Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Święci Łodzi i okolic!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133723
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:58, 29 Maj 2009    Temat postu:

Dziś mija 70 lat odejscia do Domu Ojca świętej Urszuli Ledóchowskiej!


Zyla od 1865 do 1939 a wiec 74 LATA!!!
A srednia zycia w 1939 w Polsce byla 45-50 lat.Kobiety ok 50 lat!A wiec nie jest tak ze swieci musza od razu odchodzic do Boga mlodo :O))))
A sw.Urszula prowadzila wiele dziel.
Zyciorys:
[link widoczny dla zalogowanych]
Na szczescie mamy swietne strony o Niej:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Sw.Urszula zachecala do zycia z Maryja:
„Żyj życiem Maryi na tej łez dolinie, / Niech cię różaniec święty zaprowadzi / W to życie ciche, gdzie gwar świata ginie, / Gdzie Maryja uczy, cieszy, kocha, radzi".
„Zdrowaś Maryjo! Ty w struny serc ludzkich / Coraz nowymi uderzasz dźwiękami, / Cicho, kojąco - jak tchnienie wietrzyka, / Silnie, boleśnie, ze drżeniem i łzami! / Odtąd świat cały z ufnością powtarza: / Zdrowaś Maryja!
Zdrowaś Maryja! W tym cudnym akordzie / Wznoszą się ciche ku niebu serc jęki, / Prośby pokorne, błagania żałosne, / Łzy szczerej skruchy, gorącej podzięki. / Odtąd świat ze łzami powtarza: / Zdrowaś Maryja!".

Maryja raczej cudem przyjdzie Wam z pomocą, niż miałaby Was opuścić". Właśnie taką pewnością dzieli się z nami św. Urszula w swym Testamencie.
>>>>
Tutaj moze zwroce uwage na Objawienia Maryjne!Objawione Wandzie Malczewskiej!(pomylilem przepraszam!).
Maryja mowila min. o Polsce!
Mowila ze do tej pory Polske niszczyli obcy.Ale nadejda czasy ze beda niszczyc kraj ludzie polskiego jezyka.Nie mozecie pozwolic aby edukacja dzieci byla bez Boga.A szkoly bez wiary.
I stwierdzila ze jesli Polska bedzie miala ludzi wyksztalconych ale bezboznych to beda TYLKO SZKODNIKAMI!!!
Ilez mamy obecnie takich sytuacji!Jak wielka jest to prawda!
>>>>>
Bardzo pocieszajace jest ze w internecie mamy cala kopalnie tekstow sw.Urszuli.
Tutaj wczytajmy sie w glebie rozwazan o Ojczyznie:
Polska - śmiem powiedzieć z dumą i radością - jest jedną z najwierniejszych cór Kościoła katolickiego. W naszym kraju miłość Ojczyzny i miłość Kościoła łączą się w jedną żarliwą miłość. Dwa te uczucie wpierają się nawzajem - jedno jest siłą drugiego. Kochamy Ojczyznę, bo takie jest przykazanie Kościoła, kochamy Kościół, bo jest podwaliną i rękojmią naszego życia narodowego. Zapewne niewiara utorowała sobie drogę do Polski.
Mocny nauką Kościoła wznosił się naród polski na skrzydłach mistycyzmu wysoko do tych regionów, gdzie ból i smutek tego świata znikają w promieniach wdzięczności...
>>>>
TAK!Tak wielki bol ze przechodzi w RADOSC z tego ze Bog I TAK ZWYCIEZY!
>>>>
Wiara stała się najsilniejszą ostoją naszej narodowości. I to dostrzegali nasi ciemiężyciele. Stąd ich lęk przed naszą wiarą, jakby to była niebezpieczna broń - nawet w rękach małych, słabych i ujarzmionych, stąd wszystkie prześladowania, krwawe prześladowania, przez które próbowano odebrać wiarę i naszą przynależność do świętego Kościoła katolickiego. (...)
>>>>
Albo odczyt:
POLSKA JEST NIEŚMIERTELNA!
Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation
Z ktorego wynika ze Narody tak jak ludzie MAJA ZYCIE WIECZNE!!!
Wink Wink Wink Wink Wink Wink
Czyli w Niebie TEZ BEDZIE POLSKA NA WIEKI!
I ta radosna informacja moglbym zakonczyc ale szkoda wiec zacytuje:
Moja ukochana Polska była piękna, bogata, urodzajna, była potężna i wielka, wolna i dumna - zbyt wolna może, ale wolność jest tak piękna i tak szlachetna, że chce się ją mieć wszędzie i dla wszystkich. Mój kraj był obrońcą uciśnionych i nieszczęśliwych. Bohaterowie polscy z radością przelewali swą krew za każdą sprawę wielką i szlachetną. Nasz biały orzeł, w jasnej aureoli chwały, rozwijał zawsze swoje skrzydła w regionach ideału (...)


Alegoria historii Polski.

Ale potem nastał dzień żałobny, cierpienia. Dusze zbyt łatwowierne usłuchały złych doradców, zaufały fałszywym przyjaciołom i spadło nieszczęście na ten kraj, który rozciągał się od Bałtyku aż po Morze Czarne. Godzina upadku wybiła! Kraj został podzielony na trzy części, a dumni Polacy, którzy nigdy nie zaznali jarzma, okuci zostali w kajdany i zdani na wolę swych zwycięskich ciemiężców. To pociągnęło za sobą ruinę finansową; naród został skazany na ciemnotę, ignorancję, mogłabym powiedzieć - zbydlęcenie, nasz język na prześladowanie, a cała narodowość na najcięższy ucisk.
O, jak to ciężko być niewolnikiem! Małe dusze mogą poniżyć się w niewoli, wielkie buntują się, zżymają, a potem łamią. Ileż ich się złamało, ileż? Ale męczennicy wolności pozostali wielkimi i szlachetnymi. Ciało, obciążone żelazem, upadało pod naciskiem cierpień w strasznych podziemiach więziennych, bez powietrza i światła, ale dusza pozostawała nieugięta. Oczyszczała się w cierpieniu, jak złoto oczyszcza się w ogniu i unosiła się wielka i dumna w krainę wolności i miłości. A Polska, choć przygnieciona ciężarem krzyża, słusznie czuła się dumną ze swoich synów tak szlachetnych i wartościowych.
Inne narody kochają bardzo swoją ojczyznę, kochają ją, gdyż jest wolna, dumna, bogata, ponieważ zapewnia im dobrobyt i wielkość, ale my ciebie kochamy, Ojczyzno moja, mimo że jesteś upokorzona, uciśniona. Kochamy cię, choć ta miłość, którą żywimy dla ciebie, przynosi nam często prześladowanie, zesłanie, więzienie i szubienicę!

Jesteś nieśmiertelna, o moja Polsko, gdyż żyjesz w sercach twych dzieci. My cierpimy, umieramy, ale przez śmierć idzie sie ku zmartwychwstaniu. My umrzemy, ale ty zmartwychwstaniesz! Mimo naszych dzisiejszych cierpień, mimo agonii - patrz, twoje dzieci z miłością cię otaczają i śpiewają z nadzieją w sercu: "Jeszcze Polska nie zginęła!"
>>>>
A to bylo wypowiedziane...
W 1916 roku!
Wink Wink Wink
W 1920 roku mowila:
Panie i Panowie, Polska żyje, widziałam ją wolną, zmartwychwstałą, ale słońce - gdy wschodzi - jest czerwone jak krew (...)
>>>>
Czy to oznacza juz koniec wysilkow?Sukces ,,ostateczny''?NIE!
>>>>
Polska musi robić nadludzkie wysiłki, by się oswobodzić z więzów, które tak długo pozbawiały ją możności ruchu, ona musi dać się poznać, gdyż o niej prawie zapomniano lub zna się ją tylko z opowiadań tych, co ją szkalowali! Jeszcze obecnie, czego nasi nieprzyjaciele nie czynią, aby nas zdyskredytować w oczach świata. Niechże mi wolno będzie przedstawić Państwu Polskę nie taką, jaką Wam przedstawia taki lub inny dziennik, ale taką, która zawsze żyła w sercach swych wiernych dzieci.
Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation
Walka nadal trwa!
Tutaj jest duzo wiecej tych pieknych tekstow:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Widzimy wiec jacy sa swieci polscy:
POLSKA POLSKA POLSKA!
Wink Wink Wink Wink
Tacy sami jak inni Polacy!
I niosa nam wielka radosc.Nie latwa radoche bez cierpien ale prawdziwa radosc takze z cierpienia!Bo przeciez bez cierpienia o radosc latwiej!
Oni pokazuja ze i cierpienie ma prowadzic do radosci.A wtedy to cale zycie jest radoscia!
Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 17:58, 01 Cze 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133723
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:29, 13 Lis 2009    Temat postu:

I oczywiscie nie moglem nie wydzielic tematu o swietych Łodzi!
Nie musze mowic dlaczego!
Urszula Ledóchowska zalozyla w Łodzi wiele osrodkow wspomagajacych biednych a zwlaszcza dzieci.Musimy pamietac ze w warunkach carskich Łodź wzrosla na dziko nie tyle w stylu amerykanskim co rosyjskim.Zreszta zdziczenie stosunkow miedzyludzkich bylo wtedy wszechswiatowe...
A wiec dzielnice nedzy,dzieci ulicy czy rynsztokow.. itp.itd.
I tutaj Urszulanki Serca Jezusa Konajcego (w szarych habitach) zgodnie z powolaniem zaczely podnosic tych ludzi.Łódź byla poteznym ich osrodkiem i stad mozna swieta Urszule uznac za łodziankę!
Wink Wink Wink Wink Wink Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133723
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:57, 28 Paź 2010    Temat postu:

I kolejny święty z Łodzi...
Błogosławiony Rafał Chyliński zwany Dziadowskim Biskupem...

Tutaj o Nim:

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Spis publikacji:
[link widoczny dla zalogowanych]

Melchior Chyliński urodził się we wsi Wysoczka, w parafii Buk, na zachód od Poznania. Na chrzcie otrzymał imię Melchior, bo przyszedł na świat w święto Trzech Króli 6 stycznia 1694 r.
I od razu sensacja:
Jego rodzice, Jan Arnolf Chyliński i Marianna Małgorzata z Kierskich, należący do drobnej szlachty wielkopolskiej poprosili na chrzestnych dwoje ubogich z przytułku w Buku.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ilu z was wzielo by na rodzicow chrzestnych BEZDOMNYCH!!!!
BEZDOMNYCH!!!
Niewiarygodne a jednak!
Wspaniali rodzice!To ewidentnie natchnienie Ducha świętego!Ochrzczony przez bezdomnych czyli DZIADÓW stal sie pozniej BISKUPEM DZIADOWSKIM!
Juz poczatek zapowiadal nieslychane rzeczy!

Chętnie za to przewodził dzieciom z folwarku (czyli biedakom) , odprawiając z nimi jakby nabożeństwa i procesje, a nawet głosząc im nauki.Dla tego spokojnego usposobienia i przejawów pobożności nazywany był przez ojca i domowników mniszkiem.
Pewnego dnia matka odnalazła go klęczącego przed drzwiami owczarni, na których widniał namalowany czerwoną farbą krzyż. Zbliżywszy się, usłyszała słowa:

- Panie Boże, czemu to wszyscy zwracając się do swego Stwórcy, mówią: "Ty"? A między sobą pozdrawiają się: wielmożny, jaśnie oświecony. Ja nigdy nie będę tak mówił do mojego Pana!

Wspaniale slowa juz jako dziecko!Byla to epoka saramtyzmu.A wiec JasnieWielmozniPanowi (JWP) JO(-świeceni)P itp.Ci rozni magnaci...
Tylko Bóg nie byl tak nazywany przez nich!Jakie madre dziecko!Bo wychowane w wierze!Stad madrosc!

Zepsucie obyczajów, tak znamienne w czasach saskich, panowało raczej na dworach magnatów i bogaczy.
A wiec najwieksze dno.czasy Sasow!A tu taki swiety!Zreszta teraz mozna pomarzyc o tych czasach bo jest GORZEJ!I to niewyobrazalnie!

We dworkach i chatach przechowywano tradycyjnie żywą wiarę oraz pilność w praktykach pobożności. Ze względu na niespokojne czasy matka sama zajmowała się wychowaniem siedmiorga dzieci. Ona też przyzwyczajała je do życia religijnego, ucząc modlitwy i wpajając zasady moralne. Najczęściej czyniła to nie tylko słownymi napomnieniami, ale własnym przykładem.

A teraz szkoly!Tutaj mozecie zobaczyc potęgę sarmackiej oświaty i to w czasch upadku czyli saskich:
Pierwsze nauki pobierał wraz z bratem Michałem w szkole parafialnej w Buku, prowadzonej przez ks. Jana Lemańskiego, gdzie uczono pisania, czytania i rachunków. Następnie otrzymywał je od wynajętego przez rodziców prywatnego nauczyciela, którym był student filozofii z Poznania Maciej Linkowski. Dalej kształcił się w kolegium jezuitów w Poznaniu, skierowany tam z bratem przez krewnego matki – biskupa sufragana poznańskiego Kierskiego. Zaliczono im jako infimę dotychczasową naukę, a w kolegium ukończyli klasy: gramatykę i syntaksę ucząc się łaciny, czytając łacińskich pisarzy. Na tym Melchior zakończył swoją naukę w kolegium jezuickim. Gdyby kontynuował dalsze studia w kolegium, przerabiałby filozofię – kurs trzyletni i teologię – kurs czteroletni, przeznaczony tylko dla kandydatów do stanu duchownego.
>>>>>
Jak widac Rzeczpospolita opierala sie na poteznej oswiacie!Te pokolenia patriotow nie wziely sie z nikad...
WIARA I ROZUM!!!Dokladnie tak!
>>>>>
Po trzech latach nauki Melchior opuścił jednak kolegium. Przyczyną była prawdopodobnie choroba i śmierć ojca. Po krótkim pobycie w domu zaciągnął się do wojska, gdzie otrzymał przydział do regimentu królewskiego. Dosłużył się stopnia chorążego, był lubiany przez współtowarzyszy, lecz służba wojskowa nie była jego powołaniem. Po trzech latach porzucił wojsko. Odszedłem, bo mi się tam nie podobało - tłumaczył krótko.
Ktos by pomysla moze pacyfizm?A skad:
Czasy panowania Augusta II Sasa, wojny północnej, przemarszów przez kraj wojsk saskich, rosyjskich, szwedzkich, wojny domowej pomiędzy zwolennikami Augusta II Sasa i narzuconego przez Szwedów Stanisława Leszczyńskiego. Nastąpiło ogromne wyniszczenie kraju przez kontrybucje i grabieże, w wyniku czego upadła gospodarka, znikał handel i rzemiosło, głód i zaraza dziesiątkowały ludność.
>>>>>
Dziadowska epoka a wojna czest DOMOWA !!!Tak.Trudno byc zachwyconym walczac ze swoimi...
>>>>>
Zdemoralizowanie żołnierzy źle działało na wrażliwą dusze Melchiora. Gdy ponadto na południu Polski miało dojść do konfrontacji między wojskami saskimi i polskimi w służbie króla Augusta Mocnego ze skonfederowaną szlachtą, opowiadającą się po stronie Stanisława Leszczyńskiego, wielu oficerów i żołnierzy opuszczało szeregi wojska dotychczas wiernego królewskiemu dworowi. Podobnie myślał Melchior Chyliński. I tak też postąpił opuszczając służbę wojskową i wybierając inną służbę – Panu Bogu na drodze życia zakonnego – wstępując do franciszkanów w Krakowie.
>>>>>
A wiec nie tylko on tak postapil.
Po prostu patrioci wystepowali z wojska bo nie chcieli brac udzialu w bijatykach miedzy partiami w postaci rzeczywistych bitew!Jak widac prawdziwi Polacy i patrioci z obrzydzeniem odwracja sie od partyjnych bijatyk i czynienia sobiezle aby zajac lepsze stanowiska.Zawsze w kazdej epoce!A juz sie zorientowalisci święci są patriotami i to największymi!Każdy święty z Polski zdumiewa tym jak często myśli i czyni dla Polski!
To jest Polska!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133723
Przeczytał: 55 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:08, 31 Maj 2018    Temat postu:

Bł. Anastazy Pankiewicz: męczennik, który stracił dłonie, gdy pomagał więźniowi
Eryk Łażewski | 30/05/2018
BŁOGOSŁAWIONY ATANAZY PANKIEWICZ
Wikipedia | Domena publiczna
Udostępnij 59 Komentuj
Po spowiedzi stwierdził: „Jestem spokojny i gotowy na śmierć”. Oto polski franciszkanin, którego męczeńska śmierć nie została zapomniana.

Zanim zginął męczeńską śmiercią, o. Anastazy Pankiewicz stracił dłonie. Jak do tego doszło? Zacznijmy od początku.



Ojciec Anastazy Pankiewicz
9 lipca 1882 r. we wsi Nagórzany urodził się mały Jakub. Gdy dorósł, uczęszczał do prowadzonej przez Kościół szkoły ludowej w pobliskim Nowotańcu. Musiał być zdolny, gdyż naukę kontynuował w szkołach średnich Sanoka i Lwowa.

Czytaj także: Bł. Marceli Callo. Zginął w obozie, bo był „nadto katolicki”
I właśnie we Lwowie, w wieku 18 lat, postanowił zostać franciszkaninem – bernardynem. Do zakonu przyjęto go chętnie, a on przyjął nowe imię zakonne – Anastazy, którym posługiwał się już do końca życia.

Młody bernardyn przez ponad 6 lat uzupełniał braki w edukacji. Święcenia uzyskał w 1906 r., a 2 lata później nastąpił kolejny ważny moment w jego życiu: został magistrem nowicjatu. Przez 4 lata nasz bohater zajmował się więc młodymi ludźmi i ich powołaniami. Zapewne wtedy postanowił zająć się na poważnie edukacją młodzieży.



Talent do kontaktu z młodzieżą
Okazja nadarzyła się dopiero w Łodzi. Gdy przełożeni skierowali go do niej, aby założył tam bernardyńską placówkę, postanowił, że znajdzie się w niej miejsce nie tylko na klasztor i kościół, ale też na szkołę.

Wkrótce ujawniły się zdolności organizacyjne o. Anastazego, który np. sprzedawał piasek wydobyty podczas kopania fundamentów pod wspomniane gmachy. Bernardyn w dużej mierze sam też zdobywał na nie środki. Przede wszystkim wysyłał dewocjonalia i „Leczniczy Balsam” (nalewkę własnej roboty) do Kanady, w zamian za co tamtejsza Polonia zasilała jego dzieła finansowo.

Anastazy Pankiewicz jeździł również po Łodzi, organizując np. dostawy cegieł dla swoich budów. A ponieważ nie znał miasta, jego przewodnikiem był nastoletni wtedy Zygmunt Ciesielski, który po latach tak wspominał:

O. Pankiewicz był bardzo przyjazny i komunikatywny, w rozmowie nie stwarzał dystansu. Można z nim było rozprawiać o wszystkim… Miał niewątpliwy talent w nawiązywaniu kontaktu z młodymi ludźmi.
Zależało mu na nich bez wątpienia. Wskazuje na to choćby fakt, że większość 3-piętrowego gmachu oddanego do użytku w 1937 r. zajmowała szkoła (klasztor miał tylko jedno piętro). I to szkoła nowoczesna: założyciel postarał się o przywóz wyposażenia pracowni przedmiotowych aż… z Francji!

Dodajmy jeszcze, że szkoła o. Pankiewicza miała za uczniów nie tylko katolików, ale też (co nie było częste w katolickich instytucjach) również protestantów. Innym ewenementem był fakt, że wszyscy nauczyciele (poza katechetą) byli ludźmi świeckimi.

Czytaj także: Ks. Janos Brenner: napadli na niego oprawcy, a on trzymał Najświętszy Sakrament


Śmierć męczeńska w obozie zagłady
Podczas okupacji bernardyńską placówkę zajęli Niemcy. O. Pankiewicz był jednak blisko. Radzono mu zresztą, aby zdjął habit i ukrywał się. On jednak tego nie posłuchał, w efekcie trafił (30 października1941 r.) do obozu koncentracyjnego w Dachau.

Mimo ciężkich, obozowych warunków życia o. Pankiewicz – jak wspominał ks. Ludwik Bujacz – wszystkich pocieszał i zawsze był uśmiechnięty. Inny zaś więzień, mówił tak:

W promieniach zachodzącego słońca widziałem jego wyprostowaną sylwetkę, siwiutką głowę, twarz jasną, wychudzoną, ale rozpromienioną i pełną godności.
Jak widać, o. Anastazy jak zawsze pełen był życzliwości i pogody ducha. Prawdopodobnie to ten optymizm sprawił, że nasz bohater uwierzył na chwilę w niemieckie kłamstwa o tym, że inwalidzi będą lepiej traktowani niż pozostali więźniowie. Nie bronił się więc przed wpisaniem na listę właśnie inwalidów. Szybko jednak uświadomił sobie, że czeka go szybka śmierć. Powiedział wtedy „niech się dzieje wola Boża” i poprosił o sakrament pokuty. Po wyspowiadaniu się stwierdził jeszcze: „Jestem spokojny i gotowy na śmierć”.

Wkrótce przeniesiono go do Izby Inwalidów. A 20 maja 1942 r. zapakowano do pociągu. Właśnie pomagał wsiąść do niego jednemu z 59 kolegów z transportu, gdy zniecierpliwiony Niemiec zatrzasnął żelazne drzwi wagonu. Odcięły one o. Pankiewiczowi dłonie. Być może umarł z upływu krwi już w drodze do miejsca swego ostatecznego przeznaczenia. A jeśli nie, to uduszono go spalinami samochodu – komory gazowej – znajdującego się w austriackim zamku Hartheim (niedaleko Linzu).

Zwłoki spalono, ubranie wróciło do Dachau, a o. Pankiewicz 13 czerwca 1999 r. został ogłoszony błogosławionym Kościoła katolickiego.

..

Wstrzasajace ale i piekne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy