Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Święci Italii
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:11, 11 Maj 2018    Temat postu:

Miała 24 lata. Włoska skrzypaczka żyła i umierała jak św. Tereska z Lisieux
Paola Belletti | 11/05/2018

©DR
Udostępnij Komentuj
Święta karmelitanka i młoda skrzypaczka dają nam to samo heroiczne świadectwo wiary, nadziei i miłości. Jej krótkie życie to spełniona obietnica. Chciała dostać od życia wszystko i udało jej się dzięki temu, że przyjęła nową drogę, którą Chrystus zaproponował jej poprzez chorobę.

Carlotta Nobile jest jednym ze świadków zaproponowanych młodym na nadchodzący Synod. Ileż życia i nadziei kryje się w ich życiorysach.



Carlotta Nobile jak św. Tereska z Lisieux
Historia Carlotty trwała tyle, ile świętej karmelitanki – Tereski z Lisieux: 24 lata. I podobnie jak w historii Tereski, są w niej kwiaty, muzyka, poezja, trudne zmagania, miłość i pragnienie pójścia na całość.

Czytaj także: Tym trzem Polkom ukazywała się św. Teresa z Lisieux
Carlotta urodziła się w Rzymie 20 grudnia 1988 r., a zmarła w Benewencie 16 lipca 2013 r., w dniu wspomnienia liturgicznego Najświętszej Maryi Panny z góry Karmel, co potwierdza moje, mam nadzieję, niewinne „przypuszczenie”.

Jeszcze wyraźniej potwierdza je lektura pierwszej oficjalnej biografii karmelitanki. We wstępie do książki „In un attimo l’infinito. Carlotta Nobile” pióra Filomeny Rizzo i Paolo Scarafoniego czytamy:

16 lipca 2013 r., w uroczystość Matki Bożej z Karmelu, Carlotta Nobile narodziła się dla nieba. Miała 24 lata, jak Teresa z Lisieux, która w czasie ostatniej choroby pisała: „ja nie umieram, ja wchodzę w Życie”, dodając z pewnością: „będę spędzać czas w niebie na czynieniu dobra na ziemi”. Sto lat później święta karmelitanka i młoda skrzypaczka dają nam to samo heroiczne świadectwo wiary, nadziei i miłości. W największym cierpieniu są wspaniałymi świadkami miłości Jezusa objawionej i ofiarowanej nam w Jego męce i zmartwychwstaniu. A jest to cierpienie przemienione przez miłość i opromienione najgłębszą radością, ponieważ po śmierci krzyżowej nastąpił triumf życia w Zmartwychwstaniu, przez które Jezus otworzył nam drzwi do nieba” (s. 9).


Ten ból może stać się największą dumą
I właśnie tak się stało. Carlotta otrzymała od życia wszystko, a przez cierpienie i śmierć dostała jeszcze więcej życia. Kiedy mówiła o swojej chorobie, robiła to z takim samym znawstwem jak wtedy, kiedy opowiadała o muzyce, poezji i sztuce.

Wiedziała, o czym mówiła. Krzyż, cierpienie, a wcześniej gniew, przeżywała po swojemu, jakby w nowy sposób. Nie wstrzymywała oddechu, nie próbowała dusić tego w sobie, lecz pełną piersią oddychała tą paradoksalną, nieoczekiwaną pełnią życia, preludium niekończącej się radości:

A zatem rozmawiam o tym. Rozmawiam z każdym, kto chce porozmawiać, z każdym, kto potrafi mnie słuchać, choćby przez chwilę. Chcę, żeby te blizny stały się moją siłą, zwycięskim trofeum, ponieważ od pierwszej chwili było dla mnie jasne, że po tej diagnozie wszystko we mnie zmieni się dla mnie. Że wszystko nabierze nowego kształtu, którego nie da się zmieścić w tym, co od początku ustaliłam sobie dla siebie.

Mówię o tym, ponieważ jedynym sposobem, by żyć z tym ciężarem, jest nieść go, jakby był nagrodą, trofeum, chlubą. Nieść go z podniesionym czołem, bez lęku, że mnie zniszczy, upokorzy, odbierze siły. Ponieważ ufam, że ten ból może się przemienić w energię, siłę, pasję i determinację i wreszcie stać się moją największą dumą, moim największym sukcesem. Mówię o tym, ponieważ to moje życie i w tej postaci wydaje mi się jeszcze wspanialsze.

...

Wspaniala postac zatem wzor.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:23, 22 Maj 2018    Temat postu:

Patronka dzieci pierwszokomunijnych ma swoją piosenkę!
Mateusz Stolarski | 21/05/2018
IMELDA LAMBERTINI, PRAGNIENIE IMELDY
YouTube
Udostępnij 141 Komentuj
Czy średniowieczna 10-letnia dziewczynka może zachwycić i poruszyć dzieci dziś przystępujące do Pierwszej Komunii? Tak! Bł. Imelda Lambertini pokazuje, jak wielkie jest pragnienie spotkania się z Jezusem w Eucharystii.

Nie spodziewałem się, że historia 10-letniej Imeldy, która pragnęła przyjąć do serca Chrystusa, tak mnie poruszy. A wszystko przez piosenkę, którą dla Eucharystycznego Ruchu Młodych napisał Paweł „chusti” Chustak. „Pragnienie Imeldy” śpiewa jego córka – Julia, a szukając materiałów o jej bohaterce, znalazłem cudowną historię.



Bł. Imelda – patronka dzieci przystępujących do Komunii
Imelda Lambertini urodziła się w hrabiowskiej rodzinie w Bolonii, a w wieku 10 lat została oddana do klasztoru dominikanek. Już wtedy zachwycała starsze siostry pobożnością i gorliwością, jednak ze względu na jej młody wiek, nie pozwalano jej przyjąć Komunii Świętej.

Pomimo że przyjęła z pokorą wolę Kościoła, to jej pragnienie spotkania się z Jezusem było tak wielkie, że 12 maja 1333 roku – w wigilię uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego – spełniły się jej jedyne zapisane słowa:

Powiedzcie, kochane siostry, jak to jest możliwe, Boga do swojego serca przyjąć, nie umierając przy tym z miłości do Niego?
Po Eucharystii, w czasie modlitwy – Hostia uniosła się z puszki i zawisła nad głową Imeldy. Siostry poznały, że to sam Jezus chce, aby dziewczyna go przyjęła – sprowadziły kapłana, a po Komunii stało się tak, jak powiedziała – w ekstazie umarła. Jest to fakt potwierdzony i zapisany także na jej płycie nagrobnej. Obecnie jej relikwie znajdują się w kościele św. Zygmunta w Bolonii.

Czy można wymarzyć sobie lepszą patronkę dla dzieci przystępujących do Pierwszej Komunii? Odkąd Kościół zezwolił, aby Komunię świętą przyjmowały dzieci – Imelda staje się patronką Bractwa, które powstaje we Włoszech i rozprzestrzenia się na inne kraje. Szczególnie jej kult widoczny jest w drugiej połowie XIX wieku, a w Polsce przed II wojną światową.



Małe serca dzieci i wielkie pragnienia Chrystusa
Historia bł. Imeldy pozwala mi lepiej zrozumieć pragnienie papieża św. Piusa X i zmiany, które wprowadził (to on zezwolił 8 sierpnia 1910 roku, dekretem „Quam singulari Christus amore” na wczesną komunię świętą). Czasem chcielibyśmy, aby wszyscy przyjmowali Jezusa na „100 proc. świadomie” i stąd pojawiają się głosy, aby podnieść wiek przystąpienia do Pierwszej Komunii Świętej.

Jednak jak to zazwyczaj bywa, problemem nie jest liczba lat na karku. Jak pokazuje życie bł. Imeldy – małe serca są w stanie pomieścić wielkie pragnienia. Często silniejsze niż to, które jest w „dorosłych” sercach. Może i my powinniśmy zaśpiewać razem z Julią Chustak: „Duchu Najświętszy, ogniem Twej miłości, rozpal w mym sercu pragnienie świętości”?

...

Dziecko moze byc swiete. Dzieci wcale nie sa dziecinne w sposob jaki im sie to przypisuje!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 8:15, 23 Maj 2018    Temat postu:

Mówię do św. Rity: Słuchaj, pewnych spraw nie ogarniam, pomóż mi
Małgorzata Bilska | 22/05/2018
OŁTARZ ŚWIĘTEJ RITY
Radio FARA/Facebook
Udostępnij Komentuj
„Największe wrażenie na mnie robią podziękowania za wyjście z depresji” – mówi siostra Dorota, która prowadzi stronę „Ogród Św. Rity” oraz fanpage „Święta Rita augustianka”.

Od kanonizacji św. Rity mija w tym roku 118 lat. To okres wystarczająco długi, by stała się znana. W Polsce za jedynego patrona spraw trudnych i beznadziejnych do lat 90. XX wieku uważany był św. Juda Tadeusz. Gdyby nie dwukrotna kasata polskich augustianów – a do żeńskiej gałęzi tego zgromadzenia należała św. Rita – sytuacja wyglądałaby inaczej. Reaktywacja zakonu po prawie pół wieku ożywiła zainteresowanie świętą, które ogarnia kolejne parafie.

Czytaj także: Św. Rita: fakty, legendy i nieprawdziwe mity narosłe wokół jej niezwykłego życia [quiz]


Deal ze św. Ritą
Kult świętych, a zwłaszcza skutecznych wstawienników, kojarzy się z brakiem wykształcenia, prostotą, naiwnością. Nic bardziej mylnego. Różnica jest taka, że tej grupie osób bardziej „wypada” przyznać się do modlitw do św. Rity. Znam jednak ludzi z naukowymi tytułami, którzy modlą się za jej wstawiennictwem równie gorliwie. Przykładem jest prowincjał polskich augustianów, o. Wiesław Dawidowski OSA. Ma za co jej dziękować.

Zaczęło się od tego, że jako młody zakonnik dostał polecenie od przełożonego, by wyjechać do Cascii. Miał być przewodnikiem pielgrzymów po sanktuarium św. Rity. Czuł powołanie do innych zadań. Podczas rekolekcji w międzynarodowym kolegium augustianów w Rzymie klęknął przed jej relikwiami i zawarł ze świętą deal. Obiecał, że jeśli załatwi mu inne miejsce pracy duszpasterskiej, do końca życia będzie odprawiał mszę świętą w intencji jej czcicieli 22 maja, bez pobierania stypendium mszalnego. Ku zaskoczeniu o. Dawidowskiego, szybko został wezwany przez przełożonego, który zmienił decyzję. Deal trwa do dziś.

RELIKWIE ŚWIETEJ RITY
fot. ks. Dariusz Ostałowski
Relikwiarz św. Rity z parafii Bożego Ciała w Siedlcach.


Doktorat za wstawiennictwem św. Rity
Mało tego – Rita pomogła mu w nauce! „To był rok jubileuszowy, akurat kończyłem doktorat i miałem z tym niemało problemów, bo temat nieco mnie przerastał – opowiada prowincjał. – Dzisiaj, po latach, twierdzę, że to był materiał na habilitację. Tak czy owak, augustianie zorganizowali «pielgrzymkę» św. Rity do Rzymu. Przywieziono tam kryształową trumnę, żeby papież Jan Paweł II mógł się przed św. Ritą pomodlić. To był jeden taki wypadek w historii, może coś podobnego zrobiono ze św. Teresą z Lisieux. Trumna stała przez całą noc w naszym Kolegium św. Moniki w Rzymie. Nieżyjący już ojciec Russel DeSimone podszedł do mnie i mówi: Sam tego doktoratu nie napiszesz. Ale ona ci pomoże. I tak się stało”.

Rita pisze doktoraty? – wyrażam zdziwienie. Ojciec się śmieje. „Nie. Pomaga w sprawach niemożliwych – wyjaśnia. – Czasami taką sprawą jest skupienie studenta na pracy. Żaden święty za nas nie zda egzaminu, nie napisze za nas pracy magisterskiej, licencjackiej czy doktorskiej. Do tego trzeba troszkę talentu, bardzo dużo cierpliwości i «przysiadu». Jedyne, co święci mogą nam wypracować u Pana Boga to właśnie ten «przysiad». I ewentualnie światło Ducha Świętego na egzaminie, ale do niego też trzeba się przygotować” – zauważa zdroworozsądkowo.

To cenne rady dla maturzystów i studentów, którzy na wiosnę tłumnie nawiedzają św. Ritę.

Czytaj także: Św. Rita i kwitnące róże. Lekarka opowiada o uzdrowieniu za jej przyczyną


Przebudzenie tajemnicy świętych obcowania
Zapytałam ojca prowincjała, za co kocha św. Ritę. Odpowiedział: „Myślę, że przez jej wstawiennictwo dzieje się rzecz po ludzku niemożliwa w moim życiu. Jak patrzę na swoje wnętrze i wszystkie spowiedzi, jakie odprawiłem, wszystkie moje upadki i nawrócenia… Mimo to ciągle jestem zakonnikiem, augustianinem i księdzem. Modlę się do niej, jestem jej czcicielem i pielgrzymem. Mówię: Słuchaj, pewnych spraw nie ogarniam, pomóż mi. I per saldo wychodzi na plus. Oby tak zostało do końca życia. Cieszę się, że ludzie garną się do św. Rity i szukają u niej wsparcia. To jest przebudzenie w Kościele tajemnicy świętych obcowania”.

Św. Rita ma bliskie relacje z żywymi. Bywa nazywana świętą codzienności, przyjaciółką, aniołem stróżem. Ludzie mają poczucie, że pochyla się nad ich drobnymi sprawami, uczestniczy w nich. Ma dla nich czas, choć jest zasypywana prośbami.



Ogród św. Rity
Augustianki organizują modlitwy nawet w internecie. S. Dorota z Krakowa prowadzi stronę „Ogród Św. Rity” oraz fanpage „Święta Rita augustianka”.

Czym jest ogród? – pytam. „To miejsce w wirtualnej przestrzeni, gdzie się modlimy, poznajemy życiorys i duchowość św. Rity – opowiada. – Na stronie powstała Wspólnota Róż, która liczy około 200 osób z Polski i zza granicy. Raz w tygodniu wysyłamy im do modlitwy intencje z Księgi Intencji – codziennie jest kilkadziesiąt nowych. Przy fanpage’u Święta Rita augustianka na Facebooku powstała też grupa Ogród św. Rity. Liczy ponad 10 tys. osób. Można do niej dołączyć. Każdego dnia wiele osób prosi o modlitwę, dostając po 100-300 komentarzy z obietnicą modlitwy”.

Jakie historie utkwiły siostrze w pamięci? – dopytuję. „Największe wrażenie na mnie robią podziękowania za wyjście z depresji – mówi. – Ludzie piszą, jak ważne dla nich jest to, że mogą umieszczać intencje, a inni się za nich modlą. Czują obecność św. Rity, ale bardzo pomaga im wsparcie innych. Nie są sami w cierpieniu. Św. Rita dobrze ich rozumie. Za życia straciła wszystkich najbliższych i wie, czym jest samotność. Odrzucono ją z powodu stygmatu kolca cierniowego na czole, który wydawał fetor. W przyjętym przez siebie odrzuceniu i osamotnieniu towarzyszyła do końca Jezusowi. Nawet, jeśli nie wyprosi nam łaski, o którą prosimy, pomaga się z tym pogodzić”.



Jedna z nas?
Kult dynamicznie rozwija się także w „realu”. Dziś odbędzie się uroczyste wprowadzenie relikwii do parafii św. Kazimierza Królewicza we Wrocławiu. Od października 2017 roku cykliczne nabożeństwa do św. Rity odbywają się w parafii Bożego Ciała w Siedlcach.

Według ks. Dariusza Ostałowskiego, wikarego (z doktoratem!) ludzie udają się z prośbami właśnie do niej, bo „patrząc na jej życie, każdy może odnaleźć siebie”. Po czym wyjaśnia: „Jest nam bardzo bliska, jest jedną z nas. Dlatego lepiej niż inni nas rozumie. Poza tym jej życie było przepełnione miłością, którą obdarzała każdego w każdym stanie. Współczesny człowiek, cierpi na chroniczny brak miłości, sam także nie potrafi kochać. Zwracając się do Boga za przyczyną Rity dotykamy miłości, której potrzebujemy, i którą jesteśmy obdarowywani miedzy innymi poprzez wysłuchanie zanoszonych próśb”. Nic dziwnego, że w parafii rośnie grupa jej czcicieli.

„Wśród kartek składanych z prośbami jest wiele podziękowań – mówi ks. dr Ostałowski. – Zarówno jedne, jak i drugie dotyczą wszystkich sfer życia człowieka. I tak, babcia wymodliła zdrowie dla wnuczki, której groziło przetaczanie krwi, matka pracę dla córki, małżonkowie potomstwo, rodzice nawrócenie syna, pojednanie w rodzinie, rozwiązanie problemów finansowych”.

Siostra Dorota pamięta historię 14-letniego Tomka, który zaczadził się w wannie. Po kilku dniach modlitwy za wstawiennictwem św. Rity odzyskał zdrowie, a było już bardzo źle. Pamiętajmy dziś o podziękowaniach. Rita mocno się napracowała, prosząc za nami.

...

Jak zwykle glebokie historie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 8:54, 27 Maj 2018    Temat postu:

„Mamo, rak to najlepsze, co mnie spotkało…”. 24-letnia święta?
Chiara Santomiero i Andrea Scorzoni Andrea Scorzoni | 23/05/2018

Carlotta Nobile
Udostępnij Komentuj
Czy w przeciągu kilku miesięcy można stać się świętym? Oto historia Carlotty Nobile, która mając dwadzieścia kilka lat przyjęła na siebie krzyż – w sposób, który zachwyca.

To była Niedziela Palmowa 2013 roku. Papież Franciszek mówił do młodych zgromadzonych na Placu św. Piotra z okazji Światowego Dnia Młodzieży: „Wy nie wstydzicie się krzyża, ale raczej obejmujecie go, ponieważ zrozumieliście, że to przez dar z siebie, przez wychodzenie z siebie, otrzymuje się prawdziwą radość i że przez miłość Bożą, On zwyciężył zło”.

Carlotta oglądała transmisję telewizyjną w swoim domu w Benevento. Usłyszała słowa papieża Franciszka i w tym momencie wszystko nabrało sensu: choroba, ból i życie, które już po 22 latach naznaczone było słowem „koniec”.

Czytaj także: Miała 24 lata. Włoska skrzypaczka żyła i umierała jak św. Tereska z Lisieux


Carlotta Nobile: życie w biegu
Uznana skrzypaczka, której talent objawił się bardzo wcześnie, pomimo młodego wieku ma na swoim koncie wiele koncertów, studia w kierunku historii sztuki na Uniwersytetach La Sapienza i Luiss w Rzymie, kursy historii sztuki współczesnej na Uniwersytecie Cambridge i Sotheby’s Institute w Nowym Jorku, jest autorką dwóch książek.

Carlotta Nobile aż do tamtego czasu swoje życie przeżywała w biegu, z wiatrem w powiewających blond włosach, które nadawały jej nieco skandynawski wygląd.

„Jestem jak rzeka – pisała w 2007 roku – która by dotrzeć do morza wybiera zawsze najbardziej okrężną i najdłuższą drogę. Najtrudniejszą. Może dlatego, że gdzieś w głębi serca myślę, że łatwe zwycięstwo oznacza w gruncie rzeczy przegraną. A przegrać wobec niemożliwego to niemal zwycięstwo. Chociażby z tego powodu, że się spróbowało. Całe moje życie tak właśnie wyglądało. Wyzwanie. Challenge. I myślę, że zawsze tak będzie”.



CARLOTTA NOBILEGaleria zdjęć


Odnalazłam wiarę i krzyż
Rzeczywiście, gdy pojawia się rak, choroba staje się dla Carlotty kolejnym wyzwaniem do pokonania. W kwietniu 2012 tworzy na Facebooku profil Il cancro e poi (tłum. z wł. Rak i co dalej), gdzie publikuje swoje przemyślenia i refleksje, dzieląc się nimi z wieloma osobami toczącymi tę samą walkę i oferując im wsparcie moralne.

I to swojej „drugiej rodzinie” z social mediów oznajmia „niezwykłą rzecz”, jaka jej się przydarzyła po pobycie w szpitalu w Mediolanie, gdzie dowiedziała się o kolejnych przerzutach nowotworu, który poza płucami i wątrobą objął już także mózg:

„Odnalazłam wiarę i stwierdzam, że krzyż, jakim jest dla mnie ten okropny rak, stał się dla mnie prawdziwą SPOSOBNOŚCIĄ DO WZROSTU, nawet jeśli nieraz my wszyscy dotknięci rakiem doświadczamy, jak niełatwo jest z nim żyć (…) Moje przeżywanie tej choroby (właśnie teraz, gdy okazuje się on coraz bardziej agresywny w stosunku do mnie!!!) zostało naznaczone wyjątkową pogodą ducha i zaufaniem. A wszystko to dzięki WIERZE i dzięki naszemu wyjątkowemu papieżowi Franciszkowi, (…) który mówi o tym, że młodzi powinni nieść swój krzyż z radością”.

Czytaj także: Ksiądz chory na raka: Prosiłem o pomoc Chiarę Corbello Petrillo. A ona…


Święta Carlotta?
Całe otoczenie Carlotty – jej rodzice, ukochany brat Matteo, chłopak Alessandro, przyjaciele, stali się świadkami tego niezwykłego zawierzenia, świadomego i bezwarunkowego powierzenia się Bogu, które wyrażało się w nieustannie odmawianej modlitwie „Ojcze nasz”.

Do mamy, nauczycielki gry na skrzypcach, Carlotta pisze SMS-y w rodzaju:

„Mamo… rak to najlepsze, co mnie spotkało…”.

„Naprawdę!!!”.

„Chodzi o to, że inaczej straciłabym swoją najlepszą cząstkę”.

„Żałuję, że nie mogę tego wykrzyczeć wszystkim. Bo naprawdę to z tego jestem w życiu najbardziej dumna”.

„Bardziej niż z tego wszystkiego, co zrobiłam przez 24 lata, z całego tego trudu, który przeszłam”.

Święta? Czy może raczej „trochę szalona – jak stwierdza z czułością jej mama, rozdarta najgorszym rodzajem bólu, z jakim musi zmierzyć się rodzic. „Wspaniała, ale… zdolna bez granic kochać życie… Jest w tym wszystkim jakiś niezwykły wymiar duchowy… Niewiarygodny… Dlatego masz i otrzymasz pomoc”.



Carlotta pisze do papieża
W Rzymie, w parafii San Giacomo al Corso, Carlotta spotyka księdza Giuseppe Trappoliniego, któremu opowiada o walce z czerniakiem złośliwym i o radości, jakiej doświadczyła, słuchając słów papieża Franciszka. Ksiądz Trappolini decyduje się opisać w liście do papieża historię Carlotty, a kard. Bergoglio, z tak charakterystyczną dla siebie spontanicznością, oddzwania do parafii, dziękując za list i zapewniając Carlottę o swojej modlitwie.

Także Carlotta pisze do papieża, opowiadając o swojej ufności jaką pokłada w życiu i w spotkaniu z Bogiem: „Wiem, że rak uzdrowił mi duszę, rozwiązując całe moje zagmatwanie wewnętrzne. Podarował mi ogromną Wiarę, Zaufanie, Zawierzenie i Pogodę Ducha właśnie w najgorszym stadium choroby”.

Czy w przeciągu kilku miesięcy można stać się świętym? Jeśli chodzi o wyniesienie na ołtarze, oficjalne uznanie świętości przez Kościół – takie jak w przypadku św. Dominika Savio, św. Clelii Barberi czy bł. Pier Giorgia Frassatiego, wszystkich młodych świętych – jak mówi ksiądz Trappolini: tylko Bóg wie czy i kiedy ono nastąpi.

Jak dodaje: „świętość Carlotty jako osoby, która mogła spotkać Boga w tym i w przyszłym życiu, dla mnie jest czymś oczywistym. Mam przekonanie, że uświęciła ostatnie miesiące swojego życia w najbardziej kanoniczny sposób jaki znamy: poprzez głębokie życie wiarą, modlitwą i cierpieniem. To swoje życie zjednoczyła z Chrystusem ukrzyżowanym. To jest świętość. Myślę, że świętość to właśnie spotkanie z Panem”.



Pasja i miłość do życia
Carlotta Nobile zmarła 16 lipca 2013 roku, w wieku 24 lat. Jej wymarzone spotkanie z papieżem Franciszkiem, który zaproponował jego datę, nie doszło do skutku. Carlotta nie mogła też uczestniczyć w żadnym z trzech koncertów zorganizowanych przez Stowarzyszenie Dzielących się Muzyką, którego członkowie grają na oddziałach onkologicznych, aby wesprzeć terapię medyczną.

Po śmierci Carlotty zadedykowano jej wiele koncertów i wystaw dla uczczenia jej pamięci. W 2015 roku narodziło się Stowarzyszenie Centrum Studiów Carlotty Nobile mające na celu promocję działań i inicjatyw „związanych z jej badaniami nad kulturą, z jej pasjami i z jej ogromną miłością do życia”.

...

Po prostu wspaniala!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:02, 29 Maj 2018    Temat postu:

Filip Nereusz: święty, który płonął i rozpalał tłumy wokół siebie [Wszyscy Świetni]
Elżbieta Wiater | 26/05/2018
ŚWIĘTY FILIP NERI
Udostępnij 128 Komentuj
Ujrzał wtedy ognistą kulę, która weszła do jego serca przez usta i nagle poczuł jakby uderzenie w pierś. Od tamtego momentu jego serce stało się dosłownie gorące, a kiedy modlił się albo sprawował sakramenty, uderzało tak mocno, że drżało całe jego ciało, a nawet przedmioty, których dotykał.

O tym, że ma być apostołem Rzymu, usłyszał od Boga w wieku 17 lat. Była pierwsza połowa XVI w., przez Europę przetaczała się właśnie reformacja, a „piękny Filipek” (tak mówiła o nim rodzina) bez grosza przy duszy wyruszył nawracać.

Dodajmy, że nawracać miasto, które protestanci nazywali Babilonem i niestety, jeśli chodzi o poziom moralności, nie byli dalecy od prawdy. Kilkanaście lat później było widać, że Pan doskonale wiedział, kogo powołuje – misja Filipa kwitła. Jak to możliwe?

Czytaj także: Jak św. Filip Neri wyprzedził o 500 lat papieża Franciszka


Rozpalony charyzmatyk
Fundamentem, zresztą jak zawsze, była modlitwa. Wiele czasu spędzonego w odosobnieniu, wierność spotkaniom z Bogiem, ale też odwaga w proszeniu o Boże dary. Ulubionym miejscem modlitwy Filipa były w Rzymie katakumby św. Sebastiana.

To w nich w Zesłanie Ducha Świętego 1544 r. przyszły święty z całego serca prosił o dary Ducha. Ujrzał wtedy ognistą kulę, która weszła do jego serca przez usta i nagle poczuł jakby uderzenie w pierś. Całe jego ciało wypełnił żar, rzucił się więc na kamienną podłogę, szukając ochłody.

Od tamtego momentu jego serce stało się dosłownie gorące, a kiedy modlił się albo sprawował sakramenty, uderzało tak mocno, że drżało całe jego ciało, a nawet przedmioty, których dotykał.

Kiedy po śmierci lekarze dokonali sekcji zwłok, okazało się, że także uczucie jakby ciosu w pierś miało swoje uzasadnienie: w tamte Zielone Świątki serce Filipa rozszerzyło się tak gwałtownie i tak bardzo, że wygięło w łuk dwa żebra.



Mistrz współpracy
Przez kilkanaście pierwszych lat działalności był świeckim misjonarzem, święcenia przyjął, mając już 36 lat i to pod wpływem nacisków spowiednika. Myślę, że to dlatego świetnie rozumiał rolę świeckich w misji Kościoła i potrafił z nimi współpracować. Wiedział też, że jeśli chce się, by ludzie uważali Kościół za swoją wspólnotę, potrzebują jakiejś formy praktycznego zaangażowania w nią. Same nabożeństwa, choć ważne, nie wystarczą.

Tak powstało pierwsze oratorium. Zaczęło się od spotkań grupy osób w prywatnym pokoju Filipa. Kiedy coraz bardziej ona się rozrastała, Nereusz poprosił o wyremontowanie pomieszczenia nad jedną z kaplic kościoła św. Hieronima, przy którym działał.

Prowadzone tam były wykłady, nie tylko z teologii, formowali się tam duchowo ludzie prości, ale też teologowie, pisarze, artyści, z tego środowiska wyszedł m.in. wspaniały kompozytor i dyrygent Palestrina. Nereusz doskonale zdawał sobie sprawę, jak mądre były wskazania soboru trydenckiego dotyczące rozwijania kultury chrześcijańskiej i pomógł stworzyć przestrzeń, w której ona mogła się rozwijać.

Oratorium było tylko – i aż – przestrzenią inspiracji: tej będącej wynikiem „oddychania” Duchem Świętym i tej wynikającej z zetknięcia z wartościowym nauczaniem i pięknem wszelakich dzieł sztuki. Modlitwa miała przekładać się na praktyczne działanie w świecie. W końcu jeśli ktoś płonie, w naturalny sposób potrafi zapalać tych wokół siebie. Nereusz był tego namacalnym przykładem.

Czytaj także: Polscy „niezniszczalni”. Nasi święci, których ciała nie uległy rozkładowi


Suspendowany
Zapalanie najlepiej szło mu na ambonie oraz w konfesjonale. W kręgu oddziaływania jego i jego współpracowników rodziły się też nowe formy pobożności. Z powodu jednej z nich – nawiedzenia Siedmiu Kościołów w Rzymie – oskarżono Nereusza o tworzenie nowej sekty. Szły za nim tłumy, także osób konsekrowanych i kapłanów, niektórzy z obserwujących to z boku ludzi byli albo przeczuleni po doświadczeniach z reformatorami, albo mieli za złe powodzenie, więc donieśli Świętemu Oficjum.

Filipowi nie pozwolono na wyjaśnienia, tylko od razu zakazano spowiadania na dwa tygodnie. Na szczęście po ich upływie mógł złożyć wyjaśnienia, zapewne w zdjęciu kary pomogło też to, że był kierownikiem duchowym kilku kardynałów, i znów wrócił do konfesjonału.

Pozostawił po sobie opinię radosnego, ale głęboko zjednoczonego z Chrystusem charyzmatyka, który nie wahał się współpracować ze świeckimi – a nawet na tej współpracy oparł swoje duszpasterstwo i misję. Nic dziwnego, że była tak owocna.

...

Tym wlasnie zajmuje sie ksiadz. Pociaganiem ludzi ku Bogu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:00, 28 Paź 2018    Temat postu:

Sutannę otrzymał już jako dwunastolatek… Poznaj św. Kaspera del Bufalo! [Wszyscy Świetni]
Elżbieta Wiater | 21/10/2018
KASPER DEL BUFALO

Kasper de Bufalo nie cierpiał wystąpień publicznych i każde wywoływało u niego objawy nerwicowe. Mimo to nazywano go nowym św. Pawłem, a pierwsze kazania głosił już jako dwunastolatek.

Podróżowanie, szczególnie po tym, jak cztery lata spędził na wygnaniu, przenoszony z więzienia do więzienia, to była dla niego udręka. Jednak wsiadał na wóz i jechał wszędzie tam, gdzie potrzebne były misje ludowe. Całe życie był słabego zdrowia, jednak nigdy się nie oszczędzał i to ostatecznie sprawiło, że zmarł, mając zaledwie 51 lat. Choć w Polsce jest obecne założone przez niego zgromadzenie, on sam nie jest szerzej znany. Czas to nadrobić.



Złote dziecko rzymskiej ambony
Urodził się w Wiecznym Mieście w 1786 roku. We Francji zbliżała się rewolucja, Europa wchodziła w czas intensywnych przemian, a mały Kasper fascynował się jedynie Bogiem i pomocą potrzebującym. Sutannę otrzymał już jako dwunastolatek i pierwsze kazania głosił do swoich rówieśników na ulicach Rzymu. Oficjalnie wszedł na ambonę, mając 14 lat. Do dziewiętnastego roku życia angażował się w niewyobrażalną prawie liczbę działań charytatywnych, głosząc ubogim i pracując w szpitalach.

Marzył o zostaniu misjonarzem, może dlatego święcenia przyjął w kościele św. Wincentego a Paulo, w 1808 roku. Od razu został kanonikiem. Przez następne dwa lata pracował głównie dla ludzi z ubogich dzielnic miasta, nie tylko pomagając im materialnie, ale także starając się poprawić ich stan duchowy.



Banita i więzień
W 1810 roku Rzym zajął Napoleon. Deportował papieża i zmuszał kapłanów do złożenia ślubowania posłuszeństwa sobie. Kasper odmówił. Trafił najpierw na północ, do Piacenzy, następnie do Bolonii. Tam po dwóch latach uwięziono go i próbowano znów wymóc zmianę zdania. Rok później przewieziono go do Imoli i tam zmuszano do złożenia przysięgi. Gdy to okazało się bezskuteczne, trafił do fortecy z Lugo a potem wywieziono go na Korsykę.

Te cztery lata musiały być dla niego traumatyczne – kiedy w 1814 roku wrócił do ukochanego Rzymu, cierpiał na paniczny lęk przed ciemnością. Zawsze zostawiał sobie zapaloną świecę, kiedy szedł spać. Bał się podróży, cierpiał na bóle głowy, miał problemy z żołądkiem. Mimo to nadal pościł i starał się umartwiać. Głównie tym, że pozostawał wierny swojemu powołaniu do bycia misjonarzem.



Misjonarze Krwi Chrystusa
Jeszcze jako dziecko Kasper został uzdrowiony za wstawiennictwem św. Franciszka Ksawerego. Kiedy po powrocie z wygnania powierzono del Bufalo misje ludowe, stwierdził, że pójdzie w ślady bliskiego sobie świętego i zostanie jezuitą. Jednak jego kierownik duchowy poradził mu, żeby raczej założył własne zgromadzenie. Tak powstali Misjonarze Krwi Chrystusa, zajmujący się głoszeniem do ubogich, prostych i pogubionych moralnie.

Tu trzeba wspomnieć, że Kasper głosił do bardzo specyficznej grupy ludzi. Po wojnach napoleońskich Państwo Kościelne roiło się od rozbójników, nawet całe miasta stały się siedzibami band. Z tego względu np. papież podjął decyzję o zburzeniu Sonnino – Kasper uprosił ułaskawienie dla tej miejscowości, obiecując, że pójdzie tam głosić i nawróci mieszkańców. Co zresztą mu się udało.

Jeździł sam a potem ze swoimi misjonarzami w góry, szukał band i głosił do nich. Dzięki łasce Ducha Świętego i darowi słowa udawało mu się przemówić do ich serc. Wielu z nich wracało do normalnego życia i utrzymywania się z pracy, a nie okradania ludzi. Kilka lat przed śmiercią Kasper wraz ze św. Marią de Mattias założył też zgromadzenie żeńskie, kontemplacyjne – Adoratorek Krwi Chrystusa.



Cholera
W 1837 roku w Rzymie wybuchła epidemia cholery. Kasper po raz kolejny poszedł do najbardziej potrzebujących. Zaraził się od nich, a ponieważ jego organizm był wycieńczony dotychczasową pracą, nie dał sobie rady z chorobą.

Zmarł w święto Świętych Młodzianków, czyli 28 grudnia 1837 roku, pozostawiając po sobie świadectwo onieśmielającej gorliwości o sprawy Boże i wielkiej miłości do Baranka, który swoją krwią obmywa nasze grzechy. Kanonizowano go w 1954 roku.

...

Urodzony kaplan!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:54, 26 Lip 2020    Temat postu:

Ksiądz został zamordowany przez mafię w swoje urodziny. Franciszek uznał go za męczennika
autor TT
453
Share
źródło: Twitter
Błogosławiony ks. Józef Puglisi jest współczesnym męczennikiem zamordowanym przez mafię. Można powiedzieć, że pokonał ją „gołymi rękami”. Jak? Naśladując Chrystusa. Towarzysząc ubogim i potrzebującym. Nie opierając się złu i pozwalając zaprowadzić się na krzyż.

W powszechnej świadomości wciąż funkcjonuje cukierkowy obraz mafii. Dzieje się to za sprawą popkutury oraz konsumpcjonizmu. W kulturze popularnej dominuje całkiem pozytywny obraz zorganizowanych grup przestępczych, pełnych romantyzmu, ludowej pobożności i swoistego kodeksu honorowego. Mafiozi przedstawiani są jako opiekuńczy, spełniający określone role społeczne, a przy tym męscy i szarmanccy, będący obiektem pożądania pięknych kobiet.

Dominuje obraz znany choćby z „Ojca chrzestnego” Francisa Forda Coppoli, setek innych filmów w stylu „Chłopcy z ferajny”, „Casino” Scorsese, „Donie Brasco” Newella czy „Prawo Bronxu” Roberta de Niro. Nie słabnie zainteresowanie nowymi produkcjami, podsycane popularnością seriali typu „Narcos” czy włoskiej produkcji „Gomorra”. Tajemniczy świat mafii ma coś w sobie fascynującego. Są nimi, przedstawiane w sposób niezwykle atrakcyjny – pieniądz, władza i zło.


Biografia ks. Puglisiego, źródło: [link widoczny dla zalogowanych]
Problem mafii

Być może w Polsce dochodzi jeszcze fascynacja Italią. Uwielbiamy Włochy i Włochów. Ich kuchnię, zwyczaje, morze i zabytki. Spędzając tam wakacje być może nie zastanawiamy się, że za tą atrakcyjną fasadą rozgrywa się dramat wielu małych i słabych ludzi, którzy wplątani są w niejasne interesy często wbrew swojej woli.

Doskonale ów problem przedstawiany jest przez samych twórców z tego kraju. Pisał o tym już Alessandro Manzoni w „Narzeczonych”, gdzie piękna Lucia, zaślubiona młodemu Renzo, wpada w oko miejscowemu mocarzowi – Don Rodrigo, który postanawia przemocą zdobyć ją dla siebie. Tam zwycięża jednak miłość, a serce złoczyńcy ulega nawróceniu.

Są jednak historie bez happy endu. Jak na przykład w filmie „Dlaczego zabija się prokuratora?” (wł. „Perché si uccide un magistrato”), w reżyserii Damiano Damianiego. Widać w nim dokładnie jak mafia wciąga w swoje macki przypadkowych i z pozoru uczciwych ludzi. Bardzo dobrze walkę z mafią w latach 90. oddaje włoski serial „Il Cacciatore. Polowanie na mafię”, przedstawiający sylwetkę bohaterskiego prokuratora Saverio Barone.

Włoskie organizacje kryminalne są bardzo poważnym problemem społecznym i gospodarczym na skalę globalną. Obecnie przeniknęły do legalnego biznesu i wielkiej polityki. Najpotężniejsze zorganizowane grupy przestępcze to Camorra z Kampanii, kalabryjska Ndrangheta, sycylijska Cosa Nostra oraz funkcjonująca w Apulii i zdobywająca coraz większe wpływy – Sacra corona unita.

Funkcjonowanie mafii ma swoje uwarunkowania historyczne od czasów, gdy Włochy były podzielone na niewielkie księstwa, w których prym wiodły zamożne i najsilniejsze klany. Struktura trybalizmu zmieniła się tylko częściowo po zjednoczeniu Włoch, najmniej na południu. Zorganizowane bojówki broniły tubylców przed najeźdźcami, zapewniały ochronę wewnętrzną i socjalną, z powodzeniem zastępując słabe państwo. Z tym nie potrafił sobie poradzić nawet Mussolini. Po masowych aresztowaniach i przymusowej emigracji do USA, Cosa Nostrze pomogli… alianci. Lądujące na Sycylii wojska sprzymierzonych, nie dałyby rady bez wsparcia dobrze zorganizowanych miejscowych. Po wojnie mafia dostawała intratne kontrakty na odbudowę kraju i zostaje partnerem tych sił politycznych, które starały się przeciwstawiać inwazji komunizmu.

W ten sposób nastąpiło odrodzenie mafii, częściowo za publiczne pieniądze. Ten stan trwa do dziś, gdzie do kieszeni grup przestępczych trafiają środki nie tylko z kontraktów publicznych, ale także dotacje z Unii Europejskiej np. przeznaczone na pomoc uchodźcom. Mafia kontroluje w zasadzie wszystkie dziedziny życia na południu Włoch. Kontrakty budowlane, transport, porty, rynki komunalne. Haracz za ochronę płacą niemal wszyscy od dużych firm, po sklepikarzy. Oczywiście głównym źródłem dochodów pozostają tradycyjne rodzaje działalności – handel narkotykami, prostytucja, rozboje, kradzieży, wymuszenia, porwania i zabójstwa na zlecenie.

Święty z Palermo

Właśnie w takim otoczeniu wychowywał się Padre Pino Puglisi (3P – jak określali go przyjaciele). Urodził się 15 września 1937 r. w Brancaccio, otoczonej bardzo złą sławą dzielnicy Palermo. Jego ojciec był szewcem a matka krawcową. Do seminarium w Palermo wstąpił w roku 1953. Został wyświęcony przez kardynała Ernesta Ruffini siedem lat później. Pracował wpierw jako wikariusz w kilku pomniejszych parafiach. Potem zaczął uczyć. Wpierw w Einaudi, potem Archimedes i Villafrati, Godrano, Santa Macrina, a w końcu w szkole Vittorio Emanuele II. W 1967 r. został kapelanem w instytucie dla sierot w Addaura i wikariuszem w parafii Valdesi. Dwa lata potem został mianowany wicerektorem diecezjalnego seminarium mniejszego i zaczął pracę na misji na terenie Montevago, nawiedzonego przez trzęsienie ziemi.

3P studiował postanowienia II Soboru Watykańskiego. Nie tylko studiował. Natychmiast wcielał je w życie. Podkreślał rolę laikatu w ewangelizacji, współpracy na rzecz lokalnej społeczności.

Od początku swej działalności stykał się z problemem przemocy i zabójstw ze strony mafii. Jak w Godrano, gdzie mała miejscowość cierpiała z powodu podziałów i braku przebaczenia. Zajmował się pracą z młodzieżą i powołaniami. Gdy w latach 90. został proboszczem w rodzinnej dzielnicy Brancaccio, założył centrum „Ojcze Nasz”, które zaczęło pełnić bardzo ważną rolę w tej zapadłej części Palermo.

Poprzez towarzyszenie młodym, poprzez sport i kulturę, Padre Pino wyrywał ich dusze ulicy. Chłopcy i dziewczęta lgnęli do centrum i przestali stawać się narybkiem Cosa Nostry. Kształcili się zamiast zostawać zabójcami, dilerami narkotyków, złodziejami, przestępcami.

Puglisi wystąpił przeciw tolerowaniu mafii przez lokalne władze i Kościół. Dla kardynała Ruffini większym zagrożeniem był komunizm niż Cosa Nostra, Don Pino był zaś nieugięty w swoim stosunku do zorganizowanych grup przestępczych. Zręcznie unikał prób korupcji, zaciągania zobowiązań, jednocześnie krytykując mafię w naukach i kazaniach. Zawsze robił to z miłością, bez potępiania kogokolwiek. Rozumiał bowiem, że ludzie, którzy oddają się na usługi mafii często nie mają wolnego wyboru. Powoli starał zmieniać mentalność parafian. Zachęcał ich do wyzbycia się lęku, apatii, a przede wszystkim zmowy milczenia.

Wspierał młodych, aby nie porzucali nauki, lecz starali się zdobyć zawód, nie szukając drogi na skróty, porzucając pokusę szybkich pieniędzy, czym mamiła ich mafia. Wielu ludzi, którzy zdołali się wyrwać ze złych dzielnic Palermo, mówi dziś wprost, że dzięki niemu nie zostali mafiosami. Don Pino był często jedynym, który okazywał im miłość i zainteresowanie, w świecie, gdzie dominowała brutalność, siła i zemsta.

Całym sobą ukazywał im Chrystusa i siłę przepowiadania Ewangelii. Nie – moralizowania, lecz odpowiadania dobrem na zło. Nie – udawania, ale wolności, mówienia prawdy. „Człowiek wolny nie boi się mówić” – przypominał. Odrzucał podporządkowanie się dzielnicowej hierarchii. Nie przyjmował pieniędzy przez mafiozów, nie pozwalał na pielęgnowanie przez nich ostentacyjnej dewocji, nie mającej wiele wspólnego z chrześcijaństwem.

Kardynał Angelo Amato, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, podkreślał, że ks. Pino Puglisi nie został wyniesiony na ołtarze za jego działalność antymafijną czy społeczną, tylko dlatego, że był wzorowym chrześcijaninem. Został zastrzelony w swoje 56. urodziny. „Czekałem na was” – miał powiedzieć do zabójców. Nie bał się, bo zwyciężał mafię gołymi rękami.
...

To jest duza odwaga tam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133592
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:40, 29 Kwi 2021    Temat postu:

Tragiczna śmierć misjonarki. Została poważnie raniona w trakcie snu
@aleteia_pl pl.aleteia.org

Włoska misjonarka świecka Nadia De Munari zmarła 24 kwietnia w wieku 50 lat, po tym jak została poważnie zraniona podczas snu. Opiekowała się 500 ubogimi dziećmi z przedszkoli w slumsach.

...

Widzicie jak mozna osiagnac meczenstwo!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy