Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Prąd będzie drożał o 100 %!!!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:19, 12 Mar 2014    Temat postu:

Solidarność do europosłów: sprzeciw ws. nowych celów klimatycznych

O działania zmierzające do odrzucenia przez PE nowych celów polityki klimatyczno-energetyczej zaapelowali we wtorek do polskich europarlementarzystów szefowie śląsko-dąbrowskiej Solidarności oraz sekretariatu górnictwa i energetyki tego związku.

Tego dnia do apelu związkowców odniósł się europoseł Adam Gierek (SLD/S&D), który przypomniał, że jest krytyczny wobec dotychczasowego pakietu klimatyczno-energetycznego i wraz z grupą eurodeputowanych SLD-UP sprzeciwia się zaostrzaniu rygorów dotyczących emisji CO2. Wskazał też na zadania w tym zakresie leżące po stronie polskiego rządu.

List do polskich europosłów wystosowali we wtorek przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz oraz przewodniczący sekretariatu górnictwa i energetyki Solidarności Kazimierz Grajcarek. Związkowi liderzy odwołali się w nim do dokumentu "Ramy polityczne na okres 2020-2030 dotyczące klimatu i energii".

To propozycja Komisji Europejskiej z 22 stycznia br. w sprawie celów polityki klimatyczno-energetyczej do 2030 r. KE zaproponowała m.in. redukcję emisji CO2 o 40 proc. w stosunku do 1990 r., 27-proc. udział źródeł odnawialnych (OZE) w produkcji energii elektrycznej dla całej UE oraz reformę systemu handlu uprawnieniami do emisji, zakładającą możliwość ingerowania przez KE w jego mechanizm rynkowy. Propozycje te mają być tematem rozpoczynającego się 20 marca unijnego szczytu.

Propozycje KE zyskały już niewiążące prawnie wsparcie Parlamentu Europejskiego, który m.in. na początku lutego zaakceptował raport ws. unijnych celów klimatyczno-energetycznych na 2030 r. z propozycjami wykraczającymi poza plan przedstawiony przez KE.

Prócz 40-proc. redukcji emisji CO2 do 2030 r. europosłowie chcieliby, by 30 proc. energii pochodziło ze źródeł odnawialnych. Zaproponowali też nowy cel - 40 proc. efektywność energetyczną. PE opowiedział się również za jak najszybszym wdrożeniem backloadingu, czyli zawieszenia części uprawnień do emisji CO2.

Nawiązując do styczniowej propozycji KE Kolorz i Grajcarek napisali we wtorek m.in., że realizacja tych celów oznaczałaby dalszy wzrost cen energii niezwiązany z globalną sytuacją rynkową, a także dalsze zmniejszanie się konkurencyjności gospodarki UE. Dla polskiej gospodarki, której energetyka jest niemal w całości oparta na węglu, oznaczałoby to - jak napisali związkowcy - utratę kilkuset tysięcy miejsc pracy.

"Polityka klimatyczno-energetyczna UE od dłuższego już czasu stanowi zasadniczą przeszkodę w realizacji postulatu zrównoważonego rozwoju wewnątrz Wspólnoty" - podkreślili przedstawiciele Solidarności. Wskazali przy tym, że już obecny pakiet klimatyczno-energetyczny dyskryminuje uboższe kraje UE. Podkreślili też, że jeśli KE będzie miała większe możliwości ingerowania w rynek handlu uprawnieniami do emisji CO2, "spowoduje to katastrofalne skutki dla polskiego przemysłu".

"W związku z powyższym apelujemy do wszystkich polskich deputowanych w PE, aby bez względu na barwy polityczne twardo stanęli w obronie przyszłości polskiej gospodarki, polskiego społeczeństwa i podjęli zdecydowane działania mające na celu odrzucenie drugiego pakietu" - napisali przedstawiciele Solidarności.

Związkowcy uznali też, że obecny konflikt rosyjsko-ukraiński unaocznił konieczność zmiany dotychczasowej polityki UE. "Dekarbonizacja przy jednoczesnym uzależnianiu unijnej energetyki od rosyjskich zasobów gazu i ropy to błędny kierunek" - napisali akcentując, że jednym z kluczowych elementów budowy stabilnego i bezpiecznego systemu energetycznego w Europie jest rozwój technologii węglowych. Wskazali na rolę polskich europosłów w kreowaniu roli Polski jako współinicjatora i lidera budowy takiego systemu.

Odpowiadając na wtorkowe wystąpienie liderów Solidarności europoseł Adam Gierek m.in. uznał przyjęcie w 2009 r. obecnego pakietu klimatyczno-energetycznego za błąd, z którego - jak napisał - rząd "winien albo jak najszybciej wycofać się, albo też zaproponować stosowną modyfikację".

"Polska powinna mieć suwerenne prawo do rozwijania swej gospodarki, gospodarki konkurencyjnej w globalizującym się świecie. Jest to jedynie wtedy możliwe, kiedy cena energii będzie w naszym kraju zdecydowanie niższa, co jest możliwe wówczas, gdy nasza energetyka w sposób energetycznie efektywny (...) i ekologiczny nadal będzie mogła swobodnie korzystać z naszego bogactwa narodowego, tj. węgla" - podkreślił Adam Gierek.

Europoseł SLD/S&D przeanalizował też możliwości osiągnięcia celów obecnie obowiązującego pakietu i przypomniał o swoim przekonaniu, że emisja antropogenicznego, czyli związanego z działalnością człowieka, CO2 nie jest powodem zmian klimatu. Wskazał przy tym na potrzebę niezależnych badań i analiz w tej kwestii.

Obecnie dla członków UE wiążące są cele polityki klimatyczno-energetycznej na 2020 r. - 20-proc. spadek emisji CO2 wobec 1990 r., 20-proc. udział OZE w produkcji energii i 20-proc. wzrost efektywności energetycznej.

...

Paczcie panstwo Unia szkodliwa i kto to mowi ! Popieramy wniosek S .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:48, 18 Mar 2014    Temat postu:

Solidarność apeluje do premiera o weto ws. nowych celów klimatycznych

O zawetowanie propozycji Komisji Europejskiej ws. nowych celów polityki klimatyczno-energetycznej zaapelowali do premiera Donalda Tuska przedstawiciele Solidarności. W czwartek rozpoczyna się unijny szczyt, który ma być poświęcony m.in. tej kwestii.

Chodzi o propozycję Komisji zawartą w dokumencie "Ramy polityczne na okres 2020–2030 dotyczące klimatu i energii" z 22 stycznia. KE zaproponowała m.in. redukcję emisji CO2 o 40 proc. w stosunku do 1990 r., 27-proc. udział źródeł odnawialnych (OZE) w produkcji energii elektrycznej dla całej UE oraz reformę systemu handlu uprawnieniami do emisji, zakładającą możliwość ingerowania przez KE w jego mechanizm rynkowy.

Propozycje te, które zyskały już niewiążące prawnie wsparcie Parlamentu Europejskiego, mają być jednym z tematów rozpoczynającego się 20 marca unijnego szczytu. O ich zawetowanie zaapelowali w poniedziałek do premiera Donalda Tuska szefowie śląsko-dąbrowskiej Solidarności oraz sekretariatu górnictwa i energetyki tego związku - Dominik Kolorz i Kazimierz Grajcarek.

W liście opublikowanym na stronie internetowej śląsko-dąbrowskiej Solidarności związkowcy przestrzegli m.in., że propozycje KE oznaczają dla polskiej gospodarki - z energetyką niemal w całości opartą na węglu - utratę kilkuset tysięcy miejsc pracy. Podkreślili, że nowe cele klimatyczne mają być wprowadzane bez mechanizmów osłonowych adresowanych do słabszych państw, takich jak Polska.

Przedstawiciele Solidarności przypomnieli, że w ostatnich latach apelowali już do premiera o działania na rzecz ochrony przed skutkami unijnej polityki klimatyczno-energetycznej. Politykę tę – wraz z obecnie obowiązującym pakietem klimatyczno-energetycznym - związkowcy uważają za "narzędzie realizacji celów ekonomicznych najbogatszych państw Wspólnoty".

"Polski rząd zgodził się na ten (obecnie obowiązujący) pakiet. Dziś już chyba nikt nie ma wątpliwości, również pan, że ta zgoda była błędem i nie tylko Polska, ale cała gospodarka UE odczuwa już skutki (...) w postaci utraty konkurencyjności. Zaproponowane w pierwszym pakiecie mechanizmy osłonowe dla biedniejszych gospodarek okazały się zupełnie nieskuteczne, a (...) drugi pakiet w ogóle ich nie przewiduje" - napisali Kolorz i Grajcarek.

Związkowcy zaznaczyli, że światowy kryzys chwilowo osłabił negatywne skutki wdrożenia pierwszego pakietu. Doprowadził bowiem do spadku zapotrzebowania na energię, przez co ceny uprawnień emisyjnych są kilkakrotnie niższe od pierwotnie zakładanych.

"To ratunek chwilowy, bo w drugim pakiecie KE przewiduje, że ceny uprawnień do emisji będą ustalane administracyjnie w Brukseli. To oznacza, że już żadnego ratunku przed dyktatem najbogatszych nie będzie. Wierzymy, że uda się nie powtórzyć błędu sprzed kilku lat i twardo stanie pan w obronie interesów Polaków i polskiej gospodarki, a wyrazem tej postawy będzie weto wobec drugiego pakietu klimatyczno-energetycznego" - zaapelowali przedstawiciele Solidarności.

Zaakcentowali przy tym, że weto będzie leżało w interesie Polski, ale też całej UE. Zgodnie z ich argumentacją konflikt rosyjsko-ukraiński pokazał, iż dotychczasowa unijna polityka klimatyczno-energetyczna wymaga zmiany. Odejście państw unijnych od węgla, przy jednoczesnym uzależnianiu się od rosyjskich zasobów gazu i ropy zagraża bowiem bezpieczeństwu energetycznemu całej Wspólnoty, a przez to jej stabilności gospodarczej i politycznej.

"Istnieje pilna potrzeba zbudowania nowego, bezpiecznego systemu energetycznego w Europie. Polska ma szansę być jednym z inicjatorów i liderów takiego projektu" - podkreślili.

To już kolejne wystąpienie Solidarności w tej sprawie przed zbliżającym się unijnym szczytem. W ub. tygodniu związkowcy zaapelowali do polskich europarlamentarzystów o działania zmierzające do odrzucenia nowych propozycji KE przez PE. W odpowiedzi europosłowie, m.in. prof. Adam Gierek i Bogdan Marcinkiewicz pisali m.in., że choć polska reprezentacja w PE w tej sprawie działa dość zgodnie, sprawa zależy przede wszystkim od instytucji UE i nacisku na nie rządu.

...

To jest bestialskie niszczenie Polski i robi to UE nie Rosja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:29, 16 Kwi 2014    Temat postu:

KE pozywa Polskę do Trybunału ws. przepisów dotyczących gazów cieplarnianych

Ko­mi­sja Eu­ro­pej­ska wnosi prze­ciw­ko Pol­sce spra­wę do Try­bu­na­łu Spra­wie­dli­wo­ści w związ­ku z nie­prze­strze­ga­niem prze­pi­sów UE do­ty­czą­cych flu­oro­wa­nych gazów cie­plar­nia­nych, po­da­ła Ko­mi­sja.

"Ko­mi­sja Eu­ro­pej­ska po­sta­no­wi­ła skie­ro­wać do Try­bu­na­łu Spra­wie­dli­wo­ści UE spra­wę prze­ciw­ko Pol­sce z po­wo­du nie­po­wia­do­mie­nia Ko­mi­sji o ro­dza­jach sank­cji wpro­wa­dzo­nych w przy­pad­ku nie­prze­strze­ga­nia prze­pi­sów UE przez przed­się­bior­stwa i per­so­nel po­dej­mu­ją­ce dzia­łal­ność zwią­za­ną z ga­za­mi flu­oro­wa­ny­mi. Po­nad­to Pol­ska nie zgło­si­ła jesz­cze kra­jo­wych jed­no­stek cer­ty­fi­ka­cyj­nych, które po­win­ny szko­lić i cer­ty­fi­ko­wać per­so­nel i firmy ser­wi­so­we" - czy­ta­my w ko­mu­ni­ka­cie.

Ko­mi­sja prze­sła­ła wła­dzom pol­skim uza­sad­nio­ną opi­nię w tej spra­wie w li­sto­pa­dzie 2012 r. Od tego czasu do Ko­mi­sji nie wpły­nę­ły ocze­ki­wa­ne po­wia­do­mie­nia. Z tego po­wo­du Ko­mi­sja Eu­ro­pej­ska po­sta­no­wi­ła skie­ro­wać spra­wę do Try­bu­na­łu Spra­wie­dli­wo­ści, tłu­ma­czy in­sty­tu­cja.

Roz­po­rzą­dze­nie 842/2006 na­kła­da na przed­się­bior­stwa obo­wią­zek wpro­wa­dze­nia sze­re­gu środ­ków, po­zwa­la­ją­cych ogra­ni­czyć wy­cie­ki z urzą­dzeń za­wie­ra­ją­cych flu­oro­wa­ne gazy cie­plar­nia­ne (w tym flu­oro­wę­glo­wo­dór) oraz od­zy­ski­wać te gazy pod ko­niec cyklu eks­plo­ata­cyj­ne­go urzą­dzeń.

W roz­po­rzą­dze­niu usta­no­wio­no także prze­pi­sy w za­kre­sie szko­le­nia i cer­ty­fi­ka­cji per­so­ne­lu ob­słu­gu­ją­ce­go urzą­dze­nia, ety­kie­to­wa­nia urzą­dzeń, spra­woz­daw­czo­ści do­ty­czą­cej pro­duk­cji, im­por­tu i eks­por­tu flu­oro­wa­nych gazów cie­plar­nia­nych, jak rów­nież nie­któ­rych za­ka­zów w szcze­gól­nych ob­sza­rach. Są to ważne środ­ki, ma­ją­ce na celu ogra­ni­cze­nie emi­sji flu­oro­wa­nych gazów cie­plar­nia­nych po­waż­nie wpły­wa­ją­cych na ocie­ple­nie kli­ma­tu, a zatem środ­ki za­po­bie­ga­ją­ce dal­sze­mu glo­bal­ne­mu ocie­ple­niu.

>>>

Wincy Unii ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:41, 15 Wrz 2014    Temat postu:

Związki zawodowe wspólnie za odrzuceniem polityki klimatycznej UE
AFP

Trzy cen­tra­le związ­ko­we - OPZZ, NSZZ So­li­dar­ność i FZZ do­ma­ga­ją się, by Pol­ska od­rzu­ci­ła pro­jekt Ko­mi­sji Eu­ro­pej­skiej za­ostrza­ją­cy po­li­ty­kę kli­ma­tycz­ną UE. Prze­ko­nu­ją, że wej­ście pa­kie­tu w życie tylko w Pol­sce zwięk­szy bez­ro­bo­cie o mi­lion i pod­nie­sie ceny ener­gii.

"Wdro­że­nie dru­gie­go pa­kie­tu to dla nas wiel­ki dra­mat - dla pol­skie­go węgla i całej pol­skiej ener­ge­ty­ki" - po­wie­dział PAP szef "S" Piotr Duda.

Duda, szef OPZZ Jan Guz i lider Forum Związ­ków Za­wo­do­wych Ta­de­usz Chwał­ka chcą, by na naj­bliż­szym po­sie­dze­niu Rady Eu­ro­pej­skiej 23-24 paź­dzier­ni­ka 2014 r. pol­ski rząd w ca­ło­ści od­rzu­cił tzw. drugi pa­kiet kli­ma­tycz­ny, na­zy­wa­ny też Pa­kie­tem 2030. Pro­jekt za­kła­da przy­ję­cie na po­zio­mie całej Unii celu 40 proc. re­duk­cji emi­sji dwu­tlen­ku węgla do roku 2030 oraz 27 proc. ener­gii po­cho­dzą­cej ze źró­deł od­na­wial­nych w mik­sie ener­ge­tycz­nym.

"Unij­na po­li­ty­ka kli­ma­tycz­na nie ma sensu zwłasz­cza w sy­tu­acji, w któ­rej naj­bar­dziej uprze­my­sło­wio­ne kraje, jak Chiny, Rosja czy Stany Zjed­no­czo­ne nie ogra­ni­cza­ją emi­sji CO2. Eu­ro­pa od­po­wia­da prze­cież je­dy­nie za nie­wiel­ką część emi­sji" - po­wie­dział PAP wi­ce­szef OPZZ Fran­ci­szek Bo­brow­ski.

Związ­ki pro­te­stu­ją prze­ciw celom wspól­nej po­li­ty­ki kli­ma­tycz­nej. W ich oce­nie głów­nym efek­tem wdra­ża­nia ta­kiej po­li­ty­ki kli­ma­tycz­nej bę­dzie "trzy­krot­ny wzrost hur­to­wych cen ener­gii elek­trycz­nej i cie­pła do 2050 r., co spo­wo­du­je dal­sze roz­sze­rze­nie sfery ubó­stwa ener­ge­tycz­ne­go oraz zmniej­sze­nie kon­ku­ren­cyj­no­ści pol­skie­go prze­my­słu".

We­dług nich może to spo­wo­do­wać utra­tę bli­sko mi­lio­na miejsc pracy w Pol­sce, spo­wol­nie­nie wzro­stu na­sze­go PKB o 1,8 proc. do roku 2030 oraz ogra­ni­cze­nie moż­li­wo­ści pro­wa­dze­nia po­li­ty­ki ener­ge­tycz­nej i go­spo­dar­czej zgod­nie z in­te­re­sa­mi na­sze­go kraju.

Swoje po­stu­la­ty związ­kow­cy za­war­li w li­ście upu­blicz­nio­nym w ostat­nich dniach, a da­to­wa­nym na 1 wrze­śnia. Jego ad­re­sa­tem jest pre­mier Do­nald Tusk. Jak tłu­ma­czył szef OPZZ Jan Guz, "cho­dzi o rząd i urząd pre­mie­ra, a nie kon­kret­ną osobę, która pełni tę funk­cję" .

"Pismo kie­ro­wa­li­śmy jesz­cze przed dy­mi­sją Do­nal­da Tuska, ale on w dal­szym ciągu pełni obo­wiąz­ki pre­mie­ra do czasu ukon­sty­tu­owa­nia się rządu pani Ewy Ko­pacz" - po­wie­dział PAP Duda. Szef "S" dodał, Tusk jest ad­re­sa­tem listu także dla­te­go, że ma wie­dzę na temat po­li­ty­ki kli­ma­tycz­nej Unii i wkrót­ce obej­mie funk­cję szefa Rady Eu­ro­pej­skiej.

"Cały czas sły­szy­my, jak bar­dzo ważna jest to funk­cja (…) Skoro to nie jest tylko eu­ro­pej­ski +ży­ran­dol+, to ocze­ku­ję od pana pre­mie­ra - który skła­da­jąc dy­mi­sję mówił, że obej­mu­jąc funk­cję szefa Rady Eu­ro­pej­skiej serce bę­dzie miał nadal bia­ło-czer­wo­ne - żeby je po­ka­zał - zro­bił wszyst­ko, by za­we­to­wać ten pa­kiet. Wtedy po­stą­pi zgod­nie z pol­ską racją stanu" - pod­kre­ślił Duda.

Li­de­rzy związ­ków chcą od­rzu­ce­nia pro­jek­tu w ca­ło­ści, bo pro­po­zy­cje KE w ich oce­nie nie dadzą się na­pra­wić po­przez nie­wiel­kie zmia­ny, okre­sy przej­ścio­we czy cza­so­we prze­kie­ro­wa­nie środ­ków przy za­cho­wa­niu głów­nych celów i me­cha­ni­zmów. Ich zda­niem po­trzeb­na jest grun­tow­na zmia­na po­dej­ścia, uwzględ­nia­ją­ca zróż­ni­co­wa­ną sy­tu­ację po­szcze­gól­nych kra­jów, a także nową sy­tu­ację mię­dzy­na­ro­do­wą, jaka po­wsta­ła w wy­ni­ku kry­zy­su na Ukra­inie.

>>>

Brawo zdorowy rozsadek !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:15, 02 Paź 2014    Temat postu:

Kopacz: w kwestii redukcji emisji CO2 - nie wykluczam weta

Premier Ewa Kopacz zapewniła, że Polska twardo będzie prezen­tować swe stanowisko w kwestii redukcji emisji CO2 w UE i nie wykluczyła weta. Pod koniec października odbędzie się szczyt, który ma uzgodnić nowy cel redukcji emisji CO2 w Unii Europej­skiej po 2020 r.

"Będziemy na pewno bardzo twardo stawiać swoje stanowisko" - powiedziała Kopacz w czwartek w "Kropce nad i" w TVN24. Do­pytywana czy Polska może postawić weto odpowiedziała: "nie wykluczam".

Również w swoim expose, wygłoszonym w środę w Sejmie pre­mier zapewniała, że polski rząd nie zgodzi się na zapisy, które skutkowałyby wyższymi kosztami dla gospodarki i wyższymi ce­nami energii w Polsce.

Kopacz przypomniała w expose, że wkrótce będzie rozpatrywa­ny projekt nowych celów redukcji emisji gazów. "Mój rząd nie zgodzi się na zapisy oznaczające dodatkowe koszty dla naszej go­spodarki oraz wyższe ceny energii dla konsumentów" - powie­działa.

Komisja Europejska zaproponowała na początku roku 40-proc. cel redukcji emisji CO2 w ramach projektu polityki energetycznej i klimatycznej UE do 2030. KE zaproponowała też ogólnoeuropej­ski cel udziału energii ze źródeł odnawialnych na poziomie 27 proc. Obowiązujący do 2020 r. pakiet energetyczno-klimatyczny zakłada 20-proc. redukcję emisji CO2 i 20-proc. udział energii od­nawialnej.

Minister środowiska Maciej Grabowski powiedział w czwartek PAP, że jeżeli nowy unijny cel redukcji emisji CO2 miałby się przełożyć na takie zobowiązania Polski, które mogłyby doprowa­dzić do wyższych cen energii, to jest to warunek trudny do przyję­cia.

Obecnie - w ramach pakietu klimatycznego obowiązującego do 2020 r. - Polsce i innym krajom regionu przypadła część darmo­wych pozwoleń do emisji dla elektroenergetyki, liczba ta jednak stopniowo zmniejsza się (do zera w 2020 r.). Darmowe pozwole­nia na emisję przysługują sektorom najbardziej narażonym na ucieczkę poza UE, gdzie nie obowiązują obostrzenia klimatyczne. Są to m.​in. produkcja cementu, papieru czy chemia. W obecnym pakiecie został też zróżnicowany unijny cel redukcji CO2 w sekto­rach nieobjętych unijnym systemem handlu emisjami (m.​in. transport, rolnictwo i budownictwo). Mniej zamożne państwa mogą nawet zwiększać emisje w tych sektorach - Polska może je zwiększyć o 14 proc. do 2020 r.

...

Trzymamy za slowo .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:12, 20 Paź 2014    Temat postu:

Solidarność przeciw uchwale popierającej unijne propozycje ograniczenia emisji

NSZZ "Solidarność" będzie przeciw wspólnej uchwale Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych popierającej wyższe cele redukcji emisji CO2 proponowane przez Komisję Europejską - zapowiedział dzisiaj rzecznik "S" Marek Lewandowski.

W czwartek i piątek zaplanowano w Brukseli szczyt UE, który ma uzgodnić nową politykę energetyczno-klimatyczną Unii po 2020 r. Na początku roku Komisja Europejska zaproponowała nowy cel redukcji emisji CO2 w wysokości 40 proc. do 2030 r. (względem 1990 r.). Obowiązujący cel redukcji, to 20 proc. do 2020 r.

Głosowanie EKZZ odbędzie się jutro w Brukseli, projekt stanowiska jest znany Solidarności - Konfederacja opowiada się za rozwiązaniami promowanymi przez Komisję Europejska - powiedział Lewandowski.

- Sprzeciwiamy się temu, ale ponieważ w EKZZ nie możemy zablokować takiej decyzji – zawetować jej lub zgłosić zdania odrębnego - będziemy głosować przeciw i żądać wpisania tego do protokołu - zaznaczył rzecznik związku.

Lewandowski wyjaśnił, że proponowane przez KE ograniczenie doprowadzi do zmniejszenia konkurencyjności europejskiej i polskiej gospodarki. - Emisje z krajów UE, to tylko 14 proc. światowej emisji CO2. Nałożenie 40 proc. redukcji emisji jest technicznie możliwe do wprowadzenia, ale wiąże się z gigantycznymi kosztami. Spowoduje to, że wzrosną ceny i koszty wytwarzania energii, co musi doprowadzić do spadku liczby miejsc pracy i zmniejszenia konkurencyjności - podkreślił.

- W efekcie wiele firm wyprowadzi produkcję tam, gdzie tych ograniczeń nie ma. A ponieważ będą chcieli ciąć koszty - bo przeniesienie nie jest bez konsekwencji finansowych - to prawdopodobnie będą jeszcze bardziej truć, niż trują w Europie - ocenił.

- Coś co ma zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych na świecie, w konsekwencji ją zwiększy. To jakaś totalna schizofrenia i przeciw takim rozwiązaniom będziemy protestować i głosować - podkreślił.

W niedzielę premier Ewa Kopacz zapowiedziała, że Polska poprze unijne propozycje tylko, gdy zostaną spełnione jej dwa warunki. Wyjaśniła, że chodzi o zachowanie ilości emisji dla Polski i możliwość ich nieodpłatnego przekazywania przez rząd firmom energetycznym, by ceny prądu w Polsce nie wzrosły.

Wśród propozycji KE jest też ogólnoeuropejski cel udziału energii ze źródeł odnawialnych na poziomie 27 proc. Obowiązujący do 2020 r. pakiet energetyczno-klimatyczny z 2008 r. zakłada 20-proc. udział energii odnawialnej.

....

Tak trzeba walczyc z ta zbrodnia na ktorej zarabiaja konkretni cwaniacy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 1:23, 03 Lis 2014    Temat postu:

Gazeta Finansowa

Czy ekologia rozłoży nasze państwo?

Po tym jak ostatnio nasza wiecznie roztrzęsiona pani premier ogłosiła "sukces" negocjacyjny w sprawie redukcji emisji CO2, nasuwa się znana kwestia Benedykta z "Nad Niemnem": "Niech jeszcze i to!". Ale nie możemy w ten sposób powiedzieć. Nie możemy się godzić na wyznaczoną Polsce rolę rezerwatu przyrodniczo-etnograficznego, w którym tubylcy w lnianych koszulach, portkach i boso będą z utęsknieniem wypatrywali ekip filmowych z "National Geographic" w nadziei otrzymania jakichś drobnych za pozowanie do zdjęć.

Dziwaczne okoliczności wytrącają nam z rąk wszelkie atuty, którymi dysponujemy. Węgiel zamiast bogactwem stał się obciążeniem, ponieważ jego spalanie szkodzi przyrodzie. Gaz z łupków nie może być eksploatowany, bo to szkodzi przyrodzie. Elektrowni atomowych nie możemy wznieść, bo według ekologów może to szkodzić przyrodzie. Ordynarnie wciska nam się za to szpetne i szkodliwe śmigła, na których według ich fantazji ma być oparta nasza energetyka. Nie jest istotne, że niesłychanie szpecą krajobraz, emitują szkodliwe dla zdrowia infradźwięki, zabijają miliony owadów, wytrącają wilgoć z powietrza, powodując suszę na terenach wokół, w przeliczeniu na wytworzoną moc pochłaniają olbrzymią ilość materiału budulcowego, o wiele większą niż tradycyjne elektrownie węglowe i bez porównania większą niż elektrownie atomowe. Pytanie, kto i za czyje pieniądze zutylizuje ten złom po zakończeniu eksploatacji? Czy firmy, które wzniosły wiatraki, wygrzebią z ziemi do cna fundamenty wykonane pod każdą wieżą, czy zrekultywują teren? Ostatecznie trzeba powiedzieć wprost, że energetyka wiatrowa jest rozwiązaniem o wiele bardziej degradującym środowisko niż stosowane dotychczas metody pozyskiwania energii. Mimo to narzuciło się nam wszystkim obowiązek dopłacania do tej "ekologicznej" fanaberii. Ale czy to jest fanaberia?

Kto zyskuje na ekologicznej histerii?

Na ekologicznej histerii korzystają wpływowe lobby, zarabiając krocie. Pod lukrowanymi obrazkami z tekstami pełnymi troski o przyrodę kryje się bezgraniczna pazerność. Nie czynię zarzutu z chęci zarabiania, bo zysk jest bodźcem do działania i podejmowania ryzyka, motorem gospodarczego rozwoju, wyrażam jedynie sprzeciw wobec działania państwowej, a właściwie międzynarodowej, zorganizowanej szajki bezwzględnie ściągającej z nas haracz. Co się proponuje na wypadek, gdy nie będzie wiatru (u nas częsta sytuacja)? Będziemy siedzieć w chłodzie i po ciemku? A może pani premier ze swoją ekipą będzie obracała śmigłami. Choć nie wiadomo, jakby to wyszło, bo dawniej mówiono o osobach przyciężkawych intelektualnie, że nie nadają się nawet do pchania karuzeli.

Gaz zagraża konkurencyjności polskich firm?

Moc rezerwową zamierza się zapewnić przy pomocy siłowni gazowych, a jak wiemy gaz kupujemy najdrożej w Europie i w dodatku przy okazaniu nam łaski przez głównego dostawcę ze wschodu. W naszym interesie jest ograniczanie zużycia gazu w gospodarce do poziomu własnego wydobycia. Takie powinno być zalecenie Ministerstwa Gospodarki i temu powinna być podporządkowana strategia rozwoju gospodarki. Gaz w naszym przypadku nie może być rozważany jako źródło energii elektrycznej, gdyż nawet jeśli zapewnimy sobie alternatywne zaopatrzenie za pośrednictwem gazoportu, będzie to surowiec droższy nawet od importowanego z Rosji. Stosując gaz do produkcji prądu, nie damy polskim przedsiębiorstwom szansy na bycie konkurencyjnymi.

Polska sama musi zatroszczyć się o swoje bezpieczeństwo

Na podobne, szkodliwe dla Polski w poszczególnych sektorach gospodarki rozwiązania godzimy się, łudząc dbałością o wyimaginowane zbiorowe bezpieczeństwo, tak gospodarcze, jak i militarne. Tymczasem podnoszona kwestia bezpieczeństwa jest w minimalnym stopniu uzależniona od naszego zachowania w UE. Paktem obronnym jest NATO. Jednak i w jego przypadku w coraz jaskrawszym świetle widzimy, że spełni ono swoją role dopiero wtedy, gdy zdołamy się sami obronić. W związku z tym powinniśmy, nie oglądając się na nikogo, zacząć samodzielnie dbać o siebie. Trzeba wyraźnie stwierdzić, że nie są nam do tego potrzebne żadne unijne środki ani instytucje. Niepotrzebni zachodni doradcy. Czy jesteśmy upośledzeni umysłowo? Należy wrócić do dyskusji nad zagadnieniami uznawanymi od pewnego czasu za dogmaty. Nie powinniśmy zezwalać na ograniczanie horyzontu, w którym patrzymy na sprawy bezpieczeństwa naszego państwa i bogactwa obywateli. W tym celu należy wrócić do racjonalnego sposobu myślenia, odciąć się od zaczadzającego wpływu propagandy władzy i sprzymierzonych z nią mediów głównego nurtu. Doświadczenia historyczne powinny nas nauczyć, że sojusze bywają bardzo zawodne. Wiemy też, że przegrana w naszym przypadku to miliony ofiar, co najmniej kilkudziesięcioletnia niewola, nędza ekonomiczna, zacofanie, poniżenie, złamanie kręgosłupa moralnego, straty terytorialne. Słowem - hekatomba. W takiej sytuacji rząd nie może brać w rachubę ewentualności porażki.

Potrzeba natychmiastowej regeneracji państwa

Tymczasem, po dwudziestu pięciu latach budowy państwa pod rządami ludzi znajdujących się ciągle w tym okresie na świeczniku, generał polskiej armii w obliczu wschodniego zagrożenia mówi, że w razie czego "utrzymalibyśmy się co najwyżej tylko trzy dni". Po dwudziestu pięciu latach intensywnych wyrzeczeń społeczeństwa zbudowaliśmy tak cherlawe, rachityczne państwo. Pełna prezentacja jego kondycji dokonała się w Smoleńsku w 2010 r. Mam wrażenie, że otarliśmy się wtedy o hekatombę porównywalną z tą z 1939 r. - minęła nas o włos. Musimy niezwłocznie zacząć regenerować organizm państwowy. Budujmy silną gospodarkę i armię. To nasze priorytety. Wskazówką dla nas niech będą fragmenty z Księgi Nehemiasza, gdy Żydzi uzupełniali ubytki murów Jerozolimy i dodatkowo je wzmacniali, spodziewając się ataku nieprzyjaciół: "Odtąd tylko połowa moich sług zajęta była pracą, a druga połowa była uzbrojona we włócznie, tarcze, łuki, i pancerze", "jedną ręka wykonywali pracę, a w drugiej trzymali broń. A co do murarzy, to każdy budował mając miecz przypasany u boku".

Umiesz liczyć…

Trzeba przyjąć do wiadomości, że możemy liczyć tylko sami na siebie. Jeśli przynależność do jakiejś organizacji krępuje nasz rozwój, a zwłaszcza ściąga na nas niebezpieczeństwo, powinniśmy wystąpić z tej organizacji. Nie jest to niepoważna i nieprzemyślana propozycja, lecz konsekwencja logicznego myślenia. Kontrargumenty w stylu: co my poczniemy dalej?, lub świat przestał być areną dla pojedynczych państw, jedynie zjednoczona Europa ma szansę na rywalizację z Chinami czy USA - są obawami zalęknionych, zagubionych i pozbawionych energii beneficjentów obecnej chwilowej stagnacji. Chwilowej, gdyż ten stan błogiego spokoju i bezruchu nie będzie trwał długo. Wydarzenia na Ukrainie zatrwożyły wielu, a Polskę zastały nieprzygotowaną i obnażyły błędną politykę prowadzoną od lat. Pokazały też, co powinniśmy potraktować jako poważne ostrzeżenie dla tych, którzy mieli złudzenia, że Europa jako całość nie występuje w żadnym aspekcie spraw, a oczekiwanie w takiej sytuacji szybkiego działania jest czystą fantazją. W związku z powyższym dbanie o czystość powietrza jest z naszego punktu widzenia "drogą o czwartej kategorii odśnieżania". Teraz potrzebujemy premiera, który to głośno naszym partnerom zakomunikuje.

Tomasz Pióro

Autor jest wiceprezesem UPR, zawodowo zajmuje się zarządzaniem nieruchomościami

...

Oczywiscie ze nas zniszcza bo zarobic maja okresleni ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:08, 03 Sty 2015    Temat postu:

Ekolodzy: pakiet klimatyczny UE może zwiększyć konkurencyjność gospodarki

Pakiet klimatyczno-energetyczny UE na lata 2020-30 może być motorem rozwoju i szansą na zwiększenie konkurencyjności - mówi PAP rzeczniczka Koalicji Klimatycznej Urszula Stefanowicz.

...

W USA na pewno ! Widzimy zreszta po danych jak UE zwieksza konkurencyjnosc USA SmileSmileSmile a raczej oSad((((


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:50, 13 Sty 2015    Temat postu:

Rząd przyjął projekt ustawy o substancjach zubożających warstwę ozonową

Mniejsze zużycie i emisja do atmosfery gazów cieplarnianych wykorzystywanych np. w chłodnictwie i klimatyzacjach - taki ma być skutek projektu o substancjach zubożających warstwę ozonową i fluorowanych gazach cieplarnianych. Propozycję przyjął we wtorek rząd.

Według komunikatu Centrum Informacyjnego Rządu nowe regulacje są konieczne ze względu na dostosowanie prawa krajowego do przepisów Unii Europejskiej.

Fluorowane gazy cieplarniane (substancje HFC, PFC i SF6) są stosowane jako czynniki chłodnicze, środki spieniające i gaśnicze, gazy pędne w aerozolach oraz rozpuszczalniki. Ministerstwo Środowiska, które przygotowało projekt ustawy, tłumaczy, że ich emisja do atmosfery wpływa na ocieplanie się klimatu. Z kolei gazy niszczące warstwę ozonową to freony i halony; ich stosowanie np. w lodówkach jest jednak obecnie już coraz rzadsze - dodawał resort.

Projekt określa m.in. system certyfikatów dla osób oraz przedsiębiorstw pracujących z takimi gazami i substancjami. Dotyczy m.in. operatorów i serwisantów urządzeń chłodniczych i klimatyzacyjnych zawierających fluorowane gazy cieplarniane (F-gazy) lub substancje zubożające warstwę ozonową (SZWO), operatorów systemów przeciwpożarowych wyposażonych w te gazy, osób fizycznych wykonujących czynności wymagające zaświadczenia w zakresie odzysku F-gazów z systemów klimatyzacji samochodowej, producentów różnych pianek, aerozoli, środków gaśniczych, urządzeń chłodniczych i klimatyzacyjnych.

Oprócz certyfikatów nowa ustawa wymagać będzie prowadzenia kontroli szczelności urządzeń, szkoleń i zaświadczeń, odpowiednich etykiet opisujących produkt, jak i sprawozdań dotyczących wykonywanych czynności.

Uregulowano także kwestie sprawozdawczości w odniesieniu do substancji zubożających warstwę ozonową oraz fluorowanych gazów cieplarnianych. Na firmy stosujące te gazy albo przywożące je oraz wywożące je z Polski nałożono obowiązek przekazywania w formie elektronicznej rocznych sprawozdań do Instytutu Chemii Przemysłowej w Warszawie.

Kontrolę przestrzegania ustawy i rozporządzeń wspólnotowych sprawować będą organy Inspekcji Ochrony Środowiska, Państwowej Straży Pożarnej, a także - w określonych przypadkach - Minister Obrony Narodowej lub organy przez niego wskazane.

Projekt zakłada też, że w przypadkach naruszeń przepisów wspólnotowych i krajowych będą stosowane kary pieniężne. Grzywny za naruszenie przepisów wyniosą od 3 tys. zł (np. za nieprzekazanie sprawozdań lub ich kopii) do 30 tys. zł (za wydawanie certyfikatów bez spełnienia określonych wymogów). Kary będzie wymierzał wojewódzki inspektor ochrony środowiska albo komendant wojewódzki państwowej straży pożarnej.

Nowa ustawa zastąpi przepisy z 2004 r. i ma wejść w życie po 14 dniach od daty ogłoszenia w Dzienniku ustaw, z wyjątkiem części regulacji, które będą obowiązywać po upływie 6 miesięcy.

>>>

O kurcze ! To ile znowu w plecy ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:10, 21 Sty 2015    Temat postu:

Eksperci: pakiet klimatyczny UE uderza w polską energetykę

Pakiet klimatyczny UE uderza w polską energetykę, która jest uzależniona od węgla - w ciągu najbliższych lat Polska będzie musiała wydać miliardy złotych na budowę nowych bloków i płacić za uprawnienia do emisji CO2 - uważają eksperci. Jest jednak również szansą na nowe miejsca pracy w energetyce.

Unia Europejska uzgodniła na listopadowym szczycie, że ograniczy emisję CO2 o 40 proc. do 2030 r. (względem 1990 r.). Ale biedniejsze kraje, w tym Polska, będą mniej obciążone kosztami realizacji tych celów. Polska wywalczyła utrzymanie systemu darmowych pozwoleń na emisje do 2030 r. Do tej daty 40 proc. uprawnień do emisji CO2 kraje o PKB poniżej 60 proc. średniej unijnej (realne z 2013 r.), w tym Polska, będą mogły rozdawać elektrowniom za darmo.

Ekspert ds. energetyki prof. Władysław Mielczarski uważa, że z powodu wejścia w życie pakietu w najlepszym scenariuszu ceny energii dla odbiorców końcowych w Polsce wzrosną o ok. 30 proc., bez uwzględniania inflacji. "Czynniki wzrostu są dwa - pierwszy to zakup uprawnień, a drugi odnawialne źródła energii. Co więcej, nawet jeśli otrzymamy 40 proc. uprawnień darmowo, to za 60 proc. musimy zapłacić, co spowoduje, że nasza energetyka będzie przeznaczała ok. 10-12 mld zł rocznie na zakup pozwoleń. 12 mld to dwa razy więcej, niż koszt bloku w Opolu. Polska energetyka zostanie obciążano potężnymi płatnościami i nie jest w stanie przenieść tych kosztów na odbiorów końcowych, w związku z tym będzie przejadała majątek" - powiedział.

Jak dodał, jeśli Polska miałaby zredukować emisje zgodnie z pakietem klimatycznym, to musiałaby do 2030 r. zamknąć wszystkie elektrownie węgla brunatnego, 90 proc. elektrowni węgla kamiennego i zastąpić je elektrowniami gazowymi. "O ile elektrownie węglowe można zamknąć, a elektrownie gazowe wybudować - to można sobie wyobrazić - to jednak w takiej sytuacji energetyka potrzebowałaby ok 30 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Obecnie wykorzystujemy ok. 14 mld metrów sześciennych. Tak więc nie jest to realistyczne, nie mówiąc o miliardach złotych, które trzeba było na to przeznaczyć. Jesteśmy w takiej pętli i niewiele możemy zrobić" - zaznaczył.

Ekspert ds. energetyki Tomasz Chmal zgadza się z tym, że unijny pakiet będzie obciążeniem dla polskiej gospodarki. "Zgodziliśmy się na dalsze redukcje, a tym samym będziemy musieli ponieść ich koszty. Nie ma innych pieniędzy, jak tylko te, które są w naszych kieszeniach, czy kieszeniach przedsiębiorców. O pieniądze na inwestycje nie martwię się - będą dostępne od banków w postaci długoterminowych kredytów, jeśli oczywiście banki będą widziały, że będą miały zwrot z tych inwestycji. To będzie kosztować całą gospodarkę i wpłynie negatywnie na PKB" - powiedział.

Dodał, że jest druga strona medalu - rozwiązanie, jaki sposób "zarobić" na pakiecie. "Po to, żeby nie pozbawić się jednak wielkiego atutu, jakim jest bezpieczeństwo energetyczne w postaci własnych zasobów węgla, mocy i energii produkowanej na terytorium kraju. To jest wyzwanie - jak kształtować regulacje, żeby mix energetyczny był jak najbardziej korzystny dla państwa i obywateli. Kluczowym będzie zatroszczenie się o miejsca pracy w Polsce - tworzenie tych miejsc pracy zarówno w sektorze energii konwencjonalnej i niekonwencjonalnej, efektywność energetyczna. Tutaj potencjał jest. Czyli jeżeli OZE, to tylko takie, które tworzy miejsca pracy w Polsce. Daleki byłbym od wydawania pieniędzy na import energii i towarów" - podkreślił.

Zdaniem Georga Zachmanna, eksperta ds. energii brukselskiego think tanku Bruegel, biorąc pod uwagę liczbę uprawnień do emisji i przyznanych darmowych uprawnień, Polska mogłaby kontynuować obecną politykę z dużymi emisjami w elektrowniach węglowych i to potencjalnie utrzymałoby jej konkurencyjność w produkcji energii elektrycznej.

"Jednak to może wcale nie być z polskiej perspektywy przyszłościowa polityka, ponieważ w pewnym momencie liczba uprawnień zacznie się zmniejszać i staną się one droższe. Jeśli traktujemy zmiany klimatu poważnie, jest pewien limit emisji, które mogą być wyemitowane do atmosfery i jeśli wyemitujemy więcej przy obecnych, niskich cenach, mniej będziemy mogli wyemitować w przyszłości. Tak więc być może lepszym rozwiązaniem dla Polski byłoby zachowanie pewnej liczby uprawnień do emisji na przyszłość, zamiast używania ich teraz, aby spalać węgiel - produkowany w kopalniach, które nie są konkurencyjne - w elektrowniach, które działają na granicy konkurencyjności" - powiedział.

W 2008 roku negocjując pakiet energetyczno-klimatyczny na lata 2013-2020, mający na celu 20-proc. redukcję emisji CO2 na terenie UE, Polska i kraje regionu wywalczyły darmowe uprawnienia do emisji CO2 dla opartej na węglu elektroenergetyki. Liczba tych uprawnień co roku się zmniejsza, aby w 2020 r. sięgnąć zera. Jednak uzgodniony pod koniec października nowy unijny pakiet energetyczno-klimatyczny na lata 2020-2030 przewiduje utrzymanie bezpłatnych pozwoleń na emisje dla elektrowni.

Ponadto październikowe polityczne porozumienie przewiduje redukcję emisji CO2 o 40 proc. do 2030 r. oraz udział energii ze źródeł odnawialnych w UE na poziomie 27 proc. Efektywność energetyczna ma wzrosnąć w tym czasie o 27 proc.

...

Tak cale te sankcje Putina to smiech UE to eksterminacja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:11, 21 Sty 2015    Temat postu:

Korolec: tworząc rezerwę pozwoleń na emisje, trzeba też chronić przemysł

Utworzeniu rezerwy dla unijnego rynku pozwoleń na emisję CO2 powinny towarzyszyć rozwiązania, które będą w interesie energochłonnych sektorów przemysłu - ocenił w Brukseli wiceminister środowiska Marcin Korolec.

Jutro komisja Parlamentu Europejskiego ds. przemysłu (ITRE) ma głosować nad opinią w sprawie utworzenia rezerwy stabilizacyjnej (market stability reserve – MSR) na europejskim rynku pozwoleń na emisję CO2. Zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej rezerwa, która ma podnieść ceny uprawnień na emisje CO2, powstałaby w 2021 r. Niektórzy europosłowie chcą jednak przyśpieszenia tej daty.

Korolec spotkał się dziś z europosłami różnych frakcji, by przekonywać ich do takich rozwiązań w sprawie MSR, które nie zaszkodzą europejskiemu przemysłowi oraz zapobiegną temu, że firmy działające w sektorach energochłonnych będą przenosić się poza UE, do krajów, gdzie nie obowiązują wyśrubowane cele klimatyczne.

"Trzeba szukać takich rozwiązań w ramach tej inicjatywy, aby zagwarantować instrumenty, które będą w interesie przemysłu europejskiego, przemysłów energochłonnych, w tym również polskiego. Dlatego szukamy porozumienia ponadpartyjnego w tych specyficznych dyskusjach na temat klimatu" - powiedział Korolec dziennikarzom.

Za interesującą uznał on propozycję byłego komisarza ds. przemysłu, a obecnie europosła z Włoch Antonio Tajaniego, który zasugerował stworzenie specjalnego funduszu dla przemysłów energochłonnych. Byłby to fundusz na pomoc inwestycyjną dla tych sektorów. "Byłby to instrument, który stymulowałby nie tylko nowe inwestycje, ale i nowe technologie w tych obszarach, w których mamy do czynienia z największymi emisjami, czyli w energetyce opartej o paliwa kopalne" - powiedział pełnomocnik polskiego rządu ds. polityki klimatycznej.

"Chodzi o to, by realizując cele klimatyczne nie naruszać konkurencyjności europejskiego przemysłu" - dodał. Zdaniem ministra, pomocne jest każde rozwiązanie, które ochraniałoby europejski przemysł przed delokalizacją na skutek wdrażania unijnej polityki klimatycznej.

Zgodnie z założeniami propozycji KE rezerwa stabilizacyjna miałaby - poprzez podniesienie cen pozwoleń na emisję CO2 - zmobilizować przemysł do realizacji założeń unijnej polityki klimatyczno-energetycznej i inwestycji w zielone technologie. Rezerwa powstanie ze ściąganych z rynku pozwoleń na emisję gazów cieplarnianych.

Nadwyżki pozwoleń na emisje na unijnym rynku wystąpiły od 2009 roku, m.in. w następstwie kryzysu gospodarczego. Ich duża liczba znacząco wpłynęła na cenę i zdemotywowała przemysł do inwestowania w nowoczesne niskoemisyjne technologie, co było głównym założeniem systemu handlu emisjami ETS. Aby podnieść cenę uprawnień, KE w ub.r. zmniejszyła liczbę pozwoleń na emisje o 400 mln. Ograniczenie to jest efektem tzw. backloadingu, czyli zamrożenia aukcji 900 mln pozwoleń na emisję CO2 w latach 2014-2016 i przesunięcia ich na lata 2019-2020. Backloading spotkał się ze sprzeciwem niektórych państw Unii, m.in. Polski, które obawiały się wzrostu cen energii oraz ograniczenia wpływów do budżetu ze sprzedaży nadwyżek pozwoleń.

UE w ramach pakietu klimatyczno-energetycznego na lata 2013-2020 zobowiązała się do 20-proc. redukcji gazów cieplarnianych w stosunku do 1990 roku. W ramach ustaleń październikowego szczytu Unii Europejskiej postanowiono, że w latach 2020-2030 redukcje CO2 wyniosą 40 proc.

...

Bruksela zaciska petle .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:19, 28 Sty 2015    Temat postu:

Zapłacimy więcej za prąd.

Już wiadomo, że zapłacimy więcej za prąd. Mało pocieszające jest to, że spadną ceny gazu, skoro w górę pójdzie stawka dystrybucji. Urząd Regulacji Energetyki (URE) wyjaśnia, dlaczego tak się dzieje.

Podwyżki spowodowane są wzrostem cen dystrybucji, czyli opłat sieciowych wynikających z inwestycji. Nasze rachunki będą w 2015 r. wyższe o 0,7-1,5 zł miesięcznie. - Sieci energetyczne wymagają renowacji. Tylko sprawnie działające systemy zapewnią ciągłość zasilania i bezpieczeństwo dostaw energii. Przedsiębiorstwa sieciowe muszą inwestować w te systemy i stąd wzrost cen dystrybucji? - mówi Agnieszka Głośniewska z URE.

Podobnie sytuacja wygląda w przypadku gazu. Z powodu inwestycji podrożały koszty przesyłu - od 1,5 proc. (dla odbiorców EuRoPol Gazu) do 6,4 proc. (dla odbiorców Gaz-Systemu). Sam gaz dla klientów PGNiG Odbiór Detaliczny jednak potanieje o 0,8-1,8 proc., w zależności od typu. Dla odbiorców przemysłowych spadek ten wyniesie 1,4 proc. lub 4 proc.

- Odbiorcy w gospodarstwach domowych odczują groszowe spadki płatności, w przeciwieństwie do większych odbiorców, których miesięczne płatności mogą lekko wzrosnąć ze względu na większe stawki dystrybucyjne - wyjaśnia ekspertka.

Do wzrostu cen przyczyniają się też zwiększone wymagania związane z uzyskiwaniem zielonych certyfikatów, czyli dokumentów potwierdzających wytwarzanie energii z odnawialnych źródeł.

Stawki za energię zostały zatwierdzone na cały rok 2015, taryfy gazowe - jedynie na cztery miesiące. W marcu URE przeprowadzi analizę, której wyniki mogą skutkować wprowadzeniem innych taryf.

...

Na UE sie nie oszczedza .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:06, 23 Lut 2015    Temat postu:

Hiszpania: zawyżone rachunki za prąd

Hiszpanie płacą zawyżone rachunki za prąd - donosi Facua, organizacja broniąca praw konsumenta. Informuje, że niespełna połowa wartości rachunków jest zapłatą za zużytą energię elektryczną, resztę stanowią podatki i opłaty często niemające związku z produkcją prądu.

Dodatkowe opłaty zwykle sięgają 60 procent wartości rachunku. W ich skład wchodzą dopłaty do energii odnawialnych i deficytowego wydobycia węgla, wynajem licznika czy tzw. bonus społeczny, mający wesprzeć najniżej uposażonych. Do tego trzeba doliczyć nałożone przez Ministerstwo Przemysłu dwa podatki: od energii elektrycznej i 21-procentowy VAT. „Koncerny energetyczne zarabiają rocznie miliardy euro, a konsumenci płacą coraz więcej” - skarży się Ruben Sanchez, rzecznik organizacji Facua.

Sanchez przypomniał, że w ciągu 10 lat wielkość opłat za energię elektryczną wzrosła w Hiszpanii o 80 procent. Jest to średnio 60 razy więcej niż wzrost hiszpańskich pensji. Dodał, że koncerny energetyczne należą do instytucji najczęściej zaskarżanych przez konsumentów.

...

No jak to ? Przeciez mamy wspaniala polityke UE .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:26, 27 Lut 2015    Temat postu:

Gazeta Bankowa

Zagazowani na amen

Polityka klimatyczna Unii Europejskiej wpycha Polskę w rosnącą zależność energetyczną od Rosji. Bo Polska pod wpływem restrykcji UE zużywa coraz mniej węgla, co zabija nasze kopalnie, za to spalamy coraz więcej gazu, który w większości sprowadzamy ze Wschodu. Zaś energetyka jądrowa jako alternatywa to zmyślna pułapka

Zużycie gazu w Polsce, jego import z Rosji (w mld m3) i udział w zużyciu surowca z krajowych złóż (w proc.):

1990 – zużycie – 9,7, import z Rosji – 6, udział w zużyciu surowca z krajowych złóż: 38 proc.
2000 – 11,04 / 6,7 / 34,82
2005 – 13,6 / 6,3* / 31,25
2010 – 14,4 / 9 / 30
2011 – 14,38 / 9,34 / 30
2012 – 15,4 / 9 / 27
2013 – 15,9 / 9,1 / 27,44

* – w latach 2004-2008 sprowadzaliśmy po ponad 2 mld m3 gazu rocznie z Turkmenistanu i Uzbekistanu

Źródło: GUS, URE, PGNiG

W Polsce zużywa się rocznie już 16 mld m3 gazu ziemnego, z czego prawie 3/4 pochodzi z importu. W 2013 r. 77 proc. tego importu stanowił gaz z Rosji. Od naszego wschodniego sąsiada kupujemy też ponad 90 proc. potrzebnej nam ropy. To jedna z głównych przyczyn trapiącego Polskę od wielu lat i hamującego jej rozwój deficytu w handlu zagranicznym.

Jednocześnie zużycie gazu ziemnego w naszym kraju rośnie i według rządowych i rynkowych prognoz będzie rosnąć także w kolejnych latach. Składa się na to kilka czynników.

Gazu, więcej gazu!

Po pierwsze firmy energetyczne w Polsce, przede wszystkim te państwowe, planują i już budują wiele dużych bloków energetycznych, elektrowni i elektrociepłowni na gaz. Gdy zostaną one uruchomione, zużycie gazu w Polsce wzrośnie nawet o 20-30 proc. Dla przykładu: planowany przy Elektrociepłowni Żerań blok gazowy (trwa przetarg na jego wykonawcę) ma spalać rocznie ponad 0,5 mld m3 gazu rocznie.

Po drugie w wielu polskich miastach – w ramach walki z tzw. niską emisją (także podyktowaną unijnymi dyrektywami ekologicznymi) i za państwowe oraz samorządowe dotacje – likwiduje się piece węglowe, zastępując je gazowymi.

Po trzecie w Polsce w nowo budowanych domach gaz – jako źródło ogrzewania – zdecydowanie wygrywa z węglem, ale także z odnawialnymi źródłami energii, w przypadku których także mamy bardzo dużo rodzimych zasobów. Zaś państwo nie robi prawie nic, by to zmienić.

Rosnące zużycie gazu wypycha z naszego rynku krajowy węgiel i pogłębia naszą zależność od importu surowców energetycznych z Rosji. Bo krajowe wydobycie gazu nie rośnie i w najbliższej przyszłości także raczej znacząco się nie zwiększy. Nie mamy dużych złóż konwencjonalnego gazu ziemnego, a łupkowy boom w naszym kraju – w dużej mierze na skutek nieudolności obecnego rządu – wciąż pozostaje w sferze marzeń. Gazoport w Świnoujściu, który ma ruszyć w 2015 r., tylko w niewielkim stopniu poprawi tę sytuację. Na razie będzie mógł on przyjmować jedynie 5 mld m sześc. gazu rocznie (kontrakt z Katarem przewiduje dostawę tylko 1,5 mld m3 tego surowca w skali roku). Gaz dostarczany do świnoujskiego terminalu będzie też drogi, najprawdopodobniej droższy od rosyjskiego, a przecież do jego ceny trzeba będzie doliczyć jeszcze koszty przesyłu w głąb kraju oraz wydatki poniesione na budowę gazoportu i gazociągów, którymi będzie on dostarczany do innych części Polski (firma Operator Gazociągów Przesyłowych Gaz-System oraz jej spółka zależna Polskie LNG wyłożyły na te inwestycje sporo własnych środków, zaciągnęły też na nie kredyt i teraz oczekują zwrotu zainwestowanego kapitału). To zaś może znacząco podnieść cenę gazu ziemnego w Polsce, która i tak jest już wysoka.

Innymi słowy, póki nie potwierdzi się, że mamy duże zasoby opłacalnego w wydobyciu gazu z łupków, nie powinniśmy zwiększać zużycia błękitnego paliwa. Tym bardziej, że jest to możliwe do osiągnięcia.

Unijne zaczadzenie

Rosnące w Polsce zużycie gazu i malejące węgla to przede wszystkim skutek unijnej polityki w dziedzinie ochrony środowiska, a zwłaszcza polityki klimatycznej UE. W ramach owej polityki te sektory przemysłu, które wypuszczają do atmosfery najwięcej dwutlenku węgla (a więc przede wszystkim energetyka), zostały objęte unijnym systemem redukcji emisji CO2. W obrębie tego systemu przyznano im limity emisji, za których przekroczenie trzeba płacić (dokupując uprawnienia do „nadwyżkowej” emisji). Sęk w tym, że te limity z roku na rok są coraz mniejsze, a docelowo wszyscy najwięksi emitenci dwutlenku węgla w UE mają płacić za każdą wypuszczoną do atmosfery tonę tego gazu. Dla Polski to szczególnie bolesne, bo najbardziej „emisyjnym” surowcem energetycznym jest węgiel, a w żadnym innym unijnym kraju energetyka nie bazuje w takim stopniu na węglu, jak u nas (w produkcji prądu w Polsce ten surowiec ma prawie 90-proc. udział).

By unijna polityka klimatyczna była skuteczna, cena uprawnień do emisji CO2 musi być odpowiednio wysoka. Dlatego władze UE dwoją się i troją, by ją podwyższyć. Ostatnio wprowadziły w tym celu tzw. backloading, a teraz przymierzają się do tzw. rynkowej rezerwy stabilizacyjnej. Im jednak wyższe ceny uprawnień do emisji CO2, tym mniej opłaca się produkować energię z węgla, a bardziej z dwa razy mniej „emisyjnego” gazu, uranu czy źródeł odnawialnych. Firmy energetyczne najchętniej sięgają jednak po gaz, bo elektrownie gazowe są tańsze od elektrowni atomowych i tych, które bazują na odnawialnych źródłach energii (OZE). Na dodatek szybko się je buduje (dużo szybciej niż w przypadku bloków jądrowych) i – w przeciwieństwie do wiatraków czy instalacji fotowoltaicznych – mogą produkować energię bez przerwy. Co więcej, idealnie nadają się też na tzw. moce rezerwowe (bo można je bardzo szybko uruchamiać i wyłączać) dla elektrowni wiatrowych i solarnych, wykorzystywane wtedy, gdy te ostatnie nie produkują energii lub bardzo zmniejszają produkcję. Czyli np. wówczas, gdy nie wieje lub jest pochmurno. Takie moce rezerwowe, przy wymaganym przez UE udziale źródeł odnawialnych w produkcji energii, będą u nas wkrótce koniecznością.

Błękitne wygrywa, czarne przegrywa

Z tych powodów w Polsce nie tylko planuje się, ale już buduje liczne bloki, elektrownie i elektrociepłownie gazowe. W 2014 r. zakończyła się budowa dużego bloku energetycznego na gaz w Skawinie (inwestorem był czeski koncern CEZ), a w ostatnich tygodniach dwa kolejne takie bloki oddał do użytku KGHM – przy swych zakładach w Polkowicach i Głogowie. Siedem następnych elektrowni gazowych już się buduje: we Włocławku i Płocku (inwestorem jest Orlen), w Stalowej Woli (PGNiG i Tauron), w Gorzowie i Rzeszowie (PGE – Polska Grupa Energetyczna), w Kędzierzynie (Zakłady Azotowe Kędzierzyn) i w Dąbrowie Górniczej (Tauron). Trwają przetargi na budowę jeszcze kilku, m.in. na warszawskim Żeraniu (PGNiG), w Będzinie (przy Elektrowni Łagisza – PGNiG i Tauron) i Pomorzanach (PGE). W planach są następne bloki gazowe. Każdy z nich to mniejsze o setki tysięcy ton rocznie zużycie węgla z polskich kopalń. Węgla, którego nasze rodzime złoża, według danych Państwowego Instytutu Geologicznego, są tak zasobne, że starczą nam – przy obecnym poziomie jego wydobycia – na kilkaset lat!

Sytuacja jest tym bardziej alarmująca, że nasze „czarne złoto” cierpi przez unijną politykę w dziedzinie ochrony środowiska jeszcze na inne sposoby. Wiąże się to m.in. z dyrektywami UE, dotyczącymi ochrony powietrza przed zanieczyszczeniami. W ich następstwie polskie miasta walczą z tzw. niską emisją, której źródłem są przede wszystkim domowe piece i lokalne kotłownie węglowe. To dlatego owa walka polega na likwidowaniu ich i zastępowaniu innymi źródłami energii. Problem w tym, że najczęściej zastępują je piece i kotłownie gazowe.

Kolejna rzecz to restrykcyjne unijne normy, dotyczące emisji dwutlenku siarki, tlenków azotu i pyłów przez elektrownie i elektrociepłownie. Te normy także uprzywilejowują gaz kosztem węgla (bo przy spalaniu gazu powstaje dużo mniej SO2, NOx i pyłów) i tworzą następną zachętę dla sektora energetycznego, by rezygnował z węgla na rzecz gazu. By je spełnić, mając bloki węglowe, trzeba bowiem wielomilionowych inwestycji. Można jednak znacząco zmniejszyć związane z tym koszty, jeśli zamiast polskiego, bardzo „zasiarczonego” węgla użyje się węgla rosyjskiego, który ma o połowę mniejszą zawartość siarki. To jedna z głównych przyczyn rosnącego importu węgla z Rosji do Polski. Według szacunków Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla już 30-40 proc. tego surowca używanego w ciepłowniach komunalnych w Polsce to węgiel importowany – przede wszystkim z Rosji. Właśnie dlatego, że jest mniej „zasiarczony”.

Palma nam odbija… się czkawką

Jakby tego było mało, Polska, w wyniku unijnej polityki klimatycznej, zobowiązana jest wobec UE do zwiększania – o określoną ilość (15 proc. do 2020 r.) – udziału odnawialnych źródeł w produkcji energii, także elektrycznej. Nasz kraj nie uchyla się od tego obowiązku i już ponad 10 proc. prądu produkuje z OZE. O tyle jednak trzeba było zmniejszyć udział węgla w produkcji energii elektrycznej. W przypadku odnawialnych źródeł nasze elektrownie i elektrociepłownie postawiły przede wszystkim na spalanie biomasy, dorzucając ją do kotłów węglowych lub budując osobne bloki energetyczne dla tego surowca. Szkopuł w tym, że zamiast zaopatrywać się w biomasę w kraju, w większości sprowadzały ją z zagranicy (również, a jakże, z Rosji), nawet z tak dalekich i egzotycznych krajów, jak Indonezja, Togo, Ghana czy Liberia, w postaci np. łupin po orzechach palmowych. Bo tak było taniej i prościej niż zamawiać w kraju. Według danych Ministerstwa Finansów tylko w 2012 r. import biomasy do Polski wyniósł 7,6 mln ton.

Gdyby rząd przykładał do tego większą wagę, można było jednak takich, nazwijmy to wprost, patologii uniknąć (dowodem na to jest polityka naszego państwa na rynku biopaliw, która doprowadziła do kilkukrotnego zmniejszenia ich importu – dziś w większości pochodzą one u nas od krajowych dostawców, ale kilka lat temu sytuacja była odwrotna) i np. tak skonstruować państwowy system wspierania energetyki odnawialnej, by biomasa zamiast wypychać węgiel z elektrowni była na masową skalę przerabiana na biogaz (tak, jak to robią Niemcy). Biogaz, który po odpowiednim uzdatnieniu może zastępować gaz ziemny i w którego przypadku potencjał produkcyjny mamy tak duży, że dzięki niemu moglibyśmy nawet o połowę zmniejszyć import gazu z Rosji. Ogromny potencjał mamy też w przypadku pomp ciepła, produkujących energię cieplną przy wykorzystaniu tzw. płytkiej geotermii i także mogących zastępować piece gazowe. Niestety, i one, tak, jak biogazownie, są traktowane przez obecny polski rząd po macoszemu. Choć pompy ciepła nie tylko mogą zastępować gaz, ale – podobnie jak kolektory słoneczne – podgrzewać wodę użytkową i ogrzewać budynki taniej niż piece gazowe.

Niestety, mimo że większość zużycia energii w Polsce przypada właśnie na energię cieplną (ogrzewanie budynków i podgrzewanie wody), to nasz państwowy system wspierania energetyki cieplnej wciąż skupia się na produkcji prądu, którego udział w krajowej konsumpcji energii jest kilkakrotnie mniejszy.

Jądro problemu: Rosatom

To wszystko jednak tylko przedsmak tego, co nas czeka po 2020 r. W latach 2020-2030 unijna polityka klimatyczna ma bowiem ulec – zgodnie z ustaleniami z ostatniego szczytu klimatycznego UE w październiku 2014 r. – dalszemu zaostrzeniu. Polegać to będzie głównie na przyspieszeniu tempa redukcji emisji CO2 z najbardziej „emisyjnych” elektrowni i zakładów przemysłowych oraz na działaniach, zmierzających do drastycznego podwyższenia cen uprawnień do emisji CO2. Dla naszego węgla będzie to mieć katastrofalne skutki: produkcja energii z niego będzie coraz mniej opłacalna. Nie tylko w Polsce, ale w całej UE. To oznaczać będzie malejące zużycie węgla, a w ślad za nim – niższe ceny tego surowca. To zjawisko ma miejsce już dziś, właśnie ze względu na walkę z tzw. ociepleniem klimatu, w której UE jest światowym liderem i próbuje do niej wciągnąć cały świat, co jej coraz bardziej się udaje.

Co po 2020 r. – na skutek planowanego w tym okresie zaostrzenia unijnej polityki klimatycznej – będzie w coraz większym stopniu zastępować u nas węgiel? Przede wszystkim gaz, jak wynika z opracowania Urzędu Regulacji Energetyki, podsumowującego plany inwestycyjne firm energetycznych w Polsce do 2028 r. Podobnie ocenia to Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu (FOEEiG), zrzeszające osiem dużych organizacji branżowych (z najbardziej energochłonnych sektorów polskiego przemysłu), które tak skomentowało – przyjęte na październikowym szczycie – założenia unijnej polityki klimatycznej na lata 2020-2030: „Dla przestawienia polskiej energetyki z węglowej na mniej emisyjną w tak krótkim czasie konieczna jest budowa dużej liczby elektrowni gazowych w układach kogeneracyjnych, przy terytorialnie ograniczonym potencjale do budowy tych elektrowni, co spowoduje drastyczny wzrost kosztów energii i utratę konkurencyjności polskiej gospodarki”.

FOEEiG dodaje jednak, że obok gazu – mniejszą „emisyjność” naszej energetyce – zapewnić mogą elektrownie jądrowe. Ta opinia w polskiej branży energetycznej jest powszechna. To dlatego cztery kontrolowane przez państwo polskie koncerny – PGE, Tauron, Enea i KGHM – chcą budować elektrownię atomową, która ma kosztować, według szacunków rządowych, od 40 do 60 mld zł. Twierdzą przy tym, że do realizacji tej inwestycji potrzebne będzie wsparcie państwa.

Problem polega na tym, że tę elektrownię będą budować u nas zagraniczne firmy (bo polskie jeszcze tego nie potrafią), one dostarczą potrzebne technologie, a paliwo do niej, czyli uran, też będziemy musieli sprowadzać z zagranicy. Nie byłoby w tym może nic bardzo groźnego, gdyby nie fakt, że obecnie na światowym rynku wydobycia i przetwarzania uranu pierwsze skrzypce gra państwowa firma rosyjska – Rosatom. W tym miejscu trzeba dodać, że uran, by mógł służyć jako paliwo atomowe, musi być dość głęboko przetworzony. Produkcja tego paliwa składa się z czterech etapów: wydobycia uranu w postaci rudy uranowej, konwersji surowca pozwalającej na jego tzw. wzbogacenie, wzbogacania uranu oraz produkcji gotowych kaset paliwowych. Dopiero wtedy, gdy weźmie się te wszystkie etapy pod uwagę, dobrze widzi się potęgę Rosatomu. Ta rosyjska firma jest numerem dwa na świecie pod względem zasobności własnych złóż tego pierwiastka (ma kopalnie nie tylko w Rosji, ale także w USA, Australii, Kanadzie, Kazachstanie i Tanzanii) oraz globalnym liderem w jego konwersji, przetwarzaniu oraz produkcji gotowego do użycia paliwa jądrowego. Udział Rosatomu w światowym rynku konwersji uranu wynosi 33 proc., jego wzbogacania – 40 proc., a produkcji gotowego paliwa nuklearnego – 17 proc. Co więcej, według aktualizowanych w październiku 2014 r. prognoz The World Nuclear Association (WNA) udział Rosji, czyli Rosatomu, w światowym rynku wzbogacania uranu do 2020 r. nie tylko utrzyma się na dotychczasowym poziomie, ale nawet wzrośnie, z obecnych 40 do 43 proc. Rosjanie zawdzięczają to faktowi, że przed laty opracowali i do dziś posiadają najbardziej efektywną kosztowo, tzw. wirówkową, technologię wzbogacania uranu na świecie.

To jednak nie wszystko. Jak wynika z analiz WNA, najpoważniejsi pretendenci do przejmowania kolejnych złóż uranu na świecie to obecnie właśnie Rosatom oraz firmy z Chin. Rosatom ma też bardzo silną pozycję w zagospodarowywaniu zużytego paliwa jądrowego i jest w światowej czołówce w budowaniu na zlecenie elektrowni atomowych. Jego portfel zamówień na budowę bloków jądrowych przekroczył pod koniec 2014 r. 100 mld dolarów. Rosatom buduje je głównie w Azji (m.in. w Chinach, Indiach, Iranie i Turcji), Afryce, Ameryce Południowej, ale także w krajach UE – w Finlandii i na Węgrzech.

Rosatom jest jak drugi Gazprom, poszerzając sferę rosyjskich wpływów i wzmacniając polityczną oraz ekonomiczną siłę Rosji. W swą sieć będzie zapewne próbował złowić także Polskę, gdy ta zacznie budować elektrownie jądrowe. Co tymczasem mówią przedstawiciele naszego rządu? Twierdzą, że budując takie elektrownie zwiększymy bezpieczeństwo energetyczne Polski. Nic dodać, nic ująć.

AUTOR: Jacek Krzemiński

>>>

Tak dzialania UE to zbrodnia . TO ZACHOD WYHODOWAL PUTINA !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 7:43, 17 Mar 2015    Temat postu:

Członkowie Euracoal: w UE panuje antywęglowa histeria

Nawet najlepsze chęci zreformowania górnictwa mogą zakończyć się fiaskiem, jeśli UE nie zmieni negatywnego nastawienia do węgla - uważają przedstawiciele Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego Euracoal, którzy w poniedziałek zebrali się w Katowicach.

W ich ocenie, w Europie panuje „antywęglowa histeria”, a polityka stawiania kwestii klimatycznych nad gospodarczymi już obecnie fatalnie odbija się na sytuacji państw europejskich.

Stowarzyszenie Euracoal zrzesza 35 podmiotów z 20 krajów. Do Katowic przyjechali goście z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Czech i Hiszpanii, a więc zarówno z państw, które strukturalne przekształcenia w branży mają za sobą, jak i tych, które są w trakcie reform.

Spotkanie zorganizowano na Śląsku, bo obecnie to tutaj mają miejsce największe przekształcenia w sektorze węglowym w Europie. W konferencji uczestniczyli wiceministrowie skarbu: pełnomocnik rządu ds. reformy górnictwa Wojciech Kowalczyk i Rafał Baniak, którzy opowiadali o polskich uwarunkowaniach.

Prezes Katowickiego Holdingu Węglowego Zygmunt Łukaszczyk, który od stycznia jest też szefem Euracoalu przypomniał, że podstawy współczesnej Europy zostały zbudowane na węglu i stali. „Dzisiaj musimy głośno mówić o gospodarce opartej na energii pochodzącej z węgla. Mamy do czynienia z dekarbonizacją w negatywnym tego słowa znaczeniu, jak również polityką niechęci do węgla” - podkreślił.

Mercedes Martin Gonzalez z hiszpańskiego Narodowego Związku Firm Górniczych oceniła, że powinno się zmienić spojrzenie na sektor węglowy – trzeba jasno wskazywać, że daje on stabilność i bezpieczeństwo energetyczne, którego jej zdaniem nie zapewniają odnawialne źródła energii.

„Wydaje się, że w ciągu 50-60 lat nic się tutaj nie zmieni. Potrzebujemy węgla jako niezbędnego komponentu (...). Ważne też jest, że węgiel wpływa na ceny, gdyby go nie było, cena energii byłaby bardzo wysoka, europejska gospodarka stałaby się zupełnie niekonkurencyjna” - przekonywała Hiszpanka.

Prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej Janusz Olszowski podkreślił, że członkowie Euracoal muszą zdecydowanie przeciwstawić się „bardzo szkodliwej dla węgla polityce, jaka jest niestety kreowana w UE”. W ocenie Olszowskiego w wyniku unijnych regulacji w złej sytuacji znalazło się górnictwo w Polsce, Czechach i Hiszpanii.

„My nasze górnictwo musimy naprawić i wszyscy o tym wiemy. Jednak nasze najlepsze chęci mogą być zniwelowane właśnie poprzez nieprzychylny nam system prawny (…). Powiem wprost: węgiel jest w tej chwili paliwem bardzo silnie dyskryminowanym w Europie” - powiedział Olszowski. Zaznaczył, że nie apeluje o specjalne wsparcie dla branży górniczej, ale o to, by węgiel był traktowany tak jak pozostałe nośniki energii.

Goście z zagranicy opowiadali o doświadczeniach z restrukturyzacji górnictwa w ich krajach. W ocenie Łukaszczyka żadnych z tych rozwiązań nie da się wprost przeszczepić na polski grunt – ze względu czas przeprowadzenia reform, mały obszar rozmieszczenia kopalń na Śląsku i obecne regulacje unijne.

Sekretarz generalny Euracoal Brian Ricketts przypomniał, że w szczytowym okresie restrukturyzacji Niemcy wydawali na różnie działania wspierające ten proces do 6 mld euro rocznie. Tymczasem 23 mld euro rocznie ten sam kraj wydaje dziś na dopłaty do energii odnawialnej – wskazał.

Łukaszczyk przekonywał, że czysta energia też może pochodzić z węgla, są odpowiednie technologie, które można wdrożyć. Według niego negatywne nastawienie do węgla to efekt nie tylko polityki unijnej, ale też wewnętrznej. Gazety pełne są publikacji na temat smogu, tymczasem nie mówi się o instalacji ekologicznych pieców - dowodził.

Szef Euracoal podkreślał, że restrukturyzacja górnictwa to proces długotrwały i powinien być realizowany w dialogu społecznym, przy stole, a nie na ulicach. Przypomniał, że problem dotyczy setek tysięcy osób - nie tylko górników i ich rodzin, ale przedstawicieli firm współpracujących z branżą węglową w całej Polsce.

Katowickie spotkanie ma zaowocować wspólną deklaracją członków Euracoal. „Jest w niej mowa o tym, by popatrzeć na węgiel z zupełnie innej strony, nie traktować go w kategoriach histerii antywęglowej, bo dziś obserwujemy taką histerię” - mówił Łukaszczyk.

Uczestnicy konferencji – mówiąc o konieczności wspólnego działania – zauważyli, że nie nie dla wszystkich krajów UE węgiel jest jednakowo ważny. Dziś tylko w kilku państwach Wspólnoty – Polsce, Czechach, Bułgarii i Grecji - ponad 40 proc. energii wytwarza się z węgla. Podobny wskaźnik mają jeszcze Niemcy, które jednak prowadzą własną politykę energetyczną i przyszłość wiążą z energią z odnawialnych źródeł.

...

Tak nienawisc towarzyszy brukselskich wegla jest typowa dla komuchow , Maja oni rozne odloty . Towarzysz Mao np. kochal stal i Chinczycy musieli ja wytapiac na podworkach a z kolei kijami gonic wroble ktore rzekomo niszczyly zboze faktycznie zas polowaly robaki ktore zboze wyjadaly . I nastapil glod .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:41, 15 Kwi 2015    Temat postu:

Transparency International o potrzebie uregulowania lobbingu w UE

Walcząca z korupcją organizacja Transparency International (TI) opublikowała w raport, w którym wskazuje na pilną potrzebę reformy lobbingu w państwach członkowskich i instytucjach Unii Europejskiej. Przeanalizowano sytuację w 19 krajach UE - w tym w Polsce. Badaniem objęto też Komisję Europejską, Parlament Europejski i Radę UE.

Według TI tylko w siedmiu z tych krajów lobbing jest w jakiejś formie uregulowany. Taka sytuacja umożliwia "prawie nieograniczony wpływ interesów biznesu na życie codzienne Europejczyków". TI nazywa swój raport pierwszą wyczerpującą oceną lobbingu w tym regionie; analizowano, na ile polityczny proces decyzyjny jest chroniony przed niestosownymi wpływami.

Średnia dla objętych badaniem 19 krajów wyniosła 31 procent, przy przyjęciu za 100 proc. międzynarodowych standardów lobbingu i najlepszych praktyk. W raporcie odnotowano, że choć lobbing jest "integralnym elementem zdrowej demokracji", liczne skandale w Europie pokazują, iż bez przejrzystych i możliwych do wyegzekwowania reguł i przepisów może dojść do tego, że "wybrana liczba" tych, którzy mają więcej pieniędzy i lepsze kontakty zacznie dominować polityczny proces decyzyjny "zwykle na swoją korzyść".

Najlepszy wynik w raporcie TI osiągnęła Słowenia (55 proc.), dzięki istniejącym uregulowaniom lobbingu, które jednak wciąż ma luki. Na drugim miejscu znalazła się Komisja Europejska (53 proc.), a na trzecim Litwa (50 proc.). Najgorzej wypadły Węgry i Cypr (po 14 proc.). Na trzecim od końca miejscu znalazła się Rada UE (19 proc.). Polska z 33 proc. jest na miejscu dziesiątym.

W raporcie wskazano, że w końcowej piątce znajdują się "kryzysowe kraje strefy euro – Włochy, Portugalia i Hiszpania", gdzie "praktyki lobbingowe i bliskie relacje między sektorem publicznym a sektorem finansowym są uważane za ryzykowne".

Według TI "postkryzysowe starania o reformę sektora finansowego na szczeblach narodowych i na szczeblu UE są udaremniane i rozwadniane, w znacznej mierze za sprawą intensywnego lobbingu sektora finansowego w Europie".

Wskazano, że żaden z krajów UE i żadna z instytucji unijnych nie zapewniają stosownej kontroli "drzwi obrotowych" między sektorem publicznym i prywatnym. Poinformowano m.in., że w Portugalii, od kiedy kraj ten stał się demokracją w 1974 roku, 54 proc. wszystkich stanowisk rządowych obsadzono bankierami.

Dyrektor TI ds. Europy i Azji Środkowej Anne Koch zaakcentowała, że rezultatem "niepohamowanego lobbingu" są "daleko idące konsekwencje dla gospodarki, środowiska naturalnego, praw człowieka i bezpieczeństwa publicznego".

W raporcie wskazano na "problematyczne praktyki lobbingowe" w wielu sektorach i gałęziach przemysłu. Wymieniono produkcję alkoholu, przemysł tytoniowy, samochodowy, farmaceutyczny, energetykę i sektor finansowy.

Zdaniem wiceszefowej TI Jeleny Panfiłowej "nieuczciwe i nieprzejrzyste praktyki lobbingowe są jednym z kluczowych zagrożeń korupcyjnych, w obliczu których stoi obecnie Europa". Panfiłowa podkreśliła konieczność uregulowania lobbingu przez państwa i instytucje UE. Jej zdaniem "brak kontroli nad lobbingiem grozi podważeniem demokracji".

W raporcie wskazuje się, że uregulowanie lobbingu w krajach i instytucjach UE musi obejmować wszystkich, którzy się nim zajmują oraz "wszystkie kluczowe cele lobbingu". TI postuluje pełną przejrzystość lobbingu, obligatoryjną rejestrację lobbystów i gromadzenie szczegółowych informacji o reprezentowanych przez nich klientach, a także o tych, którzy są celem lobbingu oraz o tym, jakimi środkami próbuje się wpływać na konkretne decyzje.

>>>

A moze by tak zlikwidowac bo tam te uklady rzadza...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:48, 06 Maj 2015    Temat postu:

Polska rozczarowana kompromisem ws. przyspieszenia rezerwy CO2 w UE

Polska jest rozczarowana uzgodnieniem łotewskiej prezydencji, KE i PE dotyczącym wcześniejszego wejścia w życie rezerwy stabilizacyjnej na unijnym rynku pozwoleń na emisję CO2 - wynika z komentarza pełnomocnika rządu ds. polityki klimatycznej Marcina Korolca.

We wtorek negocjatorzy państw członkowskich oraz Parlamentu Europejskiego porozumieli się ws. utworzenia rezerwy stabilizacyjnej (MSR) dla unijnego rynku pozwoleń na emisję CO2. Wypracowany przez nich kompromis przewiduje, że rezerwa będzie działała od 1 stycznia 2019 r. Wcześniej państwa unijne w swoim mandacie negocjacyjnym do rozmów z PE zapisały, zgodnie z naszym postulatem, że rezerwa będzie działała od 2021 r., tak jak proponowała Komisja Europejska.

"Przyjmujemy uzgodnienia trilogu prezydencji łotewskiej z Komisją i Parlamentem w zakresie rezerwy stabilizacyjnej, choć jesteśmy rozczarowani jeśli chodzi o wcześniejsze jej wejście w życie - od 2019 r." - napisał w środę w komentarzu dla PAP wiceminister środowiska i pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej Marcin Korolec. "Konsekwentnie blokowaliśmy ten aspekt negocjacji, co zmuszało ambitne państwa do zmiany swoich stanowisk negocjacyjnych" - dodał.

Korolec przypomniał o kompensacie w postaci dodatkowych pozwoleń dla wszystkich państw, które tworzyły mniejszość blokującą w Radzie UE ws. wcześniejszego wejścia w życie rezerwy pozwoleń. "Państwa o średniej PKB/capita poniżej 90 proc. PKB/capita średniej unijnej uzyskały dodatkowy mechanizm kompensacyjny w postaci wyłączenia koperty solidarnościowej (10 proc. puli uprawnień) spod działania MSR do 2025 r. (...) Do końca 2030 r. rezerwie nie będzie podlegał również 2-proc. Fundusz Modernizacyjny. Ponadto Polska uzyskała zapewnienie o niewliczaniu darmowych uprawnień na podstawie art. 10c dyr. EU ETS do puli tzw. +niewykorzystanych uprawnień+" - zaznaczył pełnomocnik.

MSR (market stability reserve) to instrument, który ma stabilizować niską obecnie cenę pozwoleń na emisję CO2 na unijnym rynku: ma bowiem co roku zdejmować z rynku określoną liczbę uprawnień w sytuacji ich nadmiaru, a w sytuacji niedoboru z powrotem wprowadzać je na rynek. Podniesienie cen pozwoleń na emisję CO2 ma zmobilizować przemysł do realizacji polityki klimatycznej i inwestycji w zielone technologie. Polska była przeciwna utworzeniu rezerwy z obawy o obciążenia dla przemysłu, a później starała się, by weszła ona w życie jak najpóźniej.

Zdaniem eksperta Koalicji Klimatycznej i wykładowcy SGGW Zbigniewa Karaczuna, porozumienie ws. przyspieszenia wejścia w życie MSR jest dobrą decyzją.

"Jest ona dobra z dwóch punktów widzenia. Z jednej strony jest dobra dla przedsiębiorstw, dlatego że pozwoli jednoznacznie prognozować ceny uprawnień. Będzie większa pewność, łatwiej będzie planować inwestycje, pisać biznes-plany. Ta decyzja pokazuje też, iż determinacja UE, by skutecznie podejmować działania na rzecz ochrony klimatu się nie kończy. To jest sygnał dla wszystkich państw członkowskich i wszystkich graczy rynkowych, że transformacja niskoemisyjna jest istotnym elementem agendy politycznej UE" - powiedział.

Ekspert dodał, że jest to też sygnał do postawienia na gospodarkę niskoemisyjną, niskowęglową.

Karaczun pytany, czy decyzja o przesunięciu MSR - jak zwracały uwagę polskie władze - może prowadzić do tzw. "zjawiska ucieczki emisji", czyli przenoszenia się firm energochłonnych poza Europę ocenił, że nie widzi takiego zagrożenia.

Wtorkowy kompromis będzie musiał być jeszcze zatwierdzony przez państwa UE (13 maja) i przegłosowany przez komisję PE ds. środowiska (26 maja), a następnie przez cały PE (w lipcu).

...

UE nas zniszczy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:49, 06 Maj 2015    Temat postu:

Polska rozczarowana kompromisem ws. przyspieszenia rezerwy CO2 w UE

Polska jest rozczarowana uzgodnieniem łotewskiej prezydencji, KE i PE dotyczącym wcześniejszego wejścia w życie rezerwy stabilizacyjnej na unijnym rynku pozwoleń na emisję CO2 - wynika z komentarza pełnomocnika rządu ds. polityki klimatycznej Marcina Korolca.

We wtorek negocjatorzy państw członkowskich oraz Parlamentu Europejskiego porozumieli się ws. utworzenia rezerwy stabilizacyjnej (MSR) dla unijnego rynku pozwoleń na emisję CO2. Wypracowany przez nich kompromis przewiduje, że rezerwa będzie działała od 1 stycznia 2019 r. Wcześniej państwa unijne w swoim mandacie negocjacyjnym do rozmów z PE zapisały, zgodnie z naszym postulatem, że rezerwa będzie działała od 2021 r., tak jak proponowała Komisja Europejska.

"Przyjmujemy uzgodnienia trilogu prezydencji łotewskiej z Komisją i Parlamentem w zakresie rezerwy stabilizacyjnej, choć jesteśmy rozczarowani jeśli chodzi o wcześniejsze jej wejście w życie - od 2019 r." - napisał w środę w komentarzu dla PAP wiceminister środowiska i pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej Marcin Korolec. "Konsekwentnie blokowaliśmy ten aspekt negocjacji, co zmuszało ambitne państwa do zmiany swoich stanowisk negocjacyjnych" - dodał.

Korolec przypomniał o kompensacie w postaci dodatkowych pozwoleń dla wszystkich państw, które tworzyły mniejszość blokującą w Radzie UE ws. wcześniejszego wejścia w życie rezerwy pozwoleń. "Państwa o średniej PKB/capita poniżej 90 proc. PKB/capita średniej unijnej uzyskały dodatkowy mechanizm kompensacyjny w postaci wyłączenia koperty solidarnościowej (10 proc. puli uprawnień) spod działania MSR do 2025 r. (...) Do końca 2030 r. rezerwie nie będzie podlegał również 2-proc. Fundusz Modernizacyjny. Ponadto Polska uzyskała zapewnienie o niewliczaniu darmowych uprawnień na podstawie art. 10c dyr. EU ETS do puli tzw. +niewykorzystanych uprawnień+" - zaznaczył pełnomocnik.

MSR (market stability reserve) to instrument, który ma stabilizować niską obecnie cenę pozwoleń na emisję CO2 na unijnym rynku: ma bowiem co roku zdejmować z rynku określoną liczbę uprawnień w sytuacji ich nadmiaru, a w sytuacji niedoboru z powrotem wprowadzać je na rynek. Podniesienie cen pozwoleń na emisję CO2 ma zmobilizować przemysł do realizacji polityki klimatycznej i inwestycji w zielone technologie. Polska była przeciwna utworzeniu rezerwy z obawy o obciążenia dla przemysłu, a później starała się, by weszła ona w życie jak najpóźniej.

Zdaniem eksperta Koalicji Klimatycznej i wykładowcy SGGW Zbigniewa Karaczuna, porozumienie ws. przyspieszenia wejścia w życie MSR jest dobrą decyzją.

"Jest ona dobra z dwóch punktów widzenia. Z jednej strony jest dobra dla przedsiębiorstw, dlatego że pozwoli jednoznacznie prognozować ceny uprawnień. Będzie większa pewność, łatwiej będzie planować inwestycje, pisać biznes-plany. Ta decyzja pokazuje też, iż determinacja UE, by skutecznie podejmować działania na rzecz ochrony klimatu się nie kończy. To jest sygnał dla wszystkich państw członkowskich i wszystkich graczy rynkowych, że transformacja niskoemisyjna jest istotnym elementem agendy politycznej UE" - powiedział.

Ekspert dodał, że jest to też sygnał do postawienia na gospodarkę niskoemisyjną, niskowęglową.

Karaczun pytany, czy decyzja o przesunięciu MSR - jak zwracały uwagę polskie władze - może prowadzić do tzw. "zjawiska ucieczki emisji", czyli przenoszenia się firm energochłonnych poza Europę ocenił, że nie widzi takiego zagrożenia.

Wtorkowy kompromis będzie musiał być jeszcze zatwierdzony przez państwa UE (13 maja) i przegłosowany przez komisję PE ds. środowiska (26 maja), a następnie przez cały PE (w lipcu).

...

UE nas zniszczy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:16, 19 Maj 2015    Temat postu:

Niemcy i Francja apelują o ambitną umowę klimatyczną i dekarbonizację

Niemcy i Francja zaapelowały do wspólnoty międzynarodowej we wtorek o przyjęcie pod koniec roku w Paryżu ambitnej i wiążącej umowy klimatycznej. Kanclerz Angela Merkel zapowiedziała, że Niemcy podwoją swój wkład finansowy do funduszu ochrony klimatu.

Aby zrealizować wyznaczone cele, należy szybko rozpocząć wdrażanie głębokich zmian w światowej gospodarce i (globalnym) społeczeństwie - wezwały oba kraje w oświadczeniu przyjętym na zakończenie Petersberskiego Dialogu Klimatycznego w Berlinie.

W dwudniowym spotkaniu w stolicy Niemiec brali udział przedstawiciele 35 państw, w tym prezydent Francji Francois Hollande.

- Celem jest całkowita dekarbonizacja w ciągu tego stulecia - czytamy w dokumencie. Zdaniem sygnatariuszy w najbliższych dekadach świat powinien całkowicie zrezygnować z ropy naftowej, gazu ziemnego i węgla, a zapotrzebowanie na energię powinno być zaspakajane całkowicie przez odnawialne źródła energii. Nie podano jednak żadnego konkretnego terminu.

Berlin i Paryż opowiedziały się za ograniczeniem ocieplenia Ziemi do 1,5 stopni, maksymalnie do 2 stopni w porównaniu do epoki przedindustrialnej.

Niemiecki rząd podczas spotkania przywódców krajów G-7 w Elmau w Bawarii na początku czerwca przypomniał partnerom, że kraje uprzemysłowione zobowiązały się w Kopenhadze do przekazywania począwszy od 2020 roku rocznie 100 mld dolarów (87 mld euro) na realizację celów klimatycznych.

Merkel zapowiedziała, że rząd niemiecki zamierza podwoić w 2020 roku swój wkład do tego funduszu w porównaniu z 2014 rokiem. Kraje rozwijające potrzebują wsparcia, gdyż inaczej nie uda się zrealizować wyznaczonych celów - zaznaczyła kanclerz. Merkel przypomniała, że obecnie zebrano jedynie jedną trzecią obiecanej sumy. Brakuje jeszcze 70 mld dolarów - powiedziała.

Na szczycie w Paryżu w grudniu 2015 r. ma zostać zawarta globalna umowa klimatyczna. Umowa miałaby obowiązywać od 2020 r. i być odnawiana co 5 lat. Nowe porozumienie ma dotyczyć wszystkich 194 państw ONZ oraz być zgodne z konwencją klimatyczną Narodów Zjednoczonych.

Negocjacje ws. umowy rozpoczęły się w 2013 roku podczas szczytu klimatycznego w Warszawie.

UE zobowiązała się do 2020 roku ograniczyć emisję CO2 o 20 proc., podnieść efektywność energetyczną o 20 proc. i zwiększyć udział odnawialnych źródeł energii (OZE) do 20 proc.

W ramach nowego pakietu klimatycznego Komisja Europejska proponuje, aby UE w perspektywie 2030 roku zredukowała emisję gazów cieplarnianych o 40 proc. oraz podniosła udział OZE do co najmniej 27 proc.

>>>

Zwyrodniali zbrodniarze chca nas zniszczyc w imie oblednej ideologii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:02, 16 Lip 2015    Temat postu:

KE chce łączyć systemy energetyczne w UE i zabierać władzę regulatorom

- Shutterstock

KE zaprezentowała propozycje ws. nowego kształtu rynku energii elektrycznej w UE. Ma on pozwolić na zdecentralizowane wytwarzanie energii, ponadgraniczną konkurencję oraz ułatwiać inwestycje w OZE. Bruksela chce też zabrać trochę władzy krajowym regulatorom.

"Unijna energetyka radykalnie się zmienia (...). Dziś coraz więcej energii pochodzi z odnawialnych źródeł energii i jest wymienianych transgranicznie. Prawie połowę energii generowanej w 2030 r. będzie pochodzić z takich źródeł. Jak wykorzystać ten potencjał? To główne pytanie w uruchamianych dziś konsultacjach publicznych" - powiedział na środowej konferencji prasowej w Brukseli unijny komisarz ds. klimatu Miguel Canete.
REKLAMA


Przedstawione przez KE dokumenty nie są jeszcze propozycjami aktów prawnych w tej sprawie. Te mają być zaprezentowane w 2016 r., gdy na temat pomysłów KE wypowiedzą się zainteresowane strony, w tym przemysł, państwa członkowskie i regulatorzy rynku.

Z komunikatu Komisji wynika, że chce ona powołania "regionalnych centrów operacyjnych", których zadaniem byłoby planowanie i zarządzanie ponadgranicznymi przepływami energetycznymi.

Tego obawia się część państw członkowskich i operatorów krajowych, ponieważ takie rozwiązania uszczuplają ich kompetencje. W Polsce nieco władzy musiałby oddać Urząd Regulacji Energetyki oraz Polskie Sieci Energetyczne.

Realizacja koncepcji KE może jednak im przysporzyć problemów, bo już nie na poziomie krajowym, a ponadregionalnym zapadałaby decyzja, komu odłączyć prąd w momencie, gdyby było go za mało.

KE chce też zwiększyć rolę Agencji ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki (ACER), aby ta nadzorowała skuteczne funkcjonowanie rynków transgranicznych. Teraz ACER ma bardzo ograniczone prawo do podejmowania decyzji (wydaje głównie zalecenia i opinie). W przyszłości może być przekształcona, by wykonywać funkcje regulacyjne na poziomie europejskim. ACER miałaby też rozstrzygać spory na szczeblu regionalnym i unijnym.

Przenoszenie kompetencji na poziom ponad krajami członkowskimi ma przyczynić się do lepszego wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych oraz takiego zarządzania, by skutecznie kierować nadwyżki energii tam, gdzie są konieczne. Nowe regulacje mają umożliwić swobodny przepływ energii – zawsze tam, gdzie zapotrzebowanie jest największe.

W praktyce chodzi o to, by uniknąć sytuacji, gdy z jakichś powodów w jednym kraju w danym momencie brakuje energii, a w drugim jest ona marnowana, bo operatorzy nie mogą się porozumieć. "Naszym celem jest pełna integracja odnawialnych źródeł w systemie energetycznym" - czytamy w dokumencie.

Aby stało się to możliwe, KE ustanowiła cel połączeń energetycznych (interkonektorów), które umożliwią wymianę do 2020 r. 10 proc. potencjału produkcji energii między państwami członkowskimi UE. Cel ma wzrosnąć do 15 proc. w 2030 r. "Dobrze połączona europejska sieć energetyczna ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego Europy" - wskazuje Komisja.

Polska może mieć z tym problem, ponieważ według wyliczeń KE nasz poziom połączeń wynosi około 2 proc. i musielibyśmy mocno rozbudowywać interkonektory, żeby zwiększyć przepustowość. Poza kosztami - jak mówią eksperci - jest to nam nie na rękę, bo zwiększone połączenia powodowałyby, że nasze firmy energetyczne wytwarzające prąd z konwencjonalnych źródeł (głównie z węgla) byłyby pod presją niemieckich przedsiębiorstw wytwarzających energię ze źródeł odnawialnych. Już teraz na rynku hurtowym energia elektryczna w Niemczech jest tańsza niż w Polsce.

Według źródeł dyplomatycznych, z którymi rozmawiała PAP, Polska ma jednak swoje własne wyliczenia, które pokazują, że już teraz mamy 10 proc. połączeń międzysystemowych z innymi państwami.

KE prognozuje, że udział energii elektrycznej wytwarzanej ze źródeł odnawialnych wzrośnie z obecnych 25 proc. do 50 proc. w 2030 r. Problem polega na tym, że w czasie mniejszego nasłonecznienia i bezwietrznej pogody konieczna jest wciąż energia elektryczna produkowana w ilościach wystarczających do dostarczenia jej konsumentom i utrzymania stabilnej sieci elektroenergetycznej. Zarządzanie ponadgraniczne przepływami ma się przyczyniać do tego celu.

KE przewiduje rezygnację z regulowanych cen energii, a także "nieskutecznych systemów wsparcia" dla producentów. W drugiej połowie 2016 r. przedstawione mają być projekty przepisów, które mają wdrożyć te propozycje do unijnego prawa.

..

Przygotujcie się do życia po ciemku i rezygnacji z gier komputerowych. UE doprowadzi nas do katastrofy a miejscowe barany z Sejmu wszystko przegłosuje co każą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:08, 17 Lip 2015    Temat postu:

Polacy płacą więcej za prąd niż Niemcy


W Polsce mamy dosyć trudną sytuację, bo u naszych zachodnich sąsiadów ceny energii są znacznie niższe. U nas to 44 euro za 1 MWh, a w Niemczech – 33 euro. Z tej energii korzysta przemysł polski i niemiecki, które mają ze sobą konkurować. Więc przemysł polski mówi, że z taką ceną konkurować nie może – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes prof. Krzysztof Żmijewski, sekretarz Społecznej Rady ds. Zrównoważonego Rozwoju Energetyki.

...

Super coraz lepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:14, 17 Lip 2015    Temat postu:

Elektryczni naciągacze

- Shutterstock

Nieuczciwi akwizytorzy polują na nieświadome osoby i wciskają im umowy dotyczące zmiany sprzedawcy energii elektrycznej – alarmuje "Gazeta Wyborcza".

Mimo że sprzedawcę prądu możemy zmieniać już od ośmiu lat, to rynek ożywił się dopiero po 2013 r. W ubiegłym roku sprzedawcę prądu zmieniło w sumie 160 tys. osób.
REKLAMA


"Zdarza się, że niektórzy przedstawiciele handlowi fałszywie informują, że dotychczasowy sprzedawca kończy działalność i w związku z tym odbiorcy muszą podpisać nowe umowy albo że zmiana umowy wynika ze zmiany prawa" – mówi Agnieszka Głośniewska z Urzędu Regulacji Energetyki.

...

To jest przestępstwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:27, 05 Sie 2015    Temat postu:

„Die Welt”: Kraje sąsiednie nie chcą niemieckiego prądu. Polska też grozi zamknięciem sieci dla Niemiec

- Shutterstock

Niemcy inwestują w rozbudowę farm wiatrakowych, ale zaniedbują rozbudowę infrastruktury sieci przesyłowych. Nadwyżek produkcji energii pozbywają się u sąsiadów. Ci mają tego dość i grożą blokadami, pisze "Die Welt".

Przełom energetyczny Niemcy świętują jako historyczny moment, ale w krajach sąsiednich reakcje na to są coraz bardziej niechętne - zauważa tygodnik "Die Welt". I wyjaśnia, że przejście z energii jądrowej na wiatrową i słoneczną powoduje produkcję nadwyżek prądu, a Niemcom brakuje nowoczesnych sieci przesyłowych. "Z tego powodu cierpią Czechy, Polska, Holandia, Belgia i Francja" - pisze "Die Welt".
REKLAMA


A to dlatego, że gdy na północy Niemiec wieją silne wiatry, a sieci dystrybucyjne nie są w stanie wchłonąć nadwyżek prądu z farm wiatrowych, przesyłane są one na południe kraju za pośrednictwem sieci energetycznych właśnie krajów sąsiednich Niemiec. To stwarza w tych krajach niebezpieczeństwo tzw. blackoutu, tłumaczy w artykule stały przedstawiciel Czech przy UE.

Kraje sąsiadujące z Niemcami postanowiły same położyć kres często i nieoczekiwanie pojawiającym się w ich sieciach przesyłowych nadwyżkom prądu z niemieckich farm wiatrowych w trosce o własne bezpieczeństwo energetyczne, pisze "Die Welt". Czechy, informuje tygodnik, uruchamiają właśnie blokady przesyłowe tzw. oscylatory fazowe, które będą gotowe w 2016 roku. Także Polska instaluje przesuwniki fazowe, aby, jak zaznacza dziennik, jeszcze w tym roku z nich korzystać.

Sąsiedzi Niemiec jak Holandia, Belgia i Francja niezależnie od siebie zainstalowały takie oscylatory fazowe. Cytowany przez berliński dziennik unijny dyplomata podkreśla, że postawiono Niemcom ultimatum. Albo rozbudują swoje sieci dystrybucyjne, jeśli nie, zostanie im zamknięty dostęp do sieci przesyłowych sąsiadów.

"Die Welt" wskazuje, że w sytuacji, kiedy Komisja Europejska naciska na integrację rynku energetycznego, "widoczne stają się nieoczekiwane konsekwencje boomu energii odnawialnych przy niedostosowanej do tego infrastruktury i niespójnej współpracy wewnątrz Unii Europejskiej". Naciski na Niemcy, aby rozbudowali swoje sieci dystrybucyjne północ-południe, są obecnie bardzo silne, stwierdza gazeta. Doraźną alternatywą w obecnej sytuacji, tańszą i szybko skutkującą byłoby zmniejszenie produkcji prądu w wietrzne dni, twierdzi cytowany w artykule Walter Bolz, wiceprezes Rady Regulatorów unijnej agencji ACER. Ale Bolz krytykuje też Polskę. Uważa on, że Polska mogłaby na przykład wykorzystywać eko-prąd z Niemiec zamiast go tylko przesyłać dalej lub blokować. Lecz broni się przed tym, chcąc chronić własny rynek, dodaje.

Jak informuje niemiecka gazeta, Niemcy rozszerzyli już współpracę z krajami sąsiadującymi. Podpisały z Czechami i Polską umowę dotyczącą kontroli przepływu prądu na transgranicznych liniach przesyłowych - o budowie przesuwników fazowych, aby ograniczyć zagrożenie przeciążenia. Ponadto Niemcy podpisały porozumienie z 11 krajami, w tym z Francją, Czechami i Polską, który ma na celu przyspieszenie integracji każdego z rynków energetycznych i zapobieganie nadprodukcji prądu, aby to wspólny rynek energetyczny dyktował ceny prądu, pisze gazeta.

"Die Welt" podkreśla, że Bruksela naciska na rozwiązanie europejskie, na skoordynowanie transformacji energetycznej z partnerami zagranicznymi i producentami energii elektrycznej wskazując w swoim raporcie na ten temat, że należy to uznać za "polityczny priorytet". Lecz problem z tym mają Czechy i Polska, zaznacza gazeta. Oba kraje przecież upierały się przy tym, aby decyzje o tym, z jakiego źródła będzie pozyskiwany prąd, zapadały na poziomie unijnych państw narodowych a nie UE.

W połowie lipca KE opublikowała wstępny projekt dotyczący trans granicznego rynku energetycznego, który jest w stanie sobie poradzić z rosnącą liczbą alternatywnych źródeł energii. Odpowiednią ustawę zaplanowano na 2016, informuje gazeta. Jak tłumaczy komisarz ds. energii Miguel Arias Cante, cały problem polega na zaniedbani rozbudowy infrastruktury trans granicznych sieci przesyłowych. Dlatego Bruksela jest zainteresowana nadrobieniem tych zaniedbań.

Opr. Barbara Cöllen

...


Korzysci z UE rosna w tempie ,,zastraszajacym".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:09, 20 Sie 2015    Temat postu:

KE naciska na więcej zobowiązań przed paryską konferencją klimatyczną

KE naciska na więcej zobowiązań przed paryską konferencją klimatyczną - Thinkstock

KE chce, by więcej krajów przedstawiło swoje zobowiązania przed mającym się odbyć pod koniec roku światowym szczytem klimatycznym w Paryżu. Dzisiaj wezwano do tego m.in. Brazylię, Argentynę i Indie, które do tej pory nie przekazały swoich celów.

"Więcej krajów musi wyjść z ambitnymi kontrybucjami" - mówił na konferencji prasowej w Brukseli unijny komisarz ds. klimatu i energii Miguel Canete.
REKLAMA


Przed konferencją klimatyczną w stolicy Francji kraje mają ogłosić, jaki będzie ich wkład w walkę z globalnym ociepleniem. Kilkadziesiąt państw już to zbroiło. UE, która chce być na tym polu liderem, już jesienią ustaliła swój cel redukcji emisji gazów cieplarnianych o 40 proc. do 2030 r. w porównaniu ze stanem z 1990 r.

Dyplomaci unijni pracują na tym, aby jak najwięcej krajów zgłosiło swoje narodowe kontrybucje do porozumienia klimatycznego. Z wypowiedzi Canete wynika, że na razie swoje zobowiązania przedstawiło 56 krajów odpowiadających za 61 proc. globalnych emisji.

- Kilka kluczowych krajów G20, takich jak Argentyna, Brazylia, Indie, Indonezja, Arabia Saudyjska, RPA i Turcja, musi przedstawić swoje kontrybucje bezzwłocznie - oświadczył unijny komisarz.

Zwrócił uwagę, że obecna sytuacja to już postęp w porównaniu do poprzedniego porozumienia klimatycznego, czyli drugiego okresu obowiązywania Protokołu z Kioto, którego ustaleń zobowiązało się przestrzegać 36 krajów odpowiadających za 14 proc. emisji.

- Przedstawione już teraz zobowiązania pochodzą nie tylko od największych emitentów takich jak Chiny, UE, czy Stany Zjednoczone, ale również od niektórych najwrażliwszych krajów afrykańskich czy karaibskich - wskazywał Canete.

Dodał przy tym, że swoje kontrybucje w walkę z globalnym ociepleniem, licząc globalnie, przedstawiło tylko około jednej czwartej krajów świata. Zaapelował, by reszta zrobiła to jak najszybciej.

Komisarz narzekał, że techniczne rozmowy mające przygotować tekst porozumienia klimatycznego opóźniają się i są w tyle za ustaleniami politycznymi. -To musi się zmienić - mówił.

Przypomniał, że globalna konferencja klimatyczna w Paryżu odbędzie się za nieco ponad 100 dni. -Przyjęcie nowego porozumienia w sprawie przeciwdziałania zmianom klimatu będzie jednym z najważniejszych wydarzeń w roku - ocenił.

Światowa konferencja klimatyczna ma się odbyć w terminie od 30 listopada do 11 grudnia. Jej efektem ma być porozumienie mające przynieść ograniczenie efektu cieplarnianego o 2 stopnie w stosunku do ery przedindustrialnej.

...

Szybciej popelnijcie samobojstwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:13, 22 Sie 2015    Temat postu:

Jak zapłacić mniej za prąd?


Średnio w naszych domach jest już 19 urządzeń zasilanych prądem. Spędzamy coraz więcej czasu na korzystaniu z nich, zatem nic dziwnego, że zużycie prądu wzrasta i wzrastają nasze rachunki. Stosując kilka zasad można obniżyć nieco koszty energii.

Podstawa to wyłączenie urządzeń, z których nie korzystamy. Sprzęt elektroniczny, telewizory mają tryb stand-by. Wydaje się, że nie pracują, ale zużywają nawet do 50 proc. swojego maksymalnego zapotrzebowania na energię.

– Dobrym zwyczajem jest zastosowanie listew zasilających z wyłącznikiem. Dzięki niej można cały swój zestaw wyłączyć i mieć gwarancję, że nie zużywa on energii – mówi Jakub Jacewicz, dyrektor Departamentu Usług Energetycznych Multimedia Polska.

...

Czyli wylaczajcie wszystko. Nawet lampke. A UE wam jeszcze dowali walke z CO2.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:37, 27 Sie 2015    Temat postu:

Gigantyczne rachunki za prąd trafiły do mieszkańców Płocka. Dostawca przeprasza i wyjaśnia


Gigantyczne rachunki za prąd trafiają do mieszkańców Płocka i okolic. - Nie jesteśmy w stanie tego spłacić i na pewno tego nie zapłacimy - mówi z jedna z klientek firmy Energa, która otrzymała błędny rachunek. Przedstawiciele firmy zapewniają, że tak wysokie rachunki to pomyłka, która wynikła przez problemy techniczne.

...

Trezeba byc czujnym. Nie wiadomo co jeszcze wymysla...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 0:38, 27 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:02, 28 Sie 2015    Temat postu:

Życie w półmroku - ubóstwo energetyczne w Polsce
Robert Kulig
27 sierpnia 2015, 17:53
Nieogrzewane mieszkania, żywność przechowywana w nieodpowiedniej temperaturze, zadania domowe odrabiane przy świecach – to tylko niewielki skrawek rzeczywistości, w której przyszło żyć tysiącom Polaków walczącym z ubóstwem energetycznym.

O problemie zgodził się opowiedzieć pan Jan. Mężczyzna po 50., który od kilku lat jest na rencie inwalidzkiej. W wypadku połamał ręce, a to uniemożliwiło mu kontynuowanie pracy na budowie.

Od tego czasu, niewielki budżet zmusza rodzinę do ekstremalnych oszczędności, przede wszystkim na jedzeniu i energii elektrycznej.

(nie)świetlana przyszłość

- Coraz niższe temperatury oznaczają widmo zbliżającej się zimy, a wtedy brak ogrzewania wpływa nie tylko na nasze samopoczucie i zdrowie, ale i stan ścian, które szybko łapią wilgoć. Dlatego ramy okien uszczelniamy kocami, w słoneczne dni wietrzymy. Dopóki jesteśmy zdrowi, nie mamy powodów do narzekania. Ale strach pomyśleć o chorobach i niezbędnych lekach, na które przecież nie ma pieniędzy - mówi Wirtualnej Polsce pan Jan, mieszkaniec podkrakowskich Balic. Ojciec dwójki synów.

W domu widać próby walki o lepszy byt, jednak często to za mało. Dorośli pragnący zapewnić nieco normalności, oświetlają pomieszczenia świecami, przy których młodzież wieczorami odrabia lekcje i czyta lektury.

- Dorośli są wytrzymali, ale dlaczego mają cierpieć dzieci? Wszystko przed nimi, a w tych warunkach ciężko nawet odrabiać lekcje – opowiada.

Jak dowiadujemy się od mężczyzny, brak energii elektrycznej to nie tylko problem związany z oświetleniem. To, co dla przeciętnego Polaka jest oczywiste: zrobienie przepierki, przechowywanie jedzenia w lodówce, przygotowanie ciepłego posiłku – wszystko to nagle staje się olbrzymim problemem.

- Pranie nie jest kłopotliwe, może nieco męczące. Dawniej też przecież czyszczono ubrania tarami, bez wykorzystania prądu. Gorzej jest z jedzeniem. Musimy kupować produkty, które nie wymagają przechowywania w niskich temperaturach. Staramy się wykorzystywać wszystko na bieżąco, mimo to wiele produktów po prostu się psuje. Najlepszym rozwiązaniem są produkty w puszkach – relacjonuje dalej. - Gotowanie w takich warunkach to dodatkowe obciążenie dla budżetu, znacznie łatwiej zrezygnować nam z energii, którą pochłania pralka czy telewizor, kiedy mamy możliwość przygotowania ciepłego posiłku - opowiada.

Starość, nie radość

Drugą grupą, po inwalidach utrzymujących się z renty, szczególnie narażoną na ubóstwo energetyczne są seniorzy, nierzadko mieszkający sami. Ich skromne emerytury nie pozwalają na opłacanie rachunków, wykonywanie gruntownych remontów czy okazjonalnych napraw. Dlatego coraz większa liczba osób starszych mieszka w lokalach nieogrzewanych, pozbawionych oświetlenia. A warunki uwłaczają ludzkiej godności.

- W tym wieku niewiele mi już potrzeba, tylko czasami jest zimno w nocy - mówi pan Józef, 70-letni mieszkaniec niewielkiej kawalerki przy Małym Rynku w Krakowie. Porusza się z trudem, choć w jego oczach widać jeszcze wiele energii i chęci życia.

Jego mieszkanie zainstalowane ma dwa niewielkie grzejniki, ale przez stare ramy okienne czuć podmuchy chłodniejszego powietrza. W mikroskopijnej łazience brak pralki. Takie warunki nie sprzyjają spokojnej starości. Niewielka emerytura starcza z trudem na niezbędne leki i czynsz, z jedzeniem bywa różnie.

- Nie da się opłacić wszystkiego. Albo będę jadł, albo grzał. Przez brak pieniędzy odcięli mi kiedyś prąd, teraz mam na „zdrapkę” (rozliczenie za energię typy pre-paid – przyp. red.) Kupuję tyle prądu, na ile mnie stać – wspomina.

Pan Józef, jak wiele polskich emerytów, ukrywa swoją trudną sytuację materialną nawet przed najbliższą rodziną. O sobie niewiele mówi, prosi tylko by nie wzywać opieki społecznej do niego, bo "sąsiedzi będą gadać".

Problem pod wysokim napięciem

Ubóstwo energetyczne jest coraz bardziej kłopotliwym zjawiskiem w Polsce. Szacuje się, że na komfortowe oświetlenie czy ogrzewanie mieszkania, nie może pozwolić sobie kilkadziesiąt tysięcy gospodarstw w naszym kraju. Powodem tej sytuacji jest przede wszystkim brak pieniędzy na regularne opłacanie rachunków, ale też stare, zdewastowane budynki mieszkalne, które nie sposób ogrzać za niewielkie pieniądze, jakimi dysponują rodziny.

Żarówki LED – rozwiązanie problemu?

W ubiegłym tygodniu, kilkanaście rodzin w całej Polsce otrzymało w prezencie energooszczędne żarówki w ramach akcji „Zielone światło”. Dzięki niej, gospodarstwa mogą rocznie zaoszczędzić nawet 300 złotych. Celem przedsięwzięcia było zwrócenie uwagi na problem ubóstwa energetycznego.

Ale poza jednorazową akcją skierowaną do wybranych rodzin, koszt świetlówek LED to wielkie obciążenie dla domowego budżetu.

- Gdybym miał kupić taką żarówkę, wydałbym 1/20 swojej renty. 50 złotych to zdecydowanie za dużo. Co innego, gdyby dla wszystkich potrzebujących rodzin były takie prezenty. Dzieci nie męczyłyby oczu, przez oszczędności - komentuje pan Jan z Balic.

Problem ubóstwa energetycznego po raz pierwszy został zdefiniowany w Wielkiej Brytanii. Omawiano w nim brak środków na ogrzewanie i utrzymanie gospodarstwa domowego.

Obecnie około 40 proc. jest zagrożona tego rodzaju wykluczeniem. Unia Europejska coraz poważniej podchodzi do tego problemu. Wśród dyrektyw przyjętych w 2013 roku podkreśla się potrzebę realizacji działań oraz wprowadzania środków finansowych umożliwiających inwestycje w efektywność energetyczną.

...

Mumia coraz powazniej podchodzi do tego problemu. Chodzi o to zeby narastal. Temu sluzy windowanie cen.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:32, 18 Wrz 2015    Temat postu:

Unia uderza w polski przemysł
Wojciech Jakóbik
redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Kominy, fot. Wikimedia Commons

Pomimo oporu Polaków i innych nacji, większość ministrów środowiska Unii Europejskiej uchwaliła zmiany, które uderzą w przemysł europejski ale pomogą w promocji energetyki odnawialnej.

Ministrowie środowiska państw Unii Europejskiej przyjęli reformę systemu handlu emisjami CO2 (ETS) zwanego Market Stability Reserve (MSR) pomimo sprzeciwu krajów Europy Środkowej.
REKLAMA


Polska, Chorwacja, Węgry, Bułgaria, Cypr i Rumunia zagłosowały przeciwko temu rozwiązaniu. We wspólnym stanowisku uznały, że sprzeciwiają się uruchomieniu MSR przed 2021 roku, a jego wdrożenie w 2019 roku za którym opowiedzieli się zwolennicy pomysłu zmieni porządek prawny Planu Ramowego Energetyczno-Klimatycznego na lata 2010-20 i podważy stabilność rynku ETS.

MSR ma usunąć z rynku „nadmiar" uprawnień do emisji CO2, który powoduje, że są one tanie i nie pobudzają emitentów to zmniejszania ilości dwutlenku węgla wytwarzanego przez nich. Droższe uprawnienia, którymi handluje się w ETS, oznaczają większe koszty dla przemysłu energochłonnego.

Wprowadzenie MSR przed 2020 rokiem jest uderzeniem w ustalenia dotyczące polityki klimatycznej na tę dekadę. To rewizja, która zmienia zasady gry, na które godziliśmy się przed 2010 rokiem. Dlatego Polska godziła się na wdrożenie mechanizmu dopiero po zakończeniu obowiązywania pakietu energetyczno-klimatycznego do 2020 roku, kiedy będą nowe zasady, negocjowane z udziałem Warszawy. Dawało to pole do manewru. Decyzja ministrów środowiska jest zatem rozczarowaniem. Szczególnie bolesny jest brak solidarności ze strony Czech i Słowacji czyli krajów Grupy Wyszehradzkiej, które dały się przekonać przez zwolenników MSR do opuszczenia polskiego sojuszu.

...

Nie spoczna poki nie zgladza gatunku ludzkiego. Wtedy bedzie ekologicznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:47, 15 Paź 2015    Temat postu:

PE w deklaracji na szczyt klimatyczny wzywa do dekarbonizacji gospodarki

PE akcentuje konieczność dekarbonizacji - Shutterstock

PE wezwał w przyjętej dziś rezolucji do przyjęcia ambitnego i wiążącego prawnie globalnego porozumienia klimatycznego podczas grudniowej konferencji COP21 w Paryżu. Eurodeputowani zaapelowali o dekarbonizację gospodarki jeszcze przed 2050 r.

Rezolucja, za którą opowiedziało się 434 posłów (przy 96 przeciw i 52 wstrzymujących się), ustanawia mandat dla delegacji europarlamentu, która weźmie udział w światowej konferencji klimatycznej w grudniu w Paryżu. Tekst jest wyrazem woli politycznej PE, ale nie przekłada się bezpośrednio na stanowisko, z jakim na szczyt jedzie Unia Europejska.
REKLAMA


Europosłowie chcieliby, aby unijni negocjatorzy nakłonili inne państwa do podjęcia takich zobowiązań ws. ochrony klimatu, jakie podejmować będzie wspólnota. Chodzi o zmniejszenie o co najmniej 40 proc. emisji gazów cieplarnianych w porównaniu z pułapami z 1990 r., zwiększenie o 40 proc. efektywności energetycznej oraz ustanowienie 30-procentowego udziału energii ze źródeł odnawialnych do roku 2030.

O ile takie stanowisko może być jedynie pobożnym życzeniem, to inny postulat - ten dotyczący dekarbonizacji gospodarki - może mieć polityczne implikacje w UE. Polska zabiega o to, by sformułowanie to, które de facto oznaczałoby konieczność rezygnacji z węgla jako surowca energetycznego, zastępować w unijnych dokumentach frazą o "neutralności węglowej". Różnica jest zasadnicza, bo w drugim przypadku nie ma już mowy o odrzucaniu węgla, lecz jedynie stosowaniu takich technologii, by neutralizować emisje, które powstają przy jego spalaniu.

- Wezwanie do zakończenia zanieczyszczeń węglowych do 2050 r. potwierdza rosnące przekonanie, że długoterminowy cel na 2050 r. jest kluczowym elementem porozumienia paryskiego. (...) Powinno ono wysłać jasny sygnał do biznesu i inwestorów, że w ciągu kilku dekad nastąpi koniec paliw kopalnianych - ocenił w oświadczeniu dyrektor sieci organizacji ekologicznych Climate Action Network, Wendel Trio.

W rezolucji europosłowie wskazali, że chcą, by protokół przyjęty w Paryżu był prawnie wiążący i zmierzał do stopniowego ograniczania emisji dwutlenku węgla na świecie do 2050 r. (lub niedługo potem), tak by - przy "racjonalnym finansowaniu" - utrzymać globalne ocieplenie poniżej 2 st. Celsjusza.

PE proponuje też odłożenie "pewnej liczby" przydziałów w ramach unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS) w latach 2021–2030 i przeznaczenie ich na cele klimatyczne. To kolejne potencjalnie niekorzystne z punktu widzenia interesów Polski działanie.

PE chce też, by paryska deklaracja przewidywała obowiązek przeprowadzania co pięć lat kompleksowego przeglądu przyjętych mechanizmów, tak by w razie czego móc je modyfikować.

W rezolucji wyrażono zaniepokojenie faktem, że z wczesnych analiz wynika, iż obecne niezmienione kontrybucje do globalnego porozumienia, jakie przedstawiły państwa, spowodowałyby wzrost średniej globalnej temperatury o od 2,7 do 3,5 stopni Celsjusza.

Parlament przypomina w rezolucji, że transport jest drugim pod względem emisji gazów cieplarnianych sektorem gospodarki, i wzywa strony COP21 do współpracy z udziałem Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO) i Międzynarodowej Organizacji Morskiej (IMO) na rzecz ograniczenia emisji przed końcem 2016.

Eurodeputowani zwrócili uwagę, że zmiana klimatu w bardzo szkodliwy sposób wpływa na wszystkie regiony świata, powodując przepływy migracyjne, straty gospodarcze, ekologiczne i społeczne, a także prowadząc do śmierci ludzi.

Jeśli światowe negocjacje zakończą się sukcesem, w stolicy Francji zostanie zawarte w grudniu najbardziej ambitne porozumienie klimatyczne, które miałoby zacząć obowiązywać po 2020 roku i zastąpić protokół z Kioto. Społeczność międzynarodowa postawiła sobie za cel niedopuszczenie do tego, by średnia temperatura wzrosła o ponad 2 stopnie Celsjusza w stosunku do epoki przedindustrialnej. W obecnym tempie świat zmierza w kierunku wzrostu temperatury o 4 stopnie pod koniec XXI wieku, co według naukowców może mieć niebezpieczne skutki.

...

Uchwale tym swirom napisal Putin.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133603
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:23, 20 Paź 2015    Temat postu:

Radio Lublin

Unijna dyrektywa uderzy w hodowców z Lubelszczyzny?

Unijna dyrektywa uderzy w hodowców z Lubelszczyzny? - Shutterstock

Z inicjatywy Lubelskiej Izby Rolniczej w Zamościu odbyło się spotkanie dotyczące dyrektywy unijnej dotyczącej krajowych pułapów emisji gazów cieplarnianych. Co to oznacza w praktyce? Ograniczenia w hodowli bydła i trzody - alarmuje Izba.

- Próbujemy temu przeciwdziałać. Urzędnicy często są teoretykami, a nie praktykami. Nie mają wiedzy z podstawowych gospodarki, podstawowych pojęć klinicznych - mówi prezes Izby Robert Jakubiec.
REKLAMA


Z informacji, które posiada Izba wynika, że według planowanych zmian, do roku 2030 redukcja bydła ma wynieść około 25 procent. W przypadku trzody byłoby to 12 procent. W sprawie interweniował też Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich. Stosowne pisma zostały przesłane m.in. do Sejmu i Senatu.

...

Putin pomaga nam jak moze ALE BRUKSELA NIE ODPUSCI!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 4 z 20

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy