Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Po drugiej stronie !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:45, 09 Lis 2014    Temat postu:

Zrozum, Jego królestwo – to nie oderwanie nas, pozbawienie, odebranie nam czegokolwiek, cośmy darzyli miłością, a co jest Jego tworem, bo On się z nami dzieli, udostępnia nam wszystko swoje.

Abusdalne sa podejrzenia, ze Bóg chce cokolwiek nam odebrac . Wszystko jest Jego !

Kto wejdzie do Jego królestwa, jest synem Bożym, dziedzicem, współposiadaczem wszystkiego, co Jego – czyli bezgraniczności. Cokolwiek istnieje, jest tworem Jego miłości, Jego natury twórczej, rozwijającej, wciąż darzącej, uszczęśliwiającej, dającej. Bóg jest Dawcą.

Bóg daje a nie odbiera . Ci ktorzy ida do nieba staja sie wspolposiadaczem tego co ma Bóg , czyli NIESKONCZONOSCI ! Jak mozna posiadac nieskonczonosc ! Tego nie da sie wyobrazic .

Czy teraz rozumiesz proporcje naszych cierpień i wysiłków w stosunku do Jego miłości? Otrzymujesz wszystko – za nic; nieskończone szczęście – za co? Właściwie za wszystko złe: obojętność, głupotę, lenistwo, upór – bo pomimo to, czym jesteś, On cię kocha!

Za zlo czlowiek dostaje dobro . Nie ze nagrode za zle czyny ! Za to jest pieklo . Ale ci skruszeni grzesznicy przeciez niewiele dobrego zrobili . W sumie to wiecej zla ale gdy odpokutuja dostaja niebo ! Z Jego milosci .

Bo Jego miłość jest ponad wszystkie nasze małe, bardzo małe i nędzne błędy. Jego miłość jest oceanem bez dna i granic, który pragnie przyjąć i otoczyć miłością swoją, dobrem, szczęściem wszystko, co biedne, samotne, nieszczęśliwe, co jeszcze nie objęte. Tylko pragnienie, tylko wezwanie, tylko te trochę miłości, którą możemy dać my, wystarcza, by cała potęga nieba stanęła przy tobie.

I to dotyczy wszystkich . Czyli ateistow buddystow pogan ... Wezwanie pragnieniem milosci ... A Bóg spieszy z odpowiedzia . DUCHOWA ! Niech nikt bezmyslnie nie palnie ze nikt do niego nie mowi znaczy zadnej pomocy nie ma .

Naprawdę, taka miłość do takich tworów jak my jest niepojęta, jest tajemnicą Boga. Nie mam możliwości wyrazić jej ani nawet pojąć Jej ogromu. Tu wszystko nas przerasta.

Bo Boga pojac ani wyrazic nie mozna .

JEZUS NIE POTĘPIA, NIE GARDZI, NIE BRZYDZI SIĘ NAS...


23 IV 1969 r. Mówi Bartek.

– Jeżeli kocha się coś więcej niż siebie, aż do ofiary z życia, chociażby była dawana niechętnie, ze strachem (zresztą w chwili śmierci nie zawsze można strach opanować), jest to jak gdyby szansą wejścia do Jego królestwa. To znaczy Chrystus, widząc naszą miłość zwróconą ku innym – nie ku nam samym – nie chce pamiętać nam naszych nawet ciężkich win. Wita nas jak Ojciec swoich prawych synów. Bo tak jest, że jeśli pokonamy swój egoizm, odsuniemy swoją wygodę, swoje „dobro” na rzecz dobra dla innych, szerszego – działamy już nie sami, a w imię Jego miłości, jesteśmy Jego Ducha, jesteśmy Jego rzeczywistymi synami przyznającymi się do synostwa i świadczącymi o Ojcu. A On przyznaje się do nas.


Czyli meczennikiem jest kazdy kto sie poswieca dla dobra blizniego , niezaleznie od wyznania jak mowie . I gdy umiera meczensko spotyka Jezusa, ktory jest wzorem meczenstwa . Stad meczenstwo zmazuje nawet grzech ciezki . Bo jest szczytem milosci .

I pamiętaj o tym, że On wychodzi naprzeciw, niesie nasz krzyż, uczestniczy, wspiera, dodaje sił. To się tu wie, ale naprawdę bez Jego obecności wielu z nas nie wytrwałoby, nie wytrzymało nacisku zła. Żebyście wiedzieli, dla ilu z was Jezus jest przyjacielem, towarzyszem prawie codziennym pracy, szczególnie w czasie prób. On chce być z wami.

Dla wielu jest CODZIENNYM TOWARZYSZEM ZYCIA ! Choc nawet o tym nie wiedza ! Od dzis pamietam ze obok mnie jest Jezus ! Caly czas .

Słuchaj, to jest taka miłość, o jakiej nie mamy pojęcia. Taka czułość, wrażliwość, delikatność. On jest wszystkim: Ojcem i Matką, Bratem i Przyjacielem, kimś, kto cię zawsze zrozumie, zawsze usprawiedliwi, kocha pomimo wszystko, co byś zrobiła, i tylko współczuje. On nie potępia, nie gardzi, nie brzydzi się nas. Kocha tak, że ślepy jest na wszystkie nasze występki, odrzuca je.

TAK ! NIE MASZ LEPSZEGO PRZYJACIELA ! UCIECZKA OD NIEGO TO OBLED I SZALENSTWO ! UCIECZKA OD NIESKONCZONEGO DOBRA ! OD NIESKONCZONEJ MILOSCI !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:20, 10 Lis 2014    Temat postu:

Poczuj się naprawdę Jego dzieckiem. Spróbuj, chciej. Nie bój się i nie wstydź, wzywaj go nieustannie, radź się, proś, polecaj, chciej być z Nim, chciej kochać!

To jest wezwanie oczywiscie do wszystkich .

Przyjmij jako pewnik, że jesteś kochana całkowicie i bezgranicznie, zawsze, stale jednakowo; nie że jesteś tego warta, ale że On inaczej nie umie. Kocha całym sobą, całą potęgą swojej miłości. Jest Nią! Tego „zrozumieć” nie można, bo nasze możliwości kochania są prawie żadne, ale taka jest prawda. O ile mądrzej można by żyć, przyjmując ją.

Tak Bóg nie ,,kocha" tylko JEST MIŁOŚCIĄ . Jest to logika znana chocby z filozofii . Kochac oznacza pewien stan w jakim znajduje sie czlowiek . Przy czym nie musi on zaistniec . Czyli czlowiek wchodzi w pewien stan .
Tymczasem Bóg nie wchodzi w zaden stan . Gdyz jest NIEZMIENNY ! A jest niezmienny bo jest doskonaly . Przypominam . Doskonalosc to sytuacja w ktorej kazda zmiana moze byc tylko na gorsze . Istota doskonala MUSI BYC NIEZMIENNA ! Bo zmieniajac sie przestala by byc doskonala . To pojmuja nawet filozofowie . Zatem Bóg nie wchodzi w zaden stan . A skoro nie wchodzi to znaczy ze nie moze milowac . Czyli wchodzic w stan milosci . A poniewaz u Boga dostrzegamy milosc . To jedyna mozliwoscia jest ze po prostu ON JEST MIŁOŚCIĄ ! Nie mozna podzielic Boga na Boga oraz milosc . A czlowieka mozna . A wrecz masa ludzi nie ma milosci w ogole . I to jest zelazna logika .
Stad ,,Bóg nie potrafi nie kochać" bo cały jest Miłością. To jest logika na 100 % . Wam sie moze tylko zdawac ze to jakas poezja, piekne slowa bo nie rozumiecie . Tu jest w tym scisla logika matematyczna. Ktora wyjasnic moga tylko osoby zajmujace sie nia zawodowo .

Za mało prosisz i inni też – za was, za nas, za nasze wspólne sprawy. Czemu tak mało myślisz o swoich znajomych paniach? Polecaj je częściej.

I to jest do wszystkich ludzi .

– Nie chcę być natrętna.

– Napieraj się, dlaczego nie? W sprawach cudzych powinnaś być „nachalna”. Ja walczyłem o cudze sprawy, chętnie ci pomogę.


TU NIE MA ZE BOGA ZNUDZISZ PROSBAMI O DOBRO BLIZNIEGO ! Smile

Odwołuj się do Niego we wszystkim, ze wszystkimi sprawami; nie ma zbyt błahych lub „głupich”. Jeśli się komuś wierzy i ufa w pełni, zwraca się zawsze, w każdej sprawie. Widzisz, to jest jedyny sposób odpowiedzi na Jego miłość. Na inny nas nie stać, ale polegać na Nim, ufać Mu i prosić Go – możesz.

JEDYNY SPOSOB ODPOWIEDZI BOGU ! NIC INNEGO CZLOWIEK NIE POTRAFI !

– A ty czy tak robiłeś?

– Ja nie rozumiałem. Raniłem bezustannie i znieważałem Jego miłość zwątpieniem, odrzucaniem Jego pomocy, Jego ratunku, którym przecież byłaś i ty. Wszystkie Jego próby ocalenia mnie zmarnowałem.


I tak robia ludzie . Odrzucaja znaki .

Uwierzyłem dopiero tu, widząc, wiedząc i rozumiejąc – jak Tomasz. Chrystus uratował mnie po prostu wbrew mnie samemu. Bo jeśli się Jego unika, znienawidzi się wreszcie i siebie, tak jak ja to zrobiłem.

Jakaz madrosc ! Bezboznicy w koncu zaczynaja nienawidzic siebie .

Proszę cię, to nie są „morały”. Chciej mnie zrozumieć. Tak pragnę, żebyś była szczęśliwa, żebyś nie straciła możliwości współdziałania z Nim, póki masz czas, żebyś wykorzystała wszystkie szansę, które On ci daje. Przyjmij je. Naprawdę mało osób może tak rozmawiać, jak my. Czyż mam nie wykorzystać takiej możliwości dopomożenia ci...?

A dzieki takim książkom moze to czytac mnostwo ludzi . I korzystac z tego . Dlatego zreszta Bóg doprowadzil do tego kontaktu Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:33, 11 Lis 2014    Temat postu:

Proszę cię, uwierz mi. Daj sobą kierować, daj się prowadzić; pytaj i słuchaj. Po prostu pozwól się kochać! Wtedy będziesz mogła zrobić bez porównania więcej dla was i dla nas, a przecież chcesz tego? A Jemu się należy cała twoja miłość, całe serce, wszystkie myśli, tak jak ty masz Jego serce. Proszę cię o to dlatego, że uważam cię za przyjaciela. Życzę ci szczęścia.

Po prostu z nimi sie przyjazniac jest lepiej zyc . A Bogu jestesmy winni wszystko . Nic nie ma czlowiek swojego .

TO JEST NASZA WSPÓLNA DZIAŁALNOŚĆ W OBRĘBIE KOŚCIOŁA CHRYSTUSOWEGO

19 X 1969 r. Mówi Matka.

– Jesteście w obrębie Kościoła Chrystusowego, tak jak i my zresztą, i mogę zapewnić, że nikt spoza niego udziału w naszych kontaktach nie ma i mieć nie może.


POZA KOŚCIOŁEM NIE MA ZBAWIENIA ! Odwieczna prawda ! TAK NAWET ADAM I EWA ! Pierwsi ludzie a przeciez Jezus ich zbawil ! Poprzez Ofiare ktora jest wlasciwie calym Kosciolem ! Ludzie przy niej praktycznie nic nie wnosza . I na niej powstal Kosciol takze ten widzialny instytucjonalnie . I takze ateisci buddysci poganie itp . ktorzy tez ida do Boga , moga tego doknac tylko przez Kościół .

Są one z łaski i miłości Jezusa Chrystusa, którą On darzy nas i was – „swoich”, swoje dzieci okupione poprzez cierpienie i śmierć. To jest nasza wspólna działalność wewnątrz Kościoła Chrystusowego, jak w rodzinie, a dla dobra was i wszystkich innych, także spoza rodziny. Kościół Chrystusowy obejmuje Jego wieczyste królestwo, zwane przez was Kościołem Triumfującym, i was – pokolenia obecnie żyjące, walczące o Jego prawa, a więc Kościół Walczący.

Kościół na ziemi nazywamy WALCZĄCYM ! Bo zlo atakuje i trzeba walczyc . Widzimy to na codzien . Kosciol pogodzony z tym swiatem to oszustwo .
W Niebie jest Kościół TRIUMFUJĄCY ! Czyli zwycieski bo ta walka ma tylko jeden rezultat z gory wiadomy . Z Bogiem nikt nie wygra . A artystycznie mamy to przedstawione przez Michala Aniola w jego freskach w najbardziej znanym dziele sztuki Bazylice w Rzymie .

– A czyściec?

– Kościół Cierpiący obejmuje niezliczoną ilość osób, które w chwili śmierci nie miały „szaty godowej”, ale apelowały do Jego miłosierdzia, i które On przyjął, gdyż zawsze przyjmował, przyjmuje i będzie przyjmował każdego, kto Mu zawierzy, kto bronił Jego praw lub starał się czynić dobro, niezależnie od tego, czy rozumiał, czemu to czyni i kogo broni.


I czysciec bardzo wazny bo chyba wiekszosc tam idzie i to duza . Takze poganie innowiercy ateisci bo nie sa gotowi na niebo . Chocby z braku wiedzy .

Nie ma ścisłej granicy oddzielającej nas od siebie (już po śmierci ciała, poza życiem w materii), o ile Chrystus ogarnął nas swoją opieką. Jest oczyszczanie się, wzrost zrozumienia, poznania, dążenie do zadośćuczynienia, do zasłużenia na miłość, z jaką się człowiek po śmierci spotyka. W czyśćcu trwa cierpienie, żal i wstyd, ból zabijanej miłości własnej człowieka, ból rozpadającej się pychy, śmierć złudzeń o własnej wyolbrzymionej wielkości, ale jest nadzieja nieba, pewność przebaczenia i miłości Boga do cierpiącego, świadomość wielkości Jego miłosierdzia. Jest też możność pomagania wam.

Czyli nie sa oddzielone niebo od czyscca bo to juz jest u Boga . Juz wiadomo ze zbawieni . Ale zupelnie nie nadajacy sie do nieba . Stad czyszczenie . Chyba lepsze porownanie z LECZENIEM ! Bo pozwala zromiec dlaczego ludzie CHCA BYC W CZYSCCU MIMO ZE NIE MA ZADNEGO PRZYMUSU ! Bo chca byc zdrowi . Ale to boli . Jednak kazdy wybiera zdrowie . Stad o to chodzi aby po prostu nie trafic tam chorym . Od razu zdrowym . Trzeba zyc po bożemu tu na ziemi . To takie proste !

Chciałam jasno powiedzieć, że tylko i wyłącznie poprzez Boga, w Bogu i z Jego woli możliwa jest nasza współpraca, nigdy nie wykraczająca poza powszechnie znany dogmat „świętych obcowania”. Trochę dobrej woli wystarczyłoby, aby znaleźć tysiączne przykłady z życia w Kościele (a jeszcze przed założeniem Kościoła Chrystusowego – z życia osób chcących służyć Bogu, np. prorocy, Józef, Abraham...), i to osób nie zawsze „świętych”, a w każdym razie w okresie życia za takie nie uznawanych (Dawid), a tylko mających dobrą wolę służenia Bogu.

To jest swietych obcowanie . I wystepowala od poczatku nawet za Abrahama .

Braterstwo w Bogu

Rozwój wewnętrzny człowieka jest rozwojem w nim miłości Bożej, a więc rozwojem jego osobowości w obecności Bożej, jest zezwoleniem człowieka, aby w nim i poprzez niego działał Bóg, tak jak zechce sam. Jest to więc złożenie własnej woli w ręce (przebite ręce!) Chrystusa, zaufanie za Zaufanie (obdarzenie nas pełnią wolności), miłość za Miłość, zakiełkowanie w nas ziarna złożonego w każdym z nas w chwili narodzin, początek rozwoju – wrastania w życie wieczne, które jest współżyciem z Bogiem!


Rozwoj czlowieka to rozwoj w nim milosci Boga . Nkc innego rozwojem nie jest !

Tu, w wieczności każdy z nas współuczestniczy w życiu Boga, każdy indywidualnie współżyje z Nim, jak dziecko w domu Ojca, a ponieważ Ojciec jest jeden – wszyscy jesteśmy braćmi! Braterstwo „w Bogu” jest jedną z najcudowniejszych, najbardziej oszałamiających rzeczywistości w naszym życiu!

I tu mamy pojecie braterstwa ludzi ktore tez jest w Bogu bo innego nie ma . Nie da sie go opisac ale znow jest ono jednym ze szczytow szczescia tam . Oni tego doswiadczaja nieustannie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:30, 31 Paź 2015    Temat postu:

31 III 1970 r. Wtorek po Wielkanocy. Mówi Matka.

– Jesteś członkiem wspólnoty i nigdy nie będziesz „wyłączona”, nie będziesz „osobno”. Współżyjesz z innymi, a pracujesz dla nich z nami, dlatego trzeba, żebyś pamiętała o naszej wspólnocie: jednym, wielkim, wspaniałym, wieczystym (ponadczasowym), powszechnym i apostolskim (a więc aktywnym, promieniującym i rozrastającym się) Kościele Chrystusowym – Jego dziele, Jego wspaniałej myśli o wspólnym działaniu Jego samego i nas wszystkich, od założenia Kościoła, którego upamiętnieniem jest to święto, aż po koniec istnienia ludzkości w jej obecnej formie.


Kosciol to wspolnota ogarniajaca WSZYSTKICH! Nie tak jak wam przedstawiaja jakby to byla jedna z wielu ,,grup". POZA KOSCIOLEM NIE MA ZBAWIENIA! Nie ma innych ,,opcji". Bo pieklo to zadna opcja... Kosciol laczy nas i tamtych po drugiej stronie. Obecna forma jednak przeminie.

– A co będzie potem?

– Wtedy skończy się ta forma działalności Kościoła katolickiego (czyli powszechnego) na ziemi, jaka jest dzisiaj, a więc apostolstwo i walka, pokonywanie przeciwności, ale nie skończy się Jego królestwo. Stanie się tylko utrwaloną na wieczność potęgą braterskiej miłości, wspólnotą miłości, taką, jakiej Chrystus pragnął i jaką – sobą samym, swoją Ofiarą – założył. Plany Boże nie mogą nie spełnić się. Mogą odpaść na własne nieszczęście poszczególne drobiny ludzkie, ale zawsze znajdą się inne gotowe do ofiar. I rozwój Kościoła Chrystusowego trwa, tak jak przypływ i odpływ morza, niezmiennie i wciąż z równą potęgą – przecież jest żywiony Jego energią, Jego miłością.


Nie ma takiej opcji ze Bogu ,,nie wyjdzie". Najwyzej czesc ludzi ,,odpadnie" i sami siebie zniszcza... Krolestwo Boga po skonczeniu obecnego czasu cierpienia bedzie trwalo juz na wieki. I bedzie juz tylko szczescie. Niczego co powoduje nieprzyjemnosc NIE BEDZIE! Stad niecierpliwie czekamy na koniec TEGO Swiata. To bedzie triumf nie tragedia.

25 X 1973 r. Mówi Bartek.

– Poznaję cały ziemski Kościół w jego rozwoju, bo to jest i mój Kościół, moja rodzina, rozumiesz mnie?

– Jesteś teraz dumny z przynależności do Kościoła Chrystusowego?

– Chcę być dumny i jestem. Przecież to Jego plan, Jego działanie, w które z miłości do nas „wciągnął” nas samych. Widzisz, uszanował naszą godność dzieci Bożych powołanych do bytu z miłości i pomimo koszmarnej po prostu nędzy, małości naszej, zaprosił nas do czynnego udziału w formowaniu swojego królestwa na ziemi.


Ludzie nie maja zadnych zaslug ze tam ida. TYLKO ŁASKA BOGA NAS TAM UMIESZCZA! Nie nalezy nam sie za takie zycie.

– Królestwo Boże jest w niebie?

– Tu, u nas, to jest Jego dom, tu uczestniczymy w Jego życiu, ale na ziemi możemy sami dobrowolnie dodawać coś od siebie, aby powiększać wspólne dobro, aby własnymi uzdolnieniami coś ulepszać lub stwarzać (np. dzieła sztuki). Całą umiejętnością Bożą jest to, że On się posługuje nami, takimi, jakimi jesteśmy, ze wszystkimi naszymi wadami i skazami. Jednym słowem z byle jakiego tworzywa, o ile ono tylko zapragnie, Chrystus buduje swoją budowlę.


Czyli tutaj czyniac dobro mozna cos dodac do Dobra Boga. To jedyne co mozna dobrego zrobic. Zadne dobro poza Bogiem nie istnieje.

Czytaliście, że cała ziemia jest Jego Kościołem, a Kościół – ten istniejący –jedynie ołtarzem w Jego gmachu. Zaplątałaś się w pojęciach o tym, co jest materią i czymś czasowym, a co duchowym i wiecznym? Widzisz, wyobraź sobie, że ludzkość jest jedną rodziną (bardzo biedną, ciemną i słabą, a także uparcie trwającą przy swoich prawach, a uparcie odrzucającą – Boże, a więc dobrowolnie chorującą). Ludzkość – istoty duchowe otrzymały swój teren, podłoże materialne, na którym mają rosnąć i dojrzewać. Obdarzone zostały wolnością, ponieważ Bóg jest Bogiem wolnych! On też dał im ziemię: piękną, ogromną i rozmaitą w swoim bogactwie z rozrzutnością Pana nieskończoności. Dał im też dar tworzenia, albowiem choć tak ułomni, są jednak Jego dziećmi (na obraz i podobieństwo swoje nas ukształtował).

Znakomite teksty. Widzicie ze zadna literatura NIE UMYWA SIE DO OBJAWIEN! Bo one sa od Boga.
Cala Ziemia to Kosciol.
A ta struktura zwana Kosciolem Katolickim to oltarz.
Ludzkosc dobrowolnie i uparcie odrzuca Biga a zatem dobrowolnie CHORUJE! Co widac po licznych dewiacjach zbrodniach itp.
Materia jest tylko TERENEM na ktorym ma wyrastac dusza! Widzimy jakim obledem jest materialzm ludzkosci gdzie zdobywanie materii jest celem. Obled.
Wolnosc jest od Boga aby mogly tworzyc. Czyli dazyc do Boga. Tworczoscia jest tylko dazenie do Boga.

Wszystko Bóg nam dał: teren, czas, wolność i całą swoją pomoc. Miłość Jego spowodowała, że wbrew naszej woli – jeszcze jako całej rodziny ludzkiej, ale za zgodą jedynej istoty ludzkiej prawdziwie wolnej, Maryi – litując się nad naszym błądzeniem i tęsknotą, ofiarował się nam sam. I odtąd mamy kierunek.

Czyli wlasnie dla naszego WYZWOLENIA umarl na krzyzu. W czym pomogla Maryja JEDYNY NAPRAWDE WOLNY CZLOWIEK W HISTORII!

Kościół Chrystusowy jest Matką naszą, Przewodnikiem i Nauczycielem, ponieważ jest w nim żywy Pan. Ale On jest również władcą królestwa niebieskiego: Duch – duchowego, Wieczny – wiecznego. Jego Kościołem spełnionym, triumfującym, jesteśmy my, dlatego tylko, że On aż tak nas pokochał.

I to jest definicja Kosciola. Kosciol spelniony jest TAM!

Nauczył nas prosić: „Przyjdź królestwo Twoje, jako w niebie, tak i na ziemi”. Teraz wyobraź sobie tak: to co nieśmiertelne i niewidzialne rozwija się przez wieki pracą fizyczną w materii (acz nie dla materii) wykonywaną przez istoty przemijające w szeregu pokoleń, z których każde coś od siebie dobudowuje. Wyobraź sobie gmach Katedry tak wielki, że buduje się go już dwa tysiące lat. Mrowie robotników się roi, każdy coś tam dłubie, jakiś malutki szczegół, często nie zdając sobie sprawy z tego, gdzie i do czego on będzie służyć. Cała budowla pokryta jest tak gęsto siecią rusztowań, że nikt jej kształtu nie odgadnie. Nie zmienia się tylko Architekt. On rozdaje robotę i wskazuje miejsce pracy, każdemu według uzdolnień. Ale czyż Architekt, który wie czego pragnie i zna przyszły kształt budynku, może każdemu z dniówkowych robotników tłumaczyć całość budowy? Trzeba zaufać temu, który plany stworzył, tym bardziej że dla nas buduje. On ma królewski dom!

Wspaniałe! Kazdy pracuje nad budowa Kosciola. Np. gornik. Wydobywajac wegiel pracuje w materii ALE EFEKT JEST DUCHOWY!!! NIE WAZNE ZE TEGO NIE ROZUMIE! POZNIEJ ZROZUMIE! Przy budowie rzeczy skomplikowanych wiekszosc nie musi wiedziec po co to robi. Robi sruby i nie wie co z nimi zrobia. To nie przekresla faktu ze jest WSPOLTWORCA! O wiele trudniej pojac oczywiscie plan Boga. Budowa trwa przez pokolenia. Aby Polska byla Polska w roku 2015 to musiala przyjac Chrzest w 966. To nie przeminelo. Fundament nie przemija tylko trwa. A na nim rosnie budowla. W ten sposob nastepuja kolejne pokolenia ludzi. Ich praca nie przeminela. Ona sie utrwalila i trwa w wiecznosci. Obecna praca bedzie kolejnym fundamentem dla nastepnych. Itd. az do skonczenua TEGO Swiata. SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:45, 01 Lis 2015    Temat postu:

Teraz zrozum, przyjdzie czas, kiedy rusztowania spłoną, opadną i ujawni się całe piękno Katedry: ona sama, a nie jej przyobleczenie. Będzie „ziemia nowa”, przemieniona, przesycona Duchem, wieczna już, gotowy dom ludzkości ofiarowany Bogu. I jeszcze coś, każdy robotnik będzie sam „cegłą” w tej budowli. Jesteśmy istotami duchowymi, wiecznymi, ale jesteśmy związani z ziemią, ponieważ kochamy się. Ludzkość jest rodziną!

Pewnego dnia zaslony opadna. Zlo pojdzie na smietnik i ujawni sie cala wspanialosc dziela Boga Smile A w nim oczywiscie korona sa ludzie. To nie jest rzezba czy obraz.

Póki tu u was męczą się i cierpią ludzie, my jesteśmy z wami; pomagamy, podtrzymujemy i działamy z Nim i w Nim. Ale przyjdzie dzień, kiedy Jego królestwo dopełni się. Opadną rusztowania...

Na ziemi mecza sie ludzie a oni stamtad pomagaja. To sie jednak skonczy Smile

Jeszcze nie teraz. Jeszcze Bóg was ratuje, a my z Nim. Jeszcze jest szansa na odrodzenie ludzkości. Pomyśl, my tu widzimy naszą budowlę już bez rusztowań, taką, jaką ma być, aczkolwiek nie skończoną jeszcze.

Oni tam juz wiedza co bedzie. I jest szansa na ratunek ludzkosci dazacej do zguby!

– A kiedy będzie gotowa?

– Czyż może nas interesować czas potrzebny na skończenie? Ważne jest tylko dokonanie dzieła, dzieła zbawienia nas, ludzkości, dzieła zgromadzenia owczarni pod berłem jednego Pasterza. On wie kiedy. My widzimy piękno, ogrom, majestat Jego planów i z Jego miłości uczestniczymy w nich. Jeden jest Kościół – święty, bo Jego, Chrystusowy Kościół powszechny; jeden dom ludzkości; jedna ludzkość i jeden Ojciec!


Wazne jest dokonanie zbawienia a nie czas. A oczywiscie Kosciol jest tylko jeden ten Jezusa.

BÓG W TRÓJCY ŚWIĘTEJ


14 V 1973 r. Mówi ojciec Ludwik.

Posłuchaj uważnie. Tłumaczę to tobie po to, abyś zrozumiała, czym jest miłość.

Każda miłość jest energią udzielającą się, dążącą do wypełnienia próżni. Jest to energia duchowa, a więc udziela się bytom duchowym i jest przez nie przyjmowana aż do granic możliwości wchłonięcia jej, różnej dla każdego z nieprzeliczonej mnogości rodzajów bytów duchowych. Dawcą jest tylko jeden Bóg. Wszystkie inne byty zrodzone zostały przez Niego – z miłości, gdyż miłość pragnie mnożyć szczęście, uszczęśliwiać (w człowieku wyraża się poprzez każdą działalność twórczą). Bóg jest Istotą Miłości. On jest Tym, Który Jest, „a wszystko z Niego powstało”.


Znakomite! Milosc to energia duchowa. Jej Źródłem jest TYLKO Bóg.

Jest jeden Bóg, ale w trzech Osobach, bowiem miłość w Trójcy Świętej jest wymianą energii wypełniającej trzy Osoby Trójcy. Możesz sobie wyobrazić nieustanne krążenie Energii o nieskończonej mocy i potędze? Jest to miłość zespalająca Ojca z Synem i Duchem Świętym.

Tego sie wyjasnic nie da bo to nie na rozum...

Nic więcej nie mogłabyś zrozumieć. I nikt z ludzi nie może objąć spraw dziejących się w wymiarach, wobec których jesteśmy tylko pojedynczymi atomami. Dlatego trzeba przyjąć dogmat o istnieniu Boga w Trójcy Jedynego jako tajemnicę miłości Bożej w jej pełni. Wobec tej Pełni miłości, w której jest Trójca Święta udzielająca się sobie, nie jest potrzebny Bogu żaden wszechświat – nikt i nic – gdyż nic powiększyć nie zdoła istniejącej w Bogu miłości ani też jej ująć.

Bóg sam sobie wystarczy. Wszak jest NIESKONCZONY! Czyli wszystko w Nim jest nieskonczone. Zatem cokolwiek wezmiemy Bogu jest to niepotrzebne. MA WSZYSTKO! Zatem logicznie SWIAT JEST DAREM BEZINTERESOWNYM!

Dlatego też przyjmować należy z wdzięcznością i podziwem tajemnicę miłości Boga do nas – zrodzenie nas i wszystkich innych bytów powołanych do miłości, gdyż powstałych z miłości bezinteresownej, wielkodusznej i nieskończenie wspaniałomyślnej. W powołaniu nas do istnienia wyraża się dobroć i miłosierdzie miłości Bożej, Jej ojcowski charakter.

Widzisz! Wszystkie słowa są za małe i prawie nic nie znaczą wobec Prawdy. Świadczą jedynie o tym, że Prawda istnieje w swojej pełni, tajemniczej dla nas, bo nie dającej się objąć ani zmierzyć. Trzeba przyjąć, że istnieją wielkości dla nas niepojęte, a cokolwiek dotyczy tajemnicy miłości obejmującej Trójcę Świętą, a także miłości Boga powołującej z niebytu istoty duchowe, rozumne i świadome siebie (po to, aby mogły być nasycone miłością i stały się same jej dawcami w mierze dla nich dostępnej), to wszystko należy do zakresu wielkości, w których my się mieścimy, ale których nigdy nie posiądziemy. Trzeba je przyjmować w świadomości ich zawrotnej głębi i mądrości!


Dlatego glupota sa dywagacje nad prawem Boga. Trzeba po prostu od Boga przyjac bo nie mamy szans pojac Boga. Pojac Nieskończonego? Absurd logiczny. I zreszta dobrze Bóg ktory dalby sie pojac bylby na naszym poziomie. Cos strasznego! Jednak nic z tego na szczescie. Boga nigdy nie wyczerpiemy poznajac Go. Niewyczerpane źródło Dobra! I to jest najwspanialsze SmileSmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:58, 03 Lis 2015    Temat postu:

Pewność, że Bóg nas kocha

24 II 1972 r. Odpowiada ojciec Ludwik na moją prośbę o pomoc w napisaniu o śmierci Chrystusa Pana na podstawie obrazów religijnych.

– Chcesz, żebym powiedział ci coś o drodze krzyżowej i śmierci Pana naszego, Jezusa Chrystusa, ale pozostawiasz mi bardzo mało czasu. Cóż więc mam ci wytłumaczyć? Oba obrazy widziałem; oba są jakąś sumą przeżyć, a nie sceną realistyczną, mimo że bardzo realistycznie malowaną.


Anna jest chyba historykiem sztuki. Stad pisze o obrazach. Widzimy tu ze malarstwo ,,realistyczne" wcale nie jest realistyczne! Ono tez jest kreacja tworcy! Pozorny realizm nie ozmacza ze to zdjecie z wydarzen! A i zdjecie zakezy od ustawienia aparatu.

Miłość, która łączyła Jezusa Chrystusa z Matką, była tak silna, że można mówić o współodkupieniu, o przeżyciu przez Matkę Bożą takiej męki, która jest porównywalna z męczeńską śmiercią Jezusa. Ale Maryja była człowiekiem, podczas gdy ofiara naszego Pana była ofiarowaniem się za ludzi – Boga, który „po to stał się człowiekiem”, ażeby stać się jednym z nas, naszym Bratem, bliskim każdemu, kto jest otwarty na Prawdę. To znaczy, że każdy człowiek etyczny, wrażliwy i umiejący odróżnić dobro od zła, czytając Ewangelię dochodzi do tego samego wniosku (bez względu na rasę, wiek, wykształcenie, religię, epokę, w której żyje), że Chrystus Pan dawał nam Prawdę, a czynił dobro, że był człowiekiem nieskazitelnie prawym, czystym i mądrym, a dla potwierdzenia swoich słów dał życie. Czyli Jego śmierć jest świadectwem prawdy Jego słów.

Maryja cierpiala tak bardzo jak Jezus! Ale poniewaz nie ma natury Boga nie mogla sama zbawic ludzic tylko WSPOLZBAWIC PRZEZ JEZUSA! Zlaczyc meke z meka Syna. To moze kazdy czlowiek.
A Prawdaw Ewangelii jest tak mocna ze KAZDY UCZCIWY CZLOWIEK KAZDEJ EPOKI OD RAZU ROZPOZNA!

Przez takie poświadczenie każde słowo Ewangelii nabiera blasku prawdy. A słowa Jezusa mówią nam, że „Jam jest początek”, „wy jesteście z niskości, a Ja z wysokości”, „wy jesteście z tego świata, a Ja nie jestem z tego świata”, „Jam jest światłość świata”, „Jam jest chleb żywy, który z nieba zstąpił”, „Ale to jest wolą Ojca, który Mnie posłał, abym nic nie stracił z tego, co Mi dał, ale żebym to wskrzesił w dzień ostateczny”. To „to”, co Bóg dał Synowi – to ludzkość, my, bo tylko to, co duchowe, skupia uwagę Ducha (a więc nieśmiertelne, posiadające podobieństwo do swego Stwórcy; to tylko jest istotne i od rozwoju tego podobieństwa w nas zależy nasze szczęście w wieczności). Ale ta ludzkość była taka ciemna, biedna, błądząca, że Król postanowił zmieszać się z poddanymi, ażeby Go poznali.

Tylko ludzie jak istoty duchowe zajmuja uwage Boga. Zadne zwierzeta rosliny czy nie mowiac juz o kamieniach nie sa porownywalne. Bóg zlitowal sie nad ludzmi.

Po czym możemy poznać Boga?

– Po sile Jego miłości.

– Jak to rozumieć?

– Świat duchowy jest ogromny, ale i on został wyłoniony z miłości. Miłość jest przyczyną stwórczą. Miłość stoi u początku wszystkiego. Dlatego tam, gdzie przejawia się miłość, jest na pewno zawsze działanie Boga. Jezus Chrystus zezwolił na najstraszliwszą, haniebną śmierć, ażeby stała się świadectwem prawdy Jego słów! A więc przejawiła się nam miłość w kształcie najczystszym – bezinteresowna, całkowita, aż do zatracenia siebie. Jego miłość była tak niecierpliwa, że zeszedł „do swoich”, gdy świat był jeszcze nie przygotowany, gdy tylko jedna kobieta zgodziła się zaufać Bogu, gdy kilkunastu ludzi zdolnych było pokochać Jezusa i uznać Go Nauczycielem.


Tak bylo zle na ziemi! Ludzkie bestie. A tu MIŁOŚĆ nieskonczona!

– Czy dziś jesteśmy już przygotowani?

– Sądzę, że i dziś byłoby „za wcześnie” z ludzkiego punktu widzenia. Ale Jezus Chrystus przyszedł nie na „przygotowany świat”, ale aby świat przygotować. I dzięki Jego świadectwu obraz ludzkości jest jednak optymistyczny. Istnieje potężny Kościół powszechny którego oddziaływanie będzie coraz bardziej odciskać się na kształcie ludzkości, istnieje dla was sens życia, cel i nadzieja, a przede wszystkim zaszczepiona została ludzkości miłość jako konkret, sposób działania jednych na drugich – i tam, gdzie działa, tworzy cuda. Ale pamiętaj, że u podstawy leży pewność, że Bóg nas kocha, a to objawił nam Chrystus sobą, swoją śmiercią. Przeczytaj jeszcze raz Dzieje Apostolskie od początku, bo to, co zaszło po śmierci Jezusa Chrystusa, zaprzecza ludzkiej logice. Już nie na Nim, a na Jego słowach opierali się pierwsi chrześcijanie – na słowach potwierdzonych świadectwem śmierci i zmartwychwstania.


Zwyciestwo Kosciola bylo cudem. 12 apostolow silami wlasnymi rozprzestrzenilo Ewangelie? I powstal olbrzymi Koscil? ABSURD! To bylo dzialanie Boga.

Chrystus umiera za każdego z was


14 IV 1974 r. Niedziela Wielkanocna. Mówi ojciec Ludwik.

– Dzisiaj w tym wielkim dniu chciałbym z tobą rozmawiać o sprawach Bożych. Mogę i pragnę przekazać wam prawdę tego Dnia.

Trwa on wiecznie. Nie pamiątkę obchodzimy, a przeżywamy Ukrzyżowanie, Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie Pana naszego – takie, jakie było, jest i trwać będzie. Kiedy jest mowa o życiu ziemskim Chrystusa Pana, to, co dotyczy Jego, dotyczy Boga-Człowieka: co ludzkie, rozgrywa się w czasie, co Boże – w wieczności, poza czasem, który ma sens jedynie w zastosowaniu do przedmiotów przemijających (podlegających biologicznej cykliczności rodzenia się, wzrostu i umierania). Sama rozumiesz, że Bóg istnieje w wieczności. Działanie Boga, który „tak umiłował świat, że Syna swego dał, aby świat zbawił”, to działanie (aktywność miłości) istnieje, i ono zbawiało, zbawia i zbawiać będzie ludzkość do końca jej istnienia, a więc do końca potrzeby zbawiania (które jest namaszczeniem każdego z nas Krwią Chrystusową, przyznaniem mu – poprzez wspólnotę ze Zbawicielem – Jego „uprawnień”: synostwa Bożego, prawa do współżycia z Bogiem we wspólnocie miłości).


Zbzwienie mimo ze fakt osadzony w historii czyli przemijajacy jest osadzone w WIECZNOSCI! GDZIE NIE PRZEMIJA! Stad ta smierc CIAGLE ZBAWIA!

A kiedy powstanie „jedna owczarnia i jeden Pasterz”, też trwać będzie Jego Ofiara przemieniona w Chwałę.

Bo jej owoce sa nieskonczone.

Zrozum, że nikt z nas nie jest i nie będzie nigdy godzien wejść do królestwa Bożego – sam. Król nas zaprasza i wzywa do siebie z miłości do nas. Tajemnica miłości Boga do człowieka jest najbardziej zdumiewającą i najgłębszą z tajemnic! Drzwi królestwa swego On sam otworzył nam z wielkodusznością i wspaniałą hojnością – wedle własnej natury Bożej – z nieprzebranego i bezgranicznego miłosierdzia. Otworzył nam swój dom własną śmiercią poniesioną wśród nas i przez nas. Ten akt miłości nieskończonej czcimy i przeżywamy w całej pełni świadomości, a wy powinniście w tym uczestniczyć, ponieważ póki żyjecie, Chrystus umiera za każdego z was. Chodzi o to, aby Jego męka i śmierć nie były daremne.

Nikt nie jest godzien. To jest wylacznie łaska Boga. Oni tam czcza Milosc Jezusa w pelni swiadomi. Tutaj powinnismy tez choc nie pojmujemy. Trzeba po prostu Bogu zaufac bo inaczejsie nie da...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:41, 04 Lis 2015    Temat postu:

Pamiętajcie, że tylko wy możecie to sprawić własną złą wolą, świadomą i wrogą Panu. Nic i nigdy nie pokona piętna Jego Krwi, którą zostaliście namaszczeni, tylko wy sami, gdy pogardzicie miłością, odsuniecie ją na ubocze waszego życia, staniecie się obojętni na poświęcenie, na Jego mękę i zignorujecie tę Ofiarę, która trwa – za was i dla was – wybierając nędzne „gliniane bożki” szczęścia ciała i zaszczytów umysłu.

Co widzimy u zalosnych ,,rzadow premierow prezydentow". W Polsce ostatnio wyraznie. Zaszczyty umyslu szczegolnie dotycza osobnikow z uczelni. Widzimy ich nadetych tytulami ktore sami sobie nadali jak kiedys szlachta. Czlowiek moze isc na potepienie TYLKO NA WLASNE ZYCZENIE!

Tak łatwo jest kochać i współpracować z Tym, którego się kocha, tak łatwo jest też ranić Jego miłość. Proszę was, myślcie o tym, myślcie więcej o tych obojętnych, którzy zapomnieli o cenie, jaką za nich zapłacono.

Mozna pomagac tym ktorzy zyja ponizej zwierzat odrzucajac Boga poprzez czynienie dobra. Modlitwy posty jalmuzny za nich. Wszelkie poswiecenie.

Pogardzenie Ofiarą Boga obciąża gardzącego wedle wielkości ofiary, i chociaż Bóg sam lituje się nad naszą głupotą i gotów jest przebaczyć zawsze i wszystko, to jednak pozostanie na nas wieczna plama hańby i wstydu – skaza naszego sumienia, gorzka świadomość ducha, który nie będzie mógł zapomnieć o sponiewieraniu Boga w sobie. Współczujcie ludzkiej nędzy i proście o miłosierdzie, o światło, o obudzenie się sumienia w tych, którzy je sami uśpili. Mówiliście dzisiaj o ludziach, którzy wybrali „mamonę” lub „posługują się” Bogiem dla własnych celów; módlcie się za nich, proście o czas na żal za grzechy, o świadomość swoich win w chwili śmierci. Starajcie się o nich, jak możecie.

Skaza zostaje bo odrzucenie Jezusa to nie jest jakis ,,wybor" produktu w sklepie. Jest to ZAWSZE czynienie zla i podlosci. Pograzenie sie w ohydzie moralnej.

Tyle jest teraz na świecie winy. Świat zdradził swego Boga, jedyne zbawienie. Skąd będzie czerpał nadzieję w cierpieniu i lęku? Jak odnajdzie drogę ku Niemu w tak krótkim czasie, jaki pozostanie pomiędzy zagrożeniem a śmiercią? A przecież czeka to miliony ludzi.

Ludzie sami sobie szkodza. Sciagaja na siebie straszne cierpienie.

CHRYSTUS NIE DAŁ MI ZGINAĆ


25 VI 1974 r. Mówi Bartek.

– Niebo to stan nieskończonego szczęścia w pełnym zjednoczeniu z Bogiem, to życie w Życiu Bożym, udział w nim: aktywny, świadomy, niezmiernie nasycony, bogaty; to wymiana miłości, która ze strony człowieka ma możność wzrostu nieskończonego. W niebie jest tylko kierunek dośrodkowy – ku Niemu, w pełni świadomości, z pełnią pragnienia. Niebo to nie bramy ani forteca. To my jesteśmy fortecami, każdy – sobie. To od nas zależy otwarcie bram, zburzenie murów, którymi oddzieliliśmy się. Jeśli już na ziemi zrobimy to, zwalimy przeszkodę, która „nie pozwala” Bogu zbliżyć się do nas, wówczas On może nas kochać (tak jak sam tego pragnie); a jeśli da się Bogu tę możność, o resztę już można być spokojnym.



Znakomity opis.
Jesli jest mur wobec Boga. To winny jest TYLKO czlowiek.
Skoro Bóg jest nieskończonym DOBREM to logicznie gdy chce dobra dla siebie chce Boga. Chce przeciez najlepiej dla siebie. Stad logicznie niebo to POSIADANIE BOGA! A TU JESZCZE WIECEJ ZJEDNOCZENIE Z BOGIEM! BYC JEDNOSCIA! Sczescie nieskonczone. W niebie szczescie czlowieka ROSNIE! To nie jest staly poziom. Np. na Ziemi rosnie gospodarka. I jest to symbol ktory ulatwia zrozumienie jak jest w niebie. Gospodarka rosnie i jestesmy coraz bogatsi. W niebie rosnie duuuzo wiecej bo milosc! To jest bogactwo. Wszystko tu jest symbolem tamtego.

Masz we mnie przykład: ja tak śmiertelnie broniłem się przed miłością Chrystusa, a jednak On znalazł do mnie drogę i nie dał mi zginąć. Chrystus obronił mnie przede mną samym; bo głupota ludzka naprawdę jest nieskończona. Tak broni wszystkich, kogo tylko może. A kto jest uratowany, ten jest Jego, a więc jest „u Niego”. Nasz Pan już nigdy nikogo ze swych ramion nie odda. W Jego rękach dojrzewamy do współżycia z Nim (ten stan nazywamy „czyśćcem”).

Czysciec to dojrzewanie. Gdy ktos zmarnowal zycie ,,broniac sie" przed Jezusem. ON RATUJE NAS PRZED NAMI!

Czyściec

Wszechświat to Boży dom. Nieskończone jest Jego królestwo, bez przestrzeni i czasu, bez śmierci, bólu i trwogi, ale każdy z nas wnosi tu siebie, i ile jeszcze jest w nas niedoskonałości, tyle może być cierpienia. Tylko jest to cierpienie wewnętrzne, nasze własne, a nie płynące z zewnątrz. Tu nikt nikomu bólu zadać nie może, ale boli nas nasza niedoskonałość. Przede wszystkim bolesne jest zmarnowanie szans, które każdy z nas otrzymał do wykorzystania, jak gdyby do „rozliczenia się”, ale przecież naprawdę po to, aby przynieść Mu sobą chwałę – według swoich możliwości.


W czysccu boli nas nasz stan. Nasze poczynania gdy bylismy na ziemi. Co mysmy ze soba zrobili? Dopoki jest ten bol nie ma jeszcze nieba. Bo jest cierpienie.

Ludzkość obecnie


Jesteśmy jak pojedyncze nuty nieskończonej pieśni, w której każdy instrument jest innym zespołem (narodem, miastem, zakonem, związkiem) i każdy śpiewa we właściwym czasie własny wątek. Ten hymn ku chwale miłości Pana do nas i Jego miłosierdzia powinien być nieskazitelnie harmonijny cudownie czysty potężnie brzmiący – taki, na jaki Bóg zasługuje. A tymczasem to, co teraz ludzkość „wygrywa”, jest przerażające. Jedne nuty są głuche, inne fałszywe, całe instrumenty fałszują. Tak mówiąc między nami, czyli gdybyśmy dalej opierali się na przenośni, to głos ludzkości obecnie jest przerażającym wyciem, i to wyciem trwogi i przerażenia, jak głos syreny samochodów gestapo. To, co ludzkość przejawia, w naszym świecie jest przeczuciem katastrofy, krzykiem lęku, grozy, bólu i obrzydzenia. Ludzkość jako całość jest jak człowiek zgangrenowany: czuje, że gnije, cierpi i miota się szukając ratunku – tyle że nie u Boga, a wprost przeciwnie. To jak granat przed wybuchem: wre, syczy – i nie ma odwrotu.


Genialny opis! Widac artyste! Zgnila ludzkosc wyje jak syreny gestapo. Cala prawie ,,tworczosc" to przeczucie katastrofy. Nic dziwnego. Popsuty instrument jest zrodlem tortur uszu a nie muzyki. Popsuty przez grzech czlowiek. Nie tak mialo byc. Wrecz odwrotnie miala byc piekna muzyka wiekow. Na szczescie to sie skonczy bo zamiarow Boga nikt nie zniweczy. Bedzie w koncu pieknie tak jak zaplanowal Bóg. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 1:03, 05 Lis 2015    Temat postu:

Gdyby nie miłosierdzie Boga, Jego cierpliwa i wyrozumiała miłość, Jego współczucie dla tej części ludzkości, która cierpi wraz z Nim, która kocha i przebłaguje, nie byłoby ratunku. Tylko, widzisz, On zna całość, całą ludzką rodzinę, tę teraz żyjącą i nas. A my też prosimy. Gdyby nie miłość tak silnie łącząca Boga z nami wszystkimi, ludzkość nie istniałaby już obecnie (czyli nie miałaby przyszłości). Królestwo Jego ograniczyłoby się, a plany Boże zamyślone dla nas (ludzkości obecnie żyjącej i przyszłej) byłyby przekreślone przez naszą złą wolę.

Jakim nieskończonym cudem jest miłość Boga do nas!


Bez Boga po prostu ludzie by sie zniszczyli. Bynajmniej nie tylko atomem. Juz prymitywni dzicy by sie wymordowali ZWYKLYMI prymitywnymi srodkami. Bez Boga nie ma ratunku. Dodatkowo Bóg pozwala dobrym ludziom pomagac Sobie! W ratowaniu swiata. Znanym swieci kanonizowani a takze nieznanym nawet w Korei Polnocnej! Ci ludzie nawet nie wiedza ze uczestnicza w zbawieniu bo nie sa katolikami. A jednak sa dobrzy.

O DZIELE MIŁOSIERDZIA

5 III 1976 r. Mówi ojciec Ludwik.

– Towarzyszyłem ci przy czytaniu na temat siostry Faustyny i jej objawień. Możesz być pewna, że dzieło miłosierdzia jest pośrodku działań Bożych dla ludzkości; nic innego jej nie chroni i nie uratuje, ponieważ tylko Miłosierdzie może zmazać zło, w jakim pogrążona jest w większości – z własnej i nieprzymuszonej woli. Ludzkość jako taka obecnie nie zasługuje na nie, ale widzisz, Chrystus Pan kocha nas w sposób niepojęty, pomimo wszystko, wbrew sprawiedliwości, ponieważ jest nieskończenie wyrozumiały i usprawiedliwiający, a kiedy już niczego usprawiedliwić nie może, staje pomiędzy nami a Ojcem, osłaniając nas swoją męką, krwią i ranami.


Zbrodni ludzkosci nie da sie usprawiedliwic tak sa potworne! Tylko milosierdzie zostaje. Czyli niezasluzona litosc z milosci. Jezus boerze na siebie zlo i jakby ,,oplaca rachunek za nas". Tak to ekonomia! Ekonomia na ziemi to tylko symbol tego co w niebie.

Święto Miłosierdzia będzie wielkim dniem dla całej ludzkości, ale wówczas dopiero, gdy zrozumie ona, że została uratowana, a nie że „się uratowała” – bo wbrew sobie, wyłącznie dzięki łasce Chrystusa.

Czyli jeszcze nie teraz choc jest to swieto.

Wszyscy, którzy już rozumieją Jego nieskończone miłosierdzie, powinni na nim się opierać, o nie apelować, z Nim współpracować. Nie ma służby gorętszej niż ta, gdzie współpracujemy z Chrystusem miłującym nas, nie władcą, nie sędzią, nie królem – a miłującym nas najbliższym, najbardziej kochającym nas Przyjacielem, tym, który nas kocha jak dzieci własne, jak swoją bezcenną własność kupioną własnym życiem.

Czyli taki rozwoj duszy ze Jezus nie jest dla nas na wzor wladzy a OSOBA tak bliska jak nawet nie ma w rodzinie.

Widzisz, nie mam możności wyrazić potęgi ani ognia Jego miłości. Nie da się tego przełożyć na język ludzki. Jedno ci powiem: cokolwiek zrobisz, niezależnie od tego, czy ci się uda, czy też nie, masz Jego miłość i pomoc; niedługo bowiem nic nie będzie tak ważne, jak zrozumienie tego, że Bóg nas kocha miłością swojej miary, i nie może zginąć nikt, kto tej miłości zaufa. Syn marnotrawny nie spodziewa się przebaczenia, ponieważ Ojca sądzi swoją miarką sprawiedliwości, i będąc grzeszny, trwa w odosobnieniu swojej nieufności, raniąc miłość Jego boleśniej wtedy, niż przedtem – grzesząc. Miłość bowiem nie jest atrybutem – jest istotą, duchową tkanką, naturą Boga. Jeżeli Bóg nie jest dla nas bezgraniczną płomienną Miłością, to znaczy, że czcimy bożki i wyznajemy pogaństwo pełne okrutnych mściwych potęg stworzonych na naszą miarę przez naszą marną, ograniczoną wyobraźnię.

Milosc nie jest pojeciem abstrakcyjnym a mozna powiedzec falszywie! logicznie ale inaczej nie pojmiecie. Milosc to ,,substancja" z jakiej sklada sie Bóg. ( To falsz bo Bóg ani ,,się nie składa" ani ,,z substancji"). Niestety inaczej nie da sie powiedziec bo wszystko na ziemi ,,sklada sie" i ,,z substancji". Totez czlowiek inaczej nie pojmie. A tak przynajmniej do glowy dotrze. Milosc zatem to nie ,,stan" w tym sensie ze raz jest raz nie ma. Bóg istnieje przez milosc. Gdzie nie ma milosci nie ma Boga. To 100% prawda.

Centrum chrześcijaństwa stanowi Chrystus Pan, a jego sercem jest miłosierdzie, które skłoniło Go ku ludzkiej słabości i niedoli. Tylko ktoś nieskończenie wielki, nie mający granic swej szczodrobliwości, wyrozumiałości i dobroci, może być miłosiernym bez miary.

Na szczescie. Tylko nieskonczone moze byc bez miary. Widzicie tu ze wiara jest 100% logiczna. W kazdym drobiazgu.

Mówiłem ci, że w miłości pełnej miłosierdzia objawia się ludzkości prawda o niepojętej dla nas naturze Boga. W Jego świecie nie ma wielkości, odległości i wymiarów, przydatnych nam, i dlatego nie da się przekazać skali porównawczej Jego nieograniczoności wobec ograniczoności naszej. Jedno tylko musisz pamiętać: z Niego jesteśmy; cała ludzkość jest Jego dzieckiem i Jego ramiona nas obejmują. Nie ma niczego poza Bogiem. Wszystko – co jest – istnieje w Nim.

Brak ograniczen u Boga powoduje niemoznosc przekazania. Logicznie z tego wynika ze nie ma niczego poza nim. Czyli istniejacego ,,obok". Bo nieskonczone znaczy logicznie ,,to co jest wszedzie".

JESTEŚMY DZIEĆMI BOŻYMI

31 III 1977 r. Mówi Bartek.

– Zaufaj Bogu i mów Mu o swoich obawach odwołując się do Niego i prosząc Go, aby wziął twoje sprawy w swoje ręce. Nie masz pojęcia, jak Go ucieszysz! To taka radość wiedzieć, że ktoś ci ufa.


A poza wszystkim mozna po prostu bez filozofii oddac Bogu wszystko i ufac Mu jak dziecko:-)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:27, 05 Lis 2015    Temat postu:

Pomyślałam: jakie to ludzkie.

– To nie Bóg jest „ludzki”, to my jesteśmy „Boży”. Jesteśmy rzeczywiście Jego dziećmi. Nosimy w sobie iskrę Jego miłości, dobroci, miłosierdzia, pragnienia darzenia, udzielania się, bycia pomocnymi innym. To przecież Jego dary, bo my z Jego natury zostaliśmy stworzeni. Dlatego poza Nim nie znajdziemy szczęścia ani spokoju.


To co nazywacie ,,ludzkim" czy humanistycznym np. w slowach nieludzkie, niehumanitarne czyli ludzkie to dobre, to nie jest ludzkie tylko Boga. Nie ma zadnych ,,wartosci humanistycznych". To co dobre jest od Boga.

Bóg jest Panem wolnych

20 III 1977 r.

– Pan mówi tak prosto, tak łaskawie i serdecznie. Niczego poza skruchą i miłością nie żądając, obiecuje wszystko, na wieczność. Jeden akt miłości, uznania Go Bogiem i żalu, że się tego nie rozumiało wcześniej – za wieczne szczęście... Taki właśnie jest Bóg! Nieskończona, darząca Miłość, łaknąca tylko naszej dobrej woli pokochania Go, bez której nie możemy wejść do Jego domu. Bóg jest Panem wolnych i aby nas uratować, potrzene Mu nasze zezwolenie, ponieważ nie odbierze nam nigdy wolności, którą nas obdarował.


Bo bez wolnosci nie ma milosci. Logika. Znowu wolnosc jako zasada jest od Boga. Inaczej nie istnieje. I NIE JEST CELEM!!! Jest po to aby kochac Boga.

Bóg nie zwraca uwagi na wiek człowieka

27 III 1977 r. Mówi ojciec Ludwik.

– Słyszałem, co mówiłaś o tym (myślałam o tym), że każdy z nas ma swoją indywidualną, inną niż wszystkie znane ci, drogę do Boga. I dodałaś, że osobiście wolałabyś inną niż twoja własna historię życia, że wolałabyś, aby to wszystko zaczęło się w twojej młodości.


Tu mamy problem ludzi ktorym nie podoba sie ich los. Chcieli by byc kims innym.

Widzisz, Bóg w ogóle nie zwraca uwagi na wiek człowieka (choć zna jego stan fizyczny i możliwości), ponieważ Bóg widzi nas – duchy – nigdy nie starzejących się. My dla Niego jesteśmy zawsze Jego dziećmi. Przecież wiesz, że przemijaniu podlega to, co podlega prawom fizycznym; popularnie określamy to jako materię. Świat duchowy jest ponad (i oczywiście poza), ale podkreślam: ponad prawami fizycznymi – istnieje w innych kategoriach, bez porównania szerzej, wspanialej, poza czasem rozumianym jako przemijanie, starzenie się, śmierć. Tu istnieje młodość stała, a „młodość” to radość, przyjaźń, bezinteresowność, entuzjazm, pragnienie dzielenia się wszystkim, to miłość i czystość pragnień, braterstwo, otwartość, szczerość, zachwyt, wdzięczność – słowem to, co na ziemi uważamy za atrybuty młodości, tu jest atmosferą, w której żyjemy. Ale posiadamy też cechy „dojrzałości” czy „mądrej starości”, a więc mądrość, wyrozumiałość, spokój, łagodność, przenikliwość widzenia itd. Zastanawiam się właśnie, jak niewiele one znaczą w „ziemskim” rozumieniu tych pojęć, bo tu jesteśmy prześwietleni Jego miłością, mądrością i pokojem, żyjemy Jego życiem, w Jego radości – zawsze młodzi.

Znakomity opis jak tam jest. Czlowiek tam ma wszystkie cechy z kazdego wieku swojego zycia BEZ DOLEGLIWOSCI TEGO WIEKU! Czyli oni maja np. urok niemowlaka NIE MAJAC JEGO POZIOMU UMYSLU CZY ROZWOJU!!! Madrzy jak starcy BEZ DOLEGLIWOSCI FIZYCZNYCH!
Widzimy ze tam swiat materialny jest mikroskopijny! Tu ludzi przytlacza. Tam jest potezny swiat ducha.

Długość życia

Wiek, którego dożywa się na ziemi, nie ma dla Boga żadnego znaczenia. Znaczenie ma tylko nasz rozwój, przebiegający u każdego z różną, właściwą mu szybkością. Długością życia dysponuje Pan tak, aby każdy mógł osiągnąć dostępną mu pełnię. On wybiera nam czas śmierci, gdy dojrzewamy.


Czyli dzieci moga byc tak dojrzale ze moga isc tam.

– Wydaje mi się, że rzadko kto jest dojrzały, tzn. „święty”, w chwili śmierci.

– Jeśli nawet tak jest, to na pewno Bóg wybierze moment śmierci dla danego człowieka najlepszy. Dotyczy to każdego, chociaż czasem wydaje się to nieprawdopodobne.


Nawet dla nikczemnikow.

O darze Ducha Świętego


18 III 1977 r. Mówi ojciec Ludwik.

– Otrzymuje Ducha Świętego ten, kto pragnie służyć Bogu, kochać Go bardziej i skuteczniej pracować dla Niego, kto zdecydowany jest być Mu posłusznym, nawet gdyby to burzyło wszystkie jego osobiste plany czy perspektywy „szczęścia ludzkiego”. Bóg musi mieć w człowieku wolność działania dla przygotowania go do królestwa Bożego, a także po to, aby mógł on być rzeczywiście pożyteczny swoim bliźnim.


Bo ,,po swojemu" to czlowiek nic madrego nie wymysli. Bóg zawsze wie lepiej.

O oddaniu się Panu


14 V 1978 r. Święto Zesłania Ducha Świętego. Mówi ojciec Ludwik.

– Cieszę się, że odwołujesz się do pomocy Ducha Prawdy i Miłości, naszego Przewodnika i Nauczyciela. Powinnaś zawsze tak postępować, aby On miał wolność działania w tobie i mógł kierować twoja pracą.

Co do Elizy – otóż trzeba coś wybrać. Ona stoi wciąż na rozstajnych drogach i dlatego pełna jest niepokoju. Z jednej strony oddaje się Panu całkowicie, z drugiej dodaje: „... pod warunkiem, że Bóg spełni moje życzenia, a ja chcę mieć to i to...”, czyli w ogóle nie liczy się z planami Bożymi co do niej. Skutkiem tego braku szczerego i bezwarunkowego oddania się jest zawieszenie w próżni, niepokój sumienia, rozdwojenie pomiędzy miłością siebie a Boga.


Czyli blokuje siebie nie dzialanie Boga. To jej szkodzi. Bo jej plany moga byc bez sensu a nawet szkodliwe dla niej. Bóg nie spelni szkodliwych pragnien bo to bylo by czynienie zła. On jest TYLKO DOBREM! Znow logika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:57, 06 Lis 2015    Temat postu:

Bóg nie żąda od nikogo, aby Mu się oddał, pragnie bowiem od nas tylko bezinteresownej miłości; to ona dopiero kieruje nas ku Niemu. Miłość prawdziwa zawsze dąży do swego źródła. Jednak Eliza wchodząc dobrowolnie do ruchu odnowy okazywała, że chce być z Bogiem. I Pan pragnie przyjść jej z pomocą, wylać na nią swoją łaskę i moc, uszczęśliwić ją – o ile ona zdecyduje się zawierzyć Mu.

Bóg ,,nie potrzebuje" nas zebysmy musieli mu siebie dac jako ,,niewolnikow" i na Boga ,,robic". To ludzie chca zniewalac. BÓG CHCE POMOC!

Wytłumacz jej, jakim nonsensem jest kochać kogoś, komu się jednocześnie nie ufa i od kogo człowiek spodziewa się cierpienia i krzywdy. Jak można taką osobę w ogóle wybierać jako cel swojej miłości? Służyć złemu i mściwemu „Bogu” – to służyć szatanowi.

Ludzie boja sie ze Bóg im narobi ,,klopotow", ,,cierpienia". Te obawy podsyca szatan. Trzeba je przezwyciezyc.

Jest to jednocześnie głupotą i obrazą Największej Miłości, największą, jaką może wyrządzić Bogu Jego stworzenie powstałe z miłości Stwórcy do niego i stworzone po to, aby cieszyć się mogło miłością Pana na wieczność. On tak nas kocha, że nasze obrazy nie dotykają Go, lecz zasmucają, ponieważ Ten, kto poniósł za Elizę straszliwą śmierć, kocha ją na swoją miarę i boleje, że nie może jej uszczęśliwić już, teraz, co byłoby możliwe, gdyby Mu zaufała.

Oczywiscie to jest w kazdym. Kazdy boi sie stracic ,,swoj swiat". Bóg to rozumie. Nie znaczy to aby w tym trwac.

Boga można zranić odmawiając przyjęcia Jego miłości


6 XI 1978 r. Mówi ojciec Ludwik.

– Musisz wiedzieć, że Pan pragnie udzielać się wam, być z wami, słuchać was, wejść w wasze życie nie w przenośni, ale prawdziwie. Kto kocha, ten interesuje się wszystkim, co dotyczy osoby kochanej. Dlatego zapraszaj Pana stale do siebie w każdym momencie życia i wiedz, że On pragnie być u ciebie ciągle, zawsze, wiecznie. Tego nie sposób zrozumieć, to trzeba przyjąć, gdyż miłość Boża jest inna niż nasza. Jest stała, wierna, wieczysta; nie dwa razy czy dwadzieścia, czy dwa miliony razy mocniejsza niż ludzka, lecz czysta, bezinteresowna, zwrócona tak całkowicie ku swoim stworzeniom, że nie ma w niej miejsca na „miłość własną”, w ludzkim rozumieniu tego słowa. Bóg się udziela, promieniuje miłością tak, jak słońce świeci – ze swej natury po prostu. On nie może „nie kochać”, ponieważ jest źródłem miłości, istotą miłości, która się z Niego wylewa nieskończonym potokiem.


Piekne! Bóg nie robi tego dla siebie. Nawet nie ma takiej opcji! Wszystko robi dla czlowieka. Nie potrafi ,,nie kochac". Wiecie teraz czego Bóg nie potrafi.bA czlowiek potrafi i to jest horror.

Dlatego Boga można zranić, zadać Mu ból, odmawiając przyjęcia Jego miłości, wtedy kiedy jest nam ona konieczna do życia, a niezbędna w Jego królestwie. Bóg to wie, wy zaś, niczego nie rozumiejąc, pędzicie do zguby dusz waszych na oślep, bezmyślnie lub kierowani przez szatana swoimi wadami, dumni ze swej „wolności”, która jest iluzją, kiedy bowiem nie przebywacie z Bogiem, macie innych gości, którzy gospodarzą w was, z zapałem niszcząc i demolując wasze wnętrze. Człowiek nie może żyć w pustce. Tam, gdzie jest brak miłości, wchodzi szatan i ściele sobie gniazdo, każda zaś miłość (poza własną) jest wezwaniem, bo szukaniem Boga.

Tak! Ta ,,wolnosc" typu in vitro aborcja eutanazja oznacza ze w waszej duszy zaczyna ,,gospodarowac" szatan bo nie ma pustki. Widzimy to na Zachodzie i stamtad idzie do nas...

Człowiek jest stworzony do życia w miłości ze swym Stwórca, i będzie jej szukał zawsze – „niespokojne jest serce moje, dopóki nie spocznie w Panu” (św. Augustyn) – tak jest, bo tylko On (nic mniejszego) potrafi zaspokoić głód miłości człowieka. Człowiek jest bytem duchowym nieśmiertelnym, przeznaczonym do istnienia w atmosferze miłości – w wieczności, tak jak ciało człowieka przeznaczone zostało do życia w atmosferze, gdzie jest tlen, i bez niego zginie. Tak też giną ludzie, którzy chcą się obyć bez miłości – usychają, więdną, degenerują się – a Chrystus, który ich sobą odkupił, widzi to i nic nie może poradzić na ludzkie „nie” – „bez naszej woli nie może nas zbawić” (Z. Krasiński „Psalm dobrej woli”).

Kolejne czego Bóg nie moze. Zbawic wbrew ludzkiej woli. I to jest definicja grzechu przeciw Duchowi Świetemu. Odrzucenie pomocy Boga. Wtedy pieklo nieodwolalne.
Nic nie zaspokoi czlowieka tylko Bóg. Bo On go stworzyl i dal mu wszystko czyli SIEBIE! NIC MNIEJSZEGO NIE ZAJMIE MIEJSCA BOGA!

Tak więc największą radością, jaką możesz sprawić Bogu, jest powrót do Jego miłości, zawierzenie Mu. Wtedy będziesz już absolutnie bezpieczna, kiedy pozwolisz się kochać, poddasz się Jego miłości, która pragnie cię osłonić, strzec, uchować „od złego”. Więc daj się kochać, dziękuj Panu za Jego miłość, zawsze i gorąco.

Oddanie sie Bogu w ciemno! Bo co my widzimy? To najlepsze. Wtedy nie martwisz sie o zdrowie prace pieniadze dzieci. Wszystko jest bezpieczne. I nie mowie tu jakichs teorii. Kto mnie czyta to widzi w praktyce u mnie. Faktycznie licze tylko na Boga i nigdy sie nie zawodze. Nawet w takich drobiazgach jak gry na komputer! Bez zadnej wiedzy o informatyce nagle stalem sie specjalista od rozkodowywania gier ktore lubie. W pare miesiecy! Niebywale. Ludzie studiuja latami... a ja natychmiast. To chyba najdziwniejsze co mi sie przytrafilo. Bo takie sprawy jak rodzina dom zycie to juz wielokrotnie jest potwierdzone ze Bóg rozwiazuje. Wystarczy poszukac w internecie swiadectw. Co potrzebne to mam. Tak ma kazdy kto zaufa Bogu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 1:47, 08 Lis 2015    Temat postu:

MIŁOŚĆ ŁĄCZY LUDZI Z OBU ŚWIATÓW

W dniu uroczystości Wszystkich Świętych

30 X 1967 r. Mówi Matka.

– Święto Wszystkich Świętych to nasz dzień – nas wszystkich, całego wspaniałego Kościoła. Żebyś wiedziała, jak tu jest cudownie, jaka radość, szczęście, wspólnota, ile się tu poznaje, i spraw, i ludzi.


Tego sie nie da opisac. Widzimy jak zalosne jest co cale Hell oo win. Trudno o wieksza glupote niz dzien tak wspanialy zamienic w kult pustej dyni... Imbecylizm. Zero tolerancji.

Pomyślałam, że nie każdy z wielkich świętych będzie chciał z nami rozmawiać. Matka natychmiast odpowiedziała mi.

– Kochanie, tu nie ma pychy. Tu każdy jest na usługi innych z radością, że jest potrzebny, że może służyć.


Mieszko I? Mozna rozmawiac NATYCHMIAST! CZY JAN SOBIESKI! TAK TAM JEST! Nie mowiac o swietym Franciszku...

Kochanie! Tu jest dom, rodzina, bliscy, a przede wszystkim perspektywa nieskończoności coraz to bliższej Boga, szczęśliwszej, mądrzejszej! Plany Boże widziane tu to źródło nieustannego podziwu, a kiedy się wreszcie poznaje miłość Boga do nas w jej całej prawdzie, nie sposób po prostu wytrzymać zachwytu i uwielbienia.

Jest to zblizanie sie do Boga KTORE NIE MA KONCA! Ciagly ruch do Niego! Gdyby byl koniec to co potem? Absurd logiczny. Bóg jest nieskonczony zatem nigdy sie nie skonczy zblizanie do Niego.

31 X 1968 r. Mówi Matka.

– Jutro wszyscy będziemy z tobą na Mszy świętej, a potem – w domu. Tak się cieszę na nasz jutrzejszy dzień. O cokolwiek poprosisz jutro – dla innych lub o konieczne ci sprawy, przede wszystkim duchowe – otrzymasz.

Jutro Jezus, Pan nasz, włącza nas w swoją wszechmoc, miłość i siłę, abyśmy w Nim dawali – abyśmy mogli spełniać dzieło miłosierdzia i pomocy.


Oni sa nie tylko na Mszy ale i w domu obok nas. 1 listopada to dobry dzien aby prosic o pomoc Boga.

PRAWDZIWA BLISKOŚĆ JEST PODOBIEŃSTWEM MIŁOŚCI


10 VI 1968 r. Mówi Matka.

– Miłość wiąże ludzi z obu światów: jeżeli coś (ideę) lub kogoś (np. dzieci, chorych, uczniów, podwładnych) kochali „w życiu” – będą nadal kochać, ale goręcej, silniej i mądrzej, bo ciało fizyczne tłumi energię duchową. Po śmierci, po pozbyciu się ciała zyskuje się prawdziwą swobodę, wolność, niezależność. Wtedy dopiero odczuwa się swoją nieśmiertelność i siłę – przede wszystkim siłę swojej miłości – ale nie tylko nie zapomina się niczego, ale wszystko zna i rozumie lepiej, a koncentruje się na obiekcie swojej miłości. Jeżeli jest nim Ojczyzna, nadal się dla niej tworzy – wraz z podobnymi sobie. A pomaga się „żyjącym”, przede wszystkim tym, którzy to samo co my kochają i nad tym pracują. Prawdziwa bliskość jest bliskością, podobieństwem miłości, tym większa, im większa, czystsza i zbliżona w swej formie wyrażania się jest wspólna miłość, na przykład tobie i mnie – Polska.


POLSKA! Tak to patrioci. Pojecie dzis wam nieznane. Nie wasza wina. Komuna liberalizm. Zostala pustynia. A WTEDY LUDZIE NIE MYSLELI O SOBIE A POLSCE! NIEBYWALE! Przynajmniek elita. Nie mowie ze kazdy biedak czy przecietny nic nie robil tylko myslal o kraju. Ale osoby na poziomie kultury wyzszym jak widac.
Cialo jest obciazeniem. Jestesmy przytepieni. Dlatego smierc to wyzwolenie. Inny swiat! Czuc niesmiertelnosc. A bynajmniej nie urywa sie wszystko. To co czlowiek robil na ziemi tam kontynuuje. Stad wazne aby tu czynic dobro to wtedy jest gladko i bez problemu. O tych co czynili zlo szkoda mowic. Nie maja co kontynuowac bo juz nikogo nie skrzywdza. Stad pieklo. Ci ktorzy czynili zlo ale skruszyli sie sa wybyci z rytmu. Jakby dostali maczuga w glowe. Bo cale zycie zlo a tu trzeba sie przestawic na dobro. To boli bo organizm inaczej sie przyzwyczail.
A zatem jakie to ptoste! Zadnej tajemnicy a ludzie gledza ze nie wiadomo. WIADOMO! Nadzwyczaj jasno i prosto. Czyn dobro to dla ciebie smierc bedzie radoscia bo tam bedzie jeszcze lepiej:-) W gry mozna grac. Komputer juz niepotrzebny. I juz nie ma ze sie zacina, gra sie nudzi. Oczy bola i szyja itp. Wszystko idealnie. Bez obaw ze nie zdazycie w cos zagrac Smile Zycie sie nie konczy:-)SmileSmile

Żyjemy w pełni Jego wspaniałomyślnej miłości


16 VIII 1973 r. Mówi Bartek.

– Sama widzisz, że ludzie nas „nie trawią”. Gdyby to były jednorazowe zdarzenia, krótkie przekazy, powiedzmy kilka, to tak, ale stała współpraca? „Tego jeszcze nie było, a więc jest to niemożliwe; po prostu tak być nie może, czyli jest to mistyfikacja lub choroba” – tak rozumują, zamiast zastanowić się nad tym, że Kościół o tym wręcz głosi, że jest to nie tylko zgodne z jego nauką, ale tkwi w założeniach pojmowania Chrystusowego Kościoła: powszechnego, a więc nie wykluczającego nikogo; świętego, a co w nim „świętego”, jak nie ludzie – i to ci, którzy są włączeni w rodzinę Chrystusową i, tak jak On, żyją już życiem wiecznym?


Kościół nie ma innych zadan niz ludzie. Nie dla budynkow Jezus poniosl smierc. To ze ich nie widac nie znaczy ze ich nie ma. Podzial na niebo i ziemie jest sztuczny i wynikly z grzechu pierworodnego. Gdyby nie to bylo by widac niebo. Adam i Ewa widzieli Boga czyli niebo...

Kościół Chrystusowy, Jego królestwo jest poza czasem, nie podlega przemijaniu i śmierci, natomiast podlega stałemu rozwojowi, ponieważ miłość to energia i w miarę przybywania coraz to nowych pokoleń rośnie potęga miłości, a z nią rozwijamy się wszyscy, dojrzewamy. To takie „szklarnie Pana Boga”, ale to nie jest dobre porównanie. Nie jesteśmy niczym zagrożeni, a rozwój duchowy jest ciągły i nie ma dlań granicy. Ponadto każdy rozkwita tu według własnych predyspozycji, nie zaś do jakiegoś wzorca.

Czyli niebo rosnie. TO NIE STOI JAK LUDZIE SOBIE WYOBRAZAJA! Najwiekszy blad to ze jest tam budynek gotowy czlowiek wchodzi i juz koniec. Nic sie nie dzieje. Po to jest np. ekonomia gdzie PKB rosnie aby sie nauczyc ze w niebie rosnie dobro! Nieustannie i bez konca.

– Nie do Chrystusa?

– Nie, tak nie można powiedzieć. Z Nim i w Nim się rozwijamy, przez Jego miłość do nas, w odpowiedzi na miłość, z miłości. Czy nie widzisz, jak ja się zmieniam, o ile więcej wiem, o ile jestem cierpliwszy i spokojniejszy? Przyszedłem tu „zielony” i „brudny”, absolutnie nie przygotowany, a teraz widzę was Jego oczami, w pełni wyrozumiałości i współczucia. I jakże mogłoby być inaczej, skoro mnie samego Miłosierdzie Boże spotkało i przygarnęło...?


Akurat on przeszedl czysciec. I tam dojrzewal do nieba. Kazdy tam rozwija sie inaczej bo bez sensu bylyby kopie. Po co? To nie produkcja. Kazdy tak jak chce BEZ ZADNYCH OGRANICZEN! DOPIERO TAM! A rozwojowi nie ma konca bo przeciez nie ma tam ani smierci ani nikomu nie psuje sie z czasem organizm. Samo dobro po prostu.

Dzis oktawa mozna powiedziec Wszystkich Swietych. Ostatni dzien odpustu. W Polsce mozna to rozciagnac do 11 listopada. Tez wspomienie tych co walczyli o Polske. Tez groby mozna odwiedzic. W Polsce to wszystko dobrze sie sklada. SmileSmileSmile Kraj Boga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:40, 08 Lis 2015    Temat postu:

Człowiek nigdy nie zatraca poczucia sprawiedliwości, chociaż może jej zaprzeczać na ziemi. Tu widzi jej cały blask i „włącza się”. Może być sprawiedliwy i może być miłosierny. Żyjemy w pełni Jego wspaniałomyślnej miłości, włączeni w nią, uczestniczymy w Jego działaniu.

Nawet najorsza bestia rozumie co to jest sprawiedliwosc. W niebie sa tylko milosierni i sprawiedliwi bo widzac wspanialosc dobra nikt nie chce czegokolwiek innego bo to glupota.

Dla ciebie to są tylko słowa. Ty nie możesz tego przeżywać. Nie rozumiesz, bo nie masz żadnego porównania tego „zapierającego dech” szczęścia uczestniczenia w działaniu Jego miłości na was, w tej nieprawdopodobnej radości, jaką napełnia się niebo, gdy Chrystus działa. A On działa bezustannie i bezustannie nowe istoty ludzkie odpowiadają na Jego miłość, przyjmują ją. Ich szczęście jest naszym. To jest taka wspólnota, gdzie nie oddziela nas od siebie nic, a łączy wszystko: przyjaźń, o jakiej nam się na ziemi nie śniło, braterstwo, wymiana, a w stosunku do was takie współczucie, taka troska, opieka, współdziałanie – gdy chcecie – jakiego sobie wyobrazić nie możesz. Na ziemi – to jak w skafandrach (nurków) żyjecie: tępo i martwo, bez miłości (czyli mało słysząc, mało widząc, słabo lub wcale nie reagując na potrzeby ludzkie, służąc zaś ociężale i niewytrwale). Chociaż były takie chwile, przypomnij sobie, w okresie wojny...

Nie da sie tego opisac bo to beda tylko slowa. Tu na ziemi jest zycie tepe martwe bez milosci. Ludzie ludziom wilkami. A tam... Tego nie da sie opisac.

Niebo to jest ten właśnie prawdziwy nasz świat


8 V 1974 r. Mówi ojciec Ludwik.

– Życie nasze – prawdziwe – jest tu, w wieczności, i do niego jesteśmy przeznaczeni: do życia w miłości wzajemnej z Ojcem naszym, który jest Duchem i Ojcem duchów!


Czyli dusz. Tam jest dopiero zycie prawdziwe.

– Ale tam już nie ma materii (w znaczeniu: ziemi, świata)?

– To nie jest „mniej niż materia”, to nie jest jakiś zubożony, niepełny świat. To jest ten właśnie prawdziwy nasz świat, nasz dom. Trudno ci to zrozumieć, dziecko, ale pomyśl, że życie na ziemi jest tak niesłychanie krótkie, tak niewspółmierne do wielkości każdego z dzieci Bożych, tak mało możliwości stawia do naszej dyspozycji. Życie nasze w najlepszym przypadku jest tylko zasygnalizowaniem możliwości każdego z nas. Myślę o Chopinie, Norwidzie, Słowackim; z malarzy weź choćby Grottgera. A jeśli myślisz o świętych, to pomyśl, że życie każdego z nich było walką z przeszkodami, przedzieraniem się, karczowaniem, budowaniem dróg, nigdy – dokonaniami w pełni.


Czyli zycie tu jest z zasady NIEZREALIZOWANE! Nie mozna sie rozwinac. Swiat jest zubozony grzechem. Mozliwosci jest niewiele.

Jeżeli czegoś udało się dokonać, założyć zręby nowego porządku, oświetlić na ziemi jeden wąski odcinek dróg, którymi kroczy Miłosierdzie Boże (w wieczności – pełne i nieprzebrane) – myślę o zakonach charytatywnych – to są to tylko sygnały, światła na drodze ludzkości, która idzie w głębokich ciemnościach. Kościół Chrystusowy realizuje się w ludziach i aby mógł zrealizować się w ludzkości całej, musieliby świętymi być wszyscy. A są, jak widzisz, pojedyncze osoby, nawet nie zgromadzenia, nawet nie zespoły; czasami rodziny czy kilka osób bliskich sobie i rozumiejących się. Widzisz, jak to mało.

Swietych jest malutko. To powoduje ze swiat tonie w ciemnosci zla. Stad trudno czynic dobro. Wszyscy musieli by byc swieci aby mozna bylo duze dobro realizowac.

W tych warunkach największą chwałą Kościoła Bożego na ziemi jest to, że trwa pomimo wszystko, że Chrystus wciąż żyje w nim i pociąga ku sobie nowych uczniów, nowe grono przyjaciół gotowych nieść Jego Ewangelię – światu; że wciąż pomimo znikczemnienia i upadku duchowego w zdeprawowanej, tak zwanej „cywilizowanej” części ludzkości podnoszą się ludzie czyści, aby kochać i służyć.

Juz samo przetrwanie Kosciola jest chwałą w takich warunkach. Najgorsi sa ,,cywilizowani" czyli Zachod. Tu dewiacje sa potworne. Cud ze tam jeszcze sa porzadni ludzie.

– Czy naprawdę teraz ludzkość jest w upadku?

– Widzisz, są w życiu ludzkości, tak jak w życiu poszczególnych ludzi, okresy upadków i okresy wzlotów. Nikt nie idzie ku Bogu łatwą i prostą drogą, choćby się tak obserwatorom wydawało. Idzie się szukając, błądząc, i ucząc się na pomyłkach i błędach. Tak samo ludzkość.


Na przyklad XX wiek o ktorym tu mowa... Ludzkosc sklada sie z ludzi czyli ma takie same cechy. Jak czlowiek ma okresy dna upadku tak ludzkosc. Np. teraz...

– Przecież ma Kościół?

– To prawda, ale czy go słucha? Na przykład Niemcy hitlerowskie były w dużej mierze katolickie, również w innych Kościołach wpajano przez wieki etykę chrześcijańską, a jednak Niemcy potrafili eksterminować całe narody. Słuchać – to znaczy postępować. Jeżeli przykazania Boże uznaje się w domu, a działa publicznie wbrew nim – potępia się siebie.


Wlasnie! Najwiekszymi bestiami sa ci co odpadli od Kosciola. Niemcy to kraj ktory osiagnal wysoki poziom rozwoju ogolnego dzieki Kosciolowi. I CO Z TYM ZROBIL! To jest nawet grozne miec rozwoj kraju oparty na chrzescijanstwie ale odrzucac ducha Ewangelii. Szatan ma wszystko od Boga odrzuca ,,tylko" dobro... To juz mniej zlym bylo by gdyby Niemcy pozostali dzicy. Tyle by nie naszkodzili.
Macie tutaj ciekawe stwierdzenie. Niemcy prywatnie w domu byli wierzacy i przestrzegali przykazan. Ale jak szli do pracy to religia pozostawala w domu. W Auschwitz wykonywali ,,swoja prace rzetelnie". Taka ,,moralnosc" mielismy ostanio propagowana w mediach. Na szczescie w wyborach poniosla ta ohyda kleske.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 1:19, 10 Lis 2015    Temat postu:

Jan XXIII

3 III 1968 r. Mówi Matka.

– Chcesz wiedzieć, jak się do mnie zwracać. Mów tak, jak dotychczas, „dzień dobry” lub „witaj”. Tu, u nas nie ma dnia ani nocy, ale to mi nie przeszkadza, a dla ciebie jest normalnym powitaniem.


Nawet takie sprawy.

Tu, u nas, nie ma „autorytetów”, wynoszenia się, pysznienia i niedostępności – odpowiadam na twoje myśli w tej sprawie. Myślałaś, jak zwracać się z prośbą o pomoc np. do papieża Jana XXIII. On już słyszał twoje prośby. Ten, kto ma możność pomagania innym – daną mu przez samego Boga – czyż myślisz, że dobrowolnie odmówi pomocy lub „nie dosłyszy”? Każda myśl, każde westchnienie jest wiadome nam natychmiast i cała możliwa pomoc dawana – wedle waszej możliwości przyjęcia, bezinteresowności, wiary w tę pomoc, no i o ile jest to dobre dla was.

Kazda mysl do nich JEST NATYCHMIAST SLYSZANA!

Odczułaś falę miłości, która do ciebie została natychmiast skierowana; to właśnie odpowiedź: chęć przyjścia ci z pomocą, dopomożenia ci, myśl pełna miłości, i jej siłę odczułaś, widziałam.

Charakterystyczna FALA MIŁOŚCI! Znam to bardzo dobrze SmileSmileSmile

Dobrze robisz. Proś o pomoc nas wszystkich, kogo możesz; tu nie ma wyłączności, zaborczości czy zazdrości. Papież Jan XXIII jest cudowny, mądry, kochający i niesłychanie dobry. Jezus dał mu ogromne pole do działania: opiekę i patronat nad rozwojem w swoim ziemskim Kościele miłości społecznej, odrodzeniem go; po prostu Jan XXIII zrozumiał to w życiu i nadal realizuje.

Slynny papiez od SOBORU! Zrozumial ze Kosciol potrzebuje odnowy. Bóg posluzyl sie nim.

Przecież kto wkroczył do naszego królestwa miłości, spełniwszy zadanie zlecone mu przez Jezusa tak wiernie i posłusznie, nadal je prowadzi – to jest chyba zrozumiałe? Kto pracował dla Niego i trudził się na ziemi, ten w radości i szczęściu kontynuuje swą twórczość tu, bo jeśli z miłości do Niego (lub Jego praw) działał na ziemi, to tworzył już tam dla wieczności – „budował swój dom na opoce” dla królestwa niebieskiego.

Kto czynil dobro TAM DOPIERO JE ROZWIJA NIESKONCZENIE! Smile

Jan XXIII zbliżył Kościół „oficjalny” do reszty ludzkości. Wprowadził w politykę tego Kościoła zrozumienie, że oblicze Chrystusa może być przezeń reprezentowane jasno, otwarcie i bez obawy o utratę prestiżu. Okazał współczucie, braterstwo, zrozumienie, miłość życzliwą, wielkoduszną i obejmującą całą ziemię. On dał początek i on dalej to dzieło prowadzi, a ponieważ w polityce międzynarodowej to samo oblicze cechować ma postawę Polski, więc i nad nami rozciąga się Jego szczególna opieka. Dotyczy to specjalnie Kościoła w Polsce i możesz mówić to księżom. Niech radzą się Jana XXIII, polecają mu swoje parafie i parafian i proszą o pomoc w rozwijaniu pracy nad odnową życia katolickiego wśród nich. Papież to sama dobroć i ojcowska miłość – prosić go możesz zawsze i o wszystko.

OKAZUJE SIE ZE I Z POLSKA ZWIAZANY! Ale co my tu slyszymy! Powtorze!

Wprowadził w politykę tego Kościoła zrozumienie, że oblicze Chrystusa może być przezeń reprezentowane jasno, otwarcie i bez obawy o utratę prestiżu. Okazał współczucie, braterstwo, zrozumienie, miłość życzliwą, wielkoduszną i obejmującą całą ziemię.
w polityce międzynarodowej to samo oblicze cechować ma postawę Polski
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Doslownie teraz sie zorientowalem ze dokladnie to robie tu na forum! Dokladna definicja czym sie zajmuje! NIE PIERWSZY RAZ STWIERDZAM ZGODNOSC TEGO CO ROBIE Z OBJAWIENIAMI! Nie musze mowic jakie jest wrazenie gdy sie dowiaduje ze Bóg chce tego co ja! To zreszta znaczy ze mi sie spelni Smile Ja mam same dobre wiadomosci dla siebie.
Moge podzielic czasna:
Stare dobte czasy.
Obecyny jeszcze lepszy czas.
Przyszle tak dobre czasy ze brak okreslen!
SmileSmileSmileSmile

– Jak mam się zwracać do papieża?

– Papież Jan XXIII chce, abyś mówiła wprost: „Ojcze Janie, dopomóż mi w tym i tym, poradź, pokieruj...” itd. z pełnym zaufaniem, bezpośrednio, naturalnie, tak jak w życiu. Zaufaj, przedstaw twoje bolączki tak jak ojcu i wierz, że słyszy cię i rozumie, a także pomoże z całego serca. Nie wstydź się prosić o zdrowie fizyczne, bo jest potrzebne dla kogoś, kto ma przed sobą pracę, i to dużą. (...) Papież wie o waszych kłopotach.


Po prostu normalnie. To nasza rodzina.

Tu nie ma „zaprzątania komuś głowy” i „zajmowania czasu”, a także „spraw nieważnych”, a każdy żyjący jest równie nieskończenie kochany przez Jezusa, dla którego idą wszystkie nasze prace. Wszystkie nasze myśli zwrócone są ku Niemu z jednym pragnieniem: odwdzięczyć się, sprawić Mu radość, udowodnić nasze uwielbienie, móc ukazać, jak Go kochamy. A Jego jedynym pragnieniem jest przygarnąć, zabrać do siebie was wszystkich, bez wyjątku, bez zastrzeżeń – wszystkich!

To jest milosc. Ja w Nim On we mnie.
I znow koncze optymistycznie. Czym tu sie martwic? Bedzie dobrze!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:37, 11 Lis 2015    Temat postu:

Ale warunkiem jest obudzenie w was miłości, choć jednego odruchu czasem (On wie, na ile kogo stać), ale ten odruch serca, ten zryw miłości jest konieczny. Dlatego my wszyscy działamy w kierunku obudzenia w was miłości, spotęgowania jej i zwrócenia was ku Niemu, naszemu Odkupicielowi. Drogi są różne – to zależy od struktury duchowej danego człowieka – ale możliwość jest zawsze, a jeżeli wy z waszej strony prosicie nas o pomoc dla swoich braci, czyli okazujecie im prawdziwą miłość (pragnienie, aby byli tu z nami na wieczność – szczęśliwi), my natychmiast reagujemy wzmożoną pomocą. Bo zaczyna działać prawo miłości – „Abyście się wzajemnie miłowali” – czyli zaczynacie postępować prawidłowo, zgodnie z prawami Bożymi, a więc włączacie się w nurt naszego królestwa niebieskiego.

Mowa duszy dziala silniej niz slowa. Jesli mozna pomoc komus niesc rzecz materialna TO TYM BARDZIEJ MOZNA POMOC JEGO ZAGUBIONEJ DUSZY ZWRACAJAC SIE DO BOGA! TA POMOC JEST ZNACZNIE MOCNIEJSZA!

Teraz łatwiej ci będzie zrozumieć, jak ważna jest modlitwa (łączność z nami) dla rozwoju królestwa niebieskiego na ziemi. Każda prośba, orędownictwo, wezwanie o pomoc dla innych jest zalążkiem miłości braterskiej. Chcę ci powiedzieć, że powinnaś starać się myśleć do nas jak najczęściej, przy każdej okazji, interweniując i wskazując nam ludzkie troski i potrzeby, a jeżeli obawiasz się o kogoś, o stan jego duszy, to tym bardziej. To wstawiennictwo jest potrzebne. Mów to innym. To jest włączanie się – was i tych, o których prosicie – w nasze wspólne życie, w miłość. Bez waszej woli nie możemy narzucać się wam. Chrystus może wszystko, a On nam daje – z miłości – prawo do pomocy, i chyba rozumiesz, jakim szczęściem jest z niego korzystać. Dlatego proś nas częściej, mów o tym, tłumacz, a wiele spraw wspólnie zrobimy szybciej i lepiej niż wy waszymi środkami.

Bo duch znacznie przewyzsza moca cialo. A tam jest on nieograniczony. Tu zduszony. To dlatego tyle w Biblii mowy o modlitwie. Bo my musimy chciec. Bóg nam nie narzuci niczego.

Papież Jan XXIII daje ci swoje błogosławieństwo i prosi, abyś go nie krzywdziła posądzeniem, że jest „za wielki, aby go zajmować głupstwami” (miałam te wątpliwości pytając Matkę). Kocha was, wszystkie swoje dzieci, nieskończenie i z radością słucha waszych próśb. Proś o wszystko, szczególnie o sprawy cudze. Ty i wszyscy inni ludzie mają jego miłość i dążenie do pomocy. Wszyscy!

TAM PONIZA POSADZENIE ZE KTOS UWAZA SIE ZA WIELKIEGO! Dokladnie odwrotnie niz tu.

Nie ma gorszej postawy niż „bać się prosić” ze względu na swoją małą wartość. Tym bardziej trzeba! Nikt z nas nie jest wart sam z siebie – wszystko dał nam Bóg. Nasz jest tylko wybór i wierność w ponawianiu go. A według wierności On nagradza. Proś, kochanie, o wszystko dla innych, a dla siebie o wierność, zrozumienie, wiarę, nadzieję i ufność – Jemu.

Najgorsze to zamknac sie na tamten swiat.

Maryja– Królową naszą

5 XII 1968 r. Mówi Matka.

– Proście papieża Jana XXIII o pomoc, a my ze swej strony zwracamy się do tych, którzy „prowadzą” sprawy Kościoła w Polsce. Kieruje nim, tak jak całym narodem (w tych, którzy tego dobrowolnie chcą) Najświętsza Maryja Panna. I Ona sama decyduje o właściwej porze na wszystkie przedsięwzięcia.


NARODEM I KOŚCIOŁEM W POLSCE KIERUJE MARYJA! PO PROSTU!

POMOC WZAJEMNA

25 VI 1968 r. Mówi Matka.

– Każdy człowiek tęskni za miłością, za atmosferą miłości, w której mógłby rozwinąć się w pełni. To jest ta właściwa nam – jak rybom woda, a ptakom powietrze – atmosfera, otoczenie, to, w czym „zanurzeni” jesteśmy tu. Pomyśl, kochanie, że będziesz już na zawsze z nami, o ile wytrzymasz ten brak, o ile będziesz współpracować z nami nad poszerzeniem królestwa miłości, nad objęciem przez nie ziemi.


Nawet osobnicy zwyrodniali pragna milosci. Niezwykle ciekawe ze najwieksze bestie tego swiata rozni mordercy u wladzy kaza swoim ludziom robic przedstawienia z haslami typu ,,Cały naród kocha swojego przywódcę". Np. Stalina. A Kadafi do konca powtarzal ,,narod mnie kocha". To nie przypadek! To jest najwieksza prawda o czlowieku! A to sie spelni jesli czlowiek idzie do nieba.

– Jak? Co ja mogę zrobić?

– Nie ma człowieka żyjącego na ziemi, który by swoim życiem nie zaważył nad zbliżeniem lub oddaleniem ziemi od nas. I ty obowiązana jesteś dawać innym miłość.


Czyli kazdy albo pomaga albo psuje.

– Skąd?

– Wiesz skąd czerpać, a że nie ma odzewu...? Widzisz nic nie ginie. Każdy odruch miłości, najkrótsza myśl obejmująca kogoś z miłością – działa, jeżeli nawet ty sama nigdy nie zobaczysz skutków.


Zaden odruch milosci nie ginie! BÓG O TO ZADBA! To tylko za waszego zycia moze nie byc widac. Ale ziarno wyda owoc! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:51, 01 Lis 2016    Temat postu:

– Pamiętaj o tym, jeżeli chodzi o N. (koleżankę z pracy); sama chciałaś jej pomóc, teraz masz obowiązek braterski względem niej. I ona ma swoje przeznaczenie, jak każdy z nas, i dla niej istnieje niebo. Poproś dzisiaj przy Komunii o łaskę światła dla niej, o zdolność przyjęcia Chrystusa, który ustawicznie puka do jej drzwi i zawsze zastaje je zamknięte. Wiesz sama, że w sprawach cudzych można wszystko wyprosić. Spróbuj, proszę cię o to. I pomódl się za wszystkie swoje koleżanki, bo wszystkim jest to potrzebne. Ofiaruj je dzisiaj Bogu.

To dziala bardzo prosto. Mozna niekiedy do dobra przekonac slowem. Ale mowa jest slaba. MOZNA TEZ MOWIC DUCHEM I TO JEST MOCNE! Dlatego modlitwy za łotra czesciej niz mowa powoduja nawrocenie. Bo dusza odbiera dusze. ,,Cos" ja sklania do dobra.

Pamiętaj przy Komunii

– Dobrze robisz, nie zapominając przy Komunii o Bartku i jego przyjaciołach. Im twoja pomoc jest potrzebna. Widzisz, oni są z Nami, mogą się oczyszczać – tu, ale do Jezusa tutaj tak zbliżyć się nie można (o ile nie jest się już czystym) jak na ziemi. Ty możesz im to zbliżenie ułatwić, gdyż ty sama spotykasz się z Nim w każdej Komunii podczas każdej Mszy. To jest zawsze spotkanie prawdziwe, bliskość, rozmowa, obcowanie. Wtedy On jest zawsze tym miłosierniejszy, im ty tego bardziej potrzebujesz, a jeżeli ty prosisz, aby Bartek i inni byli przy tobie, z tobą, to przez ciebie jak gdyby uczestniczą w tej łączności.


Nie moga sie zblizyc do Jezusa BO TO BOLI! Nie ma zadnego zakazu. I Judasz moze. Ba szatani moga. A uciekaja bo widzenie dobra gdy sie jest zlym boli.













Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:05, 01 Lis 2016    Temat postu:

– Pamiętaj o tym, jeżeli chodzi o N. (koleżankę z pracy); sama chciałaś jej pomóc, teraz masz obowiązek braterski względem niej. I ona ma swoje przeznaczenie, jak każdy z nas, i dla niej istnieje niebo. Poproś dzisiaj przy Komunii o łaskę światła dla niej, o zdolność przyjęcia Chrystusa, który ustawicznie puka do jej drzwi i zawsze zastaje je zamknięte. Wiesz sama, że w sprawach cudzych można wszystko wyprosić. Spróbuj, proszę cię o to. I pomódl się za wszystkie swoje koleżanki, bo wszystkim jest to potrzebne. Ofiaruj je dzisiaj Bogu.

To dziala bardzo prosto. Mozna niekiedy do dobra przekonac slowem. Ale mowa jest slaba. MOZNA TEZ MOWIC DUCHEM I TO JEST MOCNE! Dlatego modlitwy za łotra czesciej niz mowa powoduja nawrocenie. Bo dusza odbiera dusze. ,,Cos" ja sklania do dobra.

Pamiętaj przy Komunii

– Dobrze robisz, nie zapominając przy Komunii o Bartku i jego przyjaciołach. Im twoja pomoc jest potrzebna. Widzisz, oni są z Nami, mogą się oczyszczać – tu, ale do Jezusa tutaj tak zbliżyć się nie można (o ile nie jest się już czystym) jak na ziemi. Ty możesz im to zbliżenie ułatwić, gdyż ty sama spotykasz się z Nim w każdej Komunii podczas każdej Mszy. To jest zawsze spotkanie prawdziwe, bliskość, rozmowa, obcowanie. Wtedy On jest zawsze tym miłosierniejszy, im ty tego bardziej potrzebujesz, a jeżeli ty prosisz, aby Bartek i inni byli przy tobie, z tobą, to przez ciebie jak gdyby uczestniczą w tej łączności.


Nie moga sie zblizyc do Jezusa BO TO BOLI! Nie ma zadnego zakazu. I Judasz moze. Ba szatani moga. A uciekaja bo widzenie dobra gdy sie jest zlym boli.

Ty nie „czujesz” nic, bo sprawy ducha nie „dzieją się” na płaszczyźnie uczuciowej, ale powinnaś wiedzieć i rozumieć, że to Bóg sam, osobiście, przybywa do ciebie, ponieważ to, że chcesz przystąpić do Komunii świętej, oznacza, że wzywasz Go, że Go pragniesz, potrzebujesz, że Go kochasz (na swój sposób, to znaczy niesłychanie słabo i mało świadomie, tak jak małe dziecko kocha ojca).

Nie czujecie ducha ,,wogole" czyli cialem. Nie czuc go psychika nie mowiac o dotyku. Ale duch oddzialuje i to poteznie.

Wszyscy na ziemi tak bardzo nie rozumiemy znaczenia Komunii świętej, ale „nasi chłopcy” (czyli Bartek i inni) widzą i rozumieją powagę i wielkość tego złączenia i potrafią z niego korzystać. To tak, jakbyś brała kogoś za rękę i idąc na Błogosławieństwo, na audiencję, na spotkanie z Jezusem, przyprowadzała innych, aby i oni je otrzymali, byli obecni, uczestniczyli w nim. Chrystus się cieszy, gdy myślisz o innych (z obu światów), więc rób to, łącz, spotykaj. Zapewniam cię, że oni są wtedy obecni i są nieskończenie szczęśliwi, a co brakuje twojej adoracji, oni uzupełniają. To jest jeszcze jeden sposób wykazania miłości braterskiej.

Komunię trudno pojąć. Dopiero zreszta w XX wieku Rene Girard naukowo zaczal objasniac ofiare. I co ciekawe takze TOLKIEN! LEWIS! Tak to nie byli bajkopisarze tylko. To byl wysoki poziom myslenia te ich utwory. W ogole caly swiat fantastyczny jest z zasady mityczny czyli pokazujacy prawdy ogolne. Ofiara to centrum duszy. To najwyzsze dobro dostepne na Ziemi. A z wszystkich ofiar jedyną jest Ofiara Jezusa i ma ostateczną skutecznosc.

21 IX 1968 r. Mówi Bartek.

– Pomoc jest nam potrzebna, pomoc w postaci podtrzymania rozmowy (w myśli), serdecznych myśli. A także pomocą jest dla każdego z nas, gdy wiemy, że ktoś troszczy się o naszą rodzinę, tę na ziemi.


Dla nich tam lacznosc z nami jest potrzebna.

O modlitwie


7 XII 1968 r. Mówi Bartek.

– Dobrze zrobiłaś, tak trzeba zawsze, od rana. I to mówię ci ja, który sam nigdy nie wypełniłem świadomie i dobrowolnie tego podstawowego zadania. Pacierz, to nie chodzi o „odklepanie” formułek. Trzeba każdy dzień oddawać Bogu do dyspozycji, natychmiast, od rana. Cały dzień powinniśmy być Jego czynnymi pomocnikami, sługami, przyjaciółmi – jak wolisz to rozumieć – ale wolną rękę do działania przez nas powinniśmy dawać Bogu dobrowolnie i świadomie. On pragnie, abyśmy sami chcieli Mu pomagać.


Modlitwa to nie klepanina. To jest czyn rozumny!

Chrystus nigdy nie kładł tamy przed myśleniem

Powiedziałam Bartkowi, że znajomi z obawą lub niechęcią przyjmują ich słowa o niebie i czyśćcu, o współpracy, że boją się herezji i pytają o formę (sposób) rozmowy, zamiast zastanowić się nad treścią.


Oczywiscie przezornosc jest chwalebna. Myslenie jest dobre.

– Każdy normalny człowiek nie tylko pyta: „Czy to jest zatwierdzone przez autorytet?”, lecz również: „Czy to jest dobre czy złe? W działaniu przyniesie pożytek czy szkodę?” No a chrześcijanie, wydaje się, że nie powinni mieć trudności z pytaniem: „Czy zgadza się to z przykazaniem miłości bliźniego, czy mu zaprzecza?” Zagubiliście się w formułkach, w „zezwoleniach na myślenie”. W oczekiwaniu na dyrygowanie nie śmiecie już myśleć swobodnie i samodzielnie. Przepraszam, ale co to ma wspólnego z prawdziwym królestwem miłości, ze swobodą i wolnością dzieci Bożych? Przypomnij sobie Ewangelię – czyż Chrystus nie uczył „czynić dobrze”? Ale nigdy nie znajdziesz tam słowa o „obawie przed samodzielnym czynieniem dobra”; przeciwnie, a uzdrowienie chorego w szabat? Chrystus sam był przykładem działania z dobroci serca, ze współczucia i chęci pomocy swoim biednym, kalekim i nic nie rozumiejącym bliźnim.

W rozlicznych sytuacjach zyciowych nikt z ludzi przeciez za reke nas nie prowadzi. Tylko Bóg. Trzeba zatem myslec i rozwazac co jest dobre!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:58, 03 Lis 2016    Temat postu:

Wszystko, co czynimy my, czynimy w Nim – przez Jego miłość, współczucie i miłosierdzie dla was, a i przez Jego miłość do nas, która obdarza nas prawem współpomocy, uczestniczenia w niej. Zastanówcie się trochę. Przecież wasz ziemski Kościół katolicki to nie budowla sama dla siebie, to ma być odbicie Jego królestwa – tu. Po to został założony, aby dopomóc wam znaleźć drogę, ogarnąć was, objąć wspólną miłością, by łatwiej wam się szło. (...)

Dokladnie. Kosciol to nie budowla ktora ma wygladac czy obiekt turystyczny.

Chrystus nigdy nie kładł tamy przed myśleniem. Jednym słowem nie ograniczył możliwości poznawania, a tylko stwierdzał, że (wówczas) nie dorośliśmy jeszcze do zrozumienia wielu spraw. Ale dorastamy.

Bardzo madre. Pokazuje jak malo wiemy. A naukowcy zachowuja sie jakby mieli umysl nastolatkow. Istotnie nie dorosli.

Nic sprzecznego ze słowami Chrystusa nie powiemy ci nigdy, po prostu dlatego, że kto, jak nie On, wiedział i rozumiał wszystko, a więc był świadomy i tego, co my możemy przyjąć i zrozumieć. Jednak wiele spraw zostało naświetlonych później, przez ludzi – mylnie lub na poziomie ówczesnej wiedzy o świecie. W samym Kościele są przecież różnorodne nurty: augustianizm, tomizm, no i wiele współczesnych teorii, np. Teilharda de Chardin. Nie był on heretykiem, bądź pewna, zależało mu na zbliżeniu myśli naukowej do Boga, na zobrazowaniu, że „religia” jest wiedzą, logiczną wiedzą sięgającą poza materię, uchwytną jednak dla umysłu ludzkiego.

Wiele rzeczy jest blednych w nauce bo taki jest poziom wiedzy. Jest to naturalne. To co dzis jest wiedza bedzie za chwile odrzucone.

Dużo wiem w stosunku do tego, co znałem „w życiu”. Uczę się tego co ważne, co mądre, co prawdziwe, co wam przyniesie pożytek, a nie tracę czasu na bzdury lub konieczność walki o byt. Tu się chłonie mądrość – bo tak to trzeba nazwać słuszniej niż wiedzą.

Wiedza zawiera bledy madrosc nie. Tam jest tylko madrosc.

PLANY BOŻE OBEJMUJĄ WSZYSTKIE DROGI I WSZYSTKIE TĘSKNOTY LUDZKIE


30 I 1969 r. Mówi Bartek.

– Możemy nie tylko wskazywać słuszny i prawidłowy kierunek „służb”, ale i wytłumaczyć, dlaczego taki jest najlepszy i najpożyteczniejszy dla was.

Ponieważ jej (pewnej osoby) rozumowanie jest zbliżone do naszego (bez zawziętości i mściwości, a przez to nie ciasne), wiele naszych propozycji mogłaby zrozumieć i przekazać innym. Ale jeżeli się „boi” i woli nie wiedzieć lub uważa, że jej żadna pomoc nie jest potrzebna, to trudno. Staramy się nie ranić cudzych ambicji, ale już ci mówiłem, że im więcej ktoś z was otrzymał, tym mniej jest skory służyć Bogu, Krajowi, Kościołowi itp., a tylko służy swojej pysze, zachłanności posiadania i znaczenia, posługując się Bogiem, Kościołem czy Polską. Z takimi ludźmi my nie chcemy mieć nic do czynienia, gdyż nie im służymy, a Bogu dla Jego planów na ziemi i w Polsce.


Ci ,,zdolni" sa najgorsi bo pelni pychy. Tak samo dziala bogactwo. Czyli ogolnie obdarzeni ponad przecietnosc. Tacy sa z dala od Boga a Bóg nie pomaga w ich czynach bo Bóg nie czyni nic zlego.

– Czy wam jest tak trudno rozpoznać ludzi?

– To nie jest takie proste. Dopiero czyny dowodzą, czym kto istotnie jest. Ludzie kłamią nawet przed sobą, poza tym zmieniają się. Gaśnie w nich ogień miłości i stają się niezdolni do służby, chociaż sami mogą jeszcze o tym nie wiedzieć. Odwołujemy się do ludzi dojrzałych, wypróbowanych, tych, co już wiele prób zdali. Inni nie zrozumieliby nas w ogóle. Lecz ci „dojrzali” i znani nam też ciągle rozwijają się i zmieniają, ciągle przechodzą nowe próby – i tak będzie do śmierci. To jest właśnie życie! Nie ma spokoju.


Ludzie klamia. A zaczynaja najczesciej OD SIEBIE! Glownie ze nic zlego nue robia bo wszyscy to robia bo trzeba sie ustawic bo takie jest zycie itd. A w klamstwie sa z dala od Boga. A jak widzimy ciagle cos sie dzieje. Tu nie ma stagnacji.

– Właściwie dlaczego?

– Kogo nie pcha naprzód miłość, tęsknota, pragnienie zbliżenia się do swego celu i źródła, ten będzie poganiany przez „przypadki”, aby nie zastygł i nie zasnął, póki żyje (Pan to czyni z miłości, aby oszczędzić człowiekowi wstydu i cierpienia – tu).


Tu macie genialne wyjasnienie ,,przypadkow". Nie ma czegos takiego sa tylko znaki Boga. Szczegolnie ludzie nierozumni maja je nie pojmujac ze za tym stoi Mądrość. Ludzie blisko Boga wiedza ze to On od razu.

Mówiłem ci, że wszyscy jesteśmy w drodze, ale niektórzy idą wstecz lub w bok. Zgnuśnieli, stali się wygodni i ostrożni, „przewidujący”, jeżeli tym słowem można zasłonić egoizm i niezdolność do wyrzeczeń i trudów – a po tym się poznaje, czy miłość jest żywa, czy już tylko popiół się żarzy. My nie rezygnujemy, bo Bóg nie rezygnuje – aż do ostatniego tchu człowiek jest zdolny dać się ogarnąć, porwać Jego miłości. A jak było ze mną? Dlatego i ja nie mam prawa powiedzieć o nikim, że nie będzie już zdolny do służby Bogu.

Kazdy ma szanse, kazdemu Bóg ją daje. Do konca. Nie ma ,,straconych, z ktorych juz nic nie bedzie". Milosc to wyrzeczenia jak widac. Do tego zeby brac nie trzeba zadnej odwagi. Najgorsi chva brac najwiecej. Ale DAWAC! I to nie kase a np. wysilek czy czas. To jest sztuka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:07, 04 Lis 2016    Temat postu:

Istnieje wolna wola, lecz też i nacisk sił zła, a teraz wszyscy pogrążeni są w depresjach, beznadziejności i smutku. Trudno się przez nie przebić nadziei, która nie ma materialnego poparcia. Stąd pozwalamy na próby, ale nadzieję trzeba chcieć podjąć.

Te depresje to od diabla. Beznadzieja tez oczywiscie. To sa dzialania oslabiajace czlowieka. ,,Nic sie nie da zrobic". Stad zycie to walka. Zawsze jest nadzieja TYLKO TRZEBA CHCIEC!

Kto bardzo kocha, bardzo ufa i bardzo tęskni, ten odpowie nam przyzwoleniem, pragnieniem służenia, dopomożenia nam we wspólnej pracy (dla Boga, dla Polski, dla Kościoła, dla ludzi, dla prawdy, dla sztuki, piękna i szczęścia).

I widzicie. TWORZENIE! Tak! Gry np. to nie strata czasu tylko tworczosc. Pomijajac patologie ktore sa wszedzie. Stad zajmowanie sie nimi jest dobrem. Kazde dobre zajecie prowadzi do Boga.

Plany Boże obejmują wszystkie drogi i wszystkie tęsknoty ludzkie. W Kazaniu na Górze Chrystus je wymienia, ale gdy mówi: „Błogosławieni, którzy płaczą, którzy cierpią dla sprawiedliwości”, to mowa o tych, co cierpią, bo walczyli, bo przeciwstawiali się, a nie o tych, którzy pogodzili się, czyli uznali niesprawiedliwość – prawem. Błogosławieni są prześladowani, a więc świadczący o Bogu sobą, swoją postawą, swoją walką. Prześladuje się tych, których nie da się przekupić, przekonać czy złamać. My się do takich odwołujemy, bo ci są nam rzeczywiście braćmi, a więc oparciem dla nas i pomocą.

Niezwykle wazne. W mediach, Sejmie, na uczelniach, bankach, koncernach mamy ludzi ZŁAMANYCH! Ktorzy poszli na kolaborantow. ,,Bo takie jest zycie", ,,Bo trzeba sie ustawic". Stad to wszystko jest takie plugawe ohydne. A ci wartosciowi zostali stamtad wyrzuceni! Z Sejmu ilu np. To sa ci ktorzy walczyli o dobro i oni sa najwazniejsi. I czesto ich nie widac bo dominuje plugawa warstwa Judaszy. Ale tylko nimi warto sie zajmowac.

Dodam jeszcze, że nie rezygnujemy z żadnego człowieka uczciwego, choćby nas nie zrozumiał, bał się czy odrzucał. I tak przez niego, aczkolwiek podświadomie, działa Bóg, gdy człowiek chce Mu służyć.

Tutaj przyklad tzw. ,,dobrych" komunistow. Czyli ludzi uczciwych choc nawet czesto odciagajacych od Boga. Nie wiedza co czynia. ,,Chca dobrze". Ale takze tych co boja sie ,,ciezaru" nauki Kosciola i stronia od niego ale nie wybieraja zla.

Ci, którzy oddali się Mu na służbę, są potem Jego rękoma; nimi On posługuje się, działa i tworzy, tak jak i nami (bo my jesteśmy sługami Bożymi, Jego dziećmi – wszyscy!). Do nich poleca nam się odwoływać, i tak robimy.

Jan Pawel II wspanialym przykladem.

Czasem bywają zawody, gdy człowiek, który oddał swoje życie Bogu raz na zawsze, zapomniał o tym i zaczął żyć dla siebie. Pamiętaj jednak, że chociaż on zapomniał – Bóg nie zapomina i będzie go szukał i niepokoił aż do ostatniego dnia. Wy możecie w tym dopomóc, przede wszystkim modlitwą; nie odrzucać, nie oburzać się, nie odwracać, a prosić!

Ci ktorzy wybrali Boga a potem porzucili. Bóg ,,niepokoi". Pamietajcie ze do konca zycia nie da wam ,,spokoju". Wbrew bezmyslnym twierdzeniom ze Boga czlowiek nie interesuje. INTERESUJE! I TO DO KONCA!

Każdy, kto wymaga pomocy, kto walczy, kto się ugina – jest bezgranicznie, niezmiernie ważny dla Niego, a więc i dla nas. To nasz brat, który może przepaść, upaść na zawsze. Dlatego trzeba stale o walczących pamiętać.

Zycie to walka.

– A o tobie kto pamiętał? Kto za ciebie prosił prócz matki?

– Tak, po śmierci Matki nikt tu, z ziemi, już za mną nie prosił, dopiero ty. Gdybyś wiedziała, jak bardzo pomocne, skuteczne są wasze myśli.


Czesto tylko matka! Ale znal jeszcze Annę. I te pragnienia aby kogos uratowac maja sile huraganu! Tu na ziemi jakas tam mysla nie ruszymy nawet zapalki. ALE TAM! TAM NIE MA OGRANICZEN! Tam rzadzi tylko to co wewnatrz. Swiat ducha! Tam nie trzeba ruszac rekami aby cos zrobic. Tam ,,robi sie co sie chce" pragnieniem. DOKLADNIE TAK! Chce miec np. fantastyczny swiat TO MAM! Zadnej grafiki komputerowej nie trzeba. To jest raj. A oczywiscie uratowanie duszy jest tym najwazniejszym czynem. Tego trzeba pragnac. A teraz mamy dni zaduszne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:41, 05 Lis 2016    Temat postu:

– Co zrobić dla takich, którzy porzucają śluby zakonne lub kapłańskie, jak ksiądz X?

– Oddawaj ich w ręce Chrystusa i Maryi. Ona potrafi wyratować z najgłębszego dna. Ksiądz X. ma sumienie, które krzyczy – nie jest tak łatwo zakłamać się do końca – a Jezus pamięta o tych, którzy go kochali, nawet gdy oni chcieliby zapomnieć. Pomyśl, jeżeli pamiętał o mnie, jak mógłby zapomnieć o swoim słudze? On jest wierny i nie pozostawia człowieka samotnego, chociażby ten pragnął skryć się pod ziemię. Proś za niego i za tych, co walczą i łamią się, i za tych, którym trudno jest się podnieść.


Upadli ksieza... To niebywala tragedia. A jednak Bóg ich nie przekresla do konca. Oczywiscie to calkowicie ich wina. To nie jest meteoryt i przypadkowa katastrofa. Oni blokuja Boga. To sa najciezsze przypadki...

Ludzie, opamiętajcie się!

1 II 1969 r. Mówi Bartek.

– Widzisz, Wiesława wciąż odwleka przeproszenie Boga, a ma za co. Ja na jej miejscu poszedłbym natychmiast do spowiedzi, a w ogóle powinna dziękować Mu na kolanach za życie swoje, swoich sióstr, no i za ostatnie wyratowanie jednej z nich. Przecież to nie są przypadki, to jest ratunek; za to się dziękuje. Dlaczego ona uważa, że w stosunku do Boga wdzięczność, po prostu grzeczność – jeśli jej na więcej nie stać – nie obowiązuje? Mogłaby być naszym pomocnikiem, podtrzymywać i ratować ludzi, a ma kogo, a tak sama ledwo żyje i wciąż choruje – nikt sam takiego ciężaru nie udźwignie, a Chrystus czeka obok, kiedy wreszcie będzie jej mógł ulżyć, kiedy Wiesława zgodzi się na pomoc.


Ludzie uparcie odpychajacy Boga. Te choroby sa po to aby poczuli swoja slabosc i wreszcie zgodzili sie Boga dopuscic.

– A ty sam, w życiu tu, na ziemi?

– Ja byłem głupcem, ale właśnie dlatego chcę mówić o tym. Krzyczałbym:

„ Ludzie, opamiętajcie się! Co wy robicie ze swoim życiem? Przez wasze lenistwo i głupotę mogą zginąć inni, wam powierzeni w opiekę. Waszym obowiązkiem jest myśleć o innych, chcieć ich dźwigać, pomagać, a jak to zrobicie bez Boga? Sami siebie dźwignąć nie możecie...”


I tak ,,zyje" wiekszosc ludzi.

Proś Wiesławę, niech nie zwleka, niech się zastanowi. Jeżeli chce służyć Polsce z nami, jak może to zrobić omijając Boga? Pisać – odrzucając alfabet...? Poproś ją ode mnie. Ja wiem najlepiej, jak się czuje człowiek, który „miał czas”, odwlekał, miał ważniejsze sprawy... Wszystkie sprawy, nawet najmniejsze są ważne, jeśli z Bogiem robione, w Nim, przy Jego pomocy, dla Niego. A bez Boga nic nie jest ważne, życie jest zmarnowane.

Jakie to madre! A opisana tu kobieta nie byla calkiem zla. Chciala dobra Polski. Tylko ze chciec ,,dobrze" bez Boga wyjdzie na zło...

– Ona tego nie rozumie.

– „ Ślepą miłością” się nie wytłumaczy – to dobre dla dzieci. Ona dobrze wie, co powinna zrobić i jak żyć – zbyt dużo czytała naszych rozmów. Szanuję ją, a jeszcze bardziej współczuję jej i dlatego o to proszę.


Mamy samooklamywanie. Wie co trzeba a nie robi! Tak jest czesto i to bardzo.

Wiesława– harcerka, przez całą wojnę była w konspiracji; za Powstanie Warszawskie otrzymała awans na ppor. AK i Krzyż Virtuti Militari; potem była więziona i cudem odratowana po próbie samobójstwa. Pochodziła z rodziny patriotycznej z tradycjami PPS. Wiesława przejęła się słowami Bartka i poszła do spowiedzi – po 30 latach!

!!! ZADNA TAM KOBIETA UPADLA JAK BYSCIE MYSLELI! Po naszemu to bohaterka. Przez UB chyba torturowana bo ,,po powstaniu 44". I z tradycji PPS czyli tego przedwojennego. Nie to dziadostwo co teraz mowi na siebie ,,lewica". A jednak tamten PPS tez byl bez Boga i juz jak widac problem. To nie zarty. Bez Boga zawsze jest problem chocby czlowiek nie wiem co robil. Patriotyzm nie zastapi Boga. Ale tu widzimy dobrze sie skonczylo Smile

12 II 1969 r. Mówi Matka.

– Rodzina i bliscy Wiesławy cieszą się, gdyż mogą teraz (powróciła do Kościoła po 30 latach od ostatniej spowiedzi) więcej pomagać jej. Rzecz jasna, że przez Chrystusa – tu wszystko się dzieje przez Niego i w Nim. Przecież jesteśmy w Jego domu; wy również, gdy się nie odcinacie. Jesteście teraz po prostu jak głuchoniemi i niewidomi, ale jesteście z nami – równie otoczeni miłością, a stokroć bardziej miłosierdziem i pomocą, gdy tylko nie odrzucacie Go.


Tak oni sa tu wokol. To nie jest tam.

Powiedz Wiesławie, żeby pamiętała i myślała częściej o swoich bliskich, zwracając się do nich wprost. Oni słyszą zawsze, a odpowiedź mogą jej poddać.

– Jak?

– Odczuje ją (jako głos wewnętrzny).


Tak to sie da odczuc bardzo dobrze. Jesli ktos chce sluchac...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:31, 06 Lis 2016    Temat postu:

Jak pomagać innym

7 IV 1969 r. Mówi Bartek.

– Człowiek naprawdę może pomóc wtedy, gdy jest całkowicie pochłonięty drugim, tym potrzebującym pomocy. Nie może być dobrem nic zdawkowego, połowicznego, zrobionego byle zbyć. (...) Trzeba chcieć pomagać w Jego imieniu, jak gdyby udzielając siebie – swojego ciała, umysłu, woli – Jemu, aby mógł działać poprzez nas. Być chętnym, ale biernym, nie narzucać nic Jemu, a tylko stawiać siebie do dyspozycji na każde zawołanie. To jest współpraca z Bogiem, a więc wolna, swobodna, ochocza, ale sama rozumiesz, kto w niej kieruje.


Bo Bóg tylko wie czym tak naprawde jest pomoc. Sami mozemy zaszkodzic.

O to też prosimy Michała. Niech pragnie być tym współpomagającym bez nacisku, bez przymusu, bo to nas krępuje. Nie chcemy przecież unieszczęśliwiać go, a przeciwnie, potrzebny jest nam jako towarzysz, przyjaciel, a nie ślepy wykonawca.

Michał, mój bliski przyjaciel. Oficer służby czynnej, walczył we wrześniu 1939 r. i pod Narwikiem; potem jako cichociemny, oficer AK. Był też w więzieniu, trzy lata w łagrze, w kopalni węgla, stale pod ziemią. Czytał moje zapiski, sam pytał, a przede wszystkim podtrzymywał mnie na duchu i zachęcał do pisania. Patrz też rozdział IV.


Ale zyciorys! To dopiero bohaterowie.

MIŁOŚĆ TO OBDARZANIE SIĘ WZAJEMNIE DOBREM

27 IV 1969 r. Mówi Matka.

– U nas nie ma cierpienia w znaczeniu „niezrozumiałego nieszczęścia” lub bólu fizycznego, a przede wszystkim rozumie się „po co?”, „dlaczego?”, i wszelkie inne wątpliwości są wyjaśnione. Ale niebo – Jego królestwo – to nie obojętność, tępe przyglądanie się wam bez reakcji. Tu jest wykluczone wzajemne dokuczanie sobie, niechęć, złośliwość, odraza czy zadawanie sobie wzajem cierpienia. Jest miłość, a miłość to obdarzanie się wzajemne wszelkim potrzebnym nam dobrem – pomoc, dzielenie się, udzielanie, bliskość, dobroć; nieustanna wymiana. Stąd radość, poczucie szczęścia, jak gdyby nieustannej młodości, entuzjazmu, pragnienie dawania i odbierania („poszerzania się”). To jest tak trudno wyrazić, że polegam raczej na twoim odczuciu i wyobraźni niż na słowach.


Opis tego jak tam jest. Tam nie robia sobie na zlosc co oczywiste. Wrecz na odwrot. Stad min. takie szczescie.

Sama rozumiesz, że jeżeli żyje się w pełni miłości kochając jednocześnie was, którym tej miłości tak bardzo brak, pragnie się z całych sił móc dać wam jej choć trochę, podzielić się naszym szczęściem. Jednak ta miłość nie jest obojętna – ona łączy nas, w pewien sposób jednoczy. Dlatego ja odczuwam twoje cierpienie tak, jak ty byś czuła ból rannego, którym się opiekujesz, tylko jeszcze o wiele silniej. Czy wobec tego, że tak silnie odczuwasz cudze cierpienie, zdecydowałabyś się z nim walczyć, czy uciec, zostawiwszy cierpiącego bez opieki...?

Odczuwaja rzecz jasna cierpienie ale to ich nie boli!

To taki przykład bardzo niedostateczny, ale dam ci jeszcze inny z twego życia. Byłaś świadkiem, jak upokarzano Bartka. Bardzo silnie odczułaś jego reakcję wewnętrzną, pomimo że starał się nic nie okazać. Jak sama na to zareagowałaś? Czyś starała się odsunąć, żeby mieć spokój, czy też przeciwnie, odczułaś zawstydzenie za tych ludzi, a dla Bartka tym większe współczucie i chęć wynagrodzenia mu krzywdy...? Prawda, że to drugie? Wiem, jak broniłaś go przed samoupokorzeniem. On nie zapomniał niczego. Na przykład wspomniał tę sprawę ze sprzedażą palta koleżanki na targowisku (chciał pójść i sprzedać je, wyręczając mnie). Był tak przyzwyczajony do lekceważenia go, wyzyskiwania, zlecania mu każdego, nawet najprzykrzejszego zadania, że w tym wypadku, gdy chciał ci okazać uprzejmość i załatwić sprzedaż, a tyś zaoponowała w imię twojej dbałości o szacunek dla niego, Bartek był wprost zdumiony, a potem i do teraz – wdzięczny ci.

Anna za zycia tu byla wyjatkowa BO ODCZUWALA CIERPIENIA INNYCH! A ludziom w wiekszosci sa one obojetne. Stad Bóg wybral ja na swiadecteo.

A więc i ty, mając mnóstwo nieustannych przykrości i „ukłuć” na co dzień, wychodzisz naprzeciw nowym; zamiast zamknąć się przed ludźmi, ryzykujesz nowe policzki – a my mielibyśmy się zamknąć jak w szklanej kuli i odsunąć się od was w imię „własnego” szczęścia i spokoju? I to nazwałabyś „Jego królestwem miłości”? I chciałabyś w takim być? Z tak kochającymi...?

Im zalezy na nas.

Widzisz, my żyjemy w Miłości, w stanie miłości. Tego nie możesz zrozumieć, bo go nie znasz (nikt na ziemi nie może go sobie wyobrazić), ale musisz przyjąć, że istniejąc w pełni szczęścia, odczuwa się – poprzez współczucie, więź miłości i braterstwa – wasze cierpienia, i to tak, jak u was jest to niemożliwe – całym sobą, rozumiejąc was i przyczynę bólu, nawet wtedy, gdy wy nie wiecie, dlaczego wam źle.

Oni wiedza dlaczego. I widza bol i jak moga pomagaja.

Córeczko. Nigdy zamierzeniem Bożym nie było oddzielenie nieprzebytą zasłoną „nieba” od ziemi, nas od was. Przeciwnie, Jezus uczył nas wszystkich: „Przyjdź królestwo Twoje. Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. A więc uczył nas pragnąć objęcia całej ludzkości jedną miłością, tą „niebiańską”. Uczył nas pożądać pełni, doskonałego szczęścia dla wszystkich. Naturalne jest więc, że ci, którzy przechodzą do Jego „owczarni”, pragną udzielić wszystkim łaknącym tego, w czym sami się pławią – wypełnić miłością pustkę i głód.

Odciecie Ziemi od szczescia Nieba to nie plan Boga a wynik zla, ktore czynia ludzie. Po prostu nie mozna polaczyc zla i dobra. Normalnie Niebo byloby dostepne nawet do odwiedzania skoro by ludzie nie upadli. Nie ma zadnych innych ograniczen tylko grzech. Dlatego upadek w Raju byl taka katastrofa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:23, 07 Lis 2016    Temat postu:

Ponieważ istnieje prawo wyboru, czyli dano nam cudowną szansę bycia współtwórcami naszego szczęścia, możemy naszą pomoc kierować ku tym, którzy pragną ją przyjąć, którzy wybierają drogę do Niego, natomiast nie mamy prawa przeszkadzać i uniemożliwiać ludziom żyjącym na ziemi dokonania „złego” wyboru.

Nie nalezy tu popadac w herezje. Jak ktos postanawia byc morderca to rzecz jasna strzelam i zabijam go. Moze wybrac ale ponosi tego konsekwencje. Rzecz jasna zlo sie tepi to jest przeszkadzanie zlu a nie temu ze ktos zlo wybral.

Zresztą o każdym z was wie wszystko tylko Bóg i tylko On zna przyszłość każdego z was. Wielu uczy się na błędach, i nigdy o nikim nie można powiedzieć, że jest stracony, a tylko, że bardzo zagrożony z własnego wyboru, opanowany przez siły zła, którym zawierzył, a zatem sprzedał im swoją wolność. Jednak jeden krzyk o ratunek przywołuje Pana, a Jego mocy nic we wszechświecie oprzeć się nie śmie.

Stad jest szansa dla łotrów KTORA NIE OZNACZA TOLEROWANIA ZBRODNI! RZECZ JASNA NP WIEZIENIE ZWIEKSZA SZANSE ZE PORZUCA ZLO! KARY SA DOBRE! Takze kara smierci dla zwyrodnialcow zwieksza szanse ze w chwili utraty zycia nawroci sie chocby ze strachu. Stad tez jest ona dobra. Dla zwyrodnialcow oczywiscie. Za mniejsze przestepstwa jest zla bo zabija kogos kto jeszcze w tym zyciu by sie nawrocil po dlugim wiezieniu i np. czynil dobro. Wtedy tracimy to dobro.

My możemy współpracować z wami tak jak towarzysze, przyjaciele, rodzina – im więcej nas pokochacie i zaufacie nam, tym bardziej my możemy być pomocni. Nasze rady, dobre myśli, pomoc w wypadku potrzeby – istniały, są i będą zawsze, i to coraz potężniejszą pomocą, ale... jeżeli zechcecie z nich korzystać. O „zmuszaniu” nie może być mowy. Tylko współpraca, dla waszego dobra, która i dla nas jest szczęściem służenia pomocą.

Bo jest wolnosc. Zrodlem wolnosci jest Bóg. Co widac chocby po krajach katolickich. Tam gdzie byl Kosciol jest najwieksza wolnosc. W krajach protestanckich juz mniej bo byli katolikami ale popsuli. A prawoslawie juz prawie wcale bo juz dawno oderwali sie od Kosciola. Inne ludy masowo migruja do wolnosci co widac. Jasne jest ze centrum wolnosci to Kosciol. Polacy to wiedza z czasow komuny...

Niewola zła

O pewnej osobie.

– Ponieważ nie jest zdolna do przyjęcia czyjejkolwiek życzliwości, musi pozostać sama. Może jeszcze wtedy cokolwiek zrozumie. Jej stan jest bardzo zły i duchowo również.


I tu jest o tym co widzimy dzisiaj. Media sejm stanowiska. To sa tacy ludzie. Mowilem ZOSTAWMY ICH! I widzicie ze to z natchnienia stamtad. Zostawienie samemu sobie jest metoda na łotrów. Czesto musza sie pograzyc do dna...

To jest przerażające, jak stary człowiek zagrożony śmiercią może być tak obojętny na swój los. Jest w niej coraz bardziej rosnąca nienawiść do wszystkich, do ludzi, losu, a i Chrystusa odepchnęła od siebie. Dlatego promieniuje z niej złość, która tak ją opanowała, że nie jest w stanie jej ukryć. Złością odpowiada na wszystko, cokolwiek zbliżyłoby się ku niej. Widzisz sama, jak wygląda człowiek, który stał się niewolnikiem. Jest nieszczęśliwa, bo poddała się siłom nienawiści i złości, a także kłamstwa. Jednak tak im pozwoliła rozrosnąć się w sobie, że stały się częścią jej istoty. Poprzez nie rozumuje, sądzi i działa, myśląc, że czyni to samodzielnie.

Dokladnie. Emanacja zła. To co z mediow. Czarne marsze zlosliwosc. Ci ludzie w sobie maja wyhodowane zlo. I mysla ze to jest ich osobowosc. To sa demony ktore ich opetaly. Ale maja tez zlo charakteru. Sa wypaczeni. Nawet gdyby nie bylo drmonow czlowiek moglby byc potworem... To nie tak ze zlo to demony a czlowiek samo dobro. Wtedy nie bylo by spowiedzi.

Tam, między nami mówiąc, potrzeba by egzorcyzmów, a i to nie wiem, czy by pomogły, dlatego że ona CHCE im służyć – tym siłom, które wybrała ponad inne: kłamstwu, nienawiści, złości, zawiści i zazdrości. (Mojej Matce za życia też dokuczała, kiedy tylko zdarzyła się jej okazja spotkać ją).

W mediach w Sejmie na uczelniach TRZEBA EGZORCYZMOW czyli wypedzenia demonow. Oni sa opetani. I nie pomogly by moze bo po wypedzeniu demonow CZYNILI BY ZLO SAMI Z SIEBIE! Dochodzimy do wniosku opetanie łotra jest mniejszym zlem! Zlo czynione bez demonow jest gorsze bo wina w 100% na czyniacego. Ohydny temat ale takie sz fakty. Wiekszosc wladzy moze z 90% to opetani czyniacy przez demony. Media to pierwsza wladza.

Martwi nas każdy, kto tak głupio szykuje sobie straszliwą przyszłość. Przecież gdyby przyszła w tym stanie, w jakim teraz jest, byłaby zgubiona. Ale Chrystus czuwa nad każdym, kocha ją tak samo jak innych, których swoją Krwią odkupił, i sądzimy, że chociaż w chwili śmierci, jeżeli nie wcześniej, zrozumie ona zło swojej postawy i będzie żałować. (Umarła w kilka lat później oddana do domu dla przewlekle chorych w stanie pełnej sklerozy. Ale to niczego nie dowodzi, bo Bóg może wszystko).

Stracila rozum na koniec. Na pewno to znak od Boga. Ludzie nikczemni traca stopniowo rozum. Z przyczyn obiektywnych. Zlo to niszczenie takze psychiki. W miare czynienia jest gorzej. Tu Hitler jest ,,wzorem". Im dalej tym wieksze napady szalenstwa mial. Jednak jesli ktos traci rozum i pare lat zyje w obledzie a nastepnie umiera to wyglada mi na to ze w tym czasie Bóg jakos dziala na jego dusze. Jest to jakas terapia.

Obrona przed mocami zła

27 VI 1968 r. Mówi Matka.

– Wzywałaś mnie. Czy rzeczywiście chcesz mojej pomocy? Dobrze. Przede wszystkim pomódl się. Ofiaruj cały dzień Jezusowi i proś o opiekę. Widzisz, my tu znamy te „siły”, a i umiemy z nimi walczyć. To znaczy my sami już nie walczymy, jesteśmy poza ich dostępem, ale możemy pomagać wam.


Kazdy dzien ofiarowac Bogu.

W KAŻDYM Z NAS BYŁA TĘSKNOTA DO MIŁOŚCI

10 VIII 1969 r. Mówi Bartek.

– Możesz na nas polegać. Tu nie dlatego jest się „dobrym”, że się „musi”; z drugiej strony nikt z nas nie zmienia się momentalnie i całkowicie. Jest tak, że tu, gdzie my jesteśmy, nie może być nikt, kto w sobie nie miał miłości.


Gdyz nie wytrzyma po prostu. Ktos plugawy w otoczeniu wspanialych ludzi jak wyglada? Kupa łajna? Gorzej. Jak ktos tak wyglada to ucieka przed ludzmi swietymi. Gdzie? Do piekla. I to jest pieklo. A teraz jak widzi ze moze do czyscca? TO JAKA RADOSC! PRZESTANIE TAK WYGLADAC I BEDZIE WYGLADAL JAK TAMCI! Stad dni za duszne dla pomocy im.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:19, 08 Lis 2016    Temat postu:

– Poczekaj, wytłumaczę ci to inaczej. W każdym z nas była tęsknota do miłości, pragnienie bycia „dobrym” dla innych, chociaż pod innym mianem, np. bycia pożytecznym, przyniesienia innym szczęścia, dania czegoś z siebie służbą wojskową, wychowaniem młodych, przez sztukę pisania, leczenie, przez wiedzę, czy nawet przez umiejętność strzelania, jeżeli „strzelało się” agentów i donosicieli (w okresie wojny Bartek był przez pewien czas w Kedywie).

Czyli praca kata jest DOBRA! Takiego od kar smierci. Pozbywajac sie bestii czyni swiat lepszym.

A wierz mi, że jest to straszne przeżycie: wiesz, że odejmujesz temu, kogo zabijasz wszelką szansę poprawy, a przecież to nie jest pluskwa, to człowiek. Przecież my wszyscy byliśmy katolikami. „Nie zabijaj” – to w nas tkwiło, czuliśmy strach i ból tamtych, wiedzieliśmy, że mają rodziny, może niewinne, które ich kochały. Dla mnie każda likwidacja była straszna; już po wykonaniu, wtedy gdy powinienem był odprężyć się, przeżywałem ją od nowa, od strony tych, których zabiłem. Czy wiesz, że kiedy siedziałem w więzieniu, mówiłem sobie, że to pokuta za nich (przyjmowałem karę jako wyrównanie rachunku), pomimo że zrobiłbym zawsze od nowa to samo.

Oczywiscie egezkucja jest nieprzyjemna. Ale praca ma to do siebie ze zawiera elementy nie dajace zwyklej radosci. Ale to jest wlasnie cenne. Przelamac siebie dla dobra.

A tu jeszcze ciekawe ,,wszyscy bylismy katolikami" nawet ci nie chodzacy do kosciola a pewnie i ci innych wyznan. Widzimy jak gleboko siega Kosciol. Duzo dalej niz ci chodzacy na Msze...

– Dlatego, że to był rozkaz?

– Nie tylko dlatego, że rozkaz, ale że ten rozkaz był potrzebny. Wiesz, co zrobił sam „Motor”. To była obrona tych, którzy jeszcze nie zostali wydani. Chciałbym ci powiedzieć, że ten chłopak (młody konfident gestapo, który wydal wielu ludzi z namowy swojej matki), na którym wykonałem wyrok, jest tutaj. To był ratunek dla niego. Gdyby żył dłużej, zrobiłby tyle zła, że nic by go już nie uratowało. Śmierć czasem jest ostatecznym środkiem miłosierdzia. I dla mnie tak się stało.


GENIALNE! KONFIDENT DZIEKI EGZEKUCJI TRAFIL DO CZYSCCA! Dlatego szatan jest przeciwny karze smierci i przeforsowal to w krajach Zachodu ktore ida za diablem. Dla bestii smierc to akt MILOSIERDZIA! KARA I KONIEC MOZNOSCI POGRAZANIA SIE W GRZECHU! Jak widzicie znowu sie przekonuje jak zwykle ze to co mysle jest tez mysleniem tych na tamtym swiecie! Widac jestem blisko nich Smile To piekne Smile

Ile bym dał, żeby nie było ostatniego roku, a właściwie, żebym inaczej postępował, bo gdybym zginął wcześniej, nie znałabyś mnie.

– Czy to było aż tak ważne?

– Wiesz, czasem wydaje mi się, że taka współpraca, jaka jest między nami – jeżeli pozwolisz, nazwę ją przyjaźnią – nie byłaby możliwa, gdybyś nie znała mnie osobiście. Wiem, że budziłem litość. Robiłem, co mogłem, żebyś tego nie czuła, a nie wiedziałem, że moja Matka i twoja robią co mogą w odwrotnym kierunku, żebyś zrozumiała, jak bardzo potrzebuję pomocy. Dlatego nie rozumiałem, skąd tyle życzliwości i chęci pomożenia mi. Pamiętaj, że nikt, póki żyje, nie zdaje sobie sprawy z tego, do jakiego stopnia jego życie jest żałosne i nieszczęśliwe. Ja też nie czułem; uważałem, że to skutki pijaństwa, no i „ustrój winien”. Nie zdawałem też sobie sprawy ze swojego stanu fizycznego; organizm był już w rozpadzie, długo bym nie żył.


Czlowiek nie czuje swojego smrodu. Szuka usprawiedliwien. Np. bo komuna. Owszem komunizm naprawde byl winien mnostwa rzeczy. Ale nie 100%.

Tak jak to dzisiaj myślałaś, dla mnie i dla naszej współpracy było to najdoskonalsze rozwiązanie i przyszło w najbardziej krytycznym dla mnie czasie, ale dla ciebie to był wstrząs, szok. Chciano złagodzić go, ulżyć ci, dlatego już nie widziałaś mnie przez ostatnie miesiące, ale to jest cena, jaką zapłaciłaś za pomoc innemu człowiekowi. To właśnie jest miłość bliźniego! I ja zobaczyłem, ile zapłaciłaś za mnie, za moje zaniedbania, lenistwo i zmarnowanie całych lat życia. Boś to ty za wszystko płaciła. Im bardziej chciałaś mi dopomóc, tym drożej musiałaś zapłacić, drożej cię kosztowała moja śmierć. Ja nie mogę zrozumieć, dlaczego nie odwróciłaś się ode mnie. Po takim strasznym przeżyciu nadal miałaś do mnie tę samą życzliwość, brałaś mnie w obronę, tłumaczyłaś, zapewniałaś o swojej chęci do dalszej współpracy – właściwie za co?

Czyli mowiac jasno. NIE OCZEKUJCIE WDZIECZNOSCI JAK POMAGACIE! A CO JAK WAM NABLUZNIA JESZCZE W ,,PODZIECE"? ALBO DONIOSA? Tak pomoc kosztuje. Zreszta co to by byla za zasluga gdyby szlo jak po masle?

– Wiesz co, Bartku, chyba dlatego, że poznałam twoją wrażliwość i zrozumiałam, ile cię kosztowało to, coś robił – między innymi egzekucje, powstanie, śmierć przyjaciół i kolegów w walkach, śledztwo, zamknięcie, upokorzenia, szykany ze strony władz i UB – to, że ci nie dawano żyć po ludzku, że bezustannie byłeś „bity”. (...)

On naprawde mogl mowic o systemie. To nie jakies zwalanie na komune... Byl przesladowany przez nich.

Widziałam, że występujesz w obronie kolegów, że żyjesz ich sprawami, bronisz swojej i ich godności, szacunku dla tego, o co się walczyło – a to i w moim imieniu w takim razie, a i tych, którzy się bronić nie mogą. Widziałam też, jak się szarpiesz, jak walczysz o swoje miejsce w społeczeństwie, o możność dania swojego wkładu, no i wiedziałam, że jesteś zupełnie sam, bez oparcia, że nie masz prawdziwych przyjaciół, to jest ludzi, którzy by ci pomogli podnieść się wewnętrznie. W zasadzie przerastałeś swoje otoczenie wrażliwością i inteligencją, tak że nikt ci pomóc nie mógł, z drugiej strony pozowałeś na cynika i lekceważyłeś cudzą pomoc.

Widzimy jak skomplikowane sa wewnetrzne przezycia. Jak czlowiek sie broni. Czesto rzekomo ,,cyniczne" reakcje sa odruchem osoby wewnetrznie dobrej ktora przezyla brutalnosc w traktowaniu.

Chciałam ci pomóc okazując szacunek, podnosząc sprawę wartości wewnętrznych, zresztą ściśle według wskazówek twojej matki. Chciałam cię odciążyć po prostu dlatego, że właśnie ja nie musiałam nikogo zabijać, nie byłam nigdy ranna ani w gestapo, nie byłam bita ani torturowana, cały czas osłaniano mnie (chyba opieka Boska, prawda?) i uważałam, że to nie jest sprawiedliwie, że tyś miał za dużo ciężaru – chciałam ci ująć go, odciążyć cię, uważałam, że należy ci się pomoc, że nie można dopuścić, żebyś się poddał. Nadal sądzę, że miałeś za ciężko, a ja za lekko; przecież kochamy to samo, więc dlaczego jedni płacą więcej, a inni mniej? Chyba jasne? Ja tak patrzę na twoje życie.

Wychodzi mi logicznie. Skoro ona byla zawsze blisko Boga nie potrzeba bylo dramatycznych przezyc. Ale osoby bladzace wlasnie dlatego maja takie przejscia aby nie czuly wstydu. Tak to by mialy tylko w zyciorysie grzechy. Ale gdy maja grzechy to moga sie odwolac do swoich przejsc, jak on. Bohater. To dobre dla niego. Wprawdzie grzeszyl ale czyny mial nieprzecietne. Ten mlody czlowiek jest symbolem Polski. Sa w historii kraju grzechy ale jest tez niespotykane bohaterstwo. Zeby te grzechy nie byly najwazniejszym ,,dokonaniem". Logicznie gdyby Polacy nie grzeszyli nie mieli by potrzeby bohaterskich przejsc i historia byla by bardziej łagodna. Bóg nie zajmuje sie zsylaniem nieszczesc na swietych. To dotyczy ludzi dobrych ale grzesznych. Łotrowie to inna zupelnie sprawa. Inaczej Bóg traktuje. Tutaj jednak mamy o tych dobrych ale nie doskonalych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:54, 08 Lis 2016    Temat postu:

– Dobrze, żeś mi to tak dokładnie wytłumaczyła. Teraz wiele mi się wyjaśniło. Widzisz, trudno jest rozumować cudzym sposobem rozumowania.

Trudno wejsc w druga osobe, bo kazdy jest inny.

– Dlaczego? Przecież słyszycie nasze myśli?

Gdybym mógł przewidzieć...

– Wiem, co myślisz do mnie, ale nie wiem dlaczego.


Nieznane sa intencje a one sa najwazniejsze.

Pytasz, czy twój sposób myślenia mi się nie podoba? Mogę się tylko cieszyć, że jest taki. Ale teraz wiem, że twoim motywem najważniejszym jest wyrównanie niesprawiedliwości, chęć naprawienia krzywdy. Jeżeli o mnie chodzi, cokolwiek zła mi uczyniono, tyś to już wyrównała, biorąc mnie do współpracy. Możność czynnego włączenia się w nasze wspólne działanie jest nie do opłacenia. Gdybym mógł przewidzieć, że tak będzie wyglądało „przyszłe życie”, cieszyłbym się ze wszystkiego, co mnie spotyka. Ale to przyszło przez ciebie, zależało od twojej dobrej woli.

Nastawienie na wyrownanie niesprawiedliwosci. Trzeba tez podkreslic jak wazna jest wspolpraca ludzi tam i tu. Nalezy sie tez cieszyc ze wszystkiego co nas spotyka. Nawet jak nie rozumiemy. Pozniej zrozumiemy.

– Bóg to wiedział.

– Nie o to chodzi. On liczy na nas, ale zawsze możesz odmówić, a ty nie odmówiłaś.


Bardzo wielu odmawia niestety Bogu...

– Już ci powiedziałam dlaczego.

– Jednak cały ciężar dźwigałaś ty. Pytałaś się rano, jak wyglądało moje wprowadzanie we współpracę, kiedy się zorientowałem w nowym świecie. Nie mogę odpowiedzieć ci na to pytanie precyzyjnie co do czasu. Wiem, że bardzo szybko rozmawiałem z tobą, bo nalegała na to moja i twoja matka, ale uwierzyłem w twoją życzliwość prawdziwą i stałą znacznie później. Zrozum, że nie znałem twoich motywów: już nie potrzebowałaś „litować się”, a dowiedziałaś się o moich najbrzydszych postępkach – to powinno było odrzucić cię od chęci włączenia mnie w sprawy tak piękne i czyste.


Na poczatku nie wiedzial czym ona sie kieruje. Nieufnosc z zycia tu od razu nie znikla...

– Powiedziałam ci.

– Rozumiem, ale i ty zrozum, że ja się nie stykałem z takim „podejściem”. Teraz rozumiem cię, bo i ja tak myślę, ale chcę ci przedstawić, jak myślałem wtedy.


NIE SPOTYKAL LUDZI O DOBRYCH INTENCJACH! BEZINTERESOWNYCH! To zawsze ma straszny negatywny wplyw na czlowieka.

Prawdę trzeba pojąć

Zaraz po „przyjściu” tu nie mogłem odmienić się – cudownym sposobem. Prawdę trzeba zobaczyć, pojąć i przyjąć jako swoją. Ja rozumowałem po swojemu. Nigdy też nie spotkałem się z takim traktowaniem „zmarłego”. Nie wiedziałem, że w ogóle można zachować łączność. Zresztą tylko ty jedna taka byłaś; nikt inny z setek znajomych i bliskich, których pozornie miałem. Odczuwali brak mojej obecności, ale nie myśleli, jak mi pomóc – usiłowali pogodzić się z tym, że mnie „nie ma”, wymazać z pamięci dla własnego spokoju, ale nikt z nich nie pomyślał o mnie. Nie przychodziło im do głowy, że ja jestem, czuję, słyszę ich sądy, że nie mogę się obronić ani nic cofnąć, a wszystko, co złe, widzę, że tak bardzo potrzebuję ich współczucia, wybaczenia, słów serdecznych, poczucia, że jestem kochany, bliski.


Wykreslanie zmarlych z ,,rejestru" jest niestety typowe dla ludzi. A oni nie znikaja. Na dodatek wiedza co sie dzieje tu. Wszystko slysza. Trzeba ich traktowac jak zywych!

– Strasznym szokiem jest zrozumienie, że nikt nas naprawdę nie kochał, że wszyscy, o których sądziliśmy, że są nam bliscy, a my im – drodzy, okazują się egoistami, obojętnymi na nasze osobiste sprawy, o ile ich już nie dotyczą, i są niezdolni do pomocy.

Tam znikaja pozory. Juz nie mozna udawac przyjaciela. Tutaj zreszta ludzie nazywaja przyjaznia zwykla znajomosc. A to przeciez powazne slowo. To zobowiazuje do pomocy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:07, 10 Lis 2016    Temat postu:

– Owszem, tu mi to okazano, ale pomimo wszystkie dowody miłości, radość i wzruszenie, ja tkwiłem jeszcze w sprawach waszych i swoich „z ziemi”. Przy nagłej śmierci nie można się tak od razu „wyłączyć”, chyba że ktoś żył już blisko Boga. Ja, jak wiesz, bardzo „siedziałem” w swoich planach, projektach na przyszłość, nawet w tym, co chciałem wyrazić. Miałem tyle kłopotów, terminów, zobowiązań, tyle osób, o które się martwiłem, z którymi miałem się spotkać, pogadać itp. Teraz widzę, że tkwiłem w środku chaosu drobnych i nieważnych spraw, ale byłem przez nie pochłonięty.

I to oddala od Boga a mnostwo ludzi tak zyje. Im mniej wiary tym wiecej tego chaosu...

Więc widzisz, nie mogłem od razu przerzucić się – tu wszystko było nowe, obce, zdumiewające, jak sen, a tam rzeczywistość. Ciągle od was spodziewałem się pomocy, odzewu, a tu cisza i obojętność. Ty wiesz, w jakim ja byłem stanie, jak bardzo potrzeba mi było zachęty i podtrzymania. Na skraju zupełnej zatraty zostałem zatrzymany cudem – bo tym mi się wydaje moja śmierć – cudem miłości i miłosierdzia Bożego. Jednak nie jest łatwo wytrzymać tyle dobroci, nie mogąc w zamian nic oddać.

Smierc jest wybawieniem dla dobrego. Ale gdy ktos nie doswiadczyl dobra to zderzenie z dobrem tam jest trudne. Tym trudniejsze im ktos mniej dobra uczynil.

Wiem, że mój stan był ci wiadomy, bo obie nasze matki informowały cię i apelowały do ciebie; powtarzam z całym naciskiem: od ciebie i tylko od ciebie zależało, jak odniesiesz się do mnie – a tu już pozory nie grały roli, tylko prawda. Tyś mi naprawdę chciała dopomóc. Nie myśląc o swoim zawodzie, zdenerwowaniu i bólu zwróciłaś się do mnie ze słowami otuchy, zapewnieniem pomocy, z prośbą o współpracę. To była dla mnie –jak dla tonącego – pomocna ręka, dająca możliwość oparcia, coś, co mi stwarzało nadzieję na kontynuowanie pracy dla wspólnego celu. Po to żyłem, żeby jeszcze coś zrobić. To się urwało, pozostał wstyd za głupie życie, hańba na zawsze, a ty przerzuciłaś most.

Czyli wspolpraca z duszs z czyscca w celu pomocy jej aby osiagnela niebo.

– Dlaczego tylko ja?

– Tylko ty mogłaś. Mało jest takich „dróg”, a tylko ty znałaś mnie i tylko przez ciebie mogłem otrzymać pomoc. Tak jest pomiędzy ludźmi.


Byla najlepsza osoba wokol niego.

– A Chrystus Pan?


Chrystus liczy na nas

– On! Chrystus, to sama dobroć. On dawał mi zawsze i wszystko, ale jeżeli chodzi o wolną wolę ludzką, On nas szanuje: liczy na nas, pragnie współpracować z wami, być z wami, lecz o ile zapragniecie tego sami. Na ciebie też liczył. Dał twojej Matce, na jej ogromne prośby, łaskę łączności z tobą, dał mojej Matce możność pomocy mi (przez zgodę twojej Matki i ciebie), dał mnie szansę poznania ciebie („w życiu”, której o mało przez własną głupotę nie przekreśliłem). On daje, ale wykorzystanie Jego darów zależy wyłącznie od waszej dobrej woli. Tu wrócę do twojego pierwszego pytania.


Czyli ona dostala moznosc tak bliskiego kontaktu z tamtym swiatem na prosbe matki tam. Matka od razu poszla do nieba bez czyscca. Stad i jej corka jak widac miala dobry przyklad i tez jest osoba swieta. Bóg oczywiscie daje szansę, którą mozna przyjac albo i nie...

Każdy z nas pragnie nieść dobro

Tu wszyscy wykorzystujemy całkowicie wszystkie możliwości, które On nam daje, dlatego że rozumiemy, Kto daje i dlaczego: aby wzmóc nasze szczęście! Nikt nie odrzuci ani nie zmarnuje szansy niesienia wam pomocy, bo to był cel naszego życia. Każdy z nas z całych swych możliwości, ze wszystkich sił pragnie nieść dobro, dawać, dzielić się, bo kochamy was. Jesteśmy wspólnotą, jesteście naszą rodziną, z tym że walczycie, męczycie się, a my żyjemy w pełni szczęścia – czy to jest „sprawiedliwe”? Posłużę się twoim sposobem rozumowania. Jeżeli tyś chciała „nadrobić”, wyrównać swoim postępowaniem nadmiar ciężaru krzywdy który spotykał mnie, jak uważałaś, w stosunku do twojego – a zapewniam cię, że ja bym twojego nie udźwignął – to ja też tego teraz pragnę.


Oni nie cierpia ale pomagac moga. To dla nich nie cierpienie a radosc. Logiczne. Nie potrzebuja tak pomagac jak tu na Ziemi ze wezma czyjas prace, narobia sie, namecza. To jest cierpienie. Tego tam nie ma.

– Przecież mój ciężar nie jest taki ciężki jak twój?

– Jest inny, ale nie lekki, a dla mnie byłby zbyt trudny na przykład... Czy teraz rozumiesz, jak my pragniemy podzielić się z wami?


To zalezy od osoby. Wydawac sie moze ze ktos nie pracuje w kamieniolomach nie jest chory nieustannie a wrecz zdrowy. Ktos by powiedzial lekkie zycie. A tu gdybyscie weszli w jego zycie byscie sie zalamali! Kazdy jest inny.

Jesteśmy sobą, nie aniołami, ale jesteśmy świadomi Prawdy, widzimy wszechświat i ludzkość prawidłowo, w świetle miłości Bożej – czyż możemy wybrać coś, co Jej zaprzecza? Nie „musimy być dobrzy”, jesteśmy po prostu ludźmi szczęśliwymi, wiedzącymi, ogarniętymi Jego miłością, objętymi Jego wyrozumiałym miłosierdziem; bandą przybłędów, żebraków, którym Król objawił, że są Jego prawymi dziećmi, „synami” Bożymi – my i wy.

Zgodnie z Ewangelia krol zaprasza na uczte zebrakow bo goscie nie przyszli. Ci goscie to my i ci zebracy to tez my! Odrzucamy goscine czyli grzeszymy stajac sie zebrakami jak syn marnotrawny i mozemy wrocic na uczte jako zebracy...

Wy jeszcze „za bramą”, ale czekamy na was... Jak moglibyśmy wam nie tylko szkodzić, lecz zrobić choćby najdrobniejszą przykrość? Jeżeli On dał nam możność takiej pomocy, która wyraźnie wskazuje, Kto ją daje, możemy zrobić dla was wszystko, ale w imię Boga, w Jego ojcowskim imieniu! Zrozum, że my naszymi drobnymi wysiłkami reprezentujemy Jego samego – do tego stopnia kocha nas i zaufał Nam! Gdybyśmy zawiedli Jego zaufanie, kim bylibyśmy? Niegodnymi Jego domu.

Tam oczywiscie juz tylko chcą dobra. Po tym czego doswiadczyli tam. Widza dobro Boga. On daje im mozliwosc pomocy z czego niezwlocznie korzystaja...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:32, 10 Lis 2016    Temat postu:

I jeszcze jedno. Nasza wrażliwość jest różna. Tu się odczuwa wszystko o wiele intensywniej, bogaciej, szerzej i głębiej. Ponadto wiąże nas, zespala ze sobą miłość; nas i was również. Tu czujemy wasz stan jak matka cierpienie swojego dziecka: nie cierpi, lecz uczestniczy w cierpieniu, ale z wielką siłą. Gdybym ci sprawił przykrość, byłbym po prostu podłym.

Tam przezycia sa bardzo intensywne! Zdaja sobie sprawe co czujemy choc sami nie cierpia.

– Może niechcący?

– A „niechcący” u nas się nie działa. Wiem i rozumiem, co cię boli, a co cieszy. Ponadto bez ustanku współczuję ci. Wydaje mi się, że nie zniósłbym takiego życia, jakie masz ty, i wszelkie moje wysiłki zmierzają ku ulżeniu ci. Niedużo mogę, bo żyjesz pomiędzy ludźmi i oni właśnie cię ranią (bo chcą lub z tępoty czy wygodnictwa, ale to jest ich wola), ale w sprawach nie „ludzkich”, np. drogi życia, można pomóc dużo więcej, a tam, gdzie jest dobra wola ludzka – wszystko.


Ludzie sa podli i tu pomoc mozna niewiele. Stad tak ciezko idzie w Polsce w polityce mediach i wszedzie na swieczniku. Natomiast duzo moga wam pomoc w kwestii co macie rpbic w zyciu bo to juz zalezy od was. A gdy jest dobra wola ludzi mozna WSZYSTKO!

ROŻNE FRAGMENTY – WYBÓR 1969 R.

O wiedzy

Mówi Bartek.

– Każdy wie tutaj więcej niż największy filozof na ziemi, bo zna Prawdę; a jej szczegóły – wedle swoich zainteresowań.


Genialne. Czyli kazdy tam jest madrzejszy od KOGOKOLWIEK NA ZIEMI! A szczegoly zna takie JAKIE CHCE! Jak chce znac malarstwo to zna, jak muzyke to zna. Ludzie niewyksztalceni sa tylko tu. Tam przestaja nimi byc.

Wezwanie Boże


– W oczach Boga każdy z nas ma swoje własne „miejsce”, swoją własną indywidualną doskonałość możliwą do osiągnięcia. On nas kocha – każdego z osobna – nieskończenie i każdemu z nas daje szansę bycia Jego pomocnikiem, Jego przyjacielem, Jego „prawą ręką” w pomocy dla innych ludzi. Jest to udział w Jego zbawianiu świata, w Jego Męce i Jego Odkupieniu ludzkości, w tym i nas samych. Zamiast być biernym podmiotem, możemy stać się – o ile zechcemy – Jego braćmi; z Nim razem własnym życiem odradzać i przemieniać ziemię w królestwo Boże. Ono nie „zejdzie”, ono staje się w nas i poprzez nas: „Królestwo Boże w was jest”. Tak jest tu u nas, ale i ziemia winna nim zostać. Wtedy, gdy zechcemy – jako cała ludzkość – pełnić wolę Bożą, będzie nim. A więc trzeba chcieć pełnić wolę Bożą samemu, nie oglądając się na innych. Pełnić Jego wolę – znaczy służyć Mu sobą, tym, co się otrzymało, ale z całego serca i w pełni.


Wspaniałe! Gdyby ludzie odpowiedzieli dobrem JUZ BYLBY RAJ NA ZIEMI! Stad niewazne co robia inni. JA MAM WYCHODZIC Z DOBREM DO BOGA!

Zamysły Boże (względem poszczególnych ludzi) są nam nieznane. Wiemy to tylko, że są zawsze najwspanialszą szansą rozwoju i rozkwitu dla każdej indywidualności ludzkiej.

Ale oczywiscie mozna sie domyslac. Rzecz jasna jak ktos gra pieknie na skrzypcach znaczy ze to jest jego kierunek rozwoju.

Jesteśmy sobie braćmi


– Myślałaś o tym, w jaki sposób pomóc Michałowi w „wyjściu do ludzi”. Informowałem się u jego bliskich. Widzisz, on boleje nad tym i nie wie, z której strony zacząć. Poradź mu, aby zaczął od okazywania swoich uczuć – niech się nie wstydzi być sobą. Powiedz mu, że nie jest możliwe poznanie w pełni drugiego człowieka, ale jeśli się chce zbliżyć do ludzi, trzeba im dać szansę poznania nas choć trochę, ułatwiać to, a nie utrudniać poprzez maskowanie się. Nie jest prawdą, że każdy z was jest samodzielną, niezależną jednostką. W rzeczywistości stworzeni zostaliśmy, aby żyć we wspólnej wzajemnej miłości, radości i współpracy: jedni pomagając drugim, inni tę pomoc przyjmując – lecz zawsze jest to wymiana wzajemna, i to płynąca z potrzeby wewnętrznej, z chęci dzielenia się, z miłości naprawdę braterskiej. Jesteśmy sobie braćmi i powinniśmy o tym wiedzieć, gdyż to jest stosunek prawidłowy tu, u nas, w królestwie Bożym, a mógłby być realizowany już na ziemi.


Ideologia liberalna indywidualizmu jest falszem. Ludzie nie zostali stworzeni do samotnego indywidualnego zycia. I to dobrze. Oczywiscie wszelkie patologiczne ,,wspolnoty" przed ktorymi czlowiek slusznie chce uciec to skutek grzechu. To ma byc wspolnota milosci.

Kto odsuwa się od ludzi mówiąc, że nic od nich nie potrzebuje, że sam sobie da radę, wystarcza – myli się bardzo. Zastyga, drętwieje, gdyż wymiana, krążenie miłości, uzupełnianie się i dzielenie są ludziom niezbędne w rozwoju wewnętrznym, tak jak powietrze i woda. Wycofując się „w siebie”, zostajemy egoistami psychicznymi. Boimy się bólu, cierpienia, zawodów, przykrości, które zawsze nas spotykają w kontaktach z ludźmi, ale przestajemy też mieć udział w ich radościach; stajemy się im też niepotrzebni. Skutkiem tego jest straszliwe poczucie wyobcowania, samotności, izolacji, a przecież sami zamknęliśmy bramy przed ludźmi, którzy byli gotowi wesprzeć się na nas, prosić o radę, liczyć się z naszym zdaniem, czerpać od nas siły i radość, dając nam szansę bycia potrzebnymi, a więc szczęśliwymi. Trzeba otworzyć się na cudze cierpienia i cudze radości: myśleć, w czym mógłbym pomóc, czy nie mógłbym się przydać?

To jest cecha Zachodu. Owszem bez ludzi ,,nie ma klopotow". Nie ma tez rozwoju jest dretwota. Inna skrajnosc to przynalzenosc do wspolnoty na sile i dla korzysci. Gdy to jest wspolnota patologii. Np. partie ,,polityczne".

Każdy z nas jest konieczny dla rozwoju innych i musi o tym wiedzieć. Służyć Polsce – to służyć ludziom w Polsce, społeczeństwu całemu, ale poprzez niektórych – tych, z którymi się stykamy. Zawsze coś im możemy z siebie dać, gdy chcemy, i to nie pracą, za którą otrzymujemy ekwiwalent pieniężny, a swoją osobą: zainteresowaniem, życzliwością, radą, no i pomocą w razie potrzeby. Najważniejsze jest nastawienie wewnętrzne na chcieć stać do ludzi frontem, widzieć i reagować.

Pieniadze to najmniejszy problem. Tu znow patologia moze byc rzadzenie innymi aby im ,,pomoc". Nie przezyjemy za nich ich zycia. Stad pomoc ma byc nie nahalna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:54, 11 Lis 2016    Temat postu:

Nowicjat szkolenia

Mówi Matka.

– Jeśli zechcesz podporządkować się Jego woli, twoje życie stanie się twórcze i pożyteczne w taki sposób, jaki dla ciebie jest najwłaściwszy i jedynie dla ciebie – możliwy. Wierz mi, że wszystkie twoje wysiłki samodzielne mogą przynieść mało pożytku, a nawet – szkody, podczas gdy zdanie się na Jego kierownictwo, zawierzenie Mu w pełni i spokojne, ufne postępowanie wedle Jego woli poprowadzi cię tam, gdzie twoja pomoc będzie szczególnie pożyteczna. Chciej zostać jednym z wielu palców Jezusa na ziemi, a wtedy On wykorzysta twoją dobrą wolę, twoje pragnienie służenia, tak jak w najpiękniejszych marzeniach nie wyobrażałabyś sobie. On wie, na co cię stać.


Na przyklad ja. Jakby to bylo o mnie. Moge tylko potwierdzic.

Teraz to jak nowicjat szkolenia, uczenie się. Ty jeszcze wciąż się wprawiasz, jeszcze nam nie dowierzasz, jeszcze bardzo mało wiesz. To jest przygotowanie do właściwej współpracy, która rozpocznie się w okresie zagrożenia. Nie możesz przeczuć nawet, jaką ona będzie, bo nie było jeszcze takiej formy współpracy, ale Bóg wie, co kiedy jest wam potrzebne i jeżeli dał nam do takiej współpracy prawo, a więc sam ją dla nas i dla was wybrał, to widać stąd, jak będzie ona konieczna.

Nikt tego nie wie bo i historia bedzie inna i ludzie inni.

W takim napięciu, wśród takiej grozy i obrazu zniszczenia będzie ona (współpraca) podtrzymaniem dla was, ostoją pewności, sprawdzianem naszej pomocy i rękojmią waszego odrodzenia. Da wam pewność, że ocalejecie i będziecie budować nowy ustrój – wedle Jego planów.

Bedzie groza. Wiem bo tu wyczytalem wlasnie. To niezwykle madra ksiazka.Musicie przezyc strach bo obecnie jestescie ohydni i bezczelni.

Kochanie, wszystko inne będzie ci przydane, ale ważne są tylko Jego plany, Jego miłość do ciebie i twoja na nią odpowiedź.

Bo nikt nie ma nic swojego. Wszystko od Boga.

Nie jesteśmy „małymi bogami”

– Jak ktoś może pomyśleć, że jesteśmy „nieomylni”, „wszechmocni” czy „wszechwiedzący”? W ogóle jesteśmy „odbiciem”, a nie Istotą samą z siebie, bo źródło jest tylko jedno – Bóg. My z Niego, od Niego, ale nie równi – Jemu. Jednym słowem, nie jesteśmy „małymi bogami”, lecz dziećmi Bożymi – a to różnica. (Jest to odpowiedź Matki na opinię jednego z księży, że żyjąc w niebie z Bogiem będziemy „w Nim” wiedzieli wszystko.


Logiczne ze stworzenie to odrebny byt od Stwórcy. Elementarna logika.

O doskonałości


– Widzisz, doskonałość bez wad nie istnieje na ziemi. Nawet święci nie byli „wyprani” z indywidualnych cech charakteru, raczej przeciwnie, byli bardzo odrębni i wielu ludziom byli solą w oku – a mowa o tych, co doszli do bardzo pełnego, wysokiego stopnia rozwoju wewnętrznego. Ty masz drogę przed sobą: stajesz się, a nie „jesteś”. Zresztą stawać się tu, na ziemi można by jeszcze lepiej, doskonalej, czyściej. Radzę ci z góry założyć, że doskonałością idealną nie będziesz (zresztą, jeśli ci się ktoś taką wydaje, są to na pewno skutecznie stwarzane pozory lub absolutna obojętność na sprawy bliźnich; stąd spokój i samozadowolenie). Nikt tego od ciebie nie wymaga. Masz stawać się coraz bardziej sobą, a nie czyimś odbiciem.


Genialne. Czlowiek nie jest a STAJE SIĘ! Jest w trakcie tworzenia siebie. Czyli czlowiek to ruch KU DOSKONAŁOŚCI a doskonałością jest Bóg. Doskonalosc jaka czlowiek osiaga tam to brak wad a nie wszechmoc! A tu w ogole jest to niemozliwe bo natura jest skazona.

Przyjaźń

Mówi Bartek.

– Nie kocha się tylko „dobrych”. Kocha się tych, z którymi wspólnie walczyło się o jakieś dobro, którzy ci towarzyszyli w działaniu. A jeżeli u kogoś znosisz jego wady, to dlatego, że znasz jego wartości, a także wiesz, ile przeszedł, rozumiesz go. Ja tak rozumiem W. (dowódcę i przyjaciela, ale alkoholika).


Jednak czlowiek musi byc nastawiony na dobro. Nie chodzi o łotrów. Co oczywista nasza droga z takimi nie jest nigdy wspolna. Wady to co innego niz nastawienie na zło. Choc czesto wady wygladaja jakby chcial tylko zla. A takze ten niby ,,dobry" jest faktycznie łotrem. A jego ,,wady" to wybor zła.

Ponadto wiem, czym jest piekło, i gdyby o mnie chodziło, stąd, tutaj broniłbym chyba nawet esesmana (Bartek przeszedł przez gestapo w al. Szucha). Będę go bronił z całego serca, tak jak ty broniłaś mnie. Dla wielu osób nie byłem lepszy od niego i chociaż, przyznaję, tego co on, nie zrobiłem, ale nie wiem, co zrobiłbym w jego sytuacji i nikt z was nie wie, bo nie byliście nim.

Wtrzasajace... A oczywiscie widzial hitlerowcow w piekle bez watpienia. Rzecz jasna nikomu z nich nie zyczy. Z tego co wiemy Hans Frank jest w czysccu i Rudolf Höß komendant Auschwitz tez! Co wydaje sie niewiarygodne. Dzieki Polakom! Mieli szczescie ze tu trafili. To jest Polska.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:27, 01 Lis 2017    Temat postu:

Każdemu należy dać szansę naprawienia swoich win, a dać szansę – to znaczy dopomóc w tym, okazać, że się nie potępia i nie pogardza tak bezapelacyjnie.

Oczywiscie musi byc jakakolwiek wola. I chodzi o osoby zwykle. Nie beda okazywal szacunku szefowi mafii! Bo jeszcze zrozumie ze go podziwiam.

Dojrzałość

– Kto jest dojrzałym człowiekiem, ten zdolny jest do współczucia, zrozumienia. W dojrzałości człowieka przejawia się opiekuńczość, spieszenie z pomocą.


A tu macie definicje dojrzalosci. Nie jest to 18 lat...

Rocznica śmierci


Mówi Matka.

– Napisałaś „rocznica śmierci”, a przecież wiesz już, że to inaczej wygląda. Rocznica naszego fizycznego rozstania się – tak można by ją nazwać. Ja mówię: dzień mego wyzwolenia, przybycia do Jego królestwa, dzień spotkania się z Królem i Zbawcą, i Przyjacielem najbliższym, dzień otwarcia oczu, odzyskania pełni świadomości, dzień prawdziwych i uroczystych narodzin, przybycie do swojego domu. Czyż może być coś piękniejszego?


Musicie to zrozumiec ze dla swietych TO NIE JEST SMIERC A TRIUMF! NAJWIEKSZA CHWILA W ZYCIU! POCZATEK PRAWDZIWEGO ZYCIA!

Śmierć. Sens życia

Mówi Bartek.

– Cieszymy się widząc, że nas rozumiesz i słyszysz. To tak, jak pośród mnóstwa głuchych ludzi trafić na tego jednego, z którym można się porozumieć, a przez niego z resztą. (...) Trudno, żeby wszyscy, przecież to jest właśnie rozdział, oddzielenie; to jest prawdziwy skutek śmierci, bo ona jako taka nic dla nas nie znaczy, lecz odcina nas od siebie, czasem strasznie gwałtownie, odłącza od wspólnego działania, „wyłącza z obiegu”. Dla was jest to nagłe opustoszenie, ubytek towarzyszy pracy czy walki, poczucie tęsknoty, smutku, ciężaru, a dla tych co odchodzą – żal za nie wykonanym zadaniem, odczucie waszego smutku i bezradność z powodu niemożności porozumienia się, ale także wkraczanie w inny świat, nowy i poczucie własnej nieśmiertelności. Widzisz, ono jest radością, niespodzianką na miarę Boga, ale przecież my o tym wiemy, przez całe życie słyszymy i... nie bierzemy pod uwagę. Ta świadomość, że się zlekceważyło najważniejsze dla nas sprawy, przygnębia – jak inaczej każdy z nas żyłby, gdyby mógł żyć jeszcze raz, zachowując świadomość naszego świata.


To w czysccu. Natomiast w chwili przejscia czlowieka ogarnia POCZUCIE NIESMIERTELNOSCI! To trudno nawet wytlumaczyc jak potezne to przezycie. Rzecz jasna nie ma nic podobnego tutaj.

Właśnie na tym polega cała rzecz, żeby zawierzyć Bogu, skoro sam przyszedł i dał świadectwo – sobą. Ale my, ludzkość, chcielibyśmy uwierzyć nie Bogu, a sobie. A przecież jeśli własnymi zmysłami nie możemy ocenić nawet świata ziemskiego, jak oczyma – biegu atomów, a rękoma – ich ciężaru, tym bardziej nie możemy poznać świata duchowego. Po prostu jest za subtelny. Istnieje, ale to my jesteśmy zbyt prymitywni, aby móc Go rozpoznać, póki żyjemy. Nie On jest „mało realny”, ale my, ludzie, jesteśmy „gruboskórni” jak dinozaury. Owszem, mamy umysł, mamy środki przekazu, mamy logiczne sprawdziany, mamy sumienie, które nam mówi, i to jakże wyraźnie, co i jak, ale chcielibyśmy ten świat „mieć”, „widzieć”, „dotykać”, zanurzyć się weń, a wtedy dopiero... „raczyć przyjąć”.

Jestesmy zbyt toporni jak dinozaury aby odczuc swiat ducha! Tak jakby dinozaur twierdzil ze matematyki nie ma bo on nic z tych ksiazek nie pojmuje. Jakies znaczki. Slyszymy ze jest ale zyjemy ,,racjonalnie" jakby go nie bylo.

No to po co byłoby życie na ziemi takie właśnie, które jest próbą naszej wiary, naszego zaufania, naszej dojrzałości do „tamtego świata”? Jak moglibyśmy tu (w niebie) istnieć, nic nie rozumiejąc, nic nie zdecydowawszy, niczego nie wybrawszy? Właśnie życiem mamy dać odpowiedź, czy pragniemy rozwoju w nas dobra. I do jakiego stopnia pragniemy: czy trochę tylko, czy pomimo wszystko? I co w ogóle uznajemy za dobro?

Mamy tu wybor i to jest ten niby ,,sprawdzian" Boga. Trzeba przeciez powiedziec czego sie chce.

Trzeba wybrać i dążyć, po prostu coś pokochać i dążyć do zjednoczenia się ze swoją miłością, iść ku niej. Tu dojrzewamy, ale wybór, wybór jest wasz, póki żyjecie i tylko wtedy! Całym życiem „uzdalniacie się” jak gdyby do przyjęcia naszego sposobu istnienia lub szykujecie sobie niemożność istnienia „w Bogu”.

Wybrac dobro i do tego dazyc! Juz teraz na ile sie da przygotowac miejsce tam.

Pamiętaj, że tęsknota, pragnienie sprawiedliwości i dobroci jest wzywaniem Boga, a opowiedzenie się za prawem do sprawiedliwości, prawem do wolności wyboru, prawem do uszanowania godności ludzkiej w człowieku jest opowiedzeniem się za Dawcą praw. Czciliśmy Go nie poznając Jego samego pod zasłonami praw, ale za nie byliśmy gotowi na śmierć. Ot, cała tajemnica „polskiej drogi”. Mamy na niej bardzo wielu męczenników, a warunki umierania bardzo skutecznie zastępowały „czyściec”.

Coz za madre slowa! Kazdy kto opowiada sie czy nawet teskni za sprawiedliwoscia wzywa Boga! Czyli nawet bezboznik! Poganie tez czesto gina nie majac pojecia o Bogu za dobro!

I tutaj wazne dla Polski. W 1939 bylo juz sporo bezboznikow. Roznych ,,socjalistow" i innych. Wprawdzie byli patriotami ale np. juz niektore przykazania sobie ,,odpuszczali" . Np. ,,nie cudzoloz". I takich Bóg ratowal przez II wojne swiatowa przez smierc w obozach łagrach czy na torturach. WIELU POSZLO DO NIEBA BO ZGINELI MECZENSKO! A tak bylby czysciec. Potworne warunki ZASTAPILY CZYSCIEC!

Wspaniale madre objawienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:21, 02 Lis 2017    Temat postu:

Tu nikt aureoli nie nosi

– Tu nikt aureoli nie nosi, a poziom rozwoju wewnętrznego, czyli stopień czystej Miłości Boga w człowieku, przejawia się jako energia, siła, blask, szczęście, wszystko razem.


Trudno to opisac slowami.

Co jest ważne – tam?


Mówi Matka.

– Jeżeli chodzi o Bartka, to mówiłyśmy ci, że nie zawiedziesz się na nim. Jego „złe” cechy były związane z jego ludzkim organizmem. Te sprawy tutaj opadają z człowieka jak stare ubranie, a pozostaje to, czym żył naprawdę, co kochał, ku czemu dążył, z czym walczył i czasem ilość upadków jest zależna od trudności wybranej drogi. Ten, kto na wszystko się godził, dostosowywał, zawsze szedł z prądem – wybierał drogę ułatwioną, wygodną, na której trudno się potknąć, ale też taka droga prowadzi często donikąd – jest jak pętla, jak obwodnica dookoła własnej osoby. I tacy, którzy wydają się wam „porządnymi obywatelami”, jak ty mówisz, są ludźmi, którzy tu przychodzą „z pustymi rękoma”, nadal ślepi i głusi – ale z własnego wyboru, dla wygody osobistej. Natomiast tacy jak Bartek, którzy z reguły przeciwstawiają się kompromisom, muszą wybierać i konsekwencje walki – życie trudne, jak po grudzie; jeśli często upadają, to przecież dlatego, że są bardzo obarczeni.


Tu wazne. Bóg woli tych co walcza nawet jak nieudolnie i upadaja niz tchorzy ktorzy siedza cicho. Zla nie robia za duzo bo w ogole malo co robia. Dobra tez. Moga nawet robic za ,,porzadnych". A to tylko wygodniccy. To nie jest zaleta.

Tu się inaczej patrzy, a moja ukochana książka „Moc i chwała” Grahama Greena ma właśnie „nasze” spojrzenie. Ważne jest niepoddawanie się, wierność własnemu wyborowi, nieustawanie w wysiłkach pomimo przeszkód – a upadki bywają miarą wielkości przeszkód w stosunku do sił człowieka (danych mu). Bartek miał taką właśnie drogę, zbyt ciężką na jego siły fizyczne i psychiczne, na jego wrażliwość, zdolność odbierania cierpienia i wytrzymałość nerwową, bardzo już słabą. Często to, czego się człowiek wstydził „w życiu”, tu jest mu zaszczytem, zwiększa jego „dorobek”. Dlatego nic się nie przejmuj opiniami o Bartku, nawet gdybyś usłyszała złe. My go znamy takiego, jakim jest, a widzę, że i ty, córeczko, już go dobrze poznałaś.

Jak widzicie nie znacie nikogo dobrze. Jaki jest, jaka jego droga. Bóg ocenia. Ludzie sie wstydza np. wygladu a potem odkrywaja ze dzieki temu ze byli nieatrakcyjni fizycznie nastapilo duzo dobra nie mowiac o uniknieciu okazji do grzechu...

Chcę, żeby to służyło innym


Mówi Bartek (w odpowiedzi na szereg pytań i wątpliwości).

– To ja, Bartek, pomagam ci. Chcę, żeby to, co ci mówię, jak najlepiej służyło innym. Przecież temu służy cała nasza współpraca, prawda?

Nie mamy prawa niczego wam narzucać

– Od nas możecie spodziewać się bardzo wiele, ale w zakresie naszej wspólnej pracy, bo nie jesteśmy niczym innym dla was niż kolegami, przyjaciółmi, współpracownikami. Nie mamy prawa kierować waszym wyborem, nalegać na was, pouczać – jednym słowem niczego wam narzucać ani wpływać na zmianę waszych planów, poglądów czy zamierzeń, szczególnie w sprawach waszego prywatnego życia. Jeżeli nas pytacie wręcz, wyrażamy swoją opinię, jeżeli pytacie o radę, radzimy, ale o tyle tylko, o ile zechcecie przyjąć, raczej ogólnie, abyście nie czuli się rozczarowani. Przecież wasze życie do was należy, musicie sami nim kierować, bo sami za ten kierunek odpowiadacie (przed Bogiem).


Jakie to madre!

W sprawie Michała, widzisz, on ma zdecydowane zdanie i kryteria ocen – własne. Nie możemy nalegać na ich zmianę, nawet gdy wydają się nam niesłuszne. Swoje zdanie wyraziliśmy, twoja matka nawet dokładnie podawała, co robić. Jeżeli Michał uważa, że jego własne zdanie jest słuszniejsze, w porządku. To nie wojsko – przyjaciół można nie słuchać. My wam możemy pomóc w waszych usiłowaniach, gdy zmagacie się z trudnościami, ale nie możemy niczego robić za was. (...)

Widocznie błądził...

Sprawy prywatne

– Nie tyle jesteśmy obojętni na wasze prywatne sprawy, ile wciąż powstrzymywać się musimy od „mieszania się” w wasze życie. Nasza współpraca skierowana jest ku celom ogólnym, a my, kochając was, chcielibyśmy ułatwiać wam życie jak najbardziej, ale jakie byłyby wówczas wasze własne osiągnięcia? Zaszkodzilibyśmy wam, a nie pomogli. Wiem, że to rozumiesz.


Mogliby zdjac z nas klopoty ale wtedy nie ma trudu nie ma zaslugi! Nie bylo by to korzystne dla nas.

Długość życia


– Długości waszego życia znać nie możemy. O tym decyduje sam Bóg i On wybiera czas najlepszy – tak jak było ze mną. Tak że nieraz czas śmierci jest zależny od nas samych. Bóg może nasze życie skrócić, abyśmy nie zaszkodzili bardziej sobie i bliźnim. Może też przedłużyć, abyśmy mieli czas na przejrzenie, np. w bólu czy chorobie, lub wykorzystali je jak najlepiej, oddając je wtedy z ufnością Opatrzności Bożej.


Dla nas jak widzicie nie jest to wiadome. Bóg decyduje.

Dobro i zło


– Co do wątpliwości Michała, czy „reagujemy wyłącznie na dobro i zło” – to nie jest właściwa definicja. Michał rozumie, o co chodzi, ale pojął to ciasno. Jeżeli założymy, że dobre jest to, co jest zgodne z prawami Bożymi, a „złem” nazwiemy wszystko, cokolwiek im się przeciwstawia, to można by taką definicję pozostawić – tylko że „złem” będzie każda forma przeciwstawiania się zamysłom Bożym, nie tylko w zrozumieniu moralnym tego słowa. Złem jest np. rozwój nauki kierowany tak, aby jej osiągnięcia mogły szkodzić ludzkości. A więc złem jest na pewno istnienie broni jądrowej, aczkolwiek sama bomba A czy H nie może być „zła” lub „dobra”. Jest po prostu wytworem ludzi, którzy dar twórczości rozwinęli w kierunku niszczenia, a więc wykorzystali dar otrzymany od Boga dla wyprodukowania narzędzi śmierci służących po to, aby niszczyć życia ludzkie, największy dar Boży. Czy rozumiesz ten nonsens?


Znow madre. Przedmioty nie sa moralne. Nie sa złe jako takie nawet bomby. Tylko ludzkie intencje co do nich moga byc zle czy dobre. W tym sensie produkcja uzbrojenia dla Polski jest dobrem. A dla Rosji złem. Bo Polsce sluzy do dobra czyli poskromienia agresji a Rosji do rozboju. Czyli to ludzie stojacy za czyms sa dobrzy lub zli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:27, 03 Lis 2017    Temat postu:

Jeżeli rozważysz ten przykład i pod tym kątem będziesz rozpatrywała inne, zawsze zauważysz sprzeczność, błąd logiczny. I z reguły pojawia się on tam, gdzie nadużyta zostaje przez człowieka dana mu wolność. Gdyby ludzkość (w poszczególnych ludziach) stale pamiętała o tym, że wszystko otrzymała, i umiała odnosić się do Dawcy z wdzięcznością i zrozumieniem – stawiano by tylko jedno pytanie: „Jak mogę najlepiej wykorzystać dany mi talent, aby przyniósł jak najwięcej pożytku, a nigdy nie wyrządził szkody?” Trzeba by słowo „mam” zamienić na „otrzymałem”, a skoro „otrzymałem”, to na to, aby rozwijać, powiększać, ulepszać, pomagać, mnożyć – skoro to, co otrzymałem jest dla mnie „dobrem” – więc, aby mnożyć dobro, a nie niszczyć. Bóg czyni nas swoimi pomocnikami, udziela nam ze swojej Pełni tyle, ile każdy z nas zdolny jest udźwignąć – po to, aby dać nam szczęście pomnażania dobra. Każdy, kto choćby podświadomie stosuje się do Jego woli, jest szczęśliwy. Cieszy się i umie się posługiwać darem tworzenia rolnik, ogrodnik, hodowca, artysta... (...)

Dobro ma charakter obiektywny. Nawet gdy ktos nieswiadomie przestrzega praw Boga ma dobrze. Nawet nie wiedzac dlaczego. A talenty sa po to aby przynosic dobro.

Nawet dar leczenia zużytkowano na okaleczanie i mordowanie ludzi (weź Ravensbruck), tak jak odkrycia Pasteura obraca się obecnie na produkowanie broni bakteriologicznej. Nie potrzeba wojny, w razie trzęsienia ziemi na przykład nie można zabezpieczyć dobrze takich hodowli, tym bardziej że nikomu to na myśl nie przychodzi. Jak zawsze, ludzie produkujący śmierć myślą najpierw, jak ją najlepiej rozszerzyć, a później – jak przed nią ochronić chociażby własną ludność.

Widzicie? BRON BIOLOGICZNA NIE JEST ZABEZPIECZONA! TO MOWIA CI Z NIEBA! W razie katastrofy NIE MA SPOSOBU POWSTRZYMANIA MNOZENIA SIE TYCH BAKTERII,

Wracając do sedna sprawy. Prawdziwym „złem” jest zła wola ludzka wykorzystująca otrzymane dary w celach destrukcyjnych. Wszystko jedno, czy darem będzie zdolność logicznego myślenia, przewidywania, talent twórczy, jasność i precyzyjność w obserwowaniu zjawisk i wysnuwaniu prawidłowych wniosków, zdolności organizacyjne, pedagogiczne, umiejętność leczenia, kierowania, gospodarowania itd. Najwięksi święci i najwięksi zbrodniarze operowali tymi samymi darami, odmienny był tylko kierunek ich używania. Jeżeli wykorzystywali je zgodnie z planami Bożymi – których celem jest zawsze rozwój miłości, a więc powolny wzrost zrozumienia, współpracy i miłości społecznej wewnątrz ludzkości – wynikiem było pomnażanie wspólnego dobra: rozwój sztuki, wiedzy, filozofii, higieny, stosunków społecznych: więcej szczęścia, więcej dobroci, miłosierdzia i miłości, a także więcej mądrości.

Nikczemnicy moga byc zdolni! I co z tego? Tym gorzej! Zdolnosci maja sluzyc dobru.

Praca zgodna z planami Bożymi dla ludzkości rzadko jest aż tak świadoma celu, ale jeżeli człowiek kieruje się pobudkami bezinteresownymi, służy Im – sobą, i wtedy przynosi korzyść wszystkim. Zarówno uczciwy naukowiec poszukujący odpowiedzi na pytanie „jak powstaje?” lub „dlaczego tak?”, jak i myśliciel pytający „dlaczego istnieję?”, „skąd się wziąłem?”, „jaki jest cel mojego życia?” czy artysta po prostu sławiący Twórcę pod postacią piękna – pracują prawidłowo, a ich praca służy poszerzeniu wiedzy, ulepszeniu życia i spotęgowaniu zdolnaości odbioru piękna całej reszcie ludzkości obdarzonej mniej bogato lub innymi darami.

Rzadko kiedy jest taka swiadomosc czynienia dobra ale po prostu trzeba robic swoje dobrze. To juz jest wlasciwy kierunek.

Teraz weź pod uwagę, że wielu bogato obdarowanych handluje swoimi darami: sprzedają to, co otrzymali, za cenę sławy, korzyści materialnych, władzy itp. – jednym słowem brak im bezinteresowności, ich pobudką działania jest miłość własna. Jakże łatwo stają się wtedy narzędziem mocy zła i nienawiści, które istnieją, ale bez przyzwolenia człowieka nie mogą nic. Są niematerialne, mogą działać jedynie na umysł ludzki, a ten dopiero kieruje wolą, wolnym wyborem.

I tu dochodzimy np. do copyrightow ,,praw autorskich" gdzie zdolnosci sa tylko po to aby nabic konto. I tu juz widzimy zlo. Czesto ci ,,artysci" sa znajdowani martwi w wieku 50 lat. Ale dotyczy to wszystkich i prawnikow mafii i uczonych sluzacych zbrodniczym rezimom.

– Więc możemy zaprzeczyć planom Bożym?

– Żaden człowiek na świecie nie jest dość silny aby móc przeciwstawić się planom Bożym, ale Bóg pozostawił nam samym kształtowanie losów ziemi.

Nie jesteście tylko ciałem. Jesteście istotami duchowymi, nieśmiertelnymi, stworzonymi do życia w wieczności; możecie odwoływać się do innych istot duchowych, do całego ogromnego, niezmierzonego świata istniejącego poza zasięgiem pięciu zmysłów ciała ludzkiego. Sam Bóg współpracuje z wami, o ile Go pragniecie prosić o pomoc, o ile zechcecie służyć Mu swoją wolą. Przecież my tak ściśle współpracujemy ze sobą; czy nie przyszło ci na myśl, że można tak samo współpracować z siłami zła i nienawiści?


To wszyscy ci co ida z szatanem. Ale my mamy ze swietymi i aniolami isc.

– Chyba nieświadomie?

– Owszem, świadomie również, ale to rzadkie wypadki. Te moce tak gardzą ludźmi, że nie „zniżają się” do jawnej współpracy. Po co? Ludzie tak idą na byle przynętę. Są ich narzędziami biernymi i posłusznymi myśląc, że służą sobie. Ale to, że chcą służyć sobie i tylko sobie, jest ich własnym wyborem i odsuwa ich od Miłości. Wtedy mogą łatwo stać się niewolnikami dobrowolnymi, bo służba – sobie, wymaga coraz to nowych ofiar z prawdziwych wartości, aby utrzymać lub powiększać swój (złudny i jakże krótkotrwały) stan posiadania.


Szatan zbyt nimi pogardza aby wchodzic w uklady. Woli sytuacje gdy oni mysla ze pracuja dla siebie. I grzezna coraz bardziej. Musza robic coraz wieksze potwornosci...

W takich czasach, jak nasze, w Polsce drogo się płaci, aby coś „mieć” lub być „kimś”, a zobacz, ilu chętnych walczy ze sobą o dostęp do korzyści, ilu zrezygnowało z honoru, godności własnej, uczciwości, ilu zdradza własne przekonania, oszukuje, kradnie, szkaluje innych ludzi, donosi i intryguje...? Wydaje im się, że robią to „na własny rachunek”. Szkoda, że nie pamiętają o przykładach – jak skończyli Hitler, Mussolini i Stalin, takie „asy” służby duchom nienawiści, no i jak im zapłacono?

Postaci ,,historyczne" opetanych ktore skonczyly na smietniku historii. Tyle im przyszlo z ,,sojuszu" z szatanami. I w Polsce niestety wtedy w PRL ale i teraz iluz mamy opetanych? To nie zabawa. To walka ostateczna o dusze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:37, 04 Lis 2017    Temat postu:

– Szatan zawsze niszczy zużyte narzędzia – powiedziałam.

– O tym my wiemy, ale sam rodzaj śmierci też jest przykładem. W każdym razie chodziło mi o wykazanie, że „złem” w dokonaniach kieruje wyłącznie zła wola ludzka zbuntowana przeciwko swemu Dobroczyńcy – i tak należy rozumieć „zło” na ziemi. Trudno, żebyśmy tego – tu – nie rozumieli.


Szatan nie moze nic bez naszej woli.

SZATAN NISZCZY ZUZYTE NARZEDZIA!!!

,,Zlotą" mysla trudno to nazwac. Ale zasada zelazna! Patrz Hitler. I niech sobie to wezma do serca ,,zydzi", masoni, politykierzy sedziowie media szolbiznes. Itd.

– Czy wszyscy to rozumiecie?

– U was „zło” może mieć aspekt moralny, my tu widzimy w nim zaprzeczanie Prawom Bożym, przeciwstawianie się Planom Bożym wynikłe ze złej woli ludzkiej ogłupionej miłością własną. Suma złej woli takich zbuntowanych jednostek wyraża wolę zbiorową ludzkości, a ta obecnie pragnie zniszczenia, zagłady, śmierci wszystkiego, co żyje (broń jądrowa, chemiczna, bakteriologiczna i inne niszczą wszystkie żywe organizmy, może za wyjątkiem pluskiew; dlatego gdyby tylko od was to zależało, wyłącznie one by na tym skorzystały).


PATRZCIE! Pluskwy sa odporne na atom chemie bakterie wszystko! Po waszej zagladzie tylko te by przetrwaly.

Na szczęście Bóg wysłuchuje wasze pragnienia nie wedle ilości istot ludzkich, a wedle bezinteresowności ich pragnień. Zbyt wielu wspaniałych ludzi od pokoleń walczyło i ginęło dla Jego praw, aby ich ofiara miała nie mieć znaczenia. Dlatego jest możliwy ratunek, dlatego to jeszcze nie jest kres istnienia ludzkości.

Tych 10 sprawiedliwych.

Jednak to, co nadchodzi, będzie zapowiedzią końca, a nienawiść istniejąca wyładuje się na narodach, które nią żyją. Tym razem zetrze się nienawiść z nienawiścią, dlatego trudno w ogóle mówić o „sprawiedliwej” wojnie. Napastnicy i napadnięci są jednakowo skażeni i ich zagłada jest jedyną szansą ocalenia dla reszty ludzkości. Sama wiesz, że w kataklizmach tej miary nie ma wyraźnej granicy bezpieczeństwa. Dla nas będzie opieka i wyzwolenie, ale przyznaj, że drogo zapłaciliśmy, i nasz wybór, całego narodu, wszystkich jego warstw, był jednoznaczny. Dlatego spotka nas to, cośmy sami wybrali. (...)

Czyli Polska bedzie oaza wsrod piekla ktore sie rozpeta przez zlo ludzkie.

Co wiemy

Zaraz po śmierci rzeczywiście wiemy tyle, ile wiedzieliśmy, ale już sama śmierć ukazuje zupełnie inne horyzonty. O ile dawniej utożsamialiśmy się z ciałem, teraz istniejemy bez niego o wiele pełniej i bez porównania lżej. Wszystkie potrzeby ciała odpadają wraz z jego niedomaganiami. Czujesz się tak, jak przy najlepszym stanie zdrowia, a jeszcze nie istnieje konieczność jedzenia, nie odczuwasz zimna, gorąca, bólu, głodu itp.


Macie dokladny opis ,,co się czuje" tam. Cala troska o cialo ODPADA!!! NIE MA ZADNYCH POTRZEB!

Jednocześnie stajesz się niesłychanie uwrażliwionym na ból psychiczny. Spotęgowane jest „odbieranie” intencji; znasz je i rozumiesz zamierzenia innych. Łatwo ci będzie to zrozumieć, gdyż chwytasz czasami cudzą nieżyczliwość, złośliwość, tak jak i serdeczność. Wyobraź sobie, że wiesz to stale, zawsze i nieomylnie; zrozumiesz, że wtedy zbędne są słowa, a przede wszystkim nie istnieją pozory i maskowanie się – każdy jest tu sobą. Znowu wyobraź sobie, że zawsze pojmujesz absolutnie i prawdziwie stosunek do ciebie każdego, z kim się spotykasz; jasne, że wtedy omijać będziesz nieżyczliwych, a lgnąć do przyjaznych ci, a przede wszystkim do najbliższych. (Tylko tu nieżyczliwych nie ma.)

Znika oszustwo. Intencje widac jak na dloni. Stad nikogo zlego nie ma w niebie gdyz wszyscy od razu by widzieli a on sam ucieka od bycia najgorszym syfem wsrod czystych. Chyba nie musze tlumaczyc ze nie chcielibyscie wystapic w roli smierdzacej kupy na balu u krolowej? Lepiej w ogole sie nie pojawic. Stad potepieni nie wchodza do nieba CHOC JEST OTWARTE!!!

Przyjaźń– tu jeden drugiemu służy sobą


Jeżeli przychodzi się tu jako osobowość o zdecydowanym kierunku zainteresowań (rozwoju uwarunkowanego wyborem), to zrozumiałe jest poszukiwanie innych o podobnym ukierunkowaniu – tyle że oni znajdują nas pierwsi, gdyż zwykle już z nami pracowali i przyjaźnili się za życia lub pomagali nam po swojej śmierci. Czym ja żyłem, wiesz, i nie muszę ci tłumaczyć, że wszyscy moi przyjaciele i koledzy, a także dowódcy, którzy przyszli tu przede mną, natychmiast otoczyli mnie swoją przyjaźnią, serdecznością i opieką.


Od razu otaczaja was ci ktorzy sa podobni. Biologa biolodzy, chemika chemicy, historyka historycy, ksiedza ksieza. Bo na ogol juz za zycia podpowiadali i pomagali.

Wiesz, dla tego samego warto by było wybierać „w życiu” cel wielki i godny miłości (gdyby można interesownie wybierać bezinteresowną służbę). Jednak swój wybór człowiek musi po wielekroć potwierdzać, a próby są tak ciężkie, że kto nie kocha prawdziwie, musi się wycofać w swój „organiczny” egoizm. Przez wiele sit przechodzi każdy z nas, a przechodzenie boli; weź to pod uwagę. Nie zawsze potrzebny jest obóz lub gestapo, czasem codzienne warunki wystarczą. Ważne jest tylko wytrwanie – ono jest dowodem (szczerości i stałości naszego wyboru).

Dlatego tyle jest w objawieniach o wytrwalosci. I zwykle zycie moze byc jak gestapo czy UB. Ludzie ,,potrafio" ,,pomoc".

Wspanialy opis jak jest tam. Jasny i wyrazny. Jak ktos byl ciekawy to juz wie. Nic nie jest ukryte! Problemem jest tylko czy zdolacie pojac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy