Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Pseudodziennikarska żenada...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 36, 37, 38  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:45, 22 Sie 2013    Temat postu:

Wielka wpadka zamiast wielkiego newsa "Newsweek Polska"

Po tym jak "New­swe­ek Pol­ska" (Rin­gier Axel Sprin­ger Pol­ska) podał na swo­jej stro­nie in­ter­ne­to­wej nie­praw­dzi­wą in­for­ma­cję, że mi­ni­ster fi­nan­sów Jacek Ro­stow­ski podał się do dy­mi­sji, dzien­ni­ka­rze "New­swe­eka" i ci, któ­rzy ją po­wie­la­li, na­bra­li wody w usta. Re­dak­to­rzy ape­lu­ją, by spraw­dzać tak ważne in­for­ma­cje.

Newsweek.​pl ze­lek­try­zo­wał czy­tel­ni­ków we wto­rek o godz. 22.10: "Jacek Ro­stow­ski podał się do dy­mi­sji" - brzmiał tytuł sen­sa­cyj­ne­go newsa, który zo­stał ro­ze­sła­ny też w for­mie new­slet­te­ra. Tekst nie był pod­pi­sa­ny, nawet ini­cja­ła­mi au­to­ra.

Ser­wis po­wo­ły­wał się na dwa nie­za­leż­ne źró­dła i przy­po­mniał, że spe­ku­la­cje o tym, iż pre­mier Tusk może zdy­mi­sjo­no­wać mi­ni­stra przy oka­zji szy­ko­wa­nej na je­sień re­kon­struk­cji rządu, po­ja­wia­ły się już od kilku dni. Pierw­sza takie spe­ku­la­cje po­da­wa­ła agen­cja Reu­ter­sa, ale pre­mier za­prze­czył im we wto­rek pod­czas kon­fe­ren­cji pra­so­wej. O godz. 23.09 pre­mier Tusk spro­sto­wał in­for­ma­cję "New­swe­eka" na Twit­te­rze: "Mi­ni­ster Ro­stow­ski nie zło­żył żad­nej dy­mi­sji! Plot­ki czy na­gon­ka?" - na­pi­sał. Krót­ko po tym tytuł tek­stu w ser­wi­sie "New­swe­eka" zo­stał zmie­nio­ny na "Tusk de­men­tu­je in­for­ma­cje o re­zy­gna­cji Ro­stow­skie­go".

To­masz Lis, re­dak­tor na­czel­ny ty­go­dni­ka "New­swe­ek Pol­ska", i Piotr Sta­siak, na­czel­ny ser­wi­su Newssweek.​pl, od­mó­wi­li nam ko­men­ta­rza. Dzien­ni­ka­rze ty­go­dni­ka też nie chcie­li się na ten temat wy­po­wia­dać. Nie­ofi­cjal­nie do­wie­dzie­li­śmy się, że za­rząd Rin­gier Axel Sprin­ger Pol­ska po­le­cił swoim pra­cow­ni­kom, by nie wy­po­wia­da­li się o tej spra­wie.

In­for­ma­cję "New­swe­eka" pod­chwy­ci­ły na­tych­miast inne media, m.​in. ser­wi­sy Rp.​pl i Fakty.​interia.​pl. Szcze­gól­nie dużo miej­sca po­świę­ci­ła jej TVP Info w pro­gra­mie "Dzien­nik Info". Przez 27 minut pro­wa­dzą­cy Da­nu­ta Do­brzyń­ska i Mi­chał Adam­czyk py­ta­li po­li­to­lo­gów i eko­no­mi­stów o kon­se­kwen­cje dy­mi­sji Ro­stow­skie­go. "Co może być po­wo­dem tej dy­mi­sji?" - do­cie­ka­ła Da­nu­ta Do­brzyń­ska. A Mi­chał Adam­czyk dał wyraz za­nie­po­ko­je­niu: "Jutro mo­że­my ocze­ki­wać, że zło­tów­ka się osła­bi". Dzien­ni­ka­rze do­dzwo­ni­li się do Mi­cha­ła Krzy­mow­skie­go, dzien­ni­ka­rza "New­swe­ek Pol­ska", który za­strze­ga­jąc, że nie jest au­to­rem tek­stu, po­dzie­lił się z wi­dza­mi re­flek­sją, że pre­mie­ro­wi może być trud­no zna­leźć na­stęp­cę Ro­stow­skie­go.

Kiedy na pasku u dołu ekra­nu o godz. 23.25 po­ja­wi­ła się in­for­ma­cja, że Ro­stow­ski jed­nak dy­mi­sji nie zło­żył, Do­brzyń­ska pró­bo­wa­ła ra­to­wać sy­tu­ację: "Spra­wa tak na­praw­dę jed­nak jest, bo jeśli naj­pierw Reu­ters, a potem »New­swe­ek« ją po­da­ją, to coś jest w po­wie­trzu" - mó­wi­ła. Da­nu­ta Do­brzyń­ska i Grze­gorz Sajór, wy­daw­ca w TVP Info, py­ta­ni, dla­cze­go kanał po­świę­cił tak dużo miej­sca nie­spraw­dzo­nej in­for­ma­cji, od­mó­wi­li wy­po­wie­dzi.

Jacek Ra­ko­wiec­ki, rzecz­nik TVP ba­ga­te­li­zu­je spra­wę: - Dzien­ni­ka­rze TVP Info po­wo­ła­li się na dwa źró­dła: agen­cję Reu­ter­sa i ty­go­dnik "New­swe­ek Pol­ska", dzia­ła­li więc zgod­nie z za­sa­da­mi sztu­ki dzien­ni­kar­skiej. Trud­no zresz­tą kwe­stio­no­wać dobrą opi­nię tych źró­deł. To oczy­wi­ście błąd "New­swe­eka", ale naj­po­waż­niej­szym me­diom na świe­cie przy­da­rza­ją się wpad­ki - mówi.

Ja­dwi­ga Szta­biń­ska, re­dak­tor na­czel­na "Dzien­ni­ka Ga­ze­ty Praw­nej", uważa, że "New­swe­ek" za­li­czył bez­sen­so­wą wpad­kę: - W po­dob­nej sy­tu­acji zna­la­zła się "Rzecz­po­spo­li­ta", pu­bli­ku­jąc swój pa­mięt­ny tekst o tro­ty­lu. Dla wy­daw­ców i na­czel­nych to ko­lej­ny alar­mu­ją­cy sy­gnał, by do­py­ty­wać dzien­ni­ka­rzy o nie­za­leż­ne źró­dła. Nie można do­pusz­czać do roz­sie­wa­nia plo­tek i spe­ku­la­cji. Jed­nak dzien­ni­ka­rzom od­po­wie­dzial­nym za pu­bli­ka­cję w ser­wi­sie "New­swe­eka" udzie­li­ła­bym tylko na­ga­ny. By­ła­bym da­le­ka od kon­se­kwen­cji wy­cią­gnię­tych przez wła­ści­cie­la "Rzecz­po­spo­li­tej" po wpad­ce z tro­ty­lem, bo i ranga pro­ble­mu, a także kon­se­kwen­cje były wów­czas dużo więk­sze.

>>>>

W ogole jest to dziwaczne z zjawisko z serii chlam dla ludu . Zreszta po odkryciu jak to biskup mordowal posrednio Murzynow w Rwandzie to jest nic .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:48, 05 Wrz 2013    Temat postu:

"Rzeczpospolita": Kościół spiera się z rządem

Rzą­do­wy pro­jekt prze­kształ­ce­nia Fun­du­szu Ko­ściel­ne­go na­po­tkał ostry sprze­ciw pol­skich bi­sku­pów – do­wie­dzia­ła się "Rzecz­po­spo­li­ta".

>>>>

Wyjsniam medialnym jezykowym inwalidom . Ze jesli w jezyku Polskim na pierwszym miejscu postawimy podmiot w tego typu zdaniu wynika z niego jakoby ten podmiot wystepowal w roli czynnej .
TUTAJ TO DONKI ATAKUJA !
Zatem co najwyzej Rzad spiera sie z Kościołem . A faktycznie to Donio urzadzil prowokacje .
Taki tytul juz przypomina media PRL o agresji Watykanu na pokojowa wspolnote socjalistyczna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:17, 11 Wrz 2013    Temat postu:

Sąd podtrzymał karę 300 tys. zł dla TVN za złamanie przepisów o ochronie dzieci

Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił apelację TVN uznając za zasadną karę 300 tys. zł nałożoną na stację za złamanie przepisów ustawy o radiofonii i telewizji w zakresie ochrony małoletnich. Karę za program "Rozmowy w toku" nałożyła na stację Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.

Chodzi o odcinek "Najlepsza na świecie jest miłość w klozecie", w którym według Krajowej Rady omawiano tematykę "przypadkowego i szybkiego seksu" prezentując "obraz wspo´łz˙ycia seksualnego sprzeczny z moralnościa? i dobrem społecznym".

Program wyemitowano 4 października 2010 r. o godz. 15.55, a więc w czasie chronionym, w którym zabronione jest rozpowszechnianie audycji lub innych przekazów zagrażających rozwojowi małoletnich, w szczególności zawierających treści pornograficzne lub w sposób nieuzasadniony eksponujących przemoc.

Przeprowadzona przez KRRiT analiza wykazała, że audycja zawierała tres´ci mogace miecmnegatywny wpływ na prawidłowy fizyczny, psychiczny lub moralny rozwoj małoletnich. "Prezentowane w audycji relacje młodych kobiet o prowadzonym przez nie zyciu seksualnym stanowiły obraz wspo´łzycia seksualnego sprzeczny z moralnos´cia? i dobrem społecznym" - napisano w środowym komunikacie Krajowej Rady.

Po nałożeniu kary w kwocie 300 tys. zł na spółkę TVN przez przewodniczącego KRRiT w marcu 2011 r. stacja złożyła odwołanie od decyzji do sądu. Sąd Okręgowy podzielił stanowisko Krajowej Rady i oddalił odwołanie TVN. Potem stacja wniosła apelację, którą Sąd Apelacyjny oddalił, nie znajdując podstaw do zmiany wyroku sądu I instancji. Wtorkowy wyrok sądu jest prawomocny.

....

Oszaleli ! Juz sam tytul ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:39, 03 Gru 2013    Temat postu:

Wirtualna Polska ma przeprosić R. Nowaka i zapłacić 40 tys. zł

Wirtualna Polska ma przeprosić szefa Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą Ryszarda Nowaka za naruszenie dóbr osobistych i zapłacić mu jako zadośćuczynienie 40 tys. zł – orzekł we wtorek Sąd Okręgowy w Gdańsku.

We wrześniu 2011 r. na portalu internetowym nocoty.pl, należącym do Wirtualnej Polski, ukazał się artykuł, w którym napisano, że Nowak leczy się psychiatrycznie, a przyczyną jego kłopotów ze zdrowiem psychicznym jest alkoholizm. W artykule podano także, że był on do 1993 r. funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa inwigilującym Kościół katolicki oraz, że bojkotował koncerty charytatywne Jerzego Owsiaka.

Jak podkreśliła w uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Tamowicz, zawarte w artykule informacje są nieprawdziwe i naruszyły dobra osobiste powoda.

Sąd dodał, że Wirtualna Polska nie może tłumaczyć się, że artykuł o Nowaku powoływał się na inne źródła informacji. "Nie zwalnia to pozwanego od weryfikacji prawdziwości takich informacji" - uznał sąd, dodając, że WP także w czasie procesu nie wykazała, iż publikacja o szefie Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą jest zgodna z prawdą.

- Powód jest osobą powszechnie znaną nie tylko z tej racji, że był posłem (Unii Pracy w latach 1993-97 – PAP), ale również ze swojej działalności społecznej w stowarzyszeniu obrony przed sektami. Jest osobą działającą na rzecz umocnienia roli Kościoła katolickiego w Polsce. Jest osobą, która w środowiskach akceptujących jego działalność, wzbudza powszechne zaufanie. Umieszczenie przez Wirtualną Polskę takich informacji, do których dostęp miała nieograniczona liczba osób, w sposób ewidentny zaufanie to podważa - powiedziała sędzia.

Przeprosiny mają ukazać się w formie ogłoszenia na portalu nocoty.pl przez 30 dni.

Ponadto, Wirtualna Polska ma zapłacić na rzecz Nowaka 40 tys. zł tytułem zadośćuczynienia. On sam chciał od WP 200 tys. zł. - To żądanie rażąco wygórowane. 40 tys. zł to kwota w realiach polskich na tyle duża, że powinna mu zrekompensować doznaną krzywdę - ocenił sąd.

Wyrok gdańskiego sądu nie jest prawomocny. Na jego ogłoszeniu nie było żadnej ze stron.

59-letni Ryszard Nowak dał się poznać publicznie w ostatnich latach jako osoba, po której zawiadomieniu do prokuratury przed sądem za obrazę uczuć religijnych stanął lider deathmetalowej grupy muzycznej Behemoth Adam Darski "Nergal". Za znieważanie uczuć wierzących Nowak donosił też do organów ścigania na piosenkarkę Dorotę Rabczewską "Dodę".

....

To dopiero przywalili ! Wszelkie zlo na niego . Jakis atak diabla .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:40, 01 Sty 2014    Temat postu:

Przebrany dziennikarz próbował wtargnąć do sali, w której leży Schumacher

Dziennikarze nie potrafią uszanować sytuacji, w której obecnie jest Michael Schumacher. Kierowca Formuły 1 po nieszczęśliwym wypadku, któremu uległ podczas jazdy na nartach w jednym z kurortów we francuskich Alpach, w stanie ciężkim przebywa w szpitalu. Niemiecki "Die Welt" podaje, że we wtorek jeden z dziennikarzy przebrany za księdza próbował wtargnąć do sali, w której leży sportowiec.

W niedzielę siedmiokrotny mistrz świata F1 Michael Schumacher uległ wypadkowi we francuskich Alpach. Niemiec natychmiast został przewieziony do szpitala w Grenoble. U "Schumiego" stwierdzono uraz głowy. Sportowiec przeszedł już kilka stosownych zabiegów, jednak wciąż jego stan jest bardzo ciężki.

Przy łóżku Schumachera czuwają żona Corinna, córka Gina Maria i syn Mick. Wszyscy, razem z menedżerką kierowcy wyścigowego proszą o uszanowanie prywatności. - To najważniejszy wyścig Michaela, o jego życie, wspierajmy go i okażmy szacunek - wyznała Sabine Kehm, przedstawicielka Niemca. Niestety dziennikarze nie potrafią przystać na prośbę rodziny. Jeden ku niedowierzaniu menedżerki sportowca próbował się dostać do jego szpitalnej sali.

- Dziennikarz przebrany za księdza próbował uzyskać dostęp do pokoju Schumachera. Nawet nie wyobrażałam sobie, że coś takiego może się zdarzyć. Po zdemaskowaniu mężczyzna został natychmiast usunięty z terenu szpitala - powiedziała Sabine Kehm, menedżerka Michaela Schumachera.

!!!

Za ksiedza ! Ale zwyrodnialec . Mamy obecnie zjawisko ktore mozna okreslic slowem pseudo . Pseudodziennikarze w pseudomediach robia pseudomaterialy . Ustawka to nie wydarzenie . Pzeudonaukowcy w pseuduczelniach glosza pseudonauke gender . Pseudopolitycy uprawiaja pseudopolityke .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:24, 20 Sty 2014    Temat postu:

O co ja widze ! Porno ustawka w Polsat News . Gnojki kontra Pazura . A dyryguje Sakowska czy jak tam ?
Zgromadzone genderystki puszczaja zdania typu ..
Katolicy to agenci obcego wywiadu panstwa Watykan SmileSmileSmile
Ja cie krece jak za Stalina SmileSmileSmile
A Czarzasty glosi ,,milosc" do ludzi poprzez aborcje ... Koles nie dosc ze obludny to glupi .
Imbecyle robia programy nie rozumiejac . Osobnicy typu Czarzasty i gender moga sobie wystepowac w programach typu dziwy natury a nie politycznych . Pamietajmy ze programy polityczne nie sa politycznymi ale szolami typu baba z broda ... Takze ich njusy . To nie sa dziennikarze .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:34, 01 Lut 2014    Temat postu:

Grzegorz Hajdarowicz odpowiada SDP: kiepski żart

"Hiena Roku przyznana mi przez SDP pokazuje, że hel wciąż nie wyparował z głów członków stowarzyszeniowego jury" - oświadczył Grzegorz Hajdarowicz, właściciel m. in. "Rzeczpospolitej", komentując przyznanie mu antynagrody - tytułu Hieny Roku. O sprawie pisze miesięcznik "Press".

"Hiena Roku przyznana mi przez SDP pokazuje, że hel wciąż nie wyparował z głów członków stowarzyszeniowego jury" - pisze w oświadczeniu Hajdarowicz. Właściciel "Rzeczpospolitej" twierdzi, że "łamanie zasad etyki środków masowego przekazu poprzez pozbawienie opieki prawnej dziennikarzy" - które było uzasadnieniem dla przyznania mu tytułu Hieny Roku - to "kiepski żart i kolejna próba manipulowania faktami".

Zdaniem Hajdarowicza "fakty są takie, że dziennikarze zostali zwolnieni z Wydawnictwa za naruszenie elementarnych standardów pracy dziennikarskiej". Jak pisze w oświadczeniu opublikowano artykuł oparty na nierzetelnych i niepotwierdzonych informacjach, mimo, iż "otrzymali stosowny czas i środki, nie byli w stanie przedstawić żadnych dowodów, ani świadków na opublikowane słowa".

Chodzi o artykuł o śladach trotylu na wraku tupolewa, który ukazał się w "Rzeczpospolitej" w listopadzie 2012 roku. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła, że są takie ustalenia.

Hajdarowicz - odnosząc się do uzasadnienia SDP, że "pozbawił ochrony prawnej trzech dziennikarzy gazety, a cała trójka musiała za własne pieniądze bronić się w procesach, które wytoczono im za teksty publikowane w dzienniku" - napisał, że dziennikarze skierowali do sądu sprawy przeciwko Wydawnictwu. "Rozumiem, że w ocenie SDP, dział prawny Wydawnictwa miał bronić się przed pozwami dziennikarzy i jednocześnie bronić ich interesów" - pisze właściciel gazety. "Czy się to komuś podoba czy nie, najważniejsza była dla mnie ochrona interesów Wydawnictwa" - dodaje.

"Wolę być hieną na własny rachunek, niż politycznym skunksem zasmradzającym przestrzeń publiczną kłamstwami i nie kierować się etyką mediów a'la SDP, stojącego w cieniu stalowej brzozy" - kończy oświadczenie Grzegorz Hajdarowicz.

...

Ma za swoje . Zemscili sie . Zadal sie z PiSchamstwem zarabial na klamstwie smolenskim to ma . Nie zadawaj sie z kundlami bo cie wszy obleza .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:58, 23 Maj 2014    Temat postu:

Obniżka wieku emerytalnego dla części obywateli do 63 lat

Nie­miec­ki Bun­de­stag uchwa­lił w pią­tek pa­kiet ustaw, umoż­li­wia­ją­cy oso­bom, które przez 45 lat pła­ci­ły skład­ki na ubez­pie­cze­nie spo­łecz­ne, przej­ście na peł­no­płat­ną eme­ry­tu­rę w wieku 63 lat. Pra­co­daw­cy ostrze­ga­ją przed ro­sną­cym pro­ble­mem braku fa­chow­ców.

Za usta­wa­mi gło­so­wa­ło 460 po­słów z par­tii two­rzą­cych ko­ali­cję rzą­do­wą (CDU, CSU i SPD). Prze­ciw­nych było 64 de­pu­to­wa­nych, przede wszyst­kim z opo­zy­cyj­nej par­tii Zie­lo­nych, uwa­ża­ją­cych, że przy­ję­te roz­wią­za­nia są "pre­zen­ta­mi wy­bor­czy­mi", za które za­pła­cą przy­szłe po­ko­le­nia. 60 po­słów Le­wi­cy wstrzy­ma­ło się od głosu. Ich zda­niem zmia­ny prze­pi­sów są nie­wy­star­cza­ją­ce.

Mi­ni­ster pracy An­drea Na­hles (SPD) po­wie­dzia­ła, że nowe prawo jest "aktem spra­wie­dli­wo­ści" i "uzna­niem dla cięż­kiej pracy", a także "wy­raź­nym sy­gna­łem", że z pa­nu­ją­ce­go w Niem­czech do­bro­by­tu ko­rzy­sta­ją także ci, któ­rzy two­rzy­li jego pod­sta­wy. Jak pod­kre­śli­ła, istot­nym ele­men­tem sil­nej go­spo­dar­ki w Niem­czech jest spo­łecz­na so­li­dar­ność.

Za szcze­gól­nie pro­ble­ma­tycz­ne uzna­je się za­li­cze­nie do wy­ma­ga­ne­go 45-let­nie­go stażu pracy także okre­sów bez­ro­bo­cia, z wy­jąt­kiem ostat­nich dwóch lat przed ukoń­cze­niem 63. roku życia. To ogra­ni­cze­nie wpro­wa­dzo­no do­pie­ro w ostat­niej chwi­li, pod na­ci­skiem po­li­ty­ków CDU, ostrze­ga­ją­cych, że pra­cow­ni­cy za­czną ma­so­wo re­zy­gno­wać z pracy przed ukoń­cze­niem 63. roku życia.

Nowe za­sa­dy za­czną obo­wią­zy­wać od 1 lipca.

Pa­kiet ustaw eme­ry­tal­nych prze­wi­du­je po­nad­to pod­wyż­ki świad­czeń dla ko­biet, które uro­dzi­ły dziec­ko przed 1992 ro­kiem i były do­tych­czas w gor­szej sy­tu­acji fi­nan­so­wej niż ko­bie­ty, które prze­by­wa­ły na urlo­pie wy­cho­waw­czym po 1992 roku, oraz pod­wyż­kę rent.

Pa­kiet re­form eme­ry­tal­nych uwa­ża­ny jest - obok płacy mi­ni­mal­nej oraz re­for­my ener­ge­tycz­nej - za klu­czo­wy pro­jekt rządu kanc­lerz An­ge­li Mer­kel. W kam­pa­nii wy­bor­czej so­cjal­de­mo­kra­ci obie­cy­wa­li ob­ni­że­nie wieku eme­ry­tal­ne­go, na­to­miast par­tie cha­dec­kie CDU/CSU - po­pra­wę po­ło­że­nia matek.

Koszt świad­czeń sza­co­wa­ny jest na 10 mld euro rocz­nie. Kry­ty­cy przy­ję­tych roz­wią­zań uwa­ża­ją, że wcze­śniej­sze eme­ry­tu­ry oraz inne udo­god­nie­nia dla wy­bra­nych ka­te­go­rii oby­wa­te­li wpły­ną nie­ko­rzyst­nie na stan fi­nan­sów pań­stwa, co od­bi­je się ne­ga­tyw­nie na sy­tu­acji przy­szłych po­ko­leń. Eks­per­ci spo­dzie­wa­ją się pod­wyż­sze­nia skła­dek. Pra­co­daw­cy oba­wia­ją się, że ob­ni­że­nie wieku eme­ry­tal­ne­go po­głę­bi pro­blem braku fa­chow­ców.

Pre­zes Fe­de­ral­ne­go Związ­ku Nie­miec­kie­go Prze­my­słu (BDI) Ulrich Gril­lo po­wie­dział PAP, że usta­wa jest "fa­tal­nym sy­gna­łem" - za­rów­no dla oby­wa­te­li Nie­miec, jak i dla za­gra­ni­cy. "De­mo­gra­fia na­ka­zu­je, by wy­dłu­żać, a nie ob­ni­żać wiek eme­ry­tal­ny" - po­wie­dział przed­się­bior­ca. Jak za­zna­czył, w 2020 roku w Niem­czech bę­dzie bra­ko­wać ponad 1 mln fa­chow­ców.

"Ape­lu­je­my do miesz­kań­ców in­nych kra­jów w Eu­ro­pie, by w ra­mach walki z kry­zy­sem pra­co­wa­li dłu­żej i efek­tyw­niej, a sami ro­bi­my coś wręcz prze­ciw­ne­go" - skry­ty­ko­wał pre­zes BDI.

Z naj­now­sze­go son­da­żu te­le­wi­zji ARD wy­ni­ka, że 73 proc. Niem­ców po­pie­ra re­for­mę eme­ry­tal­ną. Tylko 22 proc. an­kie­to­wa­nych uważa nowe prze­pi­sy za krok w złym kie­run­ku.

Po­przed­nia re­for­ma eme­ry­tal­na, uchwa­lo­na przez par­la­ment w 2007 roku, prze­wi­du­je stop­nio­we wy­dłu­ża­nie wieku eme­ry­tal­ne­go z 65 do 67 lat. Jej wdra­ża­nie roz­po­czę­ło się w 2012 roku i po­trwa do 2029 roku.

>>>

No i co ? EUROPA SIE STARZEJE TRZEBA PODWYZSZAC ! TAKA ,,PRAWDE" WTLACZALY NAM MEDIA !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:08, 25 Maj 2014    Temat postu:

Ekskomunika za odprawianie prywatnych ,,mszy" .

Papież Franciszek wykluczył z kościoła przywódczynię austriackiej organizacji „Kościół to my” oraz jej męża. Małżeństwo urządziło w domu tzw. prywatną eucharystię, bez obecności wyświęconego księdza, a sprawę nagłośniło w emitowanym w najlepszych godzinach programie austriackiej telewizji publicznej ORF.

67-letnia Marthę Heizer spod Innsbrucka oraz jej mąż nie zostali ekskomunikowani, lecz poprzez urządzanie niezgodnych z prawem kanonicznych ceremonii ekskomunikowali się sami - tak wynika z przepisów kościelnych. Sprawa ekskomuniki małżeństwa Heizerów trwa od września 2011 roku. Kobieta dała się sfilmować telewizji, jak sprawuje tzw. prywatną eucharystię, mówiąc, że tę praktykę uprawia od lat. Na tę prowokację zareagował biskup powołując komisję, która swoje wnioski przesłała do Watykanu, do Kongregacji Nauki Wiary. Watykan potwierdził ekskomunikę.

- Kościół nie mógł nie zareagować – to sprawa praworządności kościelnej. Ona uważa: to ja jestem Kościołem, nie w sensie duchowym. To tak, jakby ja nie był zatrudniony na uniwersytecie, i rozdawałbym tytuły doktora – mówi na łamach „Rzeczpospolitej" ks. prof. Józef Niewiadomski, instytut teologii systematycznej uniwersytet w Innsbruku, znający panią Heizer od wielu lat.

Ruch „Wir sind Kirche" („Kościół to my"), którego szefową jest teraz Martha Heizer, powstał w Austrii w połowie lat 90., gdy na jaw wyszła pedofilska afera związana z kardynałem Groerem z Wiednia. Niegdyś bardzo liczny, teraz zostało w nim kilkadziesiąt osób.

...

I widzicie ich ! TAKIE RZECZY TRANSMITUJA MEDIALNE SCIERWA !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:44, 18 Cze 2014
PRZENIESIONY
Śro 22:55, 18 Cze 2014    Temat postu:

Afera taśmowa. ABW w redakcji tygodnika "Wprost"

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w redakcji tygodnika "Wprost". Poinformował o tym we wpisie na Twitterze jeden z dziennikarzy tygodnika - Michał Majewski. Rzecznik ABW Maciej Karczyński podał z kolei, że na zlecenie prokuratury Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego "wykonuje czynności w jednej z redakcji". Krok ten ma zapewne związek z aferą taśmową.

"Do redakcji właśnie przyszło ABW. Weszło trzech panów z ABW. Żądają wydania nośników" - napisał Majewski na Twitterze. "Nie wydaliśmy żadnych materiałów" - dodał.

- ABW przyszło z dość dziwnym uzasadnieniem wydania nośników nagrań - powiedział w rozmowie z RMF FM Sylwester Latkowski, naczelny "Wprost". - Musimy chronić informatora i na razie nie możemy wydać żadnych nośników, bo źródło sobie zastrzegło tajemnicę dziennikarską - dodał. Latkowski ocenił wizytę jako "zastraszanie i presję na redakcję".

Z tym pismem. [link widoczny dla zalogowanych]
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) czerwiec 18, 2014

Po wybuchu afery taśmowej praska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nielegalnego podsłuchiwania osób pełniących ważne funkcje publiczne, co ujawnił tygodnik "Wprost". Kodeks karny stanowi, że grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 podlega ten, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem specjalnym. Tej samej karze podlega, kto informację tak uzyskaną "ujawnia innej osobie". Ściganie przestępstwa następuje na wniosek pokrzywdzonego.

Zawiadomienia w tej sprawie złożyli w poniedziałek szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz i Dariusz Zawadka, b. dowódca jednostki GROM, obecnie członek zarządu spółki PERN.

Rzecznik ABW Maciej Karczyński informował, że w ramach wyjaśniania sprawy dotyczącej nagrań Agencja przeszukała wytypowane miejsca. - Zebrany materiał zostanie przekazany prokuraturze, celem oceny i podjęcia dalszych decyzji - powiedział. - Kierując się dobrem wyjaśnienia sprawy oraz z uwagi na jej charakter, nie podajemy żadnych szczegółowych informacji - podkreślił. Wcześniej rzecznik mówił, że działania dotyczyły tego, w jaki sposób doszło do nagrań i kto mógł je wykonać.

...

No prosz . Putinizacja ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:59, 18 Cze 2014    Temat postu:

Jest pierwsze zatrzymanie w sprawie nielegalnych podsłuchów

W tym momencie mężczyzna jest przewożony do prokuratury - Reuters

ABW, na polecenie prokuratury, zatrzymała w sprawie nielegal­nych podsłuchów Łukasza N. - dowiedziała się Polska Agencja Prasowa. - Na podstawie wydanego postanowienia funkcjonariu­sze ABW zatrzymali mężczyznę w centrum Warszawy - mówił na antenie TVN24 rzecznik agencji Maciej Karczyński. W tej chwili mężczyzna jest przewożony do prokuratury. W redakcji "Wprost" rozpoczęło się przeszukanie. Redaktor naczelny tygo­dnika Sylwester Latkowski zapoznał się z pismem z prokuratury i odmówił wydania sprzętu, którego zażądali śledczy.

Prokurator wręczył postanowienie o przeszukaniu. Do redakcji wchodzą funkcjonariusze ABW.

Informację o zatrzymaniu N. potwierdziła rzeczniczka prowa­dzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur. - Prokurator wydał takie polecenie po przesłuchaniu dzi­siejszych świadków - dodała. Według Mazur czynności z N. mają być wykonywane przez prokuraturę w piątek. Jak podawały media, N. miał być menedżerem w stołecznej restauracji, gdzie dokonano nagrań. Portal tvn24.​pl podał we wtorek, że ABW po­dejrzewa, iż brał on udział w nagrywaniu spotkań w restauracji. Według tych doniesień tvn24.​pl N. został wcześniej na krótko za­trzymany do przesłuchania.

- Potwierdzam zatrzymanie w centrum Warszawy - mówił z kolei Maciej Karczyński na antenie TVN24. Oficer prasowy Agen­cji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaznaczał, że w tej chwili nie może powiedzieć wiele więcej, ponieważ sam musi zdobyć więcej informacji o tej sprawie. W tym momencie mężczyzna jest prze­wożony do prokuratury. Karczyński zaznaczył, że w tej sprawie śledztwo prowadzi prokuratura, a ABW jest tylko odpowiedzialna za niektóre czynności. To dlatego funkcjonariusz nie chciał dodać nic więcej. - Nie będziemy na gorąco oceniać tej sytuacji - podkre­ślał.

ABW wraca do siedziby "Wprost". Będzie przeszukanie

Na swoim profilu na Twitterze o kolejnej wizycie w redakcji "Wprost" poinformował Michał Majewski. W budynku pojawiło się trzech funkcjonariuszy ABW oraz prokurator Józefa Gacek. Z informacji przekazanych przez dziennikarzy wynika, że zażąda­li oni rozmowy z redaktorem naczelnym tygodnika Sylwestrem Latkowskim.

Znowu ABW w redakcji. Większa ekipa. Wrócili.
— Michał Majewski (@MajewskiMichal)June 18, 2014

"Wygląda to tak, jakby ABW postanowiło ukręcić rządowi stry­czek na szyi. Walka z mediami nigdy się nie opłaca. Sorry, tak to już jest" - komentuje na Twitterze dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki.

Tygodnik "Wprost" opublikował na portalu YouTube nagranie z wkroczenia ABW do redakcji gazety:

"Przed redakcją siedzi większa ekipa smutnych panów w ciem­nych autach" - pisze dalej Michał Majewski. "W redakcji jest już prawnik mec. Jacek Kondracki. Trwa rozmowa redaktora naczel­nego z prokuratorem Gackiem" - dodaje Joanna Apelska.

Z kolei Sylwester Latkowski poinformował dziennikarzy, że w re­dakcji odbędzie się przeszukanie. Prokuratura chciała, by dzien­nikarze dobrowolnie oddali nośniki, na których zarejestrowano podsłuchane rozmowy czołowych polityków. Redakcja "Wprost" odmówiła powołując się na prawo prasowe i ochronę źródeł in­formacji.

W rozmowie z TVN24 Marcin Dzierżanowski z "Wprost" ocenił tę sytuację jednoznacznie. - Sytuacja, w której jednemu z czoło­wych dziennikarzy śledczych odbiera się osobisty laptop, jest skrajnym naruszeniem wolności słowa - mówił dziennikarz. - Od samego początku jesteśmy skłonni do współpracy w tej sprawie - podkreślał Dzierżanowski. - Chyba nie tak miała wyglądać ostat­nia misja ministra Sienkiewicza - zaznaczył.

...

Wlasnie tak ! Smile Ja to mam jak zwykle szadenfrojde . Wprostacy jeszcze pare dni temu rzygali na klauzule sumienia i opluwali prof. Chazana . No to maja bliskie spotkanie z goscmi bez sumienia SmileSmileSmile Tego chcieli nieprawdaz ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:12, 18 Cze 2014    Temat postu:

Kim jest Łukasz N., zatrzymany przez ABW menedżer? "Nikt o nim nie słyszał"

Łukasz N., menedżer restauracji, w której podsłuchano ministra spraw wewnętrznych i prezesa NBP, od pewnego czasu zwracał uwagę ludzi z warszawskiej branży restauracyjnej. To osoby, które orientują się, kto pracuje u konkurencji i gdzie pracował wcześniej. A o Łukaszu N. nikt wcześniej nie słyszał - ustaliła WP.PL.

- Pojawił się znikąd, nie miał doświadczenia, a mimo to zajmował się obsługiwaniem VIP-ów - mówi reporterowi WP.PL osoba, która orientuje się w niewielkim światku restauratorów. - Wcześniej nikt go nie kojarzył. Zresztą, Łukasz N. menedżerem był raczej przeciętnym.

Jak informuje rozmówca WP.PL pewien czas temu Łukasz N. dostał jakąś większą gotówkę, o której opowiadał w towarzystwie. Niebawem kupił mieszkanie, do którego niedawno się wprowadził.

Łukasz N. to osoba zatrzymana w centrum Warszawy na zlecenie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga przez ABW. Został już przesłuchany, usłyszał dwa zarzuty.

...

HAHAHA ! GOSCIA Z RESTAURACJI W KONCU ZATRZYMALI SmileSmileSmile A ja myslalem ze chociaz jakis informator sluzb. To teraz czas na kelnerki !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:36, 18 Cze 2014    Temat postu:

Guział o akcji prokuratury i ABW w redakcji "Wprost": Tusk interwencją ABW hańbi Polskę

W siedzibie tygodnika "Wprost" trwa przeszukanie. Oprócz prokuratura i funkcjonariuszy ABW pojawiła się również policja. Swój sprzeciw dla akcji śledczych wyrazili również politycy. Na miejscu był m.in. Przemysław Wipler, Artur Dębski i Piotr Guział. "Byłem teraz w redakcj »Wprost«. Widziałem. Tusk interwencją ABW hańbi Polskę. Ma wyjeżdżać na kopach demokratów. Jego łeb musi spaść!" - pisze na Twitterze burmistrz Urysynowa.

W redakcji "Wprost" trwa przeszukanie. Funkcjonariusze w towarzystwie prokuratora weszli po południu po raz drugi do siedziby tygodnika. Redaktor naczelny "Wprost" Sylwester Latkowski zapoznał się z pismem z prokuratury i odmówił wydania sprzętu, którego zażądali śledczy. Prokuratura twierdzi, że przeszukanie we "Wprost" jest konsekwencją odmówienia przez redakcję przekazania nagrań podsłuchanych rozmów m. in. szefa MSW i prezesa NBP.

Redaktor naczelny Sylwester Latkowski obawia się, że straci swój komputer. Określa działanie ABW mianem bandytyzmu. Tam są moje źródła informacji, które mogę stracić, tam są dokumenty, nagrania, jeżeli w tym kraju jest tak, że można to zrobić, to po co w ogóle są media?! - oburzał się Sylwester Latkowski.

- Jacyś smutni panowie w ciemnych autach są przed redakcją, są pod dowództwem prokuratora Józefa Gacka - opowiadał dziennikarz "Wprost" Michał Majewski. Jak mówił, redakcja nie może wydać nagrań, ponieważ może to wskazywać na źródła, które zastrzegły anonimowość. "Jesteśmy zobowiązani dochować tajemnicy dziennikarskiej, do tego zobowiązuje nas prawo" - zaznaczył Michał Majewski.

Byłem teraz w redakcj Wprost. Widziałem. Tusk interwencją ABW hańbi Polskę. Ma wyjeżdżać na kopach demokratów. Jego łeb musi spaść!
— Piotr Guział (@PiotrGuzial) June 18, 2014

Jestem w redakcji Wprost . Zamach na demokrację jest faktem . Coś niesamowitego.
— ARTUR DĘBSKI (@artur_debski) June 18, 2014

- Przeszukanie zostało zarządzone w celu uzyskania dowodów dotyczących nielegalnego podsłuchiwania polityków, a nie naruszania tajemnicy dziennikarskiej - zapewniła wieczorem rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur.

- Nasze decyzje o wezwaniu do wydania nagrań i późniejsza decyzja o przeszukaniu w redakcji mają na celu tylko i wyłącznie uzyskanie dowodów w sprawie. Nie mamy zamiaru uzyskiwania danych informatorów, ani naruszania jakiejkolwiek dziennikarskiej tajemnicy - zapewniła Mazur. Zaznaczyła, że przepisy dokładnie mówią, jak postępować podczas przesłuchania z materiałami, które mogą stanowić tajemnicę dziennikarską i te przepisy stosują funkcjonariusze ABW.

...

Guzial juz ich poznal jak obcieli fundusze jego dzielnicy ,,za kare" . Msciwe gnojki .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:59, 18 Cze 2014    Temat postu:

Prokuratura ws. wizyty ABW w redakcji "Wprost": żadne działanie nie było niezgodne z prawem

Napięta sytuacja w redakcji tygodnika "Wprost". Dopiero po 23 prokurator odstąpił od wykonywania czynności. Towarzyszyli mu funkcjonariusze ABW i policjia. Dochodziło także do przepychanek. Dziennikarze wyważyli drzwi gabinetu redaktora naczelnego. Wcześniej głos ws. wizyty ABW w redakcji zabrała prokuratura. - Chodziło tylko i wyłącznie o uzyskanie dowodu przestępstwa - mówiła Renata Mazur z prokuratury Warszawa-Północ.

Nigdy nie sądziłem, że będąc w redakcji gazety, usłyszę skandowanie dziennikarzy "Wolne media!" w kierunku funkcjonariuszy publicznych Sad
— Michał Tracz (@TraczMichal) czerwiec 18, 2014

Prokuratura opuściła siedzibę "Wprost". Coś zostawili jednak funkcjonariusze ABW...

Janusze wywiadu Smile @knakonieczny: ABW chyba coś zostawila w gabinecie szefa Wprost pic.twitter.com/EozmBylibt
— kataryna (@katarynaaa) czerwiec 18, 2014

Jak podkreślają komentatorzy, nie wiadomo, czy i kiedy do redakcji wrócą funkcjonariusze ABW.

A czy między 22 a 6 można w ogóle prowadzić przeszukanie?
— kataryna (@katarynaaa) czerwiec 18, 2014

Sylwester Latkowski zabrał głos. - Dziekuję wszystkim, że jesteście, że nie zostawiliście nas samych - zwrócił się do dziennikarzy. - Nie używajmy polityki, tu chodzi o istotę mediów, jakichkolwiek mediów. Jest tajemnica dziennikarska i jej broimy - apelował.

Jak dodał, redakcja natychmiast wyda nagrania, jeśli niezawisły sąd zdecyduje się uchylić tajemnicę dziennikarską. Powiedział także, iż funkcjonariuszom nie udało się odebrać mu laptopa i pendrive'a. - Rzucili się na mnie funkcjonariusze, szarpali, ptrzydusili - opowiadał.

- Udało im się zdemolować redakcję i odebrać jeden dzień pracy nad śledztwem ws. afery taśmowej - oświadczył. Zapowiedział też, że mimo zamieszania wkrótce opublikowana będzie druga część nagrania Belki i Sienkiewicza. - Druga taśma jest opracowywana i będzie publikowana w poniedziałek - mówił Latkowski.

Tygodnik "Wprost" tuż przed godz. 23 napisał na Twitterze, że do redakcji dotarło więcej policjantów i kolejny prokurator. Dziennikarze sforsowali drzwi do gabinetu, w którym przebywał redaktor naczelny Sylwester Latkowski i funkcjonariusze ABW.

Drzwi gabinetu @LatkowskiS wyważono. @TygodnikWPROST to się dzieje naprawdę pic.twitter.com/KqjT3k0xYD
— P. Socha-Jakubowska (@JakubowskaP) czerwiec 18, 2014

Jak relacjonował Latkowski, doszło do próby odebrania mu siłą jego laptopa. Na korytarzach cały czas dochodzi od przepychanek.

Funkcjonariusze ABW nie chcą się wylegitymować
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) czerwiec 18, 2014

Dramatycznie wygląda relacja dziennikarza Michała Majewskiego na Twitterze. "Ściągają policję pod wejście. Agenci ABW. Obstawiaja redakcję" - napisał. Niepokój wzbudził także jego kolejny, trochę enigmatyczny wpis:

Nie wpuszczać policji, pałowała naczelnego pisma!
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) czerwiec 18, 2014

Przybywa apeli o działania po akcji ABW. Dziennikarze napisali list otwarty w obronie tygodnika "Wprost".

Apeluję do Prokuratora Generalnego o wyciągnięcie konsekwencji wobec prokuratora, który odpowiada za akcję w redakcji Wprost.
— Jarosław Gowin (@Jaroslaw_Gowin) czerwiec 18, 2014

Tak wygląda sytuacja w redakcji tygodnika "Wprost".

A w redakcji Wprost już tłoczniej niż na Placu Zbawiciela... pic.twitter.com/RQnPvksvi4
— Krzysztof Berenda (@k_berenda) czerwiec 18, 2014

Grożą użyciem siły fizycznej
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) czerwiec 18, 2014

Na Twitterze przybywa komentarzy internautów, polityków i dziennikarzy oburzonych akcją ABW.

Jeśli Seremet chciał się zemścić na Tusku to mu się udało
— Samuel Pereira (@Samueljrp) czerwiec 18, 2014

Dziennikarze nie są ponad prawem. Ale prawo chroni tez ich źródła. I właśnie ABW złamała prawo w świetle kamer.
— Michał Szułdrzyński (@szuldrzynski) czerwiec 18, 2014

Dziś "Wprost". Jutro "Polsat"? Pojutrze CNN? Kompromitacja władzy!

— Roman Osica (@RomanOsica) czerwiec 18, 2014

Tuż przed godziną 22:00 redaktor "Wprost" i współautor artykułu o podsłuchach Michał Majewski poinformował na Twitterze, że prokurator siłą chce odebrać laptopa Sylwestra Latkowskiego.

Pan prokurator każe siła zabrać laptopa @LatkowskiS. Taki rozkaz wydał pani z ABW. To się nie dzieje!
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) June 18, 2014

Ok godz. 21:50 redaktor naczelny gazety poinformował, że policjanci przekraczają swoje uprawnienia. Sylwester Latkowski obawia się, że straci swój komputer. - Wejście i zabranie mojego komputera, gdzie mam dokumenty, nagrania, to jest bandytyzm. Jeżeli jest tak w tym kraju, że można coś takiego zrobić, to po co są media? - mówił, komentując na gorąco działania ABW Sylwester Latkowski.

- Każdy, kto choć trochę zna się na informatyce, wie, że funkcjonariusze, którzy sprawdzają nasze dane, mogą zrobić ich kopie. Ta forma umożliwia późniejszy dostęp ABW do naszych danych - mówił później dziennikarz. - Pomimo naszego oświadczenia, że niezwłocznie wydamy nagrania, nadal trwają czynności - wyrażał oburzenie. Latkowski podkreślił, że wydaje mu się, że prokuraturze chodzi również o inne dane, którymi dysponuje redakcja, a nie tylko te, które zostały niedawno ujawnione i rozpoczęły tzw. aferę taśmową.

Jednocześnie szef "Wprostu" wyjawił, dlaczego tak długo trwało zamknięte spotkanie autorów artykułu z funkcjonariuszami. - Wiecie, dlaczego tyle czekaliśmy? Bo nie potrafią zrobić kopii binarnej z komputera typu MAC. Żyjemy w takim kraju. Trudno się dziwić, że ABW nie potrafi zabezpieczyć rozmów najważniejszych polityków - przekazał dziennikarzom, nie ukrywając emocji.

"Myślę, że to jest daleko idące naruszenie wolności słowa i prasy"

- Jacyś smutni panowie w ciemnych autach są przed redakcją, są pod dowództwem prokuratora Józefa Gacka - opowiadał dziennikarz "Wprost" Michał Majewski. Jak mówił, redakcja nie może wydać nagrań, ponieważ może to wskazywać na źródła, które zastrzegły anonimowość. - Jesteśmy zobowiązani dochować tajemnicy dziennikarskiej, do tego zobowiązuje nas prawo - zaznaczył Michał Majewski.

Pełnomocnik redakcji "Wprost" mec. Jacek Kondracki powiedział, że prokuratura i ABW działają w siedzibie tygodnika w poszukiwaniu nagrań rozmów, które wcześniej zostały przez tę redakcję opublikowane. - Myślę, że to jest daleko idące naruszenie wolności słowa i prasy. To bardzo nieroztropna decyzja. Nic dobrego z tego nie wyniknie. Samo zło - mówił prawnik.

Dzisiaj do redakcji tygodnika "Wprost" wkroczyli funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy na zlecenie prokuratury zażądali przekazania nośników, na których redakcja otrzymała nagrania kluczowych funkcjonariuszy państwowych i polityków PO.

Zadanie jest realizowane w sienkiewiczowskim stylu. Ciężko im idzie. Stoją w 15 osób. Co to jest?!
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) June 18, 2014

Panowie chca, zeby dziennikarze opuscili redakcje. #LOL
— Kamila Baranowska (@BaranowskaKam) June 18, 2014

Uruchamianie takich emocji to prosta droga do upadku. Ten dzień może drogo kosztować rządzących. Niezależnie od mechanizmu działania ABW
— Konrad_Piasecki (@KonradPiasecki) June 18, 2014

To co dzieje sie we Wprost to zamach na wolność słowa. Służby tego rzadu sięgają po metody rosyjskie. Skandal absolutny
— Pawel Siennicki (@pawelsiennicki) June 18, 2014

Te wydarzenia postanowiła omówić warszawska prokuratura. Jej rzeczniczka Renata Mazur mówiła o trzech powodów działań ABW. - Po pierwsze: tak mówią przepisy kodeksu postępowania karnego. Chodzi przecież o dowód przestępstwa. Kodeksowi nie są znane grzeczne pisma, dlatego mowa o żądaniu wydania nośników nagrań - mówiła prokurator Mazur. - Po drugie, aby uniknąć zarzutu manipulacji, prokurator uznał, że to jedyna możliwość uzyskania dowodów - kontynuowała. - Po trzecie, zależało nam właśnie na dowodzie przestępstwa. Nośniki są bardzo istotnym dowodem dla sprawy. Prokuratorowi nie zależało na kopii nagrań, bo to nośniki mają być poddane badaniom - tłumaczyła.

Renata Mazur podkreślała, że to reakcja tygodnika "Wprost" - odmowa wydania nośników - zaowocowała przeszukaniem. - Żadne nasze działanie nie było niezgodne z prawem i nie miało na celu naruszenia tajemnicy dziennikarskiej - mówiła podczas zwołanego spotkania z dziennikarzami.

Rzeczniczka podkreślała, że w kontekście wejścia do redakcji funkcjonariuszy ABW nie można mówić o zakłóceniu pracy redakcji. To, co stało się później, było efektem odstąpienia od wydania nośników przez redakcję - powtarzała rzeczniczka prokuratury Warszawa-Północ. - Chodzi tylko i wyłącznie o uzyskanie dowodu przestępstwa. Przepisy mówią wyraźnie o tym, jak należy postępować z materiałem, który jest objęty tajemnicą dziennikarską - dodała.

W @TygodnikWPROST oprócz mediów także dziennikarze, którzy solidaryzują się z wolnością prasy
— Bartosz Marczuk (@BartoszMarczuk) June 18, 2014

Zatrzymanemu dzisiaj w związku z aferą Łukaszowi N. zostaną postawione dwa zarzuty - mówiła na końcu spotkania Renata Mazur. Za nielegalny podsłuch grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo kara pozbawienia wolności do lat 2.

Oburzenie środowisk dziennikarskich

Centrum Monitoringu Wolności Prasy działające przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich wyraziło w oświadczeniu "zaniepokojenie" całą sytuacją. Napisano, że rodzi to "podejrzenie próby nacisku na redakcję", a "ochrona źródeł informacji jest nie tylko prawem, ale i podstawowym obowiązkiem dziennikarzy.

Do sytuacji odniósł się także Press Club. Wezwał prokuraturę i ABW do natychmiastowego zaniechania działań do - jak to ujęto w oświadczeniu - "natychmiastowego zaniechania działań ingerujących w dziennikarskie prawo do ochrony źródeł informacji.

ABW i prokurator weszli do redakcji "Wprost, po tym jak gazeta ujawniła nagrania polityków. Prokuratura tłumaczy swoje działanie chęcią przejęcia materiałów.

....

Skad to oburzenie ? Donio klauzuli sumienia nie podpisywal ... A wrecz przeciwnie . Tego chcial Wprost no to ma . Musi tak byc bo jak sie tlumaczylo po ludzku o sumieniu to nie docieralo . To teraz maja jezyk reczny . Ucza sie co to jest i po co jest sumienie od ludzi ktorzy go nie maja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:03, 19 Cze 2014    Temat postu:

Dziennikarze piszą list w obronie "Wprost"

Akcja w redakcji tygodnika "Wprost" - PAP

Na portalu RMF24.​pl pojawił się list otwarty w dziennikarzy w obronie "Wprost". Jest on odpowiedzią na akcję ABW w siedzibie tygodnika. Podpisali się pod nim m.​in. Monika Olejnik, Konrad Piasecki i Wojciech Czuchnowski.

"18 czerwca 2014 r. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego prze­szukała redakcję tygodnika "Wprost", domagając się wydania materiałów, które mogły zawierać chronioną prawnie tajemnicę dziennikarską. To pierwszy po 1989 roku przypadek ingerencji tajnych służb w sferę wolności słowa w jej najbardziej wrażli­wym aspekcie, jakim jest ochrona źródeł, które zastrzegły sobie anonimowość" – napisano w liście.

"ABW na polecenie prokuratury nie domaga się od "Wprost" ma­teriałów w sprawie o morderstwo czy przestępstwa gospodarcze. Chodzi o nagrania rozmów najwyższych urzędników państwo­wych, których treść stawia w złym świetle obecny rząd. Dlatego działania służb specjalnych w redakcji "Wprost" uznajemy nie tylko za bezprawne, ale i nacechowane politycznie. Odrzucamy argument, że chodzi o wydanie "dowodów" przestępstwa. Przepi­sy Kodeksu Postępowania Karnego, na które powołuje się tu pro­kuratura, mają niższą rangę niż zasada ochrony źródeł oraz zapi­sana w Konstytucji wolność słowa" – czytamy na RMF24.​pl

"Protestujemy przeciwko akcji organów ścigania w tygodniku "Wprost". Solidaryzujemy się z redakcją tygodnika i jej naczel­nym Sylwestrem Latkowskim w decyzji odmowy ujawnienia źró­deł. Uważamy, że doszło do niebezpiecznego precedensu. Po raz pierwszy od 1989 roku tak otwarcie władza użyła tajnych służb przeciwko mediom. Nie możemy wobec tego pozostać obojętni" – podsumowano.

Pod listem znalazły się m.​in. Wojciecha Czuchnowskiego ("Gaze­ta Wyborcza"), Macieja Dudy (TVN 24.​pl), Moniki Olejnik (TVN24, Radio Zet), Bogdana Zalewskiego (RMF FM), Konrada Pia­seckiego (RMF FM) i wielu innych.

ABW weszło w środę do redakcji "Wprost"; red. naczelny Sylwe­ster Latkowski mówi, że nie wydał żadnych materiałów, o które się zwrócono. Rzecznik ABW Maciej Karczyński podał jedynie, że na zlecenie prokuratury Agencja "wykonuje czynności w jednej z redakcji".

....

Tlumaczenia jak za czasow PiS . Wszystko zgodnie z prawem .
I Monia na czele oburzenia a jeszcze niedawno sumienie jej sie nie podobalo . Ciekawe czy Adaś zaapeluje o obrone demokracji przed szalencami ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:08, 19 Cze 2014    Temat postu:

Latkowski: ABW nie potrafi zgrać danych z MacBooka

- Prokuratura nie tylko nie ma prawa przeszukiwać pomieszczeń redakcji, ale także nie potrafi tego zrobić - uważa Sylwester Lat­kowski, naczelny tygodnika "Wprost". - Nie potrafią zgrać da­nych z MacBooka Apple'a. Żyjemy w takim kraju, gdzie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie potrafi zgrać laptopa - mówi Latkowski. - Trudno się dziwić, że nie potrafią zapewnić bezpie­czeństwa rozmów - ironizuje.

....

A po zgrywac ? Jednym buciorem pendrajw.... trzaskkk... Drugim twardy dysk praskkkk .... . Lapskami miekki dysk . I GDZIE MACIE DOWODY ? HEHEHE !
Jaka szkoda sprawe trzeba umorzyc z braku dowodow ...
FACHOWCY ! BEZ SUMIENIA JAK SAMI CHCIELISCIE SmileSmileSmile



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:24, 19 Cze 2014    Temat postu:

Funkcjonariusze ABW użyli siły wobec S. Latkowskiego

Przemoc w redakcji "Wprost". Wobec odmowy oddania służbowe­go laptopa i pendrive'a funkcjonariusze ABW użyli siły wobec Syl­westra Latkowskiego. Bezskutecznie. Naczelny "Wprost" laptopa obronił, a stojącą w kącie korytarza grupę po cywilnemu ubra­nych osób dziennikarze zasypali gradem niewygodnych pytań.

Po kilku godzinach funkcjonariusze ABW odstąpili od przeszuka­nia redakcji "Wprost". Pojawili się tam po południu wraz z proku­ratorem w związku z nagraniami wysokich urzędników państwo­wych, ujawnionymi przez tygodnik.
Prokuratura i ABW szukały nośników, na których zarejestrowa­no podsłuchane rozmowy czołowych polityków.

Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warsza­wa-Praga Renata Mazur, przeszukanie we "Wprost" jest konse­kwencją odmówienia przekazania nagrań przez redakcję. Jak przekonywała, nośniki, będące w posiadaniu "Wprost", stanowią dowód przestępstwa.

Reprezentujący "Wprost" mecenas Jacek Kondracki zapowie­dział, że złoży zażalenie na decyzję prokuratury.

Do przedstawicieli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i pro­kuratora dołączyli policjanci. Akcję ABW obserwowało kilkudzie­sięciu dziennikarzy - zarówno tych bezpośrednio zaangażowa­nych z tygodnika "Wprost", jak i z innych mediów, którzy relacjo­nowali i rejestrowali wydarzenia w redakcji tygodnika.

Popularne komentarze
~dziadek : ABW zrobiło poważny błąd, bo mogli wziąć na akcję moją 3letnią wnuczkę, ona to by im skompilowała laptopa w trymiga, takie teraz rosną nam cyberdzieciaki, że obecne ABW im nie podskoczy wyżej pępka

~jajca : to w końcu słuzby odebrały tego laptopa po którego przyszły czy dziennikarze przejęli teczkę ABW? Smile)

...

A po co beda kopiowac zeby bylo bylo wiecej dowodow ? Chodzi o to zeby ich bylo mniej najlepiej zero . Do tego nie trzeba informatykow wystarczy mocniejsze walniecie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:08, 19 Cze 2014    Temat postu:

Olejnik do Tuska: całe środowisko jest przeciwko panu

- Sądziłam, że minister Sienkiewicz przestanie być ministrem - powiedziała Monika Olejnik podczas konferencji prasowej pre­miera. - Jestem zaskoczona. Ta sytuacja wczoraj była kompromi­tująca. Kompromitujące jest to, że człowiek, który jest świadkiem, prowadzi śledztwo we własnej sprawie. Człowiek, który prowa­dzi rozmowy w stylu mafijnym z prezesem Belką, nadal pozosta­nie ministrem. Dziennikarz nie ma obowiązku wydawania mate­riałów w prokuraturze. ABW nie powinno używać siły w wol­nym państwie. To się pierwszy raz wydarzyło od 1989 roku i całe środowisko dziennikarskie jest przeciwko panu - mówiła Olejnik. – Tak zauważyłem – krótko odpowiedział Tusk.

....

Srodowisko jest przeciw profesorowi Chazanowi i co z tego . Nie dajmy sie tez podniecac . Bosaka i Winnickiego wsadzili i cisza . A tu troche poszatpali Wprost i skandal tysiaclecia . Owszem sa to rozgrywki gangsterskie ale Wprost jako ofiary to juz przekracza granice . Wszak oni domagali sie linczu na prof. Chazanie jak i zreszta Olejnik . Oni sa tu przesladowcami . Niewinnych ofiar .
Ma on proces z zarzutami godnymi stalinizmu i W TYCH MEDIACH CISZA ! Zanim pobiegniemy kupiwac Wprost uzyjmy rozumu . Tu nie ma dobrych . Kto jest gorszy ? Juz trup Donio cjodzace zombi czy te media . Donia za chwile nie bedzie oni zostana . Zatem obserwujmy uwaznie . Jest to starcie dwu wladz ktore maja rozbiezne interesy jak to czesto bywa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:22, 19 Cze 2014    Temat postu:

Abp Henryk Hoser: zaufanie do rządzących rozpada się jak domek z kart

- Zaufanie do rządzących rozpada się jak domek z kart - powiedział abp Henryk Hoser podczas uroczystości Bożego Ciała w Warszawie, odnosząc się do afery podsłuchowej. - Jesteśmy świadkami jak realizują się słowa Ewangelii. To, co jest mówione na ucho, będzie głoszone na dachach. Jesteśmy świadkami realizacji jeszcze innej prawdy. To, co mówimy na ucho, myśląc, że nikt nas nie słucha, jest dużo bliższe prawdy wewnętrznej mówiącego niż wszystkie oficjalne przemowy - dodał duchowny.

...

Oraz z obfitosci serca mowia usta . Tak madrosci Biblii nic rownac sie nie moze . Ale oczywiscie kto sie orientowal ten w zadnym razie zaskoczony nie jest .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:13, 20 Cze 2014    Temat postu:

Dziennikarze jednak podzieleni w sprawie afery taśmowej?

- Całe środowisko dziennikarskie jest przeciwko panu - oświadczyła wczoraj Monika Olejnik podczas konferencji prasowej Donalda Tuska. - Ja nie jestem - błyskawicznie odpowiedziała dziennikarce Ewa Milewicz z "Gazety Wyborczej". Jak afera taśmowa wpłynęła na środowisko dziennikarskie w Polsce? Czy początkowe zjednoczenie może zamienić się w jeszcze większy podział?

Gdy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wkroczyła 18 czerwca do "Wprost", prawie wszyscy dziennikarze wykazywali solidarność z redakcją. Środowisko wydawało się nadzwyczaj zjednoczone podczas gorącego wieczoru w siedzibie tygodnika. Gdy ABW zarządziła przeszukanie, w budynku byli przedstawiciele redakcji od prawa do lewa. "Pospolite dziennikarskie ruszenie" zarządził Cezary Gmyz. Jego apel doczekał się natychmiastowej odpowiedzi.

Pojawienie się wspólnego "wroga" pozwoliło na chwilę zjednoczyć skonfliktowane od lat środowisko.

Wczoraj podczas konferencji Donalda Tuska Monika Olejnik wystąpiła z emocjonalnym oświadczeniem. - ABW nie powinno używać siły w wolnym państwie. To się pierwszy raz wydarzyło od 1989 roku i całe środowisko dziennikarskie jest przeciwko panu - powiedziała na koniec spotkania premiera z dziennikarzami. - Tak zauważyłem – krótko odpowiedział Tusk. Później internauci rozpowszechniali ten dialog pod hasłem: "Monika Olejnik masakruje Donalda Tuska".

Po oświadczeniu wygłoszonym przez Monikę Olejnik na portalach społecznościowych pojawiły się komentarze pochwalające postawę Olejnik.

Jednak już wtedy środowisko zaczęło się dzielić. Jeszcze w trakcie konferencji, na Twitterze pojawiły się pierwsze głosy krytykujące postawę dziennikarzy prawicowych mediów. Za napastliwość, zbyt duże emocje i pomaganie Tuskowi, który wcześniej podczas spotkania wypadł - według dziennikarzy - bardzo niekorzystnie.

Po konferencji wypowiedział się jeden z głównych zainteresowanych, dziennikarz "Gazety Polskiej Codziennie" Samuel Pereira.

Sytuację skomentowała również Monika Olejnik w swoim felietonie napisanym po konferencji. "Oprócz ochrony tajemnicy dziennikarskiej ważna jest kultura dziennikarzy. Nigdy w życiu nie byłam świadkiem tak chamskiego zachowania prawicowych dziennikarzy wobec premiera, jak w czasie ostatniej konferencji prasowej. Ciekawe, czy pozwoliliby sobie na taki ton wobec Jarosława Kaczyńskiego" - retorycznie pytała Olejnik.

Poważna różnica zdań zawiązała się również wokół tego, co powiedziała premierowi sama Olejnik. Niedługo trzeba było czekać na głosy protestujące przeciwko jej stanowisku. Pierwszą oponentką okazała się jedna z legend "Gazety Wyborczej" Ewa Milewicz.

"Nie słyszałam o kraju zamordystycznym, w którym możliwa byłaby transmisja na żywo w telewizji z przeszukania dokonywanego przez specsłużby i prokuraturę. W którym najważniejsza dziennikarka w kraju mogłaby na żywo przekazywać wyrazy solidarności z redaktorem naczelnym przeszukiwanej redakcji i apelować o wolność słowa" - napisała Milewicz. "Moniko, kraj, w którym możesz to robić, pozostaje demokratyczny, choć niedołężny" - dodała.

W dyskusję włączył się - również na łamach "Gazety Wyborczej" - Seweryn Blumsztajn. "Nie kreujmy na ikonę wolności słowa redakcję, która specjalizuje się w publikowaniu materiałów z nielegalnych podsłuchów. Takie publikacje są, po pierwsze, obrzydliwe, a po drugie - niezgodne z prawem" - pisał w swoim komentarzu.

"Skandal, który destabilizuje państwo"

Jeszcze przed czwartkową konferencją prasową premiera ferment w środowisku dziennikarskim zasiał dziennikarz "Polityki" Adam Szostkiewicz. "Moim zdaniem skandal z zorganizowanym podsłuchiwaniem osób publicznych w miejscach prywatnych destabilizuje państwo, a to jest stan wyższej konieczności, w której prawo do tajemnicy źródeł jest dobrem niższym i powinno ustąpić pierwszeństwa dobru wyższemu, jakim jest bezpieczeństwo demokratycznego państwa i jego obywateli" - można było przeczytać w jego komentarzu.

W internecie pojawił się również głos innego z nestorów polskich mediów. "Dziennikarze nie muszą być dziczą nie przestrzegającą żadnych zasad, ani politycy z poparciem dziennikarzy nie muszą swoją nieodpowiedzialnością niszczyć podstaw państwa polskiego" - napisał Stefan Bratkowski.

"Publikacja informacji, choćby najatrakcyjniejszych, jeśli pochodzą z przestępstwa, jest sprzeczna z zasadami kodeksu Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy, nie mówiąc już o kodeksie karnym. Dziennikarz powinien sprawdzić źródło informacji i nie może go nie znać" - podkreślił Bratkowski. "Jeśli już kogoś aż tak zafascynowały ujawnione treści, może drążyć interesujący go temat w bezpośredniej rozmowie. Inaczej zamieniamy dziennikarstwo w szambo. To szambo dziś zalewa media polskie" - kontynuował w dosadnym stylu. "Nie akceptuję udziału mediów w nieuzasadnionej próbie zamachu stanu, inaczej mówiąc, występuję w obronie szacunku do władz własnego państwa" - zaznaczył.

Opinię honorowego prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich skomentował Jacek Czarnecki, były korespondent wojenny i wieloletni dziennikarz sejmowy Radia Zet.

Dla portalu Onet wypowiedzi w tej sprawie udzieliła wicenaczelna "Newsweeka" Aleksandra Karasińska. - Słyszę porównania tej całej sytuacji do afery Watergate i one są według mnie śmieszne. Tam dwa lata trwało śledztwo dziennikarskie a publikacje w Washington Post następowały po dokładnym sprawdzeniu przez dziennikarzy wszystkich wątków, świadków i dokumentów - przyznała.

- Trzeba zrozumieć, że publikowanie "wrzut" i odgrywanie potem roli Joanny D'Arc nie robi jeszcze z nikogo obrońcy wolności słowa. Jeśli "Wprost" w czwartek dostaje nagrania, w piątek je publikuje to o jakim śledztwie mówimy? Co nie znaczy, że dobrze oceniam postępowanie prokuratury, cała akcja była niezborna, nieudolna i zapewne niepotrzebna - oceniła Karasińska.

Dyskusja o reakcjach dziennikarzy nie ustaje. Dzisiaj wypowiedź Jacka Żakowskiego przytoczyła na Twitterze znana blogerka Kataryna.

Głos zabrał również Konrad Piasecki, który próbował tonować nastroje.

Medialną wymianę opinii spuentował dziennikarz TVN24.pl Robert Zieliński.

"Ocena tygodnika "WPROST" zjednoczyła środowisko dziennikarskie. Ale nie jest powiedziane, że ostatecznie nie wykopie jeszcze głębszego podziału" - napisał na swoim profilu na Twitterze.

>>>>

Nie badzcie smieszni . Kilkaset dzieci morduja podczas aborcji I SRODOWISKU TO MAO ! Wsadzaja niepelnosprawnych umyslowo do wiezienia i taka tam afera .
Zerwali tapety i poszarpali koszule Latkowskiemu ...

AFERA TYSIACLECIA RZAD DO LIKWIDACJI !

:O))))

NIE ROSMIESZAJCIE MNIE :O)))

Jest to zenujace .
Jesli chcecie zemsty na Tusku to od razu nie uzywajcie wielkich slow ze swiat sie wali . Donio tonie a tonacy brzydko sie chwyta . To czlowieczek malego formatu JAKICH WIELU PRZY KORYCIE ! W ogole nie powinien sie znalezc w ,,polityce" . Mogl skonczyc w miare nie tyle godnie co sensownie oddajac partie Gowinowi . Postanowil skonczyc jak smierdziuch widac jest smierdziuche i tyle .
Ja moge powiedziec to nie moja zemsta ja tylko obserwuje .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:21, 20 Cze 2014    Temat postu:

"Rzeczpospolita": Łukasz N. obciąża w swoich zeznaniach dziennikarza "Wprost"

We­dług dzien­ni­ka­rzy "Rzecz­po­spo­li­tej" Łu­kasz N., je­dy­ny za­trzy­ma­ny ws. afery ta­śmo­wej, miał swo­imi ze­zna­nia­mi ob­cią­żyć jed­ne­go z dzien­ni­ka­rzy ty­go­dni­ka "Wprost". To były pra­cow­nik re­stau­ra­cji w War­sza­wie, w któ­rej do­ko­na­no na­grań.

N. dwa dni temu usły­szał dwa za­rzu­ty. Pro­ku­ra­tu­ra Okrę­go­wa War­sza­wa-Pra­ga po­sta­wi­ła je w spra­wie nie­le­gal­nych pod­słu­chów. Wcze­śniej męż­czy­zna zo­stał za­trzy­ma­ny przez ABW. Po wpła­ce­niu kau­cji w wy­so­ko­ści 40 ty­się­cy zło­tych wy­szedł na wol­ność. Do­dat­ko­wo ma też zakaz opusz­cza­nia kraju i musi sta­wiać się we wska­za­nym ko­mi­sa­ria­cie dwa razy w ty­go­dniu.

Szcze­gó­ły prze­słu­cha­nia N. okry­te są ta­jem­ni­cą. Pro­ku­ra­tu­ra nie ujaw­nia nawet tego, czy me­ne­dżer przy­znał się do winy. Jed­nak we­dług źró­deł ga­ze­ty ma­ją­cych wie­dzę w spra­wie Łu­kasz N., skła­da­jąc wy­ja­śnie­nia, miał za­su­ge­ro­wać śled­czym, że to wła­śnie dzien­ni­karz do­star­czył mu sprzęt do na­gry­wa­nia roz­mów - pisze dzi­siej­sza "Rzecz­po­spo­li­ta".

Na an­te­nie TVN24 rzecz­nicz­ka pro­ku­ra­tu­ry pro­wa­dzą­cej śledz­two Re­na­ta Mazur oświad­czy­ła, że N. po zwol­nie­niu za kau­cją obo­wią­zu­je wsta­wien­nic­two na po­li­cji oraz zakaz opusz­cza­nia kraju. Nie od­nio­sła się jed­nak do in­for­ma­cji "Rzecz­po­spo­li­tej". - Nie mogę się wy­po­wia­dać co do prze­bie­gu prze­słu­cha­nia, w żaden spo­sób nie sko­men­tu­ję me­dial­nych do­nie­sień - pod­kre­śli­ła.

Za­sko­cze­nia tymi do­nie­sie­nia­mi nie kryje Piotr Nisz­tor, jeden ze współ­au­to­rów tek­stu opi­su­ją­ce­go aferę ta­śmo­wą. - Nie znam Łu­ka­sza N., nie znam nawet jego na­zwi­ska, nigdy go nie wi­dzia­łem. To gro­te­sko­wy, wręcz nie­do­rzecz­ny za­rzut wobec mnie - tłu­ma­czy.

>>>>

Panie do wszystkiego sie przyznal . Jak go tak ,,pytali" jak ,,kop-iowali" laptop Latkowskiego to sie przyznal do wszystkiego ...
I wyludzili 40 tys . A tak sie facet cieszyl ze stoluje sie u niego ,,wadza" . Z DALA OD TAKICH !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:20, 20 Cze 2014    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Roma locuta, causa finita [taśmy]

Otis Tarda

Czyli w zasadzie wzmożenie moralne dziennikarzy dobiega końca, red. Lis zapodał już właściwą interpretację zdarzeń.

=======================

'Większość dziennikarzy nie jest w stanie pojąć, że prokuratura nie jest w dyspozycji Tuska', 'Konferencja była ich kompromitacją'
- Wczorajsza konferencja Donalda Tuska była skandaliczna i kompromitująca środowisko dziennikarskie - ocenił w Poranku TOK FM prof. Wiesław Władyka z "Polityki". - Większość dziennikarzy nie jest w stanie pojąć, że prokuratura naprawdę nie jest częścią w dyspozycji Donalda Tuska. A to prokuratura ponosi odpowiedzialność za to, co się stało - dodawał Tomasz Lis.
Publicyści w Poranku TOK FM wrócili do wczorajszej konferencji prasowej Donalda Tuska. Na niej obecni dziennikarze atakowali premiera za akcję prokuratury i ABW, momentami nie dawali premierowi dojść do słowa. - Ja się nie podpisuję pod tego typu zachowaniami dziennikarskimi na tej konferencji - stwierdził prof. Wiesław Władyka z "Polityki".

- Od pierwszej wypowiedzi po ostatnią. Nic mnie nie łączy z tym skandalicznym zachowaniem. Ten sposób niekompetentnego, agresywnego zadawania pytań; zadawanie pytań ad personam, okrzyki z sali... Pod tym się całkowicie i jednoznacznie nie podpisuję - stwierdził Władyka.
Dodał, że w jego opinii takie zachowanie jest kompromitujące dla środowiska dziennikarskiego. - Powinniśmy pozbyć się emocji z tej rozmowy i spokojnie przeanalizować sytuację, idąc tropem premiera. Sprzyjam jego postawie - doli i niedoli. Znajduje się w sytuacji głębokiej samotności i osamotnienia, często na własne życzenie, ale jego rola jest teraz tragicznie trudna - podkreślił Władyka.

"Próba wulgarnego sądu nad premierem"

Wśród dziennikarzy na konferencji była Monika Olejnik, która rzuciła premierowi, że ma całe środowisko dziennikarskie przeciw sobie. - Tej atmosferze, temu owczemu pędowi w pierwszym momencie ulegli tak znakomici dziennikarze jak Monika Olejnik, która na szczęście ocknęła się i w "Gazecie Wyborczej" nie może się nadziwić temu chamstwu i zalewowi agresji - skomentował Tomasz Wołek. I ocenił konferencję: - To była próba sądu nad premierem, takiego wulgarnego, brutalnego, agresywnego. To nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem. Punktem wyjścia dla mnie w tej całej sprawie jest pytanie: kto chciał skorzystać na nagrywaniu?

Do oskarżeń Tuska na konferencji odniósł się też Tomasz Lis. - Większość dziennikarzy nie jest w stanie pojąć, że prokuratura naprawdę nie jest częścią w dyspozycji Donalda Tuska - stwierdził. - Prokuratura ponosi odpowiedzialność za to co się stało. Ale rozumiem, że pojęcie "prokuratura nie podlega premierowi" jest dość trudne... Równie dobrze o to, co się dzieje we "Wprost", można oskarżyć mnie, a o to, co się dzieje w "Newsweeku", oskarżyć redaktora Władykę - dodał.

- Już poniedziałkowa konferencja premiera była pokazem wybitnej indolencji i niekompetencji. Przetoczyła się w kabaret, bo kolejne pytania nadawały się do kabaretów typu stand-up niż do premiera. Wczorajsza konferencja z kolei to był wybitny pokaz chamstwa, prostactwa. W pełnej krasie widzieliśmy forpocztę nowego, niepokornego dziennikarstwa IV RP - podkreślił Lis.

Akcja w redakcji "Wprost"? "Wątpliwa, wyglądało fatalnie"

Prowadząca audycję Agnieszka Lichnerowicz skierowała rozmowę na samą akcję prokuratury i ABW w redakcji "Wprost". - Mamy do czynienia z sytuacją, kiedy wielu prawników, OBWE, HFPC mówią o tym, że ABW nie miało prawa wejść do redakcji. Dziennikarze bronili swojego źródła już fizycznie. Jak mają nie być oburzeni, jak mają nie protestować, kiedy dochodzi do tak skrajnej sytuacji?

- W ostatnich dniach widać onanistyczną skłonność dziennikarzy do zajmowania się głównie sobą i występowania w roli twórców i uczestników różnych happeningów - zaczął Lis. - Jeśli chodzi o samą akcję - bardzo mi się nie podobała, wyglądało to fatalnie, przeprowadzone beznadziejne. Głosy prawników są różne, dla mnie prawnie akcja była wątpliwa. Politycznie - niemądra. PR-owsko - katastrofalna. Sprawiało takie wrażenie, jakby tę akcję prokuratury i ABW zorganizowała firma PR-owska Sylwestra Latkowskiego - dodał.

- Można to było przeprowadzić inaczej - kontynuował Lis. - Polityka informacyjna prokuratury jest katastrofalna, a polityka informacyjna rządu niewiele lepsza. Część rozhisteryzowanych, głównie prawicowych dziennikarzy przyszło premierowi z pomocą. Ale nie zmienia to mojej generalnej oceny - podkreślił.

....

Czyli Monia juz sie ,,ocknela" . Pomogli jej ...
Oczywiscie to zenujace towarzysz stwo niby autorytetow łże jak psy . Donio odpowiada za Szeremeta bo go mianowal . I on wymyslil ten bandycki pomysl ,,niezaleznej" prokuratury . ABW zas podlega komu ? Szeremetowi czy Tuskowi .
Ale prawda prawda abiznes biznesem . Takie szuje .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:48, 20 Cze 2014    Temat postu:

A tutaj obrazki kupa mię ci .

Ikoniwicz z Wiplerem otwieraja drzwi a tam ... Kopi ...uj...ą La..p..top...wskiego :



A tu co za chorrea grafia ? Dwu podpiera sciane i sie gapi jacys tam machajo rencyma ???



Taa na odprawie im rozkazali .

- Macie skopiowac twardy dyski laptopa Latkowskiego . Powtorzcie .
- Mamy skopać twardy pysk Laptopskiego .
I tak sobie powtarzali przez droge zeby nie zapomiec i najwazniejsze . Nie zapomnieli !

A tak w ogole to oglaszam stan wojenny na terenie calego psychiatryka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:40, 23 Cze 2014    Temat postu:

Prezes Point Group skupował akcje spółki na długo przed taśmami "Wprost"

Prezes i większościowy właściciel Platformy Mediowej Point Group skupuje akcje spółki, do której należy m.​in. "Wprost" - za­uważyli dziennikarze ekonomiczni. Zaczął to jednak robić na długo przed tym, jak tygodnik ujawnił taśmy z podsłuchów.

Jak informuje spółka w komunikacie giełdowym, członek zarzą­du Platformy Mediowej Point Group od 9 do 16 czerwca kupił 235 tys. akcji tej spółki, płacąc w sumie prawie 90 tys. zł.

Tymczasem 16 czerwca należący do PMPG tygodnik "Wprost" opublikował materiały, dzięki którym wyczerpał się cały - i tak podniesiony - nakład pisma. Kupno akcji komentowano więc m.​in. w mediach społecznościowych. "Spory ruch na akcjach wy­dawcy Wprost tuż przed upublicznieniem nagrań" - pisał np. na Facebooku Paweł Nowacki, zastępca redaktora naczelnego ds. on­line "Dziennika Gazety Prawnej". - Trudno te transakcje jedno­znacznie zinterpretować: mogły mieć związek z taśmami, a rów­nie dobrze mogły nie mieć żadnego, tym bardziej, że skup akcji zaczął się wcześniej, a w grę nie wchodzi duża kwota - mówi Paweł Nowacki.

Istotnie, z innego komunikatu giełdowego PMPG wynika, że pre­zes spółki Michał M. Lisiecki w okresie 14 listopada ub. r. - 10 czerwca br. zwiększył swój udział w jej kapitale zakładowym o 1 proc. i obecnie posiada 63,5 mln akcji PMPG, tj. 61,14 proc. kapita­łu. "Status spółki publicznej wymaga od zarządzających PMPG transparentności i prezes spółki konsekwentnie dopełnia obo­wiązków informacyjnych, które z tego statusu wynikają" - podkre­śla Anna Pawłowska-Pojawa, PR manager PMPG.

Dodaje, że przez siedem miesięcy (14 listopada ub. r. - 10 czerwca br.) "członek zarządu nabył ponad 2,2 mln akcji i zbył ponad 1,2 mln akcji", więc informacja o kupnie 235 tys. akcji "nie może być rozpatrywana w kategorii sytuacji nadzwyczajnej, związanej z wyjątkowymi okolicznościami". Na bezpośrednie pytanie, kiedy prezes PMPG dowiedział się o taśmach będących w dyspozycji re­dakcji "Wprost" i czy zakup akcji miał z tym gorącym tematem coś wspólnego, Pawłowska-Pojawa już jednak nie odpowiada. "Spekulacji i plotek nigdy nie komentowaliśmy i to się nie zmieni­ło" - ucina.

1 kwietnia na zamknięciu giełdy kurs akcji PMPG wynosił 35 gro­szy, 2 maja - 33 grosze, 27 maja - 30 groszy. Potem zaczął rosnąć - do 34 groszy (6 czerwca) i 37 groszy (11-13 czerwca). Najwyższy był w poniedziałek 16 czerwca - 40 groszy. Na zamknięciu giełdy w piątek 20 czerwca wynosił 38 groszy.

...

Zadna rewelacja glupi by sie zorientowal ze akcje skocza .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:37, 23 Cze 2014    Temat postu:

Prof. Dudek: W aferze taśmowej chodzi o głowę Tuska. Ale i o coś więcej

"Od tygodnia polska polityka kręci się wokół podsłuchów i wyglą­da na to, że potrwa to tym razem znacznie dłużej. To jasne, że w aferze podsłuchowej chodzi o głowę Donalda Tuska i przerwanie trwającej od 2007 r. supremacji PO na scenie politycznej. Jednak niezależnie od losów premiera i jego partii, wydaje się, że w tej sprawie chodzi jeszcze o coś więcej. O obowiązujące w Polsce re­guły gry politycznej oraz standardy obowiązujące osoby sprawu­jące funkcje publiczne" - pisze na swoim blogu w Onecie prof. An­toni Dudek.

Historyk przypomina, że podsłuchy były wykorzystywane w walce politycznej od dawna – wystarczy przypomnieć słynną roz­mowę Lecha Wałęsy z bratem jeszcze z 1982 roku.

... Bez przesady . Nie jest to na szczescie nic podobnego do sytuacji kraju z 1982 roku . Tu z uwagi na amerykanizacje szukajmy porownan z tym krajem .

Nie brakowa­ło ich także już w III RP, gdzie kilkakrotnie powodowały mniejsze lub większe kryzysy - m.​in. nagrania z rozmów: Rywin-Michnik, Oleksy-Gudzowaty czy Beger-Lipiński.

"Wygląda jednak na to, że tym razem – z uwagi na skalę wykona­nych nagrań – przekroczymy pewną istotną granicę" - przekonu­je prof. Dudek. I zaznacza, że przez ostatnie lata w Polsce, ze zmiennym szczęściem, próbowano stworzyć własne standardy tego, co politykom wolno, a co nie.

"Jednak zadowalający poziom kultury politycznej to nie tylko przysłowiowe »zero tolerancji« dla wszystkiego, co pachnie ko­rupcją. To także odpowiedzialność polityków za to, co i jak mówią, gdy wyłączone zostają widoczne dla nich kamery i mikro­fony. Niemal każdy w takiej sytuacji mówi znacznie więcej, a czę­sto i bardziej dosadnie. Tak jest nie tylko w świecie polityki i nie w tym problem. Rzecz w tym, że postęp technik inwigilacji spra­wił, iż nikt kto jest osobą publiczną, nie powinien się już czuć bez­pieczny" - zauważa.

Dudek dodaje w swoim najnowszym wpisie, że można "opowia­dać bzdury o »zamachu stanu«", można też reinterpretować kom­promitujące wypowiedzi jako rzekome przejawy zatroskania o los państwa. Można wreszcie widzieć w ostatniej aferze podsłu­chowej długie ręce wszechwładnych służb rosyjskich. "Natomiast nie można zmienić faktu, że podsłuchy były, są i będą na coraz większą skalę wykorzystywane w walce politycznej. Na naszych oczach rodzi się system polityczny, w którym ludzie władzy mając do dyspozycji coraz więcej informacji z coraz doskonal­szych systemów inwigilacji, równocześnie sami będą musieli się coraz częściej zastanawiać nad tym co, gdzie, jak i do kogo mówią. To demokracja inwigilacyjna" - przekonuje.

"Ten system powinien poprawić jakość ludzi aspirujących do sta­tusu osób publicznych. Obawiam się czego innego. Zobojętnienia tej mniejszości obywateli, którzy jeszcze głosują i ich przekona­nia, że wszyscy politycy są tacy sami, tylko nie wszystkich jeszcze nagrano. Jeśli tak się stanie, wówczas żadna podsłuchana wypo­wiedź nie będzie wystarczająco kompromitująca" - kończy.

...

Powiedzmy sobie szczerze ludzie sa zmeczeni Tuskiem i Kaczynskim a tu sie okazuje ze usunac sie ich nie daje jak w normalnej demokracji . Stad Pkot teraz Korwin . Zadne tam sluzby . Po prostu irytacja ludzi .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:10, 23 Cze 2014    Temat postu:

"Newsweek": Kelnerski zamach stanu .

Było ich trzech: menedżer, kelner i sommelier, wszyscy zatrudnieni w ekskluzywnych restauracjach. Prokuratura podejrzewa, że cała trójka mogła nagrywać polityków na zlecenie tajemniczej grupy hakowej - czytamy w tygodniku "Newsweek". Prokuratura bada, gdzie zakładano podsłuchy. Politycy PO mówią o pięciu lokalach w których miało działać studio nagrań - Lemongrass, Sowa, Amber Room, Winosfera i Thai Thai.

Jeżeli podejrzenia prokuratury są słuszne i studio nagrań działało w kilku restauracjach, to kłopoty rządu Tuska dopiero się zaczynają - twierdzi tygodnik.
W kręgu podejrzanych stawia ABW trójkę znajomych - kelnerów z warszawskich restauracji. Łukasz N. ma zarzuty, pozostali dwaj są pod dyskretną obserwacją. Znają się od kilku lat, kiedy to pracowali w knajpie Lemongrass w alejach Ujazdowskich, tuż obok sejmu. Właścicielem lokalu był były dyrektor finansowy polskiego oddziału rosyjskiego koncernu energetycznego Łukoil.

Menedżerem jest Łukasz N. profesjonalny i dyskretny. Tam też pracuje Piotr T., próbuje sił jako sommelier, kelner znający się na winach. Koleguje się z Łukaszem N. i jego krewnym, Dawidem, który właśnie zjechał do stolicy.

Kto stoi za nagraniami? Wersje, które badają śledczy, ograniczono do czterech: grupa bogatych biznesmenów, którzy zbierali haki na rząd; młodzi kelnerzy chcący zarobić na politycznych rewelacjach; zbuntowani ludzie ze służb i na koniec wersja czwarta, czyli Łukasz N., który mógł być przekonany do nagrywania przez osoby przedstawiający się jako agenci.

...

Tomasz Lis na tropie zamachu stanu ... Kelnerskie ,,dziennikarstwo" na tropie kelnerstwa !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:56, 24 Cze 2014    Temat postu:

Kelner z zarzutem ws. podsłuchu; dwie osoby zatrzymane

Kelner z restauracji Amber Room w Pałacu Sobańskich w Warszawie usłyszał zarzut ws. nielegalnego podsłuchu. Praska prokuratura podała, że zatrzymano też dwie osoby w związku z aferą podsłuchową; zostaną one przesłuchane jako podejrzane w środę. Takie informacje przekazała prok. Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.

Renata Mazur powiedziała, że prokuratura prowadzi czynności w związku z dwiema osobami zatrzymanymi. Zostaną one przesłuchane w środę. Prokuratura nie ujawnia ich danych. Jedna z osób zatrzymanych ws. afery podsłuchowej to biznesmen Marek Falenta, jeden z najbogatszych Polaków. Informację o zatrzymaniu potwierdził Radiu ZET jego pełnomocnik.

- Konrad L., kelner z restauracji Amber Room w Pałacu Sobańskich w Warszawie, usłyszał zarzut używania nielegalnego podsłuchu - poinformowała rzeczniczka.

Jak powiedziała rzeczniczka, kelner nie był zatrzymany i sam zgłosił się do prokuratury, gdzie został przesłuchany jako podejrzany. Przedstawiono mu zarzut z art. 267 par. 3 Kodeksu karnego, który stanowi, że do dwóch lat więzienia grozi temu, "kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem".

Konrad L. jest drugą osobą, która usłyszała zarzut w śledztwie dotyczącym nielegalnego podsłuchiwania polityków. Pierwszym jest Łukasz N., menadżer z restauracji "Sowa i przyjaciele".

Mazur nie podała żadnych szczegółów co do dwóch osób zatrzymanych. Będzie to możliwe w środę, po zakończeniu czynności prokuratorów z nimi.

Jednym z zatrzymanych jest znany biznesmen Marek Falenta, współwłaściciel firmy Składy Węgla i główny akcjonariusz giełdowych spółek Hawe i ZWG. Wiadomo, że od rana ABW i policja przeszukują jego willę w podwarszawskim Konstancinie.

Mazur podała ponadto, że prokuratura w wyniku przeszukania kilku miejsc zabezpieczyła "szereg nośników", które będą badane.

Kolejne zawiadomienie dotyczące podsłuchów polityków wpłynęło do prokuratury - mówiła wcześniej Mazur. Złożył je b. minister Sławomir Nowak. Zawiadomienie Nowaka jest szóstym w sprawie. Wpłynęły też zawiadomienia ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego oraz b. wicepremiera i ministra finansów Jacka Rostowskiego. Wcześniej złożyli je szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, członek zarządu spółki PERN i b. dowódca jednostki GROM Dariusz Zawadka oraz prezes NBP Marek Belka.

Rzecznik podała, że przesłuchano - jako świadka w sprawie - redaktora naczelnego "Wprost" Sylwestra Latkowskiego. Nie chciała informować o innych czynnościach i planach prokuratury w śledztwie. - Najważniejsza jest dla nas tajemnica śledztwa i spokój dla wykonywania czynności - podkreśliła.

Latkowski powiedział, że nowe nagrania rozmów, które uzyskał "Wprost", przekazał prokuraturze. Pliki obejmują całość nagrań. Zaznaczył, że w publikowanych przez tygodnik częściach nie ma wątków prywatnych.

Wskazał, że taki tryb pokazuje, iż niepotrzebna była cała akcja prokuratury i ABW w redakcji w środę. - Przekazałem wszystkie pliki dźwiękowe, jakie otrzymała redakcja, mając gwarancję, że nie ujawniam źródła. Byłem przesłuchany jako świadek, tylko w kwestii dostarczenia tych plików dźwiękowych. Nie było żadnego elementu, w którym musiałbym się zasłaniać tajemnicą dziennikarską - powiedział Latkowski.

- To, co stało się w redakcji, nie powinno było mieć miejsca. To dobry sygnał, że emocje opadły i że organy ścigania będą racjonalnie postępować i nie traktować mediów jak wrogów - dodał.

Praska prokuratura prowadzi dwa śledztwa - w sprawie podsłuchiwania polityków i treści rozmów Sławomira Nowaka z b. wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem. Rzeczniczka prokuratury zaznaczyła, że Nowak był przesłuchiwany jako świadek, nie sprecyzowała, w którym ze śledztw.

>>>>

Nagle jacy ,,sprawni" . Nigdy w sprawach ludzi zawsze w swoich .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:01, 24 Cze 2014    Temat postu:

"Rzeczpospolita": kto wpłacił na kampanię prof. Zbigniewa Religi

Czy PO wykupiła długi prof. Zbigniewa Religi? Były szef jego sztabu zaprzecza, jednak dziwne wpłaty znalazły się 
w sprawozdaniu komitetu wyborczego profesora - pisze "Rzeczpospolita".

Redakcja "Wprost" ujawniła, że Sławomir Nowak, były minister transportu, przyznaje w rozmowie z byłym wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem, że Platforma Obywatelska wykupiła część długów Zbigniewa Religi, ówczesnego kandydata na prezydenta. 2 września 2005 roku prof. Religa wycofał się z kandydata na prezydenta. I zadeklarował podczas drugiej tury wyborów poparcie dla kandydata PO (wówczas kandydował Donald Tusk). Sławomir Nowak kierował w tym czasie kampanią medialną lidera PO. Ostatecznie wybory wygrał Lech Kaczyński.

Jak powiedział "Rzeczpospolitej" Krzysztof Lorentz z Państwowej Komisji Wyborczej wpłata przez PO pieniędzy na kampanię prof. Religii nie byłaby złamaniem prawa. W sprawozdaniu takiej pozycji jednak nie ma. Uwagę przykuwa za to znaczny udział zbiórek publicznych w finansowaniu kampanii. Jak pisze "Rz" ogólnie ze zbiórek sztab prof. Religi uzyskał aż 976 tys. zł, czyli 82 proc. wszystkich wpływów. Jak zauważa dziennik problem w tym, że ponad połowę tej kwoty sztab zebrał już po wycofaniu się Religi z kandydowania. Zbiórki kontynuowano aż do stycznia 2006 r. Było to legalne, bo przepisy umożliwiały pozyskiwanie środków do dnia przedstawienia sprawozdania. Nie wiadomo jednak dlaczego sztab wciąż zbierał pieniądze na kampanię kandydata, który się wycofał. - Nie zajmowałem się tą stroną przedsięwzięcia – mówi nam Aleksander Pociej, były szef sztabu, obecnie senator PO.

– Nie wykluczam, że to zbiórki posłużyły przekazaniu pieniędzy, o których mówi Nowak. Nie ma żadnej logiki w kontynuowaniu ich po wycofaniu się kandydata – komentuje w rozmowie z "Rz" europoseł PiS Ryszard Czarnecki i podkreśla, że jeśli do tego doszło, to bez wiedzy samego kandydata.

>>>>

Czy to prawda i w jakim trybie ? Czy to bylo w sprawozdaniu wyborczym ?

Ano wlasnie moglem byc gwiazdą filmu nie kabaretu ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:10, 27 Cze 2014    Temat postu:

Falenta: jestem skołowany, będę się bronił

Przeszukanie w domu Marka Falenty -
- Trochę jestem skołowany. To dla mnie szok. Będę się bronił. Na pewno złożę zażalenie na zatrzymanie. Uderzono w mój wizeru­nek i to będzie trudne do odwrócenia. Być może kiedyś, gdy po­twierdzi się, że jestem niewinny, dostanę odszkodowanie - powie­dział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" biznesmen Marek Fa­lenta, który został zatrzymany i przesłuchany, gdyż zarzucono mu rozpętanie afery podsłuchowej. Natomiast na antenie RMF FM zdradził, że głosował na PO.

Marek Falenta podkreślił, że nie chce być nazywany Markiem F., gdyż w sprawie, w której został zatrzymany, jest niewinny.

Falenta nie tylko udzielił wywiadu "Gazecie Wyborczej". Był też gościem "Kontrwywiadu" w RMF FM. - Nie jestem szaleńcem. Nie podjąłbym takiej akcji. Nie jestem samobójcą. Ci, co mnie znają, wiedzą, że biznes to całe moje życie. Buduję firmę, mimo że mógł­bym już nie pracować - powiedział na antenie, odpowiadając na pytanie, czy byłby w stanie "rozpętać" aferę taśmową w Polsce. - 17 lat jestem na rynku i nigdy mi nie przyszło to do głowy - pod­kreślił.

Oświadczył także, że podejrzewa, iż winni wszystkiemu są baro­nowie węglowi. Zapytany, czy to oni wrobili go w aferę, powie­dział, że ma takie wrażenie.

Falenta powiedział również, że nie zna osobiście polityków z pierwszych stron gazet. - Zawsze głosowałem na Platformę Oby­watelską. Mój ojciec był w KLD i w Unii Wolności i współtworzył strukturę na Dolnym Śląsku - powiedział w RMF FM. Pytany, czy zagłosuje ponownie na PO, powiedział, że nie.

Natomiast w wywiadzie dla "GW" biznesmen opowiedział o szczegółach swojego zatrzymania. - We wtorek ok. 9 rano wyje­chałem z domu. Po ok. 200 metrach w wąskiej uliczce zajechało mi drogę kilka samochodów, wyskoczyli ludzie w kurtkach ABW i z długą bronią, krzycząc. Założyli mi kajdanki, ale nie rzucili na ziemię - relacjonował.

Podkreślił, że nie wie, dlaczego zrobili to na ulicy, a nie w domu. - Zajęli nam wszystkie komputery, telefony i nośniki pamięci. Bardzo zelektryzował ich pendrive z rosyjskim napisem, który do­stałem jako gadżet podczas wyjazdu służbowego do kopalni spół­ki KTK na Syberii - przedstawił szczegóły.

Marek Falenta podkreślił, że złoży zażalenie na zatrzymanie. - Uderzono w mój wizerunek, i to będzie trudne do odwrócenia. Być może kiedyś, gdy potwierdzi się, że jestem niewinny, dostanę jakieś odszkodowanie, tylko że przez same te dwa dni na spadku notowań moich spółek straciłem ponad 20 mln złotych - powie­dział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

...

Nie znam czlowieka nie wiem co robi przytaczam . Natomiast wiem co robia Tuski . Tuski robia Ruski e pie rogi . Musieli znalezc za cala sprawa Ruskich z rogami . Ci Ruscy sa niezastapieni . Zamordowali na zlecenie Tuska ,,naszego prezydenta" . Teraz niszcza Tuska razem z Kaczynskim . Nikomu nie przeszkadza ze to sprzeczne . Baz Ruskich ani róż !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133608
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:40, 06 Lip 2014    Temat postu:

- Giertych i Piński chcieli robić dziwny interes, chciałem mieć dowód. Nagrałem rozmowę, każdy dziennikarz śledczy zrobiłby to samo - mówi Piotr Nisztor w rozmowie z tygodnikiem "Wprost".

Dlaczego poszedłeś na spotkanie z Romanem Giertychem, mając w kieszeni ukryty dyktafon?

- Najpierw dwa słowa wstępu. Gdy pojawiła się informacja o tym, że zbieram materiały do książki o Janie Kulczyku, zacząłem dostawać gigantyczną ilość telefonów, ludzie chcieli się ze mną spotykać - opowiada Nisztor. Dalej mówi, że podejrzewał wielkie zaskoczenie ludzi, którzy po prostu chcieli wyrwać pieniądze od Kulczyka. - Chociażby przekazując informacje, które zdobyliby po rozmowach ze mną - wyjaśnia Nisztor.

- Był sierpień 2011 r., telefonicznie dobijał się do mnie Jan Piński. Spotkałem się z nim w Warszawie po moim powrocie z urlopu w Egipcie. Piński zaproponował, żebym sprzedał prawa do książki. Padła konkretna suma - 300 tys. zł - opowiada Piotr Nisztor.

- Ale ja się, oczywiście, nie zgodziłem. Jestem dziennikarzem, który nie wchodzi w takie relacje. Gdybym sprzedał, książka nigdy nie ujrzałaby światła dziennego, a ja chciałem ją wydać - dodaje.

- Piński, z którym miałem wtedy dobre relacje, namawiał, żebym w tej sytuacji przynajmniej się spotkał z "Długim". Czyli z Giertychem, którego już wcześniej znałem. Podobnie jak z Janem Pińskim byłem z nim na ty. Takie spotkanie zostało zorganizowane. Odbyło się 18 sierpnia 2011 r.

Nisztor wspomina, że miał wtedy 26 lat i pracował w "Rzeczpospolitej" jako dziennikarz.

Na pytanie, czy kwota 300 tys. nie podziałała ci na jego wyobraźnię, Nisztor odpowiada: "Nigdy nie napisałem tekstu, za który wziąłbym pieniądze niebędące wierszówką albo pensją z gazety. Niektórzy mogą powiedzieć, że upadłem na głowę. Że mogłem zgarnąć kasę, miałbym spokój i nie byłoby tego całego zamieszania".

- Po tym, co zaproponował mi Piński, spodziewałem się, że w trakcie spotkania padną kolejne dziwne propozycje - opowiada dalej Nisztor. - Widziałem, że będę sam, a naprzeciwko mnie będą Piński i Giertych. Zaprzyjaźnieni ze sobą i mocno zainteresowani zrobieniem jakiegoś interesu na książce, którą szykowałem. Zaproponowali mi odkupienie praw do książki, nie zgodziłem się na to. Powiedziałem Pińskiemu, że nie wchodzę w takie interesy, i tyle.

Nisztor nagrał rozmowę, którą teraz przekazał tygodnikowi "Wprost". - Każdy dziennikarz śledczy, który szedłby na takie spotkanie, zrobiłby to samo co ja. Było dwóch blisko związanych z sobą ludzi, którzy mieli wspólny i dość dziwny interes. Chciałem mieć dowód. To chyba oczywiste - wyjaśnia Nisztor.

- Od dłuższego czasu słyszałem plotki rozsiewane przez osoby związane z Pińskim, że sprzedałem książkę, że się dogadałem. Totalna nieprawda, rozpowszechniana w ramach zemsty. Mam czyste sumienie. Rozważam występowanie na drogę sądową przeciw ludziom, którzy te kłamstwa kolportują - komentuje Nisztor zarzuty.

- Gdy odbywała się rozmowa z Giertychem, miałem rzeczywiście umowę z wydawnictwem. Jednak wkrótce potem osoby z wydawnictwa powiedziały, że nie mogą tej książki wydać pod własną firmą, że jest druga, która ją wyda tę książkę. Umowa poszła do kosza, podpisaliśmy drugą - opowiada dziennikarz.
- Dalej był kolejny zakręt. Ludzie z wydawnictwa zadzwonili do mnie ponownie z tekstem: "Słuchaj, bo tu jest problem. To podpiszemy trzecią umowę z jeszcze jakimś innym trzecim podmiotem". Odpowiedziałem im: "Panowie, bądźmy poważni, nie róbmy sobie jaj". Ewidentnie widać, że się czegoś bali.

Nisztor opowiada, że jego zdaniem przestraszyli się czegoś. - Tak to odebrałem. W tym samym czasie nastąpiły zmiany właścicielskie w "Rzeczpospolitej". Zacząłem otrzymywać nieformalne informacje, że jako osoba zajmująca się różnymi kontrowersyjnymi tematami wylecę z gazety. Nie myliłem się. Zostałem zwolniony - mówi Nisztor.

Nikt już się nie zgłosił do niego żeby wydać przygotowywaną książkę. - Nikt jej nie chciał - twierdzi Nisztor. Sam też nie szukał wydawcy. - Może to był błąd. Byłem strasznie zawiedziony tamtą sytuacją - kończy swoją opowieść.

Korwin-Mikke: jutro wyjdzie na jaw, do jakiej grupy przestępczej należy Nisztor

– Pan Roman Giertych powiedział, że pan Nisztor należy do grupy przestępczej. Jutro wyjdzie, do jakiej – stwierdził Janusz Korwin-Mikke. W ten sposób goście Tomasza Sekielskiego komentowali kolejne taśmy, które w poniedziałek zamierza ujawnić tygodnik "Wprost".

"Nowe taśmy 'Wprost'. Mocne i nie kelnerów" – tak na swoim Twitterze zapowiedział nowy materiał dziennikarz tygodnika "Wprost" Michał Majewski. – Cała historia, którą dzięki temu, iż "Wprost" zwolnił mnie de facto z tajemnicy adwokackiej, co już mówiłem "Gazecie Wyborczej", bardzo uprawdopodobnia, że Piotr Nisztor jest bardzo ważnym elementem grupy przestępczej, która ostatnio zdestabilizowała państwo – mówił w rozmowie z "Wiadomościami" TVP1 mecenas Giertych i dodał, że zapowiedział cywilny pozew o 500 tys. zł przeciw tygodnikowi "Wprost" oraz doniesienie do prokuratury o złamaniu prawa przez Piotra Nisztora. Oba dokumenty mają trafić do adresatów w przyszłym tygodniu.

"Gazeta Wyborcza" twierdzi, że głównym tematem rozmowy była sprzedaż za 400 tys. zł praw autorskich do książki, którą Nisztor napisał o Janie Kulczyku. Chodziło o to, by się ona nie ukazała. Giertych potwierdził, że z Nisztorem sprzedaż praw autorskich negocjował "w imieniu przyjaciela pana Kulczyka". Zleceniodawca nie chciał, by Kulczykowi było przykro z powodu nieprzyjemnych dla jego ojca fragmentów publikacji. – Klient chciał, abym zaproponował kwotę, a potem miałem zerwać negocjacje. Nisztor się zgodził, ale chciał więcej – mówił Giertych.

Zdaniem Giertycha motywem tej transakcji miał być niepokój o stan zdrowia chorego ojca Jana Kulczyka, który mógł ciężko przeżyć tę publikację. - Także chęcią przeciwdziałania uderzeniu w samego Jana Kulczyka - dodaje mecenas.

...

Szambo wybija . Ale takie mamy media . W ogóle mnie to nudzi . Karły moralne .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 36, 37, 38  Następny
Strona 2 z 38

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy