Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Zbrodnie kolonializmu.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:43, 04 Cze 2015    Temat postu: Zbrodnie kolonializmu.

Portugalia: społeczeństwo i eksperci unikają debaty o niewolnictwie


Portugalczycy w dalszym ciągu nie rozliczyli się ze swojej kolonialnej przeszłości. Zarówno społeczeństwo, jak i naukowcy unikają tematów dotyczących udziału ich przodków w procederze niewolnictwa.

Z szacunków naukowców z amerykańskiego Uniwersytetu Emory w Atlancie wynika, że Portugalia była czołowym krajem kolonialnym pod względem transportu afrykańskich niewolników do obu Ameryk. Ocenia się, że od 1514 r. do 1866 r. przewieziono przez Atlantyk łącznie około 12 mln osób, z czego za sprawą Portugalczyków blisko 6 mln.
REKLAMA


Wśród około 60 naukowców z całego świata, którzy brali udział w badaniu przeprowadzonym przez amerykańską uczelnię, był zaledwie jeden Portugalczyk – prof. Antonio de Almeida Mendes, mieszkający od kilkudziesięciu lat we Francji.

Historyk, zatrudniony na uniwersytecie w Nantes, zauważa, że portugalska opinia publiczna i nauka woli koncentrować się wciąż na pozytywnych aspektach wielkich odkryć geograficznych, niż analizować kwestię zniewalania afrykańskich ludów.

- W Portugalii historię stosunków z Afryką nadal przedstawia się pod kątem sukcesów nawigatorów i żeglarzy. Unika się wchodzenia w trudne tematy - wyjaśnił Mendes, z którego szacunków wynika, że tysiące niewolników z Czarnego Lądu wysyłanych było w XVI w. także do Portugalii. Stanowili oni około 10 proc. populacji stolicy.

Także historyk z Uniwersytetu Lizbońskiego prof. Joao Pedro Marques wskazuje, że brak zainteresowania portugalskiej kadry naukowej kwestią afrykańskich niewolników wynika z faktu, że jest to niewygodny temat dla tamtejszego społeczeństwa.

- Zagadnienie jest niewdzięczne i niesie ze sobą niewiele korzyści dla kraju i jego mieszkańców, stąd niewielu Portugalczyków chce się nim zajmować. Dodatkowym problemem jest brak środków na prowadzenie badań - twierdzi Marques.

Z badań nad europejskim kolonializmem w Afryce wynika, że największy odsetek przewożonych do Brazylii niewolników pochodził z terenów dzisiejszej Angoli, Beninu i Nigerii. Podróż przez Atlantyk przeżywało średnio 75 proc. pasażerów.

W ocenie lizbońskiego ekonomisty Miguela Monteiro choć zjawisko zniewalania Afrykańczyków jest powszechnie potępiane, to jednak – zapewniając tanią siłę roboczą - przyczyniło się do budowy silnego gospodarczo, a zarazem największego kraju Ameryki Południowej, jakim jest Brazylia.

- Nie wolno usprawiedliwiać niewolniczego procederu, ale warto pamiętać, że jego ocena jest inna z perspektywy kilku wieków, które minęły, niż w ówczesnych latach. Inaczej też oceniamy dziś towarzyszące okresowi Rewolucji Francuskiej masowe egzekucje z tamtej epoki, niż ludzie żyjący na przełomie XVIII i XIX w. - powiedział Miguel Monteiro.

Ekspert przypomniał, że zmuszanie do pracy mieszkańców kolonii było w przeszłości naturalnym i akceptowanym wśród ówczesnych państw elementem polityki gospodarczej.

- Dziś słusznie oburzamy się słysząc, w jaki sposób traktowani byli przed wiekami Afrykańczycy przewożeni na brazylijskie plantacje kawy, trzciny cukrowej i do kopalni złota. Tymczasem warto pamiętać, że ludzkość przez wieki ewoluowała, dochodząc do większego równouprawnienia. Całkiem niedawno przecież zniesiono w Europie ograniczenia dotyczące prawa wyborczego kobiet. W Portugalii nastąpiło to dopiero w 1974 r. - dodał Monteiro.

...

Szokuje to jak lud chrzescijanski i to katolicki mogl robic takie rzeczy. Niewolnictwo bylo wszedzie ale Ewangelia juz od setek lat byla znana w Portugalii...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:00, 09 Lut 2017    Temat postu:

Tanzania chce ubiegać się o odszkodowania od Niemiec

Wczoraj, 8 lutego (23:40)

Rząd Tanzanii rozważa podjęcie działań prawnych, aby zmusić Niemcy do wypłacenia reparacji za popełnione ponad wiek temu, w czasach kolonialnych, okrucieństwa w Tanganice - poinformował minister obrony kraju Hussein Mwinyi.
Angela Merkel
/Oliver Weiken /PAP/EPA

Tanzania, nazywana wcześniej Tanganiką, do I wojny światowej była kolonią Cesarstwa Niemieckiego. Znana była pod nazwą Niemiecka Afryka Wschodnia.

Weźmiemy pod uwagę działania podjęte przez rządy Kenii i Namibii, ubiegając się o odszkodowania - powiedział Hussein Mwinyi.

Niemiecka ambasada w Tanzanii nie skomentowała wystąpienia ministra.
Oskarżeni o zbrodnie popełnione na tubylcach z 20 grup etnicznych

W Tanzanii, która była niemieckim protektoratem, niemieckie wojsko oskarżono o zbrodnie popełnione na tubylcach z 20 grup etnicznych po powstaniu Maji-Maji (1905-1907).

Jeśli rząd Tanzanii - jak pisze agencja AP - będzie naciskać na wypłacenie reparacji, dawna Afryka Wschodnia może stać się kolejnym przykładem uzyskania odszkodowań od kolonizatorów. Udało się to sąsiadującej z nią Kenii, w której grupa Kenijczyków wygrała odszkodowania od rządu brytyjskiego.

W 2013 roku brytyjski rząd wyraził ubolewanie z powodu represji obejmujących torturowanie Kenijczyków walczących o wyzwolenie w latach 1950-60 spod brytyjskiej władzy. Około 5200 torturowanym wówczas Kenijczykom wypłacił tytułem odszkodowania 21,5 mln dolarów, czyli średnio ponad 4 tys. dolarów każdemu.
Odszkodowania od Niemiec domaga się już Namibia

Wobec Niemiec roszczenia zgłosiła już inna ich była kolonia - Namibia. W styczniu Niemcy poinformowały, że wypłacą odszkodowanie rządowi Namibii za wymordowanie tam 65 tys. ludzi podczas okupacji kolonialnej. W styczniu też ludy Herero i Nama wniosły pozew zbiorowy przeciwko Niemcom w sądzie w Nowym Jorku, domagając się odszkodowań dla rodzin ofiar. Rozmowy między rządem Niemiec i Namibii trwają.

...

Takze nalezy przypomniec o ludobojstwie na Herero. W takiej atmosferze dorastał Hitler. BYL ON PRODUKTEM EPOKI A NIE PRZYBYSZEM Z KOSMOSU!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:25, 14 Lut 2017    Temat postu:

Plaga morderstw w szwedzkim Malmoe. Od początku roku 11 strzelanin

Wczoraj, 13 lutego (18:21)

​W Malmoe, na południu Szwecji, od początku 2017 roku doszło do 11 strzelanin, w których trzy osoby zginęły, a czwarta walczy o życie. Wizytujący miasto minister spraw wewnętrznych obiecał powstrzymanie fali zbrodni. Malmoe jest miastem, w którym jest spora społeczność imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki.
Policja w Malmoe pracuje w miejscu, gdzie doszło do strzelaniny
/JOHAN NILSSON / TT /PAP/EPA


W przeddzień wizyty szefa MSW Andersa Ygemana, w niedzielę wieczorem, na jednym z placów w centrum Malmoe nieznany sprawca zastrzelił 23-letniego mężczyznę. Według mediów znana wcześniej policji ofiara została kilkakrotnie trafiona w głowę. Zarówno w tej sprawie, jak i w przypadku dwóch pozostałych morderstw, jakie miały miejsce w ostatnich tygodniach, nikt nie jest podejrzany.

Zarówno ja, jak i rząd poważnie traktujemy rozwój wydarzeń w Malmoe - powiedział Ygeman, który spotkał się z władzami miasta oraz policją.

Minister, będący jednym z najpopularniejszych szwedzkich polityków, obiecał zwiększenie budżetu policji w Malmoe, aby - jak powiedział - "mundurowi byli widoczni na ulicach, a specjaliści otrzymali wsparcie w wykrywaniu przestępstw".

Polityk zaproponował zaostrzenie do co najmniej dwóch lat więzienia kary za posiadanie broni oraz wprowadzenie aresztów domowych z wykorzystaniem elektronicznych bransoletek dla młodzieży ze środowisk kryminalnych.Burmistrz Malmoe, Katrin Stjernfeldt Jammeh, zapowiedziała uruchomienie lokalnego centrum do walki z gangami. Zwiększony ma być monitoring ulic.

W związku z sytuacją w Malmoe trwa w Szwecji debata nad możliwością wprowadzenia instytucji anonimowego świadka.

Według policji sprawy morderstw w Malmoe pozostają nierozwiązane, gdyż zwyczajnie ludzie obawiają się, że zostaną kolejnym celem miejscowych, często imigranckich gangów.

Niektóre firmy zapowiedziały, że w trosce o bezpieczeństwo swoich pracowników przestają świadczyć usługi w Malmoe.

W styczniu po zastrzeleniu przez nieznanego sprawcę 16-letniego chłopca, który czekał na przystanku autobusowym, miała miejsce w Malmoe demonstracja przeciwko przemocy. Motywy tej zbrodni pozostają nieznane.

W 2016 roku w Malmoe odnotowano 10 morderstw z wykorzystaniem broni palnej.

(az)
RMF FM/PAP

...

Oni sa z krajow gdzie policji schodzi sie z drogi bo moga zabic i nic im nie bedzie. ZRESZTA TO ZACHOD TAKIE ,,ZASADY" USTANOWIL!!! TO SA BYLE POLICJE KOLONIALNE SLUZACE TRZYMANIU TUBYLCOW ZA MORDE! Tymczasem szwedzka policja nie ma specjalnie co robic bo spoleczenstwo slynie z uczciwosci...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:05, 27 Mar 2017    Temat postu:

Namibia żąda od Niemiec 30 mld euro
1 dni temu, 2017-03-25 Świat


Rząd Namibii chce od Niemiec zadośćuczynienia za ludobójstwo ludów Herero i Nama, które miało miejsce w latach 1904-1908 w Namibii. To tam Niemcy, w swojej niegdysiejszej koloni dopuścili się ludobójstwa.



O sprawie pisze dziennik „The Namibian", powołując się na koła rządowe Namibii.



Jak wynika z doniesień dziennika, rząd nie godzi się na propozycje Berlina utworzenia specjalnego funduszu pomocy wartości 100 mln euro jako swego rodzaju zadośćuczynienia za masakrę ludów Herero i Nama, jakiej dopuścili się Niemcy w swej niegdysiejszej kolonii w Afryce Południowo-Zachodniej, dzisiejszej Namibii.



Rozmowy namibijsko-niemieckie na temat rozwiązania tej sprawy trwają od trzech lat.

Nieco wcześniej niemiecki rząd uznał, że wojna ludobójcza w Namibii w latach 1904–1908 była wojną zbrodniczą i ludobójstwem.

W czasie trwania wojny zginęło co najmniej 85 tys. członków plemion Herero i Nama. Tych ostatnich nazywano w Niemczech Hottentotami.

Obecnie rząd w Windhuk pracuje nad pozwem do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze opiewającym na 30 mld euro.

...

Mlody Adolf Hitler wlasnie takie przyklady chłonął w mlodosci...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:26, 17 Lut 2018    Temat postu:

Plemiona Herero i Nama z Namibii wzbudziły niepokój w Niemczech. Domagają się 50 mld euro
17 lutego 2018, 18:00

Naszymi żądaniami wypłaty biliona dolarów za straty wojenne w Berlinie się nie przejęto. Natomiast podobna groźba plemion Herero i Nama wzbudziła tam spory niepokój. Ale afrykańskie ludy, w przeciwieństwie do nas, wiedzą, jak walczyć o swoje prawa.
Sąd Okręgowy dla Południowego Dystryktu Nowego Jorku jest jednym z najważniejszych w USA. Ten fakt ma spore znaczenie dla Niemiec, od kiedy rok temu sędzia Laura Taylor Swain zgodziła się przyjąć do rozpatrzenia pozew dwóch namibijskich plemion.

Kancelaria reprezentująca ludy Herero i Nama powołała się na Alien Tort Claims Act z 1789 r. Uchwalona na początku prezydentury George’a Washingtona ustawa miała chronić ochotników z Europy, którzy walczyli w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Dano w niej cudzoziemcom przywilej wnoszenia do amerykańskich sądów pozwów przeciwko obcym rządom, jeśli te naruszyły międzynarodowe prawa lub traktaty zawarte z USA. Zapomniany akt „odkryto” w 1980 r., gdy organizacje broniące praw człowieka oskarżyły rząd Paragwaju o stosowanie tortur. Wkrótce procesy z powołaniem się na ATCA zaczęły się mnożyć, aż Sąd Najwyższy wskazał, iż stosowanie tej ustawy należy ograniczyć do przypadków „wystarczająco powiązanych z USA”.

Ludobójstwo popełnione przez wojska kolonialne ponad 100 lat temu w Afryce nie wydaje się zdarzeniem mającym cokolwiek wspólnego z Ameryką. Powołując się na to, rząd Angeli Merkel odmówił przyjęcia pozwu. Jednak sędzia Swain pozostała nieugięta, choć nie udało się jeszcze doprowadzić do pierwszej rozprawy. Za to cicha dyplomacja Niemiec zaczęła przynosić efekty. Pod koniec stycznia sędzia Swain nakazała, by do 14 lutego ludy Herero i Nama uzupełniły pozew, ponieważ ma wątpliwości, czy wnoszona sprawa podlega jurysdykcji nowojorskiego sądu.

Ale choć na niwie prawnej ludy Herero i Nama może czekać bolesna prawna porażka, to już mogą mówić o ogromnym sukcesie. Informacje o sensacyjnych roszczeniach obiegły świat (domagają się 50 mld euro), co przy okazji nagłośniło historię ludobójstwa, o którym przez 100 lat nikt nie chciał pamiętać.

...

Maja racje calkowita. Ohydna zbronia niby wspanialej epoki. Widzimy jaka wspaniala. I nie myslcie ze,, plemiona" Herero to dzicy z buszu! Wtedy oni mieszkali w domach i chodzili garniturach! Tak! Zeuropeizowani.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:13, 03 Cze 2018    Temat postu:

Namibia – Zapomniane zbrodnie – pierwsze niemieckie obozy koncentracyjne.
WRITTEN BY: JASIEK
ARTYKUŁY TAGI: HISTORIA, KONCENTRACYJNE, NAMIBIA, OBOZY

Wyprawa do Namibii stała się dla mnie nie tylko przygodą podróżniczo – przyrodniczą, ale także bardzo ważną lekcją historii. Historii, która choć wydarzyła się ponad 100 lat temu 8000 km od Warszawy, w odległej południowo – zachodniej Afryce miała decydujący wpływ na późniejsze losy wielu mieszkańców Europy. Tu powstały pierwsze niemieckie obozy koncentracyjne.

XIX wiek to okres, w którym kraje liczące się na arenie międzynarodowej rozpoczęły podbój terenów pozaeuropejskich i zakładały własne kolonie. Anglia swoje działania skupiała przede wszystkim w Azji i Afryce, a Francja na terenie Azji oraz Indochin (dzisiejszy Wietnam, Kambodża). Jedynym mocarstwem, które nie posiadało własnych kolonii były Niemcy.

W 1883 roku niemiecki kupiec Adolf Luderitz postanowił otworzyć swoją placówkę handlową w Afryce. Jego wysłannik Heinrich Vogelsang po dotarciu do zatoki, w której znajdowała się niewielka osada Angra Pequeña udał się w głąb lądu do Bethanie – domu dwunastu klanów Nama. Dzięki pomocy niemieckiego misjonarza z Reńskiego Towarzystwa Misyjnego podpisał ze stojącym na czele kaptein Josephem Fredricksem porozumienie na mocy którego Adolf Luderitz stał się właścicielem Angra Pequeña oraz ziemi położonej w promieniu 8 km. Z pozoru błaha transakcja stała się zalążkiem tragicznej historii mieszkańców dzisiejszej Namibii.

Luderitz
Luderitz

Lothar von Trotha
Lothar von Trotha

W 1884 roku władze II Rzeszy postanowiły działać na rzecz zabezpieczenia interesów niemieckich kupców w placówkach handlowych zlokalizowanych poza Niemcami. Zapoczątkowało to wspólne dążenie do stworzenia niemieckiego imperium. Kolejne lata to okres ciągłego rozwoju Niemieckiej Afryki Południowo – Zachodniej. Jednym ze znaczących ośrodków handlowych pomiędzy kolonizatorami, a miejscowymi ludami stało się miasto Okahandja, gdzie w styczniu 1904 roku doszło do pierwszej potyczki pomiędzy członkami ludu Herero pod wodzą Samuela Maharera a mieszkańcami niemieckiej osady. W wyniku tego starcia zginęło ok 100 mężczyzn po stronie niemieckiej. W pierwszych tygodniach walk zauważalna była przewaga miejscowej ludności. Aby wzmocnić nieliczne wojsko niemieckie do Afryki wysłana została 15 tysięczna armia pod dowództwem generała Lothara von Trotha. Człowieka bezwzględnego i okrutnego.

W sierpniu 1904 roku pod masywem Waterberg w północno-wschodnich rejonach dzisiejszej Namibi doszło do decydującej walki pomiędzy ludem Herero i niemieckimi wojskami. W wyniku ataku wiosek zginęła znaczna część ludności. Ci, którzy przeżyli zmuszeni byli uciekać na pustynię Omaheke, gdzie czekała na nich śmierć z wycieńczenia. Niemcy nie oszczędzali kobiet oraz dzieci.

Płaskowyż Waterberg
Płaskowyż Waterberg

Wojska niemieckie przed bitwą pod Waterberg
Wojska niemieckie przed bitwą pod Waterberg

Sześć tygodni po bitwie ujawnił się plan von Throty dotyczący eksterminacji miejscowej ludności. Generał odczytał tekst proklamacji, która zmuszała Herero do opuszczenia ziem zajętych przez Niemców, a każdy kto nie wykona rozkazu miał zostać zastrzelony.

Od tego czasu rozpoczęły działalność tzw. patrole oczyszczające, które miały zabijać napotkanych Herero oraz Nama (oni także zbuntowali się przeciwko niemieckiej polityce). Część wojskowych nie godziła się na tak drastyczne działania, dlatego podjęto decyzje o umieszczeniu jeńców w obozach koncentracyjnych.

Pierwsze niemieckie obozy koncentracyjne
Niewielka wojna kolonialna przerodziła się w wojnę o przyszłość białej rasy i pozycję Niemiec na arenie międzynarodowej. Mimo, iż w afrykańskich obozach nie było komór gazowych można dostrzec bezpośrednie analogie z hitlerowskimi obozami koncentracyjnymi. Więźniowie w nieludzkich warunkach zmuszani byli do pracy prowadzącej do śmierci z wyczerpania. W imię pseudomedycyny prowadzone były eksperymenty. Herero oraz Nama zmuszani byli do gotowania głów swoich bliskich i do usuwania z nich tkanek kawałkami szkła. Tak preparowane czaszki wysyłane były do niemieckich uniwersytetów, gdzie zrodziła się koncepcja różnic rasowych oraz wyższości rasy białej nad innymi. Tego typu teorie spotykały się z dużym zainteresowaniem. W 1908 roku doktor Fisher przeprowadził w Namibii obszerne badania naukowe. Ostrzegał przed negatywnymi skutkami mieszania się ras, był także wyznawcą eugeniki – jego koncepcje święciły triumfy 30 lat później w nazistowskich Niemczech.

Dopiero w 1908 roku, kiedy większość infrastruktury koloni była gotowa zlikwidowano obozy. Do tego czasu 100 tys. ludzi straciło życie. Stanowili oni 3/4 populacji Herero oraz 1/2 Nama. Zwłoki chowano w zbiorowy mogiłach lub wrzucano bezpośrednio do oceanu. Wszystkie ślady zbrodni niemieckich zostały zatarte.

Głowy Herero do celów pseudonaukowych
Głowy Herero do celów pseudonaukowych

Głowy Herero do celów pseudonaukowych
Głowy Herero do celów pseudonaukowych

Dopiero teraz prawda o niemieckich zbrodniach w Namibii może ujrzeć światło dzienne. Namibijczycy po odzyskaniu niepodległości w 1990 roku upominają się o swoich przodków, którzy ponad sto lat temu stracili życie z rąk sadystycznych oprawców. Niemcy do tej pory nie przeprosili za zbrodnie dokonane w Afryce. W 2007 roku władze Namibii doprowadziły do odzyskania części czaszek wywiezionych do Niemiec. W miejscu dawnego obozu koncentracyjnego w Luderitz na półwyspie Shark Island mieści się obecnie kemping.

Shark Island
Shark Island

W centralnym miejscu znajdują się tablice upamiętniające Alfreda Luderitza jako założyciela Niemieckiej Afryki Południowo – Zachodniej oraz śmierć żołnierzy niemieckich w latach 1904-1908. Zarówno architektura jak i niemieckie nazwy ulic przypominają, że jeszcze niedawno Namibia była miejscem realizacji koncepcji poszukiwania przestrzeni życiowej (Lebensraum) dla tysięcy Niemców, którzy uważali się za naród nadrzędny nad mieszkańcami Afryki. Wieloletnie zamazywanie historii przez potomków wojsk kolonizacyjnych przyniosło planowany efekt. Podróżując po Namibii ciężko poznać prawdę o wydarzeniach sprzed lat, które miały niekwestionowany wpływ na zbrodnie dokonane 30 lat później przez Hitlera.

Autor: Jan Łabza

...

Tym zachwycal sie Hitler! Dokladnie. Oczywiscie Niemcy nie byli wtedy jakos szczegolnie bestialscy. To byla,,norma". Przegieli Belgowie i nawet wtedy to juz bylo za duzo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:37, 10 Cze 2018    Temat postu:

SPÓR O KOLONIE

Lizbończycy w ramach budżetu partycypacyjnego przegłosowali decyzję o budowie pomnika, który ma uhonorować ofiary kolonializmu i handlu ludźmi w imperium portugalskim. Mimo że inicjatywa cieszy się szerokim poparciem, w kraju rozpoczęła się dyskusja o tym, jak Portugalia powinna zmierzyć się z kolonialną przeszłością i wielorasową teraźniejszością.

Panorama Lizbony /Jan Kucharzyk /East News
Panorama Lizbony /Jan Kucharzyk /East News
Kraj wynalazców kompasu
Do lizbońskiej dzielnicy Belém turyści przyjeżdżają w dwóch celach. Po pierwsze - po wypiekane tam babeczki Pastéis de Belém, po drugie - aby zwiedzać tamtejsze zabytki upamiętniające wielkie wyprawy żeglarskie. Właśnie w tym miejscu znajdował się główny port stolicy w czasach świetności portugalskiego imperium kolonialnego. Stąd w nieznane wyruszał odkrywca Vasco da Gama i tu wracali kolonizatorzy ze statkami pełnymi złota. Spacerując po przedmieściu, możemy podziwiać słynną mozaikę prezentującą mapę świata, z zaznaczonymi trasami morskimi portugalskich odkrywców. W pięknym klasztorze Hieronimitów pochowany został Vasco da Gama. Ale największym hołdem dla odkryć geograficznych jest 52-metrowy pomnik Odkrywców (Padrão dos Descobrimentos) nad rzeką Tag. Odsłonięty został w 1960 r., dokładnie w 500. rocznicę śmierci księcia Henryka Żeglarza. Na pomniku umieszczone zostały 33 najważniejsze dla historii portugalskich odkryć postacie, którym przewodzi Henryk Żeglarz z modelem karaweli w dłoniach. Jednak nie znajdziemy tutaj żadnej tablicy, opisu czy jakiejkolwiek informacji o niewolnikach wywiezionych przez tych sławnych podróżników. Przerażająca historia czarnego niewolnictwa została całkowicie wymazana z publicznej pamięci.

REKLAMA

Lizbona ma pomników pod dostatkiem. Ale ani jeden nie odnosi się do okresu handlu niewolnikami. Jak słusznie swego czasu pisał dziennik "Público", "podczas gdy w Liverpoolu jest Muzeum Niewolnictwa, w Nantes haniebną rolę Francji w czasach imperializmu przypomina monument Mémorial de l’abolition de l’esclavage, a w Amsterdamie czy Paryżu toczą się szerokie debaty na temat rasizmu i kolonializmu, nasz kraj milczy na temat swojej mrocznej i niewygodnej przeszłości".

Dopiero w 2016 r. otwarto w Portugalii niewielkie muzeum poświęcone czasom niewolnictwa. I to na uboczu, z dala od turystów i samych miejscowych - w małym Lagos na południu kraju, na miejscu dawnego targu niewolników.

Portugalczycy w dalszym ciągu nie rozliczyli się ze swojej kolonialnej historii. Zarówno społeczeństwo, jak i naukowcy unikają tego tematu. Wolą się koncentrować na pozytywnych aspektach wielkich odkryć geograficznych i wspominać takie postacie, jak Alfonso de Albuquerque, którego uważa się za głównego twórcę portugalskiego imperium kolonialnego. Przez zachęcanie swoich marynarzy do zawierania małżeństw z tubylczymi kobietami, stworzył odmienny niż w pozostałych krajach styl kolonizacji. W szkołach z dumą uczy się dzieci tego, że to ich rodacy wymyślili kompas, żeglowanie czy solonego dorsza, że wspólnie z Hiszpanią odkryli Nowy Świat i że to Portugalia dostała jego największą część, czyli Brazylię. Nie analizuje się kwestii zniewalania ludów afrykańskich.

Kontrowersje wokół tego, w jaki sposób iberyjski kraj powinien zaznaczyć swoją rolę w handlu niewolnikami, zrodziły się już wiosną ubiegłego roku, kiedy prezydent Marcelo Rebelo de Sousa złożył wizytę w Senegalu.

Podczas pobytu na wyspie Gorée, która była największą bazą handlu niewolnikami na Czarnym Lądzie (stąd Portugalczycy przywieźli do kraju pierwszych Afrykańczyków), powiedział, że jego kraj uznał zniewolenie za niesprawiedliwe. Miał na myśli pierwsze ustawy abolicjonistyczne z lat 60. XVII w. Nie rozwinął jednak wątku roli swojego kraju w procederze niewolniczego handlu ani nie wypowiedział słowa "przepraszam", jakiego wcześniej używali w tym miejscu choćby papież Jan Paweł II i były brazylijski prezydent Lula da Silva.

Przemówienie Rebela de Sousy potępiło w liście otwartym 50 intelektualistów i artystów. Napisali: "Słowa prezydenta były odgrzewaniem wybielonej wersji kolonialnego zniewolenia, wciąż popularnej wśród wstecznych odłamów naszego społeczeństwa". A na ulicach, w telewizji i na forach internetowych rozpoczęła się dyskusja o wystąpieniu głowy państwa.

Niewolnicy zmuszani do pracy (ilustracyjne) /The Granger Collection, New York /Agencja FORUM
Niewolnicy zmuszani do pracy (ilustracyjne) /The Granger Collection, New York /Agencja FORUM
1444 transporty niewolników
Między 1441 a 1444 r. na plażę w portugalskim Lagos dotarł pierwszy transport 235 niewolników z Czarnego Lądu. Zostali uprowadzeni u wybrzeży Senegambii i przeznaczeni na sprzedaż. Szacuje się, że Lagos przyjęło co najmniej 1444 regularne transporty niewolników i to prawdopodobnie tutaj powstał pierwszy ich targ na Starym Kontynencie. "Dzieci, widząc, że oddziela się je od rodziców, pośpiesznie pobiegły w ich kierunku" - pisał kronikarz Gomes Eanes de Zurara, który był wtedy na miejscu. "Matki chwyciły swoje dzieci w ramiona i trzymając je, rzuciły się na ziemię, okrywając je swoimi ciałami, nie zważając na spadające na nie ciosy". Po 20 latach Lizbona stała się administracyjnym centrum handlu ludźmi.

Niewolnictwo rzuca cień na to, co portugalska historia przedstawia jako złoty wiek, kiedy żeglarze w małych łodziach wyruszali na pierwsze morskie szlaki łączące Europę z Afryką subsaharyjską, Azją i Ameryką Południową w XV i XVI w. Szacuje się, że Portugalczycy na swoich statkach wywieźli z Afryki na inne kontynenty ok. 5,8 mln ludzi, większość do Brazylii. Rozwijająca się tam gospodarka oparta na produkcji cukru potrzebowała rąk do pracy. Portugalska kolonia szybko stała się największym jego eksporterem. Afrykańscy niewolnicy zaczęli się pojawiać na terenach dzisiejszej Brazylii w latach 30. XVI w. Stanowili główną siłę roboczą na plantacjach. Początkowo wykorzystywano do pracy rdzennych mieszkańców, czyli Indian, jednak oni nie byli w stanie wykonywać jej w latyfundiach. W fatalnych warunkach szybko wymierali. Tymczasem Afrykańczycy mieli już doświadczenie na plantacjach trzciny cukrowej, m.in. na Wyspach Świętego Tomasza i Książęcej. Przymusowa praca niewolników utrzymywała gospodarkę cukrową największego południowoamerykańskiego państwa, stamtąd towar płynął na Półwysep Iberyjski.

Mieszkańcy Afryki byli bici, głodzeni, transportowani okrętami w straszliwych warunkach, a potem zmuszani do nieludzkiej pracy. Jedna czwarta nie przeżywała drogi morskiej.

Isabel Castro Henriques, profesor historii, która przez większość kariery zajmowała się badaniem dziejów Afryki oraz roli niewolnictwa i transatlantyckiego handlu niewolnikami, chwali pomysł zbudowania pomnika. "Powinien powstać już dawno, ponieważ byliśmy narodem będącym właścicielem niewolników między XV a XIX w. Z wielu przyczyn historycznych i etycznych ominęliśmy dyskusję na temat tego okresu, wyparliśmy te niewygodne dla Portugalczyków fakty".

"Dzięki temu projektowi wznowiliśmy debatę na temat roli kraju, który w minionych czasach handlował zniewolonymi ludźmi, oraz wymusiliśmy refleksję nad związkiem tej historycznej przeszłości z rasizmem" - wyjaśnia Beatriz Gomes Dias, przewodnicząca Stowarzyszenia Potomków Afrykanów, które zainicjowało budowę pomnika. "Potrzebujemy go, aby uświadomić raz na zawsze, że niewolnictwo nie jest czymś, co zostało uporządkowane w przeszłości. Ten okres nie może być białą plamą w naszej historiografii".

Afrykańscy niewolnicy (ilustracyjne) /Science Photo Library /East News
Afrykańscy niewolnicy (ilustracyjne) /Science Photo Library /East News
Niewolnicza przeszłość, wielokulturowa teraźniejszość
Media zwracają uwagę, że w odkrywaniu zapomnianych dziejów niewolnictwa chodzi nie o samą historię, lecz także o wielorasową teraźniejszość. Portugalia uchodzi za kraj otwarty i tolerancyjny. Na pierwszy rzut oka rzeczywiście tak to wygląda. Na ulicach większych miast zobaczymy mieszane pary, czarnoskóre i białe dzieciaki czy młodzież razem bawiące się bądź imprezujące. Nie czuć tu rasizmu. W przeciwieństwie do innych państw Starego Kontynentu w Portugalii nie ma znaczącej skrajnie prawicowej partii z ksenofobicznymi, populistycznymi hasłami. Rząd w Lizbonie (z poparciem opozycji parlamentarnej) zobowiązał się przyjąć nie 4,5 tys. uchodźców, ale 10 tys. osób. Nie odbywają się tu żadne wiece antyimigranckie.

"Każdy, kto obserwuje sytuację polityczną w Europie, musi się zgodzić, że Portugalia jest prawdopodobnie najmniej rasistowskim krajem na kontynencie" - pisał w dzienniku "Público" Renato Epifânio, przewodniczący Międzynarodowego Ruchu Lusofońskiego, który promuje więzi kulturowe między krajami portugalskojęzycznymi. "To może i powinno być jednym z naszych największych powodów do dumy" - podkreślał.

Choć pojawia się też inny pogląd. Część działaczy społecznych uważa, że czarnoskórzy są w Portugalii marginalizowani. Rasizm ma mieć charakter systemowy i strukturalny. Dyskryminacja obejmuje edukację, zatrudnienie czy wymiar sprawiedliwości. Różne kampanie społeczne zwracają uwagę na brak czarnych twarzy w polityce, biznesie i mediach. W portugalskim parlamencie jest zaledwie jeden czarnoskóry poseł. Niewiele jak na kraj, który lubi się pochwalić, że jest bardzo otwarty na inne kultury i narody.

Brazylijski internetowy dziennik "Nexo Jornal" swego czasu pisał o rodakach, którzy także mieli być dyskryminowani, np. przy wynajmowaniu mieszkań czy na rynku pracy w tym iberyjskim państwie.

Ponadto opcja postkolonialna nadal ma w Portugalii zwolenników. Widoczna jest m.in. w licznych publikacjach przedstawiających w pozytywnym świetle uczestników wojen kolonialnych z lat 60. i 70., prowadzonych w Angoli, Mozambiku oraz w Gwinei Bissau. Autorami większości są sami uczestnicy wypraw militarnych, zrzeszeni w Portugalskiej Lidze Kombatantów. Warto zaznaczyć, że Portugalia utrzymywała kolonie najdłużej spośród wszystkich państw europejskich.

Epoka Odkryć sprawiła, że ten mały naród na obrzeżach Europy zyskał pozycję globalnej potęgi, a wyczyny wczesnych odkrywców trwają w narodowej tożsamości. Portugalscy bohaterowie morza są czczeni w pierwszych słowach hymnu narodowego, flagę Portugalii zdobi astrolabium - przyrząd astronomiczny używany w nawigacji do początku XVIII w. Posągi krzepkich marynarzy są niemal w każdym mieście portugalskim. Pomnik upamiętniający ofiary kolonializmu, przede wszystkim handlu ludźmi i niewolnictwa, będzie przypominał również o mroczniejszej stronie wielkich odkryć geograficznych, która przez lata była przemilczana. Przywróci prawdę o portugalskiej historii. Nie wiadomo jeszcze, jak będzie wyglądał i kto go zaprojektuje. Mówi się, że powinien to zrobić artysta pochodzący z Afryki.

Sam posąg ma być zlokalizowany w historycznym centrum Lizbony, niedaleko placu Commerce, gdzie ponad pięć wieków temu odbywały się targi niewolników przybywających do Portugalii.

Tomasz Skowronek

...

Widzicie jakie Zachod popelnial zbrodnie. Na ich tle Polska świeci jasnym światłem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:48, 31 Sie 2018    Temat postu:

Niemcy oddają szczątki Namibijczyków. "Ofiary pierwszego ludobójstwa XX wieku"
Środa, 29 sierpnia (18:20)
W Berlinie przekazano namibijskiej delegacji szczątki Namibijczyków, zabrane przez Niemców ponad wiek temu w czasach kolonialnych do badań antropologicznych. Na ceremonii kościelnej luterańska biskup Petra Bosse-Huber nazwała Namibijczyków pierwszymi ofiarami pierwszego ludobójstwa XX wieku.
Namibijskiej delegacji rządowej z minister kultury Katriną Hanse-Himarwą na czele przekazano w geście rekoncyliacji 19 czaszek, skalp i kości w sumie 27 osób, przechowywane głównie w kolekcji antropologicznej berlińskiej kliniki uniwersyteckiej Charite.
Do niemieckich zbiorów trafiło łącznie około 300 głów ucinanych jeńcom. W 1924 r. jedno z muzeów sprzedało część kości amerykańskiemu kolekcjonerowi, który podarował je muzeum historii naturalnej w Nowym Jorku. W 2011 roku Niemcy zwrócili 20 czaszek afrykańskich wojowników, ale około 250 pozostaje w niemieckich zbiorach. Służyły one m.in. niemieckiemu profesorowi medycyny, antropologii i eugeniki Eugenowi Fischerowi, udowadniającemu "wyższość białej rasy", współtwórcy teorii wyższości "rasy nordyckiej".
Niemcy mają "jeszcze dużo do zrobienia" za swoją kolonialną przeszłość na terytorium afrykańskim w latach 1884-1915 - powiedziała w tym tygodniu niemiecka minister stanu do spraw międzynarodowej polityki kulturalnej w MSZ Michelle Muentefering, przewodnicząca uroczystości ze strony niemieckiej.
Rząd Niemiec uznał swoją odpowiedzialność za masakry plemion Herero i Nama i w 2016 r. zapowiedział oficjalne przeprosiny. Negocjacje z Namibią w tej sprawie trwają. Jak przypomniała w poniedziałek na konferencji prasowej namibijska minister Hanse-Himarwa, warunkiem normalizacji stosunków dyplomatycznych są "reparacje, uznanie odpowiedzialności i przeprosiny". Berlin z kolei twierdzi, że nie musi wypłacać rekompensat, i powołuje się na "hojną" pomoc rozwojową dla Namibii od czasu uzyskania przez nią niepodległości w 1990 r.
Namibijscy działacze walczący o uznanie ludobójstwa Herero i Nama oraz o odszkodowania uważają środowy gest rekoncyliacji za niedostateczny. Żądają uroczystości państwowej w Bundestagu, przeprosin ze strony niemieckiego parlamentu i rządu federalnego. Ruch pod nazwą Apologize Now! Vigil for Victims of 1904-1908 Genocide zorganizował pod kościołem czuwanie w tej intencji.
W odpowiedzi na powstanie w 1904 roku przeciwko kolonialnej władzy i kolonistom w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej (przejętej po 1915 roku przez Republikę Południowej Afryki) Niemcy pod dowództwem gen. Lothara von Trotha, który został gubernatorem, rozpoczęli kampanię eksterminacji i zbiorowych represji. W ciągu czterech lat w masakrach, wypędzeniach na pustynię i w obozach koncentracyjnych, jak na Shark Island, w którym średnia przeżycia nie przekraczała kilku miesięcy, zginęło około 10 tys. Nama i od 24 do 100 tys. Herero. Jedynie niewielkiej części udało się zbiec na sąsiednie terytoria brytyjskie. Obecnie Herero stanowią niecałe 7 proc. ludności Namibii, podczas gdy na początku XX wieku było ich na tym terytorium 40 proc.
W zeszłym roku Herero i Nama wniosły pozew zbiorowy przeciwko Niemcom w sądzie w Nowym Jorku, domagając się 50 mld euro odszkodowań dla rodzin ofiar. Berlin w końcu lipca usiłował unieważnić rozpoczętą procedurę prawną, ale jego wniosek czeka jeszcze na rozpatrzenie.
W 2017 roku podjęcie działań prawnych rozważał rząd Tanzanii, chcąc zmusić Niemcy do wypłacenia reparacji za okrucieństwa popełnione na jej terenach. Tanzania, nazywana przedtem Tanganiką, do I wojny światowej jako Niemiecka Afryka Wschodnia była kolonią Cesarstwa Niemieckiego. Niemieckie wojsko oskarżono o zbrodnie popełnione tam na tubylcach z 20 grup etnicznych po powstaniu Maji-Maji (1905-1907).
Uzyskanie odszkodowań od kolonizatorów udało się sąsiadującej z Tanzanią Kenii, w której grupa Kenijczyków wygrała odszkodowania od rządu brytyjskiego. W 2013 roku brytyjski rząd wyraził ubolewanie z powodu represji obejmujących torturowanie Kenijczyków walczących o wyzwolenie w latach 1950-60. Około 5200 torturowanym wówczas wypłacił tytułem odszkodowania 21,5 mln dolarów, czyli średnio ponad 4 tys. dolarów każdemu.

...

Jak widzicie ,,belle epoque" czyli czasy przed 1914 nie byla belle. I to bardzo nie belle. A Hitler nie wyskoczyl z kapelusza. Nie wymyslil tych teorii. To zrobili NAUKOWCY on sie kierowal TYM CZEGO UCZYLI NA UCZELNIACH! A niemieckie byly uznane za wzor. Tak jak teraz sie gapicie bezmyslnie co powiedza ,,naukowcy z USA" to wtedy patrzyli na ,,naukowcow niemieckich". A tak jak wiemy darwinizm i pozeranie jednych gatunkow przez drugie. (W przyrodzie tak to nie dziala). I Hitler gotowy. Po prostu poszedl na calosc. Skoro to takie naukowe i wspaniale to czemu nie wprowadzic tego na maksa? I wprowadzil...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:44, 27 Wrz 2018    Temat postu:

Historia - było minęło, wróciło
Rzezie, egzekucje, obcinanie kończyn, gwałty i polowania na ludzi - oto kauczukowy reżim Leopolda II
Coldseed · 27 września 2018 05:18 52 997 335 101
Za każdym razem, gdy ktoś odznaczany jest prestiżowym orderem króla Leopolda II mam wrażenie, że równie dobrze osoby te mogłyby z uśmiechem na twarzy odebrać nagrodę imienia Adolfa Hitlera. Wyróżnienie za szczególne zasługi dla narodu belgijskiego ustanowione zostało przez jednego z największych sukinsynów, jacy kiedykolwiek mieli czelność stąpać po ziemi.


Panujący w Belgii od 1865 roku, wywodzący się z dynastii Koburgów król Leopold II znany był jako wielki filantrop, człowiek wspierający organizacje charytatywne, a nade wszystko – monarcha zaciekle walczący z niewolnictwem we wschodniej Afryce. Utworzona przez władcę organizacja zwana Międzynarodowym Stowarzyszeniem Afrykańskim ściągała zainteresowanie i datki możnych z całego świata, a sam król bardzo napierał, aby w imię szlachetnych pobudek zbadać rejony Konga. A okazja ku temu nadarzyła się jak na zawołanie!



Walijski dziennikarz i poszukiwacz przygód Henry Morton Stanley w 1878 roku, po siedmiu latach eksplorowania Czarnego Lądu, wrócił do Londynu z olbrzymią ilością bezcennej dokumentacji oraz stworzonymi przez siebie mapami. Stanley pragnął, aby z jego pomocą tereny Konga zaanektowane zostały przez Anglię. Władze jednak niezbyt entuzjastycznie zareagowały na ten pomysł. W każdym razie – nie tak bardzo, jak król Leopold II, który czym prędzej wykorzystał okazję do osiągnięcia swojego celu. Szczodry władca wyłożył potężną kwotę na kolejną ekspedycję Stanleya, a jednocześnie rozpoczął bardzo sprytną kampanię dyplomatyczną w Europie oraz USA.



Monarcha twierdził, że na terenie współczesnego Konga powinno powstać otwarte na handel państwo, w którym działać miały organizacje misjonarskie i filantropijne. Ogromne zaangażowanie w ekspedycje badawcze oraz charytatywne ciągoty Leopolda II bardzo spodobały się na międzynarodowej arenie i już podczas omawiającej kwestie afrykańskiej kolonizacji konferencji w Londynie belgijski władca stał się jedynym właścicielem utworzonego w 1885 roku Wolnego Państwa Kongo.
O tym, jaki miał być prawdziwy charakter nowego nabytku belgijskiego króla świadczył już przebieg finansowanej przez niego ekspedycji Stanleya. Ekipa „badawcza” nie bała się użyć siły ognia w stosunku do plemion, które okazywały niezadowolenie z obecności intruzów na swoich ziemiach. Kiedy podróżnik wrócił na Stary Ląd, miał na koncie spalenie przynajmniej 32 afrykańskich wiosek oraz niezliczoną ilość egzekucji ich mieszkańców. Znacznie dalej posuwali się jego podwładni, którzy czując się niczym dzieciaki w piaskownicy do woli korzystali ze wszystkich „zabawek”. A tymi według nich były afrykańskie kobiety, które przez białych, wąsatych przybyszów notorycznie były bite, porywane i gwałcone.
Leopold II tymczasem pompował pieniądze w dokładną dokumentację swoich ziem oraz w budowanie na niej dróg i mostów. Szybko okazało się, że na prywatnym, liczącym sobie 2 miliony km kwadratowych terenie ukryty jest skarb. A konkretnie – kauczuk!



Początkowo wysłannicy króla spotykali się z przedstawicielami lokalnych plemion i podsuwali im - pisane niezrozumiałym dla nich językiem - dokumenty do podpisu. Na tej podstawie Belgowie mieli pełną kontrolę nad ich ziemiami, a sami mieszkańcy byli zobligowani do pracy na rzecz białych. W pierwszym okresie istnienia Wolnego Państwa Konga,zbierający kauczuk z drzew Murzyni dostawali za swoją robotę pieniądze. Z czasem jednak Leopold II doszedł do wniosku, że skoro ziemia jest jego własnością, to ludzie na niej żyjący powinni mu płacić za możliwość mieszkania na prywatnym terenie belgijskiego pana. A zapłatą była katorżnicza praca…
Zbieranie kauczuku to dość niebezpieczne zajęcie. W praktyce polega ono na nacinaniu gałęzi pewnego gatunku drzewa. Szybko jednak trzeba było zacząć się na nie wspinać, aby dotrzeć do położonych wyżej „źródeł” cennej substancji. Wielu niewolników ginęło od upadku z dużej wysokości. A trzeba przyznać, że Belgowie bardzo postarali się o to, aby Murzyni byli odpowiednio zmotywowani do pracy i związanego z nią ryzyka.



Przede wszystkim Leopold II zadbał o to, aby mieć armię posłusznych mu lokalsów. Powołano więc oddziały czarnych żołnierzy, którzy pieczołowicie nadzorowali pracę. Tzw. Force Publique było niczym innym jak armią niewolników, na rozkaz Belgów brudzących sobie ręce krwią własnych braci. Za każdy objaw niesubordynacji strażnicy mieli prawo zabić sprawiającą kłopoty osobę, a następnie zanieść jej obciętą dłoń swoim przełożonym i w ten sposób rozliczać się ze zużytej amunicji. Problem w tym, że kul było mało, a wielu członków Force Publique cierpiało z powodu głodu. Często więc dochodziło do sytuacji, w której strzelano do zwierząt, a dłoń urzynano jakiemuś żywemu nieszczęśnikowi.



Aby zmusić ludzi do wydajniejszej pracy, Belgowie opanowali też metody psychologicznego terroru. Często brano np. zakładników – kobiety i dzieci, tylko po to, aby mężowie i ojcowie pracowali jak najciężej mając świadomość, że niedostarczenie odpowiedniej ilości kauczuku skończy się bezpardonową egzekucją najbliższych. Każdy wzorowy pracownik otrzymywał nagrodę w postaci możliwości wykupienia swojej rodziny za cenę hodowanego przez siebie drobiu lub innej ustalonej wcześniej „waluty”.
Nie wszyscy z komisarzy wyznaczonych do trzymania pieczy nad pracownikami uciekali się do mordowania tych, którzy mieli problemy z utrzymaniem odpowiedniej wydajności, lub też za plecami strażników wzbogacali kauczuk żywicą z innych drzew, aby zwiększyć objętość swoich zbiorów. Ci co bardziej „litościwi” nadzorcy woleli np. dla przykładu obciąć dłoń nazbyt opieszałemu Murzynowi – tak aby inni wiedzieli, czym grozi obijanie się w pracy.



Jeśli jednak okazywało się, że cała wioska ma problem z odpowiednią produktywnością, albo np. dostarczali kauczuk marnej jakości, do akcji wkraczała armia, która mordowała większość mieszkańców, paliła domy i brała do niewoli dzieci.
Jednym z najbardziej znanych symboli okrucieństwa ogarniętego kauczukową gorączką belgijskiego króla jest ta fotografia:



Mężczyzna, którego widzicie na zdjęciu, nie wyrobił narzuconej normy. Za karę jego pięcioletniej córce obcięto dłoń i stopę. Po zabiciu dziewczynki oraz jej matki kończyny dziecka zaniesiono mężczyźnie w formie upiornego trofeum i dowodu na to, że bumelanctwo nie popłaca.
Sadyzm „cywilizowanych” Europejczyków do dziś szokuje. Istnieje sporo doniesień o urządzanych „dla sportu”polowaniach na Murzynów. Władca, który głosił chęć walki z niewolnictwem w Afryce i zakładania tam wiosek misjonarskich, bez mrugnięcia okiem patrzył na to, jak tysiące ludzi umiera z głodu, wycieńczenia lub bestialskich praktyk belgijskich żołnierzy. Umrzeć można było z wykrwawienia po obcięciu kończyny lub też np. w wyniku mocnej chłosty zadanej tzw. chcotte, czyli batem wykonanym ze skóry hipopotama. Można też było zarobić kulkę w łeb podczas organizowanych przez Belgów konkursów w strzelaniu do ludzi.
Do Wolnego Państwa Konga ściągały setki możnych Europejczyków zachwyconych nie tylko okazją dorobienia się na eksploatacji lokalnych dóbr, ale i tym, że można tam sobie bezkarnie strzelać do „czarnych małp”, a za zabicie niewolnika, gwałcenie kobiet i torturowanie kilkuletnich dzieci nie grozi żadna kara! W tym afrykańskim raju zamieszkało sporo najprawdziwszych psycholi, którzy w każdych innych warunkach zawiśliby na sznurku.



Król Leopold doskonale zdawał sobie sprawę, co się dzieje w Kongu. Miał dostęp do wszystkich raportów, w których z dużą dokładnością opisywano okrucieństwa, jakie miały tam miejsce. Bardzo ponoć przejął się tymi wieściami. I absolutnie nie chodzi tu o jakiś odruch człowieczeństwa. Przecież to on sam był bezpośrednim pomysłodawcą i organizatorem tego „piekła”. Władca bardziej obawiał się, że dokonywane przez Belgów zbrodnie wyjdą na jaw. Z wielką pieczołowitością dbał więc, aby do opinii publicznej nie dotarły żadne oficjalne dowody tego, co działo się w Wolnym Państwie Kongu. A mimo to pewne informacje i plotki docierały... Przez całe dekady jednak nikt za bardzo nie zaprzątał sobie nimi głowy. Do czasu.
W 1896 roku młody, bo niespełna dwudziestoletni Brytyjczyk Edmund Morel zatrudniony został jako armator w firmie niejakiego Eldera Dempstera. Ten ostatni posiadał monopol na obrót towarami pomiędzy Wolnym Państwem Kongo a Anglią. Posługujący się językiem francuskim Morel miał pełny wgląd w całą dokumentację firmy. Po wnikliwej ich analizie zauważył, że statki płynące do Afryki po brzegi wypełnione są bronią. Zaniepokojony tym odkryciem mężczyzna zaczął prowadzić własne śledztwo. Doszedł do tego, że w Kongu Belgowie zorganizowali wielką plantację kauczuku, którego pozyskiwaniem zajmują się czarni niewolnicy. Zebrawszy odpowiednią ilość dowodów (w tym i pokaźne ilości fotografii) na temat rzezi, których Europejczycy dokonywali na lokalnych mieszkańcach, Edmund szybko stał się jednym z najważniejszych krytyków działalności króla Leopolda II. To właśnie dzięki Morelowi ruszyła pierwsza w XX wieku kampania na rzecz praw człowieka.



Raporty, dokumenty i zdjęcia, które rozpowszechniane były w wielu krajach, a także gazetowe publikacje oraz książki na temat zbrodni, których dokonywali Belgowie, wpłynęły nie tyle co na władze mocarstw, ale na zwykłych obywateli. Do akcji włączyli się też pisarze – Joseph Conrad, Mark Twain, czy Arthur Conan Doyle. Dopiero potężna presja społeczna i głos opinii publicznej sprawił, że politycy światowych mocarstw zaczęli otwarcie krytykować Leopolda II. W 1908 roku przyparty do ściany król zdecydował się sprzedać swój prywatny teren państwu. Odtąd ziemie te zwane były Kongiem Belgijskim.
Czy ta formalność coś zmieniła? Tylko częściowo. Nie dochodziło już do zbrodni na tak dużą skalę, ale w dalszym ciągu normą były egzekucje, cielesne kary, a nawet celowe kłócenie ze sobą plemion, aby nie dopuścić do większych buntów.



Wracając do wspomnianego we wstępie Orderu Leopolda II, którym to zwykło się odznaczać szczególnie zasłużonych dla kraju obywateli – na cześć tego monarchy nie powinno się nazywać nawet leśnych latryn, a jednym wyrazem szacunku dla tego człowieka winien być parujący stolec złożony na jego mogile.

Szacuje się, że człowiek, który przez 23 lata był jedynym właścicielem afrykańskiego państwa i przez ten czas łapczywie wysysał z niego to, co najcenniejsze (od kauczuku po kość słoniową), miał na rękach krew od 5 do nawet 15 milionów ludzi!

...

Zapewne ofiar 0,5 do 1,5 miliona bo przy 15 to by chyba wszystkich wybili. Wszak wtedy Kongo moglo miec tylu mieszkancow.
Nie trzeba w ogole komentowac. Co szokuje to to ze kogos szokuje pojawienie sie Hitlera? Jakby wzial sie znikad! Nie! ON SIE ROZCZYTWAL Z ZACHWYTEM W LITERATURZE KOLONIALNEJ! ON Z TEGO WYROSL!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 19:47, 27 Wrz 2018, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:00, 24 Maj 2019    Temat postu:

Czy Niemcy ukradli słynne popiersie Nefertiti?Egipt domaga się zwrotu

Niemiecki ambasador w Kairze Julius Georg Loew wywołał od nowa dyskusję na temat powrotu słynnej rzeźby do Egiptu. Stroił sobie żarty z tego, że Nefertiti jest przykładem kobiety z Bliskiego Wschodu, żyjącej w niemieckiej stolicy. Egipcjanom wcale nie jest do śmiechu.....

...

Akaano 16 godz. temu +189
Niemcy coś ukradli? No nie może być ( ͡º ͜ʖ͡º)

...

Absolutnie! Tej rangi dzielo musi byc w miejscu wytworzenia! Tak jakby wywiezc katedre Notre Dame do Indii. Horrendalne. Owszem jakies malo wazne wytwory ale nie takie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:20, 30 Gru 2020    Temat postu:

Rudyard Kipling – posłannictwo białej rasy

Kipling stał się symbolem myślenia imperialnego i przekonania o posłannictwie białej rasy, co wyraził w słynnym wierszu "Brzemię białego człowieka". "(...)Niósł angielską naukę o równości obywateli wobec prawa, o tym, że nie należy palić wdów ani wydawać za mąż jedenastoletnich dziewcząt" [+audycja]

...

Dlatego nie zawsze jak stlukli jakich ludozercow i zakazali niewolnictwa to byla ,zbrodnia'. Trzeba zbadac konkretny przypadek. Czesto kolonializm zaprowadzal porzadek wsrod patologii. Nie w Kongo oczywiscie ale np general Gordon w Sudanie to jest chluba cywilizacji! O czym pisal Sienkiewicz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133503
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:34, 08 Sty 2023    Temat postu:

Dlaczego Polska nie miała kolonii?

Rzeczpospolita Jagiellonów rozciągała się od morza do morza. Dlaczego mimo sprzyjających okoliczności ekonomicznych w okresie odkryć geograficznych nie udał nam się skok na kolonie? Czy Polska mogła mieć zamorskie posiadłości i czy przyniosło by to korzyści?

!!!

Matko jak wy nie rozumiecie historii! Żeby mieć kolonie trzeba było byc imperium!
Rzeczpospolita nie była imperium! Stąd gdyby byli jacyś Murzyni czy Indianie których by można dołączyć to by było tak jak z Litwą.
Np. tacy Wszyscy. Przypuśćmy że jakimś cudem jest opcja komunikacji z Meksykiem lepsza niż u innych i pojawiają się tam Polacy. Oczywiście są tam jacyś możnowładcy którzy walczą o władzę jest jakaś kasta wyższa. I tacy widząc Polaków z bronią palna i husaria sami będąc z dzidami w skórach szybko doszli by do wniosku kto tu ma siłę. Najwyżej po 1 bitwie... I wtedy oczywiście nastąpiły by negocjacje. Wyszło by że oni mają przyjąć chrześcijaństwo i wejść do czego? Unii? Jeśli by to nastąpiło to miejscowi wielmoże jeździli by do Polski studiowali w Krakowie Wilnie Lwowie. Powstały by u nich kolegia jezuickie. Itd. Oczywiście coraz lepsza znajomość języka polskiego przejmowanie obyczajów i co by było? Spolonizowana szlachta i lud ,gadający po miejscowemu' . Skąd my to znamy oczywiście z Litwy i Rusi!
To by było tak samo bo tak działała Polska! Taka mieliśmy cywilizację! Nie było nawet pomysłu ,kolonii'. Kolonizacja to było lokowanie miast i wsi na prawie magdeburskim! To było co innego. Tu chodziło o uporządkowanie. Równano pola. Grodzono budowano regularne wioski. Czyli porządkowano wieś. Nie miało to nic wspólnego z podbojem!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy