Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Kremlowscy zwyrodnialcy otruli dziennikarzy RTĘCIĄ!!!!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 65, 66, 67  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:58, 06 Kwi 2015    Temat postu:

Dantejskie sceny na meczu rosyjskiej Premier Ligi

Kibice drużyn Torpedo Moskwa i Arsenal Tula urządzili sobie regularną bitwę podczas meczu 21. kolejki rosyjskiej Premier Ligi. Przez pierwsze pół godziny spotkania na trybunach trwał festiwal wyzwisk, którego eskalacją było sforsowanie przez fanów barierek odgradzających ich od płyty stadionu. Do burd doszło na bieżni wokół murawy. W ruch poszły petardy i krzesełka. Spotkanie zostało przerwane na 5 minut. Po interwencji policji chuliganów rozdzielono a spotkanie zostało wznowione. Torpedo wygrało 3:1.

...

To jest Rosja ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:16, 07 Kwi 2015    Temat postu:

Seks, plotki i propaganda. Telewizja dla motłochu, teatr dla Putina
Jak wygląda telewizja w Rosji Władimira Putina? - AFP

Rosyjska telewizja jest dziś w dużej mierze kontrolowana przez państwo. Również popularne programy rozrywkowe są orężem w rękach rosyjskiej propagandy.

Kobieta na ekranie ma łzy w oczach. Galina z Ukrainy opowiada o ukrzyżowaniu trzyletniego chłopca w jej mieście "po wyparciu przez armię ukraińską prorosyjskich separatystów": "Chłopca przybito do tablicy informacyjnej a jego mamę zmuszono do przyglądania się, jak umiera jej synek. Potem brutalnie zamordowano również jego mamę", dodaje Galina.

Tej historii, którą emitował I program rosyjskiej telewizji w lipcu 2014 roku, nie potwierdził żaden inny świadek. Z wyjątkiem Alexandra Dugina, publicysty i przedstawiciela rosyjskiego ekspansjonizmu, który opisał to samo wydarzenie na Facebooku trzy dni przed emisją wypowiedzi Galiny. Tylko zamiast matki chłopca, zamordowany został ojciec. Krytyczna rosyjska opinia publiczna natychmiast się zorientowała, że była to historia wyssana z palca. Większość telewidzów jest jednak przekonana o nieomylności rosyjskiej telewizji.

"Czołowe rosyjskie stacje telewizyjne zalewają telewidzów propagandą" - stwierdza organizacja "Reporterzy bez granic".

Dla dziennikarza telewizyjnego Maxima (imię zmienione, red.), był to powód do pożegnania się z branżą, w której pracował prawie 20 lat. Teraz grozi mu niebezpieczeństwo, bo za dużo mówi: "Oczywiście, że boję się o swoje życie. Ale martwi mnie również przyszłość tego kraju, gdy widzą, jak bardzo się oddalił od mojego pomysłu na życie. To istna katastrofa".

Telewizja w zaufanych rękach

Gdy Borys Jelcyn wybrał w 1999 roku Władimira Putina na swojego następcę, nowy prezydent przejął stopniowo kontrolę nad telewizją kraju. Jako ostatnia z wielkich ponadregionalnych stacji telewizyjnych, swoją niezależność straciła w 2001 roku rosyjska NTV. Dziś prawie tuzin "federalistycznych kanałów telewizyjnych", jak się je nazywa, należy albo bezpośrednio do państwa, do zaufanych prezydenta, albo niektórych firm związanych z państwem jak "Gazprom-Media".

Maxim twierdzi, że wszystkie wielkie stacje prezentują widzom wirtualną rzeczywistość. "W tej rzeczywistości jest jeden człowiek, na którym można zawsze polegać; człowiek bez jakichkolwiek słabości: Władimir Putin!"

"Wojna wisi w powietrzu"

W ostatnich latach rosyjska telewizja coraz częściej intryguje przeciwko Zachodowi; przeciwko rzekomo dekadenckiej Europie, z której szydzi, nazywając ją "Gejropa". Ale w szczególnie czarnych kolorach przedstawia starego a zarazem nowego wroga, USA, uważa Maxim: "W tym wirtualnym świecie wszyscy są przeciwko nam. Inne kraje, rzekomo kiedyś tylko udawały, że są naszymi przyjaciółmi, ale my byliśmy czujni, przejrzeliśmy ich na wskroś a teraz wiemy, że to nie są żadni przyjaciele".

"W takim razie przyjedziemy do was"

W telewizji pokazuje się ciężkie rosyjskie czołgi przejeżdżające przez Bramę Brandenburską. Tu i tam powiewają rosyjskie flagi. "Do Warszawy czołg T-90 dotrze w ciągu niecałego dnia. A te 1800 km do Berlina nie są dla nowoczesnej armii żadną odległością. Praga, Helsinki, Wilno, Tallin… do tych miast można nawet dojść na piechotę", wyjaśnia prezenter V programu rosyjskiej telewizji.

Tak zareagowała ona na odmowę przybycia europejskich szefów rządów na paradę wojskową do Moskwy, w maju tego roku. "W takim razie przyjedziemy do was", zadrwił sobie prezenter.

"Wojna wisi w powietrzu"

"To prawda. Wojna wisi w powietrzu", stwierdza z powagą Dmitrij Kiseljow, prezenter kroniki tygodnia w I programie rosyjskiej telewizji, który jest jednocześnie dyrektorem generalnym Agencji Medialnej "Dzisiejsza Rosja", do której należy m.in. rozgłośnia obcojęzyczna Russia Today.

"Na co Rosja ma być przygotowana? Na wszystko. W naszej nowej doktrynie wojskowej uchwalonej z początkiem nowego roku napisano w punkcie 27. jasno i wyraźnie: Federacja Rosyjska zastrzega sobie prawo użycia broni nuklearnej", zaznacza Kiseljow.

Na szklanym ekranie pokazano rakietę międzykontynentalną. W tym samym czasie Kiseljow wyjaśnia, że "na wypadek zagrożenia państwa, Rosja będzie gotowa, jako pierwsza, użyć broni nuklearnej. Decyzję w tej sprawie podejmuje wtedy prezydent. Jeżeli uzna, że istnieje zagrożenie, może taką decyzją podjąć nawet samodzielnie", dodaje prezenter.

W programie Kiseljowa wojna jest stałym tematem. Raz nawet groził, że Rosja jest jedynym krajem, który byłby w stanie "zrobić z USA radioaktywny pył".

Kiseljowa UE wciągnęła na listę osób objętych sankcjami, jako jednego z tych, którzy są "pod względem politycznym i militarnym" odpowiedzialni za aneksję Krymu. Zakazano mu wjazdu do Europy.

"Wierzą w wyjątkowość narodu rosyjskiego"

Telewizję państwową odbiera ponad 99 procent spośród 146 mln mieszkańców Rosji. Według sondaży ufa jej ponad 77 procent widzów. "Mamy już pokolenie, które nie zna innej rzeczywistości", twierdzi były dziennikarz telewizyjny Maxim.

"Większość młodych redaktorów, dziennikarzy i reporterów telewizyjnych wcale nie znajduje się pod bezpośrednią presją od góry. Często słyszałem jak mówili : "Jak się pracuje dla państwowych mediów, trzeba reprezentować państwowe stanowisko". "Z przyjemnością spełniają narzucaną im wolę, bo uważają ją za własną. Szczerze wierzą w twierdzenia propagandy, w wyjątkowość narodu rosyjskiego i ideologię przemocy, która jest dla nich jedyną właściwą drogą, ponieważ wszyscy ludzie z Zachodu i tak są mięczakami".

Kiedyś byli demokratami

Telewizyjni macherzy jak Dmitrij Kiseljow chętnie bywają w zachodniej Europie albo w USA. Wielu posiada tam nieruchomości albo opłaca swym dzieciom studia na zachodnich uniwersytetach. Na początku kariery, za czasów Jelcyna, Kiseljow i jemu podobni byli demokratami. "Wielu znam osobiście i wiem, jak są dobrze poinformowani i jak są inteligentni. Mogę wystawić im stuprocentową diagnozę: diagnozę nieskończonego cynizmu".

Rosyjscy widzowie spędzają średnio ponad cztery godziny przed telewizorami. Wciąga ich różnego rodzaju rozrywka: od seksu, przemocy, plotek, po propagandę. Nawet pogoda na Krymie jest zawsze lepsza niż w Donbasie.

"Motłoch zeżre wszystko"

Były pracownik Kremla, który zna osobiście Putina, powiedział w ubiegłym roku brytyjskiemu "Guardianowi": "Ten, kto kontroluje telewizję, kontroluje też kraj. Gdy do władzy dojdą komuniści, kraj ten w ciągu trzech miesięcy przeobrazi się w komunistyczny. Gdy do władzy dojdą faszyści, stanie się w ciągu trzech miesięcy krajem faszystowskim". To przekonanie podziela też rosyjska elita rządowa.

W świecie telewizji przypomina się raz po raz w niewybredny sposób, że "motłoch zeżre wszystko", opowiada Maxim. Szefowie TV twierdzą, że robią programy dla motłochu, który dokładnie to chce żreć. Mają na myśli przeciętnych telewidzów i ich potrzeby. Ale jeśli się mówi o wirtualnej rzeczywistości, którą stworzono na przestrzeni ostatnich piętnastu lat, trzeba w telewizji zrozumieć następującą rzecz: Tej rzeczywistości wcale nie stworzono tylko dla masowego widza, lecz w pierwszym rzędzie dla najważniejszego telewidza kraju. Macherzy chcą swojemu najwyższemu szefowi pokazywać to, co chce widzieć: teatr dla Putina.

!!!

I TU JESTEM ZA KARA SMIERCI ! PAMIETAJCIE ZE LUDOBOJSTWO ZAWSZE POPRZEDZA MOWA NIENAWISCI W MEDIACH ! HITLER ,,PRZYGOTOWAL" Niemcow medialnie zanim otworzyl obozy . TO SAMO W RWANDZIE DO KTOREJ ROSJA JEST NIEMAL W CALOSCI PODOBNA ! KARA SMIERCI DLA LUDOBOJSTWA MEDIALNEGO !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:46, 09 Kwi 2015    Temat postu:

Gang motocyklowy związany z Putinem przejedzie przez Polskę

Sympatyzujący z Władimirem Putinem gang motocyklowy "Nocne wilki" chce w szczególny sposób uczcić 70. rocznicę zwycięstwa ZSRR nad Niemcami. Motocykliści planując przejechać 6 tys. km. - z Moskwy do Berlina. Mają również zamiar przemknąć przez Polskę, co wzbudziło sprzeciw wielu internautów.

Moskwa - Mińsk - Brześć - Wrocław - Brno - Bratysława - Wiedeń - Monachium - Praga - Torgau - Karlshorst - Berlin – tak wygląda trasa, którą planują przejechać motocykliści z klubu "Nocne Wilki".

"Motocykliści przejadą ponad 6 tys. kilometrów. Rajd rozpocznie się w ważnym dla historii Zwycięstwa dniu – 25 kwietnia. W tym dniu w 1945 r. zamknął się pierścień Armii Czerwonej wokół faszystowskiego Berlina" – czytamy na stronie "Nocnych Wilków".

Przejazd członków klubu ma się zakończyć w Berlinie 9 maja. Kolumna motocykli, opatrzonych flagami rosyjskimi zamierza przejechać głównymi ulicami stolicy niemieckiej. W Treptower Park motocykliści złożą kwiaty pod pomnikiem Żołnierzy Radzieckich.

Planowany przejazd przez Polskę już wzbudził sprzeciw wielu internautów. Na Facebooku powstała grupa "Nie dla przejazdu bandytów z Rosji przez Polskę!!!!!!!!". W opisie grupy możemy przeczytać: "Czy ich przejazd przez Polskę jest ostrzeżeniem dla Polaków,czy też początkiem rosyjskiej agresji? Mamy nadzieję, że brać motocyklowa bez względu na przynależność klubową pokaże im gdzie ich miejsce. Nie damy się zastraszyć!!!" (pisownia oryginalna - przyp. red.).

Do grupy dołączyło już ponad 300 osób. Niektórzy z nich nie przebierają w słowach i w ostry sposób komentują plany rosyjskich motocyklistów. "Oby obyło się bez rękoczynów, ale jeśli już będą jechali przez Wrocław, trzeba im wyraźnie pokazać, że nie są tu - delikatnie mówiąc - mile widziani." - czytamy na grupie na Facebooku.
Zobacz post na facebooku

Poplecznicy Władimira Putina

Przywódca "Nocnych Wilków", 50-letni Aleksander Załdostanow jest kreowany w kremlowskiej propagandzie na ikonę rosyjskiego patriotyzmu. Otrzymał on już zresztą od prezydenta Rosji Order Honoru - jedno z najwyższych odznaczeń państwowych.

"Nocne Wilki" były mocno zaangażowane w aneksję Krymu. Współpracowali z rosyjskimi żołnierzami, ochraniali budynki administracji w czasie trwania referendum, przywieźli nawet na półwysep zaopatrzenie, mundury i środki łączności dla lokalnych "krymskich sił samoobrony". Wielu z nich walczy dziś na wschodzie Ukrainy po stronie separatystów.

Aleksandera Załdostanowa wymienia się też wśród inicjatorów Ruchu Antymajdan, którego celem jest zapobieżenie wybuchowi kolorowej rewolucji w Rosji. Przywódca "Nocnych Wilków" znalazł się też na czarnej liście osób z zakazem wjazdu do Stanów Zjednoczonych, a członkom klubu zamrożono konta, prowadzone w amerykańskich bankach.

...

Nie mozna wpuscic gangu ! Albo wpuscic i zamknac .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:42, 14 Kwi 2015    Temat postu:

Rosja: prawosławni, ale niekoniecznie wierzący

Większość Rosjan uważa się za prawosławnych chrześcijan. Jednak tylko mniejszość jest praktykująca. Socjologowie są zdania, że na definicję prawosławnej tożsamości Rosjan składają się też czynniki, które nie mają nic wspólnego z religią, jak np. wciąż obecna wiara w rytuały i magię. Może to stanowić duży problem dla rosyjskiej Cerkwii, która wspiera politykę Władimira Putina.

Niemal trzy czwarte Rosjan uważa się za prawosławnych chrześcijan, wynika z badań niezależnej rosyjskiej Fundacji "Opinia społeczna" (FOM). Tylko jednak cztery procent Rosjan chodzi regularnie do kościoła i uczestniczy w liturgii.

Potwierdzają to statystyki rosyjskiego MSW. Podczas ważnych świąt kościelnych, takich jak przypadająca według kalendarza juliańskiego na niedzielę Pascha (Wielkanoc), pracownicy ministerstwa pilnują porządku publicznego wokół największych kościołów. Policja ocenia, że w takie święta kościoły odwiedza zaledwie dwa do czterech procent Rosjan.

Kompensowanie braku tożsamości narodowej

Przekonania religijne rosyjskich wiernych niełatwo wytłumaczyć. Według badań niezależnego Centrum Lewady 60 procent prawosławnych Rosjan uważa się za osoby wierzące. Ale tylko 40 procent wierzy w Boga. 30 procent jest wręcz zdania, że Bóg nie istnieje.

Socjolog Natalia Zorkaja z Centrum Lewady uważa, że "prawosławna tożsamość" długo kompensowała "brakującą pozytywną rosyjską tożsamość". - Kiedy dzisiaj ktoś mówi, że jest prawosławnym chrześcijaninem, rzadko odnosi się to do religii - mówi Zorkaja w rozmowie z Deutsche Welle. Nawet w Paschę większość ludzi obecnych w kościele nie uczestniczy w liturgii. Wiedza o wierze prawosławnej jest zbyt mglista. Natalia Zorkaja jest przekonana, że w Rosji nadal obecne są pozostałości pogaństwa: wiara w rytuały i magię. - Wszyscy mają w samochodzie ikony. Ikony są wszechobecne, także w szpitalach. Nie jest to jednak wyrazem wiary - uważa socjolog. Można mówić raczej o rodzaju "religijnej papki".

Poza tym Kościół poświęca swoim wiernym zbyt mało uwagi. - Kościół prawosławny jest zadziwiająco archaiczny. Porozumiewa się z wiernymi w języku, który jest dla nich całkowicie niezrozumiały - mówi Zorkaja. - Przy tym istnieje w społeczeństwie potrzeba zaspokajania wyższych wartości. Tyle, że Kościół ludziom w tym nie pomaga - dodaje.

Rozczarowanie Kościołem

Rosyjska filolog Waleria przyznaje, że nie traktuje swojej wiary poważnie. - Rzadko chodzę do kościoła. Tylko czasami w Boże Narodzenie albo w Wielkanoc - zdradza. Robiłaby to częściej, gdyby życie parafii było bardziej aktywne. - Życzyłabym sobie, żeby w kościele działo się coś, co łączy ludzi nie tylko duchowo, ale i społecznie - mówi Waleria.

Ekspertkę finansową Anastazję ochrzciła potajemnie babcia, bo jej ojciec był ateistą z przekonania. - Jako dziecko głęboko wierzyłam w Boga i nadało to mojemu życiu sens - wspomina. Do spowiedzi poszła jednak tylko dwa razy. Podczas pierwszej spowiedzi poczuła się zraniona. - Ksiądz mnie zwymyślał. Gdyby go słuchać, wszystko w życiu byłoby zabronione: picie, palenie, także seks - stwierdza. Dzisiaj Anastazja nie uważa się za osobę wierzącą. - Mimo to chętnie wchodzę do kościoła, ale raczej z estetycznych względów - oświadcza. Córkę jednak ochrzciła. - Nie wiem, dlaczego. Może to automatyczne - mówi.

"Najważniejsza jest Ewangelia"

Proboszcz jednej z moskiewskich parafii, znany duszpasterz inteligencji Aleksander Borisow nie potępia takich ludzi. - Dla niektórych wiara stanowi o ich życiu, dla innych jest rodzajem ubezpieczenia na wszelki wypadek - tłumaczy duchowny.

Mówiąc o garstce wiernych chodzących do kościoła, zaznacza, że dla chrześcijanina jest ważniejsze, by czytał Ewangelię i próbował żyć według jej zasad. - Poza tym nie może się dzisiaj uważać za wykształconego ktoś, kto nie czytał Ewangelii. Nasza literatura, wiele obrazów, oper i innych dzieł staje się wówczas dalekim stopniu niezrozumiała - uważa Borisow. Ubolewa, że tak wielu wykształconych ludzi nigdy nie przeczytało Ewangelii. - Moim zdaniem to duchowe lenistwo. Przeczytanie czterech małych książeczek nie jest przecież tak trudne - uważa.

...

To są bezboznicy. Kraj szatana.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:12, 15 Kwi 2015    Temat postu:

Ponad 60 proc. Rosjan godzi się na mniejsze prawa w imię porządku w kraju

Porządek jest obecnie dla Rosjan ważniejszy niż demokracja, nawet jeśli dla jego utrzymania trzeba będzie ograniczyć niektóre swobody obywatelskie i naruszyć zasady demokracji - tak uważa 61 proc. uczestników sondażu niezależnego Centrum Lewady.

Co piąty (21 proc.) ankietowany jest przekonany, że Rosji bardziej potrzebna jest demokracja nawet wówczas, gdy przestrzeganie zasad demokratycznych nierzadko zapewnia wolność elementom destrukcyjnym. 18 proc. nie było w stanie udzielić odpowiedzi na pytanie o porządek i demokrację w sondażu, w którym przepytano 1600 osób w 134 miejscowościach 46 regionów Rosji.

Z badania wynika, że Rosjanie różnie pojmują pojęcia "porządek" i "demokracja".

44 procentom badanych porządek kojarzy się z przestrzeganiem prawa, dla 42 proc. - to stabilność polityczna i gospodarcza, dla 27 proc. - nierozkradanie kraju, dla 24 proc. - socjalna ochrona najbiedniejszych. 18 proc. uznało, że ład w kraju to możliwość realizacji swoich praw, tyle samo - że to surowa dyscyplina.

Demokracja dla 39 proc. respondentów to wolność słowa, prasy, wyznania. Z ekonomicznym rozkwitem łączy demokrację 27 proc., z porządkiem i stabilnością - 25 proc., z przestrzeganiem prawa - 22 proc., z bezpośrednimi wyborami członków władz państwa - 20 proc.

Społeczeństwo demokratyczne to takie, w którym wszyscy winni przestrzegać prawa - uważa 36 proc. Rosjan, władza powinna troszczyć się o ludzi sądzi 34 proc., obywatele mogą swobodnie wypowiadać się na temat spraw państwowych - twierdzi 31 proc.

Rzadziej (19 proc.) respondenci mówią, że demokracja to ustrój polityczny, w którym wszystkie organy władzy są wybierane w wolnych wyborach i że obywatele mogą kontrolować działania władz (18 proc.).

Na pytanie o to, czy w obecnych warunkach w Rosji porządek i demokracja dadzą się pogodzić, 42 proc. ankietowanych odpowiedziało, że jedno bez drugiego jest nie do pomyślenia. Dla 9 proc. - że są sprzeczne, a 17 proc. pytanych oświadczyło, że porządek bez demokracji może istnieć, lecz demokracja bez porządku nie. 17 proc. nie było w stanie odpowiedzieć na to pytanie.

Wyniki badania przeprowadzonego 27-30 marca publikuje w środę agencja Interfax.

>>>

Mentalnosc niewolnikow. STAD TAKA MAJA WLADZE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:57, 28 Kwi 2015    Temat postu:

Fabryka "rosyjskich trolli". Jak działa prokremlowska propaganda?

W jednym z budynków Sankt Petersburgu mieści się siedziba tajemniczej firmy. Pracuje się tam całą dobę. Zadaniem jej byłych pracowników jest to rosyjska "fabryka trolli", której zadaniem jest wypełnianie portali internetowych prokremlowską propagandą. Dziennikarz komentujący wojnę propagandową między Rosją, a resztą świata ocenia, że działania "fabryki trolli" mają duży wpływ na świadomość opinii publicznej. - Kłamstwa są produkowane w ilościach hurtowych. Prasa w moim kraju jest odgórnie kontrolowana, podobnie jak w nazistowskich Niemczech - mówi anonimowo-na czym dokładnie polega ta wojna...

...

Tak to nazizm. Dlatego świętowanie pokonania nazizmu w Rosji to absurd. Przecież w Rosji nazizm rośnie. Koniak mógł zostać pokonany?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:37, 07 Maj 2015    Temat postu:

W Rosji stanął kolejny pomnik Stalina

Działacze lipieckiej partii komunistycznej postawili pomnik Stalina - AFP

W Lipiecku w Rosji stanął pomnik Stalina. Popiersie na wysokim cokole umieścili działacze miejscowej partii komunistycznej. Jak informuje rządowy dziennik "Rossijskaja Gazieta" - w ten sposób przypomnieli oni o roli radzieckiego przywódcy w rozgromieniu hitlerowskich Niemiec.

Pieniądze na budowę pomnika zebrano wśród zwolenników partii. Rzeźbę wykonali miejscowi artyści, a odlew zrobiono w Osetii Północnej. Jednak nie wszyscy mieszkańcy Lipiecka poparli ten projekt. Grupa osób zwróciła się do prokuratury o zbadanie tej sprawy i ewentualne usunięcie pomnika z miejsca publicznego.

Na razie oficjalnej odpowiedzi organy ścigania nie dały, ale na wszelki wypadek obok popiersia Stalina ustawiono kamery. Niedawno list otwarty, potępiający wznoszenie pomników Józefa Stalina opublikowało stowarzyszenie "Memoriał". Obrońcy praw człowieka podkreślili, że czczenie pamięci zbrodniarza jest bluźnierstwem wobec jego ofiar.

...

Kraj szatana to muszą czcić zło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:21, 08 Maj 2015    Temat postu:

Rosja: była wpływowa urzędniczka resortu obrony skazana na 5 lat łagru

Sąd rejonowy w Moskwie skazał w piątek byłą dyrektor departamentu nieruchomości Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej Jewgieniję Wasiljewą na 5 lat bezwzględnego pozbawienia wolności w kolonii karnej za machinacje finansowe w resorcie.

34-letnia Wasiljewa była oskarżona o oszustwa na kwotę 3 mld rubli (59,6 mln dolarów). W toku postępowania sądowego kwota ta została zmniejszona do 550 mln rubli (10,9 mln USD). Prokurator domagał się dla niej kuriozalnej kary - 8 lat łagru w zawieszeniu na 8 lat.

Razem z Wasiljewą na ławie oskarżonych zasiadało czworo innych byłych pracowników Ministerstwa Obrony FR. Sąd wymierzył im kary od 3,5 do 4 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej. Proces toczył się od lipca 2014 roku.

Wasiljewa miała dopuścić się przestępstw w czasach, gdy resortem obrony kierował Anatolij Sierdiukow, poprzednik Siergieja Szojgu. Wasiljewa była zaufanym współpracownikiem, a także - jak twierdzą media w Rosji - kochanką Sierdiukowa.

Urzędniczce postawiono 12 zarzutów, w tym przekroczenia uprawnień, defraudacji i prania pieniędzy z przestępczego procederu. Wasiljewa nie przyznała się do winy. Ostatecznie sąd uznał ją za winną w ośmiu przypadkach.

Główny punkt aktu oskarżenia dotyczył sprzedania przez podporządkowany Ministerstwu Obrony, a nadzorowany przez Wasiljewą holding Oboronserwis atrakcyjnych nieruchomości w różnych regionach Rosji po znacznie zaniżonych cenach. W skład Oboronserwisu wchodziło dziewięć spółek, obsługujących i zaopatrujących siły zbrojne Rosji.

Afera z Wasiljewą w roli głównej wybuchła jesienią 2012 roku i doprowadziła do dymisji Sierdiukowa, który przez pewien czas był szefem rady dyrektorów (rady nadzorczej) Oboronserwisu. Samemu eksministrowi nie postawiono żadnych zarzutów. Zeznawał on jedynie jako świadek. Sąd uznał, że urzędniczka nadużywała zaufania Sierdiukowa i wprowadzała go w błąd.

Wasiljewa była wyraźnie zaskoczona surowością wyroku. Dość powiedzieć, że nie miała ze sobą rzeczy osobistych, które mogą się jej przydać w łagrze. Biżuterię zdjęła w sali sądowej i przekazała jednemu z adwokatów.

Dotychczas obowiązywał ją środek zapobiegawczy w postaci aresztu domowego, któremu od listopada 2012 roku poddawała się w swoim 13-pokojowym mieszkaniu w Mołocznym Pierieułku nieopodal Kremla. W październiku 2012 roku śledczy dokonali w nim przeszukania, natrafiając na gotówkę, kosztowności, dzieła sztuki i futra na sumę 10 mln dolarów, a także - jak relacjonowały rosyjskie media - na samego Sierdiukowa.

Sierdiukow stał na czele resortu obrony od lutego 2007 do listopada 2012 roku. Zanim został ministrem obrony kierował Federalną Służbą Podatkową, a wcześniej był kierownikiem sklepu meblowego w Petersburgu. Uchodził za bliskiego współpracownika Dmitrija Miedwiediewa, ówczesnego prezydenta, a obecnie - premiera Rosji.

>>>

A od kiedy to w Rosji scigaja takie rzeczy? Cos musialo nie wyjsc...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:01, 12 Maj 2015    Temat postu:

Rosja: sprawa karna za pochwałę w internecie agresji Niemiec na Polskę

W obwodzie astrachańskim w Rosji wszczęta została sprawa karna w sprawie komentarzy chwalących agresję Niemiec hitlerowskich na Polskę w 1939 r., zamieszczonych na portalu społecznościowym - poinformował lokalny wydział Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej.

O opublikowanie komentarzy podejrzany jest 16-letni mieszkaniec jednego z rejonów (powiatów) w obwodzie astrachańskim - podał niezależny rosyjski portal Grani.ru.

Według cytowanego przez portal oświadczenia Komitetu Śledczego nastolatek na swojej stronie zamieścił fotografię żołnierzy niemieckich z czasów II wojny światowej.

Na niej "zamieścił komentarze zawierające pozytywną ocenę wydarzeń z 1 września 1939 roku, zwłaszcza wtargnięcia wojsk niemieckich na terytorium Polski". Służby prasowe Komitetu Śledczego dodały w komunikacie, że agresja ta została uznana za zbrodnię przez trybunał norymberski.

O komentarzach powiadomili pracownicy obwodowych struktur Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Sprawę, którą zakwalifikowano jako publiczne usprawiedliwianie zbrodni osądzonych przez trybunał norymberski, prowadzi wydział do badania spraw o szczególnej wadze. Maksymalna możliwa kara to trzy lata pozbawienia wolności.

Artykuł o rehabilitacji nazizmu, do którego odnosi się ta sprawa karna, wprowadzono do kodeksu karnego FR w maju 2014 roku.

Z inicjatywy deputowanej rządzącej partii Jedna Rosja Iriny Jarowej dodano do niego także zapis, który przewiduje odpowiedzialność karną za "publiczne rozpowszechnianie wyrażających jawny brak szacunku dla społeczeństwa informacji na temat dni chwały wojennej Rosji oraz pamiętnych dat związanych z obroną ojczyzny lub też za publiczne bezczeszczenie symboli chwały wojennej Rosji".

....

A Putin to co? On uznaje agresję Stalina za pozytywną...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:04, 15 Maj 2015    Temat postu:

Prawie 2/3 Rosjan widzi zagrożenie w USA. Duża część wierzy w możliwość inwazji
oprac.Adam Parfieniuk
15 maja 2015, 13:49
Aż 59 proc. Rosjan widzi bezpośrednie zagrożenie w Stanach Zjednoczonych - wynika z badania Centrum Lewady. Spośród tej grupy 31 proc. wierzy, że USA mogą przeprowadzić wojskową inwazję i okupować Rosję.

Napięte stosunki pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Rosją znajdują odzwierciedlenie w nastrojach społecznych. W 2007 roku w podobnym badaniu Centrum Lewady 47 proc. Rosjan oceniało, że Stany Zjednoczone są zagrożeniem dla Rosji, przy czym 42 proc. nie miało obaw względem USA. W najnowszym badaniu już tylko 32 proc. Rosjan nie czuje lęku przed Stanami Zjednoczonymi, a 59 proc. widzi w nich zagrożenie.

59 proc. respondentów, którzy obawiają się USA, zostało dodatkowo spytanych jakiego rodzaju niebezpieczeństw się spodziewają. 48 proc. z nich wskazało, że Stany Zjednoczone mogą zahamować rozwój ich kraju, 40 proc., że mogą przejąć kontrolę nad rosyjską gospodarką, a 36 proc., że mogą narzucić swój system wartości. Spośród tych, którzy widzą zagrożenie w Stanach Zjednoczonych, 31 proc. wierzy dodatkowo w możliwość amerykańskiej inwazji i okupacji.

52 proc. respondentów zapytanych o wojskową konfrontację USA i Rosji odparło, że wojna nie zakończyłaby się jednoznacznym zwycięstwem żadnej ze stron. 1/3 Rosjan sądzi, że to ich kraj wygrałby w takim konflikcie.

- W ostatnim czasie widzimy, że wszelkie środki są kierowane ku skonsolidowaniu rosyjskiej tożsamości narodowej. Przedstawianie USA jako wroga stało się jednym ze strukturalnych elementów społecznej konsolidacji - komentowała wyniki na łamach "Izwiestii" Karina Pipija z Centrum Lewady.

Najnowszy sondaż przeprowadzono w kwietniu wśród 1600 osób z całego kraju. Według Centrum Lewady, margines błędu ich badania wynosi 3,4 proc.

Serwis "Global Post" zwraca uwagę, że Amerykanie "odwzajemniają uczucia" Rosjan. Według niedawnego sondażu Gallupa, respondenci zapytani o wskazanie jednego kraju, będącego wrogiem USA, najczęściej wybierali Rosję. 18 proc. ankietowanych wskazało właśnie ten kraj, podczas gdy dwa lata temu jednie 2 proc. badanych wymieniło Rosję.

...

Inwazja USA na Rosję... To taki obłęd że można by mówić o zbiorowej chorobie psychicznej w Rosji gdyby nie... ich agresja. To mechanizm psychologiczny usprawiedliwienia własnych zbrodni. My jesteśmy zagrożeni... Hitler też rozprawial o ,,zagrożeniu żydowskim". I naziści do końca życia to powtarzają. Aby usprawiedliwić zbrodnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:10, 19 Maj 2015    Temat postu:

TNS Polska: pogorszenie notowań prezydenta, premier i rządu

W maju 41 proc. badanych dobrze oceniło prezydenturę Bronisława Komorowskiego (spadek o 15 punktów proc. w stosunku do kwietnia); 48 proc. było niezadowolonych z jego pracy (wzrost o 13 pkt. proc.). Również oceny rządu i premier Ewy Kopacz pogorszyły się - wynika z sondażu TNS Polska.

Dwóch na pięciu Polaków (41 proc.) uważa, że Bronisław Komorowski dobrze wypełnia obowiązki prezydenta, przy czym zdecydowanie mówi o tym 6 proc. społeczeństwa, a ponad jedna trzecia badanych (35 proc.) jest o tym raczej przekonana. Pełnienie przez Bronisława Komorowskiego roli głowy państwa źle ocenia blisko połowa Polaków (48 proc.) – "raczej" mówi o tym trzech na dziesięciu Polaków (31 proc.), a "zdecydowanie" 17 proc. respondentów. 11 proc. ankietowanych nie ma sprecyzowanej opinii.

W porównaniu z kwietniem pozytywne noty Bronisława Komorowskiego spadły o 15 pkt proc., negatywne zaś wzrosły o 13 pkt proc.

Co czwarty Polak (25 proc.) dobrze ocenia działalność rządu, ale tylko co setny badany (1 proc.) ocenia ją bardzo dobrze. Negatywnie o pracy rządu mówi większość badanych (67 proc.), przy czym 23 proc. Polaków ma na temat działań rządu bardzo złe zdanie. 8 proc. Polaków nie ma zdania na ten temat.

W porównaniu z ubiegłym miesiącem pogorszyła się ocena pracy rządu; o 5 pkt proc. ubyło ocen pozytywnych, a o 7 punktów proc. przybyło ocen negatywnych.

Trzech na dziesięciu Polaków (30 proc.) jest zdania, że Ewa Kopacz dobrze wypełnia obowiązki premiera, przy czym 3 proc. społeczeństwa wyraża ten pogląd w sposób zdecydowany. Ponad połowa Polaków (55 proc.) negatywnie ocenia pracę Ewy Kopacz – co trzeci badany uważa, że raczej (35 proc.) a co piąty ankietowany (21 proc.), że zdecydowanie źle pełni rolę premiera. 15 proc. Polaków nie ma sprecyzowanej opinii w tej sprawie.

W porównaniu z kwietniem o 7 punktów proc. spadł odsetek badanych pozytywnie oceniających pracę premier Ewy Kopacz przy jednoczesnym wzroście udziału ocen negatywnych (o 7 pkt proc.).

TNS Polska zauważa, że w maju odnotowano przewagę ocen negatywnych nad pozytywnymi w przypadku trzech instytucji władzy. Prezydent Bronisław Komorowski – po raz pierwszy od momentu objęcia prezydentury w sierpniu 2010 roku - otrzymał więcej notowań negatywnych niż pozytywnych.

Sondaż został przeprowadzony w terminie 8–13 maja 2015 roku na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie 1000 mieszkańców Polski w wieku 15 i więcej lat.

>>>

Jak widzicie przegana Bronka to logiczny wynik procesow spolecznych a nie debat kampanii i calego tego cyrku...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:31, 19 Maj 2015    Temat postu:

Kolejny krytyk Moskwy otruty? Odżywa sprawa Aleksandra Pierepilicznego
19 maja 2015, 17:30
Zagadkowy zgon rosyjskiego bankiera to być może kolejny przypadek zgładzenia niewygodnego krytyka i świadka nadużyć w Moskwie. Chodzi o śmierć 44-letniego Aleksandra Pierepilicznego w listopadzie 2012 roku, który zmarł podczas joggingu koło swego domu pod Londynem.

Dwa lata temu brytyjska policja nie dopatrzyła się żadnych niepokojących okoliczności i zamknęła śledztwo ws. bankiera. Sprawa trafiła jednak niespiesznym trybem do rozpatrzenia przez sędziego, który musi się w Anglii ustosunkować do każdej nagłej śmierci. We wstępnym postępowaniu wyszło jednak na jaw, że firma ubezpieczeniowa Pierepilicznego zasięgnęła ekspertyzy biologa. Wskazała ona na obecność w żołądku zmarłego śladów silnej trucizny.

Ekspertka z królewskiego ogrodu botanicznego Kew Gardens stwierdziła, że trucizna mogła pochodzić wyłącznie z gelsemium - rośliny rosnącej tylko w Chinach i używanej od dawna przez chińskich i rosyjskich skrytobójców.

Jak podaje brytyjska prasa, Pierepilicznyj pomagał władzom szwajcarskim w tropieniu pieniędzy pranych przez rosyjskich urzędników podatkowych. Chodziło o ćwierć miliarda euro ukryte przez mafijno-urzędniczą siatkę, która zdefraudowała brytyjski fundusz inwestycyjny Hermitage Capital Management oraz doprowadziła do uwięzienia i głośnej śmierci księgowego firmy, Siergieja Magnickiego.

...

Brytania musi obowiązkowo wydrukować policję w temacie Rosja. Bo widzę że sobie policja nie radzi, nie rozumie co to jest Rosja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:12, 18 Cze 2015    Temat postu:

Władimir Putin otworzył "militarny" park rozrywki


W Kubince koło Moskwy powstał nietypowy "park rozrywki", w którym prezentowany jest sprzęt militarny. Zwiedzający park mogą liczyć na takie atrakcje, jak: przejażdżka czołgiem, podziwianie wystawy z bronią, pokazy wyrzutni granatów czy zakup pamiątek m.in. z podobizną Władimira Putina. Oficjalny patronat nad całym przedsięwzięciem sprawuje sam prezydent Federacji Rosyjskiej.

13Zobacz zdjęcia




Prezydent Putin powiedział podczas otwarcia wystawy Międzynarodowego Forum Wojskowo-Technicznego Armia-2015 w Kubince koło Moskwy, że Rosja wprowadzi w tym roku na uzbrojenie ponad 40 nowych międzykontynentalnych nuklearnych rakiet balistycznych. Zaznaczył, iż nowe rakiety jądrowe będą całkowicie odporne na wszystkie istniejące obecnie środki ich zwalczania. Zapewnił też, że władze będą nadal poświęcać szczególną uwagę szerokiemu programowi zbrojeń i modernizacji kompleksu obronno-przemysłowego.

Głównym celem otwarcia "militarnego" parku rozrywki jest militaryzacja obywateli rosyjskich i wpajanie dzieciom od najmłodszych lat wartości patriotycznych i zamiłowania do armii - podaje Guardian.

Prezydent Władimir Putin obiecuje kolejne rakiety i wzrost potęgi wojskowej Rosji, ale koszty świadczą o czymś innym - pisze "New York Times". Według dziennika pojawia się coraz więcej pytań, na ile Rosję stać na zapowiadany rozwój nowoczesnej armii. Za pierwszą w kraju wystawą nowoczesnej technologii wojskowej kryje się założenie, że Rosja wkrótce wystawi zmodernizowaną armię, wyposażoną w najnowocześniejsze technologie - pisze "NYT". Częściowo jest to jednak fantastyka - ocenia.

Park Patriotycznym, który powstał w Kubince koło Moskwy kosztował około półtora miliarda złotych. Dla Kremla pokaz siły militarnej to podstawa polityki propagandy, dlatego koszty tej ogromnej inwestycji nie grają roli - pisze Guardian. Ponadto, podkreśla się, że całe przedsięwzięcie ma się częściowo zwrócić, biorąc pod uwagę przyszłe liczne wizyty do tego miejsca.

Zobaczcie, jak wygląda Park Patriotyczny, który powstał w Kubince koło Moskwy.

...

Najlepsza rozrywka to mord i gwałt.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:44, 01 Lip 2015    Temat postu:

MGIMO – "kuźnia kadr" czy rosyjski Harvard?
Monika Pigan

Jednym z absolwentów MGIMO jest minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow - AFP

Jedna z najlepszych rosyjskich uczelni od wielu lat wzbudza kontrowersje. W czasach ZSRR, Moskiewski Państwowy Instytut Stosunków Międzynarodowych był nazywany "kuźnią kadr", a dzisiaj jest elitarnym uniwersytetem. Na moskiewskim uniwersytecie studiują także Polacy, choć jak podkreślają eksperci "w Polsce bycie absolwentem MGIMO to niemal zarzut". Co kryją mury rosyjskiego Harvardu?

Miał budować "światowy pokój i stabilność"

Historia Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, znanego lepiej pod rosyjskim skrótem MGIMO, sięga 1944 roku, kiedy to Rada Komisarzy ZSRR zdecydowała się przekształcić Szkołę Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Moskiewskiego w niezależny instytut. Jak informuje strona uczelni, pierwszymi absolwentami było200 weteranów II wojny światowej, "zdeterminowanych, by budować światowy pokój i stabilność".
REKLAMA


Jak tłumaczy dr Hieronim Grala, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, dyplomata z 10-letnim stażem, były dyrektor Instytutu Polskiego w Moskwie i w Sankt Petersburgu, MGIMO stanowiło ważne ogniwo w systemie kształcenia radzieckich kadr - zwłaszcza w zakresie stosunków międzynarodowych, ale także dyplomatycznych. Uczelnia dostarczała ekspertów-analityków, dyplomatów (pod tym względem ustępowała jednak Akademii Dyplomatycznej), a także dziennikarzy-korespondentów.

Instytut był również istotnym źródłem pozyskiwania odpowiednio przygotowanych – także językowo – pracowników rozlicznych służb wywiadowczych, czemu sprzyjał konsekwentny monitoring środowiska studenckiego przez wywiad zagraniczny. - Przykładowo: w ten właśnie sposób wytypowany został do zatrudnienia w KGB płk. Oleg Gordijewski – uciekinier, podwójny agent współpracujący później z brytyjskim MI6, autor popularnych prac o KGB – mówi dr Grala.

A jak było z werbunkiem cudzoziemców? - Na uczelniach tego typu, nie tylko w ZSRR, i nie tylko wówczas, zwerbowanie agenta wśród potencjalnych przedstawicieli elity krajów ościennych, i nie tylko, jest pokusą samą w sobie – zaznacza historyk. I dodaje: - Istniał jednak pewien problem - nie powinno werbować się potencjalnej "owczarni" sojuszniczych służb, a zakładano, iż PRL, NRD itp. nie przysyłają tutaj ludzi przypadkowych… Była to zatem dość trudna materia. Z drugiej strony – formowano bez wątpienia swoistą "agenturę wpływu", starając się dotrzeć do studiujących tutaj przedstawicieli rodzin lokalnych elit z demoludów, co do których raczej nie istniało podejrzenie powiązań z innymi służbami – tłumaczy dr Grala.

- Ponadto warto pamiętać, że choć MGIMO uzyskał oficjalnie rangę uniwersytecką dopiero w 1994 r., już od momentu swego powstania był cenioną uczelnią wyższą, dostarczającą ekspertów dla organów władzy – dodaje historyk.

"Nie o naukę jako taką tu chodzi"

Jak wyglądała edukacja w MGIMO w czasach Związku Radzieckiego? - Stawiano na znakomite, wszechstronne przygotowanie językowe i psychologiczne oraz dużą porcję uniwersalnej wiedzy politologicznej i ekonomicznej. Studenci MGMIO mieli także większy, niż w przypadku innych uczelni, dostęp do literatury "z zewnątrz" – tłumaczy dr Hieronim Grala.

Historyk podkreśla, że paradoksalnie, na tle swojej wyjątkowej pozycji wśród radzieckich uczelni, MGIMO nie mogło wykazać się szczególnie okazałym dorobkiem badawczym swojej kadry naukowej. Sytuacja ta utrzymała się do dzisiaj. Zresztą w wielu dyscyplinach teoretyczne osiągnięcia wykładowców MGIMO budzą raczej pobłażliwy uśmiech specjalistów.

Dr Grala zaznacza jednak, że nie o naukę jako taką tutaj chodzi – uczelnia ma profil stricte praktyczny i według historyka realizuje to zadanie znakomicie.

Dzisiaj MGIMO podlega Ministerstwu Spraw Zagranicznych Rosji, a Siergiej Ławrow, również absolwent Instytutu, stoi na czele zarządu uczelni. Szkoła rozrosła się i dzisiaj kształci studentów na siedmiu wydziałach – nie tylko w zakresie stosunków międzynarodowych, ale także dziennikarstwa, biznesu czy socjologii.

Na swojej stronie moskiewska uczelnia chwali się absolwentami, którzy po nauce w MGIMO wpływają na stosunki międzynarodowe w praktyce. Są wśród nich m.in. byli i obecni prezydenci, ministrowie spraw zagranicznych takich krajów jak Azerbejżdżan, Bułgaria, Gruzja, Kazachstan. Wśród polskich absolwentów MGIMO wymienia się m.in. Adama Kobierackiego – byłego zastępcę sekretarza generalnego NATO, Romana Kowalskiego – obecnie ambasadora Polski na Węgrzech, Zenona Kuchciaka – obecnie ambasadora w Tajlandii oraz Piotra Świtalskiego – byłego wiceministra spraw zagranicznych, stałego przedstawiciela Polski w Radzie Europy w latach 2005-10.

Jak poinformowało nas Biuro Rzecznika Prasowego MSZ, na ok. 4,5 tys. pracowników resortu spraw zagranicznych (centrala i placówki), łącznie w MSZ zatrudnionych jest 78 absolwentów MGIMO.

Zarzut czy zaszczyt?

O absolwentach rosyjskiej szkoły w Polsce było głośno, gdy dochodziło do roszad personalnych w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Za czasów, gdy przy al. Szucha rządziła Anna Fotyga, absolwenci MGIMO mieli być odsuwani od pracy. Z kolei Radosław Sikorski kilku z nich wręczył nominacje ambasadorskie. Obiekcje parlamentarzystów PiS w 2010 roku tak komentował Andrzej Halicki z PO, wówczas przewodniczący komisji spraw zagranicznych: - Trudno się dziwić komuś, kto mając w PRL możliwość studiów za granicą, że się na to decydował. Nie można wrzucać wszystkich absolwentów MGIMO do jednego worka. Chciałbym przypomnieć, że po upadku PRL polscy dyplomacji przeszli przez weryfikację – mówił dla TVP Info.

Biuro Rzecznika Prasowego MSZ w komentarzu przesłanym Onetowi poinformowało, że obecnie kandydaci do podjęcia pracy w MSZ weryfikowani są przez funkcjonujący w resorcie pion Inspektoratu Służby Zagranicznej. Z uwagi na kwestie bezpieczeństwa, MSZ nie przekazuje informacji o szczegółowych procedurach.

Witold Jurasz, były I sekretarz ambasady RP w Moskwie tłumaczy, że MGIMO nie odpowiada za szkolenie dyplomatów – za to odpowiedzialna jest Akademia Dyplomatyczna MSZ Rosji. - MGIMO co prawda również podlega MSZ Rosji, ale w odróżnieniu od Akademii jest po prostu uniwersytetem – podkreśla Witold Jurasz. I dodaje: - MGIMO zawsze było uczelnią elitarną. W czasach Związku Sowieckiego na uczelni studiowało dużo cudzoziemców i studenci, zapewne jak wszyscy obcokrajowcy, byli w polu zainteresowania służb.

Były dyplomata podkreśla, że stosunek polskich polityków odpowiedzialnych za dyplomację i sprawy zagraniczne do absolwentów MGIMO jest "schizofreniczny": – Od 25 lat mówi się o usuwaniu "MGIMO-wców" z polskiej dyplomacji, a potem ci, którzy to mówią, zdają się w pracy właśnie na doświadczenie "MGIMO-wców". W Polsce bycie absolwentem MGIMO to niemal zarzut - mówi Witold Jurasz.

Były I sekretarz ambasady w Moskwie dodaje: - Nie przeczę, że polska dyplomacja jest zagrożona infiltracją ze strony rosyjskiej, ale absurdem jest założyć, że Rosjanie interesują się absolwentami tylko jednej uczelni na świecie i to jeszcze akurat tej, wokół której w Polsce jest tyle kontrowersji. Być może rozwiązaniem wszelkich wątpliwości byłoby sprawdzenie wszystkich pracowników MSZ, nie tylko tych po MGIMO mających dostęp do tajnych danych, na wariografie.

Witold Jurasz podkreśla, że wśród polskich absolwentów MGIMO mamy ambasadorów, a także jedynego do tej pory zastępcę Sekretarza Generalnego NATO, który z pewnością przeszedł procedury sprawdzające i to nie tylko polskie. - Bez zaufania Waszyngtonu nie można zostać zastępcą Sekretarza Generalnego NATO – mówi Jurasz o Adamie Kobierackim.

Witold Jurasz na pytanie, czy powinno wysyłać się studentów na tę moskiewską uczelnię, mówi żartem: - Tak, ale powinni to być nasi agenci.

Rosyjski Harvard

Pytany o współczesne oblicze MGIMO, były sekretarz ambasady w Moskwie mówi, że to "rosyjski Harvard", a w zasadzie nawet coś więcej, bo na MGIMO studiuje zaledwie 6 tys. studentów, to uczelnia dla dzieci elit, zwłaszcza tych finansowych. – Najbardziej widać to na uniwersyteckim parkingu – mówi ze śmiechem.

Jakie dziś MGIMO ma związki z polityką? Dr Hieronim Grala zaznacza, że polityka była obecna w ścianach uczelni i w czasach ZSRR, i dzisiaj. - Kadra profesorska była dobierana pieczołowicie, nie tylko pod kątem kwalifikacji naukowych. Warunkiem zatrudnienia jest i było absolutne zaufanie: to przecież dlatego tak szczególną pozycję ma obecny rektor MGIMO, Anatolij Torkunow – dlatego właśnie on został współprzewodniczącym Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych – mówi.

Z kolei Witold Jurasz podkreśla, że choć w Rosji nie ma rzeczy niepolitycznych, studentów MGIMO łączy przede wszystkim przynależność do elity. – Niezależnie od tego, czy tej ze strony władzy, czy opozycji, w tej sferze po prostu wszyscy się znają.

Jurasz dodaje, że jedną z bardziej znanych absolwentów MGIMO jest Ksenia Sobczak, która musiała opuścić Rosję z powodu pogróżek, jakie otrzymywała w związku z jej zaangażowaniem w sprawy Ukrainy.

Były dyplomata zaznacza, że kluby zrzeszające absolwentów MGIMO na całym świecie mogą się pochwalić tym, że w swoich szeregach mają dziś nawet prezydentów państw. – Bycie absolwentem MGIMO gwarantuje dobrą pracę, a dyplom otwiera wiele drzwi, bo zna się właściwych ludzi – podsumowuje Witold Jurasz.

Od syna byłego prezydenta do chłopaka z syberyjskiej wsi

O to, jak studiuje się Polakom na MGIMO, zapytałam na fanpage’u Klubu Polskiego MGIMO na Facebooku – jednej z wielu tego typu organizacji skupiającej studentów danej narodowości w Instytucie. Na moją wiadomość odpowiedziała Karina, pochodząca z Gdyni, obecnie mieszkająca w Moskwie, absolwentka stosunków międzynarodowych. Jak znalazła się na "rosyjskim Harvardzie"? - Kiedyś były miejsca darmowe dla Polaków na MGIMO, dlatego skorzystałam z takiej możliwości - podkreśla. - Dla kogoś, kto idzie na stosunki międzynarodowe, MGIMO to najlepszy wybór. Wykładowcy pierwszej klasy, kluby zrzeszające studentów z różnych krajów i ogólny klimat uczelni – dodaje. Dziewczyna podkreśla, że "na MGIMO wszystkie klasy społeczne są w zasięgu ręki - od syna byłego prezydenta do chłopaka z dalekiej syberyjskiej wsi, który dostał się tu ze względu na nieprzeciętną wiedzę".

"Trzeba uważać na to, co się mówi"

Pytam Karinę o to, czy polityka jest obecna na moskiewskiej uczelni. - Należy pamiętać, że uczelnia jest podporządkowana rosyjskiemu MSZ, dlatego trzeba uważać na to, co się mówi... Tak się szkoli przyszłych dyplomatów Rosji – podkreśla, ale nie precyzuje Polka.

Dr Hieronim Grala zaznacza, że "MGIMO bardzo zabiega o swój image uczelni szczególnej, w specyficzny sposób związanej z elitą władzy, co przynosi wymierne korzyści rynkowe - zatem musi zabiegać o dobre stosunki z Kremlem – na »dysydenckie rozpasanie« nie ma tutaj miejsca". Historyk nawiązuje tym samym do sprawy prof. Andrieja Zubowa, który w zeszłym roku skrytykował politykę Rosji na Ukrainie. Historyk został zwolniony z uczelni, po fali protestów przywrócono go do pracy, ale z uczonym nie przedłużono kontraktu. Choć według dr. Hieronima Grali, Zubow posiadał początkowo niemałe wsparcie pewnego kremlowskiego środowiska (na jego temat pozytywnie wypowiadał się Siergiej Karaganow – doradca Władimira Putina, co więcej, profesor wystąpił na Forum Wałdajskim u prezydenta Rosji), ale najwyraźniej "przekroczył wyznaczone mu pole swobody".

A jakie pole swobody ma cudzoziemiec studiujący na MGIMO? - Do studentów zagranicznych jest trochę luźniejsze podejście, aczkolwiek poziom jest uważany za wysoki – tłumaczy Karina, absolwentka MGIMO z Gdyni. Na pytanie o przyszłe plany absolwentów MGIMO, Karina odpowiada nieco wymijająco: - Jeśli po studiach chcesz pracować w polskim MSZ, to MGIMO nie jest najlepszym rozwiązaniem, bo możesz być podejrzany o bycie zwerbowanym, ale jeśli nie - tak jak ja - to jest to idealne miejsce na studia w pięknym mieście pełnym możliwości, jakim jest Moskwa.

Podobnego zdania zdaje się być Witold Jurasz, który na pytanie, czy warto wysłać dziecko na MGIMO, odpowiada rodzicom "tak, jeśli chcesz je dobrze wykształcić i nie, jeśli chcesz, by pracowało w polskiej administracji państwowej".

...

U nich wszystko to służby.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:56, 03 Lip 2015    Temat postu:

Rosyjska armia wysłała czołgi na festiwal rockowy

Rosyjska armia wysłała czołgi na festiwal rockowy - AFP

Rosyjska armia wysłała na festiwal rockowy czołgi i wozy bojowe. W ten sposób Ministerstwo Obrony chce zachęcić młodzież do służby wojskowej. Dziś w miejscowości Bolszoje Zawidowo rozpoczyna się trzydniowa impreza, uznawana za jedną z największych w krajach dawnego ZSRR.

"Naszestwie", tak nazywa się festiwal organizowany przez rozgłośnię "Nasze Radio". Słowo to jednak jest nie tylko skrótem nazwy radia, ale oznacza też "najazd". W tym roku impreza ma swoje piętnastolecie. Przyjeżdżają na nią najbardziej znani rosyjskojęzyczni muzycy rozrywkowi i tysiące fanów.
REKLAMA


Tym razem dołączyli do nich również żołnierze Zachodniego Okręgu Wojskowego. Przywieźli ze sobą czołgi, wozy bojowe, działa samobieżne i rakiety. Ministerstwo Obrony postanowiło w ramach festiwalu zorganizować wystawę pod hasłem „Bądź gotowy do obrony ojczyzny”. Niektórym artystom nie spodobało się połączenie wojska i polityki z zabawą, więc kto wystąpi na scenie, okaże się dopiero w trakcie koncertów.

...

Od dziecka uczyć agresji oto Rosja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:42, 24 Lip 2015    Temat postu:

Mundial w Rosji będzie zakłócony przez rasizm?


Na trzy lata przed rozpoczęciem mundialu radość z piłkarskiego święta może zakłócić dość powszechny problem stadionów w Rosji – rasizm.

Wystarczy posłuchać reakcji fanów Spartaka podczas inauguracji ligi rosyjskiej, która miała miejsce w ubiegły piątek. Reprezentant Ghany Emmanuel Frimpong twierdzi, że w pewnym momencie usłyszał "małpie okrzyki" skierowane w jego stronę przez pseudokibiców.

...

Ruscy kibole wam pokażą dopiero co to jest prawdziwe kibolstwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:02, 13 Sie 2015    Temat postu:

W Magadanie zastrzelono męża zaufania Putina

Zastrzelono męża zaufania Putina - AFP

Głośne zabójstwo w Magadanie na rosyjskim Dalekim Wschodzie. W miejscowym szpitalu został zastrzelony lekarz urolog będący mężem zaufania prezydenta Władimira Putina.

Martwego lekarza Władimira Trietiakowa znaleziono w jego gabinecie w szpitalu. Śledztwo wykazało, że został on zabity ze strzelby myśliwskiej z obciętą lufą - z tak zwanego obrzyna. Zabójcą jest prawdopodobnie 69-letni emeryt, któremu lekarz odmówił przeprowadzenia operacji ze względu na wysokie ciśnienie. Emeryt po zastrzeleniu doktora popełnił samobójstwo.

Zabity lekarz należał do grona 20 najlepszych urologów Rosji, był członkiem regionalnego oddziału Ogólnorosyjskiego Frontu Narodowego - organizacji powstałej z inicjatywy prezydenta Władimira Putina popierającej jego politykę.

...

Ponure historie z mrocznego kraju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:11, 27 Sie 2015    Temat postu:

W Moskwie znaleziono ciało polskiego biznesmena
67
W Moskwie znaleziono ciało polskiego biznesmena
W Moskwie znaleziono ciało polskiego biznesmena - Shutterstock

W centrum Moskwy znaleziono ciało 45-letniego biznesmena z Polski. Kierował on rosyjskim oddziałem szwajcarskiej kompanii czekoladowej "Barry Callebaut". Jego ciało znaleziono w mieszkaniu, które wynajmował.

Jak poinformowała przedstawicielka rosyjskiego Komitetu Śledczego Julia Iwanowa, ze wstępnych ustaleń wynika, że zgon mężczyzny nastąpił w wyniku "ostrej niewydolności sercowo-naczyniowej". Według rosyjskich służb, nie ma powodów, by sądzić, że do śmierci biznesmena przyczyniły się osoby trzecie.

Rosyjskie media informują, że Polak, który mieszkał samotnie, leżał w wannie. W jego mieszkaniu znaleziono ślady krwi, między innymi na poduszkach i pościeli. Na podłodze leżały rozrzucone pieniądze. Eksperci ustalili, że od momentu śmierci do odnalezienia ciała minęło kilka dni. Polski biznesmen, którego nazywano Czekoladowym Magnatem, niedawno podpisał nowy kontrakt. Ostatnio miał się dowiedzieć, że choruje na cukrzycę.

>>>

Taaa cukrzyca. Jestescie wiarygodni jak nie wiem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:48, 01 Wrz 2015    Temat postu:

Rosja: atak siekierą i strzały na drodze


Kamera w samochodzie nagrała na ulicy w Nowokuźniecku, jak zdenerwowany kierowca wysiadł ze swojego auta... z siekierą w ręku. Podszedł do auta stojącego za nim na czerwonym świetle, zamachnął się i uderzył narzędziem w maskę.

Wydawało się, że już wyładował swój gniew, bo wrócił do swojego samochodu. A jednak nie! Poszedł tylko odłożyć siekierę i wziąć pistolet, z którego dwukrotnie strzelił do sprawcy swojego zdenerwowania. Po chwili spokojnie wsiadł za kierownicę i odjechał. Przyczyny ulicznego zajścia są nieznane.

...

Kraj psycholi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:53, 24 Wrz 2015    Temat postu:

Były przyjaciel Putina pozywa Rosję na 12 mld dolarów
Marcin Gawęda
Dziennikarz Onetu i Biznes.pl
Siergiej Pugaczow
Siergiej Pugaczow - PAP

Kiedyś jeden z najwierniejszych współpracowników Putina, dziś czuje się przez niego prześladowany. Siergiej Pugaczow, zwany „bankierem Kremla” złożył w Hadze pozew przeciwko Rosji. Chce 12 mld dolarów zadośćuczynienia.

Mija rok od czasu, gdy Trybunał Arbitrażowy w Hadze nakazał Federacji Rosyjskiej wypłatę 50 mld dolarów odszkodowania byłym akcjonariuszom Jukosu. Trybunał uznał wtedy, że Kreml zdecydowanie zawyżał i manipulował roszczeniami wynikającymi z podobno niezapłaconych podatków. Poza tym, przy użyciu struktur siłowych doprowadził do bankructwa koncernu. Rok od tego wydarzenia w Hadze zaczyna się kolejny spór, który okazać się może równie głośny. O 12 mld dolarów walczy „bankier Kremla” Siergiej Pugaczow.

Były oligarcha kiedyś uważany był za jednego z najbliższych ludzi Putina. Przez wielu komentatorów uważany był swojego czasu za szarą eminencję na Kremlu. Podobno był na tyle blisko obecnego prezydenta, że brał udział w procesie objęcia przez niego władzy na przełomie 1999 i 2000 roku.

Typowy oligarcha

Pugaczow to typowy oligarcha lat 90. W 1992 roku założył Mieżoprombank, jeden z największych banków w kraju. Od tego momentu trafił w orbitę władzy. Doradzał politykom, ale co ważniejsze finansował ich kampanie wyborcze. Był niegdyś doradcą byłego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna. W 1996 roku prowadził jego kampanię reelekcyjną. Był powszechnie uważany, za osobę związaną z „rodziną”. Z wpływową grupą na Kremlu, na czele której stała córka Jelcyna, Tatiana i jej mąż Walentin Jumaszew.

Rosjanin znał się również z Anatolijem Sobczakiem, merem Sankt Petersburga, to właśnie przez niego nawiązał bliskie stosunki z jednym z jego niezbyt - wtedy - znanych doradców, Władimirem Putinem.

Oligarcha dorobił się ogromnej fortuny. W szczytowym momencie jego majątek wyceniany był na 15 mld dolarów. Był właścicielem dwóch potężnych stoczni, jednej z największych na świecie kopalni oraz pokaźnych nieruchomości w Moskwie i Sankt Petersburgu.

Mieżoprombank, okręt flagowy jego biznesu, upadł z hukiem w 2010 roku. Jednak problemy oligarchy zaczęły się wcześniej. Państwo zaczęło przejmować należące do Pugaczowa interesy, dodatkowo mocno odczuł też skutki globalnego kryzysu. W 2011 rok opuścił Rosję wraz ze swoją partnerką Aleksandrą Tołstoj oraz trójką dzieci. Zamieszkał na stałe w Wielkiej Brytanii. W tym samym czasie władze Rosji kolejno odbierały mu resztki majątku, a biznesmen stał się zażartym krytykiem Kremla i Władimira Putina.
de1b89ba-d126-472b-b704-66606fd4533b Siergiej Pugaczow z Władimirem Putinem
Siergiej Pugaczow z Władimirem Putinem - PAP
Siergiej Pugaczow z Władimirem Putinem

Oligarcha boi się o własne życie

Sam Pugaczow jest poszukiwany listem gończym przez Interpol. Nakaz aresztowania wydano na prośbę Moskwy. Jest oskarżony o malwersacje i sprzeniewierzenie ponad 700 mln dolarów, które miały posłużyć do ratowania Mieżoprombanku. Oczywiście oligarcha zaprzecza, a Rosja ściga go po londyńskich sądach.

W ubiegłym roku rosyjska Agencja Gwarantowania Depozytów wygrała proces w brytyjskim sądzie w sprawie wniosku o zamrożenie aktywów oligarchy i to na całym świecie. Sędzia wyrokował również o zrzeczeniu się rosyjskiego i francuskiego obywatelstwa przez biznesmena oraz pozostaniu w Wielkiej Brytanii do czasu przeprowadzenia dalszych dochodzeń.

Pugaczow utrzymuje, że jest prawie bankrutem, przynajmniej według jego kryteriów. Jego fortuna stopniała z 15 mld do skromnych 70 mln dolarów.

Na emigracji nie czuje się bezpiecznie i boi się, że podzieli los Aleksandra Litwinienki. Pół roku temu w Londynie grupa ochroniarzy znalazła podejrzane urządzenie umieszczone w podwoziu samochodu oligarchy. Usunięciem podejrzanego ładunku zajęli się antyterroryści.

Od czasu wybuchu konfliktu na Ukrainie, stosunki Rosji z Zachodem bardzo się pogorszyły. Pugaczow uważa, że po rozpoczęciu trzeciej kadencji w 2012 roku Putin musiał dokonać trudnego wyboru: wyzwolić swoje państwo lub stworzyć coś, co mogłoby odciągnąć uwagę przyciśniętych do muru obywateli od problemów gospodarczych.

Pugaczow wszczynając postępowanie w Hadze może, ze względu na posiadaną wiedzę, okazać się dla Kremla niewygodny, ale nie ma też podstaw do tego, żeby był dla Kremla zagrożeniem. Trudno sobie dziś wyobrazić, żeby upublicznił informacje dla Kremla tak nieprzychylną, żeby zachwiała pozycją Putina. Nie zrobiły tego w końcu ani informacje o finansowych przekrętach przy organizacji igrzysk w Soczi, ani informacje o niebotycznym majątku głowy państwa. Pozycją Putina nie naruszyły nawet prowadzone na Ukrainie działania wojenne i fakt obecności tam rosyjskich żołnierzy. Roszczenie i ewentualne sensacje Pugaczowa mogą co najwyżej okazać się dla Kremla irytujące. Samemu oligarsze nie zostało jednak specjalnie nic więcej.

Dziś Pugaczow przebywa we Francji. Jego paszporty zostały skonfiskowane, ale jakimś sposobem udało mu się uciec do Paryża, a następnie na południe kraju. Z Wielkiej Brytanii wyjechał po wspomnianej wcześniej decyzji sądu o zamrożeniu aktywów, jednak jego zdaniem, za wyjazdem stały obawy o własne życie.

>>>

Putin wykancza kazdego kto go wyniosl do koryta. TYPOWE! Takie sa zasady satanizmu od wiekow. Obowiazuje odwrotnosc dobra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:04, 24 Paź 2015    Temat postu:

Putin dał Nocnym Wilkom 12 milionów rubli

Władimir Putin - PAP

Motocykliści z klubu "Nocne Wilki" otrzymali kremlowski grant w wysokości 12 milionów rubli, czyli 740 tysięcy złotych. Pieniądze przeznaczą na stworzenie na zaanektowanym Krymie centrum wychowania patriotycznego. Wcześniej władze Sewastopola przekazały "Nocnym Wilkom" działkę o powierzchni 267 hektarów.

Nie wszystkim przedstawicielom samozwańczego samorządu podoba się taka decyzja. Nazywa ją bezprawną między innymi szef separatystycznej rady miast Aleksiej Czałyj. Tymczasem jak tłumaczył dziennikarzom lider "Nocnych Wilków" Aleksandr Załdostanow, w przyszłości na terenie tak zwanego centrum wychowania patriotycznego odbywać się będą: gry sportowe, koncerty, zloty motocyklistów i zajęcia z wychowania obywatelskiego.
REKLAMA


O motocyklistach z klubu "Nocne Wilki" było głośno, gdy część z nich pojechała na Krym, aby pomagać w jego aneksji, a także wybrała się na wojnę do Donbasu. Lider klubu Aleksnadr Załdostanow wielokrotnie dawał do zrozumienia, że jest zwolennikiem polityki Stalina. "Nocne Wilki" próbowały też przejechać przez Polskę w tak zwanym "Marszu na Berlin", ale zatrzymała ich nasza straż graniczna.

...

To prostytutki Kremla.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:17, 02 Lis 2015    Temat postu:

Moskwa zarobi w tym roku 10 mld rubli dzięki imigrantom

- Reuters

Moskwa zarobi w tym roku 10 mld rubli (156 mln USD) z prowizji od pozwoleń na pracę imigrantów i z podatków płaconych przez nich w mieście - podają rosyjskie media.

Od początku roku miasto zarobiło z tego tytułu 8,1 mld rubli (127 mln USD), co jest kwotą 2,5 razy wyższą niż w 2014 roku.
REKLAMA


W przyszłym roku ma być jeszcze lepiej. Władze miasta oczekują, że przychody od imigrantów wzrosną do 15 mld rubli (234 mln USD).

Wpływy podatkowe miasta wzrosły w tym roku już o 8,5 proc. 2 proc. tego wzrostu pochodzi od imigrantów. Przyjezdni ze Wspólnoty Niepodległych Państw płacą miesięczną prowizję za pozwolenie na pracę w Rosji.

Przychody z imigrantów wzrastają, pomimo spadku liczby przyjezdnych pracowników.

...

Tam jest caly system grabienia migrantow...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:31, 12 Lis 2015    Temat postu:

13 lat kolonii karnej dla byłego policjanta za współpracę z CIA


Moskiewski sąd skazał w czwartek na 13 lat kolonii karnej byłego policjanta Jewgienija Czistowa, którego uznał za winnego szpiegostwa na rzecz amerykańskiej CIA - poinformowała Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB).

W komunikacie podano, że Czistow został uznany za winnego "zdrady stanu w postaci szpiegostwa" i skazany na 13 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.
REKLAMA


Jak ustalono, w 2011 roku Czistow, pełniący służbę w rosyjskim MSW, nawiązał kontakt z CIA i przez trzy lata przekazywał amerykańskiej agencji wywiadowczej różne informacje, w tym tajemnice państwowe.

Czistow przyznał się do winy, potwierdził fakt werbunku przez CIA oraz że przekazywał obcym służbom tajemnice państwowe dotyczące działalności rosyjskiego MSW.

...

Ich ,,sady" sa strasznie wiarygodne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:53, 18 Lis 2015    Temat postu:

Rosja: fizyk skazany za zdradę państwa na dziewięć lat kolonii karnej

Rosja: fizyk skazany za zdradę państwa na dziewięć lat kolonii karnej - Shutterstock

Sąd w Moskwie skazał na dziewięć lat kolonii karnej fizyka Maksyma Ludomirskiego, oskarżonego o zdradę państwa - poinformowało w środę Radio Echo Moskwy. Mężczyzna został zatrzymany jesienią zeszłego roku i oskarżony o przekazywanie tajnych informacji.

Rozprawy w jego procesie były tajne. Ludomirski był współwłaścicielem i głównym inżynierem zakładu naukowo-produkcyjnego Elektrooptika. Specjalizował się w technice laserowej.
REKLAMA


Zakład, jak głosi informacja na jego stronie internetowej, opracowuje i produkuje laserowe systemy naprowadzania i ich elementy, a także specjalne oprogramowanie. Te produkty są wykorzystywane w najnowszych systemach uzbrojenia - informuje Echo Moskwy.

...

Jak za Stalina.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:22, 19 Lis 2015    Temat postu:

Trzynastolatek do Władimira Putina: żyję na lotnisku, tu jest głośno i zimno
Katarzyna Szewczuk
Redaktor Onet Wiadomości

Dzisiaj sprawą rodziny zajmie się rosyjski wymiar sprawiedliwości - Archiwum prywatne rodziny / Materiały prasowe

Trzynastolatek pisze list do Władimira Putina. Podkreśla w nim, że prezydent Rosji, ma władzę absolutną. Chłopiec prosi więc o litość. Dziecko od tygodni mieszka na jednym z największych rosyjskich lotnisk, gdzie pomieszczenie dla palaczy nagle stało się domem dla niego i jego najbliższej rodziny. Uchodźcy. Uciekają przed beznadzieją, przed biedą i przed śmiercią. Ich rodzinne strony stały się częścią Państwa Islamskiego. Powrót oznacza śmierć. Wszystkich. Nikt tam nie oszczędza kurdyjskich dzieci.

Rosja przywitała ich dwutygodniowym pobytem w areszcie. Następnie sześcioosobową rodzinę "wprowadzono" do pomieszczenia na lotnisku. Podłoga i cztery szklane ściany palarni od ponad dwóch miesięcy stanowią dla nich jedyne schronienie. Najmłodsze z dzieci Hasana i Gulistan ma zaledwie trzy lata. To Lavin. Jej matka ma zapłakane oczy, ale nie chce po sobie dać poznać, że jest na skraju kolejnego załamania.
REKLAMA


– Całą dobę z głośników dobiegają komunikaty dla pasażerów. Ogrzewanie nie jest włączone, marzniemy. Śpimy na podłodze. Każdego dnia myjemy się mydłem z podajników w publicznych toaletach… – mówi w rozmowie z Onetem. – Przeszłam tu załamanie nerwowe. Wylądowałam w szpitalu. Staram się trzymać, bo mam dzieci i to kiedyś… - urywa i skrywa twarz w dłoniach. Jeden z pasażerów znowu robi zdjęcia przez szklaną ścianę pokoju. – To kiedyś musi się skończyć prawda?

Kiedy życie staje się nie do zniesienia

Do Iraku przeprowadziła się 15 lat temu – z Kazachstanu. Tam poznała Hasana Amana Ando i wraz z nim - już jako jego żona - zamieszkała w północnej części kraju, w mieście Irbil. – Mąż pracował w firmie topograficznej, ja zajmowałam się dziećmi – mówi Gulistan. – Moich trzech synów chodziło do szkoły. Renas, najstarszy z nich, poszedłby w tym roku do siódmej klasy. Był w bardzo dobrej szkole, część przedmiotów miał w j. angielskim. Mieliśmy też piękny dom. Dziś trudno jednak to wspominać. Łzy same płyną po twarzy.

Wraz z 2014 rokiem przyszła wojna. IS rozpoczęło w Iraku ofensywę i sukcesywnie zdobywało kolejne miasta i tereny kraju. Dawne życie miało już nigdy nie wrócić. Starali się jednak wytrzymać. Naloty, wybuchy, wystrzały z karabinów. – Z każdym dniem było coraz gorzej. Dzieci płakały z przerażenia – w dzień i w nocy. Bały się spać. Wciąż z łatwością odtwarzam dźwięk wybuchających bomb. Nikt, kto tego nie przeżył, nie zrozumie i nie wyobrazi sobie tego, jakie to życie było marne – opowiada Gulistan.

I jak podkreśla, Irak zdecydowali się opuścić dla dzieci. Chcieli normalnego życia. Gdzie uciekać? – Cała rodzina mojego męża mieszka w Syrii, która jest jeszcze bardziej dotknięta konfliktem. Jego siostra została niedawno ciężko ranna, podobnie jak jej obydwie córki. Nikt tam nie ma – ani w Syrii, ani Iraku – normalnego życia. Ludzie muszą uciekać w obawie przed śmiercią. Pomyśleliśmy więc o Rosji – wyjaśnia.

Siostra Gulistan, Tamara Osmanowa od lat mieszka właśnie w rosyjskiej Samarze. Dla rodziny siostry przygotowała pokoje w swoim domu. Będzie ciasno – rodzina Tamary musi podzielić się niewielkim domem z sześcioma nowymi osobami. Choć są rodziną, nigdy się nie poznali. Nikt nie zadawał jednak zbędnych pytań. Hasan i Gulistan spakowali to, co zmieściło się w kilku walizkach. Mieli świadomość, że większość starego zostawiają za sobą. I już bez żalu – żołnierze IS sprawiają, że życie staje się nie do zniesienia.

Obywatele strefy tranzytowej

Z dobytkiem upchanym w kilku walizkach, 10 września dotarli na lotnisko Moskwa-Szeremietiewo. Kontrola graniczna ma wątpliwości. Rodzinę czekają problemy.

– Areszt… byliśmy zamknięci w pokoju bez okien przez dwa tygodnie. Dzieci strasznie płakały. Zaczęłam mieć zawroty głowy, mdłości, niskie ciśnienie. Zdarzało mi się mdleć. Przewieziono mnie do szpitala – opowiada Gulistan. Diagnoza lekarzy: załamanie nerwowe. Kobieta po 12 dniach, w trakcie których nie miała kontaktu z rodziną, zostaje przewieziona na lotnisko, na którym mieszkają jej mąż i dzieci.

Powodem zatrzymania (i ulokowania rodziny w strefie tranzytowej) były – w pierwszej kolejności – ich wizy. Rosjanie uznali, że są fałszywe. Drugim problemem okazały się paszporty – te również uznano za falsyfikaty. W efekcie Gulistan i jej męża oskarżono o próbę nielegalnego przekroczenia granicy. Automatycznie oznacza to nieprzyznanie azylu na terenie Federacji Rosyjskiej.

– Większość z nas ma irackie paszporty. Dwójka z naszych najmłodszych dzieci ma jednak paszporty syryjskie. Mąż ma syryjskie obywatelstwo – wyjaśnia Gulistan. – Wcześniej władze Iraku nie wydały paszportu dla dzieci, przyjęliśmy więc pomoc Syrii, która nie robiła nam problemów – dodaje. I kiedy cała rodzina utknęła na granicy w Rosji, syryjska ambasada potwierdziła legalność dokumentów członków rodziny. Na niewiele się to zdało.

Rodzina Hasana i Gulistan nie może uwierzyć w to, co się dzieje. – Jesteśmy przerażeni. Mama widziała w telewizji, że jej wnuki muszą spać na podłodze. Liczymy, że jednak dostaną azyl w Rosji. Nie można ich odesłać do kraju, w którym szaleje wojna – powiedziała w rozmowie z "El Espanol" siostra Gulistan. Mąż Gulistan jest przekonany, że odesłanie go i jego rodziny do Syrii to wyrok śmierci. W międzyczasie prosił o pozwolenie na powrót do Ibril lub Turcji – władze odmówiły. Jeśli rodzina opuściłaby teren lotniska – dorosłym jej członkom grozi do sześciu lat więzienia.

Solidarni z uchodźcami

- Siostra Gulistan, Tamara, założyła petycję na Change.org. W ciągu trzech tygodni udało jej się zebrać ponad 135 tys. podpisów osób, które chcą przyznania rodzinie azylu w Rosji. Obecnie jest to jedna z najbardziej aktywnych petycji na Change.org – mówi w rozmowie z Onetem Anna Bialas, konsultantka ds. kampanii w Europie Wschodniej i Azji Środkowej Change.org. I podkreśla, że również Polacy mogą złożyć swój podpis pod petycją.

Jak wyjaśnia, Tamarze i Gulistan pomagają również organizacje pozarządowe w Rosji. Adwokat Roza Akhmedowa i Komitet Pomocy Obywatelskiej udzielają pomocy prawnej i reprezentują rodzinę w sądzie. – To jest niezwykle ważne wsparcie. Jednak to właśnie dzięki petycji, Tamarze udało się nagłośnić sprawę. Historią tej rodziny zaczęły interesować się media rosyjskie i zagraniczne, a zwykli ludzie spojrzeli inaczej na koczującą na lotnisku rodzinę – dodaje konsultantka Change.org.

I nie sposób nie wspomnieć tu o tych, którzy zaczęli zatrzymywać się przy rodzinie, by dać im jedzenie, pieniądze czy zabawki dla dzieci. Anonimowy darczyńca opłacił im tygodniowy pobyt w hotelu, który znajduje się na lotnisku – w ciągu dnia muszą jednak wracać do pokoju w strefie tranzytowej. Zresztą tydzień dobiegnie końca i znowu będą musieli myć się mydłem z podajników w jednej z publicznych łazienek lotniska Szeremietiewo.

List do Putina

13 listopada do prezydenta Rosji trafia list 13-letniego Renasa. "Wiem, że możesz wszystko i wszyscy cię słuchają. Dlatego proszę, pomóż mi, mojej trzyletniej siostrze Lavin, moim braciom Lund i Razkar oraz naszym rodzicom, znaleźć nowy dom. Nasza ciocia czeka na nas w Samarze. (…) Żyjemy na lotnisku od ponad 60 dni. Jest tu głośno i zimno. Ludzie przechodzą obok nas, patrzą i robią zdjęcia każdego dnia… (…) Chcę wrócić do szkoły, zanim zaczęła się wojna, byłem jednym z pilniejszych uczniów w klasie. Chcę bawić się i chcę, żeby moje rodzeństwo mogło robić to samo. Chcę też, żeby mama przestała płakać. (…) Panie prezydencie nie rozumiem dlaczego tu jesteśmy, dlaczego śpimy na podłodze szklanego pokoju… (…) Rosja miała być dla nas ucieczką od nocnych nalotów, od wybuchających bomb. Proszę, pomóż nam. Powiedz, żeby wpuścili nas do twojego kraju. Wiem, że możesz wszystko!" – czytamy w liście syna Hasana i Gulistan.
b30c25d7-5ca9-48e9-b63c-290b0da0116c 13-letni Renas, syn Hasana i Gulistan biegle mówi w j. angielskim - Materiały prasowe
13-letni Renas, syn Hasana i Gulistan biegle mówi w j. angielskim

W sprawie wypowiedział się Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla. – Znamy historię. Nawet zapytaliśmy o sytuację współpracowników FSM - oświadczył w wywiadzie dla agencji ITAR-TASS. – Doszło do próby wejścia na terytorium Federacji Rosyjskiej na podstawie fałszywych dokumentów – ocenił. – W opisywanym przypadku, sytuacja nie jest związana z bezczynnością, a z pewnymi komplikacjami spowodowanymi fałszywymi dokumentami. FSM już oświadczała, że ma tę sytuację pod kontrolą, i prowadzone są wszelkie niezbędne czynności do jej wyjaśnienia – mówił 13 listopada.

- Komentarz Pieskowa jest przełomowym momentem dla kampanii na rzecz tej rodziny – ocenia Anna Bialas z Change.org. – Teraz rosyjskie władze wiedzą, że sprawa ta zdobyła duży rozgłos, a społeczeństwo międzynarodowe oraz media bacznie będą przyglądać się ich decyzjom. Miejmy nadzieję, że to pomoże w przyznaniu rodzinie azylu tymczasowego w Rosji – dodaje.

Sytuację skomentowała również rzeczniczka rosyjskiego MSZ. Oświadczyła, że prawo rosyjskie nie będzie zmienione pod dyktando jednej rodziny. Maria Zakharova podkreśliła jednocześnie, że Rosja przyjęła już milion uchodźców z Ukrainy i osiem tys. osób z Syrii.

Co dalej? Dzisiaj sprawą rodziny zajmie się rosyjski wymiar sprawiedliwości. – Sąd zacznie rozpatrywać sprawę karną przeciwko nam – precyzuje Gulistan w rozmowie z Onetem. – Dopiero po ogłoszeniu wyroku adwokat może po raz kolejny zwrócić się o rozpatrzenie przez Federalną Służbę Migracyjną kwestii przyznania nam statusu uchodźców i zezwolić na czasowy pobyt w Rosji – tłumaczy. – Dzieci martwią się, że będą miały zaległości w szkole – mówi, uśmiechając się. – Już przecież połowa listopada.

....

Witamy w piekle czyli w Rosji. List do cara to tam starozytna tradycja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:21, 13 Sty 2016    Temat postu:

Centrum Lewady: więcej Rosjan docenia Stalina za zwycięstwo w II wojnie


Odsetek Rosjan usprawiedliwiających działania Józefa Stalina faktem zwycięstwa ZSRR w II wojnie światowej, a także tych, którzy uważają go za mądrego przywódcę, wzrósł w niedawnym sondażu Centrum Lewady w porównaniu z podobnym badaniem z 2007 roku.

Wyniki sondażu przeprowadzonego w grudniu ubiegłego roku opublikowano w środę na stronie internetowej tego niezależnego ośrodka badania opinii publicznej.
REKLAMA


Według rezultatów sondażu 34 proc. Rosjan zgodziło się z oceną, że "jakich by nie przypisywano Stalinowi błędów i wad, to pod jego przywództwem naród stał się zwycięzcą w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej"; tym mianem w Rosji określa się tę część II wojny światowej, w której ZSRR walczył po stronie koalicji antyhitlerowskiej w latach 1941-1945. W grudniu 2007 roku uważało tak 28 proc. Rosjan, a w 2005 - 32 procent.

Opinię, że "Stalin był okrutnym nieludzkim tyranem, winnym śmierci milionów niewinnych ludzi" wybrało 21 procent ankietowanych. Zarówno w 2005 i 2007 roku uważało tak 29 procent respondentów. "Stalin to mądry przywódca, który doprowadził ZSRR do potęgi i dobrobytu" - ten wariant odpowiedzi wybrało więcej Rosjan niż w 2007 roku - 20 wobec 14 procent; jednak w 2005 roku było to 21 procent.

Nie wzrosła w porównaniu z badaniem z 2007 roku liczba osób, które uznają, iż "tylko surowy przywódca mógł utrzymać porządek w warunkach zażartej walki klasowej, zagrożenia z zewnątrz i ogólnego rozchwiania, które panowały u nas przed 50-70 laty". W 2007 roku, jak i obecnie, wybrało tę odpowiedź 15 procent Rosjan; jeszcze w 2005 roku uważało tak 22 procent.

Centrum Lewady informując o wynikach badania zauważa, że jedynie wśród mieszkańców Moskwy przeważa ocena, iż Stalin przede wszystkim był okrutnym tyranem. Za takiego uznało go 41 procent mieszkańców stolicy przy 21 proce. ogółu badanych. Jeśli chodzi o grupy wiekowe, to pozytywna ocena Stalina jest najczęściej spotykana wśród osób w wieku powyżej 55 lat, zaś wśród młodzieży co czwarty badany uznał, iż trudno mu ocenić rolę Stalina w historii Rosji.

Sondaż przeprowadzono w dniach 18-21 grudnia 2015 roku na reprezentatywnej próbie 1601 osób w wieku powyżej 18 lat, w 137 miejscowościach w 48 regionach Rosji. Margines błędu nie przekracza 3,4 procent.

Pytanie zadane ankietowanym brzmiało: "W tych dniach mija kolejna rocznica urodzin Stalina. Nie milkną spory o to, jak oceniać tego człowieka i jego rolę w historii naszego kraju. Z jaką spośród poniższych opinii o Stalinie skłonni bylibyście się zgodzić?".

...

Akurat ocena Stalina jest jednoznaczna. Nie slyszalem o ocenach pozytywnych. Oczywiscie wylaczajac osoby psychicznie niezrownowazone. Tacy jak Hitler czy Stalin nie budza kontrowersji. Wyjatkowo jednoznaczne typki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 0:58, 22 Sty 2016    Temat postu:

Rosyjska TV: imigranci porwali i zgwałcili 13-latkę. Policja dementuje
21 stycznia 2016, 10:55
• Rosyjska TV: imigranci porwali i zgwałcili 13-latkę w Berlinie
• Niemiecka policja dementuje informację
• Oskarżenie wobec rosyjskiej telewizji o podżeganie do nienawiści na tle rasowym
• Rodzice dziewczynki: policja zmusiła córkę do odwołania zeznań

Rosyjska telewizja państwowa wyemitowała materiał o rzekomym zgwałceniu przez imigrantów w Berlinie 13-letniej dziewczynki. Policja zdementowała informację. Adwokat z Konstancji oskarżył rosyjskiego dziennikarza o podżeganie do nienawiści na tle rasowym.

Nastolatka, której rodzice ze względu na niemieckie pochodzenie wyemigrowali przed laty z Rosji do Niemiec, zaginęła 11 stycznia. Odnalazła się dzień później. W rosyjskiej telewizji jej rodzice twierdzili, że dziecko zostało uprowadzone przez Arabów i było wielokrotnie gwałcone - pisze ukazujący się w Berlinie dziennik "Tagesspiegel".

Policja zdementowała informacje. - Nie było ani porwania, ani gwałtu - powiedział rzecznik berlińskiej policji.

Plotka o gwałcie wzbudziła duże zainteresowanie użytkowników portali społecznościowych, gdzie - jaki pisze "Berliner Zeitung" - pojawiło się wiele rasistowskich komentarzy.

W obronie rzekomo pokrzywdzonej dziewczynki stanęli neonaziści z Narodowo-Demokratycznej Partii Niemiec (NPD). W poniedziałek zorganizowali oni demonstrację we wschodniej dzielnicy Berlina Marzahn, na której pojawiło się 250 osób. Policja rozwiązała wiec ze względu na brak pozwolenia.

Rodzice nastolatki utrzymują, że policja zmusiła ich córkę do odwołania wcześniejszych zeznań. Niemniej jednak według serwisu internetowego dziennika "Berliner Kurier" obdukcja lekarska nie wykazała żadnych śladów gwałtu.

Jak pisze "Tagesspiegel" adwokat z Konstancji Martin Luithle złożył zawiadomienie o popełnieniu przez autora telewizyjnego materiału przestępstwa polegającego na podżeganiu do nienawiści na tle rasowym. Prokuratura zapowiedziała, że wdroży postępowanie.

Zdaniem adwokata rosyjski dziennikarz rozpowszechniał informacje bez sprawdzenia, czy są prawdziwe. W ten sposób rosyjska telewizja "podburzała mieszkających w Niemczech Rosjan do nienawiści przeciwko azylantom i pośrednio wzywała ich do przemocy i samowoli" - pisze Luithle. Jego zdaniem mogło to spowodować niebezpieczeństwo dla porządku publicznego.

W sobotę Niemcy pochodzący z Rosji chcą demonstrować przed urzędem kanclerskim w Berlinie. Międzynarodowy Konwent Niemców pochodzących z Rosji spodziewa się tysiąca uczestników wiecu.

...

Tamtejsze media to nazizm.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:27, 26 Sty 2016    Temat postu:

"Suedeutsche Zeitung" o Polsce: Lepiej nie być weganinem lub gejem. "To nie żart, to polityka"

"Suedeutsche Zeitung" o Polsce: Lepiej nie być weganinem lub gejem. "To nie żart, to polityka" - istock

"Warszawa 2016: lepiej nie być weganinem, albo gejem. To nie żart, to polityka obecnego rządu" - pisze na wstępie reportażu z Warszawy dziennik "Sueddeutsche Zeitung".

Opiniotwórczy niemiecki dziennik "Suedeutsche Zeitung" (SZ) zamieszcza reportaż zatytułowany "Polski odlot", w którym przedstawia Polskę pod rządami PiS widzianą oczami niemieckiej dziennikarki.
REKLAMA


Nadia Pantel spotyka się m.in. w popularnym warszawskim barze wegańskim "Krowarzywa" ze zwolennikami tego typu odżywiania. Reporterka pisze, że jednocześnie na rogu sąsiedniej ulicy stoi grupa osób z księdzem i polską flagą odmawiając różaniec.

"To, że dzieje się to na tej samej ulicy, nie jest niczym niezwykłym dla tej metropolii. Niezwykłe jest to, że europejski rząd nie chce zaakceptować tej koegzystencji" - twierdzi autorka. Dziennikarka przypomina niemieckiemu czytelnikowi fragment wywiadu udzielonego przez szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego dla "Bilda", piętnującego "świat złożony z rowerzystów i wegetarian, którzy walczą ze wszelkimi przejawami religii".

"Czy widzi Pani tu jakiegoś policjanta? "

Pantel przyznaje, że kiedy pyta w restauracji "Krowarzywa" o "zniewagę wegetarian" ludzie reagują znudzeniem. "Czy widzi Pani tu jakiegoś policjanta, który uniemożliwia mi zjedzenie tofu? To tylko gadka" - kwituje jeden z zaczepionych przez nią klientów lokalu. Jednocześnie jednak autorka zwraca uwagę czytelników, że modląca się grupa trzymała transparent z napisem potępiającym "wszystkich tych, którzy podważają wynik demokratycznych wyborów".

Inny rozmówca, uważa ten "polityczny spektakl za absurd". "Z czasem jednak zaczął się bać - pisze dziennikarka - stylu rządzenia, pośpiechu, nocnych obrad". "Również ideologia rządu dotyka go osobiście" - pisze dalej o filmoznawcy, który jest homoseksualistą i pracuje dla TVP sprawdzając scenariusze pod kątem możliwości ich realizacji.

Jak pisze autorka reportażu, "jednym z celów nowego rządu jest wzmacnianie tradycyjnego modelu rodziny i wsparcie kultury narodowej". Jej rozmówca przyznaje, że nie chce kiedyś stwierdzić, że z obawy przed przełożonymi będzie polecał jedynie "realizację filmów opowiadających o wesołych przygodach grzecznych katolików".

"Chodziło tylko o to, by mieć i tylko mieć"

"Co robić? Wyjść na ulicę i skandować? Ale co?" - zastanawia się młoda Polka, dla której, jak pisze reporterka SZ, "wielkie demonstracje, jak te sobotnie, są dla niej »zbyt uprzejme« wobec rządu". Jak pisze dziennikarka, na manifestacje chodzi matka młodej dziewczyny, ale ona sama nie podziela entuzjazmu, że ostatnie lata w Polsce to "jedynie pasmo nieustających sukcesów". Reporterka zauważa, że jej rozmówcy "pracują więcej i dłużej niż ich zachodnioeuropejscy rówieśnicy, zarabiają jednak mniej".

"Jeżeli cokolwiek powstało w Warszawie w ostatnich latach, to są to restauracje, sklepy, kawiarnie i bary". Zdaniem dziennikarki wygląda to tak, "jakby cała generacja znajdowała się wymyślaniem oryginalnych menu, perfekcyjnego wystroju wnętrz i wysmakowanych nakryć stolików w bistro" - konstatuje autorka.

Tymczasem, jak pisze, w centrum Warszawy stoi jeszcze wiele domów, które do połowy zabezpieczone są siatką, aby na głowy przechodniów nie odpadały części fasady, "za to na parterze można nabyć w promocji bluzkę za 80 euro. Są wegańskie buritos, smoothies z brokułów". "Chodziło tylko o to, by mieć i tylko mieć w latach boomu, a mniej o dzielenie się, pomaganie, wspieranie". "Ale teraz nadeszła populstyczna prawica, która ma w nazwie przymiotnik »sprawiedliwość«, a która chce głosić »narodowe odseparowanie się« jako jedyną alternatywę dla »radykalnego kapitalizmu«".

Wyborcy prawicowej partii z lewicowymi poglądami

Reporterka SZ rozmawia także ze zwolennikiem partii Jarosława Kaczyńskiego. Jest nim młody pracownik banku, który od 2001 roku jest wyborcą PiS. Wyjaśnia on, dlaczego rząd chce bardziej opodatkować banki i wielkie koncerny. Dlaczego bankowiec wybiera prawicową partię za jej lewicową politykę gospodarczą? "Bo jego zdaniem inwestycje, które powstały za unijne pieniądze, służą przede wszystkim gospodarkom inwestującym, a nie polskiej".

"Gdy ten Polak mówi o PiS, to brzmi to tak, jakby mówił o uciskanej mniejszości - ocenia dziennikarka - a nie o partii, która właśnie wygrała wybory absolutną większością. I dokładnie taki jest styl rządzenia PiSu: agresywność słabszego, który nie ma nic do stracenia i ostatecznie doszedł do władzy".

"Nie rozumiem lansowanego obrazu wroga"

Kolejną rozmówczynią jest młoda studentka pracująca w jednym z warszawskich barów, która "nowy rząd traktuje tak serio, że nawet nie chce podać swojego nazwiska". Dziewczyna przyznaje, że miała wrażenie, że Polacy cieszą się coraz większą wolnością. "Ale teraz wydaje mi się, że tylko ja i moi przyjaciele tak myśleli" - przyznaje Polka, która często odwiedza Berlin.

...

SZOK! Poziom doniesien w stylu sowieckiej prasy z czasow Stalina. W USA bija Murzynow a jak Murzyn chce wyjsc na ulice to musi po niej chodzic na kolanach. A CO NAJCIEKAWSZE ONI TYLKO SPISUJA CO IM DYKTUJA METY Z WYBORCZEJ I SPOLKI!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:31, 26 Sty 2016    Temat postu:

Jak Polacy piszą i mówią o Polsce w zagranicznych mediach
Jacek Gądek
Dziennikarz Onetu

Jak Polacy piszą i mówią o Polsce w zagranicznych mediach - Shutterstock

Wpływ na to, jaki obraz Polski wyłania się z zachodnich mediów, mają także Polacy. Reportaż z Warszawy dla BBC wyprodukowała córka Jacka Rostowskiego. W "The Guardian" publikuje szef "Do Rzeczy" Paweł Lisicki. Z kolei w niemieckim "Die Welt" Adam Krzemiński przestrzega przed prostym zestawianiem Polski i Węgier. Publicyści "Gazety Wyborczej" piszą na stronach "Die Zeit", a sylwetkę Jarosława Kaczyńskiego zarysowuje tam Michał Krzymowski z "Newsweeka".

Opinie polskich publicystów, dziennikarzy i komentatorów w zagranicznych mediach można uznać za wyznacznik ich wpływowości. Oceny, jakie przedstawiają zachodnim czytelnikom i widzom, pokazują różne punkty widzenia - dużo jest jednak krytyki i obaw. Ostatnim przykładem takiej narracji jest jednostronny reportaż BBC z Warszawy…
REKLAMA


…wyprodukowany przez córkę Jacka Rostowskiego

Maya Rostowska stała się tematem dla mediów, gdy okazało się, że była - a miała wtedy 23-lata - jedną z doradczyń w gabinecie szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Potem została ekspertem w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (think tanku związanym z MSZ-etem). Obecnie jako producentka pracuje w BBC - w programie "Newsnight", w którym prezentowane są reportaże. Jeden z najnowszych mówił o Polsce - kręcono go w Warszawie - i zmianach dokonywanych przez rząd PiS oraz protestach Komitetu Obrony Demokracji.

Ten reportaż wyprodukowała Maya Rostowska - córka byłego wicepremiera, ministra finansów Jacka Rostowskiego. Jest on jednostronny, bo obok reporterki BBC wypowiadają się w nim: Jarosław Kuisz ("Kultura Liberalna"), Jarek Marciniak (KOD), Piotr Kraśko (były szef "Wiadomości" TVP1), dwóch uczestników protestów KOD oraz Jacek Sasin (poseł PiS). Materiał zatytułowano: Is Poland being "Putinised"? (Czy Polska się putinizuje?). Jak wskazało "Do Rzeczy", reporterka BBC Katie Razzall jest córką Tima Razzalla - deputowanego do Parlamentu Europejskiego z frakcji liberałów (ALDE).

Na profilu BBC "Newsnight" na Twitterze materiał promowano tak: - "We are afraid for our country". What's going on in Poland? ("Boimy się o nasz kraj". Co dzieje się w Polsce?). W dyskusję na TT włączył się m.in. Matthew Tyrmand, który uznał tweet z zajawką program za bzdury.

Adam Krzemiński w "Die Welt": Polska to nie Węgry

W prestiżowym "Die Welt" publikuje czasami Adam Krzemiński, w Polsce znany choćby z "Polityki". W najnowszym tekście na łamach niemieckiego dziennika podkreśla, że obejmująca Europę kontrrewolucja wymierzona w liberalizm jest obecna także w Polsce, ale polskie społeczeństwo charakteryzuje się umiłowaniem wolności.

Publicysta zauważa też, że Europą wstrząsają kryzysy jak bankructwo Grecji, fala imigracji, konsekwencje rosyjskiej agresji na Ukrainę i ryzyko Brexitu. - Wszystkie te kryzysy mają niestety wspólny mianownik: ogólnoeuropejski wzrost narodowego egoizmu, także w Niemczech - pisze Krzemiński. I dodaje, że Berlin podszedł z wielką nonszalancją do budowy drugiej nitki Nord Stream, a więc do interesów z Moskwą.

Adam Krzemiński podkreśla, że proste porównywanie Polski do Węgier - co staje się popularne - jest uproszczeniem, bo - mimo podobieństw krajów i ich przywódców (Wiktora Orbana i Jarosława Kaczyńskiego) Polska to nie Węgry.

Krzemiński ocenia, że w Polsce - z racji historycznych doświadczeń - istnieje większa niż w innych państwach naszego regionu tradycja obywatelskiego buntu przeciwko autorytarnym zapędom władz. A pisząc o wszczęciu przez Komisję Europejską procedury monitorowania praworządności w Polsce komentuje, że takie działanie będzie pożyteczne dla obydwu stron, z kolei - wedle autora - w debacie w Parlamencie Europejskim nie należy widzieć kary, ale dostrzec jej wymiar edukacyjny.

Paweł Lisicki w "The Guardian" broni rządu PiS

Na łamach europejskiej prasy są też głosy konserwatywnych komentatorów, choć trudno to mniejszość.

Paweł Lisicki na łamach "The Guardian" podkreślał, że "niecodzienna decyzja Komisji Europejskiej o wszczęciu procedury kontroli praworządności w Polsce wzmocni eurosceptyków i ustanawia niebezpieczny precedens". Dodawał też, że wzbudzająca takie poruszenie w UE nowa władza w Polsce wzięła się w dużym stopniu stąd, że Polacy są rozczarowani rządami Platformy Obywatelskiej, zatem wybory prezydenckie i parlamentarne wygrał obóz Prawa i Sprawiedliwości. Padają też zarzuty wobec minionej władzy: niezgodny z konstytucją, bo dokonany "awansem", wybór sędziów TK i próba odebrania szefowi "Wprost" laptopa.

Szef "Do Rzeczy" podkreśla ponadto, że zmiany w mediach publicznych i TK są zgodne z unijnym prawem i nie są niczym niezwykłym w państwach demokratycznych.

Paweł Lisicki ocenił zarazem, że Komisja Europejska popełnia błąd wszczynając wobec Polski procedurę monitorowania państwa prawa, bo w ten sposób opowiedziała się po jednej stronie sporu politycznego - po stronie opozycji. Publicysta podważa też samo prawo KE do wszczynania owej procedury. Zdaniem Pawła Lisickiego decyzja KE będzie skutkować wzrostem obaw Polaków - ale i obywateli innych państw członkowskich - przed nadużywaniem władzy przez Brukselę.

Dziennikarze "Gazety Wyborczej" na stronach"Die Zeit"

Na stronach "Die Zeit" publikują dziennikarze"GW": Michał Kokot, Roman Imielski i Paweł Wroński. Choć to blog, to ich teksty nie są publikowane zbyt często. Dziennikarzom "GW", jak mówili, współpracę w postaci pisania bloga zaproponowała redakcja"Zeit Online". Ponadto na stronach "Die Zeit" zamieszczono długi tekst Sławomira Sierakowskiego ("Krytyka Polityczna") - krytyczny wobec aktualnego rządu w Warszawie. Zauważa w nim, że rząd PiS ma wiele wspólnego z innymi prawicowymi populistami.

"Wiadomości" TVP1 zwróciły wczoraj uwagę na to, że hiszpański "El Pais" cytuje Piotra Stasińskiego z "GW", który mówi, że rząd PiS może do obrony swojej władzy wykorzystać grupy paramilitarne i rekonstrukcyjne. - Jest ich 200 tys. miłośników broni i mundurów, którzy urozmaicają sobie weekendy bawiąc się w lasach w wojny. Obawiam się, że Ministerstwo Obrony Narodowej postanowi włączyć i użyć ich do obrony interesów rządu - mówi w hiszpańskiej gazecie dziennikarz"GW".

Dwugłos w"El Pais"

Ale w tym tekście - zatytułowanym "Zapraszamy do Kaczystanu (ew. Kaczyńskistanu)" - wypowiada się również Tomasz Lis. Szef polskiej edycji "Newsweeka" stwierdza, że prezes PiS nie ma rodziny, przyjaciół, ale ma poczucie misji w polityce, co - według rozmówcy "El Pais" - sprawia, że J. Kaczyński nie ma zatem nic do stracenia oprócz władzy, więc jest bardzo niebezpieczne. - Polska jest jak samolot, którym steruje szalony pilot. Nikt nie wie, dokąd zmierza. Pasażerowie, jak wolą, mogą się modlić się albo krzyczeć - dodaje w"El Pais".

Z kolei Piotr Skwieciński z "wSieci" podkreśla w tym samym artykule, że prezes PiS chce przywrócić państwu dużą rolę i moc sprawczą. Wskazuje on, że punktem odniesienia dla Kaczyńskiego są wielcy przywódcy jak Konrad Adenauer czy Charles de Gaulle. Zdaniem publicysty konserwatywnego tygodnika J. Kaczyński procedura praworządności wobec Polski została wszczęta bezpodstawnie, a działania rządu PiS nie są niedemokratyczne.

Z kolei w tekście o Jarosławie Kaczyńskim autorstwa Gerharda Gnaucka w "Die Welt" prezesa PiS charakteryzuje Michał Krzymowski z "Newsweeka", autor biografii "Jarosław. Tajemnice Kaczyńskiego".

...

Te donosy tam NIKOGO ALE TO NIKOGO NIE OBCHODZA! Nie odrozniaja Poland od Holland. Swiadcza tylko o ich autorach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133675
Przeczytał: 59 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:20, 28 Sty 2016    Temat postu:

Rosyjski minister kultury zaskoczony przez dziennikarkę TVP. "Ten generał zabił mojego dziadka"
28 stycznia 2016, 14:09
• Rosyjski minister kultury udzielił wywiadu telewizji TVP Info
• Rozmowa dotyczyła trudnych relacji polsko-rosyjskich
• Poruszono temat usuniętego popiersia generała Czerniachowskiego
• Prowadząca program powiedziała, że wspomniany dowódca zabił jej dziadka



Rosyjski minister kultury odwiedził w środę Muzeum Byłego Obozu Zagłady w Sobiborze. Władimir Medinski, który jest także szefem Rosyjskiego Towarzystwa Historyczno-Wojskowego, w związku z zaproszeniem polskich władz, zapoznał się z projektem budowy Muzeum - Miejsca Pamięci w Sobiborze. Wieczorem był gościem programu "Studio Wschód" w TVP Info.

Rozmowa dotyczyła relacji polsko-rosyjskich i wspólnej, trudnej historii. Prowadząca program Maria Przełomiec pytała ministra, "dlaczego Rosjanom tak trudno zrozumieć, że pomniki Armii Czerwonej dla Polaków niekoniecznie są pomnikami wyzwolicieli, a raczej przedstawicieli narzuconej władzy"?

- Obawiam się, że gdyby nie było tych 600 tys. radzieckich żołnierzy, którzy ginęli w Polsce, to po prostu nie byłoby Polski i Polaków. Niemiecka idea nie zakładała istnienia ani polskiej państwowości, ani polskiego narodu. Tak samo jak nie dawała miejsca istnienia Rosjanom - wyjaśniał Medinski.

- Próba nakreślenia różnicy pomiędzy pomnikiem dla żołnierza, a nagrobkiem, które dzielą 20 metrów, jest bez sensu - tłumaczył minister. - A co pan powie o pomniku generała który mordował przywódców polskiej Armii Krajowej? - zapytała dziennikarka, wyjaśniając, że chodzi o Iwana Czerniachowskiego i jego pomnik w Pieniężnie.

Medinski odpowiedział, że generał nigdy nie mordował liderów AK. - Przepraszam, zabił mojego dziadka - odpowiedziała Przełomiec. - Z pistoletu go zastrzelił, czy może aresztował? - dopytywał rosyjski minister. - Nie, aresztował w Miednikach - wyjaśniła prowadząca program. Medinski wyraźnie nie wiedział, jak ma się zachować.

Pomnik "kata AK"

Pomnik w Pieniężnie zbudowano w latach 70. niedaleko miejsca, gdzie sowiecki dowódca został śmiertelnie ranny podczas operacji wschodniopruskiej. Zginął 18 lutego 1945 r., pochowano go w Wilnie. Po odzyskaniu przez Litwę niepodległości jego szczątki przeniesiono na cmentarz w Moskwie. Wileński pomnik generała zabrano natomiast do rosyjskiego Woroneża.

Metalowe popiersie dowódcy Armii Czerwonej, nazywanego "katem Armii Krajowej", usunięto z pomnika w Pieniężnie na Warmii 17 września ub. roku, w 76. rocznicę napaści sowieckiej na Polskę. Od tego czasu władze miasta deklarowały, że są gotowe przekazać obiekt stronie rosyjskiej.

Kilka dni temu władze Pieniężna zgodziły się przekazać przedsiębiorcy z Magnitogorska na Uralu popiersie zdemontowane z pomnika sowieckiego generała Iwana Czerniachowskiego. Wcześniej przejęcie obiektu proponowano ambasadzie rosyjskiej, która nie odpowiedziała na tę ofertę. Jak informuje rozgłośnia Echo Moskwy zdemontowany w Polsce monument znajdzie miejsce w muzeum na Uralu.

Decyzje lokalnych samorządów o likwidacji lub przenoszeniu tzw. pomników wdzięczności Armii Czerwonej za każdym razem budzą ostre reakcje Rosji, która twierdzi, że narusza to międzyrządową umowę z 1994 r. o grobach i miejscach pamięci. W ocenie strony polskiej ta umowa odnosi się jedynie do cmentarzy i miejsc pochówku. Natomiast "symboliczne pomniki sowieckie", gdzie nikt nie jest pochowany, znajdują się w gestii władz lokalnych i zgodnie z określonymi procedurami można je demontować.
TVP Info,
PAP

...

Taa. Jak osobiscie nie zastrzelil to niewinny. Jak wiadomo w wojsku generalicja jest od strzelania z pistoletow... Ruski rzna glupa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 65, 66, 67  Następny
Strona 5 z 67

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy