Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Tak powstawała cywilizacja Zachodu .

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:32, 10 Lut 2015    Temat postu: Tak powstawała cywilizacja Zachodu .

Czechy: otwarte bramy raju - na wystawie "Benedyktyni w sercu Europy"

Do połowy marca w Pradze trwa wystawa ważna dla zrozumienia korzeni tożsamości Europy Środkowej: "Otwórzcie bramy raju. Benedyktyni w sercu Europy 800-1300". Skupia się ona na sztuce romańskiej, dając wyjątkową okazję obejrzenia dzieł rzadko udostępnianych.

Wystawa prezentowana jest w szkole jazdy (księcia Albrechta) Waldsztejna (Albrecht von Wallenstein), a jej tytuł zaczerpnięto z modlitwy Sugera, opata Saint Denis. To jego właśnie starania, by światło przeniknęło wnętrza świątyń, prowadząc z powrotem "ku Istocie niewidzialnej i niewysłowionej, z której się wywodzi", czyli Bogu, zapoczątkowały narodziny gotyku. Ale jeszcze przed Sugerem, we wczesnym średniowieczu w klasztorach upatrywano praktyczny, zmaterializowany na ziemi obraz raju.

Jak we wstępie do katalogu pisze abp Pragi kardynał Dominik Duka, jest to pierwszy raz, kiedy tak wiele, i tak wspaniałej jakości dzieł sztuki z określonej epoki zgromadzono naraz w Czechach. Wystawa eksponująca 250 przedmiotów z Czech i sześciu innych krajów dokumentuje materialną i duchową kulturę Europy Środkowej od czasów Karola Wielkiego po wczesny gotyk.

Jednym z wątków wystawy jest rozwój zwłaszcza sztuki romańskiej w Europie Środkowej - Polsce, Czechach i na Węgrzech, pozostający w związku z benedyktynami. Bliskie więzy klasztorów macierzystych z Europy Zachodniej - Niemiec, Austrii, Szwajcarii i Włoch - z filiami i siostrzanymi społecznościami benedyktyńskimi w Europie Środkowej ułatwiały przepływ inspiracji stylistycznych i formalnych.

Do eksponowanych cymeliów należy najstarsza zachowana, z IX w., kopia reguły św. Benedykta z Nursji, głównego patrona Europy, założyciela w 529 r. najstarszego zakonu na Zachodzie. W czasach po dramatycznym upadku klasycznego antyku, w początkowych etapach powstawania średniowiecznych państw, benedyktyni byli jedną z głównych sił napędowych ówczesnej europejskiej wspólnoty.

Benedyktynami byli św. Wojciech, biskup Ratyzbony św. Wolfgang - jeden z trzech wielkich niemieckich świętych Kościoła X wieku, św. Bonifacy (Bonifacy Winfrid, apostoł Niemiec), opat Suger.

Przy wystawie współpracowała również strona polska, która udostępniła zwykle niepożyczany złoty kielich z XI w. z opactwa w Tyńcu - powiedział główny kurator Vit Vlnas. Przechowywany na Wawelu, kielich ten jest jednym z dwóch zachowanych tego typu naczyń liturgicznych na świecie.

Kielich podróżny ze szczerego złota z pateną (tacka na hostię, standardowe wyposażenie kielicha mszalnego) rodzimej produkcji należał do jednego z pierwszych opatów tynieckich. Płaska patena ozdobiona jest jedynie krzyżem i Manus Dei (dłonią Boga) wyłaniającą się z obłoków. Mógł być to dar króla Bolesława Szczodrego, który każde biskupstwo wzmacniał opactwem benedyktyńskim. On i jego ojciec Kazimierz Odnowiciel byli fundatorami tynieckiego klasztoru.

Dopełnieniem wystawy jest po raz pierwszy pokazany publicznie (w Galerii Klementinum) Koronacyjny Ewangelistarz Wratysława, który od 1085 r. jako Wratysław II był pierwszym królem Czech.

Ewangelistarze dzięki temu, że zawierają jedynie zbiór wybranych ustępów przeznaczonych do czytania na niedziele i największe święta mogły być obficie zdobione iluminacjami. Nadzwyczaj bogata ikonografia księgi nazywanej także Kodeksem wyszehradzkim stawia go wśród najcenniejszych iluminowanych rękopisów drugiej połowy XI w.

Jest on ściśle związany z dwoma rękopisami w polskim posiadaniu - Ewangelistarzem gnieźnieńskim (Złoty kodeks gnieźnieński) z lat 1085-1090 i Złotym kodeksem pułtuskim. Oba przywiozła do Polski Judyta czeska, pierwsza żona króla Władysława Hermana, córka Wratysława II i Adelajdy węgierskiej (1040-1062). Oba łączone są ze szkołą czeską i kręgiem kontynuującym tradycje skryptorium klasztoru św. Emmerama w Ratyzbonie, ważnego ośrodka romańskiego iluminatorstwa. Oba napisano złotem na purpurowym tle, podczas gdy czeski pisany złotem ma tylko kilka kart.

Złoty kodeks gnieźnieński w październiku wpisano wraz z 10 innymi bezcennymi zabytkami, istotnymi dla naszej kultury, narodowej tożsamości i pamięci historycznej (m.in. Konstytucją 3 maja) na Listę Krajową Programu UNESCO Pamięć Świata.

Do cennych romańskich zabytków należy też wysadzany 30 kaboszonami z kryształu górskiego krzyż procesyjny z 2. poł. XII w. z kolekcji Lobkowiczów. Znalazł się w niej, kiedy katedrę św. Wita, w której go przechowywano, na początku wojny trzydziestoletniej plądrowali kalwiniści.

Późniejszym przykładem złotnictwa romańskiego jest zdobiony techniką niello i repusowaniem kielich ze srebra i złota o wyjątkowo bogatej ikonografii z ok. 1220 r. z klasztoru w szwabskim Ottobeuren.

Ostatni dział wystawy ukazuje powolny zmierzch potęgi benedyktynów i powstawanie innych zakonów w XIII wieku, które przejmują pełnioną dotąd przez nich rolę, rozwój kultu założycieli, miejsc pielgrzymkowych, w okresie, gdy wymierają "narodowe" dynastie założycielskie na Węgrzech i ziemiach czeskich.

Wystawie towarzyszy 500-stronicowy katalog z publikacjami w języku czeskim i angielskim.

...

Tak czas wreszcie poruszyc temat powstawania Zachodu ktory zdominowal swiat calkowicie . Dzis wlasciwie tylko mamy rozne lokalne kopie Zachodu . Skad sie to wzielo . Oczywiscie z Biblii . To jest potega ktora dala tak wielkamoc Zachodowi , ktora uzywa podle nikczemnie zbrodniczo ale to juz inny temat .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:27, 04 Gru 2016    Temat postu:

Na nim wypełniło się słowo Boże

Łukasz Kaczyński
dodane 03.12.2016 20:14

Trumna ze zwłokami zmarłego opuszcza za kościół w którym wielokrotnie modlił się sam i ze współbraćmi
Łukasz Kaczyński /Foto Gość
zobacz galerię

W sobotę po południu w opactwie benedyktynów w Tyńcu odbyły się uroczystości pogrzebowe o. Jana Pawła Konobrodzkiego.

Zakonnik był cenionym rekolekcjonistą, spowiednikiem, kierownikiem duchowym, aktywnym również w Benedyktyńskim Instytucie Kultury i na portalu duchowości benedyktyńskiej. Zmarł nagle w niedzielę 27 listopada w wieku 56 lat.

- O. Jan Paweł był samą dobrocią. I człowiekiem bardzo głębokiej wiary. Wiele osób mówi - i to jest też moje osobiste przekonanie - że jego wiara była dziecięca, ale w takim dojrzałym tego słowa znaczeniu. Wręcz niezłomna - i jesteśmy bardzo wdzięczni, że mieliśmy i mamy nadal takiego współbrata - powiedział o zmarłym o. Szymon Hiżycki, opat tyniecki.

Mszy św. pogrzebowej w kościele świętych Piotra i św. Pawła przewodniczył bp Grzegorz Ryś. Jak wskazał, na o. Janie Pawle wypełniło się słowo Boże z ostatniej niedzieli mówiące o tym, że jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. - Ojciec Jan Paweł został wzięty. Szczęśliwi są Ci, którzy są zabrani, nie Ci, którzy są zostawieni - mówił.

Hierarcha odniósł się również do odczytanej Ewangelii św. Mateusza, w której Jezus mówi o wielkim żniwie, do którego brakuje robotników.

- To jest słowo dla nas. Jezus widzi tłumy. Wchodziłem do tego kościoła o wpół do dwunastej i nie było miejsca. Ilu ludzi Chrystus potrafi zebrać posługą jednego człowieka i jego działaniem! A ta wspólnota jest tylko znakiem tego, jak Jezus pragnie zbierać ludzi - podkreślił.

Zapytał zebranych, co zrobią z obrazem samych siebie zebranych przy trumnie zmarłego, i zaznaczył, że Jezus prosi dziś o to, by wzywać Boga, by wysłał robotników na swoje żniwo.

- Kiedyście się ostatnio modlili o powołanie do benedyktynów? A kiedyście się ostatnio modlili za tych, którzy są powołani, żeby naprawdę byli robotnikami? - kontynuował.

Jak zauważył, te chwile przy trumnie o. Jana Pawła nie są po to, by się litować nad tym, że tak młodo umarł, ale po to, by wziąć odpowiedzialność za to, czym żył. - Za to, co on odczytał w swoim życiu jako powołanie, co realizował. To nie jest tak, że ten cały obszar ewangelizacji i apostolstwa ma teraz umrzeć razem z nim, bo nie będzie człowieka, który potrafi w to wejść. Ten człowiek zrodzi się z naszej wspólnej modlitwy, nas jak tu jesteśmy - zaznaczył.

Zachęcił, by każdy na Mszy św. przy trumnie rozeznał swoje zadanie. - Jak się o to uczciwie modlimy, to musimy gdzieś przez chwilę założyć, że Pan Jezus może wybrać nas. Że potrzebuje nas, byśmy chcieli brać odpowiedzialność za tłum Boży - mówił.

Bp Ryś dodał, że Bóg, wypowiadając swoje słowo, poszukuje człowieka, na którym ono się wypełni. Stwierdził, że na o. Janie Pawle wyraźnie zrealizowały się także słowa o tym, by iść i nauczać oraz przepowiadać. - Ten, kto przepowiada, kto wchodzi w misję apostolską, czyni to w drodze. Ten, który głosi Jezusa tak jak Jan Paweł, sam jest nieustannie w drodze, sam jest ciągle otwarty na nowe doświadczenie Pana, na pełniejsze Jego spotkanie, na głębsze Jego poznanie - wyjaśniał.

Jak ocenił bp Ryś, zmarły benedyktyn nie przyciągał ludzi do Boga tylko tym, czego się nauczył o Nim w seminarium czy podczas nowicjatu. - On był ciągle w drodze, ciągle otwarty, ciągle poszukujący. Nieraz na takich drogach, gdzie my się boimy chodzić. Był człowiekiem medytacji, człowiekiem modlitwy - opisywał.

- Panie Jezu Chryste, dziękujemy Ci za tego mnicha i pasterza. Dziękujemy Ci za tego mnicha i robotnika na Twoim żniwie. Dziękujemy Ci też za to słowo, które pokazuje nam, co jest naszą odpowiedzialnością i zadaniem. Chcemy podjąć to zadanie także dlatego, żeby nasza modlitwa za duszę o. Jana Pawła i za wszystko, co uczynił oraz zdziałał w swojej posłudze, była z naszej strony uczciwa - powiedział na zakończenie homilii biskup Ryś.

Zmarłego zakonnika na cmentarz pod wzgórzem opactwa odprowadzili tłumnie parafianie, przyjaciele, współbracia i rodzina.

- Znałam go osobiście. To była głęboka relacja z człowiekiem, który był bardzo blisko Boga i ludzi. Wiele razy też z nim podróżowaliśmy większą grupą, np. do Izraela czy Tybetu - to były wyjazdy, które bardzo rozwijały duchowo - przyznała Zofia Skoniecka, która pożegnać zakonnika przyjechała aż z Warszawy.

- O. Jana Pawła znałam od postulatu. To był człowiek bardzo otwarty i mądry. I co najważniejsze - każdego, kto stanął na jego drodze, traktował jak przyjaciela i brata - dodała z kolei s. Augusta, benedyktynka misjonarka.

...

Kolejny cichy czlowiek ktory czynil dobro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:17, 04 Gru 2016    Temat postu:

Boży posłańcy

|
KAI |
dodane 04.12.2016 13:48

Monika Łącka / Foto Gość

– Zakony kontemplacyjne pełnią misję budzenia świata, a ich świadectwo nawołuje do nawrócenia i życia w nadziei na bliskie nadejście królestwa niebieskiego – powiedział w Staniątkach bp Damian Muskus OFM.

Biskup przewodniczył Mszy św. na zakończenie jubileuszowego roku 800-lecia fundacji opactwa św. Wojciecha. To najstarszy w Polsce klasztor mniszek benedyktynek.

Nawiązując do postaci przywoływanego w dzisiejszej liturgii Jana Chrzciciela, bp Damian Muskus mówił w homilii, że zakony kontemplacyjne, podobnie jak on, pełnią misję prorocką w świecie, dla którego są „Bożymi posłańcami”, wołającymi o jego przebudzenie i nawrócenie. „Dla człowieka bowiem nie ma nic ważniejszego niż spotkanie z Panem, który wychodzi mu naprzeciw” – podkreślał.

Hierarcha przypomniał, że regułą życia każdej wspólnoty zakonnej jest Ewangelia, realizowana w konkrecie codziennego życia, dlatego jubileusz ośmiowiekowej obecności sióstr benedyktynek na staniąteckiej ziemi był nie tylko dzieleniem się bogactwem historii i tradycji jednego z najstarszych zakonów na świecie, ale nade wszystko sposobnością do refleksji nad pytaniem, które wspólnotom zakonnym zadawał papież Franciszek: czy i jak pozwalamy, by pobudzała nas Ewangelia.

Biskup podkreślił, że dla podzielonych i skonfliktowanych społeczeństw, wspólnoty zakonne są także znakiem jedności i pokoju, którego nie da się wypracować ludzkimi siłami, bo jest darem Bożym. „Podobnie jak w poetyckiej wizji proroka Izajasza, gdzie wspólnie mieszka wilk z barankiem i pantera z koźlęciem, w rodzinach zakonnych żyją ludzie o różnych temperamentach i osobowościach, lecz w zgodzie wielbiący Boga i, jak pisze św. Paweł, przygarniający się nawzajem, jak Chrystus, który nas przygarnia do siebie” – wyjaśniał.

Według niego, jubileusz uświadamia także, że w drogach, którymi przeszły siostry benedyktynki w ciągu ośmiu minionych wieków, można odkryć „inspirującą iskrę na przyszłość i odwagę hojnego życia chwilą obecną”. Podkreślał, że opactwo w Staniątkach silnie wrosło w krajobraz okolicznych ziem, ale nade wszystko wywarło decydujący wpływ na ich krajobraz duchowy, wypełniając go światłem modlitwy i pracy sióstr. „Kim byśmy byli bez ochronnego parasola modlitwy, który otwierają nad nami siostry benedyktynki, gdy chwalą Boga nie tylko na kolanach, ale w każdym momencie swojej pracy i codziennych obowiązków?” – zapytał kaznodzieja.

Biskup zauważył, że obchody jubileuszu zbiegły się w czasie z Rokiem Miłosierdzia, który dla osób życia konsekrowanego był szczególnym przypomnieniem, że mają coraz bardziej stawać się znakiem Bożej miłości, „łagodną i czytelną odpowiedzią na przemoc, zło i krzywdy”.

„Matce Bożej Bolesnej, Smętnej Dobrodziejce powierzamy siostry, które na Jej wzór żyją tutaj dzisiaj, wypełniając to miejsce swoją cichą modlitwą i bliskością z Panem. Modlimy się także za nas wszystkich, byśmy w świadectwie radykalnej miłości staniąteckich benedyktynek usłyszeli prorockie wołanie do nawrócenia i nadziei na urzeczywistnienie królestwa niebieskiego” – zakończył hierarcha.

Prawdopodobną datą powstania fundacji klasztoru mniszek w Staniątkach jest rok 1216. Ten najstarszy klasztor benedyktynek w Polsce ufundował Klemens Jaksa Gryfita dla swojej córki Wizenny. W staniąteckim Opactwie św. Wojciecha od stuleci czczony jest cudowny wizerunek Matki Bożej Bolesnej, Smętnej Dobrodziejki.

...

Wielka rola cywilizacyjna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:17, 19 Maj 2018    Temat postu:

Co chrześcijaństwo dało Polsce? Opowiada Wojtek Drewniak z „Historii bez cenzury”
Redakcja | 19/05/2018
HISTORIA BEZ CENZURY
YouTube
Udostępnij Komentuj
„Chrześcijańskie wartości sprawiały, że nasi przodkowie integrowali się w naprawdę najtrudniejszych momentach. Jest wielce prawdopodobne, że gdyby nie Kościół, to żylibyśmy dziś w totalnie innym państwie” - mówi Wojciech Drewniak.

„Rola Kościoła w historii Polski jest ogromna, a pojawienie się chrześcijaństwa na naszych ziemiach to była prawdziwa rewolucja. Nie tylko jeśli chodzi o religię, kulturę, ale też na przykład o edukację czy muzykę. Chrześcijaństwo to jeden z filarów naszego dziedzictwa kulturowego” – zaczyna swój nowy odcinek Wojtek Drewniak z kanału „Historia bez cenzury”.

Jeśli go jeszcze nie znacie – czas to zmienić! Wojtek Drewniak jest bowiem „panem od historii„, o jakim marzy wielu uczniów znużonych czytaniem o czasach, których nie pamiętają nawet ich pradziadkowie.

Z najnowszego odcinka (przygotowanego we współpracy z Archidiecezją Poznańską) dowiecie się, czy Uniwersytet Jagielloński istniałby bez chrześcijaństwa, co stało się z mieczem, którym św. Piotr obciął ucho słudze arcykapłana, w jakich okolicznościach śpiewano „Bogurodzicę” (czyli ówczesny „hicior wielkiego kalibru”), czym zajmował się ks. Piotr Wawrzyniak i co wyprawiała telewizja podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski.

https://youtu.be/qyqpHpGzRAM

Jak widac film zrobiony w konwencji rozrywkowej. Co nie znaczy ze zagadnienie jest glupawe! Sprawa nie dotyczy tylko Polski.

Naduzyciem jest mowienie ze z Chrztem w 966 przyszla do Polski,, cywilizacja zachodnia" jakoby to tutaj dzicy siedzieli na drzewach. A prawda jest taka ze na zachodzie byli jeszcze bardziej dzicy i to prawie na drzewach. Opisy ludow Zachodu jeszcze dlugo po 1000 przedstawiaja dzikusow. Kosciol wychowywal wszystkich. To nie zachod przyszedl do nas tylko Kościół. Oczywiscie wraz z tym pozostalosci cywilizacji grecko-rzymskiej ale tak samo przyszly one do Francji czy Niemiec. BA! DO ITALII! Przeciez w Italii mieszkali bardzo dzicy Longobardowie ktorzy ja podbili! To dopiero byli dzicy na drzewach. Wszystkich trzeba bylo wyciagac z dzikosci. Przy czym podstawa byla moralnosc. Bez osiagniec grecko-rzymskich Europa by sobie poradzila bez Ewangelii nie! Ale poniewaz nie potrzeba koła wynajdywac na nowo to wzieto kulture grecko-rzymska co wcale nie wychodzilo na same dobro. Np. niewolnictwo. Nowozytne niewolnictwo tez bylo uzasadniane tym ze przeciez wspaniali Rzymianie mieli tlumy niewolnikow a Arystoteles pisal o tym jak o normie. Gdyby teksty starozytne znikly i byla by tylko Ewangelia koszmaru niewolnictwa po roku 1500 (czyli po zakonczeniu sredniowiecza) moglo by nie byc. Bo ciezko byloby je zbudowac na milosierdziu.

Zatem Zachod to Kościół.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:52, 07 Cze 2018    Temat postu:

To mit, że chrześcijaństwo stworzyło naukę

Starożytni Grecy i Rzymianie tworzyli naukę i medycynę na długo przed powstaniem chrześcijaństwa. Przez Wieki Ciemne zdominowane przez religię nauka praktycznie stanęła, by rozkwitnąć w Oświeceniu bazując na odkryciach z starożytności, a nie z średniowiecza. Kilka wyjątków nie zmienia całokształtu.

...

Nieprawda! To ze rozne cywilizacje posiadaly wiedze to jeszcze nie nauka. Czlowiek potrafi gromadzic wiedze. Nauka w sensie obecnym czyli siec instytucji z zawodowo sie tym zajmujacymi ludzmi powstala w wiekach,, ciemnych" czyli sredniowieczu. W wiekach,, jasnych" kfitlo glownie niewolnictwo i pedalstwo... Jak teraz...

Najpierw instytucjami nauki byly klasztory bo spoleczenstwo bylo zbyt prymitywne ale z czasem bylo juz zbyt duzo wiedzy i musialy powstac uniwersytety. Oczywiscie w wiekach,, ciemnych". Gdy pozniej sie oswiecili i rozjasnili wiedza starozytnych to nastapil powrot do masowego niewolnictwa bo w Rzymie bylo i w Grecji tez a wspaniali i starozytni to wzor! Nie mogli sie mylic! Nieprawdaz? To trzeba tak samo! I miliony Murzynow powedrowalo do obozow pracy.

Wplyw starozytnych byl niestety glownie w sferze spolecznej. Przeciez busola kompas zaglowce czy mlyny wodne (nie mowiac o armatach czy muszkietach) nie powstaly w oparciu o teksty Rzymian tylko byly wynalazkiem,, ciemnych". Natomiast masowe niewolnictwo bylo wyczytane w tekstach starozytnych. Przyzwolenie na seks z dziecmi takze z Grecji. Lepiej byloby tego nie odkrywac. Budowle bedace kopiami rzymskich tez nie byly rewelacja. Wolelibysmy oryginalne. Reasumujac sciaganie wzorcow starozytnych dalo watpliwe korzysci a duze straty. I tak praktcznie wszystko rozwijalo sie naturalnie z tego co juz odkryto a nie z czytania starozytnych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:22, 16 Cze 2018    Temat postu:

Alkuin i "renesans karoliński", czyli jak Kościół wprowadził interpunkcję, małe litery i ocalił dzieła antyczne.

Dzisiejsza opowieść nie będzie o naukowcu sensu stricte, choć mojemu bohaterowi nie można odmówić osiągnięć na polach etyki, filozofii czy psychologii, ale skupię się raczej na jego wkładzie w obronę nauki antycznej i całej spuścizny po starożytnych twórcach oraz jego wpływie na nasze życie codzienne. Wbrew obiegowej opinii, nie było w Kościele Katolickim chętnych do niszczenia dzieł antyku, o czym wspominaliśmy choćby w kwestii Biblioteki Aleksandryjskiej. Ale wracając do Alkuina i jego historii...

powiększ obrazekeaeda00d816ebf896fb91502460382a3 orig


VIII wiek, tereny Państwa Franków. Słabnąca dynastia Merowingów (których historyk Norman Carter nazywa "dynastią kobiet, dzieci i imbecyli") powoli oddaje swoje uprawnienia marszałkom, czyli osobom, które zarządzały dworami królewskimi. Mistrzami w obejmowaniu tych stanowisk byli Karolingowie, którzy już w połowie VIII wieku mieli w ręku, de facto, większość władzy królewskiej. Potrzebowali tylko poparcia kogoś wyżej, by osadzić swą funkcję w królewskich ramach. Z pomysłem na to przyszedł Pepin Krótki, który w 751 roku sprytnym zabiegiem dyplomatycznym pozyskał oficjalną pomoc Papieża Zachariasza. Zapytał go w liście czy osoba bez władzy może być nazywana królem, podczas gdy osoba mająca pełnię tejże władzy, pozbawiona jest tego tytułu? Papież, widząc zmiany w strukturze władzy u Franków, udzielił mu odpowiedzi, iż tytuł winien mieć swoje odzwierciedlenie w rzeczywistej pozycji danej osoby.
W ten sposób dynastia Merowingów zakończyła swoje panowanie, a Karolingowie rozpoczęli swoje rządy pod czujnym okiem Papiestwa. Władza Pepina Krótkiego nie trwała długo, gdyż po 17 latach od wysłania słynnego listu do Papieża, zmarł, przekazując władzę synowi - Karolowi, zwanemu potem Wielkim. To za rządów Karola Wielkiego, pierwszego króla, namaszczonego mianem "rex et sacerdos" ("królem i kapłanem") nastąpił tzw. "renesans karoliński", którego Alkuin był żywotną częścią.

Alkuin urodził się około roku 730 w angielskiej rodzinie rycerskiej, która rezydowała na terenach określanych dziś jako hrabstwo Yorkshire. Zmarł w 804 roku w Tours, w klasztorze, do którego desygnował go sam Karol Wielki. Historycy nie posiadają wielu informacji na temat jego wczesnego życia. Wiemy, że pobierał on nauki w szkole katedralnej w Yorku, gdzie terminował u człowieka, który uczył się niegdyś u Czcigodnego Bedy, wielkiego świętego i historyka. Pozyskał wtedy ogromną, jak na tamte czasy, wiedzę zarówno z zakresu sztuki czy prawa antycznych Grecji oraz Rzymu.

To właśnie w wiedzy starożytnego Rzymu, którą Alkuin posiadł w Yorku, szuka się podstaw bardzo dobrej edukacji Karolingów. Było to tzw. "siedem sztuk wyzwolonych", podzielonych na dwie kategorie: "quadrivium" (astronomia, muzyka, arytmetyka i geometria) oraz "trivium" (logika, gramatyka i retoryka). Zważywszy na to, jak wielką rolę odgrywała umiejętność wysławiania się i występowania publicznego, wiedza zawierająca literaturę, czyli "trivium" wiodła początkowo prym, podczas gdy "quadrivium" traktowano nieco po macoszemu.
Jednakże to na tych podstawach zbudowano nadchodzący postęp intelektualny całej Europy i Alkuin był tu nauczycielem wiodącego na Starym Kontynencie rodu królewskiego. Odkąd porzucił posadę dyrektora szkoły katedralnej w York i został opatem w klasztorze Św. Marcina w Tours na prośbę Karola Wielkiego, nauczanie wedle wytycznych Alkuina było obowiązkowe na terenach obecnej Francji, Marchii Hiszpańskiej na zachodzie, w północnych Włoszech, Szwajcarii oraz znacznej części Niemiec.

Działalność mnicha nie ograniczała się jedynie do wiedzy świeckiej. Karol Wielki sprowadził w 781 roku z Rzymu sakramentarz rzymski i poprosił Alkuina o poprawienie egzemplarza oraz wprowadzenie do niego modlitw odmawianych w Galii. Już 800 roku ten sakramentarz obowiązywał w całym Państwie Franków. Podobnie było z działalnością klasztorów. W połowie VIII wieku klasztory nie miały wspólnej reguły, a że Karol Wielki nieufnie patrzył na zgromadzenia ludzi, którzy żyją w odosobnieniu i w nieokreślonych zasadach moralnych, postanowił usystematyzować reguły zakonne. W tym celu poprosił Alkuina by ten, jako opat klasztoru Św. Marcina w Tours, wsparł wyznaczonego do tego trudnego zadania Benedykta z Aniane. Tak powstała "Concordia Regularum" - źródło zasad i powód reformacji przeszło dwudziestu klasztorów w Akwitanii oraz innych, podległych Frankom, regionach. Tam też, na polecenie Karola Wielkiego i Alkuina przepisywano wszystkie dzieła antyczne, jakie udało się pozyskać lub wypożyczyć od innych ośrodków naukowych (w tym od Watykanu), by służyły jako "baza naukowa" przyszłym pokoleniom.

Jednakże wiedza Alkuina była również źródłem tarć. Jako zarządca szkoły pałacowej doradzał królowi w sprawach prawnych, duchowych oraz edukacyjnych, ale często jego porady stały w sprzeczności ze spojrzeniem Karola. Jednym z jaśniejszych przykładów na taką rozbieżność był fakt, iż król uważał szkoły za środki do wychowania sobie administracji królewsko-kościelnej. Alkuin stał na straży poglądu, że wiedza to odpowiedzialność i środek do rozwoju ludzkości, ustalenia wyższych zasad moralnych społeczeństwa, podniesienia poziomu życia, ale przede wszystkim drogę do wolności. Po odejściu z dworu Alkuina, Karol Wielki przyznał mu jednak rację i w dwóch zarządzeniach określił jasno, iż dzieci mają być przyjmowane do szkół bez względu na wyznaczone im przez rodziców przeznaczenie w dorosłości.

Kolejnym z wielkich, acz niezauważonych przez popularnych historyków, dziełem Alkuina była tzw. "miniskuła karolińska". Dotychczasowa izolacja pewnych rejonów Europy spowodowała powstanie rozmaitych sposobów pisania. Takie rozdrobnienie krojów, stylów i manier doprowadziło do tego, że mnisi mieli problemy z rozczytaniem tekstów, które powstały rzekomo w tym samym języku, ale w innym rejonie Europy. Tego typu indywidualizm w kreowaniu ksiąg z wiedzą utrudniał nauczanie oraz rozpowszechnianie wiedzy, ponieważ nie korzystano wtedy z małych liter, znaków interpunkcyjnych czy nawet odstępów między wierszami. "Miniskuła karolińska" była właśnie zerwaniem z tego typu praktykami i upowszechnieniem jednej, czytelnej metody spisywania wiedzy. Wielu badaczy stoi na stanowisku, że w porównaniu do tzw. "majuskuły merowińskiej", metoda Alkuina posiadała "niezrównaną grację i przejrzystość, które z pewnością miały ogromny wpływ na przetrwanie klasycznej literatury, dzięki temu, że zapisana była ona w formie, w której wszyscy mogli ją czytać z łatwością i przyjemnością". Historyk Philippe Wolff porównuje alkuinowską miniskułę do rewolucji na miarę wynalezienia druku. Praktykowanie tego kroju pisma przez mnichów i kapłanów Kościoła Katolickiego, zarówno w księgach sakralnych, jak i przy przepisywaniu dzieł świeckich, odegrało ogromną rolę w rozwoju umiejętności, płynności czytania i pisania wśród Europejczyków.

Joseph Lynch pisze wręcz tak: "umiejętność pisania, przepisywania ksiąg, praca artystyczna i architektoniczna, a także mentalność mężczyzn, wyuczonych w szkołach katedralnych i klasztornych tamtego okresu pobudziły jakościową i ilościową zmianę w życiu intelektualnym". Alkuin wymagał biegłej znajomości łaciny, gdyż tylko w ten sposób można było studiować zarówno dzieła "ojców Kościoła Rzymskokatolickiego", jak i starożytnych twórców literackich z Rzymu. Szkołę, którą prowadził w Akwizgranie nazywał "Akademią", by odnieść się do antycznych czasów, w których powstało wiele znamienitych tekstów, a także przybliżyć do realizacji swoją wizję stworzenia "Chrześcijańskich Aten" w Europie. Zachowanie tego dorobku pokoleń antyku było życiowym osiągnięciem Alkuina i jego najznamienitszego z uczniów, Karola Wielkiego. Zdaniem Kennetha Clarka "ludzie nie zawsze zdają sobie z tego sprawę, że przetrwały zaledwie trzy lub cztery starożytne rękopisy rzymskich autorów: wiedza, którą posiadamy na temat starożytnej literatury, przetrwała dzięki tekstom, których gromadzenie i przepisywanie rozpoczęło się za panowania Karola Wielkiego. A zatem każdy klasyczny tekst, który przetrwał do VIII wieku, przetrwał po dziś dzień".
Wszystko dzięki Karolowi Wielkiemu: królowi-kapłanowi, papieskiej współpracy i tytanicznej pracy mnichów pod przywództwem i doradztwem Alkuina.


Źródła:
G.Dargon, C.Hannic, A.Jacob, J.Kłoczkowski i inni; "Historia chrześcijaństwa: Tom 4"; 1999
A. Freeman; "Theodulf of Orleans and the Libri Carolini"; 1957
P.Meyvaert, The Authorship of the Libri Carolini; "Observations prompted by a recent Book"; 1979
T.E. Woods Jr; "Jak Kościół Katolicki zbudował zachodnią cywilizację"; 2005
J.H.Lynch; "The Medieval Church: A Brief History"; 1992
K.Clark; "Civilisation: A Personal View"; 1969
P.Wolff; "The Awakening of Europe"; 1968

...

Niszczono księgi czarów posągi demonów itd. ALE NIE NP KATALOGI ROSLIN CZY ZWIERZAT! To co było wiedza i kulturą ratowano. Oczywiscie najazdy barbarzyncow spowodowaly taka ruine ze nie mial czesto kto czego ratowac... To byly wieki ciemne bo barbarzyncy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:27, 24 Cze 2018    Temat postu:

Kościół w średniowieczu podważył myślenie plemienne, fundując "Zachód" (eng.)

Rozbudowane badania nad psychologiczną specyfiką społeczeństw określanych jako Western, Educated, Industrialized, Rich and Democratic (WEIRD) sugerują rewolucyjny charakter chrześcijańskiej koncepcji rodziny i jej fundamentalny wpływ na ukształtowanie się cywilizacji zachodniej

...

Prawidlowa rodzina jest bardzo wazna cywilizacyjnie. Gdyby u nas bylo np ze 4 żony to bysmy utkneli w rozwoju jak islam. Dlatego teraz upadek polega na niszczeniu rodziny. Bez małżeństw albo homozwiazki. I od razu degradacja cywilizacji...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Tam gdzie nie ma już dróg... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy