Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Gdy nagle dotyka sstraszne cierpienie ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133597
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:24, 06 Paź 2018    Temat postu:

Dostali w spadku miliony od zmarłego pacjenta. Dokończą budowę hospicjum

Towarzystwo „Hospicjum” w Świdnicy otrzymało kilkumilionowy spadek od pacjenta, którym zajmowało się przez wiele miesięcy. Musiało o niego jednak walczyć w sądzie, bo po śmierci mężczyzny przypomniała sobie o nim, a raczej jego majątku, rodzina.

...

Jak zwykle rodzinka. Gdyby to ukradli poszli by do piekla. Wzruszajaca sytuacja!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133597
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:51, 13 Paź 2018    Temat postu:

436c494242584e57557a6b3d_qZ7Lgc4K9qb0NvBKxBY9TRqwTlugpKAq.jpg
HISTORIA KRYSTIANA ❗️❗️ DOMAGAMY SIE SPRAWIEDLIWOSCI I ZADOSCUCZYNIENIA❗️❗️
Nasz rodak Krystian Mizera (30 l) od 13 lat mieszka w Chicago. Od trzech lat, zamiast cieszyc sie zyciem, przezywa koszmar. W czasie pracy dostal MRSA, czyli zakazenia gronkowcem zlocistym. Zamiast pracowac walczy z bolem i czeka na sprawiedliwosc. Szef, ktory obiecal mi pomoc, zostawil mnie na lodzie. Mowi ze smutkiem.
Pan krystian przyjechal do usa z tarnowa na wakacje. Spodobalo mu sie za wielka woda i zostal w chicago. Niestety, trzy lata temu jego zycie zmienilo sie w koszmar. Przez cztery lata od 211 roku pracowalem w irmie retrofits rebates. Kompania zajmuje sie glownie izolacja budynkow - opowiada.
We wrzesniu 2015 zaostal wyslany przez szefa do remontu domu, w ktorym wczesniej byl powazny problem z grzybem. . po kilku godzinach zaczalem bardzo zle sie czuc, mowi. Jak opowiada na jego prawej rece pojawily sie czerwone wypryski, a nagarstek zaczal puchnac. Cos bialego zaczelo wyplywac mi z okolic nadgarstka i pozniej juz nie moglem wykonac zadnego ruchu. Wspomina pan krystian. Szef zawiozl go do lekarza. Posiew wykazal ze sostal MRSA, czyli zakarzenia gronkowcem zlocistym. W zaleznosci od miejsca w ktorym zlokalizowane jest zakazenie moze powodowac rozne dolegliwci o odmiennych objawach.
U mnie spowodowal uszkodzenie systemu nerwowego w prawej stronie ciala. Glownie w prawej rece i nodze i mam bol nie do zniesienia. Zyje z nim 24 h na dobe. Jestem an bardzo silnych lekach i praktycznie jestem kaleka. Mowi pan krystian. Nie moze normalnie chodzic, pracowac ani cieszyc sie zyciem. Czas dzieli miedzy szpital a rehabilitacje. Jak twierdza lekarze bedzie musial ze swoja choroba zyc do konca zycia.
Nigdy nie bedzie juz sprawny w 100 procentach. Nic dziwnego ze dopadla go depresja. Nie ma tu rodzicow, na szczescie moze liczyc an pomoc swojej ukochanej dziewczyny i przyjaciol. Oni wspieraja go jak moga. Rowniez w walce o sprawiedliwosc.
Krystian zglosil sprawe do Workers Compensation a potem wynajal prawnikai pozwal szefa do sadu. Zarzuca mu ze go oszukal. Szef zapewnial mnie, ze wykupil mi ubezpieczenie od wypadkow w pracy. Okazalo sie ze go nie mialem. Prosil, zebym nie zglaszal sprawy do workers compensation i przekonywal ze to zalatwi. Nie zglosil jednak wypadku - mowi Pa Krystian., choc przyznaje ze szef poczatkowo mu pomagal. M.in. placac za pierwsze wyzytu u lekarza. Domagam sie od niego zapewnienia mi srodkow, bym mogl normalnie zyc, bez tego niemilosirnego bolu. Mowi krystian.
Byly pracodawca pana Krystiana, wlasciciel retrofits rebates grzegorz dlugosz odeslal nas do representujacego go adwokataLeona Zelechowskiego - w marcu 2016 Mizera zlozyl do ubezpieczenia workers compensation zalazenie przeciwko retrofit rebate inc, twierdzac ze byl zatrudniony przez te firme i ze dozal obrazen w czasie wykonywanej pracy dla rr. Sprawa jest w firmie ubezpieczeniowej w oczekiwaniu na decyzje. W zawiazku z czym wszelkie dalsze komentarze w tej kwestii bylyby niestosowne.

...

Poruszajaca tragedia...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133597
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:20, 16 Paź 2018    Temat postu:

Uciekają z Polski, żeby ich dzieci mogły żyć. U nas jedyny lek jest niedostępny
Emigrują z Polski nie za chlebem, ale żeby ratować życie swoich dzieci. W ciągu kilku ostatnich miesięcy to już około 40 rodzin. Niemal z dnia na dzień spakowali swoje dotychczasowe życie i wyjechali do krajów Europy Zachodniej w poszukiwaniu nadziei.

Lek na rdzeniowy zanik mięśni nie jest dostępny w Polsce. Rodzice chorych dzieci muszą emigrować.

Kolejnych kilkadziesiąt rodzin jest już gotowych do wyjazdu. Mowa o rodzicach dzieci chorych na SMA - rdzeniowy zanik mięśni. W naszym kraju póki co dla ich dzieci nie ma ani leczenia, ani perspektyw.

...

Rocznie chory kosztuje 270 tys. E czyli milion. I tak do konca zycia. Rzecz jasna zwykly czlowiek nie ma szans. To sa trudne sprawy. Nie oskarzam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133597
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:36, 17 Paź 2018    Temat postu:

Stracili już córeczkę. Walczą o życie synka…
Przez Patrycja Socha - 15 października 2018 1

Życie ich nie oszczędza. Karolina i Mariusz Angiel z Babiczek niedaleko Konstantynowa Łódzkiego stracili już córeczkę, bo nikt nie potrafił zdiagnozować choroby Ali i wdrożyć skutecznego leczenia. Gdy jakiś czas później na świat przyszedł Staś, wydawało się, że wszystko, co najgorsze już za nimi. Koszmar jednak powrócił – lekarze wykryli u chłopczyka chorobę genetyczną. Tę samą, na którą zmarła Ala. Szansa dla chłopczyka jest. Potrzeba jednak pieniędzy…

Niestety, bardzo dużo, bo 1 mln 200 tys. zł. Mimo to rodzice nie tracą nadziei w walce o jego życie. Na stronie [link widoczny dla zalogowanych] ruszyła zbiórka, w którą może włączyć się każdy, komu nie jest obojętny los tej bardzo już przez niego doświadczonej rodziny.

Państwo Angiel pobrali się w 2016 roku. Wkrótce urodziła się Ala. Zdrowa. Szczęście małżonków nie trwało jednak długo, bo maleństwo zachorowało.

– Zaczęło się jeżdżenie po szpitalach, badania… Dowiedzieliśmy się, że nasza córeczka cierpi na ciężką chorobę genetyczną. Przypadek jeden na milion. Nie została jednak postawiona dokładna diagnoza, a jej brak uniemożliwił właściwe leczenie. Było ono prowadzone metodą prób i błędów… Ala stawała się coraz słabsza. W końcu zmarła – pani Karolinie na wspomnienie tego napływają łzy do oczu.

Gdy znów zaszła w ciążę, świat ponownie zaczął nabierać kolorów. Staś, podobnie jak jego siostra, tuż po narodzinach stanowił okaz zdrowia. Ale pani Karolina i pan Mariusz, mając za sobą traumatyczne przeżycia, woleli dmuchać na zimne. Stąd częste kontrole stanu zdrowia chłopczyka. Nie uchroniło ich to przed kolejnym ciosem: okazało się, że malca zaatakowała ta sama choroba genetyczna, co Alę. Lekarze, znając historię dziewczynki, zaczęli dwoić się i troić, by chłopczyk wrócił do zdrowia.

– Zwoływano konsylia, robiono badania… Staś zaczął przyjmować leki, ale nie przynoszą one efektu. Choroba cały czas niszczy serduszko naszego synka – w nienaturalny sposób rośnie lewa komora. Już teraz jest dwukrotnie większa niż powinna być. I wada ta postępuje bardzo szybko – tłumaczy pan Mariusz, tata malca.

Ratunkiem jest przeszczep. Jak najszybciej, bo nie wiadomo, ile chłopczyk ma czasu…

– W Polsce przez długie kolejki i zbyt małą ilość dawców nasz synek może nie doczekać operacji. Dlatego potrzebujemy zebrać pieniądze na operację w Niemczech lub w Austrii. Liczy się czas – podkreślają rodzice.

Czy uda się zebrać potrzebną kwotę? Rodzice wierzą, że tak. I że ich synek dostanie nowe serduszko. Jak pomóc?
Wpłat można dokonywać klikając link poniżej (strona Fundacji). Jak na razie udało się zebrać 1 procent – 16 600 złotych.

[link widoczny dla zalogowanych]

...

To dopiero przezyli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133597
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:56, 29 Lis 2018    Temat postu:

Kuba ma autyzm. Na korytarzu układa buty kolegów

"Dla mnie autyzm jest estetycznym zaburzeniem. Znaczy – robisz coś innego niż chcesz – np. skaczesz, a nie chcesz skakać. Ale skaczesz, bo musisz, chociaż wiesz, że to głupio wygląda. Ja nie lubię bałaganu, dlatego na lekcji zapinam Wasze piórniki, a na przerwie układam buty" – pisze chory Kuba.

...

Niech dzieci przy okazji ucza sie porzadku a nie czekaja az zrobi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133597
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:35, 05 Gru 2018    Temat postu:

Lubi przełamywać stereotypy
4 grudnia 2018 Redakcja
Choć Nick Vujicic urodził się bez nóg i rąk, żyje pełnią życia i przekonuje miliony ludzi, aby także zaczęli to robić. – Możemy razem przezwyciężyć nasze ograniczenia i przeżyć niesamowitą przygodę! – podkreśla. Dziś ten wyjątkowy człowiek świętuje swoje 36. urodziny.

Nick Vujicic, a właściwie Nicholas James Vujicic przyszedł na świat 4 grudnia 1982 roku w Melbourne jako najstarsze dziecko pielęgniarki i pastora. Jego rodzice byli zszokowani, gdy okazało się, że urodził się bez rąk i nóg, jedynie ze zdeformowaną stopą z dwiema palcami. Jest bowiem chory na fokomelię, polegającą na niedorozwoju lub braku kości długich z obecnością stóp lub dłoni połączonych bezpośrednio z tułowiem.
Kiedy pierwszy szok minął, rodzice starali się zapewnić mu normalne dzieciństwo, a on przyznaje, że przez dłuższy czas nie miał pojęcia, że jest „inny”. Pierwszy raz odczuł to przed pójściem do szkoły, nie mógł bowiem chodzić do zwykłej szkoły, ponieważ prawo stanu Wiktoria zakazywało tego dzieciom niepełnosprawnym fizycznie. Jak tylko to się zmieniło, od razu poszedł do szkoły razem z pełnosprawnymi. Niestety, był tam wyśmiewany i poniżany przez kolegów co skończyło się próbą samobójczą.
Jak powiedział w jednym z wywiadów, w pewnym momencie zrozumiał, że jedynie wiara, nadzieja i pewność siebie są w stanie uratować go przed depresją i śmiercią. Zaczął żyć pełnią życia. Nauczył się samodzielnie wykonywać wszystkie niezbędne, codzienne czynności. Pisze na komputerze i korzysta z telefonu, używając palców u stóp. Potrafi też czesać się, myć zęby, golić się, a nawet grać w golfa, na perkusji, surfować czy jeździć na deskorolce.
Uświadomił sobie również, że może zmotywować też innych i w wieku 17 lat założył fundację „Życie bez kończyn”, której celem była pomoc osobom niepełnosprawnym.
Obecnie jest uznanym na całym świecie mówcą motywacyjnym. Podczas swoich prelekcji przekonuje ludzi, że warto zmienić swoje życie na lepsze i uwierzyć we własne siły. On sam jest tego najlepszym przykładem, bowiem mimo licznych ograniczeń, stał się człowiekiem sukcesu, mężem pięknej kobiety, ojcem i… niezwykle popularnym autorem poradników motywacyjnych. Od 2010 roku pisze książki, w których uczy, jak pokonywać bariery losu m.in.: „Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń”, „Nie daj się gnębić”, „Bez granic” czy „Niezwyciężony!”.
– Ludzie często myślą, że osoba niepełnosprawna jest wycofana, bierna i smutna. Lubię przełamywać ten stereotyp i pokazywać, że prowadzę ekscytujące życie, jestem człowiekiem spełnionym – podkreśla w książce „Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń”.

...

Warto go przypomniec.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133597
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:27, 09 Gru 2018    Temat postu:

Papież napisał list do kobiety oszpeconej przez męża. „Przepraszam…”
Obraz Katolicka Agencja Informacyjna | 27/11/2018
Udostępnij
Walka o jej życie trwała wiele tygodni. Pani Lamberti przyznała, że miała chwile zwątpienia i pragnęła je zakończyć.
estem przerażony, kiedy pomyślę o okrucieństwie, które oszpeciło Pani twarz , upokarzając Pani godność kobiety i matki. Przepraszam i proszę o przebaczenie w imieniu społeczeństwa, które w swej wszechobecnej obojętności nie potrafi prosić o przebaczenie tych, których w codzienności obraża, poniża i marginalizuje” – to słowa z listu, które papież Franciszek skierował do mieszkanki Salerno we Włoszech, Filomeny Lamberti. Jej twarz mąż oblał kwasem siarkowym.
Czytaj także: Podchodzi Franciszek do grupy licealistek i opowiada anegdotę o św. Antonim
Pani Lamberti wyznała, że osobisty list od Ojca Świętego jest dla niej wzmocnieniem i pomocą w kroczeniu w przyszłość. „ To list, który troskliwie przechowuję i do którego często wracam ” – dodała.
Do tragedii, która oszpeciła twarz pani Lamberti doszło sześć lat temu. Zazdrosny mąż w czasie snu oblał swą żonę żrącym kwasem. Walka o życie trwała wiele tygodni. Pani Lamberti przyznała, że miała chwile zwątpienia i pragnęła je skończyć .
Przeszła 25 operacji chirurgicznych, ale się nie poddała, pragnąc zacząć nowe życie. Dziś jest zaangażowana w działania mające na celu powstrzymanie przemocy wobec kobiet.
vaticannews.va

...

Brak slow. Rzecz jasna trudno tu sie odniesc wobec ohydy zbrodni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133597
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:20, 27 Sty 2019    Temat postu:

Śmiertelnie chory ojciec skutecznie odcinany od kontaktów z synem

Błaganie chorego na raka ojca, któremu była żona odmawia/ekstremalnie utrudnia widywanie się z synem. Równoniszczenie mężczyzn systemem prawnym Polski- odcinek kolejny.

...

Tragedia...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133597
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:07, 15 Gru 2019    Temat postu:

Pierwsza Komunia na oddziale onkologicznym
pl.aleteia.org

...

Nie wymaga komentarza... Kazde cierpienie ma sens. Prowadzi do pełni życia!
Prawdziwe zycie to Droga Krzyżowa.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133597
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:35, 03 Sty 2020    Temat postu:

sohiet
5 godz. temu dodał
Odkąd pamiętam nie lubię siedzieć w miejscu, ciągle szukam czegoś do roboty, często dając się ponieść altruistycznym pobudkom. Działalność charytatywną rozpoczęłam już w wieku 16 lat, kiedy to współpracując z MOPSem pomagałam w nauce młodszym dzieciom z biedniejszych rodzin. Cóż więc mogłam ze sobą począć podczas najdłuższych wakacji w życiu - po maturze? A no rozpoczęłam wolontariat na oddziale hematologii i transplantologii szpiku. Po kilku latach spotkań z pacjentami chciałabym się z Wami podzielić doświadczeniem i wspomnieniami.

Na moim oddziałe dominują ostre białaczki, chłoniaki i szpiczaki, czyli bardzo brzydkie rzeczy, których wyleczalność jest przerażająco niska. W pewnym stopniu to gorsze niż hospicjum, bo choć istnieje cień nadziei na powrót do zdrowia, tak zrozumienie i wsparcie psychologiczne jest niemalże nieosiągalne. Fundacja, z którą podjęłam współpracę, stara się nadrabiać i rekompensować tę emocjonalną pustkę. Wolontariusze służą rozmową, ciepłym słowem, „ludzkim” podejściem do drugiego człowieka. Jak trzeba to polecimy po zakupy, zrobimy herbatę, pomożemy się uczesać albo przebrać, ale przede wszystkim – jesteśmy.

Maciek, lat 42, pracownik fizyczny.

Wchodzę na salę, którą okupują dwaj młodzi mężczyzni. Pacjent po mojej lewej jest mi znany, średnio potrzebuje mojej pomocy, odwiedza go rodzina, więc jego potrzeby są zaspokajane na bieżąco. Jednak facet z prawej chyba dopiero co przyjechał, torba nierozpakowana, a pod łóżkiem leży opakowanie po pizzy. Patrzę na niedozwolony na oddziale produkt i pytam:
- A Pan to chyba nowy u nas, co?
- Zgadza się, zaledwie wczoraj mnie tu położyli, a za chwilę mam dostać chemię. Zawsze to tak szybko idzie?
- Cóż, nie jestem lekarzem, ale z tego co zauważyłam to nie tracą czasu. Wdrażają leczenie jak tylko wykminią miksturę. Widzę, że imprezę wczoraj mieliście?
- Tak, z okazji mojego pierwszego od czasu narodzin pobytu w szpitalu. Nie mam pojęcia co się dzieje, boję się jak cholera.
Momentalnie wybaczyłam mu tę dietetyczną zbrodnię, była to forma pożegnania z dotychczasowym beztroskim życiem, ostatni “normalny” wieczór. Chorzy na nowotwory mają indywidualne zarówno leczenie jak i rygorystyczną dietę, której muszą ściśle przestrzegać. Abstrahując od jakości posiłków podawanych w szpitalach, ja też muszę bacznie analizować i w razie potrzeby konsultować zachcianki pacjentów, kiedy posyłają mnie po zakupy. Niemniej jego ostatnie zdanie spowodowało, że zostałam w tym pokoju trochę dłużej niż w innych. Przedstawiliśmy się sobie, zaczęliśmy rozmawiać o tym, czym zajmujemy się poza szpitalem, jakie kraje odwiedziliśmy, co chcielibyśmy dostać na urodziny. W pewnym momencie przyszli lekarz z pielęgniarką i zaczęli podłączać do Maćka pompę z chemią. Cały czas miał dobry humor, mimo przerażenia widocznego jak na obrazie Edvarda Muncha. Żartował, że w życiu próbował wielu rzeczy, ale nie spodziewał się, że przyjdzie mu się zmierzyć z takimi dragami. Od momentu pierwszego wtłoczenia specyfiku w kable opowiadał mi co się z nim dzieje, co czuje psychicznie i fizycznie. Pytał mi się, co jest normalne, a co nie, ufając mojemu doświadczeniu, jednak każdy człowiek przeżywa to na swój sposób, każdy organizm reaguje inaczej… Uspokajałam go, że wszystko z nim w porządku, że tak na razie musi być. Uwierzył mi. Zaproponowałam, żeby zasnął, wtedy nawet nie będzie wiedział co się dzieje, a jak się obudzi to będzie po wszystkim. A przynajmniej po pierwszej części wszystkiego, co ma nastąpić dalej. Przystał na moją prośbę, ułożył się, co jakiś czas otwierając oczy, żeby upewnić się, że jestem. I że on też jeszcze jest. Zasnął, a ja zakończyłam dyżur, mając za sobą “swoją” pierwszą chemię.

Ania, lat 29, oddana żona i mama dwóch dziewczynek.

- Ale bym sobie ciasto zjadła!
- Przecież za niedługo święta, może upieczemy coś dobrego? – wyszłam z inicjatywą, słysząc przyziemną zachciankę najbardziej uśmiechniętej na oddziale pacjentki. Ania myślała, że mi odbiło, przecież dobrze wiedziałam, że do wiosny z całą pewnością nie opuści szpitalnych murów. Mój plan wyglądał tak – ja udostępniam jej swoją kuchnię i ręce do pracy, a ona opracowuje przepis na ciasto, które będą mogli zjeść pacjenci na naszym oddziale, wraz z dokładną instrukcją jego przygotowania. Ania zanim została gospodynią swojego własnego przybytku pomagała mamie w prowadzeniu domu, teraz bezbłędnie odnajduje się w roli żony i matki, pod warunkiem że nie leży nieprzytomna po kolejnej dawce szpitalnych dragów. Rzetelnie i szczegółowo przygotowała mi przepis na lekkie ciasto jogurtowe bez cukru. Poprosiłam moją babcię o pomoc w jego przygotowaniu, chciałam, żeby wyszło przepyszne, wtedy jeszcze nie ufałam swoim kulinarnym umiejętnościom. Kilka dni przed Bożym Narodzeniem przyniosłam gotowy wypiek i dałam Ani spróbować pierwszy kawałek. Długo rozkoszowała się delikatnym, lekko słodkim ciastem, zanim wypaliła, że właśnie spełniłam jej życzenie świąteczne. Z dziecięcą radością częstowałyśmy pozostałych pacjentów, a ci dziękowali nam jakbyśmy właśnie ich magicznie uzdrowiły. I przez chwilę faktycznie tak było – cały oddział zapomniał o chorobie przez nasz prosty gest. Tym oto sposobem Ania zjadła upragnione ciasto, o którym marzyła jak dziecko o nowym tablecie pod choinką. A przy okazji “dostało się” innym pacjentom, tym bardziej, że Ania zaczęła pisać książkę kucharską z przepisami dedykowanymi chorym onkologicznie.

Tomek, lat 32, specjalista ds. kontroli jakości.

Najwyższy na oddziale. 1.90? Albo 1.95, bo sama do niskich nie należę, ale jego wzrost mi imponuje. Nazywa mnie promyczkiem, bo mam żółtą koszulkę i odwzajemniam jego szczery uśmiech, za każdym razem kiedy mnie widzi.
- Słuchaj, potrzebuję dobry monitor, może być używany, na tym szpitalnym sprzęcie nie da się nic obejrzeć. Masz coś?
- A skąd! Ale mogę popytać. A co chcesz obejrzeć?
- Może Star Trek? Też jestem łysy jak kapitan Picard! Zainteresowana?
Szczerze przyznaję, że takie Sci-Fi to kompletnie nie moja bajka, staram się wymigać od seansu. Tomek wzdycha, przewraca oczami, po czym rzuca:
- Ok długonoga, kompromis. Constantine? Ty będziesz miała Keanu Reevesa, a ja twoje towarzystwo. I dobry film.
Ma tupet! I gadane, trzeba mu przyznać. Tak czy inaczej, okazuje się być znawcą kina, a kiedy chemia zabija w nim komórki nowotworowe (i nie tylko) on zabija czas oglądając filmy. Umówiliśmy się, że raz w miesiącu odbędziemy wspólny seans, żeby tuż po nim przeprowadzić dyskusję niczym najznamienitsi krytycy filmowi. Mój kompan wczuł się w rolę recenzenta filmowego na tyle skutecznie i z takim rozmachem, że pacjenci zaczęli przychodzić do niego po polecenia. Pewnego dnia podzielił się ze mną niesamowicie radosną informacją – okazało się, że ma z bratem niemalże 100% zgodność tkankową, co pozwala na wykonanie przeszczepu szpiku i jego powodzenie. Nie dość, że odkrył w sobie nowe powołanie, czuje się potrzebny na oddziale, co dodatkowo motywuje go do walki z chorobą, to została mu ostatnia chemia, po której już będą szykować obu Panów do zabiegu.


Wolontariat to nie tylko niesienie pomocy potrzebującym, to nie tylko siła, którą dzielimy się z innymi. To przede wszystkim wszystko, co otrzymujemy od ludzi, którymi się opiekujemy. Ten uśmiech, wyrażający wdzięczność i ulgę. Ta moc, pozytywny zastrzyk energii i motywacja do działania, po zrobieniu dobrego uczynku. Te wartości, a raczej ich waga, która zmienia się pod wpływem doświadczeń. Wolontariat nie jest taki bezinteresowny, mam wrażenie, że osobiście otrzymałam więcej niż sama faktycznie dałam. Ba, czuję się pasożytem, żerującym na cierpieniu innych ludzi, w celu poprawy własnego samopoczucia.



Choroba Maćka była w fazie rozsiewu, niemalże bez szans na wyleczenie. Poddał się terapii eksperymentalnej, właściwie to była jego jedyna szansa. Słabł z każdą chemią. Po dwóch miesiącach jego łóżko zajął jakiś inny pacjent. Maciek zajął miejsce na cmentarzu.

Lekarze pozwolili Ani wyjść na przepustkę przed Wielkanocą. Cieszyła się, że będzie mogła uczestniczyć w przygotowaniach świątecznym w domu, wśród bliskich, testując przepisy, które stworzyła na oddziale. Niestety ten pobyt okazał się dla niej zabójczy, wystąpił u niej zespół rozpadu guza, Ania już do nas nie wróciła, nigdy nie wydała wyżej wspomnianej książki.

Tomek poczuł się gorzej niż zwykle po podaniu ostatniej chemii. Pojawił się stan podgorączkowy, myślał, że to po prostu zmęczenie leczeniem. To były drobnoustroje, które z łatwością zaatakowały osłabiony organizm wywołując sepsę. Na drugi dzień jego brat zadzwonił do mnie z zaproszeniem na pogrzeb.



A wy co sądzicie o działalności charytatywnej?

...


secret_passenger 4 godz. temu via Wykop Mobilny (Android) +2
szacun za to co robisz! no i podziwiam za wrażliwość -łatwo chyba zacząć traktować chorych jak kolejne "przypadki", prawda?

wszystkiego dobrego w 2020!

myszkowy 48 min. temu via iOS 0
@sohiet: Dziękuję! Największa wartością takich wpisów jest to, że zarażasz dobrem innych!
udostępnij

PogromcaPatusow 3 min. temu 0
@sohiet Chociaż w żadnej z trzech historii happy endu nie było i szczególnie poruszająca jest historia Ani w końcu zostawiła na tym świecie potomstwo to wciąż odczuwam, że to jest jedynie mała cząstka tego co na onkologiach się dzieje. Moja mama chorowała 13 lat i w tym czasie walczyła z trzema innymi typami raków. Chcąc nie chcąc byłem takim 'wolontariuszem' i wiele rzeczy jest wręcz nie do opisania, ale wielki szacunek, że chcesz i robisz to sama z siebie, bo dla tych ludzi chwila normalności to często więcej niż całe życie.

...

Ludzie najczesciej uciekaja od cierpienia. Chca przyjemnego zycia. Osoby ktore daza wrecz do cierpiacych aby tam byc to wyjatki! Tu jednak jest tajemnica. Kazde cierpienie ma sens. Prowadzi do pelni zycia.

To jest dazenie do pelni zycia! A to mozliwe tylko w Bogu!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka / Co się kryje we wnętrzu człowieka. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16
Strona 16 z 16

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy