak jak wtedy Polacy zdecydowali w sposób wolny kogo chcą, aby rządził Polską, tak wówczas również zdecydowali w jakim środowisku chcą żyć - mówił.

Jak dodał podróżnik, ważne wybory podejmujemy każdego dnia - na przykład podczas zakupów w sklepie, a później podczas decydowania o tym, co zrobimy z opakowaniami po zjedzonych produktach.

Relację z podróży Dominika Dobrowolskiego można śledzić na stronie [link widoczny dla zalogowanych]

...

Jak pieknie SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:36, 01 Lip 2014    Temat postu:

"Nie" dla kompostowni w Strzemieszycach

Czy budowa kompostowni kolejny raz zatruje życie mieszkańcom Strzemieszyc? Inwestor mówi swoje, mieszkańcy twierdzą swoje. I choć Śląski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska nie widzi przeciwwskazań, walka na argumenty trwa w zaparte.

- Nie chcemy smrodu i hałasu pod naszymi oknami - mówią jednym głosem mieszkańcy Strzemieszyc, dzielnicy Dąbrowy Górniczej.

Pod ich oknami ma powstać kolejna część kompostowni odpadów. Wcześniej na tym terenie były zakłady chemiczne, a nieopodal huta, koksownia, fabryka oraz ubojnia. Dlatego mieszkańcy mówią stanowczo "nie" i nie chcą pozwolić na budowę pod ich oknami kolejnej "śmierdzącej inwestycji".

- My już wiemy jak to śmierdzi, przez lata cierpieliśmy na migreny i choroby gardeł. Nie chcemy powtórki z "rozrywki", dlatego będziemy się sprzeciwiać budowie kompostowni. Skoro w Pszczynie i Częstochowie udało się cofnąć inwestycję, my także nie damy się monopoliście. Musimy dbać o nasze życie i zdrowie - dodają, prosząc o niepodawanie personaliów.

Impas chce przełamać inwestor, prosząc mieszkańców o konsultacje i spokojne wysłuchanie.

- Z pełną świadomością chcemy wykorzystać tę technologię. Jest najdroższa, ale minimalizuje oddziaływanie na otoczenie i środowisko. Jesteśmy pewni, że budowa tego zakładu przyczyni się do poprawy komfortu życia dla całego otoczenia - przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską Marek Mrugalski, dyrektor oddziału Remondis w Sosnowcu.

- Nie lekceważymy niepokojów mieszkańców, ale staramy się im wytłumaczyć, w oparciu o specjalistyczne opracowania i wyniki badań, że ta instalacja zdecydowanie poprawi - dodaje Sławomir Jeneralski, partner inwestora.

Mieszkańcy i radni twierdzą, że budowa instalacji kompostowni w sercu Strzemieszyc, w samym środku osiedla, w odległości około kilkudziesięciu metrów od najbliższych posesji mieszkańców, spowoduje ogromne zniszczenia środowiska.

Natomiast Śląski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska, który wykonał badania zanieczyszczenia środowiska na terenie Strzemieszyc, nie wskazywał na żadnego zagrożenia.

...

I znowu robią ludziom syf. ..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:44, 05 Lip 2014    Temat postu:

Bogatynia: powstaje instalacja redukująca emisję zanieczyszczeń

Ponad 500 mln zł będzie kosztować budowa instalacji do ograni­czania emisji tlenków siarki, która powstaje w Elektrowni Turów w Bogatyni (Dolnośląskie). Dzięki inwestycji siłownia będzie speł­niać wymogi dyrektywy unijnej ws. ograniczania tzw. emisji przemysłowych.

W piątek w Elektrowni Turów wmurowano kamień węgielny pod budowę instalacji – poinformowała rzeczniczka PGE Górnic­two i Energetyka Konwencjonalna S.A. Iwona Paziak.

Instalacja będzie wykorzystywać technologię mokrego odsiarcza­nia, a jej elementy zostaną zainstalowane na blokach energetycz­nych 4, 5 i 6. Dzięki temu Elektrownia Turów będzie spełniać wy­mogi unijnej dyrektywy o tzw. emisjach przesyłowych (IED), która m.​in. nakazuje ograniczenie emisji zanieczyszczeń, takich jak np. pyły czy dwutlenek siarki z zakładów przemysłowych.

Przetarg na budowę instalacji wygrało konsorcjum firmy Bab­cock Noell GmbH i Bilfinger Infrastructure S.A. Koszt inwestycji to ponad 500 mln zł. 50 proc. tej kwoty to dofinansowanie z Naro­dowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu oraz z Norweskiego Mechanizmu Finanso­wego.

Paziak podała, że w ramach inwestycji powstaną m.​in. trzy absor­bery oraz zostaną wymienione wentylatory spalin na urządze­nia o większej mocy.

Budowa instalacji powinna zakończyć się do końca 2015 r.

W polskim parlamentarnie trwają obecnie prace nad noweliza­cją Prawa ochrony środowiska, która ma wdrożyć do polskich przepisów unijną dyrektywę (IED) ws. ograniczania tzw. emisji przemysłowych. Zgodnie ze wspólnotowym prawem zaostrzone rygory emisyjne mają zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2016 r. W Polsce niektóre zakłady przemysłowe obejmie Przejściowy Plan Krajowy (PPK), który przesunie termin obowiązywania za­ostrzonych standardów do połowy 2020 r.

Elektrownia Turów jest położona na styku granic Polski, Czech i Niemiec. Głównym paliwem wykorzystywanym przez siłownię jest węgiel brunatny. Elektrownia produkuje około 7 proc. ener­gii elektrycznej w kraju.

...

Wreszcie coś !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:53, 14 Sie 2014    Temat postu:

Czerwone bajoro w Szopienicach. Mieszkańcy walczą o swoje bezpieczeństwo

Mieszkańcy Szopienic są już bardzo wrażliwi na temat zanieczyszczeń w ich okolicy - cały czas podejmują walkę w sprawie składowiska niebezpiecznych odpadów przy dawnej hucie metali nieżelaznych. Obecnie znajduje się tam czerwone rozlewisko bliżej nieokreślonej substancji.

Straż miejska w Katowicach została poinformowana przez zaniepokojonego mieszkańca Szopienic o niebezpieczeństwie skażenia środowiska naturalnego. Po przybyciu na teren firmy zajmującej się utylizacją odpadów przemysłowych strażnicy zobaczyli straszny widok: bajoro pełne czerwonej substancji. Całość uzupełniał fetor chemikaliów.

Jak się okazało, smród dochodził z pobliskiego magazynu. Wewnątrz starego i niezabezpieczonego budynku znajdowały się pojemniki pełne śmierdzącej i żrącej nieznanej substancji w postaci stałej.

Strażnicy wezwali dodatkowe służby - Państwową Straż Pożarną oraz Wojewódzki Inspektorat Sanitarny. Strażacy orzekli, że wyciek nie zagraża atmosferze ani ludziom, a cały teren ogrodzono taśmą ostrzegawczą z zapasem marginesu bezpieczeństwa. Sprawę zajmuje się już sanepid.

....

Po prostu super ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:33, 02 Wrz 2014    Temat postu:

Mieszkańcy warszawskich Bielan walczą ze smrodem

Mają dosyć smrodu. Mówią, że zagraża ich życiu. Skarżą się na uciążliwe sąsiedztwo w postaci przetwórni i kompostowni odpa­dów w Radiowie. Mieszkańcy warszawskich Bielan z transparen­tami przyszli na posiedzenie doraźnej komisji gospodarowania odpadami. To ich kolejny protest w tej sprawie. Po zakończeniu posiedzenia nie kryli rozczarowania. Mówili, że adresatem wszystkich skarg jest ratusz, który konsekwentnie ich ignoruje i unika z nimi wszelkich kontaktu.

Mieszkańcy Bielan podkreślają, że miasto nie ma argumentów, by z nimi dyskutować. Stąd te uniki, dlatego przysyła MPO - mó­wili. Zauważyli jednak, że po ostatnim posiedzeniu komisji gospo­darowania odpadami coś osiągnęli. "Szef MPO w końcu zauwa­żył, że śmierdzi. W końcu, po roku… To była szopka" - mówili.

Rozczarowania nie krył także wiceburmistrz Bielan Grzegorz Pie­truczuk, który przybył na posiedzenie wraz z mieszkańcami. Pod­powiadał, by składowisko przenieść do Mławy. Jak twierdzi, jest tam miejsce na przyjęcie dużej ilości odpadów. - MPO zamknęło się na rzeczywistość i myśli, że ten temat przemilczy. A tu nie ma żartów, bo odór dotarł już do Starych Bielan. Tu nie da się żyć. Mieszkańcy są zdeterminowani i nie odpuszczą - mówił wicebur­mistrz. Zdaniem Grzegorza Pietruczuka wszystkiemu winna jest instalacja do przetwarzania odpadów, która niedawno była mo­dernizowana. - Jest najtańsza i najgorsza. To jest powód zwiększe­nia odorowości - mówił.

Krzysztof Bałanda prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszcza­nia wyjaśniał, że właśnie pracuje nad ograniczeniem smrodu. O pomoc zwrócił się do naukowców. Prezes MPO nie wierzy, że po­wodem brzydkiego zapachu była przetwórnia i kompostownia w Radiowie. - Bardzo trudno nam w to uwierzyć, że ten odór poja­wia się w wielu różnych punktach, często bardzo oddalonych od instalacji - mówił Krzysztof Bałanda. Tłumaczył, że niewykluczo­ne jest mieszanie się odorów pochodzących z różnych źródeł.

Prezes MPO zapewniał, że składowisko ma zostać przeniesione. Wskazywał na podwarszawską Zielonkę. Mieszkańcy nie wierzą w te zapewnienia. Obawiają się, że uciążliwe sąsiedztwo niepręd­ko przestanie ich zatruwać. Nie zamierzają składać broni. Czeka­ją na wyrok sądu administracyjnego, który zajmie się ich wnio­skiem o sprawdzenie czy minister środowiska dopełnił swoich obowiązków w sprawie Radiowa.

...

Znowu to...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:34, 25 Wrz 2014    Temat postu:

Bielsko-Biała: Odór nie do zniesienia. Mieszkańcy łączą siły
Katarzyna Nylec

Mieszkańcy osiedla Lipnik w Bielsku-Białej coraz bardziej zdeter­minowani. Od ponad roku zmagają się ze smrodem wydobywają­cym się ze składowiska odpadów. Mimo starań pracowników Za­kładu Gospodarki Odpadami nie udało się zniwelować uciążliwe­go zapachu.

Mieszkańcy nie pozostają bierni wobec problemu dotykającego tysięcy bielszczan m.​in. z dzielnic Komorowice i Hałcnów. Dlate­go postanowili zawiązać specjalną grupę problemowej walki z odorem przy Radzie Osiedla Lipnik. Grupa o swoich akcjach in­formuje na facebooku (Smrodek Bielsko) oraz stronie interneto­wej

- Dzięki naszej wspólnej inicjatywie zapewnimy zarówno sobie jak i naszym przyszłym pokoleniom zlikwidowanie dyskomfortu życia w atmosferze odoru, znacząco zredukujemy ryzyko naraże­nia zdrowia na ekspozycję groźnych ustrojów chorobotwórczych i zapobiegniemy degradacji gospodarczej i społecznej dzielnicy Lipnik - twierdzą zaangażowani w walkę z fetorem mieszkańcy. Na stronie zachęcają bielszczan do zaznaczania miejsc, gdzie do­ciera odór oraz zgłaszania tego problemu strażnikom miejskim. - Jeśli nie ma skarg, nie ma problemu - uważają.

W niedzielę akcja przeniosła się przed kościoły - w Małych Ko­zach, Białej i Lipniku zbierano podpisy pod petycją skierowaną do prezydenta Bielska-Białej dotyczącej uporczywego smrodu z miejskiego wysypiska. Do tej pory pod petycją swój podpis złoży­ło ok. 3 tysiące osób. Problem nasila się wraz ze wzrostem tempe­ratury powietrza.

Mieszkańców niepokoją ostatnie doniesienia o planach rozbudo­wy kompostowni. Twierdzą, że w rozmowach z nimi przedstawi­ciele ZGO nigdy nie wspominali o zwiększeniu przepustowości, co tylko nasili obecne uciążliwości zapachowe.

ZGO zadaje kłam tym twierdzeniom. - Celem planowanej rozbu­dowy jest przede wszystkim ograniczenie uciążliwości strefy roz­ładunkowej odpadów mokrych i dalsza optymalizacja przebiegu procesu kompostowania. Inwestycja polegać będzie na zabudo­wie/hermetyzacji strefy rozładunkowej odpadów mokrych wraz z dobudowaniem czterech dodatkowych bioreaktorów. W powsta­łym obiekcie prowadzony będzie proces magazynowania i przy­gotowania odpadów do kompostowania a 4 dodatkowe bioreakto­ry pozwolą na odciążenie już istniejących. Aktualnie dysponuje­my 11 bioreaktorami. Po dobudowaniu 4 będzie ich w sumie 15. Ta sama zasada matematyczna dotyczy maksymalnej przepusto­wości: 30 tys. + 6 tys. = 36 tys. ton/rok. Ilość 36 000 ton odpadów jest parametrem czysto technicznym i tak jak 11+4 nie może pozo­stać na poziomie 11, tak samo przepustowość maksymalna - czy­tamy w oficjalnym komunikacie zakładu.

...

97 % odpadów można utylizowac biologicznie z użyciem wody to po co gromadzić syf ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:47, 02 Paź 2014    Temat postu:

Mają dość smrodu i pustych obietnic! Mieszkańcy Radiowa protestują

W zeszłym tygodniu odbyła się sesja Rady m.st. Warszawy. Mieszkańcy Radiowa otrzymali wówczas informacje o tym, że zamknięcie składowiska śmieci nastąpi dopiero w 2016 roku. Czują się oszukani, bo od kilku lat zmagając się z uciążliwym smrodem, walczą o jego zamknięcie. Władze jednak wciąż przekładają termin. Fetor, pochodzący z góry śmieci, doskwiera nie tylko mieszkańcom Radiowa. Szacuje się, że problem może dotyczyć nawet 200 tys osób.

Kolejny już protest ws. Radiowa postanowili wesprzeć politycy. Mieszkańcy zastanawiają się jednak, czy to nie „magia” trwającej właśnie kampanii wyborczej. Politycy przedstawili swoje propozycje na pozbycie się śmierdzącego problemu.

Na Radiowie zabrakło niestety, Hanny Gronkiewicz-Walz. Nie było też nikogo z ratusza. Mieszkańcy nie są zdziwieni tą sytuacją. - Pani prezydent jeszcze nigdy się z nami nie spotkała - zauważył Bogdan Bajak ze stowarzyszenia Czyste Radiowo.

Po zeszłorocznym referendum wydawało się, że pani prezydent zrozumiała jak niewiele czasu zostało jej na realizację swoich obietnic. Podziękowała warszawiakom za zaufanie i przyznała, że podczas obydwu kadencji zabrakło przede wszystkim dialogu z mieszkańcami i obiecała poprawę. Jak widać ta, jednak nadal nie nastąpiła.

...

To tez trzeba zalatwic w sposob cywilizowany ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:53, 02 Paź 2014    Temat postu:

Mieszkańcy Gdańska walczą z odorem znad wysypiska śmieci

W południowych dzielnicach Gdańska nie pachnie najładniej. Wszystko przez sąsiedztwo gdańskiego zakładu utylizacji śmieci w Szadółkach. Szczecińscy naukowcy próbowali ustalić, co jest źródłem fetoru i jak temu zaradzić.

Działki w południowej części Gdańska od zawsze miały niższą cenę, ponieważ były gorzej usytuowane. Poza odległością od centrum oraz bliskością lotniska na cenę wpływa sąsiedztwo zakładu utylizacji śmieci w Gdańsku Szadółkach oraz wydobywająca się stamtąd nieprzyjemna woń.

Niemiły zapach wyczuwalny jest nawet w dzielnicach oddalonych o kilka kilometrów od składowiska śmieci. W ocenie mieszkańców, zapach pochodzi z kompostownika, gdzie składowane są resztki organiczne z całego miasta. Przeszkadza on nie tylko osobom posiadającym ogrody, ale również osobom, które mieszkają w blokach.

- Tutaj cały czas czuć ten zapach. Mocniejszy lub słabszy, ale przez cały czas. Siła zależy tylko od kierunku wiatru - powiedziała mieszkanka dzielnicy sąsiadującej z zakładem.

Naukowcy z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego ze względu na skargi mieszkańców prowadzą badania nad intensywnością zapachu. Służy im do tego specjalna aparatura, którą ustawiają na pryzmach odpadów. Do specjalnego foliowego worka pobierana jest próbka zapachowa. Każda musi być dokładnie opisana. Pracownia Zapachowa Jakości Powietrza ze szczecińskiej uczelni to pionier i lider tego rodzaju analiz w skali kraju.

Przeprowadzone badania mają wydatnie pomóc w kwestii dalszych merytorycznych decyzji oraz zobiektywizować skalę wpływu poszczególnych elementów zakładu na najbliższe otoczenie.

- Jeżeli potwierdzi się, że głównym emitentem zapachu jest kompostownik to oczywiście podejmiemy adekwatne działania. Niestety, nie należy mieć złudzeń, że w ciągu miesiąca lub dwóch problem zostanie rozwiązany. Ewentualne wygaszanie placu będzie miało charakter długofalowy - powiedział Maciej Jakubek z Zakładu Utylizacji.

Pobranie próbek jest tylko wstępnym etapem badania. Teraz zebrany materiał zostanie przekazany do laboratorium analitycznego, gdzie zostanie dokładnie przebadany. Badania olfaktometryczne, czyli prowadzone za pomocą węchu, zyskują w Polsce coraz większą popularność. Wynika to z zainteresowania naukowymi rozwiązaniami problemów, które powodowane są przez zakłady przemysłowe.

...

Te utylizacje ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 17, 18, 19  Następny
Strona 1 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy