Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Na pomoc Czadowi !

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133183
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:17, 28 Sty 2013    Temat postu: Na pomoc Czadowi !

UNICEF: ponad 700 tys. zł od Polaków dla dzieci w Czadzie

715 tys. 199 zł zebrał do tej pory UNICEF Polska na rzecz niedożywionych dzieci w Czadzie. Pieniądze umożliwiły już m.in. terapię dla blisko 115 tys. ciężko niedożywionych dzieci oraz dostarczenie czystej wody i artykułów sanitarnych do ośrodków zdrowia w regionie Sahelu.

Jak podano w komunikacie, pieniądze te zostały też przeznaczone na zakup "rodzinnych zestawów sanitarnych" (wiader, kanistrów, mydła i tabletek uzdatniających wodę), 15 tys. dawek leków przeciwmalarycznych oraz 10 tys. moskitier w 20 dystryktach Czadu dotkniętych powodzią.

Dodatkowo UNICEF przeszkolił 400 osób w zakresie uzdatniania wody i dbania o higienę, a 249 wolontariuszy z lokalnych społeczności poinstruowano, jak rozpoznawać przypadki cholery. Zaangażowano też 200 pielęgniarek i 130 sanitariuszy, którzy mają nieść potrzebującym pomoc medyczną w regionie Sahelu - poinformował UNICEF Polska.

Ponadto 1660 dzieci objęto programem pomocowym, w ramach którego będą mogły kontynuować naukę przerwaną z powodu kryzysu żywnościowego. Ufundowano im również zestawy "Szkoła w pudełku". UNICEF zapewnił 3 tys. dzieci wsparcie psychologiczne w przypadkach zagrożenia przemocą wynikającą z rozdzielenia ze swoimi rodzinami, wczesnym małżeństwem i nielegalnym handlem dziećmi.

Jak podał UNICEF Polska, w Czadzie co 7 minut jedno dziecko umiera z głodu. Według najnowszego raportu UNICEF ponad 127 tysięcy dzieci cierpi z powodu ciężkiego niedożywienia. Susza, nawracające epidemie odry, cholery i polio, a także konflikt w Libii przyczyniły się do dramatycznego pogorszenia sytuacji wielu rodzin w Czadzie. Ze względu na wzrost cen żywności bardzo często rozdzielają się one w poszukiwaniu jedzenia - informuje UNICEF.

Dzieciom w Czadzie można pomóc, wchodząc do końca marca na stronę internetową [link widoczny dla zalogowanych] Za pośrednictwem strony można dokonać darowizny; każde przekazane 75 zł zapewnia 54 opakowania ratującej życie żywności terapeutycznej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133183
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:18, 27 Lut 2013    Temat postu:

Ogromna klęska głodu w Czadzie

Czad zmaga się z potężną klęską głodu i niedożywienia.

UNICEF prowadzi kampanię "Umieram z głodu", której celem jest zapewnienie ratującej życie pomocy dla tysięcy czadyjskich dzieci dotkniętych niedożywieniem.

...

Koszmarny glod w Czadzie . Znowu !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133183
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:13, 28 Lut 2013    Temat postu:

Przerażający obraz klęski. UNICEF Polska: to straszny widok, dzieci nie mają siły, by płakać

- To straszny widok. Dla ludzi wegetujących w obozach każdy dzień to walka o przetrwanie - mówi Zofia Dulska z polskiego oddziału UNICEF, po wizycie w obozach dla uchodźców w Czadzie. - To, co najbardziej utkwiło mi w pamięci to widok dzieci - często zbyt słabych, by płakać - dodaje w rozmowie z Onetem.

Czad od dłuższego czasu zmaga się z klęską potężną klęską głodu. UNICEF prowadzi kampanię "Umieram z głodu", której celem jest zapewnienie ratującej życie pomocy dla tysięcy czadyjskich dzieci dotkniętych niedożywieniem.

Z Zofią Dulską rozmawia Przemysław Henzel.

Przemysław Henzel: Przebywała Pani ostatnio w Czadzie wraz z misją UNICEF-u. Wiele osób mówi nadal, że jest to "piekło na Ziemi". Czy są jakieś nadzieje na jej poprawę?

Zofia Dulska: Czad to jedno z najsłabiej rozwiniętych państw świata. Na 187 krajów badanych pod kątem rozwoju społecznego (tzw. human development index) zajmuje 183. pozycję. Niewiele jest miejsc na naszej planecie, gdzie żyje się gorzej. Trudną sytuację mieszkańców Czadu, a zwłaszcza dzieci pogłębiła susza, która w ubiegłym roku dotknęła region Sahelu. Dzisiaj, po ostatniej porze deszczowej sytuacja wygląda odrobinę lepiej, jednak z uwagą monitorujemy sytuację w regionie.

Jak wygląda życie w obozach dla uchodźców?

- Nasza wizyta zbiegła się z końcem pory deszczowej. Okolice stolicy, Ndżameny dotknęły powodzie, podczas których ucierpiało ponad pół miliona ludzi. Odwiedziliśmy jeden z obozów, w którym przebywało kilkadziesiąt tysięcy osób. Żywioł pozbawił ich wszystkiego co posiadali. To straszny widok. Dla wegetujących w obozach mieszkańców tymczasowych szałasów i lepianek, każdy dzień to walka o przetrwanie. UNICEF współpracuje z miejscowymi organizacjami, aby dotrzeć z pomocą do potrzebujących, ale nie jest to łatwe.

Oprócz obozów, w których przebywają tzw. IDPs, czyli uchodźcy wewnętrzni, w Czadzie nadal funkcjonują obozy dla uchodźców z sąsiednich krajów - przy granicy z Sudanem i Republiką Środkowoafrykańską. Mieszka w nich ponad 280 tysięcy osób. Ich sytuacja jest bardzo trudna. Mieszkańcy obozów mają gorszy dostęp do opieki medycznej czy edukacji, a dodatkowo konkurują o zasoby, takie jak woda pitna i pastwiska, z lokalnymi mieszkańcami, co ma wpływ na stosunki społeczne.

....

Tak to wyglada !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133183
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:22, 02 Mar 2013    Temat postu:

Co jest największa trudnością podczas misji humanitarnej w Czadzie?

- Czad to duży kraj ze słabo rozwiniętą siecią dróg. Dotarcie do miejsc położonych z dala od głównych szlaków jest niekiedy bardzo trudny. A właśnie tam pomoc potrzeba jest najbardziej.

UNICEF zebrał na pomoc dla Czadu prawie 840 tysięcy złotych. To z jednej strony bardzo dużo, ale z drugiej jest to zapewne kropla w morzu potrzeb?

- To prawda. Potrzeby, w kraju takim jak Czad są dużo większe. Ale też warto podkreślić, że podejmując się wsparcia programu pomocy niedożywionym dzieciom w Czadzie określiliśmy co konkretnie chcemy sfinansować. Ile żywności terapeutycznej kupić, ile ujęć wody wybudować, ile dzieci zaszczepić. Każda złotówka przekazana przez Darczyńcę w Polsce ma przełożenie, bo koszty poszczególnych składowych projektu nie są wysokie. Na przykład jedna saszetka wysokokalorycznej pasty z orzeszków ziemnych kosztuje zaledwie 1,39 zł. Szczepionka przeciwko polio to 56 groszy.

I druga ważna rzecz - projekt finansowany dzięki wsparciu Polaków jest jednym z wielu realizowanym przez biuro UNICEF w Czadzie.

Co udało się zrobić w Czadzie dzięki zebranym pieniądzom?

- W grudniu ubiegłego roku UNICEF podsumował swoje działania w regionie Sahelu. Środki pozyskane do tej pory dla Czadu, przy czym zaznaczam, że są to dane całościowe, nie tylko dla funduszy przekazanych przez polskich Darczyńców, pozwoliły na: zapewnienie terapii dla blisko 115 000 ciężko niedożywionych dzieci i dostarczenie czystej wody i artykułów sanitarnych do ośrodków zdrowia w regionie Sahelu; UNICEF przekazał potrzebującym "Rodzinne zestawy sanitarne" czyli wiadra, kanistry, mydło i tabletki uzdatniające wodę.

Przeszkoliliśmy 400 osób w zakresie uzdatniania wody i dbania o higienę, zaangażowaliśmy około 200 pielęgniarek i 130 sanitariuszy, którzy wsparli pracę Ministerstwa Zdrowia w regionie Sahelu. Przeszkoliliśmy 249 wolontariuszy pochodzących z lokalnych społeczności pod kątem rozpoznawania przypadków cholery i dostarczyliśmy 15 000 dawek leków przeciwmalarycznych (ACT) oraz 10 000 moskitier w 20 dystryktach Czadu dotkniętych przez powódź.

Objęliśmy także programem pomocowym 1 660 dzieci, które przerwały naukę z powodu kryzysu żywnościowego, dostarczając im zestawy "Szkoła w pudełku" oraz zapewniliśmy wsparcie psychologiczne dla 3 000 dzieci zagrożonych przemocą wynikającą z rozdzielenia ze swoimi rodzinami, wczesnym małżeństwem i nielegalnym handlem dziećmi.

Jak wyglądała pomoc Polaków na miejscu?

- Z polskiego biura UNICEF do Czadu pojechały dwie osoby. Głównie po to, aby zapoznać się z programami organizacji, zobaczyć, jakiego rodzaju pomoc jest potrzebna i zebrać dokumentację, która posłużyła do realizacji kampanii "Umieram z głodu" w Polsce. Nasz wyjazd trwał około 10 dni.

Na miejscu działa biuro UNICEF i to ono jest odpowiedzialne za realizację projektu, na który zbieramy pieniądze. W Czadzie dla UNICEF pracują zarówno obcokrajowcy, jak i osoby miejscowe, znające lokalne dialekty, zwyczaje i potrzeby.

Jak wygląda udzielanie pomocy żywnościowej?

- W związku z kryzysem humanitarnym UNICEF skupił się na rozbudowie sieci ośrodków terapeutycznego dożywiania, czyli miejsc, do których przychodzą mamy z chorymi, niedożywionymi dziećmi. Na miejscu maluchy są badane: mierzone i ważone, sprawdza się ich ogólny stan zdrowia. Jeśli sytuacja tego wymaga, bo dziecko choruje na malarię, infekcję górnych dróg oddechowych, biegunkę - kierowane jest do szpitala. Jeśli maluch jest tylko niedożywiony leczenie może przebiegać w domu.

Wówczas mama otrzymuje od UNICEF żywność terapeutyczną, którą sama podaje dziecku. Ta żywność to PlumpyNut - wysokokaloryczna pasta z orzeszków ziemnych. Nie trzeba jej rozrabiać z wodą (w Czadzie trudno dostępną i często zanieczyszczoną) a ma 500 kalorii. Dla czadyjskiej mamy niezwykle ważna jest możliwość leczenia dziecka w domu - najczęściej ma pod opieką większą liczbę dzieci.

....

Mnostwo potrzeb !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133183
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:22, 03 Mar 2013    Temat postu:

A jak wyglądało udzielanie pomocy medyczno-sanitarnej i edukacyjnej?

- Pomoc medyczna jest częściowo udzielana w ośrodkach terapeutycznego dożywiania. Prowadzi się tam na przykład szczepienia, korzystając z okazji, że dziecko już jest na miejscu. Często też szkoli się mamy, przekazując im informacje jak właściwie dbać o rozwój i zdrowie dziecka.

Projekty edukacyjne prowadzone są także w małych wioskach, we współpracy z lokalną społecznością. Z mediów znamy Leo Messiego, czy Shakirę - osoby, które swoją sławę wykorzystują w dobrym celu, wspierając działania UNICEF. Dla mnie jednak prawdziwi bohaterowie to nie aktorzy, sportowcy czy muzycy. To ludzie, którzy każdego dnia swoją ciężką pracą przyczyniają się do poprawy małego wycinka rzeczywistości - a w konsekwencji do ratowania życia i zdrowia dzieci.

W Czadzie UNICEF zaprosił do współpracy kobiety, które są poważane w danej społeczności. To do nich inne mamy zwracają się z prośbą o radę. Dzięki szkoleniom UNICEF kobiety te nauczyły się, jak rozpoznać niedożywienie, jakie są objawy groźnych chorób oraz gdzie kierować mamę, która potrzebuje pomocy. Byłam świadkiem, jak taki program funkcjonuje w Abougoudam - małej miejscowości niedaleko Abeche, na wschodzie Czadu. Mamy potrzebujące pomocy mają większe zaufanie do sąsiadki, którą znają od dawna i jej ufają. Wiedza o tym, jak dbać o dziecko dociera do większej liczby osób. To po prostu działa!

A jak przebiegał proces szczepień? Czy jest potrzebna większa liczba szczepionki pomoc ze strony przemysłu farmaceutycznego?

- Niemal 40 proc. dzieci na świecie otrzymuje szczepienia dzięki UNICEF. Ze względu na to, że kupujemy tak wiele milionów szczepionek ich koszt jednostkowy jest bardzo niski. Nieporównywalny z ceną w Polsce, która jak wiemy sięga niekiedy kilkudziesięciu czy kilkuset złotych. W Czadzie problemem jest dotarcie do wszystkich dzieci, które powinny być zaszczepione. Dlatego UNICEF organizuje szeroko zakrojone akcje szczepień, którym towarzyszy wielka kampania informacyjna.

Jedna z nich właśnie się zakończyła, trwała od 8 do 18 stycznia. Jej celem było zaszczepienie dzieci z rodzin nomadycznych, nie mających stałego miejsca zamieszkania i przemieszczających się ze stadami na pograniczu Czadu i Kamerunu. W pierwszej kolejności UNICEF zebrał informację o lokalizacji obozów nomadów, a następnie skoncentrował 10 dniową akcję szczepień w miejscach, gdzie ludność ta przystaje, aby wypasać bydło. Wiele dzieci zostało zaszczepionych po raz pierwszy w życiu!

W Czadzie cały czas rozwija się zjawisko handlu dziećmi. Jak jest skala tego zjawiska?

- Nie jest to problem nowy. Czad jest niestety od lat miejscem, gdzie występuje zjawisko handlu ludźmi. Wewnątrz kraju są to najczęściej dzieci pracujące przymusowo jako pasterze, służący, czy też żebracy. Skala zjawiska nie jest dobrze znana, ponieważ jest to proceder z jednej strony związany z głęboko zakorzenionymi zwyczajami, z drugiej, jako nielegalny jest ukrywany, ma charakter nieformalny, niezorganizowany. Dziecko zostaje na przykład przekazane pod opiekę krewnego mieszkającego w mieście. Niestety, zamiast obiecanej szkoły i lepszego życia trafia na ulicę i jest zmuszane do ciężkiej pracy.

Warunkiem koniecznym do wyeliminowania tego zjawiska jest wdrożenie przez władze odpowiednich przepisów i ich respektowanie. Niestety, nie jest to łatwe. Najnowszy raport dotyczący handlu ludźmi "United States Department of State, 2012 Trafficking in Persons Report - Chad, 19 June 2012" władze Czadu w niewystarczający sposób chronią swoich najmłodszych obywateli. UNICEF współpracuje zarówno ze stroną rządową, aby wzmocnić poziom ochrony, jak i z innymi organizacjami zajmującymi się pomocą dzieciom, które padły ofiarą handlu.

Czy Czad ma szanse wyrwać się z tej zaklętej pętli wojny, biedy i głodu?

- Dzisiaj sytuacja jest bardziej stabilna niż jeszcze kilka lat temu, kiedy trwał konflikt z Sudanem. Najnowszy ranking "państw upadłych lub zagrożonych upadkiem" amerykańskiego pisma "Foreign Policy" plasuje Czad na czwartej pozycji, czyli dwie pozycje niżej niż jeszcze rok temu. To niewielka, ale mimo wszystko poprawa. Warunkiem dalszej zmiany na lepsze jest demokratyzacja kraju, większe nakłady na dostęp do podstawowych usług, takich jak opieka medyczna i edukacja, bardziej wyrównana dystrybucja dochodów. Dotarcie z pomocą do grup dotychczas marginalizowanych. To niestety proces, który potrwa wiele lat.

Pomoc humanitarna jest pomocą doraźną. Czy w Czadzie potrzebne jest rozwiązanie polityczne?

- Z pewnością, chociaż trzeba podkreślić, że UNICEF jest organizacją, która nie zabiera głosu w tych kwestiach. To pozwala nam pracować w wielu miejscach na świecie, z których inne organizacje są wypraszane. Naszym celem jest pomoc dzieciom niezależnie od sytuacji politycznej i ustroju w jakim im przyszło żyć. Ta sama zasada obowiązywała także w latach 1946-1989, kiedy UNICEF niósł pomoc polskim dzieciom.

Czy Unia Europejska mogłaby mocniej wesprzeć wysiłków UNICEF?

- Unia Europejska prowadzi projekty pomocy humanitarne i rozwojowe nie tylko w Mali, ale w całym Sahelu, w tym w Czadzie. Pomocą humanitarną UE zarządza Dyrekcja Generalna ds. Pomocy i Ochrony Ludności (DG ECHO). W 2012 roku ze względu na kryzys żywnościowy UE zdecydowała o zwiększeniu pomocy dla państw Sahelu do 337 milionów euro. Gros tych środków zostało przeznaczonych na walkę z głodem.

UNICEF zbiera także pieniądze na pomoc dla rogu Afryki i Sahelu. Dlaczego świat tak często bezczynnie przygląda się ludzkim dramatom i interweniuje tak późno?

- UNICEF na bieżąco monitoruje sytuacje w miejscach obecnie najbardziej zapalnych, publikuje raporty. Byliśmy na miejscu w każdym z 43 krajów dotkniętych w ubiegłym roku katastrofą humanitarną (szczegóły zawarte są w opublikowanym ostatnio raporcie "UNICEF Humanitarian Action for Children 2013"). Świadczyliśmy pomoc doraźną, zapewniając poszkodowanym m.in. żywność, wodę, leki i schronienie. Współpracowaliśmy także z lokalnymi władzami, organizacjami pozarządowymi i przedstawicielami społeczności, w celu wypracowania najlepszych systemów zapobiegania sytuacjom kryzysowym i udzielania najskuteczniejszej pomocy.

Relacje z naszych działań docierają również do odpowiedzialnych gremiów politycznych i decydentów, w tym ONZ ale także ekip rządzących. Od ich reakcji zależy najczęściej wdrażanie działań mających na celu ratowanie życia dzieci, całych rodzin, ludzi na terenach zagrożonych, objętych działaniami wojennymi, kataklizmami. Brak reakcji obciąża ich sumienie.

Jaki obraz utkwił Pani najbardziej w pamięci po ostatniej wizycie w Czadzie?

Najbardziej przejmujące są oczy dzieci w ośrodkach terapeutycznego dożywiania wspieranych przez UNICEF. Dzieci często zbyt słabych, by płakać. Ale także dzieci, które odzyskały siły i zdrowie dzięki wsparciu Darczyńców i naszej pracy. To najlepszy, najbardziej przekonujący dowód, że nasze akcje mają sens.

Pieniądze na pomoc dla dzieci w Czadzie zbieramy do końca marca. Liczy się każda złotówka. Każdy, kto chce pomóc może to zrobić na stronie [link widoczny dla zalogowanych]

...

Tak sytuacja dramatyczna .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133183
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:11, 28 Kwi 2013    Temat postu:

Czad: prezydent oskarżył Libię o chronienie czadyjskich najemników

Prezydent Czadu Idriss Deby oświadczył w sobotę, że czadyjscy najemnicy utworzyli obóz szkoleniowy w sąsiedniej Libii, skąd mogą podejmować działania destabilizujące sytuację w Czadzie. Libijskie władze odrzuciły te oskarżenia.

W wywiadzie dla radia Deby powiedział, że najemnicy swobodnie poruszają się po libijskim nadmorskim mieście Bengazi, odległym od czadyjskiej granicy o setki kilometrów.

"Nie chcę, by nowa Libia służyła jako źródło jakiegokolwiek spisku w celu zdestabilizowania Czadu. Zwracam się do libijskich władz o podjęcie kroków na rzecz zapewnienia, by Czad nie padł ofiarą kolejnej libijskiej nieszczęsnej awantury" - zaznaczył prezydent.

Z natychmiastową polemiką wystąpił zastępca przewodniczącego komisji bezpieczeństwa narodowego libijskiego Powszechnego Kongresu Narodowego Saleh Gauda, który reprezentuje w parlamencie Bengazi. "Libia nie zezwala na istnienie obozów wojskowych, w których mogą znajdować schronienie cudzoziemcy i nie wtrąca się w politykę wewnętrzną naszych sąsiadów. Jako deputowany z Bengazi mogę kategorycznie stwierdzić, że w mieście nie ma żadnych takich obozów" - powiedział.

W latach 70. i 80. Czad był zaangażowany w zbrojny konflikt z Libią, gdy libijski przywódca Muammar Kadafi próbował zaanektować przygraniczny czadyjski region, zwany strefą Aozou. Normalizację stosunków przyniósł w 1990 roku wojskowy pucz, oddający władzę w ręce popieranego przez Libię Deby'ego. Prezydent Czadu potępił działania lotnicze NATO przeciwko reżimowi Kadafiego w 2011 roku i uznał nowe władze libijskie jako jeden z ostatnich przywódców w regionie.

Czad wysłał na początku bieżącego roku około 2 tys. żołnierzy do Mali, by wesprzeć wojska francuskie, walczące tam z islamistyczną rebelią.

....

Jak popieral Kadafiego to teraz niech nie pyskuje i sie nie dziwi . Zreszta jest przy korycie 23 lata ! I mu Mao .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133183
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:07, 02 Maj 2013    Temat postu:

Siły bezpieczeństwa Czadu udaremniły próbę obalenia rządu

W Czadzie siły bezpieczeństwa udaremniły próbę obalenia rządu - ujawnił w środę w państwowej telewizji minister informacji tego kraju Hassan Sylla Bakari.

- Siły bezpieczeństwa unieszkodliwiły niewielką grupę, która planowała akcję destabilizacji demokratycznych instytucji w naszym kraju - powiedział Bakari.

Grupa znajdowała się pod stałą obserwacją władz już od grudnia ubiegłego roku. Jak zapewnił minister, jej przywódcy zostali aresztowani i są przesłuchiwani przez prokuratorów, a sytuacja jest pod pełną kontrolą. Więcej szczegółów nie ujawnił.

Czad jest dawną kolonią francuską i jednym z najbiedniejszych krajów w Afryce. Ma długą historię przewrotów i powstań. Obecny prezydent Czadu Idriss Deby doszedł do władzy w 1990 roku w wyniku zamachu stanu. Jest jednym z najdłużej rządzących przywódców politycznych w Afryce i na świecie.

....

Co tam sie wyprawia ?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133183
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:53, 02 Maj 2013    Temat postu:

Idriss Deby - prezydent Czadu, sojusznik Zachodu i... zamordysta

Nie tak dawno prezydent Czadu Idriss Deby wydawał się być politycznym bankrutem. Partyzanci co rusz upokarzali jego armię, sąsiedzi patrzyli na niego z wrogością, a obrońcy praw człowieka oskarżali o torturowanie i mordowanie przeciwników. Ale jego pozycja na światowych salonach zmieniła się po interwencji w Mali. Deby pomógł Zachodowi w walce z islamistami i "wrócił do łask". Czy przez militarny dług wdzięczności zagraniczni przywódcy będą teraz przymykać oczy na to, co dzieje się w ojczyźnie Czadyjczyka?


W 2010 roku prestiżowy amerykański "Foreign Policy" zapowiadał "zmierzch paranoicznego, czadyjskiego tyrana". Ale spudłował. Deby, nazywany przez rodaków Mistrzem Przetrwania, wyszedł z tarapatów. Zrobił to w typowy dla siebie sposób - zmieniając sojusze, zdradzając i walcząc do upadłego.

Gdy Zachód potrzebował pomocy w starciu z religijnymi fanatykami w Mali, to właśnie Deby jako pierwszy odpowiedział na wezwanie. Dziś jego głos znowu liczy się w Afryce, a on sam jest kokietowany przez polityków z Waszyngtonu i Paryża. Mają u niego dług wdzięczności, więc zapominają o jego grzechach.

Raz z jednym, raz z drugim

Kariera Idrissa Deby'ego zaczęła się tam, gdzie ukształtowało się wielu innych afrykańskich dyktatorów - w jednej z francuskich akademii wojskowych. Wyszkolony na pilota, w 1976 roku wrócił do ojczyzny i został oficerem oddziałów generała Felixa Malloumy, który dopiero co przejął władzę w krwawym zamachu stanu. W tym czasie w Czadzie już od ponad dekady trwała wojna domowa.

Główną osią konfliktu była wrogość między zamieszkującymi południe kraju (i faworyzowanymi w epoce francuskiego kolonializmu) chrześcijanami a partyzantami z muzułmańskiej północy. Walki kosztowały życie tysięcy ludzi, a zaogniały je nieustanne ingerencje ze strony Libii, która rościła sobie prawa do dużej części czadyjskiego terytorium. Gdy w 1979 roku atakowany ze wszystkich stron rząd Malloumy upadł, Deby - samemu będąc wyznawcą islamu - przyłączył się do jednego z najpotężniejszych północnych watażków, Hissene'a Habre.

Otrzymawszy zachodnią pomoc (Waszyngton i Paryż postrzegali ich jako przeciwwagę dla pułkownika Kadafiego), po kolejnych trzech latach wojny obaj mężczyźni triumfalnie wkroczyli do Ndżameny. Habre zasiadł na fotelu prezydenta, a młodego lotnika mianował szefem sił zbrojnych. Wybrał dobrze - gdy krótko potem zirytowany Kadafi ponownie zaczął podsycać czadyjskie rebelie, a w końcu otwarcie natarł na swojego sąsiada, to właśnie wojskowy talent Deby'ego w dużej mierze pokrzyżował jego plany. W 1987 roku libijski dyktator pogodził się z porażką i zarządził kompromitujący odwrót. Deby wyrósł na bohatera. To nie mogło spodobać się jednak coraz bardziej nieufnemu i brutalnemu Habre. Bojąc się konkurencji, oskarżył protegowanego o zdradę.

Nie czekając na wizytę oficerów bezpieki, Deby zebrał wiernych żołnierzy i uciekł do Sudanu. W 1990 roku, korzystając z finansowego wsparcia Chartumu i... Libii (w myśl zasady: wróg mojego wroga jest moim przyjacielem), zjednoczył przeciwników czadyjskiego despoty i pozbawił go władzy.

Wojna na odległość

Po 25 latach walk Czad był całkowicie zdewastowany, a siepacze Hissena Habre dosłownie podtopili go we krwi - w ciągu niecałej dekady wymordowali około 40 tysięcy ludzi. Deby tymczasem wprowadził system wielopartyjny i zezwolił na przeprowadzenie pierwszych w historii kraju wyborów. Wygrał je - zdaniem obserwatorów uczciwie - dopiero w drugiej rundzie. Niestety, ten obiecujący początek był jednocześnie końcem pozytywnych zmian.

Podobnie do poprzedników, nowy lider szybko zaczął obsadzać najważniejsze stanowiska w rządzie i wojsku swoimi bliskimi oraz współplemieńcami z ludu Zaghawów. Jego krewniacy byli na tyle zuchwali, że zdarzało im się fałszować prezydencki podpis pod ministerialnymi nominacjami. W zamieszkanym przez około 200 grup etnicznych Czadzie dominacja jednego, niewielkiego (zaledwie 1,5 proc. populacji) plemienia wywołała natychmiastowy opór. Z każdym rokiem przybywało dysydentów, również wśród najwyższych urzędników, a czym było ich więcej, tym mocniejsze metody represji stosował Deby. Ale prawdziwy kryzys miał się dopiero zacząć.

W 2003 roku murzyńskie plemiona z leżącego tuż przy czadyjsko-sudańskiej granicy Darfuru chwyciły za broń i zbuntowały się przeciwko arabskiemu reżimowi z Chartumu. Gdy rządowe oddziały ruszyły z akcjami odwetowymi, partyzanci przekroczyli miedzę i schronili się na zachodzie Czadu. Sudański dyktator Omar al-Baszir oskarżył wtedy Deby'ego o wspieranie buntowników i zaprzysiągł zemstę. Wkrótce oba kraje znalazły się w stanie otwartej wojny: Sudan uzbrajał i szkolił przeciwników czadyjskiego władcy, a ten odpłacał się, pomagając darfurskim Zaghawom. Konflikt dotknął setek tysięcy cywilów i zamienił pogranicze w ziemię niczyją, na której dochodziło do potwornych zbrodni: od masowych gwałtów po wykorzystywanie dzieci żołnierzy.

Aby udźwignąć ciężar walki, Deby przeznaczał coraz więcej pieniędzy na zbrojenia. W 2005 roku opróżnił nawet specjalny fundusz rozwojowy, do którego - zgodnie z umową z Bankiem Światowym - spływała część dochodów z rozpoczętego dwa lata wcześniej wydobycia ropy. Zamiast na budowę szkół, szpitali i dróg, dziesiątki milionów dolarów poszły na zakup helikopterów bojowych i czołgów. - Rozwój bez bezpieczeństwa jest niemożliwy - tłumaczył Deby.

Niedługo później usunął z konstytucji zapis, który ograniczał liczbę prezydenckich kadencji i po raz trzeci wystartował w wyborach, tym razem zbojkotowanych przez opozycję i skrytykowanych przez zagranicznych obserwatorów. Obrońcy praw człowieka regularnie donosili o tym, że oponenci rządu znikają bez śladu lub gniją w wiezieniach, czekając na postawienie jakichkolwiek zarzutów. Dyktator stawał się coraz bardziej bardziej podejrzliwy i ostrożny. Gdy przejeżdżał przez Ndżamenę, armia zamykała ulice i na wiele godzin blokowała dużą część miasta.

Mimo tylu starań, władza Deby'ego zdawała się słabnąć. W 2006 roku partyzanci przemierzyli cały kraj i uderzyli na Ndżamenę. Gdyby nie pomoc stacjonującego tam kontyngentu z Francji, niechybnie przejęliby kontrolę nad stolicą (w ciągu ostatnich pięciu dekad Francuzi co najmniej sześć razy ratowali czadyjskich przywódców). Dwa lata później, podczas kolejnego oblężenia Ndżameny, prezydenta ocaliło już tylko niezdecydowanie skłóconych rebeliantów.

Odbić się od dna

Widząc, w jakim trudnym położeniu się znajduje, Deby postanowił całkowicie zmienić strategię. Buntownicy z Darfuru często zarzucali mu, że robi zbyt mało, by im pomóc; niektórzy przyłączali się nawet do jego wrogów. Zamiast wspierać, Czadyjczyk zaczął ich więc zwalczać. Ten nagły zwrot bardzo spodobał się Sudanowi, który miał coraz więcej problemów na własnym podwórku.

W 2010 roku oba kraje zawarły rozejm i zapowiedziały nową erę przyjacielskich stosunków. Ścigani za zbrodnie wojenne sudańscy politycy bez obaw pojawiali się na bankietach Ndżamenie, a al-Baszir przybył nawet na inaugurację czwartej kadencji Deby'ego. Aby scementować nowy sojusz, w 2012 roku czadyjski prezydent-poligamista poślubił córkę Musy Hilala, lidera sudańskich dżandżawidów - arabskich bojówkarzy, którzy masakrowali ludność Darfuru. Według sudańskiej prasy, ojciec panny młodej otrzymał 25 mln dol. posagu. W tym czasie agencje ONZ alarmowały, że jedna piąta mieszkańców Czadu głoduje, a ponad 60 proc. ludności żyje za mniej niż 1,25 dol. dziennie.

Zakończenie walk z Sudanem pozwoliło Deby'ego ponownie umocnić władzę i skupić się na rozbudowywaniu jego ukochanej armii. Gdy rewolucja zmiotła reżim pułkownika Kadafiego, a libijski konflikt przelał się do Mali, Czadyjczyk dostrzegł w tym szansę dla siebie. Kiedy 11 stycznia 2013 roku francuskie samoloty zaatakowały pozycje islamistów na malijskiej północy, Czad jako pierwszy zaoferował realną pomoc i w kilka tygodni oddelegował na odległy front 2400 najlepszych żołnierzy. Dla nieco osamotnionych Francuzów było to duże wsparcie. - Deby rozumie, że im więcej oddziałów wyślesz na zagraniczne misje pokojowe, tym swobodniej możesz postępować w domu. Teraz USA i Francja będą hamowały się w krytyce czadyjskiego reżimu - oceniał w styczniu Roland Marchal, politolog z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych.

W połowie kwietnia Ndżamena ogłosiła, że wkrótce wycofa swoje siły do kraju. - Pierwsza część wojny zakończyła się sukcesem, ale nasza armia nie ma wystarczających umiejętności, by zaangażować się w walkę podjazdową - stwierdził lider. W ciągu dwóch miesięcy Czad stracił ponad 30 żołnierzy (rząd nazwał ich już "męczennikami" i buduje im pomniki), a ciężkie rany odniósł nawet syn prezydenta, który osobiście dowodził jednym z oddziałów.

Zapowiedzi Deby'ego mogą być jednak tylko grą. Ndżamena dobrze wie, że bez jej wojskowych sytuacja na północy Mali mocno się skomplikuje - islamiści, chociaż osłabieni, ciągle są groźni, a Francuzi wolą nie ryzykować, wystawiając zbyt wielu piechurów do walki. Innym afrykańskim krajom brakuje tymczasem doświadczenia w pustynnej wojaczce. Mówiąc o odwrocie, Czad może po prostu czekać, aż usłyszy słowa, które skłonią go do zmiany decyzji. W miniony weekend francuski minister obrony Jean-Yves Le Drien zaproponował, by Czadyjczycy pokierowali autoryzowaną niedawno przez Radę Bezpieczeństwa misją w Mali. Wiąże się to nie tylko z ogromnym prestiżem, ale i solidnym zastrzykiem gotówki. Dla Deby'ego to kusząca oferta.

Michał Staniul, dla Wirtualnej Polski

....

Kolejny ponury wampir kanibal do wywalenia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133183
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:26, 17 Cze 2013    Temat postu:

Rebelya Forum - Kościół
czadowa tablica

Agnes

[link widoczny dla zalogowanych]

Nie pomnik z marmuru, a imię i nazwisko wypisane na szkolnej tablicy gdzieś w dalekim Czadzie w Afryce – to nagroda dla tych, którzy drobnym datkiem wspomogą budowę szkoły w parafii Gore, w której znajduje się placówka misyjna braci kapucynów. W Internecie rusza wielka zbiórka.
Potrzeba 2700 osób, które wpłacą po 30 zł, aby w Gore stanęła szkoła z prawdziwego zdarzenia. Ta, która działa tam teraz, ma dach pokryty słomą i patykami, ławki z kołków wbitych w ziemię i jedna klasę, w której uczy się 50 dzieci.

Sekretariat Misyjny Kapucynów uruchamia specjalną stronę [link widoczny dla zalogowanych] na której będzie prowadzona zbiórka
Za całą akcją stoi Sekretariat Misyjny Braci Mniejszych Kapucynów.

Oto nasz adres:

ul. Korzeniaka 16

30-298 Kraków

tel. 12 623 60 50

e-mail: [link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Numer konta: 82102028920000560204097614 (kliknij tutaj, aby skorzystać z szybkich przelewów internetowych)

Osoba do kontaktu:
br. Benedykt Pączka OFMCap. – Dyrektor Sekretariatu Misyjnego. tel. 012 623 60 50, 0504 225 267

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

...

Tak jest ! Piekna akcja !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133183
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:19, 25 Mar 2016    Temat postu:

Nie tylko uchodźcy z Syrii są wyzwaniem. Czad, jedno z najbiedniejszych państw świata, gości u siebie ponad 300 tys. uchodźców
25 marca 2016, 10:51
• W 13-milionowym Czadzie jest ponad 300 tys. uchodźców
• Uchodźcy przybywają z RŚA i Nigerii
• Jedno z najbiedniejszych państw świata nie radzi sobie z przybyszami
• Ok. 4 mln Czadyjczyków będzie potrzebowało w tym roku pomocy humanitarnej
• W rejonie jeziora Czad ponad 60 proc. dzieci nie chodzi do szkół
• Klasy w podstawówkach liczą po 75 uczniów
• Wskaźnik analfabetyzmu wśród dorosłych sięga 96 proc.

Gdyby kryzys uchodźczy, z jakim zmaga się dziś świat, dotyczył wyłącznie Syrii, byłby on już wystarczająco dużym i poruszającym problemem. Smutną prawdą jest jednak to, że kryzys syryjski jest jedynie czubkiem - ogromnej - i rozrastającej się - góry lodowej. Wiele innych podobnych sytuacji, z jakimi mamy do czynienia na całym świecie, nigdy nie stało się tematem na czołówki międzynarodowej prasy. Aż 86 proc. uciekinierów na świecie mieszka bowiem w krajach rozwijających się, z których większość nie przyciąga zbyt wielkiej uwagi mediów.

Jednym z takich państw jest Czad. Ten kraj liczący ok. 13 milionów mieszkańców leży w samym środku strefy konfliktu, niestabilności i rozruchów regionalnych. Na skutek tego liczba przebywających tam uchodźców przekracza 327 tysięcy. Ludzie ci uciekli przed przemocą z sudańskiego regionu Darfur do wschodniej części Czadu, niszczycielską wojną domową w Republice Środkowoafrykańskiej na jego południe oraz nasilającym się terrorem Boko Haram w Nigerii i krajach sąsiadujących na zachód Czadu.

Jako jedno z najbiedniejszych państw świata Czad ledwo radzi sobie z zapewnieniem podstawowych potrzeb własnym obywatelom, a teraz musi jeszcze zmagać się z napływem znękanych przybyszów spoza jego terytorium. Co gorsza, kraj ten leży w regionie sahelu, który w ciągu ostatnich kilku lat cierpiał z powodu skrajnego głodu, zaś spadające ceny ropy naftowej znacznie osłabiły perspektywy ekonomiczne regionu.

Większość uchodźców, niezależnie skąd pochodzą, staje wobec podobnych problemów takich jak głód, odwodnienie, brak przyzwoitego schronienia, podatność na choroby, ciągłe zagrożenie ze strony bojowników i grup terrorystycznych, głęboki uraz emocjonalny z powodu poniesionych strat, niepokój o przyszłość.

Nie mniej ważne jest ryzyko, że ich dzieci mogłyby nie otrzymać niezbędnego wykształcenia, na które w pełni zasługują - i co obiecuje im Powszechna deklaracja praw człowieka. Konflikty i kryzysy to w istocie jedna z najpoważniejszych i najszybciej rozrastających się barier edukacyjnych dla dzieci z całego świata.

Kryzysy humanitarne i przedłużające się sytuacje kryzysowe poważnie zaburzyły w 2015 roku proces edukacji ponad 80 milionów dzieci i młodzieży w 35 krajach. Liczba ta odpowiada populacji Niemiec. Niemożność zapewnienia tym dzieciom podstawowych świadczeń nie tylko pozbawia je dzieciństwa, ale też niweczy ich przyszłość.

Około 4 milionów mieszkańców Czadu - co stanowi mniej więcej jedną trzecią populacji tego kraju - będzie potrzebować w 2016 roku pomocy humanitarnej. W rejonie jeziora Czad, gdzie dociera najnowsza fala nowych przybyszów, ponad 60 proc. dzieci nie chodzi do szkoły. Klasy w podstawówkach liczą tam średnio 75 uczniów, a wskaźnik analfabetyzmu wśród dorosłych sięga 96 proc. - to szokujące statystyki, których nie powinien akceptować żaden kraj.

To dlatego Global Partnership for Education (Globalne Partnerstwo na rzecz Edukacji) przyznało ostatnio Czadowi w trybie pilnym dotacje edukacyjne na kwotę około 7 milionów dolarów na potrzeby zarówno dzieci uchodźczych, jak i lokalnych. Pieniądze te zostaną przeznaczone na budowę sal lekcyjnych, szkolenia dla setek nauczycieli, dostawę tysięcy podręczników szkolnych oraz innych niezbędnych środków. Posłużą też do zakupu leków przeciwpasożytniczych dla dzieci oraz suplementów diety zawierających mikroelementy, a także wody, żywności, środków higienicznych oraz zapewnienia specjalistycznej opieki niezbędnej do prawidłowego rozwoju dzieci, w okresie gdy ich życie narażone jest na szczególne niebezpieczeństwo.

Zbyt często pomoc humanitarna przeznaczona na działania edukacyjne spychana jest na najdalsze miejsca na liście priorytetów - z czym wiążą się mocno okrojone fundusze. Za ważniejszą uważa się na przykład podstawową opiekę zdrowotną, akcje dożywiania czy działania mające na celu zapewnienie schronienia. Na edukację przeznacza się około 2 proc. środków z puli pomocowej.

Świat musi zatem stworzyć specjalną platformę i mechanizmy finansowania, dzięki którym możliwe będzie pozyskiwanie nowych środków umożliwiających zapewnienie rozwoju edukacyjnego dzieciom żyjącym w warunkach ostrych konfliktów i przedłużającego się kryzysu. Członkowie Global Partnership for Education mają świadomość, że przy obecnym poziomie finansowania mogą zapewnić jedynie działania w obecnym zakresie. Niezbędne są zatem większe fundusze i nowe formy koordynacji pomocy.

W tej sytuacji tym bardziej budujące jest to, że światowi przywódcy połączyli siły i zaangażowali się w tworzenie takiej właśnie platformy, która ma zostać uruchomiona w maju podczas Światowego Szczytu Humanitarnego w Turcji. To dla mnie zaszczyt, że mogłam uczestniczyć w tym procesie. Gordon Brown, specjalny wysłannik ONZ ds. globalnej edukacji, odgrywał i odgrywa w nim ważną rolę przywódczą.

Julia Gillard - była premier Australii, przewodnicząca Global Partnership for Education.
project_syndicate

...

Niestety kolejny kraj koszmaru.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy