Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:31, 25 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Włoskie media: kompletna porażka, zasłużyliśmy na odpadnięcie
"Kompletna porażka, od wtorku włoska piłka nożna pogrążona jest w kryzysie" - tak media podsumowują przegrany 0:1 mecz z Urugwajem, który wyeliminował piłkarzy Italii z mistrzostw świata w Brazylii.
Nie pomogły zaklęcia we włoskich mediach, skierowane do piłkarzy apele gazet przywołujących słowa słynnej arii: "Niech nikt nie śpi" i odwoływanie się do uczuć patriotycznych. Na nic nie zdał się pełen błagania nagłówek "Nie, do domu nie" na pierwszej stronie "La Gazzetta dello Sport".
Włosi wracają do domu po meczu, który przyniósł gigantyczne rozczarowanie, a także - jak oceniła telewizja RAI - nie przejdzie do historii z racji widowiskowych walorów.
Media analizują z żalem stracone okazje drużyny Azzurri i oceniają, że tylko przez 20 minut grali oni intensywnie i z pełnym zapałem. A najgorsze jest to - zauważyła telewizja RAI - że Urugwaj nie pokazał na boisku nic wielkiego.
"Niestety zasłużyliśmy na wyeliminowanie" - przyznali sprawozdawcy. Zgodnie podkreślili, że włoska reprezentacja nie jest już konkurencyjna.
...
Tak stopniowonodpadaja to nieuniknione .
Japonia z Kolumbia 1 do 4 ale tu sprawa oczywista . Japonia dopiero zaczela przygode z tym sportem . Azja nie istnieje na Mundialu . Moze to trzeba indywidualizmu w tym sporcie ? Jak Latynosi . Cywilizacje kolektywne maja gorzej . Nawet Niemcy obecnie juz graja jak wszyscy nie ,,jak Niemcy" . Zawodnicy zreszta nie sa Niemcami ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Śro 10:39, 25 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:35, 25 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Greckie media: to sen, niewiarygodne, ale prawdziwe
"To jest jak sen", "Niewiarygodne, ale prawdziwe", "Bóg istnieje" - piszą greckie media w pierwszych reakcjach po awansie piłkarzy do 1/8 finału mistrzostw świata w Brazylii. Reprezentacja tego kraju dokonała tej sztuki po raz pierwszy w historii.
"Horror i awans. Historyczna chwila" - poinformował dziennik "Kathimerini" w internetowym wydaniu. "Grecja miała kłopoty, ale znowu pokazała charakter" - napisano w pierwszych słowach relacji z Fortalezy.
W "Ta Nei" natomiast dodano: "Pierwszy w historii awans do 1/8 finału mistrzostw świata i w dodatku po karnym w doliczonym przez sędziego czasie gry. To niewiarygodne! Jesteśmy w niebie! Dziś już nikt nie pamięta porażki z Kolumbią 0:3 na inaugurację".
Z kolei portal "Ikypros" nazwał zawodników portugalskiego szkoleniowca Fernando Santosa wojownikami.
"Nasi dzielni wojownicy są wśród 16 najlepszych drużyn świata. Thriller z Wybrzeżem Kości Słoniowej przejdzie do historii greckiego sportu" - napisano na stronie internetowej.
Gazeta "Proto Thema" podkreśliła, że u podstaw sukcesu leżały pasja i siła. "Tak się tworzy historia. Samba po grecku" - głosił internetowy tytuł.
Komentatorzy tego pisma zwrócili uwagę, że w obliczu zagrożenia szybkim powrotem do domu ekipa Hellady pokazała, że stać ją nie tylko na grę skuteczną, ale i efektowną. Cytują też strzelca "złotej bramki" Giorgiosa Samarasa: "To gol dla całego kraju, dla wszystkich rodaków. Cieszcie się!".
Dziennik "To Vima" poinformował o "historycznym strzale Samarasa", a "Brazylijska saga trwa" - to tytuł na stronie internetowej greckiej telewizji publicznej Nerit.
"Eleftherotypia" patetycznie napisała: "Bóg istnieje! Co więcej, jest Grekiem". Gazeta zaznaczyła, że wielkie europejskie firmy, jak Anglia, Hiszpania, Włochy już zostały wyeliminowane, a Portugalia i Rosja są tego bliskie.
"A my jedziemy do Recife powalczyć z Kostaryką o ćwierćfinał. Grecki sen trwa" - dodano.
"Cała Grecja płacze z radości. Niezapomniane przeżycia zafundowała nam nasza drużyna" - podsumowano.
To trzeci występ Greków w MŚ. We wtorek wygrali drugi mecz, ale pozwolił im awansować do czołowej "16" turnieju. W poprzednich ośmiu spotkaniach zdobyli tylko dwa gole, tyle samo, co strzelili ekipie Wybrzeża Kości Słoniowej.
...
Nagle im sie wygralo . WKS cos sie posypalo . A szkoda ... Oni powinni przejsc .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:32, 25 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Mundial 2014: piłkarze Ghany grożą, że nie wyjdą na mecz z Portugalią
Bardzo napięta atmosfera panuje w reprezentacji Ghany przed czwartkowym meczem grupy G z Portugalią. Piłkarze zagrozili, że nie wyjdą na boisko, jeżeli na ich konto nie wpłynie startowe za udział w brazylijskim mundialu. Wynosi ono 75 tysięcy dolarów na osobę.
Ibrahim Sannie Daara, rzecznik federacji Ghany, potwierdził, że od przylotu do Brazylii piłkarze wciąż czekają na obiecane pieniądze, a ich cierpliwość już się kończy.
Kwesi Nyantakyi, prezes federacji Ghany, wyjaśnił, że zawodnicy otrzymają pieniądze jeszcze przed meczem z Portugalią. Podobno sprawą zainteresował się nawet prezydent Ghany John Mahama.
Ghana ma jeszcze szansę na awans do 1/8 finału. Musi jednak wygrać w ostatnim meczu fazy grupowej z Portugalią i liczyć na korzystny wynik w spotkaniu Niemcy - USA.
....
Cos tu chitra prezidenta kombinuja . Obiec 75 tys. a jak przegrajo nie dac Taki cwany . W ogole mowienie ze Murzyni sa malo inteligentni to absurd . Nic tego nie potwierdza . Ale to jest nikczena praca intelektu cwaniactwo . Brak im rozwoju duchowego ktory daje Kościół aby intelekt pracowal ku dobru . Bez tego to jest takie cwaniactwo . Ktore jest oszustwem .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:34, 25 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Piorun uderzył w samolot z reprezentacją Hiszpanii!
Tegoroczny mundial mógł zakończyć się dla reprezentacji Hiszpanii prawdziwą tragedią. Nie chodzi tu bynajmniej o aspekt sportowy. Podczas powrotu do kraju w samolot, na pokładzie którego przebywała cała kadra mistrzów Europy, uderzył piorun!
Hiszpanie bardzo szybko wracali do domów. Obrońcy mistrzowskiego tytułu odpadli już w fazie grupowej, notując w niej kompromitujące dwie porażki - z Holandią (1:5) i z Chile (0:2). Występ przeciwko Australii (3:0) niewiele zmienił. Wielu ekspertów jest zdania, że skończyła się właśnie pewna epoka i teraz kadrę, która dwukrotnie z rzędu triumfowała w walce o prymat na Starym Kontynencie i w mistrzostwach świata z 2010 roku czeka rewolucja.
Nieoczekiwanie jednak bardzo dużych emocji dostarczył sam lot. Hiszpanie wracali lotem Iberia 2907. Podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku Adolfo Suarez Madrid Barajas w samolot uderzył piorun. "Sytuacja przez kilka chwil była bardzo niebezpieczna" - komentują dziennikarze z Półwyspu Iberyjskiego.
Na szczęście obyło się bez prawdziwej tragedii i lot Iberia 2907 dobiegł końca zgodnie z harmonogramem. Zestresowani piłkarze Hiszpanii oraz sztab trenerski i kadra medyczna opuścili samolot ubrani w czarne dresy, doskonale odzwierciedlające nastrój, jaki panuje w "La Furia Roja".
Gwiazdorzy reprezentacji Hiszpanii nie rozmawiali z mediami, zarówno o występie na mundialu, jak i dramatycznej końcówce .
...
Piorun ! Cos tam nagrzeszyli . Zreszta caly kraj ma na sumieniu .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:49, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Dariusz Dobek | Eurosport
Eurosport
Miralem Pjanić: powinniśmy grać w fazie pucharowej
Jednym z architektów wygranej Bośni i Hercegowiny w meczu z Iranem (3:1) był Miralem Pjanić. Pomocnik AS Roma strzelił bramkę i zanotował asystę, ale po spotkaniu nie wyglądał na szczególnie zadowolonego. - Myślę, że mamy wystarczająco dobrą drużynę, by grać w fazie pucharowej mistrzostw, ale niestety stało się inaczej - przyznał smutnym głosem, mając na myśli nieuznaną bramkę w meczu z Nigerią (0:1).
Gdyby w spotkaniu z zespołem z Afryki sędzia uznał prawidłowo zdobytą bramkę, w meczu z Iranem Bośniacy rywalizowaliby o wyjście z grupy. Stało się jednak inaczej, więc mecz z Azjatami miał dla podopiecznych Safeta Susicia tylko prestiżowe znaczenie. Edin Dzeko i spółka zdołali się jednak zmobilizować i pewnie wygrali 3:1. - Ten mecz był ważny zarówno dla nas, jak i dla naszych kibiców. To dla nich chcieliśmy zwyciężyć - stwierdził Pjanić.
- Byliśmy bardzo skoncentrowani, dużo biegaliśmy, nie chcieliśmy pozwolić na zbyt wiele rywalom, od początku stosowaliśmy przeciwko nim pressing, a szybko strzelona bramka pozwoliła nam kontrolować mecz - przyznał pomocnik AS Roma.
- Tak naprawdę mogliśmy wygrać dwa poprzednie mecze, ale cóż, musimy się skupić na eliminacjach do Euro 2016. Nie możemy już rozpamiętywać meczu z Nigerią. Stało się tak, a nie inaczej, przez co już przed tym meczem wiedzieliśmy, że nie mamy szans na awans. Drużyna jednak zdołała się zmobilizować i to jest najważniejsze - stwierdził bośniacki pomocnik.
>>>
Oczywiscie wygrana z Iranem to nie jest szczyt osiagniec ale liczy sie caloksztalt . I sedziowie nie moga psuc !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:50, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Argentyna dba o swój skarb, Messi musiał odpocząć
Czterokrotny zdobywca Złotej Piłki Lionel Messi strzelił dla Argentyny po bramce w każdym grupowym meczu na mundialu i w dużej mierze dzięki niemu Albicelestes wyszli z grupy F z kompletem punktów, choć nie zachwycili jako zespół. Z Nigerią piłkarz FC Barcelona zszedł w 63. minucie. Selekcjoner Alejandro Sabella tłumaczył po spotkaniu, że Messiemu trzeba było dać odpocząć przed fazą pucharową.
W środę argentyński gwiazdor strzelił Nigeryjczykom dwa gole i ponownie przyczynił się walnie do zwycięstwa 3:2. We wtorek 27-letni piłkarz obchodził urodziny, więc był to też swoisty prezent. Wcześniej Messi zdobył zwycięskie bramki z Bośnią (2:1) i z Iranem (1:0).
- Czujemy się dobrze - Messi uspokajał argentyńskich dziennikarzy. - Mamy teraz pięć czy sześć dni i będzie czas na odpoczynek. Radzimy sobie dobrze - powtórzył.
Argentyńczycy wygrali mistrzostwa świata w 1978 i 1986 roku. Sabella zapowiadał, że w Brazylii nadszedł najwyższy czas na kolejny sukces. - Myślę, że nie ma nic lepszego niż gra na mistrzostwach świata i oglądanie radości całego kraju - mówił Leo Messi.
Sabella był zadowolony z występu swoich piłkarzy, którzy, pomijając indywidualne popisy największej gwiazdy, jako drużyna nie prezentują się najlepiej.
- Myślę, że gramy coraz lepiej. Kontrolowaliśmy posiadanie piłki i byliśmy w stanie skrzywdzić przeciwnika. Jesteśmy ofensywnym zespołem, a wtedy czasem masz problemy. Nasza obrona nie jest zła, ale musimy być w tym elemencie jeszcze mocniejsi - podkreślił.
>>>>
Potwierdzila sie slabosc tego zespolu . To wszak zawsze murowani kandydaci do medali . I tu sie wymaga .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:51, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
MŚ: hat trick Shaqiriego, Szwajcaria w 1/8 finału
Reprezentacja Szwajcarii pewnie pokonała Honduras 3:0 (2:0) w spotkaniu ostatniej kolejki grupy E mistrzostw świata. Niekwestionowanym bohaterem wieczoru został Xherdan Shaqiri, który ustrzelił hat tricka. Helweci wywalczyli z drugiego miejsca awans do 1/8 finału.
Za faworyta w tym spotkaniu uchodziła Szwajcaria, która chciała wygrać i zapewnić sobie awans do 1/8 finału. W grupie E nic nie było jednak jasne. Nawet Honduras w przypadku zwycięstwa i korzystnego wyniku w równolegle toczonym pojedynku Ekwadoru z Francją mógł wywalczyć jeszcze promocję do dalszych gier.
Nic jednak na to nie wskazywało. Ekipa z Ameryki Północnej przegrała dwa pierwsze mecze i nie pozostawiła po sobie zbyt dobrego wrażenia. Szwajcaria, w której ataku tym razem za Harisa Seferovica pojawił się Josip Drmic, była natomiast żądna rewanżu za rok 2010 - wówczas na mundialu w ostatniej kolejce zremisowała z Hondurasem 0:0 i nie wyszła przez to z grupy.
Spotkanie z Francją Helwetom kompletnie nie wyszło - przegrali oni aż 2:5 (0:3). Tym razem jednak wszystko rozpoczęło się po myśli podopiecznych Ottmara Hitzfelda. Co prawda w trzeciej minucie Noel Valladares zdołał odbić strzał Xherdana Shaqiriego z bliska, ale trzy minuty później nie miał już przy uderzeniu skrzydłowego Bayernu Monachium żadnych szans. Shaqiri pięknie przymierzył zza pola karnego i dał Szwajcarom prowadzenie.
To nie był koniec popisów gwiazdora. W 31. minucie Xherdan Shaqiri strzelił swoją drugą bramkę tego dnia - Drmic otrzymał prostopadłe podanie od Gokhana Inlera, dograł między obrońców do asa Bayernu, a ten w sytuacji "sam na sam" ze spokojem skierował piłkę do siatki. Szwajcarzy prowadzili więc 2:0 i mieli pełną kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. W końcówce pierwszej części na 3:0 mógł podwyższyć jeszcze Josip Drmic, ale Valladares obronił jego strzał.
Początek drugiej połowy należał do Hondurasu. Szczególnie bliscy gola podopieczni Luisa Fernando Suareza byli w 52. minucie, gdy piłkę po strzale Jerry'ego Bengtsona z linii bramkowej wybił Ricardo Rodriguez. Siedem minut później po drugiej stronie boiska hat tricka mógł skompletować Shaqiri, tym razem Valladares wyszedł jednak z całej sytuacji obronną ręką.
Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W 71. minucie Xherdan Shaqiri strzelił w końcu swojego trzeciego gola w meczu - z lewej strony wpadł wówczas w pole karne Drmic, wyłożył piłkę, a jego koledze nie pozostało nic innego, jak tylko po raz kolejny tego wieczoru skierować futbolówkę do siatki.
Honduras dwoił się i troił, by zdobyć chociaż gola honorowego. W bramce Szwajcarów rewelacyjnie spisywał się jednak Diego Benaglio. Prawdziwy popis golkiper ten dał w 80. minucie, gdy instynktownie sparował strzał Bengtsona z bliskiej odległości. Ostatecznie więcej goli nie padło.
W równolegle rozgrywanym spotkaniu Ekwador bezbramkowo zremisował z Francją. Trójkolorowi łącznie uzyskali więc siedem punktów i wygrali grupę E. Szwajcarzy zajęli drugie miejsce - w 1/8 finału ich rywalem będzie Argentyna.
>>>
Szwajacria to taki styl germanski technika praca precyzja i zero geniuszu ... Zawsze gdy taki styl wygrywa widzowie sa pokrzywdzeni .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:52, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
MŚ: Francja wygrała grupę E, Ekwador pakuje manatki
Nie powiodła się Ekwadorczykom "misja awans", którą obrali na mundialu w Brazylii. Piłkarze Reinaldo Ruedy są jedyną drużyną z Ameryki Południowej, która zmagania zakończyć musi już na fazie grupowej. W swoim decydującym meczu Le Tri potrzebowali przynajmniej dwubramkowego zwycięstwa nad Francją, ale ostatecznie zremisowali 0:0.
Gdy skończył się pierwszy mecz Ekwadorczyków na tegorocznych mistrzostwach świata, piłkarze długo nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Najpierw ze Szwajcarią prowadzili, a później już przy remisie, w doliczonym czasie gry, zmarnowali doskonałą bramkową okazję. Mało tego - po kontrze Szwajcaria zdobyła zwycięską bramkę. Jak się okazało, pokuta za tamtą minutę trwać będzie jeszcze długo.
Gdyby Ekwador wówczas zremisował, taki sam wynik uzyskany z Francją dałby mu awans do fazy pucharowej. Ale skoro wtedy się nie udało, zadanie musiało być trudniejsze. Pokonanie Francuzów, zapewne rozluźnionych i pewnych awansu (tylko niesamowity zbieg zdarzeń pozbawiłby ich sukcesu), nie wydawało się jednak niemożliwe. Tym bardziej, że Ekwador w składzie ma objawienie mistrzostw, Ennera Valencię. Zawodnik meksykańskiego klubu Pachuca, który według ekspertów po turnieju musi trafić do Europy, zdobył już trzy gole na turnieju, a w sześciu poprzednich dla reprezentacji ustrzelił siedem.
Swoją serię musiał przerwać na Francji. Ekwadorczycy od początku nastawili się na kontrataki i wyglądało to na słuszną taktykę. Po jednej z takich akcji wspomniany wcześniej Valencia omal głową nie pokonał Hugo Llorisa, po innej - już w drugiej połowie - wielką szansę miał Cristian Noboa, ale spudłował z linii pola karnego.
Francuzi byli dużo groźniejsi, ale o ile ich strzały były mocne, o tyle niemal za każdym razem wprost w Alexandra Domingueza. Ekwadorski bramkarz nie miał więc problemu ze złapaniem woleja Blaise'a Matiuidiego, uderzenia z dystansu Karima Banzemy, czy kolejnej próby Matiuidiego po fatalnej stracie Waltera Ayoviego.
Z minuty na minutę zadanie Le Tri było trudniejsze, tym bardziej, że w 50. minucie mocno dyskusyjną czerwoną kartkę za faul na Lucasie Digne obejrzał Antonio Valencia. To sprawiło oczywiście, że przewaga Francuzów była coraz wyraźniejsza, ale piłkarze Didiera Deschampsa niemiłosiernie pudłowali. Wstrzelić nie mógł się zwłaszcza Paul Pogba, albo blokowany przez obrońców, albo trafiający w górne rzędy trybun.
Remis Francji w niczym nie zaszkodził. Trójkolorowi wygrali grupę E i o ćwierćfinał zagrają z Nigerią. Drugą drużyną z awansem jest szwajcaria, która zapewniła sobie rundę pucharową zwycięstwem 3:0 (2:0) nad Hondurasem.
>>>
Francja sobie odpoczela widze ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:53, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Urugwaj zbojkotuje dalszy udział w mundialu?
Niewkluczone, że nie tylko Luis Suarez nie wystąpi w kolejnych spotkaniach na mundialu w Brazylii. Według kolumbijskich mediów przedstawiciele Urugwajskiego Związku Piłki Nożnej zastanawiają się nad bojkotem mistrzostw świata i wycofaniem reprezentacji Urugwaju z turnieju.
W czwartek FIFA zawiesiła Luisa Suareza na dziewięć spotkań w barwach La Celeste za ugryzienie Włocha Giorgio Chielliniego. Dodatkowo piłkarz nie może przez cztery miesiąc w jakikolwiek sposób uczestniczyć w "futbolowym życiu", co oznacza, że nie przynajmniej do października nie rozegra żadnego meczu w Liverpoolu. Działacze urugwajskiej federacji od początku do końca wspierały Suareza. Zawodnik odwołał się od wyroku, ale mało prawdopodobne, by kara została złagodzona.
W 1/8 mistrzostw świata Urugwaj ma zagrać z Kolumbią. Według kolumbijskich mediów w obozie rywali trwają rozmowy dotyczące rezygnacji z udziału w dalszej części turnieju. Wszystko przez "niesprawiedliwe" i "krzywdzące" ukaranie Suareza, najważniejszego piłkarza reprezentacji Oscara Tabareza.
Dziennikarka kolumbijskiego radia Vicky Davila poinformowała: "Delegaci z Urugwaju mówią, że rozważają rezygnację po sankcjach nałożonych na Suareza".
Gdyby rzeczywiście doszło do tego, że Urugwajczycy wycofają się z turnieju, wówczas ciekawa będzie reakcja FIFA. Włosi, którzy przegrali w ostatnim meczu fazy grupowej z La Celeste 0:1, wrócili już do kraju. To właśnie w tym meczu Suarez ugryzł Chielliniego, ale sędzia nie widział przewinienia i zespół z Ameryki Południowej grał w komplecie. Co więcej do dymisji podał się już selekcjoner Cesare Prandelli. Dlatego wątpliwe, by Italia nagle otrzymała szansę ponownego udziału w turnieju, a nawet jeśli, to raczej się nie zgodzi. Wówczas do kolejnej fazy, bez rozgrywania spotkania awansowaliby Kolumbijczycy.
>>>
Trudno mi ocenic . Mnie przy tym nie bylo ? Grizzli czy zwykly miś ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:54, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Hiszpańskie media: sponsorzy chcą renegocjacji umów
Sponsorzy reprezentacji Hiszpanii domagają się renegocjacji kontraktów zawartych z piłkarską federacją tego kraju. Korekta umów jest konsekwencją szybkiego wyeliminowania mistrzów świata z mundialu w Brazylii.
Według hiszpańskich mediów wyeliminowanie ekipy Vicente del Bosque'a jeszcze w fazie grupowej wywołało niezadowolenie wśród sponsorów federacji piłkarskiej Hiszpanii (RFEF), którzy obawiają się gorszych wyników finansowych. Są wśród nich zarówno duże firmy krajowe, jak i międzynarodowe koncerny.
- W gronie aktualnych sponsorów RFEF znajdują się m.in. Iberdrola, Repsol, Cepsa, Cruzcampo, Pelayo, Movistar, Gillete, Adidas oraz Nissan. W ciągu roku przekazują one federacji wsparcie finansowe o łącznej wartości 70 mln euro - poinformował “Futbol Finanzas”.
Jak ujawnił hiszpański serwis informacyjny, w następstwie wczesnego odpadnięcia z MŚ sponsorzy, w których reklamach występowali piłkarze aktualnego jeszcze mistrza świata, domagają się renegocjacji umów z RFEF.
- W ciągu ostatnich sześciu lat sukcesy reprezentacji Hiszpanii przekładały się na lepsze wyniki sponsorów. W tym roku passa ta została przerwana, co przy krótszej kampanii reklamowej spowodowanej odpadnięciem zespołu, będzie mieć negatywny wpływ na obroty tych firm - odnotował “Futbol Finanzas”.
Zdaniem ekonomistów, na wczesnym wyeliminowaniu Hiszpanii straci też grupa medialna Mediaset, która nabyła prawa do transmisji meczów mundialu za 35 mln euro, gdyż sponsorzy będą mniej chętni do emisji reklam w kolejnych fazach turnieju.
Tymczasem jak przypomniał madrycki dziennik “Publico”, na szybkim wyeliminowaniu ekipy Vicente del Bosque stracili też sami piłkarze Hiszpanii. Zamiast obiecanej premii w wysokości 720 tys. euro za zwycięstwo w turnieju otrzymają oni jedynie po 30 tys. euro za udział w meczach fazy grupowej.
Za występ w ćwierćfinale turnieju każdy z 23 zawodników hiszpańskiej kadry miał otrzymać 180 tys. euro, zaś dwa razy więcej w przypadku awansu do półfinału.
Tegoroczny mundial był najgorszym dla Hiszpanii pod względem wyników. Po porażkach 1:5 z Holandią i 0:2 z Chile wygrali jedynie z Australią 3:0, kończąc rywalizację w grupie B na trzecim miejscu.
>>>
Prosze kapitalisci sa wkurzeni bo reklamy nie bedzie ! TO JEST RYZYKO BIZNESOWE o ktorym jak widac koncerny nie slyszaly . Zawsze maja ,,pomoc panstwa" .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:55, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Samolot z trzema milionami leci z Ghany do Brazylii
Ghana wysłała do Brazylii samolot z ponad trzema milionami dolarów dla swojej reprezentacji. Są to pieniądze za występ na mistrzostwach świata.
Sami piłkarze ostatnio skarżyli się, że nie otrzymali obiecanej sumy. Prezydent kraju, Dramani Mahama osobiście zainterweniował w tej sprawie i upewnił się, że rano gracze otrzymają zapłatę. Chciał w ten sposób sprawić, by brak tych pieniędzy nie wpłynął negatywnie na przygotowania drużyny przed arcyważnym meczem z Portugalią.
Według tamtejszej federacji piłkarskiej głowa państwa osobiście porozmawiała z zawodnikami. Z kolei minister sportu Joseph Yammin stwierdził, że kadra specjalnie zażądała gotówki zamiast przelewów.
Ghana, by wyjść z grupy, musi zwyciężyć w spotkaniu z Portugalią i liczyć, że Niemcy uporają się z Amerykanami.
Atmosfera wokół ghańskiej piłki i tak nie jest najlepsza po tym, jak Daily Mail dowiedział się o zgodzie prezesa na ustawienie przyszłych spotkań reprezentacji.
????
I co ? Dolecialy te miliony ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:32, 27 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
MŚ 2014: Algieria świętuje historyczny sukces
Tłumy na ulicach, fajerwerki, klaksony samochodowe, specjalne wydania gazet - Algieria na różne sposoby świętuje pierwszy, historyczny awans piłkarskiej reprezentacji do 1/8 finału mistrzostw świata.
"To jest po prostu historyczna chwila" - napisał w piątek dziennik "Liberte" w specjalnym wydaniu, gdyż tego dnia zazwyczaj gazety nie ukazują się w Algierii.
"Szalony sen się spełnił. Nie ma słów, które oddałyby naszą radość" - spuentowano informację o "zwycięskim remisie z Rosją 1:1", który zapewnił Algierczykom miejsce wśród 16 najlepszych zespołów globu.
Głos zabrał prezydent kraju Abd al-Aziz Buteflika, który dziękując i gratulując piłkarzom, oświadczył, że swoją grą otworzyli oraz rozpalili nie tylko serca rodaków i teraz mogą liczyć także na wsparcie wszystkich Arabów i Muzułmanów. Podkreślił, że ten sukces nie efektem szczęścia, lecz ogromnego wysiłku i wielkiego poświęcenia. Agencja prasowa APS zwraca uwagę, że obecna dumę i zadowolenie Algierczyków, można tylko porównać z dniem 5 lipca 1962 roku, kiedy proklamowano niepodległość.
Gazeta "El Khabar" podsumowuje nastrój jednym słowem: "szaleństwo". "Algieria przechodzi do historii i ratuje honor Arabów" - napisano w internetowym wydaniu tytułu, podkreślając, że jest jedynym krajem Maghrebu i Bliskiego Wschodu w 1/8 finału brazylijskiego turnieju.
Media wybiegają już myślami do poniedziałkowego spotkania z Niemcami, którego stawką będzie ćwierćfinał MŚ. Wszystkie przypominają wydarzenia z mundialu w Hiszpanii w 1982 roku, kiedy Algieria odpadła wskutek "meczu wstydu", jak określa się zwycięstwo Niemców nad Austriakami (1:0), które pozwoliło obu tym zespołom awansować do kolejnej rundy jej kosztem.
"Lisy Pustyni szykują się do zemsty" - można przeczytać w jednej z gazet.
Po ostatnim gwizdku w czwartkowym meczu z Rosją na ulice miast, nie tylko Algieru, wyległy tysiące ludzi. Niemal wszystkie samochody zostały przyozdobione flagami narodowymi, dźwięk klaksonów nie milkł, a wraz z nim niosły się patriotyczne pieśni.
W tzw. strefach kibica, barach i restauracjach można było nocą dostrzec kobiety i młode dziewczyny, co normalnie raczej nie jest możliwe.
- Dzięki piłce nożnej jesteśmy w światowej czołówce i na ustach milionów ludzi - zauważył jeden z wiwatujących mieszkańców stolicy.
Wśród kibiców równie dużo, co spotkaniu z Rosją, mówi się o potyczce z Niemcami i wspomina wydarzenia sprzed 32 lat. - To nie będzie sprzedany mecz, jak wtedy w Gijon - zapewnił jeden z fanów.
Algierczycy świętowali nie tylko w kraju, ale i we Francji. Tam nie obyło się bez incydentów. Policja zatrzymała 74 osoby. Spłonęło około 30 samochodów, zniszczonych zostało sporo wystaw sklepowych.
...
USA przegrywa 0 do 1 z Niemcami ale przechodzi ...
Gazprom wraca do domu .
Algieria zanotowala olbrzymi postep pilkarski gratulujemy !
Wiele kontrowersji wzbudziła sytuacja, w której oślepiony laserem został rosyjski bramkarz. Wkrótce potem padła bramka dla Algierii, dająca jej awans.
????
Jaki znowu laser co jest grane ?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 20:34, 27 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:37, 27 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
MŚ: skromne zwycięstwo Belgii, Korea Południowa za burtą
W meczu grupy H Korea Południowa przegrała z Belgią 0:1 (0:0). Decydującego gola zdobył w 78. minucie meczu Jan Vertonghen, który popisał się skuteczną dobitką. Czerwone Diabły awansowały do fazy pucharowej z pierwszego miejsca. Tymczasem Korea żegna się z brazylijskim turniejem.
Przed tym spotkaniem Belgowie byli już pewni awansu. Zawodnicy Marka Wilmotsa rozpoczęli mundial od zwycięstwa z Algierią (2:1). Później ograli oni reprezentację Rosji. W trzecim meczu na mistrzostwach świata selekcjoner dokonał w składzie wielu zmian. Na ławce usiedli między innymi Eden Hazard, Romelu Lukaku czy Kevin De Bruyne. Wilmots oszczędził też kapitana - Vincenta Kompany'ego oraz Thomasa Vermaelena. Obaj borykają się z drobnymi urazami. - Kontuzje nie są bardzo poważne, ale obu zawodników chcemy mieć świeżych, dlatego nie zagrają z Koreą Południową - tłumaczył na konferencji Wilmots. Remis dawał Belgom pierwsze miejsce w grupie. W zupełnie innych humorach do spotkania przystępowali Koreańczycy. Remis z Rosją (1:1) i porażka z Algierią (2:4) sprawiły, że drużyna z Azji miała bardzo szanse na zajęcie drugiego miejsca.
Belgowie powinni objąć prowadzenie w 24. minucie. Dries Mertens dopadł do futbolówki w polu karnym. Miał przed sobą tylko bramkarza. Wydawało się, że musi być gol, ale skrzydłowy SSC Napoli fatalnie przestrzelił, przenosząc futbolówkę nad poprzeczką. Podopieczni Honga Muynga-bo mogli odpowiedzieć kilka minut później. Sung-Yong Ki uderzył płasko. Belgów uratował Thibaut Courtois, który wyciągnął się jak struna i odbił futbolówkę na rzut rożny. Chwilę później golkiper Chelsea Londyn znów stanął na wysokości zadania. Po ostrej wrzutce z narożnika piłka odbiła się od Moussy Dembele i zmierzała w światło bramki. Courtois ponownie uchronił swój zespół od straty gola.
Spotkanie nie porywało. Przed końcem pierwszej części Belgowie dłużej utrzymywali się przy piłce, ale nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. W dodatku od 45. minuty Czerwone Diabły musiały radzić sobie w dziesiątką. Po bardzo brzydkim faulu Stevena Defoura arbiter pokazał belgijskiemu pomocnikowi czerwoną kartkę. Chwilę po tym wydarzeniu sędzia zakończył pierwszą część spotkania.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Sytuacji nadal było jak na lekarstwo. W 59. minucie Mertens uderzył z trzydziestu metrów, ale koreański golkiper nie dał się zaskoczyć - odbił piłkę do boku. Chwilę później groźnie było pod bramką Courtois. Heung-Min Son ruszył prawym skrzydłem. Po jego dośrodkowaniu piłka wylądowała na poprzeczce zaskoczonego belgijskiego golkipera. Gdyby zmierzała w światło bramki, Koreańczycy najprawdopodobniej cieszyliby się z prowadzenia.
Jedyny gol padł w 78. minucie. Divock Origi uderzył mocno zza pola karnego. Seung-Gyu Kim poradził sobie z tym strzałem, ale wobec dobitki Jana Vertonghena był już bezradny. Koreańczycy rzucili się do ataku. To jednak na niewiele się zdało. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 0:1.
Belgia awansowała do fazy pucharowej z pierwszego miejsca. Gracze Wilmotsa mają na koncie trzy zwycięstwa. Czerwone Diabły zmierzą się ze Stanami Zjednoczonymi. Tymczasem Korea żegna się z turniejem. Azjaci uplasowali się na czwartym miejscu w grupie.
Korea Południowa - Belgia 0:1 (0:0)
Bramka: Jan Vertonghen (7
...
Mecz formalny wypoczynkowy . Ten medal Korei to byla ohydna kradziez .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:40, 27 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Portugalskie media: najlepszy mecz, ale za mało do awansu
Portugalskie media zgodnie przyznają, że ich piłkarze zagrali w czwartek swój najlepszy mecz podczas mundialu w Brazylii. Odnotowują skromną, jak na liczne sytuacje bramkowe, wygraną z Ghaną 2:1, która nie wystarczyła jednak do awansu do 1/8 finału.
Media przypominają, że już w pierwszej połowie obfitującej w wiele ataków Portugalczyków, zespół Paulo Bento mógł zdobyć kilka potrzebnych do awansu goli. Wskazują, że po raz kolejny ich ekipa nie potrafiła sfinalizować akcji ofensywnych, a szczególnie nieskuteczny był Cristiano Ronaldo.
Komentatorzy przypominają, że zwycięstwo nad Ghaną było zbyt skromne, aby wyjść z fazy grupowej mistrzostw świata. Odnotowują, że przy wygranej Niemiec z USA 1:0 Portugalczycy musieli zwyciężyć Ghanę różnicą trzech bramek, co było możliwe przy większej skuteczności Ronaldo i jego kolegów.
"Niemcy zwyciężyły tak, jak chciała Portugalia", "Portugalia wygrywa, ale nie awansuje do 1/8 finałów" - podsumował dwa ostatnie spotkania grupy G dziennik "O Jogo" w swoim internetowym wydaniu.
W opinii większości mediów w Portugalii reprezentacja tego kraju rozegrała w czwartek najlepszy mecz na brazylijskim mundialu. Zwracają uwagę na lepszą postawę Joao Moutinho oraz Cristiano Ronaldo w porównaniu ze spotkaniami przeciwko Niemcom i USA.
- Kontuzja kolana, jakiej Ronaldo nabawił się przed mundialem, miała wpływ na jego postawę podczas turnieju. Po słabym występie przeciwko Niemcom kapitan zagrał lepiej w spotkaniu z Amerykanami. Podczas pojedynku z Ghaną był z kolei jednym z najlepszych zawodników na boisku. Gdyby Portugalia awansowała do 1/8 finału z pewnością zobaczylibyśmy jeszcze lepszego CR7 - zauważył komentator telewizji RTP.
Niektóre media tymczasem winią właśnie Ronaldo za słaby występ Portugalii na mundialu. Radio "Antena 1" odnotowuje, że kapitan zawiódł rodzimych fanów oraz tych kibiców, którzy na mistrzostwach chcieli zobaczyć w akcji najlepszego piłkarza świata.
- Wprawdzie grał z meczu na mecz coraz lepiej, ale w ostatecznym rozrachunku i tak był cieniem gracza z jesiennych eliminacji, który strzelał bramki w decydujących o awansie spotkaniach z Irlandią Północną czy Szwecją - przypomniano.
Winą za słabą postawę zespołu Bento obarczany jest również Pepe. Komentujący dla telewizji RTP Costinha przyznał, że Portugalia przegrała mundial już w pierwszym spotkaniu przez błędy w defensywie i lekkomyślność Pepe. Były obrońca reprezentacji, zarzucił swojemu koledze brak "boiskowej inteligencji".
- Od graczy takich jak Pepe wymaga się więcej odpowiedzialności za zespół. Osłabił drużynę w dwóch meczach. To przykre, że są w kadrze piłkarze, którzy nie wiedzą, że federacja płaci im za grę na boisku, a nie uderzanie głową rywali - dodał Costinha.
Media twierdzą, że pomimo słabego występu Portugalii na mundialu nie należy się spodziewać żądanej przez niektórych krytyków reprezentacji dymisji selekcjonera z zajmowanej od 2010 r. posady. Wskazują, że choć wyniki Paula Bento z kadrą są niewspółmiernie mniejsze do rezultatów Luiza Felipe Scolariego, który pracując od 2003 do 2008 r. zajął z Portugalczykami drugie miejsce na Euro i czwarte na mundialu, to aktualny trener ma mocne poparcie władz federacji.
- Pomimo słabej postawy reprezentacji w Brazylii Bento utrzyma posadę. Potwierdził nam to osobiście, że zawarty przez niego kontrakt z federacją zostanie utrzymany do końcowej daty, czyli do 2016 roku - napisał dziennik "Record" w swoim internetowym wydaniu.
Tegoroczny udział Portugalii w mistrzostwach świata był najgorszym w historii, po mundialu w Meksyku w 1986 r., który zakończyła na ostatniej pozycji w grupie. W swoim szóstym występie w turnieju uplasowali się ostatecznie na trzecim miejscu w grupie G z jedną wygraną, remisem i porażką. Strzelili trzy bramki, tracąc aż siedem.
Z Lizbony Marcin Zatyka
...
Przynajmniej na pozegnanie cos ludziom dali .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:42, 27 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Piotr Kaszubski | Eurosport
Brudne zagrywki gospodarzy to nie tylko specjalność Brazylijczyków
Jak to mówią: szczęściu trzeba pomóc, ale nie zawsze ta pomoc mieści się w granicach rozsądku. Pierwszy mecz mundialu między Brazylią a Chorwacją pokazał, że o wyniku nie decyduje tylko forma sportowa. Miejscowi znów starają się grać nieczysto przed meczem z Chile. Co drużyny gospodarzy są w stanie zrobić, byle tylko wygrać?
Inauguracja turnieju w Ameryce Południowej pokazała dobitnie, że miejscowi są forowani przez sędziów, a można przypuszczać, że to nie koniec "atrakcji" dla przyjezdnych. Przed meczem 1/8 finału, w którym Canarinhos zmierzą się z Chile, helikopter telewizji "O Globo" zbiegiem okoliczności sfilmował trening taktyczny La Roji. Trenera Chilijczyków zapewniono, że ten materiał nie zostanie puszczony na wizji, ale kto uwierzy, że nie obejrzy go Luis Felipe Scolari?
Jak jeszcze zaskoczy gości Brazylia? Stronniczość arbitrów to banał, z historii wiemy, że w tej dziedzinie można wspiąć się na dużo wyższy poziom. Jak daleko można zabrnąć? Niektóre przypadki mrożą krew w żyłach.
Jak ten z finału Copa Sudamericana (klubowy Puchar Ameryki Południowej), rozegranego dwa lata temu w... Brazylii. Naprzeciw siebie stanęły ekipy Sao Paulo i Tigre Buenos Aires, ostatecznie trofeum zdobyli Brazylijczycy, którzy wygrali 2:0, ale rozegrano tylko pierwszą połowę. Sędziowie czekali pół godziny, ale argentyński zespół odmówił kontynuowania meczu i nie wyszedł na boisko po przerwie. Między połowami wydarzył się bowiem skandal. Do szatni Tigre wtargnęło dwóch uzbrojonych ochroniarzy, którzy zaczęli bić piłkarzy gości.
- Ochroniarze czekali, aby nas zabić. Bili nas kijami, wszystkim! - mówił wystraszony Lucas Orban, obecnie piłkarz Bordeaux. Polała się krew, ale całą sprawę zamieciono pod dywan. Wydarzenie bez precedensu, we współczesnym futbolu!
Są też mniej drastyczne przykłady, lecz sprytne i pomysłowe. W 1990 roku Lech Poznań walczył z Marsylią o awans do Ligi Mistrzów i w pierwszym spotkaniu na Bułgarskiej wygrał sensacyjnie 3:2. Trzeba było jeszcze przebrnąć przez rewanż na Stade Velodrome, a tu czekała na "kopciuszka" niespodzianka. Francuzi mierzyli wtedy w zwycięstwo w całych rozgrywkach, prowadził ich legendarny Franz Beckenbauer, a w ich szeregach grały takie tuzy jak Eric Cantona, Jean-Pierre Papin, Jean Tigana czy Chris Waddle. Odpadnięcie z Kolejorzem, byłoby więc dla faworyta katastrofą.
- To były czasy, gdy każde miejsce w samolocie było na wagę złota, a kucharz to była ostatnia osoba, którą wtedy zabieraliśmy na pokład. Byliśmy więc zdani na tego zaproponowanego przez gospodarzy - wspomina ówczesny piłkarz Lecha, Andrzej Juskowiak. - W szatni przed meczem cały zespół był dziwnie ospały, a Dariusz Skrzypczak nawet usnął na przedmeczowej odprawie. To zaczęło działać na wyobraźnię i jak się później okazało, coś nam dodali do soku pomarańczowego. Nie był to nasz wymysł, bo potem również inne zespoły skarżyły się na podobne problemy grając w Marsylii - mówi były napastnik reprezentacji Polski. Zaspany Lech uległ 1:6, a drużyna Beckenbauera dotarła aż do finału rozgrywek, który jednak przegrała z Crveną Zvezdą Belgrad. Cel uświęca środki?
Gwóźdź programu
To nie jedyne problemy Lecha, gdy grał na wyjeździe. - Pamiętam taką sytuację z polskiej ligi. Zimową porą, gdy nie było jeszcze podgrzewanych płyt, musieliśmy grać na zmrożonej murawie. Rywale mieli przybitą skórę do korków, ale tak, że gdy arbiter sprawdzał podeszwy butów w tunelu, nie widział łebków gwoździ. Po kilku minutach biegania skóra zdzierała się i wystawał sam metal, co sprawiało, że łatwiej utrzymywali się na śliskiej nawierzchni. W dodatku, przy każdym wślizgu czy ostrzejszym wejściu, trzeba było uciekać, bo groziło to rozharataniem nogi - opowiada inną anegdotę Juskowiak, ale nie chce zdradzić, który zespół wpadł na taki pomysł.
Dwa lata temu, w noc poprzedzającą wyjazdowy mecz Lecha z AIK Sztokholm, piłkarze z Polski znowu mieli pod górkę. Nagle ze snu wybudził ich alarm przeciwpożarowy, na zegarze była 3:30, a wszyscy mieszkańcy hotelu musieli opuścić swoje pokoje, aby mogła interweniować straż pożarna. Alarm okazał się oczywiście fałszywy. Jakby tego było mało to dwie godziny później sytuacja się powtórzyła, znowu ewakuacja, lechici się nie wyspali, a AIK ograł ich pewnie 3:0.
- O 4 nad ranem przed meczem, gdy byliśmy na mundialu w Korei, usłyszałem huk, trąby i śpiewy na plaży przed hotelem. Musiałem iść tam wraz ze sztabem szkoleniowym, bo ochrona miała swoje procedury i nie mogła lub nie chciała interweniować. Policja otoczyła kordonem tłum, ja byłem w dresie reprezentacji, poza tym znali już moją twarz. Ustaliliśmy, że porobią sobie z nami zdjęcia, a potem się uciszą i pójdą - wspomina mundial w Korei Jerzy Engel. - Jeszcze w czasach, gdy pracowałem w Legii (1985-87 - przyp. red.), przed jednym z meczów w nocy dzwoniły telefony w pokojach zawodników. Niby to były pomyłki, ale było już późno po północy, piłkarzy to niepotrzebnie wybudzało ze snu - mówi nam Engel.
Ogrodnik z kubła na brudy
Zakłócanie snu to mało wymyślny sposób, ale często skuteczny. Jose Mourinho twierdzi, że dla niego mecz zaczyna się już na konferencji prasowej. Od tego momentu już zaczyna prowadzić wojnę z rywalem, a orężem może być nawet płyta boiska… Temat murawy można przemielić na wiele sposobów, ale akurat specjalistą w tej dziedzinie jest The Special One (przydomek zobowiązuje). Jego zagrywki zwykle zbiegały się dziwnym trafem ze starciami z Barceloną, a zaczął gdy za pierwszym razem prowadził Chelsea.
Przed meczem Ligi Mistrzów w 2005 roku wpadł na genialny - jak się potem okazało - pomysł, by obficie nawodnić murawę Stamford Bridge. Barcelona lubi grać na zroszonej płycie, co sprawia, że może szybciej operować piłką, ale Portugalczykowi chodziło przecież o coś innego. Po jego nakazie boisko było błotniste, utrudniało swobodne rozgrywanie piłki, a prasa po spotkaniu kpiła, nazywając stadion - Stamford Beach (Plaża). The Blues wygrali 4:2 i wyeliminowali Katalończyków. Po tym spotkaniu Mourinho za dużo mówił i miał zakaz prowadzenia Chelsea w następnym dwumeczu z Bayernem Monachium. Jak sobie poradził? Został wniesiony do szatni w pojemniku na brudy, stamtąd dawał wskazówki i oglądał mecz w szatni.
Gdy prowadził Inter Mediolan, zarządził inny manewr. Rozkazał zmniejszyć wymiary San Siro do najmniejszych dopuszczalnych norm, co miało utrudnić rozciąganie gry przez Hiszpanów, a mediolańczykom ułatwiło bronienie dostępu do własnej bramki. Santiago Bernabeu? Tam też Mourinho majstrował. Przed spotkaniem z Barcą zabronił koszenia trawy przez cały tydzień i w dniu meczu była ona o blisko cztery centymetry dłuższa, niż zazwyczaj. Real Madryt zremisował 1:1, trener swój cel osiągnął. Spryciarz.
Sztuczna murawa to też problem, dla nieprzystosowanych drużyn. Przed reorganizacją rozgrywek w Rosji takie płyty były normą, dopiero od jakiegoś czasu zaczęło to się zmieniać. Stadion Łużniki straszył syntetyczną nawierzchnią nawet faworytów. W eliminacjach do Euro 2008 przyszło tam grać reprezentacji Anglii, prowadzonej przez Steve’a McClarena, który w obawie o wynik i tym samym awans, zarządził treningi na jednym ze szkolnych boisk. Nic to jednak nie dało, Anglicy polegli 1:2 i na turniej finałowy nie pojechali. Innym przykładem może być Arka Gdynia, który w I lidze stwarzała sobie przewagę właśnie taką nawierzchnią. - Wbrew pozorom gra na takim boisku jest inna. Piłka inaczej się odbija, dlatego teraz drużyny trenują już wcześniej na takiej płycie i takimi samymi piłkami, którymi będzie rozgrywany mecz - mówi popularny Jusko.
"Sorry, taki mamy klimat"
Pogoda też może być sprzymierzeńcem. Rozrzedzone górskie powietrze i klimat sprzyjający bardziej narciarskim wypadom niż grze w piłkę - takie atuty przez wiele lat miała Boliwia grając u siebie. La Paz było zmorą wszystkich ekip. Dlaczego? Stolica jest położona aż 3600 m.n.p.m. Ciężko się tu oddycha, a co dopiero gra w piłkę nożną. Niedawno FIFA zakazała rozgrywania tam spotkań, bo do warunków tylko miejscowi byli przyzwyczajeni. A przyjezdni powinni się aklimatyzować nawet przez czas dwóch tygodni, co oczywiście nigdy nie było realizowane. Zanim jednak podjęto taką decyzję, wielu faworytów pogubiło w La Paz punkty. Problemy miały tam nawet takie potęgi jak Brazylia czy Argentyna. Leo Messi i spółka polegli z Boliwią kiedyś nawet 1:6. Podczas jednego ze spotkań Angel di Maria miał tak duże problemy z oddychaniem, że trzeba było podać mu tlen. W przerwie meczu wymiotował Messi. To obrazuje, jak mało jest tam powietrza.
W lidze rosyjskiej nikt nie lubił grać z kolei z Ałanią (teraz Łucz-Energia) Władykaukaz. Miasto jest położone bowiem przy granicy z Koreą Południową i żeby tam się dostać ze stolicy Rosji trzeba pokonać aż osiem stref czasowych! Kolej transsyberyjska jedzie z Moskwy do Władywostoku dwa tygodnie, a długość torów wynosi ponad 9 tysięcy kilometrów. To najdłuższa linia kolejowa na świecie.
Oczywiście piłkarze do Władykaukazu latali samolotami. - Kiedy grałem w Spartaku lecieliśmy z Moskwy aż dziewięć godzin. Między miastami było aż siedem godzin różnicy także zamiast o g. 19, graliśmy mecz w południe, co było uciążliwe dla każdego. Nikt nie lubił tam jeździć. Pamiętam, że polegliśmy na wyjeździe 0:1 - powiedział bramkarz Wojciech Kowalewski.
Polak wspomniał jednak, że ściany nie zawsze pomagały. - Pamiętam mecz w Lidze Mistrzów, w którym podejmowaliśmy Inter Mediolan. Kilka godzin przed spotkaniem wyruszyliśmy z naszej bazy pod Moskwą, ale ogromne korki sprawiły, że musieliśmy się przesiąść do metra. Na stadiom wbiegliśmy 40 minut przed meczem, a powinniśmy być co najmniej 1,5 godziny przed pierwszym gwizdkiem. Po drodze zgubił się nasz napastnik Fernando Cavenaghi, chyba został gdzieś w metrze. Piłkarze Interu mocno się zdziwili, kiedy na rozgrzewce pojawiliśmy się spoceni. Straciliśmy gola w 30 sekundzie, a to my rozpoczynaliśmy od środka. Przegraliśmy 0:1 - zakończył Kowalewski.
Bandy kontra ścierki
Premier Liga, to nie Premier League, ale w najlepszym produkcie spośród wszystkich lig, także bywało ciekawie. A nawet zabawnie. Niedawno Stoke City zaczęło ewoluować i odchodzić od starego stylu zaszczepionego przez Tony’ego Pulisa, czyli stwarzania zagrożenia pod bramką rywali, głównie dzięki dalekim wrzutom z autów. Jednak taką taktyką potrafili napędzić strachu nawet najlepszym. Jak inaczej nazwać fakt, że prowadzący Manchester City Roberto Mancini, przed spotkaniem z Garncarzami na Etihad zarządził przysunięcie band reklamowych bliżej murawy? W ten sposób chciał ograniczyć rozbieg Rory’ego Delapa, który był etatowym wykonawcą tego stałego fragmentu gry w Stoke. Kiedyś piłkarz Hull City, Dean Windass na rozkaz menedżera Phila Browna udał się na rozgrzewkę, akurat tam gdzie do wyrzutu sposobił się Delap. Wyglądało to komicznie, bo potruchtał i zatrzymał się dokładnie w tym samym miejscu. Oczywiście miał przeszkadzać w wznowieniu gry.
Jednak działało to też w drugą stronę. Na własnym boisku Stoke zawsze jest trudnym rywalem. Gdy FA jeszcze tego nie zakazała, Delap idąc po futbolówkę przed wyrzutem jej z autu, brał ściereczkę od chłopców do podawania piłek. Ze względu na często padający deszcz w Anglii, futbolówka się ślizga, szybkie przetarcie suchą szmatką, pewny chwyt i można posłać daleką piłkę. Proste! Gdy wszedł w życie zakaz, niewiele to zmieniło, po prostu Delap miał ścierkę przyszytą pod koszulką.
O toaletach w szatniach Wimbledonu, który był postrachem zarówno na boisku, jak i po za nim, krążą już legendy. Gdy goście wchodzili żeby się przebrać to okropnie w nich cuchnęło, bo nikt nie miał w zwyczaju spuszczania wody. Vinnie Jones czy Dennis Wise mieli pewnie ubaw po pachy. Takie powitanie w Londynie. W szatni też jest pole do popisu. Juskowiak mówił o rozkręconej maksymalnie temperaturze i… braków kurków do regulacji, to miało miejsce już w 2. Bundeslidze. - Jednak ten zabieg obrócił się przeciwko gospodarzom, bo przegrali ten mecz - opowiada Juskowiak. W zakończonym sezonie ligi angielskiej był podobny przypadek. Gdy West Ham podejmował Liverpool, to Steven Gerrard żalił się, że w szatni było duszno, organizator kazał zaparkować bardzo daleko autokar, a murawa była zbyt sucha. Na to ostatnie lubi też ponarzekać Xavi z Barcelony.
Tłuszcz z wiewiórki
Osobny wątek to stewardzi i chłopcy do podawania piłek. W Stoke mieli ściereczki do wycierania, na Stamford Bridge stewardzi potrafili opóźniać wykonanie rzutu rożnego przez Basel w Lidze Europy. Innym przykładem może być obrazek jak Swansea podejmowała Chelsea. Ball boy położył się na piłce, Eden Hazard ją wykopał spod niego, dostał czerwoną kartkę i zawieszenie za kopanie dziecka. Potem na Twitterze okazało się, jaki chłopak był z siebie dumny, że opóźniał wznowienie gry i wykluczył z gry Belga.
Jak mówimy o młodzieży, trochę smutne, że brudnych praktyk trenerzy uczą już od najmłodszych lat. Koledzy trenowali w Drukarzu Warszawa i tam była jasna zasada. Gdy podejmujemy dobrą technicznie drużynę, mówimy, że na głównym boisku mamy remont (bardzo ładna i równa płyta) i gramy na bocznym. Tzw. Wembley (ironicznie nazywane przez zawodników) było w fatalnym stanie, piach, nierówności i kępy trawy, słowem: kartoflisko. Liczy się przecież wynik…
A rezultat meczu można przecież wyczarować. Wyższy poziom abstrakcji dla Europejczyka, to działania przeróżnych szamanów na afrykańskich boiskach. Rzucanie klątwy czy uroku na przeciwnika, albo zakopywanie zwierząt w polu karnym to całkiem powszechne zjawiska. Zawsze też można kupić tłuszcz wiewiórki, żeby być zwinnym jak Wayne Rooney. Można się śmiać, ale Minister Sportu w Kamerunie Michael Zoah, potrafił niepowodzenie na jednym z turniejów usprawiedliwiać nie dość efektywnym szamanem…
Współpraca: Marcin Dobski
...
W przypadku Brazylii jednak jest to straszna hanba .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:52, 28 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Lot-horror partnerek Niemców!
Kilka dni temu informowaliśmy o koszmarnym powrocie reprezentacji Hiszpanii. W samolot mistrzów Europy uderzył bowiem piorun. Teraz "Bild" informuje o dramacie, jaki w przestrzeni powietrznej przeżywały partnerki Niemców, m.in. ukochana Bastiana Schweinsteigera, Sarah Brandner czy też wybranka Mattsa Hummelsa, Cathy Fisher.
Okazało się, że po meczu Niemców z reprezentacją Stanów Zjednoczonych (1:0), jeden z wyczarterowanych samolotów z ukochanymi podopiecznych Joachima Loewa mógł ulec katastrofie! Wszystko przez fatalną pogodę.
Strugi ulewnego deszczu towarzyszyły już Niemcom i Amerykanom podczas meczu, który został rozegrany w Recife. Kiepska aura nie zmieniała się przez wiele godzin. Tymczasem Niemki wracały do Porto Seguro wyczarterowanym samolotem typu Embraer 195 po drugiej wygranej naszych zachodnich sąsiadów i spokojnym awansie do fazy pucharowej.
Radość z realizacji planu w fazie grupowej została zachwiana przez poważne zawirowania podczas lądowania w Porto Seguro. "Bild" określa to jako "lotniczy dramat naszych pań" oraz "lądowanie-horror".
Pierwsza próba podejścia do lądowania była nieudana. Szalejący żywioł i zmienna pogoda nie sprzyjała bezpiecznemu posadzeniu maszyny na ziemi. Tym bardziej, że pas do lądowania na lotnisku w Porto Seguro był bardzo krótki. Miał nieco ponad 1600 metrów, przy normalnych ponad trzech kilometrach.
Niesprzyjające warunki pogodowe sprawiły, że kapitan oznajmił iż rozważa lądowanie w innym miejscu. Za awaryjne lotnisko miał służyć port lotniczy w Salvadorze (stolicy stanu Bahia). Ostatecznie udało się za drugim razem.
Atrakcyjne partnerki nie wspominają kilkuminutowego horroru najlepiej. - Na początku spałam i nie wszystko zarejestrowałam. Kiedy obudziłam się, natychmiast ogarnął mnie strach - mówi Cathy Fisher, wybranka Matsa Hummelsa.
- Rzeczywiście były bardzo duże problemy z lądowaniem. Moja dziewczyna bardzo przeżyła ten horror. Teraz jest ze mną i na szczęście nic jej nie jest - powiedział dziennikarzom Andre Schuerlle o swojej dziewczynie Montanie.
Na pokładzie znajdowała się również m.in. Sarah Brandner (dziewczyna Bastiana Schweinsteigera), Mandy Capristo (wybranka Mesuta Oezila), Ann-Kathrin Brommel, Shirin (narzeczona Jerome'a Boatenga) oraz znajome Juliena Draxlera i Rona-Roberta Zielera.
...
A co to za ,,partnerki" starych koni . NIE CUDZOLOZ ! JASNE I OCZYWISTE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:32, 28 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Brazylia ma szczęście, że nie przegrywa z Chile
Gospodarze muszą bardzo uważać, aby nie dać się zaskoczyć groźnym piłkarzom z Chile. Na razie mamy remis 1:1.
Kto strzelił gola na 1:0?
Thiago Silva strącił głową piłkę dośrodkowaną z rzutu rożnego przez Neymara, a bramkę zdobył... no właśnie - czy było to trafienie Davida Luiza, czy samobójczy gol chilijskiego obrońcy Gonzalo Jary. Tak czy inaczej w 18. minucie spotkania 1/8 finału mistrzostw świata pomiędzy Brazylią a Chile "Canarinhos" objęli prowadzenie 1:0.
Sanchez wyrównuje stan meczu
Błąd Hulka, który stracił piłkę blisko pola karnego Brazylii. Chilijczycy szybko to wykorzystali. Gola strzelił Alexis Sanchez po podaniu Eduardo Vargasa i skazywana na pożarcie drużyna trenera Jorge Sampaolego wyrównała stan meczu z "Canarinhos" na 1:1.
W tym meczu nie brakuje niczego - walki, emocji, błędów i, co najważniejsze - goli. Brazylii udało się objąć prowadzenie, lecz wystarczyła chwila nieuwagi, by z zimną krwią wykorzystali to gracze La Roja, doprowadzając do wyrównania.
...
Tak bylo do przerwy . Teraz jakby slabiej . Szybko wyrownali . Brazylia jak juz zauwazylismy dawno nie jest Brazylia . Raczej Chile przewaza . Czyzby dogrywka i karne ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 0:03, 29 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Mecz Brazylijczyków z Chilijczykami rozstrzygnęły dopiero rzuty karne. "Canarinhos" lepiej wykonywali "jedenastki" i to oni zagrają w ćwierćfinale mistrzostw.
...
Tak istna egzekucja . Ale zawodnicy juz ledwie zywi . Te dogrywki to nie za bardzo maja sens . Zrobic jak juz jedna 10 minutowa i strzaly karne . One istotnie sa emocjonujace ...
Show Jamesa Rodrigueza. Bezzębny Urugwaj
Kolumbia zagra z Brazylią w ćwierćfinale mistrzostw świata. W meczu rozegranym na Maracanie Kolumbijczycy pokonali Urugwaj 2:0 po dwóch bramkach Jamesa Rodrigueza.
Urugwaj musiał sobie radzić bez największej gwiazdy - Luisa Suareza. Napastnik Liverpool został zawieszony przez FIFA na dziewięć meczów reprezentacji, wykluczony z aktywności piłkarskiej na okres czterech miesięcy i ukarany grzywną 100 tys. franków szwajcarskich. Tak wysoka kara jest pokłosiem incydentu z meczu z Włochami, w którym Suarez ugryzł w ramię Giorgio Chielliniego.
Od pierwszego gwizdka Bjorna Kuipersa optyczną przewagę osiągnął zespół Kolumbii. Podopieczni Jose Pekermana w początkowej fazie meczu mieli kilka rzutów wolnych, ale dośrodkowania Cuadrado i Forlana nie stworzyły większego zagrożenia pod bramką Muslery.
W 28. minucie Kolumbia objęła prowadzenie po kapitalnym golu Jamesa Rodrigueza. Napastnik Monaco przyjął na klatkę piersiową podanie Abela Aguilara, ustawił sobie piłkę, oddał strzał z półobrotu i odbijając piłkę od poprzeczki umieścił ją w bramce Fernando Muslery!
Po bramce na 1:0 tempo meczu spadło. Kolumbijczycy grali dobrze w defensywie, nie dopuszczali rywali do sytuacji strzeleckich. Na przerwę zawodnicy Pekermana schodzili z jednobramkową przewagą.
Wkrótce po zmianie stron James Rodriguez zdobył drugą bramkę. Kolumbijczycy zaczęli atak na prawym skrzydle i przenosząc piłkę na lewą flankę. Stamtąd Armero dośrodkował futbolówkę w pole karne, a Cuadrado zgrał głową wprost pod nogi Jamesa Rodrigueza. Ten strzelił drugiego gola w meczu.
Urugwajczycy musieli odważniej zaatakować, jednak rywale dobrze się bronili. W 79. minucie David Ospina znakomicie zatrzymał Maxi Rodrigueza. Urugwajczycy starali się zdobyć choćby honorową bramkę, ale ta sztuka im się nie udała. Kolumbia z fenomenalnym Jamesem Rodriguezem zasłużenie awansowała do ćwierćfinału, w którym zmierzy się z Brazylią.
...
Tak Urugwaj wygryziony doslownie . Zespol sie zalamal nieodwracalnie . Mecz w sumie byl zjawiskiem psychologicznym pilkarskim niezbyt . Szkoda . W koncu gdyby nie te zęby ... byly czy nie ? to bylby ciekawy swietny wyrownany mecz a tak tylko gra do jednej bramki .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:31, 29 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Łukasz Przybyłowicz | Eurosport
Brazilmania: kibic rasista odgryzł ucho na meczu
Szokująca korespondencja "Sunday People" z Sao Paulo. Magazyn dotarł do nagrania wideo z trybun w czasie meczu mistrzostw świata pomiędzy Anglią a Urugwajem, na którym w wyniku rasistowskiego ataku angielskiemu kibicowi odgryziono kawałek ucha.
Do gorszących scen doszło na pięć dni przed tym, jak Luis Suarez ugryzł Giorgio Chelliniego w bark, za co został zdyskwalifikowany na cztery miesiące w rozgrywkach klubowych i dziewięć meczów w reprezentacji, choć większej krzywdy Włochowi nie zrobił.
Jeśli atak Suareza oburza, to opublikowany w niedzielę przez "Sunday People" materiał mrozi krew w żyłach.
Wideo zaczyna się od wyraźnego ostrzeżenia, że zawiera sceny przemocy i wulgarny język. Widać na nim, jak jeden z bandytów mieniących się kibicem reprezentacji Anglii rzuca się na rodaka dopingującego kadrę Trzech Lwów o śniadym kolorze skóry. Zaatakowany przez innego kibica w koszulce reprezentacji Anglii Robert Farquharson zostaje uderzony w twarz, po czym napastnik odgryza mu kawałek ucha.
- Odgryzł mi ucho i nazwał mnie czarnym ***! - mówi do kamery ze strużką krwi spływającą z ucha po szyi. Farquharson miał też usłyszeć, że "nie powinien kibicować reprezentacji Anglii". Długo nie mógł wyjść z szoku, tak jak świadkowie gorszących scen na trybunach Corinthians Arena.
Stewardzi zareagowali dopiero po kulminacyjnym punkcie awantury, kiedy kibic reprezentacji Anglii już stracił kawałek ucha. Szarpiący się napastnik został wyprowadzony z trybun, a jego ofierze udzielono pierwszej pomocy w punkcie medycznym na stadionie.
Autorem przerażającego nagrania jest inny z kibiców reprezentacji Anglii Billy Grant. - Każdy, kto widział, co się stało temu dzieciakowi, był zniesmaczony. Facet, który go zaatakował, to idiota. Zaatakował innego kibica reprezentacji Anglii, a następnie odgryzł mu ucho. To było przerażające - opowiada Billy Grant.
"To było obrzydliwe. Mam nadzieję, że go znajdą i aresztują" - napisał na oficjalnym forum kibiców reprezentacji Anglii inny z fanów Ashley High.
- Musimy go znaleźć. Ktoś musi go znać. Wszyscy kibice reprezentacji Anglii chcą, by ten idiota został złapany i wyeliminowany. Była tam kobieta, która zawodziła: "Co oni mu zrobili? Co oni mu zrobili?" - dodaje Billy Grant, który za reprezentacją Anglii jeździ od 20 lat, ale czegoś podobnego jeszcze nie widział.
...
Niestety rozni psychopaci szaleja . Nie zalecam manii przesladowczej ale niech beda patrole policji a dziwnych gosci nalezy im zglaszac ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:49, 29 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
MŚ 2014: Grecy nie przyjęli premii, poprosili o centrum treningowe
Greckie media doniosły, że piłkarze drużyny narodowej tego kraju odmówili przyjęcia premii od premiera za awans do 1/8 finału mistrzostw świata w Brazylii. Zamiast tego poprosili w liście do rządu o przeznaczanie tych pieniędzy na budowę centrum treningowego.
"Nie chcemy dodatkowych pieniędzy czy nagród. Gramy dla Grecji i jej obywateli. Chcielibyśmy tylko, abyście wsparli nasze wysiłki związane z budową centrum sportowego, które byłoby siedzibą piłkarskiej reprezentacji" - napisali zawodnicy w liście, cytowanym przez serwis eurosport.yahoo.com (Brytyjczycy powołują się na jeden z greckich portali).
Grecy wyszli z grupy C wraz z Kolumbią, eliminując z turnieju Wybrzeże Kości Słoniowej i Japonię. Po raz pierwszy w historii zakwalifikowali się do 1/8 finału MŚ. Zmierzą się w niedzielny wieczór z Kostaryką.
...
Szok! Ale wysoki poziom moralny! Wręcz osiągnęli świętość! Takie poświęcenie w świecie który tylko o kasie mówi. !Brawo!
A mecz Meksyku z Holandią taki sobie. Znów pachnie remisem!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:41, 29 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
MŚ 2014: Meksyk był blisko szczęścia, piorunująca końcówka Holandii
Giovani Dos Santos - to nazwisko kibice piłki nożnej w Holandii wymieniali przez ponad godzinię, lękając się o losy swojej ekipy podczas piłkarskich MŚ w Brazylii. Wszystko zmieniło się w samej końcówce, w 88. minucie wyrównał stan meczu 1/8 finału MŚ Wesley Sneijder, a wygraną dał Oranje gol z rzutu karngo Klaas-Jana Huntelaara. Sędzia wskazał na "wapno" po faulu Rafaela Marqueza na Arjenie Robbenie, który przyczynił się do triumfu Mechanicznej Pomarańczy.
Pierwsza połowa toczyła się w szybkim tempie, więcej z gry miał Meksyk, choć Oranje starali się odgryzać i pokonać Guillermo Ochoę. Bramki nie padły, choć El Tri byli optycznie zespołem lepszym, atakowali i prezentowali piłkę, z którą nie do końca radziła sobie Mechaniczna Pomarańcza. Gracze Louisa van Gaala nie zawiedli, a duża w tym zasługa golkipera Jaspera Cillessena.
Po zmianie stron błyskawicznie zaskoczyli Meksykanie. W 48. minucie Giovani Dos Santos przyjął piłkę około 25 metrów od bramki, zszedł lekko do lewej strony i w asyście trzech obrońców posłał piłkę tuż obok prawego słupka bramki Cillessena. Golkiper Holandii był bezradny, El Tri skoczyli z radości.
Holandia rzuciła się do ataku, ale kolejne akcje paliły na panewce, bo wspaniale bronił wielki Ochoa. W 58. minucie powinien być gol dla ekipy z Europy, ale Ochoa w sobie tylko znany sposób zatrzymał do spółki ze słupkiem strzał Stefana de Vrija. Im bliżej było końca zawodów, tym mocniej atakowali Oranje, ale bramki nie padały. Meksyk niweczył kontry i to się w końcu zemściło.
W 88. minucie przypomniał o sobie Wesley Sneijder, który dopadł w polu karnym do bezpańskiej piłki i huknął nie do obroby. Ochoa nawet nie drgnął, nie miał szans.
W doliczonym czasie gry Pedro Proenca wskazał na 11. metr po faulu Rafaela Marqueza na Arjenie Robbenie. Do piłki podszedł Klaas-Jan Huntelaar, który pewnie wykonał rzut karny i zamknął marzenia Meksyku o ćwierćfinale.
...
Co za niespodziewane zwroty ! Druga polowa zupelnie zaskakujaca . Szkoda ze karny rozstrzygnal ale faul byl . Ze nie drastyczny ale byl ... Tu nic zarzucic nie mozna . W sumie i tak by rozstrzygnely karne ... A ciekawy pomysl z krotka przerwa w polowie polowy . Tak powinno juz zostac . Taka przerwa dodaje sil to i widzom lepiej sie oglada gdy wypoczna .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:23, 01 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Kostaryka - Grecja: bohaterowie z Hellady jadą do domu, historyczny awans kopciuszka
Czwartym ćwierćfinalistą piłkarskich mistrzostw świata 2014 została w niedzielę reprezentacja Kostaryki. Gracze z Ameryki Środkowej pokonali w Recife reprezentację Grecji po morderczej walce i rzutach karnych 5:3, w meczu padł remis 1:1 (0:0, 1:1) i o awans do półfinału MŚ gracze z Ameryki Środkowej zagrają z wielkim faworytem, reprezentacją Holandii. Starcie Kostaryki z Oranje zaplanowano na 5 lipca (sobota) w Salvadorze.
Kostaryka i Grecja stworzyły w 1/8 finału piłkarskich mistrzostw świata najbardziej zaskakującą parę. Dla obu drużyn awans z grupy już jest wielkim sukcesem, zaś awans do ćwierćfinału MŚ będzie wydarzeniem historycznym i przyczyną wielkiej dumy i radości w kraju. Eksperci spodziewali się piłkarskich szachów ze strony Hellady i finezji właściwej Kostaryce w fazie grupowej. Wynik pozostawał największą niewiadomą.
Początek meczu potwierdził te przypuszczenia, bo Grecy jak zawsze grali głęboko na własnej połowie, ostro w defensywie i w oczekiwaniu na okazję do szybkiej i zabójczej kontry. Po stronie rywali krążyła piłka, Kostaryka starała się budować akcje i szukać zagrożenia dla bramki Orestisa Karnezisa. Golkiper Hellady nie był niepokojony przez pierwsze pięć minut, w końcu na strzał odważył się Cristian Gamboa, ale chybił celu. Pod drugą bramką starali się tworzyć zagrożenie Giorgos Samaras i Lazaros Christodoulopoulos, ale jak już udało im się strzelić, to piłka nie chciała polecieć w stronę bramki Keylora Navasa.
Coraz aktywniej na połowie Greków grał Joel Campbell, którego szukał duet kreatywnych: Christian Bolanos i Bryan Ruiz. Akcje rywali szybko kasowali jednak twardo defensorzy z Grecji, a gdy faulował na linii pola karnego Giorgos Karagounis, rzut wolny dla Kostaryki grecka defensywa opanowała wzorowo. Szukał gry pod bramką Grecji Campbell, szukał dryblingu i sforsowania niebieskiego muru rodem z Grecji. Niewiele to przed przerwą dawało, podobnie jak przewidywalne i schematyczne kontry Greków. W pierwszej odsłonie kibice mogli czuć się znudzeni, szczególnie że żadna z drużyn nie forsowała tempa, żadna nie chciała się odkryć i słono za to później zapłacić.
Wreszcie odważniej ruszyli Grecy, w 37. minucie świetnie poszedł lewą flanką Jose Holebas, wrzucił piłkę w pole karne, a tam od razu uderzył Dimitris Salpingidis. To powinien być gol, bo defensywa Kostaryki nie uplinowała snajpera rywali. Ten szybko ukrył jednak twarz w dłoniach, nogą jego strzał zatrzymał Keylor Navas, jeden z najlepszych graczy Kostaryki podczas MŚ w Brazylii. Gracze z Hellady napierali, ale strzelić celnie w pierwszej odsłonie nie zdołali. Podobnie jak piłkarze z Kostaryki, którzy razili brakiem pomysłu na sforsowanie defensywy przeciwnika.
Wszystko zmieniło się zaraz po przerwie, bo już w 52. minucie urwał się lewą flanką Christian Bolanos, dograł w pole karne, a tam precyzyjnie i płasko po ziemi uderzył Bryan Ruiz. Piłka minęła zaskoczonych Greków, wtoczyła się do bramki, a zespół z Kostaryki już fetował pierwszy celny strzał w meczu i prowadzenie. Defensywa Hellady stała jak osłupiała, jakby chwilę przed utratą bramki mityczny bazyliszek zmienił piłkarzy w kamienne słupy. Ten stan trwał kilka minut, minutę po utracie bramki piłkę we własnym polu karnym zagrał ręką Vassilis Torosidis, ale sędzia nie zauważył przewinienia i nie podyktował rzutu karnego.
Potomkowie Heraklesa i Tezeusza rzucili się - mając w oczach widmo pożegnania z Brazylią i powrotu do kraju - do walki i wyrównania stanu zawodów. Trener Fernando Santos wpuścił na plac gry dwóch napastników: Kostasa Mitroglou i Theofanisa Gekasa, którzy mieli zgotować piekło pod bramką Keylora Navasa. Rywale pospieszyli Grekom z pomocą, drugą żółtą kartkę i w efekcie czerwoną zarobił w 66 minucie Oscar Duarte. Już pięć minut później blisko było remisu, ale Keylor Navas zdołał wybronić strzał rywali.
Grecy do końca atakowali, ale nie potrafili - przy dobrze grającej obronie rywali i świetnie dysponowanym Keylorze Navasie - zagrozić bramce Kostaryki. Kontry drużyny z Ameryki Środkowej też na niewiele się zdały, bo nawet Joel Campbell raził fatalnym rozegraniem akcji i niedokładnością. Jeszcze w 87 minucie okazję miał Samaras, ale szybko piłkę złapał przed własną bramką Navas. Grecy w końcówce razili nieporadnością, ale w końcu dopięli swego. Już na początku doliczonego czasu gry w drugiej połowie poszedł atak lewą stroną boiska, podanie na środek pola karnego i zaraz po nim uderzenie Mitroglou obronił Navas, lecz wobec dobitki Sokratisa Papasthathopoulosa był bezradny. Nie minęły trzy minuty, a prowadzenie Grecji mógł strzałem głową dać Mitroglou. Tym razem Keylor Navas interweniował skutecznie, przenosząc piłkę nad poprzeczką własnej bramki.
Szybko stało się jasne, że konieczna będzie dogrywka, w której dziesięciu kostarykańskich bohaterów miało stawić czoła jedenastce żądnych wygranej Greków, którzy wprost z Tartaru niemal wdarli się na Olimp. Walka w doliczonym czasie gry toczyła się pod dyktando Greków, którzy niemal nie schodzili z połowy rywali. Zespół Jorge Luisa Pinto bronił się dramatycznie, ostatkiem sił. W 100 minucie bramkę powinien zdobyć Kostas Katsouranis, ale jego strzał z pięciu metrów w niezwykły sposób zablokował defensor Kostaryki. Słaniający się na nogach kostarykanie przetrwali pierwszą część dogrywki pod naporem rywali, do rzutów karnych i nadziei na awans pozostało piętnaście minut.
Gracze z Ameryki Środkowej zaczęli drugą część dogrywki z animuszem, jakby wstąpił w nich nowy duch walki. Okazję miał rezerwowy Randall Brenes, ale jego strzał w pełnym biegu nie trafił w cel, czyli grecką świątynię strzeżoną przez Orestisa Karnezisa. Po chwili ten sam gracz rozegrał dobrze piłkę z Joelem Campbellem, ale i tym razem nie potrafił zagrozić bramce rywali. W odpowiedzi Grecy wyszli z kontrą mając liczebną przewagę pięciu na trzech. Rozegrali ją jednak fatalnie, strzał Lazarosa Christodoulopoulosa odbił Keylor Navas. W samej końcówce piłkę meczową przed bramką rywali miał Mitroglou, ale zupełnie nie trafił i zamiast do siatki, futbolówka potoczyła się na aut.
Mimo morderczej walki do końca żaden zespół nie potrafił zawodów rozstrzgnąć po ponad 120. minutach gry. Nadszedł czas na okrutną loterię, czyli rzuty karne. Emocji nie wytrzymał trener Fernando Santos, którego sędzia Benjamin Williams wyrzucił na trybuny stadionu w Recife. Konkurs jedenastek zaczęli gracze z Kostaryki, Celso Borges mocnym strzałem pokonał Orestisa Karnezisa. Po chwili Kostas Mitroglou podciął piłkę i Keylor Navas był bez szans. Następnie Bryan Ruiz uderzył świetnie pod poprzeczkę, a Lazaros Christodoulopoulos ze spokojem zmylił bramkarza rywali. W trzeciej serii Giancarlo Gonzalez trafił mocno w środek bramki, w greckiej kadrze Jose Holebas mocnym uderzeniem ulokował piłkę w siatce ponad rękami Navasa. Seria czwarta i gwiazdor Kostaryki Joel Campbell sprytnym strzałem pokonał Karnezisa, a Theofanis Gekas uderzył mocno w bok i przegrał pojedynek z Keylorem Navasem, który odbił piłkę. Kostaryka prowadziła 4:3 i miała rywali na widelcu. Decydujący rzut karny świetnie wykonał Michael Umana, gracze z Ameryki Środkowej wygrali konkurs jedenastek 5:3. Grecy ukryli twarze w dłoniach, rywale w tym czasie wiwatowali z radości.
Kostaryka o awans do półfinału MŚ zagrają z wielkim faworytem, reprezentacją Holandii. Starcie Oranje z Kostaryką zaplanowano na 5 lipca (sobota) w Salvadorze.
Kostaryka - Grecja 1:1 (0:0, 1:1), karne 5:3
Bramki: Bryan Ruiz (52) - Sokratis Papasthathopoulos (90)
Rzuty karne:
I seria: Celso Borges (gol) - Kostas Mitroglou (gol), 1:1
II seria: Bryan Ruiz (gol) - Lazaros Christodoulopoulos (gol), 2:2
III seria: Giancarlo Gonzalez (gol) - Jose Holebas (gol), 3:3
IV seria: Joel Campbell (gol) - Theofanis Gekas (obronił Keylor Navas), 4:3
V seria: Michael Umana (gol) - 5:3
Żółte kartki: Oscar Duarte, Yeltsin Tejeda, Bryan Ruiz, Keylor Navas - Andreas Samaris, Kostas Manolas
Czerwona kartka: Oscar Duarte (66-za drugą żółtą)
Sędziował: Benjamin Williams (Australia)
Widzów: 41 242
Kostaryka: Keylor Navas - Cristian Gamboa (77. Johnny Acosta), Michael Umana, Giancarlo Gonzalez, Oscar Duarte, Junior Diaz - Christian Bolanos (83. Randall Brenes), Yeltsin Tejeda (65. Jose Miguel Cubero), Celso Borges - Bryan Ruiz - Joel Campbell
Grecja: Orestis Karnezis - Vassilis Torosidis, Sokratis Papasthathopoulos, Kostas Manolas, Jose Holebas - Giorgos Karagounis, Yannis Maniatis (78. Kostas Katsouranis), Lazaros Christodoulopoulos, Andreas Samaris (58. Kostas Mitroglou) - Dimitris Salpingidis (69. Theofanis Gekas), Giorgos Samaras.
...
W sumie slaba ta faza. Mecz wymeczony. Kostaryka zawiodła. Grecka taka sobie. Wynik raczej sprawiedliwy. A Algieria proszę proszę. Ale oni juz raz wygrali z Niemcami choć był smród.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:27, 01 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
MŚ: Francuzi w ćwierćfinale, Nigeria za burtą
W meczu 1/8 finału mistrzostw świata reprezentacja Francji wygrała z Nigerią 2:0 (0:0). Bohaterem zwycięzców został Paul Pogba. Pomocnik Juventusu Turyn dał swojej drużynie prowadzenie w 80. minucie. Tuż przed końcem wynik ustalił obrońca Joseph Yobo, który skierował piłkę do własnej siatki. Kolejnym przeciwnikiem Trójkolorowych będzie drużyna reprezentacji Niemiec lub Algierii.
Po udanych pierwszych meczach Francuzi mieli nadzieje na pewne zwycięstwo w 1/8 finału. Turniej rozpoczęli oni od ogrania Hondurasu (3:0). Później Trójkolorowi rozbili Szwajcarię (5:2) i zremisowali bezbramkowo z Ekwadorem (0:0). Dzięki tym wynikom Francuzi wygrali grupę E. Do triumfu miał ich poprowadzić selekcjoner, który zna smak zwycięstwa na mundialu. Didier Deschamps był przecież ważną częścią drużyny, która w 1998 roku zdobyła mistrzostwo świata. Francuski trener liczył szczególnie na Karima Benzemę. Przed meczem z Nigerią snajper Królewskich miał na swoim koncie trzy gole.
Niezależnie od wyniku poniedziałkowego meczu zawodnicy Stephena Keshiego mogli być zadowoleni ze swojego występu w turnieju. Najpierw drużyna z Afryki zremisowała w fatalnym stylu z Iranem (0:0). Później odprawiła jednak Bośnię i Hercegowinę (1:0) i nieznacznie przegrała z Argentyną (2:3). W efekcie Super Orły awansowały do fazy pucharowej z drugiego miejsca. Nigeryjczycy ustąpili tylko Albicelestes.
Lepiej weszli w mecz gracze z Czarnego Lądu. Często byli oni przy piłce na połowie rywali. Oskrzydlające akcje Super Orłów nie przynosiły skutku, bo dobrze ustawieni Raphael Varane i Laurent Koscielny wybijali piłkę. W 19. minucie serca francuskich kibiców zabiły jednak mocniej. Ahmed Musa zdecydował się na wrzutkę z lewej strony. Emmanuel Emenike wyprzedził obrońców i uderzył płasko do siatki obok bezradnego Hugo Llorisa. Radość Nigeryjczyka przerwał sędzia, który stwierdził, że napastnik był w momencie podania na spalonym. Jak pokazały powtórki, arbiter miał rację.
Trójkolorowi odpowiedzieli trzy minuty później. Mathieu Valbuena urwał się na prawym skrzydle i dośrodkował do Paula Pogby. Pomocnik Juventusu Turyn huknął celnie z powietrza. Nigerię uratował Vincent Enyeama, który popisał się skuteczną, instynktową interwencją. Później obie drużyny nieco zwolniły. Sytuacji było jak na lekarstwo. Tuż przed przerwą jeszcze raz groźnie zaatakowali Nigeryjczycy. Emenike znalazł trochę miejsca przed polem karnym i uderzył mocno. Lloris nie dał się jednak zaskoczyć - bramkarz Trójkolorowych odbił piłkę. W efekcie pierwsza część zakończyła się wynikiem 0:0.
Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił. Trójka Karim Benzema - Olivier Giroud - Mathieu Valbuena, która w poprzednich meczach była postrachem obrońców rywali, nie potrafiła wypracować sobie dogodnej sytuacji. Deschamps zareagował. Trener desygnował do gry w miejsce bezbarwnego Giroud Antoine'a Griezmanna. Nigeria nic sobie jednak z tego nie robiła. To Super Orły prezentowały się lepiej. W 65. minucie Peter Odemwingie uderzył kąśliwie zza pola karnego. Na wysokości zadania stanął Lloris, który znów sparował piłkę.
Francuzi przebudzili się pięć minut po tej akcji. Wreszcie przyspieszył Karim Benzema. Snajper Realu znalazł przed polem karnym Griezmanna. Po odegraniu gracza Realu Sociedad stanął on oko w oko z Eneyamą. Wydawało się, że musi być gol. Benzema uderzył fatalnie. Mimo to piłka minęła golkipera i zmierzała do siatki. Z linii bramkowej wybił ją Victor Moses. Piłkarze Deschampsa nie załamali się zmarnowaną sytuacją i przejęli inicjatywę. Mogli udokumentować przewagę w 77. minucie. Tym razem bliski szczęścia był Yohan Cabaye. Pomocnik huknął zza pola karnego, ale Nigeryjczyków uratowała poprzeczka.
Mistrzowie świata z 1998 roku dopięli swego w 80. minucie. Valbuena dośrodkował z rzutu rożnego. Fatalnie zachował się Vincent Enyeama. Odbił on piłkę w ten sposób, że trafiła ona na głowę Paula Pogby. Rosły pomocnik głową skierował futbolówkę do siatki. Po zdobyciu gola Francuzi mieli mecz pod kontrolą. Wynik mógł podwyższyć Griezmann. Napastnik Les Bleus tuż przed końcem wpadł w pole karne z lewej strony i kropnął mocno. Tym razem nigeryjski bramkarz uchornił swój zespół od straty gola. Chwilę później wyciągał jednak piłkę z siatki po raz drugi. Valbuena dośrodkował ostro z prawego skrzydła, a Joseph Yobo, który chciał uprzedzić Griezmanna, skierował futbolówkę do własnej bramki. Mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 2:0.
Francja - Nigeria 2:0 (0:0)
Bramki: Paul Pogba (80), Joseph Yobo (90 - sam.)
...
Bardzo ciekawy mecz ze szczytowa akcja wybicia piłki idącej na pewny gol! Takie sytuacje lepsze są niż bramki: 0))) Nigeryjczycy grali mocno. Azja i Afryka coraz lepsze. A teraz ta Algieria !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:32, 01 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Przemysław Langier | Onet
Największy skandal w historii mundialu. Szansa na rewanż
Niemieccy piłkarze śmiali się i szydzili ze swoich rywali. „Siódmą bramkę zadedykuję rodzinie, a ósmą swojemu psu” – miał powiedzieć jeden z zawodników przed starciem z Algierią w 1982 roku. Trener Jupp Derwall zapowiedział, że jeśli jego drużyna przegra, nazajutrz wraca z Hiszpanii do kraju pociągiem. Miał taśmy z nagraniami meczów Algierii, ale nawet ich nie pokazał zawodnikom, bojąc się, że go wyśmieją. Spotkanie zakończyło się szokującym zwycięstwem Lisów Pustyni 2:1. Jak się okazało, był to dopiero początek prawdopodobnie największego skandalu w historii mistrzostw świata.
Sam przebieg meczu Niemców z Algierią, mimo iż z sensacyjnym zakończeniem, dla całej historii nie ma większego znaczenia. W pierwszej połowie żadna z drużyn nie zdobyła bramki. Sztuki tej dokonał dopiero w 54. minucie Rabah Madjer. Gdy 13 minut później Karl-Heinz Rummenige doprowadził do remisu, wydawało się, że Niemcy odwrócą losy spotkania. Kilka chwil później Lisy Pustyni ponownie jednak objęły prowadzenie po golu Lakhdara Belloumiego i tym razem przypilnowały go do końca. Przed Algierią, debiutującą wówczas na mundialu, otworzyła się ogromna szansa awansu do kolejnej fazy turnieju.
Lisy Pustyni sytuację skomplikowały sobie w drugim meczu, przegrywając z Austrią 0:2. W ostatniej serii gier podejmowali najsłabsze w grupie Chile i wysokie zwycięstwo zapewniłoby im prawo gry w II rundzie. Drużyna z Afryki prowadziła już 3:0, ale ostatecznie wygrała tylko 3:2 i musiała czekać na wieści z Gijon. Wtedy nie było jeszcze przepisu mówiącego o rozgrywaniu ostatnich spotkań fazy grupowej jednocześnie. Mecz Niemców z Austrią odbywał się dzień po starciu Algierczyków z Chile. Aby Afryka wywalczyła pierwszy, historyczny awans do kolejnej fazy, Austria musiałaby nie przegrać z Niemcami lub Niemcy musieliby swojego rywala pokonać trzema bramkami.
Wszystko zaczęło się błyskawicznie. W 11. minucie dośrodkowanie z lewej strony boiska otrzymał Horst Hrubesch i z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Był to ostatni emocjonujący moment tego meczu. Przy okrzykach wściekłych algierskich kibiców, obie drużyny skupiły się wyłącznie na podawaniu piłki w strefie obronnej. Statystyki brutalnie pokazywały, że Niemcy i Austriacy, mając wynik dający awans jednym i drugim, zwyczajnie nie chciały sobie zrobić już krzywdy. Celność podań była na poziomie 98 proc., gdyż niemal wszystkie wykonywano na własnej połowie. Nie oddano już żadnego strzału w światło bramki.
Kibice z Algierii, których na stadionie było kilka tysięcy, zaczęli w trakcie meczu wymachiwać banknotami, sugerując, że spotkanie było ustawione. Hiszpanie krzyczeli „wynocha, wynocha” i sugerowali, by piłkarze po ostatnim gwizdku jeszcze się pocałowali. Jeden z niemieckich fanów spalił natomiast na trybunach flagę swojego kraju.
Gazety też nie zostawiły suchej nitki na piłkarzach. Niemieckie dzienniki swoje relacje tytułowały „Wstydźcie się!”. Holenderska prasa mecz określiła, jako „piłkarskie porno”. Willi Schulz, były reprezentant kraju, nazwał wszystkich zawodników grających w tym spotkaniu gangsterami, a sam mecz przeszedł do historii jako „pakt o nieagresji” lub po prostu „hańba w Gijon”.
Rezerwowy w tamtych czasach Lothar Mattheus na zarzuty odpowiadał krótko: awansowaliśmy i to jest najważniejsze. Gdy wściekła na swoich piłkarzy grupa niemieckich fanów udała się pod ich hotel, została przez zawodników obrzucona balonami z wodą. Najdalej w swojej hipokryzji posunął się natomiast Hans Tschak, szef austriackiej delegacji, krytykując wściekłych algierskich fanów. – Oczywiście dzisiejszy mecz został zdominowany przez taktykę. Ale 10 000 synów pustyni pojawia się na stadionie, by wywołać skandal tylko dlatego, że mają w kraju za mało szkół. Jakiś szejk wychodzi ze swojej oazy, po trzystu latach czuje zapach Pucharu Świata, i myśli, że może otwierać swój pysk – mówił wówczas.
Algierczycy złożyli oficjalny protest do FIFA, ale trzy i pół godziny po spotkaniu przyszła odpowiedź: wynik nie może być zmieniony. Federacja postanowiła jedynie, że od tego momentu ostatnie mecze fazy grupowej rozgrywane będą w tym samym czasie. – Nasza historia zmusiła FIFA do dokonania zmian. To nawet lepsze, niż nasze zwycięstwa. To oznacza, że Algieria zostawiła niezatarty ślad w historii piłki nożnej – powiedział strzelec zwycięskiej bramki z Niemcami, Lakhdar Belloumi. – Było warto zobaczyć dwie potęgi umawiające się na wynik i trzęsące się ze strachu przed Algierią. Oni awansowali sprzedając swój honor, my odpadliśmy z podniesionymi głowami – dodał Chaabane Merzekane, prawy obrońca Lisów Pustyni.
Po latach zaczęły natomiast wychodzić nieznane wcześniej fakty – piłkarze z Algierii mogli w tamtym czasie grać po nieświadomym zażyciu środków dopingujących. Sensacyjne informacje w mediach o możliwej aferze sprzed ponad 30 lat pojawiły się za sprawą Mohameda Chaiba. Był on w kadrze Algierii na mistrzostwa świata w Meksyku (1986), ale nie rozegrał na tej imprezie ani jednego spotkania. Chaib poinformował kilka lat temu agencję AFP, że ośmiu byłym piłkarzom reprezentacji urodziły się niepełnosprawne dzieci. On sam ma trzy córki, które urodziły się z zanikiem mięśni. Zażądał on, by ujawniono prawdę, sugerując jednocześnie, że tragiczne wypadki mogę mieć związek z zażywaniem przez piłkarzy pigułek nieznanego pochodzenia.
Na łamach dziennika "El Watan" Rachid Hanifi, który kiedyś też był lekarzem w algierskiej ekipie, przypomina, że przed mistrzostwami świata w 1982 roku trenerem reprezentacji był Rosjanin Giennadij Rogow, który przywiózł ze sobą lekarza. Hanifi bezskutecznie próbował dotrzeć do dokumentów medycznych ekipy.
Djamel Menad, który brał udział w eliminacjach do MŚ w 1982 roku, ale na finały nie pojechał, mówił w telewizji "Nessma TV" o tym, że piłkarzom podawano "żółte tabletki". Zawodnikom mówiono jednak, że są to zwykłe witaminy. Wielce prawdopodobne jest jednak, że tak nie było. Zresztą sam Hanifi podejrzewa, że piłkarze zostali ofiarami dopingu, nie wiedząc o tym.
- Połączenie przypadków chorób dzieci ze stosowaniem dopingu przez piłkarzy nie jest ewidentne, ale bardzo możliwe - stwierdził były lekarz reprezentacji Algierii.
- Wszyscy byliśmy królikami doświadczalnymi - miał powiedzieć jeden z byłych reprezentantów na łamach "El Watan", który pragnął pozostać anonimowy.
Afera dopingowa nie zmienia jednak haniebnej historii z ustawieniem meczu mistrzostw świata. Historii, za którą obecna reprezentacja Algierii będzie chciała się już w poniedziałek zrewanżować Niemcom. Początek meczu 1/8 finału o godz. 22.
Współpraca: Tomasz Kalemba, Eurosport.
...
Miejmy nadzieje ze tym razem ich nie podrasowali. Bo jest to największe osiągnięcie piłki arabskiej to co widzę. Juz 2 do 0 i nie wygląda na możliwość odmiany. ..
WŁAŚNIE ZACZĘŁO WYGLĄDAĆ SZOK! !! 2DO 1!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:38, 01 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Juergen Klinsmann obawia się algierskiego arbitra
W niedzielę FIFA zakomunikowała, że sędzią wtorkowego meczu USA z Belgią będzie pochodzący z Algierii Djamel Haimoudi. Szkoleniowiec amerykańskiej kadry, Juergen Klinsmann, nie jest zbyt zadowolony z takiego wyboru.
Haimoudi do tej pory sędziował przede wszystkim mecze Pucharu Narodów Afryki. Nie ma praktycznie żadnego doświadczenia w prowadzeniu spotkań z udziałem drużyn z innych kontynentów. Jednak nie to najbardziej martwi Klinsmanna.
Selekcjoner reprezentacji USA mówi wprost: "Sędzia mówi po francuski i będzie mu się łatwiej komunikować z Belgami, pochodzi z kraju, który w fazie grupowej grał z Belgią w grupie, a ponadto Algiera została wyeliminowana z mundialu w 2010 roku przez USA".
Ponadto dodał: "Wypada mieć nadzieję, że to nie będzie stanowiło problemu... Ale czy to dobre uczucie przed tak ważnym meczem? Nie."
Haimoudi na tegorocznych mistrzostwach świata prowadził spotkanie Holandii z Australią (3:2) i Kostaryki z Anglią (0:0). Wówczas wywiązał się ze swoich zadań bez zarzutu.
- Wiemy, że uczestniczył już w dwóch meczach i spisał się bardzo dobrze. Najważniejsze, by tak samo było we wtorek - zakończył Klinsmann.
Spotkania 1/8 mundialu między USA i Belgią rozpocznie się we wtorek o 18:00.
....
Mało to jest krajów ze trzeba brać z tych będących w grze? Głupcy! Nawet jak jest uczciwie to ma nie być niejasności!
Ale brawo! Mimo przegranej dopiero w dogrywce i to z Niemcami! Największy sukces pilki arabskiej w historii! Pną się do góry. Azja i Afryka musza podnosić poziom aby występować a nie mataczyc. To tylko psuje ich poziom.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:53, 02 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Argentyna - Szwajcaria: (1:0) - Angel Di Maria
W meczu 1/8 finału mistrzostw świata pomiędzy Argentyną i Szwajcarią obie drużyny długo nie potrafiły otworzyć wyniku. Losy spotkania rozstrzygnęły się w dogrywce. Bohaterem Albicelestes został Angel Di Maria. W 118. minucie Helweci stracili futbolówkę w środku pola. Skorzystał z tego Lionel Messi. As FC Barcelona pomknął na bramkę i dograł na prawą stronę pola karnego do Di Marii. Skrzydłowy Realu Madryt uderzył płasko po długim rogu. W tej sytuacji bramkarz Diego Benaglio nie miał nic do powiedzenia. Zobaczcie gola, który dał Argentyńczykom ćwierćfinał.
....
Mecz przeciagnal sie niemozliwie . Widzimy ze Argentyna nie ta co zawsze .
MŚ 2014: USA w futbolowym szaleństwie
Konfrontacja USA z Belgią będzie najważniejszym meczem w historii amerykańskiego futbolu. Nie tylko ze względu na możliwość drugiego awansu do ćwierćfinału, ale przede wszystkim z powodu ogromnego zainteresowania, które może przełożyć się na przyszłe sukcesy i rozwój futbolu w tym kraju.
Futbolowa gorączka na dobre ogarnęła Stany Zjednoczone. Kilka dni temu ostatnie badania telewizyjne wykazały, że mecze podopiecznych Juergena Klinsmanna cieszyły się zdecydowanie większą oglądalnością, niż finały ligi NBA między San Antonio Spurs i naszpikowanymi gwiazdami pokroju LeBrona Jamesa Miami Heat. To kolejny dowód na to, że "soccer" rozwija się w USA w bardzo szybkim tempie, co udowodniają również transfery tamtejszych klubów, które w ostatnich dniach pozyskały m.in. zdobywcę "Złotej Piłki" Brazylijczyka Kakę, czy mistrza świata i Europy, Hiszpana Davida Villę.
Przed wtorkowym spotkaniem 1/8 z Belgią szaleństwo jest jeszcze większe. Wszystko wskazuje na to, że będzie to najlepiej oglądany mecz w historii reprezentacji USA. Po ewentualnym awansie do ćwierćfinału, gdzie zespół Klinsmanna zmierzy się z Argentyną lub Szwajcarią padnie zapewne kolejny rekord.
Tym razem w USA rządzi inny futbol niż ten, w którym rywalizują gwiazdy NFL. Najlepszym dowodem inicjatywa jednego z najpopularniejszych zespołów zawodowej ligi, Dallas Cowboys, którzy zapraszają kibiców na swój obiekt w Arlington, gdzie będą mogli śledzić mecz na jednym z największych ekranów na świecie.
Identyczną decyzję podjęły władze Chicago Bears, którzy dzielą obiekt Soldier Field z piłkarskim klubem Chicago Fire. Dojdzie również do licznych imprez na ogromnym parkingu. Święto ma się rozpocząć na cztery godziny przed meczem.
Na tym oczywiście nie koniec. Kapitan reprezentacji USA i zarazem zawodnik Seattle Sounders, Clint Dempsey, nawołuje kibiców, by stawili się na klubowym obiekcie CenturyLink i wspólnie oglądali mecz na gigantycznych telebimach.
Z kolei oficjalny Twitter amerykańskiej kadry jest pełen porad typu: "pijcie dziś dużo herbaty, by wasze gardła były na 100 procent gotowe na dzisiejszy mecz" oraz "ćwiczcie okrzyki przed lustrem".
Nie brakuje innych: "posprzątajcie popołudniem", "nie zapomnijcie zostawić szefowi wiadomości, że dziś kończycie pracę wcześniej" oraz "pomalujcie twarz w nasze barwy".
Spotkanie USA z Belgią rozpocznie się o godzinie 22:00 na obiekcie Fonte Nova w Salvadorze.
....
USA przegralo 2do1 ale ciekawa kwestia jest wzrost tego sportu w USA . Od pamietnych mistrzostw w tym kraju . Idzie im zadziwiajaco dobrze .
A FIFA glownie czatuje na kase z roznych ,,tantiem" a w USA najwiecej do wydojenia .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:02, 02 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Roger Guerreiro: w Polsce przeżyłem najpiękniejsze chwile
- Jestem gotowy wrócić do Polski - mówi były snajper reprezentacji narodowej. - Z tym krajem wiązały się najlepsze chwile mojej kariery.
...
Ciekawe czy to nie tylko uprzejmosc wobec rozmowcy z Polski .
MŚ 2014: Greccy piłkarze zrezygnowali z premii
Greccy piłkarze zrezygnowali z premii za udział w mistrzostwach świata. Poprosili rząd, by te pieniądze przeznaczył na budowę centrum treningowego. W brazylijskim mundialu odpadli w 1/8 finału, przegrywając dopiero po rzutach karnych z Kostaryką.
Premier Grecji Antonis Samaras był zaskoczony taką postawą. A wpłynięcie odpowiedniego listu do gabinetu potwierdził wiceminister sportu Giannis Andrianos.
- Państwo zrobi wszystko, by spełnić życzenie drużyny narodowej - zapowiedział Andrianos.
....
Tak to oficjalnie potwierdzone . Grecy to jeden z nielicznych religijnych narodow Europy . I to widac . Nic tylko podziwiac .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:43, 03 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Jacek Laskowski posądzony o rasizm, KRRiT zabrała głos
Jacek Laskowski, komentator TVP, odpowie za rasizm? Tego żąda Piotr Szumlewicz, doradca OPZZ, który wysłał skargę na dziennikarza do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - czytamy w serwisie gwizdek24.se.pl. KRRiT zabrała już głos w tej sprawie i wobec komentatora zostanie wszczęte postępowanie.
O co chodzi? A o wypowiedź: "te cwane zwierzęta z pustyni potrafią napsuć dużo krwi reprezentacji Niemiec". Tak powiedział Laskowski w czasie komentowania meczu Niemcy - Algieria, który zakończył się zwycięstwem reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów po dogrywce 2:1.
Te słowa są - zdaniem Szumlewicza - wystarczające, by ukarać komentatora za "przejaw dyskryminacji ze względu na rasę". Tego przynajmniej domaga się w skardze wysłanej do KRRiT.
Do oskarżeń Szumlewicza ustosunkowała się już Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. - Jesteśmy zobowiązani przeprowadzić dochodzenie zgodnie z procedurami. Zwrócimy się do nadawcy o nagranie i dokładnie je przeanalizujemy. Następnie ustosunkujemy się do decyzji i wydamy oświadczenie - powiedziała Katarzyna Twardowska, rzecznik prasowa KRRiT. - Zdajemy sobie sprawę, że był to skrót myślowy, ale nie możemy odbiegać od procedur. Trudno odnieść się do komentarza, który był prowadzony na żywo.
Przypomnijmy, że reprezentacja Algierii ma przydomek Lisy Pustyni i zapewne właśnie to miał na myśli Laskowski.
Cała sytuacja nie wpłynie na pozycję Jacka Laskowskiego, który komentuje mecze piłkarskich mistrzostw świata dla stacji TVP. Poprowadzi bowiem relację z ćwierćfinałowego spotkania Kolumbia - Brazylia, które odbędzie się w piątek 4 lipca o godzinie 22:00.
>>>
HEHEHE NAPRAWDE ! DEBIL NIE ZROZUMIAL O CO CHODZI !!! HAHAHAHA !!! Ale OPZZ ma doradce ! Ale nie smiejmy za szybko . Tacy debile moga nas sterroryzowac ! Strach bedzie sie odezwac !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:17, 04 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Laskowski skomentuje ćwierćfinał Brazylia - Kolumbia
Jedyną konsekwencją absurdalnych zarzutów Piotra Szumlewicza pod adresem komentatora TVP Jacka Laskowskiego jest kompromitacja doradcy OPZZ. Ceniony przez piłkarskich kibiców sprawozdawca TVP został wyznaczony do przeprowadzenia relacji z piątkowego ćwierćfinału mistrzostw świata Brazylia - Kolumbia.
Przypomnijmy. Pan Szumlewicz, dziennikarz i doradca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, wysłał skargę na Laskowskiego do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji po meczu Algierii z Niemcami. Oburzyły go słowa komentatora, który w trakcie spotkania powiedział: "te cwane zwierzęta z pustyni potrafią napsuć dużo krwi reprezentacji Niemiec". Szumlewicz uznał tę wypowiedź za rasistowską i pogardliwą względem zawodników z Algierii.
"Apeluję o interwencję KRRiT w sprawie powyższej wypowiedzi. Aby więcej podobnych sformułowań nie pojawiało się w polskich mediach. Czas wykopać rasizm nie tylko ze stadionów, ale też z środków masowego przekazu" - grzmi doradca OPZZ.
Pana Szumlewicz nie wziął jednak pod uwagę, że piłkarska reprezentacja Algierii ma przydomek "Lisy Pustyni". Biorąc to pod uwagę oraz kontekst całej wypowiedzi komentatora trudno nie odnieść wrażenia, że oskarżenia doradcy OPZZ są po prostu niedorzeczne.
Nie długo trzeba było też czekać na komentarz rzecznika prasowego Telewizji Polskiej Jacka Rakowieckiego, który na łamach wirtualnemedia.pl podkreśla, że drużyna z Algierii ma przydomek Pustynne Lisy i do tego odnosił się komentator. - Piotr Szumlewicz powinien najpierw dowiedzieć się więcej na ten temat - mówi rzecznik TVP.
>>>
A tacy debile rzadza na Zachodzie ! Wprowadzili tzw. ,,polityczna poprawnosc" i tropienie ,,nazizmu" . To nie jest wyskok jednego kretyna . Wtedy bylby tylko smiech . A tu moze byc groznie jak tacy wezma ludzi za twarz . Nie rozumie dobrze a WIE LEPIEJ !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 0:25, 06 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Przemysław Langier | Onet
MŚ: Niemcy pokonali Francję, drużyna Loewa pierwszym półfinalistą
Na mundialu tak poważnych zmian w składzie w porównaniu z poprzednim meczem w reprezentacji Niemiec nie było już dawno. Rewolucja przyniosła skutek, gdyż drużyna Joachima Loewa pokonała w piątek na Maracanie Francję 1:0 (1:0) i zagra w półfinale mistrzostw świata. Jedynego gola zdobył obrońca Borussii Dortmund, Mats Hummels. Nasi zachodni sąsiedzi jako pierwsi w historii mistrzostw świata awansowali do czwartego półfinału z rzędu. O finał Niemcy zagrają ze zwycięzcą starcia Brazylii z Kolumbią.
Philipp Lahm wycofany z powrotem na prawą obronę, Mats Hummels na środku defensywy, powrót do ustawienia z Samim Khedirą w środku pola oraz z Miroslavem Klose w ataku – takie zestawienie na pojedynek z Francją zaproponował Joachim Loew. Niemiecka kadra była ostatnio pod ostrzałem, gdyż gdyby nie doskonały występ Manuela Neuera przeciwko Algierii, naszych zachodnich sąsiadów mogłoby nie być już na mundialu. Niemiecki selekcjoner uznał najwidoczniej, że mniejszym ryzykiem jest spora rotacja w składzie niż ponowna szansa dla jedenastki sprzed kilku dni.
Wyszło na jego. Francja, owszem, z przodu stwarzała zagrożenie, ale raczej przez całe spotkanie awans Niemców nie był zagrożony. Założenie Loewa wydawało się być proste – szybko strzelić gola, a później kontrolować to, co się dzieje na murawie. Jeśli faktycznie był to plan selekcjonera – wypalił w stu procentach.
Pierwszy kwadrans, całkowicie zdominowany przez Niemców, przyniósł im prowadzenie w 13. minucie. Dośrodkowanie Toniego Kroosa z rzutu wolnego trafiło wprost na głowę Matsa Hummelsa. Strzał pod poprzeczkę nie dał żadnych szans Hugo Llorisowi na skuteczną interwencję.
Skromne prowadzenie było tym, czego od swojej drużyny Loew oczekiwał. Wszyscy znają ofensywną siłę Trójkolorowych, którzy prawdziwe oblicze pokazali raczej gromiąc Szwajcarię (5:2), niż remisując bezbramkowo z Ekwadorem w meczu bez stawki dla nich. Stąd rosnąca przewaga bardzo dobrze grających Francuzów w kolejnych fragmentach spotkania.
Niemiecka defensywa była przemakalna. W pierwszej połowie gola mógł strzelić Karim Benzema, którego wolej nie trafił w światło bramki. Jeszcze bliżej doprowadzenia do remisu był Mathieu Valbuena, ale w jego przypadku kapitalnym instynktem na linii popisał się Manuel Neuer.
Bramkarz zwycięzców to temat na osobny akapit. Przy ofensywnych akcjach pełni rolę ostatniego stopera, gdy atakują rywale – jest dokładnie tam, gdzie powinien. Trójkolorowi kilkukrotnie strzelali celnie w jego stronę, ale z wyjątkiem sytuacji Valbueny, trafiali wprost w Neuera. Wydaje się, że ogłoszone już wcześniej zwycięstwo Keylora Navasa w rywalizacji o tytuł najlepszego bramkarza mundialu przynajmniej na chwilę trzeba będzie wstrzymać.
Tym bardziej że do końca meczu – mimo coraz mocniej nasilających się ataków Francuzów – Neuer gola nie puścił. Niemcy z kolei zmarnowali jedną stuprocentową okazję – po akcji lewą stroną, sam na sam z Llorisem znalazł się Andre Schuerrle. Piłkarz Chelsea uderzył jednak wprost w bramkarza Trójkolorowych. Będzie mu to pewnie rozgrzeszone, bowiem Niemcy goli już zdobywać nie musieli i awansowali do czwartego (!) z rzędu półfinału mistrzostw świata.
Francja – Niemcy 0:1 (0:1)
Bramka: Mats Hummels (13)
Żółte kartki: Sami Khedira, Bastian Schweinsteiger.
Sędziował: Nestor Pitana (Argentyna)
Widzów: 74 240.
Francja: Hugo Lloris – Mathieu Debuchy, Raphael Varane, Mamadou Sakho (72. Laurent Koscielny), Patrice Evra – Paul Pogba, Yohan Cabaye (73. Loic Remy), Blaise Matuidi – Mathieu Valbuena (85. Oliver Giroud), Karim Benzema, Antoine Griezmann.
Niemcy: Manuel Neuer – Philipp Lahm, Jerome Boateng, Mats Hummels, Benedikt Hoewedes – Bastian Schweinsteiger, Sami Khedira – Thomas Mueller, Toni Kroos (90. Christoph Kramer), Mesut Oezil (84. Mario Goetze) – Miroslav Klose (69. Andre Schuerrle).
Z Rio de Janeiro – Przemysław Langier, Eurosport.Onet.pl
...
Czyli w sumie ten model . Strzelić jednego i popsuć resztę gry zwyciężył . Niestety jak widać obrona to jest kwestia tresury ... Stąd Niemcy tu narzucają ton .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|