Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Potężny wzrost bezpieczeństwa panuf( i -ń) (p)osłów!!!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:26, 25 Lip 2014    Temat postu:

Radio Lublin

Ile kosztowały wyjazdy służbowe samorządowców z lubelskiego ratusza? Tego się nie dowiemy

Nie bę­dzie upu­blicz­nie­nia wszyst­kich służ­bo­wych wy­jaz­dów sa­mo­rzą­dow­ców z lu­bel­skie­go ra­tu­sza, które od­by­ły się w ciągu ostat­nich czte­rech lat.

O spo­rzą­dze­nie ta­kie­go wy­ka­zu zwró­cił się do pre­zy­den­ta Krzysz­to­fa Żuka jeden z miesz­kań­ców. An­drze­ja Fi­li­po­wi­cza in­te­re­so­wa­ło kto i gdzie wy­jeż­dżał, jaki był koszt tego wy­jaz­du, kto pła­cił i kto był jego ini­cja­to­rem.

Wnio­sko­daw­ca otrzy­mał z ra­tu­sza od­po­wiedź od­mow­ną. Powód - zbyt dużo czasu za­ję­ło­by pra­cow­ni­kom przy­go­to­wa­nie szcze­gó­ło­wych in­for­ma­cji do­ty­czą­cych 8 ty­się­cy wy­jaz­dów służ­bo­wych, bo tyle ich było w ciągu ostat­nich 4 lat.

To nie je­dy­ne wy­dat­ki, z ja­kich się tłu­ma­czy w ostat­nich dniach lu­bel­ski ma­gi­strat. Lu­bel­ska Fun­da­cja Wol­no­ści po­pro­si­ła o wy­cią­gi ze służ­bo­wych kart płat­ni­czych Urzę­du Mia­sta Lu­blin, któ­ry­mi dys­po­nu­ją pra­cow­ni­cy. I takie ze­sta­wie­nie otrzy­ma­ła.

Wy­ni­ka z niego, że w sumie w Urzę­dzie Mia­sta karty po­sia­da 21 osób, w tym 19 pra­cow­ni­ków oraz prze­wod­ni­czą­cy rady mia­sta i jeden z jego za­stęp­ców. Urząd zwra­ca uwagę, że część wy­da­nych kart jest zwią­za­na z re­ali­za­cją pro­jek­tów unij­nych.

>>>

Niekonczaca sie plaga ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:21, 26 Sie 2014    Temat postu:

"Super Express": 26 mln zł na odprawy dla posłów

Wybory parlamentarne odbędą się w październiku

26 mln złotych do podziału w formie odpraw dostaną w związku z przyszłorocznym zakończeniem kadencji Sejmu posłowie. Zare­zerwowano też 1,5 mln zł na tablety dla nowych parlamentarzy­stów – informuje "Super Express".

W przyszłym roku budżet Kancelarii Sejmu sięgnie niemal 460 mln złotych. To o 51 mln zł więcej niż tegoroczny. Na odprawy za­planowano 26 mln złotych – każdy poseł, który nie dostanie się do parlamentu, otrzyma równowartość trzech pensji, czyli 30 tys. zł. Ci, którzy dostaną się do Parlamentu, otrzymają natomiast ta­blety.

Na podróże zagraniczne przyszłych posłów zarezerwowano 3,8 mln zł, a na krajowe wojaże będą mogli wydać aż 10,4 mln zło­tych.

...

Znakomicie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:38, 30 Wrz 2014    Temat postu:

Szpital wezwał policję. Poseł Dziadzio: Nie było żadnej awantury

Do rekacji Nowin24 zadzwoniła czytelniczka gazety. Przedstawi­ła się jako pacjentka Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rzeszowie. Opowiadała, że z soboty na niedzielę na oddziale okulistycznym doszło do awantury z udziałem posła Dariusza Dziadzio z PSL. Interweniowała policja. Dodała, że poseł wyglą­dał, jak po spożyciu alkoholu.

Dziadzio twierdzi, że w nocy z soboty na niedzielę został pobity. Zgłosił się na pogotowie z urazem gałki ocznej, skąd został odesła­ny na oddział okulistyczny przy ul. Szopena.

- Nie było żadnej awantury - zaprzecza Dziadzio. - Po prostu wy­raziłem zdanie na temat personelu, który nie zachowywał się od­powiednio do sytuacji. Przyznaję, sprawa jest dla mnie niezręcz­na, niemniej jednak jako pacjent miałem prawo upominać się o swoje. Dobrze się stało, że wyszło to na jaw - mówi poseł PSL.

W szpitalu potwierdzają zajście. - Był kłopot na okulistyce z agre­sywnym pacjentem. Wezwano ochronę i policję - wyjaśnia Anna Hartman-Ksycińska, zast. dyr. WSS .

Szpital: wzywaliśmy ochronę oraz policję

Poseł Dariusz Dziadzio opowiada, że gdy po długim oczekiwaniu otworzono mu drzwi na oddział, chciał wejść z żoną. Na to nie zgodziła się pielęgniarka. Rozpoczęła się wymiana zdań.

- Tłumaczyłem, że mam prawo, by bliska mi osoba uczestniczyła w diagnostyce. Przecież nie byliśmy na oddziale zakaźnym. Sły­szałem, żebym się uspokoił, był cicho, usiadł - opowiada poseł.

Twierdzi, że nie tłumaczono mu, dlaczego obecność żony jest nie­pożądana, lecz było to na zasadzie "nie, bo nie". Pytał, czy wszyst­kich tak traktują. Przyznaje, że zaczął nagrywać zajście telefo­nem. Wyciągnął też legitymację poselską i przedstawił się jako członek komisji zdrowia.

- Powiedziałem, że nie omieszkam zaznaczyć, w jak urągający sposób traktują ludzi, a jeśli lekarka uważa, że zachowuję się agresywnie, niech wezwie policję.
Pytany wprost, czy był wtedy pod wpływem alkoholu, zapewnia, że nie. Adam Szeląg, rzecznik KMP w Rzeszowie, mówi, że bada­nia alkomatem nie było, a po ich interwencji mężczyzna, którego danych nie zdradza, uspokoił się i przeprosił. Poseł cieszy się, że był z żoną, która jest świadkiem. Tłumaczy, że m.​in. po to ją wziął, by nie było insynuacji, że zachowywał się niewłaściwie, co często spotyka polityków.

...

SKANDAL MUSIAL CZEKAC JAK NORMALNY CZLOWIEK A TO P OSEL !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:46, 14 Lis 2014    Temat postu:

"Dziennik Gazeta Prawna": samorządowcy też lubią zagraniczne wojaże
W ubiegłym roku wszystkie jednostki samorządu na wyjazdy zagraniczne wydały ponad 50 mln zł -

Gminy, powiaty i województwa wydały w 2013 r. 50 mln zł na zagraniczne wyjazdy. To niemal o jedną czwartą więcej niż trzy lata wcześniej – donosi "Dziennik Gazeta Prawna".

Jak wynika z danych zebranych przez Forum Obywatelskiego Rozwoju w ramach serwisu Sprawdzsamorzad.pl, wszystkie jednostki samorządu w ubiegłym roku przeznaczyły na wyjazdy zagraniczne ponad 50 mln zł, podczas gdy w 2010 r. kwota ta wynosiła 41 mln zł.

W niektórych samorządach wzrosty tych wydatków są imponujące. Przykładowo w Lubinie (woj. dolnośląskie) wzrosły z 1,5 tys. zł do 306 tys. zł, a w Stargardzie (woj. pomorskie) z około 6 tys. zł do 120 tys. zł.

Hubert Guzera z Forum Obywatelskiego Rozwoju zaznacza, że jeśli na poziomie parlamentu mamy do czynienia z wyłudzeniami na wyjazdy zagraniczne ze strony posłów, to nie powinno dziwić, że taki proceder zachodzi też na szczeblu samorządowym.

Podkreśla jednak, że samo to, iż wydatki samorządów na podróże służbowe wzrastają z roku na rok, nie powinno niepokoić. - Polska odgrywa coraz większą rolę w UE, a dodatkowo organizuje wydarzenia takie jak Euro 2012, które wręcz wymuszają wyjazdy zagraniczne - wyjaśnia Guzera.

Ekspert FOR zwraca uwagę, że brakuje skutecznego mechanizmu kontroli takich wyjazdów. Jego zdaniem mógłby umożliwiać to Biuletyn Informacji Publicznej, gdyby wszystkie samorządy umieszczały tam w sposób czytelny dane o kosztach takich podróży.

Obecnie zasady dotyczące podróży służbowych urzędników określa rozporządzenie ministra pracy i polityki społecznej. Zgodnie z nim podróżą służbową jest ta, w którą urzędnik udaje się na zlecenie urzędu, poza swoją miejscowość. Na czas wyjazdu przysługuje mu dieta, która jest wolna od podatku.

>>>

Nikt nie przeczy . Odroznijmy jednak uczciwie rozliczony NIEPOTRZEBY wyjazd . Ktory jest kradzieza . OD NIEUCZCIWIE ROZLICZONEGO NIEPOTRZEBNEGO WYJAZDU ktory jest GORSZA KRADZIEZA !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:10, 09 Gru 2014    Temat postu:

Od stycznia 2015 r. ryczałt za użytkowanie samochodów służbowych w celach prywatnych

Temat kierowców, korzystających prywatnie z samochodów służbowych od lat negatywnie kojarzy się podatnikom i przedsiębiorstwom jako potencjalne ryzyka podatkowe. Jest to efektem obecnego, niejasnego i nieprecyzyjnego systemu rozliczania podatku dochodowego z tytułu używania samochodów służbowych do celów prywatnych, na gruncie którego, wynikło wiele sporów z organami podatkowymi, mających równie często swoje finały w sądach administracyjnych. Zdarzało się w rezultacie, że przedsiębiorstwa i użytkownicy samochodów firmowych byli karani za nie opodatkowanie lub nie doszacowanie wartości nieodpłatnego świadczenia. W efekcie często ukrywali oni fakt używania takich samochód do celów innych niż cele służbowe.

W dniu 23 października 2014 r. Sejm uchwalił ustawę o ułatwieniu wykonywania działalności gospodarczej, wprowadzającej szereg zapowiadanych przez rząd zmian do ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (Dz. U. z 2012 r. poz. 361, z późn. zm.). Jedną z najważniejszych dla podatników nowości jest ułatwienie określenia skutków podatkowych związanych z wykorzystywaniem przez pracowników samochodu służbowego do celów prywatnych poprzez wprowadzenie jednolitego - umiarkowanego, jeśli chodzi o wysokość ryczałtu. Nowe regulacje mają skończyć problemy przedsiębiorstw i podatników, a także próby omijania prawa, dzięki temu, że zaproponowany w znowelizowanym akcie prawnym ryczał będzie relatywnie niski. Obecnie ustawa przekazana jest Prezydentowi i Marszałkowi Senatu.

Podstawa prawna nieodpłatnego świadczenia

Świadczenie związane z nieodpłatnym korzystaniem przez pracownika z samochodu służbowego do celów prywatnych podlega opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych. W obowiązującym bowiem stanie prawnym, na podstawie art. 11 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, zwanej dalej „ustawą PIT”, przychodami są otrzymane lub postawione do dyspozycji podatnika w roku kalendarzowym pieniądze i wartości pieniężne oraz wartość otrzymanych świadczeń w naturze i innych nieodpłatnych świadczeń. Wartość nieodpłatnych świadczeń polegających na udostępnieniu samochodu do celów prywatnych ustala się:
jeżeli przedmiotem świadczenia są usługi wchodzące w zakres działalności gospodarczej dokonującego świadczenia – według cen stosowanych wobec innych odbiorców,
jeżeli przedmiotem świadczenia są usługi zakupione – według cen zakupu,
w pozostałych przypadkach – na podstawie cen rynkowych stosowanych przy świadczeniu usług lub udostępnianiu rzeczy lub praw tego samego rodzaju i gatunku, z uwzględnieniem w szczególności ich stanu i stopnia zużycia oraz czasu i miejsca udostępnienia.
Czynniki determinujące zmiany

Jak można przeczytać w uzasadnieniu Ministerstwa Finansów do projektu ustawy pomimo faktu, że obecnie istnieją zasady ustalania wartości tego świadczenia, zgłaszano często problemy co do prawidłowego określenia skutków podatkowych związanych z wykorzystywaniem przez pracowników samochodu służbowego do celów prywatnych. Często przyjmuje się, że wartość świadczenia, jakie otrzymuje pracownik z tytułu użytkowania pojazdu służbowego do celów prywatnych, powinna bazować na koszcie wynajmu takiego samego pojazdu w wypożyczalni samochodów i taka wartość powinna stanowić podstawę opodatkowania. W wyniku braku precyzyjnych i prostych przepisów w tym zakresie wiele osób narażonych jest na ryzyko podatkowe. Wiąże się to też z dodatkowymi obowiązkami dla przedsiębiorcy z tytułu ustalenia właściwej stawki wynajmu dla danego pojazdu i ewidencją przebiegu. W konsekwencji sprzyjało to nieujawnianiu takiej czynności do celów podatkowych.

Nowe przepisy, tj. art. 12 ust. 2a i 2b ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, w brzmieniu obowiązującym od dnia 1 stycznia 2015 r. przewidują, że wartość pieniężną nieodpłatnego świadczenia przysługującego pracownikowi z tytułu wykorzystywania samochodu służbowego do celów prywatnych ustala się w wysokości:
250 zł miesięcznie – dla samochodów o pojemności silnika do 1600 cm3;
400 zł miesięcznie – dla samochodów o pojemności silnika powyżej 1600 cm3.

Z kolei, w przypadku wykorzystywania samochodu służbowego do celów prywatnych przez część miesiąca, wartość świadczenia ustala się za każdy dzień wykorzystywania samochodu do celów prywatnych w wysokości 1/30 kwot 250 lub 400 złotych w zależności od pojemności silnika wykorzystywanego samochodu służbowego.

Stosunkowo niewysoki podatek

Zaproponowane zmiany, polegające na określeniu wartości tego świadczenia, pozwolą uniknąć wątpliwości co do sposobu ustalenia przychodu z tego tytułu. Wartość pieniężną nieodpłatnego świadczenia przysługującego pracownikowi z tytułu wykorzystywania samochodu służbowego do celów prywatnych ustala się w wysokości 250 zł miesięcznie dla samochodów o pojemności silnika do 1600 cm3 – co przy stawce podatkowej 18% oznacza kwotę 45 zł zryczałtowanego miesięcznego podatku, natomiast 400 zł miesięcznie dla samochodów o pojemności silnika powyżej 1600 cm3 – czyli 72 zł zryczałtowanego miesięcznego podatku. W przypadku wykorzystywania samochodu służbowego do celów prywatnych przez część miesiąca wartość świadczenia ustalana będzie za każdy dzień wykorzystywania samochodu do celów prywatnych – w tym wypadku w wysokości 1/30 ww. kwot. Tak ustalony dzienny ryczałt będzie wynosił zatem odpowiednio 8,33 zł oraz 13,33 zł (1,50 zł oraz 2,40 zł dziennego zryczałtowanego podatku, przy stawce podatkowej 18%) w zależności od pojemności silnika wykorzystywanego samochodu służbowego.

Zauważyć należy, że pomimo nadania nieodpłatnemu świadczeniu konkretnej wartości, nie traci ono swojego charakteru. W nowym stanie prawnym dalej mamy do czynienia z nieodpłatnym świadczeniem, którego wartość została jedynie przez ustawodawcę określona poprzez wskazanie w ustawie konkretnych kwot tj. 250 i 400 zł. Pamiętać wobec tego, w dalszym ciągu należy, że organy podatkowe mogą zakwestionować prawo przedsiębiorcy do zaliczenia w koszty uzyskania przychodów opłat za raty leasingowe czy dokonanych odpisów amortyzacyjnych w związku z nieodpłatnym przekazaniem pracownikowi samochodu służbowego.

Ryczałt tylko dla pracowników w rozumieniu kodeksu pracy

Co istotne proponowane zasady rozliczeń obowiązywać będą jedynie pracowników zatrudnionych na podstawie umowy o pracę. Poza regulacją pozostały niestety m.in. często występujące w praktyce umowy-zlecenia, umowy o dzieło czy kontrakty menedżerskie.

Zaproponowany ryczałt, jako rozwiązanie prostsze, z pewnością ułatwi przedsiębiorstwom i podatnikom rozliczenie wykorzystania samochodu do celów innych niż działalność gospodarcza i powinien sprzyjać ujawnieniu tego faktu do celów podatkowych. Zmiany w podatku dochodowym należy oceniać bardzo pozytywnie nie tylko z perspektywy podatnika ale także przedsiębiorców, ułatwiając im prowadzenie działalności gospodarczej poprzez znaczne uproszczenie prawa. Nowe przepisy mają zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2015 r.

Autor: Konrad Stanek, Prawnik, specjalista ds. podatków w PKF Consult sp. z o.o.

...

Nam dali ryczalt 250 do 400 miesiecznie a sami ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:37, 12 Gru 2014    Temat postu:

Poselskie kilometrówki pochłonęły 26 mln złotych

Co czwarty poseł w zeszłym roku wydał maksymalną kwotę na służbowe przejazdy prywatnym autem. Od początku kadencji do końca 2013 roku na tzw. kilometrówkę wydano prawie 26 mln złotych - podaje dziennik.pl.

Według portalu, kwoty tzw. kilometrówki, która zwracana jest pojedynczemu posłowi, rzadko spada poniżej 20-30 tys. złotych rocznie.

W 2013 roku aż 114 posłów wykorzystało maksymalny limit wydatków na podróże. Pochłonęło to ponad 35 tys. złotych - podaje dziennik.pl.

Jedynie 19 polityków nie korzystało w ogóle z prywatnego auta w celach służbowych. Wśród nich jest m.in. Donald Tusk, Jarosław Kaczyński oraz Ewa Kopacz.

Afera madrycka

W listopadzie Komitet Polityczny PiS podjął decyzję o wykluczeniu Adama Hofmana, Adama Rogackiego i Mariusza A. Kamińskiego z partii. Decyzje miały związek ze służbową podróżą trzech posłów PiS do Madrytu na posiedzenie Komisji Zagadnień Prawnych i Praw Człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy - rozpoczętą 30 października.

Media donosiły, że w wyjeździe posłom towarzyszyły żony i że z ich udziałem doszło do incydentu na pokładzie samolotu, którym posłowie wracali z Hiszpanii. Media informowały ponadto, że posłowie wzięli na tę podróż kilkanaście tysięcy złotych zaliczki, zgłaszając wyjazd samochodem; w rzeczywistości polecieli tanimi liniami lotniczymi.

Marszałek Sejmu powołał wówczas komisję do spraw zagranicznych wyjazdów parlamentarzystów. Zapowiedział też, że powołany zostanie pełnomocnik ds. procedur antykorupcyjnych oraz wprowadzenie limitu kilometrowego samochodowych podróży poselskich.

>>>

Jak widac jest problem . Zwroty na przejazd sa NA PRZEJAZD nie ,,do wziecia" .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:20, 12 Sty 2015    Temat postu:

"Dziennik Gazeta Prawna": samorządowcy podnoszą sobie pensje

Jedne z pierwszych decyzji, jakie podejmują nasi nowi samorządowcy? Podwyżki diet i wynagrodzeń, zakupy drogiego sprzętu elektronicznego, wymiana samochodów na nowe. Po wyborach ruszył festiwal polepszania własnego standardu życia kosztem obywateli - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Podwyżki przyznaje się nawet tam, gdzie gminne kasy są zadłużone na ciężkie miliony. Przykłady takiego kontrowersyjnego postępowania płyną z całej Polski - podkreśla gazeta. I podaje przykłady.

Wójt Józefowa nad Wisłą w województwie lubelskim dzięki 13-procentowej podwyżce będzie zarabiał miesięcznie ponad 11 tysięcy złotych brutto.

Jego kolega po fachu z niespełna 10-tysięcznej gminy Fabianki w województwie kujawsko-pomorskim też nie będzie mu musiał zazdrościć. Po decyzji Rady Gminy dostanie znaczną podwyżkę, bo o 1300 złotych miesięcznie. W sumie jego wynagrodzenie brutto wyniesie 10 700 złotych.

Więcej szczegółów w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

>>>

To oni lubia najbardziej .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:03, 23 Sty 2015    Temat postu:

Gazeta Pomorska

Już na początku kadencji chełmińscy radni zdecydowali, że zwiększą sobie diety. Za sumienność?

- Chełmińscy radni są sumienni - twierdzą zgodnie przewodniczący rady miasta Janusz Błażejewicz i pracownice biura rady. Rzadko opuszczają nie tylko sesje, ale także posiedzenia komisji, w których pracują. Czy za to podwyższyli sobie diety? Według Janusza Błażejewicza w Chełmnie nie ma problemu z absencjami.

- W całej poprzedniej kadencji było ich tyle, że można policzyć na palcach jednej ręki - mówi przewodniczący rady miasta. - Pamiętam, że zdarzyły się, gdy w wakacje burmistrz zwołał sesję w trybie pilnym. Poza tym, nieobecności są bardzo sporadyczne. Nie ma u nas niesumiennych rajców.

Od dwóch kadencji radnych miejskich jest mniej, bo tylko piętnastu. Łatwiej zatem obserwować ich pracę. Na pewno na to, że stawiają się na wezwanie jest także fakt, że wszelkie nieobecności odczuwają po kieszeni.

- Niezależnie czy nieobecności są usprawiedliwione czy nie, następuje potrącenie - wyjaśnia Janusz Błażejewicz. - Nawet gdy ktoś leży w szpitalu, traci. Zgodnie z przyjętą uchwałą, radnemu pomniejsza się dietę o 50 złotych za każdą nieobecność na posiedzeniu komisji oraz za opuszczenie komisji przed jej zakończeniem. Natomiast o 100 złotych pomniejszona zostaje, gdy radny nie pojawi się na sesji lub opuści ją w trakcie.

Podczas ostatniej sesji rajcy podwyższyli sobie diety - za obowiązkowość. Z wnioskiem wystąpiła komisja budżetu.

- Wokół diet radnych powstało wiele legend - ile to oni pobierają tej diety? - czytamy we wniosku. - Pojawiają się kwoty 1,5 tys. złotych, a nawet ponad 2 tys. złotych. Jest to oderwane od rzeczywistości, wysokość diety to średnio 684 złote miesięcznie. W piątej kadencji było 21 radnych, obecnie jest 15, a zakres pracy nie uległ zmniejszeniu - wręcz odwrotnie. Wykonywanie mandatu nie sprowadza się do obecności na sesjach i pracy w komisjach, ale dużo czasu należy poświęcić na pracę analityczną i przygotowawczą w domu, aby sprostać wymogom i oczekiwaniom stawianym przez mieszkańców. Wyzwania obecnej kadencji są bardzo duże, to ostatni okres pozyskiwania środków unijnych. Musimy wesprzeć burmistrza na wszystkich płaszczyznach, by maksymalnie je pozyskać. Ważnym aspektem jest prowadzenie konsultacji z mieszkańcami, aby utrzymać stałą więź, poprzez przyjmowanie zgłaszanych przez nich postulatów i przedstawiania organom gminy. Regulamin diet jest tak skonstruowany, że za każdą nieobecność następują drastyczne potrącenia.
Więcej dla radnych i dla burmistrza

Tylko jeden radny, Grzegorz Dzikowski, był przeciwny zwiększeniu diet. Pozostali zdecydowali, że będą one wyższe od 100 do 200 złotych.

Najwięcej dostanie przewodniczący.

- Nie było podwyżek od czterech lat - wyjaśnia ten krok Janusz Błażejewicz. - Podobnie z pensją burmistrza. Radni zwiększyli jego uposażenie, które ostatni raz było podnoszone na początku poprzedniej kadencji.

Ile więcej zarobi włodarz?

- Podwyżka wyniesie pięćset złotych brutto, to jest ponad trzysta złotych na rękę - mówi Mariusz Kędzierski.

...

A co maja byc gorsi od p oslow ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:52, 27 Sty 2015    Temat postu:

"Echo Dnia": władze województwa wzięły potężne pieniądze za niewykorzystane urlopy

Władze województwa świętokrzyskiego pod ostrzałem opozycji, która... w 2011 też brała kasę. Ale wśród naszych samorządowców są tacy, którzy nie biorą pieniędzy za urlopy. Rekordzistą jest członek Zarządu Piotr Żołądek (PSL), który za 93 niewykorzystane dni urlopu pobrał 48,1 tysięcy złotych brutto.

Na konto Kazimierza Kotowskiego (PSL) wpłynęła kwota 31,5 tysięcy złotych brutto stanowiąca odpowiednik 61 dni zaległego urlopu. Z kolei marszałek Adam Jarubas (PSL) zgromadził 52 dni wolnego, za co dostał 30,8 tysięcy złotych brutto.

Jan Maćkowiak (PO) nie wykorzystał 24 dni z puli wypoczynkowej. "Przytulił” w związku z tym 12,4 tysięcy złotych brutto. W minionej kadencji najwięcej urlopu wybrał wicemarszałek Grzegorz Świercz (PO), który zakończył swoją misję z 16 nieodebranymi dniami wolnego. Urząd wypłacił mu z tego tytułu 9,2 tysięcy złotych brutto.

Fakt pobrania ekwiwalentów przez przedstawicieli rządzącej regionem koalicji PSL-PO wzburzył opozycję, zwłaszcza tę spod znaku Prawa i Sprawiedliwości. - Obecnie sprawujący władzę ludzie z PSL są bardzo pazerni na pieniądze. Istotą ich służby jest zabieganie o swoje prywatne interesy, nie interes publiczny jest najważniejszy - grzmiał w poniedziałek na konferencji prasowej w Kielcach pełnomocnik PiS w województwie poseł Krzysztof Lipiec.

Parlamentarzysta zarzucił ludowcom kłamstwo. - Zapewniali, że prowadzili kampanię wyborczą w trakcie urlopów, a okazało się, że urlopów nie wzięli - stwierdził Krzysztof Lipiec.

Kilka chwil później na sesji sejmiku do sprawy odniósł się radny klubu Prawa i Sprawiedliwości Bogdan Latosiński. Jego zdaniem Zarząd Województwa złamał przepisy kodeksu pracy, które nakazują wykorzystywać dni urlopu. W jego przemowie nie brakowało też elementu ironii. - Jestem zaniepokojony stanem zdrowia członków Zarządu, bo pracownikowi należy się odpoczynek. Jako związkowiec chcę to wyjaśnić - powiedział.

- Opozycję chcę zapewnić: czuję się świetnie. Badania lekarskie dopuszczają mnie do pracy - ripostował Piotr Żołądek. Zapewniał, iż członkowie Zarządu "nie dokonali przestępstwa”. - To praktyka stosowana w samorządzie. Zawsze miałem problemy z urlopami, bo praca sprawia mi ogromną przyjemność - przyznał Piotr Żołądek. - Jeśli kodeks pracy dopuszczałby możliwość rezygnacji z urlopu, skorzystałbym z tego - dodał całkiem na serio. Pojawiło się pytanie dotyczące tego, jak łączył działalność w Zarządzie Województwa z aktywnością w kampanii? - To kwestia organizacji pracy. Zaczynam bardzo wcześnie i późno kończę. Pracuję na okrągły zegarek. Może to jednostka chorobowa. Jeśli mnie zdiagnozują, znajdę sobie inne zajęcie - powiedział. Piotr Żołądek zadeklarował jednocześnie gotowość do przekazania pobranej kwoty na cele charytatywne. - Ten ekwiwalent nie ma dla mnie znaczenia - podkreślił.

"Echo Dnia" sprawdziło, jak w sprawie wypłaty finansowych odpowiedników za niewykorzystany urlop zachowali się związani z Prawem i Sprawiedliwością członkowie Zarządu Województwa w kadencji 2006-2010. Z informacji przekazanych nam przez biuro prasowej Urzędu Marszałkowskiego wynika, iż Marcin Perz pobrał 29 tysięcy złotych brutto, a Lech Janiszewski - 11 tysięcy złotych brutto.

...

Proceder nieustajacy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:38, 27 Sty 2015    Temat postu:

Karuzela stanowisk trwa

Po wyborach samorządowych trwa "dzielenie łupów", czyli obsadzanie stanowisk swoimi ludźmi. Po to jednak, by móc zatrudnić nowych, trzeba pozbyć się dotychczasowych. Jak się okazuje - nie zawsze zgodnie z prawem.

Najczęściej dochodzi do dyskryminacji z powodu przekonań politycznych. Przekonał się o tym wiceszef wodociągów w Starachowicach, któremu nowy prezydent miasta obniżył wynagrodzenie z 13 tysięcy zł do płacy minimalnej. W Zakopanem też "poleciał" jeden z kierowników, a losy kolejnych dwóch nadal się ważą. W Słupsku jeden ze związkowców dostał "dyscyplinarkę" i to za przewinienia, które nie powinny być brane pod uwagę. I nikt w tym wszystkim nie pomyśli o tym, że ci zwalniani ludzie pójdą do sądu pracy. Ten po długotrwałym procesie postanowi przywrócić ich do pracy. Tylko wtedy w samorządzie będą już nowe władze i to one poniosą konsekwencje działań swoich poprzedników. I tak karuzela dzielenia stanowisk będzie się kręcić, dopóki nie powstaną regulacje prawne, które temu zapobiegną.

...

Po to ci szemrani goscie tam sa . Dla korzysci osobistych .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:54, 30 Sty 2015    Temat postu:

Gazeta Pomorska

Grudziądz: kosztowny brak urlopów wiceprezydentów

Prezydent Malinowski otrzymał prawie 30 tysięcy złotych netto. Wiceprezydent Przemysław Ślusarski - ponad 23 tys. zł.

Prezydentowi oraz jego zastępcy - zgodnie z prawem pracy - się należało. Pokaźne sumy, które wpłynęły na ich konta to pieniądze wypłacone za niewykorzystane w ostatnich latach urlopy. A tych dni uzbierało się naprawdę sporo. Ile dokładnie? Prezydentowi: 64, zastępcy zaś: 74.

Obaj pełniąc tak wysokie funkcje powinni ciężko pracować, dlaczego więc nie wykorzystują urlopu?

- Jestem przyzwyczajony do pracy przez siedem dni w tygodniu i przyznaję, że trudno mi się odzwyczaić. Będę robił wszystko, co w mojej mocy, aby przysługujący mi urlop wykorzystywać w miarę systematycznie. Odpoczynek na pewno mi się przyda - zapewnia Robert Malinowski.

Wiceprezydent Ślusarski: - Odpoczywam na tyle, na ile jest mi to potrzebne. Nagromadzenie dni urlopowych było spowodowane wykonywaniem obowiązków służbowych.

Wiceprezydent stracił pracę. Na kilka dni

- Co do zasady ekwiwalent za niewykorzystany urlop przysługuje pracownikowi tylko wtedy, gdy zostaje z nim rozwiązana umowa o pracę - podkreśla Emila Pankowska, zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Bydgoszczy.

Włodarz miasta otrzymał ekwiwalent, ponieważ skończyła się kadencja. Dlaczego wiceprezydentowi wypłacono pieniądze? Bo na kilka dni stracił pracę w Ratuszu. O tym, jak do tego doszło można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Gazety Pomorskiej".

...

Tanio sie nie da ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:36, 03 Lut 2015    Temat postu:

Gazeta Współczesna

Radni nie obniżą sobie pensji. Będzie dziura w gminnej kasie

W Przerośli obniżki diet oraz pensji dla wójta nie będzie. Rządząca gminą koalicja nie zgodziła się na oszczędności.

W swojej sprawie radni nie wypowiadali się, tylko odrzucili wniosek. W przypadku wójta uznali zaś, że pracuje bardzo dobrze i powinien godziwie zarabiać.

W miniony piątek radni zatwierdzili plan dochodów i wydatków na ten rok.

- Sytuacja nie jest dobra - ocenia Stefan Kościuch, który jest w opozycji. - Po stronie dochodów zapisana jest kwota 700 tysięcy tytułem darowizny od firmy wiatrowej. Wiadomo, że jej nie będzie, ponieważ mieszkańcy nie chcą turbin. A w takiej sytuacji, powstaje dziura w gminnej kasie i trzeba będzie ostro zaciskać pasa.

Kościuch proponował, by zacząć od siebie. Przede wszystkim o połowę obniżyć diety i zamrozić w tym roku pensje urzędników. Radny chciał też, by wynagrodzenie zasadnicze wójta było niższe o tysiąc złotych, a dodatki - o 20 procent. Wójt zarabia ok. 120 tys. zł rocznie.

- Szacujemy, że dzięki temu pozostałoby w gminne kasie ok. 50 tysięcy zł - dodaje Kościuch. - Za te pieniądze można byłoby napisać np. unijny projekt.

Pomysł przepadł w głosowaniu.

...

Obnizki dla wybrancow ludu ? W zadnym wypadku !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:29, 26 Mar 2015    Temat postu:

"Rzeczpospolita": podróże zagraniczne senatorów kosztowały 3,2 mln złotych

Senatorowie podróżują samolotami za granicę kilkakrotnie częściej niż posłowie. Średnio każdy wylatał już 32 tys. zł - informuje "Rzeczpospolita".

W tej kadencji podróże zagraniczne senatorów kosztowały już bowiem 3,2 mln zł. Tymczasem Kancelaria Sejmu – choć senatorów jest 100, a posłów 460 – wydała na ten cel 5,09 mln zł, a więc średnio 11 tys. zł na każdego deputowanego.

Senatorowie tłumaczą, że liczbę spotkań podobną do tych w Sejmie musi obsłużyć mniejsza liczba członków izby wyższej. - Jeśli w którejś z polskich instytucji istnieją przejawy Bizancjum, to właśnie w Senacie – ocenił politolog dr hab. Rafał Chwedoruk.

...

Podroznicy sie znalezli .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:26, 26 Mar 2015    Temat postu:

Komisja rewizyjna przyjrzy się sprawie portalu e-Dolny Śląsk
Michał Dzierżak
akt. 14 marca 2015, 10:27
Komisja Rewizyjna Sejmiku Województwa Dolnośląskiego przyjrzy się sprawie portalu e-Dolny Śląsk. W rozmowie z Wirtualną Polską Paweł Hreniak, radny sejmiku, mówi, że według najczarniejszego scenariusza województwo może ponieść ponad 100 mln zł straty.

Prace komisji rewizyjnej nad zbadaniem sprawy portalu e-Dolny Śląsk dopiero się rozpoczęły. Radni będą sprawdzali, czy doszło do nieprawidłowości na różnych etapach planowania i realizacji projektu platformy informacyjnej wartej 66 mln zł. Równolegle sprawę bada także Najwyższa Izba Kontroli, która ma zakończyć działania sprawdzające jeszcze w tym miesiącu.

Przypomnijmy, że władze województwa dolnośląskiego wycofały się z projektu portalu e-Dolny Śląsk miesiąc temu. Zerwano przy tym umowę z wykonawcą, który był w fazie realizacji projektu. Początkowe stanowisko zarządu województwa zakładało, że koszty zerwania umowy będą równoważne karom, które nałożone wcześniej na wykonawcę, firmę Qumak, w związku z opóźnieniami przy realizacji projektu. Tymczasem Qumak domaga się kwoty znacznie większej, zbliżonej do całości kosztów e-Dolnego Śląska – ok. 65 mln zł. Pod znakiem zapytania stanęła także sprawa dotacji unijnej w wysokości ok. 50 mln zł, która przeznaczona miała być na portal.

Jak podkreśla w rozmowie z WP Paweł Hreniak, radny sejmiku województwa z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, członek Komisji Rewizyjnej, opozycja wielokrotnie wnosiła o możliwość przeprowadzenia kontroli w sprawie tej inwestycji. – Prace rozpoczęliśmy wczoraj, jednak na razie nie mamy dostępu do wszystkich dokumentów z uwagi na to, że wciąż trwa jeszcze kontrola NIK – mówi Hreniak.

Komisja Rewizyjna ma zamiar znaleźć odpowiedzi na kilka pytań, które powinny być postawione znacznie wcześniej. – Pierwszym pytaniem niewątpliwie jest to, dlaczego tak późno zrezygnowano z projektu, skoro wicemarszałek Jerzy Michalak powiedział niedawno, iż portal jest „nieużyteczny społecznie”. Czy urzędnicy nie wiedzieli o tym wcześniej? – pyta radny PiS.

- Ponadto pod lupę weźmiemy także chaos, który pojawił się procedurze rezygnacji z projektu, oraz fakt, że skoro inwestycja w portal e-Dolny Śląsk została wpisana do programu operacyjnego w roku 2007, to dlaczego przetarg ogłoszono dopiero cztery lata później? Być może nie trzeba by było na gwałt szukać możliwości innego umieszczenia unijnej dotacji – podkreśla w rozmowie z WP Paweł Hreniak.

Województwo znalazło się w dosyć trudnym położeniu, ponieważ lada chwila może stracić ponad 100 mln zł. Jak wylicza Hreniak, będzie to w najczarniejszym scenariuszu 64 mln zł, których domaga się wykonawca za zerwanie umowy oraz 50 mln nieuzyskanego przychodu, jeśli instytucje unijne nie zgodzą się na przeniesienie dotacji na inne zadania.

Kontrola Komisji Rewizyjnej ma potrwać do końca kwietnia 2015 r.

Michał Dzierżak, Wirtualna Polska

...

A bo to jedna sprawa ? Pelno takich .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:17, 14 Maj 2015    Temat postu:

Radny obiecał pomoc choremu dziecku. Słowa nie dotrzymał

Piotr Krajewski, obecny radny Ostródy, podczas swojej kampanii obiecał, że przeznaczy swoją dietę na pomoc dla Joanny Raczyńskiej, która ma chorego syna. Po wygranej kampanii z obietnicy się wycofał.

- Krajewski poinformował mnie o swojej ciężkiej sytuacji, że się wykosztował na kampanię, że mu się życie skomplikowało, że będzie płacił, kiedy będzie miał - opowiada Joanna Raczyńska. - Nie byłem w stanie, nie z własnej winy, się z tego wywiązać - tłumaczy radny.

Mieszkańcy Ostródy są jednoznaczni w negatywnej ocenie zachowania radnego Krajewskiego. Uważają, że radny nie powinien składać obietnic bez pokrycia oraz kwestionują jego poczucie moralności. Pojawiają się także głosy za usunięciem go z rady miasta.

Sam Krajewski mówi, że jego przyszłość i jego matka są dla niego równie ważne, co przyszłość chorego dziecka.

...

Super gosciu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:26, 29 Maj 2015    Temat postu:

Radni pokłócili się o podwyżki. "To szczyt hipokryzji"
Piotr Ogórek
Dziennikarz Onetu
Krakowscy radni pokłócili się o podwyżki - Shutterstock

W środę krakowscy radni przyjęli wieloletni plan rozwoju i modernizacji urządzeń wodociągowych i kanalizacyjnych na lata 2015-2019, który wiąże się z podwyżkami cen wody i ścieków. Przeciwko tej uchwale byli radni PiS, którzy jednak wcześniej zgłosili do uchwały poprawkę, którą poparli wszyscy. - To szczyt hipokryzji – mówi Andrzej Hawranek, szef klubu PO.

Wieloletni plan rozwoju Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji zakłada szereg inwestycji, takich jak rozbudowa i modernizacja sieci wodociągowych czy budowa magistral wodociągowych. Zakłada jednak także podwyżki dla mieszkańców za wodę i za odbiór ścieków. W przyszłym roku podwyżki wyniosą 3,5 proc., a w ciągu czterech lat w sumie 14 proc. Plan, w postaci uchwały rady miasta, przegłosowali radni PO i klubu Przyjazny Kraków.
REKLAMA

Przeciwni byli radni PiS, którzy już dwa tygodnie temu przy okazji pierwszego czytania nie zgadzali się na podwyżki sugerując, że oszczędności powinno się poszukać w zmniejszeniu strat wody. Radni PO uważają jednak, że sprzeciw ich kolegów jest czystą hipokryzją.

- Proponowane po raz kolejny podwyżki nie znajdują ekonomicznego uzasadnienia, gdyż dotychczasowe inwestycje (m.in. oczyszczalnia Płaszów, rozbudowa sieci wodociągowej) oraz wzrost liczby odbiorców wody wskazują na możliwość obniżenia cen, a nie ich kolejną podwyżkę – mówił dwa tygodnie temu Włodzimierz Pietrus, przewodniczący klubu PiS w radzie miasta.

- Do tej uchwały (ws. przyjęcia planu MPWiK – red.) radny PiS Józef Jałocha złożył poprawkę, uwzględniającą rozwój sieci wodociągowo-kanalizacyjnej na terenie budowy nowych osiedli i obszarów peryferyjnych miasta. To istotna poprawka dla sporej części mieszkańców Krakowa i była ona jak najbardziej zasadną. Koszt realizacji tej poprawki wyniesie sto parędziesiąt milionów złotych. Poprawka została poparta przez wszystkie kluby w tym PO. Następnie Klub PiS zagłosował przeciwko uchwale wraz z przyjętą poprawką – mówi Andrzej Hawranek, szef klubu PO.

Klub Prawa i Sprawiedliwości ws. uchwały złożył także votum separatum, sprzeciwiając się w ten sposób podwyżkom. - Klub PiS nie zgadza się na realizację własnej poprawki, ponieważ nie wyraża zgody na zapewnienie środków, by móc ją zrealizować. Takie działanie Radnych PiS nie tylko jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, ale jest szczytem hipokryzji i oszukiwaniem mieszkańców Krakowa – mówi Hawranek.

>>>

Jak zwykle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:27, 03 Cze 2015    Temat postu:

W czasie kampanii obiecał przekazać dietę na leczenie chłopca. Zmienił zdanie po wyborach


Młody radny z Ostródy podczas kampanii wyborczej obiecał, że wszystkie zarobione dzięki mandatowi pieniądze przekaże choremu chłopcu. Po objęciu stanowiska nie wywiązał się z tej zapowiedzi, co wzbudziło niezadowolenie wielu wyborców. – Moja matka straciła pracę, muszę jej pomagać. Jest dla mnie ważniejsza niż cudze dziecko – tłumaczy się radny.

Piotr Krajewski to jeden z najmłodszych ostródzkich radnych. Ma zaledwie 24 lata. Na wejściu do polityki zależało mu do tego stopnia, że – jak słyszymy od miejscowych polityków – o miejsce na liście prosił kolejno różne komitety. Jedną z obietnic, z jaką aspirujący polityk szedł do wyborów, było zrzeczenie się diety radnego na rzecz chorego Czarka.

– Było mi bardzo miło, że wybrał mojego syna, że chce nam pomóc – wspomina Joanna Raczyńska. Jej pięcioletni synek urodził się z wadą serca. Chłopiec ma też padaczkę lekooporną i porażenie mózgowe. Wymaga kosztownego leczenia i rehabilitacji.

Pod zobowiązaniem, że jeśli Krajewski zostanie radnym, odda pieniądze chłopcu – podpisał się zarówno sam kandydat, jak i mama Czarka. Jeszcze tego samego dnia umowę Piotr Krajewski umieścił na swoim portalu i zaapelował do innych samorządowców, by postępowali w podobny sposób.

Młody polityk dostał się do rady miasta Ostródy, po czym usunął z internetu obietnicę zrzeczenia się diety na rzecz chorego chłopca, a także skontaktował się z matką Czarka i zapowiedział, że na razie nie może wspierać finansowo jej syna.

Sprawa niespełnionej obietnicy radnego stała się głośna w lokalnych, a nawet ogólnopolskich mediach. Radnemu zarzucano wykorzystanie choroby dziecka i granie na emocjach. Burzyli się też mieszkańcy. – Chciałem mu pomóc, ale dwa tygodnie po wyborach moja mama została zwolniona z pracy i musiałem pomóc jej. Dla mnie matka jest ważniejsza niż cudze dziecko – komentował sam Krajewski. Przed kamerami telewizyjnymi ogłosił, że zrzeknie się mandatu radnego. To jednak nie koniec jego przygody z polityką: zamierza bowiem wystartować w wyborach uzupełniających do ostródzkiej rady miasta.

...

Nowe pokolenie mlodych...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:19, 05 Cze 2015    Temat postu:

Prezydent Tarnobrzega wydawał 400 złotych dziennie na jedzenie. Z publicznej kasy

Były prezydent Tarnobrzega Norbert Mastalerz - Krzysztof Koch / Agencja Gazeta

Jak ujawniła kontrola zlecona przez obecnego prezydenta Tarnobrzega Grzegorza Kiełba, Norbert Mastalerz, były już prezydent Tarnobrzega miał wydać w zeszłym roku 100 tysięcy złotych na jedzenie z publicznych funduszy. Daje to kwotę 400 złotych dziennie. Znaleziono także faktury na opony niepasujące do żadnego z urzędowych aut oraz skórzane szpilki. O sprawie informują reporterzy TTV.

- Śmiano się z prezydenta, że tutaj codziennie z rana rozchodził się zapach jajecznicy na bekonie, bo to była ulubiona potrawa prezydenta - komentuje obecny prezydent Tarnobrzega Grzegorz Kiełb. Przeprowadzona kontrola ujawniła gusta kulinarne byłego prezydenta. Miał on kupować jajka, kiełbasę, smalec, a także zielony groszek, pory i mozarellę.
REKLAMA


W zeszłym tygodniu Mastalerz twierdził, że zarzuty kierowane przeciw niemu to insynuację. Dziś tłumaczy reporterom TTV, że wykazane przez kontrole zakupy miały na celu ograniczać wydatki urzędu na posiłki z firm cateringowych. Dziennikarze porównali wydatki Tarnobrzega z innymi miastami. Okazuje się, że na artykuły spożywcze w Polkowicach wydano 16 tys. złotych, w Radomiu 14,2 tys. złotych, a w Puławach 3,8 tys. złotych.

Kontrola wykazała także, że były prezydent zakupił z publicznych pieniędzy także zestaw opon, który nie pasuje do żadnego z posiadanych przez miasto pojazdów oraz parę skórzanych szpilek. Według obecnego prezydenta, taka patologia nie powinna mieć miejsca.

...

To mial z glodu umrzec? Potwory !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:59, 08 Cze 2015    Temat postu:

Kwota wolna od podatku: Poseł ma dziesięć razy lepiej od obywatelaPoniedziałek, 8 czerwca 2015, źródło:Jan Bolanowski, Jakub Ceglarz

fot. / DeZet / Shutterstock
Kwota wolna od podatku od lat wynosi w Polsce nieco ponad 3 tys. zł. Dzięki temu, podczas wypełniania formularza PIT, Kowalski może odliczyć sobie 556 zł i 2 gr. No chyba, że Kowalski jest posłem. Wtedy sprawa ulega diametralnej zmianie. Roczna wolna kwota diet poselskich wynosi prawie 27,5 tys. zł. Co daje ok 5,5 tys. zł odliczenia. I gdzie tu sprawiedliwość?



Kwota wolna od podatku dochodowego wynosi obecnie w Polsce 3091 zł rocznie, czyli 257 zł i 58 gr miesięcznie. Od zarobków powyżej tej kwoty musimy zapłacić daninę według stawek PIT. Ale nie dla wszystkich rodzajów dochodów limity są takie same.

Jedną z pozycji zawartych w ustawie o PIT są "diety oraz kwoty stanowiące zwrot kosztów, otrzymywane przez osoby wykonujące czynności związane z pełnieniem obowiązków społecznych i obywatelskich". Wszyscy, którzy pełnią takie funkcje, czyli na przykład posłowie i senatorowie, nie muszą oddawać pieniędzy fiskusowi do wysokości nieprzekraczającej kwoty 2280 złotych miesięcznie.



Źródło: Money.pl

Roczna kwota wolna dla diet poselskich wynosi więc 27 360 złotych, co w połączeniu z tą tradycyjną (nie ma bowiem przepisów zabraniających funkcjonariuszom publicznym korzystania z obu udogodnień) daje już sumę ponad 30 tysięcy złotych.

Biorąc pod uwagę 18 proc. stawkę podatku dochodowego okazuje się, że fiskus co roku daruje każdemu posłowi i senatorowi 5481 zł i 18 gr. Łącznie członkowie Sejmu oszczędzają w ten sposób ponad 2,5 mln zł, a senatorowie ponad 0,5 mln zł. Podatek od minimum egzystencji Kwota wolna od podatku nie zmienia się w Polsce od lat. Ostatni raz wzrosła w 2009 r. i to zaledwie o 2 zł. Przez ten czas znacznie szybciej rosły w naszym kraju wynagrodzenia oraz ceny. Niedostosowanie kwoty wolnej od podatku do tych zmian sprawia, że podatek dochodowy muszą w Polsce płacić również osoby zagrożone skrajnym ubóstwem.




Według danych Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych minimum egzystencji, czyli poziom dochodów poniżej których występuje biologiczne zagrożenie życia i rozwoju człowieka (np. niedożywienie), w 2014 r. wyniósł w Polsce, w zależności od wielkości gospodarstwa domowego od 440 do 544 zł. To nawet dwukrotnie więcej niż miesięczna kwota wolna od podatku.

W Polsce dochodzi więc do sytuacji, że państwo najpierw zabiera najuboższym część ich skromnych dochodów w formie podatku, by później wydawać pieniądze na różnego rodzaju zasiłki i świadczenia pomocy społecznej. Możliwe jednak, że coś się w tej sytuacji zmieni.

Jedną z obietnic wyborczych Andrzeja Dudy było podwyższenie kwoty wolnej od podatku do poziomu przynajmniej 8 tys. zł. Nad zwiększeniem tej kwoty, choć do niższego poziomu zastanawia się również obecny rząd.

- Na pewno w tej chwili minister finansów przygotowuje, liczy i przedstawi pani premier lada chwila rozwiązania, które są realne i możliwe do przyjęcia, tak żeby tego, co się nam udało w finansach publicznych nie zmarnować, a pozwolić wykorzystać te środki - powiedziała na antenie RMF FM rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska.

...

I jeszcze takie cos maja...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:05, 02 Lip 2015    Temat postu:

Awantura wokół mieszkania dla szefa KNF. Urzędnicy zmienili decyzję w… dwa dni
Piotr Halicki
Dziennikarz Onetu

Andrzej Jakubiak - Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Nowy wątek afery w sprawie mieszkania, które chce kupić od miasta Andrzej Jakubiak, szef Komisji Nadzoru Finansowego. Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze dotarło do dokumentów, z których wynika, że urzędnicy wydali dwie odmienne decyzje odnośnie tego lokalu w odstępie… dwóch dni. – To rodzi pytanie, czy wywierano na nich presję – mówi Onetowi Jan Śpiewak, szef MJN. – To drugie pismo jest tylko uzupełnienie pierwszej opinii – ripostują urzędnicy.

Sprawa ciągnie się już od kilku miesięcy. W marcu tego roku napisał o niej portal gazeta.pl. Chodzi o to, że Andrzej Jakubiak, były wiceprezydent Warszawy, a obecnie przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, w 2014 roku zwrócił się do ówczesnego burmistrza dzielnicy Śródmieście, o wykup pustostanu sąsiadującego z jego mieszkaniem. Jakubiak jest właścicielem lokalu o powierzchni 80 metrów kwadratowych w jednej z kamienic przy ul. Kopernika (nabył go jako lokator). Chce go powiększyć, przyłączając sąsiadujące z nim ok. 25-metrowe lokum, którego od blisko trzech lat nikt nie zajmował.
REKLAMA


Radni zakwestionowali wycenę

Zarząd dzielnicy się na to zgodził, a biegły sporządził wycenę lokalu. I tu się pojawiły "schody". Na sprzedaż lokalu musieli się jeszcze zgodzić radni. Ci zakwestionowali tę wycenę, uznając, że jest zbyt niska. Przewodniczący KNF miałby zapłacić za kawalerkę ok. 144 tysięcy złotych (wraz z udziałem w gruncie), czyli blisko 5,8 tys. zł za metr. Zaczęli też dochodzić, jak to się stało, że lokum zostało uznane za niesamodzielne, co umożliwia jego kupno bez przetargu i po niższej cenie, niż mieszkanie samodzielne. Radni skierowali sprawę do komisji rewizyjnej dzielnicy.

Teraz Stowarzyszenie Miasto Jest Naszej, którego prezesem jest Jan Śpiewak, radny Śródmieścia, zasiadający zresztą we wspomnianej komisji rewizyjnej, dotarli do dokumentów, z których wynika – jak zaznacza MJN - że urzędnicy Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami wydali dwie sprzeczne ze sobą decyzje dotyczące tego lokalu, w przeciągu zaledwie dwóch dni roboczych. Ta ostatnia była korzystna dla Jakubiaka.

W decyzji ZGN-u z piątku, 28 marca 2014 roku, czytamy, że "lokal nr 24d może zostać zagospodarowany jako odrębna nieruchomość", co w praktyce oznacza – jak podkreśla Miasto Jest Nasze - że nie może zostać połączony z sąsiednim mieszkaniem (należącym, przypomnijmy, do byłego wiceprezydenta). Natomiast w kolejnym dokumencie, wydanym we wtorek, 1 kwietnia 2014 roku, urzędnicy dodali już słowo "nie", punkt ten więc brzmiał dokładnie odwrotnie: "lokal nr (…) nie może zostać zagospodarowany jako odrębna nieruchomość".

MJN: niezwykle bulwersująca sprawa

- Nasuwa się pytanie, jaką motywacją kierował się ZGN zmieniając diametralnie swoją decyzję w tak zatrważająco krótkim czasie? Zdaniem Miasto Jest Nasze, fakt zmienianych z dnia na dzień decyzji może świadczyć o poważnych naruszeniach ratusza. Komisja Rewizyjna dla dzielnicy Śródmieście wystosowała wczoraj pismo do ZGN’u z prośbą, aby w trybie pilnym urząd udostępnił protokół z kontroli budowlanej oraz wyjaśnił sprawę ze sprzecznymi ze sobą dokumentami. Miasto Jest Nasze, stojące na straży transparentności, liczy na jak najszybsze wyjaśnienie opisywanej sprawy przez kompetentnych urzędników ratusza – napisali w wysłanym nam dzisiaj oświadczeniu członkowie stowarzyszenia.

- Ta sprawa jest niezwykle bulwersująca. Każe zastanowić się nad sposobem działania stołecznych urzędników i rodzi pytanie: czy nie była na nich wywierana jakaś presja? Jeżeli okazałoby się, że doszło do tego typu naruszeń, wtedy sprawą powinna zająć się prokuratura – mówi Onetowi Jan Śpiewak, prezes stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.

ZGN: to nie zmiana, tylko uzupełnienie

Poprosiliśmy Zakład Gospodarowania Nieruchomościami w Dzielnicy Śródmieście o wyjaśnienia w tej sprawie. - Pismo z dnia 1 kwietnia 2014 r. nie zmienia opinii wyrażonej w piśmie z dnia 28 marca 2014 r., lecz jest jej uzupełnieniem i precyzuje mogące pojawić się wątpliwości. Nie możemy więc mówić o zmianie decyzji, ani o przeciwstawnej treści. Pismo z dnia 28.03.2014 r. nie zawiera stwierdzenia, że lokal jest samodzielny. W piśmie tym stwierdzono jedynie, że lokal 24d może zostać zagospodarowany jako odrębna nieruchomość, nie sprecyzowano jednak warunków, jakie należy spełnić, aby uznać lokal za samodzielny – tłumaczy w przesłanej Onetowi informacji Bartosz Skorupa ze śródmiejskiego ZGN-u.

- Pismo z dnia 01.04.2014 r. uzupełnia wcześniejszą korespondencję i z uwagi na mogące powstać wątpliwości informuje, że lokal w obecnym stanie nie jest samodzielny. Warunki jakie należałoby spełnić, aby lokal zmienił swój status, to doposażenie w wentylację grawitacyjną, tak, by możliwa była instalacja trzonu kuchennego oraz oddzielenie od sąsiedniego lokalu trwałą przegrodą spełniającą stosowne wymogi przeciwpożarowe i akustyczne. Dodatkowo należy podkreślić, że już w piśmie z dnia 17 stycznia 2014 r., kierowanym do Wydziału Zasobów Lokalowych dla Dzielnicy Śródmieście, ZGN informuje, ze lokal 24d nie spełnia kryteriów lokalu samodzielnego. Nie możemy więc mówić o zmianie decyzji pomiędzy 28 marca a 1 kwietnia – czytamy w mailu od urzędników.

- Można również zaznaczyć, ze inne lokale powstałe w wyniku wtórnego podziału w tym budynku zostały uznane w 2013 r. za niesamodzielne przez tego samego pracownika ZGN Śródmieście, który opiniował status lokalu 24d. Z uwagi na brak zainteresowania kupnem ich przez właścicieli lokali sąsiednich do chwili obecnej są pustostanami. Lokal 24d jest wynajmowany właścicielowi sąsiedniego lokalu mieszkalnego. Oba lokale zostały połączone przez niego w jeden samodzielny lokal za zgodą ówczesnego Zarządu dzielnicy z czerwca 2014 roku – podsumowuje Bartosz Skorupa.

Jakubiak: nie kontaktowałem się z zarządem

Z Andrzejem Jakubiakiem nie udało się na skontaktować. Jest na urlopie. Ale Maciej Krzysztoszek z Departamentu Komunikacji Społecznej Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego przysłał nam jego świadczenie. Czytamy w nim m.in. (pisownia oryginalna):

"Od lutego 2012 roku lokal 24d stoi pusty, po formalnej eksmisji nie mieszkającej w nim od 2010 roku lokatorki. Powodem eksmisji były zaległości czynszowe, jednocześnie eksmisja objęła przebywającego w tym lokalu dzikiego lokatora. Dopiero po dwóch latach od opróżnienia lokalu 24d wystąpiłem w dniu 8 stycznia 2014 roku z wnioskiem o jego sprzedaż według wartości rynkowej. Świadomie zrezygnowałem z wynikającej z tej ustawy ustawowej bonifikaty ceny w wysokości 50 proc. Lokal ten jest funkcjonalnie i architektonicznie powiązany z lokalem 24 stanowiącym moją własność. Z uwagi na stan techniczny nie nadaje się on do użytkowania, a na pozostałych kondygnacjach budynku pomieszczenia analogiczne (w pionie) do lokalu 24d są częścią lokali analogicznych do mojego lokalu."

"Dopiero w połowie lipca 2014 roku, tj. po sześciu miesiącach, poinformowany zostałem o decyzji zarządu dzielnicy z czerwca wyrażającej zgodę na sprzedaż lokalu pod wieloma warunkami. W czasie tych sześciu miesięcy nie kontaktowałem się z kimkolwiek z zarządu dzielnicy (z wyjątkiem jednego pisma o podanie informacji o aktualnym stanie sprawy). Jednym z warunków było natychmiastowe przejęcie kluczy i obciążenie mnie miesięcznymi opłatami, a ponadto fizyczne połączenie. Miałem również złożyć jednostronne oświadczenie, w którym zobowiązałem się do nabycia pokoju za cenę wynikającą z wartości ustalonej przez biegłego rzeczoznawcę" – czytamy w dalszej części oświadczenia.

"Do pierwszego operatu uwagi zgłosiło miasto, zarówno treść uwag jak sam pierwszy operat nie są mi znane. Do drugiego operatu zgłosiłem miastu wątpliwość związaną z wyceną wartości cechy »lokalizacja szczegółowa«. Oczywiście nie mam żadnego wpływu na zmianę operatu i wielkości wyceny" – podkreśla Andrzej Jakubiak.

...

Znowu bieda wśród funkcjonariuszy publicznych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:02, 23 Lip 2015    Temat postu:

Krakowska artystka przepisała Konstytucję na zaprzysiężenie Andrzeja Dudy
Daniel Koral


Krakowska artystka Ewa Landowska zajmuje się kaligrafią. Kancelaria Sejmu poprosiła ją o wykonanie nietypowego zlecenia. Chodziło o ręczne przepisanie polskiej Konstytucji, na której 6 sierpnia złoży przysięgę prezydent elekt Andrzej Duda. Artystka nie kryje zadowolenia z efektów swojej 3-miesięcznej pracy. Teraz kaligrafowana Konstytucja będzie służyła społeczeństwu przy okazji różnych uroczystości państwowych.

8Zobacz zdjęcia




- Bardzo się cieszę, że to właśnie mi przypadło to zadanie. Pracowałam trzy miesiące nad przepisaniem tego egzemplarza najważniejszego dokumentu w naszym państwie - powiedziała Ewa Landowska.

Nowa Konstytucja została wykonana w specjalnie wybranym kroju pisma zwanego "italiką", który powstał w XVI wieku we Włoszech. Całość pracy liczy 83 strony, czyli tyle samo co oryginał. Nowy egzemplarz został sporządzony na papierze przywiezionym z włoskiej fabryki papieru Fabriano.

Jak podkreśla artystka, bardzo ważnym elementem jej pracy był właśnie wybór odpowiednich materiałów i kroju pisma. - Żyjemy w czasach, w których pismo pełni funkcję informacyjną, a nie jak dawniej estetyczną. Oprawa kaligraficzna dokumentów państwowych jest zadaniem łączącym w sobie wiele trudnych wyborów. Z jednej strony dokument, jakim jest Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, zasługuje przecież na godną jego statusu oprawę graficzną. Z drugiej strony niełatwo znaleźć granicę akceptowalnej stylizacji tak, by nie była infantylna - tłumaczy artystka.

...

Absurd. Po co to? Ta konstytucja nie zasługuje na szacunek. To śmieć prawny. Nie macie innych tematów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:35, 14 Sie 2015    Temat postu:

"Dziennik Gazeta Prawna": posłowie przez pomyłkę przegłosowali złą ustawę

Posłowie przez pomyłkę przegłosowali złą ustawę - Shutterstock

Z takim absurdem konstytucjonaliści nie mieli jeszcze do czynienia. Posłowie przegłosowali inną wersję ustawy, niż przesłali do podpisu prezydentowi. Jakby tego było mało, proces legislacyjny przeprowadzono z naruszeniem konstytucji - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Cała sprawa dotyczy nowelizacji ustawy o kuratorach sądowych. Do kuriozalnej sytuacji doszło przez błąd marszałek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
REKLAMA


"Artykuł 121 ust. 3 konstytucji stanowi jasno: uchwałę Senatu odrzucającą ustawę albo poprawkę zaproponowaną w uchwale Senatu uważa się za przyjętą, jeżeli Sejm nie odrzuci jej bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Oznacza to, że marszałek Sejmu powinien zapytać posłów, kto jest za odrzuceniem senackich poprawek. Ci, którzy uważają je za złe – głosują za. Jeśli Sejm chce poprawki przyjąć – trzeba głosować przeciw. Wie to każdy parlamentarzysta, który brał udział w choćby jednym posiedzeniu Sejmu" - czytamy w "DGP".

Niestety Kidawa-Błońska zapytała posłów, kto jest za przyjęciem poprawek. Większość była za i Sejm poprawki przyjął, choć zapewne nie chciał. To nie koniec festiwalu błędów naszych parlamentarzystów. Do prezydenta została wysłana inna wersja ustawy, niż ta przegłosowana, bo z poprawkami odrzuconymi.

Konstytucjonalista, profesor Marek Chmaj, poproszony przez dziennikarzy "GPC" o komentarz przyznał, że nigdy nie spotkał się z taką sytuacją. "To rzecz bez precedensu" - czytamy w gazecie.

...

Juz takie miernoty zostaly ze z trudem potrafia czytac. Wtorni analfabeci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:25, 07 Paź 2015    Temat postu:

Byli prezydenci w USA prywatnie, ale z ochroną BOR
7 października 2015, 00:02
MSW nie ujawnia, na jakiej podstawie zapewniło ochronę byłym prezydentom, którzy za oceanem wzięli udział w imprezie prywatnej firmy - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Lech Wałęsa i Bronisław Komorowski polecieli do Stanów Zjednoczonych na zaproszenie polskiej firmy Cinkciarz.pl zajmującej się internetową wymianą walut. Podpisała ona umowę ze słynnym zespołem Chicago Bulls (zgodnie z nią szczycić się może mianem oficjalnego serwisu wymiany walut tego koszykarskiego klubu). Udział byłych głów państwa w ceremonii towarzyszącej zawarciu kontraktu wywołał konsternację w sieci i wśród publicystów.

Firma nie ujawniła, czy i ile zapłaciła prezydentom. - Za występ tak znanych osób w takim wydarzeniu rachunek może wynieść nawet setki tysięcy złotych - wyjaśnia osoba z branży eventów.

Choć zgodnie z obowiązującą od 1996 r. ustawą o uposażeniu byłego prezydenta ochrona przysługuje byłej głowie państwa tylko na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, Wałęsie i Komorowskiemu towarzyszyli w Stanach funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu.

- Objęcie ochroną byłych prezydentów poza granicami Polski uregulowane jest poufną decyzją ministra spraw wewnętrznych, wydaną na podstawie ustawy o BOR - tłumaczy Małgorzata Woźniak, rzeczniczka MSW.

Nie ma więc odpowiedzi na pytanie o roczny koszt takiej ochrony, nawet w ogólnym zakresie. - Informacje dotyczące szczegółowych form i metod działania Biura Ochrony Rządu stanowią tajemnicę państwową - mówi Woźniak, ale przyznaje, że wydatki te są pokrywane z budżetu państwa.

MSW nie chce odpowiedzieć na pytania, od kiedy takie decyzje są wydawane przez szefa resortu i dlaczego nie wpisano tego obowiązku do ustawy z 1996 r.

Nieoficjalnie wiadomo, że koszty zagranicznej ochrony są kilkusettysięczne.

- Prezydent leci na zaproszenie, klasą biznesową, mieszka w najlepszym hotelu. My musimy mu towarzyszyć, ale płacić publicznymi pieniędzmi. Nie możemy kupić biletów taniej, w promocji, bo często wyjazdy są niespodziewane. Bywa, że wykład zostaje odwołany, a koszty trzeba pokryć - przyznaje nam funkcjonariusz BOR.

Wyjazdy zagraniczne Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego są bardzo częste. Kilka miesięcy temu ten pierwszy pochwalił się na blogu, że za wykład czy spotkanie bierze od 10 do 100 tys. dol., a więc nawet ponad 320 tys. zł. Był m.in. w Japonii, Arabii Saudyjskiej, Meksyku.

Niezwykle aktywny jest Kwaśniewski, który często podróżuje na Wschód z racji prowadzonej działalności, m.in. jest członkiem międzynarodowego ciała doradczego przy prezydencie Kazachstanu Nursułtanie Nazarbajewie, pracuje też w radzie dyrektorów ukraińskiego przedsiębiorstwa branży gazowej.

Informacji na temat kosztów ochrony zagranicznej od 1996 r. do dziś zażądał poseł Stanisław Pięta (PiS). Zapytał też, w jakim akcie prawnym szef resortu spraw wewnętrznych zapisał procedurę podejmowania decyzji MSW o zabezpieczeniu wizyt zagranicznych byłych prezydentów RP.

Biuro Ochrony Rządu przygotowało odpowiedź, ale jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", nałożono na nią klauzulę „zastrzeżone". Teraz MSW zdecyduje, czy ujawni dane posłowi czy nie.

Pięta postanowił złożyć w prokuraturze zawiadomienie o niedopełnieniu obowiązków przez szefów BOR i MSW. - Ustawa pozwala chronić byłych prezydentów tylko w kraju, poza granicami jest to działanie nielegalne - wskazuje poseł.

Dodaje, że zarabiający na takich wyjazdach prezydenci powinni sami płacić za ochronę.

Izabela Kacprzak

...

Bez zartow! Byli wybrancy narodu nie moga robic biznesu ktorego koszty pokrywa panstwo A ZYSKI BIORA ONI!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:40, 13 Paź 2015    Temat postu:

Senat ogłosił przetarg na zakup tabletów. Ewentualny koszt? 350 tys. zł
12 października 2015, 10:07
Ogłoszono przetarg na zakup tabletów dla senatorów. Według "Faktu", ewentualny koszt 106 nowych urządzeń to 350 tys. zł.

Kancelaria Senatu w rozpisanej w przetargu specyfikacji umieściła następujące wymagania: tablety mają mieć nawet 10-calowy wyświetlacz, wmontowaną kartę pamięci i czytnik linii papilarnych. Do tego ma być w kolorze czarnym, srebrnym lub szarym. Łącznie Kancelaria chce kupić 106 urządzeń.

Jeżeli decyzją Kancelarii zostałyby wybrane nowsze tablety, np. Apple, to koszt każdego urządzenia wyniósłby około 3,3 tys. zł.

Jak wyjaśniał w rozmowie z "Faktem" senator PO Jan Rulewski, tablety mają zmniejszyć liczbę zużywanego przez parlamentarzystów papieru. - Koszt wydruku liczącego kilkadziesiąt lub kilkaset stron dokumentu dla każdego senatora idzie w grube tysiące złotych - mówił Rulewski. Dodał, że dzięki tabletom "nie będzie musiał dźwigać kilogramów dokumentów".

Senatorowie już korzystają z tabletów - niektórzy z nich kończąc kadencję zdecydowali się nawet na ich wykupienie od Kancelarii Senatu. Płacą ok. 500 zł za jedno urządzenie.

...

A poprzednie tablety? 3300? Tu musza byc te najdrozsze?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:09, 30 Paź 2015    Temat postu:

Wielka wyprzedaż w Sejmie. Wyjątkowa okazja
Tomasz Michalski
Redaktor serwisów ekonomicznych Onetu i Biznes.pl

Wielka wyprzedaż w Sejmie. Wyjątkowa okazja - Tomasz Szeląg / Onet

Kancelaria Sejmu organizuje wyprzedaż niepotrzebnych rzeczy. Kupić można zaskakujące przedmioty, często w bardzo niskich cenach, a dodatkowo każdy z nas może poczuć się jak poseł.

Wielką akcję czyszczenia magazynów z niepotrzebnych i zalegających przedmiotów przygotowano z okazji dobiegającej końca kadencji Sejmu. Kupić można naprawdę zaskakujące rzeczy.

Na liście opublikowanej na stronie Sejmu znajdują się 102 przedmioty, które pochodzą z Ośrodka Wypoczynkowego Kancelarii Sejmu. Ośrodek ten znajduje się w miejscowości Piaski w woj. warmińsko-mazurskim. To tam posłowie odpoczywają korzystając z uroków mazurskich jezior.

Co można kupić?

Sejm sprzedaje m.in. łodzie wędkarskie w cenie 1500 złotych, rowery wodne od 500 zł do 1200 zł, kajaki za 150 zł, rowery miejskie za 300 zł, a nawet imadło czy wiertarkę stołową (po 50 zł). Można też kupić w pakiecie kuchenki i żelazka - 22 sztuki Sejm sprzedaje za jedyne 250 złotych. Ale uwaga, cześć z tych przedmiotów pamięta jeszcze czasy PRL-u, niektóre mogą być dodatkowo mocno zużyte.
b857656a-282d-4e86-b41b-473b2c1527d2


Oferowane produkty mogą mieć jednak dla niektórych dodatkową, sentymentalną wartość, bo korzystali z nich nasi posłowie.

Może być potrzebne wadium

Sprzedaż zaplanowano na 16 listopada 2015 r. Odbędzie się ona o godz. 10 w siedzibie Kancelarii Sejmu w Warszawie. Aby w niej uczestniczyć może być jednak potrzebne wadium. "Warunkiem uczestnictwa w sprzedaży składników, których wartość przekracza równowartość w złotych kwotę 300 euro jest wniesienie wadium w wysokości 10 proc. ceny wywoławczej sprzedawanych składników" - czytamy w komunikacie na stronie Sejmu. Dotyczy to chęci zakupu łodzi wędkarskich.

Kancelaria Sejmu zastrzega także, że jeśli będzie dwóch lub więcej chętnych na zakup danego przedmiotu, to zostanie zorganizowana pomiędzy nimi licytacja.

Wydanie zakupionego przedmiotu nastąpi zaraz po dokonaniu zapłaty. Warto więc być przygotowanym, zwłaszcza jeśli mamy ochotę na zakup większego sprzętu.

Aby zobaczyć całą listę wystawionych do sprzedaży produktów, kliknij przycisk "pobierz".

...

,,Sentymentalna" wartosc bo poslowie? Chyba dla swirow:-)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:50, 19 Lis 2015    Temat postu:

| "Superstacja"
Poseł PO o "skandalicznym" zachowaniu nowego posła: "Oblał kawą i nie przeprosił"

Michał Szczerba - Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta

Poseł Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba pożalił się "Superstacji" na nowych kolegów. – Rozumiem, że posłowie Pawła Kukiza jeszcze bardzo niezdarnie chodzą po Sejmie, wszędzie się spieszą i nic z tego nie wynika. Potrafią też na człowieka naprzeć i oblać kawą – stwierdził.

Parlamentarzysta zaprezentował przed kamerą oblaną marynarkę i brudną od kawy koszulę. – Nie przeprosił właśnie i to jest najbardziej skandaliczne w tej sytuacji. Pralnia też kosztuje. Myślę, że to brak jeszcze doświadczenia parlamentarnego, ale to się wynosi z domu – powiedział Superstacji Szczerba. Zaznaczył, że nie wie, jak nazywa się parlamentarzysta, ale wie, że jest posłem od Kukiza, bo kojarzy go z mównicy. – Jestem przewodniczącym komisji skrutacyjnej. Jak ja będę wyglądał? – żalił się w rozmowie z Superstacją.
REKLAMA


Do zarzutów posła Szczerby nie chciał odnosić się szef klubu Kukiz'15 Paweł Kukiz. – Co pan bierze, proszę pana? – spytał dziennikarza Superstacji. – Nic nie biorę – usłyszał. – To może czas zacząć – powiedział Kukiz "Superstacji". Bardziej rozmowni byli inny posłowie z ruchu muzyka. – Bardzo jest mi przykro, że posłowie Platformy Obywatelskiej zajmują się takimi drobnymi rzeczami. Bardzo jest mi przykro i w imieniu tego posła, nieznanego posła ruchu Kukiza, jeżeli to oczywiście prawda, to bardzo przepraszam – powiedział Superstacji Piotr Apel, poseł z ruchu Kukiz'15.

Po dwóch godzinach od incydentu Michał Szczerba z PO poinformował jednak "Superstację", że doszło do pomyłki i poseł, który miał go oblać kawą jest posłem Nowoczesnej, a nie ruchu obywatelskiego Kukiz'15.

...

Obowiazuja zasady wszedzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:34, 06 Sty 2016    Temat postu:

PAP

Prokuratura: umorzone śledztwo ws. "kilometrówek" posłów z lat 2005-2007

Prokuratura: umorzone śledztwo ws. "kilometrówek" posłów z lat 2005-2007 - Onet

Umorzono śledztwo ws. rozliczania przez posłów z lat 2005-2007 ryczałtów za dojazdy prywatnym autem, czyli tzw. kilometrówek. Sprawa dotyczyła 107 ówczesnych posłów. Brak było podstaw do przyjęcia, iż posłowie dopuścili się oszustwa - uznała prokuratura.

Sprawę zainicjowano, gdy pod koniec grudnia 2014 r. od osób prywatnych wpłynęły dwa zawiadomienia dotyczące 107 posłów Sejmu V kadencji. Śledczy m.in. zwrócili się do szefa Kancelarii Sejmu o nadesłanie dokumentacji dotyczącej rozliczenia przejazdów z lat 2005-2007.
REKLAMA


- Czynności w śledztwie mogły zmierzać jedynie do ustalenia czy prowadzona przez posłów aktywność i wykonywane przez nich czynności w związku z wykonywaniem mandatu posła uzasadniały skorzystanie z ryczałtu w zadeklarowanej kwocie. Ustalenie konkretnych przejazdów i ilości przejechanych kilometrów w poszczególnych podróżach jest niemożliwe, skoro poseł nie ma obowiązku prowadzenia ewidencji w tym zakresie - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Przemysław Nowak.

Dodał, że "materiał dowodowy daje podstawy do przyjęcia, iż wszyscy wskazani w zawiadomieniach posłowie mogli wykorzystać zadeklarowaną w dokumentach kwotę ryczałtu na przejazdy samochodem".

- W toku postępowania nie stwierdzono, aby którykolwiek z posłów wielokrotnie ubiegał się o zwrot ryczałtu za przejazd w tym samym miesiącu. Nie stwierdzono również przekroczenia limitu 3,5 tys. km w miesiącu lub nieprawidłowości w zakresie wysokości stawki przyjętej przy rozliczeniu - zaznaczył prokurator.

Dlatego - jak dodał - ustalenia śledztwa nie wskazały, aby "posłowie objęci postępowaniem doprowadzili Kancelarię Sejmu do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez wprowadzenie w błąd pracowników kancelarii co do kosztów przejazdu samochodem lub aby przedkładali w powyższym zakresie dokumenty poświadczające nieprawdę".

- Umorzenie nastąpiło wobec braku w czynie znamion czynu zabronionego - powiedział Nowak. Prokuratura podjęła tę decyzję przed ponad miesiącem, o czym wówczas nie informowano.

Niedawno w warszawskiej prokuraturze okręgowej umorzone zostało inne śledztwo w sprawie rozliczenia podróży służbowej do Madrytu byłych posłów PiS: Adama Hofmana, Mariusza A. Kamińskiego i Adama Rogackiego. Prokuratura uznała, że w tej sprawie również nie doszło do oszustwa na szkodę Kancelarii Sejmu.

Chodziło o służbową podróż posłów do Hiszpanii z jesieni 2014 r. na posiedzenie Komisji Zagadnień Prawnych i Praw Człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Media informowały, że posłowie wzięli na tę podróż kilkanaście tysięcy zł zaliczki, zgłaszając wyjazd samochodem; w rzeczywistości polecieli tanimi liniami lotniczymi. W listopadzie 2014 r. cała trójka została usunięta z PiS. Byli posłowie od początku twierdzili, że działali zgodnie z prawem. Zapowiadali zwrot Kancelarii Sejmu pieniędzy.

Ponadto umorzono wątek b. posła PiS Zbigniewa Girzyńskiego dotyczący wątpliwości w rozliczeniu delegacji na posiedzenie komisji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Paryżu. W grudniu 2014 r. złożył on rezygnację z członkostwa w PiS; zwrócił pieniądze Kancelarii Sejmu.

Jeszcze w kwietniu zeszłego roku umorzono natomiast śledztwo w sprawie 25 posłów, które również dotyczyło m.in. podejrzenia doprowadzenia Kancelarii Sejmu w latach 2005-2014 do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w związku z "rozliczaniem w ramach ryczałtu otrzymanego na prowadzenie biura poselskiego kosztów przejazdu samochodem z tytułu wykonywania mandatu poselskiego". Jak wskazywała prokuratura, zebrany w śledztwie materiał dowodowy dał podstawy do przyjęcia, iż wszyscy objęci sprawą posłowie mogli wykorzystać zadeklarowaną w dokumentach kwotę ryczałtu na przejazdy samochodem.

...

To nie bylo lamanie prawa ale przyzwoitosci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:18, 05 Mar 2016    Temat postu:

Chcą zmusić radnych, by uczestniczyli w całej sesji. Ciekawa akcja w internecie
Piotr Halicki
Dziennikarz Onetu
Manifestujący handlowcy uczestniczą w posiedzeniu Rady Miasta by przekonać radnych do uchylenia uchwały oraz podjęcia konsultacji branżowych, 3 marca - Jakub Kamiński / PAP

Na ostatniej sesji Rady Warszawy, w części obrad przeznaczonej na wolne wnioski mieszkańców, zostało tylko… ośmiu radnych. - To oburzające – uważają członkowie partii Razem z okręgu warszawskiego. I organizują nietypową akcję w internecie. – Radny to nie zawód, ma wolny mandat – odpowiadają szefowie klubów.

Rada Warszawy składa się z 60 członków. Zdecydowaną większość ma Platforma Obywatelska – 33 radnych. Prawo i Sprawiedliwość ma ich 24. Pozostała trójka to radni niezrzeszeni. Na sesje, które odbywają się w Sali Warszawskiej Pałacu Kultury i Nauki, może przyjść właściwie każdy, obserwować ich przebieg, a także zgłosić wolny wniosek – w określonej, przeznaczonej na to części obrad.
REKLAMA


Zostało tylko ośmiu

Na sesji, która odbyła się w czwartek, 25 lutego, pojawili się przedstawiciele partii Razem. Przyszli, bo chcą, by wznowione zostało postępowanie w sprawie śmierci działaczki społecznej Jolanty Brzeskiej. Okazało się jednak, że, owszem, mogą zabrać głos, ale przy praktycznie pustej sali.

"Na ostatnim posiedzeniu Rady Warszawy byliśmy świadkami bardzo smutnej sytuacji - pod koniec obrad na sali zasiadało już tylko 8 z 58 radnych wpisanych na listę obecności. Większość radnych opuściła obrady po ostatnim głosowaniu, a więc przed częścią przeznaczoną na wypowiedzi mieszkańców (wolne wnioski). Niestety dzieje się tak nagminnie" – piszą członkowie partii Razem z okręgu warszawskiego na swoim oficjalnym profilu na Facebooku.

I publikują zdjęcie mieszkańca przemawiającego do prawie pustej sali, które zostało zrobione w czwartek, 25 lutego, około godz. 17. – Można z tego wywnioskować, że radni mają za nic mieszkańców i ich sprawy, z którymi do nich przyszli. A przecież to oni ich wybrali. Po to, by zajmowali się właśnie rozwiązywaniem ważnych dla nich problemów. To, że nie mają dla nich czasu, to przykre, a jednocześnie oburzające. Zwłaszcza, że przecież biorą publiczne pieniądze za uczestniczenie w sesjach rady – mówi Onetowi Dorota Olko, rzeczniczka warszawskiego okręgu partii Razem.

Akcja w internecie

Członkowie ugrupowania zainicjowali w związku z tym akcję internetową. "Prosimy przewodniczących z PO i PiS (Jarosława Szostakowski i Cezary Andrzej Jurkiewicz) o wyjaśnienie, dlaczego większość radnych ich klubów opuściła XXIV sesję Rady Warszawy przed jej zakończeniem. Pomóżcie nam uzyskać odpowiedź - rozpowszechniajcie grafikę na FB i Twitterze, oznaczajcie przewodniczących i pytajcie ‪#‎GdzieSąRadni‬." – zachęcają na swoim profilu.

Na odpowiedź wywołanego do tablicy Jarosława Szostakowskiego, przewodniczącego klubu radnych PO, nie trzeba było długo czekać. – "Ja tam jestem na tym zdjęciu, więc pytanie należy zadać tym, których nie ma. Ale rozumiem, że Parta Razem, jak proboszcz w kościele, który mówi, że ludzie do kościoła nie chodzą, tym, którzy przyszli  A mówiąc poważnie, każdy może sobie sprawdzić frekwencje każdego radnego nawet na każdym głosowaniu na stronie Rady w zakładce Sesje\Posiedzenia Rady 2014-2018" – odpisał na Facebooku Szostakowski.

Gdy jeden z komentujących zaproponował, by podjąć uchwałę o zmianie terminu podpisywania listy z rana na końcówkę sesji, szef klubu PO odpowiedział: "Moment podpisywania listy obecności na sesji nie jest określony żadną uchwałą (co więcej nie ma podstaw prawnych do przyjęcia takiej uchwały). Żeby sesja się rozpoczęła na sali musi być minimum połowa ustawowego składu Rady. Tak samo na każdym głosowaniu. A czy radny jest czy go nie ma, to jest jego indywidualna decyzja".

"Lista jest potrzebna do stwierdzenia, ze jest kworum na sesji, dlatego jest podpisywana na początku. I to jest jej jedyne zastosowanie praktyczne. Radny może się na niej podpisać w dowolnym momencie sesji, w tym również po wolnych wnioskach. Poza tym bycie radnym to nie zawód, co Pan udzielający się na stronie partii politycznej powinien wiedzieć" - dodał Jarosław Szostakowski.

"Sprawuje wolny mandat'

O skomentowanie nieobecności radnych poprosiliśmy także Cezarego Jurkiewicza, szefa klubu PiS. – Ci państwo, którzy organizują tą akcję, byli na sesji z emblematami partii politycznej, więc jak mniemam jest to ich event polityczny. Ja akurat byłem wtedy do końca obrad, wraz z pięcioma innymi członkami naszego klubu. Zostaliśmy właśnie po to, by wysłuchać mieszkańców i zanotować informacje o sprawach, z którymi przyszli. Czasem tak robimy, gdy sesja się przeciąga, a potem oczywiście wszystko przekazujemy pozostałym członkom naszego klubu, którzy z jakiegoś powodu nie mogli uczestniczyć w tej części obrad – mówi Onetowi Cezary Jurkiewicz.

- Ja nie bronię tych, którzy nie zostali do końca tej sesji, ale trzeba też pamiętać, że radny sprawuje tzw. wolny mandat, który nakazuje ma działanie na rzecz wyborców. Jeżeli nie ma go na części obrad, to nie znaczy, że nie wypełnia obowiązków radnego. Trzeba również pamiętać, że radni pracują także zawodowo i czasami właśnie ze względu na sprawy zawodowe muszą opuścić część sesji – dodaje szef klubu radnych PiS.

Członkowie partii Razem już zapowiadają kontynuację akcji. Zamierzają wysłać listy do przewodniczących klubów i przewodniczącej rady, a potem organizować dalsze działania na kolejnych posiedzeniach.

...

Skoro nie chce sie chodzic to usunac ze stanowiska.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:32, 07 Cze 2016    Temat postu:

Biedny jak poseł. Rekordzista ma 20 mln zł do oddania
pr/gr/
2016-06-07, 10:57



Skomentuj
0
Prawie 100 mln zł długu - tyle w sumie muszą uregulować przedstawiciele niższej izby polskiego parlamentu. Średnie zadłużenie wynosi ponad 200 tys. zł - wynika z rankingu Money.pl.
Krzysztof Belczyński/Flickr.com

Kraj
27 lat temu odbyły się pierwsze częściowo...

Spośród 460 posłów ośmiu ma zobowiązania, które przekraczają milion złotych. Trzech z nich należy do Nowoczesnej, trzech pochodzi z PO i dwóch z PiS. Wszyscy są zadłużeni w złotówkach.



Z kolei rekordzistą we frankach jest poseł Marek Matuszewski z PiS. Ma do oddania 246 tys.



1. Dorota Arciszewska-Mielewczyk (PiS) - 19,2 mln zł
2. Adam Cyrański (Nowoczesna) - 4,5 mln zł
3. Zbigniew Ajchler (PO) - 3,8 mln zł
4. Bartosz Arłukowicz (PO) - 1,4 mln zł długu
5. Radosław Lubczyk (Nowoczesna) - 1,3 mln zł
6. Grzegorz Raniewicz (PO) - 1,05 mln zł
7. Łukasz Zbonikowski (PiS) - 1,02 mln zł
8. Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna) - 1 mln zł



Dla większości z wymienionych osób długi zdecydowanie przekraczają wartość posiadanego majątku. Problemów ze spłatą zobowiązań nie powinni mieć jedynie Adam Cyrański, Zbigniew Ajchler oraz Jerzy Meysztowicz. Łukasz Zbonikowski ma majątek porównywalny do długu.



Money.pl

...

Zagadkowe jest ze osobnicy ci majac olbrzymie jak na przecietniaka dochody blyskawicznie tona w dlugach? Jakis efekt euforii ze zdobycia stolka i rzucenia sie w konsumpcje?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133561
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:45, 19 Lip 2016    Temat postu:

Krewki radny. Z kijem na ekipę "Interwencji"
ml/luq/
2016-07-19, 12:22
Ludwik Bogdanowicz, radny gminy Wołczyn na Opolszczyźnie zaatakował ekipę "Interwencji", która chciała go spytać o wyroki za brawurową jazdę samochodem oraz kary za wylewanie ze swojego beczkowozu szamba na pola i do rowów.


Kraj
Atakują ich miliony much. "Wchodzą wszędzie....

Kiedy reporter wszedł na posesję radnego, ten po krótkiej wymianie zdań rzucił się ze szczotką na kiju na dziennikarza i operatora kamery. Ten drugi otrzymał cios, gdy przewrócił się i leżał bezbronny na ziemi.



O radnym Bogdanowiczu zrobiło się głośno półtora roku temu. Wtedy to jeden z mieszkańców - pan Dariusz - przyłapał go wylewającego nieczystości ze swojego beczkowozu z szambem na pola i do rowów.



- Jadąc samochodem zobaczyłem, że z beczkowozu wylewają się fekalia. Zobaczyłem obok radnego. Zacząłem zdjęcia robić komórką. Po tym incydencie radny, jadąc samochodem, groził mi, pokazywał różne gesty, m.in. podrzynania gardła – opowiadał "Interwencji" pan Dariusz.



- Z tego co wiem, to radny jest myśliwym. Posiadanie broni wymaga od kogoś, żeby się nienagannie zachowywał – dodał mężczyzna.



Wylał fekalia przed prywatnym domem



Po nagłośnieniu sprawy radny wielokrotnie był karany przez straż miejską mandatami za wylewanie szamba w miejscach niedozwolonych. W grudniu zeszłego roku Ludwik Bogdanowicz z zemsty wjechał bez pozwolenia swoim beczkowozem przed dom pana Dariusza i wylał fekalia.



- Są osoby karane przez nas, a mimo to nie stosują się do prawa. Taki mamy przypadek z tym radnym. Jest osobą na świeczniku, powinien dawać przykład, tutaj tego nie widzimy. Jest sprawa za sprawą – tłumaczył Andrzej Szajniuk, komendant straży miejskiej w Wołczynie.



polsatnews.pl

...

Kogo wy wybieracie na swoich przedstawicieli?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy