Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Multimilioner: zawarłem umowę z Bogiem, oddam majątek !

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:44, 11 Sie 2010    Temat postu: Multimilioner: zawarłem umowę z Bogiem, oddam majątek !

Urodzony w Walii multimilioner Albert Gubay w wieku 82 lat postanowił wywiązać się ze swej "umowy z Bogiem" zawartej w młodym wieku i przekazać swą fortunę na cele dobroczynne, z czego połowę - dla Kościoła - piszą brytyjskie media.

Gubay, założyciel m.in. supermarketów Kwik Save, a przy tym katolik, przekaże fundacji charytatywnej prawie całą swą fortunę, szacowaną w 2006 roku przez "Forbesa" na ponad 470 milionów funtów. Sobie zostawi tylko 10 milionów - wyjaśnia brytyjski "Mirror".

Biznesmen zamierza do śmierci kierować swymi interesami, z których roczny zysk szacowany jest na około 20 mln funtów rocznie, a dochody - inwestować. Po jego śmierci również te fundusze zostaną przekazane fundacji. Połowa jej majątku pójdzie na cele wskazane przez Kościół, a połowa spożytkowana będzie na cele charytatywne wybrane przez zarząd fundacji.

Biznesmen opowiadał w filmie dokumentalnym z 1997 roku, że gdy po II wojnie światowej został zdemobilizowany z marynarki, pożyczył sto funtów i umówił się z Bogiem: - Jeśli uczynisz mnie milionerem, będziesz miał połowę moich pieniędzy.

Urodzony w Walii, syn Irlandki i Żyda, Gubay dorobił się na sieci supermarketów, inwestycjach i nieruchomościach. Pierwszy sklep otworzył w 1959 roku w rodzinnym Rhyl. W 2009 roku znalazł się na 107. miejscu na liście gazety "Sunday Times", gdzie notowanych jest 1000 najzamożniejszych Brytyjczyków.

- Chcę nadal wspierać szlachetne cele, jednak w najbliższych kilku latach będę w całości koncentrował się na tym, by pracować najciężej jak mogę i osiągnąć mój cel - miliard na dobroczynność - powiedział Gubay portalowi BBC News.

(neska)

!!!!!!

Takie rzeczy sie dzieja!A Bóg NIGDY NIE COFA PRZYRZECZEŃ!
Bóg nie jest gdzies daleko Bóg jest TUTAJ! Jak widzicie!

:O))))))))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mathias




Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Czw 23:33, 12 Sie 2010    Temat postu:

No proszę, kto by pomyślał, że grube ryby też mogą mieć serce i też mogą służyć naszemu Panu Smile. Takie świadectwa wiary mogą nas umacniać, jednak przede wszystkim powinny być wzorem dla innych milionerów i miliarderów. Podobno Gates i ten drugi założyli fundację i przekazali połowę swojej kasy. To już coś.

Jedno mnie tylko rozbawiło. Cytat z "Mirrora": ,,Sobie zostawi TYLKO 10 milionów [funtów]" Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy. Chyba nie muszę tłumaczyć, czemu słowo "tylko" tak bardzo mnie śmieszy? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:05, 16 Sie 2010    Temat postu:

Wiesz na zachodzie to nie jest duzo!Londyn jest najdrozszym miastem Europy.
2.000 funtow na miesiac = 48 tysiecy rocznie a przez 20 lat zycia masz 960 tysiecy czyli juz jest milion!A co to jest 2.000 rocznie?Nie wiemy ile on ma na utrzymaniu roznych inicjatyw...
Wiem ze oczywiscie przecietny czlowiek tyle nie ma.Ale tu jeszcze mowa o dalszym wspieraniu!Poza tym nie trzeba aby od razu trafiac do schroniska dla bezdomnych jak sie rozdalo majatek.
Co do Gatesa to niestety sa to pieniadze czesto pirackie zdobyte na monopolu Windows.!Wiec NIE SWOJE.
Jak ja chcialem kupic program i uslyszalem cene 450 zlotych 110 $ za jedna plytke!Windows + Office + antywirusowe = 300 $A ludzie wtedy zarabiali po 240 $ w przeliczeniu 1,25 PENSJI!PONAD MIESIAC PRACY!A pomyslcie teraz ile to by wynioslo w Afryce! ROK PRACY!Na kilka plytek!
Poszedlem do sklepu pytajac :PROSZE PROGRAM OPERACYJNY INNY NIZ MICROSOFT.
NIE MAMY!
Tak wyglada wolny zachodni liberalny rynek!
W tej sytuacji juz zrobilem wszystko co bylo mozna.I bez wyrzutow sumienia dalem chlopkaowi 70 zl za instalacje tego programu - lepiej niz dac Gatesowi.
Ale zniechecilo mnie to skutecznie do komputerow programow itp. i calego zachodu.
Co zreszta bylo pozytwne gdyz pokazalo ze tylko Bóg jest jedyna radoscia a to co na ziemi jest pelne goryczy i bolu...
>>>>>
Moge tutaj skalkulowac koszty:
Na rynku konkurencyjnym gra komputerowa majaca 10 milionow odbiorcow (sa to rekordy sprzedazy) kosztuje 30 $.
Na rynku programow opercyjnych gdzie rynek wynosi 10 miliardow (cala ludzkosc bo nie ma konkurencji) koszt zatem powinien wyniesc TYSIAC RAZY MNIEJ. 3 CENTY!To pokazuje skale rozboju.Ale nawet 10$ bym dal ale nie 110!!!
>>>>
Rozdawac mozna tylko UCZCIWIE zarobione.Kradzione nalezy ZWROCIC!
Gates wiecej by zrobil dla Afryki sprzedajac im programy za 3$ niz cala ta pomoc ktora i tak rozkradna tamtejsi kacykowie u wladzy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:14, 19 Mar 2011    Temat postu:

Bułgarski milioner wstąpił do klasztoru

Nazwisko Christo Miszkowa, od kilku lat ojca Nikanora, stało się głośne w Bułgarii na początku dekady, gdy ten analityk finansowy, obracający niegdyś milionami, zrzekł się kariery i wstąpił do klasztoru.

Po dziewięciu latach ekspert od międzynarodowych rynków finansowych, człowiek, który przed trzydziestką ucieleśniał marzenie każdego studenta ekonomii o tym, by obracać się w świecie wielkiej finansjery, jest jeszcze bardziej pewny, że decyzja była słuszna.

Przed definitywnym jej podjęciem spędził pięć miesięcy w samotności. Znalazł się w małym klasztorze w wyludniającej się okolicy na zachód od Sofii. Klasztor pod wezwaniem świętych Kosmy i Damiana, nazwanych przez prawosławną cerkiew "bezsrebrnikami" (za bezinteresowność w pomocy innym), był wówczas w opłakanym stanie; nie było prądu i dach przeciekał.

Na pytanie, co może skłonić człowieka o prestiżowym zawodzie, obracającego milionami, do wybrania biedy i życia pustelnika, odpowiada: "Wiara". Odpowiedź byłaby zbyt łatwa, gdyby nie wyjaśnił: "Po latach pracy, śledząc rynki w różnych strefach czasowych, poczułem się wyczerpany". Mówi, że zrozumiał to podczas wycieczki do monasterów na górze Athos - do republiki mnichów prawosławnych na Półwyspie Chalcydyckim w północnej Grecji. "Tam, w ciszy wybrałem dla siebie lepszą drogę" - opowiada ojciec Nikanor w dokumentalnym filmie telewizyjnym, który właśnie pokazano.

"Nie uciekłem z giełdy, miałem dobre wyniki" - mówi mnich. Dodaje, że widział, jak miliony mogą stopnieć w ciągu minuty, jak dochodził do swojej decyzji krok po kroku. Nie była to decyzja podjęta pod wpływem stresu lub impulsu. Studiował literaturę religijną. Wielu z dawnych znajomych nadal go jednak nie rozumie.

Dawny analityk finansowy nie zerwał jednak z światem materialnym. W ciągu ośmiu lat odbudował klasztor, przekształcił go w prosperujące gospodarstwo. "Mamy baterie słoneczne, jesteśmy niezależni od dostawców prądu. Mamy farmę" - podkreśla. Mnich Nikanor otrzymał dopłatę unijną do stworzenie farmy produktów ekologicznych, odrodził tradycyjną niegdyś w tym regionie hodowlę bawołów. Monasterskie stado liczy dzisiaj 88 sztuk. Klasztor słynie z produkcji ekologicznie czystych warzyw.

Na pytania dziennikarzy, którzy odwiedzają go z prośbą o skomentowanie sytuacji na rynkach finansowych, zwłaszcza po kryzysie z 2008 r., mówi: "Internet w klasztorze jest słabiutki, nie mam czasu na śledzenie rynków, a i nie jest to moją sprawą. Nawet nie znam obecnej wartości indeksów giełdowych".

Ocalenie i odbudowanie jednego klasztoru jest według niego ważnym, lecz nie ostatecznym celem. Mówi, że być może podjąłby się zadania odbudowy kolejnej świątyni. Uważa, że ważne są nie tylko modlitwy, lecz i aktywność.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)

>>>>>>

Wspaniale ! I jakie proste ! Nie trzeba tluamczyc ! Tu tylko ktos by sie zapytal :
Czy ja tez musze skoro jestem milionerem isc do klasztoru ?
Absurd ! Jakie znowu musze? NIC NIE MUSZE W BOGU KTÓRY MNIE UMACNIA !!! CHCĘ ! On wybrał !!! Wolno wybrać !
Po prostu zapewne szukal w pieniadzach sily mocy i wielkosci a zrozumial ze to wszystko jest tylko w Bogu ! Wiec poszedl od razu do Boga ! :O))))
Natomiast jest moziwe zyc na gieldzie jak w klasztorze... Coz za problem ? Sa ludzie ze halas im nie przeszkadza ! Wokol wrzeszcza a oni w innym swiecie ! Takim nie potrzeba klasztoru ! W klasztorze tez nie jest sie bezczynnym tylko sie pracuje... Czy pracujesz w klasztorze czy gdzie indziej to tez jest praca... Klasztory musza byc aby pokazywac droge do Boga... Tak jak np w spoleczenstwie musza byc filozofowie mysliciele moralisci co nie znaczy ze nie mozna myslec nie bedac zawodowym myslicielem... I tu zachodzi podobny stosunek... Zakony pracuja u Pana Boga bezposrednio... To znaczy ich ,,zawodem'' jest pokazywac Boga swoim zyciem... Z czego nie wynika ze inni maja nie pokazywac...
Podobnie zawodowi mysliciele maja pokazywac jak sie mysli i ze w ogole taka dziedzina jest co nie oznacza ze reszta ma byc bezmyslna...
A wrecz zawodowi mysliciele jak dzis czesto bywa sa najgorszymi glupcami ale wtedy tez pokazuja to co trzeba ... To znaczy pokazuja szkodliwosc glupoty i zachecaja do myslenia... Antywzory tez ucza...
Oczywiscie chodzi o to aby byly same wzory !!! Ale tu widzimy pozytek z tego ze sa rozne zawody ktore unaoczniaja rozne zdolnosci ktore wszyscy posiadaja... I to jest dobre :O)))))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:22, 19 Maj 2011    Temat postu:

Znany milioner chce podzielić się wielkim majątkiem

Większość ludzi sukcesu w pewnej fazie swego życia po prostu mówi: już nie potrzebuję zarabiać więcej. Zaczynają myśleć o trwalszych wartościach. Człowiek ma w sobie zakodowaną potrzebę pomagania innym.

szef CEZ-u. Martin Roman

Uważany za jednego z najbogatszych ludzi w Czechach dyrektor generalny największej czeskiej spółki energetycznej CEZ Martin Roman chce przekazać większość swego prywatnego majątku na cele charytatywne.

- Zgodziliśmy się z żoną, że z biegiem lat przekażemy większość pieniędzy na cele dobroczynne, gdyż jesteśmy pewni, iż żadne z naszych dzieci nie jest szczęśliwe, że odziedziczy wielki majątek - powiedział szef spółki w wywiadzie dla tygodnika "Ekonom". Swemu potomstwu - jak dodał - zapewni jedynie "podstawowe" bezpieczeństwo finansowe.

41-letni Martin Roman już w 2007 roku postanowił udzielać wsparcia potrzebującym i instytucjom pożytku publicznego. Zobowiązał się corocznie przeznaczać 10 mln koron (1,6 mln złotych) na promocję czytelnictwa wśród dzieci, jest także sponsorem sprzętu komputerowego w czeskich szkołach.

Roman podkreśla, że jego działalność filantropijna w żaden sposób nie naśladuje najbogatszych ludzi świata, w tym najbardziej znanych amerykańskich dobroczyńców: Billa Gatesa, czy Warrena Buffeta.

- Większość ludzi sukcesu w pewnej fazie swego życia po prostu mówi: już nie potrzebuję zarabiać więcej. Zaczynają myśleć o trwalszych wartościach. Człowiek ma w sobie zakodowaną potrzebę pomagania innym - tłumaczył.

CEZ, jedna z największych firm w Czechach, w kraju zatrudnia około 20 tys. ludzi, dalsze 13 tys. za granicą. Zysk netto spółki w pierwszym kwartale 2011 roku wyniósł 17,2 mld koron, czyli 2,74 mld złotych. 70 proc. udziałów ma państwo.

Tygodnik "Ekonom" szacuje roczny dochód Romana wraz z nagrodami na około 20 mln koron (3,2 mln zł). Cały majątek najbogatszego czeskiego menedżera szacuje się - wraz z akcjami i nieruchomościami - na około 1 mld koron (blisko 160 mln zł).

>>>>>

No i brawo ! On zrozumial ! Pieniadze to falszywy cel zycia... Od razu dodam ze prawdziwym jest Bóg ale to trzeba zrozumiec !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:27, 18 Paź 2011    Temat postu:

Zarobił fortunę i oddał wszystko chorym dzieciom

Pił piwo do góry no­ga­mi. Do­znał kon­tu­zji ple­ców. To nie prze­szko­dzi Pe­te­ro­wi Do­wde­swel­lo­wi w po­bi­ciu ostat­nie­go re­kor­du, zanim przej­dzie na eme­ry­tu­rę po 37 la­tach za­dzi­wia­nia pu­blicz­no­ści - czy­ta­my w ser­wi­sie mirror.co.uk . Męż­czy­zna swo­imi re­kor­da­mi za­ro­bił 4,5 mln fun­tów. Pie­nią­dze prze­zna­czył na le­cze­nie dzie­ci nie­peł­no­spraw­nych.

Do­wde­swell spe­cja­li­zu­je się w je­dze­niu i piciu na czas. W lipcu dwu­krot­nie spadł na plecy pod­czas próby wy­pi­cia kufla piwa, będąc do góry no­ga­mi. Wy­czyn po­ka­zy­wa­ła bry­tyj­ska sta­cja BBC. - Od tego czasu czu­łem się coraz go­rzej, szcze­gól­nie bo­la­ły mnie plecy i ramię. Gdy­bym tylko mógł kon­ty­nu­ować to, co robię, ro­bił­bym to nadal, ale nie­ste­ty nie daję rady - przy­znał 71-la­tek.

Mimo tego zde­cy­do­wał się na swoją ostat­nią próbę. W pią­tek bę­dzie sta­rał się zjeść 12 kieł­ba­sek w ciągu 10 se­kund, leżąc na łóżku z gwoź­dzi, który trzy­mać na swo­jej gło­wie bę­dzie przy­ja­ciel re­kor­dzi­sty - po­da­je mirror.co.uk.

Pry­wat­nie Do­wde­swell jest ojcem trój­ki dzie­ci. Swo­imi re­kor­da­mi za­ro­bił 4,5 mln fun­tów. Pie­nią­dze prze­zna­czył na le­cze­nie dzie­ci nie­peł­no­spraw­nych.

>>>>>

Czyli milioner ! Wspanialy czlowiek ! Tacy ludzie wlasnie ukazuja nam Boga bo sa blisko Niego nawet gdy sa ateistami :O))))


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 21:28, 18 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:18, 03 Kwi 2012    Temat postu:

Milioner z Włoch zapisał cały majątek Kościołowi.

Zmarły kilka dni temu właściciel znanej na całym świecie firmy produkującej automatyczne bramy pozostawił cały swój majątek kurii biskupiej w Bolonii. Firma ma 12 zakładów w całej Europie, zatrudnia tysiąc osób, a jej obroty w ubiegłym roku przekroczyły 200 milionów euro.

W komunikacie na temat tego niezwykłego spadku kuria w Bolonii zobowiązuje się zarządzać nim zgodnie z katolicką nauką społeczną i przepisami kodeksu prawa kanonicznego, a także wielowiekową praktyką troski o potrzebujących, jak nakazuje ewangeliczne przykazanie miłości bliźniego. W komunikacie nie ukrywa się zaskoczenia ostatnią wolą zamożnego przedsiębiorcy. Nie należał on do grona dobroczyńców Kościoła.

Zmarły w wieku 50 lat Michelangelo Manini sporządził swój testament dwadzieścia lat temu.

Przedsiębiorstwo, założone w 1965 roku przez jego ojca, znane jest we Włoszech i poza ich granicami z produkcji wysokiej jakości automatycznie otwierających się i zamykających bram. O ich niezawodności przekonywał kiedyś spot reklamowy, nakręcony na pustyni z udziałem prawdziwego lwa.

>>>>

I wlasnie stad ma Kościół majatek ktory pozniej grabia rozni czerwoni ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:05, 10 Kwi 2012    Temat postu:

Włoski biznesmen zapisał cały majątek Kościołowi

Wło­ski biz­nes­men Mi­che­lan­ge­lo Ma­ni­ni, zmar­ły 17 marca w wieku 50 lat, za­pi­sał w swoim te­sta­men­cie ar­chi­die­ce­zji w Bo­lo­nii cały swój ma­ją­tek – podał ser­wis newsru.​com. Ko­ściół rzym­sko­ka­to­lic­ki tym samym wzbo­ga­ci się o 1,7 mld euro.

Biz­nes­men po­zo­sta­wił Ko­ścio­ło­wi wszyst­kie nie­ru­cho­mo­ści, konta ban­ko­we, a także pa­kiet kon­tro­l­ny akcji swo­jej firmy o war­to­ści 1,7 mld euro. Cho­dzi o przed­się­bior­stwo FAAC, pro­du­ku­ją­ce bramy prze­su­wa­ne au­to­ma­tycz­nie i inne urzą­dze­nia elek­tro­nicz­ne. Ko­ściół już od­rzu­cił wnio­sek fran­cu­skich mniej­szo­ścio­wych ak­cjo­na­riu­szy FAAC, któ­rzy chcie­li od­ku­pić od niego pa­kiet więk­szo­ścio­wy. Wcze­śniej przed­sta­wi­cie­le Ko­ścio­ła za­po­wie­dzie­li, że zyski, jakie będą czer­pać z nowej wła­sno­ści, będą prze­zna­cza­ne na "słu­że­nie ludz­ko­ści i wy­peł­nia­nie ewan­ge­licz­ne­go prze­sła­nia mi­ło­sier­dzia".

Za życia Ma­ni­ni nie był do­bro­czyń­cą. Był sa­mot­ni­kiem, nie miał dzie­ci. Uważa się, że te­sta­ment spo­rzą­dził już w 1992 roku. Firmę prze­jął w spad­ku od ojca.

>>>>

Troche wiecej informacji o nim !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:46, 17 Gru 2012    Temat postu:

Gest Andrzeja Czerneckiego, polskiego biznesmena, 400 mln zł na edukację młodych

Kiedy lekarze powiedzieli mu, że umrze za trzy lata, polecił spieniężyć cały swój prywatny majątek. Wszystko, co zgromadził przez 30 lat prowadzenia interesów, około 400 milionów złotych, przeznaczył na fundację edukującą dzieci z ubogich rodzin wiejskich.

Takiej historii jeszcze w Polsce nie było. Gdyby wydarzyło się to w USA, zapewne Steven Spielberg nakręciłby o tym film, który mógłby liczyć na niejednego Oscara. Andrzej Czernecki, założyciel HTL Strefa, jeden z najbardziej znanych polskich biznesmenów, zdecydował, że cały majątek przeznaczy na fundację wspierającą edukację dzieci z ubogich rodzin wiejskich. Spieniężyć i oddać biednym kazał wszystko: ulubione Porsche 911, meble z salonu, dzieła sztuki, książki a nawet fotel i... popielniczkę. Pieniądze za sprzedaży firmy przekazał na "kapitał żelazny" założonej przez siebie Edukacyjnej Fundacji im. Profesora Romana Czerneckiego EFC.

Ekscentryk, szaleniec, patriota? Wszystkiego po trochu.

W biznesie Andrzej Czernecki osiągnął sukces, który nie ma odpowiednika. Kiedy na początku lat 80-tych rozpoczynał w garażu prymitywną produkcję pipet laboratoryjnych, nikt nie przypuszczał, że po 20 latach jego firma HTL Strefa zdobędzie ponad połowę rynku w specjalistycznej dziedzinie nakłuwaczy jednorazowego użytku. Owe nakłuwacze to urządzenia niezbędne do podstawowych analiz medycznych - m.in. wykorzystują je chorzy na cukrzycę, którzy mogą pobierać sobie kroplę krwi do codziennych badań poziomu cukru. W szczycie giełdowej hossy przed kryzysem jego firma była warta ponad 1,5 mld złotych.

- Andrzej miał poczucie, że skoro w jednym pokoleniu dorobił się fortuny, to jest coś dłużny innym, w domyśle biedniejszym. Dlatego dużo pomagał - opowiada Jan Muszyński, warszawski przedsiębiorca i dobry znajomy Czerneckiego.

Biznesmen od kilkunastu lat walczył z białaczką. W 2009 roku lekarze oznajmili, że ma przed sobą góra trzy lata życia. Danego sobie czasu nie zmarnował. Znalazł prawników i pedagogów, którzy zgodzili się zorganizować i poprowadzić jego fundację.

Wkrótce potem dokonał transakcji ze szwedzkim funduszem inwestycyjnym EQT V sprzedając firmę za 885 mln złotych. Niemal połowa trafiła do rąk Czerneckiego - założyciela i głównego akcjonariusza.

Biznesmen zmarł 18 maja 2012 roku w wieku 72 lat. Dziś jego fundacja ma już 160 podopiecznych, a za miesiąc organizuje rekrutację młodych talentów. Dysponując kapitałem o wartości kilkuset milionów złotych, gdzie odsetki pokrywają bieżące koszty działania, fundacja może spokojnie podejmować zobowiązania na wiele lat.

- Otwieramy drzwi do najlepszych szkół w Polsce i za granicą. Opłacamy internat, podręczniki, organizujemy korepetycje, kursy językowe, zapewniamy wsparcie psychologów, i wszystko, co jest potrzebne, aby zdolna młodzież mogła wyrwać się z kręgu biedy i rozpocząć naukę w wymarzonej szkole albo studiach - wylicza jednym tchem Igor Czernecki, syn przedsiębiorcy. Pytany, dlaczego to nie on lub jego brat Andrzej odziedziczyli schedę po ojcu odpowiada skromnie: "my już swoje otrzymaliśmy. Jesteśmy dorośli i pracujemy na własny rachunek. Więcej nam nie trzeba. A majątek ojca? Hmm. Cały tata, nigdy nie zwracał uwagi na kwestie materialne a pieniądze traktował przede wszystkim jako kapitał pod kolejne inwestycje".

Więcej na Wprost.pl

>>>>

Bóg dal mu szanse a on wykorzystal ! Wcale nie jest powiedziane ze umrze . To Bóg decyduje nie lekarze . Ale to cieszy ze sa ludzie wykorzystujacy szanse od Boga ... :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:56, 27 Mar 2015    Temat postu:

Szef koncernu Apple planuje oddać majątek na cele charytatywne

Szef koncernu Apple Tim Cook planuje przekazać swój szacowany na 785 mln dolarów majątek na cele charytatywne po tym jak sfinansował edukację jednemu z członków rodziny - podał w czwartek dwutygodnik biznesowy "Fortune".

Agencja Reutersa zwraca uwagę, że postawa Cooka pokazuje, że coraz więcej najbogatszych ludzi na świecie poświęca się działalności dobroczynnej. Do tego typu działań nakłania m.in. miliarder i finansista Warren Buffett. Wśród osób pomagających potrzebującym są m.in. współzałożyciel Microsoftu Bill Gates i twórca Facebooka Mark Zuckerberg.

W obszernym artykule na temat prezesa koncernu Apple "Fortune" zwraca uwagę, że Cook jest znany jako osoba ceniąca swoją prywatność i nie udzielająca się często na forum publicznym. W rozmowie z dwutygodnikiem podkreślił, że na początku jego działalność charytatywna polegała na cichym przeznaczaniu środków na niesprecyzowane cele. Jednak teraz pracuje nad "bardziej systematycznym podejściem" do filantropii. Dodał, że nie chce aby jego działalność ograniczała się tylko do wypisywania czeków.

W lutym br. ogłoszono, że Apple jest pierwszą firmą na świecie o wartości ponad 700 miliardów dolarów. Wartość rynkowa firmy wyniosła 10 lutego 710,7 miliarda dolarów.

...

Choc Apple to nieprzyjemna firma taka postawa zawsze jest godna pochwaly .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:07, 15 Maj 2015    Temat postu:

26-letni prezes oddał swoim pracownikom 25 mln dol.

Młody biznesmen z Indii zajmujący się obrotem nieruchomościami oddał pracownikom wszystkie akcje swojej spółki warte 25 mln dol. Twierdzi, że jest zbyt młody, żeby poważnie podchodzić do pieniędzy – pisze „Financial Times”.
Rahul Yavad pochodzi z Indii, ma zaledwie 26-lat i już po raz drugi trafił na łamy prestiżowego dziennika „Financial Times”. Gazeta pisze, że młody biznesmen, twórca i prezes firmy Housing.com pośredniczącej w handlu nieruchomościami, chce oddać w ręce pracowników wszystkie akcje swojej spółki warte 25 mln dol.

- Mam tylko 26 lat i to zbyt wczesny etap życia, aby zbyt poważnie podchodzić do pieniędzy – mówi w Financial Times Yavad. - Każdy pracownik Housing.com jest teraz jego akcjonariuszem! – dodaje młody biznesmen.

„Financial Times” przypomina, że Rahul Yavad ma jedynie 4,5 proc. akcji spółki Housing.com. Jednak pakiet ten wart jest i tak 25 mln dol. Firma zatrudnia 2251 pracowników, co oznacza, że każdy z nich w prezencie od prezesa otrzyma pakiet akcji wart 11 tys. dol.

Ekscentryczny biznesmen po raz pierwszy zagościł na łamach „Financial Times”, kiedy określił inwestorów w swojej firmie jako ludzi „intelektualnie niewydolnych”.

...

Wspaniały człowiek!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:49, 09 Sty 2016    Temat postu:

Niecodzienny gest właściciela firmy. Zostawił załodze spadek
Sobota, 9 stycznia 2016, źródło:(IAR),(PŁ)
fot. / Jacek Bereźnicki
Półtora miliona euro zapisał w testamencie swoim pracownikom właściciel firmy produkującej plastikowe korki do wina na północy Włoch. Mężczyzna również za życia był znany z działalności charytatywnej na rzecz swojego miasta Varese w pobliżu granicy ze Szwajcarią.


Włoski przedsiębiorca Piero Macchi zmarł w czerwcu w wieku 87 lat. Wiadomość, że swoim 280 pracownikom zapisał w testamencie półtora miliona euro, ujawnili oni sami, gdy każdy z nich otrzymał swoją część wraz z grudniową wypłatą. Wysokość premii zależała od stanowiska i stażu pracy i wynosiła od dwóch do dziesięciu tysięcy euro.



Wraz z premią był także list od wdowy po właścicielu, w którym przypominała, że był on bardzo związany ze swoją załogą. Z kolei córka zmarłego zapewniła media, że decyzję o pozostawieniu pracownikom tak wysokiej premii Macchi uzgodnił z rodziną oraz swoimi doradcami, a przede wszystkim, że była ona świadoma i dobrze przemyślana.

Macchi założył firmę Enoplastic w 1957 roku. Specjalizuje się ona w produkcji plastikowych korków do wina. Przez lata działalność przedsiębiorstwa znajdującego się we włoskich Alpach się rozrastała i dzięki temu jej produkty są aktualnie eksportowane do ponad 80 krajów na świecie. Firma ma cztery oddziały zagraniczne w Hiszpanii, Nowej Zelandii, Australii i Stanach Zjednoczonych. Biznesem zarządza obecnie jego córka Giovanna.

...

WSPANIALE TO JEST EKONOMIA! TAK NAUCZA KOSCIOL! Widocznie bardzo sie wsluchiwal na mszach... I TAKM TO DZIALA! KSIEZA NIE MAJA POZA WYJATKAMI PROWADZIC ZAKLADOW! MAJA CZYNIC SWOJE! CZYLI SAKRAMENTY! A OD WCIELANIA W ZYCIE NAUKI SA TACY LUDZIE! Tak chce Bóg. I zreszta tak bylo na Zachodzie przez ponad 1000 lat. Efekt? PKB Zachodu 50.000$ a kraju innego niz te bez wielkich surowcow 1000 $.
Zagadnienie ekonomii to sprawa WDROZENIA EWANGELII!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Znajoma12312
Gość






PostWysłany: Śro 20:06, 11 Maj 2016    Temat postu:

"Gest Andrzeja Czerneckiego, polskiego biznesmena, 400 mln zł na edukację młodych"
-Niestety jest to bzdura wykreowana przez firmę PR -proszę sprawdzić sprawozdania finansowe Edukacyjnej Fundacji im. Romana Czerneckiego -nie ma prawie żadnego majątku i jest zasilana kwotą rzędu 1mln rocznie, z czego większość idzie na "koszty administracyjne", czyli utrzymanie "zarządu" w tym młodej Bochniarzowej. W takim tempie w tysiąc lat nie wydadzą tych niby 400mln. Pani Aldona Czernecka jeżdzi po Ameryce i skupuje "sztukę" za miliony -ot cała prawda o filantropii spadkobierców Andrzeja Czerneckiego.
Powrót do góry
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:18, 11 Mar 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → Były wiceprezes Bank of America został… biskupem
Były wiceprezes Bank of America został… biskupem

Jarosław Dudała /cruxnow.com
dodane 10.03.2017 12:37

Wnętrze katedry św. Mateusza w Waszyngtonie
GreetingsEarthling  / CC-SA 3.0


Nowym biskupem archidiecezji waszyngtońskiej został 8 marca były wiceprezes Bank of America ks. Roy Edward Campbell junior.

Kariera 69-letniego dziś bp. Campbella w BofA trwała 33 lata. Już wtedy był katolikiem mocno zaangażowanym w życie Kościoła. Jednak momentem zwrotnym w jego życiu było spotkanie z człowiekiem bezdomnym w 1995 r. Cztery lata później rozpoczął kurs dla kandydatów na diakonów stałych. W 2002 r. odszedł na wcześniejszą emeryturę, wstąpił do seminarium duchownego i w 2007 r. został kapłanem. Pracował jako wikary i proboszcz w kilku parafiach.



Bank of America jest największym bankiem w USA, jedynym z największych na świecie. Jego korzenie sięgają 1784 r.

...

Oddal Bogu nie tylko majatek ale calego siebie. NA PROCENT MOZNA POWIEDZIEC:-)SmileSmile Czlowiek jako depozyt u Boga! To jest mysl! O Bogu mozna i terminami bankowi. NIC NIE JEST SPOZA ZAKRESU BOGA! BANKI TEZ!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:04, 16 Mar 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → Major brytyjskiej armii został katolickim biskupem
Major brytyjskiej armii został katolickim biskupem
KAI
dodane 16.03.2017 12:50

Mapa diecezji w Algierii
Paixromana / CC-SA 3.0


Franciszek przyjął rezygnację z urzędu biskupiego złożoną w związku z ukończeniem przewidzianego prawem wieku przez dotychczasowego biskupa diecezji Laghouat w Algierii, Francuza Claude’a Rault a jego następcą mianował 69-letniego dotychczasowego prowincjała Misjonarzy Afryki o. Johna Gordona MacWilliama. Przez 17 lat służył on w siłach zbrojnych Zjednoczonego Królestwa, osiągając stopień majora.

Bp John Gordon MacWilliam urodził się 20 listopada 1948 w Wimbledonie w Anglii, w rodzinie wojskowego. W młodości mieszkał w Sudanie i Zimbabwe. Po szkole podstawowej u benedyktynów w Sussex, uczęszczał do różnych szkół wojskowych, sam stając się wojskowym i osiągając stopień majora. Służył w wojsku przez 17 lat.

Następnie wstąpił do zgromadzenia Misjonarzy Afryki (Ojcowie Biali), ukończył studia filozoficzne w kolegium swojego zgromadzenia w Londynie (1984-1986), a następnie
przez rok (1986-1987) przebywa we Fryburgu, celem pogłębienia duchowości. Po stażu dwóch lat w krajach Maghrebu, zwłaszcza w Tunezji (1987-1989), powrócił do Londynu, aby ukończyć studia teologiczne (1989-1992). W tym czasie złożył wieczyste śluby zakonne (w grudniu 1991), a następnie został wyświęcony na diakona (grudzień 1991). Święcenia kapłańskie przyjął 4 lipca 1992 r.

Po święceniach w latach 1992-1995 odbył kurs studiów islamskich na Papieskim Instytucie Studiów Arabskich i Islamologii w Rzymie; w latach 1995-2008 przebywał w Algierii a w
latach 2008-2015: w Tunezji, będąc Dyrektorem Instytutu Literatury Arabskiej. W 2015: został prowincjałem Afryki Północnej Ojców Białych.

Na terenie diecezji Laghouat mieszka ponad 4 mln osób, w tym 1200 katolików.

...

Dla odmiany z wojska. Solidna armia to dobro. Jak polska przed wojna oczywiscie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:11, 12 Wrz 2017    Temat postu:

Czy jesteś wiernym zarządcą? Co Biblia mówi o finansach
Karolina Krawczyk | Wrz 12, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


„Ja stoję na stanowisku, że dziesięcina to przede wszystkim pieniądze. Jeśli nie chcę dawać, a wolę poświęcić komuś czas, z myślą o „oszczędnościach”, to znaczy, że mam kłopot z dawaniem. To nadmierne przywiązanie do pieniędzy” – mówi Artur Kalicki, jeden z liderów Edukacji Finansowej CROWN. O dziesięcinie, umiejętności planowania wydatków i byciu „wiernym zarządcą” rozmawia z Karoliną Krawczyk.


K
arolina Krawczyk: Zajmujesz się biblijną edukacją finansową od niemal dziewięciu lat. Bardzo często w czasie swoich wystąpień podkreślasz, że Bóg chce, byśmy byli „wiernymi zarządcami”. Jak to rozumiesz?

Zarządca jest kimś, kto jest odpowiedzialny za powierzony mu majątek, za finanse. Takie podejście sprawia, że z tym, co mam, nie mogę zrobić tego, na co mam ochotę. Prędzej czy później będę musiał odpowiedzieć przed Bogiem za to, co On mi dał. Wierzę, że z każdej powierzonej mi rzeczy muszę „zdać raport”. Świadomość, że jestem zarządcą, a nie właścicielem, daje mi też okazję do tego, by sprawdzać, czy moje serce jest zniewolone żądzą posiadania. Podam ci przykład, bo ostatnio doświadczyłem tego bardzo mocno – potrzebowałem większego samochodu (Artur prowadzi firmę taksówkarską – przyp. red.) i poprosiłem mojego kolegę o to, żeby mi pożyczył swoje auto. Odpowiedział „bierz, bo ten samochód i tak nie należy do mnie”.
Czytaj także: Od problemów finansowych do codziennej radości. 3 proste drogi do szczęścia


Jakoś to będzie…

Jakie mamy podejście do swoich finansów i dóbr materialnych?

Możemy mówić przede wszystkim o dwóch grupach ludzi – o „optymistach” i o „zaskoczonych”.

„Optymiści” to wszyscy ci, którzy podjęli poważne decyzje finansowe, nie posiadając żadnego zabezpieczenia. W efekcie, gdy przyszedł jakiś kryzys czy trudne wydarzenie, doznali ogromnego, negatywnego zaskoczenia. Kiedy spotykam się na konsultacjach finansowych z takimi ludźmi, to widzę, że nie mają przygotowanego planu awaryjnego. Liczą, że „jakoś to będzie”. Niestety, zdarzają się różne scenariusze, czasem bardzo tragiczne – umiera współmałżonek, dzieci poważnie chorują, ktoś traci pracę. Mało kto ma przygotowane rozwiązanie na ten czarny scenariusz. Każda poważna decyzja finansowa – czy to zakup mieszkania, samochód, kredyt na rozpoczęcie działalności etc. powinien rozpocząć się od przygotowania poduszki finansowej (najlepiej w wysokości 3-6 miesięcznych wydatków) i planu na czas kryzysu.

Druga grupa to wszyscy ci, którzy nie radzą sobie ze swoimi finansami, bo nikt ich tego po prostu nie nauczył. Żyją chwilą, a różne wydarzenia boleśnie weryfikują ich niewiedzę. Wiele osób, kiedy np. decyduje się na kredyt, nie bierze pod uwagę tego, że zaledwie pięć lat temu stopy procentowe były dwukrotnie wyższe. I choć dziś kalkulacje kredytowe mogą wyglądać optymistycznie, to jednak niewiele potrzeba, by ten stan się zmienił. Jeśli nie ma się wiedzy na ten temat, bardzo łatwo wpaść w pułapkę. Takich przykładów jest więcej.
Czytaj także: Można zarabiać mało i żyć w obfitości. W czym tkwi prawdziwe bogactwo?


Potrzebna edukacja finansowa

Zatem kiedy jest dobry moment na to, by rozpocząć edukację finansową? Warto uczyć już najmłodszych?

Kiedy dziecko pierwszy raz powie „daj”, warto już wprowadzić elementy takiej edukacji. Ktoś powie, że przerysowuję, ale to nie musi być od razu wielka nauka, wystarczy kilka zdań na ten temat. Tak naprawdę każdy moment jest dobry na to, by zacząć. W sposób szczególny zachęcam narzeczonych do tego, żeby przeszli przez kurs finansowy.

Dlaczego?

Ponieważ narzeczeni wywodzą się z dwóch różnych rodzin, środowisk. Często mają zupełnie inne podejście do pieniędzy. Niestety, znaczna część rozwodów jest spowodowana kryzysami finansowymi w małżeństwie – małżonkowie nie rozmawiają o planach finansowych, długach, potrzebach. To bardzo często prowadzi do rozpadu związku.

Kiedy narzeczeni na samym początku dobrze zaplanują wspólny, małżeński już budżet, będą mieli wspólny kierunek dążenia także w sferze finansów. To może im tylko pomóc.

Jeszcze wracając do dzieci – one intuicyjnie uczą się od nas. W naszym domu jest tak, że starszy syn dostaje od nas tzw. „utrzymaniowe”. Naturalnie nie płaci za mieszkanie i jedzenie, ale niemal wszystko inne – książki, kosmetyki, ubrania, zachcianki musi opłacić sobie z tej sumy, którą od nas dostaje. Ponadto wymagamy od niego, żeby pokazał nam paragony i arkusz excel z historią wydatków. To uczy go uważności, systematyczności i planowania.
Czytaj także: Jak przebrnąć przez rodzinny kryzys finansowy?


Zarządzanie rodzinnym budżetem

Jak w Twojej rodzinie wygląda prowadzenie domowego budżetu?

Przede wszystkim od kilku lat prowadzimy tzw. „system kopertowy”. Mamy podpisane koperty, np. „Święta Bożego Narodzenia”, „rekreacja”, „wyprawka szkolna”, „dziesięcina” itd. Jeśli zbliża się np. czyjeś wesele lub I Komunia Święta, to zakładamy kolejną kopertę. Do każdej z nich co miesiąc wkładamy określoną kwotę.

Muszę przyznać, że na początku to był duży wysiłek i musieliśmy się bardzo mocno pilnować, by nie złamać naszych postanowień. Mniej więcej po pół roku nabrałem większego spokoju, bo zobaczyłem pierwsze efekty. Nie musiałem się martwić np. o wyprawkę dla dzieci na początek roku szkolnego, bo odkładaliśmy na nią przez kilka poprzednich miesięcy.

System kopertowy przez pierwszych kilka miesięcy jest stresujący, ale to ostatecznie rodzaj pozytywnej dyscypliny. Wiele ludzi doznaje szoku, kiedy uświadamia sobie, że trzeba przygotować Święta Bożego Narodzenia. A przecież one są co roku! My finansowo przygotowujemy się do nich już od stycznia. Łatwiej nam odkładać mniejsze kwoty niż jednorazowo wyciągnąć większą gotówkę.

Ponadto, taki sposób prowadzenia domowych finansów jest też okazją do rozmowy z całą rodziną – na przykład wspólnie z czwórką naszych dzieci zastanawiamy się nad tym, czy decydujemy się na jeden dłuższy wyjazd wakacyjny czy przeznaczamy tę kwotę na kilka mniejszych wydarzeń w ciągu roku. To także element edukacyjny, o którym wcześniej mówiliśmy.
Czytaj także: Brakuje Ci pieniędzy? Oddaj Bogu 10% swojej wypłaty i… załóż 6 kont


Dziesięcina, czyli na chwałę Boga

Porozmawiajmy jeszcze o dziesięcinie. To temat, który wzbudza wiele emocji. Są tacy, którzy uważają, że te pieniądze można przekazać tylko na utrzymanie swojej parafii, jeszcze inni mówią, że to przestarzały przepis, a ktoś inny powie, że Kościół to przede wszystkim drugi człowiek i mogę dziesięcinę przekazać po prostu komuś potrzebującemu. Jak Ty interpretujesz słowa o dziesięcinie?

Dla mnie dziesięcina to oddawanie chwały Bogu. Daję Mu 10% z tego, co tak naprawdę od Niego dostałem! Moim zdaniem dziesięcina powinna być dawana regularnie. U nas w domu wygląda to tak, że mamy – wspomnianą już wcześniej – kopertę i tam trafia 10% tego, co zarobiłem w danym miesiącu. Część z tych pieniędzy idzie na regularne wpłaty, a część zostaje. Czasem jest tak, że Pan Bóg po prostu pokazuje, komu przekazać to, co w tej kopercie zostało. Mamy w zwyczaju na takie natchnienia nie odpowiadać od razu, ale wspólnie z żoną rozeznajemy, czy to rzeczywiście Boże pragnienie.

Pan Jezus wielokrotnie mówił, że mamy pamiętać o biednych. Niektórzy wspomagają ich z dziesięciny, jeszcze ktoś z jałmużny, która jest czymś innym od dziesięciny. Trzeba być po prostu uważnym na to, co dzieje się wokół nas. Jeśli będę wspierać jakąś fundację, a mój brat czy siostra będzie głodować, to nie będzie to słuszne. Pismo Święte mówi wyraźnie: „Jeśli kto nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego” (1 Tm 5, Cool.

Czy zawsze trzeba dawać pieniądze? A co z poświęconym drugiemu człowiekowi czasem, umiejętnościami, talentami? To – jakby nie było – też nasze „dobra”.

Ja stoję na stanowisku, że dziesięcina to przede wszystkim pieniądze. Jeśli nie chcę dawać, a wolę poświęcić komuś czas, z myślą o „oszczędnościach”, to znaczy, że mam kłopot z dawaniem. To nadmierne przywiązanie do pieniędzy. Taka postawa, by robić wszystko inne, byleby nie dać drugiemu człowiekowi, to wyraźny sygnał, że ktoś ma problem z dawaniem i wolnością od pieniędzy. Jeśli ktoś nie potrafi dawać, jest podobny do Morza Martwego – nie ma w nim życia.

...

Dziesiecina to tak naprawde archaiczny podatek plemienny. Intuicyjny i prosty 1 na 10. Mieli i Slowianie i Germanie i Galowie i pewnie Celtowie... Ludy Indoeuropejskie. Skojarzenie ze ,,sredniowieczem" jest bledne. Kościół przejal dochody ktore szly na kult poganski. W ramach wchodzenia w zwyczaje miejscowe. W Biblii tego nie ma co do chrzescijan z tego co pamietam. Chyba ze np. ks. Wujek uzywa terminu dziesieciny ALE JAKO SYNONIMU PODATKU!!! Nie jako scisle 10%! Oczywiscie w Starym Testamencie byly pobierane od ludzi oplaty na utrzymanie Świątyni. Cos pamietam nawet 20%! Drugie 20% na podatki panstwowe. Nie wiem czy to bylo prawo miejscowe czy jest w Biblii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:38, 16 Paź 2017    Temat postu:

Czy bogactwo to błogosławieństwo Boga?
Dawid Feliszek | 16/10/2017

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Dążąc do bogactwa trzeba pamiętać, że prawdziwe nadzieje trzeba ulokować w zupełnie innym majątku.
Czy pieniądze są złe?

Pieniądze nie są z natury złe. Wręcz przeciwnie, mają naprawdę wiele wspólnego z duchowością chrześcijańską. Czy w takim razie gromadzenie ich dużej ilości, bogacenie się jest czymś złym, czy może jest raczej objawem Bożego błogosławieństwa? A może właściwiej, kiedy bogactwo oznacza coś dobrego, a kiedy coś przeciwnego Bożemu prawu?

Rozwój człowieka, także pod kątem kwestii ziemskich (intelektualnych, materialnych, w tym finansowych) to coś niesamowicie dobrego, bowiem zamierzonego odgórnie w planie zbawienia. Jak słusznie ktoś zauważył – Bóg daje człowiekowi ziarno i umiejętności, ale chleb z tego musi upiec już on sam. Aby dobrze to zrozumieć, trzeba wrócić do podstawowej prawdy o rodzicielskiej relacji łączącej ludzi ze Stwórcą.

Jako prawdziwy Ojciec chce, aby Jego ukochane dzieci mogły się rozwijać, korzystać z własnych umiejętności, mnożyć swoje talenty, a przede wszystkim dążyć do świętości. Życie ziemskie nie stanowi tylko pewnego wstępu do wieczności, ale samo w sobie ma być czasem do owocnego wykorzystania. Dzieci zawsze są chlubą swoich rodziców, a chwałą Boga jest człowiek! Zatem Bogu, nawet bardziej, niż samemu człowiekowi, zależy na tym, aby Jego dzieciom było dobrze także materialnie. Przypomina o tym Jezus: „Ojciec mój wie, czego wam potrzeba”.


Bogactwo – czy może być błogosławieństwem?

Rzeczywistość ziemska objawia jednak nader często, że bogactwo i pieniądze mogą budować olbrzymie struktury zła niszczące ludzkość. Jak zatem pogodzić te dwa pozornie sprzeczne podejścia? Najlepiej wrócić do wspólnoty Kościoła pierwszych wieków czy zgromadzeń zakonnych – „Wszystko mieli wspólne” (Dz 4, 32). Majątek zakonu nie należy do nikogo osobiście; każdy zakonnik ślubuje ubóstwo, jednak cała wspólnota posiada pieniądze służące zapewnieniu potrzeb. Bogactwo, choć stanowi ogromne niebezpieczeństwo dla pojedynczej osoby, w perspektywie wykorzystania wspólnotowego staje się koniecznym dobrem.
Czytaj także: Pieniądze w Kościele. Masz gęsią skórkę? Przeczytaj ten tekst!

Swojego majątku w takim układzie nie powinno odnosić się tylko do siebie. Człowiek zawsze funkcjonuje w jakiejś wspólnocie. Ma rodzinę, przyjaciół, znajomych w pracy… Myślę, że niemal każdy oburzyłby się na świetnie usytuowanego materialnie ojca, który swoje pieniądze zatrzymywałby tylko dla siebie, nie dzieląc się nimi ze swoimi dziećmi i żoną, czyli nie wykorzystując ich w kategorii rodziny, ale tylko indywidualnie. Skoro tak bardzo naturalne wydaje się to w kwestiach rodzinnych to tak samo powinno funkcjonować to w przestrzeni innych wspólnot, a ostatecznie całego społeczeństwa.


Uczciwe bogactwo

Bogactwo uzyskane uczciwą pracą, poświęcaniem czasu i mądrym inwestowaniem niewątpliwie wynika z dobrze umiejscowionego w systemie wartości pragnienia rozwoju i zapewnienia bytności materialnej sobie i najbliższym. Zatem, jak czymś na wskroś dobrym, cieszy się Bożym błogosławieństwem. Nie można jednak zapomnieć, że niemal nigdy nie wynika ono tylko i wyłącznie ze zdolności jednostki. W jego zdobywaniu uczestniczy świat zewnętrzny: pracownicy, klienci, kontrahenci, ludzie bliscy, którzy wspierają, a nawet ludzie z odległych miejsc i czasów, którzy swoimi decyzjami kształtowali lub kształtują rzeczywistość wokół.

Budowanie osobistego majątku zależy więc także w jakiś sposób od całej ludzkości, całej wspólnoty, mniejszej lub większej. Cała wspólnota powinna mieć swój udział w zysku. Nie chodzi mi tutaj absolutnie o to, że komuś słusznie nie przynależą się uczciwie zarobione pieniądze! Swój dług wdzięczności, ten udział innych we własnym zysku człowiek spłaca w najróżniejszy sposób automatycznie – poprzez podatki, które mają zapewnić potrzeby całości społeczeństwa, poprzez pensje wypłacane pracownikom itp.

Potrzeba tylko nieustannej świadomości, że bogactwo ma służyć wszystkim, że pieniądze mają zawsze należeć do mniejszej lub większej wspólnoty, bo tylko wtedy należycie będą spełniać swoje zadanie. W innym wypadku mogą doprowadzić do destrukcji nie tylko jednego człowieka, ale i całych społeczności.

Doskonale obrazuje to Chrystus: „Błogosławieni ubodzy…” (Mt 5, 3) – by być ubogim trzeba samemu mieć niewiele, a właściwie to nie mieć nic. Tylko wtedy można przyjąć dar królestwa niebieskiego. A jak samemu nie mieć nic posiadając jednocześnie bogactwo? Nie czuć się właścicielem, a tylko zarządcą. Bo ostatecznie pieniądze zostaną w świecie, który człowiek opuszcza, a „gdzie skarb wasz, tam i serce wasze” (Łk 12, 34). Dlatego dążąc do bogactwa trzeba pamiętać, że prawdziwe nadzieje trzeba ulokować w zupełnie innym majątku w myśl mądrych słów św. Teresy od Jezusa: „Solo Dios basta. Bóg sam wystarczy.”

...

Bogactwo jak rozumiem pieniezne to pojecie zbyt ogolne. Z tego co widzimy na ogol jest wynikiem zła. Trudno zatem uznac je za dar Boga jesli to bossowie mafii... W wiekszosci jest wynikiem pogwalcenia Daru Boga! Czlowiek mial powolanie od Boga a zostal bandyta... Natomiast dla tych uczciwych owszem to dar Boga i zadanie. Ile dobra z tego uczynia jak w przypowiesci o talentach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133577
Przeczytał: 66 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:25, 29 Mar 2021    Temat postu:

Peter Kellner - najbogatszy Czech zginął w katastrofie śmigłowca na Alasce

Czeski miliarder Petr Kellner zginął w katastrofie helikoptera na Alasce - informuje agencja Associated Press oraz "The New York Times". W tragedii, do której doszło w sobotę, zginęło łącznie pięć osób.

...

Jak szybko przemija bogactwo ziemskie. Jedna chwila i juz. I co teraz? Dlatego skarby to trzeba gromadzic w Niebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy