Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
No i mamy mistrzostwa!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:31, 25 Cze 2014    Temat postu:

Włoskie media: kompletna porażka, zasłużyliśmy na odpadnięcie

"Kompletna porażka, od wtorku włoska piłka nożna pogrążona jest w kryzysie" - tak media podsumowu­ją przegrany 0:1 mecz z Urugwajem, który wyeliminował piłka­rzy Italii z mistrzostw świata w Brazylii.

Nie pomogły zaklęcia we włoskich mediach, skierowane do piłka­rzy apele gazet przywołujących słowa słynnej arii: "Niech nikt nie śpi" i odwoływanie się do uczuć patriotycznych. Na nic nie zdał się pełen błagania nagłówek "Nie, do domu nie" na pierw­szej stronie "La Gazzetta dello Sport".

Włosi wracają do domu po meczu, który przyniósł gigantyczne rozczarowanie, a także - jak oceniła telewizja RAI - nie przejdzie do historii z racji widowiskowych walorów.

Media analizują z żalem stracone okazje drużyny Azzurri i oce­niają, że tylko przez 20 minut grali oni intensywnie i z pełnym za­pałem. A najgorsze jest to - zauważyła telewizja RAI - że Urugwaj nie pokazał na boisku nic wielkiego.

"Niestety zasłużyliśmy na wyeliminowanie" - przyznali sprawoz­dawcy. Zgodnie podkreślili, że włoska reprezentacja nie jest już konkurencyjna.

...

Tak stopniowonodpadaja to nieuniknione .
Japonia z Kolumbia 1 do 4 ale tu sprawa oczywista . Japonia dopiero zaczela przygode z tym sportem . Azja nie istnieje na Mundialu . Moze to trzeba indywidualizmu w tym sporcie ? Jak Latynosi . Cywilizacje kolektywne maja gorzej . Nawet Niemcy obecnie juz graja jak wszyscy nie ,,jak Niemcy" . Zawodnicy zreszta nie sa Niemcami ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Śro 10:39, 25 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:35, 25 Cze 2014    Temat postu:

Greckie media: to sen, niewiarygodne, ale prawdziwe

"To jest jak sen", "Niewiarygodne, ale prawdziwe", "Bóg istnieje" - piszą greckie media w pierwszych reakcjach po awansie piłka­rzy do 1/8 finału mistrzostw świata w Brazylii. Reprezentacja tego kraju dokonała tej sztuki po raz pierwszy w historii.

"Horror i awans. Historyczna chwila" - poinformował dziennik "Kathimerini" w internetowym wydaniu. "Grecja miała kłopoty, ale znowu pokazała charakter" - napisano w pierwszych słowach relacji z Fortalezy.

W "Ta Nei" natomiast dodano: "Pierwszy w historii awans do 1/8 finału mistrzostw świata i w dodatku po karnym w doliczonym przez sędziego czasie gry. To niewiarygodne! Jesteśmy w niebie! Dziś już nikt nie pamięta porażki z Kolumbią 0:3 na inaugura­cję".

Z kolei portal "Ikypros" nazwał zawodników portugalskiego szko­leniowca Fernando Santosa wojownikami.

"Nasi dzielni wojownicy są wśród 16 najlepszych drużyn świata. Thriller z Wybrzeżem Kości Słoniowej przejdzie do historii grec­kiego sportu" - napisano na stronie internetowej.

Gazeta "Proto Thema" podkreśliła, że u podstaw sukcesu leżały pasja i siła. "Tak się tworzy historia. Samba po grecku" - głosił in­ternetowy tytuł.

Komentatorzy tego pisma zwrócili uwagę, że w obliczu zagroże­nia szybkim powrotem do domu ekipa Hellady pokazała, że stać ją nie tylko na grę skuteczną, ale i efektowną. Cytują też strzelca "złotej bramki" Giorgiosa Samarasa: "To gol dla całego kraju, dla wszystkich rodaków. Cieszcie się!".

Dziennik "To Vima" poinformował o "historycznym strzale Sama­rasa", a "Brazylijska saga trwa" - to tytuł na stronie internetowej greckiej telewizji publicznej Nerit.

"Eleftherotypia" patetycznie napisała: "Bóg istnieje! Co więcej, jest Grekiem". Gazeta zaznaczyła, że wielkie europejskie firmy, jak Anglia, Hiszpania, Włochy już zostały wyeliminowane, a Por­tugalia i Rosja są tego bliskie.

"A my jedziemy do Recife powalczyć z Kostaryką o ćwierćfinał. Grecki sen trwa" - dodano.

"Cała Grecja płacze z radości. Niezapomniane przeżycia zafundo­wała nam nasza drużyna" - podsumowano.

To trzeci występ Greków w MŚ. We wtorek wygrali drugi mecz, ale pozwolił im awansować do czołowej "16" turnieju. W po­przednich ośmiu spotkaniach zdobyli tylko dwa gole, tyle samo, co strzelili ekipie Wybrzeża Kości Słoniowej.

...

Nagle im sie wygralo . WKS cos sie posypalo . A szkoda ... Oni powinni przejsc .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:32, 25 Cze 2014    Temat postu:

Mundial 2014: piłkarze Ghany grożą, że nie wyjdą na mecz z Portugalią

Bardzo napięta atmosfera panuje w reprezentacji Ghany przed czwartkowym meczem grupy G z Portugalią. Piłkarze zagrozili, że nie wyjdą na boisko, jeżeli na ich konto nie wpłynie startowe za udział w brazylijskim mundialu. Wynosi ono 75 tysięcy dola­rów na osobę.

Ibrahim Sannie Daara, rzecznik federacji Ghany, potwierdził, że od przylotu do Brazylii piłkarze wciąż czekają na obiecane pie­niądze, a ich cierpliwość już się kończy.

Kwesi Nyantakyi, prezes federacji Ghany, wyjaśnił, że zawodnicy otrzymają pieniądze jeszcze przed meczem z Portugalią. Podob­no sprawą zainteresował się nawet prezydent Ghany John Maha­ma.

Ghana ma jeszcze szansę na awans do 1/8 finału. Musi jednak wy­grać w ostatnim meczu fazy grupowej z Portugalią i liczyć na ko­rzystny wynik w spotkaniu Niemcy - USA.

....

Cos tu chitra prezidenta kombinuja . Obiec 75 tys. a jak przegrajo nie dac SmileSmileSmile Taki cwany . W ogole mowienie ze Murzyni sa malo inteligentni to absurd . Nic tego nie potwierdza . Ale to jest nikczena praca intelektu cwaniactwo . Brak im rozwoju duchowego ktory daje Kościół aby intelekt pracowal ku dobru . Bez tego to jest takie cwaniactwo . Ktore jest oszustwem .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:34, 25 Cze 2014    Temat postu:

Piorun uderzył w samolot z reprezentacją Hiszpanii!

Tegoroczny mundial mógł zakończyć się dla reprezentacji Hiszpanii prawdziwą tragedią. Nie chodzi tu bynajmniej o aspekt sportowy. Podczas powrotu do kraju w samolot, na pokładzie którego przebywała cała kadra mistrzów Europy, uderzył piorun!

Hiszpanie bardzo szybko wracali do domów. Obrońcy mistrzowskiego tytułu odpadli już w fazie grupowej, notując w niej kompromitujące dwie porażki - z Holandią (1:5) i z Chile (0:2). Występ przeciwko Australii (3:0) niewiele zmienił. Wielu ekspertów jest zdania, że skończyła się właśnie pewna epoka i teraz kadrę, która dwukrotnie z rzędu triumfowała w walce o prymat na Starym Kontynencie i w mistrzostwach świata z 2010 roku czeka rewolucja.

Nieoczekiwanie jednak bardzo dużych emocji dostarczył sam lot. Hiszpanie wracali lotem Iberia 2907. Podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku Adolfo Suarez Madrid Barajas w samolot uderzył piorun. "Sytuacja przez kilka chwil była bardzo niebezpieczna" - komentują dziennikarze z Półwyspu Iberyjskiego.

Na szczęście obyło się bez prawdziwej tragedii i lot Iberia 2907 dobiegł końca zgodnie z harmonogramem. Zestresowani piłkarze Hiszpanii oraz sztab trenerski i kadra medyczna opuścili samolot ubrani w czarne dresy, doskonale odzwierciedlające nastrój, jaki panuje w "La Furia Roja".

Gwiazdorzy reprezentacji Hiszpanii nie rozmawiali z mediami, zarówno o występie na mundialu, jak i dramatycznej końcówce .

...

Piorun ! Cos tam nagrzeszyli . Zreszta caly kraj ma na sumieniu .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:49, 26 Cze 2014    Temat postu:

Dariusz Dobek | Eurosport
Eurosport
Miralem Pjanić: powinniśmy grać w fazie pucharowej

Jed­nym z ar­chi­tek­tów wy­gra­nej Bośni i Her­ce­go­wi­ny w meczu z Ira­nem (3:1) był Mi­ra­lem Pja­nić. Po­moc­nik AS Roma strze­lił bram­kę i za­no­to­wał asy­stę, ale po spo­tka­niu nie wy­glą­dał na szcze­gól­nie za­do­wo­lo­ne­go. - Myślę, że mamy wy­star­cza­ją­co dobrą dru­ży­nę, by grać w fazie pu­cha­ro­wej mi­strzostw, ale nie­ste­ty stało się ina­czej - przy­znał smut­nym gło­sem, mając na myśli nie­uzna­ną bram­kę w meczu z Ni­ge­rią (0:1).

Gdyby w spo­tka­niu z ze­spo­łem z Afry­ki sę­dzia uznał pra­wi­dło­wo zdo­by­tą bram­kę, w meczu z Ira­nem Bo­śnia­cy ry­wa­li­zo­wa­li­by o wyj­ście z grupy. Stało się jed­nak ina­czej, więc mecz z Azja­ta­mi miał dla pod­opiecz­nych Sa­fe­ta Su­si­cia tylko pre­sti­żo­we zna­cze­nie. Edin Dzeko i spół­ka zdo­ła­li się jed­nak zmo­bi­li­zo­wać i pew­nie wy­gra­li 3:1. - Ten mecz był ważny za­rów­no dla nas, jak i dla na­szych ki­bi­ców. To dla nich chcie­li­śmy zwy­cię­żyć - stwier­dził Pja­nić.

- By­li­śmy bar­dzo skon­cen­tro­wa­ni, dużo bie­ga­li­śmy, nie chcie­li­śmy po­zwo­lić na zbyt wiele ry­wa­lom, od po­cząt­ku sto­so­wa­li­śmy prze­ciw­ko nim pres­sing, a szyb­ko strze­lo­na bram­ka po­zwo­li­ła nam kon­tro­lo­wać mecz - przy­znał po­moc­nik AS Roma.

- Tak na­praw­dę mo­gli­śmy wy­grać dwa po­przed­nie mecze, ale cóż, mu­si­my się sku­pić na eli­mi­na­cjach do Euro 2016. Nie mo­że­my już roz­pa­mię­ty­wać meczu z Ni­ge­rią. Stało się tak, a nie ina­czej, przez co już przed tym me­czem wie­dzie­li­śmy, że nie mamy szans na awans. Dru­ży­na jed­nak zdo­ła­ła się zmo­bi­li­zo­wać i to jest naj­waż­niej­sze - stwier­dził bo­śniac­ki po­moc­nik.

>>>

Oczywiscie wygrana z Iranem to nie jest szczyt osiagniec ale liczy sie caloksztalt . I sedziowie nie moga psuc !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:50, 26 Cze 2014    Temat postu:

Argentyna dba o swój skarb, Messi musiał odpocząć

Czte­ro­krot­ny zdo­byw­ca Zło­tej Piłki Lio­nel Messi strze­lił dla Ar­gen­ty­ny po bram­ce w każ­dym gru­po­wym meczu na mun­dia­lu i w dużej mie­rze dzię­ki niemu Al­bi­ce­le­stes wy­szli z grupy F z kom­ple­tem punk­tów, choć nie za­chwy­ci­li jako ze­spół. Z Ni­ge­rią pił­karz FC Bar­ce­lo­na zszedł w 63. mi­nu­cie. Se­lek­cjo­ner Ale­jan­dro Sa­bel­la tłu­ma­czył po spo­tka­niu, że Mes­sie­mu trze­ba było dać od­po­cząć przed fazą pu­cha­ro­wą.

W środę ar­gen­tyń­ski gwiaz­dor strze­lił Ni­ge­ryj­czy­kom dwa gole i po­now­nie przy­czy­nił się wal­nie do zwy­cię­stwa 3:2. We wto­rek 27-let­ni pił­karz ob­cho­dził uro­dzi­ny, więc był to też swo­isty pre­zent. Wcze­śniej Messi zdo­był zwy­cię­skie bram­ki z Bo­śnią (2:1) i z Ira­nem (1:0).

- Czu­je­my się do­brze - Messi uspo­ka­jał ar­gen­tyń­skich dzien­ni­ka­rzy. - Mamy teraz pięć czy sześć dni i bę­dzie czas na od­po­czy­nek. Ra­dzi­my sobie do­brze - po­wtó­rzył.

Ar­gen­tyń­czy­cy wy­gra­li mi­strzo­stwa świa­ta w 1978 i 1986 roku. Sa­bel­la za­po­wia­dał, że w Bra­zy­lii nad­szedł naj­wyż­szy czas na ko­lej­ny suk­ces. - Myślę, że nie ma nic lep­sze­go niż gra na mi­strzo­stwach świa­ta i oglą­da­nie ra­do­ści ca­łe­go kraju - mówił Leo Messi.

Sa­bel­la był za­do­wo­lo­ny z wy­stę­pu swo­ich pił­ka­rzy, któ­rzy, po­mi­ja­jąc in­dy­wi­du­al­ne po­pi­sy naj­więk­szej gwiaz­dy, jako dru­ży­na nie pre­zen­tu­ją się naj­le­piej.

- Myślę, że gramy coraz le­piej. Kon­tro­lo­wa­li­śmy po­sia­da­nie piłki i by­li­śmy w sta­nie skrzyw­dzić prze­ciw­ni­ka. Je­ste­śmy ofen­syw­nym ze­spo­łem, a wtedy cza­sem masz pro­ble­my. Nasza obro­na nie jest zła, ale mu­si­my być w tym ele­men­cie jesz­cze moc­niej­si - pod­kre­ślił.

>>>>

Potwierdzila sie slabosc tego zespolu . To wszak zawsze murowani kandydaci do medali . I tu sie wymaga .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:51, 26 Cze 2014    Temat postu:

MŚ: hat trick Shaqiriego, Szwajcaria w 1/8 finału

Re­pre­zen­ta­cja Szwaj­ca­rii pew­nie po­ko­na­ła Hon­du­ras 3:0 (2:0) w spo­tka­niu ostat­niej ko­lej­ki grupy E mi­strzostw świa­ta. Nie­kwe­stio­no­wa­nym bo­ha­te­rem wie­czo­ru zo­stał Xher­dan Sha­qi­ri, który ustrze­lił hat tric­ka. Hel­we­ci wy­wal­czy­li z dru­gie­go miej­sca awans do 1/8 fi­na­łu.

Za fa­wo­ry­ta w tym spo­tka­niu ucho­dzi­ła Szwaj­ca­ria, która chcia­ła wy­grać i za­pew­nić sobie awans do 1/8 fi­na­łu. W gru­pie E nic nie było jed­nak jasne. Nawet Hon­du­ras w przy­pad­ku zwy­cię­stwa i ko­rzyst­ne­go wy­ni­ku w rów­no­le­gle to­czo­nym po­je­dyn­ku Ekwa­do­ru z Fran­cją mógł wy­wal­czyć jesz­cze pro­mo­cję do dal­szych gier.

Nic jed­nak na to nie wska­zy­wa­ło. Ekipa z Ame­ry­ki Pół­noc­nej prze­gra­ła dwa pierw­sze mecze i nie po­zo­sta­wi­ła po sobie zbyt do­bre­go wra­że­nia. Szwaj­ca­ria, w któ­rej ataku tym razem za Ha­ri­sa Se­fe­ro­vi­ca po­ja­wił się Josip Drmic, była na­to­miast żądna re­wan­żu za rok 2010 - wów­czas na mun­dia­lu w ostat­niej ko­lej­ce zre­mi­so­wa­ła z Hon­du­ra­sem 0:0 i nie wy­szła przez to z grupy.

Spo­tka­nie z Fran­cją Hel­we­tom kom­plet­nie nie wy­szło - prze­gra­li oni aż 2:5 (0:3). Tym razem jed­nak wszyst­ko roz­po­czę­ło się po myśli pod­opiecz­nych Ot­t­ma­ra Hitz­fel­da. Co praw­da w trze­ciej mi­nu­cie Noel Val­la­da­res zdo­łał odbić strzał Xher­da­na Sha­qi­rie­go z bli­ska, ale trzy mi­nu­ty póź­niej nie miał już przy ude­rze­niu skrzy­dło­we­go Bay­er­nu Mo­na­chium żad­nych szans. Sha­qi­ri pięk­nie przy­mie­rzył zza pola kar­ne­go i dał Szwaj­ca­rom pro­wa­dze­nie.

To nie był ko­niec po­pi­sów gwiaz­do­ra. W 31. mi­nu­cie Xher­dan Sha­qi­ri strze­lił swoją drugą bram­kę tego dnia - Drmic otrzy­mał pro­sto­pa­dłe po­da­nie od Go­kha­na In­le­ra, do­grał mię­dzy obroń­ców do asa Bay­er­nu, a ten w sy­tu­acji "sam na sam" ze spo­ko­jem skie­ro­wał piłkę do siat­ki. Szwaj­ca­rzy pro­wa­dzi­li więc 2:0 i mieli pełną kon­tro­lę nad bo­isko­wy­mi wy­da­rze­nia­mi. W koń­ców­ce pierw­szej czę­ści na 3:0 mógł pod­wyż­szyć jesz­cze Josip Drmic, ale Val­la­da­res obro­nił jego strzał.

Po­czą­tek dru­giej po­ło­wy na­le­żał do Hon­du­ra­su. Szcze­gól­nie bli­scy gola pod­opiecz­ni Luisa Fer­nan­do Su­are­za byli w 52. mi­nu­cie, gdy piłkę po strza­le Jerry'ego Bengt­so­na z linii bram­ko­wej wybił Ri­car­do Ro­dri­gu­ez. Sie­dem minut póź­niej po dru­giej stro­nie bo­iska hat tric­ka mógł skom­ple­to­wać Sha­qi­ri, tym razem Val­la­da­res wy­szedł jed­nak z całej sy­tu­acji obron­ną ręką.

Co się jed­nak od­wle­cze, to nie ucie­cze. W 71. mi­nu­cie Xher­dan Sha­qi­ri strze­lił w końcu swo­je­go trze­cie­go gola w meczu - z lewej stro­ny wpadł wów­czas w pole karne Drmic, wy­ło­żył piłkę, a jego ko­le­dze nie po­zo­sta­ło nic in­ne­go, jak tylko po raz ko­lej­ny tego wie­czo­ru skie­ro­wać fut­bo­lów­kę do siat­ki.

Hon­du­ras dwoił się i troił, by zdo­być cho­ciaż gola ho­no­ro­we­go. W bram­ce Szwaj­ca­rów re­we­la­cyj­nie spi­sy­wał się jed­nak Diego Be­na­glio. Praw­dzi­wy popis gol­ki­per ten dał w 80. mi­nu­cie, gdy in­stynk­tow­nie spa­ro­wał strzał Bengt­so­na z bli­skiej od­le­gło­ści. Osta­tecz­nie wię­cej goli nie padło.

W rów­no­le­gle roz­gry­wa­nym spo­tka­niu Ekwa­dor bez­bram­ko­wo zre­mi­so­wał z Fran­cją. Trój­ko­lo­ro­wi łącz­nie uzy­ska­li więc sie­dem punk­tów i wy­gra­li grupę E. Szwaj­ca­rzy za­ję­li dru­gie miej­sce - w 1/8 fi­na­łu ich ry­wa­lem bę­dzie Ar­gen­ty­na.

>>>

Szwajacria to taki styl germanski technika praca precyzja i zero geniuszu ... Zawsze gdy taki styl wygrywa widzowie sa pokrzywdzeni .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:52, 26 Cze 2014    Temat postu:

MŚ: Francja wygrała grupę E, Ekwador pakuje manatki

Nie po­wio­dła się Ekwa­dor­czy­kom "misja awans", którą ob­ra­li na mun­dia­lu w Bra­zy­lii. Pił­ka­rze Re­inal­do Ruedy są je­dy­ną dru­ży­ną z Ame­ry­ki Po­łu­dnio­wej, która zma­ga­nia za­koń­czyć musi już na fazie gru­po­wej. W swoim de­cy­du­ją­cym meczu Le Tri po­trze­bo­wa­li przy­naj­mniej dwu­bram­ko­we­go zwy­cię­stwa nad Fran­cją, ale osta­tecz­nie zre­mi­so­wa­li 0:0.

Gdy skoń­czył się pierw­szy mecz Ekwa­dor­czy­ków na te­go­rocz­nych mi­strzo­stwach świa­ta, pił­ka­rze długo nie mogli uwie­rzyć w to, co się stało. Naj­pierw ze Szwaj­ca­rią pro­wa­dzi­li, a póź­niej już przy re­mi­sie, w do­li­czo­nym cza­sie gry, zmar­no­wa­li do­sko­na­łą bram­ko­wą oka­zję. Mało tego - po kontrze Szwaj­ca­ria zdo­by­ła zwy­cię­ską bram­kę. Jak się oka­za­ło, po­ku­ta za tamtą mi­nu­tę trwać bę­dzie jesz­cze długo.

Gdyby Ekwa­dor wów­czas zre­mi­so­wał, taki sam wynik uzy­ska­ny z Fran­cją dałby mu awans do fazy pu­cha­ro­wej. Ale skoro wtedy się nie udało, za­da­nie mu­sia­ło być trud­niej­sze. Po­ko­na­nie Fran­cu­zów, za­pew­ne roz­luź­nio­nych i pew­nych awan­su (tylko nie­sa­mo­wi­ty zbieg zda­rzeń po­zba­wił­by ich suk­ce­su), nie wy­da­wa­ło się jed­nak nie­moż­li­we. Tym bar­dziej, że Ekwa­dor w skła­dzie ma ob­ja­wie­nie mi­strzostw, En­ne­ra Va­len­cię. Za­wod­nik mek­sy­kań­skie­go klubu Pa­chu­ca, który we­dług eks­per­tów po tur­nie­ju musi tra­fić do Eu­ro­py, zdo­był już trzy gole na tur­nie­ju, a w sze­ściu po­przed­nich dla re­pre­zen­ta­cji ustrze­lił sie­dem.

Swoją serię mu­siał prze­rwać na Fran­cji. Ekwa­dor­czy­cy od po­cząt­ku na­sta­wi­li się na kontr­ata­ki i wy­glą­da­ło to na słusz­ną tak­ty­kę. Po jed­nej z ta­kich akcji wspo­mnia­ny wcze­śniej Va­len­cia omal głową nie po­ko­nał Hugo Llo­ri­sa, po innej - już w dru­giej po­ło­wie - wiel­ką szan­sę miał Cri­stian Noboa, ale spu­dło­wał z linii pola kar­ne­go.

Fran­cu­zi byli dużo groź­niej­si, ale o ile ich strza­ły były mocne, o tyle nie­mal za każ­dym razem wprost w Ale­xan­dra Do­min­gu­eza. Ekwa­dor­ski bram­karz nie miał więc pro­ble­mu ze zła­pa­niem wo­le­ja Bla­ise'a Ma­tiu­idie­go, ude­rze­nia z dy­stan­su Ka­ri­ma Ban­ze­my, czy ko­lej­nej próby Ma­tiu­idie­go po fa­tal­nej stra­cie Wal­te­ra Ay­ovie­go.

Z mi­nu­ty na mi­nu­tę za­da­nie Le Tri było trud­niej­sze, tym bar­dziej, że w 50. mi­nu­cie mocno dys­ku­syj­ną czer­wo­ną kart­kę za faul na Lu­ca­sie Digne obej­rzał An­to­nio Va­len­cia. To spra­wi­ło oczy­wi­ście, że prze­wa­ga Fran­cu­zów była coraz wy­raź­niej­sza, ale pił­ka­rze Di­die­ra De­schamp­sa nie­mi­ło­sier­nie pu­dło­wa­li. Wstrze­lić nie mógł się zwłasz­cza Paul Pogba, albo blo­ko­wa­ny przez obroń­ców, albo tra­fia­ją­cy w górne rzędy try­bun.

Remis Fran­cji w ni­czym nie za­szko­dził. Trój­ko­lo­ro­wi wy­gra­li grupę E i o ćwierć­fi­nał za­gra­ją z Ni­ge­rią. Drugą dru­ży­ną z awan­sem jest szwaj­ca­ria, która za­pew­ni­ła sobie rundę pu­cha­ro­wą zwy­cię­stwem 3:0 (2:0) nad Hon­du­ra­sem.

>>>

Francja sobie odpoczela widze ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:53, 26 Cze 2014    Temat postu:

Urugwaj zbojkotuje dalszy udział w mundialu?

Nie­wklu­czo­ne, że nie tylko Luis Su­arez nie wy­stą­pi w ko­lej­nych spo­tka­niach na mun­dia­lu w Bra­zy­lii. We­dług ko­lum­bij­skich me­diów przed­sta­wi­cie­le Uru­gwaj­skie­go Związ­ku Piłki Noż­nej za­sta­na­wia­ją się nad boj­ko­tem mi­strzostw świa­ta i wy­co­fa­niem re­pre­zen­ta­cji Uru­gwa­ju z tur­nie­ju.

W czwar­tek FIFA za­wie­si­ła Luisa Su­are­za na dzie­więć spo­tkań w bar­wach La Ce­le­ste za ugry­zie­nie Wło­cha Gior­gio Chiel­li­nie­go. Do­dat­ko­wo pił­karz nie może przez czte­ry mie­siąc w ja­ki­kol­wiek spo­sób uczest­ni­czyć w "fut­bo­lo­wym życiu", co ozna­cza, że nie przy­naj­mniej do paź­dzier­ni­ka nie ro­ze­gra żad­ne­go meczu w Li­ver­po­olu. Dzia­ła­cze uru­gwaj­skiej fe­de­ra­cji od po­cząt­ku do końca wspie­ra­ły Su­are­za. Za­wod­nik od­wo­łał się od wy­ro­ku, ale mało praw­do­po­dob­ne, by kara zo­sta­ła zła­go­dzo­na.

W 1/8 mi­strzostw świa­ta Uru­gwaj ma za­grać z Ko­lum­bią. We­dług ko­lum­bij­skich me­diów w obo­zie ry­wa­li trwa­ją roz­mo­wy do­ty­czą­ce re­zy­gna­cji z udzia­łu w dal­szej czę­ści tur­nie­ju. Wszyst­ko przez "nie­spra­wie­dli­we" i "krzyw­dzą­ce" uka­ra­nie Su­are­za, naj­waż­niej­sze­go pił­ka­rza re­pre­zen­ta­cji Osca­ra Ta­ba­re­za.

Dzien­ni­kar­ka ko­lum­bij­skie­go radia Vicky Da­vi­la po­in­for­mo­wa­ła: "De­le­ga­ci z Uru­gwa­ju mówią, że roz­wa­ża­ją re­zy­gna­cję po sank­cjach na­ło­żo­nych na Su­are­za".

Gdyby rze­czy­wi­ście do­szło do tego, że Uru­gwaj­czy­cy wy­co­fa­ją się z tur­nie­ju, wów­czas cie­ka­wa bę­dzie re­ak­cja FIFA. Włosi, któ­rzy prze­gra­li w ostat­nim meczu fazy gru­po­wej z La Ce­le­ste 0:1, wró­ci­li już do kraju. To wła­śnie w tym meczu Su­arez ugryzł Chiel­li­nie­go, ale sę­dzia nie wi­dział prze­wi­nie­nia i ze­spół z Ame­ry­ki Po­łu­dnio­wej grał w kom­ple­cie. Co wię­cej do dy­mi­sji podał się już se­lek­cjo­ner Ce­sa­re Pran­del­li. Dla­te­go wąt­pli­we, by Ita­lia nagle otrzy­ma­ła szan­sę po­now­ne­go udzia­łu w tur­nie­ju, a nawet jeśli, to ra­czej się nie zgo­dzi. Wów­czas do ko­lej­nej fazy, bez roz­gry­wa­nia spo­tka­nia awan­so­wa­li­by Ko­lum­bij­czy­cy.

>>>

Trudno mi ocenic . Mnie przy tym nie bylo ? Grizzli czy zwykly miś ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:54, 26 Cze 2014    Temat postu:

Hiszpańskie media: sponsorzy chcą renegocjacji umów

Spon­so­rzy re­pre­zen­ta­cji Hisz­pa­nii do­ma­ga­ją się re­ne­go­cja­cji kon­trak­tów za­war­tych z pił­kar­ską fe­de­ra­cją tego kraju. Ko­rek­ta umów jest kon­se­kwen­cją szyb­kie­go wy­eli­mi­no­wa­nia mi­strzów świa­ta z mun­dia­lu w Bra­zy­lii.

We­dług hisz­pań­skich me­diów wy­eli­mi­no­wa­nie ekipy Vi­cen­te del Bo­sque'a jesz­cze w fazie gru­po­wej wy­wo­ła­ło nie­za­do­wo­le­nie wśród spon­so­rów fe­de­ra­cji pił­kar­skiej Hisz­pa­nii (RFEF), któ­rzy oba­wia­ją się gor­szych wy­ni­ków fi­nan­so­wych. Są wśród nich za­rów­no duże firmy kra­jo­we, jak i mię­dzy­na­ro­do­we kon­cer­ny.

- W gro­nie ak­tu­al­nych spon­so­rów RFEF znaj­du­ją się m.​in. Iber­dro­la, Rep­sol, Cepsa, Cruz­cam­po, Pe­layo, Mo­vi­star, Gil­le­te, Adi­das oraz Nis­san. W ciągu roku prze­ka­zu­ją one fe­de­ra­cji wspar­cie fi­nan­so­we o łącz­nej war­to­ści 70 mln euro - po­in­for­mo­wał “Fut­bol Fi­nan­zas”.

Jak ujaw­nił hisz­pań­ski ser­wis in­for­ma­cyj­ny, w na­stęp­stwie wcze­sne­go od­pad­nię­cia z MŚ spon­so­rzy, w któ­rych re­kla­mach wy­stę­po­wa­li pił­ka­rze ak­tu­al­ne­go jesz­cze mi­strza świa­ta, do­ma­ga­ją się re­ne­go­cja­cji umów z RFEF.

- W ciągu ostat­nich sze­ściu lat suk­ce­sy re­pre­zen­ta­cji Hisz­pa­nii prze­kła­da­ły się na lep­sze wy­ni­ki spon­so­rów. W tym roku passa ta zo­sta­ła prze­rwa­na, co przy krót­szej kam­pa­nii re­kla­mo­wej spo­wo­do­wa­nej od­pad­nię­ciem ze­spo­łu, bę­dzie mieć ne­ga­tyw­ny wpływ na ob­ro­ty tych firm - od­no­to­wał “Fut­bol Fi­nan­zas”.

Zda­niem eko­no­mi­stów, na wcze­snym wy­eli­mi­no­wa­niu Hisz­pa­nii stra­ci też grupa me­dial­na Me­dia­set, która na­by­ła prawa do trans­mi­sji me­czów mun­dia­lu za 35 mln euro, gdyż spon­so­rzy będą mniej chęt­ni do emi­sji re­klam w ko­lej­nych fa­zach tur­nie­ju.

Tym­cza­sem jak przy­po­mniał ma­dryc­ki dzien­nik “Pu­bli­co”, na szyb­kim wy­eli­mi­no­wa­niu ekipy Vi­cen­te del Bo­sque stra­ci­li też sami pił­ka­rze Hisz­pa­nii. Za­miast obie­ca­nej pre­mii w wy­so­ko­ści 720 tys. euro za zwy­cię­stwo w tur­nie­ju otrzy­ma­ją oni je­dy­nie po 30 tys. euro za udział w me­czach fazy gru­po­wej.

Za wy­stęp w ćwierć­fi­na­le tur­nie­ju każdy z 23 za­wod­ni­ków hisz­pań­skiej kadry miał otrzy­mać 180 tys. euro, zaś dwa razy wię­cej w przy­pad­ku awan­su do pół­fi­na­łu.

Te­go­rocz­ny mun­dial był naj­gor­szym dla Hisz­pa­nii pod wzglę­dem wy­ni­ków. Po po­raż­kach 1:5 z Ho­lan­dią i 0:2 z Chile wy­gra­li je­dy­nie z Au­stra­lią 3:0, koń­cząc ry­wa­li­za­cję w gru­pie B na trze­cim miej­scu.

>>>

Prosze kapitalisci sa wkurzeni bo reklamy nie bedzie ! TO JEST RYZYKO BIZNESOWE o ktorym jak widac koncerny nie slyszaly . Zawsze maja ,,pomoc panstwa" .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:55, 26 Cze 2014    Temat postu:

Samolot z trzema milionami leci z Ghany do Brazylii

Ghana wy­sła­ła do Bra­zy­lii sa­mo­lot z ponad trze­ma mi­lio­na­mi do­la­rów dla swo­jej re­pre­zen­ta­cji. Są to pie­nią­dze za wy­stęp na mi­strzo­stwach świa­ta.

Sami pił­ka­rze ostat­nio skar­ży­li się, że nie otrzy­ma­li obie­ca­nej sumy. Pre­zy­dent kraju, Dra­ma­ni Ma­ha­ma oso­bi­ście za­in­ter­we­nio­wał w tej spra­wie i upew­nił się, że rano gra­cze otrzy­ma­ją za­pła­tę. Chciał w ten spo­sób spra­wić, by brak tych pie­nię­dzy nie wpły­nął ne­ga­tyw­nie na przy­go­to­wa­nia dru­ży­ny przed ar­cy­waż­nym me­czem z Por­tu­ga­lią.

We­dług tam­tej­szej fe­de­ra­cji pił­kar­skiej głowa pań­stwa oso­bi­ście po­roz­ma­wia­ła z za­wod­ni­ka­mi. Z kolei mi­ni­ster spor­tu Jo­seph Yam­min stwier­dził, że kadra spe­cjal­nie za­żą­da­ła go­tów­ki za­miast prze­le­wów.

Ghana, by wyjść z grupy, musi zwy­cię­żyć w spo­tka­niu z Por­tu­ga­lią i li­czyć, że Niem­cy upo­ra­ją się z Ame­ry­ka­na­mi.

At­mos­fe­ra wokół ghań­skiej piłki i tak nie jest naj­lep­sza po tym, jak Daily Mail do­wie­dział się o zgo­dzie pre­ze­sa na usta­wie­nie przy­szłych spo­tkań re­pre­zen­ta­cji.

????

I co ? Dolecialy te miliony ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:32, 27 Cze 2014    Temat postu:

MŚ 2014: Algieria świętuje historyczny sukces

Tłumy na ulicach, fajerwerki, klaksony samochodowe, specjalne wydania gazet - Algieria na różne sposoby świętuje pierwszy, hi­storyczny awans piłkarskiej reprezentacji do 1/8 finału mi­strzostw świata.

"To jest po prostu historyczna chwila" - napisał w piątek dziennik "Liberte" w specjalnym wydaniu, gdyż tego dnia zazwyczaj gaze­ty nie ukazują się w Algierii.

"Szalony sen się spełnił. Nie ma słów, które oddałyby naszą ra­dość" - spuentowano informację o "zwycięskim remisie z Rosją 1:1", który zapewnił Algierczykom miejsce wśród 16 najlepszych zespołów globu.

Głos zabrał prezydent kraju Abd al-Aziz Buteflika, który dzięku­jąc i gratulując piłkarzom, oświadczył, że swoją grą otworzyli oraz rozpalili nie tylko serca rodaków i teraz mogą liczyć także na wsparcie wszystkich Arabów i Muzułmanów. Podkreślił, że ten sukces nie efektem szczęścia, lecz ogromnego wysiłku i wiel­kiego poświęcenia. Agencja prasowa APS zwraca uwagę, że obec­na dumę i zadowolenie Algierczyków, można tylko porównać z dniem 5 lipca 1962 roku, kiedy proklamowano niepodległość.

Gazeta "El Khabar" podsumowuje nastrój jednym słowem: "sza­leństwo". "Algieria przechodzi do historii i ratuje honor Arabów" - napisano w internetowym wydaniu tytułu, podkreślając, że jest jedynym krajem Maghrebu i Bliskiego Wschodu w 1/8 finału bra­zylijskiego turnieju.

Media wybiegają już myślami do poniedziałkowego spotkania z Niemcami, którego stawką będzie ćwierćfinał MŚ. Wszystkie przy­pominają wydarzenia z mundialu w Hiszpanii w 1982 roku, kiedy Algieria odpadła wskutek "meczu wstydu", jak określa się zwycięstwo Niemców nad Austriakami (1:0), które pozwoliło obu tym zespołom awansować do kolejnej rundy jej kosztem.

"Lisy Pustyni szykują się do zemsty" - można przeczytać w jednej z gazet.

Po ostatnim gwizdku w czwartkowym meczu z Rosją na ulice miast, nie tylko Algieru, wyległy tysiące ludzi. Niemal wszystkie samochody zostały przyozdobione flagami narodowymi, dźwięk klaksonów nie milkł, a wraz z nim niosły się patriotyczne pieśni.

W tzw. strefach kibica, barach i restauracjach można było nocą dostrzec kobiety i młode dziewczyny, co normalnie raczej nie jest możliwe.

- Dzięki piłce nożnej jesteśmy w światowej czołówce i na ustach milionów ludzi - zauważył jeden z wiwatujących mieszkańców stolicy.

Wśród kibiców równie dużo, co spotkaniu z Rosją, mówi się o po­tyczce z Niemcami i wspomina wydarzenia sprzed 32 lat. - To nie będzie sprzedany mecz, jak wtedy w Gijon - zapewnił jeden z fanów.

Algierczycy świętowali nie tylko w kraju, ale i we Francji. Tam nie obyło się bez incydentów. Policja zatrzymała 74 osoby. Spło­nęło około 30 samochodów, zniszczonych zostało sporo wystaw sklepowych.

...

USA przegrywa 0 do 1 z Niemcami ale przechodzi ...
Gazprom wraca do domu .
Algieria zanotowala olbrzymi postep pilkarski gratulujemy ! SmileSmileSmileSmile

Wiele kontrowersji wzbudziła sytuacja, w której oślepiony laserem został rosyjski bramkarz. Wkrótce potem padła bramka dla Algierii, dająca jej awans.

????

Jaki znowu laser co jest grane ?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 20:34, 27 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:37, 27 Cze 2014    Temat postu:

MŚ: skromne zwycięstwo Belgii, Korea Południowa za burtą

W meczu grupy H Korea Południowa przegrała z Belgią 0:1 (0:0). Decydującego gola zdobył w 78. minucie meczu Jan Vertonghen, który popisał się skuteczną dobitką. Czerwone Diabły awansowa­ły do fazy pucharowej z pierwszego miejsca. Tymczasem Korea żegna się z brazylijskim turniejem.

Przed tym spotkaniem Belgowie byli już pewni awansu. Zawodni­cy Marka Wilmotsa rozpoczęli mundial od zwycięstwa z Algierią (2:1). Później ograli oni reprezentację Rosji. W trzecim meczu na mistrzostwach świata selekcjoner dokonał w składzie wielu zmian. Na ławce usiedli między innymi Eden Hazard, Romelu Lu­kaku czy Kevin De Bruyne. Wilmots oszczędził też kapitana - Vin­centa Kompany'ego oraz Thomasa Vermaelena. Obaj borykają się z drobnymi urazami. - Kontuzje nie są bardzo poważne, ale obu zawodników chcemy mieć świeżych, dlatego nie zagrają z Koreą Południową - tłumaczył na konferencji Wilmots. Remis dawał Belgom pierwsze miejsce w grupie. W zupełnie innych hu­morach do spotkania przystępowali Koreańczycy. Remis z Rosją (1:1) i porażka z Algierią (2:4) sprawiły, że drużyna z Azji miała bardzo szanse na zajęcie drugiego miejsca.

Belgowie powinni objąć prowadzenie w 24. minucie. Dries Mer­tens dopadł do futbolówki w polu karnym. Miał przed sobą tylko bramkarza. Wydawało się, że musi być gol, ale skrzydłowy SSC Napoli fatalnie przestrzelił, przenosząc futbolówkę nad poprzecz­ką. Podopieczni Honga Muynga-bo mogli odpowiedzieć kilka minut później. Sung-Yong Ki uderzył płasko. Belgów uratował Thibaut Courtois, który wyciągnął się jak struna i odbił futbolów­kę na rzut rożny. Chwilę później golkiper Chelsea Londyn znów stanął na wysokości zadania. Po ostrej wrzutce z narożnika piłka odbiła się od Moussy Dembele i zmierzała w światło bramki. Co­urtois ponownie uchronił swój zespół od straty gola.

Spotkanie nie porywało. Przed końcem pierwszej części Belgowie dłużej utrzymywali się przy piłce, ale nie przekładało się to na sy­tuacje bramkowe. W dodatku od 45. minuty Czerwone Diabły mu­siały radzić sobie w dziesiątką. Po bardzo brzydkim faulu Steve­na Defoura arbiter pokazał belgijskiemu pomocnikowi czerwoną kartkę. Chwilę po tym wydarzeniu sędzia zakończył pierwszą część spotkania.

W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Sytuacji nadal było jak na lekarstwo. W 59. minucie Mertens uderzył z trzydziestu metrów, ale koreański golkiper nie dał się zaskoczyć - odbił piłkę do boku. Chwilę później groźnie było pod bramką Courtois. Heung-Min Son ruszył prawym skrzydłem. Po jego dośrodkowa­niu piłka wylądowała na poprzeczce zaskoczonego belgijskiego golkipera. Gdyby zmierzała w światło bramki, Koreańczycy naj­prawdopodobniej cieszyliby się z prowadzenia.

Jedyny gol padł w 78. minucie. Divock Origi uderzył mocno zza pola karnego. Seung-Gyu Kim poradził sobie z tym strzałem, ale wobec dobitki Jana Vertonghena był już bezradny. Koreańczycy rzucili się do ataku. To jednak na niewiele się zdało. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 0:1.

Belgia awansowała do fazy pucharowej z pierwszego miejsca. Gracze Wilmotsa mają na koncie trzy zwycięstwa. Czerwone Dia­bły zmierzą się ze Stanami Zjednoczonymi. Tymczasem Korea żegna się z turniejem. Azjaci uplasowali się na czwartym miejscu w grupie.

Korea Południowa - Belgia 0:1 (0:0)

Bramka: Jan Vertonghen (7Cool

...

Mecz formalny wypoczynkowy . Ten medal Korei to byla ohydna kradziez .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:40, 27 Cze 2014    Temat postu:

Portugalskie media: najlepszy mecz, ale za mało do awansu

Portugalskie media zgodnie przyznają, że ich piłkarze zagrali w czwartek swój najlepszy mecz podczas mundialu w Brazylii. Odnotowują skromną, jak na liczne sytu­acje bramkowe, wygraną z Ghaną 2:1, która nie wystarczyła jed­nak do awansu do 1/8 finału.

Media przypominają, że już w pierwszej połowie obfitującej w wiele ataków Portugalczyków, zespół Paulo Bento mógł zdobyć kilka potrzebnych do awansu goli. Wskazują, że po raz kolejny ich ekipa nie potrafiła sfinalizować akcji ofensywnych, a szczegól­nie nieskuteczny był Cristiano Ronaldo.

Komentatorzy przypominają, że zwycięstwo nad Ghaną było zbyt skromne, aby wyjść z fazy grupowej mistrzostw świata. Od­notowują, że przy wygranej Niemiec z USA 1:0 Portugalczycy mu­sieli zwyciężyć Ghanę różnicą trzech bramek, co było możliwe przy większej skuteczności Ronaldo i jego kolegów.

"Niemcy zwyciężyły tak, jak chciała Portugalia", "Portugalia wy­grywa, ale nie awansuje do 1/8 finałów" - podsumował dwa ostat­nie spotkania grupy G dziennik "O Jogo" w swoim internetowym wydaniu.

W opinii większości mediów w Portugalii reprezentacja tego kraju rozegrała w czwartek najlepszy mecz na brazylijskim mun­dialu. Zwracają uwagę na lepszą postawę Joao Moutinho oraz Cri­stiano Ronaldo w porównaniu ze spotkaniami przeciwko Niem­com i USA.

- Kontuzja kolana, jakiej Ronaldo nabawił się przed mundialem, miała wpływ na jego postawę podczas turnieju. Po słabym wystę­pie przeciwko Niemcom kapitan zagrał lepiej w spotkaniu z Ame­rykanami. Podczas pojedynku z Ghaną był z kolei jednym z naj­lepszych zawodników na boisku. Gdyby Portugalia awansowała do 1/8 finału z pewnością zobaczylibyśmy jeszcze lepszego CR7 - zauważył komentator telewizji RTP.

Niektóre media tymczasem winią właśnie Ronaldo za słaby wy­stęp Portugalii na mundialu. Radio "Antena 1" odnotowuje, że ka­pitan zawiódł rodzimych fanów oraz tych kibiców, którzy na mi­strzostwach chcieli zobaczyć w akcji najlepszego piłkarza świata.

- Wprawdzie grał z meczu na mecz coraz lepiej, ale w ostatecz­nym rozrachunku i tak był cieniem gracza z jesiennych elimina­cji, który strzelał bramki w decydujących o awansie spotkaniach z Irlandią Północną czy Szwecją - przypomniano.

Winą za słabą postawę zespołu Bento obarczany jest również Pepe. Komentujący dla telewizji RTP Costinha przyznał, że Portu­galia przegrała mundial już w pierwszym spotkaniu przez błędy w defensywie i lekkomyślność Pepe. Były obrońca reprezentacji, zarzucił swojemu koledze brak "boiskowej inteligencji".

- Od graczy takich jak Pepe wymaga się więcej odpowiedzialności za zespół. Osłabił drużynę w dwóch meczach. To przykre, że są w kadrze piłkarze, którzy nie wiedzą, że federacja płaci im za grę na boisku, a nie uderzanie głową rywali - dodał Costinha.

Media twierdzą, że pomimo słabego występu Portugalii na mun­dialu nie należy się spodziewać żądanej przez niektórych kryty­ków reprezentacji dymisji selekcjonera z zajmowanej od 2010 r. posady. Wskazują, że choć wyniki Paula Bento z kadrą są nie­współmiernie mniejsze do rezultatów Luiza Felipe Scolariego, który pracując od 2003 do 2008 r. zajął z Portugalczykami drugie miejsce na Euro i czwarte na mundialu, to aktualny trener ma mocne poparcie władz federacji.

- Pomimo słabej postawy reprezentacji w Brazylii Bento utrzyma posadę. Potwierdził nam to osobiście, że zawarty przez niego kon­trakt z federacją zostanie utrzymany do końcowej daty, czyli do 2016 roku - napisał dziennik "Record" w swoim internetowym wydaniu.

Tegoroczny udział Portugalii w mistrzostwach świata był najgor­szym w historii, po mundialu w Meksyku w 1986 r., który zakoń­czyła na ostatniej pozycji w grupie. W swoim szóstym występie w turnieju uplasowali się ostatecznie na trzecim miejscu w grupie G z jedną wygraną, remisem i porażką. Strzelili trzy bramki, tracąc aż siedem.

Z Lizbony Marcin Zatyka

...

Przynajmniej na pozegnanie cos ludziom dali .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:42, 27 Cze 2014    Temat postu:

Piotr Kaszubski | Eurosport

Brudne zagrywki gospodarzy to nie tylko specjalność Brazylijczyków

Jak to mówią: szczęściu trzeba pomóc, ale nie zawsze ta pomoc mieści się w granicach rozsądku. Pierwszy mecz mundialu mię­dzy Brazylią a Chorwacją pokazał, że o wyniku nie decyduje tylko forma sportowa. Miejscowi znów starają się grać nieczysto przed meczem z Chile. Co drużyny gospodarzy są w stanie zrobić, byle tylko wygrać?

Inauguracja turnieju w Ameryce Południowej pokazała dobitnie, że miejscowi są forowani przez sędziów, a można przypuszczać, że to nie koniec "atrakcji" dla przyjezdnych. Przed meczem 1/8 fi­nału, w którym Canarinhos zmierzą się z Chile, helikopter telewi­zji "O Globo" zbiegiem okoliczności sfilmował trening taktyczny La Roji. Trenera Chilijczyków zapewniono, że ten materiał nie zo­stanie puszczony na wizji, ale kto uwierzy, że nie obejrzy go Luis Felipe Scolari?

Jak jeszcze zaskoczy gości Brazylia? Stronniczość arbitrów to banał, z historii wiemy, że w tej dziedzinie można wspiąć się na dużo wyższy poziom. Jak daleko można zabrnąć? Niektóre przy­padki mrożą krew w żyłach.

Jak ten z finału Copa Sudamericana (klubowy Puchar Ameryki Po­łudniowej), rozegranego dwa lata temu w... Brazylii. Naprzeciw siebie stanęły ekipy Sao Paulo i Tigre Buenos Aires, ostatecznie trofeum zdobyli Brazylijczycy, którzy wygrali 2:0, ale rozegrano tylko pierwszą połowę. Sędziowie czekali pół godziny, ale argen­tyński zespół odmówił kontynuowania meczu i nie wyszedł na boisko po przerwie. Między połowami wydarzył się bowiem skan­dal. Do szatni Tigre wtargnęło dwóch uzbrojonych ochroniarzy, którzy zaczęli bić piłkarzy gości.

- Ochroniarze czekali, aby nas zabić. Bili nas kijami, wszystkim! - mówił wystraszony Lucas Orban, obecnie piłkarz Bordeaux. Pola­ła się krew, ale całą sprawę zamieciono pod dywan. Wydarzenie bez precedensu, we współczesnym futbolu!

Są też mniej drastyczne przykłady, lecz sprytne i pomysłowe. W 1990 roku Lech Poznań walczył z Marsylią o awans do Ligi Mi­strzów i w pierwszym spotkaniu na Bułgarskiej wygrał sensacyj­nie 3:2. Trzeba było jeszcze przebrnąć przez rewanż na Stade Ve­lodrome, a tu czekała na "kopciuszka" niespodzianka. Francuzi mierzyli wtedy w zwycięstwo w całych rozgrywkach, prowadził ich legendarny Franz Beckenbauer, a w ich szeregach grały takie tuzy jak Eric Cantona, Jean-Pierre Papin, Jean Tigana czy Chris Waddle. Odpadnięcie z Kolejorzem, byłoby więc dla faworyta ka­tastrofą.

- To były czasy, gdy każde miejsce w samolocie było na wagę złota, a kucharz to była ostatnia osoba, którą wtedy zabieraliśmy na pokład. Byliśmy więc zdani na tego zaproponowanego przez gospodarzy - wspomina ówczesny piłkarz Lecha, Andrzej Jusko­wiak. - W szatni przed meczem cały zespół był dziwnie ospały, a Dariusz Skrzypczak nawet usnął na przedmeczowej odprawie. To zaczęło działać na wyobraźnię i jak się później okazało, coś nam dodali do soku pomarańczowego. Nie był to nasz wymysł, bo potem również inne zespoły skarżyły się na podobne problemy grając w Marsylii - mówi były napastnik reprezentacji Polski. Za­spany Lech uległ 1:6, a drużyna Beckenbauera dotarła aż do fina­łu rozgrywek, który jednak przegrała z Crveną Zvezdą Belgrad. Cel uświęca środki?

Gwóźdź programu

To nie jedyne problemy Lecha, gdy grał na wyjeździe. - Pamiętam taką sytuację z polskiej ligi. Zimową porą, gdy nie było jeszcze podgrzewanych płyt, musieliśmy grać na zmrożonej murawie. Rywale mieli przybitą skórę do korków, ale tak, że gdy arbiter sprawdzał podeszwy butów w tunelu, nie widział łebków gwoź­dzi. Po kilku minutach biegania skóra zdzierała się i wystawał sam metal, co sprawiało, że łatwiej utrzymywali się na śliskiej na­wierzchni. W dodatku, przy każdym wślizgu czy ostrzejszym wej­ściu, trzeba było uciekać, bo groziło to rozharataniem nogi - opo­wiada inną anegdotę Juskowiak, ale nie chce zdradzić, który ze­spół wpadł na taki pomysł.

Dwa lata temu, w noc poprzedzającą wyjazdowy mecz Lecha z AIK Sztokholm, piłkarze z Polski znowu mieli pod górkę. Nagle ze snu wybudził ich alarm przeciwpożarowy, na zegarze była 3:30, a wszyscy mieszkańcy hotelu musieli opuścić swoje pokoje, aby mogła interweniować straż pożarna. Alarm okazał się oczywiście fałszywy. Jakby tego było mało to dwie godziny później sytuacja się powtórzyła, znowu ewakuacja, lechici się nie wyspali, a AIK ograł ich pewnie 3:0.

- O 4 nad ranem przed meczem, gdy byliśmy na mundialu w Korei, usłyszałem huk, trąby i śpiewy na plaży przed hotelem. Musiałem iść tam wraz ze sztabem szkoleniowym, bo ochrona miała swoje procedury i nie mogła lub nie chciała interwenio­wać. Policja otoczyła kordonem tłum, ja byłem w dresie reprezen­tacji, poza tym znali już moją twarz. Ustaliliśmy, że porobią sobie z nami zdjęcia, a potem się uciszą i pójdą - wspomina mundial w Korei Jerzy Engel. - Jeszcze w czasach, gdy pracowałem w Legii (1985-87 - przyp. red.), przed jednym z meczów w nocy dzwoniły telefony w pokojach zawodników. Niby to były pomyłki, ale było już późno po północy, piłkarzy to niepotrzebnie wybudzało ze snu - mówi nam Engel.

Ogrodnik z kubła na brudy

Zakłócanie snu to mało wymyślny sposób, ale często skuteczny. Jose Mourinho twierdzi, że dla niego mecz zaczyna się już na kon­ferencji prasowej. Od tego momentu już zaczyna prowadzić wojnę z rywalem, a orężem może być nawet płyta boiska… Temat murawy można przemielić na wiele sposobów, ale akurat specja­listą w tej dziedzinie jest The Special One (przydomek zobowiązu­je). Jego zagrywki zwykle zbiegały się dziwnym trafem ze starcia­mi z Barceloną, a zaczął gdy za pierwszym razem prowadził Chel­sea.

Przed meczem Ligi Mistrzów w 2005 roku wpadł na genialny - jak się potem okazało - pomysł, by obficie nawodnić murawę Stamford Bridge. Barcelona lubi grać na zroszonej płycie, co spra­wia, że może szybciej operować piłką, ale Portugalczykowi chodzi­ło przecież o coś innego. Po jego nakazie boisko było błotniste, utrudniało swobodne rozgrywanie piłki, a prasa po spotkaniu kpiła, nazywając stadion - Stamford Beach (Plaża). The Blues wy­grali 4:2 i wyeliminowali Katalończyków. Po tym spotkaniu Mo­urinho za dużo mówił i miał zakaz prowadzenia Chelsea w na­stępnym dwumeczu z Bayernem Monachium. Jak sobie poradził? Został wniesiony do szatni w pojemniku na brudy, stamtąd dawał wskazówki i oglądał mecz w szatni.

Gdy prowadził Inter Mediolan, zarządził inny manewr. Rozkazał zmniejszyć wymiary San Siro do najmniejszych dopuszczalnych norm, co miało utrudnić rozciąganie gry przez Hiszpanów, a me­diolańczykom ułatwiło bronienie dostępu do własnej bramki. Santiago Bernabeu? Tam też Mourinho majstrował. Przed spotka­niem z Barcą zabronił koszenia trawy przez cały tydzień i w dniu meczu była ona o blisko cztery centymetry dłuższa, niż za­zwyczaj. Real Madryt zremisował 1:1, trener swój cel osiągnął. Spryciarz.

Sztuczna murawa to też problem, dla nieprzystosowanych dru­żyn. Przed reorganizacją rozgrywek w Rosji takie płyty były normą, dopiero od jakiegoś czasu zaczęło to się zmieniać. Stadion Łużniki straszył syntetyczną nawierzchnią nawet faworytów. W eliminacjach do Euro 2008 przyszło tam grać reprezentacji An­glii, prowadzonej przez Steve’a McClarena, który w obawie o wynik i tym samym awans, zarządził treningi na jednym ze szkol­nych boisk. Nic to jednak nie dało, Anglicy polegli 1:2 i na turniej finałowy nie pojechali. Innym przykładem może być Arka Gdy­nia, który w I lidze stwarzała sobie przewagę właśnie taką na­wierzchnią. - Wbrew pozorom gra na takim boisku jest inna. Piłka inaczej się odbija, dlatego teraz drużyny trenują już wcze­śniej na takiej płycie i takimi samymi piłkami, którymi będzie rozgrywany mecz - mówi popularny Jusko.

"Sorry, taki mamy klimat"

Pogoda też może być sprzymierzeńcem. Rozrzedzone górskie po­wietrze i klimat sprzyjający bardziej narciarskim wypadom niż grze w piłkę - takie atuty przez wiele lat miała Boliwia grając u siebie. La Paz było zmorą wszystkich ekip. Dlaczego? Stolica jest położona aż 3600 m.n.p.m. Ciężko się tu oddycha, a co dopiero gra w piłkę nożną. Niedawno FIFA zakazała rozgrywania tam spotkań, bo do warunków tylko miejscowi byli przyzwyczajeni. A przyjezdni powinni się aklimatyzować nawet przez czas dwóch tygodni, co oczywiście nigdy nie było realizowane. Zanim jednak podjęto taką decyzję, wielu faworytów pogubiło w La Paz punk­ty. Problemy miały tam nawet takie potęgi jak Brazylia czy Argen­tyna. Leo Messi i spółka polegli z Boliwią kiedyś nawet 1:6. Pod­czas jednego ze spotkań Angel di Maria miał tak duże problemy z oddychaniem, że trzeba było podać mu tlen. W przerwie meczu wymiotował Messi. To obrazuje, jak mało jest tam powietrza.

W lidze rosyjskiej nikt nie lubił grać z kolei z Ałanią (teraz Łucz-Energia) Władykaukaz. Miasto jest położone bowiem przy grani­cy z Koreą Południową i żeby tam się dostać ze stolicy Rosji trze­ba pokonać aż osiem stref czasowych! Kolej transsyberyjska je­dzie z Moskwy do Władywostoku dwa tygodnie, a długość torów wynosi ponad 9 tysięcy kilometrów. To najdłuższa linia kolejowa na świecie.

Oczywiście piłkarze do Władykaukazu latali samolotami. - Kiedy grałem w Spartaku lecieliśmy z Moskwy aż dziewięć godzin. Mię­dzy miastami było aż siedem godzin różnicy także zamiast o g. 19, graliśmy mecz w południe, co było uciążliwe dla każdego. Nikt nie lubił tam jeździć. Pamiętam, że polegliśmy na wyjeździe 0:1 - powiedział bramkarz Wojciech Kowalewski.

Polak wspomniał jednak, że ściany nie zawsze pomagały. - Pamię­tam mecz w Lidze Mistrzów, w którym podejmowaliśmy Inter Me­diolan. Kilka godzin przed spotkaniem wyruszyliśmy z naszej bazy pod Moskwą, ale ogromne korki sprawiły, że musieliśmy się przesiąść do metra. Na stadiom wbiegliśmy 40 minut przed me­czem, a powinniśmy być co najmniej 1,5 godziny przed pierw­szym gwizdkiem. Po drodze zgubił się nasz napastnik Fernando Cavenaghi, chyba został gdzieś w metrze. Piłkarze Interu mocno się zdziwili, kiedy na rozgrzewce pojawiliśmy się spoceni. Straci­liśmy gola w 30 sekundzie, a to my rozpoczynaliśmy od środka. Przegraliśmy 0:1 - zakończył Kowalewski.

Bandy kontra ścierki

Premier Liga, to nie Premier League, ale w najlepszym produkcie spośród wszystkich lig, także bywało ciekawie. A nawet zabaw­nie. Niedawno Stoke City zaczęło ewoluować i odchodzić od stare­go stylu zaszczepionego przez Tony’ego Pulisa, czyli stwarzania zagrożenia pod bramką rywali, głównie dzięki dalekim wrzutom z autów. Jednak taką taktyką potrafili napędzić strachu nawet najlepszym. Jak inaczej nazwać fakt, że prowadzący Manchester City Roberto Mancini, przed spotkaniem z Garncarzami na Eti­had zarządził przysunięcie band reklamowych bliżej murawy? W ten sposób chciał ograniczyć rozbieg Rory’ego Delapa, który był etatowym wykonawcą tego stałego fragmentu gry w Stoke. Kiedyś piłkarz Hull City, Dean Windass na rozkaz menedżera Phila Browna udał się na rozgrzewkę, akurat tam gdzie do wyrzu­tu sposobił się Delap. Wyglądało to komicznie, bo potruchtał i za­trzymał się dokładnie w tym samym miejscu. Oczywiście miał przeszkadzać w wznowieniu gry.

Jednak działało to też w drugą stronę. Na własnym boisku Stoke zawsze jest trudnym rywalem. Gdy FA jeszcze tego nie zakazała, Delap idąc po futbolówkę przed wyrzutem jej z autu, brał ście­reczkę od chłopców do podawania piłek. Ze względu na często pa­dający deszcz w Anglii, futbolówka się ślizga, szybkie przetarcie suchą szmatką, pewny chwyt i można posłać daleką piłkę. Proste! Gdy wszedł w życie zakaz, niewiele to zmieniło, po prostu Delap miał ścierkę przyszytą pod koszulką.

O toaletach w szatniach Wimbledonu, który był postrachem za­równo na boisku, jak i po za nim, krążą już legendy. Gdy goście wchodzili żeby się przebrać to okropnie w nich cuchnęło, bo nikt nie miał w zwyczaju spuszczania wody. Vinnie Jones czy Dennis Wise mieli pewnie ubaw po pachy. Takie powitanie w Londynie. W szatni też jest pole do popisu. Juskowiak mówił o rozkręconej maksymalnie temperaturze i… braków kurków do regulacji, to miało miejsce już w 2. Bundeslidze. - Jednak ten zabieg obrócił się przeciwko gospodarzom, bo przegrali ten mecz - opowiada Ju­skowiak. W zakończonym sezonie ligi angielskiej był podobny przypadek. Gdy West Ham podejmował Liverpool, to Steven Ger­rard żalił się, że w szatni było duszno, organizator kazał zaparko­wać bardzo daleko autokar, a murawa była zbyt sucha. Na to ostatnie lubi też ponarzekać Xavi z Barcelony.

Tłuszcz z wiewiórki

Osobny wątek to stewardzi i chłopcy do podawania piłek. W Stoke mieli ściereczki do wycierania, na Stamford Bridge stewar­dzi potrafili opóźniać wykonanie rzutu rożnego przez Basel w Lidze Europy. Innym przykładem może być obrazek jak Swansea podejmowała Chelsea. Ball boy położył się na piłce, Eden Hazard ją wykopał spod niego, dostał czerwoną kartkę i zawieszenie za kopanie dziecka. Potem na Twitterze okazało się, jaki chłopak był z siebie dumny, że opóźniał wznowienie gry i wykluczył z gry Belga.

Jak mówimy o młodzieży, trochę smutne, że brudnych praktyk trenerzy uczą już od najmłodszych lat. Koledzy trenowali w Dru­karzu Warszawa i tam była jasna zasada. Gdy podejmujemy dobrą technicznie drużynę, mówimy, że na głównym boisku mamy remont (bardzo ładna i równa płyta) i gramy na bocznym. Tzw. Wembley (ironicznie nazywane przez zawodników) było w fatalnym stanie, piach, nierówności i kępy trawy, słowem: karto­flisko. Liczy się przecież wynik…

A rezultat meczu można przecież wyczarować. Wyższy poziom abstrakcji dla Europejczyka, to działania przeróżnych szama­nów na afrykańskich boiskach. Rzucanie klątwy czy uroku na przeciwnika, albo zakopywanie zwierząt w polu karnym to cał­kiem powszechne zjawiska. Zawsze też można kupić tłuszcz wie­wiórki, żeby być zwinnym jak Wayne Rooney. Można się śmiać, ale Minister Sportu w Kamerunie Michael Zoah, potrafił niepowo­dzenie na jednym z turniejów usprawiedliwiać nie dość efektyw­nym szamanem…

Współpraca: Marcin Dobski

...

W przypadku Brazylii jednak jest to straszna hanba .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:52, 28 Cze 2014    Temat postu:

Lot-horror partnerek Niemców!

Kilka dni temu informowaliśmy o koszmarnym powrocie reprezentacji Hiszpanii. W samolot mistrzów Europy uderzył bowiem piorun. Teraz "Bild" informuje o dramacie, jaki w przestrzeni powietrznej przeżywały partnerki Niemców, m.in. ukochana Bastiana Schweinsteigera, Sarah Brandner czy też wybranka Mattsa Hummelsa, Cathy Fisher.

Okazało się, że po meczu Niemców z reprezentacją Stanów Zjednoczonych (1:0), jeden z wyczarterowanych samolotów z ukochanymi podopiecznych Joachima Loewa mógł ulec katastrofie! Wszystko przez fatalną pogodę.

Strugi ulewnego deszczu towarzyszyły już Niemcom i Amerykanom podczas meczu, który został rozegrany w Recife. Kiepska aura nie zmieniała się przez wiele godzin. Tymczasem Niemki wracały do Porto Seguro wyczarterowanym samolotem typu Embraer 195 po drugiej wygranej naszych zachodnich sąsiadów i spokojnym awansie do fazy pucharowej.

Radość z realizacji planu w fazie grupowej została zachwiana przez poważne zawirowania podczas lądowania w Porto Seguro. "Bild" określa to jako "lotniczy dramat naszych pań" oraz "lądowanie-horror".

Pierwsza próba podejścia do lądowania była nieudana. Szalejący żywioł i zmienna pogoda nie sprzyjała bezpiecznemu posadzeniu maszyny na ziemi. Tym bardziej, że pas do lądowania na lotnisku w Porto Seguro był bardzo krótki. Miał nieco ponad 1600 metrów, przy normalnych ponad trzech kilometrach.

Niesprzyjające warunki pogodowe sprawiły, że kapitan oznajmił iż rozważa lądowanie w innym miejscu. Za awaryjne lotnisko miał służyć port lotniczy w Salvadorze (stolicy stanu Bahia). Ostatecznie udało się za drugim razem.

Atrakcyjne partnerki nie wspominają kilkuminutowego horroru najlepiej. - Na początku spałam i nie wszystko zarejestrowałam. Kiedy obudziłam się, natychmiast ogarnął mnie strach - mówi Cathy Fisher, wybranka Matsa Hummelsa.

- Rzeczywiście były bardzo duże problemy z lądowaniem. Moja dziewczyna bardzo przeżyła ten horror. Teraz jest ze mną i na szczęście nic jej nie jest - powiedział dziennikarzom Andre Schuerlle o swojej dziewczynie Montanie.

Na pokładzie znajdowała się również m.in. Sarah Brandner (dziewczyna Bastiana Schweinsteigera), Mandy Capristo (wybranka Mesuta Oezila), Ann-Kathrin Brommel, Shirin (narzeczona Jerome'a Boatenga) oraz znajome Juliena Draxlera i Rona-Roberta Zielera.

...

A co to za ,,partnerki" starych koni . NIE CUDZOLOZ ! JASNE I OCZYWISTE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:32, 28 Cze 2014    Temat postu:

Brazylia ma szczęście, że nie przegrywa z Chile

Gospodarze muszą bardzo uważać, aby nie dać się zaskoczyć groźnym piłkarzom z Chile. Na razie mamy remis 1:1.

Kto strzelił gola na 1:0?

Thiago Silva strącił głową piłkę dośrodkowaną z rzutu rożnego przez Neymara, a bramkę zdobył... no właśnie - czy było to trafienie Davida Luiza, czy samobójczy gol chilijskiego obrońcy Gonzalo Jary. Tak czy inaczej w 18. minucie spotkania 1/8 finału mistrzostw świata pomiędzy Brazylią a Chile "Canarinhos" objęli prowadzenie 1:0.

Sanchez wyrównuje stan meczu

Błąd Hulka, który stracił piłkę blisko pola karnego Brazylii. Chilijczycy szybko to wykorzystali. Gola strzelił Alexis Sanchez po podaniu Eduardo Vargasa i skazywana na pożarcie drużyna trenera Jorge Sampaolego wyrównała stan meczu z "Canarinhos" na 1:1.

W tym meczu nie brakuje niczego - walki, emocji, błędów i, co najważniejsze - goli. Brazylii udało się objąć prowadzenie, lecz wystarczyła chwila nieuwagi, by z zimną krwią wykorzystali to gracze La Roja, doprowadzając do wyrównania.

...

Tak bylo do przerwy . Teraz jakby slabiej . Szybko wyrownali . Brazylia jak juz zauwazylismy dawno nie jest Brazylia . Raczej Chile przewaza . Czyzby dogrywka i karne ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:03, 29 Cze 2014    Temat postu:

Mecz Brazylijczyków z Chilijczykami rozstrzygnęły dopiero rzuty karne. "Canarinhos" lepiej wykonywali "jedenastki" i to oni zagrają w ćwierćfinale mistrzostw.

...

Tak istna egzekucja . Ale zawodnicy juz ledwie zywi . Te dogrywki to nie za bardzo maja sens . Zrobic jak juz jedna 10 minutowa i strzaly karne . One istotnie sa emocjonujace ...

Show Jamesa Rodrigueza. Bezzębny Urugwaj

Kolumbia zagra z Brazylią w ćwierćfinale mistrzostw świata. W meczu rozegranym na Maracanie Kolumbijczycy pokonali Urugwaj 2:0 po dwóch bramkach Jamesa Rodrigueza.

Urugwaj musiał sobie radzić bez największej gwiazdy - Luisa Suareza. Napastnik Liverpool został zawieszony przez FIFA na dziewięć meczów reprezentacji, wykluczony z aktywności piłkarskiej na okres czterech miesięcy i ukarany grzywną 100 tys. franków szwajcarskich. Tak wysoka kara jest pokłosiem incydentu z meczu z Włochami, w którym Suarez ugryzł w ramię Giorgio Chielliniego.

Od pierwszego gwizdka Bjorna Kuipersa optyczną przewagę osiągnął zespół Kolumbii. Podopieczni Jose Pekermana w początkowej fazie meczu mieli kilka rzutów wolnych, ale dośrodkowania Cuadrado i Forlana nie stworzyły większego zagrożenia pod bramką Muslery.

W 28. minucie Kolumbia objęła prowadzenie po kapitalnym golu Jamesa Rodrigueza. Napastnik Monaco przyjął na klatkę piersiową podanie Abela Aguilara, ustawił sobie piłkę, oddał strzał z półobrotu i odbijając piłkę od poprzeczki umieścił ją w bramce Fernando Muslery!

Po bramce na 1:0 tempo meczu spadło. Kolumbijczycy grali dobrze w defensywie, nie dopuszczali rywali do sytuacji strzeleckich. Na przerwę zawodnicy Pekermana schodzili z jednobramkową przewagą.

Wkrótce po zmianie stron James Rodriguez zdobył drugą bramkę. Kolumbijczycy zaczęli atak na prawym skrzydle i przenosząc piłkę na lewą flankę. Stamtąd Armero dośrodkował futbolówkę w pole karne, a Cuadrado zgrał głową wprost pod nogi Jamesa Rodrigueza. Ten strzelił drugiego gola w meczu.

Urugwajczycy musieli odważniej zaatakować, jednak rywale dobrze się bronili. W 79. minucie David Ospina znakomicie zatrzymał Maxi Rodrigueza. Urugwajczycy starali się zdobyć choćby honorową bramkę, ale ta sztuka im się nie udała. Kolumbia z fenomenalnym Jamesem Rodriguezem zasłużenie awansowała do ćwierćfinału, w którym zmierzy się z Brazylią.

...

Tak Urugwaj wygryziony doslownie . Zespol sie zalamal nieodwracalnie . Mecz w sumie byl zjawiskiem psychologicznym pilkarskim niezbyt . Szkoda . W koncu gdyby nie te zęby ... byly czy nie ? to bylby ciekawy swietny wyrownany mecz a tak tylko gra do jednej bramki .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:31, 29 Cze 2014    Temat postu:

Łukasz Przybyłowicz | Eurosport

Brazilmania: kibic rasista odgryzł ucho na meczu

Szokująca korespondencja "Sunday People" z Sao Paulo. Maga­zyn dotarł do nagrania wideo z trybun w czasie meczu mi­strzostw świata pomiędzy Anglią a Urugwajem, na którym w wy­niku rasistowskiego ataku angielskiemu kibicowi odgryziono ka­wałek ucha.

Do gorszących scen doszło na pięć dni przed tym, jak Luis Suarez ugryzł Giorgio Chelliniego w bark, za co został zdyskwalifikowa­ny na cztery miesiące w rozgrywkach klubowych i dziewięć me­czów w reprezentacji, choć większej krzywdy Włochowi nie zro­bił.

Jeśli atak Suareza oburza, to opublikowany w niedzielę przez "Sunday People" materiał mrozi krew w żyłach.

Wideo zaczyna się od wyraźnego ostrzeżenia, że zawiera sceny przemocy i wulgarny język. Widać na nim, jak jeden z bandytów mieniących się kibicem reprezentacji Anglii rzuca się na rodaka dopingującego kadrę Trzech Lwów o śniadym kolorze skóry. Za­atakowany przez innego kibica w koszulce reprezentacji Anglii Robert Farquharson zostaje uderzony w twarz, po czym napast­nik odgryza mu kawałek ucha.

- Odgryzł mi ucho i nazwał mnie czarnym ***! - mówi do kamery ze strużką krwi spływającą z ucha po szyi. Farquharson miał też usłyszeć, że "nie powinien kibicować reprezentacji Anglii". Długo nie mógł wyjść z szoku, tak jak świadkowie gorszących scen na trybunach Corinthians Arena.

Stewardzi zareagowali dopiero po kulminacyjnym punkcie awan­tury, kiedy kibic reprezentacji Anglii już stracił kawałek ucha. Szarpiący się napastnik został wyprowadzony z trybun, a jego ofierze udzielono pierwszej pomocy w punkcie medycznym na stadionie.

Autorem przerażającego nagrania jest inny z kibiców reprezenta­cji Anglii Billy Grant. - Każdy, kto widział, co się stało temu dzie­ciakowi, był zniesmaczony. Facet, który go zaatakował, to idiota. Zaatakował innego kibica reprezentacji Anglii, a następnie od­gryzł mu ucho. To było przerażające - opowiada Billy Grant.

"To było obrzydliwe. Mam nadzieję, że go znajdą i aresztują" - na­pisał na oficjalnym forum kibiców reprezentacji Anglii inny z fanów Ashley High.

- Musimy go znaleźć. Ktoś musi go znać. Wszyscy kibice reprezen­tacji Anglii chcą, by ten idiota został złapany i wyeliminowany. Była tam kobieta, która zawodziła: "Co oni mu zrobili? Co oni mu zrobili?" - dodaje Billy Grant, który za reprezentacją Anglii jeździ od 20 lat, ale czegoś podobnego jeszcze nie widział.

...

Niestety rozni psychopaci szaleja . Nie zalecam manii przesladowczej ale niech beda patrole policji a dziwnych gosci nalezy im zglaszac ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:49, 29 Cze 2014    Temat postu:

MŚ 2014: Grecy nie przyjęli premii, poprosili o centrum treningowe

Greckie media doniosły, że piłkarze drużyny narodowej tego kraju odmówili przyjęcia premii od premiera za awans do 1/8 fi­nału mistrzostw świata w Brazylii. Zamiast tego poprosili w liście do rządu o przeznaczanie tych pieniędzy na budowę centrum tre­ningowego.

"Nie chcemy dodatkowych pieniędzy czy nagród. Gramy dla Gre­cji i jej obywateli. Chcielibyśmy tylko, abyście wsparli nasze wy­siłki związane z budową centrum sportowego, które byłoby sie­dzibą piłkarskiej reprezentacji" - napisali zawodnicy w liście, cy­towanym przez serwis eurosport.​yahoo.​com (Brytyjczycy powołu­ją się na jeden z greckich portali).

Grecy wyszli z grupy C wraz z Kolumbią, eliminując z turnieju Wybrzeże Kości Słoniowej i Japonię. Po raz pierwszy w historii zakwalifikowali się do 1/8 finału MŚ. Zmierzą się w niedzielny wieczór z Kostaryką.

...

Szok! Ale wysoki poziom moralny! Wręcz osiągnęli świętość! Takie poświęcenie w świecie który tylko o kasie mówi. !Brawo!

A mecz Meksyku z Holandią taki sobie. Znów pachnie remisem!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:41, 29 Cze 2014    Temat postu:

MŚ 2014: Meksyk był blisko szczęścia, piorunująca końcówka Holandii

Giovani Dos Santos - to nazwisko kibice piłki nożnej w Holandii wymieniali przez ponad godzinię, lękając się o losy swojej ekipy podczas piłkarskich MŚ w Brazylii. Wszystko zmieniło się w samej końcówce, w 88. minucie wyrównał stan meczu 1/8 finału MŚ Wesley Sneijder, a wygraną dał Oranje gol z rzutu karngo Kla­as-Jana Huntelaara. Sędzia wskazał na "wapno" po faulu Rafaela Marqueza na Arjenie Robbenie, który przyczynił się do triumfu Mechanicznej Pomarańczy.

Pierwsza połowa toczyła się w szybkim tempie, więcej z gry miał Meksyk, choć Oranje starali się odgryzać i pokonać Guillermo Ochoę. Bramki nie padły, choć El Tri byli optycznie zespołem lep­szym, atakowali i prezentowali piłkę, z którą nie do końca radzi­ła sobie Mechaniczna Pomarańcza. Gracze Louisa van Gaala nie zawiedli, a duża w tym zasługa golkipera Jaspera Cillessena.

Po zmianie stron błyskawicznie zaskoczyli Meksykanie. W 48. minucie Giovani Dos Santos przyjął piłkę około 25 metrów od bramki, zszedł lekko do lewej strony i w asyście trzech obrońców posłał piłkę tuż obok prawego słupka bramki Cillessena. Golkiper Holandii był bezradny, El Tri skoczyli z radości.

Holandia rzuciła się do ataku, ale kolejne akcje paliły na panew­ce, bo wspaniale bronił wielki Ochoa. W 58. minucie powinien być gol dla ekipy z Europy, ale Ochoa w sobie tylko znany sposób zatrzymał do spółki ze słupkiem strzał Stefana de Vrija. Im bliżej było końca zawodów, tym mocniej atakowali Oranje, ale bramki nie padały. Meksyk niweczył kontry i to się w końcu zemściło.

W 88. minucie przypomniał o sobie Wesley Sneijder, który do­padł w polu karnym do bezpańskiej piłki i huknął nie do obroby. Ochoa nawet nie drgnął, nie miał szans.

W doliczonym czasie gry Pedro Proenca wskazał na 11. metr po faulu Rafaela Marqueza na Arjenie Robbenie. Do piłki podszedł Klaas-Jan Huntelaar, który pewnie wykonał rzut karny i za­mknął marzenia Meksyku o ćwierćfinale.

...

Co za niespodziewane zwroty ! Druga polowa zupelnie zaskakujaca . Szkoda ze karny rozstrzygnal ale faul byl . Ze nie drastyczny ale byl ... Tu nic zarzucic nie mozna . W sumie i tak by rozstrzygnely karne ... A ciekawy pomysl z krotka przerwa w polowie polowy . Tak powinno juz zostac . Taka przerwa dodaje sil to i widzom lepiej sie oglada gdy wypoczna .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:23, 01 Lip 2014    Temat postu:

Kostaryka - Grecja: bohaterowie z Hellady jadą do domu, historyczny awans kopciuszka

Czwartym ćwierćfinalistą piłkarskich mistrzostw świata 2014 zo­stała w niedzielę reprezentacja Kostaryki. Gracze z Ameryki Środkowej pokonali w Recife reprezentację Grecji po morderczej walce i rzutach karnych 5:3, w meczu padł remis 1:1 (0:0, 1:1) i o awans do półfinału MŚ gracze z Ameryki Środkowej zagrają z wielkim faworytem, reprezentacją Holandii. Starcie Kostaryki z Oranje zaplanowano na 5 lipca (sobota) w Salvadorze.

Kostaryka i Grecja stworzyły w 1/8 finału piłkarskich mistrzostw świata najbardziej zaskakującą parę. Dla obu drużyn awans z grupy już jest wielkim sukcesem, zaś awans do ćwierćfinału MŚ będzie wydarzeniem historycznym i przyczyną wielkiej dumy i radości w kraju. Eksperci spodziewali się piłkarskich szachów ze strony Hellady i finezji właściwej Kostaryce w fazie grupowej. Wynik pozostawał największą niewiadomą.

Początek meczu potwierdził te przypuszczenia, bo Grecy jak za­wsze grali głęboko na własnej połowie, ostro w defensywie i w oczekiwaniu na okazję do szybkiej i zabójczej kontry. Po stronie rywali krążyła piłka, Kostaryka starała się budować akcje i szu­kać zagrożenia dla bramki Orestisa Karnezisa. Golkiper Hellady nie był niepokojony przez pierwsze pięć minut, w końcu na strzał odważył się Cristian Gamboa, ale chybił celu. Pod drugą bramką starali się tworzyć zagrożenie Giorgos Samaras i Lazaros Christo­doulopoulos, ale jak już udało im się strzelić, to piłka nie chciała polecieć w stronę bramki Keylora Navasa.

Coraz aktywniej na połowie Greków grał Joel Campbell, którego szukał duet kreatywnych: Christian Bolanos i Bryan Ruiz. Akcje rywali szybko kasowali jednak twardo defensorzy z Grecji, a gdy faulował na linii pola karnego Giorgos Karagounis, rzut wolny dla Kostaryki grecka defensywa opanowała wzorowo. Szukał gry pod bramką Grecji Campbell, szukał dryblingu i sforsowania nie­bieskiego muru rodem z Grecji. Niewiele to przed przerwą dawa­ło, podobnie jak przewidywalne i schematyczne kontry Greków. W pierwszej odsłonie kibice mogli czuć się znudzeni, szczególnie że żadna z drużyn nie forsowała tempa, żadna nie chciała się od­kryć i słono za to później zapłacić.

Wreszcie odważniej ruszyli Grecy, w 37. minucie świetnie po­szedł lewą flanką Jose Holebas, wrzucił piłkę w pole karne, a tam od razu uderzył Dimitris Salpingidis. To powinien być gol, bo de­fensywa Kostaryki nie uplinowała snajpera rywali. Ten szybko ukrył jednak twarz w dłoniach, nogą jego strzał zatrzymał Keylor Navas, jeden z najlepszych graczy Kostaryki podczas MŚ w Brazy­lii. Gracze z Hellady napierali, ale strzelić celnie w pierwszej od­słonie nie zdołali. Podobnie jak piłkarze z Kostaryki, którzy razi­li brakiem pomysłu na sforsowanie defensywy przeciwnika.

Wszystko zmieniło się zaraz po przerwie, bo już w 52. minucie urwał się lewą flanką Christian Bolanos, dograł w pole karne, a tam precyzyjnie i płasko po ziemi uderzył Bryan Ruiz. Piłka minę­ła zaskoczonych Greków, wtoczyła się do bramki, a zespół z Ko­staryki już fetował pierwszy celny strzał w meczu i prowadzenie. Defensywa Hellady stała jak osłupiała, jakby chwilę przed utratą bramki mityczny bazyliszek zmienił piłkarzy w kamienne słupy. Ten stan trwał kilka minut, minutę po utracie bramki piłkę we własnym polu karnym zagrał ręką Vassilis Torosidis, ale sędzia nie zauważył przewinienia i nie podyktował rzutu karnego.

Potomkowie Heraklesa i Tezeusza rzucili się - mając w oczach widmo pożegnania z Brazylią i powrotu do kraju - do walki i wy­równania stanu zawodów. Trener Fernando Santos wpuścił na plac gry dwóch napastników: Kostasa Mitroglou i Theofanisa Ge­kasa, którzy mieli zgotować piekło pod bramką Keylora Navasa. Rywale pospieszyli Grekom z pomocą, drugą żółtą kartkę i w efek­cie czerwoną zarobił w 66 minucie Oscar Duarte. Już pięć minut później blisko było remisu, ale Keylor Navas zdołał wybronić strzał rywali.

Grecy do końca atakowali, ale nie potrafili - przy dobrze grającej obronie rywali i świetnie dysponowanym Keylorze Navasie - za­grozić bramce Kostaryki. Kontry drużyny z Ameryki Środkowej też na niewiele się zdały, bo nawet Joel Campbell raził fatalnym rozegraniem akcji i niedokładnością. Jeszcze w 87 minucie oka­zję miał Samaras, ale szybko piłkę złapał przed własną bramką Navas. Grecy w końcówce razili nieporadnością, ale w końcu do­pięli swego. Już na początku doliczonego czasu gry w drugiej poło­wie poszedł atak lewą stroną boiska, podanie na środek pola kar­nego i zaraz po nim uderzenie Mitroglou obronił Navas, lecz wobec dobitki Sokratisa Papasthathopoulosa był bezradny. Nie minęły trzy minuty, a prowadzenie Grecji mógł strzałem głową dać Mitroglou. Tym razem Keylor Navas interweniował skutecz­nie, przenosząc piłkę nad poprzeczką własnej bramki.

Szybko stało się jasne, że konieczna będzie dogrywka, w której dziesięciu kostarykańskich bohaterów miało stawić czoła jedena­stce żądnych wygranej Greków, którzy wprost z Tartaru niemal wdarli się na Olimp. Walka w doliczonym czasie gry toczyła się pod dyktando Greków, którzy niemal nie schodzili z połowy ry­wali. Zespół Jorge Luisa Pinto bronił się dramatycznie, ostatkiem sił. W 100 minucie bramkę powinien zdobyć Kostas Katsouranis, ale jego strzał z pięciu metrów w niezwykły sposób zablokował defensor Kostaryki. Słaniający się na nogach kostarykanie prze­trwali pierwszą część dogrywki pod naporem rywali, do rzutów karnych i nadziei na awans pozostało piętnaście minut.

Gracze z Ameryki Środkowej zaczęli drugą część dogrywki z ani­muszem, jakby wstąpił w nich nowy duch walki. Okazję miał re­zerwowy Randall Brenes, ale jego strzał w pełnym biegu nie trafił w cel, czyli grecką świątynię strzeżoną przez Orestisa Karnezisa. Po chwili ten sam gracz rozegrał dobrze piłkę z Joelem Campbel­lem, ale i tym razem nie potrafił zagrozić bramce rywali. W odpo­wiedzi Grecy wyszli z kontrą mając liczebną przewagę pięciu na trzech. Rozegrali ją jednak fatalnie, strzał Lazarosa Christodoulo­poulosa odbił Keylor Navas. W samej końcówce piłkę meczową przed bramką rywali miał Mitroglou, ale zupełnie nie trafił i za­miast do siatki, futbolówka potoczyła się na aut.

Mimo morderczej walki do końca żaden zespół nie potrafił zawo­dów rozstrzgnąć po ponad 120. minutach gry. Nadszedł czas na okrutną loterię, czyli rzuty karne. Emocji nie wytrzymał trener Fernando Santos, którego sędzia Benjamin Williams wyrzucił na trybuny stadionu w Recife. Konkurs jedenastek zaczęli gracze z Kostaryki, Celso Borges mocnym strzałem pokonał Orestisa Kar­nezisa. Po chwili Kostas Mitroglou podciął piłkę i Keylor Navas był bez szans. Następnie Bryan Ruiz uderzył świetnie pod po­przeczkę, a Lazaros Christodoulopoulos ze spokojem zmylił bram­karza rywali. W trzeciej serii Giancarlo Gonzalez trafił mocno w środek bramki, w greckiej kadrze Jose Holebas mocnym uderze­niem ulokował piłkę w siatce ponad rękami Navasa. Seria czwar­ta i gwiazdor Kostaryki Joel Campbell sprytnym strzałem poko­nał Karnezisa, a Theofanis Gekas uderzył mocno w bok i przegrał pojedynek z Keylorem Navasem, który odbił piłkę. Kostaryka pro­wadziła 4:3 i miała rywali na widelcu. Decydujący rzut karny świetnie wykonał Michael Umana, gracze z Ameryki Środkowej wygrali konkurs jedenastek 5:3. Grecy ukryli twarze w dłoniach, rywale w tym czasie wiwatowali z radości.

Kostaryka o awans do półfinału MŚ zagrają z wielkim fawory­tem, reprezentacją Holandii. Starcie Oranje z Kostaryką zaplano­wano na 5 lipca (sobota) w Salvadorze.

Kostaryka - Grecja 1:1 (0:0, 1:1), karne 5:3

Bramki: Bryan Ruiz (52) - Sokratis Papasthathopoulos (90)

Rzuty karne:
I seria: Celso Borges (gol) - Kostas Mitroglou (gol), 1:1
II seria: Bryan Ruiz (gol) - Lazaros Christodoulopoulos (gol), 2:2
III seria: Giancarlo Gonzalez (gol) - Jose Holebas (gol), 3:3
IV seria: Joel Campbell (gol) - Theofanis Gekas (obronił Keylor Navas), 4:3
V seria: Michael Umana (gol) - 5:3

Żółte kartki: Oscar Duarte, Yeltsin Tejeda, Bryan Ruiz, Keylor Navas - Andreas Samaris, Kostas Manolas

Czerwona kartka: Oscar Duarte (66-za drugą żółtą)

Sędziował: Benjamin Williams (Australia)

Widzów: 41 242

Kostaryka: Keylor Navas - Cristian Gamboa (77. Johnny Acosta), Michael Umana, Giancarlo Gonzalez, Oscar Duarte, Junior Diaz - Christian Bolanos (83. Randall Brenes), Yeltsin Tejeda (65. Jose Miguel Cubero), Celso Borges - Bryan Ruiz - Joel Campbell

Grecja: Orestis Karnezis - Vassilis Torosidis, Sokratis Papasthatho­poulos, Kostas Manolas, Jose Holebas - Giorgos Karagounis, Yan­nis Maniatis (78. Kostas Katsouranis), Lazaros Christodoulopo­ulos, Andreas Samaris (58. Kostas Mitroglou) - Dimitris Salpingi­dis (69. Theofanis Gekas), Giorgos Samaras.

...

W sumie slaba ta faza. Mecz wymeczony. Kostaryka zawiodła. Grecka taka sobie. Wynik raczej sprawiedliwy. A Algieria proszę proszę. Ale oni juz raz wygrali z Niemcami choć był smród.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:27, 01 Lip 2014    Temat postu:

MŚ: Francuzi w ćwierćfinale, Nigeria za burtą

W meczu 1/8 finału mistrzostw świata reprezentacja Francji wygrała z Nigerią 2:0 (0:0). Bohaterem zwy­cięzców został Paul Pogba. Pomocnik Juventusu Turyn dał swojej drużynie prowadzenie w 80. minu­cie. Tuż przed końcem wynik ustalił obrońca Joseph Yobo, który skierował piłkę do własnej siatki. Kolej­nym przeciwnikiem Trójkolorowych będzie drużyna reprezentacji Niemiec lub Algierii.

Po udanych pierwszych meczach Francuzi mieli na­dzieje na pewne zwycięstwo w 1/8 finału. Turniej roz­poczęli oni od ogrania Hondurasu (3:0). Później Trój­kolorowi rozbili Szwajcarię (5:2) i zremisowali bez­bramkowo z Ekwadorem (0:0). Dzięki tym wynikom Francuzi wygrali grupę E. Do triumfu miał ich popro­wadzić selekcjoner, który zna smak zwycięstwa na mundialu. Didier Deschamps był przecież ważną czę­ścią drużyny, która w 1998 roku zdobyła mistrzostwo świata. Francuski trener liczył szczególnie na Karima Benzemę. Przed meczem z Nigerią snajper Królew­skich miał na swoim koncie trzy gole.

Niezależnie od wyniku poniedziałkowego meczu za­wodnicy Stephena Keshiego mogli być zadowoleni ze swojego występu w turnieju. Najpierw drużyna z Afry­ki zremisowała w fatalnym stylu z Iranem (0:0). Póź­niej odprawiła jednak Bośnię i Hercegowinę (1:0) i nieznacznie przegrała z Argentyną (2:3). W efekcie Super Orły awansowały do fazy pucharowej z drugie­go miejsca. Nigeryjczycy ustąpili tylko Albicelestes.

Lepiej weszli w mecz gracze z Czarnego Lądu. Często byli oni przy piłce na połowie rywali. Oskrzydlające akcje Super Orłów nie przynosiły skutku, bo dobrze ustawieni Raphael Varane i Laurent Koscielny wybija­li piłkę. W 19. minucie serca francuskich kibiców zabi­ły jednak mocniej. Ahmed Musa zdecydował się na wrzutkę z lewej strony. Emmanuel Emenike wyprze­dził obrońców i uderzył płasko do siatki obok bezrad­nego Hugo Llorisa. Radość Nigeryjczyka przerwał sę­dzia, który stwierdził, że napastnik był w momencie podania na spalonym. Jak pokazały powtórki, arbiter miał rację.

Trójkolorowi odpowiedzieli trzy minuty później. Ma­thieu Valbuena urwał się na prawym skrzydle i do­środkował do Paula Pogby. Pomocnik Juventusu Turyn huknął celnie z powietrza. Nigerię uratował Vincent Enyeama, który popisał się skuteczną, instynk­tową interwencją. Później obie drużyny nieco zwolni­ły. Sytuacji było jak na lekarstwo. Tuż przed przerwą jeszcze raz groźnie zaatakowali Nigeryjczycy. Emeni­ke znalazł trochę miejsca przed polem karnym i ude­rzył mocno. Lloris nie dał się jednak zaskoczyć - bram­karz Trójkolorowych odbił piłkę. W efekcie pierwsza część zakończyła się wynikiem 0:0.

Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił. Trój­ka Karim Benzema - Olivier Giroud - Mathieu Valbu­ena, która w poprzednich meczach była postrachem obrońców rywali, nie potrafiła wypracować sobie do­godnej sytuacji. Deschamps zareagował. Trener desy­gnował do gry w miejsce bezbarwnego Giroud Anto­ine'a Griezmanna. Nigeria nic sobie jednak z tego nie robiła. To Super Orły prezentowały się lepiej. W 65. minucie Peter Odemwingie uderzył kąśliwie zza pola karnego. Na wysokości zadania stanął Lloris, który znów sparował piłkę.

Francuzi przebudzili się pięć minut po tej akcji. Wreszcie przyspieszył Karim Benzema. Snajper Realu znalazł przed polem karnym Griezmanna. Po odegraniu gracza Realu Sociedad stanął on oko w oko z Eneyamą. Wydawało się, że musi być gol. Benzema uderzył fatalnie. Mimo to piłka minęła golkipera i zmierzała do siatki. Z linii bramkowej wybił ją Victor Moses. Piłkarze Deschampsa nie załamali się zmarno­waną sytuacją i przejęli inicjatywę. Mogli udokumen­tować przewagę w 77. minucie. Tym razem bliski szczęścia był Yohan Cabaye. Pomocnik huknął zza pola karnego, ale Nigeryjczyków uratowała poprzecz­ka.

Mistrzowie świata z 1998 roku dopięli swego w 80. mi­nucie. Valbuena dośrodkował z rzutu rożnego. Fatal­nie zachował się Vincent Enyeama. Odbił on piłkę w ten sposób, że trafiła ona na głowę Paula Pogby. Rosły pomocnik głową skierował futbolówkę do siatki. Po zdobyciu gola Francuzi mieli mecz pod kontrolą. Wynik mógł podwyższyć Griezmann. Napastnik Les Bleus tuż przed końcem wpadł w pole karne z lewej strony i kropnął mocno. Tym razem nigeryjski bram­karz uchornił swój zespół od straty gola. Chwilę póź­niej wyciągał jednak piłkę z siatki po raz drugi. Valbu­ena dośrodkował ostro z prawego skrzydła, a Joseph Yobo, który chciał uprzedzić Griezmanna, skierował futbolówkę do własnej bramki. Mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 2:0.

Francja - Nigeria 2:0 (0:0)

Bramki: Paul Pogba (80), Joseph Yobo (90 - sam.)

...

Bardzo ciekawy mecz ze szczytowa akcja wybicia piłki idącej na pewny gol! Takie sytuacje lepsze są niż bramki: 0))) Nigeryjczycy grali mocno. Azja i Afryka coraz lepsze. A teraz ta Algieria !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:32, 01 Lip 2014    Temat postu:

Przemysław Langier | Onet
Największy skandal w historii mundialu. Szansa na rewanż

Niemieccy piłkarze śmiali się i szydzili ze swoich ry­wali. „Siódmą bramkę zadedykuję rodzinie, a ósmą swojemu psu” – miał powiedzieć jeden z zawodników przed starciem z Algierią w 1982 roku. Trener Jupp Derwall zapowiedział, że jeśli jego drużyna przegra, nazajutrz wraca z Hiszpanii do kraju pociągiem. Miał taśmy z nagraniami meczów Algierii, ale nawet ich nie pokazał zawodnikom, bojąc się, że go wyśmieją. Spotkanie zakończyło się szokującym zwycięstwem Lisów Pustyni 2:1. Jak się okazało, był to dopiero po­czątek prawdopodobnie największego skandalu w hi­storii mistrzostw świata.

Sam przebieg meczu Niemców z Algierią, mimo iż z sensacyjnym zakończeniem, dla całej historii nie ma większego znaczenia. W pierwszej połowie żadna z drużyn nie zdobyła bramki. Sztuki tej dokonał dopie­ro w 54. minucie Rabah Madjer. Gdy 13 minut póź­niej Karl-Heinz Rummenige doprowadził do remisu, wydawało się, że Niemcy odwrócą losy spotkania. Kilka chwil później Lisy Pustyni ponownie jednak ob­jęły prowadzenie po golu Lakhdara Belloumiego i tym razem przypilnowały go do końca. Przed Algie­rią, debiutującą wówczas na mundialu, otworzyła się ogromna szansa awansu do kolejnej fazy turnieju.

Lisy Pustyni sytuację skomplikowały sobie w drugim meczu, przegrywając z Austrią 0:2. W ostatniej serii gier podejmowali najsłabsze w grupie Chile i wysokie zwycięstwo zapewniłoby im prawo gry w II rundzie. Drużyna z Afryki prowadziła już 3:0, ale ostatecznie wygrała tylko 3:2 i musiała czekać na wieści z Gijon. Wtedy nie było jeszcze przepisu mówiącego o rozgry­waniu ostatnich spotkań fazy grupowej jednocześnie. Mecz Niemców z Austrią odbywał się dzień po starciu Algierczyków z Chile. Aby Afryka wywalczyła pierw­szy, historyczny awans do kolejnej fazy, Austria mu­siałaby nie przegrać z Niemcami lub Niemcy musieli­by swojego rywala pokonać trzema bramkami.

Wszystko zaczęło się błyskawicznie. W 11. minucie dośrodkowanie z lewej strony boiska otrzymał Horst Hrubesch i z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Był to ostatni emocjonujący moment tego meczu. Przy okrzykach wściekłych algierskich kibi­ców, obie drużyny skupiły się wyłącznie na podawa­niu piłki w strefie obronnej. Statystyki brutalnie poka­zywały, że Niemcy i Austriacy, mając wynik dający awans jednym i drugim, zwyczajnie nie chciały sobie zrobić już krzywdy. Celność podań była na poziomie 98 proc., gdyż niemal wszystkie wykonywano na wła­snej połowie. Nie oddano już żadnego strzału w świa­tło bramki.

Kibice z Algierii, których na stadionie było kilka tysię­cy, zaczęli w trakcie meczu wymachiwać banknotami, sugerując, że spotkanie było ustawione. Hiszpanie krzyczeli „wynocha, wynocha” i sugerowali, by piłka­rze po ostatnim gwizdku jeszcze się pocałowali. Jeden z niemieckich fanów spalił natomiast na trybunach flagę swojego kraju.

Gazety też nie zostawiły suchej nitki na piłkarzach. Niemieckie dzienniki swoje relacje tytułowały „Wstydźcie się!”. Holenderska prasa mecz określiła, jako „piłkarskie porno”. Willi Schulz, były reprezen­tant kraju, nazwał wszystkich zawodników grających w tym spotkaniu gangsterami, a sam mecz przeszedł do historii jako „pakt o nieagresji” lub po prostu „hańba w Gijon”.

Rezerwowy w tamtych czasach Lothar Mattheus na za­rzuty odpowiadał krótko: awansowaliśmy i to jest naj­ważniejsze. Gdy wściekła na swoich piłkarzy grupa niemieckich fanów udała się pod ich hotel, została przez zawodników obrzucona balonami z wodą. Naj­dalej w swojej hipokryzji posunął się natomiast Hans Tschak, szef austriackiej delegacji, krytykując wście­kłych algierskich fanów. – Oczywiście dzisiejszy mecz został zdominowany przez taktykę. Ale 10 000 synów pustyni pojawia się na stadionie, by wywołać skandal tylko dlatego, że mają w kraju za mało szkół. Jakiś szejk wychodzi ze swojej oazy, po trzystu latach czuje zapach Pucharu Świata, i myśli, że może otwierać swój pysk – mówił wówczas.

Algierczycy złożyli oficjalny protest do FIFA, ale trzy i pół godziny po spotkaniu przyszła odpowiedź: wynik nie może być zmieniony. Federacja postanowiła jedy­nie, że od tego momentu ostatnie mecze fazy grupo­wej rozgrywane będą w tym samym czasie. – Nasza hi­storia zmusiła FIFA do dokonania zmian. To nawet lepsze, niż nasze zwycięstwa. To oznacza, że Algieria zostawiła niezatarty ślad w historii piłki nożnej – po­wiedział strzelec zwycięskiej bramki z Niemcami, La­khdar Belloumi. – Było warto zobaczyć dwie potęgi umawiające się na wynik i trzęsące się ze strachu przed Algierią. Oni awansowali sprzedając swój honor, my odpadliśmy z podniesionymi głowami – dodał Chaabane Merzekane, prawy obrońca Lisów Pu­styni.

Po latach zaczęły natomiast wychodzić nieznane wcześniej fakty – piłkarze z Algierii mogli w tamtym czasie grać po nieświadomym zażyciu środków dopin­gujących. Sensacyjne informacje w mediach o możli­wej aferze sprzed ponad 30 lat pojawiły się za sprawą Mohameda Chaiba. Był on w kadrze Algierii na mi­strzostwa świata w Meksyku (1986), ale nie rozegrał na tej imprezie ani jednego spotkania. Chaib poinfor­mował kilka lat temu agencję AFP, że ośmiu byłym pił­karzom reprezentacji urodziły się niepełnosprawne dzieci. On sam ma trzy córki, które urodziły się z zani­kiem mięśni. Zażądał on, by ujawniono prawdę, suge­rując jednocześnie, że tragiczne wypadki mogę mieć związek z zażywaniem przez piłkarzy pigułek niezna­nego pochodzenia.

Na łamach dziennika "El Watan" Rachid Hanifi, który kiedyś też był lekarzem w algierskiej ekipie, przypo­mina, że przed mistrzostwami świata w 1982 roku tre­nerem reprezentacji był Rosjanin Giennadij Rogow, który przywiózł ze sobą lekarza. Hanifi bezskutecz­nie próbował dotrzeć do dokumentów medycznych ekipy.

Djamel Menad, który brał udział w eliminacjach do MŚ w 1982 roku, ale na finały nie pojechał, mówił w telewizji "Nessma TV" o tym, że piłkarzom podawano "żółte tabletki". Zawodnikom mówiono jednak, że są to zwykłe witaminy. Wielce prawdopodobne jest jed­nak, że tak nie było. Zresztą sam Hanifi podejrzewa, że piłkarze zostali ofiarami dopingu, nie wiedząc o tym.

- Połączenie przypadków chorób dzieci ze stosowa­niem dopingu przez piłkarzy nie jest ewidentne, ale bardzo możliwe - stwierdził były lekarz reprezentacji Algierii.

- Wszyscy byliśmy królikami doświadczalnymi - miał powiedzieć jeden z byłych reprezentantów na łamach "El Watan", który pragnął pozostać anonimowy.

Afera dopingowa nie zmienia jednak haniebnej histo­rii z ustawieniem meczu mistrzostw świata. Historii, za którą obecna reprezentacja Algierii będzie chciała się już w poniedziałek zrewanżować Niemcom. Począ­tek meczu 1/8 finału o godz. 22.

Współpraca: Tomasz Kalemba, Eurosport.​

...

Miejmy nadzieje ze tym razem ich nie podrasowali. Bo jest to największe osiągnięcie piłki arabskiej to co widzę. Juz 2 do 0 i nie wygląda na możliwość odmiany. ..

WŁAŚNIE ZACZĘŁO WYGLĄDAĆ SZOK! !! 2DO 1!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:38, 01 Lip 2014    Temat postu:

Juergen Klinsmann obawia się algierskiego arbitra

W niedzielę FIFA zakomunikowała, że sędzią wtorko­wego meczu USA z Belgią będzie pochodzący z Algie­rii Djamel Haimoudi. Szkoleniowiec amerykańskiej kadry, Juergen Klinsmann, nie jest zbyt zadowolony z takiego wyboru.

Haimoudi do tej pory sędziował przede wszystkim mecze Pucharu Narodów Afryki. Nie ma praktycznie żadnego doświadczenia w prowadzeniu spotkań z udziałem drużyn z innych kontynentów. Jednak nie to najbardziej martwi Klinsmanna.

Selekcjoner reprezentacji USA mówi wprost: "Sędzia mówi po francuski i będzie mu się łatwiej komuniko­wać z Belgami, pochodzi z kraju, który w fazie grupo­wej grał z Belgią w grupie, a ponadto Algiera została wyeliminowana z mundialu w 2010 roku przez USA".

Ponadto dodał: "Wypada mieć nadzieję, że to nie bę­dzie stanowiło problemu... Ale czy to dobre uczucie przed tak ważnym meczem? Nie."

Haimoudi na tegorocznych mistrzostwach świata pro­wadził spotkanie Holandii z Australią (3:2) i Kostary­ki z Anglią (0:0). Wówczas wywiązał się ze swoich zadań bez zarzutu.

- Wiemy, że uczestniczył już w dwóch meczach i spisał się bardzo dobrze. Najważniejsze, by tak samo było we wtorek - zakończył Klinsmann.

Spotkania 1/8 mundialu między USA i Belgią rozpocz­nie się we wtorek o 18:00.

....

Mało to jest krajów ze trzeba brać z tych będących w grze? Głupcy! Nawet jak jest uczciwie to ma nie być niejasności!

Ale brawo! Mimo przegranej dopiero w dogrywce i to z Niemcami! Największy sukces pilki arabskiej w historii! Pną się do góry. Azja i Afryka musza podnosić poziom aby występować a nie mataczyc. To tylko psuje ich poziom.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:53, 02 Lip 2014    Temat postu:

Argentyna - Szwajcaria: (1:0) - Angel Di Maria

W meczu 1/8 finału mistrzostw świata pomiędzy Argentyną i Szwajcarią obie drużyny długo nie potrafiły otworzyć wyniku. Losy spotkania rozstrzygnęły się w dogrywce. Bohaterem Albice­lestes został Angel Di Maria. W 118. minucie Helweci stracili fut­bolówkę w środku pola. Skorzystał z tego Lionel Messi. As FC Bar­celona pomknął na bramkę i dograł na prawą stronę pola karne­go do Di Marii. Skrzydłowy Realu Madryt uderzył płasko po dłu­gim rogu. W tej sytuacji bramkarz Diego Benaglio nie miał nic do powiedzenia. Zobaczcie gola, który dał Argentyńczykom ćwierćfi­nał.

....

Mecz przeciagnal sie niemozliwie . Widzimy ze Argentyna nie ta co zawsze .

MŚ 2014: USA w futbolowym szaleństwie

Konfrontacja USA z Belgią będzie najważniejszym meczem w hi­storii amerykańskiego futbolu. Nie tylko ze względu na możli­wość drugiego awansu do ćwierćfinału, ale przede wszystkim z powodu ogromnego zainteresowania, które może przełożyć się na przyszłe sukcesy i rozwój futbolu w tym kraju.

Futbolowa gorączka na dobre ogarnęła Stany Zjednoczone. Kilka dni temu ostatnie badania telewizyjne wykazały, że mecze pod­opiecznych Juergena Klinsmanna cieszyły się zdecydowanie większą oglądalnością, niż finały ligi NBA między San Antonio Spurs i naszpikowanymi gwiazdami pokroju LeBrona Jamesa Miami Heat. To kolejny dowód na to, że "soccer" rozwija się w USA w bardzo szybkim tempie, co udowodniają również transfe­ry tamtejszych klubów, które w ostatnich dniach pozyskały m.​in. zdobywcę "Złotej Piłki" Brazylijczyka Kakę, czy mistrza świata i Europy, Hiszpana Davida Villę.

Przed wtorkowym spotkaniem 1/8 z Belgią szaleństwo jest jeszcze większe. Wszystko wskazuje na to, że będzie to najlepiej ogląda­ny mecz w historii reprezentacji USA. Po ewentualnym awansie do ćwierćfinału, gdzie zespół Klinsmanna zmierzy się z Argenty­ną lub Szwajcarią padnie zapewne kolejny rekord.

Tym razem w USA rządzi inny futbol niż ten, w którym rywalizu­ją gwiazdy NFL. Najlepszym dowodem inicjatywa jednego z naj­popularniejszych zespołów zawodowej ligi, Dallas Cowboys, któ­rzy zapraszają kibiców na swój obiekt w Arlington, gdzie będą mogli śledzić mecz na jednym z największych ekranów na świe­cie.

Identyczną decyzję podjęły władze Chicago Bears, którzy dzielą obiekt Soldier Field z piłkarskim klubem Chicago Fire. Dojdzie również do licznych imprez na ogromnym parkingu. Święto ma się rozpocząć na cztery godziny przed meczem.

Na tym oczywiście nie koniec. Kapitan reprezentacji USA i zara­zem zawodnik Seattle Sounders, Clint Dempsey, nawołuje kibi­ców, by stawili się na klubowym obiekcie CenturyLink i wspólnie oglądali mecz na gigantycznych telebimach.

Z kolei oficjalny Twitter amerykańskiej kadry jest pełen porad typu: "pijcie dziś dużo herbaty, by wasze gardła były na 100 pro­cent gotowe na dzisiejszy mecz" oraz "ćwiczcie okrzyki przed lu­strem".

Nie brakuje innych: "posprzątajcie popołudniem", "nie zapomnij­cie zostawić szefowi wiadomości, że dziś kończycie pracę wcze­śniej" oraz "pomalujcie twarz w nasze barwy".

Spotkanie USA z Belgią rozpocznie się o godzinie 22:00 na obiek­cie Fonte Nova w Salvadorze.

....

USA przegralo 2do1 ale ciekawa kwestia jest wzrost tego sportu w USA . Od pamietnych mistrzostw w tym kraju . Idzie im zadziwiajaco dobrze .
A FIFA glownie czatuje na kase z roznych ,,tantiem" a w USA najwiecej do wydojenia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:02, 02 Lip 2014    Temat postu:

Roger Guerreiro: w Polsce przeżyłem najpiękniejsze chwile

- Jestem gotowy wrócić do Polski - mówi były snajper reprezentacji narodowej. - Z tym krajem wiązały się najlepsze chwile mojej kariery.

...

Ciekawe czy to nie tylko uprzejmosc wobec rozmowcy z Polski .

MŚ 2014: Greccy piłkarze zrezygnowali z premii

Greccy piłkarze zrezygnowali z premii za udział w mistrzo­stwach świata. Poprosili rząd, by te pieniądze przeznaczył na bu­dowę centrum treningowego. W brazylijskim mundialu odpadli w 1/8 finału, przegrywając dopiero po rzutach karnych z Kostary­ką.

Premier Grecji Antonis Samaras był zaskoczony taką postawą. A wpłynięcie odpowiedniego listu do gabinetu potwierdził wicemi­nister sportu Giannis Andrianos.

- Państwo zrobi wszystko, by spełnić życzenie drużyny narodo­wej - zapowiedział Andrianos.

....

Tak to oficjalnie potwierdzone . Grecy to jeden z nielicznych religijnych narodow Europy . I to widac . Nic tylko podziwiac .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:43, 03 Lip 2014    Temat postu:

Jacek Laskowski posądzony o rasizm, KRRiT zabrała głos

Jacek La­skow­ski, ko­men­ta­tor TVP, od­po­wie za ra­sizm? Tego żąda Piotr Szum­le­wicz, do­rad­ca OPZZ, który wy­słał skar­gę na dzien­ni­ka­rza do Kra­jo­wej Rady Ra­dio­fo­nii i Te­le­wi­zji - czy­ta­my w ser­wi­sie gwizdek24.​se.​pl. KRRiT za­bra­ła już głos w tej spra­wie i wobec ko­men­ta­to­ra zo­sta­nie wsz­czę­te po­stę­po­wa­nie.

O co cho­dzi? A o wy­po­wiedź: "te cwane zwie­rzę­ta z pu­sty­ni po­tra­fią na­psuć dużo krwi re­pre­zen­ta­cji Nie­miec". Tak po­wie­dział La­skow­ski w cza­sie ko­men­to­wa­nia meczu Niem­cy - Al­gie­ria, który za­koń­czył się zwy­cię­stwem re­pre­zen­ta­cji na­szych za­chod­nich są­sia­dów po do­gryw­ce 2:1.

Te słowa są - zda­niem Szum­le­wi­cza - wy­star­cza­ją­ce, by uka­rać ko­men­ta­to­ra za "prze­jaw dys­kry­mi­na­cji ze wzglę­du na rasę". Tego przy­naj­mniej do­ma­ga się w skar­dze wy­sła­nej do KRRiT.

Do oskar­żeń Szum­le­wi­cza usto­sun­ko­wa­ła się już Kra­jo­wa Rada Ra­dio­fo­nii i Te­le­wi­zji. - Je­ste­śmy zo­bo­wią­za­ni prze­pro­wa­dzić do­cho­dze­nie zgod­nie z pro­ce­du­ra­mi. Zwró­ci­my się do nadaw­cy o na­gra­nie i do­kład­nie je prze­ana­li­zu­je­my. Na­stęp­nie usto­sun­ku­je­my się do de­cy­zji i wy­da­my oświad­cze­nie - po­wie­dzia­ła Ka­ta­rzy­na Twar­dow­ska, rzecz­nik pra­so­wa KRRiT. - Zda­je­my sobie spra­wę, że był to skrót my­ślo­wy, ale nie mo­że­my od­bie­gać od pro­ce­dur. Trud­no od­nieść się do ko­men­ta­rza, który był pro­wa­dzo­ny na żywo.

Przy­po­mnij­my, że re­pre­zen­ta­cja Al­gie­rii ma przy­do­mek Lisy Pu­sty­ni i za­pew­ne wła­śnie to miał na myśli La­skow­ski.

Cała sy­tu­acja nie wpły­nie na po­zy­cję Jacka La­skow­skie­go, który ko­men­tu­je mecze pił­kar­skich mi­strzostw świa­ta dla sta­cji TVP. Po­pro­wa­dzi bo­wiem re­la­cję z ćwierć­fi­na­ło­we­go spo­tka­nia Ko­lum­bia - Bra­zy­lia, które od­bę­dzie się w pią­tek 4 lipca o go­dzi­nie 22:00.

>>>

HEHEHE NAPRAWDE ! DEBIL NIE ZROZUMIAL O CO CHODZI !!! HAHAHAHA !!! Ale OPZZ ma doradce ! Ale nie smiejmy za szybko . Tacy debile moga nas sterroryzowac ! Strach bedzie sie odezwac !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:17, 04 Lip 2014    Temat postu:

Laskowski skomentuje ćwierćfinał Brazylia - Kolumbia

Jedyną konsekwencją absurdalnych zarzutów Piotra Szumlewicza pod adresem komentatora TVP Jacka Laskowskiego jest kompromitacja doradcy OPZZ. Ceniony przez piłkarskich kibiców sprawozdawca TVP został wyznaczony do przeprowadzenia relacji z piątkowego ćwierćfinału mistrzostw świata Brazylia - Kolumbia.

Przypomnijmy. Pan Szumlewicz, dziennikarz i doradca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, wysłał skargę na Laskowskiego do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji po meczu Algierii z Niemcami. Oburzyły go słowa komentatora, który w trakcie spotkania powiedział: "te cwane zwierzęta z pustyni potrafią napsuć dużo krwi reprezentacji Niemiec". Szumlewicz uznał tę wypowiedź za rasistowską i pogardliwą względem zawodników z Algierii.

"Apeluję o interwencję KRRiT w sprawie powyższej wypowiedzi. Aby więcej podobnych sformułowań nie pojawiało się w polskich mediach. Czas wykopać rasizm nie tylko ze stadionów, ale też z środków masowego przekazu" - grzmi doradca OPZZ.

Pana Szumlewicz nie wziął jednak pod uwagę, że piłkarska reprezentacja Algierii ma przydomek "Lisy Pustyni". Biorąc to pod uwagę oraz kontekst całej wypowiedzi komentatora trudno nie odnieść wrażenia, że oskarżenia doradcy OPZZ są po prostu niedorzeczne.

Nie długo trzeba było też czekać na komentarz rzecznika prasowego Telewizji Polskiej Jacka Rakowieckiego, który na łamach wirtualnemedia.pl podkreśla, że drużyna z Algierii ma przydomek Pustynne Lisy i do tego odnosił się komentator. - Piotr Szumlewicz powinien najpierw dowiedzieć się więcej na ten temat - mówi rzecznik TVP.

>>>

A tacy debile rzadza na Zachodzie ! Wprowadzili tzw. ,,polityczna poprawnosc" i tropienie ,,nazizmu" . To nie jest wyskok jednego kretyna . Wtedy bylby tylko smiech . A tu moze byc groznie jak tacy wezma ludzi za twarz . Nie rozumie dobrze a WIE LEPIEJ !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133625
Przeczytał: 65 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:25, 06 Lip 2014    Temat postu:

Przemysław Langier | Onet
MŚ: Niemcy pokonali Francję, drużyna Loewa pierwszym półfinalistą

Na mundialu tak poważnych zmian w składzie w porównaniu z poprzednim meczem w reprezentacji Niemiec nie było już dawno. Rewolucja przyniosła skutek, gdyż drużyna Joachima Loewa pokonała w piątek na Maracanie Francję 1:0 (1:0) i zagra w półfinale mistrzostw świata. Jedynego gola zdobył obrońca Bo­russii Dortmund, Mats Hummels. Nasi zachodni sąsiedzi jako pierwsi w historii mistrzostw świata awansowali do czwartego półfinału z rzędu. O finał Niemcy zagrają ze zwycięzcą starcia Brazylii z Kolumbią.

Philipp Lahm wycofany z powrotem na prawą obronę, Mats Hum­mels na środku defensywy, powrót do ustawienia z Samim Khedi­rą w środku pola oraz z Miroslavem Klose w ataku – takie zesta­wienie na pojedynek z Francją zaproponował Joachim Loew. Nie­miecka kadra była ostatnio pod ostrzałem, gdyż gdyby nie dosko­nały występ Manuela Neuera przeciwko Algierii, naszych zachod­nich sąsiadów mogłoby nie być już na mundialu. Niemiecki selek­cjoner uznał najwidoczniej, że mniejszym ryzykiem jest spora ro­tacja w składzie niż ponowna szansa dla jedenastki sprzed kilku dni.

Wyszło na jego. Francja, owszem, z przodu stwarzała zagrożenie, ale raczej przez całe spotkanie awans Niemców nie był zagrożo­ny. Założenie Loewa wydawało się być proste – szybko strzelić gola, a później kontrolować to, co się dzieje na murawie. Jeśli fak­tycznie był to plan selekcjonera – wypalił w stu procentach.

Pierwszy kwadrans, całkowicie zdominowany przez Niemców, przyniósł im prowadzenie w 13. minucie. Dośrodkowanie Tonie­go Kroosa z rzutu wolnego trafiło wprost na głowę Matsa Hum­melsa. Strzał pod poprzeczkę nie dał żadnych szans Hugo Lloriso­wi na skuteczną interwencję.

Skromne prowadzenie było tym, czego od swojej drużyny Loew oczekiwał. Wszyscy znają ofensywną siłę Trójkolorowych, którzy prawdziwe oblicze pokazali raczej gromiąc Szwajcarię (5:2), niż remisując bezbramkowo z Ekwadorem w meczu bez stawki dla nich. Stąd rosnąca przewaga bardzo dobrze grających Francu­zów w kolejnych fragmentach spotkania.

Niemiecka defensywa była przemakalna. W pierwszej połowie gola mógł strzelić Karim Benzema, którego wolej nie trafił w światło bramki. Jeszcze bliżej doprowadzenia do remisu był Ma­thieu Valbuena, ale w jego przypadku kapitalnym instynktem na linii popisał się Manuel Neuer.

Bramkarz zwycięzców to temat na osobny akapit. Przy ofensyw­nych akcjach pełni rolę ostatniego stopera, gdy atakują rywale – jest dokładnie tam, gdzie powinien. Trójkolorowi kilkukrotnie strzelali celnie w jego stronę, ale z wyjątkiem sytuacji Valbueny, trafiali wprost w Neuera. Wydaje się, że ogłoszone już wcześniej zwycięstwo Keylora Navasa w rywalizacji o tytuł najlepszego bramkarza mundialu przynajmniej na chwilę trzeba będzie wstrzymać.

Tym bardziej że do końca meczu – mimo coraz mocniej nasilają­cych się ataków Francuzów – Neuer gola nie puścił. Niemcy z kolei zmarnowali jedną stuprocentową okazję – po akcji lewą stroną, sam na sam z Llorisem znalazł się Andre Schuerrle. Pił­karz Chelsea uderzył jednak wprost w bramkarza Trójkoloro­wych. Będzie mu to pewnie rozgrzeszone, bowiem Niemcy goli już zdobywać nie musieli i awansowali do czwartego (!) z rzędu półfinału mistrzostw świata.

Francja – Niemcy 0:1 (0:1)

Bramka: Mats Hummels (13)

Żółte kartki: Sami Khedira, Bastian Schweinsteiger.

Sędziował: Nestor Pitana (Argentyna)

Widzów: 74 240.

Francja: Hugo Lloris – Mathieu Debuchy, Raphael Varane, Mama­dou Sakho (72. Laurent Koscielny), Patrice Evra – Paul Pogba, Yohan Cabaye (73. Loic Remy), Blaise Matuidi – Mathieu Valbu­ena (85. Oliver Giroud), Karim Benzema, Antoine Griezmann.

Niemcy: Manuel Neuer – Philipp Lahm, Jerome Boateng, Mats Hummels, Benedikt Hoewedes – Bastian Schweinsteiger, Sami Khedira – Thomas Mueller, Toni Kroos (90. Christoph Kramer), Mesut Oezil (84. Mario Goetze) – Miroslav Klose (69. Andre Schu­errle).

Z Rio de Janeiro – Przemysław Langier, Eurosport.​Onet.​pl

...

Czyli w sumie ten model . Strzelić jednego i popsuć resztę gry zwyciężył . Niestety jak widać obrona to jest kwestia tresury ... Stąd Niemcy tu narzucają ton .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy