Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Upadek demokracji w Polsce .
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:00, 15 Sty 2015    Temat postu:

PKW zmieniła wzór karty do głosowania

PKW zmieniła wzór karty do głosowania krytykowanej podczas wyborów samorządowych. W nowej wersji pierwsza strona wielostronicowej karty zawiera tylko tytuł i instrukcję jak głosować; na kolejnej stronie jest spis treści; dopiero na następnych są nazwiska kandydatów.

Karta ma obowiązywać w wyborach samorządowych, ale - jak powiedział wiceszef PKW Wiesław Kozielewicz - może obowiązywać też podczas innych elekcji, np. jesiennych wyborów parlamentarnych.

W listopadowych wyborach do sejmików wojewódzkich wyborcy dostawali kilkustronicową broszurę - na każdej ze stron (łącznie z pierwszą) znajdowała się lista innego komitetu.

Eksperci i politycy spekulowali, że taki wygląd karty wyborczej mógł przyczynić się do tego, że aż 18 proc. głosów było nieważnych. Na pierwszej stronie broszury znajdowali się kandydaci PSL, którego komitet wylosował listę nr 1. Ludowcy uzyskali w wyborach trzeci wynik. Eksperci analizujący wyniki PSL nie wykluczali, że to po części właśnie efekt tego, że kandydaci byli na pierwszej stronie.

Wyborcy nie wiedzieli, jak głosować

Po wyborach opozycja domagała się zmiany wzoru karty, m.in. wprowadzenia strony tytułowej i spisu treści. Pojawiło się też wiele krytycznych głosów, że PKW nie dość dobrze poinstruowała wyborców, jak oddać głos.

Zmianę kart zaproponował też w swoim projekcie nowelizacji Kodeksu wyborczego prezydent Bronisław Komorowski. Wedle jego pomysłu karta do głosowania powinna być w formie jednej kartki zadrukowanej jednostronnie; umieszczone byłyby na niej też informacje o sposobie głosowania i warunkach ważności głosu. Projekt pozwala w uzasadnionych okolicznościach na odstępstwo od tej zasady.

- Zanim ewentualnie nowe przepisy wejdą w życie, musieliśmy w aktualnym stanie prawnym podjąć decyzje, co zrobić z tymi nieszczęsnymi broszurkami - powiedział Kozielewicz.

Uchwała PKW z 12 stycznia dotycząca wyglądu kart mówi, że wielostronicowa karta do głosowania stanowi jedną kartę do głosowania i zawiera stronę tytułową i stronę ze spisem treści.

Jak wygląda karta?

Pierwsza strona karty do głosowania jest stroną tytułową. W górnej jej części, pośrodku, umieszczony jest napis "KARTA DO GŁOSOWANIA w wyborach do (nazwa organu) w dniu ...". W dolnej jej części umieszcza się pouczenie następującej treści:

"INFORMACJA! Niniejsza karta do głosowania jest wielostronicową kartą do głosowania. Na karcie tej głosować można tylko na jedną listę, stawiając znak "x" w kratce z lewej strony obok nazwiska jednego z kandydatów z tej listy, przez co wskazuje się jego pierwszeństwo do otrzymania mandatu. Postawienie znaku "x" w kratce obok nazwisk kandydatów z różnych list lub niepostawienie znaku "x" w żadnej kratce powoduje nieważność głosu.", a poniżej, po prawej stronie, drukuje się odcisk pieczęci terytorialnej komisji wyborczej, natomiast po lewej stronie oznacza się miejsce na umieszczenie pieczęci obwodowej komisji wyborczej" - głosi uchwała PKW.

Druga strona karty do głosowania jest stroną ze spisem treści. "W górnej jej części, pośrodku, umieszczony jest napis 'Spis treści Listy kandydatów na radnych Strona', a poniżej ułożone według kolejności numerów list skróty nazw komitetów wyborczych zgłaszających listy i numery stron, na których umieszczona jest dana lista. Na kolejnych stronach karty do głosowania umieszcza się listy kandydatów na radnych" - czytamy w uchwale.

- Jestem przeciwnikiem broszur, ale przy tej naszej propozycji ryzyko, że wyborca odda nieważny głos jest ograniczone do minimum - ocenił sędzia Kozielewicz.

- Alternatywą do broszury jest tylko wielka karta, na której nazwiska kandydatów musiałyby być drukowane małą czcionką albo druk dwustronny, a do tego potrzebne byłyby koperty - dodał.

Przy wyborach prezydenckich - zdaniem Kozielewicza - nie będzie zmian - będzie obowiązywać jednostronicowa karta wyborcza. - W którychś wyborach w pierwszej turze zgłoszono 14 kandydatów, ale nawet taka liczba zmieści się na jednej kartce - dodał.

...

Taa jasne napewno pomoze ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:54, 16 Sty 2015    Temat postu:

Powtórka wyborów w dwóch okręgach

Sędzia podkreśliła w uzasadnieniu, że potwierdzone przypadki nieprawidłowości nie miały znaczenia dla wyniku wyborów
Nieprawidłowości były, ale nie na tyle znaczące, by unieważnić wybory samorządowe w Bogatyni, jak żądali tego działacze Platformy Obywatelskiej. Jeleniogórski sąd odrzucił protest wyborczy o unieważnienie wyborów do rady gminy w Bogatyni, na burmistrza tego miasta i do powiatu zgorzeleckiego.

Mariusz Tureniec z PO mówi, że utrzymanie ważności tych wyborów to cios w demokrację, bo nieprawidłowości były i prokuratura postawiła kilku osobom zarzuty handlu głosami. Potwierdziły się podejrzenia, że dorzucano też karty pobrane z komisji.

Sędzia Urszula Wiewióra podkreśliła jednak w uzasadnieniu, że potwierdzone przypadki nieprawidłowości nie miały znaczenia dla wyniku wyborów i w związku z tym nie ma podstaw, by zarządzać w Bogatyni ponowne głosowanie. Mariusz Tureniec nie zdecydował jeszcze czy będzie się od tego postanowienia odwoływał.

Wybory samorządowe zostaną natomiast powtórzone w dwóch okręgach w Warcie Bolesławieckiej. W Warcie przez pomyłkę mieszkańcy Wartowic głosowali na kandydatów z Warty Bolesławieckiej. Wszyscy wrzucali głosy do jednej urny. Komisja omyłkowo wydała im 10 kart do głosowania. Tymczasem w obydwu miejscowościach zwycięzcy w wyborach wygrali zaledwie przewagą dwóch głosów. Sąd uznał więc, że wybory trzeba powtórzyć. Wybory odbędą się 22 lutego. Wojewoda podjął już decyzję o wygaszeniu mandatów radnych.

...

Tym razem PO chcialo uniewaznic . Ewnement .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:42, 20 Sty 2015    Temat postu:

Sąd nakazał powtórzenie wyborów w gminie Opatów

O powtórzeniu głosowania w jednym z okręgów w wyborach do rady gminy Opatów (Świętokrzyskie) zdecydował kielecki Sąd Okręgowy. Uznał, że przy wyborze jednego z radnych doszło do przekupstwa wyborczego.

Protest wyborczy w sprawie wniosła pełnomocniczka komitetu "Kocham Opatów", która wykazywała, że głosy na wybranego radnym w okręgu nr 15 Waldemara Bocheńskiego (Komitet Stowarzyszenie Region Świętokrzyski) mogły być kupowane za alkohol i słodycze.

Rozpatrując sprawę sąd analizował m.in. nagrania z monitoringu sklepów w Opatowie. Na jednym z nich widać osobę, która kupuje i wręcza dwóm braciom - mieszkańcom podopatowskiej miejscowości - butelki z alkoholem. Z zeznań świadków i nagrań wynikało, że kupujący przywiózł mężczyzn na głosowanie i do sklepu samochodem użyczonym przez Bocheńskiego. Alkohol oraz słodycze miały być także kupione dla rodziców mężczyzn.

Sąd, poza nagraniami, oceniał m.in. dokumenty z postępowania przygotowawczego prowadzonego w tej sprawie przez prokuraturę.

Bocheński w głosowaniu uzyskał 123 głosy, a kolejny kandydat 120 głosów.

- Sąd doszedł do wniosku, że w niniejszej sprawie mamy do czynienia z przekupstwem wyborczym. (…) Z pewnością z co najmniej czterema osobami, które zagłosowały w określony sposób, który mógł zaważyć na wyniku głosownia. Dowożone na wybory były jeszcze inne osoby, których nazwiska padały w wyjaśnieniach świadków - z podpisów pod listami wyborczymi, wynika że te osoby zagłosowały, a samochód był widoczny na innych nagraniach monitoringu. Oczywiście nie wiemy jak one głosowały i nie możemy tego stwierdzić, ale całe działanie dotyczące podwożenia na wybory i przekupstwa wyborczego mogło mieć wpływ na to, w jaki sposób te osoby zagłosowały - mówiła sędzia Edyta Sikorska.

Sędzia podkreśliła w uzasadnieniu, że takie stacje są niedopuszczalne i sąd ich nie może aprobować.

Sąd orzekł o nieważności wyboru radnego w okręgu nr 15. Stwierdził też wygaśniecie mandatu Bocheńskiego i postanowił o przeprowadzeniu ponownych wyborów w tym okręgu.

Orzeczenie nie jest prawomocne.

Protest w tej samej sprawie wnieśli też przedstawiciele komitetów wyborczych PSL i PiS, ale pozostawiono je bez dalszego biegu, z powodu błędów formalnych.

Kielecki sąd rozpatrzył dotąd większość ze 130 protestów w związku z wynikami listopadowych wyborów samorządowych. Ponad 30 z nich pozostawiono bez dalszego biegu ze względu na braki formalne. Ok. 60 identycznych w treści protestów dotyczących głosowania w Daleszycach, połączono w jedną sprawę, którą także pozostawiono z takim rozstrzygnięciem – protesty wpłynęły do sądu po terminie.

Spośród rozpatrzonych do tej pory protestów, jeden sąd uznał za zasadny - dotyczył głosowania do rady gminy Słupia (pow. jędrzejowski). Sąd stwierdził wygaśnięcie mandatu radnej wybranej w jednym z tutejszych okręgów - o mandacie decydowało losowanie, bo dwie osoby otrzymały taką samą liczbę głosów. Składający protest argumentowali m.in., że osoby z rodziny zwycięskiego kandydata przywoziły do lokalu wyborczego głosujących, wskazując im, na kogo powinni oddać swój głos. Głosowanie w wyborach w tym okręgu ma być powtórzone. Orzeczenie nie jest prawomocne – apelację w sprawie zapowiedział Komisarz Wyborczy.

Sąd unieważnił też wybór radnego w jednym z okręgów w gminie Masłów i nakazał ponowne przeliczenie głosów przez komisję. Jeden z kandydatów, który uzyskał o jeden głos mniej od osoby wybranej radnym podnosił m.in., że komisja błędnie policzyła głosy ważne i nieważne. Po oględzinach kart do głosowania sąd stwierdził, że dwie karty z nieważnie oddanymi głosami, błędnie uznano za ważne, przypisując te głosy zwycięskiemu kandydatowi. Zdaniem sądu, po ponownym opracowaniu protokołu to składający protest będzie miał o jeden głos więcej.

...

Kolejna ale drobna sprawa .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:51, 22 Sty 2015    Temat postu:

"Rzeczpospolita": wyborcze przygotowania w lesie

Wszystko wskazuje, że PKW nie jest gotowa do wyborów

W tym roku przed Państwową Komisją Wyborczą stoi wiele zadań. Tymczasem nadal nie dysponuje ona systemem informatycznym, gwarantującym rzetelne ich wypełnienie – czytamy w "Rzeczpospolitej".

Za niecałe trzy tygodnie w okręgu katowickim odbędą się wybory uzupełniające do Senatu na miejsce po Elżbiecie Bieńkowskiej. Później czekają jeszcze majowe wybory prezydenckie i parlamentarne na jesieni.

Z ustaleń gazety wynika, że PKW nie jest do nich przygotowana - wciąż nie ma nowego systemu informatycznego. Nie będzie on gotowy na wybory uzupełniające do Senatu, a pod znakiem zapytania staje również jego wykorzystanie w majowych wyborach prezydenckich.

...

A po co zmieniac system ktory sie sprawdzil ? Wygrali ci co trzeba .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:40, 22 Sty 2015    Temat postu:

Śledztwo ws. dopisywania osób nieuprawnionych do list wyborców

Prokuratura wszczęła śledztwo ws. przestępstwa, które miało polegać na dopisywaniu osób nieuprawnionych do list wyborców w gminie Rudna (Dolnośląskie) przed listopadowymi wyborami samorządowymi. Chodzi o kilkaset osób. Grozi za to do 3 lat więzienia.

Jak poinformowała rzecznik legnickiej prokuratury okręgowej Liliana Łukasiewicz, zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa w tej sprawie złożyli pełnomocnicy dwóch komitetów wyborczych.

- Zgłoszono, że do rejestru wyborców gminy Rudna mogło być dopisanych ponad 700 osób pod adresami zamieszkania sympatyków i kandydatów na radnych oraz kandydata na wójta z KWW "Nasza Gmina" - dodała Łukasiewicz.

Rzecznik wyjaśniła, że w trakcie czynności sprawdzających prokurator ustalił, że dotyczy to 188 osób i dlatego podjął decyzję o wszczęciu śledztwa.

Jak dodała, zgodnie z kodeksem wyborczym wniosek o wpisanie do rejestru wyborców danej gminy mogą złożyć tylko tacy mieszkańcy, którzy na stałe zamieszkują na obszarze gminy, jednak nie są tam zameldowani.

- Trwają już przesłuchania osób, które zawnioskowały o ich wpisanie do rejestru wyborców, a także tych, którzy zameldowali u siebie składających wnioski. Postępowanie wyjaśni, czy w gminie doszło do sporządzenia listy głosujących z wpisaniem na nią osób nieuprawnionych - podkreśliła rzeczniczka.

Za złamanie art. 248 Kodeksu karnego grozi kara do 3 lat więzienia.

Śledczy chcą też ustalić, czy wójt przed wydaniem decyzji sprawdził, czy osoba wnioskująca o wpisanie do rejestru wyborców faktycznie na stałe zamieszkiwała na obszarze gminy. Taki wymóg przed wydaniem pozytywnej decyzji stawia również kodeks wyborczy.

KWW "Nasza Gmina" zdobył zdecydowaną większość w radzie gminy Rudna. A startujący z tego komitetu i rządzący gminą od ponad 23 lat wójt Władysław Bigus w II turze wyborów pokonał swego rywala Ireneusza Latosa (KWW Wolni Od Układów) z przewagą 371 głosów.

...

Widzicie ich !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:14, 22 Sty 2015    Temat postu:

Unieważnią wybór burmistrza Kraśnika? Ruszył proces przed lubelskim sądem

Dwóch kandydatów dzieliło zaledwie 27 głosów

Przed Sądem Okręgowym w Lublinie rozpoczął się proces w sprawie unieważnienia wyniku II tury wyborów na burmistrza Kraśnika. Unieważnienia chce przegrany, czyli Piotr Janczarek, kandydat PSL.

Mirosław Włodarczyk, popierany przez PiS, wygrał z nim 27 głosami. Komitet wyborczy Janczarka uważa, że w kilku przypadkach doszło do nieprawidłowości, co mogło mieć wpływ na wynik głosowania.

Na wniosek stron sporu sąd powołał kilkunastu świadków. Są to przede wszystkim przewodniczący komisji obwodowych. Dwaj z nich stwierdzili przed wejściem na salę rozpraw, że faktycznie mogło dojść do nieprawidłowości, ale o tym ostatecznie zdecyduje sąd.

Prawdopodobnie jedno posiedzenie sądu nie wystarczy, by sprawę rozstrzygnąć.

...

PSLe chca uniewaznic ! Panie szok ! POPIERAM W CALYM KRAJU !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:23, 24 Sty 2015    Temat postu:

Prokuratura apeluje ws. dziennikarzy zatrzymanych w PKW

Stołeczna prokuratura złożyła apelację w sprawie dziennikarzy PAP i TV Republika, uniewinnionych przez sąd I instancji od zarzutu naruszenia "miru domowego" podczas obsługi przez nich wydarzeń w siedzibie PKW w listopadzie ub. roku.

Wiceszef Prokuratury Rejonowej Warszawa-śródmieście Krzysztof Ćwirta powiedział tylko tyle, że wniesiono apelację. Nie chciał udzielić żadnych informacji w sprawie, bo - jak wyjaśnił - "nie wie, czy apelacja została już formalnie przyjęta" przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Dodał, że ewentualnie wypowie się dopiero po jej przyjęciu.

Dziennikarze: fotoreporter PAP Tomasz Gzell i dziennikarz TV Republika Jan Pawlicki zostali zatrzymani przez policję, gdy relacjonowali okupację gmachu PKW przez osoby domagające się natychmiastowej dymisji członków PKW w związku z przedłużającym się obliczaniem wyników wyborów samorządowych. Oprócz nich zatrzymano 10 osób.

Od końca ub.r. inna stołeczna prokuratura prowadzi śledztwo ws. przekroczenia uprawnień przez policjantów w związku z interwencją w siedzibie PKW. Szef Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów Paweł Wierzchołowski mówił w czwartek, że wpłynęło "szereg zawiadomień w tej sprawie", m.in. od stowarzyszeń dziennikarskich. - Postępowanie na pewno będzie wymagało przesłuchania funkcjonariuszy i ustalenia przebiegu interwencji - dodał. Obaj dziennikarze mają w tym śledztwie status pokrzywdzonych.

W grudniu ub.r. warszawski sąd rejonowy uniewinnił Gzella i Pawlickiego, oskarżonych przez policję o naruszenie miru domowego w PKW przez nieusłuchanie polecenia opuszczenia pomieszczenia. - Zatrzymanie to pomyłka, przykre nieporozumienie - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia. - Akcja była nerwowa i dynamiczna. Ponieważ żaden inny dziennikarz nie został zatrzymany, to znaczy, że intencją było zatrzymanie tylko osób okupujących pomieszczenie za stołem - podkreślił sędzia.

Sąd wskazał, że po analizie nagrania wideo z PKW i zeznań świadków, do pomyłki mogło dojść m.in. z powodu działań policji i administratora gmachu, bo zmieniono początkowo ogłaszany komunikat wzywający również dziennikarzy do opuszczenia gmachu, na wezwanie do "nieutrudniania działań policji".

- Policja chciała zapewnić bezpieczeństwo w czasie akcji zatrzymywania i usuwania z pomieszczenia osób przebywających za stołem prezydialnym. Sąd widział na nagraniu, że dziennikarze stali na środku pomieszczenia i zapewne chodziło o to, by policjanci mieli możliwość działania. Sąd nie wie, być może powinniście zostać wyprowadzeni z sali czy zatrzymani. Ale zatrzymano tylko was dwóch - a sąd widział, jak wielu dziennikarzy było na sali - wskazał sędzia i dodał, że pozostałym dziennikarzom policja po wyprowadzeniu wszystkich z sali pozwoliła wrócić po pozostawiony tam sprzęt. - Z nagrania bezspornie wynika, gdzie byli pracujący dziennikarze, a gdzie manifestanci - dodał sędzia.

Wyraził przypuszczenie, że to, iż akurat Gzell i Pawlicki zostali zatrzymani, "wynikło z nieporozumienia, przez pomyłkę". - Akcja była nerwowa i dynamiczna. Ponieważ żaden inny dziennikarz nie został zatrzymany, to znaczy, że intencją było zatrzymanie tylko osób okupujących pomieszczenie za stołem - podkreślił sędzia, dodając, że kierując się logiką wydarzeń - jeśli dziennikarze mieli być zatrzymani, to tym bardziej nikogo z dziennikarzy nie należało wpuścić z powrotem.

W początkach stycznia - o czym informowały media - sąd uwzględnił zażalenie Pawlickiego na zatrzymanie go przez policję. Sąd wskazał, że nie było podstaw do zatrzymania.

Minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska mówiła wkrótce po uniewinnieniu dziennikarzy, że ich zatrzymanie podczas zajść w PKW nie powinno się zdarzyć. - Przepraszam tych, których to dotknęło, których to bulwersowało - dodała.

Z kolei rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Mrozek ocenił, że doszło do sytuacji, którą można by uznać za niepotrzebną. - Z drugiej strony to, że taka sytuacja miała miejsca, że zapadło orzeczenie sądu, można uznać za punkt wyjścia do wypracowania reguł postępowania, współpracy z dziennikarzami - mówił.

...

Nie ma letko . Maja siedziec !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:58, 29 Sty 2015    Temat postu:

Masowej powtórki wyborów nie będzie

Ponowne wybory zarządzono dotychczas w siedmiu gminach i nie zanosi się, by ta liczba znacznie wzrosła - wynika z przeprowadzonej przez "Rzeczpospolitą" sondy. W żadnej z tych gmin mieszkańcy nie będą wybierać ponownie całej rady.

Po ubiegłorocznych wyborach samorządowych do 45 sądów okręgowych w całej Polsce wpłynęła rekordowa liczba aż 1815 protestów wyborczych. Nie przełożyło się to jednak na liczbę ponownych wyborów do gminnych rad.

Gazeta omawia przypadki osądzonych już protestów oraz przypomina, że nie wszystkie postępowania zostały już zakończone prawomocnymi wyrokami i podana wyżej liczba może się zmienić.

...

Sady to moga badac pojedyncze przestepstwa a wynikiem wyborow sie nie zajma bo to przekracza ich mozliwosci . To macie demokracje . Ludzie cos tam wrzucaja cos innego wychodzi ! Super !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:03, 29 Sty 2015    Temat postu:

PKW będzie ręcznie liczyć głosy

Państwowa Komisja Wyborcza zdecydowała, że do czasu pomyślnych testów nowego systemu wszystkie wybory w 2015 r. będą przeprowadzane bez wsparcia systemu informatycznego - powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" nowy szef PKW, sędzia Wojciech Hermeliński.

- W wyborach prezydenckich zastosujemy wyłącznie ręczny system liczenia głosów, czyli ręczne wpisywanie do formularzy Excela i ręczne zliczanie - dodał.

Poinformował, że w grudniu 2014 r. Krajowe Biuro Wyborcze rozpoczęło prace nad nowym systemem. Stworzy go zespół informatyków zaangażowanych przez KBW, bez korzystania z usług firm zewnętrznych.

...

Wybory w epoce technologii ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:07, 30 Sty 2015    Temat postu:

Podkarpackie: wybory w jednej z gmin do powtórki

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie stwierdził w czwartek, że wybór radnego do rady gminy Brzyska w jednym obwodzie jest nieważny

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie stwierdził w czwartek, że wybór radnego do rady gminy Brzyska w jednym obwodzie jest nieważny. Postanowił też o przeprowadzeniu tam ponownych wyborów. Orzeczenie jest prawomocne.

SA utrzymał w zasadniczej części postanowienie Sądu Okręgowego w Krośnie z grudnia ub.r.

Sąd postanowił również o wygaśnięciu mandatu radnego wybranego w tym obwodzie i zdecydował przeprowadzić ponowne wybory. Jak poinformował rzecznik SA w Rzeszowie Roman Skrzypek sąd odwoławczy zmienił decyzję sądu I instancji i uznał, że w ponownych wyborach mają wziąć udział wszyscy czterej kandydaci, którzy startowali w wyborach, a nie tylko dwaj, którzy uzyskali największą liczbę głosów.

Właśnie m.in. kwestię udziału w ponownych wyborach wszystkich, a nie tylko dwóch kandydatów podniósł w odwołaniu od postanowienia Sądu Okręgowego w Krośnie tamtejszy komisarz wyborczy sędzia Arkadiusz Trojanowski.

Nieważność wyboru radnego do rady gminy Brzyska sąd stwierdził tylko w jednym obwodzie - nr 5 w Ujeździe, w okręgu wyborczym nr 11. W okręgu tym był tylko jeden obwód do głosowania, właśnie ten w Ujeździe. Sędzia Trojanowski wyjaśnił PAP, że w tym wypadku okręg wyborczy i obwód wyborczy pokrywają się ze sobą. W związku z tym wybory do rady gminy Brzyska trzeba będzie powtórzyć w całym okręgu nr 11.

Komisja wyborcza w Ujeździe w czasie listopadowych wyborów wydała 214 kart do głosowania, a z urny wyjęto 215 ważnych kart. W czasie rozprawy w sądzie I instancji nikt z komisji nie potrafił wyjaśnić, skąd wzięła się ta jedna nadprogramowa karta.

Tymczasem różnica głosów między dwoma kandydatami: Pawłem Gołąbem i Ryszardem Józefem Żygłowiczem wyniosła w tym obwodzie właśnie jeden głos. Uzyskali oni odpowiednio 90 i 89 głosów. Radym został Gołąb.

Skrzypek dodał, że SA uznał, iż ten jeden głos mógł mieć wpływ na ostateczny wynik głosowania. I w związku z tym SA zdecydował o ponownych wyborach z udziałem wszystkich kandydatów.

O terminie ponownych wyborów w ciągu 7 dni zdecyduje wojewoda podkarpacki.

...

Znow maly drobiazg ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:54, 01 Lut 2015    Temat postu:

Antynagroda Hiena Roku 2014. Krytyczne komentarze

Zamieszanie w siedzibie PKW - 20 listopada 2014 roku

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przyznało wczoraj antynagrodę Hiena Roku 2014. Dostali ją Piotr Stasiński, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" oraz Wojciech Czuchnowski, dziennikarz "Gazety Wyborczej". W sieci jednak zawrzało i pojawiły się liczne komentarze krytykujące tę decyzję.

"Hienę Roku 2014 przyznano za lekceważące i pozbawione empatii oraz zawodowej solidarności wypowiedzi na temat zatrzymania i aresztowania dziennikarzy, którzy wykonywali swoje obowiązki zawodowe w miejscu i w czasie protestu w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej w Warszawie 20 listopada ubiegłego roku" - czytamy w uzasadnieniu SDP.

Przypomnijmy. 20 listopada fotoreporter PAP Tomasz Gzell i dziennikarz TV Republika Jan Pawlicki zostali zatrzymani przez policję, gdy relacjonowali okupację gmachu Państwowej Komisji Wyborczej przez osoby protestujące w sprawie wyników wyborów samorządowych. Policja zażądała wtedy opuszczenia gmachu przez protestujących. Zatrzymano 12 osób, w tym także dziennikarzy.

Jak czytamy w oświadczeniu SDP "zatrzymanie dziennikarzy w czasie wykonywania przez nich pracy było wydarzeniem bez precedensu, stanowiącym jednoznaczne i niepodważalne naruszenie zasad wolności słowa w demokratycznym państwie i po wyborach 4 czerwca 1989 roku jeszcze nigdy się nie zdarzyło".

"Publiczne wypowiedzi, deprecjonujące pracę aresztowanych koleżanek i kolegów, dyskredytowały ich w oczach odbiorców mediów w sytuacji, w której nie było podstaw do takiej oceny i w konsekwencji prowadziły do obniżania w społecznym odbiorze wiarygodności naszego zawodu oraz utrwalania podziałów w środowisku dziennikarskim" - napisano dalej.

Co napisał Czuchnowski?

"Zakładam, że Pawlicki został zatrzymany w trakcie wykonywania czynności dziennikarskich, więc chętnie przyłączę się do protestu i podpiszę list w tej sprawie" - napisał 21 listopada Czuchnowski na łamach "GW" w artykule zatytułowanym "Odpowiadam na apel TV Republika. Solidarność z niesolidarnymi".

w sprawie hieny dla mnie [link widoczny dla zalogowanych]
— wojciech czuchnowski (@czuchnowski) styczeń 31, 2015

"Tomaszowi (red.) Terlikowskiemu chciałbym jednak przypomnieć całkiem niedawne występy jego dziennikarzy, którzy zaatakowani przez narodowców i kiboli podczas demonstracji 11 listopada wykrzykiwali przed kamerą »nie jesteśmy TVN-em«. Słusznie zakładali, że zostali wzięci za reporterów innej stacji. Nie byli jakoś oburzeni samym aktem agresji wobec mediów. Usiłowali tylko sprostować »oczywistą pomyłkę«, że to nie ich powinni tłuc szalikowcy. Gdyby bito tych z TVN, wszystko byłoby ok." - napisał.

Przyznanie Hieny Roku Wojciechowi Czuchnowskiemu jest szeroko krytykowane w sieci.

Jak się domyślacie nie kocham @czuchnowski jednak za @Jan_Pawlicki #pkw muszę stwierdzić, że Hiena Roku została mylnie za zaadresowana
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) styczeń 30, 2015

Odpowiedź dziennikarza "GW"

Dziękuję za dobre słowa. Gmyzowi szacun za uczciwość
— wojciech czuchnowski (@czuchnowski) styczeń 31, 2015

Kolejny krytyczny komentarz należy do dziennikarki "Dziennika Gazety Prawnej".

Hiena dla @czuchnowski? Pogratulować #SDP umiejętności czytania ze zrozumieniem. Hiena staje się wyróżnieniem cenniejszym od "Watergate".
— Sylwia Czubkowska (@sylvcz) styczeń 31, 2015

Post Sylwestra Latkowskiego

Gdyby głupota mogła latać... Ktoś odleciał przyznając... @czuchnowski #SDP
— Latkowski Sylwester (@LatkowskiS) styczeń 31, 2015

Na twitterze jest także komentarz dziennikarki i dyrektorki TV Biełsat

@1234Mania @czuchnowski głupio to powiedzieć ale głosowanie jest więkdzoßcią głosów a na posiedzeniu nie byłam
— A.Romaszewska (@ARomasze) styczeń 31, 2015

Wyrok sądu

Na początku grudnia sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście uniewinnił fotoreportera PAP Tomasza Gzella i dziennikarza TV Republika Jana Pawlickiego od zarzutu "naruszenia miru domowego" w Państwowej Komisji Wyborczej, gdzie relacjonowali przebieg okupacji tego budynku.

- Dziennikarzy w PKW zatrzymano przez pomyłkę, to przykre nieporozumienie - mówił sędzia Łukasz Mrozek, uzasadniając wyrok uniewinniający.

Po analizie nagrania video z PKW i zeznań świadków Mrozek wskazał, że do pomyłki mogło dojść m.in. z powodu działań policji i administratora gmachu, bo zmieniono początkowo ogłaszany komunikat wzywający również dziennikarzy do opuszczenia gmachu, na wezwanie do "nieutrudniania działań policji".

- Policja chciała zapewnić bezpieczeństwo w czasie akcji zatrzymywania i usuwania z pomieszczenia osób przebywających za stołem prezydialnym. Sąd widział na nagraniu, że dziennikarze stali na środku pomieszczenia i zapewne chodziło o to, by policjanci mieli możliwość działania. Sąd nie wie, być może powinniście zostać wyprowadzeni z sali czy zatrzymani. Ale zatrzymano tylko was dwóch - a sąd widział, jak wielu dziennikarzy było na sali - wskazał sędzia i dodał, że pozostałym dziennikarzom policja po wyprowadzeniu wszystkich z sali pozwoliła wrócić po pozostawiony tam sprzęt. - Z nagrania bezspornie wynika, gdzie byli pracujący dziennikarze, a gdzie manifestanci - dodał sędzia.

Wyraził on przypuszczenie, że to, iż akurat Gzell i Pawlicki zostali zatrzymani, "wynikło z nieporozumienia, przez pomyłkę". - Akcja była nerwowa i dynamiczna. Ponieważ żaden inny dziennikarz nie został zatrzymany, to znaczy, że intencją było zatrzymanie tylko osób okupujących pomieszczenie za stołem - podkreślił sędzia, dodając, że kierując się logiką wydarzeń - jeśli dziennikarze mieli być zatrzymani, to tym bardziej nikogo z dziennikarzy nie należało wpuścić z powrotem.

Podsumowując całe zdarzenie, Mrozek dodał: "to niestety przykre nieporozumienie, problem, który trzeba będzie rozwiązać. Przecież media są od tego, żeby informować. Wielokrotnie policja współpracuje z mediami i musi być tak dalej".

...

Zarowno pisowscy jak i agorscy sa powiazani z wladza tylko z innymi partiami . Jest to partyjniactwo nie dziennikarstwo . Choc Wyborcza mniej to i tak zaden wzor . Natomiast tu chodzi o podejrzane pseudowyniki wyborow ktore nie maja nic do partyjniactwa BO TO NAM POWINNO ZALEZEC NA TYM ABYSMY WYBIERALI !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:21, 02 Lut 2015    Temat postu:

Sąd unieważnił wybory do rady miejskiej w Złotoryi

Sąd unieważnił wybory w jednym z okręgów do rady miejskiej w Złotoryi (Dolnośląskie). Przyczyną takiego postanowienia był fakt, że w urnie było o dwie karty wyborcze za dużo, a radny zdobył mandat z przewagą jednego głosu.

Jak powiedział rzecznik legnickiego sądu okręgowego Jarosław Halikowski, sąd wydał postanowienie o wygaszeniu mandatu radnego z okręgu numer 3 Rady Miejskiej w Złotoryi.

- Uzasadnieniem dla takiej decyzji był fakt, że w jednym z lokali wyborczych w urnie stwierdzono o dwie karty wyborcze więcej niż ich wydano do głosowania. Natomiast radny został wybrany w tym okręgu z przewagą jednego głosu - powiedział rzecznik. Wybory będą musiały być powtórzone.

Sędzia dodał, że wyrok nie jest prawomocny i można złożyć w tej sprawie zażalenie do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.

Do dolnośląskich sądów wpłynęło łącznie ponad 100 protestów wyborczych. Większość z nich została odrzucona lub nie była rozpatrywana ze względów formalnych, a inne nadal czekają na rozpatrzenie. W styczniu Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze unieważnił wybory do rady gminy Warta Bolesławiecka w dwóch obwodach i wygasił mandaty dwóm radnym.

...

Znow drobiazg wobec ogromu problemu .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:21, 03 Lut 2015    Temat postu:

Sąd okręgowy rozpatrzył ostatni protest wyborczy

Sąd Okręgowy w Opolu rozpatrzył ostatni z 34 złożonych po wyborach samorządowych protestów wyborczych. Dotyczył on wyborów w gm. Domaszowice, gdzie – jak przekonywał składający protest – przed wyborami dopisano do rejestru kilkadziesiąt nieuprawnionych osób.

Protest dotyczył II tury wyborów. Radny gminy Domaszowice Zbigniew Jachym zarzucił w nim wójtowi naruszenie przepisów przez sporządzenie "niewłaściwego rejestru wyborców". Zdaniem Jachyma na listy uprawnionych do głosowania wpisane zostały osoby, które zameldowano na terenie gm. Domaszowice kilka dni przed sporządzeniem list wyborczych. Składający protest przekonywał, że byli to ludzie, którzy "nie zamieszkiwali w danej miejscowości z zamiarem stałego pobytu". - Meldunek był celowy, nakazany przez wójta osobom, które miały nie niego zagłosować – dowodził składający protest. Jego zdaniem, w związku z tym, iż różnica w II turze wyborów na wójta w Domaszowicach wyniosła 56 głosów, to dopisanie kilkudziesięciu osób miało wpływ na wynik.

Do protestu Jachym dołączył listę 52 osób, które – jak dowodził – głosowały w gm. Domaszowice, a były spoza jej terenu. Po poniedziałkowej rozprawie mówił mediom, że te 52 nazwiska udało mu się ustalić do dnia złożenia protestu, ale jego zdaniem było ich w sumie jeszcze więcej. - Skoro ci ludzie nie zamieszkują stale na terenie gminy, to nie mają prawa w niej głosować – mówił w poniedziałek. Zdaniem pełnomocnika Jachyma doszło wręcz do sporządzenia sfałszowanego rejestru wyborców.

Z kontroli przeprowadzonej w urzędzie gminy w Domaszowicach przez opolską delegaturę Krajowego Biura Wyborczego w związku z protestem wynika m.in., iż od 3 października do 26 listopada 2014 r. do rejestru wyborców tej gminy dopisano 46 osób. Część z nich zameldowała się na pobyt czasowy, niewiele przekraczający 3 miesiące. - Fakt zameldowania czasowego, w szczególności na tak krótki okres, niewiele przekraczający 3 miesiące, niweczy wolę stałego pobytu. Zatem uprawnione w ocenie kontrolujących jest stwierdzenie, iż osoby takie nie zamieszkują z zamiarem pobytu stałego na terenie gminy Domaszowice i nie powinny zostać ujęte w stałym rejestrze wyborców – napisano w notatce pokontrolnej KBW.

Sąd jednak pozostawił bez rozpoznania złożony przez Jachyma protest wyborczy w części dotyczącej podnoszonych przez niego nieprawidłowości w zakresie sporządzenia rejestru i spisu wyborców, a w pozostałym zakresie – oddalił. - Wnioskodawca nie wykazał, że okoliczności stanowiące podstawę protestu miały wpływ na wynik wyborów – mówiła uzasadniając poniedziałkowe postanowienie sędzia Wioletta Chorązka. Dodała, że porównując "liczbę wyborców, która stanowiła różnicę pomiędzy głosami oddanymi na poszczególnych kandydatów, z liczbą osób dopisanych - w szczególności w ostatnim okresie, pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborów - należy stwierdzić, że powyższa okoliczność nie mogła mieć wpływu na wynik wyborów".

Postanowienie jest nieprawomocne. Składający protest radny z Domaszowic zapowiedział, że odwoła się w tej sprawie. Jachym powiedział też, że złoży również zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci fałszowania dokumentów.

W sumie po wyborach z listopada ub. roku do opolskiego Sądu Okręgowego wpłynęły 34 protesty wyborcze z całego regionu. Dotychczas sąd uwzględnił dwa z nich - dotyczące wyborów w Gorzowie Śląskim i Chrząstowicach.

Sąd unieważnił wybory w okręgu nr 4 w Gorzowie Śl. oraz w okręgu nr 2 w Chrząstowicach (woj. opolskie) i nakazał ich ponowne przeprowadzenie w tych okręgach. Wojewoda opolski przeprowadzenie ponownych wyborów w Chrząstowicach i Gorzowie Śląskim zarządził na 22 lutego. Dyrektor opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego (KBW) w Opolu Rafał Tkacz wyjaśnił, że - zgodnie z orzeczeniem sądu - w obu przypadkach wybory zostaną powtórzone od etapu powołania nowych komisji wyborczych.

Spośród pozostałych złożonych po wyborach samorządowych w woj. opolskim protestów wyborczych jedenaście pozostawiono bez dalszego biegu, czyli nie rozpatrywano; dziesięć innych - po rozpoznaniu - oddalono. Dziesięć kolejnych, złożonych przez KWW SLD Lewica Razem, przesłanych zostało do sądów w Warszawie.

...

Odfajkowali ostatni protest czyli ,,juz jest dobrze" . Widzicie ze nie ma zadnego systemu weryfikacji . Pytanie brzmi czy jest jeszcze sens isc na wybory skoro i tak wynik bedzie inny ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:20, 03 Lut 2015    Temat postu:

SDP zawiesza decyzję o Hienie Roku dla Wojciecha Czuchnowskiego

Zarząd Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich zawiesza decyzję o przyznaniu tytułu Hiena Roku Wojciechowi Czuchnowskiemu, dziennikarzowi "Gazety Wyborczej". To reakcja na falę negatywnych komentarzy, jaka przetoczyła się w internecie w związku z tą antynagrodą. Podtrzymano natomiast decyzję o przyznaniu Hieny Roku Piotrowi Stasińskiemu – poinformował Press.

Jak napisano w oświadczeniu "zarząd Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich przyjmuje z zadowoleniem tak gwałtowną, mocną i pełną empatii reakcję środowiska dziennikarskiego na przyznanie antynagrody Hiena Roku 2014 redaktorowi Wojciechowi Czuchnowskiemu".

"Siła tej reakcji dowodzi, że droga Zarządu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, obrana cztery lata temu, uczyniła ze Stowarzyszenia ważną instytucję. Przypominamy kolegom dziennikarzom, że SDP jest organizacją otwartą, apolityczną i demokratyczną, w której każdy może odgrywać ważną rolę i przejąć odpowiedzialność za kierunek jej rozwoju. Apelujemy do koleżanek i kolegów dziennikarzy, by zamiast wygłaszania inwektyw, wstępowali do Stowarzyszenia i tym samym posiadali wpływ na rozwój, nagrody oraz Hieny przyznawane przez SDP" – czytamy.

"Odnosząc się do kontrowersji związanych z przyznaniem Hieny Roku 2014 Wojciechowi Czuchnowskiemu, wsłuchani w krytykę i argumenty środowiska dziennikarskiego, Zarząd SDP postanowił zawiesić tę decyzję" – oświadczyło SDP.

"Jednocześnie przyznajemy, że okrzyk dziennikarza TV Republika – »nie jestem z TVN« w czasie manifestacji 11 listopada był niegodny dziennikarza, tak jak i niegodny dziennikarza był komentarz Wojciecha Czuchnowskiego w sprawie zajść w PKW (»Won z PKW! Policja powinna ich usunąć, a potem ukarać«, Wyborcza.pl 20.11.2014 r.), jak i zestawienie zatrzymania przez policję dziennikarzy w PKW z incydentem w czasie marszu niepodległości (»Odpowiadam na apel TV Republika. Solidarność z niesolidarnymi«, »Gazeta Wyborcza« 21.11.2014 r.) – to drugie było argumentem na rzecz przyznania Hieny 2014 Wojciechowi Czuchnowskiemu" - podkreślono.

SDP podtrzymuje jednak decyzję o przyznaniu Hieny Roku Piotrowi Stasińskiemu. "Uważamy, że po kontrowersjach związanych z nagrodami i Hienami 2014, przyznanymi przez jury i zarząd SDP, uznając głęboki podział w środowisku dziennikarskim, proponujemy otwartą debatę, dotyczącą kondycji dziennikarstwa, wolności słowa, manipulacji i cenzury w Polsce" – kończy swoje oświadczenie stowarzyszenie.

Przypomnijmy. 20 listopada fotoreporter PAP Tomasz Gzell i dziennikarz TV Republika Jan Pawlicki zostali zatrzymani przez policję, gdy relacjonowali okupację gmachu Państwowej Komisji Wyborczej przez osoby protestujące w sprawie wyników wyborów samorządowych. Policja zażądała wtedy opuszczenia gmachu przez protestujących. Zatrzymano 12 osób, w tym także dziennikarzy.

Jak czytamy w oświadczeniu SDP "zatrzymanie dziennikarzy w czasie wykonywania przez nich pracy było wydarzeniem bez precedensu, stanowiącym jednoznaczne i niepodważalne naruszenie zasad wolności słowa w demokratycznym państwie i po wyborach 4 czerwca 1989 roku jeszcze nigdy się nie zdarzyło".

"Publiczne wypowiedzi, deprecjonujące pracę aresztowanych koleżanek i kolegów, dyskredytowały ich w oczach odbiorców mediów w sytuacji, w której nie było podstaw do takiej oceny i w konsekwencji prowadziły do obniżania w społecznym odbiorze wiarygodności naszego zawodu oraz utrwalania podziałów w środowisku dziennikarskim" - napisano dalej.

Co napisał Czuchnowski?

"Zakładam, że Pawlicki został zatrzymany w trakcie wykonywania czynności dziennikarskich, więc chętnie przyłączę się do protestu i podpiszę list w tej sprawie" - napisał 21 listopada Czuchnowski na łamach "GW" w artykule zatytułowanym "Odpowiadam na apel TV Republika. Solidarność z niesolidarnymi".

"Tomaszowi (red.) Terlikowskiemu chciałbym jednak przypomnieć całkiem niedawne występy jego dziennikarzy, którzy zaatakowani przez narodowców i kiboli podczas demonstracji 11 listopada wykrzykiwali przed kamerą »nie jesteśmy TVN-em«. Słusznie zakładali, że zostali wzięci za reporterów innej stacji. Nie byli jakoś oburzeni samym aktem agresji wobec mediów. Usiłowali tylko sprostować »oczywistą pomyłkę«, że to nie ich powinni tłuc szalikowcy. Gdyby bito tych z TVN, wszystko byłoby ok." - napisał.

Przyznanie Hieny Roku Wojciechowi Czuchnowskiemu było szeroko krytykowane w sieci.

Wyrok sądu

Na początku grudnia sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście uniewinnił fotoreportera PAP Tomasza Gzella i dziennikarza TV Republika Jana Pawlickiego od zarzutu "naruszenia miru domowego" w Państwowej Komisji Wyborczej, gdzie relacjonowali przebieg okupacji tego budynku.

- Dziennikarzy w PKW zatrzymano przez pomyłkę, to przykre nieporozumienie - mówił sędzia Łukasz Mrozek, uzasadniając wyrok uniewinniający.

Po analizie nagrania wideo z PKW i zeznań świadków Mrozek wskazał, że do pomyłki mogło dojść m.in. z powodu działań policji i administratora gmachu, bo zmieniono początkowo ogłaszany komunikat wzywający również dziennikarzy do opuszczenia gmachu, na wezwanie do "nieutrudniania działań policji".

- Policja chciała zapewnić bezpieczeństwo w czasie akcji zatrzymywania i usuwania z pomieszczenia osób przebywających za stołem prezydialnym. Sąd widział na nagraniu, że dziennikarze stali na środku pomieszczenia i zapewne chodziło o to, by policjanci mieli możliwość działania. Sąd nie wie, być może powinniście zostać wyprowadzeni z sali czy zatrzymani. Ale zatrzymano tylko was dwóch - a sąd widział, jak wielu dziennikarzy było na sali - wskazał sędzia i dodał, że pozostałym dziennikarzom policja po wyprowadzeniu wszystkich z sali pozwoliła wrócić po pozostawiony tam sprzęt. - Z nagrania bezspornie wynika, gdzie byli pracujący dziennikarze, a gdzie manifestanci - dodał sędzia.

Wyraził on przypuszczenie, że to, iż akurat Gzell i Pawlicki zostali zatrzymani, "wynikło z nieporozumienia, przez pomyłkę". - Akcja była nerwowa i dynamiczna. Ponieważ żaden inny dziennikarz nie został zatrzymany, to znaczy, że intencją było zatrzymanie tylko osób okupujących pomieszczenie za stołem - podkreślił sędzia, dodając, że kierując się logiką wydarzeń - jeśli dziennikarze mieli być zatrzymani, to tym bardziej nikogo z dziennikarzy nie należało wpuścić z powrotem.

Podsumowując całe zdarzenie, Mrozek dodał: "to niestety przykre nieporozumienie, problem, który trzeba będzie rozwiązać. Przecież media są od tego, żeby informować. Wielokrotnie policja współpracuje z mediami i musi być tak dalej".

...

Oczywiscie Wybircza popiera wynik wyborow bo popiera PO a smolenscy sa mu przeciwni bo sa fanatykami PiS . NA RZETELNYCH WYBORACH NIKOMU Z NICH JAK WIDAC NIE ZALEZY !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:58, 04 Lut 2015    Temat postu:

Wybory prezydenckie odbędą się 10 maja

Wybory prezydenckie odbędą się 10 maja. O terminie oficjalnie poinformował dziś marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Jeżeli Polacy nie zdecydują o ich wyniku w pierwszej turze, to druga odbędzie się dwa tygodnie później, 24 maja.

- Przed nami trzy miesiące kampanii wyborczej. Życzę nam wszystkim, aby przebiegła ona w duchu wzajemnego szacunku i dyskusji o Polsce - mówił marszałek Sejmu tuż przed uroczystym podpisaniem zarządzenia.

Na zarządzenie wyborów Radosław Sikorski miał czas do 6 lutego. Kampania wyborcza ruszy po opublikowaniu postanowienia w sprawie wyborów w "Dzienniku Ustaw". Dopytywany przez dziennikarzy Sikorski podkreślił, że decyzję o wyborze terminu podjął suwerennie i samodzielnie.

Marszałek Sejmu zaapelował też, aby szanować wolność wywalczoną 25 lat temu, szanować procedury oraz aby nie podważać uczciwości procesu wyborczego.

"Wolność, którą wywalczyliśmy 25 lat temu, jest wartością, o którą powinniśmy dbać niezależnie od poglądów politycznych. Apeluję, aby szanować tę wolność i nasze procedury, aby nie podważać uczciwości procesu wyborczego - powiedział.

Życzył też, żeby kampania wyborcza przebiegła "w duchu wzajemnego szacunku i dyskusji o Polsce".

...

Jak zwykle po 89 wybory oglaszaja na 3 miesiace przed zanim zarejestruja listy podpisy to zostanie miesiac na kampanie wyborcza . Jak mozna przez miesiac poznac kandydatow ? Specjalnie . Chodzi zeby glosowac w ciemno na tych co juz sa . I tak sie w Polsce kreci parodia zwana demokracja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:00, 04 Lut 2015    Temat postu:

Skowroński: "Hiena" dla Czuchnowskiego nieaktualna. SDP nie przeprosi

Wybór jest nieaktualny, jednak uważamy, że nasza argumentacja pozostaje aktualna - powiedział portalowi Wirtualne Media Krzysztof Skowroński po decyzji Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich o wycofaniu antynagrody "Hiena Roku" dla Wojciecha Czuchnowskiego. Stowarzyszenie nie przeprosi dziennikarza.

Prezes SDP stwierdził, że organizacja nie przeprosi Czuchnowskiego, ponieważ jego "dwa komentarze wzięte pod uwagę w sposób negatywny się wyróżniają". Stowarzyszenie nie oczekuje również przeprosin od autora za tekst, który opublikował w reakcji na werdykt.

Skowroński w rozmowie z Wirtualnymi Mediami ubolewa, że zamieszanie wokół "Hieny" przyćmiło tegoroczną ceremonię rozdania nagród SDP. Cieszy go jednak, iż werdykt wywołał "debatę dotyczącą kondycji zawodu dziennikarza, wolności słowa, manipulacji i cenzury w Polsce". Przyznał ponadto, że wśród członków stowarzyszenia przeważają dziennikarze prawicowi, jednak, jak mówi, SDP jest organizacją niezależną, do której można się zapisać i to zmienić.

Do unieważnienia decyzji SDP doszło po protestach środowiska dziennikarzy. W przypadku Piotra Stasińskiego, drugiego z "wyróżnionych" dziennikarzy, werdykt kapituły został utrzymany niemal jednogłośnie.

Dyskusja dotyczy wydarzeń z 20 listopada, kiedy fotoreporter PAP Tomasz Gzell i dziennikarz TV Republika Jan Pawlicki zostali zatrzymani przez policję podczas relacjonowania okupacji gmachu Państwowej Komisji Wyborczej po wyborach samorządowych. SDP argumentowało przyznanie dwóm dziennikarzom antynagrody "Hieny Roku" za "lekceważące i pozbawione empatii oraz zawodowej solidarności wypowiedzi na temat zatrzymania i aresztowania dziennikarzy, którzy wykonywali swoje obowiązki zawodowe w miejscu i w czasie protestu w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej w Warszawie 20 listopada ub.r.".

Stowarzyszenie dodało w uzasadnieniu: "Publiczne wypowiedzi, deprecjonujące pracę aresztowanych koleżanek i kolegów, dyskredytowały ich w oczach odbiorców mediów w sytuacji, w której nie było podstaw do takiej oceny i w konsekwencji prowadziły do obniżania w społecznym odbiorze wiarygodności naszego zawodu oraz utrwalania podziałów w środowisku dziennikarskim".

...

Glupi werdykt . Hieny atakujace prof. Chazana byly nieporownanie gorsze .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:38, 04 Lut 2015    Temat postu:

Sąd: zatrzymanie fotoreportera PAP w PKW niezasadne

Dziennikarze byli zobowiązani do opuszczenia PKW; nie przysługuje im "żaden rodzaj immunitetu" - tak prokuratura uzasadnia apelację wobec dziennikarzy PAP i TV Republika, uniewinnionych od zarzutu naruszenia "miru domowego" podczas obsługi przez nich okupacji PKW.

W apelacji prokuratura wnosi, by Sąd Okręgowy uchylił wyrok uniewinniający i zwrócił sprawę sądowi rejonowemu.

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście stoi na stanowisku, iż dziennikarze, nawet wykonujący swoje obowiązki, byli zobowiązani do opuszczenia lokalu, po zgłoszeniu takiego żądania przez osoby uprawnione - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak. - Nieopuszczenie tego lokalu było więc działaniem bezprawnym - dodał.

Fotoreporter PAP Tomasz Gzell i dziennikarz TV Republika Jan Pawlicki zostali zatrzymani przez policję, gdy relacjonowali w listopadzie ub.r. okupację gmachu PKW przez osoby domagające się natychmiastowej dymisji PKW w związku z przedłużającym się obliczaniem wyników wyborów samorządowych. Oprócz nich zatrzymano 10 osób.

W grudniu ub.r. warszawski sąd rejonowy uniewinnił Gzella i Pawlickiego, oskarżonych przez policję o naruszenie miru domowego w PKW przez nieusłuchanie polecenia opuszczenia pomieszczenia (grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności albo do roku pozbawienia wolności).

- Zatrzymanie to pomyłka, przykre nieporozumienie - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Łukasz Mrozek. - Akcja była nerwowa i dynamiczna. Ponieważ żaden inny dziennikarz nie został zatrzymany, to znaczy, że intencją było zatrzymanie tylko osób okupujących pomieszczenie za stołem - podkreślał sędzia. Wskazał, że do pomyłki mogło dojść m.in. z powodu działań policji i administratora gmachu, bo zmieniono początkowo ogłaszany komunikat wzywający również dziennikarzy do opuszczenia gmachu, na wezwanie do "nieutrudniania działań policji".

W środę prok. Nowak podkreślił, że "prokuratura nie prowadziła ani nie nadzorowała postępowania przygotowawczego"; "nie uczestniczyła w podejmowaniu decyzji o zatrzymaniu dziennikarzy"; "nie sporządziła ani nie zatwierdzała wniosku policji o rozpoznanie sprawy w trybie przyspieszonym" i "nie uczestniczyła w postępowaniu sądowym jako oskarżyciel publiczny". - Pierwszą czynnością procesową wykonaną w tej sprawie przez prokuratora jest ocena słuszności zapadłego wyroku - dodał.

Podał, że po analizie wyroku prokuratura uznała go za niesłuszny; zarzuciła mu obrazę przepisów postępowania i błąd w ustaleniach faktycznych mających wpływ na treść orzeczenia.

Według prokuratury wyrok oparto na błędnych ustaleniach faktycznych co do zamiaru oskarżonych. - Sąd błędnie uznał, iż materiał dowodowy nie wskazuje, aby oskarżeni działali z wymaganym zamiarem bezpośrednim popełnienia czynu z art. 193 kk, podczas gdy prawidłowo ocena zgromadzonych dowodów prowadzi do wniosku, iż oskarżeni w pełni świadomie nie zastosowali się do wielokrotnych żądań osób uprawnionych i działając z zamiarem bezpośrednim nie opuścili lokalu PKW - podkreślił Nowak.

Zaznaczył, że prokuratura nie kwestionuje, iż oskarżeni wykonywali obowiązki służbowe. - Bezspornym jest natomiast również fakt, iż osoby uprawnione, w tym funkcjonariusze policji, kilkakrotnie żądały opuszczenia sali przez wszystkie osoby, w tym przedstawicieli mediów. Niektóre żądania opuszczenia sali skierowane były wprost do dziennikarzy - podkreślił Nowak. Dodał, że oskarżeni mieli w sumie kilkanaście minut na opuszczenie sali, od pierwszego komunikatu, do rozpoczęcia wyprowadzenia osób przez policję.

W apelacji prokurator wskazał, iż dziennikarze, nawet podczas wykonywania obowiązków służbowych, nie są zwolnieni od poszanowania prawa i zachowania się zgodnego z prawem - oświadczył Nowak. Dodał, że prawo nie wyłącza bezprawności działania przedstawicieli mediów; dziennikarzom nie przysługuje również żaden rodzaj immunitetu. - Jeżeli żądanie opuszczenia lokalu zostało skierowane do dziennikarzy, to mieli oni obowiązek postąpić zgodnie z wolą osoby uprawnionej - ocenił Nowak.

W apelacji - której fotokopię zamieszczono na stronie TV Republika - prokuratura napisała, że "należałoby rozważyć w kwalifikacji prawnej czynu, jakiego dopuścili się Tomasz Gzell i Jan Pawlicki, art. 249 pkt 4 Kk, tj. zakłócania przebiegu wyborów". Art 249 Kk głosi: "Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem przeszkadza (...) głosowaniu lub obliczaniu głosów, sporządzaniu protokołów lub innych dokumentów wyborczych albo referendalnych, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".

W oddzielnych postępowaniach sąd rejonowy uwzględnił zażalenia Pawlickiego i Gzella na zatrzymanie ich przez policję i uznał je za bezzasadne.

Szefowa MSW Teresa Piotrowska mówiła, że zatrzymanie podczas zajść w PKW nie powinno się zdarzyć. - Przepraszam tych, których to dotknęło, których to bulwersowało - dodała. Rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Mrozek ocenił, że doszło do sytuacji, "którą można by uznać za niepotrzebną".

Od końca ub.r. inna stołeczna prokuratura prowadzi śledztwo ws. przekroczenia uprawnień przez policjantów w związku z interwencją w siedzibie PKW. Obaj dziennikarze mają w nim status pokrzywdzonych.

...

Brna w to dalej .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:02, 07 Lut 2015    Temat postu:

"Gazeta Wyborcza" o wyborach samorządowych: fałszerstw nie było

Sądy nie znalazły dowodów na sfałszowanie wyborów samorządowych i masowo oddalają protesty wyborcze – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.

Reporterzy "GW" sprawdzili, co się stało z rekordową liczbą ok. 2 tys. protestów wyborczych, które złożono do sądów okręgowych. Zebrano dane ze wszystkich 45 sądów. Odnotowały one 1949 skarg na wyniki głosowania we wszystkich szczeblach samorządu.

Do dziś rozpatrzono 1737. Za zasadne sądy uznały 48. Znalazły w nich uchybienia, które mogły mieć wpływ na wynik wyborów. Dlatego nakazały powtórzenie głosowań do rad gmin, ale nie całych, tylko w poszczególnych okręgach. Gazeta podaje przykłady takich działań.

Z powodu kłopotów z liczeniem głosów po pierwszej turze wyborów niemal cały skład Państwowej Komisji Wyborczej podał się do dymisji. Część polityków uważa nawet, że wybory zostały sfałszowane.

Wybory Samorządowe 2014 odbyły się w Polsce 16 listopada 2014 roku. Podczas głosowania obywatele wybrali prawie 47 tys. radnych gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich, a także prawie 2,5 tys. wójtów, burmistrzów i prezydentów.

...

Widzicie tutaj jak sie klamie medialnie artykul o tresci ze sady nie stwierdzaja falszerstw zatytulowali . Falszerstw nie bylo . Czy z tego ze w Rosji niestwierdzaja wynika ze falszerstw nie ma ? Tym sie rozni dziennikarstwo od propagandy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:35, 09 Lut 2015    Temat postu:

Paweł Kukiz potwierdził start w wyborach prezydenckich

Na konferencji prasowej we Wrocławiu Paweł Kukiz potwierdził start w wyborach prezydenckich. - Serce mi bije strasznie mocno. Emocje są wielkie. To nie jest zabawa, pomysł rockandrollowca. To poważna decyzja i zwieńczenie walki o przywrócenie państwa państwa obywatelom - powiedział.

Kukiz oznajmił, że "sztuką jest stanąć przeciwko systemowi". - Staję jednak ze świadomością, że nie idę sam - dodał.

Zdaniem Kukiza, "Polska istnieje tylko teoretycznie". - Jednak nie zginie póki my żyjemy - zadeklarował.

Teraz Kukiz musi zebrać 100 tys. wymaganych podpisów pod swoją kandydaturą. - Jeśli tak się nie stanie, to nie będę czuł żadnego dyskomfortu - powiedział. Po czym dodał: - Nie będę kopał się z koniem.

Kandydat na prezydenta oświadczył, że może dziś liczyć na poparcie Solidarności 80 oraz prawdopodobnie NSZZ "Solidarność". - Mam też poparcie około 40 stowarzyszeń, ale liczę również na wiele innych podmiotów. Nie wiem, ilu nas pójdzie tą drogą, to indywidualna decyzja. To zależy od tego, czy dojrzeliśmy do odwagi do zjednoczenia podobnego jak w roku 1980 - mówił.

"Partiokracja"

Wczoraj na antenie Radia Wrocław Kukiz mówił, że "walczy, by odebrać państwo partyjnym klanom i przekazać je obywatelom". Podkreślił, że jest jedynym kandydatem, który potrafi zjednoczyć środowiska polityczne i społeczne od lewa do prawa.

Swoją kandydaturę określił jako "ponad światopoglądową" i "antysystemową", a obecny układ określił mianem politycznej "partiokracji", która blokuje wszelkie demokratyczne inicjatywy i działania.

Wokalista i radny

Paweł Kukiz to wokalista, autor tekstów i piosenek, a także aktor. W latach 1984–2013 był liderem zespołu Piersi.

W 2009 r. podpisał apel o odwołanie wicemarszałka sejmu Stefana Niesiołowskiego za słowa, że "zbrodnia katyńska nie jest ludobójstwem”. W 2010 i 2011 był członkiem komitetu poparcia dla Marsza Niepodległości, organizowanego 11 listopada. Wystąpił z niego w 2012 roku.

W listopadzie 2014 z ramienia komitetu Bezpartyjni Samorządowcy został wybrany na radnego sejmiku województwa dolnośląskiego. Startował z ostatniego miejsca na liście; zdobył 14 403 głosy. Propaguje ideę jednomandatowych okręgów wyborczych.

Znamy datę wyborów

W wyborach - poza Kukizem - mają wystartować m.in.: urzędujący prezydent Bronisław Komorowski, Andrzej Duda (PiS), Adam Jarubas (PSL), Magdalena Ogórek (SLD), Janusz Palikot (Twój Ruch), Janusz Korwin-Mikke (KORWiN), Anna Grodzka (Partia Zielonych i lewica społeczna), Marian Kowalski (Ruch Narodowy), Jacek Wilk (KNP), Waldemar Deska (Partia Libertariańska).

>>>

Moze sie okazac ze to jedyny powazny kandydat .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:41, 10 Lut 2015    Temat postu:

Paweł Kukiz dla WP: Polska się wali, dlatego idę na wojnę

Zostaliśmy wtrąceni w Matrix, wmówiono nam, że Polska jest pępkiem świata, a w środku tego pępka jest konflikt PiS z PO. Tymczasem Polska jest przedmiotem, z którym świat się nie liczy. Panuje totalna anarchia, widzę analogię z czasami saskimi, które doprowadziły do zaborów. Podobnie może skończyć się teraz. Dlatego trzeba działać - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską muzyk Paweł Kukiz, kandydat na prezydenta.

Joanna Stanisławska: Po tym, co powiedział pan ostatnio o dziennikarzach właściwie nie powinien pan ze mną rozmawiać. Ani ja z panem.

Paweł Kukiz: Rzeczywiście "ścierwojady-pismaki" to było zbyt mocne określenie. I za to przepraszam. Ale moja opinia dotyczyła aparatczyków systemu, których tyle różni od dziennikarzy, ile chałturników od artystów. Dziennikarz to dla mnie osoba, która pisząc - myśli samodzielnie, może się zgadzać z rozmówcą lub nie, ale nie jest podporządkowana ideologicznie, nie przychodzi na rozmowę z gotowym planem.

Jako kandydat na prezydenta będzie się pan musiał przyzwyczaić do tego, że będzie stale pod lupą. Ujawnienie szczegółów oświadczenia majątkowego, przy tym, co najpewniej pana czeka, to drobiazg.

- Ja się swoich pieniędzy nie wstydzę. Oburzyła mnie forma poinformowania. Podkreślenie słowa "musiał" ujawnić. Po pierwsze, niczego nie musiałem, bo jako radny nie mam takiego obowiązku, więc "ujawniłem" swoje zarobki z własnej woli. Po drugie, jakieś dwa tygodnie przed ich "ujawnieniem" powiedziałem o swoich dochodach w programie "Piaskiem po oczach"... A jeśli chodzi o stałe bycie na świeczniku, nie mam się czego obawiać: ze swoich grzechów dawno się wyspowiadałem. Zresztą, nie wyobrażam sobie, by można było wylać na mnie jeszcze więcej pomyj, niż do tej pory wylano.

Magdalena Ogórek ogłosiła swój start i się zaczęło: rozbicie małżeństwa, romans z Bartoszem Węglarczykiem, mąż prawomocnie skazany. Czy znów nie poniosą pana nerwy?

- Wiem, że aparatczyk posunie się do wszystkiego, jest w stanie sprzedać własną matkę. Dlatego podtrzymuję swoje słowa, że jeśli ktoś skrzywdzi moją rodzinę, to zareaguję w sposób ostry, oczywiście w granicach prawa. Taka "podglądacka" działalność jest podła i z całą mocą będę się jej przeciwstawiał. Proszę sobie przypomnieć, co pseudodziennikarze zrobili Ani Przybylskiej tuż przed jej śmiercią.

"Od kilku tygodni budzę się i zasypiam z pytaniem, czy to już TEN czas..." - napisał pan kilka dni temu na Facebooku. Decyzję podjął pan nie bez wątpliwości.

- Nie robię tego dla siebie, ale dla wszystkich Polaków. A szczególnie naszych dzieci i wnuków. Dla kolejnych pokoleń. Mam świadomość tego, co się dzieje. Nasz kraj stacza się w przepaść. Zostaliśmy wtrąceni w Matrix, wmówiono nam, że Polska jest pępkiem świata, a w środku tego pępka jest konflikt PiS z PO. Tymczasem Polska jest przedmiotem, z którym świat się nie liczy. Panuje totalna anarchia, widzę analogię z czasami saskimi, kiedy tak jak teraz działały dwory zupełnie oderwane od rzeczywistości, skłócone ze sobą, a kraje ościenne wiedziały, że na naszej ziemi mogą robić, co chcą. Zaraz po tym, jak uchwaliliśmy Konstytucję 3 maja, która dawała ogromne nadzieje na przywrócenie Polsce podmiotowości w świecie, doszło do zaborów. Podobnie może skończyć się teraz. Dlatego trzeba działać.

Mówi pan Sienkiewiczem: "państwo polskie istnieje tylko w teorii"?

- Ależ on po prostu trafnie zdiagnozował naszą obecną sytuację! Żyjemy w partiokracji a nie w demokracji, władze sprawują tzw. mafie sejmowe, czyli grupy partyjnych jedynek, wystawianych przez wodzów. Polityków, którzy są porządnymi ludźmi można policzyć na palcach jednej ręki. Wszyscy oni są przeciwnikami jakichkolwiek zmian, bo mają dożywotnio zagwarantowaną partycypację w korzyściach płynących z udziału w układzie. Przecież gdyby ten system upadł większość z nich musiałoby np. wrócić do szkoły i pracować za 2,5 tys. na miesiąc. Dlatego w życiu z własnej woli nie zgodzą się na zmianę ordynacji.

Jest pan wielkim krytykiem PO, ale długo był pan ulubieńcem PiS-owskiej prawicy, wielu łączy pana z PiS. Nie chciał pan wesprzeć tej partii?

- To system naczyń połączonych, w którym opozycja i koalicja to sztuczne pojęcia, a podziały światopoglądowe są fikcją. Opozycja - dziś jest nią PiS - w tym systemie może tylko pokrzyczeć, a potem idzie do kasy sejmowej i bierze pieniądze. Płaci im się za to, że jako przedstawiciele partii opozycyjnej atakują złodziejkę pana Nowaka, ale jednocześnie pan Hofman, z partii, która atakuje Nowaka robi dokładnie to samo co Nowak. Nie wiem, jakie są proporcje Nowaków w PO i Hofmanów w PiS, niemniej to oni są absolutną większością wśród partyjnych baronów. Prezydent musi być ponad tą partiokracją, jego zadaniem jest dbanie o dobro obywateli, bez względu na kolor skóry, światopogląd czy preferencje seksualne. Takiego kandydata dotąd nie było. Każdy traktował obywatela przez pryzmat interesu partii, z której się wywodził.
Po co pan, muzyk, pcha się w ten brudny świat polityki?

- Był taki moment, że byłem przeszczęśliwy, bo spełniły się moje dziecięce marzenia: zostałem sławny, ludzie rozpoznawali mnie na ulicy. Zachwycił mnie świat gali i rautów. Kiedy jednak zobaczyłem, że aby to wszystko utrzymać muszę afirmować ten system, śpiewać, że jest fajnie i będzie jeszcze lepiej, a na własne oczy widzę, że jest inaczej - sumienie mi na to nie pozwalało. Traktuję działalność publiczną jak swój "krzyż". Nic przyjemnego a czasem wręcz cierpienie. Ale wiem, że idę po "jasnej stronie mocy" i ta świadomość mnie buduje. Mimo ogromu przeciwności.

Zrobił pan bilans zysków i strat?

- To nie był skok w przepaść, rzucenie się pod pędzący pociąg, jestem ojcem trójki dzieci, dlatego musiałem zrobić wcześniej dokładnie się rozeznać, czy stać mnie na to, by iść na wojnę. Policzyłem wszystkie kredyty, wziąłem pod uwagę, że nie będę mógł grać już tylu koncertów i wyszło mi, że skończy się bezstresowe - pod względem materialnym - życie, ale wciąż będę mógł utrzymać rodzinę.

Wszystkie partie, które w swoich programach miały postulat JOW-ów, zaraz po tym, jak dostawały się do parlamentu, zmieniały swój punkt widzenia.

- Bo żeby skutecznie walczyć z systemem, nie można używać jego narzędzi. Jeśli mielibyśmy wprowadzić jakąś siłę do sejmu, to tylko i wyłącznie na zasadzie ruchu obywatelskiego a nie partii politycznej z prezydium, skarbnikiem itd. I posiadałaby tylko jeden postulat - zmiany ustroju państwa na proobywatelski. Wielość postulatów prowadzi do podziałów już na początku drogi, a więc uniemożliwia osiągnięcie celu. Bo tylko w jedności siła.

Jarosław Gowin twierdzi, że bez problemu zbierze pan 100 tys. głosów. Bez struktur to jednak wcale nie musi być takie proste.

- Na pewno nie będę szedł na żadne układy z partiami, podpisywał zobowiązań, że np. jeśli oni zbiorą mi podpisy, to w zamian otrzymają 15 jedynek w wyborach parlamentarnych. Wierzę, że zwycięży idea.

Jest pan odważny. Liderzy głównych partii nie zdecydowali się na otwarte starcie z tak silnym Bronisławem Komorowskim. Kandydatów jest wielu. Niektórzy bardzo egzotyczni. Teraz pan znalazł się w tym gronie.

- To propaganda wbiła ludziom do głowy, że wszystko to, co nie jest Komorowskim jest oszołomstwem, tak jak wszystko co nie jest Platformą jest oszołomiarskie. Przykładem tego mechanizmu jest ostanie stwierdzenie Konrada Piaseckiego, który w rozmowie z Gowinem, nazwał mnie anarchistą, dlatego, że występuję przeciwko systemowi. Ale chyba pani przyzna, że Wielką Brytanię, gdzie obowiązuje ordynacja, za którą optuję, trudno nazwać krajem anarchii.

Sobotnia spektakularna konwencja kandydata PiS zrobiła wrażenie. Duda to się może udać? Czuje pan oddech konkurenta na plecach?

- PiS ma swój twardy elektorat, który zagłosuje na kandydata mówiącego głosem Kaczyńskiego. Może odnieść dobry wynik, który będzie testem przed wyborami parlamentarnymi. Odnoszę jednak wrażenie, że PiS wcale nie chce zdobyć władzy. A to dlatego, że arytmetyka ordynacji proporcjonalnej wyklucza hegemonię jednej partii: została stworzona po to, by zawsze musiało dojść do koalicji. To był taki nasz kompleks PZPR. A PiS zdolności koalicyjnej nie ma żadnej.

Zawsze może stworzyć koalicję z PSL.

- Nie ma takiej opcji, bo PSL jest biznesowo powiązana z PO. Teraz wystawili swojego kandydata tylko po to, żeby pokazać jacy są ważni, podbić swoją wartość negocjacyjną. To wszystko są zorganizowane klany, które mają jeden cel: żyć na koszt obywatela. To cała ich filozofia.

Taką samą ma SLD? Kandydatura Magdaleny Ogórek wzbudza wiele emocji. To już czas na kobietę prezydenta?

- To mistrzowski ruch SLD - albo intuicyjny, albo w pełni świadomy. Zauważyli, że na hasło "partia" wyborca reaguje alergicznie, dlatego wystawili kandydatkę bezpartyjną o konotacjach katolickich, taką socjalistkę-katoliczkę, to działanie stricte marketingowe. Do tego to śliczna kobieta, mężczyźni przy piwie będą deklarować, że zagłosują na Ogórek po to, żeby rozwijać temat i skończyć na sąsiadce Marysi, ale przy urnie wybiorą mężczyznę. Kobiety też na nią nie zagłosują. To kandydatka wystawiona, ale niestety do wiatru. Zresztą ona nie mówi swoim głosem, ale głosem Millera.

Adam Michnik stwierdził, że Bronisław Komorowski może przegrać tylko, jeśli pijany przejedzie na pasach zakonnicę w ciąży. Czy warto się bić, kiedy jego wygrana wydaje się przesądzona?

- Znam przypadek Włodzimierza Andrzeja Dorsza, dyrektora Biura Prawa i Ustroju Kancelarii Prezydenta, który w listopadzie 2011 r. potrącił na przejściu dla pieszych 80-latka, powodując u niego poważne obrażenia, a sąd umorzył wobec niego postępowanie, karząc jedynie 100 zł kosztów postępowania. Dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby w przypadku prezydenta okazało się, że zakonnica w ciąży nie zachowała szczególnej ostrożności podczas zbliżania się do pojazdu uprzywilejowanego, nie mówiąc już o tym, że jej ciąża była nielegalna, bo powinna była zostać usunięta w związku z tym, że godziła w uczucia religijne prezydenta.

Połączy pan siły z Januszem Korwin-Mikkem?

- Na pewno nie będę mu przeszkadzał, bo jest tak samo antysystemowy jak ja, jego celem również jest obalenie systemu poprzez wprowadzenie JOW-ów. Tutaj jednak kończy się mój sojusz z Korwinem, który chciałby wprowadzenia w Polsce monarchii. To może ciekawy pomysł, ale w Polsce nie mamy takich tradycji. Nie jestem też aż takim wolnorynkowcem jak Korwin, nie może być tak, że róbta co chceta, a najsilniejszy bierze wszystko. Ja jestem prawicowcem o lewicowym sercu.

Powtarza pan postulat JOW-ów jak mantrę, Polacy są jednak zniechęceni polityką, a ten system sprawdza się w społeczeństwach rozbudzonych obywatelsko.

- Polacy też tacy mogą być, ale panujący system blokuje każdą inicjatywę obywatelską.

Czy to na pewno dobry moment na zmianę systemu? Czy potrzebne nam wstrząsy, kiedy sytuacja na świecie jest tak niepewna?

- To jedyny moment, ostatni. Aktywnie popierałem Ukraińcom i nadal będę to robił na zasadzie Czerwonego Krzyża, ale kiedy zobaczyłem, że Polska zaczyna wychodzić przed szereg, a przecież nie zostaliśmy zaproszeni nawet na negocjacje w Mińsku i usłyszałem ostatnią wypowiedź Zbigniewa Bujaka, że byłoby fantastycznie, gdyby polscy żołnierze walczyli na Wschodzie, którą Duda skwapliwie poparł, złapałem się za głowę. Takie wymachiwanie szabelką to przejaw albo działalności agenturalnej, albo choroby psychicznej. Być może w ten sposób ten system się broni: chce wywołać zamieszanie na zewnątrz, żebyśmy zaabsorbowani wrogiem zewnętrznym, przymykali oczy na tę całą złodziejkę w kraju.

To niebezpieczeństwo jest przecież realne. Dostrzega je prezydent Komorowski, który ogłaszając swój ponowny start podkreślił, że "konieczne jest posiadanie przez prezydenta kwalifikacji i doświadczeń koniecznych do wypełniania konstytucyjnego obowiązku zwierzchnika Sił Zbrojnych".

- Nie rozumiem, jak prezydent może się w ten sposób wypowiadać, w sytuacji, gdy jest współodpowiedzialny jako dawny szef MON a obecnie Zwierzchnik Sił Zbrojnych za tragiczny stan polskiej armii, w której 18 szeregowców przypada na jednego pułkownika albo generała! Jeżeli będziemy stali z boku, prowadzili rozsądną politykę względem Rosji, nie sądzę, żeby coś nam groziło. To komunikaty takie jak ten Bujaka ściągają na nas niebezpieczeństwo, bo dla Putina mogą być pretekstem do tego, żeby bez kamuflażu wkroczyć z regularną armią. A wtedy, czy pani myśli, że Niemcy i Francuzi nam pomogą?

To pan przecież jeszcze niedawno porównywał strajki górników na Śląsku do Majdanu. Krytycy zarzucają panu, że chce pan podpalić Polskę.

- Raczej ugasić ogień. Skoro wszystko się wali, to wszyscy strajkują. Do pewnego momentu ulegali tej propagandzie, że jest fajnie i będzie jeszcze lepiej. Dziwię się, że tak późno otrzeźwieli. Ja mówię o tym od lat. Uważam, że Tusk spełniał zadanie demontera, osłabiał Polskę - czy mówiąc inaczej - "przystosowywał do warunków unijnych" i został ewakuowany przez Angelę Merkel w krytycznym momencie po aferze taśmowej. Wystarczy prześledzić, kiedy pojawiały się komunikaty o tym, że Tusk byłby świetnym politykiem w UE. Pierwszy raz przy okazji Amber Gold, kiedy istniało duże zagrożenie, że ten rząd upadnie. Drugi - przy aferze z zegarkiem Nowaka. A w końcu - taśmy. To nie był przypadek.

To, co pan mówi, brzmi jak teoria spiskowa. A może protesty społeczne to skutek błędów premier Ewy Kopacz, która okazała słabość, poszła na zbyt duże ustępstwa wobec górników. Teraz pozostałe grupy wyczuły krew i wyciągają rękę po pieniądze.

- Dlaczego Czechom opłaca się mieć kopalnie? Jesteśmy pierwszym w Europie i trzecim na świecie krajem, jeśli chodzi o możliwości wydobywcze węgla kamiennego, a jednocześnie nie jesteśmy w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwa energetycznego. A przecież to państwo jest właścicielem kopalni, więc to nie górnicy są nierentowni, tylko rząd, sejm, klasa polityczna. Zamiast skutecznie nimi zarządzać, złupili je.

Co jeśli się panu nie uda?

- Jeśli Polacy uznają, że chcą żyć w obecnym systemie, że boją się jakichkolwiek zmian, dam sobie spokój. Nie będę ich na siłę uszczęśliwiał, bo demokracji nie da się narzucić siłą. Do niej trzeba dojrzeć. Podobnie jak z wiarą. Przekonywanie ludzi do Boga z pomocą ognia i miecza to bandytyzm a nie ekumena. Będę wiedział, że zrobiłem absolutnie wszystko, co mogłem, bo pani mnie widzi i wie, jak jestem zaangażowany. Z czystym sumieniem wrócę do tego, co kocham.

I będzie pan śpiewał radosne piosenki?

- Oczywiście. Szczere na dodatek. Że mnie osobiście jest dobrze, że mam ładny samochód, duży dom i ogród i uwielbiam łowić ryby na Teneryfie. Będę śpiewał, że będzie zabawa, będzie się działo i żebyśmy się napili z tej radości. Skasuję pieniądze, pojadę do dom, a przed zejściem ze sceny krzyknę: "Sie ma! Róbta, co chceta! Póki jeszcze żyjeta".

Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

...

Trzeba poznac kandydata .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:06, 11 Lut 2015    Temat postu:

Kukiz w "Rzeczpospolitej": PiS rewersem systemu, który stworzyła PO

Zmiana ordynacji wyborczej i wprowadzenie jednomandatowych okręgów - to oś programu wyborczego kandydata na prezydenta, Pawła Kukiza, wynika z wywiadu udzielonego przez popularnego muzyka dziennikowi "Rzeczpospolita". Jak twierdzi muzyk, "opozycja nie jest lepsza" niż rządzący, a PiS krzyczy, że jest fatalnie, po czym idzie po pieniądze podatników.

Jednomandatowe okręgi są jego zdaniem zagrożeniem dla partii, a szczególnie ich "baronów" i dlatego Kukiz liczy "na poparcie przede wszystkim zwykłych ludzi, dla których przyzwoitość i fachowość jest ważniejsza niż partyjniackie hasła". Mocno akcentuje, że "w parlamencie powinni znaleźć się najlepsi, najzdolniejsi i najmądrzejsi politycy, a nie najwierniejsi, najbliżsi i najbardziej łaszący się do wodza. Bez względu na światopogląd".

Na uwagę gazety, że przecież jest opozycja, która chce daleko idących zmian, Kukiz odpowiada, że "opozycja nie jest lepsza. PiS woli krzyknąć parę razy »liberum veto« i że jest fatalnie, a następnie idzie po pieniądze zabrane nam w formie przeróżnych podatków".

Mam wrażenie, mówi kandydat na prezydenta, że "oni nie chcą dojść do władzy, ale pozostać wieczną opozycją. Ona za nic nie odpowiada, ale wszystko może obiecać. Bardzo wygodna sytuacja i pomysł na życie dla dużej grupy »opozycjonistów«. PiS jest rewersem systemu, który stworzyła Platforma Obywatelska" - ocenia Kukiz.

...

Tak jestesmy miedzy sierpem i mlotem ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:56, 13 Lut 2015    Temat postu:

Polska zaprasza OBWE do obserwacji wyborów

Polska wystosowała oficjalne zaproszenie do Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie do obserwacji wyborów prezydenckich, które odbędą się 10 maja - informuje MSZ. To standardowa procedura, stosowana w poprzednich wyborach - tłumaczy rzecznik resortu.

"Wypełniając zobowiązania przyjęte w ramach Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, 11 lutego 2015 r. Polska wystosowała oficjalne zaproszenie do obserwacji nadchodzących wyborów prezydenckich, które odbędą się 10 maja br." - poinformowało biuro prasowe MSZ w komunikacie.

MSZ przypomina, że zgodnie z wieloletnią praktyką, organizacją obserwacji wyborów z ramienia OBWE zajmuje się Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR), z siedzibą w Warszawie.

"Zaproszenie jest wyrazem uznania dla efektywności, doświadczenia i obiektywizmu ODIHR w zakresie obserwacji wyborów, jak również wynika z przekonania, że proces wyborczy powinien być transparentny i otwarty na ew. oceny i rekomendacje. W gestii ODIHR pozostaje decyzja o przeprowadzeniu obserwacji, jej formie i zakresie" - tłumaczy ministerstwo.

- To jest zupełnie standardowa procedura. Wysyłamy zaproszenie, a OBWE podejmuje decyzję w sprawie obserwacji. To świadczy o naszym szacunku dla wartości demokratycznych i wysokiej ocenie prac OBWE. Od jakiegoś czasu podobna sytuacja miała miejsce przed każdymi wyborami - powiedział PAP rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski.

Zobowiązanie do umożliwienia obserwacji wyborów wynika z szeregu dokumentów przyjętych przez OBWE, w tym Dokumentu Kopenhaskiego z 1990 r. Uzgodniono w nim m.in., że państwa uczestniczące uznają, iż obecność obserwatorów, zarówno lokalnych jak i międzynarodowych, wzmacnia proces wyborczy i w związku z tym będą zapraszać do obserwacji wyborów odbywających się na szczeblu krajowym przedstawicieli zainteresowanych państw oraz stosownych instytucji i organizacji.

W ostatnich latach OBWE obserwowała m.in. wybory parlamentarne w 2007 i 2011 roku, organizacja była też zaproszona do obserwowania wyborów prezydenckich w 2010 roku.

...

Tylko czy to cos pomoze ? Jest zle ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:04, 13 Lut 2015    Temat postu:

Paweł Kukiz: chcą mnie wykończyć, zerwano ze mną kontrakt

Nie będzie płyty Borysewicz-Kukiz - ogłosił na swoim profilu w serwisie Facebook Paweł Kukiz, muzyk i kandydat na prezydenta RP. Kukiz twierdzi, że kontrakt został zerwany przez firmę Sony Music Polska, mimo że - jak pisze - płyta "jest prawie gotowa". "Chcą, żebym się poddał" - czytamy w oświadczeniu.

Zobacz wywiad Wirtualnej Polski z Pawłem Kukizem: Polska się wali, dlatego idę na wojnę

Jak napisał Paweł Kukiz, przedstawiciel firmy (Kukiz wymienia nazwisko dyrektora zarządzającego Macieja Kutaka) poinformował go o zerwaniu kontraktu, nie tylko na tę płytę, ale również całego kontraktu o współpracy. Jak twierdzi muzyk, stało się to "w związku z udziałem w kampanii prezydenckiej".

Jak czytamy w oświadczeniu Pawła Kukiza, na argument, że kampania prezydencka kończy się 10 maja, a płyta ma się ukazać w listopadzie, usłyszał odpowiedź przedstawiciela firmy, że "to będzie klapa finansowa (...) bo muzyka nie może być wykonywana przez polityka".

Jak pisze Paweł Kukiz w oświadczeniu, pytał o możliwość wydania płyty w innym wydawnictwie, ale usłyszał odpowiedź, że "Sony ma wyłączność na Borysewicza". Jan Borysewicz miał być "wyraźnie przestraszony" całą sprawą. Miał prosić Kukiza o wycofanie się z kampanii, powołując się na ostrzeżenia od kogoś znajomego. "Wiem, że Jan przyjaźni się z szefem jednej z największych rozgłośni komercyjnych w Polsce" - czytamy w oświadczeniu Pawła Kukiza.

"Oni po prostu chcą mnie finansowo wykończyć. Chcą, żebym się poddał... Nigdy! Po moim trupie! Przyjdzie wkrótce czas" - kończy wpis Paweł Kukiz.

Firma Sony Music Polska nie wydała żadnego oświadczenia na temat wpisu Pawła Kukiza, nie udało się również uzyskać komentarza.

Poprzednia płyta "Borysewicz - Kukiz" została wydana w 2002 roku i zyskała sporą popularność. W czerwcu 2003 roku album uzyskał status złotej płyty.

...

Sony Music Polska dziwolag jezykowy znany jest ze zniszczenia rynku muzycznego w Polsce w latach 90tych . Z dala od nich .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:50, 14 Lut 2015    Temat postu:

Pat z nieważnymi głosami

2,5 mln nieważnych głosów z ostatnich wyborów do sejmików województw chce zbadać Fundacja Batorego, by sprawdzić, czy nie doszło do nadużyć - informuje "Gazeta Wyborcza". Ale PKW uważa, że to niemożliwe.

Nieważne głosy razem z innymi materiałami z lokalnych komisji są zgromadzone i zabezpieczone w urzędach 2,4 tys. gmin całego kraju. Czekają na uprawomocnienie się orzeczeń sądów po protestach wyborczych - co potrwa mniej więcej do kwietnia. Potem mogą zostać zniszczone.

Fundacja Batorego powołała specjalny zespół składający się z 13 naukowców, głównie socjologów i politologów. Ich zadaniem jest przygotowanie raportu, w którym ma się znaleźć wyjaśnienie zjawiska nieważnych głosów.

I tu zaczął się problem. Gdy fundacja zwróciła się o udostępnienie kart wyborczych do badań, PKW odmówiła, uzasadniając to tym, że wgląd do tych materiałów mogą mieć tylko sądy, prokuratura i policja. Według PKW taka decyzja może być podjęta tylko po zmianie przepisów, a to wymaga inicjatywy ustawowej.

...

I TO JEST FUNDACJA AGORY NIE JAKAS OPOZYCYJNA !

Nalezalo by w ogole policzyc glosy wszystkie od nowa innym systemem niz oficjalny zupelnie niezaleznym . Sprawdzic czy wynik podany jest taki sam jak ten na nowo policzony . Nie tylko glosy niewazne . A w niewaznych sprawdzic czy to sa czyste karty wtedy raczej faszu nie ma czy po kilka krzyzykow . Tu juz mozna uniewaznic. I CZY TE KRZYZYKI SA NA PIERWSZYM MIEJSCU BO W KSIAZECZCE NAJLATWIEJ MACHNAC KRYZYK NA PIERWSZEJ STRONIE NIZ FALSZOWAC GRZEBIAC W KAZDEJ . Innymi slowy czy ta niewaznosc polega na braku czy nadmiarze krzyzykow . A jak jest nadmiar czy dotyczy listy pierwszej i jakiejs innej czy innych dwu list .
Bo na dzien dzisiejszy to nie bardzo widze sens isc na wybory przy takich wynikach i takiej ,,trosce" o ich sprawdzenie .
Czy w Polsce wyniki wyborow sa przynajmniej takie jak ludzie zaznaczyli ? Oto jest pytanie ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:12, 14 Lut 2015    Temat postu:

Gazeta Lubuska

Wybory burmistrza w Skwierzynie ważne. Sąd odrzucił protest

Dzisiaj Sąd Okręgowy w Gorzowie podjął decyzję w sprawie protestu wyborczego stowarzyszenia W Służbie Gminy Skwierzyna. Domagał się on unieważnienia wyborów na burmistrza.

Unieważnienia wyborów domagało się stowarzyszenie W Służbie Gminy Skwierzyna, którego kandydatem w wyborach na burmistrza był Tomasz Watros. Rządzący od czterech lat Watros przegrał 30 listopada 2014 drugą turę wyborów z Lesławem Hołownią zaledwie 20 głosami.

Protest wyborczy składał się z czterech zarzutów, m.in. naruszenia ciszy wyborczej. Najważniejszy zarzut dotyczył jednak rzekomych nieprawidłowości przy wyborach, do jakich - zdaniem stowarzyszenia - miało dochodzić w Domu Pomocy Społecznej w Skwierzynie. W zlokalizowanej tu komisji zagłosowało 36 niepełnosprawnych - głównie umysłowo - osób, z których 34 oddały głos na Hołownię.

Decyzja gorzowskiego sądu kończy orzekanie w sprawie protestów wyborczych w regionie gorzowskim. Odrzucone zostały wszystkie protesty.

...

Sliska sprawa . Wygral glosami niepelnosprawnych umyslowo, ktorzy w dodatku WSZYSCY glosowali na niego ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:56, 18 Lut 2015    Temat postu:

Żądają publikacji wyników wyborów na stronie PKW. "Opieszałość i niekompetencja"
Piotr Halicki

Stołeczni samorządowcy i działacze chcą, by PKW opublikowała wreszcie wyniki wyborów

- Gdzie są wyniki wyborów samorządowych? Czy trzy miesiące to za mało, by je opublikować na stronie? – grzmią samorządowcy i działacze lokalnych organizacji z Warszawy. Uważają, że to niedopełnienie obowiązków przez Państwową Komisję Wyborczą. – Poleciliśmy uzupełnienie danych, ale nie wszyscy to zrobili – odpowiada PKW.

Jak przypominają samorządowcy i działacze z Inicjatywy Mieszkańców Warszawy oraz stowarzyszenia Wola Zmian, w poniedziałek, 16 lutego, minął ostateczny termin składania sprawozdań finansowych komitetów wyborczych, startujących w ubiegłorocznych wyborach samorządowych. - Trzy miesiące to według ustawodawcy okres wystarczająco długi, aby komitety wyborcze złożyły te sprawozdania. To jednak zbyt krótki czas dla Państwowej Komisji Wyborczej, by opublikować na swych stronach internetowych wyniki wyborów – mówił na wtorkowej konferencji pod stołecznym ratuszem Piotr Basiński z IMW, radny Białołęki.

Urzędnicy balowali?

Rzeczywiście, gdy np. chcemy sprawdzić na stronie PKW listy nowych radnych miejskich i dzielnicowych Warszawy, wyskakuje nam komunikat „page not fund” (z ang. – nie znaleziono strony). Stołeczni działacze uważają, że to wynik opieszałości, niekompetencji, nierzetelności PKW, zagrożenie dla kolejnych wyborów oraz niskie standardy demokracji. Ich zaniepokojenie budzi też fakt, że o prawidłowości ich sprawozdań będzie wypowiadać ma się instytucja, która nie potrafi wywiązać się ze swoich elementarnych obowiązków.

- Dziś ostatki, czyli koniec karnawału. Niestety, mamy przykre wrażenie, że osoby odpowiedzialne za publikację wyników wyborów do tej pory balowały. Liczymy, że wraz z nadejściem wielkiego postu posypią głowy popiołem, zrobią rachunek sumienia, wyrażą żal za swoje grzechy i wreszcie wezmą się do roboty – stwierdziła Aneta Skubida ze stowarzyszenia Wola Zmian, radna z Woli.

- Dla mnie ta rzecz jest szczególnie ważna z tego względu, że w poniedziałek powyborczy, 17 listopada, sprawdziłam wyniki głosowania, policzyłam i okazało się, że przypada mi mandat radnej. Natomiast kilka mediów, powołując się na oficjalne dane urzędowe, wskazało, że w mojej dzielnicy radnymi zostaną tylko przedstawiciele PO i PiS. Dopiero po pięciu dniach okazało się, że moje wyliczenia były prawidłowe – dodała Aneta Skubida.

Dane wielkości pliku mp3

- W XXI wieku, kiedy już praktycznie wszystko można zrobić przez internet, okazuje się, że organ odpowiedzialny za prawidłowy przebieg wyborów, nie jest w stanie wrzucić na swoje strony internetowe tabel z danymi o wielkości jednego pliku mp3 z muzyką – grzmiał z kolei Kamil Orzeł, radny Inicjatywy Mieszkańców Ursynowa.

Działacze planują skierować stosowne pisma w tej sprawie do komisarza wyborczego w Warszawie oraz samej PKW. Zamierzają zwrócić się w nich z pytaniami, dlaczego dotąd nie zostały na ich stronach opublikowane oficjalne wyniki ubiegłorocznych wyborów i kiedy to wreszcie nastąpi.

- Chcemy też przypomnieć, że nie tylko lokalne komitety wyborcze, które nie są dotowane z budżetu państwa, maja obowiązki i je wypełniają, ale mają je też instytucje państwowe, na które my wszyscy płacimy ciężkie pieniądze w podatkach – tłumaczy Piotr Basiński.

PKW: to nie nasz obowiązek

Zapytaliśmy PKW, dlaczego do tej pory wszystkie wyniki głosowania sprzed trzech miesięcy nie zostały opublikowane. – Oficjalne wyniki wyborów samorządowych z 2014 roku znalazły się na naszej stronie, rzeczywiście nie ma tam jednak wszystkich danych dotyczących wizualizacji wyborów. Za to odpowiadają jednak komisje terytorialne. Pamiętając, jak po wyborach działał system informatyczny wspomagający podliczanie wyników, w jego trakcie część komisji zdecydowała o zaprzestaniu wprowadzania danych do tego systemu. Dlatego ich tam nie ma – mówi Onetowi Krzysztof Lorentz z Krajowego Biura Wyborczego.

- Tym komisjom, które nie wprowadziły tych danych, PKW poleciła, by do końca stycznia 2015 roku zostało to uzupełnione. Niestety, część komisji terytorialnych, w tym m.in. mazowiecka oraz warszawska komisja miejska do tej pory tego nie zrobiły. Nie potrafię powiedzieć, jaki jest tego powód – tłumaczy Krzysztof Lorentz.

Próbowaliśmy dziś skontaktować się z przewodniczącym miejskiej komisji wyborczej w Warszawie. Niestety, był niedostępny.

....

I tak to wyglada . Nie widze sensu juz w tym uczestniczyc ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:34, 18 Lut 2015    Temat postu:

Głosy w wyborach prezydenckich policzy nowy system informatyczny?

Nowy system informatyczny do obsługi wyborów jest w 80 proc. gotowy - powiedziała w środę na posiedzeniu komisji administracji i cyfryzacji p.o. szefa Krajowego Biura Wyborczego Beata Tokaj. Czy zostanie on użyty w wyborach prezydenckich - zdecyduje PKW po przeprowadzeniu testów.

Według pełniącej obowiązki szefa Krajowego Biura Wyborczego system, nad którym trwają prace, zadziałał testowany na poziomie komisji obwodowych; system przejdzie test generalny po 20 marca.

- Wnioski z tych testów zostaną przedstawione Państwowej Komisji Wyborczej i ona podejmie decyzję, czy będzie on używany w wyborach na prezydenta - mówiła Tokaj. System ten miałby też posłużyć w wyborach parlamentarnych na jesieni.

Tokaj przypomniała, że PKW podjęła decyzję o ręcznym liczeniu głosów w tegorocznych wyborach, jeśli system informatyczny nie powstanie. Podkreśliła, że nowy program nie zostanie zastosowany, jeśli nie będzie całkowitej pewności, że zadziała. Jego sprawność ma także przetestować zewnętrzny audytor, w zakresie bezpieczeństwa KBW współpracuje z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Problemy z poprzednim systemem ujawniły się w czasie liczenia głosów w listopadowych wyborach samorządowych. Wskutek awarii doszło do opóźnień w ustaleniu wyników wyborów, większość komisji musiała ręcznie sumować wyniki, co znacznie wydłużyło czas ich pracy. Pojawiły się postulaty powtórzenia wyborów oraz zarzuty o ich fałszowanie, a także odwołania członków PKW; ostatecznie podali się oni do dymisji.

Nad nowym oprogramowaniem pracuje zespół nowo zatrudnionych w KBW od grudnia informatyków i programistów. Według Tokaj zespół ten doszedł do wniosku, że programów do tej pory wykorzystywanych nie można dalej stosować i "trzeba wszystko stworzyć od nowa", by "nie zawierać umów i nie prowadzić postępowania przetargowego z tymi firmami" .

Podczas poprzedniego posiedzenia komisji administracji i cyfryzacji w październiku ub.r. uprzedni szef KBW Kazimierz Czaplicki wskazywał na problemy wynikające z konieczności przeprowadzenia przetargu przy zakupie sprzętu i oprogramowania informatycznego. Mówił, że z uwagi na bezpieczeństwo wyborów kwestie te powinny zostać wyłączone spod przepisów ustawy o zamówieniach publicznych. Chodziło wówczas o problemy z systemem informatycznym podczas wyborów uzupełniających do Senatu we wrześniu 2014 r.

Tokaj powiedziała, że chcąc uniknąć podobnych problemów, Krajowe Biuro Wyborcze podjęło decyzję, że prace nad nowym systemem informatycznym będzie prowadzić "we własnym zakresie", bez korzystania z usług firm zewnętrznych. Przetargi będą rozpisywane jedynie na zakup np. dodatkowych serwerów, choć - jak podkreśliła Tokaj - w przyszłości KBW również od tego "chce zupełnie odejść".

Według Tokaj problemem pozostaje brak pieniędzy. Jak powiedziała, w grudniu Sejm przyznał 1,2 mln zł na nowe etaty, jednak senacka komisja finansów nie uwzględniła tej poprawki w projekcie budżetu na 2015 r. Potrzebne też są środki na zakup nowych serwerów.

Przewodniczący komisji Andrzej Orzechowski (PO) zapowiedział, że podejmie decyzję o ewentualnym wystąpieniu o uruchomienie rezerw na potrzeby KBW po ustaleniu, jak doszło do tego, że zapis gwarantujący środki dla KBW został usunięty z projektu ustawy budżetowej.

Wiceprzewodnicząca komisji Józefa Hrynkiewicz (PiS) pytała, dlaczego KBW nie skorzysta ze sprzętu, którym dysponują instytucje państwowe, takie jak GUS.

Poparł ją prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji Wacław Iszkowski.

- W dzisiejszych czasach utrzymywanie takiej mocy obliczeniowej, która będzie wykorzystana raz na cztery lata, niespecjalnie ma sens, bo te serwery za cztery lata będą już trochę przestarzałe. Istnieje w Polsce wystarczająco dużo serwerowni prywatnych, komercyjnych, państwowych, będących całkowicie w gestii państwa, które do tych celów można by wykorzystać - mówił Iszkowski. Sugerował także, by rozważyć skorzystanie - mimo błędów - z systemu informatycznego stosowanego do tej pory, po jego usprawnieniu.

...

Problemem byl dziwny wynik a nie klopoty z liczeniem .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:45, 18 Lut 2015    Temat postu:

Kukiz: ludzie na ulicy mówią, że jest źle

Moimi PR-owcami są ludzie. Ja nie mam jakiś ludzi, którzy mówią mi, że mam tak mówić albo tak wyglądać - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 Paweł Kukiz, kandydat na prezydenta.

- Rozmawiam z ludźmi i mówię to, co mówią na ulicy - mówią, że jest źle, że to jest państwo urzędnicze, nieprzyjazne dla obywateli - dodał Kukiz. - Jeżdżę po Polsce od kilku lat, własnym samochodem, za własne pieniądze. Przekonuję ludzi, że ratunek dla Polski jest w zmianie systemu - powiedział.

Paweł Kukiz pytany był również o to, jak ocenie programy polityczne konkurentów. - Podobają mi się niemal wszystkie programy kandydatów na prezydenta. Jednak nie ma w nich słowa o tym, że nie da się ich zrealizować - mówił.

Podzielił się też z widzami swoją wizją prezydentury. - Prezydent powinien być ponadpartyjny. Grupą interesów prezydenta powinni być obywatele - stwierdził.

...

Programy sa fajne bo papier wszystko zniesie a trzeba ludzi mamic .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:30, 21 Lut 2015    Temat postu:

Piotr Halicki

Niecodzienna decyzja sądu dot. protestu wyborczego

Sąd oddalił protest wyborczy Macieja Białeckiego z Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, który wskazywał na nieprawidłowości związane z zastosowaniem broszur, zamiast pojedynczych kart do głosowania. Co ciekawe, sąd przyznał, że przepisy PKW instruujące terytorialne komisje mogły być mylące, a jednocześnie orzekł, że zwykły wyborca nie mógł się pomylić. – To obraźliwe! – komentuje Białecki i składa zażalenie.

O sprawie pisaliśmy już w Onecie pod koniec ubiegłego roku. Przypomnijmy, 28 listopada Maciej Białecki, pełnomocnik wyborczy Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej (której liderem jest Piotr Guział) złożył w Sądzie Okręgowym w Warszawie wniosek o unieważnienie ubiegłorocznych wyborów. Podnosił, że zastosowanie broszur zamiast pojedynczych kart do głosowania mogło wypaczyć wyniki.

– To spowodowało zagubienie się wyborców, co skutkowało znaczącym przyrostem głosów nieważnych. Poza tym na komitet, który znajdował się na pierwszej, czyli zewnętrznej stronie książeczki, oddanych zostało relatywnie więcej głosów, niż na te znajdujące się na dalszych miejscach – tłumaczył skarżący.

O sprawie zrobiło się głośno, kiedy sąd wezwał Białeckiego do dołączenia do swego wniosku… ponad 3,5 tysiąca jego kopii, po jednej dla każdej z obwodowych komisji. – To warunki zaporowe – grzmiał skarżący, ale w krótkim czasie złożył odpowiednią liczbę dokumentów.

Posiedzenie sądu, na którym rozpatrzono protest, odbyło się 29 grudnia 2014 r. Białecki nie został na nie zaproszony, co jest akurat zgodne z prawem. O posiedzeniu dowiedział się teraz, gdy po sześciu tygodniach doręczono mu postanowienie oddalające protest. Pełnomocnik WWS nie zgodził się z decyzją i w piątek, 20 lutego, złożył do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, zażalenie na postanowienie. - Nadal uważam, że karta to karta i Kodeks wyborczy nie daje Państwowej Komisji Wyborczej upoważnienia do decydowania, że karta wyborcza może być kartą, broszurą, a może i głosowaniem za pomocą sms-ów – mówi Białecki.

- Co ciekawe, sąd przyznał mi rację, że przepisy PKW instruujące terytorialne komisje wyborcze mogły być mylące. Jednocześnie orzekł, iż zwykły wyborca nie mógłby się pomylić, otrzymując broszurę zamiast karty. Sąd zatem niżej ocenił inteligencję członków terytorialnych komisji wyborczych, niż każdego z osobna wyborcy. To jest obraźliwe dla członków terytorialnych komisji wyborczych! A przecież, jeżeli sąd uznał, że działania PKW były mylące dla członków komisji wyborczych (przechodzących stosowne szkolenia), to tym bardziej wprowadzały one w błąd przeciętnego wyborcę – dodaje pełnomocnik WWS.

Pomiędzy datą złożenia wspomnianych ponad 3,5 tysiąca kopii protestu wyborczego a dniem posiedzenia, na którym sąd oddalił protest, upłynęło osiem dni roboczych. Dlatego Białecki zwrócił się do wymiaru sprawiedliwości także z zapytaniem, co sąd zrobił w tak krótkim czasie z taką liczbą odpisów protestu.

...

To co wyczyniaja sady to jest tragifarsa .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:34, 04 Mar 2015    Temat postu:

Apelacja wobec dziennikarzy zatrzymanych w PKW

Decyzja sądu w prawie dziennikarzy zatrzymanych w PKW

Sąd Okręgowy w Warszawie zbada w czwartek apelację stołecznej prokuratury wobec dziennikarzy PAP i TV Republika, uniewinnionych w I instancji od zarzutu naruszenia miru domowego podczas obsługi przez nich okupacji siedziby PKW po wyborach samorządowych.

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście wnosi, by SO uchylił wyrok uniewinniający i zwrócił sprawę sądowi rejonowemu. Obrona chce utrzymania orzeczeń uniewinniających.

Fotoreporter PAP Tomasz Gzell i dziennikarz TV Republika Jan Pawlicki zostali zatrzymani przez policję, gdy relacjonowali w listopadzie ub.r. okupację gmachu PKW przez osoby domagające się dymisji PKW w związku z przedłużającym się obliczaniem wyników wyborów samorządowych. Oprócz nich zatrzymano 10 osób. Dziennikarze zostali zwolnieni przez sąd po pierwszej rozprawie - czyli po 21 godzinach od zatrzymania.

Policja oskarżyła Gzella i Pawlickiego o naruszenie miru domowego

Policja oskarżyła Gzella i Pawlickiego w trybie przyspieszonym o naruszenie miru domowego w PKW przez nieusłuchanie polecenia opuszczenia pomieszczenia - grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności albo do roku pozbawienia wolności. W grudniu ub.r. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście uniewinnił obu.

- Zatrzymanie to pomyłka, przykre nieporozumienie - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Łukasz Mrozek. - Akcja była nerwowa i dynamiczna. Ponieważ żaden inny dziennikarz nie został zatrzymany, to znaczy, że intencją było zatrzymanie tylko osób okupujących pomieszczenie za stołem - podkreślał sędzia. Wskazał, że do pomyłki mogło dojść m.in. z powodu działań policji i administratora gmachu, bo zmieniono początkowo ogłaszany komunikat wzywający również dziennikarzy do opuszczenia gmachu, na wezwanie do "nieutrudniania działań policji".

Wkrótce po uniewinnieniu dziennikarzy minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska mówiła PAP, że ich zatrzymanie podczas zajść w PKW nie powinno się zdarzyć. - Przepraszam tych, których to dotknęło, których to bulwersowało - dodała. Gzella osobiście przepraszał też minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk. Policja zapowiadała wypracowanie nowych zasad współpracy z dziennikarzami.

Śledztwo ws. przekroczenia uprawnień przez policjantów

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście - która dotąd nie występowała w tej sprawie (sąd obradujący w tzw. trybie przyśpieszonym otrzymuje akt oskarżenia od policji, a w trakcie rozpraw miejsce oskarżyciela jest puste) - uznała wyrok uniewinniający za niesłuszny i postanowiła go zaskarżyć. Jednocześnie od końca ub.r. inna stołeczna prokuratura (mokotowska) prowadzi śledztwo ws. przekroczenia uprawnień przez policjantów w związku z interwencją w siedzibie PKW. Obaj dziennikarze mają w nim status pokrzywdzonych.

Według prokuratury wyrok oparto na błędnych ustaleniach zamiaru oskarżonych. - Sąd błędnie uznał, iż materiał dowodowy nie wskazuje, aby oskarżeni działali z wymaganym zamiarem bezpośrednim popełnienia czynu z art. 193 kk, podczas gdy prawidłowo ocena zgromadzonych dowodów prowadzi do wniosku, iż oskarżeni w pełni świadomie nie zastosowali się do wielokrotnych żądań osób uprawnionych i działając z zamiarem bezpośrednim, nie opuścili lokalu PKW - podkreślał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak.

Zaznaczył, że prokuratura nie kwestionuje, iż oskarżeni wykonywali obowiązki służbowe. - Bezspornym jest natomiast również fakt, iż osoby uprawnione, w tym funkcjonariusze policji, kilkakrotnie żądały opuszczenia sali przez wszystkie osoby, w tym przedstawicieli mediów. Niektóre żądania opuszczenia sali skierowane były wprost do dziennikarzy - podkreślił Nowak.

Według apelacji dziennikarze, nawet podczas wykonywania obowiązków służbowych, nie są zwolnieni od poszanowania prawa i zachowania się zgodnego z prawem. Nowak powiedział, że prawo nie wyłącza bezprawności działania przedstawicieli mediów; dziennikarzom nie przysługuje również żaden rodzaj immunitetu. - Jeżeli żądanie opuszczenia lokalu zostało skierowane do dziennikarzy, to mieli oni obowiązek postąpić zgodnie z wolą osoby uprawnionej - dodał Nowak.

W apelacji prokuratura napisała też, że "należałoby rozważyć w kwalifikacji prawnej czynu, jakiego dopuścili się Tomasz Gzell i Jan Pawlicki, art. 249 pkt 4 Kk, tj. zakłócania przebiegu wyborów". Art 249 Kk głosi: "Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem przeszkadza (...) głosowaniu lub obliczaniu głosów, sporządzaniu protokołów lub innych dokumentów wyborczych albo referendalnych, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".

W oddzielnych postępowaniach sąd rejonowy uwzględnił zażalenia Pawlickiego i Gzella na zatrzymanie ich przez policję i uznał je za bezzasadne.

...

Nie ma letko musza siedziec .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 5 z 11

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy