Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
W Nubii znów walki!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:27, 19 Gru 2013    Temat postu:

Sudan Płd.: starcia na polach naftowych - 16 zabitych.

Co najmniej 16 osób zginęło w starciach między robotnikami na polach naftowych w Sudanie Płd. - poinformowały lokalne władze. Podkreśliły również, że sytuacja jest już opanowana, a produkcja ropy naftowej nie została zakłócona.

Zastępca gubernatora stanu Unity, Mabek Lang De Mading, powiedział agencji Reutera, że walki między robotnikami trwały dwa dni. Według jego relacji w środę wieczorem zginęło pięć osób, a w czwartek 11. Do starć miało dojść na północ od stolicy kraju - Dżuby.

- Wysłaliśmy wczoraj wieczorem do stanu Unity posiłki, które opanowały sytuację. Dziś z rana walki wybuchły w Tar Dżat. Wysłaliśmy posiłki i one również opanowały zajścia. Sytuacja teraz jest stabilna - podkreślił wicegubernator.

Sytuacja w Sudanie Południowym stopniowo się pogarsza. Po utrzymujących się kilka miesięcy napięciach wywołanych zdymisjonowaniem w lipcu przez prezydenta Salvę Kiira Mayardita wiceprezydenta Rieka Machara, w niedzielę wybuchły walki. Według Kiira w najnowszych incydentach stroną atakującą były oddziały wierne Macharowi.

W starciach między rywalizującymi frakcjami armii zginęło co najmniej 500 osób, a 800 zostało rannych. Od 15 tys. do 20 tys. osób schroniło się w bazach ONZ w Dżubie.

...

Dosc tego ! Trzeba ustalic cywilizowane zasady korzystania z dobr !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:33, 20 Gru 2013    Temat postu:

ONZ: 34 tys. ludzi szuka schronienia przed przemocą w Sudanie Płd.

Ok. 34 tys. mieszkańców Sudanu Płd. szuka schronienia w oenzetowskich bazach w trzech miejscach na terenie kraju, w tym 20 tys. w stolicy Dżubie, a 14 tys. w Bor, stolicy stanu Jonglei, gdzie doszło w tym tygodniu do zaciętych walk - poinformowała w piątek ONZ.

Ponadto kilkaset osób pozostaje bez dachu nad głową w Bentiu, stolicy stanu Unity, gdzie skupione są południowosudańskie pola naftowe. W nocy z czwartku na piątek doszło tam do walk miedzy rywalizującymi ze sobą plemionami Nuer i Dinka.

Od środy toczy się walka o miasto Bor (środkowy zachód Sudanu Płd.), które najpierw opanowali żołnierze z ludu Nuerów, wierni byłemu wiceprezydentowi Riekowi Macharowi, który również jest Nuerem. Siły rządowe, lojalne wobec prezydenta Salvy Kiira Mayardita, pochodzącego z plemienia Dinka, próbują odbić miasto.

Walki w Sudanie Południowym wybuchły w niedzielę po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu przez Kiira wiceprezydenta Machara. Według Kiira w najnowszych incydentach stroną atakującą były oddziały wierne Macharowi.

W starciach między rywalizującymi frakcjami w armii zginęło ponad 500 osób, a 800 zostało rannych. Rzecznik ONZ Farhan Haq powiedział jednak, że siły pokojowe ONZ nie będą interweniować.

...

Trzeba ich chronic !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:34, 20 Gru 2013    Temat postu:

Tłum zaatakował bazę ONZ

- Tłum zaatakował dziś w Sudanie Płd. bazę misji pokojowej ONZ w pogoni za ludźmi, którzy znaleźli tam schronienie - poinformował rzecznik ONZ Farhan Haq. Wywiązały się walki o miasto Bor, na północ od Dżuby - podał rzecznik południowosudańskiego rządu.

Farhan Haq powiedział, że najprawdopodobniej podczas ataku młodych członków ludu Nuerów na bazę ONZ w stanie Jonglei (środkowy zachód Sudanu Płd. - red.) zginęli ludzie, ale na razie nie wiadomo, ile jest ofiar.

Od wczoraj toczy się walka o miasto Bor, stolicę Jonglei, które najpierw opanowali żołnierze z ludu Nuerów, wierni byłemu wiceprezydentowi Riekowi Macharowi, który również jest Nuerem. Siły rządowe, lojalne wobec prezydenta Salvy Kiira Mayardita, pochodzącego z plemienia Dinka, próbują odbić Bor.

Zespół negocjatorów z Unii Afrykańskiej rozpoczął w czwartek od rozmów z prezydentem Kiirem mediacje, które mają doprowadzić do pogodzenia walczących stron - poinformował rzecznik południowokoreańskiego rządu Ateny Wek Ateny.

Wcześniej w starciach między robotnikami na polach naftowych zginęło co najmniej 16 osób. Produkcja ropy nie została przerwana.

Walki w Sudanie Południowym wybuchły w niedzielę po utrzymujących się przez kilka miesięcy napięciach, wywołanych zdymisjonowaniem w lipcu przez Kiira wiceprezydenta Machara. Według Kiira w najnowszych incydentach stroną atakującą były oddziały wierne Macharowi.

W starciach między rywalizującymi frakcjami armii zginęło ponad 500 osób, a 800 zostało rannych. Około 20 tys. ludzi schroniło się w bazach ONZ w Dżubie. Farhan Haq powiedział jednak, że siły pokojowe ONZ nie będą interweniować.

!!!!

TRZEBA BRONIC BAZ I UCHODZCOW !!! W razoe czego posilki wyslac !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:45, 20 Gru 2013    Temat postu:

ONZ: 34 tys. ludzi szuka schronienia przed przemocą w Sudanie Płd.

Około 34 tys. mieszkańców Sudanu Płd. szuka schronienia w oenzetowskich bazach w trzech miejscach na terenie kraju, w tym 20 tys. w stolicy Dżubie, a 14 tys. w Bor, stolicy stanu Jonglei, gdzie doszło w tym tygodniu do zaciętych walk - poinformowała ONZ.

Ponadto kilkaset osób pozostaje bez dachu nad głową w Bentiu, stolicy stanu Unity, gdzie skupione są południowosudańskie pola naftowe. W nocy z czwartku na piątek doszło tam do walk miedzy rywalizującymi ze sobą plemionami Nuer i Dinka.

Od środy toczy się walka o miasto Bor (środkowy zachód Sudanu Płd.), które najpierw opanowali żołnierze z ludu Nuerów, wierni byłemu wiceprezydentowi Riekowi Macharowi, który również jest Nuerem. Siły rządowe, lojalne wobec prezydenta Salvy Kiira Mayardita, pochodzącego z plemienia Dinka, próbują odbić miasto.

Walki w Sudanie Południowym wybuchły w niedzielę po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu przez Kiira wiceprezydenta Machara. Według Kiira w najnowszych incydentach stroną atakującą były oddziały wierne Macharowi.

W starciach między rywalizującymi frakcjami w armii zginęło ponad 500 osób, a 800 zostało rannych. Rzecznik ONZ Farhan Haq powiedział jednak, że siły pokojowe ONZ nie będą interweniować.

...

Sytuacja coraz gorsza .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:12, 20 Gru 2013    Temat postu:

Sudan Płd.: zginęło trzech żołnierzy sił pokojowych ONZ

Trzech pochodzących z Indii żołnierzy sił pokojowych ONZ zginęło w stanie Dżunkali, w Sudanie Południowym - poinformował w czwartek indyjski ambasador przy Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Do śmierci żołnierzy doszło w następstwie ataku na bazę ONZ w Akobo. Uzbrojonym napastnikom, najprawdopodobniej członkom miejscowych milicji, udało wedrzeć się na teren placówki.

O zdarzeniu poinformował również zastępca sekretarza generalnego ONZ, Jan Eliasson.

Rzecznik ONZ Farhan Haq tłumaczył, że milicje plemienia Nuerów wdarły się na teren bazy w poszukiwaniu ukrywających się tam cywilów z grupy etnicznej Dinka.

W Sudanie Południowym wybuchły w ostatnim czasie nowe niepokoje. Po utrzymujących się kilka miesięcy napięciach wywołanych zdymisjonowaniem w lipcu przez prezydenta Salvę Kiira Mayardita wiceprezydenta Rieka Machara, w niedzielę w pobliżu stolicy wybuchły walki. Według Kiira w najnowszych incydentach stroną atakującą były oddziały wierne Macharowi.

W starciach między rywalizującymi frakcjami armii zginęło co najmniej 500 osób, a 800 zostało rannych. Od 15 tys. do 20 tys. osób schroniło się w bazach ONZ w Dżubie.

...

Polegli na polu chwaly !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:13, 20 Gru 2013    Temat postu:

W ataku na bazę ONZ zginęło co najmniej 20 osób

ONZ poinformował, że ofiarą wczorajszego ataku na bazę sił pokojowych w Akobo w Sudanie Płd. mogło paść co najmniej 20 osób. Milicje plemienia Nuerów wdarły się na teren bazy i zaatakowały ludzi z plemienia Dinka, którzy szukali tam schronienia.

Wczoraj ONZ poinformował, że podczas tego ataku zginęło trzech żołnierzy sił pokojowych ONZ.

- Jestem wstrząśnięta tym nieusprawiedliwionym atakiem na misję ONZ w Akobo, który nastąpił bez ostrzeżenia i spowodował śmierć żołnierzy, którzy byli tam, aby chronić ludność cywilną i służyć narodowi Sudanu Południowego. To zbrodnia i ci, którzy ja popełnili będą pociągnięci do odpowiedzialności - powiedziała specjalna wysłanniczka ONZ Hilde Johnson.

Rzecznik misji pokojowej ONZ Edmond Mulet poinformował, że około 35 tys. osób schroniło się w bazach ONZ na terenie całego Sudanu Południowego.

Waszyngton wysłał w piątek oddział 45 żołnierzy do Sudanu Południowego, by chronili ambasadę USA i jej pracowników - poinformował prezydent Barack Obama w liście do Kongresu.

Oddział ten jest wprawdzie wyposażony w sprzęt bojowy, ale "jego zadaniem jest chronienie amerykańskich obywateli" - wyjaśnił prezydent. Żołnierze pozostaną w Sudanie Południowym do chwili, gdy sytuacja okaże się na tyle bezpieczna, że nie będą już tam potrzebni - napisał Obama.

Również liczące kilkuset żołnierzy oddziały sił specjalnych Ugandy zostały wysłane do Sudanu Południowego. Oficjalnie zadaniem żołnierzy jest ochrona ambasady, ale dwa źródła wojskowe powiedziały w rozmowie z agencją Reutera, że mają oni również pilnować porządku w Dżubie, która leży 75 km od granicy z Ugandą.

Ambasada USA zorganizowała w piątek już piątą rundę ewakuacji amerykańskich obywateli. Zaplanowana była również ewakuacja obywateli niemieckich, brytyjskich i holenderskich. Setki cudzoziemców, włącznie z pracownikami organizacji pomocowych, wyjeżdżają od niedzieli z Sudanu Południowym, po apelach wielu ambasad, które ostrzegają przed eskalacją konfliktu i nasileniem walk grup etnicznych.

W Sudanie Południowym wybuchły w ostatnim czasie nowe niepokoje. Po utrzymujących się kilka miesięcy napięciach wywołanych zdymisjonowaniem w lipcu przez prezydenta Salvę Kiira Mayardita wiceprezydenta Rieka Machara, w niedzielę w pobliżu stolicy wybuchły walki. Według Kiira w najnowszych incydentach stroną atakującą były oddziały wierne Macharowi.

W starciach między rywalizującymi frakcjami armii zginęło co najmniej 500 osób, a 800 zostało rannych.

...

Trzeba dawac odpor agresorom !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:07, 21 Gru 2013    Temat postu:

Groźba wybuchu wojny domowej w Sudanie Południowym

Żołnierze Sudanu Południowego - PAP

Polityczny konflikt o władzę między prezydentem i byłym wiceprezydentem Sudanu Południowego z każdym dniem coraz bardziej przeradza się w etniczne pogromy i czystki, grożące wybuchem wielkiej wojny domowej w najmłodszym państwie Afryki.

Nie minął tydzień od nocnej strzelaniny w stolicy kraju, Dżubie, a walki między zwaśnionymi frakcjami rządowego wojska objęły dwa ważne stany – największy, Jonglei (arab. Dżunkali), przy granicy z Etiopią, a także roponośny Unity na granicy z Sudanem. W Jonglei i jego stolicy, Borze, walczą ze sobą żołnierze wywodzący się z dwóch zwaśnionych ludów Dinka i Nuer. Na polach naftowych w Unity walczą robotnicy Dinkowie i Nuerowie.

Iskrą, która wywołała pożar, stała się nocna awantura między żołnierzami obu ludów z gwardii prezydenckiej. Kiedy Dinkowie próbowali odebrać broń Nuerom, wybuchła strzelanina, która nazajutrz przerodziła się w regularną wojnę uliczną. Dinkowie podejrzewali Nuerów, że mogą się zwrócić przeciwko prezydentowi Salvie Kiirowi Mayarditowi, Dince, a nawet zagrozić jego życiu.

Salva Kiir naraził się Nuerom, odbierając w lipcu ich przywódcy Riekowi Macharowi stanowisko wiceprezydenta kraju. Rozeźlony Machar zapowiedział, że w 2015 r. zrobi wszystko, by odebrać swemu oponentowi przywództwo rządzącej partii i prezydenturę. Zaczęły się wzajemne oskarżenia - Salva Kiir twierdzi, że zwolennicy Machara w wojsku próbowali dokonać zbrojnego przewrotu; Machar zaprzecza i zarzuca Kiirowi, że zainscenizował pucz, by pozbyć się rywala do władzy.

Dinkowie stanowią połowę 11-milionowej ludności Sudanu Południowego, Nuerowie – jej dziesiątą część. Oba ludy od lat rywalizują ze sobą o pastwiska i wodopoje, a mniej liczni Nuerowie uskarżają się na prześladowania ze strony Dinków. Panująca między nimi wrogość sprawiła, że bratobójcze walki wybuchały nawet podczas półwiecznej wojny, jaką wspólnie toczyli przeciwko rządzącym w Chartumie Arabom. Kres nieprzyjaźni miała położyć niepodległość Sudanu Południowego, który w 2011 r. ogłosił secesję i zerwał z północną częścią kraju. Dinkowie i Nuerowie zjednoczyli się w jednej, rządzącej partii i w rządowym wojsku, a także podzielili się najważniejszymi stanowiskami w państwie.

Po kilkudniowych walkach, w których zginęło pół tysiąca ludzi, a okoła tysiąca zostało rannych, podległe prezydentowi wojsko zaprowadziło porządek w Dżubie. Wojna przeniosła się do Jonglei i Unity, dokąd ze stolicy uciekają oficerowie i żołnierze Nuerowie. Będąc w większości, dowodzeni przez komendanta Petera Gadeta, przejęli kontrolę nad Borem i stanem Jonglei.

W obawie przed pogromami kilkanaście tysięcy Dinków z Boru porzuciło swoje domy i uciekło do okolicznych baz wojsk pokojowych ONZ. Dinkowie pamiętają jeszcze rzeź, jaką Nuerowie urządzili im w tym samym mieście w 1991 r. Z kolei w Dżubie, gdzie panują Dinkowie, w bazach "błękitnych hełmów" schronienie znalazło już ponad 20 tys. Nuerów. Ale nawet gościna u „błękitnych hełmów” przestała gwarantować bezpieczeństwo. W stanie Jonglei bojówki Nuerów wdarły się do bazy wojsk ONZ w Kobo i zamordowały ponad 50 ukrywających się tam Dinków. W walkach zginęło też dwóch indyjskich żołnierzy wojsk ONZ.

W piątek wojna wybuchła także w stanie Unity, gdzie dotąd walczyli robotnicy naftowi, wywodzący się ze zwaśnionych ludów (zginęło kilkanaście osób), a cudzoziemscy nafciarze szukali ratunku w bazach ONZ. W stolicy stanu, Bentiu, żołnierze Nuerowie wzięli górę nad żołnierzami Dinkami i wyparli ich z miejscowych koszar. Kilkudziesięciu żołnierzy Dinków wraz z grupą ok. 500 cywilów uciekło do bazy ONZ w pobliskiej wiosce Rubkona.

W Sudanie Południowym stacjonuje prawie 8 tys. żołnierzy wojsk pokojowych ONZ, ale ich mandat nie pozwala im interweniować zbrojnie ani mieszać się w miejscowe konflikty.

Z obawy, że walki między Dinkami i Nuerami przerodzą się w prawdziwą wojnę domową USA, Wielka Brytania, Niemcy i Włochy ewakuują samolotami swoich obywateli z Dżuby. Swoich pracowników zamierza ewakuować też chiński koncern naftowy CNPC.

Prezydent Salva Kiir - naciskany przez przywódców sąsiednich państw, obawiających się, że sudańska wojna zagrozi także ich bezpieczeństwu - ogłosił, że gotów jest spotkać się z Macharem i z nim porozmawiać. Ukrywający się Machar odparł w wywiadzie dla francuskiego radia RFI, że z Salvą Kiirem mógłby rozmawiać jedynie o jego dymisji. Ostrzegł też, że jeśli prezydent nie ustąpi, a jego rządy doprowadzą do wybuchu wojny domowej, władzy mogą go pozbawić generałowie z jego własnego wojska, którzy będą woleli pozbyć się dyktatora, niż ginąć w bratobójczej wojnie.

...

TRZEBA KRAJ CHRONIC PRZED LUDOBOJSTWEM !!! GDZIE SA SATELITY !!! TRZEBA OBSERWOWAC JAK GDZIES GROMADZA SIE GRUPY EKSTERMINACYJNE BOMABADROWAC NATYCHMIAST !!! NIGDY WIECEJ RWANDY !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:26, 21 Gru 2013    Temat postu:

Sudan Płd.: rebelianci ostrzelali amerykański samolot

Sudan Południowy - TIM MCKULKA / AFP

Rebelianci z Sudanu Południowego ostrzelali amerykański samolot wojskowy wykonujący misję ewakuacyjną - poinformowały władze w sąsiedniej Ugandzie. W wyniku ataku rannych zostało co najmniej dwóch Amerykanów - jeden jest w stanie krytycznym.

Amerykański samoloty leciał z misją ratunkową do miasta Bor, stolicy stanu Jonglei (arab. Dżunkali), gdzie od tygodnia dochodzi do krwawych starć między siłami rządowymi, a rebeliantami. Poszkodowani w ataku zostali przetransportowani do Kenii, gdzie ma być im udzielona pomoc medyczna.

Na razie nie wiadomo, jaki samolot został ostrzelany. Z nieoficjalnych informacji agencji Associated Press wynika, że mógł to być Bell-Boeing V-22 Osprey (rybołów - ang.) - maszyna pionowego startu i lądowania, wykorzystywana do transportu ludzi i wyposażenia.

- Amerykański samolot biorący udział w misji ratunkowej został ostrzelany - powiedział anonimowy rozmówca agencji Associated Press.

Przedstawiciele afrykańskiego dowództwa wojsk USA nie skomentowali tych informacji.

Natomiast rzecznik armii Sudanu Południowego pułkownik Philip Aguer podkreślił, że Bor jest pod kontrolą rebeliantów, dlatego cała wina za atak spada na nich.

Ambasada USA zorganizowała w piątek już piątą rundę ewakuacji amerykańskich obywateli. Zaplanowana była również ewakuacja obywateli niemieckich, brytyjskich i holenderskich. Setki cudzoziemców, włącznie z pracownikami organizacji pomocowych, wyjeżdżają od niedzieli z Sudanu Południowym, po apelach wielu ambasad, które ostrzegają przed eskalacją konfliktu i nasileniem walk grup etnicznych.

W Sudanie Południowym wybuchły w ostatnim czasie nowe niepokoje. Po utrzymujących się kilka miesięcy napięciach wywołanych zdymisjonowaniem w lipcu przez prezydenta Salvę Kiira Mayardita wiceprezydenta Rieka Machara, w niedzielę w pobliżu stolicy wybuchły walki. Według Kiira w najnowszych incydentach stroną atakującą były oddziały wierne Macharowi.

W starciach między rywalizującymi frakcjami armii zginęło co najmniej 500 osób, a 800 zostało rannych.

...

Trzeba reagowac twardo i stanowczo ! ZADNYCH MORDOW !!! A JAK SA TO BOMBY !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:59, 22 Gru 2013    Temat postu:

Sudan Płd.: rebelianci twierdzą, że kontrolują pola naftowe

Były wiceprezydent Sudanu Płd. Riek Machar powiedział w sobotę w rozmowie z BBC, że oddziały rebelianckie, którym przewodzi, opanowały roponośny stan Unity. Według BBC sytuacja w Sudanie Płd. zakrawa już na wojnę domową.

Stan Unity, graniczący z Sudanem, produkuje znaczną część południowosudańskiej ropy. Według Machara wojskowym gubernatorem Unity został teraz wierny mu generał James Koang.

Zdaniem Machara walczący z siłami rządowymi rebelianci kontrolują też w dużej mierze stan Jonglei (arab. Dżunkali), w którym władzę wojskową ma sprawować inny wierny mu generał - Peter Gadet.

Jednak oddziały wojsk rządowych nadal starają się odbić miasto Bor, stolicę Jonglei, gdzie już od tygodnia dochodzi do krwawych starć.

Rzecznik armii Philip Aguer powiedział w rozmowie z AFP, że w stronę Boru zmierzają wojska wspierane z powietrza przez śmigłowce bojowe.

"Najistotniejszą rzeczą w oświadczeniu Rieka Machara jest to, że potwierdza on to, co zarzucał mu rząd: że to on jest przywódcą rebelii" - komentuje BBC.

Gdy Machar deklarował przejęcie kontroli nad Unity, rebelianci ostrzelali amerykański samolot wojskowy typu V-22 Osprey wykonujący misję ewakuacyjną z terenów objętych walkami. Rannych zostało czterech amerykańskich żołnierzy. Są oni leczeni w szpitalu w Nairobi, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Do pierwszych poważnych starć w Sudanie Południowym doszło w niedzielę. Po utrzymujących się kilka miesięcy napięciach wywołanych zdymisjonowaniem w lipcu przez prezydenta Salvę Kiira Mayardita wiceprezydenta Rieka Machara, w pobliżu stolicy wybuchły walki. Według Kiira w najnowszych incydentach stroną atakującą były oddziały wierne Macharowi.
W starciach między rywalizującymi frakcjami armii zginęło co najmniej 500 osób, a 800 zostało rannych. 35 tys. osób schroniło się w bazach ONZ.

USA i Uganda wysłały do Sudanu Południowego żołnierzy, którzy mają chronić ich placówki dyplomatyczne i obywateli ich krajów. Źródła wojskowe w Ugandzie podały jednak w piątek, że misja kilkuset żołnierzy z jednostek specjalnych polegać będzie również na nadzorowaniu sytuacji w stolicy kraju, Bangi.

...

NATYCHMIAST PRZERWAC WALKI !!! To nie konflikt miedzy generalami a etniczny . To sa wodzowie nie generalowie jak u nas . Reprezentuja ludy ! Trzeba negocjowac porozumienie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:14, 24 Gru 2013    Temat postu:

Sudan Południowy: drugi tydzień wojny domowej

Mimo próśb i gróźb Zachodu i Afryki ani rząd w Dżubie, ani przywódcy rebelii nie zamierzają kończyć rozpoczętej przed tygodniem wojny domowej. Rebelianci stawiają trudne żądania, a władze zapowiadają wielką ofensywę, mającą stłumić bunt.

Wojna wybuchła przed tygodniem, gdy w stolicy Południowego Sudanu, Dżubie, doszło do strzelaniny między żołnierzami wywodzącymi się z ludów Dinków (ponad połowa ludności kraju) i Nuerów (dziesiąta część ludności). Prezydent Salva Kiir, przywódca Dinków, oskarżył o rokosz przywódcę Nuerów, Rieka Machara, którego w lipcu zwolnił ze stanowiska wiceprezydenta. Od tamtego czasu Machar odgrażał się, że w 2015 r. postara się odebrać Kiirowi przywództwo rządzącej partii i prezydenturę.

Po trzech dniach ulicznych walk oddziałom Dinków udało się zapanować nad Dżubą, a wojna przeniosła się na północ i wschód do stanów Jonglei i Unity, które Nuerowie uważają za swoje twierdze. Dzięki dezercjom miejscowych dowódców Petera Gadeta i Johna Koanga, którzy wraz z podległymi sobie dywizjami i całym orężem przeszli na stronę Machara, rebelianci przejęli kontrolę nad stanami Jonglei i Unity oraz ich stolicami Borem i Bentiu. W tym drugim rozłożył się ponoć obozem sam Riek Machar.

Szczególnie bolesna dla władz była dezercja Johna Koanga ze stanu Unity, gdzie z powodu bliskości z granicą z Sudanem miejscowemu garnizonowi nie brakowało najlepszej broni ani sprzętu.

W obu miastach doszło do walk, a zaraz potem do masowych grabieży porzucanych przez cudzoziemców biur ONZ i organizacji dobroczynnych. W Borze doszczętnie splądrowane zostały biura Polskiej Akcji Humanitarnej. - Skradziono wszystko - przerobione na izby kontenery, samochody, komputery, generatory - powiedziała założycielka PAH Janina Ochojska. - Nie zostało dosłownie nic. Nawet gdyby jutro miał wrócić pokój, nie mielibyśmy do czego wracać - dodała.

PAH, działająca w Południowym Sudanie od lipca 2006 r., ewakuowała z Boru i Dżuby wszystkich swoich pracowników. Wyjechali samolotami i śmigłowcami ONZ wraz z setkami cudzoziemców, uciekającymi z pogrążającego się w wojnie domowej kraju. Aby wywieźć z Południowego Sudanu swoich obywateli, USA wysłały pół setki żołnierzy, śmigłowce i samoloty. Trzy z nich podczas podchodzenia do lądowania zostały ostrzelane przez Nuerów, kontrolujących miasto. Czterech amerykańskich żołnierzy zostało rannych. Z Południowego Sudanu wyjechało już prawie tysiąc obywateli USA.

Miejscowa ludność, w przeciwieństwie do cudzoziemców nie mogąca liczyć na ewakuację, szuka ratunku w bazach ONZ, gdzie według rozmaitych szacunków schroniło się już prawie 100 tys. ludzi.

W poniedziałek przywódca rebelii Riek Machar powiedział Reutersowi, że gotów jest rozmawiać o pokoju z rządem z Dżuby, ale jako warunek wstępny postawił uwolnienie kilkunastu opozycyjnych polityków, aresztowanych przez władze pod zarzutem udziału w zamachu. Wśród zatrzymanych znaleźli się m.in.: Pagan Amum, jeden z najbardziej wpływowych polityków kraju, i Rebecca Garang, wdowa po poprzedniku Kiira Johnie Garangu, przywódcy powstania zbrojnego, które po trwającej ponad ćwierć wieku wojnie doprowadziło do niepodległości Południowego Sudanu.

Władze odrzuciły żądania Machara i zapowiedziały wielkie natarcie, którego celem ma być odbicie z rąk rebeliantów stanów Jonglei i Unity, a także zajętych przez nich pól naftowych, których wydobycie jest jedynym poza zagraniczną pomocą źródłem dochodów tego najmłodszego w Afryce państwa, powstałego zaledwie niespełna trzy lata temu.

Machar twierdzi, że jego żołnierze przejęli kontrolę nad południowosudańskimi polami naftowym. Zapewnił, że nie wstrzymał wydobycia "czarnego złota", ale domaga się, by petrodolary z jego sprzedaży trafiały na ustalone przez ONZ konto bankowe, a nie na rachunki rządu z Dżuby i nie posłużyły mu na wojnę.

Poza uwolnieniem swoich towarzyszy z więzień w Dżubie Machar domaga się, by ewentualne rozmowy z Kiirem toczyły się w obecności afrykańskich pośredników i mediatorów w etiopskiej Addis Abebie. Nie zaprzeczył też, że żąda dla siebie stanowiska prezydenta. Twierdzi, że Kiir, panujący od 2006 r., od śmierci Garanga w katastrofie powietrznej, przerodził się w nietolerującego żadnych sprzeciwów tyrana, a nocną strzelaninę między Dinkami i Nuerami wykorzystał jako pretekst, by pozbyć się go jako konkurenta do władzy. Zarzutom, że wznieca etniczną wojnę między Dinkami i Nuerami, Machar zaprzecza, twierdząc, że ma po swojej stronie wdowę po Garangu, dawnym charyzmatycznym wodzu Dinków.

W latach 90. walcząc ramię w ramię z Garangiem o niepodległość Południa, Machar zdradził Dinków i przeszedł na stronę zdominowanego przez Arabów rządu z Chartumu. Wielu Dinków nigdy mu tej zdrady nie zapomniało. Zaś Machar, wiedząc o niechęci władz z Chartumu do tych z Dżuby, liczy zapewne, że w razie wojny domowej po staremu będzie mógł liczyć na ciche wsparcie ze strony sudańskiej Północy.

....

Jak najszybciej to skonczyc !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:45, 24 Gru 2013    Temat postu:

Wstrząsający reportaż z kraju, który "rozpadł się w tydzień"

Sudan Południowy, najmłodsze państwo świata, jest pogrążony w brutalnej wojnie domowej. O masowych mordach i sytuacji kraju, który "rozpadł się w tydzień", pisze we wstrząsającym reportażu na łamach "Guardiana" Daniel Howden. To jedyny dziennikarz z Zachodu, któremu udało się dostać do tego afrykańskiego kraju.

Dziennikarz "Guardiana" opisuje m.in. etniczną stronę konfliktu w Sudanie Południowym. Pisze o 20-letnim Simonie, który w ubiegłym tygodniu został aresztowany przez "ludzi w wojskowych mundurach". Zadano mu proste pytanie: "jak masz na imię?". Nie był jednak w stanie na nie odpowiedzieć, bo napastnicy pytali w języku Dinków – to częsty sposób na sprawdzenie, skąd pochodził.

Simon jest Nuerem - to plemię, które stanowi dziesiątą część ludności zamieszkującej Sudan Południowy. Jak czytamy w "Guardianie", Simon został zabrany na komisariat w Dżubie (stolicy kraju), gdzie zamknięto go razem z innymi Nuerami. – Policzyliśmy się i stąd wiem, że było nas 252 – powiedział "Guardianowi". – Następnie przełożyli broń przez okna i zaczęli do nas strzelać - opowiada.

"Guardian" podaje, że masakra trwała jeszcze przez dwa dni – żołnierze strzelali bowiem do ludzi, u których widać było oznaki jakiegokolwiek życia. Simon jest jednym z 12 osób, które, żeby przetrwać, przykryły się ciałami zmarłych dogorywających rodaków. Przeżył.

Simon – jak czytamy w reportażu "Guardiana" – siedzi na brudnym materacu z licznymi ranami na ciele w zorganizowanym przez ONZ obozie. – To było straszne. Żeby przetrwać, musiałem ukryć się wśród zmarłych ciał, a po dwóch dniach ich zapach był nie do zniesienia – mówi Danielowi Howdenowi.

Dziennikarz rozmawiał też z mieszkańcem Dżuby Gatluakiem Kualem, który przekonuje, że w Sudanie Południowym trwa właśnie wojna na tle etnicznym. Kual ma rany postrzałowe w obu ramionach i protezy – to pamiątka po 20-letniej walce o niepodległość Sudanu Południowego. – Wszyscy tu kogoś stracili w ostatnim tygodniu – powiedział "Guardianowi". – Widzieliśmy nasze córki, naszych braci i nasze matki zabijane tylko dlatego, że są Nuerami. Dla mnie to już jest wojna domowa – stwierdza.

Do pierwszych starć w Sudanie Południowym doszło kilkanaście dni temu. Konflikt ma podłoże polityczne – chodzi o walkę między zdymisjonowanym przez prezydenta Salvę Kiira Mayardita wiceprezydenta Rieka Machara. Po kilkumiesięcznych napięciach politycznych walki wybuchły w pobliżu stolicy.

"Guardian" podaje, że w walce w Sudanie Południowym śmierć poniosły tysiące, jeśli nie nawet dziesiątki tysięcy cywilów. Oficjalne informacje mówią jednak o 500 ofiarach śmiertelnych. Ta liczba została odrzucona przez niezależnych ekspertów, którzy mówią o wielokrotności tej liczby.

Rząd Sudanu Południowego, który, jak czytamy w "Guardianie", otrzymał miliardy dolarów pomocy od Zachodu, zaprzecza informacjom o czystkach etnicznych. Prezydent, którego żołnierze rozpoczęli walki 15 grudnia, zapewnił, że jego wojsko będzie bronić cywilów. Podobnego zdania jest rzecznik Sudańskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej Philip Auer. Jak mówi Howdenowi, sam nie słyszał o rzezi na komisariacie, a za śmierć ewentualnych ofiar odpowiedzialność zrzuca na barki "elementów kryminalnych".

- Mimo że niektórzy z tych przestępców noszą mundury, nie oznacza to, że są żołnierzami. (…) Jesteśmy gotowi ich aresztować i postawić przed sądem – powiedział "Guardianowi".

Autor reportażu dotarł jednak do mężczyzny, który opowiada o kolejnych czystkach w Sudanie. – Oni zabrali ludzi, którzy nie byli żołnierzami, związali im ręce i rozstrzelali. Widziałem to na własne oczy, byłem tam w tym samym mundurze, co oni – mówi były członek prezydenckiej gwardii, która, jak wyjaśnia, do tej pory była multietniczna. Sam zrezygnował z członkostwa w jednostce, bo obawiał się o swoje życie.

Mężczyzna opisuje w rozmowie z dziennikarzem "Guardiana" widok "ciężarówek wypełnionych ciałami" i zbrodnie żołnierzy popełniane pod osłoną nocy. – Oficjalna liczba ofiar jest całkowicie błędna. Ludzie są zabijani wszędzie – kończy.

....

Czyli morduja ! Bydlaki ... WSZYSCY LUDOBOJCY MAJA BGC ODNALEZIENI I SCHWYTANI PRZEZ SILY MIEDZYNARODOWE !!! ZERO TOLERANCJI !!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:39, 24 Gru 2013    Temat postu:

Sudan Południowy: rywalizujący politycy gotowi rozmawiać

Po odkryciu w Sudanie Płd. kilku masowych grobów w Dżubie i w Bentiu, stolicy naftowego stanu Unity, rywalizujący ze sobą politycy: prezydent Salva Kiir Mayardit (przywódca Dinków) i były wiceprezydent Riek Machar (przywódca Nuerów) gotowi są podjąć rozmowy.

- Udokumentowane zostały masowe zabójstwa bez sądu, uderzające w ludzi z powodu ich przynależności etnicznej, i arbitralne zatrzymania w ostatnich dziesięciu dniach - powiedziała Wysoka Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka Navi Pillay, wzywając walczące w Sudanie Południowym frakcje do ochrony cywilów.

Rzeczniczka ONZ Ravina Shamdasani powiedziała, że w masowych grobach w Bentiu spoczywają, jak się uważa, ciała żołnierzy Ludowej Armii Wyzwolenia Sudanu (SPLA), należących do ludu Dinka. W jednym z grobów pochowano 14 osób, w drugim - 20 osób.

Bentiu jest pod kontrolą rebeliantów byłego wiceprezydenta Rieka Machara.

Intensywne walki wybuchły 15 grudnia w pobliżu stolicy Sudanu Płd.; doszło do nich po kilku miesiącach napięć wywołanych zdymisjonowaniem w lipcu przez prezydenta Kiira wiceprezydenta Machara.

W starciach w ciągu 10 dni zginęło, według lokalnego przedstawiciela ONZ Toby'ego Lanzera, ponad tysiąc ludzi, choć dokładnych danych brak. Z domów pouciekało w obawie przed przemocą ponad 100 tysięcy.

Były wiceprezydent, który - jak mówi - zawsze chciał odejścia Kiira, poinformował we wtorek amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry'ego, że chce podjąć rozmowy ze swoim rywalem.

Machar powiedział też w wywiadzie udzielonym Radiu France Internationale, że gotów jest "podjąć rozmowy" ze swoim rywalem, najprawdopodobniej w Etiopii. Salva Kiir już wcześniej wyraził gotowość do rozmów.

"Utworzę delegację wysokiego szczebla, której dam pełnomocnictwo do wynegocjowania zgody - powiedział Machar w wywiadzie dla RFI. - Chcemy, żeby Salva Kiir oddał władzę. Chcemy demokratycznego narodu oraz wolnych i uczciwych wyborów".

Prezydent Kiir poinformował we wtorek, że oddziały rządowe odbiły Bor, stolicę stanu Jonglei, kluczowe miasto opanowane w zeszłym tygodniu przez rebeliantów Machara.

Dinkowie, stanowiący prawie połowę ludności Południowego Sudanu, zawsze traktowali mniej licznych Nuerów (dziesiąta część ludności) z wyższością, jako obywateli drugiej kategorii. Według Kiira w najnowszych incydentach stroną atakującą były oddziały wierne Riekowi Macharowi.

.....

Łaski nie robia . Jak okaza sie jakies zbrodnie z ich winy to trzeba ich wylapac !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:16, 26 Gru 2013    Temat postu:

ONZ: na pomoc dla Sudanu Południowego potrzeba 166 mln dolarów

Zaognia się sytuacja w Sudanie Południowym

Organizacje humanitarne potrzebują 166 mln dolarów, by zapewnić najpilniejszą pomoc dla ludności Sudanu Południowego, w tym pomoc medyczną i dystrybucję żywności - oceniło Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA).

Fundusze te są również potrzebne na zorganizowanie ośrodków dla uchodźców, którzy musieli opuścić swoje domy z powodu ostatniej fali przemocy na tle etnicznym.

- Co najmniej 90 tys. ludzi w ciągu ostatnich dziesięciu dni opuściło swe domy, z czego 58 tys. schroniło się w bazach ONZ - oświadczył przedstawiciel ONZ Toby Lanzer.

Pomoc potrzebna jest także dla około 200 tys. ludzi, którzy do Sudanu Południowego przybyli z sąsiedniego Sudanu. Znaleźli się w dwóch stanach Sudanu Południowego: Unity i Górny Nil. W opublikowanym przez OCHA komunikacie Lanzer ocenił, że sytuacja jest "wyjątkowo trudna dla ludności" Sudanu Południowego.

W stolicy tego kraju - Dżubie doszło 15 grudnia do aktów przemocy, które rozszerzyły się na regiony wydobycia ropy naftowej i inne tereny, dzieląc powstałe w 2011 roku państwo wzdłuż granic etnicznych. Konflikt rozgorzał między zwolennikami prezydenta Salvy Kiira z plemienia Dinka i stronnikami byłego wiceprezydenta Rieka Machara z plemienia Nuer. Według szacunków ONZ konflikt już pochłonął kilka tysięcy ofiar.

...

Tak potrzeba pomocy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:34, 30 Gru 2013    Temat postu:

W Sudanie zginęli dwaj żołnierze sił pokojowych

Dwaj żołnierze sił pokojowych ONZ i Unii Afrykańskiej - Jordańczyk i Senegalczyk - zginęli w ataku niezidentyfikowanej grupy zbrojnej na ich konwój w Darfurze na zachodzie Sudanu - poinformował rzecznik sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna.

Żołnierze międzynarodowej misji UNAMID zastrzelili jednego z napastników.

Siły pokojowe nadzorują w Darfurze zawieszenie broni między wojskami rządowymi a rebeliantami. Misja UNAMID rozpoczęła się w 2007 roku; dotychczas zginęło prawie 170 uczestniczących w niej żołnierzy i policjantów.

W 2003 roku w Darfurze wybuchła rebelia lokalnych plemion przeciw władzom w Chartumie i ludności arabskiej. ONZ szacuje, że konflikt pochłonął życie 300 tys. ludzi i zmusił do ucieczki ok. 2,7 mln osób.

...

Chwala bohaterom . Bóg ich nagrodzi ! Trzeba twardo z bandami .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:19, 31 Gru 2013    Temat postu:

Rząd i rebelianci Sudanu Południowego wysłali do Etiopii delegacje na rozmowy

Rząd Sudanu Południowego i walczący z nimi rebelianci wysłali we wtorek do stolicy Etiopii delegacje na rozmowy pokojowe, które mają doprowadzić do złagodzenia konfliktu wewnątrz państwa. Mimo to nadal trwają walki wokół strategicznego miasta Bor.

- Wybieramy się tam - potwierdził szef MSZ Sudanu Południowego Barnaba Marial Benjamin. Zaprzeczył jednocześnie, jakoby władze Sudanu Południowego brały pod uwagę możliwość oddania części władzy w ręce rebeliantów z tzw. białej armii.

Przywódca bojowników Riek Machar zapewnił, że jest gotowy na rozmowy pokojowe z władzami w Dżubie. W związku z tym również wysłał na rozmowy do Etiopii 3-osobową delegację, jak powiedział w rozmowie z BBC. Negocjacje odbędą się we wtorek w późniejszych godzinach popołudniowych w stolicy tego kraju - Addis Abebie.

Machar zaznaczył także, że jego oddziały przejęły kontrolę na strategicznym miastem Bor. Informacji tych nie potwierdzili przedstawiciel władz w Dżubie. Podkreślili, że rebeliantom udało się przejąć kontrolę nad częścią miasta i dotrzeć do jego centrum, jednak walki nadal trwają.

- Miasto jest częściowo w naszych rękach, a częściowo w rebeliantów - powiedział w rozmowie z agencją Reutera wojskowy przebywający w kwaterze armii Sudanu Południowego na terenie Bor, które leży około 190 km od stolicy Dżuby.

Decyzję o wysłaniu delegacji poprzedziło ultimatum państw sąsiadujących z Sudanem Południowym, które domagały się od stron konfliktu zaprzestania do wtorku walk i rozpoczęcia rozmów pokojowych.

W poniedziałek przedstawiciele Unii Afrykańskiej wyrazili zaniepokojenie eskalacją konfliktu w Sudanie Południowym.

- Rada wyraziła wolę podjęcia odpowiednich kroków, łącznie z wprowadzenie sankcji, przeciwko tym, którzy zachęcają do przemocy także o podłożu etnicznym oraz tym, którzy podkopują dialog - podkreśliła Rada Pokoju i Bezpieczeństwa Unii Afrykańskiej.

W związku z walkami toczącymi się na terenie Sudanu Południowego co najmniej 180 tysięcy ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia swych domów, z czego 75 tysięcy szukało schronienia w obozach dla uchodźców - informuje ONZ.

W stolicy tego kraju - Dżubie doszło 15 grudnia do aktów przemocy, które rozszerzyły się na regiony wydobycia ropy naftowej i inne tereny, dzieląc powstałe w 2011 roku państwo wzdłuż granic etnicznych. Konflikt rozgorzał między zwolennikami prezydenta Salvy Kiira z plemienia Dinka i stronnikami byłego wiceprezydenta Rieka Machara z plemienia Nuer. Według szacunków ONZ konflikt już pochłonął kilka tysięcy ofiar.

...

TAK MA BYC ! TU NIKT NIC NIE UGRA ZBRODNIA ! Tylko pieklo dla siebie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:02, 01 Sty 2014    Temat postu:

Sudan Południowy: rebelianci zdobyli miasto Bor

Południowosudańscy rebelianci, lojalni wobec byłego wiceprezydenta Rieka Machara, przejęli kontrolę nad miastem Bor, które jest stolicą graniczącego z Etiopią stanu Jonglei - poinformował w środę burmistrz Boru.

Nhial Majak Nhial powiedział agencji Reuters, że w następstwie walk, które wybuchły we wtorek rano, wojska rządowe dokonały tego samego dnia "taktycznego wycofania się" do koszar Malual Chaat, 3 km na południe od Boru. "Tak, oni (rebelianci) zajęli Bor" - przyznał burmistrz, przebywający w stolicy Sudanu Południowego Dżubie.

Podobnie jak Dżuba, Bor leży nad Białym Nilem, ale znacznie bardziej w dół tej rzeki. Droga między obu miastami liczy 190 km długości.

Wspólnota międzynarodowa podejmuje wysiłki na rzecz zakończenia walk w Sudanie Południowym, które spowodowały śmierć co najmniej tysiąca osób, wstrzymanie tamtejszego wydobycia ropy i postawiły kraj na krawędzi wojny domowej między zwaśnionymi plemionami Nuer i Dinka.

Walki, które toczyły się początkowo tylko w Dżubie, wybuchły 15 grudnia po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu Machara ze stanowiska wiceprezydenta przez prezydenta Salvę Kiira. Machar jest Nuerem, natomiast Kiir należy do plemienia Dinka.

Według organizacji humanitarnych w następstwie walk dziesiątki tysięcy mieszkańców Boru zbiegły z miasta, szukając schronienia na bagnistych terenach pod drugiej stronie Białego Nilu.

Sudan Południowy odłączył się od Sudanu - poprzednio największego pod względem powierzchni państwa Afryki - w 2011 roku na mocy porozumienia pokojowego, które zakończyło trwającą przez dziesięciolecia wojnę domową.

....

ZEBY MI NIE BYLO EKSTERMINACJI ! Bo beda kary !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:18, 02 Sty 2014    Temat postu:

Sudan Płd.: stan wyjątkowy w stanach Unity i Jonglei

Prezydent Sudanu Płd. Salva Kiir wprowadził w środę stan wyjątkowy w stanach Unity i Jonglei, gdzie od blisko dwóch tygodni toczą się zacięte walki - poinformował rząd na Twitterze. Wcześniej w środę rebelianci przejęli kontrolę nad stolicą Jonglei, Borem.

W Jonglei i Unity, stanach bogate w ropę, rebelianci lojalni wobec byłego wiceprezydenta Rieka Machara walczą z siłami rządowymi.

W następstwie walk, które wybuchły we wtorek rano, wojska rządowe dokonały "taktycznego wycofania się" do koszar Malual Chaat, 3 km na południe od Boru - przyznał burmistrz Boru Nhial Majak Nhial.

Szef dyplomacji Sudanu Płd. Barnaba Marial Benjamin nazwał Bor "strefą wojny".

Również w środę negocjatorzy reprezentujący strony południowosudańskiego konfliktu przybyli do stolicy Etiopii, Addis Abeby, gdzie mają rozpocząć rozmowy pokojowe.

Wspólnota międzynarodowa podejmuje wysiłki na rzecz zakończenia walk w Sudanie Południowym, które spowodowały śmierć co najmniej tysiąca osób, wstrzymanie tamtejszego wydobycia ropy i postawiły kraj na krawędzi wojny domowej między zwaśnionymi plemionami Nuer i Dinka.

Walki, które toczyły się początkowo tylko w Dżubie, wybuchły 15 grudnia po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu Machara ze stanowiska wiceprezydenta przez prezydenta Salvę Kiira. Machar jest Nuerem, natomiast Kiir należy do plemienia Dinka.

Według organizacji humanitarnych w następstwie walk dziesiątki tysięcy mieszkańców Boru zbiegły z miasta, szukając schronienia na bagnistych terenach pod drugiej stronie Białego Nilu.

Misja ONZ w Sudanie poinformowała, że w całym kraju dochodzi starć grup etnicznych oraz mordów i aktów przemocy; atakowani są zarówno cywile jak i żołnierze. Z powodu walk swoje domy opuściło co najmniej 180 tys. osób.

Sudan Południowy odłączył się od Sudanu - poprzednio największego pod względem powierzchni państwa Afryki - w 2011 roku na mocy porozumienia pokojowego, które zakończyło trwającą przez dziesięciolecia wojnę domową.

....

Zadnego mordowania ! TRZEBA DOPILNOWAC TEGO STARANNIE!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:30, 03 Sty 2014    Temat postu:

Zaczęły się negocjacje ws. przerwania ognia w Sudanie Południowym

Strony konfliktu w Sudanie Południowym rozpoczęły w Adis Abebie negocjacje w sprawie zawieszenia broni, które umożliwiłoby przerwanie walk, trwających od trzech tygodni - podało etiopskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Są to rozmowy z mediatorami; bezpośrednie negocjacje rozpoczną się najwcześniej w sobotę. Wysłannicy prezydenta Sudanu Płd. Salvy Kiira i jego rywala, byłego wiceprezydenta Rieka Machara, który stanął na czele rebelii, rozmawiają w piątek z przedstawicielami krajów regionu.

Celem tych negocjacji jest, jak pisze agencja AP, zbliżenie stanowisk obu stron przed bezpośrednimi rozmowami.

Negocjacje toczą się pod egidą Międzynarodowej Władzy ds. Rozwoju (IGAD), która stara się wesprzeć je "na wszelkie możliwe sposoby" - głosi komunikat MSZ Etiopii. IGAD skupia osiem państw Afryki Wschodniej, w tym Sudan Południowy.

O tym, że rząd w Dżubie i rebelianci zgodzili się na zawieszenie broni, IGAD poinformowała we wtorek. Walki trwają jednak nadal, mimo wysiłków dyplomatycznych.

Tymczasem ambasada USA w Dżubie - stolicy Sudanu Południowego - powiadomiła w piątek, że zarządziła ewakuację znacznej części personelu. Ambasador Susan Page powiedziała, że ambasada nie zawiesza pracy, a jedynie "minimalizuje obecność" w tym kraju.

Zarazem Departament Stanu wezwał obywateli USA, by opuścili Sudan Południowy specjalnymi rejsami lotniczymi zaplanowanymi na piątek.

15 grudnia w Dżubie doszło do aktów przemocy, które rozszerzyły się na regiony wydobycia ropy naftowej i inne tereny, dzieląc powstały w 2011 roku Sudan Południowy wzdłuż granic etnicznych. Konflikt rozgorzał między zwolennikami prezydenta Kiira z plemienia Dinka i stronnikami byłego wiceprezydenta Machara z plemienia Nuer. Według szacunków ONZ, konflikt już pochłonął kilka tysięcy ofiar śmiertelnych. Co najmniej 180 tysięcy ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia swych domów, z czego 75 tysięcy szukało schronienia w obozach dla uchodźców.

...

Dosc mordowania na tej ziemi .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:15, 04 Sty 2014    Temat postu:

Wstrzymanie rozmów ws. przerwania ognia w Sudanie Południowym

Sudan Południowy - SAMIR BOL / AFP

Bezpośrednie negocjacje stron konfliktu w Sudanie Południowym w sprawie zawieszenia broni, które miały rozpocząć się w sobotę, zostały odłożone na czas nieokreślony. Trwające od ponad trzech tygodni walki toczą się wokół strategicznego miasta Bor.

Obecnie obydwie strony kontynuują też rozmowy z przedstawicielami krajów regionu, którzy wspierają negocjacje w sprawie rozejmu w stojącym na skraju wojny państwie.

Minister Informacji Sudanu Południowego Michael Makuei poinformował, że obydwie strony nie spotkają się zanim nie zostanie ustalony porządek negocjacji.

15 grudnia w Dżubie, stolicy kraju, doszło do aktów przemocy, które rozszerzyły się na regiony wydobycia ropy naftowej i inne tereny, dzieląc powstały w 2011 roku Sudan Południowy wzdłuż granic etnicznych. Konflikt rozgorzał między zwolennikami prezydenta Salvy Kiira z plemienia Dinka i stronnikami byłego wiceprezydenta Rieka Machara z plemienia Nuer. Według szacunków ONZ, konflikt już pochłonął kilka tysięcy ofiar śmiertelnych. Co najmniej 180 tysięcy ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia swych domów, z czego 75 tysięcy szukało schronienia w obozach dla uchodźców.

Bor, stolica stanu Jognlei, jest opanowany przez rebeliantów; siły rządowe twierdzą, że odbiją go w ciągu 24 godzin.

...

Co to za wstrzymania rozmow ! Co to za dazenia do silowych rozwiazan . DOSC TEGO !!! TRZEBA PILNOWAC TYCH ROZNYCH PANOW WOJNY I NIECHH TYLKO BEDZIE JAKIS MORD TO TRYBUNAL KARNY !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:46, 05 Sty 2014    Temat postu:

Rozmowy ws. zawieszenia broni w Sudanie Płd.

Bezpośrednie negocjacje stron konfliktu w Sudanie Południowym mają się rozpocząć w niedzielę - poinformowali w stolicy Etiopii, Addis Abebie, przedstawiciele zwaśnionych stron.

- Republika Sudanu Południowego jest gotowa rozmawiać o szybkim zakończeniu konfliktu zbrojnego - powiedział szef delegacji rządowej Nhial Deng.

- Negocjacje obu stron rozpoczną się w niedzielę - stwierdził jeden z członków delegacji rebeliantów, Myong Kuon.

15 grudnia w Dżubie, stolicy kraju, doszło do aktów przemocy, które rozszerzyły się na regiony wydobycia ropy naftowej i inne tereny, dzieląc powstały w 2011 roku Sudan Południowy wzdłuż granic etnicznych. Konflikt rozgorzał między zwolennikami prezydenta Salvy Kiira z plemienia Dinka i stronnikami byłego wiceprezydenta Rieka Machara z plemienia Nuer.

Według szacunków ONZ, konflikt już pochłonął kilka tysięcy ofiar śmiertelnych. Co najmniej 180 tysięcy ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia swych domów, z czego 75 tysięcy szukało schronienia w obozach dla uchodźców.

Walki toczą się głównie wokół strategicznego miasta Bor, stolicy bogatego w ropę stanu Jognlei; siły rządowe twierdzą, że w najbliższych godzinach odbiją Bor z rąk rebelinatów.

...

Bez kombinowania . Nie uznamy zadnych silowych rozwiazan .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:23, 05 Sty 2014    Temat postu:

W Dżubie było słychać strzelaninę; rozmowy znów odłożone

W stolicy Sudanu Południowego Dżubie słychać było w niedzielę przez około godzinę ogień z broni strzeleckiej w sytuacji, gdy mające się rozpocząć w sąsiedniej Etiopii rozmowy między rebeliantami i rządem zostały ponownie odłożone.

Według obecnego na miejscu reportera agencji Reutera, odgłosy strzelaniny dochodziły z kierunku położonego na północnych obrzeżach Dżuby dowództwa wojsk rządowych. Po około 60 minutach strzały umilkły.

Rozmowy w stolicy Etiopii Addis Abebie mają doprowadzić do zakończenia walk, które spowodowały śmierć ponad tysiąca mieszkańców Sudanu Południowego oraz wstrzymanie tamtejszego wydobycia ropy, stawiając kraj na krawędzi wojny domowej między zwaśnionymi plemionami Nuer i Dinka.

Walki, które toczyły się początkowo tylko w Dżubie, wybuchły 15 grudnia po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu Rieka Machara ze stanowiska wiceprezydenta państwa przez prezydenta Salvę Kiira. Machar jest Nuerem, natomiast Kiir należy do plemienia Dinka.

Po kilku dniach sytuacja w Dżubie w znacznej mierze uspokoiła się, ale w sobotę wieczorem znów wybuchła tam strzelanina.

Rozmowy pokojowe, które miały się pierwotnie rozpocząć 1 stycznia, zostały w niedzielę ponownie odłożone.

Sudan Południowy odłączył się od Sudanu - poprzednio największego pod względem powierzchni państwa Afryki - w 2011 roku na mocy porozumienia pokojowego, które zakończyło trwającą przez dziesięciolecia wojnę domową.

...

Diabel szkodzi nieustannie to widac . Chce masakry i sprawcow w piekle .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:37, 07 Sty 2014    Temat postu:

Etiopia: rozpoczęły się rozmowy o zawieszeniu broni w Sudanie Płd.

Ne­go­cja­cje mię­dzy de­le­ga­cją rzą­do­wą a przed­sta­wi­cie­la­mi po­łu­dnio­wo­su­dań­skich re­be­lian­tów w spra­wie ro­zej­mu roz­po­czę­ły się we wto­rek w Addis Abe­bie - prze­ka­za­ły stro­ny kon­flik­tu. Me­dia­cje mię­dzy nimi pro­wa­dzą m.​in. Chiny, naj­więk­szy im­por­ter ropy z Su­da­nu Płd.

Roz­mo­wy w sto­li­cy Etio­pii mają na razie do­pro­wa­dzić do za­wie­sze­nia broni. Na­stęp­nym celem jest za­war­cie trwa­łe­go po­ro­zu­mie­nia mię­dzy zwo­len­ni­ka­mi pre­zy­den­ta Salvy Kiira z ple­mie­nia Dinka i stron­ni­ka­mi by­łe­go wi­ce­pre­zy­den­ta Rieka Ma­cha­ra z ple­mie­nia Nuer.

Chiny, głów­ny na­byw­ca po­łu­dnio­wo­su­dań­skiej ropy i naj­waż­niej­szy in­we­stor w sek­to­rze naf­to­wym tego kraju, za­an­ga­żo­wa­ły się w roz­mo­wy po­ko­jo­we mię­dzy stro­na­mi kon­flik­tu w Su­da­nie Po­łu­dnio­wym - po­in­for­mo­wał mi­ni­ster spraw za­gra­nicz­nych Chin Wang Yi, który przy­był w po­nie­dzia­łek do Addis Abeby.

"Spe­cjal­ny wy­słan­nik rządu Chin ds. Afry­ki, który prze­by­wa teraz w tym re­gio­nie, spo­tkał się z oby­dwie­ma stro­na­mi" - dodał Wang, który za­po­wie­dział też, że rów­nież on pod­czas swego po­by­tu w Addis Abe­bie gotów jest pod­jąć roz­mo­wy z przed­sta­wi­cie­la­mi re­be­lian­tów oraz rządu. "Sądzę, że rów­nież za to je­stem od­po­wie­dzial­ny" - po­wie­dział szef chiń­skiej dy­plo­ma­cji w roz­mo­wie z AFP.

Ne­go­cja­cje, które miały się roz­po­cząć w ubie­głym ty­go­dniu, od­kła­da­no pa­ro­krot­nie. W po­nie­dzia­łek ar­cy­bi­skup Dżuby Da­niel Deng Bul we­zwał zwa­śnio­ne stro­ny do prze­rwa­nia "bez­sen­sow­nej wojny" i pod­ję­cia ne­go­cja­cji.

15 grud­nia w Dżu­bie, sto­li­cy kraju, do­szło do aktów prze­mo­cy, które roz­sze­rzy­ły się na re­gio­ny wy­do­by­cia ropy naf­to­wej i inne te­re­ny, dzie­ląc po­wsta­ły w 2011 roku Sudan Po­łu­dnio­wy wzdłuż gra­nic et­nicz­nych. Kon­flikt po­li­tycz­ny prze­ra­dza się w Su­da­nie Po­łu­dnio­wym w walki mię­dzy mniej­szo­ścia­mi et­nicz­ny­mi, które grożą wy­bu­chem wojny do­mo­wej.

We­dług sza­cun­ków ONZ, kon­flikt już po­chło­nął kilka ty­się­cy ofiar śmier­tel­nych. Około 200 ty­się­cy ludzi zo­sta­ło zmu­szo­nych do opusz­cze­nia swych domów, z czego 75 ty­się­cy szu­ka­ło schro­nie­nia w obo­zach dla uchodź­ców.

Walki, rów­nież z uży­ciem czoł­gów, toczą się w ostat­nich dniach głów­nie wokół stra­te­gicz­ne­go mia­sta Bor, sto­li­cy bo­ga­te­go w ropę stanu Jo­gn­lei; siły rzą­do­we twier­dzą, że w naj­bliż­szych go­dzi­nach od­bi­ją Bor z rąk re­be­lian­tów.

>>>

I ma byc pokoj !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:23, 08 Sty 2014    Temat postu:

Południowosudańska wojna o ogień - ropa naftowa dzieli, ropa naftowa łączy

Południowosudańska wojna domowa toczy się o władzę, ale dodatkowo komplikuje ją fakt, że rozgrywa się na tamtejszych polach naftowych, należących do najbogatszych w całej Afryce.

W luksusowym hotelu Sheraton w etiopskiej stolicy Addis Abebie wysłannicy prezydenta Południowego Sudanu Salvy Kiira i zbuntowanego przeciwko niemu byłego wiceprezydenta Rieka Machara pozorują rozmowy o zawieszeniu broni. Jedni i drudzy chcą wywalczyć jak najsilniejszą pozycję przetargową, zająć (lub utrzymać) jak największe terytorium. Rządowe wojska starają się odbić z rąk rebeliantów obfitujące w pola naftowa stany Jonglei i Unity, a także nie dać sobie ponownie odebrać stanu Górny Nil, głównego zagłębia naftowego. Rebelianci, uznając, że najlepszą obroną jest atak, odgrażają się, że zamierzają ruszyć na Dżubę, stolicę państwa.

Rozejm nie na rękę

Riek Machar stawia warunki, z których najważniejszym jest dymisja prezydenta. Salva Kiir ani myśli rezygnować i wie, że Afryka nigdy nie stanie po stronie buntowników, lecz panującego władcy.

Nie pali się więc do rozejmu, bo wie, że przynajmniej na początku oznaczałby on zachowanie status quo, czyli utrzymanie w rękach rebeliantów najważniejszych pól naftowych. Na to nie może się zgodzić, bo pieniądze ze sprzedaży ropy są jedynym (poza zagraniczną pomocą) źródłem dochodów niepodległego od 2011 r. Południowego Sudanu. Pozostawienie pól naftowych w rękach rebeliantów groziłoby też, że mogliby pomyśleć o secesji i ogłoszeniu na swoim terytorium jeszcze jednego sudańskiego państwa. Naftowe pola leżą bowiem na ziemiach, które za swoją ojczyznę uważają Nuerowie, rodacy przywódcy buntowników Rieka Machara.

Zaognienie etnicznego konfliktu

Polityczny spór między prezydentem Salvą Kiirem i zdymisjonowanym przez niego w lipcu wiceprezydentem Riekiem Macharem, za ich sprawą przerodził się w konflikt etniczny i regionalny. Nuerowie stanowią dziesiątą część kilkunastomilionowej ludności Południowego Sudanu. Salva Kiir jest Dinką, którzy w Południowym Sudanie są najliczniejsi (ponad połowa ludności). Od połowy grudnia, gdy Kiir oskarżył Machara o próbę zamachu stanu, obaj napuszczają przeciwko sobie swoich rodaków - w Dżubie Dinkowie masakrują Nuerów, w Bor i Bentiu Nuerowie mordują Dinków.

Walczyli ze sobą zresztą od lat, nawet gdy wspólnie w latach 70, 80. i 90. prowadzili wojnę przeciwko rządzącym w Chartumie Arabom. Nierozwiązane konflikty między przywódcami obu ludów sprawiały, że powstającemu w pospiechu Południowemu Sudanowi wróżono jak najgorzej.

Będący w większości Dinkowie szybko zawłaszczyli władzę i petrodolarowe bogactwo. Nuerowie poczuli się pokrzywdzeni tak samo, jak w niepodzielonym jeszcze Sudanie mieszkańcy południa kraju, gdzie odkryto ropę, uważali się za dyskryminowanych przez Arabów z Chartumu, którzy przejmowali petrodolarowe zyski.

Kraina wojen i mekka terrorystów

Ropa naftowa nie była główną przyczyną wojny domowej w Sudanie, najdłuższej wojny współczesnej Afryki, ale odgrywała w niej niemałe znaczenie. Odkryte pod koniec lat 70. sudańskie złoża naftowe okazały się trzecimi, najbogatszymi na południe od Sahary. Czerpiąc z nich zyski, muzułmańscy, arabscy władcy z Chartumu chcieli utrzymać w poddaństwie murzyńskie i chrześcijańskie ludy z południa, a kiedy w latach 90. w Sudanie zapanowali muzułmańscy radykałowie pozującego na nowego mahdiego Hassana Turabiego próbowali nawet siłą narzucić Południu islam.

W pierwszej połowie lat 90. Chartum był mekką najgroźniejszych terrorystów z Osamą Ben Ladenem, "Carlosem Szakalem" i Abu Nidalem na czele. Ale wsparcie dla dżihadystów uczyniło Sudan pariasem i utrudniało handel ropą. Dlatego w 1996 r. wojskowy dyktator Omar al-Baszir kazał aresztować Turabiego, a jego gościom, dżihadystom wynosić się z kraju (Osama wyjechał do Afganistanu). Poprawiwszy stosunki z Zachodem, Sudan mógł sprzedawać mu ropę.

Droga do niepodległości i złoża ropy w tle

Naftowe pola rozdęły polityczne ambicje Rieka Machara i podsunęły mu myśl o secesji. Najpierw próbował przejąć kierownictwo południowosudańskiego powstania od Johna Garanga, przywódcy rebelii i Dinki. Kiedy mu się to nie udało, wystąpił przeciwko Dinkom, sprzymierzył z Chartumem, licząc, że w podzięce dostanie naftowe pola. Garang, który w 2005 r. zginął w katastrofie powietrznej i został zastąpiony przez Salvę Kiira, nie myślał o secesji Południa. Chciał utrzymania jedności Sudanu, w którym demokracja miała zastąpić szarijat. Niepodległości najgłośniej domagał się Machar, przekonany, że z łatwością przechytrzy Salvę Kiira.

Petrodolary, a raczej groźba ich utraty, sprawiły, że Salva Kiir zaproponował niedawno Omarowi al-Baszirowi wspólne zajęcie naftowych pól na ziemiach Nuerów i strzeżenie ich przed rebeliantami Machara. Tamtejsza ropa jest dla Sudanu głównym źródłem zaopatrzenia, ale także przysparza mu dochodów za tranzyt przez rurociąg wiodący do czerwonomorskiego Port Sudanu. Znawcy Sudanu twierdzą jednak, że jeśli Kiir nie zapewni Chartumowi nieprzerwanych dostaw ropy, Omar al-Baszir równie dobrze może zawrzeć przymierze z Macharem.

Tym bardziej, że o względy Dżuby i jej ropę naftową zabiega Uganda, stary wróg Chartumu, która posłała już nawet swoich żołnierzy, by pomagali Salvie Kiirowi. Ugandyjczycy przejęli lotnisko w Dżubie, a według buntowników Machara ugandyjskie śmigłowce i samoloty bombardują ich pozycje pod Borem i Bentiu.

Wojciech Jagielski, PAP

....

Kolejne przeklenstwo ropy ... Ludzie umieraja z glodu ... bo kraj ma bogactwa . Gdyby nie mial jakos by prosperowali jak w Etiopii ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:03, 10 Sty 2014    Temat postu:

Blisko 10 tys. zabitych w Sudanie Południowym

Blisko 10 tys. ludzi zginęło w trwających od kilku tygodni walkach między siłami rządowymi a rebeliantami w Sudanie Południowym - alarmuje grupa ekspertów International Crisis Group (ICG). To o wiele więcej niż przewidują szacunki ONZ.

- Biorąc pod uwagę intensywność walk prowadzonych w ostatnich trzech tygodniach w ponad 30 różnych miejscach, szacujemy, że bilans ofiar śmiertelnych zbliża się do 10 tysięcy - powiedziała Casie Copeland, analityk grupy eksperckiej ICG z siedzibą w Brukseli. Szacunki te przytoczył w poniedziałek "New York Times" na stronie internetowej.

Specjalna wysłanniczka ONZ do Sudanu Południowego Hilde Johnson informowała 26 grudnia, że w walkach zginęło ponad tysiąc osób. Już wówczas część analityków wskazywała, że liczba ta może bardzo zaniżona, tym bardziej, że ogłoszono ją przed dwoma tygodniami nieprzerwanych, często gwałtownych starć z użyciem broni ciężkiej.

Tymczasem według "NYT" Departament Stanu USA kwestionuje wersję przedstawianą dotychczas przez prezydenta Sudanu Płd. Salvę Kiira, jakoby walki sprowokował wiceprezydent i jego rywal Riek Machar, próbując pozbawić go władzy na drodze puczu.

- Nie przedstawiono nam dotąd żadnych dowodów na próbę przeprowadzenia zamachu stanu, jednak niewątpliwie mamy tu do czynienia z politycznym rozłamem między Riekiem Macharem a prezydentem (Salvą Kiirem) - powiedziała asystent sekretarza stanu ds. Afryki Linda Thomas-Greenfield, zeznająca w czwartek przed komisją w Senacie.

Thomas-Greenfield przestrzegła, że z każdym dniem rośnie ryzyko, iż konflikt przekształci się w wojnę domową, i pogarsza się sytuacja humanitarna. W kraju domy musiało opuścić ponad 200 tys. ludzi, a ok. 30 tys. uchodźców uciekło do sąsiednich krajów, m.in. Ugandy, Kenii, Etiopii i Sudanu.

Walki, które toczyły się początkowo tylko w stolicy Sudanu Płd. Dżubie, wybuchły 15 grudnia po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu Rieka Machara ze stanowiska wiceprezydenta państwa przez prezydenta Salvę Kiira. Doszło do aktów przemocy, które rozszerzyły się na regiony wydobycia ropy naftowej i inne tereny, dzieląc powstały w 2011 roku Sudan Południowy wzdłuż granic etnicznych.

Kilkakrotnie przekładane rozmowy pokojowe między stronami konfliktu rozpoczęły się we wtorek w stolicy Etiopii, Addis Abebie. Negocjacje mają przede wszystkim doprowadzić do zawieszenia broni, a następnie trwałego porozumienia.

Sudan Południowy odłączył się od Sudanu - poprzednio największego pod względem powierzchni państwa Afryki - w 2011 roku na mocy porozumienia pokojowego, które zakończyło trwającą przez dziesięciolecia wojnę domową.

...

Juz zdazyli zamordowac 10 tys ?! Co za bydlaki ! Gdzie byly satelity . Kto mordowal i gdzie ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:42, 16 Sty 2014    Temat postu:

Uganda: prezydent potwierdził interwencję wojskową w Sudanie Płd.

Prezydent Ugandy Yoveri Museveni przyznał, że jego kraj udzielił rządowi sąsiedniego Sudanu Południowego pomocy militarnej w walce z rebelią, która postawiła najmłodsze państwo Afryki na krawędzi międzyplemiennej wojny domowej.

- 13 stycznia Ludowa Armia Wyzwolenia Sudanu (SPLA) i jednostki naszej armii stoczyły dużą bitwę z oddziałami rebelianckimi w odległości około 90 kilometrów od stolicy Sudanu Południowego, Dżuby - powiedział Museveni w stolicy Angoli, Luandzie, dokąd przybył na szczyt przywódców państw afrykańskiego Regionu Wielkich Jezior. SPLA to oficjalna nazwa południowosudańskich sił zbrojnych.

- Przeciwnik poniósł wielką klęskę. Niestety po stronie rebeliantów wielu ludzi straciło życie. My także ponieśliśmy straty i mamy pewną liczbę zabitych - dodał ugandyjski prezydent.

Minister obrony Sudanu Południowego Kuol Manyang oświadczył, iż wojska ugandyjskie w jego kraju mają siłę batalionu i pomagają w zwalczaniu rebelii. - Są w Dżubie i wspierają SPLA, która posuwa się w kierunku Boru - powiedział, wymieniając nazwę położonego na północ od stolicy miasta, które opanowali rebelianci.

Walki, które toczyły się początkowo tylko w Dżubie, wybuchły 15 grudnia po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu Rieka Machara ze stanowiska wiceprezydenta państwa przez prezydenta Salvę Kiira. Machar jest Nuerem, natomiast Kiir należy do plemienia Dinka.

Trwające już miesiąc walki spowodowały według różnych ocen od tysiąca do ponad 10 tys. ofiar śmiertelnych. Jak podaje ONZ, 500 tys. ludzi musiało opuścić swe domy, a 70 tys. z nich schroniło się za granicą. Prowadzone w stolicy Etiopii, Addis Abebie, rozmowy zwaśnionych stron nie przyniosły dotąd żadnego rezultatu.

Sudan Południowy odłączył się od Sudanu - poprzednio największego pod względem powierzchni państwa Afryki - w 2011 roku na mocy porozumienia pokojowego, które zakończyło trwającą przez dziesięciolecia wojnę domową.

...

Museveni szykujesz sobie trybunal karny ! KONFLIKT NALEZY LAGODZIC NIE POMAGAC W ROZPALENIU !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:18, 19 Sty 2014    Temat postu:

Sudan Południowy: armia odzyskała kontrolę nad miastem Bor

Południowosudańska armia odzyskała kontrolę nad strategicznie ważnym miastem Bor, położonym w roponośnym stanie Jonglei. "Wkroczyliśmy w sobotę do tego miasta i pokonaliśmy siły byłego prezydenta Rieka Machara" - oświadczył w stolicy kraju, Dżubie, rzecznik armii Sudanu Południowego.

Według niego, siły rządowe wyparły z miasta około 15 tysięcy rebeliantów. Tym samym południowosudańska armia już po raz drugi od końca grudnia odzyskała kontrolę nad Borem.

Zacięte walki wybuchły w sobotę wokół miasta Malakal na północy kraju, w pobliżu granicy z Sudanem. "Obie strony kontrolują różne części miasta. Wierzymy, że w najbliższych godzinach nasze wojska wyprą rebeliantów z Malakal" - powiedział rzecznik południowosudańskiej armii.

Rebelianci zdementowali w sobotę informację, jakoby podczas negocjacji pokojowych w stolicy Etiopii, Addis Abebie, strony konfliktu osiągnęły porozumienie w sprawie zawieszenia broni. "Nie, nic takiego nie miało miejsca" - powiedział niemieckiej agencji dpa rzecznik rebeliantów. Według źródeł w Addis Abebie, rozmowy przyniosły już jednak pewien postęp.

Walki, które początkowo toczyły się tylko w Dżubie, wybuchły 15 grudnia po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu Machara ze stanowiska wiceprezydenta przez prezydenta Salvę Kiira. Konflikt ma podłoże plemienne. Machar jest Nuerem, natomiast Kiir należy do plemienia Dinka.

Wspólnota międzynarodowa podejmuje wysiłki na rzecz zakończenia walk w Sudanie Południowym, które spowodowały śmierć co najmniej tysiąca osób, wstrzymanie tamtejszego wydobycia ropy i postawiły kraj na krawędzi wojny domowej między zwaśnionymi plemionami Nuer i Dinka.

Sudan Południowy odłączył się od Sudanu - poprzednio największego pod względem powierzchni państwa Afryki - w 2011 roku na mocy porozumienia pokojowego, które zakończyło trwającą przez dziesięciolecia wojnę domową.

....

NIE UZNAJEMY ZADNYCH SILOWYCH ROZSTRZYGNIEC ! ALBO POROZUMIENIE ALBO KARNY TRYBUNAL !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:25, 19 Sty 2014    Temat postu:

Miasta-duchy w Sudanie. Ludzie masowo wyjeżdżają

Ponad 200 tysięcy Południowych Sudańczyków opuściło swe domostwa, szukając azylu podczas starć sił rządowych z rebeliantami. W wyniku konfliktu zupełnie opustoszały liczne obszary, w tym dzielnica Hai Referendum w stolicy Juba. Schronienia mieszkańcy szukają w sąsiedniej Ugandzie i Kenii.

....

Niestety koszmar ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:09, 23 Sty 2014    Temat postu:

David Blair | Daily Telegraph
Plemienna rzeź w najmłodszym kraju świata

Wojna domowa w Sudanie Południowym trwa dopiero od miesiąca, ale jej skutki już są katastrofalne. Spośród wszystkich współczesnych wojen ta z pewnością należy do najbardziej bezsensownych.

Gdy nad Nilem Białym zaczyna świtać, na horyzoncie pojawia się mocno obciążona łódź. Na niebie nad nią widać stado gęsi, lecących w idealnym kluczu w kształcie litery V. Wiekowa barka płynie przez szmaragdowe szuwary, po czym zatrzymuje się w pobliżu brzegu.

Wymizerowani pasażerowie jeden po drugim opuszczają pokład, przekraczają mieliznę i dostają się na błotnisty ląd. Kobiety brodzą w słonawej wodzie z niemowlętami na rękach, starając się ich nie upuścić, dzieci pomagają nieść ciężkie pakunki, a mężczyzna w cywilnym ubraniu wychodzi na brzeg z kałasznikowem. Wszyscy wyglądają na wyczerpanych i przerażonych. Nic dziwnego – właśnie odbyli niebezpieczną nocną podróż po ucieczce z oblężonego miasta Bor w Sudanie Południowym.

Nil Biały przecina ten kraj na dwie części, a od czasu wybuchu wojny domowej co noc przez rzekę przeprawiają się uchodźcy. Każdego wieczora z Bor na wschodnim brzegu wypływają przepełnione barki. 12 godzin później, gdy nastaje świt, ci, którzy przeżyją, przybijają do maleńkiej przystani w mieście Minkamen na zachodnim brzegu.

Prąd rzeki bywa jednak zdradliwy, a w okolicy toczą się krwawe walki, toteż wielu uchodźcom nie udaje się dostać na drugą stronę. Niedawno nieopodal miasta Malakal na północy zatonęła barka, prawdopodobnie na skutek nieszczęśliwego wypadku. Zginęło dwustu pasażerów.

Miejscowi przewoźnicy muszą być zdolnymi nawigatorami, jako że szeroka na około 15 kilometrów rzeka przypomina na tym odcinku labirynt wysepek i kanałów. Barki płyną tak wolno i cicho, jak się da, manewrując i kręcąc się pośród sitowia niczym biblijni uciekinierzy.

Skala owego exodusu pod osłoną nocy jest olbrzymia. W ostatnich czterech tygodniach do Minkamen, zamieszkałego przez około 60 tysięcy ludzi, przybyło około 85 tysięcy uchodźców. Na moich oczach o świcie przypływają cztery barki, które przywożą kolejnych 200 osób – a później przybija jeszcze kilka spóźnionych łajb.

Wojna domowa w Sudanie Południowym trwa dopiero od miesiąca, ale jej skutki już są katastrofalne. W ciągu zaledwie 31 dni walk co dwudziesty mieszkaniec kraju uciekł do innego regionu lub za granicę. Około 400 tysięcy osób to ”wysiedleńcy wewnętrzni”, a 75 tysięcy przebywa w obozach dla uchodźców w sąsiednich państwach. Innymi słowy, mamy do czynienia z pierwszym poważnym kryzysem humanitarnym 2014 roku.

Co najbardziej tragiczne, katastrofa ta dotyka naród, który już wcześniej niewyobrażalnie wiele wycierpiał. W regionie tym przez znaczną część ostatniego półwiecza toczyła się brutalna wojna, która pochłonęła życie około dwóch milionów ludzi. Dopiero w czerwcu 2011 roku Sudan Południowy uzyskał niepodległość i odłączył się od północnego sąsiada.

Mieszkańcy owego najmłodszego kraju świata mieli nadzieję, że ich ogromne poświęcenie przyniesie jakieś owoce. Zamiast tego ich kraj rozpadł się trzy lata po powstaniu, i to w ciągu zaledwie czterech tygodni.

Wcześniejsza długoletnia wojna przekreśliła szanse na rozwój Sudanu Południowego, przez co obecnie jest to dziewiczy obszar, na którym praktycznie nie ma asfaltowych dróg ani prawdziwych miast, nie licząc stolicy, Dżuby. Tutejsze równiny kryją wielkie, niewykorzystane zasoby: sprawdzone rezerwy 3,5 miliarda baryłek ropy (i najpewniej dużo więcej nieodkrytych), ogromne połacie żyznej, nieużytkowanej ziemi, oraz bogate złoża minerałów.

Sudan Południowy to w obecnym momencie najbardziej ”nietknięty” zakątek Afryki. Nic dziwnego zatem, że Ameryka, Brytania i regionalne mocarstwa robią, co w ich mocy, by zapobiec eskalacji wojny.

Ich starania póki co nie przynoszą żadnych rezultatów, wobec czego warto zadać dwa pytania. Dlaczego mieszkańcy Sudanu Południowego zaczęli mordować się nawzajem? I do czego może to doprowadzić?

Zacznijmy od przyczyn konfliktu, który toczy się między wojskami prezydenta Salvy Kiira a rebeliancką armią Rieka Machara, byłego wiceprezydenta zdymisjonowanego w lipcu zeszłego roku. Dwaj zaciekli wrogowie nie zgadzają się w żadnej kwestii – poza tą, że walczą o władzę. Machar oskarża prezydenta o dyktatorskie zapędy, Kiir twierdzi zaś, że to jego krnąbrny podwładny sprowokował wojnę, usiłując przeprowadzić 15 grudnia zamach stanu.

Niewielu obiektywnych obserwatorów wierzy w wersję mówiącą o przewrocie. Wręcz przeciwnie, zdaniem części komentatorów Kiir szukał pretekstu, by rozprawić się z Macharem, zwłaszcza że ten drugi zadeklarował chęć startu w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.

Dwaj rywale mają do wyrównania zadawnione rachunki. Obaj walczyli o niepodległość jako wysocy rangą dowódcy partyzanckiej Ludowej Armii Wyzwolenia Sudanu (SPLA).

Niezwykle ambitny Machar, który obronił doktorat na brytyjskiej Bradford Polytechnic, miał swoje własne aspiracje. W 1991 roku zerwał z SPLA, po czym usiłował obalić jej ówczesnego przywódcę, Johna Garanga, by przejąć kontrolę nad powstaniem. Rebelianci podzielili się wkrótce według przynależności plemiennej: Nuerowie Machara oraz Dinkowie Garanga zaczęli walczyć przeciwko sobie.

Było to na rękę reżimowi w Chartumie, który umiejętnie podsycał konflikt między swymi wrogami. Władze Sudanu zaopatrywały Machara w broń, a ten naiwnie korzystał z tej pomocy, doprowadzając do rozłamu w łonie walczących o niepodległość rebeliantów. Dopiero po 10 latach zorientował się, że dał się zmanipulować, wyraził skruchę, po czym publicznie pojednał się z Garangiem w 2002 roku.

Kilka tygodni po zakończeniu wojny z Chartumem w 2005 roku Garang zginął w katastrofie helikoptera. Machar zdążył wcześniej pogodzić się z nim, ale nie z Kiirem, który przejął dowództwo nad SPLA i został pierwszym prezydentem Sudanu Południowego.

W tym konflikcie nie chodzi więc o zasady, ale o stare polityczne animozje. To za ich sprawą giną obecnie tysiące niewinnych ludzi, a kolejne tysiące muszą uciekać ze swych domów. Spośród wszystkich współczesnych wojen ta z pewnością należy do najbardziej bezsensownych.

Co wcale nie znaczy, że jest mniej krwawa. Wszystko sprowadza się do plemiennego antagonizmu między zdominowanymi przez Nuerów rebeliantami a kierowanym przez Dinków rządem. Konflikt rozpoczął się wprawdzie od politycznego sporu dwóch potężnych dowódców, ale przerodził się w wojnę etniczną.

Potwierdzają to relacje uchodźców, którym udało przeprawić się przez Nil Biały. Są to głównie Dinkowie, zmuszeni do ucieczki przed partyzantami z plemienia Nuerów, którzy zajęli miasto Bor.

Achol Malual przypłynęła barką do Minkamen wraz ze swą córką, 12-letnią Yom, oraz synami, czteroletnim Rechem i rocznym Akoyem. Kobieta postanowiła zaryzykować i uciec, gdy rebelianci włamali się do domu jej wuja i zastrzelili go, tylko dlatego, że był Dinką.

- Napadli go w domu. Weszli na naszą posesję i go zastrzelili - opowiada Malual. - To wojna plemienna. Jeżeli dowiedzą się, że jesteś Dinką, zabiją cię.

Atem Gak przeprawił się przez rzekę osiem dni temu. Zdecydował się na ucieczkę, gdy zobaczył, jak partyzanci mordują dwóch jego sąsiadów z plemienia Dinków. - Wywołali ich z domów na zewnątrz i kazali im się odwrócić - opowiada Gak. - Potem rozkazali się położyć na ziemi i strzelili im w plecy. Gdybyśmy zostali w Bor, już byśmy nie żyli. Jestem tego pewien, na sto procent - dodaje mężczyzna.

Kiedy Gak przypłynął wraz z rodziną do Minkamen, na miejscu zastał wiele tysięcy innych uchodźców. Przybysze koczują wszędzie, gdzie tylko uda się znaleźć cień: pod gałęziami niemal każdego drzewa w promieniu kilku kilometrów śpi jakaś rodzina.

Gak zamieszkał pod rozłożystym drzewem wraz z żoną, 45-letnią Cecilią, oraz czwórką dzieci, dwoma synami i dwiema córkami w wieku od 13 do 18 lat. Schronienie zapewnia im baldachim z koców ułożonych na wbitych w ziemię patykach. Spytany, jak długo zostaną pod drzewem, Gak wzrusza tylko ramionami.

Dobra wiadomość jest taka, że na miejsce dotarła już pomoc humanitarna. Oxfam uzdatnia w trzech stacjach wodę z Nilu Białego i dostarcza uchodźcom w okolicach Minkamen 350 tysięcy litrów wody pitnej dziennie.

Pracownicy Oxfam mieszkają w podobnych warunkach, jak ludzie, którym pomagają – rozbili obozowisko nad rzeką, a ich główna kwatera mieści się w krytej strzechą chatce. Agencja humanitarna przybyła tu 2 stycznia, dwa tygodnie po pierwszych uchodźcach, i już po 72 godzinach uruchomiła pierwszą stację uzdatniania wody.

Przyjechali tu również przedstawiciele Czerwonego Krzyża, którzy rozdają żywność potrzebującym. Mimo to Ferran Puig, dyrektor regionalny Oxfam, nie kryje przerażenia: - Ci ludzie nie mają żadnego schronienia. Śpią pod drzewami.

Każdej nocy z drugiego brzegu rzeki, z miasta Bor, dochodzą odgłosy wystrzałów, przypominające uchodźcom o koszmarze, od którego uciekli. Ludzie ci najbardziej obawiają się, że wojna w Sudanie Południowym zmieni się w błędne koło plemiennej przemocy, nieustannych ataków i odwetów. Wiele wskazuje na to, że już do tego doszło.

....

Dosc tych potwornosci .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 2:10, 24 Sty 2014    Temat postu:

Podpisano porozumienie o zawieszeniu broni w Sudanie Płd.

Władze Sudanu Południowego i rebelianci podpisali w stolicy Etiopii, Addis Abebie, porozumienie o zawieszeniu broni; ma być ono wprowadzone w życie w ciągu 24 godzin. Strony powrócą do rozmów na początku lutego.

Delegacje rządu i rebeliantów dowodzonych przez byłego wiceprezydenta Rieka Machara złożyły podpisy pod tekstem porozumienia w obecności zagranicznych mediatorów i dziennikarzy. Rozmowy pod egidą Międzynarodowej Władzy ds. Rozwoju (IGAD) trwały od trzech tygodni.

Strony podpisały też porozumienie przewidujące zwolnienie z więzień 11 dawnych współpracowników Machara. Zostali oni aresztowani, gdy 15 grudnia wybuchły w Dżubie walki zwaśnionych stron. Nie wyznaczono jednak daty wypuszczenia z więzień tych ludzi. Agencja Associated Press wyraża przypuszczenie, że sprawa ich zwolnienia może być przeszkodą w dalszych negocjacjach, których termin wyznaczono na początek lutego.

AP określa porozumienie o zawieszeniu broni jako pierwszy od wybuchu walk w połowie stycznia "realny postęp polityczny" w konflikcie. Wskazuje zarazem na obawy, czy wszystkie grupy zbrojne będą - i jak długo - przestrzegać rozejmu.

Seyoum Mesfin, główny negocjator w imieniu IGAD, powiedział, że wyzwania, jakie staną przed Sudanem Południowym po wojnie, będą trudniejsze niż sama wojna i że będzie to proces "nieprzewidywalny i delikatny".

Zadowolenie z porozumienia wyraził Waszyngton. Rzecznik Białego Domu Carney oświadczył, że jest to "pierwszy najważniejszy krok w kierunku zakończenia przemocy". Stany Zjednoczone oczekują od obu stron pełnego i szybkiego wprowadzenia porozumienia w życie - oznajmił.

Walki w Sudanie Południowym wybuchły 15 grudnia po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu Machara przez prezydenta Salvę Kiira. Konflikt ma podłoże plemienne. Machar jest Nuerem, natomiast Kiir należy do plemienia Dinka.

Konflikt spowodował śmierć co najmniej tysiąca osób, wstrzymanie wydobycia ropy i postawił kraj na krawędzi wojny domowej plemionami Nuer i Dinka.

Sudan Południowy odłączył się od Sudanu - poprzednio największego pod względem powierzchni państwa Afryki - w 2011 roku na mocy porozumienia pokojowego, które zakończyło trwającą przez dziesięciolecia wojnę domową.

...

I zeby mi to byl koniec walk . Nie dosc ze wstyd to po smierci Bóg rozliczy ! Ze zbrodni ! Czlowiek wazniejszy niz ropa .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133542
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:22, 02 Lut 2014    Temat postu:

David Blair | Daily Telegraph
Plemienna rzeź w najmłodszym kraju świata

Wojna domowa w Sudanie Południowym trwa dopiero od miesiąca, ale jej skutki już są katastrofalne. Spośród wszystkich współczesnych wojen ta z pewnością należy do najbardziej bezsensownych.

Gdy nad Nilem Białym zaczyna świtać, na horyzoncie pojawia się mocno obciążona łódź. Na niebie nad nią widać stado gęsi, lecących w idealnym kluczu w kształcie litery V. Wiekowa barka płynie przez szmaragdowe szuwary, po czym zatrzymuje się w pobliżu brzegu.

Wymizerowani pasażerowie jeden po drugim opuszczają pokład, przekraczają mieliznę i dostają się na błotnisty ląd. Kobiety brodzą w słonawej wodzie z niemowlętami na rękach, starając się ich nie upuścić, dzieci pomagają nieść ciężkie pakunki, a mężczyzna w cywilnym ubraniu wychodzi na brzeg z kałasznikowem. Wszyscy wyglądają na wyczerpanych i przerażonych. Nic dziwnego – właśnie odbyli niebezpieczną nocną podróż po ucieczce z oblężonego miasta Bor w Sudanie Południowym.

Nil Biały przecina ten kraj na dwie części, a od czasu wybuchu wojny domowej co noc przez rzekę przeprawiają się uchodźcy. Każdego wieczora z Bor na wschodnim brzegu wypływają przepełnione barki. 12 godzin później, gdy nastaje świt, ci, którzy przeżyją, przybijają do maleńkiej przystani w mieście Minkamen na zachodnim brzegu.

Prąd rzeki bywa jednak zdradliwy, a w okolicy toczą się krwawe walki, toteż wielu uchodźcom nie udaje się dostać na drugą stronę. Niedawno nieopodal miasta Malakal na północy zatonęła barka, prawdopodobnie na skutek nieszczęśliwego wypadku. Zginęło dwustu pasażerów.

Miejscowi przewoźnicy muszą być zdolnymi nawigatorami, jako że szeroka na około 15 kilometrów rzeka przypomina na tym odcinku labirynt wysepek i kanałów. Barki płyną tak wolno i cicho, jak się da, manewrując i kręcąc się pośród sitowia niczym biblijni uciekinierzy.

Skala owego exodusu pod osłoną nocy jest olbrzymia. W ostatnich czterech tygodniach do Minkamen, zamieszkałego przez około 60 tysięcy ludzi, przybyło około 85 tysięcy uchodźców. Na moich oczach o świcie przypływają cztery barki, które przywożą kolejnych 200 osób – a później przybija jeszcze kilka spóźnionych łajb.

Wojna domowa w Sudanie Południowym trwa dopiero od miesiąca, ale jej skutki już są katastrofalne. W ciągu zaledwie 31 dni walk co dwudziesty mieszkaniec kraju uciekł do innego regionu lub za granicę. Około 400 tysięcy osób to ”wysiedleńcy wewnętrzni”, a 75 tysięcy przebywa w obozach dla uchodźców w sąsiednich państwach. Innymi słowy, mamy do czynienia z pierwszym poważnym kryzysem humanitarnym 2014 roku.

Co najbardziej tragiczne, katastrofa ta dotyka naród, który już wcześniej niewyobrażalnie wiele wycierpiał. W regionie tym przez znaczną część ostatniego półwiecza toczyła się brutalna wojna, która pochłonęła życie około dwóch milionów ludzi. Dopiero w czerwcu 2011 roku Sudan Południowy uzyskał niepodległość i odłączył się od północnego sąsiada.

Mieszkańcy owego najmłodszego kraju świata mieli nadzieję, że ich ogromne poświęcenie przyniesie jakieś owoce. Zamiast tego ich kraj rozpadł się trzy lata po powstaniu, i to w ciągu zaledwie czterech tygodni.

Wcześniejsza długoletnia wojna przekreśliła szanse na rozwój Sudanu Południowego, przez co obecnie jest to dziewiczy obszar, na którym praktycznie nie ma asfaltowych dróg ani prawdziwych miast, nie licząc stolicy, Dżuby. Tutejsze równiny kryją wielkie, niewykorzystane zasoby: sprawdzone rezerwy 3,5 miliarda baryłek ropy (i najpewniej dużo więcej nieodkrytych), ogromne połacie żyznej, nieużytkowanej ziemi, oraz bogate złoża minerałów.

Sudan Południowy to w obecnym momencie najbardziej ”nietknięty” zakątek Afryki. Nic dziwnego zatem, że Ameryka, Brytania i regionalne mocarstwa robią, co w ich mocy, by zapobiec eskalacji wojny.

Ich starania póki co nie przynoszą żadnych rezultatów, wobec czego warto zadać dwa pytania. Dlaczego mieszkańcy Sudanu Południowego zaczęli mordować się nawzajem? I do czego może to doprowadzić?

Zacznijmy od przyczyn konfliktu, który toczy się między wojskami prezydenta Salvy Kiira a rebeliancką armią Rieka Machara, byłego wiceprezydenta zdymisjonowanego w lipcu zeszłego roku. Dwaj zaciekli wrogowie nie zgadzają się w żadnej kwestii – poza tą, że walczą o władzę. Machar oskarża prezydenta o dyktatorskie zapędy, Kiir twierdzi zaś, że to jego krnąbrny podwładny sprowokował wojnę, usiłując przeprowadzić 15 grudnia zamach stanu.

Niewielu obiektywnych obserwatorów wierzy w wersję mówiącą o przewrocie. Wręcz przeciwnie, zdaniem części komentatorów Kiir szukał pretekstu, by rozprawić się z Macharem, zwłaszcza że ten drugi zadeklarował chęć startu w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.

Dwaj rywale mają do wyrównania zadawnione rachunki. Obaj walczyli o niepodległość jako wysocy rangą dowódcy partyzanckiej Ludowej Armii Wyzwolenia Sudanu (SPLA).

Niezwykle ambitny Machar, który obronił doktorat na brytyjskiej Bradford Polytechnic, miał swoje własne aspiracje. W 1991 roku zerwał z SPLA, po czym usiłował obalić jej ówczesnego przywódcę, Johna Garanga, by przejąć kontrolę nad powstaniem. Rebelianci podzielili się wkrótce według przynależności plemiennej: Nuerowie Machara oraz Dinkowie Garanga zaczęli walczyć przeciwko sobie.

Było to na rękę reżimowi w Chartumie, który umiejętnie podsycał konflikt między swymi wrogami. Władze Sudanu zaopatrywały Machara w broń, a ten naiwnie korzystał z tej pomocy, doprowadzając do rozłamu w łonie walczących o niepodległość rebeliantów. Dopiero po 10 latach zorientował się, że dał się zmanipulować, wyraził skruchę, po czym publicznie pojednał się z Garangiem w 2002 roku.

Kilka tygodni po zakończeniu wojny z Chartumem w 2005 roku Garang zginął w katastrofie helikoptera. Machar zdążył wcześniej pogodzić się z nim, ale nie z Kiirem, który przejął dowództwo nad SPLA i został pierwszym prezydentem Sudanu Południowego.

W tym konflikcie nie chodzi więc o zasady, ale o stare polityczne animozje. To za ich sprawą giną obecnie tysiące niewinnych ludzi, a kolejne tysiące muszą uciekać ze swych domów. Spośród wszystkich współczesnych wojen ta z pewnością należy do najbardziej bezsensownych.

Co wcale nie znaczy, że jest mniej krwawa. Wszystko sprowadza się do plemiennego antagonizmu między zdominowanymi przez Nuerów rebeliantami a kierowanym przez Dinków rządem. Konflikt rozpoczął się wprawdzie od politycznego sporu dwóch potężnych dowódców, ale przerodził się w wojnę etniczną.

Potwierdzają to relacje uchodźców, którym udało przeprawić się przez Nil Biały. Są to głównie Dinkowie, zmuszeni do ucieczki przed partyzantami z plemienia Nuerów, którzy zajęli miasto Bor.

Achol Malual przypłynęła barką do Minkamen wraz ze swą córką, 12-letnią Yom, oraz synami, czteroletnim Rechem i rocznym Akoyem. Kobieta postanowiła zaryzykować i uciec, gdy rebelianci włamali się do domu jej wuja i zastrzelili go, tylko dlatego, że był Dinką.

- Napadli go w domu. Weszli na naszą posesję i go zastrzelili - opowiada Malual. - To wojna plemienna. Jeżeli dowiedzą się, że jesteś Dinką, zabiją cię.

Atem Gak przeprawił się przez rzekę osiem dni temu. Zdecydował się na ucieczkę, gdy zobaczył, jak partyzanci mordują dwóch jego sąsiadów z plemienia Dinków. - Wywołali ich z domów na zewnątrz i kazali im się odwrócić - opowiada Gak. - Potem rozkazali się położyć na ziemi i strzelili im w plecy. Gdybyśmy zostali w Bor, już byśmy nie żyli. Jestem tego pewien, na sto procent - dodaje mężczyzna.

Kiedy Gak przypłynął wraz z rodziną do Minkamen, na miejscu zastał wiele tysięcy innych uchodźców. Przybysze koczują wszędzie, gdzie tylko uda się znaleźć cień: pod gałęziami niemal każdego drzewa w promieniu kilku kilometrów śpi jakaś rodzina.

Gak zamieszkał pod rozłożystym drzewem wraz z żoną, 45-letnią Cecilią, oraz czwórką dzieci, dwoma synami i dwiema córkami w wieku od 13 do 18 lat. Schronienie zapewnia im baldachim z koców ułożonych na wbitych w ziemię patykach. Spytany, jak długo zostaną pod drzewem, Gak wzrusza tylko ramionami.

Dobra wiadomość jest taka, że na miejsce dotarła już pomoc humanitarna. Oxfam uzdatnia w trzech stacjach wodę z Nilu Białego i dostarcza uchodźcom w okolicach Minkamen 350 tysięcy litrów wody pitnej dziennie.

Pracownicy Oxfam mieszkają w podobnych warunkach, jak ludzie, którym pomagają – rozbili obozowisko nad rzeką, a ich główna kwatera mieści się w krytej strzechą chatce. Agencja humanitarna przybyła tu 2 stycznia, dwa tygodnie po pierwszych uchodźcach, i już po 72 godzinach uruchomiła pierwszą stację uzdatniania wody.

Przyjechali tu również przedstawiciele Czerwonego Krzyża, którzy rozdają żywność potrzebującym. Mimo to Ferran Puig, dyrektor regionalny Oxfam, nie kryje przerażenia: - Ci ludzie nie mają żadnego schronienia. Śpią pod drzewami.

Każdej nocy z drugiego brzegu rzeki, z miasta Bor, dochodzą odgłosy wystrzałów, przypominające uchodźcom o koszmarze, od którego uciekli. Ludzie ci najbardziej obawiają się, że wojna w Sudanie Południowym zmieni się w błędne koło plemiennej przemocy, nieustannych ataków i odwetów. Wiele wskazuje na to, że już do tego doszło.

...

Czy masakra moze byc sensowna .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 5 z 8

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy