Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Zbrodnie Brytanii .
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:05, 02 Kwi 2015    Temat postu:

Brytyjczycy wiedzieli o Katyniu. MSZ publikuje dokumenty

Brytyjczycy od początku wiedzieli o zbrodni katyńskiej, lecz to ukrywali. Tak wynika z dokumentów udostępnionych dziś przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Pochodzą one z lat 1942-1980 i częściowo były już znane historykom.

Dokumenty, które były przechowywane w brytyjskim Archiwum Narodowym, ukazują reakcje administracji tego kraju na mord dokonany przez Sowietów na polskich oficerach. Znalazły się wśród nich także polskie i amerykańskie noty, pisma czy memoranda, które były kierowane do władz brytyjskich. Dodatkowo udostępnione zostały materiały niemieckie z okresu II wojny światowej (przechwycone przez wywiad brytyjski lub przejęte przez Brytyjczyków po zakończeniu działań zbrojnych w 1945 r.).

Niektóre z dokumentów były już odtajnianie i udostępniane historykom. Do tej pory bardzo rzadko wykorzystywano archiwalia na przykład z lat 50. Materiały z czasu wojny ujrzały natomiast światło dzienne już w latach 70. i od tego momentu brytyjskie Archiwum Narodowe stale upublicznia kolejne kolekcje dokumentów "katyńskich". Ostanie odtajnienie miało miejsce 31 grudnia 2014 roku, kiedy to udostępniono materiały z 1980 i 1981 roku.

15 kwietnia 1943, depesza Owena O’Malleya w sprawie odkrycia grobów katyńskich - Materiały prasowe
15 kwietnia 1943, depesza Owena O’Malleya w sprawie odkrycia grobów katyńskich

MSZ upublicznia również materiały wcześniej publikowane, tak aby prezentowany zbiór w możliwie pełny sposób odzwierciedlał działania brytyjskie w sprawie zbrodni katyńskiej. Ponadto niektóre materiały ukazywały się w niszowych, trudno dziś dostępnych wydawnictwach – umieszczenie w ich na stronach internetowych ministerstwa sprawi, że będą one łatwo dostępne dla wszystkich zainteresowanych czytelników.

Jak czytamy na stronie MSZ, opublikowany zbiór, można podzielić na trzy chronologiczne grupy. Pierwsza z nich ukazuje działania brytyjskie w czasie wojny i w okresie tuż po jej zakończeniu. Druga część to materiały z lat 50., które ilustrują stanowisko Wielkiej Brytanii wobec tzw. komitetu Maddena, który został powołany przez Kongres USA w celu wyjaśnienia zbrodni katyńskiej. Z kolei trzecią grupę stanowią materiały z lat 70. dotyczące działań Foreign Office wobec inicjatywy budowy w Londynie pomnika upamiętniającego zamordowanych oficerów.

Katyń

- W zasadzie od początku byli świadomi, że to ZSRR jest odpowiedzialny. Mieli dokumenty przekazywane zarówno przez stronę polską, jak i własny wywiad przechwytujący depesze niemieckie, z których to jasno wynikało. Posiadali też raporty niemieckiej komisji lekarskiej, która była w Katyniu i materiały obecnych tam dziennikarzy. Także władze brytyjskie dysponowały pełnią wiedzy na ten temat, jednak Churchill zdecydował, że nie będą się angażować w wyjaśnianie tej sprawy i utajnił dokumenty - dodaje historyk resortu Piotr Długołęcki.

Dodał, że istotnym dokumentem jest m.in. wielostronicowy raport brytyjskiego ambasadora przy rządzie polskim Owena O'Malleya z 1943 r. - Jasno z niego wynika, że to ZSRR odpowiada za tę zbrodnię. Brytyjczycy zignorowali jednak wszystkie apele i prośby, by sprawę wyjaśniać i zrobili wszystko, aby ją wyciszyć. Nie skorzystali też w czasie procesów norymberskich z pomocy polskiego rządu emigracyjnego przekazującego materiały mogące pomóc wyjaśnić sprawę Katynia, która ostatecznie nie została tam poruszona - relacjonował historyk.

Dokumenty z lat 50. są związane z przyjazdem członków Komitetu Maddena, którzy zwrócili się do Brytyjczyków o wsparcie. - Reakcja jest więcej niż sceptyczna, urzędnicy mnożą trudności, twierdzą że może dojść do zamieszek, oskarżeń o zniesławienie związane z zeznaniami. Nie przekazują dokumentów, nie pomagają w odnalezieniu świadków np. jednego z brytyjskich żołnierzy, który był w 1943 r. w Katyniu. Mieszkał on w latach 50. w RPA, posiadał dokumenty, dowody rzeczowe i zgodził się zeznawać, jednak Brytyjczycy nie przekazali tego Komitetowi. Drugim epizodem jest rozmowa ambasadora brytyjskiego z szefem MSZ dotycząca wyjazdu przedstawicieli Komitetu. Obaj martwili się, by sprawie nie nadać zbytniego rozgłosu - mówił Długołęcki.

...

To oczywiste . Chyba nikt nie ma zludzen ... To bylo twarde imperium swiatowe nie naiwne dzieci .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:20, 20 Kwi 2015    Temat postu:

Białe zawsze w cenie. Mieszkańcy Indii mają obsesję na punkcie koloru skóry
Tomasz Augustyniak
20 kwietnia 2015, 11:06
Mimo prawie siedmiu dekad wolności Indie ciągle zmagają się z kolonializmem. Najwięcej jest go w głowach ich mieszkańców.

Żeby przekonać się o sile kolonialnych uprzedzeń w kraju świętych krów wystarczy być zaproszonym na wesele w Radżastanie, posłuchać radia w Madrasie albo otworzyć gazetę w Kalkucie. Na niektórych przedstawieniach w bombajskich teatrach poczujemy się zupełnie jak w Londynie, a z ulicznych bilbordów będą na nas patrzyły europejskie twarze. Mieszkańcy Indii są przekonani, że wszystko co białe, a zwłaszcza wszystko, co brytyjskie, jest najlepsze na świecie. Z tego przekonania wynika chęć naśladowania zachodnich trendów, ale również traktowanie z wyższością ludzi, którzy źle mówią po angielsku i tych o ciemniejszej karnacji.

O panujących tu uprzedzeniach dobrze wiedzą zarówno turyści, jak i mieszkańcy sąsiadujących z Chinami północno-wschodnich stanów Indii i afrykańscy imigranci, którzy w takich miastach jak Delhi nie mogą liczyć na równe traktowanie. Mieszkańcy kraju, który przez ponad czterysta lat był przedmiotem kolonialnych wpływów do dziś często czują się gorsi od dawnych kolonistów i starają się do nich upodobnić. Nawet poprzez zmianę koloru skóry.

Ciemne jest piękne

W latach 70. ubiegłego wieku Unilever wypuścił na indyjski rynek pierwszy krem wybielający. Dziś środki rozjaśniające skórę, często reklamowane przez znanych aktorów, można znaleźć na półkach w każdym większym sklepie. Na ulicznych billbordach, w telewizyjnych reklamach i filmach bardzo rzadko widuje się osoby o ciemnej karnacji. Rozjaśnianie fotografii gwiazd jest standardową praktyką w największych gazetach i portalach internetowych. Nic dziwnego, że wielu odbiorców tych mediów jest przekonanych, że żeby odnieść życiowy sukces, trzeba mieć twarz o tak jasnym odcieniu, jak to tylko możliwe. To przekonanie znajduje odbicie nie tylko w wyborach konsumenckich, ale także na rynku pracy, a nawet w rodzinach.

Do zalet, którymi musi się odznaczać przyszły małżonek lub małżonka, oprócz dobrego wykształcenia, braku nałogów i religijności, należy posiadanie jasnej skóry. Doskonale widać to w prasowych ogłoszeniach matrymonialnych, w których zapewnia się, że młody chłopak albo młoda dziewczyna taką właśnie mają. Przyszli dziadkowie chcą mieć piękne, białe wnuki i niechętnie przyjmują do rodziny kogoś z genami, które by tego nie gwarantowały. Wśród pracowników instytucji, które mają się kojarzyć z elegancją i luksusem, próżno szukać ciemnoskórych. Nie ma ich w bankach, galeriach handlowych, a nawet na pokładach samolotów.

Indyjska obsesja na tym punkcie stała się tak dużym problemem, że doczekała się piętnujących ją akcji. Organizatorzy kampanii "Ciemne jest piękne" zwalczają przekonanie, że wartość człowieka należy mierzyć odcieniem jego skóry. Kampanię wsparła aktorka Nandita Das, która przyznała, że makijażyści na planie rozjaśniali jej twarz za każdym razem, kiedy miała grać wykształconą kobietę z wyższych sfer. - Przemysł filmowy przez bardzo długi czas wręcz gloryfikował jasną skórę. Ale to tylko odbicie uprzedzeń obecnych w społeczeństwie - powiedziała telewizji Al-Dżazira.

Z białym za pan brat

Hauz Khas Village to osiedle w południowej części Delhi. Chociaż indyjska stolica, podobnie jak większość południowoazjatyckich miast, nie jest wymarzonym miejscem dla imprezowiczów, to właśnie tutaj ściąga ich najwięcej. Są tu eleganckie butiki, puby i restauracje o zachodnim szyku i warszawskich cenach. W weekendy wąskie uliczki wypełniają się tłumem rozmawiających "hingliszem" dwudziestoparolatków i rodzin z dziećmi. Białych twarzy jak na lekarstwo, a jeśli gdzieś można je zobaczyć z całą pewnością, to za... barami.

Melanie pochodzi z Francji i w jednej z uliczek rozdaje ulotki, kusząc napływające tłumy specjalnymi ofertami. Wiele osób odwiedzi knajpę, w której pracuje tylko dlatego, że jest Europejką. W tym czasie jej chłopak zaczyna przygotowywać drinki. Oboje zarobią więcej, niż lokalni pracownicy i więcej, niż zapłacono by im w Paryżu.

- Obcokrajowcy przyciągają klientów, więc opłaca się ich zatrudniać - uważa Sajan Singh Chawla, właściciel firmy organizującej imprezy i bywalec Hauz Khas Village. Biali tancerze, barmani i kelnerzy pojawiają się więc nie tylko w pubach, ale także na prywatnych imprezach dla dzieci i dorosłych oraz na weselach. Na tych ostatnich zatrudnia się ich po to, żeby zaimponować gościom. Do standardowego weselnego repertuaru, oprócz tańczących europejskich artystów i lokajów witających wchodzących gości, należą tzw. żywe stoły. To białe kobiety ubrane w krynoliny, do których przyczepia się elastyczne półki, a następnie ustawia na nich napoje i przekąski.

Organizatorzy miewają i bardziej ekstrawaganckie fantazje. Pewien fotograf wspomina o weselu, na którym blondynka w czarnej baletowej sukience wisiała głową w dół nad barem na specjalnej uprzęży i nalewała gościom szampana. - Inna kobieta, prawie naga, stała w sztucznym basenie z systemem rurek przywiązanych do rąk i zmieniała pozy. Nazywali ją żywą fontanną - opowiada. Uczestnicy wesel bogaczy mówią też o wynajmowaniu dziewczyn o zachodnim wyglądzie, które udają przyjaciółki panny młodej. - Matka pęka z dumy mogąc powiedzieć, że jej córka ma białą przyjaciółkę z dzieciństwa - mówi znająca takie rodziny przedsiębiorczyni.

Język to siła

Symbolem wysokiego statusu może być także język. Trzydzieści lat temu po angielsku mówili tylko najlepiej wykształceni mieszkańcy kraju. Chetan Bhagat, indyjski autor bestsellerów, wspominał niedawno, że już sama znajomość tego języka świadczyła wtedy o przynależności do elity. To dla tych kilku procent społeczeństwa były zarezerwowane najlepsze stanowiska, a przywileje automatycznie dziedziczyły ich dzieci.

Ale kiedy lata 80. minęły, w Indiach rozwinęły się sieci telewizji kablowych, pojawiły się telefony komórkowe, internet, a liczba szkół z wykładowym angielskim wzrosła. Prości ludzie wiedzieli, że znajomość języka jest biletem do lepszego życia, więc zaczęli się go uczyć. Policjanci, kierowcy, pracownicy stacji benzynowych, kelnerzy w małych restauracjach i pracownicy call centers rozumieją dziś język Szekspira, choć trzy dekady temu było to nie do pomyślenia. "Jak to? Wszyscy nie tylko rozumieją ale i rozmawiają po angielsku? Jak śmią?" - drwił pisarz w jednym ze swych felietonów.

Popularne prywatne stacje radiowe we wszystkich największych miastach nadają dziś po angielsku. Do dobrego tonu, nawet wśród niższej klasy średniej, należy kupowanie anglojęzycznych gazet. Choć w Bollywood filmy powstają w języku hindi, mało prawdopodobne, żeby pracę dostał tam aktor, który umie się dogadać tylko w tym języku. Po angielsku rozmawiają najważniejsi politycy, celebryci i biznesmeni. Czasami dzieje się to z konieczności, bo mieszkańcy Indii posługują się kilkudziesięcioma językami i często ci z północy nie rozumieją tych z południa. Ciągle jednak ludzie są oceniani na podstawie poziomu swojej znajomości angielskiego i akcentu. Im mniej przypomina indyjski, tym lepiej.

Trudne życie przybysza

Europejscy turyści, których miejscowi proszą o pozowanie do wspólnych zdjęć, rzadko zdają sobie sprawę z powodów tych próśb. Takie podejście do białych jest połączone z silnym, choć nie zawsze w pełni uświadomionym, kompleksem niższości. Powszechne jest przekonanie, że wszyscy biali są bogaci, a stąd tylko krok do naciągania i kradzieży.

Imigranci z Afryki traktowani są z kolei z pogardą, posądzani o prowadzenie agencji towarzyskich i handel narkotykami. W rzeczywistości większość Afrykanów przyjeżdża do Indii na studia z powodu przystępnych cen i ułatwień wizowych. Co pewien czas głośno jednak o atakach na nich, a zabójstwo w Delhi pochodzącego z jednego z północno-wschodnich stanów mężczyzny spowodowało protesty przeciwko patrzeniu na ludzi przez pryzmat ich skóry.

Niestety mentalność ludzi niełatwo zmienić. Na całym subkontynencie rocznie kupuje się setki ton produktów rozjaśniających, reklamy z jasnoskórymi modelami można zobaczyć wszędzie, a drwiny z czarnych zdarzają się nawet w dobrym towarzystwie. Niewykluczone, że Indie będą potrzebowały jeszcze wielu dziesięcioleci, żeby oswoić się z własnym kolorem.

...

Straszne i przerażające. Ludom kolonialnym okupanci wpajalali przekonanie,że są bostwami. Dzięki temu osłabiali ich chęć oporu. I niestety ludy te mają do dziś niewolniczą mentalność. JAK MOŻNA UWAŻAĆ ŻE BRYTANIA TO SZCZYT CYWILIZACJI?! Toż po Niemcach drudzy najgorsi na Świecie! Gigantyczne zbrodnie. Ale niestety ludy te poniosły olbrzymie straty w świadomości i na duszy! Tak kolonializm to potworność...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:04, 01 Cze 2015    Temat postu:

The Telegraph

Rzeźby z Partenonu zostają w Londynie

Amal Alamuddin Clooney - THANASSIS STAVRAKIS / AFP

Amal Clooney nie pozwie rządu Wielkiej Brytanii. Muzeum Brytyjskie nadal będzie opiekować się cennymi marmurami partenońskimi w imieniu całej ludzkości.

Grecja pogodziła się z faktem, że prawowitym właścicielem słynnych marmurów Elgina jest Muzeum Brytyjskie. Taki wniosek nasuwa się po decyzji rządu w Atenach o wycofaniu się z pomysłu domagania się zwrotu rzeźb z ateńskiego Partenonu na drodze prawnej.
REKLAMA


Grecki rząd zaskakująco szybko poinformował o rezygnacji, bo już w 48 godzin po tym, jak Amal Clooney i jej współpracownicy z londyńskiej kancelarii prawnej Doughty Street Chambers dostarczyli Atenom 150-stronicowy raport, w którym przyznali, że szanse sukcesu w brytyjskim sądzie oceniają na 15 proc., i radzili, by Grecja kontynuowała walkę w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości. Grecki rząd najwyraźniej zinterpretował tę informację jako ostrzeżenie, że kampania nie ma szans.

Rząd Syrizy z pewnością zdaje sobie sprawę z reputacji i ogromnego doświadczenia brytyjskich sądów w rozstrzyganiu międzynarodowych sporów prawnych, w tym także tych, w których w grę wchodzą interesy Wielkiej Brytanii i brytyjskich instytucji. Nic zatem dziwnego, że doszedł do wniosku, iż trybunał międzynarodowy prawdopodobnie wydałby takie samo orzeczenie. Wobec tego, Nikos Xydakis, grecki minister kultury, poinformował, że Grecja rezygnuje z domagania się zwrotu marmurów na drodze prawnej, a skoncentruje się na zabiegach "politycznych i dyplomatycznych".

Nieszczęsny Partenon

Rozwiązanie wydaje się oczywiste, zwłaszcza że wbrew obiegowej opinii, lord Elgin nie zrabował, a w sposób całkowicie legalny uratował marmurowe rzeźby i płaskorzeźby partenońskie. Proces systematycznego niszczenia Partenonu rozpoczął się w V wieku, gdy grecki Kościół nakazał usunąć niektóre rzeźby z tympanonu starożytnej świątyni Ateny. W 1687 roku Wenecjanie oblegający miasto wysadzili część świątyni, powodując ogromne zniszczenia bezcennych dzieł sztuki. Gdy na początku XIX wieku do Aten przyjechał hrabia Elgin, ambasador brytyjski w Imperium Osmańskim, okupujący Grecję Turcy próbowali wytapiać ołów z kolumn i przerabiać go na pociski, a na rzeźbach doskonalili strzelanie do celu.
110f0f8b-510d-461b-a783-77f943d34b69 Amal Alamuddin Clooney oraz minister kultury i sortu Grecji Konstantinos Tasoulas podczas wizyty w Partenonie - YORGOS KARAHALIS / AFP
Amal Alamuddin Clooney oraz minister kultury i sortu Grecji Konstantinos Tasoulas podczas wizyty w Partenonie

Elgin jechał do Aten z zamiarem sporządzenia szkiców i gipsowych odlewów rzeźb, lecz gdy na własne oczy zobaczył rozmiar zniszczenia (brakowało około 40 proc. rzeźb), wystarał się u władz tureckich w Atenach o odpowiednie zezwolenie i przewiózł do Wielkiej Brytanii tyle fragmentów świątyni, ile zdołał. Doprowadzony do bankructwa, w 1816 roku zmuszony był sprzedać zbiory brytyjskiemu rządowi, ten zaś przekazał je Muzeum Brytyjskiemu. Od tamtej pory muzeum udostępnia zwiedzającym z całego świata najlepiej zachowane rzeźby, płaskorzeźby i kolumny z Partenonu.

W przesyconej emocjami debacie na temat marmurów Elgina zapomina się o tym, że Muzeum Brytyjskie to instytucja o randze światowej, muzeum uniwersalne, opowiadające historię dokonań kulturowych całej ludzkości od zarania dziejów. Pod tym względem dokonania departamentu sztuki starożytnej Grecji zasługują na największe uznanie. Brytyjscy eksperci, wraz z kolegami z Nowego Muzeum Partenonu w Atenach, tworzą sieć muzealników, którzy ściśle ze sobą współpracują, dzieląc się wiedzą i pasją do kultury klasycznej z miłośnikami sztuki z całego świata.

Tak się składa, że w Muzeum Brytyjskim, placówce najchętniej odwiedzanej przez turystów w Wielkiej Brytanii, obecnie oglądać można największą wystawę rzeźby starożytnej Grecji. Bezcenne eksponaty pochodzące zarówno z zasobów muzeum, jak i wypożyczone z muzeów na całym świecie ilustrują ewolucję greckiej idei piękna i ludzkiego ciała. Największą ozdobę wystawy stanowią marmury z Partenonu dłuta Fidiasza, które potwierdzają mistrzostwo, jakie w złotym okresie klasycznym osiągnęła ateńska rzeźba starożytna.

Muzea czynią świat lepszym

Najwyższy czas wykorzenić z naszej świadomości powszechne przekonanie, że eksponaty w muzeum są własnością państwa, w którym powstały. Gdyby tak było w istocie, należałoby opróżnić muzea na całym świecie z artefaktów, które placówki zakupiły lub otrzymały w darze. Także Ateny musiałyby zwrócić imponującą kolekcję sztuki egipskiej, chińskiej, islamskiej i południowoamerykańskiej.
110f0f8b-510d-461b-a783-77f943d34b69 Rzeźby z Partenonu na ekspozycji w Londynie - AFP
Rzeźby z Partenonu na ekspozycji w Londynie

Oczywiście ten pomysł jest absurdalny. Muzea swoją dogłębną wiedzą specjalistyczną niezaprzeczalnie czynią świat lepszym. To przede wszystkim ośrodki edukacyjne, ubogacające nas wszystkich. Fakt, że połowę zachowanych marmurów z Partenonu można oglądać w Atenach, a resztę w Londynie, Berlinie, Monachium, Würzburgu, Kopenhadze, Watykanie czy — dzięki Muzeum Brytyjskiemu — w petersburskim Ermitażu, gwarantuje, że znacznie więcej ludzi może obcować z geniuszem, dzięki któremu starożytni Grecy przekuwali surowy, zimny kamień w ciepłe, pełne życia ciało.

Niewątpliwie w historii ateńskiego Partenonu rozpoczął się nowy rozdział. Po zbyt wielu latach obalono przekonanie, że lord Elgin w porozumieniu z brytyjskim parlamentem nielegalnie zawłaszczył greckie marmury. Debata wreszcie przybierze mniej dramatyczny ton, gdy wszyscy pogodzą się z faktem, że to kwestia polityki, a nie zrabowanych artefaktów.

Tragedia, jaką jest zrównanie z ziemią stanowiska archeologicznego na wzgórzu Nimrud, czy zniszczenie Mosulu i innych pereł bliskowschodniej kultury potwierdza, że światowej dziedzictwo nie przetrwa bez należytej opieki. Opiekując się marmurami, partenońskimi Muzeum Brytyjskie wyświadcza wielką przysługę całej ludzkości.

...

Brytyjczycy to ukradli dla siebie nie dla ludzkosci. A ze przypadkiem uratowali to juz skutek uboczny. Gdyby ukradli w 1939 Warszawe to tez by ocalala. Z czego nie wynika ze kradziez jest w porzadku. Widzicie co wyprawiali Brytyjczycy w czasach imperium.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:14, 19 Lip 2015    Temat postu:

Kontrowersyjny gest Elżbiety II. Pałac Buckingham zapowiada śledztwo

Królowa Elżbieta II - Getty Images

Pałac Buckingham zapowiedział dochodzenie mające ustalić, jaką drogą do mediów trafił nakręcony w latach 30-tych film, ukazujący 7-letnią królową Elżbietę II, unoszącą rękę w nazistowskim pozdrowieniu. 17-sekundowy film opisał wczoraj i zamieścił w Internecie sensacyjny brytyjski dziennik "The Sun".

Filmik nakręcił przypuszczalnie ojciec Elżbiety, przyszły król Jerzy VI. Obok niej i jej siostry, 3-letniej wówczas księżniczki Małgorzaty, pojawia się na nim ich matka i brat Jerzego VI, późniejszy Edward VIII. Wszyscy unoszą rękę w nazistowskim pozdrowieniu.
REKLAMA


"The Sun" twierdzi, że publikacja filmu nie jest wymierzona w królową, która jako dziecko nie mogła sobie zdawać sprawy ze znaczenia tego gestu. Dowodzi jednak, jak wcześnie nazistowskie sympatie przejawiał Edward VIII, który odwiedził nawet Hitlera rok po swojej abdykacji w 1936 roku.

Pałac Buckingham chce teraz dociec, jaką drogą "The Sun" uzyskał archiwalny filmik. Jeśli nakręcił go Jerzy VI, film musiał się znaleźć w archiwach królewskich, którymi opiekuje się Brytyjski Instytut Filmowy. Jeśli jednak kamera należała do Edwarda VIII, film trafił do jego archiwów w Paryżu, gdzie mieszkał po wojnie wraz z księżną Windsoru, Wallis Simpson. Po jej śmierci w 1986 roku wyposażenie pałacu sprzedano na aukcji.

...

Dziecku podnieśli rękę... Ale to nie pierwszy skandal tego typu. Zachód ukrywa jak nazizm go fascynował.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:25, 12 Sie 2015    Temat postu:

Marnowanie jedzenia. Wielka Brytania niechlubnym liderem w Europie
Środa, 12 sierpnia 2015, źródło:PAP
fot.WP.PL / Shutterstock/Minerva Studio
Spośród wszystkich europejskich nacji Brytyjczycy wyrzucają do kosza największe ilości produktów nadających się do spożycia - wynika z badań, których wyniki publikuje naukowy magazyn "Environmental Research Letters".


Statystyczny Brytyjczyk marnuje rocznie 152,4 kg produktów nadających się do spożycia - najwięcej spośród obywateli europejskich państw. Dla porównania, statystyczny mieszkaniec Rumunii wyrzuca w ciągu roku do kosza 44,4 kg dobrego jedzenia.



Z wcześniejszego badania przeprowadzonego przez Institution of Mechanical Engineers (brytyjskie stowarzyszenie inżynierów mechaników), przedstawiającego problem w ujęciu pieniężnym, wynika, że przeciętne brytyjskie gospodarstwo domowe pozbywa się w ciągu roku dobrego jedzenia o wartości 480 funtów.

W brytyjskich domach do kosza trafia m.in. 45 proc. zakupionych ziemniaków, 41 proc. owoców, 23 proc. mięsa, 17 proc. jajek, 13 proc. jogurtów, 7 proc. mleka - i 5 proc. alkoholu.

Zdaniem dr Jennifer Baxter z Institution of Mechanical Engineers, za taki stan rzeczy odpowiedzialne są m.in. super- i hipermarkety, które nadużywają promocji opierających się na zasadzie "kup jeden produkt, a drugi taki sam otrzymasz gratis". Tego typu akcje sprawiają, że konsumenci kupują więcej jedzenia niż potrzebują.

Eksperci wskazują też na mylący wydźwięk informacji "Najlepiej spożyć przed...", umieszczanej na opakowaniach wielu produktów. Większość konsumentów jest przekonana, że po upływie wskazanej daty dana rzecz nie nadaje się już do zjedzenia.

Tymczasem sformułowanie to wskazuje jedynie na datę minimalnej trwałości, po upływie której żywność wciąż jest bezpieczna, pod warunkiem, że przestrzega się wskazówek dotyczących jej przechowywania, a opakowanie jest nienaruszone. Tego rodzaju oznaczenia pojawiają się głównie na produktach mrożonych, chłodzonych i suszonych, jak makarony czy ryż.

...

Brak zaskoczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:14, 19 Sie 2015    Temat postu:

The Telegraph

Zagadka tożsamości Kuby Rozpruwacza rozwiązana?

Ilustracja w jednej z londyńskich gazet z 1888 r., przedstawiająca policjantów nad ciałem jednej z ofiar Kuby Rozpruwacza - Getty Images

Zapaleni detektywi, amatorzy i profesjonaliści, od blisko 130 lat nie ustają w próbach ustalenia prawdziwej tożsamości Kuby Rozpruwacza. Brytyjski badacz w swojej nowej książce dowodzi, że sprawcą zabójstw przypisywanych tajemniczemu seryjnemu mordercy był Francis Craig. Taki wniosek nasunął mu się po ustaleniu prawdziwego nazwiska ostatniej ofiary – własnej żony Craiga.

Brytyjskie władze zgodziły się na ekshumację szczątków ostatniej "kanonicznej" ofiary Kuby Rozpruwacza. Według autora nowej książki, May Jane Kelly była żoną słynnego brytyjskiego seryjnego mordercy.
REKLAMA


Po dokładnej analizie najnowszej teorii na temat Kuby Rozpruwacza, brytyjskie ministerstwo sprawiedliwości zapowiedziało, że zezwoli na pierwszą w historii ekshumację szczątków jego ofiary.

Jej autor, dr Wynne Weston-Davies, przedstawił brytyjskim władzom dowody, z których wynika, że Mary Jane Kelly, prostytutka z East Endu, była jego stryjeczną babką. W swojej książce "The Real Mary Kelly: Jack the Ripper’s Fifth Victim and the Identity of the Man that Killed Her" (Prawdziwa Mary Kelly. Piąta ofiara Kuby Rozpruwacza i tożsamość jej zabójcy) dowodzi, że została zamordowana z zemsty przez wzgardzonego męża.

Podążając tym tropem dr Weston-Davies doszedł do wniosku, Francis Spurzheim Craig, mąż jego stryjecznej babki, był Kubą Rozpruwaczem. Craig w 1888 roku, w czasie gdy doszło do zbrodni, miał 51 lat i jako reporter relacjonował śledztwa policyjne i rozprawy toczące się w sądach londyńskiego East Endu. Mieszkał przy Mile End Road w ubogiej dzielnicy Whitechapel, o siedem minut spaceru od miejsca, gdzie popełniono pierwszą zbrodnię.

Zdaniem dr Westona-Daviesa, Craig, dysponujący dogłębną znajomością metod stosowanych przez policję w tamtych czasach, zamordował jeszcze cztery kobiety, by ukryć swoje prawdziwe intencje - chciał zabić żonę, która przynosiła mu wstyd, bo potajemnie powróciła do prostytucji zaledwie kilka miesięcy po ich ślubie w 1885 roku.

Jedyny portret mordercy

Autor liczy, że analiza materiału genetycznego pozyskanego podczas ekshumacji przynajmniej częściowo potwierdzi jego teorię. Badaczowi udało się nawet ustalić jak wyglądał Kuba Rozpruwacz – odnalazł być może jedyny jego portret.

Na szkicu z dochodzenia w sprawie morderstwa jednej z wcześniejszych ofiar Rozpruwacza widać m.in. reportera – wiele wskazuje, że to właśnie Craig - siedzącego przed ławą sędziowską i relacjonującego przebieg przesłuchania w sprawie o morderstwo, które być może sam popełnił.

- Jedynym sposobem, by udowodnić, że ostatnią ofiarą Rozpruwacza była moja stryjeczna babka, jest ekshumacja szczątków Mary Jane Kelly – twierdzi dr Weston-Davies, były chirurg. – Spróbujemy pozyskać DNA z jej kości lub zębów i porównamy je z DNA mojego brata i moim. Z tego, co mi wiadomo, jesteśmy jej jedynymi żyjącymi krewnymi.

Brytyjskie ministerstwo sprawiedliwości po trwającej sześć miesięcy analizie jego badań, we wrześniu ubiegłego roku udzieliło dr Westonowi-Daviesowi odpowiedzi. Urzędnicy zaznaczyli, że jego odkrycie wymagało "gruntownego rozważenia" i zapewnili, że udzielą zgody na ekshumację, jeśli spełni dwa proste wymogi formalne.

Poproszono o dostarczenie pisma z laboratorium, które jest w stanie przeprowadzić testy DNA i powiadomienie opinii publicznej o planowanej ekshumacji – stosowna informacja ma wisieć obok grobu przez trzy miesiące.

Kluczem do rozwikłania zagadki tożsamości Kuby Rozpruwacza były dokumenty odkryte cztery lata temu w Archiwach Narodowych w Kew w południowo-wschodnim Londynie. Dr Weston-Davies natrafił na papiery rozwodowe, z których wynika, że jest spokrewniony z Elizabeth Weston Davies – tak naprawdę miałaby nazywać się Mary Jane Kelly - i Francisem Craigiem.

- Gdy 10 lat temu zaczynałem badać historię mojej rodziny, o Kubie Rozpruwaczu wiedziałem tyle, co przeciętny zjadacz chleba – mówi. – Mój ojciec, który zmarł w 1996 roku, nigdy nie chciał mówić o swoich krewnych, powtarzał tylko, że byli "złymi ludźmi".

Pudło dokumentów

- W 2011 roku przeczesując bazę danych Archiwów Narodowych w poszukiwaniu dokumentów, w których wymienia się nazwisko Weston Davies, natrafiłem na tylko jedno nazwisko, Weston Jones. Miałem je zignorować, ale z ciekawości poprosiłem o udostępnienie dokumentu.

- Dostałem pudło dokumentów prawnych, wśród których znalazłem pozew rozwodowy i oświadczenie pod przysięgą. Dotyczyły mojej krewnej, która zmieniała nazwisko na Weston Jones, by udawać wdowę, gdy będzie wychodzić za mąż. W tamtych czasach nie było to nic nadzwyczajnego. Choć nie była mężatką, to miała spore doświadczenie seksualne.

- I tak zacząłem odkrywać niesamowitą historię kobiety, która poślubiła mężczyznę dużo od niej starszego, nazwiskiem Francis Craig. Ich małżeństwo przetrwało kilka miesięcy, a potem wszystko się popsuło – tłumaczy dr Weston-Davies. – Minęło kilka lat, zanim dostrzegłem związek z Kubą Rozpruwaczem - dodaje.

- Poprosiłem o akt zgonu Francisa Craiga, a potem dotarłem do raportów z przesłuchań w sprawie jego śmierci. I to była kolejna sensacja. Odkryłem, że popełnił samobójstwo, podcinając sobie gardło, dokładnie tak, jak ginęły ofiary Rozpruwacza.

Francis Craig pracował dla gazety "Bucks Advertiser", ale nie miał szczęścia jako dziennikarz. Kilka lat wcześniej jego kariera gwałtownie przyhamowała po tym, jak konkurencyjna gazeta bezceremonialnie ujawniła, że dopuścił się plagiatu, przepisując słowo w słowo raporty z "The Daily Telegraph".

Nowa teoria odkrywa nie tylko tożsamość Rozpruwacza, ale z całkiem sporym prawdopodobieństwem jego twarz – na szkicu przedstawiającym przesłuchanie świadka.

- Jest taki szkic z przesłuchania świadka w sprawie zabójstwa Annie Chapman. Widać na nim mężczyznę siedzącego w ławie, zarezerwowanej dla prasy. Moim zdaniem jest wielce prawdopodobne, że to Francis Craig. Byłby to jedyny wizerunek Kuby Rozpruwacza, jaki przetrwał.

- Reporter z ilustracji jest bardzo podobny do ojca Francisa, znanego pisarza i frenologa, który przeprowadził się do zachodniego Londynu i obracał w kręgach tamtejszej bohemy, przyjaźniąc się m.in. z Williamem Morrisem – tłumaczy badacz. - Wiemy, że Francis mieszkał w dzielnicy East End i zajmował się relacjonowaniem spraw sądowych. Jest bardzo prawdopodobne, że to on pisał o śledztwie w sprawie Chapman.

"Drogi szefie"

Badacze sprawy od początku zastanawiali się, dlaczego zabójca wysyłał słynne listy – to one dały początek pseudonimowi "Kuba Rozpruwacz" – do Centralnej Agencji Prasowej przy Old Bailey, zamiast do jakiejś gazety o zasięgu krajowym, co w oczach zwykłego człowieka musiało wydawać się bardziej praktycznym i oczywistym rozwiązaniem.

Dr Weston-Davies uważa, że Craig był autorem listu "Drogi szefie" i innych oraz że wysłanie ich do agencji informacyjnej było dla niego naturalnym wyborem. Jako dziennikarz, który od czasu do czasu sprzedawał swoje teksty za pośrednictwem agencji, Craig wiedział, że to najpewniejszy sposób, by ich treść trafiła na łamy każdej gazety w kraju, zapewniając mu jeszcze lepszy kamuflaż.

Co więcej, w listach dopatrzono się amerykanizmów, a tak się składa, że Craig jako młody człowiek spędził w USA kilka lat.

Craig był dziwnym człowiekiem. Na podstawie raportów opisujących jego osobliwe nawyki, autor doszedł do wniosku, że cierpiał na zaburzenia schizotypowe. - Mój przyjaciel psychiatra uważa to za najbardziej prawdopodobną diagnozę – mówi dr Weston-Davies.

Elizabeth – albo Mary Kelly, bo pod takim imieniem figuruje w dokumentach w przepastnym archiwum sprawy Rozpruwacza – została pochowana w zbiorowej mogile, dlatego przed przystąpieniem do ekshumacji należy spełnić nieco więcej obowiązków biurokratycznych.

Przede wszystkim obok mogiły przez trzy miesiące będzie wisieć informacja dla innych rodzin z ostrzeżeniem, że może dojść do zakłócenia spokoju wiecznego ich bliskich.

- Wiem, że już wcześniej zgłaszano wnioski o zgodę na ekshumację, ale wszystkie zostały odrzucone – mówi dr Weston-Davies. – Wydaje mi się, że tym razem to kwestia naszego pokrewieństwa. Jestem z nią skoligacony, dlatego po miesiącach deliberacji dostałem zgodę władz. Ministerstwo sprawiedliwości już mnie poinformowało, że wyda pozwolenie. Oczywiście muszę jeszcze spełnić różne wymogi biurokratyczne, ale wierzę, że ekshumacja jej zwłok pozwoli raz na zawsze rozwiązać zagadkę Rozpruwacza.

- Przeprowadzę ekshumację w zależności od reakcji na książkę. Jeśli ktoś wcześniej udowodni mi, że Mary Kelly to nie Elizabeth, to oczywiście procedura nie będzie mieć sensu. W przeciwnym razie liczę, że zdobędziemy dowód w postaci DNA, który potwierdzi moją teorię.

Od miłości do nienawiści

Morderstwa w Whitechapel rozpoczęły się trzy lata po rozpadzie małżeństwa Craiga i Mary Jane/Elizabeth. – Istnieją dowody, że spędził sporo czasu, szukając jej na East Endzie, wynajmował nawet prywatnych detektywów – mówi autor. – Jego początkowy cel, odzyskanie jej uczuć, zamienił się w nienawiść.

Dr Weston-Davies w swojej książce przypomina inne historyczne przypadki, kiedy to urażeni mężczyźni mordowali zupełnie niewinnych, obcych ludzi, by zemścić się na jednej osobie. Zwykle powodem było odrzucenie.

Autor dowodzi, że to Craig zabił Mary Jane/Elizabeth w listopadzie 1888 roku, w ciasnym pokoiku na Miller’s Court w slumsie Whitechapel.

Zabójstwo było wyjątkowo brutalne. Po poderżnięciu gardła morderca zmasakrował jej ciało i twarz, zamieniając ją - w przeciwieństwie do wcześniejszych ofiar – w trudną do rozpoznania masę krwawej tkanki.

- Bardzo się przyłożył do tego, żeby nie dało się ustalić jej prawdziwej tożsamości – mówi dr Weston-Davies. – W East Endzie Elizabeth była znana tylko z pseudonimu. Zmasakrował jej twarz, by przyjaciele i krewni jej nie rozpoznali, gdy policja opublikuje zdjęcie twarzy. Nie chciał, żeby ją z nim połączono.

- Craig poświęcił sporo czasu, by usunąć jej serce i inne narządy – mówi dr Weston-Davies, który z wykształcenia jest chirurgiem. – Serca nigdy nie znaleziono, choć policja wszczęła poszukiwania rano, natychmiast po przybyciu na miejsce. Moim zdaniem to szokujące okaleczenie zwłok ma wymiar symboliczny. Ona zabrała mu serce, więc on też jej odebrał.

Kuba Rozpruwacz - chronologia zdarzeń

31 sierpnia 1888 - Pierwsza ofiara Rozpruwacza

Mary Ann Nicholls, pierwsza ofiara Rozpruwacza, zostaje zamordowana przy ulicy Buck’s Row w ubogiej dzielnicy Whitechapel.

8 września 1888 - Druga ofiara

Ciało Annie Chapman, drugiej ofiary, zostaje znalezione na podwórzu domu przy ulicy Hanbury Street 29.

30 września 1888 – Podwójne morderstwo

Rozpruwacz jednej nocy zabija dwie kobiety. Jeszcze ciepłe zwłoki Elizabeth Stride zostają odnalezione w Dutfield’s Yard przy Berners Street (dziś Henriques Street) przed pierwszą w nocy. Niespełna godzinę później na Mitre Square Rozpruwacz morduje swoją czwartą ofiarę, Catherine Eddowes.

30 września 1888 - List "Drogi szefie"

Nazajutrz do agencji informacyjnej przychodzi list zaczynający się od słów "Drogi szefie", którego autor podpisuje się jako Kuba Rozpruwacz. Uważa się, że rzeczywiście napisał go londyński seryjny morderca.

9 października 1888 - Rozpruwacz rusza w drogę?

Gazeta "The Liverpool Echo" donosi, że otrzymała list, z którego wynika, iż Rozpruwacz zamierza uderzyć w Dublinie. Następnego dnia gazeta informuje o drugim liście, który odwołuje wcześniejszą zapowiedź i zapewnia, że "czyściciel z Whitechapel" wybiera się do Nowego Jorku.

9 listopada 1888 – Piąte, najbardziej brutalne morderstwo

W ciasnym pokoiku w slumsie Whitechapel zostaje zamordowana piąta kobieta, Mary Jane Kelly - zdaniem autora nowej książki za tym pseudonimem ukrywała się Elizabeth Weston Davies.

1913 - Kuba Rozpruwacz, bohater literacki

Brytyjska powieściopisarka Marie Belloc Lowndes publikuje "The Lodger", powieść opartą na morderstwach Rozpruwacza. Przenoszona pięć razy na srebrny ekran – w tym w wersji niemej przez Alfreda Hitchcocka – zapewnia Rozpruwaczowi stałe miejsce w literaturze popularnej.

1965 – Podejrzani

Pisarz Tom Cullen ujawnia, że z notatek inspektora Melville’a Macnaghtena ze Scotland Yardu wynika, iż głównym podejrzanym był Montague John Druitt.

1974 - Kolejna książka, kolejny podejrzany

Donald Bell dowodzi, że Kubą Rozpruwaczem był Neill Cream.

1975 - Rozpruwacz tematem badania na szeroką skalę

Donald Rumbelow, historyk kryminalny i były oficer londyńskiej policji publikuje książkę "The Complete Jack the Ripper", w której podsumowuje dotychczasowe teorie.

1987 - Publikacja notatek detektywa

"The Daily Telegraph" jako pierwszy publikuje notatki głównego inspektora Donalda Swansona, detektywa zajmującego się sprawą Rozpruwacza, który uważał, że mordercą był polski Żyd Aaron Kośmiński.

1990 – Autorzy kryminałów szukają mordercy

Swoją teorię publikuje Jean Overton Fuller, pisarka uważa, że Rozpruwaczem był znany artysta Walter Sickert. Patricia Cornwell, autorka powieści kryminalnych, wydaje miliony funtów, próbując udowodnić winę Sickerta.

1995 - Pojawia się nowy podejrzany

Autorzy Stewart Evans i Paul Gainey odkrywają w antykwariacie list od nadinspektora Johna Littlechilda, który w 1913 sugerował, że Rozpruwaczem jest Frances Tumblety.

2011 - Policja chroni swoich informatorów

Scotland Yard wygrywa sprawę w sądzie i zachowuje prawo do nieupublicznienia archiwów zawierających szczegóły śledztwa, w tym nazwiska informatorów z czasów wiktoriańskich, którzy dostarczyli policji wielu cennych informacji związanych z Rozpruwaczem. Policja przekonuje, że należy za wszelką cenę chronić dane informatorów.

2014 - Badania DNA rozwiewają nadzieje

Russell Edwards twierdzi, że rozwiązał zagadkę tożsamości Kuby Rozpruwacza i udowodnił winę Kośmińskiego – w książce "Naming Jack the Ripper" pisze, że ustalił sprawcę na podstawie badań genetycznych materiału DNA ze znalezionego na miejscu zbrodni szala Catherine Eddowes. Eksperci ds. analizy kryminalistycznej DNA obalają jego tezę, tłumacząc, że oparta jest na błędnej metodologii.

2015 - Nowa teoria

Wynne Weston-Davies w książce "The Real Mary Kelly" dowodzi, że ostatnia z kanonicznych ofiar Rozpruwacza, Mary Jane Kelly, naprawdę nazywała się Elizabeth i była jego stryjeczną babką, Rozpruwaczem zaś był jej mąż, Francis Craig, z którym żyła w separacji.

...

Ohydna sprawa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:59, 24 Sie 2015    Temat postu:

Ostatnia wiedźma Albionu
Kamil Nadolski
Dziennikarz Onetu

Helen Duncan - Wikimedia Commons

Dziewięć miesięcy więzienia. Taki wyrok usłyszała przed sądem w Londynie Helen Duncan, ostatnia kobieta sądzona w Wielkiej Brytanii za czary. Dla jasności – w 1944 roku.

"Przyślijcie mi raport, dlaczego ustawa o czarownicach z 1735 roku została użyta w nowoczesnym systemie prawnym" - oburzał się Winston Churchill w oficjalnym liście skierowanym do sędziów Centralnego Sądu Kryminalnego w Londynie. Był styczeń 1944 roku. W czasie, gdy uwaga polityków skierowana była na działania niemieckich wojsk w Europie, mieszkańcy Wielkiej Brytanii żyli czymś zupełnie innym. Głównym tematem ulicznych rozmów był proces Helen Duncan – Szkotki, którą oskarżono o... odprawianie czarów. Znany z porywczości premier nie przebierał w słowach, nazywając całą sprawę "farsą". "Jaki był koszt sprowadzenia świadków z Portsmouth oraz zajęcia tymi błazeństwami sądu przez dwa tygodnie" - pytał. Jednak nawet on nie był w stanie wpłynąć na decyzję sędziów. Helen Duncan była ostatnią kobietą w Wielkiej Brytanii, która trafiła do więzienia za czary.
REKLAMA


Medium od gazowych duchów

Victoria Helen McCrae Duncan urodziła się 25 listopada 1897 roku w niewielkim szkockim miasteczku Callender, niedaleko Stirling. W domu, w którym dorastała, panowała bieda, toteż już od najmłodszych lat musiała pracować i pomagać w utrzymaniu gospodarstwa. W wieku szesnastu lat wyjechała do pracy do Dundee, gdzie zachorowała na gruźlicę. Wyjazd wyszedł jej jednak na dobre, tam bowiem zdobyła doświadczenie zawodowe w fabryce chemicznej i poznała swojego przyszłego męża, Henry'ego Duncana, stolarza i weterana wojennego, z którym w 1916 roku wzięła ślub.

Najprawdopodobniej to on zaszczepił w młodej kobiecie zainteresowania spirytyzmem, na punkcie którego ówczesna Europa dosłownie zwariowała. Miało to niewątpliwy związek z setkami tysięcy zabitych żołnierzy w czasie I wojny światowej. Zrozpaczone rodziny za wszelką ceną chciały się skontaktować ze swoimi bliskimi, co zgodnie z przyjętymi wyobrażeniami mogło im umożliwić tylko medium. Również Helen twierdziła, że odkryła w sobie dar kontaktowania się ze zmarłymi. Mało tego, przekonywała, że potrafi zmusić duchy do ukazania się. Na urządzanych przez nią seansach zmarli mieli pojawiać się w postaci ektoplazmy, czyli zmaterializowanej energii duchowej.

W latach dwudziestych Helen porzuciła rodzinne strony i wraz z mężem ruszyła w spirytystyczne tournée po całej Wielkiej Brytanii. Wieści o jej zdolnościach niosły się lotem błyskawicy. Ludzie opowiadali sobie niestworzone historie na temat przeżyć, których mieli doświadczyć właśnie za pośrednictwem seansów. Wiązało się to z konkretnymi zyskami. Klienci płacili krocie za obietnicę porozumienia się z duchem najbliższej osoby. Działalność pani Duncan nie wzbudzała niczyich podejrzeń aż do lat 30. Wtedy specjaliści zaczęli baczniej przyglądać się działalności szkockiego medium.

Jako pierwsze zainteresowało się nią Londyńskie Towarzystwo Spirytystyczne, które w 1931 roku przeprowadziło własne badania naukowe. Skupiono się przede wszystkim na właściwościach słynnej ektoplazmy, która w rzeczywistości okazała się... gazą używaną przez serowarów do odcedzania serwatki. Suchej nitki na Helen nie pozostawił również Harry Price, dyrektor Krajowego Ośrodka Badań Psychicznego (National Laboratory of Psychical Research), którego raport brzmiał podobnie. Duncan jest oszustką. W tamtych czasach spirytyzm traktowano bardzo poważnie, dlatego w 1934 r. szkocki sąd uznał ją winną fałszywego podawania się za medium oraz zakłócania porządku publicznego.
5edb2cb4-5625-4169-8082-bf1d8ba81083 Helen Duncan podczas seansu. "Ektoplazma" okazała się zwykłą gazą - Wikimedia Commons
Helen Duncan podczas seansu. "Ektoplazma" okazała się zwykłą gazą

O jeden seans za dużo

Naturalną konsekwencją sądowego postanowienia powinna być dyskwalifikacja Duncan w oczach jej klientów. Tak się jednak nie stało. Nadal otaczali ją ludzie, którzy bezkrytycznie wierzyli w jej nadprzyrodzone zdolności. Wraz z wybuchem II wojny światowej usługi medium znów cieszyły się ogromną popularnością, szybko wróciła więc do biznesu. Pośród setek spotkań, które odbyła, szczególnie jedno zaważyło na jej życiu.

W listopadzie 1941 roku Helen prowadziła seans spirytystyczny w Portsmouth, na południu Anglii. Tam też, według relacji świadków, miał się jej ukazać duch marynarza z pancernika HMS Barham, który oświadczył zgromadzonym, że jego okręt zatonął. Problem w tym, że według oficjalnych informacji okręt pływał po Morzu Śródziemnym i miał się dobrze. Wiadomość o jego zatopieniu u wybrzeży Egiptu przez niemieckiego U-Boota, dosłownie kilka dni wcześniej, była objęta tajemnicą wojskową. Admiralicja brytyjska nie spieszyła się z upublicznieniem informacji o śmierci 861 marynarzy, by nie obniżać morale swoich żołnierzy (swoją drogą komunikat w tej sprawie wydano dopiero w styczniu 1942 r.). Pojawiło się pytanie, skąd Helen Duncan miała takie informacje.

Klienci spirytystki nie mieli wątpliwości – medium skontaktowało się z duchem. Brytyjski kontrwywiad twardo stąpał jednak po ziemi i zaczął podejrzewać Szkotkę o szpiegostwo. Zdaniem agentów tajne informacje mieli jej przekazywać Niemcy. Przez kolejne dwa lata trwało wobec niej tajne śledztwo. Każde posuniecie spirytystki śledzili agenci. Bez skutku. Nie znaleźli jakiegokolwiek dowodu na szpiegostwo. W 1943 roku, gdy alianci zaczęli przygotowywać plany lądowania w Normandii, uznano jednak, że jej seanse mogą stanowić zagrożenie (zwłaszcza że podobno znaleźli się świadkowie, którzy twierdzili, że Duncan przewidziała zatonięcie również innych okrętów). Na wszelki wypadek kontrwywiad postanowił działać. Na początku stycznia 1944 roku Helen została aresztowana pod naciąganym zarzutem włóczęgostwa.

Farsa stulecia

Nie był to jedyny postawiony jej zarzut. Duncan oskarżono również o szpiegostwo na rzecz Niemiec, za co groziła kara śmierci przez powieszenie. Na szczęście dla niej Centralny Sąd Kryminalny w Londynie oddalił zarzuty, nie znajdując ku nim najmniejszych dowodów. Sam proces przeszedł do historii jako jeden z najbardziej absurdalnych w nowożytnej Anglii. Przesłuchano 44 świadków i nie znaleziono nic. Aby zatrzymać Helen przez jakiś czas w więzieniu, postanowiono jednak uciec się do fortelu. Na światło dzienne wyciągnięto jeden z reliktów brytyjskiego prawa, ustawę do walki z czarownicami z 1735 r. (Witchcraft Act).
W obronę Helen Duncan zaangażował się sam Winston Churchill, zdając sobie sprawę z kuriozalności zaistniałej sytuacji. Nawet premier nie wskórał jednak niczego

W obronę Helen Duncan zaangażował się sam Winston Churchill, zdając sobie sprawę z kuriozalności zaistniałej sytuacji. Nawet premier nie wskórał jednak niczego. Brytyjski kontrwywiad był nieubłagany. Helen skazano na dziewięć miesięcy więzienia. Skazaną odwieziono do więzienia Halloway prosto z sali rozpraw. Tym samym Helen Duncan przeszła do historii jako ostatnia kobieta, która za czary trafiła do więzienia. Nie była jednak ostatnią skazaną. Za czary skazano jeszcze Rebeccę Jane Yorke, gdyż podobnie jak Helen, przekazywała informacje o osobach walczących na froncie, co zakwalifikowano jako wywoływanie paniki w społeczeństwie. W jej przypadku karę ograniczono jednak do grzywny, gdyż uznano, że z racji wieku (72 lata) i złego stanu zdrowotnego, nie jest w stanie odbywać kary.

Po wyjściu z więzienia Duncan dalej prowadziła seanse, choć pobyt za kratami przypłaciła poważnym uszczerbkiem na zdrowiu. Po odsiedzeniu wyroku również policja nie dawała jej spokoju. W grudniu 1956 r. funkcjonariusze wpadli nagle do pokoju, w którym odbywał się seans, brutalnie wyrywając kobietę z transu. Zaraz po tym incydencie zmarła.

Przez lata mnożyły się spekulacje na jej temat. Skąd mogła wiedzieć o zatonięciu HMS Barham? Pojawiły się pogłoski, iż mogła usłyszeć je gdzieś w formie plotki, ale wszystko to domysły. O przywrócenie dobrego imienia Szkotki, walczyły zarówno jej córka, jak i wnuczka. Ustawę do walki z czarownicami zniesiono dopiero w 1951 roku. Z kolei w 2008 roku złożono w szkockim parlamencie petycję, w której domagano się rehabilitacji wszystkich osób skazanych za czary. Ustawa objęłaby kilkaset osób skazanych na podstawie ustawy o czarach z 1735 rok. Nie przyniosła żadnych skutków.

....

Ostatni proces na Zachodzie o czary. Wielka Brytania 1944. A co ciekawe ona NAPRAWDE miala kontaktyz szatanem. Te duchy co ,,wywoluja" spirytysci to oczywiscie zle duchy. Szatani.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:18, 01 Paź 2015    Temat postu:

Brytyjski premier: nie wypłacimy odszkodowań za handel niewolnikami

David Cameron - JUSTIN LANE / PAP

W trakcie wizyty na Jamajce brytyjski premier David Cameron oświadczył, że jego rząd nie zamierza wypłacać odszkodowań za rolę, jaką Wielka Brytania odegrała w handlu niewolnikami w regionie karaibskim - poinformowało BBC.

- Mam nadzieję, że jako przyjaciele którzy wspólnie tyle przeszli od tych najciemniejszych czasów możemy odejść od tego bolesnego dziedzictwa i kontynuować budowanie na rzecz przyszłości - powiedział Cameron w parlamencie Jamajki składając w tym kraju wizytę jako pierwszy brytyjski premier od 14 lat.
REKLAMA


W 2014 roku przywódcy państw karaibskich zatwierdzili 10-punktowy plan wyegzekwowania odszkodowań od praktykujących niegdyś niewolnictwo krajów europejskich. Przywódcy ci zaznaczyli, że chodzi tu nie tylko o niewolnictwo i ludobójstwo, ale także utrzymywanie przez sto lat segregacji rasowej i cierpienia wyzwoleńców. Ich zdaniem, region nadal musi się borykać ze skutkami niewolnictwa.

Karaibskie rządy oceniają, że stosowne odszkodowania mogłyby sięgnąć bilionów dolarów, a niektóre z nich lansują w związku z tym koncepcję umorzenia długów - zaznacza BBC.

...

,,Chlubna" przeszlosc wychodzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:20, 10 Lis 2015    Temat postu:

Indyjscy biznesmeni pozywają brytyjską królową. Żądają zwrotu klejnotu
akt. 9 listopada 2015, 04:52
Grupa indyjskich biznesmenów i ludzi filmu wytacza sprawę sądową brytyjskiej królowej Elżbiecie II, żądając zwrotu słynnego diamentu Koh-i-noor (wym kohi-nur). Jego wartość wycenia się na 100 milionów funtów. Można go obecnie oglądać w skarbcu królewskim w londyńskim zamku Tower.

Indie nie po raz pierwszy zgłaszają pretensje do diamentu, twierdząc, że trafił on do Londynu nielegalnie, jako łup kolonialny. Tym razem nie skończy się jednak na apelach i sprawa trafi do angielskiego sądu, a może również do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości.

Ugrupowanie pod nazwą "Góra Światła", bo tak tłumaczy się nazwa Koh-i-Noor, wydało już instrukcje swoim adwokatom w Londynie. Podstawą prawną roszczeń będzie analogia z brytyjską Ustawą o Holokauście, która nakłada obowiązek zwrotu wszelkiego zagrabionego mienia żydowskiego.

Koh-i-Noor to jeden z największych diamentów na świecie - pierwotnie ważył 186 karatów, czyli ponad 37 gramów. W 1850 roku Kompania Wschodnioindyjska otrzymała go w ramach traktatu po pokonaniu i przyłączeniu Pendżabu, potem podarowano go królowej Wiktorii, doszlifowano i obecnie waży 109 karatów. Po raz pierwszy pojawił się w źródłach pisanych w 1306 roku z adnotacją, że mogą go nosić jedynie Bóg lub kobiety, zaś mężczyznom przyniesie tylko nieszczęście.

...

Wzieli go rozbojem. I jeszcze oslawiona potworna Kompania Wschodnioindyjska. Nie ma zadnych moralnych podstaw do legalnego posiadania klejnotu INNEJ CYWILIZACJI KTORY JEST ICH DZIEDZICTWEM KULTUROWYM! Np. gdyby Brytyjczycy zagrabili z Polski miecz Szczerbiec. Ten od koronacji Krolow Polski... Niedopuszczalne. Co innego gdyby kupili jakis zloty miecz ktore byly na sprzedaz czy klejnot.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:16, 14 Lut 2016    Temat postu:

Geneza młodzieżowej rewolty w RPA
akt. 14 lutego 2016, 08:50
• Rewolta kapsztadzkich studentów przeciwko pomnikowi Cecila Rhodesa, piewcy brytyjskiego imperium i pogromcy Afryki, stała się początkiem młodzieżowego buntu
• Młodzież RPA zbuntowała się przeciwko południowoafrykańskim elitom i porządkom, zaprowadzonym po upadku apartheidu

Kiedy przed rokiem studenci uniwersytetu w Kapsztadzie zażądali, by sprzed gmachu uczelni usunąć pomnik jej fundatora, Cecila Rhodesa, nikt w RPA nie przypuszczał, że ich lokalny protest przerodzi się w ogólnokrajowy ruch południowoafrykańskiej młodzieży, niezadowolonej z przemian, jakie zaszły w Południowej Afryce od obalenia przed trzydziestoma laty apartheidu.

Rhodes był jednym z chorążych XIX-wiecznych brytyjskich podbojów kolonialnych. Zbił fortunę na handlu złotem i diamentami na południu Afryki (założył koncern De Beers), a majątek uczynił go jednym z najważniejszych polityków brytyjskiego imperium w Afryce. Marzył o budowie linii kolejowej z Kairu do Kapsztadu, która połączyłaby wszystkie brytyjskie posiadłości kolonialne w Afryce. Przewodząc Brytyjskiej Kompanii Południowoafrykańskiej, rozszerzył panowanie Wielkiej Brytanii na terytoria dzisiejszych Botswany, Zimbabwe i Zambii, nazwane na jego cześć Rodezją. Na przełomie XIX i XX wieku został premierem brytyjskiej kolonii w Kraju Przylądkowym, który Brytyjczycy odebrali pierwszym białym osadnikom, Burom. Kresem jego kariery było wywołanie przez niego pierwszej z wojen burskich.

Przed śmiercią (jego mogiła znajduje się na terytorium dzisiejszego Zimbabwe) ufundował stypendium, dzięki którym studenci z całego świata mieli pobierać nauki na brytyjskim uniwersytecie w Oksfordzie, by zdobywszy najlepsze wykształcenie mogli stać się w przyszłości dobrymi przywódcami w swoich krajach (jeden ze stypendystów, Amerykanin Bill Clinton został prezydentem USA). Podarował uniwersytetowi kapsztadzkiemu swoją posiadłość ziemską w Groote Schuur u podnóża Góry Stołowej.

Wiosną ubiegłego roku studenci z alma mater Rhodesa uznali go jednak nie za dobrodzieja, ale za rasistę i zbrodniarza, który dziś niechybnie sądzony byłby przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze. W kwietniu zmusili uniwersyteckie władze do usunięcia pomnika Rhodesa, a ich akcja protestacyjna wywołała lawinową reakcję w całym kraju. Na zawołanie "Rhodes musi runąć" do protestu przyłączyli się studenci z Johannesburga, Pretorii, Grahamstown, Durbanu i Port Elizabeth. Obalano posągi Rhodesa, ale dostało się też pomnikom innych bohaterów południowoafrykańskiej historii - brytyjskich monarchów, burskich przywódców i generałów, a nawet Mahatmy Gandhiego. "Gdyby stał gdzieś pomnik prezydenta Zumy, młodzi buntownicy próbowaliby go obalić w pierwszej kolejności" - napisał w redakcyjny komentarzu tygodnik "Mail and Guardian".

W październiku pomnikowa wojna z uniwersytetów wylała się na ulice południowoafrykańskich miast. Studenci protestowali przeciwko planowanym przez władze podwyżkom czesnego. Przed gmachami rządu i parlamentu w Pretorii i Kapsztadzie (oba miasta dzielą rolę stolicy) doszło do rozruchów z policją. Władze wycofały się z pomysłu podwyżek, ale obawiając się konfrontacji ze studentami, prezydent Zuma odmówił wystąpienia na ich wiecu przed siedzibą władz. Podczas studenckich marszów natychmiast pojawiły się hasła "Zuma musi upaść!".

W listopadzie studenci johannesburskiego uniwersytetu Witwatersrand wymusili też na władzach uczelni, by wykłady i zajęcia odbywały odtąd w języku angielskim, a nie - jak dotąd - afrykanerskim.

Październikowe i listopadowe młodzieżowe wystąpienia były największymi w Południowej Afryce od 1976 r., kiedy bunt czarnoskórej młodzieży przeciwko nauce w języku afrykanerskim wywołał powstanie przeciwko apartheidowi.

W młodzieżowym buncie uczestniczy pierwsze pokolenie mieszkańców Południowej Afryki, którzy urodzili się po upadku apartheidu i pierwszych wolnych wyborach z 1994 r. Apartheid jest dla nich jedynie przeszłością i nie czują się dłużnikami rządzącego Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC), który walce z apartheidem przewodził.

"Dawne zasługi i kombatancka przeszłość rządzących nie mają dla młodych większego znaczenia - uważa południowoafrykański historyk Tinyiko Maluleke. - Młodzi rozliczają rządzących za ich niespełnione obietnice, brak kompetencji, pazerność, korupcję. Tu nie o pomniki idzie, ale o to, że mimo obalenia apartheidu tak naprawdę niewiele się u nas zmieniło".

Prawie trzydzieści lat po upadku apartheidu najważniejszym skutkiem zalecanej przez Nelsona Mandelę polityki pojednania narodowego stało się uwłaszczenie dawnych przywódców ruchu wyzwoleńczego, którzy z partyzantów, więźniów politycznych i związkowców przemienili się w ministrów, dyrektorów, prezesów, członków rad nadzorczych. Czarnoskórzy zyskali prawo głosu, ale nawet rządowe statystyki wskazują, że sytuacja gospodarcza znacznej części społeczeństwa jest dziś gorsza niż za czasów apartheidu, a Południowa Afryka, obok Brazylii i Indii stała się krajem najgłębszych na świecie przepaści między nieliczną bogatą elitą i biedakami, stanowiącymi ogromną większość społeczeństwa.

"Wojna z pomnikami toczy się o te niedokończone sprawy" - napisał tygodnik "Mail and Guardian", a południowoafrykański komentator Stephen Grootes uważa, że młodzieżowy bunt jest dowodem fiaska mandelowskiej utopii Tęczowego Ludu. Za symbol pokoleniowej wojny może posłużyć fakt, iż jednym z przywódców studenckiej rewolty jest Kgotsi Chikane, syn pastora Franka Chikane, jednego z przywódców ruchu antyapartheidowskiego.

Nie przypadkiem przeciwko obalaniu pomników Rhodesa w Południowej Afryce a także przeciwko żądaniom studenckich buntowników występują zgodnie przedstawiciele starszego pokolenia - obecny prezydent Jacob Zuma, przywódca ANC i były więzień polityczny, ostatni biały prezydent kraju Frederik W. de Klerk, następca Desmonda Tutu, anglikański arcybiskup Njongonkulu Ndungane, a nawet Barney Pityana, jeden z założycieli Ruchu Świadomości Czarnych i towarzysz Steve'a Biko, a dziś przeciwnik Zumy i ANC.
PAP

...

Ta ponura postac jest nie do obrony. Pomniki Rhodesa do muzeow historii. Pomniki sa dla bohaterow. Nie mowie zeby niszczyc ale ta postac nie moze byc uczczona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:25, 15 Maj 2016    Temat postu:

Unia Europejska "dąży do stworzenia superpaństwa"
jak/
2016-05-15, 06:31



Skomentuj
2
Boris Johnson, były burmistrz Londynu i jeden z konserwatywnych polityków, głównych zwolenników wyjście Wielkiej Brytanii z UE udzielił wywiadu, w którym zarzucił Unii, że dąży - tak jak kiedyś Napoleon i Hitler - do stworzenia superpaństwa.
PAP/EPA/STR

Biznes
Szefowa MFW: Brexit zaszkodziłby giełdom i...

Świat
Sondaż: referendum ws. Brexitu spowoduje...

"Próbowali to już uczynić Napoleon, Hitler i różni inni ludzie, ale efekt był zawsze tragiczny" - powiedział Johnson w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika "Telegraph" (wydanie niedzielne). Dodał: "Unia Europejska to kolejna próba, realizowana jedynie innymi metodami".



Jego zdaniem Unii brakuje autorytetów, powszechnie szanowanych i rozumianych. Brakuje także "prawdziwej lojalności wobec idei europejskiej". UE cierpi również na "ogromny deficyt demokracji".



Johnson powiedział, że UE popełniła wiele katastrofalnych błędów, które z jednej strony doprowadziły do napięć między państwami członkowskimi, a z drugiej - do znacznego wzmocnienia pozycji Niemiec, które według Johnsona "przejęły" włoską gospodarkę i "zniszczyły" Grecję.



Według najnowszego sondażu w toczącej się obecnie debacie na temat wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, większość Brytyjczyków uważa za znacznie bardziej wiarygodnego Borisa Johnsona niż premiera Davida Camerona, który opowiada się za pozostaniem kraju w UE.

Boris Johnson wskazywany jako potencjalny następca premiera Camerona, jeśli w czerwcowym głosowaniu Brytyjczycy zdecydują się opuścić Unią Europejską.



Referendum w sprawie dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w UE odbędzie się w czwartek, 23 czerwca.



PAP

...

Tak ich ucza... Gdzie Hitler gdzie Stalin. Porownywanie wybitnej choc oczywiscie zadufanej w sobie osobowosci Napoleona do ponurego zbrodniczego monstrum w rodzaju Hitlera to historyczny obled. Jakbyscie gdzies slyszeli takie ,,madrosci" to od razu odrzucajcie. Nie ma zadnych podobienstw socjologicznych. To juz predzej owczesne Imperium Brytyjskie pozerajace swiat i mordujace ludy rdzenne mozna porownac z Hitlerem. Adolf ich podziwial i chcial takiego imeprium jak oni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:22, 16 Cze 2016    Temat postu:

Żenujący spektakl. Angielscy kibice rzucali cygańskim dzieciom monety i drwili z walki o nie
po/dro/
2016-06-16, 14:00



Skomentuj
1
Fani reprezentacji Anglii, którzy we francuskim Lille czekają na czwartkowe spotkanie Anglia-Walia, postanowili urozmaicić sobie czas naśmiewając się z cygańskich dzieci. Gdy maluchy podeszły do nich żebrząc o kilka euro, kibice zaczęli rzucać pieniądze na ziemię. Następnie śmiali się z tego, jak dzieci walczą o to, które jako pierwsze dobiegnie do turlającej się po chodniku monety.
Twitter.com/Slippin' Jimmy

Sport
UEFA: 150 tys euro kary dla Rosji i...

Podczas rozgrywanych obecnie we Francji piłkarskich mistrzostw Europy o angielskich kibicach jest niemal tak głośno jak o Rosjanach.



Obie grupy wielokrotnie starły się już między sobą zarówno podczas meczu jak i na ulicach. W wyniku zamieszek wiele osób zotało rannych, a w środę jeden z angielskich kibiców zmarł.



9 lipca, czyli jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem imprezy, brytyjscy kibice starli się z mieszkańcami Marsylii. Do bójek sprowokować miały przyśpiewki nawiązujące do terrorystycznego ataku, do którego doszło jesienią we Francji - "ISIS, gdzie jesteś?" - śpiewane przez Anglików.



Tym razem o Brytyjczykach jest głośno w sieci z innego powodu. Na portalach społecznościowych pojawiło się bowiem wiele filmików, pokazujących, jak kibice z wysp zabawiają sie kosztem dzieci.

Wielu z nich jest wyraźnie pod wpływem alkoholu i nawet reakcja kobiety, która zwraca im uwagę, zdaje się nie mieć wpływu na ich zachowanie.

polsatnews.pl


...

To sa potwory. Jaki duch prowadzil brytyjski kolonializm? Zły oczywiscie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:20, 05 Wrz 2016    Temat postu:

Londyn spłonął jak przed 350 laty. Ognisty spektakl nad Tamizą
wyślij
drukuj
pch,az | publikacja: 05.09.2016 | aktualizacja: 09:46 wyślij
drukuj
350 lat temu spłonął średniowieczny jeszcze, drewniany i kryty strzechą Londyn (fot.PAP-EPA-WILL OLIVER)
Ogniste widowisko w rocznicę wielkiego pożaru. Nad Tamizą płomienie strawiły replikę XVII-wiecznego Londynu. Konstrukcję wzniesiono na specjalnej barce.

Wielki pożar sprzed 350 lat. Interaktywna wystawa w Londynie
Londyn obchodzi rocznicy wielkiego pożaru miast w iście imperialnym przytupem. Ta inscenizacja to kulminacja 4-dniowego festiwalu London's Burning, „Londyn płonie”, w 350. rocznicę katastrofy, która przeszła do historii jako Wielki Pożar Londynu.

Na Tamizie pomiędzy mostami Blackfriars i Waterloo na barce ustawiono 120-metrową replikę XVII-wiecznego Londynu. O godz. 20:30 podłożono ogień. Widowisko można było „na żywo” oglądać na YouTubie.

Wielki pożar Londynu

Pożar Londynu wybuchł w piekarni we wschodniej części miasta. Szalał przez cztery dni. Drewniana zabudowa miasta błyskawicznie zajęła się ogniem. Spłonęło 13 tys. domów czyli 2/3 powierzchni miasta. Bez dachu zostało 100 tys. Londyńczyków. Liczba ofiar jest nieznana. Żywioł zabił większość londyńskich szczurów, które były odpowiedzialne za trwającą od 1665 roku epidemię dżumy.

Narodziny nowoczesnego miasta

Po pożarze rozpoczęła się odbudowa miasta. Narodziło się nowoczesne miasto, z cegły, według standardowych projektów słynnego architekta Christophera Wrena. Pożar zrodził stałą straż pożarną i system ubezpieczeniowy. Miał też ciemną stroną - prześladowania katolików i obcokrajowców podejrzanych o jego wywołanie.

Do dziś widomą pamiątką po nim jest ponad 60-metrowa kolumna opodal London Bridge i nowa, barokowa katedra św.Pawła wzniesiona na miejscu zawalonej, gotyckiej świątyni. BBC, Londonek.net, IAR, Mirror

...

Tak to nie zart, taka byla propaganda. Katolicy podpalil bo papież im kazał! Jak za Nerona. Historia Brytanii i Rosji to jest horror.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 2:12, 03 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Historyczna latarnia Guya Fawkesa wróciła do kolebki brytyjskiej demokracji
Historyczna latarnia Guya Fawkesa wróciła do kolebki brytyjskiej demokracji

Wczoraj, 2 listopada (23:00)

Latarnia Guya Fawkesa ponownie znalazła się w brytyjskim parlamencie. Po raz pierwszy od 1605 roku, kiedy to miała zostać użyta do wysadzenia budynku w powietrze. Dziś ma charakter symboliczny.

Wiersz "Remember, remember, the 5th of November" zna od dziecka każdy Brytyjczyk. Opowiada historię Guya Fawkesa, który stojąc na czele katolickiego spisku, chciał wysadzić w powietrze parlament - kontrolowany przez protestów.

Aresztowano go w podziemiach Izby Lordów, gdy zamierzał podpalić lont prowadzący do 36 beczek z prochem.

Dziś historyczna latarnia Guya Fawkesa powróciła do kolebki brytyjskiej demokracji, a posłowie mogą sobie z eksponatem zrobić zdjęcie.

Wśród polityków nie wywołuje ona już strachu, raczej zachwyca, bowiem latarnia, która o mało nie zmiotła z powierzchni ziemi budynku parlamentu, została odrestaurowana dzięki wsparciu loterii narodowej. Na podobne cele przeznaczono w tym roku pół miliona funtów.

Guy Fawkes oraz inni spiskowcy zostali za swą zdradę osądzeni i straceni. Po śmierci ich ciała zostały poćwiartowane, a ich szczątku umieszczone przy wjazdach do Londynu, jako ostrzeżenie dla przyszłych pokoleń.


(j.)
Bogdan Frymorgen

...

Oczywiscie prostacka prowokacja aby mordowac katolikow. Remember 5 November. Kretynski wierszyk ale wchodzacy w podswiadomosc. Glupie? Prymitywne ale jak widac przez stulecia chwytalo i co najgorsze odciagalo ludzi od Boga! Bo przeciez Brytyjczycy to kompletni ateisci dzieki takim idiotyzmom. Jak Ruscy zupelnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:33, 19 Sty 2017    Temat postu:

Prymasi anglikańscy na 500-lecie Reformacji: Okazja do pokuty za podziały
KAI
dodane 19.01.2017 15:12

Posąg Marcina Lutra, Hannover, Niemcy
Novanto / CC 2.0


Wspominanie Reformacji powinno prowadzić nas do pokuty za doprowadzenie do podziałów - napisali anglikańscy prymasi: Justin Welby z Canterbury i John Sentamu z Yorku we wspólnym liście na rozpoczęty 18 stycznia Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan.

- Reformacja była zarówno procesem odnowy, jak i podziału wśród chrześcijan Europy. W tę [500.] rocznicę wielu chrześcijan pragnie dziękować za otrzymane wielkie błogosławieństwa, jak głoszenie Ewangelii łaski, dostępność Biblii we własnym języku czy uznanie powołania świeckich do służby Bogu w świecie i w Kościele. Wielu przypomni również wyrządzoną 500 lat temu jedności Kościoła szkodę, która nadal trwa, rzucając wyzwanie jasnemu przykazaniu Jezusa o jedności w miłości - napisali duchowni.

Dodali, że w tych „burzliwych latach” chrześcijanie rywalizowali ze sobą „do tego stopnia, że wielu doświadczało prześladowań, a nawet śmierci z rąk innych, którzy twierdzili, że podążają za tym samym Panem”. To „dziedzictwo nieufności i rywalizacji” towarzyszyło później „niezwykłemu globalnemu rozszerzaniu się chrześcijaństwa w następnych stuleciach”.

Zdaniem obu arcybiskupów wspominanie Reformacji powinno sprawić, że „powrócimy do tego, co reformatorzy chcieli postawić w centrum życia każdej osoby, a więc zaufania Jezusowi Chrystusowi”. Powinien to więc być „rok odnowy zaufania Chrystusowi i tylko Jemu”, a także „pokuty za naszą część” winy za spowodowanie podziałów. Ta pokuta „powinna łączyć się z działaniem na rzecz spotykania innych Kościołów i umacniania stosunków z nimi”.

Reformacja będzie upamiętniona podczas najbliższego posiedzenia Synodu Kościoła Anglii, na którym możliwe jest wypowiedzenie wyraźnej prośby o przebaczenie za przemoc, do jakiej doszło po schizmie anglikańskiej w XVI w. Londyński „The Guardian” przypomniał, że reformacja w Wielkiej Brytanii, rozpoczęta niedługo po wystąpieniu Marcina Lutra z 1517 r., doprowadziła do gwałtownych prześladowań. „W samej tylko Anglii zostało zajętych ponad 800 klasztorów, opactw i domów zakonnych, zniszczono biblioteki, utracono rękopisy, skonfiskowano skarbce i dzieła sztuki. Tysiące ludzi zostało powieszonych, poćwiartowanych lub spalonych z powodu swych przekonań religijnych” - napisał brytyjski dziennik.

Jednak Catherine Pepinster, była szefowa katolickiego tygodnika „The Tablet” zauważyła, że Reformacja była kwestią polityczną, a nie tylko sprawą dysput teologicznych. Dlatego nie jest pewna, czy „prośba o przebaczenie byłaby najwłaściwszym krokiem”.

...

Reformacja oprocz wymienionych zbrodni w Anglii miala tez przyczyne w Henryku VIII czy pomylilem numer? Chodzilo o zagrabienie majatkow Kosciola oczywiscie. Przeciez nie o religie. O religii to mysla tylko swieci reszta sex kasa wladza. Tylko klamia ze o religie chodzi jak islamisci... Ksieza nigdy od ludu sie nie roznili zreszta...
A w Anglii to wyjatkowa perwersja byly Henio co to zmienial zony na lepszy model za pomoca kata i nie rozumial o co chodzi papiezowi? Na Kosciol place, do kosciola chodze, nie rozwodze sie bo przeciez co chwila jestem wdowcem? I taka kara na mnie? ,,Skrzywdzony"...
Cos ohydnego...
Oczywiscie winne byky grzechy spoleczenstwa. Te potwornosci nie spadly z kosmosu. Dobrzy ludzie sie nie awanturuja az do mordowania blizniego!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:05, 06 Maj 2018    Temat postu:

Władze Etiopii żądają od brytyjskiego muzeum zwrotu swoich zabytków
30 kwietnia 2018 08:00
Wielka Brytania została wezwana do zwrotu wszystkich przedmiotów pochodzenia etiopskiego, a znajdujących się w Muzeum Wiktorii i Alberta. Władze Etiopii ogłosiły również, że nie zgodzą się na uznanie ich za wypożyczone dla brytyjskiego muzeum.
Władze Etiopii wyraziły swoje oburzenie i kategorycznie zażądały zwrotu swoich zabytków, po tym jak w londyńskim Muzeum Wiktorii i Alberta zaprezentowano zbiory zrabowane przez brytyjskie wojsko z Etiopii w 1868 roku.
Na przedstawione żądanie dyrektor muzeum Tristram Hunt powiedział iż: byłoby dobrze, gdyby etiopskie zabytki przechowywane w Muzeum Wiktorii i Alberta mogły być częścią długoterminowej pożyczki kulturalnej. Wśród przechowywanych zabytków znajdują się manuskrypty o treściach religijnych, oraz złote przedmioty zdobyte podczas bitwy pod Magdalą. Wszystkie przedmioty pochodzą z ograbionej przez Brytyjczyków przed 150 laty fortecy cesarza Tewodrosa II.
Władze Etiopii natomiast przypomniały, że otwarcie dążą do odzyskania swoich zabytków od ponad dziesięciu lat, a które to prośby są cały czas przez Brytyjczyków ignorowane.
Źródło: dailysabah

...

Jak zaczna oddawac to muzeum zamkna... Tyle nakradli! Widzicie jaka haniebna historia Brytanii?

Fot.: The Courtesy of the Victoria and Albert Museum
Łukasz Nowok
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Nie 10:09, 06 Maj 2018, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:25, 28 Lip 2018    Temat postu:

Brytyjski dziennik "Financial Times" opisał problem handlu ludźmi i pracy przymusowej wśród osób zatrudnionych w budownictwie w Wielkiej Brytanii. Według badań nawet co trzecia osoba zatrudniona w tej branży w Londynie została kiedyś zmuszona do pracy za darmo.

Branża budowlana w Wielkiej Branża budowlana w Wielkiej Brytanii ma problem z handlem ludźmi i niewolnictwem
#

Od stuleci jechali na niewolnictwie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:23, 31 Lip 2018    Temat postu:

Statystyki wskazują, że liczba zabójstw i brutalnych napaści rośnie konsekwentnie z roku na rok. Z kolei według najnowszych danych agencji rządowej Office for National Statistics, w ponad 90% przypadków, przestępstwa nie kończą się postawieniem zarzutu.

Wielka Brytania zmaga się z Wielka Brytania zmaga się z plagą przestępstw z użyciem broni i noży

...

Inny armaggedon.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:19, 05 Wrz 2018    Temat postu:

PIOTR ZYCHOWICZ

Kilkadziesiąt tysięcy Burów skonało w straszliwych brytyjskich obozach koncentracyjnych. To plama na honorze imperium
Lizzie van Zyl miała siedem lat i urodziła się w 1894 r. w burskim Wolnym Państwie Orania w Afryce Południowej. Jej ojciec walczył przeciwko brytyjskiej agresji i dołączył do jednego z licznych oddziałów partyzanckich. Anglicy zastosowali zwyczajową procedurę – aresztowali jego rodzinę i umieścili ją w obozach koncentracyjnych.
Mała Lizzie została oddzielona od mamy i wpakowana do jednego z najstraszniejszych ośrodków – owianego ponurą sławą ludobójczego obozu Bloemfontein. Tam, jako córce „burskiego buntownika”, przyznano jej najgorszą, głodową rację żywnościową. Zdezorientowana, przerażona Lizzie zaczęła niknąć w oczach, wkrótce upodobniła się do żywego szkieletu. Zachorowała na dur brzuszny.
„Widziałam ją, jak leżała na małym materacu w nagrzanym słońcem namiocie. Muchy krążyły wokół jej głowy. Była delikatnym, słabym dzieckiem, które wymagało dobrej opieki – pisała Emily Hobhouse, brytyjska aktywistka walcząca o prawa Burów. –Trafiła jednak do obozowego szpitala, gdzie traktowano ją ostro. Brytyjski lekarz i pielęgniarki nie rozumieli jej języka, a ona nie mówiła po angielsku. Uznano ją więc za »idiotkę«, mimo że była całkowicie normalna. Pewnego dnia zaczęła w przejmujący sposób krzyczeć: »Mamo! Mamo! Chcę do mamy!«. Pewna kobieta chciała ją przytulić, ale jedna z pielęgniarek jej to brutalnie uniemożliwiła. Powiedziała, że to dziecko jest po prostu nieznośne”.
Lizzie zmarła z wycieńczenia 9 maja 1901 r. Przerażające zdjęcie dziewczynki konającej w obozowym szpitalu obozu obiegło cały świat i stało się symbolem brytyjskiego okrucieństwa wobec burskich kobiet i dzieci. Co ciekawe, to brytyjska propaganda jako pierwsza puściła fotografię w obieg. Dostarczył ją pracujący w Afryce jako lekarz Arthur Conan Doyle, słynny pisarz, twórca postaci Sherlocka Holmesa.
Angielski obóz koncentracyjny w Bloemfontein. Fot: The National Archives UK / Źródło: Wikimedia Commons
Zdjęcie miało być dowodem na to, jak burscy rodzice… zaniedbują swoje dzieci. Brytyjczycy twierdzili, że Lizzie w takim stanie trafiła do Bloemfontein. Że została zagłodzona przez swoją nieodpowiedzialną matkę. Szybko jednak wyszło na jaw, że fotografię zrobiono po kilku miesiącach pobytu w obozie. I to Anglicy doprowadzili ją do takiego stanu.
Spalona ziemia
Kim byli Burowie? Potomkami holenderskich osadników, którzy przybyli do Afryki Południowej w XVII i XVIII w. Na ich terytorium od początku ochotę mieli Brytyjczycy. Pierwszy najazd na państwa burskie Transwal i Oranię (1880–1881) zakończył się jednak klęską napastników. Wydawało się, że Burowie obronili swoją niepodległość. Na terenie obu krajów wkrótce odkryte zostały jednak olbrzymie złoża diamentów i złota.
Okazało się to przekleństwem. Brytyjczycy postanowili bowiem zawładnąć cennymi surowcami i w 1899 r. dokonali zmasowanej inwazji na Transwal i Oranię. Doszło do drugiej wojny burskiej. Dzięki miażdżącej przewadze liczebnej napastnicy szybko zyskali przewagę i podbili państwa Burów. Ci nie złożyli jednak broni i – zaopatrywani w broń przez Niemców –podjęli niezwykle skuteczną wojnę partyzancką.
„Bur – to brzmi sympatycznie – pisał Stanisław Cat-Mackiewicz. – Wtedy cały świat kochał tych Burów z najsilniejszym wówczas państwem świata, liczącym czterysta milionów ludności, podczas kiedy Burów było tylko trzysta tysięcy. Kochano Burów i podziwiano ich nierówną i wspaniałą walkę w obronie niepodległości. W tym ogólnym uniesieniu było coś z tych sympatii, które otaczały sprawę polską podczas naszych powstań w 1830 i 1863 roku. Występowano w obronie narodu słabszego, broniącego swych praw do życia. Te sympatie zarówno do Polski, jak i do Burów pomogły zarówno nam, jak i im dokładnie tyle, ile umarłemu pomaga kadzidło”.
Na panujące na świecie nastroje solidarności z Burami i niechęci do Brytyjczyków bez wątpienia olbrzymi wpływ miały nieludzkie metody walki, jakie zastosowali ci ostatni. Brytyjski dowódca Herbert Kitchener postanowił ujarzmić niepokornych Burów, stosując taktykę spalonej ziemi.
Chodziło o to, by „oczyścić terytorium” ze wszystkiego, co mogłoby udzielać pomocy burskiej partyzantce. Z dymem poszły więc całe miasteczka i wsie, zburzono 30 tys. farm i wyrżnięto bydło. Spalono plony i zatruto studnie. W efekcie dziesiątki tysięcy Burów – głównie kobiet i dzieci – znalazły się bez dachu nad głową, w sytuacji dramatycznej.
Burowie po bitwie na Spion Kop, 1900 r. / Źródło: Wikimedia Commons
Naród za druty
Właśnie dla tych ludzi stworzono obozy koncentracyjne. Ośrodków tych było w sumie 45, a dodatkowe 64 powstały dla czarnych mieszkańców Transwalu i Oranii. Do obozów dla Burów – według brytyjskich planów – miał trafić cały naród. Był to więc pierwszy przypadek w dziejach, gdy bezwzględne represje zastosowano wobec wszystkich przedstawicieli danej nacji.
Co ciekawe, Brytyjczycy na zewnątrz przedstawili całą operację jako dowód na swój humanitaryzm. Mieli w ten sposób zatroszczyć się o „biednych uchodźców”. Obozy miały być zaś… dobrowolne.
Jak wyglądały brytyjskie obozy? Były to kiepsko przygotowane i zaopatrzone ośrodki, w których ludzie musieli mieszkać w lichych namiotach. Panowały w nich katastrofalne warunki higieniczne i było niebywałe wręcz przeludnienie. W namiotach przeznaczonych dla pięciu osób wegetowało często po 20. Przyczyniało się to do wybuchu groźnych epidemii chorób zakaźnych. Przede wszystkim tyfusu. Opieka medyczna była zdecydowanie niewystarczająca, a stosunek brytyjskiego personelu do więźniów – wrogi. A często nawet brutalny.
Najgorszy był jednak głód. Burowie za drutami konali z wycieńczenia. Brytyjczycy wprowadzili nieludzki system, w którym wielkość racji żywnościowej kobiet i dzieci była uzależniona od postawy głowy rodziny. Jeżeli burski mężczyzna nadal walczył z bronią w ręku przeciwko okupantom w szeregach oddziałów partyzanckich, to jego żona i dzieci otrzymywały tak niewiele pożywienia, że nie byli w stanie przeżyć.
Metoda ta zszokowała brytyjskiego dziennikarza Williama Steada, który nazwał obozy „okrutną machiną tortur”. „Każde z tych dzieci zmarło z powodu pomniejszenia ich racji żywnościowej – notował. – W ten sposób chciano wywrzeć presję na nadal walczących członków rodzin. Było to morderstwo z premedytacją. System zmniejszania racji żywnościowych był haniebnym, zaplanowanym z zimną krwią elementem państwowej polityki. Jej celem było zmuszenie do kapitulacji ludzi, których nie było się w stanie pokonać na polu bitwy”.
Internowani nie dostawali owoców i warzyw, co wywołało masowe zachorowania na szkorbut. Gdy zaś dawano im kawałki mięsa, roiło się w nich od larw. W jedzeniu znajdowano trujące chemikalia, kawałki szkła, haczyki rybackie, a nawet żyletki.
„Setki okrągłych namiotów ciągnęły się równymi rzędami aż po horyzont – wspominała ocalała Hester Johanna Maria Uys. –Spaliśmy na gołej ziemi. Strasznie padało. Leżałyśmy przemoknięte do suchej nitki w błocie. Kobiety były skopywane i bite, jeżeli nie słuchały rozkazów Tommies [tak Burowie nazywali Brytyjczyków – P.Z.]. Toalety były straszliwe – wielkie, odsłonięte dziury w ziemi. Obóz był zawszony, ciocia obcięła mi wszystkie włosy. Namioty szpitalne były zawsze straszliwie przepełnione. Gdy dostaliśmy cukier, znaleźliśmy w nim niebieskie kamyczki siarczanów. Mnóstwo ludzi się potruło. Ludzie w ogóle umierali jak szczury. Wozy przejeżdżały wzdłuż namiotów, aby zbierać ciała. Pogrzeby odbywały się codziennie”.
Koniec wojny
Gdy wieści o tym, co się dzieje w południowej Afryce, zaczęły dochodzić do Wielkiej Brytanii, wywołały niedowierzanie, a następnie wzburzenie opinii publicznej. Dużą rolę w nagłośnieniu zbrodniczych praktyk odegrała wspomniana działaczka społeczna Emily Hobhouse, która wizytowała obozy dla Burów, a następnie wsiadła na statek i w 1901 r. przybyła do Wielkiej Brytanii. Sprawa trafiła do parlamentu, gdzie ostro zaprotestował jeden z przywódców liberałów Lloyd George. „Mur martwych ciał dziecinnych wyrasta między narodem brytyjskim i Burami” – powiedział i oskarżył rząd o prowadzenie „akcji eksterminacyjnej”.
Burowie zamknięci w obozie koncentracyjnym, ok. 1901 r. / Źródło: Wikimedia Commons
Konserwatywny gabinet próbował się bronić, twierdząc, że obozy były „komfortowe”, a powołanie ich było konieczne „ze względów militarnych”. Ostatecznie jednak władze musiały powołać specjalną komisję śledczą, na czele której stanęła pani Millicent Fawcett. Jej członkowie wizytowali obozy i to, co zobaczyli, wywołało w nich przerażenie. Potwierdzili oni wszystkie oskarżenia pani Hobhouse.
W efekcie brytyjskie władze podjęły działania zmierzające do poprawy warunków panujących w obozach, a następnie ich zamknięcia. Nastąpiło to w roku 1902. Część badaczy podkreśla jednak, że obozy skasowano nie z pobudek humanitarnych. Wprost przeciwnie, po prostu spełniły one swoje zadanie i nie były już potrzebne. Burscy partyzanci kapitulowali przed Brytyjczykami. Orania i Transwal straciły swoją niepodległość. Diamenty i złoto stały się własnością agresora.
W sumie w obozach na terenie obu państw burskich Brytyjczykom udało się skoncentrować około 117 tys. cywili. A więc jedną trzecią narodu. Byli to niemal wyłącznie starcy, kobiety i dzieci, gdyż schwytanych burskich mężczyzn natychmiast wywożono z terenu Afryki do innych części brytyjskiego imperium. W sumie w obozach zginęło blisko 28 tys. Burów. W tym 22 tys. dzieci. Naród ten został więc zdziesiątkowany.
Jak napisał jeden z historyków, jedyną zbrodnią tych ludzi było to, że znaleźli się pomiędzy Brytyjczykami a złotem Transwalu i Oranii. Warto pamiętać o tych zapomnianych ofiarach. I o tym, że pierwsze obozy koncentracyjne nie zostały założone wcale przez zbirów Hitlera lub nawet bolszewików, ale przez naród uznawany za ostoję cywilizacji zachodniej i demokracji –Brytyjczyków.

....

Niestety pierwsze obozy koncentracyjne to Hiszpanie na Kubie tlumiac powstanie. Brytyjczycy skopiowali pomysl. ,,Najlepsze" pomysly sa bardzo zarazliwe...
Jednak oczywiscie rozmiar zbrodni szokuje zwazywszy powod. Jakies tam surowce i juz zbrodnia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:06, 22 Wrz 2019    Temat postu:

43% członków brytyjskiej Partii Pracy wstydzi się brytyjskiej historii

A tylko 15% jest z niej dumnych.

...

Owszem jest to strategia niszczenia bialej rasy przez wstyd no ale badzmy realistami! Historia tego kraju jest haniebna! Wydawalo by sie ze walka z Hitlerem to jasny punkt owszem dla zwyklych ludzi no ale wladze? Zdrada Polski?! Nawet tu potrafili sie okryc hanba. Rozumiejac co tu jest grane jednak pamoietajmy o faktach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:31, 26 Paź 2019    Temat postu:

L. George i Polska w 1920. Brytyjski premier usiłował sprzedać nas bolszewikom

„L.G. zaaprobował okupację Warszawy przez bolszewików” – komentował oniemiały marszałek brytyjskiej armii. Nie on jeden był w szoku. Dla ułudy korzyści handlowych premier Llyod George był gotowy pomóc Leninowi w zajęciu ziem Rzeczpospolitej i demontażu niepodległej Polski.

...

To byla menda! Ale typowa dla anglosasow! Nawet jak dobro jest korzystne szukaja jak zrobic zło! Uczcie sie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:37, 09 Cze 2021    Temat postu:

Brytyjski historyk: Churchill już w 1939 roku poparł agresję ZSRR na Polskę

Prof. Geoffrey Roberts, członek Królewskiego Towarzystwa Historycznego, twierdzi że wizja koalicji ze Stalinem stawała się obsesją Churchilla jeszcze w roku 1940. Brytyjski polityk już 1 października 1939 stwierdził że agresja 17 września jest uzasadniona.

...

Churchill wybitnym politykiem nie byl. Nalezy jednak oceniac z punktu widzenia Londynu. Historia jest trudna. Nie nasza mentalnosc nie nasze problemy. Churchill i jemu podobni chcieli wywolac wojne Hitlera ze Stalinem i dlatego sklonnosc do dawania Stalinowi cudzych ziem. Potem Churchill zalowal. Chcial wojny ze Stalinem o wyrzucenie sowietow z krajow ktore oddali. Widac brak szerszych choryzntow. Typowi Germanie dobrzy w prostych rzeczach. Brytyjczycy nie potrafia myslec szeroko i gleboko. Krotka perspektywa.

Generalnie to Brytyjczycy po klesce Francji mysleli o kolaboracji z Hitlerem! POLACY MYSLELI JUZ O EWAKUACJI DO KANADY!!! GDYBY BRYTYJCZYCY PRZYSTAPILI DO OSI! I zasluga Churchilla jest ze powiedzial WALCZYMY!!! Jak? Wciagniemy Stalina i za pomoca sowieckich ludzi pokonamy Hitlera! To przekonalo innych do porzucenia kolaboracji! Tam nie bylo kwestii walczyc o Polske czy nie! Tam bylo o krok od poddania sie jak Francja! Bylo znacznie gorzej! Pamietajmy ze praktycznie tylko Polacy sie nie zalamali w Europie! Troche Serbowie tez! Ale Polacy zawsze mowili WALCZYC! To bylo wlasnie wspaniale pokolenie wychowane na Legionach. Pilsudski byl tez wychowawca. A Bóg dal taka wojne aby mogli pokazac bohaterstwo! Bo naprawde to jest potrzebne na tamtym swiecie! Nie jest zadnym celem zachowanie zycia tu skoro i tak umrzemy!
Polacy okryli sie slawa reszta hanba. Oczywiscie w kazdym narodzie byli rozni ludzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:28, 10 Lip 2021    Temat postu:

Największe imperium w historii ludzkości powstało dzięki... piratom

Jak mały wyspiarski naród zawładnął połową globu? Jakim cudem zdołał podporządkować sobie narody z pięciu kontynentów? Imperium Brytyjskie było największą potęgą nowożytnego świata Zachodu, kiedy Stany Zjednoczone były jeszcze w powijakach. Podwaliny pod dominację Brytyjczyków na oceanach położyło wspieranie przez wladcow piractwa...

...

No oczywiscie! Pomniki stoja nawet ,bohaterow'. Zostawali serami jak duzo nabandycili! Jak slabo to nie! Taki kraj! Tylko Polska ma tak wspaniala historie reszta to dno. Polska tk ewnement.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:40, 09 Lut 2022    Temat postu:

Dawna północnoirlandzka policja - Royal Ulster Constabulary (RUC) - angażowała się na w latach 90. XX w. w "działania o charakterze zmowy" z protestanckimi bojówkami i wykorzystywała zabójców jako informatorów - wynika z opublikowanego we wtorek raportu.

Policja w Irlandii Płn. była w zmowie z paramilitarnymi bojówkami

...

Taka jest Brytania...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133716
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:33, 02 Wrz 2023    Temat postu:

13 kwiecień 1919r Anglicy dokonują "rzezi w Amritsar". Zabito ok 1500 ludzi.

Tego dnia w świętym dla Sikhów Amritar odbywała się pokojowa manifestacja przeciwko prawu pozwalającemu zamykać hindusów bez nakazu oraz za uwolnieniem działaczy niepodległościowych. Plac otoczono i otwarto ogień, w tym do dzieci. Do roku 2019 UK nie wystosowała oficjalnych przeprosin poza żalem.

...

Tak ,utrzymywali porządek' w koloniach. Oczywiście miejmy świadomość ,e alternatywa nie była ,hinduska rodzima demokracja'. W tych krajach na ogół gdyby rządził kacyk to tacy protestujący kończyli by na palu albo nawet zjedzeni. Jednak zbrodnia to zbrodnia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy