Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Kolejne brudy z CBA!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:50, 21 Paź 2010    Temat postu: Kolejne brudy z CBA!

Maciej Duda, jeden z dziennikarzy objętych inwigilacją służb specjalnych, zwrócił się do premiera Donalda Tuska z wnioskiem o interwencję w tej sprawie.

W latach 2005-2007 Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralne Biuro Antykorupcyjne i policja zbierały informacje o połączeniach telefonicznych dziennikarzy oraz o tym, w jakich stacjach logowały się ich komórki (BTS). Znalazł się wśród nich Maciej Duda (wtedy "Rzeczpospolita" i "Newsweek Polska", obecnie "Dziennik Gazeta Prawna").

Teraz dziennikarz zwrócił się do premiera, by ten zabronił służbom specjalnym (podlegają mu ich szefowie) pobierania i przetwarzania billingów dziennikarzy bez zgody sądu. Duda wnosi też, by całkowicie zakazać służbom specjalnym takich działań, jeśli ich jedynym celem jest ustalenie, kto był informatorem dziennikarza. Pismo zawiera również wniosek, by premier zażądał pełnych informacji na temat działań operacyjnych prowadzonych przez służby wobec Macieja Dudy – w zakresie dotyczącym jego działalności dziennikarskiej, a więc chronionym tajemnicą zawodową.

Śledztwo w sprawie inwigilacji dziennikarzy prowadziła prokuratura w Zielonej Górze – sprawę jednak umorzono, a większość dokumentów utajniono. Dziennikarze, których telefony kontrolowały służby specjalne, starają się teraz o ujawnienie tych materiałów.

(MK)

>>>>>

Oczywiscie media zajmuja sie najchetniej wlasnym biznesem.Jak niszczyli Leppera to bylo fajnie bo bylo o czym dawac newsy.Jak sie zabrali za nas to juz nie fajnie...Widzimy ze te media sa warte takich ,,politykow''...

Zauwazmy ze dotyczy to dziennikarza PiSowskiego pracujacego nieprzerwanie w mediach popierajcych PiS.Pokazuje to obled tych gosci.Popieraja Prezesa ktory szuka na nich hakow...
Tacy Ziemkiewicze Zarembowie czy Lichockie nawet gdyby ich juz CBA wyciagalo rano z łóżek .Krzyczeli by ze to pomylka ze na pewno Prezes o niczym nie wie!I jak wielkim on jest czlowiekiem.Jak za Stalina...
Tak wyglada sekta...To sa klimaty satnistyczne bo kazdy normalny czlowiek WIERZY W BOGA a nie w wodza...Wszelkie sekty sa balwochwalstwem a wiec dolacza sie tam zawsze Szatan...I takie sa efekty...
Czcij TYLKO BOGA!A będziesz szczęśliwy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:50, 11 Sty 2011    Temat postu:

Dziennikarz Robert Zieliński zeznał dzisiaj przed sejmową komisją ds. nacisków, że w 2007 roku "odczuł oddech służb na swoim karku". - Jestem pewien, że sięgano po moje bilingi - powiedział.

Zieliński - jak mówił - w 2007 publikował teksty nt. CBA wskazujące, że ma informacje "z samego środka" m.in. o wewnętrznych instrukcjach Biura. - Te teksty drażniły kierownictwo CBA. Poszukiwano na siłę źródeł moich informacji. Jestem pewien, że sięgano po moje bilingi. Nie wiem, czy również podsłuchiwano mój telefon - powiedział.

Świadek opowiadał o swojej znajomości z agentem CBA Maciejem Boreckim. Podkreślił, że rozmawiał z nim wyłącznie o piłce nożnej, nie o tematach zawodowych. Zieliński zeznał, że Borecki został zatrzymany w Katowicach i przewieziony do Warszawy, gdzie był poddany badaniom na wariografie.

Według Zielińskiego, Boreckiego w siedzibie CBA pytano czy jest jego źródłem informacji. - Znano SMS-y, które wymienialiśmy między sobą. Później ich treść i żarty, które wymienialiśmy, krążyły po centrali - powiedział.

Świadek dodał, że nie postawiono Boreckiemu zarzutów. Borecki po tym incydencie przeszedł na emeryturę. Zieliński zaznaczył, że z jego wiedzy wynika, iż szef CBA Paweł Wojtunik złożył doniesienie do prokuratury dotyczące tej sprawy.

Zieliński pisał m.in. o przeszłości szefa policji Konrada Kornatowskiego, w tym jego działalności w czasach PRL. We wtorek powiedział posłom, że w czasie prac nad artykułem na ten temat zapytał o zdanie szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Ten poprosił o kilka dni zwłoki przed publikacją.

Wówczas - jak zeznał Zieliński - "jeden z wysokich funkcjonariuszy związanych z PiS" zaprosił go na kawę. - Zaproponował mi odstąpienie od pisania tego tekstu. Obiecał, że będę najlepiej poinformowanym dziennikarzem w kraju, że będę miał informację z policji, służb - zeznał.

Zieliński podkreślił, że obrócił natychmiast propozycję w żart. - Nie wiedziałem jak się zachować. Był to sygnał, żeby przyspieszyć pracę nad tekstem - ocenił.

Świadek dodał, że później spotkał się też z Kornatowskim, który poprosił go, żeby nie mówił nikomu, o tym, że pracował nad artykułem o jego przeszłości. Zieliński zeznał, że mimo to zrelacjonował swoje odkrycia b. dyrektorowi biura komunikacji policji Zbigniewowi Matwiejowi. Zieliński dodał, że Matwiej został później wezwany przez Kornatowskiego. - Kornatowski niemal cytował część naszych telefonicznych rozmów. Matwiejowi została złożona propozycja, żeby przeszedł natychmiast na emeryturę - podkreślił Zieliński.

Świadek powiedział posłom, że nie był przesłuchiwany przez prokuraturę zielonogórską, która prowadziła sprawę inwigilacji dziennikarzy w latach 2005-2007.

Zieliński mówił też o kulisach dymisji Ludwika Dorna ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych i administracji. Jego zdaniem, Dorn nie zgadzał się na sposób prowadzenia przez CBŚ operacji "Cele" i "Doradca". Według Zielińskiego, podczas tych operacji służby "w sposób ewidentny" nadużywały swoich uprawnień. Zdaniem świadka wyłudzono m.in zgodę na podsłuchy.

!!!!!!!!!!!!!

Zieliński pisał o obydwu operacjach w 2008 roku w "Dzienniku". Z jego artykułów wynika, że w operacji "Doradca" celem inwigilacji był wysoki urzędnik jednego z resortów gospodarczych. Rejestrowane miały być jego rozmowy z ministrami rządu PiS, lobbystami i najpoważniejszymi polskimi przedsiębiorcami.

Sprawa "Cele" dotyczyła zagrożenia bezpieczeństwa Ziobry i Kaczmarka. Ziobrę miano chcieć m.in. skompromitować w mediach.

Obie sprawy nadzorował naczelnik warszawskiego CBŚ Jarosław Marzec. Dorn poinformowany o nieprawidłowościach w działaniach Marca, żądał wyjaśnień. Marca mieli poprzeć minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i Kaczmarek.

>>>>>>

Bardzo ciekawe zeznania o brudach czasu PiS!O tych REALNYCH!Pamietamy ze media zamiast sie nimi zajmowac wolaly bredzic klamliwie o ,,aferze gruntowej'' ktorej nie bylo.Tymczasem widzimy ze PiS coraz bardziej smierdzial wychodzilo na wierzch coraz wiecej afer i prowokacja gruntowa byla po to aby sie nie mowilo o brudach PiS tylko o rzekomych aferach Leppera ktorych to afer nie bylo.Z tak glupimi mediami to sie udalo.Do dzis bredza o ,,aferze gruntowej''...Tutaj nalezy pochwalic ze zajmowal sie tym dziennikarz z pisma sprzyjajacego PiS.Dopiero wtedy jest dziennikarstwo jak tropimy afery ,,naszych''...Jak naszych kryjemy to jest mafia.Taki model wyprodukowal Michnik...Ujawnianie patologii nie szkodzi a POMAGA WSZYSTKIM.Tylko musza to byc RZECZYWISTE AFERY...
Ale sami widzicie CZYM ONI SIE ZAJMOWALI!Tropieniem mediow...
Kompletne dno...Zreszta wiele mediow na to zasluzylo!Czy O Rydzyka czy Michnika...No ale zwykle to klopoty maja ci uczciwi ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:04, 02 Paź 2012    Temat postu:

Brat Ryszarda Sobiesiaka rozpracowywał dla CBA korupcję w sądach .

Przyrodni brat "króla hazardu" Ryszarda Sobiesiaka pracując dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego na własną rękę, bez zgody sądu nagrywał rozpracowywanych prawników - tak uznała prokuratura i dlatego umorzyła głośne śledztwo w sprawie korupcji sięgającej Sądu Najwyższego. Sprawę opisuje TVN24.

TVN24 ustalił, że to polsko-niemiecki biznesmen Józef Matkowski, przyrodni brat bohatera afery hazardowej - Ryszarda Sobiesiaka, razem z funkcjonariuszami CBA dostarczał dowody przeciwko prawnikom. W ramach operacji specjalnej "Yeti" z pieniędzy CBA wręczał łapówki radcom prawnym, adwokatom i pracownikom wymiaru sprawiedliwości. Jego działania dały też początek aferze hazardowej.

Piotr Kosmaty, rzecznik prasowy krakowskiej prokuratury tłumaczył TVN24, że powodem umorzenia śledztwa były błędy popełnione przez CBA. Wyjaśniał, że materiał z czynności operacyjnych CBA nie może stanowić dowodu, gdyż został zebrany bez podstawy prawnej i wbrew przepisom ustawy. Z nieoficjalnych informacji TVN24 wynika, że jednym z błędów było to, że Matkowski miał na własną rękę nagrywać rozpracowywanych prawników, a na to nie było zgody sądu.

Józef Matkowski zgodził się na ujawnienie swojego nazwiska i roli w całej sprawie. Czuje się oszukany przez krakowską prokuraturę i CBA. Rozsyła w tej sprawie pisma do posłów, premiera, prezydenta oraz prokuratora generalnego. Skarży się, że nie mógł się w sądach skutecznie bronić, gdyż Biuro miało nakazać mu "bierność w sensie możliwości obrony, a aktywność głównie w zbieraniu dowodów korupcji". Teraz Matkowski doprowadził do wszczęcia nowego śledztwa w sprawie funkcjonariuszy Biura.

Matkowski został uznany przez prokuratorów za pokrzywdzonego. W śledztwie jest też badana jego umowa z Biurem.

CBA nie chce się wypowiadać w tej sprawie: Nie mamy informacji o tym postępowaniu, ani o tym, co w tej sprawie bada prokuratura. Dlatego nie będziemy teraz jej komentować - powiedział TVN24 Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA.

>>>>

I znowu to samo ! CBA WRĘCZAŁO ŁAPÓWKI !!! Urzad panstwowy . Niby ,,prowokacje'' robili ... Ale jest to sklanianie ludzi do przestepstw ... Co innego prowokacja wobec przestepcow a co innego łażenie z łapówkami po urzednikach w ten sposob mozna skusic kogos uczciwego do tej pory ... Coz to ma wspolnego z walka z korupcja ? Przezes stworzyl organizacje PRZESTEPCZA ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:29, 27 Kwi 2013    Temat postu:

Dziennikarz prawomocnie wygrał z CBA proces o billingi

CBA ma przeprosić dziennikarza "Gazety Wyborczej" Bogdana Wróblewskiego za bezprawne pobieranie jego billingów w 2007 r. - orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie.

To prawomocny już wyrok w precedensowym procesie cywilnym, wytoczonym służbie specjalnej przez dziennikarza za sprawdzanie jego billingów. W piątek SA oddalił apelację pozwanych od ubiegłorocznego wyroku I instancji, który uwzględnił wtedy pozew Wróblewskiego wobec CBA.

SA wskazał w uzasadnieniu orzeczenia, że nie ma wątpliwości, iż w sprawie doszło do naruszenia dóbr osobistych dziennikarza - prawa do prywatności i swobody nawiązywania kontaktów, także w sferze zawodowej.

Zgodnie z wyrokiem na drugich stronach trzech ogólnopolskich dzienników mają się ukazać przeprosiny CBA. Biuro ma też zniszczyć wszelkie dane o połączeniach z telefonów Wróblewskiego i przekazać mu protokoły komisyjnego zniszczenia.

Sprawę sięgania przez tajne służby po dane telekomunikacyjne dziennikarzy za rządów PiS ujawniła w 2010 r. "Gazeta Wyborcza". Napisała, że w latach 2005-07 służby sprawdzały telefony dziesięciorga dziennikarzy różnych mediów, w tym Wróblewskiego. Jednym z celów prowadzonych działań miało być - według "GW" - ujawnienie źródeł informacji dziennikarzy krytycznych wobec ówczesnych władz.

W 2011 r. Wróblewski pozwał CBA o naruszenie dóbr osobistych. W pozwie wskazał, że CBA złamało gwarancje tajemnicy dziennikarskiej i wolności mediów, bezprawnie ingerując w tajemnicę komunikacji. Wróblewski zeznał, że CBA chciało bezprawnie ustalać dane jego informatorów, które chroni prawo.

W kwietniu 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił pozew niemal w całości. - Naruszono prawo do prywatności i tajemnicę komunikowania się. Ochrona tajemnicy dziennikarskiej to fundament wolności słowa i demokratycznego państwa prawa - uznał sąd.

Według SO sprawa to "przykład typowego inwigilowania", które trwało 6 miesięcy, a nie miało podstaw prawnych, bo szukanie w ten sposób przecieku z CBA lub prokuratury - przez przeglądanie billingów dziennikarza - nie mieściło się w katalogu dopuszczalnych działań CBA.

W apelacji Prokuratoria Generalna wniosła o oddalenie powództwa. Jej radca Wojciech Dachowski mówił w SA, że były to niejawne działania operacyjne CBA, a ich skutek dla powoda był "niezależny od postawy pozwanego". Pełnomocnik powoda mec. Maciej Ślusarek wnosił o oddalenie apelacji. "CBA nie stoi ponad prawem" - mówił, podkreślając, że nie toczyło się żadne postępowanie przeciw Wróblewskiemu.

Sąd podzielił argumentację sądu I instancji. "Strona pozwana nie wykazała, że jej działanie było w interesie publicznym" - mówiła sędzia Katarzyna Polańska-Farion.

Przepisy dotyczące zarówno kontroli operacyjnej, jak i dostępu do danych telekomunikacyjnych wkrótce zbadać Trybunał Konstytucyjny. Dwie skargi do TK na odpowiednie przepisy złożyła w 2011 r. rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz (kwestionuje m.in. brak kontroli sądu nad pobieraniem billingów przez służby). Nie ma jeszcze terminu rozpraw.

Sędzia Polańska-Farion przyznała, że rozważane było zawieszenie sprawy do czasu rozstrzygnięcia przed TK. Ostatecznie jednak - jak wskazano w uzasadnieniu - SA uznał, że nawet przy domniemaniu konstytucyjności zaskarżonych do TK przepisów nie można mówić o braku naruszenia dóbr osobistych, gdyż pozwani nie wykazali konieczności i niezbędności swoich działań wobec dziennikarza.

Sprawę stosowania kontroli operacyjnej m.in. wobec dziennikarzy za rządów PiS badała Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze. Śledztwo umorzono, uznając, że służby nie popełniły przestępstwa przekroczenia uprawnień. SA podkreślił jednak w piątek, że fakt umorzenia postępowania karnego nie jest wiążący i nie wpływa na sprawę cywilną.

Wróblewski powiedział, że wyrok jest dobry dla Polaków, gdyż zakreśla granice działań służb oraz szczególnie ważny dla dziennikarzy, bo wskazuje, że prawo do prywatności naruszone zostało w kontekście wykonywanego zawodu dziennikarskiego.

- To zły dzień dla ówczesnego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, bo pokazuje, że polityk nie może kierować służbą specjalną w służbie polityki - dodał Wróblewski. SA - w innym wydanym wyroku w sprawie karnej - prawomocnie uniewinnił byłą posłankę PO Beatę Sawicką i burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego od zarzutów korupcji. Uznał, że działania CBA ws. Sawickiej i Wądołowskiego w całości były sprzeczne z prawem.

....

Kolejna ohyda . Widzimy czym sie zajmowalo CBA . Lepperem PO mediami .
Czyli zupelnie nie korupcja a zwalczaniem wrogow prezesa . Obraz jest nadzwyczaj jasny . Uzywanie panstwa do eliminacji konkurencji w polityce jest przestepstwem . PiS to organizacja przestepcza ktora trzeba zwalczac .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:08, 05 Cze 2013    Temat postu:

"Odwróceni" byli agenci CBA. Ich firma stworzyła ekologiczne bomby

Przemysław JachDwóch byłych agentów CBA przeszło na drugą stronę. Jeszcze zanim odeszli ze służby, zaczęli współpracować w firmie należącej do kryminalisty. Jej działalność to recykling i nielegalna utylizacja toksycznych odpadów. W nieczynnym kamieniołomie w okolicy Zawiercia firma stworzyła ekologiczną bombę wyrzucając tam toksyczne odpady. Na transakcjach Skarb Państwa może tracić miliony złotych. "Odwróconych" byłych agentów CBA wytropił "Superwizjer" TVN.

Współpraca agentów z firmą utylizacyjną trwała jeszcze w trakcie ich służby. Na powiązania Bartosza B. i Wojciecha T., funkcjonariuszy CBA, z kryminalistą wskazują m.in. sądowe dokumenty. Wynika z nich, że żony obu agentów miały spółki z Markiem K. (właścicielem firmy), który niegdyś był wielokrotnie karany. Mimo to CBA pozwoliło spokojnie przejść na emeryturę obu agentom, nie ponieśli żadnych konsekwencji,

Marek K. współpracował z policją od 2007 roku jako tajny agent. Jego sprawę prowadził oficer Bartosz B., który dzięki rozpracowaniu skorumpowanych pracowników służby więziennictwa, kilka miesięcy później przeszedł do CBA. Po latach role się odwróciły i teraz funkcjonariusz jest podwładnym byłego kryminalisty.


REKLAMA Czytaj dalej


Prowokacja "Superwizjera" pokazała, że dziennikarz udający biznesmena bez żadnych przeszkód mógł dokonać nielegalnej transakcji - kupić dokumenty potwierdzające recykling w dodatku za kilkakrotnie niższą cenę od rynkowych standardów. Tego typu dokumenty muszą posiadać różne firmy produkcyjne, inaczej zostanie na nie nałożona wysoka kara. Skarb Państwa straciłby miliony złotych.

Ale w całej sprawie chodzi nie tylko o pieniądze. Ludzie mieszkający w okolicy toksycznego wysypiska mówią, że mają do czynienia z "jedną z największych bomb ekologicznych w Polsce".

Po emisji materiału CBA zapewniło, że wyjaśniają sprawę byłych agentów. Szef CBA zarządził kontrolę biura. Także Ministerstwo Środowiska podjęło decyzję o zbadaniu nielegalnego składowiska odpadów w okolicach Zawiercia.

>>>

Powoli wychodzi prawda o kaczyzmie . Njawieksza afera tych lat byl kaczyzm .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:54, 06 Cze 2013    Temat postu:

Szef CBA: nie wszyscy byli agenci przechodzą na "ciemną stronę mocy"

Szef CBA Paweł Wojtunik poinformował, że nie ma dowodów na to, by dwaj b. agenci CBA prowadzili działalność przestępczą w firmie, mającej zajmować się nielegalną utylizacją odpadów. - Nie wszyscy byli funkcjonariusze przechodzą na "ciemną stronę mocy" - mówił.

W czwartek Wojtunik był pytany przez senatorów m.in. o ujawnioną przez "Superwizjer" TVN sprawę pracy dwóch b. agentów CBA dla osoby ze świata przestępczego w firmie, mającej się zajmować nielegalną utylizacją toksycznych odpadów. - Nie ignorujemy informacji, które są zawarte w tym materiale. Poleciłem wszystkie informacje jeszcze raz zbadać, sprawdzić i potwierdzić czy fakty ujawnione w tym materiale stanowią potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa spraw i tajemnicy prowadzonych postępowań - powiedział Wojtunik.

- Nie można uogólniać, że wszyscy byli funkcjonariusze przechodzą na "ciemną stronę mocy". Jak w każdej instytucji, i w służbach nie mamy wpływu, ani nie ma systemu, który by dawał możliwość wpływu na aktywność osób, które odchodzą. Natomiast posiadamy procedury wewnętrzne, które takie przypadki mogą wychwytywać tak, aby szefowie instytucji mogli reagować i zapobiegać tego typu przypadkom - zapewnił szef CBA.

Przypomniał, że w CBA działa biuro kontroli i spraw wewnętrznych. - Tę sytuację niezręczną, nieetyczą i niewłaściwą wychwyciliśmy. Została trochę przerysowana w programie medialnym. Pojawiło się tutaj kilka niebezpiecznych uogólnień. Po pierwsze, nie bardzo mogę się zgodzić ze sformułowaniem, że ktoś przeszedł "na drugą stronę". Nie mamy jakichkolwiek informacji o tym, aby funkcjonariusze, kiedy pełnili służbę w CBA, wykorzystywali jakkolwiek swoją funkcję czy informacje do prowadzenia nielegalnej działalności czy działalności gospodarczej - powiedział.

Wojtunik zaznaczył, że w sytuacji utraty zaufania funkcjonariusze ci sami podjęli decyzję o odejściu na emeryturę. Poinformował też, że przeanalizowano oświadczenia majątkowe tych funkcjonariuszy pod kątem ewentualnego naruszenia przez nich przepisów, ale nie znaleziono żadnych przesłanek do postępowania dyscyplinarnego czy karnego. - Przestrzegam przed kryminalizowaniem ich zachowania, bo ja nie mam dowodów na to, że oni "przeszli na drugą stronę" i prowadzą jakąkolwiek działalność przestępczą - powiedział Wojtunik.

- Nie ma przepisów zakazu konkurencji wobec innych osób, również piastujących bardziej newralgiczne funkcje państwowe. Zgodnie z polskim prawem, ja mogę od jutra też pracować w tej firmie, która niby zajmuje się nielegalną utylizacją odpadów. Pytanie, czy jest to właściwe. Pytanie, czy nie stworzyć systemu zabezpieczającego możliwość nagłego przechodzenia osób, które podejmują ważne decyzje w państwie, do sektorów, które z tych decyzji korzystają albo mogą w przyszłości korzystać - powiedział Wojtunik.

- Gdybyśmy wprowadzili zasadę, że urzędnik czy szef służby nie może pracować przez sześć miesięcy czy rok w jakimkolwiek innym podmiocie, który prowadzi podobną działalność, to uniknęlibyśmy (...) wielu kontrowersyjnych sytuacji. Dzisiaj takich zakazów nie ma i ciężko mi krytykować funkcjonariuszy za taki, a nie inny wybór drogi życiowej. To jest problem szerszy państwa i urzędników, a nie tylko CBA, policji i służb specjalnych - podkreślił szef CBA.

Przypomniał, że służba w CBA obwarowana jest wieloma zakazami. M.in. jest zakaz prowadzenia jakiejkolwiek innej działalności zarobkowej. Funkcjonariusze CBA mogą jedynie prowadzić działalność naukowo-dydaktyczną, jeśli zgodzi się na to ich szef. - W służbach specjalnych, w policji, nie powinno się mieć innego pracodawcy niż państwo. To rodzi ryzyko patologii. Ja bardzo rygorystycznie stosuję tę zasadę - podkreślił Wojtunik.

>>>

Owszem ale wokol prezesa Jara wyjatkowo ciemno . Jak pod przyslowiowa latarnia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:46, 11 Cze 2013    Temat postu:

RMF FM: komornik zajął majątek Jana Rokity

Komornik zajął majątek należący do byłego posła PO Jana Rokity - informuje radio RMF FM. Ta decyzja ma związek z przegranym procesem z byłym komendantem głównym policji Konradem Kornatowskim. Suma, z którą zalega Rokita, to prawie 350 tysięcy złotych.

- W moim wieku to oznacza egzekucję do końca życia - skomentował te doniesienia w rozmowie z radiem sam zainteresowany.

W 2007 r. Jan Rokita nazwał Kornatowskiego "wyjątkowo nikczemnym prokuratorem, który hańbi polską policję".

Polityk zarzucił mu wtedy m.in. fabrykowanie dowodów, które miałyby świadczyć, że śmierć gdańskiego opozycjonisty Tadeusza Wądołowskiego w latach 80. nie była dziełem milicji. Wądołowskiego zatrzymano za kradzież kury, po czym zmarł w komisariacie. Jego rodzina oskarżyła milicję o brutalne pobicie i tuszowanie sprawy.

Kornatowski pozwał Jana Rokitę o ochronę dóbr osobistych, żądając przeprosin. Najpierw Sąd Okręgowy w Warszawie, a następnie apelacyjny uznały, że nie było podstaw do takich wypowiedzi Rokity na temat Kornatowskiego. On sam argumentował, że sprawę Wądołowskiego badała komisja, która pod jego przewodnictwem na przełomie lat 80. i 90. wyjaśniała tajemnicze zgony opozycjonistów z PRL.

Sądy podkreślały, że ustalono, iż śmierć Wądołowskiego nie była skutkiem działań milicji, a kolejne postępowania w tej sprawie umarzano, przyjmując, że przyczyna zgonu była naturalna. Sądy nie uznały też, by w tej sprawie Rokicie przysługiwała ochrona immunitetu parlamentarnego (wypowiadał się jako ówczesny poseł).

Adwokat Rokity mec. Maciej Ślusarek złożył kasację do SN, wnosząc o uchylenie obu wyroków i umorzenie sprawy z powodu nieuchylenia immunitetu jego klientowi. Argumentował przed SN, że Rokita wykonywał mandat posła, odpowiadając na pytania mediów co do wątpliwości wobec przeszłości Kornatowskiego, dopiero co powołanego na szefa policji (w czasie rządów PiS). Dlatego - zdaniem adwokata - na potrzeby tego procesu Sejm musiałby uchylić immunitet Rokity, a tak się nie stało.

SN oddalił kasację, uznając, że Rokita w inkryminowanej wypowiedzi wyszedł poza ustalenia swej komisji i przedstawiał opinie, na których poparcie "nie ma żadnego dowodu". Jak mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia SN Marek Sychowicz, ochrona immunitetu przysługuje, gdy wykonując mandat poselski, informuje opinię publiczną o swej pracy parlamentarzysty lub o pracy organu Izby, w którym zasiada.

Na mocy ostatecznego wyroku Jan Rokita miał przeprosić Kornatowskiego w kilku mediach.

>>>>

Wiemy jaka postacia byl Kornatowski i szczerze watpimy czy zasluguje na jakiekolwiek przeprosiny . W ogole jesli sprawa jest niejasna to sad nie powinien nakazywac ,,przeprosin" a co najwyzej pouczyc Rokite zeby wiecej takich rzeczy nie mowil bo wykracza poza ustalenia .
Nakazywanie przeprosin osobnika nieciekawego przez osobe ktora NIE OBRAZALA przeciez w jakich mrocznych celach dla korzysci jest upokorzeniem i budzi protest .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:21, 18 Cze 2013    Temat postu:

Absurdalne przepisy wykańczają samorządowców


"Gazeta Współczesna": Jeden z najbardziej znanych wójtów w kraju może zostać odwołany z funkcji.

Mirosław Lech, wójt Korycina, jest kolejnym samorządowcem z regionu, którego Centralne Biuro Antykorupcyjne chce odwołać. Śledczy twierdzą, iż naruszył on ustawę o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne.

Nie jest on pierwszy. Trudno oprzeć się wrażeniu, że CBA prowadzi swoistą czystkę wśród przedstawicieli sfery publicznej w województwie podlaskim.

W większości przypadków nie chodzi o korupcję. Burmistrz Moniek społecznie pełnił funkcję w zarządzie lokalnego klubu sportowego. Starosta hajnowski i zastępca wójta Mielnika zasiadali - również społecznie - we władzach regionalnej organizacji turystycznej. Instytucje te miały jednak w statucie wpisaną działalność gospodarczą. To wystarczyło, by uznać, iż samorządowcy łamią prawo.

Do tej pory, jedyną osobą, która ostatecznie nie została pozbawiona stanowiska jest Roberto Skolmowski, dyrektor opery podlaskiej. CBA zarzucało mu, że jeszcze jako dyrektor teatru we Wrocławiu zasiadał w zarządzie prywatnej spółki. Zarówno marszałek, jak i wojewoda odmówili jego odwołania, uznając, iż nie łączył obu funkcji, a jedynie nie wykreślono jego nazwiska z wpisu KRS spółki.

Ustawa antykorupcyjna budzi coraz większe kontrowersje.

- W moim przekonaniu zarówno wniosek o odwołanie dyrektora opery, jak i Cezarego Cieślu kowskiego ze stanowiska członka zarządu województwa powinny być odrzucone - twierdzi Damian Raczkowski, poseł i szef podlaskiej Platformy Obywatelskiej.

- Tylko w jednym przypadku tak się stało. Co do samej idei ustawy antykorupcyjnej, uważam, że jest ona słuszna i zapobiega sytuacjom, w których samorządowcy wykorzystywaliby swe stanowiska. Być może warto przeanalizować czy przepisy te nie są zbyt restrykcyjne. Póki jednak nie zostaną one zmienione, samorządowcy muszą się do nich dopasować.

Czym wójt Korycina podpadł funkcjonariuszom CBA?

- Jak ustalono w czasie kontroli był zatrudniony na podstawie umowy zlecenia w spółce prawa handlowego - tłumaczy Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA. - Umowa została zawarta na 18 miesięcy, od 1 października 2010 r. do 30 marca 2012 r.

Lecha - szefa Związku Gmin Wiejskich - zatrudniła spółka "Rozwiązania prawne i biznesowe" jako specjalistę od promocji w ramach unijnego projektu, w którym związek uczestniczył. W ciągu półtora roku wójt zarobił tam ok. 40 tys. zł.

- Nigdy nie ukrywałem tych dochodów - tłumaczy Mirosław Lech. - Były one wyszczególnione w moim oświadczeniu majątkowym. Nie przyszło mi do głowy, że ktoś może stwierdzić, iż jest to łamanie prawa. Po prostu starałem się działać na rzecz związku.

Po kontroli CBA wniosło o wygaszenie mandatu wójta. Wniosek 15 marca trafił do przewodniczącego rady gminy. Gdy po miesiącu radni wniosku nie rozpatrzyli, CBA skierowało pismo do wojewody.

- Podlaski Urząd Wojewódzki otrzymał informację, iż 18 czerwca zaplanowana została sesja rady gminy, na której radni mają zająć się tą sprawą - informuje Joanna Gaweł, rzeczniczka wojewody.

Podczas sesji wójt ma złożyć wyjaśnienie w sprawie. Jeśli radni nie odwołają wójta, to właśnie wojewoda powinien to uczynić. - Tak, jak w każdym przypadku, również w tym będziemy wnikliwie sprawdzać i analizować dokumentację - zapewnia Gaweł.

Wójt zaznaczył, że nie ma pretensji do śledczych. Jak twierdzi wykonują oni jedynie swoje obowiązki.

...

To teraz CBA bedzie nam obsadzac urzedy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:34, 15 Lip 2013    Temat postu:

"Gazeta Krakowska" znalazła w redakcji podsłuch


Dziennikarz wadowickiej redak­cji "Gazety Krakowskiej" (Pol­skapresse) znalazł za swoim biurkiem urządzenie podsłucho­we. Wydawca dziennika powia­domił o sprawie prokuraturę.

O podsłuchu doniosła w piątek "Gazeta Krakowska". Pracowni­cy redakcji odkryli "pluskwę" 25 czerwca br., podczas prze­prowadzki do mniejszego po­mieszczenia na tym samym pię­trze. W pokoju, w którym ją zna­leziono, pracował dziennikarz i pracownik biura reklamy.

Urządzenie - bateryjka z pod­piętą czarną końcówką i sprę­żynką - leżało wśród starych gazet na regale. Nie wiadomo, jak długo, jednak nadal było ak­tywne. - Nie mamy pojęcia, kto mógł podłożyć pluskwę. Do re­dakcji przychodzą osoby wska­zujące na powiązania środo­wisk politycznych i biznesu z mafią albo skarżące się na mafię, a także przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Bywają u nas członkowie Stowarzyszenia Ini­cjatywa Wolne Wadowice, które jest opozycją wobec obec­nej władzy i organizuje w mie­ście referendum mające dopro­wadzić do odwołania burmistrz Ewy Filipiak i rady miejskiej - in­formuje Robert Szkutnik, dzien­nikarz "Gazety Krakowskiej" w Wadowicach.

- Zrobiłem sobie prywatną listę osób, które mogły to zrobić, ale o winie żadnej z nich nie je­stem w stanie przesądzić. Osoba, która podrzuciła plu­skwę, mogła być zainteresowa­na zarówno inwigilacją "Gazety Krakowskiej", jak i "Dziennika Polskiego", bo pracuję dla obu tytułów - dodaje (w 2011 roku Polskapresse kupiła "Dziennik Polski" od wydawnictwa Jagiel­lonia - przyp. red.).

Zasięg urządzenia wynosi 200-300 metrów. - Redakcja jest przy wadowickim Rynku, w pobliżu mieszczą się wszystkie ważne instytucje, magistrat jest oddalony o 50 metrów. Podsłu­chiwać można było z samocho­du - sądzi Szkutnik. Waldemar Patrias, szef krakowskiego salo­nu Spy Shop, w rozmowie z "GK" powiedział, że podsłuch musiał zakładać amator.

- Bateria zasilająca jest z super­marketu, węglowo-cynkowa, nie alkaliczna. Poza tym użył tańszej wersji pluskwy. Profe­sjonalista użyłby raczej stabili­zowanej kwarcowo baterii - tłu­maczył. Wydawca gazety złożył w krakowskiej prokuraturze do­niesienie o popełnieniu prze­stępstwa. Janusz Ślęzak, sekre­tarz redakcji "GK", odmówił nam komentarza w tej spra­wie.

....

No prosz!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:47, 10 Paź 2013    Temat postu:

Proces reportera TVP w białostockim sądzie

Autor programu TVP1 "Po prostu" Tomasz Sekielski zeznawał przed białostockim sądem jako świadek w procesie reportera, oskarżonego m.in. o składanie fałszywych zeznań. Chodzi o prowokację dziennikarską, w ramach której reporter podał się za uchodźcę.

Endy Gęsina-Torres (zgadza się na podawanie danych i prezentowanie wizerunku) dostał się do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców w Białymstoku w styczniu tego roku. Dał się zatrzymać przez policję, wykorzystał swoje kubańskie pochodzenie, podał fałszywe dane personalne i historię swego rzekomego przekroczenia granicy z Białorusią.

Decyzją sądu umieszczony został w ośrodku, gdzie ukrytą kamerą nagrał materiał do programu "Po prostu".

Kiedy sprawa wyszła na jaw (funkcjonariusze Straży Granicznej w ośrodku zorientowali się, że mężczyzna ma zegarek z ukrytą kamerą i kartą pamięci), prokuratura wszczęła śledztwo i ostatecznie oskarżyła dziennikarza.

Postawiono mu zarzuty podrabiania dokumentów (podpisywaniu ich fałszywym imieniem i nazwiskiem). Oskarżony został także o składanie fałszywych zeznań dotyczących rzekomego pobytu na Białorusi, nielegalnego przekroczenia granicy oraz utraty rzeczy i dokumentów, a także swej sytuacji rodzinnej i materialnej.

Dziennikarz przyznał się do zarzutów. Uważa jednak (mówił o tym na rozprawie we wrześniu), że wszystkie działania, jakie podjął, nie mają żadnej szkodliwości społecznej, a jedynym celem prowokacji było dostanie się do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców, by poznać panujące w nim warunki.

Zeznający w czwartek jako świadek w sprawie Tomasz Sekielski mówił, że inspiracją do powstania materiału o ośrodku dla uchodźców w Białymstoku był jego wywiad radiowy z rzecznikiem praw obywatelskich prof. Ireną Lipowicz. Powiedział, że prof. Lipowicz wspomniała w nim o fatalnych - jej zdaniem - warunkach panujących w białostockim ośrodku dla cudzoziemców.

Na kolegium redakcyjnym programu "Po prostu" uznano, że to interesujący temat, a jedynym sposobem, by pokazać, co rzeczywiście dzieje się w tym ośrodku, jest wcielenie się któregoś z dziennikarzy w uchodźcę.

Sekielski powiedział, że zespół redakcyjny zastanawiał się, czy o planowanej prowokacji nie zawiadomić np. Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. - Uznaliśmy jednak, że wówczas nasze działania zostaną ujawnione, nim reporter znajdzie się w tym ośrodku, udając uchodźcę - dodał.

Zaznaczył, że reporter miał zachowywać się jak uchodźca i nie wolno mu było prowokować żadnych sytuacji. "W moim przekonaniu, Endy Gęsina-Torres dokładnie tak się zachowywał. I swoim działaniem czy zachowaniem nie sprowokował żadnych działań czy zachowań osób osadzonych w tym ośrodku" - mówił Sekielski.

Powiedział, powołując się na dyskusje redakcyjne dotyczące przygotowania materiału, że świadomość tego, jak wielu uchodźców przybywa do Polski, szukając lepszego życia oraz tego, jak często w złych warunkach muszą przebywać, jest "znikoma".

Pytany przez prokuratora, przyznał, iż miał świadomość, że reporter będzie musiał złożyć fałszywe zeznania i podać nieprawdziwe dane personalne. - Uznaliśmy jednak, że interes publiczny jest ważniejszy od tego, czy Endy Gęsina-Torres poda prawdziwe, czy nieprawdziwe nazwisko - powiedział.

Podkreślił, że - w jego ocenie - prawo do informacji jest, w systemie demokratycznym, najważniejszym z praw przysługujących obywatelom.

Sekielski powiedział też, że po emisji programu były pozytywne reakcje, zwłaszcza środowiska dziennikarskiego oraz ze strony organizacji pozarządowych zajmujących się przestrzeganiem praw człowieka w Polsce. Nie zgłaszała do niego zastrzeżeń Rada Etyki Mediów oraz Rada Etyki TVP.

Po przesłuchaniu autora programu, sąd odroczył proces do połowy listopada. Chce wówczas m.in. przesłuchać ostatniego świadka i zapoznać się z wywiadem radiowym z prof. Lipowicz.

>>>

Widzicie tutaj na czym polega sprawiedliwosc . NIE OCENIAMY CZY ZLAMALI PRZEPIS TYLKO CZY WYNIKLO DOBRO Z ICH DZIALAN ! Taki Macierwicz ujawniajacy nazwiska agentow w Afganistanie PRAWA NIE ZLAMAL ALE JAKAZ TO ZBRODNIA ! OHYDNA ! I powinien byc skazany ZA UCZYNIENIE ZLA A NIE ZA ZLAMANIE PRZEPISOW . Tymczasem glupcy w sedziowskich togach oceniaja ... NIE WYRZADZONE SZKODY ... ALE CZY PRZEPISY BYLY ZACHOWANE !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:49, 12 Lis 2013    Temat postu:

Prokuratura chce uchylić immunitety Mariusza Kamińskiego i Tomasza Kaczmarka

Prokuratura chce uchylenia immunitetów posłom PiS Mariuszowi Kamińskiemu (byłemu szefowi CBA) i Tomaszowi Kaczmarkowi (byłemu agentowi CBA) za nieprawidłowości w działaniach CBA. Wniosek do Sejmu podpisał już Andrzej Seremet - podała Prokuratura Generalna.

Rzecznik PG Mateusz Martyniuk powiedział, że jeszcze dziś wniosek będzie wysłany do Marszałka Sejmu. Dodał, że chodzi o niejawne śledztwo Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w sprawie nieprawidłowości w działaniach CBA z lat 2007-2009.

Po południu prokuratura zorganizowała konferencję prasową.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur uzasadniła wniosek do Sejmu o uchylenie immunitetów obecnych posłów PiS ustaleniem, że podczas operacji specjalnych CBA z lat 2007-2009 dochodziło do nakłaniania osób do przestępstwa. Jak powiedziała dziennikarzom, w jednym przypadku osobę upojono alkoholem, po czym namawiano ją do przyjęcia korzyści majątkowej, choć ta osoba tego nie żądała ani się na to nie zgadzała.

Z procesu odszkodowawczego wiadomo, że chodzi o byłego prezesa Wydawnictw Naukowo-Technicznych Bogusława Seredyńskiego, który na mocy wyroku sądu dostał w br. 435 tys. zł odszkodowania od Skarbu Państwa za bezpodstawne zatrzymanie przez CBA w 2009 r.

Mazur dodała, że we wnioskach do sądu i prokuratora generalnego o zgodę na działania operacyjne CBA zamieszczało "nierzetelne informacje". Nie ujawniła szczegółów, powołując się na tajny charakter śledztwa, w którym w sierpniu br. dwóch funkcjonariuszy CBA dostało już zarzuty (o czym wtedy nie informowano). Za przekroczenie uprawnień grozi do 3 lat więzienia.

Prokuratura bada nieprawidłowości w działaniach CBA wobec Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, Weroniki Marczuk oraz Beaty Sawickiej. Śledztwo wszczęto w sprawie ujawnienia tajemnicy państwowej i służbowej, jej bezprawnego wykorzystania oraz rozpowszechniania wiadomości ze śledztw w książce wywiadzie z Kaczmarkiem. Do tego śledztwa stopniowo włączano inne wątki działań CBA. Chodzi o możliwe przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy CBA podczas prowadzenia sprawy Marczuk, b. posłanki PO Beaty Sawickiej i operacji w tzw. sprawie willi Kwaśniewskich.

W 2010 r. szef CBA Paweł Wojtunik złożył doniesienie o podejrzeniu nadużycia władzy i nielegalności działań operacyjnych CBA w związku z zakupem willi w Kazimierzu w 2009 r. Jak pisała "Gazeta Wyborcza", CBA - chcąc udowodnić, że małżeństwo Kwaśniewskich miało nielegalne dochody - kupiło dom w Kazimierzu nad Wisłą. Celem CBA było udowodnienie, że Kwaśniewscy kupili dom na podstawioną osobę. Według "GW" akcję prowadził agent Tomek, który za nieruchomość wartą 1,6 mln zł miał oferować dwa razy więcej, licząc, że pieniądze trafią do Kwaśniewskich. Ale w lipcu 2009 r., w kulminacyjnym momencie, akcja została przerwana, bo pośredniczący w transakcji Jan J. wyjął część należności (1,5 mln zł) z torby, w której był nadajnik mający namierzyć, gdzie pieniądze zostaną zawiezione - pisała "GW". Po publikacji b. szef CBA Mariusz Kamiński mówił, że część tych informacji jest "absolutnie nieprawdziwa".

W 2010 r. katowicka prokuratura apelacyjna umorzyła prowadzone od 2007 r. postępowanie w sprawie legalności majątku Kwaśniewskich. Prokuratura przyjrzała się domom w Kazimierzu i Wilanowie oraz działce na północy Polski. Jak ustalili prokuratorzy, dom w Wilanowie i działka zostały kupione legalnie i były wykazywane w oświadczeniach majątkowych. Dom w Kazimierzu nigdy nie był własnością byłego prezydenta i jego małżonki.

W kwietniu br. Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie uniewinnił Sawicką z zarzutu korupcji, bo uznał, że działania CBA w sprawie były nielegalne. Sąd podkreślił, że państwo prawa wyklucza testowanie uczciwości obywateli, co jest cechą państwa totalitarnego.

CBA podejrzewało Marczuk o powoływanie się na wpływy oraz żądanie i wzięcie łapówki za pośredniczenie w prywatyzacji Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Śledztwo wobec niej warszawska prokuratura umorzyła w 2011 r., gdyż nie stwierdziła przestępstwa. Marczuk nie powoływała się bowiem na wpływy, a pobrane przez nią pieniądze były należną jej prowizją. Prokuratura miała wtedy "istotne wątpliwości" co do legalności działań CBA wobec Marczuk.

...

Wreszcie ! Ilez mozna czekac na sprawiedliwosc !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:42, 13 Lis 2013    Temat postu:

Kamiński i Kaczmarek: działaliśmy legalnie

Dzia­ła­li­śmy le­gal­nie, kie­ro­wa­li­śmy się in­te­re­sem pu­blicz­nym - oświad­czy­li były szef CBA Ma­riusz Ka­miń­ski i były agent Biura To­masz Kacz­ma­rek, od­no­sząc się do wnio­sku pro­ku­ra­tu­ry o uchy­le­nie im im­mu­ni­te­tu po­sel­skie­go.

Pro­ku­ra­tu­ra chce po­sta­wić Ka­miń­skie­mu i Kacz­mar­ko­wi (obaj są po­sła­mi PiS) za­rzu­ty prze­kro­cze­nia upraw­nień pod­czas czyn­no­ści ope­ra­cyj­nych CBA. Wnio­sek do Sejmu o uchy­le­nie im­mu­ni­te­tu obu po­słów PiS pod­pi­sał An­drzej Se­re­met. Wnio­sek tra­fił już do Sejmu.

Ka­miń­ski i Kacz­ma­rek do­ma­ga­ją się od­taj­nie­nia akt śledz­twa.

- Jako funk­cjo­na­riu­sze CBA za­wsze w swo­jej dzia­łal­no­ści, re­ali­zu­jąc dzia­ła­nia usta­wo­we, czyli walkę z ko­rup­cją w na­szym kraju, kie­ro­wa­li­śmy się in­te­re­sem pu­blicz­nym. Na­czel­ną za­sa­dą, jaka nam przy­świe­ca­ła była za­sa­da, że nikt w na­szym kraju nie bę­dzie stał ponad pra­wem, nie­za­leż­nie od jego wy­so­kiej po­zy­cji po­li­tycz­nej, biz­ne­so­wej czy też spo­łecz­nej" - oświad­czył w Sej­mie Ka­miń­ski.

Pod­kre­ślił, że razem z Kacz­mar­kiem li­czył się z tym, że twar­da walka z ko­rup­cją spo­wo­du­je odwet, zwłasz­cza ze stro­ny śro­do­wisk prze­stęp­czych. - Nie przy­pusz­cza­li­śmy jed­nak, że takie kon­se­kwen­cje będą nas spo­ty­ka­ły ze stro­ny or­ga­nów pań­stwa pol­skie­go, od­po­wie­dzial­nych za zwal­cza­nie prze­stęp­czo­ści - na­pi­sa­li po­sło­wie w oświad­cze­niu prze­ka­za­nym dzien­ni­ka­rzom.

Ka­miń­ski za­zna­czył, że on i Kacz­ma­rek nie znają tre­ści za­rzu­tów, co jest dla nich "kło­po­tli­wą sy­tu­acją". Za­po­wie­dzie­li, że będą od­po­wia­dać na me­ry­to­rycz­ne py­ta­nia dzien­ni­ka­rzy do­pie­ro po za­po­zna­niu się z za­rzu­ta­mi.

Po­sło­wie PiS za­pew­ni­li, że kon­tro­la ope­ra­cyj­na była za­wsze pro­wa­dzo­na za zgodą sądu i pro­ku­ra­to­ra ge­ne­ral­ne­go. - Je­stem prze­ko­na­ny, że wszyst­kie nasze dzia­ła­nia były w pełni le­gal­ne, na wszyst­kie dzia­ła­nia mie­li­śmy zgodę sto­sow­nych or­ga­nów - stwier­dził Ka­miń­ski.

- Nie jest praw­dą, że or­ga­ny te nie miały moż­li­wo­ści za­po­zna­wa­nia się z ma­te­ria­łem ope­ra­cyj­nym ze­bra­nym przez funk­cjo­na­riu­szy CBA. Za każ­dym razem, kiedy Pro­ku­ra­tor Ge­ne­ral­ny lub sąd zwra­cał się o do­dat­ko­we in­for­ma­cje czy ma­te­ria­ły, otrzy­my­wał je. Wnio­ski o za­sto­so­wa­nie kon­tro­li ope­ra­cyj­nej w tych spra­wach były szcze­gó­ło­we i wie­lo­krot­nie oma­wia­ne z przed­sta­wi­cie­la­mi Pro­ku­ra­tu­ry Kra­jo­wej, któ­rzy wy­ra­ża­li na nie zgodę - za­pew­ni­li w oświad­cze­niu po­sło­wie PiS.

Zda­niem po­słów pro­ku­ra­tor ge­ne­ral­ny po­wi­nien do­pro­wa­dzić do od­taj­nie­nia ca­ło­ści akt śledz­twa, tak aby opi­nia pu­blicz­na "mogła po­znać praw­dę o rze­czy­wi­stych dzia­ła­niach CBA i do­wo­dach prze­stęp­czej dzia­łal­no­ści ze­bra­nych przez tę służ­bę".

Ka­miń­ski pod­kre­ślił, że jest w pełni od­po­wie­dzial­ny za dzia­ła­nia CBA, któ­rym kie­ro­wał i od tej od­po­wie­dzial­no­ści się nie uchy­la. Py­ta­ny, czy razem z Kacz­mar­kiem zrzek­ną się im­mu­ni­te­tów, od­parł: - Bie­rze­my pełną od­po­wie­dzial­ność za dzia­ła­nia, które po­dej­mu­je­my. Jeśli otrzy­ma­my pismo z pro­ku­ra­tu­ry do­ty­czą­ce za­rzu­tów, po­dej­mie­my sto­sow­ne de­cy­zje. Będą to takie de­cy­zje, aby nasze im­mu­ni­te­ty były uchy­lo­ne.

Rzecz­nicz­ka Pro­ku­ra­tu­ry Okrę­go­wej War­sza­wa-Pra­ga Re­na­ta Mazur po­in­for­mo­wa­ła we wto­rek, że w trwa­ją­cym do 2010 r. śledz­twie usta­lo­no, że we wnio­skach do sądu i pro­ku­ra­to­ra ge­ne­ral­ne­go o zgodę na dzia­ła­nia ope­ra­cyj­ne CBA z lat 2007-2009 za­miesz­cza­no "nie­rze­tel­ne in­for­ma­cje". Pod­kre­śli­ła, że w ów­cze­snym sta­nie praw­nym ani sąd, ani pro­ku­ra­tor ge­ne­ral­ny nie mieli wglą­du w ma­te­ria­ły ope­ra­cyj­ne służb, a zgody wy­da­wa­no na pod­sta­wie sa­me­go wnio­sku. W czerw­cu 2011 r. we­szła w życie zmia­na prawa, zgod­nie z którą służ­by mają obo­wią­zek do­łą­cza­nia do ta­kie­go wnio­sku ma­te­ria­łów ope­ra­cyj­nych uza­sad­nia­ją­cych go.

Choć pro­ku­ra­tu­ra nie ujaw­nia szcze­gó­łów wnio­sku, wia­do­mo, że cho­dzi m.​in. o spra­wy: We­ro­ni­ki Mar­czuk i b. pre­ze­sa Wy­daw­nictw Na­uko­wo-Tech­nicz­nych Bo­gu­sła­wa Se­re­dyń­skie­go, o spra­wę Beaty Sa­wic­kiej, a także ope­ra­cji w tzw. spra­wie willi Kwa­śniew­skich.

....

To tak jak Hitler ! Tez dzialal legalnie i nawet ,,chcial dobrze" !!!
No wlasnie ? Czy sie zastanawialiscie nad tym ze Hitler ,,chcial dobrze" !!!
Nikt nie chce zla swiadomie ! Temat do przemyslen . Co to znaczy ,,chciec dobrze" ???



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:25, 26 Lis 2013    Temat postu:

Kompromitująca wpadka CBA. Pomylili osoby

Został zatrzymany przez CBA w związku z ustawianiem egzaminów na prawo jazdy. Okazało się jednak, że doszło do pomyłki numerów telefonów - donosi reporter RMF FM. Gdy funkcjonariusze zorientowali się w swoim błędzie, przeprosili mężczyznę i odwieźli go do domu.

Niesłusznie oskarżony prosił w rozmowie z Tomaszem Kotem - reporterem RMF FM, o zachowanie anonimowości. - Nie wiedziałem, skąd te zarzuty, na jakiej są podstawie. Serce mocniej biło, bo nie wiedziałem, o co chodzi. W trakcie przesłuchania postawiono mi zarzut, iż brałem udział w pośredniczeniu, załatwianiu, wręczaniu pieniędzy - tłumaczył mężczyzna.

Oskarżony w rozmowie opublikowanej na rmf24.pl przyznał, że zatrzymanie i przesłuchanie było bardzo nieprzyjemne. Dopiero gdy mężczyzna został wyproszony z pokoju prokuratora, by się namyślił i zmienił zeznania (bo do niczego się nie przyznawał), zapytano go o numer telefonu.

"W tym momencie widziałem reakcję agenta CBA, który zaczął pytać: Czy numer 609... - mój zaczyna się na 721... Różnił się cały numer telefonu. Zupełnie inna sytuacja. W tym momencie agent w zasadzie przyznał, że zostałem omyłkowo zatrzymany, że pomylono osoby" - czytamy relacje poszkodowanego na rmf24.pl.

Więcej na stronach rmf24.pl.

...

CBA to nie jest fajny urzad ... Mimo ze cos tam wykryje .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:55, 11 Lut 2014    Temat postu:

Szef CBA gra na giełdzie

Paweł Wojtunik, szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego inwestuje na giełdzie. Politycy opozycji mówią o konflikcie interesów, a jak jest w rzeczywistości? Czy gra na giełdzie to coś złego?

Jako pierwsza temat podjęła "Rzeczpospolita". Z oświadczenia majątkowego szefa CBA z końca grudnia ubiegłego roku, wynika, że ten jest właścicielem akcji notowanych na warszawskim parkiecie, akcji o wartości 216 tys. zł.

Adam Rogacki i Mariusz Antoni Kamiński z PiS zwrócili się w tej sprawie z interpelacją do Donalda Tuska. W portfelu szefa CBA, na koniec 2013 roku, znalazły się akcje takich spółek jak Congor SA - firma zajmująca się handlem wyrobami hutniczymi czy Rubicon Partners - firma zajmująca się inwestycjami. Szef CBA według zeznania ma również w swoim portfelu akcje Próchnika, Eko Export, Elemental oraz ok. 120 akcji Cyfrowego Polsatu o wartości 23 760 zł.

Z oświadczeń majątkowych z lat poprzednich wynika, że w portfelu Pawła Wojtunika w 2012 roku znajdywały się akcje wspomnianych już spółek Congor SA oraz Rubicon Partners. Od 1 stycznia 2012 roku do chwili obecnej kurs akcji spółek spadł o ponad 22 proc. w przypadku Congoru i aż o 52 proc. w przypadku Rubiconu. W 2012 roku szef CBA miał w portfelu akcje wartości 358 tys. zł, a zarobił na nich 4,5 tys zł.

Oczywiście z informacji podanych w oświadczeniu majątkowym wyczytać można sporo, ale nie wszystko. Jak podaje "Rzeczpospolita", posłowie, którzy zgłosili interpelację do premiera, pytają w niej np. o transfery finansowe szefa CBA w ostatnich latach. Pojawiają się również zarzuty o konflikt interesów, czy jednak uzasadnione? Formalnie wszystko jest zgodnie z prawem.

- Szef CBA Paweł Wojtunik bardzo skrupulatnie przestrzega wszelkich zasad wynikających z ustawy antykorupcyjnej oraz innych przepisów ograniczających prowadzenie działalności gospodarczej czy innej działalności zarobkowej. Ponadto Centralne Biuro Antykorupcyjne nie zajmuje się spółkami prawa handlowego, w tym spółkami notowanymi na giełdzie jako takimi i nie ma dostępu do tajemnic handlowych czy innych informacji poufnych, gdyż takim nadzorem zajmuje się Komisja Nadzoru Finansowego. Szef CBA Paweł Wojtunik nie posiada akcji spółek Skarbu Państwa - wyjaśnia Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA.

Na temat posiadania przez szefa CBA akcji spółek notowanych na giełdzie głos, choć bardzo oszczędnie , zabrała Komisja Nadzoru Finansowego. - Sam fakt inwestowania na rynku kapitałowym nie jest niczym złym. Informacje pozyskane przez KNF w trybie nadzorczym są objęte tajemnicą zawodową - mówi Łukasz Dajnowicz z KNF.

"Rzeczpospolita" powołuje się również na opinię Bożeny Kopińskiej z Fundacji Batorego, która uważa, że szefowie służb jak CBA nie powinni mieć zakazu inwestowania na rynku kapitałowym.

Największa krytyka szefa CBA tym razem przyszła od posła Przemysława Wiplera (Polska Razem), który wprost nawołuje Wojtunika do ustąpienia ze stanowiska. Na swoim facebookowym profilu poseł dodaje. - Kto skontroluje kontrolerów? To jakiś kosmos, że szef CBA gra na giełdzie. […] Wyobrażam sobie, co by było gdyby taka historia wydarzyła się w USA - pyta poseł.

....

Od razu nasuwa sie sytuacja :
CBA manipuluje kursami w sposob tajny a szef o tym wie i ... co ?
Zakladam najgorsze bo jesli najlepsze to w ogole urzednikom nie nalezy nic zakazywac nie kotrolowac ich itp . To sa sytuacje osob wplywowych znacznie ponad przecietna ze wplywy moga powodowac ze zarabiaja nie na rynku a na wplywach .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:16, 22 Sie 2014    Temat postu:

Śledztwo ws. domniemanego nadużycia władzy przez b. szefa CBA umorzone

Warszawska prokuratura umorzyła śledztwo ws. domniemanego nadużycia władzy przez b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego podczas operacji Biura w sprawie tzw. willi Kwaśniewskich. Powodem umorzenia było nieuchylenie obecnemu posłowi PIS immunitetu przez sejm.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur potwierdziła informacje "Gazety Wyborczej" o umorzeniu śledztwa w zakresie Kamińskiego. Stało się to jeszcze 29 lipca (o czym wtedy nie informowano).

...

Tajne umorzenia ? W co oni grają ? A od brudów potop !

Bezpodstawnie aresztowany adwokat Roman Mirek walczy o zadośćuczynienie

Roman Mirek, katowicki adwokat, spędził dziewięć miesięcy w areszcie. Trafił tam z powodu pomówień - teraz domaga się zadośćuczynienia i odszkodowania. Będzie walczył o ponad milion złotych.

W maju 2006 roku adwokat Roman Mirek został zatrzymany przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Usłyszał wtedy zarzut wyłudzenia 2 mln zł od śląskiego barona paliwowego Henryka M. za pomoc w uchyleniu aresztu. Miał się powoływać na znajomości w sądzie i prokuraturze. Ponadto miał go namówić do składania fałszywych zeznań.

Podobne zarzuty usłyszał w sprawie znanego koszykarza. Tu miał wyłudzić 690 tys. zł za użycie wpływów w tym samym celu.

Co dziwne, miał to robić, nie będąc nawet obrońcą ani Henryka M., ani sportowca.

Obrońca adwokata, Marek Gola, wskazuje na to, że w tamtym okresie wszędzie doszukiwano się powiązań korupcyjnych, a zarzuty wobec jego klienta to poszukiwanie "haków" na wyrost.

Przez 11 miesięcy Roman Mirek nie mógł pracować w zawodzie, a czas spędzony w areszcie na stałe wywarł na nim piętno.

W marcu 2007 roku adwokat opuścił areszt. Dopiero w 2013 został oczyszczony z zarzutów - wszystkie pomówienia sąd uznał za fałszywe.

Jeszcze w areszcie Mirek poprzysiągł sobie, że będzie walczył o swoje dobre imię. Wniosek o zadośćuczynienie i odszkodowanie za starty moralne i finansowe trafił do sądu w Gliwicach. Śledztwo w sprawie katowickiego adwokata nadzorowała Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.

- Stosując areszt i później przedłużając okres aresztowania podejrzanego sąd musiał podzielić argumenty prokuratury, która wnosiła o ten środek zapobiegawczy - powiedział PAP Piotr Żak z gliwickiej prokuratury. - Prawomocne uniewinnienie ma oczywiście wpływ na ocenę słuszności aresztowania, ale wcale tego nie przesądza. Sąd rozpoznając wniosek adwokata będzie brał pod uwagę całokształt okoliczności - dodał Żak.

...

Takie to były czasy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:25, 03 Cze 2015    Temat postu:

Mariusz Kamiński skazany za zniesławienie. "To nieobiektywny i niesprawiedliwy wyrok"
Mariusz Kamiński - Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Mariusz Kamiński został prawomocnie skazany za zniesławienie byłego posła PO Mirosława Drzewieckiego. Wiceszef PiS będzie musiał zapłacić grzywnę. Komentując decyzję sądu, były szef CBA powiedział, że wyrok ten jest nieobiektywny i niesprawiedliwy.

Drzewiecki, były minister sportu i skarbnik Platformy Obywatelskiej, wniósł do sądu prywatny akt oskarżenia po jednej z wypowiedzi Mariusza Kamińskiego z 2011 roku. Szef CBA mówił wtedy, że w 2009 gangster Piotr K. zeznania obciążające Drzewieckiego. Miało z nich wynikać, że polityk PO "utrzymywał przestępcze kontakty z gangsterami z »grupy pruszkowskiej«".
REKLAMA

Według słów Kamińskiego, Drzewiecki miał być zaangażowany w proceder "prania brudnych pieniędzy", czyli legalizowania pieniędzy mafii. Z informacji tych miało też wynikać, że część z tych środków została przeznaczona na nielegalne finansowanie Platformy Obywatelskiej. Słowom tym zaprzeczał m.in. prokurator generalny Andrzej Seremet.

- Prokuratorskie śledztwo nie potwierdziło, że Drzewiecki prał "brudne pieniądze" - zeznała w ubiegłym roku wiceprokurator generalna Marzena Kowalska.

"Zarzut sformułowany wobec mnie przez Mirosława Drzewieckiego dotyczył jego uczestnictwa w procederze prania brudnych pieniędzy mafii pruszkowskiej i przekazywania części tych środków na finansowanie Platformy Obywatelskiej" - pisze w oświadczeniu sam Mariusz Kamiński.

W udzielonym wywiadzie potwierdziłem, że dotarły do mnie informacje, iż Piot K, ps. "Broda" gangster z mafii pruszkowskiej informował prokuratorów o swojej osobistej znajomości z Mirosławem Drzewieckim, który miał jego zdaniem angażować się w taką działalność" - tłumaczy dalej.

Wiceszef PiS dodaje również, że sąd badając tę sprawę nie rozpoznał jej istoty. Przypomniał, że oddalił on też szereg złożonych przeze niego wniosków dowodowych. Nie uwzględnił też kluczowego wniosku o przesłuchanie Piotra K. ps. "Broda".

"Tylko ten świadek bowiem mógł bez żadnych wątpliwości potwierdzić lub zaprzeczyć przekazywaniu prokuratorom takich informacji (...) Była to decyzja Sądu, której nie można zaakceptować" - pisze były szef CBA.

Mariusz Kamiński nie wykluczył również, że zdecyduje się na zaskarżenie tego wyroku do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz zwrócenia się do odpowiednich organów o kasację do Sądu Najwyższego.


>>>

JAK SIE WALI PRANIEM BRUDNYCH PIENIEEDZY TO TRZEBA MIEC DOWODY. TO NIE OSKARZENIE W STYLU JASIEK STLUKL WAZON.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:11, 08 Sie 2015    Temat postu:

Były szef CBA Mariusz Kamiński ma przeprosić Mirosława Drzewieckiego
8 sierpnia 2015, 02:55
Były szef CBA i wiceprezes PiS Mariusz Kamiński ma przeprosić w TVP i TVN Mirosława Drzewieckiego za naruszenie dobrego imienia i godności ministra sportu w rządzie PO i byłego skarbnika tej partii - orzekł w piątek Sąd Okręgowy w Warszawie, informuje "Gazeta Wyborcza".

Sąd nakazał też Kamińskiemu zamieścić całostronicowe przeprosiny w "Uważam Rze", któremu w 2011 r. udzielił wywiadu. Mówił tam o zeznaniach świadka koronnego "Brody", z których miało wynikać, że Drzewiecki, miał kontakty z mafią pruszkowską i pośredniczył w legalizowaniu pieniędzy mafii, które m.in. wpłacono na PO. Śledztwo nie potwierdziło tych insynuacji.

Wiceprezes PiS ma również wpłacić 30 tys. zł na szpital Centrum Zdrowia Dziecka. Wyrok nie jest prawomocny.

...

Jak zwykle. Zeznania gosci o poetyckich nazwach - Broda Baranina i inna Slonina sa tyle warte co zawartosc klozetu. Zazwyczaj mowia to co sledczy chce. Tak glupi nie sa aby sie nie zorientowac na kogo maja byc haki. I tak wyglada kaczyzm.
Widzicie zreszta jakie Drzewiecki mial szczescie. Zostal meczennikiem. Nie umoczyl sie w brudach PO bo go odsuneli. Ma czyste konto! Bóg dziala tez przez zlych ludzi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:09, 20 Lis 2023    Temat postu:

Czyżby Roman Giertych odpalił swoje antypisowskie aktywa?

Tomasz Kaczmarek, były agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego i poseł PiS, poszedł na współpracę z prokuraturą donosi "Gazeta Wyborcza". Miał obciążyć szefa MSWiA Mariusza K.

"Agent Tomek" ujawnia nielegalny proceder.

Były agent CBA i poseł PiS Tomasz Kaczmarek złożył w prokuraturze zeznania obciążające szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego i jego zastępcę Macieja Wąsika. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ujawnia, że na ich polecenie współpracował z prawicowymi dziennikarzami. "Niektórzy mieli wątpliwości czy CBA należy

...

Itd. Kolejny któremu obiecali w PiS ,wielka kariere' widzimy jak kończy. Jak on teraz wygląda? No taki zmarnowany jak widać... Trudno się dziwić! Z dala od Magdalenkowcow! Z ludzi robią kał! To jest żadna kariera!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:00, 08 Gru 2023    Temat postu:

Były wiceminister PiS zatrzymany
CBA zatrzymało, a sąd aresztował Adama G., byłego posła i senatora Prawa i Sprawiedliwości oraz wiceministra energii nadzorującego górnictwo - dowiedział się portal TVN24.

!!!

Dopiero teraz bo po wyborach! Widzimy ich metody!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy