Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Sukcesy transformacji-Nieludzki wyzysk człowieka!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:55, 01 Lut 2013    Temat postu:

Przestrzeganie praw pracowników w hipermarkecie

Najchętniej odwiedzane sieci - 2 - Shutterstock

Przestrzeganie praw pracowniczych w super i hipermarketach wciąż jeszcze nie jest zadowalające - wynika z kontroli Państwowej Inspekcji Pracy. Najczęściej wykrywane nieprawidłowości dotyczą czasu pracy - mówi IAR rzeczniczka Inspekcji Danuta Rutkowska. Wyjaśnia, że chodzi o niewłaściwie prowadzoną ewidencję czasu pracy a nawet jej fałszowanie, nieudzielanie urlopów wypoczynkowych czy czasu na odpoczynek.

Nieprawidłowości dotyczą też zbyt małej liczby osób zatrudnionych w placówkach handlowych w stosunku do liczby dni otwarcia tych placówek. Na ten problem zwracają uwagę również związki zawodowe. Jak podkreśla w rozmowie z IAR Andrzej Radzikowski z OPZZ, pracownicy są przeciążani, o czym świadczą liczne skargi wpływające do kierownictw związków.

Ważne jest, by zatrudniać tyle osób, by nie było kłopotu związanego z nieobecnością któregoś z pracowników - mówi Andrzej Radzikowski. Między innymi na ten problem zwracają uwagę związki zawodowe pracowników sieci Tesco. Pismo w sprawie wzrostu zatrudnienia i poprawy warunków pracy a przy tym podwyżek płac wysłały do władz Tesco. Jak mówił IAR Patryk Kosela z WZZ Sierpień 80, na pozytywną odpowiedź czekają do połowy lutego. Jeśli się nie uda może dojść nawet do strajku.

....

Koszmar i cisza o nim . Jest fajnie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:57, 05 Lut 2013    Temat postu:

Związ­kow­cy z "Sierp­nia 80" z So­snow­ca będą in­for­mo­wać we wto­rek 5 lu­te­go klien­tów miej­sco­we­go hi­per­mar­ke­tu Tesco o złej sy­tu­acji pra­cow­ni­ków tej sieci. Ma to zwią­zek z wnie­sio­nym przez wszyst­kie związ­ki za­wo­do­we dzia­ła­ją­ce w tej sieci han­dlo­wej pi­smem do pra­co­daw­cy za­wie­ra­ją­cym 6 żądań do­ty­czą­cych pod­wy­żek płac, wzro­stu za­trud­nie­nia i po­pra­wy wa­run­ków pracy.

W pi­śmie pod­pi­sa­nym przez wszyst­kich pięć dzia­ła­ją­cych w Tesco Pol­ska związ­ków za­wo­do­wych: WZZ "Sier­pień 80", NSZZ "So­li­dar­ność", NSZZ "So­li­dar­ność 80", OPZZ "Kon­fe­de­ra­cję Pracy" i ZZ Pra­cow­ni­ków Han­dlu, zna­la­zło się 6 po­stu­la­tów.

Pierw­szy do­ty­czy pod­wy­żek płac o 10 pro­cent dla pra­cow­ni­ków pod­sta­wo­wych i li­de­rów we wszyst­kich gru­pach pła­co­wych i o 5 pro­cent dla kie­row­ni­ków. Ko­lej­ny po­stu­lat to znie­sie­nie re­gio­na­li­za­cji płac. Obec­nie za pracę tej samej war­to­ści i na tym samym sta­no­wi­sku w Tesco inną pen­sję do­sta­je się w wo­je­wódz­twie ślą­skim, a inną w ma­ło­pol­skim albo ma­zo­wiec­kim. Trze­cie żą­da­nie to wzrost o 100 pro­cent ekwi­wa­len­tu za pra­nie odzie­ży ro­bo­czej.

Dalej jest zmniej­sze­nie normy ska­no­wa­nia pro­duk­tów w kasie z obec­nych 1500 do 1200 pro­duk­tów na go­dzi­nę. Punkt piąty to zmniej­sze­nie trans­ak­cji z udzia­łem karty lo­jal­no­ścio­wej z 60 do 40 pro­cent. Ostat­ni po­stu­lat do­ty­czy zwięk­sze­nia od­pi­su na Za­kła­do­wy Fun­dusz Świad­czeń So­cjal­nych.

Związ­kow­cy we­zwa­li za­rząd Tesco do przed­sta­wie­nia wy­ni­ków badań wska­zu­ją­cych, że opty­mal­ną normą dla ka­sje­rek jest licz­ba 1500 pro­duk­tów do ska­so­wa­nia na go­dzi­nę, która obec­nie obo­wią­zu­je. Re­pre­zen­tan­ci pra­cow­ni­ków do­da­ją, że za­wy­żo­ne normy tempa ska­no­wa­nia nie­ko­rzyst­ne są nie tylko dla pra­cow­ni­ków, lecz także dla klien­tów.

Jak pod­kre­ślo­no, w skle­pach do­cho­dzi do awan­tur przy ka­sach przez to, że do klien­ta, który już za­pła­cił za swoje za­ku­py i je pa­ku­je, trze­ba prze­su­wać za­ku­py ko­lej­nej osoby. Czę­sto do­cho­dzi przez to do po­my­łek.

Związ­kow­cy uwa­ża­ją, że za­miast sztucz­nie zmniej­szać ko­lej­ki przez wy­śru­bo­wa­ne normy tempa ska­no­wa­nia, trze­ba zwięk­szyć za­trud­nie­nie w sie­ciach han­dlo­wych i do­sto­so­wać je do po­trzeb klien­tów.

Związ­kow­cy py­ta­ni o moż­li­wość zor­ga­ni­zo­wa­nia pro­te­stów, a nawet straj­ku od­po­wia­da­ją, że akcja in­for­ma­cyj­na przed Tesco w So­snow­cu jest pierw­szą, ale nie ostat­nią. Za­zna­cza­ją przy tym, że ewen­tu­al­ne pro­te­sty czy też strajk "wcale nie są wy­klu­czo­ne".

Ko­lej­na akcja WZZ "Sier­pień 80" przed Tesco od­bę­dzie się w czwar­tek w Opolu.

>>>>

Popieramy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:26, 25 Lut 2013    Temat postu:

Agnieszka Stefaniak - Zubko | Onet
Główne grzechy pracodawców

Na­sta­wie­ni wy­łącz­nie na zysk, bez­dusz­nie wy­ko­rzy­stu­ją­cy pra­cow­ni­ków za marne pie­nią­dze. W do­dat­ku bez umowy, bez urlo­pu i wy­pła­ty za nad­go­dzi­ny. A może jed­nak two­rząc nowe miej­sca pracy, in­we­stu­jąc w in­no­wa­cje sta­no­wią koło za­ma­cho­we pol­skiej go­spo­dar­ki? Jacy na­praw­dę są przed­się­bior­cy?

- Pra­co­wa­łam w osie­dlo­wym skle­pie spo­żyw­czym na pół etatu. W rze­czy­wi­sto­ści dniów­ka trwa­ła nawet 12 go­dzin. Oczy­wi­ście na konto szef wpła­cał mi 600 zł, a resz­tę do­sta­wa­łam "pod sto­łem". Kiedy się sa­mot­nie wy­cho­wu­je dzie­ci, trud­no z sze­fem "ne­go­cjo­wać". Byłam szczę­śli­wa, gdy do­wie­dzia­łam się, że do­sta­nę umowę na cały etat. Mi­nę­ły dwa mie­sią­ce, a umowy nie ma. Nie wy­trzy­ma­łam i za­py­ta­łam szefa co z jego obiet­ni­cą. Naj­pierw usły­sza­łam, że ka­dro­wa jest na urlo­pie, a za dru­gim razem - że już tu nie pra­cu­ję, bo on nie to­le­ru­je na­trę­tów - wspo­mi­na bez­ro­bot­na od kilku ty­go­dni Mag­da­le­na z Kra­ko­wa.

Ko­bie­ta po­sta­no­wi­ła o swo­ich kło­po­tach z wła­ści­cie­lem skle­pi­ku opo­wie­dzieć w Pań­stwo­wej In­spek­cji Pracy. - Kiedy trze­ba było - zo­sta­wa­łam w ro­bo­cie bez ma­ru­dze­nia. Nie skar­ży­łam się też na słabe ogrze­wa­nie i awan­tu­ru­ją­cych się klien­tów, któ­rzy nie raz pod­no­si­li rękę i głos, gdy od­ma­wia­łam sprze­da­ży ko­lej­ne­go piwa. Szef o wszyst­kim wie­dział i tylko wzru­szał ra­mio­na­mi. Kazał sobie nawet pła­cić za szko­le­nie bhp. Na szczę­ście nigdy do niego nie do­szło. Dla­te­go teraz czuję się po pro­stu wy­ko­rzy­sta­na - ła­mią­cym się gło­sem opo­wia­da Mag­da­le­na.

Jest kry­zys, nie ma wy­pła­ty

Po­ziom prze­strze­ga­nia prze­pi­sów praw­nej ochro­ny pracy w Pol­sce jest da­le­ki od ocze­ki­wań. Tylko w 2011 roku do Pań­stwo­wej In­spek­cji Pracy wpły­nę­ło pra­wie 42 tys. skarg. W ponad 63 proc. przy­pad­ków usta­le­nia in­spek­to­rów po­twier­dzi­ły ich za­sad­ność (w ca­ło­ści lub w czę­ści). Co czwar­ty skon­tro­lo­wa­ny przed­się­bior­ca miał pro­ble­my z ter­mi­no­wą wy­pła­tą wy­na­gro­dzeń. Co trze­ci - w ogóle nie pła­cił swoim pra­cow­ni­kom. Pro­blem zba­da­no łącz­nie u ponad 1,3 tys. przed­się­bior­ców.

- Na stan ten nie­wąt­pli­wie miała wpływ trud­na sy­tu­acja fi­nan­so­wa czę­ści kon­tro­lo­wa­nych pra­co­daw­ców. Do tego wy­so­kie kosz­ty zwią­za­ne z za­trud­nia­niem pra­cow­ni­ków i utrzy­mu­ją­ce się bez­ro­bo­cie po­wo­do­wa­ły, że wiele pod­mio­tów dą­ży­ło do ogra­ni­cze­nia wy­dat­ków w różny spo­sób. Nie re­spek­to­wa­no także w pełni upraw­nień pra­cow­ni­czych - czy­ta­my w spra­woz­da­niu Ge­ne­ral­ne­go In­spek­to­ra Pracy za 2011 roku, w któ­rym jed­nak pod­kre­śla się: - Pod­czas gdy pra­co­daw­cy tłu­ma­czą się głów­nie trud­no­ścia­mi fi­nan­so­wy­mi, in­spek­to­rzy ujaw­nia­ją inne przy­czy­ny na­ru­szeń prze­pi­sów, w tym nie­wła­ści­wą or­ga­ni­za­cję pracy, czy też świa­do­me na­ru­sze­nia prze­pi­sów w celu mak­sy­ma­li­za­cji zy­sków. Coraz czę­ściej kosz­tem pra­cow­ni­ka, pra­co­daw­cy sta­ra­ją się prze­trwać chwi­lo­wą utra­tę płyn­no­ści fi­nan­so­wej, bez ko­niecz­no­ści ubie­ga­nia się o np. pro­duk­ty ban­ko­we. Do­mi­nu­ją­cą przy­czy­ną nie­pra­wi­dło­wo­ści jest także nie­zna­jo­mość prze­pi­sów - nie ma wąt­pli­wo­ści GIP.

In­spek­to­rzy od­no­to­wa­li także, że po­ło­wa skon­tro­lo­wa­nych przed­się­bior­ców nie pro­wa­dzi ewi­den­cji czasu pracy (lub robi to nie­rze­tel­nie), a jej za­pi­sy w znacz­nym stop­niu od­bie­ga­ją od stanu fak­tycz­ne­go. U 18 proc. kon­tro­lo­wa­nych ujaw­nio­no pro­ce­der nie­le­gal­ne­go za­trud­nie­nia.

Czy­taj dalej: Pol­ska się "cy­wi­li­zu­je"?

ciąg dal­szy ar­ty­ku­łu...

Pa­trząc na dane sta­ty­stycz­ne z PIP warto mieć na uwa­dze prze­pi­sy na­ka­zu­ją­ce po­wia­do­mić wcze­śniej przed­się­bior­cę o za­mia­rze prze­pro­wa­dze­nia kon­tro­li. Ozna­cza to, że ma on kilka dni na zro­bie­nie po­rząd­ków w do­ku­men­ta­cji, czy usu­nię­cie z za­kła­du pracy za­trud­nio­nych "na czar­no". Trud­no więc mówić o re­al­nym ob­ra­zie sy­tu­acji. - Bez do­star­cze­nia do­wo­dów przez sa­mych pra­cow­ni­ków nie je­ste­śmy w sta­nie okre­ślić rze­czy­wi­stej skali nie­pra­wi­dło­wo­ści. Kło­pot w tym, że osoby za­trud­nio­ne u kon­tro­lo­wa­ne­go pra­co­daw­cy nie są za­in­te­re­so­wa­ne skła­da­niem ob­cią­ża­ją­cych go wy­ja­śnień - pod­kre­śla­ją in­spek­to­rzy.

W 2011 roku od­no­to­wa­no, że 35 proc. skarg na pra­co­daw­ców wpły­nę­ło od by­łych pra­cow­ni­ków, co czwar­ta skar­ga - od ak­tu­al­nie za­trud­nio­nych. Je­dy­nie 3 proc. do­nie­sień po­cho­dzi­ło od związ­ków za­wo­do­wych, a 18 proc. in­for­ma­cji o nie­pra­wi­dło­wo­ściach była ano­ni­mo­wa.

Oce­nia­jąc sy­tu­ację na rynku pracy, warto się­gnąć po sta­ty­sty­ki sprzed kil­ku­na­stu lat. Dla przy­kła­du, w 2000 roku na­ru­sze­nia prze­pi­sów do­ty­czą­cych wy­na­gro­dzeń stwier­dzo­no u nie­mal po­ło­wy skon­tro­lo­wa­nych pra­co­daw­ców. Rok póź­niej już 62 proc. przed­się­bior­ców nie­pra­wi­dło­wo (lub wcale) wy­wią­zy­wa­ła się z obo­wiąz­ku wy­pła­ty świad­czeń pie­nięż­nych. W 2002 roku pro­blem do­ty­czył - re­kor­do­wo - 68 proc. skon­tro­lo­wa­nych firm. Trze­ba jed­nak przy­znać, że z roku na rok coraz wię­cej sze­fów wy­pła­ca na­leż­no­ści za nad­go­dzi­ny.

Pa­trząc z per­spek­ty­wy po­przed­niej de­ka­dy, widać po­pra­wę także w za­kre­sie ewi­den­cjo­no­wa­nia czasu pracy w naj­mniej­szych za­kła­dach (choć nie­wie­le zmie­nił się po­ziom jej rze­tel­no­ści) i prze­strze­ga­nia zasad bhp. Co cie­ka­we po­ziom ujaw­nio­ne­go wów­czas nie­le­gal­ne­go za­trud­nie­nia kształ­to­wał się na po­dob­nym po­zio­mie jak obec­nie (np. w 2002 roku - 17 proc.).

Widać też, że po­szcze­gól­ne bran­że się "cy­wi­li­zu­ją". Szcze­gól­nie do­ty­czy to bu­dow­nic­twa. Zda­niem in­spek­to­rów spory wpływ na po­pra­wę bez­pie­czeń­stwa, hi­gie­ny pracy i po­sza­no­wa­nia praw pra­cow­ni­ka miały wzmo­żo­ne kon­tro­le w trak­cie in­we­sty­cji re­ali­zo­wa­nych przed Euro 2012, ale i współ­pra­ca z więk­szy­mi pod­mio­ta­mi, które kładą spory na­cisk na prze­strze­ga­nie tych za­gad­nień. W re­zul­ta­cie - mówią kon­tro­le­rzy - jest szan­sa, że dobre prak­ty­ki się upo­wszech­nią.

Pry­wa­ciarz czy przed­się­bior­ca?

Pol­ska Kon­fe­de­ra­cja Pra­co­daw­ców Pry­wat­nych "Le­wia­tan" in­ten­syw­nie pra­cu­je nad zmia­ną nie­ko­rzyst­ne­go wi­ze­run­ku wła­ści­cie­li firm. - Przed­się­bior­cy two­rzą dwie trze­cie miejsc pracy, a z wy­na­gro­dzeń wy­pła­ca­nych przez nich po­cho­dzi ponad po­ło­wa do­cho­dów pol­skich ro­dzin. Oni nie tylko zbu­do­wa­li swoje firmy, ale przede wszyst­kim wy­dźwi­gnę­li kraj z za­pa­ści go­spo­dar­czej PRL - pisze na swoim blogu Hen­ry­ka Boch­niarz.

We­dług badań GfK Po­lo­nia mniej niż po­ło­wa Po­la­ków lubi wła­ści­cie­li pry­wat­nych firm i uważa, że trosz­czą się oni o swo­ich pra­cow­ni­ków i za­cho­wu­ją się uczci­wie wobec pań­stwa. - Na 1,8 mln ak­tyw­nych firm, PIP czy kon­tro­le skar­bo­we stwier­dza­ją na­ru­sze­nia prze­pi­sów prawa u mniej niż jed­ne­go pro­cen­ta z nich. Ne­ga­tyw­ne na­sta­wie­nie do przed­się­bior­ców po­wo­du­je, że przyj­mu­ją oni po­sta­wę za­cho­waw­czą i nie są skłon­ni an­ga­żo­wać się na rzecz spo­łecz­no­ści lo­kal­nej. Brak za­chęt i otwar­to­ści ze stro­ny ad­mi­ni­stra­cji utrwa­la tę sy­tu­ację - prze­ko­nu­ją au­to­rzy ra­por­tu "Po­pra­wa wi­ze­run­ku przed­się­bior­ców".

So­cjo­lo­go­wie przy­po­mi­na­ją, że na spo­łecz­ny wi­ze­ru­nek biz­ne­su w na­szym kraju wciąż jesz­cze ma wpływ ne­ga­tyw­ny obraz przed­się­bior­cy, ukształ­to­wa­ny hi­sto­rycz­nie i ide­olo­gicz­nie wzmoc­nio­ny w pań­stwie re­al­ne­go so­cja­li­zmu. - Czy kil­ka­na­ście lat wy­star­czy by "pry­wa­ciarz" stał się "przed­się­bior­cą"? - za­sta­na­wia się dr Ewa Czer­nik -Szó­stak z Uni­wer­sy­te­tu Eko­no­micz­ne­go w Kra­ko­wie, do­da­jąc, że póki co obraz z badań so­cjo­lo­gicz­nych jest nie­jed­no­znacz­ny, a na­sta­wie­nie do biz­ne­su za­le­ży od po­zio­mu wy­kształ­ce­nia, wieku czy do­świad­czeń za­wo­do­wych Po­la­ków. W do­dat­ku od przed­się­bior­ców ocze­ku­je się nie tylko two­rze­nia miejsc pracy, ale także ak­tyw­ne­go współ­two­rze­nia spo­łe­czeń­stwa oby­wa­tel­skie­go. - Te roz­bu­do­wa­ne ocze­ki­wa­nia, na­po­ty­ka­ją na ba­rie­ry, które utrud­nia­ją ich speł­nie­nie- twier­dzi ba­dacz­ka.

Czy­taj dalej: w imię czego sie tak mę­czy­my?

ciąg dal­szy ar­ty­ku­łu...

Lo­kal­ni biz­nes­me­ni nie mają lekko także na wła­snych po­dwór­kach. W Nysie na proś­bę przed­się­bior­ców zwo­ła­no sesję Rady Miej­skiej, na któ­rej chcie­li oni przed­sta­wić swoje sta­no­wi­ska od­no­śnie pla­nów za­go­spo­da­ro­wa­nia prze­strzen­ne­go, kie­run­ków roz­wo­ju mia­sta i han­dlu. Dys­ku­sja zo­sta­ła za­blo­ko­wa­na przez rad­ne­go PiS, który uznał, że by­ła­by to je­dy­nie re­ali­za­cja in­te­re­sów Plat­for­my Oby­wa­tel­skiej i do­ma­gał się od przy­by­łych na sesję gości sta­no­wi­ska na pi­śmie. Śro­do­wi­sko lo­kal­ne­go biz­ne­su, w mie­ście o dwu­dzie­sto­pro­cen­to­wym bez­ro­bo­ciu uzna­ło po­stę­po­wa­nie rad­ne­go za gest wiel­ce lek­ce­wa­żą­cy.

"Pry­wa­cia­rze" nie mogą także li­czyć na sza­cu­nek in­ter­nau­tów, któ­rzy z jed­nej stro­ny ostrze­ga­ją się wza­jem­nie przed nie­uczci­wy­mi pra­co­daw­ca­mi, z dru­giej - szka­lu­ją swo­ich sze­fów na po­tę­gę. - Zło­dzie­je! Pełna dys­po­zy­cyj­ność, nie­wol­ni­cza praca, wy­ma­ga­nia z su­fi­tu, ale spró­buj się czło­wie­ku upo­mnieć o umowę czy pie­nią­dze. Urlop? Już za­po­mnia­łem co to jest, ale mój szef w Alpy jeź­dzi kilka razy w roku. Wiem, bo sam na te jego wa­ka­cje cięż­ko pra­cu­ję. O za­licz­ce za­po­mnij, bo mu brak­nie na naj­now­szy model ca­rvin­gów - de­ner­wu­je się jeden z in­ter­nau­tów.

W imię czego my się tak mę­czy­my?

Z dru­giej stro­ny "ba­ry­ka­dy" sy­tu­acja też nie wy­glą­da ró­żo­wo. - Jak je­steś taki mądry, sam sobie załóż firmę. Byle pijak dziwi się, że do pracy trze­ba przy­cho­dzić co­dzien­nie, a od progu chce 3 ty­sią­ce na rękę. Spró­buj ta­kie­mu coś po­wie­dzieć, to albo cię o mob­bing oskar­ży, albo naśle PIP czy skar­bów­kę. A ci jak już wejdą, to będą sie­dzieć tak długo, póki cze­goś nie znaj­dą, żeby cię dobić man­da­tem. A potem spójrz w oczy żonie i po­wiedz, że nie macie za co chleb kupić, bo ZUS znów pod­nie­śli. Takie z nas pa­ni­ska - z go­ry­czą od­po­wia­da in­ter­nau­cie jeden z pra­co­daw­ców.

At­mos­fe­ry wokół pry­wat­nej przed­się­bior­czo­ści nie uła­twia­ją ak­tu­al­ne wskaź­ni­ki eko­no­micz­ne czy ba­rie­ry w dzia­łal­no­ści go­spo­dar­czej, wy­ni­ka­ją­ce z prze­pi­sów. Kilka dni temu za­pre­zen­to­wa­no ostat­ni "ba­ro­metr na­stro­jów" ma­łych i śred­nich pod­mio­tów. - Jest coraz go­rzej - twier­dzi Ce­za­ry Kaź­mier­czak, pre­zes Związ­ku Przed­się­bior­ców i Pra­co­daw­ców, pa­trząc na wy­ni­ki badań prze­pro­wa­dzo­nych przez Dom Ba­daw­czy Ma­ison. Zda­niem re­spon­den­tów naj­więk­szym ob­cią­że­niem przed­się­bior­ców są po­za­pła­co­we kosz­ty pracy, nad­miar obo­wiąz­ków biu­ro­kra­tycz­nych, nie­sta­bil­ność prawa i wy­so­kie po­dat­ki. W żad­nym z tych ob­sza­rów wła­ści­cie­le firm nie widzą po­pra­wy. - Tak gwał­tow­ny wzrost nie­za­do­wo­le­nia przed­się­bior­ców może mieć wpływ na bar­dzo po­waż­ne de­cy­zje biz­ne­so­we z ich stro­ny, łącz­nie z za­prze­sta­niem dzia­łal­no­ści go­spo­dar­czej lub jej ogra­ni­cze­niem. Mogą bo­wiem uznać, że w obec­nych wa­run­kach po pro­stu jest to po­zba­wio­ne ra­cjo­nal­nych pod­staw - prze­ko­nu­je ZPP.

>>>>

Owszem zachowuja sie bestialsko . Ale BIZNESMENI TEZ DOSWIADCZAJA BESTIALSTWA SYSTEMU . Winni sa kolesie z Warszawki od schladzania ekonomii z RPP oraz nikczemnicy ktorzy ich tam wcisneli o.Rydzyk prezes Donio Vincent i cala swolocz towarzyszaca . Zlo idzie od gory od pchania sie do koryta bezmyslnych tumanow nic nie potrafiacych .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:07, 17 Mar 2013    Temat postu:

Abp Skworc: praca nie może prowadzić do wyzysku i podporządkowania

W Polsce konieczne jest działanie na rzecz przywrócenia godności człowiekowi pracy - mówił w sobotę w Rudzie Śląskiej metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. Skrytykował przedmiotowe traktowanie pracowników, prowadzące do wyzysku i podporządkowania.

Abp Skworc odprawił w rudzkim kościele św. Michała Archanioła mszę w intencji rzemieślników, z okazji przypadającej 15 marca uroczystości św. Klemensa (patrona piekarzy) oraz zbliżającego się, przypadającego 19 marca, święta św. Józefa.

W homilii arcybiskup podkreślił m.in., że obowiązkiem człowieka w rodzinie, środowisku pracy i wypoczynku jest pamięć o darowanej mu godności oraz zadaniu odważnego wyznawania wiary. Wskazał przy tym, że Chrystusa można poznawać m.in. poprzez jego pracę.

"On (...) przez trud, wysiłek, objawia nam sens ludzkiej pracy, w której ma udział także wymiar krzyża, cierpienia, wysiłku" - wyjaśnił. Zastrzegł, że w pracy nie chodzi o negatywny wymiar obumierania, lecz o jej wymiar pozytywny - poprzez pracę człowiek staje się bardziej człowiekiem, podmiotem, osobą.

Praca jest bowiem ludzką twórczością, sposobem realizowania się człowieka, sposobem wyrażania siebie. "Bóg powierzył w nasze ręce dzieła swoich rąk. Powierzył nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną przez pracę i wszelkiego rodzaju pożyteczną, piękną twórczość. W pewien sposób Bóg uczynił nas rzemieślnikami, to znaczy ludźmi pracy" - wyjaśnił arcybiskup.

Podkreślił też, że praca jest fundamentem życia społecznego. "Wszak podtrzymuje nas, pomaga rozwijać zdolności i talenty, pomaga dojrzewać ku pełni człowieczeństwa. Ludzka praca jest naśladowaniem, obrazem Bożego działania" - wskazał.

"Dziękujmy dziś Bogu za dar pracy, choć od grzechu pierwszych ludzi niesie on ze sobą pot, trud, wysiłek - choć bywa traktowana jak towar wraz z człowiekiem, który ją wykonuje, choć czasem nie przynosi satysfakcji, choć czasem jej brakuje" - podkreślił abp Skworc.

Wymieniał przy tym trudności i przeciwności, na jakie napotykają w Polsce rzemieślnicy. Wskazał m.in. na system kontroli i kwestie podatkowe, zwłaszcza nieprawidłowości w działaniach skarbówki. Przypomniał, że skala różnych nieprawidłowości doprowadziła osoby pokrzywdzone przez aparat państwowy do powołania ruchu społecznego "Niepokonani".

"Przedmiotowe traktowanie człowieka pracy wzbudza nieustannie nasz niepokój - zaakcentował abp Skworc. - Szczególnie wtedy, gdy prowadzi to do wyzysku i całkowitego podporządkowania, gdy odbiera czas przeznaczony na rozwój duchowy i odpoczynek ciała, gdy nie pozwala świętować czasu przed Bogiem" - dodał.

Jego zdaniem w Polsce konieczna jest dziś "koalicja na rzecz przywrócenia godności człowiekowi pracy, a pracy - należnego jej miejsca w kalendarzu ludzkiej aktywności". "Myślę tu zwłaszcza o niedzieli, która jest zawłaszczana przez narzucony obowiązek pracy, przez system, który dopuszcza łamanie prawa do właściwego odpoczynku, rozwijania więzi rodzinnych, a także więzi z Bogiem" - zaznaczył.

Przypomniał, że Kościół, m.in w Piekarach Śląskich, przez lata walczył, aby niedziela była "Boża i nasza" "Udało się ocalić dla ludzi pracy niektóre dni świąteczne, ale trzeba teraz ocalić dla nich niedziele" - ocenił metropolita katowicki.

....

Tak . Mamy w kraju ekonomiczne bestialstwo .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:44, 10 Kwi 2013    Temat postu:

Za barem

Dlaczego ludzie się na to godzą? - Wielu nie ma w tym mieście szans na inną pracę zapewniającą jedzenie i dach nad głową - wyjaśnia Iza (studentka, 23 lata, za barem pracowała pół roku). - Żeby żyć, musisz się pobrudzić.

Wojtek - 25 lat, studiowanie socjologii przerwał na drugim roku, pracował w różnych krakowskich knajpach, ale prosi, żeby ich nie wymieniać z nazwy. Właściciele mogliby go namierzyć i wtedy nie miałby szans tam wrócić ani dostać pracy w jakimkolwiek innym lokalu w mieście.

O swojej karierze za barem opowiada niechętnie. Boi się, że na ujawnieniu prawdy źle wyjdzie. Warunki pracy personelu objęte są zmową milczenia.

Praca dla młodych

W pierwszym miejscu pracy właścicieli było dwóch. Wojtek mówi, że kompletnie nie znali się na biznesie, więc winę za wszystkie niepowodzenia zwalali na pracowników. Każdy ruch obsługi - czy to przy nalewaniu piwa, czy rozliczaniu kasy - śledziła kamera monitoringu. Przy byle okazji szefowie wrzeszczeli na barmanów i wyzywali ich. Zarobki, jak na Kraków, nie były jednak najgorsze - 5 zł za godzinę i napiwki. Z napiwkami jest tak, że przyjmując kogoś do pracy, zawsze mami się go wizją, jakoby pieniądze zarobione w knajpie zależały tylko od niego. Podobno ważne są urok osobisty, charyzma, podejście do klienta lub np. umiejętności barmańskie (zrobić dobrego drinka, tak machnąć przy tym flaszką, żeby obróciła się wokół własnej osi i nic się nie rozlało itp.). W rzeczywistości napiwki - i to z rzadka - zostawiają tylko zagraniczniacy. Krakowskich studentów na to nie stać. Zazwyczaj wybierają jakieś miejsce skuszeni zniżkami na alkohol oferowanymi przez ulotkarzy przed drzwiami. Urok osobisty obsługi interesuje ich jedynie częściowo.

Wojtek opowiada, jak szefowie kazali uśmiechać się do klientów, gdy jemu - po trzeciej lub czwartej nocy z rzędu - nie było już do śmiechu. Na okrągło wrzaski, pijani ludzie, monitoring i presja, jednak pracując tam niemal bez przerwy - cztery, pięć dni w tygodniu po 12 godzin - można było nawet zarobić na życie. Szefowie preferują młodych, bo ci mają mniejsze wymagania i cieszy ich każdy zarobiony grosz.

Wojtek zdecydował się porzucić to miejsce, gdy na imprezie zamkniętej szef pobił w toalecie jednego z barmanów, kiedy ten chciał chwilę odpocząć. Obydwaj byli pijani. Wojtek też pił coraz więcej. Podczas wolnych dni trudno mu było normalnie funkcjonować.

Po bójce szefa z barmanem obiecał sobie po raz pierwszy, że już do knajpy nie wróci. Zaczął rozsyłać CV. Były w nim trzy wpisy: wolontariat w liceum, praktyki w lokalnej gazecie i knajpa. Poza tym angielski na poziomie Upper Intermediate, a także "wysoka kultura osobista oraz zdolności interpersonalne". Natychmiast odezwali się z call center ("prowizja za sprzedane 50 czy 100 egzemplarzy encyklopedii zdrowego żywienia"). Z kolei pracodawca z firmy ubezpieczeniowej uznał przeszłość barmana za atut, pod warunkiem, że Wojtek sporządzi listę 300 swoich klientów, którzy zamiast piwa kupią od niego polisę ubezpieczeniową. "Jeszcze poczekam", pomyślał wtedy. Po kilku miesiącach bezrobocia złamał obietnicę i stanął za barem jednego z kultowych miejsc na krakowskim Kazimierzu. Terror był lżejszy, a załoga bardziej zgrana. Jednak to miejsce Wojtek wspomina gorzej, bo przez nie czuje się winny.

Zarabiający 5 zł za godzinę dostają na otarcie łez podpowiedź: superata. Jeśli np. w butelce wiśniówki mieści się 10 kieliszków po 6 zł, a barman sprzeda ich 15 - lejąc do każdego kieliszka 30 ml wódki zamiast 50 ml i uzupełniając braki wodą lub sokiem cytrynowym - nadwyżka stanowi jego dodatkowy dochód. Szefowie patrzą na to przez palce, a niektórzy wręcz zachęcają do takich praktyk. Nieuczciwemu pracownikowi trudniej skarżyć pracodawców lub domagać się podwyżki. Oszukiwanie klientów może też służyć jako powód zwolnienia. Uzyskaną nadwyżkę spienięża się lub od razu przepija, na co pracodawcy patrzą jeszcze przychylniej.

Nie wszystkie knajpy działają w ten sposób, jednak te, które próbują grać uczciwie - podpisują z pracownikami umowy, płacą godziwe stawki i sumiennie traktują kasę fiskalną - nie wychodzą na tym najlepiej. "Małe obozy pracy" są bardziej konkurencyjne.

Nowy szef Wojtka lubi podróże. Chwali się egzotycznymi miejscami, które zwiedził. Ceni sobie dobre marki odzieży i samochodów. Do swojej knajpy wpada rzadko. Od pilnowania biznesu ma menedżerkę, która dogląda księgowości, dba o przestrzeganie wymogów sanepidu i trzyma porządek. Gdy brakuje ludzi do nocnej zmiany, bo jedna z barmanek choruje, menedżerki nie wzruszają prośby o chorobowe i każe jej stać za barem z wysoką gorączką.

Wojtek pracował tam cztery noce w tygodniu. Pił co wieczór. Odsypiał przez kilka godzin jedną zmianę i zaraz szedł na następną - kaca leczył w pracy. Co wieczór słyszał tylko tłum pijanych ludzi i głośną muzykę. Zarabiał coraz mniej, bo coraz więcej zostawiał w knajpie. Jako barman miał zniżkę na alkohol. Tak spędzał większość tygodnia - pijany lub na lekkim rauszu.

Epizody depresji miewał już wcześniej, ale wtedy się nasiliły. Miewał też omamy i stany lękowe. Cały czas odczuwał senność. Kiedy miał wolne, przesypiał całe dni. Budził się w nocy. Psychiatra przepisał mu leki na uspokojenie, przeciw omamom i antydepresyjnie. Gdy się dowiedział, że Wojtek łączy je z alkoholem, zagroził mu wysłaniem na odwyk.

Praca dla zuchwałych

Podczas pierwszej bójki, jaką Wojtek widział na własne oczy (po niej nasiliły się stany lękowe), złamano dziewczynie nos. Była stałą klientką, która po wypiciu zachowywała się "zbyt otwarcie". Jakiś czas później doszło do rozróby na gazrurki i noże. Polała się krew. Raz za wyproszenie agresywnego klienta grożono Wojtkowi pobiciem.

W sytuacji zagrożenia można wezwać ochroniarzy lub policjantów. Oni jednak często potrzebują dużo czasu na dojazd, więc z agresywnymi klientami lepiej nie zadzierać, bo nawet jeśli barman schowa się za ochroniarzami, oni po interwencji odjadą, a napastnik wróci lub upatrzy sobie ofiarę, gdy ta wychodzi z knajpy już po zamknięciu. Nie ma danych, które ukazywałyby skalę zagrożenia przemocą, na jaką narażeni są barmani pracujący nocą. - Nie grupujemy danych według konkretnych profesji - tłumaczy Anna Zbroja z zespołu prasowego małopolskiej policji. - Dysponujemy jedynie ogólnymi danymi na temat przestępstw agresywnych w lokalach w Małopolsce. W roku 2012 było to 16 rozbojów oraz 35 bójek i pobić.

To była ostatnia praca Wojtka w knajpie. Odszedł i zamknął się w domu. Bierze leki, bo - jak twierdzi - po nich może racjonalniej myśleć. Wygląda na to, że po raz drugi złamie obietnicę i pójdzie za bar. Chce uzbierać trochę grosza i wyjechać za granicę.

Praca dla szczęśliwych

"Poszukuję osób rozmiłowanych w towarzyskim obcowaniu. Tych, którzy gną rzeczywistość w ornamenty odpowiadające ich wyobraźni. Takich, którzy mądrość kojarzą z wiedzą i miłością. Takich, dla których radość to oferta o wiele piękniejsza niźli zadowolenie. Takich, którzy w sztafażu swych zachowań pielęgnują miejsce i przygotowują poczęstunek. Takich, dla których uśmiech jest pierwszym odruchem życia", pisze w ogłoszeniu o poszukiwaniu barmanów Włodzimierz Skoczylas, właściciel m.in. pubów Semper Felix i Café Philo.

W Semper (na szyldzie wypisane, że to "klub ludzi szczęśliwych") Iza przepracowała kilka miesięcy. Barmanów przyjmuje do pracy osobiście Włodzimierz Skoczylas. Włodek jest znaną postacią na krakowskim Kazimierzu. "Filozof i matematyk", inicjator głośnej akcji montowania w Krakowie budek dla ptaków, słynie z kwiecistych tyrad. Podobne wygłasza w rozmowach z obsługą swoich lokali.

Warunkiem przystąpienia do rekrutacji w Semper Felix lub Café Philo jest sprzedanie budki dla ptaków. Koszt - 50 zł. Większość chętnych do pracy po prostu wręcza stosowny banknot, dzięki czemu może przystąpić do kolejnego etapu - szkolenia. Polega ono na pracy w szybkim tempie - jednoczesnym sprzątaniu, obsłudze klientów i myciu naczyń. Jeśli próba ta zakończy się pomyślnie, kandydat otrzymuje angaż na tzw. okres próbny - bez żadnej umowy ani gwarancji wynagrodzenia. Okres próbny jest traktowany umownie - większość i tak nie zostaje tu dłużej, a gdyby nawet ktoś wytrzymał, po okresie próbnym nadal nie ma umowy ani gwarancji zarobku. Stawką jest 10 proc. utargu z danej zmiany. Semper Felix to miejsce raczej kameralne - kilka stołów i barek. Często odbywają się tam małe koncerty i spotkania literackie - ich cykliczne organizowanie to obowiązek barmanów. Utarg z jednego wieczoru na ogół nie przekracza 400 zł.

Przyszłych pracowników pubów kusi się najczęściej wizją astronomicznych napiwków i przyzwoleniem na oszustwa, a także swobodą w układaniu grafiku, która do pewnego stopnia rzeczywiście istnieje. Pierwszeństwo w zajmowaniu dogodnych dni z większym utargiem (piątki i weekendy) mają jednak "pracownicy" z dłuższym stażem. Nowo przyjęci muszą się zadowolić początkiem tygodnia, kiedy knajpa świeci pustkami. Jeśli utarg danej zmiany jest bliski zeru, barman pracuje za darmo.

Przez osiem godzin musi jednocześnie obsługiwać klientów, robić remanent i czasem sprzątać. Pracuje się bez przerwy. Iza, gdy musiała iść do toalety, prosiła zaprzyjaźnionych klientów o przypilnowanie kasy i baru. Gdy w pobliżu nie ma nikogo, kto mógłby wyręczyć w pilnowaniu interesu, i np. coś ginie, winę ponosi barman, a straty - zazwyczaj większe niż jego zarobek na jednej zmianie - są potrącane z wynagrodzenia. Każdą zmianę rozpoczyna się od remanentu. Braki są dopisywane do utargu poprzednika, przez co dochodzi do częstych niesnasek.

Na warunki pracy nikt jednak się nie skarży. Iza nie pamięta, by kiedyś zetknęła się z inspekcją pracy. Kontrole zresztą nieczęsto coś wykrywają. W 2012 r. w wyniku 80 kontroli przeprowadzonych w krakowskich lokalach przez okręgowy inspektorat pracy nałożono na pracodawców 18 mandatów, skierowano sześć wniosków o ukaranie do sądu i trzy zawiadomienia do prokuratury. - Pracownicy skarżą się głównie na niewypłacanie wynagrodzeń, brak potwierdzenia zawarcia umowy o pracę na piśmie, naruszanie przepisów o czasie pracy, brak badań lekarskich i przeszkolenia z zakresu BHP przez pracodawców - informuje Andżelika Niemczyk z krakowskiej OIP.

Gdy na jakiejś ulicy zjawiają się kontrolerzy sanepidu, zaraz wiedzą o tym wszystkie lokale w okolicy. Zresztą na wypadek takiej wizytacji w wielu knajpach trzyma się dyżurne książeczki na inne nazwiska, które pokazuje się inspektorom. Sanepid nie weryfikuje danych, bo nie ma uprawnień, by kogoś legitymować. Nie odnoszą też skutku akcje w stylu "Paragon" mające wymusić uczciwość w kasach fiskalnych.

W pubie nikt nie zagrzeje długo miejsca. W zeszłe wakacje szef Semper Felix jednym ruchem ręki wyrzucił wszystkich barmanów.

Trzeba za to być przygotowanym na różne uwagi pod swoim adresem. Iza już na początku swojej pracy usłyszała, że szef ją "wyp…, jeśli nie usłyszy o niej jakiejś fascynującej historii". Młodym obiecuje się gruszki na wierzbie. Bezrobotna młodzież garnie się do pracy, bo w pubach nie wymaga się żadnego doświadczenia. Takich miejsc, gdzie ludzie pracują na czarno za nikły procent z utargu, jest coraz więcej - na Kazimierzu, na Podgórzu, na Rynku, w Galerii Krakowskiej. Obsługa zarabia tam nie 10 proc., lecz 3 proc. z utargu. Przygodę z barem większość kończy po okresie próbnym. Za drzwiami stoją już następni chętni.

(Imiona bohaterów oraz niektóre szczegóły zostały zmienione).

....

Nie dochodzilo by do takich bestialstw gdyby profesorowie z uczelni nie niszczyli gospodarki schladzaniem . Ale tych prof. mianuja ci na ktorych glosujecie . Czyli uprawiacie samogwałt .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:20, 13 Cze 2013    Temat postu:

Wyzysk i nieludzkie warunki pracy. Koszmar pod Siedlcami

Nieludzkie warunki pracy oraz zakwaterowania i wyzysk nawet kilkuset osób. Pracownicy jednego z gospodarstw w Białkach pod Siedlcami przeżyli prawdziwy horror. Właściciele zatrudniali ich na czarno, a za tygodniową pracę płacili około 50 zł - informuje stacja TTV.

Obiecywali godziwe zarobki w wysokości 1800 zł "na rękę", zakwaterowanie i uczciwą pracę m.in. w szklarniach. W rzeczywistości chętni pracowali bez umów, po kilkanaście godzin dziennie, również w soboty i niedziele, zarabiając grosze i mieszkając w straszliwych warunkach. "Pokazali mi pokój, wchodzę, tam okno uchylone, podłoga zarwana, z kaloryfera się leje (…) łazienka była nieogrzewana, a temperatura w pomieszczeniach wynosiła zaledwie kilka stopni" - relacjonował w rozmowie z "Tygodnikiem Siedleckim" były pracownik.

Pan Paweł Sabat, który pracował w Białkach miesiąc, sortował zgniłe warzywa i owoce, przywożone z giełdy. To co wybrał, sprzedawano jeszcze na straganie w Siedlcach. - Po ponad miesiącu pracy, zamiast obiecanych 1800, otrzymałem 130 złotych! - żalił się w rozmowie z tygodnikiem.

Mieszkańcy Białek potwierdzają w rozmowie z dziennikarzem TTV, że właściciel to "podły człowiek". Zgodnie z ich relacją, byli pracownicy wracają do wsi zrozpaczeni, ponieważ często przyjeżdżali z odległych zakątków Polski i nie mieli później pieniędzy na podróż do domu.

Na policję zgłosiło się już kilkanaście osób, a Państwowa Inspekcja Pracy skierowała wniosek do sądu o ukaranie właściciela - informuje tvn24.pl.

Miejsce niewolniczej pracy w Białkach TTV sprawdziło po otrzymaniu sygnałów od widzów. Dziennikarz stacji sam wcielił się w rolę szukającego pracy. Właściciele zabrali mu dowód i oświadczyli, że płacą "miesięcznie i od roboty", około dwóch tysięcy złotych.

>>>>

Supa !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:06, 15 Maj 2014    Temat postu:

Budowa osiedla "Podniebne ogrody": najpierw inwentaryzacja, potem wypłata
Trwa pro­test na bu­do­wie osie­dla "Pod­nieb­ne ogro­dy" w Lu­bli­nie

Trwa pro­test na bu­do­wie osie­dla "Pod­nieb­ne ogro­dy" w Lu­bli­nie. Dziś prze­pro­wa­dzo­na zo­sta­nie in­wen­ta­ry­za­cja, po któ­rej wy­ko­naw­ca obie­cu­je, że za­pła­ci za pracę - in­for­mu­je "Dzien­nik Wschod­ni".

Przy­po­mnij­my, że ro­bot­ni­cy za­trud­nie­ni na bu­do­wie osie­dla "Pod­nieb­ne ogro­dy" nie otrzy­ma­li ca­łych po­bo­rów za ma­rzec, kwie­cień i część maja. Skar­ży­li się też na fa­tal­ne wa­run­ki pracy.

Dla­te­go zde­cy­do­wa­li się na blo­ka­dę bu­do­wy.

– Za­czę­li­śmy pracę na tej bu­do­wie 16 marca. Pra­co­wa­li­śmy bez umów i badań le­kar­skich. Za ma­rzec i kwie­cień za­pła­co­no nam tylko część wy­pła­ty. Śred­nio są nam winni po 2,5 ty­sią­ca zło­tych na osobę – mówił Mar­cin Mich­na, szef cie­śli.

In­we­sty­cję przy ulicy Do­mey­ki w Lu­bli­nie o na­zwie "Pod­nieb­ne ogro­dy” fir­mu­je de­we­lo­per 3D z Lu­bar­to­wa. Głów­nym wy­ko­naw­cą bu­dyn­ków jest rze­szow­ska firma In­stal­bud, która z kolei za­trud­ni­ła pod­wy­ko­naw­cę – Kon­sprom z War­sza­wy.

– Zanim roz­li­czy­my się z firmą Kon­sprom mu­si­my prze­pro­wa­dzić in­wen­ta­ry­za­cję wy­ko­na­nych prac. Po wy­ce­nie na­tych­miast prze­ka­że­my pie­nią­dze za wy­ko­na­ne ro­bo­ty – usły­sze­li­śmy w In­stal­bu­dzie.

– Myślę, że ten kon­flikt zo­sta­nie roz­wią­za­ny w ciągu naj­bliż­szych dwóch, trzech dni – mówi An­drzej Gie­zek, z firmy 3D. – Póki się z nami nie roz­li­czą, to bę­dzie­my stać na bu­do­wie. Już nie pra­cu­je­my na "Pod­nieb­nych ogro­dach”, robi inna ekipa – mówi Mich­na.

Wczo­raj bu­do­wę kon­tro­lo­wa­ła także In­spek­cja Pracy pod kątem le­gal­no­ści za­trud­nie­nia. Wy­ni­ki kon­tro­li będą znane za mie­siąc.

Paweł Puzio/"Dzien­nik Wschod­ni"

>>>

Znow koszmar pracownikow .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:01, 30 Cze 2014    Temat postu:

Głodowe stawki. Godzina pracy za... 2,50 zł

Publiczne przetargi na usługi wygrywają coraz częściej firmy za­trudniające pracowników na dramatycznie złych warunkach, a bywa nawet, że na czarno, pisze "Dziennik Polski".

Według wyliczeń pracodawców, już 70 proc. pracowników bran­ży ochroniarskiej pracuje na umowy śmieciowe, głównie zlece­nia. Stawki w Małopolsce mieszczą się między 6 a 8 zł za godzi­nę, ale ostatnio zdarzają się propozycje nawet 2,50 zł. Jedna z nich dotyczyła ochrony... inspektoratu ZUS.

– Tenże ZUS ściga potem i karze firmę ochroniarską za unikanie płacenia składek. Pytam, czy to nie jest hipokryzja, skoro właśnie takiego oferenta wybrali w przetargu stosując kryterium najniż­szej ceny? A oni na to, że inna komórka ZUS-u organizuje przetar­gi, a inna ściga – opowiada Sławomir Wagner, szef Polskiej Izby Ochrony, zrzeszającej większość firm ochroniarskich.

Nędznie zarabiają też ludzie chroniący czy sprzątający urzędy skarbowe, siedziby magistratów, uczelnie, a nawet obiekty woj­skowe. Wśród tych gazeta znalazła... rencistę po dwóch zawa­łach.

Takie stawki dyktowane są przez publiczne instytucje, z których pochodzi ok. 60 proc. zleceń na ochronę czy sprzątanie obiektów w Polsce. Publiczni zleceniodawcy – państwowi i samorządowi – dominują też na rynku budowlanym. Akceptowana przez pu­blicznego inwestora stawka godzinowa dla pracowników firm podwykonawczych często nie przekracza 5 zł.

...

Nie dość ze wyzysk to państwo wspiera. ..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:01, 17 Wrz 2014    Temat postu:

W Pearl Stream 'motywują' i łamią kodeks pracy. Za karę brak urlopu, w nagrodę puszka coli.
Taki system "motywacyjny" wprowadził dla pracowników strzeleckiego zakładu koreański koncern Pearl Stream.
O nowym systemie "motywacyjnym" pracownicy strzeleckiego PearlStreamu dowiedzieli się od kierownictwa. Został on wprowadzony, bo koreańska fabryka, która produkuje obudowy do telewizorów i monitorów, dostała w ostatnim czasie więcej reklamacji od koncernu LG - głównego odbiorcy.

W związku z tym pracodawca postanowił przywołać załogę do porządku. Rozesłał maila i wywiesił plakaty informujące o dobrych i złych stronach nowego systemu motywacyjnego.

Zgodnie z nim pracownicy nie dostaną urlopu przez miesiąc, jeżeli w ciągu miesiąca do zakładu wpłynie chociaż jedna reklamacja. W koreańskiej fabryce taka sytuacja zwana jest "claimem" (co z angielskiego znaczy "roszczenie", "skarga").

Jeszcze gorzej będzie, jeżeli w ciągu miesiąca zdarzą się dwa claimy - wtedy pracownicy mogą zapomnieć o urlopach przez trzy miesiące (zapis ten został następnie złagodzony później do dwóch miesięcy). Za trzy reklamacje grożą już zmiany personalne.

Pracownicy PearlStreamu poinformowali o sprawie nto.

- To niesprawiedliwe, żeby karać wszystkich za to, że ktoś przeoczył coś na taśmie - mówią rozżaleni, prosząc jednocześnie o anonimowość z obawy przed zwolnieniami.

Reklamację może spowodować np. drobna rysa na plastikowym elemencie, a nawet ślady odcisków palców. Pracownicy obawiają się, że jeżeli zwroty zdarzą się kilka miesięcy pod rząd - nawet pojedyncze - to wtedy w ogóle nie dostaną urlopu.

Ale pracodawca przewidział w swoim systemie motywacyjnym także przysłowiową "marchewkę". Jeżeli pracownicy będą wykonywać swoje obowiązki perfekcyjnie i przez miesiąc nie przyjdzie żaden claim, to firma ufunduje im... puszkę coli. Za dwa miesiące bez reklamacji pracodawca postawi im nawet pizzę.

Trzy miesiące oznaczać będą natomiast premie finansowe. Jeszcze w czwartek wynosiły one 50 zł na pracownika, ale ktoś uznał w zakładzie, że to za dużo i obniżył je do 10 zł w miesiącu.

- To urągające ludzkiej godności - dodają pracownicy. - Harujemy ile mamy sił, a obliczyliśmy, że pracodawca wycenił nasz trud na 1,60 zł, bo tyle kosztuje puszka coli. Czujemy się poniżeni, a kierownicy śmieją nam się w twarz.

Zdaniem pracowników firma poinformowała ich o nowym systemie motywacyjnym w wyjątkowo perfidny sposób. Plakat bowiem okraszony został kąśliwymi rysunkami. Przy informacji o dwumiesięcznym zakazie brania urlopów namalowany jest pracownik, który spędza wakacje na biurku. Leżąc na blacie opala się przy użyciu małej lampki, a wakacyjne widoki zapewnia mu ekran monitora, na którym wyświetlone jest zdjęcie.

Jeszcze w piątek załoga rozmawiała w tej sprawie z kierownictwem. Pracownicy mówili, że nie podoba im się ani nowy system motywacyjny, ani to w jaki sposób został wdrożony. Ale dowiedzieli się, że mają siedzieć cicho, bo “to już tak zostanie”.

Łukasz Śmierciak, rzecznik Państwowej Inspekcji Pracy w Opolu, mówi, że pracodawca nie ma prawa uzależniać udzielania załodze urlopu od ilości reklamacji.

- To absolutnie niezgodne z prawem pracy - zauważa Śmierciak. - Takie rzeczy są w Polsce niedopuszczalne i pracodawca nie może ich stosować.

PIP nie wyklucza przeprowadzenia kontroli w zakładzie.

W poniedziałek w imieniu pracowników, dziennikarz nto interweniował w zakładzie. Przedstawiciele PearlStreamu najpierw przyznali, że taki system został wdrożony w fabryce, ale trzy godziny później poinformowali, że “nie”.

Całą sprawę nazwali “nieporozumieniem”, tłumacząc przy tym, że system tak naprawdę nigdy nie obowiązywał, bo zarząd go nie zatwierdził i nic o nim nie wiedział. Co innego uważają jednak pracownicy.

Wynagrodzenie pracowników produkcji w PearlStreamie oscyluje obecnie wokół minimalnej krajowej.

[link widoczny dla zalogowanych]

...

Jaką kolosalną nagroda . Puszka koli . Czy to nie zbytek łaski ? Dopuszczają ich ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:48, 21 Kwi 2015    Temat postu:

Uwaga na próbną pracę
21 kwietnia 2015, 04:55
W zbliżającym się okresie letnim, ze względu na wzrost zapotrzebowania na pracę w niektórych branżach, znów może być nadużywane tzw. zatrudnienie na próbę - przestrzega "Dziennik Gazeta Prawna".

Firmy często oferują kandydatom do pracy nieformalny okres próbny - najczęściej kilka tygodni - po upływie którego obiecują zawrzeć umowę o pracę. W tym czasie wykonują obowiązki albo bez podstawy prawnej, czyli "na czarno" albo na podstawie umowy cywilnoprawnej.

Przedsiębiorcy wykorzystują to, że zgodnie z kodeksem pracy umowę na piśmie trzeba potwierdzić najpóźniej w dniu rozpoczęcia pracy, a nie jeszcze przed dopuszczeniem do jej świadczenia.

W efekcie, w przypadku kontroli Państwowej Inspekcji Pracy firma twierdzi, że dana osoba jest pierwszy dzień w pracy i do końca dniówki podpisana zostanie z nią umowa.

Takie nadużycia szczególnie często mają miejsce w branży handlowej, gastronomicznej czy budowlanej - wylicza "DGP".

>>>

Staly element ,,transdeformacji".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:12, 04 Maj 2015    Temat postu:

Bałagan w ewidencji czasu

Państwowa Inspekcja Pracy jest zaniepokojona nieprawidłowościami związanymi z czasem pracy – informuje "Puls Biznesu".

Dążenie do obniżenia kosztów działalności przez zmniejszanie i utrzymanie niskiego zatrudnienia oraz nastawienie na zysk, a także świadome naruszanie przepisów. To są od kilku lat główne przyczyny nieprawidłowości w stosowaniu regulacji normujących czas pracy - podkreśla Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) w najnowszym raporcie na ten temat.

Inspektorzy pracy w kontrolowanych firmach mieli najczęściej zastrzeżenia do ustaleń wewnątrzzakładowych systemów i rozkładów czasu pracy, a także przyjętych długości okresów rozliczeniowych. Niepokojące według PIP są częste naruszenia w rozliczaniu czasu pracy, od których bezpośrednio zależy wysokość należności dla pracowników. Chodzi o niewywiązywanie się (wcale lub niewłaściwe) z obowiązku prowadzenia ewidencji czasu pracy.

W ocenie inspektorów, badani przedsiębiorcy lekceważą ten wymóg albo wręcz celowo nie rejestrują przepracowanego czasu, aby uniknąć dodatkowych kosztów, takich jak wypłata za pracę w godzinach nadliczbowych czy wyższe składki na ubezpieczenia społeczne.

...

Po prostu falszuja czas.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:05, 30 Paź 2015    Temat postu:

Polska pułapka niskich płac

- Shutterstock

Jak wylicza w najnowszym raporcie Fundacja Kaleckiego, w 2014 r. udział płac w PKB wyniósł w Polsce 46 proc., czyli zaraz po Litwie najmniej w Unii Europejskiej – donosi "Gazeta Wyborcza".

"Dla wielu zagranicznych firm Polska stanowi źródło dobrze wykwalifikowanych i równocześnie tanich pracowników. Inwestorów zagranicznych przyciągają ulgi oraz niespotykane już w Unii Europejskiej specjalne strefy ekonomiczne" – można przeczytać w raporcie.
REKLAMA


Eksperci Fundacji Kaleckiego podkreślają, iż obecna struktura inwestycji zagranicznych konserwuje model rozwojowy oparty na niskich kosztach pracy, co może skutkować utrzymaniem peryferyjnej roli Polski w światowej gospodarce.

...

Popieramy artykuly Wyborczej o katostrofie ekonomii po 89. Zanizone place to zbrodnia. Najpierw byl popiwek pozniej schladzanie i taki katastrofalny skutek. A POTEM NIE W BUDZECIE! NIC DZIWNEGO BO WPLYWY SA GLOWNIE Z PLAC! One sa najmniej ukryte. Im wyzszy udzial plac tym wiecej ma i ZUS i budzet.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:04, 12 Lis 2015    Temat postu:

Wśród bezdomnych wielu robotników sezonowych bez wypłaty

- Shutterstock

Latem ciężko pracowali na budowach, dziś - u progu zimy - są bezdomni. Nie mają za co żyć, bo nie dostali wypłaty za kilka miesięcy ciężkiej pracy.

Wśród warszawskich bezdomnych korzystających z pomocy noclegowni i jadłodajni jest wielu pracowników sezonowych, którzy zostali oszukani przez pracodawców. Tomasz Zawiślak przyjechał na Mazowsze za pracą w ubiegłym roku. Po kilku miesiącach pracy bez umowy - został z niczym. Od tamtej pory jest bezdomny. Mieszka z kolegą w namiocie. Kiedy poszli do byłego pracodawcy po zaległą wypłatę - straszył ich bronią. Oświadczył, że nic im się nie należy. Do jednego z byłych pracowników sezonowych zwrócił się z żądaniem zwrotu rzekomego długu. "Za co? Za to, że pracowaliśmy dla niego po 16 godzin dziennie?" - pyta pan Tomasz.
REKLAMA


Krzysztof Rzeczkowski pracował przy dociepleniach budynków, w tym administracji publicznej. Sam doświadczył i od współpracowników słyszał podobne historie. Jego koledzy pracowali w sezonie przez trzy miesiące. Dostawali co miesiąc drobne kwoty z obietnicą wypłaty po zakończeniu budowy. Po tym czasie pracodawca wypłacił im po 500 złotych.

Jak mówi pan Krzysztof, wiele zależy od dokładności urzędników inspekcji pracy - z czym w jego ocenie w stolicy jest bardzo źle, ponieważ inwestycje nie są należycie kontrolowane. Jak mówi - na jednej z budów pytał o pracę i okazało się, że praca jest. Ale kierownik budowy - pytany o to, czy zatrudnia na umowę - powiedział mężczyźnie, że sam pracuje na czarno. "Jeżeli kierownik robi na czarno, to do czego to dochodzi?" - pyta Krzysztof Rzeczkowski.

Mężczyźni korzystający z jadłodajni w Warszawie podkreślają, że wielu z nich ma za sobą podobną historię: na początku ciężka praca i nadzieja na lepsze życie - a potem wielkie rozczarowanie i bezsilność wobec byłego pracodawcy. Krzysztof Rzeczkowski podkreśla, że państwo powinno organizować prace interwencyjne i lepiej kontrolować pracodawców zatrudniających ludzi do prac budowlanych czy innych czynności sezonowych, bo tam najczęściej dochodzi do wykorzystywania pracowników.

...

PAMIETAJCIE ZE ZLODZIEJE BIZNESMENI ZOSTANA UKARANI SUROWO! BEZ POROWNANIA Z KARA NA PROFESJONALNYCH ZLODZIEI! BO TO SIE W GLOWIE NIE MIESCI!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:24, 10 Maj 2018    Temat postu:

Wynajmę niewolnicę… to znaczy, opiekunkę do dzieci na OLX


UDOSTĘPNIJ
(106)
EMILIA WYCIŚLAK

Gdybym chciała zostać opiekunką do dziecka za sprawą OLX.pl, za miesiąc na Bezprawniku pojawiłby się mój nekrolog, bo umarłabym z głodu i zmęczenia. Takiego popisu okrutnego wyzysku nie widziałam od czasu, kiedy ojczym młodego Davida Copperfielda zmusił go do pracy w fabryce czernidła.

Lubię czasami przejrzeć oferty na OLX.pl, żeby sprawdzić, co tam ciekawego bliźni chcą sprzedać (archiwalne numery „Fantastyki” – coś wspaniałego). Zajrzałam też do ofert pracy, ot, żeby przyjrzeć się oferowanym stawkom. Przy opiekunkach do dziecka musiałam jechać na tracheotomię, bo mój układ oddechowy przestał pracować ze śmiechu.

Było aż tak źle.

Opiekunka do dziecka na OLX.pl

Tak naprawdę, to nie ma się z czego śmiać. Platforma ogłoszeń przypomina najeżony pułapkami loch. Matki (i ojcowie) szukają opiekunek-pomocy domowych, a oferowane stawki są widokiem uroczym i przerażającym jednocześnie. Zobaczcie sami:

opiekunka do dziecka na olx

Szanujmy się, do licha. Sześć do ośmiu złotych za opiekę nad dzieckiem? W dodatku 4,5 letnim? On sobie nie usiądzie w kącie z książką, nie będzie grzecznie czekał na powrót mamusi. Jeśli spuści się z niego wzrok, prawdopodobnie anihiluje kota i rozmontuje mikrofalówkę. W ofercie nie ma też słowa o tym, co opiekunka ma zrobić, kiedy rezolutny malec nabałagani. A nabałagani na pewno.

opiekunka do dzieci na olx

Ta oferta to z kolei „szukam niewolnika, mam nowy bat”. Gotowanie, prasowanie, opiekowanie się rocznym dzieckiem za takie pieniądze? Kiedy dziecko zaśnie, a opiekunka złapie oddech i skończy zbierać zabawki, które znajdą się w miejscach niewypowiedzianych, to przecież jeszcze może złapać za garnek i ugotować maleństwu rosołek, a potem wyprasować śpioszki.

opiekunka do dziecka na olx

To jest oferta doskonała. Absolutnie wyborna. Pięćdziesiąt złotych, w sobotę, za 8,5 godziny. Z „żywiołowym” (to znaczy takim, który ma gramaturę i charakter uderzonej z całą siłą o ścianę piłki kauczukowej) dzieckiem. Drogie opiekunki, jeśli kiedykolwiek przeczytacie w ogłoszeniu, że wasz przyszły wychowanek jest żywym, aktywnym młodym człowiekiem, zażądajcie stu złotych za godzinę, ubezpieczenia na życie, a najlepiej poszukajcie pracy gdzie indziej.

opiekunka do dziecka na olx

Pięć godzin dziennie po sześć złotych. Wychodzi zawrotne 150 tygodniowo za opiekę nad niespełna roczną dziewczynką, taką, co może jeszcze nie do końca umie chodzić, ale świetnie raczkuje. Co autor miał, przepraszam, na myśli?

Takich ofert jest, rzecz jasna, więcej. Charakteryzuje je zazwyczaj to, że szuka się uśmiechniętych, miłych pań bez nałogów, które chętnie zajmą się maluszkiem za 7, 8, maksymalnie 9 złotych. Przecież opiekunka to nic nie musi robić, prawda?

Niewolnicza opieka

Nie chcę tutaj demonizować małych dzieci. One rządzą się swoimi prawami, w wieku lat trzech potrafią przyłożyć dzbankiem do śmietanki w skroń leżącego człowieka (sprawdzone organoleptycznie), czy zrobić kota Schroedingera z użyciem pralki i wirowania. Takie są – sprawdzają co im wolno, naśladują zachowania dorosłych, nie mają wyrobionego poczucia odpowiedzialności. Potrafią też być słodkie, urocze i kochane. Te nieco starsze doskonale rozróżniają dobro od zła i oburzają się na niesprawiedliwość. Dzieci są po prostu dziećmi, i dobrze. Fajnie jest być dzieckiem, fajnie jest być rodzicem. Niefajnie, natomiast, jest oferować „pracę”, która polega na ogarnięciu takiego żywotnego fragmentu chaosu za stawkę niższą niż minimalna.

Ja wiem – tak działa wolny rynek, umowy pewnie żadna z opiekunek za takie pieniądze nie zobaczy, celuje się w biedne studentki i jeszcze biedniejsze absolwentki. Nie mam problemu z tym, że ktoś faktycznie przyjmuje taką ofertę, wstyd mi tylko za ludzi, którzy mają czelność oferować taki psi grosz za naprawdę ciężką pracę. Zwłaszcza, jeśli po drodze wymyślą sobie, że opiekunka może przelecieć jeszcze podłogi, umyć okna, wstawić ciasto do piekarnika i przetrzeć meble. Poważnie, to już nie te czasy, że brało się z ulicy studenta, który za miskę kaszy z omastą i liche posłanie za zapieckiem uczył czworo dzieci dziedzica dodawać, odejmować, oraz, że luscinia cantat noctu. A nawet taki student nie musiał koło tych dzieci harować jak niewolnik.

Rzecz jasna, są jeszcze ludzie z resztką godności, którzy oferują – powiedzmy – 12, 15 złotych. To też nie jest bardzo dużo, ale dla osoby bez większych kwalifikacji jak znalazł.

Powtarzam: tak działa wolny rynek, dlatego w ramach owego wolnego rynku przestrzegam wszystkie opiekunki i apeluję, żeby nie brały takich prac. W McDonald’s też można zarobić, dają elastyczny grafik, podejrzewam, że w KFC jest podobnie. Dadzą zjeść, odpowiedzialność niewielka, a pieniądz jakby przyjemniejszy. A jak mamusie nie mają pieniędzy na wynajęcie niani, to niech wyślą dziecko do babci. Za darmo.

...

Nie sadze aby ktos poszedl do dzieci za 6 zl godz. To za siedzenie w archiwum i wydawanie papierkow byloby juz watpliwe.
Z drugiej strony Urzedy pracy zmuszaja do pracy za 4.50 na godz! A jak nie skreslaja i nie ma lekarza! Panstwo to robi!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:17, 15 Maj 2023    Temat postu:

Lata 90 w Polsce: bieda, syf, przemoc, mafie i zła muzyka

Lata 90 w Polsce dla przeciętnego Polaka były istnym koszmarem. Bardzo wielu Polaków kombinowało, jak tu przetrwać kolejny dzień, kiedy nie było co do gara włożyć. Mnożył się alkoholizm, rozpadały się rodziny. Ci, którzy mataczyli dorabiali się ogromnych fortun, reszta musiała głodować.

...

Tak koszmar. I wszechogarniający bełkot wyborczej bo internetu nie było o sukcesie transformacji i geniuszu Balcerowiczu!
Głównym problemem był brak pracy a nie akurat niski poziom życia! Ludzie gdyby była praca to by żądali kokosów! Ale nie było! Skąd wziąć kasę? Nawet mała ale co miesiąc? Nie bylo!

Było to wynikiem sztucznego kryzysu poprzez schładzanie gospodarki. Tłumaczonego inflacja. Tymczasem inflację wywołał niejaki Rakowski ,uwalniając ceny'. Co za trep! Jak można uwolnić ceny w monopolistycznej ekonomii? Przecież monopoliści wywinduja ceny!

Należało po prostu zamrozić ceny i uwolnić przedsiębiorczość. Początkowo może były by dwie ceny urzędowa i rynkowa ale na skutek rozwoju prywatnych firm można by uwalniać ceny w miarę jak dany rynek nasycił by się małymi firmami. Wtedy te firmy by nawzajem by pilnowały cen i nikt by nie mógł podwyższyć bo drugi by sprzedał niżej i zarobił! Czyli rynek!
Koszmar lat 90tych wynikł z kompletnej głupoty klasy politycznej! Czesi Słowacy Węgrzy tego nie przeżyli! Tylko w Polsce taki syf! Coś potwornego! Ja nie tęsknię za żadnymi ,czasami młodości'... Bo to był syf! Przy czym ja wiem że czasy to ja będę miał w Niebie! A wcześniej z tego co widzę na ziemi po paruzji! Będzie przepięknie!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy