Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Afera drogowa. Najpierw krzyki, teraz cicho..
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:21, 23 Kwi 2012    Temat postu:

Radomsko: prace przy budowie obwodnicy nie ruszyły

Wciąż stoją głów­ne prace na bu­do­wie za­chod­niej ob­wod­ni­cy Ra­dom­ska - czy­ta­my na stro­nie Radia Łódź.

Kilka dni temu pod­wy­ko­naw­cy in­we­sty­cji ze­szli z placu bu­do­wy z po­wo­du nie­wy­pła­ca­nia im na­leż­no­ści przez głów­ne­go wy­ko­naw­cę - firmę Radko. Przed­się­bior­stwo za­pew­nia­ło wła­dze Ra­dom­ska, że prace ruszą po­now­nie w po­nie­dzia­łek.

Tak się jed­nak nie stało - mówi wi­ce­pre­zy­dent Marek Bła­siak.

- Pre­zes firmy jesz­cze w pią­tek za­pew­niał, że prace ruszą dziś. Po dzi­siej­szej roz­mo­wie pre­zes nie ukry­wa, że mają kło­po­ty fi­nan­so­we - wy­ja­śnia­ła Bła­siak.

Marek Bła­siak boi się o przy­szłość in­we­sty­cji, po­nie­waż jest ona re­ali­zo­wa­na z pie­nię­dzy unij­nych i muszą być do­trzy­ma­ne ter­mi­ny prac. Jak jed­nak pod­kre­śla, urząd nie może na razie wdra­żać planu awa­ryj­ne­go.

- Nie uru­cha­mia­my planu awa­ryj­ne­go, po­nie­waż na bu­do­wie są firma, kie­row­nik i sprzęt - wy­ja­śniał Bła­siak.

Z in­for­ma­cji, któ­ry­mi dys­po­nu­je ra­domsz­czań­ski ma­gi­strat wy­ni­ka, iż pro­ble­my fi­nan­so­we firmy Radko spo­wo­do­wa­ne są za­le­gło­ścia­mi, jakie ma wobec przed­się­bior­stwa Ge­ne­ral­na Dy­rek­cja Dróg Kra­jo­wych i Au­to­strad.

W środę lub czwar­tek pre­ze­si firmy Radko przy­ja­dą do Ra­dom­ska i będą roz­ma­wiać na temat in­we­sty­cji z wła­dza­mi mia­sta.

Bu­do­wa za­chod­niej ob­wod­ni­cy Ra­dom­ska to naj­więk­sza in­we­sty­cja re­ali­zo­wa­na w ostat­nich la­tach przez ra­domsz­czań­ski ma­gi­strat. Po­chło­nie ponad 40 mi­lio­nów zło­tych.

>>>>

Kolejne sukcesy drogowcow ... To znaczy autostrady sa drogie . Wiadomo sama nazwa wskazuje - drogi ... Wiec co sie czepiacie !

ŚWIECKO AUTOSTRADA A2 PĘKNIĘCIA


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 15:21, 24 Kwi 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:13, 24 Kwi 2012    Temat postu:

Polska w pęknięciach - jak tracimy miliony

Na łącz­ni­ku z au­to­stra­dą A2 przy gra­ni­cy z RFN, sie­dem mie­się­cy po kosz­tu­ją­cym 16,8 mln zł re­mon­cie, po­ja­wi­ły się pęk­nię­cia i wy­kru­sze­nia. Mamy ko­lej­ną dro­go­wą kom­pro­mi­ta­cję – stwier­dza "Dzien­nik Ga­ze­ta Praw­na".

Jak pod­kre­śla ga­ze­ta, dro­go­wcy boją się, że trasa nie prze­trzy­ma zimy. W 2013 r. nie­zbęd­ny może być re­mont. Jed­nak Anna Ja­ku­bow­ska z GDD­KiA w Zie­lo­nej Górze mówi, że spę­ka­nia to nie uster­ki, ale spo­dzie­wa­ny efekt za­sto­so­wa­ne­go roz­wią­za­nia tech­no­lo­gicz­ne­go. Jak za­strze­ga, nie wpły­wa­ją one ne­ga­tyw­nie na ja­kość na­wierzch­ni oraz kom­fort i bez­pie­czeń­stwo jazdy.

Pod­czas re­mon­tu na jezd­ni po­łu­dnio­wej uło­żo­no na­wierzch­nię be­to­no­wą z płyt dy­blo­wa­nych (to tra­dy­cyj­ne roz­wią­za­nie); na pół­noc­nej jest zaś na­wierzch­nia z be­to­nu ce­men­to­we­go o zbro­je­niu cią­głym – bez dy­la­ta­cji (szcze­lin mię­dzy pły­ta­mi).

Jak tłu­ma­czy Ja­ku­bow­ska, nie­re­gu­lar­ne spę­ka­nia wy­ni­ka­ją z wła­ści­wo­ści ma­te­ria­łu, a GDD­KiA chce spraw­dzić, które z roz­wią­zań okaże się trwal­sze.

Dy­rek­cja roz­wa­ża­ła nawet usta­wie­nie ta­bli­cy "Od­ci­nek eks­pe­ry­men­tal­ny", by za­bez­pie­czyć się na wy­pa­dek rosz­czeń od­szko­do­waw­czych kie­row­ców – do­no­si "DGP".

>>>>

Spojrzmy na to optymistycznie . Remont autostrady wystarcza na AŻ 7 MIESIĘCY . Wprawdzie potem trzeba budowac autostrade od nowa ale co sie naszalelismy przez 7 miesiecy na niej to juz nam nikt nie odbierze !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:41, 24 Kwi 2012    Temat postu:

Autostrada popękała krótko po remoncie

Po­pę­ka­na na­wierzch­nia łącz­ni­ka daw­ne­go przej­ścia gra­nicz­ne­go z Niem­ca­mi w Świec­ku z au­to­stra­dą A2.

Be­to­no­wy od­ci­nek dwu­pa­smo­wej drogi po­pę­kał sie­dem mie­się­cy po re­mon­cie, który kosz­to­wał bli­sko 17 mi­lio­nów zło­tych. GDD­KiA twier­dzi, że spę­ka­nia to nie uster­ki, ale spo­dzie­wa­ny efekt za­sto­so­wa­ne­go roz­wią­za­nia tech­no­lo­gicz­ne­go.

>>>>

E tam krotko ! 7 miesiecy ? Jak na nawierzchnie piaskową utwardzaną wodą to jest to rekord świata wytrzymałości !




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 15:42, 24 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:52, 24 Kwi 2012    Temat postu:

Autostradą do bankructwa

Przynajmniej raz w tygodniu w sądzie pojawia się wniosek o upadłość firmy budującej autostradę - czytamy w "Pulsie Biznesu".

- Dziś ci, którzy nie zdobyli żadnego dużego kontraktu autostradowego, cieszą się, że nie udało im się wygrać - mówi gazecie szef Polskiego Kongresu Drogowego Zbigniew Kotlarek.

Złośliwi twierdzą - zauważa "Puls Biznesu" - że dziś łatwiej można spisać listę firm, którym upadłość nie grozi, niż tych, którym w oczy zagląda widmo bankructwa.

Gazeta wyjaśnia, że firmy drogowe nie radzą sobie z zatorami i upadają, bo dwa-trzy lata temu, kiedy zaczął się kryzys, firmy z całego świata ściągnęły do Polski,. by budować drogi na Euro 2012. Chcąc wygrać kontrakt, toczyły zacięte wojny cenowe.

Tymczasem - jak wyliczając eksperci - ceny materiałów znacznie poszły w górę - asfalt podrożał o 45 procent, paliwa o 30 procent, cement o 7 i pół procent, a stal o około 25 procent. W tej sytuacji niskomarżowe zlecenia sprzed dwóch trzech lat zamieniły się w kontrakty generujące ogromne straty.

>>>>

Ciesza sie ze nie ,,wygrali'' kontraktow :O))) Przypominam ze wygrywa sie dajac NAJNIZSZA cene czyli igrajac z bankructwem . Pokazuje to jednak tez ze trzeba zachowac umiar . Rozumiem ze rynek typu Balcerowiczowskiego jest bestialski . Biznesmeni maja ciagly noz na gardle . Ale branie takich kontraktow jak widac nie pomaga . Wrecz przeciwnie ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:26, 02 Maj 2012    Temat postu:

Zbudowali rondo, z którego wypadają samochody

Rozpędzone auta już kilka razy z ronda na skrzyżowaniu ulic Warszawskiej i Monte Cassino w Siedlcach wjechały w prywatną posesję - podało Radio Dla Ciebie.

Rondo na skrzyżowaniu ul. Warszawskiej i Monte Cassino miało poprawić bezpieczeństwo. Okazało się jednak, że je znacznie pogorszyło. Od kiedy powstało rondo, do ogródka mieszkającej przy skrzyżowaniu pani Marii zaczęli trafiać kierowcy, którzy nie przestrzegają, zwłaszcza w nocy, przepisów ruchu drogowego. Do tej pory cztery razy z ronda wypadały rozpędzone samochody. Dwukrotnie przebiły się przez ogrodzenie posesji pani Marii i wylądowały na jej terenie.

- To drugi raz się zdarzyło. Dlaczego mam mieć taki problem? Usłyszałam głośny huk. Rano o godz. 6.00 wjechał samochód jadący od strony Siedlec. Osobiście tego nie widziałam. Jak wyszłam, to sprawcy już odeszli, ale zobaczyłam, że na terenie mojej posesji jest samochód. Po prostu jestem przerażona tym, co zobaczyłam - opowiadała reporterowi RDC Marcinowi Mazurkowi pani Maria.

Jak wyjaśnia pani Maria, samochód na teren jej posesji wpadł już po raz drugi, a w ogóle z ronda wypadły cztery razy.

- Nie wiem, czy to rondo jest źle oznakowane, ale samochody wjeżdżają w moje ogrodzenie. Nie wiem dlaczego. Mam po prostu ogromny problem. Jestem osobą samotna i nie mogę sobie z tym poradzić. Zgłaszałam to do władz miasta, ale nikt się nie pojawił i przy mnie tego nie oglądał. Już raz naprawiałam ogrodzenie, a teraz będzie to robione po raz drugi - żali się.

Pani Maria chce, żeby rondo zabezpieczono. Dodaje, że te sytuacje są też bardzo groźne dla przechodniów.

- Oczekuje barierek na tym rondzie, żeby jak się coś wydarzy samochód nie tu wjeżdżał. Ktoś idąc tędy zginąłby pod autem. Podczas jednego z tych zdarzeń szedł mężczyzna, który na szczęście uciekł na przystanek - tłumaczy pani Maria.

Sprawa trafiła oficjalną droga do siedleckiego samorządu, ale ze względu na długi, majowy weekend nie udało się nadać jej biegu. Udało się jednak na miejsce zdarzenia zaprosić jednego z siedleckich radnych. Adam Bobryk obiecuje, że zgłosi ten problem na najbliższej sesji Rady Miasta Siedlce.

- Praktyka pokazuje, że nieodpowiedzialność kierowców stwarza zagrożenie dla mieszkańców, a ich bezpieczeństwo jest dla nas najważniejsze, dlatego wystąpię z inicjatywą zamontowania barierek. W przyszłości uniemożliwią one tego typu sytuacje - zapewnia.

Okazuje się, że rondo zostało dobrze zaprojektowane i policja nie ma do niego żadnych zastrzeżeń.

>>>

Coraz wieksze osiagniecia drogowcow . Kto by spodziewal a ztakiej innowacyjnosci ! Latajace samochody !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:50, 03 Maj 2012    Temat postu:

Fuszerka czy siła natury? I kto za nią zapłaci?!

Wtorkowa ulewa uszkodziła skarpę przy rondzie na ul. Wyszyńskiego. Tak, tak. To ta ulica, którą niedawno wyremontowano za 20 mln zł. I ta skarpa, którą już kilka miesięcy temu... naprawiano! - Skandal - mówią gorzowianie.


Fot. Tomasz Rusek / gazetalubuska.pl
- Brak mi słów... Fuszerka i bubel to najdelikatniejsze, jakie przychodzą mi do głowy. Ktoś powinien za to odpowiedzieć, ale jak znam życie, to skończy się na gadaniu o "sile wyższej"'. A jeśli coś tu jest wysokie, to wysokich lotów skandal - denerwował się wczoraj kierowca Michał Szyjko.

Razem z nami oglądał wczoraj zniszczenia przy rondzie. Miał bardzo osobisty powód. - Gdy kilka miesięcy temu deszcz w tym samym miejscu uszkodził tę skarpę i wybijał studzienki, na takiej właśnie studzience uszkodziłem auto. Nie dostałem złotówki odszkodowania, bo ubezpieczyciel za miastem powtórzył, że to była "siła wyższa" - mówił nam wczoraj M. Szyjko. Jego zdaniem powtórka z rozrywki - czyli kolejne, identyczne szkody wywołane przez deszcz w tym samym miejscu - dowodzi jasno: spartolono albo projekt, albo wykonawstwo remontu.

Najpierw jednak słowo wyjaśnienia i trochę historii. Rozchodzi o skarpę za rondem na skrzyżowaniu ulic Górczyńskiej z Wyszyńskiego. To właśnie ona coś nie może wyjść projektantom, budowlanym i urzędnikom. Gdy pod koniec 2011 r. zakończono wielki remont ul. Wyszyńskiego za 20 mln zł, kierowcy cieszyli się, że w końcu jest ładna droga i równe chodniki. Aż niecały rok później, we wrześniu, lunął deszcz i zmył właśnie to jedno miejsce: skarpę z chodnikiem. Urząd spierał się z wykonawcą, kto powinien zapłacić za szkody i naprawę.

(tr) / gazetalubuska.pl

>>>>

Zaraz tam sknadal i fuszerka . Wiadomo jest ze droga nie przetrwa deszczu . Dobra jest dopoki nie ma deszczu . Jak spadnie to koniec . Wie to kazdy drogowiec i prosze mi tu niekompetenych przechodniow nie podburzac !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:44, 04 Maj 2012    Temat postu:

Położyli nawierzchnię i już ją zrywają

- Na ogromne korki można natknąć się na drodze z Lublina do Świdnika. Robotnicy zrywają asfalt z nowopołożonej nawierzchni - zaalarmował czytelnik redakcję "Dziennika Wschodniego".

- Korki na tej drodze są codziennie, ale to co dzieje się dzisiaj przechodzi wszelkie granice. Drogowcy wprowadzili ruch wahadłowy i na odcinku od Kalinówki do krzyżówek świdnickich trzeba czekać - zadzwonił do naskierowca. - Ale najbardziej zdziwiło mnie to, że robotnicy zrywają nowopołożoną nawierzchnię w tym miejscu - dodaje.

Jak informuje Krzysztof Nalewajko z GDDKiA w Lublinie, robotnicy frezują tam ubytki, które pojawiły się w warstwie tzw. wiążącej, która nie jest ostateczną, a została położona przed zimą. Ostatnia warstwa tzw. ścieralna jeszcze nie została ułożona.

Na całym odcinku jest 15 miejsc, które wymagają teraz frezowania. - Wykonawca robi to teraz, żeby nie blokować drogi w sobotę, kiedy zaczną się powroty z długiego weekendu - tłumaczy Nalewajko.

Prace i utrudnienia w ruchu potrwają jeszcze w nocy z piątku na sobotę, kiedy zostanie uzupełniona warstwa bitumiczna nawierzchni. - To nie zajmuje dużo czasu, ale w czasie pracy do minimum trzeba ograniczyć ruch pojazdów - mówi Nalewajko.

Jak dodaje, prace mają zakończyć się do soboty.

>>>

Kto to spiewal : Pero pero bilans musi wyjsc na zero ? Z drogami jak z bilansem bankowym . Musi sie bilansowac do zera . Co zbuduja musza rozebrac !

fot. Paweł Buczkowski / Archiwum "Dziennik Wschodni"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:47, 16 Maj 2012    Temat postu:

Zbankrutował przez autostradę A2. "Stałem się przestępcą"

- Co ja je­stem wi­nien. Ja nie mam pracy. Gdy­bym miał gwa­ran­cję to bym po­szedł dalej jeź­dzić. Sta­łem się prze­stęp­cą. Zo­sta­łem z dłu­ga­mi, które je­stem lu­dziom wi­nien. Wstyd - krzy­czał do po­li­ty­ków na po­sie­dze­niu ko­mi­sji in­fra­struk­tu­ry Marek Szym­czak, wła­ści­ciel jed­nej z firm, która po pra­cach na bu­do­wie au­to­stra­dy A2 zban­kru­to­wa­ła. W ta­kiej sy­tu­acji jak zde­spe­ro­wa­ny męż­czy­zna jest wielu in­nych pod­wy­ko­naw­ców, a stra­ty sza­cu­je się na ponad 3 mld zło­tych. Wię­cej w ma­te­ria­le TVP.

>>>>

Ci lajadacy zalegajacy sejm z kartelow sejmotykow za wszystko odpowiedza przed Bogiem i nie chcial bym byc na ich miejscu . Zarowno ci z psudorzadu jak z pseudopozycji . Sejm nie jest dla ich przyjemnosci ale jest to miejsce pracy dal kraju . Nikt tam siedziec NIE MUSI !



[img][/img]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:31, 16 Maj 2012    Temat postu:

Za opóźnioną A2 urzędnicy dostaną nagrody

Pracownicy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, odpowiadający za opóźnioną budowę autostrady A2 z Warszawy do Łodzi zostali nagrodzeni premiami - podaje TVN Warszawa. Rzecznik GDDKiA potwierdza. Jak mówi, nagrody są za "wyjątkowe i ponadstandardowe zaangażowanie".

Nagrodzone osoby, to pracownicy odpowiedzialni za nadzór nad prawidłową realizację projektu. - Nagrody uznaniowe dostało szereg osób - przyznaje w rozmowie z TVN Warszawa rzecznik GDDKiA Urszula Nelken, nie informując jednak o wysokości nagród.

Nelken dodaje, że pieniądze mają zostać wypłacone z puli GDDKiA, a wszystko odbywa się zgodnie z ustawą o służbie cywilnej i wewnętrznym regulaminem urzędu.

Budowa całego 91-kilometrowego odcinka miała zakończyć się w maju 2012 roku tak, by droga była przejezdna przed Euro 2012. Teraz mówi się, że realnym terminem jest październik 2012 - podaje TVN Warszawa.

>>>>

Hurra hurra hurra ! Znow nasi ciezko pracujacy urzednicy dostana skromne wynagrodzenie za tytaniczny trud


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:38, 18 Maj 2012    Temat postu:

„Sprzedałem firmę, zostałem bez niczego” – podwykonawcy w dramatycznej sytuacji

Zo­sta­łem z dłu­ga­mi, je­stem 150 tys. lu­dziom wi­nien, nie mam nawet domu! – tak po sej­mo­wej ko­mi­sji in­fra­struk­tu­ry krzy­czał zroz­pa­czo­ny przed­się­bior­ca. Da­riusz Smu­kow­ski z firmy Ter­pol z Płoń­ska jest jed­nym z pod­wy­ko­naw­ców, któ­rzy pra­co­wa­li dla spół­ki DSS na bu­do­wie au­to­stra­dy A2. Firma ogło­si­ła upa­dłość, a pod­wy­ko­naw­cy zo­sta­li z ni­czym.

Pod­czas po­sie­dze­nia ko­mi­sji pod­wy­ko­naw­ca mówił, że GDD­KiA przy­sła­ła do niego pismo za­wia­da­mia­ją­ce o tym, że jego firma nie jest ob­ję­ta za­bez­pie­cze­niem oraz, że na wła­sną rękę może zło­żyć za­ża­le­nie do DSS

. – Skąd ja mam wziąć pie­nią­dze? Skąd ja mam wziąć tyle na za­pła­ce­nie, na spra­wę, na ad­wo­ka­ta, jak ja nie mam w tej chwi­li na chleb? – pytał z wy­rzu­tem wła­ści­ciel firmy Ter­pol.

Pod­wy­ko­naw­ca mówił, że pierw­sza nie­za­pła­co­na fak­tu­ra była przez niego wy­sta­wio­na jesz­cze 22 li­sto­pa­da. – Ja już za­pła­ci­łem po­dat­ki, VAT za­pła­ci­łem z tych 360 tys. zł, któ­rych nie otrzy­ma­łem – in­for­mu­je.

Po po­sie­dze­niu ko­mi­sji in­fra­struk­tu­ry do In­ter­ne­tu tra­fi­ło na­gra­nie z dra­ma­tycz­nym ape­lem pod­wy­ko­naw­cy, któ­re­mu grozi ban­kruc­two. – Sprze­da­łem całą firmę swoją i zo­sta­łem bez ni­cze­go – krzy­czy w nim Smu­kow­ski. – Ja wy­ko­na­łem usłu­gi trans­por­to­we, wszyst­ko się zga­dza, do­ku­men­ty mam, fak­tu­ry, prze­wo­zy. I nie mam pie­nię­dzy! – żalił się przed­się­bior­ca do słu­cha­ją­cych go po­słów.

Ja się nie boję, bo ja nie mam nic do stra­ce­nia! Je­stem goły i we­so­ły! Co ja mam po­wie­dzieć w domu żonie i dzie­ciom?! Mam za gra­ni­cę wy­je­chać?! Tu się uro­dzi­łem, tu chcę pra­co­wać i tu chcę żyć! – krzy­czy.

– Od 2 mln zł, któ­rych DSS mi nie wy­pła­ca od pół roku, do 18 maja mam za­pła­cić kil­ka­set ty­się­cy zło­tych w urzę­dzie skar­bo­wym. Już je­stem we­zwa­ny w cha­rak­te­rze spraw­cy wy­kro­cze­nia skar­bo­we­go. Z czego ja mam te 800 tys. zł oddać? Nie mam tych pie­nię­dzy. W grud­niu ubie­głe­go roku mia­łem w pracy 200 ludzi, dzi­siaj zo­sta­ło mi 20 i po­dej­rze­wam, że za mie­siąc nie zo­sta­nie mi już nikt. A ja mogę tra­fić do wię­zie­nia jako prze­stęp­ca kar­no-skar­bo­wy – wy­ja­śnia przed­się­bior­ca.

>>>>

Po prostu super .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:45, 18 Maj 2012    Temat postu:

Nowak: na Euro objazd niedokończonej A2 - drogą krajową nr 2

Mi­ni­ster trans­por­tu Sła­wo­mir Nowak po­wie­dział we wto­rek, że wa­riant ob­jaz­du au­to­stra­dy A2 przy­go­to­wa­ny na Euro 2012 za­kła­da skie­ro­wa­nie ruchu na drogę kra­jo­wą nr 2. Pod­kre­ślił, że na czę­ści A2 pręd­kość bę­dzie ogra­ni­czo­na do 70 km/godz.

>>>>

Nowak: sam bym przyznał nagrody osobom nadzorującym budowę A2

Sam przy­znał­bym na­gro­dy sze­ściu oso­bom z GDD­KiA, które się tak an­ga­żu­ją w nad­zór nad bu­do­wą au­to­stra­dy A2 - po­wie­dział w środę mi­ni­ster trans­por­tu Sła­wo­mir Nowak. Sze­ściu pra­cow­ni­ków Dy­rek­cji otrzy­ma­ło na­gro­dy uzna­nio­we w łącz­nej wy­so­ko­ści 64 ty­się­cy zł brut­to.

>>>>

Wiemy wiemy . Przyznawanie sobie nagrod za niedokonczone autostrady o pekajacej nawierzcni to jedyne co potraficie zrobic z sukcesem ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:16, 23 Maj 2012    Temat postu:

Związkowcy będą się modlić o ratunek dla firmy

Związ­kow­cy z So­li­dar­no­ści Dol­no­ślą­skich Su­row­ców Skal­nych (DSS) za­mó­wi­li msze św. w in­ten­cji firmy. Wkrót­ce sąd ma roz­pa­trzyć za­ża­le­nie DSS na po­sta­no­wie­nie o ogło­sze­niu upa­dło­ści li­kwi­da­cyj­nej spół­ki. Kło­po­ty firmy zwią­za­ne są z bu­do­wą od­cin­ka au­to­stra­dy A2.

W ko­mu­ni­ka­cie umiesz­czo­nym na stro­nie in­ter­ne­to­wej DSS związ­kow­cy za­pra­sza­ją pra­cow­ni­ków i współ­pra­cow­ni­ków firmy na msze świę­te, które od­bę­dą się w środę w Pi­ła­wie Gór­nej (Dol­no­ślą­skie) oraz w czwar­tek w War­sza­wie. - W naj­bliż­szych ty­go­dniach za­pad­ną naj­waż­niej­sze de­cy­zje do­ty­czą­ce na­szej Firmy, zwią­za­ne z jej ist­nie­niem i dal­szą dzia­łal­no­ścią. W tym nie­zwy­kle trud­nym dla nas wszyst­kich okre­sie chce­my wspól­nie mo­dlić się w in­ten­cji: "Prze­ła­ma­nia kry­zy­su oraz uchro­nie­nia miejsc pracy w spół­ce Dol­no­ślą­skie Su­row­ce Skal­ne S.A." - na­pi­sa­no w ko­mu­ni­ka­cie.

Firma DSS 24 kwiet­nia zło­ży­ła za­ża­le­nie na po­sta­no­wie­nie Sądu Re­jo­no­we­go w War­sza­wie, który 17 kwiet­nia ogło­sił upa­dłość li­kwi­da­cyj­ną spół­ki. Sąd dru­giej in­stan­cji roz­pa­trzy za­ża­le­nie w ter­mi­nie mie­sią­ca od dnia przed­sta­wie­nia mu akt spra­wy.

Jesz­cze przed ogło­sze­niem przez sąd upa­dło­ści li­kwi­da­cyj­nej, DSS zło­ży­ła wnio­sek o ogło­sze­nie upa­dło­ści z moż­li­wo­ścią za­war­cia ukła­du. Jak po­wie­dzia­ła we wto­rek czło­nek za­rzą­du DSS Mał­go­rza­ta Then, upa­dłość ukła­do­wa w więk­szym stop­niu po­zwo­li­ła­by za­bez­pie­czyć in­te­re­sy wie­rzy­cie­li firmy. - Po­zwo­li­ła­by rów­nież na re­struk­tu­ry­za­cję i kon­ty­nu­owa­nie dzia­łal­no­ści DSS w jej pod­sta­wo­wym ob­sza­rze, czyli wy­do­by­ciu su­row­ców skal­nych - po­wie­dzia­ła Then.

Po­in­for­mo­wa­ła, że spół­ka za­bie­ga także o zmia­nę de­cy­zji na szcze­blu sądu pierw­szej in­stan­cji. - Jest taka moż­li­wość, aby sąd pierw­szej in­stan­cji zmie­nił de­cy­zję z upa­dło­ści li­kwi­da­cyj­nej na ukła­do­wą - po­wie­dzia­ła.

Po zło­że­niu wnio­sku o ogło­sze­nie upa­dło­ści spół­ka in­for­mo­wa­ła, że bez­po­śred­nie przy­czy­ny jej nie­wy­pła­cal­no­ści wy­ni­ka­ją z za­an­ga­żo­wa­nia w re­ali­za­cję pro­jek­tów dro­go­wych, w szcze­gól­no­ści pro­jek­tu bu­do­wy au­to­stra­dy A2. DSS w kon­sor­cjum z Bogl a Krysl prze­ję­ło bu­do­wę od­cin­ka C au­to­stra­dy A2 Stry­ków Ko­no­to­pa po tym, jak GDD­KiA od­stą­pi­ła od umowy z chiń­skim kon­sor­cjum Covec. Nowi wy­ko­naw­cy zo­bo­wią­za­li się ukoń­czyć au­to­stra­dę do paź­dzier­ni­ka 2012 r., z tym że miała ona być prze­jezd­na jesz­cze przed Euro 2012.

>>>>

I brawo . Tak trzeba ! Tym razem zupelnie trafnie zwrocili sie do Boga . Nie wiem czy firma sie podniesie . Firma to dzielo ludzkie a takie sa nietrwale . Ale ludzie na pewno uloza sobie zycie bo Bóg pomoze !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:04, 23 Maj 2012    Temat postu:

Nie dostali pieniędzy za autostradę. Liczą na rząd

Pieniądze dla podwykonawców firm budujących drogi mogą zostać uruchomione w perspektywie do 2 miesięcy - powiedział dziennikarzom minister transportu Sławomir Nowak, po środowym spotkaniu z podwykonawcami DSS. Podwykonawcy zapowiadają, że nie planują protestów.

Nowak szacuje, że właśnie tyle czasu - do dwóch miesięcy - potrzeba na uchwalenie ustawy mającej rozwiązać problemy związane z regulowaniem przepływów pieniężnych między wykonawcami a podwykonawcami, której projekt przygotowany został w resorcie transportu. Przypomniał, że obecnie jeszcze nie ma podstawy prawnej do wypłacenia pieniędzy poszkodowanym podwykonawcom przez stronę publiczną.

- Naszą wspólną intencją jest to, aby problem podwykonawców jak najszybciej załatwić, bo (...) wszyscy jesteśmy w tej sprawie poszkodowani: strona publiczna i podwykonawcy. Intencją rządu, premiera i moją jako ministra transportu jest to, by tym biednym ludziom jak najszybciej pomóc - zaznaczył szef resortu transportu.

Minister poinformował, że projekt ustawy najprawdopodobniej zostanie przyjęty przez rząd na wtorkowym posiedzeniu. Dodał, że rozmawiał z Marszałek Sejmu Ewą Kopacz, by nadać projektowi wysoki priorytet.

Nowak przypomniał, że nowe przepisy nałożą na wykonawcę inwestycji obowiązek przedstawienia gwarancji w wysokości 3 proc. kontraktu, z której strona publiczna mogłaby regulować ewentualne zaległości płatnicze wobec podwykonawców. Wykonawcy mieliby też obowiązek zgłaszania do inwestora wszystkich swoich podwykonawców oraz przedstawiania zaświadczeń, że nie zalegają z płatnościami wobec nich.

- Ten system, który nie będzie miał już luk, w przyszłości mam nadzieję, że dobrze zadziała i że nie będzie już procederu naciągania podwykonawców przez duże firmy wykonawcze - ocenił Nowak. Przyznał, że te przepisy mają chronić podwykonawców na przyszłość, ale firmy pracujące dla DSS mają problemy już teraz.

- Wprowadzamy specjalną procedurę, taką uproszczoną, żeby już na podstawie spisu wierzytelności, który został złożony przez DSS w sądzie, móc szybko ludziom wypłacić połowę oczekiwanej przez nich kwoty, a drugą połowę po uprawomocnieniu się decyzji sądu, nakazu, ugody bądź po potwierdzeniu przez sędziego komisarza, że ta wierzytelność jest prawdziwa - wówczas płacimy drugą połowę jak najszybciej - wyjaśnił. Dodał, że strona publiczna będzie z kolei dochodziła swoich roszczeń u syndyka.


Przedstawiciele podwykonawców firmy DSS, którzy uczestniczyli w środowym spotkaniu, otrzymali od Nowaka zapewnienie, że będą uczestniczyli w pracach nad ustawą. Przedsiębiorcy powiedzieli dziennikarzom, że ustalili z ministrem dalszy tryb postępowania i na razie wstrzymują się od protestów i poczekają na uchwalenie ustawy. Zaapelowali do polityków, by sprawnie pracowali nad projektem i do prezydenta, by jak najszybciej podpisał uchwaloną ustawę.

Przedstawiciele poszkodowanych firm, którzy uczestniczyli w spotkaniu zapowiedzieli, że przekażą ustalenia pozostałym przedsiębiorcom. - Uważamy, że w chwili obecnej jest to najbardziej realne podejście, ale mamy oczywiście świadomość, że wielu osób to nie satysfakcjonuje. Wykonaliśmy pracę, za którą do tej pory nie otrzymaliśmy zapłaty. Ale jest prawdą, że firma DSS oszukała zarówno nas, jak i oszukała Generalną Dyrekcję i ministra transportu - powiedział jeden z nich. Dodał, że poszkodowani będą pomagać innym podwykonawcom w zgromadzeniu wszystkich dokumentów potrzebnych do odzyskania należności.

Minister Nowak oszacował roszczenia podwykonawców DSS na 38 mln zł.

>>>

Trzeba bylo od razu wyplacac faktycznym wykonawcom ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:17, 23 Maj 2012    Temat postu:

Grożą oszukanym przy budowie autostrad przedsiębiorcom, że zaleją ich betonem.

Groźby "zalania betonem", przypadkowo zbiegające się w czasie liczne kontrole urzędników i ściąganie podatków od nieotrzymanych pieniędzy - takie "przyjemności" spotykają przedsiębiorców, którzy opowiedzieli Wirtualnej Polsce o nieprawidłowościach przy budowie autostrad. Twierdzą, że zostali oszukani przez polityków i przez DSS S.A. - wybranego poza przetargiem wykonawcę odcinka C autostrady A2, który jest im winien kilkadziesiąt mln zł. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, zablokują drogi w całej Polsce w czasie Euro 2012. - Będzie afera na całą Europę - mówią.

Marek Szymczak groźbę usłyszał po wywiadzie udzielonym na początku kwietnia Wirtualnej Polsce (zobacz artykuł). Obcy głos w krótkim komunikacie zagroził mu, że zostanie "zalany betonem", jeśli nadal "będzie się wychylał". Szymczak nie wie, kto i dlaczego mu groził, nie skłoniło go to jednak do zmiany stylu retoryki i nadal pojawia się w mediach. - Złożyłem do prokuratury dwa zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, ponieważ dwukrotnie ktoś do mnie dzwonił i dwukrotnie ktoś mi groził śmiercią. Powiedział, żebym siedział cicho i się nie wychylał. W piśmie do prokuratury podałem numer, z którego dzwonił. Bez problemu mogli ten numer namierzyć. Od pierwszej groźby minęło półtora miesiąca, od drugiej miesiąc, a prokuratura nawet do mnie się nie odezwała. Gdybym zadzwonił z informacją, że mój kolega ma w domu dwa gramy marihuany, to byliby u niego w ciągu 10 minut, a jeśli kogoś chcą zabić, to czekają chyba, aż ktoś mnie sprzątnie na ulicy i dopiero zaczną robić śledztwo - mówi Marek Szymczak, jeden z przedsiębiorców pracujących przy budowie odcinka C autostrady A2, który nie otrzymał zapłaty za wykonaną pracę. Jego firma Mar-Tom zajmowała się budową konstrukcji monolitycznych, teraz czeka na zaległe 2 mln złotych, od których już teraz musi płacić podatek.

- Nie mam pojęcia, kto do mnie dzwonił i mówił, że mnie zabije. Nie mam wrogów, popłaciłem ludziom pieniądze, również dlatego mam problemy z urzędami. Nie mam wrogów wśród swoich ludzi, nikomu w drogę nie wszedłem. To było związane stricte z moją pracą, powiedziano mi wyraźnie, żebym się nie wychylał i nie mówił o autostradach - wyjaśnia Szymczak. Kazimierz Turaliński, specjalista ds. bezpieczeństwa gospodarczego, który zaangażował się w wyjaśnienie sprawy nieprawidłowości przy budowie autostrad i reprezentuje poszkodowanych, zaznacza, że takie groźby należy traktować poważnie. - Osoby, wobec których podejmowane są te działania, mają powody do realnych obaw. Dowodem jest m.in. powiązana z tematem tych gróźb interwencja policji przeciwko jednemu z przedsiębiorców. Zlecenie pobicia osoby, czy nawet coś gorszego, to nie są w tej chwili duże koszty. Praktycznie każdy przedsiębiorca, który współpracuje z jakąś "agencją ochrony", jest w stanie załatwić coś takiego w cenie kilku tysięcy złotych. Jeżeli są duże pieniądze, a na autostradach są stosunkowo duże pieniądze - mówimy o dziesiątkach, setkach milionów złotych, to należy się liczyć z tym, że pewne osoby mogą nie chcieć tych pieniędzy oddać - zauważa Kazimierz Turaliński.

Przedsiębiorcy, również pracujący przy innych odcinkach autostrad, poza bezpośrednimi groźbami, słyszeli także "dobre rady". - "Serdeczne życzenia" pochodziły od osób, które mają mocną pozycję w środowisku biznesowym, ale na 100% były wyłącznie "listonoszami". To nie są osoby, którym by zależało bezpośrednio, aby wywołać presję. Chodziło o poinformowanie ludzi, których się lubi o tym, że są osoby, które bardzo nie chcą nagłośnienia tej sprawy i kontynuacja tego wątku może skończyć się źle - wyjaśnia Kazimierz Turaliński.

4 kontrole w 14 dni

Trwająca od ponad miesiąca walka o odzyskanie pieniędzy nie jest jedynym zmartwieniem przedsiębiorcy, w ciągu ostatnich 14 dni firma Marka Szymczaka przeszła trzy kontrole wysłane przez różne instytucje, teraz czeka ją następna. - Dzisiaj mam kontrolę z Państwowej Inspekcji Pracy, a w ubiegłym tygodniu była u mnie Straż Graniczna. Można to wszystko sprawdzić - zaznacza.

Wobec poszkodowanego przedsiębiorcy państwo okazało się wyjątkowo nieprzyjazne. Mimo, że Marek Szymczak nie otrzymał zapłaty od byłego lidera konsorcjum budującego odcinek C autostrady A2 - Dolnośląskich Surowców Skalnych, musi zapłacić od tych pieniędzy podatek dochodowy i VAT, w sumie ok. 800 tys. zł. - Mam 26 pism z urzędu skarbowego i ZUS, m.in. wezwań do zapłaty, ponagleń i blokad kont - mówi. Zaznacza jednocześnie, że urząd skarbowy w Słupsku poszedł mu na rękę. - Nie mogę powiedzieć, że urząd skarbowy jest nieprzychylny. Powiedziano mi, że "są dla ludzi", nie dostałem na razie kary, a płatność udało się odroczyć - zaznacza.

W podobnej sytuacji są wszyscy z 59 poszkodowanych przy budowie autostrad, którzy stworzyli wspólny komitet, aby odzyskać pieniądze. 10 maja przyszli do sejmu na spotkanie z komisją infrastruktury. - Służby na nas nasyłacie, urzędy skarbowe, policję. Ja się nie boję, bo ja nie mam, proszę państwa, nic do stracenia. Ja jestem goły i wesoły. Ja wszystkie dokumenty mam, wszystkie faktury i nie zostało mi w tej chwili nic. Jak ja mam teraz do domu wrócić, co powiedzieć żonie i dzieciom?! (...). Teraz pan mówi, żeby za granicę wyjechać?! Tu się urodziłem, tu chcę pracować i tu chcę żyć! - mówił Dariusz Smukowski, jeden z zrozpaczonych przedsiębiorców. W ciągu zaledwie jednego tygodnia nagranie z jego ostrego wystąpienia obejrzało w serwisie YouTube.pl ponad pół miliona osób (zobacz nagranie). W wywiadzie dla Wirtualnej Polski Dariusz Smukowski zwraca uwagę na kuriozalny charakter całej sytuacji. - Mój dziadek woził kiedyś dla Niemców, za darmo budował drogi, rowy i okopy, bo byliśmy pod okupacją niemiecką w czasie wojny. Teraz jest 70 lat po wojnie i wnuczek znów ma za darmo budować? To ja pytam: pod czyją jesteśmy okupacją? Podobno komunizmu nie ma, żyjemy w wolnej Polsce, a my dalej mamy reżim i mamy za darmo pracować? - pyta Smukowski.

Mięso wyborcze

Przedsiębiorcy twierdzą, że nie ma szans na odzyskanie pieniędzy na drodze sądowej, jak radziło im wcześniej ministerstwo transportu i GDDKiA. - Przecież to jest kpina, co oni teraz mówią. Na wyrok sądu w sądzie administracyjnym czeka się od dwóch do trzech lat, nierzadko cztery i pięć. Tego rządu już dawno nie będzie, zanim my te wyroki dostaniemy. To jest odkładanie wszystkiego na później, zwodzenie nas. Euro 2012 jest za dwadzieścia dni, dlatego rzucili nam teraz takie mięso wyborcze. Jak mamy iść do sądu? Skąd mam wziąć 100 tys. zł na zapłacenie wpisowego do sądu i 20-30 tys. zł dla radcy prawnego, który ma to poprowadzić? Mojej firmy już nie będzie za dwa lata - deklaruje Marek Szymczak, zwraca też uwagę, że nie może dostać nakazów płatniczych, ponieważ DSS jest w stanie upadłości.

Również procedura upadłości nie pozwoli poszkodowanym na odzyskanie należności. Jak twierdzą przedsiębiorcy, z którymi DSS próbował się rozliczyć przynajmniej w części, syndyk rozpoczął pracę od domagania się zwrotu pieniędzy. - W ostatniej fazie życia, DSS wyraził chęć i ochotę, żebym w ramach rozliczenia odebrał od nich kruszywo - jedno wahadło kamienia. Musiałem jechać do nich osobiście do Warszawy, wpłacić za transport prawie 100 tys. zł, bo inaczej odebrano by im pieniądze z konta. Odebrałem to wahadło, sprzedałem ze stratą, ale odzyskałem jakąś część pieniędzy. Gdy syndyk wszedł na "stołek" do DSS, pierwsze pismo, jakie wysłał do mnie, to nakaz zapłaty pieniędzy za ten kamień, bo inaczej czeka mnie droga sądowa i egzekucja komornicza. Wszystko zostało załatwione zgodnie z prawem, umowa została sporządzona, w fakturze zaznaczono, że to kompensata za długi wobec mnie, a syndyka nie interesuje to, że jest mi winien 2 mln zł, tylko każe mi oddawać te 100 tys. zł, bo inaczej skieruje sprawę do sądu - opowiada Marek Szymczak.

Jak twierdzą przedsiębiorcy, ich firmy stojące na skraju bankructwa poproszono o wpłatę dodatkowych pieniędzy na rzecz syndyka. - Syndyk zwrócił się do nas, żebyśmy zapłacili 9 mln zł jako zaliczkę na to, żeby mógł doprowadzić do upadłości DSS. Jako podwykonawcy nie mamy żadnych szans na odzyskanie pieniędzy, bo jesteśmy w czwartej grupie. Jeżeli zadłużenie to 800 mln zł, a my jesteśmy w ostatniej grupie, a wartość majątku to 300 mln zł, to 500 mln zł zostanie braków. W pierwszej kolejności pieniądze dostaną urząd skarbowy, ZUS, fundusze pracownicze, banki, ale my nie dostaniemy żadnych pieniędzy. Chcą jeszcze z nas zrobić jeleni, żebyśmy wpłacili 9 mln zł - mówi Szymczak.

DSS w oświadczeniu dla mediów deklaruje, że całkowite zadłużenie firmy wynosi 580 mln zł. Ma też plan na rozwiązanie problemu, chce zmiany upadłości z likwidacyjnej na układową, dzięki temu, mimo horrendalnych długów, firma będzie mogła kontynuować działalność. Jak wynika z oświadczenia, DSS chce skupić się na wydobyciu kruszyw i dostarczaniu ich na place budowy dróg i linii kolejowych.

Inny pomysł na rozwiązanie problemu mają podwykonawcy. W ich stanowisku przedstawionym przed komisją infrastruktury przez Konstantego Sochackiego, zwracają uwagę na nieprawidłową interpretację artykułu 647 Kodeksu cywilnego. W opinii Komitetu Protestacyjnego Poszkodowanych przy Budowie Autostrad, sytuację może uratować odpowiednia decyzja ministra o interpretacji art. 647. - Być może wskazane byłoby wydanie odpowiedniego pisma interpretacyjnego przez ministra transportu, by dostawcy materiałów i usługodawcy pracujący dla potrzeb Głównego Wykonawcy traktowani byli identycznie jak podwykonawcy robót budowlanych - mówił przed komisją infrastruktury Konstanty Sochacki, powołując się m.in. na interpretację Sądu Najwyższego. Protestujący chcą też zmiany przepisu, aby w przyszłości nie było podobnych wątpliwości. Dzięki tej interpretacji, GDDKiA mogłaby wypłacić wynagrodzenie za pracę bezpośrednio poszkodowanym przedsiębiorcom. - Należy zauważyć, że decyzja ta nie powoduje jakiegokolwiek wzrostu wydatków budżetowych, gdyż wszystkie płatności dla podwykonawców winny być potrącone z gwarancji bankowej Głównego Wykonawcy - wyjaśniał Sochacki.

23 maja o 12.00 minister Sławomir Nowak spotka się z poszkodowanymi przedsiębiorcami i przedstawi swoje stanowisko ws. proponowanego przez nich rozwiązania. Zdesperowani przedsiębiorcy tracą już zaufanie do rządu. Deklarują, że jeśli nie dojdzie do porozumienia, zablokują drogi w całej Polsce w czasie Euro 2012. - Będzie afera na całą Europę - mówią. Są również oburzeni na nagrody, które urzędnicy GDDKiA dostali za pracę na autostradzie A2. Sześć osób nagrodzono kwotą łączną kwotą 64 tys. zł. - Sami przyznają sobie premie za "nadnormatywny" czas pracy. Myśmy tam pracowali 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, w niedziele i święta i też żądamy, żeby nam zapłacili za nasz "nadnormatywny" czas pracy - komentuje Marek Szymczak.

- Będziemy protestować, ponieważ czujemy się w dalszym ciągu oszukani. Jesteśmy świadomi tego, że ucierpią ludzie niewinni, robimy wszystko, żeby tego uniknąć, bo premiera to nie dotyczy, bo jemu drogi nie zablokujemy. Jak my się mamy cieszyć z tego Euro, skoro my jesteśmy w długach. Zgłosiły się do mnie już telewizje niemieckie, chcą pokazać to na Zachodzie. Jeśli będzie trzeba, chętnie wystąpię. Niech Unia Europejska dowie się, na co dała pieniądze. Nie powinniśmy tego wymiatać spoza kraju, bo to nasze wewnętrzne sprawy, ale jeśli władza nic nie zrobi, to chętnie wystąpię. Zapłaciłem 80 tys. zł podatków w ubiegłym roku. To mało, jeszcze trzeba mnie okraść? - pyta Dariusz Smukowski.

Kontrahent zweryfikowany zgodnie z procedurą

Konsorcjum z DSS jako liderem przeszło weryfikację i otrzymało zlecenie za 756 mln zł, mimo że nie zapłaciło skarbowi państwa za sprywatyzowaną kopalnię w Złotoryi, którą DSS kupił w 2010 roku za pośrednictwem założonej przez siebie spółki Surowce Skalne Zachód. Według informacji ujawnionych przez "Dziennik Gazetę Prawną", doradcą DSS był Kazimierz Marcinkiewicz, który miał otrzymać za swoje usługi 64 tys. zł. Rady byłego premiera musiały być skuteczne, DSS dostał bez przetargu lukratywne zlecenie na dokończenie budowy odcinka C autostrady A2, wcześniej wygrał też z konkurencją i kupił Kieleckie Kopalnie Surowców Mineralnych - świetnie prosperującą spółkę skarbu państwa, która zbankrutowała rok później, mimo że w tym czasie niemal podwoiła produkcję.

- Gdyby mnie pan złapał na lobbingu, mógłby mnie pan podać do prokuratury. Ja byłem w Ministerstwie Skarbu Państwa, aby po prostu złożyć konkretną propozycję w imieniu DSS - wyjaśniał Kazimierz Marcinkiewicz. Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", z deklaracji Marcinkiewicza wynika, że nieskutecznie próbował odroczyć termin płatności za kopalnię w Złotoryi. Wygląda na to, że były premier nie docenił swojego wkładu w całą sprawę. Spółka należąca do DSS do dziś nie zapłaciła za kopalnię, a kontrakt na realizację budowy odcinka C autostrady A2 otrzymała.

Początkowo spółka DSS chciała zająć się budową autostrady samodzielnie, mimo że nigdy wcześniej nie zbudowała drogi. To zgłoszenie zostało jednak odrzucone, dlatego DSS zaprosił do konsorcjum czeską firmę z doświadczeniem - Bögl a Krysl. Jak wyjaśnia Urszula Nelken, rzeczniczka GDDKiA, samodzielne zgłoszenie DSS zostało odrzucone właśnie ze względu na brak doświadczenia. - Zgodnie z prawem zamówień publicznych została sprawdzona kondycja całego konsorcjum, mówiąc prościej, sprawdzaliśmy, czy konsorcjum udźwignie budowę. Ideą wspólnego ubiegania się o udzielenie zamówienia publicznego jest możliwość łącznego spełniania warunków udziału w postępowaniu, zarówno jeśli chodzi o potencjał kadrowy, jak i sytuację ekonomiczno-finansową, czy właśnie doświadczenie. Taką obowiązkową weryfikację przeszedł też wykonawca odcinka C, czyli konsorcjum firm DSS i Bögl a Krysl, i przeszedł ją oczywiście pozytywnie. Potwierdzeniem tego, że wybór był słuszny, jest to, że pomimo upadku współkonsorcjanta, ta budowa jest kontynuowana, co więcej, od momentu, kiedy dokonała się zmiana lidera konsorcjum, a potem Bögl a Krysl przejął 100% robót, budowa postępuje w takim tempie, jakie nigdy wcześniej nie miało miejsca - informuje Urszula Nelken. Wyjątkowy wzrost tempa prac potwierdzają również pracownicy firm pracujących na odcinku C autostrady A2. Dlaczego w takim razie autostradę budowało konsorcjum z DSS jako liderem, a nie Bögl a Krysl lub inna firma z podobnym doświadczeniem?

Jak wyjaśnia Urszula Nelken, konsorcjum DSS S. A. i czeskiej firmy Bögl a Krysl zostało wybrane spośród już zweryfikowanych podmiotów spełniających wymagania postawione przez GDDKiA, ponieważ zaoferowało najniższą cenę. - W każdym postępowaniu rozstrzyganym przez generalną dyrekcję, zanim przyjdzie do wskazania ceny, która jest ostatecznym i najbardziej zobiektywizowanym, wymiernym czynnikiem, wcześniej wszystkie podmioty muszą wykazać się doświadczeniem, kadrą, referencjami itd. Znają warunki zamówienia, wiedzą, czego się konkretnie oczekuje, w specyfikacji warunków zamówienia wszystko jest dokładnie opisane. Cena nie jest jedynym kryterium, co często powtarzają dziennikarze, po ekspertach, którzy im to wskazują. Cena jest tylko kryterium ostatecznym - zaznacza Urszula Nelken.

Mimo, że wszystkie procedury zostały zachowane (zobacz dokumenty na stronie GDDKiA), pozytywnie wypadła też kontrola NIK, przedsiębiorcy mają wątpliwości co do uczciwości DSS. W ich opinii, po śmierci prezesa firmy Jana Łuczaka 19 października 2011 roku, DSS intencjonalnie próbowało ich oszukać. Wtedy właśnie zaczęły się problemy z rozliczeniami. - Pierwsze protesty rozpoczęły się w październiku. Chodziło o niepłacenie za "wozidła" - to duże samochody, które wożą żwir i kamień na nasypy. Już wtedy pojawiały się pierwsze oznaki problemów - wyjaśnia Janusz Ostrowski, który pracuje przy budowie odcinka C autostrady A2.

Konstanty Sochacki, reprezentujący poszkodowanych przedsiębiorców jest zdziwiony, że spośród 26 podmiotów, które zgłosiły się, aby przejąć budowę odcinków A i C autostrady A2, wybrano konsorcjum z DSS jako liderem. - Trzeba mieć świadomość tego, że DSS zostawił po sobie około 830 mln zł długów. To mistrzostwo świata, jak w ciągu niecałego roku można narobić tyle długów, gdzieś te pieniądze przepadły, przecież nie w czarnej dziurze. Prokuratura i służby specjalne powinny się za to zabrać. Nie wiem i dziwię się, że jest tak cicho wokół tej sprawy. DSS wziął ponad 200 mln zł kredytów, sprzedali obligacje. Wyprowadzali pieniądze gdzieś za granicę. Nie mam dostępu do dokumentacji DSS, ale dziwię się, prokuratura nie zainteresuje się tym z urzędu. Byłą posłankę Beatę Sawicką skazano za 100 tys. zł łapówki na trzy lata więzienia. Jak to porównać z tym, co stało się w DSS? Przecież mamy świadomość tego, że kontrakt, jaki uzyskał DSS musiał być w jakiejś mierze korupcjogenny, bo jeżeli przyznaje się taki kontrakt firmie, która nigdy wcześniej niczego nie zbudowała, a z konkurencji odpada Budimex, Mostostal, Skanska, Strabag - firmy, które od lat budują, to ten kontrakt nie tylko śmierdzi, ten kontrakt wręcz cuchnie - twierdzi Konstanty Sochacki.

Poszkodowani przedsiębiorcy chcą, aby kwestię firmy DSS wyjaśniła sejmowa komisja śledcza. Zaznaczają jednocześnie, że są apolityczni. W poniedziałek doniesienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył Zbigniew Ziobro, wskazał m.in. na możliwość popełnienia przestępstwa przez ministrów Cezarego Grabarczyka i Sławomira Nowaka oraz premiera Donalda Tuska, zarzucając im, że mogli nie dopełnić obowiązku polegającego na braku nadzoru oraz że nie reagowali na niewypłacanie pieniędzy podwykonawcom.

Upadek i niewypłacalność DSS pociągająca za sobą bankructwa kolejnych przedsiębiorstw to nie odosobniony przypadek. Dowodem na strukturalny charakter nieprawidłowości przy budowie dróg i autostrad jest fakt, że występują one na wszystkich autostradach i przy wielu drogach ekspresowych. - Występujemy również w obronie podwykonawców poszkodowanych na innych trasach - A1, A4 i na drogach ekspresowych. Przedsiębiorcy budujący autostradę A1 pracowali na rzecz Poldimu, którego upadłość też jest zgłoszona. Poldim nie zapłacił bardzo wielu podwykonawcom, którzy są w tej samej sytuacji, jak my z DSS i teraz protestują, na A4 też stanęła budowa - mówi Konstanty Sochacki. Wskazuje to, że dopełnienie obowiązujących obecnie procedur, to za mało, aby uchronić się przed nieprawidłowościami.

Stąd właśnie postulat zmiany prawa, m.in. doprecyzowania art. 647 Kodeksu cywilnego. Wysłane w tej sprawie pisma reprezentującego poszkodowanych Kazimierza Turalińskiego, skierowane do premiera i ministra transportu od miesiąca pozostają bez odpowiedzi. Przedsiębiorcy jednak nie odpuszczają, dlatego poza wypłatą pieniędzy domagają się również zmiany prawa. Teraz wszyscy czekają na reakcję ministra Nowaka.

Została tylko modlitwa?

Co dalej z DSS i bankrutującymi podwykonawcami? Wygląda na to, że Dolnośląskie Surowce Skalne wyczerpały już możliwości działania, teraz firma odwołuje się do siły wyższej. W ostatnim z opublikowanych komunikatów na stronie DSS, firma zaprasza do wspólnej modlitwy m.in. wierzycieli. - W najbliższych tygodniach zapadną najważniejsze decyzje dotyczące naszej firmy, związane z jej istnieniem i dalszą działalnością. W tym niezwykle trudnym dla nas wszystkich okresie chcemy wspólnie modlić się w intencji przełamania kryzysu oraz uchronienia miejsc pracy w spółce Dolnośląskie Surowce Skalne S.A. Pragniemy zatem zaprosić wszystkich pracowników i współpracowników DSS S.A. wraz z rodzinami, a także naszych przyjaciół, akcjonariuszy i wierzycieli, do wzięcia udziału w modlitwie - czytamy na stronie internetowej DSS S. A. (zobacz wiadomość). Spotkania zostały zaplanowane na 23 i 24 maja, czyli już po zaplanowanej decyzji ministra Sławomira Nowaka. Czyżby DSS już ją znał?

Marcin Bartnicki

I znow glupie i kpiace zkaonczenie . ,,Zostala tylko modlitwa'' . Coz to niby znaczy ? Zanim jeden z drugim palnie bezmyslnie niech sie zastanowi co oznacza slowo MODLITWA !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:12, 28 Maj 2012    Temat postu:

Warszawa: w rejonie ronda Daszyńskiego zapadła się ulica.

W związku z budową II linii metra w rejonie ronda Daszyńskiego zapadła się konstrukcja ul. Towarowej. Zachodnia jezdnia - w kierunku pl. Zawiszy - jest zamknięta na odcinku od ul. Grzybowskiej do ul. Prostej. Autobusy kursują objazdami.

Jezdnia wschodnia ul. Towarowej jest otwarta dla ruchu.

Jak powiedział rzecznik głównego wykonawcy AGP Metro Polska Mateusz Witczyński, w niedzielę pracownicy budowy zauważyli przeciek piany, która jest wstrzykiwana w grunt przez maszynę drążącą.

- Okazało się, że ta piana przez otwór po wierceniach do badań gruntu przedostaje się do nieczynnego kanału teletechnicznego. Zamknięta została część ulicy. Podczas prób obciążeniowych, kiedy ciężki sprzęt wykonywał manewry na tym odcinku drogi, część jezdni zapadła się - powiedział.

Zaznaczył, że jezdnia zapadła się nie w tym miejscu, w którym nastąpił przeciek piany, co oznacza, że w tym rejonie wadliwa może być podbudowa drogi.

Witczyński nie potrafił powiedzieć, kiedy droga zostanie naprawiona. "Teraz trzeba na tym terenie wykonać wiercenia, które pokażą, czy tam są jeszcze jakieś pustki. Te pustki ewentualnie będziemy uzupełniać" - powiedział.

Kursujące ul. Towarową autobusy zostały skierowane na trasy objazdowe. Autobusy linii 159 w kierunku pętli na Siekierkach od skrzyżowania ul. Grzybowskiej z ul. Towarową jeżdżą ulicami: Grzybowską, Żelazną i Al. Jerozolimskimi do Pl. Zawiszy (i dalej po trasie podstawowej). Tą samą trasą kursują autobusy linii 422, jadące w kierunku pętli "Branickiego".

>>>>

Wielkie sukcesy drogowe ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:23, 30 Maj 2012    Temat postu:

Zerwano umowę na budowę autostrady A4. Co dalej?

Jak po­in­for­mo­wa­ła we wto­rek rzecz­nicz­ka GDD­KiA w Rze­szo­wie Jo­an­na Rarus, Ge­ne­ral­na Dy­rek­cja Dróg Kra­jo­wych i Au­to­strad zde­cy­do­wa­ła o ze­rwa­niu umowy na bu­do­wę od­cin­ka au­to­stra­dy A4 i drogi eks­pre­so­wej S19 z firmą Radko.

Kon­sor­cjum firm ze spół­ką Radko jako li­de­rem bu­do­wa­ło - za ponad 441 mln zł - ośmio­ki­lo­me­tro­wy od­ci­nek tzw. pół­noc­nej ob­wod­ni­cy Rze­szo­wa. W jej skład wcho­dzi od­ci­nek au­to­stra­dy A4 od węzła Rze­szów cen­tral­ny do węzła Rze­szów za­chód i frag­ment drogi eks­pre­so­wej S19 od węzła Rze­szów za­chód do węzła Świl­cza.

Part­ne­ra­mi Radko w tej in­we­sty­cji były firmy Au­to­stra­da Wschod­nia oraz Punj Lloyd Ltd. z Indii. Umowę z GDD­KiA kon­sor­cjum pod­pi­sa­ło w kwiet­niu 2010 r.

Jak pod­kre­śli­ła rzecz­nicz­ka pra­so­wa rze­szow­skie­go od­dzia­łu GDD­KiA, po­wo­dem od­stą­pie­nia od umowy był brak płyn­no­ści fi­nan­so­wej, co wią­za­ło się także z za­ję­cia­mi ko­mor­ni­czy­mi i zgło­szo­nym wnio­skiem o upa­dłość firmy Radko.

- W ciągu 23 mie­się­cy trwa­nia kon­trak­tu wy­ko­naw­ca zre­ali­zo­wał za­le­d­wie 49 proc. za­kre­su fi­nan­so­we­go umowy, pod­czas gdy czas trwa­nia kon­trak­tu był pier­wot­nie okre­ślo­ny na 18 mie­się­cy. Ter­min ten, prze­dłu­żo­ny w wy­ni­ku uzna­nych rosz­czeń wy­ko­naw­cy, minął 11 lu­te­go 2012 r. - za­zna­czy­ła Rarus.

Rzecz­nicz­ka do­da­ła, że de­cy­zja o tym, w jaki spo­sób zo­sta­nie wy­bra­ny nowy wy­ko­naw­ca, pod­ję­ta zo­sta­nie po upra­wo­moc­nie­niu się od­stą­pie­nia od umowy - czyli po 14 dniach.

- Roz­pa­tru­je­my moż­li­wość udzie­la­nia za­mó­wie­nia uzu­peł­nia­ją­ce­go na do­koń­cze­nie bu­do­wy tego od­cin­ka au­to­stra­dy A4 w try­bie art. 67 ust. 1 pkt 6 Prawo Za­mó­wień Pu­blicz­nych wy­ko­naw­com re­ali­zu­ją­cym bu­do­wę są­sied­nich od­cin­ków tej trasy. Zaś na do­koń­cze­nie bu­do­wy drogi eks­pre­so­wej S19 od węzła Rze­szów za­chód do węzła Świl­cza zo­sta­nie wsz­czę­te od­ręb­ne po­stę­po­wa­nie w try­bie prze­tar­gu nie­ogra­ni­czo­ne­go lub ogra­ni­czo­ne­go - za­zna­czy­ła Rarus.

GDD­KiA chce, aby od­ci­nek bu­do­wa­ny przez Radko był prze­jezd­ny przed zimą 2012/2013, po­nie­waż są­sied­nie od­cin­ki A4 będą już wów­czas go­to­we.

Jak po­in­for­mo­wał PAP Mi­chał Żmud­ka z Radko, za­rząd firmy jest za­sko­czo­ny de­cy­zją GDD­KiA. - Prze­kre­śla ona na wiele mie­się­cy moż­li­wość do­koń­cze­nia tego waż­ne­go od­cin­ka au­to­stra­dy A4. Ozna­cza też po­waż­ne kło­po­ty fi­nan­so­we, a być może rów­nież upa­dłość dla setek firm pod­wy­ko­naw­czych i do­staw­ców. Firmy te (...) nie mogą li­czyć na wy­pła­tę na­leż­no­ści - dodał.

Pod­kre­ślił, że firma po­dej­mie „sta­now­cze kroki praw­ne ma­ją­ce na celu obro­nę in­te­re­su firm za­an­ga­żo­wa­nych w przed­mio­to­wy kon­trakt”.

"Od­stą­pie­nie od kon­trak­tu do­ko­na­ne przez GDD­KiA uzna­je­my za dzia­ła­nie bez­praw­ne, a do­dat­ko­wo ze szko­dą dla in­te­re­su Skar­bu Pań­stwa. Na­szych słusz­nych praw oraz od­szko­do­wań zwią­za­nych z bez­praw­nym dzia­ła­niem przed­sta­wi­cie­li GDD­KiA bę­dzie­my do­cho­dzi­li przed sądem" - oświad­czył za­rząd Radko w prze­sła­nym oświad­cze­niu.

W ko­mu­ni­ka­cie na­pi­sa­no, że de­cy­zja GDD­KiA ma wy­łącz­nie na celu „ukry­cie sze­re­gu nie­pra­wi­dło­wo­ści, jakie po­ja­wi­ły się przy pro­jek­to­wa­niu tej in­we­sty­cji oraz prze­ka­za­niu placu bu­do­wy, a także nie­pra­wi­dło­wo­ści, jakie miały miej­sce póź­niej przy nad­zo­rze nad jego re­ali­za­cją”.

W oce­nie władz spół­ki Radko, ze­rwa­nie umowy opóź­ni od­da­nie od­cin­ka A4 i zwięk­szy koszt jego po­wsta­nia.

We­dług za­rzą­du firmy de­cy­zja jest tym bar­dziej nie­zro­zu­mia­ła, iż za­pa­dła jesz­cze przed roz­strzy­gnię­ciem przez mi­ni­stra trans­por­tu rosz­czeń zwią­za­nych z opóź­nie­nia­mi w re­ali­za­cji in­we­sty­cji, które były spo­wo­do­wa­ne wa­run­ka­mi at­mos­fe­rycz­ny­mi. Cho­dzi m.​in. o szko­dy wy­rzą­dzo­ne na placu bu­do­wy przez po­wódź.

W ko­mu­ni­ka­cie przy­po­mnia­no, że firma pro­po­no­wa­ła GDD­KiA tzw. umowę pod­wy­ko­naw­czą, czyli do­pusz­cze­nie do re­ali­za­cji kon­trak­tu pod­wy­ko­naw­ców, co zwięk­szy­ło­by tempo robót. Jed­nak – jak po­wie­dzia­ła Rarus – umowa za­wie­ra­ła błędy for­mal­ne i zo­sta­ła od­rzu­co­na.

In­for­ma­cje o kło­po­tach firmy Radko po­ja­wia­ły się w me­diach od kilku ty­go­dni. W po­ło­wie maja do sądu w Kra­ko­wie tra­fił wnio­sek o upa­dłość spół­ki. Zło­żył go jeden z wie­rzy­cie­li Radko, który do­ma­ga się za­pła­ty pra­wie 800 tys. zł. Na stro­nie in­ter­ne­to­wej Radko jest umiesz­czo­ne oświad­cze­nie w tej spra­wie. Można w nim prze­czy­tać, że "przed­mio­to­wy wnio­sek zo­stał zło­żo­ny przez firmę nie­zwią­za­ną z pod­sta­wo­wą dzia­łal­no­ści firmy". „Praw­ni­cy spół­ki Radko pod­ję­li od­po­wied­nie kroki w celu od­da­le­nia tego wnio­sku” - na­pi­sa­no w ko­mu­ni­ka­cie.

>>>>>

Jak zwykle ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:20, 01 Cze 2012    Temat postu:

Straż zapłaci za wjazd na A4? "Niech taranują bramki".

Od piątku za przejazd między Gliwicami a Wrocławiem trzeba będzie płacić. Na bramkach zatrzymają się motocykle, samochody osobowe, ciężarówki i... pojazdy służb ratunkowych. Strażak wrzuci bilon do automatu i będzie mógł pędzić, by zgasić płonący na A4 samochód. O sprawie donosi RMF FM. Ratownicy i strażacy nie kryją oburzenia. Wicewojewoda opolski Antoni Jastrzembski zapowiedział już, że w związku z tą sytuacją zaakceptuje sytuację, w której straż będzie taranować bramki, by dojechać do rannych.

Wszystko przez brak zatwierdzonego planu ratownictwa, regulującego dojazd pogotowia, straży czy policji do ofiar wypadków na autostradzie A4. To obowiązek operatora autostrady, aby przedstawić służbom ratowniczym do zatwierdzenia plan ratowniczy na terenie autostrady. - Jak do tej pory, do komendy wojewódzkiej w Katowicach, taki plan jeszcze nie dotarł - potwierdza w rozmowie z RMF FM rzecznik śląskiej straży wojewódzkiej Jarosław Wojtasik.

Nie ma także jasnego planu zasad, dotyczących technicznych szczegółów przejazdu służb przez bramki poborowe.

Firma, która obsługuje system poboru opłat, chce uszczelnić awaryjne wjazdy. Wojciech Mieciński z Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego mówi, że jedynie samochody na sygnale mogą liczyć na szybkie podniesienie szlabanu. Powstaje zatem pytanie, co się będzie działo jeśli po zaopatrzeniu wypadku pojazd będzie wracał bez sygnałów do stacji?

Teraz wszystko wskazuje na to, że kierowcy takich karetek, radiowozów i wozów strażackich, będą musieli jak inni stanąć w kolejce i pobrać bilet.

>>>>

Tak jest ! Taranujmy bramki ! Taranem ich !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:24, 02 Cze 2012    Temat postu:

Innowacyjna metoda budowy dróg nagrodzona

Opracowana przez naukowców z Politechniki Częstochowskiej we współpracy z częstochowską Oczyszczalnią Ścieków Warta metoda budowy dróg, gdzie jednym z komponentów są odpady, zdobyła srebrny medal na Międzynarodowych Targach Wynalazczości w Paryżu.

O kolejnej nagrodzie dla wymyślonej w Częstochowie technologii poinformował w piątek miejscowy magistrat. Wcześniej idea wykorzystania odpadów do budowy dróg została już nagrodzona na międzynarodowych targach wynalazczości, innowacyjnych technologii i nowych technik w Brukseli, Moskwie i Genewie. Projekt wyróżniła także minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka.

Innowacyjność technologii polega na zastosowaniu materiałów sypkich, uzyskanych w procesie oczyszczania ścieków z tzw. piaskownika, do budowy podłoża betonowej drogi. Taki produkt gwarantuje m.in. znaczącą wytrzymałość betonu. W tej technologii na terenie częstochowskiej oczyszczalni powstał eksperymentalny, 100-metrowy odcinek drogi. W przyszłości technologia może być wykorzystana na znacznie szerszą skalę.

Prezes częstochowskiej oczyszczalni Warta Rafał Lewandowski został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Wynalazczości, nadawanym przez króla Belgii, za wkład w opracowanie sposobu wykorzystania odpadów do budowy dróg oraz inne przedsięwzięcia innowacyjne oczyszczalni. Należy do nich m.in. technologia obróbki osadów wykorzystywanych dla celów energetycznych.

>>>>

Jak widzicie metody w kraju najlepsze ! Wynlezione . Wszystko jest ! To dlaczego ta budowa drog to taka kloka ze rzygac sie chce . BO NA TAKICH CYMBALOW GLOSUJECIE ! Nie ma polskiego rzadu nie ma polskich firm . To nawet nie ma kto tych metod stosowac !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:54, 03 Cze 2012    Temat postu:

Karetki sforsowały bramkę na autostradzie A4.

Karetki wiozące dwóch poszkodowanych w wypadku, który miał miejsce w sobotę w nocy przy węźle Przylesie, musiały sforsować bramkę wjazdową na autostradzie A4 - poinformował dyżurny opolskiej straży pożarnej.

Do wypadku doszło około 22.30 w pobliżu węzła autostradowego Przylesie na drodze wojewódzkiej 401. Jak poinformował dyżurny komendy wojewódzkiej policji, 20-letni kierujący peugeotem 206 wjechał do rowu i uderzył w drzewo. W wypadku poszkodowane zostały 2 osoby. Według dyżurnego straży pożarnej, jedna z nich była reanimowana.

Dwie karetki, które zabrały poszkodowanych z miejsca wypadku, wobec braku możliwości wjazdu na autostradę A4, sforsowały bramkę wjazdową, uszkadzając ją, by jak najszybciej dotrzeć do szpitala w Opolu.

Jak powiedział dyżurny straży, jedna z osób znajduje się w bardzo ciężkim stanie.

>>>>

No to teraz bedzie fajnie . Lamanie bramek . Bramki sie rozpryskuja ! Dziki Zachod !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:55, 03 Cze 2012    Temat postu:

Kontrowersje ws. karetek, które staranowały bramki

Operator bramek na autostradzie A4, gdzie w nocy załoga karetki wioząca rannych wyłamała szlaban, twierdzi że zachowanie to "było całkowicie nieuzasadnione". Ratownicy tłumaczą, że szlaban był zamknięty, a życie poszkodowanych w wypadku zagrożone.

W nocy z soboty na niedzielę dwie karetki ratownictwa medycznego Falck z Brzegu transportowały dwie poważnie ranne osoby z wypadku na drodze wojewódzkiej nr 401. Jedna z ofiar była na miejscu reanimowana. Obie – według relacji ratowników – były w stanie ciężkim. Ratownicy chcieli dotrzeć do Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu jak najszybciej, czyli trasą A4.

Jednak, jak powiedział kierownik ratownictwa medycznego Falck z Brzegu Mariusz Baran, ratownicy po dojechaniu na sygnałach do szlabanów na A4 przy węźle Przylesie stwierdzili, że są one zamknięte.

- Z relacji ratowników wynika, że stali tam 2-3 minuty. Osoby znajdujące się w budkach poboru opłat nie zareagowały na obecność karetek, więc jeden z ratowników wyszedł z karetki i ręcznie wyłamał szlaban bramki- powiedział Mariusz Baran.

Zdaniem przedstawiciela firmy Falck taka sama sytuacja zdarzyła się przy wyjeździe z autostrady A4 na węźle Prądy. - Karetki straciły przez to kilka minut. To była sytuacja zagrażająca życiu ciężko poszkodowanych ofiar. W ich stanie każda minuta mogła zaważyć o życiu - dodał. Zaznaczył, że na szczęście obie ofiary wypadku zostały dowiezione do szpitala w Opolu żywe.

Rzecznik prasowa firmy Kapsch, która zawiaduje poborem opłat na A4, Dorota Prochowicz, powiedziała, że incydent miał miejsce dlatego, że ratownicy nie zastosowali się do procedur opracowanych na takie sytuacje.

"Incydent został zarejestrowany przez monitoring. Na postawie analizy zapisu z monitoringu można stwierdzić, że zachowanie obsługi karetki było całkowicie nieuzasadnione. Wjazd na trasę nie był w żaden sposób utrudniony, a żeby otworzyć szlaban wystarczyło pobrać bilet, co zajmuje kilka sekund – a więc mniej niż ręczne wyłamanie szlabanu" - napisała firma Kapsch w oświadczeniu przesłanym w niedzielę PAP.

Wg operatora procedura przejazdu przez bramki zakłada dwa warianty: na ewentualność korków oraz przy ruchu płynnym. Zdaniem Prochowicz w związku z tym, że w nocy nie było ruchu, karetki powinny były podjechać do bramek, pobrać bezpłatny bilet wjazdu na autostradę i wjechać. - W razie zakorkowanych wjazdów lub zjazdów karetki powinny korzystać z pasa serwisowego dla pojazdów ponadgabarytowych, gdzie szlaban będzie dla nich otwierany zdalnie przez operatora monitoringu - podała Prochowicz.

Ponadto, jej zdaniem, do wyłamania bramek przez ratowników doszło tylko na węźle Przylesie.

- Kierownictwo Pogotowia Ratunkowego i innych służb ma pełną wiedzę na temat procedur przejazdu pojazdów uprzywilejowanych przez bramki. Należy podkreślić, że podobne procedury obowiązują na innych polskich autostradach (m.in. A2) oraz w wielu krajach europejskich i nie powodują żadnych problemów - podkreśla firma Kapsch.

W oświadczeniu poinformowano, że podczas spotkania z udziałem przedstawicieli służb ratowniczych i Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad operator "szczegółowo wyjaśniał wszelkie kwestie związane z wjazdem samochodów tych służb na autostradę A4. Ustalono również, że Kapsch Telematic Services wyposaży również pojazdy służb ratowniczych w 500 bezpłatnych urządzeń pokładowych, które umożliwiają automatyczne otwieranie bramek autostradowych".

Mariusz Baran z firmy Falck potwierdził, że ich przedstawiciel był kilka dni temu na spotkaniu dotyczącym takich procedur. - Ale z tego, co wiem, zakończyło się ono sporą awanturą i nie dotarły do nas żadne ustalenia. Również dotyczące wjazdów awaryjnych, co do których nie wiemy, czy mamy np. pasujące klucze - powiedział PAP Baran.

Rzecznik opolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Michał Wandrasz uważa, że ratownicy zamiast czekać przed bramką, powinni pobrać bilet, a szlaban otworzyłby się w ciągu 2-3 sekund. - Z naszych informacji wynika, że wszystkie służby ratownicze powinny być o takiej procedurze powiadomione - powiedział Wandrasz. Zapewnił jednak, że Generalna Dyrekcja zażąda od firmy Kapsch, by taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła i by firma przesłała ustalone procedury do wszystkich zainteresowanych służb.

Wicewojewoda opolski Antoni Jastrzembski, który kilka dni temu na konferencji prasowej oświadczył, iż w związku z brakiem zatwierdzonego aktualnego planu ratowniczego dla autostrady będzie akceptował taranowanie bramek na A4, w niedzielę powiedział, iż w pełni popiera zachowanie ratowników z karetki, która sforsowała bramki. - Mało tego – jeśli zdarzy się kolejny takie incydent i karetka sforsuje bramkę samochodem, który przy tym uszkodzi, to będziemy firmę Kapsch pozywać o odszkodowanie z tego tytułu - stwierdził w niedzielę Jastrzembski.

Dodał też, że „życie pokazało”, iż zaproponowana przez Kapsch procedura jest niedobra i potrzebna jest „zasadnicza zmiana”. - Bramki mają być podnoszone, gdy zbliża się do nich karetka lub wóz strażacki na sygnale - nie ma innej możliwości - zaznaczył. Dodał też, że w poniedziałek wraz z wojewodą opolskim zajmą się tą sprawą.

>>>>

Nie maja za grosz poczucia zewu dzikiej natury . Tranowanie rozrywanie . Pogonie Dziki Zachod ! To wszystko dzieje sie na autostaradach obecnie a ci kwekaja ze tak nie moze byc . Moze ! I bedzie coraz bardziej dziko ! Nadchodzi era barbarzyncow !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:59, 04 Cze 2012    Temat postu:

"Upadłość firm budujących autostrady nie jest niczym dziwnym"

Upa­dłość firm bu­du­ją­cych au­to­stra­dy nie jest ni­czym dziw­nym - uważa szef Ogól­no­pol­skiej Izby Go­spo­dar­czej Dro­go­wnic­twa Woj­ciech Ma­lu­si. Hy­dro­bu­do­wa, która bu­du­je mię­dzy in­ny­mi od­cin­ki au­to­stra­dy A1 i A4, zgło­si­ła do sądu wnio­sek o upa­dłość ukła­do­wą. Po­wo­dem są kło­po­ty z płyn­no­ścią fi­nan­so­wą.

Zda­niem eks­per­ta, po­wo­dem kło­po­tów fi­nan­so­wych jest kry­te­rium naj­niż­szej ceny w prze­tar­gach. Woj­ciech Ma­lu­si twier­dzi, że w Pol­sce pa­nu­ją złe za­sa­dy prze­tar­go­we. Je­że­li wy­bie­ra się ofer­ty z naj­niż­szą ceną, to można się spo­dzie­wać, że będą kło­po­ty. Zda­niem eks­per­ta, drugą przy­czy­ną jest nie­moż­ność ne­go­cjo­wa­nia wa­lo­ry­za­cji cen za ma­te­ria­ły bu­dow­la­ne.

Zda­niem Woj­cie­cha Ma­lu­sie­go po­win­no się zmie­nić całą usta­wę o za­mó­wie­niach pu­blicz­nych. Jego zda­niem nie może być tak, że przy­pad­ko­we i nie­przy­go­to­wa­ne firmy są do­pusz­cza­ne do pro­ce­dur prze­tar­go­wych. Nowe prze­pi­sy po­win­ny za­gwa­ran­to­wać moż­li­wość spraw­dze­nia wia­ry­god­no­ści firm. Ko­niecz­na jest też gwa­ran­cja do­brzej współ­pra­cy mię­dzy in­we­sto­rem a wy­ko­naw­cą.

Zda­niem eks­per­ta w naj­bliż­szym cza­sie może dojść do ko­lej­nych upa­dło­ści firm, które bu­du­ją au­to­stra­dy.

>>>>

Tak po 89 nic nie jest dziwne nawet upadlosc czy glod ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:01, 04 Cze 2012    Temat postu:

GDDKiA żąda zwolnienia osoby, która nie podniosła szlabanu dla karetek na A4

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zażądała od firmy Kapsch, operatora systemu poboru opłat na A4, zwolnienia osoby, która nie podniosła szlabanu dla karetek wiozących rannych z wypadku. By wjechać na A4 ratownicy wyłamali bramkę. Tymczasem firma twierdzi, że zachowanie ratowników było "całkowicie nieuzasadnione".

Do incydentu doszło na węźle Przylesie, przy wjeździe na A4, w nocy z soboty na niedzielę. Dwie karetki na sygnałach wiozły do Opola dwie poważnie ranne ofiary wypadku, w tym jedną po reanimacji. Ratownicy podjechali do bramek, nie pobrali biletu i na sygnale stali ok. dwie-trzy minuty, czekając, aż obsługa podniesie szlabany. Ostatecznie wyłamali zabezpieczenia i wjechali na A4. Tłumaczyli, że była to sytuacja zagrażająca życiu ciężko poszkodowanych ofiar.

Firma Kapsch uznała jednak, że zachowanie ratowników było "całkowicie nieuzasadnione", bo powinni byli pobrać bezpłatny bilet i bramki otworzyłyby się wtedy same.

GDDKiA zażądała od firmy Kapsch "odsunięcia od pracy osoby odpowiedzialnej za nieotwarcie szlabanu dla karetki w nocy z soboty na niedzielę".

Jak wyjaśnił rzecznik opolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Michał Wandrasz, żądanie zwolnienia pracownika firmy Kapsch to konsekwencja tego, iż Generalna Dyrekcja zobowiązała Kapsch, by nigdy więcej sytuacje takie nie powtórzyły się na autostradzie.

Według procedur zaproponowanych wcześniej przez Kapsch służby ratownicze miały podjeżdżać do bramek i pobierać bezpłatny bilet, by wjechać na autostradę. W razie korków miały korzystać z tzw. pasów serwisowych. Zdaniem służb ratowniczych pobieranie biletu opóźnia przejazd, co może zaważyć na bezpieczeństwie np. ofiar wypadków.

W niedzielę wieczorem Kapsch za pośrednictwem opolskiego oddziału GDDKiA dostarczyła służbom ratowniczym nadajniki viaAuto, dzięki którym można wjeżdżać na autostradę bez konieczności pobierania biletów. Nadajniki otwierające bramki pobrali policjanci i ratownicy medyczni, jednak ich przyjęcia odmówili strażacy. Ich zdaniem nadajniki te nie załatwiają problemu, ponieważ nie otwierają bramki na pasie serwisowym, którym w razie zatoru przy wjeździe na autostradę miałyby przejeżdżać służby ratownicze.

????

Moze sie bal stracic prace ? To nie takie proste ukarac druznika czy kasjera . On ma wladze nad soba grozaca wyrzuceniem z pracy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:49, 05 Cze 2012    Temat postu:

Pracownik, który nie otworzył bramki karetkom
na A4, zwolniony
2012-06-05 (17:05)
PAP
Firma Kapsch, odpowiedzialna za pobór opłat na
autostradzie A4, zwolniła pracownika, który w nocy z
soboty na niedzielę nie otworzył bramki wjazdowej
karetkom wiozącym rannych - poinformowała we
wtorek PAP rzeczniczka firmy Dorota Prochowicz.
- Zwolniliśmy tę osobę w poniedziałek - powiedziała
rzeczniczka. Zażądała tego Generalna Dyrekcja Dróg
Krajowych i Autostrad, zarządca autostrady.
Prochowicz zapewniła w rozmowie z PAP, że
pracownicy punktów poboru zostali raz jeszcze
przeszkoleni. - Uwrażliwialiśmy podczas tych szkoleń,
by w sytuacjach niestandardowych, takich jak ta w
nocy z soboty na niedzielę, kierować się własnym
wyczuciem, a nie czekać na wytyczne - powiedziała.
Do incydentu na węźle Przylesie doszło w nocy z
soboty na niedzielę. Dwie karetki na sygnałach wiozły
do Opola dwie poważnie ranne ofiary wypadku, w
tym jedną po reanimacji. Ratownicy podjechali do
bramek, nie pobrali biletu i na sygnale stali ok. 2-3
minut, czekając, aż obsługa podniesie szlabany.
Ostatecznie wyłamali zabezpieczenia i wjechali na A4.
Tłumaczyli, że była to sytuacja zagrażająca życiu ciężko
poszkodowanych ofiar.
Firma Kapsch tuż po incydencie uznała zachowanie
ratowników za "całkowicie nieuzasadnione". Zdaniem
jej przedstawicieli ratownicy powinni byli pobrać
bezpłatny bilet i bramki otworzyłyby się wtedy same.
Kapsch próbował też przekonać opolskich strażaków,
by ci odebrali dostarczone do opolskiego oddziału
Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad
nadajniki viaAuto, dzięki którym można wjeżdżać na
autostradę bez pobierania biletów.
Rzecznik Opolskiej straży Adam Janiuk powiedział, że
decyzją komendanta wojewódzkiego strażacy póki co
tych nadajników nie odbiorą. - Podtrzymujemy
stanowisko, że nie załatwiają one problemu, bo nie
otwierają bramki na pasie dla pojazdów
uprzywilejowanych, którym w razie korka miałyby
przejeżdżać służby ratownicze - powiedział Janiuk. -
Zależy nam na rozwiązaniu kompleksowym, a nie
załatwiającym ledwie wycinek problemu.
Janiuk zapewnił też, że na bieżąco trwają ustalenia w
sprawie procedur ratowniczych. Najnowsze są takie,
że strażacy wyjeżdżając na akcję mają informować o
tym operatora systemu poboru opłat, by ten był w
gotowości do otwarcia bramki na pasie dla pojazdów
uprzywilejowanych. - Doraźnie się na to zgodziliśmy.
Będziemy testować to rozwiązanie. Wiemy, że działa
bo już przećwiczyliśmy tę procedurę przy jednej z
akcji - poinformował Janiuk.
Zaznaczył jednak, że docelowo służby ratownicze
powinny mieć płynny przejazd przez bramkę na pasie
serwisowym.

....

Jak zwykle wylali bidoka od czarnej roboty...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:57, 06 Cze 2012    Temat postu:

Protest podwykonawców A4 na DK 4

Kil­ku­dzie­się­ciu pod­wy­ko­naw­ców bu­do­wy au­to­stra­dy A4 mię­dzy Brze­skiem a Wierz­cho­sła­wi­ca­mi roz­po­czę­ło w środę pro­test na dro­dze kra­jo­wej nr 4 w Łap­czy­cy (woj. ma­ło­pol­skie). Pro­te­stu­ją­cy wstrzy­mu­ją ruch, cho­dząc po przej­ściu dla pie­szych.

Pod­wy­ko­naw­cy do­ma­ga­ją się wy­pła­ty ok. 8 mln zł za­le­gło­ści od firmy Po­ldim za wy­ko­na­ne prace. Tar­now­ska firma Po­ldim jest uczest­ni­kiem kon­sor­cjum, które prze­ję­ło bu­do­wę tego od­cin­ka. Od po­cząt­ku roku prze­sta­ła ona pła­cić swoim pod­wy­ko­naw­com, a także zło­ży­ła w są­dzie wnio­sek o ogło­sze­nie upa­dło­ści ukła­do­wej z wie­rzy­cie­la­mi.

Jak po­wie­dział przed­sta­wi­ciel pod­wy­ko­naw­ców Jerzy Ka­sprzyk, pro­test na dro­dze kra­jo­wej nr 4 w Łap­czy­cy po­trwa do około godz. 16. W tym cza­sie pro­te­stu­ją­cy będą cho­dzić z prze­rwa­mi po przej­ściu dla pie­szych, co zna­czą­co utrud­nia ruch sa­mo­cho­do­wy.

"W ten spo­sób po raz ko­lej­ny chce­my zwró­cić na sie­bie uwagę. Za­czy­na nas to nie­po­ko­ić; by­li­śmy w Sej­mie, zło­ży­li­śmy pe­ty­cje do wszyst­kich klu­bów par­la­men­tar­nych, ale nikt się nie in­te­re­su­je na­szy­mi spra­wa­mi i pro­ble­ma­mi" - za­zna­czył Ka­sprzyk. Dodał, że do tej pory pod­wy­ko­naw­ców wspar­ło je­dy­nie dwóch ma­ło­pol­skich po­słów PiS: An­drzej Adam­czyk i Edward Cze­sak.

Na czas pro­te­stu po­li­cja zor­ga­ni­zo­wa­ła ob­jaz­dy. Kie­row­cy ja­dą­cy od Tar­no­wa do Kra­ko­wa mogą w Brze­sku skrę­cić na Szczu­ro­wą albo w Boch­ni na Li­ma­no­wą. Na­to­miast po­dró­żu­ją­cy od Kra­ko­wa po zjeź­dzie z au­to­stra­dy A4 w Sza­ro­wie mogą skie­ro­wać się przez Kłaj do Boch­ni.

Kil­ku­dzie­się­ciu pod­wy­ko­naw­ców firmy Po­ldim od kilku ty­go­dni pró­bu­je od­zy­skać pie­nią­dze za wy­ko­na­ne prace. W tej spra­wie od­by­ło się kilka spo­tkań w sie­dzi­bie kra­kow­skie­go od­dzia­łu Ge­ne­ral­nej Dy­rek­cji Dróg Kra­jo­wych i Au­to­strad (GDD­KiA). Nie przy­nio­sły one jed­nak jed­no­znacz­nych roz­strzy­gnięć.

Kon­sor­cjum firm He­ilit + Wo­er­ner Bu­dow­la­na, Stra­bag, Po­ldim, Przed­się­bior­stwo In­ży­nie­ryj­ne IMB – Pod­be­ski­dzie od paź­dzier­ni­ka ze­szłe­go roku pro­wa­dzi prace bu­dow­la­ne na A4 mię­dzy Brze­skiem a Wierz­cho­sła­wi­ca­mi, po tym, jak roz­wią­za­no umowę z wcze­śniej­szym wy­ko­naw­cą: pol­sko-ma­ce­doń­skim kon­sor­cjum firm NDI oraz SB Gra­nit.

We­dług przy­ję­te­go har­mo­no­gra­mu, w pierw­szej ko­lej­no­ści ma zo­stać ukoń­czo­ny węzeł Wierz­cho­sła­wi­ce, a cały od­ci­nek - do po­cząt­ku stycz­nia 2013 r.

Po­ldim prze­ży­wa trud­no­ści fi­nan­so­we od końca ubie­głe­go roku. Za­dłu­że­nie spół­ki prze­kra­cza 100 mln zł. W kwiet­niu firma zło­ży­ła w tar­now­skim są­dzie wnio­sek o prze­pro­wa­dze­nie upa­dło­ści ukła­do­wej. W ze­szłym mie­sią­cu Po­ldim roz­po­czął zwol­nie­nia gru­po­we, które mają objąć ponad 410 pra­cow­ni­ków z za­ło­gi li­czą­cej bli­sko 600 osób.

>>>>

Istotnie warunki zycia sa bestialskie po 89 roku ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:11, 06 Cze 2012    Temat postu:

Covec zarobił na autostradzie 51 mln

Pol­ski fi­skus oddał kon­sor­cjum Covec 51 mln zło­tych nad­pła­co­ne­go VAT - do­wie­dział się Su­per­wi­zjer TVN. To ponad jedna trze­cia kwoty, jaką GDD­KiA chce wy­rwać Chiń­czy­kom z ty­tu­łu kar umow­nych. Wszyst­ko przez opie­sza­łość urzęd­ni­ków Dy­rek­cji, któ­rzy przez ponad rok nie zło­ży­li w są­dzie wnio­sku o za­bez­pie­cze­nie rosz­czeń.

GDD­KiA chce do­ma­gać się od Chiń­czy­ków kar umow­nych oraz od­szko­do­wa­nia z ty­tu­łu utra­co­nych ko­rzy­ści Skar­bu Pań­stwa. Tym­cza­sem brak wnio­sku w są­dzie, któ­re­go zło­że­nie to koszt ok. 100 zło­tych umoż­li­wił Skar­bo­wi wy­pła­tę Co­ve­co­wi 51 mln zło­tych z ty­tu­łu nad­pła­co­ne­go VAT-u.

To ponad 1/3 tego, czego GDD­KiA za­mie­rza wy­rwać Chiń­czy­kom. Tych pie­nię­dzy praw­do­po­dob­nie nie uda się już od­zy­skać. Mi­ni­ster­stwo Fi­nan­sów od­mó­wi­ło od­po­wie­dzi na py­ta­nie dla­cze­go, choć wia­do­mo, że GDD­KiA ma pro­ble­my ze ścią­gnię­ciem pie­nię­dzy od Chiń­czy­ków, na konta Covec prze­la­no 51 mln. Stało się to już w tym roku - w dwóch tran­szach - po 18 i 33 mln zło­tych.

- In­ten­syw­nie pra­cu­je­my nad wnio­skiem o za­bez­pie­cze­nie rosz­czeń w spra­wie do­ty­czą­cej za­pła­ty kar umow­nych - po­in­for­mo­wa­ła nas Ur­szu­la Nel­ken, rzecz­nicz­ka GDD­KiA.

A to ozna­cza, że urzęd­ni­cy Ge­ne­ral­nej Dy­rek­cji z pro­stym wnio­skiem zma­ga­ją się już rok, bo Covec zszedł z placu bu­do­wy od­cin­ka C au­to­stra­dy A2 w po­ło­wie czerw­ca ub.r. Nie­mal na­tych­miast za­czę­ły się pro­ble­my z od­zy­ska­niem na­leż­nych GDD­KiA pie­nię­dzy z ty­tu­łu gwa­ran­cji ban­ko­wych. Spo­śród trzech ban­ków, które ta­kich gwa­ran­cji udzie­li­ły, pie­nią­dze wy­pła­cił tylko Deut­che Bank (12 mln zło­tych), po­zo­sta­łe dwa - Bank of China oraz Export-Im­port Bank of China robią wszyst­ko, by tego nie zro­bić, a za­le­ga­ją z wy­pła­tą ponad 100 mln zło­tych.

Jak mówią nam pra­gną­cy za­cho­wać ano­ni­mo­wość in­for­ma­to­rzy dzie­je się tak dla­te­go, że umowy do­ty­czą­ce gwa­ran­cji ban­ko­wych praw­do­po­dob­nie są obar­czo­ne błę­dem - za­miast GDD­KiA upo­waż­nio­nym do od­bio­ru pie­nię­dzy jest imien­nie Lech Wi­tec­ki - szef Dy­rek­cji. Jeśli Chiń­czy­kom uda­ło­by się udo­wod­nić przed sądem, że tak jest, mo­gli­by mieć pod­sta­wy do pod­wa­że­nia ca­ło­ści umów za­war­tych z Ge­ne­ral­ną Dy­rek­cją. A to ozna­cza, że Ge­ne­ral­na Dy­rek­cja nie bę­dzie mogła do­ma­gać się od nich ani gwa­ran­cji, ani tym bar­dziej kar umow­nych (ok. 140 mln zło­tych) oraz od­szko­do­wań za po­nie­sio­ne stra­ty, sza­co­wa­nych wstęp­nie na ok. 600 mln.


!!!!!

Wyobrazacie sobie ? Oddaja kase afesrzystom ktorzy sa winni panstwu pieniadze ! A zwykly Polak musi czekac LATAMI aby cos oddali !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:12, 07 Cze 2012    Temat postu:

Doniósł o oszustwach przy autostradach. Grozi mu 10 lat więzienia.

Przedsiębiorca, który od niemal roku próbuje zainteresować różne prokuratury nieprawidłowościami przy budowie autostrad, może zostać skazany na 10 lat więzienia za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu i próbę przekupstwa policjantów na służbie. Miał próbować wręczyć 300 zł łapówki. Na nagraniu z kamery przemysłowej, które ujawniamy, widać jednak, że Jacek S., w ogóle nie siedział za kierownicą.

Przeczytaj więcej o aferze autostradowej:
Grożą oszukanym przy budowie autostrad przedsiębiorcom, że zaleją ich betonem

16 maja Jacek S. skończył pracę wcześniej, spotkał się ze znajomymi, którzy pracują z nim przy budowie dróg. W Olkuszu, w domu należącym do jednego z nich, mężczyźni rozpoczęli zakrapiane alkoholem spotkanie. Pili sporo, późniejsze badania alkomatem Jacka S. wskazały, że zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu wynosiła u niego 1,47 i 1,54 mg/l. Według relacji policji, przestępstwo popełnione przez Jacka S. polegało nie tylko na tym, że wsiadł za kierownicę, ale także, jak wynika z relacji policjantów, próbował wręczyć im łapówkę. Został zatrzymany o 15.00, ok. 15.30 podejrzanemu odebrano prawo jazdy, następne 48 godzin spędził w areszcie. Zarzuty postawione mu przez prokuratora pozwalają skazać go na karę pozbawienia wolności od jednego roku nawet do 10 lat. Biorąc pod uwagę, że w sądzie słowa kierowcy prowadzącego po tak dużej ilości alkoholu, próbującego przekupić policjantów na służbie, mają mniejszą moc niż zeznania policjantów, którzy dokonali zatrzymania, można by przypuszczać, że Jacek S. zostanie uznany za winnego.

Byłaby to jedna z wielu podobnych spraw, jakich co roku w Polsce są tysiące, gdyby nie nagranie z kamery przemysłowej, na podstawie którego można założyć, że w zaparkowanym na podjeździe prywatnej posesji samochodzie, który miał prowadzić Jacek S., nikt nie siedział za kierownicą. Według Jacka S., silnik mercedesa sprintera był zgaszony i zdążył już ostygnąć po tym, jak przyjechał na miejsce w towarzystwie kolegów. Na nagraniu wyraźnie widać, że patrol prewencji, który dokonał zatrzymania, podchodzi do mężczyzn stojących przy samochodzie i jednego siedzącego na miejscu pasażera, a nie do miejsca kierowcy (na filmie godz. 14.27.24).

Jacek S. twierdzi, że 16 maja, czekał wspólnie z kolegami na kierowcę. W międzyczasie przed podjazdem kilkakrotnie przejechał radiowóz (co uchwyciła kamera, na filmie godz. 14.24.05). Zachowanie mężczyzn nie zwróciło uwagi policjantów na tyle, aby interweniowali wcześniej. Fakt, że Jacek S. nie prowadził samochodu, ma według oskarżonego potwierdzić trzech świadków, którzy byli wtedy na miejscu. W odpowiedzi na nasze pytania, prowadząca postępowanie w tej sprawie Prokuratura Rejonowa w Olkuszu poinformowała nas, że w pojeździe, którym kierował oskarżony, było dwóch pasażerów.

Jak powiedział nam Jacek S., nie prowadził samochodu również przed przyjazdem na posesję znajomego, mają to potwierdzić nagrania z kamer na stacji benzynowej, na której zatrzymali się po drodze. Mężczyzna twierdzi również, że zaraz po przewiezieniu na komendę policji, funkcjonariusze, którzy dokonali zatrzymania, nakłaniali go do podpisania przyznania się do winy. Mieli robić to już po badaniu alkomatem, które wykazało, że Jacek S. jest pod silnym wpływem alkoholu. Jak twierdzi oskarżony, policjanci grozili mu trzema miesiącami aresztu. Gdy okazało się, że Jacek S. nie chce przyznać się do winy, według jego wersji policjanci, aby "nakłonić go" do zmiany decyzji, dodali do zarzutów próbę wręczenia korzyści majątkowej. Jedynymi świadkami tego zdarzenia są sami policjanci i Jacek S.

To właśnie wręczenie łapówki zgodnie z art. 229 par. 3 Kodeksu karnego, jest zagrożone karą pozbawienia wolności od roku do 10 lat. Jak poinformowała nas prowadząca śledztwo prokuratura, oskarżony o jazdę pod wpływem alkoholu przedsiębiorca miał próbować przekonać funkcjonariuszy policji do odstąpienia od czynności służbowych w zamian za kwotę 300 zł. Dlaczego właściciel firmy budującej drogi, który codziennie musi nadzorować budowę kilometrów dróg, miałby oferować 300 zł, gdy było pewne, że utraci prawo jazdy, co znacznie utrudni mu pracę, a dodatkowo jest zagrożony karą pozbawienia wolności do dwóch lat? Czy przedsiębiorca naprawdę mógł sądzić, że 300 zł przekona policjantów, czy tak nisko cenił prawo jazdy i własną wolność?

Zagłębianie się w sprawę rodzi więcej pytań niż odpowiedzi. Zatrzymania dokonał nie patrol drogówki, ale prewencji. Stało się tak dlatego, że policjanci przyjechali w odpowiedzi na anonimowe zgłoszenie, które pochodziło prawdopodobnie z lokalnego pubu. Autor zgłoszenia nie został ustalony, są jednak pewne przypuszczenia, co do jego tożsamości. Klientami pubu są zwykle te same osoby, pracujące na pobliskiej budowie, dlatego człowiek z zewnątrz zwracał na siebie uwagę. Był to mężczyzna, który przyjechał samochodem z warszawską rejestracją. Informację o anonimowym doniesieniu z tego lokalu potwierdza obsługa. Jacek S. zaznacza, że tego dnia nie był w pubie, dlatego doniesienie tajemniczego mężczyzny wydaje się wyjątkowo dziwne. Policja i prokuratura nie udzieliły odpowiedzi na te z naszych pytań, które dotyczyły wątku zgłoszenia przestępstwa przez anonimowego informatora.

Świadek "pękających autostrad"

Sprawa ta jest o tyle wyjątkowa, że Jacek S. nie jest osobą zupełnie przypadkową. 30 maja miał zeznawać w sprawie nieprawidłowości przy budowie odcinka autostrady A4 w rejonie Ropczyc. Jest kluczowym świadkiem w toczącej się od roku sprawie. Nieprawidłowości dotyczą zbudowania autostrady na gliniastym gruncie, bez odpowiedniego przygotowania podłoża, za to z domniemanym sfałszowaniem dokumentacji dotyczącej tego gruntu. W konsekwencji nowe autostrady zapadają się i pękają, jeszcze przed oddaniem do użytku. Świadkowie zrobili zdjęcia zarywającej się drogi, jak zaznaczają, pękała jeszcze przed większymi deszczami. Aby naprawić uszkodzenia, autostradę należałoby właściwie rozebrać i zbudować zupełnie od nowa.

Jacek S. osobiście zgłaszał problem pękających autostrad w różnych prokuraturach, jak twierdzi, żadna z nich nie chciała przyjąć zawiadomienia. Do tej pory składał zeznania dwukrotnie, ale tylko na policji. Prokurator, który miał przesłuchać go 8 maja, zadzwonił osobiście, żeby poinformować go o odwołaniu spotkania. Mimo, że od zgłoszenia domniemanego przestępstwa organom ścigania minął niemal rok, sprawa znów wróciła z prokuratury do policji.

Zdaniem Kazimierza Turalińskiego, specjalisty ds. bezpieczeństwa gospodarczego, który zaangażował się w wyjaśnienie nieprawidłowości przy budowie autostrady, stawka jest na tyle wysoka, że komuś może zależeć na zdyskredytowaniu świadka i ukazaniu go jako osoby niewiarygodnej. - Władze nie zapobiegły przeprowadzeniu serii oszustw na szkodę drogowców, na czym uczciwi przedsiębiorcy stracili kilkaset milionów złotych, a Skarb Państwa w konsekwencji ignorowania oszczędności na materiałach, na czym zarabiały te same podmioty, musi liczyć się ze stratami sięgającymi miliardów złotych. Takie będą koszty naprawy dopiero wybudowanych dróg. Ale zamiast tym, służby państwowe zajęły się osobami, które nagłaśniały nieprawidłowości - twierdzi Turaliński.

Te dwa fakty - składanie zeznań w sprawie autostrad i zatrzymanie za prowadzenie pod wpływem alkoholu, nie muszą być zbieżne. Zatrzymanie może wynikać wyłącznie z nierozsądnego zachowania Jacka S. Jednak po odniesieniu tych faktów do szerszego kontekstu, można nabrać przypuszczeń, że zbieżność jest nieprzypadkowa. - Już wcześniej doszło do bezpodstawnego i brutalnego zatrzymania jednego z drogowców pod zarzutem kradzieży ciężarówki kruszywa. Kruszywo wysypano, czym faktycznie je zniszczono, a jak się później okazało, nie zostało ono skradzione, tylko należało do bezpodstawnie zatrzymanego. W ciągu miesiąca firma zatrzymanego nawiedzona została przez wszystkie możliwe kontrole, od skarbówki i ZUS po nawet Straż Graniczną - mówi Kazimierz Turaliński.

O tym mówić nie wolno

Podobna zbieżność między ujawnianiem informacji, a wyjątkową aktywnością kontrolną instytucji państwowych pojawiła się również w przypadku przedsiębiorców oszukanych przy budowie odcinka C autostrady A2. Co więcej, jeden z właścicieli firm usłyszał od nieznajomego mężczyzny, że "zaleją go betonem" po tym, jak opowiedział Wirtualnej Polsce o nieprawidłowościach przy budowie autostrady A2. - Złożyłem do prokuratury dwa zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, ponieważ dwukrotnie ktoś do mnie dzwonił i dwukrotnie ktoś mi groził śmiercią. Powiedział, żebym siedział cicho i się nie wychylał. W piśmie do prokuratury podałem numer, z którego dzwonił. Bez problemu mogli ten numer namierzyć. Od pierwszej groźby minęło półtora miesiąca, od drugiej miesiąc, a prokuratura nawet do mnie się nie odezwała - mówił w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Marek Szymczak (zobacz artykuł o zastraszeniach).

Niezależnie od tego, czy zbieżności te są przypadkowe czy nie, u wielu przedsiębiorców z branży budzą obawy przed ujawnianiem kolejnych oszustw i nieprawidłowości. Właściciele firm czują się zastraszeni, obawiają się już nie tylko gróźb, ale też nękania przez instytucje państwowe. Po kolejnych publikacjach na temat nieprawidłowości przy budowie autostrad, zgłasza się do nas coraz więcej przedsiębiorców, którzy chcą opowiadać o tym, jak zostali oszukani i jakich nieuczciwych praktyk byli świadkami. Chętnie o tym rozmawiają, jednak ze względu na coraz bardziej napiętą sytuację, nie chcą, abyśmy publikowali ich nazwiska, odsyłają nas do swoich pełnomocników, m.in. do Kazimierza Turalińskiego. - Zwykle odmawiamy rozmów z mediami, bo wiemy, jakie konsekwencje spotkały chłopaków z A2, lepiej unikać takich rzeczy - mówi nam jeden z przedsiębiorców, prosząc o niepublikowanie informacji, które mogłyby wskazywać, kim jest.

- Nie jest to jedyny przykład nacisków na świadków procederu. Ktoś dotarł do treści dawnej, pochodzącej sprzed kilkunastu lat, kartoteki kryminalnej jednego z pokrzywdzonych drogowców. Od ponad dekady nie łamie on prawa, jest uczciwym przedsiębiorcą. Jednak, również w celu zniszczenia jego wiarygodności, nieznane osoby uzyskały informacje z objętych ochroną zbiorów i rozesłały je m.in. do zaangażowanych w sprawę posłów. Nie trudno zgadnąć, kto miał dostęp do policyjnych kartotek - mówi Turaliński, zaznacza, że dziwne, nieszczęśliwe dla poszkodowanych zbiegi okoliczności nie są pojedynczymi przypadkami. - Od kilku tygodni zarówno ja, jak i inne osoby zaangażowane w wyjaśnienie nieprawidłowości związanych z budową autostrad, otrzymujemy dziwne propozycje zleceń. Są to mniej lub bardziej jawne propozycje dokonania za sowitym wynagrodzeniem czynów zabronionych. Nie mamy wątpliwości, że są to prowokacje. Dochodzi do sytuacji, w której obawiamy się o własne bezpieczeństwo i to ze strony funkcjonariuszy instytucji, które powinny stać na straży prawa. Realnie obawiamy się sytuacji, w której np. zostaniemy zatrzymani do rutynowej kontroli drogowej, a w jej trakcie okaże się, że w naszej apteczce podróżuje np. kilogram amfetaminy. Niczym innym nie było bezpodstawne zatrzymanie Jacka S. i zarzucenie mu przez policjantów popełnienia dwóch poważnych przestępstw: prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu i korupcji. Trudno uwierzyć, że opisane powyżej wydarzenia nie są ze sobą połączone - zauważa Kazimierz Turaliński.

Marcin Bartnicki.

>>>>

No i slusznie . Co on bedzie rzucla bezkarnie oszczerstwa na tak wspaniale osiganiecia budownicywa autostradowego . Do wiezienia go ! Nie bedzie wkladajacych kij w szprychy to budowa autostrad ruszy z kopyta ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:21, 17 Cze 2012    Temat postu:

Bez pieniędzy za A4, firma złożyła wniosek o upadłość

Ponad 60 firm uczestniczących w budowie autostrady A4 między Brzeskiem a Wierzchosławicami domagało się w czwartek w krakowskim oddziale GDDKiA wypłaty ok. 8 mln zł od firmy Poldim za wykonane prace. Poldim złożyła wniosek o ogłoszenie upadłości.

Tarnowska firma Poldim jest uczestnikiem konsorcjum, które przejęło budowę odcinka A4 Brzesko - Wierzchosławice. W skład konsorcjum wchodzą też firmy Heilit + Woerner Budowlana, Strabag, Przedsiębiorstwo Inżynieryjne IMB - Podbeskidzie.

Jak powiedział PAP przedstawiciel poszkodowanych podwykonawców Jerzy Kasprzyk, zaległości Poldimu wobec nich sięgają jeszcze miesięcy zimowych i wynoszą w sumie ok. 8 mln zł.

- W większości jesteśmy małymi, lokalnymi firmami wykonującymi roboty budowlane czy transportowe. Każdy dzień i godzina gra na naszą niekorzyść, bo wielu z nas jest już na skraju bankructwa - wyjaśnił Kasprzyk.

Dodał, że czwartkowe spotkanie w krakowskim oddziale GDDKiA nie przyniosło rozstrzygnięć. Ustalono, że na początku tygodnia podwykonawcy spotkają się z przedstawicielami pozostałych firm wchodzących w skład konsorcjum budującego odcinek autostrady między Brzeskiem a Wierzchosławicami.

Rzeczniczka GDDKiA Urszula Nelken poinformowała PAP, że w czwartkowym spotkaniu uczestniczyli też posłowie PiS Andrzej Adamczyk i Edward Czesak.

Rzeczniczka przyznała, że spotkanie nie przyniosło decydujących rozstrzygnięć. - W obecnej sytuacji prawnej jest tak, że nie możemy zapłacić bezpośrednio usługodawcom. Ale naprawdę chcemy pomóc tym ludziom. Bierzemy pod uwagę kilka rozwiązań, np. przeniesienie tych zaległych płatności Poldimu na innych konsorcjantów, potrącenie należności z faktur konsorcjum czy orzeczenia sądowe lub zajęcia komornicze. Ale takie działania trzeba omówić z przedstawicielami pozostałych konsorcjantów. Takie spotkanie ma się odbyć w przyszłym tygodniu - wyjaśniła.

Rzecznik krakowskiego oddziału GDDKiA Iwona Mikrut dodała, że "rozumiejąc trudną sytuację usługodawców i mając na uwadze sprawny przebieg budowy GDDKiA Oddział w Krakowie stara się pomóc w znalezieniu możliwości prawnych, które pozwolą na zaspokojenie roszczeń".

Przedstawiciele firm, którym Poldim zalega z płatnościami poinformowali, że jeśli w najbliższym czasie nie zostaną podjęte decyzje, mogą zablokować budowę odcinka autostrady A4.

Konsorcjum firm Heilit + Woerner Budowlana, Strabag, Poldim, Przedsiębiorstwo Inżynieryjne IMB - Podbeskidzie od października zeszłego roku prowadzi prace budowlane na A4 między Brzeskiem a Wierzchosławicami, po tym jak rozwiązano umowę z wcześniejszym wykonawcą: polsko-macedońskim konsorcjum firm NDI oraz SB Granit.

Według przyjętego harmonogramu w pierwszej kolejności ma zostać ukończony węzeł Wierzchosławice, a cały odcinek do początku stycznia 2013 r.

Poldim przeżywa trudności finansowe od końca ubiegłego roku. Zadłużenie spółki przekracza 100 mln zł. W zeszłym miesiącu złożyła ona w tarnowskim sądzie wniosek o przeprowadzenie upadłości układowej. W tamtejszym Powiatowym Urzędzie Pracy złożyła też zawiadomienie o zamiarze przeprowadzenia zwolnień grupowych obejmujących ponad 410 pracowników z załogi liczącej blisko 600 osób.

W środę minister transportu Sławomir Nowak poinformował, że resort finalizuje prace nad projektem nowej ustawy, która regulowałaby sprawy związane z przepływem pieniędzy między wykonawcami dróg a ich podwykonawcami, usługodawcami i dostawcami. Jak wyjaśniał minister, zmiany mają umożliwić poszkodowanym dochodzenie roszczeń od strony publicznej, która z kolei - jeśli dłużnik ogłosi upadłość - będzie dochodzić roszczeń od syndyka.

>>>>

I dlaszy ciag ,,korzysci'' i ,,sukcesow''...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:35, 18 Cze 2012    Temat postu:

Drogi w rozsypce

Ze 145 realizowanych obecnie kontraktów drogowych co najmniej kilkanaście prestiżowych jest zagrożonych. "W drugiej połowie roku bankrutujący wykonawcy będą schodzili z budów albo będą z nich wyrzucani" - mówi "Dziennikowi Gazecie Prawnej" prezes Polskiego Kongresu Drogowego Zbigniew Kotlarek.

Gazeta informuje, że tak się stało już na odcinku autostrady A4 na obwodnicy Rzeszowa, z której na początku czerwca Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wyrzuciła firmę Radko. Zagrożone są inwestycje z udziałem tarnowskiej spółki Poldim, która ogłosiła upadłość (między innymi A4 między Brzeskiem i Wierzchosławicami).

Według "Dziennika Gazety Prawnej" pod znakiem zapytania stoją cztery wielkie kontrakty na A1 i A4 spółek z grupy PBG o łącznej wartości trzech i pół miliarda złotych. GDDKiA liczy na upadłość układową i kontynuację budów za zgodą wierzycieli. Jednocześnie przygotowuje się do ogłoszenia nowych przetargów. Ale wyłonienie wykonawców i inwentaryzacja poprzedzająca przejęcie placów budów oznaczają nawet rok opóźnienia - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

>>>>

Generalnie kraj w rozsypce ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:55, 20 Cze 2012    Temat postu:

Podwykonawcy autostrady A4 protestowali przed sejmem.

Kilkudziesięciu podwykonawców z autostrady A4 protestowało przed sejmem. Właściciele firm domagają się przyspieszenia prac nad projektem ustawy, która pozwoli na wypłatę pieniędzy firmom niezarejestrowanym przez generalnego wykonawcę.

Właściciele mówią, że mają coraz większe zaległości w urzędach skarbowych i w ZUS. Dwóch generalnych wykonawców, którzy niedawno ogłosili upadłość - Poldim i Hydrobudowa, zalega podwykonawcom 160 milionów złotych. Przedsiębiorcy mówią, że jeśli parlament szybko nie przyjmie nowych przepisów, tylko na samym Podkarpaciu może upaść ponad 100 firm.

Projektem ustawy zajmowała się specjalna podkomisja sejmowa. Uzgodniony projekt ustawy trafi najpierw do komisji infrastruktury. W przyszłym tygodniu zajmą się nim posłowie podczas obrad plenarnych. Jednak ustawa może wejść w życie najwcześniej w drugiej połowie lipca.

Projektem musi się zająć senat, który ma zaplanowane posiedzenie 11 i 12 lipca.

Podwykonawcy grożą, że jeśli parlamentarzyści będą opóźniać pracę, zablokują drogi na południu kraju.

>>>>

Tak autostardy to wielki sukces ... podlosci ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133633
Przeczytał: 64 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:05, 20 Cze 2012    Temat postu:

Urzędnicy przyznali kontrakt za 756 mln zł bez przetargu, nie chcą ujawnić swojej tożsamości.

GDDKiA odmawia ujawnienia nazwisk urzędników, którzy przyznali bez przetargu wart 756 mln zł kontrakt na budowę odcinka C autostrady A2. Po tym, jak DSS S. A. ogłosił upadłość zostawiając setki milionów złotych długów i niedokończoną autostradę, podwykonawcy mówią wprost, że zostali oszukani zarówno przez DSS, jak i przez rząd. Z dokumentów, do których dotarła Wirtualna Polska wynika, że już przed przyznaniem kontraktu firmie, która nigdy nie zbudowała nawet kilometra drogi, urzędnicy mieli do niej szereg zastrzeżeń, wybrali jednak konsorcjum z jej udziałem spośród 26 chętnych do budowy A2.

28 czerwca 2011 roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad rozpoczyna konsultacje z przedsiębiorstwami zainteresowanymi dokończeniem dwóch odcinków autostrady A2, której budową zajmował się do 13 czerwca chiński COVEC. Do negocjacji zgłasza się 26 podmiotów, spośród nich, do wyłącznych negocjacji 11 lipca wyłonione zostaje konsorcjum firm Dolnośląskie Surowce Skalne S. A. i Bögl a Krysl, z DSS jako liderem. Trzy dni później, już po negocjacjach, 14 lipca GDDKiA przekazuje tym firmom informację o brakach w dokumentach, które w założeniu miały potwierdzać wiarygodność konsorcjum, obie firmy moją uzupełnić brakujące dokumenty do dnia podpisania kontraktu. Generalna dyrekcja wskazuje m.in. szereg zastrzeżeń odnośnie kluczowych dla realizacji projektu pracowników, którzy mają nadzorować budowę autostrady. 1 sierpnia GDDKiA podpisuje umowę z DSS i Bögl a Krysl, a 3 sierpnia przekazuje konsorcjum plac budowy.

Mimo zapewnień, że firma DSS została dokładnie sprawdzona i nie było co do niej zastrzeżeń, w udostępnionym nam protokole postępowania dotyczącego przyznania zamówienia GDDKiA pisała już w lipcu 2011 roku o otrzymanych od konsorcjum dokumentach: "Zamawiający po ich sprawdzeniu przekazał w dniu 14/07/2011 r. informację Wykonawcy o dokumentach, które nie potwierdzają spełnienia postawionych przez Zamawiającego warunków." Braki wyliczono w pięciu punktach, zajmujących ponad dwie strony liczącego dziewięć stron protokołu. Pierwszy z punktów dotyczył "spełnienia warunków udziału w postępowaniu w zakresie Potencjału Kadrowego".

Zastrzeżenia dotyczyły osób zgłoszonych jako kierownik budowy, główny projektant drogowy oraz główny projektant mostowy. O ostatnim z nich czytamy, że "nie został potwierdzony warunek wykazania doświadczenia przy sporządzaniu dokumentacji projektowej, w której projektant zaprojektował przynajmniej dwa obiekty mostowe w ciągu dróg klasy A lub S, o rozpiętości przęsła min. 20 m (każdy). Wykonawca nie wykazał (w oryginalnym dokumencie słowa "nie wykazał" są podkreślone i pogrubione - przyp. red.) szczegółowo (nazw, długości) dwóch konkretnych obiektów mostowych, którymi projektant powinien się legitymować, w celu potwierdzenia minimalnych wymagań". Podobne zastrzeżenia odnośnie niezbędnego minimalnego doświadczenia dotyczą również dwóch pozostałych pracowników o nieustalonej tożsamości. Z udostępnionych nam protokołów usunięto imiona i nazwiska pracowników DSS, których dotyczyły dokumenty złożone w GDDKiA.

Wykonawca rzetelnie sprawdzony?

Wątpliwości komisji decydującej o wyborze DSS mógł wzbudzić również brak odpowiednich zaświadczeń z ZUS i urzędu skarbowego o niezaleganiu z opłatami. Z udostępnionego nam protokołu postępowania komisji wynika, że zaświadczenia takie zostały przekazane, jednak "daty ich wystawienia nie zawierają się w wymaganym trzymiesięcznym okresie wystawienia przed planowaną datą zawarcia umowy". Mimo krótkich terminów składania ofert, DSS miał czas na skompletowanie dokumentów, ponieważ zaakceptowano dopiero drugą ofertę złożoną przez tę firmę. Jak poinformowała nas Urszula Nelken, rzeczniczka GDDKiA, pierwsze zgłoszenie DSS zostało odrzucone ze względu na brak doświadczenia, firma otrzymała kontrakt dopiero w drugim zgłoszeniu, gdy ubiegała się o dokończenie budowy autostrady jako lider konsorcjum z Bögl a Krysl.

W wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce 18 maja 2012 roku Urszula Nelken, zapewniała, że konsorcjum zostało dokładnie sprawdzone, wszystkie procedury zostały zachowane (zobacz dokumenty na stronie internetowej GDDKiA). Pozytywnie zakończyło się również postępowanie NIK w tej sprawie. - Zgodnie z prawem zamówień publicznych została sprawdzona kondycja całego konsorcjum, mówiąc prościej, sprawdzaliśmy, czy konsorcjum udźwignie budowę. Ideą wspólnego ubiegania się o udzielenie zamówienia publicznego jest możliwość łącznego spełniania warunków udziału w postępowaniu, zarówno jeśli chodzi o potencjał kadrowy, jak i sytuację ekonomiczno-finansową, czy właśnie doświadczenie. Taką obowiązkową weryfikację przeszedł też wykonawca odcinka C, czyli konsorcjum firm DSS i Bögl a Krysl, i przeszedł ją oczywiście pozytywnie. Potwierdzeniem tego, że wybór był słuszny, jest to, że pomimo upadku współkonsorcjanta, ta budowa jest kontynuowana, co więcej, od momentu, kiedy dokonała się zmiana lidera konsorcjum, a potem Bögl a Krysl przejął 100 procent robót, budowa postępuje w takim tempie, jakie nigdy wcześniej nie miało miejsca - mówiła nam Urszula Nelken.

W tej samej rozmowie rzeczniczka GDDKiA wyjaśniała, że poza ceną, przy wyborze wykonawcy brano pod uwagę również inne kryteria. - W każdym postępowaniu rozstrzyganym przez generalną dyrekcję, zanim przyjdzie do wskazania ceny, która jest ostatecznym i najbardziej zobiektywizowanym, wymiernym czynnikiem, wcześniej wszystkie podmioty muszą wykazać się doświadczeniem, kadrą, referencjami itd. Znają warunki zamówienia, wiedzą, czego się konkretnie oczekuje, w specyfikacji warunków zamówienia wszystko jest dokładnie opisane. Cena nie jest jedynym kryterium, co często powtarzają dziennikarze, po ekspertach, którzy im to wskazują. Cena jest tylko kryterium ostatecznym - mówiła Urszula Nelken.

Tajna komisja

Protokoły udzielenia zamówienia wskazują jednak, że GDDKiA niezbyt restrykcyjnie podeszło do innych niż cena wymagań stawianym kontrahentowi. Jest to o tyle istotne, że 26 firm i konsorcjów, w tym renomowanych firm budujących drogi w całej Europie, musiało okazać się nie tylko droższych, ale też tak samo lub mniej wiarygodnych, co zwycięzca rywalizacji o budowę autostrady. Czy pozostałe oferty były przygotowane jeszcze gorzej lub wskazywały, że pozostali wykonawcy będą jeszcze mniej rzetelni niż lider konsorcjum - DSS? Czy wbrew oficjalnym deklaracjom, to cena była jedynym kryterium przyznania zamówienia?

Te pytania moglibyśmy zadać członkom komisji powołanej do wyłonienia wykonawcy odcinka C autostrady A2. Niestety, warszawski oddział GDDKiA, który nadzorował postępowanie ws. zamówienia odmówił nam udzielenia informacji o składzie osobowym komisji. Nie wyrażono zgody nawet na wskazanie, kto komisji przewodniczył. Co ciekawe, również z udostępnionego przez GDDKiA protokołu "postępowania o udzielenie zamówienia publicznego z wolnej ręki" usunięto część danych zawartych w tym dokumencie - zniknęły wszystkie nazwiska urzędników z komisji, a także osób reprezentujących konsorcjum, które otrzymało zamówienie. Jedyne nazwisko osoby związanej ze sprawą, to jak można wywnioskować z regulaminu udzielania zamówień publicznych w GDDKiA, dyrektor warszawskiego oddziału generalnej dyrekcji, którą jest Elżbieta Brenda. Według tego regulaminu, odpowiada za "nadzór nad prawidłowym tokiem postępowania o udzielenie zamówienia publicznego oraz prowadzenie dokumentacji".

W piśmie podpisanym przez zastępcę dyrektora warszawskiego oddziału GDDKiA Dariusza Zielińskiego czytamy, że uzasadnieniem odmowy udostępnienia składu komisji jest ochrona danych osobowych urzędników, którzy w niej zasiadali. Według oficjalnego stanowiska generalnej dyrekcji, skład komisji można ujawnić tylko, jeśli zgodzą się na to sami członkowie komisji. "Żaden z ww. pracowników nie wyraził zgody na udostępnienie ww. danych w celu realizacji przedmiotowego Wniosku" - czytamy w uzasadnieniu.

O opinię na temat tej odmowy poprosiliśmy Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, jak się okazuje, odmowa udzielenia informacji o danych osobowych urzędników sprawujących funkcje publiczne jest niezgodna z prawem. - Prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu w zakresie i na zasadach określonych w przepisach o ochronie informacji niejawnych oraz o ochronie innych tajemnic ustawowo chronionych. Ust. 2 ww. przepisu (ustawy o dostępie do informacji publicznej - przyp. red.) stanowi zaś, iż prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej lub tajemnicę przedsiębiorcy. Ograniczenie to nie dotyczy informacji o osobach pełniących funkcje publiczne, mających związek z pełnieniem tych funkcji, w tym o warunkach powierzenia i wykonywania funkcji, oraz przypadku, gdy osoba fizyczna lub przedsiębiorca rezygnują z przysługującego im prawa - czytamy w opinii GIODO przesłanej Wirtualnej Polsce.

GIODO zwraca też uwagę, że z oficjalnego dokumentu, jakim jest protokół z postępowania o udzieleniu zamówienia publicznego nie można wykreślać danych osobowych urzędników. - Mimo, że w każdym przypadku, zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej, o udostępnieniu żądanych informacji, w określonym stanie faktycznym i prawnym, rozstrzyga podmiot, w którego dyspozycji informacje te się znajdują i wyłącznie w jego gestii pozostaje ocena, czy można je udostępnić, to w opisywanej przez Pana sprawie należy uwzględnić także przepisy ustawy z dnia 29 stycznia 2004 r. Prawo zamówień publicznych, zgodnie z którymi postępowanie o udzielenie zamówienia jest jawne (art. Cool. Tym samym, jeśli protokoły z prac komisji (w tym informacja o jej składzie) stanowią dokumentację przetargową to również powinny być objęte tą jawnością. Dodatkowo należy zauważyć, że mimo, że przy składzie komisji przetargowej mamy do czynienia z danymi osobowymi osób, które ją tworzą, to są to jednocześnie tzw. dane służbowe. Bowiem imiona i nazwiska pracowników oraz wszelkie inne informacje o konkretnym pracowniku związane z wykonywaniem obowiązków służbowych (np. służbowy adres e-mail, czy też służbowy numer telefonu, pełniona funkcja) stanowią dane służbowe i mogą być wykorzystywane przez pracodawcę - także bez zgody osoby, której one dotyczą - zaznacza GIODO, wskazując też na wyrok Sądu Najwyższego, który potwierdza tę interpretację (wyrok z dnia 19 listopada 2003 r. o sygn. I PK 590/02).

Utajniona "prywatność" decyzji urzędników

Udostępnienie nam dokumentów związanych z przyznaniem budowy odcinka C autostrady A2 konsorcjum firm DSS S.A. i Bögl a Krysl zrodziło więcej pytań niż odpowiedzi. Jak 26 podmiotów mogło zostać prześwietlonych m.in. pod kątem kondycji finansowej i potencjału kadrowego w ciągu 14 dni, skoro konsorcjum, które wybrano do wyłącznych negocjacji nie ma nawet odpowiednich zaświadczeń z ZUS i urzędu skarbowego, bez których zwykły przedsiębiorca nie otrzyma żadnego kredytu z banku?

Kto reprezentował konsorcjum tak skutecznie, że mimo licznych wątpliwości zaznaczonych w oficjalnych dokumentach, reprezentant wywalczył przyznanie zamówienia? Czy mogła być to znana osobistość, np. Kazimierz Marcinkiewicz, który w 2011 roku, jak informował "Dziennik Gazeta Prawna", negocjował w imieniu DSS odroczenie zapłaty za kupioną od Skarbu Państwa kopalnię w Złotoryi, inkasując za to 64 tys. zł?

Jaka "prywatność osoby fizycznej" związana z przyznawaniem zamówień publicznych kryje się za utajnieniem danych osób, które rozstrzygały o przyznaniu lukratywnego kontraktu? Dlaczego urzędnicy, którzy dokonali właściwego, jak utrzymuje GDDKiA wyboru, nie chcą ujawnić swoich nazwisk? Odpowiedzi na te pytania są na razie tajemnicą DSS oraz Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Działalność firmy DSS S. A. od maja była przedmiotem śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Postępowanie dotyczy niewypłacenia podwykonawcom co najmniej 30 mln zł. - Śledztwo dotyczy niewywiązywania się przez firmę Dolnośląskie Surowce Skalne w okresie sierpień 2011 - marzec 2012 z umów na rzecz podwykonawców i wprowadzenia ich w błąd co do zamiaru i możliwości zapłaty - mówił w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej rzecznik prokuratury Dariusz Ślepokura.

12 czerwca śledztwo związane z aferą A2 przejęło CBA. Według informacji podawanych przez telewizję TVN24, poza nieprawidłowościami w płatnościach na rzecz podwykonawców, agencja zbada również zawarcie kontraktu z DSS i Bögl a Krysl, sprawdzi także, czy do budowy autostrady nie używano gorszych i tańszych materiałów.

Marcin Bartnicki

>>>>

No to super !

Odmowna decyzja GDDKiA dot. ujawnienia nazwisk urzędników (fot. wp.pl)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 11, 12, 13  Następny
Strona 2 z 13

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy