Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Obłęd powraca.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 1:33, 26 Paź 2015    Temat postu:

T. Terlikowski: bez zakazu aborcji nie będzie prawdziwej zmiany

"Bez zakazu aborcji nie będzie prawdziwej zmiany" - napisał na Twitterze Tomasz Terlikowski. Publicysta skomentował w ten sposób sondażowe wyniki wyborów, według których całą władzę "zgarnie" PiS.

Tomasz Terlikowski
‏@tterlikowski

Zmiana to także przywrócenie świadomości godności każdej osoby ludzkiej. Bez zakazu aborcji, mrożenia zarodków nie będzie prawdziwej zmiany.

...

Z choinki sie urwaliscie? Oczywiscie ze nie bedzie ochrony zycia. Zmienia sie goscie przy korycie i tyle. PiS to partia tego systemu. To walka wewnatrz systemu o stolki a nie o wartosci moralne. Nie mamy triumfu dobra tylko kleske wiekszego zla. Wygrało łajno a nie odpady radioaktywne. Jak nawieziecie pole odpadami atomowymi to jest koniec tego pola. Przez tysiaclecia nie do uzytku. A PO z dewiacjami invitro zabawa plciowa to juz toksyny. Kraj tym skazony bylby do likwidacji. A PiS to łajno. Czyli nawoz. Z tego moze wyrosnac urodzaj. Łajno jest odpychajace nie dotyka sie tego ALE JEST POZYTECZNE! Chcialbym oczywiscie zwyciestwa dobra nie łajna ale wasze glosowania sa wynikiem waszego stanu moralnego ktory jest straszny. Albo odpady radioaktywne albo łajno. W tej sytuacji ja nie mam innego wyjscia niz stac z boku i czekac na zboze. Bo to nie jest moj swiat ci goscie co ich popieracie. Ale pewne procesy zachodza. Tak jak z Gorbaczowem. Dobrze ze byl jednak nie oznacza to popierania partii komunistycznej sowieckiej ktora byla ohydnym monstrum. W tych okolicznosciach jednak odegrala role pozytecznego łajna ktorego plonem byl w miare malo krwawy rozpad komuny. Tlumoki na Kremlu nie pojmuja tego mysla ze to CIA im zniszczyla ,,wspanialy" system SmileSmileSmile Umysly prymitywne nie potrafiace ujac zjawisk spolecznych. Tak bedzie i w Polsce. Po upadku PiSu nadejda lepsze czasy i ludzie SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:03, 26 Paź 2015    Temat postu:

Piotr Zaremba: Jarosław Kaczyński był bliski płaczu, to było szczere


- Pojawił się wątek osobisty w przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego. Podporządkował on scenariusz swojego przemówienia takiemu wewnętrznemu wątkowi – uważa Piotr Zaremba z tygodnika "wSieci". - Przez moment Jarosław Kaczyński był bliski płaczu i to było szczere - dodał.

...

Ojoj zaraz sie poplacze mielodramat. Idz se poogladaj seriale baranie a z polityki won! Maksymalnie mnie wkurza zawartosc personalna ,,mediow".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:06, 26 Paź 2015    Temat postu:

Za kulisami wieczoru PiS: wszyscy znali wyniki przed ich ogłoszeniem
Jacek Gądek
Dziennikarz Onetu

Najgłośniejszy w sztabie wyborczym PiS był okrzyk "Jarosław! Jarosław!" - AFP

W sztabie PiS, gdy telewizje ogłaszały sondażowe wyniki wyborów, wszyscy od dawna te liczby już znali. – Radujmy się! – mówili wcześniej. Były też drwiny z Platformy. – Nie ma czerwonych! – to już z dialogu działaczy PiS o porażce Zjednoczonej Lewicy. Najgłośniejszy był jednak okrzyk "Jarosław! Jarosław!", który aż roznosił skromną salę w siedzibie PiS.

Przed siedzibę Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Nowogrodzkiej już na kilka godzin przed wieczorem wyborczym zjechały wozy transmisyjne wielu mediów. Parkingi wokół zasłoniętego żaluzjami budynku usłane były samochodami. Już około godz. 17–18. Nie brakowało dziennikarzy także spoza Polski i z mało znanych mediów.
REKLAMA


W sztabie PiS panowała atmosfera lekkiego niedowierzania, że tę kampanię - ogromnie przecież ważną - udało się partii J. Kaczyńskiego wygrać stosunkowo łatwo. A to dlatego, że na różnych polach - od debaty Beaty Szydło z Ewą Kopacz po działania w internecie - PiS nie natrafiało na zbyt silny opór ze strony Platformy. - Spodziewaliśmy się, że będą mieć lepszą kampanię. Ale nic takiego nie zaobserwowaliśmy - mówi jeden z ojców sukcesu PiS.

Dla nikogo nie było tajemnicą, jak wyglądało poparcie - a to z godz. 13, a to z 19 - dla poszczególnych komitetów wyborczych w badaniu exit poll realizowanym dla trzech największych telewizji. Ci politycy PiS, którzy nie mieli w rękach Twittera bądź co chwilę przychodzącego w SMS-y cynku, kursowali do partyjnych kolegów, by się dopytywać: - A ile teraz? Ile?

Gdy wieści docierały do nieświadomych działaczek i działaczy, rozlegał się coraz to głośniejszy zachwyt. A mównica wciąż pusta - czekała na zwycięzców.

A wynik PiS? - No już zaraz! Zaraz będziemy skakać! - to jeden z komentarzy na wieść, że na liczniku - póki co w przeciekach - wybiło prawie 40 proc. - Ależ się cieszę! Rośnie nam! - to kolejny.

To, co wyraźnie rozjaśniało i rysowało szydercze uśmiechy na twarzach działaczy PiS to porażka Zjednoczonej Lewicy. Koalicja Leszka Millera i Janusza Palikota, ale z Barbarą Nowacką na czele, uderzyła głową o próg, który dla tej formacji okazał się sufitem. - Tak "Wyborcza" promowała tę nową gwiazdę lewicy, że teraz nie będą mieć w Sejmie żadnej lewicy! - śmiał się jeden z polityków PiS. Ową "gwiazd" na lewicy jest oczywiście Adrian Zandberg z Partii Razem. A inni dodawali: - Nie będzie żadnego czerwonego!

Z przejawami braku sympatii spotykał się reporter "Faktów" TVN. Już w czasie wieczoru wyborczego Andrzeja Dudy - dziś już prezydenta RP - wejścia na żywo na antenę były przez działaczy PiS kwitowane buczenie. Teraz tego nie było - pozytywne emocje, wybuchy radości na Nowogrodzkiej przyćmiły istniejące przecież antypatie do niektórych mediów.
f3d5b521-4779-4574-b5fa-f79d583aeddd Sztab wyborczy PiS - Jacek Gądek / Onet
Sztab wyborczy PiS

Na sali pojawił się też - wzbudzając zainteresowanie - Adam Hofman, który dziś jest jeszcze PiS-owcem na wygnaniu, ale z perspektywą na powrót. Dużo jednak większe poruszenie wywołała obecność Marty Kaczyńskiej, którą na cel swoich obiektywów wzięli fotoreporterzy. Z bardziej znanych polityków PiS w pierwszym szeregu znaleźli się: Adam Lipiński (najwierniejszy druh Jarosława Kaczyńskiego, wiceprezes PiS), Beata Gosiewska (posłanka do PE, wdowa po Przemysławie Gosiewskim), Jadwiga Wiśniewska (posłanka do PE, która słynie ze swojej żywiołowości), posłanka Anna Zalewska, Mariusz Błaszczak (typowany na marszałka Sejmu, szefa MSW lub ministra w KPRM), Joachim Brudziński (tytan partyjnej pracy), Stanisław Karczewski (szef sztabu PiS, typowany na ministra zdrowia), Konstanty Radziwiłł (były szef Naczelnej Rady Lekarskiej), poseł Artur Górski, poseł Henryk Kowalczyk i Elżbieta Witek (rzeczniczka PiS). I oczywiście prof. Piotr Gliński.

Nie zabrakło też prywatnie nie znoszących się Zbigniewa Ziobry i Jacka Kurskiego. O ile Ziobro zapewne będzie w Sejmie, to Kurski nawet nie znalazł się na listach. Z uśmiechem jednak popularny "Kura" - formalnie bezpartyjny, choć jest "PiS-owcem in pectore (w sercu)" - mówił o wyborach i sukcesie zjednoczonej prawicy. Jego gwiazda choć zbladła, to jednak nie zgasła - fotografie z uściskiem dłoni to wciąż dla niejednego działacza na prawicy jest gratka.

Na Nowogrodzką wbił się też Marcin Kędryna - jeden z autorów sukcesu Andrzeja Dudy - który pracuje teraz w Pałacu Prezydenckim. - Chwilę przed godz. 21 wbiłem się na Nowogrodzką. Jakoś nie mogłem sobie tego odmówić. Mam wrażenie, że energia była mniejsza, niż po pierwszej turze wyborów prezydenckich - później tak napisał na swojej [link widoczny dla zalogowanych] On z Kurskim - co przyznał - sobie selfie nie zrobił.

Duchota w siedzibie PiS - niemiłosierna, ale bywało gorzej. Wieczór wyborczy był wręcz skromny. Nie było fety w okazałej, wynajętej sali w jakimś centrum kongresowym. Partia postawiła na swoją siedzibę - także dlatego, że zna tu każdy kąt, ochrona prostsza, a i koszty sporo niższe.

Prezes PiS rozpoczął swoje przemówienie od wspomnienie swojego śp. brata - prezydenta Lecha Kaczyńskiego i innych ofiar katastrofy smoleńskiej. Na Nowogrodzkiej ta pamięć jest żywa, a na ścianie tuż obok sali, w której odbywał się wieczór wyborczy, niezmiennie wisi tablica ze zdjęciami tragicznie zmarłych.
f3d5b521-4779-4574-b5fa-f79d583aeddd Pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej jest wciąż żywa - Jacek Gądek / Onet
Pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej jest wciąż żywa

Z każdym kwadransem do sztabu przychodziły kolejne osoby. Wielu polityków i działaczy zwycięskiej partii chciało świętować wygraną w sercu formacji - obok prezesa Jarosława Kaczyńskiego i namaszczonej na kandydatkę na premiera Beaty Szydło. - Każdy by chciał, ale trzeba było pilnować wyborów - mówi jeden z autorów wyborczego sukcesu PiS.

Gdy telewizje ogłosiły już wyniki, które wszyscy znali, działacze PiS uzewnętrznili szaloną wręcz radość. "Jarosław! Jarosław!" - skandowanie imienia prezesa roznosiło niewielką salę w siedzibie partii. "Beata! Beata!" - też wybrzmiało, ale ciszej, po podpowiedzi prezesa PiS. Jarosław Kaczyński ucałował tak Martę Kaczyńską jak i Beatę Szydło - w tych momentach fotoreporterzy wykorzystali sporo pamięci na swoich kartach.

- Chcę mocno podkreślić, że prawo będzie egzekwowane, ale nie będzie żadnej zemsty i osobistego odgrywania się. Nawet wobec tych, którzy upadli i to z własnej winy - te słowa wywołały wesołość w szeregach PiS. Zwłaszcza "żadnej zemsty" i "upadli z własnej winy".

Gdy emocje nieco opadły, a i energii do jej okazywania nie starczało, działacze PiS - tak samo jak i dziennikarze - korzystali z małego bufetu. Kawa, herbata, kanapki, słodki deser. Bez wyszukanych frykasów, co najwyżej ośmiorniczki, ale wyłącznie w żartach, a nie na stole. W szeregach PiS także przy posiłku trwało komentowanie wciąż prezentowanych wyników wyborów.

Skromna sala, która miała się stać scenerią dla największego w swojej historii triumfu Prawa i Sprawiedliwości, świeciła pustkami jeszcze ok. godz. 18. W kolejce, by tam wejść, już stały zastępy ludzi.
f3d5b521-4779-4574-b5fa-f79d583aeddd Podczas świętowanie zycięstwa nie zabrakło też m.in. Jacka Kurskiego - Jacek Gądek / Onet
Podczas świętowanie zycięstwa nie zabrakło też m.in. Jacka Kurskiego

Rozmawiano też o Platformie. Ale nie ze złością czy nerwami, ale poczuciem wyższości i świadomością, że PO już zaraz publicznie poniesie klęskę. - Oni mają 23,6! To jak? Czyli im spadło!? - No najwyższy czas. - Radujmy się! - tak wyglądał jeden z dialogów w szeregach PiS.

Prof. Piotr Gliński na swoim wysłużonym już BlackBerry wciąż coś pisał, przeglądał i dzwonił. Wiedząc o bardzo dobrym wyniku PiS, a więc i tym, że stanie się jednym z celów dla fotoreporterów, zawczasu poprawiał - razem z kolegami - krawat. Przyszły - najpewniej - wicepremier nie może być przecież potargany.

Po 2-3 godzinach od ogłoszenia sondażowych wyników wyborów, siedziba PiS zaczęła pustoszeć. Beata Szydło odjechała już wcześniej. Ekipy techniczne zaczęły zwijać kable. A potem wszyscy się zaczęli rozjeżdżać - po Warszawie, nie po Budapeszcie.

...

Czyli atmosfera sowiecka. PREZES PREZES! Zenada.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:29, 26 Paź 2015    Temat postu:

Kaczyński znów złamie słowo i zostanie premierem? Eksperci: Szydło musi być ostrożna

Magda Kazikiewicz
26 października 2015, 14:15
Jarosław Kaczyński jeszcze w kampanii wyborczej zapowiedział, że po wygranych wyborach nie zostanie premierem. Jednak w 2005 r. mówił, że gdy jego brat będzie prezydentem, on nie stanie na czele rządu. A jednak pokierował Radą Ministrów. Czy historia się powtórzy? Póki co politycy PiS zapewniają, że kandydatka na premiera jest Beata Szydło.

...

Taki jest plan. Na rok Szydlo potem Jaroslaw. Tak bylo od zawsze. Po Mazowieckim chyba mial byc ale nie wyszlo. Zadaje sie ze mu obiecali ze po Bieleckim bedzie i sie obrazil na Walese jak nie zostal. Po Olszewskim mial byc ale ten sie uparl i prezes zostal na lodzie. Po Marcinkiewiczu nie wyszlo bo za krotko. Teraz to samo I TEZ NIE WYJDZIE!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:16, 27 Paź 2015    Temat postu:

Dziennik Łódzki
Kuzyn Macierewicza nie zostanie senatorem

Adam Macierewicz - Grzegorz Michałowski / PAP

Adam Macierewicz, kuzyn Antoniego Macierewicza, przegrał w wyborach do Senatu. Kandydował z list Platformy Obywatelskiej w okręgu nr 38 obejmującym powiaty: bełchatowski, piotrkowski i radomszczański oraz miasto Piotrków Trybunalski. Zdobył 50 tys. głosów mniej niż zwycięzca, czyli Wiesław Dobkowski z PiS.

Podczas gdy Antoni Macierewicz uzyskał najlepszy wynik w wyborach do Sejmu w okręgu piotrkowskim, jego kuzyn Adam Macierewicz z Platformy musiał ustąpić miejsca swojemu rywalowi z PiS.
REKLAMA


Jak mówił Adam Macierewicz na łamach "Dziennika Łódzkiego", utrzymuje regularne kontakty ze swoim krewnym. - To moja najbliższa rodzina (...) Jesteśmy prawie równolatkami, ja mam 64 lata, a Antoni jest 3 lata starszy - wyjaśniał. Ponoć wiceprezes PiS miał żal do kuzyna, że ten startuje z list głównego konkurenta, i to na dodatek w Piotrkowie.

Na Antoniego Macierewicza zagłosowało 33,960 osób, co dało mu 11,3 proc. poparcia i jeden z sześciu mandatów, które otrzyma w okręgu piotrkowskim PiS. W poprzednich wyborach również był liderem w okręgu nr 10, zdobył wówczas więcej głosów niż obecnie – ponad 41 tys.

Według oficjalnych cząstkowych wyników z 39 okręgów wyborczych, na prowadzeniu znajduje się Prawo i Sprawiedliwość z niemal 15 proc. przewagą nad Platformą Obywatelską. Na trzecim miejscu plasuje się Kukiz'15 uzyskując 8,98 proc. poparcia. Z cząstkowych danych wynika, że do Sejmu wchodzą także Nowoczesna i PSL, a Zjednoczona Lewica, Partia Razem i KORWiN pozostają poza Sejmem.

...

Nepotyzm nie wyszedl.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:46, 27 Paź 2015    Temat postu:

Marzena Wróbel nie dostała się do Senatu, pożegnała się z wyborcami


Dotychczasowa posłanka Marzena Wróbel, która w wyborach nie dostała się do Senatu w okręgu radomskim, oficjalnie pożegnała się z wyborcami z regionu. Wróbel startująca z własnego komitetu przegrała rywalizację o mandat z Adamem Bielanem (PiS).

W okręgu nr 50 mandat senatora zdobył Adam Bielan (PiS), który dostał 77 912 głosów (43,515 proc.). Wróbel otrzymała 16 832 głosy (9,40 proc.). W ocenie posłanki to dobry wynik, zważywszy, że starowała z własnego komitetu, bez zaplecza partyjnego. - To jest wynik indywidualny. Moi wyborcy głosowali na mnie, nie głosowali na partie polityczne – zaznaczyła posłanka na wtorkowej konferencji prasowej w Radomiu. - Ten wynik jest końcem mojej misji poselskiej - zadeklarowała, dziękując jednocześnie wyborcom za oddane na nią głosy.
REKLAMA


Wróbel podsumowała trwającą dziesięć lat swoją działalność poselską. Przypomniała, że była autorką tzw. ustawy radomskiej, dzięki której osoby represjonowane w czasach PRL uzyskały prawo do unieważnienia wyroków oraz do odszkodowań. Według Wróbel z ustawy skorzystało ponad 10 tys. osób z całej Polski.

Posłanka przypomniała, że pracowała w sejmowej komisji śledczej do spraw nacisków. - Ta komisja zakończyła się bardzo dobrym efektem medialnym. Sądzę, że wybroniłam skutecznie tych wszystkich, którzy byli oskarżani i w wyniku prac tej komisji medialnie - jeśli idzie o odbiór opinii publicznej - zostali uznani za osoby niewinne – dodała.

Wróbel zaznaczyła, że wielokrotnie, jako przedstawicielka polskiej prawicy, brała udział w debatach medialnych, m.in. dotyczących tzw. gender, konwencji antyprzemocowej, metody in vitro, związków partnerskich. Pytana przez dziennikarzy, czy wycofuje się z polityki odpowiedziała, że "siłą rzeczy została z niej wycofana". Jednocześnie zapewniła, że nie żałuje startu w wyborach parlamentarnych – bo jak zaznaczyła - od lat ma w regionie radomskim stały elektorat.

Pytana o wybory, Wróbel powiedziała, że teraz Prawo i Sprawiedliwość powinno dotrzymać wszystkich zobowiązań, które zostały złożone w kampanii wyborczej, bo ma ku temu duże możliwości, jako partia, która uzyskała większość w Sejmie i Senacie.

Marzena Wróbel została wybrana na posła w wyborach w 2005 z ramienia PiS. W Sejmie VII kadencji przystąpiła do klubu parlamentarnego Solidarna Polska, w związku z czym została usunięta z PiS. W 2012 współtworzyła partię o tej nazwie, opuściła ją w 2014 r.

...

To prezes ma sady sfakcje. Nie ma to jak komus zaszkodzic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:00, 28 Paź 2015    Temat postu:

Polska Razem i Solidarna Polska chcą po jednym ministrze w rządzie PiS

Od lewej - Zbigniew Ziobro (Solidarna Polska), Lech Kaczyński (PiS) i Jarosław Gowin (Polska Razem) - Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Przez kilka najbliższych dni będą się toczyć negocjacje między współpracującymi z PiS Solidarną Polską i Polską Razem nt. obsady ministerialnych stanowisk. Zarówno SP, jak i PR chcą po jednym ministrze w rządzie i po dwóch wiceministrów - dowiedziała się Polska Agencja Prasowa od polityków tych partii. Jak wynika z rozmów z politykami PiS, taki warunek nie jest do zaakceptowania dla partii Jarosława Kaczyńskiego.

Jak wynika z rozmów z politykami PiS, taki warunek nie jest do zaakceptowania dla partii Jarosława Kaczyńskiego. - Pewnie nasi sojusznicy spuszczą z tonu. Wiadomo, negocjacje, trzeba licytować wysoko - powiedział polityk z kierownictwa PiS.
REKLAMA


Według informatorów "do przyjęcia" dla PiS jest to, że Solidarna Polska i Polska Razem otrzymają po jednym wiceministrze. Oprócz tego lider Polski Razem Jarosław Gowin zostałby ministrem obrony narodowej, o czym mówiła podczas kampanii Beata Szydło.

Solidarna Polska chciałaby otrzymać wiceministra w resorcie sprawiedliwości; mogłaby nim zostać - według informacji - Beata Kempa. To ugrupowanie liczy też na stanowisko ministra sportu (typowany jest poseł Patryk Jaki). Jednak przedwyborcze plany PiS zakładały, że sport miałby być włączony do Ministerstwa Edukacji. Wówczas osoba odpowiedzialna za ten obszar byłaby wiceministrem.

Według informacji od polityków PiS, Polska Razem walczy m.in. o wiceministra w którymś z resortów gospodarczych.

Politycy SP i PR w ramach umowy z PiS startowali do Sejmu z list tej partii. Zgodnie z deklaracjami, chcą oni stworzyć wspólny klub z PiS. W 235-osobowym klubie znajdzie się sześciu posłów związanych z Polską Razem, dziewięciu z Solidarną Polską.

Wczoraj przed posiedzeniem komitetu politycznego, który zdecydował, że kandydatem PiS na premiera jest Beata Szydło z prezesem Jarosławem Kaczyńskim rozmawiała sama kandydatka, a także, osobno, Jarosław Gowin.

Spotkania z liderami SP i PR mają się odbywać pod koniec tego tygodnia i na początku przyszłego.

Rzeczniczka PiS: w SR i PR są rozsądni i racjonalni politycy

O warunki SP i PR była dzisiaj pytana przez dziennikarzy w Sejmie rzeczniczka PiS Elżbieta Witek. - Wczoraj było ogłoszenie oficjalnych wyników. Czekaliśmy na nie, żeby wiedzieć, czy mamy samodzielną większość. Myślę, że (w SP i PR - red.) są rozsądni i racjonalni politycy. Jeżeli udało się prezesowi Kaczyńskiemu doprowadzić do zjednoczenia, musiały być rozmowy, uzgodnienia. Wszyscy się zgodziliśmy, że muszą być dobre zmiany w Polsce i to jest najważniejsze - powiedziała.

Lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro zapewnił podczas konferencji prasowej w Kielcach, że jego ugrupowanie, podobnie jak Polska Razem Jarosława Gowina, prowadzi rozmowy z PiS, aby mieć swoich reprezentantów w rządzie. - Na pewno będziemy mieli swoich przedstawicieli, a kto to będzie - jeszcze zaczekajmy – powiedział Ziobro dziennikarzom. Nie chciał się też wypowiedzieć, czy sam wejdzie w skład rządu PiS.

Ziobrę pytano też o komentarz do decyzji komitetu politycznego PiS, że kandydatką na premiera będzie Szydło. Dopytywano też, czy to może Kaczyński powinien zostać premierem.

- To jest decyzja największego ugrupowania tworzącego obóz Zjednoczonej Prawicy, czyli PiS, które zgodnie z logiką demokracji ma prawo wskazać kandydata. Także podjąć decyzję o zmianie kandydata albo zmianie premiera – takie rzeczy się zdarzały. (...) Osobiście cenię panią Beatę Szydło i uważam, że ma wiele zalet. Uważam za rzecz jak najbardziej zrozumiałą, że jest kandydatem na premiera ze strony PiS, ale nie śmiałbym stawiać warunków PiS, jeśli byłaby inna decyzja - wystawienie pana prezesa Kaczyńskiego – bo jest on na pewno bardzo dobrze przygotowany do tej roli, gdyż był premierem – podkreślił Ziobro.

- To była jego decyzja (prezesa PiS - red.), że nie chce, na tym etapie przynajmniej, być premierem. To on wskazał panią Beatę Szydło (...) i to do niego należą ostateczne decyzje, kto będzie premierem, i my te decyzje uszanujemy – dodał polityk.

Także Jarosław Gowin deklarował, że Polska Razem zaaprobuje każdą kandydaturę. - Od początku umawialiśmy się w ten sposób, że kandydata na premiera wskazuje najważniejsza partia naszego obozu, czyli PiS. Kogokolwiek PiS wskaże, na pewno zaakceptujemy - mówił w RMF FM.

...

Kolejny etap wycinania. Ja tej umowy nie popieralem. PiS to sowiecka skorupa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:47, 29 Paź 2015    Temat postu:

"Rzeczpospolita": kandydatura Beaty Szydło wisiała na włosku

Beata Szydło i Jarosław Kaczyński rozmawiali ponad godzinę - donosi "Rzeczpospolita" - AFP

Kandydatura Beaty Szydło na premiera przez kilka godzin wisiała we wtorek na włosku. Sprzeciwiła się jej część polityków PiS oraz partii koalicyjnych. Przed posiedzeniem komitetu politycznego, przez ponad godzinę Szydło rozmawiała z Jarosławem Kaczyńskim. O kulisach nocnych narad prawicy pisze "Rzeczpospolita".

Jak donosi "Rzeczpospolita", w dniu wyboru kandydata na premiera, Jarosława Kaczyńskiego mieli odwiedzać m.in. Marek Suski i Leonard Krasulski (zasłużeni działacze jeszcze z Porozumienia Centrum), Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski. Rozmowy toczył też ponoć Jarosław Gowin. Wszyscy widzieli kogoś innego w roli szefa rządu PiS. Mówiło się o Piotrze Glińskim albo właśnie Kaczyńskim. Prezes PiS sam miał przyznać w rozmowie z Gowinem, że "Szydło nie podoła zadaniu".
REKLAMA


Gowin i jego ludzie byli więc zaskoczeni, gdy rzecznik PiS Elżbieta Witek powiedziała przedwczoraj dziennikarzom: "Chciałabym przekazać jeden komunikat, w związku z różnymi spekulacjami: otóż komitet polityczny zdecydował, że kandydatem na premiera jest pani Beata Szydło". Jak wskazuje "Rzeczpospolita", Kaczyński mógł więc zagrać strategicznie, specjalnie wywołując spekulacje, by przetestować swoje otoczenie i partyjne sojusze. Może o tym świadczyć chociażby fakt, że Piotr Gliński - w teorii typowany na szefa rządu - w czasie kluczowych rozmów był w pociągu.

Komitet polityczny PiS

Na wtorkowym spotkaniu komitetu politycznego PiS udział wzięli: prezes Kaczyński, wiceprezesi partii Szydło, Adam Lipiński, Antoni Macierewicz i Mariusz Kamiński, szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, dotychczasowy wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński oraz szef sztabu PiS Stanisław Karczewski. Nie trwało ono długo, w przeciwieństwie do poprzedzającej go, ponad godzinnej rozmowy Kaczyńskiego z Szydło. Nie wiadomo, czego dotyczyła.

Oprócz tego, że komitet polityczny jednogłośnie wyznaczył kandydaturę Szydło, powołał także delegację do rozmów z prezydentem Andrzejem Dudą. Ich tematem będzie powyborczy kalendarz, m.in. termin pierwszego posiedzenia Sejmu i powołania rządu. Prezydent zwołuje je na dzień przypadający w ciągu 30 dni od dnia wyborów. Najpóźniej muszą więc odbyć się do 24 listopada. Na pierwszym posiedzeniu Sejmu nowej kadencji dotychczasowy premier składa dymisję.

PiS zdobył w nowym Sejmie 235 mandatów spośród 460. To oznacza, że będzie sądzić samodzielnie.

...

Glinski w pociagu to o nim gadaja. Wszyscy wiedza ze Szydlo nie da rady. Mi w koncu jej szkoda... Zenada i obciach. Macie pokaz JAK NIE POWINNA WYGLADAC POLITYKA! Zero umiejetnosci. Prezes to polityczny antytalent. Rzad powinien byc juz gotowy dawno to powinna byc formalnosc i jakis wyrazisty kandydat na premiera typu Gowin czy Cymanski. Nie wazne nazwisko tylko potencjal. I format. Biedna Szydlo w cieniu prezesa... Zal mi jej... Niestety taki ,,uklad"... Tak nie wyglada polityka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:31, 30 Paź 2015    Temat postu:

Łukasz Warzecha o rządach PiS: żadna dyktatura nie nadchodzi
Łukasz Warzecha
30 października 2015, 15:21
Nie ma mowy o żadnej dyktaturze. Nastąpiła normalna demokratyczna zmiana władzy. Jeżeli nowi rządzący się nie sprawdzą, w kolejnych wyborach dostaną żółtą albo i czerwoną kartkę - pisze Łukasz Warzecha w felietonie dla Wirtualnej Polski.

Opowieści o tym, jak będą wyglądać rządy PiS, pojawiają się w dwóch wersjach. Pierwsza to wersja tak prostacka, że komentowanie jej nie ma właściwie sensu. W niej mieszczą się wszystkie opowieści Ewy Kopacz o "nowym średniowieczu" (błyskawicznie i cel-nie wykpione przez internautów) czy wielkie strachy lemingów wieszczących, że zakazane będzie piwo, a po miastach, miasteczkach i wsiach będą krążyć patrole policyjno-księżowskie i zaciągać ludzi na poranne msze. To wizja kabaretowa, żywcem wyjęta ze słynnego skeczu Kabaretu Moralnego Niepokoju, w którym ekipa Platformy straszyła, że "jak PiS dojdzie do władzy, to Macierewicz w skórzanym płaszczu będzie urzędował na Szucha". Jeśli ktoś w to wierzy, powinien wrócić do przedszkola.

Czytaj także - Ziemowit Szczerek: Putinowi nie mogło trafić się nic lepszego niż wygrana Kaczyńskiego i PiS

Ale jest też druga wizja, nie epatująca groteskowymi obrazkami, lecz stawiająca zarzuty znacznie poważniejsze, z których dwa są najistotniejsze. Po pierwsze - że Polska przestanie być bezpieczna, skieruje się na wschód i dołączy do prorosyjskiego obozu Orbána. Drugi - że w pełzający sposób zacznie się likwidowanie w Polsce demokracji.

Zacznijmy od pierwszego zarzutu. Ci, którzy go stawiają, wychodzą z dwóch błędnych założeń. Pierwsze jest takie, że dzięki dotychczasowej polityce, Polska była dobrze zabezpieczona. Drugie, bardziej fundamentalne, to że Unia jako całość jest bezpiecznym miejscem, gdzie silniejsi troszczą się o słabszych z czystej sympatii.

Polityka "płynięcia z głównym nurtem" i podczepienia się pod Berlin nic nie daje lub daje niewiele, za to w sytuacji konfliktu interesów stawia nas na przegranej pozycji
Łukasz Warzecha


Te dwa założenia to w istocie odbicie propagandy obozu PO. Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że choć Unia Europejska ujmuje rywalizację państw w ramy instytucjonalne, to jej nie kasuje. Tam, gdzie interesy są sprzeczne, następuje ich starcie, tyle że dzieje się to nie na polu bitwy, ale w gabinetach w Brukseli, Berlinie, Paryżu czy Londynie. W tej rywalizacji wy-grywają ci, którzy chcą i umieją bronić własnych racji.

Bezpieczeństwo może mieć dzisiaj różne wymiary. Najistotniejsze są dwa: energetyczny i militarny. W tym pierwszym, interesy Polski są ewidentnie sprzeczne z interesami najważniejszych państw UE, a zwłaszcza z niemieckimi. Symbolem tej sprzeczności jest gazociąg Nord Stream, zarówno z numerem I, jak i II. Przypominam, że w Komisji Europejskiej toczy się właśnie batalia, aby wyłączyć planowany Nord Stream II z tak zwanego trzeciego pakietu energetycznego UE, co oznaczałoby, że przy jego eksploatacji i budowie nie obowiązywałyby żadne ograniczenia (dotyczące na przykład rozdzielenia właściciela rurociągu od dystrybutora). Lobbują za tym mocno Niemcy.

Dotychczasowa polityka nie przyniosła Polsce znaczącego powiększenia bezpieczeństwa energetycznego - by przypomnieć porażkę pomysłów tego dotyczących autorstwa Donalda Tuska. W tym samym czasie wyklinany za niezależność i flirty z Rosją Viktor Orbán, płynący zdecydowanie poza głównym nurtem polityki unijnej, pracował wytrwale na rzecz zabezpieczenia swojego kraju pod tym właśnie względem. Dowodem są energetyczne umowy z Rosją oraz budowa elektrowni atomowej w Paks za rosyjskie kredyty i przy rosyjskim udziale. Oburzonym na flirty z Putinem przypominam tylko, że Orbán działa w węgierskim, nie polskim interesie.

To samo dotyczy bezpieczeństwa militarnego naszego kraju. W obliczu rosyjskiego zagrożenia to Niemcy przeciwstawiały się - i nadal są przeciw - umieszczeniu na polskim terytorium stałych baz NATO, powołując się na porozumienie z Rosją zawarte wiele lat temu w całkiem innych okolicznościach strategicznych. Pamiętajmy, że wbrew powszechnemu przekonaniu, Traktat Północnoatlantycki nie przewiduje automatycznego działania w razie ataku na któreś z państw członkowskich, a nasi europejscy partnerzy w ostatnich latach tak mocno cięli wydatki na wojsko, że w wielu przypadkach mieliby problem z obroną własnego terytorium, a cóż dopiero wysłaniem sił do obrony państwa członkowskiego w Europie Środkowej. Gdyby w ogóle zechcieli podjąć odpowiednią decyzję, bo i co do tego nie można mieć pewności.

Jaka z tego konkluzja? Prosta: że polityka "płynięcia z głównym nurtem" i podczepienia się pod Berlin nic nie daje lub daje niewiele, za to w sytuacji konfliktu interesów stawia nas na przegranej pozycji. W UE, aby realizować swoje cele, należy grać asertywnie - co nie znaczy nadmiernie agresywnie - i zgodnie ze swoją wagą. Dokładnie tak jak gra Orbán, który - wbrew twierdzeniom niechętnych mu mediów, w tym polskich, nie tylko nie stał się unijnym pariasem, ale przeciwnie - jest jednym z najważniejszych unijnych przywódców, którego opinie muszą być uwzględniane w równaniach pierwszych polityków UE. Wystarczy spojrzeć, jak wygląda dzisiaj jego pozycja, zbudowana konsekwentną postawą w sprawie kryzysu imigracyjnego. To broniący własnych interesów Orbán, a nie Angela Merkel, zaczyna być traktowany jako przywódca z prawdziwego zdarzenia.

Dorzućmy do tego obrazu zbliżające się prawdopodobnie ponowne ocieplenie stosunków francusko-rosyjskich i niemiecko-rosyjskich (wizyty w Moskwie wicekanclerza Niemiec i byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego), nie będące przecież konsekwencją wyborów w Polsce, ale długofalowej strategii, a zobaczymy, że Polska powinna przekierować swoją politykę zagraniczną - i to właśnie proponuje PiS.

Przekierowanie nie oznacza jednak ani występowania z UE, ani bezsensownego wymachiwania szabelką. Ludzie typowani do objęcia sterów w MSZ - Kazimierz Michał Ujazdowski lub Witold Waszczykowski, a na miejsce Rafała Trzaskowskiego - Konrad Szymański, były europoseł - dają gwarancję umiejętnego wykorzystywania unijnych mechanizmów do twardej obrony polskiego interesu, bez niepotrzebnego potrząsania szabelką, które może być równie szkodliwe jak nadmierna uległość.

Normalny obywatel nie ma problemu z aktywnością służb, pilnujących równego pola gry dla wszystkich.
Łukasz Warzecha


Jeśli natomiast chodzi o fetysz dotychczasowego obozu, czyli "wizerunek Polski", to trzeba powtarzać do upadłego: wizerunek nie jest celem sam w sobie. Może być środkiem do osiągnięcia wymiernych celów, ale jego wagi nie należy przeceniać. Państwo pewne siebie i swoich racji nie jest skupione na ochronie wizerunku dla dobrego samopoczucia, ale na realizacji interesów. Więcej nawet: nieustające pochwały w mediach państwa, którego cele nie są zbieżne z polskimi - jak to jest choćby w przypadku Niemiec - powinny raczej budzić wątpliwości i działać jak dzwonek alarmowy.

Co to wszystko oznacza, jeśli idzie o kurs, jaki weźmie nasz kraj? Na pewno nie będzie rewolucji, a główne kierunki sojuszy się nie zmienią. Niemcy czy Francja pozostaną ważnymi partnerami Polski - nie przez przypadek stolice obu państw były celem jednych z pierwszych zagranicznych podróży prezydenta Andrzeja Dudy. Różnica będzie polegać na tym, że Polska, zamiast biernie przyjmować politykę obu tych krajów, zacznie podążać bardziej suwerenną drogą, zapewne stawiając na budowanie w dłuższym okresie strategicznego przymierza z krajami regionu. Co - wbrew sceptykom - jest możliwe, bo energetyczne interesy Węgier czy Słowacji (znacznie mniej oczywiste) nie determinują całej polityki tych państw.

Teraz sprawa druga: rzekome dążenie do zmniejszania zakresu swobód demokratycznych. Najpierw - to ważne - spójrzmy na punkt odniesienia, czyli osiem lat rządów PO. Znajdziemy tam niszczące państwo afery (hazardowa, stoczniowa, zegarkowa, której drugie, prawdziwe dno - kwestia przetargów na budowę drogowej infrastruktury - pozostało niezbadane). Były wejścia służb nie do domów prominentnych polityków jak Barbara Blida, ale zwykłych ludzi, jak autor strony "Anty-Komor" (ABW wdarła się do mieszkania o 5.40 nad ranem). Było ostentacyjne lekceważenie Polaków w postaci regularnego odrzucania obywatelskich wniosków o referendum. Były kompromitujące dla władzy, utrwalone na nagraniach rozmowy z restauracji "Sowa i Przyjaciele i Polskiej Rady Biznesu. Były 2 miliony wniosków służb o billingi rocznie i po kilka tysięcy wniosków o kontrolę operacyjną, w ogromnej większości zatwierdzanych przez sądy. Były zalecenia wiceministra finansów, nadzorującego skarbówkę, aby kontrole u przedsiębiorców kończyły się karami. Była wreszcie stworzona przez prezydenta Komorowskiego, a klepnięta przez Sejm ustawa, krępująca wolność zgromadzeń. Taki jest punkt odniesienia. Jeśli to jest pełnia demokracji, to ja dziękuję.

No, chyba że dla demokracji ważniejsze jest przychylanie się do agresywnych postulatów mniejszości seksualnych - tego za nowej władzy na pewno nie będzie, ale - co trafnie zauważył przed wyborami prezydenckimi Krystian Legierski, homoseksualny aktywista - nie było tego i za PO. Była tylko gra pozorów.

Normalny obywatel nie ma problemu z aktywnością służb, pilnujących równego pola gry dla wszystkich. Problem zaczynałby się tam, gdzie jakieś grupy byłyby uprzywilejowane - na przykład mniejszości seksualne kosztem zwykłych obywateli, dla których problemy kawiarnianej lewicy są po prostu wydumane. Albo przedsiębiorcy dobrze ustawieni z władzą kosztem tych bez koneksji. Tak było, ale tak, miejmy nadzieję, nie będzie. To nie będzie żadne nowe średniowiecze, ale normalność. Bo też tylko w takich warunkach mogą sprawnie działać mechanizmy rynkowe.

Usłyszymy oczywiście, że demokracja jest niszczona, gdy będą naruszane interesy różnych grup. Tak będzie z pewnością przy zmianach choćby w prokuraturze - a warto pamiętać, że jej uniezależnienie od rządu za błąd uznawali nawet politycy PO, która ten plan prze-prowadziła. Tak będzie, jeśli rząd spróbuje stworzyć skuteczny mechanizm kontroli sądownictwa, dziś będącego praktycznie państwem w państwie. Ale tak naprawdę będzie to tylko przywracanie normalności, której w niektórych dziedzinach nigdy nie było, a w innych została zniszczona przez ostatnie osiem lat.

Nie dajmy się więc omamić: nie ma mowy o żadnej dyktaturze. Nastąpiła normalna demokratyczna zmiana władzy. Jeżeli nowi rządzący się nie sprawdzą, w kolejnych wyborach dostaną żółtą albo i czerwoną kartkę.

Łukasz Warzecha dla Wirtualnej Polski

...

Dyktatura nie nadchodzi bo tak pisze Warzecha. Daltonista poucza o kolorach. To ze dyktator jest wybrany demokratycznie nie oznacza demokracji. Wielu tak bylo wybranych. Ze nie wspomne wyswiechtanego Hitlera. Demokracja caly system funkcjonowania. W ktorym akt glosowania to tylko technika. Kazdy kto ma jakiekolwiek pojecie o PiS wie ze sposob funkcjonowania ich jest dokladnym zaprzeczeniem demokracji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:15, 30 Paź 2015    Temat postu:

PiS chce nie dwóch, ale trzech nowych województw. "To koncepcja strategiczna"
29 października 2015, 19:01
PiS zapowiada powstanie województwa częstochowskiego. To koncepcja strategiczna Prawa i Sprawiedliwości - powiedział Polskiemu Radiu Katowice poseł tego ugrupowania Szymon Giżyński.

Parlamentarzysta dodał, że powodzenie tego projektu zależy od tego, jak potoczą się konsultacje społeczne i czy okaże się, że mieszkańcy regionu tego chcą. - Częstochowa wraca, bo jest potrzebna Polsce - mówił poseł.

Województwo częstochowskie istniało w latach 1975-1998. W nowym podziale administracyjnym zostało rozdzielone pomiędzy województwa śląskie, opolskie, łódzkie i świętokrzyskie, pomimo zabiegów o utworzenie tzw. województwa staropolskiego. Ostatnia próba odtworzenia województwa częstochowskiego była planowana w formie referendum przeprowadzonego przy okazji wyborów parlamentarnych w 2011 roku

PiS planuje także powołanie województw środkowopomorskiego i warszawskiego.

Mazowieckie najbiedniejszym?

Zdaniem wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego, powinno się dążyć raczej do ograniczenia liczby województw. Jego zdaniem, po wydzieleniu metropolii warszawskiej z województwa mazowieckiego, powstałoby najbiedniejsze województwo w Polsce. Jak dodał, przy tworzeniu obecnie obowiązującego podziału administracyjnego rozważano wyłączenie Warszawy, jako odrębnej jednostki, ale takiej decyzji nie podjęto.

Jacek Kozłowski powiedział radiowej Jedynce, że południowa część województwa mazowieckiego boryka się z typowymi problemami Polski wschodniej, ale nie została zaliczona przez PiS do programów wspierających ten obszar.

...

Ciekawe na ilu sie skonczy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:25, 30 Paź 2015    Temat postu:

Kto ostatecznie szefem MON? "Toczą się rozmowy"
Kamil Turecki
Redaktor Onet Wiadomości

Jarosław Gowin i Romuald Szeremietiew - Bartłomiej Zborowski / PAP

- Coś wiem, ale nie na tyle, bym mógł tłumaczyć – powiedział wczoraj w TVN24 Biznes i Świat Witold Waszczykowski zapytany o to, czy to prawda, że Jarosław Gowin nie jest już kandydatem na stanowisko ministra obrony narodowej. – Odmawiam komentarzy w tej sprawie – uciął w rozmowie z Onetem sam zainteresowany. - W sprawie Gowina toczą się rozmowy - skomentował z kolei Romuald Szeremietiew, który w nowym rządzie mógłby objąć tekę szefa lub wiceszefa MON. Stawia jednak jeden warunek.

Waszczykowski: coś wiem, ale to polityczna kuchnia, której nie mogę wyjawiać

We wczorajszym programie "Świat" na antenie TVN24 Biznes i Świat gościem Katarzyny Kolendy-Zaleskiej był m.in. Witold Waszczykowski z PiS-u. Były wiceminister spraw zagranicznych poproszony komentarz ws. informacji, jakoby Jarosław Gowin nie był już kandydatem na stanowisko ministra obrony narodowej unikał odpowiedzi.
REKLAMA


- Coś wiem, ale nie na tyle, bym mógł tłumaczyć. Wiem o tej informacji, ale więcej na ten temat nie mogę powiedzieć. To polityczna kuchnia, której nie mogę wyjawiać. Poza tym już znany polityk powiedział, że "nikt by nie jadł kiełbasy, gdyby wiedział, jak jest produkowana" – mówił Waszczykowski.

...

Pewna kandydatka Szydlo dowiaduje sie z mediow ze moze Glinski... Teraz pewny kandydat do MON dowiaduje sie ze Szeremietiew albo Macierewicz. ,,Strateg" Jaroslaw. Tam po dziesieciu liczy na to samo stanowisko a prezes ich mami. Zalosne. Tak nie wyglada tworzenie rzadu. To jest absurd. Przypomina sie film Rejs.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:28, 30 Paź 2015    Temat postu:

"Do Rzeczy": Szydło i Kopacz to ostatnie kaprysy tyranów
30 października 2015, 18:05
Szydło i Kopacz są kaprysami Kaczyńskiego i Tuska. Ostatnimi kaprysami tyranów. Kto wie, czy nie przyniosą one największego spustoszenia w polskiej polityce - mówi w rozmowie z tygodnikiem "Do Rzeczy" Jan Rokita, były polityk.

Marek Migalski: Wolał pan oglądać debaty Kaczyńskiego z Tuskiem czy Szydło z Kopacz?

Jan Rokita: Ludzi o moich upodobaniach polska polityka całkowicie zmarginalizowała i zupełnie lekceważy. Debaty zostały wyznaczone przez polityków w tym samym czasie co fascynujące finały konkursu chopinowskiego. To pokazuje, jak politycy traktują takich ludzi jak ja. My nie mamy dla nich znaczenia.

Tusk i Kaczyński też by przeprowadzili te debaty w takim samym czasie.

Pewnie tak. Przeczytałem uważnie, z obywatelskiego obowiązku, zapis tej pierwszej debaty - pań Szydło i Kopacz. I... muszę otwarcie przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem.

Zdaje się, że nie jest ono całkowicie pozytywne.

Moje ogromne wrażenie bierze się z uderzającej myślowej pustki i sądzę, że ktoś powinien wreszcie powiedzieć, że król jest nagi i ich dialog był bełkotem. Szczególny deficyt inteligencji rzucał się w oczy przy odpowiedziach na najważniejsze pytania o najistotniejsze kwestie i zdumiał mnie brak jakiejkolwiek myśli politycznej u obu pań. Ten deficyt osobistej inteligencji. Niezdolność do sformułowania najprostszych celów politycznych - nawet w odniesieniu do tak ważnych kwestii jak drugi kryzys światowy lub stosunek do Rosji. To było zdumiewające.

Czy ta zdumiewająca pustka i niezdolność biorą się z przymiotów obu pań, ich otoczenia, czy - co byłoby chyba najgorsze - z tego, że wyborcy właśnie tego oczekują?

W pierwszym rzędzie widać ewidentnie cechy osobnicze obu pań. Nie potrafią one sformułować żadnej myśli na temat problemów politycznych, dylematów współczesnego państwa. To, co są w stanie robić, to dość zręcznie szermować uszczypliwościami i wyborczą retoryką - co zresztą jest oczywiste w czasie debat i kampanii - i potrafią jeszcze, trochę jak manekiny, powtarzać wyuczone hasła i slogany dotyczące spraw socjalnych, wypracowane przez ich partie. Zapewne zauważył pan bowiem, że uparcie PO i PiS właśnie z tych kwestii uczyniły pole starcia.

Wrócę do pytania: Czy to ich, jak pan powiedział, osobnicza słabość, czy jednak to słabość ich zaplecza politycznego, wyborców, całej polityki?

To jednak jest przede wszystkim ich słabość. Wracając do pana pytania o Kaczyńskiego i Tuska: ich przywództwo, a mówiąc precyzyjniej - tyrania - nad obiema partiami zdemolowało polską politykę i wniosło do niej wiele złych rzeczy. Oni sami stworzyli taką sytuację, w której ich osobista przewaga, także intelektualna, nad ich partnerami…

...nad wszystkimi, którzy ocaleli...

...nad wszystkimi, którzy ocaleli, stała się tak gigantyczna, że efektem ich stopniowego odchodzenia są takie produkty jak obie te panie. Jeśli ktoś przeczyta zapis ich debaty i ma choć trochę zdrowego rozsądku, to musi czuć obawę na myśl o oddaniu władzy nad dużym europejskim krajem w ręce którejś z nich.

Przed Kaczyńskim i Tuskiem polityka była lepsza?

To nie ulega wątpliwości i rozumiem, że pana pytanie jest jedynie retoryczne. Lata 90., nawet czas do 2005 r., to okres, gdy w Polsce toczyły się bardzo ostre spory o charakterze politycznym, w których wyrażano sprzeczne racje, ale te racje reprezentowały albo wielką siłę ideową, albo różne zapatrywania na świat, albo sprzeczne realne plany polityczne. To były czasy oszałamiające swą ideowością.

Mówi pan trochę tak jak Jawliński i inni rosyjscy politycy liberalni, którzy z sentymentem i łezką w oku wspominają lata 90. w Rosji. Tyle tylko, że inaczej pamiętają je zwykli Rosjanie. Dzisiejsi Rosjanie wolą jednak Putina, a dzisiejsi Polacy Tuska i Kaczyńskiego. Duopol ma się nieźle.

Szydło i Kopacz są kaprysami Kaczyńskiego i Tuska. Ostatnimi kaprysami tyranów. Kto wie, czy nie przyniosą one największego spustoszenia w polskiej polityce. Przez moment, w maju, przy fascynującym wyniku Kukiza, mogło się wydawać, że w oddali widać oznaki słabnięcia tego duopolu. Szybko się jednak okazało, że obie partie stworzyły na tyle silne mechanizmy władania publicznymi namiętnościami, że owo władztwo jest w stanie przetrwać i Tuska, i Kaczyńskiego. Swego czasu myślałem, że ich odejście będzie znakiem do szybkiego przebudowania systemu partyjnego w Polsce. Dzisiaj wycofuję się z tego poglądu. To nie będzie proces szybki.

W tej kampanii jednak - wbrew temu, co pan powiedział wcześniej - nie chodziło tylko o sprawy socjalne, bo jednak kwestia uchodźców chyba zadziałała?

Ma pan rację, bo zadziałał mechanizm, że PO i PiS wciąż trzymają mocno lejce wyobraźni społecznej. To bierze się z ich kostiumów, które na siebie wkładają. Pierwszy kostium to, mówiąc językiem Witkacego, kostium szewców i, z drugiej strony, zacygarzonych brzuchaczy. Czyli walka o charakterze socjalnym. To było założenie PiS-owskiej kampanii wyborczej, o czym świadczyło wystąpienie Szydło w Katowicach. Na to, co oczywiste, nałożył się kryzys imigrancki i on stworzył okazję do tego, by obie partie wdziały na powrót te kostiumy, w których występują już od dawna.

Sarmatów i Europejczyków?

Tak. Walka kontusza i żupana z francuskim strojem wróciła na agendę polityczną. Chociaż nadal sądzę, że podstawowy jest ów spór socjalny, o którym mówiłem wcześniej.

Dlaczego takie osoby jak pan lub Ludwik Dorn, nieustępujące wszak intelektualnie Tuskowi i Kaczyńskiemu, dały się politycznie zabić?

Nie ma naturalnej pary - ja i Dorn. Bardzo cenię Ludwika Dorna, ale jego postawa wobec polityki jest całkowicie odmienna od mojej.

Ponieważ on chce w niej przetrwać?

Tak. Mnie polityka, w takim kształcie, jaki przyjęła po 2007 r., zbrzydziła. I podjąłem bardzo przemyślaną i świadomą decyzję wycofania się z niej. Korzystając z pretekstu, który dał mi Tusk. Ja się do obecnej polityki nie nadaję - do polityki schlebiania najniższym instynktom tłumu. Natomiast Dorn jest człowiekiem z zupełnie innej bajki - zaangażował się w politykę już za czasów KOR i dziś pazurami oraz rękami trzyma się jej za wszelką cenę. Ze skutkami, przy których, z szacunku dla Dorna, postawię trzy kropeczki...

Czy to nie jest jednak miara pana przegranej? Może gdyby pan wygrał wówczas, gdyby pan nie odszedł z polityki, to ta polityka byłaby dziś trochę inna. Nie ma pan do siebie o to pretensji? Ja do pana o to akurat pretensje mam.

Nie, nie mam do siebie o to pretensji. Z moim przywiązaniem do spokojnej debaty na argumenty, z upodobaniem do racjonalizacji procesu politycznego, z poszukiwaniem wybitnych osób na stanowiska państwowe nie mogłem przetrwać.

Nie mógł pan wygrać tamtej walki?

Nie mogłem. Żyjemy w takich czasach, w których obowiązuje bezwzględny rygor PR-owskiego teatru, reklamy, gdy rządzić można, tylko władając negatywnymi emocjami, a według mnie te wszystkie rzeczy odbierają sens aktywnego uczestnictwa w polityce. Nie oznacza to, że polityka przestała być fascynująca, ale jest interesująca jedynie w kategoriach analitycznych.

Pan sobie ułatwia, bo pan mówi, że "żyjemy w takich czasach". Przecież są państwa, gdzie polityka jest serio. Na przykład w Niemczech. Może więc i polska polityka mogłaby być inna?

Niemiecka polityka jest wyjątkiem w Europie. To śmiesznie zabrzmi, ale niemiecka polityka to ta jedyna, w której mógłbym uczestniczyć. To ostatni poważny kraj w Europie. Można tam zobaczyć w TV godzinną dyskusję dwóch nie najlepiej ubranych, nieupudrowanych mężczyzn, którzy nie wymieniają się inwektywami, ale argumentami, i na koniec się przekonać, że są z przeciwnych obozów politycznych. To wynika z charakteru Niemców i ich zamiłowania do powagi.

Czego nie można powiedzieć o Polakach?

Polacy są tego zaprzeczeniem. Polska polityka jest śródziemnomorska - bliższa jest tego, co się dzieje we Włoszech czy w Grecji, i próba nordyzacji politycznej Polaków byłaby wbrew naszemu charakterowi. Dodatkowo to, co różni na niekorzyść polską politykę od włoskiej, to to, że mimo iż ta ostatnia jest pajacowata i kryzys jest tam permanentny, to debata włoska na temat ideałów, polityki światowej w wykonaniu polityków i dziennikarzy jest niesłychanie poważna, fundamentalna i interesująca.

Czyli nie dość, że nie jesteśmy Niemcami, to jeszcze w dodatku jesteśmy gorszymi Włochami?

Tak. Jakość polityki w Polsce jest bardzo zła i w epoce Kopacz oraz Szydło jest skazana na pogarszanie się.

Czy jest jakakolwiek możliwość, by pan wrócił do polskiej polityki? Co musiałoby się stać?

Przez tydzień lud krakowski musiałby paść na kolana i prosić, bym został królem. Wówczas tak (śmiech).

Rozmawiał Marek Migalski

...

Do Rzeczy podnosi poziom. Musze sie zainteresowac. Tak to mnie obraza jako Polaka tak prymitywne partie po SOLIDARNOSCI KTORA BYLA WZOREM DEMOKRACJI JAK DZIS PATRZYMY! Szokujaca zapasc cywilizacyjna po 89 roku. Skutek Okraglegostolu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:07, 03 Lis 2015    Temat postu:

Rokita: Kaczyński przegrał grę o premiera

Jan Rokita - Łukasz Krajewski / Agencja Gazeta

- Prawdopodobne jest, że Kaczyński próbował dokonać zmiany kandydata na premiera. Możliwe jednak, że jego współpracownicy przestraszyli się i wywarli wpływ na prezesa. On tę grę o premiera przegrał, dla niego ostatni wtorek był dramatyczny - ocenił Jan Rokita w "Faktach po faktach". Polityk nazwał także Jarosława Kaczyńskiego "kluczową postacią polityki", odniósł się również do kandydatury Antoniego Macierewicza na stanowisko MON.

- Ostatni wtorek był dla prezesa PiS dramatyczny - ocenił Jan Rokita. Wszystko za sprawą konieczności podjęcia decyzji o wyborze przyszłego premiera RP. - Jarosław Kaczyński zakwestionował kandydaturę Beaty Szydło. To było ewidentne, gdy bliski Kaczyńskiemu portal podał informację, że to jednak Gliński jest kandydatem na premiera. Również Jarosław Gowin skomentował wówczas tę informację jako pewniak - mówił Jan Rokita na antenie TVN24.
REKLAMA


Zdaniem polityka ostateczną decyzję podjęli współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego, którzy bali się reakcji opinii publicznej. Zdaniem Rokity ta sytuacja pokazuje, że wola prezesa nie jest wolą "absolutnie jednoznaczną".

- Wydaje mi się, że nie będziemy mieli do czynienia z silnym sterowanym rządem. Jarosław Kaczyński, mimo że jest kluczową postacią w polityce i prawdziwą osobowością, nie będzie pociągał za sznurki - zakończył.

"Macierewicz uprawia retorykę zamiast polityki"

- Jestem zwolennikiem taktyki: twarda polityka bez ostrej retoryki. Antoni Macierewicz uprawia przede wszystkim retorykę, a nie politykę. Jest kandydatem prowizorycznym, jak wszyscy do tej pory - ocenił pogłoski o kandydaturze Antoniego Macierewicza na szefa MON.

Decyzję o potencjalnej kandydaturze Antoniego Macierewicza na szefa MON skomentował dzisiaj Jarosław Gowin.

- Propozycja, abym objął resort obrony narodowej, nie została wycofana - mówił Gowin. Dodał, że nie wie, czy otrzymał ją Antoni Macierewicz. - Nie uczestniczyłem w żadnej rozmowie z Antonim Macierewiczem, ale gdybym nie ja został szefem tego resortu, to on jest poważnym kandydatem - zaznaczył.

Decyzje na temat składu rządu mają być znane w tym tygodniu, po posiedzeniu Komitetu Politycznego Prawa i Sprawiedliwości.

...

Prezes zawsze przegrywal i tym razem przegra bo jego pomysly sa nonsensowne po prostu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:34, 03 Lis 2015    Temat postu:

"Rzeczpospolita": to może pogrążyć Gowina w wyścigu o fotel szefa MON

Jarosław Gowin - Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta

Czy Jarosław Gowin stanie na czele MON? Jak pisze "Rzeczpospolita", sprawa kontraktu na śmigłowce Caracal przesądziła o porażce Gowina, a umożliwi zwycięstwo Antoniego Macierewicza w ministerialnym wyścigu.

Andrzej Stankiewicz pisze, iż wszystko wskazuje na to, że Ministerstwem Obrony Narodowej pokieruje Macierewicz. Dlaczego? Wszystko przez wypowiedzi Gowina dot. przetargu dla polskiej armii na śmigłowce Caracal. PiS był stanowczo przeciwny temu, by nasza armia kupiła maszyny francuskiego koncernu Airbus Helicopters. Macierewicz w czasie kampanii podkreślił, że w razie zwycięstwa jego partii nowy rząd może się z tej decyzji wycofać.
REKLAMA


Tymczasem Gowin był innego zdania. 29 października w Radiu Zet Gowin stwierdził: "Ja inaczej niż Antoni Macierewicz nie twierdzę, że ten przetarg na pewno będzie unieważniony. Trzeba rozważyć wszystkie za i przeciw, trzeba też przyjrzeć się, jak daleko poszły zobowiązania polskiego państwa, bo rząd się zmienia, a państwo jest jedno".

Ta wypowiedź nie spodobała się politykom PiS. – Słowa Gowina były niedopuszczalne – powiedział "Rzeczpospolitej" wysokiej rangi polityk PiS.

...

Szukanie hakow na Gowina... Gowin musi to przezyc bo widze ze mowa nic nie daje. Kazdy musi wdepnac osobiscie w łajno aby zrozumial.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:38, 05 Lis 2015    Temat postu:

rof. Jan Żaryn: nadszedł czas na rozpoczęcie spóźnionej kontrrewolucji
Jacek Gądek
Dziennikarz Onetu
815
Prof. Jan Żaryn - Stefan Romanik / Agencja Gazeta

– Teraz jest czas na rozpoczęcie spóźnionej kontrrewolucji ukierunkowanej na zmianę stanu świadomości historycznej współczesnego świata, przynajmniej naszego kręgu kulturowego – mówi Onetowi prof. Jan Żaryn. – To, co wyprawiano pod krzyżem, który stanął przed Pałacem Prezydenckim, nie mieści się w głowie. Widok był dramatyczny: młodzi ludzie, gdy widzieli kamery TV (nieistotne teraz, jakiej stacji), podbiegali do modlących się osób i wyrywali im krzyże – dodał historyk wybrany na senatora jako kandydat Prawa i Sprawiedliwości.

Jacek Gądek: – Pana podsumowanie polityki historycznej państwa polskiego w minionych 8 latach?

Prof. Jan Żaryn: – Zła.

Dlaczego?

Nie mam pewności, czy to efekt zaniechania wynikający z braku wrażliwości odchodzącej ekipy rządzącej, czy też było to zaniechanie celowe, wpisane w szerszy plan pozbawiania nas tożsamości.

Jaki plan?

Ekipa PO chyba zaraziła się stereotypem funkcjonującym w Europie Zachodniej – stereotypem, wbrew pozorom, funkcjonującym na powierzchni, a nie w głębi tamtejszych społeczności: że czas historii się skończył, że wspólnoty narodowe nie istnieją.

Ten pogląd mówi, że współczesność ogranicza się do życia w komforcie konsumpcyjnym i do umiejętności przekraczania barier, jak granice państw, narodów, miejsc pracy, a celem jest podnoszenie standardu życia, czyli że człowiek jest ograniczony do teraźniejszości, co ma być jego zdolnością, a nie ułomnością. A to przecież mit. Patriotyzm lokalny i narodowy są oczywistymi stanami uczuć. Włosi, Francuzi, Niemcy mają wpojone poczucie patriotyzmu i nie zarażają się ambiwalencją wobec swojej historii.

Zakładam więc, że ekipa PO albo wykazywała w polityce historycznej złą wolę, albo…

… bezwład?

Nie. Kiedyś część komunistów – być może faktycznie głęboko w to wierzących – zakładała, że determinizm historyczny rozpisał już przyszłość. To efekt ukąszenia heglowskiego i marksistowskiego. Ci marksiści opierali się na mylnym założeniu, ale wydawało im się, że robią coś dobrego. Ale byli i cynicy – marksiści, zwyczajni mordercy, którzy fałszywą ideologię uczynili sztandarem i nakazem, także narzucając ją siłą polskiemu społeczeństwu. Widzę różnicę pomiędzy Ludwikiem Waryńskim a Bolesławem Bierutem.

A jeśli chodzi o politykę historyczną ekipy PO, to sądzę, że ludzie ci kierowali się złą wolą, próbując odebrać nam naturalne prawo do dumy narodowej. Rządy PO były więc nie tyle czasem straconym co szkodliwym.

Gdzie te szkody Pan dostrzega?

Choćby po działalności Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który jest narzędziem państwa do promowania pewnych wątków w popkulturze a hamowania innych.

Co konkretnie zarzuca Pan instytutowi?

PISF nie zaangażował się w film Antoniego Krauzego "Smoleńsk" ani w film o rotmistrzu Witoldzie Pileckim.

Recenzje "Pileckiego" (w reż. Mirosława Krzyszkowskiego) nie są pochlebne – film oceniany jest jako słaby. Był zresztą, co wynikało też z konieczności, niskobudżetową produkcją.

Nie o jakość tego filmu mi chodzi, ale o cele działania instytucji państwa i gremiów, które dokonują wyborów co do angażowania popkultury w budowanie tożsamości narodowej. Tymczasem PISF lansował ludzi i dzieła wpisujące się w politykę wstydu.

Ma Pan na myśli konkretne filmy?

"Idę". To bardzo dobry film warsztatowo – oglądałem go z satysfakcją, bo jeśli chodzi o rzemiosło, jest to obraz bardzo dobry. Świetnie, że mamy profesjonalistów mogących tworzyć takie obrazy. Ale czy nie mamy ich z inną wrażliwością?

Ale Pan zapewne patrzy na "Idę" też jako na przejaw pamięci historycznej.

Historia opowiedziana w "Idzie" nie jest dla mnie – historyka – w żadnym sensie szkodliwa. Niedopowiedziane sekwencje potrafię sam sobie dopowiedzieć.

To dlaczego Pan mówi o "polityce wstydu"?

Bo ten niewątpliwie świetnie wypromowany, oscarowy film musi być odbierany przez środowiska ignoranckie jako dowód wspierający negatywny stereotyp zachowań Polaków w czasie i po wojnie, jaki obowiązuje w wielu sferach zachodniej popkultury. Taka sytuacja jest szkodliwa, co nie oznacza, że filmy jak "Ida" nie mają prawa istnieć. Instytucje państwa winny jednak dbać przede wszystkim o nasze dobre imię.

Pytam zatem: dlaczego takie samo zaangażowanie i pieniądze PISF bądź elit artystyczno-producenckich nie miałyby wesprzeć kinowej wersji "Czasu honoru" albo "Sprawiedliwych" Wojciecha Tomczyka? Andrzej Wajda w "Katyniu" wspaniale potrafił pokazać polskie realia, począwszy od tego, jak wyglądały i zachowywały się żony oficerów Wojska Polskiego; jak wyglądał polski dom...

Sprowadzając pana oczekiwania do konkretów: pieniądze na "Katyń" Wajdy – owszem, na "Wałęsę" w takiej formie jak oglądaliśmy – niekoniecznie…

… bo to był zły film tak historycznie, jak i artystycznie.

A na "Idę" broń Boże, według Pana, państwo nie powinno dawać pieniędzy?

Na pewno nie w pierwszej kolejności, a już na pewno zanim nie powalczymy o recepcję w świecie naszej pamięci o przebiegu II wojny światowej i zbrodniach komunistów po 1944 r.

To na co te pieniądze powinny iść?

Na pewno dofinansowywanie takich filmów nie powinno zatem dominować. Na obecny czas jest to złe, bo przez dziesięciolecia polski naród był pozbawiony suwerennego głosu (nie dlatego, żeby nie był uprawniony, ale dlatego, że nie mieliśmy suwerennego państwa, a głos emigracji był słaby, by przeważyć) w opowieści o historii o XX w. Tymczasem inne silne środowiska narodowo-państwowe głośno mówiły o wydarzeniach, postawach i o ludziach, ich zdaniem, ważnych w dziedzictwie światowym: tak np. rodził się projekt uznania Holocaustu za wyjątkową zbrodnię II wojny światowej. Ale my byliśmy w tych dyskusjach nieobecni, więc niewiele się mówiło o fenomenie polskiej pomocy Żydom, o Żołnierzach Wyklętych i Polskim Państwie Podziemnym, o polskich ofiarach dwóch totalitaryzmów: akcji AB-Katyń.

Teraz jest czas na rozpoczęcie spóźnionej kontrrewolucji ukierunkowanej na zmianę stanu świadomości historycznej współczesnego świata, przynajmniej naszego kręgu kulturowego. Mamy instrumenty jak Unia Europejska. Znaczna część inteligencji wspierającej PO nie miała poczucia misyjności, służby – to widać po dziełach. Czas to zmienić i odnaleźć w narodzie inteligentów o dużych talentach i poczuciu misji.

By kręcić patriotyczne filmy o Janie Pawle II, kard. Stefanie Wyszyńskim…?

Oczywiście, to wielkie postacie, których dzieła wpłynęły na oblicze świata. Ale też o marszałku Piłsudskim – nazwiska można mnożyć, o wojnie 1920 r. W ten sposób można w światowej kulturze pokazywać polską dumę i wzbogacić świat o znajomość wątków historii, w najlepszym razie traktowanych jako peryferyjne. A one mają być w centrum pamięci świata!

W tę kulturę wpisał się "Wałęsa" Wajdy?

Musimy pokazywać światu fenomen "Solidarności", dzieło 10-milionowego ruchu, który nie pogodził się z pojałtańskim dyktatem. Musimy też pokazywać, że to nie inteligencja była nośnikiem buntu przeciwko zniewoleniu, ale prości ludzie wychowani na Wielkiej Nowennie prymasa Wyszyńskiego i nauce Jana Pawła II. Że Związek Zawodowy "Solidarność" był chadecki, a nie lewacki, marksistowsko-trockistowski.

Kwestią dyskusji jest to, na ile "S" złamała komunizm, ale wypracowujmy pozytywne mity. Z pewnością jednak "S" potrafiła wyryć tak głęboką rysę w tym nieładzie pojałtańskim, że on w końcu pękł.

Czy na micie Lecha Wałęsy…

… który jakby nie dorósł do swojej roli w historii.

Czy warto w przestrzeni publicznej, międzynarodowej na jego nazwisku tworzyć rysę, pisząc, że był agentem "Bolkiem"?

To jest konfrontacja między mitem a prawdą, a nośnikiem mitów jest i musi być prawda! Prawdą jest "Solidarność" i rzesza jej wielkich przywódców z Lechem Wałęsą na czele. Bez wątpienia jednak po dzisiejszym rozpoznaniu faktów postać Wałęsy jest dużo bardziej skomplikowana niż Wałęsa znany nam z roku 1980 i 1988/89. W ‘88 r. w debacie z Alfredem Miodowiczem patrzyliśmy na Wałęsę i widzieliśmy: Lech wygrywał bezapelacyjnie, bo mówił prawdę, a Miodowicz musiał kłamać, jak wtedy powtarzaliśmy.

Dziś o Wałęsie wiemy dużo więcej, więc prawda o nim kłóci się z jego obrazem, jaki wypracowaliśmy sobie przy wówczas minimalnej wiedzy. To dylemat…

… albo wręcz rodzaj potrzasku?

Tak. A co smutne: niestety ten potrzask zaserwował nam sam Wałęsa. Dlaczego? To już pytanie do niego.

Wajda czy tego chce, czy nie, kręcąc filmy, jest jednym z kreatorów społecznej świadomości historycznej?

Na pewno. Nam dziś potrzebny jest Wajda – nie w sensie dosłownym, że konkretnie Andrzej Wajda, ale wielki artysta o podobnej jak on wrażliwości i talencie artystycznym potrafiący tworzyć dzieła światowego formatu.

Polska potrzebuje Wajdy, który nakręci naszego, polskiego "Forresta Gumpa". To jedno z dzieł światowego kina, które pokazuje, jak twórcy potrafią kochać swoje narodowe dziedzictwo. "Forrest Gump" to opowieść o Ameryce nie z pozycji wstydu, ale wielkiego umiłowania ojczyzny.

Takim Wajdą mógłby być Antoni Krauze?

Mam nadzieję, ale zobaczymy po filmie "Smoleńsk". Na ten film czekają miliony Polaków, a sadząc po filmie o tragedii Grudnia’70, czyli "Czarnym czwartku", niewątpliwie jest on artystą z olbrzymim talentem.

Producentom "Smoleńska" brakuje 1,7 mln zł na dokończenie filmu. PISF odmówił przyznania dotacji. Państwo – po objęciu władzy przez PiS – wyłoży brakującą kwotę?

Tragedia smoleńska to jeden z momentów zwrotnych w historii Polski, które muszą być zbadane od strony czysto merytorycznej – bez emocji i bez względu na potencjalny ból prawdy. Z drugiej strony jest to wydarzenie, które nami wstrząsnęło – tak jak śmierci Jana Pawła II, więc nie można udawać, czy wręcz ośmieszać, dążyć do wyszarpania z naszych serc i umysłów ran wywołanych tragedią 10 kwietnia 2010 r.

A Pan sądzi, że chciano to uczynić?

Platforma ma na sumieniu nie tylko grzechy zaniechania w polityce historycznej, ale i ciężkie grzechy związane z celową próbą gwałcenia naszego prawa do pamięci o 10 kwietnia.

"Grzechy"?

To, co wyprawiano pod krzyżem, który stanął przed Pałacem Prezydenckim, nie mieści się w głowie. Widok był dramatyczny: młodzi ludzie, gdy widzieli kamery TV (nieistotne teraz, jakiej stacji), podbiegali do modlących się osób i wyrywali im krzyże. A media robiły zdjęcia i pokazywały, że "moherowe berety" atakują ludzi.

A z drugiej strony była prawda. Jest takie wspaniałe zdjęcie, które z wysokości dachów Krakowskiego Przedmieścia zrobił Erazm Ciołek: 19-godzinna kolejka ludzi podążających do trumien pary prezydenckiej. Trumien, które mogli zobaczyć może przez 20 sekund. Tak mocne były wtedy emocje i poczucie wspólnoty. Kto tworzy wartość godną upamiętnienia, czy ten zakapturzony pajac, czy miliony Polaków przeżywających tragedię?

Ktoś miał w planach to wszystko, co podniosłe, zniszczyć – to ogromny grzech w sensie dosłownym, ale i politycznym. Ktoś za to powinien odpowiadać – przynajmniej moralnie być napiętnowanym. Ja tych ludzi najchętniej widziałbym jako napiętnowanych w polskiej historiografii za 50, 100 i 200 lat. Bo nie sprawdzili się oni w polskości, a wręcz tę polskość zdradzili.

Ale kto konkretnie? Proszę wskazać nazwiska.

Myślę, że oni sami dobrze wiedzą.

A myśli Pan o prezydencie Komorowskim, premierze Tusku, ministrach Arabskim, Klichu…

… oni na pewno są politycznie odpowiedzialni za promowanie postaw obrażających ludzi, którzy tworzyli wówczas wspólnotę pod krzyżem, którzy co miesiąc przychodzili i przychodzą do katedry. Wiadomo, gdzie było dobro, a gdzie szatan zamieszał w głowach.

Jak w podręcznikach – według Pana – powinni być opisani?

Negatywnie. Ich nazwiska z pewnością będą w podręcznikach i encyklopediach, ale sam nie napisałbym o nich pozytywnego słowa z lat 2010–2015.

Powinni byli podtrzymywać wspólnotę i dążyć do ujawniania prawdy o Smoleńsku, a nie kłamać jak premier Ewa Kopacz i prokuratorzy, którzy twierdzili, że wszystko było ze stroną rosyjską dogadane, a Rosjanie z wszystkiego się wywiązywali. To okazało się nieprawdą. Dziś to wiemy, ale wówczas odebrano nam narzędzia w dopominaniu się np. o zwrot wraku, o czarne skrzynki, o powołanie międzynarodowej komisji itd. A przecież to Polacy rządzili.

Ekipa Platformy może zarzucić PiS-owi, że nowa ekipa będzie chciała wbić Polakom do głów mityczną, spiskową wersję 10 kwietnia.

Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Chciałbym, abyśmy wnikliwie zbadali przyczyny katastrofy. Będzie to oczywiście coraz trudniejsze, bo dowody – jak wrak – mają coraz mniejszą wartość, a po drugie, trzeba spojrzeć na to, co się dzieje wobec uczestników konferencji smoleńskich. Prof. Witakowski – ich organizator – z płaczem mówi o pogrzebaniu polskiej nauki. Celem nauki jest dochodzenie do prawdy, a nie zmuszanie jej potencjalnych nosicieli do walki z mediami o uszanowanie ich autorytetu. Teraz trzeba polską naukę odbudować na gruncie badania katastrofy smoleńskiej.

Kto na przykład?

Naukowcy, którzy uczestniczyli w konferencjach smoleńskich. Oni nie są skażeni niekompetencją i brakiem autorytetu: prof. Wiesław Binienda i inni naukowcy.

Prof. Jacek Rońda, który brał udział w konferencjach, najpierw skłamał, że posiada bardzo ważne dokumenty nt. katastrofy smoleńskiej, a potem przyznał się do tego kłamstwa. Jest wiarygodny?

I przez to sam obniżył swój autorytet.

Na jakie filmy Pan czeka? O Smoleńsku – to raz. A inne?

Dziś do celów politycznych często używana jest II wojna światowa, bo to okres, w którym jak w lustrze patrzy się na dzisiejsze narody. Polacy – niestety – zostali uchwyceni jako współsprawcy Holocaustu i – zaraz się okaże – współwinni wybuchu wojny, którzy na dodatek nie chcą się do tego przyznać. A to przecież fałsz!

Wizerunek Polski i naszej historii trzeba najpierw odgruzować. A potem opowiadać o fenomenie Polskiego Państwa Podziemnego, bo to dzieło niezwykłe w skali świata: naród polski był tak skonsolidowany, że w konspiracji potrafił zbudować instytucje państwowe, stworzyć prawie 400-tys. armię i wypracować prawo alternatywne wobec okupacyjnego.

Kreśli Pan scenariusz filmowej superprodukcji.

Właśnie. Ale to też byłaby wielka dawka historii na temat Europy Środkowo-Wschodniej, w której Amerykanie i Brytyjczycy muszą się obejrzeć jako ci, którzy nie walczyli "za naszą wolność i waszą". Oni po II wojnie światowej nie mają w swojej historii momentu, w którym powiedzieliby Polakom "przepraszam". Może by wypadało!

Trzeba też wrócić do filmu mówiącego o roku 1920, bo "Bitwa Warszawska" okazała się kiczem. Będzie po temu sposobność, bo na 2020 r. przypadnie stulecie bitwy. Można wielkim projektem filmowym wypracować jeszcze większy polityczno-dyplomatyczny skutek: słowo "dziękuję", które padłoby ze strony Zachodu wobec narodu polskiego.

Najpierw "przepraszam", o którym wspomniałem, a potem "dziękuję". I taki mógłby być efekt wielkiej produkcji filmowej, pracy polskiej dyplomacji, efekt zaproszenia do Polski ważnych gości na obchody roku 2020, do Radzymina, na odsłonięcie Łuku Triumfalnego. Byłaby to wielka operacja artystyczna, polityczna, dyplomatyczna i medialna – na tym jednak polega państwo suwerenne, że przygotowuje takie wydarzenia.

Inne historie, które mogłyby trafić na ekrany?

Polacy ratujący Żydów.

Takie historie są często opowiadane, a czy w społecznej świadomości zaistniały również prawdziwe historie o mordach na Żydach? Na przykład o Jedwabnem.

W przypadku Jedwabnego – i liczę na to, bo to minimum minimorum – powinien zaistnieć w powszechnej świadomości choćby film dokumentalny Artura Janickiego bodaj sprzed kilkunastu lat. Dyskusja polega bowiem na dopuszczeniu do niej wszystkich. Gdy zaczęto mówić o mordzie w Jedwabnem, ktoś podjął decyzję o zabijaniu słowem tych, którzy polemizowali z "rewelacjami" Jana T. Grossa.

Co dobrego wniósł film "Pokłosie"?

Nic. Wpisał się tylko w nieprawdziwe stereotypy antypolskie i antykatolickie. Opowieść o polskim antysemityzmie i zdolności Polaków do mordowania ludzi poprzez ukrzyżowanie jest totalną nieprawdą, nie mówiąc już o tym, że niesmaczną i prymitywną oceną nauczania Jezusa Chrystusa.

Jak rozwiązać dylemat: z jednej strony Polacy ratujący Żydów w czasie wojny, a z drugiej strony mordy na nich (jak w Jedwabnem i Kielcach). Na obrazie narodu polskiego jest tu rysa?

Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie mówił, że dziś nie ma wśród Polaków morderców, złodziei i gwałcicieli. Są i oby siedzieli w więzieniach.

I tak samo w czasie wojny: Polskie Państwo Podziemne czyniło rozgraniczanie dobra, polskości, patriotyzmu od – po przeciwnej stronie – zła, patologii, podporządkowania okupantowi. Nie ma cienia wątpliwości, gdzie Polskie Państwo Podziemne widziało morderców, szmalcowników i złodziei – po stronie zła. Nie wszyscy Polacy się takiej wizji podporządkowywali, bo istniała agentura, kolaboranci, osoby wykorzystujące okupację do wzbogacania się na szmuglowaniu żywności i szmalcownicy, którzy szantażowali bądź wydawali Żydów.

IPN przez ostatnie lata wypełniał swoją funkcję należycie?

Obok IPN-u jest kilkanaście instytucji, które mają wielki potencjał, ale w czasie rządów PO ich kierownictwa stanęły prawdopodobnie przed dylematem: chronić swoje instytucje i robić jak najwięcej dobrego, jednocześnie nie buntując się przeciwko polityce Platformy. Kto nie dał się uwieść, a kto uległ? To jest do analizy.

IPN miał swój najlepszy czas za prezes Janusza Kurtyki, który był wielką osobowością i zebrał ludzi z poczuciem misji. W czasie rządów PiS w latach 2005– 07 mieliśmy sprzyjającą atmosferę na zewnątrz, ale po wyborach 2007 r. to się powoli zmieniało. Pokusa likwidacji instytutu przez rząd PO oddalała się dzięki autorytetowi Kurtyki i wzmagała w chwilach, gdy prezes wykazywał się "niezdolnością" do kompromisu. Po 10 kwietnia 2010 r. nowe kierownictwo z prezesem Łukaszem Kamińskim stanęło przed dylematem: walczyć ze wszystkimi przeciwnikami być może za cenę likwidacji IPN, czy wejść w koegzystencję z rzeczywistością, jaka jest?

Definiuje Pan rządy PO jako "przeciwników" IPN?

Zdecydowanie. Tak ich zapamiętałem z czasu, gdy w latach 2006–09 byłem dyrektorem Biura Edukacji Publicznej IPN, a później doradcą prezesa Kurtyki. Ewidentnie ekipa Donalda Tuska, z własnej woli albo pod czyjeś dyktando, nie była zainteresowana pełną wolnością badań naukowych w IPN, a także prezentacją wyników tych badań. Widzieliśmy to w chwili, gdy opublikowano pracę o Wałęsie, sam na własnej skórze także tego doświadczyłem.

Zmienia się w Polsce władza, a w przyszłym roku kończy się kadencja prezesa IPN. Gdyby padła propozycja: Jan Żaryn na szefa instytutu, to…?

Nie po to startowałem w wyborach do Senatu. Chcę się zająć polityką historyczną, zmianami w oświacie, w humanistyce i wzięciem odpowiedzialności przez państwo polskie za Polonię i Polaków na Wschodzie.

>>>

Juz prof. Profesorow jak docentow w PRL teraz. Ciekawe ze ci goscie nie maja wstydu. Jakby tytul zalatwial wszystko. I mozna juz pieprzyc do woli. Kompromituja slowo naukowiec.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 19:40, 05 Lis 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:44, 05 Lis 2015    Temat postu:

Jarosław Gowin o Antonim Macierewiczu: narażał życie
557
Jarosław Gowin
Jarosław Gowin - PAP

– To jest człowiek o pięknej biografii, szalenie odważny. Podjął się czegoś takiego jak likwidacja WSI, z pewnością ze świadomością, że naraża życie – powiedział dzisiaj o Antonim Macierewiczu Jarosław Gowin w programie "Jeden na jeden" w TVN24.

????

Polskich wspolpracownikow na misjach?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:17, 07 Lis 2015    Temat postu:

Tajne spotkanie Andrzeja Dudy i Jarosława Kaczyńskiego bez Beaty Szydło
akt. 7 listopada 2015, 09:42
W czwartkowy wieczór prezes PiS i prezydent Andrzej Duda spotkali się w tajemnicy w rezydencji Belweder-Klonowa. Trwająca pięć godzin narada odbyła się na finiszu układania rządu Beaty Szydło, ale przyszłej pani premier nie zaproszono - podaje "Fakt".

Do spotkania doszło w mieszkaniu prezydenckiego ministra Macieja Łopińskiego, które ten wynajmuje od kancelarii prezydenta. Według "Faktu" budynek i hotel Belweder, gdzie w apartamencie mieszka prezydent Duda z pierwszą damą łączy dyskretny chodnik skryty za murem.

Rozmowy prawdopodobnie dotyczyły składu nowego rządu, który w poniedziałek po południu mają poznać Polacy. PiS chciało, by prezydent znał go wcześniej.

"Fakt" zastanawia się, dlaczego do Dudy przyjechał Kaczyński, a nie Beata Szydło. Dziennikarze tabloidu" chcieli ją o to zapytać, ale bezskutecznie. PiS i kancelaria prezydenta również nie udzielili odpowiedzi.

...

Kompletne dno. To jest wstyd takie ,,tworzenie rzadu". Szydlo to wieszak na płaszcze. Na takich glosujecie. Oni nie maja pojecia o niczym zwlaszcza o polityce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:06, 08 Lis 2015    Temat postu:

Biznes.pl

Krytyczna ocena projektu PiS na... stronie PiS

- Shutterstock

W kampanii wyborczej Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało wprowadzenie podatku od transakcji finansowych. Powstał nawet projekt gotowej ustawy, którą PiS chwali się na własnej stronie. Zaskakujące jest jednak to, że tuż obok tego projektu znajduje się opinia, która miażdży propozycje partii.

Przypomnijmy, Prawo i Sprawiedliwość szło do wyborów parlamentarnych z obietnicą wprowadzenia nowych podatków, które mają dotknąć najpotężniejsze instytucje, oskarżane przez polityków o unikanie opodatkowania. Wśród sztandarowych pomysłów PiS było opodatkowanie banków, sklepów wielkopowierzchniowych i właśnie transakcji finansowych.
REKLAMA


Ustawa o podatku od transakcji kapitałowych

"Przychody instytucji finansowych i innych podmiotów zajmujących się obrotem papierami wartościowymi i instrumentami pochodnymi nie są obecnie opodatkowane" - czytamy w uzasadnieniu do ustawy autorstwa PiS. Wprowadzony podatek ma zatem złagodzić uprzywilejowaną pozycję tej działalności gospodarczej, która – "mimo wielkiej, nieporównywalnej z żadnym innym rodzajem biznesu skali, nie jest źródłem dochodów budżetowych."

W uproszczeniu chodzi o to, by opodatkować transakcje finansowe, m.in. takie jak: odpłatne nabycie lub zbycie instrumentów finansowych, ich wymiana, udzielanie i zaciąganie pożyczek papierów wartościowych. Wszystkie te transakcje mają być opodatkowane przed ich rozliczeniem lub rozrachunkiem.

Zgodnie z projektem stawka podatku od transakcji finansowych ma wynosić 0,14 proc. podstawy opodatkowania.

Miażdżąca opinia o projekcie PiS

Na stronie Prawa i Sprawiedliwości, tuż pod projektem ustawy i uzasadnieniem, znajduje się także opinia eksperta, która ocenia cały projekt. Opinię dotyczącą projektu ustawy o podatku od transakcji finansowych przygotował Filip Seredyński, prawnik powołany przez prezydenta Dudę do Narodowej Rady Rozwoju.

Seredyński nie pozostawia suchej nitki na projekcie PiS. Poniżej przedstawiamy listę zarzutów.
Proponowany podatek jest bardzo złożony w zakresie ustalenia podatnika oraz poboru podatku
Wysoki koszt wprowadzenia podatku
Koszt podatku będzie obciążał przede wszystkim inwestorów, a w mniejszym stopniu domy maklerskie - uderzy więc w drobnych inwestorów
Wprowadzenie tego podatku w oderwaniu od państw regionu skutkuje ryzykiem zmniejszenia liczby transakcji na polskim rynku i odpływem kapitału
Pozytywne skutki wprowadzenia tego podatku nie zostały udowodnione
Wdrożenie podatku w zaproponowanym kształcie w Polsce przed przyjęciem w UE wspólnego systemu podatku od transakcji finansowych jest nieracjonalne
Analiza zakresu podmiotowego stosowania ustawy prowadzi do wniosku, że zostały on zarysowany nieprecyzyjnie. W kontekście wprowadzonej do Ordynacji podatkowej zasady interpretacji niejasności prawa podatkowego na korzyść podatnika może to służyć unikaniu opodatkowania

Prawo i Sprawiedliwość szacuje, że podatek od transakcji kapitałowych powinien przynieść budżetowi 1,7 mld złotych w pierwszym roku funkcjonowania ustawy. Biorąc pod uwagę zastrzeżenia, jakie znalazły się w opinii do projektu, cel ten może być trudny do osiągnięcia. Nawet, jeśli uda się wprowadzić ustawę w życie.

...

To nie sa politycy tylko obciachowcy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:38, 09 Lis 2015    Temat postu:

Szydło przedstawiła skład Rady Ministrów:

Wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego - Piotr Gliński

Wicepremier, minister rozwoju - Mateusz Morawiecki

Wiceminister ds. rozwoju, minister, członek RM - Jerzy Kwieciński

Wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego - Jarosław Gowin

Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, minister - Beata Kempa

Minister w Kancelarii Prezesa RM, przewodniczący Komitetu Stałego RM - Henryk Kowalczyk

Minister w Kancelarii Prezesa RM, szef gabinetu politycznego premiera, pełniący funkcję rzecznika rządu - Elżbieta Witek

Minister obrony narodowej - Antoni Macierewicz

!!!! CO TO MA ZNACZYC?

Minister sprawiedliwości - Zbigniew Ziobro

!!! DLACZEGO NIE WICEPREMIER?

Minister skarbu państwa - Dawid Jackiewicz

Minister środowiska - Jan Szyszko

Minister energetyki - Krzysztof Tchórzewski

Minister edukacji narodowej - Anna Zalewska

Minister sportu i turystyki - Witold Bańka

Minister pracy i polityki społecznej - Elżbieta Rafalska

Minister spraw wewnętrznych i administracji - Mariusz Błaszczak

Minister rolnictwa i rozwoju wsi - Krzysztof Jurgiel

Minister spraw zagranicznych - Witold Waszczykowski

Minister cyfryzacji - Anna Streżyńska

Minister infrastruktur i budownictwa - Andrzej Adamczyk

Minister zdrowia - Konstanty Radziwiłł

Minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej - Marek Gróbarczyk

Minister finansów - Paweł Szałamacha

Minister, członek RM, koordynator służb specjalnych - Mariusz Kamiński

!!! KOLEJNA PROWOKACJA!

Minister w Kancelarii Prezesa RM ds. UE - Konrad Szymański

Minister w Kancelarii Prezesa RM ds. kontaktów z parlamentem - Adam Lipiński

SmileSmileSmile A TO CO ZA MINISTERSTWO? KLAUN BYL POTRZEBNY?

Szydło powiedziała, że wierzy głęboko, że RM będzie zgodnie realizowała program PiS, Zjednoczonej Prawicy.

!!! KTOREGO NIE MA!
Na 26 nazwisk widze tylko 3 spoza PiS! A Ziobro nie jest wicepremierem! Szkoda mawet mowic!
CO TO MA BYC Z MACIEREWICZEM? TO GO UKRYLI NA WYBORY PRZED SPOLECZENSTWEM A TERAZ MINISTER? Z KIM ONI ONI CHCĄ POGRYWAĆ! NIE Z NAMI! CHCĄ WOJNY TO BĘDĄ MIELI!
Zgodnie z oczekiwaniami wygralo zlo i mamy zly rzad. Zlo trzeba zwalczac!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:40, 09 Lis 2015    Temat postu:

Rzeczniczka PiS o Ziobrze, Kamińskim i Macierewiczu: oni mają za sobą mocne poparcie

- Przykro mi, że moja twarz, twarz pani minister Streżyńskiej, pani minister Rafalskiej jest najgorszą twarzą - powiedziała rzeczniczka PiS Elżbieta Witek, komentując opinię, że ogłoszone dziś nominacje kandydatów na ministrów rządu PiS to "najgorsza twarz" tej partii.

Jak podkreśliła przyszła rzeczniczka rządu, zarówno Mariusz Kamiński (koordynator ds. służb specjalnych), jak i Antoni Macierewicz (szef Ministerstwa Obrony Narodowej) czy Zbigniew Ziobro (minister sprawiedliwości) uzyskali bardzo dużo głosów w wyborach. - Oni mają za sobą mocne poparcie - stwierdziła Elżbieta Witek.

...

JAK MACIEREWICZ TAKI POPULARNY TO CZEMU GO UKRYWALISCIE GNOJE! TRZEBA BYLO NIM REKLAMOWAC PRATIE! TFU! FALSZ KLAMASTWO I OBLUDA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:43, 09 Lis 2015    Temat postu:

Antoni Macierewicz ministrem obrony narodowej. Jarosław Gowin nie chciał tego stanowiska

Antoni Macierewicz zostanie ministrem obrony narodowej - PAP

Antoni Macierewicz zostanie ministrem obrony narodowej. Taką decyzję podjął komitet polityczny Prawa i Sprawiedliwości. Wiadomo jednak, że to stanowisko proponowano wcześniej Jarosławowi Gowinowi, jednak miał on odmówić i wybrać inny resort.

Beata Szydło nie chciała komentować innych kandydatur na stanowisko ministra obrony narodowej. - Nie będę mówić o tych, którzy nie weszli do rządu. To byłoby nie fair. O wyborze Macierewicza zadecydowały jego kompetencje - stwierdziła. Potwierdziła jednak, że objęcie teki ministra obrony narodowej proponowano Jarosławowi Gowinowi.

- Rzeczywiście w kampanii wyborczej stwierdziłam, że jednym z najbardziej prawdopodobnych kandydatów jest Jarosław Gowin. Otrzymał dwie propozycje do wyboru. Wybrał naukę i szkolnictwo wyższe - powiedziała Szydło. Jak dodała, Gowin: "dostał do wyboru między innymi Ministerstwo Obrony".

...

,,Sam wybral", PiS mu nie ,,pomagal". Po prostu oszustwo wyborcze. Macierewicza trzeba bylo ukryc. Nie bedziemy sie tak bawic. TO NIE NASZ POZIOM!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:32, 10 Lis 2015    Temat postu:

Majmurek: skład rządu rozwiewa nadzieje na prospołeczne reformy


Skład nowego rządu rozwiewa nadzieje na realizację prospołecznego programu; za kwestie gospodarcze mają odpowiadać "skrajni neoliberałowie" - ocenił Jakub Majmurek z "Krytyki Politycznej".

Majmurek uważa, że przedstawiony w poniedziałek przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i kandydatkę na premiera Beatę Szydło skład przyszłego rządu jest "najgorszym z możliwych". - To połączenie sekty smoleńskiej na najwyższych stanowiskach państwowych ze skrajnym neoliberałami w sektorach gospodarczych - stwierdził.
REKLAMA


- Ci wyborcy PiS, którzy liczyli, że ta partia będzie bardziej socjalna i głosowali na nią, bo liczyli, że odwróci ona politykę neoliberalną, że wzmocni rolę państwa jako gwaranta podstawowych standardów socjalnych, bardzo szybko się poczują rozczarowani - ocenił.

Jego zdaniem powołanie w skład rządu dawnego działacza Unii Polityki Realnej Pawła Szałamachy i bankowca Mateusza Morawieckiego "rozwiewa nadzieje na realizację prospołecznego i propaństwowego programu". Według Majmurka Konstanty Radziwiłł - kandydat na ministra zdrowia - jest zwolennikiem współodpłatności przez pacjentów w systemie służby zdrowia, a Jarosław Gowin wskazywany na ministra nauki i szkolnictwa wyższego chce odpłatności za studia i "będzie wzmacniał mechanizmy rynkowe w szkolnictwie wyższym oraz wycofywał z niego państwo".

...

Dokladnie. Balcerowicz plus Macierewicz. Tak bylo zawsze. W KAZDYM ICH RZADZIE! KTO KLAMAL O PROSOCJALNOSCI PIS? Prezes zawsze klamal w kampanii o socjalnosci a potem ministrem byl Balcerowicz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:46, 10 Lis 2015    Temat postu:

"Wprost": Czas przejmowania państwa
9 listopada 2015, 09:56
Równolegle z powstawaniem rządu politycy PiS ustalali strategię przejmowania kontroli nad spółkami Skarbu Państwa, rządowymi agencjami czy telewizją. Ustalenia w tej sprawie owiane są tajemnicą - czytamy w tygodniku "Wprost".

W sprawie przyszłości Ministerstwa Skarbu Państwa i losów państwowych spółek panowała nerwówka. Telefony dzwoniące na linii Wrocław–Warszawa rozgrzewały się niemal do czerwoności. Nic dziwnego. Głównym rozgrywającym w tej sprawie jest wrocławski europoseł PiS Dawid Jackiewicz. Razem z Mariuszem Błaszczakiem koordynują oni negocjacje w obszarze Skarbu Państwa i gospodarki. W ostatnią środę Jackiewicz przyleciał z Wrocławia na naradę do siedziby PiS. W wąskich kręgach osób zainteresowanych przyszłością spółek Skarbu Państwa było to wydarzenie tygodnia. Jackiewicz był wręcz rozchwytywany. Spotkania prowadził nawet na lotniskach. – Zanim dotarł na Nowogrodzką, od rana rozmawiał już z sześcioma „interesantami” – twierdzi nasz rozmówca. Jarosław Kaczyński w szczegółowe rozmowy o przyszłości spółek Skarbu Państwa nie angażuje się bezpośrednio. Raczej spokojnie czeka na ich wynik, mając w każdej chwili prawo weta. W negocjacjach uczestniczy też Beata Szydło – nie ma zdania decydującego, ale przedstawia swoje rekomendacje.

Dzielenie ministerstw

Skarb Państwa i gospodarka to skomplikowana układanka, bo w planach PiS jest nowe rozdanie zapowiedziane na kongresie w Katowicach. Ministerstwo Skarbu miało być rozparcelowane. Spółki energetyczne i kopalnie miały trafić do nowego Ministerstwa Energetyki z Piotrem Naimskim na czele. Ten pomysł miał wsparcie Beaty Szydło. Naimski przygotował projekt utworzenia takiego resortu i plan działań ratunkowych w górnictwie. Obiecał Szydło, że problem Śląska weźmie na siebie. Pracował nad tym kilka miesięcy. Był pewniakiem.

Miało też powstać superministerstwo gospodarki – w zamyśle PiS takie centrum strategicznego zarządzania państwem. Miały do niego trafić pozostałe spółki, które dotąd nadzorował resort skarbu. Wstępnie kandydatem na ministra był Paweł Szałamacha. Miał rekomendacje Beaty Szydło. Ale o to stanowisko rywalizuje z Mateuszem Morawieckim, obecnym prezesem banku BZ WBK, synem Kornela Morawieckiego, legendarnego przywódcy Solidarności Walczącej, a obecnie posłem ruchu Kukiza.

W takiej oto sytuacji do gry wszedł Jackiewicz. Na stole pojawiła się koncepcja utrzymania silnego Ministerstwa Skarbu. Padły argumenty, że tylko na jakiś czas. Żeby powoli przekazać kompetencje i spółki nowemu resortowi energetyki i gospodarki. A na końcu ministerstwo zlikwidować. Problem w tym, że mało kto w to wierzy. Realiści podkreślają, że jeśli Jackiewicz zostanie ministrem skarbu, szybko nie odda swoich kompetencji. W takiej sytuacji Ministerstwo Energetyki byłoby zwykłą wydmuszką. Bez nadzoru nad spółkami energetycznymi nie miałoby wielkiego tytułu do prowadzenia wiarygodnych rozmów z górnikami. Podobnie z gospodarką. Bez przekazania części kompetencji ze Skarbu trudno mówić o superresorcie. – Nad tym, jak podzielić Ministerstwo Skarbu, siedzą od tygodnia prawnicy – mówi nasz informator. W rozmowach, jak poukładać ministerstwa, powstał pat. I wiele wskazuje na to, że z tego powodu zostało przełożone ogłoszenie składu nowej Rady Ministrów.

Dla kogo spółki

Spory i emocje dotyczyły też losów konkretnych spółek. Najgłośniej było wokół KGHM. I też trudno się dziwić. Miedziowy koncern jest największą i najbogatszą spółką Dolnego Śląska. W naturalny sposób leży ona w zasięgu zainteresowania Jackiewicza i wiceprezesa PiS Adama Lipińskiego. W grze o stanowisko prezesa tego koncernu pojawił się Krzysztof Skóra, radny sejmiku dolnośląskiego i były prezes KGHM. Czy zastąpi Herberta Wirtha? Jego kandydaturę popiera Jackiewicz. W PiS panuje przekonanie, że Skóra na pewno trafi do ścisłego kierownictwa spółki z Lubina.

Podchody rozpoczęły się też pod Lotosem. W tej paliwowej spółce od lat prezesem jest Paweł Olechnowicz. Czy się utrzyma? Jest to niewykluczone, bo ma go wspierać wpływowy poseł PiS z Gdańska Andrzej Jaworski.

Znacznie gorsze notowania ma Jacek Krawiec, prezes Orlenu. Przyszłością tej paliwowej spółki bardzo zainteresowany jest z kolei płocki poseł PiS Wojciech Jasiński. Złośliwi szepczą nawet, że sam ma ochotę na tę intratną posadę i chętnie zrzekłby się w tym celu poselskiego mandatu.

Zmiany w telewizji

Politycy PiS nie kryli, że zmiany nastąpią w telewizji publicznej. Partia Kaczyńskiego chce uczynić z niej instytucję kultury, finansowaną z budżetu i podlegającą bezpośrednio ministrowi kultury. Potrzebna jest do tego zmiana ustawy, ale dla mającego bezwzględną większość w Sejmie PiS to żaden problem. Wśród osób wymienianych jako kandydaci na szefa TVP pojawiło się m.in. nazwisko publicysty Krzysztofa Czabańskiego, świeżo upieczonego posła PiS, który w przeszłości był prezesem publicznego radia.

Rolne agencje do wzięcia

Z całą pewnością wkrótce po powołaniu ministra rolnictwa dojdzie do wymiany szefów Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Agencji Rynku Rolnego i Agencji Nieruchomości Rolnych. Na czele wszystkich trzech instytucji stoją politycy PSL, ale ludowcy przegrali wybory. PiS przed wyborami prezentował projekt połączenia ARiMR i ANR w jedną Agencję Rozwoju Obszarów Wiejskich. Ale z naszych informacji wynika, że już zaczyna się z tego wycofywać. Być może dlatego, że nowa agencja byłaby molochem (sam ARiMR zatrudnia ok. 11 tys. ludzi) trudnym do zarządzania. A być może to kwestia akredytacji UE, którą musi mieć każda instytucja dysponująca środkami unijnymi. Obecne agencje mają akredytacje, nowa być może musiałaby postarać się o własną, a to oznaczałoby zawieszenie prac merytorycznych na kilka miesięcy.

Nowe województwa

Coraz głośniej też słychać o możliwości przeprowadzenia zmian w podziale administracyjnym kraju. Politycy PiS zapowiadali, że zamierzają powołać nowe województwo środkowopomorskie oraz wydzielić Warszawę z Mazowsza. Politycy PO i PSL są przekonani, że w tej operacji chodzi wyłącznie o przejęcie władzy w sejmiku mazowieckim i w Warszawie, czyli o pozbawienie stanowisk Adama Struzika z PSL, marszałka sejmiku mazowieckiego, i Hanny Gronkiewicz-Waltz z PO, prezydent Warszawy.

Według naszych informacji polityczna decyzja o podziale Mazowsza już zapadła, ale do uzgodnienia jest wiele szczegółów, chociażby taki, czy warszawiacy nadal będą wybierali prezydenta miasta, czy tez funkcje te sprawowałby marszałek sejmiku stołecznego, wybierany przez radnych wojewódzkich. Z tego powodu ewentualne wybory samorządowe na tym obszarze mogłyby się odbyć najwcześniej jesienią przyszłego roku.

Cezary Bielakowski, Eliza Olczyk, Joanna Miziołek

...

I to bedzie wazniejszy skok niz ministrowie ktorzy zawsze sie zmieniaja. Np. media. Sakiewicze Karnowscy itp. juz przebieraja nogami bo wyglodzeni niebywale. A w calym kraju ilu takich?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:54, 10 Lis 2015    Temat postu:

Antoni Macierewicz szefem MON? "To byłoby pierwsze oszustwo PiS"
Natalia Durman
3 listopada 2015, 12:06
- Ta ekipa coś obiecała społeczeństwu i to w kampanii wyborczej, kiedy jest licytacja, taki "konkurs piękności". To byłoby pierwsze oszustwo tej partii, bardzo zła rzecz, która by się latami ciągnęła za PiS - stwierdził w programie #dziejesienazywo Piotr Gursztyn z "Do Rzeczy", komentując doniesienia o tym, że to Antoni Macierewicz, a nie Jarosław Gowin obejmie stanowisko ministra obrony narodowej w rządzie PiS.

- Chodzi o najważniejszą rzecz. To, co PiS i Szydło powiedzieli w kampanii wyborczej, że Macierewicz nie będzie szefem MON, bo będzie nim Gowin - wyjaśnił Gursztyn.

...

Pierwszy o oszustwie powiedzial Gursztyn jak widac 3 listopada czyli we wtorek prawie tydzien temu. Fanatyczny zwolennik PiS! A to ,,pierwsze oszustwo" jak rozumiem po ogloszeniu skladu rzadu. Nie pierwsze w historii PiS:-) Takie twierdzenie bylo by smieszne. PiS to oszustwo na oszustwie.
Osobiscie od razu mowilem ze to bedzie łajno i jest. Mozna bylo liczyc ze beda chcieli dbac o wizerunek i ,,umiarkowanych wyborcow". Zatem schowaja Macierewicza i Kaminskiego na te pare miesiecy i nadejda oni dopiero z premierem Jaroslawem. A tu nie! Tak sie pewnie poczuli ze nawet ich nie schowali. Ida na chama od poczatku. Glosowali na nich powiedzmy szczerze kretyni. Z ktorymi mozna robic takie numery. Smutny stan elektoratu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:11, 10 Lis 2015    Temat postu:

Jacek Gądek
Dziennikarz Onetu

Kandydatka PiS na fotel premiera Beata Szydło. Pojawiają się już pierwsze głosy krytyki wobec jej przyszłego gabinetu - Paweł Supernak / PAP

W środowiskach życzliwych Prawu i Sprawiedliwości pojawiają się pojedyncze głosy krytyki lub wątpliwości, czy skład rządu dobrze rokuje. Oczywiście toną one w morzu pochwał i nadziei, ale jeśli już zdarzają się głosy krytyki, to głównie po adresami Mateusza Morawieckiego i Antoniego Macierewicza.

Kampanie wyborcze PiS przyzwyczaiły do rozbuchanych obietnic socjalnych. A rządy PiS do wolnorynkowego podejścia do gospodarki. Nie inaczej było przy okazji walki Andrzeja Dudy o prezydenturę i walki PiS o Sejm. Elementem bardzo symbolicznym jest tu kwestia kredytów indeksowanych do franków szwajcarskich.

"Tylko mnie pilnujcie"

W kampanii Andrzej Duda mówił na spotkaniu z frankowiczami: - Deklaruję, że - jeśli zostanę prezydentem - w pierwszych trzech miesiącach urzędowania złożę w parlamencie projekt ustawy, która rozwiąże ten palący problem milionów Polaków, którzy znaleźli się w rozpaczliwej sytuacji z winy banków i z powodu kompletnej bezczynności polskiego państwa.

Trzy miesiące minęły, a prezydenckiego projektu nie ma. Natomiast projekt, który był efektem rozmów frankowiczów z Kancelaria Prezydenta, został przez KP odrzucony. Kredytobiorcy w proteście wyszli więc na ulice. Jednym z negocjatorów ze strony kredytobiorców był Maciej Pawlicki - publicysta tygodnika "wSieci", reżyser, producent filmowy i telewizyjny. Teraz Pawlicki przypomina słowa Andrzeja Dudy ze spotkania z 15 maja: - Tylko mnie pilnujcie. Wiem, że pan Maciek Pawlicki mnie przypilnuje.

Pawlicki bierze superministra na celownik

Dziś ten sam Pawlicki dziwi się, że w nowym rządzie PiS pierwsze skrzypce w kwestiach gospodarczych będzie grał Mateusz Morawiecki - prezes wielkiego Banku Zachodniego WBK, który jest obecnie w rękach hiszpańskiego kapitału.

Pawlicki podkreśla, że BZ WBK należy do "toksycznych”, bo ma znaczący portfel kredytów walutowych. - Wiem, że ma pan (tu Pawlicki zwraca się bezpośrednio do Morawieckiego - red.) w tej sprawie inne zdanie, ale nasze środowisko sądzi, że - wobec wątpliwości prawnych co do charakteru tych operacji oraz tysięcy toczących się postępowań sądowych - nie powinien się pan angażować w rozwiązanie tego problemu, ze względu na konflikt interesów - apeluje więc filmowiec i publicysta w sympatyzującym z prawicą serwisie wPolityce.pl.

Podobną obawę wyrażał na antenie Radia Maryja prezes Klubu Inteligencji Katolickiej w Lublinie prof. Mieczysław Ryba, a środowisko Radia Maryja ma w nowym klubie PiS swoich reprezentantów. - Pojawia się pytanie: czy Mateusz Morawiecki, wywodząc się z wewnątrz struktury banków, będzie w stanie bądź do jakiego stopnia będzie w stanie chociażby opodatkować te słynne transakcje bankowe - mówił Ryba w rozgłośni o. Tadeusza Rydzyka.

Poseł PiS i ekonomista SKOK też krytykuje Morawieckiego

Ale z najmocniejszą krytyką kandydatury Morawieckiego wystąpił główny ekonomista SKOK i poseł PiS na Sejm Janusz Szewczak. Według niego nie ma specjalnej różnicy między ustępującym ministrem finansów Mateuszem Szczurkiem (który przyszedł do rządów PO) z banku ING, a Mateuszem Morawieckiem, który przychodzi teraz do nowego rządu PiS. Według Szewczaka wskazany na ministra gospodarki i rozwoju Morawiecki jest "uporczywie lansowany przez liberalne media”, to "znany bankier"i "były doradca premiera Donalda Tuska”. - Jaka miałaby to być jakościowa zmiana, choćby w stosunku do MF Mateusza Szczurka z holenderskiego banku? - dziwi się Szewczak.

A na domiar stwierdza, że superminister PiS to "przedstawiciel lobby bankowego i to z zagranicznego banku”, a nominacja dla niego to jak "kupowanie przysłowiowego kota w worku”. Takie obłaskawianie lobby bankowego publicysta piszący na wPolityce.pl ma za błąd: - Wyciąganie ręki na zgodę do ciągle nienasyconego krokodyla może się skończyć tragicznie.

Natomiast Jacek Karnowski ("wSieci”) bardzo subtelnie stwierdził, że choć "rząd będzie politycznie twardy”, to "w gospodarce będzie więcej kompromisu ze światem zastanym, przynajmniej w sferze retoryki i języka”. - Stąd nominacja na wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego. Wokół niego będą jednak ministrowie bardziej skłonni do korekty polityki gospodarczej zgodnej z zapowiedziami PiS - to opinia szefa tygodnika "wSieci”. Ale dodał on też, że "kilku osób ewidentnie brakuje"w rządzie PiS. Kogo? Piotra Naimskiego i Jarosława Sellina.

W dyplomację i niuansowanie nie bawił się natomiast Jerzy Bielewicz (jak pisze o sobie: finansista, prezes stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek", doradca ekonomiczny wiceszefa PE Ryszarda Czarneckiego) na stronach wPolityce.pl: - Morawiecki nie!

"Umiarkowanie krytyczna"ocena Macierewicza

Z kolei Łukasz Warzech pisał o wiceprezesie PiS wytypowanym przez tę formację na nowego szefa MON. - Moja opinia na temat samego Antoniego Macierewicza się nie zmieniła - była taka sama (umiarkowanie krytyczna) od lat, a moje stanowisko w sprawie jego ewentualnej nominacji jest jedynie jej konsekwencją. Publicysta zarazem krytykował operację z ogłoszeniem Jarosława Gowina jako najbardziej prawdopodobnego kandydata na szefa MON, a potem wycofanie się z niego jak ministra obrony.

Prof. Ryszardowi Bugajowi jest dość blisko do PiS - był doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zasiada też w Radzie Programowej PiS. Głosował na prezydenta Andrzeja Dudę oraz Prawo i Sprawiedliwość. A w rozmowie z Onetem mówił, że nominacja dla Macierewicza nie byłaby dobrym wyborem.

- Nie tyle obawiam się Macierewicza jako ministra, co raczej tego, że jeśli wejdzie do rządu, to z gombrowiczowską gębą. Jako ministrowi będzie mu trudniej cokolwiek robić - to jest główny powód, dla którego uważam, że nie powinien zostać powołany na urząd szefa MON. Po prostu trzeba szanować realia - mówił prof. Bugaj. Macierewicz w MON? "Błąd PiS i to błąd niepotrzebny”.

Ekonomista bliski PiS-owi krytykował też "powrót PiS do przeszłości”, w tym i kandydaturę Krzysztofa Jurgiela, którego nazwał "safandułą”.

Należy jednak podkreślić: wszystkie te głosy krytyki wobec przedstawionego składu nowego rządu PiS są odosobnione - to wyjątki od reguły w środowiskach życzliwych nowej ekipie rządowej. Dominują bowiem głosy, że z Beatą Szydła pracować będą mocne i wyraziste figury.

...

Czym sie rozni Szczurek od Morawieckiego? Tym ze nie mianowal go prezes. Mowilem ze po dodaniu Macierewicza z Kaminskim i grupy nadzorcow prezesa rzad Kopacz moglby zostac. Tu chodzi tylko o koryto. Ale nie liczcue na krytyke ze strony pisowskich propagandystow. TVP JEST DO WZIECIA! NIKT Z NICH TERAZ SOBIE POPSUJE PERSPEKTYW NA WLASNY PROGRAM!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:50, 10 Lis 2015    Temat postu:

Kandydat na ministra obawiał się smug na niebie. "Czy chemitrails jest wywoływane celowo?"

Prof. Jan Szyszko - Paweł Supernak / PAP

"Czy chemitrails jest celowo wywoływane na terenie Polski, a o ile tak, to w jakim celu i jaki to może mieć wpływ na zdrowie człowieka i stan środowiska przyrodniczego?" – pytał dwa lata temu w swojej interpelacji poseł Szyszko. Dziś prof. Jan Szyszko jest kandydatem na ministra środowiska w rządzie Beaty Szydło.

Chemitrails to smugi zostawiane na niebie przez samoloty. Powstają z pary wodnej i dwutlenku węgla, które ulatniają się z maszyn. Teorie spiskowe głoszą, że rozpylane są w ten sposób nieznane, szkodliwe substancje chemiczne.
REKLAMA


"Ministerstwu Środowiska nie są znane jakiekolwiek informacje na temat rozpylania przez samoloty niedozwolonych substancji chemicznych w polskiej przestrzeni powietrznej" – stwierdzono w odpowiedzi na interpelację posła. Zauważono także, że smugi kondensacyjne wykazują efekt schładzający planetę. Wpływ mógłby zostać wykorzystany przez linie lotnicze.

Powrót na stanowisko ministra

Szyszko wróci na stanowisko ministra środowiska po ośmiu latach przerwy. Wcześniej pełnił tę funkcję w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Jako poseł zasiadał w sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, w ostatniej kadencji był zastępcą przewodniczącego. Tytuł profesora otrzymał w 2001 roku. Jest nauczycielem akademickim i autorem ponad stu publikacji z zakresu użytkowania zasobów przyrodniczych i ekologicznych.

...

O nastepny! Specjalista od sztucznej mgly! Ale ministrowie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:04, 10 Lis 2015    Temat postu:

Publicyści komentują kształt przyszłego rządu

Beata Szydło i Jarosław Kaczyński podczas ogłaszania składu przyszłego rządu - Paweł Supernak / PAP

Skład rządu Beaty Szydło został ogłoszony wczoraj podczas specjalnej konferencji prasowej. Niektóre decyzje spotkały się z falą komentarzy wśród publicystów, zwłaszcza te dotyczące obsadzenia ministerstwa obrony narodowej oraz sprawiedliwości. Na łamach dzisiejszych gazet kształt nowego rządu skomentowali znani publicyści i politycy.

– Jestem zaskoczony – przyznał w rozmowie z "Super Expressem" Rafał Ziemkiewicz, pytany o nominację dla Antoniego Macierewicza na stanowisko ministra obrony narodowej. – Widocznie błędnie oceniłem priorytety w PiS – dodał publicysta "Do Rzeczy".

...

PO PROSTU PYCHA!

Skomentował również decyzję o kierowaniu ministerstwem sprawiedliwości przez Zbigniewa Ziobrę. – To nominacja trudna do przełknięcia dla samej partii, z której Ziobro przed laty wystąpił. Zawsze istnieje groźba recydywy – ocenił Ziemkiewicz.

...

Wyborcza jak dzielnie pomaga w zwalczaniu problemow prezesa. Plugawy atak na Ziobre i zmieszanie go z chorym umyslowo Macierewiczem czy skazanym Kaminskim to podlosc.

Również w "Gazecie Wyborczej" listę ministrów Beaty Szydło skomentował Ludwik Dorn – dawniej związany z PiS, dziś z Platformą Obywatelską. – Niepokojem jest pan Macierewicz – podkreślił. – Bardziej interesująca jest nominacja Krzysztofa Tchórzewskiego na ministra energetyki. Moim zdaniem w Katowicach piją szampana. Bo Tchórzewski ma opinię osoby dogadującej się ze związkami zawodowymi – powiedział Dorn.

...

Dobrze wiedziec.

– Nominacja dla Mariusza Kamińskiego to naplucie w twarz wymiarowi sprawiedliwości – ocenił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Roman Giertych. Jego zdaniem: "można się z wyrokiem nie zgadzać, można apelować, ale Kamiński jest skazany na trzy lata pozbawienia wolności i powołanie go na koordynatora służb specjalnych, które prowadzą śledztwo i przygotowują materiały do sądu, to pokazanie sądom, że PiS się z nimi nie będzie liczyć. To deklaracja wojny z sądami, i to będzie główna oś wojny w Polsce".

...

To byl sad nielegalny bo nie mianowany przez prezesa. Legalne sa te od prezesa tylko.
Kaminski jest przestepca nawet niezaleznie od sadu. PROWOKACJA MAJACA ZNISZCZYC LEPPERA JEST FAKTEM JUZ DAWNO OPISANYM! TU NIE TRZEBA CZEKAC WYROKU! Zreszta sady to badaja tylko formalnosci. Czy zgodnie z przepisami zrobili. JESLI ROBIA PODLOSC ZGODNIE Z PROCEDURAMI TA SADY NIE SKAZUJA!
To pokazuje ze jaka to mamy demokracje. W ZADNYM DEMOKRATYCZNYM KRAJU NIKT NIE WEZMIE NA MINISTRA SKAZANEGO! To jest niewyobrazalne. Tam juz gdy sa podejrzenia zawieszaja. TU SKAZANY!
FAKTYCZNIE SZOK!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:09, 10 Lis 2015    Temat postu:

Kamiński: sprawa smoleńska będzie wyjaśniona z wykorzystaniem wszelkich możliwości prawnych

Kamiński zapowiedział, że sprawa smoleńska zostanie wyjaśniona z wykorzystaniem wszelkich możliwości prawnych - PAP

Sprawa smoleńska będzie wyjaśniona w sposób rzetelny, z wykorzystaniem wszelkich możliwości prawnych, bo śledztwo prokuratorskie stoi od dłuższego w martwym punkcie - powiedział wiceszef PiS Mariusz Kamiński, który ma być koordynatorem ds. służb specjalnych w rządzie PiS.

Kamiński pytany dzisiaj przez dziennikarzy w Sejmie czy sprawa smoleńska powinna być skierowana do Trybunału w Strasburgu powiedział, że jest to zbyt ważna kwestia, by o niej decydować na sejmowym korytarzu.
REKLAMA


- Będą podjęte rozsądne, zgodne z prawem działania tak, żeby w pełni wyjaśnić tę sprawę. To jest po prostu nasz obowiązek. I moralny, wobec ludzi, którzy tam zginęli i polityczny, jako funkcjonariuszy publicznych, żeby do końca i dogłębnie wyjaśnić te sprawy, które nie są do końca wyjaśnione. Śledztwo prokuratorskie stoi od dłuższego w martwym punkcie - ocenił.

Pytany, czy jest w tej sprawie potrzebna komisja międzynarodowa, wiceszef PiS powiedział, że nie będzie się wypowiadał "na temat szczegółów dalszych działań". - Chcę zapewnić, że ta sprawa będzie wyjaśniona w sposób rzetelny, z wykorzystaniem wszelkich możliwości prawnych - powiedział Kamiński.

Zaskarżenie rosyjskiego śledztwa dot. katastrofy smoleńskiej do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu za jego przewlekłość zapowiedział w poniedziałek Witold Waszczykowski, który w rządzie PiS ma objąć resort spraw zagranicznych. Mówił też, że trzeba poprosić ekspertów przede wszystkim z krajów sojuszniczych, m.in. USA, o zrobienie audytu raportu przedstawionego przez szefową rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) Tatianę Anodinę oraz raportu komisji pod przewodnictwem ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera.

Kamiński - kandydat na ministra - koordynatora ds. służb specjalnych, był też we wtorek pytany, czy w sprawowaniu funkcji nie przeszkodzi mu to, że jest skazany nieprawomocnie na 3 lata więzienia za przekroczenie uprawnień szefa CBA przy "aferze gruntowej" z 2007 r.,

Kamiński przypomniał, że sprawa jest na etapie apelacji. - Właśnie złożyłem merytoryczną, dogłębną apelację wskazującą, że wszelkie zarzuty wobec mnie i moich współpracowników są bezzasadne. Co więcej, przypominam, że już raz sąd w tej sprawie właśnie w taki sposób się wypowiedział. Ten sam sąd w innym składzie uznał, że wszelkie zarzuty są pozbawione podstaw - powiedział polityk PiS.

Na pytanie o słowa b. wicepremiera w rządzie PiS-LPR-Samoobrona Romana Giertycha, który stwierdził, że Kamiński może zostać w każdej chwili zatrzymany, wiceszef PiS odpowiedział: "Nie mogę odpowiadać na wszelkiego typu insynuacje różnych osób. Roman Giertych miał szanse się zweryfikować przed opinią publiczną w tych wyborach i zweryfikował się negatywnie".

...

Belkot swira? Jak kogos nie wybrali to znaczy ze nie ma racji? Widzimy juz ze teraz bedzie sama prawda o smolensku. Skazany skaze kogo trzeba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:11, 10 Lis 2015    Temat postu:

Gałązka: mianowanie Gowina na wicepremiera było formą nagrody za nierobienie kłopotów
Monika Krześniak
10 listopada 2015, 15:38
Gliński, Morawiecki i Gowin, to nazwiska potencjalnych wicepremierów w nowym rządzie Beaty Szydło. Czy reprezentowane przez nich resorty będą bardziej wyróżnione na tle pozostałych? – Usytuowanie tych wicepremierów ma na celu wskazanie, że te trzy ministerstwa będą przez rząd traktowane w wyjątkowy sposób - mówi Wirtualnej Polsce dr hab. Piotr Borowiec, socjolog polityki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Odmiennego zdania jest Wiesław Gałązka, ekspert ds. wizerunku, który uważa, że są to bardziej posunięcia dworskie. - Jest to forma nagrody dla Jarosława Gowina za to, że nie robił kłopotów w objęciu przez Antoniego Macierewicza stanowiska ministra obrony narodowej - twierdzi.

...

Bardzo trafne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:56, 10 Lis 2015    Temat postu:

Krzysztof Jurgiel nowym ministrem rolnictwa

Krzysztof Jurgiel - PAP

Krzysztof Jurgiel zostanie nowym ministrem rolnictwa w rządzie Beaty Szydło. Przyszła premier skład swojego rządu ogłosiła podczas wczorajszej konferencji prasowej. Jurgiel był ministrem rolnictwa i rozwoju wsi w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Jego następcą na tym stanowisku był Andrzej Lepper.

Beata Szydło ogłosiła dziś, że nowym ministrem rolnictwa zostanie Krzysztof Jurgiel. Polityk obejmie tekę ministra rolnictwa już po raz drugi, piastował ten urząd bowiem w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, od 31 października 2005 do 5 maja 2006 roku.

Krzysztof Jurgiel od lat 80. jest związany z NSZZ "Solidarność". W latach 1990-1999 był członkiem Porozumienia Centrum. Z ramienia tego ugrupowania pełnił funkcję prezydenta Białegostoku w latach 1995-98.

Krzysztof Jurgiel jako poseł zadebiutował w 1997 roku, zdobywając mandat z ramienia Akcji Wyborczej Solidarność. Do Prawa i Sprawiedliwości przystąpił w 2001 roku i reprezentował to ugrupowanie jako poseł w kolejnych kadencjach Sejmu oraz w jednej kadencji Senatu. Krzysztof Jurgiel zasiada we władzach krajowych Prawa i Sprawiedliwości.

...

Kolejny fachowiec. Tacy prezesowi pasuja... Nie podskocza...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 3 z 13

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy