Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:33, 09 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Madagaskar: 72 ofiary śmiertelne burzy tropikalnej
- Co najmniej 72 osoby zginęły, gdy pod koniec lutego burza tropikalna Irina przeszła nad Madagaskarem, wywołując powodzie i osunięcia ziemi - poinformowały dziś władze. Nadal odciętych od świata jest wiele wsi.
- Zniszczonych zostało ponad 1,3 tys. domów, a prawie 78 tys. osób musiało opuścić swoje miejsca zamieszkania poinformowało Państwowe Biuro ds. Zarządzania Kryzysowego. Irina przeszła nad północną częścią Madagaskaru 26-27 lutego.
- Zwłoki ofiar są pogrzebane pod warstwą błota lub zostały porwane przez wodę - powiedział sekretarz madagaskarskiego Czerwonego Krzyża Fanja Ratsimbazafy. - Rzeki wystąpiły z brzegów, odcinając od świata wiele wsi - mówił Ratsimbazafy, tłumacząc, że odizolowanie wielu miejsc spowalnia napływ informacji i utrudnia dostarczanie pomocy. Dodał, że z powodu osunięć ziemi wiele dróg jest nieprzejezdnych.
Na Madagaskarze, wyspie leżącej u wschodnich wybrzeży Afryki, burze tropikalne i cyklony występują głównie w porze deszczowej, między lutym a majem. W połowie lutego cyklon Giovanna zabił na Madagaskarze 35 osób i ranił około 300.
W 2008 roku w wyniku przejścia nad wyspą cyklonu Ivan śmierć poniosło 80 osób, a bez dachu nad głową było 200 tys. mieszkańców.
>>>>
Niestety bilans rosnie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:49, 09 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Oxfam ostrzega - zbliża się kolejna klęska głodu w Afryce, dotknie 13 mln osób
Tylko szybka akcja może pomóc zachodniej Afryce uniknąć katastrofy głodu, która może dotknąć aż 13 milionów. Portal BBC informuje o apelu międzynarodowej organizacji humanitarnej Oxfam.
Organizacja uruchomiła już fundusze w wysokości 36 mln dolarów, które mają pomóc milionowi najbardziej potrzebujących. Korespondenci BBC donoszą także, że problem pogłębiają uchodźcy uciekający przed walkami z północnego Mali. Około 100 tysięcy osób uciekło do tej pory ze swoich domów do krajów, które już przed tym znajdowały się w ciężkiej sytuacji.
Specjaliści Oxfam oceniają, że procent niedożywionych w takich krajach jak Czad, Burkina Faso, Mauretania czy Mali sięga, a nawet przekracza 15 proc. Według wstępnych szacunków nawet milionowi dzieci w rejonie Sahelu grozi ciężkie niedożywienie wpływające katastrofalnie na ich rozwój.
W niektórych rejonach głód jest tak dotkliwy, że mieszkańcy rozkopują mrowiska, by wydobyć ziarno zebrane przez owady.
- Byliśmy w ostatnich latach świadkami spirali zdarzeń, które wymykały się spod kontroli. We wschodniej Afryce pomoc świata zawiodła, bo działania nie były prowadzone szybko. Możemy jeszcze uniknąć najgorszego i ocalić tysiące istnień, jeśli będziemy działać od razu. To takie proste - powiedział Mamadou Biteye, dyrektor Oxfam ds. zachodniej Afryki.
>>>>
Zatem trzeba byc gotowym i juz opracowac plany pomocy !!!
Bardzo mądre hasło : Korupcja jest naszym problemem a nie subsydia . Z tym ze subsydia powoduja korupcje ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:29, 10 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Studenci z pomocą dla ubogich w Afryce
Stugramowe woreczki z ryżem rozprowadzają studenci w poznańskim kościele ojców franciszkanów na Wzgórzu Przemysława. Pozyskane w ten sposób pieniądze trafią na pomoc dla mieszkańców ubogich dzielnic stolicy Kenii.
Członkowie franciszkańskiej wspólnoty akademickiej i poakademickiej Porcjunkula w Poznaniu rozprowadzają woreczki ryżu w każdą niedzielę i środę Wielkiego Postu. Przygotowane woreczki można zakupić w niedzielę i środę po mszy św. o godz. 18 w kościele oo. franciszkanów na Wzgórzu Przemysława. To coś konkretnego, co możemy zaoferować w czasie Wielkiego Postu - podkreślają autorzy akcji.
Jak powiedział rzecznik prasowy Kurii Metropolitalnej w Poznaniu ks. Maciej Szczepaniak, pieniądze z akcji zostaną przekazane na misje w Nairobi, gdzie posługują franciszkanie z gdańskiej prowincji św. Maksymiliana.
- Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia jedna trzecia populacji świata jest niedożywiona, a jedna trzecia głoduje. Właśnie porcja 100 g ryżu to dla wielu jedyny posiłek w ciągu całego dnia - powiedział ks. Szczepaniak. Organizatorzy zachęcają do wzięcia udziału w akcji i przypominają, że w czasie Wielkiego Postu może to być forma jałmużny, pomocy ubogim i potrzebującym. Zakupiony woreczek ryżu może być postnym posiłkiem w wybranym dniu - podkreślają.
>>>>
Bardzo ciekawa akcja polaczona bezposrednio z Wielkim Postem . Naocznie i bezposrednio mozna sie przekonac po co sa te wyrzeczenia w czasie postu ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:27, 10 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Gwiazda muzyki i UNICEF łączą siły w walce o dostęp do wody
Światowej sławy piosenkarz i laureat licznych nagród muzycznych zaangażował się w światową inicjatywę UNICEF i jego partnerów na rzecz poprawy dostępu dzieci do czystej wody i zmodernizowanych urządzeń sanitarnych. Według opublikowanego dzisiaj raportu UNICEF i WHO liczba osób pozbawionych dostępu do czystej wody pitnej zmniejszyła się o połowę.
Lenny Kravitz wykorzystuje swój głos i talent, aby zrobić coś więcej niż błyszczeć na scenie i na ekranie. Przekazuje swoje poparcie dla działań UNICEF, aby wspomóc organizację w ratowaniu milionów dzieci poprzez zwiększanie dostępu do czystej wody i urządzeń sanitarnych. - Urodziłem się w Nowym Jorku i zawsze uważałem, że dostęp do czystej wody pitnej to dar - powiedział Lenny Kravitz. - Żadne dziecko nie powinno umierać na biegunkę spowodowaną brudną woda pitną. To niedopuszczalne, że wciąż tysiące dzieci poniżej piątego roku życia umierają, ponieważ brakuje czystej wody i podstawowych sanitariatów - dodał.
UNICEF ogłosił dzisiaj, że osiągnięty został Milenijny Cel Rozwoju z zakresu dostępu do wody pitnej. Według raportu UNICEF i WHO na całym świecie liczba osób pozbawionych dostępu do czystej wody pitnej zmniejszyła się o połowę. Obecnie dostępem do wody pitnej cieszy się 89 proc. światowej populacji, czyli 6,1 mld osób. Oznacza to, że cel udało się osiągnąć na długo przed rokiem 2015, na który wyznaczono jego realizację. Według szacunków UNICEF i WHO do 2015 roku 92 proc. ludzi na świecie będzie miało dostęp do czystej wody.
Oznacza to jednak, że nadal 780 mln ludzi nie korzysta z czystej wody, głównie w Azji i Afryce Subsaharyjskiej. Ponadto około 2,5 mld osób – czyli prawie połowa ludności krajów rozwijających się – nie ma dostępu do zmodernizowanych sanitariatów. To wszystko nie są dobre wiadomości dla dzieci pozostawionych samym sobie.
Kravitz wystosował publiczne ogłoszenie, także na Twitterze i Facebooku, w którym zaapelował o inwestycję w dzieci i powszechny dostęp do czystej wody i odpowiednich toalet.
Nieodpowiedni system wodno-sanitarny i brak higieny mają bardzo negatywny wpływ na zdrowie dzieci. Zazwyczaj są przyczyną biegunki i innych chorób, którym można łatwo zapobiec. Dzieci, najczęściej dziewczynki, opuszczają szkołę, ponieważ w swoich domach odpowiedzialne są za przynoszenie wody, co zajmuje im sporą część dnia. Poza tym w większości szkół nie ma przyzwoitych i zapewniających dziewczynkom intymność toalet, co również jest przyczyną porzucania nauki. Bez czystej wody pitnej, bezpiecznych toalet i odpowiedniej higieny, zrównoważony rozwój będzie trudny do osiągnięcia.
Od 1990 roku UNICEF, rządy państw i partnerzy pomogli około 2 mld ludzi zdobyć dostęp do bezpiecznych ujęć wodnych, a 1,8 mld także do zmodernizowanych urządzeń sanitarnych. Nasza praca polegała na wierceniu studni i instalowaniu pomp, współpracy z lokalnymi społecznościami przy budowie latryn i nauce higieny wśród uczniów i matek, a także na zapewnieniu czystej wody i sanitariatów ofiarom klęsk humanitarnych. Również Polacy przyczyniają się do poprawy warunków wodno-sanitarnych w Afryce. W 2011 dzięki wsparciu darczyńców UNICEF Polska zabrał fundusze na sfinansowanie budowy ujęć wodnych i sanitariatów w dziesięciu ośrodkach zdrowia w Sierra Leone.
>>>>
To zawsze cieszy i jest godne polecenia gdy syci angazuja sie na rzecz glodnych ! To obowiazek !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:01, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Ansa: uprowadzony w Nigerii Włoch został zabity strzałem w głowę
Włoski inżynier Franco Lamolinara, porwany w Nigerii zakładnik, który zginął podczas próby odbicia w czwartek przez nigeryjskie i brytyjskie siły bezpieczeństwa, został zabity strzałem w głowę z bliskiej odległości - podała w sobotę agencja Ansa.
Ansa powołuje się na autopsję ciała Lamolinary wykonaną w instytucie medycyny sądowej uniwersytetu La Sapienza w Rzymie. Według badań w ciele denata znajdowały się trzy kule wystrzelone z bliskiej odległości, co uprawdopodobnia tezę, że porywacze zabili go przed próbą odbicia zakładników bądź w jej trakcie. Według agencji analiza kul pozwoli wyjaśnić, kto je wystrzelił - porywacze czy siły, które usiłowały uwolnić dwóch zakładników.
Brytyjczyk Chris McManus i Włoch Franco Lamolinara, obaj inżynierowie, zostali uprowadzeni na północnym zachodzie Nigerii w maju 2011 roku. Porwania obcokrajowców są częste na naftowym południu Nigerii, gdzie zbrojne gangi domagają się okupów za uwolnienie zakładników, ale na północy stanowią rzadkość.
Podczas próby odbicia obydwu porwanych zginął też McManus. O uprowadzenie Brytyjczyka i Włocha władze Nigerii oskarżyły islamistyczne ugrupowanie Boko Haram, jednak zaprzeczyło ono, jakoby miało coś wspólnego z porwaniem. Do tej pory ruch ten nie był znany z porywania ludzi i brania zakładników.
>>>>
Czyli strazl katyński . Diabel jest monotonny . Ciagle te same metody ... Czy bolszewicy czy islamisci ...
Ale BÓg wynagrodzi w mysl swej obietnicy bo jest to wspoludzial w Jego Drodze Krzyżowej !!! :
- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:24, 11 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Bomba wybuchła tuż przed drzwiami kościoła - są zabici.
W mieście Jos w Nigerii w zamachu bombowym na kościół katolicki zginęły w niedzielę trzy osoby; w akcjach odwetowych młodzieży chrześcijańskiej zabito co najmniej 10 osób - podał Reuters, powołując się na lokalne władze. Zamachu na kościół dokonali islamscy bojownicy - poinformował przedstawiciel służb medycznych Sati Dakwat.
Według AP eksplozja samochodu z silnym ładunkiem wybuchowym zabiła w kościele Świętego Finbara co najmniej dziesięć osób. AP podaje, że auto zostało zatrzymane przy wejściu do kościoła przez pracowników ochrony, ale silny wybuch uszkodził budynek.
AFP pisze o trzech ofiarach eksplozji, tak jak Reuters, który podkreśla jednak, że według krajowego koordynatora z agencji ds. sytuacji kryzysowych Alego Hasana Aliju nie sposób jest jeszcze potwierdzić, czy ofiar nie było więcej.
Żadna grupa nie przyznała się do zorganizowania zamachu. AP przypomina, że za wiele takich ataków odpowiadała radykalna sekta islamistów Boko Haram, która organizuje ataki terrorystyczne wymierzone w chrześcijan oraz przedstawicieli władzy i sił porządkowych.
Jos, położone w prowincji Plateau, jest od dekady sceną napięć i okresowych walk między chrześcijanami a muzułmanami - pisze Reuters.
>>>>
I znow diabel szaleje poslugujac sie opetanymi ...
- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:07, 12 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Kuria rekrutuje do pracy w Afryce
Tarnowska kuria poszukuje lekarzy, pielęgniarek, laborantów i budowlańców. Chętnym zaproponuje pracę w Republice Środkowoafrykańskiej – informuje “Dziennik Polski”.
Osoby, które zdecydują się wyjechać do Afryki, mają być zatrudnione w szpitalu w Bagandou. Szczegóły kontraktów będą negocjowane indywidualnie. Bagandou to wioska położona w tropikalnej dżungli na południu kraju. Stanowiący część tamtejszej ludności biedni i odrzucani przez innych Pigmeje pozostają pod opieką polskich misjonarzy. To z myślą o nich w 2000 r. powstała w Bagandou placówka misyjna, w której pracują księża z diecezji tarnowskiej.
W 2004 roku zaczął tam funkcjonować szpital. Wybudowała go i prowadzi diecezja tarnowska. W ubiegłym roku przyjęto tam oraz udzielono konsultacji ponad 4,5 tys. pacjentom.
>>>>
No i brawo ! Trzeba pomagac . Jednak pamietajmy ze najwieksza omoc Kościoła to niesienie im Jezusa ! :O))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:15, 14 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
"Syndrom kiwania" - tajemnicza choroba zabija dzieci
W Afryce rozprzestrzenia się tajemnicza, śmiertelna choroba. Na tak zwany "syndrom kiwania" chorują tysiące dzieci. Otwarto już pierwsze centra opieki nad chorymi. Chorobę określa się jako "syndrom kiwania". Niektóre symptomy są podobne co w padaczce. Chore osoby zaczynają nagle gwałtownie kiwać głową, nie kontrolując ruchów. Dziecko wpada w konwulsje. Często chorobie towarzyszy upośledzenie umysłowe i zahamowanie wzrostu. "Syndrom kiwania" dotyka głównie dzieci w wieku 5-15 lat. Na północy Ugandy można już mówić o epidemii. Od czerwca 2011 r. zachorowało ponad 1 tys. dzieci. Co piąte zmarło. Nie wiadomo, jak leczyć chorych. Rodzice często więc przywiązują swoje dzieci do drzew. Tłumaczą, że w ten sposób nie będą się one raniły podczas ataków choroby.
>>>>
Kolejna bieda ktora na nich spadla ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:17, 14 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Misja łódzkiego strażaka w Republice Konga
Łódzki strażak, ekspert od spraw budowlanych, poleciał dziś do Republiki Konga, aby wziąć udział w usuwaniu szkód powstałych tam w wyniku wybuchu w składzie amunicji. Według mediów wskutek eksplozji w Brazzaville zginęło co najmniej 246 osób.
Według informacji zamieszczonej na stronie internetowej łódzkich strażaków, zadaniem eksperta będzie ocena skutków wybuchu; przede wszystkim ma ona dotyczyć "stabilności konstrukcji budowlanych". Asp. Leszek Janowski z Komendy Miejskiej PSP w Łodzi wzmocni tzw. grupę UNDAC - agendę ONZ zajmującą się szacowaniem strat po zdarzeniu oraz koordynacją napływającej pomocy humanitarnej. Jego misja potrwa 8-10 dni. Do serii wybuchów w składzie amunicji doszło na początku marca w stolicy Republiki Konga Brazzaville. W promieniu pół kilometra od obiektów wojskowych wybuchy zniszczyły wszystkie budynki, w tym trzy szkoły i dwa kościoły. Eksplozje słychać było także w Kinszasie, stolicy Demokratycznej Republiki Konga (d. Zair), położonej po drugiej stronie rzeki Kongo.
W wyniku zdarzenia śmierć poniosło co najmniej 246 osób, tysiąc zostało rannych, a 5 tys. pozostało bez dachu nad głową. Według wstępnych danych przyczyną wypadku był pożar wywołany zwarciem elektrycznym.
Po tragedii władze Konga zwróciły się o pomoc międzynarodową, za pośrednictwem ONZ. Prośba dotyczyła m.in. ekspertów do koordynacji działań po katastrofie, oceny sytuacji i szacowania skutków katastrofy. Po wstępnym rozpoznaniu dokonanym na miejscu grupa UNDAC wraz z rządem Republiki Kongo zgłosili zapotrzebowanie o wsparcie ich misji sześcioma ekspertami – inżynierami budowlanymi z certyfikowanych wg. kryteriów ONZ grup poszukiwawczo–ratowniczych. Informacja ta trafiła także do Polski.
>>>>
Dobrze ze pomagaja !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:13, 15 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Nigeria: organizator porwania Europejczyków zmarł w areszcie od ran
Człowiek podejrzany o zaplanowanie porwania w Nigerii Brytyjczyka i Włocha, którzy zginęli 8 marca podczas próby odbicia przez siły brytyjskie i nigeryjskie, zmarł w policyjnym areszcie w wyniku obrażeń - podały nigeryjskie służby.
Domniemany "mózg" uprowadzenia obcokrajowców, Abu Mohamed, zmarł 9 marca. 7 marca, na dzień przed próbą odbicia zakładników, wraz z pięcioma innymi podejrzanymi został aresztowany; wtedy został postrzelony i ciężko ranny - poinformowano w policyjnym komunikacie. Według policji, "śledztwo wykazało, że porwanie zostało przygotowane przez frakcję (islamistycznej organizacji) Boko Haram, kierowaną przez Abu Mohameda".
W tym samym komunikacie napisano, że osoby pilnujące europejskich zakładników zabiły ich "przed przybyciem służb bezpieczeństwa". - Wstępne przesłuchania aresztowanych wykazały, że pilnujący dwóch zakładników w Sokoto (północny zachód Nigerii) otrzymali rozkaz zabicia ich w razie grożącego niebezpieczeństwa, czyli operacji odbicia uwięzionych - podała policja.
Włochy w ubiegłym tygodniu nie kryły niezadowolenia, ponieważ nie zostały uprzedzone o zamiarze przeprowadzenia operacji przez siły nigeryjskie, przy wsparciu brytyjskich agentów.
Inżynierowie Chris McManus i Franco Lamolinara zostali uprowadzeni na północnym zachodzie Nigerii w maju 2011 roku. Porwania obcokrajowców są częste na naftowym południu Nigerii, gdzie zbrojne gangi domagają się okupów za uwolnienie zakładników, ale na północy stanowią rzadkość. Prezydent Nigerii Goodluck Jonathan twierdził, że porywcze należeli do ugrupowania Boko Haram, czemu ta organizacja zaprzecza. Do tej pory ruch ten nie był znany z porywania ludzi i brania zakładników.
>>>>
No nie tedy droga . Chodzi o to aby ich sadzic a nie zeby wymierali ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:46, 18 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Nigeria: zamach na kościół, krwawy odwet chrześcijan
W mieście Jos w Nigerii w zamachu bombowym na kościół katolicki zginęły trzy osoby; w akcjach odwetowych młodzieży chrześcijańskiej zabito co najmniej 10 osób - podał Reuters, powołując się na lokalne władze.
Zamachu na kościół dokonali islamscy bojownicy - poinformował przedstawiciel służb medycznych Sati Dakwat. Według AP eksplozja samochodu z silnym ładunkiem wybuchowym zabiła w kościele Świętego Finbara co najmniej dziesięć osób. AP podaje, że auto zostało zatrzymane przy wejściu do kościoła przez pracowników ochrony, ale silny wybuch uszkodził budynek.
AFP pisze o trzech ofiarach eksplozji, tak jak Reuters, który podkreśla jednak, że według krajowego koordynatora z agencji ds. sytuacji kryzysowych Alego Hasana Aliju nie sposób jest jeszcze potwierdzić, czy ofiar nie było więcej.
Żadna grupa nie przyznała się do zorganizowania zamachu. AP przypomina, że za wiele takich ataków odpowiadała radykalna sekta islamistów Boko Haram, która organizuje ataki terrorystyczne wymierzone w chrześcijan oraz przedstawicieli władzy i sił porządkowych.
Jos, położone w prowincji Plateau, jest od dekady sceną napięć i okresowych walk między chrześcijanami a muzułmanami - pisze Reuters.
>>>>
Niestety . Agresja rodzi agresje . Jest to bledne kolo nienawisci od diabla . Oczywiscie trudno wymagac doskonalosci od dzikich skoro w cywilizowanych krajach nie tylko doskonalosci nie ma ale wrecz Boga odrzucaja . Poza tym latwo mowic jak sie jest z dala . Ale rzecz jasna nie mozna nazwac chrzescijanskimi odwetowych mordow . Co innego obrona co innego maskary karne ... Choc jak mowie w takiej sytaucji gdy morduja w kosciolach latwo sie poucza . A co innego tam mieszkac ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:44, 20 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Kiedy wolność jest oddalona o ponad 6 tysięcy kilometrów
W maleńkiej, ślepej uliczce za sklepem w amerykańskim mieście Cincinnati, można usłyszeć niesamowitą historię o ucieczce od niewolnictwa. Niewolnictwa oznaczającego brutalne gwałty od dziecka, zmuszanie do ciężkiej pracy i wpajanie posłuszeństwa dla tych, którzy "mają jaśniejszą skórę".
Informacja od wydawcy: Mauretania była ostatnim państwem, które zniosło niewolnictwo. Ten artykuł jest częścią serii CNN zatytułowanej "Ostatnie Bastiony Niewolnictwa". Sąsiedzi Marieme nie znają jej historii. Ona woli ją zachować dla siebie, mieszkając w swym skromnym domku, oddalonym o ponad 6500 kilometrów od jej rodzinnej Mauretanii. Tylko jej sześcioro dzieci zna dobrze jej przeszłość. Ich matka ocaliła bowiem także je od niewolnictwa.
Teraz cała rodzina cieszy się życiem, którego nigdy nie poznałaby w swej ojczystej Mauretanii, gdzie według ogólnych szacunków, około 10 do 20 procent ludzi wciąż jest niewolnikami.
Przerażające wspomnienia z Mauretanii w Zachodniej Afryce wciąż prześladują Marieme w jej snach i w najbardziej niespodziewanych momentach na jawie. Kiedy po raz pierwszy próbowała uciec, biegła boso przez dwa dni i dwie noce przez pustynię Sahara, a to wszystko tylko po to, by trafić do domu innego właściciela niewolników, który oddał ją tam, skąd desperacko próbowała uciec.
- Oni robili wszystko, abym nie mogła uciec. Widzisz, oznakowali mnie tak, żebym nie mogła chodzić – mówi po francusku, unosząc swą sukienkę w kolorze fuksji i pokazując duże blizny na łydkach i kolanach. – Ale Bóg mi dopomógł.
Reporter CNN odwiedził 55-letnią Marieme tuż po podróży do Mauretanii, gdzie pojechał nakręcić film dokumentarny o niewolnictwie. To właśnie ten kraj uchodzi za miejsce, gdzie niewolnictwo jest wciąż najpowszechniejsze i najbardziej zakorzenione w kulturze. Po tym, jak zobaczył wszystko na miejscu, chciał jeszcze usłyszeć historię kogoś, kto sprzeciwił się swemu losowi i uciekł nie tylko od swego właściciela, ale także z kraju.
Jak ona tego dokonała? Kto jej pomagał? I jak to się stało, że trafiła w końcu do Ohio w Stanach Zjednoczonych? Liczyliśmy na to, że uda nam się odkryć jakąś uniwersalną metodę, którą być może mogłyby naśladować tysiące innych ludzi.
Chcieliśmy wiedzieć: Czy zbiegły niewolnik naprawdę może być wolny?
W Mauretanii spotkaliśmy mężczyzn i kobiety, którym udało się uciec od niewolnictwa, ale tylko po to, by trafić na inny rodzaj niedoli. Nie mieli żadnego wyuczonego zawodu, żadnego dobytku, nie wiedzieli co tak naprawdę oznacza słowo "własność". Ich życie nie stało się z dnia na dzień lepsze, ponieważ uzyskali to, czego nigdy wcześniej nie mieli.
Kilku niewolników, byłych niewolników oraz abolicjonistów w Mauretanii powiedziało nam, że największa bariera do wolności to ta psychologiczna. Niewolnicy zwykle nie są fizycznie przykuci na ziemi swego pana, ale są uczeni tego, że właśnie tam należą, że nie są w pełni ludźmi, a ich miejsce to służyć tym, którzy mają jaśniejszą skórę.
Zastanawialiśmy się, czy Marieme zdołała w swym nowym świecie zrzucić te mentalne kajdany. Albo, być może, niewolnictwo prześladuje ją i jej rodzinę także w Ohio.
Niewolnictwo i przebudzenie
Marieme miała trzy lub cztery lata, kiedy zaczęła pracować dla swego pana, podając żywność, myjąc naczynia i dbając o jego dzieci.
- Musiałam przejść wiele kilometrów, aby przynieść wodę – wspomina Marieme, której zmieniono w tej historii imię, gdyż kobieta chce pozostać anonimowa, a jej rodzina wciąż pozostaje w Zachodniej Afryce. – Nie mieliśmy gazu do gotowania. Trzeba było zbierać w tym celu drewno. Nie było to łatwe…
Marieme mieszkała w południowej części Mauretanii, w regionie Sahel, który oddziela dżungle tzw. Afryki podsaharyjskiej od samej Sahary. Nigdy nie wiedziała o tym, kiedy była małą dziewczynką, że niedaleko na południe znajdowała się rzeka, która oddzielała Mauretanię od Senegalu, a jednocześnie niewolnictwo od wolności.
Jej matka, ojciec i rodzeństwo mieszkali w budynku w pobliżu domu ich właściciela i pracowali przez wiele godzin bez żadnego wynagrodzenia. Kiedy miała około dwunastu lat, jej bracia i siostry, których w sumie było pięcioro, wszyscy znikli, jeden po drugim. Marieme domyśliła się, że jej pan oddał ich innym jako podarunki.
Jak wynika z oświadczenia, które Marieme złożyła w swoim wniosku o azyl, kiedy przyjechała do Stanów Zjednoczonych, również w tym czasie jej właściciel zaczął ją wykorzystywać seksualnie.
- Kiedy miałam 12 lat, szef rodziny zaczął mnie gwałcić i robił to wiele razy – zeznała kobieta według dokumentów sądowych. – Pamiętam, że kiedy zgwałcił mnie pierwszy raz, miałam dwanaście lat i krwawiłam. Pokazałam mojej mamie, co się stało i moja mama zaczęła szlochać i krzyczeć.
- Była na mnie okropnie zła i wiedziała, że nie może nic zrobić, żeby mi pomóc. Powiedziała mi, że to samo działo się też z nią, kiedy była dzieckiem.
Niewolnicy w Mauretanii często nie mają żadnych dokumentów identyfikacyjnych i nie mogą chodzić do szkoły. Ale Marieme potajemnie zaczęto uczyć.
Kiedy jej pana nie było w pobliżu, jego syn zabierał ją i uczył ją czytać i pisać. Dawał jej także lekcje języka francuskiego, choć nikt inny w jej rodzinie go nie znał.
Syn jej właściciela sam także był dobrze wykształcony. Powiedział Marieme o tym, jakie życie toczy się poza rodzinną farmą i że istnieje świat bez niewolnictwa. Powiedział jej, że powinna być wolna, że ona i jej rodzina nie powinni pracować bez wynagrodzenia i żyć w takich warunkach.
Jak mówi, ten system ukradł im ich ludzką godność.
Kiedy Marieme otworzyła się na te idee, nie mogła już o nich zapomnieć.
Ucieczka
Wkrótce, zaplanowała swą pierwszą ucieczkę.
- Powiedziałam mojej mamie, że pewnego dnia będę wolna – wspomina Marieme. – Ona odpowiedziała mi: Jeśli to zrobisz, umrzesz, ponieważ oni cię zabiją.
Jej matka błagała Marieme, jej jedyne ocalałe dziecko, by nie uciekała. Poza tym, gdzie miałaby pójść?
- Byli tacy, którzy nie chcieli nigdzie iść – mówi Marieme przypominając sobie, co słyszała od innych niewolników. – Oni nie mieli pomysłu na to, gdzie mogliby się udać. Byli przerażeni. To było ogromne ryzyko. Trzeba szukać miejsc, w których możesz się przespać i takich, w których możesz coś zjeść.
- Trzeba mieć sporo odwagi, by zrobić coś takiego.
Marieme odkryła swą motywację w historiach, jakie usłyszała o życiu w innym świecie – tam, gdzie mogłaby się wybrać, co mogłaby zrobić ze swoim czasem. Była gotowa zrobić wszystko, aby tylko uciec.
Rzeka oddzielająca Mauretanię od Senegalu oddalona była tylko o trzy lub cztery kilometry na południe od obozu, w którym mieszkała. Ale ona o tym nie wiedziała i pewnej nocy zaczęła uciekać na północ, bez butów i bez jedzenia. Biegła i biegła, tak szybko, jak tylko mogła, przez samo serce mauretańskiej pustyni.
Po dwóch dniach zdecydowała się szukać pomocy. Trafiła jednak do domu, który należał do innego właściciela niewolników.
Została zmuszona do powrotu, a kara, jaka ją po tym spotkała, niemal zakończyła jej życie.
- Związali mi kostki i nadgarstki i przywiązali mnie do daktylowca stojącego w samym środku naszego obozu. Zostawili mnie tam na cały tydzień – zeznała adwokatom, kiedy starała się o azyl. – Przez ten tydzień właściciel wielokrotnie mnie bił. Podciął mi żyletką nadgarstki tak, że nie mogłam przestać krwawić. Straciłam tak dużo krwi, że musiał zabrać mnie do lekarza, który zszył mi rany. Kiedy tylko wróciłam, szef rodziny ponownie mnie związał. Nie pozwalał dawać mi jedzenie, ale kilka razy w nocy, kiedy wszyscy spali, moja mama przemycała mi coś do jedzenia. Musiała mnie karmić, ponieważ cały czas miałam związane ręce.
Wiadomość, jaką jej w ten sposób przekazano, była oczywista: jeśli znowu uciekniesz, zabiję cię.
Przez rzekę
Marieme nie dała się jednak zniechęcić na dobre.
Śmierć jej rodziców i los jej własnych dzieci przesądziły o drugiej próbie ucieczki.
W 1996 roku jej ojciec zgubił kilka wielbłądów pana na pustyni. Był w tym czasie już starym człowiekiem, ale jak powiedziała Marieme amerykańskim władzom, to go nie ocaliło. Został mocno pobity. Wielbłądy później wróciły, ale ojciec Marieme zmarł dwa miesiące po całym wydarzeniu.
W następnym roku odeszła także jej matka. Marieme wiedziała już, że musi uciekać.
- Nie mogłam tam dłużej zostać – powiedziała. – Naprawdę chciałam odejść, chciałam wydostać stamtąd moje dzieci. Podjęłam decyzję.
Plan ucieczki przyniósł też jeden z innych niewolników. Kradł panu pieniądze w niewielkich ilościach i wykorzystał je, by opłacić kogoś, kto przemyci Marieme na łodzi przez rzekę do Senegalu, a później przetransportuje ją do Dakaru, stolicy kraju, oddalonej o ponad 300 kilometrów.
Problem jednak polegał na tym, że Marieme musiałaby zostawić swoje dzieci.
Jedno lub dwójka mogłaby się zmieścić do małej, drewnianej łódki, ale nie było szans, by zabrać całą szóstkę. Marieme trzymała się swego postanowienia. Porozmawiała z najstarszą córką zapowiadając, że wróci po nią i resztę dzieci, kiedy już odzyska wolność.
- Powiedziałam jej, że uciekam i że ona musi opiekować się resztą. Płakała i płakała, ale powiedziałam jej, że wszystko będzie dobrze.
- Nie zapomnij o mnie – odpowiedziała córka.
Pewnej nocy wtajemniczony niewolnik obudził Marieme.
- Wstawaj, wstawaj – wyszeptał. – Teraz, albo nigdy.
Na następnej stronie przeczytasz jak wyglądała ucieczka z piekła i co potem działo się z Marieme
Marieme złapała jakieś ubrania i poszła z nim w kierunku rzeki Senegal. Kiedy dotarła na brzeg, stanęła ze strachu. Nigdy nie widziała tak potężnej rzeki i nigdy nie czuła tego specyficznego zapachu.
Mała, drewniana łódka zabrała Marieme na drugą stronę, do wolności.
- Kiedy wylądowałam na brzegu, słońce powoli wschodziło.
Przez ocean
Kiedy Marieme dotarła do Dakaru w Senegalu, wiedziała bardzo niewiele na temat świata, który był tak inny, niż jej mała wioska na pustyni, z której w końcu zdołała uciec. Słyszała, jak ludzie mówili o Francji, kraju, który skolonizował Mauretanię. Ale nigdy nie słyszała o Stanach Zjednoczonych.
Wiedziała natomiast, że w Senegalu nie jest bezpiecznie, podobnie jak w żadnej innej części Afryki. Każdego dnia budziła się jako wolna kobieta, ale obawiała się, że w każdej chwili może pojawić się znowu jej pan.
Gdyby złapał ją po raz drugi, już bez wątpienia by ją zabił.
Marieme poznała w Senegalu mężczyznę, który pomagał niewolnikom zbiegłym z Mauretanii i przewoził ich w bezpieczniejsze miejsca. Mieszkała z nim w kryjówce, pełnej uciekinierów, przez dwa lata. Tam doświadczyła czegoś, czego może doświadczyć tylko wolna osoba. Zaczęła pracować za pieniądze.
- Pracowałam dla niego, a on każdego miesiąca wypłacał mi pieniądze – powiedziała. – Gotowałam i sprzątałam, a on mi za to płacił. Dla mnie to było coś wspaniałego, ponieważ nigdy wcześniej nikt nie zapłacił mi za pracę żadnych pieniędzy. Wystarczył dolar i ja już byłam szczęśliwa. Byłam dumna – wspomina.
Mężczyzna, który prowadził kryjówkę dla uciekinierów, przyszedł pewnego dnia do Marieme i oznajmił jej coś niesamowitego: Dziś w nocy popłyniesz statkiem do Ameryki.
Marieme nigdy nie widziała statku, poza łodzią, którą przepłynęła rzekę Senegal, ale tamta przypominała raczej drewniane canoe. Tym razem miała płynąć na statku towarowym. A Ameryka? To wtedy po raz pierwszy usłyszała o tym odległym miejscu.
Mężczyzna mówił, że tam będzie bezpieczna, z daleka od kogoś, kto znów mógłby zamienić ją w niewolnicę.
Marieme myślała o swoich dzieciach, które wciąż były niewolnikami jej dawnego pana. I znów pomyślała, że musi jechać.
To miejsce zwane Ameryką, byłoby dla nich bezpiecznym schronieniem.
Kolejna podróż do wolności
Troszcząc się o swoje rodzeństwo w Mauretanii, córka Marieme, Zeina, której imię również zmienił CNN, nie wiedziała nic o losach swojej matki. Zeina domyśliła się jednak, że skoro wciąż jej nie ma, to jest to dobry znak.
Im więcej dni mijało, tym bardzie Zeina była przekonana, że jej mamie się udało, że jest wolna i żyje gdzieś w innym kraju.
Ta odległość, jak wspomina, w dziwny sposób nie była tak wielka, ponieważ, kiedy Marieme była jeszcze niewolnicą i tak musiała się zajmować przede wszystkim dziećmi swego pana.
Kiedy jej rodzina zastanawiała się, jaki jest jej los, Marieme została ukryta między pakunkami na statku wypełnionym ładunkiem, który zmierzał do Ameryki. Nie miała tam nic innego do roboty poza spaniem, a kiedy wstawała jeden z pracowników przynosił jej coś do jedzenia. Podróż trwała blisko miesiąc, ale Marieme ten czas minął bardzo szybko.
- Dla mnie to było jak jeden dzień – mówi.
To właśnie podczas tej podróży, Marieme uświadomiła sobie, po raz pierwszy bez żadnych wątpliwości, że jest naprawdę wolna.
Mała Mauretania
24 grudnia 1997 roku statek, na którego pokładzie była Marieme, przybił do portu Baltimore, gdzie inny z przemytników przeszmuglował uciekinierkę do kolejnej kryjówki.
Wkrótce kobieta dotarła do Bronxu w Nowym Jorku, gdzie mieszka wielu Mauretańczyków. Została tam na kilka lat, ale w końcu usłyszała, że wielu jej rodaków przenosi się do Ohio. Jak powiedział jej przyjaciel, czynsz za wynajem jest tam niższy i można dostać lepiej płatną pracę w produkcji.
Kiedy w 2003 roku Marieme przyjechała do Cincinnati, zaczęła pracować w Krispy Kreme. Maksymalną część swej niewielkiej, siedmiodolarowej pensji, odsyłała do Senegalu, gdzie ludzie, którzy pomogli jej uciec, pracowali już nad kolejnym planem.
Mieli ocalić jej sześcioro dzieci, wszystkie za jednym razem.
Dzieci wyruszyły w końcu tą samą drogą, jaką pokonała wcześniej ich matka. Kilkoro zostało w Senegalu na kilka lat, czekając, aż będą w stanie przyjechać do Ameryki legalnie. Do tego czasu także Marieme nabyła swoje prawo do pozostania w Stanach Zjednoczonych.
W 2001 roku Marieme otrzymała status uchodźca politycznego, a w czerwcu 2010 roku została pełnoprawnym obywatelem Stanów Zjednoczonych.
Jedno po drugim dołączały do niej jej kolejne dzieci.
Jej najstarsza córka Zeina przyleciała do Ameryki samolotem. Jak mówi, było to dla niej najbardziej przerażające przeżycie, jakiego doświadczyła w całym swym życiu.
Może pewnego dnia
Marieme i jej dzieci wiodą w Ohio proste, ale niezwykłe życie.
Wieczorem Marieme, Zeina, jej syn i wnuczka siadają na macie w swoim salonie i wspólnie dzielą się posiłkiem, jedząc go rękami, jak to jest w zwyczaju w Mauretanii i innych częściach Afryki.
W powietrzu unosi się zapach przypraw i niepohamowana, dziecięca radość z wszystkiego, co ich otacza. Wnuczka Marieme cieszy się ze swego pluszowego szczeniaka. Na dużym telewizorze pojawia się twarz prowadzącego, który mówi o ostatnim występie Madonny. Kiedy prowadzący wspomina wiek piosenkarki, 53 lata, Marieme jest w szoku.
- Ona wygląda tak dobrze i tak młodo – mówi.
Po ucieczce z tak małego i trudnego miejsca na pustyni, Marieme i Zeina są zafascynowane tym, jak duży naprawdę jest świat.
Sporo czasu spędzają oglądając telewizję, chłonąc jak gąbka wszystkie nowinki, które płyną do nich poprzez antenę satelitarną umieszczoną na dachu ich domu w Cincinnati. Wcześniej Marieme obejrzała wiadomości sieci ABC, CNN, Al Jazeera, BBC oraz senegalskiej telewizji satelitarnej.
Zeina chodzi do szkoły, ucząc się biznesu i ma nadzieję, że w przyszłości uda się jej znaleźć pracę w branży turystycznej. Chce zobaczyć świat i dowiedzieć się jak najwięcej o innych kulturach. Jak zapowiada, swą pierwsza podróż odbędzie do Singapuru, ponieważ słyszała, że ludzie tam są bardzo mili.
Najważniejsze teraz dla Marieme są sukcesy jej dzieci. Wszystkie chodzą do szkoły, pięcioro w Stanach Zjednoczonych i jeden syn w Senegalu, gdzie wciąż próbuje uzyskać zgodę na przyjazd do Stanów Zjednoczonych.
Za jedno lub dwa pokolenia, łańcuchy niewolnictwa, jakie skuwały rodzinę Marieme, opadną w końcu na dobre.
- Moje dzieci chodzą do szkoły, więc mogą zostać senatorami, mogą być w Kongresie, kto to wie – mówi Marieme. – Może ja tego nie dokonam, ale one mogą.
Jej syn, który jest teraz w szkole średniej, ledwo pamięta już Mauretanię. Nie mówi już dobrze w języku ojczystym, co Marieme nie przeszkadza. On jest teraz w Ameryce, mówi. Te rzeczy nie są już ważne. Dumnie pokazuje zdjęcie drużyny futbolowej, w której teraz gra jej syn.
Dla niej, prawdziwą przyszłość reprezentuje jej wnuczka.
Choć urodziła się w Mauretanii, jest pierwszym pokoleniem rodziny Marieme, której nie przeraża wizja niewolnictwa. Marieme spędza większość swego czasu siedząc z dzieckiem na podłodze, uśmiechając się i bawiąc się z nią zabawkami. Oczy dziewczynki błyszczą, kiedy widzi jak jej babcia robi różne śmieszne rzeczy.
To wszystko daje Marieme niewyobrażalną radość.
Wciąż jednak z bólem serca myśli o tych wszystkich ludziach, którzy pozostali w Zachodniej Afryce.
- To, co tam się dzieje, nie jest normalne – mówi. Może pewnego dnia prawo mauretańskie zmieni to wszystko. Jak tutaj zrobił to Lincoln. Abraham zrobił to tutaj, więc dlaczego nie mogą zrobić tego tam? Nie można tak żyć. To nie jest normalne. Z pokolenia na pokolenie…
W rzeczywistości w 2007 roku Mauretania przyjęła prawo uznające w końcu niewolnictwo za przestępstwo. Od tego czasu tylko jeden proces zakończył się sukcesem.
Córka Marieme nie widzi nadziei dla niewolników w Mauretanii.
- Nie sądzę, by to kiedykolwiek się zmieniło. To trwa od setek lat – mówi Zeina. – Dlaczego mieliby przestać? Oni nie wiedzą, że istnieje gdzieś świat, gdzie ludzie nie mają swoich własnych niewolników.
Ale Marieme ma w sobie więcej optymizmu i wierzy, że pewnego dnia wszystko musi się zmienić.
- Gdyby moja matka żyła i dowiedziała się, że przyjechałam do Stanów Zjednoczonych z moimi dziećmi, powiedziałaby: Nie, to nie jest możliwe – mówi.
- Ale widzicie, jak bardzo zmieniło się moje życie. Więc wiecie dlaczego, ja wierzę, że pewnego dnia to wszystko się zmieni także w Mauretanii. Nie wiem, kiedy, ale wiem, że jest to możliwe.
Choć jest ponad 6,5 tysiąca kilometrów od swej ojczyzny, Marieme wciąż ma problemy ze snem. Nadal prześladują ją demony przeszłości.
- Mam straszne koszmary, śnią mi się potworne rzeczy, które przeżyłam w Mauretanii – powiedziała w oświadczeniu, które składała w sądzie pod przysięgą. – Kiedy tylko widzę starszego białego mężczyznę z długą brodą, zaczynam potwornie się bać, ponieważ tak właśnie wygląda właściciel mojej rodziny.
Kiedy jednak przesypia całą noc, śni o tym, że kiedyś będzie miała środki i odwagę, by powrócić do Mauretanii.
W tych snach, chodzi od domu do domu i wyzwala wszystkich niewolników, jednego po drugim, aż do ostatniego.
>>>>
Niewolnictwo to kolejna plaga ktora niszczy Afryke ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:17, 22 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Waszyngtońska Studnia Nadziei
W kwietniu tego roku ministrowie z państw rozwiniętych i rozwijających się będą rozmawiać w Waszyngtonie o tym, jak można zapobiec śmierci ponad miliona dzieci rocznie. Śmierci, która zwykle jest wynikiem biegunki spowodowanej brakiem bezpiecznej wody pitnej oraz odpowiednich warunków sanitarnych - czytamy na stronach CNN.
Liczba zgonów z tym związana przewyższa już liczbę zabitych przez AIDS, malarię i odrę, razem wzięte. W rzeczywistości to najczęstsza przyczyna śmierci wśród dzieci w Afryce podsaharyjskiej i druga z kolei w skali całego świata. Spotkanie w Waszyngtonie, które jest częścią partnerstwa o nazwie "Sanitation and Water for All" (z ang. "Warunki sanitarne i woda dla wszystkich"), odbywa się wkrótce po tym, jak ogłoszono, że osiągnięto już jeden z tzw. Milenijnych Celów Rozwoju (Millennium Development Goal – MDG), czyli ograniczenie o połowę liczby ludzi, którzy nie mają dostępu do bezpiecznej wody pitnej. Cel udało się osiągnąć pełne pięć lat przed ustaloną datą.
Informacja o tym, że przez ostatnie dwadzieścia lat dodatkowe dwa miliardy ludzi uzyskało dostęp do bezpiecznej wody jest z pewnością powodem do radości, ale nasza podróż zmierzająca do pełnego dostępu wciąż jest jeszcze daleka. To nie jest dobry czas na to, by się tym chwalić osiadając na laurach.
Choć ostatnio zmieniło się wiele, 783 miliony ludzi ze społeczności najbiedniejszych i wysiedlonych nie ma wciąż bezpiecznej wody pitnej. To do nich najtrudniej będzie dotrzeć. Jeśli niezbędny jest odpowiedni kontekst, aby zrozumieć skalę problemu, mówimy o dotarciu z czystą wodą do ponad dwa i pół większej liczby istnień ludzkich, niż liczy cała populacja Stanów Zjednoczonych.
Najpierw powinniśmy skupić się na tych najbiedniejszych z biednych, myśląc o inwestycjach w wodę. To oni muszą stać się naszym priorytetem, żeby można było iść dalej do przodu.
Podstawowe systemy, którymi mogą zarządzać same społeczności, stanowiły mniej, niż 20 procent funduszy ofiarodawców przeznaczonych w roku 2010 na wodę i urządzenia sanitarne, To niepokojąca statystyka, ponieważ sprawia to, że wielu z 783 milionów ludzi pozostanie jednak bez czystej wody. Z pewnością nie usłyszymy, jak ci ludzie cieszą się z osiągnięcia Milenijnego Celu Rozwoju, ponieważ ich podstawowe potrzeby są wciąż niezaspokojone.
Ale to, co martwi jeszcze bardziej, to wciąż rysująca się porażka dla osiągnięcia drugiej połowy tego samego Celu Milenijnego, czyli ograniczenie o połowę liczby ludzi, którzy nie mają dostępu do podstawowych sanitariatów.
Szokująca liczba 2,5 miliarda ludzi wciąż mieszka w miejscach, gdzie nie ma możliwości skorzystania z żadnej toalety, a dostęp do podstawowych urządzeń sanitarnych jest jednym z najbardziej opóźnionych celów zarysowanych w planach milenijnych, szczególnie w Afryce podsaharyjskiej. Jeśli zmiany będą wprowadzane w tym tempie co teraz, będzie musiało minąć ponad 250 lat, aby mieszkańcy tego regionu mieli dostęp zarówno do wody, jak i do urządzeń sanitarnych.
Nie jesteśmy w stanie chyba wyobrazić sobie nawet tego, jak bardzo ludzkie życie może się zmienić przez dostęp do czystej wody i odpowiednie warunki sanitarne. Wie to jednak dobrze Yacouba Doumbia, uczeń ze szkoły na Mali.
- Często chorowałem, szczególnie bolał mnie brzuch i głowa. Nowa toaleta bardzo ułatwiła nasze życie, ponieważ jak musimy iść do latryny, to możemy to zrobić. Jest tam woda i mydło, żeby później umyć ręce. Korzystamy z wody zarówno z odwiertu wiertniczego, jak i ze studni – mówi Yacouba.
- Wodę do picia bierzemy z odwiertu, a ubrania pierzemy w wodzie ze studni. Widać sporą różnicę. Dla mnie woda z odwiertu jest dużo smaczniejsza. Zwykle chorowałem, kiedy piłem wodę ze studni. Często bolał mnie brzuch – mówi dziecko.
Pozostaje więc pytanie, jak dostarczyć te podstawowe rzeczy wszystkim ludziom na naszej planecie. Jak powielić sukces w przypadku Yacouby i jego społeczności, skoro na pomoc czekają wciąż miliardy ludzi?
To jest wyzwanie, przed którym stoi teraz partnerstwo "Sanitation and Water for All", spotykając się raz na dwa lata w kwietniu. Ta grupa ministrów oraz oficjeli z różnych państw i organizacji zaangażowana jest w starania zmierzające do udostępnienia wszystkim zarówno czystej wody pitnej, jak i stworzenia im bezpiecznych warunków sanitarnych. Musimy wesprzeć ich dążenia i ambicje, zarówno wolą polityczną, jak i inwestycjami niezbędnymi, by zapewnić te podstawowe usługi każdej osobie na naszej planecie.
Mamy możliwość zapewnić wodę i sanitariaty wszystkim potrzebującym w ciągu jednego pokolenia. Wejdźmy więc na ścieżkę prowadzącą do osiągnięcia tego kluczowego celu.
Autorka tego artykułu, Barbara Frost, jest szefem organizacji WaterAid od września 2005 roku.
>>>>
Tak woda jest zyciodajna . Daje zycie . I nie jakakolwiek . Od picia brudnej wody mozna umrzec w mękach !!! A nawet jak czlowiek przezyje to tak jakby przeszedl smierc i na nowo ozyl . Zatrucie organizmu to nie katar to agonia ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:51, 22 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Banki żywności alarmują - marnując jedzenie niszczymy środowisko
Wyrzucona żywność to zmarnowane hektolitry wody i energii zużytej do jej produkcji, transportu, przechowywania i przygotowania - podkreśla Federacja Polskich Banków Żywności, która w środę zainaugurowała kampanię informacyjną "Nie marnuj jedzenia. Myśl ekologicznie".
Ma ona uświadomić, jak znaczne skutki dla środowiska ma marnowanie jedzenia i pokazać sposoby przeciwdziałania temu. Jak wynika z danych Federacji Polskich Banków Żywności, jedna trzecia pełnowartościowego jedzenia trafia na śmietnik, w Polsce - według danych Eurostatu - jest to rocznie 9 mln ton żywności.
Organizatorzy kampanii podkreślają, że marnowanie żywności to poważny problem ekologiczny - nawet wyrzucona kanapka przyczynia się do degradacji środowiska. Wyrzucona kanapka z serem to aż 90 litrów zmarnowanej wody, kilogram ziemniaków to 300 litrów. Żeby wyprodukować kilogram wołowiny potrzeba 5-10 tys. litrów wody. Tylko z powodu zmarnowanej żywności Europejczycy doprowadzili w ubiegłym roku do niepotrzebnej emisji 170 mln ton dwutlenku węgla, czyli tyle, ile emituje rocznie cała Holandia lub Wenezuela.
Aby ograniczyć marnowanie jedzenia, a tym samym wody, energii i coraz cenniejszych surowców naturalnych, organizatorzy radzą trzymać się kilku zasad, które nazwali 4P, czyli planuj, przetwarzaj, podziel się, posegreguj. Chodzi o planowanie - tygodniowego menu, zakupów; przetwarzanie - robienie przetworów, wykorzystywanie żywności do końca, przedłużanie terminu spożycia przez prawidłowe przechowywanie produktów, podzielenie się nadmiarem żywności z sąsiadem, przyjaciółmi, potrzebującymi oraz posegregowanie - oddzielanie bioodpadów od innych śmieci.
Więcej informacji jak można ograniczyć marnowanie żywności z korzyścią dla środowiska można znaleźć na stronach [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych]
Kampania potrwa do końca kwietnia. Sfinansowano ją ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
W ramach kampanii zaplanowano reklamy na nośnikach zewnętrznych w 15 miastach Polski, emisję spotu telewizyjnego, reklamę prasową i filmy edukacyjne. Federacja Polskich Banków Żywności jest organizacją pożytku publicznego, której misją jest przeciwdziałanie marnowaniu żywności oraz zmniejszanie obszarów niedożywienia w Polsce. Federacja zrzesza 28 Banków Żywności działających na terenie całego kraju. Banki Żywności udzielają bezpłatnej pomocy żywnościowej ponad 3,5 tys. organizacji i instytucji, zapośrednictwem których trafia ona do miliona osób najbardziej potrzebujących. W 2011 r. Banki Żywności przekazały łącznie ponad 68 tys. ton artykułów spożywczych.
>>>>
Ano wlasnie . Zachod niszczy zywnosc . Glod niszczy Afryke ...
Zamiast kupowac tyle zywnosci po prostu dajmy pieniadze na Afryke to za pieniedzmi pojedzie zywnosc . Bo przypominam ze dawanie zywnosci bezposrednio nie ma sensu ani ekonomicznego ani praktycznego . Po prostu sie zepsuje . Trzeab lepiej planowac odzywianie i zaoszczedzone pieniadze dac na Afryke . Nie mowiac juz ze jest Wielki Post i nie chodzi juz o nie marnowanie ale o rezygnacje z pewnej ilosci spozycia aby dac biednym ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:10, 24 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Kenia: terroryści powiązani z Al-Kaidą rekrutują dzieci do walki z niewiernymi
Terroryści rekrutują do walki dzieci - Terroryści z grupy terrorystycznej powiązanej z Al-Kaidą - Al Shabaab otwarcie nawołują do walki. Ich kaznodzieje rekrutują, z dużym powodzeniem, wśród najmłodszych. Do ich szeregów do walki z niewiernymi coraz częściej dołączają dzieci.
Ludzie w Nairobi twierdzą, że bardzo wielu młodych mężczyzn, a nawet dzieci zostało zwerbowanych do powiązanej z Al-Kaidą grupy terrorystycznej Al Shabaab. W jednym z opanowanych przez radykalnych mnichów meczecie, kazania jawnie nawołują do walki. Na koszulce młodego chłopca uczestniczącego w tym zebraniu napis głosi: "Jihaad to nasza religia".
>>>>
No tak to ptych bestiach spodziewamy sie tylko takich rzeczy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:42, 25 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Dramat matki i syna. Panika przed deportacją
Zostali deportowani z Norwegii do Polski. Chora na raka kobieta i jej 9-letni synek przebywają w gdańskim ośrodku opiekuńczym. O ich dalszych losach zdecyduje Urząd ds. Cudzoziemców. Oni niczego nie boją się bardziej, niż powrotu do Afryki. Matka Andy'ego niedawno próbowała popełnić samobójstwo - ze strachu przed deportacją do ojczystej Rwandy.
>>>>
jak widazimy jest tak strasznie ze boja sie wracac ... Kraje te potrzebuja misjonarzy bo nikt inny nie uratuje Afryki od piekla ktore maja na co dzien . Rzecz jasna nie wszystkie kraje jednakowo i nie na raz . Mowie o tych ZBYT LICZNYCh gdzie jest wielkie cierpienie ... Ale blogoslawieni ktorzy cieria tu bo nie beda cierpiec TAM ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:31, 25 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Coraz więcej dzieci żyje w slumsach
W miastach mieszka obecnie ponad miliard dzieci; setki milionów z nich nie mają dostępu do podstawowych i niezbędnych usług - alarmuje UNICEF w najnowszym raporcie. Coraz więcej dzieci żyje w miejskich slumsach.
W miastach mieszka obecnie ponad połowa ludności na świecie. Liczba ta rośnie każdego roku. W ciągu kilku najbliższych lat więcej dzieci będzie dorastać w miastach niż na obszarach wiejskich - wynika z raportu UNICEF "The State of the World's Children 2012: Children in an Urban World". Przewiduje się, że do 2050 r. dwie trzecie ludności na świecie będzie mieszkało w miastach i miasteczkach.
"Coraz więcej dzieci żyje w miejskich slumsach i dzielnicach nędzy. Są jednymi z najbardziej pokrzywdzonych i zagrożonych na świecie, pozbawionych dostępu do podstawowych usług i prawa do prawidłowego rozwoju. Wykluczając dzieci żyjące w slumsach, nie tylko pozbawia się je szansy na osiągnięcie pełni ich możliwości, ale również społeczeństwo, w którym żyją, pozbawia się korzyści z posiadania dobrze wykształconej, zdrowej ludności miejskiej" - zaznaczył dyrektor Generalny UNICEF Anthony Lake.
Miasta oferują dzieciom wiele korzyści, takich jak dostęp do szkół, przychodni lekarskich czy placów zabaw, jednak na większości obszarów zurbanizowanych równolegle istnieją wielkie możliwości i wielkie ubóstwo. Infrastruktura i usługi także nie nadążają za wzrostem populacji w wielu miastach, przez co nie spełniają podstawowych potrzeb dzieci.
Każdego roku liczba mieszkańców miast rośnie o ok. 60 mln osób; najwyższy wzrost odnotowuje się w krajach o niskim i średnim poziomie dochodów. Połowa ludności zamieszkującej obszary miejskie żyje w Azji. Jedna trzecia ludności miast żyje w slumsach, a w Afryce - sześcioro na 10 mieszkańców.
Jak czytamy w raporcie, rodziny żyjące w biedzie często muszą płacić więcej za usługi gorszej jakości. Np. woda może kosztować 50 razy więcej w biednych dzielnicach, gdzie mieszkańcy są zmuszeni do jej zakupu od osób prywatnych, niż w bogatszych dzielnicach, gdzie gospodarstwa domowe mają bezpośredni dostęp do sieci wodociągowej.
Nieformalne osiedla na przedmieściach lub slumsy często mają bardzo ograniczony dostęp do szkolnictwa publicznego lub nie posiadają go wcale. Np. w Delhi (Indie) tylko niewiele ponad 54% dzieci ze slumsów uczęszczało do szkoły podstawowej, a w całym mieście 90% dzieci.
W slumsach obserwuje się wysokie współczynniki umieralności wśród dzieci. W Nairobi (Kenia), gdzie ok. dwóch trzecich populacji mieszka w zatłoczonych nieformalnych osiedlach, wskaźnik umieralności dzieci przed piątym rokiem życia to 151 na tysiąc żywych urodzeń. Najczęstsze przyczyny śmierci to zapalenie płuc i biegunka.
Ponad jedna trzecia dzieci w miastach nie jest rejestrowana po urodzeniu. W Afryce Saharyjskiej i w Azji Południowej połowa wszystkich dzieci na obszarach miejskich nie posiada aktów urodzenia. Dzieci nieposiadające aktu urodzenia lub oficjalnych dokumentów rejestracyjnych, w tym dzieci uchodźców i koczowników, są szczególnie narażone na ryzyko handlu ludźmi.
Niektóre formy handlu ludźmi występują głównie na obszarach miejskich, chodzi m.in. o handel w celach seksualnych lub w celu zmuszania dzieci do pracy. W miastach dzieci pracują jako zbieracze odpadów, czyściciele obuwia, sprzedawcy herbaty albo papierosów, w domach czy fabrykach.
Autorzy raportu zwracają uwagę na znaczenie wspólnoty lokalnej w walce z miejską biedą. Wśród wymiernych rezultatów UNICEF wymienia lepszą infrastrukturę publiczną w Rio de Janeiro i Sao Paulo (Brazylia), wyższy wskaźnik umiejętności czytania i pisania w Cotacachi (Ekwador) oraz wzmocnienie gotowości działania w sytuacji katastrof w Manili (Filipiny). W Nairobi (Kenia) młodzież sporządziła mapę slumsów, dzięki czemu dostarczyła wiele cennych wskazówek i informacji dla urbanistów.
UNICEF i Program Narodów Zjednoczonych ds. Osiedli Ludzkich od 15 lat pracują wspólnie nad projektem Miasta Przyjazne Dzieciom, zachęcając do uwzględniania spraw dzieci w planach miast.
"Urbanizacja jest trwale związana z naszym życiem. Musimy inwestować w rozwój miast i zwracać szczególną uwagę na to, by zapewnić dzieciom odpowiednie warunki do rozwoju" - zaapelował Anthony Lake.
>>>>
A poza tym pamietajmy ze slamsy slamsom nierowne ... Co innego slamsy w Meksyku a co innego na Haiti a jeszcze co innego w Afryce !
Tu jest olbrzymia hierarchia biedy !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:03, 25 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Somalijscy piraci wymusili milionowe okupy
Działający u wybrzeży Somalii piraci wymusili w 2011 roku okupy w łącznej kwocie 170 mln dolarów, podczas gdy rok wcześniej było to tylko 110 mln - głosi raport przedstawiony w środę Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Jak poinformował szef ONZ-owskiego Biura ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) Jurij Fiedotow, przeciętny okup za uwolnienie porwanego statku i jego załogi wynosi 5 mln dolarów, ale w przypadku tankowców suma ta ulega podwojeniu. Wzmocnione patrolowane okolicznych akwenów przez okręty wojenne popchnęło te stawki ku górze, gdyż udane porwania są obecnie rzadsze, co skłania sprawców do eskalacji żądań. Według Fiedotowa pochodzące z okupów pieniądze w coraz większym stopniu trafiają do legalnego obiegu finansowego. - Pieniądze z piractwa są również reinwestowane w działalność przestępczą, która nie ogranicza się do piractwa. Narkotyki, przemyt broni i alkoholu, jak też handel ludźmi odnoszą korzyści z procederu piractwa - zaznaczył szef UNODC.
>>>>
Totez dobrze ze z nimi walcza ...
Atak Marines na piratów, fot. AFP -
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:41, 28 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Jo Becker / LA Times Dzieci walczą na całym świecie
Krążące w internecie wideo "Kony2012" zwróciło uwagę świata na zbrodniarzy werbujących do swoich armii dzieci. Problem nieletnich żołnierzy nie dotyczy jednak tylko Afryki – dzieci są dziś zmuszane do walk w kilkunastu krajach, m.in. Kolumbii, Birmie i Afganistanie.
-Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze uznał kongijskiego watażkę Thomasa Lubangę za winnego werbowania i wykorzystywania dzieci-żołnierzy do walk w swoim kraju. To pierwszy wyrok skazujący na zbrodniarzu wojennym w historii Trybunału. W tym samym czasie twórcom wideo "Kony2012" udało się osiągnąć swój cel i doprowadzić do tego, by świat dowiedział się o zbrodniach Josepha Kony’ego, ugandyjskiego dowódcy, który porywał dzieci, żeby wcielić je do Armii Bożego Oporu. Krążący w internecie film obejrzały miliony ludzi, a kolejne miliony usłyszały o Konym – który cały czas pozostaje na wolności – dzięki mediom relacjonującym nietypową kampanię.
Kony, Lubanga i Charles Taylor to trzej najbardziej znani zbrodniarze wykorzystujący dzieci-żołnierzy. Taylor, były prezydent Liberii, czeka na wyrok specjalnego trybunału ONZ ds. Sierra Leone. Jest oskarżony o werbowanie nieletnich żołnierzy i inne przestępstwa. Łącznie ta trójka może być odpowiedzialna za zmuszanie dziesiątek tysięcy dzieci do udziału w krwawych konfliktach.
Ale dzieci zmuszane są do walki nie tylko w środkowej i zachodniej Afryce. Nieletni żołnierze walczą w co najmniej w 14 krajach, m.in. Kolumbii, Birmie, i Afganistanie. W większości przypadków nikt nie ściga, nie sądzi ani nie skazuje osób, które są odpowiedzialne za ten proceder.
ONZ zidentyfikował kilkunastu "sprawców" – rządy i armie, które od ponad 10 lat wykorzystują dzieci-żołnierzy w konfliktach zbrojnych. Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (FARC) werbują nawet siedmiolatki i zmuszają je do udziału w walkach. Tych, którzy próbują uciec, rozstrzeliwują. Nierzadko osoby werbujące nieletnich żołnierzy nie tylko unikają kary, ale spotykają się wręcz z uznaniem.
Na granicy między Tajlandią i Birmą miałam okazję rozmawiać z chłopcami, którzy uciekli z armii birmańskiej. Niektórych wcielono do armii siłą bądź groźbami, kiedy mieli zaledwie 11 lat. Opowiadali mi, że dowódcy w punktach werbunkowych nie tylko przymykali oko na ich młody wiek, ale wynagradzali gotówką i workami ryżu ludzi, którzy ich tam przyprowadzili.
W niektórych krajach sytuacja cały czas się pogarsza. W Afganistanie, talibowie coraz częściej wykorzystują dzieci do ataków samobójczych. W Somalii islamska bojówka Al-Szabab siłą wciela w swoje szeregi dzieci, które nierzadko nie mają więcej niż 10 lat, porywając je ze szkół i domów.
Skazanie Lubangi można uznać za moment przełomowy w walce z wykorzystywaniem dzieci-żołnierzy. Świat musi jednak zrobić dużo więcej, żeby poradzić sobie z tym problemem.
Na szczeblu krajowym, rządy muszą zacząć ścigać dowódców, którzy werbują dzieci. Birma postawiła w stan oskarżenia kilku żołnierzy, ale nie ma wśród nich żadnego oficera wyższej rangi. W Demokratycznej Republice Konga, Bosco
Ntaganda, jeden z sześciu zbrodniarzy ściganych przez Międzynarodowy Trybunał Karny za werbowanie dzieci, nie tylko nadal pozostaje na wolności, ale awansował do stopnia generała. Rządy niektórych krajów nie protestują wystarczająco zdecydowanie przeciwko wykorzystywaniu nieletnich żołnierzy przez inne państwa. Stany Zjednoczone na przykład cały czas zapewniają militarne wsparcie rządom państw, które mają w swoich armiach dzieci, na przykład Demokratycznej Republice Konga i Jemenowi, chociaż amerykańskie prawo zabrania udzielania takiej pomocy. Lubanga i Taylor prawdopodobnie zostaną ukarani za wykorzystywanie dzieci- żołnierzy. Kony – jeśli zostanie schwytany – może trafić do więzienia nawet na kilkadziesiąt lat. Problem dzieci-żołnierzy dotyczy jednak całego świata. Jeśli chcemy go rozwiązać, nie możemy poprzestać na tej trójce.
>>>>
I znow azachod bredzi . Nie chodzi o to ze dzieci ,,wlacza''' choc oczywiscie nie jest to stan pożądany to jednak w chwili zagrozenia czesto o Polskę walczyly dzieci i nie ma w tym zadnej winy Polski czy Wojska Polskiego . Glownym problemem jest to ze dzieci nie walcza dlatego ze jest zgarozenie tylko sa sprzedawane do roznych band a tam w ramach ,,szkolenia''' sa bite i gwalcone aby byly bardziej ,,złe i agresywne''...
O tak sytuacje chodzi ktora jak widzicie z Orlętami Lwowskimi nic nie ma wspolnego jest ich zaprzeczeniem . Zachod jak zwykle miesza dobro ze zlem i wrzuca do jednego worka ... Dzieci moga swiadomie wybrac bohaterska smierc za ojczyzne !!! Rzecz jasna nalezy temu zapobiegac ale niekiedy jest to najlepsze wyjscie ...
Jedno z dzieci wcielonych do armii przez Thomasa Lubangę, fot. AFP -
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:56, 29 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Mauretania: byłe niewolnice opowiedziały o swoim koszmarze.
Mauretania to ostatni kraj, który zniósł niewolnictwo - w ciągu minionych stu lat oficjalny zakaz wprowadzano trzykrotnie, po raz ostatni w 2007 roku. Jednak przepisy to jedno, a życie - drugie, czego dowodem jest opisana przez "Daily Mail" wstrząsająca historia matki i jej córki, które uciekły swoim prześladowcom.
Problem niewolnictwa w Mauretanii nadal istnieje, a co więcej, jest silnie zakorzenioną i powszechną praktyką. Według oficjalnych szacunków ONZ, zniewolonych jest 10%-20% z trzech milionów mieszkańców tego kraju.
Brytyjski tabloid "Daily Mail" opisuje historię 40-letniej Moulkheir i jej córki, do których dotarła amerykańska telewizja CNN. Kobieta urodziła się jako niewolnica i od małego pracowała w gospodarstwie swojego pana. Była stale bita, a pierwszy raz została zgwałcona, gdy tylko osiągnęła wiek młodzieńczy. Jej koszmar trwał latami, urodziła pięcioro dzieci, które nie mogły liczyć na lepszy los niż ona sama.
Jak pisze "Daily Mail", niewolnictwo jest tak głęboko osadzone w świadomości mauretańskiego społeczeństwa, że Moulkheir w żaden sposób nie kwestionowała sposobu, w jaki była traktowana. Wstrząsnęła nią dopiero śmierć najmłodszego dziecka, zabitego przez pana i ojca zarazem.
Kobiecie dzięki interwencji grupy walczącej o prawa człowieka udało się odzyskać wolność, ale jedynie na krótko. Razem z nastoletnią córką Selek'hą trafiła na służbę do pułkownika mauretańskiej armii, który de facto ponownie je zniewolił. Wojskowy regularnie bił i gwałcił nastolatkę, a gdy zaszła w ciążę, w dziewiątym miesiącu wymusił poronienie - dziecko przyszło na świat martwe. To wtedy Moulkheir przejęta okrucieństwem wobec córki postanowiła z nią uciec jeszcze raz, ale już nigdy nie dać się zniewolić.
Udało się dzięki SOS Esclaves, mauretańskiej organizacji walczącej ze współczesnym niewolnictwem. Teraz obie kobiety żyją w zapewnionym przez fundację skromnym jednopokojowym schronieniu w stolicy kraju Nawakszut. 18-letnia obecnie Selek'ha uczęszcza do pobliskiej szkoły, jej marzeniem jest otwarcie własnego sklepu.
Założyciele SOS Esclaves, wyzwoleniec oraz były właściciel niewolników, przekonują, że problem niewolnictwa jest niezwykle złożony i nie wystarczą oficjalne zakazy, ale potrzebna jest powszechna edukacja, która zmieni mentalność społeczeństwa. Tylko wtedy uda się trwale dokonać tego, co reszcie świata udało się już lata temu.
>>>>>
Kolejny wampiryczny koszmar ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:48, 01 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Kenia: granaty przeciwko chrześcijanom - jeden zabity, 14 rannych
Co najmniej jedna osoba straciła życie, a kilkanaście zostało rannych w wyniku ataków granatami w pobliżu Mombasy i w samym mieście. Wiadomo już, że pierwszy był wymierzony przeciwko kenijskim chrześcijanom. Przypuszcza się, że byli także celem drugiego.
W miejscowości rekreacyjnej Mtwapa, położonej 15 km od Mombasy, napastnik rzucił granat w tłum chrześcijan, którzy rozchodzili się po zgromadzeniu religijnym - podał lokalny dziennik internetowy "Daily Nation". Kilka minut później drugi granat eksplodował w samej Mombasie, w barze naprzeciwko stadionu miejskiego, opodal hotelu Holiday Inn.
Dziennik wiąże oba ataki z rozpoczętą 15 października ofensywą z udziałem armii kenijskiej w Somalii i przeciwko radykalnej islamskiej milicji Al-Szabab, która groziła wielokrotnie odwetem na Kenijczykach, zwłaszcza na kenijskich chrześcijanach.
Poprzednio doszło już w Kenii do dwóch zamachów bombowych, które łączy się z tymi groźbami.
Wojsko kenijskie weszło do Somalii dwa dni po uprowadzeniu w październiku ub. roku dwóch hiszpańskich członków organizacji pozarządowej Lekarze bez Granic w obozie uchodźców w Daabadzie (północno-wschodnia Kenia). Było to czwarte porwanie w ciągu miesiąca, jakiego dokonali członkowie Al-Szabab.
To radykalne ugrupowanie kontroluje rozlegle obszary na południu Somalii i w środkowej części kraju. Ostatnio ogłosiło swój akces do Al-Kaidy.
Somalia znajduje się od 1991 r., od obalenia prezydenta Mohammeda Siada Barre, w stanie wojny domowej. Kraj pozostaje praktycznie wydany na łaskę islamskich milicji, plemiennych watażków i band uzbrojonych przestępców .
>>>>
I znowu ten sam zbrodniczy szlak tym razem w Kenii...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:54, 04 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Somalia: zamach bombowy w stolicy kraju, są ofiary
Ładunek bombowy zdetonowany w teatrze w Mogadiszu zabił, wg różnych źródeł, od 6 do 10 osób. W chwili zamachu w budynku znajdował się premier Somalii Abdiweli Mohammed Ali, ale osobiście powiedział dziennikarzom, że nie odniósł żadnych obrażeń.
Do zorganizowania zamachu przyznała się fundamentalistyczna organizacja rebeliancka Al-Szebab. Wśród ofiar jest przewodniczący Somalijskiego Komitetu Olimpijskiego i szef Somalijskiej Federacji Piłkarskiej. BBC informuje, że wśród dziesiątków rannych jest trzech dziennikarzy somalijskiej telewizji. W teatrze w Mogadiszu, zamkniętym w latach 90., gdy kraj pogrążał się w wojnie domowej, i otwartym ponownie w zeszłym miesiącu, odbywała się w środę uroczystość z okazji pierwszej rocznicy narodowej stacji telewizyjnej.
Premier Ali powiedział BBC, że był to zamach samobójczy i że dokonała go kobieta. Al-Szebab zaprzecza temu, twierdząc, że materiały wybuchowe podłożono w teatrze wcześniej i że nie był to zamach samobójczy.
Al-Szebab, fundamentalistyczna organizacja rebeliancka związana z Al-Kaidą, walczy o obalenie somalijskiego rządu. Od kilku lat umacnia swoje wpływy w Somalii i obecnie kontroluje znaczną część południowej i środkowej części kraju. Z Mogadiszu bojownicy Al-Szebab wycofali się w sierpniu zeszłego roku, ale regularnie dokonują tam zamachów. Działalności Al-Szebab sprzyjają anarchia i przemoc panujące w Somalii od obalenia prezydenta Mohameda Siada Barre'a w 1991 roku. Kraj kontrolują rozmaite milicje islamskie, plemienni watażkowie i grupy bandyckie.
>>>>
Niestety psychole sa nadal aktywni ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:20, 05 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
OECD: pomoc dla krajów rozwijających się maleje
Pomoc dla krajów rozwijających się skurczyła się w 2011 roku po raz pierwszy od 1997 roku - podała Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Organizacje pozarządowe ostrzegają, że kryzys finansowy zabija europejską solidarność.
Zmniejszenie o 3 proc. wydatków na zagraniczną pomoc przez największych darczyńców oddala realizację ambitnego celu, jakim miało być zmniejszenia ubóstwa na świecie. Szczególnie zmniejszenie pomocy odczuwają biedne kraje Afryki subsaharyjskiej, które dostały mniej, niż im obiecywano. Wydatki na pomoc w zeszłym roku wyniosły równowartość 0,31 proc. PKB 23 bogatych krajów tworzących w ramach OECD Komisję Pomocy Rozwojowej (DAC).
- Zapaść stanowi dla nas źródło zmartwienia, przychodzi w momencie, kiedy kraje rozwijające się najbardziej potrzebują pomocy, kiedy na zasadzie efektu domina dotarł do nich światowy kryzys - powiedział sekretarz generalny OECD Angel Gurria.
Największymi darczyńcami w 2001 roku pozostały: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Japonia. Sam Waszyngtom udzielił pomocy w wysokości 30,7 mld dolarów - o 0,9 proc. mniej w stosunku do roku poprzedniego.
Pomoc udzielona przez G7, grupę siedmiu najbogatszych państw świata, stanowiła 69 proc., a przez Unię Europejską - 54 proc., pomimo kryzysu strefy euro.
Pozarządowa organizacja Oxfam wyliczyła, że przy tempie wzrostu pomocy utrzymującym się od 15 lat, cel, jakim miało być 0,7 proc. PKB na pomoc dla biedniejszych krajów, nie zostanie osiągnięty przed upływem pół wieku. - Kryzys finansowy wciąż zabija europejską pomoc dla biednych krajów - ostrzegła platforma organizacji pozarządowych Concord Europe.
>>>>
No tak kryzys to i pomagaja mniej . Tak to zalezec od obcej pomocy . Strach sie bac ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:30, 07 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Tam głód prześladuje miliony
Arabscy nomadowie w Środkowym Czadzie zawsze przemieszczali się z miejsca na miejsce w ślad za opadami deszczu. Ale mówią, że przestali się przenosić, gdyż susze występują zbyt często. Szejk opowiada, że w samej jego wspólnocie tylko w tym roku zmarło z głodu 20 dzieci. W całym rejonie Sahary uprawy zmarniały. Głód prześladuje miliony.
>>>>
Koczownicy wymieraja ! Na ratunek im ! Juz nie tylko Somalia !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:08, 08 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Co najmniej 20 osób zginęło w zamachu bombowym w Nigerii
Co najmniej 20 osób zginęło w wybuchu dwóch bomb niedaleko kościoła w mieście Kaduna w północnej Nigerii - poinformowały nigeryjskie siły bezpieczeństwa. Policja i wojsko utworzyły kordon wokół miejsca zamachu.
Zobacz także: Mordy chrześcijan, wysadzają kościoły
Według świadków i sił bezpieczeństwa, w pobliżu kościoła eksplodowały dwa samochody-pułapki, wyładowane materiałami wybuchowymi.
Na razie nie podano więcej szczegółów.
W Nigerii coraz częściej dochodzi do ataków na chrześcijan. Ostatnio do największego takiego zamachu doszło w czasie Bożego Narodzenia. Zginęło kilkadziesiąt osób, a ataki potępił papież Benedykt XVI.
"Zdaniem ekspertów, wkrótce z polskiego rynku zniknie wiele stacji paliw. Właściciele drobnych placówek nie będą w stanie sprostać nowym wymogom.
>>>>
Satanisci ze Zboko Haremu jak zwykle w swieta ... Diabel szaleje bo przegrywa .
I kolejni meczennicy osiagneli niebo w tym ,,Dniu wspaniałym''... Czy to bylo dla nich nieszczescie ????
- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:53, 09 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Zawalił się kościół w Nigerii, liczne ofiary
Co najmniej 22 osoby poniosły śmierć a ponad 30 zostało rannych w rezultacie zawalenia się kościoła w środkowej Nigerii - poinformowały w niedzielę lokalne władze. Świątynia wypełniona była wiernymi uczestniczącymi w nabożeństwie wielkanocnym.
Kościół katolicki pod wezwaniem św. Roberta w miejscowości Adamgbe, w stanie Benue, zawalił się po długotrwałych opadach deszczu. Budynek nie wytrzymał ataku gwałtownej burzy. Wewnątrz kościoła znajdowało się ok. 3 tys. wiernych, którzy nie mogli wydostać się na zewnątrz przez wąskie drzwi. Wśród ofiar było 14 kobiet i 6 dzieci.
Jak zeznali świadkowie, żywioł najpierw zerwał dach świątyni a później zawaliły się jej mury.
>>>>
Tym razem to zywiol a wiec diabel . Ale Bóg tez da nagrode meczenstwa bo jest bogaty w dary ponad nasze mozliwosci zrozumienia ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:40, 10 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Somalia: 12 osób zginęło w zamachu na bazarze
Co najmniej 12 osób zginęło, a 30 zostało rannych w wybuchu, do którego doszło na bazarze w trzecim co do wielkości mieście Somalii, Baydhabo (Baidoa) - poinformowały władze. Do zamachu przyznało się radykalne ugrupowanie islamskie Al-Szebab.
Baydhabo było główną bazą Al-Szebab do lutego br., gdy siły somalijskie i wspierający je żołnierze etiopscy przejęli kontrolę nad tym południowym miastem. Przedstawiciel lokalnej policji Abdullahi Ahmed powiedział, że zatrzymano jedną osobę podejrzaną o spowodowanie poniedziałkowej eksplozji.
W komunikacie zamieszczonym w internecie Al-Szebab poinformowało, że celem zamachu byli Etiopczycy i ich towarzysze.
Wkrótce do Baydhabo zostanie wysłanych 2,5 tys. żołnierzy Misji Unii Afrykańskiej (Amisom).
Ruch Al-Szebab (Ruch Młodych Bojowników Świętej Wojny) to fundamentalistyczna, radykalna organizacja rebeliancka, która kontroluje znaczne obszary Somalii i walczy o obalenie tamtejszego rządu przejściowego.
Działalności Al-Szebab sprzyjają anarchia i przemoc panujące w Somalii od obalenia prezydenta Mohameda Siada Barre'a w 1991 roku. Kraj kontrolują rozmaite milicje islamskie, plemienni watażkowie i grupy bandyckie.
>>>>
I znow potworne zbrodnie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:13, 12 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Podsumowanie działań UNICEF w Rogu Afryki
Dzięki szeroko zakrojonej akcji pomocowej w Rogu Afryki zahamowano dalsze rozprzestrzenianie się klęski głodu i uratowano życie tysięcy dzieci. Pomimo poprawy sytuacji w tym rejonie, perspektywy na przyszłość są niepokojące i zagrażają osiągniętym do tej pory rezultatom.
UNICEF szacuje, że ponad 8 mln osób w Rogu Afryki nadal potrzebuje natychmiastowej pomocy humanitarnej. Prawie jedna trzecia populacji Somalii, czyli ponad 2,5 mln osób, boryka się ze skutkami kryzysu humanitarnego, a ponad 323 tys. dzieci cierpi z powodu ostrego niedożywienia. Naszego wsparcia nadal potrzebuje ponad 463 tys. uchodźców somalijskich w obozach w Dadaab w północno-wschodniej Kenii, 142 tys. osób w Dollo Ado w Etiopii oraz 22 tys. osób w obozie Ali Addeh w Dżibuti, a także 1,35 mln przesiedlonych w obrębie swojego kraju Somalijczyków. Zgodnie z najnowszymi prognozami, w większości krajów w rejonie Rogu Afryki poziom opadów sezonowych w okresie od marca do maja utrzyma się poniżej średniej. Dodatkowo konflikt w Somalii, ataki terrorystyczne i przemoc na tle etnicznym w Kenii, jak również przypadki gróźb wobec pracowników organizacji niosących pomoc humanitarną, ograniczają dostęp do uchodźców i społeczności dotkniętych kryzysem.
W swoim najnowszym raporcie "Response To The Horn of Africa Emergency" UNICEF podsumowuje dotychczasowe działania w Rogu Afryki, prowadzone od drugiej połowy 2011 roku do grudnia 2011 roku.
W tym czasie UNICEF zapewnił potrzebującym m.in: ponad 60 tys. ton dostaw z ratującą życie pomocą humanitarną do krajów Rogu Afryki (transport odbył się drogą powietrzną, lądową i morską), leczenie 350 tys. poważnie niedożywionych dzieci, zaszczepienie 7,9 mln dzieci przeciwko odrze, dostęp do czystej wody dla 3,2 mln osób, ułatwiony dostęp dla ponad 200 tys. dzieci do miejsc przyjaznych dzieciom.
Dzięki ogromnemu wsparciu, które UNICEF otrzymał od swoich darczyńców i partnerów, udało się również zmniejszyć w Somalii liczbę rejonów dotkniętych klęską głodu. Zmniejszono również trzykrotnie poziom ostrego niedożywienia w regionie Turkana w Kenii. UNICEF odnotował także bardzo wysokie wskaźniki wyzdrowień po leczeniu ostrego niedożywienia oraz niskie wskaźniki umieralności dzieci w Etiopii.
- Pomimo znacznych postępów w zapewnieniu bezpieczeństwa żywnościowego w Rogu Afryki, daleko jest jeszcze do zakończenia sytuacji kryzysowej w tym rejonie. Miliony dzieci wciąż potrzebują natychmiastowej pomocy. Jeśli w ciągu najbliższych miesięcy nie zapewnimy im odpowiedniego wsparcia, bardzo szybko utracimy ciężko wywalczone dotychczas osiągnięcia - powiedział Elhadj As Sy, Dyrektor Regionalny UNICEF w Afryce Wschodniej i Południowej.
W 2011 roku UNICEF otrzymał od swoich darczyńców ponad 405 mln USD na pomoc humanitarną dla potrzebujących w Rogu Afryki, co stanowi 96 porc. potrzebnej kwoty. Oszacowano, że w tym roku potrzebne będą dodatkowe 413,8 mln USD na dalsze działania pomocowe w Rogu Afryki. Do tej pory polscy darczyńcy przekazali na konto organizacji ponad 2 mln PLN. UNICEF Polska nadal prowadzi zbiórkę na rzecz ofiar suszy w Rogu Afryki. Pomoc można kierować na specjalne konto akcji 73 1020 1013 0000 0102 0151 5907 lub przekazywać za pomocą darowizn online poprzez stronę internetową [link widoczny dla zalogowanych]
>>>>
No tak kazdy lubi sie pochwalic . Ale to Bóg oceni . Czynic trzeba dla potrzebujacych nie dla pochwal ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:58, 13 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Duński okręt uwolnił z rąk somalijskich piratów 12 zakładników.
Duński okręt wojenny uwolnił z rąk piratów dwunastu zakładników. Podczas akcji u wybrzeży Somalii zatrzymano szesnastu porywaczy - podała agencja Associated Press.
Duńska jednostka zatrzymała piracki statek w środę. Podczas akcji nie użyto broni i nikt nie został ranny. Pochodzący z Iranu i Pakistanu zakładnicy przetrzymywani byli przez piratów od miesiąca.
Podejrzani o piractwo pozostaną w areszcie. Władze duńskie zamierzają postawić ich w stan oskarżenia - oświadczyło dowództwo marynarki wojennej Danii.
>>>>
No i brawo to cieszy . To pomaga tez Afryce bo wbrew pozorom bezprawie Afryce nie sluzy . Wiecej zniszcza niz zagrabia ..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137820
Przeczytał: 39 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:39, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Olbrzymie złoża wody pod powierzchnią Afryki
Pod powierzchnią Afryki znajdują się
prawdopodobnie olbrzymie złoża wody - twierdzą
naukowcy. Mapę podziemnych wód opublikowali
badacze z Wielkiej Brytanii.
Afryka notorycznie cierpi z powodu suszy.
Zeszłoroczny brak opadów zmusił do migracji tysiące
ludzi w Rogu Afryki. - Ludzie szli przez tydzień z
bosymi dziećmi, nie mieli nic do jedzenia, ich bańki
na wodę były puste -mówił odwiedzający Róg Afryki
Jamie Drummond z charytatywnej organizacji One.
300 milionów Afrykańczyków nie ma odpowiedniego
dostępu do czystej wody. Naukowcy z londyńskiego
uniwersytetu UCL mówią jednak, że pod powierzchnią
Afryki są gigantyczne rezerwuary. Całkowita ilość
podziemnej wody jest sto razy większa niż ilość wody
na powierzchni. Podziemne akweny o największej
wydajności leżą na północy Afryki oraz w suchym na
co dzień rejonie Sahel, czyli w Czadzie, Algierii i Libii.
Potencjał jest ogromny, mówią naukowcy, na razie
nie jest jednak pewne, jak wydobywać tę wodę, by nie
zaburzyć równowagi ekologicznej.
***
Kolejne niewykorzystane a potrzebne bogactwo Afryki ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|