Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Zakonnice jechały do Ziemi Świętej - zginęły w wypadku ...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:42, 25 Gru 2010    Temat postu: Zakonnice jechały do Ziemi Świętej - zginęły w wypadku ...

Trzy włoskie zakonnice zginęły, a dwie inne zostały ranne w wypadku drogowym w północnym Izraelu - poinformowały policja i służby ratownicze.

Jak podało pogotowie ratunkowe Czerwonej Gwiazdy Dawida, samochód z pięcioma siostrami zakonnymi, które przybyły do Ziemi Świętej na bożonarodzeniową pielgrzymkę, uderzył w słup energetyczny w pobliżu miasta Bet Szean przy granicy jordańskiej.

Według policyjnego rzecznika Aleksa Kadlakskiego, dwie zakonnice poniosły śmierć na miejscu, a trzecia zmarła po przewiezieniu do szpitala.

>>>>

Piekna smierc! W Wigilię podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej!




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:30, 17 Sie 2011    Temat postu:

Tragedia 19-latki: mamo, niedźwiedź mnie zjada !!!

Do niezwykle dramatycznych scen doszło w wiosce Termalniji, w pobliżu Pietropawłowska Kamczackiego, na Syberii. Zrozpaczona matka słuchała przez telefon komórkowy, jak jej córka była żywcem jedzona przez niedźwiedzia brunatnego i troje młodych. 19-letnia Olga Moskaljowa w trzech rozmowach telefonicznych opisywała atak rozjuszonego zwierzęcia - podaje serwis dailymail.co.uk.

Wysłanych na miejsce zdarzenie sześciu myśliwych zabiło niedźwiedzia i trójkę młodych. Podwójne morderstwo ( zwracam uwagę że zwierzęta nie mordują ponieważ nie mają rozumu - mogą być np. opętane prrzez diabla jak swinie w Ewangelii ) dokonane przez dzikie zwierzęta nie jest odosobnione na tym obszarze. Wygłodniałe i zarazem niebezpieczne zwierzęta w poszukiwaniu pożywienia coraz bliżej podchodzą do siedlisk ludzkich. Niektóre z ataków kończą się śmiercią ludzi.

Tragiczna historia zaczęła się od ataku niedźwiedzia na ojczyma dziewczyny. Ta, próbując ratować swoje życie, zaczęła uciekać. Po krótkim pościgu rozwścieczone zwierzę dopadło 19-latkę. Olga zaczęła dzwonić do swojej matki, prosząc ją o pomoc.

- Krzyczała: "Mamo, niedźwiedź mnie zjada! Mamo, tak mnie boli. Mamo, pomocy! - opowiada jej matka Tatiana. Na początku kobieta myślała, że to żart, ale - jak sama mówi - kiedy usłyszała ból i cierpienie w głosie Olgi i ryk niedźwiedzia, to "zamarła w szoku". Matka natychmiast zaalarmowała policję i krewnych.

!!!! Koszmar ! A jednak zakonczenie jest optymistyczne :

Desperacko walcząca o życie 19-latka, wykonała trzy połączenia telefoniczne do matki. W ostatnim powiedziała: "Mamo, już mnie nie boli. Wybacz mi wszystko. Kocham cię tak bardzo".

"Mamo, już mnie nie boli.
Wybacz mi wszystko.
Kocham cię tak bardzo".


!!!!!!!

Tak to sa znamienne slowa ! Swiadcza ze Bóg przystapil do dzialania !

Juz mnie nie boli ! Bo juz przechodze do TAMTEGO ŚWIATA ! BÓG JUŻ ZAKOŃCZYŁ MOJE CIERPIENIA !

WYBACZ MI WSZYSTKO ! A wiec przebaczenie ! Pojednanie ! Fundament tego co trzeba zrobic aby isc do nieba to juz SAM BÓG mowil jej co powinna zrobic ! Matka jest tutaj przedstwicielem wszystkich wobec ktorych trzeba sie pojednac ...

KOCHAM CIĘ TAK BARDZO ! Tak KOCHAM ! Bo tam juz jest TYLKO KOCHAM ! Juz nie ma cierpie ! Tylko KOCHAM !

Smiec nas szokuje bo jest skandalem ale jak widac jest tez wybawieniem. A Bóg robi wszystko aby po niej bylo niebo . Stad gwaltowna smierc choc szokujaca jednak otwiera droge do nieba ! Jest tez pokuta za grzechy ! Bo co tam ten krotki okres grozy i bolu gdy potem juz szczescie BEZ KONCA !!! Takie sa te historie - pozornie smutne faktycznie radosne :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:07, 21 Sty 2012    Temat postu:

Dramat małżeństwa podczas podróży poślubnej

27-letnia Kristy Cadman-Jones, cieszyła się z romantycznej podróży do południowo-wschodniej Azji ze swoim nowo poślubionym mężem, kiedy doszło do tragedii. Kobieta umarła na atak serca - informuje thesun.co.uk.

W oświadczeniu wydanym przez jej rodzinę można przeczytać: "Jesteśmy zdruzgotani utratą Kristy, która zmarła w trakcie jej podróży poślubnej po Kambodży. Kristy była ciepłą, kochającą młodą kobietą, która miała przed sobą całe życie". Valerie Cadman-Jones, teściowa Kristi, napisała na Facebooku komentarz o następującej treści: "Wszystkim tym, którzy znali moją wspaniałą synową, będzie bardzo brakowało".

"To jest szokujące i straszne. Była tak wspaniałą i pełna życia osobą. Przynajmniej swój ostatni dzień spędziła ze swoją bratnią duszą..." - napisała w serwisie społecznościowym przyjaciółka zmarłej, Clare Phillips.

>>>>

I znowu wylazi poganstwo . Zachod jest beznadziejnie pusty . Jaki znowu ,,ostatni dzien'' . Zycie nie konczy sie na ziemi . Pozniej jest zycie wieczne . Skoro sere to znaczy ze Bóg zdecydowal ze juz nie musi sie meczyc . I przeciez skoro jest dobra poszla do Boga a on jest MIŁOŚCIĄ ! To chyba lepiej byc nie moze . Z milosci siermieznej tutaj przeszla do doskonalej wiecznej . Nie bedzie miala ciezkiego zycia zycia tutaj z ludzmi ktorzy sa koszmarni i ktorzy niszcza kazda milosc tak ze czlowiek ma wszystkiego dosc . Zamiast takich ,,atrakcji'' jest u Boga GDZIE NIE MA ZADNYCH PROBLEMOW ! ZADNYCH ! Sama radosc . To kto by zalowal ? Szaleniec . Poza tym pamietajmy ze czesto nastepujaca po sobie smierc ludzi ktorzy sa mocno ze soba zwiazani . Np. Umiera maz i za pol roku zona . A jeszcze szczesciej u staruszkow . Zyja razem np. 70 lat nawet nie tylko maz zona ale brat jak to bylo an wsi w duzej rodzinie . I nagle jeden umiera i za chwile nastepny i nastepny . Wszyscy staruszkowie wymieraja jeden po drugim . Kazdy rozumie ze to nie jest naturalne i ze smierc jdnego pociagnela reszte .
I o co chodzi ? W takich przypadkach Bóg ich zabiera do siebie aby byli razem bo jak ktos byl tak mocno zwiazany ( to jest nawiasem mowiac milosc a nie uczuciowe bicie serca i to co ludzie blednie za milosc uwazaja mylac ja z emocjami ) to ciezko mu teraz zyc bez tej osoby a Bóg przeciez nie bedzie zmuszal skoro widzi ze im ciezko . Stad kochajacy sie czesto laduja u Boga w krotkim czasie na raz .
To wszystko jest bardzo madre . Tylko nie rozumiemy dobrze a przynajmniej ludzie nie rozumieja bo ja juz sie dowiedzialem . To dlatego dobrzy zyja krotko . Nieraz sie mowi . Dlaczego obrzy umieraja chorzy mlodo a bandyci zyja dlugo ? Dlatego ze dobrych Bóg zabiera szybko aby dac im szczescie a bandyci musza sie meczyc bo sa bandytami i nie zasluzyli . Zreszta jakby Bóg ich zabral toby to niebylo niebo . Nie musze tlumaczyc ...
Widzimy teraz o czym mowi Biblia w kwestii spojrzenia ,,ludzkiego'' i Bożego . Trudno ludziom zrozumiec te rzeczy bo sa ograniczeni . Trzeba Bogu ufac :O))) Jeszcze nigdy nie zawiodl . Jaka to zreszta glupota . Ludzie podejrzewaja Boga ktory NIKOGO NIGDY nie zawiodl . amiast w tym JEDNYM wypadku zaufac ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:39, 27 Sty 2012    Temat postu:

"Atak" cichego zabójcy. Zmarli wkrótce po ślubie

Studencka para, która kilka tygodni temu wzięła ślub, nie żyje. Ich sąsiedzi, czteroosobowa rodzina, z objawami silnego zatrucia trafili do szpitala. Ta tragedia we Wrocławiu to jednocześnie ostrzeżenie. Każdego roku w Polsce dochodzi do kilku tysięcy zaczadzeń.

>>>>>

I znow zakochani zgineli razem a wiec bez rozlaczania sie do Boga . Bóg chyba czekal na slub aby dopelnili sakramentu bo to wazne i ich zabral . Oszczedzil im trudow i cierpien a moze zawodow i ukaze im w niebie MIŁOŚĆ PRAWDZIWĄ ! Czyli SIEBIE ! Wam sie zdaje smutna historia a tu nic z tego ! Wrecz radosna . Nie komiczna a radosna . Bóg powiedzial ze ,,Moje drogi nie sa waszymi'' i na odwrot i w istocue widzicie jaka przepasc w mysleniu miedzy wami a Bogiem . Bo ja jak widac juz troche poznalem te sprawy i inaczej patrze ! Trzeba sie przestawic .
A oczywiscie Bóg ich nie zabil . To mogl byc wypadek . Mogl diabel popsuc . Mogal byc glupota ludzi czy nieswiadomosc . Bóg to wykorzystal aby zabrac ich w najlepszym dla nich momencie . Gdyby to byl zly moment . ,,Coś'' by ich ostrzeglo ,,w środku'' i by zapobiegli . Ale po co skoro to byl najlepszy moment ? Bóg chce tylko dobra :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:55, 11 Lut 2012    Temat postu:

USA: przeżyli razem 65 lat, zmarli tego samego dnia

W USA emeryci James i Marjorie Landis, którzy byli małżeństwem przez 65 lat, zmarli tego samego dnia - podaje korrespondent.net.

87-letnia Marjorie Landis zmarła po długiej chorobie w jednym ze szpitali w Pensylwanii. Po 88 minutach lekarze stwierdzili zgon jej męża. Zmarł na atak serca. - Wszystko jest w porządku. Kocham cię. W naszym życiu wydarzyło się wiele dobrego. Spotkamy się wkrótce - miał powiedzieć James tuż przed śmiercią żony.

Para poznała się w 1946 roku. James Landis, po zakończeniu służby w siłach powietrznych USA, przez długi czas pracował jako inżynier-elektryk. Jego żona Marjorie uczyła w szkole niedzielnej i zajmowała się wychowaniem dwójki dzieci.

Pastor Kościoła, do którego chodzili państwo Landis, podkreśla, że byli oni nierozłączni. - Takiego małżeństwa chciałbym życzyć wszystkim - dodaje.

>>>>

I kolejny taki przypadek ze umieraja razem . Bóg nie chce rozlaczac ludzi dla ktorych sytuacja gdyby jedno bylo na ziemi drugie na tamtym swiecie bylaby meczaca i powidowaal wielkie cierpienie . Totez poszli razem do Boga . A poniewaz byli wzorowym malzenstwem to nie ma takiej rzeczy ktorej by Bóg dla nich nie zrobil .
I jak umierali byli swiadomi ze zaraz sie spotkaja bo to po prostu prawda . I TO JEST WLASNIE ZYCIE a nie to co wam pokazuja media :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:35, 24 Kwi 2012    Temat postu:

Odgrywając Judasza przez przypadek się powiesił

Bra­zy­lij­ski aktor zmarł w sku­tek przy­pad­ko­we­go po­wie­sze­nia w cza­sie tra­dy­cyj­ne­go przed­sta­wie­nia Pasji, w któ­rej grał Ju­da­sza - in­for­mu­je BBC News.

27-let­ni Tiago Kli­meck od­gry­wał scenę sa­mo­bój­stwa Ju­da­sza z wiel­ko­piąt­ko­wej pasji Chry­stu­sa w mie­ście Ita­ra­re, 345 km na za­chód od Sao Paulo. Aktor wi­siał na sznu­rze ponad czte­ry mi­nu­ty, zanim ko­le­dzy zo­rien­to­wa­li się, że coś jest nie tak. Kiedy wresz­cie za­uwa­ży­li, że do­szło do wy­pad­ku, od­cię­li nie­przy­tom­ne­go ak­to­ra i we­zwa­li po­go­to­wie. Męż­czy­zna od tego czasu był w śpiącz­ce. Zmarł jed­nak w mi­nio­ną nie­dzie­lę.

Po­li­cja bada czy urzą­dze­nie, które miało pod­trzy­my­wać Kli­mec­ka, dzia­ła­ło wła­ści­wie. Inną hi­po­te­zą jest to, że węzeł na sznu­rze zo­stał za­wią­za­ny nie­pra­wi­dło­wo.

>>>>

Bardzo dziwna smierc . Pokazuje ze w niczym nie nalezy przesadzac . Ale wbrew pozorom chwalebna . Umrzec podczas ukazywania Pasji to wrecz otwarta droga do nieba ! Jak smierc na polu bitwy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:31, 16 Paź 2012    Temat postu:

Przyjaźniły się ponad wiek, zmarły jednego dnia w wieku 107 lat.

Przyjaźniły się ponad wiek, zmarły w wieku 107 lat tego samego dnia, w odstępie kilku godzin, w tym samym domu spokojnej starości - to historia dwóch kobiet z Treviso na północy Włoch, opisana przez włoską prasę.

Urodzone w 1905 roku Alberta Fabris i Teresa Graziani poznały się jako małe dziewczynki i ponad 100 lat były związane wielką przyjaźnią. Razem chodziły do szkoły podstawowej. Nigdy nie wyszły za mąż. W maju i czerwcu tego roku świętowały 107 urodziny i jako najstarsze mieszkanki Treviso były symbolem tego miasta, także z powodu wielkich zasług ich rodzin. Umarły tej samej nocy w tym samym domu, którego - obie samotne - były pensjonariuszkami.

Alberta Fabris pochodziła z arystokracji z północy Włoch, była potomkinią rodu, który przez blisko pięćset lat zapisał się na kartach historii tamtych stron. W Treviso zasłynęła blisko 80 lat temu jako pierwsza kobieta, która w tym mieście otrzymała prawo jazdy. W latach 30. minionego wieku była mistrzynią tenisa i narciarstwa. Z jazdy na nartach zrezygnowała dopiero w wieku 87 lat.

Teresa Graziani mieszkała przez wiele lat w XVI-wiecznej kamienicy należącej do jej rodziny. Ona również pochodziła z arystokratycznego rodu, od wieków rezydującego w miejscowości Ceneda. Jej ojciec był ekonomem dóbr tamtejszej diecezji. Część majątku ziemskiego jej rodu została podarowana miejscowej parafii.

Kobiety razem przeżyły dwie wojny światowe. Przyjaźniły się do ostatnich chwil i - jak zauważają lokalne dzienniki - niemal do końca uwielbiały wspominać wspólnie przeżyte stulecie.

Ich pogrzeby odbędą się tego samego dnia, we wtorek.

>>>>

Wstrzasajace ! Widzicie tutaj jak dziala Bóg . Smierc nastapila w tym samym czasie aby jedna nie tesknila za druga tylko od razu polaczyly sie tam juz nie jako staruszki ale w pelni sprawne i w szczesciu . TO DLATEGO OSOBY BARDZO SIE KOCHAJACE UMIERAJA W NIEWIELKICH ODSTEPACH CZASU ! Bóg to czyni SPECJALNIE ! :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:08, 06 Kwi 2015    Temat postu:

Chiny: 6 osób zginęło ratując jedną
akt. 6 kwietnia 2015, 07:12
W południowych Chinach 7-osobowa rodzina zginęła niosąc sobie na wzajem pomoc. Sześć osób rzuciło się na ratunek dziewczynce, która tonęła. po tym jak wpadła niechcący do wody.

Rodzina wracała do domu po chińskim święcie zmarłych Qingmingjie. Gdy zatrzymali się nad jeziorem, 17-latka poślizgnęła się myjąc ręce i wpadła do wody. Na ratunek ruszyła jej rodzina. Jak informują miejscowe władze, utonęli wszyscy - dziewczyna i sześcioro jej krewnych, w tym rodzice i dwoje rodzeństwa w wieku 13 i 15 lat.

...

Zgineli niosac sobie pomoc . I poszli do Boga wsrod milosci wzajemnej ... Tak nalezy to rozumiec ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:19, 02 Maj 2015    Temat postu:

Portugalia: pięć osób z pieszej pielgrzymki do Fatimy zginęło na drodze

Pięć osób, które szły w pieszej pielgrzymce do sanktuarium Matki Bożej w Fatimie w środkowej Portugalii, zginęło gdy zostały potrącone przez samochód. Cztery osoby zostały ranne. Do wypadku doszło w okolicy miasta Coimbra.

- Ofiary znajdowały się w 80-osobowej grupie i szły drogą zarezerwowaną dla pieszych, jak zwykle w okresie pielgrzymek do Fatimy - poinformował agencję AFP dowódca strażaków, Fernando Goncalves.

Czworo pielgrzymów zginęło na miejscu, a piąty zmarł w drodze do szpitala. Kierowca stracił panowanie nad kierownicą i wjechał w kolumnę pieszych. W wyniku wypadku on też został ranny.

- Po 1 maja liczba pielgrzymów w tym miejscu jest bardzo duża - dodał Goncalves. Co roku w maju setki tysięcy wiernych udają się do Fatimy, aby uczcić objawienia Matki Bożej.

...

Śmierć na dobrej drodze. Błogosławiona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:57, 03 Sie 2015    Temat postu:

W drodze na Jasną Górę zmarł pielgrzym ze Śląska
Robert Kulig
3 sierpnia 2015, 10:26
W drodze na Jasną Górę, 63-letni pielgrzym z Jejkowic (woj. śląskie) stracił przytomność i mimo reanimacji, zmarł. Jak wynika ze wstępnych informacji, przyczyną był zawał serca.

W trakcie jubileuszowej, 70. pielgrzymki rybnickiej, jeden z jej uczestników źle się poczuł.

- Mężczyzna przez chwilę szedł sam i zaczął się skarżyć na bóle w okolicy serca. Kilka minut później stracił przytomność, próbowaliśmy go reanimować. Pozostałe czynności przejęło częstochowskie pogotowie - mówi Wirtualnej Polsce ks. Marek Bernacki, organizator pielgrzymki.

Mimo próby ratunku, mężczyzna zmarł.

Organizatorzy złożyli kondolencje rodzinie, która czekała na mężczyznę w Częstochowie, ks. Janusz Badura udzielił rozgrzeszenia absolutnego.

Jak udało się nam nieoficjalnie dowiedzieć, przyczyną śmierci był zawał serca.

Podczas tegorocznej pielgrzymki do Częstochowy szło blisko 4 tys. osób z całego regionu. Jest to jedna z największych grup ze Śląska. Okazuje się, że był to pierwszy przypadek śmierci podczas rybnickiej pielgrzymki.

...

Piekna smierc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:45, 20 Lut 2017    Temat postu:

Nie żyją dwie siostry służki

wp /gk24.pl
dodane 19.02.2017 23:38

Do tragicznego wypadku, w którym zginęły siostry służki, doszło w okolicach Manowa w Zachodniopomorskiem
Roman Koszowski /Foto Gość


W tragicznym wypadku zginęły s. Edyta Figura ze Skępego i s. Teresa Żbikowska z Żuromina.

Obie siostry były przełożonymi wspólnot sióstr służek NMP Niepokalanej i katechetkami. Siostra Edyta pochodziła z Radomia, a siostra Teresa z podpłockiej parafii Blichowo.

Do tragicznego wypadku doszło w niedzielę 19 lutego tuż po godz. 15, na DK 11 w okolicach Manowa, w powiecie koszalińskim (woj. zachodniopomorskie).

Z bardzo wstępnych ustaleń policji wynika, że w niedzielne popołudnie w kierunku Koszalina jechały fiat punto, w którym podróżowały siostry, i volkswagen. Mężczyzna kierujący tym drugim pojazdem zaczął wyprzedzać fiata. – Kiedy zjechał na przeciwległy pas ruchu, zauważył nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówkę. Zdecydował się wrócić na swój pas, jednak podczas manewru zahaczył o jadącego przed nim fiata. I wtedy samochód ten uderzył bokiem w jadący z naprzeciwka samochód ciężarowy. W wyniku tego zdarzenia, dwie osoby poniosły śmierć na miejscu – powiedziała Beata Gałka, rzeczniczka koszalińskiej komendy.

Siostry służki proszą o modlitwę w intencji zmarłych s. Edyty i s. Teresy.

...

Bóg powolal. Ten kierowca ma teraz ciezkie zycie. Wyglada ze nie szalal bo chcial wrocic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:33, 22 Lut 2017    Temat postu:

W poniedziałek pogrzeb sióstr
dodane 22.02.2017 12:51

W Godzinie Miłosierdzia siostry zginęły w tragicznym wypadku. Teraz, również w Godzinie Miłosierdzia, odbędą się ich uroczystości pogrzebowe w Płocku
Mirosław Rzepka /Foto Gość


W płockiej katedrze bp Piotr Libera będzie przewodniczył Mszy św. pogrzebowej s. Edyty Figury i s. Teresy Żbikowskiej.

Uroczystości w katedrze rozpoczną się w poniedziałek 27 lutego o godz. 15. Liturgii będzie przewodniczył biskup płocki.

Obie siostry były przełożonymi wspólnot sióstr Służek NMP Niepokalanej i katechetkami. Siostra Edyta pochodziła z Radomia, a siostra Teresa z podpłockiej parafii Blichowo. Zginęły tragicznie w wypadku drogowym, do którego doszło w niedzielę 19 lutego w powiecie koszalińskim (woj. zachodniopomorskie). Pisaliśmy o tym tutaj.

Siostry służki proszą o modlitwę w intencji zmarłych s. Edyty i s. Teresy.

- Siostry w chwili wypadku otrzymały absolucję. Ostatniego namaszczenia udzielił im ks. prof. Janusz Bujak, który jechał samochodem i znalazł się w miejscu wypadku. Siostra Edyta skorzystała też wcześniej z sakramentu pojednania. Pociechą w tym bólu jest to, że odeszły przygotowane. Modlimy się za nasze siostry i prosimy o modlitwę w ich intencji - powiedziała s. Mirosław Grunt, przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej w Mariówce koło Przysuchy. - Wszystkim, którzy w tych dniach jednoczą się z nami w bólu, modlitwie i niezawodnej nadziei, składam serdeczne podziękowanie za przekazywane wyrazy bliskości i otuchy, a najbardziej za tak wiele płynącej z różnych stron modlitwy o dar nieba dla naszych drogich sióstr Edyty i Teresy - dodaje s. Mirosława

Siostra Teresa Żbikowska urodziła się w 1973 r. w Płocku. Pochodziła z parafii Blichowo. Do Zgromadzenia Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej wstąpiła w 1991 r. w Płocku. Pierwszą profesję złożyła w Mariówce w 1994 roku. Od 1999 do 2004 r. pracowała jako katechetka w Skępem. Następnie przez 12 lat katechizowała w Mrzeżynie w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Od sierpnia 2016 roku znów wróciła do pracy w diecezji płockiej i jako katechetka pracowała w Żurominie. Pełniła tam również obowiązki przełożonej wspólnoty.

Siostra Edyta Figura urodziła się w 1970 r. w Radomiu. Do Zgromadzenia Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej wstąpiła w 1988 r. w Mariówce. Tam, w domu generalnym zgromadzenia złożyła pierwsze śluby w 1991 roku. Pracowała jako katechetka w Częstochowie, Bełchatowie, Płocku w parafii św. Maksymiliana Kolbego, Zakopanem, Kobyłce, Mrzeżynie. Od sierpnia 2011 r. katechizowała w Skępem i była przełożoną wspólnoty.


....

Musialy byc dobre.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:45, 27 Lut 2017    Temat postu:

Oblubieniec na drodze pod Koszalinem

am wp
dodane 27.02.2017 17:46

Ks. kan. Wojciech Helak, proboszcz z Mrzeżyna, wygłosił kazanie pogrzebowe
Agnieszka Małecka /Foto Gość

zobacz galerię

- To nie jest wina Pana Boga! On chce być przy tych, którzy do końca Mu ufają i kochają Go - mówił w pogrzebowym kazaniu ks. kan. Wojciech Helak z Mrzeżyna, w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej.

Mszy św. pogrzebowej przewodniczył bp Piotr Libera, zaś homilię głosi ks. kan. Wojciech Helak, proboszcz parafii świętych Apostołów Piotra i Pawła w Mrzeżynie, gdzie przez lata posługiwały siostry Edyta Figura i Teresa Żbikowska.

- W tej godzinie zostaje nam modlitwa, wspomnienia i żywa wiara, że spełniają się teraz słowa Pana Jezusa z Ewangelii: "Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał" (Łk 12, 37).

- Siostry jechały do mojej parafii i do ich dawnego domu zakonnego w Mrzeżynie nad morzem. Cieszyliśmy się na to spotkanie. Czekałem na ich przyjazd, który się opóźniał, i niestety, nie doszedł już do skutku - mówił w kazaniu ks. proboszcz Wojciech Helak.

- Każdy z nas może mógłby opowiedzieć podobną, bolesną, nie do uwierzenia historię. Nagle zabrakło tak bardzo potrzebnych, utalentowanych, z tyloma planami sióstr. A jednak to nie jest wina Pana Boga! On uczy nas odpowiedzialności. On staje przed nami i zapewnia nas, że chce być przy tych , którzy do końca Mu ufają i kochają Go - akcentował ks. Helak.

Kaznodzieja przywołał słowa z Księgi Syracydesa, czytane kilka dni temu w liturgii, bo jak zauważył, słowa te rzucają światło wiary na trudne doświadczenia naszego życia: "Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia! Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały!" (Syr 2, 1-4).

- Zanim siostry wyruszyły w swą ostatnią drogę, były na Mszy św. A w chwili wypadku znalazł się na tej drodze ksiądz, który udzielił im ostatniego namaszczenia. W chwili wypadku, na kolanach siostry Teresy, policjanci znaleźli różaniec. Oto znaki na potwierdzenie, że naprawdę spełniły się słowa Ewangelii: "Szczęśliwi owi słudzy, których Pan zastanie czuwających". Na drodze pod Koszalinem Oblubienic wyszedł im na spotkanie z tajemnicą Miłosierdzia! - mówił ks. proboszcz parafii Mrzeżyno.

- Siostry żyły wśród nas cicho i radośnie. Były przez nas wszystkich bardzo kochane. Ich tragiczne odejście wszystkich bardzo poruszyło. Chcę do ich grobów włożyć kilka muszelek i garść bursztynu, jako serdeczną pamiątkę miejsca, gdzie zostawiły tyle miejsca - mówił w kazaniu ks. Wojciech Helak.

...

Zakonnicom nie trzeba tlumaczyc ze to bylo wezwanie do Boga. A moze i pokuta za wariatow drogowych ktorych duzo. Akurat to nie musial byc wariat, ale pokuta za rzeczywistych szalencow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:57, 28 Lut 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
800 tysięcy listów ws. referendum - do kosza?
800 tysięcy listów ws. referendum - do kosza?

Dzisiaj, 28 lutego (10:07)

Są pierwsze wymierne skutki decyzji wojewody mazowieckiego o wstrzymaniu wykonania uchwały o referendum w Warszawie – ustalił reporter RMF FM Tomasz Skory. Zobowiązany do przeprowadzenia akcji informacyjnej ratusz wydrukował 800 tysięcy listów informujących o terminie i zasadach głosowania w sprawie połączenia miasta stołecznego z kilkudziesięcioma okolicznymi gminami. Nie można ich jednak rozesłać, a być może trafią na przemiał.
Warszawa (zdj. ilustracyjne)
/PAP/Bartłomiej Zborowski /PAP


Wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera poinformował samorząd o wszczęciu procedury stwierdzenia nieważności uchwały o referendum. Choć czas na wydanie decyzji w tej sprawie ma do 9 marca, już teraz zarządził wstrzymanie wykonywania uchwały Rady Warszawy w tej sprawie. Zawieszeniu uległy więc wszystkie działania związane z organizacją referendum - m.in. akcja informacyjna.

Koszty tej decyzji już w tej chwili są wymierne: zobowiązany do przeprowadzenia akcji informacyjnej ratusz za 40 tysięcy złotych wydrukował 800 tysięcy listów prezydent Warszawy informujących o terminie i zasadach przeprowadzenia referendum. Podpisane przez Hannę Gronkiewicz-Waltz materiały nie są kampanią wyborczą - jedynie realizują nałożony na nią obowiązek przekazania informacji o terminie i zasadach głosowania.
Ratusz za 40 tysięcy złotych wydrukował 800 tysięcy listów prezydent Warszawy
/

Pakiety informacyjne miały trafić do wszystkich gospodarstw domowych w stolicy. Na razie jednak nie trafią do nikogo. Pismo wojewody w ostatniej chwili wstrzymało podpisanie przygotowanej już umowy z Pocztą Polską na ich rozesłanie. Gdyby do tego doszło, koszty poniesione w związku z referendum byłyby znacznie większe - wzrosłyby do 300 tysięcy złotych.

Jeśli wojewoda podejmie 9 marca decyzję o unieważnieniu referendum, 800 tysięcy gotowych już listów prawdopodobnie trzeba będzie zniszczyć.

Rada Warszawy zapowiada odwołanie się od decyzji wojewody. Jednak nawet skuteczne odwołanie nie pozwoli już na dotrzymanie opisanego w wydrukowanych już listach terminu referendum, które miałoby się odbyć 26 marca.

(mn)
Tomasz Skory

...

Przestepcy niszcza teraz samorzadnosc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 8:41, 31 Maj 2017    Temat postu:

Zmarła najstarsza zakonnica świata. Miała genialne recepty na życie
Joanna Bątkiewicz-Brożek | Maj 30, 2017
Unknown | Faire use
Suor Candida Bellotti
Komentuj

0

Udostępnij 433    

Komentuj

0

Siostra Candida Bellotti przeżyła dziesięć pontyfikatów. W 110 urodziny bezbłędnie zaśpiewała „Aidę” Verdiego. Najpierw różaniec, potem taniec – mawiała.


W
iadomość o odejściu włoskiej kamilianki (27 maja) odnotowały media Europy i za oceanem. Co jest w tym niepozornym wydarzeniu? Czy chodzi tylko o fascynację długością życia zakonnicy? Przez ostatnią dekadę zachwycała, kiedy – choć momentami niewyraźnym głosem – z uśmiechem, gestykulując mówiła z pasją o życiu i Bogu. Choć wiedziała czym jest gorycz i nierzadko dopadająca nas niechęć. Miała na to genialne recepty.
Nie bój się błędów

Jako młoda dziewczyna była świetną krawcową. W regionie Veneto i rodzinnej prowincji Werony – urodziła się 20 lutego 1907 r. w Quinzano – zamawiano u niej swetry, szaliki i bezbłędnie skrojone spódnice. Ślęczała nad nawleczoną na igłę nicią do końca życia.

– Sama reperowała sobie habit, dziergała obrusy. Pewnego dnia woła mnie: „Niech będzie, dajcie mi maszynę do szycia, bo ręce już mi odmawiają posłuszeństwa”. Miała wtedy 107 lat. – opowiada w krótkim dokumencie włoskiej telewizji Tv2000 jedna ze współsióstr s. Candidy ze Zgromadzenia Córek św. Kamila.

Choć św. Kamil, patron chorych żył w XVI wieku, to żeńska gałąź jego zgromadzenia powstała dopiero w 1892, a zatwierdził ją Piusa XI w 1931 roku. I dokładnie wtedy s. Candida złożyła swoje śluby. Jednym z nich jest opieka nad chorymi, nawet za cenę własnego życia.
Czytaj także: Marzyła o rodzinie – Bóg wysyłał ją do zakonu. Jak 30-letnia Ewa zareagowała?

– Miałam 12 lat i pewien ksiądz podarował mi książkę o misjach. Od tego czasu myślałam tylko by wyjechać na misje – wspominała zakonnica.

Vis-a vis jej domu stał szpital. Często przez otwarte okno widziała jęczących z bólu i zanurzonych w samotności. – Ksiądz powiedział mi: po co ci na misje jechać, skoro tu jest tyle pracy. I zostałam. – mówiła.

Igłę krawiecką zamieniła na tą do strzykawek, przyjęła biały z naszytym czerwonym krzyżem habit. – Byłam słaba i chorowita, bałam się, czy dam radę. A tyle dożyłam! – śmiała się.

Jeszcze przed dwoma laty sama pokonywała schody w klasztorze w toskańskiej Lucce. Dużo czytała i słuchała radia. Potem dzieliła się przemyśleniami:

– Powiedzcie młodym, żeby nie zapominali o starszych. I żeby nie bali się błądzić. Błąd popełnił nawet uczeń Chrystusa, Judasz. Żaden błąd nie przekreśla człowieka, trzeba tylko się modlić. I zaczynać od nowa.
Najpierw różaniec, potem taniec

Wstawała między trzecią a czwartą rano. – Ubieram się o świcie od razu, bo boję się spóźnić na mszę świętą – mówiła. – Bóg jest wszystkim. Rozmowy z Nim uczyła mnie mama. Było nas ośmioro rodzeństwa. Codziennie wieczorem mama zbierała nas na różaniec. Kiedy odwiedzali nas przyjaciele, było dużo muzyki, śpiewu. Mama mówiła gościom: najpierw różaniec, a potem taniec.

Tata Candidy śpiewał w kościele, mama codziennie rano zabierała ósemkę maluchów na mszę. Uczyła je ufać Bogu.

– Wierzyłam, że kiedy przychodzi choroba, ból, niesprawiedliwość, śmierć, to wszystko dla mojego dobra. – mówiła. – Czemu chorzy muszą łykać gorzkie lekarstwa? Żeby wyzdrowieć! I takie jest życie.
Czytaj także: Była miss idzie do zakonu. „Nie ma się czego bać”

Proste, ale obrazowe porównania brzmiały w jej ustach pod koniec życia jak prawdziwe memento.

– Jedziesz autobusem i rzuca cię na wszystkie strony. Co robisz? Chwytasz się poręczy! W życiu nie wahaj się i chwyć się Boga, bo to jest jedyny bezpieczny punkt odniesienia.
Więcej radości w życiu

20 lutego 2014 r. siostrę Candidę odwiedził sam papież Franciszek. Odwiedzało ją też wielu dziennikarzy w poszukiwaniu magicznej recepty na długie życie. „Siostra jest niezwykła!” – krzyknęła do Candidy jedna z reporterek. Zakonnica rozłożyła ręce i bez wahania odparła: – Wszyscy jesteśmy niezwykli! Ale każdy z nas może być jeszcze bardziej niezwykły!

– A w jaki sposób? – dopytała dziennikarka.

– Żyjąc radością! I wsłuchując się w głos Chrystusa. Niektórzy mówią, że nie wierzą. Jak to? Życie to już jest wiara, skoro patrzysz na słońce i księżyc, na narodziny i śmierć, na wszystko to czego nie pojmujesz i co jest nieuchwytne. To jest już wiara.

...

A tutaj akurat smierc... meczenska. 110 lat zyc tutaj to meczenstwo... Czyz nie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:15, 15 Sie 2017    Temat postu:

Drzewo runęło podczas uroczystości maryjnych w Portugalii. Nie żyje 11 osób
Aleksandra Gałka | Sier 15, 2017
@cescbrs/Twitter
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Drzewo przygniotło ludzi podczas religijnych uroczystości ku czci Maryi na portugalskiej wyspie Maderze. Przynajmniej 11 osób zginęło (w tym dwoje dzieci), a 35 zostało rannych.


K
iedy duże drzewo runęło na ziemię, w obchodach święta zwanego Senhora do Monte udział brało nawet kilkaset osób.

Do wypadku doszło krótko po godzinie 12:00 w miejscowości Monte (zlokalizowanej pod miastem Funchal, stolicy wyspy), która celebrowała święto Maryi – patronki Madery. Wielu ludzi zgromadziło się z tej okazji na placu Largo da Fonte w oczekiwaniu na procesję, która ostatecznie została odwołana. Na miejscu pracują służby ratunkowe.
Czytaj także: Polska łączy się w cierpieniu po śmierci dwóch harcerek. Będzie śledztwo

Funchal
Nossa Senhora do Monte 2017 pic.twitter.com/OS9p2FbY5x

— Françaset (@cescbrs) August 14, 2017



Dwoje dzieci wśród ofiar

Przybyły na miejsce reporter portugalskiej telewizji RTP potwierdził, że wśród 11 śmiertelnych ofiar było dwoje dzieci.

Przedstawiciele Obrony Cywilnej Madery poinformowali, że bilans ofiar zostanie przedstawiony o godzinie 16:30 (godzinie 17:30 czasu polskiego). Do tego czasu nie przewiduje się wydawania żadnych oświadczeń w tej sprawie.

Świadkowie przekazali, że drzewo było spięte pasami przynajmniej od dwóch lat, ponieważ jego pień był pusty, co stanowiło zagrożenie.
Czytaj także: Dlaczego jezuici mają swój cmentarz pod wodą?

Krītošs koks festivāla laikā #Madeira #Portugāle nogalina 11 cilvēkus, 35 ievaino. video no Domingos Perestrelo pic.twitter.com/piYQdrdTOf

— BreakingLV (@breakinglv) August 15, 2017

Najważniejsze święto na wyspie

Święto Senhora do Monte jest uważane za jedno z najważniejszych na Maderze. Świętowanie rozpoczyna się 14 sierpnia i trwa dwa dni. Uczestniczy w nim biskup Funchal oraz przedstawiciele maderskiego samorządu.

W minionym roku część uroczystości związanych z portugalskimi obchodami Wniebowzięcia Maryi zostało odwołanych ze względu na pożary, które nawiedziły Funchal w drugim tygodniu sierpnia, zabijając trzy osoby.

Falling tree on #Madeira kills 11 during the famous Festa da Senhora do Monte festival on Portugal holiday island. pic.twitter.com/FdMEHZbxKv

— Sebastjan Artič (@vanfranco) August 15, 2017

Czytaj także: Ksiądz do swoich kolegów: dramat w Portugalii wymaga od nas konkretnego gestu, nie tylko modlitwy

Źródło: RTP, BBC

...

To jest wyrok Boga... Czyli dobra smierc...
A to wyglada w szczegolach tak:
Szatan przychodzi do Boga i mowi:
- Zachwiwieje wiarą w Ciebie na katolickiej Maderze.
Bóg wie czy to przyniesie dobro czy zlo jesli dobro to mowi:
-Spróbuj.
I szatan zwala drzew na pielgrzymow...
Macie dokladnie to w Ksiedze Hioba. Dla osob ktore gina jest to zapewniam najlepszy moment na to. Inne dobro okazuje sie z czasem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:22, 03 Wrz 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Wypadek autobusu w Jasionnej. Pasażerowie jechali na pielgrzymkę do Częstochowy
Wypadek autobusu w Jasionnej. Pasażerowie jechali na pielgrzymkę do Częstochowy

Dzisiaj, 3 września (08:55)

15 osób trafiło do szpitala po wypadku autobusu w Jasionnej w powiecie jędrzejowskim w Świętokrzyskiem. Po godzinie 2 w nocy kierowca z nieustalonych przyczyn zjechał na przeciwległy pas ruchu i wjechał do rowu.
Zdj. ilustracyjne
/Darek Delmanowicz /PAP

W pojeździe jechały 32 osoby na pielgrzymkę do Częstochowy.

15 osobom udzielono pomocy medycznej, zostały przewiezione do szpitali m.in. w Jędrzejowie i Pińczowie. Z tego 10 osób zostało już wypisanych, pięć nadal pozostaje w szpitalach. Życiu żadnej z osób nie zagraża niebezpieczeństwo - mówi rzecznik policji w Jędrzejowie Michał Kowalczyk.
Gorąca Linia RMF FM

...

To jest ofiara.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 7:59, 20 Paź 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
W bazylice na turystę spadł fragment sufitu. Mężczyzna zginął na oczach żony
W bazylice na turystę spadł fragment sufitu. Mężczyzna zginął na oczach żony

Wczoraj, 19 października (21:27)

​52-letni turysta z Hiszpanii zginął w czwartek w bazylice Świętego Krzyża we Florencji, gdy spadł na niego duży fragment kamienia z sufitu, z wysokości około 20 metrów. Mężczyzna został trafiony w głowę. Zginął na oczach żony i wielu zwiedzających.
Do tragedii doszło po południu w wypełnionej przez tłum turystów z całego świata bazylice Santa Croce.
/MAURIZIO DEGL INNOCENTI /PAP/EPA


Do tragedii doszło po południu w wypełnionej przez tłum turystów z całego świata bazylice Santa Croce. Wezwany personel pogotowia podjął bezskuteczną próbę reanimacji mężczyzny - podały włoskie media.

Natychmiast po tym wypadku ekipy techniczne zapewniły, że w bazylice nie ma żadnych zaniedbań w konserwacji wystroju architektonicznego i że przeprowadzane są tam regularne kontrole.

Podkreśla się, że nie wiadomo, co było przyczyną oderwania się dużego elementu.

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wypadku. Nie wyklucza się postawienia zarzutu niemyślnego spowodowania śmierci.

...

W kazdym razie Bóg dopuscil czyli nadszedl jego czas na tamten swiat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:39, 23 Gru 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Tragedia we Włoszech. Polski jezuita zginął pod lawiną
Tragedia we Włoszech. Polski jezuita zginął pod lawiną

Dzisiaj, 23 grudnia (06:1Cool

​W rezultacie zejścia lawiny w masywie Gran Sasso we włoskiej Abruzji zginął w piątek polski jezuita ksiądz Jacek Oniszczuk, szef katedry teologii biblijnej na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie - poinformował stołeczny dziennik "Il Messaggero".

Zdjęcie ilustracyjne /GAETAN BALLY/Keystone /PAP/EPA
REKLAMA


Pogotowie górskie zawiadomił inny ksiądz, który uczestniczył w wyprawie i zdołał uratować się przed lawiną.

Po trzech godzinach od podniesienia alarmu ciało ofiary znaleźli wieczorem ratownicy, którzy wyruszyli z psami na poszukiwania zaginionego pod śniegiem 51-letniego kapłana.

Poinformowano, że dotarcie w rejon lawiny śmigłowcem nie było możliwe z powodu silnego wiatru.

....

Powolal go Pan.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:24, 01 Kwi 2018    Temat postu:

W Wielki Piątek w wieku 31 lat zmarł ks. Krystian Kotulski

Śp. Ks. Krystian Kotulski
ARCH. PARAFIA KOSOBUDY
Oficjalną informację przekazano na stronie diecezji. Ks. Krystian świecenia prezbiteratu przyjął w 2011 r.

Ks. Krystian Kotulski urodził się 29 kwietnia 1986 r. w Zamościu. Studiował teologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II.

Święcenia kapłańskie przyjął 4 czerwca 2011 r. w katedrze zamojskiej z rąk bp. Wacława Depo. Był kapłanem diecezji zamojsko-lubaczowskiej.

Posługiwał najpierw jako wikariusz w parafii Lipsko koło Zamościa od czerwca 2011 r. do 19 września 2015 r. Następnie od 20 września 2015 r. w parafii Kosobudy.

Ks. Krystian zmarł w Wielki Piątek, 30 marca 2018 r. Nie podano oficjalnej przyczyny śmierci księdza. Z żalem tę bolesną informację przekazują również koledzy z archidiecezji lubelskiej.

Rodzinie i przyjaciołom składamy głębokie wyrazy współczucia. Śp. ks. Krystiana polecamy Chrystusowi, który umarł na krzyżu i zmartwychwstał.

...

Zmarl razem z Jezusem! To jakies wybranie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy