Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Świńks świńksom rozdaje ordery ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 40, 41, 42  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:04, 18 Kwi 2016    Temat postu:

Szef SLD po tekście „GW” o Agacie Kornhauser-Dudzie: to przekracza wszelkie granice smaku
wyślij
drukuj
adom, k | publikacja: 18.04.2016 | aktualizacja: 07:45 wyślij
drukuj
Szef SLD krytykuje Gazetę Wyborczą (fot. TVP Info)
– Nie jestem zbyt obiektywny jeśli chodzi o „Gazetę Wyborczą”. Zawsze uważałem tę gazetę za bardzo obłudną – powiedział w programie „Gość poranka” TVP Info Włodzimierz Czarzasty. Szef SLD komentował artykuł „GW” o parze prezydenckiej, który ukazał się w weekend. – To przekracza wszelkie granice smaku – dodał.
W weekendowym wydaniu „Gazety Wyborczej” został opublikowany artykuł pt. „Agata Duda. Pierwsza dama tańczy sama [Portret prezydentowej]”. Cała publikacja opiera się na relacji anonimowych informatorów. Największe kontrowersje wzbudza fragment, w którym autorka powołuje się na rzekome plotki o nieślubnym dziecku prezydenta.

Po publikacji wielu dziennikarzy skrytykowało artykuł. „Jest to stek najbardziej plugawych i chamskich plotek jakie kiedykolwiek czytałem w polskiej prasie” – napisał po publikacji Robert Mazurek, publicysta tygodnika „wSieci”. Z kolei Monika Olejnik stwierdziła, że „artykuł o pani prezydentowej jest skandaliczny. Takiego szamba dawno nie widziałam”.

Czarzasty grozi prawicy: my też potrafimy wyjść na ulicę
„Polityka psieje”

Także szef SLD bardzo krytycznie ocenił publikację. Według niego „GW” przekroczyła „wszelkie granice smaku”.

– Z kwintesencji inteligencji, którą kiedyś miała „GW”, została tylko kwintesencja – mówił. Dodał, że według niego „do tej pory w radykalizmach specjalizował się obóz prawicowy”.

– Kiedy „GW”, która kiedyś starała się być bardzo obiektywna, idzie w tak mocne i niesmaczne oceny, to świadczy o tym, że polityka „psieje” – zaznaczył Czarzasty.

Według Włodzimierza Czarzastego „nie jest dobrze, kiedy dziennikarze stają się politykami”. – Są komentatorzy, którzy mają swoje poglądy i to jest ok. Dziennikarz powinien się starać być obiektywny. Wszystkim mediom tego życzę – podsumował.
TVP Info

...

Czarzasty Olejnik to sa ponure persony przepelnione zlem. Zly widzi w drugim zlym zlo. Zadne osiagniecie zwlaszcza przy takim toksycznym Czarnobylu medialnym jak Wyborcza. Teraz widzicie Wyborcza Lis Wanat Lewicka. OHYDA! Nastapilo oczyszczenie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:05, 09 Cze 2016    Temat postu:

Brat Agaty Kornhauser-Dudy o szwagrze prezydencie: Jestem rozczarowany
Dodano dzisiaj 19:47
Andrzej i Agata Duda / Źródło: Newspix.pl / TEDI
Jakub Kornhauser w wywiadzie opublikowanym w czwartek w „Gazecie Wyborczej” ocenił prezydenturę swojego szwagra - Andrzeja Dudy. – Jestem rozczarowany. Uważałem, że to jest samodzielny, racjonalnie myślący człowiek – mówi krakowski poeta i literaturoznawca.

– Poglądy ma konserwatywne, ale nie zamordystyczne, wydawał mi się zawsze przedstawicielem katolicyzmu otwartego. Sądziłem, że będzie w stanie jako prezydent, który ma poważną legitymację społeczną, postawić na swoim. Ale z drugiej strony szczerze mu współczuję, bo widzę, jak on się męczy. Mam wrażenie, że został ubrany w buty, w których nie chciał się znaleźć – ocenił Jakub Kornhauser.

Brat Agaty Kornhauser-Dudy wyznał także, iż nie głosował na szwagra podczas ostatnich wyborów prezydenckich. Przyznał, iż oddał nieważny głos, „żeby zamanifestować, że nie ma dobrego kandydata”. Powiedział, iż jego siostra nie powinna mieć do niego pretensji o to, co mówi o prezydencie. – Rodzice zawsze uczyli mnie, że należy być uczciwym wobec siebie i innych. Związki rodzinne są drugorzędne, gdy mówimy o dobru wspólnym, demokracji, prawach człowieka. Chciałbym, żeby rządzący pamiętali, że wybrała ich niewielka część społeczeństwa, a nie "suweren", jak lubią podkreślać. Natomiast teraz odpowiadają przed wszystkimi obywatelami, a nie tylko przed swoim elektoratem. Dlatego każdy człowiek, niezależnie od poglądów, wyznania, orientacji seksualnej i tego, czy jeździ na rowerze, czy nie, powinien czuć się w Polsce jednakowo dobrze – stwierdził.
/ Źródło: Gazeta Wyborcza

...

O i typowe swinstwo Agory... NAWET RODZINY NIE USZANUJA!
Niemal wywiad w konwencji ,,mój szwagier był nazistą"...
A mowienie o UCZCIWOSCI W WYBORCZEJ TO JEDEN WIELKI SKANDAL!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:10, 23 Cze 2016    Temat postu:

W TOK FM szydzono z powstańców? Jest skarga do KRRiT
wyślij
drukuj
zpk, kaien | publikacja: 23.06.2016 | aktualizacja: 18:06 wyślij
drukuj
Do KRRiT wpłynęła skarga za audycję w TOK FM (fot. wikipedia.org)
Stowarzyszenie Pamięci Powstania Warszawskiego 1944 wystosowało pismo do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z wnioskiem o ukaranie rozgłośni radiowej TOK FM. Chodzi o kontrowersyjną audycję wyemitowaną 20 czerwca 2016 roku w na antenie TOK FM, zatytułowaną „Prawda Nas Zaboli”.

Sprawozdanie KRRiT odrzucone przez Sejm
Zdaniem władz stowarzyszenia prowadzący mieli „naśmiewać się z wierszy i ich autorów” oraz „wyszydzać patriotyzm i miłość do Ojczyzny, będące przesłanką działania Powstańców Warszawskich”.

Pełną treść listu Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944 opublikował w serwisie Twitter dziennikarz Samuel Pereira. Jego autorzy domagają się nałożenia kary finansowej na TOK FM.

„Prowadzący audycję naśmiewali się z tych wierszy i z ich autorów. Wyszydzali patriotyzm i miłość Ojczyzny, będące przesłanką działania Powstańców Warszawskich. Żartowali z numerów oddziałów powstańczych, a autorów – uczestników Powstania – określili jako »poetów mistyczno-numerycznych wieszczących przemoc i gwałt, a w pseudonimach i tytułach wierszy używających cyferek«” – informuje w skardze do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji prezes Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944.

Atak na pamięć powstańców?

Cytowane w audycji wiersze są dobrze znane warszawskiej młodzieży. W ramach realizacji zadania publicznego „Oświata i wychowanie” zostały zamieszczone w jednym z „Zeszytów Pamięci Powstania Warszawskiego” i dostarczone do wszystkich bibliotek szkolnych w Warszawie.
#wieszwiecej | Polub nas
„Nadawca złamał nie tylko art. 18 ust. 1 (»Audycje lub inne przekazy nie mogą propagować działań sprzecznych z prawem, z polską racją stanu oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym«), ale i art. 18 ust. 4 (»Zabronione jest rozpowszechnianie audycji lub innych przekazów zagrażających fizycznemu, psychicznemu lub moralnemu rozwojowi małoletnich«). Zwracam uwagę, że wyżej opisane zachowanie dziennikarzy jest wielokrotnie bardziej drastyczne od szeroko opisywanego w ub. r. w mediach przypadku reklamy wódki za pomocą zdjęcia z demonstracji w 1982 r. W odróżnieniu od tamtego przypadku, nadawca musiał być też świadomy, iż korzysta z wierszy napisanych przez żołnierzy Powstania Warszawskiego” – czytamy w skardze na TOK FM.
niezalezna.pl, tvp.info

...

Nie pierwszy raz. Obsesyjna nienawisc do Polski to podstawa Agory.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:00, 19 Lip 2016    Temat postu:

Kołodko skomentował plany zmian w emeryturach. "Tam są ministrowie, którzy myślą"
Dodano dzisiaj 06:34
Od lewej: Grzegorz Kołodko i Jan Krzysztof Bielecki / Źródło: Newspix.pl / TEDI
Były wicepremier i minister finansów Grzegorz Kołodko w "Faktach po Faktach" komentował kwestię obniżenia wieku emerytalnego, nad którą ma dyskutować rząd.

Według pierwszych obietnic obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn miało nastąpić już w styczniu tego roku. 19 lipca rząd po raz kolejny spróbuje znaleźć rozwiązanie problemu emerytur.

W poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej" wskazano na trzech głównych przeciwników reformy emerytalnej w kształcie zaproponowanym przez prezydenta. "Prostego" obniżenia wieku emerytalnego nie chcą ministrowie Morawiecki, Szałamacha i Gowin. Minister finansów chciałby, aby do projektu ustawy wprowadzono zapis o obowiązkowym stażu pracy. Według wyliczeń rządowych ekspertów budżet państwa zaoszczędziłby w ten sposób trzy czwarte środków, szacowanych dla projektu prezydenckiego.

– Zupełnie nie dziwię się, że są rozbieżne opinie w gronie rządu pani premier – gdyby tam była jednomyślność w tej sprawie, to powiedziałbym, że to dowodzi bezmyślności – mówił Kołodko w "Faktach po Faktach". Dodał, że jeżeli w rządzie pojawiają się rozterki dotyczące tego projektu, oznacza to tylko, że są "tam ministrowie, którzy myślą".

Były wicepremier i minister finansów stwierdził, że w tej chwili trzeba pomóc parlamentowi, rządowi i prezydentowi wyjść z sytuacji wokół emerytur. Wskazał, że powinno się to zrobić zwłaszcza z punktu widzenia "obywatelskiego, długofalowego interesu". – Pomysłów jest wiele, bo rozwiązań także jest wiele, natomiast trzeba to widzieć w kontekście całościowym – powiedział i dodał, że trzeba rozważyć zwłaszcza pogodzenie zdolności ludzi do pracy z możliwościami finansowymi kraju.


/ Źródło: TVN24 BiS

...

Widzimy tu ohydne intrygi Wyborczej i TVNu przeciw Polakom zeby nie mieli emerytur. Przez takie kanalie po 89 bylo piekło biednych. To sa źli ludzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:01, 13 Wrz 2016    Temat postu:

Byla sobie mala firma ktora sie rozrosla... Az tu nagle!

[link widoczny dla zalogowanych]

Po 25 latach firma Szoa zmienia nazwę. Powód? Fala hejtu w sieci
Piotr Zapotoczny 2016-09-12
Podziel się
Tweetnij
Podziel się

Przez ćwierć wieku firma z Opola pod nazwą "Szoa" sprzedawała m.in. kotły gazowe i kabiny prysznicowe. Kilka dni temu, po fali krytyki ze strony internautów, jej właściciele postanowili zmienić nazwę przedsiębiorstwa. "Ubolewamy z powodu wszystkich złych skojarzeń jakie przywołała nasza nazwa" - mówi Marta Wiciak, dyrektorka spółki.

Siedziba firmy Szoa PATRYCJA WANOT

Siedziba firmy Szoa PATRYCJA WANOT




Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej

Szoa to (z języka hebrajskiego) określenie ludobójstwa dokonanego na Żydach w czasie II wojny światowej. Szoa to również nazwa opolskiej firmy, która zajmuje się sprzedażą i instalacją urządzeń związanych z ogrzewaniem, wentylacją i klimatyzacją. W ubiegłym tygodniu, po interwencji internautów, władze spółki zmieniły jej nazwę na "Szola" i usunęły z sieci witrynę internetową z kontrowersyjną nazwą.

- Jest nam bardzo ciężko. Te wszystkie komentarze i insynuacje, które pojawiają się w sieci, to dla nas bardzo bolesne przeżycie - mówi Marta Wiciak, dyrektorka spółki.

Hejt na Facebooku

Firma Szoa powstała w 1990 roku w Opolu. Z czasem z małego sklepu przeobraziła się w dużą spółkę, posiadającą kilka oddziałów na Opolszczyźnie (Kędzierzyn-Koźle, Prudnik, Ozimek, Prószków) i we Wrocławiu. Spółka zajmuje się przede wszystkim sprzedażą urządzeń i materiałów techniki grzewczej i sanitarnej. Klientom oferuje m.in. kabiny prysznicowe, meble łazienkowe, grzejniki, kafelki, zlewozmywaki, płytki ceramiczne czy kotły gazowe.

Spółka niedawno obchodziła ćwierćwiecze swojej działalności, informując o tym w sieci. I najprawdopodobniej ten fakt spowodował, że informacja o jej nazwie dotarła do szerszej grupy internautów, którzy lawinowo zasypali facebookową stronę firmy negatywnymi komentarzami.

- Połączenie oferty kotłów grzewczych i Szoa jest wysoce niefortunne wizerunkowo. Cyklon B podawany był właśnie w kabinie prysznicowej. Czy Państwo są tego świadomi? - pytał pan Grzegorz.

- Trzeba być wybitnym nieukiem, żeby tak nazywać swoją firmę i to jeszcze świadczącą takie usługi - napisał pan Filip.

W podobnym tonie wypowiadali się inni internauci, pisząc: "Co za wstrętny brak wrażliwości! Jak można!", "Skandal! Niegodziwość!". Użytkownicy Facebooka zaczęli też wystawiać firmie negatywne opinie.

"Gratuluję dobrego smaku... Wystarczy wziąć do ręki słownik języka polskiego, żeby wiedzieć, że obrażacie i drwicie z milionów pomordowanych! Szoa to określenie na ludobójstwo dokonane na Żydach w czasie II wojny światowej" - napisała pani Katarzyna.

"Uczciwość i szacunek do drugiego człowieka"

Sama firma na początku próbowała się bronić, wyjaśniając, iż "nie możemy odpowiadać za dwuznaczność słów, znaczeń oraz różnorodność interpretacji. Nie mamy również wpływu na pojawiające się spolszczone tłumaczenia z języka hebrajskiego określenia 'zagłady'. Nasza nazwa jest nazwą własną, posiada inną genezę i tak prosimy ją potraktować".

Spółka poinformowała również, że jej nazwa i znak towarowy zostały zarejestrowane w urzędzie patentowym "identyfikując naszą firmę z konkretną branżą i rodzajem prowadzonej działalności".

- Próbowaliśmy się tłumaczyć, ale okazało się, że jest mnóstwo ludzi, którzy tego nie zrozumieli. Fala negatywnych komentarzy, jakie na nas spłynęły, była naprawdę ogromna - mówi Marta Wiciak.

Jak przekonuje, za jej firmą "stoi 25 lat ciężkiej pracy wielu ludzi, którzy starają się każdego dnia budować jej dobre imię i wizerunek".

- Utrzymaliśmy się na rynku tylko przez uczciwość i szacunek do drugiego człowieka, o czym świadczy grono naszych klientów - przekonywały władze spółki na Facebooku.

Zmiana nazwy

Ostatecznie, po lawinie krytyki, spółka postanowiła ustąpić, wydając oświadczenie: "W związku z licznymi postami i komentarzami pojawiającymi się na naszej stronie, informujemy iż nigdy nie było naszym celem obrażanie uczuć religijnych żadnej osoby ani też nawiązywania w jakikolwiek sposób do wydarzeń związanych z Holocaustem. Nasza nazwa została zarejestrowana przeszło 25 lat temu, w czasach gdzie nie było mowy o sprawdzeniu sobie w internecie wszystkich znaczeń tego słowa. Wyrażamy ubolewanie z powodu wszystkich złych skojarzeń jakie przywołała nasza nazwa. Ze względów etycznych i moralnych informujemy, że postanowiliśmy zmienić kontrowersyjną nazwę firmy, aby nigdy więcej nie kojarzono nas z wydarzeniami związanymi z ludobójstwem zapisanymi w przeszłości na kartach historii" - poinformowała spółka.

- Zdecydowaliśmy o tym, że zmienimy nazwę. Nie widzieliśmy innej możliwości - puentuje Marta Wiciak.

Nowa nazwa firmy już pojawiła się na Facebooku, a z sieci usunięto witrynę internetową.

Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu

...

Oczywiscie TAKI artykul jest dostepny.
Obled bo im sie Szoa skojarzylo z Shoah. Bo fonetycznie jest podobne ale przeciez nikt normalny w Polsce nie kojarzy tak tych slow. Idac tym tropem. Jak tam buty po angielsku shoe? Brzmi podobnie! Zabronic! A taka szosa i szopa? Tez zagrozone! Oszoałomstwo. Przede wszystkim to slowo to oznacza CAŁOPALENIE! Palenie ciała. I jest bezsensowną nazwą ludobojstwa. ZAGŁADA! Nie calopalenie. A samo calopalenie to forma obrzedu pogrzebowego wielu kultur. Nie ma zadnych przeciwskazan zeby zaklad pogrzebowowy nosil nazwe Całopalenia Andkow (Andrzej Kowalski) jesli maja takie uslugi.
Z utesknieniem czekamy na bankructwo Wyborczej. To zwiekszy nasza wolnosc takze slowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:44, 22 Wrz 2016    Temat postu:

19 osób ze środowiska Komitetu Obrony Robotników nie weźmie udziału w uroczystości w Pałacu Prezydenckim
akt. 22 września 2016, 12:09
• Nie chcemy świętować rocznicy powstania KOR razem z Panem - napisali w oświadczeniu skierowanym do prezydenta Andrzeja Dudy
• Dodali, że ich zdaniem łamie on "konstytucję i wspiera rząd w paraliżowaniu TK"
• Podziękowali prezydentowi za zaproszenie z okazji 40. rocznicy powstania KOR



19 osób ze środowiska Komitetu Obrony Robotników podpisało się pod oświadczeniem skierowanym do prezydenta Andrzeja Dudy, w którym informują, że nie wezmą udziału w organizowanym przez prezydenta spotkaniu z okazji 40-lecia powstania KOR-u.

Oświadczenie opublikowanie w "Gazecie Wyborczej" podpisali: Seweryn Blumsztajn, Marek Beylin, Magda Bocheńska, Jacek Bocheński, Andrzej Celiński, Wojciech Celiński, Jan Cywiński, Anna Dodziuk, Witold Drukier, Maryla Hopfinger, Jerzy Jedlicki, Adam Michnik, Ewa Milewicz, Leszek Moczulski, Paula Sawicka, Danuta Stołecka, Joanna Szczęsna, Zofia Winawer, Rafał Zakrzewski.

Autorzy oświadczenia dziękują prezydentowi za zaproszenie z okazji 40. rocznicy powstania KOR. "Cieszymy się, że pamięta Pan o tej rocznicy. Jesteśmy bowiem dumni z naszej działalności w KOR-ze i opozycji demokratycznej" - czytamy w liście. Zaznaczają, że nieustannie wówczas apelowali do władz o przestrzeganie prawa i konstytucji, nawet takiej, jaka wtedy obowiązywała. "Tym bardziej dziś przestrzeganie demokratycznie już uchwalonej konstytucji uważamy za fundament naszej obywatelskiej postawy" - podkreślono.


"Naszym zdaniem łamie Pan polską konstytucję i wspiera rząd w paraliżowaniu Trybunału Konstytucyjnego, który jest jej strażnikiem. To zaprzeczenie ideałów, o które walczyliśmy w Komitecie Obrony Robotników i opozycji. Nie chcemy świętować rocznicy powstania KOR razem z Panem" - czytamy w oświadczeniu. "Mimo naszego szacunku dla majestatu urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej nie możemy przyjąć Pana zaproszenia" - napisali jego autorzy.

W uroczystości w Pałacu Prezydenckim nie wezmą udziału także Waldemar Kuczyński i Halina Flis-Kuczyńska.


Podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski poinformował, że do Pałacu Prezydenckiego na spotkanie z okazji 40-lecia powstania KOR-u zostało zaproszonych kilkaset osób.

Wśród zaproszonych gości są m.in. jedyni dwaj żyjący sygnatariusze "Apelu do społeczeństwa i władz PRL" z 23 września 1976 r.: Antoni Macierewicz (obecnie minister obrony narodowej) oraz Piotr Naimski (pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej), a także osoby, które do KOR-u dołączyły nieco później, m.in. Adam Michnik - poinformował Kolarski.

- Wysłanych zostało kilkaset zaproszeń. Wszyscy są oczekiwani w Pałacu Prezydenckim - mówił Kolarski.

Podczas spotkania głos ma zabrać prezydent Andrzej Duda, a także sygnatariusze apelu, współtwórcy KOR-u, przedstawiciele środowiska robotników - poinformował.


23 września 1976 r. 14 osób ogłosiło "Apel do społeczeństwa i władz PRL", informując o powstaniu KOR-u. Sygnatariusze wzywali do: przyjęcia do pracy wszystkich zwolnionych, ogłoszenia amnestii dla skazanych i więzionych za udział w strajkach, ujawnienia rozmiarów zastosowanych represji i ukarania osób winnych łamania prawa.

Komitet Obrony Robotników to jedno z najważniejszych ugrupowań opozycyjnych w PRL-u. Stał się on intelektualną i organizacyjną podstawą dla Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność", pierwszego za "żelazną kurtyną" niezależnego związku zawodowego.
PAP

...

Burdelik Michnika rozprawia o przyzwoitosci. Alfonsi najwiecej o niej wiedza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:01, 24 Paź 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Kontrowersyjny polityk poucza Polskę i Kościół
Kontrowersyjny polityk poucza Polskę i Kościół

Jakub Jałowiczor
dodane 22.10.2016 09:57 Zachowaj na później

Daniel Cohn-Bendit
Marie-Lan Nguyen/Wikipedia

Polska „zapłaci wysoką cenę za nacjonalizm”, a euro „jest narzędziem cywilizowania nacjonalizmów” – twierdzi Daniel Cohn-Bendit.

Skrajnie lewicowy francusko-niemeicki polityk w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” porównuje sytuację imigrantów przybywających do Europy do Holokaustu.

„Wszyscy martwili się losem Żydów, ale mówili: «Nie możemy ich wszystkich przyjąć» - mówi Cohn-Bendit. – Były kwoty dla poszczególnych krajów i wszystkie argumentowały, że więcej nie przyjmą. Także USA. Mówiono też, że musimy uważać, bo niektórzy Żydzi to bolszewicy i mogą zniszczyć naszą kulturę. A co słyszymy dzisiaj? Muzułmanie to dżihadyści i zniszczą naszą cywilizację”.

Ani dziennikarz przeprowadzający wywiad, ani rozmówca nie wspominają, że tuż przed rozpoczęciem II wojny światowej Polska przyjęła pociągi z Żydami z Niemiec.

Daniel Cohn-Bendit uważa też, że wspólna waluta Unii Europejskiej „nie jest tylko projektem gospodarczym”.

„Kiedy NRD i RFN miały się jednoczyć, Mitterrand [prezydent Francji] powiedział Kohlowi [kanclerzowi Niemiec]: «Dobrze, ale Europa musi się bardziej zintegrować» – i wysunął pomysł wspólnej waluty. Chodziło o to, żeby uniknąć hegemonii Niemiec. Kohl musiał to zaakceptować i poświęcić markę, która była świętością, w zamian za zgodę Europy na zjednoczenie Niemiec. Euro wprowadzono później, ale wtedy zaczęto w tę stronę dążyć. Euro jest narzędziem cywilizowania nacjonalizmów” – przekonuje dawny przywódca lewicowych ruchów. Stwierdza też, że Polacy „powinni się samoograniczyć”.

„Kościół katolicki był w Polsce opoką przeciw komunizmowi. Ale po jego obaleniu nie przystosował się do realiów Europy i nie przyswoił sobie wartości europejskich. Prawdziwy problem w Polsce to słabość liberałów i lewicy. Nie ma sojuszu na rzecz otwartego społeczeństwa i Europy. Gdyby powstał, prędko by się okazało, że jest o wiele silniejszy niż PiS. Mitterrand mawiał: «Nacjonalizm rodzi strach, a strach rodzi wojnę». Być może przyjdzie wam jeszcze zapłacić wysoką cenę” – wieszczy Cohn-Bendit.

Daniel Cohn-Bendit jest urodzonym we Francji w niemiecko-żydowskiej rodzinie politykiem związanym z ruchami skrajnie lewicowymi. W maju 1968 r. należał do liderów rozruchów studenckich w Paryżu. Kilkakrotnie zasiadał w Parlamencie Europejskim, reprezentując Francją lub Niemcy. W swojej autobiograficznej książce oraz w wywiadzie telewizyjnym z 1982 r. opisywał swoje doświadczenia seksualne z kilkuletnimi dziewczynkami. W późniejszym czasie tłumaczył, że wypowiedzi te dotyczyły badań nad „dziecięcą seksualnością”.

...

Zwyridnialy pedofil oczywiscie w Wyborczej. Wyborcza powinien zajac sie kat i to nie zart. To juz jest zapiekle zło. Jądro ciemnosci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:17, 14 Lis 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » UAM: Rektor nagradza Michnika, ale są protesty
UAM: Rektor nagradza Michnika, ale są protesty

jad /Wirtualne Media
dodane 14.11.2016 13:17 Zachowaj na później

Adam Michnik
boellstiftung / CC 2.0


Część kadry nie chce, by redaktor "Gazety Wyborczej" otrzymał wyróżnienie.

Medal "Alumno bene merenti" to wyróżnienie, jakie środowisko naukowe UAM przyznaje za działalność opozycyjną i zaangażowanie w proces przemian demokratycznych w Polsce. Tę nagrodę, którą redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" odebrał pod koniec października, oprotestowali niektórzy wykładowcy zrzeszeni w ramach Akademickiego Klubu Obywatelskiego. O sprawie poinformował portal Wirtualne Media.

Podpisali oni list, którego autorem jest Wiesław Z. Antkowiak, profesor Wydziału Chemii UAM i członek Klubu. Zwrócił się on do rektora uczelni z Wiesław Z. Antkowiak
profesor Wydziału Chemii UAM votum separatum w tej sprawie.

Jak wyjaśnia autor listu, Adam Michnik w czasach przemian był przeciwnikiem lustracji i tworzył opozycję nie skierowaną przeciwko systemowi totalitarnemu, ale przeciw grupie osób trzymających wówczas władzę. "Zmiana obsady stanowisk rządowych na zwolenników gen. W. Jaruzelskiego i Cz. Kiszczaka spowodowała widoczną zmianę charakteru stosunków pomiędzy tego rodzaju opozycją a rządzącymi na “przyjacielskie”, ujawniając w ten sposób rzeczywistą wartość takiej opozycji dla spraw niepodległościowych" - napisano w liście.

Drugim powodem sprzeciwu wobec decyzji władz uczelni jest fakt, że zdaniem sygnatariuszy listu uniwersytet nie powinien angażować się w spory polityczne i popieranie którejkolwiek z opcji. "Uniwersytet winien być kuźnią krzewienia wiedzy i jej pomnażania, a sprawy polityczne i ideologiczne winny być obiektem badań i dyskusji, lecz nigdy nie powinny wpływać na decyzje władz uniwersyteckich" - napisał profesor Wiesław Z. Antkowiak, a jego list poparło kilkunastu innych wykładowców i 1,4 tys. internautów.

...

Skandal. Wyborcza jest niezwykle zasluzona w niszczeniu demokracji. W nagonkach na inaczej myslacych. W terrorze medialnym. W propagandzie wynaturzen i dewiacji. Nie zmarnowali zadnej okazji aby demokracje zniszczyc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:28, 29 Gru 2016    Temat postu:

Ksiądz ukradł, Kościół nie odda"..., a jak było naprawdę

ks. Włodzimierz Piętka
dodane 29.12.2016 15:54


Przed rokiem Caritas Diecezji Płockiej świętowała w płockiej katedrze 25-lecie swej działalności
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość


Dyrektor Caritas Diecezji Płockiej o nieprawdziwej publikacji "Gazety Wyborczej".

Ks. Szczepan Bugaj, dyrektor diecezjalnej Caritas, odpowiada na zarzuty zawarte we wczorajszej publikacji "Gazety Wyborczej". Poniżej zamieszczamy tekst jego oświadczenia:

W związku z artykułem opublikowanym w dniu 28 grudnia 2016 r. w Gazecie Wyborczej pt. "Ksiądz ukradł, Kościół nie odda. Jak PFRON stracił miliony na współpracy z Caritasem", Caritas Diecezji Płockiej oświadcza, że opublikowane tam informacje, odnoszące się do postępowania Caritas w kwestii rozliczenia dofinansowań przez nas otrzymanych, są nieprawdziwe.

Artykuł zawiera liczne fałszywe informacje. Świadczą nie tylko o braku rzetelności, ale wręcz o woli realizacji z góry powziętego zamiaru przedstawienia strony kościelnej w negatywnym świetle.

Niezgodnie z prawdą zostały przedstawione, w szczególności, następujące kwestie:

Nieprawdą jest, że strona kościelna nie poczuwała się do właściwego rozliczenia projektów. Pierwsze rozmowy z PFRON (dotyczące stwierdzonych nieprawidłowości) odbyły się już wiosną 2007 r. Ich efektem było, między innymi, zwolnienie ówczesnego dyrektora Caritas Diecezji Płockiej ks. Jerzego Z. Od tego czasu wielokrotnie, na różnych szczeblach, dochodziło do spotkań i prób wspólnego rozwiązania problemu. Były o tym przekonane zarówno PFRON, jak i strona kościelna.

Nieprawdą jest, że Caritas zaproponowała rozliczenie projektów dopiero po rzekomo podtrzymującym nakaz zapłaty wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Przeciwnie, wyrok Sądu Apelacyjnego nie tylko nie potwierdził obowiązku zapłaty, ale obowiązek ten zakwestionował (uchylając wyrok sądu I instancji). Obecnie nie ma żadnej decyzji sądu (nawet I instancji), która zobowiązywałaby Caritas do jakichkolwiek spłat na rzecz PFRON.

Nieprawdą jest, iż strona kościelna nie zamierzała rozliczyć projektów i zwrócić środków, które nie były wydatkowane prawidłowo. Wbrew sugestiom autorów publikacji strona kościelna wielokrotnie występowała z propozycjami ugody i rozliczenia środków, bez oczekiwania na wyrok sądu. Caritas zaakceptowała, w szczególności, przedstawioną przez sam PFRON propozycję ugodową, która odnosiła się do wyliczonej przez PFRON kwoty zwrotu w wysokości 5,7 mln zł. To, że do ugody nie doszło było wynikiem wycofania się z niej przez PFRON, a nie – jak wynika to z artykułu – z przedstawienia przez stronę kościelną rzekomo nierealnej propozycji.

To nie postawa strony kościelnej powoduje, że prowadzone negocjacje utknęły. Dla Caritas Diecezji Płockiej przedłużanie postępowania sądowego było i jest niekorzystne. Strona kościelna nie ma wpływu na przyśpieszenie rozpoznania tej sprawy przez sąd, której PFRON nie chce rozstrzygnąć w inny sposób. Obecne oczekiwanie na opinię (kolejnego już) biegłego powołanego przez sąd również spowodowane zostało postawą PFRON, który nie zgadzał się z oszacowaniem poprzedniego biegłego, wskazanego przez ten sam sąd.

To nie postawa Caritas Diecezji Płockiej spowodowała przedawnienie części zarzutów stawianych byłemu dyrektorowi – ks. Jerzemu Z. Przeciwnie, Caritas od samego początku ujawnienia nieprawidłowości aktywnie współpracowała z Prokuraturą. To opieszałość tej ostatniej spowodowała przedawnienie niektórych zarzutów. Co więcej, Caritas Diecezji Płockiej – uczestnicząc w postępowaniu karnym jako oskarżyciel posiłkowy – złożyła apelację od wyroku sądu okręgowego, żądając zaostrzenia orzeczonej kary. Pominięcie w przedmiotowym artykule faktu złożenia apelacji przez stronę kościelną, z jednoczesnym wskazaniem apelacji prokuratury, trudno ocenić inaczej niż celowe ukrycie faktów nie mieszczących się w założeniach artykułu.

Autorzy artykułu nie zamieścili nadto choćby wzmianki o zachowaniu władz PFRON z okresu realizacji projektów. Niezrozumiałym jest, że władze PFRON mimo, iż o nieprawidłowościach wiedziały już na początkowym etapie ich realizacji, nie podjęły adekwatnych działań. Przeciwnie, nadal przekazywały milionowe transze, nie reagując na sygnalizowane nieprawidłowości. W artykule zawarta została jedynie wzmianka o wezwaniu w 2008 roku do zwrotu środków. Tymczasem wiedzę o nieprawidłowościach w realizacji projektów przez Caritas, PFRON posiadał znacznie wcześniej (już na początku 2007 r.). To niezrozumiałe postępowanie PFRON doprowadziło do powiększenia szkody.

Warto podkreślić, że w całej prowadzonej sprawie Caritas otrzymał status pokrzywdzonego. Potwierdziły go zarówno Prokuratura jak i sądy.

Należy zauważyć również, że PFRON zawierając (w 2006 r.) umowy o dofinansowanie nie zwracał się (pomimo ciążącego na nim obowiązku prawnego), o akceptację władz zwierzchnich wobec Caritas Diecezji Płockiej. Powoływanie się dziś na brak tej zgody jest w świetle powyższego nadużyciem. Wskazywanie zaś na odpowiedzialność "Episkopatu" czy "Watykanu" jest całkowicie nie na miejscu. Żaden podmiot kościelny poza Caritas Diecezji Płockiej nie uczestniczył w negocjowaniu i podpisaniu umowy z PFRON.

Szczególnie nierzetelnie autorzy artykułu wyliczyli kwotę "szkody" przeszacowując ją pięciokrotnie. Przede wszystkim środki, których dotyczy spór ostatecznie mogą (potencjalnie) obciążyć Caritas Diecezji Płockiej, a nie PFRON. Pomijając jednak powyższe, zsumowanie kwoty wypłaconej Caritas i kwoty zwróconej Ministerstwu Infrastruktury jest zabiegiem nie tylko nieuprawnionym i wprowadzającym w błąd, ale wręcz nielogicznym. Jeśli sąd stwierdzi, iż PFRON słusznie zakwestionował rozliczenia Caritas, to Caritas zwróci należne środki. Pokryje to kwotę zwróconą przez PFRON Ministerstwu. Jeśli zakwestionowanie wypłat było niesłuszne – Ministerstwo winno zwrócić PFRON wpłacone wcześniej kwoty. W obu wypadkach PFRON nie ponosi żadnej "szkody". Poza tym, jak już zostało podniesione, kwestionowane wydatki związane z realizacją projektów dotyczą nie całej kwoty dofinansowania, a sumy zdecydowanie mniejszej – zgodnie z wyliczeniami PFRON ok. 5 mln złotych.

Szkoda, że redaktorzy Gazety Wyborczej nie zainteresowali się przed publikacją stanowiskiem strony kościelnej. Żadne zapytania w powyższej sprawie nie wpłynęły ani do Caritas Diecezji Płockiej, ani do rzecznika prasowego Diecezji Płockiej.

...

Oczywiscie ja nie znam sprawy. PODKRESLAM ZE KSIADZ JEST POKRZYWDZONY O CZYM NIE WIEDZIALEM! BO TO WYBORCZA! Napisalem ze sa kradzie i w Caritas bo oczywiscie aferzysci kreca sie wszedzie i nie ma co mowic ze wokol Kosciola nie. A Wyborcza powinien zajac sie kat.

Teraz rozumiecie dlaczego czekam na bankructwo Wyborczej... Bydlaki bez sumienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:07, 06 Sty 2017    Temat postu:

W+O+Ś+P zamiast K+M+B? Pomysł spodobał się internautom
6 stycznia 2017, 12:04
Trzy rozdzielane krzyżykami litery na drzwiach to tradycja polskich katolików. Jeden ze zwolenników KOD proponuje, aby w tym roku porzucić ją na rzecz wsparcia WOŚP. I zebrał przy tym spory poklask.



Litery K+M+B, które umieszczają na drzwiach Polacy nawiązują do imion królów Kacpra, Melchiora i Baltazara, choć tak naprawdę to wcale nie o nich chodzi w tej tradycji. Na drzwiach powinno widnieć C+M+B. Dlaczego? Zapis to skrót od łacińskiej sentencji "Christus Mansionem Benedicat". Oznacza ona "Niech Chrystus błogosławi ten dom".

W internecie fanów zyskuje jeszcze jedna opcja - W+O+Ś+P. Propozycja wsparcia w ten sposób inicjatywy Jurka Owsiaka pojawiła się na facebookowej grupie skupiającej zwolenników KOD. Od momentu publikacji post polubiło ponad 3 tys. osób, a udostępniono go blisko 1 tys. razy.

SmileSmileSmile

Swiry whodowane na Wyborczej emanuja entelegencja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:10, 06 Sty 2017    Temat postu:

Wpadka posła PO w TVP. Belzebub jednym z trzech króli
6 stycznia 2017, 11:02
6 stycznia na ulice polskich miast wychodzą orszaki z okazji Objawienia Pańskiego, zwanego potocznie Trzech Króli. Pytanie o nich usłyszał poseł PO Arkadiusz Myrcha podczas wizyty w TVP Info. Odpowiedzią zapewnił sobie rozgłos w internecie.



Święto Trzech Króli kojarzy się przede wszystkim z barwnymi pochodami. W Ewangelii świętego Mateusza jest mowa o Magach, lub w innym tłumaczeniu o Mędrcach. Wędrując za gwiazdą dotarli do Betlejem i odnaleźli Jezusa. W Magach Kościół widzi siebie i świat pogański. Wszystkim ukazał się Chrystus - mówi ksiądz Bogdan Bartołd proboszcz archikatedry świętego Jana Chrzciciela w Warszawie. Zbawienie dotyczy każdego człowieka.

Jak się nazywali owi mędrcy? Większość z automatu odpowie Kacper, Melchior i Baltazar.

To pytanie usłyszał na antenie TVP Info poseł PO Arkadiusz Myrcha. Odpowiedź błyskawicznie szerokim echem odbiła się w internecie. I choć powodem gafy zapewne był stres związany z telewizyjnym wystąpieniem, to Belzebub jeszcze długo będzie posłowi wypominany.

Klarenbach: Pamięta Pan imiona Trzech Króli?
Myrcha: Kacper, BELZEBUB i Melchior.
ߘ°ߘ°ߘ°ߘ°ߘ pic.twitter.com/fny0pQbwSJ
— Piotr Lis (@Piotr_Lis_) 6 stycznia 2017

(oprac. P. Skrzat)
Twitter, IAR, PAP

...

W partiach awansuja matoły. Starczy na PiS spojrzec. Ale PO tez nie bardzo odbiega jak widac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:11, 21 Sty 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → Nie pytaj o gender studies, czyli świętości "GW"
Nie pytaj o gender studies, czyli świętości "GW"
dodane 21.01.2017 10:29 Zachowaj na później

Siedziba "Gazety Wyborczej" w Warszawie.
Jakub Szymczuk


„Gazeta Wyborcza” z przerażeniem odnotowała fakt, że Fundacja Życie i Rodzina podjęła temat gender studies na uczelniach wyższych – pisze szefowa fundacji Kaja Godek.

Artykuł red. Katarzyny Włodkowskiej napisany jest w klimacie nadchodzącej apokalipsy. To początek nagonki – oświadcza jedna z wywiadowanych pracownic Uniwersytetu Gdańskiego, która równocześnie przyznaje, że obawia się eksterminacji (i mówi to całkiem serio!).

Co tak przeraziło „Wyborczą”? Wielotysięczne manifestacje pod rektoratami? A może zmasowany atak medialny na uniwersytety? Nic z tych rzeczy. Panikę wywołało niepozorne pismo z wnioskiem o podanie poniższych danych:

– liczby, tytułów naukowych i nazwisk pracowników naukowych prowadzących zajęcia z gender studies,

– kryteriów według których dokonano wyboru tych pracowników,

– kosztów prowadzenia zajęć z gender studies.

Skandal, prawda?

Ludzie powinni przecież siedzieć cicho, płacić podatki i o nic nie pytać. Taką rolę przewidziała dla obywateli „Wyborcza”. Informujemy zatem redakcję, że ustawodawca dla obywateli przewidział rolę zgoła inną i dał im prawo do informacji (polecamy zapoznać się z ustawą o dostępie do informacji publicznej). Doradzamy też szklankę wody na skołatane nerwy…

Kaja Godek

...

To jest afera. Naukowosc jak u radzieckich... Odrzucenie rozumu.
Goscie z Wyborczej sa tak popieprzeninze szok. Tam gdzie glowa mają tyłek i odwrotnie. Stad ich wizja swiata jest odwrotna niz normalni ludzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:38, 15 Mar 2017    Temat postu:

Świece dymne na spotkaniu z Michnikiem. Płk. Adam Mazguła: "Jesteście krok od ISIS"
Natalia Durman
15 marca 2017, 12:02
"Terroryści PiS, przy aktywnym wsparciu policji, zaatakowali spotkanie z Adamem Michnikiem w Płocku. Gratuluję Episkopatowi Polski wychowania w miłości nazistów, którzy w imię Boga szerzą terror. Jesteście już tylko krok od ISIS" - pisze płk Adam Mazguła na Facebooku. To reakcja na przerwane spotkanie redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" z członkami Komitetu Obrony Demokracji.





Spotkanie miało miejsce we wtorek po południu w Spółdzielczym Domu Kultury w Płocku. Uczestniczyło w nim około stu osób. - Już na początku były próby jego zakłócenia. Po kwadransie jedna z osób odpaliła racę. To wtedy organizatorzy zdecydowali się wezwać patrol - relacjonował w rozmowie z Wirtualną Polską asp. sztab. Krzysztof Piasek z płockiej policji.

Grupa, która zakłóciła przebieg spotkania, liczyła - według różnych relacji świadków - od kilku do kilkunastu osób. Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania wznosili okrzyki "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę".


Policja zatrzymała osiem osób. Siedem z nich odpowie za zakłócanie porządku, jedna usłyszy zarzut narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu. Grozi za to kara do trzech lat pozbawienia wolności.

W wyniku incydentu nikomu nic się nie stało. Po przewietrzeniu sali spotkanie z redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej" było kontynuowane.


"Katolicko-pisowscy naziści Błaszczaka"

"Z przerażeniem stwierdzam, że ci nieodpowiedzialni PiSowcy robią wszystko, aby sprowokować i wywołać zamieszki w kraju, wspierając katolicko-pisowskich nazistów Błaszczaka" - pisze Mazguła.



"Bolszewickiemu doktorowi bezprawia i jego podnóżkowi przypomnę zasadę - terror rodzi terror. Nie życzę sobie w moim kraju waszych nazistowskich wybryków" - dodaje.


I pyta: "A swoją drogą, jak można popierać system, który wymordował bestialsko w Polsce 6 milionów Polaków. To jest wasz patriotyzm?

"Dążą do rozlewu krwi"

Wpis Mazguły wywołał falę komentarzy. "Zapomnieli o starym przysłowiu, które powinno być przestrogą: gdy karmisz potwora, uważaj żeby cię nie przerósł. Ciekawe, co zrobi Błaszczak jak chłopaki wymkną im się całkowicie spod kontroli", "Czy my jesteśmy lepsi od ISIS? Gdy będziemy wychowywać młodzież tak, jak chce PiS, to będziemy jak oni" - piszą.

Jeden z internautów podkreśla: "Już od wyborów widać wyraźnie, że obie opcje, tak PO jak i PiS, dążą do rozlewu krwi. Potrzeba im tego, aby legitymować przejęcie władzy przez jednych, albo zwiększony zamordyzm i kontrole przez drugich. I wyraźnie widać, że zapomnieli czym to się skończyło w Sierpniu'80, z tą różnicą, że teraz nie będzie tak łatwo, skoro zrobili z wojskiem to co zrobili."

"Powiem to, 25 lat za późno!"

Kilka godzin wcześniej poseł Kukiz'15 Sylwester Chruszcz pisał na Twitterze: "Nie odbyło się spotkanie z Michnikiem w Płocku, ktoś wrzucił na salę świecę dymną. Powiem to, 25 lat za późno!".


Nie odbyło się spotkanie z Michnikiem w Płocku, ktoś wrzucił na salę świecę dymną.
Powiem to, 25 lat za późno! pic.twitter.com/Qz2EmFeEWg
— Sylwester Chruszcz (@S_Chruszcz) 14 marca 2017


Wpis spotkał się z krytyką internautów (więcej na ten temat), którzy zarzucali posłowi, że nawołuje do nienawiści. Szybko więc dodał, że jego wypowiedz "była symboliczna i dotyczyła plugastw wypisywanych w 'Gazecie Wyborczej'" i podkreślił, że "nigdy nie można poprzeć metod ojca i brata p. Michnika".


Moja wypowiedz dot. świecy była symboliczna i dotyczyła plugastw wypisywanych w GWyb. Nigdy nie można poprzeć metod ojca i brata p. Michnika
— Sylwester Chruszcz (@S_Chruszcz) 14 marca 2017

...

Zderzenie dwoch sekt. Michnik to idol ponurych lat 80tych. Mahomicht. Stworzyl swoja sekte. I swoj obledny swiat... Teraz kolejny kult Kwaa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:41, 22 Mar 2017    Temat postu:

Dziennikarz żartuje po zamachu w Londynie. Internauci zażenowani
oprac.Patryk Skrzat
22 marca 2017, 20:47
Wojciech Maziarski, dziennikarz 'Gazety Wyborczej" po zamachu w Londynie zamieścił na swoim profilu na Facebooku żart. Ten wielu osobom nie przypadł jednak do gustu.



Wojciech Maziarski chciał wykorzystać zamach w Londynie, aby "dogryźć" Jarosławowi Kaczyńskiemu. "Pilot do Kaczyńskiego: Odejdziemy na drugi krąg i poczekamy. Jeśli okaże się, że w Londynie był zamach i spotkanie z panią premier May zostało odwołane, będziemy musieli zawrócić do Warszawy. Kaczyński do pilota: Ląduj, dziadu!" - napisał na Facebooku.

Nie brakuje osób, którym żart przypadł do gustu. Wielu internautów jest jednak zniesmaczonych wpisem. Twierdzą, że tym wpisem dziennikarz "sięgnął dna".

Maziarski w debilizmie przebił Szubartowicza zdecydowanie! Nowy lider w konkursie głupich skoków pic.twitter.com/D8ehwF8WT7
— Grzegorz_Wszolek (@gw_1990) 22 marca 2017

Tak, Maziarski tym wpisem sięgnął 5 m. mułu swojej bezdennej głupoty. [link widoczny dla zalogowanych]
— Jan Mosiński (@motyl1956) 22 marca 2017

Według najnowszych informacji, w ataku w Londynie zginęły 4 osoby.
WP

...

Wyborcza. Z takiej ,,okazji" wypuscic taki zart...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:49, 29 Mar 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → Zostałem królem Polski? Mam być teraz przeciwnikiem prawa do aborcji?
Zostałem królem Polski? Mam być teraz przeciwnikiem prawa do aborcji?
KAI
dodane 28.03.2017 18:38 Zachowaj na później

Kadr z filmu "Co oni mi zrobili? Zostałem Królem Polski?"
yt /krytyka polityczna

Zostałem królem Polski? I co, mam się teraz tak ubierać? Mam być przeciwnikiem prawa do aborcji i in vitro? Ale przecież sam poniekąd jestem z in vitro - mówi aktor przebrany za Chrystusa Króla w najnowszym spocie "Krytyki Politycznej".

Materiał spotkał się z natychmiastową reakcją internautów, którzy za pośrednictwem witryny [link widoczny dla zalogowanych] skierowali apel do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, o podjęcie odpowiednich kroków prawnych.

- Autorzy filmu reklamowego zatytułowanego "Co oni mi zrobili? Zostałem królem Polski?" w perfidny sposób przeinaczają nauczanie Kościoła Katolickiego oraz parodiują postać samego Syna Bożego. W ten sposób dezinformują społeczeństwo i obrażają uczucia religijne znakomitej jego części. Na szczególne potępienie zasługuje ohydna insynuacja homoseksualnych relacji jakie miałyby łączyć Jezusa oraz jego apostołów.

Ta obrażająca uczucia religijne oraz zwykłe poczucie przyzwoitości wulgarna produkcja nie powinna pozostać bezkarna, a jej twórcy winni odpowiedzieć przed wymiarem sprawiedliwości - czytamy w apelu skierowanym do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Petycja wyraża sprzeciw wobec bluźnierczego spotu portalu "Krytyka Polityczna", w którym aktor przebrany za Jezusa ubolewa nad tytułem Króla Polski. - Zostałem królem Polski? I co, mam się teraz tak ubierać? Mam być przeciwnikiem prawa do aborcji i in vitro? Ale przecież sam poniekąd jestem z in vitro. O co w ogóle chodzi z tą tradycyjną rodziną? Przecież moi najbliżsi to dwunastu facetów - wylicza mężczyzna, sugerując swoje homoseksualne skłonności.

- Oczekuję, że Pan jako Minister Sprawiedliwości oraz Prokurator Generalny nie przejdzie obojętnie wobec tak haniebnego aktu nienawiści wobec wiary katolickiej godzącego w najświętsze dla Polaków wartości i podejmie odpowiednie kroki, aby realizatorzy spotu reklamowego „Co oni mi zrobili? Zostałem królem Polski?” oraz ich mocodawcy stanęli przed sądem - głosi apel na stronie [link widoczny dla zalogowanych]

Autorzy petycji podkreślają, że zgodnie z art. 196. kodeksu karnego „Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.

Petycję wyrażającą sprzeciw wobec działań „Krytyki Politycznej” można podpisać tutaj.

[link widoczny dla zalogowanych]

...

Kregi agoroidalne.
Ohydna erupcja chamstwa glupoty i tepoty. Szokuje ze mozna mieszkac w Polsce i nie miec pojecia o Kosciele chocby z ksiazek. Tym bardziej u osobnikow pozujacych na ,,intelektualistow". Grupa Sierakowskiego to patologia z ktora nie da sie dyskutowac tylko trzeba zwalczac.

Ale debile toz gimby sa ,,ynteligentniejsze". Te puszki z piwem niesione do kosciola to mniejsza glupota niz ci. Bo gimby maja 13 lat a ci po 40...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:01, 09 Maj 2017    Temat postu:

ściół nie milczy w sprawie pedofilii". Artykuł w gazecie wzburzył duchownych
Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski protestuje przed zawężaniem problemu pedofilii jedynie do środowisk kościelnych. Przekonuje, że duchowni robią wiele, by walczyć z patologią.

+1
Głosuj

+1
Głosuj

Podziel się
Opinie


Ida księża (East News)

Oświadczenie Konferencji Episkopatu Polski to reakcja na artykuł „O pedofilii już nie można milczeć” Michała Wilgockiego, który 8 maja ukazał się w "Gazecie Wyborczej". Dziennikarz przypominał w nim, że 13 lipca w życie wchodzą nowe przepisy prawa karnego, które zakładają karę więzienia za niepoinformowanie służb o przestępstwie pedofilii.

"W Kościele od lat trwa spór, czy zgłaszać organom ścigania księży-pedofilów. Znane są liczne przypadki tuszowania takich przestępstw" - pisze autor. Podkreśla też, że wytyczne Episkopatu ws. pedofilii w Kościele nie nakładają obowiązku zgłoszenia sprawy organom ścigania.

Zawężenia tematu pedofilii jedynie do problemu Kościoła nie spodobało się duchownym. Ks. dr Paweł Rytel-Andrianik, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, wydał w tej sprawie oświadczenie. Stwierdził, że przez takie podejście do sprawy, artykuł może być szkodliwy dla ochrony nieletnich. "Nowelizacja art. 240 Kodeksu Karnego, która wejdzie w życie 13 lipca., wprowadza obowiązek zawiadomienia organów ścigania przez każdego, kto uzyskał wiarygodną wiadomość o przestępstwie spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz o niektórych przestępstwach natury seksualnej. Tymczasem wspomniany artykuł ogranicza tę kwestię do przestępstw pedofilii, których dopuścili się niektórzy duchowni. Z punktu widzenia ochrony dzieci jest to niebezpieczny zabieg dziennikarski, ponieważ odwraca uwagę od kwestii zagrożenia pedofilią we wszystkich środowiskach" - pisze rzecznik KEP.

Dodaje również, że już sam tytuł artykułu może wprowadzać w błąd, sugerując, że Kościół milczy w sprawie pedofilii. "W czerwcu 2009 r. Konferencja Episkopatu Polski przyjęła szczegółowe wytyczne dotyczące postępowania kościelnego w przypadku oskarżeń duchownych o molestowanie osób poniżej 18. roku życia. Natomiast w dokumencie z 9 października 2013 r. biskupi polscy oświadczyli: „Z całą mocą podkreślamy – nie ma żadnej tolerancji dla pedofilii. Takie stanowisko zajmuje cały Kościół w Polsce – tak duchowni, jak i świeccy katolicy”. W 2014 r. Konferencja Episkopatu Polski przyjęła „Wytyczne dotyczące wstępnego dochodzenia kanonicznego w przypadku oskarżeń duchownych o czyny przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu z osobą niepełnoletnią poniżej osiemnastego roku życia”. Zostały one zatwierdzone przez Stolicę Apostolską w 2015 r. Wytyczne Episkopatu Polski są bardziej restrykcyjne niż obowiązujące prawo polskie" - podkreśla ks. Rytel-Andrianik.

Wskazuje również tegoroczny przykład troski o ofiary pedofilii. "O tym, że Kościół nie milczy w kwestii wykorzystywania nieletnich świadczy też fakt, iż 3 marca w polskich diecezjach był dzień modlitwy i pokuty w intencji ofiar pedofilii. Ponadto w 2014 r. w Krakowie miała miejsce liturgia pokutna za grzech pedofilii" - pisze w oświadczeniu.

W dalszej części czytamy również, że Kościół powołał specjalnego koordynatora ds. ochrony dzieci i młodzieży. "Został nim o. Adam Żak, jezuita, który jednocześnie kieruje Centrum Ochrony Dziecka. To Centrum, będąc instytucją kościelną, szkoli wielu duchownych odpowiedzialnych w diecezjach i wspólnotach zakonnych za kwestię zapobiegania przestępstwom seksualnym z nieletnimi" - pisze rzecznik KEP.

Na końcu oświadczenia znajduje się apel do "wszystkich środowisk w Polsce". Kościół zachęca "do włączenia się w działania mające na celu większą ochronę osób małoletnich przed wykorzystywaniem seksualnym, które jest ciężkim grzechem i przestępstwem".

Głośne przypadki pedofilii w Kościele

Zaledwie kilka dni temu 42-letnia zakonnica trafiła za kratki w Argentynie. Razem z pięcioma mężczyznami, w tym dwoma księżmi, jest oskarżona ws. stworzenia grupy przestępczej zajmującej się gwałtami na niepełnosprawnych dzieciach oraz korupcją. Kobieta przez ponad miesiąc ukrywała się przed wymiarem sprawiedliwości - o czym pisaliśmy w Wirtualnej Polsce.

Najgłośniejsze są jednak przykłady molestowania przez księży w Stanach Zjednoczonych. W 2015 r. swoją premierę miał film "Spotlight". Przedstawia historię śledztwa dziennikarzy „The Boston Globe” ze „Spotlight”, najstarszego wciąż działającego amerykańskiego dziennikarskiego zespołu śledczego, w sprawie tuszowania licznych przypadków molestowania seksualnego dzieci przez księży katolickich. Scenariusz napisany został na podstawie relacji dziennikarzy „Spotlight”, którzy w 2003 roku za ujawnienie skandalu otrzymali Nagrodę Pulitzera.

- Film pokazuje, jak dziennikarze "Boston Globe" zmusili Kościół do przyznania się do tego, co zawstydzające, haniebne i ukrywane - komentował kardynał Archidiecezji Bostońskiej, Sean P. O'Malley.

...

A jak tam idzie Wyborczej ujawnianie pedofilii w swoich szeregach? To jest warszafka rozni tfurcy itd. Pierwsza grupa ryzyka. Tam najwiekszy odsetek pedofilow i co? Nie pamietam zadnego ujawnienia przez Wyborcza...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:42, 13 Mar 2018    Temat postu:

Fail wyborczej: lekarka odmówiła przyjęcia Cyganki poszukiwanej przez policje

Wyborcza kręci kolejną rasistowską aferę związaną z nieprzyjęciem Romskiej matki z dzieckiem do lekarza, okazało się, że matka jest poszukiwana za kradzieże, link do komendy w komentarzu

KOMENTARZE (3) : najstarszenajnowszenajlepsze

materacci 23 godz. temu +2
Wystarczy wygooglać nazwisko tej Pani z artykułu wyborczej i pierwszy link: [link widoczny dla zalogowanych]



Widzicie tutaj jak dziala mechanizm oszczerczej kampanii przeciw Polsce. Na to sa zamowienia...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 21:44, 13 Mar 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:23, 14 Mar 2018    Temat postu:



Gazeta Wyborcza nam nie jest wszystko jedno nienawidzimy wszystkich!

Raz napisali prawde. Istotnie żmijdzi nienawisc doprowadzili do obledu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:24, 21 Mar 2018    Temat postu:

Odszczekiwanie pod ławą

Był taki staropolski szlachecki zwyczaj , który wymuszał na oszczercy karę "odszczekania pod ławą". Stare dobre czasy nie do pomyślenia w dzisiejszym świecie

...

Oj tam. Wroca wroca! Wyborcza juz niech szykuje. Bedzie dlugie szczekanie. Tyle lat! Ale inni tez!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:24, 25 Maj 2018    Temat postu:

lobo
lobo
4 godz. temu dodał
Dzisiaj wszystkie serwisy zaczęły umieszczać informacje o rodo. Myślałem, że wp zrobiła najbardziej chamski sposób na zdobycie zgody
Ale jak to w życiu bywa agora ich pokonała

...

Krzyzyk jako znak zgody to przestepstwo! To powszechnie przyjety znak kasowania czyli nie!
X kasuj nie chce!
V to jest znak zgody i przejscia dalej!

Zmiana tego to oszustwo!

Glupie rozporzadzenie to i idiotyczne tabliczki. Tak UE,, rozwiazuje problemy".



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:05, 26 Maj 2018    Temat postu:

Wymalował się na czarno i prowokował na Marszu Niepodległości. Teraz się...

Reporter "Gazety Wyborczej" Jacek Hugo-Bader, który w 2016 roku pomalował się na czarno, aby przeprowadzić prowokację na Marszu Niepodległości żali się, że nikt nie wziął go wówczas w obronę.

..

Gupek z Wyborczej pomalowal sie po barejowsku na Murzyna zeby pokazac polski rasizm. A ci go wysmiali. Zamiast rozwalic łeb ciezkim przedmiotem. Imbecyl chyba by osiagnal sado maso sfakcje gdyby go zabili wtedy pokazali by rasizm.
Tak. W Wyborczej maja juz daleko psuniete patologiczne zmiany w mozgu. Tyle lat dewiacji robi swoje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:18, 29 Maj 2018    Temat postu:

Kościół w Irlandii przegrał, aborcja będzie legalna
Jak jeden z najbardziej katolickich krajów Europy stracił wiarę, a Kościół - władzę
Michał Gostkiewicz Michał Gostkiewicz 28.05.2018 23:50
Ludzie kładą kwiaty i świece pod muralem upamiętniającym Savitę Halappanavar. Savita, której odmówiono aborcji, poroniła i zmarła na sepsę. Uznawana jest za ofiarę obowiązującego w Irlandii prawa aborcyjnego
Ludzie kładą kwiaty i świece pod muralem upamiętniającym Savitę Halappanavar. Savita, której odmówiono aborcji, poroniła i zmarła na sepsę. Uznawana jest za ofiarę obowiązującego w Irlandii prawa aborcyjnego (fot. Niall Carson/PA via AP)
Był 1 października 1979 roku. Papież Jan Paweł II właśnie kończył wizytę w jednym z najbardziej katolickich krajów Europy. Mógł być zadowolony - spotkało się z nim dwa i pół miliona Irlandczyków. 40 lat później z wiernej córki Kościoła katolickiego została tylko córka, i to bardzo niewierna.
Do 1995 roku w Irlandii nie można było legalnie się rozwieść. W 1973 r. aż 95 proc. populacji uczęszczało na msze święte. Do 1992 r. antykoncepcja (dostępna legalnie dopiero od 1972 r.!) była tylko dla małżeństw i na receptę. Dziś rozwody są legalne, w 2015 r. kraj zalegalizował małżeństwa homoseksualne - jako pierwszy na świecie w referendum), na msze chodzi 46 proc. wiernych.

A kilka dni temu ponad 66 procent głosujących przy frekwencji 64 proc. poparło wykreślenie z irlandzkiej konstytucji poprawki mówiącej, że prawo nienarodzonego dziecka do życia jest równe prawu jego matki. Obecnie aborcja jest nielegalna, chyba że lekarze stwierdzą zagrożenie życia matki. Do aborcji potrzeba zgody dwóch lekarzy. Po referendum rząd premiera Leo Varadkara (zresztą wyoutowanego homoseksualisty) już zapowiedział zmianę prawa: przerwanie ciąży miałoby być legalne, bez ograniczeń, do 12. tygodnia.

In this photo taken on May 17, 2018, pro and anti-abortion poster's on lampposts, in Dublin, Ireland. In homes and pubs, on leaflets and lampposts, debate rages in Ireland over whether to lift the country's decades-old ban on abortion. Pro-repeal banners declare: 'Her choice: vote yes.' Anti-abortion placards warn against a 'license to kill.' Online, the argument is just as charged _ and more shadowy _ as unregulated ads of uncertain origin battle to sway voters ahead of Friday's referendum, which could give Irish women the right to end their pregnancies for the first time. The emotive campaign took a twist this month when Facebook and Google look last-minute decisions to restrict or remove ads relating to the abortion vote. It is the latest response to global concern about social media's role in influencing political campaigns for the U.S. presidency and Brexit. (AP Photo/Peter Morrison)
Plakaty agitujące do głosowania za i przeciw w referendum ws. aborcji w Irlandii (fot. Peter Morrison/AP Photo)

UPADEK KOŚCIOŁA

Jak to się stało, że irlandzki Kościół, który zawiadywał ogromną liczbą szkół podstawowych w kraju, który decydował o tym, co jest, a co nie jest w Irlandii moralne, któremu żaden rząd nie śmiał się otwarcie przeciwstawić, jest dziś - co przyznał otwartym tekstem popularny liberalny duchowny, pisarz i komentator, mnich Mark Patrick Hederman z opactwa Glenstal w Limerick - w odwrocie? Przecież jeszcze niedawno "być Irlandczykiem" znaczyło "być katolikiem".

Najprostsza odpowiedź brzmi: Kościół jest sam sobie winien. I sporo w tej odpowiedzi prawdy.

W 1979 r. w mieście Galway oczekującymi na Jana Pawła II tłumami młodych ludzi opiekowali się duszpastersko dwaj charyzmatyczni duchowni - biskup Eamon Casey i braciszek Michael Cleary. W 1992 roku okazało się, że biskup Casey ma. 17-letniego syna - piszą w książce "W poszukiwaniu dziedzictwa kulturowego irlandzkiego katolicyzmu" Eamon Maher i Eugene O'Brien. Również brat Cleary uległ - jak okazało się 2008 roku - pokusom doczesnego życia. Doczekał się mianowicie dwójki dzieci z kobietą, która oficjalnie była jego gosposią na parafii. Ale ich historie to tylko mały procent skandali, które w latach 90. i dwutysięcznych wstrząsnęły irlandzkim Kościołem katolickim. I to te najbardziej niewinne.

Upadek irlandzkiego Kościoła wyznaczają cztery raporty: ws. Ferns (2005); komisji Ryana (2009), komisji sędzi Murphy (2009) i raport ws. Cloyne (2011). Jak podkreślał mnich Mark Hederman, nie były one jednak początkiem odchodzenia Irlandczyków od kościoła, a raczej przypieczętowaniem rozwodu społeczeństwa z wiarą. I trudno się dziwić. Treść tych raportów trudno określić inaczej jak "potworność".

Raport ws. diecezji Ferns opisywał ponad 100 przypadków molestowania seksualnego dzieci w latach 1962-2002 w tej diecezji. Oskarżonych zostało aż 21 księży, raport opisywał też, jak miejscowi biskupi zatajali informacje o przestępstwach swoich podwładnych.

Raport Murphy (od nazwiska sędzi Yvonne Murphy) opisywał z kolei, jak archidiecezja dublińska ukrywała kilkadziesiąt przypadków molestowania seksualnego dzieci przez księży - pierwsze jeszcze w latach 40. XX wieku. Raport stwierdzał, że dobro dzieci, pomoc ofiarom i wymierzenie sprawiedliwości sprawcom były w priorytetach diecezji na dalszych miejscach - najważniejsze było uniknięcie skandalu i ochrona reputacji Kościoła.

Raport komisji Ryana prześwietlił 60 szkół prowadzonych przez zakony pod egidą ministerstwa edukacji. To, co odkryli śledczy, nazwano irlandzkim Holokaustem. Przez dekady podopieczni katolickich szkół byli traktowani jak niewolnicy nie posiadający żadnych praw. Wśród obrzydliwości popełnianych na dzieciach były gwałty, zmuszanie do seksu oralnego, publiczna kara nagiej chłosty i pobicia ofiar po... nieudanych próbach gwałtu na nich. Dotyczyło to w szczególności instytucji edukacyjnych dla chłopców. Do tego żyjące w spartańskich warunkach dzieci chodziły głodne, bo jedzenie było fatalne. I nigdy nie wiedziały, kiedy będzie następne bicie. I za co.

W latach od roku 1914 aż do początku XXI wieku przez pozostające pod kościelną kuratelą irlandzkie instytucje edukacyjne przewinęło się 25 tysięcy dzieci. Rekompensatę za krzywdy od rządu w Dublinie otrzymało już ponad 14 tysięcy ofiar. A około 1500 osób odważyło się mówić o koszmarze.

O tym, jak siostry zakonne rozebrały do naga i zbiły batem dzieci, które poskarżyły się, że były molestowane przez kierowcę karetki. Po co bat? Żeby "wypędzić z nich diabła".

O tym, jak przywiązane do krzyża dziecko było gwałcone, a przyglądający się temu dorośli w tym czasie się masturbowali.

O tym, jak dzieci były głodzone, bite, jak zapowiadano im wieczorem poranne bicie, by czekały na nie całą noc. O karnym tygodniu zamknięcia w chlewie ze świniami. O biciu do krwi i zakazie pójścia na pogrzeb ojca, bo jeszcze by ktoś blizny zobaczył.

Katastrofy irlandzkiego Kościoła dopełnił raport ws. diecezji Cloyne, ukazujący, jak wysocy rangą dostojnicy robili wszystko, by ukryć przed światem przypadki molestowania seksualnego dzieci.

People from the 'Yes' campaign react as the results of the votes begin to come in the Irish referendum on the 8th Amendment of the Irish Constitution at Dublin Castle, in Dublin, Ireland, Saturday May 26, 2018. Abortion rights activists proclaimed victory for Irish women Saturday as referendum results indicated voters in largely Roman Catholic Ireland overwhelmingly backed repealing a 1983 constitutional ban on abortions. (AP Photo/Peter Morrison)
Radość zwolenników złagodzenia prawa aborcyjnego po referendum w Irlandii (fot. Peter Morrison/AP)

SEKULARYZACJA IRLANDCZYKÓW

Efekt? Masowy spadek uczestnictwa we mszach św. o ponad połowę i kryzys powołań, w porównaniu z którym ich spadek w Polsce wygląda na niewielki. W 1999 roku w polskich seminariach było prawie 7 tysięcy kleryków, dzisiaj nieco ponad 3 tysiące. W Irlandii w 2017 r. było ich około 100 - a kilka lat wcześniej 600. Nadto, jak wskazuje The Irish Times, irlandzki Kościół dramatycznie się starzeje. Tylko w samej archidiecezji dublińskiej większość księży jest po sześćdziesiątce, a za młodych uchodzi dwójka 35-latków.

Ale skandale seksualne i ich następstwa to - jak wskazują tylko część przyczyn utraty wpływów przez Kościół w irlandzkim społeczeństwie. Proces, jak wskazują autorzy "W poszukiwaniu dziedzictwa kulturowego irlandzkiego katolicyzmu", rozpoczął się wcześniej i miał wiele aspektów. Jeszcze w latach 90., gdy okazało się, że biskup Casey nie dochował celibatu, to nie on, a jego partnerka usłyszała wiele cierpkich słów.

Counting of votes begins in the Irish referendum on the 8th Amendment of the Irish Constitution, in Dublin, Ireland, Saturday, May 26, 2018. Official counting began Saturday in Ireland's historic abortion rights referendum, with two exit polls predicting an overwhelming victory for those seeking to end the country's strict ban. (AP Photo/Peter Morrison)
Liczenie głosów w referendum w Irlandii (fot. Peter Morrison/AP)

PRZEŁOM

Ale już rok później państwowa telewizja nadała obszerny reportaż, który wprowadził sprawę molestowania dzieci przez księży do ogólnonarodowej debaty. A "Foreign Policy" wymienia dwa czynniki, które zdecydowały o losie irlandzkiego Kościoła. Pierwszym był Sobór Watykański II z lat 1962-1965 - prawdziwa rewolucja, "kiedy wydawałoby się niezniszczalne dogmaty padły w ciągu jednej nocy" (kościół zreformował wówczas m.in. nauczanie, liturgię mszy św., formację kapłanów, stosunek do świeckich oraz innych religii, nadał znaczenie apostolstwu świeckich). Drugim - wprowadzenie niezależnej od Kościoła świeckiej edukacji na poziomie szkół średnich i państwowe granty uniwersyteckie, które "wychowały sceptycznych katolików, którym nie wystarczały proste odpowiedzi na stawiane przez nich pytania".

"Lekceważąc stojącą na przeciwległym biegunie do dziejącej się właśnie rewolucji seksualnej encyklikę Pawła VI 'Humanae Vitae' (zakazującą sztucznej antykoncepcji) irlandzkie kobiety zaczęły brać pigułki. I niebo nie zwaliło im się na głowę"- (Foreign Policy).

"Jak każda ideologia, przekaz Kościoła docierał do społeczeństwa przez radio, telewizję, gazety i szkołę" - podkreślają Maher i O'Brien. Irlandia, która długie wieki rządzona była przez Wielką Brytanię i która przegapiła prądy Oświecenia, Renesansu i reformacji, pod koniec lat 60. załapała się - w przeciwieństwie do krajów bloku wschodniego - na rewolucję obyczajową. Od lat 60. na wyspie dostępna też była brytyjska telewizja BBC, zaczęła też działać państwowa telewizja RTE, w 1978 r. - RTE2. W efekcie nastąpiła potężna pluralizacja mocno dotychczas kontrolowanych przez Kościół mediów, a irlandzkie społeczeństwo zobaczyło - po raz pierwszy - alternatywne wobec konserwatywno-katolickich poglądy na kwestie kulturowe, moralne i - co ważne - seksualne.

Zmiany obyczajowości, które zachodziły przez cztery dekady, przyniosły w końcu zmiany w prawie. Jeszcze w 1983 r. doszło do zaostrzenia prawa aborcyjnego do obecnej, zakwestionowanej w referendum postaci. Ale już w 1993 r. przyszła pierwsza klęska Kościoła - homoseksualizm przestał być przestępstwem. Trzy lata później w referendum, postrzeganym jako głos społeczeństwa przeciw katolickiej moralności - Irlandia zalegalizowała rozwody. W 2011 roku taoiseach (premier) Irlandii, lider konserwatywno-liberalnej chadeckiej (!) partii Fine Gael Enda Kenny po wyliczeniu różnorakich przewin duchowieństwa wobec irlandzkiego społeczeństwa publicznie stwierdził, że Kościół katolicki w Irlandii nie może już się postrzegać jako polityczny i kulturalny hegemon, a "standardy, które stosuje w swojej organizacji, nie mogą być wprowadzane w demokratycznym irlandzkim państwie i społeczeństwie obywatelskim". (za: "W poszukiwaniu dziedzictwa kulturowego irlandzkiego katolicyzmu", str. 5). W 2015 r. społeczeństwo zagłosowało za legalizacją małżeństw homoseksualnych. A teraz za odrzuceniem zakazu aborcji, wpisanego do Konstytucji w 1983 roku, zaledwie 35 lat wcześniej.

Reakcja irlandzkiego kleru? Łatwa do przewidzenia. Zwierzchnik irlandzkiego Kościoła arcybiskup Eamon Martin oświadczył, że Irlandia "unicestwiła" prawo do życia nienarodzonych i "stoi u progu wprowadzenia liberalnego reżimu aborcyjnego". Reakcja Stolicy Apostolskiej? Identyczna. "To nie tylko porażka zasad chrześcijańskich, ale porażka ludzkości" - oświadczył watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin. A przewodniczący Papieskiej Akademii Życia arcybiskup Vincenzo Paglia stwierdził, że "przełom w Irlandii musi nas [Kościół - przyp. red.] skłonić jeszcze bardziej nie tylko do obrony życia [...].

Watykan mocno wyraził swoje niezadowolenie. Tym mocniej, że wie, że nic nie może zrobić. Komu miałby wydawać rozkazy? Księżom, modlącym się w pustych kościołach archidiecezji dublińskiej (średnia uczestnictwa we mszy 18 proc.), w kraju, w którym według badań Instytutu Gallupa z 2011 r. 53 proc. zapytanych "czy Kościół odgrywa dużą rolę w twoim życiu" odpowiedziało "nie"?

A woman from the'Yes' campaign reacts after the final result was announced, after the Irish referendum on the 8th Amendment of the Irish Constitution at Dublin Castle, in Dublin, Ireland, Saturday May 26, 2018. The prime minister of Ireland says the passage of a referendum paving the way for legalized abortions is a historic day for his country and a great act of democracy. (AP Photo/Peter Morrison)
Reakcje zwolenników złagodzenia prawa aborcyjnego w Irlandii po ogłoszeniu wyników referendum (fot. Peter Morrison/AP)

CO Z POLSKĄ?

Równie zszokowana rezultatem irlandzkiego referendum jest... polska katolicka prawica. W komentarzach powtarzają się głosy, że teraz to Polska stoi na linii frontu walki o zachowanie katolickich zasad.

"Mamy do czynienia z ostatecznym zatonięciem cywilizacji chrześcijańskiej w Irlandii i ostatecznym końcem nadziei, jakie można było wiązać z Europą Zachodnią na to, że podniesie się z gruzów i opowie po stronie cywilizacji łacińskiej a tym samym - cywilizacji życia" - pisał rozczarowany Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris - organizacji prawników walczącej o ograniczenie prawa do aborcji w Polsce. "Przegrała Irlandia, bowiem przeszła na stronę cywilizacji śmierci i tego, który jest jej ojcem" - to już Tomasz Terlikowski, który potem wezwał do oporu przeciw tym, którzy "zrobią wszystko, by także nasz kraj przeszedł na stronę aborcyjnego Imperium".

Jak pokazuje przykład Irlandii, takie wysiłki mogą odnieść skutek odwrotny do zamierzonego. "Wynik referendum irlandzkiego to memento duszpasterskie dla innych Kościołów: nie idźcie tą drogą. Droga irlandzka była podobna do tej, którą dziś idzie Kościół w Polsce" - pisze w "Polityce" Adam Szostkiewicz. I przypomina: w 1983 r. w identycznym referendum 67 proc. Irlandczyków było za zakazem aborcji.

A teraz niemal tyle samo było przeciw.

Oto do czego prowadzi całkowity zakaz aborcji. Salwador powinien być dla Polaków ostrzeżeniem

Michał Gostkiewicz. Dziennikarz i redaktor magazynu Weekend.Gazeta.pl. Wcześniej dziennikarz Gazeta.pl, "Dziennika" i "Newsweeka". Stypendysta Murrow Program for Journalists (IVLP) Departamentu Stanu USA. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu.

...

Jak widac szkoly mu zaszkodzily. Mozg wyparowal. Takich bredni w jednym miejscu trudno znalezc. Wyborcza generalnie cieszy sie ze Irlandczycy pojda do piekla. Sami sa opetani to i ich glos jest falszem demona. Rzekomo to ma byc bunt przeciw dyktaturze Kościoła. To znaczy ze w kwietniu 2018 tam byla dykatura teraz zrzucili! Ale imbecyl! Mlodziez irlandzka NIE PAMIETA BARANIE CO BYLO W 1950! I NIE TYM SIE KIERUJE CWOKU! SEX DRUGS AND ROZPUSTA! To jest haslo a nie,, Zrzucmy dyktature Kosciola". Ktorej nigdy nie bylo. Totez nie ma i walki z nia ktora jest tylko w chorej talmudycznej glowie Agory. W 1950 to bito w szkolach na calym swiecie! Pieprzenie jakby wszedzie byla taka szkola jak teraz a w Irlandii bili jest debilizmem. Bicie wychodzi teraz w calym swiecie anglosaskim jako patologia. Irlandczycy to czesc swiata Anglosasow. A w USA w 1960tych byl apatheid! I co tym zyje mlodziez USA w 2018?

Wyborcza to kompletne odmozdzanie. To chyba tlumacz stan TVNu. Czytajo Wyborczo.
Radze unikac. Niech zbankrutuja bedzie madrzej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:11, 02 Cze 2018    Temat postu:

WOJCIECH SURMACZ29-05-2018 (13:44)
GetBack: windykacja wiarygodności
Tarapaty spółki windykacyjnej GetBack, opisywane dziś w polskich mediach, to wielki test na wiarygodność podawanych informacji. „Gazeta Wyborcza” ten test oblała.
Głosuj
Głosuj
17
48
Ustaleniem, co jest przyczyną kłopotów GetBacku, powinien zająć się prokurator
Ustaleniem, co jest przyczyną kłopotów GetBacku, powinien zająć się prokurator (East News, Fot: Marek Konrad/REPORTER)

„Pisząc list do premiera, Kąkolewski działał w klimacie z czasów upadku Lehman Brothers. Sugerował, że jest „zbyt wielki, aby upaść”. Chciał uświadomić rządowi, że krach GetBacku wstrząśnie finansami państwa. Chciał przypomnieć swoje zasługi dla władzy. Nic nie wskórał, a jego wystąpienie zostało odebrane jako szantaż. Podpisał wyrok na siebie – mówi „Wyborczej” informator z kręgu świata bankowości.”

Tak się zaczyna tekst Wojciecha Czuchnowskiego i Małgorzaty Kolińskiej-Dąbrowskiej z „Gazety Wyborczej” (19 maja 2018 r.) pod „mrożącym krew w żyłach” tytułem „Czy GetBack to Amber Gold PiS-u? Zagrożona upadkiem giełdowa spółka swoją działalność podpierała dobrymi relacjami z władzą i sprzyjającymi jej mediami”.

Mnóstwo niewiadomych

REKLAMA

Nie można pozostawić tego fragmentu bez komentarza, bo jest wielką bzdurą. Ta „informacja” jest pozbawiona faktów i zawiera głównie dywagacje anonima na temat tego, co chciał i czego nie osiągnął Kąkolewski, który napisał list do premiera. Cały dramat Czuchnowskiego polega na tym, że nie zna treści tego listu, co później zresztą przyznaje. Ale insynuacje pojawiają się już na początku historii i oto przecież chodzi.

A teraz krótko o źródle. Sformułowanie „informator z kręgu świata bankowości” brzmi dumnie. Sęk w tym, że jest anonimowy. W czasach swojej świetności, „GW” unikała takich źródeł jak ognia. Za nadużywanie takich źródeł (Czuchnowski i Kolińska-Dąbrowska robią to nagminnie) dziennikarze „GW” byli karceni przez swoich redaktorów, bo opieranie tekstów na anonimach to przegrany proces, podważanie wiarygodności podawanych informacji i brak profesjonalizmu. Ale czasy się zmieniły. Coś, co kiedyś było nie do pomyślenia, dziś staje się – niestety - standardem.

Krąg świata bankowości jest tak szeroki, że nie można wykluczyć, a nawet trzeba z góry założyć, że informator Czuchnowskiego świetnie zna klimat upadku Lehman Brothers, porusza się po rynku kapitałowym jak ryba w wodzie, doskonale zna polskie realia polityczne, szczególnie te po prawej stronie. No chyba, że to zmyłka i ta „gruba ryba” po prostu weszła w posiadanie wiedzy. Na przykład pozyskując ją od świadków? Szczerze mówiąc, tylko jedna taka gruba ryba jest w Polsce. Ujawnić źródło? Nieetyczne i niepotrzebne. Czuchnowski mógł przecież to źródło po prostu sobie wymyślić.

Co to jest profesjonalizm

REKLAMA

Czuchnowski, gwiazda „Gazety Wyborczej”, musiał poczuć się strasznie, gdy okazało się, że clou jego śledczej roboty, coś co miało być sercem artykułu, jest dla niego niedostępne. Osobisty dramat opisał w sposób następujący:
„Wyborczej” Kąkolewski najpierw obiecał, że udostępni listy. Potem zmienił zdanie: „Skierowana przeze mnie korespondencja nie miała charakteru publicznego i nie widzę aktualnie przesłanek, aby zmieniać jej charakter”.

W ten sposób Czuchnowski usiłuje usprawiedliwić przed czytelnikiem swoją nieudolność. Tak doświadczony dziennikarz śledczy powinien na tym etapie wstrzymać prace nad tekstem i kontynuować je dopiero po dotarciu do treści listów albo pogodzić się z porażką i nie pisać nic. Ale przecież nie o profesjonalne dziennikarstwo tutaj chodzi. Dlatego Czuchnowski wraz z redakcyjną koleżanką zamiast mięsa postanowili swoim czytelnikom zaserwować suchara. „Dowiedzieliśmy się jednak, że były prezes skarży się w listach, iż jego firma „wspierała”, wręcz „sponsorowała obóz wolnościowy”. Wymienia media, którym GetBack dawał reklamy, imprezy z udziałem polityków PiS-u, które finansował, oraz instytucje powiązane z obecną władzą, które sponsorował” – ujawniają Czuchnowski i Kolińska-Dąbrowska.

„Dowiedzieliśmy się” – ale od kogo? Znów anonimowe źródło. Znów „gruba ryba”? Wszystko wymyślone? Jedno jest pewne: autorzy artykułu nie czytali rzeczonych listów. Cały akapit, o tym czego „dowiedzieli się” dziennikarze „GW”, to tak naprawdę informacja o tym, czego się nie dowiedzieli. Gdyby bowiem Czuchnowski i Kolińska-Dąbrowska przeczytali treść listów rozsyłanych przez Konrada Kąkolewskiego, prezesa GetBack, musieliby dojść do takich wniosków jak Bartek Godusławski z „Dziennika Gazety Prawnej”. Ten dziennikarz akurat rzeczone listy zapewne czytał i nie ujawnił ich treści, bo uznał je za próbę uwikłania rządu, za działanie na granicy prowokacji. Czuchnowski i Kolińska-Dąbrowska, nie znając treści listów, tę granicę przekroczyli.

Podają tylko część faktów

REKLAMA

Autorzy „GW” wzięli też na warsztat Igora Janke, który – ich zdaniem – połączył GetBack z „obozem wolnościowym”. Przedstawiają go tak: „konserwatywny dziennikarz, którego kariera od lat związana jest z prawicą. Za AWS był szefem PAP, pracował też w TVP.”

Jakiego klucza użyli Czuchnowski i Kolińska-Dąbrowska, by nakreślić karierę Igora Janke? Dlaczego wybrali tylko PAP i TVP? Janke dorobek zawodowy ma przecież bogatszy, pracował m.in. w redakcjach: „Po Prostu”, „Życia Warszawy”, „Ekspresu Wieczornego”, „Wprost”, „Rzeczpospolitej” czy Polsatu. Ale to wszystko za mało „reżimowe”. A już na pewno nie pasował im do układanki fakt, że Janke trzy lata pracował w TOK FM, rozgłośni Agory. To trzeba było wymazać z jego życiorysu, więc wymazali.

Igor Janke ma na koncie "Książkę Historyczną Roku"
Wikimedia Commons CC BY-SA / Igor Janke
Podziel się
Potem autorzy wzięli się za polityczny portret Igora Janke, śmiało i otwarcie pisząc: „To nie człowiek w typie Dominika Tarczyńskiego czy Krystyny Pawłowicz; raczej klimat Jarosława Gowina, Jana Ołdakowskiego czy Dariusza Gawina, z którymi zresztą Janke blisko współpracuje.” Niezwykle ciekawe informacje! Skąd je mają? Raczej nie od Dominika Tarczyńskiego, Krystyny Pawłowicz, Jarosława Gowina, Jana Ołdakowskiego czy Dariusza Gawina. Ich wypowiedzi nie ma. W tekście nie ma nawet śladu po tym, że dziennikarze „GW” próbowali się kontaktować z tymi politykami, aby zweryfikować „bliską współpracę”. Czy to może być zatem informacja zmyślona? Na pewno nie jest wiarygodna, bo niepotwierdzona.

REKLAMA

W końcu Czuchnowski i Kolińska-Dąbrowska „rozprawiają” się z aktywnością biznesową Igora Janke, pisząc: „Jest założycielem i współwłaścicielem platformy blogowej Salon24, think-tanku Instytut Wolności oraz firmy od „strategicznego doradztwa komunikacyjnego” o nazwie Bridge.”

W miarę przyzwoity dziennikarz zajrzałby przy tej okazji do Krajowego Rejestru Sądowego i wtedy dowiedziałby się, że Igor Janke jest współwłaścicielem spółki Bridge (wpisany do rejestru 23 lutego 2018 roku), ale z pewnością nie jest jej założycielem.

Firmę w 2001 roku założył Piotr Bazylko, były dziennikarz. Był wtedy jej właścicielem i prezesem zarządu. Rok później do zarządu Bridge dołączyli Maciej Gorzeliński i Rafał Kasprów (ten miał nawet udziały). Po kilku latach obaj zostali wykreśleni z rejestru spółki i wtedy w Bridge pojawił się Piotr Wysocki (dziś prezes i współwłaściciel).

Wszyscy czterej panowie (Bazylko, Gorzeliński, Kasprów i Wysocki) spotkali się swego czasu w spółce MDI. Bazylko i Wysocki byli tam w latach 2004-2005 członkami zarządu i współwłaścicielami. Gorzeliński i Kasprów do dziś zarządzają MDI. Ten wątek jest niezwykle ciekawy. Zarówno Bridge, jak i MDI obsługiwały przez lata wielu poważnych klientów, często doradzając im w sytuacjach kryzysowych. Rzetelny opis tych, niejednokrotnie kontrowersyjnych, relacji to historia na osobny artykuł, a nawet całą serię. Tu jednak potrzebna byłaby nie tylko niezwykle obiektywna i żmudna robota śledczego. Autorzy musieliby się wykazać przede wszystkim odwagą, bo w grę chodzi deptanie po odciskach ludzi z pierwszych stron gazet („Wyborczej” też) - najbogatszych Polaków i wysoko postawionych polityków z zupełnie innego obszaru niż „obóz wolnościowy”.

REKLAMA

To może być realny powód, dla którego autorzy „Gazety Wyborczej” niezwykle wybiórczo potraktowali strukturę własnościową Bridge. W tym kontekście eksponowanie Igora Janke i kreowanie go na demiurga Bridge jest z gruntu fałszywe.

Pół biedy jednak gdyby Czuchnowski z Kolińską-Dąbrowską posunęli się tylko do tendencyjnej selekcji faktów. Otóż dziennikarze „Wyborczej” fakty zaczęli kreować. Napisali bowiem, że klientami Bridge „są wielkie państwowe spółki: PZU, Orlen, KGHM, TVP, PAP, Giełda Papierów Wartościowych. Ich obsługa medialna to ogromne pieniądze. Jakie? Tajemnica firmy.”

Prawda jest jednak taka, że wymienione jednym tchem spółki klientami Bridge były ale w przeszłości. A konkretnie przed „dobrą zmianą”. Możliwe, że ich obsługa kosztowała ogromne pieniądze. Nie wiadomo jednak jakie, bo „tajemnica firmy”. Ale której? Bridge? Jednej z wymienionych spółek? Komu w tej sprawie zadawali pytania autorzy tekstu i czy w ogóle zadawali? Do PAP na pewno nie przyszły pytania w tej sprawie, bo gdyby przyszły odpowiedź byłaby prosta: Bridge nie obsługuje Polskiej Agencji Prasowej. To następny dowód na to, że informacje podawane przez Czuchnowskiego i Kolińską-Dąbrowską są niewiarygodne.

Kłopoty GetBack

Tendencyjna selekcja faktów, konfabulacje i anonimowe źródła Czuchnowskiego i Kolińskiej-Dąbrowska stanowią oś artykułów, którego głównym bohaterem jest GetBack. Sęk w tym, że o samej spółce niewiele się z tych publikacji dowiadujemy. Pada na przykład stwierdzenie, że GetBack wyróżniał się wśród klientów Bridge. Ale dalej jest już tylko strumień manipulacji (znowu tendencyjna selekcja faktów, konfabulacje, anonimowe źródła) o rzekomo „bliskich” relacjach Igora Janke z premierem Mateuszem Morawieckim.


East News
Podziel się
A przecież historia spółki GetBack jest niezwykle ciekawa z zupełnie innych względów. Ale tej historii w tekstach Czuchnowskiego i Kolińskiej-Dąbrowska nie przeczytacie. Otóż dwa lata temu Getin International S.a.r.l. - spółka pośrednio zależna od Idea Banku – sprzedała 100 proc. akcji spółki GetBack firmie Emest Investments, kontrolowanej przez Abris Capital Partners. Wartość umowy opiewała na 825 mln zł. Właścicielem 79,46 proc. akcji Idea Banku był wówczas Leszek Czarnecki (aktualnie nr 13. na polskiej liście „Forbesa” z majątkiem wycenianym na 2,1 mld zł). Dla Leszka Czarneckiego była to niezwykle udana transakcja. Eryk Stankunowicz w relacji (opublikowanej na forbes.pl w dniu 28 maja 2018 r.) ze spotkania z tym biznesmenem pt. „Leszek Czarnecki wraca do gry” podkreśla, że właściciel Getin Holdingu założył GetBack za 4 mln zł w 2012 roku, a sprzedał cztery lata później za 825 mln zł.

Z publikacji „Dziennika Gazety Prawnej” („GetBack vs Leszek Czarnecki” z 26.06.2017 r., autor: Tomasz Jóźwik) wynika, że GetBack po sprzedaży wciąż utrzymywał relacje biznesowe z firmami ze stajni Czarneckiego. Spółka zarządzana przez Kąkolewskiego miała kredyty w Getin Noble i Idea Banku. W Noble Funds TFI (w 2017 roku połączył się z Open Finance, innym TFI kontrolowanym przez Czarneckiego) „zaparkowano” fundusze inwestycyjne. W niektórych z nich GetBack zainwestował własne pieniądze i miał całość lub część certyfikatów, w innych – tak jak w Open Finance Wierzytelności Detalicznych (OFWD) – odgrywał rolę firmy zarządzającej portfelem inwestycyjnym danego funduszu obejmującym wierzytelności.

GetBack wszedł jednak w konflikt z Getin Noble Bankiem. Zarząd GetBack wypowiedział umowę zlecenia zarządzania częścią portfela inwestycyjnego Open Finance Wierzytelności Detalicznych. Jednocześnie kancelaria pracująca dla GetBack wypowiedziała OFWD umowy na obsługę prawną. Po ostatecznym wygaśnięciu umów GetBack oczekiwał od Getin Noble Banku wypłaty 102 mln zł. Getin Noble Bank uznał jednak, że roszczenia GetBack są nieuzasadnione.
„Wielopoziomowa konstrukcja, dzięki której zamożni klienci Getin Noble Banku zarabiali na wierzytelnościach jednak „runęła jak domek z kart”. Zamiast zysków są straty. I konflikt o 100 mln zł” – pisał Tomasz Jóźwik niespełna rok temu w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.

Co się stało? Otóż klienci funduszy oferowanych przez Getin Noble Bank zaczęli w pośpiechu wycofywać zainwestowany kapitał. W efekcie gwałtownie skurczyły się aktywa funduszu Open Finance Wierzytelności Detalicznych, zarządzanego przez GetBack – z ponad 500 mln zł do 200 mln zł! Dlaczego?

Tak tłumaczy ten proces autor artykułu „GetBack vs Leszek Czarnecki”:
„Prawdopodobnie dlatego, że z realizującego program naprawczy Getin Noble, którego bilans obciąża największy w branży udział w aktywach kredytów walutowych, odeszła duża część doradców obsługujących klientów bankowości prywatnej. Doradcy pociągnęli za sobą część swoich klientów. Tak zaczął się run na fundusze Open Life, a w konsekwencji umorzenia certyfikatów funduszu OFWD. Zarządzający nim GetBack zmuszony został do wyprzedaży portfeli wierzytelności, żeby mieć gotówkę na zaspokojenie narastającej fali wypłat. Wierzytelności nie są płynnymi aktywami – konieczność natychmiastowej wyprzedaży oznacza, że cena jest niska. W tym wypadku była niższa niż ich oszacowanie w aktywach funduszu. Stąd spadek wyceny funduszy i straty klientów”.

Wniosek: problemy GetBack mogą być emanacją problemów imperium finansowego Leszka Czarneckiego. On sam jednak - jak twierdzi Eryk Stankunowicz z „Forbesa” w relacji ze spotkania z miliarderem - obciąża za kłopoty zarząd i Radę Nadzorczą GetBack oraz fundusz Abris, któremu sprzedał swój biznes w 2016 roku. Czarnecki w rozmowie ze Stankunowiczem zwrócił uwagę, że „pod rządami nowego właściciela zostały zdemontowane wszystkie bezpieczniki chroniące GetBacka przed nadmiernym zadłużaniem się, co z czasem doprowadziło do obecnej katastrofy”.

Zobacz także: klienci GetBacku mogą zgłaszać się do Rzecznika Finansowego

Ale tego zagadnienia Wojciech Czuchnowski i Małgorzata Kolińska-Dąbrowska z „Gazety Wyborczej” w swoich tekstach nie dotykają. Wolą inną wersją:
„Na rynku wierzytelności mówi się, że problemy GetBacku mogą być efektem wojny konkurencyjnej. O prymat walczą spółki windykacyjne GetBack SA i Kruk SA. Kruk był wściekły, że GetBack skupił najwięcej długów. Brał wszystko, jak leci: długi sprzedawane przez banki, operatorów komórkowych, firmy pożyczkowe.” - piszą autorzy Gazety Wyborczej.
Kolejne anonimowe źródło - „mówi się”. Ale do tego czytelnik „GW” jest już przyzwyczajony. Wojny konkurencyjnej oczywiście nie można wykluczyć, ale nawet jeśli tak było, to jest tylko pół prawdy o problemach GetBack, a może nawet ćwierć. Wśród tych problemów były też: Abris, spółki z grupy finansowej Leszka Czarneckiego i być może Altus TFI, o którym za chwilę.

Ale Czuchnowski i Kolińska-Dąbrowska tego nie widzą. Wolą analizować komercyjne zaangażowanie GetBack w mediach z „obozu wolnościowego”, które – tak, jak w przypadku wydawnictwa Fratria – nie zostało zmonetyzowane. A mogliby policzyć, ile pieniędzy zostawiły w Agorze firmy kontrolowane przez Leszka Czarneckiego? Ale po co?

Polityczne inklinacje

Nie ma sensu wyciąganie na światło dzienne prawdy o GetBack, skoro celem jest tworzenie zasłony dymnej, intrygi politycznej, uporczywego wikłania w całą sprawę ekipy rządzącej.

„Z ustaleń „Wyborczej” wynika, że ojciec premiera zaangażował się w sprawę w pierwszej połowie kwietnia, gdy GetBack, wiodąca na rynku spółka windykacyjna, zaczęła mieć poważne problemy finansowe” - snują niewiarygodną historię w kolejnym paszkwilu pt. „GetBack i ojciec premiera Morawieckiego”. Jakie to ustalenia? Oczywiście donosy anonimowych informatorów. Wiarygodność – poziom zero.

Nieważne, że w rozmowie z dziennikarzami „Gazety Wyborczej” Kornel Morawiecki zdementował rzekome zaangażowanie. Jego słowa i szczerość versus doniesienia anonimowego źródła nie miały znaczenia. Nieważne też, że Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) pytany o rzekome rozmowy z Kornelem Morawieckim o spółce GetBack kategorycznie zaprzeczył, iż miały one w ogóle miejsce. Czuchnowski i Kolińska-Dąbrowska bez względu na wszystko postawili twardą tezę i stworzyli tekst o zaangażowaniu Kornela Morawieckiego w sprawę GetBack. Stworzyli fakt medialny, oderwany od rzeczywistości.

Eskalacja tej fikcji spowodowała, że Platforma Obywatelska - za pośrednictwem Sławomira Neumanna - złożyła wniosek o powołanie komisji śledczej w sprawie GetBack.

"Można powiedzieć, że Platforma zgłaszając pomysł powołania komisji śledczej w sprawie spółki GetBack właśnie - jak to się potocznie mówi - wchodzi na grabie.” - skomentował wniosek opozycji Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Trzeba przyznać Dworczykowi, że ta ironia to przy okazji całkiem trafna diagnoza podstawowego problemu Platformy Obywatelskiej, „Gazety Wyborczej” i jej anonimowych źródeł.

Gdyby bowiem Wojciech Czuchnowski i Małgorzata Kolińska-Dąbrowska chcieli opowiedzieć prawdziwą, wiarygodną historię spółki GetBack, musieliby sięgnąć do archiwów prasowych (np. „Gazety Wyborczej”) i poszukać tekstów z 2012 r. o GetBack, nowej spółce Leszka Czarneckiego, jednego z najbogatszych Polaków.

Gdyby chcieli być tak dociekliwi i złośliwi, jak w przypadku relacjonowania związków Igora Janke z Mateuszem Morawieckim to napisaliby, że Grzegorz Schetyna (rocznik '63) i Leszek Czarnecki (rocznik '62) są prawie równolatkami. Obaj działali we Wrocławiu. Schetyna jest prominentnym politykiem Platformy Obywatelskiej, Leszek Czarneckim biznesmenem. Znają się, nie raz rozmawiali. Czy określiliby te relacje mianem „bliskich”?

Śledząc dalej „zaangażowanie” PO w sprawę GetBack, Czuchnowski i Kolińska-Dąbrowska powinni opisać postać Alicji Kornasiewicz, która była członkiem Rady Nadzorczej i szefową Komitetu Audytu GetBack. Mogliby sprawdzić, co łączy Alicję Kornasiewicz z prezesem mBanku Cezarym Stypułkowskim? Tak się składa, że jego doradcą najpierw w Banku Handlowym, a następnie w PZU był Konrad Kąkolewski były już prezes Getback. Kilka lat później ten sam Kąkolewski, co wynika z jego profilu na LinkedIn, doradzał Leszkowi Czarneckiemu - odpowiadał za projekty M&A (Allianz Bank, Idea Bank, OpenLife)

Analizując tarapaty Konrada Kąkolewskiego, dziennikarze „Gazety Wyborczej” na pewno by też trafili na spółkę Altus TFI, w której fundusze GetBack też jest zaangażowany. Wtedy mogliby zapytać Piotra Osieckiego, prezesa Altus TFI o relacje z prof. Andrzejem Rzońcą, głównym ekonomistą Platformy Obywatelskiej. Oraz o relacje z samym Kąkolewskim, z którym kariera zawodowa Osieckiego przecięła się właśnie w PZU za czasów Stypułkowskiego.

A skoro już jesteśmy przy władzach Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych Altus, to każdy dziennikarz śledczy powinien zauważyć w nich Rafała Manię, przewodniczącego Rady Nadzorczej tej spółki. To człowiek-legenda, nie sposób obok niego przejść obojętnie. Violetta Krasnowska, napisała kiedyś w tygodniku „Wprost” (26 lipca 2001r.) artykuł pt. "Pruszków w Ministerstwie Skarbu”. Opisywała w nim „mafijne” i „służbowe” powiązania Rafała M. (ksywa „Zwierzak”), byłego dyrektora departamentu Nadzoru i Prywatyzacji w Ministerstwie Skarbu Państwa, potem członka zarządu PZU. Rafał Mania, przysłał wtedy (m.in. do „Pulsu Biznesu”) oświadczenie w którym zaprzeczył, jakoby był powiązany z gangiem pruszkowskim, wyłudzał haracze, egzekwował długi. W liście napisał też, że „jedyne kontakty z UOP i prokuraturą miały miejsce podczas pracy w MSP oraz PZU w sierpniu 2000 r. („z jego inicjatywy” – wyjaśnienie „Pulsu Biznesu” ).

Niezwykle interesujące wątki, prawda? Bardzo! Bo nawet tak pobieżna analiza otoczenia spółki GetBack pokazuje, jak rozległa i wielowątkowa jest to historia, także w kontekście politycznym. Ale do ustalenia kto kogo wkręca w GetBack wcale nie jest potrzebna komisja śledcza. Wystarczy prokurator.

...

Tak Wyborcza to horror. Taki talmudyczny belkot. Wytwory chorej wyobrazni... Tam nie ma artykulow tylko ustawki pod konkretny cel. Przy czym tfurcy nie zyja najwyrazniej w realnym swiecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:16, 17 Cze 2018    Temat postu:

GW oskarża rosyjskiego niedźwiedzia o wykonywanie antysemickich gestów

Tak, dobrze przeczytaliście. Co oni w tej Wyborczej, to ja nawet nie...

Klosinski 15 godz. temu via Android +9
,, Te niepokojące sceny zarejestrowano w Moskwie po meczu Rosja-Arabia Saudyjska" Oni nie są normalni.

e900 15 godz. temu +6
A co sobie myślał, antysemita jeden,że naszej Latarni Poprawności coś umknie???... Antysemita... a nawet i Faszysta! Tym bardziej,źle o nim,świadczy,że był Brunatny...

...

Wyborcza to stan umyslu. Wlasnie sie dowiedzialem ze juz gesty moga byc antysemickie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:24, 18 Cze 2018    Temat postu:

Potężna wpadka "GW". Robi konkurs o polskich bohaterach i ilustruje go...

Plakat przedstawiający strzelca pokładowego niemieckiego bombowca Heinkel He 111, czyli człowieka który ostrzeliwał kolumny uciekających polskich cywilów we wrześniu 1939 roku.

...

Blad freudowski! Pokazujacy co naprawde w człowieku siedzi. Kogo oni podziwiaja!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:05, 19 Cze 2018    Temat postu:

Agora: lokale Papa Diego będą serwować dania meksykańskie, pierwszy ruszy w sie...

Sieć lokali gastronomicznych przygotowywana do startu przez Agorę będzie funkcjonować pod marką Papa Diego i oferować dania kuchni meksykańskiej. Pierwszy zostanie otworzony w sierpniu br.

..

Łe ta meksykanska?! Gejowska! To bylo cos!
Biedny Meksyk.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 8:00, 12 Lip 2018    Temat postu:

OMZRiK: Ofiarami są konkretni ludzie. Miał na myśli tych, których pomówił?

Portal DzienDobryBiałystok.pl

Mimo wielu zgłoszeń wysłanych do administracji Facebook, „fałszywy” fanpage Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych wciąż działa. Nie tylko działa, ale nadal zbiera pieniądze. Komu? Być może ustali to sąd. Pieniądze w każdym razie mogą się przydać, kiedy Fundacja będzie musiała udzielić informacji, kto prowadzi fanpage i kto pomawia ludzi w internecie, po czym zapłaci za zniesławienia i naruszenia ich dóbr osobistych.

Jeszcze przed weekendem byliśmy w miejscu, od którego wszystko się zaczęło. To właśnie na ulicy Młynowej w Białymstoku działało Stowarzyszenie Teatr TrzyRzecze, które później stało się Ośrodkiem Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Warto zwrócić uwagę, od kiedy nieformalny twór, który dopiero kilka lat później stał się fundacją, zaczął prowadzić swoją działalność. Zbiegło się to idealnie w czasie, kiedy działaczami Stowarzyszenia Teatr TrzyRzecze zaczęły się interesować organy ścigania, a krótko później pojawiły się pierwsze żądania zwrotów udzielonych dotacji. Między innymi do budżetu Miasta Białegostoku oraz Fundacji Batorego.

Właściwie nie tyle działaczami, co dyrektorem Teatru zainteresowała się prokuratura. Oskarżenia dotyczyły między innymi oszustw i wyłudzeń. Według śledczych, co później jeszcze podał sąd w uzasadnieniu nieprawomocnego wciąż wyroku, miało do nich dochodzić od bardzo wielu lat. Zresztą dość szybko konta Stowarzyszenia Teatru zajął komornik, więc dyrektor i osoby z nim współpracujące, były niemal odcięte od pieniędzy, które do pewnego momentu płynęły szerszym lub węższym strumieniem.

Kiedy śledczy prowadzili już dochodzenie, nagle objawił się w Białymstoku Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który niemal wszędzie w całym mieście zaczął widzieć faszyzm, rasizm i mowę nienawiści. Hasła były nośne, a sam wymiar sprawiedliwości nieco pomógł w rozgłosie działań szefostwa obecnej fundacji OMZRiK, opisując swastykę w jednym ze swoich orzeczeń, jako azjatycki symbol szczęścia. Sprawa bardzo szybko stała się głośna w całym kraju. I to właśnie dodało skrzydeł działaczom z rodzącej się dopiero inicjatywy OMZRiK, która dopiero cztery lata później stała się fundacją.

Sama działalność teatralna wydawała się powoli schodzić na drugi plan. Chociaż sztuki co jakiś czas były jeszcze wystawiane. Były też organizowane warsztaty, była też prowadzona i inna działalność. Jednak zdecydowanie mniej głośna niż nagłaśniane wspólnie z Gazetą Wyborczą incydenty o charakterze rasistowskim lub związane z mową nienawiści,jakie podejmował teatr. Być może ta działalność stricte teatralna i z tych powodów nieco ustawała, że po żądaniach zwrotów udzielonych dotacji, w kasie teatru zaczęło świecić pustką. W tym samym czasie prokuratura prowadziła już swoje czynności śledcze wobec dyrektora Teatru TrzyRzecze i w konsekwencji w 2014 roku postawiła mu zarzuty. Zostały one uzupełnione i już w kolejnym roku oskarżenie zawierało o wiele więcej.

- Zarzuty dotyczą m.in. oszustw, część z nich dotyczy działalności stowarzyszenia, prowadzącego Teatr TrzyRzecze. Zarzuty stawiane przez prokuraturę w rozpoznawanej przez Sąd sprawie dotyczą zdarzeń, do których miało dochodzić w latach 2010-2012. W jednym przypadku chodziło o oszustwo na szkodę banku (wymieniona kwota zarzucanego wyłudzenia to 240 tys. zł), zaś w pięciu pozostałych – o oszustwa na szkodę prywatnych przedsiębiorców, którym oskarżony miał nie zapłacić za odebrane towary (chodzi o kwoty rzędu kilku-kilkudziesięciu tys. zł.) Dwa kolejne zarzuty dotyczyły udaremnienia egzekucji wierzytelności (m.in. w 2006 roku) – informował w 2015 roku Wiesław Żywolewski, ówczesny Rzecznik Prasowy Sądu Okręgowego w Białymstoku.

I tu jest kolejna bardzo ciekawa sprawa. Bardzo szybko po tym, gdy prokuratura zaczęła mówić o nieprawidłowościach, dyrektor Teatru sam zabrał głos. Od początku utrzymywał, że to zemsta wymiaru sprawiedliwości za ujawnienie afery ze swastyką. Niemniej wydał oficjalne oświadczenie, które otrzymała jeszcze w 2014 roku także nasza redakcja. Czytamy tam następujące zdania:

„W związku z zarzutami, jakie postawiła mi Prokuratura Białystok-Północ oświadczam, że są one nieprawdziwe i opierają się na kłamstwach. Oświadczam – świadomy odpowiedzialności karnej i będąc w pełni władz umysłowych – że komunikat znajdujący się na stronach prokuratury zawiera kłamstwa i poświadcza nieprawdę co udowodnię w odrębnym procesie jaki wytoczę prokuraturze” – przekazał w oświadczeniu Rafał Gaweł, ówczesny jeszcze dyrektor Teatru TrzyRzecze.

Co tu ciekawego? Przede wszystkim to, że już kilka miesięcy później, kiedy śledczy gromadzili nowe dowody, oskarżony widocznie przestał być w pełni władz umysłowych. Sam u siebie zaczął podejrzewać chorobę psychiczną, co podnosił również w trakcie procesu sądowego. Bardzo dokładnie opisał to w uzasadnieniu swojego orzeczenia sędzia Sławomir Cilulko.

- Zażądana dokumentacja tak naprawdę wskazuje, że pierwszy zapis w dokumentacji lekarskiej jest w listopadzie 2015. Więc na początku procesu sądowego. A jest on nie diagnozowany przez lekarza, ale o chorobie afektywnej dwubiegunowej myśli oskarżony – tak lekarz zapisał. Myśli chyba jako o ostatniej desce ratunku, tak by się wydawało. Mając na uwadze biegłych, których oskarżony – bardzo dobrze przygotowany – wypytywał, obeznany, oczytany z objawami tej choroby, a wiedzę tą można uzyskać choćby na podstawie danych z internetu – powiedział podczas ogłaszania wyroku sędzia Sławomir Cilulko w lipcu 2016 roku.

Co się stało, że w ciągu kilku miesięcy ten sam człowiek, który również w swoim własnym oświadczeniu pisał, że prokuratura połamie na nim zęby, nagle z człowieka w pełni władz umysłowych miał się stać człowiekiem bez tych pełnych władz umysłowych? To już należy do ustaleń psychiatrów. Jednak dla całego zobrazowania działań zarówno teatru TrzyRzecze, jak i nieformalnej inicjatywy Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, wygląda to kompletnie tragicznie, gdy idzie o wiarygodność.

Identycznie jest i w obecnej sytuacji, kiedy już nie inicjatywa nieformalna, ale Fundacja OMZRiK wypiera się prowadzenia na Facebooku fanpage, jaki zawiera jej nazwę, logo, adres internetowy oraz szereg informacji, które mogą świadczyć o tym, że fanpage jest oryginalny i prowadzony przez fundację. Widać to przede wszystkim po wpisach i komentarzach użytkowników, którzy są w pełni przekonani, że komunikują się z fundacją OMZRiK, a nie z oszustami. Na pytania użytkowników o stan faktyczny, odpowiedzi jednak nie ma. Odpowiedzią jest wyłącznie blokowanie użytkowników i zamykanie ust. Sama fundacja nie odniosła się ani jednym słowem do podawanych przez nas informacji, ani nie chciała komentować innym mediom niczego w związku z tym tematem.

„Ofiarami są konkretni ludzie. Dlatego polskie prawo przewiduje kary dla sprawców” – czytamy we fragmencie informacji na oficjalnej stronie internetowej fundacji OMZRiK. Owszem, ofiarami są konkretni ludzie, którzy są pomawiani, zniesławiani i obrażani na fanpage, do którego się fundacja nie przyznaje, choć w statucie ma wpisane przeciwdziałanie mowie nienawiści. Ona sama nie reaguje na istniejący stan rzeczy. Jak to się ma do rzetelności i uczciwości jego założycieli i działaczy? Każdy niech odpowie sam. O reszcie zdecyduje sąd. Pozew został już złożony, a pierwsze posiedzenie sąd wyznaczył na drugą połowę lipca.

...

Afera z Wyborczej! Kolejna. Agora lobbowala taki syf! Zreszta zadnych zaskoczen. To sa oni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:06, 15 Lip 2018    Temat postu:

Kochałeś się już? Tak! Chłopcy o pierwszym seksie 18+

Mama mówiła: 'Nie będzie idealnie. Możesz zestresować się, a przez to szybko skończyć. Albo ręce zaczną ci tak dygotać, że nie założysz prezerwatywy. Tylko się nie przejmuj'

...

Fragmenty z Wyborczej czyli pornokaks. To jakby ktos nie wiedzial czego ja chce od dobrotliwych,, dziennikarzy". Tfu! Patole.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:25, 21 Lip 2018    Temat postu:

Sposób Wyborczej na dobre zdrowie

Masturbacja: choroba czy lekarstwo?
Irena Cieślińska

Naukowcy radzą, by dla zdrowia robić to co najmniej 21 razy w miesiącu,

...

Wyborcza zdradza skad u nich sie ta,, madrosc" bierze. Z,, treningu".
Tfu patole!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:12, 25 Lip 2018    Temat postu:

Kto wstydzi się polskości?"

Z przeprowadzonej w maju b.r. ankiety, zleconej przez portal Gazeta.pl wynika, że 78% czytelników "Wyborczej" wstydzi się polskości.

...

Co nie jest trudne jak sie Polakiem nie jest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 40, 41, 42  Następny
Strona 4 z 42

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy