Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Twórczość a wiek...
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:04, 22 Cze 2016    Temat postu: Twórczość a wiek...

Mógłby odpoczywać, ale się kształci. 86-latek zrobił doktorat
wyślij
drukuj
pw, kaien | publikacja: 22.06.2016 | aktualizacja: 16:34 wyślij
drukuj
Pan Jerzy jest najstarszym doktorem (fot. PAP/Stanisław Rozpędzik)
86-letni Jerzy Guziński uważa, że na naukę nigdy nie jest za późno. Właśnie został najstarszym doktorem w historii Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach. Jego rozprawa była zatytułowana „Chemia, technologia i analiza polipeptydów pozyskiwanych z kolagenu”.

91-latka z wymarzonym doktoratem. Pisanie pracy trwało 30 lat
Dla doktora Guzińskiego praca doktorska to ukoronowanie jego kariery zawodowej. Kolagen, którego dotyczy praca, jest pozyskiwany podczas uboju bydła. Otrzymywane z niego polipeptydy to białka, wykorzystywane m.in. w przemyśle kosmetycznym i farmaceutycznym.

Promotor Stanisława Guzińskiego, prof. Stanisław Ostrowski z Instytutu Chemii Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach powiedział, że jego doktorant posiada wiele patentów, dotyczących produktów na bazie kolagenu, m.in. kremu do golenia i lakieru do włosów.
#wieszwiecej | Polub nas
IAR

...

Dokladnie. Wiek o ile ktos nie jest ciezko chory a tylko ma zwykle dolegliwosci nie ma znaczenia dla tworczosci takze naukowej. Wrecz moze byc szczytem tworczym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:54, 21 Sie 2016
PRZENIESIONY
Pią 18:22, 07 Paź 2016    Temat postu: Starość

Niezwykły wyczyn w USA. 93-latek przebiegł przez cały kraj!
wyślij
drukuj
pw, pszl | publikacja: 21.08.2016 | aktualizacja: 08:51 wyślij
drukuj
93-latek przebiegł cały kraj (fot. twitter.com/eluniverso)
93-letni amerykański weteran II wojny światowej dokonał niesamowitej rzeczy. Właśnie skończył swój bieg przez całe Stany Zjednoczone – informuje tygodnik „Time”. Staruszkowi zajęło to aż trzy lata.

Ma 100 lat i... właśnie pobiła rekord świata w biegu na 100 metrów
Ernie Andrus biegł przez cały kraj, od Pacyfiku, do Atlantyku, w konkretnym celu: zbierał pieniądze na rekonstrukcję jednego z okrętów amerykańskiej marynarki wojennej z czasów II wojny światowej, który w 1944 roku przypłynął do Normandii.

Zbudują okręt?

Weteran chciałby też, aby po zbudowaniu okręt znów popłynął do Francji i mógł uczcić 75. rocznicę lądowania Amerykanów w tym rejonie. Będzie ona obchodzona w 2019 roku.

Staruszek zebrał od darczyńców prawie 50 tys. dolarów. Niestety, jak sam przyznał, zbudowanie statku i jego podróż do Europy kosztowałaby miliony dolarów. Andrus jest jednak zadowolony, że pokonał całą trasę z Kalifornii do wyspy St. Simon’s na wybrzeżu Atlantyku. Do celu dotarł dzień po swoich urodzinach.
#wieszwiecej | Polub nasTime

...

Czas wreszcie sprostowac klamstwa o starosci jako wieku lezenia chorego w łóżku. Ta ,,wizja" niestety powoduje ze wielu ludzi na starosc zalamuje sie i prowadzi zycie chorego. Owszem sily nie te ale czyz dzieci sa silne? Zreszta obecnie na co niby wielka sila w epoce techniki. W srodku umysl dziala normalnie tylko cialo slabsze. Ale nie trzeba sie zalamywac...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:23, 07 Wrz 2016
PRZENIESIONY
Pią 18:22, 07 Paź 2016    Temat postu:

Imponujący wyczyn 73-latka. Japończyk pokonał wpław cieśninę Tsugaru
wyślij
drukuj
rt, kaien | publikacja: 07.09.2016 | aktualizacja: 18:07 wyślij
drukuj
Niebezpieczny akwen znany jest ze zdradliwych prądów (fot.Guang Niu/Getty Images)
73-letni Japończyk przepłynął wpław cieśninę Tsugaru. Łącząca Morze Japońskie z Pacyfikiem cieśnina, z powodu silnych i nieprzewidywalnych prądów, uważana jest za jedną z najniebezpieczniejszych na świecie.

Aleksander Doba ma szansę zostać „podróżnikiem roku”. Coraz mniej czasu na głosowanie
Pokonanie cieśniny zajęło 73-letniemu Toshio Tominadze 9 godzin i 58 minut. Cieśnina Tsugaru, oddzielająca wyspy Honsiu i Hokkaido, w najwęższym miejscu liczy około 19,5 km, jednak zmagający się z silnymi, ciągle znoszącymi go na wschód prądami Tominaga przepłynął około 38 km.

61-letnia Amerykanka Pat Gallant-Charette była dotychczas najstarszą osobą, której udało się przepłynąć cieśninę. Z kolei 18-letnia Japonka Honoka Hasegawa została w zeszłym miesiącu najmłodszą osobą, która pokonała cieśninę wpław. 18-latka zarazem ustanowiła rekord czasowy, pokonując Tsugarę w 8 godzin i 31 minut.
#wieszwiecej | Polub nas
Cieśnina Tsugaru jest jedna z tzw. Ocean's Seven – siedmiu najbardziej prestiżowych tras pływackich na otwartym morzu. Do tego grona należą również Cieśnina Gibraltarska i Kanał La Manche. PAP

...

Zdecydowanie starsi ludzie maja zbyt niska samoocene. To powoduje ze zapadaja czesto na zdrowiu. Trzeba byc aktywnym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 7:55, 19 Wrz 2016
PRZENIESIONY
Pią 18:23, 07 Paź 2016    Temat postu:

Ma 80 lat, Alzheimera i... właśnie nagrał pierwszy singiel [WIDEO]
wyślij
drukuj
pw, dm | publikacja: 19.09.2016 | aktualizacja: 07:25 wyślij
drukuj
Ted McDermott nagrał pierwszą płytę (fot. twitter.com/DarylKnight)
80-latek z zaburzeniami pamięci właśnie nagrał swój pierwszy w życiu profesjonalny singiel. Brytyjczyk Ted McDermott stał się najpierw sensacją internetu, a teraz – przemysłu fonograficznego.


Najstarszy człowiek na świecie? Urodził się 7 lat po... powstaniu styczniowym

Wszystko zaczęło się, gdy Ted McDermott wraz z synem jechali autem do sklepu i po drodze sobie śpiewali. Potem wideo umieścili na Facebooku i na kanale YouTube. Do dziś, według szacunków, filmiki obejrzano 40 milionów razy.

Pamięta piosenki

80-latek ma chorobę Alzheimera i nie pamięta, co powiedział przed chwilą. – Ale ponieważ śpiewał amatorsko całe życie, jest w stanie odtworzyć melodie i teksty piosenek – mówi BBC syn wokalisty, Simon.
#wieszwiecej | Polub nas
– Zeszły rok był trudny dla naszej rodziny, ojciec był bardzo agresywny. Pomyślałem, że może dzięki tym nagraniom będzie można zebrać trochę pieniędzy dla Towarzystwa Alzheimerowskiego – tłumaczy Simon McDermott.

Ted McDermott nagrał piosenkę w profesjonalnym studio przy londyńskiej Abbey Road, tam gdzie kiedyś nagrywali Beatlesi. Choć pamięć już nie ta, głos ciągle ma jak dzwon. IAR

...

Wlasnie. Dosc robienia ze starosci tragedii zyciowej w ktorej rzekomo czlowiek juz nic nie moze zdzialac. To wstretna propaganda zła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:14, 16 Paź 2016    Temat postu:

RMF 24
Opinie
W wieku 77 lat zdobył 12. ośmiotysięcznik. "Mam za dobrą żonę. Inne dawno by się ze mną rozwiodły"
W wieku 77 lat zdobył 12. ośmiotysięcznik. "Mam za dobrą żonę. Inne dawno by się ze mną rozwiodły"

Dzisiaj, 16 października (08:33)

"Gdy jest się starszym, zawsze coś nam doskwiera, więc proponuję - ruszajmy tymi częściami ciała, które nas nie bolą, ale róbmy coś" - mówi dla RMF FM w pierwszym polskim radiowym wywiadzie hiszpański himalaista Carlos Soria. To bijący rekordy wspinacz, który w wieku 77 lat zdobył w tym roku swój dwunasty 8-tysięcznik. 1 maja, jako najstarszy himalaista w historii, stanął na szczycie Annapurny (8091 m n.p.m.) i do skompletowania Korony Himalajów i Karakorum brakuje mu jeszcze Sziszapangmy (8013 m n.p.m.) oraz Dhaulagiri (8167 m n.p.m.). Jego recepta na górską długowieczność to pełna harmonia między miłością do gór i życiem rodzinnym. "Chyba powinienem powiedzieć, że moja żona jest dla mnie zbyt dobra. Inne już dawno by się ze mną rozwiodły" - przyznaje Soria. Dziennikarz RMF FM Michał Rodak rozmawiał z Hiszpanem podczas XXI Festiwalu Górskiego im. Andrzeja Zawady w Lądku-Zdroju.
(6812
Carlos Soria pod Ama Dablam (6812m n.p.m.) w Himalajach
/www.carlossoriaalpinista.es /
Carlos Soria - 5 lutego przyszłego roku skończy 78 lat. W 1968 roku był członkiem pierwszej hiszpańskiej wyprawy na Elbrus. W latach 70. brał udział w pierwszych hiszpańskich ekspedycjach w Himalaje. Swój pierwszy 8-tysięcznik zdobył 26 lat temu, gdy stanął na szczycie Nanga Parbat. Od tego momentu zmierza po Koronę Himalajów i Karakorum. 1 maja tego roku stanął na swoim dwunastym 8-tysięczniku - Annapurnie. Jest pierwszym himalaistą na świecie, który zdobył dziesięć 8-tysięczników po ukończeniu 60 lat. Jako najstarszy wspinacz na świecie wszedł na K2, Broad Peak, Makalu, Manaslu, Lhotse, Kanczendzongę i Annapurnę. Wciąż nie rezygnuje z planów zdobycia brakujących mu do kompletu Dhaulagiri i Sziszapangmy. Już po 70. urodzinach skompletował także Koronę Ziemi, czyli siedem najwyższych wierzchołków wszystkich kontynentów.

Michał Rodak: To fascynująca historia wieloletniego wspinacza. Skąd mężczyzna w sile wieku, mając 77 lat, ciągle czerpie inspirację do tego, żeby zdobywać najwyższe szczyty?

Carlos Soria: Wspinam się i nie przestaję tego robić, dlatego że kocham góry. Mam dużą rodzinę. Mam żonę i cztery córki, ale także pracuję. I na tyle to wspinanie jest dla mnie ważne, że udało mi się pogodzić i życie rodzinne, i pracę, i wyjazdy. Więc odpowiedź jest prosta - miłość do gór.
Mogła przejść do historii, wycofała się tuż pod szczytem Nanga Parbat. "Byłam smutna przez 5 minut"

W przypadku wielu wspinaczy, gdy stawiają na wyprawy, ich życie rodzinne na tym traci. W pana przypadku ten balans między życiem górskim a życiem w domu, między tymi dwoma światami, które idealnie się uzupełniają, jest receptą na długowieczność w górach?

W moim przypadku wszystko się bardzo dobrze poukładało. Chyba dlatego że swoją żonę poznałem w górach. Ona też je kocha i rozumie mnie. Nie miałem nigdy problemów z wyjazdami. Nawet gdy finansowo wiodło się nam trochę gorzej, ona mówiła: "Jedź. Jak wrócisz, to wszystkim się zajmiesz". Mam również cztery córki, a najstarsza ma już teraz 50 lat. Wszystkie też razem ze mną jeździły w góry. Chyba powinienem powiedzieć, że moja żona jest dla mnie zbyt dobra. Inne już dawno by się ze mną rozwiodły, ale ta jest naprawdę niezwykła.

Najważniejszy projekt pana życia to droga po Koronę Himalajów i Karakorum, czyli czternaście 8-tysięczników. Nie czuje pan już zmęczenia? Od zdobycia pierwszego szczytu, czyli Nanga Parbat, minęło już 26 lat, a kilka miesięcy temu udało się panu wejść na swój dwunasty 8-tysięcznik.

Tak, to długi projekt, ale absolutnie nie jestem nim zmęczony, ponieważ robię to, co chcę robić. Oczywiście, zdaję sobie sprawę z mojego wieku i na razie cieszę się tym, że jeszcze mogę zdobywać wysokie góry. Będzie jednak taki dzień, kiedy będę musiał robić coś spokojniejszego, coś prostszego. Będę wtedy chodził na spacery do lasu, ale na razie korzystam z szansy, którą dostałem od życia.

Podczas tegorocznej wyprawy chciał pan wejść na dwa szczyty. Udało się ostatecznie zdobyć Annapurnę, ale po raz kolejny nie powiodła się próba na Dhaulagiri. W związku z tym ocenia pan tę ekspedycję jako sukces, czy może pozostał pewien niedosyt?

Nigdy nie traktowałem niezdobycia szczytu jako porażki. Ważne jest dla mnie także samo podejmowanie prób. Udaje się lub nie, ale była wyprawa, był wysiłek i to jest ważne.

W przyszłym roku planuje pan wrócić na Dhaulagiri, czy może będzie to rok przerwy? Jak wygląda pana kalendarz na najbliższy czas?

Mam plan pojechać na Dhaulagiri wiosną, na przełomie marca i kwietnia, a jesienią - na Sziszapangmę. Choć może odłożę tę Sziszapangmę do wiosny kolejnego roku, ale tak naprawdę nie mam czasu. W przyszłym roku będę miał już 78 lat, więc sytuacja robi się ciężka...

Jak pomyślę sobie, że niedługo będę miał 80 lat, to wydaje mi się to w ogóle niemożliwe. Ktoś się chyba tutaj pomylił w kalkulacjach, ale pewnie niestety tak jest... Tak naprawdę nie zawsze pamiętam, w jakim jestem wieku i wtedy przypominam sobie, że moja najstarsza córka ma już 50 lat, następna - 49, kolejna - 48 i ostatnia - 45. No tak, w tej sytuacji ja w przyszłym roku mogę mieć już 78. urodziny...

Słyszałem, że po ostatnich wyprawach pozostał pan bez wsparcia hiszpańskich sponsorów. To powód do poważnych zmartwień i może pokomplikować najbliższe plany, czy pojawił się już na horyzoncie ktoś, kto pomoże panu w zorganizowaniu kolejnych wypraw?

Na razie nieszczególnie się tym martwię, bo cały czas mam nadzieję, że zgłoszą się jeszcze do mnie jacyś sponsorzy, ale jest pewne, że w kwietniu pojadę na Dhaulagiri. Będzie sponsor, czy nie - wyprawa na pewno dojdzie do skutku. Jeżeli się uda, to będzie ze mną cała ekipa, czyli także filmowiec i lekarz, a jeśli nie, to pojadę tylko z Szerpą, ale na pewno pojadę.

Jak wygląda pana zespół podczas wypraw? Ile to osób i jaką rolę odgrywają?

Normalnie w ekipie jest dwóch operatorów filmowych, lekarz, mój przyjaciel wspinacz i Szerpa. Taki jest skład. Staramy się przekazywać informacje do mediów społecznościowych i pokazywać prawdziwy obraz gór. Wiadomo, że wokół wypraw górskich jest dużo kłamstw i niedomówień, więc staramy się pokazywać jak tam jest naprawdę. Ale jeśli nie będzie sponsorów, następnym razem pojadę po prostu z Szerpą i może jakiś kolega wspinacz jeszcze się znajdzie.

Jest pan na szczycie list, jeśli chodzi o najstarszych zdobywców poszczególnych 8-tysięczników. Bicie kolejnych rekordów w tej klasyfikacji ma dla pana znaczenie, czy chodzi wyłącznie o spełnianie swoich marzeń?

Nie, rekord absolutnie nie jest dla mnie ważny. Nie bijemy tu żadnych rekordów. Tak naprawdę chciałbym mieć więcej przyjaciół w moim wieku, razem z którymi mógłbym się wspinać i zdobywać 8-tysięczniki. Nie robię tego dla rekordu. Nie robię też tego dla pieniędzy ani dla sławy. Robię to dlatego, że po prostu kocham się wspinać.
Carlos Soria w bazie podczas wyprawy
/www.carlossoriaalpinista.es /

Dzięki własnym wyprawom i utrzymywaniu wspaniałej formy, udaje się panu pozytywnie wpływać na osoby w podobnym wieku? Może pan być inspiracją dla ludzi starszych na całym świecie. Ma pan grupę, która patrząc na pana dokonania także decyduje się na większą aktywność i uprawianie sportu?

Tak, ludzie już w wieku 40, 50, 60 lat i starsi często śledzą moje wyprawy. Dostaję też od nich sygnały, maile czy nawet do mnie dzwonią i mówią: "Carlos, jesteś dla nas inspiracją. Czasem jest trudno. Mamy problemy z dziećmi, ale patrzymy na to, co ty robisz i wierzymy w to, że jeszcze też będziemy mogli dalej być aktywni". Gdy jest się starszym, zawsze coś nam doskwiera, więc proponuję - ruszajmy tymi częściami ciała, które nas nie bolą, ale róbmy coś.
Czołowy himalaista świata w RMF FM: Nie chcę wspinać się z kimś, kto myśli tylko o wejściu na szczyt

Kilka lat temu, w jednym z wywiadów dla zagranicznych mediów, wyjawił pan swoje motto: "Najwyższym i najważniejszym 8-tysięcznikiem w życiu jest bycie szczęśliwym". Okazuje się więc, że tych najwyższych gór jest 15, a nie 14, jak wszyscy sądzą. Zapominając o tych, które jeszcze przed panem, czyli Sziszapangmie i Dhaulagiri - panu już udało się zdobyć ten ostatni 8-tysięcznik?

Tak, myślę, że zdobyłem ten bardzo szczególny szczyt. Mam wspaniałą żonę, mam wspaniałe córki, kochamy się i to szczęście rodzinne jest dla mnie bardzo ważne. Jestem szczęśliwym człowiekiem także dlatego, że jestem zadowolony ze swojej pracy. Teraz już przejęli moją firmę inni, ale nadal jestem tam dobrze wspominany i pamiętany. Dużą częścią tego bycia szczęśliwym jest to, że mogę robić to, co kocham. Mam przecież to szczęście, że wciąż mogę się wspinać.

Rozmowę podczas XXI Festiwalu Górskiego im. Andrzeja Zawady w Lądku-Zdroju tłumaczyła Katarzyna Biernacka.
Festiwal Górski im. Andrzeja Zawady w Lądku-Zdroju to najstarsza i z największymi tradycjami impreza górska w Polsce. Przyciąga miłośników gór, przygód i wspinaczki. Daje szansę m.in. na spotkanie największych światowych i polskich gwiazd, obejrzenie najnowszych filmów związanych z górami, udział w licznych warsztatach i zawodach. W tym roku przyciągnęła rekordową liczbę uczestników.
Michał Rodak

...

Dokladnie. Starosc to nie jest czas tragedii zyciowej i bycia nieprzydatnym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:15, 10 Gru 2016    Temat postu:

RMF 24
Rozrywka
Ciekawostki
81-letni piłkarz poszukuje klubu, który zignoruje jego metrykę urodzenia
81-letni piłkarz poszukuje klubu, który zignoruje jego metrykę urodzenia

1 godz. 45 minut temu

Najstarszy brytyjski piłkarz poszukuje drużyny. Dickie Borthwick ma 81 lat. Nie zamierza wieszać butów na kołku, choć klub, w którym grał od czterdziestu lat, właśnie przestał istnieć.

Futbolowy maratończyk rozegrał w życiu ponad 1600 meczów i strzelił prawie 400 goli. Działająca na wyspach liga seniorów jest już dla niego za młoda - grają w niej ludzie w wieku 30-40 lat. Myśli nawet o założeniu własnej.

Gdy wbiegam na murawę, czuję się wspaniale. A jak ktoś jeszcze pochwali za skuteczne zagranie, to rosną mi skrzydła u ramion - mówi Brytyjczyk.

Jak zaznacza od lat grał z ludźmi młodszymi od siebie, co utrzymywało go w dobrej psychicznej kondycji. Teraz poszukuje klubu, który zignoruje jego metrykę urodzenia i skupi się na umiejętnościach.

Brytyjczyk ostatnio zaproszony został do drużyny uprawiającej football chodzony - grają w niego nawet dziewięćdziesięciolatkowie. Ale jak mówi niestrudzony lewoskrzydłowy, będą jeszcze musieli na niego poczekać.

Dickie Borthwick nigdy nie awansował do zawodowego futbolu. Grał w jedenastu amatorskich klubach, najczęściej ćwicząc w parkach. Dumny jest z tego, że w swej długiej karierze ani razu nie otrzymał żółtej kartki.

(j.)

Bogdan Frymorgen

...

Jesli serce zdrowe to nie ma problemu. Bo oczywiscie i 20 latek moze od wysilku umrzec gdy serce ma problemy. Tu jednak nie ma problemu zapewne:-)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:51, 13 Gru 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Nauka
Co zmniejsza z wiekiem naszą skłonność do ryzyka? Wcale nie mądrość życiowa
Co zmniejsza z wiekiem naszą skłonność do ryzyka? Wcale nie mądrość życiowa

9 minut temu

Fakt że z wiekiem maleje nasza skłonność do ryzyka, chętnie wiążemy z rosnącym doświadczeniem i mądrością życiową. Niestety, wydaje się, że niesłusznie. Najnowsze wyniki badań międzynarodowej grupy naukowców sugerują, że odpowiadają za to raczej zmiany struktury naszego mózgu. Czasopismo "Nature Communications" pisze w najnowszym numerze, że tempo tych zmian ma dla naszej tolerancji ryzyka większe znaczenie, niż to ile dokładnie mamy lat.
zdj. ilustracyjne
/Frank and Helena /PAP/EPA


Dr Agnieszka Tymula z University of Sydney wraz ze współpracownikami z USA i Wielkiej Brytanii pokazała, że stopniowe zmniejszanie się naszej chęci do podejmowania ryzyka wiąże się raczej nie z wiekiem, ale ze zmianami objętości materii szarej w obszarze tak zwanej prawej tylnej kory ciemieniowej mózgu.

Wiemy, że w miarę starzenia się coraz mniej chętnie podejmujemy ryzyko - mówi dr Tymula -Jednak każdy z nas starzeje się w nieco innym tempie. Nasze badania sugerują, że prędkość z jaką zmienia się struktura naszego mózgu ma większy wpływ na skłonność do podejmowania ryzyka, niż metrykalny wiek.

Podczas eksperymentu proszono ponad 50 ochotników w wieku od 18 do 88 lat o wybranie, czy wolą gwarantowaną wypłatę w wysokości 5$, czy udział w ryzykownej loterii, która może przynieść maksymalną wygraną do 120$. Starsi uczestnicy doświadczenia, inaczej niż młodzi, raczej wybierali małą, ale pewną wygraną. Uczestników eksperymentu poddawano też badaniu z pomocą techniki obrazowania MRI, co pozwalało zbadać szczegóły anatomiczne mózgu.

Zdaniem współautora pracy, profesora Ifata Levy'ego z Yale University wiedza na temat wpływu zmian mózgu na skłonność do ryzyka może pomóc lepiej zrozumieć czynniki, wpływające u osób starszych na proces podejmowania decyzji. Może też pomóc korygować - nawet farmakologicznie - ewentualne, związane z tym kłopoty w życiu codziennym. Sprawa może mieć zresztą szersze, społeczne znaczenie. Społeczeństwa się starzeją, zrozumienie tych w dużej mierze nieuchronnych zależności może pomóc lepiej przewidywać, jak będą się zachowywać.

(j.)

Grzegorz Jasiński

...

Jednak rozum tez gra swoja role. Nie mozna wszystkiego tlumaczyc jednym czynnikiem jak Marks czy jemu podobni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 1:25, 05 Sty 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Sport
105-letni kolarz ustanowił nowy rekord. Jego wyczyn trafi do Księgi Rekordów Guinnessa
105-letni kolarz ustanowił nowy rekord. Jego wyczyn trafi do Księgi Rekordów Guinnessa

Wczoraj, 4 stycznia (19:32)

Najstarszy kolarz świata – 105-letni Francuz Robert Marchand ustanowił nowy rekord! W ciągu godziny przejechał na podparyskim torze kolarskim ponad 22 kilometry. Jego wyczyn znajdzie się w Księdze Rekordów Guinnessa.
Robert Marchand
/PAP/EPA/YOAN VALAT /PAP/EPA


By wyrazić zachwyt wobec zadziwiającej kondycji fizycznej Francuza, Międzynarodowa Unia Kolarska stworzyła specjalną kategorie wiekowa "dla zawodników w wieku co najmniej 105 lat".

Trener Roberta Marchanda twierdzi, ze musiał prosić tego najstarszego na świecie kolarza, by trochę zwolnił w czasie jazdy na torze kolarskim w Saint-Quentin-en-Yvelines pod Paryżem, by zbyt szybko się nie zmęczył.

Okazało się jednak, ze obawy trenera i lekarzy były płonne. Po przejechaniu ponad 22 kilometrów rekordzista oświadczył, że w ogóle się nie zmęczył i mógł jechać szybciej. Bolały mnie tylko trochę ręce - z powodu reumatyzmu - wyjaśnił śmiejąc się. Zasugerował, że tajemnica jego niezwykłej kondycji fizycznej związana jest z regularnym piciem wody z miodem.
Robert Marchand na torze
/PAP/EPA/YOAN VALAT /PAP/EPA
Marek Gładysz

...

Iluz ludzi niepotrzebnie poddaje sie rezygnacji w zaawansowanym wieku. Nie trzeba oczywiscie bic rekordow ale dzialac Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:24, 20 Sty 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → Psycholog: Rola dziadków inna niż rodziców
Psycholog: Rola dziadków inna niż rodziców
PAP
dodane 20.01.2017 11:35

HENRYK PRZONDZIONO /Foto Gość


Kultywują tradycje i rytuały, dają wnukom bezwarunkową miłość, z większym dystansem podchodzą do świata - dziadkowie pełnią wobec wnuków inną rolę niż rodzice, również ważną w procesie wychowania - przypomina psycholog w przededniu święta babci i dziadka.

"Dziadkowie to osoby, które dają bezwarunkową miłość wnukom. To jest inny rodzaj uczucia, bliskości, ważny dla dziecka w procesie wychowania. To nie tylko i wyłącznie zastępowanie mamy, to jest zupełnie inna rola innej bliskiej osoby, inny rodzaj wzorca osobowego, inny rodzaj miłości i więzi" - powiedziała PAP dr Sabina Ratajczak z Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej.

Ważną rolą pełnioną przez osoby starsze jest też, jej zdaniem, dbałość o tradycję i rodzinne rytuały, na co młodsze pokolenie nie zawsze ma czas. "Człowiek starszy jest też osobą, która ma zupełnie inny rodzaj doświadczeń, ale też pewien rodzaj dystansu. Myślę, że nie doceniamy tego, że oni patrzą na świat już z większym spokojem, tolerancją, wyrozumiałością, że z ich perspektywy pewne problemy wyglądają inaczej - to jest taki obszar, którego zupełnie nie wykorzystujemy" - oceniła.

Dr Ratajczak nie ma wątpliwości, że mniejszy szacunek, jakim we współczesnych społeczeństwach jest darzony człowiek starszy, to efekt przemian kulturowych, w tym kultu młodości i witalności. "Starość jest niepożądana. Kiedy stajesz się osobą starą, przestajesz być użyteczny, a przecież każde pokolenie coś wnosi, musimy się przygotować na to, że za chwilę też będziemy starzy" - przypomniała.

Jej zdaniem stosunek do osób starszych w Polsce jest niejednoznaczny. "Jak myślimy o dziadku, babci - bliskich osobach starszych, to badania pokazują, że ten stosunek jest przychylny, pozytywny, nacechowany ciepłymi emocjami, ale jeśli myślimy w ogóle o osobach starszych, to Polacy prezentują raczej postawy dystansu, być może pewnego chłodu, a nawet nieprzychylności, bo starość wzbudza w Polakach dużo lęków i obaw związanych z utratą pamięci, niepełnosprawnością, chorobą. Starość nie kojarzy nam się pozytywnie" - powiedziała dr Ratajczak.

W opinii psycholog w polskim społeczeństwie funkcjonują dwa modele postrzegania starości. "Z jednej strony doświadczamy wizerunku osoby starszej, która jest zadbana, aktywna, korzysta z zajęć w uniwersytetach trzeciego wieku, klubach seniora, z drugiej strony słyszymy o łatwowiernych staruszkach, padających ofiarą wszelkich oszustw, wyłudzeń, manipulacji" - wskazała.

Przyznała, że proces starzenia sprzyja takim sytuacjom - u osób w podeszłym wieku myślenie krytyczne jest bardziej upośledzone, są bardziej podatne na manipulacje, mają mniejszą wiedzę jeśli chodzi o stosowanie socjotechnik. Jednocześnie oszuści potrafią świetnie odczytać potrzeby swojej ofiary.

"Ktoś, kto chce sprzedać osobie starszej kołdrę za kilka tysięcy złotych dotyka potrzeb, które są dla tego seniora bardzo ważne. Będzie mówić o zdrowiu, które dla osoby starszej jest priorytetem, pewnie okaże troskę, której być może ta osoba nie dostaje od innych osób, zainteresowanie, poświęci czas na rozmowę, więc to jest też taki podatny grunt dla wszelkich wyłudzeń i oszustw"- powiedziała dr Ratajczak.

Dlatego specjalistka apeluje o edukowanie seniorów. "Mogą to robić z jednej strony bliskie osoby z rodziny - mogę uprzedzić dziadków, rodziców, że absolutnie w takich sytuacjach mają nie podejmować żadnych decyzji finansowych, że wszelkie droższe zakupy powinni konsultować, mogę się umówić, że absolutnie nigdy nie będę przez telefon prosić o pieniądze. Jeśli osoba starsza jest samotna, takie działania edukacyjne mogą podjąć media, policja, kluby seniorów, parafie - wszystkie miejsca, gdzie te osoby się spotykają, są miejscem, gdzie takie informacje można przekazywać. Trzeba po prostu edukować osoby starsze, zresztą słyszymy nieraz o seniorach, którzy z oszustami świetnie sobie poradzili, zaalarmowali policję, podjęli odważne i świadome decyzje, więc to jest możliwe" - podsumowała.

...

Jak widzicie kazdy wiek ma swoja role.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:02, 21 Sty 2017    Temat postu:

78-letni ksiądz jedzie na misję do Zambii

ks. Zbigniew Niemirski
dodane 21.01.2017 13:05

Ks. Marceli Prawica w mieszkaniu bp. Piotra Turzyńskiego udziela wywiadu mediom katolickim naszej diecezji w dniu wyjazdu do Afryki
ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość
zobacz galerię

Ks. prał. Marceli Prawica ma 78 lat. Poleciał do Zambii w Afryce, do swej ukochanej misji, w której pracuje od 45 lat.

Wszystko wskazywało na to, że już przecież leciwy kapłan w Domu Księży Seniorów w Radomiu będzie wiódł spokojny żywot misjonarza emeryta. - Ks. Marceli to nasza legenda pracy misjonarskiej. Powinien u nas już zostać. Ale skoro chce wrócić do Afryki, nie mamy siły, by go zatrzymać - mówi bp Piotr Turzyński.

Ks. Marceli Prawica o pracy na misjach myślał od początku swego kapłaństwa. Święcenia przyjął w 1963 r. Pracował jako wikariusz w Szewnie, Skarżysku-Kamiennej i Końskich. Gotowość pracy jako misjonarz zgłaszał bp. Piotrowi Gołębiowskiemu. Ale ten widział go jako studenta teologii moralnej i swego następcę w roli wykładowcy w sandomierskim seminarium. - Prośbę o zgodę na wyjazd na misje bp Gołębiowski ocenił najpierw jako chwilowy impuls w życiu i duszpasterskim zapale młodego księdza. Ale gdy przekonał się, że to nie jakaś fanaberia, wyraził zgodę - mówi ks. Marek Jagodziński, przyjaciel misjonarza.

Ks. Prawica od 1972 r. pracuje w Chingombe w Zambii. To palcówka w środku afrykańskiego buszu. Nazwa „chingombe” znaczy „wiele krów”, a nosi ją nie tylko wioska, ale także dolina i płynąca tu rzeka. Mieszka tu lud Lala, posługujący się językiem memba. Misję w 1914 r. założyli polscy jezuici. Gdy ją opuścili, przejął ją ks. Prawica. Miał już zbudowany przez jezuitów kościół i dom parafialny. Ale było jeszcze wiele do wykończenia i zorganizowania. Chingombe w obecnym kształcie to po prostu dzieło ks. Marcelego.

Misjonarz w ostatnich latach wracał do Polski dwukrotnie. Były to misjonarskie urlopy, ale poza tym konieczne wizyty dla podreperowania coraz gorszego stanu zdrowia. Za każdym razem zatrzymywał się w radomskim seminarium. - Czuję się tutaj, jak w Afryce, czyli jak w domu. Gościnność, jedzenie, rozmowy, spotkania. Wszystko w atmosferze ogromnej życzliwości - mówi ks. Prawica.

W 2013 r. przypadała 50. rocznica święceń kapłańskich ks. Marcelego Prawicy. Na jubileusz do Chingombe wybrał się bp Henryk Tomasik. - 12 lat jestem na misjach, a nie pamiętam takiego wydarzenia, by ordynariusz odwiedził swego misjonarza - mówił wówczas ks. Mirosław Bujak, ksiądz z diecezji radomskiej, pracujący w Afryce. - Złoty jubileusz święceń kapłańskich był okazją, by odwiedzić ks. Marcelego Prawicę. Misjonarz pokazał, że można stawiać maksymalne wymagania co do pracy ewangelizacyjnej i minimalne odnośnie do własnych oczekiwań. Jubileusz przygotował ks. Grzegorz Zbroszczyk, kapłan naszej diecezji, który wówczas pracował w sąsiedniej misji. Z jego parafii w Mukonchi jechaliśmy do Chingombe ponad 6 godzin po niesamowitych wertepach. Była Msza św. i radosny obchód, który dowodził wdzięczności ludzi za to, co tam zrobił ks. Marceli - wspomina bp Tomasik.

Gdy miesiąc temu dziennikarz Telewizji Polskiej, przygotowując jeszcze nie wyemitowany materiał o misjonarzu zapytał go o marzenia, ks. Prawica powiedział: „Żeby ta noga przestała tak bardzo boleć, bo tyle jest jeszcze do zrobienia”. - Słuchałem tego wywiadu i byłem pełen zdumienia. Ks. Marceli praktycznie nie używa zaimka „ja”. On wciąż myśli i mówi o swoich afrykańskich parafianach w dalekim Chingombe - mówi ks. Jarosław Wojtkun, rektor radomskiego seminarium.

Misja w Chingombe miała w ostatnich miesiącach chwile napawające optymizmem. Oprócz ks. Marcelego pracowało w niej trzech kapłanów. Strudzony misjonarz mógł więc, zgodnie z prawem kanonicznym, napisać po osiągnięciu 75 lat życia pismo do ordynariusza o zrzeczeniu się i przejściu na emeryturę. I tak, posłuszny kościelnemu prawu, zrobił. Ale...

Tych „ale” są dwa. Miejscowy biskup nie odpowiedział zgodą na prośbę misjonarza, znając zaangażowanie kapłana. A drugie „ale” przyniosły najnowsze wydarzenia. Jednym z trzech duszpasterzy w Chingombe jest miejscowy kapłan. On w ostatnim czasie uległ wypadkowi samochodowemu. Drugi z księży to kapłan naszej diecezji, ks. Piotr Popis. - Piotruś zaraził się dengą, bardzo agresywną, nową i jeszcze nie do końca poznaną odmianą malarii. Musiał wrócić do Polski, by ratować nie tyle zdrowie, co po prostu życie. Został tylko proboszcz ks. Wojciech Łączyński. To doświadczony misjonarz. Uzyskał w Rzymie doktorat z prawa kanonicznego. Jest w Afryce od 20 lat. Jest twardym człowiekiem, ale potrzeba mu pomocy - mówi ks. Prawica.

Czy to dramatyczne położenie jego misji jest ostatecznym motywem powrotu? - Pan Jezus powiedział, że kto przyłożył rękę do pługa, nie powinien się już obracać wstecz - mówi misjonarz i dodaje: - To z pewnością wielkie słowa i trudno je wykonać. Ale ta świadomość musi nam towarzyszyć. Misjonarzem trzeba być do ostatniego tchnienia. Takie jest powołanie Kościoła.

...

Prosze bardzo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:52, 26 Kwi 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Sport
W wieku 101 lat zdobyła złoto na "olimpiadzie dla weteranów"
W wieku 101 lat zdobyła złoto na "olimpiadzie dla weteranów"

Wczoraj, 25 kwietnia (23:29)

101-letnia Man Kaur z Indii zdobyła złoto w biegu na 100 metrów podczas międzynarodowych zawodów w Nowej Zelandii. Babcia i prababcia była jedyną zawodniczką w kategorii powyżej 100 lat.

Kaur zaczęła biegać dopiero w wieku 93 lat, nie mając wcześniej żadnego doświadczenia.

W wieku 101 lat zdobyła złoto w biegu na dystansie 100 metrów. Odcinek ten pokonała w 74 sekundy. Przez cały czas była dopingowana brawami.

Jest najstarszą uczestniczką zawodów odbywających się w Nowej Zelandii, nazywanych przez wielu "olimpiadą dla weteranów". Impreza odbywa się co 4 lata, a sportowcy, którzy decydują się na rywalizację, mają zwykle powyżej 35 lat.

Jestem bardzo, bardzo szczęśliwa - mówiła Kaur. Pobiegnę ponownie, nie poddam się - dodała po zakończonym biegu.

...

Nie mozna sie poddawac z powodu wieku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:41, 07 Maj 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
85-latek zmarł podczas zdobywania Mount Everest
85-latek zmarł podczas zdobywania Mount Everest

Dzisiaj, 7 maja (07:0Cool

85-letni Nepalczyk Min Bahadur Sherchan zmarł podczas zdobywania Mount Everestu. Podjął tę próbę, bo chciał ponownie zostać uznany za najstarszego człowiekia, który wszedł na najwyższy szczyt świata.
Min Bahadur Sherchan
/Narendra Shrestha /PAP/EPA


Mężczyzna zmarł w bazie. Przyczyna śmierci nie jest znana.

W 2008 roku, w wieku 76 lat Sherchan wszedł na Mount Everest. Zdobył wtedy tytuł najstarszego człowieka, który zdobył najwyższy szczyt świata (8850 metrów n.p.m). W 2013 roku pokonał go jednak Yuichiro Miura. Japończyk mimo problemów z sercem wspiął się na Everest mając 80 lat.

Przed wyprawą Sherchan mówił w kwietniu agencji AP, że trenował wiele miesięcy i nie cierpi na żadne schorzenia układu oddechowego ani krążenia. Ciśnienie miał w normie.

Sherchan w latach 60. XX wieku został z ramienia nepalskich władz łącznikiem szwajcarskiej ekipy zdobywającej Dhaulagiri. Potem uprawiał jabłonie, pracował przy budowie dróg i zapór, aż osiadł w Katmandu, gdzie prowadził hotele.

...

Dobra smierc. Tak jak lubil.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:44, 05 Cze 2017    Temat postu:

RMF 24
Rozrywka
Ciekawostki
94-latka przebiegła półmaraton. "Nie wiem, dlaczego ludzie się dziwią"
94-latka przebiegła półmaraton. "Nie wiem, dlaczego ludzie się dziwią"

1 godz. 55 minut temu

94-letnia Harriette Thompson przebiegła półmaraton w San Diego w USA. Została tym samym najstarszą kobietą, której się to udało.


Po przekroczeniu linii mety dziarska staruszka nie kryła zaskoczenia tym, że jej bieg wywołał tak wielkie poruszenie.

Myślę, że to coś niezwykłego, choć naprawdę nie wiem, dlaczego ludzie się dziwią. Czuję się tak samo, jak w wieku 16 lat, tyle że nie mogę już tak szybko biegać. Dla innych może to być fenomen, ale dla mnie to coś normalnego - powiedziała Thompson.

...

Wlasnie dlaczego starszych chcecie wpychac do trumien?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:36, 09 Cze 2017    Temat postu:

Szymon Majewski: Bilans 50-latka
Szymon Majewski | Czer 09, 2017

Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Czyli 5 cudownych objawów starzenia się.


T
ylko dla Aletei to robię! Zdecydowałem się podsumować swoje pół wieku.

Otóż tak, mam pięćdziesiąt lat. Zgadzam się z tym, nie polemizuję i się z tym nie kłócę. Ba! Biorę ten wynik na klatę. Lubię to! To czas cudownych relacji, okazja do nawiązania wielu ciekawych kontaktów, których do tej pory nie miałem.
1. Np. z… kolanem.

Codzienne dyskusje z trzeszczącym kolanem. Wstaję rano i czekam, aż się do mnie odezwie. Moje kolano to często pierwszy mój rozmówca. Pamiętam, jak odezwało się do mnie pierwszy raz, myślałem, że to stołek, na którym siadam, a to było kolano!

Od kolana dowiaduję się codziennie, że składamy się z różnych części i, że zawsze mogę na nie liczyć w kwestii zgięcia nogi. Póki co, mam w nim przyjaciela.


2. Nie sądziłem, że moja głowa może być… zwierciadłem.

Nagle zauważyłem, że z tyłu głowy coś błyszczy, myślę ‒ słońce? Nie! Otóż moi drodzy, puszczałem zajączki moją powoli wyłaniającą się łysiną. Nie sądziłem, że od tyłu mogę mieć takie fascynujące funkcje, mogę dawać znaki (byle nie dawać się we znaki), mogę wzywać łysiną pomoc, ale też niestety, oślepiać jadących za mną na rowerze.

Nie uciekajmy przed starością!


3. Ja mówię za głośno czy inni za cicho?

Jakieś dwa lata temu zacząłem narzekać na dykcję moich rozmówców. „Co oni tak niewyraźnie mówią ‒ myślałem ‒ szeleszczą, trzeszczą, wszystkie słowa zlewają się w jeden bełkot. Rok później doszło coś jeszcze, zacząłem zauważać, że moi rozmówcy mówią za cicho: „Co oni wszyscy tak cicho mówią ‒ analizowałem ‒ boją się kogoś obudzić?”.


4. Lubię do siebie mówić, bo… mi to odpowiada.

W okolicach pięćdziesiątki zacząłem nawiązywać kontakt z samym sobą. To wielki sukces, do tej pory ze sobą nie rozmawiałem, a tu nagle odkryłem, jak bardzo ciekawym rozmówcą jestem. Otóż, od pewnego czasu prowadzę ze sobą bardzo ciekawe dialogi. W samochodzie, na spacerze, przed telewizorem. Mówienie do siebie ma same zalety: pogadasz z kimś ciekawym, nie musisz mu odpowiadać, możesz pomilczeć, nikt się nie obraża.


5. Mówią wieki…

Ostatni objaw „pięćdziesiątkowania”, to tzw. zespół „za moich czasów”. Jeszcze tak nie mówię, ale już zaczynam powoli pojękiwać w stylu: „Kiedyś to, pamiętam jak kiedyś…”. Dzieje się tak w rozmowie z młodszymi, gdy chcę ukazać wyższość „ moich” czasów nad ich czasami. Do tej pory jednak bałem się zaczynać od słów „za moich czasów”,

bo tak robił mój Dziadek.

„Za moich czasów” zostawiam sobie na siedemdziesiątkę.

Przedstawiłem Wam te podstawowe jazdy mojego pół wieku, reszta innych barwnych objawów kiełkuje w ciszy, będę o nich informował na bieżąco.

Pozdrawiam.

Wasz Szymek

...

Rozumiem obawy zwiazane z wiekiem ale przeciez mlodziez nie jest bynajmniej wzorem sprawnosci ogolnej. Czyz mlody sie nie meczy? Starosc to tylko troche wiecej ograniczen.

A poza tym przypominam objawienie Naszej Matki. Wiek XXI bedzie zlotym w historii ludzkosci! Takiego nie bylo od czasu Raju! Znikna choroby! A zatem i dolegliwosci starcze. CHROMY WYSKOCZY JAK JELEŃ! To mowi Biblia. A zatem starcy odzyskaja sprawnosc. Musicie jednak byc przyzwoici bo ze złych Swiat bedzie oczyszczony. Coz by to byl za ,,zloty wiek" z Putinem czy Assadem?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:43, 13 Lip 2017    Temat postu:

98-letnia staruszka od lat pisze tysiące listów. Do kogo je wysyła?
Dominika Cicha | Lip 13, 2017
Lane Luckie KLTV/Facebook
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Choć Alleen Cooper kreśli litery z coraz większym trudem, zapewnia, że pisać nie przestanie. Nad jej listami wzrusza się niejeden twardy facet.


J
eden do żołnierza, który w wyniku poparzenia stracił uszy i leży w wojskowym szpitalu. Drugi do młodego ojca, który poleciał do Afganistanu, zostawiając w domu dwie córeczki. Następne do 25-letnich chłopaków gotowych oddać życie w wojskowej służbie. 98-letnia Alleen Cooper z Kalifornii pisze do nich o wszystkim. O pogodzie, wnukach, zmarłym mężu albo synu, który kolekcjonuje torby wielokrotnego użytku. Dodaje wycinki z gazet, fragmenty komiksów i odrobinę humoru. Żadnych głębokich treści – po prostu okruchy zwyczajnej codzienności. Każdy z 7 tysięcy wysłanych listów jest inny. I każdy z nich liczy 4 strony.

Dawniej na papeterii Alleen chwaliła ostatni film Gary’ego Coopera albo komentowała nową piosenkę Billie Holiday. Teraz idzie z duchem czasu i kończy listy młodzieżowym „TTYL” (z ang. pogadamy później).
Czytaj także: Prawdziwe oblicza wojny. Wstrząsający projekt fotograficzny

Skąd pomysł, żeby pisać do żołnierzy? Podczas wojny wietnamskiej Alleen korespondowała ze swoim synem Larrym. Mężczyzna przeżył, ale zmagał się potem z zespołem stresu pourazowego. Jego matka wiedziała więc, jak ważne jest wsparcie dla żołnierzy. Wielu z nich nie miało żadnego kontaktu z bliskimi.

6 lat temu Cooper postanowiła, że zacznie do nich pisywać regularnie. Od tego czasu dostała wiele odpowiedzi. Czasem do listu dołączony był kwiatek, pluszowy miś albo flaga, która przeleciała nad jedną z baz. 98-latka najbardziej cieszy się jednak, kiedy ma okazję poznać żołnierza, z którym korespondowała. Tak stało się m.in. w przypadku sierżantów sztabowych Davida Adamsa i Chrisa Santosa.

Alleen twierdzi, że nie robi nic nadzwyczajnego. To, że może pisać do żołnierzy, traktuje jak zaszczyt. Zapewnia, że będzie siedziała przy kuchennym stole i pisała, dopóki starczy jej sił.




Źródło: afghanistan.blogs.cnn.com, wbtv.com

...

Nigdy nie wiadomo co jeszcze dobrego mozna zrobic!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:55, 03 Wrz 2017    Temat postu:

Doba trzeci raz pokonał kajakiem Atlantyk. Teraz ciepłe kapcie i telewizor
Aleksandra Gałka | Wrz 03, 2017

facebook.com/OloDoba
Udostępnij
Komentuj

Drukuj

Po ponad trzech miesiącach wiosłowania Aleksander Doba dotarł w niedzielę do francuskiego wybrzeża i triumfalnie wyszedł na ląd w miejscowości Le Conquet. Swoją transatlantycką wyprawę rozpoczął w Stanach Zjednoczonych.

Na kajakarza z Polic czekała grupa ludzi, która zafundowała mu piękne powitanie oraz pomogła mu wydobyć kajak na brzeg.
Teraz ciepłe kapcie i telewizor

W rozmowie z Radiem Szczecin, któremu udało się porozmawiać z Dobą jako pierwszemu, kajakarz wyznał:

Cieszę się, że to już koniec. Główny cel został osiągnięty. To niesamowita satysfakcja i wielka frajda. Na razie kończę. Teraz powinienem założyć ciepłe kapcie, usiąść przed telewizorem, odpoczywać i przeżywać to, co zrobiłem. W sumie Atlantyk został przepłynięty sześć razy. Dokonało tego dwóch Niemców, jeden Brytyjczyk i trzy razy jeden Polak.
Czytaj także: Aleksander Doba rusza w kolejną wyprawę. „Żonie obiecałem, że wrócę”
Bierzcie się do roboty

Doba dodał także, że jego wyczyn powinien być inspiracją dla wielu młodszych ludzi:

Za kilka dni, 9 września, skończę 71 lat. Wy „staruszkowie”, 40-50-letni, popatrzcie na mnie, że mając tyle lat zrobiłem taką rzecz. Bierzcie się do roboty i realizujcie ambitne plany. Polak potrafi.

Dzień wcześniej w krótkim nagraniu cytowanym przez Radio Szczecin Doba mówił:

Czuję się bardzo dobrze, choć jestem zmęczony. W trakcie wyprawy trzeba było walczyć z prądami i skałami. Prądy związane z ruchami pływowymi były dla mnie wielką niespodzianką. Końcówka jest wyczerpująca, ale satysfakcja ogromna.
Najtrudniejsza trasa

Trzecia z transatlantyckich wypraw Aleksandra Doby była najbardziej wymagającą. Kajakarz wybrał północną trasę Atlantyku, która jest najtrudniejsza. Niemal 71-letni podróżnik miał problem ze sprzętem – na samym środku oceanu odkrył, że kajak ma uszkodzony ster. Wówczas mógł liczyć na pomoc statku handlowego.

Doba dopłynął kilka dni temu do brytyjskich wysp Scilly, gdzie właściwie już mógł zakończyć ekspedycję. Postanowił jednak, że pokona jeszcze kanał La Manche.



Źródło: Radio Szczecin

...

Utwierdza mnie to w przekonaniu ze starsze osoby za szybko poddaja sie w czym utwierdzaja ich dzieci niestety. Nie chodzi o wariactwo ale naprawde starosc AZ TAK NIE ODBIERA SIŁ!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:22, 01 Paź 2017    Temat postu:

„Zaczynamy się starzeć, gdy rezygnujemy z młodości”
Dzisiaj, 1 października (09:33)

Z danych WHO wynika, że do 2050 roku liczba osób powyżej 60. roku życia w skali globu wzrośnie niemal o sto procent. Dzisiaj w Polsce mamy około 20 proc. osób 60+. Starzejemy się w zawrotnym tempie. To jak będzie wyglądała nasza jesień życia w największym stopniu zależy od nas samych – podkreślają geriatrzy. 1 października przypada Międzynarodowy Dzień Osób Starszych.
Zdjęcie ilustracyjne
/Pexels photo /


Za próg starości przyjmujemy aktualnie 65 rok życia (wg WHO), raczej z przyczyn społecznych i kulturowych, niż biologicznych czy medycznych. Trudno dokładnie określić kiedy zaczyna się starość. Winston Churchill mawiał, że zaczynamy się starzeć, gdy rezygnujemy z młodości.
Do starości trzeba się przygotować

Każdy starzeje się indywidualnie, a wpływają na to geny, styl życia, status socjo-ekonomiczny i oczywiście stan zdrowia. To, w jakim tempie będziemy się starzeć, w dużym stopniu zależy bezpośrednio od nas - od naszego stylu życia. Stąd można spotkać np. 50-letniego "starca" i równocześnie 65-letniego "młodzieńca" - mówi dr Krzysztof Czarnobilski dyrektor ds. lecznictwa i konsultant ds. geriatrii Szpitala MSWiA w Krakowie.

Lekarze podkreślają, że na swoją starość pracujemy już od wczesnej młodości. Jeżeli będziemy prowadzić tzw. prozdrowotny tryb życia, zwłaszcza poprzez odpowiednią dietę, aktywność fizyczną, umysłową, bez narażenia na toksyczne czynniki środowiskowe, to będziemy na pewno żyć dłużej, a próg niepełnosprawności osiągniemy bardzo późno. Czasu nie możemy zatrzymać, ale to, w jaki sposób będziemy odczuwali jego upływ, w 80 proc. zależy od nas samych. Uwarunkowania genetyczne to tylko 20 proc. Liczby jasno pokazują, jak duże znaczenie ma profilaktyka - dodaje dr Czarnobilski
Przychodzi senior do lekarza

Placówki medyczne są oblegane przez osoby starsze. Emeryci do lekarza przychodzą na konsultację, leczenie, ale czasami nie mają żadnej ważnej przyczyny - umawiają się na wizytę, bo po prostu brakuje im rozmowy. Jeśli senior przyjdzie do gabinetu, nawet bez potrzeby, to lekarz najczęściej znajdzie coś, co można by podleczyć - zauważa dr Czarnobilski.

Największym wyzwaniem dla współczesnej geriatrii jest wielochorobowość, charakterystyczna dla pacjentów po sześćdziesiątce. Ci, którzy trafiają do szpitala zazwyczaj cierpią na szereg różnych schorzeń towarzyszących. Mogą one przyjmować mylące objawy, przez co ich rozpoznanie jest utrudnione i wymaga pogłębionej diagnostyki. Wielochorobowość przyczynia się do wielolekowości. Raz do krakowskiego Szpitala MSWiA trafił pacjent z listą 49 różnych tabletek, które przyjmował codziennie. Lekarze pracujący na tamtejszym oddziale geriatrii często proszą pacjentów o sporządzenie pełnej listy leków, które zażywają. W 99 proc. przypadków skracają ją.
Gdy pacjent odmawia leczenia

"Panie Doktorze, mam już swoje lata, proszę pozwolić mi umrzeć", "Nie chcę być już ciężarem dla mojej rodziny", "Nie będę dłużej brał leków ratujących mi życie!" - takie dramatyczne stwierdzenia słyszą coraz częściej lekarze w szpitalach. Pacjenci świadomie odmawiają dalszego leczenia. Tylko na Oddziale Chorób Wewnętrznych i Geriatrii Szpitala MSW w Krakowie na taki krok decyduje się średnio pięciu pacjentów miesięcznie.

Wystarczy podpisać specjalne oświadczenie, w którym nie wyraża się zgody na leczenie. Na dalszą hospitalizację nie godzą się zazwyczaj przewlekle chorzy, z problemami kardiologicznymi i nowotworami. Nieraz jest to bardzo delikatnie powiedziane, wystarczy nawet chwycenie ręki lekarza, jakiś gest, słowa: "Proszę mi już tego więcej nie podawać". Nawet jeśli stawką jest życie pacjenta, to - jak podkreślają lekarze - nic nie można zrobić bez jego zgody.
Krzysztof Czarnobilski

...

,,Nie chce byc ciezarem dla rodziny". STRASZNE! JAKA TO MUSI BYC RODZINA JESLI COS TAKIEGO DAJE ODCZUC! NO UMRZYJ JUZ DZIADKU!
Koszmar. Ale ludzie to bestie. NIGDY NIE WAZCIE SIE DAC JAKIEGOKOLWIEK TAKIEGO SYGNALU STARSZEJ OSOBIE! To jest wrecz zabijanie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:48, 01 Lis 2017    Temat postu:

Ma 98 lat. Wprowadziła się do domu opieki, żeby zająć się chorym synem
Dominika Cicha | 01/11/2017

Komentuj


Udostępnij
Komentuj


„Nigdy nie przestaje się być mamą” – mówi Ada Keating. A jej 80-letni syn Tom cieszy się, że wreszcie będzie miał z kim oglądać seriale.


K
ażdego wieczoru Ada Keating przychodzi do pokoju Toma, żeby powiedzieć mu dobranoc. Rano wita go serdecznym dzień dobry. Kiedy wychodzi do fryzjera, mówi mu o tym, żeby przypadkiem jej nie szukał. A gdy wróci, uśmiecha się na widok wyciągniętych do niej ramion. Czasami upomni: „Synu, zachowuj się!”. Bo, jak twierdzi, „nigdy nie przestaje się być mamą”.
Czytaj także: Lillian Weber ma 99 lat i każdego dnia szyje jedną sukienkę dla dziewczynek z Afryki

Ada Keating i jej mąż Harry mieli razem czworo dzieci. Tom, jedyny syn, urodził się jako pierwszy. Jedna z córek, Janet, zmarła w wieku 13 lat. Tom nigdy się nie ożenił, dlatego kiedy w 2016 r. zamieszkał w domu opieki Moss View w Huyton, bardzo tęsknił za matką.

Ona także wytrzymała bez ukochanego syna jedynie rok. W wieku 98 lat postanowiła zamieszkać w domu opieki, by na co dzień się o niego troszczyć. Teraz mogą do woli grać w gry i oglądać ulubiony serial Emmerdale.






Krewni, którzy regularnie odwiedzają dom opieki, są szczęśliwi, że Ada i Tom są razem.
Czytaj także: Ona ma lat 99, on 94. Zakochali się w sobie na… siłowni

Kierownik domu opieki Philip Daniels mówi: „To bardzo poruszające – patrzeć na bliską relację Toma i Ady. Cieszymy się, że czują się tu dobrze i udało nam się zaspokoić ich potrzeby. To niezwykle rzadki widok, żeby w tym samym domu opieki byli rodzice i ich dzieci. Chcemy, żeby ich wspólny czas był tutaj wyjątkowy. Są nierozłączni”.

Zanim Tom przeszedł na emeryturę, pracował jako malarz i dekorator w firmie budowlanej. Jego matka była pielęgniarką w szpitalu Mill Road.

Źródła: independent.co.uk, dailymail.co.uk

...

To dopiero przyklad! Bóg pokazuje ze dla Niego nie ma nic niemozliwego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:53, 02 Lis 2017    Temat postu:

Sto życiowych rad od stulatki
Annabelle Moseley | 02/11/2017

Z lewej: Annabelle Moseley i jej babcia Annabelle Black, 2016.
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
„Kiedy już się przechwalasz – rób to bez umiaru”. Ta i 99 innych złotych myśli, które na pewno pokochasz.

Annabelle Black, stulatka, przeżyła grypę hiszpankę, szalone lata dwudzieste, wielki kryzys, II wojnę światową, rewolucje obyczajowe lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.


100 dobrze przeżytych lat

Jej rodzina była pierwszą w okolicy, która miała samochód, a ona sama była świadkiem nieprawdopodobnego rozwoju technologii – od dużego, jak komoda odbiornika radiowego, do maleńkiego smartfonu. Annabelle ma dziewięcioro rodzeństwa.

Sama, w domu jak z bajki, urządzonym ślicznie i z fantazją, wychowała sześcioro dzieci. Teraz cieszy się dwunastoma wnukami i czterema prawnukami. Miała szczęśliwą, bardzo wierzącą rodzinę, którą zajmowała się z oddaniem i potrafiła to pogodzić z rozwijaniem kariery zawodowej. Była absolutną pionierką, zaczynając w 1960 roku pracę jako pierwsza w historii asystentka Huntingtona w biurze prawnym nowojorskiego magistratu. To stanowisko utworzono specjalnie dla niej. Szefowie docenili jej błyskotliwość, zdolności i oddanie pracy.

Jest aktywna w swojej parafii, wciąż pełni w niej różne ważne funkcje. Cieszy się ogromną sympatią, jest ceniona za styl, charakter i poczucie humoru. Jest także wzorem klasy i dobrego wychowania. Zanim powstały popularne poradniki – w rodzaju „Jak nie należy się ubierać” – była Annabelle Black.


Dobre rady dla wnuczki

Zdjęcie dzięki uprzejmości Annabelle Moseley
Annabelle Moseley – wnuczka Annabelle Black.

Annabelle Black jest moją babcią. Jestem dumna, że noszę jej imię, podobnie jak moja mama. To od Annabelle uczę się, jak być wspaniałą kobietą. Myślę o niej codziennie – robiąc zakupy, zmagając się z bólem, urządzając dom, pracując, gotując, decydując o tym, jak wychowywać dzieci.

To z nią rozmawiałam w najbardziej burzliwych czasach mojej młodości, a ona zawsze dawała mi poczucie bezpieczeństwa i dzieliła się swoją mądrością.

Spędziłam w jej domu niezliczone noce i dni – śpiąc, oglądając Jasia Fasolę, balując i zajadając się słodyczami i mrożonym jogurtem. Patrzyłam jak gotuje, nie tylko dla nas czy dla siebie, bo a nuż przyjdzie ktoś głodny albo ktoś, kto będzie chciał przysiąść na moment… I zawsze taki ktoś przychodził. A kiedy miałam zaledwie 11 lat, zmarł mój ojciec i tydzień po pogrzebie powiedziałam, że nie pójdę już więcej do kościoła, bo jestem zła na Boga, to Annabelle przez chwilę milczała, a potem powiedziała: ja też jestem zła. Dlaczego więc nie pójdziemy do kościoła i mu tego nie powiemy? Nigdy jej nie wyznałam, jak bardzo mi wtedy pomogła. Jak ważny był ten moment duchowej uczciwości, kiedy mogłam wyrazić swój protest. I jak bardzo pogłębił moją wiarę…

Annabelle właśnie kończy 100 lat, ale oczy i umysł ma jasne jak zawsze – dlatego myślę, że to dobry moment, by przeprowadzić z nią wywiad. Chcę podzielić się z całym światem mądrością, którą obdarzała mnie przez całe życie.

Oto wynik tego wywiadu i wielu rozmów prowadzonych przez lata: 100 rad, jak dożyć 100 lat w zdrowym ciele i duchu.



1. Pielęgnuj w sobie dziecko.

2. Polub swoje własne towarzystwo.

3. Miej poczucie humoru.

4. Pamiętaj, że poczucie humoru można w sobie odkrywać.

5. Rozwiń talent do żartów.

6. Pielęgnuj i rozwijaj swoje zainteresowania.

7. Uświadom sobie, co sprawia Ci przyjemność.

8. Znajdź swoje ulubione słowo

9. Zastanów się, co sprawia, że czujesz się piękna i spraw, by stało się to Twoim codziennym rytuałem.

10. Myśl bardziej o tym, żeby kochać, niż o tym, żeby być kochaną.

11. Niech codzienna herbatka stanie się rytuałem.

12. Muzyka powinna być częścią życia – jeśli sama grasz – tym lepiej.

13. Codziennie dbaj o to, by zachować jasność umysłu.

14. Ucz się na pamięć poezji.

15. Spaceruj i jeśli to możliwe chodź po schodach – traktuj to jak gimnastykę, a nie będziesz musiała zapisywać się na siłownię.

16. Oglądaj komedie i dramaty – tak dla równowagi.

17. Trochę ekstrawagancji od czasu do czasu może zadziałać jak rok terapii.

18. Moda to nie jest zwykła błahostka. To sposób wyrażania siebie.

19. Dąż do tego, by mieć własny styl.

20. Iskrz się i błyszcz.
Czytaj także: 10 sposobów na zwalczenie jesiennej chandry



21. Nie bój się kolorów.

22. Kiedy się przechwalasz, rób to bez umiaru.

23. Uważaj na komplementy.

24. Chodź od czasu do czasu na wyprzedaże, pchle targi, do antykwariatów.

25. Urodzinowe życzenia wysyłaj na tradycyjnych kartkach, tradycyjną pocztą.

26. Ciesz się z towarzystwa ludzi w różnym wieku.

27. Bądź wdzięczna.

28. Działaj charytatywnie.

29. Powściągliwość, umiarkowanie we wszystkim są jak eliksir młodości.

30. Zauważaj drobne przyjemności.

31. Naucz się upominać o siebie.

32. Pamiętaj o sile swojego charakteru i ją ćwicz.

33. Miej odwagę być krytykiem kulturalnym.

34. Nie pozwól, żeby pieniądze rządziły Twoim życiem, w przeciwnym razie możesz stracić duszę.

35. Miej pieniądze na czarną godzinę.

36. Bądź zadbana.

37. Myśl profesjonalnie o swojej pracy.

38. Jeśli jesteś szefem, bądź takim, jakiego sama chciałabyś mieć.

39. Kobieta ma prawo roztaczać wokół siebie aurę tajemniczości, mężczyzna powinien być jak otwarta księga.

40. Kobieta, która zdradza swój wiek, może zdradzić wszystko.
Czytaj także: Jak wypełnić dom atmosferą spokoju. Zobacz 14 wybranych przez nas zdjęć



41. Wychodź z mężem potańczyć, nawet jeśli on nie umie tańczyć.

42. Miej hart ducha.

43. Śmiej się codziennie.

44. Kochaj swój kraj.

45. Znajdź sposób, żeby pokazać fantazję w życiu i w wystroju domu.

46. W domu powinny być zakamarki i kąciki – otwarta przestrzeń jest ładna, ale musisz mieć miejsce, gdzie będziesz mogła bezpiecznie się zaszyć.

47. Każda sypialnia powinna być przytulna.

48. W domu musi być choć skrawek koronki, trochę błękitu i chińszczyzny.

49. Niech wiara będzie widoczna w domu.

50. Sprzątanie może być wydarzeniem.

51. Twój dom jest dla Ciebie tym, czym paleta dla malarza, formą wyrażania siebie.

52. Miej ładny stół z ładną zastawą, nawet jeśli jesteś sama.

53. Spraw, by obowiązki niezbyt miłe stawały się przyjemniejsze.

54. Wyznacz w swoim domu strefę albo miejsce przeznaczone specjalnie dla dzieci, wnuków i ich młodych przyjaciół.

55. Założenie rodziny jest pięknym, ale i heroicznym gestem – zrób to!

56. Jesteś bliżej Boga, kiedy rodzisz dziecko.

57. Kobieta zawsze powinna mieć ostatnie słowo w kwestii pierwszego imienia dziecka.

58. Kiedy wracasz do domu z nowonarodzonym dzieckiem, a tam czeka starsze – to właśnie jemu trzeba poświęcić więcej uwagi.

59. Ucz się od własnych dzieci.

60. Jeśli trzeba, poświęć jednemu z dzieci więcej uwagi niż pozostałym.
Czytaj także: Co daje wewnętrzną siłę? 10 odpowiedzi, które pomogą Ci zrozumieć siebie



61. Rodzina powinna codziennie wspólnie śmiać się, modlić i muzykować.

62. Nie pozwalaj, by rodzeństwo rywalizowało ze sobą w zły sposób.

63. Ubieraj swoje dzieci ładnie.

64. Angażuj swoje dzieci w dbanie o porządek w domu.

65. Wszyscy w rodzinie powinni sobie pomagać – im więcej rąk do pracy, tym mniej do zrobienia.

66. Mieć nadzieję, że dzieci będą szczęśliwe – to za mało. Wychowuj dzieci tak, by były dobrymi i uczciwymi ludźmi – wtedy pojawi się szczęście.

67. Naucz dzieci dobrych manier.

68. Nie bądź samotnikiem, nie izoluj się. Polegaj na sile więzi rodzinnych i je podtrzymuj.

69. Nie bój się powiedzieć czasami swoim dorosłym dzieciom co powinny zrobić.

70. Znajdź czas, żeby rozmawiać ze swoimi dziećmi.

71. Nie przechwalaj się zanadto swoimi dziećmi.

72. Rozmawiajcie przy wspólnym stole. Podtrzymuj zwyczaj wspólnych niedzielnych obiadów w rodzinnym gronie.

73. Działaj dobroczynnie.

74. Miej swoją ulubioną modlitwę.

75. Postaraj się chodzić do kościoła w większość niedziel.

76. Najpiękniejszy prezent, jaki możesz dać swoim dzieciom to pewność, że Bóg istnieje.

77. Mąż i ojciec powinni chodzić z rodziną do kościoła.

78. Miej pamiątkę rodową związaną z ważnymi rodzinnymi wydarzeniami.

79. Wszyscy rodzice powinni być gotowi do poświęceń dla dzieci, jeśli to konieczne.

80. Podtrzymuj rodzinne tradycje.
Czytaj także: 10 rzeczy, które zdarzają się każdej mamie, ale do których nie każda się przyzna



81. Wyznacz każdego dnia moment, kiedy nie będzie można korzystać z komputerów, smartfonów, konsoli do gier, telewizorów.

82. Ciesz się z odwiedzin.

83. Zawsze miej przygotowane coś do zjedzenia.

84. Naucz się regionalnych przepisów kraju, z którego pochodzisz.

85. Czasem trzeba sobie odpuścić. Gotowe jedzenie bywa naprawdę dobre i bardzo wygodne.

86. Poznawaj nowych ludzi, poszerzaj krąg znajomych.

87. Nie cierp w samotności.

88. Nie zazdrość

89. Shakespeare miał rację – zwłaszcza w kwestii snu.

90. Podróżuj.

91. Pamiętaj o sumieniu, miej sumienie.

92. Bądź radosna i pogodna.

93. Miej swoje zdanie.

94. Nawet w nadchodzącej starości są rzeczy warte wyczekiwania.

95. Interesuj się życiem bliskich.

96. Gdziekolwiek jesteś, szukaj przyjaciół.

97. Pamiętaj, że jesteśmy częścią społeczeństwa świętych.

98. Bądź sobą, bądź autentyczna.

99. Kochaj siebie – razem ze wszystkimi swoimi niedoskonałościami i wadami.

100. Nigdy nie zapominaj o tym, że Bóg Cię kocha.

...

I prosze bardzo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:01, 15 Lis 2017    Temat postu:

90-letnia chirurg: na emeryturze bym się zanudziła! Operuje więc nadal
Dominika Cicha | 15/11/2017
CGTN/Facebook
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


67 lat doświadczenia. Ponad 10 tysięcy operacji. 4 zabiegi w tygodniu. I zero zgonów na stole operacyjnym. Jak mówi, „lekarz to nie tylko zawód, ale sposób życia”.


P
ajączki cienkich żyłek chowają się pod strumieniem wody. Jeszcze tylko odrobina mydła, rękawiczki i można zaczynać. Alla Levushkina ostrożnie wchodzi na podest i prosi o skalpel. Jej dłoń nigdy sama z siebie nie zadrżała.

Kiedyś koledzy śmiali się, że Alla wybrała proktologię (czyli dziedzinę chirurgii zajmującą się chorobami jelita grubego i odbytnicy) właśnie ze względu na 150 cm wzrostu. Ale ona te żarty miała za nic, bo krzepy pozazdrościć mógł jej niejeden facet. Jak mówi, wchodząc na salę operacyjną dostaje zastrzyk wigoru i przemienia się w „konia wyścigowego”.





Alla Levushkina. Legenda Riazania

Urodziła się w 1927 roku, w rodzinie leśniczego i nauczycielki. Od dziecka kochała harce na łonie dzikiej natury i rosła w przekonaniu, że zostanie geologiem. Pewnego razu w jej ręce trafiła jednak książka o lekarzach. Po zarwanej nad nią nocy stwierdziła, że wyleczy ludzi z trądu. W 1944 roku dopięła swego i dostała się na uniwersytet w Moskwie.
Czytaj także: Jak polscy lekarze przechytrzyli nazistów i wywołali epidemię na niby

Dziś nie bardzo lubi opowiadać o swoich studiach. Pierwsze trzy lata podsumowuje: „Byliśmy głodni. To wszystko”.

Raz w miesiącu studenci medycyny mogli liczyć na butelkę alkoholu. Braliśmy ją na targ na wymianę – za pół litra można było dostać bochenek chleba. Przetrwaliśmy tylko dlatego, że dzieliliśmy się wszystkim ze sobą. Moi rodzice, którym ledwo starczało na swoje jedzenie, wysyłali z wioski parę ziemniaków. Inni studenci dzielili się swoją słoniną i zbożem. Tak nam się to udało. Pamiętam, jak jedna dziewczyna przyniosła ogromne leszcze. To było niesamowite!


Najstarsza rosyjska chirurg

Kiedy wspomina pierwszą operację, jej dobre oczy – schowane za grubymi szkłami w niemodnych oprawkach – błyszczą. „Krew trysnęła na moją twarz i mój opiekun powiedział: ochrzciłem cię na chirurga”. Po 10 latach praktyki ogólnej wybrała specjalizację. Wcześniej marzyła, żeby zostać endokrynologiem, ale w tamtym czasie rosyjskich proktologów można było policzyć na palcach jednej ręki. Większość studentów po ludzku się brzydziła, ale jej – ciała pacjentów nie odstraszały.
Czytaj także: „Bóg postanowił mnie odwiedzić” – wzruszająca opowieść lekarza o chorej pacjentce

Przez pierwsze 30 lat pracowała jednak w pogotowiu lotniczym, docierając do najbardziej odległych rosyjskich wiosek. Piloci śmiali się, że z takim doświadczeniem pewnie sama niedługo zacznie latać. Ona przyznaje: „Oczywiście, że nie dałabym rady. Nie umiem nawet jeździć samochodem!”.






Dziś jest najstarszym praktykującym chirurgiem w Rosji. Może nawet i na świecie. 5 maja 2017 r. skończyła 90 lat! Pozostaje też wierna szpitalowi w Riazaniu. Choć proponowano jej etaty w prestiżowych klinikach, odmawiała. Jak zapewnia pacjentów, na razie nie zamierza odchodzić na emeryturę, bo nie miałaby co zrobić z wolnym czasem.

Lekarz – to nie tylko zawód, ale sposób życia. Jeśli ja przestanę pracować, kto będzie operował? – powtarza.


Tak mnie przytulał, że pękło mi żebro!

Pacjenci nierzadko rozpoznają ją na ulicy. Ściskają, całują. Jeden z nich tak serdecznie ją przytulał, że… złamał jej żebro. Trudno im się dziwić. Alla jest znakomitym chirurgiem i często dokonuje niemożliwego. „Biorę nawet nieoperacyjnych pacjentów” – podkreśla.

Nietrudno spotkać ją na ulicach Riazania. Kiedy wraca do domu po pracy, dokarmia wszystkie bezdomne koty. Na stałe przygarnęła już osiem i nie ma miejsca na więcej. Codziennie sypie także nasiona ptakom. Życzliwość dla zwierząt – to jedna z jej recept na długowieczność. Pozostałe? „Jem wszystko, jak wędzona kiełbasa, często płaczę i się śmieję”. Kiedy Alla nie idzie do pracy, opiekuje się niepełnosprawnym bratankiem.
Czytaj także: Święty lekarz, który rozmawiał z Jezusem w Najświętszym Sakramencie

Przez wiele lat Levushkina była ateistką. Lubiła filozofię, czytała Hegla i Kanta. Ale kiedy skończyła 62 lata, spotkała księdza Piotra, który cierpliwie odpowiadał na wszystkie jej pytania. 2 lata później przyjęła sakramenty. Teraz nie wyobraża sobie poranka bez modlitwy za pacjentów. Mówi: „Żyję tylko dzięki woli Bożej. Kto inny dałby mi energię, żeby pracować w tym wieku?”.

Źródła: kommersant.ru, rg.ru, pravmir.ru, thesun.co.uk, litefm.com

...

Ewidentnie widac dzialanie Boga. Po prostu wspanialy przyklad! Jak podnosi na duchu!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:54, 23 Lis 2017    Temat postu:

RMF 24
Rozrywka
Szołbiznes
Odważne wyznanie słynnego aktora: Chciałbym umrzeć na scenie
Odważne wyznanie słynnego aktora: Chciałbym umrzeć na scenie

Wczoraj, 22 listopada (22:30)

Christopher Plummer ma 87 lat i nie zwalnia tempa. Aktor wciąż jest czynny zawodowo, bierze na barki mnóstwo projektów i chwali swoje świetne zdrowie.
Plummer: Nigdy nie pójdę na emeryturę. Mam nadzieję, że umrę na scenie
/Associated Press/x-news

Skąd bierze się doskonała kondycja słynnego artysty? Moja żona jest doskonałą kucharką. Jest w tym prawdziwą artystką, to pewnie jeden z powodów. A drugi to fakt, że kocham swoją pracę - wyznał Plummer. Aktor dodał, że nie chce nigdy przejść na emeryturę i ma nadzieję na śmierć na scenie.

Christopher Plummer to kanadyjski aktor teatralny i filmowy, zdobywca m.in. Oscara i Złotego Globu. Ostatnio głośno było o tym, że zastąpi oskarżanego o molestowanie Kevina Spaceya w filmie "Wszystkie pieniądze świata".
Associated Press/x-news

...

Emerytura to nie cmentarz. Wreszcie mozecie robic to co bylo niemozliwe gdy trzeba bylo codziennie zasuwac do pracy. Emerytura to wielkie dobro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:06, 20 Gru 2017    Temat postu:

Co mój cudowny dziadek robi w kitlu przed windą?
Esteban Pittaro | 20/12/2017

VayaAspirina - Twitter
Udostępnij





Komentuj

Drukuj

Gdyby można było zrobić zdjęcie powołaniu, wyglądałoby chyba właśnie tak...

Jedno zdjęcie potrafi opowiedzieć wiele historii… Luis Schapira ma 91 lat. Od 67 lat jest lekarzem, a przed 27 laty przeszedł na emeryturę. Jednak każdego ranka nieodpłatnie przyjmuje pacjentów w Hospital Fernández, publicznym szpitalu w Buenos Aires.

Prawdopodobnie nawet nie zauważył, gdy pewna użytkowniczka Twittera zrobiła mu zdjęcie. Czekał właśnie na windę, wsparty na laseczce. „Gdy będziesz chciał się dowiedzieć czym jest powołanie, przypomnij sobie tego emerytowanego lekarza, który nadal przychodzi do szpitala jako wolontariusz” – napisała @VayaAspirina.
Czytaj także: 90-letnia chirurg: na emeryturze bym się zanudziła! Operuje więc nadal

Wnuczka pana Luisa zobaczyła zdjęcie na Twitterze i skomentowała je: „Mój dziadek. 91 lat. Bez wątpienia, najlepszy człowiek na świecie”.

Historia błyskawicznie podbiła serca internautów. Dziennikarzom udało się przeprowadzić z lekarzem krótki wywiad:

Nadal chodzę [do szpitala], bo kocham medycynę i publiczny szpital. Lubię się uczyć, chociaż wiem, że pozostało mi niewiele lat na pracę. Nadal się dokształcam i uwielbiam słuchać młodych, z którymi rozmawiałem, gdy przebywali tutaj na stażach. Ranki są najpiękniejszymi chwilami mojego dnia –powiedział pan Luis dziennikowi La Nación.

Po tej publikacji na portalach społecznościowych pojawiły się inne podobne historie. „Mój tato jest psychiatrą i ma 86 lat. Nadal przyjmuje – bez wynagrodzenia – pacjentów w Hospital Penna. Nie chodził do szpitala jedynie przez dwa miesiące, a może krócej, po przebytej bardzo pilnej operacji. Czyste powołanie” – napisała użytkowniczka Twittera o imieniu Silvina.
Czytaj także: Panie doktorze, żadnej chemii. Mam 90 lat. Wyruszam w podróż!

Inna kobieta, Mônica, wspomniała swojego ojca, który podobnie postępował: „Mój staruszek też był psychiatrą. Z tych dawnych. Zmarł w 1985 roku w wieku 82 lat. Szpital był jego życiem”.

Lekarzy rozkochanych w szpitalu, którzy nawet po odejściu na emeryturę decydują się nadal pomagać, można znaleźć w różnych miejscach Argentyny i całego świata. Pracują, bo wiedzą, że tyle lat pracy i doświadczenia powinno przynosić owoce.

Miłość do wykonywanego zawodu wydaje się zamieszkiwać w duszy. Nie ma innego wyjaśnienia na coś tak błogosławionego, jak powołanie, które w wielu przypadkach przekracza granice lat płatnej pracy zawodowej.
Czytaj także: Emerytka do singielki: wszystko ma sens

Tekst pochodzi z portugalskiej edycji portalu Aleteia

...

I TO JEST WZOR! A niestety wiekszosc ,,lekarzy" robi to dla kasy bez powolania i skutki sa tragiczne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:50, 30 Gru 2017    Temat postu:

„Babcie różańcowe” mogą Cię wiele nauczyć [sobotnia Ewangelia przy kawie]
Katarzyna Szkarpetowska i Ks. Przemek KAWA Kawecki SDB | 30/12/2017
Shutterstock
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Ks. Przemek KAWA Kawecki: Kiedyś zabrałem na rekolekcje dla starszych ludzi młodą animatorkę muzyczną. Kiedy zobaczyła grupę, której miała posługiwać, spanikowała. Jednak po kilku dniach okazało się, że ci starsi ludzie modlą się wielokrotnie z większą mocą niż grupy nastolatków czy studentów.

Katarzyna Szkarpetowska: Prorokini Anna miała osiemdziesiąt cztery lata i „nie rozstawała się ze świątynią”. Kiedy dziś popatrzymy na średnią wieku w kościelnych ławkach, to widzimy, że siedzą w nich głównie osoby w jesieni życia. Czy to nie jest trochę tak, że zajmowanie się sprawami niebieskimi jest domeną ludzi starszych?

Ks. Przemek KAWA Kawecki: To chyba naturalna kolej rzeczy. Z biegiem czasu dojrzewamy nie tylko wiekiem, ale również do pewnych zachowań i postaw. Jest czas na bunt, jest czas na szaloną młodość, ale jest też moment w życiu, kiedy szukamy stabilizacji. Czasem wydaje się nam, że stabilizację zapewnią rodzina, kariera, dobra praca, mieszkanie, pełne konto – i na pewno na jakiś czas to wystarcza.

Jednak w pewnym momencie u większości ludzi pojawia się tęsknota za czymś głębszym, pełniejszym, czymś, co daje poczucie sensu istnienia. Nie ma co ukrywać, że procesy te postępują wraz z upływem lat naszego życia. Nie zmienia to jednak faktu, że na każdym etapie życia, z mniejszą lub większą mocą, dochodzą do nas pytania związane z wiarą w Boga, Jego znaczeniem w naszym życiu.

To, że w świątyniach widzimy więcej siwych głów niż np. młodzieży, wynika chyba z faktu, że w pewnym wieku mniej interesuje nas blichtr, a bardziej to, co prawdziwe, trwałe. Tym samym łatwiej nam uczestniczyć w coniedzielnych nabożeństwach i innych formach wspólnotowego przeżywania swojej religijności.

Ostatnia sprawa to fakt, że wielu ludzi starszych to osoby doświadczające ogromnej samotności. W takiej sytuacji wyjście do kościoła na wspólną modlitwę ma również ważny wymiar społeczny. Tu spotykam znajomych, tu mam poczucie wspólnoty, tu nie jestem sam. To bardzo ważny wymiar życia Kościoła.
Czytaj także: Co mój cudowny dziadek robi w kitlu przed windą?



Wieczór życia sprzyja pogłębianiu duchowości, ale też refleksji nad życiem, nad tym, jakie ono było.

Bo w tym wieku dokonujemy pewnego rodzaju podsumowań, a natura sama podpowiada nam, że nie będziemy wieczni. W rozmowach ze starszymi ludźmi szybko można wyczuć, czy ktoś czuje się zadowolony z przebiegu swojego życia, czy też ma jakieś wątpliwości odnośnie tego, jak ono wyglądało.

Ci, którzy czują się spełnieni, widząc, że już za dużo nie mogą dać dzieciom czy wnukom, ofiarowują swoją modlitwę, proszą Boga o błogosławieństwo dla wszystkich, których noszą w sercu. Inni proszą o nawrócenie dla bliskich, o to, aby Bóg wyprostował to, czego oni nie potrafili. Jeszcze inni proszą o przebaczenie grzechów młodości.

Istnieje w końcu cała grupa osób w bardzo podeszłym wieku, która w cierpieniu, często połączonym z samotnością, modli się o łaskę dobrej śmierci.



My, młodzi, mamy często tendencję czy też pokusę deprecjonowania modlitwy osób w jesieni życia. Widok nierozstających się ze świątynią ludzi w podeszłym wieku, którzy godzinami potrafią odmawiać długie litanie, modlić się na różańcu czy też śpiewać pobożne pieśni, nie wywołuje w nas zachwytu.

Bo rzadko kiedy zastanawiamy się nad tym zjawiskiem tak wnikliwie, jak przy okazji tej rozmowy. Zwykle rzucamy coś o „babciach różańcowych” czy „moherowych beretach” i tak załatwiamy całe, dość złożone, zjawisko.



Jak zatem ten zachwyt w sobie wzbudzić? Jak się zainspirować?

Życie religijne ludzi starszych lub po prostu starych, nie musi budzić w nas zachwytu. Wystarczy, że wzbudzimy w sobie szacunek należny starszemu – to poukłada już wiele spraw w naszym podejściu do tematu.

A jak się inspirować? Kiedyś zabrałem na rekolekcje dla starszych ludzi młodą animatorkę muzyczną. Kiedy zobaczyła grupę, której miała posługiwać, spanikowała. Jednak po kilku dniach wspólnego życia, okazało się, że ci starsi ludzie modlą się wielokrotnie z większą mocą niż grupy nastolatków czy studentów, w których dotychczas przebywała. Takie momenty uczą szacunku i mocno inspirują.



Nam często wydaje się, że ci staruszkowie są tacy niedzisiejsi – nie mają konta na Facebooku, nie używają iPhonów, nie wiedzą, co to Bluetooth. Patrzymy na nich i myślimy sobie: ci to młodość mają już za sobą. A warto chyba podkreślić, że ich młodość przeminęła, ale ta rozumiana metrykalnie, bo jeśli chodzi o młodość ducha, to mają się bardzo dobrze, wielokrotnie lepiej od nas. Jak to wygląda z Księdza perspektywy?

Osobiście czuję się ciągle młody, choć na co dzień muszę być dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną (śmiech).
Czytaj także: Wyobrażasz sobie tydzień bez rozmów? Bez Facebooka? Jak zrozumieć samotność seniorów



Ewangelia na sobotę: Łk 2, 36-40

„Sobotnia Ewangelia przy kawie” to przygotowany dla Aletei cykl rozmów Katarzyny Szkarpetowskiej z ks. Przemkiem KAWĄ Kaweckim SDB. Nasi rozmówcy co tydzień dzielą się z nami ciekawymi i nieoczywistymi myślami inspirowanymi fragmentem Ewangelii przeznaczonym w liturgii Kościoła na każdą sobotę.

...

Istotnie wiara w mlodosc ktora jest tylko malym wiekiem ciała jest wyrazem glupoty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:10, 07 Sty 2018    Temat postu:

Dobry Dziadziuś, który uczy, że pomagać można zawsze i wszędzie
Łukasz Kobeszko | 30/01/2017
Ivelina Berova/Flickr
Komentuj



Udostępnij




Komentuj



Historia bułgarskiego „świętego starca” brzmi jak baśń, czy opowieść o świętych sprzed kilku wieków.


Z
ebrał kilkadziesiąt tysięcy euro na renowację świątyń oraz opłaty komunalne dla domów dziecka. Nie jest pracownikiem wielkiej organizacji charytatywnej ani fundraiserem ze służbowym samochodem i laptoptem z szybkim internetem, lecz liczącym 103-lata staruszkiem z małej wsi. Poznajmy Dobre Dobrewa, uważanego w Bułgarii za jednego z ostatnich żyjących „świętych starców”.

Gdy odpowiadamy na pytanie, dlaczego regularnie nie wspomagamy osób znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej, najczęstszymi usprawiedliwieniami są niewystarczające środki finansowe, brak czasu lub zabieganie. Postać Dobre Dobrewa, nazywanego przez wielu Bułgarów „Dobrym Dziadziusiem” pokazuje jednak, że pomagać można wszędzie i w każdej sytuacji, niezależnie od grubości portfela, wieku i pozycji społecznej.





Dobry Dobrev. Tajemniczy żebrak

Nikt z mieszkańców Sofii nie jest w stanie precyzyjnie wskazać, kiedy na ulicach stolicy Bułgarii, a szczególnie pod jej najbardziej znanymi cerkwiami prawosławnymi, jak chociażby soborem Świętego Aleksandra Newskiego znajdującym się w samym centrum miasta, pojawił się dziwnie wyglądający starszy człowiek. Przypominający nie tyle przeciętnego emeryta, co świętego ze starych ikon.






Z długimi, utrzymanymi w nieładzie siwymi włosami, w zniszczonym i dziurawym palcie, zimowej, baraniej czapce i w zniszczonych chłopskich butach, wyglądających jak eksponat z muzeum etnograficznego. Jednocześnie, o bardzo łagodnej i uduchowionej twarzy, noszącej już ślady długiego i zapewne niełatwego życia. Obok starca znajdują się puszka lub zniszczony garnek oraz napisana odręcznie tabliczka, informująca przechodniów o zbiórce na utrzymanie bułgarskich świątyń i pomoc dla znajdujących się w złej kondycji finansowej domów dziecka.
Czytaj także: Bułgaria dla kreatywnych. Tekst niesponsorowany

Dziennikarzom zajęło dobrych kilka lat zidentyfikowanie staruszka, gdyż sam mówi o sobie bardzo mało. Jednocześnie, nie unika zwykłych kontaktów z ludźmi. Wielu przechodniów, nawet tych, którzy nie wrzucali nic do jego puszki, pozdrawia miłymi słowami, zapewnia o modlitwie i często błogosławi znakiem krzyża. Głaska i przytula małe dzieci, nie odmawia też, gdy turyści chcieli zrobić sobie z nim pamiątkowe zdjęcie. Szybko więc stał się jednym z elementów sofijskiego kolorytu, a mieszkańcy miasta nazywać go zaczęli „Dobrym Dziadziusiem” (bułg. „Djadjo Dobri”).





Ascetyczny starzec z Bajłowa

Po intensywnym śledztwie mediów udało się ustalić, że staruszek nie mieszka w samej Sofii, tylko dojeżdża tam codziennie autobusem z małej wsi Bajłowo, leżącej niecałe 45 km od stolicy. Obecnie zamieszkuje tam w małym pokoju przy miejscowej cerkwi prawosławnej. Wszystko wskazuje na to, że w tej wsi starzec żyje od samych narodzin, które według ksiąg parafialnych miały miejsce…w 1914 roku.

Namówiony w końcu na krótki wywiad telewizyjny przyznał, że nazywa się Dobre Dobrew i przez lata był rolnikiem. Na zbieranie pieniędzy na ulicy zdecydował się po śmierci małżonki, z którą ślub wziął jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. W jej trakcie, podczas jednego z alianckich nalotów, starzec stracił słuch w jednym uchu. Mieli z żoną czwórkę dzieci, z czego dwoje już nie żyje. Większej ilości szczegółów ze swojego życia starzec nie chce zdradzać, tłumacząc się coraz słabszą pamięcią oraz tym, że szczegółowa znajomość jego życiorysu na niewiele się może się ludziom przydać.
Czytaj także: Dziadek z oddziału intensywnej terapii. Przytula dzieci od 12 lat

Dochodzenie dziennikarzy pokazało, że Dobrew pobiera bardzo skromną emeryturę w wysokości 200 lewów miesięcznie (około 100 euro). W pokoju, w którym nocuje nie ma elektryczności ani żadnych urządzeń technicznych w rodzaju telewizora, radia lub kuchenki. Jest tylko polowe łóżko, mały stolik, umywalka, a na wszystkich ścianach znajdują się ikony. Jedną część emerytury oddaje swojej parafii, inną ofiarowuje jednej z sofijskich jadłodajni dla bezdomnych, gdzie regularnie się stołuje. Jako emeryt, od ukończenia 80 roku życia ma bezpłatny, roczny bilet, więc oszczędza również na komunikacji. Od lat nie kupił żadnych nowych ubrań lub nawet rzeczy codziennego użytku w rodzaju zegarka lub okularów.





Daję to, co niezbędne

Każdego dnia po wieczornym nabożeństwie, w którym starzec uczestniczy, zanosi on wszystkie zebrane danego dnia pieniądze proboszczowi soboru Świętego Aleksandra Newskiego, a ten przekazuje datki wydziałowi charytatywnemu Patriarchatu Bułgarii. Dzięki zebranym przez Dobre Dobrewa środkom, których suma od 2005 roku wyniosła ponad 40 tys. euro, udało się odnowić m. in. cerkiew Równym Apostołom Świętych Cyryla i Metodego w rodzinnym Bajłowie, monaster Zaśnięcia Bogurodzicy w miejscowości Elesznica oraz sofijski sobór katedralny. Zebrane przez Dobrewa datki trafiły również do kilkunastu domów dziecka w Bułgarii. Staruszek powiedział dziennikarzom, że zazwyczaj nie zagląda w ciągu dnia do naczynia, w którym zbiera pieniądze. Najczęściej ludzie wrzucają tam drobne, choć zdarzają się bogaci darczyńcy, wkładający banknoty o nominałach 200 lub nawet 500 euro.

We współczesnej Bułgarii, trawionej plagą korupcji i niejasnych dochodów uzyskiwanych przez elity finansowe, Dobrew pozostaje symbolem bezinteresownej pomocy i uczciwości. Pytany przez media, dlaczego w tak podeszłym wieku zajmuje się zbieraniem datków dla Cerkwi i domów dziecka, odpowiada z rozbrajającą szczerością, że pomaga w tym, co jest ludziom najbardziej potrzebne – w utrzymywaniu i upiększaniu świątyń, w których człowiek może zrobić najpiękniejszą rzecz w życiu – spotkać się z Chrystusem oraz w życiu sierot, które pozbawione miłości ze strony najbliższych zasługują, żeby mieć zaspokojone choć najbardziej elementarne potrzeby życiowe.






Mimo że starzec nigdy nie korzystał z Internetu, jego wielbiciele założyli stronę poświęconą jego działalności oraz profile na portalach społecznościowych. Według najnowszych doniesień, kilka największych globalnych stacji telewizyjnych zainteresowana jest realizacją pełnometrażowego dokumentu o postaci świętego „Dobrego Dziadziusia” z Sofii.

...

Slynni wschodni ,,swieci starcy". Zachod w swoim obledzie przypisuje wielka wartosc mlodosci a likwiduje starosc wrecz doslownie fizycznie. Dawniej byl szacunek dla wieku powszechny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:59, 12 Sty 2018    Temat postu:

Ma 79 lat. Co dzień wsiada na zielony rower i rusza na poszukiwania
Dominika Szymańska | 12/01/2018

Sagar Rana/Unsplash | CC0
Udostępnij 8 Komentuj 0
Poranna przejażdżka na rowerze to sposób nie tylko na zdrowie i dobrą kondycję. Oto, jak pewna mieszkanka Turynu wykorzystuje ten czas na zdobycie pomocy dla potrzebujących.

9.00 rano. Czas na poranną kawę, stanie w korku w drodze do pracy albo artykuł szybko przeczytany w tramwaju. A może na… rower? Pani Marta, 79-letnia mieszkanka Turynu, wybiera tę ostatnią opcję. Codziennie rano, wraz ze swoim nieodłącznym towarzyszem drogi, wykorzystuje ten czas na przejażdżkę po okolicznych supermarketach w dzielnicy Santa Rita. Jednak to nie polowanie na promocje. Nie jest to też zwykły rower, ani zwyczajna kobieta.

Rower jest jaskrawozielony, obładowany siatkami i torbami, zarówno z przodu, jak i z tyłu. Pani Marta zaś nie kieruje się do przeszklonych, usłużnie samo-otwierających się drzwi supermarketu, ale na tyły budynku, gdzie można znaleźć wszystko to, co nie przystaje do idealnej rzeczywistości znanej z reklam i zachęcająco kolorowych półek sklepowych. Poświęca swój wolny czas na przeszukiwanie sklepowych kontenerów pełnych żywności, która, wobec nieugiętych przepisów bhp, wylądowała już w koszu na śmieci, a wciąż jeszcze nadaje się do spożycia. Jak mówi dla dziennika Avvenire:

To niesamowite, jak wiele rzeczy dziś się marnuje. Wyrzucamy jedzenie, gdy zbliża się jego termin ważności. Albo takie przechowywane w mało eleganckim opakowaniu, które się zniszczyło w czasie transportu. Zimowe miesiące to czas na pomarańcze: gdy znajdzie się jedna popsuta, wyrzuca się całą pięciokilogramową siatkę. To niedopuszczalne.
Czytaj także: Genialni kucharze, designerskie wnętrze i… resztki jedzenia. Historia pewnej jadłodajni


Pani Marta. 79-letnia freeganka z Turynu
Wiele osób przygląda się staruszce z podejrzliwością, z jaką zwykle traktuje się osoby bezdomne, bezrobotne i nie przystające do wyśrubowanych norm społecznych. Również miejscowy diakon, Benito Cutellè z parafii pw. Bożego Narodzenia w Casalborgone, w pierwszym odruchu wziął ją za osobę w potrzebie i zaproponował pomoc w zdobyciu niezbędnych rzeczy.

Tymczasem pani Marta nie jest ani szaloną zwolenniczką freeganizmu* (kto wie, czy ma świadomość, że jej działanie tak właśnie jest określane w fachowej nomenklaturze), ani osobą bezdomną. Podobnie jednak jak jej biblijna imienniczka, sama jest tą, która, widząc sytuację konkretnej potrzeby, nie potrafi przyglądać się jej bezczynnie.

Przez wiele lat zajmowała się badaniem rynku w całym regionie Piemontu. Dziś, będąc już na emeryturze, mogłaby cieszyć się spokojnym życiem rodzinnym wraz z mężem, dziećmi i wnukami. Ona zaś swój czas poświęca na „grzebanie w śmieciach” i nie przejmuje się oceniającymi spojrzeniami. Robi to wiedząc, że są osoby, które tej pomocy potrzebują i które na nią czekają.

Trzy razy w tygodniu zdobyczami z rowerowych wypraw załadowuje samochód i jedzie do odległego 30 km od Turynu Casalborgone. Tam zdobyte artykuły trafiają do rodzin, którymi zajmuje się pani Marta.

Wszystko zaczęło się trochę przez przypadek od pewnej rodziny, która z powodu kryzysu ekonomicznego znalazła się w bardzo trudnej sytuacji materialnej. A później, w krótkim czasie ta wieść się rozeszła i z różnych stron zaczęły napływać do mnie sygnały o innych przypadkach, gdzie również taka konkretna pomoc była potrzebna. Obecnie zajmuję się ośmioma rodzinami, które razem liczą sobie ponad dwadzieścia osób. Przyjmują mnie zawsze z otwartymi ramionami i z wielką godnością. Sami nigdy o nic nie proszą. Dbają o to, aby niczego nie marnować. (…) Nadmiar żywności (…) trafia do miejscowej szkoły, gdzie organizowana jest prowizoryczna noclegownia dla osób bez dachu nad głową”.
*Freeganizm – antykonsumpcyjny styl życia, obejmujący poszukiwanie wyrzuconej żywności lub proszenie o nadmiarowe i niepotrzebne produkty w restauracjach bądź sklepach. W Polsce jego przedstawicieli nazywa się czasem kontenerowcami.

...

Brawo za aktywnosc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:31, 21 Sty 2018    Temat postu:

Pozwólmy dziadkom kochać wnuki po swojemu
Zyta Rudzka | 21/01/2018

Lee Avison/Stocksy United
Udostępnij 0 Komentuj 0
Kochają i rozpieszczają. Czy to źle?

„Z szaleństwem dziadków na punkcie wnuków trudno wygrać. Jak w tym dowcipie, kiedy nawet Chuck Norris nie mógł przekonać babci, że nie chce dokładki!” – śmieje się Dominika.



Dziadkowie. Kochają i rozpieszczają
Dominika, 37-letnia matka dwójki dzieci, pracuje w wielkiej firmie i musi się dostosować do reguł korporacji. Deklaruje, że bez pomocy dziadków nie dałaby rady. Również finansowo, bo nie daliby rady z mężem spłacać kredytu i opłacać opiekunki, która odbierze ze szkoły, przypilnuje przy lekcjach i zawiezie na angielski.

Teściowa to babcia na dyżurze – opowiada Dominika. – Bez problemu mogę zostać dłużej w pracy. Jeden telefon i już przyjeżdża, żeby stanąć na warcie i strzec dzieciaków. Jest cudownie dyspozycyjna, ale jednocześnie kompletnie głucha na moje wytyczne. Babcia jest taka fajna, bo pozwala skakać po sofie i jeść przed telewizorem.
„Z kolei oczkiem w głowie mojej mamy nie są wnuki, ale jej kwiaciarnia. Ona woli układać bukiety niż klocki. Wpada bez zapowiedzi z drogimi prezentami i pozwala sobie wchodzić na głowę. I jak tu zbudować autorytet? Dziadek jest jeden, ale za to robi za setkę cukierników. Ja dbam o zdrowe żywienie, ale moja córka zawsze może liczyć na dziadziusia w sprawie kolejnego pączka czy kolejnych żelków, które on podrzuci jej do kieszonki czy do piórnika. Natomiast ośmioletni syn pobiera od dziadka lekcje, jak być twardzielem. Ostatnia pokazowa lekcja skończyła się gorączką. Biegali w parku bez czapki!

Mam wrażenie, że w czasie, kiedy dziadkowie pilnują moich dzieci, ja powinnam ich pilnować” – stwierdza Marzena.



Pozwólmy dziadkom kochać wnuki po swojemu!
Zbyt często krytykujemy dziadków, a nie potrafimy docenić tego, co robią dla całej wspólnoty rodzinnej. Paradoksalnie, to co uważamy za ich „błędy wychowawcze” jest cenną wartością, której my, z różnych powodów, nie możemy przekazać dzieciom.

Wbrew pozorom, bezwarunkowa miłość dziadków nie podkopuje autorytetu rodziców, ani nie kwestionuje jasno określonych reguł, co wolno, a co jest zabronione. Dziecko szybko rozpoznaje, że istnieją dwa światy. Taka wiedza wzbogaca oraz uczy elastyczności w zachowaniu. Przecież w dorosłym życiu również funkcjonuje się w różnych, nawet skrajnie odmiennych warunkach czy sytuacjach. Ludzie są różni. Z niektórymi trzeba się pilnować, ale są tacy, w obecności których czujemy, że żyjemy.

Wielką miłość dziadków pamiętamy w dorosłym życiu. Ich już nie ma, ale ona pozostaje w pamięci. Ogrzewa. Wzmacnia. Stanowi przeciwwagę dla kolejnych, warunkowych, kiepskich relacji. Czy naprawdę chcemy, by nasze dzieci nie miały takich budujących wspomnień?



Dziadkowie to nie darmowi pracownicy
Teściowa Dominiki ma w sobie dużo klasycznej „babciowatości”, a teść chciał nawiązać z wnukiem szorstką męską przyjaźń. I to jest właśnie piękne.

Rodzice mają swoje słuszne reguły wychowania, ale jednocześnie fundują dzieciom życie pod dyktando kalendarza, zegara i zajęć doskonalących.

Dziadkowie nie powinni być starszą kopią rodziców. Oni mają inne zadanie: być dziadkami, czyli przebywać z wnukami na luzie, radośnie, spontanicznie. To właśnie oni mogą pokazać naszym dzieciom jaśniejszą, lepszą stronę codzienności. Nienaznaczoną pośpiechem i rutyną.

Dziadkowie to nie tania siła robocza, ale emocjonalny piorunochron!
Rodzice chcą dziecko nieustannie uczyć, dokształcać, rozwijać, a u dziadków ono czuje, że już jest idealne. Takie, jakie jest teraz. To źródło dziecięcej odwagi, poczucia zadowolenia z siebie, które pomaga zbudować pozytywny obraz siebie.

Dziecko czuje, że może dziadkom więcej powiedzieć niż rodzicom. Może się wyżalić, wypłakać, a nawet poskarżyć na… mamę czy tatę. Takie sytuacje nie są zagrożeniem dla relacji dziecko-rodzic. Miłość dziadków to bardziej naturalny system ostrzegania, że dzieje się coś złego. I trzeba działać! Często dziadkowie spontanicznie, ale z dużym taktem, wchodzą w rolę domowego mediatora.



Zachwyt dziadków buduje poczucie mocy!
Psychologowie rozwojowi zwracają uwagę, że silna więź z dziadkami pomaga dziecku lepiej funkcjonować w relacjach społecznych. Dziadkowie mają czas i cierpliwość, żeby nauczyć empatii i prospołecznych zachowań. Pomóż. Podziel się drożdżówką z siostrą. Chodź, dokarmimy ptaki, bo marzną.

To relacje z dziadkami uczą, jak mieć sekrety i tajemnice. Tworzyć pierwsze koalicje i przymierza. Wbrew pozorom, pobłażliwość i niekonsekwencja dziadków promuje dziecięcą niezależność, ciekawość i odwagę.

Babcia florystka może nie przypilnuje przy piaskownicy, ale przekaże pasję florystyczną. Patrzmy na dziadków jak na osoby, a nie na niańki. Wyjdźmy ze stereotypu dziadków, którzy tylko się nadają do stróżowania. Pozwólmy im być nie tylko z wnukami, ale też sobą. Cała rodzina na tym zyska.



Pozwólmy dziadkom pokazać dzieciom inny świat
Może trzeba przywrócić pojęcie „starszyzny”. Dać ważność starszemu pokoleniu, które przekazuje pamięć i wartości. Podrzucić dziecko na angielski może każdy. Ale nie każdy opowie mu o historii rodziny, nauczy imion prababki, pozwoli zrozumieć, czym jest ród, dziedzictwo, sztafeta i wspólnota pokoleń. To nie jest mniej ważne niż zajęcia w szkółce jeździeckiej czy kursy malowania.

Siła wewnętrzna bierze się nie tylko z zaliczania kolejnych umiejętności i dyplomów, ale również z poczucia rodzinnej, wielopokoleniowej przynależności.



Dziadkowie pokazują, co jest ważne
Nie mówmy dziadkom, jak mają kochać wnuki! W czasach, kiedy rodzice często starają się, żeby dziecko było kimś, dziadkowie uczą, jak być. Jak się cieszyć z pączka, z biegów po parku, z obserwacji ptaków w karmniku. To uwrażliwienie na małe przyjemności jest bardzo ważne. Przecież możemy dać dziecku najlepszą kindersztubę i wykształcenie, ale nie możemy zagwarantować, że jego ambicje i marzenia się spełnią. Dziadkowie kochają jak umieją i potrafią się z tego cieszyć. Oni wiedzą, co w życiu jest ważne. Pokazują inny kawałek życia. Z radością. Na luzie. Bez zmęczenia.

Warto zobaczyć w bezwarunkowej miłości dziadków naturalne dopełnienie i rozwinięcie rodzicielskich uczuć. Pozwólmy dziadkom oszaleć na punkcie wnuków. Przecież w tym szaleństwie jest metoda.

...

Nie powinni rozpieszczac. To nie konkurowanie z rodzicami. Ale i rodzicom nie wolno zarzucic dziadkow dziecmi! Bo to wygodne! I dziadkowie maja pranie gotowanie a jeszcze dzieciaki szaleja bo nie ma rodzicow! Dzieci maja wychowac rodzice.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:28, 21 Sty 2018    Temat postu:

Modlitwa za babcię. Daj jej, Panie, zdrowie i wiele lat życia
Redakcja | 21/01/2018

Pexels | CC0
Udostępnij 26 Komentuj 0
Obowiązkowy punkt programu na Dzień Babci. Modlitwa specjalnie za nią.

Modlitwa za babcię
Ty też, Panie, miałeś swoją babcię.
Dziękuję Ci, Panie, że dajesz mi odczuć
dobroć mojej babci.

Kocham ją bardzo za to,
że wychowała moją mamę/mojego tatę
i że mnie też nie mniej kocha.

Wiem, że nie przestaje się modlić za mnie
i bardzo pragnie, abym wyrósł na dobrego człowieka.
Daj jej, Panie, zdrowie i wiele lat życia,
abym choć trochę zdążył się jej odwdzięczyć.

Zobacz, Panie, jakie spracowane ręce ma moja babcia,
a każda zmarszczka to znak jej pracy i cierpienia.
Bądź dla niej, Panie, nadzieją, pociechą i nagrodą.
Amen

....

Niewielu pamieta o tym.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 18:30, 22 Sty 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:58, 22 Sty 2018    Temat postu:

Wiara moich dziadków. Niezwykła lekcja, którą zapamiętam na całe życie
Michał Buczek | 22/01/2017

EAST NEWS
Udostępnij 0 Komentuj 0
Pokazali mi, jak można mocno i głęboko żyć, jak bezwarunkowo kochać, jak uczynić Boga treścią i sednem swojego życia.

Wystarczy, że zamknę oczy i widzę ich, idących wzdłuż głównej nawy kościoła, który przyglądał się im przez 60 lat małżeństwa, a zapewne i kilka lat wcześniej. To właśnie w tej świątyni przed 60 laty obiecywali sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską, tu co niedziela pojawiali się potem z coraz większą rodziną, tu wzruszali się przy kolejnych sakramentach swoich dzieci, tu świętowali wszystkie ważne momenty swojego życia.

Czytaj także: Dziadkowie, rozpieszczajcie wnuki, ale nie róbcie im krzywdy!


„W dobrych zawodach wystąpiłem”
Nic więc dziwnego, że w 60. rocznicę ślubu też tu są – nie mogło być inaczej. Idą wolno, ostrożnie, starzejące się i słabnące ciała odmawiają posłuszeństwa – on podpiera się laską, ona wspiera się na jego ramieniu, ale widać, że tym, co ich naprawdę podtrzymuje, jest przede wszystkim wzajemna miłość i ufność.

Idę z moją narzeczoną kilka metrów za nimi i nie mogę powstrzymać wzruszenia – może to ta skrzypcowa muzyka? Może widok małżeństwa, któremu się udało przejść razem przez życie? A może obraz ludzi, którzy nieuchronnie zbliżają się do kresu swoich dni i każde z nich mogłoby – niczym św. Paweł – powiedzieć: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem”?

Czy jest coś cenniejszego od tej świadomości? Zatem idę równie powoli, niespiesznie, po ich śladach i z każdym krokiem czuję, że ten symbol nabiera mocy – wzór ich życia staje się wyzwaniem, przejmuję pałeczkę w tej międzypokoleniowej sztafecie.



Żyć z Bogiem na co dzień
Zawsze uderzało mnie to, jak prosto i zwyczajnie Dziadek i Babcia żyją z Bogiem na co dzień. Każdy gość, który opuszczał ich ciepły, gościnny dom – dom, który przez dziesięciolecia nasiąkał śmiechem wywoływanym u rodziny i przyjaciół przez urwisowskie żarty Dziadka i ciepłe przytyki Babci – był żegnany słowami: „Z Panem Bogiem” – tym pięknym, starym błogosławieństwem, które towarzyszy też ich dzieciom i wnukom w ich własnych domach.

Modlitwa była ich codzienną rozmową. Nie tylko z Bogiem, ale także ze sobą. Widzę ich, gdy się razem modlą – siedząc przy kuchennym stole, odmawiają różaniec, śpiewają godzinki albo kolędy, a w Wielkim Poście wspólnie rozważają tajemnicę śmierci i życia Pana Jezusa, trzymając w drżących dłoniach zaczytaną książeczkę do nabożeństwa.

Czytaj także: Co dziadkowie dają wnuczkom? Co wnuczkowie dają dziadkom? Międzypokoleniowy barter
Takich ich zapamiętam. Szczególnie teraz, gdy Babci nie ma już z nami, powracają do mnie ciche letnie noce, gdy jako dzieciak zasypiałem w wiejskim domu, a zza ściany docierał do mnie szmer śpiewanego przez Dziadków Apelu Jasnogórskiego. Albo zimowe i bure niedzielne poranki, gdy jeszcze otulony snem wchodziłem z zimnej sypialni do kuchni, w której witał mnie Dziadek nachylony nad starym radiem.

Wstawiałem wodę na herbatę, kroiłem kiełbasę do jajecznicy, a w ciszy porannej kuchni słychać było tylko niewyraźne i trzeszczące dźwięki radiowej mszy świętej i liturgiczny śpiew, w który chwiejnym i słabym głosem co chwila włączał się mój Dziadek. Zachowam też tę pewność, że obietnica modlitwy, szeptana mi do ucha przez Babcię w trakcie naszych rozstań i powrotów, zawsze była pewna jak amen w pacierzu. Świadomość, że stale otaczała mnie jej modlitewna pamięć, nieraz była dla mnie jak gwałtowny łyk powietrza po wynurzeniu się z wody; i wiem też, że ta babcina modlitwa wielokrotnie prostowała moje ścieżki.



Duchowość: codzienność głębi
Każdy z nas jest osobną historią, każdy ma inną drogę do Boga, na swój sposób realizuje własne powołanie, ale na szczęście mamy dookoła siebie ludzi, z których możemy czerpać siłę. Szukając swojego miejsca w Kościele, co i raz powracałem do wiary moich Dziadków, choć długo nie rozumiałem, jak niezwykle cenną lekcję mi dają.

W ich życiu nie było fajerwerków, duchowych bombonierek w szeleszczących papierkach, które mogłyby porwać za sobą nastolatka. Fundamentem zawsze była dla nich Eucharystia, wspólna modlitwa, ufne nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny, powierzenie siebie i bliskich Bożej Opatrzności, pokorne i pełne pokoju przyjmowanie tego, co się otrzymało, ze świadomością, że nikt nie jest posiadaczem pakietu kontrolnego akcji w spółce „Życie”.

Gdybym miał spróbować określić, jaką duchowością żyli moi Dziadkowie, to nazwałbym ją codziennością głębi. Swoim prostym, skromnym i niełatwym życiem, obfitującym jednak w wiele dobra i piękna, pokazywali mi, jak można mocno i głęboko żyć, jak bezwarunkowo kochać, jak uczynić Boga treścią i sednem swojego życia.

Mam wrażenie, że każda czynność, każda chwila ich codzienności, były przesycone Bożą obecnością. W ich życiu najprostsze gesty stawały się gestami duchowymi. To wszystko działo się zupełnie bezpretensjonalnie, zwyczajnie, bez przybierania religijnej pozy.

W kościele zajmowali ostatnie ławki, nie spieszyli się, by jako jedni z pierwszych przyjąć Jezusa Eucharystycznego, znali swoje miejsce, nie lubili się afiszować. A zarazem swojego życia z Bogiem nie zamykali w czterech ścianach własnego domu – najpiękniejszą i najbardziej poruszającą lekcję wiary w obcowanie świętych dał mi mój Dziadek, gdy zobaczyłem go rozmawiającego z Babcią nad jej grobem o tym, co mu się dziś przydarzyło, co jadł, o czym myślał i jak bardzo do niej tęskni. Oto duchowość moich Dziadków, moich świętych, Bronisławy i Polikarpa.

...
Wlasnie! Rola starszych w przekazywaniu Boga! I to nie ganianie wnuka do modlitwy! Ale np. dziadek choruje i sie modli bo łączy cierpienie z Jezusem! Jakiz to wzor!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 18:32, 22 Sty 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:34, 22 Sty 2018    Temat postu:

Modlitwa za dziadków
Redakcja | 22/01/2018

Shutterstock
Udostępnij Komentuj
Złożyć babci i dziadkowi życzenia – to jedno. Ale pamiętać o nich regularnie w swoich modlitwach – to też coś bardzo ważnego.

Modlitwa za dziadków
Panie Jezu,
narodziłeś się z Dziewicy Maryi,
córki świętych Anny i Joachima.
Patrz z miłością na dziadków na całym świecie.
Ochraniaj ich! Oni są bogactwem dla rodzin,
dla Kościoła i dla całego społeczeństwa.

Wspieraj ich! Kiedy przybywa im lat,
niech wciąż będą dla swojej rodziny
mocnymi filarami wiary ewangelicznej,
stróżami szlachetnych wartości rodziny,
żywymi skarbcami trwałych tradycji religijnych.

Spraw, by jako nauczyciele mądrości i odwagi
przekazywali przyszłym pokoleniom
owoce swoich dojrzałych doświadczeń ludzkich i duchowych.

Panie Jezu,
pomagaj rodzinom i społeczeństwu
doceniać obecność i rolę dziadków.
Spraw, by nigdy nie byli zaniedbywani ani wykluczani,
ale zawsze znajdowali szacunek i miłość.
Pomagaj im żyć pogodnie i czuć się akceptowani
przez wszystkie lata życia, jakimi ich obdarzasz.

Maryjo, Matko wszystkich żyjących,
nieustannie otaczaj opieką dziadków,
bądź z nimi podczas ziemskiej pielgrzymki
i niech za sprawą Twoich modlitw
wszystkie rodziny spotkają się kiedyś w niebieskiej ojczyźnie,
gdzie Ty czekasz na wszystkich ludzi,
by ich przygarnąć w wielkim uścisku życia bez końca.
Amen!

Benedykt XVI, fragment przesłania na VI Światowe Spotkanie Rodzin w Meksyku, 15-17.01.2009.

...

A teraz modlitwa za dziadkow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:14, 24 Sty 2018    Temat postu:

ziadkowi prezent. „Na jego widok prawie zemdlał”
Dominika Cicha | 24/01/2018

Cam Dedman/Facebook
Udostępnij 49 Komentuj
Przez niecały rok Cameron Dedman pracował nad niespodzianką dla dziadka. Efekt robi wrażenie!

Od wielu lat Fred Lamar wzdychał za swoim chevroletem, który kurzył się w garażu. Kupił go w 1958 roku. Jeździł nim on, jeździły jego dzieci, w tym mama Camerona Dedmana. W końcu w 1976 roku zdezelowany Chevy Bel Air na dobre schował się przed światem. „Kiedy byłem mały, dziadek zawsze obiecywał, że naprawimy to auto” – mówi Dedman. Ale plany spełzały na niczym. Wiadomo, jak to w domu – zawsze znajdzie się coś ważniejszego do zrobienia.

Jesienią 2016 roku Cameron postanowił, że przywróci chevroleta do życia. By było go na to stać, sprzedał własne auto. Wiedział, że będzie to najlepszy prezent dla 80-letniego dziadka, bo tak jak on i jego ojciec, miłość do maszyn miał we krwi. Mężczyźni w jego rodzinie uwielbiali wyścigi i hot rody – indywidualnie przerabiane, klasyczne modele. Sukces miał w kieszeni.

Czytaj także: Nie uwierzycie, co zrobił dla żony na 40-stą rocznicę ślubu
Dedman poszedł jednak o krok dalej. Nie tylko odświeżył ukochaną furę dziadka, ale dodał do niej m.in. klimatyzację i pikowane siedzenia. Całego chevroleta pomalował na ukochany przez dziadka rubinowy kolor, a na tylnych panelach dodał białe pasy.

Wszystko działo się oczywiście w sekrecie. Wnuk musiał się nieźle nagimnastykować, żeby dziadek nie domyślił się, co dzieje się z jego samochodem. „Za każdym razem, kiedy dziadek pytał, czy przysiądziemy do auta, odpowiadałem, że jestem zajęty, ale że niedługo się tym zajmiemy”.

Udało się! W dniu swoich 81. urodzin dziadek Fred zdjął z oczu opaskę i… „Prawie zemdlał. Musiałem go podtrzymywać, bo nie trzymał się na nogach. Nie wierzył, że to jego auto. Nie spodziewałem się, że jego reakcja będzie tak dramatyczna” – wspomina Cameron.

Zobaczcie wideo:



Jeśli nie widzisz wideo, kliknij TUTAJ



Gdy tylko zrobi się cieplej, rubinowy chevy wyruszy w trasę.

...

I prosze ile dobra! Co tam kasa!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy