Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Pseudodziennikarska żenada...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 36, 37, 38  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:08, 13 Kwi 2016    Temat postu:

"Pracowaliśmy na rzecz państwa i służb" - kelner zamieszany w aferę taśmową opowiada o podsłuchach
prz/
2016-04-12, 22:11


Skomentuj
0
Konrad Lassota, jeden z oskarżonych w aferze taśmowej, przerywa milczenie i otwarcie opowiada o zakładaniu nielegalnych podsłuchów w warszawskich restauracjach. Lassota mówi, że do tej pory był w mediach przedstawiany jako pazerny kelner, a prawda jest według niego inna. Nie brakuje jednak wątpiących w jego uczciwość a prokuratura mówi krótko: jedynym motywem działania była chęć zysku.


Kraj
Kelner oskarża policję o grożenie mu...

Pracował jako sommelier, czyli ekspert od win w jednej z ekskluzywnych warszawskich restauracji, gdzie, jak przyznaje, nagrał około 40 rozmów. Zrobił to, bo jak mówi, przez lata pracy w branży obserwował "kupczenie państwem przez polityków".


- Takie rzeczy jak przekazywanie reklamówek z pieniędzmi, jak w sposób jawny rozmowa na temat przyjmowania korzyści majątkowych i tym podobnych historii, taką ewidentną złość po prostu budziły – podkreślił Konrad Lassota.


- Gdyby intencje były czyste, to by nagrywając sam to skierował do prokuratury i do mediów - zauważył Marek Biernacki, były koordynator służb specjalnych. Jego zdaniem to linia obrony Lassoty przed nadchodzącym procesem.


"Wątek finansowy wyłożony na pierwsze miejsce"


Zarzuty związane z nielegalnym podsłuchiwaniem usłyszały cztery osoby. Akt oskarżenia był gotowy we wrześniu zeszłego roku.


- Wątek finansowy został ustalony jako wiodący tak, by sprawę jak najszybciej zakończyć, aby z nas zrobić kelnerów, a wątek finansowy został wyłożony na pierwsze miejsce - twierdzi Lassota.


Mężczyzna utrzymuje, że za nagrania nigdy nie otrzymał wynagrodzenia, a zeznania o przyjmowaniu pieniędzy zostały na nim wymuszone w Centralnym Biurze Śledczym. Policjanci mieli go zastraszyć.


- W związku z nieprawdziwymi informacjami przekazywanymi przez pana Konrada Lassotę, kierownictwo CBŚP złożyło zawiadomienie do prokuratury o pomówieniu funkcjonariuszy - powiedziała Agnieszka Hamelusz, rzecznik CBŚP.


"Na rzecz państwa, na rzecz służb"


Według śledczych urządzenia rejestrujące w restauracjach zainstalowały i obsługiwały dwie osoby. Oprócz Lassoty za nagraniami polityków i biznesmenów miał stać Łukasz N.


- Jedyną osobą, z którą się kontaktowałem był Łukasz. Od niego otrzymałem propozycję, od niego też otrzymywałem informację dla kogo pracujemy, na czyją rzecz – zaznaczył Lassota. Na pytanie Jana Derengowskiego, na czyją rzecz pracowali, Lassota odpowiedział: "na rzecz państwa, na rzecz służb".


Były koordynator służb specjalnych uważa, że służby specjalne "na pewno nie były zamieszane w publikowanie tej afery". - Na pewno też nie były służby zamieszane w to, że chciały nagrywać polityków i biznesmenów. Jak już, to służby chciały nagrywać, jeżeli chodziło o przestępstwo - podkreślił Biernacki.


Oskarżeni w aferze podsłuchowej wciąż czekają na wyznaczenie przez sąd terminu ich procesu. Konradowi Lassocie grozi do 2 lat więzienia.


"Afera taśmowa" wybuchła w czerwcu 2014 roku. Ujawniono wówczas w tygodniku "Wprost" szczegóły rozmów polityków, w większości z Platformy Obywatelskiej. Konsekwencje dotknęły jedynie szefa MSWiA Bartłomieja Sienkiewicza, który podał się do dymisji. Kelnerzy m.in w restauracji Sowa i Przyjaciele nagrali ministrów MSWiA, MSZ i szefa NBP.



Polsat News

..

Prztaczam ich tlumaczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:40, 28 Kwi 2016    Temat postu:

Żakowski wygrał proces z wydawcą książki "Resortowe dzieci"
dro/
2016-04-28, 13:52



Skomentuj
0
Dziennikarz Jacek Żakowski prawomocnie wygrał proces cywilny z wydawcą książki "Resortowe dzieci. Media", który ma go przeprosić w kilku mediach i zapłacić 50 tys. zł zadośćuczynienia za przypisanie mu powiązań ze służbami specjalnymi PRL. W czwartek Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie oddalił apelację wydawnictwa Fronda, utrzymując tym samym orzeczenie sądu I instancji z listopada 2014 roku.
Wikimedia Commons/Michał Józefaciuk/CC BY-SA 3.0 PL

Kraj
"Arogancja PiS zaczyna powoli sięgać zenitu"....

Prezes "Frondy" Michał Jeżewski powiedział, że kasacji do Sądu Najwyższego składał nie będzie i czwartkowy wyrok kończy sprawę.



Żakowski w pozwie podkreślał, że w wydanej pod koniec 2013 r. książce nie ma żadnych dowodów na jego rzekome powiązania osobiste lub rodzinne ze służbami PRL; jest w niej jedynie mowa o próbach inwigilacji go przez SB.



Sąd w 2014 r. uwzględnił żądanie zabezpieczenia powództwa polegające na nierozpowszechnianiu książki z jego wizerunkiem na okładce w czerwonym krawacie (zostało ono potem zaklejone przez wydawcę znakiem zapytania).



Jednobrzmiący tekst przeprosin ma stwierdzać, że zdjęcie na okładce sugerowało, iż jako jeden z bohaterów książki Żakowski był wychowany w rodzinie działaczy lub funkcjonariuszy PZPR, Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a potem SB lub że był związany materialnie lub ideologicznie z komunistyczna władzą.



Fronda ma przyznać, że sugestie te są niezgodne z prawdą i nie mają uzasadnienia w poświęconych mu fragmentach książki. Fronda ma też wycofać z obiegu książki z jego zdjęciem na okładce i wycofać je ze swych materiałów promocyjnych.



Sąd: obelga i dyskryminacja



Według sądu I instancji postawione Żakowskiemu zarzuty to "obelga i dyskryminacja powoda", bo nie był on związany z tymi grupami, które sugerował tytuł. "Dotyka to i powoda, i jego rodzinę" - dodał wtedy sąd, uznając za "ogromną obelgę" zarzucenie powodowi braku patriotyzmu. Sąd odrzucił twierdzenia pozwanych, że Żakowski był pokazany w książce jako jeden z "umacniaczy grubej kreski".



W czwartek Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpoznawał apelację od wyroku I instancji, jaką złożyła Fronda.



- Apelowałem nie o istotę wyroku, lecz o karę - moim zdaniem 50 tys. zł zadośćuczynienia to element nieuzasadnionej represji, bo po wyroku I instancji sprawa była tak nagłośniona, bo pan Żakowski jest znanym dziennikarzem. Ogłaszanie tego w mediach, w których ogłoszenia są drogie, jest nielogiczne. Nic mu to nie da. Poziom 50 tys. zł zadośćuczynienia podobnie - mówił w sądzie prezes Jeżewski.



Przypomniał też, że sam Żakowski przyznawał, iż w jego środowisku inkryminowana publikacja nic nie zmieniła, a wręcz umocniła jego pozycję zawodową. - 10 tys. zł zadośćuczynienia wydaje mi się absolutnie adekwatne. Mogę ogłosić wyrok, gdzie ogłaszanie jest tanie - zapewnił.



Dziennikarz musi być wiarygodny



Pełnomocnik Żakowskiego mec. Maciej Ślusarek odrzucił argument Jeżewskiego, że o przegranym procesie i tak wszyscy wiedzą.



- Faktycznie, ukazało się kilka notatek prasowych. Ale mój klient nadal pod swoimi artykułami otrzymuje wpisy "ty resortowy bękarcie".



Oskarżenie rzuciło na niego cień związków z komunistycznymi służbami. Dlatego chcemy przeprosin tam, gdzie wiarygodność dziennikarza jest istotna. Sprawiedliwość wymaga, żeby padło słowo "przepraszam". To będzie miało inną siłę niż wzmianka prasowa, że był taki wyrok" - podkreślał.



Odnosząc się do kwestii kwoty zadośćuczynienia adwokat zauważył, że książka "Resortowe dzieci. Media" sprzedała się w "gigantycznym nakładzie" 130 tys. egzemplarzy - podczas, gdy nakład 10-20 tys. uznaje się w Polsce za sukces.



Ślusarek przypomniał, że roszczenia finansowe pojawiły się, gdy się okazało, jakim sukcesem finansowym była książka: oszacował, że wydawca mógł zarobić na niej 2,5 mln zł. - 10 tys. zł to przy tym żadna kwota - ocenił.



Sąd oddalił apelację pozwanych, utrzymując orzeczenie w mocy. - Co innego wzmianki o wyniku procesu, a co innego opublikowanie przeprosin. Przeprosiny powinny zmierzać do prośby o wybaczenie za naruszenie dóbr osobistych, za wywołanie przykrości, negatywnych konotacji i infamii. Przeprosiny to nie kara, więc kwota także nie może być symboliczna. Trzeba w niej wziąć pod uwagę poziom życia powoda - uzasadniła sędzia Irena Piotrowska.



PAP

...

PiSowskie glupki daja agorskim sadysfakcje swoja glupia pisanina. To glupia ksiazka i dlatego ma powodzenie. Madre niestety nie maja szans a temat oczywiscie musi byc powaznie studiowany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:33, 30 Kwi 2016    Temat postu:

Radziwiłł przyznaje: Są ludzie, którzy chcą zrobić mi krzywdę
Dodano dzisiaj 09:59
Konstanty Radziwiłł / Źródło: Newspix.pl / MACIEJ GOCLON / FOTONEWS
– Są ludzie, którzy zaczynają chodzić wokół mojej rodziny. Węszą w sposób, który jest paskudny. To budzi rodzaj zagrożenia. Dobierają się do mojej żony, która jest architektem i która wykonała kilka razy jakieś zamówienie dla izb lekarskich, projekty aranżacji wnętrz i ktoś uznał, że to jest jakaś straszliwa patologia – mówił na antenie RMF FM minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.

– Pokazuje to po to, że to nie jest tak do końca, że my tylko w zaciszu gabinetu pracujemy, ale wokół wielu osób, które pracują tutaj chodzą ludzie, którzy chcą nam zrobić krzywdę taką, czy inną, podjudzają innych polityków przeciwko nam. Opinię publiczną też chcą obrócić w sposób, który zmieni sposób postrzegania. Te reformy, które przygotowujemy, one naprawdę są dla przeciętnego obywatela, a nie dla lobbystów, czy tych, którzy chcą się w biednym systemie służby zdrowia obłowić – tłumaczył Radziwiłł.

Minister zdrowia przyznał, że zaniedbania w służbie zdrowia są ogromne. Zapewnił jednak, że rzeczy, które teraz przygotowuje resort mają przygotowywać zmiany. – Gdyby to było takie proste, że można by było z dnia na dzień podjąć decyzję, która przełożyłaby się na przykład na krótszą kolejkę do poniedziałku, to pewnie moi poprzednicy już by to zrobili – mówił. Zaznaczył, że kolejki do specjalistów to niewątpliwie priorytet resortu. Mówił także, że chciałby ograniczyć liczbę osób palących papierosy. – Albo nawet najlepiej - żeby nikt w Polsce nie palił. Umierałoby blisko o 100 tys. osób mniej, miliony nie chorowałyby, a my byśmy wydali znacznie mniej pieniędzy – dodał.

Konstanty Radziwiłł mówił, że ministerstwo zdrowia pracuje nad tym, żeby „likwidować wszystkie możliwe bariery niepotrzebnych wymagań, a także biurokracji”. – Taką rzeczą, którą już w najbliższym czasie planujemy jest odejście od konieczności sprawdzania ubezpieczenia zdrowotnej w tak zwanym EWUŚ, gdzie wiadomo, że wiele osób "świeci się na czerwono", jak to się mówi. Czyli wykazywanych jest jako osoby nieuprawnione do korzystania ze świadczeń. Chcemy z tego zrezygnować w pierwszym etapie u lekarza rodzinnego. Żeby tam przynajmniej nie trzeba było udowadniać, że jestem ubezpieczony. Żeby pierwszym pytaniem, które lekarz zada pacjentowi było "co panu dolega", a nie "czy jest pan ubezpieczony" – zdradził.
/ Źródło: RMF 24

...

Ale kto? Wyborcza szuka hakow?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:46, 11 Cze 2016    Temat postu:

Włochy: protesty i oburzenie bezpłatnym rozdawaniem "Mein Kampf" przez gazetę
ptw/
2016-06-11, 08:01



Skomentuj
1
Oburzenie środowisk żydowskich i zdumienie ambasady Izraela we Włoszech wywołał pomysl prawicowego dziennika "Il Giornale". Czytelnicy, którzy kupią z gazetą książkę o Trzeciej Rzeszy, otrzymają dodatkowo bezpłatnie "Mein Kampf" Adolfa Hitlera.
Flickr/Kevin Wong/CC BY 2.0

Świat
Wydawca "Mein Kampf": nie doceniliśmy...

- To pomysł bezwstydny, godny pogardy, daleki o lata świetlne od jakiejkolwiek logiki badań i pogłębienia wiedzy o Holokauście- tak prezes związku włoskich gmin żydowskich Renzo Gattegna skomentował zapowiedź sobotniej publikacji manifestu Hitlera przez dziennik wydawany przez rodzinę byłego premiera Silvio Berlusconiego.



Zaskoczona jest ambasada Izraela we Włoszech. Jej przedstawiciele powiedzieli agencji Ansa: "Gdyby nas zapytano, poradzilibyśmy rozdać bardziej odpowiednie książki w celu przestudiowania i zrozumienia Shoah".



- To, że ktoś pomyślał, by wykorzystać "Mein Kampf" do zwiększenia sprzedaży to fakt bez precedensu i alarmujący – stwierdził dyrektor Centrum Wiesenthala w Jerozolimie Efraim Zurroff.



Chodzi o "pokazanie źródła największej tragedii XX wieku"



Redaktor naczelny gazety Alessandro Sallusti ocenił, że polemika, do jakiej doszło na tym tle, jest "uzasadniona" i "w niektórych przypadkach zrozumiała". - Chcemy, aby poznano źródło największej tragedii XX wieku potępiając w sposób absolutny ideologię, co do której nasz osąd jest całkowicie jasny – tłumaczył.



W dostępnej od soboty edycji “Mein Kampf" ukazuje się w całości w wersji włoskiej z 1937 roku. Wydanie to uzupełniono o wstęp napisany przez włoskiego historyka Francesco Perfettiego. Książka Hitlera jest dołączona jako bezpłatny dodatek do otwierającego nową serię historyczną gazety tomu "Historia Trzeciej Rzeszy" Williama Shirera.

- "Mein Kampf" jest ważnym dokumentem historycznym. Gdyby w tamtych czasach książka ta została przeczytana z większą uwagą, można by było uniknąć wielu rzeczy i im zapobiec poqwiedziła Perfetti, wykładowca jednego z rzymskich uniwersytetów.

Inicjatywa podzieliła też środowisko historyków. Badacz Holokaustu, pisarz Frediano Sessi uznał, że “absurdalną” decyzją jest publikacja edycji z 1937 roku. Jego zdaniem należało opracować wydanie krytyczne i przede wszystkim opatrzone przypisami, tak, jak uczyniono to w styczniu w Niemczech, gdzie 3,5 tys. notatek przygotowanych przez zespół naukowców przekracza objętość manifestu Hitlera.

- Trudno uznać bezpłatną dystrybucję "Mein Kampf" za krok w kierunku rozwoju kulturalnego. Trzeba się z tym tekstem obchodzić z uwagą, a nie czytać latem pod parasolem - oświadczył prezes związku dziennikarzy Enzo Iacopino.

PAP

...

Miejcie swiadomosc ze media tradycyjne padaja! Nawet telewizje! Bo internet. I niestety sie prostytuuja. Wiele artykulow jest oplaconych po prostu jak slysze... Tonacy brzydko sie chwyta... A to sa bezboznicy bez zasad moralnych... Trudno tam o porzadnych...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:08, 20 Cze 2016    Temat postu:

Drugi oskarżony ws. podsłuchów w restauracjach przyznał się do zarzutu
mr/
2016-06-20, 10:57



Skomentuj
0
Konrad Lassota, drugi kelner oskarżony ws. nielegalnych podsłuchów w stołecznych restauracjach, przyznał się w poniedziałek w sądzie do stawianych mu zarzutów. - Jest mi bardzo przykro z powodu mojego udziału w tym procederze - oświadczył oskarżony.
PAP/Tomasz Gzell

Kraj
Falenta staje przed sądem. Ruszył proces w...

Kraj
66 nagranych spotkań, 81 zarzutów. Ruszył...

Kraj
Kelner z afery podsłuchowej: nie czuję się...

Poniedziałek jest drugim dniem procesu Sądu Okręgowego w Warszawie w głośnej sprawie nielegalnego nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. w warszawskich restauracjach osób z kręgów polityki (głównie z PO), biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Oskarżeni to biznesmen Marek Falenta, jego współpracownik Krzysztof Rybka i dwaj kelnerzy Konrad Lassota i Łukasz N. (nie zgadza się na podawanie nazwiska). Wszystkim grozi do 2 lat więzienia.



W poniedziałek przed sądem wyjaśnienia składa Konrad Lassota, który przyznał się do zarzutów. Powiedział, że zawsze współpracował w tej sprawie z prokuraturą. Podkreślił, że motywacją były "nieprawidłowości popełniane przez funkcjonariuszy publicznych" - a nie afera medialna. - Pieniądze nie stanowiły istotnego czynnika - zaznaczył.



Nagrania miały "przydac się" Falencie



W maju, gdy proces ruszał, Łukasz N. przyznał się do zarzuconego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. W śledztwie zeznawał, że Falenta za pieniądze zlecał nagrywanie rozmów w restauracjach. On tego nie zlecał; a mając o nich wiedzę, sam zawiadomił służby - replikował obrońca oskarżonego biznesmena mec. Marek Małecki.



N. mówił w śledztwie, iż w restauracji "Sowa i przyjaciele" Falenta powiedział mu latem 2013 r., że skoro spotykają się w niej biznesmeni, to on chciałby informacji o tych spotkaniach - "by trafić na deal za miliard złotych", np. po informacji o kursach akcji. - Narodził się pomysł, by nagrywać rozmowy, które mogą być mu przydatne - mówił N. Dodał, że Falenta mówił mu, że "on zarobi duże pieniądze, a ja dostanę nagrodę". N. współdziałał z Konradem Lassotą. Według N., Falenta powoływał się na znajomości w PiS i obiecywał mu korzyści po zmianie władzy.



66 nielegalnie nagranych spotkań



Proces dotyczy podsłuchiwania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in. ówczesnych szefów MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę, prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, szefa CBA Pawła Wojtunika. W sumie, podczas 66 nielegalnie nagranych spotkań, utrwalono rozmowy ponad stu osób; prokuraturze udało się ustalić tożsamość 97.



Akt oskarżenia wysłała we wrześniu 2015 r. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Według niej motywy działania oskarżonych miały charakter biznesowo-finansowy. Media twierdzą, że nagrania miały być zemstą Falenty za śledztwo w sprawie firmy Składy Węgla, w której miał udziały, a także próbą zdobycia ważnych informacji dla działalności gospodarczej. Falenta twierdzi, że jest niewinny i liczy na uniewinnienie. Według prokuratury miał on zlecić wykonanie nagrań dwóm pracownikom restauracji. Wszyscy odpowiadają z wolnej stopy.



Akt oskarżenia obejmuje 81 zarzutów. 66 z nich dotyczy nielegalnego nagrywania gości dwóch warszawskich restauracji Sowa i Przyjaciele (38 zarzutów) oraz Amber Room (28 zarzutów). Oskarżycielami posiłkowymi w tym procesie są m.in. Sienkiewicz, Sikorski, b. minister finansów Jan Rostowski, a także Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski. Żaden z nich osobiście nie uczestniczy w rozprawie.



Mec. Roman Giertych, pełnomocnik Sikorskiego i Rostowskiego, złożył wniosek o przesłuchanie nowych świadków, m.in. koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, prezesa TVP Jacka Kurskiego i Piotra Nisztora, dziennikarza, który ujawnił podsłuchy. Ponadto wniósł o rozszerzenie postępowania dowodowego, tak by ustalić "kto stał za Falentą" i "kto zlecił ujawnienie nielegalnie nagranych rozmów". - Osoby na ławie oskarżonych to czubek góry lodowej, bo mogło tu dojść do operacji specjalnej delegatury CBA - mówił wcześniej Giertych. Według Giertycha cała sprawa mogła być "prowokacją dawnego CBA, aby umożliwić PiS powrót do władzy".



Ostatnio zapowiedziano postępowania prokuratorskie ws. niektórych wątków, które były poruszane podczas nagranych rozmów.

PAP
...

Smieszne jest to ze ja po tych nagraniach poprawilem zdanie o nich bo po oficjalnych wypowiedziach mialem ich za kompletnych kretynow... UKARZA KELNEROWZA TO ZE UKAZALI ICH W DOBRYM SWIETLE SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:04, 21 Cze 2016    Temat postu:

Pozew Sikorskiego ws. antysemickich wpisów prawomocnie oddalony
wjk/
2016-06-21, 15:49



Skomentuj
0
Prawomocnie oddalono pozew Radosława Sikorskiego wobec wydawcy dziennika "Fakt" za antysemickie komentarze internautów na forum gazety. Administrator nie może na bieżąco filtrować wpisów, jeśli nie był powiadomiony o ich bezprawności - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Flickr/Piotr Drabik/CC BY 2.0

Kraj
"Antek, świrze…". Sikorski na Twitterze do...

Kraj
Sikorski ma już nowe zajęcie. Będzie wykładał...

W 2011 r. Sikorski - jeszcze gdy był szefem MSZ - wypowiedział walkę antysemickiej i rasistowskiej "mowie nienawiści" w sieci.



Chodziło o takie np. posty: "Hitler zaczął, my skończymy. Do pieca, smażyć się, żyduchy, do pieca"; "Mam złość na Adolfa H., że nie skończył gazowania rzydostwa" (pisownia oryginalna - przyp.red. ). Przytaczał też wpisy o sobie: "Sikorski - mąż ortodoksyjnej z dziada pradziada amerykańskiej żydówki, wróg Polskości (...), zdalnie sterowany przez teścia, naczelnego czosnka nowego Yorku, przejął pałeczkę destrukcji i destabilizacji kraju od niejakiego michnika".



Przeprosiny niewystarczające



W 2011 r. wydawcy "Faktu" oraz "Pulsu Biznesu" przeprosili Sikorskiego za takie wpisy. Sikorski uznał to jednak za niewystarczające i poszedł do sądu. W 2012 r. ugodę z Sikorskim zawarł wydawca "Wprost", a w 2013 r. - portal "Pulsu Biznesu".



W 2015 r. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew Sikorskiego wobec wydawcy "Faktu". Jego adwokat mec. Roman Giertych wnosił, by sąd nakazał pozwanemu przeprosiny i wypłatę 20 tys. zł zadośćuczynienia. Sikorski mówił w sądzie, że antysemickie komentarze nie pojawiają się na serwerach spółki Axel Springer w Niemczech.



- Tłumaczę to sobie tym, że tam spółka przeznacza środki na zarządzanie swym forum. Nie rozumiem, czemu w Niemczech jest to ucywilizowane, a w Polsce puszczone na żywioł - dodawał. Strona pozwana chciała oddalenia pozwu m.in. dlatego, że już raz wyraziła ubolewanie za te wpisy.



Sąd Okręgowy: spółka nie miała obowiązku sprawdzać wpisów



SO uznał, że pozwany nie miał obowiązku sprawdzać wpisów, a spółka usunęła wszystkie wpisy pod artykułem, jak tylko powzięła o nich wiedzę. - Dobra osobiste powoda w postaci godności i dobrego imienia niewątpliwie zostały naruszone przez umieszczenie na stronie internetowej fakt.pl rasistowskich stwierdzeń. Wpisy te były dokonywane przez anonimowych użytkowników strony internetowej pozwanego - mówił w uzasadnieniu wyroku SO sędzia Paweł Pyzio. Wydając orzeczenie, SO oparł się na przepisach ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (a nie prawa prasowego - jak chciał powód).



- Według tej ustawy pozwany nie miał obowiązku sprawdzać wpisów internautów, a spółka usunęła wszystkie wpisy pod artykułem, jak tylko powzięła o nich wiedzę - uzasadniał sędzia Pyzio.



"Żaden z pracowników nie miał wiedzy na temat wpisów"



W ocenie sądu wiarygodne były zeznania świadków, według których żaden z pracowników spółki - do czasu otrzymania odpisu pozwu - nie miał wiedzy na temat wpisów. Nie wykrył ich też system automatycznej moderacji. - Zostało to potwierdzone w opinii biegłego, która została przeprowadzona" - uznał SO. "Z ustaleń biegłego wynika, że system automatyczny nie stwierdził istnienia wpisów zawierających wulgarne słowa, ponieważ system ten mógł wykryć jedynie słowa napisane poprawną polszczyzną. Wulgarne określenia wskazane w pozwie były zapisane w tak zniekształcony sposób, że system nie mógł tego wychwycić - powiedział sędzia.



Adwokat pozwanej spółki mec. Anna Cichońska mówiła, że w ostatnich latach nie zostały podjęte żadne działania mające na celu zmianę przepisów ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. - Jeśli nasz klient stosował się do tych przepisów, to oczywiste, że nie może ponosić odpowiedzialności - dodała.



"Powinność niemożliwa do spełnienia"



We wtorek SA, do którego odwołał się powód, prawomocnie utrzymał wyrok SO, w pełni podzielając jego ustalenia. W uzasadnieniu wyroku sędzia Agnieszka Wachowicz-Mazur mówiła, że nałożenie na administratora obowiązku monitorowania wpisów na bieżąco doprowadziłoby do "powinności niemożliwej do spełnienia". Sędzia dodała, że koszt zatrudniania pracowników sprawdzających wpisy byłby olbrzymi. - Nałożenie takiego obowiązku jest też niemożliwe w świetle orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, bo byłaby to cenzura - podkreśliła.



Od wyroku SA można jeszcze złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. We wtorek w SA nie było nikogo od strony powodowej.



Przestępstwo szerzenia nienawiści na tle narodowościowym



Niezależnie od procesów cywilnych, Sikorski zawiadomił też w 2011 r. prokuraturę o przestępstwie szerzenia nienawiści na tle narodowościowym. Podkreślał, że wpisy były bardzo brutalne wobec jego żony - Amerykanki pochodzenia żydowskiego, związanej z Polską od ponad 25 lat - która ma polskie obywatelstwo.



W 2015 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie po raz czwarty umorzyła - tym razem już prawomocnie - śledztwo w tej sprawie, głównie z powodu przedawnienia i niemożności ustalenia autorów wpisów. W tej sytuacji Sikorski nie może złożyć prywatnego aktu oskarżenia.



W uzasadnieniu poprzedniego umorzenia prok. Izabela Szumowska napisała m.in., że skoro Sikorski w prywatnych rozmowach używa wulgaryzmów (w nielegalnie nagranej rozmowie w restauracji - przyp.red. ), to musi się liczyć z "eskalacjami emocjonalnymi wyrażanymi w komentarzach". Za te słowa ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet wniósł o postępowanie dyscyplinarne wobec prokurator. Rzecznik dyscyplinarny zdecydował jednak nie wnosić o ukaranie Szumowskiej.



PAP

...

Zalosne. W ogole wstyd sie procesowac o takich debili...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:36, 30 Cze 2016    Temat postu:

Kopacz przegrała proces za głośną okładkę tygodnika
ml/
2016-06-30, 13:37
Była premier wytoczyła proces cywilny wydawcy oraz redaktorowi naczelnemu "wSieci" za ubiegłoroczną okładkę tygodnika, która przedstawiała ówczesną szefową rządu jako islamską terrorystkę. - To był głos w debacie publicznej i swoista karykatura polityki rządu - uznał sąd.
"wSieci"

Kraj
Kopacz pozwała "wSieci" za okładkę

W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew Kopacz o ochronę dóbr osobistych wobec Jacka Karnowskiego, naczelnego "wSieci" oraz wydawcy tego tygodnika. Mocą wyroku Kopacz ma zwrócić pozwanym w sumie 5,4 tys. zł kosztów procesu.



Adwokatka powódki jest zaskoczona i mówi, że o ewentualnej apelacji zdecyduje sama Kopacz. - Wygrała wolność słowa - komentuje adwokat pozwanych.



We wrześniu ub.r. fotomontaż na okładce "wSieci" przedstawił ówczesną premier jako islamską terrorystkę w burce i z materiałami wybuchowymi. Podpis brzmiał: "Ewa Kopacz urządzi nam piekło na rozkaz Berlina". Była to ilustracja materiałów o kwestii uchodźców.



Wolność słowa ważniejsza niż dóbr osobistych



Kopacz pozwała "wSieci", żądając by sąd nakazał pozwanym przeprosiny na okładce tygodnika i wpłatę 30 tys. zł na cel społeczny.



Sąd uznał, że nie doszło do naruszenia dóbr osobistych powódki. - Mamy tu do czynienia z kolizją dwóch wartości: wolności słowa i dóbr osobistych. Na większą ochronę zasługuje wolność słowa - mówiła sędzia Marzena Wyrembak-Gastoł w uzasadnieniu wyroku.



Sędzia dodała, że był to głos w debacie publicznej, która się wtedy toczyła co do przyjmowania uchodźców, w tym także negatywnych tego aspektów. Podkreśliła, że redakcja była przeciwna przyjmowaniu określonych kwot uchodźców przez państwa UE.



- W tym kontekście należy uznać, że okładka była swoistą karykaturą polityki prowadzonej przez rząd - podkreśliła sędzia Wyrembak-Gastoł.



Zaznaczyła, że osoba publiczna musi się liczyć także z niesprawiedliwym osądem. Dodała, że okładka przedstawiała osobę publicznie znaną w związku z jej działalnością publiczną.

PAP

...

Przekaz skrajnie prostacki toporny. Nie wymagajacy ruszenia szarych komorek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:25, 21 Lip 2016    Temat postu:

Stałem się wygodnym kozłem ofiarnym". Falenta nie przyznaje się do zlecania podsłuchów
az/
2016-07-21, 12:08
Biznesmen Marek Falenta oskarżony ws. nielegalnych podsłuchów w stołecznych restauracjach, nie przyznał się w czwartek w sądzie do stawianych mu zarzutów. Wygłosił oświadczenie, ale odmówił odpowiedzi na pytania sądu i stron. Odczytano wyjaśnienia z jego przesłuchań w śledztwie.
PAP/Tomasz Gzell

Kraj
Drugi oskarżony ws. podsłuchów w...

W czwartek, w kolejnym dniu procesu w głośnej sprawie nielegalnego nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. w warszawskich restauracjach osób z kręgów polityki (głównie z PO), biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych zeznawał jeszcze Krzysztof Rybka - współpracownik Falenty.



Oskarżonymi w sprawie oprócz Falenty i Rybki są dwaj kelnerzy Konrad Lassota i Łukasz N. (nie zgadza się na podawanie nazwiska). Lassota i N. przyznali się do zarzutów. Wszystkim grozi do 2 lat więzienia.



Kontakty ze służbami ze względu na specyfikę branży



Falenta powiedział przed Sądem Okręgowym w Warszawie, że nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Oświadczył, że ze względu na specyfikę branż, w których działał biznesowo, miał częste kontakty ze służbami specjalnymi.



- Wielokrotnie pomagałem polskim służbom specjalnym. Wiele z tych spraw zakończyło się spektakularnymi sukcesami organów ścigania- mówił. Zaznaczył, że dzięki temu Skarb Państwa nie stracił wielu milionów złotych.



- To ja ustaliłem i poinformowałem ABW i CBA o tym, że rozmowy gości restauracji Sowa i Przyjaciele są nagrywane- powiedział przed sądem. Wyjaśnił, że dowiedział się, iż centrale tych służb nie chcą dopuścić do śledztwa z tym związanego.



- Zakładam, że dlatego stałem się wygodnym kozłem ofiarnym- stwierdził. - W mojej ocenie stałem się bardzo niewygodny, bo dotyczyło to przede wszystkim polityków poprzedniej opcji rządzącej - powiedział w czwartek.



- Gdy to odkryłem i poinformowałem o tym, postanowili mnie zniszczyć. Zniszczono moje firmy i zaatakowano mnie osobiście - oskarżono mnie, że to ja zlecałem nagrania- mówił.





Falenta: Łukasz N. kłamie i unika konfrontacji



Powiedział przed sądem, że oskarżony Łukasz N. kłamie, oskarżając go o zlecenie nagrań.



Podkreślił, że ani on, ani obrońcy nie mogli mu zadać pytań, nie było konfrontacji. - Liczyłem, że przed sadem będę mógł je zadać, ale Łukasz N. boi się, że złapiemy go na kłamstwach i wyjdzie na jaw jego faktyczny zleceniodawca- powiedział.



Falenta zastanawiał się przed sądem, dlaczego ochrona policji wobec Łukasza N. została zdjęta po tym, jak złożył takie oświadczenie przed sądem.



- Może ktoś obawiał się, że oskarżony N. zmieni zdanie i powie prawdę? Jestem przekonany, że pomawia mnie, bo to ja, informując CBA o jego nielegalnej działalności, przyczyniłem się do jego ujęcia i rozpracowania jej - oświadczył.



Podkreślił, że wszystkie dowody na to znajdują się "w raportach i archiwach CBA i ABW".



N. w śledztwie zeznawał, że Falenta za pieniądze zlecał nagrywanie rozmów w restauracjach. Proces dotyczy podsłuchiwania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in. ówczesnych szefów MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę, prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, szefa CBA Pawła Wojtunika. W sumie, podczas 66 nielegalnie nagranych spotkań, utrwalono rozmowy ponad stu osób; prokuraturze udało się ustalić tożsamość 97.



Nagrania zemstą Falenty za śledztwo w sprawie firmy Składy Węgla



Akt oskarżenia wysłała we wrześniu 2015 r. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Według niej motywy działania oskarżonych miały charakter biznesowo-finansowy. Media twierdzą, że nagrania miały być zemstą Falenty za śledztwo w sprawie firmy Składy Węgla, w której miał udziały, a także próbą zdobycia ważnych informacji dla działalności gospodarczej. Falenta twierdzi, że jest niewinny i liczy na uniewinnienie. Według prokuratury miał on zlecić wykonanie nagrań dwóm pracownikom restauracji. Wszyscy odpowiadają z wolnej stopy.



Rybka odrzuca oskarżenie



Oskarżony Krzysztof Rybka wygłosił oświadczenie, w którym nie przyznał się do zarzutów. - Jestem niewinny i nie popełniłem żadnego, najmniejszego choćby przestępstwa - powiedział.

Zaznaczył, że o sprawie podsłuchów dowiedział się z mediów, a udziału w działaniach sprzecznych z prawem nie podjąłby nigdy, bo działając w międzynarodowym środowisku biznesowym miałby zbyt wiele do stracenia. Przekonywał przed sądem, że nie miał też żadnego motywu, by popełnić zarzucany mu czyn.



Mówił sądowi, że nigdy nie był w restauracji Sowa i Przyjaciele, nie zna też kelnerów oskarżonych w sprawie. - Znam oczywiście Marka Falentę, który jest moim szwagrem - powiedział. - Nigdy, w żaden sposób świadomie nie ułatwiłem popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa przez kogokolwiek - zapewnił. Zaprzeczył, aby kiedykolwiek przekazywał pieniądze od Falenty dla Łukasza N.



- Cały zarzut jest według mnie wyssanym z palca kłamstwem - dodał i zadeklarował gotowość do wyjaśnienia wszystkich spraw w sądzie.



Akt oskarżenia obejmuje 81 zarzutów. 66 z nich dotyczy nielegalnego nagrywania gości dwóch warszawskich restauracji Sowa i Przyjaciele (38 zarzutów) oraz Amber Room (28 zarzutów). Oskarżycielami posiłkowymi w tym procesie są m.in. Sienkiewicz, Sikorski, b. minister finansów Jan Rostowski, a także Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski. Żaden z nich osobiście nie uczestniczy w rozprawie.



Ostatnio zapowiedziano postępowania prokuratorskie ws. niektórych wątków, które były poruszane podczas nagranych rozmów.



PAP

....

Przytaczam co mowi. Kazdy moze sie bronic...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:03, 08 Wrz 2016    Temat postu:

Europa nie potrzebuje kontrrewolucji Orbana i Kaczyńskiego". Komentarz "Financial Times"
ml/
2016-09-08, 11:49
"Polska i Węgry powinny wystrzegać się podważania unijnych wartości, dzięki którym nowe kraje członkowskie przeszły udaną transformację i udało się utrzymać pokój w Europie" - pisze w czwartek "Financial Times" . UE nie potrzebuje takiej rewolucji - dodaje.
Polsat News

Kraj
Orban i Kaczyński jednym głosem o przyszłości...

Kraj
"Eurokraci nie wyciągają wniosków z Brexitu"....

"Kraje Zachodu od dawna zakładały, że konserwatywny nacjonalistyczny lider Węgier Viktor Orban i szef polskiej partii rządzącej Jarosław Kaczyński uczą się od siebie" i obserwują się nawzajem - czytamy w brytyjskim dzienniku.



Propozycje "na pozór rozsądne"



"Teraz obaj dali uderzające dowody swojej bliskości, po raz pierwszy pojawiając się wspólnie na scenie w Polsce i obsypując się nawzajem pochwałami" - dodaje. Orban i Kaczyński szeroko krytykowali dzisiejszą Europę, od potępiania imigrantów po krytykowanie globalnego kapitału oraz zapewniali, że "zreformują Brukselę i będą dążyli do nowej wizji UE" - wyjaśnia "FT".



Według dziennika "na pozór niektóre z ich propozycji wydają się rozsądne". Bez wątpienia konieczna jest debata na temat przyszłego kierunku UE po Brexicie. "Dwaj przywódcy chcieliby luźniejszej Wspólnoty, ze zwrotem pewnych uprawnień do krajów członkowskich, co zgadza się z życzeniami niektórych zachodnich partii, nawet jeśli wiele stolic nie podziela gotowości do zmiany unijnych traktatów" - czytamy.



"Kulturowy atak na europejskie wartości"



Jednak zdaniem "FT" "bardziej niebezpieczny jest kulturowy atak na europejskie wartości, który stanowi podstawę krytyki Brukseli" ze strony Orbana i Kaczyńskiego. Jak przypomina dziennik, największym punktem zapalnym jest kryzys migracyjny, gdyż Polska i Węgry odrzucają plan UE dotyczący rozdziału uchodźców w UE.



Wydaje się, że "Orban i Kaczyński postrzegają obecne kłopoty UE jako szansę na lansowanie własnych, bardziej społecznie konserwatywnych priorytetów". "Premier Węgier zapowiadał, że buduje nieliberalne państwo, które według niego wciąż respektuje wolność i demokrację, ale większy nacisk niż na wartości liberalne kładzie na religię, rodzinę czy bezpieczeństwo narodowe. Kaczyński nie wykorzystuje nieliberalnej etykiety, ale jego poglądy są bardzo podobne. Takie podejście zagraża podstawowym wartościom UE, jakimi są otwartość i tolerancja" - ostrzega "FT".



"Dążą do konsolidacji władzy"



Gazeta zauważa, że ograniczanie kompetencji instytucji UE grozi również podkopaniem ich zdolności do kontrolowania wyzwań dla demokracji i rządów prawa, jakie pojawiły się za czasów Orbana i Kaczyńskiego. "Obaj, pod pretekstem naprawy dawnych problemów, dążą do konsolidacji władzy. Jednak w międzyczasie osłabili wolność mediów i doprowadzili do erozji mechanizmów gwarantujących zachowanie równowagi politycznej" - czytamy.



Orban chce zmniejszyć i tak ograniczone kompetencje UE do radzenia sobie z takimi problemami, zapewniając, że zawetuje każdy krok mający na celu ukaranie Warszawy za jej zachowanie. "FT" zauważa, że słabszy unijny nadzór mogą wykorzystać coraz popularniejsze partie skrajnie prawicowe.



"Orban i Kaczyński powinni mieć się na baczności, by nie szkodzić własnemu interesowi narodowemu", gdyż ich ostra krytyka może podważyć stosunki z pozostałymi krajami UE - czytamy. Gazeta przypomina, że chociaż Czechy i Słowacja, czyli partnerzy Warszawy i Budapesztu z Grupy Wyszehradzkiej, są pełni zrozumienia dla reformy UE, to dystansują się od niektórych radykalnych oświadczeń płynących z Polski i Węgier.



Miliardy z unijnych fundusz



"FT" dodaje, że oba kraje niezmiernie skorzystały na członkostwie w zachodnich instytucjach po upadku ZSRR, otrzymując z Unii miliardy euro w funduszach. "Polska presja demokratyczna pomogła doprowadzić do rozmieszczenia po raz pierwszy w historii sił NATO na wschodzie Europy, pomagając trzymać na dystans odradzającą się Rosję" - podkreśla "FT".



"Bycie częścią tych zachodnich klubów łączy się z obowiązkiem, by zachowywać się odpowiedzialnie. Kaczyński i Orban twierdzą, że ich celem nie jest pogrzebanie UE, lecz ocalenie jej. Powinni jednak wystrzegać się podważania wartości, które pomogły kilkunastu nowym członkom przeprowadzić udaną transformację od komunizmu i utrzymać pokój w Europie przez 70 lat" - konkluduje gazeta.



PAP

...

Widzicie jacy debile siedza wredakcjach. O czym oni w ogole pisza! Europa potrzbuje widocznie wiecdj Grecji a mniej Wegier ktore sie uratowaly przed bankructwem. Jełopy najwyrazniej nie wiedza ze Orban byl takim samym przyjacielem Tuska jak Kaczynskiego a pewnie nawet bardziej Tusk go lubil. FT nadaje sie do zamkniecia za glupote i niekompetencje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:10, 08 Wrz 2016    Temat postu:

„Le Figaro": Grupa Wyszehradzka pała gniewem
wyślij
drukuj
zpk,k | publikacja: 08.09.2016 | aktualizacja: 13:03 wyślij
drukuj
Jarosław Kaczyński i Victor Orban (fot.Anadolu Agency / Contributor / PAP / Darek Delmanowicz)
Francuski dziennik „Le Figaro" pisze w czwartek, że Grupa Wyszehradzka (V4) „nie przestaje pałać gniewem" w związku z kryzysem migracyjnym. Pogłębia to przepaść między wschodem a zachodem Europy.

Viktor Orban uhonorowany nagrodą Człowieka Roku. „Abyś pozostał dalej tym niepozornym napastnikiem”
Autorka artykułu „Fronda krajów Wschodu przeciw dominacji starej Europy" Isabelle Lasserre przypomina, że kraje V4 sprzeciwiły się w 2015 r. kwotom przyjmowania uchodźców, o których zdecydowała UE oraz wystąpiły przeciw polityce otwarcia, jaką europejskim partnerom narzucić chciała kanclerz Niemiec Angela Merkel.

Rok później przekonania się nie zmieniły, nie ma mowy o przyjmowaniu migrantów – wskazuje autorka artykułu i tłumaczy: – Dlatego, że są na drodze z Bałkanów, która stała się jedną z bram do Unii, dlatego, że są to kraje najpóźniej włączone (do UE) i najbiedniejsze. Dlatego przeciwstawiają się coraz bardziej otwarcie temu, co niektórzy uważają za dyktat Brukseli.
#wieszwiecej | Polub nas
Dziennikarka sugeruje, że przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker przyznaje rację premierowi węgierskiemu, gdy Viktor Orban wątpi w trwałość umów z Turcją, mających zahamować falę uchodźców. V4 znalazła sojusznika w Europie Środkowej, jest nim Austria – czytamy w „Le Figaro".

„Rewolucja kulturalna" w Europie

Dziennik podkreśla, że nie tylko migranci dzielą wschód i zachód Europy - sprawą sporną jest również przyszłość Unii.

Grupa Wyszehradzka bardzo źle odebrała to, że Paryż, Berlin i Rzym bez niej zebrały się za „ożywienie idei europejskiej po Brexicie" – ocenia Lasserre.

Jej zdaniem „kraje Wschodu coraz gorzej znoszą to, że decyzje podejmuje wyłącznie stary kontynent i odrzucają dominację pary francusko-niemieckiej". Lasserre pisze również, że Jarosław Kaczyński i Viktor Orban głoszą „rewolucję kulturalną".

Wierzą, że są „wcieleniem prawdziwej Europy, Europy tożsamości narodowej". „Między Wschodem i Zachodem pojęcia narodu nigdy nie były tak odległe" – konkluduje autorka. PAP

...

Bzdury. Nie ma emocji wokol imigrantow w Polsce bo nie imigrantow. Nie przypisujcie swoich obaw Polakom. Tak nie powinna wygladac prasa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:07, 10 Wrz 2016    Temat postu:

Redaktora prawicowego serwisu nie dziwi pobicie profesora za mówienie po niemiecku
grz/
2016-09-10, 17:23
"Po tym, co Niemcy zrobili w Warszawie, fakt, że DOPIERO teraz ktoś dostał w twarz za mówienie po niemiecku, b. dobrze świadczy o Polakach" - skomentował na Twitterze Grzegorz Wierzchołowski - redaktor naczelny serwisu niezależna.pl - pobicie profesora z Uniwersytetu Warszawskiego. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury.
fot. Konrad Krajewski/Flickr.com/ i Grzegorz Wierzołowski/Twitter

Kraj
Pobity w tramwaju w Warszawie. Bo mówił po...

Profesor Jerzy Kochanowski z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego został pobity w tramwaju w Warszawie, bo rozmawiał po niemiecku z kolegą z Uniwersytetu w Jenie. Profesor trafił do szpitala z rozciętą głową.


Grzegorz Wierzchołowski, redaktor naczelny serwisu niezalena.pl i dziennikarz Gazety Polskiej, stwierdził, że o Polakach dobrze świadczy, że za mówienie po niemiecku ktoś dostał w twarz dopiero teraz.

Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury. Ośrodek uznał, że redaktor naczelny niezalezna.pl jest przestępcą, bo jego wpis "pochwala publicznie pobicie profesora".



Grzegorz Wierzchołowski, po wywołaniu medialnej burzy, postanowił wyjaśnić, że wcale nie chwalił pobicia profesora, a wręcz przeciwnie. Stwierdził, że gdyby chciał pochwalić pobicie, to skonstruowałby zdanie w sposób następujący: "Po tym, co Niemcy zrobili w Warszawie, fakt, że DOPIERO teraz ktoś dostał w twarz za mówienie po niemiecku, bardzo źle świadczy o Polakach".



polsatnews.pl

...

To byl alkohol nie ,,zemsta za II Wojne Swiatowa". Absurdalne dorabianie ideologii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:27, 12 Wrz 2016    Temat postu:

Czy władza chce sobie podporządkować sądy? - sonda programu "Tak czy Nie"
red/
2016-09-12, 12:49
Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiada reformę sądów, a wiceminister Patryk Jaki krytykuje sędzię prowadzącą sprawę przeciwko niemu z powództwa posła PO Roberta Kropiwnickiego. O planach rządu wobec sądów w programie "Tak czy Nie" będą rozmawiać Krzysztof Brejza z PO oraz wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. Program poprowadzi Agnieszka Gozdyra.
Polsat News

Sonda dostępna jest na stronie głównej polsatnews.pl do godz. 23.



Jej wyniki zostaną przedstawione w programie "Tak czy Nie" i w portalu.



Wszystkie odcinki programu są dostępne tutaj.



Polsat News

...

Idiotyzm Go bzdury. Za chwile Jaki bedzie bezdomny bo go sady pozbawia czegokolwiek tak sobie podporzadkowali. Ale oczywisc ten poziom propagandy nie troszczy sie o jakiekolwiek sensowne uzasadnienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:32, 12 Wrz 2016    Temat postu:

To makabryczna obraza ofiar kataklizmu". Włosi skarżą "Charlie Hebdo"
az/
2016-09-12, 12:34
Władze zniszczonego w sierpniowym trzęsieniu ziemi miasteczka Amatrice w środkowych Włoszech złożyły w poniedziałek w prokuraturze zawiadomienie o przestępstwie zniesławienia, którego popełnienie zarzucają francuskiemu tygodnikowi satyrycznemu "Charlie Hebdo".
charliehebdo

Świat
Rocznica ataku na Charlie Hebdo. Tak wygląda...

Wkrótce po wstrząsie, w którym zginęło 295 osób, w tym większość w Amatrice, paryski magazyn opublikował rysunek przedstawiający ofiary kataklizmu jako dania włoskiej kuchni.



Publikacja ta wywołała powszechne oburzenie we Włoszech. Ostro wypowiedzieli się przeciwko niej burmistrz miejscowości Sergio Pirozzi, a także szef włoskiego MSW Angelino Alfano i przewodniczący Senatu Pietro Grasso. Ich zdaniem redakcja tygodnika przekroczyła wszelkie granice.



Od rysunku zdystansowała się ambasada Francji. W związku z falą krytyki redakcja zamieściła następną karykaturę z napisem: "Włosi! To nie Charlie Hebdo buduje wasze domy, ale mafia". Była to aluzja do trwającej dyskusji na temat stanu technicznego budynków, które runęły. Komentarz ten jeszcze bardziej oburzył Włochów.



"Nie wszystko może być satyrą"



Zarząd gminy Amatrice złożył w prokuraturze w pobliskim mieście Rieti zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa zniesławienia w typie kwalifikowanym, czyli charakteryzującego się większą szkodliwością społeczną, bo rozpowszechnionego przez publikację prasową.

Adwokat reprezentujący miejscowe władze Mario Cicchetti oświadczył komentując oba rysunki: - To makabryczna, bezmyślna i niepojęta obraza ofiar kataklizmu.



- Krytyka - dodał - również w formie satyry to niezbywalne prawo tak we Włoszech, jak i we Francji, ale nie wszystko może być satyrą, a w tym przypadku dwa rysunki obrażają pamięć wszystkich ofiar trzęsienia ziemi, osoby ocalałe i Amatrice.



Dlatego zdaniem adwokata, cytowanego przez agencję ANSA, jest to wyjątkowo okrutne zniesławienie i nie można w tym przypadku uznać za okoliczność łagodzącą prawa do krytyki w formie satyry.



PAP

...

No prosze! Co ja slysze NIE WSZYSTKO MOZE BYC SATYRA! Juz nie sa Hebdo. Ostrzegalem zachodnich baranow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:24, 25 Paź 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Rusofobia władz, niechęć do uchodźców, spór o TK. Światowe media o Polsce po roku rządów PiS
Rusofobia władz, niechęć do uchodźców, spór o TK. Światowe media o Polsce po roku rządów PiS

1 godz. 45 minut temu

Jak po roku rządów Prawa i Sprawiedliwości widziana jest Polska za granicą? Światowe media piszą o sporze konstytucyjnym i fali protestów przeciw ustawie antyaborcyjnej. W gazetach za Oceanem można przeczytać, że nasz kraj "przez długi czas był prymusem Europy Wschodniej, lecz w ostatnim czasie schodzi na drogę prawicowej dyktatury" - donosi nasz korespondent w USA. Z kolei media w Moskwie zarzucają polskim władzom rusofobię.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński (L), minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro (C) i wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki (P)
/Rafał Guz /PAP



Niemiecka prasa: Kraj, który nie chce przyjąć uchodźców


Rozwinięta gospodarka, dojrzała demokracja, przykład dla innych krajów w Europie, a nawet - przyjaciele. Tak o naszym państwie w ostatnich latach mówiły media za Odrą. Jak donosi nasz korespondent z Niemiec Adam Górczewski, przez ostatni rok jednak Polska najczęściej pojawia się jako kraj, który nie chce przyjąć uchodźców. Niemcom, którzy najbardziej odczuwają napływ imigrantów i którzy żyją często dom w dom z Polakami trudno to zrozumieć - mówi nasz wysłannik.

Dużo miejsca w prasie za Odrą zajmują niezrozumiałe dla Niemców decyzje polskiego rządu: atakowanie Trybunału Konstytucyjnego czy obecna próba zaostrzania - i tak ostrego według Niemców - prawa aborcyjnego. Na bieżąco możne też poczytać tam o protestach KOD-u czy nauczycieli. Komentatorzy nie mogą zrozumieć, dlaczego ich sąsiedzi "zrezygnowali z bycia europejską elitą i oddalają się od swoich wieloletnich partnerów". W zrozumieniu tego, jak zaznacza nasz korespondent, nie pomagają wypowiedzi szefa polskiej dyplomacji, którego wywiad dla "Bilda" z początku roku do dziś dostarcza cytatów o walce ze światem cyklistów, wegetarian i odnawialnej energii.

Niemieckie media piszą natomiast pozytywnie o polskim sporcie - piłkarzach nożnych czy "wspólnej" dla Polski i Niemiec Angelique Kerber.
"Rusofobia polskich władz"

Jak przez ostatni rok Polska jest postrzegana w rosyjskich mediach? Burzone pomniki żołnierzy radzieckich, rusofobia polskich władz, marzenia o odbudowie wielkiej Rzeczpospolitej - to główne tematy dotyczące naszego kraju, o których wspominają najważniejsze rosyjskie gazety. Piszą i mówią o nas wyłącznie negatywnie - donosi nasz korespondent w Moskwie Przemysław Marzec. Jak jednak zaznaczają tamtejsze media, Polska nie jest traktowana jak wróg, bo - zdaniem Rosji - na to nie zasługuje, podobnie jak republiki bałtyckie.

Rosyjska dyplomacja traktuje zaś Polskę jako przyczółek dla wojsk NATO przy rosyjskich granicach.
Francuzi o zerwaniu negocjacji z firmą Airbus Helicopters

Z kolei większość francuskich mediów zarzuca polskim władzom nieusprawiedliwione, według nich, zerwanie negocjacje z firmą Airbus Helicopters, i alarmuje już od dłuższego czasu, że między innymi z powodu sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego fundamenty demokracji są w naszym kraju zagrożone. Niektórzy komentatorzy sugerują jednak, że Polska coraz bardziej stara się zdobyć miano europejskiej potęgi gospodarczej i wojskowej, choć jednocześnie relacje naszego kraju z wieloma europejskimi partnerami stały się bardziej napięte.
USA: Polska zeszła na drogę prawicowej dyktatury

Jeśli chodzi o media za Oceanem, to przez ostatni rok pisano przede wszystkim o sporze konstytucyjnym i ogólnie o sposobie sprawowania władzy przez PiS - donosi nasz korespondent w USA. Nie były to dobre opinie o Polsce. Komentarze dotyczyły tego, że w kraju sojuszniczym zapomniano o demokracji, i że odsuwamy się od Unii Europejskiej. Dziennik "Washington Post" pisał, że "Pan Kaczyński zrozumiał, że jego działania mogą zrujnować relację ze Stanami Zjednoczonymi". Z kolei "New York Times" podkreślał, że Polska "przez długi czas była prymusem Europy wschodniej, lecz w ostatnim czasie zeszła na drogę prawicowej dyktatury".
Jaka jest Polska w brytyjskich mediach?

Spór wokół TK, jego reperkusje w instytucjach europejskich, a ostatnio fala protestów przeciw ustawie antyaborcyjnej - komentatorzy na Wyspach odnotowują te zasadnicze sprawy w polskiej polityce. Nie skupiają się na niuansach, a raczej na największych sygnałach dochodzących nad Tamizę znad Wisły. A te zdaniem większości obserwatorów są niepokojące. Zwracają oni uwagę na styl sprawowania władzy przez PiS oparty na "bezpardonowym wykorzystywaniu większości w parlamencie". Najczęściej wymieniane polskie nazwiska w brytyjskich mediach to Szydło, Duda i Kaczyński, choć niekoniecznie w tej kolejności - donosi nasz korespondent na Wyspach Bogdan Frymorgen.

...

Przypominaja sie ,,marsze polskich nazistow" 11 listopada.
Czyli swad szatana. Media sa od diabla. To jest ojciec klamstwa.
Takiej Polski nie ma jak w mediach. Co ciekawe nie ma roznicy czy Moskwa czy Waszyngton.
Potwierdza sie to co pisal Tyrmand:

http://www.ungern.fora.pl/tam-gdzie-nie-ma-juz-drog,12/media-jako-wspolczesne-niebezpieczenstwo,5542.html

Za destrukcje spoleczenstwa media powinny spotkac sie z katem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 10:25, 25 Paź 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:11, 26 Paź 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Sondaż: Clinton prowadzi, ale media stronnicze przeciw Trumpowi
Sondaż: Clinton prowadzi, ale media stronnicze przeciw Trumpowi

|
PAP |
dodane 20.10.2016 07:20

Amerykanie są mocno zainteresowani wyborami prezydenckimi - na zdjęciu goście pubu oglądają trzecią debatę prezydencką
PAP/EPA/ALBA VIGARAY

Opublikowany w środę tuż przed trzecią debatą prezydencką sondaż Quinnipiac University wskazał na 7 pkt. proc. przewagi Demokratki Hillary Clinton nad kandydatem GOP Donaldem Trumpem. Jednocześnie 55 proc. ankietowanych uznało, że media są przeciw Trumpowi.

Na trzy tygodnie przed wyborami Clinton - jak wynika z tego sondażu - ma poparcie 47 proc. ankietowanych, którzy deklarują zamiar głosowania w wyborach; jej konkurent dostał 40 proc. Kandydat libertarianów Gary Johnson ma 7 proc. poparcia, zaś kandydatka Zielonych Jill Stein - 1 proc. Gdyby wybory odbywały się tylko pomiędzy Clinton a Trumpem, to Clinton wygrywałaby z nowojorskim biznensmenem stosunkiem 50-44 proc.

Od ostatniego badania zmalało poparcie dla Trumpa nie tylko wśród kobiet, ale także mężczyzn, jego najwierniejszej dotychczas grupy wyborców. Obecnie mężczyźni są podzieleni dość po równo: 43 proc. zadeklarowało wolę głosowania na Trumpa, a 41 proc. na Clinton. Jeśli chodzi o żeński elektorat, to 52 proc. popiera Clinton, a 37 proc. Trumpa.

Sondaż zrealizowano między 17 a 18 października, czyli gdy narastały oskarżenia kobiet pod adresem Trumpa o to, że obmacywał je i całował bez ich zgody. 51 proc. wyborców stwierdziło w sondażu, że wierzy w oskarżenia, iż Trump dopuścił się napastowania seksualnego.

Respondenci uznali jednocześnie, że media są stronnicze, faworyzując Clinton. 55 proc. ankietowanych, którzy deklarują zamiar głosowania w wyborach, uznało że media są przeciw Trumpowi, a 42 proc. wyraziło przeciwne zdanie.

"Donald Trump oskarżył media o stronniczość i amerykańscy wyborcy się z nim zgadzają" - powiedział Tim Malloy z instytutu sondażowego Quinnipiac University.

Także sondaże realizowane w stanach wahadłowych, gdzie odbędzie się kluczowa walka, są w większości przychylne dla Clinton. Opublikowany w środę sondaż SurveyMonkey dla Washington Post, który przeprowadzono w 15 stanach wahadłowych między 8 a 16 października wskazał, że Clinton prowadzi w wystarczającej liczbie z nich, by uzyskać 304 głosy elektorskie, czyli znacznie więcej niż 270 niezbędnych do wygrania wyborów 7 listopada.

...

Oczywistosc. Wlasciwie to nie sa juz media tylko maszynki do robienia kasy na czym sie da.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:36, 19 Lis 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Duży spadek „Newsweeka”, wzrost "Gościa"
Duży spadek „Newsweeka”, wzrost "Gościa"

Jarosław Dudała
dodane 19.11.2016 10:26


„Gość Niedzielny” pozostaje niezmiennie najliczniej sprzedawanym polskim tygodnikiem opinii, zaś „Newsweek” zanotował duży spadek sprzedaży o blisko 26 proc. w skali roku – to wnioski z najnowszych, wrześniowych danych Związku Kontroli Dystrybucji Prasy, opublikowanych przez branżowy portal Wirtualnemedia.pl.

Średnia sprzedaż ogółem „Gościa” wyniosła 135 053 egz., czyli o 4,57 proc. więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Na drugie miejsce rankingu awansowała „Polityka” (spadek o 2,8 proc. do poziomu 114 128 egz.). Na trzeciej pozycji znalazł się dotychczasowy wicelider „Newsweek Polska” ze średnią sprzedażą 110 239 egz., co oznacza spadek o 25,84 proc. Wziął się on stąd, że w tym roku redakcja nie zaproponowała we wrześniu równie poczytnych tekstów, jak rok wcześniej, gdy opublikowała serię artykułów o szefie „Solidarności” Piotrze Dudzie.

Kolejne miejsca w rankingu zajęły: „W Sieci” (70 442 egz., spadek o 6,7 proc.), „Do Rzeczy” (49 251 egz., spadek o 9,85 proc.), „Gazeta Polska” (30 707 egz., spadek o 12,58 proc.), „Wprost” (21 050 egz. - to najniższy wynik w historii tego pisma, zanotowany przy rekordowym spadku sprzedaży o ponad 37 proc.), „Tygodnik Powszechny” (20 658 egz. przy wzroście o blisko 10 proc. Był to jedyny - obok „Gościa Niedzielnego” - wzrost sprzedaży). Na końcu stawki znalazł się „Przegląd” (ok. 16,5 tys. egz. przy spadku o 1,68 proc.).

...

Jest bardzo dobrze. Gosc pierwszy. Polityka druga to raczej dibra wiadomosc. Nie jest agresywnie chamska bez porownania z Lisem. Najwazniejsze ze czarni upadaja. Do tego dochodzi upadek Wyborczej ktora niedlugo bedzie miala mniej niz Gosc KTORY JEST TYGODNIKIEM Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:49, 23 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Blogerka nazwała znanego polityka zabójcą. Jest wyrok sądu
Blogerka nazwała znanego polityka zabójcą. Jest wyrok sądu

Dzisiaj, 23 listopada (16:57)

Krakowski sąd uznał, że blogerka Renata R.-K. zniesławiła byłego ministra skarbu Dawida Jackiewicza, pisząc w internecie jakoby był zabójcą i dopuścił się "zabójstwa z zimną krwią" mężczyzny, który zaatakował jego rodzinę. Orzeczenie jest nieprawomocne. Obrońca blogerki zapowiedział apelację.
Dawid Jackiewicz, były minister skarbu
/PAP/Radek Pietruszka /PAP


Sąd uznał, że blogerka podawała nieprawdę i naruszyła dobra osobiste polityka PiS, przekraczając granice dozwolonej krytyki i co najmniej godząc się na to, że jej słowa mogą go narazić na utratę zaufania niezbędnego do sprawowania mandatu posła na Sejm. Z tego powodu ukarał oskarżoną grzywną w wysokości 1 tys. zł, obciążył ją kosztami procesu w wysokości blisko 5 tys. zł i zarządził podanie wyroku do publicznej wiadomości.

Prywatny akt oskarżenia przeciw kobiecie wniósł Dawid Jackiewicz, do września minister skarbu w rządzie Beaty Szydło. Był to już drugi proces w tej sprawie. W pierwszym krakowski sąd uniewinnił oskarżoną, wskazując m.in., iż broniła społecznie uzasadnionego interesu i nie ma podstaw do przyjęcia, że miała zamiar pomówić posła. W wyniku apelacji wyrok został uchylony i sprawa trafiła do ponownego rozpoznania.

Sprawa dotyczy wydarzeń z 2006 r. we Wrocławiu, kiedy zaalarmowany telefonicznie Dawid Jackiewicz (wówczas poseł na Sejm) ruszył na pomoc żonie z synem, atakowanym przez pijanego mężczyznę. Po przybyciu na miejsce ataku Jackiewicz miał zobaczyć napastnika na pętli autobusowej. Jak twierdził, w pewnym momencie mężczyzna się na niego zamachnął, a wtedy on go "odepchnął", zaś napastnik upadł głową na twarde podłoże. Po kilku dniach zmarł w wyniku obrażeń doznanych po upadku.

Przybyła na miejsce policja nie zatrzymała Jackiewicza, który okazał legitymację poselską. Śledztwo w sprawie spowodowania obrażeń u mężczyzny zostało umorzone. Prokuratura uznała, że polityk działał w granicach obrony koniecznej. Decyzję tę utrzymał sąd po zaskarżeniu jej przez rodzinę ofiary.

W kwietniu 2012 r. kobieta opublikowała na swym blogu w internecie felieton, w którym m.in. zaapelowała do prokuratora generalnego o wyjaśnienie sprawy, przywołując inne sprawy wymagające - jej zdaniem - wyjaśnień, np. sprawę śmierci Barbary Blidy, Krzysztofa Olewnika czy szefa polskiej policji gen. Marka Papały. Pisząc o sprawie Jackiewicza uznała ona, że "zabił człowieka rzekomo w obronie własnej, jak jednoosobowo stwierdziła jakaś ówczesna prokurator, chroniąc świadomie i celowo Jackiewicza przed zbadaniem sprawy przez niezawisły sąd"; że "zabił z zimną krwią", "bestialsko". Na tej podstawie Jackiewicz oskarżył ją o to, że umieszczając w środkach masowego przekazu zniesławiający i poniżający go wpis, naraziła go na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania mandatu posła na Sejm RP.

..

Skad ona wiedziala ze ,,bestialsko z zimna krwia" ? Byla tam? Tak nie mozna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:22, 02 Gru 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » "Rzeczpospolita" traci wybitnych autorów
"Rzeczpospolita" traci wybitnych autorów

lk /wirtualne media /wpolityce
dodane 02.12.2016 10:22 Zachowaj na później

Dziennik Rzeczpospolita
Roman Koszowski /Foto Gość


Czy szefostwo gazety obiera kurs na lewo?

Jak podaje portal "WirtualneMedia.pl", z "Rzeczpospolitej" odchodzą odpowiedzialni za dział Opinie i weekendowe wydanie "Plus Minus" dziennikarze: Dominik Zdort, Beata Zubowicz, Wojciech Stanisławski i Filip Memches. Wcześniej rysownik Andrzej Krauze poinformował, że podziękowano mu za współpracę z "Rzeczpospolitą". Przyznał, że nie ma pojęcia, jakie są motywy tej decyzji.

Robert Mazurek, na wiadomość o odejściu swoich kolegów, ogłosił w piątek zakończenie współpracy z "Plusem Minusem". – W środę dowiedziałem się od znakomitego rysownika, Andrzeja Krauzego – człowieka, którego śmiem nazywać swoim przyjacielem – że "Rzeczpospolita" zrezygnowała z jego usług. Postanowiłem zrezygnować ze współpracy z tym dziennikiem – wyjaśnił serwisowi wPolityce.pl.

...

Degradacja byla duza bo zaczeli juz majaczyc czy PiSowi sie oplaca aborcja to mnie obrzydzilo. Jesli ida na lewo to chyba liczac od zdrowego rozsadku na lewo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 1:06, 18 Gru 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Dramatyczne doniesienia zagranicznych mediów z Warszawy
Dramatyczne doniesienia zagranicznych mediów z Warszawy

|
PAP |
dodane 17.12.2016 17:38

Ewa Kopacz (PO) przed Sejmem
PAP/Paweł Supernak

Największy kryzys parlamentarny od lat, bezprecedensowe wydarzenia, nadzwyczajne sceny - w taki sposób zagraniczne media relacjonują w sobotę sytuację w Polsce, po piątkowej blokadzie sali plenarnej przez posłów opozycji i spontanicznym proteście przed Sejmem.

"Przeciwnicy populistycznego polskiego rządu protestowali w sobotę przed Pałacem Prezydenckim, domagając się od prezydenta ochrony konstytucji tej młodej demokracji przed podjętymi przez rząd działaniami, które uważają za antydemokratyczne" - pisze agencja Associated Press w korespondencji z Warszawy.

Zauważa, że protest zorganizowano w kontekście "narastających politycznych napięć w związku z polityką prezesa (PiS) Jarosława Kaczyńskiego i następuje po wielkiej spontanicznej demonstracji w piątek przed parlamentem".

Także francuska agencja AFP informuje o wielu tysiącach ludzi, którzy zebrali się w sobotę przed Pałacem Prezydenckim, aby "bronić wolności mediów, zagrożonej ich zdaniem przez populistyczną prawicę, będącą u władzy, oraz aby skrytykować domniemane oszustwa podczas głosowań w parlamencie dzień wcześniej".

Agencja relacjonuje, że podczas marszu w kierunku Sejmu demonstranci trzymali w rękach polskie i unijne flagi i wykrzykiwali: "Hańba", "Stop dewastacji Polski", "Wolność, równość, demokracja". Podkreśla, że Sejm jest ochraniany przez policję, a dziennikarze nie mają wstępu do budynku.

Jak pisze AFP, demonstracje są następstwem "bezprecedensowych incydentów z poprzedniej nocy", gdy setki ludzi blokowały przez wiele godzin wejście do parlamentu i uniemożliwiały posłom partii rządzącej, premier Beacie Szydło i szefowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu opuszczenie budynku. Agencja dodaje, że demonstranci twierdzą, iż protestują przeciwko nowym przepisom ograniczającym dostęp mediów do posłów, a także "serii bardzo kontrowersyjnych reform przeprowadzanych przez będących u władzy populistycznych konserwatystów" i przeciwko przegłosowaniu budżetu na 2017 roku "w warunkach, które opozycja uznała za nielegalne".

BBC pisze o "nadzwyczajnych scenach", do których doszło w piątek, kiedy posłowie opozycji zablokowali salę plenarną, "zmuszając posłów z rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość do głosowania nad przyszłorocznym budżetem w innej sali".

"Po raz pierwszy od przywrócenia demokracji w 1989 roku takie głosowanie odbyło się poza główną salą parlamentarną" - zaznacza BBC.

"Największy polityczny impas w Polsce od lat rozpoczął się w piątek, kiedy opozycyjni parlamentarzyści, sprzeciwiający się planom rządzącego Prawa i Sprawiedliwości w kwestii ograniczenia dostępu mediów do parlamentu, przeprowadzili blokadę podium sali plenarnej przed głosowaniem budżetowym" - pisze z kolei agencja Reutera.

Jak ocenia, "starcia z opozycją unaoczniły pogłębiające się podziały w kraju, będącym największą gospodarką Europy Wschodniej w sytuacji, gdy część Polaków reaguje rosnącym gniewem na wysiłki PiS zmierzające do nałożenia większej kontroli na instytucje państwa".

Niemiecka agencja dpa podkreśla, że ostatnie wydarzenia w Sejmie związane z planami ograniczenia dostępu dziennikarzy do parlamentu świadczą o tym, że PiS "pozostaje wierny swojej polityce, którą nazywa +dobrą zmianą+ i która polega na ingerencji w państwowoprawny system". Autorka komentarza Natalie Skrzypczak zaznacza, że KOD od roku mobilizuje opinię publiczną przeciwko "kontrowersyjnym zmianom" wdrażanym przez rząd. Niemiecka dziennikarka cytuje na zakończenie Mateusza Kijowskiego, lidera KOD: "Nie zaprzestaniemy protestów, dopóki oni nie zrezygnują".

Przeciwko planom ograniczenia dostępu dla mediów zaprotestowała niemiecka organizacja Reporterzy bez Granic (ROG). "Planowane ograniczenia relacji parlamentarnych pokazują aż nadto wyraźnie, że celem ingerencji w wolność mediów podejmowanych przez partię rządzącą PiS jest systematyczne przeszkadzanie mediom w niezależnym dokumentowaniu i krytycznej obserwacji prac rządu i parlamentu" - powiedział dyrektor ROG Christian Mihr. "PiS musi jak najszybciej zaprzestać sprzecznego z konstytucją ograniczania praw korespondentów parlamentarnych" - dodał Mihr. Oświadczenie ukazało się w sobotę na stronie internetowej ROG.

Agencja TASS opatrzyła korespondencję z Warszawy tytułem "Polska opozycja grozi władzom regularnymi wielkimi protestami i pikietami".

Węgierskie partie opozycyjne dały w sobotę wyraz solidarności z polską opozycją po piątkowych wydarzeniach - podaje agencja MTI.

Wiceszef frakcji Węgierskiej Partii Socjalistycznej w parlamencie Laszlo Szakacs powiedział MTI, że takie są konsekwencje populistycznej i demagogicznej polityki, która "bezsensownie i bezmyślnie zawęża wywalczone swobody".

Koalicja Demokratyczna w wydanym oświadczeniu uznała za "nową hańbę obecnego stanu polskiej demokracji", że rząd PiS wyprowadził przeciwko opozycyjnym siłom demokratycznym policyjne oddziały prewencji niemal dokładnie 35 lat po tym, jak w grudniu 1981 r. ówczesny rząd komunistyczny ogłosił stan wojenny i tysiące ludzi wtrącił do więzienia.

Partia Egyuett (Razem) w oświadczeniu potępiła "podobną do polityki Viktora Orbana nieliberalną politykę polskiego rządu", która przypuściła obecnie "atak na wolność prasy". Węgierska Partia Liberalna uznała zaś za zdumiewające, że "polski polityczny rząd nawet w tej sprawie kopiuje autokratyczny scenariusz (rządzącego na Węgrzech - PAP) Fideszu". Zdaniem partii Parbeszed (Dialog) w Polsce "na orbanowską modłę okrawana jest demokracja", ale odważna postawa polskiej opozycji zasługuje na uznanie.

...

,,Opozycja" na Wegrzech to tez godna kata. Jak u nas. Ale belkot medioli Zachodu pokazuje kto donosil. ,,Wspaniala" opozycja walczaca o ,,wolnosc". Robota kodoli i innych schetynoli. Mediole Zachodu pokazuja jak wyglada ,,dziennikarstwo" na odleglosc. Absurd. Czyli takie jak chce PiS. Widzicie ze trzeba byc na miejscu i to blisko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:29, 21 Gru 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » "Gość" na prowadzeniu, duży spadek "Newsweeka"
"Gość" na prowadzeniu, duży spadek "Newsweeka"

fk /wirtualnemedia.pl
dodane 21.12.2016 09:24

Henryk Przondziono / Foto Gosc


Dane za październik - tygodniki w znacznej większości odnotowują spadki.

„Gość Niedzielny” utrzymuje pozycję lidera tygodników opinii. Jego sprzedaż w październiku wyniosła 124 615 egz. W stosunku do października 2015 r. oznacza to spadek o 2,41 proc. – wynika z danych Związku Kontroli Dystrybucji Prasy, opracowanych przez portal Wirtualnemedia.pl.

Drugie miejsce zajęła „Polityka”, sprzedając 115 471 egz., co stanowi spadek o 0,23 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego. Znacznie większy spadek, bo wynoszący aż 17,13 proc., odnotował „Newsweek Polska”, sprzedając średnio 107 941 egz. Spowodowało to spadek pisma na trzecie miejsce.

Czwarta lokata przypadła tygodnikowi „W Sieci”. Jego sprzedaż wyniosła 71 379 egz. – spadek o 2,27 proc.

Piąte miejsce zajął tygodnik „Do Rzeczy”, jednak ze znacznym spadkiem o 12,73 proc. do 49 344 egz. sprzedaży.

Kolejne miejsce zajęła „Gazeta Polska” ze sprzedażą 36 315 egz. – spadek o 0,37 proc.

Po raz pierwszy w zestawieniu znalazł się też antykościelny tygodnik „Fakty i Mity”. Jego sprzedaż wyniosła 31 433 egz., co dało mu siódmą pozycję. Wcześniej sprzedaż FiM nie była kontrolowana przez ZKDP, dlatego brak informacji porównawczej w stosunku do października ubiegłego roku.

Ósme miejsce przypadło tygodnikowi „Wprost”, który od dłuższego czasu boryka się z dużymi spadkami. Nie inaczej było w październiku br., gdy tygodnik stracił 24,79 proc., sprzedając 22 267 egz. Z tego powodu przewaga „Wprost” nad „Tygodnikiem Powszechnym” wyniosła zaledwie 31 egz. „Tygodnik Powszechny” natomiast zanotował znaczny wzrost sprzedaży, wynoszący 15,99 proc. – do 22 236 egz. Mimo tego TP wciąż lokuje się na dziewiątej pozycji, wyprzedzając jedynie lewicowy „Przegląd”, który sprzedał 16 334 egz. – 1,89 proc. spadku.

...

Lis upada to cieszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:16, 29 Gru 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Na przekór opozycji Polacy mówią: jest dobrze
Na przekór opozycji Polacy mówią: jest dobrze

|
PAP |
dodane 29.12.2016 07:13

Wbrew retoryce, którą lansuje opozycja, Polacy mają powody do bycia optymistami
Henryk Przondziono /Foto Gość


Polacy są optymistami zarówno jeśli chodzi o ocenę mijającego roku, jak i nadzieje na kolejne dwanaście miesięcy - wynika z sondażu przeprowadzonego na zlecenie "Dziennika Gazety Prawnej" na panelu badawczym Ariadna.

Ponad 70 proc. pytanych twierdzi, że mijający rok był dobry dla ich rodzin, a 67 proc. - że był dobry dla nich osobiście, podczas gdy dla Polski odpowiedni odsetek odpowiedzi wynosi 52 proc., a dla świata - 49 proc.

"To pokazuje, że z nierealistycznych pesymistów, którymi tradycyjnie byliśmy, staliśmy się optymistami" - powiedział "DGP" politolog Norbert Maliszewski.

Do dobrych ocen mogła się przyczynić także coraz lepsza sytuacja na rynku pracy, co przekłada się na portfele Polaków, a także wprowadzenie programu 500 plus, który dla wielu rodzin oznaczał spory zastrzyk gotówki.

Tego, że 2017 rok będzie dobry dla rodziny pytanego, spodziewa się 64 proc. ankietowanych, a dla niego osobiście - 61 proc.

..

I gosc sie cieszy? Wskazniki ekonomii spadaja, Rzadzacy Bokassa mowi ze warto za jego wladze zaplacic taka cene. Postepuje chaos powodowany przez swirow belkoczacych o puczach. Dzieci ida do aborcji bo Bokassie to nie przeszkadza. Biskupi bredza jak opetani powtarzajac po Bokassie zamiast dazyc do swietosci a goscia cieszy ze ludzie jeszcze tego nie widza. BO SA ZAJECI SWOIM ZYCIEM! Ja to widze bo polityka to dla mnie jak woda dla ryby. Wy jeszcze nie bo nie bardzo wiecie co to pkb nie mylic z kgb. Ale za chwile i wam ,,przestanie grac" a w koncu i do zwyklych ludzi dotrze jak chaos zejdzie nizej. Trzeba zyc w prawdzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:48, 29 Gru 2016    Temat postu:

Afera podsłuchowa: Marek Falenta skazany
oprac.Radosław Rosiejka
29 grudnia 2016, 10:47
Sąd ogłosił wyrok w sprawie afery podsłuchowej. Marek Falenta został skazany na 2,5 roku więzienia. Na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywnę sąd skazał Krzysztofa Rybkę i kelnera Konrada Lassotę. Sąd odstąpił od ukarania drugiego z kelnerów, Łukasza N. Ma on wpłacić 50 tys. zł na cel społeczny.



Wyrok sądu okręgowego jest nieprawomocny. Skazani mogą się od niego odwołać do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Żaden z nich nie stawił się na ogłoszeniu wyroku. Obrońcy biznesmena zapowiedzieli już, że złożą apelację.

Prokuratura żądała półtora roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 540 tys. zł grzywny dla Marka Falenty Na ławie oskarżonych zasiedli jeszcze dwaj kelnerzy – Konrad Lassota i Łukasz N. i Krzysztof Rybka, współpracownik biznesmena. Prokuratorzy domagali się też po 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata dla Lassoty i Rybki. N. miałby jedynie wpłacić 50 tys. zł na fundusz pomocy pokrzywdzonym.

Pełnomocnicy Jacka Rostowskiego i Radosława Sikorskiego, którzy byli oskarżycielami posiłkowymi, domagali się 3 lub 4 lat pozbawienia wolności dla biznesmena. Twierdzą też, że proces nie dał odpowiedzi na pytanie kto był zleceniodawcą podsłuchów, a oskarżeni są jedynie „wierzchołkiem góry lodowej” w aferze podsłuchowej w rządzie Donalda Tuska.
Proces ws. afery podsłuchowej
Podczas procesu obrońcy Marka Falenty występowali o zwrócenie się do ABW i CBŚP o informację w sprawie kontaktów biznesmena ze służbami. Sąd oddalił te wnioski, uznając, że albo nie mają one znaczenia dla procesu i są obliczone na jego przedłużenie, albo są niemożliwe do przeprowadzenia, albo już zostały częściowo przeprowadzone. Marek Falenta utrzymuje, że informował służby o podsłuchach i z nimi współpracował.


Obrona wnioskowała o uniewinnienie oskarżonych w sprawie afery podsłuchowej. Marek Falenta i Krzysztof Rybka nie przyznali się do winy. Natomiast Lassota i N. tak. W przypadku N. prokuratura chce odstąpienia od kary, ponieważ składał obszerne wyjaśnienia. N zaznał, że Marek Falenta zlecał nagrywanie rozmów w restauracjach. Prokuratura uznała, że motywy działania oskarżonych miały "charakter biznesowo-finansowy".

Natomiast Marek Falenta po jego zatrzymaniu utrzymywał, że w aferę podsłuchową w rządzie Donalda Tuska został wrobiony przez górników, którzy robią interesy na pośrednictwie w handlu węglem.
Afera podsłuchowa w rządzie Donalda Tuska
Proces rozpoczął się w maju, a sprawa dotyczy nagrywania osób z kręgu polityki, biznesu i funkcjonariuszy publicznych w warszawskich restauracjach od lipca 2013 do czerwca 2014 roku. Ujawnione w mediach nagrania afery podsłuchowej wywołały kryzys w rządzie Donalda Tuska. Znaleźli się na nich ówcześni ministrowie Radosław Sikorski, Bartłomiej Sienkiewicz i Elżbieta Bieńkowska. Nagrano też m.in Sławomira Nowaka, Jacka Rostowskiego, szefa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, prezesa NBP Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika. Prokuratura ustaliła, że łącznie podsłuchano ponad sto osób.


Afera podsłuchowa w rządzie Donalda Tuska ujawniła rozmowy, w których szef MSW mówił o istnieniu państwa tylko teoretycznie, minister spraw zagranicznych o usługiwaniu Amerykanom, a prezes NBP rozmawiał o zmianie ministra finansów.

Bezpośrednio po ujawnieniu afery podsłuchowej w rządzie Donalda Tuska nie doszło do dymisji rządu i nagranych ministrów, czego domagała się opozycja. Premier Tusk stwierdził, że rząd musi wyjaśnić kto odpowiada za nielegalne podsłuchy, a dymisje ministrów byłyby działaniem zgodnym z zamiarami osób stojącymi za podsłuchami.
PAP,
wp

...

W sumie to za podsluchowanie ich ukarali czy za nagrywanie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 1:00, 13 Sty 2017    Temat postu:

Nieudana prowokacja dziennikarska trafiła do sądu. Dziennikarka udawała urzędniczkę z gabinetu wiceszefa MSWiA
12 stycznia 2017, 16:31
Policja skierowała do sądu sprawę nieudanej prowokacji dziennikarskiej. Redaktorka jednej z ogólnopolskich telewizji kilkakrotnie dzwoniła do dyżurnych policji w różnych miejscach kraju, podając się za urzędniczkę gabinetu jednego z wiceministrów MSWiA. Kobieta twierdziła, że zepsuł jej się samochód, oczekiwała podwiezienia jej służbowym autem do hotelu lub warsztatu.



Za każdym razem policjanci informowali kobietę, jakie w takiej sytuacji można podjąć kroki, podając przy tym m.in. numer kontaktowy do pomocy drogowej czy instytucji świadczących pomoc w takich przypadkach - informuje w oświadczeniu policja.

Po kilku takich telefonach policja postanowiła sprawdzić, kto oczekuje przyjazdu radiowozu i podwiezienia do hotelu. Funkcjonariusze z jednostki w Zambrowie po przyjechaniu na miejsce rzekomej awarii samochodu, zastali stojącą przy drodze kobietę i przeprowadzili z nią krótką rozmowę dotyczącą charakteru pomocy, po czym ją wylegitymowali.

Jak się okazało, w rozmowie telefonicznej z dyżurnym kobieta podała inne dane niż policjantom na miejscu rzekomej awarii. W rozmowie z funkcjonariuszami cały czas usiłowała wymóc na nich podwiezienie radiowozem. Policjanci zaś dopytywali o niesprawne auto i chcieli je obejrzeć. W końcu kobieta przyznała, że jest dziennikarką jednej z ogólnokrajowych telewizji i pokazała legitymację prasową. Jak przyznała, cała sytuacja miała na celu sprawdzenie, czy policyjne auta służą urzędnikom za taksówki i są na każde zawołanie. Po tym, jak zorientowała się, że interwencja nie pójdzie po jej myśli, przyznała, że cała sprawa jest prowokacją dziennikarską.


Policja przypomina, że informowanie funkcjonariuszy o niezaistniałych zdarzeniach może mieć tragiczne konsekwencje. "Policjanci bowiem zamiast jechać w miejsce, gdzie ktoś może rzeczywiście potrzebować pomocy, w tym czasie angażowani są do wykonywania innych czynności, a dyżurny jednostki zamiast zarządzać podległymi mu służbami pochłonięty jest wydarzeniem, do którego nie doszło" - informują funkcjonariusze.

Policja podkreśliła, że zawsze "pomaga obywatelom w granicach obowiązującego prawa bez względu na to, czy jest to urzędnik ministerstwa, znana osoba czy zwykły obywatel". Gdyby doszło do zagrożenia dla bezpieczeństwa, życia lub zdrowia osoby, policjanci wówczas mają prawo przetransportować taką osobę pojazdem służbowym w miejsce bezpieczne.


policja.pl

...

Czemu to ma sluzyc? Czy byly jakies informacje ze funkcjonariusze za lapowki woza bogatych pasazerow czy co? Moze lepiej niech jezdza po tych co sie zgubia na wsi pod lasem w nocy...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 1:00, 13 Sty 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:27, 20 Sty 2017    Temat postu:

Gość" na czele, "Newsweek" z dużą stratą

fk
dodane 20.01.2017 11:30 Zachowaj na później

Trwa tendencja spadkowa w segmencie tygodników opinii
Henryk Przondziono /Foto Gość


Większość tygodników opinii odnotowuje spadki sprzedaży - niektóre bardzo poważne.

„Gość Niedzielny” niezmiennie pozostaje liderem sprzedaży wśród tygodników opinii. Według danych ZKDP za listopad 2016 r., opracowanych przez portal Wirtualnemedia.pl., GN rozchodził się średnio w liczbie 129 858 egz., co oznacza spadek o 1,25 proc. w
stosunku do listopada 2015 roku. „Gość Niedzielny” jest jednak jedynym tygodnikiem opinii, który w listopadzie zanotował wzrost – i to o 4,21 proc. – w odniesieniu do miesiąca poprzedniego, czyli października 2016 r.

Drugie miejsce zajęła „Polityka”, która sprzedała się w liczbie 110 090 egz., tracąc 2,27
proc. w stosunku do listopada poprzedniego roku. Strata w relacji do października wyniosła 4,66 proc.

Trzecie miejsce przypadło „Newsweekowi”. Tygodnik sprzedał się w liczbie 103 326
egz., co oznacza duży spadek w stosunku rok do roku – aż o 17,04 proc. W relacji miesiąc do miesiąca spadek wyniósł 4,28 proc.

Czwartą lokatę zajął tygodnik „W Sieci”, sprzedając 69 193 egz., po spadku o 10,44
proc.

Tygodnik „Do Rzeczy” także zanotował dużą stratę w stosunku rocznym: 13,78 proc. – sprzedaż 48 672 egz.

Duży spadek dotknął także „Gazetę Polską”, która rozeszła się w liczbie 30 671 egz. –
strata wyniosła 16,45 proc.

Siódme miejsce zajął antychrześcijański tygodnik „Fakty i Mity”, sprzedając w listopadzie 29 880 egz. Także on zanotował stratę w stosunku do października – 4,94 proc. Nie ma
danych w stosunku rok do roku, bo dopiero od października 2016 sprzedaż FiM jest kontrolowana przez ZKDP.

Oczko niżej znalazł się „Tygodnik Powszechny”, który w listopadzie 2016 r. sprzedał 21 395 egz., czyli o 16,38 proc. więcej egz. niż w listopadzie 2015 r. Jednak w stosunku do
października tygodnik ten zanotował stratę 3,78 proc.

Potężną, bo wynoszącą 32,97 proc. stratę, zanotował „Wprost”, co spowodowało jego spadek w rankingu na 9 miejsce. Tygodnik ten rozszedł się w liczbie 20 393, co także w odniesieniu do października oznacza sporą stratę: 8,42 proc.

Ostatnie miejsce zajmuje nieodmiennie lewicowy tygodnik „Przegląd”. W listopadzie sprzedał się w liczbie 16 097 egz., co oznacza 2,71 proc. straty do listopada 2015 r. i
1,45 proc. w relacji do października 2016 r.

...

Czyli w sumie dobre trendy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:34, 28 Sty 2017    Temat postu:

Super Express" publikuje sms-y Petru i Schmidt. Godzic: To balansowanie na granicy prawa
Oskar Górzyński
akt. 28 stycznia 2017, 11:11
Tabloid ujawnił treść osobistych wiadomości, które podczas czwartkowych obrad Sejmu mieli wysyłać sobie lider Nowoczesnej Ryszard Petru i Joanna Schmidt, do niedawna wiceprzewodnicząca partii. "Super Express" był w stanie odczytać wiadomości dzięki zdjęciom zrobionym z sejmowej galerii. Treść sms-sów wskazuje na zażyłe związki polityków Nowoczesnej.

...

Ohydne. Ludzkie lajno to robi. PiS w mediach to tez kara na ohydnych medioli ktorzy widzimy co robia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:59, 31 Sty 2017    Temat postu:

Jest pozew Petru przeciwko "Super Expressowi"
oprac.Patryk Osowski
30 stycznia 2017, 14:55
Ryszard Petru złożył w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew przeciwko wydawcy dziennika "Super Express" i portalu se.pl. Chodzi o sugestie dziennikarzy, że lider Nowoczesnej i wiceszefowa tej partii Joanny Schmidt wiele wspólnie podróżowali wykorzystując na ten cel publiczne pieniądze. Podobny pozew we wtorek ma zostać złożony w Gdańsku wobec wydawcy tygodnika "wSieci".



Przed tygodniem "Super Express" oraz tygodnik "wSieci" podały, że dotarły do wykazów lotów krajowych i hoteli, w których w ubiegłym roku mieli zatrzymać się Petru oraz Schmidt. "wSieci" podał, że podróże i pobyt w luksusowych hotelach odbywały się na koszt podatnika.

"Dotarliśmy do dokumentów, które potwierdzają, że wylot do Lizbony posłów Ryszarda Petru i Joanny Schmidt nie był jedynym takim przypadkiem. Z ustaleń wSieci wynika, że lider Nowoczesnej wraz z wiceszefową tej partii wielokrotnie wspólnie podróżowali, a także spędzali czas w luksusowych hotelach. Wszystko na koszt podatnika" - czytamy w tygodniku "wSieci".

Jak ustalił "Super Express", na pokładzie samolotów Ryszard Petru i Joanna Schmidt spotkali się w ubiegłym roku dziesięć razy. Po Polsce politycy Nowoczesnej "wylatali" wspólnie kwotę ponad 11 tysięcy złotych. Dziennik podkreślił, że politycy Nowoczesnej zatrzymywali się również w luksusowych hotelach.


Nowoczesna: wszystkie wyjazdy miały charakter służbowy

"Ryszard Petru złożył w poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew przeciwko wydawcy 'Super Expressu' i portalu se.pl - spółce ZPR Media oraz ich redaktorom naczelnym Sławomirowi Jastrzębskiemu i Radosławowi Malinowskiemu" - poinformowało biuro prasowe Nowoczesnej.


We wniosku wskazano, iż w artykułach sugerowano, że wyjazdy posłów Nowoczesnej miały charakter prywatny i całkowicie pominięto faktyczne okoliczności i powody tych wyjazdów. "W każdym przypadku miały one bowiem charakter służbowy, związany z wykonywaniem przez powoda funkcji posła na Sejm, co mogło być w łatwy sposób zweryfikowane przez autorów przedmiotowych publikacji" - podkreślono we wniosku.

We wtorek podobny pozew ma zostać złożony w Sądzie Okręgowym w Gdańsku przeciwko wydawcy tygodnika "wSieci", spółce Fratria i redaktorowi naczelnemu Jackowi Karnowskiemu.

"Na terenie kraju poseł ma prawo do bezpłatnego transportu"

- Obowiązki poselskie wymagają niekiedy skorzystania z noclegu poza Warszawą i poza miejscem stałego zamieszkania, w takich sytuacjach posłowie mogą skorzystać z możliwości uzyskania zwrotu kosztów takiego noclegu - zauważył Dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Sejmu Andrzej Grzegrzółka.


- Odbywa się to na podstawie przedstawionej faktury lub rachunku, opisanych i potwierdzonych podpisem posła, że nocleg był związany z wykonywaniem mandatu poselskiego. Za celowość wydatkowania środków finansowych w tym zakresie ponoszą odpowiedzialność wyłącznie posłowie - powiedział Grzegrzółka.

Jak poinformował, zgodnie z art. 43 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, poseł ma prawo, na terenie kraju do bezpłatnego przejazdu środkami publicznego transportu zbiorowego oraz przelotów w krajowym przewozie lotniczym, a także do bezpłatnych przejazdów środkami publicznej komunikacji miejskiej.

Powyższe uprawnienie - wyjaśnił Grzegrzółka - realizowane jest zgodnie z zasadami określonymi w rozporządzeniu ministra infrastruktury z 28 grudnia 2001 r. w sprawie trybu korzystania przez posłów i senatorów z bezpłatnych przejazdów i przelotów na terenie kraju.

Grzegrzółka podkreślił, że uprawnienie posłów do bezpłatnych przejazdów i przelotów na terenie kraju nie jest ograniczone jakimkolwiek limitem.

- Posłowie sami podejmują decyzje, kiedy i w jaki sposób korzystają z tego uprawnienia, sami też dokonują odpowiednich rezerwacji zgodnie z powyższym rozporządzeniem. Zadaniem Kancelarii Sejmu jest natomiast stworzenie posłom warunków umożliwiających realizację uprawnienia do bezpłatnych przejazdów i przelotów na terenie kraju. Kancelaria Sejmu zawiera zatem umowy z przewoźnikami i rozlicza należności za usługi przewozowe świadczone na rzecz posłów - podsumował Grzegrzółka.
PAP

...

Wymieniona dwojka to poslowie zatem ma prawo. Inna sprawa jest konkubinat ktory nie powinien miec miejsca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:02, 02 Lut 2017    Temat postu:

Kolejna wpadka portalu śledczego OKO.press. Dali się nabrać na fejkowy profil Misiewicza
Kamil Sikora
2 lutego 2017, 10:35
Portal śledczy OKO.press zarzucił rzecznikowi MON Bartłomiejowi Misiewiczowi, że przez Facebooka chce zdegradować generała Skrzypczaka. Wszystko wskazuje na to, że padł ofiarą prowokacji - zrzut ekranu wpisu pochodzi ze strony, która podszywa się pod Misiewicza. Kłamstwo było na tyle zgrabne, że nabrał się na nie sam generał Skrzypczak.



"Skażony genetycznie". Tak według portalu OKO.press rzecznik MON miał nazwać generała Waldemara Skrzypczaka. Problem w tym, że swoją tezę opiera na fałszywym wpisie. Dalej autor tekstu przekonuje, że Misiewicz chciał przez Facebooka zdegradować wojskowego.

Stanisław Skarżyński broni gen. Skrzypczaka, którego rzekomo zaatakował Misiewicz. "Post później skasował, ale jego liczne kopie krążą po Facebooku i Twitterze" - pisze.

Misiewicz odpowiedział redakcji OKO.press na Twitterze, tym razem ze swojego oficjalnego konta.



Kolejny dowód na rzetelność @oko_press Można było sprawdzić że sprawa mojego rzekomego wpisu jest fałszywką portalu [link widoczny dla zalogowanych]
— Bartłomiej Misiewicz (@MisiewiczB) 2 lutego 2017



Ciekawe czy @oko_press równie szybko przeprosi, co podaje nieprawdę.
— Bartłomiej Misiewicz (@MisiewiczB) 2 lutego 2017





Konto, na które powołuje się OKO.press, istnieje od kilku tygodni, są na nim zdjęcia i komunikaty z oficjalnej strony MON oraz zaciągnięte przez automat tweety Misiewicza. Takie konto może założyć każdy, a na wstawianie wpisów z Twittera nie trzeba mieć dostępu do konta autora. Sama strona ma zaledwie kilkaset polubień. Wcześniej polityk przez kilka lat prowadził profil, ale usunął go po jednej z licznych aferek, których stał się bohaterem. Były na nim m.in. zdjęcia z kampanii wyborczej Antoniego Macierewicza. Na nowej stronie nie ma nic, czego nie można pobrać ze strony MON. Jak łatwo stworzyć fałszywego screena udającego czyjś fanpage pokazuje ten przykład.



Prowokacja była na tyle udana, że jej ofiarą padł nie tylko portal OKO.press, ale nawet sam generał Skrzypczak. W środowe popołudnie wysyłał do dziennikarzy SMS-y o ataku, który Misiewicz miał przeprowadzić na swoim fanpage'u.



(fot. WP)



OKO.press się broni

Autor tekstu broni się i przekonuje, że wpis rzeczywiście pojawił się na fanpage'u polityka. Dodaje, że Misiewicz nie odbierał telefonu. - Miał 24h, żeby zdementować. Teraz potrzebował 2. Albo mnie pozwie,albo nie cofam - napisał. W jednym z wcześniejszych wpisów nazwał Misiewicza "głupolem".


Ten tekst dowodzi, że @MisiewiczB to głupol - zrobił plagiat, a plagiatując pomylił obrażanych ludzi. Help... [link widoczny dla zalogowanych]
— skarżyński (@stskarzynski) 2 lutego 2017


Skarżyński bardziej skupia się na tym, czy wpis rzeczywiście był na stronie, której autorstwo przypisuje Misiewiczowi, niż to, czy strona rzeczywiście jest prowadzona przez rzecznika MON.
.@bogdan607 To ciekawe, bo na tym samym koncie pojawiła się odpowiedź Misiewicza na nasz tekst. pic.twitter.com/c79uQBNpTP
— skarżyński (@stskarzynski) 2 lutego 2017

.@bogdan607 To ciekawe, bo na tym samym koncie pojawiła się odpowiedź Misiewicza na nasz tekst. pic.twitter.com/c79uQBNpTP
— skarżyński (@stskarzynski) 2 lutego 2017
To nie pierwsza wpadka OKO.press. Niedawno portal błędnie przypisał doradcy ministra rolnictwa prowadzenie firmy i niewpisanie jej do oświadczenia majątkowego. Portal przeprosił za błąd, a jego naczelna zapewniła, że to nie nagonka na PiS, tylko patrzenie na ręce władzy.

...

Nie mozliwosci sie nie pomylic. Wazne aby przepraezac. I LICZA SIE INTENCJE! Takie gnojstwo z TVP ŁŻE CYNICZNIE I SZCZUJE. Tu pomylki nie ma jest podlosc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:17, 15 Lut 2017    Temat postu:

Frankfurt: masowe gwałty, których nie było. Kolejna antyimigrancka fałszywka
Oskar Górzyński
akt. 15 lutego 2017, 17:18
Niemiecki tabloid "Bild" podał informacje o masowych napaściach seksualnych dokonanych przez uchodźców w sylwestrową noc we Frankfurcie Teraz okazuje się, że żadne takie zdarzenie nie miało miejsca. To kolejna sfabrykowana historia dotycząca uchodźców w Niemczech.



"Seks-motłoch szalał we Frankfurcie! Po 37 dniach ofiary przerywają milczenie" - brzmiał sensacyjny nagłówek artykułu "Bilda" z 6. lutego. Historia opowiedziana wewnątrz przez domniemane ofiary masowej napaści seksualnej ze strony arabskich uchodźców przypominała tę z sylwestra 2015 w Kolonii: zorganizowana grupa kilkudziesięciu młodych mężczyzn miała w noworoczną noc przejść przez popularny frankfurcki deptak Fressgass, dokonując napaści seksualnych na obecne tam kobiety.

- Łapali mnie pod spódnicą, między nogami - wszędzie - zeznawała dziennikowi 27-letnia Irina, przedstawiająca się jako ofiara napaści.

Historia wzbudziła poruszenie zarówno w Niemczech, jak i za granicą. Rozeszła się poprzez media społecznościowe i dziesiątki portali. Jednak nieco tydzień później okazało się, że do opisywanych gwałtów prawdopodobnie nigdy we Frankfurcie nie doszło. Swoje wątpliwości co zgłosiła niemiecka policja, która po przesłuchaniu domniemanej ofiary stwierdziła, że kobiety nie było tej nocy nawet we Frankfurcie. Inny rzekomy świadek, właściciel restauracji Jan Mai, znany był ze swoich antymuzułmańskich i skrajnie prawicowych poglądów, którymi często dzielił się w mediach społecznościowych. Sprawą zainteresowały się też lokalne media, które stwierdziły, że noc na Fressgass upłynęła bez incydentów.


- Było absolutnie spokojnie - powiedziała gazecie "Frankfurter Allgemeine Zeitung" jedna z miejscowych restauratorek.

Po tym, jak mistyfikacja wyszła na jaw, "Bild" wykasował artykuł ze swoich stron, zaś redaktor naczelny gazety Julian Reichelt publicznie przeprosił za publikację fałszywych informacji. Co więcej, jak podał dziennik "Frankfurter Rundschau", kobietom, które zgłosiły się do tabloidu ze swoją historią, może grozić postawienie zarzutów przez prokuraturę.


Odkąd do Niemcy stały się celem masowego napływu uchodźców z Bliskiego Wschodu, podobnych zmyślonych historii uderzających w imigrantów jest coraz więcej. Wiarygodności dodaje im fakt, że podobnie jak w przypadku zajść podczas imprezy sylwestrowej w Kolonii, podobne historie rzeczywiście mają miejsce. Jednak podawane przez media fałszywki mają swoje poważne konsekwencje, a niektóre z nich żyją swoim życiem nawet po ich odkłamaniu.

Tak było ze sprawą Lisy F., rosyjskiej 13 latki, która po zniknięciu z domu na dwa dni powiedziała, że została porwana i brutalnie gwałcona przez grupę azylantów. Mimo, że dziewczyna później przyznała, że zmyśliła swoją historię, incydent wywołał dyplomatyczny konflikt. W sprawie Rosjanki interweniował szef MSZ Siergiej Ławrow, zaś pod siedzibą niemieckiego rządu protestowali mieszkający w Berlinie Rosjanie.

Innymi prominentnymi przypadkami zmyślonych historii, które przewinęły się przez media były m.in. ta o grupie ponad tysiąca muzułmanów, którzy skandując "Allahu Akbar" mieli podpalić w Dortmundzie jeden z najstarszych kościołów w Niemczech, oraz o Anasie Madamanim, uchodźcy z Syrii znanym ze zrobienia "selfie" z Angelą Merkel, który był później bezpodstawnie wiązany z zamachami w Brukseli, a potem także i w Berlinie.

...

Trzeba te media zamykac bo to POTWORNY SKANDAL!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:42, 20 Lut 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → Przetasowania za plecami „Gościa Niedzielnego”
Przetasowania za plecami „Gościa Niedzielnego”

Jarosław Dudała /wirtualnemedia.pl
dodane 20.02.2017 09:10


Według najnowszego, grudniowego rankingu sprzedaży tygodników opinii, na czele nieodmiennie znajduje „Gość Niedzielny”. Zmiana zaszła na miejscu drugim – „Newsweeka” zastąpiła na „Polityka”. Dane Związku Kontroli Dystrybucji Prasy podał portal wirtualnemedia.pl.

Średnia sprzedaż ogółem naszego pisma wyniosła 132 527 egz. To 7,08 proc. mniej niż
w analogicznym okresie roku 2015. Wynik „Polityki” to 120 045 egz. (strata 8,57 proc. rok do roku) Kolejny „Newsweek Polska” zanotował średnią sprzedaż na poziomie 120 024 egz. (strata 14,70 proc.)

Dalej znalazło się „W Sieci” (69 883 egz., spadek o 17,17 proc.), „Do Rzeczy” (49 790
egz., strata 16,71 proc.). "Gazeta Polska" - 34 601 egz. Następne, siódme miejsce zajął włączony dopiero niedawno do zestawienia ZKDP tygodnik „Fakty i Mity” (31 737 egz.) Za nim znalazł się „Tygodnik Powszechny”, który – sprzedawszy średnio 25 635 egz. – jako jedyny w rankingu zanotował wzrost, o 13,38 proc. Nieco poniżej progu 20 tys. egz. znalazł się „Wprost”, który zanotował największą stratę - 38,24 proc. w porównaniu do grudnia roku 2015.

...

To cieszy Polityka jest rozsadniejsza niz Lisz. Zagadkowy wzrost TP? CO TO JEST? CO TO ZA LUDZIE NAGLE CZYTAJA?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133473
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:36, 01 Mar 2017    Temat postu:

Jest decyzja Sądu Apelacyjnego. Wydawca „Wprost” ma przeprosić Michała Tuska
oprac.Anna Kozińska
1 marca 2017, 12:20
W środę Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że wydawca „Wprost” ma przeprosić Michała Tuska za sugestię, że popełnił on przestępstwo w aferze Amber Gold.



Część wyroku sądu I instancji (Sądu Okręgowego w Warszawie, z czerwca 2015 r.) została jednak uchylona – tygodnik nie musi zapłacić zadośćuczynienia w wysokości 30 tys. zł.

- Na stronie internetowej Wprost napisano, że Michał Tusk popełnił dwa przestępstwa i grozi mu 10 lat więzienia. Sąd orzekł, że te informacje naruszyły dobra osobiste mojego klienta, ponieważ wydawca nie był w stanie udowodnić, że Michał Tusk złamał prawo. Sędzia powiedział, że samo doniesienie do prokuratury to za mało, by pisać o rzekomym popełnieniu przestępstwa - mówi Wirtualnej Polsce mec. Roman Giertych. Adwokat dodał, że zasądzone przeprosiny mają zostać opublikowane na stronie wprost.pl.

- To kolejny wyrok niezawisłego sądu uznający bezspornie, że szkalujące mnie publikacje z 2012 roku, dotyczące mojej współpracy z OLT Express są nieprawdziwe. Wyrok odnosi się zarówno do rzekomego działania na szkodę jakiejkolwiek instytucji jak i ujawniania wrażliwych danych - żadne z powyższych nie miały miejsca, a dziś po raz kolejny rośnie lista redakcji, które za insynuacje w tej sprawie zostały zmuszone do przeprosin - pisze w oświadczeniu opublikowanym na oficjalnym profilu Romana Giertycha Michał Tusk.




Przypomnijmy, że podstawą pozwu syna byłego premiera i obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska była publikacja pt. „Michałowi Tuskowi grozi 10 lat więzienia”, która ukazała się na stronie „Wprost” w sierpniu 2012 roku.


Można było w niej przeczytać, że Michał Tusk miał przekazać kierownictwu upadłych linii lotniczych OLT Express, będących własnością szefa Amber Gold Marcina P., wrażliwe dane, dotyczące kwoty, jaką konkurencyjne linie Wizz Air płacą Portowi Lotniczemu w Gdańsku za obsługę jednego pasażera.

Sędzia SA Jacek Sadomski w uzasadnieniu prawomocnego orzeczenia podkreślił, że publikacja, a zwłaszcza jej tytuł, naruszyła dobra osobiste Michała Tuska. Jak zaznaczył Sadomski, stwierdzenie zawarte w tytule artykułu „Wprost” to sugestia, nie informacja.

Publikacja "Wprost" była przedrukiem materiału z innej gazety. Zdaniem sądu tygodnik nie zaznaczył tego w wystarczający sposób, zrobił to „niestarannie” i „powielenie, ze względu na swoją formę, miało charakter dalszej informacji”.

Właśnie ze względu na to, że było to „powielenie”, sąd uznał, że "nie było to szczególnie rażące naruszenie dóbr osobistych", dlatego zadośćuczynienie pieniężne się nie należy.


- Sam powód swym postępowaniem dał asumpt do informacji medialnych – dodał Sadomski.

Od wyroku Sądu Apelacyjnego można złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.

Przypomnijmy, że wcześniej łódzka prokuratura stwierdziła, że Michał Tusk, pracując dla należących do Amber Gold linii lotniczych OLT, nie działał na szkodę Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy i umorzyła śledztwo.

W 2013 r. na mocy ugody zawartej przed SA na przeprosiny Michała Tuska zgodził się „Fakt”, który podał, że synowi ówczesnego premiera grozi do 10 lat więzienia w związku z jego współpracą z OLT Express.
PAP

...

Trudnonzeby karac kazdego. Tych co dosrarczali siedzenia czy ubiory temu OLT.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 36, 37, 38  Następny
Strona 10 z 38

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy