Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Miłość i małżeństwo .
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:12, 28 Cze 2018    Temat postu:

Dlaczego nie traktować męża jak przyjaciółki? Wyjaśnia Mark Gungor
Mark Gungor | 25/06/2018
KOBIETA ROZMAWIA Z MĘŻCZYZNĄ
Shutterstock
Udostępnij 359
Mężczyźni sprawdzają się w roli mężczyzn, ale kiepskie z nich przyjaciółki. Mark Gungor radzi, by nie traktować męża jak koleżanki, a jego małomówności nie postrzegać jako braku miłości.

Większość kobiet poproszonych o stworzenie portretu mężczyzny idealnego, wymienia cechy typowe dla kobiet.

Lubi chodzić na długie spacery.
Dzieli się swoimi przeżyciami.
Lubi chodzić na zakupy.


Mark Gungor: Mąż to nie twoja przyjaciółka!
Mężczyźni zazwyczaj sprawdzają się w roli mężczyzn, ale kiepskie z nich przyjaciółki. Udzielałem kiedyś wywiadu w chrześcijańskim programie radiowym. W którymś momencie redaktor prowadząca zapytała mnie: „Czy nie uważasz, że mężczyzna powinien zaspokajać wszystkie potrzeby emocjonalne swojej żony?”.

Tak naprawdę to nie było pytanie, tylko wystawka, jak w siatkówce – jeden gracz podaje drugiemu, by tamten mógł przebić piłkę za siatkę. Można było wyczuć jej radosne oczekiwanie, aż przywalę z całej siły w pole przeciwnika, podając argumenty potwierdzające postawioną tezę. „Czy uważam, że mężczyzna powinien zaspokajać wszystkie potrzeby emocjonalne swojej żony?” – upewniłem się. Oczywiście, że nie!

Pani redaktor spojrzała na mnie zszokowana i krzyknęła: „Jak to?”. Wytłumaczyłem jej, że żaden mężczyzna na Ziemi nie narodził się po to, by zaspokajać potrzeby emocjonalne kobiety. Niestety, powszechnie się tak uważa, a ten fałszywy pogląd rozplenił się także wśród wielu doradców małżeńskich.

Kurza stopa. Nie dziwi więc wcale, że tyle kobiet, które złapały się na ten absurd, czuje się teraz zawiedzionych. Wychodzą za tego pogrążonego w nieświadomości nieboraka, wbijają mu w głowę rurkę i zaczynają wysysać wszystkie siły życiowe, wmawiając, że ma, biedaczyna, zaspokajać wszystkie ich potrzeby emocjonalne. Ale on tego nie umie! Poza tym, to nigdy nie było jego zadaniem. „To co ja mam zrobić?” – często słyszę to pytanie od kobiet. Odpowiadam: „Na miłość boską, znajdź sobie koleżankę!”.



Mężczyźni lubią konkrety
Widzisz, co się dzieje, gdy tylko zaczynasz go oskarżać o to, że jest oziębły i mało rozmowny? (Oczywiście, że tak robisz! Już ci to weszło w krew!). On zamyka się jeszcze bardziej!

Zapamiętaj to sobie: Jeśli z uporem maniaka powtarzasz facetowi, że w jakiejś dziedzinie kiepsko wypada, on całkowicie przestanie się starać. Wszystko za sprawą delikatnego ego. I to nie jest tak, że on w ogóle z tobą nie rozmawia. On po prostu nie czuje potrzeby szczegółowego omawiania każdej minuty twojego dnia.

Większość facetów lubi krótkie podsumowania. Większość kobiet kocha rozkładać na czynniki pierwsze każdą interesującą je sprawę. Właściwie to dłużej opowiadają o jakimś wydarzeniu niż ono w rzeczywistości trwało. To jak w tej scenie z filmu Narzeczona dla księcia, gdy zły Rugen podłącza biednego Westleya do maszyny, która wysysa z niego życie, pozostawiając go „prawie martwym”. Nie ma nic złego w tym, że przez minutę rozprawiasz o czymś, co trwało sekundę, tylko nie wciągaj w to męża! Znajdź sobie koleżankę, siostrę, mamę, a co tam – nawet teściową! Nie wściekaj się, że z twojego męża taka przyjaciółka jak z koziej… trąba.







Mark Gungor: Kobieto, nie przytłaczaj męża lawiną słów!
Jestem przekonany, że w pewnym sensie wiesz, o czym mówię. Jednakże czasami twoja potrzeba podzielenia się czymś jest tak wielka, że zapominasz o jego potrzebach i przytłaczasz go tą słowną lawiną. Potem się wściekasz, gdy spotykasz jego nieobecne spojrzenie lub gdy nie całkiem uprzejmie przerywa twoje wystąpienie.

Oczywiście, bierzesz to od razu do siebie, myśląc: Gdyby mnie kochał, słuchałby tego, co mam mu do powiedzenia! Byłby też zainteresowany i chętny do wdawania się w długie, ożywione dyskusje na każdy temat! Racja?

Jesteś o tym święcie przekonana, ale wiesz co? Tkwisz w błędzie! Zaledwie twój mąż przekroczy próg domu, a już przekazujesz mu szczegółową relację z wizyty ukochanej psinki w lecznicy dla zwierząt: „Wzięłam Pusię do weterynarza, i wiesz co? Ma robaki! Poza tym trzeba jej wyczyścić zęby, a ona tego nie lubi, no ale cóż, mus to mus, choć – jak mówię – na pewno jej się to nie spodoba. Jakie jest wyjście? Przecież nie można pozwolić, żeby biednej psinie wszystkie zęby wypadły, to by było po prostu okrutne i jak by miała przeżyć bez uzębienia? Myślę, że zęby są dla psa bardzo ważne, a poza tym może po czyszczeniu miałaby świeższy oddech. Co o tym sądzisz?”. Oczywiście, kiedy on słyszy pytanie końcowe, natychmiast wpada w panikę, ponieważ jedyne, co usłyszał, to coś o psie i weterynarzu.

Czy jemu nie zależy na Pusi tak bardzo jak tobie? Być może tak, być może nie. Nawet jeśli kochałby ją pięćdziesiąt razy mocniej od ciebie, to i tak pozostanie facetem skupionym na konkretach. Zawsze taki był i na zawsze taki pozostanie. „Trzeba wyczyścić zęby Pusi” jest jedyną informacją, jakiej potrzebuje (OK, może jeszcze ile to będzie kosztowało). Nic na to nie poradzisz.

Czy on jest szczęśliwy, że udało ci się dzisiaj porozmawiać z twoją siostrą? Pewnie! Żona szczęśliwa, w domu spokój. Czy jest zainteresowany każdym szczegółem jej wizyty? Czy chce słyszeć relację, która jest dwukrotnie dłuższa niż cała rozmowa z siostrą? Odpowiem: Absolutnie nie. A i to nie oddaje rzeczywistości.



Małomówność mężczyzny nie oznacza braku miłości
Jest takie powiedzenie: „Ciągłe powtarzanie tego samego zachowania z oczekiwaniem innych rezultatów jest głupotą”. Możesz próbować wzbudzić jego zainteresowanie coraz to nowymi opowieściami zaczerpniętymi z twojego życia codziennego albo w końcu spróbować przemówić do niego jego językiem. Czy możesz wreszcie zaakceptować fakt, że on bardzo cię kocha, a jednak nie ma ochoty wysłuchiwać przydługich sprawozdań z każdego napisanego mejla i szczegółowych opisów dziwnych snów. Jemu wystarczy: „Miałam dziś śmieszny sen” lub „Napisałam mejla do twojej mamy”. Jeśli będzie chciał wiedzieć więcej, zapyta! (Nie radzę ci na to czekać).

Jeśli zastosujesz się do tej rady, najprawdopodobniej po twojej głowie będzie tłukło się kilka milionów myśli, uczuć i różnorakich refleksji desperacko próbujących wyrwać się na zewnątrz. Co możesz z tym zrobić? Cóż, jeśli lubisz śpiewać, zapisz się do chóru. Chcesz opanować tango, znajdź szkołę tańca. Jeśli natomiast masz potrzebę szczegółowego omawiania każdej chwili twojego życia z osobą, która jest tym autentycznie zainteresowana i wysłucha cię z entuzjazmem, znajdź sobie koleżankę!

Przeciwnie do twojego męża, koleżanka z przyjemnością wysłucha o podłym kasjerze, który rzucił ci pogardliwe spojrzenie, gdy chciałaś zrealizować przeterminowany kupon zniżkowy. Koleżanka z zainteresowaniem pochyli się w twoją stronę, aby nie umknęło jej żadne słowo snutej półgłosem opowieści o najnowszych wybrykach twoich sąsiadów. Mówisz, że właśnie skończyłaś niesamowitą książkę? Opowiadaj! Zrelacjonuj każdy szczegół! Twoje koleżanki łykną każde twoje słowo. Twoje koleżanki to naprawdę superpsiapsiółki, a wiesz dlaczego? Bo są kobietami. Pamiętaj tylko, żeby nigdy nie plotkować z nimi o mężu!

Gdy zapytasz męża o to, jak minął mu dzień, musisz pamiętać, że w jego męskim rozumowaniu to pytanie (jak większość pytań) wymaga odpowiedzi składającej z jednego, najwyżej dwóch słów: „świetnie”, „dobrze”, „może być”, „tak sobie”, „beznadziejnie”. Jeśli oczekujesz, że on uraczy cię obszerną opowieścią na temat zajęć, którym oddawał się przez ostatnie dziesięć godzin, to równie dobrze mogłabyś się spodziewać, że zauważy na tobie nową sukienkę lub to, że zaczesałaś włosy na drugą stronę. Innymi słowy: prędzej osiwiejesz, niż to się wydarzy.

Proszę cię tylko o jedno: nie stawiaj znaku równości między jego małomównością a brakiem miłości. Przestań frustrować się jego „niezdolnością komunikowania się” i od czasu do czasu, dla odmiany, przemów do niego jego językiem. Zaakceptuj fakt, że on woli odpowiedzi od opowieści, więc te drugie zachowaj dla swoich koleżanek. Tak postępuj, a on będzie cię za to adorował aż do śmierci. (Oczywiście bez zbędnych słów).

*Jest to fragment książki M. Gungor, J. McCarthy, Traktuj Go jak cenny skarb, wyd. Vocatio, którą portal Aleteia.pl objął patronatem medialnym

**Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl

...

Mezczyzni nie wydatkuja energii na dlugie gadki. Zdecydowanie. To ich meczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:24, 04 Lip 2018    Temat postu:

Małżeństwo wydłuża życie. Naukowcy nie mają co do tego wątpliwości
Karolina Sarniewicz | 22/06/2018
MAŁŻEŃSTWO
Eric Alves/Unsplash | CC0
Udostępnij
Są także wśród tych wyników badań informacje krzepiące dla singli i osób duchownych.

Małżeństwo dobre dla zdrowia
Jest kolejny dowód na to, że małżeństwo wpływa na zdrowie układu krążenia. I wbrew obiegowej opinii – wcale nie negatywnie. Tezie, że ludzie zamężni i żonaci żyją dłużej i zdrowiej, dowodzi przeglądowa praca opublikowana niedawno w miesięczniku „Heart”.

Jej autorzy, jak podał później magazyn TIME, wzięli pod uwagę 34 z 225 opublikowanych w latach 1963-2015 prac naukowych na ten temat, obejmujących w sumie ponad 2 miliony osób w wieku od 42 do 77 lat z Europy, Ameryki Północnej i Azji.

Z publikacji jasno wynika, że osoby żyjące w pojedynkę, czyli nie tylko single, ale też ludzie rozwiedzeni lub owdowiali, zagrożone są chorobami układu krążenia o całe 42 procent bardziej niż ci żyjący w małżeństwie. Jest również o 16 procent bardziej prawdopodobne, że to ich dotknie choroba wieńcowa serca, a ryzyko, że ich życie zakończy udar mózgu jest wyższe o ponad połowę niż w przypadku osób będących w związku małżeńskim.

W jaki sposób życie pod jednym dachem z drugą osobą może cię uchronić przed szukaniem pomocy kardiologa? Dyskusje na ten temat trwają od dawna, a ich wynik nie jest jednoznaczny.


Czytaj także:
Jak żyć długo i szczęśliwie? Radzi 105-letni japoński lekarz. Specjalista od…długowieczności


Dlaczego we dwoje zdrowiej?
Wpływającym na zdrowie może być chociażby fakt, że w duecie łatwiej jest zauważyć, kiedy drugiemu coś dolega czy zadbać o regularne branie leków. Niektóre z badań wykazują też, że w małżeństwie trudniej jest o podwyższony kortyzol (potocznie zwany „hormonem stresu”), bo nie czujemy się osamotnieni, żyjemy w poczuciu zadowolenia z życia, rzadziej miewamy kłopoty finansowe czy wspólnie mamy szersze grono przyjaciół.

Badacze przypuszczają też, że posiadanie kogoś przy boku po prostu motywuje do większego dbania o zdrowie. To teza prezentowana również w polskich reklamach leków, gdzie obrazek smutnego po stracie dziadka wnuczka ma zmobilizować odbiorców do wzięcia suplementu zapobiegającego zawałom. „Twoje serce nie bije tylko dla ciebie” – mówi dziadek, który – jak okazuje się pod koniec spotu – jednak nie umarł, bo w porę się opamiętał.

Zanim jednak w szale dbania o siebie popędzimy na sesję speed datingu w okolicznej klubokawiarni, przyjrzyjmy się uważnie grupom, na których przeprowadzano badania. Ogromna ilość obserwowanych małżeństw jest wprawdzie dla ostatecznych wyników atutem, ale w żadnych z 34 analiz nie zadano sobie pytania, czy małżeństwa te były szczęśliwe.

Co zatem się stanie, jeśli znajdziesz się w związku przemocowym lub będziesz doświadczać zdrad? Czy wtedy też kortyzol pozostanie w normie, a ryzyko śmierci na zawał spadnie tylko dlatego, że jesteś w związku? Oczywiście nie – to byłoby absurdalne. Filozofia bycia z kimś tylko po to, żeby nie być samemu, pozostaje więc tak samo bezsensowna jak przed publikacją artykułu (i chyba całe szczęście).

Poza tym żadne z badań nie wzięło pod uwagę związków konkubinatowych, więc będąc uczciwym nie można wskazać, że to właśnie dokument czy sakrament wpłynął na poczucie szczęścia poddanych obserwacjom par.


Czytaj także:
Dlaczego katolik nie powinien korzystać z bioenergoterapii?


Także relacje rodzinne i przyjacielskie
Trzeba więc dokładnie przemyśleć, jakie przesłanie tekstu zabrać dla siebie.

Wcale nie sądzimy, że każdy powinien wejść w związek małżeński – powiedział w zeszłym roku dr Paul Carter, współautor jednej z brytyjskich prac badawczych. – Musimy zaznaczyć po prostu, że pozytywne efekty na zdrowie ma małżeństwo, ale równie dobrze i relacje przyjacielskie, rodzinne czy ogólne wsparcie społeczne.
Z kolejnym pocieszeniem dla osób duchownych, konsekrowanych czy wszystkich, którym w życiu uczuciowym po prostu nie wiedzie się najlepiej, pospieszył dr Mike Knapton z British Heart Foundation w rozmowie dla BBC News.

Bez względu na to, czy jesteś zamężny, czy nie. Jeśli borykasz się z jakimkolwiek z głównych czynników ryzyka dla chorób serca, możesz po prostu poprosić swoich bliskich, by pomogli ci w radzeniu sobie z nimi.
A bliscy to jego zdaniem nie tylko mąż czy żona, ale również przyjaciele, czyli wszyscy, dzięki którym cokolwiek Ci się w życiu zdarzy, nie będziesz musiał mierzyć się z tym sam.

...

To co dobre jest po prostu dobre.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:08, 04 Lip 2018    Temat postu:

Kiedy jest najlepszy moment na zaręczyny?
Iwona Jabłońska | 23/06/2018
ZARĘCZYNY
Austin Pacheco/Unsplash | CC0
Udostępnij 77
Z jednej strony mówi się, że trzeba ze sobą dłużej pochodzić przed ślubem, aby się lepiej poznać, z drugiej zaś, że przechodzone związki nie kończą się dobrze. Zatem gdzie jest ta granica, której przekroczyć nie można, a jednocześnie znaleźć odpowiedni czas na zaręczyny?

Biedny student kontra ustabilizowany pracownik
Wiele osób bierze pod uwagę czynnik ekonomiczny w podjęciu decyzji o ślubie. Młodzi chcą być niezależni, a już na pewno nie chcą siedzieć „na garnuszku” rodziców. Trudno się dziwić. Faktycznie – mieszkanie poza domem rodzinnym oszczędza wielu nieporozumień w relacjach z rodzicami czy teściami. Jak to się mówi – choćby nawet byli złoci, to najlepiej jednak oddzielnie.

Na pewno ukończenie studiów przed ślubem eliminuje stres związany z sesjami, koniecznością nauki, przebywania dużo poza domem, podczas gdy w rodzinie pojawi się mały człowiek. Później trochę trudniej się zmobilizować, chociaż osobiście znam przynajmniej kilka osób, które przy dziecku czy dzieciach kończyły studia czy zdobywały kolejne tytuły naukowe.

Jest wiele za i wiele przeciw – najważniejsze i kluczowe, aby żadna ze stron nie nalegała na ślub czy zaręczyny. Tak poważna decyzja powinna być podjęta wspólnie i w jedności, bo ta jedność owocuje w relacji małżeńskiej.




Kolejny rok mija, a ja niczyja!
Oprócz czynnika ekonomicznego bierze się także pod uwagę czynnik wiekowy. Najczęściej jest tak, że osoby, które poznały się w liceum czy na studiach, chodzą ze sobą dłużej i decyzję o ślubie odkładają aż do momentu ukończenia edukacji.

Ci zaś, którzy poznają się około 30. roku życia, chodzą ze sobą krócej i szybciej decydują się na zaręczyny i ślub (wiem z własnego doświadczenia).

Okres chodzenia ze sobą u osób starszych (starszych niż studenci Wink) jest zdecydowanie krótszy, ponieważ są one bardziej gotowe, by wejść w relację na stałe, najczęściej mają ustabilizowaną sytuację materialną, a także emocjonalnie są bardziej gotowe na sakramentalne „tak”.


Czytaj także:
Dlaczego odwołałam ślub i dlaczego chcę o tym opowiadać


Zanim poprosisz o rękę, poproś o decyzję
Powyższe czynniki są oczywiście istotne w podejmowaniu decyzji o zakładaniu rodziny. Jednak kluczowym czynnikiem jest gotowość obojga stron. Zanim jeszcze miałam chłopaka, a później narzeczonego to wyobrażałam sobie, że on prosi „o rękę”, ja się zgadzam itp. Standard.

Później jednak zaczęłam myśleć w innych kategoriach. Tak ważna decyzja powinna być podjęta wspólnie. Sam moment zaręczyn, niespodzianka, to jak najbardziej leży po stronie chłopaka i fajnie, jak uda się zaskoczyć miło wybrankę okolicznościami tak cudownej chwili. Jednak decyzja o tym, czy w ogóle jesteśmy gotowi, żeby nasza relacja weszła na inny poziom – bardzo ważny – to kwestia absolutnej jedności.

To ważne, gdyż jest ona jednym z fundamentów relacji małżeńskiej, jak również radosnego przeżywania okresu narzeczeństwa. W przeciwnym wypadku może być obfitujący w niepewność, lęk i trudności w przygotowaniach do ślubu.

My, zanim się zaręczyliśmy, wiedząc, że oboje tego chcemy, zapytaliśmy Boga, czy On również tego chce. Podczas wspólnej modlitwy otworzyliśmy słowo, a tam fragment z Księgi Tobiasza o tym, że Tobiasz ma pojąć Sarę za żonę. Zatem nie pozostało już wtedy nic innego dla mojego wówczas chłopaka jak zaplanować, w jakich okolicznościach stać się narzeczonym.


Czytaj także:
Gdzie i jak się oświadczyć? 5 pomysłów i 10 prawdziwych historii zaręczyn


Nauki przedzaręczynowe
Normalną rzeczą jest, że narzeczeni biorą udział w naukach przedmałżeńskich. Niestandardową zaś, kiedy robią to jeszcze przed zaręczynami. Nie każdy pewnie się ze mną zgodzi, ale osobiście uważam, że dobrze jest dla zakochanych pójść na nauki jeszcze przed zaręczynami. Najlepiej na takie w formie warsztatowej, gdzie poruszane są istotne (nieraz trudne) tematy w trakcie dialogu pomiędzy chłopakiem a dziewczyną.

To na pewno ułatwi zrealizowanie wcześniejszego punktu – pozwoli przyjrzeć się swoim fundamentom i wizją przyszłego, wspólnego życia.

Chyba, że osoby będące w związku w jakiś sposób są formowane, np. we wspólnocie i mają te same wartości i fundamenty, wtedy nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wszystko działo się „normalnym” trybem.

Dlaczego uważam, że można podjąć nauki jeszcze przed zaręczynami? Dlatego, że to pomaga podjąć świadomą decyzję. Często chłopak się oświadcza, dziewczyna mówi „Tak!” i zaczyna się fala przygotowań do ślubu, wesela i trudno już ją zatrzymać… Nawet jeśli okazuje się, że pojawiają się poważne różnice w postrzeganiu wspólnego życia.

Gdybym miała jednym słowem określić, kiedy jest najlepszy moment na zaręczyny, nie mierzyłabym tego ani wiekiem, ani statusem ekonomicznym, ani nawet liczbą miesięcy czy lat spędzonych razem.

Najlepszym momentem na zaręczyny jest ten, w którym panuje absolutna JEDNOŚĆ w kwestii tego, że chcemy miłować się wzajemnie dopóki śmierć nas nie rozłączy.

....

Powinien byc powazny zamiar malzenstwa. Narzeczenstwo bynajmniej nie oznacza tego zawsze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:04, 10 Lip 2018    Temat postu:

Zjazd Liderów Spotkań Małżeńskich
Redakcja | 10/07/2018
DIALOG MAŁŻEŃSKI
Shutterstock
Udostępnij 0
Dla setek małżeństw rekolekcje w ramach Spotkań Małżeńskich mają charakter „ostatniej deski ratunku” przed rozwodem. Niebawem odbędzie się międzynarodowy zjazd liderów Spotkań Małżeńskich.

W dniach 14-16 września 2018 r. w Konstancinie k. Warszawy (Centrum Animacji Misyjnej Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego Księży Pallotynów, ul. Leśna 15) odbędzie się Międzynarodowy Zjazd Liderów Ośrodków Diecezjalnych i Liderów Ośrodków Krajowych Spotkań Małżeńskich.

Zjazd zgromadzi ok. 180 liderów – małżeństw i kapłanów z 27 Ośrodków Spotkań Małżeńskich w Polsce oraz z 25 Ośrodków tego Stowarzyszenia prowadzących pracę rekolekcyjną poza Polską. Spodziewany jest przyjazd przedstawicieli Ośrodków Spotkań Małżeńskich z Białorusi, Irlandii, Litwy, Łotwy, Mołdawii, Niemiec, Rosji (Kaliningradu, Nowosybirska i Irkucka), Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, Ukrainy zarówno obrządku rzymskokatolickiego, jak i grekokatolickiego oraz Wielkiej Brytanii. Uczestniczyć też będą Liderzy Spotkań Małżeńskich Cerkwi Prawosławnej.



Spotkania Małżeńskie – zjazd liderów
Zjazd ma charakter roboczy. Jego celem jest odnowienie i pogłębienie przez liderów Spotkań Małżeńskich umiejętności rozwijania duchowości, charyzmatu i misji w Ośrodkach, za które są odpowiedzialni, a w ślad za tym rozwijania umiejętności realizacji programów apostolskich, doskonalenia organizacji pracy i pogłębiania wspólnoty. Celem Zjazdu jest też umocnienie formacji Liderów Spotkań Małżeńskich w ich towarzyszeniu małżeństwom i przygotowującym się do małżeństwa, a w sposób szczególny małżeństwom w kryzysie. Realizacji tych celów służyć będą referaty plenarne oraz warsztaty w 8 grupach tematycznych.

Jako motto Zjazdu organizatorzy wybrali słowa św. Pawła: „Czuwaj we wszystkim, podnieś na duchu, wypełnij swoją posługę!” (wg 2 Tym 4,2n). Na tle dotychczasowego rozwoju Spotkań Małżeńskich nakreślone zostaną drogowskazy dalszego ich rozwoju. Jest to potrzebne, gdyż dla setek małżeństw rekolekcje te mają charakter „ostatniej deski ratunku” przed rozwodem. Często okazują się skuteczne w takich sytuacjach. Niezbędne jest zwiększenie informacji o Spotkaniach Małżeńskich w mediach, jak również podkreślenie ciągłości formacji od towarzyszenia przygotowującym się do małżeństwa, poprzez towarzyszenie młodym małżeństwom, do towarzyszenia tym z długim stażem, którzy odkrywają na nowo miłość małżeńską, niczym „robotnicy jedenastej godziny”.



Ostatnia deska ratunku przed rozwodem
Wobec palącego problemu rozwoju duszpasterstwa związków niesakramentalnych podkreślona zostanie potrzeba szerszego rozwoju tej gałęzi Spotkań Małżeńskich. Opracowane przez założycieli „zasady dialogu” oraz oparcie wszystkich form pracy na świadectwie codziennego życia, uczyniło Spotkania Małżeńskie czytelną drogą miłości zarówno dla małżeństw wierzących i praktykujących, jak i tych, którym do kościoła „nie po drodze”. Na Spotkaniach Małżeńskich często dokonuje się powrót do Pana Boga i Kościoła. Rozwijane od 40 lat programy wpisują się w przesłania zarówno adhortacji „Familiaris Consortio”, jak i „Amoris Laetitia”. Są ich praktyczną realizacją.

Dialog jako droga duchowości, opisany W Spotkaniach Małżeńskich, stał się drogą realizacji przykazania miłości Boga i bliźniego także w relacjach z dziećmi, dalszymi członkami rodzin, w pracy zawodowej, ponad granicami i językami, nieraz ponad trudną historią krajów, w których prowadzone są Spotkania Małżeńskie.

Zjazd odbywa się w 40. rocznicę powstania Spotkań Małżeńskich. Swoją obecność w niedzielę 16 września potwierdził ks. kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski.

Spotkania Małżeńskie są założonym w Polsce katolickim międzynarodowym stowarzyszeniem wiernych, którego statut został zatwierdzony przez Stolicę Apostolską w 2009 r. Stowarzyszenie co roku prowadzi w Polsce ok. 100 warsztatów rekolekcyjnych dla małżeństw i kilkadziesiąt serii Wieczorów dla Zakochanych – warsztatowej metody przygotowania do sakramentu małżeństwa. W krajach poza Polską prowadzonych jest co roku ok. 50 rekolekcji podstawowych dla małżeństw i ok. 30 serii Wieczorów dla Zakochanych i Rekolekcji dla Narzeczonych.

Więcej informacji o zjeździe na stronie internetowej. Portal Aleteia.pl objął wydarzenie patronatem medialnym.

...

Nieustanna walka o dobro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:18, 15 Lip 2018    Temat postu:

Krytyka zamiast wsparcia. Czy da się uratować taki związek?
Anna Gębalska-Berekets | 06/07/2018
KŁÓTNIA MAŁŻEŃSKA
Shutterstock
Udostępnij 29
Trudno mówić o udanym związku, gdy zamiast wsparcia i dobrego słowa słyszymy krytykę, która pozbawia marzeń i chęci rozwoju.

Wsparcie i akceptacja to podstawa
Wzajemny szacunek, wsparcie i obopólna motywacja w związku powinny być sprawą oczywistą. Niestety nie zawsze tak jest. Zdarza się, że zamiast zrozumienia i pomocy druga osoba kopie pod nami „dołki”, wmawia nam, że nasze pomysły i plany są beznadziejne.

Trwanie w takiej relacji z czasem potrafi być męczące i skutecznie obniżyć poczucie własnej wartości, a nawet wpędzić w stany depresyjne. Co możemy w takiej sytuacji zrobić?



Gdy druga osoba demotywuje i ciągnie w dół
Na początku może pomóc rozmowa. Powinniśmy wyjaśnić, co dla nas znaczy ta sytuacja, jak ważne jest, by druga osoba nas rozumiała i wspierała. Natomiast jeśli wyczerpiemy już wszystkie metody tłumaczenia i widzimy, że jesteśmy ciągnięci na dno, powinniśmy zastanowić się, jak ważna jest dla nas ta relacja – mówi Aletei Adrian Wychowański, doradca psychospołeczny.

Może się bowiem okazać, jeśli jeszcze nie jest to związek małżeński, że nie jesteśmy w stanie współgrać, nasze spojrzenie na te czy inne sprawy jest zupełnie różne, a postrzeganie świata i możliwości rozwoju są dla każdej z osób odmienne. Trudno bowiem trwać w relacji, która ogranicza i warto zastanowić się, co tak naprawdę jest dla nas najważniejsze. Jak zwraca uwagę psycholog, wszystko zależy od zaangażowania stron oraz wypracowania kompromisu. Można też skorzystać z pomocy specjalistów.

„Pary trafiają np. na terapię małżeńską lub mediację. Najgorszym rozwiązaniem jest na pewno natychmiastowe rozstanie, warto powalczyć o relację, kiedy jest to jeszcze możliwe” – wyjaśnia Adrian Wychowański.



Święty spokój czy widzimisię drugiej osoby?
Gdy jednak czujemy coraz większe zmęczenie, bezradność wobec podejmowania dalszych wyzwań, nie próbujemy nowych rzeczy z lęku czy nawet strachu przed reakcją drugiej osoby, warto zastanowić się nad perspektywami trwania w takiej relacji. Jest to także problem z socjologicznego punktu widzenia. Kiedy między osobami w relacji nie rozwinął się właściwie proces postrzegania rzeczywistości (mamy do czynienia z nadmiernym krytycyzmem w odbiorze rzeczywistości), ale i pojawiły się braki w komunikacji.

Wówczas zdarza się, że mimo intencji wspierających, osoby komunikują treści w taki sposób, że są odbierane odwrotnie – wyjaśnia Piotr Czerwiński, socjolog. Dlatego, jak zauważa specjalista, ważne, by na bieżąco wyjaśniać frustrujące nas zachowania czy zdarzenia. Niedopowiedzenia nawarstwiają się i blokują dalszą komunikację.



Gdzie tkwią przyczyny?
Warto na pewno zastanowić się nad przyczyną tego, kiedy druga osoba zamiast wspierać i motywować, ciągnie nas w „dół”. Być może takie zachowanie wynika z obawy przed samotnością. Niepokój powinien wzbudzić fakt, kiedy rezygnujemy z naszych planów, bo czujemy, że drugiej osobie się one nie spodobają.

Brak rozwoju ma wpływ na brak wiary w siebie, czujemy się wówczas kimś innym. Ciągłe wyrzuty sumienia wynikające z dokonywania wyboru nie czynią nas szczęśliwymi. Jeśli takie problemy wynikają z braku komunikacji to w zasadzie łatwiej je rozwiązać aniżeli w przypadku, gdy mamy do czynienia z kimś, kto wykazuje niepokojące, utrwalone zachowania, związane z dysfunkcjami społecznymi czy psychologicznymi.

Ważna jest też praca nad swoimi celami, uświadomienie sobie priorytetów, a następnie powiedzenie o tym drugiej osobie. Bez agresji i wyrzutów, na spokojnie. Spróbujmy się dowiedzieć, z czego wynika to ciągłe demotywowanie i krytykowanie.



Co dalej?
Wszystkiego nie da się rozwiązać podczas jednej rozmowy. Nie należy jednak rezygnować z prowadzenia dalszych, mimo że rozwiązanie nie przyjdzie od razu (być może konkretne postępowanie zostało wyniesione z domu rodzinnego i nie jest do końca uświadomione).

Cierpliwość w tym względzie jest wskazana. Jeśli rozmowy kończą się kłótniami, można na wstępie napisać list i wyjaśnić w nim to, co nam przeszkadza. Czasem forma pisemna wypowiedzi pozwala na uporządkowanie myśli i emocji. Jeśli mimo wszystko podobne zachowania będą się powtarzać, warto zastanowić się nad celem dalszej relacji.

...

Zawsze dobra wola uratuje wszystko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 7:54, 18 Lip 2018    Temat postu:

Niedawno świętowali 85-lecie małżeństwa. Co radzą innym parom?
Ewa Rejman | 28/06/2018
81 ROCZNICA ŚLUBU
YouTube
Udostępnij
Kiedy 17-letnia Ann zakochała się w cztery lata starszym Johnie, jedna z cioć powiedziała jej tacie: nie martw się, to i tak nie przetrwa długo. Nie mogła bardziej się mylić. Ann i John mają 102 i 106 lat, niedawno świętowali 85-lecie małżeństwa.

Doczekali się pięciorga dzieci, piętnaściorga wnuków i pokaźnego grona prawnuków. Gdy na którąś z uroczystości zapraszają tylko najbliższą rodzinę, w ich domu i tak pojawia się kilkadziesiąt osób. W ostatnim czasie postanowili rozpocząć udzielanie porad małżeńskich na Twitterze!



Ann i John: „Bóg cały czas był z nami”
Był rok 1932, Ann miała zaledwie 17 lat. Jej ojciec żywił nadzieję, że uda mu się wydać ją za mąż za dużo starszego, zamożnego człowieka. Dziewczyna była jednak uparta. Po krótkiej znajomości wiedziała już, że miłością jej życia jest mieszkający w sąsiedztwie John. Chłopak pochodził z Syrii, miał nadzieję znaleźć w USA nowy, tym razem bezpieczny dom. To właśnie jego niebawem poślubiła. Przez kolejne lata zajmowała się dziećmi, a jej mąż prowadził mały warzywniak.

Patrząc wstecz na swoje życie, oboje są wdzięczni za to, że biegło tak prosto i zwyczajnie. „Widzimy, że Bóg cały czas był z nami” – mówią. Najbardziej cieszy ich patrzenie na to, na jakich ludzi wyrosły ich dzieci, przeżywanie sukcesów wnuków, narodzin kolejnych prawnuków.


Czytaj także:
Miłość aż po grób. Na tym zdjęciu 100-latek żegna się ze swoją 96-letnią żoną


Małżeństwo z 85-letnim stażem: Miłość jest nadal żywa
Na zamieszczonych w internecie filmikach widać, że małżonkowie nadal nie szczędzą sobie czułości: całują się, trzymają za ręce, zwracają się do siebie „kochanie”. „Uwielbiam jeść to, co gotuje moja żona” – śmieje się John.

„Jak zdefiniować miłość? Poprzez konkretne czyny, wzajemne zrozumienie, drobne rzeczy. On kocha cały świat, nie przychodzi mu nawet do głowy, żeby kogoś nie lubić. Ja mam podobnie” – dopowiada Ann.



Co zrobić, aby związek przetrwał?
Kiedy Ann i John zostali oficjalnie ogłoszeni najdłużej trwającym małżeństwem w USA, wiele osób chciało dowiedzieć się od nich, co zrobić, aby ich związek był szczęśliwy przez tak wiele lat. Małżonkowie zgodzili się więc z okazji walentynek odpowiedzieć na zadawane im za pośrednictwem Twittera pytania.

„Nigdy nie żywimy do siebie urazy. Większość kłótni wybucha o takie drobiazgi jak jedzenie. Wybaczajcie sobie” – mówił John. „Trzymamy się siebie nawzajem. Kilka małych uścisków i znowu wszystko jest w porządku” – dodawała Ann w odpowiedzi na pytanie, jak radzić sobie z nieporozumieniami.

„Poświęćcie swój czas, żeby wzajemnie się zrozumieć. Bądź zadowolony z tego, co masz i nie wydawaj więcej, niż możesz” – podpowiadają. Tym, którzy dopiero szukają drugiej połówki radzą, aby związali się z kimś, kto najpierw stanie się ich najlepszym przyjacielem, kto będzie dzielił ich zainteresowania i pasje tak, żeby oboje lubili przebywać ze sobą.

Najważniejsza rada Johna dla mężczyzn, którzy chcą mieć udane małżeństwo? „Oglądaliśmy razem tyle zmian w świecie. Klucz jednak pozostaje ten sam: zawsze zgadzać się ze swoją żoną” 🙂

...

Tu dopiero nastapilo zjednoczenie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:12, 20 Lip 2018    Temat postu:

Chcesz się modlić ze współmałżonkiem, ale się wstydzisz? Spróbuj tego
Sarah Robsdotter | 04/07/2018
HOLDING HANDS
Dylan Nuckolls | Released
Udostępnij 151
Po prawie 20 latach małżeństwa mój mąż i ja w końcu stwierdziliśmy, że zmówienie tej krótkiej modlitwy przynosi wiele spokoju naszemu małżeństwu.

Modlitwa Jezusowa w naszym małżeństwie
„Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem” – jedenaście prostych słów składa się na potężną modlitwę. I po prawie dwudziestu latach małżeństwa mój mąż i ja w końcu stwierdziliśmy, że zmówienie tej krótkiej modlitwy – zanim on popędzi rano do pracy lub wieczorem zanim zapadniemy w sen – przynosi o wiele więcej spokoju naszemu małżeństwu.


Czytaj także:
Ta modlitwa może zmienić Twoje małżeństwo
Dlaczego tak długo zajęło nam jako małżeństwu nauczenie się wspólnej modlitwy? Oczywiście, razem z naszymi dziećmi odmawialiśmy modlitwę przed posiłkiem, różne spontaniczne modlitwy, niezliczone akty poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusa, różaniec, a nawet Liturgię Godzin. Ale modlić się sami jako para – czyli bez dzieci – to coś nowego. Chociaż jesteśmy katolikami i to takimi 24 godziny na dobę, wstyd mi powiedzieć, że z początku… się tego wstydziłam.

Oczywiście, Pete i ja modlimy się czasem, szczególnie w czasach kryzysu, ale ostatnio staramy się modlić regularnie… dzięki pewnej nocnej awanturze. Tak, jednej z tych paskudnych, o 2 w nocy, po której żadne z nas nie umiało uczciwie powiedzieć „przepraszam”. Więc dzięki Bożej łasce wzięliśmy się za ręce (wiedząc, że nasze dzieci będą na nogach za cztery godziny), zmówiliśmy Ojcze Nasz, wyłączyliśmy światła i poszliśmy spać.

Jeszcze kilka takich kłótni, kilka „ojczenaszy”… i choć modlitwa nie zmieniała sytuacji w życie usłane różami, przynajmniej udawało nam się złapać kilka godzin snu.

Te doświadczenia sprawiły, że zaczęliśmy rozmawiać: „Jeśli wspólna modlitwa, gdy jesteśmy rozgniewani, pomaga tak bardzo, może warto jej spróbować, gdy się nie kłócimy”?



Modlitwa przy szukaniu zgubionych kluczy
Spójrz na modlitwę Jezusową umieszczoną na początku tego tekstu. Odkryłam ją kilka lat temu, gdy biskup Barron zachęcał, żeby przeczytać książkę Opowieści pielgrzyma, klasykę wschodnich Kościołów katolickich. Tytułowy pielgrzym wykorzystuje tę starożytną modlitwę jako metodę wypełniania wezwania Chrystusa: „nieustannie się módlcie”. W tym okresie mój mąż odmawiał już tę modlitwę od lat, co wynikało z jego sympatii do wszystkiego, co prawosławne.


Czytaj także:
Modlitwa Jezusowa – dzięki niej możesz „modlić się nieustannie”
Teraz, gdy odmawiamy ją wspólnie, świetnie się sprawdza, bo jest [tu wklej dźwięk werbla] krótka. Po kilku nieudanych próbach nocnego odmawiania różańca i dodaniu do naszej zakurzonej kolekcji książek trochę zbyt wielu poradników duchowych/małżeńskich, pewnego poranka modlitwa Jezusowa wypłynęła z naszych ust, kiedy szukaliśmy kluczy Pete’a…

Nie pamiętam, kto z nas to zainicjował, ale od tego czasu towarzyszy nam regularnie. Jako że na co dzień pracuję z językiem, zastanawiałam się kiedyś – czy zmienić słowa z „zmiłuj się nade mną, grzesznikiem” na „zmiłuj się nad nami, małżonkami grzesznikami”.

Odpowiedź przyszła szybko. Nie, ponieważ, na dobre i na złe, Pete i ja jesteśmy jednym ciałem w oczach Boga. I za każdym razem, gdy się przytulamy i wypowiadamy tę krótką modlitwę, szukamy raczej Boga niż tylko siebie nawzajem, by zyskać pomoc i spełnienie. Błagamy również o miłosierdzie w naszym powołaniu, którego Bóg nie da, dopóki nie poprosimy („nic nie zyskujecie, bo się nie modlicie!” Jk 4,2).

Zatem, czy to w drodze na mszę świętą, czy kiedy pakujesz samochód na wakacje, wypróbuj ją. Chwyć dłoń współmałżonka – tylko za pierwszym razem poczujesz się niezręcznie, ale zbliżycie się, a wkrótce wspólna modlitwa stanie się żyzną glebą twojego małżeństwa, tak samo normalną i życiodajną jak oddychanie tym samym powietrzem – „Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”.

...

Malzenstwo to naprawde powazna sprawa. Wymaga wielkich mocy. I to tak wielkich ze az Niebieskich.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:00, 21 Lip 2018    Temat postu:

Jak znaleźć Boga w akcie małżeńskim? Wakacyjne propozycje rekolekcji i warsztatów
Katolicka Agencja Informacyjna | 30/06/2018
MAŁŻEŃSTWO
Davids Kokainis/Unsplash | CC0
Udostępnij
Jak porozumiewać się bez przemocy? Rekolekcje dla par w kryzysie. Rekolekcje z mszą w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. To tylko niektóre propozycje dla małżeństw na wakacje.

Wakacje, zwłaszcza dla par w kryzysie, mogą być szansą na odbudowanie i pogłębienie małżeńskich więzi oraz na poznanie wspierających rozwój małżeństwa propozycji formacyjnych. Oto informacje o wybranych wakacyjnych inicjatywach dla małżeństw:



Chemin Neuf
Wspólnota Chemin Neuf zaprasza małżeństwa i rodziny na sesję Kana. Od 2 do 8 lipca w Skorzeszycach uczestnicy będą mogli wysłuchać konferencji oraz wziąć udział w warsztatach grupowych, ćwiczeniach z komunikacji małżeńskiej i różnych formach aktywnego wypoczynku. Jak wskazują organizatorzy, celem tygodniowej sesji jest stworzenie, odbudowa, pogłębienie integracji w małżeństwie i rodzinie, a dzięki temu wzmocnienie wartości rodzinnych i ukształtowanie prawidłowego wzoru życia rodzinnego. Więcej informacji na stronie chemin-neuf.pl.


Czytaj także:
Rekolekcje w wakacje to świetne rozwiązanie. Mamy dla Was kilka propozycji


Spotkania Małżeńskie
Szeroką ofertę przygotowały Spotkania Małżeńskie. Wakacyjne rekolekcje dla małżeństw mają na celu pogłębianie więzi małżeńskiej, pomoc w lepszym i głębszym wzajemnym zrozumieniu męża i żony oraz pełniejsze doświadczenie sakramentalnego wymiaru ich związku. Dokonuje się to poprzez proponowanie małżeństwom takiej formy dialogu, która z jednej strony pozwala głębiej poznać się nawzajem, z drugiej zaś – w przypadku nieporozumień – pomoże rozwiązywać konflikty między małżonkami.

Program oparty jest na nowoczesnej wiedzy z zakresu psychologii komunikacji i teologii. Udział mogą wziąć również pary, które jeszcze nie zawarły sakramentalnego małżeństwa. Terminy i więcej informacji na stronie spotkaniamalzenskie.pl.



Wspólnota Trudnych Małżeństw Sychar
Wspólnota Trudnych Małżeństw Sychar zaprasza na rekolekcje połączone z warsztatami, przeznaczone szczególnie dla małżeństw przeżywających kryzys. Terminy i możliwość zgłoszenia dostępne są na stronie [link widoczny dla zalogowanych]

Oprócz tego, małżeństwom proponowane są rekolekcje ignacjańskie w Gliwicach. Fundament odbędzie się w dniach 2-7 lipca, a 1 i 2 Tydzień 2-10 lipca. Poprowadzi je o. Maciej Konenc SJ, u którego można uzyskać więcej informacji i zapisać się, pisząc na adres [link widoczny dla zalogowanych].



Ogniska Miłości
Ogniska Miłości (Les Foyers de Charité) organizują w dniach 13-18 lipca oraz 27 lipca-1 sierpnia rekolekcje dla rodzin (również z dziećmi). Ich celem jest pogłębienie i odnowienie jedności małżonków. Tematem spotkań tylko dla małżonków będzie „Akt małżeński szansą spotkania z Bogiem i człowiekiem”.

20-25 lipca odbędą się również rekolekcje podstawowe, których celem jest pogłębienie wiary, poznanie spójności katolickich doktryn, zanurzenie w rzeczywistość Kościoła. Więcej informacji i zapisy na stronie ognisko-milosci.pl.


Czytaj także:
Święty spokój. 7 miejsc, w których znajdziesz ciszę


Z mszą w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego
Od lat dużym zainteresowaniem cieszą się również rekolekcje dla rodzin z mszą w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. W tym roku trzy turnusy pod hasłem „Familia Beata” organizuje Stowarzyszenie Una Voce Polonia. Dwa (15-22 i 22-29 lipca) odbędą się w Leśnej Podlaskiej, jeden (1-8 lipca) u dominikanów na Jamnej (gdzie przewidywany jest również tradycyjny ryt dominikański, a za śpiew chorałowy odpowiedzialny będzie Sławomir Witkowski). Więcej informacji na stronie unavocepolonia.pl.

Na rekolekcje o wierności małżeńskiej, również z mszą w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego, zaprasza fundacja św. Grzegorza Wielkiego. Odbędą się w dniach 23-27 lipca w Nadziejowie pod Poznaniem. Więcej informacji można uzyskać, pisząc na adres [link widoczny dla zalogowanych].



Weekend Małżeński
Inicjatywa Weekend Małżeński w dniach 27-29 lipca zaprasza do Siedlanowa na warsztaty z komunikacji, a 15-19 sierpnia do Zakroczymia na warsztaty „Pięć języków miłości”. Szczegółowe informacje i zapisy na stronie weekendmalzenski.pl.



Komunikacja, kobiecość i radość w Duchu
Warsztaty z komunikacji, ale tym razem według metody Porozumienie Bez Przemocy, proponuje małżeństwom (z dziećmi, bez dzieci, również w kryzysie) stowarzyszenie Przystań M. Odbędą się w Ochotnicy Górnej w dniach 19-25 lipca. Zapisy i więcej informacji: [link widoczny dla zalogowanych] lub pod numerami telefonów: 501 289 869 albo 517 385 820.

Warsztaty o kobiecości, męskości, relacjach i rozwoju proponuje w dniach 25-26 sierpnia ośrodek Misjonarzy Świętej Rodziny w Bąblinie. Informacje i zapisy na stronie bablinmsf.pl.

Na rekolekcje „O radości w Duchu Świętym” zaprasza wspólnota Święta Rodzina. Odbędą się one od 22 do 28 lipca w Zalesiu Górnym. Informacje i zapisy na stronie: [link widoczny dla zalogowanych]

...

Warto zainwestowac przedtem zeby nie stracic rodziny potem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:34, 26 Lip 2018    Temat postu:

Wydatki na wesele mają wpływ na długość małżeństwa. Brytyjscy naukowcy wykazują, że tak jest!
Redakcja | 18/07/2018
Udostępnij
Brytyjscy naukowcy przebadali trzy tysiące par i ich weselne budżety. Doszli do ciekawych wniosków.
adacze z Wysp Brytyjskich stwierdzili, że im para młoda wydała mniej pieniędzy na wesele, tym ich małżeństwo będzie trwalsze.
Podczas gdy magazyny ślubne, firmy cukiernicze, wedding-plannerskie, jubilerskie przekonują nas, że ślub powinien wyglądać „jak z bajki”, naukowcy stwierdzili, że najbardziej korzystne dla długości małżeństwa jest… umiarkowanie.
Ekonomiści badają małżeństwa
Profesorowie ekonomii Andrew Francis-Tan oraz Hugo M Mialon przepytali łącznie 3 tysiące małżeństw. Podczas badań wychwycili kilka charakterystycznych cech, które mogą wpłynąć na to, że para z większym prawdopodobieństwem zdecyduje się na rozwód.
Według badań kwota, jaką pary wydają na pierścionek zaręczynowy oraz ceremonię, jest negatywnie skorelowana z trwałością małżeństwa. Jako że ich zaangażowanie skupia się głównie na tym, co na zewnątrz.
Ekonomiści przeanalizowali konkretne kwoty wydane na poszczególne składowe ślubu i wesela.
W „grupie ryzyka” znalazły się te pary, przy których przykładowo koszt pierścionka opiewał na kwotę powyżej 2 tysięcy dolarów (1 500 funtów).
Konkretnie, w próbie mężczyzn wydatki na kwotę od 2 tys. do 4 tys. dolarów (3 tys. funtów) na pierścionek zaręczynowy wiążą się z 1,3-krotnie wyższym ryzykiem rozwodu w porównaniu z wydatkami od 500 dolarów (376 funtów) do 2 tys. dolarów – można przeczytać w naukowym artykule.
Podobną zależność badacze wykryli przy kosztach ceremonii. Przy imprezach weselnych, które kosztowały powyżej 20 tys. dolarów (15 tys. funtów), prawdopodobieństwo rozwodu było o 1,6-krotnie wyższe (wniosek wysnuty na podstawie próby przebadanych kobiet).
Wśród analizowanych czynników pojawił się także inny wątek – wyglądu zewnętrznego partnera.
Jak podaje prof. Mialon w rozmowie z „The Independent”, u tych badanych, dla których wygląd zewnętrzny miał silny wpływ na decyzję o ślubie, małżeństwo trwało krócej.
Radykalne cięcie weselnego budżetu i niskokosztowe wesele nie będzie prawdopodobnie gwarancją udanego małżeństwa, które potrwa do końca życia. Gdyby to było takie proste… Ekonomiści wskazują statystyczne zależności, na które z pewnością warto zwrócić uwagę. Nie można jednak zapominać o innych istotnych elementach: pracy nad związkiem oraz korzystania z łaski Bożej!
Źródło: The Independent

...

Haha! Po prostu ubodzy sa wierniejsi a bogacze szukaja bardziej przyjemnosci. Latwiej wielbladowi przejsc przez ucho igielne niz bogaczowi do nieba. Ubostwo ale nie nedza to dobre warunki zyciowe uczace pokory.
PL
Czwartek, 26/07/2018 | Św. Anny i św. Joachima
Lanty/Unsplash | CC0


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:21, 29 Lip 2018    Temat postu:

O mały włos skreśliłabym go, bo był niewierzący. Dziś jesteśmy małżeństwem
Iwona Jabłońska | 14/07/2018
Udostępnij
Poznajesz chłopaka. Wydaje ci się całkiem w porządku. Spotykacie się, czujesz się z nim dobrze, coraz lepiej… zakochałaś się! Nagle okazuje się, że twój chłopak jest niewierzący, a ty przecież modliłaś się o takiego, który będzie przede wszystkim wierzący. W głowie tysiąc myśli, a przewodnia wciąż zadaje pytanie: Co dalej? Pozwól, że opowiem ci swoją historię…
Dawno, dawno temu…
Wcale nie tak dawno, bo ok. 5 lat temu poszukiwałam swojego jedynego. Przez długi czas modliłam się o to, żeby był przede wszystkim wierzący. Zależało mi na tym, żeby budować z kimś relację opartą na Bogu. Pojawia się ON – ma wszystkie cechy, o które prosiłam, oprócz jednego – z wiarą nie ma za dużo wspólnego. Paradoksalnie pierwszy raz zobaczyliśmy się w kościele, został zaproszony przez naszego wspólnego przyjaciela na wspólnotową mszę z okazji zakończenia roku, po której była impreza sylwestrowa. Dużo młodych, gitary, bębny, śpiewy – atmosfera idealna na powrót na łono kościoła. Ale czy to wystarczy?
Przegadaliśmy całą noc. Nie było tematów tabu, zatem „kościółkowy” też się pojawił. Okazało się, że tego dnia od 11 lat był po raz pierwszy w kościele. No i pozamiatane – chłopak odpada.
Wszędzie go pełno
To, że jest niepraktykujący – i nie wiadomo, czy nawet wierzący – przekreśliło jakiekolwiek inne myślenie o nim – niż tylko w kategoriach „znajomy”. Ten znajomy jednak szybko zaczął zachowywać się, jakbyśmy znali się od lat i jakby był co najmniej moim serdecznym przyjacielem. Był wszędzie – esemesy, maile, niezapowiedziane wizyty – „byłem w pobliżu” Wink, kwiaty, zaproszenia na spacer, kawę, do kina…
Ewidentnie coś jest na rzeczy. Zaczęliśmy spędzać dużo czasu razem, prowadzić coraz więcej rozmów na temat wiary, Boga, czystości w relacji… Po jakimś czasie ten znajomy faktycznie zaczął być kimś więcej, trochę przyjacielem, a już za chwilę chłopakiem. Znał dobrze moje stanowisko w kwestiach wiary, budowania relacji, granic cielesności przed ślubem. Nie do końca to rozumiał, ale szanował. Nie do końca ze wszystkim się zgadzał, ale zgłębiał. Nie do końca czuł, ale próbował.
Czytaj także: Jak zniszczyć mężczyznę swojego życia
Co dalej?
To pytanie jednak spędzało mi sen z powiek. Nie chciałam przecież być z kimś na próbę. Nie chciałam tylko na chwilę, więc jak to się stało, że już jesteśmy razem? Zakochanie wzięło górę. Mówi się, że jest to stan podobny trochę do obłąkania. Kiedy już trochę opadły te pierwsze emocje, zaczęłam znowu zadawać sobie pytanie: „Co dalej?”. Szybko jednak zorientowałam się, że nie sobie powinnam zadawać to pytanie. Skoro tyle czasu modlę się o dobrego męża do Boga, to właśnie Jego powinnam pytać o zdanie w kwestii kandydata, który się pojawia.
Zaczęłam stawiać Bogu konkretne pytania i prosić o znaki. To był kilkumiesięczny dialog. Dużo modliłam się za mojego chłopaka i widziałam, jak bardzo Bóg walczy o Niego, jakich ludzi stawia na jego drodze i dokąd go prowadzi. Po jakimś czasie Maciej był już w takiej samej wspólnocie jak ja, razem chodziliśmy na niedzielne msze i razem też się modliliśmy.
Konkretna odpowiedź
Po kilku miesiącach bycia razem, stawiania pierwszych kroków na nowo w Kościele, zgłębiania wielu tajemnic, poznawania siebie nawzajem postanowiliśmy zadać Bogu konkretne pytanie. Modląc się razem któregoś wieczoru, Maciej zaproponował, żebyśmy zapytali Boga wprost, czy widzi nas razem jako małżonków. Czy to jest Jego wola.
Pomodliliśmy się, zadając to pytanie Bogu, otworzyliśmy Pismo Święte i otrzymaliśmy konkretną odpowiedź: „Tobiasz ma pojąć Sarę za żonę”. Zatem odpowiedź nie pozostawała żadnych wątpliwości co do tego, że mamy niebawem wejść w okres narzeczeński i tak też się stało. 18 miesięcy później byliśmy już małżeństwem.
Co by było gdyby?
Każda historia jest inna – wyjątkowa. Czasem zadawałam sobie pytanie – co, jeśli bym Go skreśliła na starcie? Teraz od 3 lat jesteśmy małżeństwem , mamy dwójkę kochanych dzieciaczków i staramy się wciąż budować naszą relację na Bogu.
Dziś już nie zadaję sobie tych pytań – z perspektywy czasu nie żałuję żadnej decyzji – że zaryzykowałam, przyglądając się uważnie, trochę obawiając, jednak mając na uwadze fakt, że zawsze mogę liczyć na pomoc Boga, który przecież pragnie mojego szczęścia, który przecież słyszał te wszystkie moje modlitwy o dobrego męża. Wchodząc z Nim w dialog, wiedziałam, że uzyskam najlepszą odpowiedź.
Pewnie nie odpowiedziałam konkretnie na twoje pytanie: „Co dalej – jeśli On jest niewierzący?”. Bo to nie ja mam ci na nie odpowiedzieć, tylko Ten, który „przenika i zna cię”. Miej odwagę zadawać Mu konkretne pytania i zaufaj Mu. Jedno jest pewne – nie ma przypadków.

....

Jest to jednak bardzo trudne i nie polecamy tak na hop siup malzenstw miedzywyznaniowych. Jest to balansowanie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:14, 04 Sie 2018    Temat postu:

Randkowe BHP. Poznaj je dla własnego bezpieczeństwa
Zuzanna Górska-Kanabus | 18/07/2018
Udostępnij
Jeżeli randka okaże się nieprzyjemna, dużo łatwiej jest ją zakończyć będąc w miejscu publicznym. A w przypadku gdybyś poczuła się zagrożona, masz szansę poprosić o pomoc inne osoby.
dy chodzisz na randki, ważne jest, abyś robiła to mądrze (o czym pisałam w innym tekście), ale też żebyś robiła to bezpiecznie i miała wsparcie.
Do randek mają zastosowanie podstawowe zasady bezpieczeństwa, które stosujesz, a przynajmniej mam nadzieję, że tak jest, wobec wszystkich nieznajomych, czyli:
Nowo poznanym osobom nie podajesz dokładnego adresu zamieszkania, miejsca pracy itp.
Poznajesz nowego chłopaka, praktycznie nic o nim nie wiesz, więc nie masz pewności, czy będziesz chciała kontynuować tę znajomość. Może się zdarzyć tak, że ty będziesz chciała zakończyć znajomość po drugiej czy trzeciej randce, a chłopak będzie zdeterminowany i zacznie cię nachodzić. Takie sytuacje są rzadkie, ale się zdarzają. Zatem nie ujawniaj za szybko tego, gdzie dokładnie mieszkasz.
Umawiaj się w publicznych miejscach
Niby oczywiste, ale gdy jesteś podekscytowana randką, to możesz o tym zapomnieć. Zapraszanie do domu czy w odludne miejsca to nie są dobre propozycje na pierwsze randki.
Jedna z moich klientek na wakacjach poznała chłopaka. Umówili się na spacer wieczorem po plaży. Była to dla niej romantyczna perspektywa. Gdy się spotkali, okazało się, że na plaży praktycznie nikogo nie ma. Chłopak okazał się bardzo w porządku i zachowywał się całkowicie poprawnie. Jak sama później mówiła, nic z jego strony jej nie zagrażało, ale ona tak się zestresowała tym, że praktycznie go nie zna i jest z nim w dość opustoszałym miejscu, że nie miała żadnej przyjemności ze spaceru. Za to w głowie przypominały jej się wszystkie filmy o psychopatach. Tak naprawdę chciała jak najszybciej uciec i zakończyć randkę.
Jeżeli randka okaże się nieprzyjemna, dużo łatwiej jest ją zakończyć będąc w miejscu publicznym. A w przypadku gdybyś poczuła się zagrożona, masz szansę poprosić o pomoc inne osoby.
Wybieraj popołudniowe lub wczesnowieczorne godziny na spotkania
Na spotkania w tygodniu dobre są godziny po pracy lub wczesnowieczorne np. 19 czy 20. Propozycja randki, powiedzmy o 22 czy 23, nie jest dobrym pomysłem. W weekendy też unikaj spotkań w późnych godzinach.
Randkowy numer telefonu
Niektórzy zalecają, aby mieć specjalny numer telefonu, który będziesz podawać nowo poznawanym mężczyznom. Wtedy, gdy trafisz na kogoś nękającego cię esemesami, łatwo go odciąć przez zmianę numeru. Brzmi to rozsądnie, choć przyznam, że ja sama nie stosowałam tego rozwiązania. Przez to, że prowadzę bloga i coaching, mój numer telefonu dość łatwo znaleźć w internecie.
W moim wypadku randkowy numer telefonu byłby dodatkowym kłopotem. Jednak jeżeli twój numer telefonu nie jest dostępny publicznie, to warto zastanowić się, czy opcja randkowego numeru telefonu nie jest dla ciebie dobrym rozwiązaniem.
Te cztery punkty nie wyczerpują wszystkich zasad bezpieczeństwa, ale są takim minimum, o którym warto pamiętać. Inne równie oczywiste zasady, to m.in. nie wsiadaj do samochodu nieznajomego czy nie pożyczaj pieniędzy. Myślę, że zamiast tworzyć długą listę zasad, najlepiej kierować się zdrowym rozsądkiem.

...

Szczegolnie znajomosc z internetu bo oczywiscie nie ze szkoly czy z naszego miasteczka. Anonim to moze byc przyneta do wszelkich zlych celow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:38, 05 Sie 2018    Temat postu:

W tej rodzinie od 120 lat panny młode biorą ślub w tej samej sukni!
Marzena Devoud | 24/07/2018
Udostępnij
Nie było to łatwe. Kiedy Abby, która mieszka w Pensylwanii, dostała suknię, okazało się, że kreacja była w bardzo złym stanie. Potrzeba było 200 godzin pilnej pracy stylistki, aby przywrócić sukni dawną świetność.
Kliknij tutaj, by przejrzeć galerię
iemal wszystkie kobiety marzą o jedynej i wyjątkowej sukni ślubnej. Założonej pierwszy raz, zaprojektowanej i uszytej specjalnie na tę okazję… Ale nie każda panna młoda tak uważa.
Za tą dawną suknią ślubną kryje się piękna rodzinna opowieść. Inaczej niż większość, Abby Kingston nie marzyła o unikalnej kreacji na najpiękniejszy dzień swojego życia. Nie – wolała wybrać wspaniałą suknię odziedziczoną po kobietach z jej rodziny. W ten sposób zachowała ponad 120-letnią rodzinną tradycję – w tym czasie jedenaście panien młodych założyło do ślubu tę właśnie suknię.
Nie było to łatwe. Kiedy Abby, która mieszka w Pensylwanii, dostała suknię, okazało się, że kreacja była w bardzo złym stanie. Potrzeba było 200 godzin pilnej pracy stylistki, aby przywrócić sukni dawną świetność.
Poprzednia panna młoda powiedziała „tak” w tej sukni w 1991 roku. Potem, zgodnie z rodzinną tradycją, miała przechować strój ze wszystkimi koniecznymi środkami ostrożności, by później przekazać go następnemu pokoleniu.
Przez te 120 lat detale sukni były kilka razy nieznacznie modyfikowane. Od linii dekoltu po długości trenu, każda z panien młodych zostawiała ślad swojego gustu. Tak więc, koronki dodano w 1982 roku… Jeśli chodzi o Abby Kingston, nie chciała nic zmieniać, tylko przywrócić sukni blask godzien wspaniałej historii.

...

Ciekawa tradycja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:59, 05 Sie 2018    Temat postu:

Ty randkujesz, oni cię wspierają. Dobrze, żebyś miała obok takie osoby!
Zuzanna Górska-Kanabus | 25/07/2018
Udostępnij
Warto, żebyś ty też poszukała swojej drużyny pierścienia lub inaczej grupy wsparcia. Wybierając jej członków warto, abyś kierowała się kilkoma zasadami.
Ludzie, na których możesz liczyć
W randkowaniu czasem trudno zachować zdrowy rozsądek. Pamiętam, jak sama pod wpływem ekscytacji planowałam, a nawet robiłam rzeczy, które były głupie lub mocno ryzykowne. Na szczęście miałam wokół siebie ludzi, którzy wspierali mnie w okresie randkowania. Ich pomoc nie ograniczała się do przysłowiowego poklepywania po ramieniu i ocierania łez. Przez to, że znali mnie dobrze, m.in. moją przeszłość czy ukryty schemat, według którego najczęściej wybierałam mężczyzn, potrafili powiedzieć mi uważaj, gdy angażowałam się w nie rokującą (z ich perspektywy) relację. A także powiedzieć wprost, gdy uważali, że głupio postępuję.
Moja drużyna, czy inaczej grupa wsparcia, składała się z czterech osób: Kasi, Piotra, Sebastiana i Agnieszki. Z Kasią i Sebastianem byliśmy w podobnej sytuacji – szukaliśmy tego Jedynego/ Jedynej. Agnieszka była mężatką, a Piotr – zakonnikiem. To, że byli tak różnych stanów, było bardzo cenne i pomocne.
Z Kasią i Sebastianem rozmawialiśmy o naszych sukcesach, porażkach, lękach i trudnościach. Wymienialiśmy się pomysłami, gdzie można się wybrać. Wspieraliśmy się w momentach, gdy traciliśmy nadzieję. Dzieliliśmy się inspiracjami i wiedzą. Sebastian służył nam radą i tłumaczył męski sposób myślenia. Dzięki niemu z Kasią trochę lepiej rozumiałyśmy zachowania niektórych chłopaków.
Agnieszka i Piotr byli gotowi dawać mi wsparcie i wysłuchiwać mnie, gdy byłam podekscytowana perspektywą nowej znajomości lub załamana kolejnym niepowodzeniem. To dzięki nim trudny emocjonalnie okres randkowania było mi łatwiej przejść.
Warto, żebyś ty też poszukała swojej drużyny pierścienia lub inaczej grupy wsparcia. Wybierając jej członków warto, abyś kierowała się kilkoma zasadami.
Osoby, które dobrze cię znają i są tobie życzliwe
Okres randkowania, czyli czas zanim wejdziesz w związek na wyłączność (a później narzeczeństwo i małżeństwo) to czas wzlotów i upadków, nadziei i rozczarowań. W okresie randkowania otaczaj się życzliwymi ludźmi. Takimi, którzy będą cię wspierać, dodawać skrzydeł, wzmacniać nadzieję. Unikaj tych, którzy mają tendencję do krytykowania i czarnowidztwa.
Ludzie z mojej drużyny dobrze mnie znali, dzięki czemu dostrzegali, gdy wpadałam w jakiś niesłużący mi schemat działania (np. ucieczkowy czy lękowy). Ty też poproś o pomoc osoby, które dobrze znają twoją historię. Jako obserwatorzy z boku mogą cię ostrzec, że np. powielasz ukryty schemat wyboru mężczyzny, ale i wspierać.
Nie obawiaj się korzystać z pomocy specjalistów
Czasem w działaniu blokują nas lęki, a czasem po prostu nie wiemy jak coś zrobić. Jeżeli masz niskie poczucie własnej wartości lub borykasz się ze zranieniami z przeszłości, to warto, abyś skorzystała z pomocy psychoterapeuty.
Jednak może być tak, że po prostu nie wiesz np. jak się zachować na pierwszej randce, jak budować dobre relacje. Wtedy warto skorzystać z pomocy psychologa lub coacha. Czasem wystarczy dosłownie kilka spotkań, aby nabrać pewności siebie i zacząć skutecznie działać. Obecnie na rynku jest wiele osób, które chętnie ci pomogą. Wybierając specjalistę, kieruj się jego doświadczeniem oraz wyznawanymi wartościami.
Osoby, przy których czujesz się bezpiecznie i jesteś gotowa szczerze z nimi rozmawiać oraz odsłonić się
Wybierając ludzi do swojej grupy wsparcia, kieruj się też tym, jak przy nich się czujesz. Jeżeli masz być z nimi szczera (a tylko taka postawa ma sens), to musisz czuć się przy nich na tyle bezpiecznie, aby otwarcie z nimi rozmawiać. W końcu będziesz się z nimi dzieliła sprawami, przemyśleniami i wydarzeniami, w obszarze których jesteś bardzo wrażliwa i podatna na zranienie.
Osoby, które mają czas oraz mogą i chcą go tobie poświęcić
Osoby z twojej grupy wsparcia powinny mieć czas na wysłuchanie ciebie, bycie z tobą, rozmowę. Wybierając je, bądź realistką. Być może chciałabyś poprosić o pomoc swoją przyjaciółkę, której właśnie urodziło się drugie dziecko. Ona zapewne będzie chciała cię wspierać, ale nie będzie miała na to za dużo czasu. Dlatego tworząc swoją drużynę, weź pod uwagę, czy dana osoba, ze względu na swoje obowiązki życiowe, będzie miała czas i przestrzeń na wspieranie ciebie. Jeżeli nie jesteś pewna, to zapytaj ją wprost.
Na koniec pamiętaj proszę, że to nie muszą być osoby w takiej samej sytuacji jak ty. Mogą to być zarówno inne osoby samotne, ale też małżonkowie i osoby duchowne. Różnorodność doświadczeń i stanów może być bardzo cenna.

..

Naprawde pomoc duchowa potrzebna jest we wszystkim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:15, 09 Sie 2018    Temat postu:

Ojciec Dolindo do żon: mąż to pierwsza dusza, którą musisz zdobyć dla Jezusa Obraz Marlena Bessman-Paliwoda | 21/07/2018
Udostępnij
Być żoną oddaną Jezusowi – to być kobietą szczęśliwą, spełnioną, przy której inni kwitną. I ani małżeństwo, ani macierzyństwo nie musi „przeszkadzać aktywności” zawodowej, społecznej. To drugie z kolei nie wyklucza bycia wspaniałą żona i matką.
Kliknij tutaj, by przejrzeć galerię
o poczytności tekstu „ojciec Dolindo do mam: zaniedbania nadrabiaj modlitwą” (czytaj tutaj ) widać, że nam, kobietom, matkom i żonom, potrzeba treści duchowych tylko dla nas, takich, których nie musimy skrajać na miarę, ale mamy je już podane. Niestety, mało w końcu jest takich treści, które nie budzą w nas kobietach buntu – nie takiego spowodowanego brakiem pokory, ale wciskaniem nas w role, jakich pełnić nie jesteśmy w stanie.
O. Dolindo też może budzić bunt wówczas, kiedy będziemy myśleć o małżeństwie, że to tylko ja jako kobieta „muszę”. Doskonale rady włoskiego kapłana można przypisać do panów. Nie ukrywajmy jednak: zacznijmy od wymagania od siebie, a potem od reszty świata. Trudne, ale przykład świętych i wielu ludzi wokół pokazuje mi samej, że warto właśnie tak zacząć – z wiarą w Bożą łaskę.

...

Malzonka tez prowadzisz do Jezusa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:11, 09 Wrz 2018    Temat postu:

Największy ruch małżeński w Kościele. To stąd ks. Blachnicki czerpał inspirację
Agnieszka Huf | 27/08/2018
SZCZĘŚLIWE MAŁŻEŃSTWO
Pexels | CC0
Udostępnij 352
„Kilka tygodni po ślubie pojechaliśmy do Lourdes na międzynarodowe spotkanie Ruchu. Widziałam tam parę staruszków. Szli, trzymając się za ręce. Na pierwszy rzut oka było widać ich ogromną radość. Pomyślałam wtedy – jeśli to jest efekt bycia w Ruchu, to ja też tak chcę! Marzę, żeby moje dzieci były kiedyś tak szczęśliwe, jak ja”.

Kiedy w lutym 1939 roku w paryskim mieszkaniu cztery młode małżeństwa spotkały się z ks. Henrim Caffarelem, nikt nie przypuszczał, że rozpoczyna się historia najpotężniejszego ruchu małżeńskiego w Kościele katolickim. Mieli jeden cel: odkryć, jak swoją miłość małżeńską przeżywać w łączności z Bogiem. Dziś około 68 000 par małżeńskich w dziewięćdziesięciu dwóch krajach świata idzie ich śladami, tworząc Equipes Notre-Dame (czyt. ekip notr dam).


Czytaj także:
Sprawdź, do jakiej wspólnoty pasujesz. Albo i nie!
Maria i Krzysztof Siudzińscy z Rybnika z Ruchem związali się od pierwszych chwil małżeństwa. „To była transakcja wiązana – śmieje się Krzysiek. – Razem z żoną dostałem w posagu Ekipy”. Rodzice Mai stworzyli jedną z pierwszych ekip, gdy Ruch w 2001 roku zagościł w Polsce. Nastoletnia wówczas Maja dorastała, obserwując jak formacja zmienia jej rodziców. Kiedy związała się z Krzysztofem, zdecydowali, że swoje małżeństwo chcą budować w oparciu o tę samą duchowość.



Punkty wysiłku
„Equipes Notre-Dame ma za podstawowy cel pomagać małżeństwom w dążeniu do świętości. Ani więcej, ani mniej”. Te słowa ks. Henriego Caffarela do dziś stanowią fundament Ruchu. Swój cel małżonkowie starają się osiągnąć, realizując tzw. punkty wysiłku.

Należą do nich: modlitwa osobista, małżeńska i rodzinna, comiesięczne spotkania Ekipy, „reguła życia” – praca nad konkretną cechą, którą należałoby w sobie zmienić, „zasiądźmy razem”, czyli rodzaj małżeńskiego dialogu oraz coroczny udział w rekolekcjach.

Punkty wysiłku do złudzenia przypominają zobowiązania podejmowane przez członków Domowego Kościoła – rodzinnej gałęzi ruchu Światło – Życie. To nie przypadek – ks. Franciszek Blachnicki wzorował się na Ekipach, opracowując podstawy działania tzw. Oazy Rodzin (Kościół Domowy).

Ruch zbudowany jest z Ekip, liczących 3-7 małżeństw, gromadzących się co miesiąc w obecności kapłana. Centralnym punktem spotkania jest modlitwa, jest też czas na posiłek i dzielenie się owocami formacji minionego miesiąca. W Ekipach zawiązują się przyjaźnie, trwające nieraz wiele lat.


Czytaj także:
6 rzeczy, których nauczyłem się dzięki oazie


Zasiądźmy razem + wspólna modlitwa
Jeden wieczór w miesiącu małżonkowie rezerwują na realizację kolejnego punktu wysiłku, nazwanego „zasiądźmy razem”. Wtedy w atmosferze modlitwy rozmawiają o tym, co dla ich małżeństwa jest ważne. Dzielą się radościami i smutkami, podejmują ważne decyzje.

„To taki czas, kiedy wiem, że to, co powiem, zostanie przyjęte. Nawet trudne sprawy da się poruszyć bez oceniania czy złości” – mówi Maja.

„Staramy się rozmawiać o tym, co dobre, ale nie unikamy też mówienia o własnych zranieniach. Dzięki tym spotkaniom lepiej poznaję moją żonę, wiem, co jest dla niej ważne, a co w moim zachowaniu ją boli. Dostaliśmy narzędzie, które pozwala nam na bieżąco naprawiać nasze trudności” – dodaje Krzysiek.

A Maja z filuternym uśmieszkiem zaznacza, że niektóre z małżeńskich spotkań po 9 miesiącach znajdują finał się na sali porodowej.

Jednym z większych wyzwań dla małżonków jest wspólna modlitwa. „Przez 28 lat życia modliłem się sam – wspomina Krzysiek. – Relacja z Bogiem była dla mnie tak intymna, że nie wyobrażałem sobie, jak mogę wpuścić do niej kogokolwiek innego, nawet żonę. A teraz widzę, jak bardzo nas to jednoczy”.

Forma modlitwy jest dowolna – może to być wspólne odmówienie różańca czy nieszporów, modlitwa spontaniczna czy nawet adoracja w ciszy – byle razem, w jednym Duchu. Oprócz tego, co wieczór klękają do modlitwy razem z dziećmi.



Formacja: to nie przedszkole
Formacja w Ruchu nie jest łatwa – nie bez kozery zobowiązania noszą nazwę punktów wysiłku. Bo i sporo wysiłku jest potrzebne, aby wytrwać w codziennej modlitwie, konsekwentnie realizować podjętą regułę życia czy tak układać wiecznie przepełniony kalendarz, aby znaleźć czas na comiesięczne spotkanie.

„To nie jest przedszkole dla dorosłych” – cytują słowa założyciela. Co więc sprawia, że od dwunastu lat podejmują ten trud? „Widzę konkretne owoce. Jesteśmy normalnym małżeństwem i zdarzają nam się różnice zdań. Tylko umarli i zobojętniali się nie kłócą – opowiada Krzysiek. – Ale cokolwiek działo się w ciągu dnia, wieczorem mamy uklęknąć do wspólnej modlitwy. A nie da się modlić z sercem pełnym złości. Wszystkie konflikty musimy rozwiązywać na bieżąco, dzięki czemu nie ma u nas cichych dni”.

Maja podkreśla, jak bardzo ich obecność w Ruchu wpływa na całą ich rodzinę: „Niektórzy zarzucają, że Ekipy nie zajmują się dziećmi – maluchy nie biorą udziału w spotkaniach, nie ma dla nich oddzielnej formacji. Ale kiedy dzieci widzą modlących się rodziców, widzą ich miłość i wiarę realizującą się w codzienności, same odkrywają swoją drogę do Boga. Widzę to w czasie modlitwy rodzinnej – mój 5-letni syn modlił się niedawno, żeby umiał jeszcze lepiej kochać Kościół. Chłopcy są ministrantami, Hania chce dołączyć do Dzieci Maryi. Nie byłoby tego, gdyby nie nasza formacja”.



Szczęśliwe małżeństwa, szczęśliwe dzieci
„Dla wielu ten ruch jest nieatrakcyjny – tu nie ma wielkiego show, emocji – mówi Krzysiek. – Wielu rezygnuje, myśląc, że nic się tu nie dzieje. Tymczasem to, co najważniejsze, odbywa się pomiędzy małżonkami, w sposób nieuchwytny”.

A Maja dodaje: „Kilka tygodni po ślubie pojechaliśmy do Lourdes na międzynarodowe spotkanie Ruchu. Widziałam tam parę staruszków – mieli pewnie koło 90 lat. Szli, trzymając się za ręce. Na pierwszy rzut oka było widać ich ogromną radość. Pomyślałam wtedy – jeśli to jest efekt bycia w Ruchu, to ja też tak chcę! Marzę, żeby moje dzieci były kiedyś tak szczęśliwe, jak ja”.

...

Warto umacniac malzenstwo i w ten sposob.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:59, 16 Wrz 2018    Temat postu:

Gdy małżeństwo nie chce należeć do wspólnoty. Jak się rozwijać duchowo? Propozycje
Jarosław Kumor | 10/09/2018
MODLITWA MAŁŻEŃSKA
Shutterstock
Udostępnij 65
Przykładowo, jeden z małżonków czuje potrzebę formacji i regularnego kontaktu z katolickimi rodzinami, a drugi nie chce słyszeć o żadnej wspólnocie. Takie rozwiązania mogą być złotym środkiem, na który przystaną obydwie strony.

Znam kilka małżeństw, których wspólna droga rozpoczęła się w duszpasterstwie akademickim. Sam w takim małżeństwie jestem. Część z nich wyszła z tej formacji z przekonaniem, że bez wspólnoty ani rusz. Dziś są całymi rodzinami w Neokatechumenacie, Domowym Kościele czy innych, mniejszych małżeńskich wspólnotach, tworzonych np. przy parafii.


Czytaj także:
Rozproszenia na modlitwie? 7 sposobów, jak sobie z nimi radzić
To jedna strona medalu. Drugą są sytuacje, gdy oboje lub czasami tylko jedno z nas ma za sobą jakąś drogę wspólnotowej formacji przed wejściem w małżeństwo, ale dziś z różnych powodów do żadnej wspólnoty nie należy.

Bywa, że nie potrafimy lub nie jesteśmy w stanie wygospodarować na to czasu. Jedno z nas może też nie widzieć takiej potrzeby, nie miało doświadczenia wspólnoty, nie widzi w tym wartości, ma obawy. A przecież duchowy rozwój i praca nad naszą relacją są bardzo potrzebne. Co robić? Czy jest jakaś trzecia droga?

Oto kilka inicjatyw, które mogą być wyjściem z sytuacji, złamać pewne bariery, być pomocą w odnalezieniu się na nowo w naszym małżeństwie, zaczerpnięciu co nie co Bożego światła.



1. Spotkania Małżeńskie
Inicjatywa obchodzi w tym roku 40 urodziny. Jest to kościelne stowarzyszenie wiernych zatwierdzone przez Stolicę Apostolską. Ogrom doświadczenia jego założycieli, m.in. Ireny i Jerzego Grzybowskich, połączone z prostymi środkami wspólnej pracy małżonków przyciągnęły już na weekendowe rekolekcje „Spotkań” autentyczne rzesze par.

Istotą pracy małżeństwa nad wzajemną relacją w charyzmacie Spotkań Małżeńskich jest dialog. Weekendowe rekolekcje organizowane przez ten ruch mają na celu ukazanie istoty tego dialogu i są okazją do nauczenia się go od podstaw lub na nowo oraz do jego praktykowania.

Często nie zdajemy sobie sprawy, że tak naprawdę nie wiemy, czym jest dialog. Potocznie rozumiemy go jako zwyczajną rozmowę, ale nie znamy pewnych warunków, które trzeba spełnić, by był on pełny i efektywny.

Weekend ze Spotkaniami Małżeńskimi może na nowo nauczyć małżonków rozmawiać ze sobą lub pogłębić dotychczas zaniedbane obszary, wymagające dialogu. Rekolekcje organizowane są w całej Polsce oraz za granicą. Na stronie [link widoczny dla zalogowanych] znajdziemy gęstą sieć terminów.

Prócz rekolekcji dla małżeństw Spotkania Małżeńskie proponują także Wieczory dla Zakochanych i Weekendy dla Narzeczonych, rekolekcje kapłańskie oraz rekolekcje dla powtórnych związków po rozwodzie.



2. „Weekend Małżeński”: inicjatywa fundacji Kurs na Miłość
Fundacja powstała w 2010 r. w Białej Podlaskiej. Weekendy dla małżeństw organizuje głównie tam oraz w Zakroczymiu w Centrum Duchowości Honoratianum. Założycielem fundacji oraz głównym koordynatorem „Weekendu” jest kapucyn, terapeuta małżeński br. Piotr Zajączkowski.

Organizatorzy zapewniają, że „Weekend dla małżeństw” nie jest terapią grupową ani mityngiem. Małżeństwa mają zapewnioną opiekę nad dziećmi i mają okazję, by pobyć razem oraz doświadczyć bliskości i dialogu. Adresatami weekendów są także pary przygotowujące się do małżeństwa i małżeństwa niesakramentalne.

Proponowane przez organizatorów tematy rekolekcji to m.in.: „Bliskość”, „Konflikty w związku”, „Rodzicielstwo”, „Temperament pary” czy nawet „Teściowie”. Więcej szczegółów i terminy można znaleźć na [link widoczny dla zalogowanych]


Czytaj także:
W tym samym miejscu, o tym samym czasie. 41 par wzięło „zbiorowy ślub” [galeria]


3. Ogniska Miłości – rekolekcje dla małżeństw i rodzin
Ogniska Miłości to wspólnoty świeckich – również całych rodzin – pod opieką kapłana, żyjących wspólnie Ewangelią i prowadzących rekolekcje. Inicjatywa powstała we Francji. Pierwsze „Ognisko” założyli tam w 1936 r. ks. Jerzy Finet i Marta Robin – tercjarka franciszkańska, stygmatyczka, Sługa Boża, która przez 52 lata karmiła się jedynie konsekrowaną hostią.

W Polsce Ogniska Miłości działają w Starych Kaliszanach niedaleko Józefowa nad Wisłą oraz w Olszy niedaleko Łodzi.

Wspólnoty te organizują rekolekcje dla małżeństw zarówno w formie weekendowej jak i na nieco dłuższy czas. Ich tematyka to np: „Dom na skale, czyli o fundamentach małżeństwa i rodziny” czy „Małżeństwo – więź, w której mieszka Boża miłość (na podstawie adhortacji apostolskiej Amoris Laetitia)”.

W zależności od tematyki, na rekolekcje można przyjechać z dziećmi, dla których wspólnota zapewnia opiekę. W rekolekcjach mogą brać też udział związki niesakramentalne. Więcej informacji znajdziemy na stronach: [link widoczny dla zalogowanych] lub [link widoczny dla zalogowanych]



4. Rekolekcje „Miłość i Prawda”
Ich organizatorem jest katolicka wspólnota Emmanuel obecna w kilkudziesięciu krajach na świecie. Rekolekcje obejmują trzy weekendy co ok. miesiąc. Jest to więc nieco bardziej rozbudowana forma niż poprzednie propozycje, choć nie angażuje nas w tygodniu.

Pierwszy weekend dotyczy istoty małżeństwa sakramentalnego, drugi odnosi się do tożsamości mężczyzny i kobiety oraz wzajemnej komunikacji małżonków, a trzeci ukazuje właściwy stosunek m.in. do wartości materialnych i pomaga odpowiednio ułożyć sobie hierarchię wartości w małżeństwie.

Wśród elementów rekolekcji znajdziemy m.in. konferencje, grupy dzielenia osobno dla kobiet i mężczyzn i czas na dialog w małżeństwie. Organizatorzy zaznaczają także, że prócz mszy świętej podczas rekolekcji jest możliwość adoracji Najświętszego Sakramentu czy przystąpienia do spowiedzi.

Rekolekcje „Miłość i Prawda” są organizowane m.in w Loretto koło Wyszkowa, Kaliszu czy Tarnowskich Górach. Więcej informacji uzyskamy pod adresem: [link widoczny dla zalogowanych]



A może jednak wspólnota?
To oczywiście tylko kropla w morzu wielu innych, być może nieco mniej nagłośnionych propozycji. Warto szukać, bo nawet jeżeli nie jesteśmy w stanie podjąć stałej małżeńskiej formacji, to jeden weekend może nam pomóc w codzienności, może zainspirować, odświeżyć naszą relację i sprawić, że łatwiej będzie nam się nad nią pracowało na co dzień.

A czasami być może przekona nas do podjęcia większego wysiłku i zaangażowania się w małżeńską wspólnotę, która daje warunki do jeszcze bardziej efektywnego pielęgnowania wzajemnej miłości.

...

Trzeba dopasowac do duszy...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Nie 10:59, 16 Wrz 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:40, 25 Wrz 2018    Temat postu:

Z miłości do żony pokonał ponad 2100 km!
1
24 września 2018w Ostatnio dodaneTags cedid, health, love, maz, medicine, medycyna, milosc, nauka, news, pielgrzym, pielgrzymka, science, spacer, television, telewizja, tv, who, zdrowie, zona

67-letni Lorenzo Del Tosto trzy lata temu stracił ukochaną żonę, Rosannę. Jej marzeniem była pielgrzymka do Santiago de Compostela.
Nigdy jednak nie zdążyła go zrealizować. Mąż zresztą nie chciał się na to zgodzić. Po śmierci żony Lorenzo postanowił uczcić pamięć Rosanny i co roku wyruszać na Camino.
W tym roku, w 2,5 miesiąca mężczyzna, wraz z przyjacielem, Massimo, przeszedł całą trasę via Francigena- 2100 km w 76 dni, z Cantenburu do Rzymu. Kilka dni temu Lorenzo i Massimo dotarli do Watykanu.
Droga mężczyzn rozpoczęła się 26 maja. Data nie była do końca przypadkowa- dzień wspomnienia św. Augustyna, który 1400 lat temu przemierzył dokładnie tę samą trasę.
Przyjaciele przeszli w sumie cztery kraje, odcinki wynosiły ok. 50 km, na odpoczynek poświęcili zaledwie cztery z 76 dni.
Trasa wiodła przez klify Dover oraz Pas-de-Calais, jak również wioski Belgii i północnej Francji. Pokochali ziemię flamandzką w Arras i Reims. Dalej przemieszczali się na południe.
Im bliżej alpejskiego miasteczka Besançon, tym więcej białych kalii i krzewów lawendy. Niemal 1000 km przeszli zupełnie sami.
Po drodze spędzili noc na zamku udostępnionym im przez dawnego pielgrzyma, który tak jak kiedyś oni, przebył wiele kilometrów. A to dodatkowo zachęca do wytrwałości, co na pewno się przydało, ponieważ następnym etapem były szwajcarskie Alpy.
Po ich przebyciu Lorenzo i Massimo dotarli na włoskie zbocza. Przeszli przez Pavię z Kartuzją i krytym mostem, Luccę i Siennę. Coraz bliżej do Placu św. Piotra. Tam- u celu- 67-latek pomodlił się w intencji zmarłej w 2015 r. żony i poświęcił nieco czasu na jej wspomnienia.
Wcześniej Lorenzo dwukrotnie (w 2016 i 2017) odbył pielgrzymkę do Santiago de Compostela (czyli Camino). To jednak nie koniec. W przyszłym roku mężczyzna zamierza przejść ostatni odcinek swoich pielgrzymek wiary. Liczy on 400 km i wiedzie do Jerozolimy.
.....

Przepiekne! Na pewno ona mu towarzyszy i zacheca do Boga!




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:12, 29 Paź 2018    Temat postu:

Zanim zakochasz się w człowieku, pokochaj Boga!
Monika Lender- Gołębiowska | 06/09/2018

Udostępnij 45
Spotykam wiele pięknych i mądrych dziewczyn, które mają jeden problem. Rozrasta się on w ich głowach, zajmując całą życiową przestrzeń. Czasami spostrzegam, że zabiera on również powietrze i chęć codziennego bycia tu i teraz. Staje się intruzem, którego trudno jest unicestwić. Treść jego słów z pozoru brzmi banalnie: „nie mam chłopakaˮ. Ale od tego zaczyna się wielki dramat.

Zakochanie a miłość
Mam nieodparte wrażenie, że we współczesnym świecie uczucia, które pojawiają się na początku znajomości dwojga ludzi, utożsamiane są z miłością. Przekaz medialny w odpowiedzi na pytanie: „Czy to TEN?”, podaje nam zgubne sugestie, w stylu: „Czy na jego widok czujesz motylki w brzuchu? Nie możesz jeść, spać, pracować? Jesteś rozkojarzona i wciąż się uśmiechasz? Tak, odnalazłaś szczęście w życiu!”.

Czytając te słowa, też masz wrażenie, że ktoś cię okłamuje? Ja również. Początkowy zachwyt drugą osobą mija, to brutalna, ale prawdziwa wiadomość. Dlatego właśnie, poszukiwania osoby, z którą chcesz spędzić całe życie, nie powinny być budowane tylko i wyłącznie na pierwszym wrażeniu ani na „motylkach w brzuchu”, a na solidnym fundamencie. Teraz napiszę coś, co powinno zwalić was z nóg. Raz a konkretnie, zdanie wszech czasów! UWAGA! Bóg jest Miłością…



Mój numer Jeden
Kiedy rozmawiam z dziewczynami szukającymi odpowiedniego chłopaka, zdaję sobie sprawę, że ich wzrok i serce, skierowane jest w stronę niewłaściwego mężczyzny. Zazwyczaj kobiety koncentrują się na wypisywaniu w notesie cech charakteru oraz wyglądu, jakim powinien być obdarzony „ten jedyny”.

Docelowo pragną one szczęścia, wiem jednak, że nawet kiedy spotkają swojego wymarzonego księcia z bajki, w pełni nie znajdą zadowolenia i pokoju serca. Zapytacie, dlaczego? Bo żaden dom zbudowany na piasku nie przetrwał jeszcze sztormu. Podobnie jak żadna para, budująca związek na zakochaniu i fascynacji drugą osobą, nie przetrwa ze sobą, bo uczucia to jeszcze nie miłość.

Aby być prawdziwie szczęśliwym i zrozumieć swoje powołanie, trzeba szukać miłości prawdziwej. Jest nią Jezus, bez żadnej krnąbrności. Jeśli postawisz tego właściwego mężczyznę w centrum życia i uczynisz Go swoim numerem jeden, szybko się zorientujesz, że nagle wszystko będzie na swoim miejscu.



Jesteś powołana
Ty – Piękna, Zdolna, Mądra, Jedyna i Niepowtarzalna. Stworzona na obraz Boży, nadzwyczaj chciana i kochana. Właśnie ty jesteś powołana do miłości, każdego dnia! Zapytasz, o co mi tak właściwie chodzi? O ciebie. O to, że masz talenty, które często zaniedbujesz, nie wierząc w swoje możliwości. O to, że narzekasz na rzeczy, których nie masz i zazdrościsz tym, którzy je mają. O to, że ranisz siebie słowem i myślą, kiedy patrząc w lustro, wątpisz w swoje piękno.

Nie umiemy kochać. I to jest sedno i kulminacja moich dzisiejszych myśli. Jeśli nie kochasz siebie, pragniesz, by ktoś inny chciał cię pokochać. Szukasz miłości w uczuciach drugiego człowieka, a może ci ją dać tylko Bóg. Zanim więc zaczniesz szukać mężczyzny, któremu chcesz nadać imię „mąż”, pozwól sobie na miłość, której na imię Jezus. Rozkochaj się w Nim, uczyń Go najważniejszą osobą w życiu. Pozwól Mu się porwać. Daj, by pokazał ci twoje talenty i odkrył powołanie. W Nim i z Nim możesz wszystko!



Inny wymiar Miłości
Jeśli pokochasz Boga, będziesz też umiała kochać innych ludzi, w tym „tego jedynego”. Oddając Jezusowi swoje serce, zauważysz, że miłość jest wszędzie. Roztacza się wokół ciebie bezustannie. Odkryjesz swoje powołanie i radość życia. Nigdy się nie zawiedziesz, naprawdę!

...

Zwiazek dwu osob na cale zycie to naprawde powazna sprawa i trzeba zaprosic Boga. Tym bardziej ze On chce pomoc!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:29, 05 Lis 2018    Temat postu:

6 mitów, które warto obalić, by stworzyć piękny związek
Karolina Plichta | 20/09/2018
SZCZĘŚLIWA PARA
Candice Waldeck/Unsplash | CC0
Udostępnij 124
Ile razy czytałaś artykuły o związkach, które zachęcają cię do poważnych rozmów podczas kłótni, wzajemnego zaspokajania potrzeb, robienia sobie niespodzianek i wprowadzania romantycznej atmosfery? Zapewne wiele.

Chcę ci pomóc rozprawić się z niektórymi mitami, które głęboko zakorzeniły się w naszym myśleniu, a które mogą zrobić więcej złego niż dobrego.



Kłótnie w związku są normalne, a nawet potrzebne
Nie, nie i jeszcze raz nie. Gwałtowna i ostra wymiana zdań (jak podaje Słownik Języka Polskiego) nie jest normą, a już na pewno nie jest potrzebna. Co tworzy się w twojej głowie, gdy słyszysz ten mit? Obraz ciebie krzyczącej, zezłoszczonej, intensywnie gestykulującej i obraz twojego męża równie zdenerwowanego, nieprzyjmującego sprzeciwu i trzaskającego drzwiami.

Takie sytuacje otrzymują miano „normalnych” i wiele par usprawiedliwia tym swoją niedojrzałość. To, że się ze sobą nie zgadzacie, macie różne punkty widzenia i inaczej chcielibyście rozwiązać ten sam problem, nie uprawnia was do sięgania po krzywdzące zachowania. Jeśli kłótnie często pojawiają się w waszym związku, to jest to raczej oznaka źle funkcjonującej relacji niż normy.



Dobry związek jest oparty na partnerstwie
Partnerstwo oznacza, że obie osoby wzajemnie zaspokajają swoje potrzeby i dają po równo. Chyba nie ma takiej sytuacji, w której dwoje ludzi w tym samym czasie jest gotowych na takie same zmiany. Dopóki będziesz miała wrażenie (bo może to być tylko wrażenie), że on ciągle daje z siebie za mało, dopóty będziesz sfrustrowana.

Rolę księgowej, która dokładnie kalkuluje, kto i ile wpłacił, zostaw w pracy. Miłość nie rozlicza, jest bezwarunkowa, nie chce niczego w zamian. Postawa sprawiania przyjemności drugiej osobie z jednoczesnym oczekiwaniem wdzięczności ma niewiele wspólnego z d a w a n i e m miłości.



Kwiaty i kolacja przy świecach gwarancją sukcesu
Ten mityczny początek. Zapewne wiesz, że związek przeżywa różne fazy rozwoju. Zauroczenie, zachwyty, motyle w brzuchu po prostu mijają i koniec. Jeśli karmisz się taką wizją, że dobry związek cechuje się nieustanną, romantyczną atmosferą, to jesteś po prostu w błędzie.

Oznaki miłości ewoluują razem z wami. Na początku zainteresowanie sobą okazywaliście niespodziankami i kolacją przy świecach, ale po 5 latach może to wyglądać inaczej. I to nie oznacza, że kochacie się mniej. Każda faza związku ma swoje cechy charakterystyczne. Nie odwołuj się całe życie do zakochania, bo to trochę tak, jakbyś nieustannie chciała powrócić do igraszek na placu zabaw.



Związek to sztuka chodzenia na kompromisy
Znasz ten przykład: on chciał w góry, ona nad morze, w końcu wybrali jezioro i żadne nie było zadowolone. To jest zgniły kompromis w całej swojej okazałości. Owszem, trzeba dyskutować, uwspólniać, ale nie musisz dążyć do tego za wszelką cenę.

Po prostu: zrób coś miłego dla drugiej strony. Odpuść – niech będzie tak, jak on chce. Sprawisz mu radość. Dobrze jest, kiedy taką postawę przyjmują obie strony, ale ty możesz wziąć odpowiedzialność tylko za siebie.



Problemy? Rozmawiajcie!
Idę o zakład, że wiele razy próbowałaś już rozmawiać o waszych problemach. Nie twierdzę, że to się nigdy nie udaje, ale najczęściej nie jesteś do tego dobrze przygotowana. Jesteś w emocjach, brakuje ci jego perspektywy, obiektywności, masz w sobie żal do niego, że nie rozumie twojego punktu widzenia itd.

Co zamiast rozmowy? To zależy. Czasem milczenie, ciepła herbata, jego wyjście do kina, twoje czytanie książki. Czasem, bez zbędnych słów, d z i a ł a n i e inaczej, w nowy sposób, z nową energią.



Wiara i modlitwa wystarczą
Wiara i modlitwa czynią cuda. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Ale jeśli weźmiesz pod uwagę statystykę, to zauważysz, że cud nie wydarza się często. Zatem powinnaś być zachęcona do tego, żeby oprócz wiary i modlitwy włączyć do swojej codzienności działania, które w sposób konkretny, namacalny i widoczny dla twojego męża będą umacniały wasze małżeństwo.

Zadaj sobie pytania: po jakim twoim zachowaniu mąż może poznać, że dbasz o niego? Mocno namawiam cię do spojrzenia na swoje zachowanie z jego perspektywy. Możesz zapytać go wprost: „co byś chciał, żebym dla ciebie robiła, a jeszcze tego nie robię?”. Podkreślam: jeśli macie naprawdę poważne problemy, zwróćcie się po pomoc do psychoterapeuty par. Modlitwa na pewno pomoże, ale ona ma być przede wszystkim formą kontaktu z Panem Bogiem i budowania z Nim pięknej relacji. A od rozwiązywania problemów małżeńskich jest wasz wysiłek na przykład podczas terapii.

Przeczytałaś ten artykuł i czujesz wewnętrzny opór? To bardzo dobrze! To oznacza, że dowiedziałaś się czegoś n o w e g o. Może właśnie zyskałaś zupełnie inną perspektywę, która cię rozwinie i rzuci nowe światło na twoje postrzeganie związku.

Dlaczego jest tutaj mowa tylko o tobie? Bo tylko ty masz wpływ na siebie. Tylko ty jesteś odpowiedzialna za swoje zachowania, reakcje, nastroje. Poprzez pracę nad sobą możesz zmienić cały system waszej relacji. To jest jak efekt motyla. Trzepot skrzydeł potrafi wywołać huragan zmian. Dobrych zmian.

...

Generalnie problemom trzeba stawic czolo a nie je obejsc. Zaklinanie rzeczywistosci to droga do katastrofy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
Strona 8 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy