Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Po drugiej stronie !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:00, 27 Paź 2012    Temat postu:

O sposobie myślenia i widzenia

— Pytasz, czy się identyfikuję wciąż z tymi epitetami? No, jestem nadal Bartkiem — kim mam być? —jestem nim. Mam ten sam charakter, sposób rozumowania, myślenia, pamiętam wszystko (i to o wiele lepiej, możesz mi wierzyć), no po prostu nic się nagle nie zmieniło, bo nie mogło. Czy cię to zraża?


Widzimy tutaj ze na tamtym swiecie kazdy jest ta sama osoba . Nie jest jakas nowa osoba . To logiczne . Skoro Bóg stworzyl - lepiej nie mozna - stad osobowosc sie nie zmienia . I jak widac tam jest pamiec DOSKONAŁA !!! Wszystko pamietasz NIC NIE ZAPOMINASZ !!! :O))) Stad zreszta tak wazne aby nie czynic zla bo pomyslcie jak boli . A dobro jak raduje ! :O)))

— Nie, Bartku, ale trudno mi wyobrazić sobie twój obraz teraz.

— Czy mam się opisać? My się tu widzimy wzajemnie. Poznasz mnie od razu. Jestem sobą, tylko takim w najlepszej formie, tak jakbym się umył, uczesał, specjalnie czysto ubrał, był trzeźwy, zdrowy, wypoczęty. Tyś nigdy nie widziała mnie szczęśliwego — musisz sobie wyobrazić, ale z tym wszystkim, to jestem ja.


NIGDY NA ZIEMI NIE WIDZIMY LUDZI SZCZESLIWYCH !!! Dopiero tam !!! Tam dopiero widac szczescie a czlowiek jest nie inny a jakby UMYTY z brudu moralnego ... To wspaniale !!!

Tu się zmienia sposób widzenia i pojmowania. Nie patrzy się tylko oczyma — widzi się sobą; widzi, wyczuwa i rozumie — razem. Jeżeli jestem przy tobie, tak jak w tej chwili, to „widzę cię", wyczuwam twój nastrój, stan psychiczny, słyszę twoje myśli do mnie, a także czuję twoje zmęczenie, ale i spokój, to, że nie wątpisz teraz w moją obecność, że jesteś „nastawiona" życzliwie, że „rozmawiasz" ze mną swobodnie, bez napięcia, zdenerwowania czy podejrzliwości. „Widzę", że mnie rozumiesz...

Chcę ci też powiedzieć, że to, w co jesteś ubrana i jak jesteś uczesana, jest tak nieistotne, że nie widzę tego wyraźnie, ale za to czytam to, co piszę twoją ręką, a właściwie słuszniej będzie określić to jako „co piszemy razem". Trudno mi określić porę dnia, ale wnioskując z zapalonej lampy, jest wieczór.


Widzimy tutaj jak wielkie mozliwosci zyskuje czlowiek tam . Odbiera CALYM SOBA a tutaj tylko zmyslami i to prztepionymi !!! Wszystko wiesz ! Nie mozna nic przed toba ukryc oklamac ! Calkowita prawda ! :O))) Wyglad jest nieistotny jak widac . Zadne tam stroje !!!

— A kwiaty widzisz?

— Tak, bukiet kwiatów, bzy. Jeżeli ześrodkuję na nich uwagę, widzę je wyraźnie, i kolor, i kształt.

— A czy widzisz szczegóły?

— Gdyby to było potrzebne, to bym zobaczył dokładnie każdy szczegół w pokoju, ale po co? Tu ci nic nie zagraża. Co innego, kiedy jesteś wśród ludzi albo gdzieś wchodzisz; wtedy zwracam uwagę na wszystko.


Widzimy ze jak skupia uwage na czyms to widzi szczegol a jak nie chce NIE WIDZI . Widzi co chce ! Genialne ! Takich kamer nie ma ! Ale to jest niebo ! Dla Boga nie ma nic niemozliwego !!! Ale trudno sobie wyobrazic tak wolnosc ! Widziec co sie chce ! To oznacza zreszta ze moze widziec jak mikroskop . Ba ATOMY i mniejsze elementy bez zadnych przyrzadow !
TO JEST NIEBO ! :O)))

— Wygląda na to, że oglądanie naszego świata was męczy?

— To nie wymaga siły, wysiłku, to tylko akt woli: chcę to widzieć, i widzę; tak samo, jak stan psychiczny i stosunek ludzi do ciebie, bo to jest ważne. Tak się cieszę, że moja Matka podoba ci się. To ona umożliwiła mi wejście tu, wychowując mnie w miłości i szacunku dla spraw Polski. To szczęście zawdzięczam Matce. Ona mnie tu prowadzi.


To nie wysilek tylko akt woli ! Czyli chce lub nie chce . Chce widze - chce nie widze ! Dzieje sie to natychmiast !
I znow Polska ! I Matka ! To Ona go do nieba pociagnela ! Jedni drugich moga wciagnac . A milosc do Polski to wlasnie milosc . Wszak tam chodzi o miłość :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:58, 28 Paź 2012    Temat postu:

— Czy można ci zadać kilka pytań, takich nie bardzo istotnych? Chciałam cię zapytać, czyś ty siebie, swojego ciała po śmierci wcale już nie oglądał? Nie byłeś przy nim?

— Jakby ci to wyjaśnić? I byłem, i nie. Byłem z nim jak gdyby związany, ale go nie „oglądałem". Nie wiem, jak „wyglądałem po śmierci", po prostu wcale nie miałem ochoty tego zobaczyć. Wiedziałem, że to był wypadek. Wiesz, to jest tak: skoro jesteś, istniejesz nadal, no to co cię obchodzi, co kto robi z twoją suknią? Chyba, że komuś na tym zależy, mnie — nie. Ale wiedziałem, że wiozą „mnie" do mojego miasta, że wiele osób przeżywa pewien szok na wiadomość o tym wypadku. Czułem ich myśli, i twoje też, a ponieważ na ogół wszystkie były myślami o mnie jako o moim trupie, więc rozumiałem, że identyfikują mnie z moim ciałem. Wiesz, że śmiać się chce i płakać, takie to się wydaje śmieszne i naiwne po prostu, a jednocześnie nie ma możliwości sprostowania, człowiek jest bezradny. Z drugiej strony pamiętałem swoje reakcje na śmierć kolegów i teraz wiem, co oni czuli. W tym okresie, jeśli to tak można określić, byłem ze swymi bliskimi, przeżywałem radość spotkania, szczęście z poczucia swobody, wolności, wyzwolenia od nałogu.


>>>>

Zankomite ! Widzicie tutaj ze po smierci znikaja nalogi i uzaleznienia ... Jest sie WOLNYM :O))) Widzicie tutaj tez glupote ateizmu . Traktowanie ciala jako calego czlowieka . Umarl znaczy trup . Glupota . Ale nie mozna sprostowac z powodow oczywistych ...

Myślałaś parę razy o tym, czy tu nie mam ochoty na picie alkoholu? To by było jak kąpiel w szambo — trudno inaczej to określić — na to nikt nie ma ochoty.


Tutaj widzi się wszystko prawdziwie


— Tu zło jest złem, a dobro — dobrem; czuje się to, rozumie, wie natychmiast, bez sprawdzania, bez wątpliwości. Od początku, tutaj „widzi" się wszystko inaczej — prawdziwie. Tego nie trzeba się uczyć. W jednym momencie otwierają się jak gdyby oczy, zaczyna się widzieć prawdziwy obraz rzeczy, takich jakimi są w istocie. A także ludzi. I siebie — to jest straszne. Tak jak na biel nie możesz powiedzieć „czerń" i uwierzyć w to, tak i o sobie wiesz prawdę, i to całą. To, co wymykało się twojej uwadze, co wydawało się mało ważne, błahe, wszystkie „głupie" sztuczki, żeby zamydlić sumienie, usprawiedliwić się i wytłumaczyć, wszystkie „uniki" w życiu, każde zdarzenie, nawet najdrobniejsze, o ile zaważyło na twoim dalszym postępowaniu w sposób pozytywny lub nie — widzisz tu bardzo wyraziście i rozumiesz jego konsekwencje.


>>>>

Widzicie zatem ze tam nie mozna juz nic ,,zakręcić'' bo wszystko widac . Byloby to idiotyzmem . Czy ma jakikolwiek sens kombinowanie gdy wszyscy wszystko od radzu widza ? Glupota ! A tam jest madrosc . Zatem nie ma zakazu byc pijakiem w niebie . Ale nikt tego nie zrobi bo nikt dobrowonie nie wybierze zycia zanurzonego w szambie ( tak jest w piekle ) . A w niebie ZADNEGO przymusu nie ma :O)))

Posłuchaj, będę ci pomagał, o ile mi pozwolisz, aby cię to nie spotkało. Właśnie dlatego, że tak dużo zła i błędów zrobiłem sam, wiem tak dobrze, co jest błędem i jakie może mieć skutki. Ja cię nie chcę uczyć, nie pomyśl sobie tego. Chcę, żebyś przeskakiwała wszystko, na czym ja się potykałem — żeby ci oszczędzić wstydu, tylko dlatego.

— Bartku, jeżeli w tym mi pomożesz, staniesz się moim prawdziwym przyjacielem, nie tylko w naszej pracy, ale „przyjacielem w drodze", to jest moim osobistym.

— Rozumiem to. Kto jest tak „poobijany" (przez życie), jak ja nim jestem, chciałby stać na drodze z latarnią, z sygnałem świetlnym, z syreną — i ostrzegać innych.


>>>>>

I tu dochodzimy do pomocy ludzi z tamtej strony . Do świętych Obcowania . Oni chca pomagac . Chocby po to aby nie powtarzac tych samych bledow co oni i nie cierpiec strasznego wstydu . Tam jest tylko przyazn i pomoc :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:39, 30 Paź 2012    Temat postu:

O przyrodzie —ja to wszystko „widzę"

25 V 1968 r. Mówi Bartek.

— Zawsze kiedy zechcesz, będę. To jest nie tylko możliwe, ale zupełnie pewne; przecież choć tyle możemy dla ciebie zrobić, żeby być, kiedy ty masz czas na rozmowę.


Jakie to proste ! ZAWSZE KIEDY CHCEMY ONI SA ! TO PEWNE ! PEWNE ! :O)))

Pomyślałam, że szkoda, że Bartek nie widzi tego wszystkiego, co ja. Byłam w parku poniemieckiego pałacyku myśliwskiego. Park przechodził w las. Kiedy wzięłam pióro do ręki, Bartek powiedział:

— Słyszę cię. Chciałbym, żebyś wiedziała, że ja to wszystko „widzę", „czuję" — dlatego nie mogę żałować, że straciłem, bo nic nie straciłem, a tylko zyskałem (nie mówię o najważniejszych sprawach, ale o tym, o co mnie pytałaś). Nie tylko wiem, że jest wiatr, ale odczuwam jego zapach i nasilenie, widzę niebo i chmury na nim, czuję ciepło słońca, widzę nawet tę owcę pod świerkami. Dla mnie też liście są liśćmi, a drzewa drzewami. To są resztki szpaleru, prawda? Powiem ci, co to za drzewa — chyba graby, prawda? Wiesz, tego, czego „w życiu" nie wiedziałem, i tu nie wiem, ale mogę zawsze dowiedzieć się (chodzi o nazwę przyrodniczą), ale myślę, że to są jednak graby. Jestem tu z tobą, boś mnie zapraszała, a i bez tego też byłbym, ale nie narzucając ci się.


W zyciu nie wiedzial co to graby ALE TERAZ JUZ WIE :O))) Wszak w niebie mnostwo biologow :O))) A przeciez Bóg moze powiedziec w razie czego co to za drzewo ! A polaczenie jest NATYCHMIASTOWE ! Internet to prymityw . Ale widzicie tutaj ze internet JEST OBRAZEM ! Tak obrazem polaczenia WSZYSTKICH ZE WSZYSTKIMI W NIEBIE ! Zatem tam ludzie sie DALEJ UCZA ! Jak ktos na ziemi byl prosty i analfabeta TO NIE ZNACZY ZE I TAM BEDZIE :O))) Dlatego glupota jest mowic ze ktos ,,nie dokonczyl'' i umarla . Albo ,,nie zdazyl zwiedzic swiata i umarl '' . DOPIERO TERAZ POZWIEDZA :O)))

Wiesz, nie jest łatwo zdefiniować, jak albo czym „odczuwamy" czy „widzimy". Nie zmysłami cielesnymi, bo ciało moje w tej chwili rozkłada się na Cmentarzu Wojskowym (Bartek został tam pochowany jako Kawaler Krzyża Virtuti Militari).

— Cieszę się, że tam leżysz.


I znow Polska ! On jest bohaterem i jako zolnierz pochowany byl na Cmentarzu Wojskowym !

— Zawsze marzyłem, aby tam „leżeć", ale to się nie da.

— Jak to?

— Tam nikt nie „leży" — tylko „ubrania", powłoki, taki „zbiór pamiątek" po nas. Przychodzimy tam spotkać się z wami (kiedy przychodzicie „na groby"), ale o wiele przyjemniej jest na przykład tu. Jeżeli chcesz, to dowiem się dokładnie i wtedy ci podam. Mogę tylko od siebie dodać, że tu się widzi i odczuwa szerzej, więcej, wyraźniej jak gdyby rozróżniając każdą rzecz (obiekt). Więcej jest radości odbierania.


:O)))) Jak widzicie cmentarze to muzea ! TAM NIKT NIE LEZY ! A oni wola sie spotykac z wami w domu w parku . Wszedzie moga :O))) Nie trzeba ,,odwiedzac ich na cmentarzach''...

Mówiliśmy o poległych przyjaciołach Bartka...

— Oni wszyscy tu są. Nawet nie wiesz, jak wysoko „ceniona" jest śmierć za ideę, o ile nią była w rzeczywistości. Ta była. Oni wszyscy bili się za wolność kraju, a nie o stanowiska, karierę czy inne korzyści osobiste.


Smierc za idee ! Za prawdziwa . A wiec nie za ,,stalinu ,hitleru czy komunu''... To nie sa rzeczywiste idee ... ZA POLSKĘ ! NAWET NIE WIECIE JAK CENNA JEST ŚMIERĆ ZA POLSKĘ ! Zwlaszcza w tej epoce kasy i kariery ... Nagroda w niebie jest niewyobrazalna . DLA TYLU POKOLEŃ ! Wojownicy Mieszka I spotykaja sie z Powstańcami Warszawskimi . I wszyscy po kolei czy Grunwald czy Wiedeń czy cala historia Polski . Oni wszyscy tam są !!! :O))))

Wojciech Kossak - Wizja żołnierska.
Bardzo piekny obraz . Przedstawia wizje jaka maja zolnierze przedwojenni . Wtedy byli to zolnierze na sluzbie . Dla nich przed wojna to nie bylo przed wojna tylko teraz . I artysta przedstawia ich gdy patrza na Wojsko Polskie z przeszlosci . Dzis i oni sa z tamtymi ! I sa czescia tej ,,wizji'' ... Bardzo uduchowiony obraz i jakze trafny ! Pokazujacy tysiclecia historii i kolejne pokolenia ! :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:31, 30 Paź 2012    Temat postu:

— Cieszę się, że czytasz te wspomnienia i notatki. To było „osobiste", inaczej nie umiem, chociaż starałem się możliwie mało „odkrywać". Ty bardzo wychwytujesz to. Tak, wiem, że rozumiesz mnie, ale też nie wiem, na czym to polega. Dlaczego mnie rozumiesz?

— Nie wiem. A ty skąd o tym wiesz?

— Wiem, boś sama o tym myślała. Słyszałem.

— Myślałam o tym, że gdybym cię lepiej rozumiała „w życiu", może mogłabym więcej ci pomóc.

— Nic by się nie dało zrobić. Wiem teraz, że ci ręce opadały po prostu po rozmowach ze mną. Widzisz, byłem już zbyt zmęczony, wewnętrznie. Nie byłbym zdolny do przyjęcia tego, o czym całe lata marzyłem. Tak, wiem, nie tylko marzyłem, ale piłem, staczałem się coraz niżej. Nie można z rynsztoku iść służyć Polsce. Trzeba wybierać. Ja wybierałem źle, zawsze źle, przez wiele lat. To robi swoje, człowiek jest już niegodny.


>>>>

Jkaze madre slowa !~Nie mozna zyjac w rynsztoku sluzyc Polsce . Nie mozna zadnemu dobru sluzyc w takim stanie ...

— Przestań się ciągle oskarżać.

— Widzisz, to nie jest ekshibicjonizm, to jest prawda. Mówię ci o tym, bo tak jest. Nie proszę cię o „pocieszanie", bo za swoje winy płaci się samemu i żadne „pociechy" tu nie pomogą; tyś mi dała szansę odrobienia, spłaty długów, a to jest więcej niż wszystkie pociechy razem wzięte.

Wiesz, cieszę się na moment twojego przyjścia — tu. Tak bym chciał cię w nasze życie wprowadzić, widzieć twoje zdumienie i zachwyt.


Tam sie pragnie aby inni doswiadczyli tego dobra bycia tam !

— Może nigdy do was nie przyjdę?

— Nie myślisz tego poważnie. Jak byśmy mogli dopuścić, żebyś po tym, co dla nas robisz, nie znalazła się z nami? To by musiała być z twojej strony świadoma zła wola, nienawiść, zdrada. Nie wyobrażam sobie tego.

— Mogę robić źle „niechcący".

— „Podświadomie" i „niechcący" nigdy Boga nie zdradzisz ani Polski — tego trzeba chcieć! Nawet o tym nie myśl, to absurdalne.


I znowu Polska ! Takie pokolenie !

— Może nie wykonam tego, co powinnam?

— Też nie. Nikt od ciebie nie żąda więcej, niż możesz zrobić. Przecież wiemy, że masz mało sił, ale wiem, że my ci dopomożemy, że będziesz silniejsza w przyszłości. To atmosfera ogólna tak bardzo wszystkich przytłacza.


,,Atmosfera ogolna'' czyli ohyda w jakiej zyjemy . Bagno grzechu ktore wytworzyli ludzie ! Niestety tak wyglada ziemia ... Przytlacza brudem...


W królestwie miłości

26 V 1968 r. Mówi Matka.

— Cieszymy się bardzo z matką Bartka i jego bratem z waszego szybkiego zżywania się. Ty nie wiesz, dlaczego go tak dobrze rozumiesz, a on tak samo. Pytał nas o to po wczorajszej rozmowie z tobą. A to takie proste: macie razem współpracować, bo tak On sobie życzy. On wam chciał dać to szczęście, ten niezwykły dar, z którego tak mało zdajesz sobie sprawę. On was widział w tej pracy, zanim urodziliście się; znał was i rozumiał oboje. Każde z was uzupełnia cechy drugiego, ale jednocześnie macie dużo cech wspólnych, podobieństwo psychiki, braterstwo jak gdyby — bez niego nic by z waszej współpracy nie wyszło. Bartek dał do niej bardzo duży wkład cierpienia, pragnienia służenia, działania. Ty też, ale inaczej — cierpieniem czekania, odrzucenia, niepotrzebności; wiem to teraz i rozumiem, jak było dla ciebie ciężkie (do tego stopnia, że pomimo półtora roku naszej pracy jeszcze się od niego nie uwolniłaś). Teraz jednak rozumiesz, czym jest ta współpraca i chętnie „przygarniasz" ludzi (z obu światów).


Tak to powinno wygladac ! Wspolpraca nieba i ziemi dla dobra wszystkich dusz . Problem jest w tym ze ludzie zyja bez myslnie . Bez pojecia ze jest niebo ze tam czekaja . Mimo ze przeciez Kościół naucza . A przeciez taka wspolpraca to wielka radosc i samo dobro ! :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:32, 31 Paź 2012    Temat postu:

Moja malutka. Trzeba było do tej wspólnej pracy takich cech, jakie wy macie lub wyrobiliście w sobie: fantazji, wyobraźni, a nawet tego zamiłowania do „przygody", niespodzianki. I ja to mam, inaczej też trudno byłoby nam zrozumieć się. Widzisz, jeszcze ci brak radości życia, tej „dziecięcości", która jest w tobie ukryta, ale kiedy czasy się zmienią, i ona się wyzwoli. Wasza praca musi być radością, szczęściem. Pomyśl, pokonanie takiej „zapory" — współpraca tych, co wiedzą, rozumieją i kochają, z tymi, co kochają i mogą działać w materii, a tylko często się gubią; dla Bartka ponad wyobrażenie wspaniała, fascynująca, tak jak wszystko „w życiu" było potworniejsze, brudniejsze, niż mógł to sobie wyobrazić. Ale czy inaczej doceniłby tę pracę, to szczęście? On jest tu tak niedawno, tak bardzo jeszcze związany z wami. Zna sytuację, ludzi, fakty, wszystkie realia, tak że będzie ci ogromną i rzeczywistą pomocą w życiu.

Widzimy tyutaj ze wszelkie cechy charakteru nie sa przypadkiem . SA POTRZEBNE !!! Jak lekkie staje sie zycie z Bogiem !!! Nawet wsrod Hitlerow i Stalinow !
Widzimy tez jakim szczesciem dla Bartak bylo znalezienie sie tam gdy w zyciu spotkala go podlosc w tym oczywiscie komunistyczna i ubecka !
A tam odkryl INNY SWIAT ! WSPANIALY !:O))))

Cieszymy się, patrząc na was; ja specjalnie, gdyż od twojej dobrej woli wiele zależało. Bartek „w życiu" już nie był zdolny do zrozumienia cię ani zaskarbienia sobie twego zaufania. Był więc teraz zdany tylko na ciebie, a to, żeś tak natychmiast i z całego serca pospieszyła mu z pomocą, dało mu tę szansę pracy, ale i zaskarbiło całą jego wdzięczność; tak że w pierwszej „fazie" waszej pracy tyś „odrobiła" jego niedociągnięcia. Jestem dumna z ciebie, żeś to zrozumiała i chciała — to są trwałe fundamenty przyjaźni. Bartek nadal nie rozumie, dlaczego jesteś taka dla niego. Powoli zrozumie.

Widzimy tutaj jak osoba Wykazujac CIERPLIWOSC I NIE ZRAZAJAC SIE moze pomoc drugiej strasznie doswiadczonej czy zniszczonej !!! Pomoc DUCHOWO ! Pomoc w formie masz kase to najprymitywniejsza forma !!!

Chrystus podzielił się z nami możnością ofiary

Widzisz, tak jest w naszym królestwie, w królestwie miłości. Bierzemy z Niego przykład. Chrystus, nasz Pan, Brat, Zbawca i Ojciec, nasz najbliższy Przyjaciel miał moc osłonięcia nas wszystkich — odkupienia — ale i nam dał te możliwości. Podzielił się z nami swoją najcudowniejszą bronią — możnością ofiary. Ty rozumiesz, że można za kogoś ofiarować życie, ale nie wiesz, że można wszystko — można odrobić, naprawić, odcierpieć, przejąć na siebie to, czego ktoś inny dźwigać już nie miał sił. Na „ziemi" nie tylko jedni na drugich ciężary zrzucają, również można je z innych zdjąć.


Tak ! Jakie to madre ! Gdy inni zrzucaja na drugich ciezar mozna tez pomoc i wziac ciezar drugiego . Czym wlasciwie jest pomoc ? FORMA CIERPIENIA . Nie robie czegosc bo chce dla siebie tylko dla innego BO ON POTRZEBUJE . Czyli mecze sie z czyms co mi osobiscie nie jest potrzebne !!!

„Nie ma większej miłości, jak oddać życie za przyjaciół swoich" — i to dzieje się ciągle. Wiesz, że matka Bartka okupiła jego „uratowanie" ostateczne, a brat — nie raz —jego życie; ale dlatego też są tutaj wszyscy razem. Nie tylko dlatego, ale każda miłość większa niż miłość siebie podnosi i zbliża człowieka do Boga. Wiesz, że królestwo Jego miłości obejmuje i was i nas — wszystkich, którzy kochamy Go, tu i u was na ziemi. Tylko wy kochacie go często przez zasłony, a my wprost. Mówiłam ci, że i „zasłony" dał nam On — z miłości, aby wam — w materii łatwiej było pokochać Jego — niematerialnego. Najbliższą Mu „zasłoną" jesteście wy sami, dlatego ilekroć ktoś z was osłania — sobą, podnosi ciężar drugiego człowieka, zbliża się sam i zbliża tego drugiego ku Jezusowi. „Jedni drugich ciężary noście" — to jest to!

Widzimy tutaj jak to ,,działa'' . I czym jest milosc . Tu zaslonieta TAM BEZPOSREDNIA ! :O)))

Cieszę się, żeś zrozumiała, jaki ciężar dźwigał Bartek, że cię to nie odrzuciło od niego, a przeciwnie, tak bardzo zaczęłaś mu pomagać. Tak trzeba. Widzisz, „ciężary" pozostają na ziemi, ale wstyd z ugięcia się pod nimi trwa nadal. Bartek nie wie, nie rozumie tego, że ciężar, który dźwigał był ponad jego siły. Nie rozumie, bo nie wie ile, a właściwie jak mało miał już sił. Gdyby mu inni nie dorzucali, a pomogli, mógłby się podnieść. Widzisz, Bartek nie znalazł Szymona Cyrenejczyka, nie spotkał w życiu bliźniego (poza matką, która niosła wszystko, co mogła, ale nie była w stanie zdjąć wszystkiego). Dlatego dla Bartka miłosierdzie Jezusa było czymś „nie do zniesienia", czymś za wielkim, za dobrym! A przecież takiego właśnie potrzebował po życiu, w którym nie było dla niego nawet najmniejszego. Chrystus Go znał i rozumiał. Wynagradza mu brak miłości, brak miłosierdzia, brak, jaki Bartkowi „okazywali" jego „bliźni" — takie same dzieci Boże, ci, na których Jezus liczył (byli przecież nawet chrześcijanami). Jeśli człowiek bliźniemu (którego głód zna) nie daje chleba, to daje mu nie „nic", lecz kamień.

Tak . Jedni drugich niszcza . Koszmar . Ale to fakt ... Ilu takich zostalo zniszczonych przez ,,bliznich''... Ale na tym sie nie konczy ! Jest Bóg ! Jezus ! On ich podnosi po smierci ! On jest Miłością NIESKOŃCZONĄ :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:25, 31 Paź 2012    Temat postu:

Widzisz, Bóg uzupełnia ze swego nieskończonego miłosierdzia głód dobra, jeżeli spotkało to w życiu któreś z Jego dzieci (zawsze z winy innych). Bartek był „zagłodzony" tak, że nie czuł już tego potwornego głodu, potrzeby miłości, dobroci i miłosierdzia. Był „skamieniały". Ale już taje...

Wstarzasajace ... Czlowiek zniszczony tak ze nie czul potrzeby milosci ! Oczywiscie to chce zrobic diabel z kazdym . Przy pomocy opetanych ...
Ale Bóg tam NAPRAWIA ! A mowic dokladnie . Czlowiek chce aby Bóg mu pomogl sie naprawic :O)) A Bóg POMAGA ! To oczywiste ;O)))

Teraz wiem, że poznałaś go na tyle w życiu, aby móc chcieć z nim współpracować teraz. Na pomoc tam było już za późno, o całe lata! Chodziło o ratunek ostateczny, bo to się już ważyło. Bartek był obezwładniony, związany, omotany, ale ponieważ była w nim nadal wielka żywa miłość, gotowość w każdej chwili do nowej ofiary, ponieważ kochali go tu i za niego oddali Bogu życie i zdrowie, cierpienia i śmierć i ponieważ Bóg jest Miłością, kocha nas bezgranicznie i rozumie do dna —jest tutaj! Jest kochany, otoczony bliskimi i otrzymał możność takiej pracy. Właśnie dlatego.

Tak wzruszajace ze nie trzeba komentowac . Tam jest sama Miłość ! :O)))
Jak widzicie tu sama nedza tam SAME BOGACTWO !

Mówi Bartek.

— Witaj, mówi Bartek. Naprawdę chcesz ze mną mówić? Wiesz, nie przypuszczałem, że tak będzie. Tu spotykają mnie same radości, teraz, gdy ja już wiem, że na nic nie zasłużyłem sobie. Pomyśl, gdybym „w życiu" spotkał choć setną, tysiączną, stutysiączną część tego szczęścia — byłbym innym człowiekiem, inaczej bym żył. Wiesz, że jedynie nadzieja na „odpracowanie", zasłużenie sobie, wysłużenie „zatarcia win" sprawia, że nie jestem zrozpaczony niemożnością odwzajemnienia tej miłości, z którą się spotkałem, która mnie objęła, otoczyła, w której żyję.


Tutaj czlowiek nie ma pojecia o milosci ! Ludzie nie okazuja . Stad trafic tam to szok ! ZE TAK MOZNA ZYC ! A przeciez i tutaj tak by mozna . Ale ludzie co robia ? Pieklo na ziemi . Milosc moze ZMIENIC LUDZI I ZAWROCIC ZE ZLEJ DROGI ! Mowi to swiadek !

Śmierci nie ma!

11—17 VII 1968 r. Mówi Bartek.

— Żebyś ty wiedziała, jak ja się wstydzę swojego postępowania w życiu, jak ciężko mi z tym. Ile bym dał, aby móc cofnąć to, co robiłem.

— Czy nawet za cenę powtórzenia życia?

— Tak, nawet za cenę przeżycia tych wszystkich rzeczy po raz drugi, a nic gorszego już by być nie mogło. Ale tu być czystym, z podniesioną głową móc ludziom patrzeć w oczy. Tu jest życie i tu jest wieczność, a tamto tak bardzo krótko trwało...


Tu jest krotko - tam jest zycie !!! I dopiero jest wstyd niewyobrazalny za zmarnowanie zycia . A to mowi POWSTANIEC WARSZAWSKI nie jakis ,,zwykly alkoholik'' ktory oprocz picia nic w zyciu nie zdzialal !!! To co dopiero tacy !!! To jest czysciec ! Nikt tam was nie potepia . To wy sami brzydzicie sie soba . Stad tak boli ! Ale jest to jednak szansa na oczyszczenie ! I tego nie da sie docenic . Takim jest dobrem bo mnosto jest brudnych a mimo to maja szanse ! Miłosierdzie Boga ! :O)))

Mogę pomagać

— Wiesz, że „leżałem", jeżeli chodzi o picie. Tu przegrałem w pełni, a zacząłem przegrywać w konsekwencji i na innych frontach. Nie wiem, co mógłbym zrobić, gdybym dalej żył, ale nic dobrego. Już bym nie naprawił win, bo sił na to nie wystarczyłoby mi. Najlepiej nie robić zła, ale jeśli już się zrobiło, to naprawiać od razu, bo można nie zdążyć. (...)


Najlepiej nie czynic zla . Coz prostszego ! I naprawaic od razu w miare moznaosci . Albo prosic Boga aby on naprawil . Bo prawde mowiac coz my mozemy naprawic ? Tylko materialne szkody . Jak naprawic dusze ? Tylko Bóg potrafi . On takze bierze NA SIEBIE NPRAWĘ NASZYCH GRZECHÓW I ICH SKUTKÓW > Coż może byc radosniejszego :O))) Z Bogiem naprawde nie ma zadnych zmartwien :O)))



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 20:04, 05 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:27, 02 Lis 2012    Temat postu:

Tak, wygrałem walkę o szacunek dla siebie w czasie więzienia, w najcięższym okresie życia. Najgorszy — był po śmierci mojej Matki. Wtedy zrozumiałem, że wszyscy inni zawsze będą mi obcy. Nie znają mnie lub nie szanują i nie chcą pomóc.

Widzicie tutaj co to znaczy matka ! Tak Bóg juz stworzyl . Nikt nie bedzie juz tak bliski czlowiekowi ... No chyba ze ktos trafi na swietego to nawet moze byc lepszy niz wlasna matka bo Bóg go wspiera . Tylko ilu jest swietych !!! ???

Jeszcze wygrałem sprawę zawodu. Jednak komponowałem, grano mnie... Jednak walczyłem o wiele spraw: o honor kolegów, o pamięć o nich i ich czynach, o sprawiedliwy osąd. Pomagałem też tam, gdzie mogłem.

Wyjasnia sie tutaj kim jet . ARTYSTA KOMPOZYTROREM MUZYKI !!! I tutaj widzicie jak takie osoby sie przejmuja tym czy graj ich utwory ! Jak nie graja to depresja bo jestem ,,niepotrzebny''... Tymczasem nic bledniejszego ! Po pierwsze im wybitniejsza muzyka TYM MNIEJ ODBIORCOW . Lud jest na poziomu lubudubu lupucupu . I nie ma co miec pretensji ... ALE JEST BÓG ! Ja i Bóg to ZAWSZE WIĘKSZOŚĆ . Dlatego nalezy komponowac dla siebie i dla Boga . Niewazne czy was beda sluchac . TO JEST SPOSOB ROZWOJU DUSZY !!! WASZEJ !!!

Druga sprawa to pamiec o ,,kolegach'' czyli AK . Tutaj widzimy jak bardzo byly bolesne obelgi UBecko komunistyczne o AK czy ,,zaplutych karlach reakcji'' ... To bolalo . Niewielu potrafi sobie wytlumaczyc ze nic mnie nie obchodza brednie swoloczy ...

Wiesz, dlaczego ci to mówię? Tak, pragnę, abyś mnie rozumiała, ale też i dlatego, że w tym, o co walczyłem, mogę pomagać innym. Tak że zawsze możesz liczyć na moją pomoc, skuteczną w takich sprawach.

Słyszę każdą twoją myśl o mnie. Cieszę się, że jesteś dumna ze mnie (w okresie wojny). Naprawdę, z tego okresu nie dowiesz się nigdy o żadnych „świństwach" z mojej strony. Ja naprawdę służyłem z całych sił i serca.


Widzimy tutaj ze tam chca pomagac . I SLYSZA KAZDA MYSL O NICH ! Tak . To co myslicie o nich w ten sposob jakbyscie do nich mowili TO DOCIERA ! Tam NIC JUZ NIE PRZESZKADZA ! Ani odleglosc ani slaby glos czy sluch . TO SWIAT DUCHA !

Żebyś wiedziała, co to jest za szczęście, kiedy się nagle spotyka twarzą w twarz tych, którzy byli „odliczeni na straty", wykreśleni jako „straceni dla nas na zawsze". A tu nagle okazuje się, że żadnych strat nie ma, że ludzie nie giną, nie przepadają, że są żywi, tacy sami, serdeczni, życzliwi, koleżeńscy, że wreszcie x razy już ci pomogli w życiu i ty dopiero teraz widzisz, że nie zapomnieli cię — przeciwnie, czekają, są bardziej bliscy nawet niż byli.

Wspaniale ! Mlodziez ,,wyginela'' w Powstaniu . Nie ma ich . Pustka . A przechodzi tam I NIKT NIE ZGINAL WSZYSCY SA ! :O))) Widzimy jak prozne sa nadzieje zlych ze mordem kogos usuna ! NIC IM NIE ZROBIA TYLKO SOBIE ! Z Bogiem naprawde nie ma zmartwien :O)))

Natychmiastowa pomoc

— Chciałaś wiedzieć, w czym mi pomogłaś najbardziej, kiedy mówiłem, że „udzieliłaś mi natychmiastowej pomocy". Przede wszystkim tym, że podtrzymałaś kontakt, że wiedziałaś, że jestem, żyję i potrzebuję pomocy. Prosiłaś za mnie, tłumaczyłaś mnie; to jest modlitwa, ale to jest też wstawiennictwem, braterską „protekcją" jak gdyby. Dla nas to jest poczucie łączności. Nie czujemy się wtedy tacy „wydarci z muszli" i odrzuceni gdzieś na bok.

Gdy ty tu przyjdziesz, sama zrozumiesz, jak to się „odczuwa". Pomimo miłości i bliskich wszystko jest przerażające, obce, inne. Mam nadzieję, że dla ciebie takim nie będzie, ale jeżeli się nic nie wie albo ma bardzo mętne wyobrażenia, jak ja, i do tego mylne — jest to niesamowity szok. Ciągle ci się wydaje, że to sen, że to nie może być prawda. Masz wrażenie, że za chwilę obudzisz się i wrócisz znów, a ziemia wydaje ci się czymś w rodzaju nory, gdzie człowiek chciałby się zaryć wraz ze swymi winami, żeby go nikt nie oglądał w świetle dziennym.


Ziemia z perspektywy tam jest ohdna . NORA . Ze wzgledu na ludzkie zlo . Zreszta wystarczy posluchac wiadomosci . Ohyda ! Tam niemal sie boja ze moga tu wrocic ! A ludzie kurczowo trzymaja sie tutaj . Glupota ..
Poza tym szokiem jest nale tam isc . Dlatego tak jest wazne aby nie umierac jako ,,ateista'' tylko przygotowac sie . Co nie oznacza strasznych mąk a tylko swiadomosc ZE TAM DOPIERO JEST ZYCIE ! Kto ma swiadomosc nie jest zszokowany . Po prostu przechodzi latwo i plynnie ...

Widzim tez jak wazna jest modlitwa . ONA DZIALA . To nie symbol nie tradycja TYLKO POTĘŻNA SIŁA :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:38, 03 Lis 2012    Temat postu:

Nagość duchowa"

— Wiesz, co to jest „nagość duchowa"? Tak, przechodzimy tam. Wszystko, co na ziemi udawało nam się „zamazać", zapić, przesłonić — tu staje w całej prawdzie. Nie ma możności zakłamania się, wykręcenia i nie chce się tego. Ale jeżeli ogląda cię w takim stanie Ktoś, kto za ciebie zapłacił własnym życiem, obdarował,pomagał i chronił, kto ci wreszcie wszystko wybaczył i wyratował w ostatniej chwili od zagłady kto cię tak kocha, jak On nas — to jest tak straszliwy wstyd, poczucie nieodwracalności czynów, słów i myśli. Nie ma innego marzenia, jak tylko: „Żebym mógł teraz wrócić, mieć szansę odrobienia, naprawienia...", i wie się, że to jest już niemożliwe. To tak, jak wkroczenie do sali tronowej Władcy świata w obecności całego dworu w brudnych, cuchnących szmatach — ukryć się tego nie da (przy czym wszyscy wiemy, że dobrowolnie się te szmaty nałożyło — Oni wszyscy i ja sam). Tego się nie zapomina. Można się potem „myć" i „czyścić" (robię to teraz), ale pamięć takiego wejścia pozostaje.

Tak, gdyby On sam nie skrócił mi życia, wszedłbym jeszcze gorzej albo na zawsze drzwi byłyby przede mną zamknięte.


Tak . Tam sie nie da zakolowac i zachachmecic . I Bóg wybiera NAJLEPSZY moment przejscia ... :O))) On chce tylko waszego dobra .Wy kombinujac tylko sobie szkodzicie ...

— To nie jest możliwe! Przecież tyś kochał Polskę, walczyłeś aż do śmierci — sama to widziałam. Byłeś tak bardzo słaby i chory, a przecież nie ustępowałeś. To było bardzo piękne.

— Dziękuję ci. To samo mówiłaś mi wtedy, zaraz po wypadku. Ale, widzisz, ja naprawdę nie wykazywałem Polsce miłości. Jeżeli niszczyłem siebie — przez pijaństwo — stawałem się niezdolny do służenia Jej; sam odrzucałem służbę. Cóż z tego, że walczyłem o byt, o zawód, o możność życia w ogóle, jeżeli przekreślałem — pijąc — możność takiej pracy, jaką bym mógł mieć, możność wykazania swojej miłości.


Milosci . Tak . Zycie to milowanie !!! A walczac ,,o byt'' przekreslacie milosc na rzecz brutalnosci ... Niestety ... I widzimy znow patriotyzm ! Polska !

— A w czasie wojny?

— Nie wystarczy wykazać ją w młodości, przez kilka lat przy sprzyjających warunkach, które same cię „pchają" w walkę — gdy po prostu innej drogi nie było.

— To kształt miłości.

— „Kształtem miłości" jest całe życie, do końca. Śmierć powinna być „podkreśleniem rachunku", kropką, ostatnim zdaniem — wtedy jest dobrze. Dziękuję ci za twoje dobre myśli. Widzisz, trudno, żebym nie miał wcale dobrych cech. Tak, wierność i odwaga, ale i one zostały mi dane, wpojone przez tradycję, wychowanie — nie mogłem być inny. Cała bieda w tym, że tam, gdzie mogłem wybierać, „nawalałem" —jakże często.


Widzicie tutaj ze bhaterstwo bylo wtedy obowiazkiem . I bylo latwiejsze gdy ,,wszyscy walczyli''... Stad osoby nie wychowane patriotycznie nie beda karane za brak patriotyzmu . A u tych wychowanych nie jest az tak olbrzymia zasluga niz u tych niewychowanych . Poza tym gdy nie ma wyjscia bo wrog po prostu morduje to jest sie zmuszonym do walki ! LOGIKA !!! Najwieksza zasluga jest robienie tego dobra ktore wam jest obce czyli tego do ktorego was nie wychowywali. Albo to do ktorego nie zmuszaja was okolicznosci bo mozna zyc wygodnie i sie nie trudzic . Tu nagroda najawieksza . Bo to najtrudniejsze . I znow temat Polski !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:00, 05 Lis 2012    Temat postu:

Wiesz, staram się mówić poprawnie, ale czasem coś mi się wyrwie. Tu przecież sposób myślenia pozostaje ten sam — nie mogę mówić językiem Słowackiego, tylko swoim własnym. Owszem, pisałem lepiej, ale kiedy rozmawiam z tobą potocznym językiem, wpadam czasem w stare nawyki...

Jak to się stało, żeś ty mi w ogóle chciała pomagać po „wypadku"? Wybacz, że tak mówię, ale przecież to nie jest śmierć. Śmierci w ogóle dla nas nie ma!!!


Widzicie ze bledy jezykowe zostaja ale tam nadal mozna sie uczyc i mowic poprawnie w koncu :O))) I SMIERCI NIE MA ! NIE MA :O))))

Jak nas widzą

29 VI 1968 r. Mówi Bartek.

— Dziwisz się, że mówię inaczej niż „w życiu". Ale ja przecież żyłem jak ślepy. Widziałem skutki, ale nie rozumiałem przyczyn. Niczego nie widziałem całościowo, tylko wyrywki, dlatego wszystko wydawało się takie obłędne, nielogiczne, bezsensowne, okrutne i niesprawiedliwe. Lecz jeśli już widzę, ogarniam i pojmuję całość spraw ludzkich, prawa rządzące nami i ich konsekwencje, nie mogę — sama rozumiesz — udawać ślepca. Poza tym pragnę ci jak najdokładniej podać przebieg zdarzeń, a czyż mogę to zrobić bez nakreślenia ogólnego zarysu sensu podskórnego, prawdziwego znaczenia faktów...?

Tu „uczymy się" inaczej. To tak, jak gdyby niewidomy nagle przewidział. Całe życie słyszał o słońcu, ziemi, drzewach itp. Jeżeli je zobaczy i raz mu je nazwą, nie może pomylić drzewa ze słońcem. Już na zawsze wie, że słońce to słońce, rozumiesz? To samo jest z prawami Bożymi. Jeżeli poznasz je i widzisz ich działanie wstecz w dziejach ludzkości, a i wszechświata...


Ogromna nauka . Przejrzal na oczy . Nic nie pojmowal a po smierci nagle zobaczyl sens ! Dlatego warto studiowac Biblie ABY JUZ NA ZIEMI ZOBACZYC SENS . Wtedy latwiej zyc ! :O)))

— Czy wszystko możecie zrozumieć?

—To jest bogactwo! Na poznanie go trzeba chyba wieczności. To jest taka wspaniałość, która przekracza naszą zdolność objęcia jej, ale cieszę się na myśl, że będę ci mógł część objaśnić, wprowadzić, wskazać — o ile pozwolisz?


TO WSPANIALE ! Teraz juz wiem skad ja to wszystko wiem ! Od nich :O)))

— Czuję twoją radość.

— Tak, to jest po prostu dziecinna radość, szczęście ze znalezienia się w naszym świecie, szczęście z dzielenia się nim (naszym Bożym, duchowym światem)...

Wracam do sedna — tu już nie możesz patrzeć inaczej, jak poprzez porównanie faktów z prawami Bożymi. Widzisz od razu wszelkie odchylenia i błędy (tak jak błąd w rachunku, gdy porównujesz np. z tabliczką mnożenia).


Tak ! Tam juz nikt nie bedzie popelnial bledow bo po co ? Wszystko widac . A NIE MA ZAKAZU !!! :O)) Tylko nie ma glupich . Po co swiadomie sie mylic ...

Pomoc

— Chciałbym ci powiedzieć, że nie stałem się nagle „pobożny". Tu trudno mówić o dewocji. Tu zna się całą wielkość miłości Boga do nas i samemu jest się jej „chodzącym dowodem". Każde zbliżenie do Niego jest szczęściem. On je nam daje — jest nim. Dlatego tak ci jesteśmy wdzięczni za zapraszanie nas do współuczestniczenia w twoich spotkaniach z Jezusem Chrystusem, Panem naszym (chodzi o Komunię św.).

I ty kiedyś zrozumiesz znaczenie Komunii i Mszy świętej, ale wierz mi — to jest spotkanie z Nim, z miłością, szczęściem, łaską. Wiesz, nie chciałbym ci zrobić przykrości, ale ty nie wykorzystujesz tych Spotkań. Wtedy można prosić o wszystko, wypraszać, przedstawiać, interweniować, bronić... On tego pragnie. On czeka na takie prośby.


Tam widac . Tam sie rozumie . Modlitwa Komunia Msza to nie jest ,,strata czasu'' , ,,nuda'' . TO DZIALA . Duchowo wiec nie widac zadnych ,,impulsow'' ,,pradow'' itp . Ale widzisz jak ci znikaja problemy gdy sie modlisz idziesz do Komunii czy na Msze . Bóg je rozwiazuje :O))) Bóg tylko daje ! Ma mnostwo darow ! :O)))



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 20:01, 05 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:01, 06 Lis 2012    Temat postu:

Czy pozwolisz, że i my będziemy wtedy prosili — tyle mamy próśb — w twoim imieniu, dobrze?

— Tak, ale przypominajcie mi o potrzebach ludzkich.

— Dobrze, będziemy i to robić. Wspólnie, razem, ty w naszym, a my w twoim imieniu.

— Czy tak można?

— Wszystko można, co płynie z miłości braterskiej. Tak nawet trzeba.


Tak wyglada wspoldzialanie nas z nimi . Jakie to piekne :O)))

20 VII 1968 r. do Bartka.

— Jak ci mogę pomóc?

— Możesz mi pomóc najbardziej, gdy będę mógł uczestniczyć w twoich spotkaniach z Bogiem. I nie tylko ja: zapraszaj, kogo tylko się da. My wszyscy tacy jesteśmy ci wdzięczni za umożliwienie nam takiej sposobności proszenia i bycia w Jego obecności.


Czyli mozna zapraszac na Mszę zmarlych . ta na ktorej jestescie . Ich to cieszy .

— Czy Chrystus Pan tym się nie zdziwi?

— Nie, On się nie dziwi, On się tym cieszy. Przecież On nas kocha tak, jak i ciebie, a ponadto uszczęśliwia Go, gdy my się wzajemnie traktujemy z braterską miłością i troską. Przecież to jest Jego pragnienie, abyśmy byli sobie braćmi. Więc proś w naszym imieniu, dobrze?

— Przyjacielem trzeba umieć być. To kosztuje. W przyjaźni daje się i dzieli, i przyjmuje przyjaciela z całym bagażem jego przeszłości (tak jak i w małżeństwie).


Znakomite slowa . Malzenstwo to jak przyjazn . Bo milosc to jest to co nazywacie przyjaznia . A to co nazywacie miloscia to tylko reakcje plynow organicznych i hormonow . Czyli ,,uczucie zakochania''... Wszak bezdomny nie wywoluje w nas zakochania a pomagajc mu milujemy go ...

25 VIII 1968 r. Mówi Bartek.

— Tak ciężko jest nam patrzeć stąd, jak wy się tam borykacie. Jaka straszna atmosfera jest teraz na ziemi; wszędzie, i w Polsce też. Ogólnie mówiąc jesteście pogrążeni w nienawiści, wzajemnych złośliwościach i mściwości. Jedni mszczą się na drugich za swoje nieszczęścia, a te rosną stale. (...)


Takie sa realia tu . Ohyda kloaka syf . Wystarczy zreszta spojrzec na ,,media''...

— Czy ja lub inni nie „denerwują" was?

— My was widzimy inaczej, tak jak gdyby bez „naleciałości" — takich, jakimi jesteście naprawdę. Ta reszta, to jak ubranie: w czymkolwiek akurat jesteś, pozostajesz sobą. Jedno może mi się bardziej podobać niż inne (to twoje stany wewnętrzne, nastroje, ale te duchowe), ale to zawsze jesteś ty...

Ja cię rozumiem rzeczywiście — taką, jaką jesteś. I właśnie taka ty okazałaś mi pomoc i serce. Gdybyś była inną, nie byłabyś sobą i może reagowałabyś inaczej. Ja taką cię cenię, jaką jesteś. Nic mnie nie może drażnić...


Tam widac czlowieka wyraznie i nikogo nie oszukacie . Nikogo nie zwiedziecie . Tam widac prawde o kazdym . Widac co wynika ze zmeczenia nastroju ( ktos moze byc agresywny ) inny moze ukrywac prawde pod pozorem dobrych slow a co wynika z wnetrza duszy . Widac prawde ABSOLUTNA . Dla wielu prawda jest straszna stad chodzi o to aby nie miec brudnego sumienia ... Ale oczywiscie tylko prawda ma sens i na tym polega niebo ze tam jest tylko prawda :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:19, 07 Lis 2012    Temat postu:

27 VIII 1968 r.

— Nikt z nas „w życiu" nie otrzymał tyle dobroci, ile jej potrzebował, aby się w pełni rozwinąć — z winy innych ludzi. Teraz ty i inni musicie stale pamiętać o tym, żeby te braki zmniejszać, a nie powiększać. A my, jak sama widzisz, staramy się „odrobić" nasze zaniedbania. Teraz, kiedy już mamy „z głowy" te wszystkie błahe sprawy, które wam zajmują z konieczności lwią część czasu, możemy poświęcić całą uwagę sprawom poważnym, takim jak pomoc wam. (...)


Wszyscy jestesmy kalekami . I niedorozwinietymi . Taka jest prawda !!!

Nie wyobrażasz sobie, jak wygląda ziemia od nas. Żyjecie po prostu w zatrutej atmosferze. Cierpicie i dusicie się nie wiedząc o tym, ale ona osłabia, paraliżuje; u ciebie wywołuje to, co ty nazywasz ciągłym zmęczeniem. W takich warunkach każde dobre słowo, każdy uśmiech, chęć pomocy, najmniejszy wysiłek celem przełamania tej niechęci, wrogości wzajemnej, pogardy i chamstwa ogólnie mówiąc — już jest zwycięstwem. Możesz mi wierzyć, że to się liczy. (...)

Po prostu ziemia to kloaka stworzona przez grzechu ludzi . Dlatego liczy sie kazde dobro uczynione . Nawet najmniejsze !

Chcę ci wykazać, że teraz jestem inny. Jestem sobą prawdziwym, takim, jakim mogłem być i „w życiu", gdyby inaczej się ułożyły warunki. Ale teraz, kiedy mam pełnię swobody, kiedy wiem, kim jestem, do czego dążę i jak mam najprędzej i najdoskonalej przysposabiać się do tego zadania — robię to.

Na szczescie tam mozna sie pozbyc kalectwa i rozwinac !

12 IX 1968 r.

— Nawet nie wiesz, jak tu się odczuwa cudzy zawód czy ból: jak swój własny, tylko o wiele silniej niż na ziemi.


tam wszystko jest intensywne !Przy czym pamietajmy ze w niebie odczuwaja bol ludzi na ziemi a nie cierpa bo tam juz nie ma cierpienia ! To jest dopiero !

Niebo. Czyściec

29 IX 1968 r. Mówi Bartek.

— Wszyscy, którzy tu są (w królestwie Chrystusowym), są mniej lub więcej „święci", ale nie ma zbyt wielu takich, którzy już w momencie śmierci byli całkowicie dojrzali, czyści i u których motorem działania była wyłącznie czysta, bezinteresowna miłość Boga, którzy kochali Go i ufali Mu, a także ci, którzy swoją śmierć złożyli w Jego ręce. Twoja i moja Matka są takie, także twoja ciotka — pani Alina, „Garda" i wielu innych, którzy są z nami. Oni pomagają w „rozwoju", w zrozumieniu innym, takim jak ja.


Widzimy tutaj podzial na niebo i czysciec . I do nieba nie trafia zbyt wielu . Wiekszosc do czyscca . Wynika to z bilansu zycia . A czysciec nie jest kara tylko szansa aby w pelni rozwinac w sobie dobro . Bo przeciez nikt nie chce dobrowolnie byc kaleka przez wiecznosc !
Jakie to wszystko jasne i logiczne ! Nic dziwnego bo to Bóg tak urzadzil :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:35, 08 Lis 2012    Temat postu:

Tu się widzi, ile kto ma w sobie miłości. Miłość to siła. Przejawia się jako energia, blask, ciepło, dobroć. Po prostu, zbliżając się do kogoś, kto żyje miłością, odczuwamy ją również. Ona i nas obejmuje. Dlatego nie czujemy wstydu czy zażenowania wobec tych osób, bo one w stosunku do nas mają pragnienie podzielenia się z nami swoim szczęściem, zbliżenia do Boga, no, po prostu kochają nas. U mnie jest np. „uczucie" bólu, żalu, że nie potrafiłem zrozumieć sensu ani celu istnienia, że nie odpowiadałem na Jego miłość, że nie oddałem się Zbawicielowi na służbę, póki mogłem. Że On liczył na mnie, kochał, a ja się nieustannie odwracałem i odrzucałem Jego miłość. Wstyd jest za własną głupotę i ślepotę. A przebywanie z ludźmi pełnymi miłości jest szczęściem, praca z nimi — najwyższym zaszczytem, dowodem zaufania.

Tak wspaniale o miłości ze nie ma co komentowac . Niestety odrzucamy miłość Boga . To widac zreszta ...

To nie wygląda tak, że niebo i czyściec, to jest coś oddzielnego, odgrodzonego od siebie. Gdy Jego miłosierdzie nas obejmuje, już jesteśmy włączeni (potencjalnie) do Wspólnoty Świętych, jesteśmy w obrębie Jego królestwa — ale na prawie „żebraka": kogoś, kto wprosił się korzystając z miłosierdzia Gospodarza (może nie żebraka, a raczej kogoś, kto nie nałożył „szaty godowej" z własnej woli). On, Pan i Władca przyjmuje cię, bo wie, co byłoby z tobą, gdyby cię nie przyjął, ratuje cię po prostu, i to nie przed „śmiercią", a przed przerażającą, potworną wiecznością bez miłości; wiecznością nienawiści, głodu miłości i wiecznego braku w pełnej świadomości, że dobrowolnie ten stan się wybrało, mogąc wybierać.

Genialnie proste . Nie ma podzialu na czysciec i niebo ! W ogole tam nie ma granic ale po prostu osoby brudne moralnie nie zblizaja sie do swietych juz oczyszczonych . Bo bycie brudasem i smierdzacym wsrid czystych i pachnacych jest bolesne . I to bardzo . Sami nie chca sie zblizac . Stad czysciec BO SIE OCZYSZCZAJA . Zwazmy ze dokladnie o tym mowi Ewangelia o szatach godowych czyli weselnych . Czyli mowiac krotko nie przychodzi sie na wesele w brudnych szmatach i nikt nie wejdzie na bal w takim stanie . Dokladnie o to tu chodzi .
I stad pomagamy im modlitwa postem i jalmuzna jakby ich czyszczac z brudu i w koncu gdy sa juz czysci bez obaw moga juz byc wszedzie i to nie boli :O)) To jest przejscie z czyscca do nieba :O)))

To nie Bóg odrzuca...

— Dlatego nigdy nikt, kto w sobie miał choć iskrę miłości do czegokolwiek poza sobą samym, nie został „odrzucony", a raczej „nie uratowany", bo to nie On odrzuca, a od Niego odrzuca nas nasz egoizm, pycha czy nienawiść. Ale sama rozumiesz, że dlatego właśnie jest mnóstwo ludzi właściwie niegodnych bycia tu, ludzi takich jak ja, którzy nie zasługują na taką miłość i przebaczenie, bo nie chcieli o nich słyszeć ani ich przyjąć „za życia".


To nie Bóg odrzuca to ludzie Boga odrzucaja . Ktos tu moze bedac cwaniakiem powiedziec ale ja bede lajdakiem ale wtedy gdy umre nie odrzuce Boga tylko powiem tak . I po cwaniacku wejde do nieba . Po pierwsze nie do nieba tylko do czyscca a potem dlugie meki aby oczyscic sie z tego brudu . Wyjdzie glupota nie cwaniactwo bo nic tu na ziemi nie bylo warte tych mąk .
Bardzo piekne jest o milosci do CZEGOKOLWIEK > Czyli nawet jak ktos ,,kochal'' czyli lubil przyrode to juz mial milosc ! Bo to Bóg ja stworzyl . Nikt taki nie bedzie odrzucony . Zatem rozwijanie zainteresowan tez jest korzystne . :O)))

Ja siebie znam. Wiem, że zostałem cudem uratowany, ale rozumiem to i nie mam innych pobudek jak odwdzięczenie się, udowodnienie, że jestem zdolny do miłości, że pojmuję Jego miłość do siebie i pragnę być jej godnym. Dlatego też dano mi możność wykazania się.

Tutaj nawet mamy jeszcze taki problem ze on chce wykazac sie po zmarnowanym zyciu ze jest godny . Tymczasem postawa doskonala czyli pokora zaleca aby byc POKORNYM . Czyli miec swiadomosc ze nikt nie jest godny byc w niebie . Ze to tylko i wylacznie łaska Boga . To wcale nie przesadne biczowanie . To po prostu ulatwia pojscie do nieba :O)))
Jakie to wszystko piekne proste i logiczne . I dlatego zachwyca . Majac te relacje wiemy wszystko . Przynajmniej ja wiem wszystko nawet to jak tam jest . I kazdy kto czyta ze zrozumieniem . Bóg niczego nie ukrywa . On tylko uwzglednia poziom czlowieka i to ze nie potrafi pojac wielu rzeczy . I musi dojrzewac . Tylko brak mozliwosci u czlowieka powstrzymuje poznanie wszystkiego :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:22, 09 Lis 2012    Temat postu:

— Przez pomaganie mi? Chyba bardzo trudną dla ciebie?

— Nie trudną, przeciwnie, najłatwiejszą i najpiękniejszą dla mnie. (Bo chodzi tu o pomoc ludziom.)


Pomagac ludziom to najwieksze szczescie !

Chrystus Pan

— Widzisz, Chrystus Pan nas kocha, nie — siebie. Nam pragnie dawać, nas uszczęśliwiać, nas przyciągać ku sobie. Nie jest możliwe „zrozumienie" miłości Boga do nas. Wydaje się nieprawdopodobna — taka jest skala wielkości pomiędzy Nim a nami. Trzeba ją przyjąć, zawierzyć i oprzeć się na niej; po to mamy życie na ziemi. Tu się to wie od pierwszego momentu, ale im większe było nasze oddalenie od Niego w życiu, tym trudniej jest uwierzyć w Jego miłość do nas. A dopiero od tego „uwierzenia", przyjęcia tego jako pewnika, zaczyna się nasze zbliżanie się ku Niemu. Widzisz, ja to zrozumiałem, „przyjąłem" bardzo prędko. To było właśnie w wasz Wielki Piątek. W tym „czasie" byłem obecny przy prawdziwej drodze krzyżowej, przy ukrzyżowaniu i śmierci: potwornej, powolnej śmierci Jezusa za nas wszystkich, za mnie i za ciebie.


Widzial PRAWDZIWA Drogę Krzyżową tą jedyną . W niebie wszystko jest mozliwe . Bóg moze ja ukazac kazdemu . Nie jest to sensacja a pokazanie MIŁOŚCI ktorej pojac nie mozna a tylko przyjac ...

Golgota

— Posłuchaj. Nie ma i nie było nigdy nic straszliwszego i nic wspanialszego. Jeżeli jesteś wtedy tam, to uczestniczysz, a nie „oglądasz". I zapominasz o sobie. A jednocześnie dziękujesz za każdy ból w życiu, za każde przeklinane kiedyś cierpienie, które daje ci jakieś prawo do współudziału. Rozumiesz, że On dał ci je po to, abyś była bogata, abyś miała swój malutki udzialik w wybawianiu ludzkości, w wykupie samego siebie. Że dał ci je z miłości, szanując cię, dbając o twój honor, o twoją godność człowieka. Że tak wysoko cię cenił, że pragnął dać ci braterstwo z sobą samym, synostwo Boże — nie darowane, a podzielone z Nim samym, podzielone poprzez udział w Jego cierpieniu.


Tutaj macie wspaniale uzasadnienie po co cierpienie ! Udzial w Jego cierpieniu . Aby czlowiek nie przychodzil z niczym ! Cierpienie to powod do dumy !

Czy ty rozumiesz mnie? Mówię ci to, bo nie rozumiałaś, co właściwie zaszło w Wielki Piątek, kiedy twoja Mamusia powiedziała ci, że już jestem z nimi.

Przejrzałem! Byłem i przedtem, ale ślepy, z bielmem na oczach, a od tego momentu zacząłem żyć! Być sobą, rozumieć kim jestem, rozumieć sens cierpienia, które mnie w życiu spotykało...

Proszę cię, uwierz mi. Mówię ci to, abyś wiedziała, jaki jest sens i wartość cierpienia. Tragedią jest dla człowieka życie łatwe i wygodne, a największą łaską możność walki, wyboru, pokonywania przeszkód, przyjęcia cierpienia, pomimo że nasza ziemska skorupa boi się go. Bo boi się unicestwienia, zagrożenia swojego bytu; i ją musimy pokonać, okiełznać i „wytresować". To poprzez nią mogą nami rządzić siły zła i nienawiści.


TRAGEDIA JEST ZYCIE LATWE I WYGODNE ! Tragedia jest zachodni dobrobyt !!! Ktory zreszta przemija . Kraje ktore uwazacie za biedne i przegrane . One cierpia ale ich nagroda bedzie wielka . Beda szczesliwe ! Tak ! Te dzis niby przegrane . I nie moze byc inaczej . Taka jest sprawiedliwosc Boga !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:29, 14 Lis 2012    Temat postu:

— A nie przez intelekt?

— Intelekt jest „funkcją" aparatu mózgowego, wynikiem jego sprawności. Dlatego pycha jest głupotą, że człowiek pyszny uważa za własne to, co otrzymał, aby służyć. Najczęściej im więcej otrzymał człowiek, tym więcej w nim pewności siebie, swojego znaczenia, i tym więcej pragnienia brania, bo sądzi, że w imię tych darów „należy mu się" coś więcej niż innym. To jest tragedią tych bogato uposażonych. Gdyby można wybierać, należałoby zawsze pragnąć mniej otrzymać niż więcej. Wtedy odpowiedzialność jest mniejsza i mniej możliwości nadużycia tych darów, sprzeniewierzenia ich dla siebie.


Jakaz madrosc . I widzicie cale te ,,prawa intelektualne'' . Goscie uwazaja ze im sie nalezy za intelekt wiecej niz innym . To jest pycha . Bóg tego NIE UZNAJE . Intelekt jest dla innych ...

Dlatego ciesz się ze swoich braków i nie myśl o tym, że pragnęłabyś być w czymś „lepsza", więcej otrzymać; na ogół z takich ludzi mało mamy pożytku (my, ludzkość). Myśl o jednym, że pragniesz, aby Chrystus tobą kierował, abyś mogła dopomóc Mu w Jego pracy nad podniesieniem ludzkości. A ludzkość to miliony pojedynczych ludzi; im trzeba pomagać.

Proste jasne oczywiste .

Oczyszczenie

21 XI 1968 r. Mówi Bartek.

Nabrałam zaufania do Bartka, ale zdarzało się, że je cofałam, gdy przypominałam sobie, jakim był za życia. Bartek to odczuwał i kiedyś powiedział mi:

— To jest właśnie „czyśćcem" — cierpieniem — tu, że idą za nami skutki naszego postępowania na ziemi i odbiera się je z całą ostrością. Jeżeli powodowaliśmy, że nam nie ufano — to pozostaje i nikt z was zaufać nam tu nie chce. Nikt bowiem nie może zrozumieć, jakie tu następują w nas zmiany. Ty wiesz, że charakter mam ten sam, ale motywy postępowania — inne. (...)


Znow genialny opis czyscca . Tam czlowiek jest TEN SAM tylko juz nie chce grzechu bo widzi skutki . To boli . Stad najlepiej nie grzeszyc .

Widzisz, i ty uczestniczyłaś w Jego miłosierdziu uczynionym mi. Powiedz to innym, że ich dobre czyny i myśli o nas i dla nas po naszej śmierci są współuczestniczeniem w Jego miłości. (...)

W zasadzie jest tak, że cokolwiek „w życiu" zrobimy dobrego, wszystko to jest „za mało". Na pewno każdy z nas mógłby zdziałać więcej, gdybyśmy założyli, że od początku istnienia jest już dojrzały, rozumiejący wszystko, „święty" — a to jest nieporozumienie. Po to właśnie jest życie, aby sobie wybrać cel, coś, co się tak kocha, że wszystko inne pozostaje na boku, że się odrzuca — ale na ogół powoli, po kolei — wszystko, co zawadza czy utrudnia zbliżenie do celu naszej miłości. To jest przebieg życia — w czasie. Na dojrzewaniu się kończy, a nie zaczyna od niego. Od siły naszej miłości zależy szybkość, z jaką zbliżamy się, ale sam cel jest tu. Jeżeli ktoś ma przed sobą krótkie życie, jest szybciej „szkolony", ale ma też większą pomoc. Zresztą Bóg nas obdarza i pragnie służby wedle swoich darów, a nie ponad nie.


Coz tu komentowac ... Liczy sie tylko milosc . Zycie jest po to aby wybrac . Nikt nie realizuje sie w pelni w tym co by mogl bo to niewykonalne z uwagi na grzech . Wazne aby wybrac dobro a reszta zajmie sie Bóg :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:56, 15 Lis 2012    Temat postu:

Miłosierdzie Chrystusa

8 XII 1968 r. Mówi Bartek.

— Przeczytałem to, co napisałaś wtedy (moja opinia o Bartku, pisana za jego życia; „pokazałam" mu ją) — to była prawda. Niech ci nie będzie przykro: taki byłem i miałaś zupełną rację. Nie nadawałem się do takiej pracy, nie byłem jej godny ani wart. Ale teraz jest inaczej; to tak jakby ślepy przewidział, a trędowaty został uzdrowiony. Teraz mogę ze wszystkich sił i z całego serca pomagać ci.

Wszystko zależało tylko od ciebie, od tego, czy ty, pomimo że byłem taki, jak napisałaś, zechcesz jeszcze dać mi tę szansę. To było jak jedyne koło ratunkowe na całym oceanie. I ty byłaś tą jedyną osobą, która je miała. Czy zechcesz je rzucić? To była największa moja tragedia tu, po przyjściu, kiedy zrozumiałem, co mogłem mieć i co straciłem. Gdybyś była tylko „sprawiedliwa", nie rzuciłabyś mi koła. Już ci mówiłem — byłaś współuczestniczką miłosierdzia Bożego okazanego mi.


Tak Bóg pozwala ludziom uczestniczyc w swoim wielkim miłosierdziu :O)))

Miłosierdzie jest wtedy, gdy On świadczy nam dobrodziejstwo, obdarza i nagradza, pomimo że należy się nam sprawiedliwie kara, to znaczy powinny spaść na nas skutki naszego własnego sposobu życia. On je (te skutki) powstrzymuje, bo tak nas kocha, a ponieważ dał za nas życie, więc może nas zasłonić — sobą — wobec sprawiedliwości Bożej. Wszystkie prawa wszechświata podporządkowane są prawu miłości. Miłość kieruje nimi, inaczej działałby bezlitosny mechanizm i każdy z nas odbierałby w całości konsekwencje swojego postępowania, a to by było potworne. Przez jedno krótkie życie szykujemy sobie wieczność lub prawie wieczność (czyściec) nieszczęścia i rozpaczy. Wracam do tematu. Chciałem tylko jeszcze raz objaśnić wielkość miłosierdzia i miłości do nas Chrystusa, bo wszystko Jemu zawdzięczam.

Bóg caly czas powstrzymuje skutki zla ktore czynimy ale oczywiscie nie wszystkie gdyz nie bylo by to dobre gdybyscie zupelnie nie odczuwali skutkow zla . Wtedy stalibyscie sie niewyobrazalnymi bestiami . Bóg nie moze do tego dopuscic gdyz wszystko podporzadkowane jest zasadzie miłości . Miłość rządzi :O)))

Śmierć —jesteśmy wzięci na ręce...

12 VIII 1969 r. Mówi Bartek.

— Nie ma słów, którymi można by wyrazić wielkość dobroci i miłości Jezusa. Mówiłaś, że pragnęłabyś przekazać przez mnie wyrazy zachwytu i wdzięczności za Jego miłosierdzie nade mną. Mów sama, mów, ile tylko możesz — On pragnie słyszeć nas — wprost. Pragnie być z tobą, więc korzystaj. To ja proszę Cię: jeśli możesz, pomóż mi, mów i za mnie, za nas oboje. On wie, że ja zrozumiałem wielkość Jego miłości do mnie, ale jeżeli Ty to powiesz, będzie to dowodem, że widzisz przejawy Jego działania poprzez pozory nieszczęścia, śmierci, przypadku. To ważne, abyś ufała Bogu, abyś polegała na Nim samym, bo niczego nikt by nie wymyślił (ni przeprowadzić by nie mógł) lepszego, bardziej dla nas zbawiennego — tak to trzeba nazwać — niż On to czyni.


Bogu trzeba ufac poniewaz nie jestesmy w stanie zrozumiec tego dobra jakie On nam szykuje . Po smierci zrozumiemy . A obecnie musimy ufac . Stad tyle mowimy o zaufaniu Bogu . To logiczne . Skoro nie ma mowy o rozumieniu moze byc tylko mowa o zaufaniu ...

Moja śmierć była tak krótka, bezbolesna i lekka, że w ogóle nie „zaznałem" jej. Jeden moment wstrząsu wewnętrznego, jak otwarcie się drzwi, i już byłem cały i przytomny w naszym świecie — w Jego domu, w Jego rękach, pod Jego opieką. Wierz mi — ani sekundy strachu czy bólu. Nic. Moment jak zamknięcie i otwarcie oczu i już znowu pełna, pełniejsza świadomość i jasne zrozumienie, że się już przeszło i że tej „strasznej śmierci" w ogóle nie zauważyło się. Zanim zdążyłem się bać, stwierdziłem, że nie trzeba. Były powody, ale inne. Bać się trzeba przede wszystkim i tylko siebie samego, własnej głupoty i niezrozumienia sensu życia. Jeżeli Ty sobie sama nie zaszkodzisz, nie ma w całym wszechświecie siły zdolnej Ci przeszkodzić na drodze ku Niemu! Chciałbym Ci powiedzieć, że Jego troskliwość i współczucie są tak olbrzymie, że w chwili śmierci jest Sam obecny i Jego miłość otacza nas jak pancerz. Niezależnie od tego, co wy widzicie, co dzieje się z ciałem, my jesteśmy po prostu wzięci na ręce i wniesieni przez Niego w Jego dom. Tak wygląda surowość Jego Sprawiedliwości!!!...

:O))))
Bac sie nalezy tylko siebie . To jedno czego nalezy sie bac . Nic ani nikt bowiem nie oderwie czlowieka od Boga . Bo nikt Jemu nie moca nie dorowna ...
Widzicie tutaj tez opis smierci . Bóg robi wszystko aby to byla radosc a nie szok . Samego momentu smierci nie ma ! Tylko w jednej chwili czlowiek jest tam u Boga ... Otoczony miłością ktorej nie da sie opisac :O)) Coz tu wiecej tlumaczyc ! Taki jest Bóg :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:16, 01 Lis 2013    Temat postu:

Dowód miłości — Taki jest Chrystus!

20 V 1970 r.

Rozmawiałam z krewnym Bartka. Powiedział mi o okolicznościach jego śmierci identycznie to samo, co mówił mi Bartek; ściśle zgadza się to z jego relacją. Cieszę się, że są sprawdziany, że to nie jest produkt mojej podświadomości.


Czyli rozmawiala z osoba zyjaca na ziemi i powiedziala to samo czego ona dowiedziala sie z nieba . Nie ma zatem takiej opcji ze to wytwor ,,psychiki" .

Mówi Bartek.

— Widzisz! Mówiłem ci prawdę, a jeszcze mój krewniak nie wie wielu szczegółów. Nie „drzemałem" wtedy, a byłem zupełnie oszołomiony, przemęczony; to był skutek napięcia poprzednich godzin. Absolutna bierność i obojętność, dno zmęczenia. Śmierci w ogóle nie „spostrzegłem", bo nie miałem czasu na uświadomienie sobie jej groźby. Przy moim refleksie, musiałem być wtedy specjalnie na „zwolnionych obrotach", tak że nie mogę powiedzieć ci, jak wygląda „umieranie". Nie było go. Natychmiast byłem cały — tu; przytomny i jasno rozumiejący sytuację. To tak jak po wyjściu z ciemności obraz jasnego dnia — prawdziwy i jednoznaczny, choć oślepia. Ale niczego nie możesz żałować, bo jesteś — tu. Zostawiłeś ubranie i ono już cię nie obchodzi, szczególnie wobec takich okoliczności, jak stwierdzenie swojego dalszego istnienia. Zrozumienie, że jest się w nowej rzeczywistości — wobec Boga, w obliczu Prawdy, w pełni światła. Dalej ci nie napiszę. Wyobraź to sobie.


Natychmiastowy przeskok ! Czlowiek stwierdza ze nadal istnieje !!! I wszystko traci znaczenie . Kasa wladza uklady . To co ludzie ,,zyskali" sprzedajac dusze jest niczym . Tylko Bóg !

Przeskok jest szalony, ale prawdą jest to, coś mówiła, że „Bóg uratował mnie" (Bartek wtedy postanowił samobójstwo), a ściślej — Chrystus z miłości do mnie oszczędził mi wstydu, dał mi śmierć bezbolesną, szybką, łatwą, a uratował na wieczność, jednocześnie ratując przed upokorzeniem, a nawet ratując moją opinię wobec was wszystkich, ratując przed waszą pogardą. Czyż można zrobić więcej? I to dla mnie, który Go zawiódł: nie spełnił nadziei, zawiódł zaufanie, zmarnował wszystkie dary łącznie z ostatnim — czasem, a szykował się do odrzucenia nawet życia. Czyż to nie jest najpiękniejszy, największy dowód miłości? Taki jest Chrystus!

Tu na dodatek grozila smierc straszna . Samobojcza . A wiec eutanazja . Autodestrukcja . I Jezus uratowal go przed najgorszym !

OJCIEC LUDWIK

7—9 XI 1969 r. Mówi Bartek.

— Chcę ci zakomunikować teraz, kiedy już wiesz o śmierci ojca Ludwika, że już poznałem tu ojca, to jest ojciec poznał mnie i twoją Matkę. Bardzo dobrze się stało, że ojciec tyle o nas wiedział, gdyż jest już wprowadzony w prawdę o naszych sprawach — tu się rozumiemy prosto i łatwo.

Ojciec Ludwik prosi, żeby Ci przekazać, że nie cierpiał; śmierć przyszła bardzo szybko (ojciec Ludwik chorował na serce; później mi opowiedziano, że zasłabł i nim go doprowadzono do celi, osunął się na ziemię i zmarł). Jest tak szczęśliwy, jak nie wyobrażał sobie, że mógłby być. Ojciec otrzymał prawo pomocy swoim penitentkom (...). Pyta, czy życzysz sobie jego pomocy, bo on obecnie może dużo więcej ci wyjaśnić niż „za życia". Prosi, abyś nie zapominała o jego radach.


Po ,,smierci" mozna wiecej pomoc niz za zycia !

Pierwsza rozmowa z ojcem Ludwikiem

Mówi ojciec Ludwik.

— Moje dziecko, jestem przy tobie. Czuję się odpowiedzialny za ciebie, gdyż opierałaś się na moim sądzie. Istnieje współpraca wewnątrz Kościoła Chrystusowego, w Chrystusie Panu. Zaufaj Mu w pełni i przyjmuj wszystko, co otrzymujesz, ze spokojnym sercem, bez trwogi i niepokoju. Otacza cię miłość i opieka, a ty w zamian służ Panu z całego serca. Najważniejsze jest spełnianie wszystkich obowiązków, których się podjęłaś. Wszystkich! Staraj się być gotowa do pomocy dobrą i życzliwą dla wszystkich, z którymi spotykasz się na co dzień. (...) Nie ma spraw i rzeczy nieważnych. Ja będę ci służył pomocą. Czy pozwolisz, że zwrócę ci uwagę, jeżeli zauważę błędy w postępowaniu? (...)


Tak ! Nie ma tak ze wazne to jest to co robia ci na gorze niby u wladzy a ci prosci na dole to robia niewwzne rzeczy . Wrecz przeciwnie !

— Proszę o to. Jak Ojcu pomóc?

— Nie potrzeba mi waszej pomocy dzięki miłosierdziu Pana naszego Jezusa Chrystusa, którego jestem kapłanem. Z Jego woli i dobroci mogę pomagać wam i czynię to z radością. Dziękuję wam za serce i pamięć. Powiedz (...) innym, że jestem z wami i słyszę wasze myśli; chcę wam pomagać, pamiętajcie o tym.

Daję wam moje błogosławieństwo.

Takie są zwykle pierwsze życzenia każdego, kto przechodzi na „tamten świat". Po niedługim czasie przychodzi zrozumienie, że nie jest to możliwe, bo ludzie nie są przygotowani na przyjęcie takich przekazów. Nie wierzą lub, gorzej, traktują osobę przekazującą jako umysłowo chorą; w najlepszym razie traktują informację od bliskich jako sensację. Doświadczyłam tego kilkakrotnie i nie godzę się na przekazywanie, jeśli nie znam dobrze osoby, do której informacja jest kierowana. Czasem godzę się, gdy ktoś prosi o rozmowę z osobą zmarłą pragnąc jej dopomóc, kierowany miłością, a nie ciekawością. Smutne, że wśród katolików tak mało osób naprawdę wierzy w „żywot wieczny" i w miłosierdzie Pana naszego i Jego królestwo miłości.


Teraz macie odpowiedz dlaczego wszyscy tego nie slysza . Jestescie skazeni sceptycyzmem . Jesli byla by gadka o chorobach umyslowych plus przyjad mediow zeby zrobic ,,material" to nie ma sensu . Stad panuje gluchota .

Mówi Matka.

— Córeczko, cieszymy się z twojej reakcji na śmierć ojca Ludwika; tak być powinno. Nie płacz ani zmartwienie, a myśl o nim i chęć porozumienia się w sprawach ważnych dla ciebie, którymi kierował. Przyjmij słowa ojca jako jego testament. Ojciec jest, widzisz, w ogromnej rodzinie zakonnej, w ich wspólnocie, ale jest i z nami, gdyż sprawy kraju były mu drogie; tak samo sprawy rozwoju Kościoła w Polsce, rozwoju myśli dominikańskiej. Nikt nie traci zainteresowań, a zyskuje wiedzę, sprawdzenie swoich wątpliwości, potwierdzenie wiary. To wielka radość.


Nic nie stracil a poznal Dominikanow wszelkich epok . Tam wiedza ciagle rosnie .

Pierwsze rady ojca Ludwika


26 XI 1969 r. Mówi ojciec Ludwik.

— Moje dziecko, postaraj się o większy spokój przy kontaktach z ludźmi. Przeszkadza ci zniecierpliwienie, a tym samym okazujesz innym, że są dla ciebie mało ważni. Staraj się skupić na tym, co w danym momencie robisz, bez pośpiechu. Słuchaj uważnie, rozmawiaj uważnie, spokojnie, tak jak gdybyś w tym momencie nie miała nic innego do zrobienia. Możesz uprzedzić, że masz tylko niewiele czasu, ale ten, który masz, poświęcaj danej sprawie lub człowiekowi bez reszty. (...) Pamiętaj, że dla Chrystusa jesteśmy wszyscy ważni jednakowo — niezmiernie. Ty naśladujesz Go i w postępowaniu. (Tak postępował O. Ludwik w życiu).


Jakie madre rady w podejsciu do ludzi !

22 III 1970 r. Mówi ojciec Ludwik.

— Witaj dziecko. Cieszę się, żeś dostała ten numer pisma (z życiorysem Ojca); chciałem, żebyś go miała. W ten sposób więcej o mnie wiesz, a zawsze łatwiej rozmawiać z kimś znajomym — prawda?

Prosisz mnie, żebym się podjął „obmodlenia" waszych spraw. Nic innego nie czynię, ponieważ wasze sprawy są moimi. Jestem nadal aktywnie zainteresowany, chociaż teraz w inny sposób. (...) ?

Ponieważ brałem udział w twojej pracy — na ziemi i ponieważ ufałaś mi, ufałaś moim radom i opiniom, mogę ci dalej służyć swoją pomocą. Chyba, jeżeli ci to nie odpowiada...?

— Ależ tak, proszę.

— Dziękuję ci za zaufanie. Oczywistym jest, że najbardziej interesują mnie „sprawy Boże", ale — chciej mi wierzyć — w ogóle innych nie ma. Są albo działania ludzkie wedle woli Bożej, z pełną dobrą wolą, choć z różnym zrozumieniem, albo przeciwstawianie się Bogu świadomie lub na skutek egoizmu ludzkiego, krótkowzroczności czy też pychy, która zupełnie zaślepia — tak zupełnie, że słusznie stoi na czele wszystkich wad ludzkich. Człowiek owładnięty pychą widzi wszystko w fałszywym, skrzywionym zwierciadle. Nie jest zdolny wybrać prawidłowo, bo prawdy nie jest w stanie zobaczyć.


Tak ! Sa tylko albo sprawy Boże albo diabelskie ! Kto sie nie modli do Boga modli sie do diabla .

Mogę cię zapewnić, że Chrystus przyjmuje wyłącznie służbę dobrowolną, bezinteresowną, pełnioną z miłości do Niego lub Jego praw. Kto pracuje z miłości, ten pragnie szerzyć ją poprzez łączenie się, rozwijanie wspólnoty, braterstwa, jedności, poprzez udzielanie się innym, przez służbę. (...)

Widzisz, nie należy odnosić się źle do ludzi, lecz do zła, które szerzą, gdyż mogą postępować w najlepszej wierze. (...)


Zdarza sie i tak ze szerza zlo uwazajac ze czynia dobro !

Chciałbym jeszcze długo z tobą rozmawiać, ale wiem, że już jest pora do wyjścia na Mszę świętą. Będę tam z tobą uczestniczył i jeśli chcesz — w imieniu was wszystkich prosił o wasze sprawy?

— Tak, proszę, bardzo proszę.

— Dobrze, to moja powinność wobec was! Tu wszystko jest radością! A więc na razie...

Po powrocie z Mszy.

— Cieszę się, że byliśmy razem. Niech ci się zawsze wydaje, że jestem z tobą.


Tam wszystko daje radosc !

Byłam oburzona sposobem mówienia w kazaniu o Bogu, jako o bezlitosnym, karzącym władcy, i te moje myśli Ojciec „słyszał".

— Widzisz, to jest ten błąd, że kapłani chcąc wstrząsnąć sumieniami, czynią to powołując się na Pana Boga tak jak dzisiaj. Wiem, że cię to oburzyło — nas również. Mówiąc, że „Bóg przeklnie, odepchnie, potępi grzesznika", kaznodzieja zaprzeczał samej istocie Boga — Miłości. Jak potem można żądać od ludzi, aby Boga kochali? „Takiego" Boga! Sam siebie zapytuję, czy aby nigdy nic podobnego nie powiedziałem. W każdym razie proszę cię, ty ze swojej strony staraj się mówić ludziom prawdę.


Kazania strachu przed Bogiem sa herezja ! Bóg nie niszczy grzesznika tylko ratuje . Grzesznik sam siebie niszczy !

Wiesz, jakim jest nasz Pan i Stwórca. To Miłość udzielająca się, przygarniająca, oczyszczająca. Nie Bóg odrzuca człowieka, a człowiek odcina się sam, o ile z miłością walczył, zaprzeczał jej. Jeżeli w sobie nie chciał nigdy obudzić miłości, nie może przyjąć jej ogromu po śmierci; chyba że żałuje, że pragnie, że wzywa, teraz gdy już ją zna w jej blasku i dobroci — a to jest zawsze możliwe, dlatego nie wolno mówić o potępieniu przez Boga!

Czlowiek sam sie potepia . Nie Bóg!

23 III 1970 r. Mówi Bartek.

— Ojciec Ludwik jest naszym współtowarzyszem, nie „wychodząc" ze swojej rodziny zakonnej, która służy Bogu całą swoją mocą. Przecież sama słyszałaś, że ich działalnością jest kontemplacja i apostolstwo. Tu kontemplacja jest współżyciem z Bogiem, życiem w Nim, a apostolstwo — służbą Jego planom. Chyba już wiesz dobrze, że tu dopiero trwa praca, działalność, twórczość — pomoc wam. Przecież realne wyniki naszej pracy masz u siebie w postaci naszych rozmów. Tylko tyle, że szczęście pracy naszej jest większe niż jakakolwiek radość ziemska i trwa nieustannie.


Tam dopiero jest dzialanie !

O formacji duchowej

14 I 1979 r. Mówi ojciec Ludwik.

Po rozmowie na temat wyboru stałego spowiednika.

— Ty byłaś już pod moim kierownictwem (no i nadal „współ-pisujemy"), a nie jest dobrze zmieniać formację. Może nie zauważyłaś, lecz cały czas działam według mojej formacji zakonnej: staram się kierować cię ku Chrystusowi, otwierając cię na Jego miłość ku tobie — nie ku analizowaniu siebie i swoich win, a ku zobaczeniu siebie w świetle Jego miłości.


Sposob postepowana z dusza nazywamy formacja .

Rozwój człowieka powinien być naturalny i odbywać się wedle tego kierunku, który wyznacza mu Pan nasz, i w tempie, jakie jest dla jego duszy właściwe. Spowiednik nie może niczego narzucać, przymuszać ani krytykować, a tylko naprowadzać ku właściwemu pojmowaniu rzeczywistości duchowej, w której żyjemy, objaśniać w razie potrzeby, zachęcać i nie przeszkadzać Chrystusowi Panu w Jego osobistym prowadzeniu każdego z was. Można tylko starać się zobaczyć, jaką to drogą Pan duszę prowadzi, aby wspomagać ją, w miarę jak postępuje wedle swoich umiejętności, posiadanej wiedzy i sakramentalnych darów. Tak postępowałem, kiedy mało cię jeszcze znałem i chciałem dopiero rozeznać twoją drogę, tak postępuję teraz, kiedy znam cię dobrze i wiem, jak mogę pomóc nie tylko tobie, lecz i twoim przyjaciołom, skoro mnie o to proszą.

Prawdziwa formacje prowadzi Bóg gdyz to on jest Stwórcą i nikt tak nie zna swego dzieła jak Twórca !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:40, 02 Lis 2013    Temat postu:



Do wspólnoty domowej.

— Cieszę się, moi drodzy, że jestem wam pomocny i że cenicie sobie moje rady. Zawsze służę nimi, gdy są wam potrzebne, ale chciałbym też pozostawić jak najwięcej czasu Panu naszemu, waszemu prawdziwemu Przewodnikowi i Ojcu. On jest tym prawdziwym sercem waszych dusz, rzeczywistym Ojcem, kochającym was nieskończenie i rozumiejącym całkowicie. On was uzdrawia, oczyszcza, uczy, prowadzi, przyciąga ku sobie. On wam przebacza, odpuszcza, dźwiga, nasyca i obdarza. On jest waszym (i naszym) Życiem. On jeden może darować winy, odrodzić, napełnić swoim życiem.

My działamy w Jego imieniu, ale On — sam, swoją mocą i miłością. Nikt z nas nie tylko nie mógłby, lecz i nie śmiałby Go zastępować. Wszyscy jesteśmy tylko braćmi w różnym „wieku", ale Ojciec jest jeden — Pan nasz, Bóg, nasza miłość, zbawienie i szczęście.


Zaden zdrowy na umysle czlowiek nie chce zastapic Boga ! Tylko psychopaci . Jest to oczywiste bo co moze czlowiek ? Wobec Boga ...

Pan jest dostępny

27 II 1979 r.

Skarżyliśmy się na spotkaniu wspólnoty domowej, że różne osoby z ruchu Odnowy w Duchu Świętym, w tym młodzi i bardzo pewni siebie księża, zarzucali nam, że zmyślamy sami, bo „Pan mówi tylko krótko i zwięźle, najwyżej parę zdań" (a nam zdarzało się otrzymywać dłuższe „katechezy" bądź prowadzić z Panem rozmowy). A przecież przez proroków Pan mówił długo i wręcz rozmawiał z nimi, np. z Jonaszem (Jon 4), i w ten sposób wychowywał ich; dyskutował (np. Ha 1 i 2; Iz 5Cool, ostrzegał (Iz 65, 1—14; Jr 7, 1—15), tłumaczył przyczyny swego gniewu (Jr 7, 1. 16—20; 9, 12—15). Mówił też z Abrahamem, Mojżeszem, Dawidem — bo cieszył się rozmową z synami ludzkimi.


Tu mamy superkatolikow ktorzy lepiej od Boga wiedza jak Bóg ma mowic ...

Mówi ojciec Ludwik.

— Czy naprawdę nie jesteście zdolni do przyjęcia tak wielkiego miłosierdzia Boga, że chce On mówić wprost do was i nie szczędzi słów? Czy tak trudno jest pojąć, że On jak matka mówi do dzieci i że jak matka słów nie „wydziela" i nie „cedzi", a swoją miłość objawia przestając z wami często i chętnie, że jest szczodry i przystępny, a nie wyniosły i zniżający się tylko do wybranych? Czy to nie powinno was napełniać szczęściem i wdzięcznością zamiast nieufnością i podejrzliwością?

Zastanówcie się, czy chcecie przestawać z Bogiem prawdziwym, Bogiem miłości i miłosierdzia, czy też z wymyślonym przez was samych wyobrażeniem władcy groźnego i niedostępnego.

Otóż Pan jest dostępny! Zwłaszcza tym, którzy Go tak bardzo potrzebują jak wy, a przez was inni. Pan zna przyszłość i pragnie was przygotować, zachęcać, uzdrowić i umocnić, abyście nie stracili się w czasach złych.


Jasniej juz nie mozna . Gdyby ludzie Boga brzydzili to by ich po prostu nie stworzyl .

Dzieło miłosierdzia

4 I 1982 r. Mówi ojciec Ludwik.

— Idą czasy, kiedy Pan użyje do walki z nieprzyjacielem wszystkich środków, i to, co wydawało się niemożliwym, stanie się możliwe, „normalne" i „zwyczajne". Taką się stanie nasza współpraca. Nie można jej sobie „wytłumaczyć". Można ją tylko przyjąć jako dar płynący z niezmierzonego miłosierdzia Bożego, dany nam, Polakom, dla wspomożenia was w wielkim i trudnym dziele budowania rzeczywistego królestwa Chrystusa na ziemi — systemu społecznego, w którym będzie mogła rozwijać się i wzrastać miłość Chrystusowa pomiędzy ludźmi, prawdziwa więź braterska jednocząca i wyzwalająca nieskończone moce ukryte w każdym człowieku.


Widzicie tutaj ze objawienia w Polsce sa ostatnio bardzo obszerne jak nigdy i nigdzie i tak chce Bóg . Bo ma nastac Nowy Swiat z Polska na czele .

Dzieło naszej wspólnej pracy wyrasta i całe zanurzone jest w miłosierdziu Bożym, i ufność w tym dziele — ufność w miłość i miłosierdzie Boga do nas wszystkich — jest warunkiem jakiejkolwiek współpracy. Cóż w całej nieskończoności mogłoby spowodować możliwość połączenia się we wspólnym działaniu (widocznym, realnym i stałym) obu Kościołów: wiecznego, spełnionego z wami, z Kościołem „potencjalnym", niedoskonałym, pełnym skazy i brudu — cóż, jeśli nie nieskończone miłosierdzie, z którym Chrystus Pan przybywa na ziemię. Do tak wielkiej skażoności i biedy z tak niewyobrażalnym ogniem miłości schodzi Pan i całe niebo z Nim.

Lacznikiem miedzy doskonalym Kościołem w niebia a skazonym na ziemi moze byc tylko milosierdzie .

Chcę, żebyście dobrze zrozumieli powagę sytuacji i waszą własną odpowiedzialność, bo chociaż współpraca nasza będzie przebiegać cicho, spokojnie i „zwyczajnie", tym niemniej zobowiązuje was ona do zachowywania możliwie pełnej czystości duszy w woli, umyśle i uczuciach. Czystość intencji to zrozumienie, że działanie nasze jest wypełnianiem woli Bożej i służyć ma budowaniu królestwa Bożego, jego pierwowzoru na ziemi dla pomocy wam i reszcie narodów. Starajcie się przygotować, aby nie zmarnować łask Bożych. Siostra Faustyna będzie wam przewodniczką i pomocą.

Czylo nie chodzi o budowe wlasnej pozycji wsrod ludzi tylko o pomoc ludziom w drodze do Boga . Kto pragnie wlasnej chwaly nie buduje dobra . Przynajmniej takiego dobra ktore jest czyste . Takie dobro daje tylko Bóg . Stad trzeba budowac na Jego chwałę . To jest dla nas najlepsze .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:39, 03 Lis 2013    Temat postu:

II BÓG — OJCIEC NASZ A MY

DROGI DO BOGA SĄ RÓŻNE

11 IX 1967 r. Mówi Matka.

— Nie niepokój się. My ci wszystko powoli wytłumaczymy. Tu u nas ani „gnozy", ani „herezji" nie ma. Tu się widzi wszystko w Prawdzie, a wielkość szczęścia i możliwości coraz szerszego poznawania zależą wyłącznie od stopnia miłości naszej do Boga i jej czystości, a nie od ilości pochłoniętych ziemskich teoretycznych spekulacji „na temat Boga". I gnostycy, i teozofowie, i katolicy, i poganie (tacy jak na przykład Makarenko) są tu, dalej lub bliżej źródła miłości, zależnie wyłącznie od siły swej miłości do Boga w Jego wszystkich atrybutach, Jego „Promieniach". Nikt z nas nie jest w stanie objąć Boga całego swoją miłością, ale zdolny jest pokochać jeden z Jego „promieni" i ku niemu z całych sił dążyć. Takimi „promieniami" — strumieniami światła są na przykład miłość i miłosierdzie Boże, sprawiedliwość i prawa Boże, rozum Boga, dobroć Boga, wspaniałość i chwała Boga, piękno i harmonia Boża. To On sam dał nam zdolność rozpoznania i szczególnego upodobania tego Jego „blasku" („oblicza", „promienia światła" jak gdyby), ku któremu nas przeznaczył, w którym chciał nas widzieć dążących ku Niemu. O ile obudzimy w sobie miłość, to ten „blask", „promień", „światło" będzie nas prowadzić w kierunku nam przeznaczonym jako dzieciom Bożym. Jest to nasz dom ojczysty, nasze własne miejsce w Jego królestwie.


No prosze ! Sowiecki pedagog Makarenko dostal sie do nieba! Udalo mu sie ! Zajmowal sie on komunistycznym wychowaniem mlodziezy w tym mlodziezy WYKOLEJONEJ ! Widac naprawde sie o nia troszczyl bo Bóg nagrodzil . Bo nikt za ideologie do piekla nie pojdzie . Tylko za czynienie zla !

Zrozumiałam, że np. św. Tomasz z Akwinu czcił Boga szczególnie w „promieniu" Jego mądrości, a św. Wincenty a Paulo i brat Albert — w „promieniu" Jego miłosierdzia.

Nie wątp w naszą zdolność zrozumienia praw Bożych. Tu się je widzi, a nie domyśla się. Wierność Kościołowi Chrystusowemu to wierność miłości do Boga i w Bogu — do wszystkiego, co cię otacza: przyrody, ludzi i nas — całego twojego „domu". Wszystkich nas, i „złych" i „dobrych", bo nigdy nie wiesz, kogo Bóg jak ocenia. Jego miłość do wszystkich ludzi jest nieskończona i niejeden niewierzący obudził się w Jego ramionach, a niejeden „wierny", niezdolny do pokochania odmienności w swoich bliźnich i potępiający gorliwie wszelkie różne od swojej, „prawdziwej", drogi poszukiwania Pana, widzi ze zdumieniem, że oni są Mu bliżsi — bo bardziej Jego lub Jego dzieci kochali.


Ateista moze byc blizej Boga niz niby wierzacy a majacy zlo za skora .
Oczywiscie nie dotyczy osobnikow ktorzy czynia zlo a mowia ze sa ateistami . To po prostu zloczyncy . Chodzi o ludzi dobrych .

Nie po znajomości ilości dzieł poznasz, kto jest na Jego drodze, a po stopniu miłości, jaką daje z siebie innym w Jego imię. Ilość wiedzy, to tylko pojemność aparatu mózgowego — pojemność, którą On przyznaje; nic tu własnego nie ma. Często nawet uczenie się nie jest szukaniem Boga, lecz pychą rozumu ludzkiego, i człowiek staje się przekupniem kramarzącym Jego darami na własną korzyść (niezależnie od wyznania). Patrz na Chrystusa, On nikogo nie oceniał, nie było dla Niego jakichkolwiek podziałów na mądrych i głupich, bogatych i biednych, cudzoziemców i Żydów, grzeszników i tych „czystych". Czego On znieść nie mógł, to właśnie przyznawania sobie specjalnych praw i przywilejów, a nawet „łaski Bożej" przez faryzeuszy czy saduceuszy...

Wyksztalciuchy eksperci naukowcy to sa jedni z najgorszych . Wykorzystujacy tytul do wlasnej nibychwaly .

0 ufności Bogu

15 IX 1967 r. Mówi Matka.

— Mamy nadzieję, że powoli będziesz każdy dzień i każdą kolejną chwilę powierzała Jemu. On tego chce! Zrozum, że zaufanie człowieka jest miarą jego miłości ku Bogu. Ty oddajesz Mu swoje sprawy, ale i cofasz często; no i „spodziewasz się" od razu samych nieprzyjemności. Zrozum, Bóg zawsze i tylko pomaga. Jego miłosierdzie pragnie nam ulżyć, zmniejszyć ciężar, który niesiemy, dać radość i szczęście pomimo ciężarów. A nieść je trzeba — po cóż byłoby inaczej żyć? Życie jest nieustannym przezwyciężaniem materii przez ducha, jest dążeniem poprzez opory i pomimo przeszkód, i tylko pokonując je żyjemy właściwie. Powiedz, jak można by wykazać, co jest nam naprawdę drogie, jeśli nie poprzez ustawiczne ponawianie wysiłków w celu osiągnięcia tego dobra? A im dobro większe, tym większych wysiłków wymaga. To proste, prawda?


Zycie zatem to walka inaczej nie ma sensu . Oczywiscie nie znaczy to zaraz pojscia na niewiadomo jaka wojne . Tu chodzi o zycie tzw. codzienne .

Dookoła ciebie odbywa się nie kończąca się nigdy walka o zdobywanie dóbr. Nie bierzesz w niej udziału, poza koniecznymi do życia, bo nie wydają ci się godne starania, a tym bardziej — walki. Ale o to, co najbardziej jest godne zdobycia, też nie zabiegasz zbyt usilnie. Córeczko, wiem, że czujesz się ogromnie osamotniona, że nie widzisz, aby ktokolwiek w twoim otoczeniu dążył do tego celu co ty, a tym bardziej tą samą drogą, ale rozumiesz dobrze, że to w niczym nie umniejsza wartości twojego celu. On jest wart nieskończonego wysiłku, na który nikt na świecie zdobyć by się nie mógł i dlatego przyszedł Jezus i On zapłacił za nas ze swoich nieskończonych zasobów. Posiedliśmy królestwo Jego — bezcenne, bezgraniczne, nie do „opłacenia" nawet przez trud całej ludzkości. To, co Mu w zamian ofiarować pragniemy — odbicie w materii ziemskiej Jego królestwa niebieskiego — też byłoby niemożliwością bez Jego nieustannej pomocy i łaski. Wszystko od Niego pochodzi i do Niego jedynie wraca. I nikt z nas nie może o własnych, skończonych siłach zdobyć tego, co nieskończone. Dlatego Jezus całą swoją bezgraniczną miłosierną miłością „służy" nam — oddaje ją nam do dyspozycji za pragnienie, za chęć, za zaufanie do Niego. Tak bardzo mało!

Wokol trwa dzika walka o kase wladze slawe koryto . Niewielu walczy o to co jest wartosciowe . A bez Boga i tak tego zdobyc nie mozna . On musi udzielic !

Córeczko, czy tak trudno naprawdę zdobyć ci się na zaufanie do Tego, który cię stworzył, otoczył miłością, prowadzi cię i strzeże, bez którego opieki zginęłabyś już tysiąc razy, a bez którego miłosierdzia nie mogłabyś kroku zrobić ku Niemu. Przepaść pomiędzy skończonym a Nieskończonym On zasypał sam! Niemożliwe stało się możliwym poprzez Jego miłość ku nam — nie odwzajemnioną nigdy w pełni, pogardzaną, odtrącaną. (...)

To Bóg sam zasypal NIESKONCZONA przepasc miedzy czlowiekiem a Bogiem a i tak czlowiek pogardza .

Mówiłam o trudności zdobycia się na całkowite zaufanie ze względu na liczne rozczarowania.

— Nie, przy pełnym zaufaniu zrzucasz z siebie całą odpowiedzialność i niepokój, przerzucasz je jak gdyby na drugą Osobę i sama nie przejmujesz się niczym. Spróbuj jednak, a jeżeli nie możesz ciągle, to ponawiaj swoje oddanie się Bogu. Mów częściej: „Jezu, ufam Tobie!", staraj się pamiętać, żeś zaufała i nie myśleć o tych sprawach, które powierzyłaś w Jego ręce, z pełnym przekonaniem, że On wie, pamięta i rozwiąże je sam. W ten sposób wszelkie próby przestaną być groźne, stracą swoją podstawę, którą jest sprawdzenie, czy i o ile ufasz. Pamiętaj, że Bóg odpłaca za zaufanie — zaufaniem swoim. On gotów jest powierzyć ci wszystkie swoje skarby, bez ograniczenia — dać ci je w ręce, abyś ty rozdawała komu i ile chcesz. On nas kocha jak najulubieńsze dzieci i niczego nam nie odmówi, o ile zdobędziemy się i my na potraktowanie Go jak Ojca i Przyjaciela najbliższego nam, godnego całkowitego zaufania, rozumiejącego nas i nasze wszystkie strapienia.


Zaufanie nie jest figura ozdobna ! To prawdziwa relacja czlowieka z Bogiem realnie skutkujaca .

Mów, córeczko, do Jezusa często w ciągu dnia, kiedy tylko sobie o Nim przypomnisz. Zwracaj się do Niego po radę i pomoc, w strapieniu — o pociechę, w rozterce — o jasność myśli, w kłopotach — o rozwiązanie ich. Przedstawiaj swoje plany, proś o decyzję, o wyjaśnienie, o przyspieszenie (tak!), ale nie żądaj. To On, nie ty, wie, co i kiedy jest najlepsze.

On pragnie brać udział w naszym codziennym życiu, aby je całkowicie przepełnić sobą, nieść cały jego ciężar. A wtedy ty tylko idziesz trzymając Go za rękę i słuchasz: nic nie „robisz", nic nie „niesiesz" — wszystko przejmuje On. Jeżeli mówię ci, że tego On chce od ciebie, przyjmij to poważnie i zastanów się. Ty też nie chcesz zajrzeć nawet do „worka z brylantami" (tak nazywałam otrzymywane Słowa, myśląc że niosę je jak worek z brylantami na pustyni: ciężki i niepotrzebny nikomu, choć taki wspaniały). Zamiast „sprawdzać" i podejrzewać nas, zaufaj Jemu i bądź pogodna i wierna Mu. Cierpliwość i wytrwałość przyjdą same, ale trzeba próbować.


Bóg nie jest od Niedzieli i tylko w Kościele . On ma byc w zyciu czlowieka na codzien . Dla naszego dobra .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:15, 05 Lis 2013    Temat postu:

Twoje zarzuty są „bolesne"
— Ja też uczę się nie reagować na twoje zarzuty i wyrzuty, ale one są bardzo „bolesne" — odczuwamy je jak uderzenia. (...) Twoja prawda jest zawsze połowiczna, więc nie polegaj tak na niej. Bądź wyrozumialsza...


Ciekawe zdanie ... Chodzi tu o pretensje do bliznich . Nikt nie zna calej prawdy wiec powinien byc bardziej powsciagliwy .

1 IX 1968 r. MówiBartek.

— Chciałaś się spytać, o co się modlić. Proszę cię bardzo — o to przede wszystkim, żebyś nie zapominała o nas; z nami i w naszym i waszym imieniu za Polskę, za ludzkość, za odrodzenie, oczyszczenie i rozwój duchowy całej ludzkości i Polski, za naszą współpracę, dobrze?

Pytałaś się mnie (w myśli), czy twoje modlitwy w ogóle pomagają i w jaki sposób. Dzisiaj modliłaś się specjalnie za mnie. Otóż jest tak:

Twoja modlitwa, jak każdego zresztą, jest zwróceniem się do Boga, odniesieniem się do Niego. To jest uznanie Jego Wszechmocy, a jednocześnie wyrażenie swojego zaufania do Niego. To jest taki stan, dla was przejściowy, w którym my jesteśmy, żyjemy... zawsze. Czyli zwracając się do Boga, łączysz się z nami, wkraczasz w nasz świat. Ty sama jesteś przecież bytem duchowym i twoje prawdziwe działanie jest działaniem woli, rozumu i miłości (razem), jest działaniem „duchowym" poza ciałem, i może odbywać się poza ciałem w modlitwie czyli w łączności, w rozmowie z Bogiem (albo przez ciało, np. gdy teraz piszesz, czyli współpracujesz z nami, czyli współdziałasz w realizacji Jego planów dla Polski), gdyż udział ciała nie jest wcale potrzebny w modlitwie (byle nie przeszkadzało).


Znakomite wytlumaczenie jak dziala modlktwa . Nie ma onanic wspolnego ani z cialem ani z psychika . Jest dzialaniem wylacznie ducha .

A więc twoja modlitwa jest poszukiwaniem łączności z Bogiem. Jeżeli kochasz Go naprawdę, łączysz się, przybywasz po prostu, często, ustawicznie z wszystkimi swoimi sprawami, planami, prośbami. Tak byłoby najlepiej, gdybyś usiłowała żyć stale w Obecności Bożej, ale sam wiem, że to jest trudne i nie od razu można zrozumieć i praktykować taką postawę. Ona jest prawdziwa, to znaczy wszyscy — i wy, i my — tak istniejemy, tyle że wy nieświadomie, a więc żyjecie (jak i ja żyłem) poza Bogiem, mogąc w każdej chwili życia być z Nim. To tak, jak gdyby spędzać życie w sali tronowej z łaski i miłosierdzia Króla i ani razu do Niego samego się nie zwrócić — mogąc zawsze, i mogąc od Niego uzyskać wszystko ze względu na miłość Jego ku nam. Czy rozumiesz, o co mi chodzi?

Ludzie zyja obok Boga od ktorego dostali WSZELKIE DOBRO i nawet nie spojrza w tym kierunku ! Cale zycie !

A więc każda modlitwa, czyli myśl, choćby najkrótsza, zwrócona ku Niemu jest takim, właściwym dla goszczących w Jego domu (którym jest cały wszechświat i więcej), zwróceniem się do Króla. On cię kocha i wie o tobie wszystko (bo widzi cię), ale nie narzuca ci się, nie „przeszkadza", nie podkreśla swojego władztwa, aby nic nie wymusić, gdyż Bóg pragnie tylko i jedynie świadomej, bezinteresownej miłości. On czeka na ludzką szczerą i serdeczną miłość (karmiąc i podtrzymując człowieka, a także pomagając mu po cichu).

Bóg nie narzuca sie stad glupota sa ideologie zwalczajace Boga . Boga ktory stoi z boku tak ze go nie widac nawet !

Wyobraź sobie, że dla tego Władcy Nieskończoności szczęściem jest każde nasze zwrócenie się do Niego — dobrowolne, ze szczerego serca, a im prostsze, bardziej bezpośrednie, pozbawione lęku i niepewności, ufniejsze, tym radośniej przyjmowane. On jest Bogiem miłości. Zrozum, że modlitwa sztywna, ceremonialna, nieufna obraża Go. Choć wy tego nie rozumiecie, ale obraża Boga uważanie Go za bożka małostkowego, nadawanie Mu ludzkich właściwości i cech.

Urzedowe oddawanie Bogu ceremonii obraza Go !

Do naszego Pana i Przyjaciela, Króla i Brata zarazem trzeba mówić prosto, z miłością, zaufaniem i całkowitym brakiem lęku czy podejrzliwości. To jest Ten, który cię kocha najbardziej i który zna ciebie! Trzeba prosić o radę, o pomoc, o pokierowanie naszymi sprawami, prosić o współudział w każdej sprawie — bezpośrednio i ufnie.

Gdybyś to zrozumiała i potrafiła tak żyć, miałabyś współudział w Jego królestwie, w Jego życiu. On nie „schodzi" do ciebie, On ciebie przygarnia, przybliża do siebie; masz wtedy Jego moc, Jego miłość, Jego dobroć i nimi operujesz. On ci je daje, dzieli się z tobą. On chce się dzielić. To nie On zakazuje czy stawia przeszkody, idą one zawsze od nas. To my sami (na ziemi) oddzieliliśmy się ścianą — nie do przebycia często — od Niego samego. Pamiętaj, że On i Jego dary są dostępne, są do użytku wszystkich, którzy zechcą z nich korzystać. On pragnie tego i cieszy się, gdy korzystacie. Każde zwrócenie się do Niego (modlitwa) jest korzystaniem z nieskończoności jego bogactw.


To nie Bóg czlowieka porzucil ! To czlowiek ! Na poczatku w Raju a potem wiele razy !

Jeżeli przychodzisz (bo każda modlitwa jest przybyciem do Niego, stanięciem przed Nim) i prosisz Go o cudze sprawy — wzruszasz Go, gdyż On wie, ile i tobie samej potrzeba. Wtedy możesz wyprosić wszystko — zawsze zdając się na jego wolę, bo przecież prosisz „na ślepo" (ze „ślepą ufnością"). Jeżeli prosisz za mnie, On cieszy się, gdyż ty sama i ja — przez ciebie „wciągany" — wchodzimy do Jego królestwa braterskiej, społecznej miłości, gdzie jedni cieszą się szczęściem drugich i czują się odpowiedzialni za nich.

Modlitwa za obcych nam obojetnych jest tak wartosciowa bo pozbawiona egoizmu .

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

1 XI 1968 r. Uroczystość Wszystkich Świętych. Mówi Bartek.

— Proś w naszym i waszym imieniu za całą Polskę, o podniesienie, obudzenie i odrodzenie narodu, o miłość wzajemną, o dobroć i miłosierdzie, o zdolność wybaczania uraz i krzywd, o prawo do służby Bogu — to jest najważniejsze.


O i to jest wlasnie modlitwa o dobrobyt w Polsce . Nie kasa ! DOBRY BYT ! Czyli o dobre zycie - bytowanie . Zycie w dobru czyli w Bogu !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:07, 08 Lis 2013    Temat postu:

Chciałbym ci teraz powiedzieć — dzisiaj, bo to mówię dla wielu ludzi — czym jest w rzeczywistości to, co Kościół katolicki nazywa dogmatem „o świętych obcowaniu", a co ostatnio zostało nazwane przez papieża Pawła VI „braterską pomocą". Wy widzicie tylko cień prawdziwego obrazu — zarys, jak chińskie cienie — w stosunku do przedmiotu. Właściwie jest to tylko jak gdyby stwierdzenie faktu, że taki „przedmiot" czy zagadnienie istnieje naprawdę. Tu widzi się wspaniały, od wieków istniejący gmach współpracy pokoleń ludzkich, gdzie każdy z nas, znajdujących się tu, dołożył swoją cegiełkę, swoim trudem dopomógł w tworzeniu się nowych „pięter" i sam znalazł w nim własne miejsce „po śmierci". Po prostu budujemy żyjąc, swoim życiem, własny wspólny dom — na wieczność. Nic ślepego, zbędnego, „zmarnowanego" nigdy nie istniało w naszym życiu; myśmy uzupełniali — sobą — „puste miejsca" w Jego królestwie. Gdy przybywamy tu, ze zdumieniem stwierdzamy, że w tym cudownym, wspaniałym mieszkaniu, które On nam przeznaczył, jest i ślad naszej pracy. Każdy ból, cierpienie, krzywda, a jeszcze bardziej każdy czyn miłości jest tu widoczny, jest naszym własnym wkładem, który daje nam poczucie obywatelstwa, prawo czucia się dziedzicem prawowitym, a nie nędzarzem przyjętym z łaski. Widzisz nagle, że jesteś tu oczekiwana, masz swoje miejsce, swoją pracę, swój odcinek tworzenia czy pomagania, że Chrystus wierzył w ciebie i tylko dla ciebie pozostawił to miejsce — nie zajęte, czekające — i że zapłaciwszy, za całą ludzkość, całe swoje nieśmiertelne, nieskończone królestwo dał nam — ale jako swoim dzieciom, swoim braciom w cierpieniu.

Tak piekne i jasne ze nie ma co komentowac . Wy nie widzicie tamtego swiata . Oni jak najbardziej . I nie da sie tego opisac .

Jesteśmy tu jedną rodziną, Jego rodziną. Jeżeli On mnie uratował, zrobił to z miłości do brata! Przy tej skali wielkości i piękna — On i ja — nie „czuje się" poniżenia ani swojej nędzy, „czuje się" prawdziwe braterstwo, a to dlatego, że On też był człowiekiem. Przeszedł całą naszą ludzką drogę krzyżową, zrozumiał nas całkowicie, wszystko tłumaczy, wszystko wybacza, a pragnie tylko nagradzać, pocieszać, przygarniać, kochać!

ON JEST JEDNYM Z NAS ! Naprawde BÒG Z NAMI . Doslownosc tego okreslenia jest porazajaca .

To, co ci mówię, dotyczy może nie samego „świętych obcowania", ale jest to obraz Kościoła powszechnego w jego części chwalebnej, zwycięskiej. Jest to nieśmiertelne królestwo miłości, wspólnota świętych w żywocie wiecznym. Sama rozumiesz, że jeśli tu się jest, jest się bratem i przyjacielem wszystkich, żyje się wspólnie, tj. szeroko, nie dla siebie, bo ma się wszystko ze wspólnej miłości, żyje się pragnieniem poszerzania miłości, objęcia nią wszystkiego, co jeszcze jest nieobjęte, przede wszystkim — was.

Bo tu jest koszmar ... Nie ma milosci ...

Pragnienie podzielenia się z wami, dopomożenia wam, ułatwienia zrozumienia i zbliżenia do Boga jest jedną z naszych najgorętszych potrzeb serca. Znasz to i na pewno zrozumiesz, gdy ci porównam do stanu, jaki odczuwasz, gdy jesteś szczęśliwa: np. dowiadujesz się, że gdzieś umierają z głodu, gdy ty jesz ciastka, a jednocześnie nie masz możliwości podzielenia się nimi; gdy patrzysz na góry, czujesz się wolna, a jednocześnie wiesz, że w więzieniach skazani na dożywocie siedzą ludzie, którym ty więzień otworzyć nie możesz. Wiem, że rozumiesz, a to jest tylko bardzo słabe odczucie tego, co my „odczuwamy". Ale my możemy — rozumiesz? — my możemy pomagać!

Oczywiscie niewinnie skazani a nie jacys naziole .

Co byś zrobiła, gdyby ci dano klucze od więzień, choćby od jednego ludzkiego więzienia, i dano możność działania? A my w Chrystusie działamy! (...) Z wami możemy uwolnić całą ludzkość, wyprowadzić na światło Boże wszystkie młode narody, „przewietrzyć" ziemię całą. Dla nas nie ma przeszkód ani czasu. A my — to i wy w przyszłości. Jeżeli teraz idziecie z nami, a więc z Nim i dla Niego, nie ma mocy, która by was mogła zatrzymać. I po „śmierci", po przyjściu do nas, na swoje, czekające na was miejsca, zwiększycie naszą siłę i naszą miłość — sobą, a pracy naszej wspólnej nadacie większą jeszcze potęgę. Królestwo nasze wspólne rośnie nieustannie i jego siła pomocy jest ogromna. (...)

Tak to widac np. u Arabów . Tam otworzylo sie wiezienie i jak oni sie wyrywaja na wolnosc ! Ja od razu odczulem ze to wplyw z nieba i wlasnie swietych . I to z Polski . Tak powstancy z nieba wspieraja powstancow na ziemi . Tak olbrzymie poswiecenie mlodych Arabow nie bylo by mozliwe bez pomocy z nieba .

„Świętych obcowanie" jest nie tylko obrazem naszego świata, gdzie nie ma granic, zakazów ani przeszkód, gdzie istnieje zgodność z Jego wolą — a ona jest pragnieniem: „abyśmy się wzajemnie miłowali" — jest obrazem całej ludzkości w przyszłości, ale jest też normalnym, codziennym przejawem kontaktów pomiędzy nami a wami.

Cóż to jest „świętych obcowanie"? Obcowanie — ciągła, nieustająca, codzienna, „normalna" łączność, kontakt, obecność, przebywanie ze sobą, wspólnota celów i dążeń. A święci? Przecież ani ja, ani ty nie jesteśmy „święci". A jednak ja i ty przebywamy z Nim — ja zawsze już, a ty, gdy tylko chcesz — a kto przebywa z Jezusem Chrystusem, przebywa ze Świętością Świętych. Przebywa, a więc jest otoczony „świętością". Oczywiście chodzi o miłość Jego, w której żyjemy i przez którą działamy.


Nie ma granic dla nich . Oni przebywaja i tu i tam . A wlasciwie nie dla nuch tu czy tam . To dla nas jest zaslona wynikla z grzechu inaczej bylo by ich widac i slychac wzrokiem i sluchem . I Boga bylo by widac .

Świętość ludzka jest zjednoczeniem woli człowieka z Jego wolą, pozostawieniem Jemu kierownictwa sobą i decyzji, poddaniem się Jego planom. Im jest pełniejsza, czystsza, bardziej bezinteresowna i ciągła, tym więcej działa On. Przez nas On działa bezgranicznie, całym sobą, toteż możesz przyjmować nas jako Jego ludzi, Jego wysłanników, Jego ręce. Ale jeżeli ty się podporządkowujesz Jego woli —jesteś w tej samej sytuacji, jesteś z nami, żyjesz w „Świętości".

Wiem, co myślisz, ale pamiętaj, że wam się liczy wszystko, gdyż nie wiecie, nie rozumiecie, a tylko wierzycie i polegacie na Jego słowach — a to dla Niego jest szczęściem. Kochacie Go, bo szukacie źródła miłości, Jego — dla Niego samego.

Zresztą sama to zrozumiesz powoli. Nie jest trudno być „świętym", ale trzeba kochać wszystko i wszystkich — w Bogu, a tego trzeba się uczyć, próbować i próby powtarzać...


Jest mozliwe dla nas byc i tu i tam ale nie cielesnie . Trzeba sie zjednoczyc z nimi w dobru . Wtedy sie czuje dusza tamten swiat .

O czyśćcu

— Jutro jest nasz Dzień nadal. Przecież ja jeszcze jestem — w ścisłym tego słowa znaczeniu — „duszą czyśćcową". Ale co to znaczy! Jakie to szczęście w porównaniu z życiem na ziemi, jaka radość, rozmach i możliwości naprawy, zadośćuczynienia za swoje przekroczenia, i to taką pracą, która jest szczęściem.


On akurat byl ofiara i dla niego czysciec nie jest bolesnym przejsciem a nauka ktorej za zycia nie odrobil . Pokutujacy zbrodniarze pewnie maja inaczej ale i im sie skonczy . Czysciec jest darem i czlowiek mimo bolu jest szczesliwy ze ma szanse naprawy . SmileSmileSmile



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:27, 31 Lip 2014    Temat postu:

Wiesz, tu w ogóle nie ma „kar”. Bóg daje szansę, daje pomoc i podtrzymanie. Największą naszą tragedią jest świadomość, że nie można cofnąć naszych „żyć”, że się je zmarnowało, a mogło się przynieść Mu chwałę. Ale to jest tragedia niemożności odpłacenia za taką miłość, jaką On nas darzył zawsze; jest to pragnienie wzrostu w nas miłości i każda możliwość takiego rozwoju jest chwytana zachłannie. Chcemy nadrobić wszystkie przewiny i braki.

TAM NIE MA KAR! NIE MA ! A jest cierpienie . Człowiek widzi że Bóg dawał mu tylko dobro a on dopłacał złem . Czuje się jak szmaty ścieżka jak śmieć . I TO JEST NIE DO ZNIESIENIA BO SAM SIĘ OSKARŻA !

A więc „czyściec” jest tam, gdzie istniejemy my – ludzie nieśmiertelni, których On przyjął do siebie ze względu na swoją miłość i miłosierdzie; On, który rozumie nas dogłębnie, który wie, że Jego miłość nie pozostanie bez odpowiedzi, ale obudzi nas, odrodzi i ogrzeje. Przyjął nas jak zmarzłe ptaki, które w Jego cieple odtają i jeszcze będą nieść radość sobie i światu. I robimy, co można, aby być sobą – zdrowymi, zdolnymi do dawania, do wzrostu miłości.

Czysciec to nie miejsce . On jest tam gdzie są ludzie uratowani przez Boga . Pełni wdzięczności za ocalenie ...

Wiem, że dziwisz się nieraz, że jestem taki „inny”, „dobry” itp. Ja mogłem być taki, gdyby nie potworne sploty okoliczności, moja głupota i zła wola ludzka, a na końcu mój nałóg wyrosły z rozpaczy, beznadziejności, zatracenia się. Traktuj mnie jako kogoś nowego, kogo obecnie dopiero poznajesz, bo z takim będziesz miała do czynienia. Nie urażę cię nigdy. Obiecuję ci to.

Tak już nie ma tam tego wadliwego często nieprzyjemnego człowieka znanego ziemi . Tam jest Nowy Człowiek !

Dziękuję ci za twoją modlitwę za mnie. Ona pomaga. To głos orędujący, proszący o wejrzenie pełne wybaczenia w nasze „życiowe” winy. Zawsze jest wysłuchany.

To naprawdę pomaga ! Modlitwa to potęga!

Święta Bożego Narodzenia –jesteśmy razem

24 XII 1968 r. Wigilia. Mówi Matka.

– Jesteśmy z tobą przez cały czas i wiem, że naszą obecność odczułaś, gdy wszyscy dzielili się opłatkiem: my z tobą, choć niewidzialnie.


Oni są obecni tuż obok SmileSmileSmile

To jest, córeczko, prawdą. Każdy z nas przeżywa to samo zdumienie, niedowierzanie i radość, gdy widzi, że Bóg wziął nas poważnie, podczas gdy myśmy sami traktowali się lekko. On słyszy i pamięta wszystkie pragnienia naszych serc – po to, aby je móc wypełnić. On cieszy się, gdy kochamy, gdy marzymy i nasze pragnienia i plany składamy w Jego ręce.

Tak Bóg daje tyle dobro że człowiek jest w ,,szoku" że Bóg wszelkie pragnienia spełnił niewyobrażalnie .

Dziwisz się i zdumiewasz, że spełnił twoje. Jak mogłoby być inaczej? Przecież oddałaś je Jemu... On dziecku proszącemu o chleb nie daje węża, tylko trzeba prosić o Jego chleb. (...) Pamiętaj o tym, że On nie tylko daje, lecz i towarzyszy. Ciesz się i dziękuj Mu.

On tylko On . I nie ma innej Drogi . I dobrze że nie ma bo musiała by być gorsza . A tak jest tylko wspaniała nieskończona perspektywa SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:57, 30 Paź 2014    Temat postu:

Pierwszy dzień świąt.

– W dniach świąt Bożego Narodzenia towarzyszymy wam i w waszym (i naszym) imieniu dziękujemy Jezusowi za miłość i ratunek dany wam. Jak poznasz sama szczęście, które panuje tu, zrozumiesz, czym było dla Niego samo zanurzenie się w materię ziemską, wejście w atmosferę niskich instynktów nienawiści i zła. On był samą Miłością, niesłychanie subtelną, wrażliwą i czułą, a zdaną na prymitywizm, fałsz, głupotę i podłość ludzką. Jedyny odpoczynek znajdował w prostocie ludzi i w naturze. On nie był w stanie żyć w mieście, nawet współczesnym, takim jak Jeruzalem. Odczuwał każdy akt złości, każdą myśl wrogą jak uderzenie. Przecież cały należał do nieba – był Miłością!


Chrystus nie mogl wytrzymac w duzym miescie ! Tylko wsrod natury bez ludzi lub prostych na wsi ! Ludzie sa potworni ! Znowu sie okazuje ze to nie tylko moje odczucie . Zreszta okazuje sie ze dobre skoro Jezus je mial ...

Widzisz, miłość jest zawsze wrażliwa. To jej atrybut: zdolność współodczuwania, współradości, ale i współcierpienia. Miłość jest wspólną, bo to jest nie „nasza” miłość, ale zawsze i tylko Jego – w której i którą żyjemy, o ile zdolni jesteśmy ją przyjąć. Dlatego nikt nigdy na ziemi nie był „kochający” czy „dobry”, był tylko zdolny do włączenia się w Jego miłość, która wtedy poprzez niego działała. Żaden człowiek nie „czyni dobrze” – czyni przez niego Bóg, a on tylko sobą służy Bogu, jest do rozporządzenia, a to wystarcza.

Milosc to wylacznie Bóg ! Nikt nie kocha ! Czlowiek tylko moze wlaczyc sie w Jego milosc .

Oddanie się Bogu jest tym, czego On od nas pragnie. Jeśli postąpi tak cała ludzkość, będzie to koniec jej trudu i męki. Powstanie rzeczywiste królestwo Boże.

TAK ! WTEDY ZNIKNIE CIERPIENIE ! CIERPICIE BO ODRZUCACIE BOGA !

Oczekujemy też od was, abyście zrozumiawszy to, stawali do Jego dyspozycji, chcieli być Jego żołnierzami, chcieli walczyć o zbliżenie i wypełnienie Jego planów dla ziemi – abyście po prostu przestali żyć samopas, bez sensu i celu marnując życie, a włączyli się do wielkiej wspólnoty miłości.

Wiekszosc zyje bez sensu ...

Poprzez zasłonę śmierci (która jest złudzeniem tylko) przenika ona ziemię i tam, gdzie się przejawia, jest źródłem, początkiem, pierwszym ogniem przyszłych potężnych ognisk. Czytałaś dzisiaj w Liście św. Pawła: „Aniołów swych czyni wichrami, sługi swoje płomieniami ognia”. Tak jest, gdyż On sam jest źródłem ognia i zapala „swoich” płomieniem miłości. Wszystko, cokolwiek dzieje się na ziemi ku dobru, co ulepsza, odradza, budzi, uduchawia, prostuje i rozwija, co tworzy, co żyje – jest działaniem Jego samego w swoich ludziach, w swoich przyjaciołach.

Oby i w tobie zyskał przyjaciółkę. Życzę ci tego z całego serca. Twoja kochająca cię bezgranicznie matka.


Smierc to ... ZLUDZENIE !!!!!
Wszelkie przejawy dobra to Bóg .

WOŁANIE BOGA


20 II 1969 r. Mówi Matka (w odpowiedzi).

– ... Jeżeli by tak było nawet „w życiu” (mijanie się z prawdą), to tu tak być nie może. Po prostu złośliwość świadoma nie jest możliwa – a taką byłoby zamierzone kłamstwo – natomiast mogą być pomyłki, szczególnie co do czasu oraz intencji i zamiarów ludzi. My widzimy ogólny stan człowieka, to, co ten człowiek kocha i do jakiego stopnia – wiemy po prostu, komu służy. Ale każdy z was przechodzi próby nieustannie i nie zawsze pomyślnie: upada i cofa się, przechodzi okresy załamania, i nigdy nie wiadomo, co wtedy wybierze i kiedy.


Dopoki zyjecie wybieracie . Takze zlo . Ale tam juz nie ma nawet klamstwa ... Jak to mozliwe ? Porownujac . Czy mozna sie ukryc na plaskim terenie w sloncu ? Nie . Tak i nie daje sie klamac w swietle Boga wszystko widac .

My nie jesteśmy wszechwiedzący – jest nim tylko Bóg. Nie jesteśmy bogami. Czy to tak trudno zrozumieć? (...)

Sa ludzmi po smierci . Dobrymi ale ludzmi .

Każdy z was przeznaczony jest do świętości, i wielu tego pragnie i czyni wysiłki, aby zbliżyć się do Chrystusa. Wtedy On odpowiada pomocą, łaską i udostępnia im możliwości, drogi, daje prace zgodne z ich pragnieniami. Lecz jeśli któryś z was mówi: „dosyć, dalej nie pójdę” lub „zawracam, chcę żyć dla siebie”, to jest to jego wolna wola, jego wybór – i nigdy przeszkody nie zazna. Jeśli dał dużo dobrej woli, dużo miłości, Chrystus czuje się zobowiązany, i usiłuje obudzić w nim miłość i ofiarność, ale nie narzuca się nikomu ani siłą do siebie nie przyciąga. Mówiłam ci: „On jest Bogiem wolnych”. Tylko swobodny, świadomy wybór uczyniony z miłości zadowala Boga. Król nie żebrze ani nie przymusza. Jeżeli otwiera swoje bramy wszystkim, bo ich kocha, kocha miłością rzeczywistego, prawdziwego Ojca, to jednak pozostawia nam pełną swobodę. On chce być kochanym dla siebie samego: nie dlatego, że daje, a pomimo tego, że daje, i nie dlatego, że jest władcą; dlatego nie okazuje nam swej potęgi i nic nie narzuca.

Co tu tlumaczyc ! Jakie to jasne Smile Mozna tylko dodac ze teraz rozumiecie dlaczego Bóg nie obsypuje was materialnym dobrem od gory do dolu . Byla by to korupcja . Bóg nie chce milosci za cos . Tak rozumuja poganie . Biznes . Jest to przeciwne Bogu . Milosc ma wynikac z milosci . Zreszta innej nie ma .
SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:25, 31 Paź 2014    Temat postu:

Bóg jest miłością, szczęściem, prawdą i odpoczynkiem naszym, naszym Ojcem i domem, wieczystym schronieniem, przystanią, celem i centrum naszej istoty duchowej. Żyjemy w Nim i z Nim, bez Niego nic by istnieć nie mogło. Jesteśmy Jego dziećmi, a więc duchami nieśmiertelnymi, o nieograniczonej możności wzrastania w poznaniu i w miłości. Ale On – Duch zwraca się do nas, swoich rzeczywistych dzieci, do nas – istot duchowych, abyśmy poznali Go po wołaniu i chcieli sami iść ku Niemu. Wołaniem Jego w nas jest nieustający, nie do zaspokojenia głód duchowy (bo wszystko, co duchowe, przerasta nasze możliwości cielesne). A więc głód prawdy, miłości, sprawiedliwości, piękna, głód przyjaźni, dzielenia się, dawania, ulepszania, tworzenia, upiększania – to wszystko jest Jego głosem w nas (a nie dookoła nas). Duch przemawia do ducha wprost!

Zastanówcie się, jak często słyszycie głos Boga, Jego wołanie do was? Jak często On w was jest i w was cierpi nad złem, w którym żyjecie... ?


Bóg jest ponad zmyslami ! Ponad cialem ! Dlatego nie ma zadnej mozliwosci objac Go po ludzku czyli ziemsku ! Tylko duchowo . To co ludzie nazywaja depresja to glod Boga ! We wszelkich przejawach . Czyli jak ktos ma dni zalamania bo swiat jest nie do wytrzymania to jest to pragnienie Boga ! I najwiecej tego maja ateisci !

Tęsknota

22 III 1969 r. Mówi Matka.

– Materię należy czynić posłuszną, poddaną sobie. Tą materią jest przede wszystkim twoje własne ciało, które powinno chcieć służyć tobie, dla twoich celów – a twoimi celami są cele duchowe, ponieważ jesteś istotą duchową, wieczną, nieśmiertelną, stworzoną po to, abyś była wieczyście szczęśliwa. A czym może być twoje prawdziwe stałe szczęście, jeżeli nie możnością poszerzania się w tobie miłości i poznania?


Cialo jest materia i ma sluzyc ! Dlatego godni litosci sa ci ktorymi rzadzi cialo .

Poznawanie i wzrastanie miłości w nas w miarę zrozumienia, bez ograniczeń czasu, bez pośpiechu i zagrożenia – przez (całą) wieczność jest i będzie zawsze ostatnim celem, na dnie wszelkich innych celów i motywów ludzkich. Jeżeli odrzucisz wszystko, pozostanie miłość –jasna, olśniewająca, promieniejąca i rozjaśniająca wszelkie wątpliwości, niepokoje i trwogi.

Jedynym celem wszystkiego jest miłość . Nawet jak ludzie tego nie widza . A Miłość to Bóg .

Nie odbiegłam od tematu. Chciałam ci tylko przypomnieć istotę sprawy – Bóg i ty. Jesteś dla Niego tak ważną, cenną, jedyną, ukochaną, jak był nim Sokrates, Augustyn, Franciszek, Katarzyna Sieneńska, Królowa Jadwiga czy Jan XXIII, jak jest nim każdy żebrak, każde ginące z głodu dziecko czy każdy zamordowany przez białych Wietnamczyk czy Murzyn, jak był nim każdy z nas!!! Pamiętaj o tym, że to On „wyposaża”, On udziela talentów i nie wedle ich wartości ceni; bo sami z siebie nie mamy i nie mieliśmy nigdy nic – tylko od Niego. On patrzy na nasze szukanie, naszą drogę ku Niemu, na naszą tęsknotę, pragnienie i miłość, i na wierność!

Nikt nie ma talentow ! To od Boga ! Stad tzw. prawa autorskie to grzech . Czyli przypisanie sobie wylacznosci i żądanie oplat . Placa nalezy sie za trud pracy nie za jakies ,,prawa" .
Wszyscy sa rowni dla Boga . Ci utalentowani nie sa lepsi .
I widzimy jeszcze nawiazanie do zla kolonializmu .

Prawdziwym nieustannym naszym brakiem, a więc i twoim – na ziemi – jest tęsknota za Nim samym, za Bogiem, za Pełnią Szczęścia, i tego złagodzić nie zdoła nic na świecie. O ile już obudzona jest miłość, szuka ona dopełnienia się, a dopełnieniem istoty duchowej jest Bóg i tylko On! Dla każdego z nas, który jest sam z siebie zerem, On jest cyfrą nadającą jej wartość –jest jak „1” przed milionami zer „00000000...... ”. Tu, w Nim wszyscy tworzymy wartość, potęgę, a ty, biedaczko, jesteś jednym zagubionym zerem pomiędzy innymi równie nie znającymi swego miejsca i szukającymi go. Czyż sami – sobie – ze siebie coś dać możecie? Postaw milion zer, a też będą niczym. Takie porównanie nasunęło mi się, ale jest – jak każde inne – zawodne. Chodzi o to, że taka tęsknota, jaką w sobie nosisz, jest prawidłowa, „normalna” w rozwoju duchowym, i będzie rosła. Z góry uprzedzam cię, że nie wyzwolisz się od niej, bo nie uciekniesz od siebie. Ale ona jest twoim motorem, twoją „siłą napędową”, twoim osiągnięciem. Skoro rozpoznałaś ją i wiesz, czym jest, a więc rozumiesz, że żadne „ziemskie” cele nie zmniejszą jej, nie będziesz szukać celów pozornych niepotrzebnie tracąc czas. To już jest dużo, bo teraz można wszystkie siły zużytkować na właściwą drogę.

I wszystko jasne . Tu na ziemi nie mozliwosci wyjsc z tego stanu ! Ludzie dziela sie tylko na wiekszosc ktora blaka sie bez celu bo nie rozumie tego i mniejszosc np. swieci ktorzy to pojmuja .

TO JEST WŁAŚNIE NIEBO!

17 X 1968 r. Mówi Bartek.

– To jest właśnie niebo! Nikt nikomu niczego nie „ma za złe”. Tu jest wzajemna miłość, a ta obejmuje zrozumienie, chęć pomocy, pociechy również – wszystkiego, co jest potrzebne drugiej osobie. A to się tu wie, odczuwa i pragnie się służyć wszystkim, czym można.


Tak tam jest !

– Zmieniłeś się?

– Jestem sobą samym, a nie zlepkiem ludzkich dążeń ku uczynieniu mnie jak najgorszym i jak najnieszczęśliwszym. Gdy człowiek jest w pełni szczęśliwy, chce się tym dzielić z innymi. To możesz zrozumieć, prawda?


Kazdy jest tam soba a poniewaz jest szczesliwy chce sie tym dzielic !

31 III 1969 r. Mówi Bartek.

– Tu, w naszym domu jest nieustanny rozwój, rośniecie, ruch, wymiana miłości i w miłości; tzn. udzielamy się sobie wzajemnie, ponieważ jest w nas miłość, która pragnie się dzielić, podnosić, pomagać i przekazywać swoje szczęście innym. Tak jest pomiędzy nami i tak jest również w stosunku naszym do was. Dlatego nie dziw się, że cię czasem „pouczam”. Może robię to nietaktownie, ale chcę ci pomóc i tylko to.


Dlatego glupota jest postawa ,,nie pouczaj mnie" w stosunku do Biblii Kosciola ba Boga ! Jest to robienie sobie krzywdy . Ktos mowi zwolnij bo bedzie ostry zakret . NIE POUCZAJ MNIE ! I gaz do dechy . Taka jest ,,madrosc" czlowieka .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:39, 01 Lis 2014    Temat postu:

Powiedziałam, że jestem mu wdzięczna za pomoc.

– Naprawdę tak uważasz? (Bartek ucieszył się.) Widzisz, ja tu jestem sobą. Mogę nim być. Nie muszę być już „gruboskórny” i „cyniczny”. Zresztą nigdy taki nie byłem – to jedne z wielu masek, których używałem dla samoobrony. Ale jak już je zrzucisz, co za ulga!


I widzicie jaka madrosc ! Wielu jest brutalnych bo sie broni ! Tak ludzie potwory . Niszcza innych . TAM TEGO NIE MA !

– Czy to łatwo zrobić?

– Nie jest tak łatwo. Początkowo człowiek jest „najeżony” i nieufny. Po prostu nie może uwierzyć, że tu nikt go nie zrani, a wszyscy chcą obdarzać wedle swej możności.


TAK ! TAM CZLOWIEK WCHODZI TAK JAK STOI ! I jesli nikt mu nie mowil o Bogu to jest nieufny ! To dlatego osobom ktore duzo o tych sprawach wiedza jest latwiej . Czyli katolikom ktorzy chodza do Kościoła sluchaja co do nich mowia i mysla nad tym !

Pomyślałaś o tych z obozów, ze śledztw z Szucha, Pawiaka czy Mokotowa? Chrystus sam ich przyjmuje tak, jak w ciągu wieków każdego, kto dzielił Jego krzyż.

Wspomnienie z okupacji ! Zamordowani szli do Jezusa !

Cierpienie każde (i wewnętrzne również) jest kluczem do Jego serca. On jest tak nieskończenie wrażliwy na głos bólu. Każdy, kto cierpi, ma całą Jego miłość, współczucie; dysponuje Jego sercem. Jeżeliby wtedy prosił o kogoś, o inne sprawy – nie własne – otrzyma wszystko. A teraz pomyśl, ilu z nas prosiło o te nasze, „polskie”? Jeżeliby tak to można określić, tymi prośbami „związaliśmy Mu ręce, a otworzyli Serce”.

ONI PROSILI ZA POLSKE ! TAK ! TO JEST POLSKA ! STAD NAROD WYBRANY ! JAK NIGDZIE !

Tu nic nie przemija bez śladu. Mimo żeśmy szczęśliwi, ale On nasz ból ma w Sercu; bo szczęście nasze osobiste jest wynagrodzone nieskończenie, ale nasze cierpienie „ogólne”, nasze prośby, „orędownictwo” trwają, stały się zastawem danym Chrystusowi przez nas – za was, dla was.

Tak sa sprawy niedokonczone ! Nie tylko np . Polska ale taka Rosja wielu prosilo o jej nawrocenie a tu wrecz jest odwrocenie coraz wieksze . Ale oni juz wiedza ze nic sie nie zmarnuje ! To czeka na realizacje .

Dlatego wiemy z całkowitą pewnością, że otrzymacie NASZĄ zapłatę. Mówię to z prawdziwą dumą, bo miałem zaszczyt uczestniczenia, ale pragnę, abyście wiedzieli, że byliście i jesteście póki żyjecie – współofiarodawcami. Daliście już, (...) każdy wedle swoich sił i wytrzymałości, każdy inaczej, ale daliście również swój udział w cierpieniu. A ile jeszcze dać możecie? (...) Każdy, któremu to przeczytasz, albo jest naszym współtowarzyszem, albo nim może być.

Cierpienie to jakby waluta porownanie wulgarne i prostackie . Kazdy moze wymyslic lepsze . I jest ono ofiarowane . Juz tu na ziemi moze byc .

– Wiesz, Bartku, wydaje mi się, że zaczynam rozumieć, dlaczego tak ciągle jest akcentowane: „ofiarowywać za coś, za kogoś – nie za swoje sprawy”. Za mnie ofiarował się Jezus, ale jeżeli mam zostać Jego przyjaciółką, Jego siostrą, współofiarodawczynią, mogę to zrobić tylko robiąc tak jak On – ofiarowując wszystko, co mnie spotyka, za innych; z pominięciem siebie, tak jak On. Wtedy dopiero staję się z osoby wykupionej przez Jego Ofiarę osobą współtowarzyszącą Mu; wchodzę do Jego rodziny, tak?

Z nieswiadomego dziecka ktore nie rozumie o co chodzi w zyciu i po prostu po swojemu prosperuje staje sie czlowiek swiadomym bratem przyjacielem czy idacym razem z Jezusem .

– Tak! O to mi chodziło, żebyście zrozumieli, że macie dzień po dniu niesłychaną szansę włączania się w nasze życie, współtowarzyszenia Jemu w zbawianiu was samych – służąc sobą, swoją ofiarą z najdrobniejszych nawet przykrości na co dzień. Zsumowane – są często większe niż cierpienie wielkie, ale krótkotrwałe.

Nie ma spraw niewaznych i od razu nie trzrba trafic do Auschwitz zeby ,,naprawde" cierpiec . Zreszta kto powie ze zycie mu uplywa super nie cierpi zaden problem . ANI JEDNA OSOBA ! Ze jest ciezko nikomu nie trzeba na sile tlumaczyc . I to jest ofiara z zycia . I znow jedni sa nieswiadomi jak dzieci ktore choruja nieliczni rozumieja ze cierpienie to nie jest ,,strata czasu" . Zreszta absurd . Niektorzy zasuwaja po 12 godz. dziennie dla i nie uwazaja ze czas traca . Polowe zycia . Pozniej 8 godzin snu . Czyli 4 godz zycia dziennie . A choroba to niby co ? Inny rodzaj pracy ! Tu tez sa wyplaty tylko duchowe a nie prymitywne tylko pieniezne .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:14, 03 Lis 2014    Temat postu:

Prawa fizyczne a prawa duchowe

20 IV 1969 r. Mówi Matka.

– Czas to jest stan, w którym żyjecie wy. My nie podlegamy mu. Po prostu tu są inne prawa.


I tutaj moga czytac naukowcy bo sprawy fizyki . Oni nie podlegaja czasowi . INNE PRAWA ! ALE JEDNAK PRAWA TAM SA NADAL PRAWA ! CZYLI REGULY KTORE OBOWIAZUJA !
Zatem jak media donosza o jakichs ,,naukowcach" ktorzy cos tam mamrocza ze Boga ,,nie ma" to jest smieszne i zalosne . Tam sa inne prawa ci goscie nie maja zadnej mozliwosci ich dotknac . Powazny naukowiec nic takiego nie powie bo by sie kompromitowal .
Nie istnieje tam czas w naszym pojeciu ! Ktory jest podstawa nauki tu . Juz to calkowicie uniemozliwia jakiekolwiek porownanie !

Nie ma dnia i nocy, pór roku, cykliczności, przemian w przyrodzie, a więc i starzenia się, a także konieczności podlegania kolejności przebiegu zdarzeń według czasu – jednego za drugim.

Co do tego ze nie ma cyklicznosci to jeszcze mozna pojac to swiat ducha . ALE Z TEGO CO ROZUMIEM NIE MA KONIECZNOSCI NASTEPSTWA ZDARZEN ! TO JEST NIE DO POJECIA ! TO CO PRZED MOZE BYC PO A TO CO PO PRZED ! ISTOTNIE SZOK ! Ale to jest udzial w Bogu ! ON NIE PODLEGA NAWET LOGICE ! CZYLI NP ODKRECASZ KRAN I LECI WODA ! A TU MOZE BYC TAK ZE LECI WODA A POTEM ODKRECASZ KRAN ! ODWROTNIE !
Logicznie jednak to jest niepodwazalne . SKORO TO JEST NIEBO WSZYSTKO JEST MOZLIWE ! WSZYSTKO !

Nie zdajesz sobie może sprawy, ale to wszystko jest dlatego takie, że podlega prawu grawitacji ogólnie mówiąc; tu go nie ma.

Nie ma tam w ogole fizyki w naszym rozumieniu !

Prawa dla nas są – duchowe, dla was – związane z ruchem w przestrzeni. Dlatego trudno nam porozumieć się ze sobą.

Sa prawa duchowe . Fizycznych zadnych . Porozumienie jest trudne . Ale jak ktos lubil fantastyke czy gry tego typu to bez porownania latwiej pojmie . Jak ktos latal w grze lub sie teleportowal czy inne niemozliwe rzeczy to juz zaczyna rozumiec o co chodzi ze fizyka nir obowiazuje . W grach fantastycznych tez SmileSmileSmile Stad gry te przygotowuja do nieba . TAK CO SZOK ? A WY MYSLICIE ZE TO STATA CZASU ? A MOZE ,,ROZRYWKA" . NIE PRZEDSMAK NIEBA ! Jak ktos zyl zanurzony w tym swiecie w materi ,,racjonalnie" i tam fantazje to byla strata czasu to stal sie przyziemny pelzajacy i nic nie pojmuje . Jak kogos ponosila fantazja w swiatach fantazji to juz nie bedzie trudno zorientowac sie na tamtym swieci SmileSmileSmileSmile Wiem z wlasnego doswiadczenia Smile Jako racjonalista poznajac Herosow naprawde moglem zrozumiec co to jest inny swiat gdzie prawa fizyki nie obowiazuja . Wszystko prowadzi do Boga . Zreszta skoro Tolkien byl glownym tworca Nowych Swiatow to musza one prowadzic do Boga SmileSmileSmile

Z tym że nam jest łatwo żyć – tu, a to dlatego, że w zasadzie prawa Boże dla duchów nie związanych z „materią” są wolnością, swobodą wobec naszych praw „ziemskich”.

Samo ,,pojecie praw" jest inne . Prawa tam to nie ograniczenie a mozliwosci . Tak jakby ktos DODAWAL a nie zakazywal . Jakby wam dal nieograniczone mozliwosci . TO SA PRAWA ! A nie ze tego nje wolno ...

A wy nie możecie wyjść poza granice praw, w których żyjecie. Umysł ludzki jest do nich przystosowany.

RACJONALIZM JEST PRYMITYWNY ! Jest tylko po to aby tu przezyc i to biologicznie ! Niemal zwierzeco . Na dodatek z uwagi na grzech pierworodny wszystko jest zdegenerowane stad ograniczenia . Wlasciwie to macie wiezienie . Minuta bez powietrza i smierc ... Bez wody tydzien, bez jedzenia miesiac ! Nie tak mialo byc raju . A pomyslec ze sa godni litosci ludzie szczycacy sie racjonalizmem swoim !

Można mówić o czwartym, piątym czy dziesiątym „wymiarze”, ale to tylko spekulacje, gdyż trudno sobie wyobrazić istnienie w ogóle poza „wymiarami” – a tak jest.

Fizyka wymiarow . Ale tez fizyka a oni sa poza ! Przypominam to oznacza rowniez ze w kazdej chwili moga ogladac Wszechswiat z jakiej chca perspektywy ! Np . Slonce z bliska ba od srodka ! Co tam Slonce . Syriusza ! Czarne Dziury Kwazary i inne krawedzie Wszechswiata ! Bez zadnych podrozy kosmicznych . JUZ W TEJ CHWILI GDY CHCA !

Dlatego wybacz mi te moje nieszczęsne „lada dzień”, „zaraz”. Naprawdę tak się tu widzi przyszłość wraz ze wszystkimi szczegółami; ale trzeba nauczyć się tak „widzieć”.

Dla nich przyszloc to za chwile ! Zreszta tak mowi Biblia . Pan nadejdzie szybko . TO JEST WLASNIE TAMTA PERSPEKTYWA ! Cala Biblia przeciez jest z perspektywy Boga !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:10, 04 Lis 2014    Temat postu:

– Jak? Czy się poznaje, wie?

– Wie się, tak, to prawda. Ja się tu nie uczę, nie „wkuwam” czy z mozołem powolutku dochodzę do zrozumienia. Tu się pojmuje „w prawdzie” – widzi całe zagadnienie w swojej istocie, celu, sensie, intencjach i skutkach, ale trzeba na nie zwrócić uwagę, skoncentrować się na nim.


Tu widzimy ze tam tez sie poznaje nowe ale nie ,,uczy" . Nie ma zadnej meki nauczania . Poznaje sie od razu calosc . Tylko trzeba sie na tym skoncentrowac . Np. chce sie dowiedziec jak zyli ludzie w Polsce w roku 900 . Teraz tylko wykopuja skorupy a tam od razu widze tych ludzi ! Zywy obraz i slysze I ROZUMIEM CO MOWIA MIMO ZE NIE UCZYLEM SIE JEZYKA ! Ba znam ich intencje . Czy chca dobra czy zla ...

Nie przypuszczasz chyba, że zdolni jesteśmy objąć naszą uwagą wszystkie Plany Boże, całe Jego Dzieło? On udziela nam zrozumienia wedle naszej miłości, ale i naszych możliwości, które nie są „bezgraniczne”. Bezgraniczny jest Bóg!

Z wyjatkiem Boga . Jego nikt nie obejmuje co oczywiste . On nic nie ukrywa ! To ludzie nie moga pojac .

My wszyscy, z którymi masz łączność, skupiamy się na sprawach, ogólnie biorąc, Polski. Ogólnie, bo właściwie Polska zasięgiem działania, wpływem obejmie całą ziemię, a więc nie są nam obce sprawy innych narodów, religii czy ras, ale koncentrujemy się na tych, które są nam najbliższe, najdroższe.

I oczywiscie Polska ! To sa patrioci przeciez . A Polska obejmuje caly Swiat !
I tu znowu widze ze dokladnie tym samym ja sie zajmuje ! Pewnie nie bez wplywu stamtad . I to od dziecka bo przeciez nie od dwu czy trzech lat sie tym zajmuje ...

Nasze królestwo, czyli Jego królestwo, jest „nie z tego świata”, nie łączy nas żadne „prawo fizyczne”, a tylko i jedynie prawo miłości. Miłość dąży do rozszerzania się, udzielania, wymiany – w miarę jak tu królestwo Jego rośnie (w nas), a u was rozwija się tęsknota za Nim. Może prawidłowiej – w miarę jak nas, ludzi przybywa w Jego królestwie, nasza miłość w większym „napięciu” działa na was i udziela się, gdy znajdzie się odzew. Ale nasza miłość jest zawsze Jego i z Niego. Poza Bogiem nie ma miłości. Tylko On!!!

I tutaj macie prawo wzrostu milosci . Królestwo Boga tam nie jest jakos zbudowane raz na zawsze . Ono rosnie . Ludzi przeciez tam przybywa a i tak by roslo gdyby nie przybywalo .

O SZTUCE I WIEDZY – TAM

28 IX 1967 r. Mówi Matka.

– Sztuka i wiedza kwitną u nas dopiero – bo w prawdzie! Tu się poznaje w prawdzie i tworzy w niej, to znaczy nie dla siebie, a dla chwały Bożej, poznania Jej, zrozumienia, wysłowienia. Poetą na przykład jest ten tylko, kto z wielkim wysiłkiem, pasją, poszukując swojej prawdziwej drogi umiłował ten kierunek, ten „promień”, tę drogę, którą mu w zamierzeniu swoim Bóg przeznaczył; w tym wypadku – drogę wyrażenia piękna i chwały Bożej. A więc jest on na swojej drodze na wieczność, może się tylko rozwijać.


Teraz takze o sztuce . Tam ona jak widac kwotnie dopiero tam ! Wiec wszelkie stwierdzenia ze poeta ,,nje zdazyl" czegos napisac sa bzdurne bo dalej tworzy i to naprawde .

Córeczko, ile poezji było inspirowanej lub zgoła „dyktowanej” stąd! Ale praca odbierającego jest też duża. Cała forma jest jego dziełem, a dopiero poprzez doskonałość formy wyrazić się może najprecyzyjniej treść.

MNOSTWO PEOZJI JEST DYKTOWANEJ Z NIEBA ! Dlatego ma ona takie wlasnosci duchowe jakby nie z tego swiata . Bo jest nie z tego ... Ale to nie znaczy z tworca to dlugopis tylko . Forma jest jego i musi sie nameczyc aby przekazac . To zreszta sami poeci mowia, ze maja problem aby jezyk przekazal to co w glowie sie ... nie legnie ... tylko odbiera od nich ...

U Krasińskiego – widzisz, jaka jest nierówność w jego twórczości. Myśl jest zawsze głęboka, ale ubrana raz lepiej, raz gorzej, zależnie od włożonej pracy, miłości, skupienia; tam, gdzie one były największe, np. w „Traktacie” właśnie, treść przerasta jego możliwości (przy ówczesnej, i także przy dzisiejszej wiedzy). On po prostu to wie, a taka wiedza, to już zawsze – stąd.

Zygmunt Krasinski oczywiscie . Tresci jego dziel sa genialne . Do dzis np. socjologia nie rozumie tych zagadnien . A on mial to przekazac wtedy . Te tresci sa od nich ...

Skądinąd wiem, że ty bardzo czule wychwytujesz takie prawdy. Po prostu w momencie odbioru „wiesz”, że to jest Prawda! Zachwycasz się, a ponieważ jesteś „nastawiona” na te same prawdy, którymi i my żyjemy tutaj, po prostu włączasz się w nasz wspólny nurt myśli. Chciałabym, aby to działo się częściej, ale na to trzeba czasu i ćwiczenia.

Im bardziej ktos jest dobry i dazy do dobry tym wiecej pojmuje i z Krasinskiego i z tamtego swiata . Bo juz zaczyna myslec jak oni i nie potrzebuje dlugich opisow bo juz ma wiele z tego w sercu .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:47, 05 Lis 2014    Temat postu:

Pytałaś mnie o Krzysztofa Baczyńskiego. On jest typowym wyrazicielem „promienia” piękna i chwały Bożej.

Czyli jak rozumiem bardziej jest esteta .

Ale to nie znaczy, że nie kocha Polski. Ona dała mu kierunek i to, że za nią dał życie, sprawiło, że wzniósł się jak gdyby, wszedł szybciej w nasze niebo.

Czyli patriotyzm i bohaterska smierc mu pomogly szybciej wejsc do nieba .

Tak, tworzy i to niezwykle piękne dzieła.

TWORZY ! ON NIE ,,ZGINAL" ! Teraz dopiero tworzy .

Wszyscy twórcy tworzą, każdy tak, jak mu dyktuje jego własny typ odczuwania i zachwytu.

WSZYSCY TWORCY TAM TWORZA ! Smierc nie jest tragedia . Tragedia jest odrzucenie Boga i pojscie do diabla . Jak teraz widzicie szczegolnie napierajace na nas z Zachodu .

Norwid, córeczko, tak jak i Słowacki – to nauczyciele, nie tylko artyści, to myśliciele, przewodnicy, mistrzowie, nasi starsi bracia na drodze Polski ku Bogu, a przez to dawcy prawdy i światła dla całej ludzkości.

I TO SA PRAWDZIWI STARSI BRACIA ! Tak ! Wielcy poeci w Polsce to nie tylko artysci . Czyli ze pisza pieknie ale sensu to nie ma specjalnie . To sa mysliciele ! I to potezni . Wielkosc mysli w pieknym slowie ! SZCZYT ! Na swiecie trudno innych takich znalezc . Stad sa przewodnikami LUDZKOSCI ! Takze niech swiat tlumaczy ich dziela .

Ich sława na ziemi będzie rosła, będzie wskazywała drogę. Ile my wszyscy mamy im do zawdzięczenia! I oni tworzą. Jakie zachwycające rzeczy!

Slawa ich bedzie rosla ! I TERAZ DOPIERO TWORZA ! JESLI TU BYLI GENIALNI TO TAM!!! BRAKUJE SLOW !

1 VIII 1968 r. Prosiłam Matkę, aby podziękowała Krzysztofowi Baczyńskiemu ode mnie za jego wiersze, zwłaszcza za „Mazowsze”. W odpowiedzi Matka przekazuje mi:

– Jest ogromnie wzruszony pamięcią wielu ludzi. Nigdy nie przypuszczał, aby jego prace, takie jeszcze nieporadne, tak długo trwały i dawały ludziom wzruszenie. Ten wiersz o Mazowszu jest jednym z tych, które uważał za dobre i cieszy się, że inni również tak sądzą.


Tutaj macie przekaz od samego Baczynskiego ! Nigdy by nie przypuscil ze taka slawe zyska . Prace swoje ocenia jako nieporadne . W koncu byl bardzo mlody ...

– Czy nadal pisze?

– Tak, pisze, ale inaczej. Tu się tworzy inaczej, inne są motywy twórczości: przede wszystkim zachwyt, uwielbienie, szczęście, a nie niepokój, rozpacz, szukanie, głód prawdy, niezrozumienie celu cierpienia. Te „motywy” odpadają, a pozostają: radość i pragnienie wyrażenia jej.


Czyli co oczywiste znika tam tworczosc ,,egzystencjalna" , lęki , bóle , poszukiwanie sensu zycia . Ten kto znalazl nie szuka . Jest to tworczosc radosna , spelniona, wreszcie taka o jakiej marzyli a nie mogli osiagnac .
PO PROSTU NIEBO ! SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:33, 06 Lis 2014    Temat postu:

Artyści w niebie

3 V 1974 r. Mówi ojciec Ludwik.

– O prośbie Klary pamiętam i proszę cię, podaj jej odpowiedź. Ojciec jej, Jan (artysta malarz) prosi, żebyś powiedziała jego córce, jak bardzo jest mu droga i bliska i jak wiele ich łączy ze sobą. Jest szczęśliwy. Nie zapomina o nikim z tych, których kochał, i często przebywa w „swoim domu”, tj. z nimi (z żoną i córką). Żadna „odległość” ich nie dzieli, a łączy miłość.


Oni przebywaja ze swoimi caly czas . Przeciez nie ma problemu z odleglosciami czy scianami Smile

– Czy jest mu potrzebna pomoc?

– Nie może powiedzieć, że pomoc córki jest zbyteczna, gdyż myśli pełne miłości, serdeczna pamięć są zawsze radością, ale pragnie, aby córka wiedziała, że jest w obrębie Chrystusowego Kościoła powszechnego, obejmującego Jego miłością tych wszystkich, którzy go czcili w pięknie i bogactwie świata widzialnego, który On powołał do bytu.


W tym sensie pomocy ze jest w czysccu nie potrzebuje , nie znaczy to jednak, ze zupelnie nie potrzeba zadnej o nim mysli . Wrecz przeciwnie teraz dopiero mozna z radoscia byc w relacjach ,,towarzyskich" z nimi Smile

Tu piękno jest nieporównywalne z ziemskim, ponieważ wrażliwość ducha ludzkiego nie jest ograniczona zasięgiem zmysłów.

Cialo skazone grzechem ogranicza . Jest wiezieniem duszy . TAM DOPIERO JEST WYZWOLENIE ! Takze dopiero tam mozna poznac PIEKNO ! Ktore jest celem sztuki .

Tym niemniej nie jest to piękno, które można opisać (z braku odniesienia), ale można je odczuwać i wysławiać z coraz to rosnącym zachwytem.

Nie dasie go opisac . Mozna tu na ziemi tylko jakos przeczuwac .

Szczęście artystów jest w zrozumieniu logiki, harmonii i mądrości, z którą uzewnętrznia się zamysł Boży w materii wszechświata. Tego nikt z nas przekazać wam nie potrafi.

Czyli artysci szukaja piekna . A ono jest dzielem Boga . Stad szukaja Boga. Zatem sztuka bez Boga z gory jest bez sensu . Oczywiscie artysci o tym niewiedza wiec szukaja po omacku .

Mogę ci tylko powiedzieć przez porównanie, że zmysły to są raczej narządy czy przyrządy techniczne o wielkiej, ale określonej i ograniczonej do pewnej skali zasięgu – wrażliwości, którymi duch ludzki – poprzez ciało fizyczne – bada swoje fizyczne otoczenie; bez tych narządów zmysłowych pozostałoby ono niedostępne dla niego. Są one zupełnie wystarczające dla człowieka w jego roli gospodarza planety.

Narzady to narzedzia . Zreszta nieprzypadkiem po polsku brzmia identycznie ! Zarzadza nimi dusza ktorej maja sluzyc . O ile wystarczaja na tej ziemi to jednak poza swiatem sa prymitywne i bezradne .

Uzupełnia je poprzez dany sobie aparat – o wiele doskonalszy, bo twórczy – umysł, oparty na działaniu koordynującym, selekcjonującym i wybierającym to, co ważne i wartościowe z informacji napływających poprzez zmysły.

Nad nimi jest umysl o wiele doskonalszy od nich . Jednak i on jest narzedziem bo :

Ale już to, co wybiera i uznaje za ważne i jak szereguje swoją hierarchię ocen czyli wartości, jest działaniem ducha ludzkiego używającego swego umysłu dla własnego celu.

Duch czyli dusza jest ponad wszystkim . To juz jest istota czlowieka . Niematerialna nie do wykrycia zadnym przyrzadem . I tu jest czesc od Boga czyli udzial w Bogu . Najwazniejsza . Stad czlowiek rozni sie od reszty . Ona jest tylko stworzona czyli zrobiona przez Boga . Czlowiek tez jest tez stworzony czyli jak reszta ale jak mowi Biblia Bóg TCHNĄŁ w czlowieka ,,życie" . To ,,tchnienie" jest udzielone od Boga a nie stworzone . Część Boga w czlowieku . Dlatego czlowiek jest kims a reszta tylko czyms .

To wszystko sa prawdy OBJAWIONE ! czyli powiedzane czlowiekowi od Boga . Sam nie mozliwosci tego zbadac bo prymitywne narzady cielesne nie potrafia w zaden sposob tego odkryc ... Stąd wlasnie jest prawo Boga ktore trzeba przestrzegac bo sam czlowiek nie ma mozliwosci poradzenia sobie w zyciu ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:14, 07 Lis 2014    Temat postu:

Tu dygresja. Ojciec Klary pragnie jeszcze przekazać, że Bóg żadnemu artyście-twórcy – sam Twórca Najwyższy i Twórca twórców –jego szczęścia nie odbiera. Istnieje nadal w nieosiągalnym na ziemi stopniu szczęście tworzenia, ale jest ono inne i uzależnione jest w sile swojego oddziaływania od stopnia rozwoju duchowego (który wciąż wzrasta), a nie od umiejętności „ziemskich”, szczególnie tych „technicznych”.

Tam tworczosc zalezy od ducha nie od rak czy mozgu ! Zatem ci co tu slabo rzezbili tam maja TAKI SAM TALENT jak Michał Anioł !!! TAK ! Zatem ci ktorzy tu czuli ze sa slabymi tworcami nie powinni sie przejmowac . TO TYLKO PRZEJSCIOWO TU ! Tu sa rozne poziomy mozliwosci . Zreszta Biblia mowi jasno o talentach ze sa nierowno dane ale nagroda zalezy nie od nich tylko od dobra uczynionego nawet najmniejszym z nich ! A TAM POZIOM SZTUKI CIAGLE ROSNIE ! Widzicie jak glupie sa pomysly ze tam ,,nic sie robi" . NIC SIE MECZY ! TO NIE TO SAMO NIC NIE ROBI ! Ale super ! Tam mamy ciagly wzorst Smile

8 XI 1980 r. Bartek odpowiada na pytanie o „sytuację” artystów w niebie, o muzykę, o ludzi wrażliwych na urodę świata, którzy za życia nie mogli zaspokoić swoich tęsknot.

– Cieszę się, że to właśnie mnie o to pytasz, bo ja podobnie jak ty odczuwałem pragnienie przeżycia i nasycenia się pięknem ziemi.


On sam tez jest artysta !

Może zacznę od tego, że my istniejemy poza czasem. Znaczy to, że nie tylko przyszłość, ale i przeszłość w stosunku do nas nie ma znaczenia przebiegu w czasie i przemijania. Dotyczy to wszystkiego, co nazywamy materią.

Jak juz byla mowa tam przeszlosc przyszlosc przebieg czasu w MATERII NIE MA ZNACZENIA ! SA POZA !

Świat nasz ją niejako przenika: jesteś tam, gdzie pragniesz być i w tym „czasie”, w którym chcesz być, ponieważ dla nas on „jest”, a nie „przeminął i zniknął”.

Ten swiat przenika cala materie I CZAS ! Sa tam gdzie chca ! Chcesz byc w srodku Afryki 11 sierpnia 777 roku . TO JESTES NATYCHMIAST ! Ale nie tylko chcesz byc w Mglawicy Andromedy w roku 2055 ( o ile taki nastapi SmileSmileSmile to jestes !

Dotyczy to również ziemi, tak że cokolwiek zostało stworzone, w tym my możemy –jeżeli zechcemy – być i uczestniczyć w pełni wedle praw naszego świata, a świat duchowy, to wolność w miłości Stwórcy, Jego wolność, w której z Jego miłości uczestniczymy.

DLA NICH NIE MA ZNISZCZONYCH DZIEL SZTUKI ! Gdy chca widza je np. nowiutki w chwili stworzenia . Ale to nie jest swiat materialnych mozliwosci . NADE WSZYSTKO BÓG ! I JEGO MIŁOŚĆ !

Ta dana nam wolność zobowiązuje nas do szanowania jej we wszystkim, co nieustannie powstaje z Jego woli (ponieważ Pan stwarza stale: twórczość jest uzewnętrznianiem się Jego darzącej, ojcowskiej miłości), a więc uczestniczymy – nie ingerując w zakresie cudzej wolności – w sferze materii takiej jak ziemska.

BÓG CAŁY CZAS TWORZY !!! Teorie ze Bóg stworzyl Swiat i koniec sa naiwne . On nie jest ograniczony niczym ! To jest Jego domena i oni nawet nie probuja ingerowac w cudza wolnosc bo to zlo . Inne epoki naleza do tych ktorzy w nich zyja . Oni mieli swoj czas . CHYBA ZE KTOS ICH PROSI O INTERWENCJE ! TO WTEDY TAK ! To jest pomoc .

Nie znaczy to jednak, że nie żyjemy pełnią twórczego istnienia w rzeczywistości naszej. O niej opowiedzieć się nie da, tak jak gąsienica nie wyobrazi sobie szczęścia życia motyla, ale motyl może w każdej chwili być przy gąsienicy, istnieje w jej świecie, jest go świadomy, tyle że szerzej i głębiej, z pozycji większej wolności, większej percepcji wszystkich walorów świata niedostępnych dlań, gdy był gąsienicą. To bardzo ubogie porównanie. Dodaj sobie, że ów motyl żyje wiecznie, wciąż piękniejący i niczym nie zagrożony, że dostępna jest mu cała ziemia obecna i przeszła...

Znow porownanie ktore jest slabe bo nie da sie wyrazic tej pelni zycia tam . Po prostu trzeba doswiadczyc .

,, Nurek”

8 XI 1980 r. Mówi Bartek.

– Pytałaś o artystów. Widzisz, każdy człowiek jest choćby w minimalnym stopniu twórcą – jak Ojciec, Pan nasz jest Stwórcą. Tu, w stanie ciągłego wzrastania, rozwoju rośnie też potrzeba twórczości. Przyjmujecie nieustannie nasze inspiracje we wszystkich gałęziach twórczości, a są one nikłym śladem ich autentycznej wspaniałości w naszym świecie.


Tworczosc to nie tylko muzyka czy plastyka . To wszystko . Nie tylko gry . Ale nawet jak klada chodnik czy droge . Zreszta definicja kultury jest taka ze to KAZDY WYTWOR CZLOWIEKA ! Czyli zupa pomidorowa tez . Stad nie da sie znalezc osoby ktora nic nie stworzyla . A Kosciol uczy ze nawet ciezko chorzy tworza duchowe dobro uczestniczac w cierpieniu Jezusa ! Wyjatkowo duze a niewidzialne !

A tam nastepuje pelnie ale uwaga ... WZROSTU ! Pelnia mozliwosci wzrostu a nie pelnia ze juz wszystko zostalo skonczone i nic sie nie dzieje ! Czyli wspaniale ze trudno opisac SmileSmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133651
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:35, 08 Lis 2014    Temat postu:

Kiedyś mówiłem ci, że zmysły to narzędzia służące do poruszania się, życia i pracy w środowisku ziemskim (dawałem za przykład przebywanie pod wodą nurka), ale po wyjściu na ląd są one niepotrzebne, zawadzające.

Naturalnym środowiskiem człowieka, do jakiego był on przeznaczony, jest królestwo Boże, nasz świat, ale nie znaczy to, że człowiek zmienia się wchodząc tu, podobnie jak nurek jest tą samą osobą zdejmując skafander, a tylko zaczyna żyć „normalnie”, podczas gdy pod wodą poruszał się ociężale, mało widział, nic nie słyszał i był połączony przewodami, czyli ograniczony do małego terenu, małej głębokości i krótkiego czasu przebywania tam. Po wyjściu na ląd staje się wolny, swobodny, lekki, a świat przyjmuje bezpośrednio, a nie poprzez przyrządy. Zmysły potrzebne są ciału – temu ciężkiemu skafandrowi nurka.


Nadzwyczaj jasno wylozone . Widac jaka glupota jest materializm ktory twierdzi ze czlowiek ... to tylko cialo !!! TYMCZASEM CIALO TO CIEZAR ! KTORY PRZESZKADZA DOSTRZEC SWIAT DUCHA ! Choc jest potrzebne aby zyc tu .

Tu wszystko chłoniemy sobą, ale wrażliwość na wszelakie piękno pozostaje, bo jest naszą cechą człowieczą. Ona wzrasta i piękno stokrotnieje, ale człowiek je nadal wysławia, z tym że wie, kto jest Dawcą, i do Niego odnosi swój zachwyt i wdzięczność.

Nie tylko jest tam prawdziwe piekno ale czlowiek wie od KOGO ! Czyli ma juz jasnosc .

O naszym wyglądzie i życiu też ci opowiem, ale już nie dzisiaj. Chcę tylko, żebyś nie sądziła, że my się tu zmieniamy w jakieś punkty, kule, bryły geometryczne czy inne formy, jak to opisał Moody w swojej książce. To bzdura!

Przy okazji widzicie co sadzic o pismach Raymonda Moodyego o zyciu po zyciu . BZDURY ! Albo zwodzenia diabelskie albo przezycia niedotlenionego mozgu .

Jesteśmy sobą, ale jest w nas – utajona na ziemi – chwała synów Bożych: piękno duchowe, odbity blask chwały Pana, w którą Chrystus swoją Ofiarą nas przyoblekł, zbawiając i otwierając nam dom Ojca. Chwała Mu za to!

Jest w nich PIEKNO ! PIEKNO BOGA !

Zachód słońca

15 VII 1969 r. Na urlopie, w lasach podziwiałam pogodny, wspaniały zachód słońca i pomyślałam z żalem, że szkoda, że Bartek tego nie widzi. Wieczorem, kiedy wzięłam pióro do ręki, Bartek powiedział:

– Współczujesz mi, że już nie mogę oglądać zachodów słońca, tymczasem widzę je tak, jak i Ty, tylko o wiele wspanialej. Nie jesteśmy pozbawieni niczego, co było dla nas pięknem, a przeciwnie, otacza nas ono, żyjemy w nim.


Ona go zalowala ze nie widzi a on widzi i nie tylko tyle I TO JAK WIDZI SmileSmileSmile

Bóg jest stwórcą wszelkiego piękna. Jak mógłby je nam odjąć? On tylko poszerza je, a i my mamy o wiele większą wrażliwość odbierania. Słyszymy, czujemy, widzimy wprost, sobą, a nie poprzez zmysły.

WIDZA BEZ CIALA ! I TEGO SIE NIE DA WYRAZIC !

Nie jestem w mocy wytłumaczyć Ci tego inaczej niż przez porównanie. Wyobraź sobie, że całe życie jesteś zamknięta w pokoju i masz kontakt ze światem wyłącznie przy pomocy telewizora, a z ludźmi przez, powiedzmy, video-telefon, a potem nagle otwierają się drzwi i wychodzisz na świat, wchodzisz weń. Nie jesteś już oddzielona – ludzie są bliscy, jawni, odkryci, a całe piękno świata – dostępne. Jesteś tam, gdzie chcesz być; podziwiasz to, co chcesz podziwiać; odbierasz każde wzruszenie w pełni, uczestniczysz w nim, odczuwasz.

Czyli tu odbieramy narzedziami czyli oczyma rekami wechem . A TAM BEZPOSREDNIO SAMYM SOBA !

Zrozum, że zmysły to są narzędzia, i to bardzo ograniczone, słabe w zasięgu, właśnie tak jak obraz w telewizorze w porównaniu z byciem, uczestniczeniem w tym, co się ogląda. Jeżeli tyś widziała ten zachód słońca jako piękny, jest to tylko odbicie w twoich zmysłach prawdziwego zachodu słońca. Przecież barw jest więcej, skala, zmienność i blask ogromny, przejrzystość, przestrzeń i muzyka – bo każda barwa ma swój dźwięk, nie do „odebrania” przez was. To, co jest – tak jak wschody i zachody słońca, las, niebo, chmury – jest tym i dla nas, tyle, że dla nas istnieje poza tym piękno większe i wspaniałość nieskończona. Ale też nikt nam nie odejmuje i tego „ojczystego” piękna, które kochaliśmy i kochamy nadal.

BARWY MAJA DZWIEKI KTORYCH NIE SLYSZYMY ! A ONI TAK ! Poza tym oni widza wszystkie barwy a my tylko zakres odbierany przez oczy . Oni slysza wszystkie dzwieki my tylko zakres slyszalny . To samo zapach smak i dotyk . Wszystko jest tu ograniczone w zakresie . Tam juz nie . A to wszystko tylko stworzenie . ONI WIDZA BOGA ! JEDYNE PIĘKNO JAKIE ISTNIEJE SmileSmileSmile

Wspaniale po prostu . Co tu komentowac . Mozna sie zadumac nad glupota tych co odrzucaja prawo Boga i zmierzaja do tego aby nie ogladac tego wszystkiego w niebie . O CZYM SIE CIGALE MOWI I JEST W BIBLII ! NIC Z TEGO NIE JEST UKRYTE I TAJNE ! KOSCIOL O TYM NAUCZA CO DZIEN !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy