Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Partyjniactwo ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:24, 01 Wrz 2014    Temat postu:

Duże zainteresowanie towarzyszyło całej sytuacji ze strony czytel­ników portalu Onet. Nie zabrakło kłótni i prawdziwych emocji.

"I tak, młodzieńcze marzenia kandydata D.​Tuska o ucieczce z Pol­ski i od polskości spełniają się. Ucieka od Polski, od jej nienormal­nej polskości do unijnej "normalności", gdzie ślimak jest rybą, marchewka owocem, prosta drabina ma długą instrukcję obsługi, gdzie świnie muszą w chlewni słuchać muzyki a kurom maluje się pazurki" - pisał Bolek.

"Co to za sukces?" - pytał Barto. "Wydaje mi się, że dla poważne­go polityka najistotniejsze jest sprawowanie najważniejszej funk­cji w swoim kraju. A Tusk był przecież premierem i miał olbrzy­mi wpływ na wszystko, co się u nas dzieje. Teraz nie będzie miał "nic" oprócz prestiżu i kasy" - dodał.

"Jest to bardzo przemyślane posunięcie Tuska"

Sad napisał z kolei: "Ja to chyba z innej planety jestem, bo dla mnie to jest TOTALNA porażka Tuska. (...) Po pierwsze. Niech mi ktoś wytłumaczy, jakie REALNE korzyści dla Polski wypłyną z tego "awansu"? Proszę mi nie pisać o prestiżu, zaszczycie itp. bo polityka to konkrety. Pytam się więc, jak konkretnie skorzysta POLSKA na tym, że wszyscy robią z tego takie święto. Po drugie. Nazwijcie mnie staromodnym, ale dla mnie PREMIER to nie zwy­czajna fucha, tylko pewnego rodzaju zobowiązanie wobec Kraju i obywateli. Co to jest za człowiek, który przyjmuje pozycje premie­ra Kraju, a jak tylko pojawi się lepsza oferta, to rzuca papiery, trzy miesiące wypowiedzenia i bye bye! Przecież to jest niepoważ­ne w stosunku do wyborców!"

"Jest to bardzo przemyślane posunięcie Tuska" - ocenił Paczaj. "(...) chyba wie, że PO przegra najbliższe wybory samorządowe i w kolejnych też nie będzie różowo. To jest jego posunięcie, które ma zapewnić mu przyszłość polityczną, bo będzie mógł powie­dzieć »ale ja z tym nie miałem nic wspólnego« i albo wróci jako wybawca PO, albo po prostu pozostanie w UE. Tak ja to odbieram i nie jestem żadnym wyznawcą PiSu, Palikota czy innych krzyka­czy i moje przemyślenia już miałem, zanim nasi mądrzy politycy zaczęli o tym mówić" - dodał.

"Odpowiedzialność żadna, obowiązków zero"

Pojawił się również stonowany apel komentatora o nicku heee. "Szanowni Państwo, zaprzestańcie wzajemnych sporów. Czy nie zdajecie sobie sprawy, że stronie rządowej i opozycji zależy na pogłębianiu podziałów społecznych, gdyż w ten sposób parla­mentarzystom łatwiej jest sterować społeczeństwem" - mogliśmy przeczytać.

Na naszym portalu pojawiły się również ironiczne gratulacje. "Gratulujemy Panu Tuskowi pomyślnej ewakuacji do Brukseli" - pisał Jacek z Wwki.

"Odpowiedzialność żadna, obowiązków zero, prestiż mniej niż zero, nie potrzebne są żadne, konkretne umiejętności, nie musi się znać języka angielskiego" - ocenia bezrobotny z wyższym wy­kształceniem. "Czyli mniejsze wymagania niz u nas na stanowi­sko przedstawiciela handlowego. To posada w sam raz dla Tuska" - czytamy w komentarzu internauty.

...

Dlatego jak baran nic już kompletnie nie potrafi stara się załapać do ,,polityki" ... A później pojawia się Hitler i nie wiedzą co robić ... TAK W POLITYCE TRZEBA MIEĆ OLBRZYMIE KOMPETENCJE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:09, 12 Wrz 2014    Temat postu:

Tymochowicz wyemigrował z Polski, ale już wraca na szkolenie

Piotr Tymochowicz, "rozczarowany Polską", ogłosił, że emigruje na Florydę, ale powróci, by 8 października na płatnej konferencji "udostępnić tajniki autorskiej teorii wywierania wpływu - do tej pory znane tylko wybranym". Zdaniem specjalistów buduje sobie kiepski PR.

Na początku sierpnia Piotr Tymochowicz, specjalista od marketin­gu politycznego, który pomagał tworzyć wizerunek m.​in. Andrze­ja Leppera, Mariana Krzaklewskiego i Janusza Palikota, napisał na Facebooku, że rozczarowany Polską, wyjeżdża. Jednak dodał: "nie rozstaję się ze swoimi przyjaciółmi, swoimi projektami, ma­rzeniami i przedsięwzięciami, które przecież razem będziemy re­alizować na całym świecie, również w części w Polsce, za waszą głównie sprawą".

Teraz, również na Facebooku, zapowiedział: "W Warszawie lądu­ję 18 września i pozostanę do połowy października. Będę miał dość pracowity czas, bo prawie codziennie wykłady dla firm lub spotkania w mojej polskiej nowej firmie Timoore & Partners oraz z kandydatami na wybory samorządowe".

8 października Tymochowicz poprowadzi konferencję pt. "Rewo­lucja w komunikacji i mentalności biznesowej". W programie m.​in.: "Moc charyzmatycznego Stylu Bycia. Nowe Metody i Trendy Simplifier Volountiers", "Wybrane taktyki manipulacyjne o wyso­kiej skuteczności oddziaływania. Sprawność w taktach bizneso­wy. Downshifters".

"Wypowie się również na temat wszechobecnej w naszych cza­sach manipulacji, jej znaczenia oraz metod bronienia się przed nią" - czytamy w ofercie promującej konferencję, którą wysłano mailem do naszej redakcji. Uczestnictwo w spotkaniu z Tymocho­wiczem kosztuje od 624 do 874 zł, w zależności od terminu kupna biletu.

- Jak za poznanie trendów w mentalności biznesowej, to napraw­dę niedrogo. Myślę, że to jest bardzo dobra oferta - ironizuje Szy­mon Sikorski, prezes agencji Publicon. I dodaje: - O takim produk­cie, jak mentalność biznesu jeszcze nigdy nie słyszałem.

- To nie jest dobry PR. Tymochowicz w Warszawie od lat tracił rynek - uważa Marek Wróbel, prezes agencji Neuron PR. Szymon Sikorski zaznacza jednak, że działania Tymochowicza są spójne z tym, co robił do tej pory. - Tymochowicz miał klientelę, nie wąt­pię, że się dorobił. Ale jego metodologia i opowieści wywoływały śmiech. To była jedna wielka hochsztaplerka - podsumowuje Si­korski.

Jednak specjaliści nie wykluczają, że sala Tymochowicza może wypełnić się po brzegi. Kilka miesięcy temu agencja Publicon uru­chomiła projekt z Dickiem Dobrowolskim, który rzekomo dora­dzał politykom. W rolę głównego bohatera kampanii, jak się póź­niej okazało - społecznej, wcielił się Liroy. Ku zdumieniu twór­ców projektu, który miał zachęcać do przekazania 1 proc. podat­ku Instytutowi Spraw Obywatelskich (ISO), wiele osób (np. wój­tów), chciało skorzystać z pomocy Dicka, choć ten przekonywał, m.​in., że pomoże osiągnąć "media success, nawet jeśli masz total­nie pusty łeb".

- Skoro ludzie złapali się na Dicka, to tym bardziej dadzą się zła­pać na Tymochowicza. Małych i średnich przedsiębiorstw, do któ­rych głównie kierowana jest konferencja, mamy w Polsce 3 mln. To są ludzie o różnej budowie psychologicznej. Wiele osób wie­rzy, że jak ktoś pojawia się w telewizji, to nie może się mylić - pod­kreśla Sikorski.

Z Piotrem Tymochowiczem nie udało nam się skontaktować, jego współpracownik Andrzej Przedworski tłumaczy:- Metody Piotra od 30 lat są wyśmiewane przez tzw. ekspertów PR. Natomiast bro­nią się same. Wszyscy się śmiali, kiedy Stan Tymiński miał przejść do drugiej tury wyborów. Nikt nie wierzył, że to jest możli­we, a jednak się udało. Wszyscy się śmiali, kiedy Andrzej Lepper miał wejść do parlamentu, a jednak się udało - został wicepremie­rem. Tzw. eksperci od lat śmieją się z metod Piotra, ale jedno trze­ba im przyznać - od lat są skuteczne - mówi Andrzej Przedwor­ski. Dodaje, że nowa agencja Timoore Tymochowicz & Partners będzie realizowała projekty m.​in. na rynkach: polskim, amery­kańskim, niemieckim i szwajcarskim.

..

Oczywiście nigdzie nie jest lepiej niż w Polsce mimo że sytuacja kraju może być tragiczną jak za nazizmu to jednak nigdzie nie jest lepiej ... Oczywiście nikomu nie można odmówić prawa wyjazdu to byłby obłęd ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:08, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Niespotykany obrazek w sejmie. Nikt nie zauważył Donalda Tuska

Do niecodziennego zdarzenia doszło w sejmie podczas konferencji prasowej marszałek Ewy Kopacz. Dotychczas oblegany przez dziennikarzy, skutecznie powstrzymywanych przez Biuro Ochrony Rządu, Donald Tusk, przeszedł niemal niezauważony za plecami swojej następczyni. Tylko jeden z operatorów kamery podążył obiektywem za ustępującym premierem. Reszta dziennikarzy była całkowicie skupiona na słowach przyszłej premier.

...

Tak tak Donald odszedł do eurolamusa . Tak przemija chwała świata o którą tylko głupcy zabiegają . Tak będzie i z Putinem i że wszystkimi ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:17, 18 Wrz 2014    Temat postu:

Paweł Kukiz weźmie udział w wyborach samorządowych

Paweł Kukiz ogło­sił, że bę­dzie kan­dy­do­wał na rad­ne­go w naj­bliż­szych wy­bo­rach sa­mo­rzą­do­wych.

Kukiz za­si­li listę Bez­par­tyj­nych Sa­mo­rzą­dow­ców. To nie­zwią­za­ny z żadną par­tią ko­mi­tet zło­żo­ny z by­łych współ­pra­cow­ni­ków pre­zy­den­ta Wro­cła­wia Ra­fa­ła Dut­kie­wi­cza, nie­za­do­wo­lo­nych z jego ma­ria­żu z Plat­for­mą Oby­wa­tel­ską - po­da­je "Ga­ze­ta Wy­bor­cza".

Na czele ruchu stoją pre­zy­den­ci Lu­bli­na Ro­bert Ra­czyń­ski i Bo­le­sław­ca Piotr Roman.

Bez­par­tyj­ni Sa­mo­rzą­dow­cy de­kla­ru­ją, że wy­sta­wią listy do sej­mi­ku we wszyst­kich pię­ciu okrę­gach wy­bor­czych. Ko­mi­tet liczy też, że uda mu się zdo­być od pię­ciu do ośmiu man­da­tów.

Jed­nym z kan­dy­da­tów bę­dzie Paweł Kukiz, były lider ze­spo­łu Pier­si i ini­cja­tor akcji "Zmieleni.​pl" pro­pa­gu­ją­cej tzw. JOW-y, czyli jed­no­man­da­to­we okrę­gi wy­bor­cze. Kukiz od czasu odej­ścia ze­spo­łu coraz bar­dziej an­ga­żu­je się w po­li­ty­kę, jed­nak start w naj­bliż­szych wy­bo­rach bę­dzie dla niego de­biu­tem. Zgod­nie z za­po­wie­dzia­mi BS, Kukiz kan­dy­do­wać bę­dzie z Wro­cła­wia, jed­nak nie z pierw­szej po­zy­cji.

>>>

I tu prawidlowa koleknosc . Najpierw podzialal spolecznie dal sie poznac . Teraz kandyduje ALE DO SAMORZADU ! A nie ni z gruszki ni z pieruszki celebryta od dzis polityk i to na skale Europy ... Dno !
Niech pozna od dolu . Zaznaczam ze to meczy i nie jest stanowisko dla artysty ! Siedzenie w sprawozdaniach liczbach bilansach ! TAK TO RREALNIE WYGLADA ! Chyba ze taj p oslowie NIC NIE CZYTACIE a glosujecie jak wuc kaze i bierzecie diety ... Wczasy w Sejmie z gimanstyka rak .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:25, 30 Wrz 2014    Temat postu:

Kandydat zlecił sondaż nieistniejącej sondażowni

Kandydat SLD na prezydenta Opola Tomasz Garbowski zlecił son­daż wolontariuszom, a potem napisał, że wykonało go Obywatel­skie Centrum Badawcze. Tymczasem ono nie istnieje.

Na to, że sondażownia, na którą powołuje się Tomasz Garbowski, jest wymyślona, zwrócili uwagę przedstawiciele Komitetu Wybor­czego Arkadiusza Wiśniewskiego, kandydata na prezydenta Opola.

Do sądu okręgowego wpłynął ich wniosek o rozpoznanie sprawy w trybie wyborczym.

- Uważamy, że SLD wprowadza opolan w błąd - mówi poseł Pa­tryk Jaki, który pomaga Wiśniewskiemu w kampanii. - Gdyby na plakacie było wyraźnie napisane, kto przygotował sondaż, to nie byłoby się czego czepiać. Zamiast tego jest sugestia, że badanie przeprowadzała profesjonalna firma, która tak naprawdę nie ist­nieje.

Przedstawiciele Wiśniewskiego domagają się, aby popierający Garbowskiego komitet SLD przestał rozpowszechniać plakaty z nieprawdziwą informacją. Żądają również sprostowania w me­diach oraz usunięcia wszystkich plakatów z informacją o sonda­żu, jakie do tej pory powieszono.

- Chcemy, aby sąd rozpoznał sprawę w trybie wyborczym. Decy­zja o tym czy tak się stanie powinna zapaść jutro - ocenia Jaki.

Tomasz Garbowski pytany dziś dlaczego jego sztabowcy wymyśli­li sondażownię, wskazał na dwa tomy ankiet, jakie zebrano na ulicach Opola.

- Po raz kolejny sztab wyborczy Arkadiusza Wiśniewskiego chce obrazić mieszkańców, a teraz robi to poprzez ten pozew - stwier­dził Garbowski.

Przypomnijmy, że sondaż wskazywał, że to właśnie poseł może li­czyć na ponad 30-procentowe poparcie i ma największe szanse na fotel prezydenta Opola.

Artur Janowski

...
Czego sie nie robi dla koryta ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:05, 03 Paź 2014    Temat postu:

Remonty są tam, gdzie nie są potrzebne. "On nas nie słucha"

Jaworznianie od lat narzekają na prezydenta Silberta, ale w kolejnych wyborach znów wygrywa. Okazuje się, że prezydent mieszkańców nie słucha - robi remonty tam, gdzie nie trzeba, a za publiczne pieniądze urządza sobie kampanię wyborczą.

Jaworzno jest czwartym pod względem powierzchni miastem Śląska, zamieszkuje je prawie 100 tys. ludzi. Problem z Jaworznem jest taki, że niegdyś było głównym miastem tzw. Zagłębia Krakowskiego, częścią Rzeczpospolitej Krakowskiej. Dziś leży na obrzeżach Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego i zostało już śląskie. Chociaż nigdy tak do końca.

Miastem od 2002 roku nieprzerwanie rządzi Paweł Silbert. Mieszkańcy marudzą, narzekają, ale w kolejnych wyborach go znów wybierają. Czy historia się powtórzy?

- Osobiście mam nadzieję, że w końcu uda się strącić Silberta ze stołka. Niby inwestycje są, miasto się rozwija, ale sam prezydent... No cóż, niewłaściwy człowiek na niewłaściwym miejscu. Nie słucha ludzi, robi wszystko po swojemu - uważa Sara, studentka politologii, mieszkanka Jaworzna.

Potwierdzają to przedwyborcze protesty. W połowie września mieszkańcy miasta przyszli na ulicę Szczakowską, gdzie pytali prezydenta, dlaczego nie doszło do jej remontu. W budżecie miasta remont był zapisany, miał kosztować 2,2 mln zł. A robót nie było. Jaworznianie blokowali drogę, a Silbert wzruszył ramionami. Przecież w międzyczasie rozpoczął prace nad obwodnicą Niedzielisk, mieszkańcy powinni być więc zadowoleni, bo przecież i to droga, i to. Na dniach rozpoczęły się jednak kolejne remonty - odcinka chodnika w rejonie przystanku przy ulicy Piekarskiej oraz oznaczone zostało przejście dla pieszych.

- Mieszkańcy domagali się tego od lat, zgadza się. Mam jednak wrażenie, że to tylko takie przedwyborcze cuda - mówi nieprzekonana Sara.

Kolejnym przykładem dzikiej samowolki Silberta jest wykorzystywanie środków publicznych na własną kampanię wyborczą. Wszystko pod przykrywką informowania mieszkańców.

- Dziwne, że tuż przed wyborami pojawiły się informacje na przystankach czy publikacje w gazecie "Extra" do której trafiają środki publiczne spółek miejskich, w których Jaworzno ma udziały, prawda? - pyta retorycznie Marian, jaworznicki społecznik. - Komitety wyborcze w naszym mieście zainterweniowały i wystosowały do prezydenta apel o zaprzestanie wykorzystywania środków gminnych na promocję własnej osoby. A on co? Nic - jak zawsze - dodaje.

Silbert odpowiedział jednak na zarzuty - wysłał do redakcji "Tydzień w Jaworznie" list otwarty, w którym oświadczył, że ani on, ani nikt inny z ugrupowań go popierających, nie wykorzystuje i nie będzie wykorzystywał publicznych pieniędzy i publicznych instytucji do prowadzenia kampanii wyborczej w niczyim imieniu oraz na niczyją rzecz.

Jak jednak się okazuje, prywatne medium "Extra" publikuje materiały zlecone przez urząd miasta i spółki miejskie. Nie byłoby w tym nic gorszącego, gdyby nie suma, jaka się z tego nazbierała... Za usługi typu: przygotowanie i druk gazetek, plakatów, materiałów, itp. do kieszeni właściciela "Extra" w ciągu 15 miesięcy miało trafić aż 349 948,65 zł. Zresztą Silbert słynie z tego, że ma słabość do mediów, które dobrze o nim mówią czy piszą.

Czy mieszkańcy Jaworzna po raz kolejny będą chcieli dać szansę Silbertowi? A może to już czas, by zastąpić go kimś innym? Najbliższe wybory dadzą odpowiedź na te pytania.

...

Dlugo u koryta rodzi arogancje ale lud glosuje ... Sado maso znane z wielu przykladow ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:51, 04 Paź 2014    Temat postu:

"Gazeta Współczesna": Mieczysław Baszko podróżuje i promuje się za pieniądze podatników

Choć służba zdrowia nie znajduje się w kompetencjach wicemar­szałka Baszko, to przyjechał z Białegostoku do Suwałk na otwar­cie bloku operacyjnego. Baszko startuje w wyborach z tzw. okrę­gu suwalskiego.

Z Białegostoku do Suwałk jest ponad 120 km. A trzeba jeszcze wrócić. Koszty paliwa, praca kierowcy, amortyzacja samochodu. Za wszystko płacą podatnicy.

- To, że wykorzystanie stanowisk służbowych do prowadzenia kampanii wyborczych stało się w naszym kraju już niemal normą, nie oznacza, że takie zachowania nie powinny być piętno­wane - uważa dr Stefan Płażek z Katedry Prawa Samorządu Tery­torialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Opozycja czy media po­winny zrobić wszystko, by przywrócić elementarne poczucie przyzwoitości.

Najbardziej wszystkich w ostatnim czasie zadziwił wicemarsza­łek Mieczysław Baszko. Wywodzący się z Sokółki działacz PSL nagle odkrył Suwalszczyznę. Wcześniej oficjalnie tu nie bywał. Tymczasem tydzień temu przyjechał na otwarcie nowoczesnego bloku operacyjnego w suwalskim szpitalu. Służba zdrowia nie jest w jego kompetencjach. Ale wicemarszałek znalazł się na pierwszym miejscu listy PSL do sejmiku wojewódzkiego w okręgu obejmującym m.​in. Suwalszczyznę i Sokółkę właśnie.

W krótkim wystąpieniu nic o nowoczesnej medycynie nie powie­dział. Pochwalił za to władze województwa, powiedział też kilka ciepłych słów o... Kościele. Ksiądz stał w pobliżu.

- To zapewne dopiero początek - kwituje Leszek Dec, opozycyjny radny wojewódzki z PiS. - Podobnie było już cztery lata temu. Zwracaliśmy oficjalnie władzom z koalicji PO-PSL uwagę, że za pieniądze podatników prowadzą kampanię wyborczą. Nic to - jak widać - nie dało.

Dr Płażek nie ma jednak wątpliwości, że przecinanie wstęg na po­tęgę w kampanii wyborczej nie ma nic wspólnego z dbaniem o dobro wspólne, do czego każdy urzędnik jest zobowiązany. Bo za podróże i imprezy płacą wszyscy podatnicy.

Choć na trwonienie publicznych środków są paragrafy w kodek­sie karnym (działanie na szkodę interesu publicznego), trudno to udowodnić. - Ale nie możemy takich zachowań uznawać za obo­wiązującą normę - mówi. - I wyborcy powinni o tym pamiętać.

Z Białegostoku do Suwałk jest ponad 120 km. A trzeba jeszcze wrócić. Koszty paliwa, praca kierowcy, amortyzacja samochodu. Za wszystko płacą podatnicy.

- To, że wykorzystanie stanowisk służbowych do prowadzenia kampanii wyborczych stało się w naszym kraju już niemal normą nie oznacza, że takie zachowania nie powinny być piętno­wane - uważa dr Stefan Płażek z Katedry Prawa Samorządu Tery­torialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Każda opozycja czy media powinny zrobić wszystko, co możliwe, by przywrócić ele­mentarne poczucie przyzwoitości.

Najbardziej wszystkich w ostatnim czasie zadziwił wicemarsza­łek Mieczysław Baszko. Bo wywodzący się z Sokółki działacz PSL nagle odkrył Suwalszczyznę. Wcześniej oficjalnie tu nie bywał. Tymczasem tydzień temu przyjechał na otwarcie nowoczesnego bloku operacyjnego w miejscowym szpitalu. Służba zdrowia nie znajduje się w jego kompetencjach. Jednak niedawno wicemar­szałek znalazł się na pierwszym miejscu listy PSL do sejmiku wo­jewódzkiego w nowym okręgu obejmującym Suwalszczyznę oraz Sokółkę właśnie.

W krótkim wystąpieniu niczego do powiedzenia na temat nowo­czesnej medycyny nie miał. Pochwalił natomiast władze woje­wództwa, powiedział też kilka ciepłych słów o... Kościele. Ksiądz stał bowiem w pobliżu.

Urszula Arter z Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku tłuma­czy, że wszystkie wyjazdy mają swoje uzasadnienie. Np. do podsu­walskiej Słobódki na otwarcie sali gimnastycznej marszałek Dwo­rzański przyjechał, bo już wcześniej wspierał tę szkołę. Z kolei na konferencji kandydatki na prezydenta Suwałk pojawił się nieja­ko przy okazji. Tego samego dnia był bowiem na targach, w odda­lonych od Suwałk o 30 km Sejnach.

- Marszałek często odwiedza ziemią suwalską bez względu na trwająca kampanię - informuje U. Arter.

I dodaje, że obecność przedstawicieli zarządu województwa na różnych imprezach jest wyrazem wsparcia dla działań podejmo­wanych np. przez szkoły czy szpitale.

Dr Płażek nie ma jednak wątpliwości, że przecinanie wstęg na po­tęgę w kampanii wyborczej nie ma nic wspólnego z dbaniem o dobro wspólne, do czego każdy urzędnik jest zobowiązany. Bo za podróże i imprezy płacą wszyscy podatnicy.

Choć na trwonienie publicznych środków są paragrafy w kodek­sie karnym (działanie na szkodę interesu publicznego), trudno to jednak udowodnić. - Ale nie możemy takich zachowań uznawać za obowiązującą normę - mówi. - I wyborcy powinni o tym pa­miętać.

...

Gosciom u koryta chodzi o koryto


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:57, 20 Lis 2014    Temat postu:

Absurd w Warszawie. Siłownie plenerowe otwarte tylko na wybory
Piotr Halicki
Dziennikarz Onetu

Burmistrz Grzegorz Zawistowski i jego zastępczyni Dorota Kozielska osobiście przetestowali siłownię. Po wyborach urządzenia zniknęły. - Urząd Dzielnicy Targówek

Zapachniało PRL-em. Tuż przed wyborami na warszawskim Targówku zostały otwarte dwie siłownie plenerowe. Burmistrz dzielnicy z zastępczynią osobiście je przetestowali. Dwa dni po wyborach siłownie... zniknęły. – Źle wykonano mocowania i trzeba to poprawić. Termin ich instalacji to wynik procesu przetargowego – tłumaczą władze dzielnicy.

O tej kompromitującej sprawie napisał serwis targowek.info. Przypomnijmy. Postawienie w Warszawie 100 siłowni plenerowych zapowiedziała ponad rok temu Hanna Gronkiewicz-Waltz, tuż przed referendum w sprawie odwołania jej ze stanowiska prezydenta Warszawy. W dzielnicach urządzono konsultacje społeczne dotyczące ich lokalizacji, a potem sukcesywnie je instalowano.

Montaż tuż przed ciszą

Akurat na Targówku do końca ubiegłego roku miało stanąć sześć takich siłowni. Wszystko się opóźniło, ale wiosną 2014 roku zaczęły się pojawiać. Pięć zestawów urządzeń zamontowano w miejscach, które wybrali mieszkańcy. Szósta siłownia stanęła jednak w innym miejscu – przy ul. Suwalskiej na Bródnie, a nie przy Łodygowej na Zaciszu, jak wskazali w konsultacjach mieszkańcy. Po nagłośnieniu sprawy władze dzielnicy się zreflektowały i obiecały, że przyrządy sportowe pojawią się na Zaciszu. Miały być przed wakacjami, potem była zmiana na stanowisku burmistrza, a siłownia nadal była wirtualna.

W końcu jednak mieszkańcy się doczekali. W piątek, 14 listopada, tuż przed ciszą wyborczą, nowiutkie żółto-czerwone urządzenia - wyciskacz, wahadło, wioślarz, orbitrek, twister - pojawiły się w pobliżu skrzyżowania ul. Łodygowej i Wyspowej. Otwarcie siłowni uświetniła obecność władz dzielnicy, które nie omieszkały pochwalić się tym na swojej stronie internetowej.

Osobisty test burmistrza

"Jako pierwszy urządzenia wypróbował Burmistrz Grzegorz Zawistowski, któremu w ćwiczeniach nie przeszkodziła jesienna kurtka i garnitur z krawatem. - Za sprzęt wykorzystany na siłowni miasto zapłaciło ponad 19 tysięcy złotych. Koszt przygotowania projektu i montażu urządzeń w wysokości prawie 7 tysięcy złotych poniosła dzielnica Targówek – mówi burmistrz Grzegorz Zawistowski." – czytamy we wpisie zamieszczonym w piątek, 14 listopada, na wspomnianej stronie. Obok zamieszczono zdjęcia, z których wynika, że siłownię testowała również zastępczyni burmistrza Dorota Kozielska.

Tymczasem w niedzielę, w dzień wyborów, urządzenia na siłowni zaczęły się chwiać, a we wtorek… zniknęły. Okazało się, że identyczna sytuacja miała miejsce przy ul. Tużyckiej. Tam również pojawiła się plenerowa siłownia, a po kilku dniach większość urządzeń zniknęła.

Dzielnica: mocowania za słabe

- W obu przypadkach sprzęt został źle zamontowany. Mocowania okazały się za słabe. Dlatego wykonawca został poproszony o poprawienie tego, oczywiście na własny koszt. To nie jest tak, że te siłownie zniknęły. Urządzenia pojawią się ponownie w pierwszych dniach grudnia - mówi Onetowi Rafał Lasota, rzecznik Urzędu Dzielnicy Targówek.

Na nasze pytanie, czy termin montażu związany był z wyborami samorządowymi, rzecznik odpowiada: - To wynikało z procedur przetargowych. Jeżeli cały proces rusza w kwietniu, to akurat w listopadzie wypada realizacja projektu. Nie miało to związku z wyborami – zapewnia Rafał Lasota.

Na razie wciąż nie ma oficjalnych wyników wyborów, ale według nieoficjalnych danych ugrupowanie Grzegorza Zawistowskiego – „Nasz Targówek” - nie zdobyło zbyt dużego poparcia i urzędujący burmistrz ma niewielkie szanse na zachowanie stanowiska.

...

Taka lipa jest mniej wiecej wszedzie . Jest to oszustwo zreszta bo nie ma troski o ludzi tylko o stolki . Sztuczne ,,inwestycje" na wybory zazwyczaj drogo kosztuja i sa uciazliwe . Bo sa na pokaz .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:22, 10 Gru 2014    Temat postu:

Joanna Mucha zdziwiona. "Myślałam, że takich pociągów już nie ma"

Posłanka Joanna Mucha opublikowała na swoim Facebooku zdjęcie z wnętrza pociągu na trasie Warszawa-Lublin. Opatrzyła je wymownym komentarzem: "Myślałam, że takich pociągów już nie ma". W sieci zawrzało. Internauci są w większości oburzeni postawą byłej minister sportu i nazywają jej wypowiedź "oderwaną od rzeczywistości". Mucha już zaczęła się tłumaczyć z powodu niefortunnego wpisu.

Była minister sportu zamieściła post na swoim Facebooku wczoraj. Niemal natychmiast pojawiły się setki niewybrednych komentarzy na jego temat. "To pokazuje, jak władza jest oddalona od przeciętnych obywateli", "witamy Panią w realnej rzeczywistości, witamy w Polsce", "skąd to zdziwienie, skoro Pani partia jest u władzy", "przywykła pani do życia ponad przeciętność" - to tylko niektóre komentarze, które pojawiły się pod wpisem Joanny Muchy.

Większość internautów jest oburzona słowami posłanki. Padają konkretne nazwy miejscowości, w których jeżdżą takie właśnie i - jak twierdzą ludzie - jeszcze gorsze składy. Osoby komentujące wpis Joanny Muchy winą za taki stan rzeczy w większości obarczają rząd PO.

Wpis wzbudził tak wiele emocji, że Joanna Mucha już po dwóch godzinach zaczęła się tłumaczyć przed internautami. "Drodzy. Trasę Warszawa-Lublin pokonuję kilka razy w tygodniu. Czasem samochodem, czasem pociągiem, zresztą, znajdziecie ślady w moich wcześniejszych wpisach. Jeżdżę siedem lat, ale takim pociągiem jeszcze nie jechałam..." - napisała posłanka w odpowiedzi na zarzuty użytkowników Facebooka.

W związku z publikacją postu padły również pytania o to, jak Joanna Mucha rozliczała się z przejazdów. "Na przejazdy prywatnym samochodem ze środków biura poselskiego w trakcie pełnienia funkcji Ministra Sportu i Turystyki nie wydałam ani jednej złotówki" - ripostowała była minister sportu.

>>>

Nie sadzilam ze ludzie moga zyc w takich warunkach !!!!

Shocked Shocked Shocked

Tak jasniepanstwo ! I zeby znowu nie bylo ze drecze Muche TAK MA CALA WARSZAWKA !!! Mucha wrecz wychodzi na ta dobra ,,ksiezniczke" ktora dostrzegla rzeczywistosc ...




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Śro 17:45, 10 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:03, 03 Sty 2015    Temat postu:

Radio Opole

Będą nowe insygnia władzy

Laska do otwierania posiedzeń sejmiku i dyscyplinowania radnych, a także łańcuch dla podkreślenia powagi urzędu marszałka - takie insygnia władzy wkrótce trafią do samorządu województwa. Ich projekt opracuje nyski artysta prof. Marian Molenda.

- Insygnia władzy samorządowej powinny być już od 2005 roku, a nie mamy ich do tej pory jako jedyne województwo - mówi przewodniczący sejmiku Norbert Krajczy. Powołuje się na przykład innych województw, które oprócz laski i łańcucha mają także specjalne pieczęcie i flagę.

Opolski samorząd na razie poprzestaje na dwóch podstawowych insygniach i 2 stycznia 2015 roku spotyka się z prof. Marianem Molendą, który przygotuje projekt laski i łańcucha ( z Orłem Piastowskim i insygniami księcia Jana Dobrego). Musi to być także skonsultowane z komisją heraldyczną.

Jak powiedział nam przewodniczący sejmiku, nie powinno być zarzutów dotyczących rozrzutności samorządu, bowiem znalazł się sponsor, który pomoże w sfinansowaniu tych insygniów.

...

~obserwator : no bo jak tu rzadzic kiedy nie wiadomo kto jest kto. Taki lancuch powieszony na strachu na wroble tez mu doda splendoru.

...

Tak gdy brak autorytetu trzeba sie za łańcu chować . Najlepiej tym od krowy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:02, 19 Mar 2015    Temat postu:

Wilda: walka wyborcza przekracza granice - codziennypoznan.pl

Wydawałoby się, że nic nie może być dalsze od afer i skandali wyborczych, nie mówiąc już o wyciąganiu brudów - niż wybory do rad osiedli. Trudno tu mówić o walce o stołki, osiedlowi radni w dodatku pracują za darmo. Ale, jak można to zaobserwować na Wildzie, i tu skandali nie brakuje.

Mieszkańcy tej dzielnicy znajdują ostatnio w swoich skrzynkach ulotki wyborcze poszczególnych kandydatów na radnych osiedlowych. Między innymi znalazła się tam ulotka opatrzona... logiem obecnej rady osiedla, co sugerowało, że obecni radni wspierają tę właśnie grupę kandydatów i rekomendują głosowanie właśnie na nich.

Tymczasem urzędująca Rada Osiedla Wilda nikomu nie pozwalała na wykorzystanie swojego logotypu, a jej członkowie - przynajmniej niektórzy, bo nazwiska innych można znaleźć na kontrowersyjnej liście - są oburzeni takim nadużyciem. Rada Osiedla Wilda wydała oficjalne oświadczenie w tej sprawie: "Oświadczamy, że Rada Osiedla Wilda nie rekomenduje żadnej z kandydujących grup, a logo ROW zostało użyte bez naszej wiedzy i zezwolenia. Potępiamy takie metody agitacji wyborczej".

Mieszkańcy Wildy informują też, że plakaty kandydatów można znaleźć także powieszone w dzielnicy - zazwyczaj w miejscach, gdzie tego robić nie wolno - Wilda jako dzielnica jest przecież objęta ochrona konserwatorska i na wszystkie plakaty czy reklamy musi być zgoda konserwatora zabytków - chyba że wisza na miejscach do tego wyznaczonych...

Wszystko więc wskazuje na to, że 21 kandydatów do Rady Osiedla Wilda mocno się zagalopowało. Albo uznali za pewnik, że wejdą do nowej rady, co trąci sporym zarozumialstwem - albo uznali, że skoro w ich szeregach jest kilku członków obecnej rady osiedla, to mogą bez zgody całej rady wykorzystać jej logo na ulotkach - a to z kolei świadczy o dość niewielkiej wiedzy o mechanizmach prawnych dotyczących funkcjonowania samorządów pomocniczych. Można by zadać pytanie - co ci radni robili przez cztery lata, skoro nawet nie wiedzą, jak działa samorząd pomocniczy.

...

Funkcyjni cos tam biora . Nawet na tak niskim szczeblu a jaki boj o koryto .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:55, 21 Maj 2015    Temat postu:

Afera taśmowa. Bieńkowska do Wojtunika: za 6 tys. zł to pracuje złodziej albo idiota
akt. 21 maja 2015, 12:59
Na taśmach ujawnionych przez gazetę "Do Rzeczy" zarejestrowano wypowiedź Elżbiety Bieńkowskiej na temat pensji jej znajomej. - Mówi, ja dostawałam, powiem ci 6 tysięcy... 6 tysięcy... Rozumiesz to? Albo złodziej, albo idiota... To jest niemożliwe, żeby ktoś za tyle pracował - mówi Bieńkowska do szefa CBA Pawła Wojtunika. Taśmy trafiły do prokuratury, która wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Podsłuchana rozmowa Elżbiety Bieńkowskiej i Pawła Wojtunika miała miejsce w 2014 roku, w restauracji Sowa i Przyjaciele. W pewnym momencie, Elżbieta Bieńkowska wypowiada się na temat zarobków swojej koleżanki. - Mówi, ja dostawałam, powiem ci 6 tysięcy... 6 tysięcy... Rozumiesz to? Albo złodziej, albo idiota... To jest niemożliwe, żeby ktoś za tyle pracował. Ona mówi, że jej koledzy z uczelni się w głowę pukają, albo nie wierzą właśnie, a jak uwierzą, to się w głowę pukają, co ona tu jeszcze robi - stwierdziła Bieńkowska.

....

O tylu to ja moge pomarzyc. To ze mnie super idiota.
Tak to sa srodowiska zwyrodniale. Wykolejency. Oni nie sa juz normalni psychicznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:04, 04 Cze 2015    Temat postu:

Krzywda ludzka, czyli mięso wyborcze
Elżbieta Isakiewicz
pisarka, reportażystka, publicystka

Tłum, fot. [link widoczny dla zalogowanych]

Dudabiura pomocy prawnej powinny być wyrzutem sumienia władzy, w tym pana Dudy, a nie jej pożywką i propagandowym szlagierem. Ich powołane w kampanii wyborczej po to, żeby zgarnąć przy urnach więcej zrozpaczonych, poturbowanych przez system sprawiedliwości ludzi – było żenującym chwytem pod publiczkę

Polska jest państwem, w którym poczucie niesprawiedliwości, nierówności wobec prawa, jego opresyjności, jego uznaniowości, poniewierania obywatela przez instytucje tak zwanego wymiaru sprawiedliwości jest powszechne i dojmujące. Polska potrzebuje takiej jego reformy (o co bezskutecznie apelują wybitni prawnicy), która ostatecznie wykorzeni go z modelu stalinowskiego. To co Polsce proponują Dudabiura jest chałupniczym dzierganiem wokół skutków tego systemu w naprędce skleconym barakowozie. Zdesperowany Kowalski zgłaszający się do Dudabiura przypomina pacjenta, którego zarażono w szpitalu sepsą, a leczy się plastrami dezynfekującymi skaleczenie – a żeby było śmieszniej ten pan doktor, co teraz plastry przykłada, był na dyżurze, kiedy do zakażenia doszło.
REKLAMA


Tak się bowiem składa, że Lech Kaczyński, uważany przez środowisko prezydenta-elekta za najlepszego ministra w dziejach wolnej Polski, jako szef resortu sprawiedliwości w sprawie zaśniedziałej jego struktury nie kiwnął palcem. (Skupiał się na kreowaniu swojego wizerunku nieustraszonego szeryfa żądającego – w niektórych wypadkach zresztą słusznie – zaostrzenia kar). Także kiedy PiS miało oprócz zobowiązującej nazwy również prezydenta i premiera, a więc pełnię władzy, do reformowania tego newralgicznego obszaru działalności państwa nie doszło, zaś Andrzej Duda jako zastępca ministra Ziobry zajmował się na zlecenie partii głównie pisaniem ustawy lustracyjnej. Uczynił to z takim zaangażowaniem, że zlustrowane zostało praktycznie wszystko, co się rusza – po dozorców i sprzątaczki – i to w rzeczywistości, w której gen. Kiszczak z ferajną łamiącą ludziom kręgosłupy pozostali nierozliczeni. (Należy przypuszczać, że Dudabiura nie rozpatrują przypadków fałszywych oskarżeń, przerwanych karier, pokiereszowanych życiorysów lustrowanych i ich rodzin – Dudabiurom nie potrzeba trefnych łez).

Nie słychać też, żeby jako poseł Andrzej Duda wojował z trybuny sejmowej o uzdrowienie systemu albo żeby jako prawnik w kancelarii prezydenta Kaczyńskiego wykazał się wrażliwością na patologiczny mechanizm, dzięki któremu związane z PiS SKOKi mogły funkcjonować bez nadzoru państwa i wygenerować z budżetu państwa kilkadziesiąt milionów.

Dodajmy: przez 25 lat niepodległości żadna ekipa rządząca nie zadała polskiemu systemowi niesprawiedliwości ciosu, który pozwoliłby przekształcać go w system powszechnie odczuwalnej sprawiedliwości, a każdy kolejny parlament mnożył (często pod dyktando grup lobbystycznych) sprzeczne z sobą, zawiłe przepisy, teleportujące obywatela i organy powołane do egzekwowania prawa w świat Kafkowskiej groteski.

Bo klasie politycznej nie jest potrzebna żadna fundamentalna reforma wymiaru sprawiedliwości. (Jedyny ruch o charakterze systemowym wykonał, będąc ministrem w rządzie PO, Jarosław Gowin, który chciał zlikwidować sądy rejonowe, co uderzyłoby w lokalne, zatwardziałe, często jeszcze postkomunistyczne kliki – ale rejtanem położyły się chłopaki z PSL i wszystko wróciło do normy). Politykom nie jest potrzebna reforma wymiaru sprawiedliwości, bo przy okazji wyborów ten czy inny kandydat może odegrać rolę dobrego wujka głaszczącego po obolałej głowie Kowalskiego, któremu sąd, prokurator albo komornik nabił guza – w dodatku i ten guz, i ten głask za jego, obywatela, pieniądze. Żyć nie umierać – być takim łaskawym kandydatem, takim fajnym posłem…

Krzywda ludzka jest najpewniejszą lokatą polityków – nigdy jej nie zabraknie. Krzywda ludzka jako mięso wyborcze – tak było, jest i będzie. A po wyborach, cóż…”spieprzaj, dziadu” – usłyszy niejeden obywatel, gdy stanie na drodze posła.

...

Bo to trzeba miec potezny umysl zeby nadac nowy system praw. A to sa politykierzy. Co najwyzej jest pomysl. Skoro jest zle to wrzasniemy zaostrzyc kary a jak nam sie trafi rzad to aresztujemy paru i wrzasniemy ze walczymy z korupcja a kto jest przeciw ten wspiera korupcje. A oczywiscie partyjne szczekaczki zwane ,,mediami" podchwyca. Znamy to juz od lat...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:47, 12 Cze 2015    Temat postu:

Politycy zajęci swoimi partiami
akt. 12 czerwca 2015, 04:48
W sytuacjach kryzysowych można się przekonać, kto jest mężem stanu, a kto tylko politykiem. Warto się więc wsłuchiwać w wypowiedzi najważniejszych osób w państwie.

Niestety, środowe wystąpienie premier Ewy Kopacz skierowane było głównie do Platformy Obywatelskiej. Przepraszając wyborców PO za aferę taśmową, szefowa rządu pokazała, że zależy jej na losach jej partii. Przemeblowała gabinet głównie po to, by ratować wiarygodność swego ugrupowania. Marszałek Sejmu Radosław Sikorski również nie pozostawił złudzeń, deklarując, że zrezygnuje z funkcji w trosce o dobro Platformy. Mówił wprost, że interes partii jest ważniejszy niż jego osobiste ambicje. O dobru Polski ani słowa.

Brak reakcji ze strony wciąż urzędującego prezydenta też jest sporym rozczarowaniem. Choć dochodzi do politycznego trzęsienia ziemi, lecą głowy ministrów, a w internecie krążą tysiące stron dokumetów z jednego z najważniejszych śledztw, jakie prowadzi prokuratura, Bronisław Komorowski sprawia wrażenie, jakby wciąż miał pretensje do Polaków, że nie wygrał wyborów.

W dziurę, którą wywołała absencja Komorowskiego, wszedł prezydent elekt. Choć tuż po wyborach Andrzej Duda zrzekł się członkostwa w PiS, jego wystąpienie brzmiało raczej jak przemówienie lidera partii opozycyjnej niż prezydenta wszystkich Polaków. Skupił się w nim głównie na krytyce rządu i Platformy. Słowa o wyczerpaniu się kredytu zaufania do PO, aferach i kompromitacji Polski na arenie międzynarodowej w ustach prezydenta elekta brzmią jak zaproszenie do politycznego konfliktu. Dlatego wystąpienie Dudy wyglądało na element kampanii wyborczej PiS przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Tak samo zresztą jak słowa Kopacz i Sikorskiego były częścią kampanii PO.

Szkoda, bo sytuacja jest zbyt poważna, by najważniejsze osoby w państwie zajmowały się wyłącznie swoimi partiami.



Michał Szułdrzyński

...

Typowe partyjniactwo ale Duda ma jeszcze szanse dojrzec do odpowiedzialosci jest wzglednie mlody. Kwasniewski tez z rubasznego aparatczyka dojrzal do reprezentowania Polski...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:50, 24 Cze 2015    Temat postu:

Kamiński: utalentowany Sikorski był niszczony
24 czerwca 2015, 01:45
Szkoda, żeby Polska straciła takich polityków jak Radosław Sikorski - stwierdził w TVN24 Biznes i Świat Michał Kamiński, sekretarz stanu w kancelarii premier Ewy Kopacz.

- Po Donaldzie Tusku i Lechu Wałęsie to Radosław Sikorski jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków na świcie - stwierdził Kamiński. - Szkoda, by Polska traciła takich ludzi jak Radosław Sikorski. Po prostu szkoda - ocenił.

- Mam takie poczucie, że w Polsce człowiek niezwykle utalentowany, człowiek o ogromnym autorytecie międzynarodowym był po prostu niszczony - dodał. - Jeśli coś ma być przykładem polskiego piekła, to właśnie ciągnięcie przez różnych małych ludzi Radosława Sikorskiego w dół - podkreślił.

- Znam bardzo wielu ludzi dużo bardziej nieskromnych od Radka bez żadnych podstaw do tego, żeby być nieskromnymi, a Radek, pan minister, pan marszałek Sikorski jest człowiekiem naprawdę nietuzinkowym - oświadczył.

...

Tak na tle kompletnego bezrybia i pustyni umysłowej w Warszawce Radek coś potrafił. I musi odejść. Selekcja negatywna trwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:39, 24 Cze 2015    Temat postu:

Paweł Kowal o wyborze nowego marszałka Sejmu: Platforma źle to rozegrała
24 czerwca 2015, 11:06
Paweł Kowal uważa, że Jerzy Wenderlich mógłby tanecznym krokiem wejść do historii jako marszałek wakacyjny. - Platforma źle to rozegrała. To dalszy ciąg atrofii władzy większościowej Platformy, że oni są tacy "najmądrzejsi we wsi", a na końcu nie byli w stanie doczytać do końca regulaminu. Nie zdawali sobie sprawy z tego, co robią. I teraz władza jest w rękach Wenderlicha - podkreślił polityk.



W środę rano zebrał się Konwent Seniorów. Po posiedzeniu kierujący obecnie pracami Sejmu wicemarszałek Jerzy Wenderlich ogłosił, że kluby mają czas na zgłaszanie kandydatów na nowego marszałka do godz. 19. Jego wybór odbędzie się jutro.

Wybór nowego marszałka jest konieczny po tym, gdy rezygnację z tej funkcji złożył Radosław Sikorski - to pokłosie tzw. afery podsłuchowej i decyzji o odejściu z pełnionych dotychczas funkcji osób, których nazwiska pojawiają się w podsłuchanych i ujawnionych prywatnych rozmowach ministrów i polityków PO.

Jak na razie kandydatami na kolejnego marszałka są obecna rzeczniczka rządu, posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska oraz poseł SLD, wicemarszałek Wenderlich.

...

W ogóle tę partie nie znają się na polityce, To są osobnicy niekompetentni. Jak mają rządzić krajem SKORO REGULAMIN JEST ZA TRUDNY DO POJĘCIA DLA NICH!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:28, 25 Cze 2015    Temat postu:

„Konkurencja dla rumuńskich tirówek”
Magdalena Zagała
dziennikarka, autorka reportaży TV

Beata Szydło, fot. Stopklatka/spot wyborczy

Awantury, nienawiść, szambo. Tak można podsumować naszą codzienność w polityce. Liczy się tylko to, kto komu mocniej dołoży. Polska klasa polityczna na cztery miesiące przed wyborami parlamentarnymi niestety sięga dna.

Jakość kultury politycznej niezależnie od opcji politycznej już od dawna pozostawia wiele do życzenia. Zamiast rzeczowej wymiany argumentów kłótnie – tak najczęściej wyglądają debaty polityków zapraszanych do programów telewizyjnych, internet zalewa fala hejtu. Tu już można sobie używać do woli, bez żadnych konsekwencji.
REKLAMA


Jedna z działaczek PO umieściła dziś na Twitterze wpis na temat pani Beaty Szydło. Ten wyjątkowo seksistowski "żart" i skandaliczny komentarz Jadwigi Zagozdy odnosi się do zapowiedzi kandydatki na premiera, że „jest gotowa na debatę z każdym i o każdej porze”.
f7efe224-2e0a-50c9-83ef-dea55bac2d4e profil J. Zagozdy, fot. Twitter
profil J. Zagozdy, fot. Twitter

Wpis działaczki PO od kilku godzin jest komentowany przez internautów i polityków. Jadwiga Zagozda w przeszłości kandydowała na stanowisko burmistrza Chojnic. Na Twitterze, w jej opisie możemy przeczytać, że ma doświadczenie w biznesie, a także pedagogice. Była wolontariuszką. Skończyła także studia podyplomowe: z dyplomacji i międzynarodowych stosunków gospodarczych.

...

Słowo seksitowski nie istnieje w języku polskim a gdyby istniało oznaczało by ideologię płciową polegającą na walce płci. Tak jak rasistowski. Prymitywizm osobników z Sejmu i obsługujących to mediów jest już dawno znany. To szambo budzi wyłącznie pogardę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:07, 09 Lip 2015    Temat postu:

CBOS: największą sympatię Polaków budzi ruch Pawła Kukiza

Paweł Kukiz podczas koncertu w Piotrkowie Trybunalskim - Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta

Ruch Pawła Kukiza, sojusz wyborczy PiS, Polski Razem, Prawicy Rzeczypospolitej i Solidarnej Polski oraz Platforma Obywatelska to pierwsza trójka ugrupowań, które budzą największa sympatię - wynika z badania CBOS "Sympatie i niechęć do partii i inicjatyw politycznych".

Jak wynika z badań ruch Pawła Kukiza budzi niechęć 38 proc. badanych oraz jest na pierwszym miejscu pod względem liczby badanych deklarujących wobec niego sympatię (26 proc.).
REKLAMA


Na drugim miejscu pod względem sympatii znalazło się Prawo i Sprawiedliwość oraz sprzymierzone z nimi ugrupowania (Polska Razem, Prawica Rzeczypospolitej i Solidarna Polska), do których pozytywne nastawienie deklaruje 24 proc. Sojusz wyborczy PiS budzi jednak niechęć 58 proc. badanych.

Z kolei na trzecim miejscu, jeśli chodzi o wyrażanie sympatii znalazła się Platforma Obywatelska - 19 proc. Niechęć wobec PO zadeklarowało - 61 proc. badanych.

W stosunku do Polskiego Stronnictwa Ludowego sympatię wyraziło 10 proc. badanych przez CBOS a niechęć 66 proc. Sojusz Lewicy Demokratycznej budzi sympatię 7 proc. a niechęć 73 proc. badanych. W przypadku Twojego Ruchu niechęć wyraziło - 63 proc. badanych a sympatię 4 proc.

Niechęć wielokrotnie przeważa nad sympatią w ocenach partii KORWiN jest to odpowiednio 68 proc. i 5 proc. Z kolei inicjatywa polityczna Ryszarda Petru - NowoczesnaPL budzi niechęć - 30 proc. a sympatię 5 proc. Jednak w przypadku tego ugrupowania 54 proc. badanych wskazało, że nie zna tej inicjatywy. Partia Razem budzi niechęć 23 proc. badanych a sympatię u 2 proc. Za to 66 proc. badanych wskazało, że nie zna tej partii.

Co trzeci badany przez CBOS (36 proc.) nie sympatyzuje z żadną z partią ani inicjatywą politycznych. 35 proc. wyraziło sympatię tylko do jednej z partii, a 29 proc. respondentów deklarowało sympatię do dwóch lub więcej partii. Z kolei 6 proc. nie czuje niechęci do żadnej partii.

...

Jaka olbrzymia niechęć....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:20, 12 Lip 2015    Temat postu:

Flis o "bratobójczych" walkach o mandaty do Sejmu

Sala posiedzeń w Sejmie - PAP

Zażartą walkę w okręgu wyborczym o mandat do Sejmu toczą między sobą kandydaci z tej samej partii; odbierając głosy kolegom z listy łatwiej o sukces - mówi PAP dr Jarosław Flis z UJ. Rozgrywka zaczyna się już na etapie układania list wyborczych.

Wybory parlamentarne odbędą się jesienią; partie rozpoczynają dyskusję na temat list wyborczych - pojawiają się już pierwsze spekulacje dot. osób, które mogą zostać liderami list.
REKLAMA


Zdaniem Flisa układanie list wyborczych to element zażartej walki "układów, spółdzielni, sojuszy", by ograniczyć sobie nawzajem szanse na wygraną; to także "metoda motywacji przez konflikt".

Przytłaczająca liczba osób startuje w wyborach do Sejmu bez żadnych szans na mandat (partie mogą wystawiać dwukrotnie więcej kandydatów niż jest do zdobycia mandatów w okręgu) - stwierdza Flis. Niektórzy decydują się na start z naiwności, innym obiecuje się większe szanse na dobry wynik w kolejnych wyborach. - Naciąga się frajerów na wydanie własnych pieniędzy, własnego czasu, po to, by ugrupowanie miało zyski - powiedział.

Co więcej - zaznacza - układający listy liczą na to, że te osoby nie zdobędą mandatu - niekiedy dobry wynik może nawet oznaczać, że w kolejnych wyborach dana osoba w ogóle nie trafi na listę, bo będzie zagrażała zdobyciem mandatu, a ma być jedynie tzw. naganiaczem; część osób startuje z dalekich miejsc, bo odpłaca się tym partii np. za etat w administracji; ma przyciągnąć wyborców dzięki lokalnej popularności.

Na niższe miejsca na listach - mówi Flis - jest zsyłana część posłów ubiegających się o ponowny wybór. - Taki poseł myśli: "wiem, że chcecie, żebym nie został posłem, ale ja wam pokażę, że sobie poradzę". A druga strona mówi: "wydaje ci się, że sobie poradzisz, ale my mamy nadzieję, że cię załatwimy. Dostarczysz parę głosów, ale najlepiej by to było za mało, aby zdobyć mandat" - tłumaczy Flis.

- Koterie wycinają kolegów, bo walczą o władzę albo mają ludzi z nowego, własnego orszaku i wprowadzają je na pozycje strzeleckie - powiedział. Według niego szanse na zwycięstwo posłów odsuniętych na dalsze pozycje są połowiczne - walczą o nie właśnie z nowymi wstawionymi na listy kandydatami, którzy stanowią jedną piątą nazwisk na listach.

Posłowie ubiegający się o ponowny wybór startujący z dobrych miejsc wygrywają w 90 proc. - mówi Flis. Ocenia, że walka międzypartyjna bardzo rzadko pozbawia ich mandatu, ale wewnątrzpartyjna już tak. Według niego, szansa na to, że urzędujący poseł straci mandat na rzecz kolegi z listy jest o rząd wielkości większa niż szansa straty mandatu na rzecz innej partii".

- Oczywiście z punktu widzenia każdego kandydata dobrze byłoby nie atakować kolegów z listy i zabiegać o nowych wyborców, ale dla indywidualnego sukcesu kandydata na posła kluczowe znaczenie to, by przekonywać twardy elektorat własnej partii, by nie głosował na jedynkę, ale na niego - podkreśla.

To, że rywalizacja toczy się przede wszystkim między kandydatami startującymi z tej samej listy w okręgu wyborczym wynika - zdaniem eksperta - z ordynacji wyborczej - posłów wybieramy w wielomandatowych okręgach wyborczych w wyborach proporcjonalnych. Jedynie duża zmiana poparcia dla partii w skali kraju przekłada się na wzrost mandatów do zdobycia w okręgu. W dodatku ewentualne dodatkowe mandaty rozkładają się nierównomiernie - tzn. jeden okręg może z puli zyskać cztery mandaty, a drugi w ogóle. Dlatego dla kandydatów walka o mandat z kandydatami innych partii ma znaczenie trzeciorzędne - ocenia Flis.

- Pewien poseł wracając ze ślubowania poselskiego, opowiadał mi, jak w kampanii spotkało się trzech kandydatów z trzech partii z jednego powiatu. Uścisnęli sobie ręce, spojrzeli głęboko w oczy i skonstatowali, że nie są swoimi konkurentami, ale każdy ma swojego w sąsiednim powiecie - powiedział Flis. "Druga opowieść: Pewien kandydat w trakcie kampanii nie zorganizował żadnego spotkania wyborczego, ale miał rozpiskę spotkań wyborczych swoich kolegów. Na każdym z nich się pojawiał i na koniec wychodzącym rozdawał swoje materiały. I to on został posłem" - powiedział.

PAP zapytała Flisa, czy wprowadzenie tzw. ordynacji mieszanej, rozwiązałoby bolączki obecnej ordynacji proporcjonalnej. Propozycje wprowadzenia takiej ordynacji pojawiały się w dyskusjach na temat JOW-ów. Według Flisa ordynacja stosowana w Niemczech, której nazwę można przetłumaczyć: spersonalizowana ordynacja proporcjonalna likwiduje problem walki kandydatów w ramach jednej partii. Połowa posłów jest w niej wybierana w JOW-ach, a więc w okręgu ścierają się kandydaci różnych partii, a pozostali są wybierani z listy partyjnej.

Wyjaśniał, że w przypadku listy partyjnej w podstawowym systemie decyduje kolejność nazwisk na liście. W przypadku małych partii, które gros mandatów zdobywają z tzw. listy partyjnej oznacza to całkowitą kontrolę centrali partii. Dlatego - jak mówił Flis - ciekawym rozwiązaniem jest wariant badeński, w którym pozostałe mandaty kandydaci zdobywają także na podstawie głosowania w JOW-ach, z tym, że na podstawie procentu zdobytych w nich głosów. - Nie jest to rywalizacja między kandydatami - każdy biegnie po swoim torze, nie ma przepychania łokciami, nie ma odbierania sobie wzajemnie wyborców. To dużo bardziej mobilizujące niż boksowanie się w tym samym okręgu z kolegami z listy, którym odbiera się głosy - powiedział Flis.

Ekspert uważa, że obecna metoda wyboru posłów nie tylko "demoralizuje" partię, ale także wyklucza wyborców w powiatach ziemskich i mniejszych miejscowościach. Oni - w odróżnieniu od wyborców z większych miast - często nie mają w Sejmie swoich reprezentantów.

W Polsce 460 posłów do Sejmu wybieramy w 41 okręgach wielomandatowych; głosując na kandydata jednocześnie oddajemy głos na dany komitet wyborczy. Mandaty są dzielone proporcjonalnie między komitety wyborcze, które w skali kraju przekroczyły 5 proc. próg wyborczy (w przypadku koalicji 8 proc.).

...

Tak partyjniacy nienawidzą głównie konkurentów WEWNĄTRZ PARTII!!! Bynajmniej nie ma u nich nienawiści do partii przeciwnej! A tą nienawiść co pokazują do partii przeciwnej to jest udawanie żeby zdobyć wasze głosy.
Kompletna kloaka..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:28, 18 Lip 2015    Temat postu:

Matka Ciprasa: syn nie je i nie śpi z nadmiaru obowiązków

Premier Grecji Aleksis Cipras - AFP

Pani Aristi Cipras powiedziała popularnemu greckiemu tygodnikowi "Parapolitika", że niepokoi się o syna - premiera Grecji Aleksisa Ciprasa, ponieważ ze względu na trudną sytuację w kraju "w ogóle nie je i wcale nie śpi" z przepracowania.

73-letnia pani Cipras przyznała jednak, że szef rządu nie ma wyboru, ponieważ "ma dług wobec ludzi, którzy mu zaufali".
REKLAMA


"Widzę go bardzo rzadko. Jeździ z lotniska prosto do parlamentu. Nie ma czasu spotykać się z własnymi dziećmi, to jak miałby znaleźć czas dla mnie" - pytała retorycznie w wywiadzie opublikowanym w sobotę.

"Kiedy rozmawiamy, mówię mu, żeby robił dla kraju, co najlepsze i uważał na siebie. Odpowiada, żebym się nie martwiła, że wszystko dobrze się ułoży" - dodała pani Cipras.

Ostatnie tygodnie 40-letniego polityka były szczególnie wymagające - musiał zmierzyć się z rosnącą nieufnością niektórych partnerów międzynarodowych Grecji, a także sporami wewnątrz własnej partii Syriza. Ponad 30 członków tego ugrupowania (na ok. 150) wstrzymało się od głosu w nocy ze środy na czwartek w parlamencie lub zagłosowało przeciwko wymaganemu przez wierzycieli pakietowi reform.

...

WŁADZA TO NIE SĄ PŁATNE WAKACJE! TO CIERPIENIE Z MILIONY! WIĘC NIE PCHAJCIE SIĘ TAM!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:01, 21 Lip 2015    Temat postu:

Kamiński: to obywatel powinien podejmować decyzje, a nie episkopat
20 lipca 2015, 08:52
- Mam szacunek do biskupów, ale nie uważam, że powinni w Polsce stanowić prawo - mówił w programie "Gość poranka" w TVP Info Michał Kamiński, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera, odnosząc się do sporów o in vitro. - To wolny obywatel w wolnym kraju powinien podejmować decyzje, a nie episkopat - powiedział. Jak podkreślił, to od wyborców zależy, "czy będziemy mieli republikę wyznaniową, czy normalny, europejski kraj".

...

Były katolik Misiu Kamiński. ZCHN takich goni jakichś wyprodukował. Ohydna partia. Taki dawny PiS. Celem było wykorzystanie Kościoła do zdobycia stołków. Bo skoro w polsce 95% wierzących to... itd. Coś potwornego. Widzicie jak można się zeszmacic dla koryta. Nigdy się nie wiążącie takimi układami. PO trzeba w wyborach zlikwidować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:53, 20 Sie 2015    Temat postu:

Neutralność polityczna w urzędach? Zapomnij
Czwartek, 20 sierpnia 2015, źródło:PAP
fot.Eastnews / WOJCIECH STROZYK/REPORTER
Według pracowników urzędów im wyższy szczebel samorządu, tym mniej przestrzega się zasady neutralności politycznej - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Taki wniosek płynie z raportu przygotowanego na zlecenie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji oraz Małopolskiej Szkoły Administracji Publicznej.

35,4 proc. pracowników gmin uważa, że w ich urzędach istnieje problem z apolitycznością. W powiatach odsetek ten wyniósł 53,5 proc., a w przypadku samorządu wojewódzkiego sięga on aż 75 proc.

Nie ma co się dziwić, że urzędnicy narzekają na lokalne układy, skoro normą jest, iż ich miejsca pracy często stają się sztabami wyborczymi - komentuje dr Stefan Płażek, adwokat i adiunkt na Uniwersytecie Jagiellońskim.

...

O to chodzi w partyjniactwie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:30, 03 Wrz 2015    Temat postu:

"Gazeta Wyborcza": Śląski spisek "Solidarności"
Czwartek, 3 września 2015, źródło:PAP
"Solidarność" negocjuje z PiS alternatywną wobec rządowej strategię dla górnictwa, twierdzi "Gazeta Wyborcza". W zamian oferuje polityczne poparcie w nadchodzących wyborach parlamentarnych.


Związkowcy za plecami rządu PO-PSL, z którym wiąże ich ważne porozumienie dotyczące ratowania górnictwa, opracowują razem z posłami PiS alternatywną strategię dla tej branży.



Według ustaleń gazety plan opozycji będzie oparty na tym przygotowanym przez rząd na początku roku. Dominik Kolorz, powiedział "Wyborczej", że z jego nieoficjalnych informacji wynika, iż prezesi spółek energetycznych porozumieją się w tej sprawie już z nową władzą. - Mają nadzieję, że dzięki temu zachowają swoje posady, podkreśla szef śląsko-dąbrowskiej "S".

...

Takie sa uklady... Trudno zeby negocjowali z upadla wladza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:25, 01 Paź 2015    Temat postu:

Skandal wokół PISM. Polityczne gierki wewnątrz PO
1 października 2015, 11:00
Polski Instytut Spraw Międzynarodowych to najważniejsza instytucja doradcza rządu w sprawie polityki zagranicznej. Od trzech miesięcy pozbawiona jest szefa, bo trwają polityczne gierki między kancelarią premiera a ministrem spraw zagranicznych.

- To jest polityczny skandal - mówi jedna z osób związanych z MSZ. - W obliczu największego europejskiego kryzysu imigracyjnego, wojny na Ukrainie rząd nie jest w stanie wyłonić kierownictwa jedynego ośrodka analitycznego, który mu służy - dodaje.

Nic się nie dzieje

Dyrektor PISM został wskazany 30 czerwca po konkursie przeprowadzonym przez komisję, na czele której stał były doradca prezydenta RP profesor Roman Kuźniar.

- Jako przewodniczący komisji zrobiłem swoje - mówi Kuźniar. - Wyłoniliśmy kandydata, następnego dnia poinformowałem ministra spraw zagranicznych i panią premier, kto wygrał, a potem ze zdziwieniem obserwowałem, że nic się w tej sprawie nie dzieje.

W czerwcu pięcioosobowa komisja uznała, że najlepszym dyrektorem PISM byłby Sławomir Dębski. 40-letni dyrektor rządowego Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu to dużej klasy ponadpartyjny ekspert, od lat związany z rządowym ośrodkiem analitycznym - tak mówią o nim jego współpracownicy. Był już dyrektorem PISM w latach 2007-2010, ale w kwietniu 2010 premier Donald Tusk odwołał go ze stanowiska, a rok później otrzymał stanowisko dyrektora w Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu.

Dębski wygrał głosowanie minimalnie, stosunkiem głosów 3 do 2, i że ostatecznie pokonał wywodzącego się z PISM, faworyzowanego Sebastiana Płóciennika, ale miał znacznie większe od niego doświadczenie. Prawdą jest również to, że zwykle podpis premiera na nominacji dyrektora PISM to zwykła formalność. Zwłaszcza, że w tym konkursie wszystko było podporządkowane terminom. Kadencja ostatniego dyrektora PISM Marcina Zaborowskiego skończyła się pod koniec lipca. Wyłoniony w trakcie konkursu dyrektor miał go płynnie zastąpić.

- To dobry kandydat, powinien zająć to stanowisko, bo ma kompetencje i świetnie sobie radzi jako szef, co już w przeszłości pokazał - mówi profesor Kuźniar.

Dlaczego więc nie zajmuje? - To bardzo niedobra sytuacja, że nie ma tam szefa, bo od tego zależy sprawne funkcjonowanie Instytutu - dodaje profesor. - Wiem, że minister Schetyna miał zabiegać o tę nominację u pani premier, ale dlaczego Ewa Kopacz jej ciągle nie podpisuje, czy ktoś ma jakieś wątpliwości, i o co tam naprawdę chodzi, tego nie wiem - podkreśla.

Obstrukcja, skandal i partyjniactwo

Oficjalnie urzędnicy Ministerstwo Spraw Zagranicznych z dyplomatyczną elegancją odpowiadają, że resort cierpliwie czeka na decyzję premier i nie będzie komentował tej sprawy. Nieoficjalnie: że to obstrukcja, skandal, granie na nosie ministrowie Schetynie, wewnętrznoplatformerskie gierki, partyjniactwo i osłabianie państwa.

- Tłumaczymy to na dwa sposoby - mówi anonimowo jeden z urzędników MSZ. - Albo oni coś mają na gościa, albo jest tam taki burdel, że nad niczym już nie panują - dodał.

To raczej nie bałagan sprawia, że Dębski jest wciąż niepowoływany na stanowisko dyrektora PISM. W tej sprawie interweniowali u ministra Grzegorza Schetyny szef kancelarii premiera Jacek Cichocki i były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Sikorski proponował nawet, by MSZ unieważnił konkurs, w którym zwyciężył Dębski, rozpisał nowy i wskazał kandydata, który zdaniem resortu powinien ten konkurs wygrać. Jego faworytem był Jakub Wiśniewski, stały przedstawiciela Polski przy OECD w Paryżu. Te działania nie przyniosły rezultatu, minister Schetyna nie dał się przekonać i pat trwa już trzeci miesiąc.

- MSZ zrobił wszystko, żeby stanowiska szefa PISM obsadzić, ale Kancelaria Premiera się zapiera - mówi jeden z urzędników. - To bardzo niezręczna sytuacja, bo dotychczas takiego przypadku nie było, by premier odmówił powołania ministrowi doradcy, którego sobie wybrał. Bo przecież PISM instytucjonalnie taką funkcję pełni, wspierając polską politykę zagraniczną. Premier Kopacz mogłaby odmówić podpisania nominacji, ale wtedy potraktowane by to było jako wotum nieufności dla swojego ministra - dodaje rozmówca WP.

Stary spór odżywa

Wybór Sławomira Dębskiego to otwarcie starego sporu miedzy nim, a potężnym przewodniczącym rady PISM, byłym premierem i mentorem Donalda Tuska - Janem Krzysztofem Bieleckim. To właśnie Bielecki wymusił pięć lat temu na Tusku odwołanie Dębskiego i dziś skutecznie blokuje jego nominację. Poszło o wizję rozwoju i filozofię działania Instytutu. Bielecki uważał, że powinien on być bardziej otwarty na biznes i pełnić rolę swatki, łącząc przedsiębiorców z politykami. Dębski takiej wizji się sprzeciwiał. Uważał, że PISM ma być silnym ośrodkiem analitycznym i dostarczać mocnych rekomendacji rządowi i MSZ. Bronił swojej wizji pięć lat temu i broni teraz. Jego wybór jest więc zagrożeniem dla filozofii Bieleckiego.

- Sytuacja, że jakaś firma zainteresowana wydaniem korzystnej dla siebie decyzji przez polski rząd płaci PISM za sporządzenie ekspertyzy dla tego rządu, to niebywały skandal - podkreśla jeden z urzędników MSZ.

Tak właśnie było, gdy PISM otrzymał pół miliona złotych za przygotowanie raportu jądrowego, wykorzystywanego przez rząd, za który zapłacił francuski koncern Areva, zainteresowany budową w Polsce elektrowni atomowej. Dla Instytutu, którego budżet wynosi niecałe 9 mln zł to kwota ogromna. A to nie jedyny taki przypadek działania na rzecz koncernów i lobbystów.

O tych nieprawidłowościach pisał w portalu kulisy24.com Michał Majewski, ujawniając sieć fundacji i firm oplatającą PISM, w których istotną rolę odgrywają były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, jego żona Anna Appelebaum i dotychczasowy dyrektor PISM Marcin Zaborowski. Dzięki temu między firmami i fundacjami - w sposób mało transparentny - krążą ogromne pieniądze.

- Taki sposób działania Instytutu akceptował szef rady Jan Krzysztof Bielecki i nie wykluczam, że chciałby kontynuować te działania. Wybór Dębskiego to zagrożenie dla tej filozofii - mówi urzędnik.

Wirtualna Polska zapytała jednego ze współpracowników premier Ewy Kopacz, dlaczego nie podpisała dotychczas nominacji Dębskiego. "Nie wiem, o co chodzi" - odpisał, poprosił o szczegóły i zamilkł.

Innym wytłumaczeniem braku nominacji może być to, że pismo z MSZ nie trafiło dotychczas na biurko Ewy Kopacz, bo je blokuje szef kancelarii minister Jacek Cichocki. Do czasu powołania nowego dyrektora, Instytutem kieruje tymczasowo współpracowniczka Zaborowskiego Anna Zielińska Rakowicz.

Niepowołany do tej pory Dębski nie wie, jak długo będzie oczekiwał. - Czekam na decyzję. Na razie nie mogę zrobić żadnego ruchu - powiedział w rozmowie z WP

Być może sprawa sama wyjaśni się za miesiąc, gdy po wyborach zmieni się premier.

...

Tak to wyglada w calym kraju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:56, 13 Gru 2015    Temat postu:

PiS "zawłaszcza Polskę"? W praktyce robi to samo, co poprzednicy
Kacper Świsłowski
akt. 13 grudnia 2015, 18:26
W ostatnich tygodniach narasta krytyka wobec Prawa i Sprawiedliwości, które zdaniem wielu "zawłaszcza Polskę". W świetle niektórych decyzji, na pewno można mówić o przerzucaniu swoich ludzi do różnych spółek i instytucji, ale tak naprawdę problemem nie są działania PiS, a raczej schemat, który powtarza się zaraz po zmianie władzy. Bo w ciągu ostatnich 15 lat zawsze po wyborach rozpoczyna się karuzela, podczas której wymieniane jest kierownictwo wszędzie tam, gdzie to możliwe.

Te "czystki" dzieją się bez względu na ocenę dotychczasowej oceny pracy konkretnego prezesa, szefa - widać to było na przykładzie Andrzeja Klesyka, który niepodzielnie rządził w PZU przez 8 lat i był często chwalony przez ekspertów. Do przejęcia są setki instytucji - od różnego rodzaju agencji działających przy poszczególnych ministerstwach, przez telewizję publiczną po molochy jak Orlen czy Tauron.

!!Prawo i Sprawiedliwość także wpisuje się w ten schemat - do stycznia 2016 roku ma w planach zakończyć "swoje porządki". Karuzela rozpoczęła się w ostatnim tygodniu. Jeszcze przed nią, unikając odwołania, prezesi m.in. PKP czy Giełdy Papierów Wartościowych sami złożyli rezygnacje. Odwołano już szefostwo Energi, Enei, Tauronu czy PZU, a w kolejce są rady nadzorcze i prezesi kolejnych spółek, w których udziały ma ministerstwo Skarbu Państwa.

Losu wcześniej wymienionych nie podzielą raczej - wbrew schematowi - Ci, którzy mają stanowiska w tak ryzykownych branżach jak górnictwo. Na razie nic nie wskazuje na to, że posadę straci np. Krzysztof Sędzikowski, szefujący Kompanii Węglowej.

Co z mediami?

Podobne przemieszania będą mieć miejsce w Telewizji Polskiej, Polskim Radiu czy Polskiej Agencji Prasowej. Jak poinformował Krzysztof Czabański, pełnomocnik rządu ds. zmian w mediach publicznych, nowe przepisy nie tylko zmienią zasady ich funkcjonowania, ale sprawią, że przestaną one podlegać Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. W zamian będą odpowiadać przed Radą Mediów Narodowych, której członków będzie mianował Sejm, Senat i prezydent. W efekcie, tam też należy spodziewać się trzęsienia ziemi.

Po mediach i szeroko pojętym biznesie, zapewne przyjdzie czas na wszystkie agencje, działające przy ministerstwach. I tak naprawdę, nikogo takie działania nie powinny dziwić. Bo jak Polska długa i szeroka, gdy tylko dochodzi do zmiany władzy, politycy w pierwszej kolejności biorą się właśnie za takie "porządki". Trochę według myśli Niccolo Machiavelliego, że "krzywdy powinno się wyrządzać wszystkie naraz, aby krócej doznawane, mniej tym samym krzywdziły". I wszystko wskazuje na to, że nawet po likwidacji Ministerstwa Skarbu Państwa - co zapowiada PiS - niewiele się zmieni.

Czystki SLD i PiS z 2005 roku

Cofając się do roku 2001, po przejęciu władzy przez SLD, przemeblowaniu przewodził głównie Wiesław Kaczmarek, ówczesny minister skarbu. Od razu, bo w ciągu trzech miesięcy, zaczął wymieniać zarządy i rady nadzorcze spółek, a wszystko to tłumaczył "porządkami po AWS". Najczęstszym zarzutem nowego obozu były wysokie wynagrodzenia dla prezesów, zdaniem SLD niewspółmierne z osiąganymi wynikami prowadzonych przez nich spółek.

Nominaci SLD byli mocno polityczni - spore zamieszanie wywołało odwołanie Andrzeja Lipki, prezesa PGNiG, o którym Kaczmarek zdecydował dopiero po tym, jak Aleksander Gudzowaty napisał protest wobec jednej z decyzji Lipki. A na miejsce szefa PGNiG wskoczył związane ze spółkami Gudzowatego Michał Kwiatkowski.

Karuzeli zmian za rządów SLD uniknęły media publiczne - powołany na prezesa TVP Robert Kwiatkowski przetrwał co prawda zmianę władzy, ale w 2004 roku, po tzw. aferze Rywina podał się do dymisji. Z kolei następca Kwiatkowskiego, Jan Dworak, przetrwał tylko do 2006 roku - w 2005 w wyborach zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość i w maju zastąpił go Bronisław Wildstein.

PiS w 2005 roku, tak samo jak SLD, obstawiał stołki swoimi ludźmi - wtedy zapowiadali, że odbierają "układowi" spółki i stanowiska, by na ich miejsce powołać fachowców. Schemat jednak powielili, bo oprócz fachowców, stanowiska zdobyli partyjni nominaci. Wtedy też po raz kolejny (tak jak SLD wobec AWS), opozycja wykorzystała to politycznej walki. A Platforma jeszcze przed wyborami w 2007 roku zapowiadała, że "wyczyści" związanych z PiS urzędników, członków zarządów i prezesów.

Platforma w natarciu

- Trzeba jak najszybciej przywrócić we wszystkich spółkach Skarbu Państwa elementarny porządek. Stanowiska będą obsadzane nie z klucza politycznego, a liczyć się będą przede wszystkim kompetencje menedżerów - mówił w 2007 roku Sławomir Nowak z PO, wówczas jeszcze tylko poseł. W swoim pierwszym expose Donald Tusk deklarował "zakończenie politycznego procederu zawłaszczania spółek".

Mimo zapowiedzi, Platforma zrobiła to samo. Według "Pulsu Biznesu" tylko w latach 2007-2012 łącznie 428 działaczy PO, członków ich rodzin i znajomych, zasiadało w państwowych spółkach i instytucjach. Wśród nazwisk, które się tam pojawiają można znaleźć byłych ministrów (Zbigniew Derdziuk i Aleksander Grad) i 11 wiceministrów.

PO łaskawiej potraktowała jednak media publiczne - Andrzej Urbański, prezes TVP z nadania PiS, dotrwał do grudnia 2008 roku. Później zaczęła się spora karuzela w Telewizji Polskiej, obowiązki prezesa pełnili Bogusław Szwedo i Tomasz Szatkowski, później stanowisko piastował Romuald Orzeł.

To, jak daleko sięgają polityczne czystki, widać bardzo dobrze po działaniach PO tuż po wyborach w 2007 roku. Wydawać by się mogło, że w całej tej powyborczej akcji chodzi o naprawdę wysokie stanowiska. Tak jednak nie jest. 15 grudnia 2007 roku, ledwo dwa miesiące po wyborach, Platforma Obywatelska spojrzała na Dolny Śląsk i... odwołała wiceprezesa Karkonoskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. To - jak pisały wówczas lokalne media - była pierwsza decyzja tego typu w regionie Jeleniej Góry. Miejsce Andrzeja Skowrona zajął związany z PO Franciszek Dawidzionek.

...

Dokladnie. Dlatego rzygac sie chce na falsz Wyborczej i kolesi. TO JEST WLASNIE ZYCIE W FALSZU! Bynajmniej nie proste klamstwa. Wielu nalogowych klamczuchow jest w sumie dobrymi ludzmi. TU MAMY OBLUDE I FALSZ JAKO STYL ZYCIA LUDZI KTORZY MIANUJA SIE MEDIAMI CZYLI TYMI KTORZY PRZEKAZUJA PRAWDE! GORZEJ BYC NIE MOZE! Skandalem bylo mianowanie przestepcy szefem sluzb i chorego psychicznie MON. To naruszalo zasady ale nie prawo. To oczywiscie zlo. Ale inne sprawy, to PiS robi co najwyzej to samo co wszyscy. Nie znaczy ze to dobro ale smieszne sa szczekania gosci ktorzy niedawno to samo robili.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:32, 19 Gru 2015    Temat postu:

Fakt24

Odwołany zarządca Stadionu Narodowego. Jego miejsce zajął radny PiS

Odwołany zarządca Stadionu Narodowego. Jego miejsce zajął radny PiS - Maciej Stańkiewicz / Onet

Zmiany w rządzie oznaczają zmiany w podległych zarządowi ministerialnemu spółek skarbu państwa. Jedną z takich spółek jest również zarządzająca Stadionem Narodowym w Warszawie PL2012. Właśnie został odwołany jej prezes, Tomasz Półgrabski. Na to stanowisko powołany został były radny PiS z Mazowsza, Jakub Opara. Kim jest nowy zarządca jednego z najważniejszych obiektów sportowych w Polsce?

Opara jest radnym PiS-u na woj. mazowieckie. W Sejmiku Mazowsza zasiada od wyborów samorządowych w 2014 r. Wcześniej był radnym Warszawy i urzędnikiem kancelarii prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
REKLAMA


Znany jest z rozmowy, jaką dwa lata temu odbył z portalem wPolityce.pl, gdzie opowiadał o katastrofie w Smoleńsku i zagłębił się w analizę zdjęcia Donalda Tuska rozmawiającego z Władimirem Putinem: - Może to było jakieś uwolnienie emocji? Może jakiś odruch bezwarunkowy? Trudno się jednak nie zgodzić, że na jednej i na drugiej twarzy widać zadowolenie i rozbawienie – mówił Opara. Przekonywał też, że urzędnik z Kancelarii Premiera, Tomasz Arabski i Paweł Graś próbowali nie dopuścić do spotkania Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego, którzy przybyli na miejsce katastrofy. Twierdził też, że trzy ofiary katastrofy zdradzały oznaki życia.

Według portalu gazeta.pl, były już szef PL2012 jeszcze kilkanaście dni temu spotkał się z pracownikami. Przekazał im, że mijający rok jest pierwszym, w którym stadion przestał generować straty, a zaczął przynosić zyski. – Wypracujemy przychody o 1,5-2 mln zł większe od bieżących kosztów. W przyszłym roku stadion powinien mieć pięciomilionowy zysk – zapowiedział Półgrabski. Miał też złożyć pracownikom spółki życzenia z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia.

...

Typowe partyjniactwo. Zasada łupu. Z USA A NIE BYNAJMNIEJ Z CCCP!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:53, 01 Lut 2016    Temat postu:

Kukiz'15 chce likwidacji gabinetów politycznych: to partyjne synekury
1 lutego 2016, 13:00
• Parlamentarzyści Kukiz'15 chcą likwidacji gabinetów politycznych
• Mają zniknąć z ministerstw i samorządów
• Nalegamy na likwidację tych partyjnych synekur - stwierdził wicemarszałek Tyszka.
• Demolowanie struktur ministerstw nie jest teraz racjonalne - ocenił szef klubu PiS

Likwidację gabinetów politycznych w ministerstwach i na szczeblu samorządowym - przewiduje projekt nowelizacji ustawy o pracownikach samorządowych oraz niektórych innych ustaw przygotowany przez klub Kukiz'15.

Lider ruchu Paweł Kukiz powiedział na konferencji prasowej w Sejmie, że klub PiS składał taki sam projekt - likwidujący gabinety polityczne - w latach 2009 i 2012. - PiS zawsze dążyło do ograniczenia administracji, a obecnie gabinety polityczne nie zostały zlikwidowane. PiS zatrudnia potężną liczbę asystentów, doradców i innych osób przejadających nasze obywatelskie, ciężko zarobione pieniądze - podkreślił.

Kukiz przekonywał, że oszczędności dla budżetu państwa i jednostek samorządu terytorialnego, wynikające z projektowanych przepisów przekroczą 500 mln zł w skali roku. Jak dodał, według szacunków w gabinetach politycznych zatrudnionych jest ponad 10 tys. osób.

Projekt zakłada usunięcie przepisów, dotyczących gabinetów politycznych, funkcjonujących na szczeblu samorządowym, przy wójtach (burmistrzach, prezydentach miasta), starostach i marszałkach województwa oraz na szczeblu centralnym. "Poprzez odpowiednie zmiany w ustawach o pracownikach samorządowych, o Radzie Ministrów oraz o pracownikach urzędów państwowych, istniejące gabinety polityczne stracą podstawę prawną swojego istnienia. Gabinety polityczne istniejące w dniu uchwalenia projektowanej regulacji ulegną rozwiązaniu z dniem wejścia w życie ustawy" - czytamy w uzasadnieniu projektu.

"Projektowane zmiany wychodzą naprzeciw oczekiwaniom społecznym, dotyczącym oszczędności w wydatkowaniu środków publicznych z budżetu państwa i redukcji biurokracji. W powszechnym odbiorze gabinety polityczne stanowią zbędny element funkcjonowania, zarówno ministerstw, jak i samorządu terytorialnego. Kompetencje pracowników gabinetów politycznych są niedookreślone, a w praktyce bardzo często zdarza się, że w skład gabinetów wchodzą pracownicy młodzi, nierzadko bez jakiegokolwiek doświadczenia na rynku pracy" - czytamy w uzasadnieniu projektu.

Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15) przekonywał, że gabinety polityczne to "najbardziej upartyjnione stanowiska w administracji w Polsce". - Takich stanowisk absolutnie nie powinny być, nalegamy na likwidację tych niepotrzebnych partyjnych synekur, zwanych gabinetami politycznymi - podkreślił.

Tyszka zarzucił też politykom PiS hipokryzję w odniesieniu do kwestii gabinetów politycznych. - Najpierw politycy PiS dwukrotnie składali ten projekt, po czym, jak objęli rządy, to natychmiast zatrudnili doradców i asystentów w gabinetach politycznych ministerstw - zauważył.

W 2009 roku PiS złożył projekt likwidujący gabinety polityczne. Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił wówczas: "Nie ma w tej chwili żadnego powodu, by zatrudniać kilkanaście tysięcy pracowników politycznych, bardzo różnie dobieranych". Projekt nie został rozpatrzony przez Sejm. W 2012 roku klub PiS ponownie złożył w Sejmie ten projekt. Według ówczesnego rzecznika PiS Adama Hofmana, przez 5 lat rządów PO gabinety polityczne kosztowały 3 mld zł. Szef klubu PiS Ryszard Terlecki przyznał, że klub PiS dwukrotnie w przednich latach składał projekt likwidujący gabinety polityczne. - Ale zawsze jest tak, że trochę inaczej się patrzy na zarządzanie państwem z perspektywy opozycji, a trochę inaczej z perspektywy rządu. Musimy się nad tym projektem zastanowić - zaznaczył.

Terlecki zauważył jednocześnie, że PiS jest obecnie w trakcie przebudowy państwa i - jego zdaniem - "demolowanie struktur ministerstw nie jest teraz szczęśliwe, ani racjonalne". - W tej chwili jesteśmy w trakcie przejmowania odpowiedzialności za państwo - oświadczył.

- Kukiz ma swój problem polityczny, nie wie, czy jest w opozycji, czy popiera Nowoczesną i Platformę, chce się czymś wyróżnić, coś zgłosić, zaskarbić sobie poparcie. To nie znaczy, że wszystkie jego pomysły trzeba natychmiast wcielać w życie - powiedział szef klubu PiS.

...

Do czego sluzy ,,gabinet polityczny"?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:17, 25 Mar 2016    Temat postu:

PAP

Kard. Dziwisz: sprawa ojczyzny jest ważniejsza od interesów partii
Kard. Stanisław Dziwisz - Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta

- Naród jest już zmęczony nieustannymi konfliktami i podziałami. Sprawa ojczyzny jest ważniejsza od partykularnych interesów partii – podkreślił w Wielki Piątek w Kalwarii Zebrzydowskiej kard. Stanisław Dziwisz. - Zakończcie polemiki! - apelował do polityków.

- Dar wolności nie jest darem łatwym, dlatego nawrócenia i miłosierdzia potrzebuje cały obszar naszego życia społecznego i politycznego. (…) Naród jest już zmęczony nieustannymi sporami, konfliktami i podziałami. Ta sytuacja nie ma nic wspólnego z autentyczną troską o dobro wspólne. Dlatego z tego miejsca, w Wielki Piątek, z naszej polskiej Kalwarii, proszę wszystkich odpowiedzialnych: zakończcie polemiki! – mówił kardynał do dziesiątek tysięcy wiernych w słowie pasterskim.
REKLAMA
REKLAMA


Przypominając, że 2016 r. jest w Kościele Rokiem Miłosierdzia, apelował by nie była to "pusta idea". - Niech miłość i solidarność okaże się mocniejsza od wszystkich nieporozumień i niechęci. Proszę o dalekowzroczność i rozwagę w tym zakresie, bo sprawa ojczyzny i narodu jest ważniejsza od partykularnych interesów poszczególnych ugrupowań partyjnych. Proszę przyjąć moje słowo jako wyraz życzliwości i troski Kościoła o dobro wszystkich synów i córek narodu polskiego – podkreślił.

Zdaniem metropolity krakowskiego miłosierdzia potrzebuje współczesny świat, "często nieludzki, utrzymywany w strachu przez terrorystów, niszczony przez egoizm i głupotę". - Bóg czuwa nad tym światem i wiemy, że ostatnie słowo należy do Niego (…). Przekonaliśmy się o tym wielokrotnie w naszych dziejach; również ćwierć wieku temu, uwalniając się od panowania totalitarnego i bezbożnego systemu – wskazał.

W słowie pasterskim kardynał zaznaczył, że historia ukrzyżowanego Jezusa wbrew ludzkim kalkulacjom nie została zamknięta w grobie. - Jego śmierć, a następnie powstanie z martwych okazało się zwycięstwem Boga i miłości nad mocami zła i śmierci. W tym zwycięstwie ma udział każdy człowiek, bo za każdego Jezus oddał życie. (…) Dopełniając zbawczego dzieła nasz Pan nie zostawił nas samych. (…) Ukonstytuował się chrystusowy Kościół, który kontynuuje w świecie dzieło swego boskiego Założyciela – mówił kard. Dziwisz.

Przypomniał, że w tym roku przypada jubileusz 1050-lecia chrztu Polski. - Ta wielka historia trwa nadal i trudno sobie wyobrazić dzieje naszego narodu bez Chrystusa i bez jego Kościoła, który był zawsze z naszym narodem w jego doli i niedoli, w jego okresach dobrobytu i nędzy, w zwycięstwach i przegranych. (…) Dziękujemy więc Bogu za Kościół, który towarzyszy nam od zarania życia po drogę prowadzącą do wieczności – powiedział.

Podkreślił zarazem, że Kościół chce być blisko spraw człowieka, a szczególnie "podstawowej ludzkiej rzeczywistości, jaką jest małżeństwo – związek mężczyzny i kobiety, którzy ślubują sobie dozgonną miłość i wierność, a dojrzałym owocem ich miłości jest nowy człowiek". Jak dodał, rodziny nikt i nic nie zastąpi. Dlatego - zaznaczył - wspólną odpowiedzialnością musi być jej umacnianie i wspieranie, zwłaszcza rodzin wielodzietnych i uboższych.

Hierarcha wspomniał o zbliżających się Światowych Dniach Młodzieży. - Zróbmy wszystko, by to spotkanie młodych stało się wielkim świętem wiary młodego Kościoła. Otwórzmy nasze domy na przyjęcie pielgrzymów z całego świata. Podzielmy się z nimi naszym doświadczeniem wiary i otwórzmy się na przyjęcie ich świadectwa – mówił.

Piątkowa część misterium pasyjnego w Kalwarii Zebrzydowskiej rozpoczęła się o świcie przed Domem Kajfasza. Wierni przypatrywali się inscenizacji męki Zbawiciela, przygotowanej przez bernardynów oraz świeckich. Dróżkami Męki Pańskiej przeszli do Ratusza Piłata, gdzie został odczytany "Dekret skazujący Jezusa na śmierć", a kardynał Dziwisz wygłosił słowo pasterskie.

Wierni w Drodze Krzyżowej przeszli na Wzgórze Ukrzyżowania, gdzie odprawiona została liturgia Wielkiego Piątku. Ciało Chrystusa w Eucharystii przeniesiono do Kaplicy Grobu na szczycie góry. Do niedzieli będzie trwała jego adoracja.

Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej zostało ufundowane na początku XVII w. przez rodzinę Zebrzydowskich. Równolegle powstały wokół niego Dróżki Męki Pańskiej, przypominające miejsca święte w Jerozolimie. Kalwaryjskie misteria pasyjne inauguruje Niedziela Palmowa. Zasadnicza część rozpoczyna się w Wielką Środę.

...

Niestety po 89 zapanowalo prostackie partyjniactwo. Zadnej troski o kraj. Koszmar.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:59, 23 Maj 2016    Temat postu:

Warto wspomniec o ,,aferze" ktora zyla tylko w internecie. Pihowicz siedziala nie tam gdzie trzeba i skoczyla do swojego. I to mialo byc dowodem oszustwa... Tymczasem... Nie ma obowiazku glosowac na swoim miejscu. Liczy sie karta... Tutaj rzetelne tlumaczenie:

[link widoczny dla zalogowanych]

Ale burdel szok! P osłowie łażą w te i wewte. Za kazdym razem glosuja gdzie indziej. Pihowicz przeklada karte Petru na swoje miejsce Z MIEJSCA SZŁAPKI. Petru przybiega GDZIE JEST MOJA KARTA!
TAM! TAM! Petru biegnie w siną dal za kartą! Moze zdazy!
Nic dziwnego ze w tym burdelu nic nie wiadomo. Kto glosowal, gdzie. Karty zostawiaja odchodza.
To nie jest powazne... A SPRAWY SA POWAZNE GLOSOWANE!
Ci ludzie to przestepcy BO NIE MAJA KWALIFIKACJI DO TEGO! A SIE WEPCHNELI!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:11, 14 Cze 2016    Temat postu:

Polityk fundował zwolennikom drogie ubrania. Został z długami
wyślij
drukuj
łz, dmilo | publikacja: 14.06.2016 | aktualizacja: 08:45 wyślij
drukuj
Luigi Momo liczył, że po wyborach się odkuje (fot. TT)
Aż 300 tys. euro ma do oddania kandydat w wyborach samorządowych w Turynie, który podczas kampanii rozdawał swoim zwolennikom buty, dżinsy, marynarki i krawaty. Okazało się, że płacił za nie czekami bez pokrycia. W dodatku odpadł w pierwszej turze głosowania.

85 milionów poprawek. Polityk Ligi Północnej blokuje reformę włoskiego Senatu
Prasa zwraca uwagę, że kampania prowadzona przez 74-letniego Luigiego Momo była jedną z najbardziej spektakularnych. Były urzędnik władz Piemontu, ubiegający się o mandat radnego regionu z listy Umiarkowani, wyróżniał się wielkim gestem wobec zwolenników.

Momo potrafił rozdawać drogie, markowe ubrania i obuwie, będąc przekonanym, że bez problemu zdobędzie mandat i zasiądzie w radzie samorządowej, a wówczas się odkuje. Marzenia prysły jak bańka – w pierwszej turze polityk dostał ledwie 107 głosów.

Czeki bez pokrycia

Po wyborach okazało się, że za podarki oraz wystawne kolacje wyborcze w najmodniejszych turyńskich lokalach 74-latek płacił czekami bez pokrycia, które zostały zablokowane przez banki.
#wieszwiecej | Polub nas
Dziennik „La Stampa” opisał, że po porażce w wyborach Momo przestał odbierać telefony, a jego wierzyciele, między innymi właściciel butiku, w którym polityk robił „zakupy”, zwrócili się do adwokatów. Sprawą zajęła się także prokuratura.

Za pośrednictwem internetowego komunikatora Momo zapewnił, że pokryje należności.
PAP

...

Wiemy ze osobnicy w ,,polityce" sa juz narkomanami stanowisk. Zrobia dla stolka doslownie wszystko. Przeciez widzielismy jak PO dawala dzieci ustawkami do aborcji a pedofilom nie zdazyli bo upadli. Narkomani maja wiecej hamulcow


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 13, 14, 15  Następny
Strona 5 z 15

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy