Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Afera drogowa. Najpierw krzyki, teraz cicho..
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:18, 22 Sie 2014    Temat postu:

Zatrzymanie przez policję. Jechałem niecałe 60, radar wskazał 130.

asertywny

Ostatnim czasie mam totalnego pecha i dzis znów dał o sobie znać.

Jechałem 60km/h (na liczniuku w aucie) w zabudowanym czyli poniżej 10km/h przekroczenia. Zatrzymała mnie polica i twierdziała, że jechałem wyjęte z kosmosu niecałe 130km/h. Kiedy to zakwestiownowałem powiedzieli ze albo zaplacę mandat albo zabierają mnie prawojazdy z miejsca (zagrozenie w ruchu) i sprawa do sądu. Nie ugiąłem się, powidziałęm, że to szantaż skoro prawo jazdy zabiera mi tylko jak nie zapłące i po h zdecywowali się nie zabierać prawa jazdy i "tylko" skierować sprawę do sądu (mam nagrane na telefonie jak mowi policjant ze po rozmowie z "górą" zdecydowali się nie zabierac).

Policjant groził mojej dziewczynie, która wyszła z samochodu i byłą świadkiem, za to ze wyszla z samochodu i chciałą zrobić zdjęcia w miejscu zatrzymania. Zdjął czapkę i powiedział, że jest osobą prywatną teraz i że w sądzie się z nią spotka za nagranie.

Nie widzialem w ogole zeby policjant robił pomiar na urządzeniu Rapid. Jedynym jego dowodem miałbyć czas, który i tak wg mnie nie był prawidziwy, nie było żadnego dowodu ze to moje auto.

Po prostu nie umialem przyjac mandatu w sytuacji gdy bylem niewinny (pozniej zeszli z 500zł na 400zł nawet), ale raczej szans przed sądem nie mam?

...

Niestety z tymi radarami też tak jest . Nie można uznać że wszystkie te relacje kłamią . Policjant był w prawie bo przekroczyli ale nie powinien tak się zachowywać ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:19, 22 Sie 2014    Temat postu:

Zatrzymanie przez policję. Jechałem niecałe 60, radar wskazał 130.

asertywny

Ostatnim czasie mam totalnego pecha i dzis znów dał o sobie znać.

Jechałem 60km/h (na liczniuku w aucie) w zabudowanym czyli poniżej 10km/h przekroczenia. Zatrzymała mnie polica i twierdziała, że jechałem wyjęte z kosmosu niecałe 130km/h. Kiedy to zakwestiownowałem powiedzieli ze albo zaplacę mandat albo zabierają mnie prawojazdy z miejsca (zagrozenie w ruchu) i sprawa do sądu. Nie ugiąłem się, powidziałęm, że to szantaż skoro prawo jazdy zabiera mi tylko jak nie zapłące i po h zdecywowali się nie zabierać prawa jazdy i "tylko" skierować sprawę do sądu (mam nagrane na telefonie jak mowi policjant ze po rozmowie z "górą" zdecydowali się nie zabierac).

Policjant groził mojej dziewczynie, która wyszła z samochodu i byłą świadkiem, za to ze wyszla z samochodu i chciałą zrobić zdjęcia w miejscu zatrzymania. Zdjął czapkę i powiedział, że jest osobą prywatną teraz i że w sądzie się z nią spotka za nagranie.

Nie widzialem w ogole zeby policjant robił pomiar na urządzeniu Rapid. Jedynym jego dowodem miałbyć czas, który i tak wg mnie nie był prawidziwy, nie było żadnego dowodu ze to moje auto.

Po prostu nie umialem przyjac mandatu w sytuacji gdy bylem niewinny (pozniej zeszli z 500zł na 400zł nawet), ale raczej szans przed sądem nie mam?

...

Niestety z tymi radarami też tak jest . Nie można uznać że wszystkie te relacje kłamią . Policjant był w prawie bo przekroczyli ale nie powinien tak się zachowywać ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:03, 23 Sie 2014    Temat postu:

Gazeta Współczesna

Nie chcą oddać swojej ziemi pod budowę linii

Rolnicy z puńskiej gminy chcą blokować budowę mostu energetycznego.

- Proponują nam grosze z tytułu odszkodowania za zajmowany grunt - argumentuje Stanisław Wyrzykowski ze wsi Pełele. - Nie wpuszczę robotników na swoje pole. Nawet, gdyby próbowali wejść na pole siłą.

Ziemia straciła wartość

Na terenie gminy linia energetyczna jest już budowana. Ale, jak się okazuje, nie wszyscy rolnicy zgodzili się na proponowane przez inwestora stawki za tzw. służebność przesyłu. Do tego grona należy także Wyrzykowski. Rolnikposiada 15-hektarowe gospodarstwo, a linia będzie przechodziła przezjedną trzecią ziemi.

- Zamontują dwa słupy - twierdzi rolnik. - To prawda, że niewie­le, ale linia przetnie gospodarstwo niemal na pół. To uniemożli­wi mi sprzedażnieruchomości, bo kto zechce kupić ziemię pod na­pięciem?

Poza tym, wartość gruntu zostanie obniżona. Zdaniem rolnika, trudniej też będzie o letników.

- A gospodarstwo jest przepięknie położone - dodaje rozmówca. - Można byłyby, z powodzeniem, prowadzić tutaj działalność agro­turystyczną.

Wyrzykowski zauważa, że teraz odbyły się już drugie negocjacje w sprawie odszkodowań za służebność przesyłu. Pierwszą umowę podpisał z potencjalnym inwestorem w 1998 roku, ale wówczas przedsięwzięcie nie doszło do skutku.

- Wtedy zaproponowali mi 89 tysięcy złotych, a dziś - niespełna 40 tysięcy - mówi nasz Czytelnik. - Jak to możliwe? Wszystko dro­żeje, tylko moja ziemia straciła wartość?

Rozmówca dodaje, że w podobnej sytuacji jest jeszcze dwóch, czy trzech rolników. Podobnie jak Wyrzykowski twierdzą, że za tak niską rekompensatę nie zgodzą się na użyczenie gruntu.

- Będziemy szukać sprawiedliwości, jak nie w kraju, to w Stras­burgu - zapowiadają. - Nie po to tak ciężko pracowaliśmy przez pół życia, by teraz trwonić majątek.

Inni też protestują

Z wysokością proponowanego przez inwestora zadośćuczynienia nie chce zgodzić się także grupa mieszkańców bakałarzewskiej gminy. Ludzie oczekują, że inwestor albo wypłacił im milionowe odszkodowania, które pozwoliłyby na zakup gospodarstw w in­nych wsiach, albo będzie budował linię pod ziemią.

- Teraz ma przechodzić w sąsiedztwie naszych domostw - argu­mentują. - W takiej sytuacji trudno chyba dziwić się naszym ocze­kiwaniom. Po prostu boimy się o swoje zdrowie i nie chcemy mieszkać przy moście.

W podobnym tonie wypowiada się kilku mieszkańców gminy Szy­pliszki, którzy również nie przyjęli proponowanych rekompen­sat.

Inwestor przekonuje, że proponowane rolnikom ceny są atrakcyj­ne. Przypomina, że ponad 90 procent właścicieli gruntów, przez które ma przechodzić linia podpisało już porozumienia i otrzy­mało pieniądze. Skłonny jest też wypłacić odszkodowania pozo­stałym, jeśli zgodzą się na proponowane warunki.

...

A ile im dają ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:34, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Zapadł się fragment asfaltu w Aleksandrowie Kujawskim

Ulica Graniczna ma nową nawierzchnię. Tyle, że co pewien czas sprawia ona problemy kierowcom i drogowcom. Gdy kilka dni temu zapadł się fragment asfaltu, podniosło się larum, że to Za­rząd Dróg Powiatowych pozwolił wykonawcy, który kładł asfalto­wy dywanik, na fuszerkę.

- Nic podobnego. Droga została wykonana wedle wszystkich obo­wiązujących standardów przez renomowaną firmę Skanska. Pro­blem tkwi w tym, co znajduje się pod tą ulicą - mówi Jacek Kowa­lewski, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych.

Ulica Graniczna jest drogą powiatową. Co znajduje się pod nią? Instalacje kanalizacyjne miasta. To, że ta instalacja sprawia kło­poty sygnalizował na ostatnie sesji rady miejskiej Jan Wiśniew­ski, od niedawna nowy prezes aleksandowskiego Przedsiębior­stwa Kanalizacji i Wodociągów. Tłumaczył radnym, że niewyklu­czone, iż została albo źle wykonana sama kanalizacja, albo pod­budowa jezdni, bo po opadach wody wybijają pod nawierzchnię i niszczą ulicę.

Zarząd Dróg Powiatowych planował wyremontować nawierzch­nię Granicznej już w ubiegłym roku. Rada powiatu zarezerwowa­ła na ten cel pieniądze, ale wstrzymywano się z pracami, bo z kolei miasto zaplanowało budowę w tej drodze kanalizacji. Inwe­storem była komunalna spółka Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Wykonawca tych prac miał rozdzielić dawną kanali­zację spławną (ścieki razem z wodami opadowymi) na dwie od­rębne: sanitarną (ścieki) i opadową. Z robotami jednak zwleka­no, mimo wielokrotnych monitów powiatu, który ostatecznie mu­siał pieniądze na remont Granicznej zapisać w środkach nie wy­gasających i przełożyć wykonanie nawierzchni na obecny rok.

- Pozwoliliśmy inwestorowi kanalizacji budować w pasie drogi powiatowej pod pewnymi warunkami - mówi dyr. Kowalewski. - Wykonawca robót miał wybrany grunt zagęścić warstwą nie cień­sza niż pięćdziesiąt centymetrów. Miał też wykonać podbudowę z kruszywa łamanego do trzydziestu centymetrów grubości, a na­stępnie po zakończeniu robót przywrócić do stanu pierwotnego nawierzchnię ulicy, chodziło o fragmenty ze zniszczonym asfal­tem - tłumaczy dyr. Kowalewski.

Tymczasem prace kanalizacyjne się ślimaczyły. Gdy w końcu je zakończono Zarząd Dróg Powiatowych położył pierwszą war­stwę planowanego dywanika asfaltowego. Przyszedł deszcz i dy­wanik się załamał.

Kto zapłaci za fuszerkę? Burmistrz Andrzej Cieśla przyznaje, że jest problem z ulicą Graniczną i dlatego zwołał specjalne spotka­nie z przedstawicielami inwestora kanalizacji, wykonawcy i Za­rządu Dróg Powiatowych. Po spotkaniu burmistrz powiedział nam: - Wydawało się, że przyczyną problemów są przecieki w sieci kanalizacyjnej. Ale sprawdzano ją specjalnymi kamerami i nic tego nie potwierdza. Problemem jest źle wykonana podbudo­wa drogi przez wykonawcę naszych robót - tłumaczył. - Wyko­nawca musi tę podbudowę poprawić, przede wszystkim zagęścić tak, jak należało. Oczywiście, na własny koszt - dodał.

Jadwiga Aleksandrowicz

...

,,Nowe" drogi ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:07, 01 Paź 2014    Temat postu:

Gazeta Lubuska

"Gmina Niegosławice zaasfaltowała nasze pole". Rodzina walczy o swój majątek

Pięć lat temu gmina Niegosławice wybudowała drogę na polu Anny Wiązek. Kobieta wraz z synem walczy o swoje.

- To było jesienią 2009 roku - wspomina Anna Wiązek, mieszkan­ka Niegosławic. - Przyjechała ekipa budowlana i zaczęli budo­wać drogę. Jej szefem był mój kolega ze szkoły. Od razu zoriento­wałam się, że weszli na moje pole i odcięli kawał mojego gruntu. Zwróciłam mu uwagę, to pokazał mi kierunek, że tam mu kazali budować. Zaczęłam protestować, ale to nic nie dało. Robotnicy po­wiedzieli, że takie mają wytyczne i tak budują. Skończyło się na tym, że położyli asfalt na części mojego pola uprawnego. Od tego czasu byłam wielokrotnie w Urzędzie Gminy. Składałam skargi do Urzędu Marszałkowskiego i w prokuraturze. Jestem pokrzyw­dzona, ale nikt nie chce mi pomóc.

Po powstaniu drogi, na której budowę dopłaciła Unia Europejska, pani Anna straciła ok. czterech metrów swojego gruntu, na odcin­ku o długości kilkudziesięciu metrów. - Z takim błędem nie mogę sprzedać, ani darować pola synowi - tłumaczy kobieta. - A najgor­sze jest to, że właściwie to nikt nie jest niczemu winien. Uważam, że nawalili urzędnicy gminni, ale nikt nie poniósł konsekwencji. Tylko ja i moja rodzina. Nikomu nie zależy też na zamknięciu i załatwieniu sprawy.

Zbigniew Wiązek, syn pani Anny zapowiada, że nie popuści. - Jeśli nie doczekamy się sprawiedliwości, to wezmę maszynę i za­oram drogę - denerwuje się mężczyzna. - Będziemy się skarżyć, gdzie to tylko możliwe. Jak będzie trzeba, to do Unii Europejskiej. Bo przecież nie może tak być, żeby w majestacie prawa gmina kradła nam ziemię, a później udawała, że o niczym nie wie i nic nie może zrobić. Tak się nie robi w państwie prawa.

...

Drogi rosno ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:49, 03 Paź 2014    Temat postu:

Bytomianie domagają się ekranów akustycznych - Katarzyna Nylec / Onet

Bezsenne noce, strach o bezpieczeństwo swoich dzieci i niezno­śny hałas. Mieszkańcy bloków przy ulicy Rostka w Bytomiu do­magają się ustawienia przy torach ekranów akustycznych. Od lat apelują, by odgrodzić ich bloki od torowiska, gdzie na dobę prze­jeżdża nawet kilkanaście pociągów.

W czwartek lokatorzy bloków przy ulicy Rostka przesłali do władz PKP PLK petycję, pod którą swoje podpisy złożyło prawie 140 osób. Bytomianie mają dość sąsiedztwa torów kolejowych. - Gdy przejeżdżają pociągi pasażerskie to jeszcze da się jakoś wy­trzymać, gorzej gdy nadjeżdża towarowy - huk taki, że okna nie da się otworzyć - denerwuje się pan Wiktor Kowalski, jeden z lo­katorów.

- Telewizora nie można pooglądać, wszystkie szklanki się trzęsą. Kiedyś usłyszeliśmy, że przecież nie przeżywamy dramatu, bo jeż­dżą tędy dwa pociągi na dobę, a to kompletna bzdura. Ekrany sta­wiają przy autostradach w szczerym polu, a tutaj nikt się nie pofa­tyguje i nie sprawdzi w jakiej okolicy żyjemy - mówi Onetowi pani Beata Żywiec, mieszkanka bloku przy ul. Rostka.

Bytomianie drżą z obawy o bezpieczeństwo swoich dzieci. Tory znajdują się zaledwie kilkanaście metrów od bloków. - Dostęp do nich jest swobodny, dlatego domagamy się ustawienia barier uniemożliwiających dzieciom wejście na tory - tłumaczą miesz­kańcy.

- Oczywiście pilnujemy dzieci, przekonujemy, że to bardzo nie­bezpieczne miejsce, ale to są dzieci - ciekawość wygrywa. Ostat­nio ściągałam z torów małą Alusię. Powiedziała mi wtedy: "cio­ciu to tylko mała ciuchcia bez wagonów, taka ciuchcia mnie prze­cież nie zabije" - rozkłada bezradnie ręce pani Beata.

W zeszłym roku przedstawiciele kolei wykonywali pomiary hała­su. Stwierdzono wtedy, że mieści się on w normach. - Zwróciłem im uwagę, bo ustawili przyrządy w zupełnie inną stronę. Nie od­zwierciedlały one, z jakimi uciążliwościami się borykamy - doda­je pan Wiktor.

Bezradni bytomianie zwrócili się z prośbą o pomoc do Bytomian Aktywnych Społecznie.

- Domagają się budowy ekranów akustycznych. Powodów takich działań jest wiele, prócz tak oczywistych jak komfort życia, bo bli­skość torów to hałas, głównym argumentem jest bezpieczeństwo ich pociech, które niestety mimo gróźb i zakazów, wiedzione dzie­cinną ciekawością często się bawią na i przy torach. Kolejny aspekt sprawy to nagminne w tym rejonie zatrzymania i okrada­nie wagonów z węglem a tym samym interwencje policji - zazna­cza Dariusz Boruszewski z BAS-u.

...

Halas halas wszedzie to samo ....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:21, 07 Paź 2014    Temat postu:

Ok. 260 tys. zł domagają się podwykonawcy autostrady A4

Przedsiębiorcy, którzy zostali poszkodowani przy budowie pod­karpackiego odcinka autostrady A4 Rzeszów – Jarosław złożyli pięć wniosków o zapłatę za wykonane prace przy tym fragmen­cie drogi. Domagają się od GDDKiA zapłaty ok. 260 tys. zł.

Fragment A4 od Rzeszowa do Jarosławia budowało konsorcjum firm: Polimex-Mostostal (lider) i Doprastav. GDDKiA zerwała kon­trakt na dokończenie budowy odcinka w połowie stycznia br. Po­wodem były m.​in. nie wywiązywanie się konsorcjum z zapisów kontraktowych oraz duże opóźnienia w realizacji kontraktu. Wy­brany został już nowy wykonawca tego odcinka.

Jak poinformował PAP we wtorek Bartosz Wysocki z rzeszowskie­go oddziału GDDKiA, teraz wnioski będą szczegółowo weryfiko­wane. „Jeśli okaże się, że wnioski są zasadne czyli dokumenty po­twierdzają, iż podwykonawcy należą się pieniądze od Polimek­su, zapłacimy żądaną kwotę. Następnie w ramach np. kar umow­nych czy pozwów będzie starali się je odzyskać od Polimeksu” - wyjaśnił Wysocki.

Ogłoszony we wrześniu nabór na wnioski od poszkodowanych podwykonawców był już kolejnym, jaki ogłosiła GDDKiA. Wysoc­ki podkreślił, że do tej pory podwykonawcy na tym odcinku złoży­li do GDDKiA 65 zgłoszeń na łączną kwotę 15 mln zł. Zaznaczył, że część tych należności została już uregulowana.

Składanie wniosków o zapłatę przy budowie m.​in. autostrady umożliwiają przepisy specustawy z czerwca 2012 r. o spłacie nie­których niezaspokojonych należności przedsiębiorców.

Rzeszowski oddział GDDKiA zapłacił już wszystkie zaległe należ­ności m.​in. na budowanym odcinku autostrady A4 od węzła Krzyż do węzła Dębica Pustynia oraz na gotowych już odcinkach A4 węzeł Rzeszów Zachód - węzeł Rzeszów Centralny, a także drogi ekspresowej S-19 odcinek węzeł Rzeszów Zachód - węzeł Świlcza.

Podkarpacki fragment autostrady A4 jest częścią biegnącej z Euro­py zachodniej na Ukrainę trasy, leżącej w Trzecim Transeuropej­skim Korytarzu Transportowym; przecina on Polskę od zachod­niej granicy z Niemcami w Jędrzychowicach k. Zgorzelca przez m.​in. Wrocław, Opole, Katowice, Kraków, Tarnów, Rzeszów do przejścia granicznego z Ukrainą w Korczowej. Łączna długość au­tostrady A4 w Polsce wyniesie ok. 670 km.

...

Brak zasad moralnych . Bez nich nic nie dziala .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:39, 07 Paź 2014    Temat postu:

Rolnicy niezadowoleni z wycen gruntów wywłaszczonych pod budowę obwodnicy Augustowa (Podlaskie) protestowali we wtorek w tym mieście. Ich zdaniem kwoty zaproponowane przez państwo za ziemię są zbyt niskie. Domagają się ponownych wycen.

W proteście wzięło udział około 80 osób. Rolnicy przeszli przez miasto główną ulicą, doszli do budowanej obwodnicy i wrócili do miasta - poinformował PAP Paweł Jakubiak z augustowskiej policji. Akcja - w ocenie policji - przebiegła spokojnie.

Nie był to pierwszy protest rolników z gmin Augustów i Raczki związany z wycenami gruntów pod augustowską obwodnicę. Protesty rozpoczęły się wiosną 2013 r. Rolnicy organizowali nawet blokady dróg. Kolejny protest ma się odbyć w dniu otwarcia obwodnicy - powiedział PAP Jakub Barszczewski z komitetu protestacyjnego.

"Rzeczoznawca do wymiany", "Obwodnica zbudowana na naszej krzywdzie. Zabraliście nam ziemię... Zabierzemy wam posady. Wybory 2014", "Obwodnica Augustowa, absurdalna lokalizacja, bezprawne wywłaszczenie, upokarzające odszkodowanie" - takie hasła widniały na transparentach niesionych we wtorek przez protestujących.

Michał Szczepański z komitetu protestacyjnego powiedział PAP, że w ostatnim czasie ośmiu osobom trzykrotnie zwiększono wyceny za przejęte grunty, sześć z nich już dostało pieniądze. Rolnicy wciąż zarzucają urzędnikom nieprawidłowe wyceny, błędy w operatach szacunkowych. Według Szczepańskiego wciąż niezadowolonych jest ok. 180 rolników.

Obwodnica Augustowa będzie miała blisko 35 kilometrów długości. Oficjalnie ma być oddana do użytku jeszcze tej jesieni. Jej budowy w wielu protestach i blokadach dróg od wielu lat domagali się mieszkańcy Augustowa, którzy chcą wyprowadzenia uciążliwego ruchu tirów za miasto. Pod inwestycję wywłaszczono ok. 900 działek. Protestujący argumentowali wcześniej, że niektórym z nich grunty wyceniono poniżej 40 tys. zł za hektar, a za grunty tej samej klasy inni otrzymali po 150 tys. zł.

Podlaski Urząd Wojewódzki przypominał, że z blisko 500 wydanych w sprawie augustowskiej obwodnicy decyzji wywłaszczeniowych, trzy czwarte zostało zaakceptowanych przez właścicieli przejmowanej pod inwestycję ziemi. Ludzie dostali pieniądze. 133 decyzje były zaskarżone do ministerstwa infrastruktury i rozwoju. 13 z nich zostało uchylonych i było rozpatrywanych ponownie. 9 z 13 tych spraw poprowadził inny rzeczoznawca (wyłoniony w przetargu).

Obwodnicę buduje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Białymstoku. Urząd wojewódzki wydawał decyzje odszkodowawcze za przejęte pod budowę nieruchomości. Wysokość odszkodowań ustalał wybrany w przetargu rzeczoznawca. Niezadowoleni z wycen mogli się odwoływać do ministerstwa i dalej do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jak poinformowała we wtorek PAP rzeczniczka wojewody podlaskiego Joanna Gaweł w sadzie administracyjnym jest 67 spraw. "Jest to jedyna droga dochodzenia roszczeń wytyczona przepisami kodeksu postępowania administracyjnego" - podkreśliła Gaweł.

Po spotkaniu protestujących rolników z wojewodą podlaskim i przedstawicielem ministerstwa infrastruktury w marcu 2014 r. zdecydowano - w porozumieniu z protestującymi - że jedna ze spornych spraw (nie było jeszcze wydanej decyzji) zostanie skierowana przez wojewodę do Komisji Arbitrażowej przy Polskiej Federacji Stowarzyszeń Rzeczoznawców Majątkowych. Również ministerstwo skierowało do arbitrażu jeden, inny operat szacunkowy. Gaweł poinformowała, że w połowie września Komisja Arbitrażowa w sprawie wysłanej przez wojewodę oceniła, że badana wycena nie zawierała błędów i była prawidłowo wykonana.

Od końca sierpnia br. prokuratura bada sprawę dwóch gminnych dokumentów zbiorczych dotyczących ok. 200 działek, na podstawie których rzeczoznawca dokonywał wycen. Dokumenty zawierają sprzeczne informacje dotyczące przeznaczenia działek. W jednym zaświadczeniu działka jest traktowana jedynie jako grunt rolny, zaś w drugim ta sama nieruchomość jest przeznaczona pod zabudowę - wyjaśniała prokuratura.

Urząd wojewódzki zabiega o opinie rzeczoznawców i naukowców w kwestii, czy uzupełnienie zaświadczeń o konkretne sformułowania może mieć wpływ na wysokość wycen. Z kilku już posiadanych wynika, że nie.

...

Te wyceny to staly problem .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:41, 17 Paź 2014    Temat postu:

Gazeta Lubuska

Modernizacja drogi kosztowała 3,7 mln zł i to nie koniec

- Nie przepłacimy za zbudowaną drogę - przekonuje starosta Szumski -
- Starostwo w Świebodzinie nie dość, że zapłaciło 3,7 mln zł za drogę, to teraz musi dodatkowo dołożyć kolejny milion zł. Myślę, że jest to skandal i wynik złej pracy zarządu - powiedział radny powiatowy Mirosław Algierski.

Przypomnijmy, że wiosną 2010 roku rozpoczęto modernizację a w praktyce budowę od podstaw drogi Skąpe-Łąkie. Pisaliśmy o tym wielokrotnie, tym bardziej, że firma Pol-Dróg z Kościana opóźniała budowę. Opóźnienia jak później wyliczyło starostwo, wyniosły 245 dni. Dlatego firmie naliczono około 3 mln zł kary umownej. A jako, że zapłata za budowę miała wynieść 4,2 mln zł, to naturalnym było, że Pol-Dróg nie zgodził się na potrącenie 3 mln zł i skierował sprawę do sądu. Tam walka trwała do wiosny 2014 roku, kiedy ostatecznie obie strony dogadały się. Drogowcy zgodzili się na wycofanie pozwu z sądu, o ile starosta zapłaci 3,7 mln zł. Zaraz po podpisaniu ugody, starosta Zbigniew Szumski przekonywał, że zrobił dobry interes, bo odszkodowanie wraz z odsetkami mogłoby wynieść nawet 5 mln zł.

- I pewnie tak będzie, gdyż drogowcy dodatkowo domagają się 1,2 mln zł. A zatem, gdyby starosta zapłacił w 2010 roku uzgod­nione wcześniej 4,2 mln zł, to zyskaliby wszyscy. Tak się niestety nie stało - dodaje radny Algierski.

Starosta świebodziński Zbigniew Szumski potwierdza, że mimo zapłaty 3,7 mln zł, drogowcy chcą jeszcze 1,2 mln zł. Dodaje, że powiat kwestionuje te wyliczenia, bo powołani rzeczoznawcy określili wartość robót dodatkowych na około 800 tys. zł.

...

Urzendasi gospodarujo .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:19, 15 Lis 2014    Temat postu:

COVEC

Po tej inwestycji Chińczykom pozostał wstyd, a Polakom - niespłacone po dziś dzień długi. Chiński koncern COVEC, który wycofał się z budowy autostrady A2, chce w końcu uregulować płatności - dowiedziało się Polskie Radio. W Warszawie przebywa chińska delegacja firmy, która rozmawia o sposobach zakończenia tej sprawy.

Niechlubne wycofanie się COVEC-u z budowy A2 nadwątliło wiarygodność chińskiego giganta w oczach partnerów na całym świecie. Firma dotychczas nie wypłaciła odszkodowań za zerwanie umowy, które znalazły się w kontrakcie na A2. Polska była pierwszym krajem Unii Europejskiej, który zezwolił chińskiej firmie na realizację tak dużego projektu infrastrukturalnego za publiczne fundusze. W Warszawie po raz kolejny przedstawiciele COVEC-u będą negocjować warunki wypłaty odszkodowań.

Koncern nie komentuje tej sprawy, ale według nieoficjalnych informacji - Chińczycy podczas najbliższej rundy negocjacji będą chcieli doprowadzić sprawę do końca. Źródła zbliżone do firmy twierdzą, że COVEC ponownie chce uczestniczyć w przetargach na terenie Unii Europejskiej.

...

Ciekawe . Widzicie ze rynek dziala lepiej niz wszelkie kontrole instytucje itp .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:24, 15 Lis 2014    Temat postu:

Gazeta Pomorska

Rozpadają się domy położone przy A1

Dom Krzysztofa Muszyńskiego otoczony jest drogą serwisową, drogę wojewódzką i autostradą A1 - Małgorzata Goździalska / Gazeta Pomorska

Odcinek autostrady między Toruniem a podwłocławskim Kowalem został oddany do użytku pół roku temu. Przy A1 rozpadają się domy. - Mieszkamy jak na lotnisku; ciągle ruch samochodów i hałas - skarżą się mieszkający koło A1 ludzie.

Zenon Mrowicki od pięciu lat choruje na serce. - To przez autostradę - uważa żona. - Bo ciągle nerwy, stres! Barbara i Zenon Mrowiccy mieszkają w Ludwinowie w powiecie włocławskim. Blisko oddanej kilka miesięcy temu do użytku autostrady A1.

Właściwie to autostradę mają pod domem. Co tam autostradę! Mają pod domem MOP, czyli Miejsce Obsługi Podróżnych z toaletami, parkingiem, miejscem do odpoczynku.

- Zanim rozpoczęła się budowa A1, żyliśmy jak u Pana Boga za piecem - mówi pani Barbara. - Była cisza i spokój. A teraz mieszkamy jak na lotnisku; ciągle ruch, tylko nie samolotów, a samochodów. I hałas. W weekend da się wytrzymać. Ale w dzień powszedni, zwłaszcza po deszczu, szum i świst. Okno otworzyć w nocy? Wykluczone! Nie zaśnie się.

Problemy z hałasem to nic w porównaniu ze szkodami, które powstały w gospodarstwie, a towarzyszyły budowie autostrady. I pozostały. Barbara Mrowicka mówi: - Wykończyli autostradę. I nas wykończyli.

Szkody, które powstały w gospodarstwie, Barbara Mrowicka dzieli na te powstałe w domu i zabudowaniach gospodarskich oraz te w uprawach i hodowli. - Nowy dom, grube na 46 centymetrów mury, a pękają - opisuje sytuację pani Barbara. - I pokazuje szczeliny w murze.

Gdy budowali A1, dom cały chodził

Mrowiccy wybudowali nowy dom po tym, jak dostali odszkodowanie za zabrane pod budowę autostrady 1,8 hektara. Mieszkają w nim cztery lata.

- Jak w czasie budowy autostrady pracowały wały wibrujące, to nasz dom cały chodził - podkreśla pani Barbara. I przedstawia opinię inspektora nadzoru Macieja Stawskiego z początku roku: "Widoczne rozwarstwienia na łączach poszczególnych warstw gazobetonu w poziomie.

Także w pionie. To one wskazują na brak stateczności ściany (w tym przypadku konstrukcyjnej), co nastąpiło na skutek drgań spowodowanych pracą przy budowie autostrady" - napisał inspektor. "Pęknięcie ściany szczytowej od kalenicy poprzez parter do fundamentu świadczy o "odchyleniu" ścian podłużnych, a przez to zagrożeniu dla belek i płyty stropowej opartej na tych ścianach. Pęknięta ściana i "poduszka" przy nadprożu okiennym, jak i pod nim, świadczy o nierównym osiadaniu ław fundamentowych."

Budynki gospodarcze jeszcze gorzej wypadły w ocenie Macieja Stawskiego. Inspektor nadzoru napisał : "Stopień uszkodzenia ścian, szczególnie pęknięcia na całej wysokości w narożnikach od dachu po fundament, świadczy o naruszeniu konstrukcji nośnej i obecnie stwarza zagrożenie dla osób tam przebywających i powinny zostać wyłączone z użytkowania. Podobna sytuacja występuje przy posadzkach, z których część jest podniesiona, a część zapadnięta na skutek przesuwania się gruntu." Konkluzja? Obiekty te powinny zostać rozebrane. Bo groźba katastrofy budowlanej jest realna.

Ekspertyza potwierdziła, że budowa A1 zaszkodziła

Krzysztof Muszyński mieszka wraz z żoną Beatą niedaleko Mrowickich, ale w sąsiedniej wsi - w Kruszynku. I też w sąsiedztwie autostrady. A właściwie tuż przy drodze serwisowej. - Nie jestem przeciwnikiem autostrady - podkreśla. - Tylko dlaczego ja mam ponosić koszty związane z tą budową?

Mniejsza już o uciążliwe sąsiedztwo. Muszyński pokazuje na dom: pęknięcie - rysa od strony podwórka. Prowadzi do garażu. Na suficie wielka plama! Przeciek. Dalej - zlikwidowany wjazd na pole. I to wszystko, jak podkreśla, dzięki budowie A1. - Ale bywało gorzej! - dodaje. - Na przykład, gdy woda wdarła się do piwnicy.

Budynek niszczał, został zawilgocony. Na ścianach pojawił się grzyb. Na wniosek Krzysztofa Muszyńskiego Powiatowa Inspekcja Nadzoru Budowlanego we Włocławku przeprowadziła kontrolę w Kruszynku. "Stwierdzono zalanie całkowite piwnic" - napisali inspektorzy. "I woda ciągle napływa."

Na zlecenie bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Bydgoszczy wykonana została ekspertyza techniczna przez rzeczoznawcę z dziedziny budownictwa. Z treści ekspertyzy wynikało, że na stan techniczny budynku wpływ miało wiele czynników, a budowa autostrady była jednym z nich. Najważniejsze jednak było to, że ekspertyza potwierdziła przerwanie sieci drenarskich, które spowodowało intensywny napływ wody gruntowej przez nieskuteczną izolację do wnętrza budynku.

Za mało ekranów. Normy hałasu przekroczone!

Grażyna Jakrzewska też mieszka przy drodze serwisowej, niedaleko autostrady, w Ludwinowie. I też jak Barbara Mrowicka i Krzysztof Muszyński czuje się zawiedziona. - Ucieszyłam się, gdy budowa się rozpoczęła - przyznaje. - Bo wiem, że autostrady są w Polsce potrzebne. Ale nie przypuszczałam, że tyle będzie kłopotów związanych z tą inwestycją. W czasie budowy została uszkodzona, a właściwie popękała elewacja domu. Do piwnicy wdarła się też woda. Zalany został poza tym ogród.

Zobacz także: Budowa autostrady A1. Aż 48 właścicieli domów domaga się odszkodowań

Podobnie jak pozostali mieszkańcy domów przy autostradzie, Helena Twardowska narzeka na to, że dom jej popękał. - Zwłaszcza w środku - wzdycha. Chodzi między innymi o pęknięcia na suficie. Ale i ściana w jednym miejscu od góry do dołu "puściła"; została wyraźna krecha.

Odszkodowanie? Nie od nas

Barbara i Zenon Mrowiccy domagają się odszkodowania za straty w uprawach. Walczą o to przed sądem. Straty szacują na ponad 100 tysięcy złotych. Zabiegają też o to, by pękający dom wraz z przyległościami został wykupiony przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Obie sprawy są w toku. I ciągną się latami.

- Całe szczęście, że znaleźliśmy adwokatkę, która nie wzięła od nas nawet grosza, a prowadzi nasze sprawy - mówi mieszkanka Ludwinowa. - Bo sami nic byśmy nie wskórali. A skleić domu się nie da. Wyżyć z ziemi, która nam została, też trudno.

Krzysztof Muszyński do sądu jeszcze nie poszedł, choć takiego rozwiązania nie wyklucza. Ale bydgoskiemu oddziałowi Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad nie daje spokoju. Pisze pisma, jeździ do Bydgoszczy, tłumaczy, wykłóca się. Walczy o odszkodowanie. Podobnie jak czterdziestu paru innych właścicieli uszkodzonych domów przy autostradzie.

- Już wydawało się, że jest blisko - mówi mieszkaniec Kruszynka. - Dogadaliśmy się nawet co do kwoty. Sprawa moich roszczeń została skierowana do firmy ubezpieczeniowej, u której Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wykupiła polisę. Ale ta umyła ręce.

Potem pojawił się problem, kto odpowiada za powstałe szkody. I znów mijały kolejne miesiące. - I żadnego odszkodowania - mówi Krzysztof Muszyński. - Ale ja nie popuszczę!

Do wypłaty rekompensaty za uszkodzony dom i budynki gospodarcze droga jednak jeszcze daleka.

- Zgodnie z zapisami kontraktowymi i obowiązującymi przepisami prawa sprawy zostały przekazane do wykonawcy autostrady A1 w celu udzielenia pomocy poszkodowanym - mówi Tomasz Okoński, rzecznik prasowy bydgoskiego oddziału GDDKiA.

Szefostwo Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Bydgoszczy zapewnia, że dołoży starań, by obowiązki wykonawcy "zostały uregulowane wobec poszkodowanych mieszkańców zgodnie z zapisami kontraktowymi."

Remont mimo wszystko

Krzysztof Muszyński traci cierpliwość. - Taka gra na zwłokę to oszustwo - mówi. I zapowiada, że jak tak dalej będzie zwodzony, odsyłany od Annasza do Kajfasza, to rozpocznie protest. W siedzibie bydgoskiego oddziału GDDKiA.

Grażyna Jakrzewska straciła nadzieję i nie oglądając się na odszkodowanie rozpoczęła remont domu. Jej piętrówka ma już nową elewację.

Helena Twardowska przyznaje, że na żadne odszkodowanie już nie liczy. - Muszyński miał dom w wodzie, a nic nie dostał - mówi. - To i ja nie mam szans. Zastanawia się tylko, po co w czasie budowy przyjeżdżali różni fachowcy i spisywali, co się dzieje z domem.

Mieszkanka Nowej Wsi popękanego domu jeszcze nie naprawiła. - Wciąż czekam - mówi.

...

Domy sobie pochodzily rozruszaly sie poprawily klndyvje a tym sie odszkodowan chce !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:20, 13 Gru 2014    Temat postu:

Rowerzyści z Rzeszowa krytykują przebudowane skrzyżowania - Bartosz Frydrych / Nowiny 24

Aby przejechać przez ulicę na przebudowywanych w Rzeszowie skrzyżowaniach, rowerzyści i piesi muszą nacisnąć przycisk zamontowany na sygnalizatorze. Czerwone światło świeci się dla nich nawet wówczas, gdy auta także stoją.

Stowarzyszenie Rowery.Rzeszow.pl jest największą organizacją zrzeszającą rowerzystów w Rzeszowie. To ono reprezentuje ich m.in. w kontaktach z urzędnikami i radnymi. Tak było m.in. po wprowadzeniu przez ratusz zakazu jazdy rowerem po deptaku, który ostatecznie został zamieniony na ograniczenie prędkości.

Zielone światło na skrzyżowaniach uzależnione od przycisku

W najnowszym liście do Miejskiego Zarządu Dróg rowerzyści wytykają urzędnikom poważne błędy w trwającej przebudowie najważniejszych skrzyżowań w Rzeszowie.

– M.in. na krzyżówkach w al. Rejtana z ul. Lwowską i Kopisto wymieniana jest sygnalizacja świetlna. Przy przejściach dla pieszych oraz przejazdach rowerowych drogowcy montują przyciski wyzwalające zielone światło. Nie byłby to wielki problem, gdyby wciśnięcie takiego przycisku jedynie przyspieszało zmianę świateł. Tymczasem bez wciśnięcia cały czas mamy czerwone nawet, jeżeli kolizyjny strumień także stoi – tłumaczy Korneliusz Marchewka ze stowarzyszenia Rowery.Rzeszow.pl.

W piśmie do drogowców rowerzyści zwracają uwagę, że zastosowanie przycisków jest niezgodne z ministerialnym rozporządzeniem. Zgodnie z nim sygnalizacja dla wszystkich rodzajów pojazdów musi być wyposażona w detekcję automatyczną, czyli np. kamery.

Może to mieć bardzo poważne konsekwencje, zniecierpliwieni piesi i rowerzyści nauczą się ignorować nielogiczną sygnalizację także w innych miejscach – mówi Korneliusz Marchewka.

Dodaje, że wstrzymywanie ruchu pieszego i rowerowego kosztem promowania
zabija ideę unijnego programu transportowego, którego częścią jest przebudowa skrzyżowań. Miał on promować komunikację zbiorową i zachęcić ludzi do rezygnacji z samochodów na konto autobusów komunikacji miejskiej.

– Do przystanku i z niego trzeba dojść, ale widząc, że system promuje auta, ludzie przesiądą się do nich – mówi K. Marchewka.

Dyrektor MZD: sygnalizacja zostanie usprawniona

Rowerzyści są rozgoryczeni, że po raz kolejny urzędnicy nie skonsultowali z nimi projektu przebudowy dróg. Mimo tego są w stanie zaakceptować przyciski, ale pod pewnymi warunkami. Najważniejszy jest taki, że przynajmniej raz w cyklu zmiany świateł na całym skrzyżowaniu zielone dla rowerów zapali się automatycznie, bez względu na przyciski.

– Jeśli w mieście mówi się o zintegrowanym transporcie, to wszyscy uczestnicy ruchu powinni być traktowani jednakowo. Komu jest gorzej czekać na zmianę światła w taką pogodę jak teraz? Pieszemu i rowerzyście, na których pada deszcz, czy kierowcy

W MZD w Rzeszowie odpowiadają, że uwagi rowerzystów zostały przekazane inżynierowi kontraktu i firmie montującej sygnalizacje świetlne.

– Mają się odnieść do stanowiska rowerzystów, którzy twierdzą, że projekty są niezgodne z prawem. Moim zdaniem na problem trzeba jednak popatrzeć trochę szerzej. W rozporządzeniu, na które powołują się członkowie stowarzyszenia, rower jest rzeczywiście pojazdem. Ale traktując ten przepis bardzo dosłownie, trzeba by go wyposażyć m.in. w trójkąt ostrzegawczy. Nie prowadźmy do absurdów – apeluje Piotr Magdoń, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Rzeszowie.

Zapowiada jednak, że sygnalizacja zostanie usprawniona, a jeśli będzie to konieczne, także zmodyfikowana.

...

W Łodzi to samo . Samochody maja czerwone i piesi tez i to trzeba pedzic do przycisku bo jak za pozno to juz nie wlaczy . A ile jest tak ustawionych ze trzeba na dwa razy przechodzic bo jeden pas jest czerwone a drugie zielone . Jak wreszcie sie robi zielone to tamto zielone gasnie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:19, 18 Gru 2014    Temat postu:

Takiej blokady jeszcze nie było. Wielki protest na krajowej "ósemce"
Tomasz Pajączek
To może być blokada drogi, jakiej w Polsce jeszcze nie było

Zaczną w południe w Kobierzycach, a skończą kilka godzin później w Dusznikach Zdroju. Jutro lepiej omijać drogę krajową nr 8, bo w aż dziewięciu miejscowościach przy trasie odbędą się protesty, podczas których droga będzie niemal całkowicie zablokowana. Korki gwarantowane. I to jakie.

To może być blokada drogi, jakiej w Polsce jeszcze nie było. W piątek protesty na krajowej "ósemce" odbędą się w Kobierzycach, Niemczy, Szklarach, Bardzie, Boguszynie, Szalejowie Górnym, Polanicy, Szczytnej i Dusznikach Zdroju – w sumie w dziewięciu miejscach. I wszędzie mają potrwać 1,5 godziny. Pierwsze blokady rozpoczną się o 12 i zakończą około 16.

W ten sposób demonstranci chcą walczyć o poprawę bezpieczeństwa na drodze z Wrocławia do Kłodzka – i dalej do Kudowy Zdroju. Domagają się budowy nowej jezdni lub modernizacji tej, która już jest. Organizatorzy protestów podkreślają, że robią to dla wszystkich kierowców, którzy tędy jeżdżą. Wiadomo, że nowa droga jest w planach, ale nie ma na nią pieniędzy.

– Przez 20 minut będziemy chodzić przez pasy, a przez 10 minut będziemy przepuszczać auta – mówi Marcin Kożuchowski, organizator jednego z protestów. Kilka tygodni temu, na drodze w okolicach Szczytnej zginęła żona pana Marcina – Magdalena Małolepsza.

Tymczasem jak wynika ze statystyk – krajówka "ósemka" to jedna z najniebezpieczniejszych dróg w kraju. W ciągu ostatnich dziesięciu lat zginęło tu 300 osób.

Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji podkreśla, że policjanci będą we wszystkich miejscach, gdzie zaplanowano protesty. – Policjantów na jezdni będą wspierać funkcjonariusze z powietrza. Nasz śmigłowiec na bieżąco będzie monitorował sytuację na drodze – zapewnia.

– Obawiamy się, że z powodu blokady zakorkuje się także A4 i AOW – mówi z kolei Michał Radoszko z wrocławskiego oddziału GDDKiA.

Piątkowa blokada drogi krajowej nr 8 to dopiero początek, bo jak zapewniają organizatorzy – akcja będzie powtarzana do skutku, czyli do czasu, aż nie zapadnie decyzja dotycząca budowy nowej drogi.

...

A co tam sie wyprawia ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:04, 19 Gru 2014    Temat postu:

Wielka blokada na krajowej "ósemce". Organizatorów wspierał Paweł Kukiz

Na odcinku drogi między Wrocławiem a granicą z Republiką Czeską w dziewięciu miejscach odbyły się dziś blokady pod wspólnym hasłem "Blokujemy ósemkę - zbyt wiele nas tu ginie". Według zapowiedzi miała to być największa blokada w Polsce. Organizatorami byli mieszkańcy, którzy domagali się budowy nowej drogi ekspresowej. - Trzeba kuć żelazo póki gorące. Zrobię w tej sprawie wszystko, co jest w mojej mocy - mówił WP Paweł Kukiz, który był na miejscu protestu.

"Stop drodze śmierci", "Bezpieczeństwa", "Zbyt wiele nas tu ginie" - z takimi hasłami na transparentach protestowali dziś uczestnicy dziewięciu blokad na drodze krajowej nr 8 między Wrocławiem a Kudową-Zdrojem. O godzinie 16:00 zakończyła się ostatnia blokada zorganizowana w Dusznikach-Zdroju.

Jak podkreślają policjanci, protesty przebiegły spokojnie, nie doszło do żadnych incydentów. Przed rozpoczęciem protestów pojawiały się obawy związane z potężnymi zatorami, które miałyby się utworzyć na "ósemce" oraz na drogach do niej prowadzących. Jak okazało się w praktyce, nie doszło do dużych utrudnień w ruchu, a korki były regularnie rozładowywane.

Na blokadzie "ósemki" w Kobierzycach obecny był także znany muzyk, od niedawna również radny sejmiku województwa dolnośląskiego, Paweł Kukiz. - Dzisiaj dowiedziałem się, że Ministerstwo Infrastruktury wpisało projekt budowy drogi ekspresowej, o co walczą protestujący, do planów na rok 2015. Do niego musi odnieść się jeszcze sejmik województwa i tutaj jest moje zadanie, by kuć żelazo póki gorące i przypominać rządzącej w sejmiku koalicji o budowie drogi ekspresowej od Wrocławia do granicy z Czechami. Od siebie mogę powiedzieć, że zrobię w tej sprawie wszystko, co jest w mojej mocy - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Paweł Kukiz.

Jak mówi podkom. Ilona Golec z KPP w Ząbkowicach Śląskich, podczas blokad nie doszło do żadnych nieprzewidzianych incydentów, a płynność ruchu została przywrócona. Również policjanci z powiatu kłodzkiego mówią, że na drodze nie ma większych utrudnień, a ruch w miejscach blokad prowadzony jest wahadłowo.

Od 14:20 do 16:00 trwała ostatnia planowana blokada na drodze krajowej nr 8 - w Dusznikach-Zdroju. W powiecie kłodzkim protestujący zorganizowali pięć blokad - w Boguszynie, Szalejowie Górnym, Polanicy-Zdroju, Szczytnej oraz Dusznikach. Jak informował WP oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kłodzku, sytuacja na drodze jest dobra - nie tworzyły się duże korki. Bezpieczeństwa kierowców i protestujących w powiecie kłodzkim pilnowało 60 funkcjonariuszy miejscowej policji.

Blokada odbywał się także na DK nr 8 w Niemczy. Jak relacjonowali obecni na miejscu policjanci, protest przebiegał bez incydentów oraz bez większych problemów dla kierowców. Również w Szklarach i w Bardzie, gdzie protest rozpoczął się o 13:30 funkcjonariusze nie zgłaszali problemów. - Nie ma dużych korków, protest przebiega spokojnie. Blokujący co 10 minut schodzą z przejścia dla pieszych, by puścić ruch samochodów. Nie ma również problemów dla służb ratunkowych - manifestujący przepuścili jadącą przez Bardo karetkę pogotowia ratunkowego, po czym wrócili do protestu. - mówiła podkom. Ilona Golec z Komendy Powiatowej Policji w Ząbkowicach Śląskich.

Policja jest zdania, że nagłośnienie sprawy blokady w mediach pozwoliło na ograniczenie ruchu w godzinach popołudniowych w piątek na DK nr 8, a co za tym idzie, uniknięcie większych korków.

– Ruch odbywa się w miarę płynnie, nie tworzą się duże korki. Jesteśmy przygotowani na ewentualne zwiększenie ruchu i skierowanie aut na objazdy, jednak takiej potrzeby chyba nie będzie – mówi Wirtualnej Polsce podinsp. Mariusz Furgała z Komendy Powiatowej Policji w Dzierżoniowie. Protest w Niemczy wygląda podobnie jak w Kobierzycach – ruch blokowany jest co 10 minut na 10 minut.

Jak podkreśla Furgała, stosunek kierowców do protestujących jest w większości życzliwy, zgadzają się oni z postulatami i hasłami blokujących i rozumieją potrzebę protestu. Punktualnie o 13:00 rozpoczęła się blokada "ósemki" w Szklarach (pow. ząbkowicki). Na przejściu dla pieszych przy miejscowym fotoradarze protestuje około 30 osób. – Blokujemy "ósemkę" w Szklarach, bo to jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc na tej drodze – mówi w rozmowie z WP organizator protestu w Szklarach, Ernest Łotysz.

O 13:30 rozpocznie się blokada drogi w Bardzie (pow. ząbkowicki), o 13:40 w Boguszynie (pow. kłodzki).

Od 12:00 blokowano drogę krajową nr 8 w Kobierzycach (pow. wrocławski). Na miejscu było ok. 30 protestujących osób.

Na odcinku drogi między Wrocławiem a granicą z Republiką Czeską w dziewięciu miejscach odbędą się dziś blokady pod wspólnym hasłem "Blokujemy ósemkę - zbyt wiele nas tu ginie". Pierwszy protest zaczął się już o godz. 12:00.

Protestujący najczęściej będą blokować drogę na przejściach dla pieszych. W wielu miejscach blokada będzie prowadzona z krótkimi przerwami na przejazd części stojących w korku aut.

- W związku z protestami na "ósemce", zatory mogą stworzyć się także na Autostradowej Obwodnicy Wrocławiu i na autostradzie A4. Dodatkowo piątek rozpoczyna ostatni weekend przed Świętami, dlatego spodziewać można się wzmożonego ruchu - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Joanna Borkowska z wrocławskiego oddziału GDDKiA.

Swoje uwagi zgłosili również strażacy, którzy obawiają się o utrudnienie działań służb ratowniczych w rejonie DK8. GDDKiA przedstawiła organizatorom protestu także uwagi, jakie skierowali szefowie firm transportowych. - Organizatorzy złożyli deklarację, że przez cały czas trwania protestu będą współpracować ze służbami - policją oraz strażą pożarną - dodaje Borkowska.

Miejsca i godziny protestów:

Kobierzyce 12:00-13:30 – przejście dla pieszych przy stacji Orlen

Niemcza 12:45-14:15 – przejście dla pieszych przy stacji BP

Szklary 13:00-14:30 – przejście dla pieszych przy fotoradarze

Bardo 13:30-15:00 – przejście dla pieszych w rejonie dworca kolejowego

Boguszyn 13:40-15:10 – przejście dla pieszych przy przystanku autobusowym

Szalejów Górny 13:50-15:20 – przejście dla pieszych przy „górce”

Polanica-Zdrój 14:00-15:30 – przejście dla pieszych przy skrzyżowaniu DK8 z ul. Mickiewicza

Szczytna 14:10-15:40 – przejście dla pieszych przy stacji Moya

Duszniki-Zdrój 14:20-16:00 – przejście dla pieszych przy skrzyżowaniu DK8 z ul. Słowackiego

Organizatorzy protestów domagają się budowy drogi ekspresowej między granicą z Czechami a Wrocławiem, nie będącej przebudową DK8 na wspomnianym odcinku. Ich zdaniem, obecna droga wiodąca od stolicy Dolnego Śląska przez Ząbkowice Śląskie i Kłodzko do Kudowy-Zdroju nie jest przystosowana do ruchu, który na niej panuje.

Jednym z organizatorów protestów jest Marcin Kożuchowski, którego 25-letnia żona na początku listopada 2014 r. zginęła w wypadku samochodowym na "ósemce", wracając z blokady protestacyjnej zorganizowanej w Szczytnej (pow. kłodzki).

- Część drogi krajowej nr 8 to teren górzysty, gdzie w przypadku wystąpienia złych warunków pogodowych, ruch na drodze jest szczególnie niebezpieczny - mówi WP st. asp. Paweł Petrykowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.

Policjanci przypominają, że koniec protestów nie oznacza końca utrudnień na drodze, ponieważ wytworzone zatory będą potrzebowały co najmniej kilku godzin na rozładowanie.

Statystyki prowadzone przez KWP we Wrocławiu pokazują systematyczne zmniejszanie się niebezpiecznych zdarzeń na odcinku "ósemki" między Wrocławiem a granicą Polski, choć cały czas liczba wypadków i ofiar jest wysoka. Dla porównania w ciągu całego roku 2007 na wspomnianym odcinku doszło do 2314 zdarzeń, w których zginęło 36 osób, a 280 zostało rannych. W 2013 r. liczba zdarzeń spadła do 1517 - zginęło w nich 23 osoby, a 186 było rannych.

..

O to sie dzieje .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:12, 04 Lut 2015    Temat postu:

Gdańsk walczy z łamiącymi prawo inwestorami. Planują wzmożone kontrole

Urzędnicy wraz ze strażą miejską będą kontrolować wyjazdy z budowy. Chcą sprawdzać, które ciężarówki brudzą jezdnie. Negatywny wynik inspekcji będzie skutkował mandatem dla kierownika budowy. Jednak to nie jedyne konsekwencje.

Kara dla nierzetelnych robotników może okazać się bardzo dokuczliwa, ponieważ patrole mogą ją wystawiać codziennie. Jeżeli mandaty nie pomogą, wówczas drogowcy mogą wprowadzić, tzw. wykonawcę zastępczego. Jego zadaniem jest sprzątanie po samochodach wyjeżdżających z budowy. Wszystkimi kosztami, które z tego tytułu wynikają, obciąża się inwestora. Szacunkowa cena takiej usługi waha się od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.

- Gdańszczanie, którzy dzwonią często dokonują tego typu zgłoszeń - powiedział Wirtualnej Polsce Dyżurny Inżynier Miasta.

Podobne kontrole były przeprowadzane w ubiegłym roku. Wówczas służby sprawdziły 35 placów budowy. Kontrolerzy mieli zastrzeżenia do czystości połowy z nich. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy nowego roku przeprowadzono pięć kontroli. Jak na razie żadna z nich nie zakończyła się mandatem. Bardzo prawdopodobne, że robotnicy dowiedzieli się o inspekcjach, ponieważ bardziej dbają, aby pozostawić porządek, np. starają się sprzątać jezdnię przy pomocy szczotek.

Zakaz zanieczyszczania drogi jest nałożony na wszystkich uczestników ruchu. Kodeks wykroczeń przewiduje za takie czyny naganę lub karę grzywny do 1,5 tys. zł. Drogowcy obiecują też natychmiast interweniować po każdym sygnale od kierowców. Zgłoszenia można kierować do dyżurnego inżyniera miasta pod numerem (5Cool 524 45 00.

..

A markety i inni ? Regularnie wielkie tiry rozjezdzaja nawierzchnie czesto slaba bo ulice niskich kategorii i kto za to placi ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:22, 20 Lut 2015    Temat postu:

Z gdańskich ulic zniknęło już pona 9 tys. niepotrzebnych znaków

Z Gdańska zniknęło ponad 9 tysięcy znaków drogowych i to nie koniec serii. Od sześciu lat gdańscy urzędnicy usuwają oznaczenia, które dublują przepisy drogowe i rozpraszają kierowców. W tym roku miasto pozbędzie się kolejnego tysiąca znaków.

- Gdańsk jest pionierem w działaniach w tym kierunku podejmowanych na taką masową wręcz skalę - mówi Wirtualnej Polsce zastępca prezydenta Gdańska Piotr Grzelak. - Gdy akcja się zaczynała, na ulicach miasta stało aż 23 tysiące znaków. Do końca 2012 roku usuniętych zostało 6,5 tysiąca, rok 2014 to kolejne ponad 2,5 tysiąca usuniętych znaków. W tym roku prawdopodobnie czyszczenie ulic z oznakowania skończy się bilansem blisko 10 tysięcy sztuk usuniętych niepotrzebnych sztuk oznakowania - dodaje Grzelak.

Znaki znikają z gdańskich ulic, ponieważ są niepotrzebne i często dublują zasady wynikające z kodeksu drogowego. W efekcie "czyszczenia" pozostają tylko te, które są naprawdę istotne. I kierowcy nie są przytłaczani nadmiarem informacji.

Działania te są szczególnie widoczne w tzw. strefach skrzyżowań równorzędnych, gdzie maksymalna prędkość pojazdu to 30 km/godz. W tych miejscach znikną wszystkie oznaczenia dotyczące pierwszeństwa oraz informujące o progach zwalniających. W zamian – jedynie na wjazdach do tych stref – ustawiane są duże tablice informujące o obowiązujących w nich zasadach ruchu. Usuwane są również znaki ostrzegające o zbliżaniu się do sygnalizacji świetlnej – pozostawia się je wyłącznie w miejscach, gdzie sygnalizatory są słabo widoczne.

- W planach jest likwidacja około tysiąca znaków w tych strefach. Jeśli planu na ten rok nie uda się z jakichś powodów zrealizować, będziemy kontynuować go w roku przyszłym. Według naszej oceny – to będzie już ostatni etap porządkowania oznakowania gdańskich ulic – mówi Wirtualnej Polsce Katarzyna Kaczmarek, rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku.

Likwidowane są również znaki zakazu zatrzymywania, dzięki czemu - zwiększa się liczba miejsc parkingowych. Tam, gdzie nie ma takich możliwości, instaluje się przeszkody uniemożliwiające pozostawienie pojazdu.

Stare i skorodowane znaki, które nie nadają się do ponownego wykorzystania, trafiają na złom. Z kolei oznakowanie, pozostające w dobrym stanie technicznym, stanowi części zamienne dla pozostałych znaków.

Tomasz Gdaniec, Wirtualna Polska

...

To tez forma biurokracji .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:39, 06 Mar 2015    Temat postu:

Gmina Mogilany - zakopianka czy "zabijanka"? Mieszkańcy proszą o pomoc
Robert Kulig
6 marca 2015, 10:42
Mogilany to jedna z najbardziej malowniczych gmin w okolicy Krakowa. Z jednej strony widok na Tatry, Beskidy i Gorce, z drugiej na Kraków i północną część Małopolski. Jest to prawie idealne miejsce do mieszkania - nie ma smogu, domy budowane są na wzgórzach - jednak jest jedno "ale".

Całą idyllę psuje ulica, a dokładnie słynna zakopianka. Droga krajowa nr 7 przecina w połowie całą gminę, oddzielając mieszkańców od ważnych miejsc - szkoły, kościoła, urzędów.

W ostatnich latach zginęło tutaj kilkadziesiąt osób. Mieszkańcy mówią nawet o 60 ofiarach. Do ostatniego tragicznego zdarzenia doszło 24 lutego - mężczyzna chciał przejść przez jezdnię w okolicy skrzyżowania z ulicami Zadziele-Widokowa w Gaju, ale wpadł pod koła rozpędzonego autobusu. Mimo zaangażowania ratowników z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, nie udało się go uratować.

"Zabijanka" tak mieszkańcy mówią o zakopiance, jest utrapieniem wszystkich w Mogilanach -rozpędzone samochody, słabo oświetlone drogi i konieczność przedostania się na drugą stronę, by po zakupach wrócić do domu. Trzeba albo ryzykować i przebiegać przez pasy, albo czekać nawet kilkadziesiąt minut, aby ktoś łaskawie zatrzymał się przed przejściem dla pieszych.

- Na tej trasie kierowcy widzą cel i nic więcej. Kiedyś, z zegarkiem w ręku czekałam 38 minut, by przejść na drugą stronę. Akurat wracałam w piątek wieczorem po pracy z Krakowa. Nikt nawet nie zwolnił, a sznur aut był taki, że nie dało się wejść na drogę. Było już ciemno, nie chciałam ryzykować - mówi pani Anna, mieszkanka Gaju.

Dlatego mieszkańcy od lat domagają się bezpiecznych przejść dla pieszych. To jedyny sposób, by zmniejszyć liczbę śmiertelnych wypadków i poprawić płynność jazdy do zimowej stolicy Polski.

- Chcemy, by w naszej okolicy powstał wiadukt. Brakuje też przejść bezpiecznych. Najlepszym rozwiązaniem byłyby tunele dla pieszych, ale nie wiadomo czy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zgodzą się na takie rozwiązania - mówi Wirtualnej Polsce Piotr Piotrowski, wójt gminy Mogilany.

- Mamy deklarację, że pierwsze przejście będzie w tym roku. Ale to nadal tylko jedno, na długości naszej gminy, przydałoby się przynajmniej 5. W Mogilanach, Gaju i Libertowie. Nie chcemy patrzeć, jak kolejne osoby giną. U nas już zginęło ok. 50 osób, a gmina ma zaledwie 8 km długości - kontynuuje Piotrowski.

- Trzy miejscowości. Po jedne stronie szkoła, po drugiej reszta mieszkańców. To tragedia przy tym ruchu i szybkościach. Przebieganie przez cztery pasy jezdni jest śmiertelnie niebezpieczne. A pieszy musi się przedostać wysiadając z busa - słyszymy dalej od wójta.

Niestety, nie pomagają prośby, protesty, ani nawet statystyki wypadków na "zabijance". W perspektywie najbliższych miesięcy, nie widać pomysłu na poprawę bezpieczeństwa.

- W ciągu 40 lat na odcinku 8 km położonych na terenie gminy Mogilany zbudowano zaledwie jedną kładkę, ruch samochodowy zwiększył się natomiast drastycznie. Obecnie zakopianką przejeżdża ok. 40 tys. samochodów na dobę, co stanowi jeden z najwyższych wskaźników w całym kraju. Jak się wydaje, niezbędne na terenie gminy Mogilany jest przeprowadzenie inwestycji w Libertowie, polegającej na budowie przejścia podziemnego dla pieszych, budowy kładki dla pieszych w Gaju, budowy węzła komunikacyjnego (wiaduktu) w Gaju na skrzyżowaniu z ulicami Zadziele i Widokowa, budowy powierzchniowego przejścia dla pieszych w Mogilanach oraz zainstalowanie sygnalizacji świetlnej na żądanie na przejściu dla pieszych we Włosani - ostro wylicza Arkariusz Mularczyk, poseł na sejm RP.

Niestety, na te słowa Arkadiusza Mularczyka, Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, odpowiedziało bardzo oszczędnie i mgliście.

"Z uwagi na ograniczone środki finansowe zaplanowane w 2014 r. na ww. cel (260 mln zł w budżecie państwa i 200 mln zł w Krajowym Funduszu Drogowym) nie wszystkie zadania mogą być zrealizowane w najbliższej perspektywie czasowej. Przyjęte kryteria pozwalają na efektywne wykorzystanie ograniczonych środków finansowych i umożliwiają podejmowanie działań w pierwszej kolejności na odcinkach dróg stwarzających największe zagrożenie bezpieczeństwa dla użytkowników. Jednocześnie informuję, że w związku z pojawiającymi się oszczędnościami na zadaniach skierowanych do realizacji w roku bieżącym zaplanowana została realizacja zadania pn.: ˝Budowa kładki dla pieszych w km 677 + 480 drogi krajowej nr 7 w miejscowości Gaj˝, które zostało wskazane przez władze samorządowe jako priorytetowe. W kwestii pozostałych inwestycji prowadzone będą prace analityczne, a ich realizacja rozpocznie się po zabezpieczeniu odpowiednich środków finansowych" - czytamy w oficjalnym komunikacie MIiR.

- Domagaliśmy się przejścia tzw. powierzchniowego (czyli pasów) wraz z sygnalizacją świetlną. Odpowiedziano nam, że nie ma takiej możliwości, gdyż to miejsce: "nie spełnia warunków bezpieczeństwa ruchu drogowego". Więc co pozostaje? Biegać po zakopiance "na dziko" i czekać kto będzie następny pod kołami samochodu - mówi Sylwester Szefer, radny gminy Mogilany.

Takich punktów, jak Mogilany na DK7, jest w Polce kilkadziesiąt. Na większości stoją tablice informujące o niebezpieczeństwie, oraz statystyki wypadków na "czarnych punktach". Bez względu na znaki, brak odpowiednich inwestycji drogowych, nie poprawi bezpieczeństwa w Mogilanach.

Mieszkańcy w swojej walce są już bezbronni, ponieważ wykorzystali już wszystkie możliwości, a pieniędzy w budżecie nadal nie widać. Blokady, interpelacja i nawiązywanie komitetów przyniosło mierny skutek. A życie w Mogilanach nadal toczy się po obu stronach "zabijanki".

- Jedno przejście obiecane i to jeszcze nie wiadomo kiedy, przecież nas tutaj porozjeżdżają wszystkich. Psy szczekają, a zakopianka zabija dalej - podsumowali mieszkańcy na zakończenie rozmowy z reporterem WP.

..

Kolejne sukcesy drogowe .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:46, 06 Mar 2015    Temat postu:

Rowerzyści z Gdyni naciskają ws. Hutniczej. "Przyczyną wypadków jest prędkość"
radiogdansk.pl
6 marca 2015, 15:28
Rozwiązań, które ograniczą prędkość na ulicy Hutniczej domaga się środowisko gdyńskich rowerzystów. 2 marca doszło tam do kolejnego, niebezpiecznego zdarzenia. Ciężarówka uderzyła w autobus, ucierpiało dziewięć osób.

Po wypadku list otwarty do prezydenta Wojciecha Szczurka wystosowało stowarzyszenie Rowerowa Gdynia. Przypomina, że w przeszłości ciężarówka potrąciła tam rowerzystę, który później zmarł. Zdaniem Łukasza Bosowskiego ze stowarzyszenia, kolejne, niebezpieczne zdarzenie dowodzi, że Hutniczą trzeba zwęzić, by samochody nie mogły się rozpędzać.

- Uważamy, że należy w sposób fizyczny uniemożliwić rozwijanie na ulicy zbyt dużych prędkości. Sam prezydent na antenie Radia Gdańsk przyznał, że przyczyną tych niebezpiecznych sytuacji jest najczęściej prędkość. W przypadku samochodów osobowych skutki są mniejsze, ale jeśli chodzi o ciężarówki, inne auta i niechronieni uczestnicy nie mają szans - powiedział Łukasz Bosowski.

Z kolei Tomasz Krzak z Zarządu Dróg i Zieleni w Gdyni zapowiada wstępne zmiany w ruchu drogowym. - W tym roku planujemy wykonać remont dość uczęszczanego przejścia dla pieszych przy ulicy Palmowej, zaraz za strażą. Jezdnia będzie zwężona przez poszerzenie pasa zieleni - mówił Krzak.

Na razie nie ma w planach innych zmian na ulicy Hutniczej.

...

Trzeba sluchac mieszkancow najlepiej przeciez wiedza .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:25, 16 Mar 2015    Temat postu:

Autostrada - droga przez mękę

Zamiast obiecanego systemu elektronicznego poboru opłat, na A1 będą nowe bramki, zapowiada "Dziennik Gazeta Prawna". I ostrzega: podczas wakacji droga nad morze, może być drogą przez mękę.

Dziennik przypomina, że w sobotę 26 lipca 2014 r. autostradą A1 między Toruniem i Gdańskiem przejechało 68 tys. pojazdów. Gigantyczne korki skłoniły ówczesny rząd do podniesienia w weekendy szlabanów na bramkach.

Zmodernizowanie systemu i wprowadzenie elektronicznych opłat na autostradach zapowiedziano na rok 2016. A w tym roku miał ruszyć pilotaż na autostradzie A1. Już wiadomo, że nic z tego nie będzie. Powstaną za to... nowe bramki. Pod Toruniem dobudowywane są trzy, a pod Gdańskiem - dwie. Mają zwiększyć przepustowość o 30 proc., co oznacza, że jeśli dotychczas czekało się przed szlabanem godzinę, to teraz będzie się czekać 40 minut.

Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR przewiduje, że w wakacje państwo znowu zapłaci za podniesienie szlabanów w górę. Tym bardziej, że będzie to okres kampanii wyborczej. A elektorat nie lubi stać w korkach w drodze na wakacje...

Według "DGP" gdyby wprowadzono opłaty na autostradach, na których dziś bramek nie ma, przychody państwa wzrosłyby o 800 mln zł.

...

Dlatego tak glupi jest ateizm . Kto zdrowy na umysle planowal by osiagnac szczescie tu na ziemi za pomoca dobr materialnych ... Gdy wszedzie udreka ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:02, 19 Mar 2015    Temat postu:

Zabrze: DTŚ po 7 miesiącach nadaje się do remontu. Kosztowała 230 mln zł

Oddana do użytku zaledwie 7 miesięcy temu Drogowa Trasa Średnicowa nadaje się do całkowitego remontu - donosi TVS. 3-kilometrowy odcinek drogi między Zabrzem a Gliwicami został wybudowany za 230 mln złotych. Po ponad pół roku idealnie gładka nawierzchnia pokryła się jednak... falami.

...

Znow sukcesy drogowe ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:24, 24 Mar 2015    Temat postu:

"Gazeta Wyborcza": Mieszkają obok zakopianki. Boją się o swoje bezpieczeństwo

Mieszkańcy podkrakowskich wsi każdego dnia drżą o bezpieczeństwo. Codziennie przez sam środek ich miejscowości przejeżdża 40 tys. aut. Na 7-kilometrowym odcinku od Libertowa do Włosani w ostatnich latach zginęło już 40 pieszych. Ilu było rannych - mieszkańcy nawet nie liczą.

Wsie są podzielone na pół. Pośrodku 40 tysięcy rozpędzonych aut i 40 zabitych na 7 kilometrów. - Jesteśmy jak zwierzyna - mówi "Gazecie Wyborczej" Stanisław Gniadek, radny i mieszkaniec Gaja.

Wychylamy się kawałek na drogę i uciekamy przed pędzącymi samochodami i ciężarówkami. Nikt nas, pieszych, na tej drodze nie szanuje. Codziennie tracimy tu godność – stwierdza Gniadek.

Więcej w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".

...

Niestety niektorzy tak maja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:13, 04 Kwi 2015    Temat postu:

Głos Szczeciński

Bubel za 400 tysięcy złotych. Maty 3D w rozsypce

Tak wygląda jezdnia na al. Powstańców Wielkopolskich. Ale miejsc, gdzie maty z efektem 3D nie sprawdzają się, jest w naszym mieście więcej. ZDiTM jest tym zaniepokojony - Głos Szczeciński

Mieszkańcy zgłaszają nam kolejne usterki na jezdniach. To już plaga. Zarządca dróg mówi, że nie odebrał prac i przyznaje, że nie jest z nich zadowolony.

- W ciągu dwóch tygodni na ulicy Lubeckiego zrobili trójwymiarowe maty na przystankach tramwajowych w obie strony, a w zasadzie tylko w stronę miasta, ponieważ przystanek w kierunku ul. Ludowej jest na wysokości Biedronki, a mata dokładnie naprzeciwko przystanku do centrum. Jednak nie tylko to szokuje. Nawierzchnia, jest już w stanie opłakanym. Czyja to wina? Kierowców? Może źle użytkowali jezdnię? A może wykonawca nie dopełnił obowiązków - pyta Czytelnik?

Jest więcej takich miejsc

Podobna sytuacja jest w rejonie przystanku "Nadodrzańska" na ulicy Kolumba, "Św. Józefa" na ulicy Chmielewskiego i "Szpitalna" na alei Powstańców Wielkopolskich.

Maty zostały ułożone na jezdni na całej długości przystanku. Założenie jest takie, że dzięki ich wyróżnieniu kierowca z wyprzedzeniem dowie się, że dojeżdża do przystanku tramwajowego i musi zachować szczególną ostrożność. Dodatkowym efektem uzyskanym poprzez sposób ułożenia mat ma być efekt 3D. Kierowca zobaczy trójwymiarową platformę o długości nawet 50 m - wizualnie odniesie wrażenie, że jest przed przystankiem wiedeńskim. Przystanki wiedeńskie charakteryzują się tym, że wyglądają jakby były wyżej w stosunku do poziomu chodnika.

Montaż mat 3D został poprzedzony wymianą nawierzchni na niemal wszystkich przystankach, które otrzymają nowe oznakowanie, a także wymianą płyt na torowisku.

Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego przyznaje, że nie wszystko jest tak, jak to być powinno. Same maty kosztują ułamek całej kwoty przeznaczonej na to zadanie. Zdecydowana większość pieniędzy to koszt wykonania nowych asfaltowych nawierzchni.

- Firma, która to wykonuje na nasze zlecenie jeszcze nie zgłosiła prac do odbioru. A my podpisując umowę z wykonawcą wpisaliśmy pięcioletni okres gwarancji czyli do 2020 roku - wyjaśnia Dariusz Wołoszczuk z Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego. - Na bieżąco monitorujemy prace i nie jesteśmy zadowoleni z części tych realizacji. Cały projekt kosztował 2,3 mln zł, ale razem z wymianą nakładek asfaltowych. Natomiast same maty to koszt 400 tysięcy złotych.

...

Znow sukcesy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:25, 14 Kwi 2015    Temat postu:

Mieszkańcy walczą o bezpieczną ulicę. "Ktoś ma zginąć?"
Piotr Ogórek

Mieszkańcy z ulic Chabrowej i Orlich Gniazd na Prądniku Białym walczą, aby do ich domów prowadził bezpieczny dojazd. Ich zdaniem tak nie jest, bowiem droga dojazdowa z jednej strony jest prywatna, a z drugiej strony wyjazd przesłania mur stojący na rogu. Mieszkańcy chcą od urzędników jego wyburzenia. Uważają, że inaczej wjazd i wyjazd będzie bardzo niebezpieczny. - Ktoś musi zginąć na tym przejściu, żeby miasto zareagowało? – pyta się Ryszard Kowalski, mieszkaniec ulicy Chabrowej.

Na ulicach Chabrowej i Orlich Gniazd, przecznic od Władysława Łokietka na północ od Opolskiej, znajduje się około 40 domów. Mieszka tam w sumie ponad sto osób. Od pewnego czasu mieszkańcy mają problem z dojazdem i dojściem do swoich posesji.

Do tej pory najczęściej korzystali z ulicy Orlich Gniazd. Jednak gdy właściciel okolicznych działek sprzedał je, nie przekazał miastu działki gdzie leży droga. A mieszkańcy przekonują, że takie były ustalenia z Zarządem Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Po sprzedaży działek okazało się zatem, że droga należy do prywatnego inwestora. Ten zapowiedział, że już jej nie udostępni ani pieszym, ani samochodom.

Tym samym okolicznym mieszkańcom pozostała jedyna droga dojazdowa do domów – Chabrowa od strony Łokietka. - Miasto powiedziało, że udrożni nam tę ulicę. Ale jest to robione w skandaliczny sposób, bowiem właściciel narożnego domu przejął przydrożny fragment działki, który należał do miasta. Przekonywał, że teren jest jego i na tym pasie poszerzył mur o około metr, co tym samym skutecznie utrudnia widoczność przy wyjeździe z ulicy - mówi Ryszard Kowalski, mieszkaniec z ul. Chabrowej, który wypowiada się też w imieniu większości mieszkańców spornych ulic.

Teraz wszystko rozbija się o wspomniany mur. Mieszkańcy uważają, że zasłania on widoczność, a dodatkowo jest tak blisko drogi, że nie będzie mógł przy nim powstać chodnik, co będzie kolejnym utrudnieniem dla mieszkańców, np. matek z wózkami dziecięcymi czy osób wysiadających na przystanku naprzeciwko. Dlatego domagają się od ZIKiT-u aby mur został choć częściowo wyburzony.

- Miasto naraża nasze zdrowie i życie. Dopiero jak dojdzie do tragedii, to wtedy zareagują? Miasto kiedyś pozwoliło na ten mur. Teraz zapewne musieliby zapłacić odszkodowanie za wyburzenie jego fragmentu. Ale chcemy, żeby wywłaszczyli właściciela z kawałka działki i poprawili widoczność. Przez ten mur po tej stronie drogi nie będzie można postawić chodnika – dodaj pan Ryszard.

Co na to urzędnicy? Ci sprawie muszą się przyjrzeć i ewentualnie potwierdzić wersję mieszkańców. - Musimy stwierdzić bez żadnych wątpliwości, czy mieszkańcy mają rację, bo to na razie nie jest takie oczywiste. ZIKiT skłania się do tego, że wszystko jest w porządku – mówi Onetowi Piotr Hamarnik z działu prasowego ZIKiT.

Dlatego w ciągu miesiąca będzie przeprowadzona ekspertyza geodezyjna, która określi czy podejrzenia mieszkańców są uzasadnione. - Jeżeli tak, to wtedy będziemy reagować. Jeżeli nie, to z naszego punktu widzenia nie ma problemu – dodaje Hamarnik.

Wspomniana ekspertyza określi czy mur powstał na samodzielnie zajętej działce miejskiej czy jednak został wybudowany legalnie na prywatnym terenie. A co z kwestią bezpieczeństwa o której mówią mieszkańcy? - Gdy układ drogowy zostanie przebudowany, czyli nastąpi włączenie z ulicy Chabrowej do ulicy Łokietka, to parametry bezpieczeństwa związane z widocznością będą zachowane – przekonuje Piotr Hamarnik.

Mieszkańcy z Chabrowej i Orlich Gniazd podkreślają, że walczą przede wszystkim o bezpieczny dojazd do domów. - Na tych dwóch ulicach jest co prawda niecałe 40 posesji, ale jesteśmy obywatelami, płacimy tutaj podatki i oczekujemy, że w bezpieczny sposób dojedziemy do naszych posesji. Ktoś tu musi zginąć, żeby miasto zareagowało? – pyta się Ryszard Kowalski.

...

Takie cyrki też są.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:06, 21 Kwi 2015    Temat postu:

Brzeziny: protest przeciwko obwodnicy
Protest przeciwko obwodnicy w Brzezinach - Echo Dnia

Konflikt wokół budowy obwodnicy Brzezin, w gminie Morawica, w powiecie kieleckim, która ma połączyć drogi krajowe numer 7 i 73 doprowadził wczoraj do blokady drogi numer 763 na odcinku łączącym Morawicę i Chęciny. Na ulicę wyszli mieszkańcy Brzezin. Na miejscu była policja, która kierowała ruch samochodowy objazdami.

Mieszkańcy Brzezin wstrzymali ruch, by zaprotestować przeciwko planom Świętokrzyskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich. Przebieg budowy obwodnicy zakłada bowiem przecięcie miejscowości na pół.

- Obwodnica jest tu bardzo potrzebna, bo w tej chwili ze względu na ruch na drodze nie da się tu żyć, ale nie znaczy to, że ma ona jeszcze pogorszyć naszą sytuację - mówili mieszkańcy Brzezin.

Droga ma przejąć cały tranzyt pomiędzy Morawicą a Chęcinami i stać się także najwygodniejszym objazdem Kielc od południa. Problem jest jednak wybór optymalnego jej przebiegu.

Protestujący mieszkańcy chcą, by droga przebiegała północną stroną Brzezin, w dużej mierze przez tereny leśne i przemysłowe. Pod tą koncepcja podpisuje się także wójt gminy Morawica Marian Buras. Jego zdaniem, koncepcja proponowana przez Świętokrzyski Zarząd Dróg Wojewódzkich jest pozbawiona sensu.

– Tak poprowadzona droga przecinałaby główną ulicę Chęcińską w Brzezinach w dwóch miejscach i wcale nie byłaby obwodnicą, lecz przecznicą - mówił w poniedziałek obserwujący blokadę i wspierający mieszkańców Marian Buras.

Mieszkańcy przez półtorej godziny blokowali drogę. - Nie może być przecież tak, że 90 procent ludzi musi ustąpić instytucji, która, jak wynika z sytuacji, nie ma o problemie pojęcia - mówił Damian Woźniak, radny gminy Morawica.

>>>

Tak to buduja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:25, 29 Kwi 2015    Temat postu:

Radomsko: Kłopoty mieszkanki. Zalewa ją przez rondo?

Ulewa za oknem dla jednej z radomszczanek oznacza zalane podwórko i podmurówkę domu, a w konsekwencji wilgoć i grzyb na ścianach. Według kobiety wszystko przez niedawno wybudowane rondo.

- Zalewa mi cały ogródek, cały dom. Obiecywano, że mi pomogą. Przyszedł teraz deszcz i jest to samo- mówi pani Zofia.

Komisja, która została specjalnie powołana, wyjaśni przyczyny zalewania posesji mieszkanki Radomska.

...

Znowu drogownictwo?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:56, 06 Maj 2015    Temat postu:

Nowa droga ma przeciąć ogródki działkowe w Rzeszowie. Działkowcy protestują

Planowana droga ma przeciąć przez środek zamknięty teren ogrodów działkowych - Nowiny 24

Pod koniec czerwca okaże się, kiedy i w jakiej formie miasto będzie mogło rozpocząć budowę drogi przez ogródki działkowe, między ul. Dunikowskiego i al. Armii Krajowej w Rzeszowie - informuje portal nowiny24.pl.

Planowana droga ma przeciąć przez środek zamknięty teren ogrodów działkowych Zalesie i Wieniawskiego w Rzeszowie. Ma powstać w miejscu szerokiej, ziemnej drogi, na którą w tej chwili nie ma wjazdu.

Zakaz nie dotyczy tylko inwalidów mających problemy z poruszaniem się. Urzędnicy mają już gotowy projekt budowlany, a latem ubiegłego roku chcieli wystąpić o pozwolenia na budowę i ogłosić przetarg. Niespodziewanie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie uchylił jednak decyzję środowiskową dla inwestycji, czyli dokument określający wpływ inwestycji na przyrodę. Urzędnicy odpowiedzialni za ochronę środowiska wydali nową decyzję, ale tym razem działkowcy odwołali się od jej zapisów do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

- Od jego decyzji zależą nasze kolejne kroki. Jeśli SKO odrzuci protest, będziemy mogli ogłosić przetarg i po podpisaniu umowy z wykonawcą rozpocząć budowę. W przeciwnym razie czeka nas kolejne uzupełnienie dokumentacji. Bez względu na rozstrzygnięcia z budowy jednak nie rezygnujemy - mówi Piotr Magdoń, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Rzeszowie.

Urzędnicy przekonują, że droga jest niezbędna ze względu na rosnące natężenie ruchu w tej części Rzeszowa. Chcą ułatwić dojazd do domów i bloków powstających na osiedlach Słocina i Zalesie. W tej chwili kierowcy jadący w tym kierunku korzystają z ul. Paderewskiego oraz Łukasiewicza. Trzecie połączenie skróciłoby im drogę oraz zmniejszyłoby korki na ulicach w tej części miasta. Działkowcy na argumenty miasta są jednak głusi. Przekonują, że ogród działkowy to nie miejsce na ruchliwą drogę.

- W latach 80-tych był już zatwierdzony wariant przebiegu trasy wokół ogródków i w dalszym ciągu można ją zrealizować w takim kształcie. Nie mamy nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. Ale na przecięcie ogrodu na pewno się nie zgodzimy. Dziś droga, jutro osiedle mieszkaniowe. Tak się buduje w Rzeszowie - mówi Janusz Rejdych, jeden z działkowców.

...

Przez srodek ogrodkow...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:33, 11 Maj 2015    Temat postu:

"Nie chcemy być bezludną wyspą" - mieszkańcy Dąbrówki protestują ws. zapory
Robert Kulig
11 maja 2015, 09:58
Budowę zapory wodnej w Świnnej planowano już w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Po trzech dekadach udało się wbić pierwszą łopatę na placu budowy, ale do teraz brakuje pieniędzy na dokończenie ważnych elementów infrastruktury. Kiedy uda się zrealizować projekt w całości? Mieszkańcy są zaniepokojeni.

W tym roku planowane jest zalewanie zbiornika i otwarcie najdłużej trwającego projektu hydrotechnicznego w Polsce. Jednak okoliczni mieszkańcy nadal widzą niedociągnięcia i brak wsparcia ze strony inwestora przy budowie zapory wodnej w Świnnej.

- Nie możemy pozwolić, żeby Dąbrówka stała się bezludną wyspą. Potrzebujemy drogi, która połączy domostwa i rolę. Nie chcemy tego rozdzielać, przecież to są normalne gospodarstwa. Do tego jeszcze osuwiska są tak duże, że w jednym miejscu zagrażają bezpieczeństwu dziewięciu rodzin – mówi Wirtualnej Polsce Tomasz Szkut, sołtys wsi Dąbrówka. – Inwestor już dawno mówił, że zabezpieczy tereny kamieniem, ale to było tylko gadanie. Nie wyrazimy zgody, by tak zostało – dodaje.

Jak wyliczyli mieszkańcy i włodarze okolicznych wsi, brakuje 70 milionów złotych, by w pełni ukończyć budowę. Inwestor zapowiedział, że potrzebne elementy infrastruktury powstaną, jeśli będą pieniądze.

Od rozpoczęcia budowy w 1986 roku, mieszkańcy Skawki i Mucharza "siedzą na walizkach". Sukcesywne prowadzone wywłaszczenia oraz problemy z podłożem, zmuszają ludzi do pozostawienia dobytku życia i przeprowadzkę w bezpieczne rejony.

Jesienią tego roku, gdy zbiornik w Świnnej będzie zalewany, pod wodą znajdą się trzy wsie. Do tego czasu wszyscy mieszkańcy terenów zagrożonych muszą się przeprowadzić.

...

Znowu sukcesy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:17, 02 Cze 2015    Temat postu:

"DGP": kolejne kłopoty dla kierowców

"DGP": kolejne kłopoty dla kierowców - Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta

Mandat będzie groził kierowcom nawet za przekroczenie prędkości o jeden km/h? Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", rząd Ewy Kopacz zamierza znieść margines 10 km/h przy pomiarach dokonywanych przez fotoradary.

W "Programie realizacyjnym na lata 2015–2016", który jest uzupełnieniem Narodowego Programu Bezpieczeństwo Ruchu Drogowego 2013–2020, zawarty jest fragment o "zniesieniu tolerancji pomiaru urządzeń automatycznego nadzoru nad zachowaniami w ruchu drogowym".
REKLAMA


– To nielogiczne. Żaden kierowca nie utrzyma dokładnie określonej prędkości – mówi wiceszef sejmowej komisji infrastruktury Józef Rapacki z PSL.

Jak z kolei przekonuje Bartłomiej Mokrzycki ze stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego, przepis o tolerancji "kierowcy w praktyce potraktowali jako wyższy limit, a nie tolerancję błędu pomiaru". – Z tego powodu tej zasady nie powinno być – dodaje i proponuje, by w ramach kompromisu ograniczyć tolerancję do pięciu km/h.

Dziennikarz "DGP" Tomasz Żółciak pisze, że zniesienie tolerancji urządzeń to niejedyne zadanie, jakie wyznaczył sobie rząd w przyjętym niedawno "Programie realizacyjnym na lata 2015–2016". Jedną z najważniejszych zmian jest "podniesienie maksymalnej wysokości grzywien".

Obostrzenia dla kierowców

Od 18 maja obowiązują nowe zaostrzone sankcje m.in. na tych, którzy jeżdżą z nadmierną prędkością lub po pijanemu.

Zgodnie z nowymi przepisami, prawo jazdy traci się za przekroczenie w terenie zabudowanym dozwolonej prędkości o 50 km/h/ oraz za zbyt dużą liczbę przewożonych w aucie osób. W praktyce policjant w czasie kontroli drogowej, po stwierdzeniu np. przekroczenia prędkości, zatrzymuje kierowcy prawo jazdy i przesyła je do właściwego starosty, który, wydając decyzję administracyjną – formalnie zatrzyma dokument. Za pierwszym razem zatrzymanie prawa jazdy następuje na 3 miesiące. Jeśli mimo to kierowca dalej będzie prowadzić auto bez uprawnień i zostanie zatrzymany, ten okres przedłuży się do sześciu miesięcy; kolejna "wpadka" bez prawa jazdy zakończy się cofnięciem uprawnień i koniecznością ponownego zdawania egzaminu.

Starosta może wydać decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy nie tylko w sytuacji, kiedy dokument został fizycznie zatrzymany przez policjanta. Podmioty uprawnione do kontroli ruchu drogowego mogą poinformować starostę o każdym ujawnionym przypadku dopuszczenia się jednego z powyższych czynów (chodzi tu m.in. o fotoradary). Na podstawie takich informacji starosta ma wydać decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy pod rygorem natychmiastowej wykonalności oraz zobowiąże kierowcę do zwrotu prawa jazdy. Od jego decyzji można się odwołać do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a następnie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Kolejne istotne zmiany dotyczą pijanych kierowców (powyżej 0,5 promila alkoholu we krwi). Wydłużono m.in. okres, na który orzekany jest środek karny w postaci zakazu prowadzenia pojazdów z 10 do 15 lat; przy czym minimalny okres, na który zakaz ten będzie orzekany, określono na poziom 3 lat.

Ci, którzy zdecydują się na jazdę "na podwójnym gazie" muszą się też liczyć z dolegliwymi konsekwencjami finansowymi. Niezależnie od orzeczonej kary, sąd ma obligatoryjnie orzekać świadczenie pieniężne w wysokości nie mniejszej niż 5 tys. zł w przypadku osoby po raz pierwszy dopuszczającej się tego czynu oraz nie mniejszej niż 10 tys. zł, gdy osoba po raz kolejny kierowała pojazdem w stanie nietrzeźwości. W sprawach dot. wypadków drogowych spowodowanych przez nietrzeźwych kierujących, sąd ma obligatoryjnie orzekać nawiązkę na rzecz poszkodowanych lub ich bliskich, w wysokości nie mniejszej niż 10 tys. złotych.

Wprowadzone zostały także blokady alkoholowe dla tych osób, które zostały skazane za jazdę po pijanemu i mają orzeczony zakaz prowadzenia pojazdu. W takiej sytuacji, po upływie połowy okresu zakazu prowadzenia auta (w przypadku zakazów dożywotnich – 10 lat), sąd będzie mógł zezwolić kierowcy na prowadzenie samochodu wyposażonego w blokadę alkoholową.

Taka decyzja sądu znajdzie odzwierciedlenie w prawie jazdy skazanej osoby. Znajdzie się na nim specjalny kod, tak, by policjanci podczas kontroli wiedzieli, że kierowca nie może prowadzić auta bez alkolocka. Dodatkowo taki kierowca zobowiązany będzie do posiadania przy sobie dwóch dodatkowych dokumentów: zaświadczenia dot. przeglądu technicznego pojazdu wyposażonego w blokadę i zaświadczenia o obowiązkowej (wykonywanej co 12 miesięcy) kalibracji alkolocka. Niewypełnienie tych wymogów będzie skutkować utratą prawa jazdy.

Obowiązuje też nowa przesłanka do cofnięcia przez starostę uprawnienia do kierowania pojazdami dla tzw. młodych kierowców. Prawo jazdy zostanie im zatrzymane, jeśli w okresie 2 lat od dnia jego wydania, dopuszczą się jednego przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji (np. spowodują wypadek drogowy) lub trzech wykroczeń (np. przekroczą prędkość o więcej niż 30 km/h). Rozwiązanie to będzie obowiązywało do dnia 3 stycznia 2016 r. Osoby, o których mowa, będą docelowo objęte nadzorem w ramach okresu próbnego przewidzianego w ustawie o kierujących pojazdami, mającego wejść w życie z dniem 4 stycznia 2016 r.

...

1 km? Czy sprzet jest tak dokladny?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:16, 21 Cze 2015    Temat postu:

Bareja wiecznie żywy. Zdesperowani kierowcy rozpoczęli budowę...tunelu
Alvin Gajadhur
rzecznik prasowy ITD, autor bloga „My kierowcy”

, fot. TVP Warszawa

Wczoraj rozpoczęła się budowa tunelu pod torami kolejowymi w Rembertowie. Nie byłoby w tej informacji nic dziwnego, wszak nowych inwestycji rozpoczyna się wiele, gdyby nie drobny szczegół. "Budowę" w symboliczny sposób rozpoczęli...sami kierowcy, którzy od lat tkwią w gigantycznych korkach przed przejazdem kolejowym przy ulicy Marsa.
Alvin Gajadhur i Mariusz Sokołowski w programie o piratach drogowych. "Szkoła przetrwania" w każdy czwartek o godz. 22.20 na antenie TVP Warszawa. Zapraszamy

Każdy kto przejeżdża tędy w godzinach szczytu doskonale zna problem. Sam też osobiście wielokrotnie stałem w korku przed tym przejazdem. Dlatego trudno się dziwić mieszkańcom Rembertowa, Sulejówka i okolic codziennie dojeżdżającym do pracy Trasą Siekierkowską. Stoją nie tylko w korku na moście, ale również na przejeździe, gdyż co chwilę zamykają się szlabany. Sytuacja zapewne nie poprawi się, bowiem pociągi w newralgicznych godzinach kursują bardzo często.
REKLAMA


W piątek na antenie Telewizyjnego Kuriera Warszawskiego mogliśmy obejrzeć happening zorganizowany przez Stowarzyszenie Rembertów Bezpośrednio i okolicznych mieszkańców. Wygrodzili teren "budowy", symbolicznie wbili łopaty i budowa wirtualnie wystartowała.

Może tą akcją zwrócą uwagę na problem, który jest widoczny od lat. Rzecznik stołecznego Ratusza powiedział na antenie TVP Warszawa, że wkrótce odbędzie się spotkanie w tej sprawie. Bardzo dobrze. Może znajdą się środki finansowe na tę inwestycję? Mam tylko nadzieję, że jeśli zapadnie decyzja na "tak", to budowa w "realu" nie rozpocznie się w bliżej nieokreślonej przyszłości i nie będzie trwała...wieczność. Liczę, że mieszkańcy Rembertowa i okolicy będą mogli jeździć bezkolizyjną drogą pod torami. Pewnie nie nastąpi to za rok, dwa lata, ale kibicuję, żeby stało się to w nieodległej przyszłości.

Podobny tunel powstał całkiem niedawno w podwarszawskich Ząbkach i rozładował korki. Analogiczne rozwiązanie prawdopodobnie byłoby również bardzo oczekiwane przez kierowców na wjeździe do Ząbek od strony ulicy Łodygowej w Warszawie. Mieszkańcy Ząbek, Wołomina i Zielonki stoją tu codziennie w porannych i popołudniowych korkach. Nieważne czy jadą samochodem, czy autobusem. Muszą swoje odstać, gdyż pociągi w godzinach szczytu kursują tędy często do i ze stacji Warszawa Wileńska.

A jak jest na innych przejazdach kolejowych w Warszawie i w najbliższej okolicy? Czy stoicie Państwo w długich korkach przed przejazdami? Szczególnie w drodze do i z pracy. Czekam na Państwa sygnały.

...

Nikt lepiej nie zadba o drogi niż kierowcy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133830
Przeczytał: 41 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:23, 24 Cze 2015    Temat postu:

Gliwice: mieszkańcy żyją w strachu. Kamienica może legnąć w gruzach


Popękane ściany, problemy nawet z otwarciem drzwi. Tak od kilku tygodni wygląda życie mieszkańców kamienicy przy ulicy Św. Katarzyny w Gliwicach. Ich dom zaczął się dosłownie rozpadać. Winą mieszkańcy obarczają budowaną w bezpośrednim sąsiedztwie Drogową Trasę Średnicową. Kłopoty z rozpadającą się kamienicą, to jednak niejedyne problemy głównego wykonawcy tego odcinka DTŚ-ki.

...

Drogowe sukcesy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 7 z 13

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy