Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:55, 01 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Przestrzeganie praw pracowników w hipermarkecie
Najchętniej odwiedzane sieci - 2 - Shutterstock
Przestrzeganie praw pracowniczych w super i hipermarketach wciąż jeszcze nie jest zadowalające - wynika z kontroli Państwowej Inspekcji Pracy. Najczęściej wykrywane nieprawidłowości dotyczą czasu pracy - mówi IAR rzeczniczka Inspekcji Danuta Rutkowska. Wyjaśnia, że chodzi o niewłaściwie prowadzoną ewidencję czasu pracy a nawet jej fałszowanie, nieudzielanie urlopów wypoczynkowych czy czasu na odpoczynek.
Nieprawidłowości dotyczą też zbyt małej liczby osób zatrudnionych w placówkach handlowych w stosunku do liczby dni otwarcia tych placówek. Na ten problem zwracają uwagę również związki zawodowe. Jak podkreśla w rozmowie z IAR Andrzej Radzikowski z OPZZ, pracownicy są przeciążani, o czym świadczą liczne skargi wpływające do kierownictw związków.
Ważne jest, by zatrudniać tyle osób, by nie było kłopotu związanego z nieobecnością któregoś z pracowników - mówi Andrzej Radzikowski. Między innymi na ten problem zwracają uwagę związki zawodowe pracowników sieci Tesco. Pismo w sprawie wzrostu zatrudnienia i poprawy warunków pracy a przy tym podwyżek płac wysłały do władz Tesco. Jak mówił IAR Patryk Kosela z WZZ Sierpień 80, na pozytywną odpowiedź czekają do połowy lutego. Jeśli się nie uda może dojść nawet do strajku.
....
Koszmar i cisza o nim . Jest fajnie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:57, 05 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Związkowcy z "Sierpnia 80" z Sosnowca będą informować we wtorek 5 lutego klientów miejscowego hipermarketu Tesco o złej sytuacji pracowników tej sieci. Ma to związek z wniesionym przez wszystkie związki zawodowe działające w tej sieci handlowej pismem do pracodawcy zawierającym 6 żądań dotyczących podwyżek płac, wzrostu zatrudnienia i poprawy warunków pracy.
W piśmie podpisanym przez wszystkich pięć działających w Tesco Polska związków zawodowych: WZZ "Sierpień 80", NSZZ "Solidarność", NSZZ "Solidarność 80", OPZZ "Konfederację Pracy" i ZZ Pracowników Handlu, znalazło się 6 postulatów.
Pierwszy dotyczy podwyżek płac o 10 procent dla pracowników podstawowych i liderów we wszystkich grupach płacowych i o 5 procent dla kierowników. Kolejny postulat to zniesienie regionalizacji płac. Obecnie za pracę tej samej wartości i na tym samym stanowisku w Tesco inną pensję dostaje się w województwie śląskim, a inną w małopolskim albo mazowieckim. Trzecie żądanie to wzrost o 100 procent ekwiwalentu za pranie odzieży roboczej.
Dalej jest zmniejszenie normy skanowania produktów w kasie z obecnych 1500 do 1200 produktów na godzinę. Punkt piąty to zmniejszenie transakcji z udziałem karty lojalnościowej z 60 do 40 procent. Ostatni postulat dotyczy zwiększenia odpisu na Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych.
Związkowcy wezwali zarząd Tesco do przedstawienia wyników badań wskazujących, że optymalną normą dla kasjerek jest liczba 1500 produktów do skasowania na godzinę, która obecnie obowiązuje. Reprezentanci pracowników dodają, że zawyżone normy tempa skanowania niekorzystne są nie tylko dla pracowników, lecz także dla klientów.
Jak podkreślono, w sklepach dochodzi do awantur przy kasach przez to, że do klienta, który już zapłacił za swoje zakupy i je pakuje, trzeba przesuwać zakupy kolejnej osoby. Często dochodzi przez to do pomyłek.
Związkowcy uważają, że zamiast sztucznie zmniejszać kolejki przez wyśrubowane normy tempa skanowania, trzeba zwiększyć zatrudnienie w sieciach handlowych i dostosować je do potrzeb klientów.
Związkowcy pytani o możliwość zorganizowania protestów, a nawet strajku odpowiadają, że akcja informacyjna przed Tesco w Sosnowcu jest pierwszą, ale nie ostatnią. Zaznaczają przy tym, że ewentualne protesty czy też strajk "wcale nie są wykluczone".
Kolejna akcja WZZ "Sierpień 80" przed Tesco odbędzie się w czwartek w Opolu.
>>>>
Popieramy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:26, 25 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Agnieszka Stefaniak - Zubko | Onet
Główne grzechy pracodawców
Nastawieni wyłącznie na zysk, bezdusznie wykorzystujący pracowników za marne pieniądze. W dodatku bez umowy, bez urlopu i wypłaty za nadgodziny. A może jednak tworząc nowe miejsca pracy, inwestując w innowacje stanowią koło zamachowe polskiej gospodarki? Jacy naprawdę są przedsiębiorcy?
- Pracowałam w osiedlowym sklepie spożywczym na pół etatu. W rzeczywistości dniówka trwała nawet 12 godzin. Oczywiście na konto szef wpłacał mi 600 zł, a resztę dostawałam "pod stołem". Kiedy się samotnie wychowuje dzieci, trudno z szefem "negocjować". Byłam szczęśliwa, gdy dowiedziałam się, że dostanę umowę na cały etat. Minęły dwa miesiące, a umowy nie ma. Nie wytrzymałam i zapytałam szefa co z jego obietnicą. Najpierw usłyszałam, że kadrowa jest na urlopie, a za drugim razem - że już tu nie pracuję, bo on nie toleruje natrętów - wspomina bezrobotna od kilku tygodni Magdalena z Krakowa.
Kobieta postanowiła o swoich kłopotach z właścicielem sklepiku opowiedzieć w Państwowej Inspekcji Pracy. - Kiedy trzeba było - zostawałam w robocie bez marudzenia. Nie skarżyłam się też na słabe ogrzewanie i awanturujących się klientów, którzy nie raz podnosili rękę i głos, gdy odmawiałam sprzedaży kolejnego piwa. Szef o wszystkim wiedział i tylko wzruszał ramionami. Kazał sobie nawet płacić za szkolenie bhp. Na szczęście nigdy do niego nie doszło. Dlatego teraz czuję się po prostu wykorzystana - łamiącym się głosem opowiada Magdalena.
Jest kryzys, nie ma wypłaty
Poziom przestrzegania przepisów prawnej ochrony pracy w Polsce jest daleki od oczekiwań. Tylko w 2011 roku do Państwowej Inspekcji Pracy wpłynęło prawie 42 tys. skarg. W ponad 63 proc. przypadków ustalenia inspektorów potwierdziły ich zasadność (w całości lub w części). Co czwarty skontrolowany przedsiębiorca miał problemy z terminową wypłatą wynagrodzeń. Co trzeci - w ogóle nie płacił swoim pracownikom. Problem zbadano łącznie u ponad 1,3 tys. przedsiębiorców.
- Na stan ten niewątpliwie miała wpływ trudna sytuacja finansowa części kontrolowanych pracodawców. Do tego wysokie koszty związane z zatrudnianiem pracowników i utrzymujące się bezrobocie powodowały, że wiele podmiotów dążyło do ograniczenia wydatków w różny sposób. Nie respektowano także w pełni uprawnień pracowniczych - czytamy w sprawozdaniu Generalnego Inspektora Pracy za 2011 roku, w którym jednak podkreśla się: - Podczas gdy pracodawcy tłumaczą się głównie trudnościami finansowymi, inspektorzy ujawniają inne przyczyny naruszeń przepisów, w tym niewłaściwą organizację pracy, czy też świadome naruszenia przepisów w celu maksymalizacji zysków. Coraz częściej kosztem pracownika, pracodawcy starają się przetrwać chwilową utratę płynności finansowej, bez konieczności ubiegania się o np. produkty bankowe. Dominującą przyczyną nieprawidłowości jest także nieznajomość przepisów - nie ma wątpliwości GIP.
Inspektorzy odnotowali także, że połowa skontrolowanych przedsiębiorców nie prowadzi ewidencji czasu pracy (lub robi to nierzetelnie), a jej zapisy w znacznym stopniu odbiegają od stanu faktycznego. U 18 proc. kontrolowanych ujawniono proceder nielegalnego zatrudnienia.
Czytaj dalej: Polska się "cywilizuje"?
ciąg dalszy artykułu...
Patrząc na dane statystyczne z PIP warto mieć na uwadze przepisy nakazujące powiadomić wcześniej przedsiębiorcę o zamiarze przeprowadzenia kontroli. Oznacza to, że ma on kilka dni na zrobienie porządków w dokumentacji, czy usunięcie z zakładu pracy zatrudnionych "na czarno". Trudno więc mówić o realnym obrazie sytuacji. - Bez dostarczenia dowodów przez samych pracowników nie jesteśmy w stanie określić rzeczywistej skali nieprawidłowości. Kłopot w tym, że osoby zatrudnione u kontrolowanego pracodawcy nie są zainteresowane składaniem obciążających go wyjaśnień - podkreślają inspektorzy.
W 2011 roku odnotowano, że 35 proc. skarg na pracodawców wpłynęło od byłych pracowników, co czwarta skarga - od aktualnie zatrudnionych. Jedynie 3 proc. doniesień pochodziło od związków zawodowych, a 18 proc. informacji o nieprawidłowościach była anonimowa.
Oceniając sytuację na rynku pracy, warto sięgnąć po statystyki sprzed kilkunastu lat. Dla przykładu, w 2000 roku naruszenia przepisów dotyczących wynagrodzeń stwierdzono u niemal połowy skontrolowanych pracodawców. Rok później już 62 proc. przedsiębiorców nieprawidłowo (lub wcale) wywiązywała się z obowiązku wypłaty świadczeń pieniężnych. W 2002 roku problem dotyczył - rekordowo - 68 proc. skontrolowanych firm. Trzeba jednak przyznać, że z roku na rok coraz więcej szefów wypłaca należności za nadgodziny.
Patrząc z perspektywy poprzedniej dekady, widać poprawę także w zakresie ewidencjonowania czasu pracy w najmniejszych zakładach (choć niewiele zmienił się poziom jej rzetelności) i przestrzegania zasad bhp. Co ciekawe poziom ujawnionego wówczas nielegalnego zatrudnienia kształtował się na podobnym poziomie jak obecnie (np. w 2002 roku - 17 proc.).
Widać też, że poszczególne branże się "cywilizują". Szczególnie dotyczy to budownictwa. Zdaniem inspektorów spory wpływ na poprawę bezpieczeństwa, higieny pracy i poszanowania praw pracownika miały wzmożone kontrole w trakcie inwestycji realizowanych przed Euro 2012, ale i współpraca z większymi podmiotami, które kładą spory nacisk na przestrzeganie tych zagadnień. W rezultacie - mówią kontrolerzy - jest szansa, że dobre praktyki się upowszechnią.
Prywaciarz czy przedsiębiorca?
Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych "Lewiatan" intensywnie pracuje nad zmianą niekorzystnego wizerunku właścicieli firm. - Przedsiębiorcy tworzą dwie trzecie miejsc pracy, a z wynagrodzeń wypłacanych przez nich pochodzi ponad połowa dochodów polskich rodzin. Oni nie tylko zbudowali swoje firmy, ale przede wszystkim wydźwignęli kraj z zapaści gospodarczej PRL - pisze na swoim blogu Henryka Bochniarz.
Według badań GfK Polonia mniej niż połowa Polaków lubi właścicieli prywatnych firm i uważa, że troszczą się oni o swoich pracowników i zachowują się uczciwie wobec państwa. - Na 1,8 mln aktywnych firm, PIP czy kontrole skarbowe stwierdzają naruszenia przepisów prawa u mniej niż jednego procenta z nich. Negatywne nastawienie do przedsiębiorców powoduje, że przyjmują oni postawę zachowawczą i nie są skłonni angażować się na rzecz społeczności lokalnej. Brak zachęt i otwartości ze strony administracji utrwala tę sytuację - przekonują autorzy raportu "Poprawa wizerunku przedsiębiorców".
Socjologowie przypominają, że na społeczny wizerunek biznesu w naszym kraju wciąż jeszcze ma wpływ negatywny obraz przedsiębiorcy, ukształtowany historycznie i ideologicznie wzmocniony w państwie realnego socjalizmu. - Czy kilkanaście lat wystarczy by "prywaciarz" stał się "przedsiębiorcą"? - zastanawia się dr Ewa Czernik -Szóstak z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, dodając, że póki co obraz z badań socjologicznych jest niejednoznaczny, a nastawienie do biznesu zależy od poziomu wykształcenia, wieku czy doświadczeń zawodowych Polaków. W dodatku od przedsiębiorców oczekuje się nie tylko tworzenia miejsc pracy, ale także aktywnego współtworzenia społeczeństwa obywatelskiego. - Te rozbudowane oczekiwania, napotykają na bariery, które utrudniają ich spełnienie- twierdzi badaczka.
Czytaj dalej: w imię czego sie tak męczymy?
ciąg dalszy artykułu...
Lokalni biznesmeni nie mają lekko także na własnych podwórkach. W Nysie na prośbę przedsiębiorców zwołano sesję Rady Miejskiej, na której chcieli oni przedstawić swoje stanowiska odnośnie planów zagospodarowania przestrzennego, kierunków rozwoju miasta i handlu. Dyskusja została zablokowana przez radnego PiS, który uznał, że byłaby to jedynie realizacja interesów Platformy Obywatelskiej i domagał się od przybyłych na sesję gości stanowiska na piśmie. Środowisko lokalnego biznesu, w mieście o dwudziestoprocentowym bezrobociu uznało postępowanie radnego za gest wielce lekceważący.
"Prywaciarze" nie mogą także liczyć na szacunek internautów, którzy z jednej strony ostrzegają się wzajemnie przed nieuczciwymi pracodawcami, z drugiej - szkalują swoich szefów na potęgę. - Złodzieje! Pełna dyspozycyjność, niewolnicza praca, wymagania z sufitu, ale spróbuj się człowieku upomnieć o umowę czy pieniądze. Urlop? Już zapomniałem co to jest, ale mój szef w Alpy jeździ kilka razy w roku. Wiem, bo sam na te jego wakacje ciężko pracuję. O zaliczce zapomnij, bo mu braknie na najnowszy model carvingów - denerwuje się jeden z internautów.
W imię czego my się tak męczymy?
Z drugiej strony "barykady" sytuacja też nie wygląda różowo. - Jak jesteś taki mądry, sam sobie załóż firmę. Byle pijak dziwi się, że do pracy trzeba przychodzić codziennie, a od progu chce 3 tysiące na rękę. Spróbuj takiemu coś powiedzieć, to albo cię o mobbing oskarży, albo naśle PIP czy skarbówkę. A ci jak już wejdą, to będą siedzieć tak długo, póki czegoś nie znajdą, żeby cię dobić mandatem. A potem spójrz w oczy żonie i powiedz, że nie macie za co chleb kupić, bo ZUS znów podnieśli. Takie z nas paniska - z goryczą odpowiada internaucie jeden z pracodawców.
Atmosfery wokół prywatnej przedsiębiorczości nie ułatwiają aktualne wskaźniki ekonomiczne czy bariery w działalności gospodarczej, wynikające z przepisów. Kilka dni temu zaprezentowano ostatni "barometr nastrojów" małych i średnich podmiotów. - Jest coraz gorzej - twierdzi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, patrząc na wyniki badań przeprowadzonych przez Dom Badawczy Maison. Zdaniem respondentów największym obciążeniem przedsiębiorców są pozapłacowe koszty pracy, nadmiar obowiązków biurokratycznych, niestabilność prawa i wysokie podatki. W żadnym z tych obszarów właściciele firm nie widzą poprawy. - Tak gwałtowny wzrost niezadowolenia przedsiębiorców może mieć wpływ na bardzo poważne decyzje biznesowe z ich strony, łącznie z zaprzestaniem działalności gospodarczej lub jej ograniczeniem. Mogą bowiem uznać, że w obecnych warunkach po prostu jest to pozbawione racjonalnych podstaw - przekonuje ZPP.
>>>>
Owszem zachowuja sie bestialsko . Ale BIZNESMENI TEZ DOSWIADCZAJA BESTIALSTWA SYSTEMU . Winni sa kolesie z Warszawki od schladzania ekonomii z RPP oraz nikczemnicy ktorzy ich tam wcisneli o.Rydzyk prezes Donio Vincent i cala swolocz towarzyszaca . Zlo idzie od gory od pchania sie do koryta bezmyslnych tumanow nic nie potrafiacych .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:07, 17 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Abp Skworc: praca nie może prowadzić do wyzysku i podporządkowania
W Polsce konieczne jest działanie na rzecz przywrócenia godności człowiekowi pracy - mówił w sobotę w Rudzie Śląskiej metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. Skrytykował przedmiotowe traktowanie pracowników, prowadzące do wyzysku i podporządkowania.
Abp Skworc odprawił w rudzkim kościele św. Michała Archanioła mszę w intencji rzemieślników, z okazji przypadającej 15 marca uroczystości św. Klemensa (patrona piekarzy) oraz zbliżającego się, przypadającego 19 marca, święta św. Józefa.
W homilii arcybiskup podkreślił m.in., że obowiązkiem człowieka w rodzinie, środowisku pracy i wypoczynku jest pamięć o darowanej mu godności oraz zadaniu odważnego wyznawania wiary. Wskazał przy tym, że Chrystusa można poznawać m.in. poprzez jego pracę.
"On (...) przez trud, wysiłek, objawia nam sens ludzkiej pracy, w której ma udział także wymiar krzyża, cierpienia, wysiłku" - wyjaśnił. Zastrzegł, że w pracy nie chodzi o negatywny wymiar obumierania, lecz o jej wymiar pozytywny - poprzez pracę człowiek staje się bardziej człowiekiem, podmiotem, osobą.
Praca jest bowiem ludzką twórczością, sposobem realizowania się człowieka, sposobem wyrażania siebie. "Bóg powierzył w nasze ręce dzieła swoich rąk. Powierzył nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną przez pracę i wszelkiego rodzaju pożyteczną, piękną twórczość. W pewien sposób Bóg uczynił nas rzemieślnikami, to znaczy ludźmi pracy" - wyjaśnił arcybiskup.
Podkreślił też, że praca jest fundamentem życia społecznego. "Wszak podtrzymuje nas, pomaga rozwijać zdolności i talenty, pomaga dojrzewać ku pełni człowieczeństwa. Ludzka praca jest naśladowaniem, obrazem Bożego działania" - wskazał.
"Dziękujmy dziś Bogu za dar pracy, choć od grzechu pierwszych ludzi niesie on ze sobą pot, trud, wysiłek - choć bywa traktowana jak towar wraz z człowiekiem, który ją wykonuje, choć czasem nie przynosi satysfakcji, choć czasem jej brakuje" - podkreślił abp Skworc.
Wymieniał przy tym trudności i przeciwności, na jakie napotykają w Polsce rzemieślnicy. Wskazał m.in. na system kontroli i kwestie podatkowe, zwłaszcza nieprawidłowości w działaniach skarbówki. Przypomniał, że skala różnych nieprawidłowości doprowadziła osoby pokrzywdzone przez aparat państwowy do powołania ruchu społecznego "Niepokonani".
"Przedmiotowe traktowanie człowieka pracy wzbudza nieustannie nasz niepokój - zaakcentował abp Skworc. - Szczególnie wtedy, gdy prowadzi to do wyzysku i całkowitego podporządkowania, gdy odbiera czas przeznaczony na rozwój duchowy i odpoczynek ciała, gdy nie pozwala świętować czasu przed Bogiem" - dodał.
Jego zdaniem w Polsce konieczna jest dziś "koalicja na rzecz przywrócenia godności człowiekowi pracy, a pracy - należnego jej miejsca w kalendarzu ludzkiej aktywności". "Myślę tu zwłaszcza o niedzieli, która jest zawłaszczana przez narzucony obowiązek pracy, przez system, który dopuszcza łamanie prawa do właściwego odpoczynku, rozwijania więzi rodzinnych, a także więzi z Bogiem" - zaznaczył.
Przypomniał, że Kościół, m.in w Piekarach Śląskich, przez lata walczył, aby niedziela była "Boża i nasza" "Udało się ocalić dla ludzi pracy niektóre dni świąteczne, ale trzeba teraz ocalić dla nich niedziele" - ocenił metropolita katowicki.
....
Tak . Mamy w kraju ekonomiczne bestialstwo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:44, 10 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Za barem
Dlaczego ludzie się na to godzą? - Wielu nie ma w tym mieście szans na inną pracę zapewniającą jedzenie i dach nad głową - wyjaśnia Iza (studentka, 23 lata, za barem pracowała pół roku). - Żeby żyć, musisz się pobrudzić.
Wojtek - 25 lat, studiowanie socjologii przerwał na drugim roku, pracował w różnych krakowskich knajpach, ale prosi, żeby ich nie wymieniać z nazwy. Właściciele mogliby go namierzyć i wtedy nie miałby szans tam wrócić ani dostać pracy w jakimkolwiek innym lokalu w mieście.
O swojej karierze za barem opowiada niechętnie. Boi się, że na ujawnieniu prawdy źle wyjdzie. Warunki pracy personelu objęte są zmową milczenia.
Praca dla młodych
W pierwszym miejscu pracy właścicieli było dwóch. Wojtek mówi, że kompletnie nie znali się na biznesie, więc winę za wszystkie niepowodzenia zwalali na pracowników. Każdy ruch obsługi - czy to przy nalewaniu piwa, czy rozliczaniu kasy - śledziła kamera monitoringu. Przy byle okazji szefowie wrzeszczeli na barmanów i wyzywali ich. Zarobki, jak na Kraków, nie były jednak najgorsze - 5 zł za godzinę i napiwki. Z napiwkami jest tak, że przyjmując kogoś do pracy, zawsze mami się go wizją, jakoby pieniądze zarobione w knajpie zależały tylko od niego. Podobno ważne są urok osobisty, charyzma, podejście do klienta lub np. umiejętności barmańskie (zrobić dobrego drinka, tak machnąć przy tym flaszką, żeby obróciła się wokół własnej osi i nic się nie rozlało itp.). W rzeczywistości napiwki - i to z rzadka - zostawiają tylko zagraniczniacy. Krakowskich studentów na to nie stać. Zazwyczaj wybierają jakieś miejsce skuszeni zniżkami na alkohol oferowanymi przez ulotkarzy przed drzwiami. Urok osobisty obsługi interesuje ich jedynie częściowo.
Wojtek opowiada, jak szefowie kazali uśmiechać się do klientów, gdy jemu - po trzeciej lub czwartej nocy z rzędu - nie było już do śmiechu. Na okrągło wrzaski, pijani ludzie, monitoring i presja, jednak pracując tam niemal bez przerwy - cztery, pięć dni w tygodniu po 12 godzin - można było nawet zarobić na życie. Szefowie preferują młodych, bo ci mają mniejsze wymagania i cieszy ich każdy zarobiony grosz.
Wojtek zdecydował się porzucić to miejsce, gdy na imprezie zamkniętej szef pobił w toalecie jednego z barmanów, kiedy ten chciał chwilę odpocząć. Obydwaj byli pijani. Wojtek też pił coraz więcej. Podczas wolnych dni trudno mu było normalnie funkcjonować.
Po bójce szefa z barmanem obiecał sobie po raz pierwszy, że już do knajpy nie wróci. Zaczął rozsyłać CV. Były w nim trzy wpisy: wolontariat w liceum, praktyki w lokalnej gazecie i knajpa. Poza tym angielski na poziomie Upper Intermediate, a także "wysoka kultura osobista oraz zdolności interpersonalne". Natychmiast odezwali się z call center ("prowizja za sprzedane 50 czy 100 egzemplarzy encyklopedii zdrowego żywienia"). Z kolei pracodawca z firmy ubezpieczeniowej uznał przeszłość barmana za atut, pod warunkiem, że Wojtek sporządzi listę 300 swoich klientów, którzy zamiast piwa kupią od niego polisę ubezpieczeniową. "Jeszcze poczekam", pomyślał wtedy. Po kilku miesiącach bezrobocia złamał obietnicę i stanął za barem jednego z kultowych miejsc na krakowskim Kazimierzu. Terror był lżejszy, a załoga bardziej zgrana. Jednak to miejsce Wojtek wspomina gorzej, bo przez nie czuje się winny.
Zarabiający 5 zł za godzinę dostają na otarcie łez podpowiedź: superata. Jeśli np. w butelce wiśniówki mieści się 10 kieliszków po 6 zł, a barman sprzeda ich 15 - lejąc do każdego kieliszka 30 ml wódki zamiast 50 ml i uzupełniając braki wodą lub sokiem cytrynowym - nadwyżka stanowi jego dodatkowy dochód. Szefowie patrzą na to przez palce, a niektórzy wręcz zachęcają do takich praktyk. Nieuczciwemu pracownikowi trudniej skarżyć pracodawców lub domagać się podwyżki. Oszukiwanie klientów może też służyć jako powód zwolnienia. Uzyskaną nadwyżkę spienięża się lub od razu przepija, na co pracodawcy patrzą jeszcze przychylniej.
Nie wszystkie knajpy działają w ten sposób, jednak te, które próbują grać uczciwie - podpisują z pracownikami umowy, płacą godziwe stawki i sumiennie traktują kasę fiskalną - nie wychodzą na tym najlepiej. "Małe obozy pracy" są bardziej konkurencyjne.
Nowy szef Wojtka lubi podróże. Chwali się egzotycznymi miejscami, które zwiedził. Ceni sobie dobre marki odzieży i samochodów. Do swojej knajpy wpada rzadko. Od pilnowania biznesu ma menedżerkę, która dogląda księgowości, dba o przestrzeganie wymogów sanepidu i trzyma porządek. Gdy brakuje ludzi do nocnej zmiany, bo jedna z barmanek choruje, menedżerki nie wzruszają prośby o chorobowe i każe jej stać za barem z wysoką gorączką.
Wojtek pracował tam cztery noce w tygodniu. Pił co wieczór. Odsypiał przez kilka godzin jedną zmianę i zaraz szedł na następną - kaca leczył w pracy. Co wieczór słyszał tylko tłum pijanych ludzi i głośną muzykę. Zarabiał coraz mniej, bo coraz więcej zostawiał w knajpie. Jako barman miał zniżkę na alkohol. Tak spędzał większość tygodnia - pijany lub na lekkim rauszu.
Epizody depresji miewał już wcześniej, ale wtedy się nasiliły. Miewał też omamy i stany lękowe. Cały czas odczuwał senność. Kiedy miał wolne, przesypiał całe dni. Budził się w nocy. Psychiatra przepisał mu leki na uspokojenie, przeciw omamom i antydepresyjnie. Gdy się dowiedział, że Wojtek łączy je z alkoholem, zagroził mu wysłaniem na odwyk.
Praca dla zuchwałych
Podczas pierwszej bójki, jaką Wojtek widział na własne oczy (po niej nasiliły się stany lękowe), złamano dziewczynie nos. Była stałą klientką, która po wypiciu zachowywała się "zbyt otwarcie". Jakiś czas później doszło do rozróby na gazrurki i noże. Polała się krew. Raz za wyproszenie agresywnego klienta grożono Wojtkowi pobiciem.
W sytuacji zagrożenia można wezwać ochroniarzy lub policjantów. Oni jednak często potrzebują dużo czasu na dojazd, więc z agresywnymi klientami lepiej nie zadzierać, bo nawet jeśli barman schowa się za ochroniarzami, oni po interwencji odjadą, a napastnik wróci lub upatrzy sobie ofiarę, gdy ta wychodzi z knajpy już po zamknięciu. Nie ma danych, które ukazywałyby skalę zagrożenia przemocą, na jaką narażeni są barmani pracujący nocą. - Nie grupujemy danych według konkretnych profesji - tłumaczy Anna Zbroja z zespołu prasowego małopolskiej policji. - Dysponujemy jedynie ogólnymi danymi na temat przestępstw agresywnych w lokalach w Małopolsce. W roku 2012 było to 16 rozbojów oraz 35 bójek i pobić.
To była ostatnia praca Wojtka w knajpie. Odszedł i zamknął się w domu. Bierze leki, bo - jak twierdzi - po nich może racjonalniej myśleć. Wygląda na to, że po raz drugi złamie obietnicę i pójdzie za bar. Chce uzbierać trochę grosza i wyjechać za granicę.
Praca dla szczęśliwych
"Poszukuję osób rozmiłowanych w towarzyskim obcowaniu. Tych, którzy gną rzeczywistość w ornamenty odpowiadające ich wyobraźni. Takich, którzy mądrość kojarzą z wiedzą i miłością. Takich, dla których radość to oferta o wiele piękniejsza niźli zadowolenie. Takich, którzy w sztafażu swych zachowań pielęgnują miejsce i przygotowują poczęstunek. Takich, dla których uśmiech jest pierwszym odruchem życia", pisze w ogłoszeniu o poszukiwaniu barmanów Włodzimierz Skoczylas, właściciel m.in. pubów Semper Felix i Café Philo.
W Semper (na szyldzie wypisane, że to "klub ludzi szczęśliwych") Iza przepracowała kilka miesięcy. Barmanów przyjmuje do pracy osobiście Włodzimierz Skoczylas. Włodek jest znaną postacią na krakowskim Kazimierzu. "Filozof i matematyk", inicjator głośnej akcji montowania w Krakowie budek dla ptaków, słynie z kwiecistych tyrad. Podobne wygłasza w rozmowach z obsługą swoich lokali.
Warunkiem przystąpienia do rekrutacji w Semper Felix lub Café Philo jest sprzedanie budki dla ptaków. Koszt - 50 zł. Większość chętnych do pracy po prostu wręcza stosowny banknot, dzięki czemu może przystąpić do kolejnego etapu - szkolenia. Polega ono na pracy w szybkim tempie - jednoczesnym sprzątaniu, obsłudze klientów i myciu naczyń. Jeśli próba ta zakończy się pomyślnie, kandydat otrzymuje angaż na tzw. okres próbny - bez żadnej umowy ani gwarancji wynagrodzenia. Okres próbny jest traktowany umownie - większość i tak nie zostaje tu dłużej, a gdyby nawet ktoś wytrzymał, po okresie próbnym nadal nie ma umowy ani gwarancji zarobku. Stawką jest 10 proc. utargu z danej zmiany. Semper Felix to miejsce raczej kameralne - kilka stołów i barek. Często odbywają się tam małe koncerty i spotkania literackie - ich cykliczne organizowanie to obowiązek barmanów. Utarg z jednego wieczoru na ogół nie przekracza 400 zł.
Przyszłych pracowników pubów kusi się najczęściej wizją astronomicznych napiwków i przyzwoleniem na oszustwa, a także swobodą w układaniu grafiku, która do pewnego stopnia rzeczywiście istnieje. Pierwszeństwo w zajmowaniu dogodnych dni z większym utargiem (piątki i weekendy) mają jednak "pracownicy" z dłuższym stażem. Nowo przyjęci muszą się zadowolić początkiem tygodnia, kiedy knajpa świeci pustkami. Jeśli utarg danej zmiany jest bliski zeru, barman pracuje za darmo.
Przez osiem godzin musi jednocześnie obsługiwać klientów, robić remanent i czasem sprzątać. Pracuje się bez przerwy. Iza, gdy musiała iść do toalety, prosiła zaprzyjaźnionych klientów o przypilnowanie kasy i baru. Gdy w pobliżu nie ma nikogo, kto mógłby wyręczyć w pilnowaniu interesu, i np. coś ginie, winę ponosi barman, a straty - zazwyczaj większe niż jego zarobek na jednej zmianie - są potrącane z wynagrodzenia. Każdą zmianę rozpoczyna się od remanentu. Braki są dopisywane do utargu poprzednika, przez co dochodzi do częstych niesnasek.
Na warunki pracy nikt jednak się nie skarży. Iza nie pamięta, by kiedyś zetknęła się z inspekcją pracy. Kontrole zresztą nieczęsto coś wykrywają. W 2012 r. w wyniku 80 kontroli przeprowadzonych w krakowskich lokalach przez okręgowy inspektorat pracy nałożono na pracodawców 18 mandatów, skierowano sześć wniosków o ukaranie do sądu i trzy zawiadomienia do prokuratury. - Pracownicy skarżą się głównie na niewypłacanie wynagrodzeń, brak potwierdzenia zawarcia umowy o pracę na piśmie, naruszanie przepisów o czasie pracy, brak badań lekarskich i przeszkolenia z zakresu BHP przez pracodawców - informuje Andżelika Niemczyk z krakowskiej OIP.
Gdy na jakiejś ulicy zjawiają się kontrolerzy sanepidu, zaraz wiedzą o tym wszystkie lokale w okolicy. Zresztą na wypadek takiej wizytacji w wielu knajpach trzyma się dyżurne książeczki na inne nazwiska, które pokazuje się inspektorom. Sanepid nie weryfikuje danych, bo nie ma uprawnień, by kogoś legitymować. Nie odnoszą też skutku akcje w stylu "Paragon" mające wymusić uczciwość w kasach fiskalnych.
W pubie nikt nie zagrzeje długo miejsca. W zeszłe wakacje szef Semper Felix jednym ruchem ręki wyrzucił wszystkich barmanów.
Trzeba za to być przygotowanym na różne uwagi pod swoim adresem. Iza już na początku swojej pracy usłyszała, że szef ją "wyp…, jeśli nie usłyszy o niej jakiejś fascynującej historii". Młodym obiecuje się gruszki na wierzbie. Bezrobotna młodzież garnie się do pracy, bo w pubach nie wymaga się żadnego doświadczenia. Takich miejsc, gdzie ludzie pracują na czarno za nikły procent z utargu, jest coraz więcej - na Kazimierzu, na Podgórzu, na Rynku, w Galerii Krakowskiej. Obsługa zarabia tam nie 10 proc., lecz 3 proc. z utargu. Przygodę z barem większość kończy po okresie próbnym. Za drzwiami stoją już następni chętni.
(Imiona bohaterów oraz niektóre szczegóły zostały zmienione).
....
Nie dochodzilo by do takich bestialstw gdyby profesorowie z uczelni nie niszczyli gospodarki schladzaniem . Ale tych prof. mianuja ci na ktorych glosujecie . Czyli uprawiacie samogwałt .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:20, 13 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Wyzysk i nieludzkie warunki pracy. Koszmar pod Siedlcami
Nieludzkie warunki pracy oraz zakwaterowania i wyzysk nawet kilkuset osób. Pracownicy jednego z gospodarstw w Białkach pod Siedlcami przeżyli prawdziwy horror. Właściciele zatrudniali ich na czarno, a za tygodniową pracę płacili około 50 zł - informuje stacja TTV.
Obiecywali godziwe zarobki w wysokości 1800 zł "na rękę", zakwaterowanie i uczciwą pracę m.in. w szklarniach. W rzeczywistości chętni pracowali bez umów, po kilkanaście godzin dziennie, również w soboty i niedziele, zarabiając grosze i mieszkając w straszliwych warunkach. "Pokazali mi pokój, wchodzę, tam okno uchylone, podłoga zarwana, z kaloryfera się leje (…) łazienka była nieogrzewana, a temperatura w pomieszczeniach wynosiła zaledwie kilka stopni" - relacjonował w rozmowie z "Tygodnikiem Siedleckim" były pracownik.
Pan Paweł Sabat, który pracował w Białkach miesiąc, sortował zgniłe warzywa i owoce, przywożone z giełdy. To co wybrał, sprzedawano jeszcze na straganie w Siedlcach. - Po ponad miesiącu pracy, zamiast obiecanych 1800, otrzymałem 130 złotych! - żalił się w rozmowie z tygodnikiem.
Mieszkańcy Białek potwierdzają w rozmowie z dziennikarzem TTV, że właściciel to "podły człowiek". Zgodnie z ich relacją, byli pracownicy wracają do wsi zrozpaczeni, ponieważ często przyjeżdżali z odległych zakątków Polski i nie mieli później pieniędzy na podróż do domu.
Na policję zgłosiło się już kilkanaście osób, a Państwowa Inspekcja Pracy skierowała wniosek do sądu o ukaranie właściciela - informuje tvn24.pl.
Miejsce niewolniczej pracy w Białkach TTV sprawdziło po otrzymaniu sygnałów od widzów. Dziennikarz stacji sam wcielił się w rolę szukającego pracy. Właściciele zabrali mu dowód i oświadczyli, że płacą "miesięcznie i od roboty", około dwóch tysięcy złotych.
>>>>
Supa !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:06, 15 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Budowa osiedla "Podniebne ogrody": najpierw inwentaryzacja, potem wypłata
Trwa protest na budowie osiedla "Podniebne ogrody" w Lublinie
Trwa protest na budowie osiedla "Podniebne ogrody" w Lublinie. Dziś przeprowadzona zostanie inwentaryzacja, po której wykonawca obiecuje, że zapłaci za pracę - informuje "Dziennik Wschodni".
Przypomnijmy, że robotnicy zatrudnieni na budowie osiedla "Podniebne ogrody" nie otrzymali całych poborów za marzec, kwiecień i część maja. Skarżyli się też na fatalne warunki pracy.
Dlatego zdecydowali się na blokadę budowy.
– Zaczęliśmy pracę na tej budowie 16 marca. Pracowaliśmy bez umów i badań lekarskich. Za marzec i kwiecień zapłacono nam tylko część wypłaty. Średnio są nam winni po 2,5 tysiąca złotych na osobę – mówił Marcin Michna, szef cieśli.
Inwestycję przy ulicy Domeyki w Lublinie o nazwie "Podniebne ogrody” firmuje deweloper 3D z Lubartowa. Głównym wykonawcą budynków jest rzeszowska firma Instalbud, która z kolei zatrudniła podwykonawcę – Konsprom z Warszawy.
– Zanim rozliczymy się z firmą Konsprom musimy przeprowadzić inwentaryzację wykonanych prac. Po wycenie natychmiast przekażemy pieniądze za wykonane roboty – usłyszeliśmy w Instalbudzie.
– Myślę, że ten konflikt zostanie rozwiązany w ciągu najbliższych dwóch, trzech dni – mówi Andrzej Giezek, z firmy 3D. – Póki się z nami nie rozliczą, to będziemy stać na budowie. Już nie pracujemy na "Podniebnych ogrodach”, robi inna ekipa – mówi Michna.
Wczoraj budowę kontrolowała także Inspekcja Pracy pod kątem legalności zatrudnienia. Wyniki kontroli będą znane za miesiąc.
Paweł Puzio/"Dziennik Wschodni"
>>>
Znow koszmar pracownikow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:01, 30 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Głodowe stawki. Godzina pracy za... 2,50 zł
Publiczne przetargi na usługi wygrywają coraz częściej firmy zatrudniające pracowników na dramatycznie złych warunkach, a bywa nawet, że na czarno, pisze "Dziennik Polski".
Według wyliczeń pracodawców, już 70 proc. pracowników branży ochroniarskiej pracuje na umowy śmieciowe, głównie zlecenia. Stawki w Małopolsce mieszczą się między 6 a 8 zł za godzinę, ale ostatnio zdarzają się propozycje nawet 2,50 zł. Jedna z nich dotyczyła ochrony... inspektoratu ZUS.
– Tenże ZUS ściga potem i karze firmę ochroniarską za unikanie płacenia składek. Pytam, czy to nie jest hipokryzja, skoro właśnie takiego oferenta wybrali w przetargu stosując kryterium najniższej ceny? A oni na to, że inna komórka ZUS-u organizuje przetargi, a inna ściga – opowiada Sławomir Wagner, szef Polskiej Izby Ochrony, zrzeszającej większość firm ochroniarskich.
Nędznie zarabiają też ludzie chroniący czy sprzątający urzędy skarbowe, siedziby magistratów, uczelnie, a nawet obiekty wojskowe. Wśród tych gazeta znalazła... rencistę po dwóch zawałach.
Takie stawki dyktowane są przez publiczne instytucje, z których pochodzi ok. 60 proc. zleceń na ochronę czy sprzątanie obiektów w Polsce. Publiczni zleceniodawcy – państwowi i samorządowi – dominują też na rynku budowlanym. Akceptowana przez publicznego inwestora stawka godzinowa dla pracowników firm podwykonawczych często nie przekracza 5 zł.
...
Nie dość ze wyzysk to państwo wspiera. ..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:01, 17 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
W Pearl Stream 'motywują' i łamią kodeks pracy. Za karę brak urlopu, w nagrodę puszka coli.
Taki system "motywacyjny" wprowadził dla pracowników strzeleckiego zakładu koreański koncern Pearl Stream.
O nowym systemie "motywacyjnym" pracownicy strzeleckiego PearlStreamu dowiedzieli się od kierownictwa. Został on wprowadzony, bo koreańska fabryka, która produkuje obudowy do telewizorów i monitorów, dostała w ostatnim czasie więcej reklamacji od koncernu LG - głównego odbiorcy.
W związku z tym pracodawca postanowił przywołać załogę do porządku. Rozesłał maila i wywiesił plakaty informujące o dobrych i złych stronach nowego systemu motywacyjnego.
Zgodnie z nim pracownicy nie dostaną urlopu przez miesiąc, jeżeli w ciągu miesiąca do zakładu wpłynie chociaż jedna reklamacja. W koreańskiej fabryce taka sytuacja zwana jest "claimem" (co z angielskiego znaczy "roszczenie", "skarga").
Jeszcze gorzej będzie, jeżeli w ciągu miesiąca zdarzą się dwa claimy - wtedy pracownicy mogą zapomnieć o urlopach przez trzy miesiące (zapis ten został następnie złagodzony później do dwóch miesięcy). Za trzy reklamacje grożą już zmiany personalne.
Pracownicy PearlStreamu poinformowali o sprawie nto.
- To niesprawiedliwe, żeby karać wszystkich za to, że ktoś przeoczył coś na taśmie - mówią rozżaleni, prosząc jednocześnie o anonimowość z obawy przed zwolnieniami.
Reklamację może spowodować np. drobna rysa na plastikowym elemencie, a nawet ślady odcisków palców. Pracownicy obawiają się, że jeżeli zwroty zdarzą się kilka miesięcy pod rząd - nawet pojedyncze - to wtedy w ogóle nie dostaną urlopu.
Ale pracodawca przewidział w swoim systemie motywacyjnym także przysłowiową "marchewkę". Jeżeli pracownicy będą wykonywać swoje obowiązki perfekcyjnie i przez miesiąc nie przyjdzie żaden claim, to firma ufunduje im... puszkę coli. Za dwa miesiące bez reklamacji pracodawca postawi im nawet pizzę.
Trzy miesiące oznaczać będą natomiast premie finansowe. Jeszcze w czwartek wynosiły one 50 zł na pracownika, ale ktoś uznał w zakładzie, że to za dużo i obniżył je do 10 zł w miesiącu.
- To urągające ludzkiej godności - dodają pracownicy. - Harujemy ile mamy sił, a obliczyliśmy, że pracodawca wycenił nasz trud na 1,60 zł, bo tyle kosztuje puszka coli. Czujemy się poniżeni, a kierownicy śmieją nam się w twarz.
Zdaniem pracowników firma poinformowała ich o nowym systemie motywacyjnym w wyjątkowo perfidny sposób. Plakat bowiem okraszony został kąśliwymi rysunkami. Przy informacji o dwumiesięcznym zakazie brania urlopów namalowany jest pracownik, który spędza wakacje na biurku. Leżąc na blacie opala się przy użyciu małej lampki, a wakacyjne widoki zapewnia mu ekran monitora, na którym wyświetlone jest zdjęcie.
Jeszcze w piątek załoga rozmawiała w tej sprawie z kierownictwem. Pracownicy mówili, że nie podoba im się ani nowy system motywacyjny, ani to w jaki sposób został wdrożony. Ale dowiedzieli się, że mają siedzieć cicho, bo “to już tak zostanie”.
Łukasz Śmierciak, rzecznik Państwowej Inspekcji Pracy w Opolu, mówi, że pracodawca nie ma prawa uzależniać udzielania załodze urlopu od ilości reklamacji.
- To absolutnie niezgodne z prawem pracy - zauważa Śmierciak. - Takie rzeczy są w Polsce niedopuszczalne i pracodawca nie może ich stosować.
PIP nie wyklucza przeprowadzenia kontroli w zakładzie.
W poniedziałek w imieniu pracowników, dziennikarz nto interweniował w zakładzie. Przedstawiciele PearlStreamu najpierw przyznali, że taki system został wdrożony w fabryce, ale trzy godziny później poinformowali, że “nie”.
Całą sprawę nazwali “nieporozumieniem”, tłumacząc przy tym, że system tak naprawdę nigdy nie obowiązywał, bo zarząd go nie zatwierdził i nic o nim nie wiedział. Co innego uważają jednak pracownicy.
Wynagrodzenie pracowników produkcji w PearlStreamie oscyluje obecnie wokół minimalnej krajowej.
[link widoczny dla zalogowanych]
...
Jaką kolosalną nagroda . Puszka koli . Czy to nie zbytek łaski ? Dopuszczają ich ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:48, 21 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Uwaga na próbną pracę
21 kwietnia 2015, 04:55
W zbliżającym się okresie letnim, ze względu na wzrost zapotrzebowania na pracę w niektórych branżach, znów może być nadużywane tzw. zatrudnienie na próbę - przestrzega "Dziennik Gazeta Prawna".
Firmy często oferują kandydatom do pracy nieformalny okres próbny - najczęściej kilka tygodni - po upływie którego obiecują zawrzeć umowę o pracę. W tym czasie wykonują obowiązki albo bez podstawy prawnej, czyli "na czarno" albo na podstawie umowy cywilnoprawnej.
Przedsiębiorcy wykorzystują to, że zgodnie z kodeksem pracy umowę na piśmie trzeba potwierdzić najpóźniej w dniu rozpoczęcia pracy, a nie jeszcze przed dopuszczeniem do jej świadczenia.
W efekcie, w przypadku kontroli Państwowej Inspekcji Pracy firma twierdzi, że dana osoba jest pierwszy dzień w pracy i do końca dniówki podpisana zostanie z nią umowa.
Takie nadużycia szczególnie często mają miejsce w branży handlowej, gastronomicznej czy budowlanej - wylicza "DGP".
>>>
Staly element ,,transdeformacji".
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:12, 04 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Bałagan w ewidencji czasu
Państwowa Inspekcja Pracy jest zaniepokojona nieprawidłowościami związanymi z czasem pracy – informuje "Puls Biznesu".
Dążenie do obniżenia kosztów działalności przez zmniejszanie i utrzymanie niskiego zatrudnienia oraz nastawienie na zysk, a także świadome naruszanie przepisów. To są od kilku lat główne przyczyny nieprawidłowości w stosowaniu regulacji normujących czas pracy - podkreśla Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) w najnowszym raporcie na ten temat.
Inspektorzy pracy w kontrolowanych firmach mieli najczęściej zastrzeżenia do ustaleń wewnątrzzakładowych systemów i rozkładów czasu pracy, a także przyjętych długości okresów rozliczeniowych. Niepokojące według PIP są częste naruszenia w rozliczaniu czasu pracy, od których bezpośrednio zależy wysokość należności dla pracowników. Chodzi o niewywiązywanie się (wcale lub niewłaściwe) z obowiązku prowadzenia ewidencji czasu pracy.
W ocenie inspektorów, badani przedsiębiorcy lekceważą ten wymóg albo wręcz celowo nie rejestrują przepracowanego czasu, aby uniknąć dodatkowych kosztów, takich jak wypłata za pracę w godzinach nadliczbowych czy wyższe składki na ubezpieczenia społeczne.
...
Po prostu falszuja czas.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:05, 30 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Polska pułapka niskich płac
- Shutterstock
Jak wylicza w najnowszym raporcie Fundacja Kaleckiego, w 2014 r. udział płac w PKB wyniósł w Polsce 46 proc., czyli zaraz po Litwie najmniej w Unii Europejskiej – donosi "Gazeta Wyborcza".
"Dla wielu zagranicznych firm Polska stanowi źródło dobrze wykwalifikowanych i równocześnie tanich pracowników. Inwestorów zagranicznych przyciągają ulgi oraz niespotykane już w Unii Europejskiej specjalne strefy ekonomiczne" – można przeczytać w raporcie.
REKLAMA
Eksperci Fundacji Kaleckiego podkreślają, iż obecna struktura inwestycji zagranicznych konserwuje model rozwojowy oparty na niskich kosztach pracy, co może skutkować utrzymaniem peryferyjnej roli Polski w światowej gospodarce.
...
Popieramy artykuly Wyborczej o katostrofie ekonomii po 89. Zanizone place to zbrodnia. Najpierw byl popiwek pozniej schladzanie i taki katastrofalny skutek. A POTEM NIE W BUDZECIE! NIC DZIWNEGO BO WPLYWY SA GLOWNIE Z PLAC! One sa najmniej ukryte. Im wyzszy udzial plac tym wiecej ma i ZUS i budzet.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:04, 12 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Wśród bezdomnych wielu robotników sezonowych bez wypłaty
- Shutterstock
Latem ciężko pracowali na budowach, dziś - u progu zimy - są bezdomni. Nie mają za co żyć, bo nie dostali wypłaty za kilka miesięcy ciężkiej pracy.
Wśród warszawskich bezdomnych korzystających z pomocy noclegowni i jadłodajni jest wielu pracowników sezonowych, którzy zostali oszukani przez pracodawców. Tomasz Zawiślak przyjechał na Mazowsze za pracą w ubiegłym roku. Po kilku miesiącach pracy bez umowy - został z niczym. Od tamtej pory jest bezdomny. Mieszka z kolegą w namiocie. Kiedy poszli do byłego pracodawcy po zaległą wypłatę - straszył ich bronią. Oświadczył, że nic im się nie należy. Do jednego z byłych pracowników sezonowych zwrócił się z żądaniem zwrotu rzekomego długu. "Za co? Za to, że pracowaliśmy dla niego po 16 godzin dziennie?" - pyta pan Tomasz.
REKLAMA
Krzysztof Rzeczkowski pracował przy dociepleniach budynków, w tym administracji publicznej. Sam doświadczył i od współpracowników słyszał podobne historie. Jego koledzy pracowali w sezonie przez trzy miesiące. Dostawali co miesiąc drobne kwoty z obietnicą wypłaty po zakończeniu budowy. Po tym czasie pracodawca wypłacił im po 500 złotych.
Jak mówi pan Krzysztof, wiele zależy od dokładności urzędników inspekcji pracy - z czym w jego ocenie w stolicy jest bardzo źle, ponieważ inwestycje nie są należycie kontrolowane. Jak mówi - na jednej z budów pytał o pracę i okazało się, że praca jest. Ale kierownik budowy - pytany o to, czy zatrudnia na umowę - powiedział mężczyźnie, że sam pracuje na czarno. "Jeżeli kierownik robi na czarno, to do czego to dochodzi?" - pyta Krzysztof Rzeczkowski.
Mężczyźni korzystający z jadłodajni w Warszawie podkreślają, że wielu z nich ma za sobą podobną historię: na początku ciężka praca i nadzieja na lepsze życie - a potem wielkie rozczarowanie i bezsilność wobec byłego pracodawcy. Krzysztof Rzeczkowski podkreśla, że państwo powinno organizować prace interwencyjne i lepiej kontrolować pracodawców zatrudniających ludzi do prac budowlanych czy innych czynności sezonowych, bo tam najczęściej dochodzi do wykorzystywania pracowników.
...
PAMIETAJCIE ZE ZLODZIEJE BIZNESMENI ZOSTANA UKARANI SUROWO! BEZ POROWNANIA Z KARA NA PROFESJONALNYCH ZLODZIEI! BO TO SIE W GLOWIE NIE MIESCI!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:24, 10 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Wynajmę niewolnicę… to znaczy, opiekunkę do dzieci na OLX
UDOSTĘPNIJ
(106)
EMILIA WYCIŚLAK
Gdybym chciała zostać opiekunką do dziecka za sprawą OLX.pl, za miesiąc na Bezprawniku pojawiłby się mój nekrolog, bo umarłabym z głodu i zmęczenia. Takiego popisu okrutnego wyzysku nie widziałam od czasu, kiedy ojczym młodego Davida Copperfielda zmusił go do pracy w fabryce czernidła.
Lubię czasami przejrzeć oferty na OLX.pl, żeby sprawdzić, co tam ciekawego bliźni chcą sprzedać (archiwalne numery „Fantastyki” – coś wspaniałego). Zajrzałam też do ofert pracy, ot, żeby przyjrzeć się oferowanym stawkom. Przy opiekunkach do dziecka musiałam jechać na tracheotomię, bo mój układ oddechowy przestał pracować ze śmiechu.
Było aż tak źle.
Opiekunka do dziecka na OLX.pl
Tak naprawdę, to nie ma się z czego śmiać. Platforma ogłoszeń przypomina najeżony pułapkami loch. Matki (i ojcowie) szukają opiekunek-pomocy domowych, a oferowane stawki są widokiem uroczym i przerażającym jednocześnie. Zobaczcie sami:
opiekunka do dziecka na olx
Szanujmy się, do licha. Sześć do ośmiu złotych za opiekę nad dzieckiem? W dodatku 4,5 letnim? On sobie nie usiądzie w kącie z książką, nie będzie grzecznie czekał na powrót mamusi. Jeśli spuści się z niego wzrok, prawdopodobnie anihiluje kota i rozmontuje mikrofalówkę. W ofercie nie ma też słowa o tym, co opiekunka ma zrobić, kiedy rezolutny malec nabałagani. A nabałagani na pewno.
opiekunka do dzieci na olx
Ta oferta to z kolei „szukam niewolnika, mam nowy bat”. Gotowanie, prasowanie, opiekowanie się rocznym dzieckiem za takie pieniądze? Kiedy dziecko zaśnie, a opiekunka złapie oddech i skończy zbierać zabawki, które znajdą się w miejscach niewypowiedzianych, to przecież jeszcze może złapać za garnek i ugotować maleństwu rosołek, a potem wyprasować śpioszki.
opiekunka do dziecka na olx
To jest oferta doskonała. Absolutnie wyborna. Pięćdziesiąt złotych, w sobotę, za 8,5 godziny. Z „żywiołowym” (to znaczy takim, który ma gramaturę i charakter uderzonej z całą siłą o ścianę piłki kauczukowej) dzieckiem. Drogie opiekunki, jeśli kiedykolwiek przeczytacie w ogłoszeniu, że wasz przyszły wychowanek jest żywym, aktywnym młodym człowiekiem, zażądajcie stu złotych za godzinę, ubezpieczenia na życie, a najlepiej poszukajcie pracy gdzie indziej.
opiekunka do dziecka na olx
Pięć godzin dziennie po sześć złotych. Wychodzi zawrotne 150 tygodniowo za opiekę nad niespełna roczną dziewczynką, taką, co może jeszcze nie do końca umie chodzić, ale świetnie raczkuje. Co autor miał, przepraszam, na myśli?
Takich ofert jest, rzecz jasna, więcej. Charakteryzuje je zazwyczaj to, że szuka się uśmiechniętych, miłych pań bez nałogów, które chętnie zajmą się maluszkiem za 7, 8, maksymalnie 9 złotych. Przecież opiekunka to nic nie musi robić, prawda?
Niewolnicza opieka
Nie chcę tutaj demonizować małych dzieci. One rządzą się swoimi prawami, w wieku lat trzech potrafią przyłożyć dzbankiem do śmietanki w skroń leżącego człowieka (sprawdzone organoleptycznie), czy zrobić kota Schroedingera z użyciem pralki i wirowania. Takie są – sprawdzają co im wolno, naśladują zachowania dorosłych, nie mają wyrobionego poczucia odpowiedzialności. Potrafią też być słodkie, urocze i kochane. Te nieco starsze doskonale rozróżniają dobro od zła i oburzają się na niesprawiedliwość. Dzieci są po prostu dziećmi, i dobrze. Fajnie jest być dzieckiem, fajnie jest być rodzicem. Niefajnie, natomiast, jest oferować „pracę”, która polega na ogarnięciu takiego żywotnego fragmentu chaosu za stawkę niższą niż minimalna.
Ja wiem – tak działa wolny rynek, umowy pewnie żadna z opiekunek za takie pieniądze nie zobaczy, celuje się w biedne studentki i jeszcze biedniejsze absolwentki. Nie mam problemu z tym, że ktoś faktycznie przyjmuje taką ofertę, wstyd mi tylko za ludzi, którzy mają czelność oferować taki psi grosz za naprawdę ciężką pracę. Zwłaszcza, jeśli po drodze wymyślą sobie, że opiekunka może przelecieć jeszcze podłogi, umyć okna, wstawić ciasto do piekarnika i przetrzeć meble. Poważnie, to już nie te czasy, że brało się z ulicy studenta, który za miskę kaszy z omastą i liche posłanie za zapieckiem uczył czworo dzieci dziedzica dodawać, odejmować, oraz, że luscinia cantat noctu. A nawet taki student nie musiał koło tych dzieci harować jak niewolnik.
Rzecz jasna, są jeszcze ludzie z resztką godności, którzy oferują – powiedzmy – 12, 15 złotych. To też nie jest bardzo dużo, ale dla osoby bez większych kwalifikacji jak znalazł.
Powtarzam: tak działa wolny rynek, dlatego w ramach owego wolnego rynku przestrzegam wszystkie opiekunki i apeluję, żeby nie brały takich prac. W McDonald’s też można zarobić, dają elastyczny grafik, podejrzewam, że w KFC jest podobnie. Dadzą zjeść, odpowiedzialność niewielka, a pieniądz jakby przyjemniejszy. A jak mamusie nie mają pieniędzy na wynajęcie niani, to niech wyślą dziecko do babci. Za darmo.
...
Nie sadze aby ktos poszedl do dzieci za 6 zl godz. To za siedzenie w archiwum i wydawanie papierkow byloby juz watpliwe.
Z drugiej strony Urzedy pracy zmuszaja do pracy za 4.50 na godz! A jak nie skreslaja i nie ma lekarza! Panstwo to robi!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:17, 15 Maj 2023 Temat postu: |
|
|
Lata 90 w Polsce: bieda, syf, przemoc, mafie i zła muzyka
Lata 90 w Polsce dla przeciętnego Polaka były istnym koszmarem. Bardzo wielu Polaków kombinowało, jak tu przetrwać kolejny dzień, kiedy nie było co do gara włożyć. Mnożył się alkoholizm, rozpadały się rodziny. Ci, którzy mataczyli dorabiali się ogromnych fortun, reszta musiała głodować.
...
Tak koszmar. I wszechogarniający bełkot wyborczej bo internetu nie było o sukcesie transformacji i geniuszu Balcerowiczu!
Głównym problemem był brak pracy a nie akurat niski poziom życia! Ludzie gdyby była praca to by żądali kokosów! Ale nie było! Skąd wziąć kasę? Nawet mała ale co miesiąc? Nie bylo!
Było to wynikiem sztucznego kryzysu poprzez schładzanie gospodarki. Tłumaczonego inflacja. Tymczasem inflację wywołał niejaki Rakowski ,uwalniając ceny'. Co za trep! Jak można uwolnić ceny w monopolistycznej ekonomii? Przecież monopoliści wywinduja ceny!
Należało po prostu zamrozić ceny i uwolnić przedsiębiorczość. Początkowo może były by dwie ceny urzędowa i rynkowa ale na skutek rozwoju prywatnych firm można by uwalniać ceny w miarę jak dany rynek nasycił by się małymi firmami. Wtedy te firmy by nawzajem by pilnowały cen i nikt by nie mógł podwyższyć bo drugi by sprzedał niżej i zarobił! Czyli rynek!
Koszmar lat 90tych wynikł z kompletnej głupoty klasy politycznej! Czesi Słowacy Węgrzy tego nie przeżyli! Tylko w Polsce taki syf! Coś potwornego! Ja nie tęsknię za żadnymi ,czasami młodości'... Bo to był syf! Przy czym ja wiem że czasy to ja będę miał w Niebie! A wcześniej z tego co widzę na ziemi po paruzji! Będzie przepięknie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|