Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Kto jest za Ochrona Życia!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 37, 38, 39  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:07, 06 Maj 2018    Temat postu:

Kolejne niemowlę w oknie życia. Przy Piotrusiu była kartka z napisem...

Dziś w legnickim oknie życia zostawiono niemowlę. To kolejne dziecko, które w ostatnim czasie trafiło pod opiekę ośrodka opiekuńczo-leczniczego Samarytanin, prowadzonego przez Caritas w Legnicy.

...

Wspaniale!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:39, 06 Maj 2018    Temat postu:

Życie z dzieckiem z zespołem Downa może być piękniejsze
Katolicka Agencja Informacyjna i Dawid Gospodarek | 06/05/2018
ZESPÓŁD OWNA
Shutterstock
Udostępnij Komentuj
Dziecko z zespołem Downa to nie tragedia i koniec świata, a przeciwnie, daje ogrom radości i miłości, a życie z takim dzieckiem może być piękniejsze – mówi Krzysztof Bilinski, ojciec 2,5-rocznego Stasia.

Dawid Gospodarek (KAI): Jak przyjął Pan wiadomość o tym, że Pańskie dziecko ma zespół Downa?

Krzysztof Biliński: Dowiedzieliśmy się z żoną o tym, że dziecko będzie niepełnosprawne, dopiero tuż po porodzie. W pierwszym momencie był na pewno szok i pewnego rodzaju strach, ponieważ do tej pory w ogóle nie wiedziałem, co to znaczy dziecko z zespołem Downa, jak może wyglądać wychowanie i przyszłość takiego dziecka.



Otrzymaliście jakąś pomoc?

Mogę powiedzieć, że na szczęście w szpitalu otrzymaliśmy dobrą pomoc od personelu medycznego, duże wsparcie od lekarzy i szereg konkretnych informacji, jak dalej postępować. Jednak był to zdecydowanie ciężki okres. W szpitalu ze względu na różne problemy dziecka spędziliśmy znacznie więcej czasu niż planowaliśmy.

Pojawiła się wada serca i problemy z odpornością, z układem immunologicznym. Ten czas przedłużającego się pobytu w szpitalu był trudny. Szczególnie dla mojej żony, która była na oddziale. Dla niej atmosfera na porodówce, gdzie ciągle rodzą się zdrowe dzieci, a ona swojego dziecka nawet nie mogła za bardzo widzieć, bo cały czas było na oddziale neonatologii w inkubatorze, była raczej depresyjna. Wiadomo, jak to też wygląda w naszych szpitalach. Można się naprawdę nabawić depresji.



A po tych dwóch tygodniach w szpitalu?

Było już dużo łatwiej. Jak już byliśmy nakierowani, wiedzieliśmy, co nas czeka, zaczęliśmy z pełnym zapałem i energią szukać pomocy u wielu różnych specjalistów, których musieliśmy odwiedzić, oraz szukać dla dziecka rehabilitacji. Tu znów pojawił się problem, taka ściana niemal nie do przejścia. Dostać się do specjalisty – okazuje się to niemożliwe. Dostać się na rehabilitację – za dwa lata. Jedynym wyjściem jest załatwiać wszystko prywatnie.

Czytaj także: Ma zespół Downa, ale jest misjonarzem i nauczycielem języka migowego!


Z jakimi kosztami się to wiąże?

W naszym przypadku jest to ok. 2-3 tys. zł miesięcznie na rehabilitację. My z żoną na szczęście mamy ten komfort, że oboje pracujemy i możemy sobie na to pozwolić. Ale z drugiej strony czujemy się źle, kiedy wiemy, że można dostać dofinansowanie np. z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, a okazuje się, że ponieważ oboje pracujemy, dofinansowanie nam się nie należy.

To jest frustrujące, że nie promuje się w naszym kraju pracowitości, tego, że ludzie chcą normalnie funkcjonować… Pomocy od państwa nigdy nie otrzymaliśmy, ani grosza. Ale powtórzę – nie oczekuję grosza, oczekuję tego, że będę mógł pójść np. do lekarza w ramach NFZ, za płacone na to podatki. Tymczasem nie mam takiej możliwości, poza podstawową opieką pediatryczną.



Czy poza kwestiami medycznymi spotkali się Państwo z jakimiś problemami, np. w reakcjach społeczeństwa?

Nie, odbiór społeczny, jeśli chodzi o moje środowisko, był bardzo pozytywny. Ludzie, wiadomo, czasem nie wiedzą, jak się zachować na wiadomość o tym, że dziecko urodziło się z zespołem Downa. Taką przykrą sytuację mieliśmy już na początku, w szpitalu, kiedy w czasie obchodu przyszedł znajomy kapłan. Mówiąc szczerze, byliśmy bardzo rozczarowani jego postawą, bo kompletnie nie wiedział, jak się zachować i w zasadzie uciekł z oddziału, nie udzielając żadnej pomocy, żadnego wsparcia. A był to dla nas okres bardzo depresyjny, kiedy tego wsparcia potrzebowaliśmy.

Natomiast co do reakcji innych ludzi, mam pozytywne odczucia. Raczej chcą wesprzeć, dopytują, jak mogą pomóc. Jednak wiem od rodziców starszych dzieci, że problem zaczyna się w szkole. Środowisko dzieci jest bardzo różne, czasem ma miejsce po prostu prześladowanie, dzieci są gnębione. Nad tym wszyscy musimy pracować, żeby dzieci lepiej odbierały inność.



Czy szkoły integracyjne spełniają dobrze swoją rolę?

Uważam, że szkoły integracyjne są bardzo dobrym pomysłem. Nasz Staś chodzi do przedszkola integracyjnego. To wszystko oczywiście pod warunkiem, że kadra pedagogiczna potrafi odpowiednio dzieci przygotować. Wiem, że zdarzają się w różnych miejscach w Polsce – nieliczne oczywiście – przykłady, że nauczyciele o takich dzieciach potrafią wypowiadać się z pogardą, więc tym bardziej inni uczniowie.

Doświadczamy tego, że kontakt ze zdrowymi dziećmi jest bardzo istotny dla dzieci z zespołem Downa. One dzięki temu mogą się znacznie szybciej rozwijać niż będąc tylko we własnym, zamkniętym środowisku. My widzimy u naszego dziecka, że kiedy trafił do przedszkola i miał kontakt ze zdrowymi dziećmi, wykonał dostrzegalny skok rozwojowy.



A jak dzieci w przedszkolu? One są przygotowane do kontaktu z rówieśnikami z zespołem Downa?

Nasze przedszkole, do którego chodzi Staś, jest przedszkolem prywatnym. Są tam różne dzieci, też z różnymi schorzeniami, z autyzmem, zespołem Downa, dzieci zdrowe. Tam dzieci nie są po prostu w żaden sposób rozróżniane, wzajemnie się pozytywnie odbierają.



Wspomniał Pan o przykrym doświadczeniu z kapelanem szpitalnym. Czy widzi Pan jakieś większe możliwości zaangażowania Kościoła w pomoc rodzinom z niepełnosprawnymi dziećmi?

Wydaje mi się, że najbardziej potrzebna jest pomoc duchowa. Mam wielu przyjaciół kapłanów i wiem, że często się skarżą na braki w formacji. Brakuje przekazu, jak rozmawiać z takimi ludźmi. Kapłan jest osobą zaufania i często poszukuje się u niego wsparcia. Ja sam u księży takiego wsparcia szukałem i niestety wielu z nich nie wie, co powiedzieć, jak wesprzeć. Wydaje mi się, że zdecydowanie brakuje przygotowania księży.



A przekaz Kościoła w kazaniach, oddziaływanie na społeczeństwo?

Wydaje mi się, że pozytywny przekaz jest obecny, zauważam mocny głos i to mi się podoba.



Jak już po tych ponad dwóch latach ze Stasiem widzi Pan siebie? Czy bycie ojcem dziecka z zespołem Downa zmienia?

Z pewnością rodzi się inna skala problemów. Człowiek przestaje się martwić pewnymi drobnostkami, które mu zaprzątały głowę do tej pory. Stałem się przed wszystkim człowiekiem bardziej empatycznym, lepiej rozumiem różne ludzkie problemy. Wydaje mi się, że do tej pory byłem bardziej obojętny, ale kiedy sam doświadczyłem w życiu tego, że musiałem się zaopiekować dzieckiem niepełnosprawnym, wzrósł we mnie poziom empatii, zmalał egoizmu. To otwiera na innych ludzi i ludzkie problemy.



Co by powiedział Pan rodzicom, którzy dowiedzieli się, że spodziewają się dziecka z zespołem Downa i mają dużo lęku?

Przede wszystkim bym zachęcał, żeby się mimo wszystko nie bali. Paradoksalnie trochę się cieszę, że mieliśmy taki komfort, iż nie wiedzieliśmy, że Stasiu będzie dzieckiem z zespołem Downa. Mam wrażenie, że rodzicom w ciąży się nie pomaga. Jedyny przekaz, z jakim się spotykają, to aborcja. On płynie zewsząd.

Poradnie rodzinne przy parafiach mogłyby prowadzić też dla takich osób punkty z pomocą np. psychologa. Bo strach towarzyszący takiemu problemowi rodzi często nie do końca racjonalne decyzje. Takim rodzicom radziłbym poszukania pomocy, porozmawiania z kimś, kto ma dziecko z zespołem Downa, spotkania się z taką rodziną. To pozwoli się przekonać, że to nie tragedia i koniec świata, a przeciwnie – że takie dziecko daje ogrom radości i miłości, a życie z takim dzieckiem może być piękniejsze.



*Krzysztof Biliński, ojciec 2,5 rocznego Stasia z Zespołem Downa. Tych, którzy chcą lepiej poznać życie dziecka z ZD zapraszamy na facebookowy profil Stasiowy Świat.

..

Jesli Bóg dopuszcza takie kalectwo to chce dac wieksze dobro. A na tamtym swiecie uzjrzycie swoje dziecko kuz bez wady w pelni piekna! A jak mowia objawienia ludziom z ciezkimi wadami tam jest wspaniale!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:45, 08 Maj 2018    Temat postu:

Warszawa: Kolejne dziecko w Oknie Życia

To już 16 dziecko, które udało się uratować dzięki warszawskiemu Oknu Życia przy ul. Hożej. Ma na imię Kubuś

W warszawskim Oknie Życia przy Hożej znaleziono dziś dziecko. Chłopczyk miał przy sobie kartkę z imieniem Kubuś, informacją, że urodził się 5 maja, jest zdrowy i ma wszystkie szczepienia. Fot. archwwa.pl Matka napisała też, iż "ubolewa, że nie miała wyjścia i żałuje, że musiała zostawić...

...

Najwazniejsze ze zyje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 6:27, 09 Maj 2018    Temat postu:

Nastolatka pobiła niemowlaka. Zarzut usiłowania zabójstwa

Kara dożywocia grozi 19-latce z Chorzowa, która pobiła swojego niespełna trzymiesięcznego synka. Niemowlę w ciężkim stanie przebywa w szpitalu. Policjanci uważają, że matka już wcześniej biła dziecko.

...

Znowu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:55, 09 Maj 2018    Temat postu:

„Modlitwa, pani redaktor, modlitwa”. Wspomnienie o Antonim Ziębie
Dorota Mazur | 08/05/2018
PROFESOR ANTONI ZIĘBA
REPORTER
Udostępnij Komentuj
Msza święta pogrzebowa dr. inż. Antoniego Zięby odbędzie się we wtorek 8 maja o godz. 16.00 w kościele Matki Bożej Zwycięskiej w Borku Fałęckim w Krakowie. Liturgii przewodniczyć będzie oraz homilię wygłosi metropolita krakowski arcybiskup Marek Jędraszewski.

Krakowska ziemia pożegnała człowieka o wielkim sercu. Niestrudzonego obrońcę życia, publicystę, inżyniera, prezesa Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, współzałożyciela Krucjaty Modlitwy w Obronie Poczętych Dzieci oraz Światowej Krucjaty Modlitwy w intencji obrony życia człowieka (World Prayer for Life), redaktora pism „Źródło”, „Droga” i „Wychowawca”.

Za swoją działalność otrzymał Medal Komisji Edukacji Narodowej, Medal Senatu Rzeczpospolitej Polskiej, nagrodę Fundacji Jana Pawła II, a 19 marca, w uroczystość św. Józefa, w krakowskiej bazylice Mariackiej Antoni Zięba został odznaczony medalem „Pro Ecclesia et Pontifice” – wysokim odznaczeniem Stolicy Apostolskiej, przyznawanym przez papieża osobom szczególnie zaangażowanym w pracę na rzecz Kościoła.



„Pan Inżynier”
Pana Inżyniera Antoniego Ziębę poznałam ponad 10 lat temu. Początkowo dziennikarsko – na jednym ze spotkań z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, a w kilka dni później na opłatku dziennikarskim w krakowskiej kurii. Później też w pewnym stopniu „zaraziłam” się od Pana Inżyniera walką o obronę życia.

Pan Antoni zawsze był bezkompromisowy i stanowczy we wspomnianej walce o życie nienarodzonych. Był niezłomny w stawaniu za prawda o nienaruszalności godności życia ludzkiego. Czynił to zawsze z szacunkiem. Potrafił nawiązać kontakt z każdym. Miał tę bardzo rzadko spotykaną dziś zdolność, ze rozmawiał z napotkanym człowiekiem jego językiem – niezależnie czy to był polityk, student, dziennikarz… Zawsze tryskała z Niego radość. Dla każdego miał czas, chociażby chwilkę. Biegł ze spotkania na spotkanie, ale nigdy nie można było Go spotkać zmartwionego, zmęczonego czy zdenerwowanego. Na pytanie, jak On to robi, lubił mawiać: „Modlitwa, pani redaktor, modlitwa”.

Czytaj także: Warszawa: msza w intencji Mackiewicza. „Nie będzie to jednak msza pogrzebowa”


Pomysłodawca krucjat modlitewnych
Modlitwa była dla Niego filarem. Każde swoje działanie zawierzał Chrystusowi i Jego Najświętszej Matce. I Maryja zawołała Go do siebie w przepięknym dniu – 3 maja, w dniu Matki Bożej Królowej Polski.

Pan Inżynier był pomysłodawcą krucjat modlitewnych w obronie życia nienarodzonych. Do dziś pamiętam dwa wieczory modlitewne u Sióstr Duchaczek na ul. Szpitalnej, które dane było mi z Panem Inżynierem przygotowywać. Mimo późnej pory (spotkanie modlitewne zaczynało się Apelem Jasnogórskim o 21.00, a kończyło się północną mszą św.) przybyło wiele osób, kościół był pełny. Pan Inżynier zawsze potrafił zachęcić do modlitwy. Zawsze pozostanie dla mnie wzorem człowieka świeckiego, który ewangelizował najprościej jak potrafił – całym sobą, swoim życiem.



Nauczanie i duchowość Jana Pawła II
Swoim życiem świadczył, jaką wartością jest rodzina. Gdy tylko w jego życiu pojawiała się radość, dzielił się tym: „Pani Redaktor, zostałem dziadkiem, jakie to niesamowite uczucie”. O swojej żonie zawsze wyrażał się z miłością, często gdy kończyliśmy rozmowę biegł do domu stwierdzając: „Do widzenia, pani redaktor, biegnę do domu. Moja Ukochana czeka”. Taką postawą dawał przykład, że rodzina budowana na fundamencie wartości ewangelicznych jest bezpieczna i szczęśliwa.

W swoim postępowaniu Pan Inżynier wiele czerpał z nauczania i duchowości Jana Pawła II. Największą dla mnie wyjątkowością było pogodzenie się z chorobą, o której mówił otwarcie i cierpienie ostatniego okresu – swój ból przeżywał z wiarą. Do końca był aktywny.

Do zobaczenia w niebie, Panie Inżynierze!

Dorota Mazur

...

Co za ohyda. Niestrudzony bezkompromisowy obronca zycia. TFU! PAN INZYNIER WSLAWIL SIE OHYDNYM ATAKIEM NA NAJLEPSZY OSTATNI PROJEKT OBRONY ZYCIA! NA ANTENIE ORYDZYKA! BO TRZEBA BYLO ZWALIC WINE NA OBRONCOW ZYCIA ABY WYBIELIC HERODOW Z PIS! EWIDENTNY WILK W OWCZEJ SKORZE! ZAMIAST PIEPRZYC O BOHATERZE ZASTANOWCIE SIE GDZIE ON POSZEDL TERAZ! NA PEWNO NIE JEST TO NIEBO!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:15, 11 Maj 2018    Temat postu:

Dziś rusza akcja „Selfie dla życia”. Abp Budzik już wrzucił swoje zdjęcie
Konferencja Episkopatu Polski | 10/05/2018
BISKUP STANISŁAW BUDZIK
@StanislawBudzik/Twitter
Udostępnij Komentuj
Każde zdjęcie zasila jedną złotówką fundusz pomocy dzieciom „Dobrze, że żyjesz”.

Dla życia i rodziny
Rozpoczęła się akcja w mediach społecznościowych „Selfie dla życia”. Do wzięcia udziału w akcji zachęca arcybiskup Stanisław Budzik, metropolita Lublina, który również umieścił swoje selfie na Twitterze. Akcja ma zasięg ogólnopolski, a nawet międzynarodowy.

Chcemy okazać wdzięczność Panu Bogu za dar życia, naszym rodzicom za to, że pozwolili, abyśmy przyszli na ten piękny świat i wszystkim, którzy bronią życia, którzy z radością i wdzięcznością mówią o życiu. Robiąc selfie pokazujemy siebie, ale w tym wypadku, dajemy znak, że angażujemy się w obronę życia i rodziny. Dla tych wartości warto poświęcić wszystkie swoje siły – powiedział abp Stanisław Budzik.


Zapraszam i zachęcam do akcji "Selfie dla życia" #dziękujężeżyję . pic.twitter.com/EacqgeYArI

— Stanisław Budzik (@StanislawBudzik) May 10, 2018


Akcja została zainicjowana przez archidiecezję lubelską i ma na celu promocję Marszu dla życia i rodziny w archidiecezji lubelskiej, który odbędzie się 10 czerwca 2018 roku pod tym samym hasłem.



Twoje selfie wspiera dobry cel
Aby wziąć udział w akcji, należy zrobić sobie selfie – samemu, z rodziną, znajomymi lub we wspólnocie, a następnie udostępnić zdjęcie na Facebooku lub Twitterze z hasztagiem #DziekujęŻeŻyję.

Każde zdjęcie zasila jedną złotówką fundusz pomocy dzieciom „Dobrze, że żyjesz”. Finałem akcji będzie wirtualne serce stworzone z nadesłanych zdjęć. W akcji może wziąć udział każdy.



Bardzo #DziękujęŻeŻyję
Serdecznie zachęcam do włączenia się w akcję #SelfieDlaŻycia 🙂 pic.twitter.com/HzN3ZVJZqv

— xP. Rytel-Andrianik (@xrytel) May 10, 2018

...

Kazde dobro trzeba poprzec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:52, 11 Maj 2018    Temat postu:

ONZ wzywał Polskę do ich zamknięcia, ale zwolennicy Okien Życia...

W Warszawie znaleziono kolejne dziecko w Oknie Życia. Chłopiec, tak jak zdecydowana większość pozostawionych w Oknach dzieci, nie ma żadnych szans na odnalezienie swoich rodziców. Czasami matka zostawia krótką wiadomość z imieniem dziecka oraz informacją o jego stanie zdrowia - tak było w...

...

ONZ opanowali satanisci. Trzeba czynic dobro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:37, 14 Maj 2018    Temat postu:

Kaczyński nie może przyjmować Komunii św.

- Prawodawcy w państwach, gdzie dopuszczone jest jakiekolwiek prawne zabójstwo dziecka poczętego są z samego faktu zaistnienia każdej aborcji ekskomunikowani i nie mogą przystępować do sakramentu Komunii św. – tak twierdzi ks. prof. Tadeusz Guz z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. I dodaje, że politycy Zjednoczonej Prawicy hołdują "antyboskiej, antyludzkiej i antypolskiej ideologii socjalistyczno-komunistycznej".

Politycy PiS przekonują, że są przeciwni aborcji. Jak zwraca jednak uwagę, ks. Prof. Guz, nie robią nic, by zmienić aktualny stan prawny, który pozwala na usunięcie ciąży w przypadku gwałtu, zagrożenia życia matki lub dziecka. Wykładowca KUL uważa, że wszyscy, którzy na to przyzwalają, ponoszą bardzo poważne konsekwencje.

- Wszyscy ludzie, którzy zabijają nienarodzone dzieci, czyli rodzice, matka, ojciec, krewni, czy przyjaciele oraz wszyscy ich materialni lekarze zabijający dzieci i ich asystenci: lekarz i pielęgniarki oraz dyrekcja placówki aborcyjnej i formalni współpracownicy, prawodawcy w państwach, gdzie dopuszczone jest jakiekolwiek prawne zabójstwo dziecka poczętego (…) są z samego faktu zaistnienia każdej aborcji ekskomunikowani i nie mogą przystępować do sakramentu Komunii św. oraz ryzykują utratę swojej wiecznej przyszłości w Niebie – mówi w "Naszym Dzienniku" ks. prof. Guz. Ekskomunika to najwyższa kara w Kościele. Oznacza wykluczenie ze wspólnoty.

...

A co powiedzieć o ksiezach Rydzykach i Naszych Dziennikach forsujacych to plugastwo w wyborach? To wszystko biznes szatana. Korowod opetanych.

Szokujace obrazki. Glowny odpowiedzialny za mordowanie chorych dzieci. Herod roku dwa razy niweczacy ochrone zycia w roku 2006 i 2016 dostaje KOMUNIĘ! On oczywiscie zmierza do piekła ale takie poniewieranie Ciała Chrystusa! To jest potworne i nie do opisania! Brak slow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:42, 17 Maj 2018    Temat postu:

Dziennik Łódzki
Serwis
Zdrowie
SPRAWDŹ OFERTĘ
Prenumerata cyfrowa Dziennika Łódzkiego

SERWIS+
MATURA 2018
WIADOMOŚCI
NA SYGNALE
SPORT
PLEBISCYT
ZDROWIE
Kobieta w śpiączce urodziła dziecko. Lekarze z ICZMP w Łodzi przez cesarskie cięcie rozwiązali ciążę kobiety w stanie wegetatywnym

Lekarze z ICZMP w Łodzi mówią o cudzie. Kobieta w śpiączce urodziła dziecko. Nikola jest już w domu, ale jej mama wciąż walczy o to, by móc zobaczyć 1/5 przejdź do galerii
Lekarze z ICZMP w Łodzi mówią o cudzie. Kobieta w śpiączce urodziła dziecko. Nikola jest już w domu, ale jej mama wciąż walczy o to, by móc zobaczyć swoją córkę.
©Slawomir Mielnik
25-letnia kobieta trafiła do ICZMP w 14 tygodniu ciąży. Lekarze mówią, że była w stanie wegetatywnym. Prof. Ewa Gulczyńska, kierownik kliniki neonatologii w ICZMP przyznaje, że Nikola wybroniła się przed powikłaniami, które najczęściej lekarze obserwują Prof. Krzysztof Szaflik, kierownik kliniki ginekologii, rozrodczości i terapii płodu mówił, że walka o życie kobiety wymagała wielu zabiegów i podawania Przejdź do galerii
To historia, która ciśnie do oczu łzy wzruszenia, a smutek miesza się z radością. 25-letnia kobieta po poważnym wypadku, w którym doznała urazu mózgu i wciąż jest w śpiączce, została matką. Lekarze z ICZMP przez kilkanaście tygodni po wypadku kobiety walczyli o jej życie i życie dziecka. Ciążę rozwiązali przez cesarskie cięcie, a dziecko jest już w domu.
Wypadek, który na zawsze odmienił życie 25-letniej kobiety, wydarzył się w październiku ubiegłego roku. Samochód, którym jechała, zjechał z drogi i wbił się w drzewo. Obrażenia, jakie doznała młoda kobieta, były tak poważne, że wciąż nie odzyskała przytomności. Doznała bardzo rozległego i poważnego urazu mózgu. Była wtedy w 14 tygodniu ciąży.

Decydująca walka w ICZMP


Gdy kobieta trafiła pod opiekę specjalistów z ICZMP w Łodzi, była w stanie wegetatywnym. Wtedy toczyła się walka o nią i dziecko, które mimo poważnego wypadku pozostawało przy życiu.

- Początkowo byliśmy sceptycznie nastawieni. Walka o życie matki wymagała wielu poważnych zabiegów i podawania leków, które nie zawsze były korzystne dla dziecka - mówi prof. Krzysztof Szaflik, kierownik kliniki ginekologii, rozrodczości i terapii płodu w ICZMP w Łodzi.

Wspomina, że ciężarna 25-letnia kobieta patrzyła na lekarzy jednym okiem i choć nie było z nią kontaktu, jej spojrzenie mówiło, że chce, aby lekarze uratowali jej dziecko. Tego też chcieli bliscy kobiety.

ZOBACZ GALERIĘ


Specjaliści z ICZMP monitorowali stan pacjentki i dziecka jeszcze przez 14 tygodni. Wszystko po to, by doprowadzić ciążę do momentu, w którym można przeprowadzić cesarskie cięcie, a dziecko będzie miało większą szansę na przeżycie.

Cud narodzin w szpitalu Matki Polki


Ten moment nastąpił w 28 tygodniu ciąży. Nikola, gdy przyszła na świat, ważyła zaledwie 850 gramów i natychmiast przejął ją zespół specjalistów z neonatologii ICZMP w Łodzi. Opiekowali się dziewczynką przez kolejne 3 miesiące, a dziś Nikola silna i zdrowia jest już w domu.

- Przejęliśmy dziewczynkę, która była skrajnie niedojrzałym wcześniakiem. Dziecko pięknie wybroniło się przed powikłaniami, które najczęściej obserwujemy u wcześniaków. Ze szpitala wychodziła już z masą 3200 gramów - mówi prof. Ewa Gulczyńska, kierownik kliniki neonatologii w ICZMP w Łodzi.

Ale walka o życie nie zakończyła się. Walka o życie mamy Nikoli. Kobieta została przewieziona do specjalistycznego ośrodka w Częstochowie, który zajmuje się wybudzaniem pacjentów ze śpiączki.

...

Zycie to cud o czym czlowiek nie wie. To ze cos sie dzieje czesto nie znaczy ze jest zwyczajne!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:09, 17 Maj 2018    Temat postu:

Po co się rodzą „niedoskonałe” dzieci?
S. Eliza Myk | 16/05/2018
SIOSTRA ELIZA MYK
Eliza Małgorzata Myk/Facebook
Udostępnij Komentuj
Żeby na ziemi byli LUDZIE, dla których jesteś ich całym światem i to się nigdy nie zmienia, bo jeśli doświadczają przy Tobie miłości, akceptacji i poczucia bezpieczeństwa, nie potrzebują szukać innych przygód.

Po co żyją osoby z niepełnosprawnością intelektualną?
Żeby na ziemi byli LUDZIE, którzy z jednakowym szacunkiem przywitają się z Przedszkolakiem i z Prezydentem Polski, bo dla Nich każdy człowiek jest jednakowo ważny, bez kalkulacji z kim opłaca się bardziej trzymać.
Żeby na ziemi byli LUDZIE, którzy z jednakową otwartością zapytają: „Czy masz pieska i jak ma na imię?” zarówno dziennikarza TVP, jak i dziennikarza TVN, bo są zbyt prości, żeby tworzyć podziały.
Żeby na ziemi byli LUDZIE, o których prawa walczy się z mniejszym lobby niż o prawa drzew, żabek, piesków i nie mają o to do nikogo żalu.
Żeby na ziemi byli LUDZIE, którzy jednakowo zachwycają się krawatem polityka PO czy polityka PIS-u i nie mają oporu im powiedzieć, jacy są piękni i przystojni w tych krawatach.
Żeby na ziemi byli LUDZIE, dla których każdy mecz jest radością, bo cieszą się z tą drużyną, która wygrała.
Żeby na ziemi byli LUDZIE, dla których jesteś ich całym światem i to się nigdy nie zmienia, bo jeśli doświadczają przy Tobie miłości, akceptacji i poczucia bezpieczeństwa, nie potrzebują szukać innych przygód.
Żeby na ziemi byli LUDZIE, dla których nie ma znaczenia Twoje wykształcenie, Twoje zarobki, co osiągnąłeś w życiu, jak chodzisz ubrany, w co wierzysz i jakie masz przekonania, bo dla Nich jest ważna Twoja obecność i to, czy ich kochasz.
Żeby na ziemi byli LUDZIE, którzy wyczuwają niechęć ludzi do nich i nie zaburza to ich szczęśliwego życia.
Żeby na ziemi byli LUDZIE, którzy marzą, żeby na 40-te urodziny otrzymać małą puszkę pepsi lub plastikowy pistolet za 15 zł lub paczkę chipsów i potrafią to wspominać przez co najmniej tydzień.
Żeby na ziemi byli LUDZIE, którym gdyby mieli do wyboru wakacje w Szwajcarii lub w wiosce obok, wybiorą wioskę obok, bo szkoda czasu na długą podróż, a góry czy jezioro w Szwajcarii niczym się dla Nich nie różnią od gór i jeziora w miejscowości obok.
Żeby na ziemi byli LUDZIE, którzy mają czas, żeby kochać, tęsknić, czekać, na co nam, tzw. PEŁNOSPRAWNYM zawsze czasu brakuje.
Czytaj także: Siostry z Broniszewic: decyzja o oddaniu dziecka nigdy nie jest łatwa
Dzieci Niedoskonałe rodzą się po to, abyśmy mieli na ziemi ambasadorów takich wartości jak: bezinteresowna miłość, nieocenianie, nieszufladkowanie, brak uprzedzeń, bezgraniczne zaufanie, brak podziałów. Wciąż uczę się od Nich takiego życia. Za takim światem wciąż tęsknię. Choć jego namiastkę mam będąc z NIMI. Dbajmy o NICH, bo bez NICH świat będzie nie do wytrzymania.

...

Ocene zostawcie Bogu. Bo moze sie okazac ze to wy jestescie najgorszym bezmozgiem jak to lubia okreslac te dzieci opetani.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:47, 17 Maj 2018    Temat postu:

Kortez w duecie z chłopcem, który znalazł rodzinę zastępczą. Zobacz wzruszający teledysk!
Marta Brzezińska-Waleszczyk | 16/05/2018
KORTEZ
YouTube
Udostępnij Komentuj
„Dla mamy” Korteza opowiada o wielkiej tęsknocie za domem, rodziną, za mamą. Muzyk nagrał do niej teledysk… wraz z chłopcem, który znalazł swoją rodzinę zastępczą.

„Dla mamy” to jedna z najbardziej wzruszających piosenek Korteza. Skromnego muzyka z maleńkiej miejscowości na końcu Polski, który zawojował polską scenę muzyczną, plasując się na pierwszych miejscach list przebojów. Jego kultową już piosenkę „Z imbirem” usłyszałam trochę przypadkiem – pokazał mi ją brat i… wpadłam jak śliwka w kompot. Mogę słuchać w pętli, podobnie jak kawałków z najnowszego krążka „Mój Dom” który już otrzymał prestiżowe miano platynowej płyty.



Kortez w kampanii „W rodzinie cieplej”
Popularność Korteza trochę kontrastuje z jego stylem bycia. Gość z pierwszych miejsc list przebojów, nagrodzony Fryderykiem (w 2016 i 2018 roku) czy Superjedynką (2016), na którego koncertach nie da się palca wcisnąć (byłam-widziałam), a który… rzadko udziela wywiadów, nie chodzi na celebryckie gale, a na koncertach nie zdejmuje czapki i kaptura tak, że praktycznie nie widać jego twarzy.

Dlatego kiedy przeczytałam, że wziął udział w pewnej kampanii społecznej, byłam zaskoczona. Ale kiedy zobaczyłam, o co dokładnie chodzi…

„W rodzinie cieplej” to kampania zorganizowana przez Ośrodek Wsparcia Rodzinnej Opieki Zastępczej PORT Towarzystwa Nasz Dom. Jej celem jest… poszukiwanie 10 tysięcy rodzin zastępczych. Dlaczego tylu? I czy to w ogóle możliwe?!

Liczba jest bardzo konkretna, bo właśnie tyle dzieciaków przebywa w domach dziecka, czekając na rodzinę zastępczą – miejsce, w którym odnajdą ciepło i poczucie bezpieczeństwa.



Stworzyć szansę dla dzieci
I taki właśnie chłopiec, który znalazł swoją rodzinę, jest bohaterem nakręconego z Kortezem teledysku do kawałka „Dla mamy”. Dlaczego ta piosenka? Bo opowiada o wielkiej tęsknocie za domem, rodziną, za mamą. Teledysk to zapis spotkania chłopca z rodziny zastępczej z Kortezem. Utwór „Dla mamy” grają na cztery ręce.

Mały bohater teledysku jest przykładem na to, że jeśli dziecko znajdzie kogoś bliskiego, kogoś z kim się zwiąże i poczuje się bezpiecznie, to ma w życiu szansę. Może uczyć się gry na pianinie, może rozwijać swoje pasje, może robić rzeczy zwykłe i niezwykłe, wtedy wszystko jest możliwe. Dziecko, które się tylko boi i wstydzi, które nie ma w nikim oparcia i nie wie, co będzie jutro, nigdy nie zrobi niczego podobnego
– czytamy na stronie kampanii.

Parę miesięcy temu poznałem Sylwka. Sylwek 25 lat życia poświęcił na szukanie rodzin zastępczych dla dzieci z domów dziecka. Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy z rozmiaru i sedna problemu. Upór, poświecenie i wiara Sylwka zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Chciałem wziąć udział w tym przedsięwzięciu
– tłumaczył Kortez na swoim oficjalnym kanale na Facebooku, wrzucając nagrany wspólnie z chłopcem z rodziny zastępczej teledysk. Co ciekawe, po dwóch miesiącach klip ma już grubo ponad 100 tys. wyświetleń.



Wolontariusz, rodzina zaprzyjaźniona a może rodzina zastępcza?
Ok, nie każdy – z różnych względów, ma możliwość stania się rodzicem zastępczym. Ale pomóc może każdy i organizatorzy kampanii pokazują szeroki wachlarz możliwości.

Masz dwie godziny w tygodniu? Możesz zostać wolontariuszem w ośrodku PORT. Pomożesz w lekcjach, w organizacji czasu wolnego dla dzieci przebywających w rodzinach zastępczych na terenie Warszawy. Potrzebne są także osoby zainteresowane pomocą w opiece nad najmłodszymi przebywającymi w rodzinach zastępczych.

Jest też opcja rodziny zaprzyjaźnionej, która wspiera dziecko przebywające w placówce opiekuńczo-wychowawczej, utrzymując z nim regularne kontakty, nie ma wobec dziecka żadnych zobowiązań prawnych.

Masz dużo czasu i chęci? Zostań rodzicem zastępczym! Rodzina zastępcza jest tymczasową formą opieki nad dzieckiem. W takich rodzinach umieszcza się dzieci, których rodzice mają ograniczoną władzę rodzicielską.

Na koniec największe wyzwanie – zawodowa rodzina zastępcza. To taka rodzina, z którą starosta zawiera specjalną umowę o pełnieniu tej funkcji, a jeden z opiekunów otrzymuje stałe wynagrodzenie miesięczne. Co ważne, na stronie internetowej kampanii możesz od razu sprawdzić, czy spełniasz warunki takiej opcji zaangażowania, która chodzi Ci po głowie.

Masz tylko kilka minut? Możesz przeczytać ten artykuł do końca i wrzucić go w swoje kanały społecznościowe. Możesz też podać dalej bezpośrednią informację o kampanii. Liczy się każdy, nawet najmniejszy gest…

*Korzystałam ze strony wrodziniecieplej.pl, gdzie znajdziesz więcej potrzebnych informacji.

...

Wspaniale!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:17, 18 Maj 2018    Temat postu:

To cud – mówią lekarze. Przez 14 tygodni prowadzili ciążę kobiety w śpiączce
Dominika Cicha | 17/05/2018
CUDOWNIE URODZONA DZIEWCZYNKA
Izabela Szułejko/Facebook
Udostępnij Komentuj
„Moja córcia Wiola miała wypadek samochodowy, będąc w drugim miesiącu ciąży. Ma uszkodzony mózg i do tej pory nie ma z nią kontaktu. Będąc w stanie śpiączki, leżąc cały czas na intensywnej terapii w Centrum Matki Polki w Łodzi, dotrwała do 6 miesiąca ciąży” – pisze Izabela Szyłejko, matka Wioletty.

Październik 2017. 24-letnia Wioletta jedzie samochodem w kierunku Łodzi. Jest w pierwszym trymestrze ciąży, planuje ślub i zakup mieszkania. Nagle samochód, którym kieruje, wjeżdża na przeciwległy pas i zatrzymuje się na drzewie. Nie wiadomo, co się właściwie stało. Helikopter transportuje kobietę do łódzkiego szpitala im. Kopernika. Jej bliscy słyszą: stłuczenie pnia mózgu. Proszą jednak lekarzy, by spróbowali uratować nienarodzone dziecko.



Cud w łódzkim szpitalu
Przez kolejne dni ciąża się rozwija, mimo wegetatywnego stanu matki. Wioletta zostaje więc przewieziona do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.

„Pacjentka w stanie wegetatywnym bez kontaktu. I w ciąży. Koniec 15. tygodnia. Potężne wyzwanie dla lekarza. A właściwie całego grona lekarzy – w rozmowie z Gazetą Wyborczą mówi dr Bogusław Sobolewski, kierownik oddziału anestezjologii i intensywnej terapii pionu położniczo-ginekologicznego ICZM. – O takich pacjentkach nie ma informacji w medycznych periodykach, podobne sytuacje właściwie się nie zdarzają, więc nie ma schematów leczenia. Musieliśmy je na konsyliach lekarzy różnych specjalności na bieżąco wypracowywać”.

Jak w rozmowie z TVN tłumaczy prof. Krzysztof Szaflik, kierownik kliniki ginekologii, rozrodczości i terapii płodu ICZMP, „ciężarna patrzyła na nas jednym okiem. I chociaż nie było z nią kontaktu, to to oko mówiło, że ona chce, abyśmy uratowali jej dziecko”.

I dodaje: „Mówimy o cudzie, bo to mogło się skończyć bardzo szybko. Dziecko mogło umrzeć zaraz po wypadku”.

Czytaj także: Jego serce stanęło na dwadzieścia minut. Mówi, że spotkał Jezusa


Nikola, czyli narodziny cudu
W 28. tygodniu ciąży, gdy okazuje się, że gwałtownie zmniejsza się ilość płynu owodniowego, lekarze decydują o cesarskim cięciu. Malutka Nikola waży zaledwie 850 g.

Dziewczynka trafia do kliniki neonatologii. Jak dla „Gazety Wyborczej” mówi jej kierownik, prof. Ewa Gulczyńska, Nikola „przez pierwszy tydzień była podłączona do respiratora, a później prawie przez miesiąc wymagała łagodniejszego wspomagania oddechu. – I dodaje: – Rokowanie jest dobre. Dziecko ma szansę na zdrowe życie”.




Dziewczynka jest już w domu, pod opieką babci Izabeli Szyłejko, która nie kryje ogromnej wdzięczności dla lekarzy z „Matki Polki”. Wciąż nie traci też nadziei, że jej córka, która obecnie przebywa w ośrodku w Częstochowie, wybudzi się ze śpiączki i będzie podziwiać, jak malutka Nikola się rozwija. „Jest w stanie minimalnej świadomości. Reaguje na ból, otwiera oczy, wodzi nimi i odpręża się, gdy słucha muzyki. W takich sytuacjach nie ma prognoz” – mówi „Gazecie Wyborczej”.

Rodzina prowadzi zbiórkę pieniędzy na leczenie i rehabilitację Wioletty Szyłejko za pośrednictwem Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko”.

...

Przypomnijmy jeszcze raz bo piekne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:06, 19 Maj 2018    Temat postu:

Mężczyzna poczęty w wyniku gwałtu dziękuje matce, że pozwoliła mu żyć
Esteban Pittaro | 16/05/2018
CHRISTIAN WEBER
Capture Honorable Cámara de Diputados de la Nación
Udostępnij 714 Komentuj
Pytaniem, które powinniśmy sobie dzisiaj zadać, nie powinno być: "kiedy zaczyna się życie?", ale: "ile życie jest warte?".

Christian mógł być nieobecny podczas debaty, a jego głos mógł nie zostać wysłuchany. Ale jego matka, która urodziła go w bardzo, bardzo młodym wieku, donosiła ciążę i wybrała dla syna adopcję.

Christian zawsze wiedział, że został adoptowany – jak mówił podczas dyskusji na temat legalizacji aborcji na Argentyńskim Kongresie. Kiedy podrósł, poczuł potrzebę odnalezienia i poznania biologicznej matki.

W wieku 15 lat znalazł kopertę z informacjami o swojej adopcji i poznał nazwisko kobiety, która go urodziła. Jego rodzice adopcyjni nigdy tego przed nim nie ukrywali – po prostu nie pytał. Znalezienie jej nie było łatwe – nie istniały jeszcze social media, a chłopak mieszkał daleko od Buenos Aires, gdzie matka została.

Czytaj także: Jestem dzieckiem z gwałtu, a moja mama była… zakonnicą
Wiele lat później, gdy był już żonaty, szukał jej znowu. Tym razem się udało. Dowiedział się, że matka w wieku 12 lat przyjechała do pracy w Buenos Aires i jako młoda dziewczyna padła ofiarą niezliczonych napaści. Ponad 20 lat po tym, jak rozstali się w szpitalu, porozmawiali przez telefon i umówili na spotkanie w centrum handlowym. Po kilku minutach ciszy Christian powiedział: „Chcę, żebyś wiedziała, że szukałem cię, by ci powiedzieć: dziękuję, że mnie nie abortowałaś”. Jego matka wybuchnęła płaczem. „Myślałam o tobie w każdym dniu mojego życia” – wyznała.

Christian przyszedł na Kongres Argentyński, żeby podkreślić: „Chcę wam powiedzieć, że niezależnie od tego, czy [matka] dałaby mi życie, czy zdecydowała się na aborcję, nic by się nie zmieniło – i tak myślałaby o tym dziecku w każdym dniu swojego życia. Dlatego właśnie matka, która decyduje się na aborcję, nie może przestać myśleć o tym dziecku. Nigdy nie może przestać myśleć o tym małym człowieku, który się w niej kształtował. Wiem, że są ciąże powstałe w wyniku zmuszania do seksu, gwałtu itd…. Nie próbuję nawet stawiać się na miejscu tych przyszłych matek. Nigdy nie będę w stanie poznać ich bólu, smutku i pustki spowodowanych takimi sytuacjami. Ale wiem, co to znaczy cieszyć się życiem, móc pomagać innym, dawać nadzieję albo przytulać kogoś, kto nigdy tego nie poczuł, wiedząc, że moja matka miała prawo – jak mówią – abortować mnie lub pozwolić mi żyć”.

Czytaj także: Spotkałam się z tym, który mnie zgwałcił. Chciałam spojrzeć mu w oczy
„Pytaniem, które powinniśmy sobie dzisiaj zadać, nie powinno być: kiedy zaczyna się życie?, ale: ile życie jest warte? Pozwólmy wszyscy rodzić się dzieciom, tak jak mnie pozwolono – w innym wypadku byłbym kolejnym abortowanym dzieckiem. Chcę opowiedzieć wam, że historia, która zaczyna się w takim smutku, bólu i niesprawiedliwości może – w rękach Boga doskonałej miłości – stać się dobrą historią wartą opowiedzenia”.

Christian był jednym z 16 ludzi, którzy opowiedzieli się za życiem podczas publicznej debaty na temat legalizacji aborcji w Argentynie. Niestety, w sesjach uczestniczyło zaledwie kilkoro kongresmanów, ale przesłanie Christiana i tak niesie wielką nadzieję.

...

Widzimy jak waznewazne bylo jego zycie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:12, 20 Maj 2018    Temat postu:

Ksiądz zorganizował komunię tylko dla jednego dziecka. Dla chorego na raka Stasia
Duchowny z Osiecznej w województwie pomorskim zdecydował się na piękny gest. Zorganizował choremu na raka chłopcu komunię. Ośmioletni Staś nie mógł przystąpić do niej razem z innymi dziećmi ze względu na stan zdrowia.


Ksiądz nie krył wzruszenia
Ksiądz nie krył wzruszenia (PAP, Fot: Adam Ciereszko)

Dla księdza Tadeusza Wandtki było to najbardziej wzruszające wydarzenie w życiu. Zorganizował mszę specjalnie dla Stasia Ossowskiego, podczas której ośmiolatek przyjął pierwszą komunię. - Mówiłem z trudem. Wzruszenie odbierało mi głos - przyznał duchowny.

Sprawę opisuje "Fakt". Historia chłopca jest wyjątkowo smutna. Pod koniec 2017 roku Staś zaczął się źle czuć. Miał objawy typowe dla grypy: wysoką temperaturę, bóle głowy i mdłości. Niestety okazało się, że to coś dużo poważniejszego - Neuroblastoma 4. stopnia, czyli złośliwy nowotwór, który zaatakował miednicę, kości czaszki i szpik.

Chłopiec trafił do szpitala i jest poddawany intensywnej chemioterapii. Z powodu stanu zdrowia nie mógł przystąpić do komunii z innymi dziećmi. Rodzicom jednak bardzo zależało na tym sakramencie. - Na początku maja Staś mógł odwiedzić rodzinne strony. Zaczęliśmy działać! - powiedział ojciec chłopca Zbigniew Ossowski.


Zobacz także: Wanda Traczyk-Stawska: nie wolno matek poniewierać!

Udało się wszystko zorganizować - przystroić kościół, zawiadomić rodzinę, kupić prezenty i powiadomić księdza. Przybyło sporo gości. Na mszy zjawili się wszyscy mieszkańcy miejscowości i cała klasa Stasia. - Nie wiem, jak ci ludzie to zrobili, że przygotowali się z prezentami, kwiatami i życzeniami, bo wszystkie sklepy były zamknięte - podkreślił proboszcz. I dodał: - Mam nadzieję, że Staś będzie to kiedyś opowiadał swoim dzieciom.

Chłopiec wrócił do szpitala. Rodzice zbierają środki na jego terapię.- Na specjalistyczne leczenie w Krakowie potrzeba milion i dwieście tysięcy złotych. Pracując całe życie, nie byłbym w stanie uzbierać takiej kwoty - przyznał ojciec Stasia.

Źródło: "Fakt"

...

To wspaniale podkreslenie wartosci zycia chorego dziecka. Taka jest wlasnie rola ksiezy. Tym sposobem mocno uwydatniaja dobro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:38, 24 Maj 2018    Temat postu:

Strony internetowe doradzające w kwestii aborcji łamią prawo.

Fundacja Pro Prawo Do Życia, która zawiadomiła w tej sprawie prokuraturę.

Fundacja złożyła do prokuratury zawiadomienie w sprawie działalności jednego z forów internetowych. Chodzi o wpisy zawierające porady na temat aborcji farmakologicznej. Doszło do złamania prawa. Instytut powołuje się na przepis kodeksu karnego, mówiący o “udzieleniu kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub nakłanianie jej do tego”.

...

No wlasnie! Jak to mozliwe? A gdby byla strona z poradami jak zmienic żonę na nowszy model w sposob farmakologiczny to co? Strona hobbystyczna? To sa mordecy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:21, 24 Maj 2018    Temat postu:

Kobieta podczas biegania znalazła niemowlę pogrzebane żywcem, 20 lat później...

Matthew Whitaker ma niesamowite szczęście że żyje, zawdzięcza to kobiecie, która znalazła go podczas biegania. Był pogrzebany żywcem kilka godzin po urodzeniu. Zdarzenie to miało miejsce 20 lat temu.

...

To dopiero.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:19, 25 Maj 2018    Temat postu:

Okno Życia w prywatnym domu? Owszem, kolejne takie powstało w Lubawie
Redakcja | 24/05/2018
OKNO ŻYCIA W LUBAWIE
Mapy Google
Udostępnij Komentuj
Biskup toruński Wiesław Śmigiel dokonał uroczystego otwarcia nowego Okna Życia w Lubawie. Niezwykłego, bo mieści się... w prywatnym domu. Powstało ono z inicjatywy „Stowarzyszenia św. Józefa” prowadzonego przez miejscowe małżeństwo. Lubawskie Okno Życia jest jedynym w diecezji toruńskiej i jednym z nielicznych w Polsce, które funkcjonują w prywatnych domach. Weźcie udział w naszej sondzie i podzielcie się swoją opinią na temat podobnych inicjatyw!

W uroczystości uczestniczyli kapłani posługujący w parafiach w Lubawie, siostry zakonne ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, członkowie Stowarzyszenia św. Józefa oraz mieszkańcy Lubawy.



Okno Życia w prywatnym domu
Dziekan dekanatu lubawskiego ks. kan. Marcin Staniszewski witając przybyłych na uroczyste otwarcie przypomniał, że pierwsze Okno Życia otworzył papież Innocenty III. Pierwsze okno w Polsce powstało w 2006 r. Do tej pory dzięki ich działalności uratowano życie blisko 100 dzieci.

Miarą postępu człowieka jest troska i podejście do każdego życia – mówił ks. Staniszewski.
Po odmówieniu modlitwy błogosławieństwa i poświęceniu obiektu bp Śmigiel zapoznał się z funkcjonowaniem okna i domu.

Niech to miejsce tętni życiem. Okno zawsze prowadzi do światłości, to okno otwiera się na życie, by dać światło nadziei tym, którzy nie potrafią odczytać życia jako dar i najcenniejszy skarb – mówił bp Śmigiel.
Zazwyczaj Okna Życia funkcjonują przy domach zakonnych, ośrodkach Caritas, szpitalach, domach dziecka czy innych instytucjach zajmujących się pomocą osobom potrzebującym. Lubawskie Okno Życia jest jednym z nielicznych, które funkcjonują w domu prywatnym. Powstanie Okna Życia w Lubawie związane jest z pragnieniem niesienia pomocy potrzebującym, które wyrażało się w wolontariacie podejmowanym przez Magdalenę Pankowską. Pani Magdalena od wielu lat angażuje się w pomoc charytatywną. Razem z mężem Jarosławem chcieli stworzyć miejsce, w którym osoby samotne, biedne lub po prostu będące w trudnej sytuacji znajdą pomoc.

Biskup Wiesław Śmigiel poświęcił pierwsze w regionie „Okno Życia” przy ul. Spichlerzowej w Lubawie. Jest nadzorowane czujnikiem ruchu (wewnątrz okna). Umożliwia ono matkom, które nie mogą lub nie chcą opiekować się noworodkiem, anonimowe i bezpieczne pozostawienie dziecka. pic.twitter.com/u5tDK7D8E5

— KURIER IŁAWSKI (@kurier24) May 22, 2018


Kupili i wyremontowali kamienicę
W styczniu br. powołali do istnienia „Stowarzyszenie św. Józefa”. Siedziba stowarzyszenia mieści się w Lubawie przy ul. Spichlerzowej 14. Jest to stara kamienica, którą Magdalena i Jarosław Pankowscy kupili, wyremontowali i przygotowują do prowadzenia szeroko zakrojonej pomocy społecznej. W tym właśnie budynku otworzono także Okno Życia. Niebawem uruchomiona zostanie również stołówka dla osób ubogich.

Życie jest cudem, dlatego takie okno jest wielką szansą dla dziecka, ale także dla matki. Świadomość, że dziecko żyje sprawia, że kobieta, która na skutek jakiegoś załamania lub tragicznej sytuacji życiowej podjęła tę dramatyczną decyzję, pomaga jej często wyjść z tej trudnej sytuacji – mówi w rozmowie z KAI Magdalena Pankowska, prezes Stowarzyszenia św. Józefa.
Pani Magdalena podkreśla, że chciałaby, by takich okien w Polsce było jak najwięcej.

Dla ocalenia choćby jednego życia warto podjąć każdy trud – mówi.
Okno Życia w Lubawie jest trzecim takim miejscem w diecezji toruńskiej. Okna działają już w Toruniu i Grudziądzu, oba przy domach zakonnych sióstr elżbietanek.

Źródło: KAI

...

Wspaniale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:25, 25 Maj 2018    Temat postu:

Adaś jeszcze żył, gdy mama i babcia zakopywały go w szalecie

Trudno sobie wyobrazić, jak można być zdolnym do takiego okrucieństwa! 20-letnia wtedy Anna R. urodziła synka w domu, w niewielkiej wsi Kłobuczyn pod Polkowicami (woj. dolnośląskie). Przy pomocy matki, Teresy Sz. wpakowała noworodka do torby na śmieci i zakopała w ogródku

...
Mozliwe mozliwe jak sie chodzi na czarne marsze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:06, 26 Maj 2018    Temat postu:

Anna chciała dokonać aborcji. Zadzwonił do niej papież Franciszek
Gelsomino del Guercio | 23/05/2018

Antoine Mekary | ALETEIA
Udostępnij 2k Komentuj
Samotna kobieta, rozwódka. Spodziewała się dziecka z mężczyzną, który miał już rodzinę. Niechciana ciąża zaczęła ją dręczyć…

Nie chciała kontynuować tej ciąży. Mężczyzna, z którym w nią zaszła, nie zamierzał uznać dziecka. Jedynym rozwiązaniem jakie zaoferował, była aborcja.

Wtedy nagle zadzwonił telefon. Bardzo nieoczekiwany. Po drugiej stronie był papież Franciszek. Jak dobry ojciec przedstawił jej argumenty i wyjaśnił, dlaczego nie warto przerywać ciąży.

Telefon, który odebrała pochodząca z Włoch Anna, na zawsze zmienił jej życie. Posłuchała rady Franciszka i nie zdecydowała się na aborcję. Oto historia, która zakończyła się szczęśliwie.



Ojciec dziecka naciska na aborcję
Anna jest po rozwodzie. Po tym jak traci pracę, decyduje się przeprowadzić z Rzymu do Toskanii. Tam odkrywa, że jest w ciąży. Ojciec dziecka ma jednak swoją rodzinę i nie chce uznać potomka. Naciska na nią, a ona ulega jego prośbie: godzi się na aborcję.

Zanim jednak tego dokona, mimo wszystko, decyduje się napisać list do kogoś szczególnego. Czarno na białym przedstawia swoją historię. Adres nie pozostawia wątpliwości: „Ojciec Święty, Papież Franciszek, Miasto Watykan, Rzym”. Wysyła list pocztą, nie myśląc nad tym zbyt długo. Kilka dni później rozlega się dźwięk telefonu.

Czytaj także: Dostała pokutę związaną ze zmarłymi. Spowiednik „wrócił” do niej w niespodziewany sposób


„Przeczytałem twój list”
Na wyświetlaczu telefonu pojawia się nieznany numer z prefiksem z Rzymu. Odbiera i kamienieje z wrażenia:

Witaj Anno, tutaj papież Franciszek. Przeczytałem Twój list. My chrześcijanie nie powinniśmy tracić nadziei, dziecko jest darem od Boga, znakiem Opatrzności.
Kobieta tak wspomina tę krótką rozmowę:

Jego słowa napełniły moje serce radością – wspomina Anna. – Powiedział mi, abym dla mojego dziecka uzbroiła się w odwagę i siłę.
W trakcie tych długich minut rozmowy telefonicznej z papieżem Franciszkiem Anna deklaruje, że nie zamierza zabić życia, które nosi w swoim łonie. Dodaje również, że nie tylko nie usunie ciąży, ale pragnie także ochrzcić dziecko. Obawia się jednak, że nie będzie to możliwe, ponieważ jest rozwiedziona.



„Wiedz, że zawsze jestem”
Papież odpowiada jej na te wątpliwości z prostotą prawdziwego pasterza:

Jestem przekonany, że nie będziesz miała problemu ze znalezieniem ojca duchowego. W przeciwnym razie, wiedz, że zawsze jestem.
Właśnie tak zakończyła się rozmowa telefoniczna, która na zawsze zmieniła życie Anny.

...

Najwazniejsze ze do mordu nie doszlo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:37, 27 Maj 2018    Temat postu:

PILNE: 4-latka z podciętym gardłem. Matka dziewczynki zatrzymana

Jak podaje RMF FM, do Legnickiego szpitala (woj. dolnośląskie) trafiła 4-letnia dziewczynka z podciętym gardłem. Stan dziewczynki jest krytyczny. 34-letnia matka została zatrzymana. 4-latka była najpierw podtapiana w wannie, przez swoją matkę, a następnie podcięto jej gardło....

...

Kolejna chalupnicza aborcja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:17, 27 Maj 2018    Temat postu:

„Same dziewczynki? Ale macie pecha…” – też zdarzyło się Wam słyszeć takie komentarze?
Katarzyna Wyszyńska | 17/05/2018
DZIEWCZYNKI
Jelleke Vanooteghem/Unsplash | CC0
Udostępnij 141 Komentuj
Zawsze uczono mnie, że starszym należy się szacunek. Tak jakby godność człowieka rosła proporcjonalnie do jego wieku. Tym najmniejszym również się należy, nie mniejszy niż starszym.

Płeć dziecka – czy ma aż tak duże znaczenie?
Czy są na sali mamy dwójki i więcej dzieci tej samej płci? W pierwszej ciąży powtarzano mi: „Byle było zdrowe!”. Z rezolutną, niespełna dwulatką u boku i okrągłym brzuszkiem z przodu, nasłuchałam się: „Teraz to musi być chłopak!”. Z dwiema córeczkami i w kolejnej ciąży: „Do trzech razy sztuka, może tym razem się uda”. A jak już się ta trzecia dziewczyna urodziła, to: „Teraz musicie się starać o chłopaka, facet musi mieć syna”. Albo takie westchnienia, zaglądających w wózek z niemowlakiem: „Trzecia też dziewczynka? No trudno, może jeszcze się pani uda”.

Czytaj także: Dwuletni chłopiec na siłę zmieniony w dziewczynkę – to udokumentowana tortura


Czy wolałabym syna? Jak można w ogóle o to pytać…
Co to za dziwne zjawisko? Gdy ktoś mnie pytał, czy wolałabym mieć syna, zastanawiałam się, jak można w ogóle zadać takie pytanie. Kocham moje córki ogromnie i nie zamieniłabym ich za nic w świecie. Myślę też, że gdybyśmy z mężem rozważali powiększenie rodziny, to bez względu na ewentualną płeć, którąkolwiek tych którzy przespali lekcje biologii, i tak nie da się przecież zaplanować. Tak, tak, można próbować zwiększać szansę, ale… czy to jest jakaś hodowla?

Czy obowiązującą normą, co najmniej jak ptaków egzotycznych, jest posiadanie „parki”? Czy płeć dziecka ma aż takie znaczenie? Ojciec, który nie spłodził syna nie jest „prawdziwym” ojcem? A mama dopiero jak ma córkę, to jest „prawdziwą” mamą? A ja się pytam… Że co? Czy to znaczy, że mając syna, była bardziej tatą niż mamą? Te wszystkie komentarze wprawiają mnie w osłupienie.

Niby polityki płci nie mamy, niby do Chin nam daleko, a jednak mentalność nie jest wcale tak odległa. Wiem, nie ma co brać sobie tych tekstów do serca, trzeba puszczać mimo uszu. Dają mi jednak do myślenia. Mam wrażenie, że to symptom głębszej choroby. Szczególnie, gdy są wyrażane przy moich dzieciach – zastanawiam się, jaki obraz w głowach tych małych dziewczynek w ten sposób kształtujemy? „Dziewczynka? Jaka szkoda”, „Tatuś pewnie chciałby syna”.

...

Dzieci to nie przedmioty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:02, 28 Maj 2018    Temat postu:

DOBRE ŻYCIE
Chcesz przeżyć coś pięknego? Zaprzyjaźnij się z osobą z zespołem Downa
Vicki Vila | 27/05/2018
DZIEWCZYNA Z ZESPOŁEM DOWNA
Denis Kuvaev | Shutterstock
Udostępnij Komentuj
Ludzie z niepełnosprawnością intelektualną zasługują na nasz szacunek, ale aby im go okazać, musimy wyjść ze strefy komfortu. Jesteście na to gotowi?

Zespół Downa nie jest przeszkodą
Niedawno na moim Facebooku i w grupach, gdzie udzielają się rodzice dzieci z zespołem Downa, pojawiły się zaskakujące wiadomości. Otóż w asortymencie sieci sklepów Walmart (amerykański hipermarket) znalazł się kubek z napisem wyśmiewającym, a wręcz wulgarnym w stosunku do ludzi niepełnosprawnych umysłowo. Do sklepu błyskawicznie zaczęły napływać krytyczne e-maile, pojawiły się negatywne wpisy w serwisach społecznościowych.

Oburzeni klienci domagali się wycofania kubków z hasłem „Got retard?”. W języku angielskim wyraz „retard” dosłownie można tłumaczyć jako „opóźnienie”, ale kontekst społeczny jego użycia jest bardzo obraźliwy. Oznacza mniej więcej tyle co „niedorozwój” czy „debil” i nie funkcjonuje w języku publicznym. Tym bardziej zaskakujące było pojawienie się kubka z takim napisem w sklepach Walmart, a także, jak się okazało, na Amazonie.

Po interwencji Narodowego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Zespołem Downa, Kampanii R-Word oraz jednego z senatorów, kubki zniknęły ze sprzedaży. Środowiska związane z niepełnosprawnymi umysłowo odetchnęły z ulgą.

W mojej głowie pojawiła się refleksja: czy ja, moi przyjaciele i znajomi możemy przyczyniać się do lekceważenia osób, które myślą, działają lub mówią inaczej niż my? Możemy, i to na kilka sposobów:

Kiedy lekceważymy osoby z zespołem Downa?
1. Kiedy używamy na co dzień przypadkowo sformułowań: „to takie debilne/co za niedorozwój” itp., komentując sytuacje, kiedy coś zrobiliśmy nieudolnie lub przez pomyłkę.



2. Jeśli nie uda nam się nauczyć naszych dzieci, aby nawiązywały kontakt i zaprzyjaźniały się z osobami postrzeganymi jako „inne”. Słyszałam kilka przejmujących historii, np. jak młode osoby z opóźnieniem lub wadami wymowy dołączały do klubów czy zespołów zdrowych rówieśników i spędzały razem wiele godzin na wspólnych zajęciach i zabawie. Jednak po paru tygodniach czy miesiącach, kiedy zajęcia się kończyły, żaden kolega czy koleżanka nie zaprosiła ich do swojej paczki znajomych. W większości sytuacji wystarczyło, aby choć jedna osoba powiedziała „hej, dołącz do nas”. Tak się nie dzieje, więc osoby z opóźnieniami w rozwoju po okresie uczestniczenia we wspólnej zabawie zostają zupełnie same. Jak wtedy mogą się czuć?



3. Gdy myślimy, że ludzie ze specjalnymi potrzebami intelektualnymi są zupełnie inni niż my. Nasze rozumowanie często przebiega w ten sposób: „takie osoby należą do zupełnie innej rzeczywistości, nie są w stanie wchodzić w relacje z innymi, komunikować swoich potrzeb, emocji, czyli nie mają marzeń, pragnienia miłości i przyjaźni”, co z kolei jest naturalne dla „normalnych” ludzi. A jak się często okazuje, prawda jest zupełnie inna.



Uczmy dzieci wrażliwości i szacunku
Warto zdawać sobie sprawę, że przebywanie w gronie osób takich samych jak my podnosi nasz poziom samozadowolenia. Musimy jednak wychodzić ze strefy komfortu, być życzliwi i uczyć dzieci, aby były uprzejme w stosunku do rówieśników, którzy są inni. To nie zawsze jest łatwe i dla samych dzieci, i dla rodziców, ale nie jest też wyjątkowo trudne.

Wiem o tym doskonale, ponieważ mój syn z zespołem Downa ma siostrę bliźniaczkę, która jest zdrowym dzieckiem i rozwija się normalnie. Oboje mają po 8 lat. Córka każdego dnia spędza czas z bratem, bawi się z nim i toruje mu drogę w świecie. Brat odpłaca jej dziesięciokrotnie swoją energią, rubasznym poczuciem humoru i dozgonnym oddaniem.

Ale mimo że między nimi panuje tak dobra więź, nie oznacza, że nie uczę obojga moich dzieci, aby traktowały wszystkich z należytym szacunkiem. Aby miały odrobinę więcej cierpliwości dla dzieciaków, które są zbyt głośne albo ciągną za włosy. Nigdy nie wiadomo, czy nie mają jakichś dolegliwości i czy kiedyś nie okażą się naszymi dobrymi kolegami.

Zachęcam, abyście wyszli ze swojej strefy komfortu, poszukali i poznali osobę z zespołem Downa, starszego nastolatka lub kogoś dorosłego.

Jeśli w klasie twojego dziecka jest uczeń ze spektrum autyzmu lub niepełnosprawnością intelektualną, zachęć syna lub córkę do zapoznania się z nim. Możesz też zaprosić niepełnosprawne dzieciaki np. na przyjęcie urodzinowe.

Kiedy zobaczycie kogoś na wózku inwalidzkim, nie zakładajcie automatycznie, że taka osoba potrzebuje pomocy. Według wszelkiego prawdopodobieństwa niepełnosprawni dają sobie radę o wiele lepiej, niż przypuszczamy.

Piszę to wszystko nie jako ktoś, kto jest świetnie zorientowany we wszystkich zawiłościach, nie jestem. Piszę to jako ktoś, kto dąży do szerszego zrozumienia tego, co czyni nas ludźmi. Piszę to jako osoba, która chciałaby, aby jej syn doświadczył w przyszłości przede wszystkim miłości, przyjaźni i szacunku.

...

Wzbogacaja bardzo nasze dusze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:51, 29 Maj 2018    Temat postu:

Zwłoki 13-miesięcznej dziewczynki znaleziono w mieszkaniu.

Policjanci weszli do mieszkania ok godz. 11 w poniedziałek. Znaleźli tam zwłoki 13-miesięcznej dziewczynki w stanie zaawansowanego rozkładu.

...

Znow jakis dramat...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 8:29, 30 Maj 2018    Temat postu:

Stracili dziecko. Zobaczcie, jak cieszą się na wieść o drugiej ciąży
Redakcja | 30/05/2018
LINDSEY BROWN
Lindsey Brown/Facebook
Udostępnij Komentuj
Poronienie, przygotowania do misji w Afganistanie, kolejne negatywne testy... Czekanie na dziecko było dla Bena i Lindsey prawdziwą szkołą przetrwania.

„Mój mąż, Ben, i ja pobraliśmy się 2 lipca 2016 roku w Pittsburghu. Pięć dni po ślubie przeprowadziliśmy się do Anchorage (Alaska), gdzie Ben stacjonował razem z armią. Niedługo później zaczęliśmy rozmawiać o powiększeniu naszej rodziny. W lutym 2017 roku dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży. Byliśmy bardzo podekscytowani oczekiwaniem na pierwsze dziecko. Niestety, 5 kwietnia, po około 9 tygodniach ciąży, poroniłam” – wspomina Lindsey Brown.

Mniej więcej w tym samym czasie dowiedzieli się, że jesienią Ben wyjedzie na 9-12 miesięcy do Afganistanu. „Wiedząc, że w okresie od kwietnia do września często będzie brał udział w szkoleniach, nie sądziliśmy, że przed jego wyjazdem znów zajdę w ciążę. Wiedzieliśmy, że będziemy musieli poczekać kolejny rok, nim znów rozpoczniemy starania o dziecko. Byliśmy całkowicie załamani. W miarę jak zbliżał się termin wyjazdu, a każdy miesiąc przemijał z negatywnym wynikiem testu, zdaliśmy sobie sprawę, że Bóg mówi nam: to nie jest wasz czas na zostanie rodzicami”.

Czytaj także: To cud – mówią lekarze. Przez 14 tygodni prowadzili ciążę kobiety w śpiączce
Gdy przyszedł sierpień, a do wyjazdu Bena zostało zaledwie kilka tygodni, Lindsey postanowiła zorganizować pamiątkową sesję fotograficzną. Trzy dni przed zdjęciami wykonała jeszcze test ciążowy. Ku jej zaskoczeniu – był pozytywny. Natychmiast napisała do fotografki i razem ustaliły, jaką niespodziankę przygotują dla Bena. Choć utrzymanie tajemnicy stanowiło nie lada wyzwanie, było warto.

Zobaczcie, jaką minę ma Ben, gdy dowiaduje się, że został tatą!


[Fotograf poprosiła, by napisali 3 cechy, które kochają we współmałżonku…]


[Lindsey: Będziemy mieli dziecko! Ben: inteligentna, zabawna, olśniewająca]

Lindsey zdecydowała, że na czas nieobecności męża przeniesie się do domu rodzinnego. Ben uczestniczył we wszystkich wizytach u lekarza za pomocą… transmisji online. Na początku maja ich córka przyszła na świat.

Źródła: ellenNation, lovewhatmatters.com

...

Piekne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:58, 30 Maj 2018    Temat postu:

Znalazła dziecko pogrzebane żywcem. Spotkali się po 20 latach
Dominika Cicha | 29/05/2018
SPOTKANIE PO LATACH
Ryan Seacrest/Facebook
Udostępnij Komentuj
„Dziękuję ci, że pojawiłeś się w moim życiu, zmieniłeś je. W dniu, w którym cię znalazłam, moja wiara stała się silniejsza. Bóg zesłał nas tu w jakimś celu” – Azita wzrusza się na widok młodego mężczyzny. Zobaczcie wideo.

Maj 1998 r. Azita Milanian odmawia przyjaciółce, która zaprasza ją na zajęcia salsy. Sama nie wie dlaczego, ale tego wieczoru woli pobiegać ze swoimi labradorami w pobliskich górach. Na dodatek parkuje samochód ulicę wcześniej niż przez ostatnie 8 lat. I zakłada koszulkę z hasłem nawołującym do pomagania sierotom. Cały splot wydarzeń utwierdza ją w przekonaniu, że w życiu nie ma przypadków.



Azita i dziecko pogrzebane żywcem
Od wielu lat modliła się o to, by Bóg podpowiedział jej, co może zrobić dla opuszczonych dzieci, których los zawsze ją wzruszał. Angażowała się w pomoc charytatywną, przeprowadzała zbiórki dla sierocińców, ale wciąż czuła, że mogłaby zrobić coś więcej. Dziś mówi: „Uważaj, o co się modlisz, bo Bóg naprawdę wysłuchuje twoich próśb”.

Tamtego wieczoru w górach coś przykuwa uwagę jej psów. Skonsternowane zatrzymują się w zaroślach i nie reagują na nawoływanie opiekunki. Azita zamyka je w samochodzie i – choć ma ochotę jak najszybciej wrócić do domu – zawraca. Z ziemi wystają maleńkie stopy. Słychać też cichutkie kwilenie.

Czytaj także: Miłość za drutami. Uciekli z Auschwitz, spotkali się po 39 latach
Chłopiec ma najwyżej 3 godziny. Jest zawinięty w niebieski ręcznik, ułożony w płytkim dole i przysypany ziemią. Z jego brzucha wystaje pępowina. Azita natychmiast oczyszcza jego usta i nos i dzwoni po pomoc, ale połączenie kilkukrotnie zostaje przerwane. Biegnie więc do drogi i zatrzymuje przejeżdżający samochód. Prosi kierowcę, by zaalarmował odpowiednie służby.

Kiedy czeka na przyjazd karetki, próbuje uspokoić chłopca. Przytula go i powtarza: „Nie umieraj, proszę. Ja cię nigdy nie zostawię. Kocham cię”. Kilka dni później wspomni w „LA Times”: „Chwycił mój nadgarstek i przestał płakać. To było bardzo emocjonalne. Jaki chory człowiek mógł zrobić coś takiego? Miał jeszcze pępowinę wiszącą na brzuchu”.

Dziecko zostaje zabrane do szpitala i szybko dochodzi do siebie, co ówczesny dyrektor oddziału neonatologicznego Huntington Memorial Hospital nazywa cudem. Media – za personelem szpitala – nazywają noworodka „Baby Christian”, a poruszeni historią Amerykanie ślą zabawki, ubranka i pieniądze.

Azita bardzo chce się nim zaopiekować, ale wie, że mogłoby się to okazać niebezpieczne. Każdy, kto sięgnąłby po gazetę z artykułem na ten temat albo obejrzał program telewizyjny z jej udziałem, dobrze wiedziałby, jak znaleźć chłopca.

W ciągu kilku miesięcy maluch zostaje adoptowany. Azita traci z nim kontakt. Na początku próbuje walczyć o jego utrzymanie, ale po kilku odmowach odpuszcza. Podejrzewa, że chłopiec nie jest świadomy, jak spędził pierwsze dni swojego życia. I ma rację. Jest jednak przekonana, że kiedyś go odnajdzie.

Cała historia staje się dla niej impulsem do założenia organizacji charytatywnej pomagającej sierotom na całym świecie – „Children on One Planet”.

Czytaj także: Maciuś, śpiący królewicz. Odszedłeś bez zapowiedzi…


Azita i baby Christian – 20 lat później
O tym, co go spotkało, Matthew Christian Whitaker dowiaduje się w 2017 roku. „Jechałem samochodem z moją matką chrzestną, kiedy zaczęła rozmowę: «Czy ktoś opowiedział ci kiedyś prawdziwą historię o tym, jak cię znaleziono?». Ja odparłem: nie, zawsze było to dla mnie tajemnicą. Po czym opowiedziała mi o wszystkim” – wspomina. Jak dodaje, nie ma żalu do osoby, która go porzuciła. „To był twój najlepszy pomysł – zostawić mnie tam – więc dziękuję”.

18 maja 2018 r. Azita i Matthew zostają bohaterami radiowego programu „On Air with Ryan Seacrest”. Wśród łez i uścisków 58-letnia dziś Azita mówi:

Ten dzień jest spełnieniem moich marzeń. Czekałam na niego 20 lat. Jesteś dokładnie taki, jak sobie wyobrażałam. Domyślałam się, jakiego jesteś wzrostu, dosłownie wszystkiego. Dziękuję ci za pojawienie się w moim życiu, zmieniłeś je.
Zobaczcie, jak wyglądało ich spotkanie.



Źródła: latimes.com, boredpanda.com, people.com, YouTube

...

Wspaniale!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:45, 30 Maj 2018    Temat postu:

Tomaszów Mazowiecki: Dla Życia na cmentarz

W niedzielę, 27 maja 2018 roku, Marsz dla Życia i Rodziny, który wyszedł z kościoła pw. Najświętszej Marii Panny Królowej Polski, przeszedł ulicami naszego miasta na cmentarz, gdzie ustawiony został Pomnik Dziecka Nienarodzonego.

..

Wspaniale! Dobro rosnie.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:45, 01 Cze 2018    Temat postu:

- Zło nie staje się dobrem tylko dlatego, że popiera je większość obywateli - podkreślił w czwartek w Poznaniu metropolita poznański abp Stanisław Gądecki. Nawiązał w ten sposób do wyników irlandzkiego referendum w sprawie liberalizacji przepisów dotyczących aborcji. Gądecki skrytykował również zapowiedzi władz Poznania ws. uruchomienia w mieście dyżuru ginekologicznego 24h.
ODTWÓRZ WyciszGłośność
02-05-2018 14:46 Abp Gądecki: nie byłoby Polski niepodległej bez działalności Kościoła
KRAJ
Abp Gądecki: nie byłoby Polski niepodległej...
W wygłoszonej przed poznańską katedrą homilii na zakończenie procesji Bożego Ciała przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski przypomniał, że "zabijanie dzieci w łonie matki nie jest kwestią światopoglądową".

"Jest to retoryka żywcem wyjęta z haniebnej nazistowskiej akcji T4"

- Chociaż zło nie staje się dobrem tylko dlatego, że popiera je większość obywateli, to wynik referendum dowodzi, że w Irlandii - w dyskursie politycznym - zdobywa przewagę efekt kultury skrajnego indywidualizmu, czyli egoizm, w którym nie liczy się drugi człowiek, liczy się tylko własna pomyślność, własny dobrobyt, kosztem praw innych ludzi - powiedział hierarcha.

Jak dodał, wynik referendum "winien skłonić Polaków do jeszcze intensywniejszej obrony życia, aby ta sytuacja nie powtórzyła się w naszej ojczyźnie, by życie było bardziej chronione, wspomagane i promowane".

Zauważył, że ochronie dziecka poczętego w Polsce "nie sprzyja opinia Biura Analiz Sejmowych do projektu »Zatrzymaj aborcję«".

- Sejmowi prawnicy wyliczają, że państwu nie opłaca się leczyć i utrzymywać chorych dzieci, bo wprowadzenie ustawy w życie spowodowałoby zwiększenie nakładów finansowych na osoby niepełnosprawne i chore. Jest to retoryka żywcem wyjęta z haniebnej nazistowskiej akcji T4, gdzie przeliczano koszty utrzymania jednego niepełnosprawnego i w ten sposób udowadniano konieczność fizycznej likwidacji osób ułomnych - podkreślił hierarcha.

Poznań: propozycja 24-godzinnego dyżuru ginekologicznego

Abp Gądecki skrytykował też zapowiedzi prezydenta Poznania dotyczące wprowadzenia w mieście 24-godzinnego dyżuru ginekologicznego. W marcu Jacek Jaśkowiak napisał o takich planach na jednym z portali społecznościowych.

"Gdy potrzebna jest fachowa porada i pomoc, kwestie światopoglądowe powinny zejść na drugi plan. Przygotowujemy projekt 24-godzinnego dyżuru ginekologicznego. Poznaniankom, które z niego skorzystają, nikt nie będzie prawił kazań, tylko udzieli koniecznej pomocy" - napisał wówczas prezydent miasta.

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski przypomniał w homilii, że zabijanie dzieci poczętych - poza trzema wyjątkami - jest w Polsce zakazane.

- Tymczasem w Poznaniu słyszymy dziwne zapowiedzi: ginekolog 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu i bez klauzuli sumienia. Projektodawca oświadcza, że w tym przypadku kwestie światopoglądowe powinny zejść na drugi plan. Problem w tym, że zabijanie dzieci w łonie matki nie jest kwestią światopoglądową, aborcja odnosi się do konkretnego człowieka - powiedział.

Jak dodał, przerwanie ciąży kończy się śmiercią konkretnego organizmu. - Żeby temu zaprzeczyć, trzeba by najpierw odmówić człowieczeństwa dziecku znajdującemu się w łonie matki - zaznaczył.

"Warsztaty z rewolucji w praktyce okazały się być warsztatami z aborcji"

Abp Gądecki przywołał też w kazaniu doniesienia nt. realizowanego w poznańskiej placówce kulturalnej, Galerii Miejskiej Arsenał przedsięwzięcia "Warsztaty z rewolucji". - Warsztaty z rewolucji w praktyce okazały się być warsztatami z aborcji. W ich ramach przedstawiano prezentacje oraz wyświetlano filmy promujące zabijanie nienarodzonych. Zaproszeni przez władze miasta lewicowi aktywiści z Hiszpanii zaprezentowali m.in. narzędzia medyczne i domowe sposoby przeprowadzania aborcji - mówił Gądecki.

- Dyrekcja tłumaczy się, (…) że odbyły się tylko warsztaty nawiązujące do tradycji performance spod znaku akcjonizmu wiedeńskiego. Warto zwrócić uwagę na to, że akcjonizm wiedeński stawiał sobie za cel osiągnięcie całkowitej swobody cielesnej, kulturowej i seksualnej oraz przełamanie mentalnych przyzwyczajeń społeczeństwa, czyli nic innego jak akcję obierania cebuli aż do skutku - dodał.

Abp Gądecki zauważył w homilii, że porozumienie między ludźmi, mimo rozwoju środków przekazu, staje się obecnie coraz trudniejsze i coraz bardziej powierzchowne.

- Dialog między pokoleniami staje się utrudniony, a niekiedy wręcz niemożliwy. Wydaje się, że ludzie stają się coraz bardziej konfliktowi, a nawet agresywni. Że zbyt wiele trudu wymaga wzajemne porozumienie się, bo ludzie wolą pozostawać przy swoim »ja«. Czy rzeczywiście w takiej sytuacji jesteśmy jeszcze w stanie odnaleźć i cieszyć się tak bardzo potrzebną nam jednością - pytał.

"Jedność przeobraża się w uniformizm i nie ma już w niej miejsca na wolność"

Wyjaśnił, że odpowiedź na to pytanie jest pozytywna, "jeśli tylko zechcemy przyjąć dzieło Ducha Świętego, jakim jest tajemnica jedności w Trójcy Świętej, wewnątrz Kościoła i na zewnątrz Kościoła".

Abp Gądecki powiedział, że chrześcijanin "nie może nigdy zamknąć się w sobie, odizolować się duchowo od wspólnoty, lecz musi żyć w nieustannym kontakcie z innymi". Wyjaśnił, że aby autentycznie budować jedność - na miarę natchnień Ducha Świętego - trzeba wystrzegać się pokusy dążenia do różnorodności bez jedności.

- Dzieje się tak wtedy, gdy - być może uważając siebie za lepszych, lub tych, którzy zawsze mają rację - pragniemy się wyróżniać, tworzyć koalicje i partie. Wówczas wybiera się część a nie całość, przynależność do tego czy innego kręgu bardziej niż przynależność do Kościoła. Wówczas stajemy się zwolennikami danej części zamiast być braćmi i siostrami w tym samym Duchu; bardziej chrześcijanami "prawicowymi lub lewicowymi", niż ludźmi Chrystusa - powiedział Gądecki.

Podkreślił, że drugą pokusą, której trzeba unikać jest dążenie do jedności bez różnorodności. - W ten sposób popadamy w fundamentalizm; jedność staje się jednolitością, obowiązkiem czynienia wszystkiego razem i na ten sam sposób, myśląc zawsze tak samo. W ten sposób jedność przeobraża się w uniformizm i nie ma już w niej miejsca na wolność - dodał.

Przewodniczący KEP powiedział też, że Kościół "jest ze swej natury jeden i różnorodny, bo przeznaczony na to, aby żyć pośród wszystkich ludów i narodów, w najróżniejszych kontekstach społecznych".

"W każdym miejscu Kościół musi być prawdziwie katolickim i powszechnym domem dla wszystkich"

- Już od początku, od dnia Pięćdziesiątnicy, Kościół mówi różnymi językami. Pozostaje autonomiczny w stosunku do każdego państwa i każdej kultury. Nie pozostaje więźniem granic politycznych, rasowych i kulturalnych. Nie można go utożsamiać z państwami ani z federacjami państw, ponieważ jego jedność jest innego rodzaju i dąży do przekroczenia wszystkich ludzkich granic - zaznaczył.

Jak dodał, "zawsze i w każdym miejscu Kościół musi być prawdziwie katolickim i powszechnym domem dla wszystkich, w którym każdy może się odnaleźć". Zauważył, że chrześcijanie mogą współdziałać z innymi ludźmi dobrej woli w dowartościowaniu "tego wszystkiego, co we współczesnym postępie cywilizacji, kultury, nauki, techniki innych dziedzin ludzkiej myśli i działalności jest dobre, szlachetne i piękne, przyczyniając się do wielorakiej odnowy oblicza ziemi”.

- Mogą oczyszczać i umacniać szlachetne pragnienia, dzięki którym rodzina ludzka zabiega o uczynienie własnego życia bardziej ludzkim. Wsparci mocą Ducha Świętego chrześcijanie mogą ulepszyć świat, aby był godnym mieszkaniem dla człowieka - podkreślił abp Gądecki.

...

Szatan wciska sie i do nas. Beda proby wciagniecia was do piekla jak Irlandczykow


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:48, 03 Cze 2018    Temat postu:

Prosisz o bezwarunkową miłość? A czy jesteś gotów, by twoje marzenie się spełniło?
Marta Januszewska | 02/06/2018
MIŁOŚĆ
Anna Kolosyuk/Unsplash | CC0
Udostępnij 28
Kiedy zostajesz rodzicem, najczęściej masz w związku ze swoim dzieckiem ambicje, plany, pragniesz dlań sukcesów, akceptacji otoczenia, pochwał, podziwu. Życie jednak wie lepiej. I to ono najczęściej powoduje, że początkowe marzenia weryfikujemy i w końcu sprowadzamy do jednego: oby nasza latorośl była szczęśliwa.

Mallko – syn inny, niż się spodziewałeś
Od „Boże, dlaczego?” do „Zaakceptować znaczy dobrowolnie przyjąć to, co jest nam dane”. Taki proces przechodzi argentyński rysownik Gusti. Swój artystyczny pamiętnik zaczyna mocnym i szczerym wyznaniem: „Z dziećmi dzieje się czasem podobnie jak z rysunkami: nie wychodzą tak, jak sobie wyobrażałeś”.

Tak było z jego synem Mallkiem. Chłopiec urodził się z zespołem Downa. „Mallko i tata” pokazuje dojrzewanie do roli ojca. Zdecydowanie więcej tu grafik, kolaży, komiksowych obrazków, także prac sześcioletniego Mallka, niż słów.

Bo przez wspólne rysowanie (a także wybijanie rytmu do piosenek Red Hot Chilli Peppers czy AC/DC, piłkę nożną) Gusti i Mallko „dochodzą do siebie”. Tata pokonuje strach jak robot strzelający promieniami! Zupełnie inna od innych książka o miłości. A Gusti nie zastanawia się w niej, co wyrośnie z jego syna, jak poradzi sobie w życiu – po prostu pozwala mu być dzieckiem.

Czytaj także: Depresja u dziecka? 12 niepokojących sygnałów


Bezradność i poczucie zagubienia
Kiedy nie masz pojęcia, jak pomóc własnemu dziecku. Zna to pewnie każdy rodzic niemowlęcia, które nie potrafi jeszcze wyraźnie komunikować, czego mu potrzeba. Znają to także rodzice starszych dzieci, które nie rozwijają się standardowo. To poczucie zna doskonale Keith Stuart oraz Alex, bohater książki Stuarta „Chłopiec z klocków”.

Obu łączy fakt, że są fanami gier komputerowych, że kupują poradniki, których potem nie czytają i że są ojcami autystycznych chłopców. Odkrywają, że z synkiem można bez problemu porozumieć się w wirtualnym świecie.

To przytrafiło się Zakowi, synowi Keitha Stuarta. Gry komputerowe nie mają najlepszej prasy, a jednak mogą stać się przyjazną przestrzenią, gdzie można bez ocen i wykluczania przez innych uczyć się, tworzyć, rozwijać.

Ta historia stała się inspiracją do napisania niezwykle poruszającej książki. „Życie stawia wiele barier przed ludźmi, którzy różnią się od innych. Każde narzędzie pomagające nam docenić te osoby – bez względu na to, jakie są i jak bardzo są od nas inne – jest cenne” – pisze Stuart w posłowiu „Chłopca z klocków”.



Dzień Dziecka
Po oba tytuły sięgnęłam mając na względzie 1 czerwca. Od zawsze żyję pośród książek i jeśli wiem, że sprawią przyjemność, lubię dawać je w prezencie. Tymczasem sama dostaję prezent – memento.

Jeśli prosisz o doświadczenie prawdziwej miłości, bądź gotów – marzenie może spełnić się w zupełnie inny, niż sobie wymyśliłeś, sposób. A najlepszym podarunkiem na Dzień Dziecka będzie właśnie owa bezwarunkowa miłość. Nie coś „mniej więcej” albo „prawie”.

...

Tu tez trzeba dojrzec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:09, 03 Cze 2018    Temat postu:

Dziecko – cud z Morza Śródziemnego
Redakcja | 31/05/2018
NEWBORN MIRACLE
Guglielmo Mangiapane I SOS Méditerranée
Udostępnij
W sobotę 26 maja organizacja SOS Méditerranée (SOS dla Morza Śródziemnego) ogłosiła, że na pokładzie jej statku przyszedł na świat wspaniały chłopczyk ważący 2,8 kg. Nazwano go Miracle, czyli Cud. To imię pasuje do niego jak ulał.

Po narodzinach malutkiej Mercy, która zainspirowała Francuzów do napisania piosenki reprezentującej ich w tegorocznej Eurowizji, na pokładzie Aquariusa – statku niosącego pomoc imigrantom z Libii usiłującym przebyć Morze Śródziemne, na świat przyszedł pewien chłopiec. Z uwagi na niezwykłe okoliczności narodzin nadano mu imię Miracle, czyli Cud.

Chłopiec i jego mama czują się dobrze. Zostali przyjęci z wielką radością – ogłosiła tego samego dnia na swoim koncie na Twitterze organizacja niosąca pomoc humanitarną.
❤BREAKING Un magnifique garçon de 2,8 Kg est né cet après-midi dans la clinique de l'#Aquarius, portant à 70 le nombre de rescapés à bord. Ils débarqueront à Catane demain matin. Le bébé "Miracle" et sa maman se portent bien et ont été accueillis dans la liesse. 🐣🚢 pic.twitter.com/JQtMpP9gYe

— SOS MEDITERRANEE France (@SOSMedFrance) May 26, 2018
W innym tweecie udostępniła filmik pokazujący świąteczną atmosferę, jaka zapanowała na pokładzie.

❤Scène de liesse à bord de l'#Aquarius hier après-midi à l'annonce de la naissance du petit "Miracle". Bienvenue au monde! 🎂 #TogetherFoRescue pic.twitter.com/M6zU6nkX5D

— SOS MEDITERRANEE France (@SOSMedFrance) May 27, 2018


Kolejny poród na statku
To już 36. przypadek porodu na jednym ze statków niosących pomoc imigrantom na Morzu Śródziemnym. Matka i jej dziecko stanowili część 70-osobowej grupy. Jak podaje organizacja, w niedzielę dotarli do Katanii na Sycylii.

Warunki pomocy imigrantom pochodzenia libijskiego, którzy próbują dotrzeć do Włoch, w ciągu ostatnich kilku miesięcy uległy pogorszeniu z uwagi na zmianę procedur. Przez lata to włoska straż przybrzeżna koordynowała niesienie pomocy w tej strefie. Teraz jednak każdy sygnał o potrzebie pomocy przekazywany jest dalej do Tripoli, które przejmuje dowodzenie w coraz większej ilości przypadków. Dla imigrantów to niebagatelna różnica: w wypadku, gdy to Rzym decyduje o ich losie, przewożeni są do Włoch; w przypadku Tripoli – odsyłani są z powrotem do Libii pełnej przemocy i dramatycznych sytuacji.

Ta zmiana koordynacji znacząco wpłynęła na zmniejszenie liczby podejmowanych prób dotarcia do wybrzeży Europy. Według włoskich władz, do Włoch od początku tego roku przybyło blisko 9500 osób, co stanowi o 75% mniej imigrantów w porównaniu do tego samego okresu w roku ubiegłym. Na Morzu Śródziemnym pozostają organizacje pozarządowe działające poza tym obowiązującym prawem, które kierują się oczywistymi względami humanitarnymi. Ich trudności się mnożą. Często zdarza się, że Libijczycy nakazują im zachowanie dystansu, także w przypadku, gdy znajdują się w zbyt dużej odległości lub gdy są niewystarczająco wyposażeni, by móc interweniować.

...

Oczywiscie radosc ale nie tak powinny wygladac narodziny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:04, 04 Cze 2018    Temat postu:

Niezwykłe zdjęcia z marszów w obronie życia z całego świata
Redakcja | 27/05/2018
MARCH FOR LIFE,CROATIA
Hod Za Zivot | Croatia
Udostępnij 80
W ostatnich latach obserwujemy wzrost aktywności ruchów pro-life na całym świecie. Marsze, modlitewne czuwania, procesje zaczęły odbywać się dosłownie wszędzie.

W ostatnich miesiącach masowe demonstracje w obronie życia nienarodzonego miały miejsce w Chorwacji, Peru, we Francji, Argentynie, Włoszech, Irlandii, w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych. W Argentynie w „Marszu dla Życia” brało udział ponad 3,5 miliona uczestników w 200 różnych miastach.

Czytaj także: Czy faktycznie jesteśmy pro-life? Czasem mam wątpliwości


Studenci dla życia
W Stanach Zjednoczonych wieczorne czuwania, adoracje i różaniec organizowane przez takie grupy jak „40 dni dla życia”, „Studenci dla życia” czy wspólnoty błogosławionego Frassatiego odbywały się zarówno w największych miastach, takich jak Nowy Jork czy Chicago, jak i na wielu kampusach uczelnianych.

W Chorwacji pierwsze marsze dla życia zorganizowano dopiero w 2016 r. ale liczba uczestników już znacznie wzrosła – aktualnie bierze w nich udział około 30 tysięcy osób w trzech miastach: Zagrzebiu, Splicie i w Rijece.

Na wzrost liczby uczestników wpłynęło wiele czynników. Nie bez znaczenia są takie historie jak przypadki Charliego Garda i Alfiego Evansa, coraz nowsze odkrycia naukowe o życiu w pierwszych chwilach od poczęcia, a z drugiej strony coraz bardziej powszechna i dostępna aborcja i zmiany prawa jak w przypadku Irlandii.

Czytaj także: Te dzieci urodziły się wbrew śmiertelnej diagnozie lekarzy


Po co ruchy pro-life?
Celem ruchów pro-life jest obrona życia od pierwszych chwil, aż do naturalnej śmierci oraz opieka i wsparcie kobiet, które spodziewają się dziecka w niesprzyjających okolicznościach.

Nigdy wcześniej nie było tyle organizacji, które wspierałyby dziewczyny w trudnych ciążach. Z drugiej strony powstaje też wiele wspólnot i grup, które opiekują się kobietami, które dokonały aborcji. Przykładem jest np. Winnica Racheli.

Miejmy nadzieję, że jednak świat coraz lepiej będzie rozumiał, że są znacznie lepsze rozwiązania niż aborcja.

Walczcie, aby każdemu człowiekowi przyznano prawo do narodzenia się… Nie zniechęcajcie się trudnościami, sprzeciwami czy niepowodzeniami, jakie możecie spotkać na tej drodze. Chodzi o człowieka i nie można w tej sytuacji zamykać się w biernej rezygnacji. (Święty Jan Paweł II)

...

Wspaniale!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 37, 38, 39  Następny
Strona 26 z 39

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy