Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Msze święte o uzdrowienie; co w nich niezwykłego?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:45, 27 Kwi 2017    Temat postu: Msze święte o uzdrowienie; co w nich niezwykłego?

Msze święte o uzdrowienie – co w nich niezwykłego?
Anna Gębalska-Berekets | Apr 26, 2017
Jeffrey Bruno/ALETEIA
Comment


Share
Comment


Spektakularne – takim terminem określa się niekiedy msze święte o uzdrowienie. To duchowa sensacja, jak chcą niektórzy, czy nowa forma modlitwy i niezwykłe działanie Boga?


O
d kilku lat msze o uzdrowienie cieszą się rosnącą popularnością. Dla wielu katolików to wyczekiwany czas spotkania z Bogiem i ze wspólnotą ludzi wierzących, którzy potrafią zostawić codzienne obowiązki, pokonać kilkanaście kilometrów, by przyjechać do kościoła i prosić o łaski i uzdrowienie z niemocy ducha i ciała.
„Normalna” msza

Na początku trzeba jednak jasno podkreślić, że msza o uzdrowienie to „normalna” msza święta, tylko ze szczególną oprawą, w którą zaangażowane są osoby świeckie posługujące podczas jej trwania. Ważnym jej elementem jest modlitwa wstawiennicza, w beznadziejnych – jak mogłoby się wydawać – sprawach. Dlatego zwykle trwają one dość długo – nawet trzy godziny.

Podczas Eucharystii jest wyznaczony czas na modlitwę o uzdrowienie. Wtedy na głos wypowiadane zostają prośby i intencje zgromadzonych w świątyni. Wypowiadają je przede wszystkim posługujący, którzy nie znają potrzeb i intencji, z którymi przyszli wierni. Zdarza się jednak, że padają słowa o uzdrowieniu kogoś z choroby czy złej relacji. Towarzyszy temu także potwierdzenie dokonania uzdrowienia i wyrażenie wdzięczności za przeżyte doświadczenie.

Msza może być połączona z adoracją i wystawieniem Najświętszego Sakramentu czy odmówieniem Różańca – wszystko zależy od parafii.
Bóg dał mi pracę!

Paweł odkrył msze o uzdrowienie po nawróceniu i wstąpieniu do wspólnoty działającej przy parafii Wniebowstąpienia Pańskiego na warszawskim Ursynowie. Miał problem ze znalezieniem pracy, jego oszczędności się kończyły. Podczas mszy oddał Jezusowi swój problem.

Chwilę później usłyszał, jak jeden z prowadzących modlitwę mówi: „W kościele jest mężczyzna, który boi się, że nie znajdzie pracy. Bóg przygotował dla niego najlepszą pracę, jaką ma”. To słowo bardzo go dotknęło.

„Dwa tygodnie później rzeczywiście znalazłem pracę. Po pewnym szczególe w nazwie formy poznałem, że to właśnie ta, o której była mowa podczas mszy” – przekonuje Paweł.
Zagrożenie czy szansa?

Msze o uzdrowienie to nie „atrakcja”, ale jest w nich coś pociągającego, co sprawia, że wierni chętnie w nich uczestniczą. Co to takiego? Moi rozmówcy wymieniają możliwość spotkania z Jezusem, niezwykłe doświadczenie łaski i troski Boga.

Czy mogą być zatem zagrożeniem? Głosów sceptyków nie brakuje, pewnym natomiast jest, że mszy o uzdrowienie nie należy traktować w kategorii magicznej albo – co gorsza – jak „koncert życzeń”. Każda msza święta przeżyta w godny sposób, pełna zaufania i wiary może zaowocować przemianą. Bez wątpienia natomiast znakiem czasu jest modlitwa charyzmatyczna połączona z liturgią. Pieśni uwielbienia, indywidualne błogosławieństwo poprzez nałożenie rąk przez kapłana, niewytłumaczalne omdlenia (tzw. spoczynek w Duchu Świętym) – to widoczne owoce tych modlitw.

„Dla Boga nie ma nic niemożliwego. To On dokonuje cudów i może przemienić życie każdego” – mówi Magda. Podczas jednej z mszy widziała, jak chłopak na wózku inwalidzkim z zaawansowanym stwardnieniem rozsianym wstał i został uzdrowiony.
To Bóg decyduje

„Różne są znaki łaski. Uzdrowienie przychodni wyłącznie od Boga. On oczywiście działa wykorzystując jako narzędzie drugiego człowieka, ale uzdrowienie zależy tylko od Niego” – dodaje Asia.

Msze święte o uzdrowienie pomogły jej pozbierać się po zdradach męża i rozwodzie. Popadła w depresję, miała myśli samobójcze. Na taką formę modlitwy namówiła ją przyjaciółka. Przyszła raz i już została. Uczestniczy w mszach o uzdrowienie systematycznie już od trzech lat.

...

Kazda msza jest taka sama i uzdrawia. Sa jednak te szczegolne aby ludzie poglebili wiare.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 13:32, 28 Kwi 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:53, 18 Sty 2018    Temat postu:

Dział Foto
Pukiel włosów, krzyż z dzieciństwa, łóżko. Zdjęcia domu rodzinnego św. Teresy z Lisieux

Ks. Łukasz Kachnowicz
Ksiądz zdradza, ile trzeba dawać w kopercie podczas kolędy

Wojciech Teister
To najpiękniejszy obraz Maryi z Dzieciątkiem, jaki widziałem

Ks. Michał Lubowicki
Dwie msze w najbliższą niedzielę? A może wystarczy pójść na pasterkę?

Joanna Operacz
Zniechęcenie – ulubiony „gadżet” szatana

Tomasz Reczko
„Do Jezusa Ipanienki” – najpopularniejsze przejęzyczenia w kolędach

Dominika Cicha
Babcia Aniela poprosiła o chustkę, naftę i drewno. A dostała… dom!

Dominika Cicha
Wylosuj sobie patrona na cały rok!

Ewa Rejman
Przeżyła aborcję. Co powiedziała matce, którą spotkała po 40 latach?

Dominika Cicha i Ewa Maciąg
Prosty gest, a tak wiele znaczy! 11 pięknych życzeń na Boże Narodzenie

Dział Foto
Pukiel włosów, krzyż z dzieciństwa, łóżko. Zdjęcia domu rodzinnego św. Teresy z Lisieux

Ks. Łukasz Kachnowicz
Ksiądz zdradza, ile trzeba dawać w kopercie podczas kolędy

Wojciech Teister
To najpiękniejszy obraz Maryi z Dzieciątkiem, jaki widziałem

Ks. Michał Lubowicki
Dwie msze w najbliższą niedzielę? A może wystarczy pójść na pasterkę?

Joanna Operacz
Zniechęcenie – ulubiony „gadżet” szatana

Tomasz Reczko
„Do Jezusa Ipanienki” – najpopularniejsze przejęzyczenia w kolędach



DUCHOWOŚĆ
Wyjście na mszę świętą może być najlepszym wyjściem z problemów
Anna Gębalska-Berekets | 18/01/2018

Shutterstock
Udostępnij 2 Komentuj 0
Abp Fulton Sheen mówił, że „największa historia miłosna wszech czasów zawarta jest w maleńkiej, białej hostii”. Dlaczego we mszy świętej warto uczestniczyć nie tylko w niedzielę?

Zjednoczenie z Bogiem w sakramencie Eucharystii nie powinno wynikać z obowiązku, ale z pragnienia serca. Codzienne uczestnictwo we mszy świętej daje siłę do pokonywania trudności i jest powierzeniem Panu problemów dnia codziennego, gdyż „nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają”.

Czytaj także: Podczas każdej mszy jest miejsce na Twoje osobiste intencje. Jak je składać?


Msza święta: uczta dla duszy
Zdarza się, że nawet niedzielną mszę świętą traktujemy jako przykry obowiązek. Dopiero trudne doświadczenia życiowe powodują, że sposób postrzegania w niej naszego uczestnictwa drastycznie się zmienia. Zaczynamy rozumieć istotę tego daru, jaki pozostawił Chrystus, a który wciąż uobecnia się na ołtarzu.

Postawienie pytania: „Dlaczego warto chodzić na mszę świętą częściej niż tylko w niedzielę” to nie oczekiwanie na odpowiedź niczym z sondażu opinii publicznej. To coś o wiele bardziej istotnego.

Sobór Watykański II określił Eucharystię „szczytem i źródłem chrześcijańskiego życia”. Uczestnictwo we mszy świętej to zawarcie osobliwej komunikacji z Bogiem we wspólnocie Kościoła, inspiracja do przeżywania codzienności, która jest naszym udziałem, przestrzenią, w jakiej się realizujemy.



Eucharystia: spotkanie z przyjacielem
„Doświadczyłem, jak niewiele mogę uczynić, jak bardzo jestem słaby” – mówi Marcin. Dla niego codzienna Eucharystia jest otwarciem drzwi serca dla Jezusa i spotkaniem z przyjacielem, którego się lubi, tęskni za nim, pragnie się go odwiedzać i zapraszać do siebie.

„O taką miłość trzeba walczyć każdego dnia, bo Bóg chce podźwignąć człowieka z niewoli grzechu i spotkać się z nim. Abp Fulton Sheen mówił, że „największa historia miłosna wszech czasów zawarta jest w maleńkiej, białej hostii”.

Troska uczniów wyrażona w drodze do Emaus obrazuje także i nasz etap wędrówki człowieka do Boga. Dzięki udziałowi w Eucharystii składamy świadectwo przynależności do Jezusa – jako Jego uczniowie.

To trwanie w miłości, która realizuje się w obecności. Msza święta nie jest nagrodą za codzienną świętość, ale staje się pokarmem i pomocą do walki z przeciwnościami. Formuje człowieka do ciągłego odnawiania się, kształtowania swojej tożsamości w dążeniu do pełni.

Czytaj także: Kulminacyjny moment Eucharystii: patrzeć na hostię lub kielich czy schylać głowę?


Wyjście na mszę: najlepsze wyjście z problemów
Dla Krzysztofa częste uczestnictwo w Eucharystii ma osobiste, wręcz głęboko mistyczne znaczenie. Mówi się, że jak trwoga, to do Boga i że On i tak upomni się w odpowiednim momencie o swoje dziecko i jego zbawienie. Gdy żona zapragnęła rozwodu, mężczyzna znalazł ukojenie w kościele.

„Raz przyszedłem, gdy już rozpoczynała się msza. Trafiła do mnie Ewangelia. Postanowiłem iść następnego dnia i tak pozostało” – mówi Krzysztof. Czas spotkania z Jezusem na codziennej mszy świętej daje mu spokój i przynosi duchową równowagę. To nie obowiązek, ale przywilej. „Idę wtedy do Jezusa lekarza – leczę, naprawiam to, co słabe i wracam do codzienności, by zachować tę równowagę” – dodaje.



„Przyjdźcie do mnie wszyscy”
Złożenie na ołtarzu eucharystycznym naszej codzienności powoduje, że staje się ona przestrzenią, w której ofiara i miłość stale mogą się uobecniać. Miłość domaga się obecności. Trudno wyobrazić sobie dwoje kochających się ludzi, którzy nie tęskniliby za sobą, nie oczekiwaliby możliwości spędzenia razem czasu.

Podczas Eucharystii Jezus zasiada przy wspólnym stole z nami. Spotkanie z Nim jest taką bramą, za którą żyje się inaczej, „bardziej”, gdzie kształtuje się twórcza przestrzeń.

Owszem, są momenty w życiu, kiedy ma się wszystkiego dosyć, a codzienność przygniata. Zaś cisza poranka lub wieczoru pozwala podjąć refleksje, ograniczyć swoje egoistyczne „ja”, wciąż na nowo odnawiać w sobie obraz i podobieństwo Boże, nieraz tak bardzo zaciemnione przez grzech i słabości. To dobry czas na udział we mszy świętej i zjednanie z Bogiem.

....

Zdecydowanie nie ma lepszego wyjscia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133518
Przeczytał: 58 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:51, 20 Sty 2018    Temat postu:

Msze święte gregoriańskie: gwarancja wybawienia z czyśćca?
ks. Artur Stopka | 19/01/2018

Shutterstock
Udostępnij 218 Komentuj 0
Istnieją różne zwyczaje dotyczące odprawia mszy św. za zmarłych. Szczególnie rozpowszechnione są tzw. gregorianki. Skąd się wziął ten zwyczaj i jakie jest jego znaczenie w życiu Kościoła?

Przy pierwszym spojrzeniu na poniższy obraz można się przerazić. Tłum cierpiących ludzi, płomienie. Na szczęście, to nie piekło, ale czyściec. Im wyżej wznosi się wzrok, tym więcej na obrazie jasności i nadziei. A jeden szczęśliwiec właśnie opuszcza to miejsce.




Giovanni Battista Crespi, „Św. Grzegorz Wielki wprowadza do nieba duszę mnicha”; Wikipedia


Napis na wstędze informuje, że przechodzi ze śmierci do życia. Zgodnie z tytułem dzieła widzimy właśnie, jak „Św. Grzegorz Wielki wprowadza do nieba duszę mnicha”. Po lewej stronie, niczym w nowocześnie montowanym filmie, widać kapłana sprawującego mszę św. Obraz namalował Giovanni Battista Crespi. Uwiecznił w ten sposób, jak rodził się zwyczaj odprawiania mszy św. gregoriańskich.



Skąd się wzięły gregorianki?
Tzw. gregorianka to trzydzieści kolejnych mszy św. ofiarowanych dzień po dniu za jedną osobę zmarłą. Skąd wziął się ten zwyczaj? Całą historię opisał św. Grzegorz Wielki w swych „Dialogach”.

Zanim w 590 roku został papieżem, był opatem benedyktyńskiego klasztoru. Jeden z mnichów, imieniem Justus, zachorował. Już na łożu śmierci wyznał, że ukrył przed wspólnotą trzy złote soldy. W świetle zasad rządzących w klasztorze, dopuścił się wielkiego grzechu. „Było bowiem w naszym klasztorze stałą regułą, aby bracia tak wspólnie żyli, aby żaden z nich nie miał swojej osobistej własności” – wyjaśnił papież Grzegorz I.

Justus na polecenie opata umarł w osamotnieniu, a pochowano go nie wśród innych zakonników, lecz w niepoświęconej ziemi, rzucając do jego grobu wspomniane monety. Jednak miesiąc po jego śmierci Grzegorz zaczął się „w duchu litować nad zmarłym bratem i myśleć z głębokim smutkiem o jego katuszach i szukać jakiegoś środka, aby mu pomóc”. Polecił więc przeorowi, aby odprawiono za niego trzydzieści mszy św., dzień po dniu, bez przerwy.

Po odprawieniu trzydziestej mszy św. Justus ukazał się w widzeniu swemu rodzonemu bratu Kopiosusowi (również mnichowi) i powiadomił go, że właśnie został uwolniony z czyśćca i dołączył do wspólnoty zbawionych. „Z tego wyraźnie się okazało, że zmarły brat przez zbawczą Hostię został uwolniony z katuszy” – podsumował papież Grzegorz I.

Uważa się, że to właśnie pod wpływem jego autorytetu praktyka trzydziestu mszy św. odprawianych za konkretną osobę zmarłą upowszechniła się najpierw w Rzymie, a potem w Europie.



Zasady odprawiania gregorianek
Ks. Jan Glapiak na łamach „Przewodnika Katolickiego” krótko ujął cztery istotne elementy, które muszą być zachowane przy odprawianiu gregorianki. Zostały one sformułowane przez Stolicę Apostolską dopiero 24 lutego 1967 r. i zawarte w Deklaracji Kongregacji Soboru (to dawna nazwa Kongregacji ds. Duchowieństwa).

Po pierwsze, mszę św. gregoriańską można odprawiać tylko za jedną osobę (nie ma gregorianek zbiorowych).

Po drugie, msze św. gregoriańskie odprawiane są tylko za zmarłych (nie ma gregorianek za żywych).

Po trzecie, msze św. gregoriańskie za jedną osobę należy odprawiać dokładnie przez trzydzieści dni.

Po czwarte, istotna jest „stała ciągłość w odprawianiu mszy św.”. Warto jednak wiedzieć, że jeśli zajdą nieprzewidziane przeszkody, np. choroba kapłana lub konieczność odprawienia mszy św. w innej intencji (np. z powodu udzielania sakramentu małżeństwa albo pogrzebu), ciągłość nie zostaje przerwana, a cykl jedynie ulega przesunięciu.

Co ważne, nie jest wymagane, aby gregoriankę w konkretnej intencji odprawiał zawsze ten sam ksiądz.



Msza gregoriańska – gwarancja wybawienia?
Obszerne informacje, dotyczące mszy św. gregoriańskich, można znaleźć na stronach klasztoru Ojców Bernardynów w Alwerni. Zakonnicy wyjaśniają, że jeżeli chodzi o znaczenie mszy św. gregoriańskich, nie istnieje żadna oficjalna doktryna Kościoła z nimi związana. „Powinny one być traktowane jako msze św. za zmarłych”.

Zwyczaj mszy św. gregoriańskich został zatwierdzony przez Stolicę Apostolską „wyłącznie jako pobożna praktyka wiernych, oparta na ich przeświadczeniu, które nie jest sprzeczne z nauką Kościoła”. Nie ma więc ze strony Kościoła katolickiego żadnej gwarancji skuteczności i wybawienia od pokuty po śmierci. Cały zwyczaj oparty jest tylko na przekonaniu wiernych, że gregorianki są dobrą pomocą dla doznających w czyśćcu uwolnienia od następstw ich grzechów. „Człowiek może zawsze prosić, ale tym, który wysłuchuje próśb, jest Bóg. Ostateczną wartość podobnych mszy św. zna tylko On” – podkreślają bernardyni na swojej stronie internetowej.



Msza 30. dnia po śmierci
W wielu parafiach można spotkać jeszcze jeden zwyczaj dotyczący zmarłych, w którym pojawia się liczba „30”. Chodzi o msze św. sprawowane za zmarłego „w trzydziesty dzień po śmierci”. Jako jego źródło wskazywany jest Stary Testament. W księdze Powtórzonego Prawa czytamy, że „Izraelici opłakiwali Mojżesza na stepach Moabu przez trzydzieści dni” (Pwt 34,Cool. Msza św. w trzydziestym dniu po śmierci jest traktowana jako zakończenie pierwszego, intensywnego okresu żałoby po bliskim zmarłym.



Czy modlitwa za zmarłych ma sens?
Już w czasach Starego Testamentu istniało przekonanie, że modlitwa za zmarłych ma głęboki sens. W Drugiej Księdze Machabejskiej zawarta jest opowieść o tym, jak Juda Machabeusz nakazał składanie ofiar za zabitych w bitwie, którzy złamali Prawo.

Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda – była to myśl święta i pobożna (2 Mch 12,44).
Kościół katolicki od samego początku rozumiał sens i potrzebę modlitwy za zmarłych, traktowanej jako pomoc w oczyszczeniu ze skutków grzechów, których się dopuścili. Dobrze wyraża to zdanie św. Tomasza z Akwinu:

Bóg przyjmuje łaskawiej i częściej wysłuchuje modlitw za zmarłych niż tych, które zanosimy za żyjących. Zmarli bowiem bardziej potrzebują tej pomocy, nie mogąc, tak jak żywi, pomóc sobie samym i zasłużyć na to, ażeby Bóg ich wybawił.
Do modlitwy za zmarłych zachęca także Katechizm Kościoła katolickiego. Jest ona związana z wiarą w „świętych obcowanie”. Ale to już temat na osobny artykuł…

...

Nie ma wazniejszego uzdrowienia niz duchowe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy