Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Lawina protestow pędzi!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:55, 17 Lis 2014    Temat postu:

Górnicy chcą odwołania wiceministra i całego zarządu KW

Związkowcy, którzy czekają w siedzibie Kompanii Węglowej na przyjazd delegacji rządowej, chcą odwołania wiceministra gospodarki odpowiedzialnego za górnictwo Tomasza Tomczykiewicza oraz zmiany wszystkich członków Rady Nadzorczej Kompanii Węglowej SA. Czy ich żądania zostaną spełnione?

Górnicy nadal czekają na rozmowy o przyszłości spółki. Dopóki jednak do tego nie dojdzie, związkowcy wszystkimi negatywnymi skutkami przeciągania w czasie rozmów obarczają reprezentującego właściciela Kompanii ministra gospodarki.

W niedzielę Sztab Protestacyjno-Strajkowy KW opublikował komunikat, w którym zawarte są postulaty zgłoszone przez protestujących. Ich żądania są reakcją na "całkowitą ignorancję" i "bagatelizowanie poważnych problemów, jakie dotknęły największą spółkę węglową Europy (...) przez stronę rządową".

Wskazali, że pogarszająca się od dłuższego czasu sytuacja KW potwierdza fatalną opinię strony związkowej o obecnym Zarządzie, który "nie jest w stanie zagwarantować poprawy sytuacji i dalszego funkcjonowania spółki".

Związkowcy zażądali dymisji wiceministra Tomasza Tomczykiewicza, któremu wytknięto brak reakcji na widoczne sygnały pogarszającej się sytuacji KW, co go "dyskredytuje i pozbawia prawa bezpośredniego nadzoru nad resortem górnictwa węgla kamiennego". Chcą także zmiany wszystkich członków Rady Nadzorczej KW, której zarzucono "ciągłe aprobowanie (...) nietrafionych działań Zarządu Kompanii Węglowej S.A.", co "wskazuje na brak fachowości i pomysłów osób zasiadających w tym organie nadzoru".

Sztab Protestacyjno-Strajkowy KW zapowiedział po raz kolejny, że w przypadku fiaska rozmów ze stroną rządową przygotuje plan radykalizacji dalszych działań.

...

Kolejne problemy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:04, 03 Gru 2014    Temat postu:

Sierpień 80: podziemne protesty górników JZR w trzech kopalniach JSW

# dochodzą informacje m.in. o zwiększeniu liczby protestujących #

03.12. Katowice (PAP) - Łącznie około sześćdziesięciu pracowników Jastrzębskich Zakładów Remontowych (JZR) podjęło w środę podziemne protesty w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej - wynika z informacji rzecznika związku zawodowego Sierpień 80 Patryka Kosely.

O rozpoczęciu podziemnego protestu ponad trzydziestu pracowników JZR w kopalni Budryk w Ornontowicach (Śląskie) informował rano Wiesław Wójtowicz ze związku Jedność Pracowników Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Wczesnym popołudniem Kosela podał, że z porannej zmiany nie wyjechali też inni pracownicy JZR - ok. 20 w kopalni Zofiówka, a ok. 5 w kopalni Borynia (obie są częściami połączonego zakładu Borynia-Zofiówka-Jastrzębie).

Według związkowców protestujący pod ziemią pracownicy JZR domagają się zachowania bezterminowych umów o pracę w obrębie grupy Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW). Jak informował rano Wójtowicz, protestujący w Budryku zamierzają pozostać pod ziemią do czasu rozpoczęcia rozmów w ich sprawie. Władze JSW wskazują, że stroną protestu jest zarząd JZR.

"Po tym, jak zarząd rozpoczął represje w ten sposób, że wysyła ludzi na urlopy, ok. 20 osób na Zofiówce i ok. 5 na Boryni nie wyjechało. Ten protest organizują sami pracownicy, my - jako związki zawodowe postawione przed faktem dokonanym - pomagamy im. Podzielamy w zupełności ich obawy" - powiedział PAP Kosela.

Przedstawiciel Sierpnia 80 zaznaczył, że zarząd JZR, aby nie dopuścić do eskalacji protestu, odesłał do domów, na płatne urlopy, górników spółki pracujących we wszystkich kopalniach JSW - poza Budrykiem. "To więc ostatnia kopalnia, w której mogą dołączyć jeszcze kolejne osoby" - wskazał Kosela.

W środę rano o rozpoczęciu protestu pracowników JZR mówił przed kopalnią Budryk Wiesław Wójtowicz - jeden z organizatorów głośnego, kilkudziesięciodniowego strajku w tej kopalni na przełomie 2007 i 2008 r. Związkowiec wskazał, że protestujący przebywają na poziomie 1050 m - w rejonie szybu.

Krzysztof Łabądź z Sierpnia 80 mówił z kolei, że wśród protestujących "jest pełna determinacja". "Ci ludzie wiedzą, że nie mają już innego wyjścia i strajk to już ta ostateczność, która może uratować ich miejsca pracy" - powiedział Łabądź, również współorganizator strajku w Budryku z przełomu 2007 i 2008 r.

W rozmowie z PAP wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacław Czerkawski zaznaczył w środę, że pracownicy JZR już od pół roku sygnalizowali zagrożenie zwolnieniami, jednak nikt na to nie reagował. Pytany o celowość podziemnego protestu uznał, że po podobnym październikowym strajku w kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu pracownicy JZR "uważają pewnie, że to jest jakaś metoda, żeby załatwić swoje sprawy".

Jako warunek wstrzymania eskalacji protestu Wójtowicz wskazał rozpoczęcie rozmów z przedstawicielami JSW. Rzeczniczka JSW Katarzyna Jabłońska-Bajer przekazała PAP, że stroną protestu pracowników JZR jest zarząd tej spółki.

Jabłońska-Bajer przypomniała, że aby złagodzić skutki wygaszania działalności górniczej, JZR w ub. tygodniu zawarły porozumienie ze spółką JSW Szkolenie i Górnictwo (SiG). Przewiduje ono "priorytetowe potraktowanie" zwalnianych, którzy będą chcieli podjąć pracę w SiG. Z informacji władz obu spółek wynika, że SiG zamierza przyjąć w 2015 r. ok. 700 osób - najpierw na okres próbny (trzy miesiące), potem na czas określony (trzy lata), a potem na czas nieokreślony.

Powstałe w 1998 r. Jastrzębskie Zakłady Remontowe sp. z o.o. zatrudniają ok. 900 osób. Zajmują się naprawą, modernizacją i produkcją urządzeń górniczych, a także wykonywaniem niektórych prac górniczych. Głównymi kontrahentami spółki są kopalnie JSW.

W ub. tygodniu zarząd JZR przyjął regulamin zwolnień grupowych, w którym wyjaśnił m.in., że wynikają one "z konieczności wygaszenia działalności górniczej (...), w związku z pogłębiającą się nierentownością oraz generowanymi stratami w obszarze działalności górniczej, zagrażającymi płynności finansowej i funkcjonowaniu całej spółki".

Prezes JZR Jarosław Jaskierski mówił w ub. tygodniu PAP, że decyzja o zwolnieniach grupowych nie była nagła. "Kwestię restrukturyzacji działalności górniczej rozważaliśmy od dość dawna. Działalność tą zaczęliśmy prowadzić od 2005 r., a stale nierentowna jest od 2007 r. Niestety w tym roku kopalnie poograniczały zakres robót" - wyjaśniał Jaskierski.

"Wszystkie przeanalizowane warianty działań, uwzględniające ograniczenie przez kopalnie zakresu prowadzonych robót, wskazują na stratę finansową na poziomie co najmniej 13 mln zł" - zaznaczono w regulaminie zwolnień.

Wójtowicz przekonywał w środę rano przed kopalnią, że spełnienie żądań protestujących nie wiąże się z kosztami, "a wręcz z zyskiem dla JSW, bo można zaoszczędzić pięć milionów na odprawy".

Zaplanowane w JZR zwolnienia grupowe mają objąć ponad 50 proc. załogi. Wśród przewidzianych do zwolnienia 455 osób są m.in. górnicy, ślusarze oraz pracownicy dozoru (elektryczny, maszynowy, górniczy). Zwolnienia mają rozpocząć się z początkiem 2015 r.

W środę po południu oświadczenie ws. podziemnych protestów przesłała PAP Wspólna Reprezentacja Związków Zawodowych JSW SA, która "stanowczo sprzeciwia się jakimkolwiek działaniom łamiącym prawo w tej firmie i w pełni popiera prowadzoną przez górników akcję protestacyjną".

"Niedopuszczalne jest, aby zwalnianie, a następnie przyjmowanie do pracy części pracowników JZR przez kolejną spółkę-córkę JSW (...) odbywało się na zasadzie porozumienia pomiędzy prezesami obu tych firm, co jest ewidentnie niezgodne z prawem" - zaznaczyli związkowcy.

Wskazali, że działania JSW prowadzą m.in. do pozbawienia górników uprawnień wynikających z obowiązującego w JZR zakładowego układu zbiorowego pracy, prawa pracy oraz pozbawiają ich ochrony związkowej. Zagrozili, że "w przypadku dalszych bezprawnych działań zarządu JSW SA prowadzących do likwidacji JZR-dół" podejmą "wszelkie możliwe działania do podjęcia strajku solidarnościowego włącznie".

W związku z planami zwolnień we wtorek przed siedzibą JSW w Jastrzębiu-Zdroju odbyła się kilkudziesięcioosobowa demonstracja. Biuro wojewody śląskiego podało tego dnia, że na piątek u wojewody zaplanowano spotkanie w tej sprawie. Mają wziąć w nim udział m.in. przedstawiciele spółki i związkowcy.

....

Dramatyczny protest ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:26, 06 Mar 2015    Temat postu:

Strajk włoski w tyskim zakładzie Fiata

Strajk włoski, polegający na skrupulatnym przestrzeganiu wszystkich norm i procedur oraz przepisów bhp i tzw. akcja wstążeczkowa rozpoczęły się w czwartek w fabryce Fiata w Tychach. Według rzecznika firmy, produkcja w zakładzie przebiega zgodnie z planem.

W Fiacie i spółkach zależnych ekonomicznie od Fiat Auto Poland (FAP) trwają spory zbiorowe na tle płacowym i pogotowie strajkowe. Związkowcy domagają się zbiorowych podwyżek wynagrodzeń. Chcą, by pensje pracowników Fiata wzrosły o 500 zł brutto od 1 stycznia 2015 roku. Kolejny postulat dotyczy dostosowania wielkości zatrudnienia do zwiększonego poziomu produkcji. Zdaniem przewodniczącej „S” w FAP Wandy Stróżyk od 2013 roku do FAP powinno zostać przyjętych ok. 700 pracowników.

Na znak poparcia postulatów płacowych, zgłoszonych przez zakładową Solidarność, pracownicy przypinali w czwartek do swoich ubrań czerwone wstążeczki. „Czerwony kolor ma symbolizować czerwoną kartkę dla zarządu grupy Fiata, który odpowiada za niskie wynagrodzenia w fabryce i brak podwyżek” – powiedziała Wanda Stróżyk.

Jak poinformował po południu rzecznik prasowy FAP Bogusław Cieślar, praca w tyskim zakładzie Fiata przebiegała w tym dniu normalnie – zadania produkcyjne są realizowane zgodnie z planem.

„S” zarzuca też pracodawcy unikanie rozmów płacowych. „Fiat i spółki zależne są w dobrej sytuacji ekonomicznej. Pracodawcy są w stanie zrealizować takie żądania płacowe, ale unikają rozmów o podwyżkach” – powiedziała przewodnicząca „S”.

„Rozmowy kierownictwa zakładu z działaczami Solidarności przy FAP, podobnie jak i z pozostałymi działaczami siedmiu innych związków zawodowych działających w Fiat Auto Poland, są zasadą obowiązującą w spółce” – oświadczył w odpowiedzi na ten zarzut Cieślar.

Podał, że „planowane są kolejne spotkania na tematy interesujące związki zawodowe i pracodawcę, w tym także m.in. tematyka płac i uelastycznienie czasu pracy". „Kierownictwo tyskiego zakładu Fiata jest odpowiedzialne za miejsca pracy, za przyszłość tyskiego zakładu, za jego dalszą modernizację i rozwój” – dodał.

Strajk włoski ma być kontynuowany w kolejnych dniach, jednym z elementów akcji protestacyjnej będą też m.in. pikiety przed fabryką Fiata w Tychach, zaplanowane na 6 i 9 marca.

W styczniu w tyskiej fabryce FAP wyprodukowano ponad 29 tys. samochodów. To więcej o 8,6 proc. w porównaniu ze styczniem ub. roku - informował w lutym rzecznik Fiat Auto Poland.

Fabryka w Tychach produkuje samochody głównie na eksport – ponad 99,5 proc. W ub. roku zakład zanotował wzrost produkcji (o ponad 6 proc.) po raz pierwszy od pięciu lat - wynika z informacji firmy.

Z zatrudnieniem ponad 3,3 tys. pracowników Fiat Auto Poland należy do największych pracodawców w woj. śląskim. Spółka jest też liderem eksportu w polskiej branży motoryzacyjnej. Wypracowany przez Fiat Auto Poland zysk w kilku ostatnich latach – jak poinformował Cieślar – "został w całości przeznaczony na kapitał rezerwowy spółki".

Produkcja tyskiej fabryki Fiata zmniejszała się systematycznie od pięciu lat. W rekordowym 2009 roku zakład wyprodukował 605 tys. samochodów, a rok później 533,5 tys. W 2011 roku produkcja wyniosła 467,7 tys. aut, a w 2012 roku - 348,5 tys. egzemplarzy. Skokowy spadek produkcji wiązał się głównie z zaprzestaniem produkcji modelu panda classic.

W 2013 r. z tyskiego zakładu wyjechało 295,7 tys. samochodów. 2014 rok był pierwszym, kiedy produkcja znów wzrosła - do blisko 314 tys. samochodów.

...

A strajk polski to okupacyjny . Jak Solidarnosc . To tez jest dziedzina wiedzy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:05, 09 Mar 2015    Temat postu:

Związkowcy dostarczali swoje postulaty do biur parlamentarzystów PO i PSL

Przedstawiciele związków zawodowych dostarczali w poniedziałek do biur posłów oraz senatorów z koalicji PO i PSL pisma zawierające postulaty pracownicze przygotowane przez NSZZ "S", FZZ i OPZZ. W wielu biurach związkowcy nie zastali parlamentarzystów.

Akcję koordynowała „S”, ale – jak przewodniczący tego związku Piotr Duda - brali w niej udział także przedstawiciele Forum Związków Zawodowych i Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.

Duda wyjaśnił, że w ramach akcji związkowcy odwiedzający poszczególne biura mieli za zadanie "przekazać postulaty i porozmawiać z parlamentarzystami o tym, co ci zamierzają z tymi żądaniami zrobić". Zaznaczył, że związkowcom zależało na rozmowach z posłami i senatorami, a nie tylko na pozostawieniu postulatów pracownikom biur parlamentarzystów.

Duda wyjaśnił, że akcja miała też przy okazji pokazać, jak parlamentarzyści "podchodzą do swoich wyborców". Przewodniczący „S” przypomniał, że poniedziałek jest dniem, w którym „posłowie powinni pracować w swoich biurach i przyjmować interesantów”.

Jak poinformowała w poniedziałek po południu w komunikacie podsumowującym akcję śląsko-dąbrowska "S", przedstawiciele tamtejszych struktur związku, którzy odwiedzali biura miejscowych parlamentarzystów "w zdecydowanej większości przypadków nie zastali posłów, a przygotowaną przez nich petycję odebrali pracownicy biur". - W katowickim biurze poseł Elżbiety Pierzchały (...) związkowcy swoją petycję przykleili do zamkniętych drzwi – poinformowano.

Do petycji z postulatami śląsko-dąbrowska "S" dołączyła list, w którym związkowcy przypomnieli posłom i senatorom, że zostali oni wybrani, "aby służyć społeczeństwu". - Waszym zadaniem jest dbanie o dobro wspólne mieszkańców Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego. Aby to zadanie realizować, niezbędny jest dialog społeczny, konsultowanie decyzji z wyborcami, ze społeczeństwem. Tymczasem ustanowiony waszym głosami rząd koalicji PO-PSL swą powinność prowadzenia dialogu społecznego nieustannie lekceważy – napisano w liście.

Z kolei pomorscy związkowcy dołączyli do listy postulatów także m.in. uchwałę z programem działań „S” na lata 2014-18 oraz aktualny numer regionalnej gazetki związkowej. Przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność” Krzysztof Dośla powiedział PAP, że na Pomorzu związkowcy swoje wizyty poprzedzili telefonami do biur parlamentarzystów. Chcieli mieć pewność, że zastaną posłów czy senatorów. Jak poinformował Dośla, związkowcom udało się spotkać z mniej więcej połową pomorskich posłów PO (PSL nie ma swoich posłów na Pomorzu), w tym z Agnieszką Pomaską, Iwoną Guzowską, Jerzym Borowczakiem i Tadeuszem Aziewiczem. Z parlamentarzystami, których nie było w poniedziałek w biurach, związkowcy umówili się na spotkania w kolejnych dniach.

We Wrocławiu działacze przyszli do siedziby PO z dmuchanymi materacami oraz kocami i zapowiedzieli, że pozostaną do momentu „otrzymania zadowalających odpowiedzi na postulaty”. Po dwóch godzinach oczekiwania z przewodniczącym zarządu regionu dolnośląskiej Solidarności Kazimierzem Kimso spotkali się posłanka Ewa Wolak i senator Stanisław Huskowski.

W Białymstoku kilkunastu związkowców przyszło przed budynek, gdzie mieszczą się biura poselskie PO. Związkowcy złożyli na ręce posła PO Damiana Raczkowskiego petycję z postulatami, a następnie rozdawali na ulicach miasta ulotki.

Na liście dwunastu postulatów przygotowanych przez przedstawicieli "S”, FZZ i OPZZ, którą dostarczano w poniedziałek do terenowych biur parlamentarzystów, znalazły się m.in. żądania „szybkiego wzrostu minimalnego wynagrodzenia do poziomu 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej” i „wprowadzenie minimalnej stawki wynagrodzenia za godzinę pracy niezależnie od formy zatrudnienia”.

Związkowcy żądają także m.in. wyeliminowania umów śmieciowych oraz samozatrudnienia, „wycofania antypracowniczych zmian w kodeksie pracy, dotyczących czasu pracy, oraz wprowadzenia zasady zawierania umowy o pracę na piśmie przed rozpoczęciem pracy”. Kolejne postulaty dotyczą „odblokowania wzrostu wynagrodzeń dla pracowników państwowej i samorządowej sfery budżetowej”, wycofania się z podwyższonego wieku emerytalnego, a także wprowadzenia programu walki z ubóstwem i wykluczeniem społecznym.

W rozmowie z PAP przewodniczący „S” poinformował też, że jednym z najważniejszych postulatów związkowców jest spotkanie z premier Ewą Kopacz.

>>>

Bardzo kulturalna akcja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:21, 11 Mar 2015    Temat postu:

"Solidarność" okupuje biuro dolnośląskiej Platformy. "Żądamy odpowiedzi na nasze postulaty"
Michał Dzierżak
10 marca 2015, 09:13
Szesnastu związkowców z dolnośląskiej "Solidarności" okupuje od wczoraj biuro Platformy Obywatelskiej we Wrocławiu. Protest jest efektem braku konkretnej odpowiedzi na postulaty przedstawione przez NSZZ „Solidarność”.

Wczoraj o godzinie 12.00 w biurze Regionu Dolnośląskiego PO przy Oławskiej we Wrocławiu doszło do spotkania przedstawicieli dolnośląskiej „Solidarności” z posłami Platformy – Aldoną Młyńczak, Ewą Wolak, Stanisławem Huskowskim oraz Sławomirem Piechotą. Tematem były postulaty Krajowego Sztabu Protestacyjnego, które 19 lutego 2015 r. związkowcy przedstawili parlamentarzystom PO.

„Solidarność” oczekiwała od posłów informacji, co mają zamiar uczynić lub co zostało już przez nich poczynione w sprawie postulatów KSP. – Na zorganizowanym przez Jacka Protasiewicza, szefa dolnośląskiej Platformy, spotkaniu podnosiliśmy przede wszystkim kwestie dotyczące obojętności posłów na argumenty przez nas przedstawianie oraz głosowania ściśle według wytycznych partii, a także możliwości spotkania przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Piotra Dudy z premier Ewą Kopacz – mówi WP przewodniczący Regionu Dolny Śląsk NSZZ „Solidarność”, Kazimierz Kimso.

W 12 przedstawionych 19 lutego postulatach związkowcy domagają się przede wszystkim negocjacji na temat wzrostu minimalnego wynagrodzenia, wyeliminowania umów śmieciowych, wycofania z podwyższonego wieku emerytalnego, stworzenia programów do walki z ubóstwem i polityki skierowanej na tworzenie stabilnych miejsc pracy oraz przywrócenia odpowiedzialności państwa za zdrowie obywateli.

Według relacji związkowców dwuipółgodzinne spotkanie nie przyniosło żadnych konkretów, jedynie zaproszenie do dalszych rozmów. Z tego też powodu działacze „S” zdecydowali o pozostanie w biurze PO przy Oławskiej do czasu uzyskania odpowiedzi dotyczącej przedstawionych postulatów. Wieczorem, przewodniczący Kazimierz Kimso zaapelował do członków NSZZ o przybycie na Oławską i wsparcie protestu.

W biurze protestuje 16 osób. Po pewnym czasie na miejscu przybyła policja, która po rozmowach z zarządcą budynku i związkowcami odstąpiła od usunięcia protestujących. Poparcie dla związkowców okupujących biura PO wyraził przewodniczący Piotr Duda. Według informacji, których udzielił nam we wtorek rano Kazimierz Kimso, protest trwa nadal.

- Obecnie naradzamy się co do dalszych działań, ponieważ istnieje obawa, że jednak zostaniemy usunięci z budynku siłą. Niemal całą noc byliśmy nadzorowani przez funkcjonariuszy policji, choć przeprowadziliśmy rozmowę z zarządcą budynku dotyczącą naszego protestu – relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską przewodniczący Regionu Dolny Śląsk NSZZ „Solidarność”.

- Nie mamy zamiaru usuwać związkowców z budynku. Policjanci są cały czas z protestującymi, a ich obecność ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa zarówno związkowcom, jak i osobom postronnym. Nie podejmowano działań zmierzających do usunięcia protestujących, na protest uzyskali zgodę od właściciela budynku – mówi st. asp. Paweł Petrykowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.

O dalszym przebiegu protestu będziemy jeszcze informować.

Michał Dzierżak, Wirtualna Polska

...

Prosze ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:15, 18 Kwi 2015    Temat postu:

Związki zawodowe protestowały w stolicy. Na ulice wyszli nauczyciele, rolnicy, przewoźnicy

Przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów zakończyła się manifestacja związkowców OPZZ. Według organizatorów wzięło w niej udział 50 tysięcy osób. Wśród nich było 1200 osób z woj. lubelskiego.

Związkowcy w czasie marszu i przed kancelarią premiera skandowali swoje postulaty, takie jak wzrost płacy minimalnej, odmrożenie płac w sferze budżetowej, czy uzależnienie możliwości przejścia na emeryturę od stażu pracy.

Przewodniczący OPZZ Jan Guz wyrażał swoje oburzenie z powodu niereagowania premier Ewy Kopacz na związkowe apele o spotkanie i porozmawianie o problemach ludzi pracy. Dziś też z panią premier się nie spotkali, ale przekazali swoje postulaty ministrowi pracy Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi.

Jak obiecywał Jan Guz - manifestacja odbyła się w sposób pokojowy.

...

Kolejny duży protest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:53, 06 Maj 2015    Temat postu:

Radio Lublin

Świdnik: milczący marsz przeciwko decyzji resortu obrony ws. śmigłowców dla armii

Zdaniem związkowców, decyzja MON uderza w interes gospodarczy Świdnika

Związkowcy z PZL Świdnik zapraszają mieszkańców do wzięcia udziału w Marszu Milczenia. Ma to być protest przeciwko decyzji ministerstwa Obrony Narodowej niedopuszczającej do dalszego postępowania śmigłowca zaproponowanego przez ten świdnicki zakład - inform uje Radio Lublin.

- Zapraszamy mieszkańców Świdnika i regionu, pracowników PZL Świdnik i ich rodziny, osoby bezrobotne, które miały nadzieję na nowe miejsca pracy, do zamanifestowania i wyrażenia swojego "nie" dla sprzedawanie suwerennych interesów Polski w imię jakichkolwiek zobowiązań politycznych wobec naszych tzw. sojuszników - powiedział na antenie Radia Lublin przewodniczący Związku Zawodowego Inżynierów i Techników Piotr Sadowski. Zdaniem organizatorów marszu, decyzja MON uderza w interes gospodarczy Świdnika, Lubelszczyzny i Polski.

Marsz wyruszy spod bramy PZL Świdnik o godzinie 15.15. Protestujący przejdą na plac Konstytucji 3 Maja.

..

Tak to lata niszczenia kraju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:34, 25 Cze 2015    Temat postu:

"S" pikietuje MON i żąda unieważnienia przetargu na śmigłowce

"S" pikietuje MON i żąda unieważnienia przetargu na śmigłowce - Tomasz Gzell / PAP

Ok. 300 osób demonstrowało pod siedzibą MON w trakcie trwającego tam zamkniętego posiedzenia komisji obrony w sprawie przetargu na śmigłowce. Związkowcy żądają unieważnienia postępowania.

- Żądamy od premiera i całego rządu zaprzestania działań, które teraz i w przyszłości będą szkodzić branży lotniczej i obronnej w Polsce. Żądamy unieważnienia trwającej procedury – mówił przewodniczący Krajowej Sekcji Przemysłu Lotniczego "S" Roman Jakim, czytając petycję, która została przekazana MON.
REKLAMA


Wiceminister obrony Czesław Mroczek, który brał udział w niejawnym posiedzeniu komisji podkreślił, że "nie trzeba nic zgłaszać, bo taki wniosek złożył już do sądu jeden z oferentów".

W pikiecie zorganizowanej przez "S" wzięli udział pracownicy PZL Świdnik i PZL Mielec – dwóch zakładów, których oferty resort odrzucił ze względów formalnych; byli przedstawiciele innych sekcji "Solidarności", a także innych związków.

Według Jakima, MON wybierając do końcowych negocjacji ofertę europejskiego potentata Airbus Helicopters, podjęło decyzje osłabiającą krajowe zakłady lotnicze i zbrojeniowe. Jego zdaniem głównymi beneficjentami powinny zostać zakłady w Mielcu i Świdniku.

Przewodniczący "S" metalowców Bogdan Szozda powiedział, że przez osiem lat rządy PO nie uczyniły nic dla ludzi pracy; ubolewał też, że w Polsce - inaczej niż na zachodzie Europy - związki zawodowe nie są dla rządu partnerem, ani "nie ma polityki, która by chroniła miejsca pracy".

- Wiem, że w Europie powinna być solidarność, ale tymi decyzjami dajemy miejsca pracy kolegom z Francji, Niemiec, Anglii; jeśli my nie obronimy naszych miejsc pracy, oni o nasze nie zawalczą – podkreślił Szozda.

Na transparentach widniały m. in. hasła "Polska uzbrojona w śmigło bezrobocia" i "Ratujmy mieleckie miejsca pracy".

Mroczek powiedział, że po dwóch posiedzeniach: wtorkowym z udziałem dwóch z trzech oferentów oraz środowym jest przekonany, że "sprawa się wyjaśnia". - Nikt już nie neguje naszych wymagań, posłowie wykazują zrozumienie powodów, dla których nie dopuściliśmy dwóch ofert do dalszego etapu – zaznaczył

Wiceszef MON ponownie wyraził zadowolenie, że z powództwa PZL Świdnik sprawa o zamknięcie postępowania bez wyboru oferty trafiła do sądu. -Dotychczas dwaj oferenci podejmowali działania, które miały przeszkadzać, angażowali związki zawodowe. Wejście na drogę sądową powoduje, że emocje opadają. Dzisiaj związkowcy działali jeszcze w tym starym duchu wywierania nacisku, przekazywania emocji, sąd oceni to na chłodno – dodał Mroczek.

W kwietniu MON do etapu testów i do końcowych negocjacji zakwalifikowało ofertę Airbus Helicopters ze śmigłowcem H225M. Europejski producent zobowiązał się do utworzenia w Polsce miejsc pracy i wyprodukowania tu co najmniej tylu śmigłowców, ilu ma dotyczyć kontrakt. Ze względów formalnych odpadły oferty należących do amerykańskiej korporacji Sikorsky PZL Mielec z maszyną Black Hawk i PZL Świdnik (własność włosko-brytyjskiej Agustawestland) z AW149.

Wart ok. 13 mld zł kontrakt na 50 wiropłatów w różnych wersjach ma zostać podpisany jesienią. Jedno z wymagań dotyczy rozpoczęcia dostaw w roku 2017.

...

Znów protest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:14, 23 Lip 2015    Temat postu:

Pikieta policjantów i strażaków przed kancelarią premiera. Żądają podwyżek
akt. 23 lipca 2015, 14:51
Kilka tysięcy związkowców służb mundurowych pikietowało przed kancelarią premiera. Domagali się m.in. podwyżek i waloryzacji płac oraz nowej ustawy modernizacyjnej. MSW zapewnia, że funkcjonariusze i pracownicy cywilni dostaną podwyżki od stycznia 2016 r.



W zorganizowanej przez NSZZ Policjantów pikiecie uczestniczyły organizacje związkowe podległe pod trzy resorty: spraw wewnętrznych (Policja, Państwowa Straż Pożarna i Straż Graniczna oraz pracownicy BOR), sprawiedliwości (Służba Więzienna) oraz finansów (Służba Celna).

Jak powiedział wiceprzewodniczący NSZZ Policjantów Tomasz Krzemiński, protestujący domagają się m.in. zrekompensowania kosztów inflacji za lata 2009-2015, stałej corocznej waloryzacji płac od roku 2016, nowej ustawy modernizacyjnej dla służb mundurowych oraz włączenia Służby Celnej do systemu emerytalnego służb mundurowych (podczas pikiety zbierano podpisy pod obywatelskim projektem ustawy w tej ostatniej sprawie).

Demonstranci przynieśli ze sobą flagi z logo poszczególnych central związkowych oraz trąbki. Odczytano rotę ślubowania, składanego przez funkcjonariuszy nowo przyjętych do służby. Minutą ciszy uczczono mundurowych, którzy polegli na służbie. Skandowano hasła: "Złodzieje, złodzieje", "Nie róbcie z nas żebraków".

Delegacja związkowców złożyła w kancelarii premiera petycję ze swoimi postulatami. Zabezpieczana przez policjantów pikieta przebiegła spokojnie.

Rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak, pytana przez o protest i postulaty strony związkowej, podkreśliła, że kwestia podwyżek była jednym z tematów pierwszego Forum Dialogu Społecznego, które odbyło się na początku lipca z inicjatywy minister Teresy Piotrowskiej. Przedstawiciele resortu zapewnili stronę związkową, że od stycznia 2016 r. funkcjonariusze i pracownicy cywilni służb podległych MSW dostaną podwyżki. Dodała, że w założeniach do przyszłorocznego budżetu zapisano kwotę ok. 2 mld zł, także z przeznaczeniem na podwyżki dla funkcjonariuszy i pracowników cywilnych resortu spraw wewnętrznych.

MSW zapowiedziało, że w ciągu najbliższych dni przedstawi szefom służb i stronie związkowej podział środków przeznaczonych na podwyżki.

Resort podkreśla, że funkcjonariusze podległych mu służb dostali podwyżki w 2009 i 2012 r. Jak powiedziała Woźniak, trzy lata temu funkcjonariusze, jak również żołnierze zawodowi, byli jedną z nielicznych grup, którzy otrzymali podwyżkę uposażeń w sytuacji zamrażania wynagrodzeń w całej sferze budżetowej. W tym roku policjanci, strażacy, pogranicznicy i funkcjonariusze BOR, a także żołnierze otrzymali wyższe dodatki na wysługę lat.

...

Kolejny protest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:04, 24 Lip 2015    Temat postu:

Fabryka Opla w Gliwicach oflagowana. Trwa protest pracowników
Paweł Pawlik
Dziennikarz Onetu

Fabryka Opla w Gliwicach oflagowana - Solidarność GMMP / Materiały prasowe

W gliwickiej fabryce Opla w Gliwicach wzrasta niepokój załogi po wprowadzeniu sześciodniowego tygodnia pracy. Związkowcy oflagowali zakład i zapowiadają rozszerzenie akcji protestacyjnych, jeśli nie dojdzie do porozumienia.

Jednym z głównych powodów narastającego sporu w gliwickiej fabryce Opla jest wprowadzanie przez pracodawcę szkodliwych – w ocenie związkowców – zmian w regulaminie pracy. Chodzi przede wszystkim o wdrożenie sześciodniowego tygodnia pracy dla kolejnych grup pracowników. Jak podkreślają związkowcy, po zmianach pracownicy muszą być dyspozycyjni na każde zawołanie pracodawcy, w soboty, niedziele i święta, co odbija się na ich życiu rodzinnym i powoduje przeciążenie pracą.
REKLAMA


– Podczas rokowań przedstawiliśmy zarządowi kilka wersji kompleksowego projektu porozumienia. Zarząd odrzucił wszystkie, nie dając w zamian żadnych konkretnych propozycji. Jedyne, co usłyszeliśmy od pracodawcy to deklaracje, że jest gotowy rozmawiać i że ma dobrą wolę. Jednak jego postępowanie wyraźnie wskazuje, że tej dobrej woli brakuje – mówi Mariusz Król przewodniczący Solidarności w General Motors Manufacturing Poland.

Trwający spór zbiorowy, nie oznacza przerwy w działaniu fabryki. Jednak związkowcy nie wykluczają odejścia od maszyn, jeśli nie dojdzie do porozumienia z władzami firmy.

– Strajk to oczywiście ostateczność. Mamy nadzieję, że zarząd zmieni swoją postawę i konflikt uda się rozwiązać przy stole negocjacyjnym – podkreśla Mariusz Król.

Związkowcy zdążyli już wystosować apel do prezesa koncernu o zaangażowanie się przedstawicieli europejskich władz firmy w rozmowy w gliwickiej fabryce w charakterze moderatora.

– Liczymy, że udział przedstawicieli europejskiej centrali Opla w rozmowach pomoże, przełamać impas i wypracować porozumienie. Im szybciej uda się je osiągnąć, tym lepiej – wskazuje Król.

Konsekwencje trwającego sporu, mogą być bolesne dla producenta samochodów. Fabryka Opla w Gliwicach przygotowuje się do wprowadzenia na rynek nowej, piątej generacji astry. Produkcja rynkowego przeboju z fabryki na Śląsku miała ruszyć pod koniec tygodnia.

Wstrzymanie prac mogłoby oznaczać dla firmy duże straty. Fabryka Opla w Gliwicach jest jednym z największych pracodawców w regionie. Od siedemnastu lat produkuje samochody na rynki Europy, Afryki, Ameryki Północnej, Azji i Oceanii, co czyni ją jednym z największych eksporterów w Polsce. W październiku ubiegłego roku zakład ogłosił nabór na 300 nowych pracowników, którzy mieli pomóc przy budowie nowego modelu.

...

Proszę bardzo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:19, 08 Sie 2015    Temat postu:

Protest pracowników Parków Narodowych

- Shutterstock / Shutterstock

Pracownicy polskich parków narodowych zablokowali drogę krajową numer 7 w Strzegowie pod Mławą, a w Komornikach pod Poznaniem drogę Krajową nr 5. Domagają się wyższych pensji.

Protestujący przez 10 minut chodzą po pasach, potem robią półgodzinną przerwę. I tak będzie do godziny 13.00
REKLAMA


- Przez siedem lat rządzący nie potrafili rozwiązać sprawy przyzwoitych poborów dla pracowników parków narodowych. Tracimy masę ludzi, bo nasza średnia płaca to niewiele ponad minimum które państwo ustaliło. Wielu pracowników parków bierze bezpłatne urlopy i wyjeżdża bo nie mają jak żyć. - mówił Informacyjnej Agencji Radiowej Jan Słomiany, wiceprzewodniczący Rady Krajowej Związku Leśników Polskich Parków Narodowych

W Strzegowie pod Mławą tworzą się gigantyczne korki, kierowcy powinni w miarę możliwości omijać to miejsce.

W Polsce są 23 parki narodowe. Ich pracownicy od wielu tat nie mieli żadnych podwyżek pensji. Oczekują, że ich wynagrodzenia wzrosną o 40 % , a nie jak proponuje rząd o 10%.

...

Taki protest tez!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:23, 02 Wrz 2015    Temat postu:

Pracownicy leśni protestowali na ulicach Szczecina


Setki pracowników leśnych z zewnętrznych firm pracujących dla lasów państwowych protestowały na ulicach Szczecina; domagano się m.in. wyższych stawek za kontraktowane prace.

Przedstawiciele firm leśnych pracujących dla Lasów Państwowych, drwale, pilarze i ich rodziny, prywatni przedsiębiorcy leśni, przyjechali do Szczecina z nadleśnictw podległych regionalnej dyrekcji lasów państwowych. Byli też drwale z innych części Polski.
REKLAMA


Przemarsz zakończyli pod siedzibą dyrekcji. Do protestujących wyszli pod jego nieobecność m.in. dwaj zastępcy dyrektora. Strony zdecydowały, że siądą do rozmów. Ich terminu jednak nie ustalono.

Według danych organizatorów, członków komitetu protestacyjnego firm leśnych pracujących na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie, w przemarszu wzięło udział około 2 tys. osób. Policja szacuje, że protestujących było około 1,5 tys.

Protestujący podczas przemarszu włączali piły, trąbili i gwizdali. Na czele pochodu nieśli kukłę leśniczego posadowioną na tronie z napisem "Pan naszej egzystencji”.

To kolejny, po proteście w Szczecinku w lipcu tego roku, protest zewnętrznych pracowników w lasach państwowych.

W petycji skierowanej do dyrektora Dyrekcji drwale domagają się m.in. „stosowania uczciwej stawki, umożliwiającej legalne zatrudnienie; uczciwego kosztorysowania prac leśnych; podjęcia działań mających na celu likwidację szarej strefy w usługach leśnych oraz przeciwdziałania nieuczciwej konkurencji na rynku usług leśnych”.

Dyrektor RDLP w Szczecinie Witold Koss w odpowiedzi protestującym, umieszczonej na portalu Dyrekcji napisał m.in., że "w liście od przedsiębiorców leśnych znalazły się słuszne postulaty, takie jak likwidacja szarej strefy i nieuczciwej konkurencji wśród przedsiębiorców". - Niestety petycja zawiera wiele stwierdzeń nieprawdziwych lub wręcz pomówień” - zaznaczył. Podkreślił, że chce rozmawiać, by rozwiązać problemy protestujących.

Pracownicy firm leśnych chcą też, by zaprzestano na – ich zdaniem zbyt dużą skalę - korzystania z tzw. pakietów specjalistycznych, czyli usług dużych, wyspecjalizowanych firm, które dysponują nowoczesnymi maszynami do wycinki drzew i oferują swe usługi na terenie całego kraju. Boją się, że odbiorą one im pracę lub zaniżą stawki. W tej bowiem chwili – argumentują – nadleśnictwa ogłaszają przetargi, w których już stawki wyjściowe są niskie, a przedsiębiorcy walcząc o zlecenia schodzą jeszcze niżej z cenami. W efekcie nawet cześć drwali jest zatrudniana na czarno - dodają.

Jak tłumaczył w rozmowie z PAP przewodniczący komitetu protestacyjnego Robert Gruszka, korzystanie z "pakietów specjalistycznych" – to niszczenie lokalnych miejsc pracy. W tym roku, w części nadleśnictw podległych szczecińskiej dyrekcji nawet 40 proc. drzew było wyciętych w pakietach; w planach na przyszły rok są nadleśnictwa, w których szacuje się, że będzie to nawet 50 proc. drzew – podkreśla.

- 90 proc. naszych pracowników to ludzie z terenów popegeerowskich, gdzie panuje duże bezrobocie. Jeśli my ich nie zatrudnimy przy pracach w lesie, nie znajdą nigdzie pracy – podkreślił Gruszka.

Według szacunków protestujących, w regionie w zewnętrznych firmach pracujących w lasach państwowych jest zatrudnionych 8-10 tys. ludzi. W skali kraju takich pracowników jest około 60 tys.

Zewnętrzni pracownicy leśni zapowiadają kolejny protest – tym razem w Warszawie 16 października.

...

O lasach bylo duzo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:09, 03 Wrz 2015    Temat postu:

Protest związkowców PZL Świdnik przed siedzibą Targów Kielce

Protes przed siedzibą Targów Kielce - AFP

"To przekręt na 13 mld złotych" - pikietowali pracownicy firmy Polskich Zakładów Lotniczych Świdnik, domagając się unieważnienia przetargu na śmigłowce wielozadaniowe. O sprawie informuje "Echo Dnia".

Kilkadziesiąt osób protestowało podczas targów zbrojeniowych w Kielcach, domagając się anulowania przetargu na śmigłowce wielozadaniowe. Zwycięzcą ostatniego został francuski koncern Caracale. Jak donosi "Echo Dnia" oferta Polskich Zakładów Lotniczych Świdnik została odrzucona ze względów formalnych.
REKLAMA


- Nie może być tak, że oddajemy 13 mld złotych Francuzom. A gdzie polski przemysł i polski robotnik? - pytał jeden z protestujących.

- W Mielcu już odeszło 500 pracowników, a zapowiadają się kolejne. W Świdniku w ciągu dwóch lat może odejść nawet 800 osób. I tak państwo dba o polski przemysł - wykrzykiwał podczas protestu Andrzej Borys, Przewodniczący związku "Sierpień 80" przy PZL w Świdniku.

W czasie protestów doszło do przepychanek, jednak po krótkiej dyskusji protestujący zakończyli pikietę. Więcej informacji na łamach "Echa Dnia".

Najnowocześniejsze technologie zbrojeniowe

Targi XXIII Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach rozpoczęły się 1.09 i potrwają do jutra.

Niemal 550 wystawców z 28 państw ma możliwość zaprezentowania sprzętu wojskowego i nowoczesnych militarnych rozwiązań technicznych, podczas rozpoczętego w Kielcach XXIII Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego (MSPO).

Udział w MSPO biorą przedstawiciele takich krajów, jak: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Kanada, Niemcy, Japonia, Korea Południowa, Izrael, Francja, Cypr i Ukraina. Swoje produkty będzie demonstrowało także ok. trzystu polskich firm.

Tegorocznej edycji MSPO będzie towarzyszyła wystawa narodowa przemysłu obronnego Norwegii. Zostanie zaprezentowany m.in. najmniejszy na świecie osobisty system rozpoznawczy i inwigilacyjny PD-100 PRS, firmy Prox Dynamics. Zwiedzający będą mogli zobaczyć również system NASAMS, oferowany przez norweski koncern Kongsberg w postępowaniu na zestaw przeciwlotniczy krótkiego zasięgu dla polskiej armii, w ramach programu "Narew". Zaplanowano także seminarium pod hasłem "Polska i Norwegia - Silne partnerstwo w zakresie obronności, przemysłu i technologii: Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość".

Podczas targów, Siły Zbrojne RP pokażą uzbrojenie i elementy wyposażenia polskich żołnierzy podczas wystawy: "Nowoczesne uzbrojenie, by sprostać zagrożeniom. Nowoczesna armia, by sprostać przyszłości".

W związku z planami zakupu śmigłowców bojowych dla polskiej armii w ramach programu "Kruk", w czasie MSPO będą prezentowali się producenci maszyn, m. in.: turecki TAI z T-129 ATAK Multirole Combat Helicopter, francuski Airbus ze śmigłowcem Tiger i amerykański Boeing z AH-64 Apache.

Podczas imprezy, w ramach kilku seminariów i konferencji poświęconych obronności, dyskusję będą prowadzili naukowcy, dyplomaci i przedstawiciele firm zbrojeniowych.

XXII Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego potrwa do piątku, 4 września. Pierwsza edycja wystawy odbyła się w 1993 r. Od tego momentu, wystawa uważana jest za jedną z najważniejszych oraz największych tego typu imprez w Europie Środkowej. Od lat wśród wystawców pojawiają się takie potęgi zbrojeniowe jak Lockheed Martin, Boeing, BAE Systems, Thales oraz MBDA. MSPO towarzyszą XXI Międzynarodowe Targi Logistyczne "Logistyka".

...

Kolejne protesty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:44, 10 Wrz 2015    Temat postu:

Protest pielęgniarek i położnych w Warszawie

Manifestacja pielęgniarek i położnych, zorganizowana przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych w Warszawie - PAP

Pielęgniarki i położne z całego kraju domagają się 1500 zł podwyżki i poprawy warunków pracy. Resort zdrowia zapowiada, że wynagrodzenia pielęgniarskie wzrosną od września br. średnio o 300 zł brutto.

Manifestację zorganizował Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych. Pielęgniarki zebrały się przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, następnie przeszły pod gmach Sejmu RP.
REKLAMA


Przewodnicząca związku Lucyna Dargiewicz podziękowała pielęgniarkom za przyjazd do Warszawy i wyraziła zaskoczenie tak dużą liczbą protestujących. "Dość już pieniędzy, które nie są zagwarantowane, nie są rozwiązaniem naszych problemów, nie są wliczone na stałe do naszych poborów. Trzeba rozwiązań systemowych. My nie chcemy wychodzić na ulice co parę lat, my chcemy pracować z pacjentem" - mówiła Dargiewicz.

Do protestujących pielęgniarek wyszli minister zdrowia Marian Zębala i wiceminister Cezary Cieślukowski. Zębala chciał przemówić do protestujących, jednak organizatorzy nie zgodzili się na to tłumacząc, że nie zostali wcześniej o tym poinformowani. "Jest dużo niepotrzebnych emocji, ale trzeba się kierować przesłaniem, którym jest pomoc dla tego środowiska" - skomentował decyzje pielęgniarek minister Zębala i zapewnił, że rozumie ich argumenty.

Następnie pielęgniarki poszły w stronę Urzędu Rady Ministrów, by złożyć tam swoje stanowisko.

Uczestnicy manifestacji niosą transparenty z napisami: „Dość ignorowania nas i naszego zawodu, mówimy stop", "Naszego kraju nie stać na pielęgniarkę? Specjalista będzie kosztował drożej".

Pielęgniarki domagają się 1500 zł brutto podwyżki. OZZPiP proponował rozwiązanie, zgodnie z którym resort zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia miałyby zagwarantować wzrost wynagrodzenia zasadniczego pielęgniarek i położnych co roku o 500 zł przez kolejne 3 lata.

Związek chce również, by podwyżką były objęte wszystkie pielęgniarki, a także, aby resort zdrowia określił minimalny wzrost wynagrodzeń. Zdaniem OZZPiP wzrosnąć powinny wynagrodzenia zasadnicze pielęgniarek i położnych.

Wśród postulatów OZZPiP jest też m.in. żądanie określenia niezbędnej liczby pielęgniarek i położnych na poszczególnych oddziałach przy kontraktowaniu świadczeń zdrowotnych z NFZ w celu zapewnienia bezpieczeństwa pielęgniarkom, położnym i pacjentom.

Lider ugrupowania Nowoczesna Ryszard Petru powiedział na czwartkowym briefingu przed siedzibą rządu, że pielęgniarki to jedyna grupa społeczna, której protest popiera. Zdaniem polityka problemem w Polsce jest coraz wyższa średnia wieku pielęgniarek i brakuje osób, które mogłyby wykonywać ten zawód. "W niedługim okresie nie będzie miał nas kto leczyć. To jest wyjątkowa sytuacja. Ewidentnie rynek w tym wypadku nie działa i wynagrodzenia są bardzo niskie" - mówił Petru. "Premier lekarz nie uzdrowi kraju bez pielęgniarek" - dodał.

Dyrektor departamentu pielęgniarek i położnych resortu zdrowia Beata Cholewka w środę podczas konferencji prasowej zaapelowała, by protest pielęgniarek "nie naruszał (…) praw pacjenta, by pacjenci nie pozostali bez opieki".

We wtorek minister zdrowia podpisał rozporządzenie, zgodnie z którym wynagrodzenia pielęgniarskie wzrosną średnio o 600 zł brutto w ratach po 300 zł od 1 września br. i od stycznia 2017 r. Resort zdrowia zapewnia, że zapowiedziane podwyżki mają zagwarantowane finansowanie ze środków NFZ. W najbliższych latach na podwyżki dla pielęgniarek i położnych przeznaczonych ma być łącznie ok. 2,5 mld zł (228 mln zł w 2015 r., 808 mln zł do końca 2016 r. i 1,5 mld w 2017 r.).

Wiceminister zdrowia Cezary Cieślukowski w środę zaznaczył, że decyzja o podwyżkach nie kończy negocjacji resortu z pielęgniarkami. "Moglibyśmy (…) dojść do poziomu wzrostu wynagrodzeń nawet 1,5 tys. zł, pod warunkiem, że będzie akceptacja środowiska, żeby rozłożyć to na dłuższy okres czasu" - mówił. Resort proponuje, by łączna docelowa kwoty podwyżki (1500 zł) była osiągnięta do 2020 r.

Resort zdrowia przygotowuje też m.in. przepisy precyzujące kwalifikacje i liczbę pielęgniarek i położnych udzielających świadczeń gwarantowanych. MZ chce także, by pielęgniarki były uwzględniane w projektach i badaniach naukowych, grantach krajowych i międzynarodowych.

Pielęgniarki, mówiąc o swej trudnej sytuacji, przywołują statystyki z których wynika, że w Polsce przypada 5,2 pielęgniarki na 1000 mieszkańców, podczas gdy np. w Szwajcarii - 16, w Dani - 15, w Szwecji - 11, a Czechach i w Słowenii - 8. Jak mówią, średnia wieku pielęgniarek to 49 lat, a w Polsce zatrudnionych jest więcej pielęgniarek powyżej 65 lat, niż pielęgniarek w wieku 21-25 lat.

Pod koniec maja Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych rozpoczęła kampanię społeczną "Ostatni dyżur", w ramach której są zbierane podpisy pod petycją zawierającą apel do rządu i parlamentarzystów o "podjęcie natychmiastowych działań w celu opracowania i wdrożenia programu zabezpieczenia społeczeństwa w świadczenia realizowane przez pielęgniarki i położne". Podpisy będą zbierane do listopada, a następnie zostaną przekazane rządowi. Dotychczas pod petycją podpisało się ponad 100 tys. osób.

...

PO jak pamietamy uprawialo ostra demagogie odnosnie pielegniarek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:39, 22 Wrz 2015    Temat postu:

Strażacy rozbili miasteczko namiotowe przed Kancelarią Premiera

Strażacy rozbili miasteczko namiotowe przed Kancelarią Premiera - Radek Pietruszka / PAP

Dodatkowych pieniędzy dla komend powiatowych, waloryzacji pensji i większej rekompensaty za nadgodziny domagają się strażacy z Solidarności, którzy rozbili miasteczko namiotowe przed KPRM w Warszawie. Służby mundurowe protestowały także w Olsztynie.

Przewodniczący Krajowej Sekcji Pożarnictwa NSZZ "Solidarność" Robert Osmycki wyjaśnił w rozmowie z PAP, że protest strażaków wynika z tego, iż efektu nie przyniosły rozmowy z minister spraw wewnętrznych Teresą Piotrowską. - Nasze stanowisko było jasne, chodziło o zabezpieczenie środków na ten rok dla komend powiatowych, żeby mogły normalnie funkcjonować - podkreślił.

Według Osmyckiego w tym roku komendom powiatowym zabraknie od 30 do 40 mln zł. Jak dodawali inni przedstawiciele związku, remonty komend czy wozów strażackich są finansowane z kieszeni strażaków, czyli z funduszu płac.

Przewodniczący Krajowej Sekcji Pożarnictwa dodał, że kolejnym problemem jest brak ok. 4 mln zł na tzw. wysługę lat dla pracowników straży. Strażacy domagają się także rekompensaty za brak waloryzacji ich pensji przez ostatnie lata w wysokości 17 proc. - Pani minister ogłosiła przez media, że proponuje 4 proc. To nas nie satysfakcjonuje. Nie podoba się też nam sposób negocjacji z nami - powiedział Osmycki.

Związkowiec dodał, że kolejnym powodem protestu jest kwestia rekompensat za nadgodziny. - Jesteśmy jedyną służbą i chyba jedynym zawodem, że stawka za nadgodziny jest o 40 proc. niższa niż stawka godzinowa podczas służby - ocenił.

We wtorkowym proteście bierze udział ok. 200 strażaków, towarzyszą im też przedstawiciele policji, straży granicznej i służby więziennej. Osmycki wyjaśnił, że miasteczko namiotowe, które zbudowano przed budynkiem Kancelarii Premiera będzie stało do przyszłego wtorku. Zdaniem związkowca, codziennie w stolicy ma protestować ok. 200 strażaków, a 70 będzie zostawało na noc.

Kilkuset uczestników zgromadziła także manifestacja służb mundurowych pod warmińsko-mazurskim Urzędem Wojewódzkim w Olsztynie. Brali w niej udział policjanci, celnicy, strażacy, funkcjonariusze straży granicznej i inspekcji transportu drogowego. Na ręce wojewody warmińsko-mazurskiego złożyli petycję ze swoimi postulatami do premier Ewy Kopacz.

- Piłka jest jeszcze w grze; dopóki mamy do czynienia z projektem budżetu, a nie ustawą budżetową przyjętą przez parlament, to wszystko jest możliwe. Myślę, że rząd nie rozdysponował do końca rezerwy budżetowej, którą do końca roku zaplanował, liczymy na to, że zobowiązania dane nam przez premiera Donalda Tuska w 2012 r. na rozpoczęcie kadencji parlamentu zostaną wypełnione - mówił przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów na Warmii i Mazurach Sławomir Koniuszy.

Podkreślił, że służby mundurowe czekają na program modernizacji oraz propozycję motywacyjnego wyliczenia płac.

- Chcemy, aby rząd nas nie oszukiwał i nie stosował pokrętnej retoryki, że jesteśmy podobno uprzywilejowaną grupą zawodową, a rząd się bardzo o nas troszczy. Służby mundurowe to sól ziemi, to ludzie, którzy chodzą po ulicach, którzy stykają się z niebezpieczeństwami. To nie jest tylko treść roty ślubowania, to są także setki nekrologów, które bierzemy ze sobą na manifestacje - podkreślił Koniuszy.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w przekazanym PAP stanowisku poinformowało, że ostatnie spotkanie minister Teresy Piotrowskiej ze stroną związkową Państwowej Straży Pożarnej odbyło się w poniedziałek. W trakcie spotkania rozmawiano m.in. na temat podwyżek dla strażaków w 2016 roku.

- Zagwarantowane przez rząd w budżecie na 2016 rok podwyżki dla strażaków i innych formacji mundurowych, to kolejny krok w tworzeniu lepszych warunków pracy służb. Zawsze bardzo dogłębnie analizujemy postulaty związkowców i odpowiadamy na nie realnie w odniesieniu do możliwości budżetowych - mówiła cytowana przez resort minister Piotrowska.

W projekcie budżetu na 2016 r. na wniosek ministra spraw wewnętrznych w projektach budżetów wojewodów ujęto dodatkowe środki na pokrycie kosztów zmiany zasad naliczania wzrostu uposażenia zasadniczego z tytułu wysługi lat strażaków PSP.

Resort zaznaczył, że Piotrowska regularnie spotyka się z przedstawicielami związków zawodowych. W tym celu powołane zostało m.in. Forum Dialogu Społecznego, którego zadaniem jest prowadzenie konsultacji społecznych i stałego dialogu z partnerami społecznymi. Forum zajmuje się też rozwiązywaniem kwestii dot. służb mundurowych i pracowników cywilnych MSW.

- Bardzo liczę na efektywny przebieg prac grup roboczych w ramach Forum Dialogu Społecznego. Związku zawodowe mają w tych pracach do odegrania kluczową rolę. W dialogu, który prowadzimy, można wypracować wiele dobrych rozwiązań - podkreśliła szefowa resortu spraw wewnętrznych.

Ministerstwo przypomniało, że chcąc motywować funkcjonariuszy do dłuższego pozostawania w służbie, od br. strażakom oraz innym funkcjonariuszom przyznano wyższe dodatki za wysługę lat. Na ten cel uruchomiono środki w wysokości ponad 31 mln zł. W Państwowej Straży Pożarnej wypłata dodatków obejmuje ok. 8,7 tys. osób (na kwotę 8,3 mln zł rocznie).

Resort dodał, że w przyszłym roku na wzrost wynagrodzeń dla funkcjonariuszy i pracowników cywilnych służb podległych MSW przeznaczonych ma być ok. 443 mln zł. - Od stycznia 2016 r. podwyżkami zostaną objęci funkcjonariusze i pracownicy cywilni służb mundurowych. Większa pensja przełoży się na wzrost nagrody rocznej oraz zwiększenie funduszu nagród uznaniowych i zapomóg - zaznaczono.

Ministerstwo zwróciło uwagę, że funkcjonariusze służb podległych MSW dostali podwyżki w 2009 i 2012 r. "W roku 2012 funkcjonariusze Policji, SG, PSP i BOR (również żołnierze zawodowi) byli jedną z nielicznych grup, która otrzymała podwyżkę uposażeń wobec »zamrażania« wynagrodzeń w całej sferze budżetowej" - przypomniano w oświadczeniu.

...

Znow protest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:33, 29 Wrz 2015    Temat postu:

Radio PiK

Protest służb mundurowych przed Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy

Protest służb mundurowych przed Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy - Norbert Litwiński / Onet

Strażacy protestowali przed Kujawsko-Pomorskim Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy. Była też delegacja policjantów. Wojewody i wicewojewody nie było w urzędzie. Petycję od strażaków i policjantów przyjął Dyrektor Generalny Urzędu Wojewódzkiego Andrzej Baranowski.

- Nasze prośby, apele i stanowiska w poszczególnych sprawach są ignorowane. Nie ma uczciwego i prawdziwego dialogu ze strona społeczna. To doprowadziło nasze środowisko do protestów, aby zatrzymać dezorganizację służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo publiczne Polski. Pani Premier! Prosimy odpowiedzieć sobie na pytanie: Jaka jest sytuacja materialna funkcjonariuszy i pracowników cywilnych służb mundurowych, którzy zarabiają na pograniczu minimalnej płacy w kraju lub niewiele więcej - mówił Jarosław Koprowski, przewodniczący Kujawsko-Pomorskiego Związku Zawodowego Strażaków "Florian".
REKLAMA


Wojewody i wicewojewody nie było w urzędzie. Petycję od strażaków i policjantów przyjął Dyrektor Generalny Urzędu Wojewódzkiego Andrzej Baranowski.

- Rozumiem Państwa oczekiwania i rozgoryczenie, a w imieniu Pani Wojewody i własnym mogę zadeklarować, że ta petycja niezwłocznie zostanie przekazana na ręce Pani Premier - powiedział Andrzej Baranowski.

Wśród najważniejszych postulatów związkowców znalazły się: waloryzacja zamrożonych płac oraz przywrócenie stałej corocznej waloryzacji, uchwalenie ustawy modernizacyjnej i 100 procent płatnych nadgodzin.

Wcześniej rząd zaproponował podwyżkę płac średnio o 182 zł brutto dla pracowników mundurowych i 161 zł brutto dla pracowników cywilnych.

...

Tez protesty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:52, 06 Paź 2015    Temat postu:

Protest pracowników inspekcji weterynaryjnej w Warszawie

- Shutterstock

Około 1,5 tys. pracowników inspekcji weterynaryjnej protestowało we wtorek w Warszawie, żądając podwyżek pensji i poprawy warunków pracy. Resort rolnictwa zapewnił tymczasem, że w przyszłym roku na podwyżki dla tej grupy zawodowej trafi z budżetu w sumie 6 mln 116 tys. zł.

Delegacja protestujących złożyła petycję ze swoimi żądaniami w kancelarii premiera. Planują też wręczyć ją ministrowi rolnictwa.
REKLAMA


Inspektorzy nie wykluczyli zaostrzenia protestu, jeśli negocjacje z MRiRW nie przyniosą skutku. Jak powiedział PAP wiceprezes Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej Józef Białowąs, inspektorzy mogą np. wstrzymać kontrole żywności, co w konsekwencji może zahamować eksport polskich produktów spożywczych.

Białowąs podkreślił, że niskie zarobki powodują, że coraz mniej ludzi chce pracować w Inspekcji Weterynaryjnej. Tymczasem licząca w sumie 6 tys. pracowników służba odpowiada za bezpieczeństwo żywności w całym kraju, jakość eksportowanych wyrobów spożywczych, zabezpiecza również kraj przed skutkami afrykańskiego pomoru świń - przypomniał.

Ministerstwo rolnictwa poinformowało we wtorek, że przewiduje w budżecie 6 mln 116 tys. zł na podwyżki dla inspekcji.

"W projekcie ustawy budżetowej na 2016 r. w wojewódzkich inspektoratach weterynarii zaplanowano kwoty na podwyżki w wysokości ogółem 6 mln 116 tys. zł, natomiast w powiatowych inspektoratach weterynarii w kwocie ogółem 12 mln 308 tys. zł, co daje średnio na etat w wojewódzkich inspektoratach weterynarii wzrost o 290 zł brutto miesięcznie, a w powiatowych inspektoratach weterynarii wzrost średnio o 262 zł brutto miesięcznie" - podał w komunikacie resort rolnictwa.

Ministerstwo zastrzegło, że ostateczna decyzja w tej sprawie będzie należała do właściwego wojewody.

Resort rolnictwa poinformował ponadto, że na wniosek Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej podjęto i zakończono prace nad nowelizacją rozporządzenia dotyczącego wysokości opłaty związanej z wydaniem paszportu dla przemieszczanych w celach niehandlowych zwierząt domowych, towarzyszących podróżnym. Chodzi o podwyższenie opłaty za wydanie paszportu z 51 zł do 100 zł, z czego wynagrodzenie lekarza weterynarii za wydanie paszportu wzrośnie z 30 zł do 70 zł.

Jak wynika z komunikatu, MRiRW pracuje nad mechanizmem umożliwiającym finansowanie części zadań realizowanych przez Inspekcję Weterynaryjną m.in ze środków PROW (Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich - PAP).

"Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie posiada i nie może wydatkować środków budżetowych, które mogłyby zostać przeznaczone na zwiększenie wynagrodzeń pracowników szczebla terenowego Inspekcji Weterynaryjnej. MRiRW wielokrotnie kierowało jednak pisma do Ministerstwa Finansów (MF) w sprawie uwzględnienia w budżecie na 2016 r. środków z przeznaczeniem na podwyżki płac i nowe etaty" - zaznaczył resort.

...

Taki protest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:50, 08 Paź 2015    Temat postu:

1000 związkowców mundurowych pikietowało przed Sejmem ws. podwyżek i wyższych nakładów na służby
Związki mundurowe pikietują Sejm ws. podwyżek i wyższych nakładów na służby
Związki mundurowe pikietują Sejm ws. podwyżek i wyższych nakładów na służby - Paweł Supernak / PAP

Ponad 1000 związkowców służb mundurowych pikietowało dziś przed budynkiem Sejmu. Domagali się podwyżek oraz wzrostu wydatków m.in. na policję, Państwową Straż Pożarną, Straż Graniczną oraz BOR. Jak podkreśla MSW nakłady na służby oraz pensje systematycznie rosną.

W zorganizowanej przez NSZZ Policjantów pikiecie uczestniczyli przedstawiciele związków zawodowych reprezentujących funkcjonariuszy i pracowników czterech formacji podległych MSW oraz Służby Więziennej i Służby Celnej.

Przyczynami protestu są m.in. zamrożenie płac funkcjonariuszy i pracowników od 2010 r., brak gwarancji "satysfakcjonujących" podwyżek płac dla funkcjonariuszy i pracowników od stycznia 2016 r. oraz brak nowej ustawy modernizacyjnej dla służb mundurowych. Związkowcy domagają się także włączenia funkcjonariuszy Służby Celnej do mundurowego systemu emerytalnego.

- Rządowi udało się połączyć nas w jedną siłę - powiedział, rozpoczynając pikietę szef NSZZ Policjantów Grzegorz Nems. Odegrano hymn państwowy, odczytano rotę ślubowania i uczczono minutą ciszy funkcjonariuszy poległych na służbie.

Protestujących poparł m.in. lider OPZZ Jan Guz, który przekonywał, że przez osiem lat rządów PO-PSL przedstawiciele służb mundurowych byli łudzeni i okłamywani. - Dość wyzysku służb mundurowych. Mówimy "nie" takiemu rządzeniu - powiedział Guz.

Do protestujących wyszli politycy PiS oraz SLD. Wiceszef sejmowej komisji spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński (PiS) zapowiedział, złożenie w Sejmie projektu ustawy o modernizacji służb mundurowych. Dodał, że jeśli PiS wygra wybory parlamentarne, to zostanie przywrócenie ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji.

Lider SLD Leszek Miller zapewnił związkowców o pełnym poparciu dla ich postulatów. Zaproponował, aby na służby mundurowe było przekazywane 1,5 proc. PKB rocznie, czyli około 14 mld zł.

Delegacja protestujących złożyła w Sejmie petycję z żądaniami.

Związkowy komitet protestacyjny poinformował o skierowaniu do premier Ewy Kopacz wniosku o natychmiastowe zwiększenie budżetu służb mundurowych. Zwrócił się także do klubów parlamentarnych o zgłoszenie poprawek do budżetu na 2016 r. w zakresie zwiększenia wydatków służb mundurowych.

Miasteczko namiotowe protestujących ustawiono przed Sejmem 5 października. Związkowcy domagają się zapewnienia środków na dodatkowe etaty w poszczególnych służbach "z uwagi na sytuację międzynarodową, a w szczególności wyzwania związane z migracją cudzoziemców mającą bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo państwa".

Jak poinformowało MSW nakłady na służby systematycznie rosną. W przyszłym roku na wzrost wynagrodzeń dla funkcjonariuszy i pracowników cywilnych przeznaczone zostaną 443 mln zł. - Do 30 października wszyscy komendanci główni służb podległych MSW zostali zobowiązani do przedstawienia uzgodnionej ze związkami zawodowymi koncepcji realizacji podwyżek funkcjonariuszy. Większa pensja przełoży się na wzrost nagrody rocznej oraz zwiększenie funduszu nagród uznaniowych i zapomóg - powiedziała rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak.

Przypomniała, że funkcjonariusze służb podległych MSW dostali podwyżki w 2009 r. oraz w 2012 r. - W roku 2012 funkcjonariusze policji, a także SG, PSP i BOR oraz żołnierze zawodowi byli jedną z nielicznych grup, która otrzymała podwyżkę uposażeń wobec zamrażania wynagrodzeń w całej sferze budżetowej - mówiła Woźniak.

Poinformowała też, że w budżecie na 2015 r. na zakupy sprzętu w służbach podległych MSW zaplanowano ponad 390 mln zł. Przypomniała, że od 2013 r. realizowany jest program standaryzacji komend i komisariatów policji, w ramach którego wybudowanych i wyremontowanych zostało ok. 140 obiektów.

>>>

Kolejni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:32, 13 Paź 2015    Temat postu:

Manifestacja związkowa w Rudzie Śląskiej

RUDA ŚLĄSKA PROTEST GÓRNIKÓW (protest górników) - Andrzej Grygiel / PAP

Związkowcy z woj. śląskiego protestowali w Rudzie Śląskiej przeciw PO i PSL, których rząd – jak przekonywali – nie dotrzymał zobowiązań wynikających ze styczniowego porozumienia mającego gwarantować m.in. przyszłość kopalń.

Ze sceny w centrum Rudy Śląskiej związkowcy apelowali, aby w nadchodzących wyborach nie głosować na partie tworzące koalicję rządową. Na wiecu pojawili się też regionalni politycy opozycji, którzy mówili o swoich działaniach na rzecz górnictwa i zachęcali, aby głosy oddać na przedstawicieli ich ugrupowań.
REKLAMA


Manifestację przygotował Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy, który był sygnatariuszem porozumienia z 17 stycznia. Setki związkowców najpierw zgromadziły się przed rudzką kopalnią Pokój, a potem – przy akompaniamencie syren i bębnów – przeszły na główny plac miasta. Na czele pochodu związkowcy w różnych barwach wspólnie prowadzili wózek z trumną opatrzoną napisami: PO i PSL. Skandowano: "złodzieje, złodzieje".

Szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz wymieniał niezrealizowane punkty styczniowego porozumienia; mówił też o niedawnych zapowiedziach rządu związanych z objęciem 100 proc. akcji Kompanii Węglowej przez Towarzystwo Finansowe Silesia. - Każde dziecko wie, że taki sposób naprawy Kompanii skończyłby się jej upadłością, bo UE nie dopuściłaby do takiej formy, bo byłaby to tzw. niedozwolona pomoc publiczna - zaznaczył.

Jak mówił, Ewa Kopacz i Platforma "zmusiła nas do tego, że protestujemy tak naprawdę nie o coś - bo to, co ma być w górnictwie i na Śląsku, zostało zapisane w porozumieniu z 17 stycznia - protestujemy, żeby wyraźnie wskazywać wam, obywatelom, mieszkańcom Śląska, Rudy Śląskiej, członkom wszystkich związków zawodowych: nie głosujcie na partie oszustów". - My nie chcemy mieć po drugiej stronie stołu ludzi, którzy nie dochowują swoich zobowiązań - dodał Kolorz.

Lider Sierpnia 80 Bogusław Ziętek przekonywał, że o dotychczasowej władzy świadczy np. sprawa wdów górniczych, którym obiecano zajęcie się ich sprawą. - Osiem lat nie potraficie załatwić sprawy dla 17 kobiet, które w tym kraju zostały bez środków do życia - wołał. - To pokazuje, że ta władza za nic ma obywateli - uznał. Namawiał zebranych, aby nie głosować też na ugrupowanie Ryszarda Petru. - Dla setek tysięcy ludzi podwyżka płacy minimalnej to być albo nie być - przekonywał.

Ziętek mówił też, że czytał, jakoby nowym prezesem TF Silesia miał zostać b. szef Jastrzębskiej Spółki Węglowej Jarosław Zagórowski (opuścił tamto stanowisko po lutowym strajku w JSW). - Ziemia tu zapłonie, górnicy zjadą (pod ziemię) i nie wyjadą (…) jeżeli tego typu ludzie będą chcieli nami rządzić. Nie po to ludzie z JSW własną krwią płacili, aby się go pozbyć, żeby teraz miał wrócić do Nowej Kompanii Węglowej - zaznaczył Ziętek.

Przemawiająca do związkowców i przedstawiona przez nich jako "przyjaciel górników" prezydent Rudy Śląskiej Grażyna Dziedzic przypominała, że samorządowcy śląskich miast na początku br. występowali razem z protestującymi przeciw pierwotnym rządowym planom likwidacji kopalń. Akcentowała, że rząd zobowiązał się wobec samorządowców, że będą oni informowani o wszystkim, co dzieje się w górnictwie. - Nie jesteśmy do dziś informowani - zaznaczyła.

- Polskie górnictwo równa się Polska, to się równa Śląsk, to się równa Ruda Śląska. Polskie górnictwo to bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju. Nikt nam kurka nie może zakręcić; węgiel jest naszym dobrem, naszym bezpieczeństwem energetycznym. Węgiel tu był, jest i będzie. Nie pozwolimy zamknąć naszych kopalń, bo bezpieczeństwo Rudy Śląskiej to górnictwo – największy przedsiębiorca na naszej ziemi - wołała Dziedzic. - Będziemy stać za wami, bo wy jesteście tymi, którzy to bezpieczeństwo energetyczne w naszym kraju gwarantują - zadeklarowała, zwracając się do związkowców.

Podczas manifestacji przemawiali też liderzy list PiS, Zjednoczonej Lewicy i komitetu Kukiz'15. Poseł PiS Grzegorz Tobiszowski podkreślał, że "nie ma bezpiecznej, silnej gospodarki polskiej bez silnej gospodarki Śląska, a nie ma silnej gospodarki Śląska bez silnego górnictwa", a także, że "nie ma wolnej Polski bez silnej, suwerennej, polskiej energetyki, ale nie ma polskiej energetyki bez polskiego węgla".

- Dzisiaj jest kryzys i górnictwu trzeba pomóc - mówił z kolei poseł SLD Zbyszek Zaborowski, który zaznaczył, że "górnictwo 7 miliardów rocznie ładuje do budżetu". Krytykując zaangażowanie TF Silesia w ratowanie KW wymieniał zakłady, które ta spółka już "załatwiła". Diagnozował, że górnictwo "trzeba odciążyć od fiskalizmu, trzeba ograniczyć podatki na czas kryzysu" i przypominał, że w 2003 r. lewicowy rząd oddłużył branżę na 18 mld zł.

Kandydat komitetu Kukiz'15 Grzegorz Długi apelował: - Nie dajmy się podzielić na zasadzie górnicy – reszta Polski, bo do górnictwa nie trzeba dopłacać. Wystarczy nie obciążać go dodatkowo, a górnicy dadzą sobie radę - mówił. Zaproponował też, aby "wszyscy ci, którzy obliczają nieopłacalność górnictwa, stosując metody księgowe, poszli doradzać tymi metodami do Putina, bo tam ropa się nie opłaca, a jednak ją wydobywają i nas tutaj usiłują, nasze górnictwo, zabić".

30 września br. rząd przyjął plan dla górnictwa, który przewiduje, że spółka TF Silesia przejmie 11 kopalń Kompanii Węglowej, co ma być podstawą do budowy silnego koncernu paliwowo-energetycznego. Zdaniem autorów planu ma to być pierwszy krok do bezpiecznego wprowadzenia do tego podmiotu inwestorów zewnętrznych i utworzenia tzw. Nowej Kompanii Węglowej.

Przedstawiciele rządu akcentowali, że wniesienie 100 proc. akcji KW do Silesii to realizacja obietnic styczniowego porozumienia ze związkami. Zgodnie z tym dokumentem 11 kopalń i kilka innych zakładów przeżywającej olbrzymie problemy finansowe KW miało trafić do NKW. Wbrew porozumieniu nowa spółka nie została powołana do końca września.

Związkowcy, który w efekcie zarzucili rządowi złamanie umowy, ogłosili w górnictwie gotowość strajkową. 5 października odbyła się związkowa manifestacja w Brzeszczach (Małopolskie). Według zapowiedzi związkowców cykl protestów związanych z niedotrzymaniem przez rząd styczniowego porozumienia ma się zakończyć w przyszłym tygodniu w Warszawie.

...

Zrobmy z nimi porzadek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:59, 01 Gru 2015    Temat postu:

Bydgoszcz: strajk w MZK. Nie kursują tramwaje i większość autobusów


Prowadzony we wtorek od rana strajk pracowników Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w Bydgoszczy trwa, mimo że po południu ze stanowiska prezesa zrezygnował Łukasz Niedźwiecki, czego domagała się załoga. W mieście nie kursują tramwaje i większość autobusów.

Strajkujący domagają się powrotu na stanowisko poprzedniego prezesa Pawła Czyrnego i utrzymania dotychczasowych stawek za przewozy. Szef Zawiązku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w MZK Andrzej Arndt poinformował, że Czyrny, będący ciągle pracownikiem spółki, jest gotów wrócić na fotel prezesa.

W Bydgoszczy nie kursują tramwaje i większość autobusów, na części linii autobusy jeżdżą ze zmniejszoną częstotliwością. Kursują jedynie autobusy na liniach 52, 54, 55, 56, 58, 65, 67, 68, 69, 70+T3, 71 i 79, obsługiwane przez prywatną firmę KDD Trans, która dotąd obsługiwała trzy linie. Zamiast tramwajów uruchomiono tylko dwie linie autobusowe T4 Las Gdański-Glinki i T6 Rondo Toruńskie-Łęgnowo.

Normalnie funkcjonują 32 linie autobusowe i 8 tramwajowych. Z zajezdni we wtorek rano nie wyjechało 170 autobusów i 56 składów tramwajów.

Załoga MZK ogłosiła strajk, bo nie chciała zaakceptować powołanego w ubiegłym tygodniu na stanowisko prezesa Łukasza Niedźwieckiego, który przez ostatnie trzy lata był zastępcą prezydenta Bydgoszczy. Prezydent miasta Rafał Bruski w czwartek na konferencji prasowej poinformował, że dwa tygodnie wcześniej ze stanowiska prezesa MZK zrezygnował Czyrny, a Niedźwiecki zwrócił się do niego z zapytaniem, czy "dostałby szansę sprawdzenia się w obszarze komunikacji miejskiej".

Bruski podkreślił wówczas, że Niedźwiecki zna problematykę funkcjonowania MZK, gdyż jako wiceprezydent nadzorował spółkę, a przez trzy miesiące nawet pełnił obowiązki jej prezesa. Zaprzeczył też pojawiającym się w ostatnich miesiącach informacjom, że Niedźwiecki jako wiceprezydent dopuszczał się mobbingu wobec podległych pracowników.

"Komisja, którą powołałem, nie stwierdziła mobbingu w urzędzie, ale stwierdziła zachwianie relacji międzyludzkich. W mojej ocenie ta sytuacja mogłaby mieć wypływ na mniejszą skuteczność pracy urzędu" - mówił prezydent.

Związkowcy z MZK domagali się odwołania Niedźwieckiego. Jak podkreślali obawiali się, że nowy prezes podzieli firmę na mniejsze spółki i będzie chciał obniżyć koszty funkcjonowania. Działacze podnosili, że poprzedni prezes Czyrny odszedł, bo nie zgadzał się na proponowane przez wiceprezydenta Niedźwieckiego obniżenie stawek na transport miejski, co spowodowałby trudną sytuację MZK.

Prezes Niedźwiecki w poniedziałek powiedział, że poinformował załogę, że ich obawy są nieuzasadnione i chciał wszystko wyjaśnić w rozmowie, ale wobec braku reakcji poprosił o sformułowanie zarzutów na piśmie.

W poniedziałek po południu wiceprezydent miasta Mirosław Kozłowicz poinformował, że do ratusza wpłynęło pismo od związkowców MZK w sprawie sytuacji w firmie. "Po zebraniu niezbędnych materiałów z Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej koniecznych do wyjaśnienia wszystkich uwag, zaproponuję termin spotkania z przedstawicielami związków" – podkreślił w komunikacie Kozłowicz.

We wtorek Kozłowicz odwiedził MZK, ale pracownicy oświadczyli, że strajk zakończą wtedy, gdy zostanie odwołany prezes Niedźwiecki.

"Ten strajk to działanie przeciw mieszkańcom. Apeluję do kierowców MZK, by wrócili do pracy. Uważam, że tu nie chodzi o osobę Łukasza Niedźwieckiego, a o inne elementy - powiedział na wtorkowej konferencji prasowej Bruski. Zaznaczył, że strajk jest nielegalny i złamana została Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, a sprawa może znaleźć finał w prokuraturze.

Prezydent poinformował, że ratusz oraz Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej podejmują starania o wypożyczenie autobusów od innych przewoźników do obsługi linii w mieście. Zaapelował też do firm, które mogą wypożyczyć autobusy.

O sytuacji w komunikacji miejskiej informują tablice inteligentnego systemu transportowego (ITS) przy ulicach i elektroniczne tablice na przystankach.

...

Kolejny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:11, 10 Maj 2016    Temat postu:

Protestowała branża śmieciowa. „Zabijacie firmy rodzinne”
wyślij
drukuj
pl, k | publikacja: 10.05.2016 | aktualizacja: 16:15 wyślij
drukuj
Przedstawiciele branży protestowali w stolicy (fot. PAP/Marcin Obara)
Przeciwko możliwości bezprzetargowego zlecania spółkom komunalnym przez gminy m.in. odbioru śmieci protestowała w Warszawie branża odpadowa. Uważa ona, że proponowane zmiany w prawie doprowadzą do upadku 200 polskich firm i utraty pracy przez 18 tys. osób.

Przetarg czy zlecenie? Ustawa śmieciowa skierowana do dalszych prac
Protest rozpoczął się przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu, następnie manifestanci przeszli przed siedzibę Ministerstwa Rozwoju i w końcu przed Sejm. Demonstracja zakończyła się po godzinie 14.

Według służb porządkowych na ulicach Warszawy manifestowało ok. 1,5 tys. osób m.in. kierowcy śmieciarek, czy pracownicy sortowni odpadów. Protestujący mieli ze sobą transparenty z napisami: „Nie zniszczyły nas koncerny, zniszczy nas polski rząd”, używali trąbek i gwizdków. Skandowali: „Zabijacie firmy rodzinne, żeby karmić monopole gminne”,

Wiceprzewodniczący Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami Leszek Zagórski wyjaśnił w rozmowie z dziennikarzami, że manifestacja jest spowodowana procedowanymi w Sejmie, szkodliwymi – zdaniem branży odpadowej – przepisami, które umożliwią samorządom bezprzetargowe zlecanie m.in. zadań związanych z gospodarką odpadami, spółkom komunalnym. Chodzi o tzw. małą nowelę Prawa zamówień publicznych.
#wieszwiecej | Polub nas
– Te przepisy mogą wyrugować polskie przedsiębiorstwa z rynku gospodarki odpadami. Obawiamy się, że powstaną monopole gminne, że samorządy potworzą własne spółki, którym zlecą te zadania – podkreślił Zagórski.

Jego zdaniem, projektowane przepisy dotkną ok. 200 polskich firm branży odpadowej, zatrudniających 18 tys. osób. Zagórski ocenił, że narażonych na utratę pracy osób może być więcej, ponieważ nowe prawo wpłynie też na inne branże np. budowlankę.
„Protest ma charakter ostrzegawczo-zapobiegawczy”

Prezes Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami Witold Zińczuk mówił do protestujących, że wolny rynek zamieni się w gospodarkę centralnie planowaną o niskiej jakości usług. Jak przekonuje organizacja, in-house (bezprzetargowe zlecanie zadań przez samorządy własnym spółkom) w gospodarce odpadami przełoży się też na wzrost cen, o ok. 40 proc. w ciągu 2-3 lat.

– Protest ma charakter ostrzegawczo-zapobiegawczy. Liczymy na refleksję, liczymy na dobrą zmianę. Czujemy się zdradzeni i upokorzeni, że moje państwo mówi do mnie, polskiego przedsiębiorcy: nie będziesz już potrzebny – podkreślił Zińczuk.
Manifestowało około 1,5 tys. osób (fot. PAP/Marcin Obara)
Resort: wdrożenie przepisów UE

Biuro prasowe resortu środowiska w komunikacie wyjaśniło, że przygotowane przez rząd przepisy mają na celu wdrożenie przepisów UE w zakresie zamówień publicznych. Dotyczy to m.in. odbioru odpadów komunalnych.

„Rozszerzono katalog instrumentów prawnych pozostających w dyspozycji gmin o nowe narzędzie, możliwość realizacji zadań własnych gminy za pomocą kontrolowanego przez siebie podmiotu (tzw. in-house). Gmina będzie mogła, a nie będzie zmuszona, do organizacji przetargu” – zwrócono uwagę.

Według MŚ w zdecydowanej większości państw europejskich, które osiągają najlepsze wyniki w zakresie gospodarki odpadami, stosowany jest właśnie in-house, a odpowiedzialność i realizacja zadań w zakresie usług w tej dziedzinie jest po stronie wspólnot lokalnych.
Mazurek o szarej strefie

W niedawnym wywiadzie wiceminister środowiska Sławomir Mazurek mówił, że nowe przepisy pozwolą uwolnić potencjał gmin i skuteczniej walczyć z szarą strefą.

Resort przekonuje, że niedoskonałości obecnego systemu gospodarki odpadami prowadzi do szeregu patologii. – Odpady zamiast do miejsc przeznaczania, w wyniku źle pojętej „optymalizacji kosztów”, trafiają do lasu lub na dzikie wysypiska. Nowy instrument wzmocni kontrolę nad przemieszczaniem i zagospodarowaniem odpadów, co wpłynie na skuteczność walki z patologiami i szarą strefą – zaznaczono w stanowisku.

MŚ przekonuje ponadto, że obecny system obsługiwany przez firmy prywatne jest droższy. „Stawka opłaty za odpady zbierane selektywnie w przypadku podmiotu prywatnego wynosiła 8 zł/ osobę, natomiast spółki gminnej 7,05 zł/osobę” – wskazano w stanowisku.
Protestujący uważają, że zmiany dotkną 200 polskich firm (fot. PAP/Marcin Obara)
Według danych ministerstwa (ankieta przeprowadzona w kwietniu br., na którą odpowiedziało 2176 gmin, co stanowi ponad 87 proc. gmin w Polsce): w 1309 gminach (60 proc.) odpady komunalne po przetargu odbiera podmiot prywatny; w 313 gminach (14 proc.) śmieci po przetargu odbiera spółka gminna; w 201 gminach (9 proc.) odpady komunalne po przetargu odbiera konsorcjum podmiotów prywatnych; w 80 samorządach (4 proc.) odpady odbiera konsorcjum podmiotu prywatnego i spółki gminnej, a w 273 gminach (13 proc.) śmieci są odbierane przez inne podmioty.

Ministerstwo przekonuje też, że lepszy efekt ekologiczny uzyskiwały gminy obsługiwane przez spółki gminne (33,96 proc.) lub konsorcja podmiotu prywatnego ze spółką gminną (33,78 proc.), niż podmioty prywatne (30,85 proc.).
PAP

...

Taki protest!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:12, 08 Cze 2016    Temat postu:

Protest celników w stolicy. „Służba celna to kura, która znosi złote jajka”
wyślij
drukuj
I.O.,d | publikacja: 08.06.2016 | aktualizacja: 15:48 wyślij
drukuj
Służba celna zatrudniająca w całym kraju ok. 14,5 tys. pracowników (fot. PAP/Rafał Guz)
Przed Sejmem protestowali celnicy. Są przeciwko planom włączenia ich służby do Krajowej Administracji Skarbowej. Podkreślają, że nie poprawi to skuteczności walki z szarą strefą. Zwracają też uwagę, że wypracowują dla budżetu państwa jedną trzecią dochodów.

„Wykonujemy zadania przynoszące mnóstwo pieniędzy”. Protest celników
Szef resortu finansów Paweł Szałamacha poinformował przed kilkoma dniami, że od 1 stycznia 2017 r. polska skarbówka miałaby zacząć działać w skonsolidowanej instytucji pod nazwą Krajowa Administracja Skarbowa. Miałyby ją tworzyć połączone służby celne, izby skarbowe i urzędy kontroli skarbowej. Służba celna zatrudniająca w całym kraju ok. 14,5 tys. pracowników rocznie wypracowuje dla budżetu państwa ok. 100 mld zł – to jedna trzecia budżetu państwa.

– Pomysł resortu finansów w sprawie powołania Krajowej Administracji Skarbowej jest szkodliwy dla interesu publicznego. Konsolidacja administracji podatkowej i służby celnej według Banku Światowego nie jest żadnym remedium na walkę z szarą strefą i zwiększenie wpływów budżetowych. Służba Celna powinna zostać odrębną jednostką. To jest kura, która znosi złote jajka i trzeba ją wzmacniać – powiedział w środę dziennikarzom przewodniczący związku zawodowego Celnicy PL Sławomir Siwy.

Jedna trzecia dochodów do budżetu

Jego zdaniem zapewnienie odpowiednich narzędzi wzmacniających Służbę Celną, których – jak podkreślił – teraz brakuje, pozwoliłoby na zwiększenie wpływów budżetowych. – Celnicy zapewniają budżetowi państwa jedną trzecią dochodów – podkreślił Siwy.

Jak dodał, mimo wcześniejszych protestów celników Ministerstwo Finansów nie wycofuje się ze swoich pomysłów. Według Siwego resort finansów jest gotowy do rozmów z celnikami. Jednak – jak zaznaczył – nie przynoszą one żadnych rezultatów. Nie wykluczył też zaostrzenia protestu. – Jest obawa, że protest może wymknąć się spod kontroli, bo ma on charakter oddolny. Trudno ocenić, co może się wydarzyć w najbliższych dniach – powiedział.

Celnicy protestowali przed kancelarią premiera
Wiceminister finansów nie przewiduje zwolnień

W ubiegłym tygodniu przewodniczący związku zawodowego Celnicy PL zwracał uwagę w rozmowie z dziennikarzami, że protest celników może skończyć się paraliżem kraju. Pytany w środę, czy obawia się zwolnień w Służbie Celnej, podkreślił, że wiceminister finansów Marian Banaś zapewnił go, że nie przewiduje tego.

Celnicy podczas środowego protestu skandowali: „Stop likwidacji Służby celnej”, „Służba celna gwarantem dobrej zmiany”, „Służba celna – podstawą bezpieczeństwa państwa i obywateli”. Trzymali w rękach biało-czerwone flagi.

Demonstranci spod Sejmu przeszli pod Pałac Prezydencki; następnie pod kancelarię premiera, gdzie mają złożyć petycję, skierowaną do szefowej rządu Beaty Szydło.

„Jedynie konsolidacja może usprawnić cały ten aparat”

Wiceminister finansów Marian Banaś powiedział, że MF nie zgadza się z argumentami celników. – Mamy dokładne analizy i dokładne wyliczenia oraz przeanalizowaną sytuację i wiemy, że jedynie konsolidacja może usprawnić cały ten aparat i zwiększyć wpływ dochodów do budżetu. Jeżeli ta ustawa (o KAS) wejdzie w życie, tak się stanie – podkreślił.

Jak dodał, resort finansów nie bierze pod uwagę wyłączenia Służby Celnej z KAS. – To nie wchodzi w rachubę. Nie miałaby po prostu sensu reforma, gdybyśmy wyodrębnili z powrotem Służbę Celną w tej strukturze. To by przecież nie spełniło swojego zadania – dodał Banaś. Zaznaczył, że projekt o KAS został zaakceptowany w 2007 r.

MF w przesłanym komunikacie poinformowało, że kwestia utworzenia Krajowej Administracji Skarbowej jest jednym z priorytetów resortu i w ramach tej reformy nie ma planów likwidacji Służby Celnej. „W nowej strukturze bardzo ważną rolę – tak jak dotychczas – pełnić będą funkcjonariusze celni” – zapewniono.

Uderzenie CBŚ i celników w nielegalny hazard
Jedna, silna organizacja podległa Ministrowi Finansów

Ministerstwo wyjaśniło, że idea łączenia trzech służb odpowiedzialnych za pobór danin w naszym kraju (administracji podatkowej, kontroli skarbowej i służby celnej) zakłada stworzenie jednej silnej organizacji podległej Ministrowi Finansów. Obecnie służby działają w modelu rozproszonym, każda z nich ma niezależne systemy informatyczne, bazy danych są rozproszone i nie ma bieżącej wymiany informacji między nimi.

„Utworzenie jednej instytucji poprawi efektywność i skuteczność instytucji odpowiedzialnych za pobór danin. Jednym z kluczowych powodów powołania KAS jest zmniejszanie szarej strefy oraz uszczelnianie systemu podatkowego. Skoncentrowanie działań dotyczących zwalczania oszustw i przestępczości podatkowej w jednym urzędzie (celno-skarbowym) pozwoli na sprawne typowanie, przygotowanie i przeprowadzenie kontroli” – podkreśla resort finansów.

Pozytywne skutki finansowe dla budżetu

Według ministerstwa wiedza i doświadczenie zatrudnionych tam funkcjonariuszy (dotychczas rozproszonych pomiędzy administracje celną i skarbową) pozwoli na efektywną walkę z tymi nieprawidłowościami i przyniesie pozytywne skutki finansowe dla budżetu. Ponadto chronić będzie przedsiębiorców uczciwie prowadzących swoją działalność gospodarczą, którzy obecnie skarżą się na nadmiar kontroli.

Jednocześnie ministerstwo poinformowało, że na bieżąco monitoruje sytuację na granicach, czynią to także przedstawiciele poszczególnych Izb Celnych.

„Na obecną chwilę na przejściach granicznych Służba Celna utrzymuje pełną obsadę kadrową. W przypadkach tego wymagających podejmowane będą rozwiązania eliminujące ewentualne utrudnienia w obsłudze” – dodano.
PAP

...

Kolejny...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:13, 04 Wrz 2016    Temat postu:

Sadownicy protestują. Planują demonstrację w Warszawie
wyślij
drukuj
zpk, pszl | publikacja: 04.09.2016 | aktualizacja: 13:00 wyślij
drukuj
12 września Związek organizuje demonstrację w Warszawie (fot.sadyogrody.pl)
Związek Sadowników RP apeluje o zaprzestanie dostaw jabłek do zakładów przetwórczych. Prezes Grupy Producentów „Jabłko Siedleckie” Sylwester Kisieliński powiedział Radiu Podlasie, że powodem protestu są niskie ceny skupu jabłek przemysłowych.

Po embargu: Rosja zniszczyła kolejne 20 ton polskich jabłek
Obecnie przetwórcy proponują sadownikom 15 gr za kilogram jabłek przemysłowych.

Minimalna cena skupu powinna zaś wynosić 35 groszy – mówi Sylwester Kisieliński. Według niego, cena jabłek przemysłowych jest związana z cenami owoców konsumpcyjnych.

Koszt produkcji kilograma owoców wynosi 70-80 groszy. Ceny skupu owoców deserowych na poziomie 60 groszy mogą oznaczać bankructwo wielu gospodarstw.
#wieszwiecej | Polub nas
Protest Związku Sadowników RP rozpoczął się w czwartek i ma trwać do odwołania. 12 września Związek organizuje demonstrację w Warszawie. IAR
...

To jakas afera skoro skup po 15 gr to w sklepach powinny byc gora 30 gr. TAKICH TANICH JABLEK NIE MA! NIE MOWIAC O INNYCH! CHCA OKRASC PRODUCENTOW I ZAROBIC!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:40, 27 Gru 2016    Temat postu:

Głodówka w Dobrzeniu Wielkim w proteście ws. powiększenia Opola o część gminy
26 grudnia 2016, 21:50
Ośmiu mieszkańców gminy Dobrzeń Wielki od poniedziałku głoduje w proteście przeciwko decyzji rządu o powiększeniu miasta Opole o część ich gminy. Zarządzenie o powiększeniu miasta Opole wejdzie w życie od 1 stycznia 2017 roku.



Protest rozpoczął się po dorocznym koncercie w Gminnym Ośrodku Kultury. Po zakończeniu występu orkiestry, w sali kinowej zostało około dwudziestu osób, z czego siedem zadeklarowało udział w głodówce. W ten sposób chcą nakłonić rząd do wycofania się z decyzji o przyłączeniu do Opola części ich gminy, na której jest m.in. kompleks przemysłowy z elektrownią Opole.

Według wyliczeń władz gminy Dobrzeń Wielki, z tego powodu samorząd wpływy z podatków spadną o około 40 mln złotych i wymuszą szereg cięć i zwolnień.

- Ja już musiałem wręcz wręczyć wypowiedzenia 23 z 32 zatrudnionych. Nie wiem, czy będzie nas stać na remont budynku - tłumaczy uczestniczący w proteście dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Dobrzeniu Wielkim Gerard Kasprzak.


O możliwych cięciach informuje wójt gminy Dobrzeń Wielki Henryk Wróbel. - Czekają nas dramatyczne wybory. Nie sądzę, żeby było nas stać choćby na utrzymanie zespołu szkół, w skład którego wchodzi m.in. zawodówka, technikum i najstarsze w Polsce wiejskie liceum. To samo dotyczy innych jednostek finansowanych przez gminę. Pieniądze oferowane przez miasto Opole, czyli jednorazowo 10 mln złotych nic nie załatwią, a jedynie przedłużą agonię gminy - podkreśla Wróbel. On sam w ramach oszczędności zaproponował obniżenie swojej pensji o 25 procent.

W sali z protestującymi spotkał się Rafał Kampa z komitetu "Tak dla samorządności", który wcześniej w ramach protestu przeciwko powiększeniu Opola o okoliczne sołectwa współorganizował m.in. blokady dróg i manifestacje.


- Od początku mówiłem, że nigdy nie będę namawiał ludzi do protestu w formie głodówki, ale skoro do tego już doszło, będę ich wspierał - powiedział Kampa.

Do kwestii powiększenia miasta o tereny gminy Dobrzeń Wielki odnosił się w miniony czwartek pochodzący z Opola wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Na konferencji prasowej podsumowującej rok swojej działalności uznał tę decyzję rządu z 19 lipca jako swój osobisty sukces.

- Dla kogo powinna pracować elektrownia Opole? Dla całego regionu, czy małej gminy? Ja nadal jestem przekonany, że dla regionu - podkreślił. Zdaniem wiceministra z inwestycji powinni korzystać wszyscy mieszkańcy regionu, a najlepszą gwarancję da w tej sytuacji miasto wojewódzkie.

Jaki odniósł się także do protestujących mieszkańców gminy Dobrzeń Wielki. - Mieli dużo pieniędzy dzięki elektrowni Opole i stworzyli sobie takie prywatne ranczo, w którym wójt malutkiej gminy zarabia więcej niż prezydent Opola, mimo że jego odpowiedzialność jest radykalnie mniejsza. Tę patologię trzeba było zmienić. Zamiast wydawać te pieniądze na takie rozbudowane ranczo, można je wydać na sprawy służące całemu regionowi - podkreślił wiceminister.


Oprac. Adam Styczek
PAP

...

Az tacy zdesperowani?!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 18:41, 27 Gru 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:06, 31 Gru 2016    Temat postu:

Protest głodowy w Dobrzeniu Wielkim pod Opolem. Awantura z prezydentem miasta, interweniowała policja
akt. 31 grudnia 2016, 19:50
Awanturą i interwencją policji zakończyła się próba negocjacji prezydenta Opola z osobami prowadzącymi strajk głodowy w Dobrzeniu Wielkim. 13 protestujących przeciw powiększeniu miasta Opole o część ich gminy domaga się rozmowy z przedstawicielem rządu.



W lipcu rząd przyjął rozporządzenie, w wyniku którego od 1 stycznia 2017 r. w granicach Opola znajdzie się 12 sołectw lub ich części, położonych dotąd w czterech sąsiednich gminach. Wśród terenów wcielonych w granice miasta jest część gminy Dobrzeń Wielki, w której znajduje się m.in. kompleks przemysłowy z elektrownią Opole.

Powiększenie powierzchni Opola postulował prezydent miasta Arkadiusz Wiśniewski. Jednak przeciwko takiemu rozwiązaniu od miesięcy protestują samorządowcy i część mieszkańców podopolskich gmin. 26 grudnia w Gminnym Ośrodku Kultury w Dobrzeniu Wielkim kilka osób rozpoczęło w tej sprawie protest głodowy, który ma skłonić rząd do wycofania się z decyzji.

W piątek wieczorem z niezapowiedzianą wizytą do GOK w Dobrzeniu Wielkim przyjechał prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski wraz z zastępcą i rzecznikiem prasowym. Delegacja chciała przekonać strajkujących do swoich racji.


Jednak do ośrodka zaczęli przybywać, powiadomieni przez protestujących, mieszkańcy gminy, również negatywnie nastawieni do planów władz. Sytuacja zrobiła się bardzo napięta, niemal doszło do rękoczynów, aż konieczna była interwencja policji. Tylko dzięki niej przedstawicielom władz miejskich Opola udało się przedostać do samochodu, który został potem opluty oraz uderzony kamieniem. Kilka osób miało tez uniemożliwiać odjazd auta, a zebrani skandowali "złodzieje, złodzieje".

Z apelem o odroczenie decyzji także w piątek zaapelowały do premier Beaty Szydło władze województwa opolskiego oraz przedstawiciele mniejszości niemieckiej. Jednak w wystąpieniu telewizyjnym premier jednoznacznie podtrzymała stanowisko rządu z 19 lipca.


W sobotę mediować w sprawie próbował też opolski biskup Andrzej Czaja, który zachęcał strajkujących do stonowania nastrojów i apelował o szacunek dla własnego zdrowia. Jednak rozmowy z protestującymi nie przyniosły żadnego rezultatu.


Głodujący do biskupa @bpAndrzejCzaja: "Zaufania do władz Opola już nie ma, wygasło zupełnie przez 13 mies. podłości. Czekamy na @BeataSzydlo
— NieDlaDużegoOpola (@NieDlaDuzego) 31 grudnia 2016



Oświadczenie głodujących z Dobrzenia Wielkiego! Prosimy o udostępnienie! pic.twitter.com/zR5b4ceK7N
— NieDlaDużegoOpola (@NieDlaDuzego) 31 grudnia 2016


Magdalena Wojnarowska
PAP

...

Mowilem ze emocje te to szalenstwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:13, 04 Sty 2017    Temat postu:

Protest głodowy w Dobrzeniu Wielkim pod Opolem. Dwie osoby przewieziono do szpitala
oprac.Magdalena Wojnarowska
akt. 4 stycznia 2017, 10:24
Dwie osoby, które od 26 grudnia prowadzą strajk głodowy w Dobrzeniu Wielkim (Opolskie), trafiły do szpitala. Protestujący zasłabli nad ranem w Gminnym Ośrodku Kultury, gdzie strajkują przeciwko włączeniu do Opola części ich gminy.

Początkowo w protestacyjnej głodówce uczestniczyło 13 osób, które domagały się rozmów ze stroną rządową. Po negocjacjach z wojewodą opolskim, który zobowiązał się do pośredniczenia w kontakcie z ministrem spraw wewnętrznych i administracji, troje protestujących zawiesiło głodówkę.

Strajkujący domagają się od rządu wycofania z przyjętego 1 lipca 2016 r. rozporządzenia, w wyniku którego od 1 stycznia 2017 r. w granicach Opola znalazło się 12 sołectw lub ich części, położonych dotąd w czterech sąsiednich gminach. Wśród terenów wcielonych w granice miasta jest część gminy Dobrzeń Wielki, w której znajduje się m.in. kompleks przemysłowy z elektrownią Opole. W związku z tym Dobrzeń Wielki traci tereny przemysłowe wokół elektrowni, a co się z tym wiąże - ok. 40 mln złotych z podatków. Władze gminy już rozpoczęły zwalnianie osób, których nie będzie mogła utrzymać po utracie tych pieniędzy.

Wprowadzenie zmian rząd uzasadnia lepszym wykorzystaniem istniejącej infrastruktury i potencjału dla całego regionu, jednak zdaniem władz samorządowych i protestujących, decyzję podjęto wbrew woli mieszkańców i z naruszeniem zasad samorządności.

Przeciwko decyzji protestują także władze mniejszości niemieckiej, które traktują zmiany jako wymierzone w siebie. Według nich, rozporządzenie o powiększeniu miasta kosztem tych gmin miało także podłoże narodowościowe.

Awantura z prezydentem Opola w Dobrzeniu Wielkim

Powiększenie powierzchni Opola, pomimo protestów, postulował prezydent miasta Arkadiusz Wiśniewski. 30 grudnia pojawił się on z niezapowiedzianą wizytą do GOK w Dobrzeniu Wielkim, gdzie trwa strajk. Delegacja z opolskiego ratusza chciała przekonać protestujących do swoich racji. Doszło do przepychanek i rękoczynów, konieczna była interwencja policji. Tylko dzięki niej, przedstawicielom władz miejskich Opola udało się przedostać do samochodu, który został potem opluty oraz uderzony kamieniem. Kilka osób miało tez uniemożliwiać odjazd auta, a zebrani skandowali "złodzieje, złodzieje".

W sobotę mediować w sprawie próbował też opolski biskup Andrzej Czaja, który zachęcał strajkujących do stonowania nastrojów i apelował o szacunek dla własnego zdrowia. Jednak rozmowy z protestującymi nie przyniosły żadnego rezultatu.
PAP,
Wirtualna Polska

...

Szalenstwo. O takie cos umierac?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:48, 05 Sty 2017    Temat postu:

Głodujący zaostrzyli formę protestu

AK
dodane 04.01.2017 16:38

Na sali GOK w Dobrzeniu Wielkim głodujących wspierają także mieszkańcy
Andrzej Kerner /Foto Gość

Coraz bardziej dramatyczna sytuacja w Dobrzeniu Wielkim.

Dzisiejszej nocy (4 stycznia) dwoje z głodujących w sali GOK w Dobrzeniu Wielkim z powodu pogorszenia stanu zdrowia zostało zabranych do szpitala przez karetkę pogotowia. Później oboje - 75-letnia kobieta i 60-letni mężczyzna -na własne żądanie zostali wypisani ze szpitala i powrócili do prowadzenia strajku głodowego. To dziesiąta doba głodówki.

Grupa 11 obecnie głodujących osób wydała oświadczenie, w którym powiadomiła o zaostrzeniu formy protestu głodowego. Od południa 4 stycznia przyjmują tylko wodę (dotychczas były to również soki owocowe).

W oficjalnym oświadczeniu z 4 stycznia głodujący podtrzymali swoje stanowisko w sprawie powiększenia Opola i przypomnieli - wyrażoną w trakcie przedwczorajszych negocjacji w opolskiej kurii diecezjalnej - ofertę przekazania podatków z Elektrowni „Opole” na „rozwój całego regionu” w zamian za pozostawienie w granicach gminy Dobrzeń Wielki sołectw włączonych od 1 stycznia br. do miasta Opole.

Protestujący oczekują na przyjazd przedstawiciela rządu RP, który miałby kompetencje do prowadzenia rozmów na ten temat.

Jak do tej pory nie ma informacji na temat skutków prośby o przyjazd ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusza Błaszczaka, do przekazania której zobowiązał się w trakcie poniedziałkowych negocjacji w kurii wojewoda opolski Adrian Czubak.

Próbowaliśmy w tej sprawie uzyskać wypowiedź rzeczniczki wojewody Martyny Kolemby, jednak kilkukrotne próby (telefony, SMS) skontaktowania się nie przyniosły efektu.

Protestujących odwiedzili dziś m.in. marszałek województwa Andrzej Buła i posłowie partii Kukiz’ 15.

...

Obled! O takie cos? Umierac! Niebywale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:25, 11 Sty 2017    Temat postu:

Milczenie strony rządowej

ak
dodane 10.01.2017 18:03

Janusz Piontkowski odczytuje oświadczenie w imieniu głodujących
Andrzej Kerner /Foto Gość

Brak odpowiedzi w sprawie spotkania z głodującymi od 15 dni w Dobrzeniu Wielkim.

Po wczorajszej (9 stycznia) wizycie przewodniczącego PO Grzegorza Schetyny u głodujących w Dobrzeniu Wielkim Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wydało komunikat, w którym przypomniane zostały argumenty za poszerzeniem Opola oraz poinformowano o tym, że minister Mariusz Błaszczak jest „na bieżąco informowany o sytuacji w województwie opolskim”.

W komunikacie MSWiA nie było odniesienia się do podstawowego postulatu prowadzących od 26 grudnia protestacyjną głodówkę, czyli do prośby o spotkanie z premier, ministrem spraw wewnętrznych lub reprezentantem rządu.

Wczoraj wieczorem głodujący w sali GOK w Dobrzeniu Wielkim poinformowali, że zwrócili się o pomoc do zawodowego mediatora, opolskiej adwokat Anety Gibek-Wiśniewskiej, która ma pomóc w wypracowaniu porozumienia między stronami.

Dzisiaj (10 stycznia) po południu oficjalnie ponowili swoją prośbę do premier Beaty Szydło o podjęcie rozmów już z udziałem profesjonalnego mediatora. Ponowienie kilkakrotnie wyrażonej prośby o podobnej treści uzasadnili pogarszającym się stanem zdrowia (właśnie rozpoczął się 16. dzień głodówki) oraz wątpliwościami, czy do premier Beaty Szydło docierają pełne informacje.

„Wierzymy w zapewnienia o woli wstawiennictwa za słabszymi i potrzebującymi wyrażonej w słowach Pani Premier: 'Będziemy przede wszystkim stali po stronie tych, którzy są słabsi i potrzebują pomocy, bo państwo i instytucje państwa są właśnie po to, by wtedy, kiedy obywatel jest krzywdzony - bronić go, by wtedy kiedy obywatel potrzebuje pomocy - pomagać mu, by wtedy, kiedy rządzący nadużywają władzy - wyciągnąć z tego konsekwencje'” - czytamy w oświadczeniu głodujących, którzy w zakończeniu pytają: „Czy we współczesnym świecie tak trudno o spotkanie człowieka z człowiekiem? Wszyscy przecież jesteśmy katolikami”.

...

Nie rozumiem tego szalenstwa. Zeby to o zycue chorych dzieci ale o jakis podzial administracyjny? Obled.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:24, 16 Mar 2017    Temat postu:

W kilkunastu miastach Polski protestują listonosze

oprac.Marek Grabski
16 marca 2017, 09:54
W czwartek wielu z nas może nie dostać swoich przesyłek. Wszystko przez protest listonoszy. Tylko we Wrocławiu przed budynkiem Poczty Głównej z samego rana zebrało się ponad 100 osób.



Listonosze domagają się podwyżek o tysiąc złotych brutto. To zasili nie tylko ich kieszenie, ale usprawni pracę, ponieważ przyciągnie nowych pracowników. W rozmowie z Radiem ZET, strajkujący mówili, że" w tej branży brakuje rąk do pracy, a wynagrodzenia rzędu 1,5 tysiąca złotych na rękę po prostu odstraszają potencjalnych pracowników".

Zarząd Poczty Polskiej chce, aby w ciągu 5 lat pensje listonoszy osiągnęły poziom średniej krajowej. Protestujący twierdzą jednak , że nie mogą tak długo czekać. W takim scenariuszu będą musieli po prostu odejść z pracy.

To kolejny z protestów. Listonosze planują już następną manifestacje w Warszawie, w której udział wezmą pracownicy poczty z całego kraju.

WP, Radio ZET, PAP

...

Tez takie sa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:18, 22 Mar 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Ekonomia
Protest związkowców z ArcelorMittal. Okupują budynek w Dąbrowie Górniczej
Protest związkowców z ArcelorMittal. Okupują budynek w Dąbrowie Górniczej

1 godz. 24 minuty temu

Związkowcy z koncernu hutniczego ArcelorMittal Poland spędzili noc w budynku dyrekcji spółki w Dąbrowie Górniczej. Domagają się wznowienia rozmów na temat płac. "Zostaniemy tutaj do momentu podjęcia przez pracodawcę merytorycznych rozmów i ich zakończenia porozumieniem płacowym" - powiedział szef Solidarności w ArcelorMittal Poland Jerzy Goiński.
Związkowcy z ArcelorMittal domagają się podwyżek
/Józef Polewka /RMF FM


Decyzję o pozostaniu w budynku dyrekcji w Dąbrowie Górniczej, związkowcy podjęli po wtorkowym spotkaniu z szefostwem koncernu. Według związkowców, odmówiono przyjęcia stanowiska strony społecznej w sprawie projektu porozumienia płacowego. Kolejne spotkanie w tej sprawie, z udziałem wszystkich działających w koncernie związków, zaplanowano na dziś.
Co zaproponował ArcelorMittal?

To jest tylko gra na czas, my chcemy jak najszybciej podpisać porozumienie, na które czeka 12 tys. pracowników - podkreśla Jerzy Goiński. Zdaniem związkowców, przygotowany przez pracodawcę projekt porozumienia płacowego został przekazany organizacjom związkowym pod koniec ubiegłego tygodnia. Miała tam znaleźć się informacja, że od 20 marca dokument zostanie wystawiony do podpisywania w trybie obiegowym, czyli bez dalszych negocjacji. Według związkowców, projekt odbiega od oczekiwań pracowników. Zakłada podwyższenie płac zasadniczych wszystkich pracowników firmy o 100 zł brutto i przeznaczenie kwoty 17 zł brutto na pracownika na indywidualny wzrost płac w poszczególnych grupach zawodowych. Pracodawca zaproponował również wypłatę nagrody za 2016 rok w wysokości 1 tys. zł dla każdego pracownika w dwóch transzach, oraz kolejne 300 zł uzależnione od wyników spółki.
Czego chcą związkowcy?

Związkowcy podtrzymują z kolei postulaty zgłoszone w październiku ubiegłego roku. Najważniejsze z nich dotyczą podwyżek w wysokości 300 zł brutto dla każdego pracownika oraz nagrody za ubiegły rok w wysokości 2,5 tys. zł brutto. Trwające od kilku miesięcy rozmowy nie doprowadziły do porozumienia. 9 marca związkowcy pikietowali siedzibę spółki w Dąbrowie Górniczej.

Przedstawiciele spółki wyjaśniają, że podwyżki w ArcelorMittal Poland składają się z części, która podlega automatycznej waloryzacji, wynikającej z układu zbiorowego pracy, oraz części negocjowanej corocznie ze związkami zawodowymi. Na pierwszą część podwyżki w tym roku przeznaczono 8 mln zł. Dla pracodawcy istotne jest, by podwyżki w roku 2017 były zróżnicowane - chodzi szczególnie o wzrost płac pracowników z młodszych stażem, bo ich wynagrodzenie nie uwzględnia np. Karty Hutnika, która jest dodatkowym składnikiem płacowym zależnym od stażu pracy.

Świadczenia z Karty Hutnika przysługują po pięciu latach w wysokości 5 proc. płacy zasadniczej. W ArcelorMittal Poland Kartą Hutnika obecnie objętych jest 9736 pracowników, czyli 95 proc. załogi, a jej średnia stawka wynosi 21 proc. Aby minimalizować różnice płacowe, pracodawca zaproponował podział środków na wzrost płac zasadniczych na dwie części: 60 proc. z przeznaczeniem na wzrost płac każdego pracownika i 40 proc. na indywidualne zmiany płacowe. Związki nie zgadzają się na proponowany przez pracodawcę sposób podziału środków.

ArcelorMittal Poland jest największym producentem stali w Polsce. W jej skład wchodzi pięć hut - w Krakowie, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Świętochłowicach i Chorzowie. Do koncernu należą też Zakłady Koksownicze Zdzieszowice, będące największym producentem koksu w Europie. AMP zatrudnia ok. 12 tys. osób, a wraz ze spółkami zależnymi - ok. 14 tys. Należy do koncernu ArcelorMittal - największego na świecie producenta stali.

(ug)
Marcin Buczek
RMF FM/PAP

...

Znowu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy