Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Bieda, nędza i bezdomność ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 89, 90, 91  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:29, 24 Gru 2011    Temat postu:

Bezdomni piją płyn do spryskiwaczy, z śmiertelnym skutkiem

Śmiertelne zatrucia na Śląsku. Bezdomni piją płyn do spryskiwaczy. Na dziewięciu zatrutych, aż siedmiu z nich nie żyje. Lekarze ostrzegają - ten środek jest śmiertelnie niebezpieczny.

>>>>

Koszmar !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:01, 24 Gru 2011    Temat postu:

Pomagają tysiącom osób. Grozi im zamknięcie

Funkcjonowanie działającego w Zielonej Górze Ośrodka Pomocy dla Osób Pokrzywdzonych Przestępstwem stoi pod dużym znakiem zapytania - podaje Radio Zielona Góra.

Lubuskie Stowarzyszenie na rzecz Kobiet BABA nie ma bowiem wystarczających pieniędzy na prowadzenie ośrodka. BABA zwróciła się już do władz Zielonej Góry z prośbą o finansowe wsparcie ośrodka, jednak do tej pory nie otrzymała odpowiedzi w tej sprawie. Jak mówi szefowa stowarzyszenia, Anita Kucharska-Dziedzic, każdego roku z pomocy prawników, doradców i psychologów pracujących w ośrodku korzystało ponad tysiąc osób. Kucharska-Dziedzic obawia się, że od stycznia stowarzyszenie będzie miała ogromne problemy z udzieleniem odpowiedniego wsparcia potrzebującym.

Zdaniem Anity Kucharskiej-Dziedzic Stowarzyszenie BABA potrzebuje minimum 100 tys. złotych rocznie, aby kontynuować dotychczasową działalność Ośrodka Pomocy dla Osób Pokrzywdzonych Przestępstwem.

Miasto odpowiada tymczasem, że – zgodnie z przepisami – może dofinansować jedynie 10 proc. wartości projektu. Jak mówi Tomasz Misiak, doradca prezydenta Zielonej Góry, stowarzyszenie może ubiegać się o pieniądze tak samo, jak inne organizacje pozarządowe, czyli powinno wystartować w otwartym konkursie.

>>>>>

Sami widzicie !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:28, 24 Gru 2011    Temat postu:

Rozpoczął się wigilijny posiłek dla potrzebujących

Wigilijny posiłek dla osób, którym doskwiera bieda, samotność lub bezdomność, rozpoczął się w sobotę w południe w siedzibie Górnośląskiego Towarzystwa Charytatywnego (GTCh) w Katowicach. Organizatorzy przygotowali się nawet na 1,5 tys. posiłków.

Przed drzwiami siedziby Towarzystwa przy ulicy Jagiellońskiej w centrum miasta ustawiła się kolejka - być może z powodu dodatniej temperatury - nieco krótsza niż w ubiegłych latach. Jak mówił założyciel GTCh, Dietmar Brehmer, w ostatnich latach liczba osób na wigilijnych obiadach była podobna, sięgała tysiąca. Jak mówił Brehmer, wśród osób odwiedzających GTCh można zaobserwować wczesną śmiertelność, około pięćdziesiątki. W ich miejsce przychodzą jednak nowi - dlatego co roku liczba uczestników świątecznego posiłku praktycznie się nie zmienia.

Brehmer zauważył też, że w sobotę znacznie więcej ludzi niż w poprzednich latach przy wigilijnym posiłku było uśmiechniętych. "Dlatego ja też jestem dzisiaj uśmiechnięty. To nam daje dużo optymizmu. Ci ludzie są uśmiechnięci, a ludzie, którzy mają wiele, mają tyle trosk. Proszę mi wytłumaczyć na czym to polega? Powinniśmy być tacy, jak oni" - przekonywał.

"Dzisiaj jest takie piękne święto miłości bliźniego. Nasz wielki nauczyciel, ponad 2 tys. lat temu powiedział, że biednych będziecie zawsze mieli. Będziemy więc ich mieli. Możemy sobie tylko życzyć, byśmy zachowali optymizm, żebyśmy mogli być dla nich jak najdłużej" - zaznaczył szef GTCh.

Wigilijne posiłki Towarzystwo organizuje od 22 lat. W sobotę, przy odświętnie przystrojonych stołach w siedzibie GTCh, podano rybę z ziemniakami i kapustą, barszcz, wędliny, pieczywo, śledzie, sałatki, kompot, makówki i inne słodycze. Jak mówili uczestnicy spotkania, przychodzą na nie z różnych powodów.

"Jestem tu pierwszy. Jak mąż jeszcze żył, remontowaliśmy te pomieszczenia. Na co dzień tu nie chodzę - dziś jestem, bo zostałam sama. Mąż nie żyje, córka nie żyje, mama nie żyje... Znam pana Dietmara kupę lat, spotkaliśmy się, poprosił mnie: przyjdź na tę Wigilię, nie będziesz sama, będzie więcej ludzi - jakoś tę Wigilię spędzisz. No i przyszłam" - mówiła pani Barbara z katowickiej dzielnicy Załęże.

Pani Adela z Chorzowa korzysta z jadłodajni GTCh często. Jak wyjaśniła, utrzymanie się z niskiej inwalidzkiej renty pierwszej grupy jest trudne. "Jestem bardzo zadowolona, że mogę tu coś dostać. To jest moje oparcie. Jak się tutaj przychodzi, widzi się, że nie jest się samemu. Jest się z kimś i widać, że ktoś się jednak interesuje człowiekiem. Jest serdeczna atmosfera. Jestem wdzięczna, że coś takiego istnieje" - podkreśliła.

Górnośląskie Towarzystwo Charytatywne istnieje od 1989 r. Było pierwszą pozapaństwową i pozakościelną organizacją tego typu na Śląsku i jedną z pierwszych w Polsce. Przyjęło nazwę "Górnośląskie", nawiązując do śląskich tradycji dobroczynności. Towarzystwo zatrudnia kilkoro pracowników, pomagają im wolontariusze - bezdomni, podopieczni GTCh. Ulokowana w śródmieściu Katowic jadłodajnia GTCh rocznie wydaje ponad 100 tys. posiłków. Codziennie od godz. 16. zgłasza się po nie do 300 osób. W świetlicy GTCh regularnie odbywają się spotkania kółek zainteresowań. Z ogrzewalni dla bezdomnych codziennie korzysta ok. 25 osób. Przy GTCh od 2009 r. działa też drużyna piłkarska osób bezdomnych.

>>>>

No i prosze ! Kolejni ktorzy pomagaja !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:33, 24 Gru 2011    Temat postu:

Wigilia dla bezdomnych, ubogich i samotnych

Ponad tysiąc osób zasiadło w sobotę za stołami w krużgankach klasztoru oo. franciszkanów w Krakowie, by uczestniczyć w tradycyjnej wieczerzy wigilijnej. Kard. Stanisław Dziwisz powiedział im, że dla niego jest to najważniejsze spotkanie tego dnia.

Na wigilię przyszli bezdomni, samotni, biedne rodziny z dziećmi. Na stołach czekały na nich barszcz czerwony, zupa grzybowa, ryba, słodycze, owoce i napoje. Przy każdym nakryciu znalazł się aniołek, zrobiony przez dzieci z Zespołu Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 5 w Nowej Hucie. W poprzednich latach dzieci przygotowywały figurki Jezusa z malowanej gliny i świąteczne stroiki. - Dziękuję ojcom franciszkanom, że na tej wigilii nie zabrakło miejsca dla nikogo – powiedział wojewoda Jerzy Miller, nawiązując do słów kolędy "Nie było miejsca dla Ciebie w Betlejem w żadnej gospodzie". Franciszkanom dziękował także metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz. - W tym roku Kościół w Polsce ma hasło pasterskie "Kościół domem". Chcę Was zapewnić, że będziemy robić wszystko, aby wszyscy ludzie w Polsce odczuli, że Kościół jest domem, gdzie jest miłość, życzliwość, żeby wszyscy czuli się kochani i bezpieczni - powiedział kardynał. Zapewnił zebranych, że spotkanie z nimi jest dla niego najważniejszym spotkaniem tego dnia.

Po modlitwie wszyscy zebrani w krużgankach łamali się opłatkami i składali sobie życzenia. Wspólne kolędowanie prowadzili klerycy franciszkańscy z zespołu Fioretti. Po wieczerzy każdy uczestnik otrzymał paczkę z żywnością na święta. W paczkach znalazły się: konserwy mięsne, pasztet, duża paczka herbaty, cukier, kawa Inka, czekolada, ciastka, chałka, margaryna i jabłka.

Jak powiedział ekonom klasztoru franciszkanów o. Jacek Wojtowicz, "przygotowania do wigilii to wielkie wyzwanie logistyczne". - Od poniedziałku zaczęło się znoszenie stołów, krzeseł, naczyń. Przygotowano ponad tysiąc litrów barszczu czerwonego z uszkami, odpowiednie ilości ryby, różnych sałatek, słodyczy. Chcemy ugościć tych ludzi, choć zdajemy sobie sprawę, że są to namiastki, bo nic bardziej niż ciepło rodzinne nie może ich ukoić - powiedział o. Wójtowicz.

Organizatorami wigilii byli: Caritas Archidiecezji Krakowskiej, oo. Franciszkanie, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Krakowie, Małopolski Urząd Wojewódzki, Kuchnia Br. Alberta – Zgromadzenie Sióstr Albertynek, Wyższe Seminarium Duchowne, ZHP, ZHR, Centrum Wolontariatu Caritas Archidiecezji Krakowskiej. Franciszkanie organizowali w Krakowie wigilię dla samotnych i biednych od 1974 r. Po wprowadzeniu w stanie wojennym zakazu gromadzenia się zwyczaj ten upadł. W 1991 r. Caritas zorganizowała wigilię na Dworcu PKP. Odbywały się tam one do roku do 1997 i brało w nich udział około 300 osób. W 1998 r. zmieniono miejsce wigilii, przenosząc ją na krużganki klasztoru Ojców Franciszkanów przy Placu Wszystkich Świętych. W "Wigilii Caritas ze św. Franciszkiem" dla bezdomnych i samotnych wzięło wówczas udział ok. 500 osób. Miejsce zostało wybrane ze względu na lepsze warunki, pozwalające stworzyć świąteczną atmosferę. Rekordowa liczba osób - 1,2 tys. przyszła na wieczerzę w 2005 r.

>>>>

Kolejna dobra akcja ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:20, 25 Gru 2011    Temat postu:

Spełni się wielkie marzenie potrzebujących dzieci

Najpierw była akcja charytatywna - koncert zatytułowany "Podziel się". Widzowie nie płacili za bilety, ale każdy przyszedł z paczką. Dzięki temu dzieci z domu dziecka w Paczkowie spędzą wigilię z rodzinami.

Największe marzenie się spełnia: święta z rodziną - O czym marzą dzieci w domach dziecka? O świętach z rodziną. 72 wychowanków takiej placówki w Paczkowie niedaleko Opola będzie je miało. Pomogli ludzie dobrej woli. Najpierw była akcja charytatywna - koncert zatytułowany "Podziel się". Widzowie nie płacili za bilety, ale każdy przyszedł z paczką. Wkładano do niej wszystko, co może przydać się dzieciom z domu dziecka w czasie świąt.

>>>>>

Radosc slabych i skrzywdzonych jest nasza radoscia !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:41, 25 Gru 2011    Temat postu:

1,5 tys. osób przybyło na wigilię Caritasu w Poznaniu

Ponad 1,5 tys. osób gościł w sobotę na wigilii Caritas Archidiecezji Poznańskiej w jednej z hal Międzynarodowych Targów Poznańskich.

Według organizatorów, wigilia Caritasu to prawdopodobnie największe tego typu wydarzenie odbywające się pod dachem. Jak powiedział ks. Waldemar Hanas, dyrektor poznańskiego Caritasu, wigilia została przygotowana z myślą o osobach, które nie mogą przygotować wieczerzy w domu.

Wspólne spotkanie podopiecznych Caritas po raz drugi zorganizowano na terenie targowym.

- Wcześniej podobne wigilie urządzaliśmy w naszych jadłodajniach, ale nie wszyscy mogli spokojnie usiąść i zjeść świąteczny posiłek. Dzięki Międzynarodowym Targom Poznańskim możemy tego dnia spotkać się wszyscy razem, w cieple, pod jednym dachem - powiedział w sobotę ks. Hanas.

Goście wigilii, po podzieleniu się opłatkiem, zjedli wigilijne potrawy m.in. barszcz z uszkami i ryby oraz uczestniczyli we wspólnym kolędowaniu. Każda osoba otrzymała też świąteczny upominek. Kucharze przygotowali m.in. 600 kg smażonego karpia czy 5 tys. litrów barszczu. Na zakończenie spotkania życzenia zebranym złożył metropolita poznański abp Stanisław Gądecki.

>>>>>

No prosze ! Czyli byla potrzebna !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:47, 25 Gru 2011    Temat postu:

Tona żywności dla potrzebujących

Tonę wędlin, około 400 bochenków chleba i 640 kilogramów kiszonej kapusty ofiarował na wigilię ubogim mieszkańcom Kalisza miejscowy Bank Chleba.

Świąteczna pomoc Banku zaczęła się ok. dwóch tygodni temu. Jak poinformował szef Stowarzyszenia Pomocy Rodzinie Grzegorz Chwiałkowski, rozdano 17 ton artykułów spożywczych, otrzymanych z Wielkopolskiego Banku Żywności w Poznaniu; 560 kg konserw otrzymanych w jednej z podkaliskich firm oraz 5,5 tony makaronów, ryżu, mąki i cukru. Kaliskim przedszkolom, organizacjom zajmującym się niepełnosprawnymi dziećmi, świetlicom terapeutycznym, głuchoniemym i emerytom przekazano słodycze przekazane przez dwa koncerny spożywcze.

Każdego dnia pomoc otrzymuje w Kaliszu 780 osób, w tym 360 dzieci do lat osiemnastu. - Jest to pieczywo i kilogramowe paczki z 21 produktami oraz różne artykuły przekazywane przez supermarkety - mówi Chwiałkowski.

Jak poinformował pomoc otrzymują rodziny, w których dochód na jedną osobę nie przekracza 345 złotych. - Tych podopiecznych kieruje Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej - powiedział. Podkreślił, że w nagłych przypadkach Bank pomaga także mieszkańcom innych miast.

Paczki otrzymują też renciści i emeryci, osoby wychowujące samotnie dzieci. Bank wspomaga też szkołę specjalną, Dom Dziecka i dwa miejscowe Warsztaty Terapii Zajęciowej.

Stowarzyszenie działa od 18 lat. Za swoją działalność zostało wyróżnione tytułem Pro Publico Bono. Istnieje dzięki rolnikom, hurtownikom, marketom, piekarzom oraz właścicielom największych w regionie zakładów mięsnych. Z Chwiałkowskim pracuje kilkoro wolontariuszy. Bank Żywności w niedalekim Koninie przygotował na święta ponad 5 tys. paczek z żywnością. Jak poinformowała jego dyrektor Joanna Piekarczyk, każdego dnia, za pośrednictwem różnych organizacji, wydawana jest żywność dla 35 tys. podopiecznych z dawnego województwa konińskiego.

>>>>>

No i prosze ! Kolejny sukces !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:46, 25 Gru 2011    Temat postu:

Święta w olsztyńskich domach dziecka

Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas, szczególnie dla dzieci. Tymczasem wiele z nich spędzi ten czas w placówkach opiekuńczych lub domach dziecka - informuje radio Olsztyn.

W olsztyńskim Zespole Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych, Edukacyjnych i Diagnostycznych z 44 podopiecznych, na święta zostaje zwykle około 15 dzieci. - Powodem praktycznie zawsze jest sytuacja rodzinna. - wyjaśnia dyrektor Bogdan Kwinto i dodaje, że dzieci zawsze chcą wracać do domu. W Polsce zarejestrowanych jest ponad 3 tysiące różnego rodzaju placówek opiekuńczych o charakterze domu dziecka, w których przebywa i korzysta z pomocy ponad 15 tysięcy dzieci.

>>>>>

I tak dobrze ze nie na ulicy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:36, 25 Gru 2011    Temat postu:

Wigilia bez dachu nad głową- Jak możesz, to przynieś jakieś ciasto. Brakuje mi czegoś słodkiego – powiedział przez telefon 50-letni Marek, który zaprosił nas do swojego świata na tegoroczny posiłek wigilijny i z którym wspólnie spędziliśmy jeden z najważniejszych dni w roku. Marek jest tylko jednym z prawie trzystu tysięcy bezdomnych w całej Polsce.

Na spotkanie przyszedł punktualnie, dokładnie 9.30. Czysto ubrany, ogolony, uczesany i… pijany. To ostatnie nie zdziwiło nas za bardzo, ponieważ od początku naszej znajomości, czyli od około dwóch miesięcy, nie trzeźwieje. Jak zawsze, towarzyszy mu – jak mówi – najwierniejszy ze wszystkich przyjaciół, suka o imieniu Perła. Malutki kundelek, który zaufaniem darzy tylko Marka. Nikomu innemu nie pozwala się zbliżyć. Kto przekroczy jej strefę, może zostać pogryziony lub obszczekany. W oswojeniu nie pomogła nawet próba przekupienia Perły świeżą kością – no nic… będziemy próbować w kolejnych podejściach. Ona też kiedyś była bezdomna, do czasu kiedy spotkała Marka. Teraz jest lojalna i wierna, a wspólne towarzystwo pozwala zapomnieć o samotności, jemu i jej. Wigilijny poranek

- Przejdźmy się do kościoła. Tam o 10.00 jest wigilia dla nas. Zjemy coś, dostaniemy paczkę i wrócimy – powiedział wskazując kierunek ręką Marek. Dzień wcześniej dzwoniliśmy do księdza proboszcza i dostaliśmy zgodę na uczestnictwo we wspólnym posiłku, ale zgodnie z umową "nie odbieraliśmy od ust potrzebującym".

- A tam nie trzeba być trzeźwym? – zapytała Agata.

- Jest taka zasada, że kto jest tak pijany, że się przewraca to wychodzi. Na co dzień jest bezwzględny zakaz wstępu dla pijanych, ale dzisiaj, podczas świąt, wyprasza się tylko takich, którzy nie potrafią ustać na nogach. Zobacz – pokazuje na bramę kościelną – on nie wytrzymał do wigilii i dzisiaj już raczej nie wrzuci nic do żołądka. Może ktoś mu przyniesie pieroga, ale w towarzystwie każdy chroni swoją d..ę – mówi o otoczonym fekaliami mężczyźnie przy wejściu na teren kościoła, gdzie przyrządzana jest wigilia dla bezdomnych.

- Perełka zostań! Zaraz pan przyjdzie i pójdziemy do domu. Nie możesz tam wchodzić – powiedział do swojego psa i weszliśmy do kościoła.

- A co je Perełka? – zapytaliśmy.

-To samo co ja. Raz ryż, raz pomidory, nawet mięso się zdarza. Ostatnio odwiedziły nas dziewczynki z jakiegoś kółka opieki nad zwierzętami, zostawiły kilka opakowań "Chappi". Jedliśmy to przez tydzień – rzuca w półbiegu Marek.

Za kościelnymi murami

Na miejscu ogromny tłok i ciężki do wytrzymania smród, w tym najbardziej odczuwalny fekaliów i rozkładającej się ropy. Wprawdzie byliśmy na to przygotowani, ale pierwszym naszym odruchem było wycofanie się. Po chwili wróciliśmy.

- Tutaj harcerze i księża zawsze są pomocni. Wiadomo, że nie dadzą pieniędzy, ale dzięki nim jeszcze możemy żyć i nie padniemy z głodu. Zawsze na święta i w niedzielę są takie obiady, nie zawsze tak dobre jak dzisiaj, ale przede wszystkim ciepłe. Teraz nie ma mrozów, ale w ubiegłych latach zupa uratowała niejednemu życie – zachwala kościelną kuchnię. - Na ulicy mieszkam od 5 lat, a w tym czasie pożegnałem się z kilkoma kumplami, którzy nie przetrwali do wiosny. Nie każdy ma tyle szczęścia, żeby znaleźć ciepły kąt i jedzenie – kończy rzucając się do kolejki oczekujących na wydanie posiłku.

Wraca. Na tacy: pierogi, barszcz, kapusta z grzybami, ciepła herbata. Zasiadamy do stolika i nawet nie staramy się przeszkodzić w jedzeniu. Zaaferowany Marek w tym czasie zauważa kilkunastu swoich znajomych, w równie beznadziejnej sytuacji społecznej jak on. Nie wszyscy bezdomni, ale zdecydowana większość z olbrzymimi długami, komornikiem na karku i z wyuczoną bezradnością, która uniemożliwia im podjęcie pracy oraz jakichkolwiek działań na rzecz poprawy ich sytuacji. Tak samo było z Markiem. Kilkanaście lat temu miał duży dom, własną firmę, żonę i dzieci. Dzisiaj wini cały świat za zło, które go spotkało.

- Na początku żona mnie zdradzała, później się dowiedziałem, że mój "przyjaciel" nie spłaca podżyrowanego przeze mnie kredytu. Po takich informacjach straciłem chęci na cokolwiek. Sprzedałem dom, pieniądze wziął komornik i ex żona. Firma upadła, a ja zostałem na lodzie. Kiedyś pomagałem wszystkim, dzisiaj ta stara ku…a nawet nie zapyta się czy jestem głodny – przypomina swoją historię i obecne relacje z byłą żoną, kończąc kościelny posiłek.

Po trzech godzinach, kościelnej wigilii i przyzwyczajeniu się do najgorszego smrodu możliwego do wyobrażenia, idziemy w zupełnie nieznanym nam kierunku. Na krok nie ustępuje nas Perełka, a Marek bez przerwy podnosi niedopałki przyulicznych śmietników.

Szpitalne sanitariaty

Po drodze wstępujemy do szpitala. Dowiedzieliśmy się, że to jedno z niewielu miejsc, gdzie można wykąpać się i załatwić potrzeby fizjologiczne bez jakiegokolwiek problemu.

- Wchodzisz jakbyś chciał odwiedzić wujka. Idziesz do toalety, gdzie zazwyczaj są prysznice. Nikt nie sprawdza co tam dokładnie robisz. Dzięki temu mogę cały czas czuć się czysty. Nie znoszę tych gentelmanów, którzy od trzech miesięcy się nie kąpali i śmierdzą na kilometr. Oni nie dość, że są nieudacznikami, to jeszcze leniami – skarży się coraz trzeźwiejszym głosem na swoich znajomych.

- Raz na miesiąc zabieram sobie mydło i papier toaletowy, ale nie uważam tego za kradzież. Zresztą nigdy nic nie ukradłem. Moim zdaniem, skoro pracowałem 20 lat i cały czas płaciłem podatki, to teraz mogę sobie z tego coś wziąć, bo przecież renty mi nie dadzą – mówi wracając z łupami ze szpitala.

- Jak wracam w niedzielne południe zazwyczaj odwiedzam kilku znajomych, z którymi chodziłem do szkoły czy pracowałem. Zawsze rzucą coś do jedzenia, kupią papierosy czy wino. Kiedyś ja im pomagałem i wiedzą, że jestem swój chłop, ale z problemem. Dzisiaj nie chcę im przeszkadzać, przecież mamy wigilię. Niech sobie siedzą w spokoju ze swoimi babami – kończy z wyraźnym smutkiem w głosie.

W drodze, zamiast kolegów, odwiedzamy kilka osiedlowych śmietników. Wyciąga puszki, butelki i makulaturę wkładając je do reklamówek, my pomagamy mu je segregować.

-Przyda się po świętach. Za to będę mógł kupić Perełce resztki mięsa na targu i ugotuję rosół. To co dostałem od księży nie będzie wieczne, starczy na kilka dni, a przecież po świętach żyć trzeba. W wigilię wszyscy chcą pomagać, a bezdomnym się jest cały rok – kończy Marek.

Na działce

Przed godziną 16.00, czyli pod koniec naszego wspólnego dnia, doszliśmy na działkę. Marek wyciągnął sprezentowane przez nas ciasto, opłatki i święcę z kościoła. Zrobił herbatę i w półmroku zaczął opowiadać o swojej sytuacji.

- W tej działce mieszkam w każdą zimę. Właściciele wiedzą, że nic im nie zniszczę i dbam o budynek. Tutaj mam kozę (mały piecyk na drewno lub węgiel – przyp. red.) i jest bardzo przyjemnie, ale do wiosny, bo wtedy wrócą. Ale jak co roku dogaduję się z nimi, że w ramach podziękowania odmaluję im całą altankę, jeśli tylko dostarczą farbę. Dzięki dobrym kontaktom oni mają bezpieczną działkę przez zimę i czystą na wiosnę, a ja mam gdzie mieszkać. Brakuje tylko wody, ale dla mnie najważniejsze, że nie muszę spać na śmietniku – opowiada o swoim lokum.

- Dostałem dowód osobisty, zarejestrowałem się w Urzędzie Pracy. Ale kto mnie przyjmie? Zobacz, tutaj nie ma adresu. Jestem nikim. Nie tylko dla państwa, ale też dla prywaciarzy. Pracuję czasami na lewo. Raz jako mechanik, raz jako malarz, czasami jako hydraulik. Przez całe życie byłem kierowcą lub kierowców zatrudniałem, ale teraz już nie pójdę za kółko, bo w moim stanie nie chcę kogoś zabić. Najgorsze jest, że jak teraz pracuję, to po kilku miesiącach nie ma ani firmy, ani pieniędzy. Mam jakiegoś pecha do pieniędzy. Dobrze, że przez całe lato i jesień robiłem remont w domku. Tam razem z Perłą mogłem spać, ale później ktoś przyszedł i mnie wyrzucił z domku, k...s nawet nie zapłacił za robotę – żali się na swoją sytuację zawodową Marek.

- Obecnie żyję ze zbieractwa. Codziennie przejdę się swoim szlakiem i te 20-30 złotych się nazbiera. Nie jest to wiele, ale Perła i ja mamy co jeść. Za nic więcej nie muszę płacić. Telefon naładuję sobie w szpitalu, a świeczki zawsze ktoś podrzuci. Najważniejsze, żeby było ciepło – kończy.

Pierwsza gwiazdka

Na koniec naszej wigilijnej wędrówki zapytaliśmy czego możemy mu życzyć.

- Normalnego domu gdzie jest ciepło, bieżąca woda, jedzenie w lodówce. Przydałoby się jeszcze trochę szczęścia i miłości. Choć mam Perełkę, to jeszcze ktoś mógłby być – mówi o swoich marzeniach Marek.

- To dużo szczęścia i wszystkiego czego sobie życzysz. I żebyś był tak trzeźwy tak, jak teraz przez cały następny rok – powiedzieliśmy na odchodne łamiąc się opłatkiem.

- Wesołych – odpowiedział Marek otwierając butelkę taniego wina.

Autorzy: Agata Kubot, Robert Kulig

>>>>>

Jak widac opieka nad bieda i nedza nie jest latwa lekka i przyjemna zabawa to czesto brud i smrod i ohyda ! Ale dlatego tak cenna i Bóg nagradza !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:01, 26 Gru 2011    Temat postu:

Paulina Jęczmionka / Polska The Times

Wielkopolanie rozdali tysiące świątecznych paczek"

Polska Głos Wielkopolski": Konińscy dziennikarze podarowali powodziance piecyk gazowy, piłkarze Lecha Poznań przygotowali "szlachetną paczkę" dla rodziny z Nekli, pleszewscy radni spełniali marzenia podopiecznych domów dziecka - to tylko niektóre przykłady przedświątecznej pomocy niesionej potrzebującym.

Takich akcji było w tym roku bardzo wiele. Wszystkim przyświecał jeden cel - by przy dzisiejszym stole wigilijnym nie zabrakło radosnej atmosfery. Magdalena Pospieszyńska mieszka wraz z córką i wujem w kontenerze socjalnym w Myśliborskich Holendrach (gm. Golina). Ich dawny dom w ubiegłym roku zniszczyła powódź. We wrześniu zdarzyła się kolejna tragedia - nagła nawałnica zniszczyła wszystko to, co udało się wcześniej wyremontować. Po kilku miesiącach dom Magdaleny Pospieszyńskiej znowu jest w stanie surowym.

Rodziną zajęła się konińska fundacja "Podaj dalej". A do pomocy zaangażowała dziennikarzy z lokalnych redakcji - w tym "Głosu Wielkopolskiego", którzy zorganizowali zbiórki pieniędzy. Dzięki tej inicjatywie, w przeddzień Wigilii do powodzian przyjechał świąteczny konwój z piecykiem gazowym i worem prezentów. Były w nim środki czystości, owoce, wędliny, słodycze i ciasta ufundowane przez jeden z konińskich marketów oraz znanego cukiernika.

- Mam niespodziankę na święta - mówi Magdalena Pospieszyńska. - Za wszystko serdecznie dziękuję. Nie myślałyśmy jeszcze z córką, co zrobić na święta. Ale dzięki pomocy Mikołajów będziemy miały prawdziwą Wigilię.

W tym szczególnym, świątecznym czasie Wielkopolanie nie zapominają o chorych, cierpiących i samotnych. Mieszkańcy regionu aktywnie włączają się w zbiórki organizowane podczas koncertów, zabaw dobroczynnych, ale także w trakcie codziennych czynności, takich jak np. zakupy w markecie. W tym roku akcje zorganizowano w zdecydowanej większości miast województwa.

W ramach festiwalu Polska Akademia Gitary odbyło się 50 koncertów w 20 miastach regionu. Imprezy przyciągnęły tłumy osób, które postanowiły wspomóc rodziny z nieuleczalnie chorymi dziećmi. Dzięki ich dobrej woli stowarzyszenie Bona Fide i fundacja "Niesiemy nadzieję" po raz szósty wsparły ponad 100 wielkopolskich rodzin. Jedna z paczek tuż przed świętami trafiła do państwa Pilarczyków z Poznania, których jedno z czwórki dzieci jest chore na mukowiscydozę. Ich dom odwiedził Bartosz Bosacki, wieloletni piłkarz Lecha Poznań i reprezentacji Polski oraz znany gitarzysta Łukasz Kuropaczewski.

- Pomagamy tym rodzinom od lat, to już nie jest zwykłe wręczenie prezentu, ale tworzenie więzi - mówi Przemysław Kieliszewski z Bona Fide. - Zawsze pytamy, czego dana rodzina potrzebuje. I sami rozwozimy paczki. To piękne chwile, z których więcej w nas zostaje, niż jesteśmy w stanie dać.

Dawać i pomagać starają się niemal wszyscy. Prezenty przygotowują lokalni działacze społeczni, artyści, politycy czy sportowcy. Przykładem może być chociażby kolejny udział drużyny Lecha Poznań w ogólnopolskiej akcji "Szlachetna Paczka". Piłkarze Kolejorza przygotowali prezent dla rodziny mieszkającej z czwórką dzieci w Nekli (pow. wrzesiński). W paczkach znalazły się m.in. stroje Lecha i żywność.

Do potrzebujących wychodzą także dzieci i młodzież. Oni również dbają o to, by w tym szczególnym czasie nikt nie czuł się samotny. Zbiórki darów organizują m.in. szkoły. I okazuje się, że są tacy uczniowie, którzy rezygnują z własnych przyjemności, by nieść tę przyjemność innym. Klasa 6B z poznańskiej Szkoły Podstawowej nr 1 w tym roku zdecydowała, że zamiast prezentów dawanych sobie nawzajem, przygotuje podarunki dla dzieci z Barki - hostelu dla bezdomnych. Do akcji włączyli się także nauczyciele i rodzice, którzy we wtorek dostarczyli dary bezdomnym.

Z kolei w Czarnkowie uczniowie swoją empatią zarażali ludzi na ulicach. Tradycyjna już zbiórka Dziewczynek z Zapałkami miała w tym roku cel szczególny. 70 uczennic ze Szkoły Podstawowej nr 1, miejscowego gimnazjum oraz szkolnego koła Caritas przy zespole szkół ponadgimnazjalnych sprzedawało zapałki, by zebrać pieniądze na aparat słuchowy dla chorego Mateusza z Czarnkowa. Organizatorzy akcji chcieli pokazać, że do baśni Andersena życie może dopisać nowe, lepsze zakończenie.

Na jeszcze inny pomysł dzielenia się świąteczną radością wpadli radni powiatu pleszewskiego. Na choince w urzędzie pojawiły się bowiem niezwykłe bombki-listy. A w nich 40 dzieci z lokalnego domu dziecka zdradziło swoje marzenia. Spełniali je radni. - Liścik, który zdjąłem z choinki napisała nastolatka, prosząca św. Mikołaja o prostownicę do włosów - mówi Michał Karalus, starosta pleszewski. - I otrzymała ją od świętego Mikołaja, w którego rolę wcielił się przewodniczący rady powiatu Mirosław Kuberka.

W Pleszewie swoją cegiełkę dołożyliśmy także my - dziennikarze oddziału "Głosu" i "Gazety Pleszewskiej". Pod naszym patronatem w sklepach zbierano żywność i dary dla podopiecznych MGOPS, pleszewskiego domu dziecka oraz DPS w Broniszewicach.

O potrzebujących nie zapomina też Kościół. W Grodzisku Wielkopolskim, jak co roku, dary dla ubogich rodzin przygotowała parafia św. Jadwigi. Prezenty trafiły do 160 osób.

To tylko kilka przykładów świątecznych akcji. Akcji niezwykłych, bo w niezwykłym, pełnym empatii czasie. Organizowanych po to, by każdy mógł poczuć magię i piękno świąt.

>>>>>

Caly rok taki powinien byc !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:11, 26 Gru 2011    Temat postu:

Zaskakujący raport. Bogactwo wpływa na charakter?

Zamożność może mieć negatywny wpływ na zdolność do odczuwania współczucia. Z badań opublikowanych na łamach "Emotion" przez specjalistów University of California wynika, że im ktoś jest bogatszy, tym mniejszą wykazuje empatię.

Autorem publikacji jest psycholog Jennifer Stellar, która badała 300 studentów o różnym stopniu zamożności w zależności od dochodów ich rodziców. 148 spośród nich zostało poddanych testom, w którym mieli odpowiedzieć na pytania jak często są zadowoleni, odczuwają uczucia miłości i empatii. Badani musieli też określić jak często spotykają ludzi, którzy wymagają pomocy. Odpowiedzi porównywano z wynikami testów psychologicznych. Według Stellar, te badania ujawniły, że studenci o mniejszej zamożności wykazują większą empatię.

W kolejnym eksperymencie uczestniczyły 64 osoby, którym pokazywano dwa filmy: jeden był neutralny emocjonalnie, a na drugim przedstawiono rodzinę dziecka zmagającego się z rakiem. Tych uczestników eksperymentu również poddano badaniom psychologicznym. I po raz kolejny się okazało, że zamożność była odwrotnie proporcjonalna do stopnia odczuwania empatii.

Potwierdziły to badania monitorujące pracę serca studentów. Wykazały one, że bicie mięśnia sercowego było wolniejsze u osób wykazujących większa empatię. Choć jest to niezgodne z naszą intuicją, to taka reakcja jest prawidłowa. Serce zaczyna szybciej pracować wtedy, gdy odczuwamy lęk i grozi nam niebezpieczeństwo. Z kolei współczucie spowalnia serce, gdyż to sprzyja lepszej koncentracji uwagi i wczuwaniu się w sytuację drugiej osoby.

W ostatnim eksperymencie uczestniczyło 106 osób. Tym razem każda z nich musiała wczuć się w rolę szefa laboratorium, z którym przeprowadzany jest wywiad. Dla wszystkich studentów wydarzenie to było silnie stresujące, tym bardziej, że dla tego z nich, który - w ocenie badaczy - wypadnie najlepiej, przewidziana była nagroda.

Osoby o najniższych dochodach wypadły jednak lepiej po zamianie ról: potrafiły poprawnie zidentyfikować emocje osoby, z którą przeprowadzały wywiad. Bogaci tego nie potrafili.

Ale czy to oznacza, że osoby zamożne nie są w stanie odczuwać empatii?

Jennifer Stellar twierdzi, że niekoniecznie. Jej zdaniem, uzyskanie złych wyników testach nie musi świadczy o tym, że zamożni w ogóle nie są zdolni do odczuwania współczucia. Być może jedynie gorzej postrzegają emocje innych ludzi. Według niej to wyjaśniałoby dlaczego wielu studentów z rodzin zamożnych zajmuje się wolontariatem i uczestniczy w misjach Korpusu Pokoju.

>>>>

Bogactwo zabija milosc a popdbudowuje egoizm . Te obserwacje ludzie poczynili juz wieki temu !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:21, 26 Gru 2011    Temat postu:

Joanna Biegalska / Polska The Times

W regionie brakuje żywności dla potrzebujących"

Polska Kurier Lubelski": W ramach akcji "Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę" codziennie do punktów wydawania paczek zgłasza się po kilkadziesiąt osób.

Fot. Polskapresse Przy Towarzystwie Przyjaciół Dzieci na ul. Narutowicza 54 działa "Pogotowie Wigilijne". Paczki trafiają do wszystkich potrzebujących także z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży przy Kościele św. Ducha na Krakowskim Przedmieściu. Niestety, osób którym trzeba pomóc jest tak wiele, że z każda chwilą pustoszeje magazyn darów przy ul. Podwale. Główny Społeczny Komitet Organizacyjny Akcji przy Polskim Radio Lublin i Telewizji Polskiej Oddział w Lublinie apeluje do ludzi dobrej woli i przedsiębiorców o przekazywanie artykułów spożywczych.

Jak zapewniają organizatorzy pomoc jest celowa i trafia bezpośrednio do dzieci potrzebujących wsparcia. Nie są to osoby anonimowe, każde dziecko z biednej rodziny lub przebywające w domu dziecka, w ośrodku szkolno-wychowawczym jest objęte pomocą.

W województwie lubelskim za pośrednictwem poczty rozesłano już ponad 300 paczek. W samym Lublinie Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie otrzymał dla swoich podopiecznych około 800 paczek. Codziennie ktoś dostaje paczkę.

- Dary, które rozwozimy na terenie miasta są odpowiedzią na listy lub interwencje osób proszących o pomoc za pośrednictwem Radia Lublin - wyjaśnia Iwona Łysakowska, kierownik magazynu akcji "Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę" przy ul. Podwale w Lublinie. - Każdy list jest czytany w sztabie głównym i w odpowiedzi na niego do naszego magazynu przychodzą specjalne metryczki. Na metryczce nie ma danych osobowych, są one utajnione. Natomiast jest szczegółowy opis potrzeb konkretnej rodziny lub ośrodka. Na przykład ktoś pisze, że rodzina ma troje lub czworo dzieci, w jakim są wieku i jakiej płci. Jeśli potrzeba ubrań to mamy podane dokładne wymiary. Co do żywności i środków czystościowych też są odpowiednie wskazania. Dzieci mają też swoje marzenia co do zabawek. Jeśli tylko możemy spełniamy te prośby.

Do pakowania jednej paczki jest zaangażowany jeden wolontariusz. W ten sposób, każde dziecko jest traktowane indywidualnie. W magazynie przy ul. Podwale pracuje codziennie około 25 osób. Dziennie przygotowują blisko 200 paczek.

- W paczce nie ma rzeczy przypadkowych, niepotrzebnych lub zniszczonych - zapewnia pani Iwona Łysakowska.

Paczki otrzymują wielodzietne rodziny, dzieci w świetlicach środowiskowych, ośrodkach terapii, a także przebywające na oddziałach szpitalnych.

>>>>

No i co teraz ?

[/img]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:51, 28 Gru 2011    Temat postu:

Nietrafione prezenty mogą pomóc biednym

Prezent znaleziony pod choinką nie zawsze trafia w gusta obdarowanego i czasem nigdy nie jest przez niego używany. Dla biednego ten sam przedmiot może być spełnieniem marzeń. Do oddawania niechcianych prezentów potrzebującym zachęca Jasnogórski Punkt Charytatywny.

Jak podało Biuro Prasowe Jasnej Góry, akcję zbierania nietrafionych prezentów zainspirował list czytelnika do tygodnika "Niedziela". Bolesław Twaróg z Tychów zauważył, że okres Świąt Bożego Narodzenia, oprócz przeżyć duchowych, nieodłącznie wiąże się także z wręczaniem prezentów. - Z wielu podarków ucieszymy się, ale pewną część rzucimy w kąt. Nie będą nam potrzebne, bo szalików, skarpetek, pluszowych misiów, lalek czy innych zabawek mamy już pod dostatkiem, nie wspominając o słodyczach, których spożycie w trosce o zdrowie powinniśmy ograniczać. Tymczasem dla wielu biedniejszych rodzin te niepotrzebne nam rzeczy są przedmiotem marzeń - ocenił czytelnik, proponując zorganizowanie akcji dzielenia się prezentami.

Pomysł podchwycił opiekun Jasnogórskiego Punktu Charytatywnego, o. Szymon Botul. Ogłosił akcję zbierania darów, które trafią do podopiecznych jasnogórskiej placówki. - Nieraz przecież zdarza się, że w ramach świątecznego prezentu otrzymujemy coś, co nie jest nam potrzebne. W nas nie wywołuje to entuzjazmu, ale są ludzie, dla których będzie to powodem dużej radości - powiedział, cytowany przez Biuro Prasowe Jasnej Góry, o. Botul.

Zaznaczył, że organizatorzy akcji nie oczekują szczególnie wartościowych przedmiotów, ale tego, co jest praktyczne i przydatne w każdej rodzinie i w każdym domu. Nietrafione prezenty można przekazywać osobiście do siedziby Punktu Charytatywnego na Jasnej Górze, a także wysyłać pocztą na adres: o. Szymon Botul, ul. O. Kordeckiego 2, 42-225 Częstochowa.

Dzięki pomocy Jasnogórskiego Punktu Charytatywnego u ponad 150 rodzin, nie tylko z Częstochowy, każdego dnia na domowym stole pojawia się chleb. Dodatkowo w niektóre dni tygodnia oprócz pieczywa otrzymują także inne najpotrzebniejsze produkty żywnościowe, jak kasza, mleko czy makaron. Od czasu do czasu otrzymują również odzież.

Co roku 23 grudnia na Jasnej Górze odbywa się wieczerza wigilijna dla biednych i samotnych, poprzedzona rozdawaniem świątecznych podarunków. W tym roku w paczkach przygotowanych przez paulinów znalazły się: margaryna, konserwa i olej, a dla dzieci słodycze. Z pomocy organizowanej przez paulinów korzystają przede wszystkim rodziny wielodzietne, bezdomni i bezrobotni. Są wśród nich osoby zarówno z nieukończoną podstawówką, jak i z doktoratem.

Sytuacja niektórych z nich do niedawna wyglądała zupełnie inaczej. „Kiedyś byłem, można powiedzieć, nieźle sytuowanym człowiekiem, miałem w dzierżawie stację paliw i niczego mi w życiu nie brakowało. W pewnym momencie przyszedł jednak potentat, który miał cztery stacje, był silniejszy ode mnie, zapłacił dużo większy czynsz dzierżawny i po prostu tę stację przejął. Ja zostałem na bruku” - opowiada pan Andrzej.

Podopieczni jasnogórskiego punktu podkreślają, że gdyby nie pomoc paulinów, to trudno byłoby im przeżyć każdy kolejny rok. O. Botul dodaje, że chociaż historia każdego podopiecznego jest inna, to jednak ma wspólny mianownik, którym jest brak pracy.

>>>>

No prosze - kolejny pomysl jak pomoc !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:44, 28 Gru 2011    Temat postu:

"Tam dzieci chodzą bez butów". Ruszyła zbiórka

Nowe zi­mo­we ubra­nia i przy­bo­ry szkol­ne dla afgań­skich dzie­ci zbie­ra po­znań­ska Fun­da­cja "Re­demp­to­ris Mis­sio". W stycz­niu dary tra­fią do po­trze­bu­ją­cych.

- Wa­ka­cje w Afga­ni­sta­nie są zimą, bo dzie­ci nie mają butów, żeby w śnie­gu do­trzeć do szko­ły. Szko­ły są nie­ogrze­wa­ne. Bywa, że rolę szkół peł­nią po­dar­te na­mio­ty lub miej­sca pod drze­wem, gdzie sia­da­ją ucznio­wie i słu­cha­ją swo­je­go na­uczy­cie­la – po­wie­dzia­ła w środę Ju­sty­na Ja­niec-Pal­czew­ska, ko­or­dy­na­tor­ka akcji. W trak­cie zbiór­ki przyj­mo­wa­ne są wszel­kie przy­bo­ry szkol­ne oraz zi­mo­we ubra­nia – przede wszyst­kim buty. Z po­wo­du prze­pi­sów cel­nych ubra­nia nie mogą nosić śla­dów uży­wa­nia. Jak pod­kre­śli­ła Ja­niec-Pal­czew­ska, o ile to moż­li­we za­rów­no przy­bo­ry szkol­ne jak i ubra­nia nie po­win­ny za­wie­rać zna­ków i na­szy­wek ko­ja­rzą­cych się z sze­ro­ko ro­zu­mia­ną "kul­tu­rą ame­ry­kań­ską".

Zgro­ma­dzo­ną pomoc roz­da­dzą dzie­ciom pol­scy żoł­nie­rze. Pierw­sza tura darów po­win­na tra­fić do po­trze­bu­ją­cych pod ko­niec stycz­nia. - Akcja ru­szy­ła tuż przed świę­ta­mi, w dniu, gdy zgi­nę­ło pię­ciu pol­skich żoł­nie­rzy. Kon­tak­to­wa­łam się z Afga­ni­sta­nem, Po­la­cy cały czas chcą uczest­ni­czyć w akcji, chcą nieść pomoc tam­tej­szym dzie­ciom – po­wie­dzia­ła ko­or­dy­na­tor­ka akcji.

Jak pod­kre­śli­ła, do sie­dzi­by fun­da­cji już tra­fi­ły pierw­sze pacz­ki z odzie­żą i przy­bo­ry szkol­ne. - Przy­szły już pierw­sze pacz­ki przy­sła­ne pocz­tą, bo wiele osób od dawna py­ta­ło nas, kiedy ruszy ko­lej­na edy­cja na­szej akcji. Pod drzwia­mi fun­da­cji zna­leź­li­śmy też pacz­kę ze zro­bio­ny­mi na dru­tach czap­ka­mi – po­wie­dzia­ła Ja­niec-Pal­czew­ska.

Zbiór­ka jest or­ga­ni­zo­wa­na po raz trze­ci. Do tej pory dzię­ki zbiór­kom pro­wa­dzo­nym przez Fun­da­cję "Re­demp­to­ris Mis­sio" do dzie­ci w Afga­ni­sta­nie tra­fi­ło dzie­więć ton odzie­ży i przy­bo­rów szkol­nych o war­to­ści ok. 160 tys. zł. W zbiór­kę włą­czy­ły się ty­sią­ce osób.

We­dług przed­sta­wi­cie­li fun­da­cji, w ze­szłym roku w Afga­ni­sta­nie za­mar­z­ło wię­cej ludzi, niż zgi­nę­ło od wy­bu­chów bomb. Po­ło­wa ofiar mrozu to dzie­ci. Zimą w Afga­ni­sta­nie pa­nu­ją bar­dzo su­ro­we wa­run­ki.

Fun­da­cja Po­mo­cy Hu­ma­ni­tar­nej "Re­demp­to­ris Mis­sio" po­wsta­ła w 1992 roku z ini­cja­ty­wy śro­do­wi­ska na­uko­we­go Aka­de­mii Me­dycz­nej im. Ka­ro­la Mar­cin­kow­skie­go w Po­zna­niu. Jest m.​in. or­ga­ni­za­to­rem akcji "Ołó­wek dla Afry­ki". W ra­mach pro­wa­dzo­nej na po­cząt­ku roku zbiór­ki udało się zgro­ma­dzić kil­ka­set ty­się­cy ołów­ków i dłu­go­pi­sów dla afry­kań­skich dzie­ci. Fun­da­cja przy­go­to­wa­ła też akcję "Pusz­ka dla ma­lusz­ka" - zbiór­kę pu­szek na zakup leków ra­tu­ją­cych życie dzie­ci w Afry­ce oraz "Opa­tru­nek na ra­tu­nek" - zbiór­kę ma­te­ria­łów opa­trun­ko­wych dla szpi­ta­li pro­wa­dzo­nych przez misje.

>>>>

Tak ! nawet pojecie bieda jest wzgledne !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:42, 29 Gru 2011    Temat postu:

Bezdomność znacznie skraca życie

Z badań prze­pro­wa­dzo­nych na zle­ce­nie zaj­mu­ją­cej się bez­dom­ny­mi or­ga­ni­za­cji Cri­sis wy­ni­ka, że bez­dom­ni żyją śred­nio o 30 lat kró­cej niż osoby ma­ją­ce dach nad głową - po­da­je "Go­niec Pol­ski".

Ba­da­nia prze­pro­wa­dzi­li ucze­ni z Shef­field Uni­ver­si­ty na te­re­nie An­glii i Walii. Okre­śli­li oni, że śred­nia dłu­gość życia dla bez­dom­nych męż­czyzn wy­no­si 47 lat, zaś dla bez­dom­nych ko­biet 43 lata. Dla po­rów­na­nia przy­ta­cza się przy­kład Konga, gdzie śred­nia dłu­gość życia jest po­dob­na, tyle że w tym afry­kań­skim kraju trwa per­ma­nent­na wojna. Głów­ny­mi przy­czy­na­mi śmier­ci wśród bez­dom­nych są używ­ki. Al­ko­hol i nar­ko­ty­ki za­bi­ja­ją jedną osobę na trzy. Po­waż­ne za­gro­że­nie sta­no­wią dla nich także skłon­no­ści sa­mo­bój­cze. Pod­kre­śla się, że bez­dom­ny może umrzeć nawet na sku­tek zwy­kłej in­fek­cji, która nie­le­czo­na sta­no­wi istot­ne za­gro­że­nie dla życia.

Licz­bę bez­dom­nych w Wiel­kiej Bry­ta­nii trud­no okre­ślić. Nie­peł­ne dane mówią o 500 oso­bach no­cu­ją­cych na uli­cach Zjed­no­czo­ne­go Kró­le­stwa, z czego po­ło­wa prze­by­wa w Lon­dy­nie. Z pew­no­ścią jed­nak licz­by te są wyż­sze.

Przed­sta­wi­cie­le or­ga­ni­za­cji Cri­sis oba­wia­ją się, że cię­cia środ­ków w NHS przczy­nią się do dal­sze­go po­gor­sze­nia sy­tu­acji zdro­wot­nej bez­dom­nych.

>>>>

Niestety takie sa fakty !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:42, 30 Gru 2011    Temat postu:

Ich praca polega na szukaniu bezdomnych

Chodzą po dworcach i melinach, namawiając bezdomnych do zmiany stylu życia. Dzięki nim wielu zdecydowało się skorzystać z pomocy schronisk i noclegowni. - Piłem non stop, bo nie mogłem usnąć, tak było zimno - mówi "Szpila", jeden z bezdomnych. Miał szczęście, bo trafili na niego właśnie streetworkerzy.

>>>>

Tak ! Bo to nie jest tak ze bezdomni z radoscia oddaja sie pod opieke kogos ! NIE ! Nie chca ! To jest wlasnie ten problem ! Trzeba przekonac i nie dac odczuc poagrdy czy czegos tego typu ! To jest jak wyciaganie z nalogu !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:54, 31 Gru 2011    Temat postu:

Abp Zimoń odprawił mszę dla osadzonych w areszcie

Poranną mszę dla osadzonych w areszcie śledczym w Katowicach odprawił w niedzielę arcybiskup senior Damian Zimoń. Mówił, że każdy ma prawo do nadziei i każdy powinien uwierzyć w dobro w sobie.

Abp Zimoń odwiedza osadzonych w areszcie w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia oraz Wielkanocy od końca lat osiemdziesiątych. Dotąd czynił to jako metropolita katowicki. Jego niedzielna wizyta była pierwszą po tym, jak przeszedł z końcem listopada na emeryturę. W niedzielę akcentował, że przychodzi, by aresztanci spotkali się z nadzieją rodzącego się Chrystusa. Arcybiskup powiedział dziennikarzom, że każdy człowiek ma prawo nawrócić się, przekreślić zło w swoim życiu i próbować jeszcze jakoś inaczej je rozpocząć. „Chcę im przynieść trochę nadziei, by uwierzyli w siebie, w dobro, które jest wśród nich. Każdy człowiek ma w sobie sporo dobra i to dobro trzeba ujawnić za łaską Bożą” - wyjaśnił.

- Boże Narodzenie i narodzenie Chrystusa na Ziemi to nie jest zwyczajne narodzenie. To jest istota całego procesu Zbawienia. Chcemy pojmować tę tajemnicę, żeby lepiej żyć, żeby mieć nadzieję, żeby trochę na świat popatrzeć oczami człowieka, który wie po co żyje i do czego zdąża - podkreślił.

Abp Zimoń przypomniał niedawną wizytę Benedykta XVI w jednym z więzień w Rzymie. Osadzeni mogli stawiać papieżowi pytania. - Prawdopodobnie to było źródłem jego homilii, którą wygłosił w czasie pasterki, gdzie mówił, że Chrystus tak się uniżył, że przychodzi do najbardziej biednego - mówił w niedzielę arcybiskup.

- Każdy człowiek, choćby nieraz bardzo przez życie pokrzywdzony, jest w stanie go przyjąć. Bo to właśnie ta postać dziecięcia, dziecka. Chrystus mógł przecież na wiele innych sposobów obrać to dzieło odkupienia, ale przychodzi do człowieka w postaci tego człowieka najbardziej niewinnego - zaznaczył.

W świątecznej mszy uczestniczyło kilkudziesięciu z ok. 400 obecnie osadzonych. Mimo szczególnych okoliczności dzień Bożego Narodzenia ma świąteczny wymiar również w areszcie. Osadzeni mogą mieć w celach gałązki choinki lub małe drzewka. Bogatszy jest również jadłospis, bo w dni świąteczne stawka żywieniowa jest wyższa.

Organizacja nabożeństw w areszcie wymaga pewnych przygotowań ze strony służby więziennej. Ze względu na dobro postępowań np. niektórzy więźniowie - należący do tzw. grup wspólniczych - nie powinni się ze sobą kontaktować, również podczas mszy. Spośród polskich więzień i aresztów w Polsce katowicka placówka ma jedną z nowocześniejszych kaplic. Odbywają się tam m.in. chrzty, pierwsze komunie i bierzmowania więźniów. W każdą niedzielę odprawiana jest msza.

>>>>

I to jest dopiero pomoc ! Aby nie poszli do piekla ! Wszak to sa mocno zagrozeni . To nie tylko jesc i ubrac . Czesto znaczy to URATOWAC DUSZE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:32, 01 Sty 2012    Temat postu:

Większa pomoc dla rodzin dysfunkcyjnych

Podkarpackie samorządy będą bardziej niż dotąd wspierać rodziny borykające się z wychowaniem swoich dzieci. Od nowego roku zgodnie z ustawą o wspieraniu rodziny w systemie pieczy zastępczej - gminy będą musiały na swoim terenie zapewnić popołudniową opiekę wymagającym tego dzieciom z tzw. rodzin dysfunkcyjnych - czytamy na stronie Radia Rzeszów.

Chodzi m.in. pomoc w odrabianiu lekcji czy zagospodarowaniu wolnego czasu. Jedną z form jest organizacja tzw. placówek dziennego pobytu. Uczestnictwo w zajęciach ma być dobrowolne - a więc to rodzice zdecydują, czy popołudniami poślą tam swoje pociechy. Przepisy mówią jednak, że zapisanie dziecka na zajęcia - jeśli zajdzie tak a potrzeba - może nakazać sąd.

Agnieszka Lew z wydziału polityki społecznej Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego zaznacza, że że samorząd, realizując postanowienia ustawy nie musi przeznaczać osobnego budynku na ten cel. Może np. wyznaczyć asystenta rodzinnego, który pomoże dziecku, lub udzielić wsparcia w inny sposób.

>>>>

No i brawo ! Pomoc tez trzeba doskonalic !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:38, 02 Sty 2012    Temat postu:

Portugalia: biskupi wzywają księży do dzielenia się z ubogimi

Kilku portugalskich biskupów, w tym przewodniczący Konferencji Episkopatu arcybiskup Jorge Ortiga, zaapelowali w okresie świątecznym do księży o dzielenie się swoimi zarobkami z najbardziej potrzebującymi.

- Wszyscy musimy dzielić los najbiedniejszych. Bądźmy wrażliwsi na potrzeby naszych sąsiadów, parafian, a nawet osób nieznanych, które cierpią niedostatek - oświadczył abp Ortiga. O udzielenie wsparcia przez duchownych dla potrzebujących zaapelowali też biskup polowy Januario Ferreira oraz biskup diecezji Fatima-Leiria Antonio Marto. Ten ostatni ujawnił, że na wsparcie dla ubogich przeznaczona zostanie "znaczna część środków, jakie pozostawią pielgrzymi w grudniu bieżącego roku w sanktuarium w Fatimie".

- Pieniądze te zostaną rozdzielone wśród najbiedniejszych za pośrednictwem portugalskiej Caritas - poinformował biskup Marto.

O podzielenie się z najbiedniejszymi częścią swojego grudniowego uposażenia zaapelował do księży również biskup Ilidio Leandro z diecezji w Viseu, w północnej Portugalii. Poprosił kapłanów pracujących na terenie diecezji, aby ustalili, gdzie mieszkają osoby najbardziej dotknięte kryzysem i pospieszyli im z pomocą.

- Z utworzonego przez nas w ubiegłym roku Diecezjalnego Funduszu Społecznego wydano w ostatnich miesiącach znaczne środki na pomoc ubogim. Proszę księży o podzielenie się częścią swoich wynagrodzeń zasilając nasz fundusz - napisał w liście do kapłanów biskup diecezji w Viseu.

Biskup Leandro odnotował, że na terenie jego diecezji drastycznie wzrosła w tym roku liczba bezrobotnych oraz osób żyjących na skraju ubóstwa. - Poza zasilaniem funduszu solidarności z zarobków księży, przedstawiciele naszej diecezji będą również zgłaszać się do osób indywidualnych oraz różnego rodzaju instytucji z prośbą o wspieranie najuboższych - dodał hierarcha.

W ubiegłym roku w okresie świątecznym księża z trzech portugalskich diecezji: w Bradze, Algarve i Guardzie przekazali ofiarom kryzysu swoje miesięczne wynagrodzenia, których łączna suma przekroczyła 200 tys. euro.

Miesięczne pensje wypłacane są portugalskim księżom z budżetów diecezjalnych, a częściowo także przez państwo za prowadzenie katechizacji w szkołach i posługi w szpitalach, więzieniach oraz wojsku. Ich średnia miesięczna wysokość to 750 euro.

>>>>

I znow musimy pamietac ze to ze interesujemy sie ubogimi to jest dzieki chrześcijaństwu . Np. w Indiach nie pomgalao sie tradycyjnie ubogim ( stad Matka Teresa i jej olbrzymia rola dla Indii ) bo taka maja karmę i muszą swoje odcierpieec . Stad miliony biedakow leżało w błocie kolace po śmietnikach - muchy po nich łaziły bo nie mieli sily odganiac i nikt im nie pomagal bo ,,taka karma'' ... Nikczemnicy zachodu ktorzy odrzucili Boga nawet zapomnieli kto im dla pierwszenstwo w swiecie ! Bez chrześcijaństwa zachodnie dzikusy typu Wandale czy Hunowie zyli by dzis na poziomie gorszym niz trzeci swiat bo i tam juz chrześcijaństwo podnioslo poziom !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:55, 05 Sty 2012    Temat postu:

Koncert charytatywny na rzecz Fundacji

Kabaret Neo-Nówka kontynuuje zapoczątkowaną rok temu tradycję zorganizowania koncertu charytatywnego w święto Trzech Króli. W gościnnej sali koncertowej Radia Wrocław przy ul. Karkonoskiej 10, 6 stycznia 2011 roku o godzinie 18.00 odbędzie się koncert.

Wrocławskie Hocpicjum dla dzieci, fot. hospicjum.wroc.pl
Trzej prowadzący z Neo-Nówki będą się wcielali w role redaktorów radiowych oraz poprowadzą aukcję. Dotychczas koncert cechował się dużą spontanicznością, a zabawa była przednia. Repertuar wykonawców będzie nawiązywał do Nowego Roku, karnawału, kolędowania.

Potwierdzili swój udział artyści o dobrych sercach:

Prowadzenie: Kabaret Neo-Nówka i zespół Żarówki

W czasie trwania koncertu odbędzie aukcja charytatywna. Będzie można wylicytować bardzo oryginalne fanty np. lekcję wioślarstwa na Odrze z Pawłem Rańdą - mistrzem olimpijskim z Pekinu czy wejście na trening Śląska Wrocław.

Bilety w cenie 85 zł są sprzedawane przez [link widoczny dla zalogowanych]

>>>>

Ciekawa forma pomocy ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:54, 06 Sty 2012    Temat postu:

Ośrodki adopcyjne zaniepokojone. Części grozi likwidacja

Od nowego roku, wraz z wejściem w życie ustawy o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej, zlikwidowana zostanie część ośrodków adopcyjnych. Organizacje prowadzące ośrodki zagrożone likwidacją zwróciły się z prośbą o pomoc do małżonki prezydenta Anny Komorowskiej.

W myśl ustawy za przeprowadzanie adopcji odpowiedzialny będzie marszałek województwa, a nie, jak do tej pory, powiat. Obecnie jest to zadanie własne samorządu, po wejściu w życie nowych przepisów będzie to zadanie zlecone, a pieniądze na prowadzenie działalności adopcyjnej i infrastrukturę z tym związaną będą pochodzić z budżetu państwa. Jak tłumaczyła wicedyrektorka Departamentu Polityki Rodzinnej w MPiPS Janina Szumlicz, ponieważ będzie to inaczej rozwiązane, konieczne jest "zamknięcie pewnego etapu i rozpoczęcie nowej struktury". Ośrodki obecnie funkcjonujące zostaną zlikwidowane, a w ich miejsce powołane zostaną nowe.

Jak podkreśliła Szumlicz, ustawa gwarantuje zatrudnienie dla kadry tych ośrodków, które przeprowadziły określoną liczbę adopcji. - Marszałek, tworząc nową strukturę, może skorzystać z tego, co funkcjonowało dotychczas, ale ma swobodę wyboru, czy skorzysta z pełnej oferty, czy nie. Ustawa wskazała mu obligatoryjnie, jakich pracowników musi zatrudnić – zależy to od liczby adopcji przeprowadzonych w ciągu roku przez ośrodek: 10 dla ośrodków publicznych i 20 dla niepublicznych - wyjaśniła.

Przedstawiciele organizacji pozarządowych prowadzących niepubliczne ośrodki uważają ten wymóg za krzywdzący.

Jak zaznaczyła prezeska Fundacji Dziecko-Adopcja-Rodzina Beata Dołęgowska, w związku z wejściem w życie ustawy zlikwidowanych będzie 35 proc. ośrodków adopcyjno-opiekuńczych (z obecnych 106 funkcjonujących). - Pod likwidację poddano w głównej mierze ośrodki niepubliczne, które są tańsze w utrzymaniu oraz bardziej wydajne od ośrodków publicznych. Konsekwencje nowych regulacji prawnych uderzą głównie w dzieci oczekujące na adopcję oraz w rodziców adopcyjnych, którzy będą oczekiwać na dziecko kilka lat - napisała.

W związku z tym ośrodek Fundacji Dziecko-Adopcja-Rodzina, inne ośrodki oraz rodzice adopcyjni przesłali kilka petycji do Anny Komorowskiej z prośbą o "ratowanie systemu adopcyjnego w Polsce". W swoich listach przekonują, że wprowadzone przez ustawę wymogi są szczególnie krzywdzące dla tych ośrodków, które działają od niedawna, podkreślają również, że oprócz adopcji ośrodki zajmują się szkoleniami dla rodzin adopcyjnych i zastępczych.

Zdaniem przewodniczącej Koalicji na Rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej Joanny Luberdzkiej-Grucy 10 adopcji rocznie dla publicznych ośrodków i 20 dla niepublicznych nie jest "szokująco dużą liczbą". - Trudno mi sobie wyobrazić, że jest utrzymywany ośrodek, który przeprowadza mniej niż 10 adopcji rocznie - powiedziała w rozmowie z PAP. Dodała jednak, że na pewno w pierwszym okresie, w ciągu pierwszego roku albo nawet dłużej, następstwem tej zmiany będzie mniejsza liczba adopcji. - Mogą zablokować się szkolenia dla rodzin adopcyjnych. Do tej pory organizowane były one w sposób ciągły, jedno się kończyło, kolejne zaczynało, teraz część ośrodków je wstrzymuje. Na pewno to jest bolesny, przejściowy okres i będzie miał odbicie na adopcjach - powiedziała.

Jej zdaniem ośrodków będzie dużo mniej i prawdopodobnie będą bardziej scentralizowane, zapewne głownie w dużych miastach. Teraz niepublicznych ośrodków jest więcej niż publicznych – np. w Warszawie publiczny jest jeden, a niepubliczne są trzy w Warszawie i cztery lub pięć w jej okolicach. Centralizacja jednak nie musi byc problemem. - Podczas gdy kwalifikacja kandydatów na rodziców adopcyjnych musi odbywać się w ośrodku, bo potrzebna jest komisja, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby szkolenie dla rodzin adopcyjnych obywało się w terenie, np. warszawski ośrodek może zorganizować je w Radomiu. To się da zrobić - uznała Luberadzka-Gruca.

Wśród pracowników ośrodków są również osoby niezajmujące się bezpośrednio adopcją, ale np. szkoleniami rodzin zastępczych. Ich gwarancje zatrudnienia przewidziane w ustawie nie obejmują. - Ja rozumiem ludzi, którzy pracowali w takich ośrodkach po kilka lat, podnosili swoje kwalifikacje, a teraz tracą swoje miejsce pracy i stabilizację. Ale jeśli są dobrymi specjalistami, może jest to czas - choć na pewno nie jest to łatwa decyzja - by skoczyć na głęboką wodę i zacząć świadczyć pomoc specjalistyczną w regionie, nawet prywatnie, na zasadzie własnej działalności - proponuje Luberadzka-Gruca.

>>>>

Kolejny ,,problem'' osrodki adopcyjne . Oslawiona ustawa o zwalczaniu rodziny ostatnio przyjeta . Widzimy ze rzadzic musza osoby kompetentne a nie kolesie z ,,boiska'' . Szkody tkiej ,,gospodarki'' sa gigantyczne ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:41, 08 Sty 2012    Temat postu:

Skromni ludzie chętniej pomagają innym

Osoby, cechujące się skromnością, są bardziej skłonne do udzielenia pomocy innymi niż osoby aroganckie i próżne - informuje serwis eScienceNews. Wyniki badań amerykańskich naukowców zostały opublikowane w "The Journal of Positive Psychology".

Badacze z Baylor University udowodnili, że prawdopodobieństwo udzielenia wsparcia drugiemu człowiekowi i wielkość oferowanej pomocy są powiązane z cechą osobowości, jaką jest skromność. - Nasze odkrycie jest dość zaskakujące, ponieważ od blisko 30 lat prowadzone są badania na temat zachowań, ukierunkowanych na pomoc, a tylko kilka z nich pokazało jakikolwiek związek między pomaganiem a osobowością. Jedyną cechą osobowości, która korelowała z gotowością do udzielania pomocy była ugodowość, jednakże okazało się, że skromność jest znacznie bardziej powiązana ze zjawiskiem pomagania - mówi Jordan LaBouff, główny autor artykułu o rezultatach badań.

W większości przypadków na decyzję człowieka, dotyczącą udzielenia pomocy, bądź nie, mają wpływ tymczasowe czynniki osobowościowe i sytuacyjne, między innymi: napięcie wewnętrzne, presja czasu, ilość osób, znajdujących się w pobliżu, chwilowe uczucie empatii. Naukowcy przeprowadzili trzy badania, które potwierdziły, że pomaganie może łączyć się również z osobowością, a dokładnie ze skromnością.

W pierwszym badaniu testowano ludzi za pomocą kwestionariuszy. Przeważnie osoby, które uważały się za skromne, twierdziły też, że są pomocne. Jednakże takie badanie jest obciążone efektem aprobaty społecznej, czyli skłonnością człowieka do deklarowania cech akceptowanych i pożądanych w społeczeństwie, więc potrzebowano solidniejszych dowodów.

Drugie badanie miało formę eksperymentu. Uczestnicy słuchali informacji radiowej o chorym koledze z uczelni, który potrzebował pomocy w nauce. Następnie musieli określić, ile godzin w ciągu kolejnych trzech tygodni, mogliby mu poświęcić. Bardziej skromni ludzie oferowali więcej swojego wolnego czasu.

W kolejnym eksperymencie, osoby badane były wstępnie warunkowane na skromność lub arogancję za pomocą wyświetlania powiązanych z tymi pojęciami słów. Dalsza część była identyczna jak w poprzednim badaniu. Ponownie skromność wiązała się z większą ilością godzin, poświęconych na pomoc koledze. - Skromność pozwala przewidzieć skłonność do pomocy. Teraz musimy dowiedzieć się, czy jest to cecha, którą można w sobie wykształcić - dodaje Wade C. Rowatt, główny badacz i współautor artykułu.

>>>>>

Nic nowego . Pokora jest njawieksza cnota . Stad tyle Kościół o niej mowi ! Egoisci pyszalkowie nikomu nie pomoga bo mysla ze caly swiat im ma dawac .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:50, 10 Sty 2012    Temat postu:

Kreda i kadzidło na pomoc sierotom w Jerozolimie

Blisko osiem tysięcy torebek z kredą i kadzidłem rozprowadzą studenci Akademickiego Koła Misjologicznego w Poznaniu w piątek, w święto Trzech Króli. Zebrane w ten sposób pieniądze trafią na pomoc sierotom w Jerozolimie.

Torebki trafią do 32 parafii archidiecezji poznańskiej, a także jednej parafii diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. W paczuszkach, poza kredą i kadzidłem, będzie także węgielek na rozpalenie kadzidła. Złożone przez wiernych ofiary przeznaczone będą na wsparcie Domu Pokoju, sierocińca na Górze Oliwnej w Jerozolimie, prowadzonego przez polskie siostry elżbietanki.

- Torebki z kredą i kadzidłem na wspomnienie darów przyniesionych do Betlejem przez Mędrców ze Wschodu własnoręcznie przygotowali studenci poznańskich uczelni, zaangażowani w działalność misyjną - poinformował rzecznik prasowy Kurii Metropolitalnej w Poznaniu ks. Maciej Szczepaniak.

Projekt misyjny pod nazwą "Gwiazda Betlejemska" realizowany jest pod patronatem abp. Stanisława Gądeckiego we współpracy ze stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Zgodnie z tradycją w święto Trzech Króli święci się kredę i kadzidło. Kadzidłem okadza się domy, a także obory z chorymi zwierzętami. Poświęconą kredą na drzwiach domów pisze się litery: K+M+B. Pochodzą one od pierwszych liter łacińskiego zdania: "Christus Mansionem Benedicat" (Niech Chrystus błogosławi ten dom) lub "Christus Multorum Benefactor" (Chrystus Dobroczyńcą Wielu).

>>>>>

Święto Trzech Króli tez jest okazja do czynienia dobra ! Zrobily nam sie dlugie swieta od 24 grudnia do 6 stycznia ! To cieszy :O)) Zreszta ciagle mamy czas kolęd :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:32, 10 Sty 2012    Temat postu:

Polkowski: likwidacja części ośrodków adopcyjnych wzmocni szarą strefę

Z po­cząt­kiem roku we­szła w życie usta­wa o sys­te­mie pie­czy za­stęp­czej; zgod­nie z za­war­ty­mi w niej prze­pi­sa­mi zli­kwi­do­wa­no część ośrod­ków ad­op­cyj­nych. To wzmoc­ni szarą stre­fę - uważa To­masz Po­lkow­ski z To­wa­rzy­stwa Nasz Dom, któ­re­go ośro­dek prze­stał ist­nieć.

W myśl usta­wy o wspie­ra­niu ro­dzi­ny i sys­te­mie pie­czy za­stęp­czej za prze­pro­wa­dza­nie ad­op­cji od­po­wie­dzial­ny jest mar­sza­łek wo­je­wódz­twa, a nie - jak do tej pory - po­wiat. Ośrod­ki funk­cjo­nu­ją­ce przed wej­ściem usta­wy w życie zo­sta­ły zli­kwi­do­wa­ne, a w ich miej­sce po­wo­ła­no nowe. Mar­szał­ko­wie, two­rząc nowe ośrod­ki, mogą sko­rzy­stać z do­tych­czas funk­cjo­nu­ją­cych struk­tur. W myśl usta­wy muszą za­trud­nić pra­cow­ni­ków tych ośrod­ków pu­blicz­nych, które prze­pro­wa­dzi­ły 10 ad­op­cji w ciągu roku i tych ośrod­ków nie­pu­blicz­nych, które mają na swoim kon­cie 20 ad­op­cji. Ad­op­cje są teraz za­da­niem zle­co­nym, na które mar­szał­ko­wie do­sta­ją pie­nią­dze z bu­dże­tu pań­stwa.

Or­ga­ni­za­cje po­za­rzą­do­we - bo to one pro­wa­dzi­ły ośrod­ki nie­pu­blicz­ne - czują się po­krzyw­dzo­ne wy­mo­ga­mi, które wpro­wa­dzi­ła usta­wa. Wielu pla­ców­kom bra­ko­wa­ło za­le­d­wie kilku pro­ce­dur, by speł­nić kry­te­rium 20 ad­op­cji rocz­nie.

Tak było w przy­pad­ku ośrod­ka To­wa­rzy­stwa Nasz Dom, który do końca ze­szłe­go roku funk­cjo­no­wał na war­szaw­skich Bie­la­nach. Jak pod­kre­ślił prze­wod­ni­czą­cy To­wa­rzy­stwa To­masz Po­lkow­ski, ośro­dek ten od 2003 r. prze­szko­lił ponad 700 osób, utwo­rzył 265 ro­dzin ad­op­cyj­nych, 74 ro­dzi­ny za­stęp­cze i 11 ro­dzin­nych domów dziec­ka. Ko­or­dy­no­wał rów­nież ogól­no­pol­ski pro­gram szko­le­nio­wy dla ro­dzin za­stęp­czych i ad­op­cyj­nych PRIDE.

Do tej pory wiele ośrod­ków ad­op­cyj­nych zaj­mo­wa­ło się bar­dziej ro­dzin­ną opie­ką za­stęp­czą - po­dob­nie było w przy­pad­ku pla­ców­ki To­wa­rzy­stwa Nasz Dom. Zda­niem Po­lkow­skie­go roz­dzie­le­nie pro­ce­dur ad­op­cyj­nych od ro­dzi­ciel­stwa za­stęp­cze­go nie jest do­brym roz­wią­za­niem. "Żeby byli kan­dy­da­ci na ro­dzi­ny za­stęp­cze, ośro­dek po­wi­nien pro­wa­dzić także ad­op­cje. Lu­dzie czę­sto przy­cho­dzą z myślą, że chcie­li­by mieć dziec­ko, nie za­wsze wie­dzą, czy chcą być ro­dzi­ną ad­op­cyj­ną, czy za­stęp­czą, czę­sto zmie­nia­ją zda­nie, a szko­le­nia i tak są wspól­ne" - po­wie­dział Po­lkow­ski w roz­mo­wie z PAP.

Za­zna­czył, że jego ośro­dek prio­ry­te­to­wo trak­to­wał two­rze­nie ro­dzin za­stęp­czych dla dzie­ci star­szych, prze­ko­nu­jąc czę­sto kan­dy­da­tów na ro­dzi­ny ad­op­cyj­ne do przy­ję­cia do domu dzie­ci z domów dziec­ka, które nie mia­ły­by czę­sto szan­sy na ad­op­cję.

W jego opi­nii li­kwi­da­cja wielu ośrod­ków ad­op­cyj­nych do­pro­wa­dzi do tego, że wy­dłu­żą się ko­lej­ki do ad­op­cji, a lu­dzie za­czną szu­kać roz­wią­zań poza sys­te­mem, co wzmoc­ni szarą stre­fę. Prze­wi­du­je, że spad­nie też za­in­te­re­so­wa­nie ro­dzi­ciel­stwem za­stęp­czym.

Po­lkow­ski po­in­for­mo­wał, że To­wa­rzy­stwo Nasz Dom nadal pro­wa­dzić bę­dzie Ośro­dek Wspar­cia Ro­dzin­nej Opie­ki Za­stęp­czej PORT. "Szko­da tylko, że nie można po­łą­czyć tego z ad­op­cja­mi, bo teraz bę­dzie mniej kan­dy­da­tów na ro­dzi­ców za­stęp­czych" - uznał.

Dodał, że osoby, które sta­ra­ły się o ad­op­cję w ośrod­ku To­wa­rzy­stwa Nasz Dom, zo­sta­ły skie­ro­wa­ne już do nowej, pu­blicz­nej pla­ców­ki, która po­wsta­ła w jego miej­sce. Przed koń­cem roku ro­dzi­ce cze­ka­ją­cy na ad­op­cję w tym wła­śnie ośrod­ku wy­ra­ża­li obawy, że przez zmia­ny wpro­wa­dzo­ne przez usta­wę, pro­ce­du­ra się prze­cią­gnie.

"Do­sta­li­śmy kwa­li­fi­ka­cję (zgodę na ad­op­cję - PAP) 19 grud­nia, ale do­wie­dzie­li­śmy się, że nasz ośro­dek ma zo­stać zli­kwi­do­wa­ny. Oba­wia­my się, że przez to bę­dzie­my dłu­żej cze­kać. Mamy na­dzie­ję, że nie bę­dzie­my mu­sie­li całej pro­ce­du­ry prze­cho­dzić od nowa" - mó­wi­ła PAP Mał­go­rza­ta Szy­mań­ska, która czeka na ad­op­cję. Nie wie­dzia­ła, dokąd zo­sta­ną skie­ro­wa­ni po nowym roku i nie­po­ko­iła się, jak bę­dzie się ukła­dać współ­pra­ca z oso­ba­mi, które ich jesz­cze nie znają.

Zda­niem Po­lkow­skie­go ośrod­ki pu­blicz­ne po­zby­ły się w ten spo­sób kon­ku­ren­cji. "Ale tu nie cho­dzi o kon­ku­ren­cję, ale o to, by jak naj­wię­cej dzie­ci zna­la­zło dom" - za­zna­czył.

Po­lkow­ski zwró­cił uwagę, że choć po­zor­nie to mar­sza­łek de­cy­du­je, ile ośrod­ków po­wo­ła, to w rze­czy­wi­sto­ści jego de­cy­zja uza­leż­nio­na jest od tego, ile pie­nię­dzy do­sta­nie na ten cel z bu­dże­tu.

Na spra­wy zwią­za­ne z usta­wą o wspie­ra­niu ro­dzi­ny - w tym fi­nan­so­wa­nie or­ga­ni­zo­wa­nia i pro­wa­dze­nia przez mar­szał­ków wo­je­wództw ośrod­ków ad­op­cyj­nych - w te­go­rocz­nym bu­dże­cie za­pla­no­wa­no re­zer­wę w wy­so­ko­ści 62,5 mln zł. Z tej re­zer­wy mają być uru­cha­mia­ne środ­ki na wnio­ski MPiPS oraz po­szcze­gól­nych wo­je­wo­dów. W ze­szłym ty­go­dniu mi­ni­ster pracy i po­li­ty­ki spo­łecz­nej Mi­ni­ster Wła­dy­sław Ko­si­niak-Ka­mysz zwró­cił się do Mi­ni­ster­stwa Fi­nan­sów o do­dat­ko­we środ­ki w wy­so­ko­ści 16,2 mln zł dla sa­mo­rzą­dów na fi­nan­so­wa­nie pro­ce­dur ad­op­cyj­nych. W czwar­tek re­sort fi­nan­sów po­in­for­mo­wał, że de­cy­zje mi­ni­stra sta­no­wią­ce pod­sta­wę uru­cho­mie­nia środ­ków z re­zer­wy są spo­rzą­dza­ne suk­ce­syw­nie, sto­sow­nie do wpły­wa­ją­cych wnio­sków.

>>>>

A co to obchodzi ten żont . Widzimy ze nic ich nie rusza nawet smierc glodowa . To sa wytresowane przez Michnika bestie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:28, 11 Sty 2012    Temat postu:

Przyznano medale św. Brata Alberta za 2011 rok

Osoby dzia­ła­ją­ce na rzecz nie­peł­no­spraw­nych: aktor Emi­lian Ka­miń­ski, ks. Wie­sław Ba­lew­ski, psy­cho­log Jo­an­na Krup­ska i in­ży­nier-kon­struk­tor Lech Jacek Gol­czyń­ski zo­sta­li lau­re­ata­mi Me­da­li św. Brata Al­ber­ta za rok 2011 – ogło­si­ła w środę ka­pi­tu­ła na­gro­dy.

Lau­re­atów me­da­lu, przy­zna­wa­ne­go od 1997 r., wy­bie­ra ka­pi­tu­ła zło­żo­na z przed­sta­wi­cie­li Fun­da­cji im. Brata Al­ber­ta, która pro­wa­dzi bli­sko 30 pla­có­wek dla osób upo­śle­dzo­nych umy­sło­wo, m.​in. schro­ni­ska, warsz­ta­ty te­ra­pii za­ję­cio­wej i świe­tli­ce te­ra­peu­tycz­ne. Wrę­cze­nie me­da­li na­stą­pi 12 marca w Te­atrze im. Sło­wac­kie­go w Kra­ko­wie pod­czas XII Ogól­no­pol­skie­go Fe­sti­wa­lu Twór­czo­ści Te­atral­no-Mu­zycz­nej Osób Nie­peł­no­spraw­nych "Al­ber­tia­na 2012". Jak po­in­for­mo­wał pod­czas kon­fe­ren­cji pra­so­wej prze­wod­ni­czą­cy ka­pi­tu­ły Jan Buj­no­wicz, Emi­lian Ka­miń­ski zo­sta­nie uho­no­ro­wa­ny za dzia­łal­ność cha­ry­ta­tyw­ną na rzecz osób naj­bar­dziej po­trze­bu­ją­cych oraz za or­ga­ni­za­cję przed­sta­wień te­atral­nych z udzia­łem osób nie­peł­no­spraw­nych.

Ks. Wie­sław Ba­lew­ski, mi­cha­li­ta z Paw­li­ko­wic k. Wie­licz­ki, otrzy­ma medal za opie­kę dusz­pa­ster­ską nad oso­ba­mi nie­peł­no­spraw­ny­mi oraz za pro­pa­go­wa­nie ide­ałów Ruchu "Wiara i Świa­tło".

Jo­an­na Krup­ska z War­sza­wy, współ­za­ło­ży­ciel­ka Ruchu "Wiara i Świa­tło" oraz Związ­ku Ro­dzin "Trzy plus", zo­sta­nie na­gro­dzo­na za "uwraż­li­wia­nie spo­łe­czeń­stwa na po­trze­by osób nie­peł­no­spraw­nych i ro­dzin wie­lo­dziet­nych oraz pro­pa­go­wa­nie ide­ałów Ruchu "Wiara i Świa­tło".

Lech Jacek Gol­czyń­ski z Łodzi bę­dzie uho­no­ro­wa­ny za wie­lo­let­nią dzia­łal­ność na rzecz ro­dzin osób nie­peł­no­spraw­nych. Pracą cha­ry­ta­tyw­ną zaj­mu­je się on od lat 70. ubie­głe­go wieku, był m.​in. współ­ini­cja­to­rem po­wo­ła­nia pierw­szej w Pol­sce po­za­rzą­do­wej or­ga­ni­za­cji zrze­sza­ją­cej ro­dzi­ców dzie­ci nie­peł­no­spraw­nych.

Jak pod­kre­śli­ła Anna Dymna, lau­re­at­ka Me­da­lu św. Brata Al­ber­ta i pre­zes Fun­da­cji Mimo Wszyst­ko, na­gro­da od­mie­ni­ła jej życie. - Kie­dyś do­sta­łam ten medal, tro­chę na wy­rost, więc po­my­śla­łam, że muszę zro­bić coś dla tych osób i rok póź­niej po­wstał ogól­no­pol­ski fe­sti­wal Al­ber­tia­na - mó­wi­ła.

- To jest naj­pięk­niej­sze świę­to, w któ­rym biorą udział osoby nie­peł­no­spraw­ne z całej Pol­ski, to jest teatr pełen ra­do­ści, który wy­peł­nia się po brze­gi - do­da­ła.

Pod­czas fe­sti­wa­lu lau­re­aci otrzy­ma­ją medal au­tor­stwa Krzysz­to­fa Sie­praw­skie­go, pod­opiecz­ne­go Fun­da­cji im. Brata Al­ber­ta, przed­sta­wia­ją­cy św. brata Al­ber­ta, który tuli do sie­bie dzie­ci.

Wy­róż­nie­nie to otrzy­ma­ło do tej pory ponad 50 osób, m.​in.: kard. Fran­ci­szek Ma­char­ski, prof. Zbi­gniew Brze­ziń­ski, Jerzy Buzek, bp Sta­ni­sław Dzi­wisz, Ali­cja Grześ­ko­wiak, Ro­bert Ko­rze­niow­ski, abp Ta­de­usz Go­cłow­ski, Oty­lia Ję­drzej­czak, Roman Klu­ska, Mał­go­rza­ta Ko­żu­chow­ska, po­śmiert­nie bp Jan Chra­pek oraz Kra­kow­skie Brac­two Kur­ko­we.

Ogól­no­pol­ski Fe­sti­wal Twór­czo­ści Te­atral­no-Mu­zycz­nej Osób Nie­peł­no­spraw­nych "Al­ber­tia­na" jest or­ga­ni­zo­wa­ny przez Fun­da­cję Anny Dym­nej "Mimo Wszyst­ko" i Fun­da­cję im. Brata Al­ber­ta. Na sce­nie Te­atru im. Sło­wac­kie­go w Kra­ko­wie pre­zen­tu­ją się w kon­kur­sie naj­lep­sze ze­spo­ły - naj­czę­ściej dzia­ła­ją­ce w ra­mach warsz­ta­tów te­ra­pii za­ję­cio­wej - wy­bra­ne pod­czas eli­mi­na­cji w pię­ciu mia­stach Pol­ski.

Jak po­in­for­mo­wał w środę Ro­bert Ra­dwań­ski, oj­ciec naj­lep­szych pol­skich te­ni­si­stek Agniesz­ki i Ur­szu­li Ra­dwań­skich, obie spor­t­smen­ki zo­sta­ły "twa­rza­mi" Fun­da­cji im. Brata Al­ber­ta. Ich po­do­bi­zny po­ja­wią się m.​in. na ulot­kach za­chę­ca­ją­cych Po­la­ków do prze­ka­za­nia 1 proc. swo­je­go po­dat­ku na rzecz tej or­ga­ni­za­cji po­żyt­ku pu­blicz­ne­go.

- Bę­dzie­my po­ma­gać, także fi­nan­so­wo, jak tylko bę­dzie to moż­li­we, bo córki cały czas jeż­dżą po świe­cie. To ważne, żeby ob­ra­ca­jąc się w świe­cie wiel­kie­go spor­tu, wiel­kich pie­nię­dzy były one wraż­li­we na los ludzi nie­peł­no­spraw­nych, naj­bar­dziej po­trze­bu­ją­cych na­szej po­mo­cy - mówił Ra­dwań­ski.

>>>>

Brawo im !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:26, 12 Sty 2012    Temat postu:

Kolejna placówka Fundacji im. Brata Alberta

Fun­da­cja im. Brata Al­ber­ta uru­cho­mi­ła Śro­do­wi­sko­wy Dom Sa­mo­po­mo­cy w Ra­dwa­no­wi­cach k. Kra­ko­wa prze­zna­czo­ny dla osób nie­peł­no­spraw­nych in­te­lek­tu­al­nie i psy­chicz­nie. Jest to 28 pla­ców­ka pro­wa­dzo­na przez tą in­sty­tu­cję.

Pla­ców­ka mie­ści się w kom­plek­sie „Do­li­na Słoń­ca” w Ra­dwa­no­wi­cach, two­rzo­nym wspól­nie przez Fun­da­cję Anny Dym­nej Mimo Wszyst­ko oraz Fun­da­cję im. Brata Al­ber­ta. Do no­we­go bu­dyn­ku prze­nio­sła się też świe­tli­ca te­ra­peu­tycz­na, ko­rzy­sta­ją­ca do tej pory z bu­dyn­ku daw­nej staj­ni. Jak wy­ja­śnił pod­czas czwart­ko­wej uro­czy­sto­ści otwar­cia pla­ców­ki pre­zes fun­da­cji ks. Ta­de­usz Isa­ko­wicz-Za­le­ski, ko­rzy­stać z niej będą 32 osoby nie­peł­no­spraw­ne in­te­lek­tu­al­nie oraz z za­bu­rze­nia­mi psy­chicz­ny­mi, miesz­ka­ją­ce na te­re­nie dwóch pod­kra­kow­skich gmin: Za­bie­rzo­wa i Krze­szo­wic.

- Są to osoby ze śro­do­wi­ska wiej­skie­go, czę­sto za­nie­dba­ne, od­izo­lo­wa­ne od spo­łe­czeń­stwa, ży­ją­ce w czte­rech ścia­nach. Teraz będą przy­wo­żo­ne do nas na za­ję­cia, co daje moż­li­wość ich po­now­ne­go po­wro­tu do spo­łe­czeń­stwa po­przez te­ra­pię - wy­ja­śnił ks. Isa­ko­wicz-Za­le­ski. Pod­kre­ślił, że uru­cho­mie­nie nowej pla­ców­ki było moż­li­we dzię­ki współ­pra­cy i wspar­ciu ze stro­ny Ma­ło­pol­skie­go Urzę­du Wo­je­wódz­kie­go oraz gmin Za­bie­rzów i Krze­szo­wi­ce.

Po­my­sło­daw­czy­ni „Do­li­ny Słoń­ca” Anna Dymna przy­po­mnia­ła, że „Do­li­na Słoń­ca” w pod­kra­kow­skich Ra­dwa­no­wi­cach skła­da się z pię­ciu bu­dyn­ków prze­zna­czo­nych dla około 200 osób z nie­peł­no­spraw­no­ścią in­te­lek­tu­al­ną. Dwa z nich na­le­żą do Fun­da­cji Mimo Wszyst­ko, dwa – Fun­da­cji im. Brata Al­ber­ta, a jeden jest wspól­ny. Obiek­ty po­wsta­ły na ziemi prze­ka­za­nej przez Fun­da­cję Brata Al­ber­ta, głów­nie z pie­nię­dzy ofia­ro­wa­nych przez Po­la­ków w ra­mach 1 proc. od­pi­su po­dat­ko­we­go na or­ga­ni­za­cje po­żyt­ku pu­blicz­ne­go.

- To naj­pięk­niej­sza na świe­cie zie­mia. Cho­dzi­li­śmy tu z pod­opiecz­ny­mi i py­ta­łam ich: "słu­chaj­cie tu po­wsta­nie dla was pięk­ny ośro­dek, będą warsz­ta­ty, bę­dzie­cie tu pra­co­wać, jak on się bę­dzie na­zy­wać ? I oni sami wy­my­śli­li: tu jest tyle słoń­ca, jest tak jasno, ktoś krzyk­nął "Do­li­na Słoń­ca" i stąd ta nazwa - opo­wia­da­ła Dymna.

Do­da­ła, że bu­do­wa ca­łe­go kom­plek­su zo­sta­ła za­koń­czo­na, teraz po­zo­sta­je jego wy­po­sa­że­nie. Fun­da­cje po­szu­ku­je spon­so­rów.

>>>>

No i brawo !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:57, 13 Sty 2012    Temat postu:

Przedszkole i żłobek z pomocą miasta dla ubogich rodzin

Najubożsi rodzice z Torunia otrzymają pomoc z budżetu miasta - informuje Radio PiK.

Na jedno dziecko w żłobku i przedszkolu miesięcznie można otrzymać do 50 złotych. Program wsparcia dotyczy rodziny, w których dochód na jedną osobę nie przekracza 702 zł. Wnioski można składać od 14 stycznia. Do podziału jest 647 tys. złotych.

>>>

To jest cos ! Zawsze cieszy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:09, 14 Sty 2012    Temat postu:

Justyna Sobolak

Bogaci zabierają im stypendium

Nie brakuje im niczego, wręcz przeciwnie, mają to, o czym niektórzy mogliby tylko pomarzyć. Ale to nie przeszkadza im ubiegać się o stypendium socjalne. Dlaczego stypendia socjalne trafiają do osób, które wcale nie potrzebują pomocy materialnej?

10 zł – o tyle przekroczyły dochody przypadające na jednego członka rodziny Sylwii, przez co studentka pierwszego roku jednej z warszawskich uczelni nie otrzymała w tym roku stypendium socjalnego. – 10 zł… Jestem po prostu załamana. Nie wiem, może spróbuję się odwołać, bo inaczej sobie nie poradzę – mówi z nieskrywanym smutkiem. Sylwia w październiku rozpoczęła studia na jednej z warszawskich uczelni. Pochodzi z Kraśnika, wraz z rodzicami i młodszą siostrą mieszkała dotychczas w 35-metrowej kawalerce. – Mama pracuje jako sprzątaczka, a ojciec jest alkoholikiem i utrzymuje się z renty. Ja z siostrą dorywczo pracujemy w wakacje, jako hostessy, kelnerki, głównie na zlecenia, żeby mieć jakiś swój grosz. Przez to teraz nie będę miała stypendium – mówi. – Ale co my mamy zrobić? Pieniędzy ojca nie widzimy nawet na oczy, wszystko przepija, ostatni grosz! Państwo utrzymuje alkoholików, płaci im za to, że piją, funduje im jeszcze wczasy w sanatoriach, a my dorabiamy jak możemy, żeby mamie było lżej – dodaje ze łzami.

Sylwia wynajmuje w Warszawie trzyosobowy pokój, za który miesięcznie płaci ok. 350 zł, do tego dochodzą opłaty za wyżywienie i bilety miesięczne. – To, co zarobiłam w wakacje szybko się skończy, od siostry pożyczać nie będę, ona też chce kupić sobie jakiś ciuch czy kosmetyk. Nie mogę też brać pieniędzy od mamy, bo wiem, jak jej ciężko. Będę musiała pójść do pracy albo wziąć kredyt studencki i pracować w weekendy, nic innego nie zrobię – mówi. – Boli tylko, że stypendium dostały osoby z mojej grupy, którym na pierwszy rzut oka nie brakuje pieniędzy: drogie, markowe ciuchy, jeszcze świeża opalenizna z egzotycznych wczasów. A ja naprawdę potrzebuje pomocy i wiem, że to moja wina, bo pracowałam w wakacje, no ale co miałam zrobić, kiedy mamy taką, a nie inną sytuację w domu? – dodaje.

Dostać socjalne…

Jedyną pomocą, na którą mogą liczą studenci w trudnej sytuacji materialnej jest stypendium socjalne. – Jest ono podstawowym świadczeniem, w którego przypadku podstawą przyznania jest sytuacja materialna. Prawo o szkolnictwie wyższym nie zawiera jednak definicji trudnej sytuacji materialnej. Pomocą służyć musi art. 179 ust. 3 PSW, zgodnie z którym wysokość dochodu na osobę, ustalanego przez rektora w porozumieniu z uczelnianym organem samorządu studenckiego, nie może być niższa niż 456,3 PLN (netto) oraz wyższa niż 782,6 PLN (netto). Między tymi dwiema kwotami zawiera się zakres decyzji rektora i uczelnianego organu samorządu studenckiego – informuje dr Przemysław Rachowiak, pełnomocnik rektora ds. pomocy materialnej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zakres decyzji rektora i uczelnianego organu samorządu studenckiego się kończy, a rozpoczyna się praca urzędu skarbowego, bo to właśnie na podstawie zaświadczenia wydawanego przez urząd skarbowy, o dochodach uzyskanych w poprzednim roku podatkowym wszystkich członków rodziny i studenta, przyznawane jest stypendium. I właśnie tutaj zaczynają się problemy…

Dochodu brak…?

– Studenci i osoby zajmujące się realizacją systemu pomocy materialnej, zwracają uwagę na często nieprzystające do sytuacji materialnej studenta-wnioskodawcy dochody rodziny potwierdzane przez urzędy skarbowe. Ta rozbieżność ma swoje źródła w różnych uprawnieniach podatników do zaliczania składników przychodu do kosztów uzyskania dochodu, jak również w dostępnych tylko niektórym podatnikom, możliwościom zaliczenia kosztów życia codziennego w koszty prowadzenia firm. Z tego właśnie powodu zarówno studenci z komisji stypendialnych, jak i pracownicy uczelni współpracujący ze studentami, nie mają zaufania do rzetelności, a właściwie do oddawania stanu rzeczywistego zaświadczeń wystawianych przez organy państwa (urzędy skarbowe) i oświadczeń podatników. Problem w tym, że ani uczelnie, ani komisje stypendialne nie mają uprawnień do podważania rzetelności tych dokumentów oraz weryfikacji oświadczeń podatników – informuje dr Przemysław Rachowiak. Wykorzystuje to coraz więcej osób i w efekcie stypendia trafiają również do studentów, którzy na swoją sytuację materialną narzekać nie powinni. Jak to się dzieje?

Czytaj dalej: dlaczego stypendium nie otrzymują ci, którzy na nie zasłużyli?

Czytaj więcej w Onecie: Studenci najchętniej wynajmują trzy pokoje

– Bardzo prosto, sposobów jest wiele… Na przykład rodzice studenta pracują na czarno czy to w Polsce, czy za granicą, więc rodzina studenta nie wykazuje prawie żadnych dochodów. Bywa, że i sami studenci dorabiają na czarno. Dość powszechne jest oszukiwanie w dochodach firm. Jeśli rodzice studenta mają własną działalność, zawsze wykazują niższe dochody niż w rzeczywistości – mówi pracownica jednej z komisji stypendialnych.

Potwierdza to dr Przemysław Rachowiak. – Podstawą problemu jest definicja dochodu i sposób jego ustalania w przypadku uzyskiwania go z działalności gospodarczej. Stan jest taki, że z jednej strony studenci przedstawiają zaświadczenia urzędów skarbowych o dochodach podlegających opodatkowaniu (np. z działalności gospodarczej), podczas gdy inni, na podstawie (art. 3 pkt 1 lit. b) Ustawy o Świadczeniach Rodzinnych, mogą posłużyć się nieweryfikowalnymi w żaden sposób własnymi oświadczeniami o dochodzie uzyskiwanym z działalności gospodarczej, opodatkowanej w formie ryczałtu. Urzędy skarbowe w takich przypadkach nie wystawiają zaświadczenia o dochodzie, bowiem w tej formie opodatkowania tego pojęcia nie ma. Właśnie na tym tle, dochodów z działalności gospodarczej opodatkowanej podatkiem dochodowym lub opodatkowanej ryczałtem, powstają wątpliwości na temat sprawiedliwego funkcjonowania systemu pomocy materialnej – informuje.

Fura, komóra i… socjalne

Komisje stypendialne otwarcie przyznają, że każdego roku o stypendia socjalne ubiegają się osoby dobrze sytuowane. – Każdego roku odnotowujemy przypadki zgłaszania się po stypendia socjalne osób, które wcale nie są w ciężkiej sytuacji. O tym głośno się nie mówi, komisje się tym nie chwalą, bo mają związane ręce – mówi pracownica jednej z komisji stypendialnych. Potwierdza to Katarzyna Pilitowska, rzecznik prasowy UJ.

– Aby otrzymać stypendium socjalne należy przejść regulaminową procedurę zgodną z regulaminem przyznawania stypendiów. Do Komisji Stypendialnej nie należy ocena wyglądu studenta, lecz zweryfikowanie złożonych dokumentów. Jeżeli wynika z nich, że studentowi przysługuje pomoc materialna, zostanie mu ona przyznana. Uniwersytet ani nie ma prawa, ani nie posiada służb do weryfikowania prawdziwości oświadczeń studentów – informuje.

Czytaj dalej:czy jest sposób na to, żeby stypendium dostali najbiedniejsi?

Dowiedz się więcej w Onecie: Ofiary modnych studiów

Podejrzenia co do prawdziwości zaświadczeń może wzbudzić zwłaszcza niewiarygodnie niski dochód widniejący na zaświadczeniu (czasem jest to nawet 5 zł!!!), choć oczywiście nie jest to regułą. – Są takie przypadki. Bardzo często kluczową rolę pełnią dobrze zarabiający dziadkowie studenta. Niemniej jednak czasami zdarza się, iż mimo absurdalnie niskiego dochodu rodzina jest w stanie przetrwać np. dzięki dużej prosumpcji – nie każda osoba z bardzo niskim miesięcznym dochodem na głowę w rodzinie jest oszustem. Największym problemem jest fakt, iż osoby, które w ten sposób wyłudzają stypendia są prawnie chronione i teoretycznie nic nie można im zrobić – mówią pracownicy jednej z komisji stypendialnych Uniwersytetu Warszawskiego.

– Bywa, że już na pierwszy rzut oka widać, iż niektórym osobom składającym dokumenty, niczego nie brakuje. Odstrojeni, dziewczyny wypachnione, wymalowane. Czasem pytam, czy na pewno potrzebują tego stypendium i czy nie mają wyrzutów, że zabierają je biedniejszym. Wzruszają tylko ramionami. Nie wiem, na co później wydają te pieniądze. W zależności od roku akademickiego, mogli uzbierać miesięcznie nawet ok. 1000 zł ze stypendium, bo oprócz socjalnego, było jeszcze stypendium na wyżywienie i mieszkanie – mówi pracownica jednej z komisji stypendialnych.

Wątpliwości na co idzie socjalne, rozwiewają inni studenci. – Jeden chłopak z mojej grupy ma rodziców, którzy prowadzą firmę. Kasy mu nie brakuje, to widać, ale i tak złożył wniosek o socjalne. Stypendium przeznacza na imprezowanie, bo rodzice dają mu tylko na utrzymanie, ciuchy, buty, samochód, jedzenie. Na przyjemności miał zarabiać sam, a po co ma się męczyć, jak może dostać od państwa. Tacy ludzie nie mają wyrzutów sumienia, oni wyznają zasadę „raz się żyje”– mówi Grzegorz z Poznania.

Stypendium socjalne otrzymała Angelika, która na brak pieniędzy narzekać nie powinna, bo jej rodzice pracują za granicą. – Dlaczego miałabym mieć wyrzuty sumienia? – pyta. – Przecież to mi się należy. Skoro pieniądze w zasadzie leżą na ulicy, to dlaczego nie miałabym ich wziąć? Jeśli ktoś ma z tym problem, niech też się zatrudni na czarno. A co to w ogóle kogoś obchodzi, czy ja mam pieniądze, czy nie. To chyba moja sprawa – dodaje z oburzeniem.

Rozwiązania nie ma…

Mimo obowiązujących od 1 października zmian w systemie stypendiów przyznawanych na uczelniach wyższych, nie udało się znaleźć dobrego rozwiązania tego problemu. Dzięki zmianom, osobom w trudnej sytuacji materialnej łatwiej jest otrzymać stypendium, ponieważ górny próg dochodu uprawiającego do ubiegania się o stypendium socjalne zwiększono o 30 proc. Łatwiej o stypendium jest również osobom, którym pomoc wcale nie jest potrzebna. Specjaliści przyznają, że długo nie będzie dobrego rozwiązania, przy którym nie ucierpią osoby najbardziej potrzebujące, których dochody może i są absurdalnie niskie, ale prawdziwe. Swoistym środkiem naprawczym systemu stypendialnego ma być, według ustawodawcy, możliwość zażądania przez komisje stypendialne opinii wydanej przez jednostkę pomocy społecznej, która jest odpowiedzialna za ustalenie sytuacji materialnej rodziny studenta. Teoretycznie mogłoby to być dobre rozwiązanie problemu, ale ...

– Problem polega na tym, że w Polsce nie ma obowiązku korzystania z pomocy społecznej nawet przez osoby na pomoc zasługujące. Z drugiej strony instytucje pomocy społecznej zwracają uwagę, że nie mają podstaw, by zajmować się badaniem sytuacji materialnej i majątkowej oraz warunków życia osób, które nie ubiegają się o świadczenia pomocy społecznej lub które z tej pomocy nie korzystają – twierdzi dr Przemysław Rachowiak z UAM.

>>>>

Jak widzicie przu urzedowym rozdzielaniu pomocy nastepuja takie patologie ze szok . Bo urzednicy odwalaja . Wszystko tu zlezy od etyki czyli moralnosci . Zreszta nawet jak dajecie organizacji to co ? Tez wierzycie w ich poziom moralny . Stad Jezus nie zajmowal sie ,,polityka'' a wlasnie etyka czyli moralnoscia . Wystarczy spojrzec na dowolna strone Ewangelii zawsze jest o czystym sercu przzwoitosci . Ale nie tylko. Przede wszystkim o Bogu ! Bo sami nie staniecie sie moralni ! Potrzeab pomocy Boga On was podciagnie ! :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:01, 15 Sty 2012    Temat postu:

Kłopoty Środowiskowego Domu Samopomocy

Od 200 do 400 tysięcy złotych potrzebuje rzeszowskie Koło Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym na uruchomienie Środowiskowego Domu Samopomocy - podał Radio Rzeszów.

Byłby przeznaczony dla najciężej niepełnosprawnych mieszkańców. Takiej placówki nie ma w tej chwili w stolicy Podkarpacia. Stowarzyszenie chciało uruchomić obiekt w tym miesiącu, ale nie udało się zebrać wystarczającej kwoty na remont budynku przy ul. Litewskiej. Zbiórka pieniędzy ciągle trwa, Koło liczy na pieniądze z budżetu państwa, oraz na pomoc darczyńców. Inwestycję można wesprzeć m.in. przekazując 1 procent podatku.

>>>>

Osoby pomagajace zmagaja sie z roznymi przeciwnosciami . Jest to opor diabla ale dzieki temu tez ich przlamywanie jest zasluga . To jest walka ! I nagroda za to w niebie :O))) Jedni walcza z talibami inni z bieda . Bóg nikogo nie potraktuje gorzej czy tak jakby jaego walka byla niewazna :O)) Widzimy ze Bóg to sama radosc dla nas :O))) Szalony kto Go odrzuca .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133736
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:49, 15 Sty 2012    Temat postu:

Pierwsza ofiara tegorocznych mrozów w Lublinie

Pierwsza ofiara mrozu w województwie lubelskim w tym roku. Zwłoki mężczyzny znaleziono przy ulicy Gazowej w Lublinie. Lekarz jako wstępną przyczynę zgonu podał wychłodzenie organizmu - informuje Radio Lublin.

Prokurator zarządził przeprowadzenie sekcji zwłok. Policjanci ustalają tożsamość ofiary. Zmarły to mężczyzna w wieku około 50-60 lat. Policjanci przypominają że dla osób starszych, chorych, samotnie mieszkających oraz bezdomnych nawet niewielki spadek temperatury poniżej zera może być niebezpieczny.

Osoby bezdomne często szukają schronienia w opuszczonych mieszkaniach, budynkach, piwnicach, na ogródkach działkowych, nierzadko pijąc tam alkohol.

Te miejsca pozbawione są ogrzewania. Przebywanie w takich budynkach grozi śmiercią.

Policjanci apelują aby zwracać uwagę na osoby bezdomne, samotne, bezradne czy nietrzeźwe i aby pamiętać, że jeden telefon może uratować czyjeś życie. Więcej słuchaj w Radiu Lublin!

>>>>>

Niestety sami widzicie co sie dzieje podczas mrozow . Czy nadal chcecie walczyc z ociepleniem aby byly wieksze mrozy ? Na szczescie czlowiek wplywu na to nie ma . Na pocieszenie dodam ze wszystkim zmarlym z biedy i z zimna Bóg wynagradza co nie znaczy aby byc obojetnym .

- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 89, 90, 91  Następny
Strona 4 z 91

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy