Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
To jednak byl kryptonit ! Kryp-trotylo-nit-ro-glice-ryna !
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:23, 03 Lis 2012    Temat postu: To jednak byl kryptonit ! Kryp-trotylo-nit-ro-glice-ryna !

Tajemnica wyjaśniona. Zoliborskie laboratoria najlepsze na swiecie odslonily prawde! Teraz mamy juz pewnosc !
To jednak byl kryptonit ! Kryp-trotylo-nit-ro-glice-ryna ! Ale to juz nazwa fachowa dla czempionow nauki . Zrozumiala dla fachowcow .
I wszystko jasne.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Sob 13:26, 03 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:37, 16 Lis 2012    Temat postu:

Ślady materiałów wysokoenergetycznych także w drugim tupolewie

Urzą­dze­nia, uży­wa­ne przy ba­da­niu wraku w Smo­leń­sku, re­ago­wa­ły w ana­lo­gicz­ny spo­sób pod­czas badań dru­gie­go sa­mo­lo­tu Tu-154M i po­da­wa­ły sy­gna­ły mo­gą­ce wska­zy­wać na obec­ność ma­te­ria­łów wy­so­ko­ener­ge­tycz­nych, w tym wy­bu­cho­wych - po­in­for­mo­wa­ła Na­czel­na Pro­ku­ra­tu­ra Woj­sko­wa.

Pro­ku­ra­tu­ra woj­sko­wa po­in­for­mo­wa­ła w pią­tek o prze­pro­wa­dzo­nym w ostat­nich dniach eks­pe­ry­men­cie, ma­ją­cym na celu "spraw­dze­nie wska­zań urzą­dzeń wy­ko­rzy­sty­wa­nych w czyn­no­ściach prze­pro­wa­dzo­nych w Smo­leń­sku" pod­czas ba­da­nia wraku tu­po­le­wa.

- Do tego celu po­słu­żył bliź­nia­czy do sa­mo­lo­tu Tu-154M nr 101, sa­mo­lot o nu­me­rze 102, znaj­du­ją­cy się w Miń­sku Ma­zo­wiec­kim - za­zna­czył rzecz­nik pra­so­wy NPW płk Zbi­gniew Rzepa. Jak dodał, "ba­da­niom pod­da­no różne ele­men­ty sa­mo­lo­tu Tu-154M nr 102, w tym fo­te­le za­ło­gi, pasy fo­te­li za­ło­gi, pasy fo­te­li pa­sa­że­rów, sa­lon­kę".

W eks­pe­ry­men­cie wy­ko­na­nym 7 i 12 li­sto­pa­da brali udział: pro­ku­ra­tor Woj­sko­wej Pro­ku­ra­tu­ry Okrę­go­wej w War­sza­wie, bie­gli z Za­kła­du Fi­zy­ko­che­mii Cen­tral­ne­go La­bo­ra­to­rium Kry­mi­na­li­stycz­ne­go Po­li­cji oraz spe­cja­li­ści z Cen­tral­ne­go Biura Śled­cze­go. Byli to ci sami spe­cja­li­ści, któ­rzy na prze­ło­mie wrze­śnia i paź­dzier­ni­ka uczest­ni­czy­li w ba­da­niach wraku w Smo­leń­sku i uży­wa­li tych sa­mych urzą­dzeń.

- W wy­ni­ku prze­pro­wa­dzo­ne­go eks­pe­ry­men­tu rze­czo­znaw­cze­go stwier­dzo­no, że w nie­któ­rych miej­scach wspo­mnia­ne urzą­dze­nia re­ago­wa­ły w ana­lo­gicz­ny spo­sób jak w Smo­leń­sku, po­da­jąc sy­gna­ły mo­gą­ce wska­zy­wać na obec­ność ma­te­ria­łów wy­so­ko­ener­ge­tycz­nych, w tym wy­bu­cho­wych - za­zna­czył płk Rzepa. Dodał, że "uzy­ska­ne wy­ni­ki nie mogą być trak­to­wa­ne jako pod­sta­wa do wy­da­nia ka­te­go­rycz­nej opi­nii o obec­no­ści ma­te­ria­łów wy­bu­cho­wych lub wy­bu­chu; są je­dy­nie pod­sta­wą do dal­szych spe­cja­li­stycz­nych badań la­bo­ra­to­ryj­nych".

NPW do­da­ła, że wy­ko­rzy­sta­ne urzą­dze­nia służą do prze­sie­wo­wych badań pod kątem obec­no­ści związ­ków che­micz­nych mo­gą­cych sta­no­wić ma­te­ria­ły wy­so­ko­ener­ge­tycz­ne, w tym ma­te­ria­ły wy­bu­cho­we. - Fa­cho­we nazwy tych urzą­dzeń to: Pi­lot-M, MO-2M oraz Har­de­ned Mo­bi­le Trace - po­da­ła pro­ku­ra­tu­ra.

Co zna­le­zio­no we wraku tu­po­le­wa?

W końcu paź­dzier­ni­ka "Rzecz­po­spo­li­ta" na­pi­sa­ła, że śled­czy zna­leź­li na wraku sa­mo­lo­tu Tu-154M w Smo­leń­sku ślady tro­ty­lu i ni­tro­gli­ce­ry­ny. Pro­ku­ra­tu­ra woj­sko­wa za­prze­czy­ła tym do­nie­sie­niom. Za­zna­czy­ła tylko, że zna­le­zio­ne ślady - pod­czas trwa­ją­ce­go od po­ło­wy wrze­śnia do po­ło­wy paź­dzier­ni­ka po­by­tu bie­głych w Smo­leń­sku - mogą ozna­czać obec­ność tzw. sub­stan­cji wy­so­ko­ener­ge­tycz­nych.

Jak wtedy wy­ja­śniał szef Woj­sko­wej Pro­ku­ra­tu­ry Okrę­go­wej w War­sza­wie płk Ire­ne­usz Sze­ląg, urzą­dze­nia wy­ko­rzy­sty­wa­ne w Smo­leń­sku mogą w taki sam spo­sób sy­gna­li­zo­wać obec­ność ma­te­ria­łu wy­bu­cho­we­go, jak i in­nych związ­ków np. pe­sty­cy­dów, roz­pusz­czal­ni­ków i ko­sme­ty­ków. Dodał, że wie­lo­krot­nie sy­gna­li­zo­wa­ły one moż­li­wość wy­stą­pie­nia związ­ków che­micz­nych o bu­do­wie po­dob­nej do ma­te­ria­łów wy­so­ko­ener­ge­tycz­nych; re­ago­wa­ły np. na na­miot wy­ko­na­ny z PCV.

- Urzą­dze­nia wy­ko­rzy­sty­wa­ne są tylko do wstęp­nych, szyb­kich te­stów prze­sie­wo­wych, wska­zu­ją­cych co naj­wy­żej na moż­li­wość wy­stą­pie­nia związ­ków che­micz­nych mo­gą­cych być ma­te­ria­łem wy­so­ko­ener­ge­tycz­nym. Urzą­dze­nie wska­zy­wa­ło bie­głym, że ba­da­ny ele­ment po­wi­nien być za­bez­pie­czo­ny i pod­da­ny szcze­gó­ło­wym, pro­fe­sjo­nal­nym ba­da­niom w la­bo­ra­to­rium - mówił Sze­ląg.

We­dług pro­ku­ra­tu­ry do­pie­ro ba­da­nia la­bo­ra­to­ryj­ne za­bez­pie­czo­nych w Smo­leń­sku pró­bek będą mogły być pod­sta­wą do twier­dze­nia o ist­nie­niu bądź nie­ist­nie­niu śla­dów ma­te­ria­łów wy­bu­cho­wych - prób­ki te zo­sta­ły za­plom­bo­wa­ne; są obec­nie w dys­po­zy­cji Ko­mi­te­tu Śled­cze­go Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej.

Pro­ku­ra­tu­ra woj­sko­wa po­in­for­mo­wa­ła w pią­tek, że obec­nie fi­na­li­zu­je uzgod­nie­nia ze stro­ną ro­syj­ską do­ty­czą­ce spro­wa­dze­nia do Pol­ski pró­bek z wraku. "Li­czy­my, że zo­sta­ną przy­wie­zio­ne do kraju jesz­cze w grud­niu 2012 r." - za­zna­czył płk Rzepa. We­dług prze­wi­dy­wań pro­ku­ra­tu­ry "za­koń­cze­nie badań pró­bek na­stą­pi w ciągu kilku mie­się­cy – do pół roku", zaś wy­ni­ki la­bo­ra­to­ryj­nych tych badań "sta­no­wić będą tylko jeden z ele­men­tów opi­nii koń­co­wej bie­głych z Cen­tral­ne­go La­bo­ra­to­rium Kry­mi­na­li­stycz­ne­go Po­li­cji".

- Bie­gli mają do­stęp do ca­ło­ści zgro­ma­dzo­ne­go w toku śledz­twa ma­te­ria­łu do­wo­do­we­go - za­zna­czy­ła pro­ku­ra­tu­ra.

Ty­dzień temu w roz­mo­wie te­le­fo­nicz­nej ro­syj­ski wi­ce­pro­ku­ra­tor ge­ne­ral­ny Alek­san­der Zwia­gin­cew za­pew­nił szefa pol­skiej pro­ku­ra­tu­ry An­drze­ja Se­re­me­ta o "da­le­ko idą­cym wspar­ciu" w przy­śpie­sze­niu re­ali­za­cji wnio­sku w spra­wie prze­ka­za­nia do Pol­ski pró­bek z wraku Tu-154M.

>>>>

Czyli juz mamy pewnosc . Po prostu tak te wykrywacze dzialaja na Tupolewy ... Wszystkie ...
Pewnie wszystkie Tupolewy maja bomby co pisiarskie matoły ?

Uff co za kloaka . I na taki syf glosuje 30 % elektoratu ... Nie jestescie madrzejsi niz te 95 % Murzynow z USA glosujacych na Barracka ,,bo jest czarny''... Jeden diabel jedna ciemnota...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:53, 26 Lis 2012    Temat postu:

Katastrofalne wyniki sondażu. "Trotyl" pogrążył Kaczyńskiego?
Polacy nie ufają Kaczyńskiemu

Prezydent Bronisław Komorowski jest liderem listopadowego rankingu zaufania. Ufa mu 69 procent ankietowanych przez CBOS. Na przeciwnym biegunie znalazł się prezes PiS Jarosław Kaczyński. Byłemu premierowi nie ufa 55 proc. ankietowanych. To wzrost o 8 punktów procentowych w porównaniu z październikiem.

Najmniej ufają Januszowi Palikotowi (26 proc. - bez zmian), ministrowi finansów Jackowi Rostowskiemu (25 proc. - bez mian) oraz prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu (25 proc. - spadek o 7 punktów proc.).

Jednocześnie Kaczyński najczęściej spotyka się z nieufnością - nie ufa mu 55 proc. ankietowanych (wzrost o 8 punktów proc. w porównaniu z październikiem). Za nim uplasował się Janusz Palikot (47 proc. deklaracji nieufności - spadek o 4 punkty proc.). Z kolei trzeciemu w tym rankingu politykowi PiS Antoniemu Macierewiczowi nie ufa 44 proc. badanych (wzrost o 3 punkty proc. - jednocześnie Macierewiczowi ufa 19 proc. badanych - 2 punkty proc. mniej niż w poprzednim sondażu).

Jednoczesnie poparcie dla PiS spadlo z 34 do 18 % .

....

Jal to mialo byc ???Jest trotyl ! Wysadzimy Tuska . I wydadzili siebie . Barany !!! Ale co z tego . Gdyby poparcie spadlo do zera i bylby spokoj . Mozna by bylo zaczac tworzyc partie na poziomie . Ale nie . Z czasem im troche podskoczy i dalej bedzie sie w kraju pieprzyc jak do tej pory . Najwieksze barany to wy glosujacy na paranoidalnych idiotow i becwalow .



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 14:14, 23 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:44, 30 Lis 2012    Temat postu:

Ścięto brzozę w Smoleńsku - zniszczono jeden z najważniejszych dowodów ws. katastrofy?

Gazeta Polska Codziennie

Jeden z najważniejszych dowodów w śledztwie został bezpowrotnie zniszczony przez polską prokuraturę - pisze "Gazeta Polska Codziennie". Chodzi o tzw. "pancerną brzozę", o którą miał zahaczyć skrzydłem prezydencki tupolew.

Prokuratura wojskowa, która prowadzi śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej, potwierdziła, że piłą motorową obcięto solidne fragmenty pnia brzozy w miejscu złamania drzewa. dokonali tego polscy biegli m.in. z Centralnego biura Śledczego.

– W trakcie ostatniego pobytu prokuratury oraz biegłych w Smoleńsku zabezpieczono do badań dwa fragmenty brzozy – po 1,60 m długości – wraz ze znajdującymi się w drzewie metalowymi częściami – poinformował pułkownik Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Dodatkowo zabezpieczono liczne fragmenty gałęzi, które miały mieć kontakt ze skrzydłem. W sumie ucięto 3,2 m brzozy.

Przez czas trwania śledztwa drzewo wielokrotnie było fotografowane z każdej strony, pobrano z niego próbki do badań. Po 2,5 roku od katastrofy polska prokuratura badała je także za pomocą promieni Roentgena.

Zdaniem prof. dr hab. Adama Krajewskiego z Wydziału Technologii Drewna SGGW, gdyby materiał został pobrany z drzewa tuż po katastrofie, byłby on bardziej wiarygodny. I wyjaśnia, że głównie chodzi o wpływ czynników zewnętrznych, atmosferycznych na drzewo.

....

Nowa zgroza .
Scieta brzoza .
Sztuczna byla .
Zeby zawadzila .

Jak scieto jak sztuczna . Chlopaki cos nie tak . Plastikowa to chyba po prostu zabrali ???
A mowiac powaznie po prostu nie chca wiecej katastrof to scieli . To nie usuwanie ,,dowodow" zbrodni tylko zapobieganie przyszlym katastrofom . Widzicie jak nikczemnicy zaklamuja rzeczywistosc ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:03, 30 Lis 2012    Temat postu:

Niecodzienna aukcja w internecie. "Smoleński ołówek" na sprzedaż

W serwisie Allegro trwa niecodzienna aukcja. Już za dwa dni nowego nabywcę znajdzie "ołówek smoleński" opatrzony logotypem "Rzeczpospolitej". "Nie jestem stuprocentowo przekonany, ale jest wielce prawdopodobne, że to właśnie nim robił notatki red. Gmyz, pracując nad publikacją o trotylu smoleńskim" - czytamy w opisie.

Obecnie w licytacji bierze udział ponad 40 osób. Osoba, która zaoferowała najwyższą kwotę, jest gotowa zapłacić za ten ołówek 137,50 zł. Aukcja kończy się 3 grudnia o godzinie 11.

"Mam świadomość, że brak certyfikatu oryginalności, poświadczonego przez red. Gmyza obniża jego wartość, ale na pewno ołówek posiada wysoką wartość sentymentalną, jeśli nie narodowo-patriotyczną. Zapraszam do licytacji" - ironizuje sprzedający posługujący się nickiem "mzzkzz".

Na stronie licytowanego przedmiotu rozgorzała też prawdziwa dyskusja. Sprzedawca odpowiada na liczne pytania potencjalnych nabywców. "Mam bardzo poważne pytanie, od odpowiedzi uzależniam chęć kupna tej wyjątkowej pamiątki. Czy ołówek jest z drewna brzozowego? Odpowiedź: To oczywista oczywistość. Wszystkie ołówki z Rzeczpospolitej są z drewna brzozowego. Nie ma lipy" - czytamy na stronie.

Aukcja "smoleńskiego" ołówka jest związana z głośną publikacją "Trotyl na wraku tupolewa", którą na łamach "Rzeczpospolitej" opublikował Cezary Gmyz. Napisał on w nim, że śledczy na wraku samolotu Tu-154M w Smoleńsku znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny.

Po publikacji artykułu prokuratura wojskowa zaprzeczyła ustaleniom dziennika. Wskazała, że znalezione ślady mogą oznaczać obecność substancji wysokoenergetycznych, ale też ślady wielu innych substancji. Według prokuratury dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych.

Wkrótce po tej publikacji i stanowisku śledczych, redaktor naczelny dziennika "Rzeczpospolita" Tomasz Wróblewski oddał się do dyspozycji Rady Nadzorczej spółki wydającej dziennik.

Rada Nadzorcza Presspubliki, wydawcy "Rz", uznała tekst autorstwa Cezarego Gmyza "Trotyl na wraku tupolewa" za nierzetelny i nienależycie udokumentowany. Pracę w gazecie stracił w związku z tym Gmyz, a także Wróblewski, jego zastępca Bartosz Marczuk i szef działu krajowego Mariusz Staniszewski.

....

Jestem w szoku . Normalnie nie nadazam . Olowek redaktora Gmyza licytuja . Trotylowy !!!
Moza bedzie kupic i pokazywac dzieciom . Patrzcie dzieci tym olowkiem red . Gmyz odkryl trotyl !!!

[link widoczny dla zalogowanych]

Aktualna cena
137,50 zł

Jaki debil kupuje za tyle olowki ?
Chyba ze .........
Zaraz ! Tak jest ! To musi byc ten !
Tylko tym mozna zrobic trotyl :


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:36, 05 Gru 2012    Temat postu:

Przekłuć nadęty balon wariactwa

Smoleńskie teorie spiskowe wdarły się do głównego obiegu. Dziennikarze się nad nimi pochylają, a ja oczekiwałbym od nich wybuchu śmiechu, kiedy ktoś gada o poduszce helowej. Umieszczając każdą taką bzdurę w montypythonowskiej scenerii, odzieram ją z pozornej powagi – mówi w rozmowie z Onetem Jarek Kubicki.

Mateusz Zimmerman: Kiedy Pan wpadł na pomysł, by zbierać i wykpiwać smoleńskie teorie spiskowe, umieszczając w "scenach z życia Monty Pythona"?

Jarek Kubicki*: Ponad dwa miesiące po katastrofie. To była reakcja na zalew absurdalnych teorii na ten temat, które pojawiały się w Internecie. Samo określenie, które stało się tytułem bloga, pojawiło się w rozmowie ze znajomym. Opowiedział mi o teorii, według której w samolocie miałaby być podłożona bomba termobaryczna. Zareagowałem pytaniem: a dlaczego nie napalm?

- A dlaczego padło na Monty Pythona?

- Próbowałem sobie wyobrazić scenerię, w której ludzie z powagą wymieniają się takimi teoriami. Od razu pojawiły mi się w głowie elementy surrealistycznego świata Monty Pythona. W tym świecie na dziwaczną, absurdalną wypowiedź reaguje się tonem poważnym, nieadekwatnym do sytuacji.

- Od dawna Pan się fascynuje tym typem humoru?

- Monty Pythona znam od lat 90., czyli z czasów, kiedy żył jeszcze Tomasz Beksiński – był on najlepszym, moim zdaniem, autorem tłumaczeń "Latającego Cyrku". Ale też chyba nie można w moim przypadku mówić o jakiejś szczególnej fascynacji – znałem większość tych skeczy dość dobrze, ale dopiero uruchomienie Dlaczego Nie Napalm dało mi pretekst, żeby sobie je przypomnieć, a niektóre zobaczyć po raz pierwszy.

- Wielu ludzi, którym polecałem tego bloga, było przekonanych, że Pan po prostu hobbystycznie wymyśla te smoleńskie "mądrości". Nie mogli uwierzyć, że to są autentyczne cytaty – przekonały ich dopiero linki. Facet, który "wyjaśnia zasadę pracy skrzydła samolotu na przykładzie rozpylacza fryzjerskiego" – przecież Monty Python by tego nie wymyślił… Jak Pan docierał do tych teorii?

- Do pierwszych, które pojawiły się na Napalmie, dotarłem za pośrednictwem Blipa. Ludzie przytaczali tam różne teorie, tagowali je – wystarczyło śledzić określone tagi, by mieć dostęp do "świeżych" źródeł. Na moim blogu pojawił się potem odnośnik: "donieś teorię" – czytelnicy sami zaczęli mi wysyłać linki i cytaty. Uważny czytelnik mojego bloga dostrzeże też, że kilka źródeł ma wyjątkowo bogatą reprezentację, np. Salon24 i jego odpryski: Niezależna.pl albo Nowy Ekran.

Do dużej części teorii dotarłem sam, po nitce do kłębka. Dostrzegłem, że ich twórcy zatracają się w rolach, uznają się niemal za członków jakiejś podziemnej organizacji. Ta ich zabawa w konspirację bywa zresztą rozczulająca: jeden bloger przekazywał drugiemu "tajne hasło", którym mieli się porozumiewać w razie "wpadki". Złamał jednak zasady konspiracji, podając hasło w ogólnodostępnym serwisie. Żeby było bardziej absurdalnie: hasło było związane z "Gwiezdnymi Wojnami".

Między tymi blogerami istnieje swoista rywalizacja: kto odkryje więcej "bezgłośnych śmigłowców" albo usłyszy więcej "strzałów w dwudziestej sekundzie". Są w tym względzie absolutnie niezatapialni, wpadki nie kompromitują ich w oczach społeczności. Np. ten "bezgłośny śmigłowiec", o którego istnieniu wspominał jeden z blogerów, był śmigłowcem z… gry komputerowej.

Trafiałem też na blogi poświęcone astrologii, wróżbom, tarotowi itp. – bo i tacy specjaliści z takich dziedzin próbowali wypadek w Smoleńsku interpretować po swojemu.

Cały "spiskowy" kod językowy, którym się te postacie posługują, jest zresztą niezłym materiałem dla badaczy. Zasługuje on na jakąś głębszą analizę, mój blog obchodzi się z nim dość powierzchownie.

- Pan wyławia wypowiedzi mniej lub bardziej anonimowych internautów, ale i polityków czy dziennikarzy. One mają wspólny mianownik: są przejawem ignorancji, a czasem zgoła wątłego kontaktu z rzeczywistością. Nie miał Pan nigdy poczucia, że wyśmiewając autorów takich wynurzeń, trochę kopie leżącego?

- I tak, i nie. Z jednej strony staram się wyśmiewać głupotę jako zjawisko, a więc: nie ludzi, a teorie. Ale i tak miałem z tym na początku pewien etyczny problem, zadawałem sobie pytanie: może to nie do końca eleganckie?

Z drugiej strony: nagle się okazało, że media, i to wcale nie skrajne, cytują tych ludzi, wchodzą z nimi w rozmowę. Spiskowe teorie po prostu przedarły się do powszechnego dyskursu, zaczęli je powtarzać już nie niszowi blogerzy, ale politycy i dziennikarze. Nie widzę powodu, by traktować ulgowo ludzi, których poglądy zdominowały oficjalny obieg.

Poczułem, że moja rola trochę się zmienia: te spiskowe koncepcje trzeba było pokazywać w krzywym zwierciadle. Tego nikt nie robił.

- Po to powstał ten blog?

- Motywacją była moja osobista potrzeba, żeby sobie poradzić z tym wariactwem, przekłuwać jego nadęty balon. Bo to przecież jest wariactwo, choć z reguły podlane takim patriotyczno-bogoojczyźnianym sosem. Dlaczego Nie Napalm ma działać terapeutycznie, rozładowywać napięcie u ludzi, którzy od ponad dwóch lat muszą wysłuchiwać tych bzdur i co rusz łapią się za głowę.

- Dlaczego teorie "zamachu smoleńskiego" – na początku tragikomiczny margines – wdarły się do głównego nurtu?

- Są niezwykle atrakcyjne medialnie – i dla nadawców, i dla polityków. Ale obiecałem sobie, tworząc tego bloga, a także przed rozmową z Panem, że tematów politycznych nie będę poruszać.

- To spróbujmy inaczej: Pan na tym blogu wybrał metodę, którą można nazwać egzorcyzmowaniem paranoi kpiną. Czy rozsądnie myślący człowiek ma przed zalewem bzdur jakąś inną tarczę? Może liczyć na naukowców, dziennikarzy?

- Chyba nikt nie znalazł skutecznego środka, żeby tego typu paranoję poskromić.

Do mediów mam tutaj sporo pretensji. Zachowują jakąś idiotycznie rozumianą neutralność w myśl zasady: każdy ma prawo do własnych poglądów. Z taką samą uwagą i troską dziennikarze nachylają się nad głupotami, co nad opiniami płynącymi z wiedzy i doświadczenia. Chciałbym kiedyś zobaczyć, jak prowadzący program reaguje gromkim wybuchem śmiechu, kiedy jego gość poważnym i przejętym głosem mówi o poduszce helowej. To w takich momentach należy stanowczo powiedzieć: "Stop, człowieku, gadasz bzdury".

Media odpowiadają też za zestawianie opinii naukowców czy po prostu ludzi merytorycznie gotowych do dyskusji z tymi, którzy nie mają o temacie bladego pojęcia. Lepiej wypada ten, kto bardziej rozbudzi wyobraźnię. Dlatego panowie z plikiem przepisów i procedur nie mają szans w starciu z wizją "ręcznej wyrzutni leśnych rakiet przeciwlotniczych". W głowach odbiorców, którzy nie mają pojęcia o lotnictwie, coś takiego skutkuje całkowitym chaosem.

- A Pan sądzi, że jakiś zwolennik smoleńskich teorii spiskowych odwróci się od nich pod wpływem opinii dziennikarza, naukowca albo lektury Dlaczego Nie Napalm? Czy nie jest tak, że Pan trochę "przekonuje przekonanych"?

- Mogę mówić za siebie: celem Dlaczego Nie Napalm nigdy nie było to, aby kogokolwiek do czegokolwiek przekonywać. Gdybym chciał tłumaczyć, wyjaśniać, wykładać – wybrałbym konwencję inną niż prześmiewcza. Są zresztą ludzie z większą wiedzą i cierpliwością, którzy próbują to robić. Ale to jest nieskuteczne: widziałem, w jaki sposób dyskutują ze sobą wyznawcy spiskowych teorii i nie zauważyłem, by byli w jakikolwiek sposób reformowalni.

To nie jest problem braku wiedzy ze specjalistycznej dziedziny, w tym wypadku: lotnictwa. To kwestia mentalności, która jest odporna na racjonalny argument na długo przed tym, nim on się pojawi.

Przykład? Wygadywanie głupot o demontażu systemu ILS na lotnisku w Smoleńsku. Wystarczy zajrzeć na Wikipedię aby sprawdzić, jak długo się instaluje taki system i jak jest on skomplikowany. Śledzę tę "spiskową" blogosferę od dwóch lat i sam nie potrafię do końca wyjaśnić tego oporu przed łatwo dostępną informacją. Zwłaszcza kiedy to zjawisko dotyczy ludzi, którym nie można zarzucić braku inteligencji czy wykształcenia. Próbuję to tłumaczyć ich emocjonalnym podejściem do tematu.

- Dlaczego Nie Napalm to z jednej strony humor Monty Pythona, który często na granicy dobrego smaku balansował i ją przekraczał. Z drugiej: nadal straszliwie delikatny temat. Wielu niezorientowanych odbiorców nawet po lekturze naszej rozmowy pomyśli, że Pan sobie po prostu kpi z tragedii smoleńskiej jako takiej.

- Oczywiście, że nie są to żarty z samej katastrofy. Charakterystyczne jest coś innego: to ci, których na Napalmie zacytowałem, najgłośniej się oburzają, że rzekomo z niej kpię. To niezrozumiałe: skoro ja ubieram te nonsensy w formę żartu i miałoby to być oburzające czy obraźliwe, to jak potraktować kogoś, kto wypowiada te bzdury serio i bez cudzysłowu?

Kpiny z tragedii ja się dopatruję raczej u tych, których cytuję. Te opowieści o rannych, którzy mieli przeżyć katastrofę samolotu i potem zginąć od kul. To jest koszmar, przede wszystkim dla ludzi, którzy stracili tam kogoś bliskiego i nadal to przeżywają – a ktoś codziennie płodzi na ten temat fantastyczne teorie. Mnie oburza taki cynizm, zwłaszcza kiedy to się dzieje przed kamerami. Ja na blogu odzieram te bzdury z pozornej powagi, umieszczam we właściwej dla nich atmosferze. Przełożenie tego na język żartu pozwala mi żyć z tym, że jacyś inni ludzie myślą tak na poważnie.

- A pisano do Pana, że Pan jest leming, zdrajca itp.? Łatwo dostać taką etykietkę.

- Oczywiście, że pisano. Ale chyba mniej, niż się spodziewałem na początku. Mam nadzieję, że publikacja naszej rozmowy nie spowoduje jakiegoś wzmożenia takich reakcji (śmiech).

Warto wspomnieć, że blog doczekał się nawet teorii spiskowej na swój temat. Głosili ją tzw. obrońcy krzyża na Krakowskim Przedmieściu, a dotyczyła "zamiaru" oblania krzyża napalmem i podpalenia. Pisano: "Nawet zrobili specjalną stronę w Internecie – Dlaczego Nie Napalm".

- A kiedy reakcje były najbardziej skrajne?

- Kiedy umieściłem obrazek z cytatem z Jarosława Kaczyńskiego, wklejonym w kadr z "Żywota Briana"… To była wypowiedź pierwotnie prywatna. Sam się zastanawiałem, czy aby nie przekroczyłem tym obrazkiem jakiejś granicy. Ale wypowiedź Kaczyńskiego stała się elementem gry politycznej.

Pojawiła mi się taka refleksja: no ale moment, niech nikt nie oczekuje, że będę miał większy szacunek dla osobistej tragedii Kaczyńskiego niż on sam. Ta wypowiedź trafiła przecież na bloga nie ze względu na jej autora, tylko z takiego "klucza" jak każda inna tam umieszczona: zawiera wystarczającą dawkę absurdu i paranoi.

Chciałbym wierzyć, że ktoś powstrzyma się od gadania czy pisania głupot w przestrzeni publicznej, choćby z obawy, że jego wypowiedź zostanie w ten sposób przez kogoś innego wyśmiana – ale wielkich złudzeń nie mam.

- Wiem, że Pan ma niejakie kompetencje, jeśli idzie o teorię i praktykę lotniczą. To pozwala lepiej dostrzegać najbardziej fantastyczne teorie na temat katastrofy?

- Nie zamierzam występować w roli eksperta czy autorytetu. Mam zresztą poczucie, że wykpiwam bzdury, które są ewidentne, nawet z punktu widzenia laika. Nie trzeba kwalifikacji, żeby wiedzieć – tu nawiążę do innego obrazka z Napalmu – że tupolew z jednym skrzydłem nie poleci… Ale skoro Pan pyta: w istocie lotnictwem interesuję dużo dłużej niż Monty Pythonem. Latam na szybowcach, poza tym mam za sobą wiele lat udziału w VATSIM-ie.

- Mógłby Pan wyjaśnić, co to takiego VATSIM?

- To jest międzynarodowa sieć, która symuluje ruch lotniczy na całym świecie. Uczestnicy, których jest ponad 250 tysięcy, łączą się w sieci jako wirtualni piloci i kontrolerzy lotu. To niby wirtualna zabawa, ale na serio. VATSIM to egzaminy, które trzeba zdawać, i procedury, których trzeba przestrzegać. Te aspekty organizacyjne i formalne lotnictwa: przepisy, zasady nawigacji – uczestnik VATSIM-u musi mieć wykute na blachę.

- Czy Pan z taką wiedzą szybko się zorientował, co się stało w Smoleńsku?

- Może to zabrzmi nieskromnie, ale w zasadzie tak. Dość szybko pojawiły się METAR-y, czyli raporty meteorologiczne z lotniska w Smoleńsku. Ja się, prawdę mówiąc, złapałem za głowę. Jeśli wziąć pod uwagę pogodę, topografię terenu i dostępne pomoce nawigacyjne, byłbym bardziej zdziwiony, gdyby próba tego lądowania się udała.

- To co nam zostanie z katastrofy Tu-154, kiedy z niej odsączymy politykę i teorie spiskowe?

- Z grubsza i w ogólnym sensie: to, co zostało napisane w raportach. Spory o to, że coś odpadło od samolotu parę metrów dalej niż powinno, są rozmowami o niuansach. Podchodzę do tego wypadku bardziej jak pasjonat lotnictwa, więc nie poświęcam uwagi temu, czy ktoś był w kabinie, czy go nie było. Za to ma dla mnie znaczenie, z punktu widzenia procedur, np. to, że ten samolot w ogóle wyleciał z Warszawy.

I to jest mój największy problem z teoriami spiskowymi: one odwracają uwagę od tego, co się tam naprawdę stało. Zamiast wyciągać wnioski, by się takie wydarzenie w polskim lotnictwie nie powtórzyło, tracimy czas na puste rozmowy o bombach próżniowych i helu. Z perspektywy miłośnika lotnictwa to właśnie zjawisko uważam za groźne.

- Zaskakuje mnie, że Pan mówi o tej katastrofie językiem dalekim od emocji. Pan ją uważa, w sensie zdarzenia lotniczego, za wypadek prozaiczny?

- Jest coś takiego jak "prozaiczny wypadek"? Rozumiem, skąd się biorą emocje w dyskusji o Smoleńsku, chodzi przecież o śmierć ludzi. Natomiast zajmując się tym jako zdarzeniem lotniczym, odkładam emocje na bok. Taki typ wypadku ma w lotnictwie swoje określenie: CFIT – tłumacząc z angielskiego: zderzenie z ziemią w locie kontrolowanym.

Na świecie jest mnóstwo takich katastrof, a ich przyczyny są złożone. To też oznacza, że dla laika są mało spektakularne. Niektóre media zajęły się tą katastrofą, nadając jej walor niezwykłości. Uległy potrzebie jej "uatrakcyjnienia".

Z jednej więc strony – taki CFIT to nic sensacyjnego. Złamane procedury, niedopełnione formalności, błędy w szkoleniu – nuda, trudno to opowiedzieć czytelnikowi. A z drugiej strony: zamach, lasery, działa jonowe, balony helowe. To dopiero przyciąga uwagę, prawda? Wpadliśmy w pułapkę tego dyskursu.

- Widział Pan niedawne sondaże? Jedna trzecia Polaków myśli, że jednak doszło w Smoleńsku do zamachu – a więc: jakiś spisek był. Trzeba się cieszyć, że tylko tylu, czy martwić, że aż tylu?

- Bałem się, że więcej… A poważnie: sama statystyka mnie nie martwi.

Martwi mnie co innego: spotykam ludzi, do których intelektu i wiedzy o świecie nie mam zastrzeżeń, a mimo to słyszę od nich, że mają wątpliwości, co tam się stało "naprawdę". Ta narracja – spisku, zamachu, zbrodni i jakiejś mgły, która to wszystko rzekomo skrywa – sączy się do głów bardzo inteligentnych ludzi. Jest złudzeniem sądzić, że to jest jakaś inna Polska, jakiś odległy świat. Okazuje się, że faktycznie bzdura powtórzona wielokrotnie staje się "prawdą". To mnie chyba najbardziej przeraża.

- Czy w świetle tych obserwacji Pan dopuszcza, że surowca dla Dlaczego Nie Napalm może zabraknąć?

- Jestem pewien, że nie zabraknie. Za tym przemawiają przykłady z przeszłości: katastrofa w Gibraltarze albo 11 września. Mijają lata od takich tragicznych wydarzeń, a temperatura sporu wokół nich nie maleje. Ze Smoleńskiem będzie tak samo, zwłaszcza że długo jeszcze będzie wykorzystywany w bieżącej polityce.

Nie ma żadnego ciała czy autorytetu, który by uciął teorie spiskowe. Powstanie, powiedzmy, komisja międzynarodowa – to zaraz ktoś, komu jej ustalenia się nie spodobają, powie: "wiadomo, z jakich narodów są ci, którzy tam zasiadają i kto ich opłaca".

- Smoleńskie teorie spiskowe powróciły po niedawnych trotylowych rewelacjach "Rzeczpospolitej". Zajrzałem po tych publikacjach na Pańskiego bloga, a tam – ku mojemu zaskoczeniu – cisza. Krótko mówiąc: Dlaczego Nie Napalm jest wciąż aktualny – ale czy będzie jeszcze aktualizowany?

- Sam się z tym pytaniem od jakiegoś czasu męczę. Mówimy o czymś na kształt hobby, więc zwykłe "nie chce mi się" ma tu kluczowe znaczenie.

Na początku ten blog to było obcowanie z pokręconym światem kolorowych, egzotycznych postaci. Takich, które miewały problemy z pocztą elektroniczną, więc ukuwały teorię, że Rosjanie śledzą ich komputery – miałem do czynienia z masą takich pysznych historii. Ale po jakimś czasie te niedorzeczności dotarły do smutnego świata polityki i zadomowiły się w nim. Dlatego przy każdej kolejnej fantastycznej "hipotezie" jest mi coraz mniej do śmiechu.

- Nasza rozmowa na koniec robi się poważna, a przecież mówimy o blogu, który miał i ma rozbawiać. Zapytam więc Pana jako kolekcjonera spiskowych teorii smoleńskich: którą z nich uważa Pan za najwdzięczniejszą?

- Tupolew wylądował nieuszkodzony na ziemi. Wtedy podjechał rosyjski żołnierz na elektrycznej motorynce, wrzucił do środka bombę termobaryczną i znikł.

Jak sobie to wyobrazić, to wszystko tu jest surrealistyczne, śmieszno-straszne. Cała scena jest absurdalna nawet bez obecności motorynki. No i dlaczego akurat elektryczna? Ta historyjka jest chyba kwintesencją mojego bloga, ona się cudownie wpisuje w klimat Monty Pythona.

Jarek Kubicki (ur. 1976) - webdesigner, grafik, fotograf. Laureat szeregu prestiżowych nagród w tych dziedzinach. Dyrektor kreatywny w kilku renomowanych agencjach reklamowych.

Od wiosny 2010 r. prowadzi prześmiewczego bloga Dlaczego Nie Napalm, który jest największym w polskim Internecie zbiorem teorii spiskowych na temat katastrofy w Smoleńsku.

Blog dostępny pod adresem: [link widoczny dla zalogowanych]

.....

Od razu dodadam ze bynajmniej nie jestem zachwycony kazdym obrazkiem z tego blogu . A Zywot Briana to kiepski film .
Natomiast ogolnie jest to sluszne . Poza tym jak sie dowiaduje to nie Gmyz wymyslil napalm . Autor zadal pytanie dlaczego nie i dostal odpowiedz . Jest napalm po 2 latach !!! Antycypacja . Zdaje sie ze kazda brednia ma tu gwarantowane powodzenie . Oczywiscie jest tu mechanizm sekty czyli stada . Stad brak rozumu .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:46, 06 Gru 2012    Temat postu:

- Artykuł ws. trotylu nie mijał się z prawdą. Doszło do wydarzeń zagrażających wolności słowa. Oczekuję, od tych osób, które te decyzje podjęły, że się z nich wycofają - powiedział Jarosław Kaczyński na specjalnej konferencji prasowej.

>>>>

A kto mowi ze mijal . Nie mijal ! Bral prawde na rogi jak byk !



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Śro 13:54, 18 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:56, 06 Gru 2012    Temat postu:

Sondaż CBOS: jedna czwarta Polaków nie ma wątpliwości, że w Smoleńsku był zamach

Ponad jedna czwarta ankietowanych (26 proc.) zadeklarowała, że bierze pod uwagę możliwość, iż prezydent Lech Kaczyński poniósł śmierć w wyniku zamachu - wynika z najnowszego sondażu CBOS. Od maja br. odsetek takich wskazań praktycznie się nie zmienia. Po doniesieniach "Rzeczpospolitej", choć zdementowanych później przez prokuraturę, zmalała natomiast liczba respondentów niewierzących w zamach (od października spadek o 6 punktów procentowych, do 56 proc.), a wzrósł odsetek tych, którzy stawiają nad całą sprawą znak zapytania (wzrost odpowiedzi "trudno powiedzieć" o 6 punktów, do 18 proc.).

>>>>

Klamcie klamcie a zawsze cos sie przyklei ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:43, 22 Kwi 2013    Temat postu:

Gmyz znowu szaleje :

Według autora tekstu, Cezarego Gmyza, oprócz trotylu urządzenia wskazały obecność oktogenu (HMX), heksogenu (RDX), a także tzw. materiału inicjującego para-mononitrotoulenu (p-MNT). Próbki z wraku badali już biegli z Wojskowego Instytutu Chemii i Radiomerii w Warszawie, którzy wykluczyli obecność dwóch z trzech powyższych substancji.

"Problem polega jednak na tym, że instytut zbadał bardzo małą ilość próbek" - czytamy na łamach tygodnika "Do Rzeczy". Gmyz wskazuje bowiem, że biegli nie badali jednak fragmentów wraku tupolewa, a to tam miały znaleźć się ich ślady.

Dlaczego raporty MAK i Millera wykluczyły te wiadomości? Bo, zdaniem autora tekstu, powoływano się w nich na całkiem inne badania - testy przeprowadzili biegli z Eksperckiego Centrum Kryminalistycznego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Smoleńsku.

Śledczy przekonują, że ze wskazania przez urządzenia specjalistyczne napisów-symboli materiałów wybuchowych nie należy w tej chwili wyciągać pochopnych wniosków. Przypominają też, że w listopadzie 2012 roku biegli przeprowadzili podobny eksperyment na drugim tupolewie o numerze bocznym 102.

"W toku prowadzonych badań wykorzystano te same specjalistyczne urządzenia, których biegli używali w trakcie pobytu w Smoleńsku. Badaniom poddano różne elementy samolotu Tu 154 M nr 102, w tym fotele załogi, pasy foteli załogi, pasy foteli pasażerów, salonkę. W wyniku przeprowadzonego eksperymentu rzeczoznawczego stwierdzono, że w niektórych miejscach, urządzenia reagowały w analogiczny sposób jak w Smoleńsku, podając sygnały mogące wskazywać na obecność materiałów wysokoenergetycznych, w tym wybuchowych, takich jak: TNT, HMX, RDX" - napisała w oświadczeniu NPW.

....

Drugi tupolew te same wskazania ?! Nic to ! Gmyz wie leppiej . Sprawa zmierza ku odkryciu przez Gmyza broni jadrowej .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:53, 17 Wrz 2013
PRZENIESIONY
Śro 13:54, 18 Wrz 2013    Temat postu:

,,Sklejałem modele samolotów".
,,Widziałem wybuch w szopie".
,,Latając samolotami, oglądam skrzydła".
Eksperci Antoniego Macierewicza przedstawili w prokuraturze swe kompetencje.

!!!!!

JESTESMY W SZOKU !!! Wsamolotach sa skrzydla !

Jeden z przesłuchanych świadków wskazał, że podstawą wniosków na temat katastrofy był »eksperyment myślowy« oparty na wiedzy pochodzącej z fotografii z miejsca katastrofy. Inny świadek formułował wnioski w oparciu o 40-minutowy kontakt z niewielkim elementem metalowym, który jakoby pochodził z miejsca zdarzenia. Jako podstawę wniosków wskazywano np. doświadczenie związane z lataniem samolotami w charakterze pasażera".

....

Lataja samolotami ! Znaczy eksperci . A Sakiewicz nie podrzucil jakiejs sfalszowanej legitymacji czy cus ? Jak z Ziobra ? Tak cenny wytworca dowoduf bylby jak znalazl .



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 14:04, 23 Wrz 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:22, 20 Wrz 2013    Temat postu:

Naukowcy odcinają się od ekspertów z komisji Macierewicza

Prof. Jacek Rońda i prof. Jan Obrębski - eksperci współpracujący z komisją Antoniego Macierewicza - nie są specjalistami w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych - podkreślili rektorzy Akademii Górniczo-Hutniczej i Politechniki Warszawskiej we wspólnym oświadczeniu.

W związku z pytaniami i wątpliwościami dotyczącymi zaangażowania pracowników tych uczelni w pracę Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M, rektor Akademii Górniczo-Hutniczej prof. Tadeusz Słomka oraz rektor Politechniki Warszawskiej prof. Jan Szmidt przesłali oświadczenie, w którym dystansują się od ich opinii.

"Zgodnie z naszą wiedzą zarówno prof. Jacek Rońda, jak i prof. Jan Obrębski nie są specjalistami w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych. W ramach stosunków pracy obowiązujących ich w Akademii Górniczo-Hutniczej i Politechnice Warszawskiej panowie profesorowie nie prowadzą badań związanych z tą tematyką. Zajmują się z powodzeniem informatyką, mechaniką, mechaniką budowli i wytrzymałością materiałów budowlanych" - napisali rektorzy.

Podkreślili, że jakiekolwiek poglądy przekazywane opinii publicznej formułowane przez tych profesorów dotyczące przyczyn katastrofy lotniczej w Smoleńsku, traktować należy "wyłącznie jako ich prywatny pogląd, niezwiązany z działalnością naukowo-badawczą prowadzoną przez nich na uczelniach".

Rektorzy zaznaczyli, że każdy pracownik uczelni ma pełne prawo do formułowania swoich poglądów i opinii, jednak publiczne głoszenie przez naukowców tez niezwiązanych z ich działalnością badawczą nie może być podpierane autorytetem szkół, w których pracują. "Takie postępowanie może bowiem godzić w dobre imię renomowanych instytucji, które są miejscem pracy wspomnianych panów profesorów" - czytamy w oświadczeniu.

"Politechnika Warszawska prowadzi różnego rodzaju badania związane z tematyką lotniczą, jednakże każdorazowo do ich wykonania desygnuje właściwych w tej materii specjalistów; przebieg prac jest sformalizowany, podobnie jak i informowanie o ich wynikach. Akademia Górniczo-Hutnicza w ogóle nie prowadzi badań czy ekspertyz związanych z wyjaśnianiem katastrof lotniczych" - dodali rektorzy.

....

No tak zajmuja sie oni gornictwem hutnictwem i budownictwem . A nie lotnictem . Podobnie jak Glinski dali tytul do brudnej gry . Ale mozna wciskac ciemnym masom przez media torunskie ze ,,profesorowie" omieszkujac napisac czego . Rownie dobrze mogliby to byc profesorowie etnologii czy ogrodnictwa .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:56, 20 Wrz 2013    Temat postu:

Jacek Gądek | Onet
Niesiołowski: też jestem ekspertem lotniczym, bo znam się skrzydlatych owadach

Stefan Niesiołowski (PO) uznaje za błąd pomysł organizowania konferencji z udziałem ekspertów Antoniego Macierewicza. - Ja też jestem ekspertem lotniczym, bo znam się na owadach, a owady mają przecież skrzydła tak samo jak samolot - ironizuje, wskazując, że tzw. eksperci Macierewicza na katastrofach lotniczych się nie znają i są już skompromitowani.

Oprócz polityki Stefan Niesiołowski zajmuje się też biologią. Ma stopień naukowy profesora - jest z wykształcenia entomologiem, interesuje się więc owadami.

Prezes PAN prof. Michał Kleiber wezwał przed kilkoma tygodniami zespoły dr. Macieja Laska i posła Antoniego Macierewicza (PiS) do eksperckiej debaty ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej. Postawił dwa warunki: przeprowadzenie dyskusji w gronie fachowców oraz jawność obrad dostępnych dla mediów.

Antoni Macierewicz (PiS) stwierdził, że Lasek debaty nie chce, bo "musiałby pokazać dowody, których nie ma". Lasek odpowiedział, że "dowody zostały opublikowane przez komisję Millera" i dodał, że eksperci jego komisji są gotowi na debatę naukową.

Stefan Niesiołowski jest zdecydowanie przeciwny organizowaniu konferencji ekspertów komisji Macieja Laska i - z drugiej strony - Antoniego Macierewicza. W jego ocenie jest ona zupełnie niepotrzebna i jedynie dowartościuje "skompromitowanych" współpracowników polityka Prawa i Sprawiedliwości. - Bo zostaną przedstawieni jako równorzędni partnerzy do dyskusji - ocenia. A według Niesiołowskiego na badaniu katastrof lotniczych w ogóle się nie znają.

- Ja też jestem ekspertem lotniczym, bo znam się na owadach, a owady mają przecież skrzydła tak samo jak samolot - ironizuje Niesiołowski. Wywody profesorów, którzy są współpracownikami zespołu Macierewicza (chodzi o profesorów Wiesława Biniendę, Jana Obrębskiego i Jacka Rońdę.) uznaje jedynie za "majaczenia".

Z kolei o prof. Michale Kleiberze mówi, że - wychodząc z propozycją konferencji - zachował się - przytaczając powiedzenie Lenina - jak "pożyteczny idiota". - Dziwię się, że prof. Kleiber wyszedł z taką inicjatywą. Jest naukowcem, ale nie czuje spraw politycznych i społecznych - zauważa polityk PO. Jeśli Maciej Lasek zgodzi się na taką debatę, to według Niesiołowskiego popełni błąd.

....

Tak . Rozmawianie na powaznie z szarlatanami to ich nobilitacja . Tompodnoszenie oblednuni podlosci do rangi nauki . Aby byla debata naukowa musza byc powazni uczestnicy .

Kolejny ekspert ! Od latania !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:21, 21 Wrz 2013    Temat postu:

Antoni Macierewicz: Ria Novosti bardzo wiarygodna i prestiżowa !!!

Antonii Macierewicz mówi o kolejnym dowodzie, który, jego zdaniem, wspiera tezę o wybuchu na pokładzie TU-154 M. Szef parlamentarnego zespołu do spraw zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej twierdzi, że jest to film zrobiony przez rosyjską agencję RIA Novosti.

Jak tłumaczył podczas rozmowy z TVP Info, chodzi o dziesięciosekundowy materiał, który w opinii polityka wyraźnie pokazuje rozpadający się na kawałki samolot.

Macierewicz zaznaczał, że jest to jedynie rekonstrukcja, jednak bardzo wiarygodna, nie tylko z uwagi na prestiżowy charakter agencji, ale także ze względu na fakt, iż została zrobiona w dniu katastrofy.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że Rosjanie emitowali ten film wieczorem, w dniu tragedii. Jak mówił, następnego dnia, po spotkaniu Władimira Putina i Donalda Tuska, został on całkowicie usunięty z ramówki.

.....

UWAGA UWAGA ! ,,RUSKA" AGENCJA BARDZO WIARYGODNA I PRESTIZOWA!!! MOWI TO MACIO . OD DZIS WIERZYMY RUSKIM JAK MATCE I OJCU !!!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:01, 22 Wrz 2013    Temat postu:

Jacek Gądek | Onet
Jacek Świat: badania owadów z wraku Tu-154M mogłyby mieć znaczenie

Według posła Jacka Świata (PiS) teoretycznie badania owadów znalezionych we wraku Tu-154M mogłyby mieć znaczenie. Wcześniej Stefan Niesiołowski ironizował, że - podobnie jak współpracownicy zespołu Macierewicza - też jest ekspertem lotniczym i mógłby się wypowiadać nt. katastrofy, bo zna się na owadach, a te podobnie jak samolotu mają skrzydła.

Według Jacka Świata do konferencji z udziałem ekspertów komisji Macieja Laska i - z drugiej strony - zespołu Antoniego Macierewicza (PiS) powinno dojść. Zupełnie odmienną opinię wyrażał w rozmowie z Onetem Stefan Niesiołowski (PO).

Polityk PO uznał ekspertów Macierewicza za kompletnie skompromitowanych. A ich udział w ew. konferencji za niepotrzebne ich dowartościowywanie. - Ja też jestem ekspertem lotniczym, bo znam się na owadach, a owady mają przecież skrzydła tak samo jak samolot - ironizował.

O słowa Niesiołowskiego zapytaliśmy Jacka Świata - posła PiS, którego żona Aleksandra Natalii-Świat zginęła 10 kwietnia 2010 r. - O czym tu dyskutować? Biedny człowiek (z tego Niesiołowskiego - red.) - komentuje. W ocenia Jacka Świata - który zaznacza, że teoretyzuje - badania owadów z miejsca katastrofy mogłyby się jednak okazać istotne.

- Gdyby była taka potrzeba, to niewykluczone, że badania znalezionych na miejscu katastrofy owadów mogłyby mieć znaczenie. Wyobraźmy sobie, że we wraku znalezionoby jakieś owady. Można by zbadać, czy zginęły one w wyniku wybuchu bądź z innej przyczyny - dodaje.

....

Tak zwlaszcza na przykladzie owada mozna stwierdzic wybuch .
Taka wazka moze miec wbite w cialo odlamki bomby termobarycznej .
Albo wrecz nasuwa sie nowa mysl ? A moze do zamachu uzyli wazek z zawieszonymi ladunkami na szyjach . Bzzy bzzy niby udaje ze lata z kwiatka na kwiatek a tu nagle bzzzzzzzzzzzzz i prosto w Tupolewa ! I wielkie BUUUUMMMM ! Tak jest trzeba przeszukac dom Tuska pod katem owadow . Sa znaczy szkolil zamachowcow !
Ja dziekuje kazda brednia juz nabiera dla tej sekty cech dowodu !



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 14:16, 23 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:47, 23 Wrz 2013    Temat postu:

Prof. Binienda: moje bezpieczeństwo w tym kraju jest zagrożone

- Niemalże ci sami ludzie, których terroryzowano i wyciszano w sprawie zbrodni katyńskiej, teraz są poddawani podobnej "obróbce" w sprawie dramatu w Smoleńsku. Dostajemy pogróżki i listy, które nam ubliżają. W tym kraju moje zdrowie i bezpieczeństwo są zagrożone - mówi w rozmowie z "W Sieci" prof. Wiesław Binienda. Jeden z ekspertów tzw. komisji Macierewicza broni swoich tez dot. katastrofy smoleńskiej.

W poprzednim tygodniu prokuratura wojskowa ujawniła trzy protokoły z przesłuchań ekspertów zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej. W ten sposób zareagowała na materiał, jaki ukazał się wcześniej w "Gazecie Wyborczej".

Trzy ujawnione protokoły łącznie zajmują 24 strony. Prokuratura nie ujawniła danych świadków; wiadomo, że było to trzech profesorów. Z artykułu "Gazety Wyborczej" wynikało, iż chodzi o Wiesława Biniendę, Jana Obrębskiego i Jacka Rońdę.

- Tekst w "GW" był kolejnym etapem strategii mającej na celu zdyskredytowanie w oczach opinii publicznej naukowców podważających oficjalną wersję katastrofy smoleńskiej, aby nikt nie brał pod uwagę ich wniosków oraz aby ludzie nie dociekali przyczyn tragedii z 10 kwietnia 2010 r. - mówi w rozmowie w "W Sieci" prof. Binienda.

Jak dodaje, dziś czuje się "spadkobiercą tych, którzy jeszcze nie tak dawno byli prześladowani za prawdę katyńską". - Próbuje się mnie wyśmiać i skompromitować - twierdzi.

Ekspert tzw. komisji Macierewicza przekonuje również, że bada przyczyny katastrofy w Smoleńsku w sposób kompetentny; ubolewa jednak, iż do tej pory nie udostępniono mu m.in. rysunków technicznych skrzydła tupolewa, co mogłoby ułatwić jego pracę.

- Temat związany z tragedią smoleńską jest bardzo istotny dla opinii publicznej całego świata. Publikuję kilka artykułów na rok w renomowanych czasopismach technicznych na ten temat - mówi prof. Wiesław Binienda. - Prezentuję tę tematykę na międzynarodowych konferencjach naukowych. Nie przypominam sobie, abym spotkał pana Macieja Laska czy innego "eksperta" z Komisji Badania Wypadków Lotniczych na jakiejkolwiek z takich konferencji - dodaje.

Według prof. Biniendy, władza w Polsce poprzez negatywne wypowiedzi na temat ekspertów zespołu parlamentarnego "ośmiela ludzi do działań, które mogą grozić ich zdrowiu czy bezpieczeństwu". - Nie mogę spokojnie przyjechać do Polski, aby odwiedzić grób moich rodziców, aby się przy nim pomodlić i zapalić świeczki - mówi Binienda.

- Niestety, w tym kraju moje zdrowie i moje bezpieczeństwo są zagrożone - kończy jeden z ekspertów tzw. komisji Macierewicza.

>>>>

Binieda ma ochrone i zyje w strachu . Taka jest cena zaklamania . Tyle mowili o mordach ze sami sie nastarszyli az do histerii i teraz maja depresje ...

Pierwszy z lewej :


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:41, 28 Wrz 2013    Temat postu:

Zespół Laska do zespołu Macierewicza: pokażcie dowody, albo zakończcie działalność

Zespół smoleński przy KPRM pod kierownictwem Macieja Laska zwrócił się do zespołu Antoniego Macierewicza, by przedstawił dowody na głoszone teorie dot. katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., albo zakończył działalność i przeprosił za wprowadzanie w błąd opinii publicznej.

"Zwracamy się do zespołu parlamentarnego, przewodniczącego Antoniego Macierewicza i jego ekspertów, aby zachowali powagę instytucji, które reprezentują, i osobisty honor. Pokażcie dowody na swoje teorie albo zakończcie prace swojego zespołu i przeproście za to, że przez ponad trzy lata wprowadzacie w błąd opinię publiczną i media" - czytamy w oświadczeniu zespołu Laska.

"Postawcie honor nauki i polskiego naukowca nad polityczne interesy. Miejsce na naukową dyskusję jest u boku specjalistów, a nie polityków" - czytamy w stanowisku.

Jak podkreślili członkowie zespołu ds. wyjaśniania opinii publicznej przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej, "po ujawnieniu przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie zeznań tzw. ekspertów Macierewicza okazało się, że żadna z tych osób nie posiada kwalifikacji do autorytarnego wypowiadania się co do przyczyn katastrofy".

"Pomimo, iż lansowane przez zespół parlamentarny alternatywne teorie są ze sobą sprzeczne i nie ma żadnych dowodów na ich potwierdzenie, nadal jesteśmy świadkami kampanii kłamstw i oszczerstw, także personalnych, wymierzonych w członków Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych" - napisali autorzy oświadczenia.

Zdaniem członków zespołu Laska, Macierewicz wypowiadając się na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej, "kieruje swoje słowa przede wszystkim do potencjalnych wyborców".

"Jeżeli tzw. eksperci posła Antoniego Macierewicza i on sam są w posiadaniu dowodów, które wskazują na inne niż ustalone przez tzw. komisję Millera przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem, powinni jak najszybciej przedstawić je prokuraturze lub Komisji Badań Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Nie rozumiemy, dlaczego tego nie zrobili do tej pory np. podczas wspomnianych przesłuchań, które zostały upublicznione" - czytamy w oświadczeniu.

Zespół przypomniał też, że z prośbą o przedstawienie materiałów źródłowych zwraca się do zespołu parlamentarnego od pół roku. "Do tej pory żadnych dokumentów nie otrzymaliśmy" - zaznaczyli autorzy oświadczenia.

Lasek wyjaśnił w rozmowie z PAP, że komunikat powstał z jednej strony w kontekście konferencji naukowej na temat przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku, którą przygotowuje prezes PAN prof. Michał Kleiber, z drugiej - ma być on podsumowaniem tego, co wokół katastrofy wydarzyło się przez ostatnie dwa tygodnie.

- Chcieliśmy podsumować te ostatnie dwa tygodnie, bo ze strony zespołu Antoniego Macierewicza mamy ciągłe mijanie się z prawdą. Zespół mówi, że przekazywał nam czy prokuraturze jakieś materiały, ale nie jest to prawdą. Wyszliśmy z założenia, że pamięć ludzka jest krótka, więc trzeba przypominać, jakie są fakty - podkreślił Lasek.

...

W tym rzecz ze nie pokaza dowodow a nadal beda chlastac ozorami ! To jest haniebne bo dali swoje tytuly naukowe do firmowania brudnego kartelu prezesa dilujacego miejscami w samorzadach i w sejmie w zamian za kult prezesa . Jak w PRL tylko wtedy sie bali teraz robia to z wlasnej woli .

Przytoczmy ten belkot i to z ich wydawnictw aby nie bylo ze z innych :


Oburzeni na rzekoma manipulacje tylko w ktorym miejscu ???
,,Operacje myslowe" typu ...
Gdyby gornik zamachnal sie tu kilofem a w tym czasie dajmy na to stala by tu pana matka to bylby zamach ... znamy z Barei .
Tym sposobem mozna udowodnic wszystko . Bo mozna tak dobrac wartosci fizyczne i tak ulozyc ze wszedzie wyjdzie zamach . Czy cokolwiek sie chce .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:24, 30 Wrz 2013    Temat postu:

Macierewicz: wszystko zaczęło się około 50 metrów przed brzozą

An­to­ni Ma­cie­re­wicz w roz­mo­wie z "Do Rze­czy" prze­ko­nu­je, iż w Tu-154 do­szło de eks­plo­zji. – (…) Wszyst­ko za­czę­ło się około 50 me­trów przed brzo­zą. Znamy świa­dec­twa kil­ku­dzie­się­ciu osób, które sły­sza­ły lub nawet wi­dzia­ły eks­plo­zję. Pro­ku­ra­tu­ra także dys­po­nu­je ana­li­zą po­ka­zu­ją­cą wy­buch – prze­ko­nu­je poseł PiS.

????

Tylko 50 metrow przed brzoza ? Macio ? TY BLUZNISZ ! Wszystko zaczelo sie tysiace kilometrow przed brzoza gdy Tusk z Bronkiem wydali rozkazy ze maja zginac !

Rozmówca Joanny Lichockiej mówi, że "do pierwszej eksplozji rozrywającej część skrzydła doszło na wysokości kilkudziesięciu metrów, jeszcze przed miejscem, gdzie rosła brzoza". – Kawałki skrzydła prawdopodobnie zakłóciły pracę jednego z silników – to także zostało odnotowane przez rejestratory lotu. Komisja Millera ukrywała te fakty – zaznaczył.

"Drugi wybuch, który przesądził o katastrofie, nastąpił w środkowej części samolotu, pod kabiną pasażerską". – Są zdjęcia, na których widać ślady rozerwania przez podłogi w kabinie tupolewa. No i oczywiście przesądza o tym kształt rozerwanej, pasażerskiej części samolotu – dodał.



Animacja RIA Novosti to kilkunastosekundowy materiał, który - co często podkreśla Macierewicz - stworzyła rosyjska agencja. Widać na niej, jak samolot w polskich barwach zniża się i wybucha. Jest ona dostępna w internecie - także na stronach agencji. Macierewicz podkreślał też, że była ona przygotowywana w trzech wersjach językowych, co ma wskazywać, że początkowo Rosjanie byli gotowi przyznać przed światem, że samolot eksplodował, a nie rozbił się o ziemię. Tę animację szef zespołu ds. katastrofy w Smoleńsku pokazuje w czasie swoich spotkań, gdy objeżdża Polskę.

W rozmowie z Onetem Leonid Sviridov z polskiego oddziału RIA Novosti zwraca dziś uwagę, że materiały agencji są zawsze tworzone w kilku językach (rosyjski, angielski i niemiecki jest standardem), a często powstają też w 37 wersjach językowych (z albańskim włącznie).

W ocenie Leonida Sviridova z RIA Novosti animacja, która jest przedmiotem zamieszania, nie ma żadnego znaczenia. Sviridov zauważa w rozmowie z Onetem, że zapewne tuż po katastrofie któryś z grafików miał takie wyobrażenie ostatnich sekund lotu, więc stworzył taką właśnie animację, a później zapewne napływały nowe informacje o przebiegu zdarzeń i zdjęcia, więc posługiwanie się animacją stało się niezasadne.

>>>

To przypomina tych trzech ktorzy przezyli . Animacja robiona z fantazji tuz po katastrofie nie ma juz sensu gdy teraz mamy dokladne badania i stenogramy . Po prostu jest bledna fantazja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:37, 04 Paź 2013    Temat postu:

Prof. Rońda: to jak oskarżenie, że zamordowałem Lecha Kaczyńskiego

Przejaw "bandytyzmu politycznego" i "literalne oskarżenie" o zamordowanie Lecha Kaczyńskiego i towarzyszących mu 95 osób - tak publikację "Gazety Wyborczej" na swój temat ocenia w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. Jacek Rońda z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Chodzi o głośny artykuł, w którym dziennikarze zasugerowali, że naukowiec nie jest ekspertem w dziedzinie badania katastrof lotniczyczych .

– To, co napisała "Gazeta Wyborcza", to przejwa bandytyzmu politycznego reprezentowanego przez Platformę Obywatelską. W momencie zagrożenia ich supremacji krytykują wszystkich, którzy reprezentują inne poglądy na różne kwestie każdego możliwego elementu życia publicznego – mówi "Naszemu Dziennikowi".

Jak dodaje naukowiec, artykuł odbiera jako "literalne oskarżenie o zamordowanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i towarzyszące mu 95 osób". – Z punktu widzenia formalnego jest to oskarżenie mojej osoby o udział sprawczy w zorganizowaniu zabójstwa. Tak wynika z tytułu publikacji gazety – przekonuje komentując materiał zatytułowany "Trzej zamachowcy".

W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. Rońda przypomina też, że wiele lat spędził poza granicami Polski, a takiego "bezpardonowego ataku" nie przepuszczono na niego nawet w okresie PRL. Przekonuje również, że jest mechanikiem i w związku z tym jest kompetentny by badać pewne aspekty katastrofy smoleńskiej.

– Analizuję to, co się stało, kiedy samolot uderzył w ziemię, a był już tylko zbiorem fragmentów konstrukcji i ciał ludzki. Nigdy nie twierdziłem, że zajmuję się analizą lotu samolotu! Zajmuję się badaniem stopnia zniszczenia konstrukcji – przekonuje.

Prof. Rońda twierdzi też, że czuje się prześladowany. Mówi "Naszemu Dziennikowi", że jego telefony są podsłuchiwane i systematycznie musi wyrzucać nowe karty telefoniczne.

Profesor Jacek Rońda jest pracownikiem naukowym Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. W przeszłości pracował na Uniwersytecie Technicznym Hamburg-Harburg, a także w RPA, gdzie opracował program do budowy silników turbinowych i rurociągów. W Polsce zajmował się m.in. projektem implantów kości twarzy i czaszki.

...

Nasz Dziennik i jego eksperci to jak wodac zadanie dla psychiatry . A niektorzy chcieli z nimi ,,debatowac" ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:34, 09 Paź 2013    Temat postu:

Maciej Lasek: jeden z dowodów na potwierdzenie zamachu smoleńskiego został sfałszowany

Zdję­cie wy­ko­na­ne przez człon­ków KBWLLP 19.04.2010 – wi­docz­ne wy­gię­cie uszko­dzo­nej w wy­ni­ku zde­rze­nia czę­ści z po­szar­pa­nym i zde­for­mo­wa­nym prze­kro­jem. - Onet

"Jeden z klu­czo­wych do­wo­dów na po­twier­dze­nie za­ma­chu smo­leń­skie­go zo­stał sfał­szo­wa­ny po­przez ob­rób­kę zdję­cia w kom­pu­te­rze oraz wy­ko­rzy­sta­ny przez człon­ka ze­spo­łu par­la­men­tar­ne­go An­to­nie­go Ma­cie­re­wi­cza, prof. Wie­sła­wa Bi­nien­dę do ar­gu­men­ta­cji o rze­ko­mym za­ma­chu bom­bo­wym na sa­mo­lot TU-154M" - pisze w oświad­cze­niu Ma­ciej Lasek, prze­wod­ni­czą­cy ze­spo­łu ds. wy­ja­śnia­nia przy­czyn ka­ta­stro­fy smo­leń­skiej.

Lasek za­po­wia­da, iż jego ze­spół złoży wnio­sek do pro­ku­ra­tu­ry o usta­le­nia au­to­ra tego fał­szer­stwa. "To nie­do­pusz­czal­ne, aby na tego ro­dza­ju ma­te­ria­łach źró­dło­wych człon­ko­wie ze­spo­łu An­to­nie­go Ma­cie­re­wi­cza bu­do­wa­li swoje hi­po­te­zy i wpro­wa­dza­li w błąd opi­nię pu­blicz­ną" - czy­ta­my dalej.

Cho­dzi o ma­te­riał za­miesz­czo­ny w pre­zen­ta­cjach przed­sta­wia­nych przez prof. Wie­sła­wa Bi­nien­dę po­ka­zu­ją­cy lewe skrzy­dło sa­mo­lo­tu, które nie ma znisz­czo­nej kra­wę­dzi na­tar­cia, a je­dy­nie dziu­rę w środ­ku skrzy­dła. "Jego zda­niem to dowód na hi­po­te­zę o wy­bu­chu, który był przy­czy­ną ka­ta­stro­fy rzą­do­we­go TU-154 w Smo­leń­sku. Rze­czy­wi­ste zdję­cia z re­kon­struk­cji urwa­ne­go skrzy­dła wy­glą­da­ją ina­czej. Wy­raź­na róż­ni­ca na zdję­ciach wy­ko­rzy­sty­wa­nych przez prof. Bi­nien­dę wy­ni­ka z ma­ni­pu­la­cji w uło­że­niu frag­men­tów znisz­czo­ne­go skrzy­dła i twór­cze­go po­trak­to­wa­nia zdjęć" - pod­kre­śla Lasek.

Macej Lasek w dal­szej czę­ści oświad­cze­nia za­zna­cza, iż "ze­spół par­la­men­tar­ny posła An­to­nie­go Ma­cie­re­wi­cza się­gał już w spo­sób wy­biór­czy do ma­te­ria­łów, które wy­ja­śnia­ją przy­czy­ny ka­ta­stro­fy, a które zo­sta­ły za­war­te w koń­co­wym ra­por­cie Ko­mi­sji Mil­le­ra, by na pod­sta­wie ich do­wol­nie pro­wa­dzo­nej ana­li­zy ma­ni­pu­lo­wać opi­nią pu­blicz­ną". "Tym razem mamy do czy­nie­nia z ma­ni­pu­la­cją na pod­sta­wie fał­szy­we­go ma­te­ria­łu źró­dło­we­go" - pod­kre­ślo­no w ko­mu­ni­ka­cie.

W dal­szej czę­ści oświad­cze­nia pod­kre­ślo­no, iż "je­że­li ze­spół posła An­to­nie­go Ma­cie­re­wi­cza i On sam są w po­sia­da­niu do­wo­dów, które wska­zu­ją na inne niż usta­lo­ne przez tzw. ko­mi­sję Mil­le­ra przy­czy­ny ka­ta­stro­fy pod Smo­leń­skiem po­win­ni jak naj­szyb­ciej przed­sta­wić je pro­ku­ra­tu­rze lub Ko­mi­sji Badań Wy­pad­ków Lot­ni­czych Lot­nic­twa Pań­stwo­we­go". "Ukry­wa­nie wia­ry­god­nych wia­do­mo­ści lub do­wo­dów mo­gą­cych sta­no­wić dowód w po­stę­po­wa­niu może zo­stać uzna­ne za dzia­ła­nie na szko­dę wy­mia­ru spra­wie­dli­wo­ści" - czy­ta­my dalej.

>>>

Sami widzicie ! Z kawalkow Tupolewa mozna KOMPONOWAC ROZNE UKLADY CHOREOGRAFICZNE !!! Chore ... ograficzne . Mozna nawet udowodnic tym sposobem zestrzelenie laserem przes kosmitow ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:28, 11 Paź 2013    Temat postu:

TVN24: to rosyjski bloger przerobił zdjęcie ze Smoleńska
Czwartek, 10 października 2013, źródło:TVN24
To rosyjski bloger Vlad-Igorev przerobił zdjęcie, które eksperci zespołu Antoniego Macierewicza wykorzystali jako dowód na rzekomy zamach w Smoleńsku - informuje TVN24. O manipulację ws. zdjęcia oskarżył Macierewicza zespół Macieja Laska. Polityk PiS sprawę skomentował w czasie konferencji prasowej. - Jak państwo wiecie to jest zdjęcie z raportu pani Anodiny - powiedział. Na zarzuty komisji Laska, że takiego zdjęcia w raporcie MAK nie ma, Macierewicz po południu zwołał kolejną konferencję prasową.


Raport MAK: zobacz polską wersję raportu

Film ukazujący jak zmienia fotografię, bloger zamieścił na swojej stronie internetowej. Macierewicz tłumaczy natomiast: zdjęcie pochodzi z raportu rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK).

Zobacz zdjęcia prof. Biniendy i zespołu ds. wyjaśniania katastrofy smoleńskiej.

Poddaną obróbce komputerowej fotografię Macierewicz wykorzystał do potwierdzenia swojej teorii o zamachu na samolot TU-154M.

Tymczasem rosyjski bloger nie ukrywa, że to on przerobił zdjęcie i zrobił to celowo. Chciał w ten sposób udowodnić, że skrzydło nie uderzyło w brzozę.

Macierewicz tłumaczy

Antoni Macierewicz sprawę zdjęcia skomentował w czasie konferencji prasowej. - Jak państwo wiecie to jest zdjęcie z raportu pani Anodiny. Sytuacja, w której pan Lasek donosi na panią Anodinę jest sytuacją ogólnie rzecz biorąc korzystną. Szkoda, że tak późno. Być może dlatego, że on nigdy się tym nie zajmował i na tym się nie zna. Szkoda, że wplątał w to prof. Biniendę. Być może było mu łatwiej mówić o Biniendzie niż o Anodinie - stwierdził Macierewicz.

Macierewicz dodał też, że prof. Binienda, publikując zdjęcie, zaznaczył, że to jest rekonstrukcja i przedruk z rosyjskiego raportu Tatjany Anodiny. Przypomniał jednocześnie, że złożył do prokuratury wniosek ws. pomówienia.

- Pytanie polega na tym, w jaki sposób mogło zostać złamane skrzydło, jeżeli dłuższa część, wystająca poza odłamaną, miała być tą, która uderzyła. To absurd i to pokazywał prof. Binienda - tłumaczył szef zespołu parlamentarnego.

Lasek odpowiada

Na te słowa zareagował zespół Laska, który działa przy kancelarii premiera. "Poseł Antoni Macierewicz po raz kolejny celowo wprowadza opinię publiczną w błąd - w raporcie MAK nie ma takiego zdjęcia" - napisano w czwartkowym oświadczeniu zespołu. Podtrzymano w nim też ocenę, że fotografia została sfałszowana.

Zespół Laska podkreślił, że słowa Macierewicza można zweryfikować, bo raport MAK jest ogólnie dostępny.

Zespół Laska ponowił w czwartek wystosowany we wrześniu apel, by zespół Macierewicza pokazał dowody na swoje teorie albo zakończył prace i przeprosił za to, że przez ponad trzy lata wprowadzał w błąd opinię publiczną.

Źródło zdjęcia

Na kolejnej konferencji Macierewicz stwierdził, że zespół Laska dysponuje przynajmniej dwoma zdjęciami, które potwierdzają tezy Biniendy, a których rządowy zespół nie opublikował i "ukrył". Polityk PiS zaprezentował te fotografie na konferencji prasowej. Pytany skąd ma zdjęcia, odpowiedział żartem, że "znalazł je rano na wycieraczce".

Według Macierewicza wszystkie zdjęcia, zarówno te, którym posłużył się Binienda, jak i te w posiadaniu zespołu Laska, które są dużo bardziej wyraźne, pokazują, że slot, czyli część przednia skrzydła, jest dłuższa o kilkadziesiąt centymetrów niż złamanie wewnątrz skrzydła. To ma świadczyć - zdaniem posła PiS - że nie doszło do zderzenia z brzozą tylko, że w środku skrzydła doszło do wybuchu.

...


HEHEHE !!! Znowu ruski fotomontaz wielkim zrodlem Macia ! Ale oni go robia w konia jak chca ! Pomyslcie ile razy go wykiwali jak byl na czele wywiadow i jakie straty Polska poniosla ! Macio najlepszy agent wplywu ruskich na swiecie !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:09, 18 Paź 2013    Temat postu:

Jacek Gądek | Onet
"Kosmiczne bzdury, kuriozum" - ekspert o tezach zespołu Macierewicza

Konferencja Antoniego Macierewicza (PiS) była "bardzo chaotyczna", a tezy jego ekspertów to "kosmiczne bzdury" - uważa Michał Setlak z "Przeglądu Lotniczego".

Eksperci zespołu parlamentarnego ds. Smoleńska przekonywali w Sejmie, że do katastrofy doszło w wyniku wybuchu. Dowodzili, że raport komisji Millera jest "sfałszowany”.

O prezentacje naukowców związanych z zespołem Macierewicza Onet zapytał Michała Setlaka z "Przeglądu Lotniczego".

- Prelegenci, mimo tytułów naukowych, mówią głupoty. Prof. Wiesław Binienda powiedział, że przy uderzeniu w ziemię w pozycji odwróconej, do góry kołami, pasażerowie są lepiej chronieni. To kuriozum. Trudni mi powiedzieć, skąd się biorą takie kosmiczne bzdury. Oni brną dalej w swoje iluzje albo kłamstwa - mówi nam ekspert lotniczy.

W ocenie Setlaka kolejne wystąpienia ekspertów Macierewicza były "bardzo chaotyczne". - Mam wrażenie, że prelegenci starali się zagadać słuchacza, przedstawiali ogólną wiedzę, jakby cytowali podręczniki. Samych opinii na temat tego, co się wydarzyło w Smoleńsku, było mało - mówi.

Dr Bogdan Gajewski prezentował np. wytyczne ICAO, na podstawie których powinny być wyjaśniane i badane przyczyny katastrof lotniczych na świecie. Według niego, zarówno raport MAK, jak i raport komisji Jerzego Millera (PO) nie spełniają podstawowych wymogów.

W konferencji ekspertów Macierewicza uwagę Setlaka wzbudziły wywody nt. skrzydła, które według raportu Millera uderzyło o brzozę. Jednak wedle Macierewicza nic takiego nie miało miejsca.

- Na zdjęciach dokładnie widać, że brzoza zawadziła o narożnik slotu i przeszła przez skrzydło, odrywając jego fragment - podkreśla jednak Setlak. Wskazuje jednocześnie, że te fragmenty metalu, które według zespołu parlamentarnego są czarne od zakopcenia (efektu rzekomego wybuchu), w istocie pokryte są czarną pastą uszczelniającą zbiornik paliwa, nakładaną na łączeniach elementów.

Tymczasem prof. Kazimierz Nowaczyk podkreślał, że według niego lewe skrzydło samolotu zostało zniszczone przed miejscem, gdzie rośnie brzoza. - Jesteśmy w stanie wykazać, że zniszczenie skrzydła nastąpiło ponad 50 m przed tym miejscem, gdzie była brzoza - mówił ekspert Macierewicza.

A prof. Binienda przekonywał, że zaistniałe zniszczenia samolotu byłyby możliwie jedynie w wyniku wybuchu na pokładzie. - Otwarcie ścian kadłuba na zewnątrz świadczy o wybuchu. Gdyby nie było wybuchu, to tylna część kadłuba oraz prawe skrzydło powinno być w całości, większość pasażerów w środkowej i tylnej części samolotu powinna przeżyć - mówił Binienda.

W czasie debaty pojawiła się też i inna hipoteza: że na pokład Tu-154M mogła się dostać duża ilość tlenku węgla, który spowodował ograniczoną świadomość pilotów. Setlak ocenia ją bardzo krytycznie. Jak podkreśla publicysta lotniczy, taką możliwość można wykluczyć.

- Piloci nie stracili świadomości. Mamy nagrania z kokpitu samolotu, z których wynika, że cały czas są w nim prowadzone normalne rozmowy. Nic nie wskazuje na to, by mieli być otępiali - mówi Onetowi.

Wedle Setlaka wspomnianej tezie przeczy także to, iż w ciałach ofiar miały zostać stwierdzone zupełnie różne poziomy karboksyhemoglobiny, a nie zbliżone. Ekspert wskazuje, że znaczna jej ilość może się znaleźć we krwi ofiar, nawet jeśli ofiara katastrofy wykonała jeden bądź kilka agonalnych oddechów podczas pożaru na ziemi. Zauważa przy tym, że wcale nie świadczyłoby to o tym, że ktoś katastrofę przeżył.

W opinii publicysty "Przeglądu Lotniczego" przyczyny katastrofy są już jasne. - To, co jest napisane w raporcie Millera, jest spójne, logiczne i dobrze udokumentowane. W historii było wiele katastrof, w których pozostawały zagadki, ale nie tutaj - mówi Michał Setlak.

Ale możliwe, dodaje, że pewne okoliczności katastrofy z 10 kwietnia zostaną doprecyzowane, gdy polscy biegli otrzymają oryginały taśm z zapisem tego, co działo się w kokpicie. - Być może uda się poprawić jakość tego materiału i odczytać jakieś nowe frazy. A gdy dostaniemy wrak samolotu, to już zupełnie o żadnym zamachu nie będzie można mówić - sądzi Setlak.

Jednocześnie publicysta odnotowuje, że o ile w krótkim czasie przed 10 kwietnia 2010 r. doszło w polskim lotnictwie do trzech poważnych katastrof - w tym bardzo tragicznej: CASY - to po tragedii ze Smoleńska w lotnictwie wojskowym podobnych wypadków już nie było. - Widać, że zostały wdrożone zalecenia profilaktyczne wskazane w raporcie Millera - dodaje.

...

Klamstwa oszczerstwa kalumnie oto ,,eksperci" . Pokazuje do jakiej podlosci prowadza osobnikow tytuly naukowe . Tworza oni kult wokol wlasnej rzekomo wielkiej osoby . To dlatego tylu ateistow wsrod profesorow . Bo sami siebie czcza . Ohyda . Proscie Boga aby wam sie to nie przydarzylo . Najlepiej byc z dala od tzw . zaszczytow np . tytulow ,,naukowych" .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:10, 21 Paź 2013    Temat postu:

Dwudniowa konferencja smoleńska w Warszawie

Zdjęcia wraku Tu-154M, który rozbił się w Smoleńsku udostępnione przez Komisję Badadania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego - KBWLLP / Onet

"W momencie, gdy samolot uciekał z pułapki, nastąpiły wybuchy" - powiedział podczas warszawskiej konferencji dot. Smoleńska profesor Jan Obrębski. Naukowiec stwierdził też, że "katastrofę spowodowały tzw. osoby trzecie".

Badania fizykochemiczne, analiza wrakowiska, wytrzymałość materiałów, trajektoria lotu i analiza zdarzeń - to tematy sesji pierwszego dnia II konferencji smoleńskiej, która rozpoczęła się w Warszawie. Debata potrwa do wtorku.

Pierwsza konferencja smoleńska odbyła się w październiku 2012 r. na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Wśród prelegentów wymienionych w programie tegorocznej debaty są m.in. naukowcy współpracujący z zespołem parlamentarnym ds. katastrofy smoleńskiej, którym kieruje Antoni Macierewicz (PiS) - dr Bogdan Gajewski, prof. Kazimierz Nowaczyk, prof. Wiesław Binienda, prof. Jan Obrębski i dr Grzegorz Szuladziński. Głos ma zabrać także Małgorzata Wassermann, córka polityka PiS Zbigniewa Wassermanna, który zginął 10 kwietnia 2010 r., oraz były kandydat PiS na premiera prof. Piotr Gliński. Nie zaplanowano natomiast wystąpień ekspertów związanych z polską komisją badającą katastrofę, ani działającym przy kancelarii premiera zespołem do objaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej, którym kieruje dr Maciej Lasek.

Tematy poniedziałkowych sesji to kolejno: zagadnienia ogólne i analiza wrakowiska, badania fizykochemiczne i aspekty wytrzymałościowe, zagadnienia związane z trajektorią lotu oraz analiza zdarzeń i modelowanie numeryczne. Tematy zaplanowane na wtorek to: weryfikacja dokumentów i aspekty medyczne, aspekty socjologiczne katastrofy oraz zagadnienia prawne z nią związane.

Jeden z prelegentów Chris Cieszewski z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii na koniec referatu poświęconego analizie smoleńskiej brzozy, powiedział, iż nie ma wątpliwości, że drzewo było złamane 5 kwietnia albo - jak dodał reagując na głosy z sali - wcześniej.

Natomiast w ostatnią środę zespół Laska pokazał niepublikowane wcześniej zdjęcia z miejsca katastrofy Tu-154M. Widać na nich elementy samolotu wbite w brzozę i drewno wbite w urwane skrzydło.

- To kolejna fantastyczna teoria niczym nieudokumentowana, tylko kiepskiej jakości zdjęciami satelitarnymi, a przecież można to zweryfikować w banalny sposób. Wystarczyło spytać właściciela działki, na której stoi brzoza, kiedy została ona złamana - powiedział Edward Łojek z zespołu Laska, pytany o wystąpienie Cieszewskiego.

Na II konferencji smoleńskiej dr hab. Jacek Wójcik z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN przedstawił wyniki badań dwóch próbek z pobranych z ubrań ofiar katastrofy pod kątem m.in. występowania materiałów wybuchowych. Jak wyjaśniał, w próbkach nie zidentyfikowano takich substancji, ale zastrzegł, że materiały wybuchowe mogły być tam w ilościach mniejszych niż byli w stanie sprawdzić naukowcy pracujący na określonym sprzęcie lub też znajdować się w innych próbkach.

Natomiast prof. Obrębski stwierdził, że "w momencie, gdy samolot uciekał z pułapki, nastąpiły wybuchy" oraz że "katastrofę spowodowały tzw. osoby trzecie". Pytał też, czy gałęzi drzew przy podejściu do lotniska w Smoleńsku nie ściął samolot Ił-76, który próbował tam wylądować 10 kwietnia 2010 r.

Zespół Laska wielokrotnie podkreślał, że na wybuch na pokładzie Tu-154M nie wskazują zapisy rejestratorów parametrów lotu i głosów z kokpitu. Śladów osmaleń, ani działania wysokich temperatur lub płomienia na urwanym lewym skrzydle nie ma też na zaprezentowanych w ubiegłym tygodniu zdjęciach ze Smoleńska.

Przewodniczącym komitetu naukowego konferencji miał być prof. Jacek Rońda, ale zrezygnował po tym, jak na antenie TV Trwam przyznał, że nie mówił prawdy w rozmowie w TVP1 w kwietniu. Wtedy profesor powiedział, że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 m; dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji. W ubiegłym tygodniu, pytany, na jakiej podstawie twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda odpowiedział: "Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie (w TVP1) trochę zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było".

...

A sekta nadal swoje . Klamstwo smolenskie beda dotad wciskac dopoki bedzie popyt medialny czyli media beda tam z kamrami lazic .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:42, 23 Paź 2013    Temat postu:

Kaczyński o "przełomowej" teorii nt. Smoleńska: bardzo prawdopodobna

- Jest to teo­ria przed­sta­wio­na przez ame­ry­kań­skich na­ukow­ców i prof. Cie­szew­skie­go. To jest grupa bar­dzo po­waż­nych przed­sta­wi­cie­li tej dzie­dzi­ny na­uko­wej, a jej wia­ry­god­ność jest bar­dzo praw­do­po­dob­na - tak o "prze­ło­mo­wych" zda­niem pra­wi­co­wych ko­men­ta­to­rów do­nie­sie­niach po­wie­dział Ja­ro­sław Ka­czyń­ski. Cho­dzi o wy­stą­pie­nie prof. Cie­szew­skie­go, który pod­czas kon­fe­ren­cji na­ukow­ców prze­ko­ny­wał, że smo­leń­ska brzo­za zo­sta­ła ścię­ta już kilka dni przed ka­ta­stro­fą.

W War­sza­wie od­by­ła się kon­fe­ren­cja na­ukow­ców, pod­czas któ­rej przed­sta­wio­no nowe ba­da­nia na temat ka­ta­stro­fy smo­leń­skiej. Z naj­więk­szym od­ze­wem spo­tka­ły się in­for­ma­cje prof. Cie­szew­skie­go, który prze­ko­ny­wał, że smo­leń­ska brzo­za zo­sta­ła ścię­ta już kilka dni przed ka­ta­stro­fą. Do ta­kich wnio­sków do­szedł na pod­sta­wie badań zdjęć sa­te­li­tar­nych, które sam za­ku­pił.

Z jego opi­nią nie zga­dza się m.​in. prze­wod­ni­czą­cy PKBWL Ma­ciej Lasek, który oce­nił dziś w jed­nej z au­dy­cji ra­dio­wych, że prof. Cie­szew­ski zba­dał "śmie­ci, a nie brzo­zę". Ina­czej spra­wę widzi Ja­ro­sław Ka­czyń­ski.

Pre­zes PiS py­ta­ny o tę spra­wę pod­czas kon­fe­ren­cji pra­so­wej po­wie­dział, że ta spra­wa bę­dzie jesz­cze raz pre­zen­to­wa­na opi­nii pu­blicz­nej i dla­te­go chce się po­wstrzy­mać od szcze­gó­ło­wej ana­li­zy. Dodał jed­nak, że teo­ria jest "bar­dzo praw­do­po­dob­na", bo wy­ko­na­li ją "po­waż­ni przed­sta­wi­cie­le nauki".

Ka­czyń­ski nie chciał też sko­men­to­wać listu otwar­te­go, jaki upu­blicz­nił wdo­wiec po po­słan­ce Jo­lan­cie Szy­ma­nek-De­resz - Paweł De­resz. - Listu pana De­re­sza nie warto ko­men­to­wać. Warto sko­men­to­wać to, że zna­lazł się na pierw­szej stro­nie "Ga­ze­ty Wy­bor­czej". To po­ka­zu­je, że kon­fe­ren­cja smo­leń­ska tra­fi­ła mię­dzy oczy - oce­nił.

Wy­ja­śnił rów­nież, że sam nie wziął udzia­łu w kon­fe­ren­cji, bo nie jest spe­cja­li­stą w dzie­dzi­nach, któ­ry­mi tam się zaj­mo­wa­no. - Je­stem po­li­ty­kiem - stwier­dził.

W War­sza­wie od­by­ła się kon­fe­ren­cja smo­leń­ska, pod­czas któ­rej wy­stą­pi­li już m.​in. na­ukow­cy współ­pra­cu­ją­cy z ze­spo­łem par­la­men­tar­nym ds. ka­ta­stro­fy smo­leń­skiej, córka po­li­ty­ka PiS Zbi­gnie­wa Was­ser­man­na, który zgi­nął 10 kwiet­nia 2010 r., oraz były kan­dy­dat PiS na pre­mie­ra prof. Piotr Gliń­ski. Nie za­pla­no­wa­no na­to­miast wy­stą­pień eks­per­tów zwią­za­nych z pol­ską ko­mi­sją ba­da­ją­cą ka­ta­stro­fę, ani dzia­ła­ją­cym przy kan­ce­la­rii pre­mie­ra ze­spo­łem do ob­ja­śnia­nia przy­czyn ka­ta­stro­fy smo­leń­skiej, któ­rym kie­ru­je dr Ma­ciej Lasek.

Jeden z po­nie­dział­ko­wych pre­le­gen­tów, Chris Cie­szew­ski z ame­ry­kań­skie­go Uni­wer­sy­te­tu Geo­r­gii, na ko­niec re­fe­ra­tu po­świę­co­ne­go ana­li­zie smo­leń­skiej brzo­zy, po­wie­dział, iż nie ma wąt­pli­wo­ści, że drze­wo było zła­ma­ne 5 kwiet­nia albo - jak dodał, re­agu­jąc na głosy z sali - wcze­śniej.

Re­we­la­cje prof. Cie­szew­skie­go sko­men­to­wa­li eks­per­ci z ze­spo­łu Laska. - To ko­lej­na fan­ta­stycz­na teo­ria ni­czym nie­udo­ku­men­to­wa­na, tylko kiep­skiej ja­ko­ści zdję­cia­mi sa­te­li­tar­ny­mi, a prze­cież można to zwe­ry­fi­ko­wać w ba­nal­ny spo­sób. Wy­star­czy­ło spy­tać wła­ści­cie­la dział­ki, na któ­rej stoi brzo­za, kiedy zo­sta­ła ona zła­ma­na - po­wie­dział Edward Łojek.

Na II kon­fe­ren­cji smo­leń­skiej dr hab. Jacek Wój­cik z In­sty­tu­tu Bio­che­mii i Bio­fi­zy­ki PAN przed­sta­wił wy­ni­ki badań dwóch pró­bek z po­bra­nych z ubrań ofiar ka­ta­stro­fy pod kątem m.​in. wy­stę­po­wa­nia ma­te­ria­łów wy­bu­cho­wych. Jak wy­ja­śniał, w prób­kach nie zi­den­ty­fi­ko­wa­no ta­kich sub­stan­cji, ale za­strzegł, że ma­te­ria­ły wy­bu­cho­we mogły być tam w ilo­ściach mniej­szych niż byli w sta­nie spraw­dzić na­ukow­cy pra­cu­ją­cy na okre­ślo­nym sprzę­cie lub też znaj­do­wać się w in­nych prób­kach.

Na­to­miast prof. Ob­ręb­ski stwier­dził, że "w mo­men­cie, gdy sa­mo­lot ucie­kał z pu­łap­ki, na­stą­pi­ły wy­bu­chy" oraz że "ka­ta­stro­fę spo­wo­do­wa­ły tzw. osoby trze­cie". Pytał też, czy ga­łę­zi drzew przy po­dej­ściu do lot­ni­ska w Smo­leń­sku nie ściął sa­mo­lot Ił-76, który pró­bo­wał tam wy­lą­do­wać 10 kwiet­nia 2010 r.

Ze­spół Laska wie­lo­krot­nie pod­kre­ślał, że na wy­buch na po­kła­dzie Tu-154M nie wska­zu­ją za­pi­sy re­je­stra­to­rów pa­ra­me­trów lotu i gło­sów z kok­pi­tu. Śla­dów osma­leń, ani dzia­ła­nia wy­so­kich tem­pe­ra­tur lub pło­mie­nia na urwa­nym lewym skrzy­dle nie ma też na za­pre­zen­to­wa­nych w ubie­głym ty­go­dniu zdję­ciach ze Smo­leń­ska.

Prze­wod­ni­czą­cym ko­mi­te­tu na­uko­we­go kon­fe­ren­cji miał być prof. Jacek Rońda, ale zre­zy­gno­wał po tym, jak na an­te­nie TV Trwam przy­znał, że nie mówił praw­dy w roz­mo­wie w TVP1 w kwiet­niu.

Wtedy pro­fe­sor po­wie­dział, że jego zda­niem pi­lo­ci pre­zy­denc­kie­go sa­mo­lo­tu nie ze­szli po­ni­żej wy­so­ko­ści 100 m; dodał, że swoją wie­dzę opie­ra na do­ku­men­cie z Rosji. W ubie­głym ty­go­dniu, py­ta­ny, na ja­kiej pod­sta­wie twier­dzi, że pi­lo­ci nie ze­szli po­ni­żej 100 m, Rońda od­po­wie­dział: "Oni nie­ste­ty ze­szli po­ni­żej 100 me­trów. Ja w wy­wia­dzie (w TVP1) tro­chę za­gra­łem. (...) To był blef, na tym do­ku­men­cie nic nie było".

>>>>

Faktycznie glos prezesa brzmi jakby trzymal glowe w wiadrze ... I taki poziom rozumowania ...

Glos Jarka brzmi jakby trzymal glowe w wiadrze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:44, 23 Paź 2013    Temat postu:

Niesiołowski komentuje konferencję smoleńską: ci ludzie są jak komisja Burdenki

Do­biegł końca drugi dzień II kon­fe­ren­cji smo­leń­skiej, w któ­rej uczest­ni­czy­li m.​in. eks­per­ci zwią­za­ni z tzw. ko­mi­sją Ma­cie­re­wi­cza i człon­ko­wie ro­dzin ofiar ka­ta­stro­fy smo­leń­skiej. Kon­tro­wer­syj­ne usta­le­nia na­ukow­ców ko­men­to­wał na an­te­nie TVN24 Ste­fan Nie­sio­łow­ski. - Bred­nie osią­gnę­ły pi­ra­mi­dal­ne roz­mia­ry. Ci lu­dzie pro­mu­ją kłam­stwo, tak jak ko­mi­sja Bur­den­ki gło­si­ła kłam­stwo ws. Ka­ty­nia - stwier­dził poseł PO.

Nie­sio­łow­ski po­wie­dział także parę słów o Ja­ro­sła­wie Ka­czyń­skim. - On stra­cił brata, ma po­czu­cie ze­msty. Ale on sam jest w ja­kimś stop­niu winny i od­po­wie­dzial­ny, bo for­so­wał po­mysł or­ga­ni­za­cji tego lotu. Teraz leczy kom­plek­sy, szu­ka­jąc win­nych - po­wie­dział.

II kon­fe­ren­cja smo­leń­ska

Na od­by­wa­ją­cą się w War­sza­wie kon­fe­ren­cję smo­leń­ską nie zo­sta­li wpusz­cze­ni dzien­ni­ka­rze. Jej prze­bieg można było śle­dzić jed­nak na żywo w in­ter­ne­cie.

Jakie tezy wy­gło­si­li eks­per­ci zwią­za­ni z An­to­nim Ma­cie­re­wi­czem? Jeden z or­ga­ni­za­to­rów kon­fe­ren­cji, Piotr Wi­ta­kow­ski, stwier­dził, że w Smo­leń­sku do­szło do "serii eks­plo­zji". Jego słowa przy­wo­łu­je por­tal wpolityce.​pl. - Prawe skrzy­dło (tu­po­le­wa - przyp.​red.) od­dzie­lo­no na war­stwy. To nie były więc dwie eks­plo­zje. To była seria eks­plo­zji, która po ka­wał­ku nisz­czy­ła sa­mo­lot. Naj­gor­sze było dla mnie to, co czuł pilot, gdy wi­dział, że może krę­cić wo­lan­tem, może robić różne rze­czy, ale sa­mo­lot nie re­agu­je - mówił.

Z kolei dr An­drzej Ziół­kow­ski z PAN do­wo­dził, że pęk­nię­cie ka­dłu­ba mogło być spo­wo­do­wa­ne przez we­wnętrz­ne ci­śnie­nie, jakie wy­two­rzy­ło się na sku­tek eks­plo­zji. Na­uko­wiec po­słu­żył się przy tym dość oso­bli­wym przy­kła­dem. Jak czy­ta­my na gazeta.​pl, dr Ziół­kow­ski po­wie­dział: - Coś ta­kie­go wi­dzi­my, gdy go­tu­je­my sobie kieł­ba­ski na śnia­da­nie - po­wie­dział i... po­ka­zał zdję­cie dwóch ugo­to­wa­nych pa­ró­wek.

W trak­cie kon­fe­ren­cji głos za­brał także m.​in. prof. Piotr Gliń­ski. -Stwo­rzo­no me­cha­nizm, w któ­rym spo­łe­czeń­stwo za­czę­ło się bro­nić przed ka­ta­stro­fą smo­leń­ską. Spra­wa smo­leń­ska za­czę­ła być przed­mio­tem pre­sji, oka­zy­wa­ło się, że zaj­mo­wa­nie się tym te­ma­tem jest już nie­mod­ne, jest do­wo­dem oszo­łom­stwa. (...) Jed­nak py­ta­nia wciąż drze­mią w lu­dziach - po­wie­dział.

Nie­sio­łow­ski: eks­per­ci Ma­cie­re­wi­cza jak ko­mi­sja Bur­den­ki

Kon­fe­ren­cję w "Krop­ce nad i" ko­men­to­wał Ste­fan Nie­sio­łow­ski. - Nie wiem, czy w ogóle warto się do tego od­no­sić. Ma­cie­re­wicz był kie­dyś w miarę ro­zum­nym czło­wie­kiem, ale odkąd umie­ścił Wie­sła­wa Chrza­now­skie­go na li­ście agen­tów, cią­gle już tylko pi­ko­wał w dół. Zgłu­piał zu­peł­nie. Tylko on i Pan Bóg wie­dzą, czy to cy­nizm, czy on rze­czy­wi­ście wie­rzy w to wszyst­ko? - po­wie­dział poseł PO.

- Ze­spół Ma­cie­re­wi­cza głosi kłam­stwo nt. ka­ta­stro­fy smo­leń­skiej. Jest jak ko­mi­sja Bur­den­ki (ra­dziec­ka Ko­mi­sja Ni­ko­ła­ja Bur­den­ki zo­sta­ła po­wo­ła­na w 1944 roku, gło­si­ła kłam­li­wą tezę, ja­ko­by spraw­ca­mi zbrod­ni ka­tyń­skiej byli Niem­cy - przyp.​red.).

Nie­sio­łow­ski nie chciał od­no­sić się do tezy wy­gło­szo­nej w trak­cie kon­fe­ren­cji smo­leń­skiej, ja­ko­by brzo­za znaj­du­ją­ca się w oko­li­cy lot­ni­ska w Smo­leń­sku w rze­czy­wi­sto­ści zo­sta­ła ścię­ta na kilka dni przed ka­ta­stro­fą. - To nie za­słu­gu­je na po­waż­ną dys­ku­sję - stwier­dził.

- PiS to par­tia cy­nicz­nych ło­trów. Nie mam na myśli wszyst­kich jej człon­ków, ale wielu chce do­rwać się do wła­dzy na gro­bach zmar­łych - po­wie­dział. Py­ta­ny, czy do­ty­czy to także Ja­ro­sła­wa Ka­czyń­skie­go, stwier­dził: - On stra­cił brata, ma po­czu­cie ze­msty. Ale on sam jest w ja­kimś stop­niu winny i od­po­wie­dzial­ny, bo for­so­wał po­mysł or­ga­ni­za­cji tego lotu. Teraz leczy kom­plek­sy, szu­ka­jąc win­nych. Wy­ko­rzy­stu­je trum­ny smo­leń­skie w walce o wła­dze - dodał.

>>>>

Tu trzeba przyznac Niesolowi mimo jego caloksztaltu . Porownanie z komisja Burdenki to strzal w dziesiatke ! To ten sam sposob kombinowania .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:15, 24 Paź 2013    Temat postu:

Dr Chris Cieszewski: zdjęcie satelitarne było przełomem w badaniach dot. katastrofy smoleńskiej

- Nie jestem tutaj z powodu moich przekonań politycznych. Badania dot. katastrofy smoleńskiej, w których uczestniczę, to forma przysługi - powiedział na wstępie swojego wystąpienia w Sejmie prof. Chris Cieszewski. Naukowiec dowodził, że brzoza, z jaką według raportu Millera miał zderzyć się prezydencki samolot, nie mogła zostać złamana 10 kwietnia, czyli w dniu katastrofy.

Zanim prof. Cieszewski wygłosił wykład, w trakcie którego przekonywał, że nie mogło dojść do kolizji tupolewa z brzozą, w ostrych słowach skrytykował polskie media. - Media w Polsce są nieetyczne, kłamliwe i niekulturalne. W związku z tym nie będę udzielał już żadnych wywiadów. Nie chcę uczestniczyć w procesie ubliżania drugiemu człowiekowi - powiedział na wstępie prof. Cieszewski.

Zaznaczył też, że wypowiada się w swoim imieniu i nie reprezentuje swojej macierzystej uczelni, czyli Uniwersytetu Georgii.

Prof. Cieszewski uprzedził, że wygłoszenie wykładu w języku polskim jest "wyjątkiem"; przyznał, iż zgodził się na to, ale dziś uznaje to za błąd, bo od lat nie używa rodzimego języka.

W dalszej części przeszedł do szczegółowej analizy materiałów dot. katastrofy smoleńskiej. Podczas swojego przemówienia często używał angielskich. – Zdjęcie satelitarne, z którego korzystaliśmy, było absolutnym przełomem ws. badania okoliczności tego zdarzenia. Widnieje na nim element, który pozornie wydaje się być drzewem. Po dogłębnej analizie, przy użyciu pomiarów określonych w raportach MAK i Millera, okazało się jednak, że ten element na pewno nie jest brzozą – przekonywał naukowiec.

Kontrowersje mogły wywołać źródła, które wymieniał prof. Cieszewski, stanowiące materiał do badań. Ekspert zespołu Macierewicza korzystał m.in. z Wikipedii, zaznaczając, że informacje tam znalezione mogą być błędne; dodał, że nie zostały one zweryfikowane. Korzystano także m.in. z prostego, darmowego programu graficznego.

Wykład dr Cieszewskiego na antenie TVN24 skomentował red. Michał Setlak z "Przeglądu Lotniczego". - Nie dowiedziałem się niczego nowego nt. wypadku w Smoleńsku. Usłyszałem jednak dużo pokory w głosie pana Cieszewskiego; on przyznawał, że może się mylić. Najważniejsze jest jednak to, że komisja Millera już określiła okoliczności katastrofy; wszystko jest jasne - mówił Setlak.

Dr Cieszewski wywołał burzę swoim wystąpieniem podczas drugiej konferencji smoleńskiej. Obok niego wystąpili m.in.: córka polityka PiS Zbigniewa Wasser­manna, który zginął 10 kwietnia 2010 r., oraz były kandydat PiS na premiera prof. Piotr Gliński. Nie za­planowano natomiast wystąpień ekspertów związa­nych z polską komisją badającą katastrofę, ani działa­jącym przy kancelarii premiera zespołem do obja­śniania przyczyn katastrofy smoleńskiej, którym kie­ruje dr Maciej Lasek.

Dr Chris Cieszewski z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii, na koniec referatu poświęconego analizie smoleńskiej brzozy, powiedział, iż nie ma wątpliwo­ści, że drzewo było złamane 5 kwietnia albo - jak dodał, reagując na głosy z sali - wcześniej.

Rewelacje prof. Cieszewskiego skomentowali eksper­ci z zespołu Laska. - To kolejna fantastyczna teoria ni­czym nieudokumentowana, tylko kiepskiej jakości zdjęciami satelitarnymi, a przecież można to zweryfi­kować w banalny sposób. Wystarczyło spytać właści­ciela działki, na której stoi brzoza, kiedy została ona złamana - powiedział Edward Łojek.

Na II konferencji smoleńskiej dr hab. Jacek Wójcik z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN przedstawił wyni­ki badań dwóch próbek z pobranych z ubrań ofiar ka­tastrofy pod kątem m.​in. występowania materiałów wybuchowych. Jak wyjaśniał, w próbkach nie zidenty­fikowano takich substancji, ale zastrzegł, że materiały wybuchowe mogły być tam w ilościach mniejszych niż byli w stanie sprawdzić naukowcy pracujący na określonym sprzęcie lub też znajdować się w innych próbkach.

Natomiast prof. Obrębski stwierdził, że "w momen­cie, gdy samolot uciekał z pułapki, nastąpiły wybu­chy" oraz że "katastrofę spowodowały tzw. osoby trze­cie". Pytał też, czy gałęzi drzew przy podejściu do lot­niska w Smoleńsku nie ściął samolot Ił-76, który pró­bował tam wylądować 10 kwietnia 2010 r.

Zespół Laska wielokrotnie podkreślał, że na wybuch na pokładzie Tu-154M nie wskazują zapisy rejestrato­rów parametrów lotu i głosów z kokpitu. Śladów osma­leń, ani działania wysokich temperatur lub płomie­nia na urwanym lewym skrzydle nie ma też na zapre­zentowanych w ubiegłym tygodniu zdjęciach ze Smo­leńska.

Przewodniczącym komitetu naukowego konferencji miał być prof. Jacek Rońda, ale zrezygnował po tym, jak na antenie TV Trwam przyznał, że nie mówił prawdy w rozmowie w TVP1 w kwietniu.

Wtedy profesor powiedział, że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysoko­ści 100 m; dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumen­cie z Rosji. W ubiegłym tygodniu, pytany, na jakiej podstawie twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda odpowiedział: "Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie (w TVP1) trochę zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było".

....

Nie badz taki cwany koles . Zdjecie satelitarne z odleglosci orbitalnej wykazalo cos czego nie wykazalo zdjecie spod brzyzy z odleglosci metra !!!! Z kogo ty chcesz durnia zrobic ! Zdaje ci sie ze jak rzucisz satelita to my powiemy OOOO SATELITA !!!! CZARY MARY ! TO NIE NASZE GLOWY PROSTE !!! Spadaj na bambus kanarki doić .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:28, 27 Paź 2013    Temat postu:

Sondaż TNS dla "Wiadomości": duża przewaga PO nad PiS

Najnowszy sondaż TNS dla "Wiadomości" przynosi sensacyjne wyniki. Na partię Donalda Tuska chciałoby głosować 41 proc. Polaków. To 11 punktowy wzrost w stosunku do poprzedniego badania. Co więcej, ugrupowanie Tuska ma aż 9 proc. przewagi nad Prawem i Sprawiedliwością.

Partia Jarosława Kaczyńskiego z poparciem 32 proc. straciła 7 punktów procentowych.

Do Sejmu wszedłby jeszcze Sojusz Lewicy Demokratycznej z 11 proc. poparciem oraz Twój Ruch, który cieszy się 5 proc. poparciem. SLD straciło w stosunku do poprzedniego badania 3 punkty procentowe, a Twój Ruch 1 punkt.

Badanie przeprowadzono w dniach 22-24 października.

– Sondaż bardzo cieszy – mówił w programie "Woronicza 17" Stefan Niesiołowski. Wskazując powody sondażowego awansu swojej partii, Niesiołowski wyliczał: "Doprowadziły do tego występy pana Macierewicza, ten taniec na grobach smoleńskich. Poza tym przegrane przez PiS referendum w Warszawie".

Jarosław Sellin z PiS podkreślał, że jego partia, która w ostatnim czasie w sondażach wygrywała z Platformą, "zawsze odnosi się do sondaży spokojnie".

....

Ofensywa smolensko-warszawska prezesa przyniosla gigantyczny triumf ... mafii w PO ... Ktoz by sie spodziewal ! Ja na pewno nie . Widzimy ze wierni prezesa tp najwiekszy problem kraju . Sekta smolenska gwarantuje rozrost patologii w Polsce ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:39, 31 Paź 2013    Temat postu:

Roman Giertych: sugerowanie, że Donald Tusk ucieszył się z katastrofy smoleńskiej jest podłością .

Jeśli to zdjęcie jest autentyczne, to jest mocno szokujące - powiedział Adam Bielan w programie "Kropka nad i" w TVN24 komentując zdjęcie zamieszczone na okładce tygodnika "W Sieci". Zdaniem Romana Giertycha sugerowanie, że Tusk ucieszył się z katastrofy smoleńskiej jest podłością.

Na zdjęciu opublikowanym na okładce tygodnika widać premiera Donalda Tuska, który z zaciśniętymi pięściami patrzy z uśmiechem na prezydenta Rosji Władimira Putina. Zdjęcie, jak informuje redakcja "W Sieci", zostało zrobione po katastrofie smoleńskiej.

- Mi do śmiechu wtedy nie było - powiedział Adam Bielan, który pojechał na miejsce katastrofy razem z Jarosławem Kaczyńskim. - Gdy zobaczyłem to zdjęcie, byłem zszokowany - dodał. Bielan powiedział, że jeśli zdjęcie Tuska i Putina jest autentyczne, to jest mocno szokujące.

Roman Giertych komentując sprawę zaznaczył, że 10 kwietnia 2010 roku na pokładzie samolotu mógł być każdy polityk. Jego zdaniem sugerowanie, że Tusk ucieszył się z katastrofy smoleńskiej jest podłością. - Zdjęcie Tuska z Putinem ma przykryć serię kompromitacji zespołu Macierewicza - dodał.

Bielan pytany o to, czy wierzy w zamach powiedział, że do póki katastrofa nie zostanie wyjaśniona, powinno się brać pod uwagę wszystkie hipotezy. Zaznaczył jednak, że nie ma dowodów na zamach. Jednak jego zdaniem "Rosjanie mieli motyw". Zdaniem Bielana Lech Kaczyński miał duże szanse by ponownie zostać prezydentem. Bielan mówił, że "władze rosyjskie zdolne są do dokonania zabójstwa na terenie swojego kraju".

- Wszystko wskazywało, że Lech Kaczyński przegrywa - mówił Giertych zaprzeczając tezom stawianym przez Bielana. Zaznaczył, że nie jest znany żaden motyw, który mieliby mieć Rosjanie do zorganizowania zamachu. Jego zdaniem rozdzielenie wizyt w Smoleńsku było efektem walki dwóch obozów politycznych. Zdaniem byłego wicepremiera i to one ponoszą odpowiedzialność za katastrofę.

....

Zagranie jest tak chamskie i zboczone ze szok . Przypomina komune zamieszczajaca zdjecia typu Prezydent Mościcki podejmuje Goeringa z podpisem ,,Z kim oni sie bratali " .Tak jakby oficjalne spotkania o czymkolwiek swiadczyly . Znajac ,,dowody" Macia z roznych ,,symulacji" nasuwa sie tu pytanie czy to kolejna symulacja zachowania na podstawie eksperymentu myslowego ...
Tutaj rzecz jasna mamy problem psychiatryczny z Karnowskimi . Co najmniej jeden jest zwyrodnialym psychopata bo to dwiecosoby mimo ze blizniacy to dusza inna . Ja ich nie znam . Ale patologiczna identyfikacja z blizniakami Kaczynskimi wynika z blizniactwa . Ciekawy przyklad na rozprawe psychiatryczna na ktora nie mam czasu ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:23, 04 Lis 2013    Temat postu:

Szonert-Binienda: Katastrofa smoleńska to wielki dramat Polski. Możliwe, że większy niż Katyń

!!!!!
To Karnowscy osiagneli kolejny szczyt . Smolensk gorszy niz Katyń !

"Raport MAK był dla mnie szokiem. Dotarło do mnie, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Uważam, że został on przeprowadzony przez polskie i rosyjskie służby specjalne. Przez te środowiska, które wywodzą się ze służb specjalnych epoki PRL. Śp. Lech Kaczyński i jego polityka zagrażały wielu karierom, zwłaszcza ludziom od zawsze związanym z Moskwą" - przekonuje w rozmowie z tygodnikiem "wSieci" Maria Szonert-Binienda.

!!!!!

No patrzcie siedzial na stolku czasem gdzies polecial albo podpisal Lizbone . I ta ,,polityka" zagrazala ludziom Moskwy . Niszczyl ich brutalnie nicnierobieniem . Tzw . Sitzkrieg . Siedzial nic nie robil a agenci Kremla ...
- Nie moge juz dluaej wytrzymac ten Sitzkrieg mnie wykancza .
4,5 roku nie zagrazal nagle pol roku przed odejsciem zaczal zagrazac . Dajcie kobiecie na wstrzymanie !

Żona Wiesława Biniendy, jednego z najważniejszych ekspertów współpracujących z zespołem parlamentarnym Antoniego Macierewicza, podkreśla, że także ze strony Amerykanów otrzymywała podobne sygnały dotyczące tego, co tak naprawdę wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku. Według niej władze USA "dużo wiedzą" na ten temat, ale dziś nie leży w ich interesie zadrażnianie stosunków międzynarodowych.

"Katastrofa smoleńska to wielki dramat Polski. Możliwe, że większy niż Katyń, gdyż istnieje uzasadnione podejrzenie, iż zbrodni tej dokonano drogą współpracy ludzi, których nazywamy Polakami, z Rosjanami, czyli działań Polaków przy współpracy z Rosjanami przeciwko polskiemu prezydentowi" - mówi dalej w rozmowie z Michałem i Jackiem Karnowskimi.

....

Moze na psychiatre juz za pozno ?

Jaki mógł być powód, który uzasadaniałby taki właśnie scenariusz? Kolejnym argumentem, jaki przywołuje Szonert-Binienda jest raport z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Dokument ten, który przygotował obecny szef zespołu parlamentarnego badającego katastrofę Tupolewa, miał być zagrożeniem dla ludzi związanych z dawnymi służbami specjalnymi. "Zagraża im nadal pan Macierewicz i dlatego jest tak strasznie niszczony" - dodaje.

...

Tak ujawnil ludzi ktorzy pracowali dla wywiadu obcym wywiadom ... Powiniwn dostac dozywocie nie mowiac o karze smierci .

Rozmówczyni tygodnika komentuje także głośne zdjęcie Donalda Tuska i Władimira Putina, jakie pojawiło się na okładce wcześniejszego wydania "wSieci". Jak sama podkreśla, przede wszystkim uderzają ją "porozumiewawcze spojrzenia obu panów". "Oni się tu doskonale rozumieją bez słów. Ponadto z fotografii bije niepohamowana radość polskiego premiera, podkreślona wymownym gestem rąk, który dla mnie mówi: »Ale się udało, tak trzymać«" - mówi.

...

O paczcie panstwo jaka przenikliwa . Zapuscila zurawia na zdjecie i juz wszystko wie a my nawet sie nie domyslilismy .

"Według mnie to zdjęcie jest naocznym dowodem spisku i zdrady narodowej o wymiarze niespotykanym w historii" - przekonuje dalej.

...

OŁAAAA ! I co jeszcze ?

"Albo obóz patriotyczny zwycięży, albo Polska przestanie istnieć. Dziś Polska jest niszczona przez ludzi, którzy nie czują żadnej więzi z narodem. Dlatego nie mamy wyboru. Musimy o tę Polskę ciągle walczyć, gdyż ona istnieje »póki my żyjemy«" - apeluje na koniec rozmowy.

...

Histeryczka .

Cała rozmowa w najnowszym wydaniu tygodnika "wSieci".

.,.

Oszalaly babiszon bredzi a Karnowcy to drukuja . Tak wyglada dzialalnosc Karnowskich przez ostatnie pare lat . Naocznie widzicie ze kobiety NIE SA ZUPELNIE STWORZONE DO POLITYKI . Tu nawet nie ma co komentowac . Obled i histeria . Tu raczej powinny kobiety uwazac aby sie nie nakrecac bo wtedy naprawde wygladaja tragicznie . Takie plecenie trzy po trzy bez ladu i skladu . Podejrzewam zreszta ze malzonek tez ma tego typu wypowiedzi tylko obhdowane terminami naukowymi . Ale w srodku obled i histeria .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:43, 21 Lis 2013    Temat postu:

Macierewicz w USA: ja nie mówię, że był zamach

Antoni Macierewicz wraz z ekspertami z zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej objeżdża Stany Zjednoczone i Kanadę, gdzie wygłasza prelekcje o przyczynach tragedii. Spotkania te biją rekordy frekwencji. Na jednym ze spotkań Macierewicz stwierdził, że "nie ma dowodu na zamach" - informuje wyborcza.pl.

Choć wstęp na spotkanie z polskim posłem kosztuje 15 dolarów, to sale pękają w szwach. Nie ma się co dziwić, bo Macierewicz na spotkaniach z Polonią przyjął zupełnie inną retorykę niż tą, którą znamy z kraju. To do tej pory niespotykane, bo z ust Macierewicza słychać, że nie ma żadnych dowodów na zamach.

"Nie mam dowodów, że był zamach. Nie wiem, ile było wybuchów, ale będę wiedział, to badają specjaliści. Nie trzeba szybko formułować wniosków ani o wybuchu, zamachu czy spisku. Tani poklask nie jest wart ryzyka krytyki. Snucie hipotez niemających pokrycia służy do atakowania nas" – czytamy na wyborcza.pl słowa Macierewicza.

"Antoni Macierewicz za oceanem przed Polonusami waży słowa. A najbardziej te dwa: »zamach« i »dowody«. I wychodzi mu, że nie ma dowodów na zamach" - czytamy dalej.

- Ze słowa "zamach" robi się maczugę, przy pomocy której ma się bić mnie po głowie. To zła wola, to politykierstwo. Zamiast uczciwego badania uprawia się politykierstwo - mówił Macierewicz w rozmowie nadanej w chicagowskim Radio Polonia 2000. - Na razie wiemy na pewno, że był to skutek eksplozji. Działania zmierzające w kierunku rozwiązań zagrażających życiu pasażerów, były podejmowane przez Rosjan już wcześniej - dodał.

- Ja nie mówię, że był zamach, choć mi się to zarzuca. To jest ocena, personalno-polityczna, a z tą się powstrzymuję, bo wszystkich okoliczności i faktów. Seremet oświadczył w lipcu, że badają wątek działań osób trzecich, czyli zamachu. My tego nie stwierdziliśmy jeszcze, być może stwierdzimy, wtedy powiemy – podkreślił polityk.

...

Inna publika inna linia klamstw .
To nie zamach to tylko pieczenie parówek dym nie mgla .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:37, 25 Lis 2013    Temat postu:

Macierewicz o niepublikowanych zdjęciach ze Smoleńska: co doprowadziło Tuska do śmiechu?

- O czym Donald Tusk rozmawiał z Władimirem Putinem w Smoleńsku? Co doprowadziło do śmiechu i takich, a nie innych gestów? Premier jest nam wszystkim winien wyjaśnienia - mówi w rozmowie z Telewizją Republika Antoni Macierewicz. Nowy wiceprezes PiS dodaje, że im dłużej rząd nie będzie odnosił się do tej sprawy, tym więcej interpretacji będzie się pojawiać.

Tygodnik "Do Rzeczy" ujawnił dziś 12 niepublikowanych dotąd zdjęć ze spotkania Donalda Tuska z Władimirem Putinem w Smoleńsku. Poklatkowa seria fotografii ma dowodzić, że zdjęcie nie jest fotomontażem ani przypadkowym jednorazowym kadrem.

Wcześniej fotografię publikował również tygodnik "wSieci". Sugerowano wówczas, że w Smoleńsku doszło do porozumienia między Tuskiem a Putinem.

- Nie chcę interpretować tego zdjęcia. Interpretacja może być różna - w zależności od intencji, wyobraźni i wczucia się w to, co się stało. Bardzo ważny jest kontekst, miejsce i czas tego spotkania. Czekam, aż Tusk zajmie jakieś stanowisko. Niech wyjaśni, co doprowadziło do śmiechu i takich gestów obu panów - stwierdził w TV Republika Antoni Macierewicz.

Nowy wiceprezes Prawa i Sprawiedliwość skrytykował też Tuska za brak reakcji - "niezależnie od tego, co wydarzyło się wtedy w Smoleńsku". - Im dłużej będzie milczał, tym bardziej będzie narastało oczekiwanie społeczeństwa na wyjaśnienie tej sprawy. Będą pojawiać się coraz gorsze interpretacje - dodał Macierewicz.

Jego zdaniem, w każdej sytuacji kryzysowej "im szybciej poda się własną, sensowną wersję, tym lepiej".

Równocześnie Macierewicz powtarzał, że nie chce dokonywać żadnej własnej interpretacji zdjęć, przedstawiających Tuska i Putina.

Przypomnijmy. Kilka tygodni temu tygodnik "wSieci" kierowany przez braci Jacka i Michała Karnowskich zamieścił na pierwszej stronie niepublikowane dotąd zdjęcie ze Smoleńska. Widać na nim szefa rządu Donalda Tuska, który z zaciśniętymi pięściami patrzy na ówczesnego premiera Rosji. Pod zdjęciem znajduje się natomiast podpis: "Premier Donald Tusk tuż po tragicznej śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego i polskiej elity. Kiedy poznamy prawdę?".

Teraz pojawią się nowe informacje w tej sprawie. Jak czytamy w tygodniku "Do Rzeczy", opublikowane zdjęcie nie jest ani fotomontażem, ani jednorazowym kadrem. Dziennikarze gazety ustalili, że zdjęcie najprawdopodobniej wyciekło z Centrum Informacyjnego Rządu.

Po publikacji pierwszego zdjęcia wybuchła burza. Sugerowano nawet, że w Smoleńsku doszło do porozumienia między Tuskiem a Putinem. W sprawę włączył się również tygodnik "Newsweek", który podał, że autorem zdjęcia może być Grzegorz Rogiński – fotoreporter, z którym Kancelaria Premiera nieoczekiwanie pożegnała się w 2012 roku. Sam zainteresowany wydał w tej sprawie oświadczenie i poinformował, że nie ma dostępu do swoich zdjęć, bo prawa autorskie należą do KPRM.

Urzędnicy KPRM podali z kolei, że w ich zasobach nie ma podobnych zdjęć. "Do Rzeczy" twierdzi, że kłamali.

Cezary Gmyz, który jest autorem tekstu opublikowanego w "Do Rzeczy", odtwarza przebieg wizyty Donalda Tuska w Smoleńsku. Jak wyjaśnia, zdjęcie zostało wykonane, kiedy Tusk z Putinem wyszli z namiotu, w którym odbyli naradę. Mieli się wówczas żegnać, a uśmiech premiera mógł być reakcją na słowa Putina – czytamy.

Na zdjęciach opublikowanych widać również rzecznika rządu Pawła Grasia, który po ujawnieniu pierwszej fotografii przyznał, że nie pamięta tej sytuacji.

O publikacji zdjęć przez tygodnik "Do Rzeczy" informowaliśmy już wczoraj. Cezary Gmyz opublikował bowiem na swoim Twitterze okładkę najnowszego numeru tygodnika i napisał, że "to nie był pojedynczy przypadkowy kadr ani fotomontaż".

....

Świry na tropie ! Ile razy usmiechnal sie Donald i ile razy sciskal z Putinem ! Komisja sledcza KONIECZNIE !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy