Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Zdrada!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:06, 10 Sty 2016    Temat postu:

Prof. Antoni Dudek: stosunki polsko-niemieckie mogą się pogorszyć
10 stycznia 2016, 19:22
- Albo Niemcy pogodzą się z tym, że teraz będzie nieco inaczej, że Polska będzie pewne rzeczy artykułowała w sposób bardziej wyraźny, albo się z tym nie pogodzą. Jeżeli się nie pogodzą, nasze stosunki się pogorszą - przewiduje politolog prof. Antoni Dudek, który był gościem programu "Po przecinku" w TVP Info.

Prof. Dudek odniósł się do rozmowy z przewodniczącym PE Martinem Schulzem, opublikowanej w gazecie "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Schulz porównał politykę polskiego rządu do działań prezydenta Rosji Władimira Putina. - Za bardzo przejmujemy się opiniami płynącymi do Polski z zagranicy. To jest pewien kompleks. Ja się za bardzo panem Schulzem nie przejmuję - skomentował tę wypowiedź prof. Dudek
TVP Info

...

Europa ma powazny problem psychiatryczny z Niemcami. POZA TYM POMYSLCIE! Czy porownanie do Putina to ma byc obraza czy komplement. PRZECIEZ TO JEST GLOWNY PARTNER GOSPODARCZY NIEMIEC! Skoro taki fajny chlopak to porownanie do niego to pochwala... POKAZUJE TO DO JAKIEGO STOPNIA GERMANCY SĄ TĘPI ZE JAK WYHODOWALI I KARMIA PUTINA TO POWINNI SIEDZIEC CICHO ZEBY KTOS CZASEM TEGO NIE PRZYPOMNIAL!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:40, 11 Sty 2016    Temat postu:

Polskie partie odpowiedzą Schulzowi jednym głosem? "Nie fukajmy"
Przemysław Dubiński
11 stycznia 2016, 13:37
• PiS rządzi Polską stosując "demokrację" w stylu Putina - Martin Schulz dla FAZ
• Wszystkie polskie partie powinny zaprotestować - Piotr Apel, Kukiz15
• Nie należy fukać na wszystkich, którzy krytykują PiS - Sławomir Neumann, PO
• Słowa skierowane pod adresem rządu PiS, nie Polski - Julia Pitera, PO

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz w rozmowie z niemieckim dziennikiem "Frankfurter Allgemeine Zeitung" po raz kolejny w bardzo krytycznych słowach wypowiedział się na temat sytuacji w Polsce. W opinii niemieckiego polityka PiS rządzi krajem stosując "demokrację w stylu (Władimira) Putina" i dąży do "podporządkowywania dobra państwa interesom zwycięskiej w wyborach partii".

- Polski rząd uznał swoje zwycięstwo wyborcze za mandat pozwalający na podporządkowanie pomyślności państwa woli zwycięskiej partii, zarówno merytorycznie, jak i personalnie. To jest sterowana demokracja a' la Putin, niebezpieczna putinizacja polityki europejskiej - mówił na łamach "FAZ" Schulz.

Atak na Polskę, czy PiS?

Kontrowersyjne porównanie naszego kraju do Rosji rządzonej przez Wladimira Putina spotkało się ze zdecydowaną reakcją posła Ruchu Kukiz'15 Piotra Apela.

- Do tej pory Martin Schulz pozwalał sobie na mocne wypowiedzi, ale trzymał się pewnych standardów. Tym razem przekroczył jednak granicę przyzwoitości. Porównywanie Polski do Rosji jest dużą przesadą i obrazą dla naszego kraju. U nas nie morduje się dziennikarzy, nie wywołuje się wojen z sąsiadami i nie prowadzi zamordystycznej polityki względem opozycji. Uważam, że w tej sprawie wszystkie partie powinny mówić jednym głosem i zaprotestować - apeluje w rozmowie z WP poseł Kukiz'15.

Choć słowa Martina Schulza spotkały się również z krytycznymi ocenami niektórych polityków partii będących w opozycji, to próżno jednak oczekiwać zjednoczenia polskiej sceny wokół tej kwestii. Zupełnie inną optykę w ocenie wypowiedzi przewodniczącego PE mają m.in. działacze Platformy Obywatelskiej.

- Te słowa nie były powiedziane w stosunku do Polski. One były skierowane pod adresem rządu RP stworzonego przez konkretną partię polityczną - PiS. Należy pamiętać, że działania tej partii są również nieakceptowane przez sporą część społeczeństwa polskiego. Bardzo bym nie chciała, by wypowiedzi Martina Schulza były postrzegane jako opinia o Polsce, gdyż ta jest w Europie bardzo dobra. Natomiast opinia o rządzie stworzonym przez PiS jest bardzo zła - tłumaczy Julia Pitera, poseł PO w Parlamencie Europejskim.

W podobnym tonie wypowiada się Sławomir Neumann. - Martin Schulz przyzwyczaił Europę do różnych skrajnych wypowiedzi, które nie zawsze pokrywają się z rzeczywistością. Moim zdaniem to stwierdzenie było niepotrzebne. Trzeba jednak przyznać, że politycy dali pretekst do tego typu wypowiedzi. W Polsce dzieje się źle i nie należy fukać na wszystkich, którzy krytykują działania partii Jarosława Kaczyńskiego. Wystarczy wspomnieć tu tylko zamachy na: Trybunał Konstytucyjny, media publiczne i ostatnio na służbę cywilną. Te wszystkie działania pchają nas niestety w kierunku wschodnim. Należy również pamiętać, że jesteśmy częścią wielkiej europejskiej rodziny i tak jak my wyrażamy swoje zaniepokojenie wydarzeniami w Kolonii, tak Niemcy komentują wydarzenia w naszym kraju. Myślę, że powinniśmy do tego podchodzić z większym spokojem i nie popadać w histerię - komentuje przewodniczący klubu parlamentarnego PO.

Inny kontekst wypowiedzi?

Wśród komentarzy odnoszących się do wypowiedzi Martina Schulza pojawiają się opinie mówiące o tym, że słowa przewodniczącego PE miały na celu odsunięcie uwagi opinii publicznej w Niemczech od problemów z imigrantami.

- Przecież burmistrz Kolonii Henriette Reker, która zasłynęła wypowiedzią, że niemieckie kobiety powinny zachować od obcych dystans na długość ramienia, jest związana m.in. z Martinem Schulzem i jego partią. Mogła to być więc próba obrony własnych ludzi i przykrycia tej sprawy. Jednak niezależnie od tego, jaki był kontekst, nie możemy jednak pozwolić na to, by w stosunku do naszego kraju używano tego typu porównań - mówi pytany o tę kwestię poseł Apel.

Z tą tezą nie zgadza się doskonale znający niemieckie realia, dr Janusz Sibora. - Nie odczytywałbym tego w ten sposób. Faktycznie relacje Angeli Merkel z właścicielami mediów są bardzo dobre, a próba wyciszenia zajść z Kolonii była porażką systemu medialnego w Niemczech. Jednak łączenie jej z niefortunną wypowiedzią Martina Schulza jest zbyt daleko posuniętą analizą - komentuje ekspert.

Niektórzy komentatorzy łączą również krytyczne wypowiedzi niemieckiego polityka ze słowami Grzegorza Schetyny, który podczas zamkniętego spotkania z członkami stołecznej Platformy przyznał, że dzielił się swoimi uwagami na temat rządów PiS z politykami z Brukseli.

- Jeżeli będzie utrzymane takie tempo konfliktu, naszą aktywnością będzie ulica na pewno. A także Europa. Byłem w zeszłym tygodniu w Brukseli, rozmawiałem tam z politykami, oni są kompletnie zszokowani. Udało się przełożyć debatę, która była przygotowana na ten tydzień, ale tylko dlatego, trzeba ją bardzo dobrze przygotować - mówił cytowany przez "Newsweek" kandydat na szefa PO.

Politycy Platformy Obywatelskiej zdecydowanie protestują jednak przeciw łączeniu tych dwóch spraw. Sławomir Neumann zwraca uwagę, że PiS również ma swoich przedstawicieli w Parlamencie Europejskim i może przedstawiać swój punkt widzenia.

- Jest tam obecna duża liczba polskich polityków i to z różnych opcji. Proszę również zwrócić uwagę na fakt, że celem wizyty Grzegorza Schetyny w Brukseli było przełożenie debaty o Polsce na późniejszy termin i ten cel udało mu się zrealizować - mówi przewodniczący klubu parlamentarnego PO.

Z kolei w opinii Julii Pitery próba łączenia wypowiedzi Martina Schulza z podsłuchaną wypowiedzią Grzegorza Schetyny jest kolejnym ciosem poniżej pasa zwolenników PiS.

- Mogę się do tego odnieść podobnie, jak do innych kłamstw PiS. Przecież oni zarzucali nam, że PO przez 8 lat rządziła w TVP oraz umieściła na listach do Sejmu profesora Andrzeja Rzeplińskiego, co jest oczywistą bzdurą. Niestety jednym z narzędzi partii Jarosława Kaczyńskiego jest kłamstwo i warto by członkowie tego ugrupowania przeczytali sobie i przypomnieli Dekalog - kończy poseł PO w Parlamencie Europejskim.

...

Jednym obludnym glosem. To potwierdza ze PO i Petru musza zniknac bo sa zdolni molestowac Zachod zeby atakowal a pozniej obludnie potepiac. Ohyda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:51, 11 Sty 2016    Temat postu:

Niemiecki eurodeputowany Lambsdorff zarzuca Schulzowi "werbalny amok"
11 stycznia 2016, 12:15
• Lambsdorff krytykuje przewodniczącego PE za wypowiedzi o Polsce
• Polityk FDP: nie stawiajmy Polski na jednym poziomie z Rosją Putina
• "Takie słowa wzmacniają w Polsce nastroje antyniemieckie i antyeuropejskie"

Niemiecki eurodeputowany Alexander hrabia Lambsdorff zarzucił przewodniczącemu Parlamentu Europejskiego Martinowi Schulzowi, że komentując wydarzenia polityczne w Polsce popadł w "werbalny amok".

- Nie jest słuszne, gdy kraj potępia się hurtowo i stawia na jednym poziomie z Rosją Putina" - powiedział należący do liberalnej Partii Wolnych Demokratów (FDP) polityk publicznemu radiu Deutschlandfunk.

W rozmowie z tym radiem 14 grudnia socjaldemokrata Schulz oświadczył, iż "to, co rozgrywa się w Polsce, ma charakter zamachu stanu i jest dramatyczne". Skomentował w ten sposób działania władz państwowych w sprawie Trybunału Konstytucyjnego i mediów publicznych.

Natomiast w opublikowanym w niedzielę wywiadzie dla dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Schulz zadeklarował, iż w Polsce po wyborach urzeczywistniana jest "sterowana demokracja a'la Putin, niebezpieczna putinizacja polityki europejskiej".

Jak zaznaczył Lambsdorff, tego rodzaju sformułowania wzmacniają w Polsce nastroje antyniemieckie i antyeuropejskie. Dodał, że jest jednak słuszne zwracanie przez Europę uwagi na przestrzeganie zasad państwa prawa.

...

Bynajmniej sie nie oburza tylko stwierdza, ze to moze ,,wzmocnic nastroje". Czyli zwykla przebieglosc...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:46, 11 Sty 2016    Temat postu:

Nieoficjalnie: Karolina Lewicka zrezygnowała z pracy w TVP

Karolina Lewicka - Albert Zawada / Agencja Gazeta

Według nieoficjalnych informacji Karolina Lewicka zrezygnowała z pracy w TVP. Jako pierwsza o złożeniu wypowiedzenia przez prowadzącą "Minęła dwudziesta" poinformowała za pośrednictwem Twittera dziennikarka "Gazety Wyborczej" Agnieszka Kublik. Wcześniej Lewicka udzieliła wywiadu niemieckiemu "Die Welt", w którym skrytykowała zmiany w Telewizji Publicznej.

Jak poinformowała dziś na Twitterze Agnieszka Kublik, Karolina Lewicka złożyła wypowiedzenie i nie będzie dłużej pracować w Telewizji Polskiej. Towarzystwo Dziennikarskie potwierdziło informację na swoim facebookowym profilu.

Agnieszka Kublik
‏@A_Kublik

Karolina Lewicka, dziennikarka TVP złożyła wymówienie. @TVP

Decyzję dziennikarki skomentował na Twitterze m.in. Andrzej Rozenek.

Andrzej Rozenek
‏@ARozenek

Dobra decyzja. Bardzo szanuję red. Lewicką, nie pasowałaby do TVPiS. twitter.com/A_Kublik/statu…

Lewicka w rozmowie z "Die Welt": krytyczni dziennikarze nie mają w TVP przyszłości

- Krytyczni dziennikarze nie mają w TVP przyszłości. Uważam, że nie popełniłam żadnych błędów w rozmowie z Glińskim - powiedziała w wywiadzie z "Die Welt" Karolina Lewicka. Niemiecki dziennik zamieścił obszerny artykuł dotyczący sytuacji dziennikarki TVP, w którym opisuje problemy Lewickiej po zmianach w zarządzie Telewizji Polskiej.

Niemiecki dziennik "Die Welt" zamieścił we wczorajszym wydaniu tekst, w którym opisuje problemy dziennikarki TVP Karoliny Lewickiej. "Lewicka jest na liście do odstrzału" - pisze dziennik.

"Die Welt" cytuje również słowa prowadzącej "Minęła Dwudziesta". - Jestem atakowana za swoją niezłomną postawę - powiedziała w rozmowie z dziennikiem Lewicka.

- Kto chce wiedzieć, jak nowa rządząca formacja wyobraża sobie program telewizyjny w przyszłości, powinien włączyć Telewizji Republika - powiedziała w rozmowie z gazetą dziennikarka.

Lewicka dodała, że stała się obiektem "hejtu" prawicowych mediów. - Dostaję pogróżki od zwolenników PiS. Nie zmienię sposobu, w jaki wykonuję swój zawód - przyznała Lewicka.

"Die Welt" nazywa dziennikarkę TVP "bezstronną" i krytykuje zmiany, jakie w Telewizji Polskiej przeprowadza Prawo i Sprawiedliwość. - Krytyczni dziennikarze nie mają w TVP przyszłości - zauważa dziennik, cytując Lewicką.

...

Zrezygnowala i poleciala donosic ohydnym germancom. Zalosna postac budzaca zazenowanie. Ciszej nad ta trumna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:49, 11 Sty 2016    Temat postu:

RMF FM: Guenther Oettinger dostał reprymendę od szefa KE za swoje słowa o Polsce

Guenther Oettinger - PAP

Komisarz UE ds. gospodarki i społeczeństwa cyfrowego Guenther Oettinger dostał reprymendę od szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera - powiedział nieoficjalnie reporterce RMF FM jeden z unijnych urzędników. Wszystko przez jego niedawne słowa na temat wydarzeń w Polsce.

Według urzędnika, z którym rozmawiała Katarzyna Szymańska-Borginion wynika, że reprymenda jest "sygnałem, że szef Komisji Europejskiej studzi emocje". - Juncker uważa, że Polska jest zbyt ważnym krajem, by spychać go do kąta. Nie chce stracić Polski w tak trudnym dla Unii - choćby ze względu na kryzys migracyjny - momencie - dodaje rozmówca RMF FM.
REKLAMA


Na początku stycznia na łamach "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" Oettinger opowiedział się za objęciem Polski nadzorem Komisji Europejskiej. Jako powód podał m.in. zmiany w mediach. Komisarz zaznaczył, że podczas wyznaczonego na środę posiedzenia KE opowie się za takim rozwiązaniem.

Oettinger wyraził zaniepokojenie zmianami w mediach publicznych uchwalonymi przez parlament w Warszawie. "Nie wolno zwalniać prezesa (stacji telewizyjnej bądź radiowej - red.) bez podania przyczyny. To byłaby samowola" – podkreślił Oettinger. W swoim tekście "FAS" przypominał też, że zaniepokojenie planami zmian w mediach publicznych w Polsce wyraziła wcześniej Europejska Unia Nadawców (EBU) w liście otwartym do premier Beaty Szydło. Wspomina także o liście w tej sprawie wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa.

Niedawno rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas poinformował, że zaplanowana na 13 stycznia debata KE ws. Polski będzie miała charakter orientacyjny i nie będzie pierwszym krokiem w procedurze dotyczącej systemowych zagrożeń dla państwa prawa.

Wcześniej o informacje w sprawie ustawy dotyczącej funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego i tzw. ustawy medialnej w listach wysłanych 23 i 30 grudnia zwrócił się do szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego i ministra sprawiedliwości wiceprzewodniczącego KE Frans Timmermans.

...

Trudno to uznac za wielka łaskę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:51, 11 Sty 2016    Temat postu:

"Die Welt": żadnej pobłażliwości wobec Polski

Szef MSZ Witold Waszczykowski i ambasador Niemiec w Polsce Rolf Nikel - Reuters

"Die Welt" komentuje reakcje rządu PiS na krytykę niemieckich polityków oraz zaproszenie ambasadora RFN na rozmowę do polskiego MSZ. Opiniotwórczy dziennik aż w trzech miejscach poświęca uwagę "zaostrzeniu tonu Polski wobec Niemiec". Na tytułowej stronie dziennik szczegółowo opisuje, jak doszło do "poważnego rozdźwięku" między Polską a Niemcami.

Pisze też o zaproszeniu ambasadora RFN w Warszawie Rolfa Nikela do polskiego MSZ. Jednocześnie gazeta informuje, że w ostatni weekend dziesiątki tysięcy Polaków demonstrowało z polskimi i europejskimi flagami przeciwko nowej ustawie medialnej. Cytuje też jednego z demonstrantów, który powiedział, że "dobrze pamięta komunizm, propagandę i cenzurę" i nie chce, aby jego wnuk był z tym też konfrontowany.
REKLAMA


Dziennik zamieszcza w środku numeru aż dwa artykuły na temat Polski. W pierwszym z nich warszawski korespondent "Die Welt" pisze, że ton między Warszawą a Berlinem stał się szorstki. Po krytyce polityki rządu PiS, w polskim MSZ musi stawić się niemiecki ambasador w Warszawie.

"Die Welt" wyjaśnia, że krytyka ze strony Niemiec "ze zrozumiałych względów historycznych" źle odbierana jest w Polsce i odczuwana jest jako antypolska.

Autor artykułu pisze, że irytację polskiego rządu wywołała prawdopodobnie ostatnia wypowiedź Martina Schulza, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, który w wywiadzie dla "Frankfurter Sonntagzeitung" (FAS) zarzucił rządowi PiS, że "traktuje zwycięstwo w wyborach jako mandat do podporządkowania dobra państwa interesom zwycięskiej partii, zarówno w odniesieniu do kwestii merytorycznych,ak i personalnych".

Warszawski korespondent "Die Welt" wskazuje, że obie strony - polska i niemiecka - starają się o to, aby zaproszenie na rozmowę ambasadora RFN nie wyglądało na wezwanie na dywanik. Ambasador RFN został zaproszony przez szefa polskiego MSZ na rozmowę "nieformalnym SMS-em" - pisze dziennikarz i wyjaśnia, że "Waszczykowski postrzegany jest, pomimo różnic w kwestiach merytorycznych, za przyjemnego partnera do rozmowy". Takie wrażenie szef polskiego MSZ zrobił też na szefie niemieckiego MSZ Steinmeierze podczas pierwszej wizyty w Berlinie. Waszczykowski zapewniał wtedy, że chce przyjaźni i dobrych relacji między Polską i Niemcami. Wspominał też o pobycie stypendialnym w Berlinie w 1989 roku - pisze "Die Welt".

Jednakże, jak podkreśla dziennik, szef polskiego MSZ jest członkiem partii, której przewodzi Jarosław Kaczyński. Przed dziesięciu laty rozmowa ówczesnego premiera z ambasadorem RFN miała bardziej "konfrontacyjny charakter" i niemiecki dyplomata "wrócił zrozpaczony z tego spotkania" - twierdzi autor artykułu. Jednak, jak zaznacza, "to krytyczne nastawienie wobec niemieckiej dominacji w UE cechuje tę partię do dzisiaj". Niemiecki dziennikarz przypomina, że "w ostatnich tygodniach to politycy z Niemiec piastujący stanowiska w instytucjach unijnych - Martin Schulz, przewodniczący PE i komisarz ds. cyfryzacji i społeczeństwa Günther Oettinger - krytykowali Polskę". Inaczej sprawa ma się z Berlinem, który "dotychczas wstrzymywał się z publiczną krytyką Polski".


"Żadnej pobłażliwości wobec Polski"

W drugim artykule - komentarzu zamieszczonym w "Die Welt" pt. "Żadnej pobłażliwości wobec Polski", Silke Müllherr zauważa na wstępie, że "w ostatnich tygodniach trzeba się było przyzwyczaić do gniewu i pomstowania wąsatych panów z Warszawy. (…) Rady z Berlina nie są nad Wisłą mile widziane". Autorka komentarza pisze, że nowy polski rząd nie chce, aby mu przeszkadzać w przekształcaniu ustaw zgodnie z "z jego wątpliwym rozumieniem" demokracji i praworządności. Lecz, jak zaznacza komentatorka, "Bruksela nie może nie reagować, jeśli prezes partii Jarosław Kaczyński zarządza zwolnienie nielubianych sędziów Trybunału Konstytucyjnego i dziennikarzy, aby wyprowadzić kraj na patriotyczny kurs".

Silke Müllherr uważa, że w takich przypadkach "nie wystarczy jedynie napominanie". Przykład Węgier pokazał, że "ciche groźby i czekanie na zrozumienie są bezskuteczne". Dlatego, jeśli "polityka i ton w Warszawie staną się szorstkie, Bruksela powinna też szorstko odpowiadać". Komentatorka zaznacza, że od niedawna UE dysponuje nowymi narzędziami. Ale w tym celu "Komisja UE musi pozbyć się lęku przed dyplomatycznymi zakłóceniami. Wstrzemięźliwość jest tak czy owak niewskazana w postępowaniu z lekceważeniem demokracji" - pisze komentatorka. Wskazuje ona też na to, że brak odwagi do podjęcia działań wobec Polski ze strony szefa Komisji Europejskiej Junckera, byłby "fatalnym sygnałem dla dziesiątków tysięcy Polaków", którzy protestują przeciwko przebudowie kraju - ale nie mogą przekonać rządu do odwrotu". Skutecznym narzędziem do tego byłyby natomiast, w opinii komentatorki "Die Welt", unijne dotacje dla Polski.

Niniejszy artykuł prezentuje opinie wyrażone na łamach niemieckiej prasy i niekoniecznie odzwierciedla stanowisko Redakcji Polskiej Deutsche Welle.

...

Zamknac ryje. Stoicie ponizej zwierzat cywilizacyjnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:05, 12 Sty 2016    Temat postu:

Rosyjska prasa: nowe polskie władze stawiają na nastroje antyniemieckie
12 stycznia 2016, 11:40
• "Rossijskaja Gazieta": rząd PiS już zdążył z lekka popsuć swoją reputację w Europie
• "Polska obraziła się na Europę" - zauważają z kolei "Wiedomosti"
• Rosyjscy publicyści podkreślają napięcie w stosunkach polsko-niemieckich

"Nowe polskie władze stawiają na nastroje antyniemieckie" - ocenia we wtorek "Rossijskaja Gazieta". Według rządowego dziennika "partia Prawo i Sprawiedliwość wygrała wybory niecałe trzy miesiące temu, ale już zdążyła z lekka popsuć swoją reputację w Europie".

"Stosunki między Polską i Niemcami stają się coraz bardziej napięte. Europejscy politycy krytykują reformy nowego polskiego rządu, które ich zdaniem stanowią zagrożenie dla podstawowych praw i swobód w tym kraju, oni zaś w odpowiedzi przypominają o czasach II wojny światowej. Ambasador Niemiec został wezwany do polskiego MSZ" - zauważa gazeta.

W artykule - składającym się w części z korespondencji z Warszawy - dziennik pisze: "Ustawa ograniczająca pełnomocnictwa Trybunału Konstytucyjnego wywołała krytykę ze strony przedstawicieli Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i Europejskiego Regionalnego Biura ONZ ds. Praw Człowieka. A nowa ustawa, która pozwoli partii władzy wpływać na formę i treść krajowych mediów publicznych, wywołała nie tylko lawinę krytyki, ale i obietnice bardzo konkretnych kroków dyscyplinarnych".

Wymieniając media publiczne: TVP, Polskie Radio i PAP, gazeta zauważa, że "głównym kapitałem" telewizji i radia publicznego jest "siła przyzwyczajenia i zaufanie telewidzów", a PAP jest "niewątpliwym liderem wśród źródeł informacji w kraju". "Nic dziwnego, że zrobiwszy porządek z resortami siłowymi i Trybunałem Konstytucyjnym, nowe władze wzięły się za reformowanie mediów publicznych" - ocenia dziennik.

Zapowiadając, że "w środę wydarzenia w Polsce będzie omawiać Komisja Europejska", a 19 stycznia - Parlament Europejski, "Rossijskaja Gazieta" ocenia, że "to wszystko nie bardzo martwi elitę rządzącą", a "ministrowie polskiego rządu ostro odpowiadają swoim europejskim kolegom w mediach".

"Polska obraziła się na Europę" - tytułują wtorkowe "Wiedomosti" artykuł o Polsce. "Opozycjoniści oskarżają rządzącą partię PiS o próby wzięcia kraju pod swoją kontrolę. Protesty przeciwko nowym ustawom (medialnym) odbyły się w weekend we wszystkich dużych polskich miastach" - relacjonuje dziennik. Cytuje politolożkę Irinę Kobrinską, szefową Instytutu Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych Rosyjskiej Akademii Nauk, której zdaniem krytyka ze strony UE i opozycji nie jest pozbawiona podstaw.

"Polska uważa się za kraj bardzo wolny i demokratyczny, dlatego takie ograniczenie wolności słowa wywołuje silne protesty. Polacy nie pozwolą sobie zamknąć ust" - mówi Kobrinska. Jej zdaniem w jesiennych wyborach parlamentarnych "Polacy głosowali za zmianami, na zasadzie: 'niech będzie gorzej, ale inaczej', przy czym nie mieli poważnych powodów do niezadowolenia. Partia rządząca zbyt żwawo wzięła się za przekształcenia".

Ostra - jak piszą "Wiedomosti" - reakcja polskich polityków na krytykę ze strony UE odzwierciedla, zdaniem Kobrinskiej, polską specyfikę. Politolożka ocenia, że Polacy są narodem o bardzo trudnej historii i zwracają się ku historii przy najmniejszej aluzji do zamachu na ich prawa.

Dziennik cytuje również szefową Instytutu Europy Wschodniej RAN Lubow Szyszelinę, która uważa, iż dojście w Polsce prawicy do władzy jest odzwierciedleniem kryzysu w stosunkach z UE. "Bruksela bardzo zazdrośnie odnosi się do prób przejawiania przez kraje członkowie ich własnego myślenia i innych wersji rozumienia wartości europejskich. Z kolei Polacy boją się, że mogą stracić swoją tożsamość narodową" - uważa ekspertka.

...

Brawo Syszelina dobrze. Natomiast reszta tekstu to brednie i klamstwa. Wizyta Dudy w Niemczech pokazala ze PiS chce dobrze A TU JAK NIE POLECA PLUGAWE BLUZGI! POROWNANIA DO LUDOBOJCY PUTINA! Jak mozna pisac ze PiS stawia na wojne gdy na wyciagnieta reke polecialy kamienie. WSTYD! NIE DOSC ZE KLAMSTWO TO JESZCZE WPROWADZACIE W BLAD SWOICH! Tego sie nie spodziewalem po nich.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:28, 12 Sty 2016    Temat postu:

Grzegorz Schetyna: nie podobają mi się wypowiedzi o putinizacji Polski
12 stycznia 2016, 09:01
• Kandydat na szefa PO w TVN24: sytuacja w Polsce wywołuje emocje w PE
• Schetyna skrytykował porównania Polski do Rosji
• "Niemcy są dla nas największym partnerem gospodarczym"

Nie podobają mi się te wypowiedzi o putinizacji Polski. Trzeba reagować, ale nie wpisywałbym ich w politykę polsko-niemiecką. Trzeba mówić o przyczynach, dlaczego taka debata jest w Niemczech - powiedział Grzegorz Schetyna (PO) w programie "Jeden na Jeden" w TVN24.

Dodał, że Niemcy są dla nas największym partnerem gospodarczym. Stosunki polsko-niemieckie ocenił jako "zbudowane w bardzo dobry sposób" i podkreślił, że nie można tego stracić.

Schetyna powiedział, że debata w UE na temat Polski nie będzie przygotowana w kraju. - Politycy PiS nie mają wiedzy, że to co dzieje się w Polsce, wywołuje emocje w Parlamencie Europejskim - ocenił kandydat na szefa PO. Dodał, że Polska zawsze była wzorem i przykładem dla innych.

Gość TVN24 odniósł się też do sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego. - Problem nadal istnieje i będzie eskalował. Prezydent Duda powinien mieć inicjatywę, być arbitrem w tym sporze, nie powinien zostawiać tego bieżącej polityce - mówił polityk PO. Jego zdaniem . Trybunał traci swoją wagę i pozycję, a konstytucja jest przedmiotem gry politycznej.

- W Trybunale Konstytucyjnym jest brak konsekwencji, nie mówi on jednym głosem, to złe - powiedział Schetyna.

...

Sprawy tak daleko juz zaszly ze obludnie musi sie odcinac choc zaciera rece tak naprawde.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:31, 12 Sty 2016    Temat postu:

"Le Monde": konieczna stanowczość w UE wobec Polski

- Shutterstock

UE nie może pozwolić sobie na powstanie w Europie Środkowej bloku krajów otwarcie kontestujących wspólne funkcjonowanie europejskich demokracji - pisze francuski "Le Monde". Zaznacza, że nie chcąc powtarzać sytuacji z Węgrami, przedstawiciele UE reagują szybko.

W artykule redakcyjnym, datowanym na wczoraj, francuski dziennik popołudniowy odnotowuje, że 13 stycznia sytuacja w Polsce będzie tematem dyskusji komisarzy UE; przypomina, że od 2014 roku istnieje procedura reagowania na systemowe zagrożenia dla rządów prawa, wprowadzona dla umożliwienia reakcji na sytuację na Węgrzech.
REKLAMA


"Tym razem problem pochodzi z Polski i jest poważniejszy" - ocenia gazeta, według której "w zadziwiającym tempie i szczególnie chętnie w nocy nowa władza (...) podjęła szereg kroków odnoszących się do samych fundamentów państwa prawa".

"Opozycja oskarża nowy rząd o chęć całkowitego przekształcenia systemu politycznego w kraju, w którym instytucje demokratyczne, ustanowione w 1989 roku po upadku komunizmu, są nadal bardzo młode" - podkreśla "Le Monde".

Odnotowuje zarazem, że popularność Prawa i Sprawiedliwości spada, a opozycja regularnie mobilizuje dziesiątki tysięcy ludzi do demonstracji w wielu polskich miastach.

Fakt, że demonstranci występują pod europejskimi flagami, powinien być przez Brukselę postrzegany pozytywnie - napisano w komentarzu, dodając, że "chodzi o przypomnienie władzom w Warszawie, że przynależność do UE, na którym Polska znacznie skorzystała gospodarczo od 2004 roku, pociąga za sobą również poszanowanie dla wspólnych wartości".

"Le Monde" ocenia, że europejscy przywódcy, nie chcąc okazać się tak biernymi, jak w przypadku Viktora Orbana, który obecnie - jak zaznacza "Le Monde" aktywnie współpracuje z Jarosławem Kaczyńskim - zdecydowali się na szybką reakcję. Sytuacją w Polsce zainteresowała się również Rada Europy - dodaje.

Francuski dziennik komentuje, że szef KE Jean-Claude Juncker ma rację, próbując załagodzić sytuację, i przytacza jego słowa o "bardzo konstruktywnym" podejściu wobec Warszawy oraz zapewnienia, że na Polskę nie jest "prowadzona nagonka".

"Jednak Unia Europejska nie może sobie pozwolić na wyłonienie się w Europie Środkowej bloku krajów kontestujących otwarcie wspólne funkcjonowanie europejskich demokracji. Poza uprzejmością Komisji jej stanowczość powinna być niezachwiana" - podkreśla dziennik.

...

Kolejne osły zmarnowaly okazje aby siedziec cicho.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 0:32, 13 Sty 2016    Temat postu:

Francja: ponad 11 tys. Romów ewakuowano siłą z likwidowanych obozów


Ponad 11 tys. Romów ewakuowano siłą z likwidowanych obozów we Francji w 2015 roku - wynika z raportu opublikowanego przez stowarzyszenia, które potępiają politykę państwa wobec Romów, określając ją jako "haniebną, nieludzką i poniżającą".

"W 2015 roku władze ewakuowały siłą 11128 osób ze 111 miejsc ich pobytu" - podały Liga Praw Człowieka (LDH) i Europejskie Centrum Praw Romów (ERRC) w corocznym raporcie.
REKLAMA


Ponadto "410 osób musiało opuścić pięć obozów z powodu pożarów" - napisano w raporcie opracowanym na podstawie informacji "z najbardziej wiarygodnych źródeł" (artykuły prasowe, komunikaty i bezpośrednie świadectwa przekazane przez organizacje pozarządowe).

"W 2015 roku 60 procent osób mieszkających w slumsach zostało usuniętych siłą, w tym połowa w letnich miesiącach" - czytamy w raporcie.

Choć nastąpiła tendencja spadkowa, gdyż w 2014 roku usunięto 13500 osób, organizacje alarmują, że państwo nie ma żadnej polityki zmierzającej do rozwiązania problemu romskich imigrantów.

Obecnie we Francji mieszka 20 tysięcy Romów, często w bardzo złych warunkach. W obozach, gdzie przebywają, często nie ma prądu ani bieżącej wody.

(bs)

Popularne komentarze (24)
~FRANCUSKI KOD : Drodzy politycy niemieccy- czcigodni obrońcy demokratycznych zasad. Należy natychmiast na to zareagować, wyrazić swoje obawy w debacie na forum europejskim oraz potępić i napiętnować takie postępowanie, grożąc sankcjami i wstrzymaniem dotacji dla Francji. Działania Francji są niehumanitarne, rasistowskie i ksenofobiczne, dlatego w mediach powinniście przyrównać działania francuskich władz do działań władz Związku Radzieckiego w okresie stalinizmu.

...

Wyobrazacie sobie taka akcje rzadu PiS dzisiaj? CO BY SIE STALO NA ZACHODZIE! INTERWENCJA ZBROJNA W POLSCE! PLUJMY NA ZACHOD ONI STOJA PONIZEJ ZWIERZAT!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:56, 13 Sty 2016    Temat postu:

Polska objęta unijnym mechanizmem. Ekspert: to zła decyzja dla Europy
Oskar Górzyński
13 stycznia 2016, 14:31
• KE po raz pierwszy w historii uruchomiła procedurę wyjaśniającą ws. podejrzeń łamania zasad praworządności w Polsce
• To, do czego to doprowadzi, zależy w głównej mierze od postawy polskiego rządu
• Ostatecznie może prowadzić to do sankcji, w tym zawieszenia w prawach członka
• - Bardzo ryzykowny i zły krok ze strony KE- ocenia Paweł Świdlicki z Open Europe
• "To zła wiadomość zarówno dla Polski, jak i Unii Europejskiej"

Decyzja Komisji Europejskiej o uruchomieniu postępowania wobec Polski jest historyczna - i mimo łagodnego języka wiceszefa KE Fransa Timmermansa - potencjalnie może mieć duże konsekwencje dla całej Unii Europejskiej. Podstawą działania Komisji są uchwalone w 2014 roku "ramy dotyczące ochrony państwa prawnego". Mechanizm został pomyślany jako krok pośredni i "system wczesnego ostrzegania" przed procedurą nadzoru z Artykułu 7 Traktatu o Unii Europejskiej, określanej w Brukseli jako "opcja nuklearna" z racji tego, że może skutkować zawieszeniem państwa w prawach członka Unii Europejskiej.

Procedura oparta jest na współpracy Komisji z państwem członkowskim i zawiera trzy kroki: KE najpierw - po zapoznaniu się z sytuacją i wysłuchaniu uwag strony rządowej - wydaje swoją opinię, następnie wysyła rekomendację dotyczącą tego, aby sytuację naprawić, a na końcu sprawdza, czy państwo członkowskie wprowadziło odpowiednie zalecenia. Jeśli nie, Komisja może użyć "broni nuklearnej" - choć jest to politycznie niemal niemożliwe, bowiem zgodę na to musi wydać 4/5 wszystkich państw UE.

Zdaniem Pawła Świdlickiego, analityka instytutu Open Europe w Londynie, decyzja Komisji Europejskiej jest precedensowa - i bardzo ryzykowna dla Unii Europejskiej.

- Jestem dość zdziwiony, bo podczas ostatnich kilku dni sygnały dochodzące z Brukseli były takie, że żadne kroki formalnie nie zostaną wdrożone. Myślę, że to zła i zbyt pochopna decyzja - mówi Świdlicki w rozmowie z WP. Tłumaczy, że decyzja KE "wpycha" UE w polityczny proces, z którego trudno będzie jej wyjść obronną ręką. Wszystko przez to, że dalszy rozwój wypadków zależy przede wszystkim od postawy polskiego rządu.

- Myślę, że rząd PiS może nie chcieć żadnego dialogu, co z kolei wymusi na Komisji brnięcie dalej. Nie widzę tu dobrego wyjścia, bo z jednej strony "interwencja" UE może spowodować eskalację napięć między Brukselą a Warszawą, więc albo Komisja zostanie wciągnięta w konflikt, albo - jeśli rząd będzie ignorował działania KE - straci autorytet - zauważa analityk. - Oczywiście, w ostateczności jest ten Artykuł 7, ale nie widzę szans, by to zostało uruchomione.

Zdaniem Świdlickiego decyzja stanowi też "niepokojący precedens", bo wiele innych zdarzeń może być interpretowane jako naruszenia zasady państwa prawa, wobec czego KE może być zmuszona do wielu więcej interwencji w przypadku innych państw. Tymczasem w czasie, gdy Unia Europejska musi zmagać się z poważnymi, egzystencjalnymi kryzysami, może to dodatkowo zachwiać jednością Unii.

...

Jak z Orwella. Najbardziej wolny kraj swiata, ktory wywalczyl wolnosc dla wszystkich objety procedura eurotyranow. Prawda to klamstwo. Wolnosc to niewola.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:57, 13 Sty 2016    Temat postu:

Mularczyk: Niemcy traktują Polskę jak quasi-kolonię, rząd PiS chce to zmienić
akt. 13 stycznia 2016, 13:40
Staramy się budować partnerskie relacje z Niemcami, ale będzie to trudne. W Niemczech nie ma ani jednego polskiego banku czy gazety. Niemcy kontrolują polski rynek finansowy i medialny, a to wiąże się z wpływami państwa niemieckiego, które traktuje Polskę jak rynek zbytu czy quasi-kolonię - mówił w #dziejesienazywo Arkadiusz Mularczyk (PiS).

- Ten rząd chce wyrównać relacje z naszym największym sąsiadem. Do tej pory kraje zachodnie w sposób nieproporcjonalny czerpały zyski z działalności w naszym kraju, nie płacąc tu podatków. To spotyka się z niechęcią elit niemieckich - wyjaśnił Mularczyk. Dodał, że PiS "dba o polskie społeczeństwo". - Chcemy, by zachodni kapitał płacił tu podatki, a z nich będziemy wypłacać większe zasiłki dla polskich rodzin, żeby było więcej środków na służbę zdrowia, drogi itd. Taka jest różnica między rządami PO i PiS - powiedział.

...

To by trzeba wyjsc z UE ktora jest narzedziem kolonialistow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:55, 13 Sty 2016    Temat postu:

Rosyjskie "Wiedomosti": Polacy powrócili na Wschód

Publicysta zauważa, że "europejscy politycy oskarżają Kaczyńskiego o przewrót konstytucyjny i putinizm" - Reuters

"Polacy powrócili na Wschód" - ocenia dziś komentator rosyjskiego dziennika "Wiedomosti". Zarzuca on Jarosławowi Kaczyńskiemu "likwidowanie pełnomocnictw instytucji", które "mogą przeszkodzić mu w zbudowaniu autorytarnego systemu politycznego".

Oceny takie padają w komentarzu autorstwa politologa Iwana Preobrażeńskiego, zajmującego się Europą Środkową i Wschodnią.
REKLAMA


Wyraża on opinię, że lider PiS Jarosław Kaczyński prowadzi polską prawicę "z odkrytą przyłbicą przeciwko władzom UE i Niemiec. Pod jego przywództwem PiS, ledwo otrzymawszy władzę, bezzwłocznie zabrało się za pisanie na nowo ustawodawstwa".

"Nowy rząd i prezydent przeprowadzili na razie trzy reformy. Wśród nich tylko jedną w ramach realizacji obietnic przedwyborczych: jest to zniesienie obowiązkowej edukacji szkolnej od szóstego roku życia. Dwie pozostałe są polityczne i wiążą się z dążeniem PiS do jak najszybszego skoncentrowania w swoich rękach wszystkich mechanizmów władzy, w celu przyjęcia nowej konstytucji" - pisze komentator. Jak twierdzi, chodzi o konstytucję, która "utrwali prymat »konserwatywnych katolickich« wartości w Polsce".

Publicysta zauważa, że "europejscy politycy oskarżają Kaczyńskiego o przewrót konstytucyjny i putinizm". Wyraża ocenę, że "oskarżenia o »putinizację« są zbyt głośne" i dodaje: "reżim polski i rosyjski podobne są pod tym względem, że dążą do zakonserwowania obecnej sytuacji tak, aby władza maksymalnie długo pozostawała w jednych rękach. Ale jest i różnica. Władimir Putin, zaczynając od półśrodków, początkowo tworzył quasi-instytucje, równoległe do konstytucyjnych. A Jarosław Kaczyński po prostu przejmuje istniejące instytucje, nie pozbawiając ich legitymizacji, ale likwidując te ich pełnomocnictwa, które mogą przeszkodzić mu w zbudowaniu autorytarnego systemu politycznego".

"W ostatnich latach od przedstawicieli polskiej klasy rządzącej regularnie można było usłyszeć: nie śmiejcie nas dłużej nazywać Europą Wschodnią, a nawet Środkową - my wybraliśmy Zachód. I oto, dosłownie w ciągu kilku tygodni Polacy wrócili na Wschód i zaszli tak daleko, że mowa już jest o tym, czy UE zacznie wprowadzać przeciwko nim sankcje" - ocenia publicysta. Wyraża on ocenę, że władze polskie "wiedzą, iż nie zostaną wykluczone z Rady UE, a niemieckie MSZ nie poprze idei wprowadzenia sankcji".

...

E tam. Po prostu zmiana przy korycie i tyle. Po co dorabiac filozofie do tego?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:15, 14 Sty 2016    Temat postu:

Martin Schulz: mam prawo krytykować działania polityczne podejmowane w Polsce
akt. 14 stycznia 2016, 16:04
• Szef PE: krytykowanie partii politycznych nie jest wymierzone w naród
• Zaznaczył, że każdy ma prawo do komentowania
• "Rozmowa z premier Szydło przebiegała w bardzo dobrej atmosferze"

Każdy, bez względu na swoją narodowość, ma prawo do komentowania i krytykowania politycznych decyzji oraz partii - powiedział szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, pytany o jego niedawne kontrowersyjne wypowiedzi o sytuacji w Polsce.

Na konferencji prasowej w Brukseli Schulz przekonywał, że "bardzo ceni polski naród". - Jako niemiecki polityk widzę szczególną odpowiedzialność mojego kraju za stosunki polsko-niemieckie. Podziwiam wielu Polaków i wielką historię Polski - podkreślił szef PE.

- Jednak każdy, bez względu na swoją narodowość, ma prawo do komentowania i krytykowania decyzji i działań politycznych. Krytykowanie partii politycznych nie jest wymierzone w naród - powiedział.

- Nie mam obowiązku zgadzać się z każdym działaniem partii politycznych, które mają całkowicie odmienne opinie niż ja - dodał.

- Strategia, by interpretować zwycięstwo wyborcze jako mandat do transformacji kraju i podporządkowania wszystkiego prerogatywom zwycięskiej partii, nie powinna być realizowana w kraju członkowskim UE. To miałem na myśli - mówił Schulz, próbując wyjaśnić znaczenie swoich komentarzy.

W ostatnich tygodniach Schulz wypowiadał się na łamach niemieckich mediów, że sytuacja w Polsce przypomina mu zamach stanu i "sterowaną demokrację a' la Putin".

Rozmowa z premier Szydło i przygotowania do debaty

Schulz poinformował też, że jego czwartkowa rozmowa telefoniczna z premier Beatą Szydło nie dotyczyła treści planowanej na przyszły tydzień debaty PE o sytuacji w Polsce, ale przygotowań organizacyjnych.

Podkreślił, że rozmowa przebiegała w bardzo dobrej atmosferze. - Ton rozmowy był z dużą dozą wzajemnego szacunku, nie mówiliśmy o kwestiach merytorycznych, ale o proceduralnych - powiedział Schulz.

Debata odbędzie się 19 stycznia, po 16:00. Szef parlamentu spodziewa się, że debata w europarlamencie będzie zapewne "żywa, ale przyzwoita".

Jako pierwszy - według Schulza - głos w debacie ma zabrać szef KE Jean-Claude Juncker, a po nim premier Szydło. Następnie wypowiedzą się przedstawiciele frakcji w europarlamencie. Na koniec ponownie głos mają zabrać Juncker i Szydło.

W środę Komisja Europejska postanowiła rozpocząć wobec Polski procedurę ochrony praworządności w związku z reformą Trybunału Konstytucyjnego. Wiceszef KE Frans Timmermans poinformował, że celem jest dialog z polskim rządem i wyjaśnienie problemów.

>>>

Nie macie prawa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:32, 14 Sty 2016    Temat postu:

"Neue Zuercher Zeitung": sankcje UE byłyby dowodem na brak szacunku dla wyborców w Polsce
14 stycznia 2016, 09:50
• Działania polskiego rządu ws. TK wywołują niepokój
• Ocena zmian w ustawie medialnej nie jest tak jednoznaczna
• Kultura polityczna i rozumienie demokracji bywają bardzo różne
• Polacy zdawali sobie sprawę z tego, co ich czeka

Dotychczasowe działania rządu w Polsce wywołują niepokój, ale obłożenie tego kraju unijnymi sankcjami świadczyłoby o braku szacunku UE dla woli polskich wyborców - ocenia szwajcarski dziennik "Neue Zuercher Zeitung".

"Zasadniczo należy przyznać rację Komisji Europejskiej. Ostatnie wydarzenia w Polsce dają powody do niepokoju" - pisze publicysta gazety, przypominając, że PiS podjęło w październiku "próbę zneutralizowania wpływu Trybunału Konstytucyjnego przez pospieszne zmiany w ustawach".

Jednak zdaniem "NZZ" ocena zmian w ustawie medialnej nie jest już tak jednoznaczna: "Plany takie jak zapowiedziane zwolnienia całych załóg w mediach publicznych w celu zastąpienia ich pracownikami przyjaznymi rządowi wydają się ekstremalne. Jednak w mniejszym lub większym stopniu wszędzie, nie tylko w Polsce, politycy próbują zdobyć władzę nad nadawcami".

"To część politycznej rywalizacji", obserwowanej nie tylko w Polsce - zaznacza dziennik. Zauważa, że "wystarczy sobie przypomnieć dziwaczną mieszankę medialnych, finansowych i politycznych interesów byłego premiera Włoch Silvio Berlusconiego albo spojrzeć na brytyjskie gazety, w których ataki na przeciwników politycznych, często bezwstydnie brutalne, są na porządku dziennym".

Komisja Europejska widzi samą siebie jako gwarantkę podstawowych wartości UE, w tym praworządności. Jednak "cechy państwa prawa i demokracji nie wszędzie w Europie są takie same. Kultura polityczna i rozumienie demokracji bywają bardzo różne" - podkreśla "NZZ".

Dziennik uważa, że "wielu Brytyjczyków z niesmakiem spogląda na nieprzejrzyste rządy koalicyjne, które w większości państw europejskich są czymś normalnym. Z kolei kontynentalnej Europie trudno jest zrozumieć istnienie i legitymację wyższej izby brytyjskiego parlamentu, złożonej z niewybieranych przedstawicieli. (...) A przecież wszystko to są demokracje".

W Polsce "dzikie polityczne obyczaje mogą się wielu wydać osobliwe, ale przecież nikt nie twierdzi, że październikowe wybory parlamentarne (w tym kraju) zostały sfałszowane". Komentator wydawanej w Zurychu gazety zauważa, że Polacy doświadczyli już "burzliwych rządów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego", więc zdawali sobie sprawę z tego, "co ich czeka, gdy powierzali jego partii absolutną większość parlamentarną (...). Nie ma powodu, by wątpić w prawowitość woli narodu".

"Obawy dotyczą przyszłości"

Obawy Komisji Europejskiej dotyczą - zdaniem publicysty "NZZ" - przede wszystkim przyszłości. "Jeśli PiS będzie kontynuowało kurs obrany w ostatnich tygodniach, to demokracja i państwo prawa w Polsce być może znajdą się w niebezpiecznym położeniu. Ale na razie sprawy nie zaszły tak daleko" - podkreśla, oceniając, że wdrożenie procedury praworządności wobec Polski "może w tej sytuacji być właściwą metodą na ożywienie wzajemnego zrozumienia", o co "powinny postarać się obie strony".

Jednak "sankcje UE wobec Polski, które i tak nie rokują zbyt wielkich nadziei, byłyby jednak złym posunięciem i prawdopodobnie przyniosłyby skutek odwrotny do zamierzonego. Po pierwsze, pobudziłyby odruch obronny i nacjonalistyczne (nastroje) oraz dałyby legitymację wątpliwej polityce PiS. Po drugie, unijne sankcje kwestionowałyby podstawowe wartości, na które Unia się powołuje.

"Z demokratycznymi zasadami trudno jest pogodzić brak szacunku dla suwerenności i woli polskiego wyborcy" - konkluduje publicysta "Neue Zuercher Zeitung".

>>>

A co to rozum wraca? Dokladnie. Sankcje bylyby uderzeniem w demokracje. Bo UE jest wrogiem demokracji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:03, 14 Sty 2016    Temat postu:

Niemcy: koordynator rządu ds. współpracy z Polską krytycznie o decyzji KE
Niemcy/Koordynator rządu ds. współpracy z Polską krytycznie o decyzji KE
Niemcy/Koordynator rządu ds. współpracy z Polską krytycznie o decyzji KE - PAP

Koordynator rządu Niemiec do spraw niemiecko-polskiej współpracy międzyspołecznej i przygranicznej Dietmar Woidke krytycznie ocenia decyzję Komisji Europejskiej o rozpoczęciu wobec Polski procedury ochrony praworządności - informuje agencja dpa.

Występując w rozgłośni RBB-Inforadio Woidke, który jest też premierem Brandenburgii, powiedział dziś, że nie wierzy, by decyzja KE była "szczególnie pomocna", ponieważ Polacy niechętnie pozwalają sobie narzucać coś odgórnie.

Woidke zastrzegł zarazem, że "jest całkiem jasne, iż Komisja ma prawo sprawdzania tych kwestii".

Niemieckim politykom koordynator doradził powściągliwość w wypowiedziach na temat polityki nowego polskiego rządu – informuje RBB-Inforadio na swej stronie internetowej. Woidke dodał, że przyjaciele powinni najpierw porozmawiać ze sobą, a nie o sobie.

Procedura ochrony praworządności

KE postanowiła wczoraj rozpocząć wobec Polski pierwszy etap procedury mającej na celu przeciwdziałanie zagrożeniom dla państwa prawa - poinformował wiceszef Komisji Frans Timmermans. Podkreślił, że celem jest dialog z polskim rządem i wyjaśnienie problemów.

- Zapewnienie, by praworządność była chroniona w całej UE, jest kluczową częścią kompetencji Komisji Europejskiej i innych instytucji unijnych. Rządy prawa są jedną z naszych fundamentalnych wartości - zaznaczył Timmermans na konferencji prasowej.

Poinformował, że KE przeprowadziła wczoraj głęboką dyskusję na temat spraw, które wywołały ostatnio obawy o rządy prawa w Polsce. Debata ta koncentrowała się przede wszystkim na sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego. - Wydaje się, że Trybunał Konstytucyjny podjął decyzje, które nie są obecnie przestrzegane przez inne instytucje państwa. Polski ustawodawca podjął działania, które wpływają na funkcjonowanie Trybunału - dodał.

- Zdecydowaliśmy dziś, że Komisja Europejska przeprowadzi wstępną ocenę tej sytuacji na podstawie ram dotyczących rządów prawa - powiedział.

- Podejmujemy ten krok w świetle informacji, które są aktualnie dla nas dostępne, w szczególności biorąc pod uwagę fakt, że wiążące zasady dotyczące Trybunału Konstytucyjnego nie są obecnie przestrzegane, co - jak sądzę - jest poważną kwestią w każdym państwie prawa - wyjaśnił.

Jak dodał, celem wszczęcia procedury jest wyjaśnienie faktów w obiektywny sposób, głębsza ocena sytuacji, a także rozpoczęcie dialogu z polskimi władzami, bez przesądzania o kolejnych krokach. - To jest podejście mające na celu współpracę z KE. W ten sposób widzimy naszą rolę jako strażników Traktatu. Chodzi o to, by prowadzić dialog z państwem członkowskim, jeśli jest coś, co ma być przedyskutowane. Naszym celem jest rozwiązanie tej kwestii, nie chcemy oskarżać, polemizować. Nasz cel to rozwiązać problem w racjonalny sposób, opierając się na naszych prawnych zobowiązaniach - podkreślił Timmermans.

- Wierzę w ten dialog i w to, że Polska jest niezwykle ważnym krajem członkowskim UE - dodał.

Wiceszef KE napisał wczoraj, że "intencją Komisji Europejskiej nie jest kwestionowanie demokratycznych wyborów dokonywanych przez polski naród" oraz że KE szanuje suwerenność Polski, a swoje obowiązki wypełnia w sposób obiektywny i bezstronny.

Timmermans wskazuje jednocześnie, że dwa orzeczenia TK dotyczące jego składu i wyboru sędziów nie są w Polsce respektowane, a uchwaloną 23 grudnia nowelizację ustawy o TK wprowadzono w życie, nie czekając na opinię Komisji Weneckiej Rady Europy. - Jak rozumiem, łącznym efektem tej nowelizacji będzie utrudnienie kontroli Trybunału nad konstytucyjnością przyjmowanych ustaw - ocenił Timmermans.

Napisał także, że zdaje sobie sprawę z niedawnej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji w Polsce, co interpretowane jest jako zapowiedź, że i to będzie przedmiotem zainteresowania Komisji.

Procedura reagowania na systemowe zagrożenia dla rządów prawa istnieje od marca 2014 roku. Uruchomiono ją po raz pierwszy. Celem tej procedury jest umożliwienie Komisji Europejskiej dialogu z danym państwem członkowskim, aby zapobiegać "wyraźnemu ryzyku poważnego naruszenia" przez państwo unijne m.in. wartości demokratycznych.Proces ten składa się z trzech etapów. Pierwszym jest ocena KE, podczas której gromadzone i oceniane są wszystkie informacje dotyczące ewentualnych zagrożeń.W kolejnym kroku, o ile sprawa nie zostanie załatwiona wcześniej, procedura przewiduje publikację przez KE "zalecenia w sprawie państwa prawnego", by państwo członkowskie rozwiązało stwierdzone problemy w wyznaczonym terminie i poinformowało o tym Brukselę.W trzecim etapie KE monitoruje działania podjęte w odpowiedzi na jej zalecenia. Jeśli uzna, że nie są one wystarczające, może skorzystać z mechanizmu przewidzianego w art. 7 Traktatu o UE, czyli zwrócić się do Rady o stwierdzenie poważnego ryzyka naruszania wartości UE przez kraj unijny.

>>>

Procedura jest bardzo pomocna w zrozumieniu jakim potworem jest UE! Im wiecej Polakow przejrzy na oczy tym lepiej BO ZOSTALI DO CNA OGLUPIENI!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:17, 14 Sty 2016    Temat postu:

USA: opiniotwórcze magazyny zaniepokojone sytuacją w Polsce
206
USA: opiniotwórcze magazyny zaniepokojone sytuacją w Polsce
USA: opiniotwórcze magazyny zaniepokojone sytuacją w Polsce - Jacek Turczyk / PAP

W ostatnich dniach kilka amerykańskich magazynów opiniotwórczych opublikowało artykuły wyrażające zaniepokojenie zmianami wprowadzanymi przez nowy rząd Polski. "PiS zasługuje na najmocniejsze międzynarodowe potępienie" - napisał lewicowy tygodnik "The Nation".

Autor tego artykułu, amerykański politolog David Ost, który jest autorem książek o przemianach w Europie Wschodniej, zaznaczył na wstępie, że "to normalne dla parlamentaryzmu, że przyjmuje nowe ustawy, gdy nowy rząd obejmuje władzę".

"Ale gdy ten nowy rząd osłabia Trybunał Konstytucyjny, a następnie przyjmuje w niezwykłym tempie wiele zmieniających system ustaw - i to jeszcze w czasie świąt, gdy uwaga publiczna jest gdzie indziej - to wtedy zasadne jest mówienie o zmianie reżimu, a nie zwykłym przejęciu władzy" - napisał Ost.

Zdaniem Osta lider PiS Jarosław Kaczyński dokonuje "bezkompromisowej rewolucji", która ma polegać na odejściu od liberalnych instytucji i etosu kompromisu na rzecz "monopolu władzy".

Autor wylicza ustawy przyjęte w ostatnim czasie przez Sejm, w tym w sprawie "ustanowienia kontroli partii nad mediami publicznymi", oraz "drakońskich ograniczeń dotyczących Trybunału Konstytucyjnego", które zdaniem Osta pozbawiają ten sąd zdolności do oceny konstytucyjności aktów legislacyjnych.

Walka z Trybunałem Konstytucyjnym, jak ocenia Ost, objawiła "zabójczą kombinację cynizmu, hipokryzji i determinacji", które od dawna należą do "arsenału Kaczyńskiego". Jeśli chodzi natomiast o ustawę medialną, to "PiS nie próbuje nawet ukrywać swych intencji, by wyeliminować krytykę" - dodał.

Zdaniem Osta istnieją "zadziwiające podobieństwa" między tym, w jaki sposób komuniści bronili oraz jak obecnie PiS broni swych rządów, w tym poprzez "delegitymizację przeciwników". Publicysta cytuje w tym kontekście wypowiedź Kaczyńskiego o narodowych zdrajcach i Polakach najgorszego sortu. "W światopoglądzie PiS nie ma przeciwników, a tylko zdrajcy" - dodaje.

Analityk krytycznie pisze też o poprzednim rządzie PO, który w jego ocenie uprawiał pragmatyczną i proeuropejską politykę i nie izolował Kościoła, "jednocześnie prowadząc samobójczy program przeciwko pracownikom". Ost przypomina, że to za rządów PO Polska miała największą w Europie liczbę osób na tzw. umowach śmieciowych.

Czy PiS może odnieść sukces i skonsolidować półautorytarne państwo, a nawet ponownie wygrać wybory? - pyta Ost i odpowiada, że jest za wcześnie, by to wiedzieć. "Na razie jednak liberalny autorytaryzm postępuje. PiS zasługuje na najmocniejsze międzynarodowe potępienie za swą kampanię przeciwko demokracji, lekceważenie zasad prawa i niebezpieczne oczernianie krytyków" - zaznacza Ost.

Z kolei prestiżowy dwumiesięcznik "Foreign Affairs" piórem profesorów politologii Daniela Kelemena oraz Mitchella Orensteina na kilka dni przed podjętą w środę przez Komisję Europejską decyzją o rozpoczęciu procedury wyjaśniającej w sprawie praworządności w Polsce, apelowali do liderów UE, "by działali szybko, aby pomóc zachować liberalną demokrację w Polsce".

"Musi być jasne, że kraj może doświadczyć kosztownych sankcji, w tym zawieszenia unijnych funduszy, jeśli rząd PiS nie będzie szanował zasad demokracji" - czytamy na łamach "FA".

Autorzy wytknęli Unii Europejskiej "bezczynność" w kwestii powstrzymania dryfowania od pięciu lat Węgier w kierunku autorytaryzmu, czym - ich zdaniem - UE zasygnalizowała innym "aspirującym autokratom" w Europie, że też mogą popełnić podobne ataki na demokrację bez groźby poniesienia znaczących konsekwencji.

Kelemen i Orenstein ostrzegli, że biorąc pod uwagę wyzwania, przed jakimi stoi dziś UE, w tym potencjalne wyjście Wielkiej Brytanii oraz kryzys z uchodźcami, istnieje ryzyko, że Europa przeoczy "wewnętrzną batalię konstytucyjną" w Polsce. "To byłby wielki błąd. Jeśli UE poniesie porażkę w obronie demokracji i rządów prawa w Polsce, tak jak to miało miejsce na Węgrzech, to straci wiarygodność jako związek pluralistycznych demokracji i ryzykuje wywołanie fali regresu demokracji w innych państwach członkowskich" - ostrzega "FA".

Magazyn przyznaje, że ochrona demokracji w Polsce nie będzie łatwa ze względu na skomplikowane i wymagające jednomyślności procedury unijne, ale "UE nie jest bezsilna i może doprowadzić do zmian w Polsce", prowadząc procedurę kontroli praworządności i grożąc zawieszeniem funduszy.

"Stany Zjednoczone też powinny wywierać presję na polski rząd, który jest zwolennikiem zwiększenia obecności NATO w Polsce i ma organizować w tym roku szczyt Sojuszu, dając jasno do zrozumienia, że oczekuje od sojusznika respektowania demokratycznych wartości" - dodaje "FA".

>>>

Amerykanskie glupki nie wiedzo ze u nich TK ni ma. Znaczy demokracji ni ma. Zachod to naprawde idioci a wy sluchacie kazdej bredni jak idioci. BO MICHNIK TAK WAM SFORMATOWAL MOZGI!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:14, 15 Sty 2016    Temat postu:

Juncker: KE nie ma problemu z Polską, a jedynie z niektórymi inicjatywami rządu

Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker - PAP

Komisja Europejska nie ma problemu z Polskę, a jedynie z niektórymi inicjatywami polskiego rządu - przekonywał dziś przewodniczący KE Jean-Claude Juncker. Na konferencji prasowej w Brukseli Juncker przyznał, że aktualna dyskusja w UE na temat Polski bardzo go martwi.

Jak powiedział, nie chce, by Polacy mieli wrażenie, iż cała UE jest przeciwko nim. - Polska jest krajem, który zasługuje na wielki szacunek i nawet podziw, jeśli o mnie chodzi (...) Polska wiele razy cierpiała i jej los był przesądzany przez zgubne działania tych, którzy chcieli decydować za nią - oświadczył Juncker.
REKLAMA


Podkreślił też, że rozpoczynając z Polską dialog w ramach mechanizmu ochrony praworządności KE działa w ramach traktatów UE.

Polityk odniósł się do głosów mówiących o tym, jakoby KE występował przeciwko Polsce. Szef instytucji podtrzymał stanowisko Martina Schulza, który stwierdził, że "krytykowanie partii czy rządu nie jest krytykowaniem narodu".

W środę Komisja Europejska postanowiła rozpocząć wobec Polski procedurę ochrony praworządności w związku z reformą Trybunału Konstytucyjnego. Wiceszef KE Frans Timmermans poinformował, że celem jest dialog z polskim rządem i wyjaśnienie problemów.

Każdy, bez względu na swoją narodowość, ma prawo do komentowania i krytykowania politycznych decyzji oraz partii - powiedział w czwartek szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, pytany o jego niedawne kontrowersyjne wypowiedzi o sytuacji w Polsce.

Na konferencji prasowej w Brukseli Schulz przekonywał, że "bardzo ceni polski naród". "Jako niemiecki polityk widzę szczególną odpowiedzialność mojego kraju za stosunki polsko-niemieckie. Podziwiam wielu Polaków i wielką historię Polski" - podkreślił szef PE.

"Jednak każdy, bez względu na swoją narodowość, ma prawo do komentowania i krytykowania decyzji i działań politycznych. Krytykowanie partii politycznych nie jest wymierzone w naród" - powiedział.

"Nie mam obowiązku zgadzać się z każdym działaniem partii politycznych, które mają całkowicie odmienne opinie niż ja" - dodał.

"Strategia, by interpretować zwycięstwo wyborcze jako mandat do transformacji kraju i podporządkowania wszystkiego prerogatywom zwycięskiej partii, nie powinna być realizowana w kraju członkowskim UE. To miałem na myśli" - mówił Schulz, próbując wyjaśnić znaczenie swoich komentarzy.

W ostatnich tygodniach Schulz wypowiadał się na łamach niemieckich mediów, że sytuacja w Polsce przypomina mu zamach stanu i "sterowaną demokrację a' la Putin".

Schulz poinformował też, że jego czwartkowa rozmowa telefoniczna z premier Beatą Szydło nie dotyczyła treści planowanej na przyszły tydzień debaty PE o sytuacji w Polsce, ale przygotowań organizacyjnych. Jego zdaniem planowana wtorkowa debata w europarlamencie będzie zapewne "żywa, ale przyzwoita".

Jako pierwszy - według Schulza - głos w debacie ma zabrać szef KE Jean-Claude Juncker, a po nim premier Szydło. Następnie wypowiedzą się przedstawiciele frakcji w europarlamencie. Na koniec ponownie głos mają zabrać Juncker i Szydło.

...

UE ma problemy z psychika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:20, 15 Sty 2016    Temat postu:

Schulz: jestem wielbicielem Polski

Martin Schulz: jestem wielbicielem Polski - FABRIZIO BENSCH / Reuters

- Krytykowanie partii czy rządu nie jest krytykowaniem narodu. Jestem wielbicielem Polski - mówi przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". - Potrzebujemy jej w centrum działań unijnych - dodaje.

- Cieszę się, że premier Beata Szydło zgodziła się uczestniczyć w debacie o Polsce w Parlamencie Europejskim. Premier będzie mogła przedstawić swoje racje, a Komisja Europejska - racje dotyczące wszczęcia procedury na rzecz praworządności w Polsce - mówi Schulz o debacie, która odbędzie się 19 stycznia w europarlamencie.
REKLAMA


W ostatnich tygodniach Schulz wypowiadał się na łamach niemieckich mediów, że sytuacja w Polsce przypomina mu zamach stanu i "sterowaną demokrację a' la Putin". - Wyraziłem swe obawy i nie byłem w tym osamotniony. Jest wielu Polaków, w tym szczególnie prezydent Wałęsa i inni byli prezydenci oraz premierzy, którzy podzielają obawy o mechanizmy równowagi politycznej w Polsce, zwłaszcza w kontekście prób ograniczania znaczenia Trybunału Konstytucyjnego - dodaje.

- W Polsce w ciągu 15 lat dokonał się niesłychany postęp. Dlatego popierałem argumenty premiera Donalda Tuska z czasów negocjacji budżetu 2014-20, że Unia swymi funduszami musi umacniać dobrą dynamikę polskiego rozwoju gospodarczego, bo przysłuży się to całej UE - mówi Niemiec.

W wywiadzie dla "Wyborczej" Schulz odniósł się także do kwestii uchodźców. - Mam nadzieję, że poprawianie ochrony granic zewnętrznych UE i uczciwy podział między krajami Unii tych uchodźców, którzy tego naprawdę potrzebują, pomoże przekonywać do wspólnej polityki imigracyjnej. Rozwiązaniem są działania pragmatyczne, nie ideologia - kończy Schulz.

Schulz: każdy ma prawo do krytyki

Każdy, bez względu na swoją narodowość, ma prawo do komentowania i krytykowania politycznych decyzji oraz partii - powiedział wczoraj szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, pytany o jego niedawne kontrowersyjne wypowiedzi o sytuacji w Polsce.

Na konferencji prasowej w Brukseli Schulz przekonywał, że "bardzo ceni polski naród". - Jako niemiecki polityk widzę szczególną odpowiedzialność mojego kraju za stosunki polsko-niemieckie. Podziwiam wielu Polaków i wielką historię Polski - podkreślił szef PE.

- Jednak każdy, bez względu na swoją narodowość, ma prawo do komentowania i krytykowania decyzji i działań politycznych. Krytykowanie partii politycznych nie jest wymierzone w naród - powiedział.

- Nie mam obowiązku zgadzać się z każdym działaniem partii politycznych, które mają całkowicie odmienne opinie niż ja - dodał.

- Strategia, by interpretować zwycięstwo wyborcze jako mandat do transformacji kraju i podporządkowania wszystkiego prerogatywom zwycięskiej partii, nie powinna być realizowana w kraju członkowskim UE. To miałem na myśli - mówił Schulz, próbując wyjaśnić znaczenie swoich komentarzy.

Schulz poinformował też, że jego wczorajsza rozmowa telefoniczna z premier Beatą Szydło nie dotyczyła treści planowanej na przyszły tydzień debaty PE o sytuacji w Polsce, ale przygotowań organizacyjnych. Jego zdaniem planowana wtorkowa debata w europarlamencie będzie zapewne "żywa, ale przyzwoita".

Jako pierwszy - według Schulza - głos w debacie ma zabrać szef KE Jean-Claude Juncker, a po nim premier Szydło. Następnie wypowiedzą się przedstawiciele frakcji w europarlamencie. Na koniec ponownie głos mają zabrać Juncker i Szydło.

W środę Komisja Europejska postanowiła rozpocząć wobec Polski procedurę ochrony praworządności w związku z reformą Trybunału Konstytucyjnego. Wiceszef KE Frans Timmermans poinformował, że celem jest dialog z polskim rządem i wyjaśnienie problemów.

...

Darujcie sobie oblude,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:17, 15 Sty 2016    Temat postu:

Guy Verhofstadt kpi z Jarosława Kaczyńskiego na Facebooku

Obrazek zamieszczony przed Verhofstadta na Facebooku - [link widoczny dla zalogowanych]

Guy Verhofstadt po raz kolejny nie szczędzi krytycznych uwag nowym władzom Polski. Tym razem zamieścił na Facebooku obrazek, w którym kpi sobie z Jarosława Kaczyńskiego oraz Viktora Orbana. To także jego odpowiedź na niedawną okładkę tygodnika "Wprost".

Były premier Belgii zamieścił grafikę, na której widać m.in. Jarosława Kaczyńskiego oraz Viktora Orbana. W komentarzu, który zamieścił pod zdjęciem, napisał: "zastanawiam się, czy nie wysłać tego obrazka do redakcji »Wprost« z propozycją umieszczenia go na okładce najnowszego wydania. Wydaje mi się, że on bardziej odpowiada rzeczywistości".
REKLAMA


Komentarz ten świadczy o tym, że Guy Verhofstadt w ten sposób odpowiada na niedawną okładkę polskiego tygodnika. Znalazł się na nim fotomontaż, na którym obecny szef frakcji ALDE w Parlamencie Europejskim znalazł się w miejscu Benito Mussoliniego. Obok niego znalazła się też Angela Merkel, Martin Schulz, Jean-Claude Juncker oraz Guenter Oettinger. "Znów chcą nadzorować Polskę" - tak podpisano ten fotomontaż.
d57a9cfa-41ee-47af-96ba-3cb7086db534 Okładka "Wprost" - [link widoczny dla zalogowanych]
Okładka "Wprost"

Verhofstadt nie szczędzi słów krytyce nowemu rządowi w Polsce

To kolejny przypadek, kiedy Guy Verhofstadt krytykuje ostatnie poczynania rządu PiS. W jednym ze wcześniejszych wpisów przekonywał, że ostatnie zmiany dokonane przez PiS przeciągają Polskę w stronę Wschodu. "To oczywiste, Kaczyński nie zrozumiał niczego z historii Polski ani Europy" - dodaje w swoim wpisie na Facebooku.

Verhofstadt zamieścił swój wpis razem z odnośnikiem do artykułu opisującego uchwalenie przez Sejm i Senat nowej ustawy medialnej. "Po ustawie paraliżującej działalność Trybunału Konstytucyjnego, to jest kolejna szybko wprowadzona zmiana, która działa na zasadzie faktów dokonanych i odsuwa Polskę od europejskich wartości i tym samym przesuwa ją coraz bardziej na Wschód. Polska już tam kiedyś była, pomiędzy Wschodem i Zachodem. To oczywiste, Kaczyński nie zrozumiał niczego z historii Polski ani Europy" - czytamy dalej.

Wcześniej krytykę ze strony Verhofstadta przyniosły właśnie wspomniane zmiany w Trybunale Konstytucyjnym. "Biorąc pod uwagę determinację Władimira Putina w próbach zniszczenia europejskiej jedności i rządów prawa, obecny polski rząd wykonuje tę pracę za niego" - pisał wtedy, również na Facebooku, były premier Belgii.

Verhofstadt określił też PiS mianem partii narodowo-socjalistycznej. Podkreślił, że przeciwko rządowi w Polsce odbywają się "masowe demonstracje", a sam rząd nieuchronnie zmierza ku naruszaniu demokracji w Polsce.

...

Nie zajmujmy sie Bruksela. Ona sie konczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:37, 15 Sty 2016    Temat postu:

Wiceszef MSZ: KE wykazała się nadwrażliwością
15 stycznia 2016, 17:25
• Konrad Szymański: nie jesteśmy na etapie, by zastanawiać się nad wycofaniem się
• KE wykazała się nadwrażliwością
• Wiceminister: kontakty między KE a rządem są "intensywne i merytoryczne"
• "Sprawa TK jest klinczem, z którego trzeba wyjść"
• Poseł PO: "skandalicznie agresywna" odpowiedź Ziobry na list Timmermansa
• Szymański: to była symetryczna odpowiedź
• "Elżbieta Bieńkowska w bardzo trudnym położeniu"

Komisja Europejska wykazała się dość daleko idącą nadwrażliwością na sprawy polskie - ocenił wiceszef MSZ Konrad Szymański. Zaznaczył, że zmiany o podobnym charakterze, jak w Polsce, dotyczące m.in. Trybunału Konstytucyjnego, miały miejsce w innych krajach UE i KE nie reagowała.

Wiceszef MSZ przedstawił posłom z sejmowej komisji ds. UE informację na temat stanu dialogu między Polską a Unią Europejską w sprawie wybranych aspektów polityki wewnętrznej Polski.

W środę Komisja Europejska postanowiła rozpocząć wobec Polski procedurę ochrony państwa prawa, aby wyjaśnić wątpliwości dotyczące reformy Trybunału Konstytucyjnego. Decyzja ta nie zapadła w głosowaniu, ale została podjęta w drodze konsensusu, po długiej dyskusji. Pierwsza faza procedury polega na dialogu i wymianie informacji z polskim rządem. Procedura ta została zastosowana po raz pierwszy.

Szymański na początku posiedzenia komisji przedstawił posłom harmonogram wymiany korespondencji między KE a polskim rządem. Chodzi m.in. o listy wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa. Wspomniał też o rozmowie telefonicznej premier Beaty Szydło z szefem KE Jeanem-Claude'em Junckerem.

Odpowiadając na pytanie wiceprzewodniczącej komisji Agnieszki Pomaski (PO) dotyczące braku aktywności szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego w relacjach z KE, Szymański podkreślił, że on sam, jak również Aleksander Stępkowski (wiceszef MSZ ds. prawnych i traktatowych) jako wiceministrowie spraw zagranicznych działają w imieniu ministra Waszczykowskiego.

Pomaska oceniła też, że zamiast środków dyplomatycznych szef MSZ udziela kontrowersyjnych wywiadów, m.in. dla niemieckiej bulwarówki "Bild". Według Szymańskiego niepochlebną opinią o KE jest sąd, że "działa ona na podstawie opinii w niemieckiej gazecie".

- Mam nadzieję, że naczelna instytucja UE nie podejmuje działań - dość daleko idących, przynajmniej jeśli chodzi o stronę werbalną - na podstawie takiej czy innej opinii. Nie ma powodu, aby polski minister spraw zagranicznych milczał, gdy wszyscy po kolei - politycy Luksemburga, Niemiec, Holandii korzystają ze swobody wypowiedzi i swobody opinii w sprawach wewnętrznych jednego z krajów członkowskich w stopniu do tej pory niespotykanym - powiedział Szymański.

Według niego "swobodne używanie języka przez osoby bardzo eksponowane i które zajmują bardzo formalne stanowiska w systemie UE przynosi efekty uboczne". - Podzielam przekonanie, że powinniśmy wyhamowywać ten język, ponieważ skutki uboczne już dawno są bardziej poważne niż cała ta sprawa, która jest sprawą, w moim przekonaniu, dość łatwą - podkreślił wiceszef MSZ.

Odpowiadając na pytania posłów Szymański odniósł się też do podnoszonych przez nich wątpliwości wokół statusu prawnego podjętej w środę decyzji KE. Zdaniem wiceministra, mówiąc o znaczeniu stanowiska Komisji nadużywa się "słowa procedura". - Procedurą traktatową jest to, co jest zapisane w artykule 7. Traktatu o Unii Europejskiej. I ta procedura zaczyna się od wniosku Komisji bądź wniosku Parlamentu Europejskiego, bądź wniosku chyba jednej trzeciej państw członkowskich. Wtedy możemy mówić o rozpoczęciu procedury - przekonywał. - To, co Komisja zawiesiła na swojej stronie internetowej jako ramy prawne dla wzmocnienia państwa prawnego, to jest - w moim przekonaniu - rodzaj wewnętrznej regulacji Komisji, w jaki sposób ona przygotowuje swój ewentualny wniosek z artykułu 7. - dodał wiceszef resortu spraw zagranicznych.

W swoim wystąpieniu przed komisją Szymański podkreślał jednocześnie, że kontakty między Komisją Europejską a polskim rządem są intensywne i merytoryczne. - 99 proc. tego, co przedstawiamy w Brukseli, odnosi się do faktów, do okoliczności - tak jak my je rozumiemy, oczywiście - powiedział. Zaznaczył zarazem, że dialog z instytucjami europejskimi na temat sytuacji w Polsce znajduje się "na obrzeżu naszych stosunków z Unią Europejską".

- W Unii Europejskiej, zapewniam, dzieje się stosunkowo sporo spraw, które są naprawdę poważne i mają silny związek z polskim interesem, z polską gospodarką, z polską pozycją. Ta sprawa jest na obrzeżu tych spraw, jest bardzo głośna, jest bardzo spektakularna. To jest sprawa do załatwienia, ona ma skutki uboczne, które mnie martwią, ale traktowanie jej jako sprawy centralnej jest po prostu grubą przesadą - powiedział.

Wiceszef MSZ ocenił przy tym, że "KE wykazała się dość daleko idącą nadwrażliwością na sprawy polskie po tym, jak nowa większość parlamentarna stworzyła rząd". - Zmiany o podobnym charakterze, w podobnych obszarach miały miejsce i w Polsce i w innych krajach członkowskich dziesiątki razy - powiedział. Jak zaznaczył, "najbardziej jaskrawym przykładem jest przyjęcie przez poprzedni parlament ustawy o TK, która w oczywisty sposób otwierała drogę do przyspieszonego trybu wyboru sędziów do TK, co więcej w trybie niezgodnym z zaleceniami Rady Europy".

- Wtedy KE, ta sama, była absolutnie głucha, nie reagowała. Jestem w stanie się z tym pogodzić. W porządku - nie reaguje, bo nie widzi swojej roli w tym procesie, ale dlaczego nagle widzi tak bardzo intensywną swoją rolę w tym procesie? - pytał Szymański. Według niego "uprawnione jest pytanie, dlaczego wtedy KE milczała, a dzisiaj zachowuje się bardzo skrupulatnie".

Wiceszef MSZ podkreślił, że sprawa TK "jest klinczem, z którego trzeba wyjść, używając jak najmniej kosztownych środków". Według niego ostatnie spotkanie prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego z prezydentem Andrzejem Dudą to krok w tym kierunku, podobnie jak dopuszczenie do orzekania dwóch sędziów wybranych w grudniu przez obecny Sejm oraz orzeczenie TK o tym, że nie może on orzekać w sprawie uchwał Sejmu.

- To również przedstawimy instytucjom europejskim, pokazując, że w Polsce dialog polityczny, instytucje życia demokratycznego działają na tyle dobrze, że potrafią przynieść postęp, jeżeli chodzi o wyjście z tego, co nazwałbym klinczem - podkreślił Szymański.

Poseł PO Mariusz Witczak nie zgodził się jednak z oceną wiceszefa MSZ, że wymienione przez niego wydarzenia są dowodem na "wychodzenie z klinczu dotyczącego TK". Inny poseł Platformy Tomasz Nowak ocenił z kolei, że wydarzenia wokół TK doprowadziły do osłabienia wizerunku Polski. Jak mówił, ten kryzys wizerunkowy ma dwie przyczyny. Pierwsza to "ustawy, które były w skandaliczny sposób procedowane w Sejmie i zostało to dostrzeżone za granicą".

Drugim problemem, zdaniem posła PO, jest "skandalicznie agresywna" odpowiedź ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry na list Timmermansa, która nie była odpowiedzią merytoryczną, ale atakiem ad personam i "histeryczną reakcją na konkretne pytania" zadane przez wiceszefa KE.

Według Szymańskiego odpowiedź ta była "symetryczna". - Niektóre wypowiedzi, które słyszeliśmy z zagranicy przekraczały proporcje tego sporu i reakcja była po prostu symetryczna - ocenił. Zapewnił, że wszystkie listy wysłane przez MSZ "nie były to zaczepki natury retorycznej, satyrycznej czy karykaturalnej". - To była masa faktów, która miała komisarzom przybliżyć kontekst tego, co się dzieje w Polsce - podkreślił.

Jak zaznaczył, w tym "nadmiernie rozbuchanym" sporze ważne jest "trzymanie jakichś proporcji, które jednocześnie nie przekreślają wolności wypowiedzi, sporu czy też prawa opozycji do tego, żeby powiedzieć, że wszystko, co robi rząd, jest do bani". - Niektórzy, nie wszyscy, tę proporcję przekroczyli i mamy wspólny problem, w jaki sposób za wizerunek Polski za granicą odpowiadać - ocenił Szymański.

- Posłużę się cytatem z przewodniczącego Junckera, z którym się zgadzam i w całej tej debacie to jest jeden z moich ulubionych cytatów: "nie dramatyzujmy"! Myślę, że to powinno być adresowane często do różnych uczestników tej debaty - dodał.

Szymański odpowiedział również na stawiane przez posłów pytania o stanowisko komisarz UE i b. wicepremier w rządzie Donalda Tuska Elżbiety Bieńkowskiej w sprawie wszczęcia wobec Polski kontroli praworządności oraz jej kontakty z obecnym rządem. - Komisarz Bieńkowska jest w bardzo trudnym położeniu, ponieważ z jednej strony formalnie musi zachowywać neutralność - pomimo, że wychodzi wprost z polskiego życia politycznego, ma dzisiaj inny status - mówił.

Wiceszef MSZ zaznaczył, że był z Bieńkowską w "nieformalnym kontakcie". - My nie możemy od komisarz Bieńkowskiej oczekiwać, żądać tym bardziej czegokolwiek. My możemy prosić o zrozumienie i ja oczywiście do każdego polityka będę zawsze apelował o zrozumienie, o tę proporcję. Mam wrażenie z tych rozmów, które były przed i po, że mamy dość podobną intencję, że w szczególności możemy się zgodzić co do jednej rzeczy - że koszty uboczne tej operacji po obu stronach są za duże i są nieproporcjonalne, i powinniśmy je ograniczyć - mówił.

Posłowie pytali Szymańskiego, czy rząd wycofa się z budzących kontrowersje rozwiązań ustawowych, jeśli zostaną one uznane za niezgodne z prawem europejskim przez KE albo Komisję Wenecką Rady Europy, która - na wniosek szefa polskiej dyplomacji - analizować ma wprowadzone przez PiS zmiany w ustawie o TK. - Nie jesteśmy dziś na etapie, by zastanawiać się nad wycofaniem się z jakichś rozwiązań - odpowiedział wiceszef MSZ. - Aby do takiego etapu dojść, to trzeba by mieć naprawdę głębokie przekonanie, że Komisja w tej sprawie ma rację. My takiego przekonania w żadnej ze spraw nie mamy - dodał.

Przed debatą wiceszef MSZ ds. europejskich odniósł się także do pytań dziennikarzy o planowane na wtorek wystąpienie premier Beaty Szydło podczas debaty PE o sytuacji w Polsce. - Pani premier jest zawsze przygotowana do tego, żeby odpowiedzieć na pytania, które padły kilkakrotnie ze strony Brukseli i udzieli tych odpowiedzi w klarowny sposób - zapewnił. - Chcielibyśmy, aby ta debata była oparta na faktach. I to jest kluczowe, to będzie dobra okazja, żeby wprowadzić do tego postrzegania całej sprawy więcej faktów - powiedział.

...

Chyba niewrazliwoscia sie wykazali...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:58, 16 Sty 2016    Temat postu:

Szef dyplomacji Niemiec zapowiada wizytę w Polsce
15 stycznia 2016, 22:00
• Minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier przyjedzie do Polski
• Swoją wizytę zapowiedział na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung"

- W przyszłym tygodniu będę na rozmowach w Polsce. Nie pominę przy tym pytań, które nasuwają się w odniesieniu do sądownictwa konstytucyjnego i polityki medialnej. Ale chodzi mi o to, żebyśmy nie popadli z powrotem w oddalenie się od siebie i wzajemną instrumentalizację historii - powiedział.

11 stycznia rzeczniczka niemieckiego MSZ powiedziała PAP, że Steinmeier "w niedalekiej przyszłości" złoży wizytę w Warszawie. Nie podała wtedy jednak konkretnego terminu. Steinmeier powiedział wówczas na łamach internetowego wydania "Spiegla", że Niemcy i Polska nie powinny unikać kontrowersyjnych tematów, powinny jednak omawiać je jak przyjaciele w zaufaniu.

...

A Z JAKIEJ TO PAKI TAKA KONTROLA!?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:33, 16 Sty 2016    Temat postu:

"Der Spiegel": premier Bawarii Horst Seehofer stawia Angeli Merkel ultimatum. Jeżeli rząd nie zaprowadzi porządku na granicach, skieruje sprawę do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego
16 stycznia 2016, 15:55
• Premier Bawarii postawił Merkel ultimatom - podaje "Der Spiegel"
• Bawarskie władze oczekują od rządu zaprowadzenia porządku na granicach
• W przeciwnym razie grożą skargą do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego
• Coraz więcej Niemców krytykuje politykę rządu wobec migrantów

Premier Bawarii Horst Seehofer postawił kanclerz Angeli Merkel ultimatum. Jeżeli rząd nie zaprowadzi porządku na granicach, władze Bawarii skierują sprawę do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego - grozi Seehofer cytowany przez tygodnik "Der Spiegel".

- W ciągu najbliższych 14 dni wezwiemy pisemnie rząd do przywrócenia na granicach porządku - powiedział Seehofer "Spieglowi". - Jeżeli tego nie zrobi, to rządowi Bawarii nie pozostanie nic innego, jak złożenie skargi do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego - zaznaczył premier Bawarii.

Seehofer jest równocześnie szefem rządzącej w Bawarii CSU - partii tworzącej wraz z CDU i SPD koalicję rządową kierowaną przez Merkel.

To kolejna groźba premiera Bawarii

Premier Bawarii groził Merkel już w zeszłym roku Trybunałem Konstytucyjnym, jednak bez wyznaczenia konkretnego terminu. Jego stanowisko sugerujące, że polityka imigracyjna rządu może być sprzeczna z konstytucją, potwierdziła ekspertyza byłego sędziego TK Udo di Fabio. Zdaniem renomowanego sędziego skarga konstytucyjna Bawarii miałaby szanse na sukces w TK.

Politykę rządu krytykują te inni znani prawnicy. Hans-Juergen Papier ostrzegł, że zagrożona jest państwowa integralność Niemiec. Niemiecki rząd doprowadził - jak zaznaczył - do "wysadzenia w powietrze ram niemieckiego i europejskiego prawa azylowego". Za podstawowy błąd uznał zatarcie granic pomiędzy prześladowanymi osobami mającymi indywidualne prawo do azylu a uchodźcami ekonomicznymi.

Seehofer od dawna domaga się zmiany polityki imigracyjnej, przede wszystkim ustalenia górnego pułapu przyjmowanych imigrantów. Jego zdaniem Niemcy mogą przyjąć rocznie nie więcej niż 200 tys. uchodźców. W zeszłym roku niemiecką granicę przekroczyło 1,1 mln obcokrajowców szukających w Niemczech schronienia i szans na lepsze życie. Większość z nich wjeżdża na teren RFN przez Bawarię.

Jak pisze "Der Spiegel", ultimatum Seehofera oznacza, że dąży on do wymuszenia zmiany polityki wobec imigrantów przed serią lokalnych wyborów w landach w połowie marca.

Najnowsze sondaże wskazują na znaczny wzrost liczby Niemców oceniających pesymistycznie skutki stałego napływu imigrantów do ich kraju. Spada też poparcie dla obu chadeckich partii CDU i CSU, wzrasta natomiast odsetek osób deklarujących chęć głosowania na populistyczną i antyislamską Alternatywę dla Niemiec (AfD).

Niemcy mają powoli dość

Partia kanclerz Angeli Merkel CDU straciła ostatnio dwa punkty procentowe i jest obecnie popierana przez 37 proc. wyborców. Na AfD chce głosować 11 proc. Niemców - o dwa punkty procentowe więcej niż w grudniu. AfD wyprzedziło tym samym obie partie opozycyjne w Bundestagu - Zielonych i Lewicę.

Merkel konsekwentnie odmawia zamknięcia granic państwowych oraz wyznaczenia górnego pułapu liczby osób, które Niemcy mogą przyjąć i zintegrować. Jej zdaniem problem musi zostać rozwiązany w skali całej UE, przy współpracy z Turcją.

Sytuację Merkel pogarsza rosnący sprzeciw wobec liberalnej polityki rządu w szeregach jej własnej partii CDU. Grupa posłów zainicjowała akcję zbierania podpisów pod listem protestacyjnym do Merkel. Chcą oni, aby imigranci wjeżdżający do Niemiec z bezpiecznych krajów trzecich byli zawracani z granicy. Bawarski minister finansów Markus Soeder (CSU) zaproponował, by w Bundestagu odbyło się głosowanie nad polityką migracyjną Merkel.

Korekty polityki wobec uchodźców domaga się też koalicjant chrześcijańskich demokratów - SPD.

Z Berlina Jacek Lepiarz, PAP

...

Niedlugo klika ktora ,,broni demokracji" w Polsce z hukiem wyleci z polityki w Niemczech SmileSmileSmile Oni nie reprezentuja nawet Niemcow a zabieraja sie za reprezentowanie Polakow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:14, 17 Sty 2016    Temat postu:

Możliwy szczyt UE o sytuacji w Polsce - podaje "Der Spiegel". Gazeta powołuje się na nieoficjalne wypowiedzi szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska
17 stycznia 2016, 12:57
• Sytuacja w Polsce może być przedmiotem szczytu UE - podaje "Der Spiegel"
• Gazeta powołuje się na nieoficjalne wypowiedzi Donalda Tuska
• "Wydarzenia w Polsce są wystarczająco interesujące, by je przedyskutować" - miał powiedzieć Tusk

Sytuacja w Polsce może być tematem jednego z unijnych szczytów. Donosi o tym niemiecki tygodnik "Der Spiegel", powołując się na nieoficjalne wypowiedzi szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska.

"Der Spiegel" przypomina, że zmianom w Polsce przygląda się już Komisja Europejska, a niebawem będzie o nich dyskutować europarlament. Ale według niemieckiej gazety możliwy jest także unijny szczyt poświęcony sytuacji w Warszawie. Nie wyklucza tego szef Rady Europejskiej. Donald Tusk miał powiedzieć na jednym z zamkniętych spotkań, że "wydarzenia w Polsce są wystarczająco interesujące, by je przedyskutować".

Donald Tusk miał jednocześnie ostrzegać brukselskich polityków przed zbyt ostrymi wypowiedziami na temat Polski. Jak zaznaczał, może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego.

W zakulisowych rozmowach przeprowadzonych kilka dni temu w Brukseli Tusk miał też przyznawać, że wielu członków polskiego rządu uważa go za największego wroga państwa.

...

To Tusk z Bienkowska napieraja na szczyty UE? Oraz intruuja tamtych zeby nie wyskakiwali jak Schulz bo szkodza tuskowcom. Tak wyglada zdrada kraju. Zdada jest zawsze na tej Ziemi. Patrz Judasz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:29, 17 Sty 2016    Temat postu:

Paweł Kukiz: brzydzę się tym donosicielstwem

Paweł Kukiz - AFP

- Wszyscy idziecie w tych samych butach. Brzydzę się tym donosicielstwem, to jest sprzeczne z polską racją stanu - ocenił Paweł Kukiz. Polityk odniósł się w ten sposób do debaty dot. sytuacji w Polsce, jaka toczy się na arenie europejskiej. Jego zdaniem, problemy należy rozwiązywać wewnątrz kraju. - Natychmiast powinniśmy rozwiązać sprawę Trybunału Konstytucyjnego, być może w referendum, podobnie jak kwestię imigrantów - apelował w programie "Kawa na ławę".

...

To sa obrzygusy. Ohyda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:11, 17 Sty 2016    Temat postu:

Były ambasador Fried odwiedzi w przyszłym tygodniu Polskę


Były ambasador USA w Polsce, a obecnie koordynator ds. sankcji w Departamencie Stanu Daniel Fried potwierdził, że w przyszłym tygodniu odwiedzi Warszawę. Jak dodał, wizyta ma związek z jego obecną pracą, a zwłaszcza sankcjami nałożonymi na Rosję.

- Moja wizyta ma faktycznie związek z moją pracą jako koordynatora ds. sankcji w Departamencie Stanu. Jestem w ścisłym i regularnym kontakcie z polskim rządem w sprawie sankcji, a zwłaszcza programu sankcji nałożonych na Rosję - poinformował w mailu Daniel Fried.

USA oraz Unia Europejska nałożyły sankcje na Rosję w 2014 roku w odpowiedzi na aneksję przez Rosję ukraińskiego Krymu. Sankcje zostały następnie rozszerzane, by ukarać Moskwę za wspieranie prorosyjskiej rebelii na wschodzie Ukrainy. USA dotychczas wielokrotnie zapewniały, że sankcję będzie można znieść dopiero, gdy Rosja spełni postanowienia tzw. porozumień z Mińska. Chodzi o zawarte w stolicy Białorusi porozumienia w sprawie zakończenia konfliktu na wschodzie Ukrainy.

W piątek w obwodzie kaliningradzkim odbyły się za zamkniętymi drzwiami rozmowy w sprawie realizacji porozumień z Mińska między asystent sekretarza stanu USA ds. Europy Victorią Nuland, a doradcą prezydenta Władimira Putina, Władisławem Surkowem.

Wypowiadając się dzień przed tym spotkaniem, Daniel Fried powiedział na American University w Waszyngtonie, że zniesienie sankcji wymaga spełnienia porozumień z Mińska, wyliczając, że obejmuje to "wybory w Donbasie, wstrzymanie walk i przywrócenie kontroli nad wschodnią granicą Ukrainy". - Wydaje się dziś, że Rosja zmierza do dyplomatycznego rozwiązania w tej kwestii - oświadczył dodając, że ma nadzieję na postęp w kierunku spełnienia tych warunków jeszcze w tym roku.

Jako pierwszy o wizycie Frieda w Polsce poinformował na Twitterze w piątek ekspert ds. polityki zagranicznej Eugeniusz Smolar z Centrum Stosunków Międzynarodowych, sugerując, że ma to związek z zaniepokojeniem rządu USA sytuacją w Polsce, czego Fried nie potwierdził.

- Waszyngton jest zaniepokojony i wysyła w przyszłym tygodniu jednego ze swych najwyższych rangą dyplomatów Dana Frieda, przyjaznego Polsce byłego ambasadora, by zobaczyć co się dzieje - napisał Smolar.

...

Towarzysze radzieccy sa zaniepokojeni o przyjaciol i przysylaja pomoc. Smolar to co sie dziwic. To nie sa Polacy CHOC NA POLSCE PASOZYTUJA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:15, 17 Sty 2016    Temat postu:

Róża Thun: nie wykluczam, że w stosunku do Węgier popełniliśmy błąd
Przemysław Henzel
Dziennikarz Onetu

Róża Thun - Radek Pietruszka / PAP

- W EPP nasila się krytyka, że zbyt łagodnie traktowaliśmy Fidesz i premiera Viktora Orbana; nie wykluczam, że w stosunku do Węgier popełniliśmy błąd. W PE coraz częściej słychać głosy, by wrócić do tematu Węgier, i by Polskę i Węgry traktować w podobny sposób - powiedziała Róża Thun. - Finał kroków podjętych przez Unię Europejską wobec Polski zależy w 100 procentach od rządu Beaty Szydło; to do polskiego rządu należy wyprostowanie obecnej sytuacji - oceniła eurodeputowana PO w rozmowie z Onetem.

Przemysław Henzel: Pani Poseł, Komisja Europejska wszczęła procedurę wobec Polski. Politycy PiS oraz ich sojusznicy z frakcji EKR twierdzą, że stało się to w wyniku działań polityków partii opozycyjnych, przede wszystkim PO. Sytuacja jest napięta, nie brakuje oskarżeń o donosicielstwo i porównań do Targowicy.
REKLAMA


Róża Thun: Takie myślenie jest strasznie zaściankowe, bo opiera się na założeniu, że o tym, co dzieje się w Polsce, na świecie nie wie nikt. Fakt, że unijni politycy z ogromną troską przyglądają się Polsce znaczy, że jeszcze nie jesteśmy dla nich obojętni. Chodzi mi o komisarzy unijnych, takich jak Frans Timmermans, a także o europosłów i polityków z poszczególnych państw członkowskich Unii Europejskiej. Ci wszyscy ludzie z ogromnym niepokojem i troską przyglądają się wydarzeniom w Polsce, bo nasz kraj jest dla nich ważnym i cennym partnerem, na którym im zależy. Najgorsze dla Polski byłoby, gdyby te osoby odpuściły sobie tematy związane z naszym krajem.

...

Towarzysze radzieccy z troska przygladaja sie Polsce. Thun to kultystka Euuu. Badz Uee po polsku. Mowi o sobie ,,My Europa". Jednak ma manfat z Polski . Niech staruje z UE. WY TOWARZYSZKO THUN WYLECICIE STAMTAD DO CHALUPY JAK PO ZNIKNIE! Bo to Kretyn i idiota Doniek wepchnal nieszczesna chora na umysle tam. Ale debile wyplynely po 89.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:21, 17 Sty 2016    Temat postu:

Łukasz Warzecha o zachowaniu polskich elit: współcześni jurgieltnicy
Łukasz Warzecha
17 stycznia 2016, 17:57
- Rzekome zagrożenie demokracji to obecnie działania legalnie wybranej władzy, które – owszem – bywają zbyt gwałtowne, może nawet nieprzemyślane, ale demokracji na pewno nie zagrażają. KOD spokojnie demonstruje sobie na ulicach, przez nikogo nieprześladowany. Mediów prywatnych nikt nie wycisza. Jerzy Owsiak może nadal organizować swoją imprezę. Jeżeli tak wygląda kraj, gdzie zagrożona jest demokracja, to co powiedzieć o Niemczech, gdzie policja nie panuje nad imigrantami, a media boją się mówić prawdę w obawie o reakcję polityków partii rządzącej? – pisze Łukasz Warzecha dla Wirtualnej Polski. Publicysta pisze o sytuacji w dzisiejszej Polsce i wyjaśnia, kim są jurgieltnicy oraz ich współcześni odpowiednicy.

Cóż to takiego był jurgielt i kim byli jurgieltnicy? Jurgielt była to regularnie wypłacana przez zagranicznego mocodawcę pensja dla polskiego dostojnika, urzędnika, czasem nawet zwykłego szlachcica, która zapewniała jego uległość i powolność w sprawach ważnych dla płacącego. Jurgielt upowszechnił się w Polsce w dobie saskiego upadku, a więc począwszy od początku XVIII wieku, wraz z rządami Augusta II. Do najsłynniejszych jurgieltników – w szerokim znaczeniu, czyli nie tylko pobierających wynagrodzenie, ale czerpiących ze zdrady zyski w postaci dóbr lub urzędów – należeli Adam Poniński (utrwalony na pierwszym planie na robiącym ogromne wrażenie obrazie „Reytan – upadek Polski” Jana Matejki oraz opisany przez Jarosława Marka Rymkiewicza w książce pod tym samym tytułem), Hieronim Radziejowski (przewodnik Szwedów podczas Potopu, uwieczniony w powieści przez Henryka Sienkiewicza) czy Szczęsny Potocki (jeden z przywódców Targowicy).

Jeden z historyków, zajmujących się głównie epoką upadku Polski, a więc wiekiem XVIII, odnalazł w cudem zachowanych od tamtego czasu archiwach list jurgieltnika poważanego w sferach magnackich, trudniącego się również publikowaniem tekstów publicystycznych. Jurgieltnik ów pobierał był pensję i od dworu rosyjskiego, i od austriackiego, a w pewnym okresie nawet pruskiego. List, pisany po francusku i przeznaczony do publikacji jako broszura, skierowany jest do carycy Katarzyny II. Powstał w roku 1768, a więc w chwili powołania konfederacji barskiej, będącej w gruncie rzeczy pierwszym polskim powstaniem, nieco naiwnie powołanym dla obrony dawnych wolności, a szczerze przeciwko obcym – głównie rosyjskim – wpływom w kraju. W liście czytamy między innymi:

„Oburzenie cywilizowanych krajów na polską ciemnotę w zupełności rozumiem. Jesteśmy w Europie wielką rodziną. To normalne, że krewni reagują, gdy któremuś z bliskich dzieje się coś złego, że sprawdzają, co się z nim dzieje, pomagają. I że w sytuacji gdy krewny zachowuje się źle, słyszy napomnienia. A gdy je ignoruje, stają się one coraz bardziej ostre. Konfederaci wrogość do Rosjan mają pod skórą. Cokolwiek by się złego wydarzyło, winni będą właśnie oni. Teraz Polska potrzebuje solidarności, otuchy, moralnego wsparcia. Dlatego proszę Waszą Cesarską Mość, aby nie milczała”.

No dobrze – muszę przyznać, że trochę pomanipulowałem. To nie jest list XVIII-wiecznego jurgieltnika, ale lekko tylko przerobiony tekst Bartosza Wielińskiego z „Gazety Wyborczej”, który ukazał się pod tytułem „Nie milczcie proszę” w niemieckim dzienniku „Süddeutsche Zeitung”. Oryginał brzmi:

„Oburzenie Zachodu w zupełności rozumiem. Jesteśmy wielką rodziną. To normalne, że krewni reagują, gdy któremuś z bliskich dzieje się coś złego, że sprawdzają, co się z nim dzieje, pomagają. I że w sytuacji gdy krewny zachowuje się źle, słyszy napomnienia. A gdy je ignoruje, stają się one coraz bardziej ostre. […] Wrogość do Niemców politycy PiS mają pod skórą. Cokolwiek by się złego wydarzyło, winni będą właśnie oni. […] W latach 80. z Niemiec do ciemiężonej Polski płynęła rzeka paczek z darami. Teraz Polska potrzebuje solidarności, otuchy, moralnego wsparcia. Dlatego proszę Niemców, by nie milczeli”.

Na początku tekstu Wieliński opisuje sytuację w Polsce w sposób skrajnie wypaczony, karykaturalny: „Nie brałem na poważnie tego, że ministrem obrony mógłby zostać człowiek wyznający szalone teorie spiskowe, twierdzący, że prezydent Lech Kaczyński został zamordowany przez Rosjan w Smoleńsku. Że koordynatorem służb specjalnych zostanie człowiek skazany za nadużycia władzy. Że minister spraw zagranicznych za wroga uzna rowerzystów i wegetarian. Że szczująca na przeciwników PiS katolicka telewizja zostanie przez nową władzę uznana za modelowy przykład obiektywnego dziennikarstwa. Że politycy PiS wprost zażądają od dziennikarzy, by przestali ich krytykować”.

Żadne z tych stwierdzeń nie wytrzymałoby rozebrania na czynniki pierwsze, odwołania do konkretnych wypowiedzi w całym ich kontekście oraz rzetelnej weryfikacji. Ale uznajmy, że redaktor Wieliński ma lekką paranoję i wydaje mu się, że w Polsce naprawdę dzieją się takie straszne rzeczy. W porządku, jego prawo, każdemu wolno się kompromitować. Jednak wzywanie obcych na pomoc to już inny kaliber.

I dlatego warto dziś przywrócić do życia termin „jurgieltnicy”, bo, rozumiany szeroko, idealnie tłumaczy zachowanie części polskiej elity, uwieńczone swoistym sukcesem w postaci wszczęcia przez Komisję Europejską wobec Polski procedury sprawdzającej funkcjonowanie instytucji demokratycznych.

Od momentu zmiany władzy to między innymi środowisko „GW” udzielało się w zagranicznych mediach wielokrotnie, za każdym razem alarmując, jak straszne rzeczy dzieją się w Polsce. Zdarzało się, że następnie te opinie – pochodzące z wewnątrz grupy tu, w kraju, strzegącej własnego interesu – były następnie cytowane jako opinie „zagranicznej prasy”. Takie perpetuum mobile.

A interesy są całkiem wymierne. Wiadomo przecież, że skończyło się publikowanie ogłoszeń rządowych agencji w prasie sprzyjającej dawnej władzy. Spółki skarbu państwa pod nowymi zarządami także wycofują swoje reklamy. Mówimy o konkretnych pieniądzach i wpływach.

Oczywiście można założyć, że jakaś część autorów krytycznych tekstów o Polsce pod rządami PiS pisze całkiem szczerze i że nie chodzi tutaj o ich prywatny interes. Po prostu – mają inną wizję kraju i są szczerze zaniepokojeni, że Polska wzięła inny kurs. W porządku. Problem pojawia się, gdy ich teksty są drukowane za granicą i przybierają formę donosu, a nawet wyrażają oczekiwanie interwencji.

Oczywiście, wielu się oburzy: jakże to?! Jacy jurgieltnicy?! Czy ktoś z nich wziął choćby złotówkę? Otóż – niestety niejeden. Oczywiście nie wprost do kieszeni z portfela Angeli Merkel. Jednak zaskakujące wnioski przynosi weryfikacja różnego rodzaju zleceń, jakie realizują regularnie dla działających w Polsce niemieckich think-tanków członkowie polskiej elity, w tym także publicyści. Prowadzenie dyskusji, pisanie tekstów, stypendia – wszystko to rodzi zobowiązania, choć oczywiście nikt tu żadnych cyrografów nie podpisuje. Nie ma takiej potrzeby. Wiadomo, że krytyczna opinia o Niemczech oznacza koniec korzyści. Jeżeli zaś ktoś się od takich zleceń uzależnia – po prostu finansowo – to jest to nic innego jak forma jurgieltu.

Nie muszę też chyba tłumaczyć, że korzyści trudniejszych do wyśledzenia jest znacznie więcej. Obejmują władzę polityczną, sprawowaną ze wsparciem naszych berlińskich przyjaciół – dokładnie tak jak do wyglądało w I Rzeczpospolitej u jej schyłku, gdy nie sposób było objąć ważnego urzędu (i czerpać z tego korzyści) bez wsparcia któregoś z konkurujących o wpływy mocarstw, a więc głównie Rosji, ale i Austrii, a także rosnących w siłę Prus. Można by dziś powiedzieć, że jurgielt może być nie tylko finansowy, ale i polityczny.

No tak – powie ktoś – ale przecież obecnie rządzący i ich sympatycy także zwracali się do zagranicy o pomoc, choćby przy sprawie Smoleńska czy umieszczenia TV Trwam na multipleksie. Owszem – ale sprawy są nieporównywalne. Tam o jurgielcie mowy być nie mogło, bo jaką niby korzyść odnosili politycy i publicyści, alarmujący w sprawie TV Trwam? Jakich regularnych korzyści doznawali lub bronili ci, którzy uczestniczyli w publicznym wysłuchaniu w Parlamencie Europejskim w sprawie Smoleńska? Co zresztą było zaledwie pieszczotą wobec ówczesnej władzy w porównaniu z procedurą uruchomioną obecnie przez Komisję Europejską.

Trudno w końcu porównywać samą istotę tych zagadnień. Nie ma tu symetrii. Zarówno śledztwo, jak i cywilne dochodzenie w sprawie smoleńskiej katastrofy były faktycznie prowadzone skandalicznie, a wysłuchanie publiczne mogło jedynie służyć zwróceniu na to uwagi. Nie jest to procedura prowadząca do jakichkolwiek konkretnych działań.

Tymczasem rzekome zagrożenie demokracji to obecnie działania legalnie wybranej władzy, które – owszem – czasem bywają nadmiernie asertywne, zbyt gwałtowne, może nawet nieprzemyślane, ale demokracji na pewno nie zagrażają – co widać. KOD spokojnie demonstruje sobie na ulicach, przez nikogo nieprześladowany. Mediów prywatnych nikt nie wycisza. Jerzy Owsiak może nadal organizować swoją imprezę. Najścia służb o 6 rano miejsca nie mają – inaczej niż za PO, gdy ABW weszła o 5:40 do mieszkania chłopaka, prowadzącego stronę wykpiwającą prezydenta Komorowskiego. Jeżeli tak wygląda kraj, gdzie zagrożona jest demokracja, to co powiedzieć o Niemczech, gdzie policja nie panuje nad imigrantami, a media boją się mówić prawdę w obawie o reakcję polityków partii rządzącej?

Dla jurgieltników to wszystko nie ma oczywiście znaczenia. Im wcale nie chodzi o ratowanie demokracji, ale wygodnego dla nich stanu rzeczy.

I tu pojawiają się czasami słowa bardzo mocne, niektórzy mówią o nawet volksdeutschach i przypominają golenie głów kobietom podczas niemieckiej okupacji. To niepotrzebne wzbudzanie emocji. W takiej sytuacji najlepiej posłużyć się klasyką. Oto w niezrównanej Sienkiewiczowskiej Trylogii mamy wielu takich jurgieltników (w szerokim znaczeniu) – szczególnie w „Potopie”, od samego Radziejowskiego począwszy na Januszu Radziwille skończywszy. Jednym z amatorów szwedzkich pieniędzy jest Andrzej Kuklinowski, który najpierw przybywa do jasnogórskiego klasztoru jako poseł oblegających go wojsk generała Millera i namawia braciszków do poddania się. Zwraca wówczas uwagę na Kmicica (występującego jako Babinicz) i sądzi, że uda mu się namówić go do zdrady. Kmicic odprowadza Kuklinowskiego za bramę klasztoru i tam rozgrywa się pamiętna scena. Oddaję głos Sienkiewiczowi:

— Waćpan ciągniesz na stronę szwedzką, boś szwedzki poseł – rzekł nagle Kmicic – nie wypada ci inaczej, chociaż w duszy, kto wie, co tam myślisz. Są tacy, którzy Szwedom służą, a w sercu źle im życzą.
— Parol kawalerski! — odrzekł Kuklinowski — że mówię szczerze, i nie dlatego, że funkcję poselską spełniam. Za bramą już ja nie poseł, i kiedy tak chcesz, to składam dobrowolnie swoją poselską szarżę i mówię ci jak prywatny: kiń do licha, tę paskudną twierdzę!
— To waść mówisz jako prywatny?
— Tak jest.
— I mogę ci jako prywatnemu odpowiedzieć?
— Jako żywo! sam proponuję.
— Tedy słuchajże mnie, panie Kuklinowski (tu Kmicic nachylił się i spojrzał w same oczy zabijaki), jesteś szelma, zdrajca, łotr, rakarz i arcypies! Masz dosyć, czyli mam ci jeszcze w oczy plunąć?
Kuklinowski zdumiał się do tego stopnia, że przez chwilę trwało milczenie.
— Co to?… Jak to?… Słyszęż ja dobrze?
— Masz, psie, dosyć, czyli chcesz, bym ci w oczy plunął?
Kuklinowski błysnął szablą, lecz Kmicic schwycił go swą żelazną ręką za garść, wykręcił ramię, wyrwał szablę, następnie trzasnął w policzek, aż się rozległo w ciemności, poprawił z drugiej strony, obrócił w ręku jak frygę i kopnąwszy z całej siły, wykrzyknął:
— Prywatnemu, nie posłowi!…

Który to fragment z serdecznymi pozdrowieniami dedykuję wszystkim współczesnym jurgieltnikom.

Łukasz Warzecha dla Wirtualnej Polski

...

Obrzydliwe robactwo. Dobrze ze wylatuja z mediow publicznych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:27, 17 Sty 2016    Temat postu:

Internowani i represjonowani napisali list do szefa PE

Internowani i represjonowani napisali list do szefa PE - Thinkstock

Członkowie Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych protestują przeciwko ingerowaniu unijnych instytucji w wewnętrzne sprawy Polski. List krytykujący ostatnie działania Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego wobec Polski przesłał do przewodniczącego europarlamentu Martina Schulza, szef stowarzyszenia Janusz Olewiński.

W korespondencji stwierdza on, że Polska nie przekazała komukolwiek prawa do stanowienia w jej imieniu, a Parlament Europejski nie ma upoważnienia do ingerowania m.in. w formę organizacji wewnętrznej systemów politycznych państw członkowskich.
REKLAMA


Przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych podkreślił, że wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych i prezydenckich są odzwierciedleniem polskich oczekiwań i polskiej wizji Rzeczpospolitej.

Dodał, że działacze Solidarności jako osoby represjonowane przez system komunistyczny, najwytrwalsi i najbardziej doświadczeni w walce o wolność Polski nie pozwalają i nie pozwolą na odebranie wywalczonych praw.

Przypomniał też, że to polska Solidarność przyczyniła się do obalenia systemu komunistycznego w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym do obalenia muru berlińskiego.

...

TRZEBA PRZYPOMNIEC NIEMCOM ICH MIEJSCE W SZEREGU BO TO SIE ZROBIL HORROR!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:56, 18 Sty 2016    Temat postu:

Sławomir Sierakowski: Niemcy, a nie PiS, gwarantują nam niepodległość
Sławomir Sierakowski
18 stycznia 2016, 11:33
Zgadnijcie, kto według planów NATO ma bronić Polski na wypadek agresji ze strony państw trzecich? Dwie dywizje niemieckie. Wcale mnie to nie cieszy - pisze Sławomir Sierakowski dla Wirtualnej Polski. I dodaje: "Byłoby zdecydowanie lepiej, gdyby Polska przestała być członkiem NATO drugiej kategorii i posiadała stałe bazy NATO na swoim terytorium. Ale niestety nie jest. I dopóki PiS będzie drażnił Zachód i tworzył uzasadnione wrażenie, że Polska nie posiada godnej zaufania władzy, nasza niepodległość będzie zależeć głównie od Niemiec i całej Unii Europejskiej".

Prezydent Andrzej Duda i szef Rady Europejskiej Donald Tusk wyszli w bardzo dobrych nastrojach ze spotkania. Dawno nie widzieliśmy takich scen. Donald Tusk nie mógł zachować się inaczej, chcąc być konsekwentnym wobec linii, którą jego obóz przyjął dawno temu, na integrację Polski z Zachodem. Andrzej Duda z kolei, pojechał przede wszystkim po to, żeby zrobić wrażenie. Czy te dobre nastroje wskazują na to, że rządzący zrozumieli niebezpieczeństwo, jakie dla Polski oznacza konflikt z Unią Europejską? A przypomnijmy, że stosunki polsko-amerykańskie - jeszcze ważniejsze dla bezpieczeństwa Polski - są funkcją relacji Warszawa-Bruksela. Ameryka wysyła do Polski Daniela Frieda z identycznych powodów, dla których Komisja Europejska wszczęła procedurę kontroli praworządności w Polsce. Unia Europejska jednak to dziś przede wszystkim Niemcy.

Były krwawy i bezwzględny przeciwnik dziś jest fundamentem Unii Europejskiej i filarem zachodniego systemu bezpieczeństwa militarnego i ekonomicznego. Zasada jest prosta: póki jesteśmy częścią tego systemu, póty jesteśmy bezpieczni. Jeśli z niego wypadniemy, karna armia posłów PiS nas przed nikim nie obroni. Tym bardziej, że nasz drugi krwawy i bezwzględny przeciwnik, niestety, nie zmienił się wystarczająco. Co więcej, to Niemcy spośród państw Unii Europejskiej najbardziej konsekwentnie stawiają dziś opór Rosji. Że Rosja jest zagrożeniem i że nasza niepodległość zależy od Zachodu, Prawo i Sprawiedliwość doskonale wie. I niezależnie od wykonywania patriotycznych aktów strzelistych, domagała się od tych samych polityków, którym próbuje podskakiwać, poparcia w staraniach o rozmieszczenie wojsk NATO w Polsce.

Towarzyszące wizycie wywiady i teksty prezydenta (np. "Zbyt dużo emocji" w "FAS", czy "Polska jest wciąż krajem proeuropejskim" w "FT"), a także jego wypowiedzi po spotkaniu z Tuskiem, w których ćwiczone są na zmianę dwa mocne chwyty: "spokojnie, to tylko emocje" i "kochani, nic się stało", raczej nie ujmują nikogo w Brukseli. Zdjęcie Kaczyńskiego przy tekście Dudy w "Financial Times" pokazuje dobrze, iż wszyscy wiedzą na Zachodzie, że rozmawiają z listonoszem, który o niczym nie decyduje i albo wiezie ze sobą decyzję Kaczyńskiego, albo decyzji nie ma i Duda jedzie zrobić wrażenie. Dobre wrażenie można zrobić na Niemcach do lat 10, uspokajając ich, że się za bardzo emocjonują. Starsi się nie uciszą, choćby z tego powodu, że się nie rozemocjonowali wcześniej. I oczywiście, gdy prezydent Polski jedzie po poprzednikach w "Financial Times", zarzucając im, że wszystko u nas leży: służba zdrowia, edukacja, sądy, to nie jest donos, więc nie naraża się Beacie Kempie.

Minister Szczerski tak nam przedstawił agendę prezydenta na rozmowy w Brukseli i wtorkowe w Strasburgu: "Mniej emocji, więcej faktów, więcej rozumowego myślenia o tym, co leży w interesie całej Europy i całego NATO, a wtedy okaże się, że Polska jest bardzo ważnym elementem całej konstrukcji, że odsunięcie Polski czy próba wejścia w konflikt z Polską osłabia całą konstrukcję". To mity. Zamieńcie sobie słowo Polska na Europa i dostaniecie fakty. Niestety, to nie Unia Europejska powinna uważać na konflikt z Polską, bo Unia ma większe problemy, ale lepiej my uważajmy.

Co się dzieje w Polsce, to politycy unijni doskonale wiedzą. Nie muszą tego robić przeciwnicy polityczni, wystarczy, że europejska prasa im donosi. Musztrowanie się nawzajem przez polityków, żeby tylko któryś nic nie pisnął za granicą, to jest "wieś zabita dechami". I każdy boi się z tego szantażu wyrwać, więc od klubu Kukiza'15 po .Nowoczesną wszyscy się na wyścigi zapewniają, że nikt nic nie powie nikomu w Brukseli. A nawet jeden z drugim z dobrego serca pojedzie do Brukseli, tam pokiwa przecząco głową i powie, że to wszystko nieprawda. A jak go zapytają, co takiego jest nieprawdą, to powie "nic" i ucieknie. Śmieszni są polscy politycy.

Rządzący chyba jednak naprawdę wierzą, że jak Brukseli nikt nic nie piśnie, to ona się naprawdę nie dowie, co tu się dzieje. Więc we wspomnianym wywiadzie prezydent mówi wprost: "Zaprzysięgłem sędziów tak, jak życzył sobie tego parlament". Może Unia nie sprawdzi i nie dowie się, że Duda zaprzysiągł tylko tych, których mu prezes palcem pokazał, a tych, których mu nie pokazał - to nie zaprzysiągł.

Jednocześnie trwa "wojna listowa" naszych dzielnych ministrów Ziobry i Waszczykowskiego (Ziobro to nawet napisał dwa - jeden otwarty, a drugi zamknięty). Dlaczego Błaszczak nic nie pisze? Też pisać przecież umie. Bronienie polskich kobiet w Niemczech przez - dotąd nieznanych z obrony kobiet - Ministra Spraw Zagranicznych i Ministra Sprawiedliwości z pewnością dodaje im posłuchu u posłanki Krystyny Pawłowicz, niekoniecznie natomiast u kanclerz Merkel. W niczym nam oczywiście nie pomogą ani listy ministrów, ani teksty prezydenta, ani artykuły sponsorowane, które rząd wykupuje w zachodniej prasie, żeby naprawić, co zniszczył, pogrążając się coraz bardziej.

Nie tylko zepsuliśmy sobie relację z Brukselą i Berlinem, które prezydent teraz próbuje trochę nadrobić, starając się zrobić dobre wrażenie, ale zaryzykowaliśmy bardzo wiele. Najlepiej opisał to Łukasz Wójcik w "Polityce": "Atakując Niemcy za wpuszczenie do Europy imigrantów, PiS równocześnie atakuje autorkę tego pomysłu, najlepszego niemieckiego kanclerza, jakiego Polska mogłaby oczekiwać. Dziś właśnie, jak nigdy wcześniej, potrzebuje ona wsparcia zarówno w Berlinie, jak i w Brukseli. Niemieccy zwolennicy normalizacji stosunków z Rosją tylko zacierają ręce z powodu kłopotów Merkel, a Polska zakrywa oczy i udaje, że tego nie widzi. Byle popisać się przed własnym elektoratem. Taka postawa, kiedyś może łatwiejsza do zignorowania, dziś budzi wśród starych państw członkowskich wyraźną irytację". Dodajmy, że jest to tekst, w którym autor na początek uspokaja czytelnika, że owszem istnieje taka procedura jak wszczęcie kontroli praworządności przez Unię w Polsce, ale to mało prawdopodobne, bo Unia nie jest jeszcze chyba aż tak zirytowana postawą polskich władz. Niestety jest.

Na koniec zagadka. Zgadnijcie, kto według planów NATO ma bronić Polski na wypadek agresji ze strony państw trzecich? Dwie dywizje niemieckie. Wcale mnie to nie cieszy i pisałem o tym nie raz [sprawdź]. Byłoby zdecydowanie lepiej, gdyby Polska przestała być członkiem NATO drugiej kategorii i posiadała stałe bazy NATO na swoim terytorium (według porozumienia z Rosją z 1997 roku cały postkomunistyczny region ich nie posiada). Ale niestety nie jest. I dopóki PiS będzie drażnił Zachód i tworzył uzasadnione wrażenie, że Polska nie posiada godnej zaufania władzy, nasza niepodległość będzie zależeć głównie od Niemiec i całej Unii Europejskiej.

Sławomir Sierakowski dla Wirtualnej Polski

...

NIEMCY GWARANTUJA NAM NIEPODLEGLOSC!
PRZYZNAM ZE MNIE ZASKOCZYL!
SA GRANICE BREDZENIA! TAK MYSLALEM! MYLILEM SIE!
NIE MA! TO SA PSYCHIATRYCZNI! WYBORCZA JEST TAKIM ZAGROZOZENIEM JAK PSYCHOL BIEGAJACY Z SIEKIERA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy