Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Po drugiej stronie !
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:09, 28 Paź 2011    Temat postu: Po drugiej stronie !

Zbliza sie Dzień Wszystkich Świętych . Zatem czas wyjasnic co dzieje sie po smierci . Jest to nam doskonale wiadome ... Aby jeszcze bardziej to ukazac trzeba przedstawic swiadectwa najbardziej do nas przemawiajace czyli wspolczesne . Tu moze roic sie od oszustow dlatego trzeba osob 100% wiarygodnych ... Takich jak :

Boża łączniczka-Anna Dąmbska-Boże Wychowanie

Boża łączniczka

Anna Dąmbska to niezwykła postać. Jej życie jest jak płomyk najnowszej historii Polski zamknięty w człowieku. Dość powiedzieć, że w czasie wojny walczyła w szeregach Armii Krajowej, jako sanitariuszka i łączniczka. W 1944 r. spotkała ją ówczesna "nagroda" dla bohaterów, na ponad rok trafiła do sowieckich łagrów w Ostaszkowie i Kałudze. Tam w nieludzkich warunkach nie poddała się zwątpieniu i rozpaczy i z całych sił uczepiła się jednego, co jej pozostało - wiary, modląc się nie tyle o własne życie czy wolność, ale by Bóg pozwolił jej nadal służyć Ojczyźnie.
Po latach zrozumie, że Bóg wysłuchał jej modlitw, obdarzając ją charyzmatem słyszenia Jego głosu.
Z rozmów ze Stwórcą powstało kilka książek zatytułowanych "Boże wychowanie" i "Świadkowie Bożego miłosierdzia", Anna spisywała Boże orędzia, lecz sama pozostawała w cieniu, czytelnikom znana była tylko, jako "Anna". Zmarła 15 września 2007r.

W sieci znajdziecie wszystkie jej książki, które po śmierci Anny wydawnictwo udostępniło bez żadnych ograniczeń. Ponieważ jednak jest to obszerna lektura na wiele dni, pozwalam sobie zamieścić w tym artykule subiektywny wybór najciekawszych fragmentów odnoszących się do naszego kraju.
Trzeba dodać, że zapewne z powodu ogromnego patriotyzmu Anny, losy Polski i jej przeznaczenie, były jednym z głównych tematów wizji a jej dzieło nazwać można przygotowywaniem narodu polskiego do przyszłych prób i doświadczeń.

Jako objawienie prywatne, wymaga ono odpowiedniego podejścia, z otwartym sercem i umysłem, bez uprzedzeń, ale też i bez przymusu uznawania tego za Prawdę objawioną. W przypadku prywatnych objawień najlepsza dla katolików jest postawa "ostrożnej życzliwości".


[link widoczny dla zalogowanych]

>>>>

A wiec POLSKA ! Armia Krajowa ! Powstanie Warszawskie ! Łagry ! To zycie mowi samo za siebie ! Pelne poswiecenia i prawdy ! OTO PRAWDZIWI POLACY ! Teraz rozumiecie juz ze te swiadectwa sa 100 % wiarygodne ... Nie ma lepszych ! Nie ma bardziej wiarygodnych ludzi na tym swiecie ! I jej pisma chcailbym przedstawic na ten tydzien Wszystkich Świętych !





Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 18:49, 28 Paź 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:31, 28 Paź 2011    Temat postu:

A zaczelo sie tak :

Książka niniejsza zawiera fragmenty rozmów ze zmarłymi i ich świadectw dotyczących śmierci, spotkania z Bogiem i życia z Nim. Zapisywałam te rozmowy od 1966 r. Początkowo były to głównie rozmowy z moją Matką.

Matka moja zmarła pod koniec 1965 r. Okoliczności jej śmierci, w tym moją przy niej obecność, uważałam za wyraźną łaskę Bożą. W chwilę po jej śmierci stałam się jakby świadkiem jej radosnego powitania na tamtym świecie przez rodzinę i przez bardzo wiele innych osób. Matka była szczęśliwa i oni wszyscy też. Byłam tego świadoma, jednak sama nie mogłam w ich radości uczestniczyć, bo tak silny był ból oddzielenia od Matki, rozdarcia (jak gdyby przepołowienia). Choroba i śmierć Matki spowodowały nawet długotrwałe pogorszenie mojego stanu zdrowia. Dopiero rozmowy z nią pomogły mi powrócić do równowagi.Książka niniejsza zawiera fragmenty rozmów ze zmarłymi i ich świadectw dotyczących śmierci, spotkania z Bogiem i życia z Nim. Zapisywałam te rozmowy od 1966 r. Początkowo były to głównie rozmowy z moją Matką.

Matka moja zmarła pod koniec 1965 r. Okoliczności jej śmierci, w tym moją przy niej obecność, uważałam za wyraźną łaskę Bożą. W chwilę po jej śmierci stałam się jakby świadkiem jej radosnego powitania na tamtym świecie przez rodzinę i przez bardzo wiele innych osób. Matka była szczęśliwa i oni wszyscy też. Byłam tego świadoma, jednak sama nie mogłam w ich radości uczestniczyć, bo tak silny był ból oddzielenia od Matki, rozdarcia (jak gdyby przepołowienia). Choroba i śmierć Matki spowodowały nawet długotrwałe pogorszenie mojego stanu zdrowia. Dopiero rozmowy z nią pomogły mi powrócić do równowagi.

Jeszcze za życia mojej Matki nasz wspólny przyjaciel, starszy ksiądz (obdarzony darem jasnowidzenia, z czym się starannie ukrywał), zapytał mnie, czy nigdy nie próbowałam pisać „nie myśląc o niczym", tj. próbując wyłączyć swoje myśli i oddając ten czas Bogu. Zapytałam wtedy: „Po co?" Przypomniałam sobie to wydarzenie pół roku po śmierci Matki. Siadłam przy biurku, wzięłam ołówek i oparłam na odwrocie jakiegoś druku — myśląc o Matce. Wtedy po raz pierwszy Matka powiedziała mi, że żyje, że jest bezgranicznie szczęśliwa i że nieustannie za mnie prosi. Przerwałam, myśląc, że trzeba iść do psychiatry...

Po paru miesiącach spróbowałam ponownie rozmawiać. Po kilku „rozmowach" napisałam do tego kapłana prosząc o rozeznanie, czy jest to moja autosugestia, czy mówi do mnie moja Matka, czy też jest to dzieło złego ducha. Przyjechał z drugiego końca Polski. Po długiej (kilkugodzinnej) modlitwie powiedział: „To jest twoja Matka. Możesz być zupełnie spokojna, nie obawiaj się rozmawiać z nią. Ona cię bardzo kocha".

Od tej pory rozmawiałam coraz częściej, a że „odpowiedzi" Matki były logiczne, w treści bardzo piękne i podawane jej stylem, uspokajałam się i zaczynałam pytać, poczynając od spraw najbliższych nam obu: Polski, nieba, sensu życia, stosunku Boga do ludzi itd. Matka mówiła mi najchętniej o Bogu i Jego pragnieniu włączenia nas w dzieło zbawiania świata, naszego narodu i każdego z nas. Jej uwielbienie dla Boga, zachwyt, miłość i cześć udzielały mi się.

Od 1967 r. stale już rozmawiałam z Matką. Często prosiła mnie o pomoc dla pewnych osób. Zaczęło się to od Bartka, którego poznałam wtedy na gruncie towarzyskim, a o którego prosiła Mamusię jego zmarła matka, wiedząc że jest zagrożony samobójstwem (co również on sam mi kiedyś powiedział). Obie matki mówiły mi, jak mu pomóc, charakteryzowały jego sposób myślenia, mówiły, co jest mu bliskie, przestrzegały, czym mogłabym go dotknąć. Wskazówki okazywały się nadzwyczaj trafne i nigdy, ani w przypadku Bartka, ani innych osób, nie zawiodły. Zawsze zwracano moją uwagę tylko na cechy pozytywne i proszono o jak największą delikatność i wyrozumiałość. Nigdy też osoby proszące nie traciły nadziei na zwrócenie się ku Bogu tych, za których prosiły, nawet jeśli moja pomoc była odrzucana.

Bartek właściwie nie otworzył się na to, co starałam się mu przekazać. Przeszkodziła mu w tym słabość fizyczna i związany z beznadziejnością jego sytuacji alkoholizm. (Żołnierz ZWZ, AK, członek Kedywu, partyzant, uczestnik Powstania Warszawskiego. Skazany po wojnie na karę śmierci zamienioną na dożywocie przesiedział wiele lat w więzieniu. Po wyjściu odmawiano mu przyjęcia do pracy; był nadal prześladowany przez służbę bezpieczeństwa. Do tego doszła perspektywa kalectwa.) Po roku naszej znajomości zginął w wypadku. Dopiero po swojej śmierci przyjął moją pomoc; co więcej... zostaliśmy przyjaciółmi. Rozmawialiśmy bardzo dużo. Początkowo ja, na prośbę jego matki, starałam się rozmawiać z nim. Później Bartek chciał mi się „zrewanżować", mówiąc dużo o tym, co sam poznawał. W szczególności zdał obszerną relację ze swojej śmierci i okresu oczyszczenia, próbując ukazać wspaniałość Miłosierdzia Bożego względem niego i w ten sposób wyrazić Bogu swoją wdzięczność. Czasem zwracał mi uwagę, z jednej strony na swoje błędy w życiu, chcąc, byśmy ich nie powtarzali i uniknęli jego drogi wstydu i oczyszczenia, z drugiej na moje zaniedbania, pragnąc, abym przyniosła jak najwięcej chwały Bogu i nie marnowała Jego darów. Wiem, że zawsze mogę liczyć na niego, jak i na każdego z moich przyjaciół — tam; bo oni wszyscy stają się naszymi przyjaciółmi — w Bogu, we wspólnocie świętych.

Ojca Ludwika OP, starszego kapłana uprawnionego do opieki i rozeznawania „objawień prywatnych", intelektualistę, prawnika, człowieka wszechstronnie wykształconego, prowadzącego wiele osób świeckich i ogromnie przez nie kochanego, poznałam za pośrednictwem jednej z nich. Aż do swojej śmierci (w końcu 1969 r.) był moim ojcem duchownym, a ponieważ mógł pomagać mi w ten sposób również z nieba, a ja prosiłam go o to, jest nim do dziś. Do niego zwracam się w razie trudności teologicznych i filozoficznych, w sprawach wiary i moralności, a także w sprawach Kościoła. Ojciec Ludwik odpowiada z całą gotowością i dobrocią, dając cenne rady mnie i moim przyjaciołom i przyczyniając się do pogłębienia naszego życia wewnętrznego.

Nie tylko Matka, Bartek i ojciec Ludwik, ale wszyscy przechodzący do świata Bożego (nieba, czyśćca) starali się ukazać nieskończoną miłość i miłosierdzie Boga względem nas, ludzi. Celem tych rozmów — co stwierdzają także moi rozmówcy —jest „zawrócenie" nas ku Bogu, ukazanie nam wspaniałości Boga i Jego planu zbawienia nas, Jego szacunku dla naszej wolności, Jego bliskości, wyrozumiałości, delikatności, troski o nas i opieki. Poznajemy też wspólnotę świętych obcowania między Kościołem Triumfującym i Cierpiącym a nami, którzy z trudem podążamy ku Bogu.

Spisane rozmowy mają po części charakter osobisty, niemniej liczne ich fragmenty, w których wyjaśniano mi pewne sprawy z zakresu wiary, m.in. dotyczące „świętych obcowania", mają charakter ogólny, jak gdyby przeznaczony dla większej liczby osób. Niekiedy byłam wręcz zachęcana przez moich rozmówców do dzielenia się niektórymi tekstami. Udostępniane znajomym wywoływały rozmaite reakcje: od odrzucenia, przez powątpiewanie do... zachwytu. Ci, którzy akceptowali te teksty, podkreślali, że umacniają ich w wierze, zmniejszają lęk przed śmiercią, a przede wszystkim budzą głęboką ufność do Boga, pewność Jego miłości i miłosierdzia, pragnienie bliższego obcowania z Nim, odpowiedzenia na Jego miłość do nas. Twierdzili ponadto, że obecnie bardziej doceniają wymianę darów pomiędzy niebem, czyśćcem i ziemią: życzliwą bliskość „zmarłych", ich pomoc dla nas i opiekę nad nami, jak również naszą możliwość wspomagania modlitwami i uczynkami miłosierdzia oczyszczających się, a nawet świadomość, że możemy wspólnie z naszymi zbawionymi braćmi i siostrami radośnie uczestniczyć we Mszy świętej. Ogólnie mówiąc twierdzili, że czują się bardziej cząstką Kościoła powszechnego. Podkreślali właśnie to, a nie samo zaspokojenie ciekawości „jak tam jest?" czy podekscytowanie „nadzwyczajnym" charakterem tekstów. Czasem wyrażali pragnienie, by teksty te mogli poznać ich bliscy. Niekiedy wręcz przekonywali, że warto je upowszechnić, gdyż mogą pomóc wielu osobom.

Przekonywana w ten sposób, że teksty te mogą pomóc niektórym osobom w umocnieniu wiary i ufności do Boga, zdecydowałam się udostępnić swoje zapisy. Zachęcał mnie do tego także obecny kierownik duchowny (teolog, jezuita). W zamiarze tym zostałam ponadto utwierdzona przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa w rozmowie, której treść zamieszczona jest na początku rozdziału VI. Pan nasz nie tylko życzył sobie udostępnienia zapisanych już rozmów, ale wskazywał wybranych rozmówców. Nasi przyjaciele z nieba, wiedząc o życzeniu Pana, składali swoje świadectwa o spotkaniu z Nim w śmierci i o przejściu do królestwa niebieskiego.

Pan sam zechciał też (w roku 1989) powiedzieć o roli Maryi, jako naszej orędowniczki, wspomożycielki, która nieustannie wstawia się za nami, błaga i szuka ratunku dla każdego z nas. Te wspaniałe słowa Pana znajdują się na początku rozdziału VII.

Zamieszczone teksty są zestawione w cztery grupy:

1. Relacje osobiste pierwszych rozmówców: Matki, Bartka i ojca Ludwika (rozdział I);

2. Rozmowy i wypowiedzi:

— o Bogu miłosiernym, niebie, czyśćcu i piekle, o miłości Boga do nich (przebywających w Jego królestwie), o Maryi, Królowej nieba, i o Aniołach, domownikach Pana (rozdział II),

— o ojcowskiej miłości Boga do nas, ludzi żyjących na ziemi, o prawach Bożych, o pomocy wzajemnej między niebem i czyśćcem a ziemią (rozdział III);

3. Osobiste świadectwa ze śmierci, spotkania z Bogiem i Jego miłosierdziem:

— moich bliskich (rozdział IV),

— różnych osób, o które zapytywali — przeze mnie — moi przyjaciele i znajomi (rozdział V),

— osób wybranych przez Pana (rozdział VI);

4. Słowa Pana Jezusa i Maryi (rozdział VII).

Podział nie jest ścisły, ponieważ w relacjach osobistych występują fragmenty o charakterze ogólnym, a niekiedy i odwrotnie.

Poszczególne osoby mają swój indywidualny styl (zdarzało się, że byli po nim rozpoznawani przez rodzinę). Matka moja, artystka, mówi stylem emocjonalnym, używając wyrażeń zaczerpniętych z naszej poezji patriotycznej i religijnej (tak mówiła za życia); inny jest żywy, obrazowy, niekiedy dosadny styl Bartka, inny styl o. Ludwika, intelektualny, spokojny styl kapłana przyzwyczajonego do tłumaczenia różnych kwestii dotyczących wiary.

Szczególny charakter mają rozmowy początkowe (tuż po śmierci). Rozmówcy usiłują jak najwięcej przekazać, wytłumaczyć, objaśnić, ciesząc się możliwością takiej wymiany myśli, a jednocześnie wyrazić szczęście swojego życia oraz swoją wdzięczność i uwielbienie Bogu, Stwórcy, Zbawicielowi, Sprawcy tego stanu niekończącej się radości, w którym istnieją. Centralnym motywem rozmów jest Bóg — odnaleziony już i rozpoznany, Ojciec przebaczający, współczujący i miłosierny ponad wszelkie wyobrażenia ludzkie, kochający miłością bezgraniczną i niepojętą.

Anna

Uwaga. Imiona większości rozmówców zostały zmienione.


Zwracam uwage ze rozmowy te nastapily poniewaz czula niewyobrazalny ból po smierci matki . I Bóg od razu zareagowal pozwalajac na jej rozmowy z matka ...
Zauwazmy ze nie wierzyla sobie i wezwala ksiedza ktory tez mial objawienia ALE JE UKRYWAL ! Zwracam uwage na POKORE ! I ostroznosc ich wszystkich !
I dopiero KOMPETENTNY KSIADZ potwierdzil ze to ani autosugestia ani sztuczka diabelska !
Ale nie na matce sie skonczylo ! Im dluzej rozmawiala tym wiecej fascynujacych osob z tamtej strony poznawala !
I pojawia sie BARTEK ! Tez z AK tez z Powstania ! Gestapo UB ! Nie trzeba mowic ! POLAK po prostu !
Nastepnie ksiadz z tamtej strony Ludwik - teolog !
A wszystkie te rozmowy maja sluzyc jednemu . Pomocy ZYJACYM ! Aby skonczyc z bzdura ze po smierci koniec . Nic nie ma ! To absurd !
Ale oczywiscie najwspanialsze jest to ze to sa POLACY ! PATRIOCI !!! Nie zawsze katolicy ! Ale to sa ci ktorych nam tak brakuje Polacy-patrioci ! Takich by sie chcialo miec kolo siebie ! A ONI SĄ OBOK !!!
I jak tu sie nie radowac z Bogiem :O))))




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 18:34, 28 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:54, 29 Paź 2011    Temat postu:

I tak oto zaczyna sie ta zachwycajaca ksiazka :


Anna - ŚWIADKOWIE BOŻEGO MIŁOSIERDZIA -


I

PIERWSZE ROZMOWY Z MATKĄ, BARTKIEM I OJCEM LUDWIKIEM


Matka XI—XII 1966 r.

— Jestem tu (przy tobie). Żyję pełnym życiem. Jestem szczęśliwa. Kocham cię, dziecinko moja. Pomogę ci zawsze, gdy będę mogła. Wzywaj mnie, gdy będzie ci ciężko —ja ci pomogę... i ojciec też. Moje dzieciątko, nie jesteś sama nigdy; zawsze pamiętaj o tym.

Błogosławieństwo moje daję ci. Będzie dobrze, będzie dobrze! Dożyjesz i zobaczysz. Ściskam cię. Twoja matka.


>>>>>>>

I tak sie zaczelo ! Wielka radosc ! Matka nie znikla nawet nie poszla gdzies tam . ALE JEST PRZY CORCE !!! :O)))) I na dodatek mowi jej ze sama tez tam bedzie . A jak wiemy dzis to juz nie jest kiedys bo juz tam jest ! :O)))

— Czy cierpiałaś w chwili śmierci? — zapytałam.

— Nic takiego nie było. To była radość.

— Kto był (przy tobie)?

— BÓG! Potem moi rodzice, (twój) ojciec i wszyscy, którzy kochali mnie. (...)

Nie czułam śmierci. To tak jak otwarcie oczu. Czułam radość ze spotkania z bliskimi. Byli przy mnie, cały tłum. Była radość...


>>>>>

Oczywiscie pierwsze pytanie bo kazdy boi sie cierpienia !!! A tutaj jasna odpowiedz SMIERC NIE BOLI :O))) A co po niej ! BÓG !!!! Tak ! A oczywiscie i cale wielkie zgromadzenie witajacych ! :O))))


— Czy widziałaś mnie?

— Widziałam i martwiłam się, że nie mogę dać ci znać, jak mi dobrze.

Nie myśl o tym, co przeszło (okoliczności choroby, śmierci, pogrzebu). Wszystko jest tak, jak miało być. A teraz jesteś na nowej drodze życia. Cały czas czuwam nad tobą, nie opuszczę cię. (...)


>>>>

Widzimy ze zamartwianie sie smiercia powoduje jakis cien u osob ktore tam sa a nie moga przekazac ze wszystko jest dobrze . Nie jest to cierpienie bo juz nie cierpia ale jest zrozumienie ze zamartwianie sie boli tego na ziemi ... A po co ???

Córeczko, żebyś ty wiedziała, jak bardzo Tam (w niebie) się kocha!

Córeczko, tak bardzo chcę, żebyś mi uwierzyła. Ja ci pomagam, jak mogę, nawet nie wiesz ile razy. Jestem szczęśliwa tak bezgranicznie, jak to nie mogło być na ziemi.

(...)


Nikt tu nie jest samotny.


>>>>>>

A wiec pomagaja nam A MY NAWET NIE WIEMY KIEDY ! Szczescie tam jest NIEWYOBRAZALNE . Nie da sie opisac !!! NO I MIŁOŚĆ ! TAM DOPIERO JEST MIŁOŚĆ !!!

— Kiedy umrę?

— Jak spełnisz to, co masz do zrobienia. Nie wcześniej.


>>>>>>

Oczywiscie pytanie nie moglo znalezc odpowiedzi bo to Bóg decyduje ...
Ale nie tylko matka bo i ojciec tez jest !

Ojciec jest tu ze mną


Mówi Ojciec.

— Jestem twoim ojcem nadal. Musisz uwierzyć, że to nie ty sama „zmyślasz" (tak pomyślałam) — to my mówimy do ciebie. Kochaj nas, myśl o nas, wzywaj nas. Bądź, kochanie, dobra; staraj się być dobra, to cię zbliży do nas. (...) Nie schodź ze swojej drogi. Dobrze idziesz. Daj sobą kierować...


!!!!!!

Jak widzicie najwazniejszy przekaz BĄDŹ DOBRA ! Te slowa mowia wszystko !!!! :O))))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:09, 29 Paź 2011    Temat postu:

26 XII 1966 r. Boże Narodzenie

Spytałam Mamę, czego mogę jej życzyć.

— To ja ci życzę wypełnienia twojego przeznaczenia (planów Bożych względem ciebie). Ja niczego nie potrzebuję. Wszystko jest już spełnione i nie mogę pragnąć więcej — bo rzeczywistość jest bez porównania doskonalsza i wspanialsza niż wszystko, co wymarzyłam sobie. (...)

Zostawiam ci moje błogosławieństwo na nadchodzący rok i obiecuję ci pomoc.

Myśl o nas i wzywaj nas. My cię kochamy, więc pragniemy, żebyś się do nas zwracała.


>>>>>

Tutaj widzicie jak ludzie na ziemi nie rozumieja nieba ! NIC IM NIE MOZNA ZYCZYC ONI WSZYSTKO MAJA ! WSZYSTKO !!! TEGO NIE DA SIE OPISAC ! :O))))


28 II 1967 r.

Zapytałam Matkę:

— Czy wszystko możesz zobaczyć?

— Tak, ale inaczej. Tu się widzi istotną treść rzeczy, jej „promieniowanie" (oddziaływanie), sam rdzeń danej rzeczy czy sprawy.

— Czy ludzi się widzi?

— Tak i nie. Ludzi widzę jak dawniej, ale jednocześnie i ich wnętrze: ich stan i ich uczucia.


>>>>>

Tutaj macie odpowiedz ONI WIDZA ! Ale bez porownania LEPIEJ ! Oni widza calosc !!! Znow nie da sie opisac !

— Czy i myśli?

— Nie.

— A moje?

— Z tobą rozmawiam.

— Czy wszyscy by tak mogli rozmawiać?

— Nie, to jest specjalna łaska dla mnie, że mogę mówić z tobą.

— Czy prosiłaś o to?

— Tak, ogromnie.

— Czy to będzie trwało?

— Tak, pozostanie, o ile ty będziesz tego chciała.


>>>>>

Mysli ,,nie slychac'' ... I wszystko DOBROWOLNIE ! O ILE BEDZIESZ CHCIALA ! ABSOLUTNA WOLNOSC :O)))

9 II 1967 r.

— Mamo, powiedz mi, jak dojść do Chrystusa. Jaką drogą? Co robić? Czego On sobie ode mnie życzy?

— Córeczko, to pytanie jest tak doniosłe, że nie mogę odpowiedzieć ci na nie sama. Muszę się poradzić tych, którzy cię znają lepiej niż ja.

Tylko ty możesz dojść do Jezusa. Bo On czeka na każdego z nas, ale my musimy sami chcieć dążyć i tylko my możemy wydobyć z siebie potrzebne siły. Możliwe jest dojście poprzez miłość do Niego i poprzez miłość Jego ku nam.

On i tylko On wie, co komu jest potrzebne i co dla kogo jest pożyteczne, i nikt nie może wchodzić pomiędzy Niego i ciebie. Zrozum, kochanie, że ja ze wszystkich sił chcę, abyś była tu z nami, ale jaką drogą masz iść, ja ci powiedzieć nie mogę. Ty sama musisz ją odnaleźć i wybrać.

Wszyscy szukaliśmy i nie ma innych praw, jak tylko samemu szukać i iść. Trzeba nie ustawać i kochać, ciągle kochać, bez załamań, bez ciągłego cofania i przerw — to jest najpewniejsza droga. Kochać, córeczko, we wszystkim i we wszystkich ludziach widzieć Go i kochać, i nie odrzucać nikogo i niczego, bo we wszystkim jest Jego miłość. Ale drogę właściwą może ci wskazać tylko On, a nikt z nas.


>>>>>

WSPANIALE WSPANIALE WSPANIALE!!! Widzicie ze nie mozna nikogo kopiowac !!! Kazdy jest inny ! Tylko Bóg wie jak do kazdego podejsc !!! Tylko Bóg ! Dlatego ZE WSZYSTKIM idziemy do Boga . Tak uczy Kościół ! I tu nie ma nic tajemniczego . TYLKO BÓG CIĘ ZNA ! Bo tak kazdy jest skomplikowany ! Bóg stwarza TYLKO WSPANIAŁOŚCI zadnych kopii ! Kazdy ma INNA droge ! No i Miłość ! Miłość i jeszcze raz Miłość ! Bóg jest Miłością !

— Czego Jezus sobie ode mnie życzy?

—Jednego na pewno: całkowitej miłości i chęci bycia z Nim. To ci mogę powiedzieć, ale nie mogę wskazać ci twojej drogi. Kochanie, ja naprawdę nie mogę wiedzieć, co dla twej najgłębszej istoty jest najważniejsze i najpotrzebniejsze — to jest Tajemnica — ale ponieważ bezgranicznie cię kocham, robię wszystko, abyś ze swej drogi nie odeszła — wstecz. Moja opieka i miłość będą przy tobie zawsze, ale ty i tylko ty opowiesz się za wyborem i nikt z nas nie może siłą sprowadzić cię tutaj. My ci tylko we wszystkim pomagamy, ale wybór, kochanie, musi być samodzielny.


>>>>>>

Tak ! Calkowita wolnosc ! Nikt nie moze byc w niebie na sile ! Oni moga robic wiele ale to jest pomoc . Nigdy przymus nawet najmniejszy ! Bo Miłość wymaga wolnosci . Do Miłości zmusić nie można !
Widzicie jakie to wszystko piekne i madre i jakie proste ! Zadnych ceremonii filozofi . Po prostu potrzebowala Matki to Bóg umozliwil rozmowe i rozmawia ! Od razu ! Bez zadnych ,,łączy''... To tez jest Miłość ... Boga ... Ale niebo jest proste w tym sensie ze nie trzeba tam czegos ,,robic'' aby cos uzyskac . Chcesz - masz . NATYCHMIAST BEZ UPLYWU CZASU !!! Bóg nie potrzebuje nic robic :O)))
WSPANIAŁE !!! I pamietajcie ze w tej opowiesci NAPIĘCIE ROŚNIE ! :O)))
Czy raczej radosc rosnie ! Bo napiecia w niebie nie ma... tam jest raczej odwrotnie ... Mozna to podsumowac jest tam maksymalnie ciekawie i CORAZ ciekawiej ! Surprised)))



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Sob 22:13, 29 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:04, 30 Paź 2011    Temat postu:

I zgodnie z tym co mowilem ,,napiecie'' rosnie ...

10 II 1967 r.

Nie spotkałam (na odczycie) Bartka, znajomego z AK, któremu miałam przekazać lekarstwo. Przyszło mi na myśl, że chyba będę musiała mu je zawieźć, na co zupełnie nie miałam ochoty (daleko i takie narzucanie się). Spytałam, czy koniecznie muszę tam pójść, czy mogę zaczekać...


>>>>>

A wiec Armia Krajowa ! To jest wlasnie srodowisko autorki . Pojawia sie Bartek ! nie przyszedl ? co sie dzieje !?

— Musisz pójść. To jest ostatnia chwila i nie ma na co czekać. On jest zupełnie załamany.

— Co na to jego matka? (Matka Bartka, która też jest z Panem, prosiła moją Matkę o pomoc dla syna — przeze mnie.)

— Jego matka jest zrozpaczona i prosi cię na wszystko, nie zwlekaj. Ona tak bardzo jest przerażona jego stanem fizycznym... i psychicznym również.


>>>>>>

A wiec jest zle ! Przy okazji widzicie jak jego matka prosi inna matke aby jej corka na ziemi pomogla ! Tak to sie odbywa !

— Jak mam się zachować?

— Bądź serdeczna i dobra. To jest potrzebne.

— Czy tego sobie nie wymyśliłam?

— Nie, to jest prawda. Chciałaś pomagać i dajemy ci możność. Idź koniecznie, bo to jest już ostatni moment.

— Nie chciałabym się narzucać...

— Nie, nie będziesz się narzucać. Jesteś tam potrzebna. Jego matka prosi cię w imię miłosierdzia, zrób to!

— Powiedz jej, Mamo, że zrobię dla niej to, o co mnie poprosi, bo czuję jej miłość do syna i dobroć. Czy ona to słyszy?

— Tak, ona to słyszy. Jutro po pracy obie będziemy ci pomagać.

Kochanie moje. Pomaganie to nie przyjemność, to dawanie z siebie tego, czego się nie lubi dawać. I trudu, i wysiłków, i wielu wyrzeczeń trzeba, ale to tylko jest coś warte. Tym razem trud i twoja miłość własna, ale wiem, że to zrobisz, córeczko.


>>>>>>

Autorka zyskala mozliwosc pomagania zyjacym na ziemi we wspolpracy z tymi w niebie . I widzicie czym jest pomaganie ! To czesto wielki wysilek !


1 II 1967 r.

— Czy jesteś ze mną, gdy jestem z ludźmi, pracuję, stoję w kolejkach itp?

— Tak, to wszystko mnie interesuje, ale najbardziej to, co ty przeżywasz w duszy — a tylko to jest istotne.

Córeczko, łączy mnie z tobą wspólna miłość do Boga, do Polski, do sprawiedliwości, do prawdy — prawa Bożego na ziemi. To nas tak mocno łączy ...


>>>>>

Oczywiscie do Polski ! Bo to sa Polacy ! I to widac NIEUSTANNIE ! W tej ksiazce . Widzimy tez jak matka jest ciagle z nia bo nie ma ograniczen w poruszaniu sie . Jest tu za chwile w Australii za chwile na Marsie ! Zadnych ogarniczen ! Niebo !

— Czy mam opiekuna (Anioła Stróża)?

— Masz, ale nie wolno mi mówić o nim, zaś Pan pozwala mi na opiekę nad tobą niezależnie od jego (anioła) opieki.

— Czy mój Anioł Stróż mnie kocha?

— Tak. Tu nie ma braku miłości; wszystko jest w niej zanurzone.

— Czy pomaganie nie jest nudne lub obciążające?

— Nie, to nie jest przymus, to jest łaska Boża móc pomagać, to największe szczęście; a komuż bardziej niż tobie? Ojciec myśli tak samo. Tu nie można mało kochać.


>>>>>

TU NIE MOŻNA MAŁO KOCHAĆ ! :O))) Na ziemi pomoc to wyrzeczenia cierpienia nieprzyjemnosci w imie kogos . W niebie to radosc ! Tam cierpienia nie ma choc jest ,,swiadomosc'' cierpienia to znaczy wiedza co to i kiedy ale sami nie czuja !
No i oczywiscie Aniołowie Stróżowie ! Matka widzi go ale ,,nie moze'' nic mowic . Nie jest to zakaz tylko po prostu TAK JEST POSTANOWIONE ! Ty i Anioł Stróż i nikt pomiedzy ! Nie mozna wtracac sie . Widzicie tutaj ze wszystko jest tak jak uczy sie dzieci na katechezie . Tu nie trzeba wielkiej teologii . Wszystko jest PROSTE ! Surprised)))


27 II 1967 r.

Zastanowiłam się nad tym, że moje rozmowy z Mamą nabierają charakteru współpracy w pomaganiu innym. Matka nawiązuje do tego:

— To są początki naszej współpracy, a potem zobaczysz, co będziemy robiły. Wspólna praca jest możliwa i jest pozwolenie (Pana) na to, aby móc wam tak pomagać.


>>>>>>

Dla kazdego . Nie kazdy bedzie mial wizje czy az takie objawienia ALE KAZDY MOZE POMAGAC ! I zawsze to jest we wspolpracy z niebem . Oni nie musza byc widoczni ! To nie jest na pokaz . Pokora i dyskrecja to cechy nieba !

Z listu podyktowanego przez Mamę do jej chorej siostry stryjecznej, Jadwigi, więźniarki Pawiaka i Ravensbruck, przebywającej w domu dla przewlekle chorych w woj. zielonogórskim:

„O cokolwiek prosiłaś, spełniono ci. Chwal Boga za Jego dary, bo nigdy nie są ubogie ani «skąpe», ale trzeba mocy, aby je dźwigać, a ty, Jadwisiu, ją masz."

Kiedyś, w młodości, w rozmowie o tym, co chciałyby osiągnąć jako najwyższą wartość, ciotka Jadwiga wymieniła „męstwo", Jej siostra Alina —„zdolność miłowania", Matka moja — „ufność, zawierzenie Panu". Wszystkie trzy uzyskały te dary poprzez warunki życia, jakie Bóg im dał. (patrz też rozdz. IV).


>>>>>

Sami widzicie jakcy ludzie ! Jakie pragnienia ! POLACY jednym slowem . I oczywiscie Pawiak ( i Ravensbruck ) a wiec miejsce gdzie hitlerowcy toturowali pojmanych z AK aby ,,sypali'' ... Przypomne ze w perwnym momencie wydali tam rozkaz aby nie torturowac kobiet w ten sposob aby po nich juz nie nadawaly sie do niczego ... To naprawde nie jakies opowiesci . To hitlerowcy oni nie cofali sie przed niczym ! II wojna swiatowa to rzecz jasna najwiekszy szok ich zycia ale i powod do chwaly ! Zatem czesto sie do tego okresu odwoluja ! I oczywiscie stad ta ksiazka jest tak wspaniala . A kazdy Polak natychmiast wsystko rozumie ! Ale oczywiscie Polska jest wlasnie takim krajem ze do nieba najblizej - stad ta latwosc zrozumienia nie dziwi :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:10, 30 Paź 2011    Temat postu:

5 III 1967 r.

Zapytałam Matkę:

— Czy cię nie nudzi to powolne przelewanie myśli w słowa?

— Nie. To pozostaje już na zawsze na dowód, że jest możliwa łączność z nami, i będzie to pierwszy znak na dowód istnienia życia poza grobem: życia świadomego i pełnego, jakie my tutaj mamy. (...)

Moja córeczko, jestem dumna z ciebie, ilekroć postąpisz ładnie. To bardzo nas zbliża i związuje ze sobą.


>>>>>>

Oczywiscie w niebie nie ma nudy . I widzimy ze kazdy dobry czyn zbliza ludzi na ziemi do tych w niebie i zwiazuje !
A teraz powrot do historii Bartka czyli tego powstańca :

W „sprawie" Bartka, a raczej pomocy Bartkowi, który przeżywał rozmaite trudności, tracił chęć do życia, szacunek dla siebie (pił), otrzymywałam niejednokrotnie wskazówki od mojej Matki. Zdarzało się również, że otrzymywałam je wprost od matki Bartka. Przytoczone poniżej pochodzą od mojej Matki (z tym że obie matki porozumiewały się i działały razem). Z perspektywy czasu mogłam ocenić, jak bardzo były trafne i ogromnie mi pomogły w zachowaniu się wobec Bartka.

— Nie trać szacunku dla niego. On może sam jest przekonany o swoim pijaństwie, ale to tylko rozpacz i chęć zapomnienia o „nieudanym" życiu, jak sądzi. To ty masz mu wskazać cel i sens życia: i w ogólności, i jego własnego. Zrozumie. Nie obawiaj się być szczera. Nie od razu wszystko, ale mów z nim tak, aby sądził, że nie traktujesz go „z góry". Mów jak do przyjaciela, do kogoś, kto dużo zrozumie. Zaufaj mnie i jego inteligencji i bądź taka szczera, jak potrafisz być z kimś bliskim. Nie ma mowy o wyśmiewaniu się z ciebie. To tylko pomoże mu otworzyć się, a on się dusi. On płaci zaufaniem za zaufanie, a dobrocią za dobroć. Tu nie obawiaj się fałszu i podstępu. Może tylko nie od razu wszystko, bo to go przytłoczy. Nie „pusz się", bądź nastawiona na to, jak mu pomóc, jak mu dać trochę nadziei i radości, a my ci podpowiemy. Dobrze to robisz i wierzymy, że dasz sobie radę.


>>>>>>

Taka to sytuacja ! Sklonnosci samobojcze po rzekomo ,,nieudanym'' zyciu ... Oczywiscie jak moze byc ,,nieudane'' zycie gdy ktos byl w AK i byl powstancem ?? A jednak czlowiek moze tak myslec ! I widzimy jak trudno mu pomoc ! Nie mozna sie wywyzszac bo to zaszkodzi ! I widzimy jak w niebie troszcza sie o zyjacych !

Zastanowiło mnie, dlaczego właśnie matka Bartka może prosić bezpośrednio o pomoc dla syna, bo tego pragną zapewne wszystkie matki, i któregoś dnia zapytałam ją, czy aby nie ofiarowała Bogu swego życia za życie syna (była aresztowana przez gestapo; Bartek, jedyne dziecko pozostałe jeszcze przy życiu, zdążył po przyjściu Niemców wyskoczyć przez okno i zbiec). Odpowiedziała mi:

— Tak, dziecko, ale nie wiedziałam, że do tego dołożę kilkanaście lat choroby i inwalidztwa (była tak bita, że miała uszkodzony kręgosłup).


>>>>>

Tym razem matka ale Bartka ! Za syna sie poswiecila ! I znowu okupacja i gestapo . I widzicie co wycierpiala !!!

2 IV 1967 r.

— Oddałaś to Jezusowi (Bartka i jego losy), a On nie zawiódł nigdy nikogo. Jego słowo i moc są nie do złamania, i nigdy nie stracił ten, co Mu zaufał. Módl się codziennie, polecaj, przypominaj, bo to twój braterski obowiązek, ale ufaj i bądź spokojna.

Potrzebne było, abyś ty prosiła, a my tu również nie ustajemy w błaganiach. Ale wy na ziemi macie ogromne łaski i wszystko będzie wysłuchane, o co poprosicie z ufnością. Bo ufność jest potwierdzeniem wiary i miłości, więc oznacza, iż wierzycie i kochacie — nie widząc — Tego, który tu jest z nami, w pełnym świetle. Dla wierzących, dla ich ślepej wiary On wszystko zrobi przez miłosierdzie, które wywołujecie. To jest ta wasza wielka szansa i możliwość. Wzywaj Go poprzez miłosierdzie i ślepą dziecinną ufność w pomoc, którą On wam da na każde wezwanie. Bo pragnie darzyć, pomagać, być wzywany, bo tak bezgranicznie nas kocha i czeka na każdy najsłabszy szept, aby iść, spieszyć z pomocą, dawać — rozumiesz — dawać wszystko, całkowicie, hojnie, ale nie narzucając swoich darów nikomu, tylko na wezwanie, zrozum, tylko jeżeli człowiek sam chce, nie inaczej — bo istnieje i szanowana jest przez Stwórcę wolna wola stworzenia.

To działanie Boże jest cudowne w swojej wspaniałomyślności i delikatności. Ale też nadużywacie albo nie prosicie, a można i trzeba bez przerwy o wszystko i wszystkich ludzi prosić...


>>>>>>

Wspaniale slowa o Bogu ! I widzicie jaki On jest ! Czesto moze wam sie wydwac bezsensownie . Po co ja mam modlic sie i prosic Boga skoro nie rozumiem sensu a zatem, nie bardzo mi sie chce . Skoro nie widze sensu i brak ochoty to nie bede tego robic . I tu wpadacie . DLA BOGA TO JEST DOPIERO ZASLUGA ! Nie widzial sensu nie wiedzial a po co a sie modlil ! Ten co widzi sens i rezultat ? Czy on robiac to dokonuje jakiegos wielkiego heroizmu ? Nie bardzo ... Nie jest wielka sztuka czynic cos co od razu przynosi rezultat cztyli sukces. To jest Mądrość Boża !

5 IV 1967 r.

— Moja malutka, cieszę się, że chodzisz często do Komunii świętej. Gdybyś wiedziała, co daje Komunia, chodziłabyś codziennie.

Pomyślałam o spowszednieniu.

— Bóg nigdy „spowszednieć" nie może. On wzrasta w człowieku i coraz silniej poprzez nas promieniuje, działa na zewnątrz, daje światło innym ludziom.

9 IV 1967 r.

— Dobrze, żeś jednak poszła do Komunii świętej. On (Jezus) zmywa z nas wszystek brud i odradza nas na nowo. Słyszałaś Jego głos. Uszanuj go i zapamiętaj na przyszłość. To wielka łaska i bądź jej warta.

Kiedy przepraszałam po Komunii świętej, że jestem taka brudna, usłyszałam:

—Ja jestem czysty, okryję cię swoim płaszczem. Zrozumiałam, że Jezus zdejmie ze mnie każdy brud, a tylko muszę przyjść do Niego — lepiej nawet brudna niż wcale.

Bóg jest Miłością


>>>>

I znow wspaniale slowa ile daje Komunia ! Najbardziej sensacyjne ze poprzez tych ktorzy w uczestnicza UDZIELA SIE NA INNYCH ! :O))) Tak Bóg zarzadzil ! Surprised))))
Tutaj widzicie ze sam Jezus udzielil wyjasnien ! Wspaniale :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:11, 31 Paź 2011    Temat postu:

18 IV 1967 r.

— Proś Chrystusa Pana do naszego domu jako lekarza dusz i mistrza. On zawsze chce pomagać i leczyć, a ty w Jego obecności będziesz silniejsza i spokojniejsza.

Bóg w tej chwili pozwala na uchylenie przed wami zasłony dzielącej ludzkość; korzystaj z tego i przez ciebie niech korzystają inni. To Jego miłość daje nam prawo dzielenia się z wami naszym doświadczeniem, wiedzą, możliwościami wprost cudownymi — pomagania wam. I my nie przypuszczaliśmy, że Jego miłość, zaufanie, wielkoduszność, dobroć dla nas i dla was, dla całej Polski, przeszłej, teraźniejszej i przyszłej, może być tak ogromna, taka przechodząca wszelkie, nawet nasze wyobrażenia! Widzisz, trudno o tym pisać nawet tu, u nas znających i rozumiejących Jego prawa, Jego sprawiedliwość, Jego miłość do nas. Żyjemy w zachwycie, w uniesieniu, we wdzięczności, w niemożności oddania Bogu należnej Mu chwały. Pomóżcie nam w tym!


>>>>>>

Nawet gdy sie jest w niebie nie da sie tego wyrazic slowami bo to sa kwestie ducha . Jezyk mowiony jest prymitywny i nie nadaje sie do opisu !!! Widzimy teraz dalczego katastrofa koncza se proby zrozumienia Kościoła oparte na analizie tekstow . To absurd probowac zrozumiec Boga analizujac slowa ktoe o Nim powiedziano !!! Tu trzeba DUCHEM POZNAWAĆ ! A jest On tak wspanialy ! I oczywiscie znowu Polska !!! Nikt z nich a byli to patriocie najwieksi nie przypuszczal ze Bóg PRZERASTA SWOJA MIŁOŚCIĄ DO POLSKI ICH WSZYSTKICH ! Bóg jest największym patriotą ! To oczywiste a jednak dopiero jak sie zobaczy to sie pojmie !

Bóg jest Miłością; dla nas (Polaków) — miłością nagradzającą, miłosierną, błogosławioną. Mimo wszystko, cośmy przeszli od pokoleń, Jego miłość tak przerasta nasze zasługi, że są jak płomień świecy przy pełnym blasku słońca. Nic tylko miłość i wdzięczność, miłość i wdzięczność — tylko to Mu się należy. On, to Ojciec wzruszony, kochający, kojący ból, wnoszący radość, opiekę i błogosławieństwo; wszystkie dary Jego królestwa są dla nas! On się dzieli z nami, daje wszystko. (...)

>>>>>>

WSZYSTKO !!!!

[b][color=blue]Gdy mówię ci o Bogu i czujesz radość, to jest to bardzo słabe odbicie tej radości, w której my przebywamy stale. Dzielę się nią z tobą, a mam wrażenie, że udzieli się też ona wszystkim, którym to będziesz czytała. Wiem, że słysząc to, co mówię ci o Nim — tak bardzo nieudolnie —jednak zaczynasz lepiej, prawdziwiej odczuwać, kim On jest, i siłą rzeczy — bardziej Go kochać. Wiem, że chcesz to mówić wszystkim, którym możesz: „Taki jest On!!!"

Córeczko, wiem, że w miarę jak twoje zrozumienie będzie wzrastało, będzie się rozwijała twoja miłość do Niego — nie może być inaczej — a w miarę wzrostu miłości w nas wzrasta i zrozumienie, i chęć dzielenia się swoją miłością, pragnienie budzenia jej w innych. Gdybyż można było przed całą ziemią ukazać Go w Jego pełnym blasku, w całej sile miłości do nas — nie mogłoby istnieć kłamstwo ani żadne inne obiekty miłości prócz Niego. Ale niestety...


>>>>>

Nikt nie bylby na ziemi lubic czyli tez i kochac NIC I NIKOGO POZA BOGIEM !!! Gdyby go ujrzal !!!

Na ziemi jest jednocześnie wiele „szkół" (stopni rozwoju), co doskonale wiesz, ale nie wiesz tego, że nawet najniższa z nich zdolna jest do pojęcia Boga. Gdybyż przedstawiono Go od razu właściwie, nie strasząc, nie robiąc z Niego „stróża praw", „dozorcy", „kata", „surowego sędziego" — wszystkiego, co jest Jego zaprzeczeniem, a co służy jednym do straszenia lub trzymania w ryzach innych ludzi — w Jego imię! To wprost przerażające, jak my sami szkodzimy sobie i bliźnim swoim. Staraj się, gdzie możesz, prostować fałszywe mniemania.

>>>>>

Bóg sluzy roznym fanatykom do starszenia Nim ludzi i trzymania ich w niewoli . Widzimy to wielu krajach . Oczywiscie na zachodzie jest to ,,bożek'' materializmu ale tak samo dziala ! Wypdaniecie z obiegu i stanie sie ubogim dziala na zachodzie tak jak w tych strasznych pseudoreligiach nalozenie na czlowieka potepienia przez falszywych ,,kaplanow'' . Podobnie i zachod ma swoich ,,kaplanow'' roznych ekspertow dyktatorow mody ( ubiory to akurat najmniejszy problem chodzi o tych co lansuja ,,modna'' moralnosc czyli niemoralnosc ) . Czyli generalnie u jednych jest tyrania maskowana religia u innych materializmem czy czyms innym ... A w najprostszych sytaucjach za to ,,zwykli'' tyrani ... Tu jeszcze jest najlatwiej !

Każdy jest zdolny do zrozumienia, że istnieje Miłość bezgraniczna, wspaniałomyślna, królewska i ojcowska zarazem, że nie ma ludzi „mniej" lub „bardziej" kochanych, że nie istnieje „kara Boża", a tylko pomoc Jego i ratunek wśród „kar", którymi my sami usłaliśmy ziemię. Ani jedna wina jednostkowa przeciwko Jego prawom, a szczególnie przeciwko prawu miłości bliźniego, nie ginie; przeciwnie, obciąża wspólny los wszystkich. Dlatego przebaczanie lub branie na siebie przykrości w duchu spłacenia długów własnych, a i innych ludzi, nie jest żadną zasługą —jest podstawowym naszym obowiązkiem. Oczyszczamy w ten sposób atmosferę duchową ziemi. To ważne, a szczególnie teraz, kiedy wielu ludzi będzie mówiło: „za co mnie to spotyka?" Nigdy „za karę" — zawsze wraca własny stosunek do ludzi, własna nasza niechęć, nieżyczliwość, brak miłości, potworna obojętność lub lekceważenie cudzych cierpień. Mów to, pytaj ich i siebie: „Czy nigdy nie skrzywdziłam, nie obciążyłam? Czy zawsze pomogłam? Czy nie były mi obce cudze bóle i strapienia, którym mogłabym ulżyć? Czy nie ominęłam w życiu wielu potrzebujących pomocy w pośpiechu do własnych spraw?" A tak właśnie wraca do ludzi ich brak serca, współczucia i miłosierdzia. Piękne słowo „litość" zostało zdewaluowane do znaczenia jakiegoś łzawego gestu, gdy w rzeczywistości jest wspaniałą drogą miłości bliźniego, drogą budzenia w sobie zdolności współodczuwania, chęci pomocy, podzielenia z innymi ich ciężarów, ulżenia im, a więc drogą rozwijania poczucia wspólnoty, współodpowiedzialności, wspólnej braterskiej drogi dzieci Bożych. Jeżeli tego nie obudzisz w sobie na ziemi, tu nie będziesz mogła — marząc o tym — nieść pomocy, będziesz pozbawiona możliwości współpracy, wspólnego, braterskiego szczęścia. Wiesz, że tu wzrasta szczęście nasze poprzez szczęście każdego z nas i wzajemnie. Ja na przykład otoczona jestem atmosferą miłości, radości, przyjaźni nieskończonej ilości ludzi — nie tylko rodziny, wszystkich, którzy kochają to, co ja — a moja radość i szczęście wciąż rośnie w miarę poznawania Jego praw, Jego miłości i dobroci, w miarę doznawania Jej dowodów. Córeczko, czy mogłam przypuszczać, że to mnie czeka?

>>>>>>

Nie ma tu co komentowac tak jest to piekne ! TO NIEBO !!! Zwracam uwage ze szczescie jednych w niebie powoduje szczescie drugich im wiecej szczescia jednego tym wiecej od niego przechodzi na drugiego i ogolne szczescie ROSNIE ! Stad kazdy ktory konczy w piekle jest STRATA ! Stad w niebie nikt nie zyczy aby ktos byl w piekle bo sam by sobie szkodzil bo zmieniejszal by wlasne szczescie ! Na ziemi mozna to porownac z ekonomia czyli rosnacy PKB im jeden ma wiecej tym inni maja wiecej . W spoleczenstwach bogaczy nedzarz jest bogaczem z bogactwem nieosiaglnym w krajach nedzy nawet dla bogatszych ! Ekonomia jest bladym odbiciem nieba jak wszystko na ziemi ! Np. internet pokazuje nam jak w niebie sa wszyscy polaczeni ze soba - tylko ze bez zadnych niepotrzebnych urzadzen ktore tylko bylby by obciazeniem. Laczenie jest natychmiastowe !

Tłumacz bliskim ci ludziom, że żadne jogi, żadne ćwiczenia, żadne pozycje ciała ani nic, co jest mechaniczne — do Boga nie zbliży. Ale nawet analfabetę lub niedorozwiniętego umysłowo zbliża ku Niemu każdy akt miłości bliźniego. Kiedy serce ci się ściska na widok krzywdy czy niesprawiedliwości, jesteś blisko Niego, bo czujesz jego miłością — chęcią pomożenia, pomocy, współczucia. Tak staraj się żyć...

Jaka to musiała być miłość!

>>>>>

Jak widzimy jogi i inne cwiczenia wschodu NIE ZBLIZA DO BOGA ! Moga owszem poprawic krazenie . Cialo odpocznie - jest drobna korzysc owszem. No ale tu chodzi o Boga ! O niewyobrażalne DOBRO ! O SZCZĘŚCIE KTÓREGO OPISAĆ NIE MOŻNA ! I TO SZCZĘŚĆIE NIEUSTANNIE ROSNĄCE POD KAŻDYM WZGLĘDEM !!! To jest po prostu wspaniale ! I widzicie jak malo wazne jest to ze Polacy znani z historii nie osiagneli ubogiego sukcesu na ziemi . Wielu zginelo ... Ale co potem ? NIEBO ! NIEWIARYGODNY SUKCES ! KTORY JUZ SIE NIE SKONCZY ! NIGDY ! To Bóg daje ! A oczywiscie tu na ziemi tez nastapi koniec zla i zreszta juz to widac ! Jak wszystko sie zmienia . I bedzie tak jak mialo byc od poczatku od stworzenia swiata . JAKO W NIEBIE TAK I NA ZIEMI ! Tylko SZCZĘŚCIE ! :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:21, 31 Paź 2011    Temat postu:

17 IX 1967 r.

— Tych, którzy kochają Go i pragnęli w życiu służyć Mu, obdarza On w swoim niebieskim królestwie darami tak przechodzącymi ich marzenia, że nie sposób tego opisać. Czyż ja, córeczko, mogłam spodziewać się takiej nagrody? I za co? Cóż ja zrobiłam? A ile okazji zmarnowałam, wiesz, córeczko, dobrze. A jednak jestem kochana, przyjęta, otoczona szczęściem bezgranicznym, wiecznym, pełnym radości, wiedzy i piękna!

Kochanie, ja tylko chciałam zaufać Mu całkowicie. W ostatniej chorobie (był to paraliż lewostronny — skutek choroby nadciśnieniowej i wylewu — przy zachowaniu całkowitej przytomności i mowy) oddałam się w Jego ręce, uznałam Jego miłość do mnie za prawdę pełną, rzeczywistą, konkretną. Uwierzyłam Mu! To tak mało! Proszę cię, uwierz mi i spróbuj zrobić to samo — zawierzyć całkowicie, absolutnie, bezkrytycznie. Przecież niczego innego nie pragnę, jak tego, abyś była tu z nami, abyś mogła być tak szczęśliwa, jak tego pragniesz i więcej...


>>>>>>

Tutaj widzimy jak wspanialy jest Bóg ! Jego dary w niebie PRZEKRACZAJA wyobraznie ! I daje ZA NIC ! Czlowiek nie jest w stanie zasluzyc moze TYLKO BOGU ZAWIERZYC ! Czyli wierzyc na slepo ! Bo przeciez skoro sie nie rozumie - mozna tylko na slepo wierzyc ! Logiczne !

Jeżeli nie możesz od razu, przynajmniej powtarzaj często: „Jezu, ufam Tobie". Polegaj na Nim, składaj swoje ciężary na Jego ramiona: On je po to do ciebie wyciąga. Jego przebite ręce, zranione są także dla ciebie. Nie odtrącaj ich, spójrz choć na chwilę na rany. Dłonie wyciągające się teraz dla ciebie, po ciebie, do ciebie — były przybite na krzyżu! Zrozum swoją nieczułość, niewdzięczność, niepojętą po prostu obojętność na to, co zaszło na Kalwarii. Przecież to Miłość sama zeszła na ziemię!

Kochanie, błagam cię po prostu! Pomyśl, zastanów się, jaka to musiała być miłość, i staraj się myśleć o tym częściej. Żyj w Jego obecności. On naprawdę jest blisko, ale Jego delikatność jest tak wielka, że nigdy nie narzuci ci swojej wielkości. Czyż dlatego można tak odpychać Boga? Nie rań Go, kochaj! Kochaj ze wszystkich sił, z całej mocy serca!


>>>>>

Czlowiek nie rozumie dlaczego Bóg umarl na krzyżu za niego . Nie jest w stanie pojac i docenic . Moze tylko zaufac ! Niewdzieczny Bogu jest KAŻDY ! Tak wielki jest DYSTANS ! A On sie NIE NARZUCA a moze WSZYSTKO !!! Znow nie do pojecia ! Stad znowu trzeba na slepo ufac !

W królestwie Chrystusa

8 XI 1967 r.

— Pytasz, czy my jesteśmy w niebie. „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele". Żyjemy w jednym z nich, w tym, w którym szczęście nasze jest najpełniejsze. Ale to nie jest zamknięcie, „więzienie", to własny wybór, a dostęp otwarty jest zawsze i wszędzie. Ale niebo to nie miejsce, to stan szczęścia, i zapewniam cię, że więcej nie moglibyśmy znieść w tej chwili, choć wiemy, że otwarta jest przed nami nieskończoność i wieczność. Dlatego poczucie czasu zanika, jest nieistotne. Nie ma pośpiechu, niemożności zdążenia, groźby choroby czy starości, bo to ma znaczenie tylko wobec śmierci.


>>>>>>

Macie opis nieba. Nie jest to miejsce w sensie materialnym ze ,,od tad do tad'' . NIE MA OGRANICZEN !!! JEST NIESKONCZONE !!! Nie ma czasu nie ma wiec pospiechu - we WSZYSTKIM sie zdazy !!! Zreszta jak sami widzicie NIE DO OPISANIA ! Na ziemi jestescie ograniczeni ! TO CIEMNA NORA ! A ludzie jeszcze niszcza drugich aby w tej norze ,,zajac lepsze miejsce'' i traca niebo ! GLUPOTA !!!

W tej „chwili" jesteśmy skupieni na jednym „zadaniu" — pracy z wami, dla was, dla Polski, bo o to prosiliśmy i to nam Bóg w swoim miłosierdziu zlecił. Tą pracą możemy wykazać Mu swoją miłość najpełniej.

Jaka pomoc otacza każdego, kto odpowiada na nasze pragnienia i chce służyć Bogu lub któremuś z Jego praw. „Świętych obcowanie" nie jest towarzyską konwersacją — jest ścisłą i piękną współpracą, która trwa od chwili, gdy Jezus dał nam możność spieszenia wam z pomocą, gdy swoją miłością do was — czyli czynną miłosierną miłością — podzielił się z nami i włączył nas do pracy nad zbliżeniem Jego królestwa.


>>>>>

A WIĘC POLSKA ! TYM SIĘ ZAJMUJĄ ! W ,,TEJ CHWILI''... Patriotyzm ich nie znikna gdy starcili zycie na tej ziemi a eszcze WZROSL ! Bo patriotyzm to milosc a zatem nie ginie a wzrasta ! POLACY TO SA ONI ! A tu na ziemi mozna tylko mowic na ile ktos dazy do bycia Polakiem . Jeden dazy drugi wrecz przeciwnie . Podobnie z Polska . TAM JEST PRAWDZIWA POLSKA ! Tutaj od czasu do czasu i tylko dzieki niektorym !
Oczywiscie Polska ! Nie moze byc inaczej skoro tutaj mowimy o Polakach :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:18, 01 Lis 2011    Temat postu:

I kolejna osoba w niebie :

27—28 I 1968 r.

— Mamo! Ojciec Ludwik mówi, że „tam się wszystko wie w Bogu, a więc w prawdzie". Dlaczego mówisz np. „O ile ktoś postąpi tak i tak"? Przecież tam nie powinniście się mylić: Bóg wie, jak kto zadecyduje, a więc wy też wiecie to w Nim.

W ogóle, gdzie Ty jesteś, co to za „miejsce": niebo, czyściec czy jak to nazwać? I dlaczego wolno wam nawiązywać z nami łączność?

Jesteśmy obywatelami Jego królestwa

— Chcę ci odpowiedzieć, może od najważniejszych spraw zaczynając. To „miejsce", w którym jesteśmy, jest kręgiem miłości Boga poprzez swój naród. Jesteśmy włączeni w Ciało Mistyczne Chrystusa, w Jego Kościół wieczny; jesteśmy obywatelami Jego „królestwa niebieskiego", które czeka na dopełnienie się wami, aby stanowić jedność. Królestwo Chrystusa — prawdziwy Kościół powszechny — czyli jedność wszystkich ludzi połączonych wzajemną miłością, otoczonych Bożą miłością i żyjących w niej. Królestwo Chrystusa jest jeszcze niepełne: jest rozdzielone na „żywych" — w Nim żyjących i „umarłych" — tych, którzy Boga odrzucili lub odrzucają, czyli „żyją" na ziemi, jak wy teraz, i wybierają nieustannie. „Umarli", to ci, co żyją poza Bogiem, nie mają w sobie miłości i odrzucają ją lub odrzucili raz na zawsze, to znaczy umarli poza Bogiem, bez łączności z Nim, bez miłości, i nie weszli do Jego królestwa. Jeżeli jeszcze żyją na ziemi, zawsze jest nadzieja, że obudzi się w nich miłość do Boga — i wszyscy nad tym powinniśmy pracować wspólnie. My to robimy i wy, a o ile większe byłyby wyniki, gdyby trwała między nami łączność i współpraca.


>>>>

Jest tu tak jasno wytlumaczone ze lepiej nie mozna ...

Świętych obcowanie

— Istnieje dogmat Kościoła: „świętych obcowanie", czyli pomoc tych, którzy już opowiedzieli się za Bogiem, uznali i wybrali Go jako dawcę miłości i życia i są z Nim, dla tych, którzy jeszcze się szarpią i wahają w wyborze. Tę pomoc możemy nieść wszyscy, którzy jesteśmy tu z Nim, bo to Jego miłość do nas i dla was daje nam to prawo. Ale nie wszyscy jesteśmy jednakowo „oczyszczeni", jednakowo „święci", czyli nie w każdym z nas jest jednakowa siła miłości Boga. Mimo to On pozwala nam na pomoc wam i kocha nas całkowicie, a miłość do Niego w nas wzrasta nieustannie i temu wzrastaniu nie ma końca. Według nas to jest „niebo", bo On jest z nami, a my żyjemy w Nim, ale to jest nadal doskonalenie się, oczyszczanie, wzrost poznania, mądrości, a przede wszystkim rozwijanie miłości. To jest ciągły ruch, pęd, pragnienie wykazania swojej miłości — i właśnie dlatego On daje nam te możliwości pomagania wam, aby nam dać pole działania, na którym możemy wykazać twórczością, działaniem siłę swojej miłości, a także naprawić swoje błędy, tam gdzie one miały miejsce.


>>>>>

I widzice jak bledny macie obraz nieba . Ze to jakas łączka na ktorej sie nic nie robi ... Niektorzy mowia ze takiego nieba nie ma i z tego zaraz wyciagaja ze nieba nie ma ... Takiego nieba rzeczywiscie nie ma ... Jest to prawdziwe a tam panuje ruch wręcz PĘD . Bo tu na ziemi jestesmy jakby w bagnie i prawie nie mozemy sie ruszac tak nas przytlacza ... Tam kajdany znikaja ! Tam dopiero mozna ruszyc do przodu :O)))

Chcę ci powiedzieć o moich wadach. Widzisz, wiele z nich było mi danych, aby „trudniej" było mi żyć, a więc, abym więcej mogła zdobyć, bo tylko to się liczy, w czym przezwyciężysz swoją naturę — to, czym cię obdarzono w celu przezwyciężenia. Ja miałam trudne zadanie, usposobienie wrażliwe, ale bardzo naiwne. Skarżysz się na moje nietakty. Nie robiłam ich umyślnie. To wina małej zdolności zrozumienia osób o odmiennych od mojej osobowościach. Brak mi było całe życie miłości wyrozumiałej, prawdziwej, głębokiej. Owszem, znalazłam ją w twoim ojcu, ale nie rozumiałam tego. On był taki inny ode mnie, a ja pragnęłam okazania mi uczucia. Jak dobrze cię teraz rozumiem, córeczko. Jak bardzo ci współczuję! Ale z drugiej strony brak prawdziwej miłości ułatwia zrozumienie, gdzie ona jest. Ten głód przyciąga do Boga. I tak jak mnie, tak samo i ciebie doprowadzi do Niego. Wierzę w to. Przecież rozumiesz już, córeczko, że nigdzie we wszechświecie całym nie ma nic poza Nim i Jego miłością, Jego nieogarnioną miłością. Tylko to! Zaufaj Jego miłości całkowicie! Nie bój się polegać na Nim!

>>>>>

Jak widzicie bezsensowne sa tlumaczenia swoich wad ze jestem taki jaki jestem . Bo chodzi o to aby wady przezwyciezac I TYLKO TO SIE LICZY . Ktos kto sie tlumaczy ze to ,,naturalne'' bo taki sie ,,urodzil'' juz przegrywa . I widzicie ze Bóg nie jest jedan z propozycji typu ,, Bede wierzyl w Boga albo nie bede a wtedy bede robil cos innego . Bóg jest JEDYNą PROPOZYCJĄ > POZA NIM NIC NIE MA ! Surprised))))

Zaufaj Bogu, jak my Mu ufamy

— ON wie o was wszystko, ale żaden z nas nie ośmiela się wypytywać Go, najwyżej prosi, oręduje, błaga, a poza tym ufa Mu, bo tu jest widoczna w pełni Jego miłość, miłosierdzie i moc. Nikt z nas tu, kto w Jego ręce złożył los swoich najdroższych pozostawionych na ziemi, nie zawiódł się nigdy na Jego opiece. Dlatego tak często spotyka się szybko po sobie następującą śmierć ludzi kochających się, że On daje się ubłagać tęsknocie i prośbie tych, co przyszli tu pierwsi.


>>>>>

A wiec widzicie dlaczego ci ktorzy naprawde sie kochaja umieraja albo razem albo tuz po sobie . ABY JAK NAJSZYBCIEJ POLACZYC SIE W NIEBIE !

Jesteśmy jednym Kościołem, w którym żyje Bóg, a Ciało Mistyczne Chrystusa wzrasta i wciąż pięknieje. Tu nie ma końca wzrostu, a jest to wzrost miłości w nas. Nią oczyszczamy się i wtedy jesteśmy zdolni do przyjęcia i oddania Mu jeszcze większej miłości. Tego się nie da opisać!

Moja droga córeczko. Tylko Bóg wie, ku czemu przeznaczył poszczególne dusze. My wiemy tylko, że przeznaczeniem każdej jest dążenie do Boga, do włączenia się w Jego Kościół mistyczny, Jego królestwo, ale jakimi drogami Jezus duszę prowadzi, nie wiemy i nie wiemy, jaka droga jest dla niej najlepsza. To jest Jego dzieło.

On jest naprawdę z każdym z nas! I mnie prowadził — teraz wiem z jaką niezwykłą delikatnością i miłością — i ciebie też prowadzi — a w tym wypadku ja staję na uboczu, bo nigdy bym nie potrafiła tak cudownie tobą kierować jak On. On zna ciebie jak ojciec, brat, przyjaciel, jak twórca — swoje dzieło zamierzone i stworzone dla wypełnienia Jemu wiadomego zadania. Czyż ja mogę tu wkraczać? Wiesz sama, że tylko staram się, jak mogę, mówić Ci o Nim. Pragnę nade wszystko, abyś się zwróciła ku Niemu, zaufała Mu w pełni, pokochała, uwierzyła w Jego miłość do ciebie, bo przecież pragnę twojego szczęścia, córeczko.

Myślę, że zrozumiałaś, że polski krąg miłości obejmuje wszystkich, którzy tą drogą idą ku Niemu i są włączeni w Jego Kościół, w Jego królestwo. My sobie wzajemnie pomagamy z największą miłością i braterstwem, ale przecież wszystkiego nie mogę wiedzieć. Tak niedawno tu jestem i tak bardzo związałam się z tobą, a tu „poznawanie" też postępuje i rozwija się. Już raz mówiłam, że wiedza „w Bogu" — to wiedza „w Prawdzie", ale też nie wszystko naraz. To, co wiem, wiem prawdziwie, ale nie przenikam wszystkich tajemnic Bożych — chyba rozumiesz, że to nie jest możliwe.

Bóg wie, jakie będą drogi każdego człowieka. Ale my nie zawsze. Owszem, jeśli chodzi o bliskich nam i drogich, Bóg uchyla nam tajemnicy, a także przyjmuje nasze prośby i błagania, nasze wstawiennictwo. Znamy też Jego miłosierdzie. Ale trudno, żebym się nie niepokoiła o ciebie. Po prostu martwię się, gdy okazje marnujesz, bo wiem, ile już straciłaś, i wiem, jak się tego tutaj żałuje. To nie znaczy, że „cierpię", ale współczuję wraz z tobą; z racji naszej łączności jesteśmy tak związane, a nasza struktura tu jest tak subtelna, że w jakiś sposób czuję to co i ty, a kiedy poddajesz się złym myślom, depresji, zniechęceniu, rozpaczy, nasza łączność rwie się i zanika. Wtedy nie mogę ci już tak pomagać, a to jest duży „ból", wierz mi.

Trudno to wytłumaczyć, ale kiedy jest mowa o tym, że Jezus „cierpi" z powodu obojętności dusz, to jest to prawda, bo chociaż „Bóg cierpieć nie może", ale zostaje ograniczony w swojej chęci dawania, pomocy — chociaż to On sam dał ludziom możność odrzucenia lub przyjęcia Jego pomocy.

Myślisz o moich cechach, które pozostały i po śmierci? Widzisz, my cali, prawdziwi jesteśmy tutaj, tacy, jakimi nas Bóg chciał mieć; im bardziej w całej (właściwej każdemu) — pełni, tym bardziej kochający, jaśniejący miłością. Ale i tu jest ciągłe dojrzewanie, rozwijanie się, zbliżanie do Boga. Nie ma tylko możności grzeszenia, czyli zaprzeczania Jego prawom, bo znając je, rozumiejąc i kochając, nie można im zaprzeczać. To tylko na ziemi jest czas wyboru, a ponieważ z własnej winy doprowadziliśmy do tego, więc każdy z nas musi jeszcze raz osobiście, w swoim imieniu wybrać świadomie i poprzeć czynem lub myślą swój wybór, nosząc na sobie ze wspólnej winy wynikłe zaćmienie jak gdyby wszystkich władz duchowych (grzech pierworodny). Każdy sam musi wypowiedzieć się życiem, przykładem. Tu są ci, którzy wybrali Jego.

Ja tylko zaufałam

— I ja wybrałam; potwierdziłam swoje zaufanie, oddając się z całkowitą miłością i ufnością w Jego ręce w czasie ostatniej mojej choroby. Ona mi wiele dała. Zrozumiałam, że tylko na Nim mogę się oprzeć i że On mnie kocha. Że cokolwiek daje, jest to darem Jego miłości, bo zbliża człowieka ku Niemu, a nawet że to Jego delikatność tak kieruje człowiekiem, że ułatwia mu śmierć odcinając powoli jedno przywiązanie za drugim, aż widzimy się całkowicie nadzy, bezsilni, bezbronni, ale zupełnie ukryci w Jego ramionach pełnych miłosierdzia.

Byłaś przy mojej śmierci, ale nie wiesz, jak lekka była, jak szczęśliwa. Jeszcze nie umarłam zupełnie, a On już był przy mnie. ON sam witał mnie i przyjmował jak ojciec, jak przyjaciel, jak opiekun. Jego słowa powiedziane z radością: „Teraz już na zawsze jesteś ze Mną!" Ta dobroć, żebym nie zdążyła się nawet przestraszyć. Ta miłość tak rozumiejąca mnie, że przyszła uprzedzić wszystko, obdarować, podtrzymać, uprzedzić przestrach i od razu dawać, tulić do serca, wynagradzać cierpienia, zmęczenie, ból i trwogę ostatnich dni. Nie widziałaś ich, ale były. Tak bardzo się bałam agonii (tyle o tym czytałam), sądu, sprawiedliwości Bożej, na którą zasłużyłam. A zamiast tego przychodzi On i cieszy się, że może mnie mieć u siebie. Czy Ty to rozumiesz? Taki jest ON!

Ty możesz być z Nim codziennie. Korzystaj, proś, rozmawiaj. On dla ciebie teraz (w życiu na ziemi) jest jak ojciec dla malutkiego dziecka. Wy teraz możecie wszystko, bo Jezus tak ogromnie współczuje wam. Mów to ludziom i sama bądź częściej w Jego obecności.

Nasza współpraca jest pomaganiem ludziom, a pomocą jest też każde zwracanie ich myśli ku Bogu. Tym, którym możesz, czytaj to, co ja ci mówię o Bogu, o naszym życiu, o Jego miłości do was i do nas.

Utrata każdej duszy jest wspólnym bólem nas wszystkich

Trzeba zrozumieć, jaka batalia toczy się o każdą duszę ludzką. Każda jest równie bezcenna i utrata każdej jest wspólnym bólem nas wszystkich — jest odrzuceniem, zlekceważeniem, pogardzeniem przez drobinę ludzką nieprawdopodobną ofiarą miłości Chrystusa, ogromem miłości, współczucia, miłosierdzia! A ile w tym naszej wspólnej winy...? Widzisz, to my powodujemy naszym postępowaniem (mówię o naszym życiu na ziemi) to, że tak trudno jest naszym bliźnim uwierzyć w miłość Boga ku nim. Popatrz na Bartka. On zaznał w życiu tyle podłości, zdrady, podstępu i fałszu, że nie jest w stanie uwierzyć, choć chce tego. (...) Jezus chce go mieć i nie jest to niemożliwe, bo Bartek całkowicie kocha Polskę i gotów jest na każde poświęcenie dla niej. Tak że, mimo iż żyje poza Bogiem i wydaje mu się, że Go odrzucił — kocha Go, szuka i tęskni, a to szukanie i tęsknota zawsze jest zaspokajane. Miłość wychodzi na spotkanie naszej miłości ludzkiej.


>>>>>

Widzimy ile wspanialych rzeczy sie dowiadujemy ! Jak widzicie WSZYSTKO JEST JASNE ! Dokladnie wiemy CO JEST PO SMIERCI . Stwierdzenia ze nie wiadomo co jest po smierci sa absurdalne . Bóg niczego nie ukrywa ! Widzicie tutaj jak wyglada przejscie . Jakie jest powitanie . Jak wszyscy odpowiadaja za wszystkich . Jak ludzie sa zli bo nie spotkali milosci od innych ! No i mamy wreszcie postac Bartka czyli Powstanca ktory tez nie wierzy w milosc ale dla Polski jest gotow na kazde poswiecenie ! A przeciez to jest wlasnie miłość ! Gotowość na kazde poswiecenie dla ...
Jak mowilem wspaniala ksiazka i coraz wspanialsza w miare czytania . Taka polska ! Bóg Honor i Ojczyzna :O))) Bo taka jest prawda ! Tak to jest !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:55, 01 Lis 2011    Temat postu:

Decyduj sama

28 VI 1969 r.

— Wiem, że rozumiemy się „bez słów", zupełnie, tak teraz, jak i wtedy, „w życiu". Tak być powinno. Kiedy jest wspólna miłość i wspólny cel, nie są ważne przeciwieństwa charakterów i drobne zadrażnienia. Przechodzi się ponad tym, co przemijające, nabyte, mało znaczące, na rzecz tego, co jest trwałe, istotne, wieczne.


>>>>>

I widzicie na czym polega milosc !

Dla nas „sprawy życiowe" drobne, codzienne, wynikające z układów, w których się żyje, są niezauważalne, nie warte uwagi. Dopiero przypominać sobie trzeba, jak były one ważne i dla nas samych. Poza tym nie chcemy pozbawiać cię samodzielności decyzji. Chciałabym, abyś ufała nam w pełni, czyli wierzyła nam, polegała na naszych opiniach i radach, czuła się pod naszą opieką zupełnie bezpieczna, lecz nie — abyś straciła chęć do decydowania o sobie. Rozumiesz mnie, prawda?

— Czy to znaczy, że odmawiacie mi pomocy?

— Nigdy ci nie odmówimy, ale to jest twoje życie i ty sama za jego przebieg odpowiadasz. Ty wybierasz. Chodzi o wybór, o wolność decyzji; szanujemy ją, jak uszanowano naszą. (...)


>>>>

Jak widzicie wszelkie interpretacje ze zaufanie Bogu na slepo oznacza niewolnictwo i utrate wolnosci sa diabelskim klamstwem . Po prostu Bóg zna cie lepiej niz ty sam . Jemu mozesz ufac . Sobie nie ...

Są ważniejsze sprawy niż zdrowie czy żelazne siły, a to, że nie „czujesz się dobrą", jest prawidłowe. Nie jesteś nią, tak jak i wszyscy wokół ciebie. Jesteś po prostu taka, jak wszyscy ludzie, a nie „nadzwyczajna". Wszyscy jesteśmy niegodni i „nie w porządku" względem Boga. Nikt niczego sam nie dokona, a tylko dzięki Jego podtrzymaniu. Nie dziw się Jego wyborowi, bo On zna cię lepiej i daje ci taką drogę, na której twoje możliwości — też Jego dary — będą lepiej wykorzystane. Ty tylko przyjmuj i wykorzystuj Jego dary. Bóg daje według kierunku miłości, a nie wbrew temu, co człowiek do kochania wybiera. Tak i my otrzymaliśmy. Jeżeli nie „zakopiesz" swojego talentu, spełnisz Jego wolę, a wtedy będzie tak, jak tylko może być najlepiej; ty też rozwijasz się i mam nadzieję, że z taką pomocą coraz szybciej. Nie niepokój się, a poddawaj Jego działaniu. To wszystko.

>>>>>

Jak widac kazdy jest niegodny i odczuwanie wstydu przed Bogiem jest NORMALNE ! Z czego nie wynika aby sie zalamac ale aby prosic Boga o pomoc !

Chrystus oparciem w chorobie

29 IX 1976 r.

— Moja córeczko kochana. Słyszałam twoje myśli o mnie. Tak się stało, jak myślałaś. Chrystus przygotowywał mnie do życia w szczęściu poprzez zniechęcanie mnie do wszelkich wartości ziemskich, podtrzymując mnie i dodając sił. Był przy mnie przez cały okres choroby. Pozostawił mi czas, abym otrząsnęła się z szoku i sama wybrała kierunek: narzekania i rozpaczy czy też oparcia się na Nim. Wierzył, że kocham Go prawdziwie i nie odrzucę Go pomimo nieszczęścia, które na mnie spadło. Jestem Mu za to nieskończenie wdzięczna, bo tylko to, co się wybiera na ziemi, ma wagę dla nas na wieczność. Tu nie ma wyboru: wszystko jest jasne, złudzenia i pomyłki nie istnieją; ale też za takie nasze życie — tu — On zapłacił swoją Krwią. On i tylko On jest twórcą naszego szczęścia. On zbudował nam dom sam — swoim trudem, swoją decyzją, swoją miłością do nas.

Jeśli możesz, pamiętaj o tym. Trzeba Mu naszej miłości, wierności, zaufania w próbach, wtedy kiedy możesz Mu swoją postawy wykazać pamięć i wdzięczność. A tobie potrzebna jest nieustanna świadomość Jego obecności, a więc Jego miłości, którą cię otacza i chroni. Bądź w niej zanurzona, chciej w niej żyć świadomie, a więc odczuwając Jego kierownictwo, przyjmując Jego miłość i odpowiadając na nią.

Córeczko. Staraj się rozmawiać z Chrystusem, mów Mu o swojej miłości i zaufaniu i słuchaj cicho i w skupieniu odpowiedzi. On pragnie żyć z nami, brać udział w naszym życiu, radzić i wspomagać. Proszę cię, myśl o Nim, do Niego zwracaj się po rady, słuchaj.


>>>>>

Widzimy tutaj po co sa choroby przed smiercia i osoby ktore zmarly po chorobie sa wdzieczne Bogu . Pozwalaja one na wlasciwe spojrzenie na swiat i zrozumienie co jest w zyciu wazne .
Na ziemi dokonujemy wyborow i tylko tu . W niebie wszystko jest jasne i dobre .
I jest tutaj przypomnienie oczywistej rzeczy . Wszelkie dobro jest od Boga i TYLKO od niego . Tylko Jemu nalezy ufac byc wiernym prosic o pomoc . Zreszta to sama radosc ... Koszmaem bylo by gdy trzeba bylo polegac na ludziach ! Strach pomyslec ...
Ale Bóg mowi jasno ! MNIE PROS MI UFAJ ! Masz gwarancje ze dostaniesz wiecej niz potrafisz pojac ! To kto normalny by nie chcial ??? :O)))

...dlatego, że On nas kocha

19 III 1977 r.

— Witaj, córuś. Cieszę się, że myślisz o mnie.

W przypływie braku zaufania do słów Matki, że jest z Panem, zaczęłam się martwić, że nie zamawiałam Mszy żałobnych za Mamę, że może były one potrzebne.

Chcę ci tylko powiedzieć, żebyś się nie trapiła. Od początku jestem w królestwie Chrystusowym, w naszym prawdziwym domu. Widzisz, Chrystus Pan nie żąda doskonałości, a tylko — miłości. Miłość swoją możemy okazać Mu jedynie poprzez przyjęcie Jego woli, jeśli nie z radością, to pokornie, z ufnością, że On wie, co robi i że nas kocha. Trudno przyjąć paraliż i takie szpitale, i taki dom dla przewlekle chorych, w jakich ja byłam — z radością, ale przyjęłam to jako wolę Boga i postanowiłam szukać pociechy i oparcia u Jezusa. On był tym tak wzruszony, taki szczęśliwy, taki ze mnie dumny...

Tutaj to zobaczyłam i zrozumiałam, że żadna możliwa „świętość" ludzka nie jest dostateczną „opłatą" za wstęp do żywota wiecznego. Za nasze szczęście w domu Ojca zapłacił On swoją ofiarą. My tu przybywamy nie za zasługi własne, ale dlatego, że On nas kocha, a białą, najczystszą z szat, która umożliwia nam przyjęcie takiego ogromu szczęścia, jest miłość do Niego.

Ufna pewność Jego miłości (pomimo wszystko) wystarczyła Chrystusowi, aby wprowadzić mnie do swego królestwa. Odeszłam od ciebie z Nim i On wprowadził mnie do swego domu. Od przejścia, czyli „śmierci", czyli niezauważalnego momentu, w którym On przesłonił mi cały świat i Jego, już jawna, Miłość ogarnęła mnie. Jestem zawsze z Nim i nigdy nie będę już samotna i nieszczęśliwa, a nieustannie w pełni radości, pełni miłości i szczęścia naszego — tu. Tak że modlitwy za mnie nie są mi „potrzebne do zbawienia", ale proś mnie, córeczko, o pomoc, o wszystko i włączaj mnie w swoje modlitwy — będziemy się modlić za ludzi wspólnie, ty i my.


Widzicie tutaj ze na niebo NIE MOZNA ,,zasluzyc'' - nawet najwiekszy swiety przy Bogu jest brudny !!! To oczywiscie nie pokazuje nam ze swieci sa zli tylko JAK DOBRY JEST BÓG ! JAK CZYSTY ! Do nieba można zatem wejsc tylko Z JEGO ŁASKI bo nikt sie nie nadaje . Stad pojecie ,,ŁASKI'' ...
I prada wiary :
ŁASKA BOŻA JEST DO ZBAWIENIA KONIECZNIE POTRZEBA .
Czyli bez niej nic . Jest to logiczny wynik tego ze Bóg stworzyl swiat czlowiek upadl . A Bóg go wyzwolil . Po prostu ! Taka jest prawda ! I jest to prawda wspaniala . Bo Bóg swojej łaski nie skąpi a SZEROKO ROZDAJE ! ;O)))) Wszelkie stwierdzenia ze TYLKO BÓG sa zrodlem naszej radosci . Bo nikt nam niczego nie odbierze A BÓG jest hojny nieskoczenie . Zatem tylko czlowiek moze odrzucic z wlasnej glupoty . Jesli tylko powie TAK Bóg wszystko inne zrobi :O)) Wspaniale !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:27, 02 Lis 2011    Temat postu:

Dalej dowiadujemy sie ze to co ludzie nazywaja ,,smiercia'' w niebie jest RADOSNYM dniem narodzin . To dlatego umierajace swiete chca byc pochowane w bialych sukienkach bo one juz na ziemi o tym wiedza :

Narodziny dla nieba

W trzecią rocznicę śmierci.

— Błogosławieństwo daję ci w tym dniu, który jest trzecią rocznicą mojej „śmierci" — moich prawdziwych narodzin, przejścia do życia wiecznego i przyjęcia do Jego wspaniałego królestwa. Nigdy nie zapomnę, córeczko, twojej troskliwości i ból, który ci w tym dniu zadałam, pragnę złagodzić — zatrzeć wspomnienie tego przeżycia. Dlatego proszę cię, nie rozpamiętuj go, nie staraj się przypominać sobie nastroju i atmosfery tamtego szpitala, bo to była dla nas obu Golgota, a staraj się wyobrazić sobie to, co ja ci o mojej „śmierci" opowiedziałam. Przypomnij też sobie radość, którą odczułaś. Nie chcę, abyś w każdą rocznicę płakała.

To najuroczystszy dzień w istnieniu tych, których Jezus witał i przyjmował do siebie, to wejście na królewskie wieczyste gody, a dla mnie to było szczęście tak niespodziewane, niewyobrażalne. Sama zobaczysz — wierzę w to! — że jest to najcudowniejsza chwila: koniec próby, cierpień, tęsknoty, lęku i niepewności, koniec wszystkiego, co złe. Pozostaje już tylko radość, radość, szczęście na wieki!


>>>>

KONIEC ZLA ! I RADOSC !!! Tak wiec placz jest niestosowny gdy ktos idzie do nieba .

W ósmą rocznicę.

— Moja córeczko. Żebyś wiedziała, jaka to była dla mnie uroczystość. Jak wypuszczenie z więzienia połączone z przyjęciem do domu, do Ukochanego, który okazał się królem niezmierzonego królestwa i który czekał na mnie — rozumiesz? — czekał z utęsknieniem, aby przygarnąć takie nic, jakąś tam chorą i powiedzieć jej o swojej do niej miłości, nieskończonej i stałej, która otaczała mnie przez całe życie, i o swoim — Jego! — szczęściu z powodu zdobycia mnie dla siebie.

Dla ciebie to powinna być rocznica radosna przez zrozumienie mnie. A sprawy pogrzebu i twoich smutnych dni odrzuć, bo przecież nie po to sięgamy do wspomnień, żeby przeżywać ponownie najgorsze dni i ponownie rozpaczać. Byłoby to niedorzeczne, prawda?

Dziwisz się, że jestem z Nim, u Niego — oczywiście w niebie, czyli w Jego królestwie — ale pomyśl, przecież to nie ze względu na moją „świętość", a ze względu na Jego miłość do mnie chciał mnie mieć. Ponieważ On mnie kocha!


>>>>>>

I znow przypomnienie ze to tylko Z ŁASKI BOGA idziemy do nieba . A zatem radosc nasza jest niewyslowiona ...
A dalej oczywiscie znowu napiecie rosnie i zaczyna sie szczegolwy opis postaci Bartka ktory nagle zginal tragicznie ! :

BARTEK

W Wielkim Poście 1968 r. dowiedziałam się z nekrologu w gazecie o nagiej tragicznej śmierci Bartka. Byłam wtedy w pracy, ale znalazłam chwilę samotności i, wstrząśnięta, zwróciłam się do Matki, zarzucając jej, że wprowadziła mnie w błąd, bo miałam przecież z Bartkiem współpracować. Mówi Matka:

— Nie oszukaliśmy cię. Tak miało być. I miała być współpraca pomiędzy tobą a nim. Posłuchaj mnie:

Najważniejszą sprawą dla człowieka jest wybór, bo on jest opowiedzeniem się na zawsze już za Bogiem lub przeciw Niemu. Bartek nie przegrał! Jest tu. Jest z nami. Jest ze swoją matką i bratem, pomimo wszystko. Kochanie, myśmy go przyjmowali: nie cierpiał, nie męczył się, przeszedł szybko na naszą stronę. Jest tu! Nie jest stracony! Jest kochany!


>>>>>

Od razu podejrzewala ,,oszustwo'' bo miala wspolpracowac a on zginal ? Diabel od razu mąci . Ale w niebie NIE OSZUKUJA ! Smierc byla dla niego RATUNKIEM !

Córeczko, on został zaszczuty, nie miał już więcej sił, aby walczyć. Jezus to zrozumiał i dał mu w swoim miłosierdziu śmierć. To nie było samobójstwo umyślne, to było oszołomienie, nacisk psychiczny tak silny, że nie mógł się mu oprzeć. Był za słaby. Gdyby była nadzieja, że się podźwignie, walczylibyśmy o niego, ale był tak bardzo słaby, tak umęczony, tak strasznie obolały.

>>>>>

Strach wynikal z tego ze wygladalo to an samobojstwo ! I co wtedy z dusza ? Ale nie bylo umyslne czyli MORDERSTWO !!! Jesli kogos sie meczy i meczy i dreczy a on niby popelni ,,samobojstwo'' to wtedy jest morderstwo ! Bo zawsze liczy sie KTO PONOSI WINE a nie tylko mechaniczny czyn . Tak jak karabin nie jest winny tego ze strzela ...

— Czy mogę z nim mówić?

— On jest teraz jeszcze bardzo słaby i zmęczony. Taka zmiana, to jest niesłychany wstrząs, olśnienie, radość, szczęście — i do tego trzeba się przyzwyczajać.


>>>>>

Z piekla na ziemi TAM ! SZOK ! Z RADOŚCI !!! Jak widzicie TAM TEZ SIE TRZEBA PRZYZWYCZAIC stad czysciec ... Widzimy tutaj jak bardzo pomaga Kościół . Jesli ktos uczestniczy w zyciu Kościoła i jest dobry to przechodzi gładko tam ! Jesli nie no to ma problemy ! Stad tyle mowienia o tym aby byc dobrym i po to sa misje aby nawracac pogan i innych ... Aby nie bylo szoku ...

— Przegraliśmy walkę o niego.

— Nieprawda! Udało się! Inaczej niż to sobie wyobrażałaś, ale udało się. Bartek jest z nami, nigdy już nic mu nie zagrozi. Został uratowany! Wasza pomoc, wasze starania przyniosły owoce...

Bądź jutro na pogrzebie. Będzie tam. (...) Będą tam wszyscy jego przyjaciele: żywi i ci — od nas. On — tu był tak bardzo kochany! Otoczony został atmosferą miłości, przyjaźni, opieki — a tak ogromnie tęsknił za tym.


>>>>>

Umarli sa obecni na swoich pogrzebach jak byscie niewiedzieli - zreszta jak widac razem ze wszystkimi TAM bedacymi !

Widzisz, on mógł dużo zrobić i były plany co do niego, ale Bóg jest miłosierny. Zezwolił mu na śmierć, bo rozumiał go. Chciałam ci powiedzieć, że Bartek będzie mógł współpracować z tobą. Kiedy już zorientuje się w naszym świecie i przygotuje, dana mu będzie łaska pomagania i współpracy. Wtedy zgłosi się sam, zobaczysz. (...) Obiecujemy ci to.

— On będzie miał prawo do pomocy pomimo tego, co zrobił? Przecież postanowił samobójstwo?

— Nie, to nie jest tak. On został właściwie zmuszony do samobójstwa. Mówiłam ci to wczoraj — wina zawsze spada na katów, i tak było i tym razem. Takimi katami są często duchy ciemności, zła i nienawiści, atakujące psychikę człowieka, kiedy jest on osłabiony, chory, załamany, cierpiący. Bartek został usprawiedliwiony. Widzisz, Pan nasz, tak nieskończenie kochający, jest wyrozumiały i zawsze nas tłumaczy. Zna nas lepiej niż my sami siebie. Nic nie jest dla Niego zbyt złe i za brudne. On sam swoją Krwią nas oczyścił i okupił. Za Bartka wszystkie swoje cierpienia ofiarowała też Bogu jego matka. Jakżeż by się miał nie zlitować i nie przyjąć kogoś tak bardzo umęczonego jak Bartek.


>>>>>

Demony zawsze rzucaja sie na slabego ... Kazdy to moze stwierdzic gdy jest chory i zmeczony . Wtedy czuje jakies wewnetrzne ataki . To demony . Ja oczywiscie juz nie ra stwierdzilem w chwili zmeczenia obecnosc zlosliwych mysli i podszeptow nie moich ! Jakichs oblesnych zachecajacych do rozpaczy czy nienawisci . Trzeba to wiedziec wtedy juz nie dajecie sie nabrac !

Kochanie, sama wiesz, że nie mogliśmy cię uprzedzić. Strasznie byś to przeżywała, nie mogąc dopomóc, bo już zdecydowano, że jego pomoc stąd będzie łatwiejsza, a Jezus czekał tylko na jego zwrócenie się ku Niemu, i w tym wasze prośby i modlitwy pomogły. Bartek umierając polecił się Bogu, „o ile jest rzeczywiście tak miłosierny", a ponieważ miłosierdzie — to On, więc chłopak spokojnie i bezboleśnie znalazł się w rękach Bożych, łagodnych, wyciągniętych do niego z pomocą, ze współczuciem, z pełnią miłości. To on sam ci potwierdzi. Ten, kto coś kocha, nie może zginąć, a Bartek kochał Polskę całym sercem. (...) Postaramy się przyprowadzić Bartka jak najszybciej.

>>>>>

Bóg czekal dotad aby on mu sie powierzyl . I gdy umieral stwierdzil ze poleca sie „o ile jest rzeczywiście tak miłosierny" . Czyli warunkowo bo jak widzimy nie byl za bardzo obeznany z Bogiem i Jego prawami ! Ale byl patriota czyli Polakiem ! A zatem nie mogl zginac bo Bóg by na to nie pozwolil ! :O)))

— Czy byłaś obecna przy jego śmierci?

— Byłam ze względu na ciebie, a i dlatego, że bardzo zaprzyjaźniłam się z matką Bartka. Witało go mnóstwo przyjaciół. Jeszcze raz ci powtarzam: to nie było samobójstwo, to była presja; raczej można określić to jako — zamordowanie go. Dlatego będzie miał prawo do pomocy.

On jest szczęśliwy. Pozbądź się niepokoju, nic mu nie grozi. Trzeba wierzyć miłości i wyrozumiałości Boga dla nas!


>>>>

Jak mowilem napiecie nieustannie rosnie . I to jest prawda nie literatura ! Teraz macie o takiej osobie ktora byla zagrozona ze mogla do nieba nie trafic ! I oczywiscia stad tyle niepokoju ! Bo to nie zarty to sa rzeczy ostateczne ! Ale i tu trzeba ufac Bogu bo On jak widac robi wszystko aby czlowiek trafil do nieba :O))) Nie ma lepszej gwarancji niz Bóg ! Ciag dalszy nastapi rzecz jasna Surprised))))
I znow macie kolejnego Polaka czyli patriote ! To jest dzielo religijne ale i polskie !!! Arcypolskie !!! :O))))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:26, 02 Lis 2011    Temat postu:

Teraz dokladnie poznajemy fascynujaca postac Bartka :

Po przerwie.

Decyzja samobójstwa. Ratunek

— Dlaczego, Mamo, dzień wcześniej nie uprzedziłaś mnie? Przeciwnie, nawet mówiłaś o jego przyjściu.

— Jeszcze rozstrzygała się sprawa. Czy wiesz, co zaważyło? To, że Bartek zdecydował się ostatecznie na samobójstwo. Uznał, że już dość zła zrobił dookoła siebie. On wierzył, że przynosi wszystkim nieszczęście i sobie przede wszystkim. Postanowił, że tym razem skończy ze sobą.

Wiem, że Bartek na pewno bólu nie czuł — tego mu oszczędzono — ale nie zginął od razu. Miał dość czasu, aby zrozumieć, że umiera i oddać się w ręce Boże.


Tutaj nawet jak zdecydowal sie na samobojstwo to aby ,,nie szkodzic innym'' czyli nawet wtedy nie myslal o sobie . Bylo to jednak poganskie poniewaz bylo proba rozstrzygania samemu a nie zaufania Bogu . To jest typ poganskiego honoru ze albo zalatwie sprawe albo popelnie samobojstwo . Tak mozna na mnie polegac . Jest to oczywiscie wartosciowe bo ilu takich jest . Ale niestety bledne - polegac trzeba TYLKO na Bogu !

— To nieprawda. Wiem, że zginął od razu, gdy motor uderzył o mur z dużą szybkością.

— To prawda! Widzisz, są momenty pomiędzy życiem a śmiercią, kiedy ludzie już życia nie wyczuwają, ale kiedy, pomimo że ciało jest zrujnowane i już niezdolne do działania, duch, który przecież bólu nie czuje i zraniony być nie może, jest w pełni przytomny i wszystko rozumiejący — a dla niego czas nie istnieje. W jednej sekundzie lub jednej milionowej części sekundy może pojąć prawdę, zrozumieć sens i cel tego, co go spotkało, i zadecydować o wyborze nienawiści czy miłości. Bartek nie był sam. Była przy nim pomoc nas wszystkich, opieka nasza i miłość, i był sam Jezus! — On, który jednakowo i bezgranicznie kocha nas wszystkich i który do ostatniej chwili „poluje" na miłość człowieka, On, który płaci nieskończoną miłością za jedno drgnienie serca ludzkiego ku Niemu. On sam wybrał czas. On uratował Bartka od samobójstwa, uprzedzając je przez dopuszczenie do wypadku, aby móc dać mu takie szczęście i radość, jakich chłopak nie wyobrażał sobie nawet.


!!!! Bóg wybral najlepiej jak sie dalo . Zauwazmy ze kompletna ruina ciala NIC nie znaczy bo duch jest niezniszczalny ! I czlowiek wybiera Boga duchem a nie cialem !!! :O)))

Bóg przyjmuje człowieka

— Bartek przeszedł do nas łagodnie. To jest jak obudzenie. Byłam przy tym, widziałam tę nieprawdopodobną chwilę, kiedy człowieka przyjmuje Bóg! To wstrząsający obraz. Jezus, Pan świata, Wszechmocny, Wszechpotężny, kryjąc swą moc i potęgę przychodzi jako przyjaciel, ojciec, brat pełen dobroci, czułości, delikatności, i ten Pan Wszechmogący pochyla się nad drobiną ludzką z pociechą, z otuchą, ze współczuciem: „Oto jestem. Zawierzyłeś Mi, a Ja tak długo czekałem, abyś Mnie wezwał..." Dopiero później jest spotkanie z rodziną, z przyjaciółmi!

Widzisz, u nas nigdy nie dzieje się nic stereotypowo. Bartek był niesłychanie wyczerpany ostatnimi przejściami. Dano mu odpocząć, ale już w spokoju, pod opieką matki. To tak, jak narodziny małego dziecka. Nowy świat, tak wspaniały, że trzeba stopniować poznanie.


Wspanialy opis ! Coz tu dodawac ! Jezus wychodzi na spotkanie jak mowi Biblia i dla czlowieka to jest NAJWAZNIEJSZY moment zycia ... A poza tym widzicie ze jak dziecko ginie np w fazie plodu to tam nim rodzina sie opiekuje i rosnie :O)))

— Jak to? Czy można nie móc znieść tego szczęścia?

— Owszem, i my nie jesteśmy w stanie znieść od razu zbyt dużo szczęścia, zbyt dużo miłości. Szczególnie Bartek, który jej miał tak mało, musi być ostrożnie przygotowywany.

— Przecież tam nie ma czasu — pomyślałam.

— Tak, tu nie ma czasu, ale jest jednak okres przystosowania się. Pamiętaj, że to jest zupełnie inne życie.

— Czy Bartek nie żałuje życia?

— Bartek? On żałuje? Córeczko, przecież on tak szaleńczo tęsknił do piękna, prawdy, sprawiedliwości.


Bóg sie ukrywa bo czlowiek nie zniosl by szczescia ! Musi sie przygotowac ! Stad tak wazne aby nie czekac az sie umrze tylko juz na ziemi byc gotowym . Wtedy od razu mozna isc do Boga ! Problem jest ZAWSZE z wami nigdy z Bogiem . On tylko co najwyzej musi sie ukryc bo grzesznik by mial straszny bol widzac siebie brudnego wobec NAJCZYSTSZEGO BOGA!

Idź do Komunii świętej za niego. To ważne. Bartek będzie się oczyszczał w pracy. To jest ogromna łaska Boga, dar Jego miłości dla matki Bartka, która Panu tak ślepo zaufała. Będzie mógł pomagać razem ze swoim bratem. Zasłużyli sobie na to długoletnią walką, oporem. Widzisz, żeby nie jego bardzo słabe zdrowie fizyczne, nie poddawałby się tak bardzo siłom zła, które go opanowały. Wasze modlitwy spowodowały, że Bartek otrzymał ogromną pomoc w godzinie śmierci. Pamiętaj, ta śmierć uchroniła go przed losem samobójcy, dała mu szansę przebywania z nami. (...)

Idź jutro do Komunii w czasie Mszy żałobnej za jego duszę — w jego imieniu, a także z intencją dopomożenia mu. Jutrzejszy dzień — to wielkie święto dla Bartka. Msza żałobna to ofiarowanie Krwi Pana naszego za grzechy, przewinienia i zaniedbania Bartka, to oczyszczenie i przebłaganie. Jak bardzo jest mu potrzebna! Nie zdążył się oczyścić „w życiu"; zrobi to tutaj. My mu pomożemy. Jutro Bartek będzie zupełnie „przytomny". Teraz, proszę cię, zmów „Ojcze nasz" i podziękuj Jezusowi za Jego nieskończoną miłość, a jutro ciesz się! To święto, on jest wolny!


Tak wiec widzicie tutaj czysciec ! Nie sa to jakies kraecje fanatazji niewiadomo co ! Tylko PO PROSTU ! Masz w sobie zlo PRAGNIESZ byc czysty . Bóg pozwala abys pomagal tym na ziemi a wiec czynil DOBRO bo tego nie robiles na ziemi i jak juz brud zejdzie a pula dobra bedzie pelna to Bóg bierze cie do nieba ! Wtedy to nie boli ! Bo juz przyczyny bolu (czyli grzech) usuniete ! TO TAKIE PROSTE ! Jak mowilem zadna tam teologia ! Tak jak uczy sie dzieci TAK JEST ! PO PROSTU ! Bóg jest MAKSYMALNIE PROSTY to znaczy jest JEDNOŚCIĄ ABSOLUTNĄ ! Zadnych ,,czesci'' czy podzialow . I dlatego prosta wiara jest najlepsza !
No i historia ta jest prawdziwa tak prawdziwa ze az zamieramy w napieciu JAK TO SIE SKONCZY !!! Tak to tam wyglada... Nie ma porownania z najciekawszymi rzeczami na ziemi ! One sa szczytem nudy wobec najmniej ciekawych zdarzen tam ! :O))) Jak mowilem : WSPANIAŁE!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:39, 03 Lis 2011    Temat postu:

I dalsze szczegoly fascynujacej historii Bartka:

Pierwsze dni po śmierci Bartka

Do Matki.

— Ja tego nie wytrzymuję. (...) Nie wiem po prostu, dlaczego płaczę, czy z zachwytu nad miłosierdziem Boga dla Bartka, czy ze smutku, z zawodu, z powodu niemożności uratowania go tutaj. To, co mógł jeszcze zrobić, pozostanie już na zawsze nie wykonane...

— Kochanie, ofiaruj Jezusowi swoje cierpienie. Ja cię tak rozumiem, czuję twój ból.

Zapytałam:

— Jak pomóc Bartkowi?

— Przecież wiesz sama; to właśnie zrób. Idź na Mszę świętą i ofiaruj ją za Bartka. Tak samo Komunię świętą przyjmij „w jego imieniu".

— Czy tak można?

— Można. Nie tylko za Bartka...


Widzimy ze tu na ziemi trudno czlowiekowi uwierzyc ! Nawet jesli wie z nieba to niedowierza ! Tak wielka jest przepasc !

Mówi Matka:

— Moje kochane biedactwo, tak mi smutno, że nie mogę ci ulżyć w tym cierpieniu. Ofiaruj je za Bartka, proszę cię o to.

— Co mu to da?

— Nawet nie wiesz, ile mogą wasze prośby i wasze ofiary Wy przecież dajecie z niedosytu, z braku; to jest ten „wdowi grosz". Ty masz tak mało radości, a jeżeli jeszcze spada na ciebie cierpienie i ty, zamiast narzekać, dajesz je w ręce Boże z prośbą za kogoś — czyż taka prośba nie wzruszy? Apeluj do miłosierdzia Chrystusa, do Jego współczucia dla nas i proś o wszystko, co tylko potrzebuje pomocy lub naprawy.

Kochanie, czy ty nie rozumiesz, żeś wywalczyła dla Bartka niebo? Oczywiście, że przy pomocy matki Bartka i nas wszystkich, ale to ty cierpiałaś przez ten cały okres znajomości. Teraz rozumiesz, dlaczego? Współpraca z nami niesie i potrzebę ofiary, ale radosną, szczęśliwą; zapewniam cię, że zawsze zwycięską, o ile ta ofiara płynie z miłości.


Widzimy ze wszelkie ofiary maja duza wartosc wlasnie dlatego ze na ziemi jest taka straszna nedza !!! Takie sa drogi Boga ! Trudne dla ludzi uwiezionych tutaj (na skutek grzechu w Raju ).

— Jak to „z miłości"? Przecież nie byłam w nim zakochana.

— Chęć dźwignięcia kogoś, uratowania go, otworzenia oczu na prawdę i miłość jest najczystszą miłością bliźniego. A że człowiek przywiązuje się do swojego „zadania", to właśnie ludzkie, i za to płaci się bólem, żalem, smutkiem. Rozumiem cię, kochanie, aż za dobrze. Czuję to, co ty. Chociaż nie cierpię, ale twoje cierpienie odczuwam, jak gdyby mnie samą dotykało.

Ciesz się, przecież nasza pierwsza bitwa o człowieka została wygrana — na wieczność! Masz naszą ogromną wdzięczność, całej rodziny Bartka, jego przyjaciół, a i my jesteśmy dumni, że nie cofnęłaś się i do końca wytrwałaś w swojej chęci pomocy. (...)

Teraz, malutka, już nic — tylko sama radość, zobaczysz. A ten ból z rozstania, zawodu, żalu i współczucia ofiarowuj; on przejdzie, odkąd przekonasz się, że wasza współpraca nie jest przerwana. A ja ci tylko dodam, że będzie o wiele lepsza, niż byłaby tam na ziemi. O nic się nie troszcz, on sam będzie ci radził i pomagał; teraz ma już tylko to. To będzie jego forma „rehabilitacji", oczyszczenia się, a później forma wyrażenia swojej wdzięczności Bogu przez taką pracę, którą umie i przez którą wyrazi się jego miłość najlepiej. Nie obciąży cię. Jeżeli Bóg, On sam tego sobie życzy, będzie to najlepsze dla was ze wszystkiego, co byście sobie mogli wyobrazić. Planów Bożych nikt przekreślić nie zdoła! On chciał waszej współpracy, która będzie, będzie trwała i wyda piękne owoce.(...)

Czy Bartek cierpi?

— Bartek nie „cierpi", ale w tym czasie przeprowadza analizę swojego postępowania. To jest straszliwa wiedza — zrozumienie, ile się mogło zrobić, ile się zmarnowało, ile się zawiniło w ten sposób wobec innych. Myśl o nim życzliwie. Myśl, że chcesz przyjść mu z pomocą. Myśl z miłością braterską i gotowością do współpracy, dobrze? To mu doda otuchy. Widzisz, on teraz tylko poprzez ciebie może naprawić zło, które spowodował, a później pomagać. Zrobisz to?


PLANOW BOGA NIKT ANI NIC NIE PRZEKRESLI ! To radosna wiadomosc ... I widzicie czym jest czysciec . CZLOWIEK SAM CHCE SIE OCZYSCIC I ZROBIC COS DOBREGO TAK WSTRETNIE SIE CZUJE !!! Dlatego trzeba go unikac ... Wstyd STRASZNIE BOLI !!!

— Bartek słyszy każdą myśl skierowaną do niego i wie, co i kto myśli o nim.

— Pytasz, czy zamówić Mszę świętą za Bartka. Zawsze Msza święta jest pomocą, ale ty teraz nie masz za dużo pieniędzy, natomiast ważna jest twoja dobra wola, twoje prośby, orędownictwo i chęć pomocy — i tym możesz mu pomóc.

— O śmierci Bartka zadecydowała przede wszystkim ogromna miłość, wyrozumiałość i współczucie Jezusa. Bartek miał bardzo zniszczony organizm. Nie alkohol — to lata wojny, więzienia, niedożywienie, rany. (...) Mógłby być uzdrowiony, ale Jezus uznał, że Bartek przeżył już dosyć cierpienia, że przemienienie się jego tam, na ziemi będzie dla niego potwornym wysiłkiem (nawet gdyby był zdrowy), gdyż nie można odwrócić warunków, które sobie sam stworzył, ani odrzucić konsekwencji już popełnionych czynów. W tym otoczeniu byłyby to wysiłki przewyższające jego ludzkie możliwości, a zmienić by się musiał, gdyż do współpracy musiałby stanąć czysty lub bardzo szybko oczyścić się. (...)

On uginał się pod opinią ludzką, do siebie samego czuł pogardę, a nie wiedział, jak bardzo jest kochany i usprawiedliwiany. Nie wiedział, jak długo i jak pięknie do ostatniego dnia pomimo wszystko (!) walczył. To była dzielność, to było stawianie oporu, to była walka o godność ludzką, o możność służenia, o to, aby być potrzebnym i pożytecznym. Ile on ludziom dopomógł — przy takim życiu jak jego! — i nigdy nikogo nie zdradził. Zawodziły jego siły fizyczne, zawodziła jego odporność — przy takim nacisku sił nienawiści, o którym nikt z jego otoczenia nie wiedział. Bartek był niesłychanie wrażliwym i czułym instrumentem, którym szarpano i targano bez miłosierdzia. Tak jak jego matka ci mówiła, „ociekał krwią", chodził w otwartych ranach, które nieustannie na nowo rozdrapywano.

Widzisz, malutka, Jezus tak go kochał, że nie mógł już dłużej dopuścić takich męczarni. Wziął go takiego, jakim był, osłoniwszy swoim miłosierdziem, swoją ofiarą.


>>>>>

To byl bohater jak widzicie ! Wojna niedozywienie wiezienie !!! Alkoholizm nie byl bynajmniej dlatego ze nudzilo mu sie w swiecie luksusu i chcial ,,nowych wrazen'' jak teraz ! To jest czas najbardziej bestialski w historii !!! I Jezus po prostu z MIŁOŚCI zakonczyl to wszystko . Bo juz najlepszym wyjsciem bylo aby dokonczyl to co mial robic PO TAMTEJ STRONIE ! Teraz rozumiecie dlaczego czesto ludzie ktorzy przeszli straszne udreki umieraja a oprawcy zyja dlugo . Bo nad tymi udreczonymi lituje sie Bóg i szybko ich zabiera ! I tam u Siebie daje im radosc ! To co uznajecie za ,,zyciowego pecha'' jak zwykle jest szczesciem TAM ! Bo TAM jest prawdziwe zycie :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:18, 03 Lis 2011    Temat postu:

— Czy wiedzieliście o jego rychłej śmierci?

— Widzisz, my polegamy całkowicie na Nim. Wiemy, że On nas kocha tak, jak nie jest to nawet możliwe dla nikogo z nas. Bezgranicznie! To samo Miłosierdzie! Dlatego polegamy i nie dowiadujemy się ani nie upewniamy. Po co? Tak jak On zadecyduje, tak jest najmądrzej, najcudowniej i zwykle przerasta nasze nadzieje i wyobrażenia swoją wspaniałością. I teraz tak było. Wyobrażasz sobie radość matki Bartka, jego bliskich i ogromnej masy jego przyjaciół? (...)

Zapewniam cię, że przy niesłychanej wrażliwości odczuwania i inteligencji Bartka, a także jego wielkiej tęsknocie za prawdziwymi wartościami jego życie było nieustającą męczarnią. Pamiętaj o tym, że Bóg dopuścił, aby moce zła wypróbowały go.

— Dlaczego?

— Widzisz, Bartek nie miał osłony: nie modlił się, nie prosił o pomoc, polegał na sobie samym, a nie wiedział, że walczy nie ze sobą, a z mocami z zewnątrz, niesłychanie potężnymi mocami zła, które uważały, że z pewnością zgnębią go.

— Skąd ta pewność?

— Alkoholizm Bartek traktował jako swój „grzech", swój wstydliwy i obrzydliwy brak, winę, a tymczasem on ulegał potężnym mocom nie wiedząc, że uderzają z zewnątrz poprzez działanie na jego psychikę, poddając go atakom rozpaczy, beznadziejności, niewiary, a nawet cynizmu. Jak bardzo był biedny!


Widzimy ze tam NAWET BOGA NIE PYTAJA ! Bo po co ? On i tak zrobi najlepiej :O)))
I widzimy ze mial ciezko bo sie nie modlil . Usilowal walczyc sam a to niemozliwe jesli chodzi o demony . One nie walcza uczciwie przeciez ! Z zasady lamia zasady ! Wiec samotna walka nie ma sensu . Trzeba Boga prosic o pomoc ... Inaczej widzicie co z ludzmi robia !

O śmierci

— U nas to się nazywa „przejściem", a czasem „wyzwoleniem" — i tak też było i tu. Widzisz, tu nie ma czasu w waszym zrozumieniu tego słowa. Wiedzieliśmy, że będzie tak, jak uzna za najlepsze Jezus, nasz Pan.

— A jak wy wolelibyście?

— My wolimy to co On, ale oczywiste jest, że kochający się ludzie chcą być razem, i Bóg to rozumie, a także położenie tych na ziemi. On zdecydował o czasie, bo od postawy Bartka zależało, czy będzie mógł być z nami. My tylko wiedzieliśmy, że Bartek nie zginie, że będzie wtedy umierał, gdy będzie już gotów do przyjęcia miłości Boga i nie odepchnie jej; kiedy to będzie, wiedział tylko On. To On w swoim miłosierdziu tak zrządził, że nawet ty nie cierpiałaś tak, jak byłoby, gdybyście się widywali częściej, szczególnie ostatnio, bo ty, córeczko, łatwo przywiązujesz się do ludzi.

— A gdyby popełnił samobójstwo?

— Bartek samobójstwa nie popełniłby — to wybłagaliśmy wspólnie. Ale zdecydował się na nie, postanowił — a to już byłoby ogromną przeszkodą (gdyż pragnienie zła jest już złem), gdyby nie to, że był pod wpływem szoku, że naprawdę nie odpowiadał za siebie, a tylko przyjął to, co mu poddawano z zewnątrz.


Smierc jest nawet wyzwoleniem ! Tak ! Widzicie ze pragnienie zla jest zlem . Ale na szczescie nie wszystko co nasamobojstwo wyglada nim jest ! NA SZCZĘSCIE :O)) Z woli Boga ...

— Przez moce szatańskie?

— O, one nie opuszczają nas nigdy. Do końca życia walczymy z nimi. (...) Otóż Bartek pragnął śmierci, ale jednocześnie modlił się za tę osobę, którą skrzywdził, przepraszał, osądzał siebie tak bardzo surowo i bezlitośnie, tak ogromnie żałował wszystkiego, co zrobił źle, czego nie zdołał zrobić, co zmarnował. Ten szalony żal i ból, zrozumienie swojej nieudolności i bezsiły, swojej słabości wewnętrznej (to jest przecież warunek spowiedzi, córeczko) — to było wołanie o pomoc, o ratunek, to było uznanie siebie za takiego, jakim każdy z nas w istocie jest: za słabe i bezradne stworzenie pragnące miłości, wspomożenia, łaski, pragnące Jego opieki, Jego miłości, Jego pomocy. Czyż On mógł pozostawić Bartka bez odpowiedzi...?

Odpowiedź Boga jest zawsze ratunkiem, miłością, przebaczeniem. Wtedy wiedzieliśmy wszyscy, że Bartek idzie do nas, „przechodzi granicę". Ci, którzy go kochali, otoczyli go kołem miłości. W chwili jego śmierci żadne zło nie ośmieliło się napastować go, bo Pan był obecny! Umierał w atmosferze miłości. Wzruszenie, radość nie do uwierzenia dla niego, spotkanie z Panem naszym — wprost! Czułość, łagodność, współczucie, zrozumienie i wybaczenie wszystkiego. Ta niesłychana delikatność, z jaką Jezus przystępuje do swoich okupionych męką „zdobyczy". Czy ty rozumiesz chwilę, w której człowiek upokorzony do dna, samotny i pogrążony w nieszczęściu, w cierpieniu nagle widzi, że jest kochany bezgranicznie, oczekiwany, przygarnięty, na całą wieczność już bezpieczny, że wkracza w ojczyznę miłości witany otwartymi ramionami przez jej Władcę, że był przez Niego umiłowany, upragniony, zawsze kochany, zawsze strzeżony, zawsze wspomagany i ratowany, dla Niego bezcenny, a teraz pocieszany i wynagradzany, i to za co...? To wszystko, cośmy przeszli, staje się niczym wobec ogromu szczęścia, świadomości siły Jego miłości do nas, zrozumienia, czym jest On, Bóg, Miłość sama!


Bartek byl jednak czlowiekiem szlachetnym ( a teraz juz tylko szlachetnym ) mimo ze do Boga sie nie zwracal . A Bóg który jest SAMĄ MIŁOŚCIĄ nie mógł go nie uratować :O))) Widzimy jakie to piękne I DOBRE ! Bo Boże !

Kochanie, Bartek opowie ci swoją śmierć — chcemy tego, bo da to wiele innym ludziom — ale nie pytaj go o to od razu. Niech odpocznie. Duch jest nieśmiertelny, nie odczuwa braku sił, ale spotkanie z Bogiem jest wstrząsające i trzeba pozostawić go z tym przeżyciem, aż się wzmocni i opanuje. Szczęście takie jest prawie nie do zniesienia, o ile jest zaskoczeniem.

A wiec w koncu doczekacie sie samego Bartka ! Widzicie ze wstrzasem jest spotkanie z Bogiem DLA KAZDEGO KTO JEST ZASKOCZONY ! A wiec ateisci niewierzacy a nawet wierzacy formalnie a faktycznie zyjacy tak jakby smierc byla pojsciem ,,do trumny i koniec''... Stad tak wazne jest nauczanie ludzi o Bogu aby przechodzili gładko ! Bóg nie chce nikim potrzasac ! :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:16, 04 Lis 2011    Temat postu:

Wielki Piętek. Ofiara Chrystusa

12 IV 1968 r. Mówi Matka.

— Byłoby dobrze, abyś była dziś na nabożeństwie popołudniowym (wielkopiątkowym). Ofiaruj je za Bartka i jego niedawno zmarłych kolegów, za tych cichociemnych, którzy popełnili samobójstwo w więzieniach i w śledztwie, a także za wszystkich, którzy są w więzieniach i obozach, którzy są prześladowani i cierpią. Dzisiaj ofiara Chrystusa jest tak rzeczywista, jak była na Golgocie.


>>>>>

A wiec cichociemni ! Okupacja ! Obozy i czerwone brunatne . Cichociemni to byli zolnierze do zadan specjalnych zrzucani do Polski po cichu i noca stad cicho-ciemni . Czylio ciagle Polska ! Ale jest rok 1968 i NADAL sa obozy juz glownie czerwone !

— Czy w inne dni nie jest „prawdziwa"?

— Tak, zawsze jest prawdziwa, ale w dniu dzisiejszym spełnia się w całej swej wstrząsającej potędze. To jest dzień, w którym Chrystus wywalczył dla nas, dla was, dla wszystkich ludzi wszystkich epok — niebo, w którym za cenę swojej Męki uzyskał dla nas prawo uczestniczenia w swoim szczęściu. Czy ty rozumiesz, jakiej miłości i jakiego współczucia trzeba było, aby dać się tak zamordować? Aby oddać siebie tak całkowicie i bezwarunkowo w ręce bezlitosnej i okrutnej masy katów — wiedząc wszystko? Aby zetknąć się — z poddaniem i spokojem — z pogardą, nienawiścią, cynizmem, kłamstwem, podłością lub obojętnością ludzką, z sadyzmem, zdradą, a i całkowitym brakiem wdzięczności tych wielu, którzy bezpośrednio korzystali z Jego łaski? Jezus na sobie zaznał wszystkich przejawów zła, do jakiego tylko ludzie są zdolni. Dzisiaj wszyscy, którzy powołają się na Jego Ofiarę, którzy zwrócą się do Niego z prośbą o ratunek, o pomoc, o wybawienie — będą wysłuchani natychmiast. To wielki dzień ludzkości — dzień wyzwolenia, uratowania, spełnienia się na ziemi — widomie — niesłychanej miłości Boga do nas, dzień, w którym On nas przekonał, jak nas kocha! To właśnie czci Kościół Chrystusowy w tym dniu.

Proś na to nabożeństwo wszystkich tych, których ci wymieniłam („zmarłych" jeszcze oczyszczających się). My będziemy także, a oni uzyskają możność łączności z nami, całkowitego przebaczenia, darowania wszelkich win. Widzisz, oni też zobaczą w całej wstrząsającej prawdzie, jak wyglądała męka Pana naszego. A ten obraz nieskończonej miłości i ofiary budzi taką miłość, tak ogromny żal za wszystkie czyny i myśli pozbawione miłości do Niego, za każdy moment życia, w którym się nie służyło Jemu, a sobie, za każdą myśl i słowo odrzucające Jego miłosierdzie — że żal ten, ból i najgłębsze współczucie oczyści ich i uczyni zdolnymi do przyjęcia Jego miłości i szczęścia, które On daje.


>>>>>>

Widzimy tutaj ze Jezus doswiadczyl WSZELKIEGO zla jakie czynili i czynic beda ludzie od poczatku do konca TEGO swiata ( pozniej bedzie NOWY ) . To nie byla ,,tylko jedna smierc na krzyzu'' . To bylo zrzucenie CALEGO ZLA na Jednego ! Stad poniewaz on wzial na SIEBIE mozliwe jest to ze grzesznicy sa oczyszczani ze zla jakie czynili ( bo On wzial ) i moga isc do nieba . Stad tak wazny jest ten dzien dla tych w czysccu ... Ale ta meka jest WSTYDEM . Jak czlowiek to widzi to wytrzymac nie moze swojej podlosci . Stad nie moze wejsc do nieba bo wlasnie sie WSTYDZI . I CHCE SIE OCZYSCIC . Bo nikt nie chce zyc w stanie obrzydzenia do siebie . Stad jasno wynika ze Bóg NIKOGo nie zmusza do czyscca a ludzie SAMI CHCA SIE OCZYSCIC ... A oczywiscie to ze sami chca do nieba jest oczywiste ... Bledem jest wiec myslenie ze ludzie chca do nieba a Bóg blokuje i wrzuca do czyscca ... Brudni by tam nie weszli bo czuli by sie potwornie w brudzie . Tak jak nikt kto wpadl do szamba nie poszedl by na przyjecie gdzie sa ludzi idealnie piekni wspaniali i idealnie wygladajacy ( jak w niebie ) . A on wchodzi prosto z szamba ... Oczwiscie on im nie jest w stanie zasmrodzic atmosfery ( bo w niebie liczy sie jaki czlowiek jest wewnatrz a z zewnatrz nic mu nie zaszkodzi ) . Czyli brud i smrod jest tylko dla niego . Oni nadal maja wspaniale i pieknie a on stoi obrzydliwy i czuje wlasny smrod i brud ... Rzecz jasna NIE MA TAKIEJ OSOBY ktora chciala by w takim stanie stac na balu ludzi szczesliwych i idealnych ... ( A chorych psychicznie nie ma w niebia bo tam nie ma juz zadnych chorob )... Czyli po prostu nawet NIE WEJDZIE bo po co sobie robic tortury ... Ale nagle widzi . CZYŚCIEC ! Mozna sie umyc i wygladac jak oni i tam wejsc i zostac na zawsze . W tej sytuacji Z RADOŚCIĄ WSKAKUJE DO CZYŚCCA I SIĘ CZYŚCI !!! Az do skutku ... I tak to wyglada ! ZADNEGO PRZYMUSU ! ABSOLUTNA WOLNOŚĆ ! A Bóg jeszcze pomaga sie oczyscic bo On jest Miłością . Tylko po co sie czyscic ? Od razu isc czystym !

O oczyszczeniu

— Widzisz, On kocha nas jednakowo i bezgranicznie — ZAWSZE, ale aby być z nami już zupełnie w Jego królestwie, trzeba, aby każdy z nas był zdolny do przyjęcia tej pełni szczęścia, tego napięcia miłości i radości, w której żyjemy my — a do tego konieczne jest pokochanie tylko Jego, całkowite! Oczyszczenie się jest odrzuceniem resztek egoizmu, resztek śmiesznej miłości siebie „na rzecz" Jego miłości do mnie, do nas wszystkich, która jest jedyną miłością dającą nam szczęście, jakiego tak daremnie szukaliśmy w życiu ziemskim, zbytnio kochając siebie kosztem innych.

Ofiara Pana naszego, zobaczenie Jej i zrozumienie daje w jednym momencie więcej niż wszystko to, co się słyszy i „zna"; dlatego jest największym dniem tych, którzy wkraczają do nas poprzez oczyszczanie się tu, po tej stronie granicy życia.


Jak widzicie mowienie o tym to prawie nic ! Jak sie zobaczy Jezusa TO JEST DOPIERO WSTRZĄS !

Po nabożeństwie

— Byliśmy wszyscy. Ogromnie nas cieszyło, że tyle osób było u Komunii świętej i na nabożeństwie. Trzeba było podejść do krzyża, śmiało! Dziękujemy ci wszyscy, szczególnie ciocia Ala, bo byliśmy wzruszeni twoją pamięcią o zmarłych kilka lat temu wuju i kuzynce.

— Czy byli?

— Naturalnie, byli, skoro za nich prosiłaś.


Zmarli sa na Mszach za ich dusze i na wszystkich na ktorych ich sie wzywa ,,myślami''...

Słuchaj, ten dzień — to dzień Odkupienia, dzień, w którym Chrystus staje sam w drzwiach swego królestwa, wyciąga ręce i woła: „Pójdźcie do Mnie wszyscy, którzy spragnieni jesteście miłości, wszyscy wzgardzeni i samotni, cierpiący i umęczeni..." I idą na to wołanie wszyscy, którzy już zrozumieli, czym jest Jego miłość do nas.

Kochanie, Bartek zrozumiał! To jego wybawienie. Dziś wszedł tu (i nie tylko on)!


>>>>>

:O)))) Tak wiec dla Bartka nadszedl dzien gdy juz wszedl ,,tu'' razem z innymi . Czyli ten ,,szok'' zostal przezwyciezony !

Wielka Sobota

13 IV 1968 r. Mówi Matka.

— Dobrze, że byłaś na dzisiejszym nabożeństwie. Wszyscy, których prosiłaś na nabożeństwo, dziękują ci. To bardzo ładny obrzęd. Litania do Wszystkich Świętych, to jest wezwanie pomocy całego Kościoła Triumfującego, nas wszystkich — wam ku pomocy. Wszyscy byliśmy wzruszeni, a szczególnie ci, którzy po raz pierwszy widzieli, a zarazem zrozumieli sens tego nabożeństwa. Bo przecież wy wzywacie nas! A więc jesteśmy wam potrzebni i możemy pomagać — z Jego woli i łaski. To cudowne uczucie zobaczyć, że jest się wśród tych, którzy mogą nieść pomoc. Bartek zobaczył to pierwszy raz. Jest przejęty, gdyż przecież całe życie pragnął służyć, pomagać, a tak był odrzucany...


>>>>>>

Zmarli sa obecni podczas Litanii Wszystkich Świętych . Bo to przeciez DO NICH ! Nazywamy ich Kościołem Triumfującym ( na ziemi jest Kościół Walczący - tak ! WALCZĄCY ! Tu jest wojan ! ) . Bartek dopiero w niebie o czyms takim uslyszal ! I byl ,,przejęty'' ... Tutaj widzimy ze przed wojna szkola ksztalcila patriotow ale areligijnych ! Stad mlodziez byla Polska i patriotyczna ale pojecia za duzego o Bogu nie miala . Byl to taki ,,swiecki heroizm'' typu Termopile starozytni itp .
natomiast brak bylo wyjasnienia SENSU OSTATECZNEGO O CO W TYM CHODZI ! I tutaj po to sa lekcje religii . Nie wystarczy zatem Honor i Ojczyzna ale musi byc Bóg na pierszym miejscu . Dopiero Bóg Honor i Ojczyzna . Wtedy wszystko jest pelne i jasne . Czyli edukacja patriotyczna scisle wiaze sie z religia . Ale oczywiscie jak na dzisiejsze czasy to przed wojna szkola byla WZOREM ! Zeby nie wyszlo ze byla jakas slaba czy cos ... Miala ten brak . Ale jak widac I TAK WYCHOWYWAŁA BOHATERÓW ktorzy szli do nieba bez wielkich trudnosci ! Ale gdyby jeszcze byla religijna to by szli bez trudnosci :O))) I teraz juz bedzie sam Bartek ;O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:00, 04 Lis 2011    Temat postu:

Pierwsza rozmowa z Bartkiem

15 IV 1968 r. Mówi Bartek.

— To ja, Bartek. Czy zechcesz ze mną mówić?

— Tak.

— Dziękuję ci. Czy mogę do ciebie mówić po imieniu, wprost? (W „życiu" zwracaliśmy się do siebie przez „pan", „pani").

— Tak.

— Chciałbym ci podziękować za wszystko to, coś dla mnie zrobiła. Wiem to teraz i chciałbym móc ci w jakiś sposób wynagrodzić te zmartwienia i przykrości, jakie ci wyrządziłem. Wiem, że wiesz już o mojej możliwości odrobienia i wynagrodzenia krzywd i uchybień, szczególnie z ostatniego okresu życia. Czy zechcesz mi w tym dopomóc?

— Tak, zrobię, co tylko będę mogła. Ale czy to na pewno ty?

— To ja mówię, Bartek... Będę ci mógł pomagać w twojej pracy, gdyż dopuszczono mnie do udziału w niej. Czy chcesz, abym ci właśnie ja pomagał? Widzisz, ja ci się nie chcę narzucać. Wiem, że wiesz o mnie wiele złego, a to jeszcze nie jest wszystko. Zrażałem cię też nieustannie i rozumiem, że masz opory przed zgodą na naszą współpracę. Pozwól mi spróbować, dobrze?

— Dobrze, Bartku.

— Dziękuję. Będę się starał, abyś nie żałowała swojej zgody. Wiem, o co chcesz mnie zapytać.


No i wreszcie jest ! Sam Bartek ! Widzimy tutaj jak o wszystko pyta . Czy moze ! Bo tam jest wielka delikatonsc i takt ! To sa ludzie BEZ WAD :O)))

Bóg jest miłosierny!

— Bóg jest miłosierny!!! Bóg jest nieskończenie miłosierny! Bóg jest nie do pojęcia przez nas na ziemi — miłosierny! Nigdy nie będę mógł odwdzięczyć się ani w jakikolwiek sposób zasłużyć na taką miłość, z jaką się spotkałem.

— Czy jesteś szczęśliwy?

— Jestem szczęśliwy, ale jakże inaczej bym żył, gdybym wtedy zrozumiał Jego miłość do siebie, do nas wszystkich, do Polski. Będę w tym zrozumieniu pomagał tobie i innym, a przede wszystkim chciałbym, aby tę nieskończoną miłość poznali moi koledzy i przyjaciele.


I to jest wlasnie to o czym mowi Pismo ! Święty Święty Święty ! Pan Bóg Zastępów pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej :O)))
Tak ! Tam sie chce ABY JAK NAJWIECEJ LUDZI POZNALO BOGA ! Jaki jest DOBRY !!!!

Tu nie można kłamać

16 IV 1968 r. Mówi Matka o Bartku.

— Zapewniam cię, że będzie mówił prawdę. Tu nie można kłamać: to byłoby wstrętne, poza tym widoczne dla wszystkich i „niegodne". Tu się widzi w prawdzie wszystko — siebie również — i nie można wmówić sobie, że nie jest się takim, jakim się jest w istocie...


Jak widzicie TAM NIE MA KLAMSTWA ! Nie ma takiej opcji ... To tak jakby ktos dobrowolnie sie torturowal . NIE MA CHETNYCH ! Skoro jest Bóg to jest wspaniale i nie ma po prostu takiej checi nawet :O)))
Jak widzimy ona boi sie go bo ma zle wspomnienia jak zyl . A on juz nie ma tych wad ! Widzimy jak wazne jest byc dobrym !

Żyłem jak ślepiec

21 IV 1968 r. Mówi Bartek.

— Wybacz mi te kłopoty, którymi cię obarczyłem. Wiem, ile w tym mojej winy. Możesz mi wierzyć, że okropnie jest widzieć, że ktoś, w tym wypadku ty, tak ciężko naprawia moje zaniedbania...

Wstyd mi było za to, coś musiała wysłuchać o mnie.

— Wstydziłabym się, gdybym się dowiedziała, że postąpiłeś niegodnie jako Polak.

—Wiem, tej wątpliwości nie miej. To jedyna sprawa, dla której chciałem żyć, ale nie wyobrażałem sobie, że może i mnie dotyczyć — z moją przeszłością, z pijaństwem, z tym zepsuciem? Nie chcę się usprawiedliwiać. Żyłem jak ślepiec. Zmarnowałem wszystko, co mi dawano, wszystkie szansę...


I znowu widac ze Polacy ! Jaka odpowiedz ! WSTYDZIŁA BYM SIĘ GDYBYŚ POSTĄPIŁ NIEGODNIE JAKO POLAK ! A on uznawal Polskę ZA JEDYNĄ SPRAWĘ DLA KTÓREJ CHCIAŁ ŻYĆ ! Oczywiscie dzis szeroki ogol nie pojmuje o co chodzi ? Patriotyzm ? Ale tacy sa Polacy ! To nie opowiesci to fakty ! :O))) Zreszta wszak zgineli a coz lepiej swiadczy niz smierc !?



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:58, 05 Lis 2011    Temat postu:

22 IV 1968 r. Mówi Bartek.

O Komunii świętej

— Twoją pomocą dla mnie jest twoja życzliwość i chęć dopomożenia mi. Również to, że pamiętasz o mnie, przyjmując Komunię. Wtedy zbliżasz się do Chrystusa, a jednocześnie na to spotkanie zabierasz i mnie. Jestem ci wdzięczny, tak samo jak moi przyjaciele. Jeżeli mógłbym cię o to prosić, to nie zapominaj o nas nigdy. To nie ma nic wspólnego z „dewocją", z tanią pobożnością. Zapewniam cię, to jest rzeczywiste Spotkanie. (...)


Jak widzicie tam juz jest prawda i nie ma oszustwa . Zadna ,,tania poboznosc'' nie przechodzi ...

O zmianach „charakteru" — tam

...zrozumiesz te zmiany, które w nas następują. To nie ma nic wspólnego ze zmianą charakteru. Jestem cały — sobą. Właśnie te sztuczne, narzucone, narosłe jak gdyby — cechy, obce właściwej osobowości, odpadają. Ze mnie odpadła podejrzliwość, pozorny cynizm, chamstwo — to nie jest cecha charakteru, to samoobrona...

— Niemądra.

— Rzeczywiście głupia, ale trudno żyć bez tego pancerza. Pamiętam wszystko to, coś mi mówiła o pozie cynizmu. Będąc tam, nie potrafiłem się z niego wyzwolić. Przyznam się, że nie próbowałem — cynizm był mi potrzebny. Musiałem się jakoś bronić, bo zwariowałbym. Tutaj to byłoby po prostu śmieszne. Tu nie ma nikogo, kto nie byłby przyjazny i chcący pomagać. Myślałaś, czy nie żałuję życia? Sądzę, że gdyby ludzie wiedzieli, co ich tu czeka, wyrywaliby się po prostu.


>>>>>

Jest tak wspaniale ze ludzie gdyby wiedzieli wyrywali by sie tam !!! I widzimy ze tam NIE ZMIENIA SIE CHARAKTER ! Wrecz przeciwnie tam pozbywa sie skrzywien osobowosci patologii i plugastwa . Stad CZYSCIEC ! Czyszczenie przeciez nie zmienia rzeczy ktora sie czysci ! Ludzie tu sa pelni brudu i nie moga wejsc do nieba .
Widzicie tez ze czlowiek pograzony w brudzie moralnym wygladalby SMIESZNIE ! Jak pokraka . Stad nikt nie chce byc pokraka ... Bóg nikogo nie zmusza do czyszczenia sie !

— Czy zrozumiałeś, dlaczego miałeś takie ciężkie życie?

— Tak, gdybym miał łatwiejsze, nie takie straszne życie, nie mógłbym tu być, a także bez waszej pomocy. Jeżeli człowiek nie umie odczytać swojego „zadania" albo nie chce, jedynym wyjściem dla niego, jedynym ratunkiem jest to, że walczy, że cierpi, że „płynie pod prąd"; ale przede wszystkim powinien służyć Jemu. Ja to robiłem, chciałem służyć Polsce, walczyłem o to — wiesz o tym — i teraz nareszcie mogę robić to w pełni, ze wszystkich sił. Tu się inaczej nie pracuje. Widzisz, mówię ci to wprost — tu nie ma fałszywego wstydu, zakłamania ani pozy...


>>>>

Ratunkiem dla tych co odrzucaja Boga jest ,,ciezkie zycie'' inaczej skonczyli by w piekle ! Bo wystarczy nie chciec byc w niebie i juz ! Jest pieklo ! A to nie zarty . A on chcial sluzuc Polsce i TERAZ WRESZCIE MOZE . To znaczy mogl wczesniej ale nie rozumial ze nie tylko o walke chodzi z wrogami ale i o swoje codzienne zycie ...

Zaraz po śmierci

25 IV 1968 r. Mówi Matka.

— To jest wielka przykrość dla nas, że z miejsca przestajemy „żyć" dla tych pozostałych na ziemi, którzy w ten sposób wyrzucają nas poza nawias swojego życia, a przecież właśnie teraz moglibyśmy wam pomagać więcej i lepiej. Ale jak można pomóc tym, którzy nas wykreślają zupełnie ze wspólnoty, nawet wbrew dogmatom Kościoła, do którego teoretycznie należą. (...)

Nam trzeba wierzyć. Nie mamy żadnego celu ani powodu do kłamstwa. To jest królestwo Prawdy! (...)


>>>>>

I tutaj znow macie ! Ludzie ,,wykreslaja'' zmarlych z zycia i oni dla nich znikaja ! Czynia to nawet ,,katolicy'' ... Na wlasna szkode bo oni moga im wiele w zyciu pomoc !!!!

Bartek pyta, czy chcesz z nim mówić.

— Dobrze. Właśnie chciałam ci, Mamo, o tym powiedzieć. My się musimy poznać. Właściwie ja go nie znam...

— Witaj! Mówi Bartek. Zapewniam cię, że będę mówił prawdę! Chcę, abyś odzyskała szacunek do mnie, abyś mi wierzyła. Myślałaś, że nie jesteś pewna, czy to ja mówię — że jestem za „grzeczny". Widzisz, ja cię szanuję i nie chcę, abyś myślała o mnie źle. Ja przecież naprawdę nie byłem „chamem". Wiem, że zachowywałem się ordynarnie, ale to była jak gdyby druga skóra — taka obrona z góry przed ranieniem. Ja się z tym ciągle stykałem. (...)

Współpraca pomiędzy tobą a mną jest naprawdę Jego życzeniem! Chrystus, Pan nasz, tego chce. (...)


>>>>>>

Ona jest w szoku bo na ziemi zachowywal sie ordynarnie . A tu taki grzeczny ??? Czy to on czy ktos inny ? Tymczasem skoro jest tam czyli sie CZYSCI to juz nie jest ordynarny bo sie OCZYSCIL ! Logika ! Gdyby pozostal ordynarny bylby w piekle ! Nie nalezy traktowac PATOLOGII osobowosci JAKO CECHY OSOBOWOSCI !!! Chamstwo nie jest cecha osoby a jej BRAKIEM ! Tak jak brak nogi nie jest cecha osoby tylko jej kalectwem ktore po smierci znika ...

Byłem przy twojej rozmowie z panią K. Obie wstydziłyście się za mnie. Czy ty myślisz, że ja tego nie czuję, że mi nie jest wstyd bardziej niż wam? To wszystko prawda. Tak zrobiłem... i już nie naprawię. To piętno jest na mnie. Czy ty sądzisz, że to jest dla mnie mało ważne?... Nawet nie wiesz, jak bardzo plamią takie rzeczy tutaj. Współpraca z tobą jest dla mnie możliwością oczyszczenia się, nadrobienia w inny sposób moich braków.

Co ja mam robić? Ja też tego nie wiem na przyszłość. Wiem, że muszę zdobyć twoje zaufanie, ale jak mam to zrobić? Pytaj mnie, a ja ci odpowiem. Będę się starał. (...)


>>>>>

Widzimy tutaj dokladnie to o czym naucza Kościół ! Jak zlo ktore czlowiek czyni obciaza tam ! Jest to wstyd niewyobrazalny . Czlowiek nie wie gdzie uciec ! Gdzie sie skryc .. Stad Kościół naucza aby unikac czyscca i od razu isc do nieba . Bo po co zadawac sobie tortury ! Nic na ziemi nie jest tego warte ! Tam dopiero zaczyna sie PRAWDZIWE ŻYCIE :O)))
I widzicie ile sie dowiadujemy ? Wlasciwie to nie ma zadnych tajemnic ... To jest w Biblii tylko moze starozytnym sposobem przedsatwione . Tu macie wspolczesne przedsatwienie TEGO SAMEGO !



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Sob 11:01, 05 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:31, 05 Lis 2011    Temat postu:

Jestem sobą

— Dziękuję ci w ogóle za wszystko, a przede wszystkim za to, że mnie nie „przekreśliłaś", nie odsunęłaś, że nadal uważasz mnie za normalnego żywego człowieka, a nie za gnijące ciało, jak myślą o mnie moi koledzy.

— A czy ty tak nie myślałeś?

— Prawda, i ja tak myślałem. Nawet nie wiesz, jak straszne jest uczucie, że się jest dla nich nikim, nie istnieje się po prostu, a przecież ja JESTEM! Jestem dalej Bartłomiejem N., kolegą, przyjacielem, bratem, synem, Polakiem; jestem sobą naprawdę bardziej, niż byłem nim w życiu. Ja sam siebie nie znałem. Teraz wiem.

Wiesz, staraj się być sobą bardziej, całkowicie, nie przeżyjesz wtedy takiego wstrząsu, zaskoczenia i wstydu — wstydu za niesamowitą, tępą, wieloletnią głupotę, za brak dobrej woli, chęci zobaczenia prawdy i za niemożność cofnięcia tego wszystkiego, cośmy sami „dokonali": steku zła, krzywdy i głupoty. Ja byłem już całkowicie pogrążony, zaplątany tak, że nie wiem wprost, co bym dalej mógł „narozrabiać", gdybym żył dłużej. W ostatniej chwili zostałem „złowiony".


>>>>>>>

Oczywiscie genialne ! Trzeba starac sie byc bardziej SOBĄ bo wtedy nie bedzie szoku . Ludzie natomiast nasladuja jakies swoje idole dziwne i nie istniejace a pozniej po smierci szok . I widzimy ze powszechne przekonanie ze zmarly to ,,trup'' jest glupota . Ale to co madre u ludzi jest glupota u Boga . I widzicie jak boli zlo i glupota wyrzadzone w zyciu . Zlo scisle laczy sie z glupota ...

— Bez twoich starań?

— Tak, ja byłem zupełnie bierny. To Jezus, Jego miłość, moja matka, brat, wszyscy tu, i wy tam — całe tłumy ludzi dobrej woli pracowały nade mną, tak jak i dalej nad każdym, który kończy życie. Nie wiesz nawet, jaka to jest wspaniała planowa współpraca was i nas tutaj.

Wiemy, kiedy chcecie być sami

— Nie obawiaj się, że cię „oglądam". My wiemy, kiedy chcecie być sami. Nawet nie śmiałbym cię „nachodzić".


>>>>>

Widzimy tutaj jak CAŁE TŁUMY pracuja nad kazdym . Teraz wiem skad mi sie wzielo to forum... To cale tlumy tam mi pisza :O))) Nie mozna sobie przypisywac sukcesow ! I oni wiedza kiedy chcecie byc sami a kiedy z nimi I NIE MA TAKIEJ OPCJI aby byli przy was gdy chcecie byc sami !!! WOLNOSC ABSOLUTNA ! A jak wiedza ? DUCHOWO ! Jezyk mowiony jest prymitywny w porownaniu z duchowym ...

Czyściec

26—27 IV 1968 r. Mówi Bartek.

— Ja wiem, ile zmarnowałem, a ile mogłem zyskać w tym czasie (życia na ziemi). (...) Byłem zagubiony, zaplątany całkowicie. Nie umiałem żyć w tym świecie, tak jak i ty. Tylko tyś się umiała uchronić od tego błota, które nas otaczało, podczas gdy ja — nie. Usprawiedliwiasz mnie, ale ja się tak tłumaczyć nie mogę — nie wolno mi. Tu się wie, czego się mogło jeszcze dokonać, jak się zawiodło ludzi i Boga. To jest straszne...

Wiesz, po prostu nie wiem, jak ci dziękować. Czy ty mi zechcesz zaufać całkowicie, polegać na mnie w czymkolwiek? Nie zawiedziesz się. Tu się nie pije, nie zapomina i nie ma możności czynienia zła, bo się je widzi i poznaje natychmiast, podczas gdy na ziemi było ono ubrane w „strój" dobra, udawało dobro. Tak trudno było je rozeznać.


!!!!!

Chodzilo tutaj takze o czasy PRL czyli 44 - 68 bo o takich czasach mowimy . AK bylo przez komune niszczone roznymi metodami a nawet po 56 lepiej bylo sie nie ujawniac ... Stad czesto pijanstwo ... No i widzimy jak diabel podsuwa zlo przybrane jako dobro . Teraz macie tego pelno - bo zyjecie w czasach rekalmy opakowania a wiec uwodzenia . A komuna to byla epoka gwaltu ...

— Czy nie wiedziałeś, że na przykład to czy tamto jest złe?

— Wiedziałem, ale niejasno i ulegałem pokusom sprawdzenia, czy nie okaże się dobrem. (...)

Pani K. też pomagała mi, wstawiała się za mną. Podziękuj jej serdecznie. Nie wyobrażałem sobie nawet, że w ogóle ktoś będzie chciał mnie rzeczywiście ratować. Teraz i ja wezmę w tym udział. Wiesz, o ile nie zniechęcisz się do mnie, będziemy mogli naprawdę współpracować, bo my tu wiele spraw ludzkich znamy, ale nie możemy sami działać tak skutecznie jak wy. Po prostu ludzie u was nie chcą nas słuchać, odrzucają nasze propozycje, myśli, rady, tak jak ja odrzucałem prawie zawsze rady mojej Matki. Ja już byłem prawie stracony. To prawda, alkohol niszczy poczucie godności. Sam ze sobą zrobiłem to, czego nie dokonali Niemcy ani inni moi wrogowie — sponiewierałem się. (...)

Teraz wiem, co to są te „siły", o których mówiłaś mi. Przestrzegałaś mnie, a ja to lekceważyłem, a tak było. Oni mnie mieli w rękach, chodziłem jak marionetka na sznurkach. Wiem, cierpiałaś widząc to i nie mogąc mi pomóc.


>>>>>

Czyli demony ! Widzimy ze kazdy ma przesylane dobre mysli ardy pomoc z tamtej strony ale lekcewazy ! Na wlasna zgube . A to dziwne bo przeciez kazdy z nas slyszy w glowie jakies rady, mysli . Takze kuszenie . To jest tamten swiat . Tylko ze ludzie nonsensownie wmawiaja sobie ze to ,,moje mysli'' ze to ,,psychika'' itp. bzdury . A tymczasem to tamten swiat ! Kazdy to slyszy a ludzie pytaja o ,,dowody'' czy tam cos istnieje . A maja przy sobie !
I zuwazcie ze nie zniszczyli go ani Niemcy ani komunisci a sam sie niszczyl . Bo tak jest zawsze . Nikt ci nie zaszkodzi tylko ty sam . Bo to sie dzieje W DUSZY !!!
I mozna naprawde wspolpracowac i wiele dokonac co widac po mnie na przyklad ! Bo jasno chyba wynika ze sam tego wszystkiego nie robie bo to niemozliwe dla jednego czlowieka ... Co mnie cieszy :O))) W ogole ciagle jestem ucieszony . Tak jest z Bogiem :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:33, 06 Lis 2011    Temat postu:

Dziękuję ci, że mnie bronisz...

1—V 1968 r. Mówi Bartek.

— Jest mi teraz bardzo ciężko. Czy ty naprawdę chcesz ze mną współpracować? Czy to nie ustępstwo na prośby mojej matki? Bo ona mnie tak bardzo kocha, że chciałaby mi za wszelką cenę dopomóc, a ja wiem, że nie masz najmniejszego powodu, aby chcieć utrzymywać ze mną kontakt. Przecież nie wierzysz, że mogę ci pomóc? Nie masz żadnego powodu, aby mi zaufać?

— Posłuchaj Bartku. Jeżeli Jezus tak życzy sobie, to On wie najlepiej, jak będzie wyglądała nasza współpraca. On nas zna, i ciebie, i mnie, jak uważasz?

— Zgadzam się, ale teraz chodzi o twoją wolę. Ja ci się nie chcę narzucać.

— Nie narzucasz mi się. (...) Wiem, że chciałbyś usłyszeć ode mnie trochę serdeczności, ale sama nie rozumiem właściwie mojego stosunku do ciebie, dlatego trudno mi to wyrazić. W każdym razie jest tak: bardzo cię lubiłam i lubię nadal; dlaczego miałabym przestać? Kiedy żyłeś, wydawało mi się, że jesteś mi w jakiś sposób bliski, pokrewny (?), ale tyś to odrzucał, tak że nie wiem, jak jest w istocie. Jednak wydaje mi się, że łatwo będzie nam zrozumieć się (bez cynizmu i pozy „cwaniaka", jaką przybierałeś). Dalej, uważałam, że byłeś krzywdzony przez wielu ludzi, przez wiele lat; chciałabym ci to jakoś wynagrodzić. Widziałam, jak jesteś wrażliwy, bardziej nawet niż ja, i jak ciężko musi ci być żyć. Może nie czułeś już tych uderzeń, które ci zadawano, ale ja je czułam. Wiedziałam, że podświadomie je odbierasz i cierpisz. Poza tym byłeś zupełnie samotny — czy zgadzasz się teraz? — koło ciebie wszyscy „ściągali cię w dół" (tak mi się wydawało). Tyś był naprawdę stworzony do „służby"; chyba i ja też, w każdym razie rozumiem rozpacz „niepotrzebnych". Chcę ci to wynagrodzić, chcę, żebyś się czuł potrzebny. Przecież wszystko, coś mógł zrobić, robiłeś. Jestem dumna z twojego Virtuti Militari — zasłużonego! — z twojej postawy. Nie dałeś się złamać w więzieniu — zachowałeś wierność i zdolność współczucia, wrażliwość. Wiem, że mogę polegać na tobie zupełnie, tzn. że sprawy Polski są tobie tak bliskie, jak i mnie...


>>>>>

Tutaj widzimy jak to wszystko łączy się ze sprawami Polski ! Po 1944 Polacy w Polsce byli odsunieci i ,,niepotrzebni'' a ,,rzadzil'' najgorszy element ! Zreszta teraz jest tak samo . Nie ma miejsca dla Polaków wyplywaja najgorsze męty wrzeszczą i krzyczą . Dal Polaków ktorzy to widzia jest to tragedia ... Jednak jesli sa z Bogiem to rozumieja ze to dopuscil Bóg i ze celem jest niebo a tam zaden ,,element'' nie wejdzie . Ich rzady na ziemi sa krotkie i zalosne natomiast dla Polaków chwala w niebie jest nieskonczona ... Ale jesli ktos jest patriota ale od Boga z dala ??? To jest dla niego wielka tragedia taki stan . Wszak uwaza ze Polasak to tylko tutaj - jak jest zle tutaj to koniec tragedai zyciowa . Przezyja w bagnie i umar i koniec ... Stad diabel podsuwa mysli samobojcze stad staja sie wulgarni i udaja ,,cwaniakow'' bo to jest rozpacz ... Dlatego nie wystarczy patriotyzm ! TRZEBA BOGA KONIECZNIE ! Bóg Honor Ojczyzna ... Bez Boga nastapi wypaczenie i Honoru i Ojczyzny ...

Teraz widzisz, że odwaga nie jest najważniejsza — prawda? — teraz nie jest ci już potrzebna, tylko na czas życia, natomiast teraz pozostają ważne twoje inne piękne cechy. Czy mógłbyś się ze mną nimi w jakiś sposób podzielić? Nie wiem, czy to jest możliwe. Mnie twoja odwaga jeszcze jest potrzebna, a także twoje poczucie sprawiedliwości, spostrzegawczość, szybki refleks. (...)

Nie wiem, co chciałbyś usłyszeć ode mnie, ale uważam, że o ile ty zechcesz, to łatwo zrozumiemy się, chociaż uważałeś, że nie rozumiesz kobiet. A może cię denerwuję albo wydaję ci się nadal „niezrozumiała" albo przeczulona? Chciałabym to wiedzieć, boja też nie lubię sztucznej uprzejmości i „odwdzięczania się", nic z tych rzeczy. I wcale nie chcę, żebyś czuł przymus.

— Dziękuję. O żadnym przymusie nie ma mowy. Chcę ci pomagać ze wszystkich sił i możliwości. To, coś napisała o mnie, jest prawdziwe. Tak było. Ja udawałem, maskowałem się, nie wiedziałem, gdzie można szukać prawdy. Ceniłem ludzi za ich przeszłość, za odwagę, za patriotyzm. Tak, nie zwracałem uwagi, a właściwie usprawiedliwiałem wszystko inne u siebie i u kolegów pod warunkiem, że mieli tamte cechy. (...)


Widzimy ze moze nastapic blad ze usprawiedliwia sie wady a nawet grzechy byle ktos byl patriota i bohaterem . A przeciez to oczywiste ze sa dobrzy ludzie ktorzy nie slyszeli o Polsce ! Poza tym i w Polsce zyja ludzie dobrzy ktorych tez nikt patriotyzmu nie nauczyl bo albo nie potrafil albo nie mial tradycji w rodzinie . Patriotyzm tez moze byc kwestia odziedziczona a nikogo nie mozna pomijac dlatego ze nie urodzil sie w ,,dobrej'' rodzinie ...

Dopiero tutaj zorientowałem się, jak dużo dla mnie zrobiłaś. To jest zaskoczenie. I tu dowiedziałem się, że miałem być ci pomocą i oparciem w naszej pracy. Ja to stąd zrobię o wiele lepiej, bo z pełną świadomością, a ty nie będziesz już miała żadnych więcej kłopotów z mojego powodu. (...)

Pytałaś, czy tu jest możność „podzielenia się" moimi cechami charakteru z tobą. To było ładne! Naprawdę nie umiem wyrazić tego inaczej. Dziękuję ci, jestem cały do twojej dyspozycji. Jeżeli uważasz, że było coś we mnie dobrego, korzystaj z tych cech. Ja ci nimi służę.

— Już ci odpowiadam. Rozumiem cię bardzo dobrze. Tu się nie myśli pod kątem płci. Tu się patrzy, co kto kocha i jak; od tego zależy, co się z nim stanie. (...)

— Jak ci pomóc?

— Widzisz, myśl o mnie dobrze. (...)

Całe swoje życie, wszystko się tu „widzi". Poznaje się swoje błędy, pomyłki, złe myśli, szkodliwe słowa i czyny. Każdy ból, który przeżywają inni z naszego powodu, odczuwa się samemu. Tak trzeba, wtedy rozumie się innych.

— Przecież to jest ból!

— To jest ból, ale on jest potrzebny.

— Dlatego, że sprawiedliwy?

— Nie tylko sprawiedliwy — on uczy. (...)

Wszystko to, co przeżywam teraz, jest niczym wobec faktu, że jestem tu, kochany, przygarnięty razem z bliskimi mi, i że mogę służyć temu, co kochałem. Przecież o tym marzyłem! Zrozum, że jestem szczęśliwy, pomimo wszystko!


>>>>>

Ból w czyscu jest potrzebny bo uczy ! Czlowiek przezywa to co innym szkodzil NA SOBIE . To boli i dzieki temu rozumie zlo ... Jest to jedyna droga do wyprostowania duszy . Nawet na ziemi skomplikowane operacje bola ... Ale tam boli dusza - dlatego ten bol jest tak wielki . I nie boli ot tak tylko boli bo to bylo zle co sie robilo . Jesli czlowiek juz przeboleje cale zlo ktore uczynil to juz rozumie zlo i je odrzuca zatem jest czysty i moze isc do nieba ... Czlowiek jest oczywiscie radosny ale zaluje ze gdy byl na ziemi nie zachowywal sie dobrze aby nie bylo pozniej tego bolu ... Bol wstydu jest straszny ! Poto Jezus dopuscil do napisnia tej ksizki aby ludzi ostrzec i aby ich ominely te meki . Bo Bóg ich nie chce . Wszak jest Miłością . Tego uczy Kościół ale ludzie ,,po swojemu'' kombinuja ... Zatem Bóg jeszcze dalej idzie poprzez takie publikacje bez zadnej teologii terminow naukowych itp. itd. Zwykla rozmowa ... Tam nie bedzie egzaminow z teologii . Tam wszystko jest proste . JEST TYLKO DOBRO - ZŁA SIĘ TRZEBA POZBYĆ ! Kto nie chce idzie do piekla - kto ma zlo a chce sie pozbyc do czysca kto nie ma zla do nieba . I TO CALA FILOZOFIA ! A wszystko jest DOBROWOLNE ! Zadnego przymusu ... I oczywiscie to jest wspaniale i przekracza nasza wyobraznie :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:51, 06 Lis 2011    Temat postu:

2 V 1968 r.

— Dziękuję ci, że mnie bronisz. Widzisz, wielu ludzi patrzyło na mnie z pogardą dlatego, że piłem, że nie potrafiłem oprzeć się nałogowi, który paraliżował moją wolę. Byłaś świadkiem, widziałaś, jak to wyglądało. Ja nie wiedziałem, jak się ratować, jak bronić, nie wiedziałem, że to nie ja — sam, a że to — mnie atakują. Gdybym to wiedział wcześniej. Teraz my te moce widzimy, znamy, rozpoznajemy natychmiast. Mogę z nimi walczyć w twojej obronie. Czy pozwolisz mi na to? Widzisz, to jest tak. Każdy musi sam walczyć za siebie i sam uczyć się spostrzegać niebezpieczeństwo, ale ponieważ ty bardzo dużo sił tracisz w naszej pracy, my chcemy ci dopomóc, bo jesteś potem bardzo osłabiona i wtedy możesz ulec im... Pracując z nami stajesz się bardziej jak gdyby odkryta, bardziej narażona, no i budzisz ich złość i nienawiść. Twoja Mamusia cię broni, a i my możemy. Czy zgadzasz się?

— Tak, dziękuję.


>>>>>>

Tam wszystko widac ... Takze demony . Zauwazcie ze on nie mowi diably tylko moce . Poniewaz nie wygladaja cielesnie ! To sa upadle anioly stad slowo ,,moce'' pasuje ! Zadne tam malpy z glowami kozla - to sa tylko znakomite ale tylko analogie artystyczne . Oni moga nas bronic ale trzeba tego chciec ! Nic na sile ! Wolnosc !
No i widzimy jak straszny jest alkoholizm ! Jak kazdy nalog tez wynika z dzialan demonow ! Wszelkie zlo wynika z ich knowan . Widzimy ze wielki gniew wywoluja u nich ludzie czyniacy dobro ! I ich atakuja mocno ! Np. zamach na Papieża ! Stad kazdy papiez jest atakowany . Teraz zreszta im sie konczy czas na szczescie !
Ale kazdy to widzi ! Kazdy rozpoznaje co jest zlem . Nie trzeba miec zadnych naocznych wizji bo to sa moce zatem beda podszepty sklanianie itp. do zla... Kazdy to dczuwa duchem ... Nic nowego ! Niestety osoby nie majace pojecia o religii nie wiedza o tym i jak mowi Bartek traca ... Stad potrzeba wychowania religijnego ...

O pomocy tym, którzy umarli

4 V 1968 r. Mówi Matka.

— Idź kochanie spokojnie do kościoła; poproś Bartka i innych. Komunię przyjmuj i w ich imieniu. Pamiętaj o tym zawsze.

Chcesz się zapytać, ale tak, żeby Bartek nie usłyszał, że o nim mowa? Tak? Dobrze, on tego nie usłyszy.

— Chciałabym mu pokazać, Mamo, to, co napisałam o nim po spotkaniu z nim po jego powrocie z gór; bo on chyba tego nie wie, jak myślisz?

— Dobrze. Tego, coś ty napisała o nim „za jego życia", on nie może znać (w znaczeniu, że nie posiadł tej wiedzy w sposób „zaświatowy"). Spytaj go wprost. On chce się z tobą poznać lepiej. Chcę, żebyś wiedziała, że on zawsze nisko się cenił, rzeczywiście nie widział w sobie nic dobrego, może poza odwagą — dlatego był z niej taki dumny. To, co ty mu mówisz, jest dla niego wielką radością, niespodzianką, a teraz potrzeba mu otuchy.


>>>>>

Widzimy ze w niebie nie slysza i wiedza wszystkiego tylko to co trzeba . Nie ma w tym zadnych specjalnych staran - ukrywania sie . Po prostu lacznosc duchowa jest natychmiastowa i logicznie wynika kto z kim i po co ma miec kontakt a kto nie ! Nie trzeba nic palnowac ustalac - to sie dzieje momentalnie . Znow widzicie ze internet w ktorym wszyscy sa polaczeni ze wszystkimi jest odbiciem tego co w niebie z tym ze bez zawodnej techniki !
Widzimy tez ze chamstwo jest wynikiem NISKIEJ SAMOOCENY u mezczyzn ... Stad np. na budowach bluznia bo czuja sie ,,robolami'' nie majac pojecia jak Bóg ich kocha o czym sam mowi WIELOKROTNIE jak wazni sa ci ,,najnizej'' i jak beda PIERWSZYMI :O)))
Ci ,,robole'' a ci ,,intelektualisci'' to ledwo ledwo i jeszcze czysciec ! Zupelnie inaczej niz na ziemi ! Stad zupelna glupota jest przejmowac sie tym ze nie ma sie wyksztalcenia wiedzy itp. Skoro to ulatwia pojscie do nieba ... Natomiast strach miec wiedze czy stanowisko bo tu trzeba je wykorzystywac i to dobrze !

— Czy mogę mówić z Tadeuszem Z.? (kuzyn, porucznik AK, zginął w walce z Niemcami w 1943 r.) Chciałabym go prosić, aby był w stosunku do Bartka braterski. Widzisz, tak mi zależy na tym, żeby Bartek był otoczony serdecznością i zaznajomiony z ich sprawami, wprowadzony. Chciałabym, żeby czuł się jak najbardziej „wciągnięty", potrzebny, nie odrzucony. Wierzę w niego naprawdę. To moja osobista wielka prośba do Tadeusza.

— Córeczko, Tadeusz jest tutaj, słyszy wszystko.

— A Bartek nie?

— Wiem, że chciałabyś, aby tego nie słyszał. Powtarzam ci słowa Tadeusza: „Moja droga kuzynko. Wiem, jak ci na jego dobru zależy i jeżeli chodzi o nas, możesz na nas liczyć".


<<<<

I znowu AK !!! Tym razem Tadeusz zginal w 1943 w walce z Niemcami czyli bohater ! I w niebie oczywiscie ! :O)))

— Widzisz, Tadziu, chciałabym, aby Bartek nie czuł się gorszy ani upokarzany, ani „niegodny". Wiesz, on był tak strasznie upokarzany, a jest wybitnie inteligentny i wrażliwy. Tak bym chciała, żebyście byli dla niego wyrozumiali. On przez te koszmarne lata zachował miłość do Polski, ofiarność, walczył o to, aby być potrzebny, a przeszedł tyle, że po prostu nie wiem, dlaczego w ogóle nie zwariował i wytrzymał to wszystko. Widzisz, on był bardzo słaby, wyczerpany, chory i żył bez autorytetu, bez miłości — tak nie można żyć i nie ugiąć się choć trochę. Pragnęłabym, abyście go zrozumieli, bo ja chcę z nim pracować. Uważam, że tak jest sprawiedliwie i tak chcę postępować. Co ty o tym sądzisz, bo nie chcę ci nic narzucać ?

>>>>>

I znow widac ze mial ciezkie zycie bo bez Boga . Chcial ,,sam'' walczyc a tak sie nie da bo demony honoru nie maja i fauluja podstawiaja nogi bija ponizej pasa ! To sa diably . Gdy wzywasz Boga to tak jakbys sie zabezpieczal przed ciosem nieprzepisowym ... Bo Bóg wszystko moze . I zreszta Bóg ocenia czy mozesz walczyc bo ty nie wiesz jakie sa warunki !

— Tadeusz chce ci powiedzieć, że cię całkowicie rozumie i uważa, że twoje postępowanie jest słuszne. Tadeusz mówi mi, że Bartek podobał mu się i z chęcią pozna się z nim bliżej, o ile Bartek będzie chciał. Bartek ma i własnych przyjaciół. Tadeusz postara się zapoznać z przejściami Bartka, żeby więcej o nim wiedzieć i móc mu dopomóc. Tadeusz mówi mi, że „umowa stoi"; taka rodzinna, między wami, dobrze?

— Tak.


>>>>>>

Widzimy ze jest ich tam gromada ! Bartek ma przyjaciol z tych co juz sa tam . Widzimy tez jak poznaje poprzez zyjacac autorke jej kuzyna ! Tez tam ! Ciekawa sytuacja ! Zapewne nie jedyna ! Jak sie mysli o kims zmarlym do drugiego zmarlego to oni moga sie tam poznac :O))) Bo wszyscy wszystkich tam nie znaja ! zasady sa takie jak i na ziemi ! Trzeba kogos spotkac aby poznac ! Duchowo oczywiscie ale tez trzeba spotkac ! On jest krotko to zna niewielu ! Ale wszak tam czasu nie ma poznac mozna wszystkich po kolei ! A wszyscy swieci ! CO ZA PERSPEKTYWY ! Tego opisac sie nie da !

— Córeczko, czy pozwolisz, że to, coście uradzili, powtórzę matce Bartka?

— Naturalnie, to dla jego dobra.

— Dobrze. Cieszę się, że tak chcesz mu dopomóc. Widzisz, najpotrzebniejsza jest pomoc w pierwszym okresie po śmierci: serdeczność, życzliwe, dobre myśli, odnoszenie się do „zmarłego" z wyrozumiałością, z dobrocią, z chęcią dopomożenia mu, a i podkreślanie, że się go dalej traktuje jak człowieka, a nie trupa czy coś, co nie istnieje lub jakąś strzygę, upiora, „ducha". Wszystko to daje oparcie, łagodzi poczucie rozdarcia, oderwania, a i wyrzucenia poza nawias. Nie wszyscy mają tu tylu przyjaciół i bliskich i tak kochających, jak rodzina i przyjaciele Bartka. A mimo tego każdy, kto umiera nagle, przeżywa szalony wstrząs, musi się całkowicie „przestawić", a jeśli nie miał pojęcia o naszym życiu, czuje się tak zaskoczony, że wraca wciąż do znanych sobie spraw „ziemskich", „czepia" się ich jako czegoś swojskiego, znajomego, i tu właśnie spotyka go atmosfera obojętności — nikt go nie zna, nikogo więcej nie obchodzi, a często myśli żyjących są złe i pełne nikczemnej radości.

Zapewniam cię, że ze śmierci Bartka wielu ludzi ucieszyło się. Przestali się bać. Na szczęście sprawiedliwość Boża istnieje i ze śmiercią skrzywdzonych nie kończy się Jej działanie.

...A teraz oddaję „głos" Bartkowi. On wie, że coś chcesz mu pokazać.


>>>>>

Tu chyba chodzi o jakichs Ubekow czy innych konfidentow ktorzy go skrzywdzili i bali sie zemsty ! Bo AK komunisci sie bali ! Przeciez w koncu ktoz lepiej umial walczyc ! Np. w Powstaniu ! Widzimy jak straszna jest smierc ateisty ktory nie wiedzial o tamtym swiecie ! ,,Czepia sie'' swiata a swiat o nim zapomina traktujac go jak trupa !!! Stad tak wazna jest nauka religii i nie tylko aby sie uczyc ALE PRZYJAC i nie zyc jak ateista ! I jeszcze raz musze podkreslic jaka wspaniala ksiazka ! Taka polska i katolicka ! Mamy tu wszystko co najlepsze ! :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:47, 07 Lis 2011    Temat postu:

Mówi Bartek.

— Witaj. Czekam na rozmowę z tobą, przyznam się, że niecierpliwie. Twoja Mamusia powiedziała mi, że chcesz mi coś pokazać w związku z naszą rozmową po moim powrocie z gór, co mnie ucieszy. Ciekaw jestem.

— Czy przeczytać ci?

— Tak. Ja sam mogę przeczytać... Czy i to mogę przeczytać?

Dziękuję. Ależ ja byłem tępy. Jak ja mogłem nie czuć twojej prawdziwej troski. Jak ja w ogóle mogłem podejrzewać cię o próbę prowokacji. Gdzie ja miałem oczy? Ja cię narażałem na to cierpienie przez cały rok. To musi być okropne. Jak ja ci to wynagrodzę? Wiesz? Ja już byłem prawie nie do uratowania. Tylko Jego ogromna miłość, której nie przeczuwałem nawet, bo dlaczego miałby mnie ktoś kochać, a tym bardziej On, który jest samą Czystością i Pięknem? Kochać trzeba za coś — tak mi się wydawało — a we mnie nie było nic wartego miłości... Jeżeli, to skierowane ku Polsce: dla Niej — wszystko! I dla mojej Matki, ale jej wielką miłość naprawdę zrozumiałem już po jej śmierci. Od tej chwili nie miałem już na świecie nikogo, kto by odniósł się do mnie z miłością...


>>>>>

BRAK MIŁOŚCI ! To jest najczestsza przyczyna nieszczescia . A najczesciej niewiele milosci i nie rozpoznanie jej gdy jest . To niszczy ! I jeszcze biznesowe podejcie cos za cos ! A milosc to wszystko za nic !!! Inaczej jest biznes . Wzorem Jezus ! Co On zyskal od ludzi za swoją Miłość ? Śmierć ! Czyli nawet nie wszystko za nic a wszystko w zamian za zlo !!! Miłość nieprzyjaciół ! Tutej tez moze byc dla chlopcow nadmiar meskosci . Czyli tata kocha za cos a mama za nic ! Jesli jest silny wzorzec meski to bedzie tendencja aby dzieciak rozumowal tak - jak sie wykaze dostane milosc jak zawiode to milosci nie bedzie . Tymczasem matka kocha mimo wszystko ... Z tym ze pamietajmy okreslenia ,,matka'' ,,ojciec'' sa symboliczne . Zdarza sie ze to ojciec kocha mimo wszystko a matka zada ,,wykazania sie '' ... I juz dziecko ma bledny obraz . Ale znow jest jeszcze Kościół i tam dziecko moze poznac Miłość Boga ! BEZ WARUNKOW !!! Zapewne tez jesli religii nauczal ksiadz to moglo byc straszenie ,,kara '' jak bedziesz niegrzeczy czyli tez milosc w zamian ze bedzie grzeczny ! To chyba najczestsze pojmowanie Boga u osob konczacych poznawanie Boga na Pierszwj Komunii ... Oby juz na ziemi poznawali a nie dopiero w czysccu ! I oczywiscie Polska ! Dla Niej wszystko nawet życie ! Przynajmniej w szkole przed wojna nauczyli milosci :O))) Ale to nie moze sie rozchodzic ! Do Polski Miłość ... Do Boga nie wiadomo co ??? Czyli Bóg Honor Ojczyzna bez ucinania ktoregokolwiek slowa !

— Jednego nie mogę zrozumieć, Bartku, jak mogłeś, przeczytawszy część tekstów, nie odczuć ich piękna i prawdy, nie chcieć natychmiast poznać całości, wszystkiego? Na to liczyła nawet twoja Matka, która cię zna najlepiej. Zachwiało to moją wiarę w to, co ona mi mówiła. Po prostu nie mogę tego zrozumieć.

— Wiesz, to było tak. Wyszedłem zupełnie wstrząśnięty. Byłem tak oszołomiony, że wracałem piechotą i wciąż myślałem, co z tym zrobić... Myślałem, skąd ty to masz i po co mi to pokazałaś, jaki masz w tym cel. Tak, powinienem przyjść i zapytać cię wprost, ale ja nie umiem nikogo pytać w ten sposób. Nie wierzyłbym, że mi odpowie co innego niż kłamstwo, po prostu nie potrafiłem już wierzyć ludziom; kilku starym "kumplom" tak, ale nie obcym, a ty dla mnie byłaś obca i wciąż nie mogłem zrozumieć, czego chcesz, na co liczysz, dlaczego interesujesz się mną...

Wiesz już albo się domyślasz, że „te ciemne siły" robiły wszystko, aby cię ode mnie odepchnąć, a mnie wpędzały w pijaństwo, abym nie przyszedł. Ile ja razy już szedłem do ciebie i zawracałem albo jakaś przeszkoda stawała na drodze. Teraz to wiem. „Mądry Polak po szkodzie" — to takie nasze „narodowe" porzekadło. Chyba żadne nie jest tak prawdziwe. Widzisz, teraz to wiem, poznaję, teraz rozumiem wszystko jasno, ale teraz już nie mam wyboru, a kiedy go miałem, zawsze wybierałem źle. Tak, jednej sprawy nie wyparłem się — Polski. Ale co byłoby dalej? Ja byłem już szmatą. To była cała moja tragedia, że czułem to i że to mnie jeszcze bolało; póki nie piłem.


>>>>>>

Widzimy ze nawet jak bedziecie dobrzy to ludzie ktorych zniszczylo zycie beda pytac O CO MU CHODZI ? Nawraca ? Moze dostaje kase z kurii ? O co mu chodzi ? Wszystkim przeciez chodzi o kase ... Praktycznie mur nie do przejscia ... Tu ajk widzimy juz szedl rozmawiac ale demony go zawracaly ! I Pijanstwo czyli ucieczka od swiata i zabijanie sumienia . A najgorsze ze dobro bylo tuz i tak proto bylo po nie siegnac !!! Chodzi o to ze on znal te teksty z nieba a mimo to byl nieufny !

— A ja cię szanuję.

— Dlaczego? Powinnaś i ty mną pogardzać. Choćby to właśnie — reakcja moja na te teksty.

— Mógłbyś je wyśmiać?

— Nie śmiałbym. To już nie byłbym sobą, żebym tak postąpił. Te sprawy dotyczyły Boga i Polski; to wystarczało, abym odnosił się do nich z szacunkiem.

— Czyli wyczuwałeś „polskość" i miałeś dla niej cześć?

— Tak, tylko to mi już pozostało. Ty za mało o mnie wiesz. Wiesz, ty mnie chcesz siłą uczynić wartościowym człowiekiem.

— Sam nie znasz swoich wartości. Widzisz tylko zło. To trzeba wyrównać...


>>>>>

I znowu Polska ! Ciagle Polska ! Polska jet tutaj droga do Boga ! Jego obrazem . Ze wszystko juz stracone ale jeszcze nie miłość do Polski . A rzecz jasna Bóg nie porzuci Polaka ! Ani Nasza Matka ... I dotyczy to zreszta kazdego ! Jak zwykly pijak nie patriota to co ? TY BARDZIEJ BÓG SPIESZY MU NA SPOTKANIE !!! Z tym ze wydaje mi sie ze tu chodzilo o ludzi ktorzy potrafia opisac slowami to co przeszli . Sila rzeczy zwykly pijak tak by nie potrafil tego wyrazic niz Bartek ktory jak widac nalezy do elity . Czyli nie jest lepszy jako czlowiek tylko pasuje do tej ksiazki ! Bóg wszak ma miliardy ludzi po tamtej stronie ale wybral takich abyscie najwiecej skorzystali ! Z tego nie wynika ze wybral jakichs lepszych ludzi od innych tylko pasujacych do potrzeb ! A zatem musial byc Polak patriota i na ziemi podobna osoba ktora z nim prozmawia i stad wlasnie Anna i Bartek . Dusz oczywiscie sa miliardy ! Kazda inna ! Co cieszy rzecz jasna :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:31, 08 Lis 2011    Temat postu:

O prawdomówności — nieporozumienie

5—7 V 1968 r. Mówi Bartek.

— To ja, Bartek. Czy jeszcze chcesz ze mną rozmawiać, po tym co usłyszałaś o mnie od ludzi?

—Tak Bartku. Ja nie zmieniam zdania; wszystko, co ci w życiu mówiłam, też było prawdziwe. Dlaczego „pisałeś" mi, że od świąt Bożego Narodzenia już nie piłeś?

— Nie piłem stale. To były sporadyczne wypadki, okazje. Ja już nie piłem całymi dniami, jak przedtem. Przecież to, co zrobiłem, robiłem bez własnej woli, pod wpływem alkoholu.

— ?

— Wiem, stałem się niewolnikiem. Tak o mnie pomyślałaś?

— Tak. Na szczęście jesteś już wyzwolony.

— Jestem wolny, ale odpowiadam za wszystko, co popełniłem. Wiem, chodzi wam o moją śmierć? (...) Ja byłem już przygotowany, a może nigdy później nie byłbym tak gotów, jak wtedy. To dla mnie była łaska; tak jak kara śmierci dla skazanego na dożywotnie więzienie. Naprawdę męczyłem się i męczyłem innych. Już bym nie był zdolny do przyjęcia waszych darów. Widzisz, alkohol niszczy ciało. Już wzrok był zaatakowany, hamulce moralne nie działały, wola była sparaliżowana. Robili ze mną, co chcieli. Spodlali mnie, a ja się godziłem; traciłem dobre imię, godność, szacunek ludzki. Reprezentować powinienem tych, którzy zginęli, a przynosiłem im wstyd, a radość i satysfakcję moim wrogom. Do siebie samego czułem obrzydzenie i pogardę. Czy ty wiesz, co to znaczy z tym żyć?

— Nie mogłabym tak żyć.


>>>>>

Widzicie wiec ze powinien GODNIE reprezentowac tych ktorzy zgineli za Polske . Tymczasem bylo wrecz odwrotnie . Nalog niszczy czlowieka i demony zdobywaja nad nim kontrole !!! Robi co kaza ! Kazdy nalog ! Narkotyki sa tylko najbardziej widowiskowe ale przeciez to tylko jeden przyklad ! Sa przeciez uzaleznienia od rozpusty zboczenia czy od wrozek horoskopow czy sekty czy nawet od wladzy czy stanowiska ! Od jedzenia bogactwa . Niezliczona ilosc ! Jesli ktos robi kazde swinstwo byle o nim sie mowilo i bylo o nim w szmatlawych gazetach to co to niby jest ? Nalog ! Wszedzie tam jest niewola demonow ...

— Widzisz, i ja nie mogłem — na trzeźwo. Już było za późno. Rozumiano mnie. Moja wdzięczność jest nie do wyrażenia, żeby po takim życiu, po takiej degrengoladzie znaleźć się tutaj.

— Będę zawsze mówiła: kochałeś Polskę, byłeś gotów w każdej chwili do walki o nią. Nie zniechęciły cię do Niej wszystkie twoje przejścia, rany, choroby, więzienia, prześladowania — a weź, ilu ludzi powiedziało po wojnie: „Mnie już nikt na to nie nabierze". Z nimi nie chcę mieć nic wspólnego, ale z tobą... Przecież tyś „wytarł wszystkie śmietniki wojny", widziałeś ją od najohydniejszej strony, żyłeś wśród szpetoty, szczególnie już po wojnie. Miałeś dookoła siebie brzydotę fizyczną i moralną. To może wypaczyć. Uważam to, żeś nie stracił miłości do Polski w takich warunkach, za wielkie osiągnięcie. Byłeś zdolny do oddania życia za coś, co uważałeś za godne miłości. Bartku, wydaje mi się, że nie byłbyś tam, gdybyś tej miłości w sobie nie miał. To było w tobie piękne! Chciałam jeszcze powiedzieć ci, że gdybyś miał wszystkie cnoty świata, a miłości do Polski nie — nie chciałabym mieć z tobą nic do czynienia, byłbyś mi obcy.


>>>>>

Gdybym mial wszystko amilosci bym nie mial bylbym jako cymbał ... To z Biblii ...
Oczywiscie znowu Polska ! Mamy tutaj tez ludzi ktorzy porzucili Polskę ! Byli w AK ale wyrzekli sie tego ze juz ich nikt ,,nie nabierze'' ... Oczekiwali bowiem ze Bedzie to lekkie latwe i przyjemne a jak po hitleryzmie nastapil komunizm i nie nastapily przyjemnosci to porzucili Polskę ! Tak jakby milosc byal wtedy gdy jest lekko latwo i przyjemnie a jak trudno to milosc znika... To nie Miłość ! Ta posatwe znamy obecnie bardzo dobrze . To samo stalo sie w Solidarności ! Tez porzucili ten ruch gdy juz wyssali co sie dalo dla wlasnych korzysci ... Widzimy tutaj ze samo to ze ktos byl w AK to jeszcze nic nie znaczy bo mozna zejsc na psy i zdradzic idealy.
Bartek taki nie byl mimo wszystko .

— Dziękuję ci. Dodajesz mi otuchy. Tu nie ma innych, ale dookoła mnie są tak wspaniali ludzie, że nie mogę sobie wyobrazić, że właśnie ja mam brać udział w tej pracy — ja, który na nic nie zasłużyłem, wszystko zmarnowałem i zawiodłem wszystkich.

— Tak myślisz? A przecież powróciłeś?

— To nie moja zasługa. Syn marnotrawny wrócił sam, dobrowolnie, a ja? Mnie wszyscy pomagali.

— Czyś ty nigdy nikomu nie pomógł?

— Tak, oczywiście, kiedy się dało. Ale co to ma wspólnego?

— „Kto daje, ten odbiera" (zacytowałam).

— Wiesz, ja też się muszę przyzwyczaić do twojego sposobu myślenia. Nigdy robiąc coś dla kogoś nie myślałem, że „odbiorę" to. Po prostu robiłem co można, bo tak było trzeba, i to nie zawsze.

— Bartku. Nie chcę, żebyś się naginał. Pozostań sobą, nie zmuszaj się do niczego.

— Tak, ale chciałbym jak najlepiej rozumieć cię, żeby nie zrobić znów jakiejś pomyłki...


>>>>>>

Czynil dobro nie oczekujac zaplaty ! Czyz nie o to chodzi ??? To jest wlasnie prawdziwe dobro . Tak bylo zreszta podczas II wojny w Polsce . Powstancy i Akowcy nie dostali przeciez zaplaty czy nagrody . Nagroda bylo spotkanie z NKWD UB itp .
Czyli dalszy ciag okupacji . Dopiero po smierci w niebie . ALE JAKA TO BYLA NAGRODA ! TEGO NIE DA SIE OPISAC BO OD BOGA ! Im wiecej cierpieli TYM WIECEJ BÓG IM DAŁ !
Bóg przywraca sens a wiec i sprawiedliwosc ! I teraz czytajac te slowa czujemy wielka radosc ! Bo gdy czytamy historie z ksiazek to slyszymy ze ona ,,taka smutna'' . Co poniektorzy nawet tlumacza emigarcje tym ze ,,Polska taka smutna'' . Zachod ma byc taki wesoly ... Oczywiscie jest to wesolosc na Titaniku . Tymczasem czytamy te ksiazke i od razu radosc ! To co bylo smutne okazuje sie niewypowiedzianie radosne ! Okazuje sie ze nic sie nie skonczylo ! Ze te cierpienia maja sens dalszy w niebie . I tam jest sama radosc ... A ktos kto wybiera ,,wesolosc'' zachodu jest szalencem wobec tego co czytamy o dalszych losach tych tragicznych bohaterow . Przestaja byc tragiczni ! Tragicznymi postaciami staja sie ci ktorzy rzekomo zwyciezyli ! Kaci i falszywi sprzymierzency z zachodu moga co najwyzej blagac o litosc ... Ale to wszystko jest w Biblii . Tylko zapisane moze starozytnym jezykiem a tutaj macie w tlumaczeniu na wspolczesnosc . Przpomne ten slynny cytat odnoszacy sie do wszystkich a wiec i do Polaków z koszmaru XX wieku :

- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:11, 08 Lis 2011    Temat postu:

Kłamstwo?


Po zakończeniu rozmowy z Bartkiem.

— Mamo! Proszę cię na chwilkę. Chciałabym z tobą pomówić, ale sam na sam, tak żeby Bartek nie słyszał, dobrze?

— Dobrze, słucham, jesteśmy same.

— Mamusiu, proszę cię, porozmawiaj z matką Bartka. On mi jednak skłamał(!). Powiedział wczoraj czy przedwczoraj, że od Bożego Narodzenia nic nie pił, a to z obawy, aby nie powiedzieć nic na mój temat. Tymczasem pani K. mówi, że pił, że koledzy o tym mówili — niejeden raz. Kiedy spytałam Bartka, odpowiedział mi, że „nie pił stale", że „to były sporadyczne wypadki", „okazje", że „już nie pił całymi dniami, jak przedtem". Po co mi kłamał? Dlaczego takie wykręty? Jestem przerażona, bo jeżeli zawiodę się na nim tutaj, to znając siebie wiem, że mu już nigdy nie uwierzę, tak jak nie wierzę właściwie w nic, co mi mówił „za życia". Wszystko wydaje mi się „tak" lub „nie". Jeśli nie będę mu — tu — wierzyła, nie będzie mowy o współpracy, bo jego wszystkie informacje będą dla mnie z góry podejrzane i niepewne. Poproś jego matkę i niech z nim porozmawia, bo to „ostatni dzwonek". Obiecał mówić prawdę. Tak być nie może!

— Córeczko, słyszałam. Powtórzę matce Bartka. To musi być jakieś nieporozumienie. Dobrze, ale nie uprzedzaj się, proszę.

— On to sam, Mamo, powiedział; nie pytałam go o to. Po co?

— Nie wyobrażam sobie, żeby Bartek mógł teraz kłamać. To nie jest możliwe. Na razie wierz mu, a my wyjaśnimy tę sprawę.Pamiętaj, że nienawidzą go „te siły", ci, którym został wyrwany. Zrobić mu nic nie mogą, ale na ciebie jeszcze mogą działać. Pomódl się za Bartka.


A wiec szok ! Jak to ? W czysccu a ,,klamie'' ? To caly swiat sie wali . Bo albo te slowa sa diabelskim oszustwem albo tam ludzie klamia czyli jest zle ! Sytuacja straszna ! Zawsze jak macie takie cos to jest to atak demona ktory was chce doprowadzic do rozpaczy ! Ze nawet w niebie jest zle ! Nie musze mowi jaki to szok . Co dalej zatem ?!

Po przerwie.

— Córeczko, rozmawiałam o twoich zastrzeżeniach z matką Bartka. Bardzo się tym przejęła i spytała go, jak to było. Otóż Bartek sam chciałby ci to wytłumaczyć. Oddaję mu „głos", ale chciałabym ci powiedzieć, że trzeba mu wierzyć. On nie będzie ci nigdy mówił nieprawdy. Teraz, kiedy już wie, jak bardzo jesteś wyczulona na wszelkie niuanse, będzie uważał specjalnie. On też się przeraził, bo zrozumiał, jak bliski był utraty współpracy z tobą. Córeczko, proszę cię, zrób wszystko, aby mu ułatwić rozmowę. On boi się, po prostu nie wie, jak z tobą mówić. Za mało jeszcze cię zna.

— A czy on naprawdę chce ze mną współpracować? Czy to nie jakaś kara dla niego? Czy nie musi się ciągle do mnie naginać? Powiedz, czy możesz mi ręczyć, że to jest dla niego rzeczywiście pomoc, radość, i że z serca chciałby ze mną pracować?


A wiec najbardziej przerazil sie on sam ! Ze to juz koniec wszystko stracone ! Ona z kolei boi sie ze to przymus !

dpowiada Bartek.


— Przysięgam ci, że tak jest! To jest dla mnie największe szczęście. To ja, Bartek, mówię do ciebie. Nawet sobie nie wyobrażasz, czym jest dla mnie możliwość pracy z wami. Sama możność bronienia cię i osłaniania jest już wyrazem ogromnego zaufania do mnie i przysięgam ci, że jeśli nawet nie będziesz chciała ze mną mówić więcej, będę to robił, chyba że mnie odrzucisz! Ja wiem, że nie jestem wart takiej pracy, że wydaję ci się obrzydliwy i brudny; ja to wiem, ale pozwól mi się oczyścić. Jak ja to zrobię inaczej, jak nie w pracy?

— Bartek, dlaczego ty tak do mnie mówisz? Przecież ja nie powiedziałam, że nie chcę z tobą pracować.

— Dziękuję ci, ale wiem, że jeśli stracisz do mnie zaufanie, nie będziesz mogła ze mną pracować. Dlaczego tracisz? Co ja takiego powiedziałem? Ja ci nie skłamałem, naprawdę! To nieprawda, że chodziłem zupełnie pijany. Owszem, kilka razy piliśmy z racji imienin czy innych powodów, ale nie było to upijanie się, takie jakto miało miejsce nieraz przedtem w moim życiu. Przecież tak i ty też możesz pić. Nie byłem już nigdy nieprzytomny i nieodpowiedzialny pilnowałem się... Dzwoniłem do ciebie i chciałem przyjść, postarać się usposobić cię do siebie lepiej, ale odkładałem to tak, że już nie zdążyłem. Taka była prawda. Czy ty mi wierzysz?

— Tak, w to, co mówisz teraz, ale już w nic, coś mi mówił „w życiu".

— Ja ci mówiłem wiele prawdy, a tylko nie chciałem powiedzieć tego, co mnie malowało źle. Czy możesz to zrozumieć?

— Tak, to zrozumiałe.

— Widzisz, cieszyłem się, że jest ktoś, kto mało o mnie wie i dlatego jeszcze mnie szanuje. Nie chciałem spotkać się z pogardą jeszcze i z twojej strony.

— Bartku, czy ty rozumiesz, dlaczego teraz byłam niepewna prawdy twoich słów?

— Tak, ja wiem, o co ci chodziło. Jeżeli mówiłem ci, że nie piłem, to sądziłaś, że ani kieliszka, a ja rozróżniałem picie „normalne", tak jak wszyscy ludzie, od całkowitego upijania się, od wielodniowego pijaństwa, jakiemu ulegałem. Ja się nie chcę usprawiedliwiać, chcę ci to wyjaśnić.

— Rozumiem to, ale jak będzie na przyszłość?

— Będę starał się mówić możliwie jasno i jednoznacznie, ale jeżeli będziesz miała wątpliwości, nie trać wiary we mnie od razu, spytaj mnie, dobrze? Ja cię nie chcę zawieść, ale — wierz mi — tak ciężko być wciąż podejrzewanym...


A wiec sprawa prosta . Wyraz ,,pić'' ma rozne znaczenie . On pije moze znaczyc ze po prostu nie odmawia alkoholu ... On pije moze tez znaczyc ze jest pijakiem . Wypija cysterny alkoholu lezy pijany na ulicy itp. Mowiac ze nie pil mowil prawde ze nie chlał po pijacku i nie urzynał się do nieprzytomnosci a nie ze ani kieliszka . I widzimy jak proste jest wyjasnienie . I jak nie trzeba od razu poddawac w watpliwosc czegos czego sie nie rozumie . Widzimy jak bardzo ci ludzie sa delikatni i JAK NIE ZROBIA ZADNEGO ZLA innym ! Tak jest w niebie dlatego trzeba tam byc ! I widzimy ze ludzie klamia bo chca wypasc na wspanialych ...

— Bartku, chciałam ci powiedzieć, że na razie nasze trudności wynikają z tego, że za mało się znamy i rozumiemy. Tym się nie zrażę. Teraz nie chciałam ci zrobić przykrości nieufnością, chciałam sprawdzić. Chciałabym, żebyś poznał mojego Ojca — ja mam podobny charakter — wtedy będzie ci łatwiej mnie zrozumieć. Ja nie znoszę żadnych dwuznaczności, „mętności". Czy ty to możesz zrozumieć?

— Tak, całkowicie cię rozumiem. Będę się starał. Ja już twojego Ojca poznałem. Nie wiem, czy nie pogardza mną...

— Dlaczego?

— Przepraszam cię, ale twój Ojciec jest prawy, a ja jestem przeciwieństwem.

— Powiedziałam ci „w życiu", Bartku, że nie chcę cię nigdy „uderzyć", bo dość cię już bito. Nie chcę się włączyć między gestapo a bezpiekę. Nie chcę ci sprawiać bólu! Chcę, żebyś czuł się lubiany, potrzebny, a nawet niezbędny, abyś miał jak najwięcej radości. Zrozum, że to, żeś pił, było nieszczęściem, żeś się tak zaplątał w życiu — także; żaden niewolnik nie jest szczęśliwy, jak mogę ci nie współczuć? Wiem, że czułeś się tak nieszczęśliwy! Inaczej byłbyś zachwycony sobą, szczęśliwy, a tyś cały czas pilnował się, żeby wyglądać na zadowolonego. Przecież widziałam, że cierpi w tobie wszystko to, co Boskie, co człowiecze. Wydawałeś mi się zawsze „ranny", skuty, związany i bezbronny. Może się obrazisz na mnie za ten sąd o sobie, ale nie chodzi tu o politowanie. Tyś nienawidził „litości", tak jak ją rozumiałeś, a ja miałam współczucie. Cierpiałam wraz z tobą, kiedy cię upokarzano, np. w redakcji, kiedy słyszałam o tobie pogardliwe opinie. Tragiczne było, że nie mogłam ci nic pomóc. Rozmawiałam z tobą jak z więźniem w obecności straży. Wiedziałam, że jak się rozstaniemy, wrogowie nasi (anioły ciemności) wezmą ciebie w obroty, zapłacą ci podwójnie za każdą rozmowę, która była próbą pomocy. Czy to cię obraża?

— Nie, mów mi to częściej. Jestem ci wdzięczny. Tak było. Tyś czuła, jak było, pod powierzchnią mojej pozy. Wiem teraz, jak się musiałaś czuć. Dałaś słowo mojej Matce — wiem o tym — chciałaś mi pomóc ze wszystkich sił, a ja tę pomoc odrzucałem...

— Tylko nie przepraszaj.

— Nie, nie będę cię przepraszał. Chcę ci to wynagrodzić jakoś...


I tutaj dowiadujemy sie ze byl torturowany zarowno przez gestapo jak i ubekow ! A za tym wszystkim staly demony ... Jak zawsze bo wszak tortutuja opetani ... A potem mimo ze komuna nie torturowala to jednak szykanowala ludzi takich jak Bartek na rozne sposoby w pracy itd. A pamietajmy ze w komunie tylko komunisci dysponuja praca i tylko w ,,panstwowych zakladach'' czyli pod wladza komunistow mozna sie zatrudnic ! Nie tak jak teraz ze jak was usuna skads idziecie gdzie indziej... A wiec codzienne tortury ... Tak wiec on jest bohaterem . To co slyszycie w zadnym razie nie moze sklaniac was do pogardy bo ile wy byscie wytrzymali... I widzicie juz jak prawdziwa i madra jest to opowiesc !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:40, 08 Lis 2011    Temat postu:

Do Matki (po przerwie).

— Chciałam cię spytać, czy Bartek jest bardzo smutny?

— Nie, on smutny nie jest. Jest „przywalony" ciężarem miłosierdzia Bożego, Jego łaski i dobroci. Niemożność odwdzięczenia się jest dla niego aż bolesna. Za wszelką cenę chciałby natychmiast coś zrobić, wykazać się, potwierdzić przed samym sobą, że zasługiwał na zmiłowanie, a tymczasem na razie jeszcze mało może i to go przygnębia. On tu nie jest „chory" ani „słaby", ale jeszcze nie czas do działania, a Bartek nie może znieść czekania, cierpi. Dlatego już to, co mu zlecono — opieka nad twoim bezpieczeństwem, pomoc w potrzebie... — jest dla niego szczęściem...


>>>>>

Tak to wyglada ! Czlowiek w czysccu jest ,,przywalony'' ogromem Miłości Boga ! I nie wie co z soba zrobic . Dlatego cierpienie na ziemi np. ludzie ktorych uwazacie za ,,pechowych'' bo spedzili zycie jako inwalidzi NIE MAJA TEGO PROBLEMU ! Oni cierpieli ! Maja zaslugi - nie sa z niczym ! Paradoks ale to prawda !

12 V 1968 r. Mówi Bartek.

„Douczam się"

— Witaj, to ja, Bartek, mówię do ciebie. Będę z tobą w drodze i tam na miejscu (wyjeżdżałam na urlop). Nie bój się żadnych żmij.

— Ja je lubię, jak wszystkie inne zwierzęta.

— Pomimo to, że je lubisz, będę je przepędzał. Dobrze, wiem, że będziesz miała dużo pracy, ale może i dla mnie znajdziesz czas. Tak, ja cię poznaję coraz lepiej, ale ty nie wiesz, jakim ja jestem w rzeczywistości. Czy masz do mnie żal, gdy jestem przy twoich rozmowach? Mogę się podzielić z tobą moimi opiniami. Michał jest zupełnie pewny. Możesz polegać na nim. On może dużo zrobić, wielu ludzi zna i chce ci pomagać. On będzie umiał sam pracować. Możesz mieć w nim przyjaciela.


>>>>>>

Jak widzicie on z tamtej strony widzi i doradza - kto jest dobry i godzien zaufania a kto nie . Poza tym moze przeganiac żmije na ziemi na ktore mogla by sie natknac chodzac po lesie ! Bo oczywiscie oni maja wladze nad materia :O)))

Wiesz, i ja słucham tego, co czytasz. Tak się „douczam", nadrabiam. Ja bym nie umiał dać ci oparcia w życiu — ciągle byś była w pogotowiu (niespokojna) — a teraz mogę ci dać pomoc i wiesz, że nigdy już głupstw nie zrobię. Tu nie można — widzi się jasno, co jest dobre...

>>>>>

Widzicie tutaj ze nie trzeba byc wyksztalconym ! Czlowiek zupelnie nie uczony analafabeta tam sie wszystkiego nauczy ! Wszak czas jest nieskonczony :O)))
Zatem czlowiek nic nie traci rezygnujac na ziemi ze zdobywania wyksztalcenia a poswiecajac sie np. Bogu ... Po smierci bez trudu zdobeda wiedze ! Mozna czytac ksiazki bez problemu . Stad ktos kto czytal tylko Biblie tez nic nie traci ! :O)) Tam doczyta ! Wszak moze isc do biblioteki ! Sciany dla duszy nie maja znaczenia !
No i nie robi glupstw - wie co dobre ! Nie naczyta sie np. Marksa i nie zarazi komuna ani zadna ideologia jak na ziemi biedni ludzie ! WSPANIALE PERSPEKTYWY !!!

(Prosiłam, żeby mi opowiedział przebieg wypadku).

— Wiem, chcesz, żebym ci opowiedział przebieg. Zrobię to, ale już tam, dobrze?

— Ale może jest to dla ciebie zbyt przykre.

— Nie, ja chcę, żebyś to znała.

16 V 1968 r. W lasach.

Mówi Bartek.

— Czułaś dziś moją obecność? Wiem, że tak. Ja szedłem naprawdę przy tobie, po lewej stronie; wiem, żeś to odczuła. Widzisz, nie chcę cię peszyć ani denerwować, rozstrajać, ale byłem z tobą i wczoraj. Tu jest bardzo ładnie i z przyjemnością znajduję się w tych lasach. Nie wiem, czy potrafiłbym wykorzystać taki pobyt „za życia", ale prawdopodobnie tak. Naprawdę dużo bym tu pracował. Tu nic nie odciąga uwagi.

Wiesz, staram się nie myśleć o tym, co mógłbym zrobić w życiu, gdybym żył inaczej. To bardzo smutne myśli, a już nic odzyskać nie mogę. Wolę myśleć o przyszłości...


>>>>>

SPACERUJA SOBIE PO LESIE ! A co ! Wszak Bóg stworzyl las dla ludzi a smierc jest wyzwoleniem ! Nie musial pakowac sie i jechac tylko po prostu jak ona dojechala to sie ,,pojawil'' ! TAK ! Absolutna wolnosc ! :O)))) Tak ! To nie sa jakies ,,duchy'' unoszace sie w prozni ! To jest PELNIA CZLOWIECZENSTWA ! Jestes w niebie i na ziemi ! Wszedzie ! Wiem ze to trudne do wyobrazenia szokujace na ziemi jest praktycznie wiezienie ! Wiec sprobojcie to sobie wyobrazic i przemyslec ... To jest wspaniale . Bo od Boga !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:10, 11 Lis 2011    Temat postu:

— Czy nie obawiasz się rozmowy ze mną?

— Wiem, że mogłabyś mi wielekroć powiedzieć wiele przykrych i prawdziwych słów, a starasz się mnie oszczędzać. Ja „czuję" twoją życzliwość i wiem, że mogę jej zaufać. Wiem, że nie potrzebuję bać się z twojej strony odmowy współpracy, ale widzisz, boję się nieporozumień.

— Czy opowiesz mi o swojej śmierci?

Zapowiedź relacji o śmierci

— Tak zrobię. Jak zechcesz i będziesz wypoczęta, opiszę ci wszystko. Posłuchaj, wiem, że liczysz na mnie, na to, że jako dobry obserwator wiele spraw ci opiszę i wyjaśnię. Zrobię to, obiecuję ci! Pytaj mnie o wszystko, o różnice, o pierwszy moment, o to, co i jak my tu widzimy.

— Dobrze.

— Cieszę się, że wierzysz mi, że powiem to prawdziwie i dokładnie. Ja zrobię wszystko, co będę mógł, dla ciebie — przecież chcę ci jakoś wyrazić swoją wdzięczność i odwzajemnić twoją troskę i chęć pomocy. (...)

Jeżeli zechcesz, zawołaj mnie tylko; ja cieszę się na każdą rozmowę. I dla nas są one cudowne i niezwykłe, a to, że mogę z tobą mówić bezpośrednio, jest niezwykłym, dla mnie niezasłużonym wyróżnieniem.


>>>>>

Jak widzicie rozmowy z zyjacymi na ziemi sa dla nich radosne !

Bartek mówi mi o swojej śmierci

17—18 V 1968 r.

— Witaj, mówi Bartek. — (Miałam wątpliwości, czy to naprawdę Bartek mówi ze mną.)

— Czy chcesz, żebym ci opowiedział moją śmierć? Może to będzie dla ciebie sprawdzianem.

— To zbyt smutne dla ciebie.

— Nie, to nie było smutne. To było moje wybawienie, mój ratunek. Wtedy spotkałem matkę, brata, bliskich.

— Czy to jeszcze pamiętasz?

— Wszystko pamiętam. Tego się nie zapomina, to jedna z najważniejszych chwil w życiu, a dla mnie decydująca. Czy ty rozumiesz, że ja byłem o włos od wiecznego odrzucenia — z własnej woli? Wyjaśnię ci to w trakcie opowiadania. Od czego chcesz, żebym zaczął?


>>>>>

Smierc nie jest tragedia zwlaszcza dla osob idacych do nieba . To wrecz radosc ...

Nie myśl nigdy o samobójstwie

— Nie myśl nigdy o samobójstwie, nie wolno tego dopuszczać do siebie. Ja wtedy dopuściłem. Wiesz, ja wiedziałem, że już się kończę, że wzrok mi „nawala" i że już nie wyjdę z tego picia. Nie chciałem wyjść; nie mogłem, to już przekraczało moje siły, bo wola była opanowana przez siły nienawiści i zła, przez tych, co działając przez nasze słabości, usiłują nas zniszczyć naszymi własnymi rękoma. Ja tak zniszczyłem siebie. Byłem niewolnikiem; dobrze to uchwyciłaś. Wracając do tego wieczoru: zdecydowałem się, że to już czas, żeby odejść. Byłem zmęczony, nie wiedziałem, jak wyjść z długów. Ta rozmowa z panią X. (wieczorem, przed wyjazdem, z panią, z którą Bartek się liczył) była dla mnie jakimś błyskiem reflektora. Zobaczyłem, kim ja właściwie jestem: złodziejem, oszustem, łajdakiem! Zawiodłem zaufanie nawet jej, która robiła wszystko, żeby mnie wyciągnąć z błota, w którym tkwiłem. Ty mało jeszcze wiesz, ale nie chciałbym już nic więcej mówić ci. Boję się, że jeśli raz wzbudzę w tobie obrzydzenie, to się nie otrząśniesz.

— To przeszłość.

— Tak, to przeszłość. Ja wtedy postanowiłem, że po powrocie z Rzeszowa kropnę sobie w łeb, i będzie spokój. Po prostu już nie miałem sił dźwigać tego życia i znosić dłużej siebie samego, a zmienić się już bym naprawdę nie mógł.


>>>>>

Widzimy tutaj jak czlowiek szlachetny ale bez Boga moze byc osaczony przez demony i do jakiego stanu dojsc ... Bez Boga nic ! Wlasnymi silami nie da sie ... Demony graja nieczysto z zasady i czlowiek przegra jesli bedzie chcial walczyc z nimi bez Boga ... Bóg nie dopuszcza do tego aby demony bezkarnie niszczyly czlowieka...

— Nawet gdybyś wiedział o przyszłości?

— Gdybym wiedział o naszej pracy, o możliwościach służenia, chyba bym ci nie uwierzył. Zbyt dobrze siebie znałem. I ty byś zniechęciła się prędzej czy później. Gdybym uwierzył, starałbym się zasłużyć, ale to by była męka odrobić to wszystko, co już zdążyłem „narozrabiać". Nie wiem, czy bym to wytrzymał. Byłem za słaby fizycznie. Wiedziałem, że grozi mi utrata wzroku. Na ten czas miałem przygotowaną swoją starą broń. A może przedtem zastrzeliłbym jakąś szuję ?


>>>>>

Pewnie jakiegos Ubeka czy innego komucha no bo o jakie szuje moglo chodzic w PRL !!!

Powiedziałem sobie, że dosyć już zła wyrządziłem. Przecież ja wtedy zrozumiałem, że nigdy nic pozytywnego nie zdziałałem, że zawsze tylko zniszczenie, szkodę i śmierć.

— Przecież zabijając konfidentów, broniłeś ludzi przed torturami w gestapo? (Bartek byl jakiś czas w komórce likwidacyjnej w AK.)

— Tak, nie pomyślałem o tym wtedy. Ja rzeczywiście broniłem, chciałem bronić, ratować, ale widzisz, zawsze musiałem to robić poprzez śmierć, zburzenie, zniszczenie czegoś, a nigdy poprzez dokonanie dobra.


>>>>>

I widzimy co on robil . Likwidowal konfidentow i donosicieli . I to jego powod do chwaly bo bronil Ak czyli bohaterow a wiec Polske . Osobnicy tacy czesto dzialali w AK i donosili na gestapo . Wtedy nastepowaly areszty totrtury aby wyciagnac dalszych do tortur . A wiec konfidenci czynili starszne zlo i jedynym wyjsciem byla kula w łeb aby nie sypali ... Niestety tak to wyglada ! Jak mozna bylo donosic hitlerowcom na AK bedac ,,Polakiem'' ??? Jak widzicie takie sa fakty ... To jest upadek ludzki wynikly z grzechu pierworodnego . Oczywiscie sa to opetani ... Zreszta Judasz ... Jak mozna bylo bedac apostolem ZDRADZIC JEGO ???



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:29, 11 Lis 2011    Temat postu:

— Chciałeś być artystą?

— Tak, chciałem komponować. Tak, utwory muzyczne to jest już twórczość. Ale nawet i te; tak mało ich mam, a i to wydać ich nie chcą.


>>>>>

I widzicie ! Artysta muzyk ! I zadreczal sie ze nie chca wydac jego utworow ! To dosc typowe ! Ludzie mysla ze jak nie opublikuja oficjalnie swojej tworczosci to juz nie sa artystami ! Nie potrafia tworzyc dla sztuki . Szukaja potwierdzenia u innych ... Tymczasem ludzie sa dziwni ... Czesto publikowane jest byle co a artysci umieraja zapomniani ... Czesto po smierci dopiero ich doceniaja a nawet i wcale ... Stad jasna nauka ze nie nalezy patrzec co ludzie powiedza jak ma sie zdolnosci . Trzeba tworzyc aby znalezc ujscie dla wrodzonej energii ... Nawet jak nikt ZA ZYCIA nie pozna... Bo po smierci w niebie nic nie zginie ;O)))

— Tyś całe życie zmuszony był działać wbrew sobie?

— Tak, ale w końcu uwierzyłem, że to jest mój sposób życia, że tylko do tego się nadaję.

— Narzucano ci takie opinie, wmówiono.

— Tak, wmówiono, ale powinienem się bronić, a ja to przyjąłem.

Chciałem uciec stamtąd jak najdalej, zapomnieć choć na chwilę, spić się w Rzeszowie do nieprzytomności, aby tylko nie wiedzieć, nie myśleć, zagłuszyć wszystko, zagłuszyć sumienie. Nie powinienem wtedy jechać, nie wolno mi było. Znowu „te złe moce", nasi wrogowie zaczęli działać. Mieli mnie w ręku. Wiedzieli, że teraz jestem ich, że to jest ich szansa. Oni też „polowali" na mnie. Myślałem tylko o tym, żeby się wyrwać, wyjechać, żeby szybciej być na miejscu, żeby zacząć pić. Tak było. Znowu wykorzystano moje pijaństwo. Tym razem mieli takie szansę, że postanowili działać natychmiast. Przecież ja postanowiłem, że się zastrzelę...

— Postanowiłeś samobójstwo, ale nie wiadomo, czy byś to zrobił?

— Nie wiem, co by było dalej, ale wtedy byłem już zdecydowany. Nie powinienem był prowadzić motoru w tym stanie nerwów, a ja o tym nie pomyślałem nawet. Jechałem bardzo szybko.


>>>>>>

I oczywiscie demony polowaly na jego dusze ... Ale i ludzie mieli swoja wine . Narzucali mu cos co nie bylo dla niego . W tej sytuacji czlowiek czuje sie jak na torturach ...

Śmierć

— Możesz mi wierzyć, ja nie pamiętam momentu śmierci. Nie widziałem nic, nie wiem, kiedy to nastąpiło. To jest taki straszny wstrząs, ale nie ból — bólu nie czułem wcale — tylko tak jak gdyby szok, porażenie prądem, rozdarcie.

„To jest śmierć" — to zrozumienie rozbłysło w jednym momencie, całkowicie i bez najmniejszego wahania. Wiedziałem z całkowitą pewnością, że to jest właśnie śmierć: nie wypadek, zranienie, szok — przecież tyle razy przechodziłem przez to — ale teraz miałem pewność, że to jest to, co nazywa się śmiercią. Wtedy oddałem się Bogu cały do rozporządzenia, Chrystusowi — „o ile jest rzeczywiście taki miłosierny". Tylko to jedno mogłem zrobić — zwrócić się do Niego, niech mnie sądzi.


>>>>>>

Smierc nie boli a jednak czlowiek wie odrazu ze ,,umarl'' . On byl ranny w Powstaniu wiec roznica miedzy stanem ciezko rannego a ,,umarlego'' jest natychmiast rozpoznawalna. I co zrobil ??? ODDAŁ SIĘ MIŁOSIERDZIU BOŻEMU ! I o to chodzi !
Ja na przyklad raz tez tak mialem ze myslalem ze juz umieram miedzy dwoma samochodami na przejsciu dla pieszych . I tez Bogu sie oddalem i bylo wrecz pieknie ale samochody sie zatrzymaly a u mnie szok minal i tylko pobrudzilem sie jakas ropa na asfalcie ... Wyjscie z tego bylo nieprzyjemne w sumie najbardziej ale nie wejscie... W sumie moge powiedziec ze juz umieranie przezylem . :O)))

— Dlaczego to zrobiłeś, Bartku? Dlaczego wezwałeś właśnie Jezusa?

Bartek zdenerwował się, czułam to wyraźnie. Odpowiedział gwałtownie.

— Do kogo miałem się zwrócić? O Nim mówiono mi, że jest miłosierny, a ja potrzebowałem miłosierdzia.

— Skąd o tym wiedziałeś?

— Wtedy się wie! Jest taka sekunda, błysk, moment, że widzi się siebie zupełnie bezbronnego, samego wobec ogromu tajemnicy, i wydaje się, że jedynym punktem zaczepienia się, oparcia, jedynym jak gdyby światłem, źródłem światła jest On, że On usłyszy i zrozumie. Człowiek nie chce uciekać przed odpowiedzialnością za swoje winy, za to, co zrobił; nie chce się wypierać, ale pragnie być zrozumiany, osądzony przez Kogoś, kto go zna, kto jest sprawiedliwy i miłosierny. Do kogo miałem się odwołać? ON był przy mnie! Czy ty to rozumiesz?

Wybacz mi, jeszcze teraz trudno mi o tym mówić. Ty nie wiesz jeszcze, jakie to jest spotkanie. Zrobię wszystko, żeby dopomóc ci przygotować się, żebyś nie była zaskoczona i nie przygotowana, jak ja.


>>>>>

A jednak slyszal o Jezusie ! Widzimy jak wazne jest slyszec aby chocby na koncu zycie widziec Kogo wezwac ... Tylko po co czekac do konca ? Po co miec ciezkie zycie ????

— Dobrze.

— Dziękuję ci. Ja będę przy tobie. I przy mnie byli wszyscy moi bliscy. Czekali na mnie, otaczali mnie, ale „widziałem" z początku tylko Jego.

(Spontanicznie i nierozsądnie zapytałam, myśląc o wyglądzie zewnętrznym Pana Jezusa, jak „ wygląda" Jezus.)

Jezus

— Nie wiem, jakimi słowami mam ci to opowiedzieć. Brak mi słów. Przecież On mnie uratował, wyrwał, przecież ja byłem zgubiony. Tę śmierć uknuto tak, żebym nie miał szans: postanowiłem się zabić, jechałem, żeby pić znowu — byłem w ich rękach. Byłbym na zawsze przepadł, nigdy tu nie wszedł, gdyby nie On, Chrystus! Ty nie wiesz, czym jest w takim stanie, w jakim ja znajdowałem się wtedy (depresja, rozpacz, nieszczęście), spotkanie się z taką miłością! Gdy zdajesz sobie nagle sprawę z tego, że On wiedział o tobie wszystko, znał cię lepiej niż ty sam siebie, że wiedział, co z tobą się działo, co chciano z tobą zrobić i zezwolił na to tylko dlatego, aby cię uratować, zabrać do siebie, oswobodzić z niewoli już na zawsze. Gdy rozumiesz nagle, że spotykasz się z taką miłością, wobec której wszystkie twoje winy bledną, stają się niczym, że On je odrzuca, nie zwraca żadnej uwagi na to, co w tobie było wstrętne, brudne, obrzydliwe — że kocha cię, całego, takiego jakim jesteś, że przygarnia cię ze wszystkim! Wybacz mi, nie potrafię ci tego spotkania opisać; to jest nie do opisania, to jest po prostu nie do pojęcia dla nas na ziemi. Posłuchaj, On nie widzi twoich wad, nie widzi brudu, choćbyś była unurzana w błocie od stóp do głów. On cię kocha, czeka, poluje całe życie na jedno słowo miłości, zezwolenia na pomoc. Czasem jedna myśl wystarczy — jak u mnie — aby już mógł działać. Potrzebna jest tylko dobra wola, zezwolenie na to, aby być uratowanym; tylko wezwanie Go, zaufanie Mu, prośba, krzyk, myśl...!

Pomyśl, co by się stało ze mną, gdyby On nie był Miłosierdziem!


>>>>>>

Bóg czekal na ten jeden NAJLEPSZY MOMENT . Dlatego samobojstwo jest straszne bo jest w najgorszym momencie . Czlowiek nie wie kiedy najlepiej odejsc ale Bóg wie !
A jaki jest Jezus ? Tego opisac sie nie da ? Czy mozna opisac Nieskończoność czyli Boga ? Nie mozna ! Ale jedno jest pewne Bóg jest Miłością ! Nie miłuje a Miłością Jest ! Wspaniałe i nie do opisania ! :O))))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:23, 16 Lip 2012    Temat postu:

— Bartku, przepraszam cię, że przerwałam. Może jutro powiesz mi dalej?

— Dobrze, wiem, jak to, co ci mówiłem, przeżyłaś. (...) Ja się cieszę, jeżeli ludziom też się to przyda. Gdyby mogli zrozumieć, jakie jest prawdziwe miłosierdzie Boże, nikt nie mógłby być stracony...

Czy teraz wierzysz, że to ja mówię do ciebie?

— Tak, Bartku, teraz ci wierzę, ja także.


Czyli wyjasnilo sie . Oczywiscie watpliwosci dotyczace tamtego swiata sa dopuszczalne . To nie jest tak ze jak ktos jest ostrozny to czyni zle . Wszak moze zosatc zwiedziony . Ostroznosc zatem jest chwalebna ...


Następnego dnia.

— Witaj Bartku, chciałam cię prosić, żebyś dokończył rozmowy dobrze?

— Witaj, mówi Bartek. Chcesz, żebym podał ci, co było dalej? Widzisz, nie zauważyłem samego momentu śmierci. Wydaje mi się, że jest on zauważalny raczej dla tych, co żyją dalej, dla obserwatorów, chociaż nie jest pewne, czy oni też wiedzą, kiedy następuje rzeczywiste przejście — bo tak to nazywamy; trudno nazywać śmiercią zdjęcie ubrania, prawda? Ten, kto sam przechodzi, zbyt jest przejęty, aby zwracał uwagę na uboczne szczegóły dotyczące ciała, takie jak oddech czy ustanie pracy serca. Podobno byłem cały połamany? — wiem to z waszych rozmów, ale naprawdę to mało istotne dla mnie. Myślałaś mi wczoraj — mogę mówić „mówiłaś", ale w rzeczywistości przecież myślisz — że znasz to uczucie, że pamiętasz je ze snu, tego na temat roku dwudziestego. Chyba to jest to. Gdy następuje nagle, bez przygotowania — jest straszne; ale to jest poza czasem, nie można określić, jak długo trwa, jedną setną sekundy, może jedną tysiączną? To jest rozdzieranie — pytałem się tych, którzy podobnie zginęli, na ogół potwierdzają — ale też powiedziano mi, że jest to nagłe rozerwanie łączności pomiędzy naszym ciałem a nami, a ta łączność jest tak mocna i tak subtelna, że dotyka poprzez ciało i nas samych, dlatego wywołuje taki szok. Widzisz, ból to jest reakcja nerwów, organów materialnych ciała. My tu nie cierpimy „poprzez nerwy", ale też „odczuwamy", i to o wiele silniej i wyraźniej, to znaczy wiemy zawsze, dlaczego odczuwamy radość czy wstyd, który jest tak intensywny, że może być nazwany bólem.


Tutaj macie zankomity opis smierci . Nagle czlowiek zanjduje sie POZA CZASEM !!! Tak bo w WIECZNOSCI ! Czas przestaje istniec . Nie jest chwila ani moment bo czlowiek jest na swiecie a nastepnie juz w wiecznosci . Przejscie zajmuje ZERO czasu . Jest to szok poniewaz znika cialo . Ale tym wiekszy szok im mniej ktos przygotowany . Najgorszy dla ateistow ktorym sie zdaje ze ,,po smierci nic nie ma'' . A tu szok . Dla wierzacych w tamten swiat duzo mniejszy . A najmniejszy dla Polaków i katolików bo przeciez cale nauczanie Kościoła jest o tym .
Cialo oslania dusze i jak widzicie bez ciala czuje sie bardziej ! Bo duchowo !

— To znaczy, że ciało jest jak skafander? Osłania?

— Tak właśnie jest, jak po wyjściu ze skafandra, i to takiego, co tłumił i łagodził to, co docierało poprzez te powłoki. Wtedy, gdy zostajemy pozbawieni go, czujemy się okropnie „nadzy" w pierwszej „chwili". To jest uczucie przerażenia; tak było u mnie, gdyż poczułem się bardziej świadomy siebie, zobaczyłem, kim jestem. Widzisz, to nie jest „oglądanie się", to jest całkowita i bez żadnych wątpliwości i złudzeń — wiedza o sobie. Wie się, kim się jest, kim jest ten Bartek i co ze sobą zrobił, że jest taki. Wtedy właśnie wezwałem Jego, a On... był przy mnie i czekał na to wezwanie.


Czlowiek nagle widzi prawde o sobie . BEZ WATPLIWOSCI . Cale zycie np. klamal oszukiwal - inni uwazali go za kogos a tutaj umiera i szok . Sam brud i smrod .
Nie ma gdzie sie ukryc . Ale jesli ktos byl dobry zyl w prawdzie . To dla niego szoku nie ma . Jak siebie widzial taki jest ! Stad wlasnie chodzo o zycie przyzwoite . O tym caly czes mowi Kościół . Nie dlatego ze tak trzeba tylko dlatego ze TAK JEST . Wszystko jest dokladnie tak ! I przychodzi Jezus ... Do kazdego ... I to jest najbardziej wstrzasajace ... To spotkanie ! Niewyslowione...


— Jakim jest Pan Jezus?

„ON"

— Trudno jest pisać o tym, ale ja pragnę, abyś wiedziała, a przez ciebie i inni, jakim On jest. Dlaczego mówię ci — a i twoja Mamusia i moja Matka — On! (zamiast Bóg). Bo widzisz, nie ma słowa, które by mogło wyrazić lub opisać Boga! Jest Ojcem, ale jest i Panem, jest światłością, ale również dobrocią, miłosierdziem, samym dobrem, samą pięknością, czystością, szlachetnością, wielkodusznością. Dla nas (po śmierci ciała) jest bratem, przyjacielem, przewodnikiem, ojcem i matką zarazem. Dla mnie stał się przebaczeniem, miłosierdziem, wyrozumiałością. ON jest tym wszystkim zarazem. Można mówić Jezus albo Chrystus, Zbawiciel, nasz Pan. My w pojęciu „On" zawieramy to wszystko. Ta myśl o Nim, to pojęcie jest miłością. Napisać tego nie można, ale pamiętaj, ilekroć spotkasz się z tym pojęciem — że jest to określenie pełne najwyższej wdzięczności, zachwytu, miłości, i nikt u nas nie wyraża się inaczej (jak z tymi uczuciami).

Chcę ci podać dalej, ale wybacz mi z góry, bo nie jest możliwe prawdziwie dokładne podanie tego, co jest poza odbiorem zmysłów, do czego jesteście przyzwyczajeni. Przede wszystkim tu się nie przypuszcza ani nie domyśla, tu się wszystko wie i zna (to, z czym się spotyka, nie zaś wszystko w ogóle). Wiem, jak ci zależy na dokładności. Staram się. Powiem ci to, co mogę. Tłumaczenia później, a teraz — co czułem, tak?

Kiedy zrozumiałem, że On mnie kocha — takiego, jakim jestem — że rozumie wszystko, że zna całe moje życie, że zawsze był przy mnie, że współczuł mi, pomagał, ochraniał i ratował, że to ja sam tę pomoc odrzucałem, że daną mi wolną wolę poświęcałem z reguły na wybór nie tego, czego dla mnie pragnął On, ale tego, co niosło mi zawsze szkodę, i że On robił wszystko, na co ja przyzwalałem (jak rzadko!), aby mnie uratować. To był szok. A to był jeden moment. On był przy mnie, aby mnie uratować, osłonić i nie pozostawić ani „chwili" dłużej w samotności i rozpaczy, abym od razu wiedział, że On mnie zabiera, kocha i cieszy się, że może mnie mieć! Czy ty to rozumiesz? mnie — ON!!! Po takim życiu, On się mnie nie brzydził, nie odpychał... A On, to czystość, to blask, ciepło, szczęście.

Wiesz, On dostosowuje się do nas. Gdybym zobaczył, jakim On jest naprawdę, nie zniósłbym tego. Do mnie zbliżył się jak starszy brat, jak ojciec, jak przyjaciel. Nie czułem lęku...


Tam sie nie przypuszcza . TAM SIE WIE ! Bez watpliwosci . A jaki jest Bóg to sie opiasc po prostu NIE DAJE !!! On daje nam cale zycie szanse . Rzuca kola ratunkowe a my odrzucamy wybierajc zlo . I swiadomosc tego wszystkiego staje sie po smierci nagle jasna . BEZ WATPLIWOSCI . I boli ! Im wiecej ktos dobra uczynil tym mniej boli . A im wiecej zla ? Szkoda mowic . Ten bol to sa te wlasnie meki . Bóg ich nie zsyla . To czlowiek sam patrzac na swoja ohyde zaczyna sie soba brzydzic . A odkrycie jakiem jest sie ohydnym ... Tego bolu nie da sie opisac a tam cialo juz nie chroni . Nie ma znieczulenia . To znaczy faktycznie jest bo Bóg łagodzi anwet ten ból bo bylby duzo wiekszy ale i tak jest potworny .
A Bóg nie potepia tylko żałuje człowieka . Tak tego DOBRA nie sposob sobie wyobrazic . Bo jest nieskonczone ! :O))) I oczywiscie Bóg chce Siebie dla nas za darmo . Bo inaczej nie potrafi . jakie to wszystko radosne . Bo od Boga . Radosc najwyzsza ! :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:05, 01 Wrz 2012    Temat postu:

— Czy ty od razu uwierzyłeś Panu?

— Czy uwierzyłem? Jemu? Kiedy czujesz się tak kochaną — wierzysz. I ja wierzyłem, „czułem",

pojmowałem Jego miłość. Tak, od razu wiedziałem, że to jest On — Jezus Chrystus. Był piękny,

ale nie mogę ci opisać szczegółów. Był piękny, promienny, szczęśliwy — szczęśliwy, zrozum to

dobrze! — z tego, że mnie ma. To szczęście udzieliło się i mnie. Poczułem się wolny i

bezpieczny, zrozumiałem, że jestem uratowany już na zawsze, że jestem nieśmiertelny (nie do

zabicia) i że jestem kochany, zrozumiany, wytłumaczony — dlatego że Bóg jest i że jest

taki!


>>>>>

Widzimy tutaj ze nie da sie spotkania po ,,smierci'' (bo nie jest to smierc ) opisac . Bo to

sa doznania ducha a duch przerasta cialo niewypowiedzianie - slowa sa owocem uzywania ciala

czyli mozgu mowy pisma - to wszystko jest materia . I nie potrafi ona wyrazic ducha inczaj

niz tylko przez podobienstwo . W jednej chwili odczul CAŁEGO BOGA czyli MIŁOŚĆ ! Nigdy w

zyciu nie spotakal nic podobnego . natychmiast w jednej chwili nieodwolanie na wieki ! Nie

ma ale ! Nie ma a moze ! Jest tylko TAK NATYCHMIAST ! Jakby ktos cos watpil i niedowierzal .

TAM JUZ NIE MA ALE ! MILOSC NA ZAWSZE BEZ ODWOLANIA !!! Zaiste nie do opisania !

Coraz więcej i coraz szybciej zacząłem pojmować. Zrozumiałem, że to

wszystko, co pisałem ci poprzednio, jest dlatego, że Bóg jest! To była prawda! Wszystko, co

mi mówiono, było prawdą, a ja w to nie wierzyłem. Jak mogłem? Dlaczego odrzucałem? A

jednocześnie to, co jest, jest nie do opowiedzenia i opisania („ani oko nie widziało..." z

Listów św. Pawła). Gdybym to wiedział! Gdybym to rozumiał! Żyłem jak ślepy, zmarnowałem

życie! Te wszystkie myśli to był też moment. On był przy mnie, widział je, rozumiał, nie

pozwolił, aby trwały dłużej — On jest taki delikatny, taki rozumiejący nas — nie chciał,

abym od razu przeżywał wstyd. Chciał mi dać radość, wiesz, tak jak choremu dziecku.

Zrozumiałem, że nie przyszedł po mnie sam — to nie są słowa i nawet nie „słowo w myśli",

całość przeżycia rozumie się — Pan nasz jak gdyby cofnął się i wtedy „zobaczyłem" Matkę i

brata, przyjaciół, kolegów z partyzantki, z powstania, z więzienia. Oni byli wszyscy,

czekali. Widzisz, radości takiej i szczęścia naszego nie da się opisać ani

zrozumieć...


>>>>

Zmarnowal zycie ! To byla prawda co mowi Kościół ! Stad czysciec . Poczucie zmarnowanego

zycia . Czyli wyrzuty sumienia ! Jezus oczywiscie ODRZUCA od niego te wyrzuty . Ale fakt

jest faktem - to co robil sie nie cofnie . Czuje sie strasznie . Taki brudny moralnie ohydny

. I musi sie oczyscic bo przeciez nie moze byc tak ze za kazdym razem gdy przychodzi Jezus

on bedzie sie czul jka bagno . To by nie byl raj . A wiec co ? Czysciec . I Bóg nie moze nic

zrobic chociaz chce bo to jest w was . Ten wstyd i musicie sie go pozbyc . Gdyby Bóg go

usunal bylo to brutalne mjatrowanie w duszy . A dusza to nie samochod . To njawazniejsze co

stanowi czlowieka . A Bóg nie niszczy nawet popsutego . A wiec trzeba naprawic . A nie

wyciąć . Czas po ktory nastepuje nparawa jest nazywany czysccem . CZLOWIEK CHCE TEJ NAPRAWY

jak widzicie bo chce Boga . Chce byc z Jezusem a czuje sie ohydnie . Bóg mowi - Mozesz sie

oczyscic ... TAK TAK CHCE DZIEKUJE ! KRZYCZY CZLOWIEK ! Zadnego przymusu ...
I teraz widzicie ze im ktos wiecej grzeszyl tym jest bardziej ohydny I BARDZIEJ BOLI !

Nazywamy to ,,stopniem'' czyscca . Czyli im bardziej ktos byl zly tym dluzej i ardziej boli

. Stad tyle sie mowi aby tu na ziemi byc porzadnym i przyzwoitym ! CIAGLE I NIEUSTANNIE !!!
Zaraz po Jezusie ujrzal rodzine ! I powstańców warszawskich ! Tak ! BYLI WSZYSCY !!! Takze

,,polegli'' juz dawno . Nigdzie nie ,,umarli'' ... Tylko ci co zyli byli jeszcze na ziemi .

Szczescia nie da sie opisac bo ci co niby ,,przegrali'' i zostali ,,zabici'' okazuje sie

WYGRALI !!! Zwraacam jeszcze uwage ze widzial ich WSZYSTKICH . Na ziemi jak was oatacza tlum

widzicie paru pierwszych . Bo cialo nie potrafi . W niebie WIDAC WSZYSTKICH NA RAZ I TO

WYRAZNIE BO WIDAC DUSZA !!! Nie da sie tego opisac !

Po przerwie.

— Bartku, chcę ci serdecznie podziękować za to, coś mi podał. To są przecież twoje jak

najintymniejsze sprawy i wiem, że musiało być ci bardzo trudno pisać o tym. Tym bardziej

jestem ci wdzięczna. Nigdy nie możemy wiedzieć „za dużo" o Bogu i Jego miłości do nas.

— Cieszę się, że mogłem to zrobić. Widzisz, ja szukam sposobu wyrażenia Mu swojej

wdzięczności. On rozumiejąc mnie dał mi tę pracę, przez którą staram się cośkolwiek chociaż

wykazać się, pokazać, że nie jestem niewdzięczny, że rozumiem, jakim cudem było uratowanie

mnie. Całe życie nie dano mi możliwości, poza okresem wojny, ujawnienia, kim właściwie

jestem. Nie wykazałem się niczym twórczym, pomimo że pragnąłem tego. Nie mogłem „służyć" i

prawdopodobnie to było przyczyną, że tak bardzo spodliłem się. Nie ma co ukrywać, tak było!

Ale widzisz, mogę to odrobić. Twoja zgoda daje mi możliwości bardzo duże, a przecież jedno

twoje słowo „nie" wystarczyłoby, aby mi to uniemożliwić. Doceniam to. Jesteś dla mnie teraz

Przyjacielem, bo rozumiesz mnie, rozumiesz mój stan, moją szansę i chcesz mi to ułatwić. To

jest właśnie przyjaźń: zrozumienie i chęć pomocy.


>>>>>

I tutaj widzimy ,,prace'' w czysccu . Czyli mozliwosc odrobienia tego co sie zle zrobilo

poprzez ,,obcowanie dusz'' ... Tutaj akurat mamy swiadome . Anna rozumie o co chodzi i moze

rozmawiac . Najczesciej jednak osoby nie zdaja sobie sprawy . Nachodza je ,,dobre mysli''

aby zrobic ,,dobry uczynek'' nie wiadomo skad . A oczywiscie wiadomo z tamtego swiata .

tamte osoby w ten sposob naklaniaja do dobra aby odpokutowac zlo ktore czynily . Akurat

tutaj Bartek jak widzimy nie spotkal sie z miloscia w zyciu i to go pociagnelo w dol . Czyli

byl to grzech zbiorowy a nie tylko jego . Stad tak wazne jest aby innych naklaniac ku dobru

juz za zycia aby nie upadly ! Czyli DOBRY PRZYKLAD ! Zwlaszcza osob ktore sa na swieczniku i

wszyscy na nie patrza i nasladuja ...
Co nas powinno szokowac ze rzekomo ,,nadprzyrodzony'' swiat jest taki NATURALY !!! Tam nie

ma zadnych ,,dziwow'' . To takie proste ! Tak wynikajace z wszystkiego co jest na ziemi .

Powinno wszystkich szokowac ZE WIEDZA O TYM WSZYSTKIM JEST DOSTEPNA DLA DZIECI

PRZYSTEPUJACYCH DO PIERWSZEJ KOMUNII !!! Takie dziecko WIE WSZYSTKO ! Jesli bylo nauczone !

Nie trzeba zadnej filozofii teologii ... BYC DOBRYM !!! Króluj nam Chryste zawsze i wszędzie

! Jak w piesniach uczonych te dzieci . To takie proste ! To nie jest ,,dla dzieci'' - to

jest DLA WSZYSTKICH ! Trzeba byc bardzo madrym aby pojac proste rzeczy ! I nie komplikowac !

Sam zreszta to stwierdzilem po przeczytaniu filozofow teologow itp ze nic wiecej nie

dodali do tego co na Pierwszej Komunii !!! Owszem to co pisza jest ciekawe ale tylko dla

osob ich pokroju intelektualnego . Mozna tego nie wiedziec i wiedziec wszystko . Stad

,,prosty lud'' ma najlatwiej do nieba ! I ma pelna wiedze . Np. po co mu rozwazania o

naturze aniolow ze pojmuja formami ogolnymi ? Wiedza ze sa takie dobre duchy anioly ktore

pomagaja ludziom i STARCZY ! Kazdy zrozumie ! Aniele Boży stróżu mój ... Jak dziecko .

Owszem ktos majacy umysl filozoficzny bedzie dociekal . I niech docieka . Tylko ze coz daje

wiedza ? Trzeba byc przyzwoitym ! Z wiedzy czesciej wynika pycha niz przyzwoitosc . A

przeciez to co wiedza dzieci to TEZ WIEDZA ! Tylko ze one najczesciej jak cos wiedza to tak

postepuja . A nie tylko wiedza aby sie wywwyzszac . I wlasnie o czyny chodzi !
Jak widzicie jest to tak piekne ze nie daje sie wyarzic ! :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:44, 01 Wrz 2012    Temat postu:

Przyjaźń

1968 r. Mówi Matka.

— Przyznaj się, ucieszyłaś się z tego, że Bartek nazwał cię przyjacielem. Widzisz, on nie rozumiał, że ty postępujesz w stosunku do niego tak, jak postępuje prawdziwy przyjaciel. Po prostu łączył przyjaźń z „kumplostwem", z koleżeństwem broni. Jego matka, brat wytłumaczyli mu to, otworzyli oczy, zdefiniowali. On też się uczy, ale tu, kiedy się już raz coś zrozumie, nie zapomina się. Tu jest bardzo szybki wzrost wiedzy i chociaż Bartek przyszedł z własnymi pojęciami, szybko je koryguje i zmienia — bo chce tego. Pragnie jak najszybciej przygotować się do pracy. Wie, że okazano mu zaufanie jak gdyby na „wyrost", że od niego dużo zależy — to znaczy, że jest to próba nowej formy współpracy was z nami — że jeżeli on zawiedzie, zostanie wyłączony z niej, a tobie sprawi zawód. Drży o to, aby nic nie zepsuć, chyba sama to rozumiesz? Cieszymy się, że jesteś wyrozumiała.


Znakomite slowa !!! Widzicie tutaj ze ludzie maj abledne pojecie przyjazni . To nie jest kumplostwo . To jest milosc . Przyjazn od milosci niczym sie nie rozni . Bo niby czym ??? To nie jest tak ze spotykamy sie razem gadamy o glupotach a jak ktos cos potrzebuje znikamy bo po co sie klopotac ... Dopiero tutaj Bartek pozanl przyjazn ! Bedac w takim a nie innym srodowisku nie rozumail nawet tego slowa ! Iluz ludzi nie rozumie . Stad tak wazny dobry przyklad innym aby mieli szanse pojac ... Widzicie tutaj tez ze czysciec UCZY ludzi ktorzy nie wiedza !!! Czysciec to nie tylko jest oczyszczanie z brudu ale i uczenie sie . Tacy np. ateisci . Przeciez musza sie nauczyc . A przedstawiciele pogan i roznych wykrzywionych religii ? Tez musza sie uczyc . Kto to jest Jezus . Kto to jest Matka ! Jak w szkole . Widac tutaj co znaczy Polak-katolik ! Jego nie trzeba niczego uczyc ! On zan od dziecka Boga ! :O))) Wiedza jednak tam rosnie blyskawicznie bo NICZEGO SIE NIE ZAPOMINA ! Pamietajcie o tym (pamietajcie ze sie nie zapomina:O)) Na skutek wadliwosci ciala skazonego grzechem czlowiek zapomina . Tam juz zadnych wad nie ma !!! Pamietasz WSZYSTKO !

Bartek był szczęśliwy, żeś zrozumiała tak dobrze jego informacje, jego intencje wykazania ci (i innym ludziom) na własnych przeżyciach, jaki jest stosunek Chrystusa Pana do nas, jak wielka jest Jego miłość.

20 V 1968 r. Mówi Bartek.

— Tu nie ma hierarchii ani stopni wojskowych, jest przyjaźń i zawsze chętna pomoc. To właśnie jest wspaniałe. (...)


>>>>>

Jak widzicie tam nie ma nic na przymus . Tam czlowiek sam chce ! Bo wszak to jest takie wspaniale . Kto by nie chcial dla siebie wspanialosci ! on cieszy sie ze pomogl zrozumiec innym o co chodzi z tamtym swaitem . Takze mnie i wam ktorzy to czytacie i ktorzy beda czytali !


Chciałem cię zawiadomić, że poznałem twojego kuzyna (Jasiek St., żołnierz AK, zamordowany w więzieniu przez ubowców). Zgadaliśmy się, że właściwie tylko przypadkiem nie poznaliśmy się „w życiu".

>>>>>

A wiec UB i zbrodnie i mordy na AK ! Stalinowcy mysleli ze ich zniszczyli a tylko wyslali ich do nieba ! Jeszcze im pomogli !!! I tutaj poznaje ludzi ktorych tylko przypadkiem ,,widzial w zyciu''- A oczywiscie w cudzyslowoe bo :

To jest zabawne określenie, bo życie prawdziwe to jest dopiero tu — nasze. Powiedz sama, czy taką wegetację, jak była moja, można nazwać życiem? Tak, ja byłem niewolnikiem podwójnie, bo i z własnej woli i wyboru nałogu, ale przecież i wy wszyscy prawie nic zrobić nie możecie dla wspólnego dobra.

>>>>

TAM JEST ZYCIE ! Tu jest niewola . Czlowiek brodzi w bagnie . Zreszta czyz musze mowic zwlaszcza w Polsce ??? Tam jest zycie i nie jest to pocieszanie sie TO PRAWDA ! Radosna prawda ! :O))) Wyznania te sa niesamowite ale jakie prawdziwe ! I jakie optymistyczne ! Macie tuatj opis z pierwszej reki od osoby ktora dopiero tamten swiat poznaja czyli jesze pamieta ziemie stad ma latwosc przekazywania i duzo refleksji . I dzieki temu mowi o tym co rzuca sie w oczy osobie swiezo przybylej tam czyli tak jakby ktos z ziemi ,,zwiedzal''... A Bóg wlasnie dlatego na to zezwolil abysmy poznali ! Gdziez On niczego nie ukrywa to ludzie raczej nie moga pojac albo nie chca . Bóg che aby ludzie Go poznali ! Tu nie ma ukrywania ! Raczej oslanianie oczu dzieci aby nie stracily wzroku od nadmiaru swiatla . Czyli z TROSKI ! :O)))

[img][/img]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:09, 16 Wrz 2012    Temat postu:

Ten jest Przyjacielem...

— Chciałaś wiedzieć, jaka jest moja definicja przyjaźni? W „życiu" była inna, bardzo powierzchowna, a teraz sądzę, że prawdziwym przyjacielem jest ten, kto drugiemu okazuje pomoc i podtrzymuje go w drodze ku Bogu, kto wskazuje mu prawdziwe wartości i sposób, w jaki ten mógłby do nich dojść, kto nie spycha nigdy w dół, nie pogardza, nie odrzuca, ale i nie toleruje lub nie zachęca do czynienia zła sobie i innym. Ten jest przyjacielem prawdziwym, kto widzi w nas i pomaga nam wydobyć z siebie to, co w nas jest najlepszego, kto zachęca i podnosi z upadku, kto nigdy nas nie potępia, a stara się wytłumaczyć, kto nas szanuje.
Myślę, że to jest właśnie definicja przyjaciela. Wierność i głęboka prawdziwa życzliwość, pewność, że zawsze można na tego kogoś liczyć, też wydają mi się ważne, i to już w życiu ceniłem, ale czym jest przyjaźń, ku czemu powinna prowadzić, zrozumiałem dopiero tutaj.
Pomogli mi w tym moi bliscy.


!!!!

Czyz trzeba to komentowac ? To sie pojmuje dopiero tam . Oczywiscie swieci juz tutaj .
Widzicie tutaj jak bledne jest to co ludzie tutaj uwazaja jak glupie jak nierozumne . tam juz nie ma mozliwosci ppmylki tam wiesz co dobre . TO JEST RAJ !

Wiesz, zdumiewające jest, jak mało rozumiemy, jak mało zastanawiamy się „żyjąc". Przecież po to żyjemy, żeby wyciągać wnioski z naszych błędów, żeby je naprawiać, znaleźć wreszcie ten nasz własny kierunek i nim pójść, dojść, osiągnąć metę przed „śmiercią", a tymczasem prawie nikomu się to nie udaje. (...)

PRAWIE NIKOMU !!! Prawie nikt nie znajduje wlasnego kierunku i celu w zyciu ! Tak ! Tak jest niedobrze z ludzmi ...

Wiesz, że właściwie to jest niesłychane. Ciągle od nowa się dziwię. Nie mogę przyzwyczaić się do myśli, że można tak po prostu „normalnie", bezpośrednio rozmawiać. Przecież ja jestem „umarły", pochowany, „leżę na cmentarzu" jako Bartek, cały, w komplecie (choć połamany) i tam się rozkładam. Tak myślą o mnie. Wiem o tym, słyszę.

!!!!!

Nie moze sie przyzwyczaic ! Cialo lezy w grobie zniszczone !!! Widzicie tutaj jaki szok przezywaja ateisci a on troche jednak mial pojecie ale i tak szok !

— Kto tak myśli?

— Właściwie wszyscy. Pomyśl tylko, takie rozmowy; przecież tego nie ma, o tym się nie wie, nie mówi. I że też właśnie ja mogę. Słuchaj, właśnie ja, taki najgorszy, zmarnowany, przegrany, „wariat", „pijak", „niebezpieczny bandyta".

— Tak nikt z nas nazwać cię nie mógł.

— Wiem, ten tytuł nosiłem z dumą. Bali się mnie łajdacy. Jak oni się cieszyli moją śmiercią!


>>>>

Ten bandyta to mowili komunisci na AKowcow i o nich chodzi . Pamietajmy ze ona to zapisywala w PRL i z ostroznosci aby nie wpadlo w lapska UB tak jasno nie zapisywala o co chodzi.Ludzie o zmarlych mowia jakby ,,ich nie bylo'' a oni slysza !!! W niebie slysza co o nich mowia . Wszak ,,święci obcują'' czyli przebywaja razem z tymi na ziemi . Caly czas ! Nie ma sciany ! Zapewne przed Zmartwychwstaniem Jezusa byla ale jak On otworzyl Niebo przegrody znikly i swieci i ci z nieba i ci z czyscca sa obok ! TAK ! To ze nie widac . Ale wiele osob mowi ze ,,czuje obecnosc'' tych ktorych bardzo kochali ! Tak bo miłość ŁĄCZY i pozawala odczuc ! Wszam TAM JEST TYLKO MIŁOŚĆ ! :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy