Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
5 października Święto Łodzi i jej Patronki!
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:24, 03 Kwi 2016    Temat postu:

PAP

ŚDM: w Krakowie powstaje nowy turystyczny Szlak Bożego Miłosierdzia
Szlak ma być gotowy przed Światowymi Dniami Młodzieży - Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta

Przed Światowymi Dniami Młodzieży powstanie w Krakowie nowy szlak turystyczny – Szlak Bożego Miłosierdzia. Turyści będą mogli odwiedzić miejsca związane z kilkunastoma świętymi, którzy kierowali się ideą miłosierdzia.

Szlak tworzą Komitet Organizacyjny ŚDM Kraków 2016 i Małopolska Organizacja Turystyczna przy wsparciu finansowym Ministerstwa Sportu i Turystyki.
REKLAMA
REKLAMA


- Kraków jest światową stolicą Miłosierdzia Bożego. Chcemy, by przyjeżdżający tutaj odwiedzali nie tylko Sanktuarium w Łagiewnikach, ale także inne miejsca w Małopolsce związane z osobami, które kierowały się w swoim życiu ideą miłosierdzia – mówiła Magdalena Dobrzyniak z Komitetu Organizacyjnego ŚDM Kraków 2016.

Na szlaku zostanie wyznaczonych ok. 40 miejsc związanych nie tylko z autorką "Dzienniczka" św. siostrą Faustyną i św. Janem Pawłem II, który w 2002 r. zawierzył cały świat Bożemu Miłosierdziu, ale także z innymi świętymi m.in. z Jadwigą Królową, Janem z Dukli, Szymonem z Lipnicy, Jackiem Odrowążem, bratem Rafałem Kalinowskim, bratem Albertem Chmielowskim, o. Maksymilianem Kolbem i o. Janem Beyzymem.

- Chcemy osobom, którym bliska jest idea Miłosierdzia Bożego pokazać miejsca w Małopolsce, jakich jeszcze nie znają - mówił dyrektor Małopolskiej Organizacji Turystycznej Paweł Mierniczak. - W pięciu miejscach ustawione zostaną tablice informujące o nowym szlaku, wydamy także przewodnik w kilku językach oraz mapki. Sercem tego projektu będzie portal internetowy prowadzony przez moderatorów, w którym będzie można podzielić się swoimi wrażeniami i emocjami – podkreślił.

Tablice informujące o szlaku staną m.in. w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, na dziedzińcu Pałacu Arcybiskupów Krakowskich przy ul. Franciszkańskiej, w jednym z krakowskich punktów informacji turystycznej, w Wadowicach oraz w Starym Sączu. Informacje o Szlaku Bożego Miłosierdzia znajdą się także wewnątrz świątyń, z którymi związani byli święci i błogosławieni.

Szlak ma być gotowy przed Światowymi Dniami Młodzieży, które były jedną z głównych inspiracji do jego powstania. Jego twórcy mają nadzieję, że stanie się on częścią szerszej oferty Małopolski, która już teraz ma propozycje dla zainteresowanych turystką religijną.

Według badań ruchu turystycznego prowadzonych przez MOT, Kraków odwiedziło w 2015 r. 10 mln 50 tys. gości. Jako główny cel pobytu w Krakowie Polacy wskazywali: zwiedzanie zabytków, wypoczynek, a na trzecim miejscu cel religijny, zaś przyjezdni z zagranicy - zabytki, wypoczynek oraz rozrywkę. Cel religijny jest też jedną z motywacji osób przyjeżdżających do Małopolski.

...

Rozne formy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:26, 03 Kwi 2016    Temat postu:

PAP

Kard. Dziwisz spotkał się z internautami, piszącymi o miłosierdziu
Kard. Dziwisz - Jacek Bednarczyk / PAP

Metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz spotkał się w sobotę z osobami promującymi w mediach społecznościowych ideę miłosierdzia. Spotkanie, tzw. tweetup, odbyło się pod hasłem #OknoNaMilosierdzie w siedzibie krakowskiej kurii.

Jednocześnie podczas spotkania zainaugurowane zostało konto Archidiecezji Krakowskiej na portalu społecznościowym - pod nazwą @ArchKrakowska.

Pierwszą informację wysłał kard. Stanisław Dziwisz. "Otwieramy wirtualne #OknoNaMiłosierdzie na Franciszkańskiej 3. Witajcie na profilu Archidiecezji Krakowskiej. Św. #JP2 - módl się za nami!". W krótkim czasie zainteresowanie kontem okazało kilkanaście innych diecezji.

Tweetup jest spotkaniem w jednym miejscu i czasie osób, które zazwyczaj kontaktują się najczęściej wirtualnie, w internecie, w szczególności w serwisie społecznościowym Twitter.

Tweetup #OknoNaMilosierdzie promuje ideę miłosierdzia, w szczególności przekazywanego w mediach społecznościowych. Spotkanie zorganizowano w przeddzień Niedzieli Miłosierdzia, a jednocześnie w rocznicę śmierci św. Jana Pawła II.

- To wyjątkowe spotkanie (...), musimy iść z postępem – powiedział do zebranych kard. Stanisław Dziwisz. Jak podkreślił, o szczególnej wyjątkowości tego dnia świadczy jednak 11. rocznica śmierci Jana Pawła II.

- To był dzień, w którym cały świat zatrzymał się, aby wspomnieć tę wielką postać, która odeszła od nas. Mogę jednak stwierdzić, że ta postać żyje w pamięci, w sercach ludzkich. I chyba dlatego przyszliście do tego domu, który jest bardzo związany z osobą Jana Pawła II. Wystarczy popatrzyć na to okno, z którego wiele razy przemawiał – powiedział kard. Dziwisz do zebranych. Przypomniał, że Jan Paweł II odszedł w sobotę, w przeddzień święta Miłosierdzia, "tak jakby Bóg chciał pokazać, że jest ten apostoł Bożego miłosierdzia obok siostry Faustyny". Wyraził przekonanie, że uczestnicy ŚDM "z iskrą miłosierdzia z Krakowa pójdą na cały świat, aby ten świat przygotować na spotkanie z Chrystusem i aby nieść pokój, który jest zagrożony".

Zastępca rzecznika archidiecezji krakowskiej ks. Piotr Studnicki wyraził nadzieję, że nowe konto ułatwi komunikację między rzecznikami prasowymi a dziennikarzami, którzy uzyskają dzięki temu łatwiejszy dostęp do informacji o tym, co się dzieje w archidiecezji. - Będzie też służyło wszystkim, dla których internet jest naturalnym źródłem zdobywania informacji – powiedział ks. Studnicki.

- Najwyższy czas, żeby Kościół sięgał po nowoczesne formy przekazu, zresztą Kościół od dawna to robi. Jest wielu księży i duchownych na świecie, którzy używają tego kanału, więc jest naturalne, że dzieje się to też w Krakowie – powiedział współinicjator tweetupa dr Krzysztof Gurba, prodziekan wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie (UPJPII).

- Dla mnie będzie to główne źródło informacji w sprawie Światowych Dni Młodzieży, ponieważ z Archidiecezji Krakowskiej będziemy mogli zdobywać wszystkie newsy – powiedział o koncie archidiecezji student UPJPII Kamil Robuta. - To dla nas wielkie wydarzenie, szczególnie w rocznicę śmierci Jana Pawła II i w sali jego okna papieskiego – zapewniła studentka Katarzyna Radwańska.

Kolejny tweetup w krakowskiej kurii odbędzie się 7 listopada w przeddzień międzynarodowej konferencji "Media: przestrzeń i narzędzie miłosierdzia", organizowanej w Bibliotece UPJPII w Krakowie.

Jak poinformował dr Krzysztof Gurba, historia tweetupów ma w Polsce dopiero trzy lata, ale kilka takich spotkań miało spektakularny charakter, np. pierwszy tweetup z Andrzejem Dudą jako kandydatem na prezydenta (#DudaTweetup, 17 marca 2015). Przebieg spotkania był relacjonowany do sieci, szeroko komentowany i wielokrotnie omawiany.

Na tweetup zapraszani są aktywni użytkownicy internetu reprezentujący różne punkty widzenia, miejsca zamieszkania, zawód, wiek i płeć. Wejście odbywa się za uprzednio rozesłanymi zaproszeniami imiennymi. Bywa, że osoby zaproszone nie są dotąd znane z prawdziwego nazwiska, a nawet z twarzy, ale dobrze znane z aktywności w sieci.

Inicjatorami spotkania byli: ks. prof. Wojciech Misztal z Katedry Duchowości Mediów i Relacji Społecznych, dr Krzysztof Gurba z Katedra Dziennikarstwa i ks. dr hab. Robert Nęcek z Katedry Edukacji Medialnej Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.

...

Cenna dzialalnosc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:16, 03 Kwi 2016    Temat postu:

PAP

Kard. Dziwisz w Łagiewnikach: tylko miłosierdzie Boga może ocalić świat
Kard. Dziwisz w Łagiewnikach: tylko miłosierdzie Boga może ocalić świat - Thinkstock

- Tylko miłosierdzie Boga może ocalić nasz często niemiłosierny świat – mówił w niedzielę podczas homilii wygłoszonej w święto Miłosierdzia Bożego w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz.

W niedzielę na całym świecie obchodzone jest Święto Miłosierdzia Bożego, ustanowione w 2000 r. przez papieża Jana Pawła II w dniu kanonizacji Siostry Faustyny. Na uroczystości, które rozpoczęły się już w sobotę, przyjechali do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia pielgrzymi z Polski i wielu krajów świata.
REKLAMA
REKLAMA


- W wielu krajach do głosu dochodzi przemoc, toczą się wojny, trwają krwawe prześladowania chrześcijan w różnych regionach świata, zwłaszcza na Bliskim Wschodzie. Światowy i ślepy terroryzm odsłania swoje nieludzkie oblicze. W tej sytuacji Ojciec Święty Franciszek ogłosił Rok Święty Miłosierdzia, bo tylko miłosierdzie Boga może ocalić nasz często niemiłosierny świat. Jesteśmy o tym głęboko przekonani, dlatego jesteśmy ludźmi nadziei i zachowujemy w sercu pokój - mówił w homilii kard. Dziwisz.

- Dlatego również z tego miejsca wołamy do całego świata, dając świadectwo naszej wiary w moc Bożego Miłosierdzia. To ono jest źródłem nadziei i pokoju. Jesteśmy przekonani, że miłosierdzie Boga i nasze miłosierdzie może przywrócić równowagę w pogruchotanym i niemiłosiernym świecie, niszczonym przez ślepą nienawiść i egoizm. Naszą odpowiedzią niech będzie osobiste nawrócenie, wzajemne przebaczanie sobie win i pojednanie w naszych rodzinach i środowiskach, w naszym społeczeństwie – wzywał metropolita.

- Bądźmy, jak św. Faustyna i jak św. Jan Paweł II, apostołami Bożego miłosierdzia – zaapelował do wiernych kard. Dziwisz, przypominając zasługi obojga świętych.

Kardynał wskazał też, że "w doświadczenie Roku Świętego Miłosierdzia wpisuje się Światowy Dzień Młodzieży, który będzie równocześnie Jubileuszem Miłosierdzia dla młodych z całego świata".

- Przybądźcie do nas! Czekamy na was! Nie lękajcie się! Otworzymy przed wami nasze domy i nasze serca, abyście mogli doświadczyć łaski Roku Świętego Miłosierdzia. Kraków żyje Bożym miłosierdziem. To miasto św. Siostry Faustyny i św. Jana Pawła II – zaapelował kardynał. - Pragniemy, młodzi przyjaciele, byście iskrę, co więcej – byście ogień wiary, nadziei i miłosiernej miłości rozpalili tutaj, wzięli stąd i zanieśli do waszych krajów i domów, by światło zmartwychwstałego Chrystusa, naszego miłosiernego Pana, rozjaśniło mroki spowijające naszą ziemię – mówił metropolita.

Na zakończenie mszy kard. Dziwisz poświęcił Dzwon Miłosierdzia. Bicie dzwonu ma powitać w lipcu papieża Franciszka w Campusie Misericordiae w Brzegach pod Wieliczką. Po raz pierwszy jego dźwięk usłyszeli wierni zgromadzeni w Łagiewnikach. Ważący pół tony dzwon jest ozdobiony symbolem Światowych Dni Młodzieży oraz herbami papieża Franciszka, kardynała Stanisława Dziwisza i Jana Pawła II. Późnym popołudniem dzwon zostanie zawieszony w Campusie Misericordiae.

Wolontariusze Światowych Dni Młodzieży, którzy w Niedzielę Palmową byli w Watykanie, wręczyli obecnym na uroczystości w Łagiewnikach gałązki oliwne poświęcone przez papieża Franciszka.

Uroczystości w łagiewnickim sanktuarium zakończy wieczorem prapremiera "Koronki do Bożego Miłosierdzia" w wykonaniu muzyków Filharmonii Krakowskiej, krakowskiej Akademii Muzycznej, członków chóru "Amadeum" oraz wspólnot Odnowy w Duchu Św. z Archidiecezji Krakowskiej. Autorką muzyki i aranżacji jest Maria Ziółkowska.

Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach jest światowym centrum kultu miłosierdzia Bożego. Tutaj w 1938 r. zmarła jego orędowniczka s. Faustyna Kowalska, która w swoim "Dzienniczku" przekazała światu przesłanie o Bożym Miłosierdziu, i została kanonizowana 30 kwietnia 2000 r. przez papieża Jana Pawła II; tu znajduje się słynący łaskami obraz Jezusa Miłosiernego. W 2002 r. Jan Paweł II poświęcił nowo wybudowaną bazylikę w Łagiewnikach i zawierzył świat Bożemu Miłosierdziu.

Nieopodal, na terenie tzw. Białych Mórz w Łagiewnikach, pozostałych po zakładach sodowych Solway, w których podczas wojny pracował Karol Wojtyła, z inicjatywy metropolity krakowskiego kard. Stanisława Dziwisza powstało Centrum św. Jana Pawła II "Nie lękajcie się!".

...

Tak wspanialy dzien Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:20, 24 Lip 2016    Temat postu:

Powstał wielki obraz Jezusa Miłosiernego z 15 tys. selfie
wyślij
drukuj
zpk, k | publikacja: 24.07.2016 | aktualizacja: 11:16 wyślij
drukuj
Obraz Jezusa Miłosiernego złożony z selfie (PAP/reprodukcja)
Obraz Jezusa Miłosiernego – składający się ze zdjęć selfie – odsłonięto przy klasztorze sióstr Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Praca powstała w ramach internetowej akcji „Wymaluj obraz". Za pośrednictwem sieci swoje fotografie wysłało 15 tys. osób. Przy pomocy programu komputerowego organizatorzy skomponowali z nich obraz „Jezu, ufam Tobie". W projekcie wzięła udział m.in. para prezydencka i znani artyści.

Błaszczak o ŚDM: nie ma informacji o zagrożeniach
Obraz wydrukowany na olbrzymim (6 m x 2,5 m) sztywnym nieprzemakalnym materiale stanął w piątek przed sanktuarium Miłosierdzia Bożego, obok wejścia do auli św. Faustyny, w Krakowie Łagiewnikach.

Organizatorzy akcji – wspólnota Chrystus w Starym Mieście oraz siostry z sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach – liczą, że uwagę na obraz zwróci papież Franciszek, który będzie w Łagiewnikach podczas Światowych Dni Młodzieży.
#wieszwiecej | Polub nas
Praca powstała w ramach akcji „Wymaluj obraz”, która trwała w internecie. Za pośrednictwem strony image2016.pl internauci przesyłali swoje fotografie, z których później organizatorzy, za pomocą programu komputerowego, skomponowali obraz „Jezu, ufam Tobie”.

Jak powiedział pomysłodawca projektu Konrad Ciempka, w akcji wzięło udział 15 tys. osób z różnych stron świata. "Otrzymywaliśmy pojedyncze zdjęcia, ale i grupowe, fotografie ślubne, komunijne, itp." - opisywał pomysłodawca.

16 lat ze Światowymi Dniami Młodzieży. „Każdy dzień był wyjątkowy”
Rok Miłosierdzia Bożego

Uczestnik akcji może odnaleźć się na obrazie za pomocą strony internetowej projektu, wpisując w odpowiednim miejscu swój adres mailowy. Wyszukiwarka wskaże internaucie miejsce, w którym jest jego zdjęcie.

Projekt „Wymaluj obraz” spotkał się z tak wielkim zainteresowaniem, że organizatorzy postanowili go kontynuować. „Wciąż za pośrednictwem strony image2016.pl można nadsyłać selfie. Wykorzystamy je do kolejnego, jeszcze większego obrazu Jezusa Miłosiernego” – zapowiedział Ciempka.

Zdjęcia można przesyłać do 20 listopada – wtedy zakończy się Rok Miłosierdzia Bożego. Organizatorzy jeszcze nie wiedzą, w którym miejscu stanie kolejny obraz. PAP

....

Kolejna ciekawa forma.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:55, 31 Sie 2016    Temat postu:

Obraz Jezusa ze zdjęć selfie w Łagiewnikach do połowy listopada
prz/
2016-08-31, 11:07
Wielkoformatowy obraz Jezusa Miłosiernego ze zdjęć selfie będzie stał do połowy listopada przed sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie Łagiewnikach. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami miał tam być do końca sierpnia.
milosierdzie.pl
Obraz Jezusa Miłosiernego ze zdjęć selfie.

Kraj
Franciszek w Łagiewnikach. Modlił się przed...

Jak powiedział w środę Konrad Ciempka, pomysłodawca akcji "Wymaluj obraz", na terenie sanktuarium, obok wejścia do auli św. Faustyny, mozaika dobrze się prezentuje i jest widoczna dla licznych pielgrzymów. "Prawdopodobnie jednak na stałe znajdzie się gdzie indziej. Gdzie? Będziemy o tym we wrześniu rozmawiać z siostrami z sanktuarium w Łagiewnikach" - dodał.


Internetową akcję "Wymaluj obraz" z okazji Światowych Dni Młodzieży zorganizowały wspólnota Chrystus w Starym Mieście oraz siostry z sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Zamierzali "połączyć ludzi z całego świata", w tym wielu tych, którzy chcieli przyjechać na spotkanie z papieżem do Krakowa, a z różnych przyczyn nie mogli.


15 tys. fotografii


Zainteresowani nadsyłali za pośrednictwem strony internetowej image2016.pl swoje zdjęcia. Łącznie organizatorzy otrzymali 15 tys. fotografii. Później zdjęcia za pomocą programu komputerowego zostały zmontowane w jedno wielkie "malowidło", które na czas ŚDM wydrukowano na sztywnym nieprzemakalnym materiale. Do akcji przyłączyło się wiele znanych osób, w tym prezydent RP Andrzej Duda i jego małżonka Agata Kornhauser-Duda. Swoje fotografie przesyłali też artyści, np. Muniek Staszczyk, Golec uOrkiestra.


Każdy, kto wziął udział w akcji "Wymaluj obraz", może, podchodząc do obrazu w Łgiewnikach, spróbować odszukać się na nietypowym "malowidle". Uczestnicy projektu mogą się też odnaleźć za pomocą strony internetowej tego przedsięwzięcia, wpisując w odpowiednim miejscu swój adres mailowy. Wyszukiwarka wskaże internaucie miejsce, w którym jest jego zdjęcie.


Wciąż można nadsyłać zdjęcia


Projekt "Wymaluj obraz" spotkał się z tak wielkim zainteresowaniem, że organizatorzy postanowili go kontynuować. - Wciąż za pośrednictwem strony image2016.pl można nadsyłać selfie. Wykorzystamy je do kolejnego, jeszcze większego obrazu Jezusa Miłosiernego - podkreślił Ciempka.


Zdjęcia można przesyłać do 20 listopada - wtedy zakończy się Rok Miłosierdzia Bożego. Organizatorzy jeszcze nie wiedzą, w którym miejscu stanie kolejny obraz.

PAP

...

Kazda metoda prowadzaca do Boga jest dobra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:28, 09 Lut 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Abp Jędraszewski przekazał papieżowi niezwykły dar
Abp Jędraszewski przekazał papieżowi niezwykły dar

1 godz. 56 minut temu

Abp Marek Jędraszewski podarował papieżowi Franciszkowi figurkę św. siostry Faustyny z jej relikwiami. To gest wdzięczności za nominację na urząd metropolity krakowskiego - poinformował rzecznik Archidiecezji Krakowskiej ks. Piotr Studnicki.
Papież Franciszek
/CLAUDIO PERI /PAP/EPA


Do spotkania z papieżem doszło w Rzymie, w związku z zebraniem plenarnym Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego, w którym uczestniczy abp Jędraszewski.

Podarowana papieżowi niewielka figurka przedstawia św. siostrę Faustynę ze wzrokiem zwróconym ku górze, z prawą ręką na sercu, lewą trzymającą obraz Jezusa Miłosiernego. Figurkę wykonała ze sztucznego kamienia Krystyna Fałdyga-Solska, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, rzeźbiarka mieszkająca i pracująca w Łodzi, autorka licznych pomników o tematyce sakralnej, m.in. św. Jana Pawła II, św. Maksymiliana Kolbe i św. Faustyny Kowalskiej.

Do figurki przymocowany jest relikwiarz zawierający cząstkę kości zakonnicy. Relikwie przekazało Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, do którego należała św. Faustyna.

Abp Jędraszewski wielokrotnie w swoich wystąpieniach podkreślał, jak ważna jest dla niego postać św. Faustyny. W liście do wiernych po objęciu urzędu metropolity napisał: "Teraz przychodzi mi przewodzić Kościołowi Krakowskiemu, który w sposób szczególny chlubi się Łagiewnikami, gdzie dopełniła się ziemska pielgrzymka Siostry Faustyny i skąd iskra Bożego miłosierdzia rozprzestrzeniła się na cały świat. To sprawia, że czuję się szczególnie zobowiązany, aby prawdę o miłosierdziu Bożym głosić wszystkim, a zwłaszcza tym, "którzy najbardziej potrzebują miłosierdzia". Oby jak najwięcej ludzi mogło z głęboką i pełną wdzięczności wiarą wyznawać: Jezu, ufam Tobie!".

Jak poinformował ks. Studnicki, metropolita krakowski przewodniczył w czwartek rano mszy św. dla Polaków przy grobie św. Jana Pawła II w bazylice św. Piotra.

Abp Marek Jędraszewski przebywa w Rzymie w związku z zebraniem plenarnym Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego, której jest członkiem od listopada 2013 r. Zebrania takie odbywają się raz na trzy lata. Kongregacja ds. Wychowania Katolickiego odpowiada za uczelnie kościelne oraz wydziały teologii katolickiej na uczelniach świeckich.

...

Jak zwykle oczywiscie ja to musze miec najlepszych patronow. Maksymilian, Faustyna. Jeszcze Jan Pawel II to Łódź bedzie miala komplet najbardziej znanych na Swiecie polskich swietych Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:21, 19 Lut 2017    Temat postu:

Wieczorem, kiedy byłam w celi..."

ks. Włodzimierz Piętka
dodane 19.02.2017 00:00 Zachowaj na później

Fragment Dzienniczka s. Faustyny z 22 lutego 1931 r., w którym jest zapis pierwszych objawień Pana Jezusa Miłosiernego w celi płockiego klasztoru
Archiwum Gościa Płockiego


86 lat temu - 22 lutego 1931 roku - wszystko się zaczęło w płockim klasztorze sióstr Matki Bożej Miłosierdzia na Starym Rynku.

Pozornie nic się nie zachowało sprzed 81 lat - ani cela, ani znaczące pamiątki z tamtych lat. O wszystkim mówi zapis w "Dzienniczku": "Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa...". O tym, że źródło miłosierdzia bije w tym miejscu, mówią też ci, którzy tu się modlą, oraz konfesjonał i liczne wota zawieszone w kaplicy. - Są świadectwem wielkich łask od Boga - uratowania życia czy uzdrowienia z ciężkiej choroby. To wzywa nas do wdzięczności i wiary, bo miłosierdzie Boże działa według ufności, którą w Nim pokładamy - podkreśla s. Mirosława Ratter, przełożona płockiego domu sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.

Wiele wspomnień o św. s. Faustynie słyszała w czasie swojego długiego zakonnego życia s. Wiktoriana Bieniek, pochodząca z parafii Koziebrody k. Raciąża. - Chciałam wstąpić do zgromadzenia, którego patronką będzie Matka Boża, i gdzie siostry ubierają czarny habit - wspomina z uśmiechem s. Wiktoriana. Gdy wstąpiła do zgromadzenia, o płockim domu, Faustynie i objawieniach nic nie wiedziała.

- Jako postulantka w Kaliszu pomagałam starszym siostrom Urszuli i Agacie. To one powiedziały mi: "Była u nas siostra, która widziała Pana Jezusa i będzie świętą". Później na strychu naszego domu, w drewnianej skrzyni, znalazłam obrazki Jezusa Miłosiernego, oczywiście czarno-białe, z wypisanymi obietnicami Pana Jezusa dla tych, którzy będą się modlić do Bożego miłosierdzia. Jeszcze więcej o Faustynie powiedziała mi s. Klemencja z Krakowa, bo w Łagiewnikach święta spędziła najwięcej czasu. Przecież wtedy nie było opublikowanego "Dzienniczka". Siostry opowiadały sobie i wspominały Faustynę. Jedne wierzyły w objawienia i w jej świętość, inne się zastanawiały, jak to możliwe, że tak zwyczajna zakonnica rozmawiała z Panem Jezusem. Miałam też szczęście, że do ślubów wieczystych przygotowywała mnie s. Irena Chrzanowska, która wraz z Faustyną przebywała w Wilnie. Ona wiele wiedziała o świętej i opowiadała nam o tym - mówi s. Wiktoriana.

Gdy w 1950 r. usunięto siostry ze Starego Rynku w Płocku, zostały skierowane do różnych wspólnot w całej Polsce. I to one zaniosły do innych domów wiadomość, że orędzie Bożego miłosierdzia po raz pierwszy zostało objawione właśnie w Płocku. - Do Krakowa przyjechała z Płocka s. Karolina. Ona i inne siostry prosiły o wielką modlitwę za płocki dom i za to wybrane przez Boga miejsce, bo właśnie tu były pierwsze objawienia - wspomina s. Wiktoriana.

Później sama siostra zastąpiła jakby Faustynę w kuchni łagiewnickiego klasztoru. - Miałam to szczęście, że spotkałam mamę św. Faustyny. Widziałam ją, gdy przyjechała do naszego domu w Częstochowie. A później sama pracowałam w kuchni w Łagiewnikach. Dotykałam tych samych naczyń, garnków, szafek, przy których pracowała Faustyna. Zresztą nasze wychowanki, dziewczęta z zakładu opiekuńczego, co i raz mówiły: "Tej patelni, tego garnka używała Faustyna" - opowiada s. Wiktoriana.

Opowiadają starsze siostry, że kiedyś wychowanki płockiego zakładu wyszły wieczorem po pracy z piekarni i zobaczyły wielką światłość w celi s. Faustyny. Zaalarmowały inne siostry, bo myślały, że to może być pożar. Jedna z sióstr pobiegła na piętro, ale gdy weszła do wąskiej celi Faustyny, zobaczyła, jak zakonnica stała zwrócona do ściany. Niezwykłego światła, które zauważyły wychowanki, już nie widziała.

W albumie "Ufam. Śladami siostry Faustyny" znajdujemy inne świadectwo s. Pauliny Kosińskiej, która pracowała z Faustyną w kuchni płockiego klasztoru: "Pomieszczenie było wąskie, a co chwila ktoś tamtędy przechodził, potrącając wszystkich po drodze. Poza tym ciągle jacyś ludzie dzwonili do furty i trzeba było do nich wychodzić. Przez cały okres pracy w kuchni s. Faustyna ani razu jednak, choćby słowem czy grymasem twarzy, nie okazała niezadowolenia. Zawsze była pogodna i uśmiechnięta".

...

Najwspanialsze chwile w dziejach Swiata.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:17, 23 Kwi 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → W promieniach Miłosierdzia
W promieniach Miłosierdzia

Justyna Baran
dodane 23.04.2017 06:00


Co roku, gdy rezurekcyjne bicie w dzwony oznajmia radosną nowinę o zmartwychwstaniu, a w kościołach rozbrzmiewa „Alleluja”, wielkanocna refleksja łączy się z pełnym wdzięczności wyczekiwaniem na zbliżającą się niedzielę – kolejną odsłonę i dopełnienie wielkiej tajemnicy zbawienia, czyli Święto Miłosierdzia. Jest to czas ogromnej łaski, jako że właściwie odbyta spowiedź i przyjęta Komunia Święta w tym dniu – jak zapewnia Jezus za pośrednictwem św. Faustyny – gwarantują nie tylko rozgrzeszenie, ale również darowanie win i kar. Z teologicznego punktu widzenia jest to dobro, z którym nie mogą się równać nawet duchowe korzyści płynące z odpustu zupełnego.

Warto przy tej okazji przypomnieć sobie, że ustanowienie Niedzieli Bożego Miłosierdzia było procesem długim i żmudnym. Od momentu, gdy Jezus, objawiając się siostrze Faustynie, wyraził swą wolę, by święto takie było obchodzone w pierwszą niedzielę po Wielkiej Nocy, do momentu, gdy Jan Paweł II w dniu kanonizacji św. Faustyny 30 kwietnia 2000 roku ogłosił to święto dla całego Kościoła, minęło kilkadziesiąt lat wypełnionych staraniami o to, by ludzie na całym świecie mogli „z naczyniem ufności” przyjść „do zdroju miłosierdzia” (Dz. 1488-1489).

Morze łask

Niepewność co do intencji Jezusa, gdy prosi o namalowanie obrazu, dystans i ostrożność wobec objawień skromnej i prostej zakonnicy oraz liczne przeszkody w realizacji poleceń przekazanych w czasie wizji okazują się typowymi trudnościami na drodze wielkich, dobrych dzieł. Stopniowo wielki zamysł Boży nabiera coraz bardziej konkretnych kształtów – powstaje obraz z podpisem „Jezu Ufam Tobie”, zostaje przekazana modlitwa Koronką do Bożego Miłosierdzia oraz szczegóły dotyczące Niedzieli Miłosierdzia – wielkiego święta, do którego przygotowaniem ma być nowenna, którą Jezus dyktuje siostrze Faustynie. Po raz pierwszy, kolejna niedziela po Wielkiej Nocy nabiera charakteru dnia poświęconego kultowi Bożego Miłosierdzia w wymiarze publicznym (choć święto nie było jeszcze oficjalnie zatwierdzone i uznane), gdy w dniach od 26 do 28 kwietnia 1935 roku obraz Jezusa Miłosiernego, namalowany przez Eugeniusza Kazimirowskiego we współpracy z siostrą Faustyną, został wystawiony w Ostrej Bramie. Siostra Faustyna tak opisuje to przełomowe wydarzenie:

„Dziwnie się złożyło, jako Pan żądał, tak się stało, że pierwszą cześć, jaką obraz ten odebrał od tłumów – było to w pierwszą Niedzielę po Wielkanocy (…) Przez trzy dni był ten obraz wystawiony na widok publiczny i odbierał cześć publicznie, ponieważ był umieszczony w Ostrej Bramie, w szczycie okna, dlatego było go widać z bardzo daleka. W Ostrej Bramie obchodzono uroczyście te trzy dni zakończenia jubileuszu Odkupienia świata – 1900 od Męki Zbawiciela. Teraz widzę, że złączone jest Dzieło Odkupienia z dziełem Miłosierdzia, które żąda Pan (Dz. 89)”.

Druga niedziela okresu Wielkiej Nocy przynosi, po radości zmartwychwstania, radość kolejną, równie wielką i wynikającą z równie wielkiej tajemnicy. Chrystus pokonuje śmierć i szatana po to, by móc uratować każdego, nawet najbardziej zatwardziałego grzesznika i duszę najbardziej obojętną, zrozpaczoną, pozostającą w duchowych ciemnościach. Jezus obiecuje siostrze Faustynie: „Choćby dusza była, jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku już nie było wskrzeszenia i wszystko już stracone, nie tak jest po Bożemu, cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni” (Dz. 1448).

Może się to dokonać dzięki Bożemu Miłosierdziu oraz odrobinie chociaż dobrej woli ze strony potrzebującego człowieka. Miłosierny Zbawiciel wskazuje bardzo konkretnie, co należy zrobić – zwrócić się z ufnością, w duchu pragnienia zerwania przywiązania do wszelkiego grzechu, przystąpić do spowiedzi oraz Komunii Świętej. Oczywiście, nawrócenie jest łaską, której dostąpić można zawsze i wszędzie, niemniej jednak Niedziela Miłosierdzia to dzień szczególnie wskazany przez Jezusa jako wiążący się z wyjątkowymi łaskami: „Pragnę, aby święto Miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia Mojego” (Dz. 699).

Źródło Życia

Publiczny i oficjalny charakter obchodów od początku stanowił ważny element kultu Bożego Miłosierdzia. Potwierdzają to wizje siostry Faustyny, w czasie których widzi obraz Jezusa Miłosiernego nad miastem (Wilnem), które skrępowane jest siatką i sieciami. Jezus przecina sieci, uwalniając miasto (Dz. 416) i dając szansę na przyjęcie łask Miłosierdzia. Równie przejmująca jest wizja, w czasie której Faustyna widzi, jak łaski spływają na zgromadzonych wiernych w czasie uroczystości: „w piątek, kiedy byłam w Ostrej Bramie w czasie tych uroczystości, podczas których obraz ten został wystawiony, byłam na kazaniu, które mówił mój spowiednik; kazanie było o Miłosierdziu Bożym, było pierwsze, czego żądał Pan Jezus. Kiedy zaczął mówić o tym wielkim Miłosierdziu Pańskim, obraz ten przybrał żywą postać i promienie te przenikały do serc ludzi zgromadzonych, jednak nie w równej mierze, jedni otrzymali więcej, a drudzy mniej. Radość wielka zalała duszę moją widząc łaskę Boga” (Dz. 417).

W dniu Niedzieli Miłosierdzia Jezus ofiarowuje ludzkości ogromny dar – godne i właściwe przystąpienie do Spowiedzi i Komunii Świętej, bez przywiązania do grzechu, z ufnością i szczerym postanowieniem przemiany życia, oznaczają zupełne odpuszczenie win i kar oraz możliwość dostąpienia wielu łask (Dz. 699). Jest to dobro przewyższające nawet odpust zupełny, który oznacza przebaczenie i darowanie kar doczesnych, ale nie jest równoznaczny z odpuszczeniem win. Można wobec tego powiedzieć, że w drugą niedzielę okresu Wielkiej Nocy sprawiedliwość ustępuje Bożemu Miłosierdziu. W związku ze szczególną właściwością Komunii Świętej po spowiedzi w Niedzielę Miłosierdzia duchowni nie wahają się określać jej mianem „drugiego chrztu”. Gdy Jezus poleca przystępować w tym dniu do Komunii Świętej – Źródła Życia (Dz. 300), przypomina, że ostatecznym celem Męki i Zmartwychwstania było i jest uratowanie wszystkich dusz, które zwrócą się do niego i zaufają Bożemu Miłosierdziu.

Większe niż nędze

Grzech ciężki, zatwardziałość, obojętność, rozpacz, słabość – nic z tych rzeczy nie jest przeszkodą w działaniu dla Bożego Miłosierdzia. Tylko człowiek, jako wolny i niepodlegający ze strony Boga przymusowi, może dobrowolnie odrzucić możliwość skorzystania z łaski przebaczenia, skazując się na potępienie. Oznacza to, że chociaż Bóg nikogo nie „spisuje na straty”, sam człowiek może doprowadzić się do takiego stanu, w którym nie będzie już zdolny zwrócić się aktem woli z prośbą o ratunek, co jest koniecznym warunkiem skorzystania z łaski Bożego Miłosierdzia. Jezus, niczego nieczyniący wbrew woli człowieka, ostrzega, kierując do siostry Faustyny następujące słowa: „O biedni, którzy nie korzystają z tego cudu miłosierdzia Bożego, na darmo będziecie wołać, ale będzie już za późno” (Dz. 1448). Jak temu zapobiec? Odpowiedź jest prosta i konkretna – nawet w najtrudniejszej sytuacji „drgnienie dobrej woli – chociażby najmniejsze”, ufne zwrócenie się o pomoc sprawia, że miłosierdzie Boże dokonuje reszty (Dz. 1486). Takim momentem wykazania odrobiny chociaż koniecznej chęci w akcie wolnej woli może być właśnie spowiedź (a ściślej rzecz ujmując – bycie w stanie łaski uświęcającej, co oznacza, że wyspowiadać można się wcześniej) i Komunia Święta w Niedzielę Miłosierdzia. Zaproszony może czuć się każdy, nawet ci, którzy myślą, że nie ma dla nich przebaczenia czy drogi wyjścia z grzechu. Jezus przypomina: „Większe jest miłosierdzie moje aniżeli nędze twoje i świata całego” i prosi „zrób mi przyjemność, że mi oddasz wszystkie swe biedy i całą nędzę, ja cię napełnię skarbami łask” (Dz. 1485). Podstawowym warunkiem jest niezachwiana ufność w moc Bożego Miłosierdzia. Dzięki niej dokonuje się prawdziwy cud, o którym pisze ks. Michał Sopoćko, spowiednik siostry Faustyny:

„Miłosierdzie Boga jest to doskonałość Jego działalności, skłaniającej się ku bytom niższym w celu wyprowadzenia ich z nędzy i uzupełnienia ich braków – jest to Jego wola czynienia dobrze wszystkim, którzy cierpią jakieś braki i sami nie są w stanie ich uzupełnić” („Miłosierdzie Boże w dziełach Jego”).

Wielką łaską, o którą warto zawalczyć w Niedzielę Miłosierdzia, jest wobec tego nie tylko wybaczenie (często mylnie utożsamiane jedynie z uczuciem ulgi i złagodzeniem wyrzutów sumienia), ale właśnie możliwość usunięcia braków i otrzymania w darze doskonałości. Postęp w rozwoju duchowym i miłość to dary, które umacniają w walce z grzechem i odradzają człowieka w godności Dziecka Bożego.

O wszystkich obietnicach związanych z Niedzielą Miłosierdzia przypomina obraz Jezus Miłosiernego z wymownym podpisem „Jezu Ufam Tobie”. Pojawiający się w samym środku ciemności i nocy grzechu, Jezus ofiarowuje łaski płynące z dwóch promieni: usprawiedliwienie duszy (promień blady) oraz życie, symbolizowane przez krew (promień czerwony). Oczyszczeniu z grzechu towarzyszy przywrócenie do pełni duchowego życia. Darowanie win i kar może okazać się nowym początkiem „w promieniach miłosierdzia”. Warto o tym pamiętać, przygotowując się do spowiedzi w Niedzielę Miłosierdzia.

...

Znowu mam swieto Smile Dzieki takim patronom Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:38, 05 Paź 2017    Temat postu:

O. Józef Andrasz SJ: (nie)zapomniany spowiednik św. Faustyny
Joanna Operacz | Wrz 10, 2016
Domena publiczna
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


To właśnie on upewnił Faustynę, że zadanie, które powierzył jej Jezus, jest prawdziwe. I że powinna je wypełnić.


K
to był spowiednikiem i kierownikiem duchowym św. Faustyny? Jeśli ktoś poznał historię siostry od Bożego Miłosierdzia, na pewno zna nazwisko ks. Michała Sopoćki. Ale polska święta miała jeszcze jednego kierownika duchowego – jezuitę o. Józefa Andrasza.
O. Andrasz: pierwszy biograf s. Faustyny

Korzystała z jego posługi, kiedy mieszkała w Krakowie, czyli w nowicjacie i pod koniec życia. W „Dzienniczku” o. Andrasz jest najczęściej wymienianym księdzem. To właśnie on upewnił Faustynę na początku jej mistycznej drogi, że zadanie, które powierzył jej Jezus, jest prawdziwe, i że powinna je wypełnić.

Po śmierci s. Faustyny jezuita napisał jej pierwszą biografię. I to pod jego okiem powstał obraz Pana Jezusa Miłosiernego w Łagiewnikach. Z jego inicjatywy w 1943 r. zaczęły być odprawiane publiczne nabożeństwa do Bożego Miłosierdzia. Zmarł w Krakowie w 1963 r.
Czytaj także: Tak wyglądał pierwszy obrazek Jezusa Miłosiernego. Dlaczego nie podobał się s. Faustynie?


Kult spowiednika s. Faustyny

Na Sądecczyźnie, w rodzinnych okolicach o. Andrasza, niedawno pojawiło się zjawisko, które można nazwać kultem spowiednika św. Faustyny. Zaczęło się od pewnej adoracji Najświętszego Sakramentu.

Trzy lata temu w diecezji tarnowskiej odbywała się peregrynacja kopii obrazu Jezusa Miłosiernego. Kiedy obraz trafił do kościoła w Królowej Górnej, działająca w parafii grupa mężczyzn poprosiła proboszcza, żeby przydzielił im na czuwanie godzinę, w której Pan Jezus był najbardziej opuszczony, czyli od 1 do 2 w nocy.

Przedsiębiorca Czesław Bogdański, który brał udział w tej modlitwie, właśnie wtedy postanowił, że trzeba zająć się popularyzowaniem nieco zapomnianej postaci o. Andrasza.

„Podczas Światowych Dni Młodzieży setki tysięcy ludzi odwiedziły Łagiewniki. A wiszący tam obraz Pana Jezusa to najbardziej znany polski obraz i w ogóle jeden z najbardziej znanych obrazów na świecie. Dlaczego właśnie Łagiewniki? I dlaczego ten wizerunek? To miejsce jest centrum kultu Bożego Miłosierdzia, bo właśnie tam zapoczątkował te nabożeństwa o. Józef Andrasz – przy obrazie, którego malowanie nadzorował” – powiedział Aletei Bogdański.
Będzie beatyfikacja?

Z inicjatywy Bogdańskiego powstała modlitwa o beatyfikację jezuity. Otrzymała ona imprimatur kurii diecezji tarnowskiej i została wydrukowana na blankietach, które można znaleźć w różnych kościołach na Podkarpaciu oraz m.in. w kościele jezuitów na warszawskiej starówce.

W rodzinnej parafii zakonnika, w Wielopolu k. Nowego Sącza i w parafii, która się z niej wyodrębniła, sporo osób modli się za pośrednictwem o. Andrasza – szczególnie o świętość kapłanów. Zakon myśli o przygotowaniach do procesu beatyfikacyjnego, czyli o procesie informacyjnym. Jak powiedział prowincjał południowej prowincji jezuitów, o. Jakub Kołacz SJ, prawdopodobnie zajmą się tą sprawą za dwa-trzy lata.
Czytaj także: „Dzienniczek” św. Faustyny zachwycił mnie bogactwem duchowych przeżyć

Oczywiście, bycie spowiednikiem świętej osoby nie jest jeszcze powodem do beatyfikacji. Chociaż w tej dziedzinie dorobek o. Andrasza jest zastanawiający: spowiadał m.in. bł. Anielę Salawę, bł. s. Marię Klemensę Staszewską i s. Paulę Tajber, której proces beatyfikacyjny jest w toku.

Ponoć kiedy w przedwojennym Krakowie jakiś ksiądz miał kłopot z rozpoznaniem prawdziwej istoty czyichś duchowych przeżyć (np. objawień), mówiło się, że „z takimi sprawami to do o. Andrasza”.


Zapamiętany dzięki s. Faustynie

Jaką osobą był ten skromny jezuita? O. Kołacz przyznaje, że gdyby nie zapiski św. Faustyny, dzisiaj raczej nikt by o nim nie pamiętał. Ojcowie, którzy poznali go w czasach, gdy sami byli jeszcze młodymi zakonnikami, pamiętają tylko, że np. lubił odmawiać brewiarz przechadzając się po ogrodzie.

Nigdy nie opowiadał o niezwykłych wydarzeniach w Łagiewnikach, których był świadkiem i uczestnikiem. Miał opinię człowieka uduchowionego i wzbudzał respekt swoją wiedzą. Św. Faustyna w „Dzienniczku” napisała, że prowadził jej duszę tak, jak słup ognia prowadził Izraelitów na pustyni.
Czytaj także: Brat Albert i Faustyna. Miłosierdzie ludzkie i Boskie

Prowincjał zwraca uwagę, że napisany przez o. Andrasza życiorys świętej (nieukończony, przeleżał w maszynopisie do 2015 r., kiedy ukazał się pod redakcją o. Józefa Augustyna) pokazuje też poniekąd postać autora – jest bardzo realistyczny i daleki od cukierkowatości. O. Andrasz napisał jeszcze kilka książek i wiele artykułów opublikowanych w jezuickim piśmie „Posłaniec Serca Jezusowego”, któremu przez wiele lat szefował.

W swojej rodzinie spowiednik świętych jest wspominany jako człowiek skupiony i bardzo pracowity, który każde spotkanie potrafił wykorzystać tak, by przyniosło ono rozmówcy jakiś pożytek duchowy.

Siostrzeniec o. Andrasza zapytany, jak jednym słowem opisałby wuja, powiedział, że najwłaściwsze byłoby: „wielebny”.

...

A dzis znow swieto Łodzi czyli Faustyny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:28, 01 Lis 2017    Temat postu:

Jak święta Faustyna przywitała na świecie naszą córeczkę
Radosław Mokrzycki | 01/11/2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Kiedy ogłosiliśmy światu radosną nowinę, że spodziewamy się kolejnej córeczki, nikt nie zareagował entuzjazmem, z jakim spotykają się świeżo upieczeni rodzice. Nikt, poza św. Faustyną...
Nasze ósme dziecko – to już rutyna?

Faustyna Rutyna Mokrzycka – to nasza córka. Dla dzisiejszego opowiadania konieczne jest, by powiedzieć o niej przede wszystkim to, że urodziła się w naszej rodzinie jako ósme dziecko. A chcę Wam pokazać na przykładzie Faustynki, w jak niezwykły sposób człowiek może zostać na tym świecie powitany, i co z tego wynika.

Przywitanie gościa w domu jest nadzwyczaj ważne – to, jak będzie on tam się czuł, jaki charakter będzie miała jego wizyta, zależy w dużej mierze od tego, jak został powitany. Owszem, pewnie można wiele braków w przyjęciu bliźniego nadrobić na dalszym etapie goszczenia go, ale nie jest to łatwe, bo i tak ciągle trzeba nadrabiać coś, co zostało niedopilnowane z powodu naszej małoduszności… Tak jest i z dzieckiem: czy jest od samego początku chciane, czy też nie, należy mu się serdeczne powitanie na tej ziemi.

Być może zaskoczę wielu z Was wyznaniem, że w okoliczności tak niesamowitego wydarzenia, jakim są narodziny dziecka, może w rodzinie wielodzietnej wkraść się rutyna. Poniekąd jestem w stanie to zrozumieć.


Radość z narodzin – nie dla wszystkich?

Jest wokół nas wiele par, które bardzo długo czekają z podjęciem decyzji o poczęciu dziecka, jest też wiele par mocno dotkniętych tragedią niemożności jego poczęcia. I gdy wreszcie Bóg pobłogosławi życiem „przy nadziei”, nic dziwnego, że całe otoczenie – jeśli nie jest pozbawione zwyczajnej głęboko ludzkiej wrażliwości – cieszy się i raduje wraz z parą nowych rodziców.
Czytaj także: Wielodzietni. Kilka rzeczy, których możecie o nich nie wiedzieć

Dziecko takie jest od początku hołubione, mocno oczekiwane, a mama rozpieszczana pytaniami przyjaciół pełnymi troski, współczucia i uznania. Radość, którą daje rodzicom dziecko, jest wspaniałym darem, jest – czasem tak sobie myślę – hartowaniem ich na przyszły trud rodzicielstwa.

Człowiek posiada taką cechę, że potrafi się prawie do wszystkiego przyzwyczaić. Ja dostrzegam to wyraźnie w pierwszym kęsie czekolady, który jest absolutnie najpyszniejszy, w pierwszej zieleni wiosny i kwitnących wówczas kwiatów, które dostarczają mi rozkoszy Edenu, czy w pierwszym ożywczym chłodzie wczesnej jesieni, który przynosi ulgę po piekącym lecie.


Ósme dziecko – nikt nie zareagował entuzjazmem

Jak już wiecie, Faustyna jest naszym ósmym dzieckiem i pewnie dlatego, kiedy ogłosiliśmy światu radosną nowinę, że spodziewamy się kolejnej córeczki, nikt nie zareagował entuzjazmem, z jakim spotykają się świeżo upieczeni rodzice. Niewiele osób szczególnie nam pogratulowało, niewielu się dopytywało o zdrowie dziecka pod sercem matki, niewielu wreszcie okazywało troskę o zdrowie mojej żony. Będąc jednak pogrążonymi w wirze obowiązków rodzinnych, nie zwracaliśmy z początku na ten brak szczególnej uwagi.

Wreszcie nadszedł ten dzień, w którym Faustyna miała przyjść na nasz świat. Był to wtorek. W czwartek razem z moją żoną Faustynka przybyła do naszego mieszkania. Przybyło któreś już kolejne dziecko, więc to „normalne”, że pojawia się w naszej rodzinie Ktoś nowy.

Do tego stopnia normalne, że nawet specjalnie niedostrzegalne. Nikt z bliskich – nie wyłączając najbliższych – nie przyjechał do nas, żeby powitać maleństwo. Nikt nie oglądał go, nie przeżywał cudu przyjścia na ten świat. A przecież ono nie wiedziało o tym, że jest ósme! Nie wiedziało, że radość ludzie przeżywają chętnie, gdy jest spontaniczna i łatwo przychodzi, będąc miłym zaskoczeniem. Ale w czasach łatwo dostępnych rozrywek i łatwej ucieczki przed samotnością, radość, o którą trzeba walczyć, którą trzeba sobie wywalczyć w rutynie powtarzalnych wydarzeń codzienności, radość w normalności życia rodzinnego jest lekceważona. Nawet ta pierwszego sortu.
Czytaj także: Wielodzietni rodzice na Instagramie. Profile, które pokochasz


Relikwie św. Faustyny w naszym domu

W przeddzień powrotu dziewczyn ze szpitala spotkała mnie koleżanka, która zapowiedziała się u nas z wizytą na niedzielny poranek, obiecując z tajemniczą miną sprawić nam niespodziankę. I rzeczywiście, w niedzielę rano, trzy dni po zamieszkaniu z nami Faustynki, przyszła ona ze swoim kolegą i, co nadzwyczaj dla nas niesamowite… z relikwiami św. siostry Faustyny.

Okazało się, że nasi znajomi przewożą te relikwie z Polski do Francji, a po drodze mogą one zrobić sobie parodniowy postój właśnie w naszym mieszkaniu. Czuliśmy się naprawdę bardzo zaszczyceni tak niezwykłym Gościem i piękną hojnością Pana Boga.

Po odjechaniu relikwii zdaliśmy sobie sprawę z całej sytuacji, jaką w tym opowiadaniu opisuję. Maleństwo, które staraliśmy się jako rodzice przyjąć w imię Boga, nie zostało powitane z radością przez otoczenie, bo to przecież jedno z wielu naszych dzieci, które tak łatwo poczynamy.

Ale dla Boga każdy jest wyjątkowy. On o nikim nie zapomina, a na pewno nie zapomina o tych maleńkich. Nie przyszli bliscy, to przybyła powitać ją patronka naszej córeczki, siostra Faustyna. Święci uczą nas, że właśnie w rutynie i powtarzalności banalnej codzienności należy szukać głębokiego sensu i radości, którą tam trzeba sobie wywalczyć.

Nie zrozumcie mnie źle, nie jest moją intencją czynienie komukolwiek zarzutu niepowitania naszego dziecka, nieprzeżywania wraz z nami radości. Czuję się w tym momencie wolny od zazdrości o radość wokół tych par, które spodziewają się pierwszego dzieciątka.

Chciałbym tylko dać Wam świadectwo tego, że świętych obcowanie, ich udział w naszym życiu, to nie jakiś abstrakcyjny związek frazeologiczny z zakurzonego Katechizmu Kościoła Katolickiego. Że Bóg pamięta i o wielkich, i o maluczkich, ciesząc się każdym życiem, nawet jeśli (do czasu!) tego nie zauważamy. Że zapominamy – tu mogę bić się w piersi – iż prawdziwie głęboką, czystą radość Bóg ukrył dla nas, rodziców w trudnej codzienności zwyczajnego życia.

...

Narodziny sa cudem. Nie wiemy nawet fizycznie jak to dokladnie jest mozliwe. Z DWU komorek CALY CZLOWIEK! Cud narodzin.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:07, 20 Maj 2018    Temat postu:

Misja św. Faustyny dotarła do Betlejem. Polska siostra inspiruje świat
Anna Gębalska-Berekets | 19/05/2018
KOŚCIÓŁ KATARZYNY ALEKSANDRYJSKIEJ W BETLEJEM
EAST NEWS
Udostępnij 105 Komentuj
W Betlejem powstała grupa parafialna Apostołów Bożego Miłosierdzia. Jej członkowie inspirują się osobą św. siostry Faustyny Kowalskiej.

Inauguracja wspólnoty w kościele pw. św. Katarzyny w Betlejem odbyła się nieprzypadkowo, bo 8 kwietnia, a więc w Niedzielę Bożego Miłosierdzia. Liturgii przewodniczył ojciec Rami Asakrieh (franciszkanin), który wyraził nadzieję, że ta grupa pomoże szerzyć pragnienie Jezusa przekazane św. siostrze Faustynie.

Na tę okoliczność z Polski zostały przywiezione do Betlejem relikwie św. siostry Faustyny Kowalskiej oraz obraz Jezusa Miłosiernego, który został poświęcony jeszcze przez papieża Jana Pawła II. We mszy świętej uczestniczył także Leopoldo Girelli, nuncjusz apostolski w Izraelu i delegat Stolicy Apostolskiej do Jerozolimy i Palestyny.

Czytaj także: 22 lutego: Dzień, w którym Jezus objawił Faustynie obraz „Jezu ufam Tobie”


Czciciele Bożego Miłosierdzia
Apostołowie Bożego Miłosierdzia będą spotykać się w kościele św. Katarzyny w Betlejem i działać w oparciu o misję św. siostry Faustyny. To właśnie tej polskiej zakonnicy powierzone zostało zadanie polegające na przypominaniu światu niezgłębionego Miłosierdzia Bożego, które jest otwarte nawet dla najgorszego grzesznika.

O tej szczególnej powinności przypomniał w 2002 roku papież Jan Paweł II, poświęcając świat Miłosierdziu Bożemu. Jednocześnie Ojciec Święty zaprosił do tego, by ludzie Kościoła stali się Apostołami Bożego Miłosierdzia i by z wewnętrzną otwartością serca budowali osobistą więź z Bogiem i ludźmi w duchu ewangelii, ufności i wiary.



Jakie cele stawia sobie nowo powstała grupa?
Głównym zadaniem jest szerzenie duchowości św. siostry Faustyny i jej misji w tak szczególnym miejscu narodzin Zbawiciela świata. Także przypominanie o głęboko zakorzenionej prawdzie wiary: miłości miłosiernej Boga do każdego człowieka, bowiem nikt z tej miłości nie jest wyłączony.

„Nie ma niczego więcej, czego człowiek potrzebuje, niż Boże Miłosierdzie” – tak powiedział 7 czerwca 1997 roku papież Jan Paweł II przy grobie polskiej mistyczki. Posługą świeckich zrzeszonych w tej grupie betlejemskiej parafii będzie powiedzenie o tej niezmiennej prawdzie bliskim, znajomym, przyjaciołom i środowisku ludzi, w którym na co dzień będą funkcjonować, aby inni również mogli to orędzie zrozumieć i wypełnić w swoim codziennym życiu.

Czytaj także: W Betlejem byłam w potrzebie. Przygarnęła mnie muzułmańska rodzina
„Idźcie i nauczajcie” – członkowie grupy mają być właśnie współczesnymi apostołami, posłanymi dla wiernego kontynuowania prawdy o Bożym Miłosierdziu, powołanymi do świadczenia o Miłości, która nie zna granic. Będą się modlić, pomagać najbardziej potrzebującym i adorować eucharystycznego Jezusa w każdy pierwszy piątek miesiąca. Doświadczenia współczesności wymagają skutecznie zaplanowanych działań szerzenia kultu, kontemplacji tajemnicy Bożego Miłosierdzia i proszenia o miłosierdzie nie tylko dla siebie, ale i dla całego świata.

Stąd też zadanie przekazania przez ludzi zrzeszonych w tej grupie Koronki do Bożego Miłosierdzia, oddania czci Jezusowi Miłosiernemu, poszanowania Eucharystii. Formy te zostały polecone przez Jezusa św. siostrze Faustynie, są bowiem pomocą i ochroną dla wszystkich, a tym bardziej dla grzeszników. Grupa jest jedną z wielu innych prężnie działających w parafii św. Katarzyny w Betlejem.



Misja Faustyny, która nie ma końca
„Jestem przekonana, że moja misja nie dobiegnie końca, ale po mojej śmierci dopiero się zacznie” – tak pisała przy swoim biurku w Wilnie św. siostra Faustyna Kowalska. Dzięki tej grupie, jak i innym tego typu na całym świecie, misja polskiej Apostołki Miłosierdzia Bożego nie zakończyła się, ale trwa nadal i daje piękne owoce.

...

Wspaniala wiadomosc!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 7:25, 21 Maj 2018    Temat postu:

„Akurat wyjeżdżałem rowerem z Watykanu”. Abp Krajewski będzie kardynałem!
Katolicka Agencja Informacyjna | 21/05/2018
KARDYNAŁ KONRAD KRAJEWSKI
SIPA/EAST NEWS
Udostępnij 0 Komentuj
Arcybiskup, który oddał swoje mieszkanie potrzebującym. Papieski jałmużnik, który troszczy się o ludzi ulicy. Polski ksiądz, który usłyszał od papieża: „Sprzedaj biurko i szukaj biednych”. Oto kardynał nominat Konrad Krajewski.

Jałmużnik papieski abp Konrad Krajewski będzie kardynałem. Zapowiedział to Ojciec Święty Franciszek na zakończenie spotkania z wiernymi na modlitwie Regina Caeli w niedzielę 20 maja w Watykanie. Konsystorz, na którym polski hierarcha otrzyma godność purpurata, odbędzie się 29 czerwca.

Czytaj także: „Sprzedaj biurko i szukaj biednych”. Abp Krajewski przekazuje księżom, czego nauczył go papież


Zaskakująca nominacja dla abp. Krajewskiego
Jałmużnik papieski należy do najbliższego otoczenia papieża. Obok prefekta Domu Papieskiego uczestniczy w uroczystościach i audiencjach. W imieniu Ojca Świętego udziela potrzebującym jałmużny, jego podpis widnieje na formularzu błogosławieństw papieskich.

Zdobywane przez niego środki przekazywane są na papieskie dzieła miłosierdzia oraz instytucje dobroczynne bezpośrednio podlegające Watykanowi i kilka szkół działających na terenie Rzymu i Castel Gandolfo.

Włoski watykanista Andrea Tornielli, komentując na łamach portalu VaticanInsider najnowsze decyzje Franciszka, za jedną z największych niespodzianek uznał włączenie w skład Kolegium jałmużnika papieskiego, Polaka abp Konrada Krajewskiego. Wyraził przy tym uznanie dla jego postawy, przejawiającej się w pomaganiu „dniem i nocą ubogim, bezdomnym, migrantom i uchodźcom”.

Tornielli przywołał też słowa nominata, powiedziane portalowi zaraz po oświadczeniu Ojca Świętego: „Nic nie wiedziałem jeszcze kilka minut po wymienieniu mego nazwiska, akurat wyjeżdżałem rowerem z Watykanu, gdy wezwano mnie, abym słuchał papieża w czasie modlitwy Regina Caeli. Dla mnie było to całkowite zaskoczenie”.

Czytaj także: Pralnia papieża Franciszka już służy ubogim


Kapłan z Łodzi
Abp Konrad Krajewski urodził się w Łodzi 25 listopada 1963. W 1982 wstąpił do miejscowego Wyższego Seminarium Duchownego. W 1988 roku uzyskał magisterium z teologii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i tego samego roku, 11 czerwca przyjął święcenia kapłańskie z rąk ówczesnego biskupa łódzkiego Władysława Ziółka.

Przez dwa lata pracował duszpastersko w swej diecezji. W 1990 roku podjął studia w zakresie liturgiki na Papieskim Instytucie Liturgicznym „Anselmianum”, gdzie uzyskał w 1993 roku kościelny licencjat. W 1995 obronił doktorat z teologii ze specjalizacją w dziedzinie liturgiki na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu „Angelicum”.

Po powrocie z Rzymu w 1995 był ceremoniarzem abp. Władysława Ziółka oraz wykładowcą liturgiki i dyrektorem biblioteki Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi. W 1997 roku, podczas wizyty Jana Pawła II w Polsce, zajmował się przygotowaniem liturgicznym wszystkich stacji. Od tegoż roku był prefektem swego dawnego Seminarium Duchownego w Łodzi.

Czytaj także: „Jałmużna musi zaboleć”. Zabrał bezdomnego do restauracji, a ten wkurzył go jednym pytaniem


Ceremoniarz i jałmużnik papieski
1 października 1998 podjął pracę w Urzędzie Papieskich Celebracji Liturgicznych. Od 12 maja 1999 do czasu mianowania go szefem Urzędu Dobroczynności Apostolskiej 3 sierpnia 2013 roku był ceremoniarzem papieskim.

Sakrę biskupią przyjął 17 września 2013 w bazylice watykańskiej. Był bliskim współpracownikiem św. Jana Pawła II. Przed kamerami telewizji publicznej, w filmie „Tajemnica Jana Pawła II”, podzielił się przejmującymi wspomnieniami o osobie Ojca Świętego.

Pełniąc swoje odpowiedzialne zadania obecny kardynał-nominat udzielał się także duszpastersko, troszcząc się szczególnie o najuboższych i bezdomnych. W czerwcu 2017 odstąpił swoje rzymskie mieszkanie rodzinie syryjskich uchodźców. Jałmużnik papieski, z chwilą mianowania go na to stanowisko przed 5 laty, usłyszał wtedy od Franciszka, że „biurko nie jest dla niego i może je sprzedać”. „Nie czekaj na pukanie, wyjdź i szukaj ubogich” – dodał papież.

Polski hierarcha wziął sobie te słowa do serca i od początku swojej posługi jest niezwykle aktywny na tym polu. Szczególną troską otacza bezdomnych skupiających się w okolicach Watykanu i imigrantów.

Na wieść o rodzinie Syryjczyków, którym urodziło się właśnie dziecko, arcybiskup bez wahania odstąpił im swoje watykańskie mieszkanie, a sam przeniósł się do swego biura. Wyjaśnił, że swoje zachowanie uważa za coś najzwyklejszego. „Wielu kapłanów na całym świecie postępuje tak samo i to nie od dzisiaj” – dodał jałmużnik papieski. Wyjaśnił, że miłosierdzie i dzielenie się „należy do kodu genetycznego Kościoła” i dodał: „Nie mam rodziny, jestem zwykłym kapłanem, odstąpienie mieszkania nic mnie nie kosztuje”.

...

Kardynał z Łodzi! Proszę bardzo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:42, 27 Maj 2018    Temat postu:

Tak się teraz w Watykanie robi „karierę”. Abp Krajewski: kardynał bezdomnych i potrzebujących
Beata Zajączkowska | 26/05/2018
BISKUP KONRAD KRAJEWSKI
CPP / Polaris/East News
Udostępnij Komentuj
Zna swoich biednych po imieniu. Nosi pierścień z szarej blachy. Gdy ratownicy wyławiali ciała uchodźców, był z nimi. Ofiarom trzęsień ziemi robił zakupy. Nocami wychodzi do bezdomnych. Teraz z woli papieża Franciszka zostanie kardynałem.

Świadectwo abp. Konrada Krajewskiego
Bezdomni nazywają go człowiekiem papieża. On sam definiuje siebie biskupem ulicy i cierpienia. W posłudze papieskiego jałmużnika kieruje się słowami Franciszka: „Nie masz mówić o biednych, masz z nimi żyć”.

Świadectwo to podstawowy wymiar życia abp. Konrada Krajewskiego. Na palcu nosi biskupi pierścień z szarej blachy, ulice Rzymu przemierza na rowerze, sam robi zakupy i sam gotuje – nie tylko dla siebie, ale i dla przyjaciół, w gronie których uchodzi za znakomitego kucharza. Sam też sprząta swoje watykańskie mieszkanie.

Po imieniu zna swoich podopiecznych, którzy mówią do niego po prostu – księże Konradzie, a nie „ekscelencjo, księże biskupie”. Zamiłowanych do kościelnej tytułomanii nadymającej niejedno ego przestrzega, że za nadużywanie „ekscelencji” będą płacić „karny podatek” na jego ubogich… i z uśmiechem na ustach go ściąga.



BISKUP KONRAD KRAJEWSKIGaleria zdjęć


Przywracanie godności potrzebującym
Ta prostota podbija serca wielu, z drugiej jednak strony zasila też grono oponentów jego… i papieża Franciszka. Oskarżani bywają o populizm. Przedstawia się im całą serię pilniejszych potrzeb, którym trzeba stawić czoło w walce z ubóstwem w Wiecznym Mieście niż łaźnie dla bezdomnych, zorganizowanie dla nich wycieczki do Kaplicy Sykstyńskiej, wyprawy do cyrku czy wyjazdu do Turynu, by mogli pomodlić się przed Całunem.

Ich perspektywa jest zgoła inna. W Evangelii gaudium Franciszek pisze, że „najgorszą dyskryminacją, jakiej doświadczają ubodzy, jest brak opieki duchowej”.

„Lekcja papieża jest tak prosta, że często trudna do zrozumienia. Pokazuje, że Jezus wymaga od nas czegoś więcej niż tylko dania chleba” – mówi abp Krajewski. Jego filozofia miłosierdzia polega na przywracaniu godności, a nie tylko dzieleniu się pieniędzmi.

Czytaj także: „Akurat wyjeżdżałem rowerem z Watykanu”. Abp Krajewski będzie kardynałem!


Ubodzy stali się jego rodziną
Jałmużnik papieski wyznaje, że na początku sam nie bardzo rozumiał otrzymane rady. Ojciec Święty kazał mu nie siedzieć za biurkiem, tylko iść i szukać potrzebujących. Gdy pytał Franciszka o to, jak ma postępować usłyszał: „Czytaj Ewangelię i pytaj Jezusa, co On by zrobił”. Papież powiedział mu też, by nie tyle kupował jedzenie i inną pomoc, a następnie rozdawał potrzebującym, tylko wspólnie z nim robił kanapki, jadł, a nawet się przespał.

To zmieniło jego patrzenie na niesienie miłosierdzia. Nigdy bowiem nie uchylał się od pomocy. Przez lata, jeszcze jako ceremoniarz odpowiedzialny za liturgie Jana Pawła II i Benedykta XVI, wspierał żebraków żyjących w okolicy placu św. Piotra. Z własnej kieszeni kupował im gazety, lekarstwa, a wieczorami wraz z gwardzistami szwajcarskimi zawoził ciepłe jedzenie do miejsc, gdzie spali.

Nominacja Franciszka sprawiła jednak, że to biedni i ubodzy prawdziwie stali się jego rodziną. Co ciekawe, obecny papież nie wiedział o tej działalności ks. Krajewskiego, a mimo to wybrał go na jałmużnika, jednego ze swych najbliższych współpracowników.



Papieskie błogosławieństwa: koniec z biznesem
Jedna z pierwszych decyzji jałmużnika przysporzyła mu wielu wrogów i wywołała we Włoszech lawinę medialnej krytyki. Abp Krajewski postanowił położyć kres intratnemu biznesowi wokół sprzedaży papieskich błogosławieństw, na czym najwięcej zarabiały dotąd sklepy w rejonie Watykanu, a nie „charytatywne ramię papieża”, czyli wystawiające je biuro jałmużnika.

Pergaminy wydawane są na różne ważne życiowe okazje: chrzest, ślub, urodziny, rocznice ślubu czy święceń od ponad stu lat. Średnio z biura jałmużnika wychodzi ćwierć miliona ozdobnych pergaminów, co przekłada się na roczny dochód rzędu 2 mln euro.

Ludzie proszą jałmużnika o pomoc w zapłaceniu rachunków za światło i gaz, opłaceniu szkoły czy stołówki dzieciom, kupna podręczników czy lekarstw. Każda taka prośba musi być potwierdzona przez proboszcza. Chodzi o to, by szczodrość Ojca Świętego włączała się w solidarność Kościoła lokalnego i wspólnoty parafialnej.

To właśnie dzięki tym dobroczynnym pergaminom abp Krajewski pomógł w Polsce m.in. 18-letniej Wiktorii cierpiącej na czterokończynowe porażenie mózgowe i przekazał pieniądze na budowę windy w szkole dla niepełnosprawnych w Poznaniu.

Czytaj także: Pralnia papieża Franciszka już służy ubogim


Być z uchodźcami
Pierwsza oficjalna misja była najtrudniejsza. „Jedź tam, ci ludzie potrzebują mojej bliskości” – usłyszał od papieża po tym, jak u wybrzeży Lampedusy zatonął statek wiozący ponad 350 imigrantów. Abp Krajewski miał nie tylko nieść umocnienie, ale i na bieżąco referować papieżowi sytuację na wyspie, której mieszkańcy z coraz większym trudem stawiali czoło kolejnej tragedii.

Warunki, w jakich byli skupieni uchodźcy w centrum pierwszej pomocy, były przerażające. Uderzała ogromna ilość dzieci, które praktycznie pozostawały bez opieki. Od tego tylko krok ku kolejnej tragedii, jaką jest rynek prostytucji i handlu narządami.

Papież poprosił, bym kupił międzynarodowe karty telefoniczne wszystkim rozbitkom, tak by mogli skontaktować się z rodzinami. Sfinansował ogromny namiot, który dzięki pracy wolontariuszy z wielu organizacji stał się przedszkolem dla dzieci uchodźców – opowiada abp Krajewski.
Papieski jałmużnik wyznaje, że jego obecność, jako przedstawiciela Ojca Świętego, była ważna także dla ratowników. „Widziałem silnych mężczyzn, którzy po wyłowieniu kolejnego ciała płakali jak małe dzieci. To, co się wydarzyło, na każdym z nas odcisnęło ogromne piętno, wielu ratowników chciało się u mnie wyspowiadać” – opowiada.

To nie była jednorazowa akcja. Na prośbę papieża podejmuje wysiłki, by kolejne grupy wciąż napływających uchodźców znalazły gościnne schronienie. Swe struktury dla nieszczęśników otwierają kolejne parafie i ośrodki.



Łaźnia, fryzjer i punkt medyczny dla bezdomnych
Papieski jałmużnik osobiście wspiera też ofiary kilku trzęsień ziemi, jakie w ostatnim czasie miały miejsce we Włoszech. Nigdy nie jeździ z pustymi rękami. Jego charakterystyczny biały samochód zawsze wypełniony jest po dach najpotrzebniejszymi rzeczami. Słowa Franciszka: „bądź z nimi, a zobaczysz, czego naprawdę potrzebują” zrozumiał bardzo szybko.

Kiedyś na ulicy spotkał bezdomnego o imieniu Franco. Ten pochwalił mu się, że tego dnia obchodzi 50. urodziny i dziesięciolecie swego życia na ulicy. Papieski jałmużnik postanowił zaprosić go na kolację do restauracji, ale jako odpowiedź usłyszał: „Nie mogę, ja śmierdzę”.

W końcu trafili do jakiejś pizzerii i tam abp Krajewski dostał ważną lekcję w swej posłudze. W Rzymie, wytłumaczył mu Franco, nie brakuje jedzenia, nie brakuje miejsc, gdzie można dostać czyste ubrania. Brakuje jednak miejsc, w których można byłoby się umyć. Większość z tych, które istnieją, znajduje się na obrzeżach miasta, a tam z kolei nie ma turystów, z których żyją bezdomni.

Tak przy placu św. Piotra powstała łaźnia dla bezdomnych, stopniowo wzbogacona o fryzjera i punkt medyczny, a także noclegownia „Dom miłosierdzia”. Za tę inicjatywę papieski jałmużnik wciąż zbiera cięgi w środowiskach watykańskich. Jeden z księży pracujących w Sekretariacie Stanu wyznaje, że przez długie miesiące patrzył na to bardzo krytycznie, aż postanowił zajrzeć do łaźni i spróbować pomóc.

„Kiedy po kilku godzinach wyszła stamtąd ponad setka ogolonych, pachnących mydłem mężczyzn, zrozumiałem, że «brudnym pozwolić się umyć i bezdomnego ogolić» też jest uczynkiem miłosierdzia” – mówi i wspomina słowa jednego z bezdomnych, które na koniec go powaliły: „Dziękujemy ci i pamiętaj, że była to służba w imieniu papieża!”.

Czytaj także: „Sprzedaj biurko i szukaj biednych”. Abp Krajewski przekazuje księżom, czego nauczył go papież


Jałmużna musi zaboleć
By znaleźć fundusze na pomoc, abp Krajewski już cztery razy z rzędu zorganizował w Watykanie dobroczynną loterię, na którą najważniejsze fanty przekazał Franciszek. Jednak najbardziej ceni osobistą jałmużnę, która – jak często mówi – musi zaboleć.

„To nie może być dzielenie się tym, co nam zbywa, albo dawanie czegoś, by się popisać – to nie jest jałmużna” – podkreśla.

Wspomina jednego z bogatych włoskich przedsiębiorców zajmującego się produkcją obuwia, który chciał mu przekazać na potrzebujących naprawdę pokaźną sumę pieniędzy. Abp Krajewski jednak odmówił. W zamian opowiedział mu o problemie, jaki bezdomni mają z często schorowanymi stopami i dopasowaniem do nich wygodnych butów. I zaproponował, by w swych fabrykach zorganizował prawdziwą akcję jałmużny – sam dał materiał na buty, a pracowników zachęcił do oddania bezinteresownie dwóch godzin pracy na ich uszycie.

Tym sposobem do Watykanu trafiło kilkadziesiąt tysięcy par wygodnego obuwia.

„Najgorszą rzeczą, jaką możesz zrobić to dać bezdomnym stare buty, dopasowane już do innej stopy” – mówi abp Krajewski dodając, że tego też nauczył się przebywając z nimi, a nie pomagając im zza wygodnego biurka.



Bezdomny Jezus w Watykanie
„Jeśli żyjemy naprawdę czystą Ewangelią, Jezus dokonuje cudów, także na ulicy” – zauważa jałmużnik. Wyznaje, że kiedy mówi papieżowi, iż wieczorem wychodzi na miasto do biednych i bezdomnych, widzi, że on także chciałby z nim pójść…

Abp Krajewski cieszy się, że do Watykanu zaproszono bezdomnego Jezusa. Rzeźba przedstawiająca Jezusa jako bezdomnego śpiącego na ławce stanęła obok budynku, w którym mieści się Papieski Urząd Dobroczynności. Przedstawia naturalnej wielkości postać przykrytą lekkim kocem, spod którego widać jedynie stopy naznaczone ranami po gwoździach.

Jałmużnik podkreśla, że te rany leczą nasze płynące z serca dzieła miłosierdzia.

...

To powinno byc chluba nie urzad.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:56, 05 Paź 2018    Temat postu:

Subiektywny ranking cech, które siostrę Faustynę doprowadziły do świętości
Ewa K. Czaczkowska | 05/10/2018
DROGA FAUSTYNY DO ŚWIĘTOŚCI
Shutterstock
Udostępnij 20
80 lat temu, 5 października 1938 roku, w klasztorze w Łagiewnikach zmarła s. Faustyna Kowalska – mistyczka, święta, a być może w niedalekiej przyszłości doktor Kościoła.

Zadaniem jej życia, które postawił przed nią Bóg, było przekazanie orędzia o Bożym Miłosierdziu, które otrzymała w mistycznych objawieniach. Nie to jednak było powodem jej beatyfikacji, a potem kanonizacji, lecz życie w świętości.

Poniżej subiektywny ranking cech, które doprowadziły s. Faustynę Kowalską do wyniesienia na ołtarze.


Czytaj także:
Jezus do św. Faustyny: „Rozdawaj łaski, jak chcesz, komu chcesz”. Korzystajmy z tego!


Ambicja
Siostra Faustyna była ambitna, ale – uwaga – nie w odniesieniu do spraw ziemskich. Była ambitna duchowo. Już od najwcześniejszych lat pragnęła zostać świętą. I to wielką.

Kiedy w okresie nowicjatu przyśniła jej się św. Tereska z Lisieux, s. Faustyna zapytała, czy i ona zostanie świętą. Odpowiedź była pozytywna, lecz s. Faustyna drążyła dalej: „Ale Tereniu, czy ja będę tak święta, jak ty, na ołtarzach? – A ona mi odpowiedziała: – Tak, będziesz święta jak ja, ale musisz ufać Panu Jezusowi”.

Kierunkiem życia s. Faustyny było więc osiągnięcie uznanej przez Kościół świętości, do czego prowadzi świętość życia. Pracowała więc nad swoim charakterem, nad zdobyciem i utrwaleniem cnót.



Ufność
To była jedna z najmocniejszych cnót s. Faustyny. Ufała Bogu, jak mówiła, na przepadłe, zdając się całkowicie na Jego wolę. Zawsze i we wszystkim. Bez granic. W zdrowiu i w chorobie, pomyślności i cierpieniu, w życiu i śmierci.

Zaufała Bożemu słowu, objawieniom jej danym, zaufała orędziu o Bożym miłosierdziu. „Jezus jest dobry i pełen miłosierdzia, a choćby się ziemia usunęła spod stóp moich, nie przestanę Mu ufać” – pisała.

I do takiej ufności w Boże Miłosierdzie zachęcała innych, najmocniej zaś dusze, które miłosierdzia Boga potrzebowały najbardziej. Ufność, która jest fundamentem całego nabożeństwa do Bożego Miłosierdzia, była podstawą życia s. Faustyny. „Jezu, ufam Tobie” – to był program jej życia.



Pokora
Siostra Faustyna była pokorna, choć zachowanie tej cnoty nie zawsze przychodziło jej łatwo. Musiała się w pokorze ćwiczyć i ćwiczyli ją też inni, gdyż było to częścią formacji zakonnej, gorzej, gdy starsze siostry – a tak bywało w wypadku s. Faustyny – ćwiczyły ją zanadto, co można przeczytać na łamach Dzienniczka.

Pokory i posłuszeństwa uczył s. Faustynę także sam Jezus. Na przykład wtedy, gdy nakazywał jej informowanie sióstr przełożonych o objawieniach dotyczących Bożego Miłosierdzia, choć wiedział, że one nie dadzą im wiary.

I tak działo się przez dwa lata. Siostra Faustyna z pokorą musiała także znosić dochodzące do niej pomówienia sióstr o fantazję, histerię, urojenia. Wyrazem pokory i posłuszeństwa było przyjmowanie przez s. Faustynę, bez żadnych zastrzeżeń (co nie dla wszystkich sióstr było tak oczywiste), częstych przenosin jej przez przełożone zgromadzenia z klasztoru do klasztoru.


Czytaj także:
Uzdrowienia przez wstawiennictwo św. Faustyny. To są niezwykłe historie!


Miłość
„Kiedy się w czym waham, jak postąpić, pytam się zawsze miłości, ona najlepiej doradza” – notowała w „Dzienniczku”. Miłość do Boga i ludzi była motorem życia s. Faustyny. To był powód wstąpienia do zgromadzenia zakonnego, w którym oddała swe życie Bogu.

Miłość zaś do ludzi przejawiała się głównie w trosce o zbawienie każdego człowieka. To dlatego starała się, aby orędzie o Bożym Miłosierdziu trafiło do wszystkich, a szczególnie do tych, którzy nie wiedzą o miłości miłosiernej Boga albo nie mają już żadnej na nią nadziei. Za te osoby najbardziej się modliła – za żyjących, umierających i za zmarłych, cierpiących w czyśćcu.

W 1934 roku spisała akt ofiarowania się za nawrócenie grzeszników, a szczególnie za tych, którzy stracili ufność w Boże miłosierdzie. Z miłości wynosiła biedakom, pukającym do furty klasztornej, jedzenie. Z miłości też przebaczała współsiostrom drobne i większe przykrości, których doświadczała.

Wyrazem miłości i świętości s. Faustyny Kowalskiej są też liczne łaski i cuda, których po śmierci udziela potrzebującym.



Męstwo
Faustyna była mężna i odważna. Wbrew negatywnym opiniom (części) przełożonych i wbrew nieprzychylnym komentarzom sióstr, przekazała Kościołowi orędzie o Bożym Miłosierdziu, jakie dał jej Chrystus. Czyniła to we wsparciu Jezusa, a potem także ks. Sopoćki, okupując to cierpieniem, co też mężnie znosiła.

Była siostrą drugiego chóru – niewykształconą, bez posagu, ale miała odwagę i siłę, by dyskutować o sprawach wiary z siostrami pierwszego chóru. Była gotowa jechać do Rzymu, do papieża, by starać się o ustanowienie w Kościele, zgodnie z życzeniem Jezusa, święta Bożego Miłosierdzia.

Miała odwagę, by postawić wolę Boga ponad wolą rodziców, którzy sprzeciwiali się jej pragnieniu wstąpienia do zakonu. Wstąpiła więc wbrew ich woli, wyjeżdżając do Warszawy po tym, gdy w łódzkim parku ujrzała Jezusa, pytającego, jak długo będzie Go jeszcze zwodzić.

Miała następnie siłę, by przez pół roku nie kontaktować się z rodziną, aby nie próbowali sprowadzić jej do domu. Miała odwagę i siłę, by iść za głosem powołania, które dał jej Bóg.

...

Nasze spojrzenie na swietych to wazna dla nas sprawa. Nie mamy byc nimi tylko inspirowac sie....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:48, 28 Kwi 2019    Temat postu:

5 zapomnianych prawd o Bożym Miłosierdziu i Sprawiedliwości
Data publikacji: 2019-04-28 07:00

Niedziela Miłosierdzia Bożego to wyjątkowa okazja do refleksji, modlitwy i nawrócenia. Współcześnie jednak roi się od błędnych poglądów na temat Bożego miłosierdzia. Dlatego poniżej przedstawiamy 5 często zapominanych lub negowanych prawd związanych właśnie z miłosierdziem Bożym.

1. Miłosierdzie Boże nie wyklucza istnienia wiecznego potępienia. Bóg nie zbawia bowiem na siłę. Kto nie chce skorzystać z Jego miłosierdzia, naraża swą duszę na potępienie. Świadczy o tym stała nauka Kościoła, jak również objawienia prywatne. Wizję piekła miały choćby dzieci w Fatimie. Z kolei święta Faustyna w „Dzienniczku” zanotowała, że „Ja, Siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, abym to zostawiła na piśmie” [Adonai.pl].

2. Istnieją grzechy wołające o pomstę do Nieba. Ich niegodziwość jest tak wielka, że Bóg zapewnia ich pomszczenie. Tradycyjna nauka wymienia 4 takie grzechy: umyślne zabójstwo, grzech sodomski, uciskanie wdów i sierot oraz zwlekanie z zapłatą robotnikom.

3. Choć Bóg jest miłosierny, to nie można z Jego dobrocią igrać. Nie wolno traktować jej jako zachęty do czynienia zła, gdyż świadczyłoby to o lekceważeniu Boga. Zuchwałe grzeszenie w nadziei na miłosierdzie Boże to jeden z grzechów przeciwko Duchowi Świętemu.

4. Innym z 6 grzechów wołających o pomstę do nieba jest również odkładanie pokuty aż do śmierci. Człowiek postępujący w ten sposób musi liczyć się z tym, że z tą pokutą już nie zdąży. Nikt nie zna bowiem daty swej śmierci.

5. Miłosierdzie Boże służy nie tylko odpuszczaniu grzechów, lecz utrwalaniu dobrego życia. Wiąże się z zachętą do nawrócenia, do którego uzdalnia Bóg. Jak powiedział Pan Jezus do cudzołożnicy „I Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz!” [J 8,11]. Stwórca stale udziela łaski wystarczającej do odparcia pokus, jeśli zechcemy z Nim współpracować. W tym także przejawia się Jego nieskończone miłosierdzie.

Marcin Jendrzejczak

...

Dzis Niedziela Miłosierdzia. Mozna zyskac odpust dla dusz czysccowych i zyjacych idac najczesciej o godz 15.00 do kościoła na nabożeństwo i spelniajac odpowiednie warunki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:50, 15 Lis 2019    Temat postu:

„Miłość i miłosierdzie” - amerykański sukces.


Podczas gdy polskie kina podbija dramat „Nieplanowane”, w Stanach Zjednoczonych sporą furorę robi nasza produkcja „Miłość i miłosierdzie”. Dane, które podało kilka serwisów, są naprawdę imponujące. Film o św. Faustynie debiutował za oceanem pod koniec października i zaliczył tak duży sukces frekwencyjny, że trafił do czołówki tamtejszego box office’u, zajmując drugie miejsce, tuż za fetowanym wszędzie „Jokerem”. Podczas pierwszego weekendu wyświetlania historia polskiej zakonnicy zdeklasowała między innymi murowane hity hollywood.

...

I znakomicie! To jest prawdziwie polska kultura!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:00, 11 Kwi 2021    Temat postu:

O „DZIENNICZKU” ŚW. FAUSTYNY TROCHĘ INACZEJ
Opublikowane 11 kwietnia 2021 przez Marcin Królik

Zostałem ostatnio zaopatrzony w kilka publikacji „Teologii Politycznej”, a w tym – w jeden z numerów wydawanego przez to środowisko rocznika. Jego tematem okładkowym jest całe szeroko pojęte zjawisko przesłania s. Faustyny Kowalskiej, które autorzy poświęconych mu tekstów próbują „ugryźć” z różnych stron i tym samym udowodnić, że da się na nie spojrzeć szerzej niż tylko z ugruntowanej od dawna w powszechnej świadomości kościelno-religijnej perspektywy.

A skoro o TP mowa, od razu przypomina mi się czytany przeze mnie lata temu na ich portalu tekst Dariusza Karłowicza, od którego zaczęło się zmieniać moje własne postrzeganie postaci – czy raczej fenomenu – Faustyny i zapoczątkowanego przez jej objawienia kultu Miłosierdzia Bożego. A właściwie nie tyle może zmieniać, co na dobrą sprawę w ogóle krystalizować, bo wcześniej – także z uwagi na fakt oddalenia od Kościoła – te kwestie pozostawały całkowicie poza polem mojej percepcji. Do bliższego zainteresowania się nimi skłoniły mnie zaś pewne dziennikarskie poszukiwania. I tak trafiłem na ten artykuł Karłowicza.

Wyrażał w nim zdziwienie, że zarówno polska nauka, jak i kultura zdają się – czyżby celowo? – nie dostrzegać Faustyny. W tekście pada wręcz nadzwyczaj wymowne określenie „żenujący gigant”. Karłowicz wykazuje, że trudność konfrontacji z Faustyną może być porównywalna z trudnością, jaką miał niejeden wykształcony Grek z którymś z uczniów Chrystusa z Galilei – z kimś nieuczonym, posługującym się barbarzyńską greką, nie znającym Platona, retoryki ani dzieł historyków.

Przytoczył także nader znamienną pod tym względem anegdotę. Pewnego razu jego przyjaciel rozmawiał z modnym literatem, który – jak to nasi zakompleksieni intelektualiści miewają w zwyczaju – lamentował nad prowincjonalizmem polskiej kultury. Zapytał go, czy wie, który polski pisarz jest najczęściej i w największych nakładach tłumaczony na obce języki. Ponoć mina, jaką zrobił ów światowiec, kiedy dowiedział się, że jest to Faustyna Kowalska – prosta zakonna kuchta, która nigdy w życiu nie śpiewała w pierwszym chórze podczas mszy – była aż nadto zabawna.

Karłowicz, puentując ten epizodzik, bardzo słusznie zauważył, że jednym z rytuałów polskiej inteligencji jest surowa krytyka naszej rzekomej powierzchowności w kwestiach religijnych. Dotyczy to zresztą również niektórych kręgów tzw. inteligencji katolickiej, o czym miałem się okazję sam przekonać, usłyszawszy raz od zasłużonego działacza tejże, iż wiara w cuda to ludowa magia i bałwochwalstwo. A przecież mówił mi to człowiek, który z racji wyznawanej religii powinien wierzyć w takie „niedorzeczności” jak zmartwychwstanie czy przeistoczenie kawałka podpłomyka z pszennej mąki w żywe ludzkie ciało. Jako agnostyk poczułem się ciut tą dziwną postawą zgorszony.

Ale przypomina mi się i inna rozmowa z tych czasów, również z kimś ważnym w kościelnych kręgach. Dotyczyła „Traktatu teologicznego” Czesława Miłosza, opublikowanego w ostatnim jego tomiku „Druga przestrzeń”. Mój interlokutor – zresztą wybitny teolog i literaturoznawca – skwitował ów poemat jako potwornie przekombinowany. Te wtręty ze Swedenborga, te jakieś bajania o anielskim erotyzmie… Zwykłe mącenie wody w studni. Przy całym uwielbieniu dla autora „Widzeń nad Zatoką San Francisco” musiałem mu przyznać rację.

Już wówczas ezoteryczne, podlane gnostycyzmem elukubracje Miłosza zdawały mi się jakoś dziwnie suche i – co tu kryć – wtórne wobec najprostszego doświadczenia wiary, które wcale nie musi konstruować dla siebie piętrowych uzasadnień. Im potężniejsze fale zachwytów nad „Traktatem” przelewały się przez szpalty „Tygodnika Powszechnego” i im usilniej suflowano, że Stary Mistrz wynalazł język pozwalający wyrażać doświadczenie religijne bez odwołań do ludowej cepelii, której czołową reprezentantką miałaby być właśnie Faustyna, tym silniej rósł mój sceptycyzm.

Myślałem o tym wszystkim, kartkując wspomniany na początku rocznik. Z tekstów w bloku o Miłosierdziu szczególnie inspirujący wydał mi się ten autorstwa ks. Jacka Grzybowskiego pt. „Mistyczka i ojczyzna. O narodowych i politycznych przesłaniach Dzienniczka s. Faustyny Kowalskiej”. A wydał mi się taki, bo choć daleki jestem od banalizowania jej zapisków czy, tym bardziej, bronienia ich wartości według prostej plemiennej zasady, że naszych biją, więc trzeba ruszyć z odsieczą, to przy żadnym innym nie miałem poczucia, że otwiera się przede mną jakaś naprawdę nowa ścieżka interpretacyjna.

Na pierwszy rzut oka analizowanie „Dzienniczka” jako – ni mniej, ni więcej – rodzaju projektu politycznego może zakrawać na nieco zbyt daleko idącą prowokację. I to nie tylko dlatego, że mistyka potocznie raczej nie kojarzy się z polityką. Przede wszystkim dlatego, że – jak z kolei w swoim szkicu przypomina Ewa Czaczkowska – próby takiego politycznego czytania dzieła Faustyny w latach pięćdziesiątych stały się jedną z przyczyn przyhamowania propagacji kultu Miłosierdzia.

Oczywiście wiele zależy tu od tego, jak rozumiemy samą politykę. Czy wedle jej pierwotnego znaczenia, jako troskę o dobro wspólne, czy łopatologicznie, jako ideologię. Tak właśnie było we wspomnianym przez Czaczkowską okresie, kiedy – być może po części na skutek knowań zwalczających Kościół wczesnopeerelowskich służb – do Watykanu przedostała się wersja, że czerwone i białe promienie na namalowanym według wizji Faustyny obrazie to symbol Polski pod sowiecką okupacją. A tak doraźna, wręcz publicystyczna optyka byłaby nie do obrony.

Na szczęście Grzybowski skłania się ku tej pierwszej możliwości. I rzeczywiście pokazuje, że jeśli przepuścimy „Dzienniczek” przez ten filtr, odsłaniają się nam niesamowite przestrzenie do refleksji. Być może dla kogoś bardziej zasiedziałego w temacie to truizm, jednak dla mnie było to spore odkrycie: z rangi tych, co to masz je na wyciągnięcie ręki, ale dopiero ktoś musi ci ją nakierować, byś mógł to złapać.

Grzybowski przypomina, że Jezus w zrelacjonowanych na kartach „Dzienniczka” rozmowach z Faustyną kilka razy mówi o Polsce. Między innymi wypowiada słynne zdanie, że to Polskę szczególnie umiłował, i jeżeli będzie posłuszna Jego woli, to wywyższy ją ponad inne narody. A także to o iskrze, która jakoby właśnie z Polski ma wyjść, żeby przygotować świat na Jego ostateczne przyjście. Grzybowski buduje na tej podstawie kilka tez. Przede wszystkim, że nie da się abstrahować od tak lub inaczej rozumianego pojęcia narodu, kiedy mówi się o rozwoju człowieka. Uwzględnia to również Bóg w swoim patrzeniu na nas.

Owszem, jesteśmy indywidualnymi jednostkami, niemniej rodząc się, zostajemy zanurzeni w szerszej wspólnocie. I właśnie na takiej podwójnej płaszczyźnie należy rozpatrywać wszelkie ludzkie działania, bo siłą rzeczy występują one komplementarnie, wzajemnie się dopełniając. Kiedy więc Jezus czy Matka Boska mówią Faustynie o Polsce, to według ks. Grzybowskiego trzeba to odczytywać jako wskazanie, że każdy nasz czyn i odpowiedzialność za niego jest w ich oczach oceniany właśnie przez ten dwoisty pryzmat – jako pojedynczy, lecz i rezonujący na zbiorowość, w której przyszło nam żyć na Ziemi.

Jest to więc jak najbardziej optyka polityczna. Z tego też zresztą ks. Grzybowski wyprowadza interpretację owej mającej od nas wyjść iskry. Rozumie ją jako sumę działań poszczególnych jednostek w takim zakresie oraz na takich odcinkach, na jakich zostały postawione, co może owocować bardzo wymiernymi efektami, a konkretnie – przybliżeniem świata urządzonego w zgodzie z boskim zamysłem. Oczywiście kluczem jest tutaj owo boleśnie warunkowe „jeśli” i powiązany z nim wymóg zjednoczenia się wokół wspólnych wartości.

Na owej kanwie Grzybowski kreśli ciekawy kontrast między wyłaniającą się z „Dzienniczka” postawą, a nawet – śmiejmy twierdzić – etyką Faustyny a premiowanymi dziś dogmatami tzw. demokracji liberalnej. Podczas kiedy współczesność kreuje posunięty aż do patologiczności indywidualizm – posunięty, dodajmy tu, do tego stopnia, że usiłuję na siłę wykorzenić z ludzi potrzebę przynależenia do wspólnot bądź aksjologii nieaprobowanych przez liberalne ideolo – Faustyna pokazuje model zaangażowania opartego na trosce o najbliższe jej otoczenie, ale też o naród czy wręcz cały świat.

Grzybowski dostrzega tutaj zresztą ciekawy paradoks dotyczący utrwalonego stereotypu osób obdarzonych mistycznymi doświadczeniami. Uważa się je na ogół za wyobcowane, wycofane i żyjące we własnym świecie. Tymczasem Faustyna w „Dzienniczku” wcale taka nie jest. Nie dosyć, że żyje osadzona w tu i teraz – pracuje w ogrodzie, gotuje, nawiązuje relacje z ludźmi – to jeszcze obchodzą ją losy ojczyzny. Ba, cierpi, bo ma świadomość, jak daleko jest Polska od drogi, która kwalifikowałaby ją do proponowanego przez Jezusa posłannictwa.

Dostajemy tu więc jasne wskazanie, że człowiek wiary – niezależnie od tego, jak przeżywanej – zawsze jest również człowiekiem odpowiedzialności za bliźnich. Wiara, nawet ta najbardziej mistyczna, nie tylko nie stoi wobec tego w opozycji, ale wręcz to implikuje. Staje się swoiście pojętą politycznością. Swoiście, bo stawiającą jako ostateczny cel zbawienie i życie wieczne. Dla mnie takie odczytanie „Dzienniczka” św. Faustyny Kowalskiej to mimo wszystko pewna rewolucja.

👇

Dziękuję za przeczytanie tekstu. Jeśli Ci się spodobał, najlepiej mnie wynagrodzisz, udostępniając go w swoich kanałach społecznościowych.

...

Udostepniam. Rozumiem radosc odkrycia. Ja to uslyszalem chyba ze 30 lat temu gdy ten kult byl juz zatwierdzony i wrecz polecany.

Co do polityki i Polski to obecnie mamy juz mnostwo innych. Szczegolnie mocne Anny Dąbskiej Zofii Nosko czy Adama Czlowieka. Praktycznie to sa w calosci o Polsce! Olbrzymie ilosci tekstu! W zadnym takiego fenomenu nie ma. Wiemy z nich ze bedzie III wojna swiatowa upadek naszych wrogow. Odzyskanie ziem utraconych i absolutne pierwszenstwo Polski w swiecie. Oczywiscie Polska to ci co wytrwaja przy Bogu! A nie jakies formalne obywatelstwo.

Oczywiscie oredzie Faustyny jest o milosierdziu! Do wszystkich. I to jest glowna moc i przekaz. O Polsce sa tylko wzmianki. Poniewaz to jest do swiata to podstawowa wartoscia sa przeslania duchowe do kazdej duszy. Gdy slucham np. to czuje ze Jezus mowi do mie! Np. Ujrzałam ze przy cierpieniach Jezusa moje sa niczym!
Jak to ustawia nas! Nasze narzekania ,jak ja cierpie'. Od razu wlasciwe proporcje. I tak zadanie po zdaniu. Zawsze nas uderza ze to o nas! To jest glowna wartosc Dzienniczka. Rozumiemy sens wydarzen wokol nas.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy