Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
I Watykan ma swoich Conanów :O)))

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:15, 30 Lip 2011    Temat postu: I Watykan ma swoich Conanów :O)))

Oto sekretarz papieża. "Ma posturę atlety i urok gwiazdora. To George Clooney z Watykanu"

55 lat kończy dzisiaj ksiądz Georg Gaenswein, osobisty sekretarz Benedykta XVI. Włoskie media przypominają z tej okazji, że najbliższy współpracownik papieża, zapalony sportowiec, ma fanów w internecie i na Facebooku niczym "gwiazda rocka". Ksiądz Gaenswein, znany we Włoszech powszechnie jako "don Georg", urodził się 30 lipca 1956 roku w Riedern am Wald w Badenii-Wirtembergii.

"Nieskazitelny styl, postura atlety i urok gwiazdora z Hollywood", "George Clooney z Watykanu" - tak o papieskim sekretarzu pisze w dniu jego urodzin agencja ADNKronos. Przypomina, że u boku Josepha Ratzingera niemiecki kapłan pracuje od 2003 roku.

Po wyborze Benedykta XVI jego sekretarz natychmiast wywołał ogromne zainteresowanie mediów, a także świata mody. To jego stylem - przypomina się - zainspirowany był pokaz kolekcji Donatelli Versace.

W nielicznych wywiadach, jakich udzielił, ksiądz Gaenswein przyznał, że odczuwa niezręczność i pewną irytację z powodu zachwytów na jego temat i jest zdziwiony tym, że ma fanów.

Tym bardziej - zapewnił w wypowiedzi dla dziennika "Sueddeutsche Zeitung" - nie zastanawia się nad swoim wyglądem.

Zanim otrzymał święcenia kapłańskie w 1984 roku, był listonoszem i instruktorem narciarstwa. Był czas - wyznał - że marzył o tym, by zostać maklerem giełdowym. Potem jednak odkrył w sobie powołanie oraz fascynację teologią i filozofią. W młodości - opowiedział - był fanem grupy Pink Floyd, co powtórzył zresztą niedawno podczas rozmowy z dziennikarzami w Rzymie, i Cata Stevensa.

Jest nie tylko znakomitym narciarzem, ale także tenisistą. W maju 2006 roku sensację wywołały opublikowane w kolorowym włoskim piśmie "Chi" zdjęcia księdza Gaensweina w szortach na torcie tenisowym niedaleko Watykanu.

W Facebooku można odnaleźć dziesiątki grup fanów księdza Georga.

Taki jego popularny, medialny wizerunek bardzo różni się od innego aspektu. Papieski sekretarz znany jest też jako surowy teolog.

Znają go dobrze dziennikarze akredytowani w watykańskim biurze prasowym, którzy uczestniczą w oficjalnych papieskich audiencjach dla szefów państw i rządów. Jest zawsze uśmiechnięty, otwarty i pełen serdeczności.

>>>>>

No prosze ! To i Watykan ma swoich Conanów :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:09, 14 Paź 2011    Temat postu:

Kardynał założył profil na Twitterze, by rozsyłać "myśli biblijne"

Znany we Wło­szech jako po­pu­la­ry­za­tor Pisma Świę­te­go kar­dy­nał Gian­fran­co Ra­va­si, prze­wod­ni­czą­cy Pa­pie­skiej Rady ds. Kul­tu­ry, po­in­for­mo­wał, że ma już swój pro­fil na Twit­te­rze i za­mie­rza co­dzien­nie roz­sy­łać w ję­zy­ku wło­skim jakąś "myśl bi­blij­ną".

Kar­dy­nał Ra­va­si, który jest bi­bli­stą, po­dej­mu­je licz­ne ini­cja­ty­wy w celu oży­wie­nia dia­lo­gu z nie­wie­rzą­cy­mi i in­te­lek­tu­ali­sta­mi, za­le­ca­ne­go przez pa­pie­ża Be­ne­dyk­ta XVI. Bie­rze rów­nież pod uwagę roz­sy­ła­nie wia­do­mo­ści w ję­zy­ku an­giel­skim, po­nie­waż Twit­ter za Atlan­ty­kiem cie­szy się dużą po­pu­lar­no­ścią - po­da­ła w ko­mu­ni­ka­cie jego dy­ka­ste­ria.

Sam pa­pież już w czerw­cu sym­bo­licz­nie nadał na Twit­te­rze wia­do­mość o uru­cho­mie­niu no­wo­cze­sne­go por­ta­lu mul­ti­me­dial­ne­go "News.va", gro­ma­dzą­ce­go w cza­sie rze­czy­wi­stym wia­do­mo­ści o Ko­ście­le.

W pią­tek kar­dy­nał Ra­va­si przed­sta­wił dzien­ni­ka­rzom bi­lans ini­cja­tyw pod­ję­tych na rzecz dia­lo­gu z nie­wie­rzą­cy­mi w ra­mach "Dzie­dziń­ca Pogan" - któ­re­go ideę pod­su­nął w końcu 2009 roku pa­pież. Ła­ciń­skim Atrium Gen­tium na­zy­wa­no naj­niż­szy i naj­ła­twiej do­stęp­ny ze­wnętrz­ny dzie­dzi­niec Świą­ty­ni Je­ro­zo­lim­skiej, do­stęp­ny dla ludzi innej wiary, a nawet ludzi nie­czy­stych we­dług prawa ży­dow­skie­go. Żydzi scho­dzi­li się tam, by po­słu­chać sław­nych uczo­nych w Pi­śmie, któ­rzy pro­wa­dzi­li wy­kła­dy lub dys­ku­to­wa­li ze sobą w oto­cze­niu uczniów, po­ga­nie zaś, by za­ła­twić różne in­te­re­sy.

Kar­dy­nał oznaj­mił, że Dzie­dzi­niec Pogan (wło­skie Cor­ti­le dei Gen­ti­li) ma już swoją stro­nę in­ter­ne­to­wą: [link widoczny dla zalogowanych] z tłu­ma­cze­nia­mi na an­giel­ski, fran­cu­ski, nie­miec­ki oraz hisz­pań­ski i por­tu­gal­ski.

W ra­mach Dzie­dziń­ca Pogan Pa­pie­ska Rada ds. Kul­tu­ry zor­ga­ni­zo­wa­ła już spo­tka­nia w Bo­lo­nii, Pa­ry­żu, Bu­ka­resz­cie. Prze­wi­du­je też ko­lej­ne: w Ti­ra­nie, Flo­ren­cji, Bar­ce­lo­nie, Pa­ler­mo, Pra­dze, Me­dio­la­nie i Wa­szyng­to­nie.

We­dług kard. Ra­va­sie­go, Dzie­dziń­ce Pogan na Bli­skim Wscho­dzie, gdzie na­pię­cia mię­dzy świa­tem la­ic­kim a eks­tre­mi­sta­mi re­li­gij­ny­mi są nie­zwy­kle silne, nie wcho­dzą na razie w grę. - Przed­się­wzię­cie takie by­ło­by naj­trud­niej­sze, cho­ciaż wła­śnie tam by­ło­by naj­bar­dziej przy­dat­ne - za­uwa­żył.

Pierw­sze spo­tka­nia - przy­po­mniał kard. Ra­va­si - przy­cią­gnę­ły, np. 11 i 12 paź­dzier­ni­ka w Bu­ka­resz­cie, in­te­lek­tu­ali­stów z gór­nej półki, agno­sty­ków i ate­istów, po­nie­waż "nie­wie­rzą­cych, tak samo jak nas, bar­dzo mar­twi ta szara stre­fa, bez ko­lo­ru i za­pa­chu, ab­so­lut­nej in­dy­fe­ren­cji i igno­ran­cji" w spra­wie wiel­kich kwe­stii etycz­nych.

Z kolei w Pa­ry­żu in­au­gu­ra­cja Dzie­dziń­ca Pogan trwa­ła dwa dni i od­by­wa­ła się w czte­rech miej­scach dla pod­kre­śle­nia róż­nych płasz­czyzn dia­lo­gu i spo­tkań wie­rzą­cych z nie­wie­rzą­cy­mi. Były to spo­tka­nia w sie­dzi­bie UNE­SCO, na Sor­bo­nie, w In­sty­tu­cie Fran­cu­skim i skie­ro­wa­ne do sze­ro­kie­go od­bior­cy, w szcze­gól­no­ści mło­dzie­ży, spo­tka­nie przed ka­te­drą Notre Dame, w któ­rej przez cały ten czas Wspól­no­ta z Taize pro­wa­dzi­ła czu­wa­nie mo­dli­tew­ne. Kard. Ra­va­si od 2007 roku co ty­dzień pu­bli­ku­je ar­ty­ku­ły bi­blij­ne w naj­star­szym w Pol­sce ty­go­dni­ku o te­ma­ty­ce spo­łecz­no-re­li­gij­nej - "Prze­wod­ni­ku Ka­to­lic­kim".

>>>>>

To sluszna inicjatywa ... Pamietajmy ze zyjemy obecnie w swiecie IGNORANTOW !!! Nic nie wiedza . Zwlaszcza o Bogu ... Czasy agresywnego ateizmu juz sie koncza ... Problemem nr1 jest BRAK WIEDZY ! Nie wiedza co to Kościół . Im wiecej zatem maja okazji sie dowiedziec tym lepiej ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 8:52, 06 Maj 2012    Temat postu:

Gwardia Szwajcarska debiutuje na Facebooku

Gwardia Szwajcarska, najstarsza i najmniejsza armia świata, zadebiutowała na Facebooku. Poinformowano o tym w sobotę, w przeddzień jej święta, gdy w Watykanie tradycyjnie odbywa się zaprzysiężenie nowych gwardzistów. W niedzielę przysięgę złoży 26 rekrutów.

Dowódca formacji pułkownik Daniel Anrig wyjaśnił cele jej wejścia na portal społecznościowy: "Chcemy poprawić naszą komunikację z młodzieżą, która w przeciwnym razie nie miałaby okazji dowiedzieć się, czym naprawdę jest papieska Gwardia Szwajcarska".

Na jej stronie na Facebooku znajdują się informacje na temat rekrutacji, służby i obowiązków gwardzistów.

Zainteresowanie utworzoną w 1506 roku Gwardią wśród młodych Szwajcarów, podkreślił dowódca, jest bardzo duże. Aby zostać do niej przyjętym, należy spełnić szereg warunków. Trzeba być obywatelem szwajcarskim, katolikiem i kawalerem, mieć od 19 do 30 lat oraz wzrost powyżej 174 centymetrów. Ponadto wymagane jest zakończenie służby wojskowej w armii Szwajcarii.

Służba w Watykanie trwa 2 lata i może zostać potem przedłużona.

>>>>

Tak najslynniejsza armai swiata . Az dziwne ze dopiero teraz zakladaja strone ! A chetnych jak slysze wiecej niz miejsc . ;O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:08, 16 Kwi 2013    Temat postu:

Biegł w sutannie i ukończył maraton


Ksiądz Michał Misiak, wikariusz z parafii Matki Bożej Fatimskiej, przebiegł 14 kwietnia trasę Łódź Maratonu w... sutannie. - To był pierwszy maraton, w trakcie którego nie miałem kryzysu - mówi KAI ks. Misiak. Kapłan nie pobił swojego rekordu życiowego, ale uważa, że biegło mu się najlepiej z dotychczasowych czterech maratonów.

Ks. Misiak nie był pewien, że dobiegnie do mety. - Bałem się na przykład, że stójka sutanny będzie mocno ocierać szyję. Na szczęście to wcale nie przeszkadzało - mówi kapłan. Udział księdza w sutannie był natomiast szeroko komentowany.

- Jeszcze przed startem ktoś do mnie podszedł i powiedział, że dzisiaj zbyt rzadko widać sutannę na ulicy. Później, w trakcie biegu, mamy brały dzieci na ręce i palcem pokazywały: "Zobacz, a tutaj biegnie ksiądz" - opowiada ks. Misiak.

Podkreśla, że na trasie maratonu nie było nawet jednego stumetrowego odcinka, na którym nie pojawiłby się doping. - Ludzie byli bardzo życzliwi - dodaje. Szczególnie widoczny był doping młodzieży z diakonii ewangelizacyjnej.

Ksiądz - maratończyk podkreśla, że łódzki maraton był pierwszym, w trakcie którego nie miał kryzysu. - Nie miałem chęci żeby zejść. Poprzednio zawsze były takie momenty, że myślałem, że nie dam rady. A tym razem nie - mówi ks. Misiak.

Przyznaje, że wielką rolę odegrała motywacja zewnętrzna. - Widok sutanny był bardzo zauważany przez maratończyków i kibicujących. To bardzo mobilizowało - nie mogłem przecież dać plamy i nie dobiec do mety. Sutanna zobowiązywała - podkreśla.

Ani razu nie włożył na uszy słuchawek podłączonych do odtwarzacza mp3. - Zawsze był przy mnie ktoś, komu trzeba było poświęcić uwagę - tłumaczy.

Ks. Misiak szacuje, że w trakcie biegu pobłogosławił ponad 100 osób. - Kiedy ktoś mnie prosił, modliłem się głośno i błogosławiłem znakiem krzyża. Kątem oka widziałem, że żegnają się także biegacze znajdujący się obok - opowiada.

Według księdza - maratończyka przebiegnięcie maratonu w sutannie to świetna ewangelizacja. - Biegł ze mną Wojtek. Umówiliśmy się, że jeśli dobiegniemy do mety w czasie krótszym niż 4 godziny, to on przyjdzie wieczorem na Mszę do mojego kościoła. Msza jest za chwilę i Wojtek też na niej będzie. Obiecałem, że homilia będzie krótka, dedykowana szczególnie dzisiejszym maratończykom - uśmiecha się ks. Misiak.

Po biegu podszedł do niego jeden ze starszych maratończyków i ze wzruszeniem dziękował kapłanowi za to, że biegł w sutannie. - Jestem zbudowany tą sutanną - mówił. Ks. Michał nie ukrywa, że się wtedy bardzo wzruszył.

Ks. Misiak miał na sutannie nie tylko numery startowe, ale też mały plakat z napisem "Wyspowiadaj się, WYGRASZ życie wieczne". - Napis był na plecach, słowo "wygrasz" wyraźnie większe. Słyszałem, że całość była zauważona i komentowana - opisuje duchowny.

Ks. Misiak uczestniczył już w czterech maratonach. Jego rekord życiowy na tym dystansie wynosi 3 godz. 20 minut. Tym razem "życiówki" nie pobił - dobiegł do mety z czasem 3 godziny 50 minut.

...

No prosze jakie poswiecenie ! ;0)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:48, 05 Lis 2013    Temat postu:

Okradziona kobieta wołała o pomoc. Rabusia schwytał ksiądz

Rabuś ukradł torebkę leżącą na tylnym siedzeniu samochodu. Na krzyk okradzionej kobiety zareagowali przechodnie ruszając w pościg za złodziejem. Sprawcę schwytał ksiądz.

Do kradzieży doszło w poniedziałek w centrum Cieszyna. 65-letnia mieszkanka tego miasta wsiadła do zaparkowanego mercedesa przy ulicy Matejki. Wcześniej na tylnym siedzeniu samochodu położyła torebkę.

W chwili, gdy włączyła silnik, do auta podbiegł młody mężczyzna. Otworzył drzwi, zabrał torebkę i uciekł w kierunku ulicy Londzina. Okradziona kobieta zaczęła krzyczeć, by ktoś zatrzymał złodzieja. Na jej wołanie o pomoc zareagowali idący ulicą mężczyźni. Natychmiast rzucili się w pościg za sprawcą.

- Jeden z nich 43-latek z Cieszyna stanął mu na drodze. Po ujęciu złodzieja powiadomili dyżurnego cieszyńskiej komendy. Skierowany na miejsce patrol zatrzymał rabusia. Torebka z całą zawartością została odzyskana - wyjaśnia Rafał Domagała z cieszyńskiej policji.

Jak się okazało sprawcą kradzieży jest 29-letni mieszkaniec Chybia. Podczas przesłuchania okazało się, że osoba, która schwytała złodzieja to ksiądz jednej z cieszyńskich parafii.

...

No prosze kto by sie spodziewal !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 7:58, 19 Wrz 2016    Temat postu:

Oni też strzegą papieża. Żandarmeria Watykańska ma 200 lat
wyślij
drukuj
pw, dm | publikacja: 19.09.2016 | aktualizacja: 07:20 wyślij
drukuj
Żandarmeria Watykańska świętowała jubileusz (fot. TVP Info)
Wraz z Gwardią Szwajcarską czuwa nad bezpieczeństwem papieża. Mowa o Żandarmerii Watykańskiej, która właśnie skończyła 200 lat. Z tej okazji Komendant Główny Policji Jarosław Szymczyk przekazał jej prezent: kopię obrazu Matki Bożej Katyńskiej.

Franciszek znowu zaskakuje. Odwiedził oddział neonatologii
Z okazji rocznicy w niedzielę mszę w Bazylice św. Piotra odprawił dla żandarmerii papież Franciszek.

Policyjna uroczystość

w niedzielę wieczorem w Auli Pawła VI odbyła się specjalna uroczystość, połączona z festynem. Przybyli żandarmi w czynnej służbie oraz w stanie spoczynku, a także ich rodziny i przyjaciele.
#wieszwiecej | Polub nas
W pierwszych rzędach zasiedli przedstawiciele policji wielu krajów, w tym Komendant Główny Policji nadinspektor Jarosław Szymczyk, który dowódcę watykańskiej żandarmerii poznał w czasie niedawnej wizyty w Polsce papieża Franciszka.

Generał Domenico Giani podziękował wszystkim za obecność w ich własnych językach. Na koniec z krótkim recitalem wystąpił popularny piosenkarz Claudio Baglioni. IAR

...

Wszystkiego najlepszego Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:50, 21 Sty 2017    Temat postu:

Zmarł Renato Buzzonetti - były lekarz czterech papieży
oprac.Zuzanna Śmigiel
akt. 21 stycznia 2017, 15:27
W Rzymie w wieku 92 lat zmarł były lekarz czterech papieży Renato Buzzonetti - podał w sobotę watykański dziennik "L'Osservatore Romano".



Buzzonetti był lekarzem Pawła VI, Jana Pawła I, następnie Jana Pawła II przez cały jego pontyfikat, a potem Benedykta XVI.


Dr. Renato Buzzonetti, who has physician to Popes Paul VI, John Paul I, St. John Paul II, and Benedict XVI, has died at the age of 92. RIP pic.twitter.com/jybbh4z86O
— Catholic Sat (@CatholicSat) 21 stycznia 2017


Renato Buzzonetti - urodzony w Rzymie w 1924 roku - opiekował się Janem Pawłem II od początku jego pontyfikatu w 1978 roku. I począwszy od zamachu 13 maja 1981 roku towarzyszył polskiemu papieżowi podczas wszystkich pobytów w szpitalach.


Buzzonetti opiekował się Janem Pawłem II do ostatnich dni jego życia. Wspomnienia lekarza z tamtego czasu opisano w wydanej w 2006 roku zbiorowej książce "Pozwólcie mi odejść".

Po śmierci Jana Pawła II Renato Buzzonetti leczył też Benedykta XVI. Na emeryturę przeszedł w 2009 roku.
PAP/Twitter

...

Prosze bardzo jakie zycie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:13, 07 Lip 2017    Temat postu:

Szefowa papieskiej ochrony jest kobietą!
Marta Brzezińska-Waleszczyk | Lip 28, 2016

PAP
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Latami walczyła z włoską przestępczością i handlem narkotykami. Dziś czuwa nad bezpieczeństwem Franciszka. Poznajcie Marię Rosarię Maiorino.

Mało kto wie, że szefową papieskiej ochrony jest kobieta. 60-letnia blondynka, zanim w ubiegłym roku trafiła do Watykanu, zajmowała się walką z przestępczością zorganizowaną. Była m.in. szefową wydziału do walki z handlem narkotykami. Gangsterzy i mordercy to niegdyś jej chleb powszedni.
Czytaj także: Feministka zakochana w św. Ricie, strażniczka skarbów i Żydówka. Kim są kobiety Watykanu?

Dlatego kiedy dowiedziała się, że będzie czuwać nad bezpieczeństwem Ojca Świętego, była po prostu zszokowana. I pełna obaw, czy podoła temu zadaniu. Nie pomyślała jednak ani przez chwilę, by odmówić, bo od pierwszych chwil – jak wspomina w rozmowie z „Twoim Stylem” – między nią a papieżem nawiązała się nić porozumienia.
Poza protokołem

Ochrona Franciszka to jednak nie lada wyzwanie, opowiada Maiorino Magdalenie Wolińskiej-Riedi. Powodem jest wielka spontaniczność Franciszka, który wymyka się wielu regułom. I tak papież już od tej pierwszych chwil zaskakiwał szefową swojej ochrony – na przykład wtedy, gdy wstąpił do obozowiska Campo Arcobaleno, gdzie przebywają imigranci z Ameryki Płd. Zarówno uchodźcy, zaskoczeni wizytą papieża, jak i Maiorino, nie wierzyli własnym oczom.

„Po powrocie do Watykanu podziękował mi za wykonaną pracę i przeprosił – co jest niezwykłe – że sprawia nam tak wiele kłopotu swoim wykraczającym poza protokół zachowaniem” – wspomina w rozmowie z „Twoim Stylem” szefowa papieskiej ochrony.
Czytaj także: Watykan ma teraz dwie twarze: męską i kobiecą

Takie sytuacje zdarzają się naprawę często. Papież nie unika kontaktu z ludźmi. Wręcz przeciwnie! Zdarza mu się opuszczać szybę w oknie samochodu, by porozmawiać z przechodniami. „Pragnienie papieża jest dla mnie jak rozkaz. Jedynym naszym obowiązkiem jest dostosowanie się do jego potrzeb” – zapewnia Maiorino. Tyle że papież, jak dodaje, bardzo często komunikuje te pragnienia w ostatniej chwili.
Papieski Anioł Stróż

Maiorino nie będzie jednak odpowiadać za bezpieczeństwo Franciszka podczas rozpoczynających się Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Kobieta pracuje dla włoskiej policji i jej obowiązkiem jest ochrona papieża na terenie Włoch.

W zagranicznych podróżach Ojcu Świętemu towarzyszą oficerowie z Gwardii Szwajcarskiej oraz Żandarmerii Watykańskiej. Nad bezpieczeństwem Franciszka czuwają też służby kraju, w którym przebywa (w Polsce funkcjonariusze BOR).

„Anioł Stróż papieża Franciszka”, jak mówią na Maiorino, udzieliła jednak kilku wskazówek polskim służbom. Przede wszystkim, by pamiętały o papieskiej potrzebie bycia jak najbliżej ludzi. Stąd konieczne jest ogromne skupienie i śledzenie każdego kroku Ojca Świętego.

Szefowa papieskiej ochrony nie ma dzieci i rodziny. Świadomie dokonała takiego wyboru, bo praca całkowicie ją pochłaniała. Teraz służy papieżowi i jest to dla niej zaszczyt, choć sama – jak przyznaje – czasem ma wrażenie, że to sen, kiedy myśli o tym, dla kogo pracuje. „Odpowiedzialność za życie Ojca Świętego spoczywa na mnie” – mówi dumnie.

...

Kto by sie spodziewal.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 0:23, 26 Lip 2017    Temat postu:

Elitarna, najmniejsza armia świata. Rozmowa z oficerem Gwardii Szwajcarskiej
Iwona Flisikowska | List 08, 2016

© Antoine Mekary / ALETEIA
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Jako formacja wojskowa Gwardia Szwajcarska ma ściśle określone zadania. Pierwszym i najważniejszym z nich jest ochrona papieża. Drugie polega na zapewnieniu bezpieczeństwa na terenie Pałacu Apostolskiego, teraz też Domu św. Marty.

Iwona Flisikowska: Jakie warunki trzeba spełnić, aby dostać się do elitarnej armii gwardzistów szwajcarskich?

Didier Grandjean: Niestety, nie każdy może należeć do Gwardii Szwajcarskiej. Podstawowym wymogiem jest posiadanie szwajcarskiego obywatelstwa. Ponadto trzeba być katolikiem, mieć nieposzlakowaną opinię, odbyć podstawową służbę wojskową w szwajcarskiej armii i mierzyć ponad 174 cm wzrostu. Kandydaci nie mogą mieć mniej niż 19 i więcej niż 35 lat. W momencie naboru każdy z nas powinien być kawalerem. Dopiero po pięciu latach służby można się ożenić. Podstawowa służba w Gwardii Szwajcarskiej trwa dwa lata z możliwością przedłużenia kontraktu na dłuższy okres. Ja już jestem 5 lat w armii. Nasza jednostka liczy stale około 110 gwardzistów, a co roku przyjmuje się 30 młodych adeptów.

Jak wygląda codzienna służba w Gwardii?

Służba współczesnych gwardzistów jest podzielona na cykle, z których każdy trwa trzy dni. Pierwszy dzień obejmuje dziewięć godzin służby. Drugi polega na trzech godzinach pracy w dzień i czterech w nocy, zaś trzeci jest w zasadzie dniem wolnym, ale to właśnie wtedy jesteśmy wzywani do przyjmowania ważnych gości lub uczestniczenia w rożnych uroczystościach na terenie Watykanu.
Czytaj także: 7 kobiet, które mogą ubrać się na biało na audiencję u papieża. Kim są?

Jako formacja wojskowa Gwardia Szwajcarska ma ściśle określone zadania. Pierwszym i najważniejszym z nich jest ścisła ochrona papieża. Drugie polega na zapewnieniu bezpieczeństwa na terenie Pałacu Apostolskiego, teraz też Domu św. Marty. A także pełnienie straży przy bramach wjazdowych na teren państwa watykańskiego, np. przy słynnej Bramie św. Anny, gdzie się umawia i spotyka wielu pielgrzymów, podróżnych czy turystów. Inne zadania powierza się oficerom i sierżantom z wieloletnim doświadczeniem, które polegają na towarzyszeniu Ojcu Świętemu w jego podróżach zagranicznych i trosce o jego bezpieczeństwo.



Iwona Flisikowska
Iwona Flisikowska



Najbardziej widocznym zadaniem gwardzistów jest honorowa warta reprezentacyjna podczas uroczystości z udziałem papieża oraz uroczyste oddawanie honorów przez oddział Gwardii, władcom innych państw oraz dyplomatom, którzy składają wizyty w Watykanie.

Czy to prawda, że wasze barwne i oryginalne stroje zostały zaprojektowane przez Michała Anioła?

Charakterystyczne mundury Gwardii Szwajcarskiej powodują, że niemal każdy rozpoznaje naszą formację. Stroje gwardzistów zmieniały się przez wieki i mniej więcej odpowiadały modzie panującej w danej epoce. Rzeczywiście istnieje legenda, mówiąca o tym, że stroje gwardzistów zaprojektował sam Michał Anioł Buonarotti. Kiedy w XIX wieku okazało się, że mundury są mało praktyczne, były komendant Gwardii, z zawodu krawiec, dokonał na prośbę papieża pewnych poprawek. Stroje jego projektu są prawie identyczne z tymi, w jakich w roku 1506 przybyli do Rzymu pierwsi gwardziści. Kolory mundurów są barwami rodziny Medyceuszy, z którego rodu pochodziło kilku papieży.

Gwardziści noszą swoje historyczne mundury jedynie na terenie należącym do Państwa Watykańskiego. Ta tradycja dotyczy też mniej znanych strojów nocnych, które są w kolorze granatowym.



Iwona Flisikowska
Iwona Flisikowska



Czy gwardziści noszą przy sobie broń?

Bronią gwardzistów są przede wszystkim halabardy – typowa broń szwajcarskiej piechoty w czasach renesansu. Posiadają ponadto pancerze, miecze i broń palną, ale jedynie oficerowie, ze względów bezpieczeństwa, mają pistolety, które noszą wyłącznie podczas służby nocnej. Starsi rangą oficerowie, będący najbliżej ochrony papieża, mają nowoczesną broń i noszą wygodne stroje cywilne, czyli po prostu garnitury.

Dlaczego wybrał pan służbę w takiej formacji?

Tak jak już wspomniałem w Gwardii Szwajcarskiej jest 110 gwardzistów, w tym również oficerowie. To szczególna armia, która jest w służbie Ojca Świętego i Watykanu. Dla mnie osobiście ważny jest niesamowity wymiar religijny tej armii, jaki nie istnieje w żadnej innej armii świata… Między innymi dlatego wybrałem tą, a nie inną formację. Niesamowita jest też historia mojej „najmniejszej armii świata”. Dla mnie to wielki honor być gwardzistą szwajcarskim.

Każdy z nas gwardzistów stara się być „bez reszty” oddany swojej służbie. Nasze motto brzmi: dzielny i wierny. I rzeczywiście staramy się takimi na co dzień być w różnych sytuacjach życiowych i przede wszystkim w naszej pracy.

I jeszcze jedno: dla wielu jest to męski, niedostępny świat „za murami Watykanu”. Dla niektórych wręcz świat pełen tajemnic. Tymczasem każdy z nas ma swoje tzw. normalne życie. I marzenia, za którymi chce podążać. Wielu z nas po skończonej służbie zakłada dżinsy i zwykły podkoszulek, wchodzi w tłum ludzi otaczający Watykan czy Rzym. Zwykłe, codzienne życie też może być ciekawe.
Czytaj także: Jezuita i potężny teleskop, czyli po co Watykan obserwuje niebo?

W ramach misji brał pan udział w papieskich niezwykłych podróżach. Czy miał pan okazję odwiedzić Polskę?

Dla mnie hasło Polska to ojczyzna św. Jana Pawła II. Byłem w waszym kraju ponad 2 lata temu, kilka miesięcy po jego kanonizacji. To była niezwykle ciekawa i inspirującą podróż śladami Karola Wojtyły. Miejsce jego narodzin – Wadowice, ukochany przez Wojtyłę Kraków, który rzeczywiście jest pięknym i bogatym w tradycje miastem. Byliśmy również – była to podróż gwardzistów – w Auschwitz, miejscu naznaczonym strasznym cierpieniem. Trudno zapomnieć to miejsce kaźni wojennej. Oryginalnym miejscem była dla mnie Wieliczka, czyli kopalnia soli z wyrzeźbiona kaplicą św. Kingi. Doprawdy niezwykłe miejsce!

Naturalnie, na naszym szlaku była też Jasna Góra, dla wielu Polaków duchowa stolica Polski. Dla mnie też ważne miejsce. To, co bardzo mnie poruszyło, to wielka życzliwość jakiej od Was doświadczaliśmy z kolegami gwardzistami na każdym kroku. Życzliwość, uśmiech, zainteresowanie. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się jeszcze do Was zawitać.

Co jest dla pana najważniejsze?

Moja codzienna służba, a raczej niezwykła misja, w której mam szczęście uczestniczyć jest dla mnie bardzo ważna. Ale rodzina, przyjaciele i zwykła codzienność też są dla mnie istotne. Chciałbym też żyć pełnią życia.



Iwona Flisikowska
Iwona Flisikowska



Dziękuję za rozmowę i zapraszamy ponownie do Polski.
Czytaj także: Feministka zakochana w św. Ricie, strażniczka skarbów i Żydówka. Kim są kobiety Watykanu?

Historia powstania najstarszej armii świata jest niezwykła. Pierwszych 150 żołnierzy, którzy stali się później zalążkiem Gwardii Szwajcarskiej, sprowadził do Rzymu w 1506 roku papież Juliusz II. Na przełomie XV i XVI wieku była w pewnym sensie moda na takie gwardie. Mieli je władcy we Francji, Hiszpanii czy Niemczech. W Europie żołnierze wywodzący się ze Szwajcarii byli znani ze swojej sprawności bojowej, dyscypliny i wierności. Dlatego służyli na dworach francuskich, włoskich i niemieckich. To właśnie skłoniło papieża Juliusza II do sprowadzenia do Watykanu oddziału szwajcarskich najemników. Dzięki późniejszemu bohaterstwu i ofiarności Gwardia Szwajcarska zdobyła ogromne zaufanie papieży, którzy od tamtej pory powierzali jej najściślejszą ochronę swojej osoby.

W roku 1527 toczyła się wojna między Francją a Niemcami. Król Karol V atakował władcę francuskiego Franciszka I, który zajął Italię. Papież Klemens VII opowiedział się po stronie Franciszka. To spowodowało, że 6 maja wojska niemieckie wkroczyły do Rzymu i zniszczyły miasto. Wojska dotarły aż do Watykanu. Papieża broniła Gwardia Szwajcarska. Dzięki bohaterskiej postawie Szwajcarów papież zdołał ujść z życiem i schronić się w zamku Świętego Anioła. Jego bezpieczeństwo zostało jednak okupione śmiercią 147 spośród 189 gwardzistów, którzy zginęli na schodach Bazyliki św. Piotra. Na pamiątkę tego bohaterskiego wydarzenia gwardziści obchodzą swoje święto 6 maja. W tym dniu właśnie składają przysięgę wierności głowie Kościoła i Państwa Watykańskiego.

...

Ciekawostki. Anabaptysci o ile pamietam. Sacco di Roma kara za grzechy Rzymu dzicz heretycka w rodzaju Ruskich robila to co Ruscy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:55, 12 Maj 2018    Temat postu:

Tata: gwardzista Jana Pawła II, a mama: Polka. Dziś i on wstąpił do Gwardii Szwajcarskiej
Anna Artymiak | 12/05/2018
GWARDZIŚCI SZWAJCARSCY
Shutterstock
Udostępnij 1 Komentuj 0
Płynnie mówi po polsku. W Szwajcarii ukończył sobotnią polską szkołę. W Watykanie poza służbą pomaga polskim siostrom lepić pierogi…

6 maja wśród nowych gwardzistów, którzy złożyli przysięgę papieżowi Franciszkowi, był pół-Polak. Marco Cina urodził się i wychował pod Zurychem, ale jego mamą jest Polką i dzięki temu od dziecka wzrastał w domu, gdzie kultywowano i szwajcarskie, i polskie tradycje. Uczęszczał do polskiej szkoły, z mamą tańczył w zespole tańca ludowego. Często odwiedza dziadków i krewnych w Polsce. Od listopada zeszłego roku rozpoczął służbę w Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej. Przed wielkim dniem przysięgi udzielił naszej Redakcji wywiadu.



Anna Artymiak: Kiedy podjąłeś decyzję, żeby zostać gwardzistą?

Marco Cina: Mój tata był gwardzistą za papieża Jana Pawła II i opowiadał mi różne historie. Dzięki niemu poznałem trochę służbę w Watykanie. Potem odbyłem służbę wojskową w Szwajcarii i postanowiłem, że chcę wstąpić do Gwardii Szwajcarskiej. Zgłosiłem się, podpisałem umowę, musiałem zrobić kilka testów, przejść rozmowę kwalifikacyjną. Ostateczną odpowiedź dostałem po pół roku.

Czytaj także: Elitarna, najmniejsza armia świata. Rozmowa z oficerem Gwardii Szwajcarskiej
Jestem ciekawa rodzinnych historii na temat Jana Pawła II. Czy możesz podzielić się niektórymi wspomnieniami?

Jest ich wiele. Tata odbył służbę w połowie lat 90. W Watykanie było wtedy wiele Polaków i gwardziści musieli nauczyć się kilku przydatnych słów po polsku, jak „cicho” czy „nie gadajcie”. Kiedy mój tata opuszczał Gwardię, dostał od Jana Pawła II na pamiątkę medal.

Rodzice mają wyjątkowe wspomnienie z ich podróży poślubnej. W drodze do Australii zatrzymali się w Rzymie i poszli na audiencję, która miała miejsce w Auli Pawła VI. Papież miał wtedy trochę problemy z chodzeniem. Rodzicom porządkowi odradzali ustawienie się przy kanale centralnym, ale mama miała intuicję, że może jednak tamtędy przejdzie. I tak się stało. Kiedy papież się zbliżał, moja mama zaczęła krzyczeć, że są nowożeńcy i czy mogą otrzymać błogosławieństwo. Jan Paweł II podszedł do nich jako jedynych i pobłogosławił.

Kiedy spotkałeś po raz pierwszy papieża Franciszka?

Było to czwartego dnia podczas służby przy windzie, której papieża używa, żeby wjechać na loggie Pałacu Apostolskiego. Tam jest tylko gwardzista i papież. Kiedy otrzymujemy komunikat, że nadchodzi Ojciec Święty, czeka się na jego przyjście.

Po raz pierwszy biło mi mocno serce. Byłem zdenerwowany. Nie mówiłem jeszcze wtedy dobrze po włosku. Wcześniej byliśmy z rodzicami kilka razy w Rzymie na wakacjach. Widziałem papieża na audiencjach, ale to nie jest aż tak osobiste spotkanie.

O czym papież z Wami rozmawia?

Są to krótkie wymiany zdań. Ale jak powiedzieli nam na początku – to, o czym rozmawiamy z papieżem, zostaje w sercu dla nas.

Która służba bardziej Ci się podoba: w Gwardii czy w Szwajcarii?

W Szwajcarii doszedłem do podporucznika. Tam jest inaczej, jest więcej ludzi, tu panuje bardziej rodzinna atmosfera. Możemy porozmawiać z komendantem i innymi oficerami. Bawimy sie z dziećmi gwardzistów, bo mieszka tu kilka rodzin. Żyjemy jak jedna wielka rodzina.

Gdzie najbardziej lubisz pełnić służbę?

Od niedawna przeszedłem na stopień wyższy i pełnię też służbę, tzw. gwardzisty pałacowego, więc nie muszę już tylko stać z halabardą jako sentinella, przez to jest trochę łatwiej. Pełnię też nocną służbę.

Lubię służbę honorową z halabardą przy tronie papieskim podczas mszy świętej. Potrzeba na to wiele siły, np. w czasie Wielkanocy stałem wyprostowany z halabardą trzy godziny. Nie możemy się ruszyć. Służba w bramie też wymaga siły, jest to godzina, nawet dwie z halabardą cały czas w jednej pozycji, odmawiam wtedy kilka razy różaniec.

Czytaj także: „Sprzedaj biurko i szukaj biednych”. Abp Krajewski przekazuje księżom, czego nauczył go papież
Płynnie mówisz po polsku.

Staram się, choć mam problemy z końcówkami, czasem brakuje mi słów. Teraz szkolę włoski. Znam jeszcze francuski i angielski. W Szwajcarii ukończyłem sobotnią polską szkołę.

Często jeździsz do Polski?

Tak. Przynajmniej raz w roku. Często jeździmy rodziną na Wielkanoc, rzadziej na Boże Narodzenie. Teraz obowiązuje mnie kontrakt z Gwardią i przez pierwsze osiem miesięcy służby nie możemy wyjeżdżać na wakacje. Kiedy będę miał urlop, chciałbym odwiedzić dziadków w Polsce.

Jakie widzisz podobieństwa i różnice pomiędzy Polską a Szwajcarią?

Nie odbieram tego w ten sposób. Od dziecka zawsze miałem dwie ojczyzny, dla mnie dom jest i w Szwajcarii, i w Polsce. Z rodzicami i bratem rozmawiamy po niemiecku i po polsku. Stworzyliśmy nawet swoistą gwarę domową, taką mieszankę niemieckiego i polskiego – tak, iż często ludzie zdziwieni pytają nas, w jakim rozmawiamy języku.

Które z polskich tradycji utrzymujecie w domu?

Chodzimy do kościoła do polskiej parafii w Zurychu, przyjąłem tam I Komunię Świętą. Mamy księdza z Polski, więc jest święcenie jajek przed Wielkanocą. Barszcz gotujemy na Wigilię i Wielkanoc. Na Boże Narodzenie śpiewamy kolędy. Mamy opłatek. Od dziadków z Polski dostałem nawet opłatek na moją pierwszą gwiazdkę w Watykanie. Z pierogów najbardziej lubimy ruskie z serem i ziemniakami i te królują na naszym stole wigilijnym.

Czy polskie siostry albertynki, które posługują Wam w kuchni, gotują Wam czasem polskie dania?

Tak. Ostatnio pomagałem siostrom lepić pierogi dla wszystkich chłopaków, zrobiliśmy ok. 700 sztuk. Wszystkim smakowały. Było to w piątek, bo w Watykanie w piątki nie jemy mięsa, a rybę nie każdy lubi. Pierogi zaś smakowały wyśmienicie. Siostry pieką nam też czasami sernik.

Czy pomagałeś już abp Krajewskiemu rozdawać posiłki ubogim?

Tak, ale niestety tylko na początku służby. Na Termini i przy Piramide są stołówki dla ubogich. Pomagałem kilka razy, np. rozlewać mleko, na początku ciężko mi było rozmawiać z ludźmi, bo nie znałem wtedy dobrze włoskiego. Teraz ze względu na zwiększone obowiązki nie mogę już tam jeździć.

...

Ciekawa historia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 133602
Przeczytał: 67 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 7:21, 21 Maj 2018    Temat postu:

Magdalena Wolińska-Riedi: W Watykanie czuję się jak w domu. To jedna, wielka rodzina
Iwona Flisikowska | 20/05/2018
MAGDALENSKA WOLIŃSKA-RIEDI
fot. Archiwum prywatne
Udostępnij Komentuj
Magdalena Wolińska-Riedi - znana dziennikarka i korespondentka watykańska. Jej niezwykła historia życia związana z Wiecznym Miastem i Watykanem zaczęła się w 2000 roku, na Światowych Dniach Młodzieży z Janem Pawłem II. Magda jako wolontariuszka ŚDM przechodząc przez Plac Św. Piotra poprosiła jednego z oficerów Gwardii Szwajcarskiej, aby jej pomógł dotrzeć do miejsca, którego szukała. Nie przypuszczała, że to miejsce będzie bardzo dosłowne, i że rozmawia z przyszłym mężem.

Iwona Flisikowska: Mieszkasz i żyjesz w miejscu owianym niemal legendą, za murami Watykanu. Czy rzeczywiście jest to inny świat?

Magdalena Wolińska-Riedi: Tak, życie codzienne za Spiżową Bramą to jest zupełnie inny świat. Porównywalny – myślę – w jakiś sposób z funkcjonowaniem na przykład na królewskim dworze. Watykan to enklawa oddzielona od Wiecznego Miasta wysokim murem, gdzie bramy zamykane są na klucz każdego wieczora i otwierane ponownie o 6 rano. Cale państwo zostaje zamknięte. Dosłownie.

Mieszka nas tutaj około 400 osób. W tym kobiet świeckich jest mikroskopijna cząstka: 30. Z jednej strony mam na co dzień poczucie, że jestem w wyjątkowym miejscu i to jest niezwykłe uczucie. Czujemy troskę i szacunek, jakimi otaczają nas mężczyźni. Zwłaszcza gdy się weźmie pod uwagę, że na tak niewielką liczbę mieszkańców 110 to żołnierze. Do tego dochodzi 150 agentów policji, czyli watykańskich żandarmów, którzy co prawda nie mieszkają na terenie Watykanu, ale 24 godziny na dobę pełnią tu swoja służbę i strzegą bezpieczeństwa.

Z drugiej strony, życie w Watykanie to permanentna kontrola. Jako ciekawostkę mogę podać, że na terenie najmniejszego państwa świata umieszczonych jest w rożnych zakątkach ponad 300 kamer. To wszystko dla zapewnienia jak największego bezpieczeństwa Papieżowi Franciszkowi, ale także nam wszystkich, żyjącym w bezpośrednim „sąsiedztwie”. To może właśnie jest największym przywilejem mieszkania za Murami: stała obecność papieża Franciszka i Papieża Emeryta Benedykta. Widujemy się, kiedy Franciszek przejeżdża samochodem na spotkania i audiencje w Pałacu Apostolskim, kiedy wraca z podroży. Spotykamy razem z moimi córeczkami Benedykta (coraz rzadziej niestety ze względu na to, że wraz z wiekiem stopniowo ubywa mu sil fizycznych) na spacerze w Ogrodach Watykańskich.

Czuję się w Watykanie jak u siebie w domu. To jedna, wielka rodzina. Żyję tu na co dzień od 15 lat i znam każdy kamień. To na pewno moje miejsce na ziemi. Wyjątkowe dla milionów katolików i ludzi na całym świecie. I zarazem najbardziej szczególne dla mnie i dla moich bliskich.

MAGDALENSKA WOLIŃSKA-RIEDI
fot. Archiwum prywatne


Jak wygląda Twoja codzienność w Watykanie?

Codziennie pamiętam o tym, że Watykan to nie tylko mikroskopijne państewko, gdzie na co dzień robię zakupy, chodzę z dziećmi na kontrolne wizyty do pediatry czy jeżdżę na rowerze w wolnych chwilach, ale to także serce naszej wiary, miejsce zamieszkania najwyższych hierarchów Kościoła. Dlatego naturalne jest dla mnie, aby przestrzegać zasad, jakie obowiązują np. w świątyni podczas mszy świętych.

Nie możemy po ulicach Watykanu chodzić z odkrytymi ramionami czy w spódnicy powyżej kolan lub w szortach, nawet jeśli rzymskie lato jest nieznośne, a temperatura przekracza 40 stopni w cieniu. Nie możemy zbyt głośno zachowywać się późnym wieczorem czy robić wielkich przyjęć, gdzie goście tańczą i śpiewają do nocy. Jesteśmy u siebie w domu, ale jednocześnie znajdujemy się wewnątrz prastarych murów, w cieniu Pałacu Apostolskiego, w pobliżu Domu Świętej Marty, gdzie odpoczywa Franciszek. Dlatego po zmroku trzeba zachować umiar i wyciszyć emocje. Świat tutaj zastyga, z zewnątrz, z Rzymu dochodzi pulsujące życie Wiecznego Miasta, ale pozostaje ono w innym wymiarze.

Życie nas, osób świeckich, kobiet i mężczyzn, jest zupełnie normalne, a z drugiej strony płynie troszkę w rytmie kalendarza liturgicznego i kalendarza państwowego Watykanu. Tutaj jest świętem, co jest naturalne, np. Uroczystość Zesłania Ducha Świętego czy imieniny i rocznica Pontyfikatu panującego papieża. Wtedy wszystkie sklepy i urzędy są zamknięte.

W naszej małej rodzinie Gwardii Szwajcarskiej obchodzimy poza tym liczne święta i tradycje związane z samą Gwardią, takie jak rocznica założenia najmniejszej i najstarszej formacji wojskowej świata czy też np. mikołajki i Dzień 1 sierpnia – rocznicę powstania Konfederacji Szwajcarskiej. Wtedy wszyscy spotykają się na pięknym dziedzińcu honorowym, gdzie na co dzień gwardziści ćwiczą swoją musztrę. Zasiadamy przy długich stołach, w cieniu średniowiecznych bastionów i po oficjalnych przemówieniach biesiadujemy do późna. Oczywiście zawsze z umiarem 🙂

MAGDALENSKA WOLIŃSKA-RIEDI
fot. Archiwum prywatne


Twoją niezwykłą pracą, a zarazem pasją stało się dziennikarstwo. Czy z perspektywy czasu jest to pewnego rodzaju „misja specjalna”?

Nigdy nie wierzyłam w przypadki i tak było również w kontekście mojej nowej drogi zawodowej, czyli dziennikarstwa. Zawsze w kluczowych sprawach życiowych zawierzam się Opatrzności Bożej. Tutaj było podobnie. Niespodziewanie odebrałam telefon i otrzymałam propozycje. To było wielkie wyzwanie. Przyznam się, że jestem osobą ambitną: skończyłam trzy kierunki studiów, nauczyłam się kilku języków i pomyślałam, że warto spróbować zmierzyć się ze sobą. Uznałam tą pracę również za szczególną misję, w której mogę przeplatać dotychczasowe doświadczenie produkcji telewizyjnej z życiem w Watykanie, gdzie wszystko postrzega się z innej perspektywy.

Chciałam widzom, naszym rodakom, przybliżać papieża, sprawy Kościoła i Watykanu, ale również fascynujące dla mnie było i jest do dziś, poruszanie przeróżnych innych tematów. Tak naprawdę sprawy watykańskie to cząstka mojej pracy. Korespondent zagraniczny to przede wszystkim obserwowanie wydarzeń bieżących. Ukazywanie Polakom w Ojczyźnie z bliska, oczami naszej kamery, największych dramatów, jakie dzieją się obok nas.

Kluczowe wyzwania to była fala migracji, która dziś się uspokoiła, przez dwa lata jednak to był temat, który najbardziej niepokoił Włochy i basen Morza Śródziemnego. Kilkakrotnie wracałam na wyspę Lampedusę, wypływałam na otwarte morze z patrolem włoskiej policji. Wyławialiśmy nielegalnych emigrantów, kilkadziesiąt mil morskich od wybrzeży Libii. Dramatyczne sceny… Z bliska śledziłam tragedię uchodźców syryjskich w obozach w Libanie czy Jordanii. Relacjonowałam dramat trzęsień ziemi w środkowych Włoszech w 2016 roku i w górach Abruzji, gdzie lawina pochłonęła życie 29 gości hotelu. Do tego codzienna polityka, wydarzenia z obszaru kultury oraz dużo tematów polonijnych, drogich nam, Polakom, takich jak rocznica Monte Cassino, czy polski pawilon na EXPO w Mediolanie.

To czasem trudne, ale cenne i piękne przeżycia. Piękne, bo takie które ciągle na nowo kształtują, ubogacają i pozostawiają w duszy ślad.

Niezwykle ważny obszar mojej pracy to relacjonowanie papieskich podróży. Tak się szczęśliwie często zdarza, że lecę z Franciszkiem jednym samolotem. I mamy wszyscy to poczucie, że jesteśmy jedną wspólnotą. Grupa watykanistów i cała papieska świta, która mu towarzyszy: kardynałowie, biskupi, a także papieska ochrona. Łącznie około 140 osób. Tak było w drodze do Meksyku, do Egiptu czy do Krakowa.

MAGDALENSKA WOLIŃSKA-RIEDI
fot. Archiwum prywatne
Jedna z córeczek pani Magdaleny, Melania, podczas dorocznej przysięgi Gwardii Szwajcarskiej w 2017 roku.
Ta ostatnia podroż pozostanie jednym z największych przeżyć w mojej pracy dziennikarskiej.

Z papieżem ja – jako polska korespondentka – leciałam do mojej ojczyzny na Światowe Dni Młodzieży, które przez wszystkie dni relacjonowałam z najbardziej wyjątkowych miejsc. I byłam blisko papieża Franciszka.

Dodatkowo miałam zaszczyt prowadzić wieczorne czuwanie z Franciszkiem na Polach Miłosierdzia Campus Misericordiae w obecności 2 milionów młodych ludzi i 200 milionów na całym świecie za pośrednictwem środków przekazu. To było niezwykle wyjątkowe czuwanie, które na zawsze pozostanie w moim sercu i pamięci.



To daje Ci poczucie spełnienia i bycia na swoim miejscu?

Takie niezwykłe doświadczenia dają mi ogromną satysfakcję i sprawiają, że czuję się spełniona zawodowo. Ale na pewno – jak każda kobieta – najszczęśliwsza jestem z powodu moich dwóch córeczek – 8-letniej Maryni i 10-letniej Melanii. To one dają mi prawdziwe poczucie spełnienia. Mnie jako Mamie. Na co dzień dziewczynki chodzą do szkoły szwajcarskiej wraz z całą gromadką innych dzieci z gwardii papieskiej.

Dla moich córek, urodzonych tutaj, życie w Watykanie to normalność: jeżdżą na wrotkach czy na rowerze, spotykają papieża na spacerze i biorą udział w podniosłych uroczystościach. Myślę, że to znakomita szkoła życia, która gwarantuje głęboką formację: intelektualną i duchową. Zapewnia umacnianie się kręgosłupa moralnego, co w dzisiejszym świecie wydaje mi się szalenie ważne.

MAGDALENSKA WOLIŃSKA-RIEDI
fot. Archiwum prywatne
Mamy też bliski, serdeczny kontakt z papieżem Benedyktem XVI. Zdarza nam się do dziś odwiedzać Papę w jego miejscu zamieszkania, w Ogrodach Watykańskich. To właśnie ówczesny kardynał Jeseph Ratzinger udzielił nam ślubu przed 15 laty i on też ochrzcił nasze obie córki. Nie przypuszczaliśmy z mężem, że to przyszły papież udziela nam ślubu… Ta bliskość została utrzymana przez lata i traktuję cały ten splot niezwykłych wydarzeń w moim życiu jako wielki Znak Opatrzności.

Ufam bardzo, że nadal tak będzie.

..

Macie tutaj prawdziwa monarchie! Niewiele ich na swiecie. Na Zachodzie nie ma zadnej choc co smieszne chyba wiekszosc to,, monarchie" Surprised)) Jest rzekomo tylko pare republik. Wlochy Francja Irlandia Niemcy. Reszta niemal same,, monarchie". Taki absurd. Tu papiez naprawde rzadzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Wiara Ojców Naszych Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy