Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Ksiądz oczyszczony z zarzutów o molestowanie seksualne !

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 0:09, 19 Lis 2010    Temat postu: Ksiądz oczyszczony z zarzutów o molestowanie seksualne !

Po trzech latach dochodzeń przed australijskim wymiarem sprawiedliwości oraz komisją kościelną ksiądz Peter Brock z diecezji Maitland-Newcastle został oczyszczony z zarzutów o molestowanie seksualne.

Ordynariusz diecezji biskup Michael Malone oficjalnie ogłosił, że niezależne dochodzenie przeprowadzone przez Kościół nie potwierdziło stawianych wobec księdza oskarżeń.

W 2009 roku do podobnych wniosków doszedł sąd w Newcastle, który uznał, że zarzuty kryminalne z 2007 roku pod adresem duchownego są bezpodstawne.

Biskup w specjalnym oświadczeniu podkreślił, że kapłan będzie mógł teraz celebrować Mszę św. i wrócić do swych obowiązków duszpasterskich.

„Po 3 latach niespokojnego oczekiwania ks. Peter jest, co zrozumiałe, rozbity tym, co przeżył. On i ja jesteśmy wdzięczni jego rodzinie i przyjaciołom za pełne miłości wsparcie podczas tego traumatycznego doświadczenia” – napisał ordynariusz.

KAI

No i widzicie!Dziki atak oskarzenia.Pytania co Kościół zamierza z nim zrobic?Stwierdzenia ze ,,Kościół sobie nie radzi z problemem'' . A ksiadz byl od poczatku NIEWINNY!
Oczywiscie Chrystus powiedzial:
Mnie przesladowali i was przesladowac beda...Jest to udzial w cierpieniach Zbawiciela.Jednakze nie trzeba byc wielkim odkrywca aby stwierdzic ze wsrod oskarzonych takich przypadkow jest WIEKSZOSC!To jest atak histerii wspomagany przez roznych mularzy a nie problem Kościoła''...
Problemow to Kościół ma duzo tylko akurat nie takich.Problemem jest strach przed wyraznym przeciwstawieniem sie cywilizacji zboczen i dewiacji na zachodzie!Tu brak odwagi!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:37, 11 Lut 2013    Temat postu:

Księża czują się dziś nieswojo wśród dzieci i młodzieży


Po skandalach wokół seksualnego wykorzystywania nieletnich w Kościele katolickim, wielu księży weryfikuje swoje podejście do dzieci oraz młodzieży i ma wrażenie, że zastosowano wobec nich odpowiedzialność zbiorową.

Wielu duchownym kontakt z dziećmi i młodzieżą zaczyna przysparzać trudności. W towarzystwie młodych czują się dziś nieswojo.

- Normalne zachowanie jest prawie niemożliwe - mówi wikariusz Markus Nicolay z Diecezji Trewiru. - Odnosi się wrażenie jakby wobec całej grupy zawodowej zastosowano coś w rodzaju odpowiedzialności zbiorowej. Wielu duchownych uważa, że jest to niesłuszne i niesprawiedliwe - dodaje.

Księża stali się ostrożni

Dziś świadomie zachowują dystans wobec dzieci i młodzieży, unikają też bliższego kontaktu z nimi, na przykład w czasie odwiedzin w przedszkolach. - Biegnące w kierunku księdza maluchy, ten odsyła do wychowawczyni i prosi, żeby usiadły obok niej - mówi Nicolay. - Również na wycieczkach z młodzieżą obowiązuje zachowanie dystansu fizycznego - zaznacza.

Nicolay podkreśla, że sytuacja ta doprowadziła również do zmian w relacjach spowiednika ze spowiadającym się. Zrezygnowano na przykład ze spowiedzi-rozmowy z księdzem w pokoju i zdecydowano się na powrót do konfesjonału.

Praca z dziećmi i młodzieżą według nowych zasad

W całej diecezji odbywają się teraz zajęcia prewencyjne, na których księża i pracownicy Kościoła uczą się pracy z dziećmi i młodzieżą według nowych zasad.

Od początku 2010 roku w Diecezji Trewiru toczą się postępowania według kodeksu prawa kanonicznego ws. 20 księży.

Większość przypadków pochodzi z lat sześćdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Z wyjątkiem jednego, wszystkie inne są według Markusa Nicolay'a przedawnione.

Prokuratura w Saarbrücken prowadzi jeszcze śledztwo w sprawie księdza ze Wspólnoty parafialnej w Lebach w Kraju Saary. Duchowny twierdzi, że jest niewinny.

Księża źle się czują

Księża są "zszokowani i zdruzgotani", gdy dowiadują się o przypadkach przemocy seksualnej w placówkach kościelnych - twierdzi Nicolay - Szczególnie szokujące jest dla nich, gdy ofiarę, albo sprawcę znają osobiście.

Na psychikę księży źle wpływa również utrata przez Kościół dobrej reputacji z powodu początkowych niedociągnięć w wyjaśnianiu przypadków wykorzystywania seksualnego nieletnich i pojawiania się coraz to nowych przypadków.

Diecezja Trewiru liczy prawie 850 księży. W całym kraju jest ich blisko 15 tysięcy.

dpa / Iwona D. Metzner

red. odp.:Barbara Cöllen

...

I o to diablu chodzi . Aby ksieza przestali wychowywac dzieci .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:26, 28 Lut 2013    Temat postu:

Łukasz Warzecha: Jak zniszczyć księdza - echo po wypowiedzi ks. Bérier o dzieciach z in vitro

Czy zdarza się Państwu spojrzeć na kogoś i pomyśleć sobie – albo nawet, o zgrozo, powiedzieć do kogoś – „ten to ma głupią facjatę”? Zakładam, że tak, bo to się wielu osobom przydarza. Okazuje się jednak, że tym samym popełniamy ciężką myślozbrodnię – by odwołać się do Orwellowskiego „Roku 1984”. Albo nawet nie myślo- tylko całkiem oficjalną zbrodnię przeciwko poprawności politycznej. Jest to bowiem „stygmatyzowanie” - pisze Łukasz Warzecha w felietonie dla Wirtualnej Polski.

Do tej pory myślałem, że stygmatyzowanie polega na tym, iż na podstawie jakiejś cechy przyporządkowujemy kogoś do grupy, która jest realnie dyskryminowana. W ten sposób przez wieki stygmatyzowani byli choćby trędowaci (objawy choroby widać było na pierwszy rzut oka), a dziś w niektórych krajach – takich jak Arabia Saudyjska czy Afganistan – stygmatyzowani są chrześcijanie. Trudno jednak uznać za stygmatyzowanie stwierdzenie, że ktoś jest gruby (widać to od razu), że ma raczej tępe spojrzenie, albo że jest Murzynem (co również od razu widać). W krajach naszej strefy cywilizacyjnej żyje mnóstwo grubych, mnóstwo tępych i całkiem wielu Murzynów, ale żadna z tych grup nie jest poddawana jakiejkolwiek formie systematycznej dyskryminacji.

Okazuje się jednak, że „stygmatyzowanie” to coś innego i każdy z nas „stygmatyzuje” co najmniej kilkadziesiąt razy w ciągu dnia. Wystarczy, że na podstawie obserwacji uznamy, iż ktoś jest taki albo inny. Taki jest wniosek wynika z nagonki, którą kręgi postępowe prowadzą od kilkunastu dni na księdza prof. Franciszka Longchampsa de Bérier.

Ksiądz profesor udzielił był wywiadu tygodnikowi „Uważam Rze”. W wywiadzie wyjaśniał, na czym Kościół opiera swoje stanowisko w sprawie in vitro. Przypomnieć trzeba, że sprzeciw Kościoła ma głównie podłoże etyczne i teologiczne (niezgoda na zabijanie zarodków), ale wskazuje się także na ryzyko powstania wad genetycznych. I o tym właśnie między innymi mówił ksiądz profesor. Stwierdził: „Są tacy lekarze, którzy po pierwszym spojrzeniu na twarz dziecka, wiedzą już, że zostało poczęte z in vitro. Bo ma dodatkową bruzdę, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych”.

Sygnał do rozpoczęcia nagonki dała „Gazeta Wyborcza”, publikując wyjątkowo agresywny, miejscami chamski list anonima, przedstawiającego się, jako ojciec dziecka z in vitro (kto go naprawdę napisał – nie wiemy). W ogóle w ostatnich dniach ujawniło się tylu oburzonych rodziców dzieci z in vitro, że gdyby te wszystkie dzieci podliczyć, okazałoby się, że są ich już w Polsce dziesiątki tysięcy.

Dalej zagotowały się z oburzenia wszelkie możliwe ekspozytury postępu, próbując z księdza de Bérier zrobić zwolennika eugeniki, rasistę, faszystę, nazistę, kryptoantysemitę i kogo tam jeszcze. Tę nagonkę ksiądz de Bérier znosił nie tylko z godnością, ale i ze spokojem, wyjaśniając swoje racje. Tytuły jedynie słusznych portali informowały wówczas, że ksiądz „się tłumaczy, ale nie przeprasza”.

Linie ataku na księdza profesora były dwie. Pierwsza to ta, o której pisałem wyżej: rzekoma „stygmatyzacja”. To oczywista bzdura i to w kilku planach. Po pierwsze dlatego, że dzieci z in vitro nie są w żaden sposób dyskryminowane, nawet więc, gdyby faktycznie można je rozpoznać na pierwszy rzut oka, nie oznaczałoby to dla nich żadnych konsekwencji. Po drugie – ponieważ wbrew twierdzeniom obozu postępu żadna wypowiedź przedstawiciela Kościoła, w tym ks. de Bérier, nie pozwala uznać, że Kościół uważa dzieci z probówki za gorsze. Wręcz przeciwnie – wskazuje, że nie powinny być traktowane przedmiotowo, a za takie traktowanie można uznać właśnie poczęcie in vitro. Jeśli ktoś nie umie rozdzielić stanowiska Kościoła wobec metody in vitro od stanowiska wobec dzieci, poczętych tą metodą, to ma poważny problem z logicznym myśleniem.
Po trzecie – ponieważ ksiądz profesor nie mówił o tym, że dzieci z in vitro może rozpoznać każdy. Mówił o lekarzach, a zatem o osobach, które mają doświadczenie i wiedzę. Nie ma więc mowy o wytykaniu palcami na ulicy. Po czwarte wreszcie – ponieważ przyjęcie stanowiska, iż słowa ks. de Bérier to „stygmatyzowanie”, musiałoby oznaczać, że na podstawie żadnej zewnętrznej cechy nie możemy orzekać o niczym. Nie moglibyśmy zatem na przykład na podstawie koloru skóry stwierdzić, do jakiej ludzkiej rasy dana osoba przynależy ani też uznać, że jest schludna, brudna, wysoka, niska itd. Wszystko to mogłoby zostać uznane za „stygmatyzowanie”.

Druga linia ataku to zarzucanie księdzu profesorowi niewiedzy i niekompetencji. Natychmiast pojawiło się mnóstwo specjalistów, którzy stwierdzili, że dzieci z in vitro nie mają żadnych dodatkowych bruzd, rozpoznać ich nie sposób, a choroby genetyczne się ich kompletnie nie imają. Jest to oczywiście fałsz.

Można go porównać z twierdzeniem, że „nie ma żadnego sporu pomiędzy naukowcami co do tego, iż następuje globalne ocieplenie klimatu, a główną tego przyczyną jest działalność człowieka”. Otóż, owszem, spór w tej sprawie jest, zaś hipoteza, że główną przyczyną zmian (niekoniecznie ocieplenia) jest człowiek, jest przedmiotem nieustających kontrowersji i nie jest wcale przyjmowana powszechnie. Oczywiście zwolennicy walki z „globalnym ociepleniem” niezależnie od kosztów chcą, abyśmy myśleli inaczej.

Podobnie jest w przypadku wad genetycznych u dzieci z probówki. Nawet pobieżna kwerenda internetowa pokazuje, że panuje zgoda co do tego, iż dzieci poczęte w sztucznym środowisku częściej mają wady genetyczne. Spór natomiast dotyczy tego, czy częstotliwość ta jest dużo wyższa czy też jedynie śladowo większa niż u dzieci poczętych w sposób naturalny. I nie jest to bynajmniej spór rozstrzygnięty.

Przy czym i tak nie chodzi tu przecież o wymianę argumentów naukowych – choć ks. Bérier był do tego akurat przygotowany. Nagonka jak to nagonka – nie interesuje się merytorycznymi argumentami. Nie chodzi o to, aby wykazać księdzu w spokojny sposób, że są także inne rezultaty badań, ale aby go po prostu zniszczyć. Pokazać jako potwornego, odrażającego klechę, który najchętniej wszystkie dzieci z in vitro by utopił. Że nie ma to nic wspólnego z prawdą? Nie szkodzi, tym gorzej dla prawdy.

Nagonka rozwija się dobrze. W „Polityce” swoją cegiełkę dorzuca Stanisław Tym, wybitny znawca problematyki in vitro, dokłada się portal, znany z reklamy parówek. Poseł Ruchu Palikota Armand Ryfiński żąda usunięcia księdza profesora z grona wykładowców Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Warszawskiego. Poseł Ryfiński zasłynął swego czasu tym, że w wywiadzie udzielonym Robertowi Mazurkowi znawców Biblii nazwał „bibliofilami”, można więc założyć, że pojęcie o in vitro ma podobne co o Biblii. Nie ma to jednak znaczenia, bo przecież chodzi tylko o to, żeby dowalić księdzu i spowodować, że inni będą się bali wypowiadać opinie nieodpowiadające obozowi postępu. Bo słuszny stan rzeczy to ten, gdy panuje całkowita wolność słowa i można wygłaszać wszelkie poglądy, pod warunkiem wszakże, iż są to poglądy zatwierdzone przez Radę Najwyższą Salonowych Mędrców.

Łukasz Warzecha specjalnie dla Wirtualnej Polski

...

I to jest wlasnie nazizm . Warzecha jest za lagodny . Jaka trzeba byc zwyrodniala kanalia aby robic nagonke na ksiedza zatroskanego losem dzieci ... samemu bedac ptomotorem aborcji in vitro i eutanazji !!! Czyli mssowych mordow . Toz hitlerowcy udaja dobrych miskow . Oni zasluzyli na Norymberge !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:40, 11 Maj 2013    Temat postu:

Polski zakonnik oskarżony o gwałt w USA

Polski zakonnik z amerykańskiej Częstochowy niedaleko Nowego Jorku jest oskarżany o gwałt. Matka dziewięciorga dzieci twierdzi, że została wykorzystana seksualnie przez duchownego - podaje RMF FM powołując się na gazetę "Philadelphia Inquirer", a także kilka innych amerykańskich portali.

Do zdarzenia miało dojść w 2012 roku. Sprawa nie jest jasna, bowiem zdaniem prokuratury, nie ma podstaw do oskarżenia. Mimo to prawnik rodziny pozwał całą Archidiecezję Filadelfii - informuje "Daily Mail".

Jak twierdzi Marci Hamilton, doszło do skandalicznego zachowania - mianowicie Ojcowie Paulini wiedząc o podejrzeniach wobec Marka Ł. nakazali księdzu powrót z USA na Jasną Górę. Pod koniec stycznia zakonnik otrzymał nakaz natychmiastowego powrotu do Polski.

W Doylestown w Pensylwanii niedaleko Nowego Jorku znajduje się sanktuarium Paulinów i polski dom rekolekcyjny.

....

Tak to sie robi w USA . Oskarza sie niewinnych a komunistyczne media wrzeszcza ze ,,Watykan ma sie zajac problemem pedofilii" .
Przy absurdalnym prawie USA zakladajacym odpowiedzialnosc zbiorowa (horror!) placi caly Kościòł - czyli my tez !!!
A jak sie uda to od razu 20 mln . Z tego adwokaci biora 10-18 mln a ,,ofiary" drobna czesc ale i tak duzo . A ze ksiadz niewinny ? To mogl sie obronic - oni tylko robia swoj biznes . Bez moralnosci wszystko staje siecpotworne .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:26, 09 Paź 2013    Temat postu:

Ks. Marcin Strachanowski - polski misjonarz uwolniony od zarzutów pedofilii

Agnes

Polski misjonarz uwolniony od zarzutów pedofilii

jdud /franciszkanska3.pl

Ks. Marcin Strachanowski, polski ksiądz pracujący w Rio de Janeiro, został trzy lata temu uwolniony przez sąd od zarzutów molestowania seksualnego nieletnich. 8 listopada 2010 r. został zwolniony z brazylijskiego aresztu, w którym spędził 114 dni.
Polski misjonarz uwolniony od zarzutów pedofilii rp.pl Informacje o oskarżeniach względem ks. Marcina do dziś można znaleźć w internecie

Ks. Strachanowski wyjechał z archidiecezji krakowskiej na misje do Brazylii w 1997 r. Pod koniec października 2008 r. policja zrewidowała jego brazylijską plebanię. Był to skutek doniesienia o popełnieniu przestępstwa molestowania seksualnego. Dwa tygodnie później ówczesny arcybiskup Rio de Janeiro polecił mu opuszczenie parafii i zamieszkanie w domu księży emerytów. Śledztwo trwało 2 lata. Po pewnym czasie rozpoczął się też proces kanoniczny.

Gdy ks. Strachanowski zgłosił wniosek o zwrot paszportu, brazylijski sąd aresztował go.

- W więzieniu, poza obfitym pokarmem Słowa Bożego, poświęcałem więcej czasu na różaniec i odprawiałem codziennie Drogę Krzyżową przeplataną z Koronką do Bożego Miłosierdzia – wspomina misjonarz.

Przyznaje, że na początku bardzo winił się za brak roztropności. - Pojawiały się myśli o tym, by nigdy więcej nie ufać żadnemu człowiekowi. Z czasem przyszło więcej pokoju wewnętrznego, opartego przede wszystkim na ufności w Boże miłosierdzie, a także na pewności sumienia co do własnej niewinności. Nigdy nie przestałem ufać Bogu i Jego dobroci, mimo że nie było mi łatwo zrozumieć do końca sensu tego doświadczenia. Przypominałem sobie często słowa Czesława Miłosza, zapamiętane jeszcze w liceum: „Nie ten najlepiej służy, kto rozumie” - opowiada ks. Marcin.

Kto go wspierał, materialnie i moralnie? Krakowscy księża, zwłaszcza ks. Zdzisław Błaszczyk i ks. Robert Chrząszcz. - Ktoś mnie wykluczył bez słowa z grona znajomych w jednym z portali społecznościowych zaraz po burzy medialnej na temat mojego aresztowania, ktoś inny zerwał kontakt, ale tak naprawdę to są wyjątki - mówi ks. Marcin.

- Wbrew najróżniejszym wyobrażeniom, jakie być może istnieją w polskiej świadomości na temat brazylijskich więzień, mój prawie czteromiesięczny pobyt w celi nie był aż tak przerażający – opowiada. Dodaje, że dzięki działaniom kolegów księży, przy wsparciu archidiecezji i polskiego konsulatu w Brazylii, uzyskał uznanie ważności swoich studiów i przyznanie tzw. „celi specjalnej” dla absolwentów studiów wyższych.

- Jednym z moich wspomnień, które pozostanie już na zawsze w moim sercu, jest „krąg biblijny”, do którego zostałem zaproszony przez pastora ewangelickiego już w pierwszą noc mojego pobytu w owej celi i który odbywał się codziennie, jednocząc katolików i protestantów. Wiele było rozmów egzystencjalnych, wiele wspólnych zmartwień i radości, wiele solidarności. To olbrzymie bogactwo, które poniosę przez resztę życia - wspomina misjonarz.

Dwa tygodnie przed rozprawą duchowny został zwolniony z aresztu. Odwiedził go wtedy nowy arcybiskup Rio Orani João Tempesta. Zapewniał o swej modlitwie i zaufaniu.

Nadszedł dzień rozprawy. - W czasie, kiedy najbardziej żądne sensacji media rozpisywały się o tym jak „polski ksiądz zamienił plebanię w erotyczną pułapkę i zwabił do niej wielu nieletnich”, moi oskarżyciele niecierpliwie szukali kogoś, kto mógłby potwierdzić te fakty - opowiada ks. Marcin.

Znaleźli. Jednak żaden ze nich nie miał w sądzie nic do powiedzenia na temat przypisywanych mu czynów. Zgłosił się za to sąsiad oskarżyciela, który zeznał, że tamten namawiał go do potwierdzenia przestępstw księdza i obiecywał wynagrodzenie „z pieniędzy, które wkrótce wyciągnie od Kościoła”.

Oskarżycielem okazał się 16-letni chłopak, któremu polski misjonarz wcześniej pomagał.

- Przedstawił mi szereg trudności związanych z rozwodem rodziców oraz rehabilitacją starszej siostry po ciężkim wypadku. Mówił też o zagubieniu w wielu dziedzinach życia, szczególnie w wymiarze duchowym, a także w kwestii własnej „tożsamości seksualnej”. Opowiadał o swej niedawnej przeszłości, w której wiele satysfakcji sprawiało mu uprawianie ulubionego sportu. Zaoferowałem mu pomoc w opłaceniu treningów karate i stroju, prosząc jednocześnie o skontaktowanie mnie z jego matką, tak aby wszystko mogło się odbyć za wiedzą prawnych opiekunów i bez nieporozumień - mówi ks. Strachanowski.

Dopiero po dłuższym czasie dostrzegł pułapki i dwuznaczności, bardzo sprytnie wplecione przez rozmówcę w ich internetowe dialogi. - Wystarczyło potem po prostu wyrwać te fragmenty z kontekstu, aby stworzyć monstrualny obraz, dodając do tego dowody zrealizowanych przeze mnie „niewyjaśnionych” wpłat na konto bankowe - mówi misjonarz.

Tym razem się nie udało. Po 15 dniach od rozprawy sąd wydał wyrok uniewinniający ks. Marcina.

(Opracowano na podstawie wywiadu, który ukazał się w serwisie franciszkanska3.pl w marcu 2011 r.)

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

....

Kolejny meczennik . Tutaj widzicie jak sie nakreca wspolczesne przesladowania ktore widzicie ostatnio w mediach .
Tak sie osacza ksiedza . Przychodzi mlody chlopiec . Skarzy sie jak ma ciezko . Rozmowy sie ciagna . Sa nagrywane aby potem powycinane posluzyly do zmontowania potwornosci . Ksiadz chce pomoc . Wykupuje cos tam jakas wycieczke trening . I od razu . Po co on placi po co te wycieczki - oczywiscie pedofil . Dobro jest przedstawione jako zlo . A potem wrzaskliwe oskarzenia . Dziwki medialne nastawiaja kamery . To jest to ! Najgorsze robactwo wychodzi z kloaki . Medialne bydlaki organizuja ,,debaty" o tym jak to Kościòł ,,ukrywa pedofilie" . Caly ten cyrk szatana zreszta ogladacie ostatnio . Ten system jest ohydny . Nie tylko komuna . To co jest teraz przypomina motloch majacy ,,szoł" z ukrzyżowania Jezusa wtedy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:33, 27 Gru 2013    Temat postu:

USA: sąd apelacyjny uchylił wyrok w sprawie katolickiego księdza

Sąd apelacyjny w amerykańskim stanie Pensylwania uchylił wyrok więzienia wydany w sprawie księdza Williama Lynna. Duchowny został w 2012 roku uznany za winnego ukrywania przypadków nadużyć seksualnych wobec dzieci dokonywanych przez księży.

Ksiądz prałat Lynn był pierwszym duchownym w Stanach Zjednoczonych skazanym za ukrywanie pedofilii w Kościele katolickim. W lipcu 2012 roku sąd w Filadelfii wymierzył mu karę od trzech do sześciu lat pozbawienia wolności.

Sąd apelacyjny stanu Pensylwania po ponownym zbadaniu sprawy odrzucił dowody przedstawione wcześniej przez prokuraturę. W uzasadnieniu sąd podkreślił, że "dowody były niewystarczające, aby udowodnić, że (Lynn) działał z 'zamiarem promowania lub ukrywania' przestępstwa".

Ksiądz Lynn "przebywał w więzieniu przez 18 miesięcy za przestępstwo, którego nie popełnił i nie mógł popełnić w świetle prawa (...) To wręcz nieprawdopodobne co spotkało tego człowieka" - powiedział prawnik duchownego Thomas Bergstrom, cytowany przez agencję Associated Press. Przedstawiciele prałata Lynna zapowiadają, że zrobią wszystko co w ich mocy, aby doprowadzić do jego zwolnienia ze stanowego więzienia jeszcze w czwartek.

Prokuratura z Filadelfii zapowiedziała odwołanie od decyzji sądu apelacyjnego. "Ponieważ będziemy apelować wyrok nadal obowiązuje, a oskarżony, zgodnie z prawem, nie może być wypuszczony aż do momentu zakończenia tego procesu" - powiedział prokurator Seth Williams.

62-letni ksiądz Lynn był do 2004 roku sekretarzem ds. kleru w archidiecezji w Filadelfii. Zajmował się tam skargami na księży podejrzanych o pedofilię.

W czerwcu 2012 roku sąd uznał go za winnego przestępczego narażenia na niebezpieczeństwo dzieci w związku z tym jak potraktował przypadek byłego księdza Edwarda Avery’ego, skazanego wcześniej na karę pięć lat więzienia za napaść seksualną na ministranta.

...

Tak to sa wspolczesne polowania na czarownice . Księża cierpią niewinnie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:26, 07 Sty 2014    Temat postu:

Umorzenie sprawy księdza podejrzewanego o seks z uczennicà

Częstochowska prokuratura umorzyła sprawę księdza podejrzewanego o kontakt seksualny z uczennicą miejscowego gimnazjum katolickiego - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie prok. Tomasz Ozimek.

Śledczy, którzy przesłuchali w tej sprawie wiele osób, nie dotarli do jakichkolwiek dowodów świadczących, że mogło dojść do takiego kontaktu. Sugestie na ten temat pojawiły się jedynie we wpisach na jednym z portali społecznościowych.

Sprawę nagłośniła pod koniec września ub. roku częstochowska radna SLD. Podczas sesji rady miasta Ewelina Balt pytała władze Częstochowy o konsekwencje grożące nauczycielowi, który odbył stosunek z uczennicą drugiej klasy gimnazjum. Potem doprecyzowała, że chodzi o księdza. Jak wyjaśniała dziennikarzom, obawiała się, że sytuacja, o której usłyszała od rodziców uczniów tej szkoły, "zostanie zamieciona pod dywan".

Częstochowscy dziennikarze dowiedzieli się, że chodzi o katolickie gimnazjum im. św. Józefa w Częstochowie. Do kontaktu seksualnego uczącego tam katechety z uczennicą miałoby dojść podczas zagranicznej wycieczki szkolnej w czerwcu ub. roku. Po wycieczce ksiądz nie pojawił się w szkole; poprosił przełożonych o roczny urlop zdrowotny, który został mu udzielony.

Informacje radnej stały się podstawą wszczęcia przez Prokuraturę Rejonową Częstochowa-Południe postępowania sprawdzającego, które potem przekształcono w formalne śledztwo.

Ponieważ uczennica w chwili zdarzenia miała już ukończone 15 lat, prokuratura prowadziła sprawę pod kątem ew. przestępstwa doprowadzenia do obcowania płciowego w wyniku nadużycia stosunku zależności. W przypadku, gdy poszkodowana jest osobą małoletnią, może za to grozić kara do 5 lat więzienia.

Ozimek relacjonował, że w śledztwie przesłuchano szereg osób, m.in. radną, dyrekcję szkoły, część nauczycieli czy niektórych uczniów - uczestników wycieczki.

- Te wszystkie osoby zeznały, że nie posiadają żadnej konkretnej wiedzy, która miałaby dotyczyć rzekomego obcowania płciowego czy kontaktów seksualnych uczennicy z katechetą, a o całej sprawie dowiedziały się z facebooka, gdzie znajdowały się jakieś niepochlebne informacje dotyczące relacji tych dwojga osób - wskazał prokurator.

Pogłoskom zaprzeczyła też sama uczennica (wiarygodność jej zeznań potwierdził biegły psycholog), jej matka (o sprawie dowiedziała się z mediów), a także katecheta. - W toku postępowania ustalono, że nie doszło do popełnienia przestępstwa - skonkludował Ozimek.

Po doniesieniach z wrześniowej sesji rady miasta częstochowska kuria zakazała księdzu posługi i wszczęła własne postępowanie w oparciu o Kodeks Prawa Kanonicznego. Rzecznik kurii akcentował wówczas, że jeżeli ksiądz zostanie formalnie oczyszczony z podejrzeń, również postępowanie kościelne zostanie zakończone i duchowny będzie mógł wrócić do pełnienia posługi.

Kwestię opieki nad uczniami podczas czerwcowej wycieczki sprawdzało natomiast Kuratorium Oświaty w Katowicach. Jak przekazała rzeczniczka kuratorium Anna Wietrzyk, te działania - zawieszone na czas postępowania prokuratorskiego - po jego zakończeniu także zostały umorzone.

...

Kolejny ksiadz poddany meczenstwu i tak jest w 90 albo i w 99 % przypadkow oskarzen .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:21, 28 Sty 2014    Temat postu:

Wyszla na jaw potezna afera medialno sadowa ! Szok . Wprawdzie donioslo o tym WSieci ale sprawa jest tak potworna ze nie mozna bylo pominac . Nie pisali tego Karnowscy tylko dziennikarka .

Fałszywe oskarżenie
opublikowano: 27 stycznia 2014

Na życzenie czytelników prezentujemy obszerne fragmenty artykułu Marzeny Nykiel "Fałszywe oskarżenie".

Wszystko wskazuje na to, że przypadek najczęściej przywoływany w mediach, jako dowód szalejącej w Kościele pedofilii, był sfingowany. Czyżby dlatego dowody niewinności księdza zginęły w prokuraturze, a obronę prawną piętnastolatki z pomorskiej wsi przejął mąż Joanny Senyszyn?

Cała sprawa wygląda jak scenariusz dobrego, sensacyjnego kina. Nastolatka oskarża księdza o upicie i molestowanie. Nie ma świadków, nie ma dowodów, są poszlaki. Starszy od niej o 30 lat proboszcz, znający dziewczynę od przedszkola, wszystkiemu zaprzecza. W jego obronie staje ponad dwa tysiące parafian, których podpisy widnieją pod listem do arcybiskupa. W wersję piętnastolatki wierzą pojedyncze osoby. Mimo to, sąd wydaje wyrok skazujący, biskup usuwa księdza z parafii, a media nazywają go pedofilem. Duchowny nie daje jednak za wygraną. Zdobywa dowody swojej niewinności i przekazuje je prokuraturze. Ma nagrania, na których dziewczyna przyznaje, że sprawa była ukartowana. Prokuratura gubi dowody i umarza sprawę.

Przerwana misja

Ks. Mirosław Bużan był proboszczem parafii św. Jadwigi w Bojanie k. Gdyni od początku jej istnienia. W 1997 r. odkupił od brata działkę z budynkiem w surowym stanie. Folia zamiast okien, siennik rozłożony na betonie - tak wyglądała pierwsza plebania. Choć potrzeby budowlane były duże, szkolne pensje przeznaczał na posiłki dla uboższych dzieci, a latem organizował kolonie w założonym przez siebie ośrodku. Jego zapał promieniował na mieszkańców. W 3 lata postawili na wzgórzu piękny kościół, przy którym ksiądz wybudował przedszkole, sprowadził kucyki i stworzył mały zwierzyniec. Ze starannością dbał też o wnętrze świątyni. Z Dortmundu ściągnął organy, gdy dowiedział się że można je zdobyć za półdarmo. Dziś konkurują z oliwskimi. W tysięcznej parafii kwitło życie wspólnotowe, ministranci, chór, oaza, koła biblijne. Przyjeżdżali rekolekcjoniści, misjonarze i wierni z Trójmiasta. - Od zera budowaliśmy parafię i materialną i duchową. To było niezwykłe doświadczenie. Wszystko to zostało nam z dnia na dzień zabrane - mówi jedna z parafianek.

Rekonstrukcja zdarzeń

5 grudnia 2009 - dzień, który wywrócił bojanowski świat do góry nogami. Piętnastoletnia Aleksandra M, którą ks. Bużan przygotowywał do bierzmowania, zadzwoniła z prośbą o rozmowę. Już miesiąc wcześniej mówiła księdzu, że myśli o samobójstwie i ma trudną relację z matką. Wiedzieli o tym jej nauczyciele i rówieśnicy. Już jako 13-latka piła i paliła. Często przesiadywała ze starszymi chłopakami na terenie budującej się szkoły, gdzie spotykało się "szemrane towarzystwo". 5 grudnia zadzwoniła z prośbą o natychmiastowe spotkanie. - "Ja się zabiję jak mnie ksiądz nie przyjmie" - powiedziała. Słyszałem, że jakoś dziwnie bełkocze. Próbowałem jej wytłumaczyć, że idę właśnie na imieniny, potem na wesele. Zaczęła płakać, mówiła że jest z koleżanką na cmentarzu, że sobie coś zrobi. Nie mogłem odmówić - opowiada ksiądz. - Pierwszą moją reakcją było pytanie: jak ty wyglądasz? Co ty piłaś? - wspomina. Ponieważ w kancelarii wikary przygotowywał spotkanie z młodzieżą, zabrał ją do mieszkania. Rozmowa trwała ok. pół godziny. Powtórzyła to samo, co przed miesiącem. Przy wyjściu, już przy salce, gdzie trwało spotkanie młodzieży, powiedział że to jest miejsce na dobre spędzenie wieczoru, nie budowa szkoły. Zastrzegł, że w ciągu 10 min. zadzwoni, by sprawdzić czy dotarła do domu. - Objąłem ją, tak jak zwykle każdego, i powiedziałem: "Będzie dobrze, bądź silna. Trzymaj się, babo". I poszła - opowiada. Bał się o jej stan. Gdy zadzwonił, telefon był wyłączony. Zadzwonił więc do ojca, z pytaniem czy jest w domu. - Gdy się okazało, że nie wróciła, powiedziałem, żeby poszedł po córkę na budowę szkoły, bo jest wstawiona i będzie jakaś tragedia. Niedługo potem, gdy byłem już na imieninach, oddzwonił z informacją, że Ola wróciła, ale jest pijana i twierdzi, że piła na plebanii. Zaprzeczyłem. Po imieninach razem z wikariuszem pojechaliśmy na wesele. Wróciliśmy ok. 1:30, zacząłem myśleć o całej sprawie, o tych zarzutach. Nie mieściło mi się to w głowie. Nie patrząc na zegarek, wysłałem SMS o treści: "naskarżyłaś na mnie". Napisałem jak do dziecka, bo tak ją traktowałem. Chodziło mi o takie szkolne skarżenie na kogoś. Nie spodziewałem się, że to zaważy na całej sprawie - przyznaje.

Ślepy wyrok

SMS rzeczywiście okazał się gwoździem do trumny. Sędzia Grzegorz Kachel zinterpretował go jako przyznanie się do winy. Zdaniem sądu dziewczyna przyszła na plebanię na zaproszenia księdza, który podał jej wódkę i drinki, po czym doprowadził do "innej czynności seksualnej", "polegającej na całowaniu w usta, szyję, ucho oraz masowaniu ręką po plecach", przy jednoczesnym przytrzymywaniu jej siłą. Nie podlegające żadnej wiarygodnej weryfikacji zeznania dziewczyny, stały się jedynym wyznacznikiem przyjętej wersji zdarzeń. Nie pomogły relacje świadków księdza. Bez znaczenia okazała się dla sądu informacja o frywolnym prowadzeniu się dziewczyny i o jej skłonności do konfabulacji. Sąd nie uwzględnił też powtarzającej się w zeznaniach informacji, o pogróżkach, które ksiądz otrzymywał od lat.
7 czerwca 2011 Sąd Rejonowy w Wejherowie uznał księdza winnym molestowania seksualnego i rozpijania nieletniej, skazując go na rok i cztery miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata oraz na 2 tys. zł grzywny i pokrycie kosztów sądowych - łącznie ok. 5 tys. zł. Otrzymał też dwuletni zakaz pracy związanej z wychowywaniem, opieką i katechizacją dzieci. Nie pomogła apelacja. Mimo wykazanej przez obronę błędnej oceny dowodów i wskazania błędów w ustaleniach faktycznych, Sąd Okręgowy w Gdańsku podtrzymał wyrok pierwszej instancji 12 grudnia 2011 r. Klamka zapadła. Proboszcz musiał opuścić parafię i zawiesić działania duszpasterskie.

Drugie dno

Większość mieszkańców Bojana od początku twierdziła, że za sprawą stoi Kazimierz T., były ORMO-wiec, dziś biznesmen zajmujący się od lat dużymi zleceniami energetycznymi. Zasłynął jako najlepiej zarabiający radny w powiecie wejherowskim. Lokalne media donosiły, że w roku 2009, czyli w roku oskarżenia księdza, Kazimierz T. zarobił 2,4 mln zł. Z karierą polityczną musiał się rozstać po tym, jak pobił sąsiada. Dorobił się podobno na skupowaniu ziemi za bezcen i stawianiu transformatorów energetycznych pod Trójmiastem. Pieniądz się kręcił. Lubił się nim chwalić, podobnie jak znajomościami. Zawsze powtarzał, że nie ma sprawy, której nie potrafiłby załatwić. Jego największą ambicją było pozbycie się z Bojana ks. Bużana. - Pan T. wiele razy mówił, że trzeba skończyć z tym czarnym. "Gówniarz z Łebna nie będzie nami rządził" odgrażał się - mówi Elżbieta Halman. Inny mieszkaniec Bojana twierdzi, że Kazimierz T. wściekł się na dobre, gdy ksiądz odmówił mu wyborczego wsparcia. Wybory przegrał. Rozczarowanie połączone z zazdrością o szacunek mieszkańców wsi musiały być spore, bo okolica została zasypana anonimowymi, wulgarnymi paszkwilami obrażającymi proboszcza. Rozsyłano je do księży i do okolicznych przedsiębiorstw. Pisano też skargi do kurii. - Wiedzieliśmy, że to zemsta Kazimierza T. Od początku chodził i się chwalił, że "wypie...ł czarnego z parafii" - mówi Barbara Dziecielska. Inna mieszkanka Bojana, zapytana o cel pana T, odpowiada: "Zniszczyć księdza. Powiedział, że wydał milion, może wydać drugi, żeby ksiądz tu nie wrócił".

Dowody spisku

Uboga, wielodzietna rodzina państwa M. nagle się wzbogaciła. Rodzice Oli zmienili samochód, wyremontowali dom, podobno były też wczasy. Nagłą poprawę sytuacji materialnej tłumaczyli zaciągnięciem kredytu na 40 tys. zł. Kto udzieliłby kredytu wielodzietnej rodzinie, utrzymywanej przez kierowcę śmieciarki? Państwa M. widziano też nazajutrz po rzekomym zajściu na plebanii, w domu Kazimierza T. Sprawa piętnastolatki ujawniła coś jeszcze. Okazało się, że pan T. nie pierwszy raz próbował kupić pomoc w skompromitowaniu księdza. Dwa lata wcześniej, namawiał inną wielodzietną rodzinę do wytoczenia ks. Bużanowi sprawy o pobicie ich syna. Gimnazjalista podczas pobytu na koloniach parafialnych wdał się w zatarg z uczestnikami innej grupy. Sytuacja była na tyle groźna, że wychowawczynie zadzwoniły po księdza. Przyjechał na miejsce i odbył męską rozmowę z chłopakiem, ale do rękoczynu nie doszło. Chłopak został za karę odesłany z kolonii. Gdy dowiedział się o tym duet byłych mundurowych, nie ustępował, dopóki matka chłopca nie zgłosiła sprawy na policję. Kazimierz T. chciał ciągnąć sprawę dalej. - Zaczepił mnie na drodze, mówił że da mi pieniądze na dobrego adwokata, bo to się będzie ciągnęło. Gdy odmówiłam, powiedział, że nam da jeszcze na remont mieszkania i samochód - wspomina. Pieniędzy nie przyjęła. Sprawa została zamknięta.

Taśmy niewinności

Żaden z powyższych wątków nie zainteresował sądu. Wyrok zapadł głównie na podstawie pomówienia nastolatki. - Nie zrobiłem tej dziewczynie żadnej krzywdy, przeciwnie, chciałem jej pomóc. Nie spodziewałem się, że może za tym stać jakaś intryga - mówi ksiądz. - Brzydzę się pedofilią, uważam że każdy kto się jej dopuścił, powinien ponieść ciężką karę. Ale śledztwo musi być prowadzone rzetelnie - dodaje.
Postanowił dowieść swojej niewinności w inny sposób. Poprosił siostrzeńca, którego znajomy spotykał się z siostrą dziewczyny, żeby poznał się bliżej z Aleksandrą i nagrał rozmowę, w której zapyta ją o całą sprawę. - O tym, że to wszystko zostało uknute wiedziałem od kolegów jeszcze przed zapadnięciem wyroku. Chciałem pomóc wujkowi - mówi nam Sebastian. Nie spodziewał się, że dziewczyna przyzna się do wszystkiego tak jednoznacznie.
S To prawda, ze całowałaś się z tym księdzem? (...)
AM No, co ty zwariowałeś? Myślisz, że mogło być coś miedzy mną, a księdzem? W życiu, chłopie.
S No, to czemu ludzie tak gadają?
AM No, była taka sytuacja wymyślona. Ale tak naprawdę nic, między nami nie było. I się trochę, zrobiła sprawa, ale nie rozmawiajmy na ten temat, bo nie ma o czym nawet. (...)
S K..., jak nie ma o czym gadać? Jak sprawa została tak nagłośniona, to kiedy masz zamiar mi o tym powiedzieć naprawdę? (...)
AM To wszystko, no to była pewnego rodzaju gra, kumasz? (...) Chodziło o jakieś pieniądze. Naprawdę, nie mogę ci nic więcej powiedzieć, bo znamy się za krótko. Jeżeli ci na mnie zależy, to musisz mi zaufać. Nie okłamuje cię – nic miedzy mną, a tym księdzem nie było. Kumasz?
- Gdy słuchałem tego nagrania byłem bliski zawału serca. Nie sądziłem, że przyzna się do wszystkiego tak wprost - wspomina ks. Mirosław. Obawiając się, że jedna rozmowa może nie wystarczyć, poprosił siostrzeńca o kolejne nagrania. Kupił drugi dyktafon, by nie było podejrzenia manipulacji materiałami. Sebastian zarejestrował trzy nagrania z Aleksandrą, każdy na innym dyktafonie. Podczas drugiej rozmowy przyznała, że jej zeznania składane w prokuraturze i sądzie były przez kogoś układane.
Ja mówiłam na tych przesłuchaniach tak, jak mi kazali. Do czasu wyroku nie zastanawiałam się, że przeze mnie to sie tak poważnie skończy. Nie chcę wiedzieć… Seba, nie wiedziałam, że w ogóle zrobię komuś życiową krzywdę. A w ogóle ksiądz i tak by bez kitu, on nigdy by nie zrobił mi nic złego! Kumasz?".
Mimo, że treść tego nagrania była już wystarczająco mocna, Sebastian zarejestrował jeszcze jedną rozmowę.
S Mówiłaś, że ktoś tak tobie kazał mówić – możesz mi powiedzieć co to za osoby? (...)
AM No przecież ci mówiłam, że ten T... i moi rodzicie… Nie wiem co cię męczy ta sprawa i czemu tak wypytujesz.
S Bo chciałem wiedzieć przecież jak najwięcej o osobie, z którą się spotykam, nie? (...) I co? Ten T... taką świnią się okazał, k... i zaplanował całe przedstawienie?
AM Nie wiem czy on sam, czy ktoś jeszcze tam był, ale on na pewno był.
Ks. Bużan zlecił przygotowanie ekspertyzy fonoskopijnej biegłemu sądowemu z Łodzi, Bogdanowi Rozborskiemu. Ten uznał, że nagrania są oryginalne i autentyczne. Wykluczył też możliwość jakiejkolwiek manipulacji. Ksiądz złożył do prokuratury zawiadomienie o fałszywym oskarżeniu go o przestępstwo, którego nie popełnił, a za które został skazany prawomocnym wyrokiem. Dołączył też wszystkie cztery dyktafony wraz ze stenogramem. - Pani prokurator mnie zapytała czy oprócz tej opinii i dyktafonów mam coś jeszcze. Odpowiedziałem, że mam wszystkie kopie za potwierdzeniem oryginału, ponieważ "różnie to bywa, nawet prokuraturze" - mówi. Nie spodziewał się wtedy, że wypowiada prorocze słowa.

Losy księdza w rękach SB-ka

Od początku nie robiono księdzu nadziei, że sprawa ma szanse powodzenia. Prokurator Aleksandra Badtke stwierdziła poza protokołem, że nie słyszała jeszcze, by jakiś ksiądz zdołał się wybronić. Już na wstępie odmówiła przyjęcia ekspertyzy Bogdana Rozborskiego. Powołała własnego eksperta - Jerzego Doleckiego, emeryta zrzeszonego w spółce z o.o. o szumnej nazwie Polskie Towarzystwo Kryminalistyczne Centrum Badawczo Szkoleniowe. Nie miało znaczenia, że Dolecki nie figuruje na liście biegłych sądowych, nie ma wystarczających kompetencji badawczych i jest byłym SB-kiem. Funkcjonariuszem SB, zatrudnionym w IV Wydziale, zajmującym się "ujawnianiem łączności tajnopisowej", został 15 grudnia 1981, dwa dni po wybuchu stanu wojennego.

Dolecki stwierdził, że dostarczone na czterech dyktafonach nagrania są kopiami. Uznał też, że "nie jest możliwe potwierdzenie autentyczności nagrań" i nie zostały na nich utrwalone wypowiedzi Aleksandry M. Z materiałów procesowych wiemy, że nie potrafił w żaden sposób obronić tych tez. Opinia w sposób kategoryczny zdyskredytowała wartość dowodową nagrań, choć zeznania eksperta były miałkie i niespójne. Równie kuriozalnie przedstawia się sprawa identyfikacji głosu zarejestrowanego na taśmach. Dolecki oparł swoje badanie na jednym, prymitywnym parametrze, popełniając podstawowe błędy metodologiczne. - Ekspertyza Jerzego Doleckiego to tekst dyletanta. Niespójny, miejscami wewnętrznie sprzeczny. Widziałem w życiu bardzo wiele ekspertyz, ale nigdy nie widziałem tak słabej - mówi Rozborski. Przedstawił prokuraturze miażdżącą analizę krytyczną opinii Doleckiego. Potwierdził, że "wypowiedzi dziewczyny oznaczone w stenogramach symbolem AM, są wypowiedziami Aleksandry M." Co ciekawe, przekonanie takie wyraziła poza protokołem sama prokurator Badtke. Dlaczego więc nie zarządziła konfrontacji ekspertów? Dlaczego odmówiła powołania trzeciego? Obrońca dziewczyny, Bolesław Senyszyn, prywatnie mąż walczącej z Kościołem europosłanki SLD, stwierdza, że nie widzi podstaw do powoływania jeszcze jednego biegłego tylko dlatego, że komuś nie podoba się konkluzja opinii.

Zbieranie haków

Jak się okazuje, przyjęcie "dyletanckiej" ekspertyzy Doleckiego było jedyną szansą umorzenia śledztwa i przestawienia postępowania w tryb całkowitej odporności na fakty. Dolecki spisał z dyktafonów daty nagrań, które mogły być ustawione w sposób dowolny i nierzeczywisty. Bez żadnej weryfikacji uznał je za daty rzeczywistych nagrań. Właśnie to było kardynalnym błędem, z którego skorzystała prokuratura. Przyjmując datowanie Doleckiego, sprawdziła połączenia i logowania BTC telefonów Sebastiana i Aleksandry, stwierdzając że nie było w tym czasie żadnej kontaktu.
Innym argumentem miał być fakt, że Sebastian w toku postępowania zaprzeczył jakoby znał Aleksandrę M. i nie potrafił jej wskazać na rozpoznaniu. Jak było naprawdę? W toku postępowania chłopak trafił do więzienia za wyłudzenie. Nie wysłał przesyłki, którą ktoś zamówił u niego przez internet. Przyznaje, że na rozpoznaniu nie wskazał dziewczyny, ponieważ był oszołomiony środkami, które mu podano oraz warunkami, w jakich transportowano go na komisariat. - Nogi i ręce miałem skute kajdankami. Pytałem funkcjonariusza, dlaczego wiozą mnie w taki sposób. Tłumaczył, że to ze względu na to, jak wysoki wyrok mi grozi - mówi. Potwierdza to także w oświadczeniu, które skierowane już zostało na drogę prawną. "Rozpoznanie miało odbyć się za lustrem weneckim, a ja zostałem wprowadzony do małego pokoju, gdzie były dwie grupy dziewczyn po pięć w grupie. Cała ta sytuacja i okoliczności spowodowały we mnie szok i ogromny stres" - tłumaczy. Jeszcze bardziej bulwersująca jest sprawa jego zeznań w prokuraturze. Przyznaje, że nie czytał protokołu przed podpisaniem. "Byłem przesłuchiwany ponad 4 godz. Powstało kilkanaście stron zeznań. Byłem zestresowany, zmęczony, podpisywałem jak leci bez czytania". Dopiero niedawno, gdy przysłano mu zeznania do więzienia, przeczytał je na spokojnie. "Są tam rzeczy, których nie mówiłem, np. to, że nie spotykałem się z Olą. Nie wiem skąd pani prokurator to wzięła - wyjaśnia. Mimo, że prokuratura nie znalazła dziewczyny, której głos miałby zostać nagrany na taśmach, Sebastian został oskarżony o tworzenie fałszywych dowodów.

Ślepy zaułek

Zdaniem Bogdana Rozborskiego, ekspertyza Jerzego Doleckiego powinna zostać odrzucona w całości. Prokuratura przyjęła ją jednak za podstawę postępowania. Ekspert-samozwaniec okazał się dla niej bardziej wiarygodny, niż zaprzysiężony i zobowiązany ślubowaniem biegły sądowy. - Nie narażałbym swojego dorobku, żeby wydawać opinię pochopną. Długo myślałem nad tą sprawą, ważyłem różne aspekty. Nie znajduję żadnych okoliczności, które by mnie odwodziły od tego, co napisałem. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że zarejestrowany na nagraniach głos jest głosem Aleksandry M. - mówi Rozborski. Prokuratura pozostaje głucha na jego argumentację. Jednocześnie gubi wszystkie cztery dyktafony przekazane jej przez księdza. "Do utraty dyktafonów mogło dojść po uprzednim zsunięciu się ich do kosza na śmieci, a następnie poprzez omyłkowe potraktowanie ich za odpady" - czytamy w uzasadnieniu prokuratury Okręgowej w Słupsku, która umorzyła sprawę zagubienia dowodów. Prok. Paweł Wnuk stwierdził też, że "utracone dyktafony nie przedstawiały znaczącej wartości materialnej, a ich utrata nie doprowadziła m.in. do utrudnienia lub prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku postępowania karnego". - Zagubienie dowodów to kolejne kuriozum w tej sprawie. Warto zauważyć, że w sprawie prezydenta Sopotu p. Jacka Karnowskiego prokuratura umorzyła postępowanie, dlatego że nie było oryginalnych dowodów. Nie wiem dlaczego prokuratura w jednej sprawie z powodu braku oryginalnych nagrań umarza, a w drugiej oskarża. To rażąca niekonsekwencja - mówi mec. Janusz Masiak, obrońca księdza.

Zastraszanie świadków

Mieszkańcy Bojana mówią, że Kazimierza T. jest skłócony z większością sąsiadów. We wsi panuje też atmosfera strachu. Jednemu z mężczyzn, którzy zeznawali w sądzie, dziwnym zbiegiem okoliczności spalił się samochód przed domem. Kobiecie, która ujęła się za księdzem w telewizji, splądrowano mieszkanie. Były Ormowiec ma się jednak dobrze. Pytany o nagrania, odpowiada z pogardą: "ja nie mam problemu, to Bużan ma problem". - Wszyscy się go boją, wiedzą że ma znajomości i pieniądze - mówi mieszkanka Bojana. Z pewnością na opłacenia takiego adwokata, jak Bolesław Senyszyn, pieniądze się przydadzą. Ktoś musiał też wpaść na pomysł powierzenia mu sprawy. Sam do wielodzietnej rodziny z małej wsi raczej by nie trafił. Senyszyn przygotowuje już pozew o zadośćuczynienie i odszkodowanie. Chce pozwać zarówno "sprawcę", jak i kurię. Ks. Bużan nie rezygnuje jednak z dowodzenia swojej niewinności. Pod koniec stycznia odbędzie się kolejna rozprawa.

Czekając na oczyszczenie

- Mnie chodzi tylko o prawdę. Wierzę, że do niej kiedyś dojdziemy. Nie ma dnia, żebym o tym nie myślał. Budzę się z tym i zasypiam, choć minęło już tyle czasu - mówi ks. Mirosław. Nie spodziewał się, że sprawę taśm można aż tak skomplikować. - Przecież, gdybym cokolwiek zrobił Oli, nie posyłałabym do niej mojego siostrzeńca. Musiałbym być samobójcą, żeby wysyłać chłopaka ze świadomością, że dowie się jakiego ma wujka - dodaje. - Jeśli się nie oczyszczę, nie mam dokąd wracać. W maju mam jubileusz 25-lecia kapłaństwa. Nie mam parafii, jestem na wygnaniu. W całym tym dramacie pochowałem rodziców, w tym roku matkę, dwa lata temu ojca. Jedynie modlitwa mnie trzyma i wiara w sprawiedliwość. Mam nadzieję, że ten cały szatański łańcuch zła uda się wreszcie przerwać.

....

SZOK ! NIE WIADOMO JAK SKOMENTOWAC TEN HORROR !!!
SADY KTORE KIWA 15LATKA !!!
NAJLEPSZY EKSPERT OD KSIEZY BO Z UB ! SKRECA MATETIALY A W KONCU ZAGUBIA BO SKRECANIE NIE BARDZO WYSZLO !
ORMOWIEC ORGANIZUJACY PROWOKACJE !
MAZ SYNYSZYN !!! I MEDIA KTORE JUZ WYDALY WYROK PODSUWAJACE MIKROFONY SENYEZYNOM PKOTOM !!! POSZUKUJACE PRAWDY O PEDOFILII W KOSCIELE ! WLASNIE ZNALEZLISMY PRAWDE O MEDIACH !
Przyznam tylko ze TVN dopuszczal mozliwosc prowokacji w Wizjerze .
SENYSZYNY UBECY ORMOWCY KONFIDENCI ! OTO TOWARZYSTWO DLA TYCH MEDIOW ! ZMIERZAJACE DO PIEKLA I WY MOZECIE WYBRAC CZY Z NIMI CZY Z BOGIEM !
Oczywista jest rzecza ze glownym trzonem oskarzycieli beda UBecy konfidenci ich rodzinki itp . ALE JAKO EKSPERCI W SADACH ! GDZIE MY ZYJEMY ! ALE MAMY ,,niepodleglosc" ... Tyle warte sa ,,prawomocne" wyroki ... Teraz jest moda na wsadzanie ksiezy wiec sady beda tasmowo skazywac jak chce media ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:42, 13 Sie 2014    Temat postu:

Ksiądz oskarżony o molestowanie nieletnich - uniewinniony

Szczeciński sąd rejonowy uniewinnił oskarżonego o molestowa­nie nieletnich ks. Andrzeja D. - poinformował w środę rzecznik tamtejszego sądu okręgowego Michał Tomala.

Sprawa rzekomego molestowania dzieci przez księdza Andrzeja, założyciela i b. dyrektora ogniska dla trudnej młodzieży w Szcze­cinie, stała się głośna, gdy opisała ją w 2008 r. "Gazeta Wybor­cza". Dziennik pisał m.​in., że przez wiele lat sprawa miała być ukrywana przez księży.

Subsydiarny akt oskarżenia ws. duchownego wniósł pełnomoc­nik pokrzywdzonego. Akt taki może wnieść pokrzywdzony w sprawach ściganych z oskarżenia publicznego w sytuacji, gdy dwukrotnie odmówi tego prokurator (po uprzednim wykorzysta­niu drogi zażalenia sądowego).

Jak dodał Tomala, wyrok zapadł w ubiegłym tygodniu, po trwają­cym kilka lat procesie. Sprawa była prowadzona w trybie niejaw­nym i nie znam uzasadnienia decyzji sądu - zaznaczył. Wyrok jest nieprawomocny; termin złożenia zażalenia upływa w środę.

Szczecińska prokuratura na początku 2010 r. umorzyła ostatecz­nie w całości śledztwo dotyczące domniemanego molestowania dzieci przez księdza Andrzeja D. Śledztwo umorzono po raz pierwszy rok wcześniej, ponieważ część zdarzeń będących jego przedmiotem uległa przedawnieniu. W pozostałych przypad­kach brak było znamion przestępstwa czy jego dowodów.

Od tej decyzji odwołał się w imieniu dwóch pokrzywdzonych ich pełnomocnik. Postanowienie o umorzeniu zostało przez sąd uchylone w zakresie wątku dotyczącego jednego pokrzywdzone­go. Sąd zlecił wówczas wykonanie dodatkowych czynności, które nie doprowadziły do ustalenia, że zostało popełnione przestęp­stwo.

W całym śledztwie przesłuchano ok. 120 świadków, w tym wycho­wanków księdza, ich rodziny oraz wychowawców z prowadzonej przez D. placówki.

Kuria szczecińska informowała wówczas, że trwa proces kano­niczny w sprawie rzekomego molestowania dzieci, zgodnie z in­strukcjami Stolicy Apostolskiej przewidzianymi w takich wypad­kach, a sprawa jest nadzorowana przez Watykan. Kuria nie ko­mentuje wyroku szczecińskiego sądu.

Ksiądz Andrzej D. jest obecnie dyrektorem Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II w Szczecinie. Wcześniej pełnił m.​in. funkcje dy­rektorskie w szkołach katolickich w Szczecinie. Duchowny od dłuższego czasu nie ma kontaktu z młodzieżą, a także nie sprawu­je żadnych zadań duszpasterskich, jedynie administracyjne w ar­chidiecezji.

Sprawa księdza D. stała się głośna w marcu 2008 r. Głos w niej, oprócz mediów, zabierała strona kościelna i politycy. W obronie duchownego stawali niektórzy jego byli wychowankowie.

Opisując sprawę molestowania dzieci przez księdza Andrzeja, za­łożyciela i dyrektora ogniska dla trudnej młodzieży w Szczeci­nie, "GW" powoływała się na wyznania byłych podopiecznych ośrodka. Do rzekomego molestowania miało dochodzić na począt­ku lat 90. Według dziennika chłopcy zwierzyli się wychowaw­com, oni zaś w 1995 r. poinformowali o sprawie bp. Stanisława Stefanka, któremu podlegała oświata w archidiecezji. Ten nie uznał ich relacji za wiarygodne i nie porozmawiał z żadnym z chłopców - pisała "GW".

Według dziennika, wychowawcy spotkali się ze zwierzchnikiem bp. Stefanka, abp. Marianem Przykuckim; ten zaufał jednak osą­dowi biskupa i nie kazał sprawy dalej badać. Odsunął ks. Andrze­ja od pracy w ognisku, ale wiosną 1996 r. powierzył mu nadzór nad szkołami katolickimi w Szczecinie. Potem ks. Andrzej kiero­wał liceum katolickim w Szczecinie, przewodniczył Stowarzysze­niu Szkół Katolickich.

Wychowawcy nie dali za wygraną. W 2003 r. ich zeznania i rela­cje ofiar spisał dominikanin Marcin Mogielski. Jego zwierzchnik o. Maciej Zięba przekazał je poprzedniemu arcybiskupowi szcze­cińsko-kamieńskiemu Zygmuntowi Kamińskiemu. Metropolita miał zająć się sprawą dopiero, gdy wychowawcy zasugerowali, że pójdą do prokuratury.

...

auguriusz : Uniewinniony, czyli niewinny. Media zrobiły nagonkę, od razu sugerując winę, podkreślając, że to ksiądz, i co? Co z tego, że nazwisko nie zostało ujawnione, skoro opinia o księżach i tak została już wyrobiona?

....

Typowa sprawa . Z tym że o oskarżeniu wrzeszczeli miesiącami a uniewinnieniu jedną wzmianka . I oczywiście Wyborcza ... To nie są media to są hejterzy ... Właściwie to trzeba znowu mówić przekaziory ... Podłości nikczemnosci i brak sumienia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:18, 28 Wrz 2014    Temat postu:

KAI
Wikariusz z Piecek bez zarzutów. Prokuratura umorzyła postępowanie

Umorzono śledztwo ws. wikarego z Piecek

Na zdjęciu w telefonie komórkowym księdza faktycznie byli jego krewni. Prokuratura Rejonowa w Mrągowie umorzyła śledztwo ws. posiadania pornografii dziecięcej, gdyż nie znalazła żadnych podstaw do wniesienia aktu oskarżenia przeciwko wikariuszowi z parafii Matki Bożej Różańcowej w Pieckach w archidiecezji war­mińskiej.

W czerwcu br. wikariuszowi zarzucono posiadanie treści porno­graficznych z udziałem małoletnich poniżej lat 15. Podczas prze­słuchania wyjaśnił on, że telefon nokia 6610 i otrzymał kilka lat temu od swojej siostry, a kwestionowane zdjęcie przedstawia jej męża wraz synem – siostrzeńcem księdza. Nie był to - jak podawa­ły media - nowoczesny smartfon, a kolekcją zdjęć okazało się jedno zdjęcie.

Biegły z zakresu informatyki nie stwierdził, aby w tym telefonie oraz innych telefonach, jak również na dysku komputera, pły­tach CD, DVD i laptopie znajdowały się materiały pornograficz­ne. Dlatego prokuratura postanowiła umorzyć postępowanie, gdyż posiadanie zdjęcia siostrzeńca ze szwagrem nie zawiera znamion czynu zabronionego.

Ksiądz został zatrzymany w policyjnej celi 5 czerwca, po tym jak anonimowy znalazca dostarczył go na policję (telefon zaginął po wypadku samochodowym księdza), a śledczy w odnalezionym urządzeniu znaleźli budzące ich wątpliwości zdjęcie małoletnie­go chłopca. Duchownego zwolniono z zatrzymania za poręcze­niem majątkowym. W odpowiedzi na jego zażalenie Sąd Rejono­wy w Mrągowie nakazał zwrot poręczenia majątkowego.

Decyzję o umorzeniu postępowania Prokuratura Rejonowa w Mrągowie wydała 28 sierpnia br., o czym dowiedziała się KAI z rozmowy z wikariuszem parafii Matki Bożej Różańcowej w Piec­kach. Kapłan powiedział, że "dziękuje za wsparcie tym, którzy od samego początku wierzyli w jego niewinność, a za tych, którzy chcieli Kościołowi ewidentnie zaszkodzić będzie się modlił".

Prokuratura Rejonowa w Mrągowie wydała też 19 września po­stanowienie o zwrocie kosztów wynagrodzenia obrońcy z wybo­ru w postępowaniu przygotowawczym.

Źródłem informacji przy relacjonowaniu tej sprawy w czerwcu br. przez KAI był rzecznik Prokuratury Okręgowej, dlatego KAI ze swej strony przeprasza księży z parafii Piecki za nie dołożenie wszelkich starań wysłuchania także drugiej strony.

....

Tu nie bylo by nic dziwnego gdyby nie plugawe media . Od razu wrzeszcza ze ksiadz zatrzymany pod zarzutem pedofilii ... I juz klamstwo bo tylko sprawdzali . Mial zdjecie dziecka w telefonie ... ale z rodziny . Trudno ocenic czy to nadmierna podejrzliwosc . Faktycznie mozna by tym sposobem zatrzymywac kazdego z dzieckiem czy nawet ze zdjeciem . A noz pedofil ? Z tym ze znowu nie mozna lekcewazyc . Nie w tym problem ze ktos sprawdza tylko w mediach . Od razu z ksiedza pedofila . Gdyby nie media to nie budzilo zadnych watpliwosci . Sprawdzenie nikomu nie zaszkodzi ... o ile media nie zrobia z niego winnego . Zawsze zatem sprawa wraca do mediow ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 2:23, 07 Gru 2016    Temat postu:

Zarzuty wobec sióstr w Białce bezpodstawne

jg
dodane 05.12.2016 10:00

Żadna kontrola i audyt nie potwierdziły doniesień medialnych o rzekomym znęcaniu się nad wychowankami DPS w Białce Tatrzańskiej
Jan Głąbiński /Foto Gość

Starosta tatrzański Piotr Bąk poinformował, że zarzuty stawiane siostrom serafitkom, które prowadzą Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej Intelektualnie, nie potwierdziły się.

Przypomnijmy, że na początku września wybuchła wielka wrzawa medialna. Dziennikarze z mediów lokalnych i ogólnopolskich informowali o tym, że w placówce dochodziło do przypadków znęcania się nad niepełnosprawnymi wychowankami. Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu wszczęła śledztwo w związku z doniesieniami.

Kontrolę w placówce zarządził m.in. starosta tatrzański P. Bąk. - Zleciliśmy audyt po doniesieniach medialnych. Podkreślam, że żadne doniesienia medialne nie zostały potwierdzone, i to w żadnym przypadku - mówi stanowczo.

Audyt prowadzony był od połowy września i trwał prawie miesiąc. Na tej podstawie zespół audytowy ocenił pozytywnie sposób prowadzenia DPS w Białce Tatrzańskiej, jak również relacje między dyrekcją a personelem, personelem a mieszkańcami oraz między samymi pracownikami.

- Audytorzy przeprowadzili rozmowy z pracownikami, lekarzami, psychologiem oraz zapoznali się z niezależnie od naszego audytu prowadzoną kontrolą kompleksową, którą wykonywał Wydział Polityki Społecznej Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego oraz kontrolą przeprowadzoną przez Państwową Inspekcję Pracy - dodaje P. Bąk.

...

Jak w wiekszosci przypadkow. To bylo meczenstwo. Trzeba przypomniec te ,,media".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:36, 06 Wrz 2018    Temat postu:

Pleszew: Umorzono sprawę proboszcza z Lutyni, który miał molestować 13-latków
RED 6 września 2018 11:23 Głos Wielkopolski
Ksiądz w wyniku podejrzeń stracił pracę w szkole i został usunięty z parafii, w której był proboszczem.
Ksiądz w wyniku podejrzeń stracił pracę w szkole i został usunięty z parafii, w której był proboszczem. ©Archiwum
Prokuratura Rejonowa w Pleszewie umorzyła postępowanie w sprawie molestowania trojga 13-latków przez byłego proboszcza parafii w Lutyni. Zdaniem śledczych zachowanie księdza nie nosiła znamion molestowania seksualnego.
Sprawa ciągnęła się od blisko roku. W listopadzie 2017 r. dyrekcja szkoły w Koźmińcu koło Pleszewa poinformowała kurię kaliską o podejrzeniu, że 47-letni ksiądz zatrudniony jako katecheta molestował seksualnie troje 13-letnich uczniów. Na doniesienia natychmiast zareagował biskup kaliski. Ksiądz natychmiast pożegnał się z parafią w Lutyni, gdzie był proboszczem. Kapłan został przeniesiony do jednej z placówek Caritas Diecezji Kaliskiej do Domu Bartymeusza dla bezdomnych mężczyzn w Domaniewie. Jednocześnie księdza zwolniono także ze szkoły w Koźmińcu.

Sprawa trafiła również do prokuratury, która zdecydowała o wszczęciu śledztwa mającego wyjaśnić, czy ksiądz dopuścił się tzw. innej czynności seksualnej z udziałem małoletnich.

Podejrzany od początku nie przyznawał się do winy. Wstawili się za nim także parafianie z Lutyni, a także ministranci z Sanktuarium. Mieszkańcy Lutyni złożyli nawet wizytę biskupowi kaliskiemu, apelując w sprawie duchownego.

Śledztwo w tej sprawie właśnie się zakończyło. Po przesłuchaniu ponad 30 osób: uczniów, nauczycieli i rodziców, a także analizie materiału dowodowego, stwierdzono, że zachowanie księdza nie wykracza poza nauczycielską życzliwość i nie ma nic wspólnego z molestowaniem.

Pełnomocniczka księdza mec. Katarzyna Necel mówi, że ksiądz i jego rodzica w związku z tą sprawą przeżyli koszmar. Podkreśla też, że ogromnym wsparciem dla kapłana byli wierni z Lutyni, którzy od samego początku stali za nim murem.

....

O tym Wyborcza nie bedzie krzyczec i tvn tez. Pamietajcie ze 97% przypadkow jest takich! Dlatego nie emocjonujcie sie ze gdzies jest 300 ,,przypadkow pedofilii". Oskarzen. Z tego 9 prawdziwych. Dlatego tak ostroznie podchodze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:45, 22 Lut 2019    Temat postu:

Ksiądz niesłusznie skazany za wykorzystywanie seksualne ministranta. Chce wrócić do kapłaństwa
KAI/ ed data19.02.2019 16:41
(fot. sebastian/shutterstock)

- Chcę służyć ludziom i Bogu, a powrót do kapłaństwa jest dla mnie najważniejszy - powiedział agencji ČTK ks. Adam Stanisław Kuszaj, którego sąd w Jeseniku po 8 latach uniewinnił z zarzutów seksualnego wykorzystania ministranta.

Zgromadzenie salwatorianów zapowiedziało skierowanie do Stolicy Apostolskiej prośby o odwołanie nałożonej na duchownego kary suspensy. Jeden z ministrantów (mający wówczas 16 lat) oskarżył go o to, że w 2009 roku wykorzystał go seksualnie. W 2011 roku sąd uznał winę polskiego kapłana i skazał go na pół roku więzienia, w zawieszeniu na 2 lata. Zakazał mu także pracy z osobami do 18 lat.

Zmyślone oskarżenia

Ksiądz Adam został suspendowany, odsunięty od pracy w parafii i pracował jako robotnik. W 2016 roku pojawili się nowi świadkowie w tej sprawie.

Trzy osoby - znajomi poszkodowanego byłego ministranta, zeznały że już po wyroku skazującym księdza, słyszały od młodego człowieka w prywatnych rozmowach, iż całe oskarżenie jest nieprawdziwe i zostało przez niego wymyślone z zemsty na księdzu, który przestał dawać jego rodzinie pieniądze. Wówczas sprawa sądowa została wznowiona.

Ponowne badania ministranta

Sąd zlecił ponowne badania psychiatryczne głównego świadka oskarżenia czyli byłego ministranta. Biegli po badaniach ustalili, że jego zeznania są niewiarygodne. Na niejawnej rozprawie sąd przesłuchał też nowych świadków.

Według obrońcy księdza Kuszaja, dowodów na jego niewinność było więcej. Wyrok uniewinniający ogłoszono 13 lutego.Przełożony Salwatorianów w Republice Czeskiej, ks. Leszek Rackowiak zapowiedział, że z chwilą uprawomocnienia się wyroku zgromadzenie zwróci się do Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego o zdjęcie z duchownego kary suspensy.

...
I takich jest wielu. Bo Bóg dopuszcza! Jezus mowi ze Mnje niewinnego zamordowali i was beda przesladowac bo idziecie moja droga! I tu widzimy. Nagroda jego bedzie wielka. Ale oczywiscie ci co robia nagonke agory tvny ida do piachu czyli piekla! Ci łajdacy odpadki ludzkie czynia wam dobro kosztem swoich dusz! Paradoks! Ale logika! Wy bedziecie wyniesieni w niebie a oni pograzeni w piekle! Beda wyc a to boli. Bo swiadomosc ze sie bezinteresownie poszlo do dolu kloacznego na zawsze a ktos otrzymuje takie radosci w Niebie boli i to naprawde boli!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:47, 23 Mar 2019    Temat postu:

Ksiądz z Sulechowa oskarżony o posiadanie filmów pedofilskich uniewinniony

Ksiądz był lubiany przez swoich parafian, którzy w zdecydowanej większości nie wierzyli w jego ewentualną winę. Nieoficjalnie mówi się, że na księdza doniósł mąż kobiety, z którą duchowny miał być w bliskich relacjach.<br>

Świebodzińska prokuratura zarzuciła kapelanowi z Sulechowa posiadanie i przechowywanie materiałów pornograficznych o treści pedofilskiej. Ksiądz stanął przed sądem. Ten go uniewinnił. Świebodzińska prokuratura czeka na uzasadnienie wyroku.
Ksiądz Piotr F., kapelan jednostki wojskowej w Sulechowie w stopniu porucznika, usłyszał zarzut przechowywania plików z zawartością zdjęć pornograficznych z udziałem dzieci.

Zaczęło się od tego, gdy do mieszkania księdza w Sulechowie weszła żandarmeria wojskowa. Zabezpieczony został wtedy komputer duchownego. Sprawa zbulwersowała mieszkańców miasta. Ksiądz zniknął z Sulechowa. Ustaliliśmy, że został odwołany przez biskupa polowego z parafii wojskowej i przeniesiony w inne miejsce.

Zanim prokuratura oskarżyła księdza w marcu ub.r., przez rok prowadziła śledztwo. Śledczy oddali komputer księdza do analizy biegłych. Ich zadaniem było sprawdzić czy są na nim treści o tematyce pedofilskiej. W komputerze księdza miały być tysiące zdjęć pornograficznych oraz o treściach pedofilskich.

Ksiądz był lubiany przez swoich parafian, którzy w zdecydowanej większości nie wierzyli w jego ewentualną winę. Nieoficjalnie mówi się, że na księdza doniósł mąż kobiety, z którą duchowny miał być w bliskich relacjach.

Proces toczył się przed świebodzińskim sądem rejonowym. Właśnie zapadł wyrok. Ksiądz został uniewinniony od postawionych zarzutów przez sąd pierwszej instancji. – Czekamy na uzasadnienie wyroku – mówi prokurator Krzysztof Pieniek, szef świebodzińskiej prokuratury rejonowej. Dopiero po zapoznaniu się z treścią uzasadnienia prokuratura podejmie decyzję w sprawie odwołania od wyroku.

Księdzu groziła kara do nawet 5 lat więzienia.

...

Bez sensu! Skoro rzekomo interesowal sie kobieta to jaka pedofilia? Mediole po prostu podali schemat. Masz cos do ksiedza? Oskarz go o pedofilie.

Nie cudzoloz!
COOO! NIE BEDZIECIE MNIE TU POUCZAC! KLER TO PEDOFILE!

Argumentum pedofilum jest tego typu co argumentum ad hitlerum.

Stad sie bierze tyle zgloszen! Wszyscy majacy cos do ksiezy oczywiscie rzucaja od razu argumentum pedofilum gdy tylko zobacza u medioli akcje.
Wiekszosc oskarzen to fałsz. Trzeba byc ostroznym. Zazdrosny o kobiete maz to nie jest dobry informator. A ksiadz byl lubiany przez parafianki czyli ,mial powodzenie'.

Oczywiscie przypominam ze rzeczy tego typu musza byc wypalane z Kościoła zywym ogniem! ZERO TOLERANCJI! Za macanie jeszcze wiezienie ale za regularny najczesciej sodomicki gwalt na dziecku to juz tylko stos. Ale proces musi byc uczciwy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:44, 07 Cze 2019    Temat postu:

Skazany za molestowanie Marka Lisińskiego ksiądz chce oczyścić swoje imię. "Pozwę biskupa"
Ks. Zdzisław Witkowski przez władze kościelne został uznany winnym wykorzystywania seksualnego Marka Lisińskiego. Duchowny twierdzi jednak, że został wrobiony. Zarówno przez Lisińskiego, jak i przez władze diecezji płockiej. – Namawiali mnie, żebym się przyznał, bo inaczej zaszkodzę Kościołowi i biskupowi - mówi Wirtualnej Polsce duchowny.


Jak ujawniła Wirtualna Polska, Marek Lisiński pożyczył od ks. Zdzisława Witkowskiego 23 tys. zł na leczenie chorej na raka żony. Gdy na jaw wyszło, że żona nie jest chora, ksiądz zażądał zwrotu pieniędzy. Na dowód miał pisemne zobowiązanie Lisińskiego do zwrotu pożyczki.

Ten jednak pieniędzy nie oddał. Wysłał za to do biskupa płockiego list, w którym oskarżył ks. Witkowskiego o wykorzystywanie seksualne. W latach 2010-2013 biskup płocki prowadził postępowanie wyjaśniające zarzuty.

- Gdy usłyszałem o sprawie, niezwłocznie zawiesiłem księdza w pełnionych obowiązkach. Musiał opuścić parafię i otrzymał zakaz kontaktów z dziećmi. Następnie powiadomiłem Kongregację Nauki Wiary, która nakazała przeprowadzenie procesu karno-administracyjnego. W jego wyniku ksiądz W. został uznany winnym i skazany – mówił w wywiadzie dla Wirtualnej Polski bp Piotr Libera.

REKLAMA

"Kozioł ofiarny"

Ks. Witkowski uważa, że stał się kozłem ofiarnym. – Prawnik biskupa namawiał mnie za wszelką cenę, żebym się przyznał do winy, bo inaczej biskup będzie skończony. Nigdy się nie przyznałem, bo nic Lisińskiemu nie zrobiłem. Nie było żadnych dowodów na moją winę. Lisiński to oszust i zamierzam walczyć o dobre imię w sądzie – – mówi ks. Witkowski.

W opinii psychologicznej na temat księdza, która została sporządzona w czasie jego procesu, czytamy: "brak jest wystarczających przesłanek psychologicznych przemawiających za prawdziwością oskarżeń". Z akt wynika też, że oskarżyciel wnioskował, aby uniewinnić księdza.

Dlatego duchowny zamierza wystąpić na drogę sądową przeciwko biskupowi płockiemu. – Czekam tylko na rozstrzygnięcie apelacji w sprawie Lisińskiego i pozwę Liberę za niesłuszne zwolnienie z pracy i nieuzasadnione skazanie. Moja sprawa to było jedno wielkie oszustwo – mówi duchowny.

REKLAMA

Wyrok sądu biskupiego sprawił, że ma dożywotni zakaz pracy z dziećmi i nie może pełnić posługi kapłańskiej. Diecezja płocka broni wyroku. "Zarówno zebrane materiały, jak i postawa oskarżonego duchownego w toku postępowania kanonicznego, dały podstawy do uznania Pana Marka Lisińskiego za ofiarę molestowania seksualnego" – czytamy w oświadczeniu dr Elżbiety Grzybowskiej, rzecznika Kurii Diecezji Płockiej.

...

Oficjalne media rozrabiaja sprawe bo ksiadz kontra biskup. Jednakze przy okazji wyszly brudy! Ksiadz wyglada wiarygodnie! Zatem nie podniecajcie sie ze ktos oskarzyl ksiedza a nawet ze skazany! To sa takie uklady ze niewinnego wepchna do wiezienia! W kuriach masoni ubecy zboczenczy i inni satanisci! Im wyzej tym bardziej cuchnie! Wlasnie ci ksieza na dole sa najbardziej czysci! Widzicie ze trzeba byc ostroznym bo demony sa przebiegle!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:12, 25 Paź 2019    Temat postu:

Sąd uniewinnił księdza oskarżonego o pedofilię
Trzy lata temu ks. José Antonio Molina, kapłan z San Salvadoru, został bezpośrednio przez papieża w trybie pilnym suspendowany za rzekomą pedofilię i zwolniony ze wszystkich stanowisk i funkcji. Kapłan nie mógł wówczas sprzeciwić się tej decyzji. Teraz okazuje się, że oskarżenie było całkowicie fałszywe. Sąd państwowy w Salwadorze ustalił, że kapłan jest niewinny i oczyścił z wszelkich zarzutów.

Ówczesny prokurator Isaí Ernesto Mendoza, który oskarżał kapłana przyznał, że zarzuty były bezpodstawne i publicznie przeprosił ks. Molinę. Rzekoma ofiara, Ernesto Mendoza, twierdził, że był molestowany seksualnie przez księdza w latach 1993-1996. Sąd uznał, że było to kłamstwo.

Także dwie inne kobiety, które w międzyczasie zarzucały księdzu podobne przestępstwa, wycofały swoje oskarżenia.

Ks. Antonio poprosił sąd o przekazanie orzeczenia arcybiskupstwu San Salvadoru i nuncjaturze apostolskiej.

W rozmowie z lokalnymi mediami kapłan powiedział: „Jestem zadowolony. Prawda zawsze zwycięży nad kłamstwem. Wybaczam Cinty i Karen Gutierrez, a także Isaíowi Ernesto Mendozie Martinezowi, których nawet nie znałem.”

..

Pamietajmy ze wiekszosc oskarzen to oszczerstwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:51, 16 Cze 2020    Temat postu:

Kard. Pell: Ewangelia pomogła mi przetrwać trudny czas więzienia
.
Pobyt w więzieniu umocnił we mnie chrześcijańskie przekonanie o zbawczej mocy cierpienia – powiedział kard. George Pell w jednym ze swoich pierwszych publicznych wystąpień po wyjściu na wolność.

Kard. Pell spędził w więzieniu 13 miesięcy. Zarzucano mu molestowanie nastoletnich chórzystów. 7 kwietnia został uniewinniony jednomyślnym orzeczeniem australijskiego Sądu Najwyższego.

>>> Kard. Pell wraca na wolność [GALERIA]

Australijski purpurat, gospodarz Światowych Dni Młodzieży w Sydney w 2008 r., przyznał, że było to trudne i nieprzyjemne doświadczenie, w którym pomocą okazała się wiara. W więzieniu przekonał się, że przesłanie o odkupieńczej mocy cierpienia sprawdza się w praktyce.

– Nie w tym sensie, że dzięki temu zostałem uniewinniony, ale to chrześcijańskie nauczanie pozwoliło mi przetrwać – wyjaśnił kard. Pell.
Przyznał, że były też i inne naturalne czynniki, które pomogły mu podczas uwięzienia. Mogą się one okazać pomocne dla wszystkich, kiedy trzeba się zmierzyć z cierpieniem, żałobą lub bolesną stratą. W takich sytuacjach ważne są ćwiczenia fizyczne, unikanie dużej ilości alkoholu, zdrowe i regularne odżywianie się, poświęcanie na sen określonej liczby godzin, wstawanie zawsze o tej samej porze. Kard. Pell dodał, że ta rutyna pomogła mu w więzieniu i byłoby dobrze, gdyby wszyscy, jak najwcześniej mogli się tego nauczyć. W ten sposób łatwiej jest stawiać czoła trudnym życiowym wyzwaniom – dodał były metropolita Sydney podczas rekolekcji dla australijskiej młodzieży.

...

Biskupowi nie trzeba tlumaczyc ze Bóg daje krzyż. A biskupowi wielki a wybitnemu biskupowi ogromny. Takie oskarzenie to gorzej niz smierc. No ale wysoka godnosc Kościoła to wysoki poziom udzialu w męce Zbawiciela. To męczennik.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:10, 22 Sie 2020    Temat postu:

Kard. George Pell: przeciwności nie zawsze są złe dla Kościoła
.
Uniewinniony w tym roku z zarzutu wykorzystywania seksualnego kardynał George Pell podzielił się ostatnio tym, jak podczas 400 dni więzienia udało mu się zachować nadzieję. Australijski duchowny był najwyższym rangą duchownym katolickim, którego kiedykolwiek skazano za wykorzystywanie seksualne.

– Cnota chrześcijańskiej nadziei jest inna niż chrześcijański optymizm. Bez względu na okoliczności obecne w życiu, w końcu wszystko skończy się dobrze. Rządzi zawsze dobry Bóg, nawet jeśli zdarzają się straszne rzeczy – powiedział 79-letni kard. Pell w wywiadzie wyemitowanym 16 sierpnia.

Trzynaście miesięcy w izolatce
Początkowo w 2018 r. kardynał Pell został skazany w Australii za wielokrotne wykorzystywanie seksualne. Dopiero 7 kwietnia 2020 r. Sąd Najwyższy Australii uchylił przyznana mu karę 6 lat więzienia. Sąd orzekł, że nie powinno się uznać kard. Pella za winnego stawianych mu zarzutów i że prokuratura nie udowodniła swoich racji ponad wszelką wątpliwość. Duchowny spędził 13 miesięcy w izolatce, w tym czasie nie wolno mu było odprawiać mszy św. Przeciw purpuratowi nadal toczy się kanoniczne dochodzenie w Kongregacji Nauki Wiary w Rzymie, chociaż po jego uniewinnieniu kilku ekspertów od prawa kanonicznego stwierdziło, że jest mało prawdopodobne, by stanął przed kościelnym sądem.

>>> Domniemanie winności [KOMENTARZ]

Kardynał Pell powiedział, że pomimo dyskomfortu i upokorzenia związanego z przebywaniem w więzieniu, często był zaskoczony przyzwoitością i profesjonalizmem większości funkcjonariuszy więziennych, którzy rozmawiali z nim i innymi mężczyznami odbywającymi swoje wyroki w izolatkach. Uwagi kard. Pella były transmitowane na żywo w ramach 10. dorocznej konferencji Napa Institute, która odbywała się w tym roku online w dniach 14-15 sierpnia. – Wiedziałem, czy to od strony intelektualnej czy prawnej, że moja pozycja była niezwykle silna – powiedział duchowny, ale dodał, że nie był „optymistą” w ludzkim sensie. Mówił też, że w powstrzymaniu rozpaczy i zgorzknienia pomogły mu wiara i codzienna modlitwa .

Listy od współwięźniów
Kardynał Pell powiedział, że w więzieniu otrzymał około 4000 listów. Jednakże rzadko na nie odpowiadał, z wyjątkiem listów od współwięźniów. Wielu jego zwolenników pisało z USA; kilka kobiet regularnie wysyłało listy z Teksasu. Duża liczba zwolenników prosiła kardynała o modlitwę za nich. Kardynał Pell powiedział, że w normalnych okolicznościach odprawiłby mszę św. za ludzi, którzy nieustannie prosili go o modlitwę. Przebywając w więzieniu, w którym nie wolno mu było odprawiać Eucharystii, Pell powiedział, że zamiast tego natychmiast prosił wstawiennictwa u Maryi Dziewicy w intencji tej osoby.

Powiedział również, że wsparciem dla jego życia modlitewnego była liturgia godzin, duchowe czytanie i oglądanie mszy św. w każdą niedzielę o 6 rano Śledził w telewizji także ewangelickich kaznodziejów z USA, takich jak Joel Olsteen, i „przeprowadził teologiczną krytykę ich wysiłków” w swoim dzienniku. Kardynał zapisywał w swoim diariuszu trzy strony dziennie. Powiedział, że początkowo myślał, że spędzi w więzieniu może z trzy miesiące, ale ostatecznie skończyło się na 13 miesiącach. Przyznał, że pisanie jest dobrą terapią i ma nadzieję, że to, co napisał, pomoże innym.

KARD. GEORGE PELL FOT. PAP/EPA/ERIK ANDERSON
Kardynał Pell o Synodzie Amazońskim
Ignatius Press planuje opublikować wiosną 2021 r. skróconą wersję więziennego dziennika kardynała, która liczy 1000 stron, albo pierwszy tom pełnego tekstu – podał w czerwcu wydawca.
Jeśli chodzi o śledzenie wydarzeń w świecie zewnętrznym, Pell powiedział, że miał gazetę do czytania trzy razy w tygodniu i oglądał telewizję relacjonującą krajowe wydarzenia. Uważnie śledził wydarzenia związane z Brexitem, a także Synod dla Amazonii, który odbył się w Watykanie w październiku 2019 r.

Kardynał Pell powiedział, że chociaż miał pewne obawy co do synodu w trakcie jego trwania, to „wyniki nie były takie złe”. Adhortacja apostolska papieża Franciszka w sprawie Amazonii – końcowego rezultatu synodu – wzywa kobiety z regionu Ameryki Południowej do zaangażowania w nowe formy służby w Kościele, z wyłączeniem święceń diakonatu stałego lub kapłaństwa.
– Jakie korzyści przyniósł… cóż, to niech powiedzą ci, którzy byli obecni – powiedział kard. Pell. Zwolennicy wysyłali mu również wycinki i artykuły; powiedział, że byli świadomi, że wiadomości dostarczają mu pewnej intelektualnej stymulacji.

>>> Australia: dziennikarze związani z procesem kard. Pella staną przed sądem

Innym tematem, który kard. Pell obserwował z żywym zainteresowaniem z więzienia, była wciąż tocząca się saga skandalu finansowego w Sekretariacie Stanu, obejmująca między innymi wątpliwą umowę kupna zadłużonego szpitala we Włoszech czy inwestowanie w luksusowy kompleks apartamentów w Londynie. Kardynał został mianowany przez papieża Franciszka prefektem w Sekretariacie ds. Gospodarczych w Stolicy Apostolskiej, odpowiedzialnym za nadzorowanie i reformowanie finansów Watykanu. Jak poinformowała Catholic New Agency (CNA), sprzeciwił się prośbie o pożyczkę na zakup zbankrutowanego szpitala, ale jego obawy nie zostały wzięte pod uwagę.

Stawił czoła zarzutom
Kadencja kard. Pella, jako szefa prefektury, oficjalnie zakończyła się w 2019 r., ale w 2017 r. wziął urlop, aby wrócić do Australii i stawić czoła zarzutom wykorzystywania seksualnego.
Powiedział, że od jakiegoś czasu Watykan co roku traci pieniądze. W 2018 r. Stolica Apostolska miała deficyt w wysokości 70 mln euro w wynoszącym 300 mln euro budżecie.
Jak zauważył kard. Pell, pandemia Covid-19 pogorszyła tę sytuację. W szczególności dotknęło to Muzea Watykańskie, których dochody znacznie spadły z powodu braku odwiedzających. Pell zauważył, że Watykan ma dziedzictwo – lub wyposażenie kościelne – z którego może skorzystać i które prawdopodobnie jest mniejsze niż w przypadku wielu wielkich uniwersytetów, ale mimo to może przynieść pewną ulgę w krótkim okresie.

>>> Kard. Pell: Ewangelia pomogła mi przetrwać trudny czas więzienia

– Można by pomyśleć, że Watykan będzie zrujnowany. Tak nie jest – powiedział kard. Pell. – Ale nie mogą dalej tracić pieniędzy w takim tempie, myśląc, że będą zawsze… Nie widziałem żadnych oficjalnie opublikowanych sugestii, które wskazywałyby na to, co jest znaczącym wyzwaniem finansowym, jeśli nie zasadniczym – przyznał. Jak zauważył duchowny, powszechnie wiadomo, że Watykan ma „bardzo groźny i znaczny” deficyt swojego funduszu emerytalnego, podobnie jak wiele krajów europejskich. – Nieefektywność i korupcja szkodzą Watykanowi od lat – podkreślił, przytaczając niedawny skandal dotyczący nieruchomości w Londynie.

Kard. Pell zwrócił uwagę, że Kościół to nie biznes. Osoby pełniące funkcje przywódcze w Kościele muszą być bardzo silne i czujne wobec korupcji. Mimo to wyraził pewien optymizm, że radni w Sekretariacie ds. Gospodarki – do którego papież Franciszek mianował w kwietniu 13 nowych członków, w tym sześć kobiet – odniosą sukces w wykorzenianiu korupcji, zajmując „zdecydowane stanowisko w podstawowych kwestiach”. – Większość oszustów, jeśli nie wszyscy, jest poza systemem – stwierdził.

EPA/BIANCA DE MARCHI
Kardynał podkreślił, że chrześcijańska koncepcja odkupieńczego cierpienia była dla niego wielką pociechą, gdy musiał znosić upokorzenie, spokój i rutynę więzienia. – Byłem całkowicie przekonany, że moje małe cierpienia – a nie były one ogromne – były czymś, co można ofiarować razem z cierpieniem Chrystusa dla dobra Kościoła -dzielił się duchowny. -Wiedziałem, że jestem niewinny, było to dla mnie zrozumiałe od strony logicznej i jurydycznej, że mam bardzo mocne argumenty, że zostanę uniewinniony. Jednak w wyniku spektakularnej porażki najwyżsi rangą sędziowie w Victorii nie mogli tego dostrzec – opowiadał. Kard. Pell przyznał, że Kościół w wielu częściach świata znajduje się pod ogromną presją związaną z antykatolicyzmem, przede wszystkim w Australii.

W 2017 r. australijska Królewska Komisja opublikowała raport na temat wykorzystywania seksualnego nieletnich w tym kraju, będący wynikiem pięcioletniego dochodzenia w sprawie zachowania i odpowiedzialności instytucji, w tym Kościoła, który został niedawno uzupełniony nowymi fragmentami dotyczącymi kard. Pella opublikowanymi w maju 2020 r.

W materiale tym komisja stwierdziła, że kard. Pell wiedział o nadużyciach dwóch kapłanów i że nie zdołał ich powstrzymać. Kard. Pell miał temu zaprzeczyć.

Nie ma ucieczki od popełnionych zbrodni
Kardynał powiedział, że skandal pedofilii i bardzo realne zbrodnie popełniane przez niektórych przedstawicieli Kościoła jeszcze bardziej utrudniają Kościołowi głoszenie Ewangelii. – Nie ma ucieczki od popełnionych zbrodni. Są one haniebne. Nie radzono sobie również z nimi odpowiednio. Złamaliśmy Australii kręgosłup takimi przestępstwami na początku lat 90. Potwierdzili to nawet radni pomagający w Królewskiej Komisji – powiedział kardynał.

– Niestety, komisja nie wyjaśniła ludziom, że Kościół działał „zdecydowanie i skutecznie”, aby powstrzymać plagę nadużyć, która rozpoczęła się w połowie lat 90. – dodaje kard. Pell. Powiedział też, że ze statystyk jasno wynika, iż w instytucjach katolickich „w tym stuleciu” w Australii miało miejsce bardzo niewiele przestępstw. Kard. Pell starał się przypomnieć amerykańskim katolikom, że Kościół w USA jest „niezwykle ważny dla nas, pochodzących z mniejszych krajów”. Chociaż Stany Zjednoczone, podobnie jak wiele innych krajów, miały swoje problemy i skandale, w tym także te dotykające samego kierownictwa, kard. Pell powiedział, że ważne jest, aby mniejsze kraje polegały na Kościele katolickim w Stanach Zjednoczonych w zakresie przywództwa, stypendiów i metod duszpasterskich.

>>> Czy kard. George Pell jest niewinny? [OPINIA]

Kard. George Pell wspomniał arcybiskupa Jose Gomeza z Los Angeles, arcybiskupa Salvatore Cordileone z San Francisco, kardynała Timothy’ego Dolana z Nowego Jorku i zmarłego kardynała Francisa George’a z Chicago jako, jego zdaniem, szczególnie wybitnych przywódców Kościoła amerykańskiego. – Ironia polega na tym – i jest to zamanifestowane w liberalnym świecie protestanckim, w świecie katolickim, w Belgii, Holandii, Quebecu i do pewnego stopnia w Szwajcarii i Austrii – że im bardziej dostosowujesz się do świata, tym bardziej Kościół katolicki traci swoich wiernych – przyznaje duchowny. Kard. Pell przyznał też jednak, że jeśli Kościół pozostanie wierny Chrystusowi i nauczaniu Ewangelii, to pojawią się nowi przywódcy i ruchy odnowy, jak to miało miejsce w czasach benedyktynów, franciszkanów i jezuitów. – Przeciwności nie zawsze są złe dla Kościoła. Przeciwności mogą wydobyć z nas to, co najlepsze – podsumował.

tłumaczenie: Rafał Chilimoniuk OMI
źródło: CNA

..

Wybitny biskup Kościola o czym mowilem od poczatku. A takich Bóg probuje. Pozwala szatanom na ataki za pomoca swoich slug w mediach sadach w polityce a takze wszelkich opetanych wokol. To sa proby. Zawsze sie koncza.
Kard Pell to ktos podobny dla Australii jak Fulton Sheen dla USA. A dla nas byl prymas Wyszynski a Janie Pawle nie trzeba mowic! Tylko ze Polska to o wiele wiekszy kaliber! Narod Wybrany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133177
Przeczytał: 53 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:16, 02 Sie 2023    Temat postu:

Obalenie tezy, że Matka Teresa z Kalkuty znęcała się nad swoimi podopiecznymi

Jest bardzo popularna teza, że matka Teresa z Kalkuty rzekomo robiła krzywdę swoim podopiecznym. Niestety, to wszystko nic innego jak manipulacja oraz przeinaczanie faktów. Ktoś na subredicie r/badhistory obalił zarzuty skierowane w kierunku świętej. Znajomość angielskiego wymagana.

...

Raczej nie ,niestety' tylko bardzo dobrze! Od początku były to oszczerstwa nawet nie chciało mi się tym zajmować tylko czekałem az ktoś to zrobi! Jak widać demony wiedzą co jest grane ze świętymi i chcą nawet po śmierci zniszczyć o nich pamięć!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy