Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Dawna farmacja i medycyna .

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:19, 25 Lis 2013    Temat postu: Dawna farmacja i medycyna .

Wystawa aptekarskich eksponatów z okresu od XVII do XX wieku

Około tysiąca eksponatów, w tym pojemniki aptekarskie, narzędzia, recepty pochodzące z okresu od XVII do XX wieku można oglądać na wystawie "Apteka i drogerya - czyli historia farmacji w pigułce", którą otwarto w sobotę w Baranowie Sandomierskim (Podkarpackie).

Na ekspozycji zorganizowanej w Zespole Zamkowo-Parkowym w Baranowie Sandomierskim można zobaczyć oryginalne, porcelanowe pojemniki na proszki aptekarskie, z których przygotowywano lekarstwa, kryształowe karafki na nalewki aptekarskie, recepty, środki opatrunkowe. Wszystkie pochodzą z okresu od początku XVII wieku do lat 30. XX wieku.

Zdaniem kustosza wystawy Piotra Kuźnika, który jest także właścicielem kolekcji, do najciekawszych eksponatów należą pochodzące z apteki Napoleona Bonaparte porcelanowe pojemniki z 1805 roku z wizerunkiem orła cesarskiego; karafki biedermeierowskie z lat 20. XIX w.; pochodzące z połowy XVII stulecia z Nepalu pojemniki na maści i mikstury lecznicze, noszone przez mnichów buddyjskich zawieszane na szyjach; metalowe i papierowe pudełka po lekarstwach z przełomu XIX i XX wieku z polskich aptek na kresach: Lwowa, Sambora, Truskawca, Grodna, Wilna.

Najstarszymi pokazanymi na wystawie przedmiotami są dwa drewniane pojemniki na aptekarskie proszki z początku XVII wieku. Nie wiadomo z którego kraju pochodzą; wiadomo jedynie, że z Europy.

Ciekawostką są rzadko spotykane kolorowe flakoniki i buteleczki: rubinowe, jasnozielone i ciemnoniebieskie. Kuźnik wyjaśnił, że do ich barwienia używano odpowiednio złota i selenu, tlenku uranu i tlenku kobaltu.

„Takie kolorowe szkło było bardzo rzadko spotykane i drogie. Tylko bardzo zamożni klienci aptek mogli sobie zamówić lekarstwa w pojemnikach wykonanych z takiego barwionego szkła” – powiedział kustosz ekspozycji.

Wśród zgromadzonych eksponatów znalazły się także narzędzia aptekarskie, takie jak moździerze, wagi, miarki, a także przedmioty z drogerii, m.in. flakoniki z wodami toaletowymi i kolońskimi, z których wiele nadal jest oryginalnie zapieczętowanych, pojemniki po proszkach do mycia zębów z przełomu XIX i XX wieku.

Wystawa potrwa co najmniej do końca roku.

Piotr Kuźnik z zawodu jest lekarzem stomatologiem. Pokazane na wystawie eksponaty są częścią kolekcji liczącej około 10 tys. przedmiotów. Ich zbieranie zapoczątkowali jego rodzice, także lekarze.

...

Bardzo ciekawe ! Zreszta te dawne leki wiecej szkodzily niz pomagaly SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:33, 23 Gru 2013    Temat postu:

Hubert Filser | Süddeutsche Zeitung

Rewolucjoniści w lekarskich fartuchach

Egzemplarz "De Humani Corporis Fabrica" autorstwa Andreasa Vesaliusa - Flash Press Media/Getty Images

W XVI i XVII wieku lekarze odrzucili autorytety starożytności i zaczęli zgłębiać tajniki ciała ludzkiego przy pomocy metod naukowych. Korespondencja lekarzy z tamtej epoki pokazuje rozwój nowożytnej medycyny, opartej na racjonalnych przesłankach.

Nocami Andreas Vesalius zakradał się pod szubienicę i odcinał wisielca. Następnego dnia w zaciszu pracowni przeprowadzał preparację zwłok. Wybitny lekarz i anatom chciał pracować na materiale ludzkim, a nie jak wielu kolegów po fachu - korzystać z ciał zwierząt. W tamtym czasie Vesalius był uznanym autorytetem medycznym i prowadził na Uniwersytecie w Bolonii wykłady, poświęcone budowie ludzkiego ciała. Lekarz prezentował swą wiedzę szerszej publiczności w specjalnie w tym celu zbudowanym teatrze anatomicznym. Bywało, że na widowni zasiadało dwieście osób i z zapartym tchem śledziło odseparowywanie mięśni i żył od kości.

Tak wyglądały początki nowożytnej anatomii. W połowie XVI wieku lekarze odważyli się spojrzeć na ciało człowieka jako wytwór przyrody, odarty z aureoli boskości. Ogromny wkład w popularyzację nowego sposobu myślenia wniósł lekarz Andreas Vesalius. Po latach pracy odważył się wytknąć wiele błędów anatomicznych swoim słynnym poprzednikom - Hipokratesowi i Klaudiuszowi Galenowi. Opublikowany przez Andreasa Vesaliusa w 1543 roku traktat “De humani corporis fabrica“ (“O budowie ciała ludzkiego”) wyznaczył nowe standardy w rozwoju nowożytnej anatomii. Ilustrowane tablicami anatomicznymi dzieło precyzyjnie opisywało budowę ludzkiego ciała na podstawie bezpośredniej sekcji zwłok, a nie jak w przypadku Galena - sekcji przeprowadzanych na małpach.

List lekarza Georga Agricoli z pierwszego stycznia 1544 roku pokazuje, że ówcześni medycy bardzo szybko przejęli nowy sposób myślenia i wyrażali nieskrywany podziw dla dokonań flamandzkiego kolegi. W liście do studenta Wolfganga Meurera, zgłębiającego wiedzę medyczną w Padwie po okiem Vesaliusa, niemiecki lekarz wyrażał żal, że ciągle brakuje światłych umysłów pokroju Vesaliusa, opierających wiedzę medyczną na racjonalnych przesłankach, potwierdzonych doświadczeniem badawczym.

Listy medyków z tamtej epoki stały się przedmiotem projektu badawczego “Nowożytna korespondencja lekarska” prowadzonego pod kierownictwem historyka medycyny z Uniwersytetu w Würzburgu. Profesor Michael Stolberg z Instytutu Historii Nauk Medycznych postanowił zbadać rolę lekarzy w rewolucji naukowej, jaka miała miejsce na przełomie XVI i XVII wieku. Dotychczas historycy przeanalizowali 34 tys. listów, a 19 tys. umieścili w elektronicznej bazie danych.

Michael Stolberg opowiada, że do wieku XVII lekarze musieli obejść się bez czasopism naukowych i sympozjów międzynarodowych. - Głównym sposobem popularyzacji nowinek medycznych była wymiana listów między lekarzami - opowiada historyk. I dodaje, że dotychczas nauka traktowała po macoszemu zawartość tego rodzaju korespondencji.

Wspólnie ze swoimi współpracownikami - Tilmannem Walterem i Ulrichem Schlegelmilchem, historyk odwiedził wiele bibliotek oraz archiwów, m.in. w Erlangen, Zurychu, Bazylei i Padwie, poszukując korespondencji lekarskiej sprzed XVII wieku. Natrafili na listy, w których lekarze dzielili się nowymi osiągnięciami medycyny z kolegami po fachu i książętami, a przy okazji prosili możnych protektorów o stanowisko nadwornego medyka. Badacze natrafili także na diagnozy lekarskie, porady dla pacjentów, ale także listy pisane przez ówczesnych lekarzy do żon, rodziców, dzieci, przyjaciół i znajomych.

Szczegółowa analiza 4 tys. listów pokazała, że na przestrzeni XVI wieku zmieniła się tematyka korespondencji. Coraz częściej lekarze wymieniali się spostrzeżeniami naukowymi i wyrażali rosnące zainteresowanie nowinkami medycznymi. Lekarze zaczęli bardziej ufać własnym obserwacjom, a nie wierzyć bezkrytycznie dziełom autorytetów medycznych. Michael Stolberg mówi o narodzinach “nowego podejścia“ w medycynie. Lekarze znajdują w sobie dość odwagi, aby przeprowadzać pionierskie terapie, do których dochodzą na podstawie własnych doświadczeń. - Stopniowo lekarze zdają sobie sprawę, że jedynym źródłem poznania jest bezpośrednia, niezależna obserwacja pacjenta i wyciąganie wniosków - dodaje Michael Stolberg.

Ogromny wzrost wiedzy medycznej pokazują listy lekarzy i botaników, takich jak Otto Brunefels, czy Euricius Cordus. Naukowcy już nie wierzą ślepo starożytnym autorytetom. Cordus jest pierwszym niemieckim naturalistą epoki Renesansu, który opuszcza pracownię naukową i podpatruje matkę naturę, czym ściąga na siebie kpiny niektórych kolegów. Jednak zmiany zaszły zbyt daleko i nic nie jest w stanie powstrzymać podejścia empirycznego w naukach medycznych. Pojawiają się nowe, kompleksowe podręczniki zielarstwa, które biją na głowę teksty starożytne. Cały czas lekarze poszerzają swą wiedzę o nowe gatunki roślin przywożone z Azji i odkrytej niedawno Ameryki. W 1534 roku Cordus chwalił ojca niemieckiej botaniki Otto Brunfelsa za poprawę błędów zawartych w antycznych dziełach z zakresu botaniki pióra Dioskurydesa i Teofratusa. - Była to niezwykła postawa, jak na ówczesne czasy, ponieważ starożytnych autorów ciągle uważano za nieomylne autorytety - przyznaje Tilmann Walter.

Detronizacja dawnych bogów prowadziła do licznych sporów między przedstawicielami starego i nowego podejścia naukowego. Carlo Avanzi włoski lekarz i wykładowca na uczelni w Padwie napisał w dniu 15 lipca 1638 roku ciekawy list do swego niemieckiego kolegi Michaela Beslera. Włoch skarżył się, że Johann Vesling prefekt ogrodu botanicznego publicznie wytknął mu elementarne braki w wiedzy botanicznej. Ugodzony do żywego Carlo Avanzi przysłał Veslingowi kilka pospolitych roślin, takich jak pietruszka i gorczyca, których adresat przesyłki nie potrafił rozpoznać. Podczas jednego z wykładów Carlo Avanzi przy wtórze śmiechów i gwizdów dwustu studentów wyzwał botanika od ignorantów i oszustów. Oburzony Johann Vesling zamierzał zwrócić się ze skargą do władz uczelni. Na szczęście zdołano go odwieźć od tej decyzji, tłumacząc, że naraziłby się na jeszcze większą śmieszność.

W wielu listach można znaleźć także ślady rewolucji naukowej, w której lekarze mieli całkiem pokaźny wkład. Wielu z nich, jak Otto Brunfels, czy Konrad Gessner należeli do wszechstronnych umysłów swojej epoki. Interesowali się nie tylko medycyną, ale również botaniką, zoologią, czy mineralogią jak Georg Agricola, astronomią jak Mikołaj Kopernik, a nawet filozofią jak Brytyjczyk John Locke. Szerokie horyzonty myślowe i wszechstronne zainteresowania lekarzy sprzyjały ożywionej debacie społecznej nad nowymi ideami. Jednocześnie w miarę upływu czasu w medycynie dochodzi do stopniowego podziału na specjalizacje i rozwoju szkolnictwa z ukierunkowanym programem nauczania pod kątem botaniki. anatomii, czy chirurgii. Takie były początki narodzin “ery specjalistów”.

Niektórzy lekarze interesowali się różnymi dziwactwami i anomaliami. Jeden z medyków opisywał przypadek “cudownej głodówki” młodych kobiet, które rzekomo obywały się bez jedzenia przez wiele miesięcy, a nawet lat. Innego lekarza fascynowały ciężkie wady wrodzone, jak choćby narodziny “cyklopa”, dziecka z jednym okiem na środku czoła.

Jednocześnie rosły oczekiwania wobec lekarzy. - Szacunek i prestiż były zarezerwowane dla twórców przełomowych rozwiązań medycznych - wyjaśnia Michael Stolberg. Lekarze chętnie dzielą się nowinkami z zakresu technik chirurgicznych. W liście z listopada 1674 roku trzech lekarzy z Erfurtu opisuje pionierską operację. Piszą, że “dziesięć dni temu usunęli psu pęcherzyk żółciowy (fellis folliculus) razem z drogami żółciowymi (annexi ductus)”. Chirurdzy donoszą, że pies cieszy się “znakomitym zdrowiem“. - Obecnie cholecystektomia, czyli usunięcie pęcherzyka żółciowego jest rutynowym zabiegiem chirurgicznym - wyjaśnia Stolberg. - W XVII wieku lekarze nie mieli pojęcia, że człowiek może przeżyć bez woreczka żółciowego.

Wielu lekarzy było zaprzysięgłymi astrologami. Słynny XVI-wieczny lekarz Paracelsus był przekonany o ogromnym wpływie gwiazd w leczeniu chorób. Paracelsus stworzył skomplikowaną i po części sprzeczną doktrynę naukową. Przeciwstawił się powszechnie wówczas uznawanej teorii czterech soków organicznych: krwi, żółci, czarnej żółci i śluzu. Jego zdaniem materia, w tym ciało człowieka jest zbudowane z siarki, soli i rtęci. Leczenie powinno polegać na przywróceniu odpowiednich proporcji tych elementów. - Dzięki znakomitemu opanowaniu chemii Paracelsus stworzył wiele nowych preparatów i odnosił zdumiewające sukcesy lecznicze - opowiada Stolberg. - Niestety współcześni nie rozumieli idei ojca medycyny nowożytnej.

Powoli narastał krytycyzm wobec autorytetu Paracelsusa. Lekarz i teolog protestancki Thomas Erastus zanotował w dniu 13 lutego 1571 roku, że zamierza opublikować czteroczęściową pracę, w której obali tezy nauki Paracelsusa. Na potrzeby dysertacji “De medicina nova Philippi Paracelsi libri“ przeczytał 120 książek i wiele materiałów źródłowych. Tak więc w XVI wieku jesteśmy świadkami narodzin kolejnego zjawiska - krytycznego dyskursu o dorobku innych naukowców.

Niektórzy medycy czuli się przytłoczeni ogromem wiedzy, idei i nowych metod badawczych. Praktykujący w Królewcu lekarz Johann Papius utyskiwał, że obliczenia ruchu planet sporządzone przez Johannesa Keplera są całkowicie niezrozumiałe dla lekarzy, interesujących się astronomią. Johann Papius przyznał w jednym z listów do zaprzyjaźnionego astronoma, że tezy Keplera w zakresie optyki są dla niego całkowitą zagadką. Lekarz zasięgnął opinii u dwóch miejscowych matematyków, a ci przyznali, że mają podobny dylemat. (...)

- Korespondencja z tamtej epoki zawiera ogromne bogactwo szczegółów i jest nieprzebraną kopalnią tematów historycznych - stwierdza Michael Stolberg. Naukowcy przewidują, że praca nad projektem zajmie około 15 lat. Najważniejszym zadaniem jest nie tyle analiza merytoryczna listów, lecz ich zarchiwizowanie w elektronicznej bazie danych oraz opatrzenie szczegółowymi komentarzami. Wkrótce plon pracy historyków zostanie udostępniony szerszej publiczności na stronie: [link widoczny dla zalogowanych]

Przeszukanie zasobów bazy danych będzie możliwe po wpisaniu poszukiwanej frazy lub słowa kluczowego. - Znajdziemy tam wiele zaskakujących określeń - zapowiada Stolberg. Obok terminów medycznych w rodzaju “upuszczanie krwi”, czy “szpital”, wyświetlą się takie określenia, jak “antychryst” albo “ożenek”. Po wstukaniu do komputera tego ostatniego słowa otrzymamy aż sto wyświetleń. - Lekarze prowadzili ożywioną korespondencję jako naukowcy i zielarze, ale także jako osoby prywatne - dodaje historyk. Ówcześni doktorzy nauk medycznych dzielili się nowinkami naukowymi, ale chętnie zasięgali rady u swych kolegów w bardziej przyziemnych sprawach. Na przykład gdzie znaleźć odpowiednią kandydatkę na żonę.

...

Tak . Wprawdzie rozwoj medycyny trwal od zawsze ale w tej epoce nastapilo przyspieszenie i totylko w Europie ! Widac efekt setek lat wychowania Kościoła ktory z Hunow Wandalow Wikingow i innej dziczy z rogami, pijacej wino z ludzkich czaszek, uczynil ludzi kulturalnych . Trwalo dlugo ale dalo jak widzicie niespotykane wyniki !!! TOTALNA DOMINACJE ZACHODU WE WSZYSTKIM !!! Zbojeckie wykorzystanie tej potegi to juz inna historia ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:35, 31 Mar 2015    Temat postu:

Średniowieczny rękopis kryje tajemnicę leku na zabójczą bakterię
oprac.Violetta Baran
31 marca 2015, 07:06
1000-letni manuskrypt z przepisem na maść leczącą infekcję oczu może stanowić klucz do opracowania leku na groźną, oporną na antybiotyki bakterię. Naukowcy, którzy odtworzyli maść, ze zdumieniem stwierdzili, że niszczy ona MRSA - szczepy gronkowca złocistego opornego na metycylinę.

Środek został znaleziony na kartach Bald's Leechbook, pochodzącego z IX w. angielskiego manuskryptu, opisującego metody leczenia różnych schorzeń. Jedyny egzemplarz tej księgi znajduje się w British Library.

Dr Christina Lee z University of Nottingham przetłumaczyła "przepis" na maść na zapalenie oczu pochodzący z tej księgi, a jej koledzy z wydziału mikrobiologii postanowili przetestować jego działanie. Okazało się, że preparat ten, składający się z czosnku, cebuli i krowiej żołci, zabija 90 proc. bakteri MRSA.

Naukowcy są przekonani, że efekt terapeutyczny jest wynikiem średniowiecznej receptury, a nie jednego z jej składników.

- Jesteśmy absolutnie zachwyceni skutecznością ich połączenia - stwierdziła dr Freya Harrison.

Dr Lee przypomina, że jest wiele średniowiecznych ksiąg medycznych, w których przedstawiono metody leczenia infekcji bakteryjnych. To może sugerować, że już wieki przed odkryciem istnienia mikroorganizmów chorobotwórczych, ludzie przeprowadzali badania, których celem było leczenie związanych z nimi schorzeń.
BBC

...

Tak powinno to nauczyc szacunku dla osiagniec wiekow minionych ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:01, 22 Kwi 2017    Temat postu:

Powstanie muzeum medycyny i farmacji

Przemysław Kucharczak
dodane 21.04.2017 13:41

Dawny szpital "Juliusz" w Rybniku
Przemysław Kucharczak /Foto Gość
zobacz galerię

Ma zostać utworzone w Rybniku - w pustym pawilonie po najstarszym w mieście, XIX-wiecznym szpitalu "Juliusz".

Będzie to pierwsze takie muzeum w Polsce. W wariancie optymistycznym - to znaczy, jeśli miastu uda się zapewnić finansowanie, m.in. z funduszy Unii Europejskiej - będzie gotowe do zwiedzania w 2019 roku.

List intencyjny w sprawie utworzenia tego muzeum podpisali 19 kwietnia prezydent Rybnika Piotr Kuczera i prezes Śląskiej Izby Lekarskiej Jacek Kozakiewicz.

Placówka ma zająć jeden z poszpitalnych pawilonów, noszący imię „Rafał”. Są już pierwsze eksponaty - stara aparatura medyczna czy stół operacyjny z 1924 roku.

Eksponaty to jednak nie wszystko - zwiedzający będą tutaj prowadzeni przez pewną narrację. Muzeum historii śląskiej medycyny i farmacji znajdzie się na szlaku ciągu wystaw, które powstaną w innych pawilonach dawnego szpitala "Juliusz". Wszystkie będą poświęcone gorąco ukochanemu przez hanysów gorolowi: doktorowi Juliuszowi Rogerowi. To ważna postać dla Śląska, choć dziś nieco zapomniana.

Dr Roger był Niemcem z Wirtembergii. Wyróżniał się jako lekarz, przyrodnik-entomolog (tworzył naukowe rozprawy o mrówkach, odkrył i opisał na Śląsku ponad 400 gatunków chrząszczy), oraz jako... etnograf. Nauczył się "godać po naszymu", spisał i wydał drukiem 546 śląskie pieśni, ratując je przed zapomnieniem. Ubogich Ślązaków leczył za darmo, m.in. w czasie straszliwego głodu i epidemii tyfusu w latach 1847-48. Doprowadził do
budowy w regionie trzech szpitali, w tym supernowoczesnego, jak na XIX wiek, w Rybniku.

...

Ciekawe...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:00, 20 Cze 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Nauka
Protezę dużego palca miał... w małym palcu
Protezę dużego palca miał... w małym palcu

Dzisiaj, 20 czerwca (20:53)

Należała do córki egipskiego kapłana, była precyzyjnie dopasowywana, zdradza oznaki wysokiego kunsztu jej twórcy. Naukowcy z Uniwersytetu w Bazylei opublikowali wyniki najnowszych, międzynarodowych badań drewnianej protezy dużego palca u nogi, pochodzącej prawdopodobnie z początków pierwszego tysiąclecia przed naszą erą. Najnowsze metody obrazowania pomogły docenić, jak dobrze jej twórca opanował tajniki anatomii i jak precyzyjnie swoje zadanie wykonanał.
Proteza z nekropolii Sheikh ´Abd el-Qurna.
/University of Basel, LHTT. Matjaź Kačičnik /materiały prasowe

Proteza, jedna z najstarszych nam znanych, pochodziła z nekropolii Sheikh ´Abd el-Qurna blisko Luksoru i jest obecnie przechowywana w Muzeum Egipskim w Kairze. Znaleziono ją w częściowo splądrowanej komorze grobowej, wyciętej w skale kaplicy grobowej pochodzącej prawdopodobnie z XV wieku przed naszą erą. Jak się uważa, kaplica należała do rodziny z wyższej klasy, która była bliska rodzinie królewskiej. Dodatkowa komora została w niej wykuta kilkaset lat później.

Badacze z Bazylei, a także Instytutu Medycyny Ewolucyjnej Uniwersytetu w Zurychu i Muzeum Egipskiego w Kairze prowadzą kolejne badania znalezionych tam przedmiotów od 2015 roku. W ich trakcie poddali protezę analizom z pomocą nowoczesnej mikroskopii tomografii komputerowej. Na tej podstawie zidentyfikowali materiały, z których powstała, metody z pomocą których została wykonana, a także sposoby na to, by można było ją wygodnie użytkować. Przekonali się także, że była kilkakrotnie naprawiana i dopasowywana do stopy swojej właścicielki.

Twórca protezy musiał dobrze znać tajniki anatomii, wykorzystał je do stworzenia protezy nie tylko estetycznej, ale umożliwiającej ruch i dobrze dopasowanej. Zdaniem autorów badań wydaje się, że właścicielka dobrze wiedziała, czego chce. Zależało jej na eleganckim wyglądzie i funkcjonalności, najwyraźniej też stać ją było na to, by zatrudnić dobrego rzemieślnika.

Nekropolia Sheikh 'Abd el-Qurna.
/University of Basel, LHTT. Matjaź Kačičnik /materiały prasowe


(mpw)
Grzegorz Jasiński

...

Wszystko co jest plastyką dawniej potrafili wykonac! Przeciez nie byli mniej zdolni. Brakowalo wiedzy i technologii...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:15, 05 Lip 2017    Temat postu:

Św. Antoni Zaccaria: Pierwszy kanonizowany lekarz i jego recepta na świętość
Eryk Łażewski | Lip 05, 2017

Komentuj


Udostępnij
Komentuj


„Po pierwsze: Dbaj o serce, to znaczy czcij Eucharystię – serce Kościoła”. Oto życie niezwykłego świętego lekarza oraz jego nadal aktualna recepta.


5
lipca wspominamy św. Antoniego Zaccarię (1502-1539) – pierwszego lekarza oficjalnie kanonizowanego przez Kościół. Jego droga do świętości zaczęła się już w dzieciństwie. Chociaż ojciec zmarł już kilka miesięcy po urodzeniu Antoniego, to została matka – 18-letnia Antonietta Pescaroli, która sama wychowywała syna w nabożeństwie do Jezusa Ukrzyżowanego i Maryi.

Zainteresowania religijne, rozbudzone przez mamę, były u Antoniego na tyle silne, że już w wieku 10 lat słuchał uważnie kazań, a potem w domu powtarzał zapamiętane treści w postaci „domowych kazań” dla służby.
Czytaj także: Josemaría Escrivá: Patron świętej codzienności



Jak widać, Antoni i jego mama mieli służbę, co oznacza, że byli zamożni. A ponieważ matka uczyła naszego świętego wrażliwości na ludzki ból, starał się on dzielić tym, co ma z potrzebującymi. I tak na przykład oddał swój płaszcz i marynarkę marznącemu żebrakowi. Prosił też, aby nie kupowano mu jedwabnej odzieży, lecz zwykłą, dzięki czemu zaoszczędzi się na pomoc ubogim.

Studiował na Uniwersytecie w Padwie, gdzie w wieku 22 lat uzyskał doktorat z medycyny. Praktykę lekarską zaczął w rodzinnej Cremonie, wtedy ogarniętej epidemią dżumy. Właśnie z jej powodu zamienił swoją prywatną kamienicę w lazaret – miejsce odosobnienia zakaźnie chorych.

Młody doktor cieszył się dużym szacunkiem, gdyż był wrażliwy na potrzeby bliźnich: otwierał drzwi każdemu potrzebującemu, katechizował dzieci, bez zapłaty leczył ubogich i więźniów.

Odwiedzając swoich pacjentów, Antoni stwierdził, że potrzebują oni nie tylko uzdrowienia fizycznego, lecz także duchowego. I dał diagnozę choroby, która niszczyła życie religijne w jego czasach. Wspomniana choroba to letniość wiary i wynikające z niej: niezdecydowanie, przeciętność oraz brak stanowczości w działaniu.

Nasz święty do tego stopnia nie znosił owej letniości, że uznał ją nawet za „odrażającą i największą nieprzyjaciółkę Chrystusa Ukrzyżowanego”. Aby nauczyć się walki z nią, Zaccaria postanowił zostać księdzem.
Czytaj także: Od młodzieńczego ateizmu do świętości. Itala Mela: nowa błogosławiona



Dwa lata później rozpoczął działalność duszpasterską w Mediolanie. Wtedy umiał już określić przyczyny letniości wiary, a także podać środki jej leczenia. A co uważał za główny powód letniości i jakie – w związku z tym – podawał lekarstwo? Niech odpowiedzią na to pytanie będzie cytat z pisma świętego:

„Nie należy się dziwić, że człowiek stał się letni i przypomina zwierzę. Dzieje się tak dlatego, że nie przystępuje do tego Sakramentu. Zatem największe nawrócenie do Boga dotyczy właśnie tego pokarmu. Idź do niego, najdroższy, idź: nie ma nic, co by cię mogło bardziej uświęcić, ponieważ tutaj jest Święte Świętych”.

Święte Świętych, będące pokarmem i sakramentem, to oczywiście sam Chrystus spożywany przez nas jako pokarm duszy w czasie komunii świętej. Według doktora Antoniego główną przyczynę letniości wiary stanowi nieprzyjmowanie Chrystusa Eucharystycznego.

Zasadniczy lek na tę chorobę już wymieniliśmy. Jest nim Pan Jezus w komunii świętej. I to – według świętego – przyjmowany codziennie. Ale nasz lekarz wymieniał też inne medykamenty. Wyliczmy je tutaj w postaci swoistej „recepty na świętość” (oczywiście bezpłatnej):
Dbaj o serce, to znaczy czcij Eucharystię – serce Kościoła.
Regularnie spożywaj pokarm duchowy, a więc rozważaj Ewangelię i Listy św. Pawła.
Oddaj się modlitwie nie tylko rano i wieczorem, lecz także w innych porach dnia. W jakiejkolwiek jesteś pozycji, to jest w łóżku lub nie, klęcząc lub siedząc. Zawsze przed rozpoczęciem pracy, również w jej trakcie, przez dłuższą lub krótszą chwilę.
W modlitwach i rozważaniach staraj się rozpoznać swoje wady główne, a zwłaszcza tę najważniejszą. „Starając się zniszczyć tę główną, dołóż wszelkich starań, aby wykorzenić również pozostałe wady”.
Koncentruj myśli na Ukrzyżowanym – po to, abyś umiał naśladować Jego miłosierdzie.

...

Oczywiscie we wszystkim chce miec do czynienia ze swietymi a nie łotrami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:36, 12 Lip 2017    Temat postu:

Cenne znalezisko mnichów z klasztoru św. Katarzyny na Synaju
Daniel Esparza | Lip 11, 2017
Berthold Werner
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Mnisi mieszkający w prawosławnym klasztorze św. Katarzyny na Synaju odkryli w klasztornej bibliotece manuskrypt z V wieku, zawierający teksty kogoś, kogo dobrze znacie.


K
haled El-Enany, egipski minister starożytności, ogłosił odkrycie rękopisu zawierającego teksty medyczne Hipokratesa – znanego greckiego lekarza, żyjącego na przełomie V i IV w. przed Chr. Manuskrypt datuje się na piąty lub szósty wiek po Chr. Znaleziska dokonano w najstarszej działającej bibliotece świata, znajdującej się w prawosławnym klasztorze św. Katarzyny na Synaju.

Jak zaznaczył minister, rękopis został odkryty przez mnichów podczas prac konserwatorskich prowadzonych w bibliotece klasztoru, która to zawiera około 6000 manuskryptów napisanych w języku arabskim, etiopskim, koptyjskim, armeńskim, syryjskim i oczywiście greckim. Niektóre z nich pochodzą z IV wieku. Warto także dodać, że biblioteka klasztoru św. Katarzyny działa nieprzerwanie od dnia swojego powstania w VI w. (między 548 a 565 r.) aż do dziś.
Czytaj także: Zatopiona bazylika na dnie jeziora Iznik w Turcji. Coś pięknego!

Kompleks powstał za panowania Justyniana I, jednak już w IV w. matka Konstantyna Wielkiego, cesarzowa Helena, poleciła wznieść kaplicę w tym miejscu, w którym zgodnie z judeochrześcijańską tradycją Mojżesz otrzymał od Jahwe Dziesięć przykazań.

Mury tego najstarszego chrześcijańskiego klasztoru w Egipcie są nadal domem dla starożytnych rzymskich zwojów pochodzących z początków historii św. Katarzyny. Dzięki temu klasztorna biblioteka zgromadziła drugą co do wielkości w skali świata kolekcję kodeksów i manuskryptów, „przegrywając” jedynie z Biblioteką Watykańską w Rzymie. To właśnie z tego klasztoru pochodzi słynny Codex Sinaiticus – tekst biblijny z roku 345.
Czytaj także: Robotnik odkrył starożytny rękopis – sądzono, że to proroctwo zniszczenia Izraela

Tekst pochodzi z angielskiej edycji portalu Aleteia

...

Sensacja! Wspaniale! To lekarz wszechczasow!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:20, 10 Sie 2017    Temat postu:

Św. Pantelejmon – zapomniany cudotwórca i patron lekarzy
Łukasz Kobeszko | Sier 10, 2017
Wolfgang Sauber/Wikipedia
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Był prekursorem nowoczesnego uprawiania zawodu lekarza, zakładającego całościowe podejście do pacjenta. Koncentrował się nie tylko na technice medycznej, ale brał pod uwagę także psychikę i życie duchowe pacjenta.


U
zdrawiał nie tylko lekarstwami, ale również modlitwą i rozmową z chorymi, dla których zawsze znajdował czas i pokrzepiające słowa. Jest wielu świętych, których uznajemy za patronów lekarzy i pacjentów, ale czy słyszałeś o świętym Pantelejmonie?

W starożytnych źródłach imię świętego występuje w kilku podobnie brzmiących, ale jednak różniących się wersjach. Wierni Kościoła Zachodniego modlą się do Pantaleona (w Kolonii znajduje się kościół pod jego wezwaniem), a prawosławni i grekokatolicy – Pantelejmona, który także stał się patronem licznych świątyń.
Czytaj także: Pięć filmów o świętych, które nie są wybitne. Ale poprawią Twój nastrój

W obydwu przypadkach historycy są jednak zgodni, że zapisy hagiograficzne dotyczą jednej i tej samej osoby: młodego lekarza, żyjącego na przełomie III i IV wieku w Nikomedii (dzisiejszy Izmit w Turcji).

Pochodził z półpogańskiej rodziny: chrześcijanki i cesarskiego urzędnika. Kontrowersje wokół imienia świętego biorą się najprawdopodobniej z tego powodu, że gdy stał się postacią znaną, ludzie zamiast imieniem „Pantaleon” (z gr. Παντελεήμων – „Lew we wszystkim”), jakie nadali mu po urodzeniu rodzice, nazywać go zaczęli „Pantelejmonas” (gr. Παντελεήμονας, „Pełen miłosierdzia”), co doskonale oddawało charakter i postawę lekarza.

Matka Pantelejmona wyznawała chrześcijaństwo, lecz ojciec, dbający o pozycję w strukturach władzy nie chciał, aby chłopiec został ochrzczony. Po przedwczesnej śmierci matki ojciec posłał młodzieńca do szkoły cesarskiej, kształcącej medyków, widząc w tym drogę do zapewnienia synowi dostatniego życia.

W szkole wiodło się Pantelejmonowi znakomicie – szybko stał się jednym z najlepszych studentów, co zresztą często budziło zazdrość kolegów.

Przełom w jego życiu nastąpił wkrótce po odebraniu dyplomu i rozpoczęciu pracy. Idąc ulicą spotkał starca siedzącego na progu jednego z domów. Zapytał go, czy nie potrzebuje lekarstw. Wkrótce okazało się, że starzec o imieniu Hermolaus jest żyjącym w ukryciu chrześcijańskim kapłanem. Między obydwojgiem szybko zawiązała się przyjaźń.

Pantelejmon po cyklu katechez przyjął, oczywiście potajemnie, sakrament chrztu od swojego przyjaciela. Tego samego dnia, w którym się ochrzcił, natknął się na leżącego na ziemi małego chłopca, którego ukąsiła żmija. Był on już nieprzytomny i na ciele wystąpiła opuchlizna – rodzice chcieli więc rozpocząć przygotowania do pochowania syna. Młody lekarz zaczął żarliwie modlić się o uzdrowienie dziecka i po kilkunastu minutach wszelkie objawy ustąpiły.

Po chrzcie Pantelejmon postanowił, że będzie leczyć za darmo i pomagać każdemu bez względu na pozycję społeczną i zasobność sakiewki. W tamtych czasach tego rodzaju postawa spotykała się z drwinami i całkowitym niezrozumieniem. Lekarze stanowili bowiem elitę społeczeństwa, uzyskując duże dochody ze swojej pracy – wielu bogatych i przewlekle chorych było w stanie wydawać ogromne sumy na konsultacje i medykamenty.
Czytaj także: Bł. Paweł VI patronem trudnych ciąż? Kanonizacja papieża coraz bliżej

Młody lekarz nie tylko starał się sumiennie i dokładnie leczyć swoich pacjentów, poszukując nowych metod diagnostycznych, ale również rozmawiał z nimi i pocieszał, wskazując, że choroby nie są zemstą Boga za grzechy, ale dopuszczonym przez Stwórcę ciężkim doświadczeniem w celu przemiany człowieka.

Za każdego chorego – niezależnie od tego, czy był on chrześcijaninem czy nie – gorąco modlił się o uzdrowienie. Można powiedzieć, że święty był prekursorem nowoczesnego uprawiania zawodu lekarza, zakładającego całościowe podejście do pacjenta, koncentrujące się nie tylko na technice medycznej, ale biorące pod uwagę psychikę i życie duchowe pacjenta.

Lekarzowi szybko przypisano cudowne umiejętności. Budziło to niepokój władz cesarskich. Jeden z wyleczonych przez Pantelejmona niewidomych podczas przesłuchania wydał swojego dobroczyńcę. Wkrótce młody medyk został pojmany i poniósł męczeńską śmierć za czasów prześladowań chrześcijan za panowania Maksymiana (284-305 r.).

Relikwie świętego znajdują się dzisiaj w wielu miejscach w rejonie Morza Śródziemnego, m.in. na półwyspie Athos. W ikonografii przedstawiany jest jako młody mężczyzna trzymający w rękach pędzelek do namaszczenia chorych i małą szkatułkę z lekami.

...

To jest wzor z przeszlosci...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:00, 11 Sie 2017    Temat postu:

Sądecka apteka „Pod Opatrznością” – tu ratowano Żydów i pomagano żołnierzom AK
Lidia Konar | Sier 11, 2017
Żydzi w gettcie w Nowym Sączu, fot. Google Arts & Culture Institute
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Z przodu Niemcy pobierali leki, a z tyłu partyzanci otrzymywali żywność, leki, pieniądze, ubrania i mydło, które robiono w aptece. Żołnierze Armii Krajowej przychodzili z lasu do apteki przy ulicy Lwowskiej nocą. Aptekarz Burz igrał z ogniem, ale Opatrzność czuwała nad jego rodziną.
Pod Opatrznością

Ostatnio zauważyłam, że niektóre polskie apteki noszą niezwykłą nazwę – „Pod Opatrznością”. Kraków, Czchów, Poddębice, Żmigród, Kazimierza Wielka, Błażowa, Nowy Sącz – to miasta, w których znajdziemy sklepy farmaceutyczne pod tym szczególnym szyldem. Być może jest ich więcej w Polsce. Na trop jednej z nich wpadłam całkiem niedawno: pewnej majowej soboty szukałam w Nowym Sączu apteki, która byłaby otwarta po godzinie 18:00. W końcu na rogu ulic Jana Kochanowskiego i Lwowskiej udało mi się znaleźć aptekę całodobową.

Mój wzrok padł na tablicę, która była umieszczona na ścianie tegoż budynku. „Apteka «Pod Opatrznością» powstała w 1912 roku. (…) Przez Aptekę «Pod Opatrznością» uciekli z getta lekarze: laryngolog dr Mieczysław Koerbel z siostrą, okulista dr Jakub Mendler i inni Żydzi” – przeczytałam.
Czytaj także: Polak uratował setki Żydów, historia milczała. Świat po latach poznaje „drugiego Schindlera”



Było tam jeszcze kilka interesujących informacji o ówczesnym kierowniku tejże placówki, mgr Albinie Burzu, ale trochę mi się spieszyło, więc szybko skierowałam się do pań farmaceutek. „To jest apteka «Pod Opatrznością», prawda?” – zagadnęłam jedną z tychże pań. „Tak, tak” – usłyszałam w odpowiedzi.

„Czy wiedzą panie o jakichś publikacjach na ten temat?” – dociekałam dalej. „Niestety nie. Same niedawno dowiedziałyśmy się o tej historii. Jakieś pół roku temu wywieszono tę tablicę” – dodała druga pani, nie bez dumy.

#NowySącz Pamiątkowa tablica odsłonięta na aptece przy ul. Lwowskiej 27. To część projektu "Historie z Piekła rodem" pic.twitter.com/AvGgHhcKbB

— Twój Sącz (@twojsacz_pl) June 18, 2016


Trochę mnie rozczarowało to, że tak niewiele udało mi się dowiedzieć od pracowniczek tak ważnego historycznego miejsca. Potem doszukałam się informacji, iż owa pamiątkowa tablica, która zwróciła moją uwagę, została odsłonięta ponad rok temu – 17 czerwca, od tej historycznej chwili minął więc okrągły rok.

Niewiele wiadomo o zapomnianym już bohaterze, magistrze Albinie Burzu (1897-1960). Bardzo wartościowym źródłem w tym temacie jest artykuł Macieja Bilka pt. Dzieje aptek w powiecie nowosądeckim do 1951 roku, na który udało mi się trafić poprzez Sądecką Bibliotekę Cyfrową.
Czytaj także: Browar, który uratował powstańców!

To właśnie dzięki tej publikacji dowiadujemy się, że Albin Burz pochodził z Rzeszowa i zanim trafił do Nowego Sącza pracował we lwowskiej aptece „Pod Temidą”. W latach 30. XX wieku wydzierżawił nowosądecką aptekę „Pod Opatrznością”, którą prowadził aż do jej upaństwowienia w 1951 roku.

W czasie II wojny światowej mgr Burz prowadził tu nadzwyczajną działalność, a miał ku temu okazję, ponieważ apteka „Pod Opatrznością” przylegała tylnym wejściem do 3-metrowego muru getta, w którym przebywało ok. 12 tys. Żydów z Nowego Sącza, a także z innych polskich miast, m.in. z Krakowa, Łodzi, Lwowa, Sieradza i Bielska. Przez aptekę Burza opuściło getto wielu Żydów, m.in. wspomniani już lekarze żydowscy.


Chleb z apteki

Maciej Bilek w Dziejach aptek przytacza też wypowiedź siostrzenicy Albina Burza, pani Barbary Schauer, która daje nam szerszy obraz jego pracy dla drugiego człowieka. Z jej relacji wynika, że aptekarz piekł chleb zarówno dla Żydów, jak i dla partyzantów, pomagał im finansowo. Ponadto jego pracownicy opatrywali poparzonych Żydów, nad którymi znęcali się gestapowcy. Albert Burz doskonale znał język niemiecki, stąd też zaopatrywał w leki okupantów.

„Z przodu Niemcy pobierali leki, a z tyłu partyzanci otrzymywali żywność, leki, pieniądze, ubrania i mydło, które robiono w aptece. Żołnierze Armii Krajowej przychodzili z lasu do apteki przy ulicy Lwowskiej nocą. Na umówiony znak (trzy razy po trzy pukania) przez malutkie okienko od podwórza wyrzucało się przygotowane materiały” – wspominała pani Barbara. Aptekarz Burz igrał z ogniem, ale Opatrzność czuwała nad jego rodziną.

Z artykułu Macieja Bilka wiemy tylko o jednej kryzysowej sytuacji, gdy żona Albina Burza – Zofia oraz jego siostrzenica Barbara wskutek donosu zostały aresztowane przez gestapowców. Obie panie bowiem nosiły leki i opatrunki do tzw. punktów kontaktowych, m.in. do Apteki „Obwodowej”. Dzięki kontaktom Albina z Niemcami udało się je uratować.
Czytaj także: Marceli Godlewski – ksiądz, który ratował Żydów – doceniony przez międzynarodową fundację


Zapomniani bohaterowie

Warto jeszcze wspomnieć o kolejnym źródle, jakim jest artykuł Mariana J. Nowaka pt. Z dziejów nowosądeckiego aptekarstwa w wieku XVI-XX, z którego czerpiemy kolejne fragmenty biografii Alberta Burza: na przykład to, że Albert Burz wykazywał się niezwykłym sprytem: przekupywał naczelnika więzienia Bornholda, który mu przekazywał informacje o aresztowaniach, planowanych egzekucjach i wywózkach do obozów. Autor dodaje też, że dzięki wsparciu Burza w 1941 roku utworzono w nowosądeckim getcie aptekę żydowską.

Jeśli by dobrze przeszukać wszelkie lokalne zbiory biblioteczne, to takich polskich bohaterów, jak Albert Burz znajdzie się znacznie więcej. Na terenie Generalnej Gubernii działało wielu aptekarzy, którzy pomaganie Żydom czy ukrywającym się w lasach partyzantom uważali za swój moralny i nie pozostawiający żadnych pytań obowiązek.

Są to nasi zapomniani bohaterowie II wojny światowej, nieoznaczeni Sprawiedliwi wśród Narodów Świata, znaki Bożej Opatrzności i niezmierzonej miłości Bożej.


Bibliografia: Maciej Bilek „Dzieje aptek w powiecie nowosądeckim do 1951 roku” („Rocznik Nowosądecki” 2010) ; Marian J. Nowak „Z dziejów nowosądeckiego aptekarstwa w wieku XVI-XX” („Rocznik Nowosądecki” 1993)

...

Dzieje aptek w powiecie nowosadeckim! Fajne sa takie publikacje!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:35, 02 Gru 2017    Temat postu:

Florence Nightingale. Kobieta, która odmieniła pielęgniarstwo
Adriana Bello | 02/12/2017
Internet Archive book images - Public domain
Komentuj

0

Udostępnij ?



Komentuj

0

Dosłownie, podarowała chorym światło...


U
rodziła się 12 maja 1820 roku we Florencji, stąd jej imię. Krótko potem jednak, wraz z rodziną przeniosła się do Wielkiej Brytanii. Państwo Nightingale pochodzili z wyższych sfer, dlatego zapewnili swoim córkom pierwszorzędne wykształcenie. Często zabierali je także na najważniejsze wydarzenia towarzyskie. Ale tym, co Florence lubiła najbardziej, były matematyka i nauka.


Florence Nightingale: chcę być pielęgniarką!

Pewnego razu rodzice zabrali ją i jej siostrę w podróż po Europie. W tamtym czasie był to bardzo popularny wśród młodych dam element kształcenia kulturowego. Ale dla Florence ta podróż okazała się o wiele bardziej znacząca: spotkała swoje prawdziwe, życiowe powołanie. Przemierzając różne kraje notowała w swoim dzienniku statystyki dotyczące populacji czy liczby szpitali. To właśnie wtedy zdała sobie sprawę, że chce poświęcić swoje życie pielęgniarstwu.
Czytaj także: 84-letni pacjent wzrusza podziękowaniami dla pielęgniarza. Napisał je na serwetce

Oczywiście jej rodzice się temu sprzeciwili. Od młodej kobiety, takiej jak ona, oczekiwano, że wyjdzie za mąż za dobrego kandydata i nie będzie pracować (tym bardziej nie jako pielęgniarka), ponieważ praca była wtedy domeną kobiet z nizin społecznych.

Florence odrzuciła wiele propozycji małżeństwa i nie spoczęła, dopóki wreszcie nie wstąpiła do szkoły pielęgniarskiej w Niemczech, około 1850 roku. Zwieńczeniem jej edukacji był powrót do Londynu, gdzie zaczęła pracować w szpitalu na Harley Street. Tam szybko awansowała i została przełożoną.

Internet Archive book images - Public domain


Nightingale na wojnie krymskiej

Kiedy w 1853 r. wybuchł ten konflikt wojenny, liczba ofiar po stronie armii brytyjskiej zwiększała się z każdym miesiącem. Sekretarz ds. wojny, Sidney Herbert, postanowił zwrócić się do Nightingale, z którą znał się od jakiegoś czasu, i której ufał, z prośbą o pomoc żołnierzom. Był to pierwszy raz, kiedy kobieta podjęła się takiego zadania. Florence zgromadziła ponad 30 pielęgniarek, z różnych zakonów, żeby udać się do Scutari w Turcji.

Kiedy przybyły, obraz szpitali polowych był bardziej wstrząsający, niż mogły to sobie wyobrazić. Wszystko było bardzo brudne (podłoga pokryta odchodami, woda była zanieczyszczona z powodu bliskości ścieków, wszędzie gryzonie i owady), co nie tylko nie pomagało dochodzić żołnierzom do zdrowia, ale im szkodziło. W rzeczywistości, było więcej zgonów z powodu chorób zakaźnych, niż z powodu samych obrażeń wojennych.

Pierwszymi obowiązkami, za które wzięła się Florence, były gruntowne porządki i naprawa wentylacji. Następnie urządziła pralnię, żeby zapewnić zawsze czystą pościel; kuchnię, żeby zatroszczyć się o specjalne wymogi żywnościowe; a nawet bibliotekę, w celu dostarczenia rozrywki.
Czytaj także: Jak polscy lekarze przechytrzyli nazistów i wywołali epidemię na niby


Dama z lampą

Ponadto, lubiła przechadzać się w nocy z lampą (rzecz, której nie robiła żadna pielęgniarka w jej czasach), żeby upewnić się, że jej pacjentom jest wygodnie i zaopiekowano się nimi najlepiej, jak to tylko możliwe. Żołnierze doceniali jej miłosierne oddanie oraz pełen szacunku i współczucia sposób opieki nad nimi, dlatego niektórzy z nich ochrzcili ją „damą z lampą”, a niektórzy „aniołem Krymu”. Skutki były widoczne: o wiele mniej zmarłych.

Jej zdjęcie z lampą zostało opublikowane w wielu angielskich dziennikach i zapewniło jej wielką popularność. Dlatego, kiedy skończyła się wojna i Florence powróciła do Wielkiej Brytanii, została przyjęta jak bohaterka. Jednak ona nie chciała sławy do tego stopnia, że była gotowa używać pseudonimu, by nie zostać rozpoznaną. Co więcej, pieniądze, którymi obdarowała ją Królowa Wiktoria za jej służbę, przeznaczyła na budowę szpitala i szkoły pielęgniarskiej.

British library - Public domain

Napisano wiersze, piosenki, scenariusze inspirowane jej życiem, które także przyczyniły się do tego, że wiele kobiet (bez względu na ich status społeczny) zechciało być takie jak ona; tym samym, przekształciła pielęgniarstwo w społecznie szanowane powołanie, a szpitale w miejsca czyste, w przestrzenie, gdzie chorzy mogą odzyskiwać siły.

Niestety, w Turcji nabawiła się „gorączki krymskiej” i nigdy w pełni nie wyzdrowiała. Od 38. roku życia aż do śmierci musiała pozostać w łóżku. To jednak nie przeszkodziło jej w kontynuowaniu pracy humanitarnej przez kolejne dekady. Podczas wojny, podobnie jak wtedy, gdy była dziewczynką, robiła mnóstwo notatek, które posłużyły w badaniach epidemiologicznych. Napisała kilka książek dla uboższych osób, które nie miały dostępu do świata medycyny, z domowymi poradami. Przyjmowała wizyty polityków i notabli, którym doradzała w sprawach zdrowia publicznego i funkcjonowania szpitali w czasie wojny.

Kiedy miała 87 lat, została pierwszą kobietą odznaczoną Orderem Zasługi Wielkiej Brytanii. Trzy lata później, zmarła w swoim domu w Londynie. Jej pogrzeb był skromny i prosty, tak jak sobie tego życzyła.

Bez wątpienia, jej znajomość nauki i matematyki były kluczowe dla zdobycia wszystkich zasług, które przypadły jej w udziale, ale to jej duch wspaniałomyślności i troska o najbardziej potrzebujących natchnęły ją, żeby swoje umiejętności przełożyć na konkretne działania. Dlatego dzień jej narodzin – 12 maja – jest Międzynarodowym Dniem Pielęgniarstwa: żeby przypominać o kobiecie, która pomogła tysiącom, wkładając całe swoje serce w tę szlachetną profesję.
Czytaj także: Alessandro Nottegar. Lekarz, który przytulał trędowatych. Będzie błogosławionym

Tekst pochodzi z hiszpańskiej edycji portalu Aleteia

...

Pielegnowanie jest oczywiscie niezbednym elementem procesu leczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:02, 02 Gru 2017    Temat postu:

Twoje Zdrowie
Człowiek
Organy wewnętrzne
Pierwszy udany przeszczep serca. To już 50 lat
Pierwszy udany przeszczep serca. To już 50 lat
Dzisiaj, 2 grudnia (12:25)

W sobotni wieczór 2 grudnia 1967 roku państwo Darvall z Kapsztadu wybrali się z wizytą do przyjaciół. Przystanęli samochodem przy Main Road w dzielnicy Obserwatory, by kupić ciasto. Ojciec, Edward i nastoletni syn, Keith zostali w samochodzie. Mama, Myrtle i 25-letnia córka Denise przeszły na drugą stronę ulicy, do cukierni. To, co nastąpiło potem, zniszczyło życie tej rodziny i... otwarło nowy rozdział w historii kardiochirurgii.
Christiaan Barnard
/DPA /PAP/EPA

Pijany kierowca nie zauważył obu, wracających do samochodu, kobiet. Myrtle zginęła na miejscu, Denise przeżyła, ale odniosła śmiertelne obrażenia głowy. Gdy stało się jasne, że nie uda się jej uratować, zrospaczonemu ojcu zadano najtrudniejsze pytanie, o prawo do pobrania jej organów. Po chwili zastanowienia wyraził zgodę. O 21 wstrzymano próby utrzymania Denise przy życiu, z pomocą specjalnej aparatury podtrzymywano bicie jej serca. Ostatecznie nerki młodej kobiety otrzymał 10-letni Jonathan van Wyk, po północy, profesor Christiaan Barnard przeszczepił jej serce 53-letniemu Louisowi Washkansky'emu. Nazwiska Darvall, Barnard i Washkansky połączyły się w historii medycyny na zawsze.

Tablica poswięcona Denise darvall i jej rodzinie
/Grzegorz Jasiński (RMF FM) /

Doniesienia ze szpitala Groote Schuur w Kapsztadzie szybko obiegły świat, Christiaan Barnard z dnia na dzień stał się jedną z najgłośniejszych postaci światowej medycyny. Nie zmienił tego fakt, że jego pierwszy pacjent miał przeżyć zaledwie 18 dni, a środowisko kardiochirurgów dość zgodnie uznawało, że miano pioniera transplantologii serca należy się zupełnie komu innemu, Amerykaninowi Normanowi Shumwayowi. Jednak to Barnard był pierwszy.
Odtworzony gabinet Christiaana Barnarda
/Grzegorz Jasiński (RMF FM) /


Zdolny lekarz z Afryki Południowej większości tego, co było mu potrzebne do podjęcia się zabiegu przeszczepu serca nauczył się za oceanem, na stażach i praktykach w Stanach Zjednoczonych. To tam poznał plany mozliwego zabiegu, to tam uczył się przeszczepiać serca na zwierzetach. Kiedy wrócił do kraju i w zabiegach głównie na psach udoskonalił swoje umiejętności, postanowił wykorzystać prawne różnice, które sprawiały, że przeszczep w RPA można było wykonać łatwiej. Zauważył, że w jego kraju obowiazywały mniej restrykcyjne zasady stwierdzania śmierci potencjalnego dawcy, to co wstrzymywało Amerykanów, konieczność stwierdzenia ustania pracy nie tylko mózgu, ale i serca, jego nie obowiązywało. I jako pierwszy to wykorzystał.

Tablica z sali operacyjnej
/Grzegorz Jasiński (RMF FM) /


Louis Washkansky zgodził się na zabieg dużo wcześniej, od kilku miesięcy przebywał już w szpitalu. Przyczyną byłą niewydolnośc krążenia związana między innymi z cukrzycą. Były szanse, by dostał serce szybciej, jednak ordynator kardiologii Val Schrire był przeciwny, by do przeszczepu wykorzystać serce od czarnoskórego dawcy. Obawiał się, że informacja o tym, że w kraju apartheidu pobrano serce od osoby czarnej i przeszczepiono białej, przysłoniłby pionierski charakter tego zabiegu. Kiedy faktycznie pojawił się taki dawca, okazało się, że jego serce jednak nie może być wykorzystane z powodów medycznych. Kiedy na początku 1968 roku Barnard dokonywał drugiego przeszczepu (a trzeciego na świecie) pacjent, 59-letni Philip Blaiberg otrzymał serce 24-letniego, czarnoskórego Clive'a Haupta. Kontrowersje były, ale nie tak poważne, jak można było oczekiwać.
Scena z sali operacyjnej B, gdzie pobierano serce dawcy
/Grzegorz Jasiński (RMF FM) /

Pierwszy przeszczep przeprowadzono w dwóch, przylegających do siebie salach operacyjnych oddziału chirurgii ogólnej szpitala Groote Schuur. Tuż po północy do sali B przewieziono Denise Dervall. Przygotowanie do zabiegu i pobranie serca przeprowadził zespół pod kierunkiem brata Christiana Barnarda, Mariusa. Serce zostało pobrane i przeniesione do sąsiedniej sali A. Tam profesor Barnard, wraz z asystującym mu Rodneyem Hewitsonem wszczepili je Louisowi Washkansky'emu. Operacja trwała niespełna pięć godzin. Punktualnie o 6:13 serce zaczęło bić, a Barnard wykrzyknął "Dit gaan werk!".
Zabieg w sali operacyjnej A
/Grzegorz Jasiński (RMF FM) /

Louis Washkansky przeżył po zabiegu zaledwie 18 dni. Jego układ odpornościowy, osłabiony lekami immunosupresyjnymi, zapobiegającymi odrzuceniu przeszczepu, nie poradził sobie z zapaleniem płus. Mimo to, operację uznano za sukces, serce podjęło normalną pracę. Kolejni pacjenci Barnarda żyli dłużej, drugi pacjent Philip Blaiberg - 19 miesięcy. Szósty pacjent, Dirk van Zyl przeżył najdłużej, bo aż 23 lata.

Louis Washkansky po operacji
/Grzegorz Jasiński (RMF FM) /

Barnard prowadził burzliwe życie celebryty, podróżował po świecie, ale też intensywnie pracował. Jednak z powodu reumatoidalnego zapalenia stawów musiał zakończyć karierę chirurga w 1983 roku. Jego kariera miała poważny wpływ na życie osobiste. Był 3-krotnie żonaty i miał szóstkę dzieci, ale zmarł samotny, na atak astmy podczas wakacji na Cyprze.
Chore serce Louisa Washkansky'ego
/Grzegorz Jasiński (RMF FM) /

Pamiątki tamtych wydarzeń, zdjęcia, artykuły prasowe, można dziś oglądać w muzeum Heart of Cape Town, urządzonym we wnętrzach szpitala Groote Schuur. W oryginalnych salach operacyjnych A i B umieszczono tam figury lekarzy, dawczyni i biorcy. W słojach są też serca biorców i dawców pierwszych zabiegów, wykonanych przez Christiaana Barnarda. Jego sukces pozostaje dla Republiki Południowej Afryki powodem do dumy.
Serce Denise Darvall
/Grzegorz Jasiński (RMF FM) /

...

To juz historia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:01, 09 Kwi 2018    Temat postu:

Leki sprzed 400 lat? Polscy naukowcy sprawdzą jak działały!
09.04.2018 09:30, dodał: ArfałekOcena:

Naukowcy odtworzą staropolskie leki i terapeutyki na podstawie recept sprzed 400 lat. Farmaceuci i biotechnolodzy pod kierunkiem historyka z Uniwersytetu Wrocławskiego zrekonstruują i sprawdzą jak działały medykamenty opisywane w historycznych źródłach.


Jakie związki czynne zawierały leki wykorzystywane w Rzeczypospolitej od XVI do XVIII wieku? Czy terapeutyki były wystarczająco aktywne biologicznie, żeby działać na dolegliwości, które nękały ówczesnych pacjentów? Łączone badania historyczne i laboratoryjne przeprowadzi zespół pod kierownictwem dr. Jakuba Węglorza z Wydziału Nauk Historycznych i Pedagogicznych Uniwersytetu Wrocławskiego. Projekt otrzymał 1,57 mln zł ze środków programu Sonata Bis Narodowego Centrum Nauki.

Przedmiotem badań historycznych będą staropolskie pamiętniki, listy, diariusze i prywatne notatki. Historycy wybiorą z nich informacje o stosowanych wówczas lekach. Następnie zidentyfikują owe terapeutyki i szczegółowo opiszą na podstawie medycznych źródeł historycznych: receptariuszy i kompendiów. Tak uzyskane recepty będą podstawą do szczegółowego odtworzenia dawnych medykamentów.

Farmaceuci i biotechnolodzy zrekonstruują leki, a następnie sprawdzą ich rzeczywiste działanie. Badania mają przyczynić się do lepszego zrozumienia medycyny staropolskiej. Dr Jakub Węglorz zamierza szerzej spojrzeć na stosowane w przeszłości metody leczenia, kuracje i ich oddziaływanie na pacjenta. Jego zdaniem projekt pozwoli zgłębić medyczne podłoże relacji lekarz-pacjent w epoce nowożytnej.

Czego oczekiwano wówczas od medycyny? Jakie były opinie o ówczesnym lecznictwie? Kiedy uciekano się do pomocy lekarza? Jakie dolegliwości uważano za poważne, a jakie za błahe? Jak starano się zachować zdrowie i jak przejawiała się troska o nie? - to pytania, na które próbuje odpowiedzieć badacz. Aby zrozumieć uczucia chorych oraz troskę lekarzy o ich zdrowie, historyk od wielu lat analizuje wypowiedzi zaczerpnięte z dawnych pamiętników, listów i innych staropolskich tekstów źródłowych.

...

Wreszcie! To jest to! Fsscynujace. Co oni wiedzieli? Pewnie wiele zapomniano.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:04, 23 Kwi 2018    Temat postu:

Neolityczna trepanacja u... krowy

Czaszka krowy sprzed 5000 lat nosi ślady pierwszej znanej trepanacji weterynaryjnej. Wiemy, że w neolicie przeprowadzano u ludzi operacje trepanacji, dysponujemy bogatym materiałem archeologicznym dowodzącym takich praktyk, dotychczas jednak nie zauważono, by to samo robiono w przypadku zwierzat.

...

Nie doceniamy dawnych ludzi. Krowa musiala byc cenna



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:36, 08 Lut 2022    Temat postu:

Naukowcy z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i Uniwersytetu Wrocławskiego próbują odtworzyć leki stosowane na terenie Rzeczypospolitej w XVI-XVIII wieku i sprawdzić, czy mogą one działać. Zaczęli prace od przeciwepidemicznego Teriaku - podano w komunikacie.

Wrocław/ Naukowcy odtwarzają staropolski lek przeciwepidemiczny Teriak

..

Znakomity pomysl.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiedza i Nauka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy