Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Odkrycia archeologiczne w Polsce!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wybić się na Niepodległość! / Polska wzorem dla Świata.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:36, 07 Wrz 2015    Temat postu:

Wyjątkowe znalezisko w okolicach Lęborka. "To grób młodej kobiety z II wieku naszej ery"
7 września 2015, 09:34
Szklaną rybę sprzed 1800 lat znaleźli archeolodzy z Lęborka. Na znalezisko trafiono podczas prac wykopaliskowych w Czarnówku. Naukowcy poinformowali, że natrafiono na grób młodej kobiety lub dziewczyny z przełomu II i III wieku naszej ery.

Wyposażenie grobu stanowią liczne paciorki, zapinki z brązu i srebra, dwa naczynia gliniane, puchar szklany z cesarstwa rzymskiego oraz bardzo dobrze zachowana szklana ryba.

Czarnówko pod Lęborkiem to starożytne cmentarzysko, przypadkowo odkryte przez mieszkańców ponad czterdzieści lat temu. Wtedy znaleziono tak zwaną popielnicę. To naczynie, w którym dwa wieki przed naszą erą chowano zmarłych. W środku były między innymi metalowe okucia broni, groty i resztki kości.

Od 1973 roku na tym samym terenie znaleziono około 3 tys. przedmiotów, część z nich ma unikatowy charakter. Cmentarzysko zawierało ślady kultur wielbarskiej, oksywskiej, pomorskiej i wczesnego średniowiecza.

Najciekawsze eksponaty można oglądać w muzeum w Lęborku.


Tegoroczny sezon badawczy w Czarnówku obfituje w interesujące odkrycia. W tym tygodniu pozyskano szklany puchar...
Posted by Muzeum w Lęborku on 3 września 2015
radiogdansk.pl

...

Szklana ryba? Kolejna sensacja!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:36, 08 Wrz 2015    Temat postu:

Nietypowe znalezisko w Malborku
Katarzyna Kołodziejska
Dziennikarka Onetu

Nietypowe znalezisko w Malborku - Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta

Kryptę z dwoma szkieletami odnaleziono podczas remontu kaplicy św. Anny na zamku krzyżackim w Malborku. To prawdopodobnie szczątki jezuitów, którzy żyli tu w XVII i XVIII wieku.

Na znalezisko natrafiano podczas prac remontowo-konserwatorskich w kościele. Badacze odkryli nieznane dotąd pomieszczenie, które zasypane było gruzem. – Pierwszy wykop dotyczył schodów, które okazały się być klatką wejściową do tej krypty. To wskazał nam georadar - mówi Bernard Jesionowski, kustosz Muzeum Zamkowego w Malborku. - Pod zasypem gruzowym, znaleziono dwa pochówki. Ułożone są jeden obok drugiego – wyjaśnia kustosz.
REKLAMA


Szczątki zostały odsłonięte tylko w partii kości udowych. Nie zachowały się trumny i elementy stroju, poza butami.

Badacze oceniają, że są to szkielety jezuitów. – Konstrukcja tego muru wskazuje, że jest to mur nowożytny. Tylko jezuici mogli się tu chować – tłumaczy Bernard Jesionowski. – Oni mieli tu swoje kolegium. Natomiast kronika jezuicka mówi o tym, że kilkunastu braci zostało pochowanych w krypcie. Nie wiedzieliśmy tylko w której. Do tej pory uważaliśmy, że chodzi o tę Wielkich Mistrzów, ale po znalezieniu tej konstrukcji, uznaliśmy że jest to krypta jezuicka – dodaje kustosz Muzeum Zamkowego.

Teraz konieczne będą też badania antropologiczne. - Po ich zakończeniu wybudowana zostanie nowa krypta, w której znalezione ostatnio szczątki zostaną raz jeszcze pochowane – mówi Bernard Jesionowski.

Rok temu rozpoczęto remont Kaplicy Świętej Anny, będącej częścią zamkowego kościoła pw. Najświętszej Marii Panny. Kaplica pełniła funkcję krypty Wielkich Mistrzów. Spoczywają w niej szczątki jedenastu najwyższych dostojników Zakonu, począwszy od Wielkiego Mistrza Dietricha von Altenburga. Znalezisko komplikuje prace remontowe, nie będzie jednak miało wpływu na termin ich zakończenia. To planowane jest na koniec marca przyszłego roku.

...

Ciekawe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:11, 10 Wrz 2015    Temat postu:

Archeolodzy odkryli duże cmentarzysko z epoki brązu


Jedno z najbogatszych cmentarzysk z epoki brązu na ziemiach polskich odkryli archeolodzy w okolicy miejscowości Dunino w gminie Krotoszyce (Dolnośląskie). Odkryto około 200 pochówków bogato wyposażonych w przedmioty z brązu i gliny, które były składane do grobów.

13Zobacz zdjęcia




Pochodzące sprzed 4 tys. lat cmentarzysko odkryto na budowie odcinak drogi ekspresowej S3, która ma połączyć Nową Sól z Legnicą.

- Odkryliśmy cmentarzysko obejmujące około 200 grobów. Już teraz wiadomo, że jest to jedno najciekawszych cmentarzysk kultury łużyckiej na Dolnym Śląsku i jedno z najbogatszych z terenu Polski - powiedziała prowadząca tam badania archeolog Izabela Kadłucka.

Według archeologów pochówki należały do ówczesnej elity społeczności tam żyjących. Ma o tym świadczyć bogate wyposażenie grobów. Znaleziono m.in. wykonane z brązu szpile i zausznice oraz wiele naczyń wykorzystywanych w pochówkach.

- Badacze odkryli pochówki popielnicowe i jamowe. Oznacza to, że szkielet zmarłego składano na stosie, a po spaleniu wsypywany był do urny lub do jamy w ziemi (tzw. pochówki bezurnowe). Wiele grobów zawiera po kilka urn i po kilkadziesiąt przystawek - naczyń, które były darami grobowymi; składano do nich pokarmy, ziarna, czy brązowe ozdoby. Część urn przykryta jest talerzami, misami lub innymi naczyniami - powiedziała Kadłucka.

W części odkrytych grobów znaleziono szkielety dzieci. Tam archeolodzy odkryli ceramiczne grzechotki. - Po raz pierwszy od kilku tysięcy lat mogliśmy usłyszeć dźwięk takie grzechotki. Znajdują się w niej wypalone z gliny kulki - powiedziała Kadłucka.

Archeolodzy znaleźli również tzw. wózek rytualny, który najprawdopodobniej służył do przewożenia dusz. Na cmentarzysku znaleziono również pozostałości kurhanów. Tam najprawdopodobniej były chowane osoby o najwyższym statusie społecznym.

Kadłucka podkreśliła, że odkrycie cmentarzyska z epoki brązu było dla archeologów zaskoczeniem. - Według danych archiwalnych stanowisko miało być pozostałościami związanymi z bitwą nad Kaczawą z 1813 r. pomiędzy wojskami napoleońskimi a wojskami pruskimi i rosyjskimi - mówiła.

Prace archeologiczne na stanowisku Dunino będą prowadzone do listopada. Po badaniach zabytki zostaną przekazane do Muzeum Miedzi w Legnicy, gdzie będzie można oglądać je na wystawie.

Zobaczcie, jak wygląda cmentarzysko z epoki brązu, które odkryli archeolodzy w okolicy miejscowości Dunino.

...

Znow fajnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:27, 10 Wrz 2015    Temat postu:

Starożytne skarby w rękach policji


Podczas akcji przeciwko nielegalnym handlarzom bronią policjanci z Olsztyna oprócz broni, amunicji i materiałów wybuchowych, zarekwirowali kilkadziesiąt starożytnych przedmiotów takich jak groty, spinki, ozdoby oraz elementy biżuterii wykonane z brązu.

9Zobacz zdjęcia




Według ustaleń policji zatrzymani handlarze podczas poszukiwań w lasach natrafili na pradawne cmentarzysko, z którego wydobyli ok. 3000 zabytków metalowych oraz urn. Wiele z tych znalezisk zatrzymani zdążyli sprzedać na aukcjach internetowych.

Historycy ustalili, że znaleziska związane są z kulturą Bałtów Zachodnich, m.in. Jaćwingów. Archeolodzy planują dalsze prace w miejscu wskazanym przez poszukiwaczy.

...

W Polsce istnieje obowiazek archeologiczny. Nie ze znajdziecie to wasze. TO SA ZABYTKI!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:21, 20 Wrz 2015    Temat postu:

budowie

Sochaczew: średniowieczne naczynia liturgiczne znalezione na budowie - istock

Kompletna amfora z XII lub XIII wieku, fragmenty ceramicznych naczyń i elementy z mosiądzu lub brązu. W czasie remontu ulicy w Sochaczewie znaleziono wczesnośredniowieczne naczynia liturgiczne.

Najcenniejsza jest niewielka, ale znakomicie zachowana amfora, znaleziona przez ucznia przy wykopie. To prawdopodobnie naczynie liturgiczne do przechowywania wina lub olejków.
REKLAMA


Obiekt został znaleziony na terenie Poświętnego, czyli w miejscu starochrześcijańskiego kościoła i dominikańskiego klasztoru istniejących tu w XII wieku, gdzie w 1138 roku zmarł Bolesław Krzywousty. Pozostałe przedmioty znalezione na budowie są trudniejsze do szybkiego zidentyfikowania.

To nie pierwsze znaleziska tym rejonie. W latach 80 tych przeprowadzono tu badania archeologiczna, w czasie których odkryto miejsca pochówku, fragmenty cennych ozdób kobiecych oraz fragment kamiennej chrzcielnicy. Wszystkie trafiły do miejscowego muzeum.

...

Cenne!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:57, 30 Wrz 2015    Temat postu:

100 mln dolarów wyrzucone na śmietnik. Pod Wrocławiem
Tomasz Bonek
Dziennikarz, podróżnik i fotograf

Skarb średzki - na zdj. złota korona ślubna z XIV w. - Maciej Kulczyński / PAP

Najpierw ktoś krzyknął do operatotra koparki: - Stop! Zatrzymaj maszynę. Jej łyżka rozbiła właśnie dzban, z którego wysypały się tysiące monet. Do wykopu rzucił się każdy, kto był w pobliżu. Ludzie spakowali numizmaty do kieszeni i poszli do domów. Miejscowe władze pozwoliły jednak by prace budowlane w centrum podwrocławskiej Środy Śląskiej trwały dalej. I dopiero wtedy się zaczęło... Po klilku dniach, na wysypisku śmieci, na które trafiał gruz z miasta, ludzie zaczęli znajdować fragmenty złotej biżuterii: brosze, pierścienie, elementy korony... Wszystko warte około 100 mln dolarów. Niektórzy próbowali na tym zrobić też biznes.

Aby zobaczyć coś niezwykłego i przeżyć przygodę wcale nie trzeba lecieć do Azji, Ameryki Południowej czy Afryki. Jak Indiana Jones możesz się też poczuć w Polsce. Jest miasto pod Wrocławiem, w którym co chwilę ludzie znajdują... skarby. I to nie byle jakie. Kto wie, co tu może jeszcze czekać na poszukiwaczy.
REKLAMA


Średniowieczna korona ze złota wysadzana kamieniami szlachetnymi. Zapony, zawieszki, pierścienie i złota taśma. Mnóstwo średniowiecznych monet. Wszystko to znaleziono na… wysypisku śmieci i gruzu pod Wrocławiem. Brzmi niesamowicie, nieprawdaż? Zwłaszcza, że to nie jedyny skarb, który tu odkryto i pewnie nie ostatni.

Kiedy jako dziennikarz zacząłem zajmować się tym tematem szybko poczułem, że nie skończy się na artykułach prasowych. Materiał nadawał się na książkę, która w końcu powstała. Zatytułowałem ją „Miasto skarbów“.

Oto historia, która sprawi, że otworzy Ci się nóż w kieszeni. Joanna Lamparska, poszukiwaczka skarbów i autorka najpoczytniejszych książek o tajemnicach Dolnego Śląska skwitowała ją tak: - Człowiek chciałby zaraz szukać tych zaginionych skarbów i dusić tych, którzy są odpowiedzialni za ich roztrwonienie.

Skarby były tu zawsze

Kiedy w 1976 roku zza zegara ratuszowej wieży robotnicy wyciągnęli metalowy walec, który ktoś ukrył tu przed wiekami, po raz pierwszy w życiu poczuli tak wielkie emocje. Byli pewni, że w środku jest skarb. Nie zastanawiali się co z nim zrobią. Chcieli go tylko wziąć w ręce i schować. Ogarnęła ich gorączka złota. Próbowali otworzyć puszkę. Szło im ciężko, bo była solidnie zamknięta, tak szczelnie, by przez długie lata jej zawartości nie zniszczyła wilgoć. Gdy po dłuższym czasie udało im się podważyć wieczko, z puszki wysypały się setki monet oraz opieczętowane lakiem dokumenty.

Dwa lata po remoncie wieży miejscowy ksiądz budował plebanię. Kiedy ludzie kopali doły pod fundamenty, coś znaleźli. Dzieci opowiadały później o wykopanych monetach i biżuterii. - Dochodziły do mnie plotki, że coś tam znaleziono, ale na moje pytanie ksiądz odpowiedział negatywnie - zeznał później inspektorowi Najwyższej Izby Kontroli Lucjan Owczarenko, ówczesny dyrektor średzkiego muzeum.

Sprawą nie zajęła się ani milicja, ani prokuratura. Może dlatego, że w miasteczku panowały towarzyskie układy między prominentami, a może to były tylko plotki...

O rzekomo znalezionym skarbie szybko zapomniano. I pewnie nikt by nie wygrzebał tej sprawy, gdyby nie to, co stało się siedem lat później. W 1985 roku znów kopano doły pod fundamenty na średzkiej starówce. 24 maja, koło czwartej po południu, na placu budowy ktoś wrzasnął: - Stop! Zatrzymajcie koparkę! Ryszard Widurski z Rakoszyc, który siedział w kabinie maszyny wyłączył silnik. Wysiadł z pojazdu i zdębiał. To, co zobaczył na zawsze utkwiło w jego pamięci. W wykopie przy ulicy Daszyńskiego 12 położonej nieopodal Rynku, wśród gruzu coś połyskiwało. Tysiące srebrnych krążków wysypały się z rozbitego glinianego naczynia. To był skarb, po latach nazwany „małym skarbem średzkim”.
117e99bd-f8fa-43c2-b480-0a5ac1b2f621 Słynna średzka koparka, która odsłoniła skarb - archiwum Tadeusza Kaletyna
Słynna średzka koparka, która odsłoniła skarb

Wszyscy rzucili się do wykopu. Szukali czegoś więcej. Ziemię rozgrzebywano gołymi rękoma. Ktoś chwycił za szpadel. Nim spostrzegli to pracownicy budowy, w dole pojawili się przypadkowi ludzie: przechodnie i bawiące się w okolicy dzieci. Ukradkiem pakowali do kieszeni wszystko to, co udało im się znaleźć. Co sprytniejsi wybierali tylko złote monety, pozostawiając „szaraki” dla reszty.

O znalezisku trzeba było powiadomić władzę. Nie obyło się oczywiście bez kłótni. Jedni bowiem chcieli zatrzymać skarb dla siebie, inni bali się posądzenia o kradzież i woleli zawiadomić Rejonowy Urząd Spraw Wewnętrznych (w PRL pod taką komórkę podlegała Milicja Obywatelska). Dobrze wiedzieli, że według prawa to, co zostało ukryte w ziemi przed 1945 rokiem należy do państwa, a za przywłaszczenie grozi surowa kara. I tak też się stało. Milicjantom o sprawie donieśli traktorzyści. Pozostałe jeszcze monety, Ryszard Widurski, który kierował koparką, zapakował do wiadra i zamknął w szoferce. Około pół do piątej urzędnicy z RUSW zabezpieczyli znalezisko, nawet nie przeliczyli monet i... poszli do domu. „Funkcjonariusz MO na pamiątkę wręczył nam po jednej monecie srebrnej” – opowiadał później jeden z robotników pracujących w wykopie.
117e99bd-f8fa-43c2-b480-0a5ac1b2f621 Fragmenty skarbu tuż po odkryciu - archiwum Tadeusza Kaletyna
Fragmenty skarbu tuż po odkryciu

Tymczasem, wieść o skarbach znalezionych na budowie w centrum Środy rozniosła się po okolicy. Pod osłoną nocy, w miejscu odkrycia zjawiło się wiele osób. Każda z nich liczyła, że może coś jeszcze znajdzie. I kto wie, co wówczas wpadło w ręce rabusiów...

Dopiero następnego dnia o odkryciu powiadomiony został pierwszy specjalista, znawca tematu. Był nim Jerzy Lodowski, dyrektor Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu. Przyjechał do Środy, obejrzał teren, gdzie znaleziono monety, zapakował je do dużego fiata i wywiózł do Wrocławia. Na tym zamieszanie się skończyło, a prace na budowie wznowiono. Taką decyzję podjęły miejskie władze. Sprawą rozkradzenia części znaleziska nie zajęła się ani milicja ani prokuratura.

Dopiero w pracowniach wrocławskiego muzeum archeologicznego, i to po kilku tygodniach – 10 czerwca, dokładnie obejrzano i przeliczono skarb. Wynik był zdumiewający: 3424 monety o łącznej wadze 12,7 kg. Nikt już nie miał wątpliwości – to był jeden z najcenniejszych skarbów monet znaleziony w ostatnich latach w Europie.

Skarb wyrzucony na śmietnik

Był 24 maja 1988 roku. Minęły trzy lata od odkrycia średzkich monet. Na ulicy Daszyńskiego znów pracowali budowlańcy.

- Rozbierali kamienicę numer 14, zaledwie 12 metrów od miejsca, w którym trzy lata wcześniej znaleziono monety. Oj, to było znane miejsce w Środzie. Tu była melina, chyba najgłośniejsza w okolicy. Ale żuli stąd pogoniono, bo budynek zaczął się przechylać po tym, jak tuż przy nim wykopano doły pod kable telefoniczne. No i kazano go rozebrać, choć w środku była zabytkowa, ponoć gotycka, piwnica – opowiada mieszkaniec jednego z budynków przy Daszyńskiego. Praca wrzała, a gruz z budowy trafiał na wysypisko znajdujące się kilka kilometrów od centrum miasteczka. Miał tu stanąć nowoczesny budynek mieszkalny.
117e99bd-f8fa-43c2-b480-0a5ac1b2f621 Dom przy ul. Daszyńskiego 14 tuż przed zburzeniem w 1988 r. - archiwum Tadeusza Kaletyna
Dom przy ul. Daszyńskiego 14 tuż przed zburzeniem w 1988 r.

Dochodziła 11.10. Robotnicy pogłębiali dół pod fundamenty, a gdy jeden z nich żartował: „Na pewno znajdziemy jakiś skarb...”, drugi zamarł ze zdziwienia. W piasku leżały gliniane skorupy, a wśród nich coś połyskiwało. To znowu były monety, schowane przez kogoś przed wiekami. Do wykopu rzucił się każdy kto był w pobliżu, kilkadziesiąt osób. Ludzie wskakiwali sobie na plecy. Jeden drugiemu wydzierał monety z rąk. Pakowali je do kieszeni. Sprytniejsi nie brali srebrnych szaraków, tylko wybierali złote egzemplarze. Każdy chciał mieć choć trochę dla siebie. Nikt nie zastanawiał się, czy można, czy też nie. Zadziałała siła tłumu.

Dwaj pracownicy wynieśli z wykopu jeden dzban z monetami i schowali go w baraku. Stał tak do rana na blacie piły mechanicznej. O znalezieniu kolejnego skarbu w Środzie Śląskiej znów powiadomiono Rejonowy Urząd Spraw Wewnętrznych. Tym razem donieśli pracownicy centrali telefonicznej, którą budowano w 1985 roku, na sąsiedniej działce, w miejscu gdzie odkryto poprzedni skarb.

Na placu budowy pojawił się Jan Szawan, inspektor Rejonowego Urzędu Spraw Wewnetrznych w towarzystwie pracowników miejscowego Muzeum Rzemiosł Drzewnych: studenta trzeciego roku archeologii Wojciecha Balcerzaka i Zbigniewa Aleksego. Używając swojego autorytetu i niecenzuralnych słów, postraszyli zgraję przypadkowych rabusiów. Przypomnieli im o odpowiedzialności karnej za przywłaszczenie znaleziska. Od budowlańców udało im się odzyskać 1297 monet oraz fragmenty glinianego naczynia. Jednak wszyscy przypuszczali, że i tym razem nie odzyskano wszystkiego.
117e99bd-f8fa-43c2-b480-0a5ac1b2f621 Niektóre elementy skarbu tuż po odkryciu - archiwum Tadeusza Kaletyna
Niektóre elementy skarbu tuż po odkryciu

Do pilnowania wykopu wystawiono strażników, którzy czuwali przy nim przez całą noc. W międzyczasie powiadomiono o skarbie specjalistów z Wrocławia. Nie spieszyło im się jednak do sensacyjnego odkrycia - przyjechali dopiero następnego dnia.

Rano do pracy przy wykopach nie przyszła część z zatrudnionych tam robotników. Jak się okazało świętowali, bo udało im się przejąć sporą część odkrytych dzień wcześniej monet. Ludzie opowiadali o wielkim pijaństwie w miejscowej knajpie, podczas której za alkohol placono średniowiecznymi monetami. Ale wówczas nikt ich absencją się nie przejął.

W miasteczku zrobiło się nerwowo, bo po raz kolejny przed rozpoczęciem budowy na zabytkowej starówce Środy nie przeprowadzono wcześniej badań archeologicznych. Nie zrobiono tego, mimo że już 12 grudnia 1985 roku pracownik Wojewódzkiego Ośrodka Archeologiczno – Konserwatorskiego we Wrocławiu do dokumentów dotyczących budynków przy ul. Daszyśnkiego wpisał następująca notatkę: „Należy powiadomić WOAK o terminie rozpoczęcia prac ziemnych, które muszą być nadzorowane przez służby konserwatorskie, gdyż istnieje możliwość natrafienia na ślady osadnictwa średniowiecznego.”

W jednym z protokołów pokontrolnych inspektor NIK napisał: „Badania wykazały, iż nie przestrzegano ustawowych obowiązków i dopuszczono się rażących zaniedbań (...).“

O zabytkowym charakterze miasta przypomniano sobie po fakcie. Dopiero dzień po odkryciu monet, około godz. 8.00, na miejscu pojawili się wykwalifikowani specjaliści od skarbów, pracownicy Wojewódzkiego Ośrodka Archeologiczno-Konserwatorskiego. Ci jednak na niewiele się przydali. - Wykop był doszczętnie zniszczony. Robotnicy dokopali się do warstwy żwiru. Ze średniowiecznej zabudowy nic kompletnie nie zostało. Ściany były świeżo poryte łopatami. Od strony zachodniej, między wykopem a ścianą gmachu centrali telefonicznej, na drodze leżały słupy betonowe, deski, cegły gotyckie i słomiane maty. Zrobiliśmy więc tylko niezbędne szkice, a następnego dnia wykop sprawdziliśmy wykrywaczem metalu – opowiada Tadeusz Kaletyn, dyrektor WOAK.

Prace zespołu WOAK nie trwały długo, bo nic nie znaleziono. Już po południu dyrektor Kaletyn postanowił zakończyć badania i udostępnić plac budowy wykonawcy, choć dzisiaj, w świetle obowiązujących przepisów, byłoby to niemożliwe. Ludzie i maszyny ruszyły.
Z motyką na skarby

Ekipa konserwatorsko-archeologiczna wróciła do Wrocławia. Tymczasem po okolicy rozeszły się pogłoski, że na pobliskim wysypisku gruzu i śmieci, które urządzono w 1985 roku na terenie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, ludzie znajdują złotą biżuterię. Na OSiR ruszyły eskapady miejscowej ludności. Ludzie znów zaczęli liczyć na fart, że może uda im się coś znaleźć. I znajdowali. Szukali pod osłoną nocy, tak, aby nikt nikogo nie zobaczył. Na gruzowisko wybierał się ojciec z synem, kolega z kolegą, a nawet przyjaciółka z przyjaciółką. Wyprawy wszyscy próbowali trzymać w tajemnicy. Jednak mieszkańcy Środy doskonale widzieli kto kopał i u kogo można było kupić skarby. Do znalazców kierowani byli antykwariusze pytający w okolicy o precjoza i monety. I znów, tak jak po znalezieniu skarbu w 1985 roku, pojawiły się autokary z niemieckimi turystami, którzy skupowali monety za szynkę w puszkach i trochę słodyczy oraz niemieckie marki.
117e99bd-f8fa-43c2-b480-0a5ac1b2f621 Środa Śląska, 1988 r. - archiwum Tadeusza Kaletyna
Środa Śląska, 1988 r.

W międzyczasie dyrektora średzkiego muzeum, Lucjana Owczarenko, odwiedził jeden z uczniów miejscowej szkoły. Doniósł, że na wysypisku dzieci znajdują kolejne monety. Władze miasta i lokalna komenda Milicji Obywatelskiej miały nowy problem. Owczarenko zwołał ekipę kilkudziesięciu nastolatków, którzy mieli przeszukać teren. 30 maja ruszył z zapaleńcami, którym za każdą znalezioną monetę obiecał 500 złotych. Rezultaty, już po pierwszym dniu, były bardzo zachęcające. 54 sztuki groszy praskich i... złota zausznica znaleziona przez ucznia Szkoły Podstawowej numer 3.

Następnego dnia prace na wysypisku kontynuowano od wczesnego rana. Gruz nadal przekopywali miejscowi uczniowie, bo akurat mieli dzień wolny od lekcji w związku z gminnymi igrzyskami sportowymi szkół podstawowych. Pełni zapału i ogarnięci gorączką złota, posługiwali się łopatami, grabiami i haczkami. Kopali tam, gdzie chcieli, bo nikt ich nie instruował. Rzecz jasna nie wszystko oddawali dyrektorowi muzeum. Część znalezionych monet chowali po kieszeniach, na pamiątkę. O sztuce archeologii też nie pamiętali, bo przecież w szkole nikt ich tego nie uczył.

Tuż przed południem na miejscu pojawił się długo oczekiwany dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Archeologiczno-Konserwatorskiego i jego dwóch pracowników. - Obejrzeliśmy wysypisko. To, co zobaczyliśmy, było przerażające. Muszla koncertowa, kręgielnia, basen, boisko, tor wyścigowy, strzelnica – to wszystko było kompletnie zniszczone. Wokół pełno śmieci. Wśród nich także odpady szpitalne. Na wysypisko ciągle przywożono też gruz. Były tego całe wywrotki. Wysypywano je gdzie popadło, a potem plantowano archaicznym spychaczem gąsienicowym typu „staliniec”. Ryszard Widusrki, operator koparki, który odkrył pierwszy skarb pokazał mi miejsce, na które prawdopodobnie przywożono gruz z ulicy Daszyńskiego. A tam kopała grupa kilkudziesięciu uczniów. Rywalizowali między sobą o to, kto znajdzie więcej monet. Niektórzy chowali je do kieszeni. Zdziwiłem się, że na miejscu nie było żadnego archeologa z miejscowego muzeum. Za to był Klaudiusz, syn dyrektora Owczarenki – wspomina Tadeusz Kaletyn, historyk który kierował Wojewódzkim Ośrodkiem Archeologiczno Konserwatorskim.

Kaletyn zażądał, by zakończyć akcję z dziećmi, bo – jat tłumaczył – była niewychowawcza i prymitywna. Miał lepszy pomysł: do poszukiwań chciał zaangażować słuchaczy Wojewódzkiego Ośrodka Szkolenia Milicji Obywatelskiej we Wrocławiu. Ale zanim przybyli ekipa dyrektora WOAK rozpoczęła własne poszukiwania. Teren podzielili na działki arowe i sprawdzali go zachodnią aparaturą do poszukiwania skarbów - wykrywaczem metali. Ten jednak na wysypisku śmieci nie sprawdził się, bo wszystkiego było tu pełno.

Ekipa muzealników opuściła stanowisko, a w Środzie pojawili się młodzi adepci sztuki milicyjnej. Przyjechali 1 czerwca, już o godzinie 8 rano. Wszyscy byli bardzo zaskoczeni, gdy na miejscu spotykali grupki dorosłych ludzi, którzy mimo obecności milicjanta przekopywali wysypisko. Ale na zdziwieniu się skończyło.

Słuchacze WOSMO ruszyli do pracy. Mieli prowadzić poszukiwania za pomocą specjalistycznego sprzętu. Tą aparaturą były łopaty, szpadle, grabie, sita budowlane oraz siatki ściągnięte ze służbowych nysek, które zwykle służyły do zabezpieczenia szyb samochodów. Ustawiali je pod kątem 45 stopni i łopatami przesypywali ziemię. Jednak na sicie zostawały tylko srebrne grosze praskie, których średnica przekraczała 30 mm. Gorzej było z mniejszymi złotymi florenami. Miały tylko 15 mm i przelatywały przez oczka.

Ekipa młodych milicjantów zbierała monety do skórzanych sakiewek. Sensacyjnego odkrycia dokonano tuż przed końcem pracy - znaleziono złotą monetę w pobliżu miejsca, gdzie dwa dni wcześniej jeden z uczniów odkrył złotą zausznicę. Ogółem tego dnia w ręce poszukiwaczy trafiło 567 groszy praskich i jeden floren. Tym razem wszystkim monetom wystawiano już metryczki, a znalazca dostawał pokwitowanie.

Po południu prace zakończono, a znaleziska zamknięto w sejfie miejscowego banku. Miejsca miał pilnować milicyjny wartownik. W nocy stanowisko archeologiczne zostało jednak doszczętnie zniszczone. Jak wspomina Kaletyn, rano kilkoro dzieci grzebało w gruzie i kopało pod okiem wartownika.

Kaletyn kazał przerwać prace na wysypisku, bo młodzi milicjanci, na rozkaz komendanta swojej szkoły, musieli wrócić do Wrocławia. Zbliżała się bowiem sesja egzaminacyjna, a na dodatek do stolicy Dolnego Śląska zjechali się działacze partyjni i przedstawiciele rządu NRD. Tam młodych milicjantów potrzebowano bardziej. Do Środy mieli wrócić w połowie czerwca.

Milicjanci wyjechali, a zamiast nich znów szukali poszukiwacze – amatorzy. Opowiada o tym Piotr K., który był wówczas uczniem Szkoły Podstawowej nr 3 w Środzie Śląskiej i razem z kolegami kopał na wysypisku:

- W czerwcu codziennie tam chodziliśmy. Jak wyjechali milicjanci z Wrocławia na OSiR ściągali ludzie w różnym wieku. I to nie tylko ze Środy, lecz z całej Polski. Przychodziły całe rodziny, z łopatami i grabiami. Wśród nich byli także synowie lokalnych prominetów. Potem w miasteczku opowiadano bardzo ciekawe historie. Znajdowano nie tylko monety. Kilku szczęśliwców trafiło na złotą biżuterię. Mówiono o olbrzymich broszkach, złotych orłach pierścieniach oraz o łańcuchu podobnym do sędziowskiego, który miał oczka wielkości fasoli – opowiada Piotr K.

Największe skupisko skarbów leżało w pobliżu małej olchy, 20 metrów od domku dozorcy wysypiska. Ale o tym archeolodzy, milicja i prokuratura dowiedzieli się znacznie później. W międzyczasie popsuli trochę plany domorosłym poszukiwaczom. 14 czerwca na wysypisko przyjechały wywrotki wypełnione piaskiem i iłem. Przez kilka następnych dni wysypywano je na gruz przywieziony tutaj z centrum miasta.

Gorączka złota czyli Środa niczym Eldorado

W Środzie zaczęło wrzeć. O skarbie mówił sąsiad sąsiadowi, kolega w pracy współpracownikowi zza biurka, przyjaciółka przyjaciółce, a uczeń - koledze z klasy. Wieść niosła się w Polskę. Z najdalszych zakątków kraju do miasteczka zaczęli przyjeżdżać poszukiwacze skarbów – amatorzy i złodzieje profesjonaliści. Zapanowała euforia. Dreszczyk emocji przeszedł praktycznie każdego mieszkańca miasteczka, w którym życie płynęło do tej pory z dnia na dzień, bez żadnych ekscesów. Teraz byli w centrum uwagi. Miasto codziennie pokazywano w Dzienniku Telewizyjnym, a do drzwi jego mieszkańców zaczęli pukać antykwariusze, którzy za monety oferowali pieniądze, jak można się dziś domyślać, niewspółmierne do prawdziwej ich wartości. Ale była to oferta atrakcyjna, bo złote i srebrne krążki łatwo można było wymienić na gotówkę, a ją z kolei przeznaczyć na piwo lub tanie wino. Handel wymienny kwitł więc pod budkami z piwem, sklepami i w parkach. Za szklankę srebrnych monet można było dostać dwa kufle piwa prosto z beczki. Groszami praskimi handlowano między innymi w barze „Pod zegarem”, który mieścił się w ratuszu.

Zabytkowe monety ukradzione z wykopu w centrum Środy sprzedawano też niemieckim turystom-emerytom, przedwojennym mieszkańcom Środy, którzy autokarami przyjeżdżali zobaczyć miasteczko opuszczone przed laty. I tak, srebrny grosz praski rodem z wieków średnich można było nabyć już za 5 czekolad marki Milka oraz paczkę dobrej kawy. Bardziej cwani negocjowali ceny. Niektórym udawało się wyciągnąć od zachodnich sąsiadów nawet 5 tys. zł za srebrny grosz praski i 80 tys. za złoty floren. Ot, takie były czasy.

Władze musiały coś z tym zrobić. W dwa dni po odkryciu, naczelnik miasta i gminy oraz dyrektor regionalnego muzeum postanowili rozpocząć akcję skupowania znaleziska od prywatnych znalazców. Za sztukę płacili tysiąc złotych. Następnego dnia w miejscowym ratuszu wywieszono ogłoszenia informujące o nagrodach dla tych, którzy dobrowolnie oddadzą skarb. W ten sposób odzyskano część monet. W prasie ukazały się też ogłoszenia.
117e99bd-f8fa-43c2-b480-0a5ac1b2f621 Słowo Polskie, sierpień 1988 r. - archiwum Tadeusza Kaletyna
Słowo Polskie, sierpień 1988 r.

Złoto w lodówce, kajdanki na rękach - czyli akcja o kryptonimie „KORONA”

Plotkami i faktami dotyczącymi odkrycia skarbu w Środzie Śląskiej zajęła się także Milicja Obywatelska. Do mieszkań obywateli podejrzanych o „kolekcjonerstwo” bez pukania, niespodziewanie wchodzili funkcjonariusze.

„Podjeżdżali sukami i zabierali ludzi do Wrocławia. Jeden akurat na kominie siedział. Przyjechali po niego. On do nich mówił, żeby poczekali, aż się umyje, a oni nie, brudnego zabrali” – opowiadała Alina Dukowska, której dom stał kiedyś na średzkim skarbie w artykule ”Idź złoto do Środy“ autorstwa Ewy Sarnowicz, który został opublikowany w „Magazynie Gazety Wyborczej“ 18 października 1996 roku.

„Przeszukiwali mnóstwo domów przy wykopie, ale niewiele by znaleźli, dyby na siebie nie donosili” – dodała Henryka Jabłońska, siostra pani Aliny.

To co znajdowali przerosło wszelkie oczekiwania. Funkcjonariuszy zaskakiwały też spryt i pomysłowość w ukrywaniu skarbów.

Własne śledztwo prowadziła też prokuratura. Prokurator Tadeusz Majda podpisał ponad 50 nakazów rewizji. Kilku osobom postawiono zarzuty. Większość spraw jednak umorzono ze względu na „znikomą szkodliwość czynu”. Akcja o kryptonimie „KORONA” przyniosła jednak całkiem niezłe rezultaty. Oto historie kilku osób, które znalazły monety i biżuterię na średzkim wysypisku, a później miały przez to kłopoty z milicją i prokuraturą.

Wpadli, bo ktoś na nich doniósł – historia Grzegorza K. i Romana B.

Kiedy dowiedzieli się, że archeolodzy i milicjanci zaprzestali poszukiwań skarbów na wysypisku śmieci postanowili sami zacząć szukać. Z łopatami i sitami ruszyli na teren OSiR-u. I powiodło im się: odkopali złoty pierścionek i srebrną monetę. Kilka dni później pojechali do Wrocławia, by specjaliści wycenili im znalezisko. Sklepy jubilerskie były jednak zamknięte. Ktoś doniósł milicji i funkcjonariusze zatrzymali ich pod jednym ze sklepów z biżuterią. Swoje skarby musieli oddać. Kary jednak nie ponieśli, bo zeznali, że chcieli tylko sprawdzić ile mogą dostać nagrody za oddanie znaleziska. Według ogłoszenia należało im się bowiem 10 proc. wartości.

Milicjanci w szkole, czyli o monetach Janusza P.

Szczęśliwy osiemnastolatek, uczeń miejscowego Zespołu Szkół Rolniczych, na początku czerwca znalazł na średzkim wysypisku fragment złotej korony. Pochwalił się koledze, z którym razem kopał, a potem swojemu dziadkowi, który był miejscowym zegarmistrzem. Dziadek przedmiot odebrał nastolatkowi, a po kilku dniach oddał milicji. Milicjanci odwiedzili ucznia w szkole. Przy Januszu P. znaleźli też złotą monetę, którą na widok funkcjonariuszy, próbował przekazać koleżance z klasy. Sprawę umorzono.

Srebro znalezione pod płotem – prawda o Wiesławawie S.

W jego mieszkaniu milicja znalazła 411 srebrnych, średniowiecznych monet. W śledztwie zeznał, że 25 lub 26 maja znalazł je obok drewnianego płotu odgradzającego budowę przy ul. Daszyńskiego 14. Miały leżeć w papierowej torebce. Mimo że wiedział o nagrodzie oferowanej znalazcom przez dyrektora muzeum, nie oddał monet, bo – jak tłumaczył prokuratorowi – przez dłuższy czas pracował poza miejscem zamieszkania. Prokuratura nie udowodniła mu, że kłamał, więc sprawę umorzono.

Korona kupiona podczas niedzielnego spaceru – o Zbigniewie M.

12 czerwca spacerował z rodziną w okolicach wysypiska. Spotkał tam czternastoletniego Tomasz D., który znalazł złotego orła wysadzanego szlachetnymi kamieniami. Jak się później okazało, był to fragment korony. Od ucznia odkupił znalezisko, a podczas śledztwa tłumaczył, że zrobił to by zabezpieczyć skarb. Rzeczywiście sam oddał go milicji.

Ze złotym pasem do pracy – Tadeusz O.

Złota bransoletka, srebrne monety oraz fragment złotego pasa znaleźli na średzkim wysypisku bracia Tadeusz i Mieczysław O. Grosze praskie trzymali w kryształowym naczyniu w kredensie oraz w portfelu, a fragment pasa Tadeusz nosił przez kilka dni ze sobą do pracy. Trzymał go w teczce. Oddali dopiero, gdy postraszyła ich milicja. Nie wcześniej, bo jak zeznali, nie ufali dyrektorowi miejscowego muzeum.

Skrytka w kontakcie i w ścianie piwnicy – bracia Jan i Jerzy K.

To kolejni bracia – znalazcy ze Środy. W ich ręce wpadły monety oraz złote drzewko – fragment korony. Numizmaty przechowywali w swoich klaserach oraz w ściennym kontakcie. Fragment korony leżał natomiast w skrytce w ścianie piwnicy.

Podobnych historii można by przytoczyć jeszcze kilkanaście. Byli i ludzie, którzy monety chcieli zachować na pamiątkę. Inni otrzymali je jako prezenty imieninowe. Niektórzy bali się odpowiedzialności i podrzucali numizmaty milicjantom do służbowych samochodów.

„Dochodzenie objęło ponad 30 osób. Andrzej K., miejscowy zegarmistrz, Piotr P.- pracownik handlu mięsem i Jan K., bezrobotny otrzymali wyroki sądu od 6 miesięcy do 1,5 roku oraz grzywny. Za kratki nie trafili, bo dostali wyroki w zawieszeniu. Skazano ich, bo nie oddali znalezionych przedmiotów mimo wielokrotnych apeli. 26 spraw umorzono, bo nie było dostatecznych dowodów popełnienia przestępstwa lub z powodu „znikomego zagrożenia społecznego” - napisał Maciej Piotrowski w artykule „Był Skarb”, opublikowanym w „Odrodzeniu”, 2 września 1989 r.

Hipotezy dotyczące pochodzenia skarbu średzkiego

Środa Śląska w późnym średniowieczu była bardzo prężnym ośrodkiem handlowym. Leżała na szlaku handlowym, odbywały się w niej jedne z największych targów w tej części Europy. W mieście osiedliło się też kilku zamożnych bankierów - Żydów.

Niektórzy mieszkańcy miejscowości robili międzynarodowe kariery. Tak jak na przykład Jan, proboszcz kaplicy Wszystkich Świętych na praskich Hradczanach. Śląsk był wówczas pod panowaniem Karola IV Luksemburskiego, który popadł w kłopoty finansowe. Tak duże, że w niektórych miastach był uznawany za persona non grata. Marzyła mu się jednak korona cesarza. Jan ze Środy postanowił mu pomóc. Obiecał, że załatwi władcy pożyczkę u jednego ze średzkich Żydów. Muscho, czyli Mojżesz, najbogatszy z nich dysponował odpowiednią gotówką. Postawił jednak kilka warunków. Po pierwsze, zażądał zastawu w postaci klejnotów, po drugie zapewnienia trzyletniego prawa pobytu na Śląsku i zwolnienia z podatku. Karol IV na to przystał. 3 września 1348 roku we Wrocławiu wystawił nawet na to dokument.

Karol IV koronował się na cesarza niemieckiego, Jan ze Środy został kanonikiem cesarstwa, a na Śląsku wybuchła epidemia czarnej śmierci. Dżuma dziesiątkowała ludność. O przywleczenie zarazy oskarżano Żydów. Uciekali przed pogromem. W pośpiechu pakowali tylko niezbędne rzeczy. Majątek, między innymi złoto, chowali. Muscho klejnoty Karola IV zakopał pod swoim domem, bo myślał, że kiedyś po nie wróci. Tak przetrwały ponad 650 lat, aż odkryła je koparka.

Co jeszcze leży w ziemi?

Do dziś mieszkańcy małego miasteczka pod Wrocławiem zmagają się z klątwą skarbów. Środa Śląska leżała bowiem na skrzyżowaniu najważniejszych szlaków handlowych. To tu obracano ogromnymi sumami. Złoto przysypywano garściami. Nic więc dziwnego, że do dziś można je tutaj znaleźć. Wiedzą o tym poszukiwacze skarbów, z którymi boryka się dziś policja i muzealnicy. Funkcjonariusze walczą z amatorami, którzy rozkopują miasto. Do dziś rabusie szukają także na wysypisku, gdzie znaleziono skarb tysiąclecia. Buszują także w pobliskich lasach, gdzie znajdują się groby ludności kultury łużyckiej. Wykopują z nich urny, które trafiają następnie do zachodnich antykwariatów.

Historia lubi się powtarzać, zazwyczaj dwukrotnie. Ale nie w Środzie Śląskiej – tu te same schematy opisywane są co chwilę. Kolejny skarb średzki znaleziono w 2000 r., też w centrum miasta. Należał do rodziny Pavel i jest to kolekcja biżuterii i monet odnaleziona w ruinach wyburzanej kamienicy. Według historyków została ona ukryta podczas II wojny światowej. W jej skład wchodzi około 30 sztuk biżuterii wykonanej na przełomie XIX i XX wieku ze srebra i złota, zdobionej kamieniami szlachetnymi oraz zastawa stołowa i srebrne monety z 1939 roku. Do najcenniejszych przedmiotów tzw. małego skarbu średzkiego należą secesyjny naszyjnik ze złota ozdobiony ażurowym motywem liry oraz brosza ze złota.

A tymczasem w Środzie Śląskiej ludzie śpią na skarbach. I kto wie co tu jeszcze zostanie znalezione... Zanim jednak wyruszycie do Środy Śląskiej by ich szukać pamiętajcie, że musicie zdobyć na to odpowiednie zezwolenie. Bez tego dokumentu możecie nawet trafić za kratki.

....

Archeologia jest pasjonujaca i wcale nie trzeba zaraz odkrywac kufrow ze zlotem. Same kosci skorupy itd sa niezwykle ciekawe bo mowia o czlowieku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:33, 03 Paź 2015    Temat postu:

W Sopocie odkryto kurhan z I-II wieku n.e.


Archeolodzy zakończyli pierwszy etap prac odkrywkowych na jednym z dwóch kurhanów zlokalizowanych w lesie w Sopocie. Ustalono wstępnie, że obiekt pochodzi z I-II wieku n.e. Badanie kurhanu będzie kontynuowane latem 2016 r.

- Kurhan jest dość dużej średnicy, dochodzi nawet do 14 metrów. Przebadaliśmy na razie jedną czwartą kurhanu. Po zdjęciu leśnej ściółki pojawił się nieregularny płaszcz kamienny. Znaleźliśmy w nim połowę kamiennego toporka i płytkę szlifierską. Natknęliśmy się też prawdopodobnie na pochówek ciałopalny w misie lub wazie - jest on jednak zachowany w bardzo słabym stanie - powiedział kierownik prac archeologicznych Maciej Szyszka z Piwnicy Romańskiej w Gdańsku.
REKLAMA


Dodał, że w wykonanym z gliny nasypie kurhanu udało się też znaleźć skupiska naczyń ceramicznych.

Według archeologów, na podstawie dotychczasowej obserwacji i analogii do tego typu usypanych obiektów znanych m.in. na Pomorzu Gdańskim w Węsiorach i Odrach, można stwierdzić z całą pewnością, że kurhan stanowił miejsce dawnego pochówku zmarłych.

Znaleziska w sopockim kurhanie wskazują, że pochodzi on z I-II w. n. e., tj. wczesnej fazy okresu wpływów rzymskich.

- To może się wiązać z zasiedleniem terenu Sopotu i okolicy przez ludność pochodzenia skandynawskiego. Warto przypomnieć, że od I wieku p.n.e. do IV wieku n.e. nastąpił wyraźny wzrost znaczenia Morza Bałtyckiego jako szlaku dalekosiężnych powiązań handlowych i oddziaływań kulturowych. Rejon Sopotu, podobnie jak całego Pomorza Gdańskiego, zasiedlały miejscowe plemiona kultur oksywskiej, a także napływowe wielbarskiej pozostawiając liczne osady i związane z nimi cmentarzyska - wyjaśniła, w komunikacie przesłanym przez biuro prasowe Urzędu Miejskiego w Sopocie, nadzorująca prace archeologiczne, Aleksandra Szymańska-Bukowska.

Kurhan, który zaczęli badać archeolodzy, został po raz pierwszy zlokalizowany w latach 70. XX wieku. Znajduje się w linii prostej ok. 2-3 kilometrów od sopockiego Grodziska, miejsca wczesnośredniowiecznej osady, gdzie mieści się Skansen Archeologiczny, będący oddziałem Muzeum Archeologicznego w Gdańsku. - Drugi kurhan jest mocno zniszczony, prawdopodobnie zostało w niego wkopane podczas wojny stanowisko ckm-ów - dodał Szyszka.

- Możliwe, że oba kurhany są zachowanym, cennym cmentarzyskiem i stanowią dziedzictwo kulturowe z tamtego okresu czasu, kiedy zmarłych spalonych na stosie składano w popielnicach lub też niespalonych osobników chowano wewnątrz kurhanu pod grubą warstwą kamieni i piasku – oceniła Szymańska-Bukowska.

...

Ciekawe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:39, 10 Paź 2015    Temat postu:

Znalazł miecz z IV wieku. "To mój złoty pociąg"

Jerzwałd - Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta

W okolicy Jerzwałdu (woj. warmińsko-mazurskie) miłośnik historii znalazł miecz, który może mieć nawet 1700 lat. Swoje znalezisko nazywa własnym "złotym pociągiem". Zdaniem archeologów miecz to niezwykle rzadki egzemplarz broni z okresu wpływów rzymskich. Historię opisało TVN24.pl.

Jak relacjonuje odkrywca - miecz leżał płytko pod ziemią i jest dobrze zachowany. O swoim odkryciu powiadomił miejscowego kuratora zabytków.
REKLAMA


Miecz został przekazany do Muzeum Warmii i Mazur, gdzie trafił pod obserwację archeologów. Ich zdaniem może pochodzić nawet z okresu wpływów rzymskich, prawdopodobnie ma około 1700 lat. Znalezisko jest prawdopodobnie bardzo rzadkim egzemplarzem broni typu spatha.

- Już przy pierwszych oględzinach zorientowałem się, że natrafiłem na coś "ekstremalnie rzadkiego", bo cechy głowni wskazywały, że miecz może być starszy niż średniowieczny. Znalezisko to mój złoty pociąg - opowiadał w rozmowie z TVN24 znalazca Krzysztof Kępiński.

...

Brawo! Dobry czlowiek! A jaki jest stan prawny?

~OTAN do ~i tyle: Mylisz się. Ustawa (nota bene idiotyczna), mówi o tym, że karany jest ten, kto. Kto bez pozwolenia albo wbrew warunkom pozwolenia poszukuje ukrytych lub porzuconych zabytków, w tym przy użyciu wszelkiego rodzaju
urządzeń elektronicznych i technicznych oraz sprzętu do nurkowania, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Art. 111. 1. Nie chodzi tu więc jedynie o wykrywacz metalu, ale o wszelkie urządzenia. Wyobraź sobie hipotetyczną sytuację: Idziesz do babci na strych i szukasz artefaktu historycznego sprzed I WŚ, o którym mówiła ci babcia, że gdzieś tam jest. Strych ciemny i trzeba zabrać latarkę, która a jakże jest urządzeniem technicznym, to możesz trafić do aresztu lub zapłacić grzywnę !!!!! No chyba, że przed tym udasz się do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków przedstawisz plan poszukiwań, uiścisz opłatę w wysokości 81 zł i poczekasz na zgodę kilka miesięcy to aresztu nie będzie. No chyba, że poszukujesz wbrew warunkom pozwolenia, które wyda lub nie konserwator. Może też je wydać np w sposób nakazujący poszukiwania jedynie w środy każdego tygodnia a ty nie masz czasu i pójdziesz na strych w sobotę. Cóż, złamiesz warunek pozwolenia i znowu areszt lub grzywna. Rozumiesz ten kabaret ?

SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:28, 13 Paź 2015    Temat postu:

W Małopolsce odkryto najstarszą fortyfikację w tej części Europy. Jest starsza niż greckie Mykeny
Robert Kulig
12 października 2015, 14:02
Archeolodzy z Uniwersytetu Jagiellońskiego dokonali niesamowitego odkrycia w Maszkowicach (woj. małopolskie). Podczas prac badawczych znaleźli najstarszą w tej części Europy fortyfikacją. Mury pochodzą sprzed ponad 3 tysięcy lat.

W Maszkowiach, wiosce leżącej w dolinie Dunajca, dr Marcin Przybyła ze swoimi studentami odkrył prawdopodobnie najstarsze w Europie Środkowej mury obronne. Osada datowana na lata pomiędzy 1900 i 1750 p.n.e jest starsza niż greckie Mykeny.

- Wykorzystanie kamienia jako surowca budowlanego jest typowe dla obszarów śródziemnomorskich. Tutaj, w umiarkowanej strefie Europy, aż do średniowiecza, umocnienia wznoszono z zasady z drewna i gliny - mówi dr Marcin Przybyła, archeolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dlatego zdaniem naukowca, mieszkający wewnątrz osady ludzie, nie byli Małopolanami a prawdopodobnie 200-osobową grupą z terenów dzisiejszych Węgier i Góry Zyndram.

- To rozwiązania znane z basenu Morza Śródziemnego, dlatego niewykluczone jest, że to stamtąd pochodzi tak zwane "know-how" - dodaje Przybyła.

To jednak nie koniec odkryć, pod ziemią znajduje się obiekt o budowie prostokątnej, który może być bastionu lub wieżą obronną.

- To bardzo monumentalna budowla. Wysoka na dwa metry. Udało nam się odkryć również bramę i pionowo postawione kamienne płyty - wspomina Przybyła.

Trwające od 5 lat poszukiwania w tym roku już zostały zakończone. Wszystkie odkryte pozostałości zakopano, by w przyszłym roku ponownie do nich wrócić.

...

Znow olbrzymia sensacja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:18, 15 Paź 2015    Temat postu:

Kolejne "skarby" z Wisły. Tym razem ławy ze zniszczonego mostu
Piotr Halicki
Dziennikarz Onetu


Leżały w wodzie od 1944 roku. To dobrze zachowane herby guberni, corona muralis i inne elementy dekoracyjne, rzeźbione w granicie skandynawskim. Z Wisły wydobyte zostały właśnie kolejne "skarby". Tym razem to kamienne ławy z dawnego mostu Poniatowskiego, wysadzonego w powietrze przez Niemców.

17Zobacz zdjęcia




Wydobyte z Wisły zabytki ważą kilka ton. Najciekawsze ich fragmenty to wspomniane herby guberni – piotrkowskiej i płockiej oraz corona muralis, czyli charakterystyczne zwieńczenie tarczy herbu. Pochodzą z początku XX wieku.

- To w sumie elementy trzech kamiennych ław. Wiedzieliśmy dużo wcześniej, gdzie leżą, odsłaniane były zresztą przy każdych spadkach poziomu wody w Wiśle. Dopiero teraz jednak, przy rekordowo niskim stanie rzeki, mogliśmy je wydobyć. Przygotowania prowadzone były przez kilka tygodni, a operacja ich wyciągania, do którego użyte zostały m.in. koparka i dźwig, trwały kilka dni – mówi Onetowi dr Hubert Kowalski z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Jak te historyczne elementy znalazły się w Wiśle? Po powstaniu warszawskim Niemcy wysadzili w powietrze trzy filary mostu Poniatowskiego. Do Wisły wpadło w sumie sześć ław. Teraz części trzech z nich udało się wydobyć. Prawdopodobnie pozostałe również znajduję się gdzieś na dnie Wisły

...

Znakomicie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:14, 19 Paź 2015    Temat postu:

Zaskakujące znalezisko w skarszewskiej żwirowni
Tomasz Gdaniec
19 października 2015, 12:18
Zaskakujące znalezisko w Skarszewach (woj. pomorskie). Pracujący na przedmieściach archeolodzy odkryli prawie kompletny pochówek kobiecy sprzed dwóch tysięcy lat. Na razie nie wiadomo, co jeszcze może kryć skarszewska ziemia.

- Pierwsze dni badań przyniosły prawdziwe skarby - kolejny pochówek kobiecy, wyposażony w jeszcze większą klamrę, zapinki, najprawdopodobniej sprzączkę, z położoną na głowie szpilą. Obok znajdują się najprawdopodobniej pozostałości kolejnych pochówków. Warunki do pracy są jednak trudne, bo materiał archeologiczny jest mocno zniszczony - mówi prowadząca badania Ewa Adamska-Grzymała.

Badania w tym miejscu rozpoczęto trochę przypadkowo. W 2013 roku pracownicy żwirowni poinformowali policję o odnalezieniu szczątków niemieckiego żołnierza. Wskazywać miały na to miedziana klamra. Po badaniach okazało się jednak, że przedmiot nie był elementem ekwipunku Wehrmachtu, ale należał do pochowanej dwa tysiące lat temu kobiety. Od tego czasu na skarszewskim stanowisku archeologicznym trwają prace badawcze. Do tej pory poza pochówkiem kobiecym udało się odnaleźć tutaj noże oraz korale. Nie wiadomo ile artefaktów w efekcie pracy żwirowni zostało bezpowrotnie straconych. Zniszczeń może być znacznie więcej, jeżeli stanowiska nie uda się zabezpieczyć przed archeologami amatorami, którzy będą chcieli szukać zabytków na własną rękę.

- Bogactwo artefaktów znajdowanych w Skarszewach i okolicy wynika z atrakcyjności osadniczej tego terenu już w okresie prehistorycznym. Do osiedlania się na ziemi skarszewskiej zachęcały rozległe bory pełne zwierzyny, zasobne w ryby jeziora i przepływające tam dwie rzeki: Wierzyca oraz Wietcisa. Wysokie wzgórza stanowiły świetne miejsce na budowę osady czy grodu. W okolicy obecnych Skarszew przechodził szlak handlowy i jeszcze teraz dość często znajduje się tam monety rzymskie oraz importowane z Południa ozdoby kobiece. Również okres późnośredniowieczny w dziejach Skarszew (miasto lokowano ok. 1320 r) jest wyjątkowo ciekawy. A to z tego względu, że posiadały je kolejno dwa zakony rycerskie: Szpitalnicy św. Jana, czyli joannici oraz Krzyżacy. Jakby tego było mało pojawia się znaczący i udokumentowany wątek związany z najbogatszym i najbardziej tajemniczym zakonem templariuszy już po jego kasacie w 1312 r. - mówi Wirtualnej Polsce Edward Zimmerman, przedstawiciel Stowarzyszenia Historycznego Ziemi Skarszewskiej.

Trzy lata temu dokonano tutaj innego, sensacyjnego odkrycia. Pod podłogą strychu jednego z domów przy głównym placu miasta odnaleziono najstarszą w Polsce etykietowaną butelkę po piwie. Eksponat przeleżał ponad 150 lat w domu byłego burmistrza miasta. 800-letnie miasto ma bardzo bogatą tradycję. W średniowieczu Joannici wybudowali tutaj swój zamek, sprzedany później krzyżakom. Kilka wieków później odbywały się tutaj procesy o czary.

- Nic dziwnego, że po burzliwych czasach pozostało sporo artefaktów. Wiele z nich można obejrzeć w skarszewskiej placówce muzealnej. Znaczącą ich część stanowią zabytki pozyskane podczas różnych prac wykopaliskowych prowadzonych przez Muzeum Archeologiczne w Gdańsku. Te znaleziska i okoliczności odkryć, wielokrotnie wykorzystywane były dla promocji miasta i ziemi skarszewskiej, doskonale spełniając swoje zadanie edukacyjne i popularyzatorskie - dodaje Zimmerman.

...

Fajnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:03, 02 Lis 2015    Temat postu:

Nagroda za odkrycie skarbu z wczesnej epoki brązu

Nagroda za odkrycie skarbu z wczesnej epoki brązu - Thinkstock

Minister kultury i dziedzictwa narodowego przyznał 25 tys. zł nagrody mężczyźnie, który pod koniec lata zeszłego roku znalazł w powiecie międzyrzeckim skarb z epoki brązu składający się m.in. z dwóch tarcz solarnych.

– Finansowa gratyfikacja jest formą podziękowania dla znalazcy, z jednej strony za wkład w poznawanie historii, a z drugiej za poszanowanie dla obowiązujących zasad dotyczących tego typu odkryć – powiedziała Lubuski Wojewódzki Konserwator Zabytków dr Barbara Bielinis-Kopeć.
REKLAMA


Zgodnie z prawem mężczyzna, który natknął się na te przedmioty, dokonał zgłoszenia i przekazał znalezisko konserwatorowi zabytków.

Do odkrycia doszło 13 września 2014 roku w rejonie jednej z miejscowości w powiecie międzyrzeckim. Na znalezisko składają się dwie brązowe tarcze, naszyjnik i naramiennik. Przedmioty te zachowały się w całości i świadczą o bogatej kulturze materialnej ludności pradziejowej zamieszkującej te tereny.

Z szacunków archeologów wynika, że tarcze i naszyjnik liczą sobie ponad 3,5 tys. lat i są wytworem ludzi żyjących w epoce brązu, reprezentujących tzw. kulturę unicką.

Wg specjalistów, ornamentyka tarcz może być kojarzona z tzw. dyskiem solarnym z Nebry (Niemcy), odnalezionym w 1999 r. W przypadku tego typu obiektów naukowcy mają różne teorie nt. ich przeznaczenia. Jedne z nich mówią o tym, że mogły być czymś na wzór kalendarza, inne, że dyski były przedmiotami związanymi z wierzeniami. Dotychczas nie ma jednak jednoznacznej odpowiedzi na to, do czego służyły.

– Być może prowadzone badania znalezionych w naszym regionie tarcz, przybliżą nas do odkrycia tajemnicy związanej z ich przeznaczeniem – dodała dr Bielinis-Kopeć.

Skarb został zdeponowany w Muzeum Lubuskim im. Jana Dekerta w Gorzowie Wlkp. Tam też 27 listopada br. planowana jest uroczystość, na której znalazca zostanie uhonorowany, zaś jego odkrycie przybliżone wszystkim zainteresowanym dziejami Ziemi Lubuskiej.

...

Nagroda sie nalezy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:24, 13 Lis 2015    Temat postu:

Odkryto mury kościoła gotyckiego na Placu Kolegiackim
Janusz Ludwiczak
Dziennikarz Onetu

Plac budowy sieci cieplnej do nowego budynku przy ul. Za Bramką - Fot. Urząd Miasta Poznania / Urząd Miasta Poznania;

Podczas budowy sieci cieplnej do nowego budynku usługowo-biurowego przy ul. Za Bramką w centrum Poznania natrafiono na fragmenty zabudowy gotyckiej z XV wieku. Wszystko wskazuje na to, że może to być pozostałość po kościele św. Stanisława.

Przy ul. Za Bramką powstaje budynek usługowo-biurowy z parkingiem na blisko 300 aut, który ma przyczynić się do całkowitego usunięcia samochodów z Placu Kolegiackiego. Budowlańcy prowadzący prace związane z budową "ciepłociągu" natrafili w wykopie na pozostałości zabudowy średniowiecznej, z epoki gotyckiej.
REKLAMA


– Są to prawdopodobnie mury kościoła św. Stanisława, który na tym obszarze się znajdował. Oprócz tego znaleziono fragmenty gotycko-ceglanej krypty i fragmenty pochówku z tego okresu. Jeśli się to potwierdzi, to będzie odkrycie rewolucyjne. Kościół św. Stanisława jak mówią źródła z XV wieku, był dla tzw. biednych księży, później dobudowano do niego szpital, który był przytułkiem – wyjaśnia w rozmowie z Onetem Joanna Bielawska-Pałczyńska, Miejski Konserwator zabytków w Poznaniu.

Prace budowlane prowadzone są dalej, jednak w przyszłości archeolodzy będą prowadzić kolejne badania. Natomiast w przyszłym roku przeprowadzone zostaną wykopaliska na samym Placu Kolegiackim.

– Inwestycja jest wstrzymana na tym krótkim odcinku. Archeolodzy kończą swoją eksplorację. Cieplik będzie dalej prowadzony, ale zmieniona zostanie wysokość posadowienia, tak, żeby nie naruszyć reliktów do dalszego przebadania. Niedługo przystąpimy do badań archeologicznych Placu Kolegiackiego. Zaczynamy od badań nieinwazyjnych, geofizycznych, a w przyszłym roku przeprowadzimy pełne badania wykopaliskowe – wskazuje Joanna Bielawska-Pałczyńska.

...

Prosze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:52, 18 Lis 2015    Temat postu:

W Srebrnej Górze odkryto kopalnię sprzed kilkuset lat

W Srebrnej Górze odkryto kopalnię sprzed kilkuset lat - Shutterstock

Kopalnię, w której wydobycie srebra rozpoczęło się przed 400 laty, odkryto w Srebrnej Górze. Poszukiwania były prowadzone przez pięć lat. To największy tego typu obiekt w dawnym górniczym miasteczku, położonym w dolinie oddzielającej Góry Sowie od Gór Bardzkich.

Jak powiedział Krzysztof Krzyżanowski, jeden z odkrywców kopalni z Grupy Eksploracyjnej Miesięcznika Odkrywca, inspiracją do poszukiwania zlokalizowanej w centrum Srebrnej Góry kopalni była publikacja "Górnictwo rud metali w Górach Sowich", która ukazała się w 2000 r.
REKLAMA


- Na bazie zawartych tam informacji razem z Dariuszem Wójcikiem rozpoczęliśmy poszukiwania materiałów archiwalnych dotyczących kopalni w Srebrnej Górze. Wynikiem tego był artykuł w jednym z miesięczników w 2008 r., w którym wskazaliśmy miejsce, gdzie mogą być sztolnie tej kopalni - powiedział PAP Krzyżanowski.

Tą publikacją zainteresował się Jan Duerschlag, przedsiębiorca mieszkający na Śląsku. Kupił on działkę, na której później odkryto kopalnię.

- Badania były prowadzone przez pięć lat. Uzyskaliśmy zgodę konserwatora zabytków, a prace były prowadzone pod nadzorem archeologa - powiedział Krzyżanowski.

W piątek, 13 listopada, grupa eksploratorów, dowierciła się do sztolni kopalnianych. - To kopalnia dwupoziomowa; jej niższy poziom zalany jest przez wodę. Sztolnia została zabezpieczona i będzie teraz dokładnie badana - dodał odkrywca.

Odkryta kopalnia jest największym tego typu obiektem w Srebrnej Górze. Najprawdopodobniej srebro było tam już wydobywane 400 lat temu. Na pewno sztolnie były eksploatowane jeszcze pod koniec XIX w.

W przyszłości kopalnia będzie prawdopodobnie udostępniona zwiedzającym.

...

Cenne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:21, 21 Lis 2015    Temat postu:

Archeolog: wiemy więcej o dawnym wyglądzie zamku

Zamek w Olsztynie - Piotr Bednarek / Agencja Gazeta

Ślady trzech filarów mostu, zarys wieży bramnej oraz dolną kondygnację baszty studziennej zamku w Olsztynie koło Częstochowy odsłonili archeolodzy. Dzięki tegorocznym badaniom więcej wiadomo o wyglądzie warowni w czasach jej świetności.

Historia zamku w Olsztynie sięga XIII wieku. Choć najstarsze dokumenty wspominające o nim to akta procesu biskupa Jana Muskaty z 1306 roku, to dotyczą one wydarzeń z 1294 roku - powiedział kielecki archeolog dr Czesław Hadamik, który w zakończonym właśnie sezonie badawczym prowadził prace w jurajskiej warowni.
REKLAMA


Jadąc z Częstochowy w kierunku Szczekocin, nie sposób nie zauważyć dominujących w krajobrazie kamiennych ruin, malowniczo wkomponowanych w wapienne skały Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Zwiedzając pozostałości tzw. górnego zamku, przy ładnej pogodzie, nie sposób nie dostrzec wieży Jasnej Góry. Z kolei zdaniem historyków, poznając historię obiektu jak na dłoni "widać" przeszłość Polski od czasów ostatnich Piastów, niemal po zmierzch Pierwszej Rzeczpospolitej.

Zakończone właśnie prace archeologiczne dotyczyły tzw. dolnego zamku. - Ta część powstała w XV wieku i prawdopodobnie była rozbudowywana w kolejnym stuleciu, w czasach, kiedy starostą olsztyńskim był Mikołaj Szydłowiecki, który w XVI wieku uczynił z niego kwitnącą rezydencję – powiedział dr Hadamik.

Zdaniem naukowca, do tej pory nieznane było dokładne rozplanowanie tej części zamku. - W związku z tym mieliśmy tutaj same nowości – dodał.

- Dzięki tegorocznym pracom, więcej możemy powiedzieć o wyglądzie zamku w czasach jego świetności. Udało nam się ustalić położenie trzech filarów mostu prowadzącego od wieży bramnej do górnej części zamku. Biegł on wzdłuż odnowionego niedawno muru. Na wysokości trzeciego filaru był +załamany+ i pod kątem prowadził do drugiej bramy i stamtąd po kolejnym pomoście do części rezydencjonalnej – powiedział dr Hadamik.

Podczas tegorocznych prac udało się także ustalić dokładne położenie wspomnianej wieży bramnej – powiedział archeolog, wskazując na niewielki, regularny kształtem pagórek, z zarysowanymi kamiennymi fundamentami. - Na podstawie lustracji z 1631 roku, w której bardzo dokładnie opisano tę część zamku, odkryliśmy pozostałość "izdebki wrotnego", czyli człowieka, który opiekował się tą bramą. Na podstawie tych samych dokumentów wiemy, że wieża bramna miała kilka kondygnacji i była pokaźnym budynkiem, z drewnianą nadbudową – powiedział.

Zdaniem dra Hadamika, jeśli badania będą kontynuowane, możliwe będzie stworzenie wiarygodnej rekonstrukcji dolnego zamku i wszystkich zabudowań, które się tam znajdowały.

Jesienne badania obejmowały także inną część dolnego zamku, czyli tzw. basztę studzienną, której mury zachowane są do dzisiaj. Według siedemnastowiecznych dokumentów lustracyjnych to właśnie w niej znajdowała się studnia. Została ona zasypana i od tamtych czasów nikt o niej nie wspomniał. W ramach prac archeologicznych dokonano głębokiego na ponad 3 metry wykopu, odsłaniając tym samym najniższą, nieznaną współczesnym kondygnację baszty, jednak to nie wystarczyło, by zejść do poziomu samej studni.

- Dr Wiesław Nawrocki z Zakładu Badań Nieniszczących w Krakowie robił tutaj najpierw badania georadarowe i one jednoznacznie potwierdzają, że w tym pomieszczeniu znajduje się zapadlisko, czyli najpewniej studnia wspomniana w lustracji z XVII wieku. Odwierty potwierdzają tę interpretację – powiedział dr Hadamik. W grę wchodzi jeszcze wybranie całego zasypu najniższej kondygnacji i odsłonięcie otworu studni w kolejnym sezonie badawczym, zaznaczył naukowiec.

Pisząc o historii zabytku warto wspomnieć o dwóch wydarzeniach. To właśnie tutaj w okrągłej wieży górnego zamku zmarł skazany na śmierć głodową przez króla Kazimierza Wielkiego wojewoda poznański Maćko Borkowic (1298-1360). Scenę przedstawiającą jego zamknięcie w lochu przedstawił na obrazie z 1873 roku Jan Matejko. Z kolei w 1587 roku miała miejsce zakończona sukcesem obrona zamku przed najazdem wojsk austriackiego arcyksięcia Maksymiliana. Dowodził nią wówczas starosta olsztyński Kacper Karliński. Jego sześcioletni syn został porwany przez najeźdźców i wystawiony jako żywa tarcza. Niestety dziecko zginęło w czasie walk.

Wbrew obiegowym opiniom zamek popadł w ruinę jeszcze przed potopem szwedzkim (1655-56). - Siedemnastowieczny lustrator chodził po obiekcie mocno zniszczonym, ówczesny starosta Mikołaj Wolski, krótko mówiąc słabo dbał o zamek w Olsztynie, koncentrując się na ulubionej rezydencji w Krzepicach – powiedział dr Hadamik.

Od 1964 r. ruiny należą do Wspólnoty Gruntowej w Olsztynie. Jak mówi przewodniczący zarządu spółki ds. jej zagospodarowania Włodzimierz Nabiałek, plany zakładają zagospodarowanie dolnego zamku i odtworzenia dwóch komnat. - Na jednej z kondygnacji chcielibyśmy utworzyć salę wystawową – zapowiedział. Zaznaczył, że wszystko będzie zależało od środków, jakie uda się na ten cel pozyskać.

Zamek w Olsztynie jest częścią szlaku turystycznego "Orlich Gniazd", w skład którego wchodzą zamki rozlokowane wzdłuż dawnej południowo-zachodniej granicy Królestwa Polskiego.

....

Znakomicie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:53, 25 Lis 2015    Temat postu:

Srebrną biżuterię sprzed tysiąca lat znaleziono w Czermnie

Srebrną biżuterię sprzed tysiąca lat znaleziono w Czermnie - Wojciech Pacewicz / PAP

Bogaty zbiór srebrnej biżuterii z okresu od IX do XIII w., znalezionej podczas wykopalisk w Czermnie na Lubelszczyźnie, zaprezentowano w Lublinie. Według naukowców znaleziska świadczą o początku państwowości Polski i Rusi.

W dzisiejszym Czermnie zdaniem archeologów mógł znajdować się główny ośrodek Grodów Czerwieńskich, o które toczyli walki polscy Piastowie z władcami ruskiego Kijowa.
REKLAMA


- Mamy namacalny dowód czasów, kiedy zaczynała się historia Polski i Rusi. Te przedmioty, gdy ostatni raz ktoś na nie patrzył, ukrywając je w ziemi, to wtedy być może żył Bolesław Chrobry albo Włodzimierz Wielki. W czasie ekspansji państwa Piastów, a z drugiej strony Rusi Kijowskiej, te tereny zaczynają być ważne. Powstają grody, pojawia się elita, bo tych ozdób nie nosili prości ludzie - powiedział prof. Marcin Wołoszyn z Uniwersytetu Rzeszowskiego, który kieruje badaniami w Czermnie.

Wołoszyn podkreślił, że część znalezionych ozdób wywodzi się z kultury wschodniosłowiańskiej, inne zaś z zachodniosłowiańskiej. - Po raz pierwszy widzimy, że elity, które tutaj mamy u schyłku X wieku, mają kontakty tak ze światem zachodnich Słowian, tych schrystianizowanych przez Rzym, jak i ze światem Słowian wschodnich, tych schrystianizowanych przez Konstantynopol. Powstaje intrygujące pytanie: czy bardziej mamy tu związki z Rusią, czy związki z Polską? Nie ma na to prostej odpowiedzi – dodał Wołoszyn.

Prof. Andrzej Kokowski z UMCS podkreślił, że znaleziono przedmioty o bardzo wysokiej wartości artystycznej. - Ta biżuteria musiała być wykonana przez mistrzów, którzy szkolili się w najznakomitszych warsztatach ówczesnego czasu. Tu wskazujemy zwykle na Bizancjum, bo to było wtedy centrum, poza Hiszpanią, które kreowało kanony piękna - powiedział.

- Ci, którzy wytworzyli tę biżuterię, musieli być mistrzami najwyżej klasy światowej. Najprawdopodobniej wyroby zostały tu przywiezione, ale nie zdziwiłbym się, gdyby były wykonane na miejscu, ponieważ tam był już taki potencjał – dodał Kokowski.

Znaleziska odkryte zostały w tym i ubiegłym roku. W grobie, zlokalizowanym na miejscu wału obronnego, odkryto kilkanaście srebrnych ozdób głowy, między innymi zausznice z XII i XIII wieku, które prawdopodobnie umieszczone były w skórzanym woreczku. Archeolodzy przypuszczają, że ten grób związany jest z końcem istnienia umocnionej osady. Rozkopano dopiero jego część, prace tam będą kontynuowane. Znaleziono w nim szkielet mężczyzny, ale ozdoby były kobiece.

Dwa inne skarby świadczą o początku grodu w Czermnie. Kilkadziesiąt ozdób, w tym duża lunula, czyli zawieszka o kształcie półksiężyca i duże paciory, puste w środku, pochodzą z drugiej połowy X w. Wśród nich znaleziono elementy zniszczone bądź półfabrykaty biżuterii. Były ukryte w ziemi.

96 ozdób znalezionych zostało w lesie, gdzie ktoś zakopał je w glinianym garnku. Były tam srebrne lunule, paciory, kolczyki, a także paciorki z karneolu oraz ze szkła. Te wyroby pochodzą z IX i X wieku, ukryto je około 970 r.

Wszystkie skarby odkryto w promieniu kilometra od Czermna, w trakcie prac wykopaliskowych związanych z realizacją międzynarodowego projektu "Grody Czerwieńskie – złote jabłko polskiej archeologii. W projekcie uczestniczą naukowcy z Polski, Niemiec, Ukrainy, Białorusi, Słowenii, Słowacji i Czech.

Znalezione przedmioty będą poddane badaniom laboratoryjnym i zabiegom konserwatorskim. Od maja przyszłego roku będzie można je oglądać w muzeum w Tomaszowie Lubelskim.

....

Znakomicie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:39, 27 Lis 2015    Temat postu:

Srebrną biżuterię sprzed tysiąca lat znaleziono w Czermnie

Srebrną biżuterię sprzed tysiąca lat znaleziono w Czermnie - Wojciech Pacewicz / PAP

Bogaty zbiór srebrnej biżuterii z okresu od IX do XIII w., znalezionej podczas wykopalisk w Czermnie na Lubelszczyźnie, zaprezentowano w Lublinie. Według naukowców znaleziska świadczą o początku państwowości Polski i Rusi.

W dzisiejszym Czermnie zdaniem archeologów mógł znajdować się główny ośrodek Grodów Czerwieńskich, o które toczyli walki polscy Piastowie z władcami ruskiego Kijowa.
REKLAMA


- Mamy namacalny dowód czasów, kiedy zaczynała się historia Polski i Rusi. Te przedmioty, gdy ostatni raz ktoś na nie patrzył, ukrywając je w ziemi, to wtedy być może żył Bolesław Chrobry albo Włodzimierz Wielki. W czasie ekspansji państwa Piastów, a z drugiej strony Rusi Kijowskiej, te tereny zaczynają być ważne. Powstają grody, pojawia się elita, bo tych ozdób nie nosili prości ludzie - powiedział prof. Marcin Wołoszyn z Uniwersytetu Rzeszowskiego, który kieruje badaniami w Czermnie.

Wołoszyn podkreślił, że część znalezionych ozdób wywodzi się z kultury wschodniosłowiańskiej, inne zaś z zachodniosłowiańskiej. - Po raz pierwszy widzimy, że elity, które tutaj mamy u schyłku X wieku, mają kontakty tak ze światem zachodnich Słowian, tych schrystianizowanych przez Rzym, jak i ze światem Słowian wschodnich, tych schrystianizowanych przez Konstantynopol. Powstaje intrygujące pytanie: czy bardziej mamy tu związki z Rusią, czy związki z Polską? Nie ma na to prostej odpowiedzi – dodał Wołoszyn.

Prof. Andrzej Kokowski z UMCS podkreślił, że znaleziono przedmioty o bardzo wysokiej wartości artystycznej. - Ta biżuteria musiała być wykonana przez mistrzów, którzy szkolili się w najznakomitszych warsztatach ówczesnego czasu. Tu wskazujemy zwykle na Bizancjum, bo to było wtedy centrum, poza Hiszpanią, które kreowało kanony piękna - powiedział.

- Ci, którzy wytworzyli tę biżuterię, musieli być mistrzami najwyżej klasy światowej. Najprawdopodobniej wyroby zostały tu przywiezione, ale nie zdziwiłbym się, gdyby były wykonane na miejscu, ponieważ tam był już taki potencjał – dodał Kokowski.

Znaleziska odkryte zostały w tym i ubiegłym roku. W grobie, zlokalizowanym na miejscu wału obronnego, odkryto kilkanaście srebrnych ozdób głowy, między innymi zausznice z XII i XIII wieku, które prawdopodobnie umieszczone były w skórzanym woreczku. Archeolodzy przypuszczają, że ten grób związany jest z końcem istnienia umocnionej osady. Rozkopano dopiero jego część, prace tam będą kontynuowane. Znaleziono w nim szkielet mężczyzny, ale ozdoby były kobiece.

Dwa inne skarby świadczą o początku grodu w Czermnie. Kilkadziesiąt ozdób, w tym duża lunula, czyli zawieszka o kształcie półksiężyca i duże paciory, puste w środku, pochodzą z drugiej połowy X w. Wśród nich znaleziono elementy zniszczone bądź półfabrykaty biżuterii. Były ukryte w ziemi.

96 ozdób znalezionych zostało w lesie, gdzie ktoś zakopał je w glinianym garnku. Były tam srebrne lunule, paciory, kolczyki, a także paciorki z karneolu oraz ze szkła. Te wyroby pochodzą z IX i X wieku, ukryto je około 970 r.

Wszystkie skarby odkryto w promieniu kilometra od Czermna, w trakcie prac wykopaliskowych związanych z realizacją międzynarodowego projektu "Grody Czerwieńskie – złote jabłko polskiej archeologii. W projekcie uczestniczą naukowcy z Polski, Niemiec, Ukrainy, Białorusi, Słowenii, Słowacji i Czech.

Znalezione przedmioty będą poddane badaniom laboratoryjnym i zabiegom konserwatorskim. Od maja przyszłego roku będzie można je oglądać w muzeum w Tomaszowie Lubelskim.

...

Znakomite!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:48, 05 Gru 2015    Temat postu:

Skarb znaleziony przy okazji budowy trasy S8
5 grudnia 2015, 12:13
Ponad 300 monet z okresu panowania dynastii Jagiellonów znaleziono w okolicach Żabikowa w Podlaskiem przy okazji budowy drogi S8 Warszawa-Białystok. Archeolodzy mówią, że ten skarb to ogromna rzadkość i najcenniejsze znalezisko w ostatnich latach w Polsce odkryte przy okazji budowy dróg.

Odkrycia dokonano w połowie listopada, w czasie prac archeologicznych poprzedzających budowę drogi S8 na odcinku od granicy województw mazowieckiego i podlaskiego do już istniejącej obwodnicy Zambrowa. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Białymstoku poinformowała jednak o nim dopiero teraz.

Prowadzący badania archeolog z Muzeum Południowego Podlasia w Białej Podlaskiej Mieczysław Bienia powiedział, że odkryto monety znajdujące się w glinianym naczynku, które było schowane w dawnej XV-wiecznej piwniczce. Dokładnie 322 srebrne monety pochodzą z końca XV i z XVI-wieku. To głównie grosze i półgrosze, które wybito w mennicach w Krakowie, Toruniu czy Gdańsku. Są też grosze pruskie Albrechta Hohenzollerna.

- Ten skarb to prawdziwa perełka. Bardzo rzadko znajduje się coś takiego, szczególnie podczas budowy dróg - mówi Bienia. Podkreślił, że fascynujące dla badaczy jest także to, że odnalezione monety są w bardzo dobrym stanie. Stan ten jest tak dobry, że nawet jeszcze przed oczyszczeniem i konserwacją bez trudu można było odczytać nominały czy nazwy mennic, z których pochodzą monety. Monety już są zakonserwowane, badacze będą je chcieli pokazać w najbliższych dniach w Białymstoku. - Wyglądają jakby zostały niedawno wykonane - opowiada Bienia. Zaznaczył, że gdyby nie uczestniczył w odkopaniu skarbu, mógłby nawet nie uwierzyć, że monety są autentyczne i tak stare.

W sąsiedztwie skarbu archeolodzy odkryli szkielety trójki dzieci, których wiek szacowany jest wstępnie na 5-6-8 lub 9 lat. - Mamy hipotezę, że tym miejscu musiała się rozegrać jakaś tragedia - podkreśla Mieczysław Bienia. Na szkieletach dzieci zauważono bowiem ślady cięć. Według przypuszczeń badaczy, mogło dojść np. do jakiegoś napadu rabunkowego, ktoś zdążył ukryć monety w naczynku w schowku, np. piecu, ale już nie zdążył go z tego miejsca wyjąć. Naczynko ma ślady okopcenia. Naczynie ma tulipanowaty kształt, w środku jest pokryte glazurą. Nie znaleziono szkieletów dorosłych osób. Być może zostały one znalezione znacznie wcześniej i nigdzie tego nie zgłoszono. Wiedzy na ten temat archeolodzy będą szukać w źródłach historycznych dotyczących tych okolic.

- Mieliśmy dużo szczęścia - podkreśla Bienia. Tłumaczy, że w okolicy około 20 lat temu był w tym miejscu budowany gazociąg i mało brakowało, by skarb wtedy zniszczono, choć równie dobrze mógł być odkryty już wtedy.

Znalezisko będzie badane przez najbliższych 10 miesięcy. Potem skarb z Żabikowa trafi do zbiorów Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży, bo to najbliższa placówka muzealna z okolic gdzie dokonano odkrycia.

...


Znakomicie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:06, 16 Gru 2015    Temat postu:

Archeolodzy: bielskie wzgórze zamkowe było zamieszkałe już w XIII w.

W opinii bielskich archeologów w pewnej części była to ludność słowiańska. - Thinkstock

Okolice dzisiejszego wzgórza zamkowego w Bielsku-Białej były zamieszkałe już w XIII w., czyli ok. stu lat wcześniej niż sądzono – poinformowali we wtorek archeolodzy z bielskiego Muzeum Historycznego Bożena i Bogusław Chorążowie.

- To istotne ustalenie, ponieważ dotychczas część badaczy negowała tak wczesne zasiedlenie wzgórza upatrując jego początków najwcześniej pod koniec XIII lub w początkach XIV w. – podkreśliła Bożena Chorąży.
REKLAMA


Wynik badań próbek kości zwierzęcych odnalezionych w najstarszym poziomie archeologicznym na wzgórzu zamkowym wskazuje z prawdopodobieństwem sięgającym 93 proc., że pochodzą one z okresu między 1153 a 1287 r. Chorążowie przypomnieli zarazem, że pięć lat temu w rejonie wzgórza odkryte zostały obiekty półziemiankowe datowane na okres sprzed 1210 r.

- Uzyskana data nie pozostawia żadnych wątpliwości: wzgórze zamkowe było zamieszkałe przed lokacją miasta Bielska na prawie niemieckim; mieszkańcy pojawili się tu wcześniej niż wspominają o tym źródła pisane – podkreślił Bogusław Chorąży.

W opinii bielskich archeologów w pewnej części była to ludność słowiańska. Dowodzą tego fragmenty naczyń glinianych odnalezione w najstarszym poziomie osadniczym podczas prac archeologicznych na wzgórzu. Ich cechy zdobnicze i technologiczne wyraźnie nawiązują do ceramiki słowiańskiej. Możliwe, że mieszkała tu też inna ludność. - XIII w. na Śląsku to okres mieszania się ludności miejscowej z przybyszami – powiedział Chorąży.

Historycy nie byli dotychczas zgodni co do początków Bielska. Publikujący w latach PRL Zbigniew Perzanowski sugerował, że powstało na gruncie osady targowej, a za świadectwo istnienia uznawał wzmiankę o Belici w dokumencie z 1284 r. Później okazało się, że chodziło w nim o inną miejscowość. Według niemieckiego historyka Waltera Kuhna Bielsko powstało na przełomie XIII i XIV w. w miejscu niezasiedlonym. Podobnie uważał Bogusław Krasnowolski. Według niego osada wyrosła na niezasiedlonych terenach należących do pobliskiej wsi Bielsko, która dziś znajduje się w granicach miasta i jest znana jako Stare Bielsko.

Historyk z Uniwersytetu Śląskiego Idzi Panic uważa, że miasto powstało pomiędzy 1305 i 1312 r. na gruncie osady związanej ze „Starym Bielskiem”. Za najstarszą wzmiankę uznaje dyplom księcia cieszyńskiego Mieszka z 1312 r., w którym nadał mieszkańcom prawo wyrębu drewna.

Dotychczas dominował jednak pogląd, że zasiedlenie wzgórza nastąpiło po pożarze, który pod koniec XIII w. zniszczył grodzisko w Starym Bielsku. - Nowa datacja wskazuje, że osady istniały równolegle – powiedziała Bożena Chorąży. Pożar przyczynił się jednak najprawdopodobniej do tego, że zdecydowano wybudować w uporządkowany sposób miasto w zasiedlonym już miejscu. To wtedy doszło do lokacji Bielska na prawie niemieckim.

Inicjatorem budowy miasta był książę Mieszko. Możliwe, że sprowadził wówczas nowe grupy ludności, w dużej mierze niemieckojęzycznej. - Późniejsze źródła pokazują dużą ilość niemieckich nazwisk. Następuje też zmiana na niemieckie nazw okolicznych miejscowości. To była rewolucja kolonizacyjna – powiedział Bogusław Chorąży.

Miasto Bielsko należało do Księstwa Cieszyńskiego rządzonego przez Piastów. W 1327 r. zostało lennem Korony Czeskiej. W XVI w. stało się centrum państwa stanowego, a w połowie XVIII w. księstwem, które istniało do 1848 r. W 1951 r. zostało połączone z rozciągającą się na przeciwległym, wschodnim brzegu rzeki Białej miejscowością Biała Krakowska. Powstało Bielsko-Biała.

...

Cenne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:18, 13 Sty 2016    Temat postu:

Dominikanie.pl, "Gazeta Pomorska", Radio PiK
Sensacyjne odkrycie w kościele w Brześciu Kujawskim? Ten szkielet może należeć do księżnej Eufrozyny

Sensacyjne odkrycie w kościele w Brześciu Kujawskim? - CW24tv / CW24tv

Być może grupa archeologów - badających XIII-wieczny kościół podominikański w Brześciu Kujawskim - odkryła właśnie to, co według legend oraz przekazów historycznych, miało kryć się w podziemiach kościoła - katakumby z historycznymi grobami. Wiadomość budzi powoli sensację wśród naukowców, bowiem to tu prawdopodobnie znajduje się grób księżnej Eufrozyny, matki jednego z królów Polski - Władysława Łokietka.

Uwaga w dużej mierze skupiona jest na odkrytych fragmentach szkieletu. Jeśli okaże się, że należą one do księżnej opolskiej Eufrozyny - będziemy to zdaniem ekspertów jedno z najbardziej interesujących odkryć archeologicznych w Polsce.
REKLAMA


- Odnaleziono również trumny dominikanów, ale nie wiemy jeszcze z jakiego pochodzą okresu - wyjaśnia ksiądz prałat Ireneusz Juszczyński, pełniący funkcję proboszcza parafii św. Stanisława BM. I zaznacza, że im bliżej ołtarza kościelnego, tym ważniejsze w dawnych czasach pochowano osoby. - Planujemy więc kontynuację prac - zapewnia w rozmowie z CW24tv, podkreślając jednocześnie, że ogromne znaczenie ma tu zasób środków finansowych przeznaczony na prowadzenie prac archeologicznych.

Jak przypomina Radio PiK. matka Władysława Łokietka, po śmierci swego pierwszego męża wyszła za mąż za księcia gdańskiego Mściwoja II. Porzuciła go jednak z powodu licznych podobnież zdrad i zamieszkała z synami na Kujawach. Z pewnością zmarła na zamku książęcym w Brześciu.

Jednak zdaniem części naukowców pogrzeb jej odbył się w Inowrocławiu. Dalsze badania pokażą, kto ostatecznie miał rację.

...

Znakomicie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:44, 04 Lut 2016    Temat postu:

Mieszkaniec Wałbrzycha znalazł w lesie wór monet
3 lutego 2016, 18:17
• Mieszkaniec Wałbrzycha natknął się w lesie na wór monet
• Znalezisko przyniósł do urzędu miasta


Worek zabytkowych monet przyniósł do Urzędu Miejskiego w Wałbrzychu mieszkaniec miasta. Oznajmił, że znalazł skarb w lesie. To prawdopodobnie czeskie grosze. Monet jest ponad 1300 - podaje radio RMF FM.

Mężczyzna znalazł skarb w lesie na granicy Wałbrzycha i Boguszowa-Gorc. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że to czeskie grosze z XIII wieku. Monety są wykonane ze srebra. To dość popularny zabytek - mówi Wiesław Basa z Urzędu Miejskiego.

Nie wiadomo, czy odkrywca liczy na znaleźne. Z nieoficjalnych informacji wynika, że mężczyzna wcześniej chciał zostawić skarb w muzeum. Tam odesłano go do konserwatora zabytków, skąd trafił do biura rzeczy znalezionych Urzędu Miejskiego.

Teraz urzędnicy muszą oczyścić monety i skatalogować. Każda zostanie sfotografowana i wyceniona. O znalezisku powiadomiony zostanie także konserwator zabytków. Specjaliści ocenią wartość znaleziska.

Grosze czeskie, zwane także praskimi, były bite do XVI wieku. To jedna z najpopularniejszych monet obiegowych w średniowiecznej środkowej Europie. Bito ich nawet kilkanaście milionów rocznie.

...

Stare czyli cenne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:12, 18 Lut 2016    Temat postu:

Choszczno: Znalazł artefakt sprzed 2,5 tysiąca lat. Będzie miał kłopoty
Alicja Wirwicka
Dziennikarka Onetu
Znaleziony artefakt - Materiały prasowe

Wczoraj policjanci zabezpieczyli w okolicach Recza rękojeść miecza pochodzącą sprzed 2,5 tysiąca lat. Unikatowy artefakt znalazł amatorski poszukiwacz. Nie miał jednak pozwolenia. Grozi mu nawet pięć lat więzienia.

Rękojeść miecza została odnaleziona przez poszukiwacza w okolicach Choszczna dwa tygodnie temu. Mężczyzna nie wiedział, jaka jest wartość zabytku, nie powiadomił też o swoim odkryciu odpowiednich służb. Policjanci o znalezisku dowiedzieli się z anonimowego zgłoszenia. Amatorowi skarbów artefakt został odebrany.
REKLAMA


- Okazało się, że jest to rękojeść miecza z brązu. Została przebadana przez archeologów z Muzeum Narodowego w Szczecinie, gdzie stwierdzono, że pochodzi ona z Hallstatt w Austrii, z okresu wczesnego żelaza, określaną okresem halsztackim z ok. 750-550 lat p.n.e. - mówi asp. szt. dr Marek Łuczak ze szczecińskiej policji. - Jest to bardzo rzadki okaz pradziejowej broni występujący na terenie Pomorza i Polski - dodaje.

Prawdopodobnie to jedyny taki zabytek w Polsce. Teraz archeolodzy mają wyjaśnić, jak rękojeść znalazła się w okolicach Choszczna. Być może była tam kiedyś osada, ale niewykluczone są inne opcje.

Policjanci ostrzegają, że w przypadku takich znalezisk mamy obowiązek zgłosić sprawę do odpowiednich służb. - Każdy zabytek archeologiczny, wydobyty z ziemi według prawa polskiego jest własnością Skarbu Państwa - tłumaczy asp. szt. Łuczak. - 35-latek nie miał pozwolenia na prowadzenie poszukiwań za pomocą sprzętu elektronicznego, nie zgłosił on również służbom konserwatorskim, że odnalazł zabytek archeologiczny. W takim wypadku będzie on odpowiadał za kradzież zabytku na szkodę Skarbu Państwa - dodaje.

Na razie unikatowy skarb jest w stanie zawieszenia. Dopiero po tym, jak prokuratura zakończy postępowanie, rękojeść trafi do konserwatora zabytków w Szczecina, a następnie do wskazanego przez niego muzeum.

...

To zbyt cenne by szlo na handel.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:38, 26 Lut 2016    Temat postu:

Kamień Pomorski: Antyczne monety na dnie Bałtyku. "Znalazcy" grozi więzienie
Alicja Wirwicka
Dziennikarka Onetu
W trakcie przeszukania odnaleziono tasak z XVII-XVIII wieku oraz pistolet maszynowy PPSz, czyli tzw. Pepeszę, bez kolby - Policja / Policja

Dwa dni temu do Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej zgłosił się 36-letni mieszkaniec powiatu kamieńskiego proponując kupno antycznych monet z Grecji i Bizancjum, które jego dziadek znalazł w Bałtyku.

Mężczyzna nie omieszkał pochwalić się dyrektorowi muzeum innymi znaleziskami, które zebrał podczas 15 lat poszukiwań z wykrywaczem metali. Mówił, że posiada płytę z herbem z pałacu Flemmingów. Dyrektor muzeum odmówił kupna przedmiotów z nielegalnego źródła informując, że o fakcie odnalezienia zabytków musi poinformować wojewódzkiego konserwatora zabytków.
REKLAMA


O sprawie został powiadomiony koordynator ds. zabytków KWP w Szczecinie i po dwóch dniach od wizyty w muzeum sprzedający został ustalony a przedmioty, którymi się chwalił zostały zatrzymane przez policjantów z Wydziału Prewencji KWP w Szczecinie i KPP w Kamieniu Pomorskim.

- Mężczyzna oświadczył, że historię o znalezieniu zabytków w Bałtyku wymyślił na użytek muzeum, aby stworzyć jak to określił "legendę zabytku" - mówi asp. sztab. dr Marek Łuczak z zachodniopomorskiej policji. - W trakcie przeszukania odnaleziono tasak z XVII-XVIII wieku oraz pistolet maszynowy PPSz, czyli tzw. Pepeszę, bez kolby - dodaje.

Mężczyzna tłumaczył się w zawiły sposób. Podobno Pepeszę znalazł ją mając 10 lat, a następnie wyrzucił do stawu. Kilka dni temu postanowił przekazać ją do muzeum, więc odszukał ją w stawie po 25 latach a następnie zakonserwował, przygotowując do oddania. Resztę przedmiotów ma po nieżyjącym dziadku oraz innych nieżyjących osobach.

Wątpliwości policjantów wzbudziły antyczne monety. - Mężczyzna stwierdził, że niektóre z nich według jego wiedzy są falsyfikatami, ale nie wspomniał o tym podczas wizyty w muzeum. - mówi asp. sztab. Łuczak - Stan monet również zwrócił uwagę policjantów, niektóre z nich były prawie w stanie menniczym. Przekazano je do ekspertyzy do Muzeum Narodowego w Szczecinie - tłumaczy.

36-latkowi grozi teraz nawet kilka lat więzienia. Za chęć sprzedaży podrobionych monet może otrzymać grzywnę lub karę więzienia nawet do 2 lat. Nie uniknie również kary za nielegalne posiadanie broni. Grozi za to kara więzienia od pół roku do nawet 8 lat. Sprawę bada prokuratura rejonowa w Kamieniu Pomorskim.

...

Bez przesady. UBecy trzymaja ukradzione dokumenty w mieszkaniach a wy bedziecie ciagac faceta za ZNALEZIONE! Chlop moze myslec ze jak znalazl niczyje to jego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:13, 10 Mar 2016    Temat postu:

PAP

Nieopodal Janowca Wielkopolskiego odnaleziono skarbiec z przedmiotami sprzed 3 tys. lat
Policjanci odkryli historyczne przedmioty nieopodal Janowca Wielkopolskiego - Thinkstock

Niezwykłego odkrycia dokonano w lesie nieopodal Janowca Wielkopolskiego. Co najmniej kilkadziesiąt przedmiotów z epoki brązu, datowanych na ok. 3 tys. lat odnaleźli policjanci z Poznania.

- Wśród tych kilkudziesięciu przedmiotów, znalezionych przez policjantów były głównie należące do kobiety; naszyjniki, zapinki do włosów, bransolety, ale także groty włóczni i topory – wyjaśnia rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu mł. insp. Andrzej Borowiak. Jak dodał, na pochodzące z epoki brązu obiekty natrafili poznańscy policjanci z wydziału Kryminalnego i wydziału Poszukiwań, którzy zajmują się m.in. odzyskiwaniem zrabowanych dzieł sztuki oraz ochroną dóbr kultury.
REKLAMA


- Policjanci odkryli te historyczne przedmioty przy okazji realizacji swoich zadań; sprawdzali pewne informacje o tym, że w okolicach Janowca Wielkopolskiego pojawiali się ludzie m.in. z urządzeniem do wykrywania metali pod ziemią. Dziś rano pojechali sprawdzać te informacje, ponieważ tego typu działania prowadzone przez osoby prywatne są nielegalne – zaznaczył Borowiak. Policjanci poinformowali już o znalezisku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Historyczne przedmioty mają teraz zostać zabezpieczone i zbadane przez archeologów.

...

To jest tak cenne kulturowo ze nie mozecie sobie wziac bo np. na waszym polu. Gdyby to cos nowego to owszem ale to jest dziedzictwo historyczne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:54, 30 Mar 2016    Temat postu:

IAR

Niezwykłe odkrycie na Wiejskiej w Warszawie
Niezwykłe odkrycie na Wiejskiej w Warszawie - Thinkstock

Niezwykłe odkrycie na Wiejskiej w Warszawie. Archeolodzy znaleźli przedwojenne przedmioty, które zostały schowane w piwnicach budynków, zniszczonych w czasie II wojny światowej. To m.in. porcelanowe zastawy, srebro i kryształy. Pochodzą one z czasów dwudziestolecia międzywojennego.

W sumie znaleziono około stu różnych naczyń. Michał Krasucki, zastępca stołecznego konserwatora zabytków, mówi, że mają one przede wszystkim wartość historyczną. Tłumaczy, że nieczęsto spotyka się przedmioty w tak dobrym stanie, znalezione w miejscu, które zostało praktycznie zrównane z ziemią.
REKLAMA
REKLAMA


Zastawy pochodzą m.in. z manufaktur Rosenthal, Thomas Bavaria, Shumann Bavaria, Pirkenhammer Czechoslovakia.

Andrzej Jaskuła, archeolog nadzorujący badania, przyznaje, że był pod dużym wrażeniem odkrycia. - Ktoś w trakcie wojny zniósł całe serwisy do piwnicy, przełożył je gazetami. Później przysypane bezpieczną warstwą gruzu przetrwały - mówi. Andrzej Jaskuła dodaje, że na razie trudno określić, kiedy "znalezisko" trafiło do piwnicy.

To pierwszy etap prowadzonych na Wiejskiej prac archeologicznych. Zarówno archeolodzy, jak i władze miasta liczą na kolejne ciekawe odkrycia w tym miejscu.

Badania na Wiejskiej są prowadzone na zlecenie Kancelarii Sejmu. Są związane z budową nowych pomieszczeń dla sejmowych komisji.

...

Archeologia to szeroki zakres pojeciowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:57, 13 Maj 2016    Temat postu:

Rozpalił grilla, znalazł monety sprzed dwóch tysięcy lat
wyślij
drukuj
Katarzyna Jaworska, pw | publikacja: 12.05.2016 | aktualizacja: 20:04 wyślij
drukuj
Monety mają 2 tysiące lat (fot. David Silverman / Staff / Getty Images)
Prawdziwy wysyp rzymskich monet sprzed 2 tys. lat w różnych regionach Polski. Pewien mężczyzna, który grillował ze znajomymi na Podlasiu, znalazł 140 srebrnych monet z czasów cesarstwa. To już drugie odkrycie w tym regionie w ostatnich tygodniach. Monety odnaleziono także niedawno na Warmii i Mazurach.

Znaleziono skarb z okresu Cesarstwa Rzymskiego
Mieszkaniec niewielkiej Kuźnicy podczas grilla zobaczył, że coś błyszczy w ziemi. Zaczął zbierać grosz do grosza, a właściwie denar do denara i uzbierał ponad 140 srebrnych rzymskich monet sprzed 2 tysięcy lat.

Kolejne znalezisko

Znaleziskiem zainteresował się już podlaski konserwator zabytków. I dokładnie przeszukał teren.– W trakcie tych badań pozyskaliśmy 37 monet rzymskich. Zostaną przekazane do działu archeologii Muzeum Podlaskiego – powiedział Jerzy Maciejczuk.

Monety są w bardzo dobrym stanie. Pochodzą z okresu panowania cesarzy Augusta i Hadriana.

Skarb spod Kuźnicy jest kolejnym tego typu odkryciem w ostatnim czasie. Kilka dni temu rzymskie denary znalazł rolnik w okolicach Iławy. Mogą to byś pozostałości po Gotach, którzy z północy, przez ziemie polskie, wędrowali aż do Morza Czarnego.
#wieszwiecej | Polub nas
TVP Info

...

Cenne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:39, 03 Cze 2016    Temat postu:

W Poznaniu znaleziono szkielet z XVII w. ze śladami trepanacji czaszki
am/
2016-06-03, 16:30



Skomentuj
0
Szkielet datowany na XVII w. ze śladami trepanacji czaszki znaleziono w Poznaniu w trakcie prac wykopaliskowych przed urzędem miasta. Według specjalistów może to być ślad jednego z pierwszych takich zabiegów w Europie Środkowej, a sam Poznań był wtedy "w awangardzie medycyny".
PAP/Bartosz Jankowski

Świat
Izrael: antyczne znalezisko odkryte przez...

Rozrywka
Leśniczy dostał 50 tys. od ministra. Za...

- Niewątpliwie jest to pośmiertne odsłonięcie czaszki. Widać nawet w przekroju tejże czaszki, że ją przepiłowano, że prawdopodobnie wydobyto z niej mózg (…) To znalezisko na pewno może być porównywalne z najwcześniejszymi tego typu zabiegami w Polsce, które datowane są na 1613 rok. Można też powiedzieć, że wówczas Poznań był w awangardzie nowoczesnej medycyny - powiedział w piątek kierujący wykopaliskami dr Marcin Ignaczak.



Szkielet został odkryty w drugiej warstwie pochówków w obrębie Kolegiaty św. Marii Magdaleny w Poznaniu. - Te pochówki są przez nas datowane na bardzo stare ponieważ wcześniejsze nawarstwienia wskazywały, że mamy do czynienia z XVII-wiecznymi pochówkami, a te są siłą rzeczy jeszcze starsze - podkreślił.



"Został tam pochowany ktoś znaczny"



- Wiele wskazuje na to, że chronologia tego szkieletu to XVI, połowa XVII wieku. Przypuszczamy, że ten szkielet może być jednak współczesny czasom, kiedy w kolegiacie pochowano m.in. jednego z najsłynniejszych poznańskich medyków Józefa Strusia i - na razie ostrożnie - ale przypuszczamy, że to nawet on mógł dokonać autopsji na tym właśnie nieboszczyku - dodał.



Ignaczak podkreślił także, że odkrycie jest niezwykłe też z tego względu, że mimo iż w tamtych czasach przeprowadzano sekcje zwłok, to raczej na bezimiennych zmarłych. - Ten szkielet został odkryty w trumnie, wewnątrz kolegiaty, co sugeruje, że został tam pochowany ktoś znaczny. W tej chwili właśnie odpowiedź dlaczego akurat na tym nieboszczyku przeprowadzono ten zabieg jest dla nas największym problemem. Łatwo sobie też wyobrazić, że w tamtych czasach przeprowadzanie autopsji nie było rzeczą codzienną, bo medycyna też wtedy raczkowała - zaznaczył archeolog.



"Dowiemy się kim był, jak wyglądał"



Jak dodał, na początku przyszłego tygodnia powinna być znana obszerniejsza wypowiedź antropologów. - Po dalszych badaniach, ekspertyzach antropologicznych, dowiemy się też więcej o tym człowieku; o jego stanie zdrowia, przebytych chorobach, o tym jak wyglądał. Spróbujemy też oczywiście zbadać DNA - podkreślił Ignaczak.



Po oględzinach szkieletu tezę o przeprowadzonej w pierwszej połowie XVII w. pośmiertnej autopsji w Poznaniu wstępnie potwierdził też prof. Janusz Piontek z Instytutu Antropologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.



Wykopaliska na poznańskim placu kolegiackim trwają od połowy kwietnia. Zakończenie prac wstępnie planowane jest na lipiec tego roku.

PAP

...

Jak widac dawni ludzie nie byli tacy glupi jak myslicie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:27, 09 Lip 2016    Temat postu:

Niezwykłe groby odnalezione w Sandomierzu
Dodano dzisiaj 17:52
Prace archeologiczne (fotografia ilustracyjna) / Źródło: Fotolia / Denis Topal
Podczas prac archeologicznych w Sandomierzu odkryto dwa groby – jeden pochodzi prawdopodobnie z wieku XI, drugi z okresu neolitu – donosi „Gość Niedzielny”.

Prace archeologiczne w Sandomierzu prowadzone były w związku z budową budynku gospodarczego na Wzgórzu Staromiejskim w miejscu, gdzie w 1226 roku lokowana była gmina miejska o charakterze targowym i rzemieślniczym.

Pierwszy odkryty grób to przykład pochowku szkieletowego z początku XI wieku. W jamie grobowej znaleziono szkielet, prawdopodobnie mężczyzny, który do pasa miał przypięty nóż żelazny, krzesiwo dwukabłąkowe i krzemienne krzesaki. W grobie znajdowało się również naczynie z żywnością.

Odkryte przedmioty mogą świadczyć o wysokim urodzeniu pochowanej osoby. Ponadto grób był lokowany na osi północ-południe, nie wschód-zachód. Wszystko to stanowi nie lada gratkę dla archeologów, ponieważ tego typu pochówki są rzadkie w Małopolsce.
Pół metra o pierwszego grobu znaleziono zbiorową mogiłę, gdzie leżały rozczłonkowane ciała wielu osób. To prawdopobni pozostałość po osadnikach z tzw. kultury złockiej. Nazwa kultury pochodzi od nazwy miejscowości Złota koło Sandomierza, gdzie znajdowało się centrum osadnicze neolitycznejj społeczności.

Nadzór archeologiczny i ratownicze badania wykopaliskowe na ulicy Staromiejskiej w Sandomierzu prowadziła Monika Bajka. W badaniach brali udział absolwenci Instytutu Archeologii UMCS w Lublinie: Adam Bogacewicz, Agnieszka Grzywacz i Katarzyna Kruszyńska oraz Piotr Chojnacki z Sandomierza.
/ Źródło: Gość Niedzielny

...

Bardzo cenne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:41, 13 Lip 2016    Temat postu:

Sensacyjne znalezisko. Ktoś podrzucił naczynia sprzed 2700 lat
wyślij
drukuj
kaien,d | publikacja: 13.07.2016 | aktualizacja: 14:17 wyślij
drukuj
Nie wiadomo, kto przyniósł naczynia do Starej Kopalni (fot. facebook.com/Radio Wrocław)
Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopalnia w Wałbrzychu wzbogaciło się o siedem glinianych naczyń z okresu kultury łużyckiej. Mają kilka tysięcy lat, są w doskonałym stanie, a do muzeum ktoś podrzucił je w reklamówce.

Rozpalił grilla, znalazł monety sprzed dwóch tysięcy lat
Nie wiadomo, kto przyniósł naczynia do Starej Kopalni. – To się czasami zdarza – przyznaje Wioletta Wrona-Gaj z Centrum.

Archeolog Anna Kowalska szacuje, że naczynia mają ok. 2700 lat. Wśród nich są m.in. waza, misa, czerpaki. Dla placówki te przedmioty mają dużą wartość, ponieważ w swoich zbiorach Stara Kopalnia ma zaledwie kilka eksponatów z ceramiki kultury łużyckiej.

Ludność tej kultury zajmowała tereny dorzecza Wisły, Odry, północne Morawy, północne Czechy, Saksonię, Łużyce i Brandenburgię. Podstawą gospodarki wśród tamtejszej ludności było rolnictwo. Dobrze rozwinięte było także garncarstwo, tkactwo, plecionkarstwo, obróbka drewna, kamienia oraz znajomość odlewnictwa brązu.
#wieszwiecej | Polub nas
Tajemnicze naczynia zostaną pokazane na najbliższej wystawie, która odbędzie się w Centrum 16 września.

Znalezisko zostało zgłoszone do Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.


IAR, Radio Wrocław

...

Moze sie bał ze mu rozkopia dzialke i to bedzie jak konfiskata w rezultacie. Ale uczciwy. Piekne znalezisko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:25, 17 Wrz 2016    Temat postu:

Dziki wykopały w Małopolsce osadę z czasów Mieszka I
wyślij
drukuj
łz, pszl | publikacja: 17.09.2016 | aktualizacja: 11:50 wyślij
drukuj
Archeolodzy podjęli wykopaliska i odkryli wiele cennych przedmiotów (fot. Muzeum Miejskie Sztygarka)
Sensacja archeologiczna w Bukownie Starym (woj. małopolskie). Właściciel działki chciał wyrównać ziemię zryta przez dziki. Na miejscu znalazł tajemnicze krążki z dziurkami. Zdjęcia odkrycia umieścił w internecie. Archeolog Dariusz Rozmus rozpoznał w nich cenne średniowieczne skarby – pisze „Gazeta Krakowska”.

Nazistowska kapsuła czasu otwarta. W środku pieniądze i...
Grzegorza Soleckiego nie zdziwiła zryta ziemia, zaskoczenie przyszło później. – W czasie równania zauważyłem dwa dziwnie wyglądające ołowiane krążki z dziurką w środku. Pomyśleliśmy z rodzicami, że to elementy siewników rolniczych, których używaliśmy na uprawie ziemniaków, więc nie zwróciliśmy na to większej uwagi – opowiada bukowianin.

Z czasem mężczyzna zaczął odkrywać kolejne tajemnicze kamyki. Zaciekawiony opublikował w sieci zdjęcia przedmiotów. Natrafił na nie archeolog dr hab. Dariusz Rozmus. –Powiedział mi, że mogą to być cenne skarby, nawet z okresu średniowiecza, i zapytał, czy mógłby zrobić małe wykopaliska. Zgodziłem się, bo byłem ciekawy, co jeszcze skrywa się na mojej działce – przyznaje.

Na miejsce przybyła ekipa archeologów z Muzeum Miejskiego „Sztygarka” w Dąbrowie Górniczej. – Przeprowadziliśmy niewielki sondaż i znaleźliśmy na wyznaczonym stanowisku bardzo dużo ołowianych wytopków oraz ciężarków. Jedna z prawdopodobnych hipotez, jakie zakładamy, mówi o tym, że te z dziurkami mogły służyć albo jako odważniki, albo jako rodzaj pieniądza zastępczego w okresie XI wieku, a także za Mieszka I – tłumaczy Rozmus.

Wkrótce na terenie działki pana Grzegorza powinny ruszyć kolejne prace. Ich zakres będzie jednak uzależniony od zebranych funduszy.
#wieszwiecej | Polub nas„Gazeta Krakowska”

....

Wstyd! Dziki lepsze od archeologow!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wybić się na Niepodległość! / Polska wzorem dla Świata. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy